Stasiak Mariola Kutno 4 Sport - piękno „SZUKAJCIE W SPORCIE PIĘKNA…” „Być zwyciężonym i nie ulec-to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach-to klęska” (Józef Piłsudski) Jest rok 776 p.n.e. Wielokrotnie wyobrażam sobie tę datę. Starożytni Grecy przygotowujący się do Igrzysk Olimpijskich. Wielkie święto, które jednoczy całą Helladę. Czas pokoju, zawieszenie broni. I najważniejsza, wciąż tak żywa- idea zwycięstwa i rywalizacji. Ukoronowanie wygranej- nagroda o której każdy marzy- wieniec oliwny z sanktuarium Zeusa(Altis). W czym tkwiła potęga tego świata? Co było w nim takiego szczególnego, że idea olimpijska przetrwała próbę czasu, odrodziła się po przeszło 1500 lat od zniesienia igrzysk w 394 r.n.e. przez cesarza Teodozjusza II, widzącego w zawodach jedynie pogańskie obrzędy? Odpowiedź nie jest chyba taka trudna, jeżeli uświadomimy sobie, jak silnie zakorzenione w naturze człowieka jest pragnienie zwycięstwa, jak silne jest w nim dążenie do wielkiej chwały, która wieńczy często wysiłek całego życia. Słusznie powiedział Ajschylos, że „zwycięzca jest się tylko jeden dzień”. I kiedy przypominam sobie słowa tego starożytnego tragika, to widzę cały trud, marzenia i sny o wielkości olimpijczyków. Widzę ich rywalizację, blask oczu, kiedy zdobywają najwyższy laur. Odczuwam posmak zwycięstwa, atmosferę niezwykłości tej jednej jedynej chwili, której człowiek niczym bóg, heros przekracza mistyczną granicę boskości. Prawdziwa apoteoza człowieczeństwa. Gloryfikacja najlepszych uczuć- szczęścia i radości. Nic więc dziwnego, że już pod koniec XIX w. Wznowiono igrzyska. Miejscem pierwszej olimpiady były Ateny (1896r.). Inicjator tego wielkiego przedsięwzięcia- baron Pierre de Coubertin, był zafascynowany starożytną ideą, dostrzegając w niej szansę na zbliżenie młodzieży różnych narodów na gruncie sportu. Sama myśl jest zawsze piękna, czysta i niewinna. Idea olimpijska w starożytnej Grecji wyrażała się w systemie wychowania, zakładającym pełny i harmonijny, intelektualny i moralny rozwój jednostki, świadomej swej panhelleńskiej, narodowej, kulturowej i klasowej tożsamości. Ideę tę przyjęli animatorzy nowożytnych igrzysk. Jej aktualność jest przecież wciąż żywa i niezmienna, a jak powiedział Jan Sztaundynger- „ukochanie ideałów rozwija się najbardziej tam, gdzie nie są one jeszcze ucieleśnione”. Istotnie w samym swym przedsięwzięciu olimpizm jest czymś pięknym i wzniosłym, ma jednoczyć, co przedstawia nawet sama flaga- pięć kolorowych kół, splecionych ze sobą im symbolizujących unię sportowców pięciu kontynentów. Nowożytny ruch olimpijski miał więc na celu realizację idei olimpijskiej poprzez popieranie rozwoju sportu, a przede wszystkim wychowanie w duchu przyjaźni i pokoju. Czym dla nas jest dziś olimpizm? Czy jest tym samym, co w starożytności – pięknym wydarzeniem opartym na zasadach fair – play? Czy nie przeszedł on przypadkiem jakiejś metamorfozy, czy nie został mu nadany jakiś obcy, dziwny kształt? Niestety, często mam takie wrażenie... I choć z zapartym tchem wciąż śledzę sportowe zmagania i widzę ten sam blask oczu, tę samą wolę walki i zwycięstwa, to mam wątpliwości czy rzeczywiście właściwie zinterpretowaliśmy starożytną tradycję. Na pierwszy plan wciąż wysuwa mi się czysta i piękna idea wygranej, ale już po chwili dostrzegam całe tło sportowego wydarzenia. Wielkie neony i napisy, reklamujące sponsorów, komercja na niewyobrażalną skalę. Wielkie pieniądze, w których zatonęła gdzieś doskonała idea... Czy rzeczywiście twórcy igrzysk i ci z czasów starożytnych, i z końca XIX wieku – w taki sposób wyobrażali sobie przedsięwzięcia? Jak powiedział Gustaw