Tekst na Seminarium Instytutu Socjologii 23 lutego 2010 Tomasz Maślanka Instytut Socjologii Uniwersytet Warszawski Podzwonne dla narodu. O zbiorowych tożsamościach ery globalnej Za swego rodzaju signum temporis uznać można zjawisko cyklicznego obwieszczania przez przedstawicieli nauk społecznych, kresu bądź co najmniej kryzysu kluczowych dla tych nauk pojęć. Ogłoszenie kresu ery narodowej a w szczególności kryzysu państwa narodowego, na tle erozji takich pojęć jak struktura społeczna, podmiot, klasa, warstwa, idea postępu czy racjonalność, nie wydaje się specjalnie profetycznym zadęciem w socjologiczne trąby. Nie zamierzam tutaj podważać przekonania, iż państwo narodowe stanowiło jedną z najistotniejszych form uspołecznienia, w warunkach nowoczesności. Nie zmienia to jednak, jak sądzę, faktu, iż państwo narodowe jako historyczny twór epoki nowożytnej, wydaje się tracić władzę.1 Proces ten wiąże się ze stopniową utratą przez państwo potencjału, pozwalającego łączyć poziom globalnych sieci władzy z poziomem indywidualnej tożsamości, nie wspominając o utracie kontroli nad polityką gospodarczą. Monopol państwa jest systematycznie kwestionowany, ponieważ czasoprzestrzeń świata społeczno – kulturowego globalizuje się, tzn. podlega globalnym przepływom kapitału, siły roboczej, towarów, usług, technologii, informacji, które mają miejsce poza kontrolą któregokolwiek z istniejących państw. Państwa narodowe usiłują co prawda przechwycić kontrolę nad jakąś pulą czasu historycznego, prowadząc określoną politykę historyczną, dokonując rekonstrukcji tożsamości narodowej, zawłaszczając lub kreując tradycję. Wydaje się jednak, że są to zabiegi kontrskuteczne. Narastające sprzeczności pomiędzy poziomem globalnych przepływów, a lokalnym poziomem państwa narodowego, można także ujmować w perspektywie konfliktu racjonalności ekonomicznej i politycznej racjonalności państwa narodowego. Rozbieżność pomiędzy ekonomiczną zasadą wydajności, a odziedziczoną wraz z etosem liberalnym ideologią samorealizacji, prowadzi ostatecznie do deficytu tożsamości.2 Natomiast kryzys motywacji, leżący u podłoża kryzysu uprawomocnienia państwa narodowego wynika, jak 1 Por. Ch. Tilly, The Formation of Nation States in Western Europe, Ann Arbor 1975; D. Held, Democracy, the nation state and the global system, Economy and Society 1991 20 (2), s. 138 – 172; A. Giddens, A Contemporary Critics of Historical Materialism, London 1981; A. Giddens, The Nation- State and Violence, Berkeley 1985 2 Jest to, jak wiadomo, fundamentalna sprzeczność kapitalizmu, na którą zwraca uwagę D. Bell, Kulturowe sprzeczności kapitalizmu, tłum. S. Amsterdamski, Warszawa 1998, s. 56-57 1 argumentuje Habermas, z rozchodzenia się motywacji grupowych, umożliwiających racjonalne w sensie instrumentalnym funkcjonowanie rynku, a zasobami sensu, jakie tkwią w tradycji kulturowej, wpływając na motywacje jednostkowe.3 W praktyce oznacza to malejącą motywację do działania w sferze publicznej i realizowania społecznych priorytetów oraz zwrot w kierunku hedonistycznej konsumpcji, która staje się kulturowym (jeśli nie moralnym) uzasadnieniem kapitalizmu. Oczywiście trudno bezdyskusyjnie wskazać jakieś konkretne remedium na ów, mający swe źródła w załamaniu się motywacji, kryzys tożsamości. Rekonstrukcja tożsamości zbiorowej zawsze może przebiegać co najmniej dwutorowo, przyjmując postać bardziej fundamentalistyczną, wspartą na etnicznych, czy religijnych sentymentach, bądź też ulec całkowitej lub częściowej redefinicji, na zasadzie pragmatycznego dostosowania do nowych społecznych realiów. Powstanie suwerennych państw narodowych jako politycznej organizacji zbiorowości narodowych, zbiegło się w czasie z podpisaniem traktatu westfalskiego, kończącego wojnę trzydziestoletnią. To właśnie w 1648 wprowadzono zasadę suwerenności terytorialnej, która stała się fundamentem organizacji stosunków międzynarodowych, aż do czasu podpisania Karty Narodów Zjednoczonych w 1945 roku. Stąd model ładu międzynarodowego, w którym kluczowymi podmiotami stosunków międzynarodowych są suwerenne państwa narodowe, określa się mianem modelu westfalskiego. Traktat westfalski nie zawierał jednak prawnych regulacji, które nakładałyby na państwa narodowe sankcje za nieuzasadnione użycie siły, gdyż regulacje takie odczytywane były jako pogwałcenie zasady suwerenności. 4 Dopiero Karta Narodów Zjednoczonych wprowadziła istotne ograniczenia w tym zakresie, poszerzając przede wszystkim pojecie podmiotowości międzynarodowej o pojedynczych obywateli oraz większe grupy, a także tworząc parasol ochronny w postaci prawa międzynarodowego, mającego skutecznie ograniczać omnipotencję państw narodowych, zarówno wobec własnych obywateli, jak i w stosunku do innych państw. Prawo to, należy podkreślić, otrzymało również wsparcie instytucjonalne ze strony powołanych w tym celu instytucji arbitrażowych (np. Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości). Rewizja modelu westfalskiego nie była jednak, jak sugerują znawcy problematyki, skutkiem globalizacji, lecz ponurych doświadczeń II wojny światowej. Ponadto na paradoks zakrawa fakt, iż ograniczenie władzy 3 Por. J. Habermas, Na czym polega dziś kryzys? Problemy uprawomocnienia w późnym kapitalizmie, tłum. M. Łukasiewicz, [w:] Teoria i praktyka. Wybór pism, tłum. Z. Krasnodębski, M. Łukasiewicz, Warszawa 1983 4 Por. D. Held, Democracy and the Global Order. From Modern State to Cosmopolitan Governance, Oxford 1997, s.8 2 państw narodowych przyczyniło się de facto do podwojenia ich liczby w skali światowej.5 Procesy globalizacyjne, jak i „trzecia fala demokratyzacji”, przeniosły nas jednak nolens volens w erę postwestfalską, choć niektóre państwa zdają się nadal tkwić w okowach tegoż modelu, jak choćby Kuba, Birma czy Korea Północna. Funkcjonowanie w rzeczywistości postwestfalskiej oznacza de facto utratę przez państwo narodowe monopolistycznej pozycji, co uwypukla jego cząstkową rolę w sieci suwerennych państw, współtworzących porządek globalny. Jest to, można powiedzieć, suwerenność w relacji. Współcześnie nie zakłada się już, w myśl deterministycznej demonologii, że globalizacja stanowi nieuchronny skutek działania sił rynkowych i technologicznych, przebiegających w przestrzeni nieustannych przepływów, cyrkulacji kapitału oraz innych pochodnych instrumentów finansowych. Globalizacja stała się przedmiotem debaty publicznej, w której dyskutuje się o jej kształcie, przebiegu, kierunku; powszechnie mówi się o potrzebie politycznego zarządzania globalizacją.6 Globalizację jako proces zachodzący w sferze koncentracji kapitału, charakteryzuje zasadnicza sprzeczność pomiędzy umiędzynarodowieniem inwestycji, produkcji oraz konsumpcji z jednej strony, z drugiej zaś koniecznością prowadzenia jakiejś polityki redystrybucyjnej w ramach państwa narodowego. Wyraźny kryzys państwa opiekuńczego sprawia, że zanika podstawowy element legitymizacji i stabilności państwa narodowego. Nakłady na utrzymanie państwa opiekuńczego muszą zostać w globalnej erze skorelowane z podniesieniem jakości oraz wydajności produkcji, opartej przede wszystkim na wiedzy i złożonym przetwarzaniu informacji. Innymi słowy, utrzymanie państwa opiekuńczego jest możliwe tylko w realiach wysoce uprzemysłowionych i zaawansowanych technologicznie gospodarek narodowych. O możliwościach przetrwania państwa narodowego (opiekuńczego lub nie) zadecyduje zatem zdolność do syntezy tożsamości narodowej i kontekstu globalnego. Separacja polityki wewnętrznej, w tym polityki tożsamości, od imperatywów globalnej presji konkurencyjnej, skazuje w zasadzie państwo na regres i stagnację (przypadek Białorusi). Państwa narodowe są w epoce globalnej bezsilne w zakresie polityki fiskalnej, organizacji handlu i produkcji, równoważenia budżetu, świadczeń społecznych, ale i skutecznego prowadzenia polityki tożsamości, jeżeli nie postarają się o zabezpieczenie konkurencyjności swoich gospodarek narodowych w globalnym ekonomicznym kontekście. Nie chodzi zatem tutaj o rozwiązywanie dylematu czy kultura się globalizuje (w tym tożsamość), ale o uwypuklenie 5 Por. E. Wnuk – Lipiński, Świat międzyepoki. Globalizacja, demokracja, państwo narodowe, Kraków 2004, s. 148-149 oraz M. Shaw, The State of Globalization: Towards a Theory of State Transformation, „Review of International Political Economy”, 1997, nr 3 6 Por. J. Stiglitz, Globalizacja, tłum. H. Simbierowicz, Warszawa 2004, J. Stiglitz, Wizja sprawiedliwej globalizacji: propozycje usprawnień, tłum. A. Szeworski, Warszawa 2007 3 faktu, że sfera kultury zostaje uzależniona od globalizacji, rozumianej jako szereg procesów zachodzących w sferze koncentracji kapitału. Konstruowanie tożsamości w warunkach globalnych społeczeństw sieciowych nie może podlegać logice separacji i oporu, lecz kongruencji i syntezy tego co lokalne, indywidualne z tym co globalne, wspólnotowe. W realiach współczesnych, niezmiernie kompleksowych społeczeństw sieciowych rola państwa uległa znaczącej modyfikacji. Marginalizacji roli państwa narodowego, jako ośrodka krystalizacji zbiorowych tożsamości, towarzyszy jednocześnie, jak sądzę, potrzeba redefinicji samego pojęcia tożsamości społecznej. Koncyliacyjny potencjał państwa, służący godzeniu konfliktowych i sprzecznych systemów aksjologicznych ulega bowiem wyczerpaniu. Jednocześnie państwo w dalszym ciągu pozostaje zwornikiem w procesie kształtowania konsensu normatywnego. Akcenty przesuwają się z dziedziny kreowania wartości w przestrzeń projektowania konsensu normatywnego, który umożliwiałby życie w świecie sprzecznych i rywalizujących ze sobą systemów