Flaubert „idea rodzi się z formy” i forma ta jest doskonała, nie zawsze jednak da się wszystko w równie idealny sposób wcielić w życie. Ogarnia mnie więc smutek i nostalgia, kiedy widzę sportowca i zastanawiam się, który z nich naprawdę jest ogarnięty pasją, kocha sport i jest w stanie podążać drogą swych pragnień, a który porzucił wszystkie te wartości, zachłyśnięty magią pieniądza. W 1928 roku Kazimierz Wierzyński został wyróżniony złotym medalem w Olimpijskim Konkursie Sztuki IX Olimpiady w Amsterdamie. Wydany przez niego tomik wierszy, poświęconych sportowcom, emanuje entuzjazmem i zachwytem autora siłą i marzeniami zwycięzców sportowych. Wierzyński porównywał rozgrywki olimpijskie do widowiska na miarę zapasów gladiatorów, dostrzegał więc silną łączność współczesnego człowieka ze starożytnymi ideałami, wciąż żywymi. Współzawodnictwo i walka, tak bliskie człowiekowi, są bowiem aktualne w każdych czasach. Po przeszło 70 latach nasza percepcja olimpizmu jest już nieco inna, smutniejsza. Wielka idea została przyćmiona przez komercyjny, olimpijski zgiełk, przez wielkie pieniądze, które dostrzegamy podczas igrzysk. Dlaczego współczesny olimpijczyk stał się „chodzącą reklamą”, czy rzeczywiście rywalizuje dla spełnienia swych marzeń i dla zdrowia, czy też dla pieniędzy? Przygnębiają także liczne afery dopingowe. Sportowcy w wielu wypadkach oszukują, ich postrzeganie rywalizacji jest często chore, skoro sięgają po różne środki, mające fałszywie spowodować osiągnięcie przez nich lepszej formy. W tym wypadku olimpijska idea także gdzieś nam znika. To nie jest rywalizacja, która integruje ludzi, która ma wyzwolić pozytywne uczucia i dobre emocje. Ta rywalizacji, która przypomina „wyścig szczurów”, znany z innych dziedzin naszego życia, choćby polityki. Człowiek przestaje się liczyć, jest trybikiem w wielkiej, owładniętej materializmem machinie, która zniewala go komercją, pieniędzmi oraz nieetycznymi sposobami walki. Czym jest wtedy zwycięstwo? Czym jest satysfakcja, tak nieodzowna wygranej? Czy może ona istnieć w warunkach tak odbiegających od pięknych wyobrażeń starożytnych? Z przykrością także stwierdzam, że nie udało nam się w pełni wdrożyć w życie zasady pokoju podczas igrzysk. Liczne konflikty zbrojne wcale nie doczekały się swego rozwiązania, a złe emocje często z pola walki przenoszone były na olimpijski stadion. Wystarczy przypomnieć, iż II wojna światowa spowodowała zawieszenie igrzysk. Jaki paradoks w porównaniu do tradycji, gdzie postępowano zupełnie odwrotnie! Olimpiada w 1936r. w Berlinie była demonstracją hitlerowskiego nazizmu, zamiast idei jedności pojawiły się nienawiść i szowinizm. Również olimpiada z 1980r. w Moskwie spowodowała liczne rozdżwięki. Z igrzysk wycofały się USA i 55 innych państw na znak protestu przeciw radzieckiej inwazji w Afganistanie. W 1969r. miała miejsce tzw. Wojna futbolowa między Hondurasem a Salwadorem, która przeszła do historii jako przykład tragicznych skutków szowinizmu kibiców i wykorzystania sportu do celów politycznych. Także podczas igrzysk w Monachium w 1972r. terroryści palestyńscy porwali i zamordowali sportowców izraelskich. Są to tylko jedne z wielu przykładów, świadczących o niedoskonałości interpretacji olimpijskiej idei przez człowieka XX w., który ponad jedność stawia własne, często polityczne interesy. I w tym względzie starożytni twórcy igrzysk okazali się dla nas niedoścignionymi mistrzami, których możemy tylko podziwiać za umiejętności do których my jeszcze nie dorośliśmy i które wykraczają poza naszą, często nacjonalistyczną mentalność. Być może człowiek jest „za mały na wielkie ideały” jak