wartości, posiadających przy tym racjonalne uzasadnienie.7 Pomniejszenie autonomii państw narodowych, będące następstwem globalizacji sprawiło, iż przekształceniu uległa również ich rola w procesie kształtowania tożsamości narodowej. Towarzyszył temu proces dywersyfikacji i pluralizacji interesów społecznych i szerzej wartości oraz całych systemów aksjonormatywnych. W artykule tym, chciałbym zaproponować pewien model teoretyczny, który można by odnieść do praktycznego wymiaru tożsamości zbiorowych; ich roli, zasad oraz form funkcjonowania w ramach społeczeństwa europejskiego, w szczególności natomiast w ramach sieciowej rzeczywistości Unii Europejskiej. Na płaszczyźnie socjologicznej, hermeneutyczno – komunikacyjny antyesencjalizm proponowanego przeze mnie podejścia, wyraża się w przekonaniu, iż państwo narodowe nie stanowi instytucjonalnego ośrodka kształtowania tożsamości społecznej, w tym tożsamości narodowej. Tożsamości są kształtowane sieciowo w wielopoziomowych układach komunikacyjnych, w których dochodzi do funkcjonalizacji konfliktów kulturowych. Tożsamość społeczna, w prezentowanej w dalszej części tego artykułu perspektywie, rozumiana jest relacyjnie a nie substancjalnie, jako sieć ponadnarodowych powiązań, płaszczyzna intersubiektywności. Ze względu na konieczność współistnienia oraz współdziałania wielu tożsamości zbiorowych w realiach globalnej i sieciowej rzeczywistości, akcent należy położyć, jak mi się wydaje, na funkcjonalny aspekt konfliktów kulturowych, jako konfliktów tożsamości i tym samym ich rolę stabilizującą, 7 W najszerszym rozumieniu jest to problem liberalizmu politycznego i politycznej sprawiedliwości. Por. J. Rawls, Liberalizm polityczny, tłum. A. Romaniuk, Warszawa: PWN 1998, s. 9-24 4 zarówno w stosunku do poziomu działań indywidualnych i ich skumulowanych rezultatów, jak i w stosunku do poziomu strukturalno – instytucjonalnego. Historycznie rzecz biorąc, w procesie konstruowania odrębnej tożsamości europejskiej kluczowa rola przypadła Karolowi Wielkiemu, który wobec bezsilności cesarzy Drugiego Rzymu oraz kalifów, pozbawionych praktycznej możliwości kontroli nad dawnymi terenami Cesarstwa Rzymskiego, przyczynił się do wytworzenia poczucia odrębności Europy. Pierwotnie charakter owej odrębności ograniczał się do kwestii różnic religijnych, pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami. Z czasem różnice objęły szereg niezależnych komponentów kulturowych, takich jak język, symbole, czy świeckie wartości. Zawsze jednak Europa postrzegana była na tle krajów, w których islam był panującą religią, jako kraj nowoczesny, uprzemysłowiony, świecki, wolny i postępowy. Przeciwstawiony Europie orientalny Wschód, jawił się jako ostatni bastion obskurantyzmu, stagnacji oraz despotyzmu. Owe wschodnie i orientalne wartości, normy czy postawy, oceniane były sub specie okcydentalnych miar. Cywilizowani Europejczycy stawiali niemal od zawsze, jak się wydaje, widoczną granicę pomiędzy przesadnie pochlebną autocharakterystyką a wyraźnie nieucywilizowaną, dziką i barbarzyńską resztą. Na tle zawiłych związków pomiędzy Europą a Imperium Osmańskim, Państwo Otomańskie trudno byłoby określić jako państwo narodowe, ponieważ kategorie etniczności czy obywatelstwa, charakterystyczne dla kręgu kultury europejskiej, na obszarach Imperium Osmańskiego nie występowały. Formy zbiorowych tożsamości miały tam charakter religijny i były w istocie wspólnotami wyznaniowymi, grupując się w szersze jednostki, tzw. milety. Przynależność do tych wspólnot, stanowiących jednocześnie podmiotowość w sensie polityczno – administracyjnym, jedyną uznawaną oficjalnie przez Państwo Otomańskie, opierała się na wyznaniu a nie pochodzeniu etnicznym. Zróżnicowane narodowo wspólnoty muzułmańskie traktowane były zatem jako wspólnoty wiary, nie zaś wspólnoty etniczne. Wszyscy byli jednak „Turkami” w sensie politycznym, połączeni wspólnym interesem, tj. pobieraniem danin od chrześcijańskiej większości. System, w którym tożsamość zbiorową określał komponent religijny, utrzymał się w niezmienionej postaci w zasadzie do początku wieku dwudziestego. Okres kiedy to narodowość stawała się zasadą organizacji państwowości europejskiej, czyli począwszy od wieku XIX, zbiega się w czasie z nasileniem świadomości narodowej na terenach Imperium Osmańskiego. Towarzyszył temu wzrost nacjonalizmu, stanowiący poniekąd naturalną konsekwencję podejmowanych prób zastępowania kodeksu religijnego, rozbudowanym systemem prawa cywilnego [w praktyce był to kodeks oparty na modelu napoleońskim]. Z jednej strony ten dziewiętnastowieczny nacjonalizm miał 5 wydźwięk wyraźnie pozytywny, przyczyniając się do wzrostu zainteresowania rodzimym folklorem, poezją, muzyką czy szerzej sztuką ludową, z drugiej jednak strony dał początek budowaniu zbiorowych tożsamości w oparciu o komponent etniczny, który oznaczał wprowadzenie do dyskursu konstruowania tożsamości zbiorowych, ekskluzywną kategorię obcego, innego, barbarzyńcy, cudzoziemca. Proces ten stanowił początek dyskursu opartego na wykluczeniu.8 W porównaniu do historycznego kontekstu kształtowania się tożsamości europejskiej fakt, iż język i rasa nie stanowiły w ramach Imperium Osmańskiego czynnika narodowotwórczego, może oczywiście wprawiać w zdumienie. Jednakże model ten w ostateczności uległ logice reorganizacji tożsamości zbiorowych, wedle standardów narodowościowych, ponieważ kategoria narodowości, stanowiąca podstawę polityczno – terytorialnej organizacji państw zachodnich, zdominowała arenę międzynarodową. Zrozumiałe jest więc, iż sposób regulowania modus vivendi pomiędzy państwami islamskiego kręgu kulturowego a Europą, zbliżał się coraz bardziej do ujednoliconych na europejską modłę form. Nie oznaczało to jednakowoż, jak trafnie zauważył A. Toynbee, iż reguła narodowościowa stanowiła kryterium uniwersalne.9 Ta pobieżna rekonstrukcja historycznego kontekstu kształtowania się zbiorowych tożsamości dobrze pokazuje, jak sądzę, iż idee narodu i narodowości, które w Europie stały się konstytutywnym elementem zbiorowej tożsamości a także podstawowym wyznacznikiem suwerennego państwa narodowego, w odniesieniu do odmiennych kulturowo obszarów są wielce problematyczne. Można nawet zaryzykować umiarkowanie relatywistyczne twierdzenie, że gdyby nie określony splot polityczno – kulturowych okoliczności, idea narodowości nigdy nie wydostałaby się poza krąg kultury europejskiej. Należy również pamiętać, iż teokratyczna struktura Imperium Osmańskiego nie wykluczając możliwości praktykowania innych religii poza islamem, stanowi przykład państwa otwartego na model wielokulturowego współistnienia narodów. Na szyderstwo współczesności zakrawać może to, iż bałkańscy pogrobowcy wielkiego imperium czynią wszystko by dorównać Europie i stać się jej częścią, podczas gdy Europa wydaje się redefiniować swą tożsamość, akcentując różnice pomiędzy Wschodem a Zachodem (przypadek akcesji Turcji do UE). Przychylam się tutaj do przekonania, że naród jest, jak pokazał B. Anderson, przede wszystkim wspólnotą wyobrażoną, co oznacza, iż na jego samowiedzę składa się wiele 8 Nie jest w tym kontekście dla mnie istotne, jak procesy te wpisują się w „dyskurs orientu” i w jakim stopniu potwierdzają lub wykluczają tezy z Orientalizmu E. Saida. 9 A. J. Toynbee, The Western Question in Greece and Turkey. A Study in the Contact of Civilisations, London 1922, s. 15-16 6 elementów, pochodzących z normatywnej, materialnej oraz symbolicznej warstwy kultury. Naród to zatem konstrukt kulturowy a nie byt fizyczny.10 Nowoczesny naród jest historycznym produktem społeczeństwa przemysłowego i mógł, jak przekonująco uzasadnia Habermas, pojawić się dopiero wraz z racjonalnym i formalno – prawnym typem uprawomocnienia porządku społeczno – politycznego, czyli wraz z ukształtowaniem się społeczeństwa obywatelskiego oraz konstytucyjnych ram porządku politycznego.11 Teoria charakteru narodowego Herdera, ugruntowała przekonanie o istnieniu specyficznego ducha narodu – Volkgeist. Datę opublikowania przez Herdera Ideen zur Philosophie der Geschichte der Menschheit, uznać można w pewnym sensie za cezurę, wyznaczającą początek substancjalnego myślenia o tożsamości narodowej. W pojęciu charakteru narodowego zawarta była intuicja, iż możliwy jest opis i rekonstrukcja rzeczywistości narodowej jako rzeczywistości sui generis, odrębnej i obiektywnej. Kluczowe dla socjologii narodu pojęcia, takie jak charakter narodowy, autostereotypy, czy świadomość narodowa, nie pozwalają na uwzględnienie w analizach tożsamości narodowej faktu, iż stanowi ona eksterioryzację zbiorowej samowiedzy, nie zaś uchwytny z zewnątrz repertuar takich czy innych jakości, składających się na obraz narodowego charakteru. Socjologia narodu zapoznaje zatem refleksyjny charakter tożsamości. Posługiwanie się kategorią tożsamości narodowej implikuje zasadniczą trudność, związaną z doprecyzowaniem, kto stanowi substrat tak rozumianej tożsamości, kto jest jej podmiotem, nosicielem, wyrazicielem. Naród czyli kto? Tożsamość narodowa w punkcie wyjścia okazuje się pewną fikcją, ponieważ naród jako podmiot kolektywny nie może w zgodzie z regułami logiki, formułować zdań na temat swej tożsamości. Ucieleśnieniem takiej tożsamości mogą być jedynie zwykli obywatele państwa narodowego; wyłącznie oni mogą zgłaszać prawomocne roszczenia, w tym wypadku roszczenia do subiektywnej szczerości. Warto, w imię przejrzystości, pogrupować, za Zbigniewem Bokszańskim, pojęcie tożsamości narodowej w cztery podstawowe modele: model obiektywistyczny, model tożsamości odkrywanych, model tożsamości konstruowanej oraz model opinii publicznej. W pierwszym z wymienionych modeli zakłada się, iż cechy danej zbiorowości narodowej daje się sklasyfikować i opisać z pozycji zewnętrznego i niezaangażowanego obserwatora. Spośród zwolenników takiego podejścia autor wymienia Anthonego Smitha, autora pracy National Identity. Smith dokonał w gruncie rzeczy zestawienia cech, które miałyby się składać na tożsamość narodową. Były to: ojczyzna 10 Por. B. Anderson, Wspólnoty wyobrażone: rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, tłum. S. Amsterdamski, Kraków 1997 11 J. Habermas, Legitimationprobleme im modernen Staat. [w:] Zur Rekonstruktion des Historischen Materialismus, Frankfurt 1976, s. 277 7 rozumiana jako określone terytorium, wspólnie podzielane mity i pamięć historyczna, wspólna kultura masowa, prawnie usankcjonowane uprawnienia i obowiązki oraz wspólna gospodarka.12 Nietrudno zauważyć, że obiektywistyczny model Smitha to egzemplifikacja typowego substancjalizmu w myśleniu o tożsamości narodowej, postrzegającego dodatkowo proces wyłaniania się narodów w perspektywie historycznej ewolucji wspólnot etnicznych. Tożsamość ujmowana jest tutaj substancjalnie, nie zaś procesualnie. Model tożsamości odkrywanych opiera się na założeniu o istnieniu izolowanych kultur, które mogą być ujmowane w kategoriach przysługujących im istotnych atrybutów. Naród utożsamiany jest w tej perspektywie ze wspólnotą kulturową, połączoną wspólną tradycją, na którą składają się przede wszystkim symbole i wartości narodowe oraz język. Model konstruowanej tożsamości narodowej opiera się na antyesencjalnym założeniu, iż narody to konstrukty kulturowe a nie byty kolektywne, posiadające określoną kulturę ludową, poprzez którą manifestuje się zbiorowa tożsamość. Bokszański, na przykładzie teorii tożsamości kolektywnych S. N. Eisenstadta i B. Giesena (zawartej w pracy The Construction of Collective Identity), wskazuje kilka kluczowych założeń, na których wspiera się pojęcie tożsamości zbiorowej w ramach tego modelu. Przede wszystkim tożsamość kolektywna jest wynikiem zabiegów konstrukcyjnych, podejmowanych zarówno przez indywidualnych jak i zbiorowych aktorów społecznych, forsujących jednocześnie pewien dyskurs tożsamościowy. Jest ona wytwarzana poprzez społeczną konstrukcję podziałów i granic, co przyjmuje postać opozycji typu my – oni; przyjaciel – wróg; oświecenie – przesąd; cywilizacja – barbarzyństwo. Konstruowanie owych granic i podziałów dokonuje się przy użyciu pewnych kodów symbolicznych, które stanowią również oś konstrukcyjną tożsamości kolektywnych. Cytowani autorzy przyjmują istnienie trzech takich kodów: kodu pierwotności (primordiality), kodu ogłady lub cywilizowania (civility) oraz kodu transcendencji lub świętości (sacredness). Primordialny kod odwołuje się do struktur pokrewieństwa w znaczeniu biologicznym a także do innych czysto rasowych kategorii. Więzy krwi wznoszą nieprzekraczalne granice, bezwarunkowo odgradzające swoich od obcych. Kod ogłady lub cywilizowania konstruuje tożsamość jako różnicę, pomiędzy porządkiem zrutynizowanych praktyk społecznych, a tym co od tego porządku odbiega, ukazując się jako egzotyczność czy niezwyczajność. Wreszcie kod świętości lub transcendencji, ustanawia granicę pomiędzy grupą własną a obcą w opozycji do sfery sacrum lub różnie pojmowanej transcendencji (może to być Bóg, ale równie dobrze Rozum, Postęp czy Racjonalność). Ostatni model, opinii publicznej, odsyła do badań 12 A. Smith, National Identity, London 1991, s.14, cyt. za Z. Bokszański, Tożsamości zbiorowe, Warszawa 2007, s.115 8 empirycznych oraz opinii wyrażanych expressis verbis przez członków konkretnej wspólnoty narodowej. Wyrazicielem tożsamości narodowej jest tutaj statystyczny reprezentant tej wspólnoty.13 Ekskluzywna tożsamość narodowa niewiele różni się od tożsamości budowanej na komponencie etnicznym. Tożsamość etniczna ujmowana bywa przez analogię do struktur pokrewieństwa, a zatem pewnego systemu, w którym wzór związków fizycznych wykorzystywany jest do celów społecznych. Ostatecznie zatem chodzi o uwypuklenie rzekomo obiektywnych, a częstokroć po prostu zmitologizowanych, naturalnych więzów krwi.14 Takie porównanie nie oddaje rzecz jasna wszystkich niuansów i różnic pomiędzy tożsamością etniczną a narodową, choć różnice te bywają często kwestią określonych politycznych ustaleń, wykraczając tym samym poza analizę socjologiczną. Należy również podkreślić, iż etniczność podobnie jak narodowość, nie stanowi wyłącznie formy autoekspresji określonych zbiorowości, lecz narzędzie zaspokajania potrzeb oraz osiągania celów w znaczeniu politycznym. Etniczność, oprócz współtworzących ją elementów afektywno – emocjonalnych, posiadających duży wpływ na rodzaj więzi wewnątrzgrupowej, może być także funkcjonalna, w stosunku do działań podejmowanych w politycznym wymiarze sfery publicznej (np. lobby czy grupy interesu, wykorzystujące więź etniczną jako medium skutecznego działania). Ten interesujący w kontekście moich rozważań typ etniczności, nazywany bywa etnicznością polityczną. Z. Bokszański charakteryzując etniczność polityczną podkreśla, iż dostarcza ona najbardziej namacalnych wspólnych identyfikacji, takich jak język, kuchnia, czy muzyka, oferując niekwestionowaną przewagę, czyli wyrazistość więzi i ich emocjonalną intensyfikację. Nie wyjaśnia jednakże w przekonywujący sposób dlaczego tak się dzieje i na czym polega owa przewaga. Z rozważań autora można wyciągnąć jedynie ogólnikowy wniosek, iż współczesna etniczność polityczna to rezultat świadomego i strategicznego wyboru jednostek, które w innych okolicznościach, mogłyby poświęcić etniczność na rzecz alternatywnych sposobów zbiorowej mobilizacji, gdyby tylko wymagał tego wspólny interes.15 Etniczne czy kulturowe fundamentalizmy są często celowo podsycane przez państwa narodowe, ponieważ umożliwiają tłumienie niepokojów społecznych. Tworzenie jednorodnej społecznej masy, na co wielokrotnie zwracał uwagę M. Foucault, stanowi niezwykle 13 Z. Bokszański, Tożsamości zbiorowe, Warszawa 2007, s. 122-130 Por. L. Holy, Kulturowe tworzenie tożsamości etnicznej, [w:] Sytuacja mniejszościowa a tożsamość, (red.) Z. Mach. A. Paluch, Kraków 1992 15 Z. Bokszański, Tożsamości zbiorowe, Warszawa 2007, s. 99-100 14 9 skuteczne narzędzie nadzoru i kontroli społecznej, pozwalające tropić przypadki uchybień oraz pogwałcenia społecznych reguł. Etniczność ulega jednak współcześnie globalnej dyfuzji i nie można jej traktować wyłącznie jako jeszcze jednej zasady zbiorowej tożsamości. Za interesującą rewizję i jednocześnie próbę zarysowania konturów nowego podejścia do złożonej problematyki ruchów etnicznych, które wykraczałoby poza „czarną skrzynkę primordializmu”, tzn. idee tożsamości kolektywnej, tworzące fundamenty nacjonalizmu i państwa narodowego, a odwołujące się do wspólnoty naturalnej oraz więzi pierwotnej – krwi, ziemi, religii czy języka, uchodzić może antropologia A. Appaduraia. Primordializm jest także perspektywą, która społeczeństwo traktuje jako kolektywny byt odznaczający się zbiorową świadomością, zakorzenioną w tradycji historycznej i odporną na gwałtowne zmiany oraz wstrząsy. Wydawać by się mogło, iż oświeceniowy model obywatelskiej partycypacji, kulminujący w postaci nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego, stanowił skuteczną zaporę przeciwko wątpliwym urokom primordializmu. Dlaczego jednak w społeczeństwach cechujących się kulturowym pluralizmem, w dalszym ciągu daje się zaobserwować wyraźne linie etnicznych podziałów i kulturowych animozji? Dlaczego, zapytuje Appadurai, najbardziej solidne kapitalistyczne demokracje nie są zabezpieczone przed bakcylem primordializmu.16 Odwołanie się do klasycznych teorii nacjonalizmu Herdera czy G. Mazziniego, nie sprawdza się tutaj w roli explanansu, gdyż nie jest w stanie wyjaśnić rozprzestrzeniania się etnicznych resentymentów we współczesnym świecie. Antropologię A. Appaduraia odczytywać można jak frontalny atak na bastiony obiektywistycznej etnologii, antropologii i socjologii, ujmujących grupy etniczne oraz narody na modłę wyraźnie wyodrębnionych terytorialnie zbiorowości. W przestrzennych granicach tych zbiorowości, niczym w alchemicznej retorcie, unosi się eidos wspólnego języka, tradycji, religii, moralnych standardów. Jedną z centralnych idei jego antropologii jest przekonanie o deterytorializacji kultur i narodów, czyli mówiąc wprost, o ich oderwaniu od konkretnej przestrzeni i terytorium. Nacjonalizm, który nigdy nie dał się uwięzić w granicach państwa narodowego, staje się w globalnych czasach nacjonalizmem diaspory. W obliczu globalnych przepływów ludzi, kapitału, idei, rozmywają się pojęcia terytorialnej autonomii i wydzielonych granic przestrzennych narodu i państwa.17 Nacjonalizm diaspory „rozgrywa” się przede wszystkim w przestrzeni symbolicznej, a ta kształtowana jest poprzez przekaz medialny. Dzięki owemu „kapitalistycznemu drukarstwu”, jak określił to B. Anderson, obywatele wyobrażają sobie, że należą do społeczeństwa narodowego. Naród i państwo narodowe są więc typowym 16 17 A. Appadurai, Nowoczesność bez granic. Kulturowe wymiary globalizacji, tłum. Z. Pucek, Kraków 2005, s. 210 Ibidem, s. 237 10 konstruktem kulturowym, zapośredniczonym przez media wytworem zbiorowej wyobraźni. Zasoby sensu, podstawowy budulec tak indywidualnej jak i zbiorowej tożsamości, pochodzą współcześnie z mediów, które „zdemokratyzowały wyobraźnię”. Kluczowe, zdaniem Appaduraia, dla zrozumienia współczesnych przemian podmiotowości oraz tożsamości zjawisko to masowe migracje, zestawione z faktem