powiedział Tadeusz Fangrat. Nie mogę jednak stwierdzić, że cały współczesny olimpizm padł ofiarą złudnej mocy pieniądza i polityki. Często dostrzegam piękne zachowania, które przemawiają do serc odbiorców w pozytywny sposób, wskazując na wartości naprawdę ważne. Kiedy przypominam sobie pojednanie polsko-niemieckie, jakie miało miejsce w sezonie 2002/2003 w skokach narciarskich między A. Małyszem a S.Hannawaldem, mogę wreszcie wskazać jak powinna prawdziwa i dobra rywalizacja wyglądać. Widzę szczere uczucia, radość zwycięstwa i odwagę. Na przedstawionym przykładzie zauważam jak często zachowanie fanów wpływa na negatywny odbiór danych sportowców i jak rodzi to negatywne zachowania (wystarczy przypomnieć zdarzenia z Zakopanego czy Harachova w 2002r.). Również fani piłki nożnej wyzwalają postawy pełne agresji- dla wielu z nich sport to okazja do wyrażanie swej nienawiści i prymitywizmu. Mija się to z jakimkolwiek celem organizacji sportowych zmagań. Utwierdza bowiem, że człowiek po prostu nie dorósł do rywalizacji opartej na zasadach fair-play, nie dorósł do olimpijskiej idei. Staram się jednak zapomnieć o przytaczanych powyżej zachowaniach. Skupiam się na czynach szlachetnych, na właściwych postawach ludzi, którzy uprawiają sport nie dla korzyści własnych, ale dla pasji i idei, sięgających naszego greckiego dziedzictwa. Zdaję sobie sprawę ze zjawiska spopularyzowania sportu. Sport masowy, rekreacyjny, a nawet rehabilitacyjny przyczynia się do lepszego wypoczynku i poprawy zdrowia człowieka. Uczestnictwo w roli kibiców powoduje także integrację rozmaitych grup i środowisk o zasięgu lokalnym i międzynarodowym. Widowiska sportowe angażują również emocjonalnie miliony ludzi na całym świecie. Dla przykładu olimpiada w Sydney w 2000r. została obejrzana przez 3,5mld. osób. I choć nikt z nas nie przeżywa już takich emocji jak za czasów pierwszych igrzysk, kiedy każdy mógł bezpośrednio oglądać olimpijskie zmagania, to jednak jakaś cząstka idei wciąż w nas tkwi, wciąż mamy jej wyobrażenie, które pomimo tak wielu przeciwności, chcemy wdrażać w naszą codzienność. Ten zamieszczony przeze mnie swoisty bilans olimpizmu jest moja własną próbą ustosunkowania się do kwestii tak dla mnie priorytetowej. Człowiek musi jeszcze poważnie zastanowić się nad swoim zachowaniem, aby nadać sportowi charakter, jaki miał on w starożytności. Musimy porzucić nasze płytkie, pozbawione racji sposoby myślenia i często obracające się w już dawno nieaktualnych stereotypach. Pragnęłabym, aby idea olimpijska nabrała nowego wydźwięku, nowego wymiaru. Należy ją odnowić, abyśmy mogli osiągnąć nasze wspólne zwycięstwo. Nie zapominajmy, że sport powinien być wartością samą w sobie, gdzie dominuje egalitaryzm, tolerancja i pozytywne uczucia. Moje rozważania rozpoczęłam od bardzo ważnej dla mnie wypowiedzi J.Piłsudskiego, która mówi o konieczności rozwoju każdego człowieka, nawet, jeśli osiągnie on upragniony już sukces. To samo tyczy się każdego sportowca, który swoją postawą powinien dawać świadectwo właściwie pojmowanej idei olimpijskiej. Propagowanie pozytywnych wartości i zachowań – oto nasz cel. Olimpizm jest w stanie go zrealizować, musimy nadać mu jednak nową oprawę, aby stał się dla nas swoistym Katharsis. Myślę, że najlepszą wskazówką będą słowa Dantona: „Do zwycięstwa trzeba nam odwagi, odwagi i jeszcze raz odwagi”. Mariola Stasiak, nauczyciel ZS nr 1 w Kutnie Uprzejmie proszę o przysłanie informacji, czy mój artykuł zostanie przyjęty do druku. Proszę o przysłanie potwierdzenia o ukazaniu się artykułu w czasopiśmie. Mój adres: Mariola Stasiak Osiedle Łąkoszyn 7/79 99-300 Kutno tel: 0-24 3551142