medialnych przepływów, zderzenie mobilnych obrazów ze zdeterytorializowanymi widzami. W diasporycznej przestrzeni tworzą się zapośredniczone przez media sfery publiczne, podważające skuteczność państwa narodowego jako arbitra w zakresie istotnych zmian społecznych.18 Mamy zatem do czynienia z krążącymi audytoriami, nieulokowanymi w żadnej konkretnej przestrzeni państwa narodowego i krążącymi mediami. Appadurai utrzymuje, iż masowy przekaz elektroniczny oraz transnarodowe migracje, przełamują monopol państw narodowych na projekt modernizacji. Ponadto jest przekonany, iż państwo narodowe nie stanowi znaczącego elementu w systemie organizacji ładu światowego. Wątpliwa jest także jego rola mediatora w złożonej dialektyce globalności i nowoczesności. Etniczność posiada współcześnie charakter transnarodowy, co jest wynikiem migracji oraz włączania lokalnych treści w przestrzeń globalnych przepływów. Potencjał przemocy nie jest jednak zakodowany w konkretnym etnicznym substracie, lecz stanowi efekt przenikania się lokalnej wyobraźni oraz globalnych zdarzeń, układających się w kaskady. Epizody etnicznej przemocy są implozyjne, gdyż stanowią rezultat przenikania do sfery politycznej lokalnych napięć oraz zdarzeń, zachodzących na odległych w sensie przestrzennym i coraz rozleglejszych politycznych arenach.19 Oparty na opozycji wewnętrzny – zewnętrzny model tożsamości, charakterystyczny dla państwa narodowego, wymuszony logiką primordializmu, zastępuje Appadurai, dialektyką implozji i eksplozji. Można mieć jednak uzasadnione wątpliwości, czy postmodernistyczna terminologia rodem z geometrii fraktalnej i teorii chaosu, której próbkę znajdujemy w przywoływanej tutaj pracy Nowoczesność bez granic, pomaga w zrozumieniu zjawisk przemocy etnicznej w epoce globalnych turbulencji. Pod nieco sztucznie brzmiącymi hasłami kryje się jednak słuszna, moim zdaniem, idea przejścia z poziomu substancjalnego na poziom relacyjny, w myśleniu o narodzie. Pojawia się w związku z tym pytanie, czy naród i narodowość nie stanowią współcześnie ideologicznego alibi państwa terytorialnego oraz ostatniego bastionu etnicznego totalitaryzmu. Można odnieść wrażenie, iż dominujący i w dalszym ciągu silny idiom narodowy, nie ułatwia poszukiwań nowego socjologicznego języka, adekwatnego do ekspresji posterytorialnych i postnarodowych form zbiorowych 18 19 Ibidem, s. 11 Ibidem, s. 230 11 tożsamości. Nadal tkwimy w konceptualnej twierdzy państwa narodowego (wraz z metaforą „tygla narodów”). Lingwistyczną propozycję globalnej diaspory (sieci diaspor), odczytywać można właśnie jako próbę poszukiwania języka opisującego świat, w którym wspólnoty terytorialne stają się przeżytkiem. Kryje się za tym pewna wizja globalizacji – aspektowa i kontekstualna narracja lokalności, w miejsce unifikującej metanarracji nowoczesności. Appadurai zresztą świadomie i konsekwentnie posługuje się terminem postnarodowy, w kilku co najmniej znaczeniach. Po pierwsze, w kontekście tezy o utracie dominującej pozycji przez państwo narodowe, które staje się w globalnych czasach anachronizmem, zastępowanym przez inaczej ustrukturyzowane społeczne więzi i tożsamości oraz po drugie, w znaczeniu erozji państwa narodowego jako podmiotu zdolnego do skutecznego aranżowania aktów obywatelskiej mobilizacji, a także rozprzestrzeniania się form narodowych oderwanych od państwa terytorialnego.20 Bez względu na to czy przekonują nas powyższe wywody, zawsze można przytoczyć argumenty na rzecz bezzasadności stosowania kategorii tożsamości zbiorowej w ogólności, jak bowiem słusznie zauważa Kłoskowska, żadna realna zbiorowość nie posiada psychicznego organu samowiedzy, który uznać by można za pendant samoświadomości indywidualnej.21 Tożsamość zbiorowa byłaby zatem w istocie hipostazą, gdybyśmy zgodzili się z autorką. Z drugiej jednak strony intuicyjnie uchwytujemy, iż nie o takie rozumienie tożsamości tutaj chodzi. Można bowiem zasadnie wyodrębnić pewną wspólną danej zbiorowości kulturę symboliczną, zakodowaną w będących nośnikami sensu wytworach kulturowych, a zatem w tekstach, normach, wartościach i szerzej w religii, filozofii czy sztuce. W takim wypadku możemy mówić o tożsamości określonej zbiorowości jako wspólnoty symbolicznej, ponieważ stosunkowo łatwo można wskazać odrębność i swoisty charakter, składających się na tę tożsamość wartości, przekonań, praw, idei itd. Niewątpliwie problematyka kolektywnych tożsamości jako zagadnienie czysto socjologiczne, mogła pojawić się w następstwie refleksji nad społeczeństwem nowoczesnym o wysokim poziomie pionowej oraz poziomej ruchliwości społecznej, a także wysokim stopniu złożoności struktur i instytucji. Tylko w odniesieniu do takiego społeczeństwa można sformułować ogólny imperatyw elastyczności, pojmowanej w kategoriach ustawicznego rekonstruowania tożsamości. Model stabilnej tożsamości, odwołujący się komponentów 20 Ibidem, s. 249 A. Kłoskowska, Tożsamość i identyfikacja narodowa w perspektywie historycznej i psychologicznej, Kultura i Społeczeństwo 1992, nr 1, s. 132 21 12 etnicznych, kulturowych inwariantów, w miarę stałych czynników demograficznych, nie sprawdza się w społeczeństwach podlegających szybkim zmianom strukturalnym oraz instytucjonalnym. Tempo tych zmian, wymusza niejako wprowadzenie do socjologicznego aparatu pojęciowego, kategorii twórczej i aktywnej podmiotowości. Kategorie te utorowały w zasadzie drogę konceptualnemu przewrotowi, kierując uwagę socjologów w stronę paradygmatu zmiany, „stawania się społeczeństwa”, morfogenezy, strukturacji.22 Wzrost zainteresowania socjologią historyczną oraz teorią podmiotowości, przyczynił się niewątpliwie do upowszechniania poglądu, iż społeczeństwo w coraz większym stopniu uniezależnia się od „metaspołecznych stabilizatorów ładu”, takich jak religia, prawo, czy historia. Nowym obszarem badawczym dla współczesnej socjologii, stają się, jak zauważa Touraine, sieci relacji pomiędzy ruchami społecznymi, współkonstytuującymi nowe formy zbiorowych tożsamości.23 Dobrym przykładem może być tutaj złożony ze sprzecznych komponentów ruch antyglobalistyczny. Właśnie ta sprzeczność sprawia, że staje się on wyzwaniem dla kapitalistycznej globalizacji. Jego wewnętrzne zróżnicowanie poszerza w istocie postawę sprzeciwu, która nie osiągnęła by takiego stopnia intensywności w przypadku zjednoczenia interesów i ideologii. Głównymi podmiotami tego ruchu są wywodzący się z różnych środowisk i tradycji, przeciwnicy opartej na wolnym handlu i przywilejach korporacyjnych globalizacji, prowadzonej pod egidą międzynarodowych instytucji ekonomicznych i finansowych, a także adherenci regulacji globalnych rynków kapitałowych, organizacje pozarządowe promujące ideały pokoju światowego, walki z nędzą i wykluczeniem społecznym, grupy religijne, humanitarne organizacje pozarządowe, związki zawodowe. Wielość i zróżnicowanie aktorów uwikłanych w praktyczne działania przeciwko globalizacji, wyklucza przeprowadzanych sprowadzanie podczas forów tego ruchu do ekonomicznych, okazjonalnych czy szczytów demonstracji najbardziej uprzemysłowionych państw globu. Ruch antyglobalistyczny, mimo sprzeczności pomiędzy 22 Por. P. Sztompka, Society in Action: The Theory of Social Becoming, Cambridge-Chicago 1991 ; A. Giddens, A Contemporary Critics of Historical Materialism, London 1981; A. Giddens, Stanowienie społeczeństwa, tłum. S. Amsterdamski, Poznań 2003 ; W. Buckley, Sociology and Modern Systems Theory, Englewood Cliffs 1967 ; M. Archer, Culture and Agency, Cambridge 1988 23 Por. A. Touraine, The Self – Production of Society, Chicago, London 1977. Co do roli ruchów społecznych to wydaje się, iż są one współcześnie najsilniejszymi podmiotami zbiorowych tożsamości, w szczególności ruchy oporu wobec globalnego ładu (ruchy antyglobalistyczne, alterglobalistyczne, fundamentaliści religijni, ekolodzy, nacjonaliści etc.) Zdaniem Castellsa, model oporu stanowi dominujący typ budowania tożsamości w społeczeństwach nowoczesnych. Działalność ruchów sieciowych interferuje z politycznym wymiarem życia publicznego. Sprzyja temu przekonanie o większej efektywności i skuteczności takich kolektywnych działań. Społeczne ruchy sieciowe wydają się w coraz większym stopniu zawłaszczać sferę publiczną jako główni rozgrywający, ale co jeszcze istotniejsze, stają się także podstawowymi ośrodkami krystalizacji zbiorowych form tożsamości. Por. M. Castells, Siła tożsamości, tłum. S. Szymański, Warszawa: PWN 2008, s. 27-72 13 jego składowymi, stanowi doskonały przykład skuteczności skoordynowanych działań, podejmowanych za pomocą sieci internetowych, forów dyskusyjnych oraz innych narzędzi komunikacyjnych. Wewnętrznie sprzeczna różnorodność tego ruchu, uczyniłaby go niemożliwym podmiotem działań zbiorowych, gdyby nie fakt, iż istnieje on jako ruch sieciowy. Jest to ruch sieciowy a nie sieć ruchów, jego wartością dodaną staje się zdolność i możliwość działania jako jedność, mimo wewnętrznej różnorodności oraz sprzeczności.24 Nie mniej istotną właściwością tego ruchu jest ustanowienie zwrotnego sprzężenia, pomiędzy poziomem lokalnym i globalnym; może on myśleć i działać lokalnie w oparciu o lokalną tożsamość i interesy, a działać globalnie na poziomie źródeł władzy. Ponieważ wartości konstytuujące ruch pozostają w sprzeczności, zasadna wydaje się raczej charakterystyka ruchu za pomocą tego, czemu się on przeciwstawia (tożsamość oporu).25 Nowy przeciwnik to przede wszystkim współczesny ład globalny, globalny kapitalizm korporacyjny, antydemokratyczne instytucje globalnego zarządzania, za którymi skrywa się interes korporacyjny. Specyfiką ruchu jest brak jednej spójnej tożsamości, łączy on w sobie sieć wzajemnie powiązanych i współzależnych tożsamości zbiorowych, stając się w ten sposób siecią tożsamości a tym samym interesów, wartości, norm i procedur. Najistotniejszy wymiar funkcjonowania ruchu wiąże się z faktem, iż mimo tych podstawowych sprzeczności, wyrażających się w poszukiwaniach realizacji odmiennych wartości, ruch antyglobalistyczny jest zdolny do skutecznych działań w ramach społeczeństw sieciowych. Sprzeczności stanowiące konstytutywny składnik tożsamości, stają się więc funkcjonalne w stosunku do celu społecznego ruchu. Ruch stanowi skuteczną, opartą na tożsamości w warunkach sieciowych, formę mobilizacji, pozostając jednak w dużej mierze bytem reaktywnym i defensywnym wobec braku projektowanego konsensu normatywnego, czy szerzej projektu społecznego rozumianego normatywnie (np. projektu sprawiedliwego społeczeństwa, wizji emancypacji społecznej). Strukturalne przeobrażenia zbiorowości narodowych przebiegają po dialektycznej osi, co oznacza z jednej strony, erozję jedności narodowej pod wpływem transnarodowych przepływów kapitału i siły roboczej oraz utratę spajająco – wiążącej funkcji tradycji kulturowej, z drugiej natomiast hipertrofię regionalnych i etnicznych podziałów. Treści kultury symbolicznej ulegają swoistej proliferacji, głównie za sprawą ekspansji transterytorialnych systemów masowego komunikowania, a także w wyniku migracji, 24 25 Por. M. Castells, Siła tożsamości, tłum. S. Szymański, Warszawa: PWN 2008, s. 147 Ibidem, s. 150 14 podróży i innych form społecznej mobilności. Państwo narodowe to pewien układ zdolny do realizacji celów umożliwiających trwanie dużych ilościowo populacji. Istnienie globalnej przestrzeni przepływów podkopuje tym samym tę nadrzędną funkcję państwa narodowego. Współcześnie punkt ciężkości przesuwa się z kultury rozumianej jako medium integracji społecznej, w kierunku „chybotliwej” przestrzeni renegocjowania reguł, norm i wartości, rozstrzygających o kształcie ładu społecznego oraz formach możliwego konsensu. W pełni podzielam przekonanie Manuela Castellsa, iż poszukiwanie i konstruowanie tożsamości może stanowić równie ważny czynnik zmiany społecznej, jak przemiany w sferze technologiczno – ekonomicznej. Rozważania Castellsa nad funkcjonowaniem sieciowego społeczeństwa, stanowią przykład drobiazgowych badań wyłaniania się nowej sieciowej struktury społecznej, przybierającej rozmaite formy, w zależności od zróżnicowania kulturowo – instytucjonalnego współczesnego świata. Bezpośredni i najważniejszy wpływ na sieciową strukturę świata społecznego wywarła rewolucja technologii informacyjnych, w wyniku której ukształtował się nowy technologiczny paradygmat w obrębie zrestrukturalizowanego systemu kapitalistycznego.26 Perspektywę teoretyczną monumentalnej trylogii Castellsa stanowi założenie, iż procesy społeczne są kreowane przez działania poszczególnych aktorów a strukturowane przez historycznie uwarunkowane stosunki produkcji, doświadczania i władzy. Produkcja oznacza oddziaływanie na świat materialny w celu jego transformacji, przywłaszczenia, akumulowania pochodzących z niego nadwyżek, wedle rozmaitych społecznie definiowanych i akceptowanych celów. Doświadczanie to oddziaływanie aktorów społecznych na siebie, zapośredniczone przez biologiczne oraz kulturowe formy tożsamości. Władza natomiast oznacza takie stosunki pomiędzy podmiotami, które opierając się na produkcji i doświadczaniu, umożliwiają narzucenie woli jednych grup i/lub podmiotów, innym przy użyciu przemocy fizycznej bądź symbolicznej.27 Oddziaływanie na siebie aktorów, poprzez indywidualne i zbiorowe formy tożsamości, dokonuje się w ramach historycznie ukształtowanych instytucji, z których najbardziej podstawową jest patriarchalna rodzina, wyznaczająca przestrzeń oraz kształtująca formę symbolicznych interakcji w danym społeczeństwie. Podobnie władza, instytucjonalne ucieleśnienie znajduje w konkretnym suwerennym państwie narodowym, posiadającym monopol na prawomocne używanie siły. Ostatecznie to komunikacja symboliczna, pomiędzy zdolnymi do niej ludźmi oraz związki pomiędzy nimi a naturą, zapośredniczone przez owe trzy porządki, produkcji (włączając w to 26 Por. C. Perez, Structural change and the assimilation of new technologies in the economic and social systems, Futures 15, s. 357 – 375 27 M. Castells, Społeczeństwo sieci, tłum. M. Marody, K. Pawluś, J. Stawiński, S. Szymański, Warszawa 2007, s. 31 15 konsumpcję), władzy i doświadczania, wykształcają konkretne formy kulturowe oraz zbiorowe tożsamości. Przełom w dziedzinie technik informacyjnych, będący główną przyczyną odejścia od zorientowanego na maksymalizację produkcji paradygmatu industrialnego sprawił, iż wiedza oraz informacja stały się kluczowymi elementami podnoszenia wydajności w procesie produkcji. Sama wiedza oraz zdolności do złożonego przetwarzania informacji stanowią podstawowe czynniki wydajności, przyczyniając się do produkcji nowej wiedzy oraz opartych na niej innowacji technicznych. O ile zatem podstawową zasadą industrializmu była maksymalizacja produkcji, o tyle informacjonizm rządzi się regułami produkcji nowej wiedzy, w oparciu o wiedzę dotychczasową oraz podnoszenia stopnia kompleksowości w przetwarzaniu informacji. Rozwój nie opiera się zatem na wykorzystywaniu nie wykorzystanych dotychczas zasobów, lecz na zdobywaniu nowych umiejętności, czyli jego motorem staje się rosnąca innowacyjność. Ten nowy rodzaj sposobu rozwoju sprzęga tym samym poziom technologiczny, ergo poziom sił wytwórczych, z zakorzenionym w sferze symbolicznej wymiarem kulturowym. W istocie to refleksyjność, jako kluczowy komponent dynamiki współczesnych instytucji, oznacza właśnie wyjście poza produkcyjny paradygmat społeczeństwa industrialnego, w kierunku opartego na wiedzy społeczeństwa informacyjnego, w którym wiedza staje się strukturalnym elementem nowoczesnych instytucji.28 Dla Castellsa cały proces kapitalistycznej restrukturalizacji, którego początki sięgają lat 80-tych ubiegłego stulecia, czyli momentu ekspansji technologii informacyjnych, określić można jako kapitalizm informacyjny.29 Zjawiskami kluczowymi dla procesów przeobrażeń i globalizacji systemu kapitalistycznego, pozostają zmiany oraz innowacje zarówno techniczne jak i organizacyjne. Społeczeństwa informacyjne są bez wyjątku społeczeństwami kapitalistycznymi, choć niezmiernie zróżnicowanymi pod względem kulturowym (jak choćby Japonia, Stany Zjednoczone czy kraje Europy) oraz organizacyjno – instytucjonalnym. Castells zauważa, iż historycznie rzecz ujmując, tożsamość stanowiła pierwszą zasadę organizującą społeczeństwa informacyjne, co bynajmniej nie oznaczało dominacji konkretnej formy tożsamości. Dlaczego jednak, zapytuje, obserwujemy narastający dystans pomiędzy globalizacją a tożsamością, pomiędzy siecią i Self ? Systemy informacyjne z jednej strony powiększają ludzkie zdolności do organizowania 28 A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, Warszawa 2007, s. 29 29 M. Castells, Społeczeństwo sieci, tłum. M. Marody, K. Pawluś, J. Stawiński, S. Szymański, Warszawa 2007, s.34 16 się oraz integracji, z drugiej natomiast podkopują tradycyjne pojęcie autonomicznego i samowystarczalnego podmiotu.30 W dobie globalnych zależności ekonomicznych, usieciowienia mediów a także różnorodności, zmienności i wzajemnego przenikania się kultur, będące przedmiotem drobiazgowych analiz Castellsa społeczeństwo sieciowe, uznać można za istotne novum w historycznym procesie modernizacji społeczeństw zachodnich. Analiza kształtowania się tożsamości zbiorowych w globalnych społeczeństwach sieciowych, stanowi interesujące uzupełnienie klasycznych Weberowskich analiz procesów modernizacji, ujmowanej w kategoriach racjonalizacji, społeczeństw europejskich. Nie sposób bowiem współcześnie przy rekonstrukcji procesów modernizacji, pomijać globalny kontekst społeczeństw sieciowych oraz fakt radykalnego pluralizmu tożsamości. Środowiska lokalne nie wytwarzają już wystarczająco silnych tożsamości, by mogły one stanowić podstawę identyfikacji w społeczeństwach sieciowych; tożsamość nie może również współcześnie wspierać się na komponencie etnicznym. Tożsamości zbiorowe w warunkach sieciowych stanowią reakcje obronne wobec globalizacji, relatywizującej autonomię instytucji oraz systemów komunikacyjnych, wobec usieciowienia, które relatywizuje granice członkostwa i zaangażowania, wywołując przy tym strukturalną niestabilność przestrzeni, czasu i pracy oraz wobec kryzysu patriarchalnego modelu rodziny, w wyniku którego, przemodelowaniu uległy podstawowe kategorie, odnoszące się do indywidualnego bytu społecznego, takie jak socjalizacja, poczucie bezpieczeństwa, tożsamość indywidualna, czy seksualność. Wszystkie te elementy sprowadzają się w istocie do lęku, przed nazbyt kompleksowym i przez to nieprzewidywalnym otoczeniem. Konstruowanie tożsamości w globalnej rzeczywistości staje się w istocie próbą redukcji tego nadmiernie kompleksowego środowiska społecznego, w którym przyszło żyć indywidualnym i zbiorowym podmiotom. W świecie niekontrolowanej zmiany, pojedynczy aktorzy oraz grupy społeczne dokonują swej identyfikacji w oparciu o najbardziej podstawowe formy tożsamości – etniczne, religijne czy narodowe, które oferują względny poziom bezpieczeństwa i zbiorową mobilizację.31 Castells twierdzi, że w globalizującym się świecie konstrukcja (oraz poszukiwanie) indywidualnych oraz zbiorowych form tożsamości, stają się fundamentalnym źródłem społecznego sensu. Innymi słowy, ludzie w coraz większym stopniu sens czerpią z wyobrażeń o tym kim są, niż z tego co robią. Sens 30 R. Barglow, The Crisis of the Self In the Age of Information: Computers, Dolphins and Dreams, London, 1994, s. 6 31 M. Castells, Społeczeństwo sieci, tłum. M. Marody, K. Pawluś, J. Stawiński, S. Szymański, Warszawa 2007, s. 20 17 konstruowany jest zatem w oparciu o zasadę tożsamości, a nie w oparciu o pojęcie roli społecznej. Nacisk przesuwa się z aspektu funkcjonalnego na płaszczyznę konstrukcji związków sensu. Tożsamość rozumiana jako proces konstruowania sensu, któremu następnie przyznaje się priorytetową rolę, wobec innych źródeł sensu jest czymś innym niż socjologiczne pojęcie roli społecznej. Role definiowane są bowiem poprzez normy, zakorzenione w instytucjonalnym porządku społeczeństwa. Sens natomiast oznacza dokonanie symbolicznej identyfikacji celów działania przez aktora społecznego. Tożsamość stanowi źródło sensu samo w sobie oraz dla działających podmiotów, podczas gdy rola odnosi się do funkcji. Możemy w tym wypadku mówić o analogii w stosunku do konstruowania tożsamości zbiorowych, w przypadku których spotykamy się z wyraźnym deficytem państwa narodowego, jako zasady konstrukcyjnej. Pojęcie roli, uwypuklające aspekt funkcjonalny w aspekcie tożsamości jednostkowej oraz państwo narodowe, jako instytucjonalny zwornik w konstruowaniu zbiorowych form tożsamości, wydają się tracić na znaczeniu w warunkach społeczeństw sieciowych. Suwerenność państw narodowych zostaje zachwiana na wielu poziomach: ekonomicznym, środowiskowym, bezpieczeństwa. Przekształceniu ulegają struktury władzy; ze struktur hierarchicznych ewoluują w kierunku struktur sieciowych, co stanowi cenę jaką musi zapłacić każde państwo narodowe za swe trwanie w sieciowej i globalnej rzeczywistości. Strukturalne transformacje mechanizmów sprawowania władzy w rzeczywistości sieciowej sprawiają, iż przekształceniu ulega także stopień rzeczywistej kontroli nad obywatelami w ramach państw członkowskich Unii Europejskiej (nie musimy płacić podatków w kraju ojczystym, podlegamy jurysdykcji sądów UE). Rosnąca dywersyfikacja, pluralizacja i fragmentaryzacja, wartości i interesów społecznych prowadzi do przekształceń form zbiorowej tożsamości, lecz przede wszystkim skutkuje transformacją samych zasad konstruowania tożsamości zbiorowych. Przeobrażenia tych zasad stanowią w istocie centralne zagadnienie tego artykułu. W tym miejscu chciałbym zwięźle scharakteryzować główne założenia, na których wspiera się proponowany tutaj model teoretyczny, odnoszony przeze mnie do praktycznego wymiaru tożsamości zbiorowych, ich roli, zasad oraz form funkcjonowania w ramach społeczeństwa europejskiego, w szczególności natomiast w ramach sieciowej rzeczywistości Unii Europejskiej. Antyesencjalizm tego podejścia, które zwięźle określiłbym mianem hermeneutycznego – komunikacyjnego, dotyczy przede wszystkim pojęcia podmiotu. Wywodzące się z tradycji kartezjańskiej tzw. „mocne pojęcie podmiotu”, jako zdolnego do uchwycenia samego siebie w akcie autorefleksji (ego cogito) zostaje poddane w wątpliwość. 18 Zdolności podmiotu do refleksyjnego uchwytywania siebie w jakimś źródłowym akcie samowiedzy, mające przy tym stanowić gwarancje niezawodności naszych zdolności poznawczych, zostały pod wpływem tradycji hermeneutycznej zakwestionowane.32 Oczywistość bezpośredniej refleksji nie jest współcześnie bynajmniej tak oczywista, nie jest także źródłowa i co za tym idzie epistemologicznie produktywna. Interesujące z socjologicznego punktu widzenia jest to, iż kryzys cogito jest także kryzysem ego, tożsamości społeczno – kulturowej, zarówno w wymiarze indywidualnym jak i zbiorowym. Czym bowiem, można zapytać, jest „Ja” społeczne; zwornikiem, ośrodkiem krystalizacji struktur osobowości, czy może złudzeniem, anachronicznym nawykiem językowym, skutkiem takiego a nie innego typu socjalizacji lub, jak chciał Hume „wiązką wrażeń”? Zasadność łączenia pojęcia „ja” z poczuciem wewnętrznej jedności ludzkiego myślenia oraz doświadczenia staje się coraz bardziej problematyczna. Nasuwa się bowiem przypuszczenie, iż życie społeczne nie stanowi koherentnej całości, lecz scenę ścierania się wielu różnorodnych i często sprzecznych sił, zdarzeń, procesów, motywów, ambicji, czy interesów. Spójna tożsamość zarówno w wymiarze indywidualnym jak i kolektywnym, wydaje się stanowić taką samą socjologiczną iluzję, jaką na terenie filozofii stało się pojęcie samoświadomości, Husserlowskie „ego transcendentalne”, Kantowska „transcendentalna jedność apercepcji” – różne warianty tej samej metafizycznej fikcji.33 W analizach tego typu należy szczególnie wystrzegać się, nakładania na siebie pojęć odnoszących się do odmiennych poziomów. I tak, analizowana przez Giddensa indywidualna tożsamość w wymiarze biograficznym, wspierająca się na pierwotnym zaufaniu oraz bezpieczeństwie ontologicznym, uwypukla procesualny i projekcyjny charakter podmiotowości. Analizy te zdają się zawierać hermeneutyczną w istocie sugestię, iż jako ludzie nie dysponujemy żadnym źródłowym, przynależnym subiektywności doświadczeniem samowiedzy, ponieważ żaden akt komunikacji nie wyczerpuje tego kim jesteśmy i jak mamy siebie rozumieć. Zdobywanie 32 Nie sposób rzecz jasna w kilku zdaniach zrekonstruować niezmiernie zróżnicowanego zaplecza intelektualnego, które składa się na określany tutaj mianem hermeneutyczno – komunikacyjnego model. Tradycja hermeneutyczna, produktywnie włączona w orbitę teorii działania komunikacyjnego przez Habermasa wyrasta, jak wiadomo, z zakwestionowania tzw. filozofii podmiotu (świadomości), której ukoronowaniem była fenomenologia E. Husserla. Filozoficzne dylematy związane z ominięciem pułapek i paradoksów filozofii podmiotowości, przekładają się w tym wypadku, moim zdaniem, na płaszczyznę socjologiczną. Przestrzeń społeczna przestaje bowiem stanowić sferę działania tradycyjnie pojmowanych aktorów, indywidualnych bądź kolektywnych, stając się w istocie rzeczywistością, w której tradycyjnych podmiotów już nie ma. Trudno opisywać tę nową rzeczywistość, posługując się odchodzącym do lamusa językiem strukturalno – funkcjonalnym, czy systemowym. Nieliniowość, procesualny charakter tożsamości społecznej, konflikt jako zasada tożsamości – wszystkie te zjawiska i procesy wymagają nowego języka. 33 Por. Por. E. Husserl, Idee czystej fenomenologii i fenomenologicznej filozofii, , tłum. D. Gierulanka, Warszawa: PWN 1975, s. 97; I. Kant, Krytyka czystego rozumu, tłum. R. Ingarden, Warszawa: PWN 1957, s. 238-239 19 indywidualnej i tym samym społecznej samowiedzy jest ciągłym trudem interakcyjnym, procesem o nieustalonej formie i nieukierunkowanym przebiegu.34 Jednocześnie nie wydaje mi się sensowne podkreślanie, co w zasadzie stanowi istotę wywodu Giddensa, wzajemnej zależności pomiędzy refleksyjną transformacją indywidualnej tożsamości, a globalnymi przeobrażeniami stosunków społecznych, co miałoby stanowić rzekomy dowód na istnienie tajemniczego sprzężenia porządku lokalnego z globalnym, „jaźni” ze „społeczeństwem”. Nie interesuje mnie zatem kwestia praktyczno – moralnego odniesienia do świata społecznego, w szczególności psychiczna i moralna gratyfikacja, jaką zapewniają wewnątrzspołeczne relacje interpersonalne, lecz poziom odniesień o charakterze kognitywnym, charakterystyczny dla rzeczywistości instytucjonalnej. Indywidualna tożsamość odnosi się do pierwszego, zbiorowa natomiast do drugiego z wymienionych poziomów. Precyzyjne oddzielenie od siebie tych poziomów wystarczająco jasno uzmysławia, iż czym innym jest konflikt wartości na poziomie „meta”, poziomie sieciowych powiązań między aktorami społecznymi (państwami, ruchami społecznymi, religiami etc.), a czym innym konflikt wartości na poziomie indywidualnym, który przeżywa się w wymiarze moralnym. W wypadku postnarodowych form zbiorowej tożsamości nie jest bowiem istotne, czy mobilizacja odbywa się w środowisku społecznym moralnie przesyconym czy moralnie obojętnym. Sens we współczesnych realiach społeczeństw sieciowych, nie tworzy się w oparciu o niezmienne i trwałe reguły jego konstytucji, nie wspiera się na bezsprzecznych epistemologicznych i metafizycznych fundamentach. Nie znaczy to jednakowoż, że w owym pobitewnym pejzażu późnej nowoczesności, filozoficzna kategoria podmiotowości oraz socjologiczne pojęcie tożsamości uległy destrukcji. Sądzę natomiast, że wymagają istotnego przeformułowania. Uchwycenie form zbiorowych tożsamości nie dokonuje się bezpośrednio, wymaga okrężnej drogi analizy i interpretacji. Tożsamości społeczne nie są nieodłącznymi atrybutami narodów, plemion, grup czy ruchów społecznych, lecz przejawiają się poprzez działanie w świecie społecznym, w praktykach mówienia, radzenia sobie z konkretnymi problemami, w sytuacjach wyborów, w relacjach z innymi. Odpowiedzi na pytanie kim jestem, czy kim jesteśmy, nie otrzymujemy na podstawie intuicyjnego wglądu lub bezpośredniej refleksji. Wymaga ona pośredniej hermeneutycznej interpretacji naszych działań komunikacyjnych, tego co i jak mówimy oraz tego dlaczego i w jaki sposób działamy. Subiektywny wymiar zbiorowych oraz indywidualnych tożsamości zapośredniczony jest w zobiektywizowanych 34 A. Giddens, Nowoczesność i tożsamość. „Ja” i społeczeństwo w epoce późnej nowoczesności, tłum. A. Szulżycka, Warszawa 2007, s. 50-149 20 strukturach, w interakcjach społecznych, w materialnych praktykach, w normach moralnych, w instytucjach społecznych. Nie znaczy to jednak, że tożsamości sprowadzają się do nadrzędnej, strukturalnej rzeczywistości, lub że są jej przejawem. Kształtują się one na styku intencjonalnej i twórczej aktywności kolektywnych podmiotów, lub indywidualnych aktorów życia społecznego oraz strukturalno – instytucjonalnych ram, w jakich podejmowane są takie działania. Tak pojmowana tożsamość (jako projekt, coś dynamicznego, powstającego na styku działań i presji strukturalnych) nie ma nic wspólnego z anonimowością i bezosobowością form społecznych, z owym bezosobowym „Się” działań społecznych.35 Warunkiem możliwości wyłonienia się tożsamości w wymiarze społecznym są zdolności do działania oraz komunikacji. Zatem nie określona postać działania komunikacyjnego, lecz sama dyspozycja, możność takiego działania – poruszamy się tutaj na poziomie transcendentalnym. Tożsamości nie wyznacza więc ukryta za działaniem społecznym podstawa, lecz możliwość podjęcia takiego działania. Naturalnie nie można w takim przypadku mówić o uniwersalnych modelach działania, nawet działanie komunikacyjne nie jest uniwersalnym modelem działania, nie istnieje bowiem pierwotna i wyróżniona forma działania oraz odpowiadającej mu racjonalności.36 Pozostaje nam konsekwentne posługiwanie się liczbą mnogą w wypadku tożsamości (mnogość wymiarów, wiele sensów). Możliwość działania w świecie społecznym oznacza także zasadniczą zdolność sprawiania czegoś nowego w tym świecie, realizację swych subiektywnych celów, często niebezpośrednio, na zasadzie mocy illokucyjnej, creatio ex nihilo, projektowania czegoś. Owemu twórczemu i intencjonalnemu aspektowi naszych działań, odpowiada instytucjonalny rewers w postaci nacisku i presji strukturalnej. Oddziałujemy na rzeczywistość, współtworzymy ją, podlegając jednocześnie jej wpływom, ze strony wszystkich wymiarów struktury społecznej. W indywidualnym wymiarze owo podleganie wpływom szczególnie widoczne jest w cierpieniu, stanowiącym barierę dla naszych twórczych porywów. Socjologicznie użyteczne pojęcie tożsamości staje się dopiero wówczas, gdy rozważamy go w konkretnym społecznym kontekście; tym kontekstem jest tutaj społeczeństwo sieci (w instytucjonalny ucieleśnieniu, 35 Por. M. Heidegger, Bycie i czas, tłum . B. Baran, Warszawa: PWN 2004, s. 161-167 Założenie takie wyznacza, jak wiadomo, ramy konceptualne całej teorii działania komunikacyjnego J. Habermasa. Por. J. Habermas, Teoria działania komunikacyjnego. Racjonalność działania a racjonalność społeczna, t. 1, tłum. A. M. Kaniowski, Warszawa: PWN 1999; J. Habermas, Teoria działania komunikacyjnego. Przyczynek do krytyki rozumu funkcjonalnego, t. 2, tłum. A. M. Kaniowski, Warszawa: PWN 2002. Wątpliwości co do uniwersalnego statusu modelu komunikacyjnego wyrazili m. in. Th. McCarthy, Rationality and Relativism: Habermas`s Overcoming of Hermeneutics, [w:] Habermas. Critical Debates, (ed.) J. B. Thompson, D. Held, Cambridge – Massachusetts 1982, s. 65 i K. O. Apel, Openly strategic uses of language: a transcendental – pragmatic perspective (a second attempt to think with Habermas against Habermas), [w:] Habermas. A Critical Reader, (ed.) P. Dews, Oxford 1999, s. 288 36 21 jakim jest np. Unia Europejska). Tożsamość społeczna jest tożsamością w sensie ipse, tożsamością osobową, w przeciwieństwie do tożsamości rzeczy, idem. Oznacza to, iż posiada ona procesualny i historyczny charakter, co pozwala na powiązanie analiz tożsamości ze zmianą społeczną. Nie jest tożsamością substancjalną, wspierającą się na niezmiennym czasowo substracie. Taka charakterystyka, wprowadzająca czynnik czasowy, stanowi dopełnienie abstrakcyjnego transcendentalnego definiowania tożsamości, zaproponowanego nieco wcześniej. Pojęcie tożsamości społecznej pozostaje w sprzeczności z potocznym ujmowaniem tożsamości jako „bycia sobą”, w znaczeniu bycia wbrew społecznym naciskom, oczekiwaniom, czy konwencjom.37 W wymiarze hermeneutycznym teza Cooleya, „ja i społeczeństwo to byty bliźniacze”, zostaje podtrzymana, można nawet powiedzieć zradykalizowana.38 Być sobą można tylko o tyle, o ile jest się w społeczeństwie. Różnica pomiędzy poziomem twórczej subiektywności a ramami instytucjonalnymi, konstytuująca tożsamości społeczne, sama jest już różnicą w sensie społecznym. Tożsamość kształtuje się, mówiąc innymi słowy, w relacjach wewnątrzspołecznych, nie zaś w dystansie wobec instytucjonalnych ram społeczeństwa. Z jednej strony społeczeństwo zawsze pozostaje czymś zewnętrznym wobec każdej tożsamości, z drugiej stanowi warunek jej wyłonienia się. W realiach społeczeństw sieciowych tożsamość kształtuje się, jak uzasadnia Castells, jako tożsamość oporu. Ruchy społeczne dążące do stworzenia i zachowania wyrazistej tożsamości, muszą poniekąd być, mówiąc metaforycznie, swym własnym ciałem, czyli czymś co pozostaje od nich w pewien sposób różne. Mówiąc konkretnie, skazane są na działanie (współdziałanie, realizację polityki synergii) w ramach sieci instytucji i procedur, generujących konflikty w wymiarze aksjologicznym oraz normatywnym. Działania społeczne tworzące nowe tożsamości zbiorowe dokonują się poza granicami samych ruchów, partii, organizacji, państw, czy narodów – w wielowymiarowej przestrzeni relacji z innymi podmiotami świata społecznego. Żaden zbiorowy aktor społeczny nie jest w stanie działać w społecznej próżni. Działania, powiedzmy całych narodów, uwikłane są w ich zbiorową historię i splatają się z działaniami innych narodów tak, że owa płaszczyzna współdziałania rozstrzyga w jaki sposób każdy z osobna pozostaje sobą. Mówiąc banalnie, każdy indywidualny i zbiorowy podmiot pozostaje uwikłany w sieć rozmaitych relacji z innymi podmiotami, w konkretnych społeczno – historycznych warunkach. Wyjaśnienia wymaga natomiast charakter tych powiązań, w kontekście kształtowania tożsamości zbiorowych w 37 Jedną z ciekawszych filozoficznych propozycji podejścia do problematyki podmiotowości, która stanowiła dla mnie inspirację, poza klasyczną niemiecką myślą hermeneutyczną, jest praca P. Ricoeura, O sobie samym jako innym, tłum. B. Chełstowski, Warszawa 2005, w szczególności s. 232-493 38 Por. Ch. H. Cooley, Human Nature and the Social Order, New York 1902 22 niezmiernie zróżnicowanej i kompleksowej rzeczywistości współczesnych społeczeństw sieciowych. Działania aktorów są ukierunkowywane przez społecznie wiążące normy, które powinny stanowić przedmiot społecznej negocjacji (konsens normatywny). Praktyka poucza, że schematyczne trzymanie się zasad może mieć tragiczne konsekwencje (przykładem mogą być próby rozwiązywania dylematów moralnych, przy użyciu jakiejkolwiek etyki kodeksu). Oczywistą rzeczą jest występowanie konfliktów normatywnych oraz aksjologicznych. O ile jednak, te pierwsze powinny być łagodzone na drodze polityki konsensu i współdziałania, o tyle tych drugich częstokroć nie udaje się usunąć, ponieważ nasze roszczenia są sprzeczne z empirycznych, nie z logicznych powodów. W takiej jest niemal pewne, że tożsamości społeczne pozostają ze sobą w konflikcie, są też wzajemnie sprzeczne. W tym sensie, proponowany tutaj model teoretyczny nie odnosi się do tożsamości społecznej w sposób deskryptywny, lecz normatywny. Normatywny potencjał społecznej tożsamości, zawiera się w hermeneutyczno – komunikacyjnej idei funkcjonalizacji sprzeczności oraz konfliktów kulturowych, w szczególności konfliktów normatywnych oraz aksjologicznych. Na płaszczyźnie socjologicznej, jak wspomniano na samym wstępie, hermeneutyczny antyesencjalizm wyraża się w przekonaniu, iż państwo narodowe nie stanowi instytucjonalnego ośrodka kształtowania tożsamości społecznej. Tożsamości są kształtowane sieciowo w wielopoziomowych układach komunikacyjnych, w których dochodzi do funkcjonalizacji konfliktów kulturowych. Tożsamość jest więc rozumiana relacyjnie a nie substancjalnie. Tożsamość tradycyjna (nowoczesna) krystalizowała się wokół idei państwa narodowego. Rdzeniem zaś tożsamości zbiorowej współcześnie, staje się partycypacja we wspólnym symbolicznym uniwersum, zapośredniczona językowo. Zatem nie wspólna przestrzeń (państwo, naród), nie wspólne geny (rodzina), lecz intersubiektywność porozumienia (wspólne symbole i język) a także kolektywne uprzedzenia (przesądy). Nie chodzi o przynależność do jednej kultury w sensie narodowym i posługiwanie się tym samym ojczystym językiem, lecz o wspólnotę sensu, charakteryzującą ruchy społeczne, organizacje, ale także subkultury (podróżnicy, antyglobaliści, ruchy ekologiczne). Wspólne uniwersum symboliczne często stanowi jedyne kryterium, pozwalające wyodrębnić daną grupę społeczną, jak dzieje się to w przypadku rozmaitych wspólnot wirtualnych. Znaczenia nadawane naszemu światu życia są tutaj znaczeniami kolektywnymi. W znanym studium o narodach i nacjonalizmie, E. Gellner sugeruje ponadto, iż zwykła wspólnota symboliczna (sensów i 23 znaczeń), warunkująca społeczną komunikację jest także źródłem nacjonalizmu.39 Wiadomo oczywiście, że nie istnieją ponadkulturowe i tym samym wykraczające poza partykularne standardy normatywne oraz ontologiczne, kryteria oceny poszczególnych kultur, i że questio iuris zależne jest od questio facti, ale trudno powstrzymać się od ogólniejszej refleksji nad spójnością i co za tym idzie tożsamością kultury europejskiej. Interesujące jest, jak się zdaje, pytanie czy poszczególne kultury narodowe w ramach UE są na tyle homogeniczne, iż można w sposób prawomocny mówić o tożsamości europejskiej i czy w takim wypadku, zmiana jednej kultury na dowolną inną, stanowiłaby wyłącznie zmianę „werbalnej waluty”. Innymi słowy, czy zmiana dotyczy tylko określonego języka wraz z regułami gramatycznymi, który aplikuje się do tych samych spraw, problemów, zagadnień, idei? Czy istnieje zatem wspólny europejski system konceptualno – znaczeniowy i czy jeśli fakt taki dałoby się potwierdzić, oznaczałoby to kres nacjonalizmu, wbrew temu co utrzymuje Gellner. Wątpliwości te można sprowadzić do jeszcze ogólniejszego pytania, czy współcześnie nacjonalizmy są protestami przeciwko presji globalnej kultury, czy też przeciwnie, mamy do czynienia z globalną kulturą i hipernacjonalizmem, pod instytucjonalno – politycznymi auspicjami UE. Tożsamość oporu kształtuje społeczności wspólnotowe.40 Jak wspomniano, również zdaniem Castellsa jest to dominujący typ budowania tożsamości w społeczeństwach nowoczesnych. Polega na budowaniu tożsamości defensywnej wobec dominujących instytucji, ideologii, wartości (fundamentalizm religijny, nacjonalizm, społeczności terytorialne). Tożsamość oporu oparta jest na normatywnym konsensie, czyli krystalizuje się wokół zbioru wspólnych zasad. W społeczeństwach sieciowych tożsamości zbiorowe powstają w wyniku oporu, z czasem mogą jednak ulec transformacji w tożsamości projektu (np. ruch feministyczny). Opór oznacza jednak w istocie brak świadomości obywatelskiej, lub kształtowanie tożsamości w opozycji do pojęcia obywatelskości. Tożsamość oporu tworzona bywa także przez stygmatyzowane lub mniejszościowe grupy, jako zespół zasad odmiennych 39 Dla Hegla dzieje narodu zaczynały się wraz z narodzinami państwa. Dla Gellnera narody jako byty autonomiczne są fikcją, podczas gdy realnością jest nacjonalizm, który czasami przekształca zastane kultury w narody, czasami zaś nie. Zatem nacjonalizm nie rodzi się w następstwie walki o autonomię i prawa dla realnych i naturalnych zbiorowości, lecz przeciwnie, krystalizuje nowe zbiorowości, przekształcając je w narody. Nacjonalizm staje się w takich warunkach globalną dyfuzją, zapośredniczonej przez system edukacyjny, zegalitaryzowanej kultury wyższej. Na pierwszy rzut oka widać więc, iż nacjonalizm to w istocie owa anonimowa i bezosobowa wspólnota wzajemnie zastępowalnych pozycji i ról społecznych, składających się na pewną wspólną kulturę, która zastąpiła charakterystyczne dla epoki przedindustrialnej, kultury ludowe. Tymczasem nacjonaliści mobilizują masy na przekór tej oczywistości, utrzymując że wskrzeszają zapomniany Volkgeist. Por. E. Gellner, Narody i nacjonalizm, tłum. T. Hołówka, Warszawa 1991, s.74 40 Por. E. Etzioni, The Spirit of Community: Rights, Responsibilities, and the Communitarian Agenda, New York 1993 24 od dominujących w danym społeczeństwie.41 Przeciwieństwem tego typu tożsamości byłaby tożsamość legitymizująca, która stwarza społeczeństwo obywatelskie, rozumiane jako konglomerat instytucji, ruchów społecznych, indywidualnych i zbiorowych aktorów, którzy reprodukują (częstokroć za pomocą konfliktów) tożsamość, racjonalizującą strukturalne źródła dominacji. Oznacza to osadzenie mechanizmów dominacji w strukturze tożsamości. Zmiany polityczne i kulturowe w ramach społeczeństwa obywatelskiego zakorzenione są w porządku instytucjonalnym, co sprawia, że aktorzy społeczni sporadycznie odwołują się do bezpośredniej przemocy. Działania aktorów zapośredniczone są w zrytualizowanej grze symboli, nie bazują na bezpośredniości doświadczenia. Aktorzy są w stanie spojrzeć na siebie z dystansu, poddać krytycznej ocenie swe własne preferencje, oczekiwania, a nawet sądy estetyczne. Dlatego zjawiska przemocy etnicznej tłumaczyć można jako konsekwencję, niezdolności wykroczenia poza bezpośredniość doświadczenia rzeczywistości oraz zapośredniczenia części etnicznego dyskursu w zrytualizowanej grze symboli. W tym sensie fenomeny przemocy etnicznej, odzwierciedlają wysoki stopień społecznej bezwładności, która uniemożliwia zmianę zasady konstrukcyjnej tożsamości zbiorowej i co za tym idzie, przeobrażenie wspólnoty naturalnej we wspólnotę symboliczną. Tożsamość tradycyjna kształtuje się zatem w układach binarnych jako rodzaj oporu (np. państwo podziemne jako opozycja wobec państwa realnego w PRL – u). Analizowaną tutaj tożsamość można by określić mianem posttradycyjnej; byłaby ona dialogiczna, przyjmując postać wielokanałowego dialogu pomiędzy państwami, kulturami, czy ruchami społecznymi. W przypadku tożsamości posttradycyjnej, sprzeczności i konflikty (jak np. pomiędzy państwem podziemnym a realnym, oficjalnym) nie są destrukcyjne, lecz funkcjonalne. Wokół idei państwa podziemnego nie sposób bowiem wykształcić nowoczesnej tożsamości zbiorowej, tj. tożsamości politycznej. Tożsamość w sensie politycznym jest tożsamością inkluzywną, w przeciwieństwie do apolitycznej tożsamości oporu, tożsamości ekskluzywnej (wykluczającej). Stawiam tutaj tezę, iż tożsamość ekskluzywna jest niezdolna do twórczego kreowania konsensu normatywnego, stanowiącego warunek funkcjonowania wspólnot kulturowych i politycznych. Konsens normatywny może być osiągnięty tylko w oparciu o tożsamość inkluzywną. Za substrat takiej tożsamości uznać można pojęcie podmiotowości społecznej, rozumianej jako zdolność społeczeństwa do samoprzekształceń, korzystających z twórczego potencjału aktorów życia społecznego, w oparciu o istniejące 41 C. Calhoun, Social Theory and the Politics of Identity, Oxford 1994, s. 17 25 warunki strukturalne.42 W Polsce tożsamość ekskluzywna budowana była na różne sposoby: wspierała się na niechęci czy ksenofobii (wykluczenie mniejszości); kontestacji oficjalnego państwa (odrzucenie realiów PRL – u); wyparciu samego pojęcia polityczności (współczesny klerk); eskapizmie (ruchy tradycjonalistyczne). Tożsamość ekskluzywna jest ahistoryczna, bazuje na stereotypach, które wyposażają całe narody czy grupy społeczne w odwieczne, czyli ulokowane poza realnym procesem historycznym cechy (Żydzi knują przeciwko Polsce, Niemcy chcą zagarnąć ziemie zachodnie itp.) Tożsamość w wymiarze hermeneutyczno – komunikacyjnym jest tożsamością historyczno – dziejową. O tym kim jesteśmy mówią nam nasze dzieje, by przywołać znane dictum Diltheya. Występująca w wielu krajach Europy Wschodniej obawa przed integracją europejską, wynika z wbudowanego w strukturę oporu lęku przed rozproszeniem i w konsekwencji utratą tożsamości. Jest to cecha charakterystyczna tożsamości ekskluzywnej, przybierająca często postać twardej i egoistycznej walki o narodowy interes. U podłoża tych batalii tkwi jednak niezrozumienie mechanizmów funkcjonowania współczesnych społeczeństw sieciowych, jak też roli tożsamości zbiorowych w ich obrębie. Elementem równowagi sił powinna stać się współcześnie integracja a nie separacja. Innymi słowy, logika darwinizmu, nakazująca silniej artykułować własne interesy, kłóci się z realiami współczesnych społeczeństwa sieciowych, wykluczających istnienie „regionalnych mocarstw”. Tożsamość tradycyjna wydaje się w każdym wypadku przegrywać walkę z nowoczesnością. Podsumowując ten wątek wypada zgodzić się z J. Szackim, dla którego wymiar polityczny i kulturowy w myśleniu o narodzie można traktować rozłącznie tylko na drodze abstrakcyjnej analizy. 43 Naród jest wspólnotą wartości i symboli, czyli wspólnotą kulturową oraz wspólnotą w sensie politycznym jednocześnie. Wypada przypomnieć, iż do utrwalenia tych podziałów przyczyniło się rozróżnienie dokonane jeszcze przez F. Meineckego na Kulturnation i Staatsnation, czyli naród jako wspólnotę symboliczną, w ramach której integracyjną funkcję spełnia dana w medium języka tradycja kulturowa, oraz naród jako zbiorowość polityczną wraz z instytucjonalną reprezentacją, czyli państwem. A zatem naród jako z jednej strony wspólnota połączona więzią społeczną, z drugiej systemem norm i zasad regulujących społeczne współbytowanie.44 Iluzoryczność tego typu pojęciowych dystynkcji, dobrze ilustrują pogmatwane losy społeczeństw totalitarnych byłego bloku wschodniego, które były bytami par excellence odpolitycznionymi. Przywilej oporu poprzez kulturę streszcza poniekąd cały 42 P. Sztompka, Socjologia zmian społecznych, tłum. J. Konieczny, Kraków: Znak 2005, s. 202-219 J. Szacki, O narodzie i nacjonalizmie, „Znak” 1997, nr 3 44 Por. F. Meinecke, Weltburgertum und Nationalstaat, Berlin 1908 43 26 dramat krajów Europy Wschodniej.45 W systemie totalitarnym kultura staje się środkiem transgresji, nabierając tym samym politycznego znaczenia. Tworzenie opozycji kultura – polityka, w odniesieniu do narodu jest, jak widać, zabiegiem czysto analitycznym. Unia Europejska, rozumiana jako instytucjonalnie zapośredniczona forma zbiorowej tożsamości, nie jest po prostu ponadnarodowym federacyjnym państwem przyszłości, lecz ustawicznym procesem negocjowania procedur, zasad i norm własnego współdziałania w warunkach sprzecznych wartości oraz interesów (narodowych, ale nie tylko). Tożsamość UE gwarantuje jej również, co ważne, pewien poziom autonomii wobec porządku globalnego a także niezawisłość lokalną, powiązaną jednakże z siecią państw tworzących struktury UE. Jest to właśnie owa „suwerenność w relacji”. UE jawi się w ramach prezentowanej tutaj perspektywy jako agregat interesów, wartości, norm i procedur państw członkowskich; ich konflikt stanowi zasadę tożsamości samej UE. Przeniesienie władzy z poziomu narodowego na poziom lokalny (jak np. dojście Talibów do władzy w Afganistanie) może prowadzić do budowania tożsamości w oparciu wartości plemienne. Konkurencyjne w stosunku do tradycyjnego państwa narodowego źródła władzy trudno zdefiniować; tworzą je sieci transferu kapitału, produkcji, komunikacji, instytucji ponadnarodowych, organizacji pozarządowych, transnarodowych religii, różnego rodzaju ruchów społecznych, w tym zorganizowanych siatek terrorystycznych. Państwo narodowe staje się współcześnie jedynie węzłem rozleglejszej sieci władzy.46 Znacznie ciekawsze, poza stwierdzeniem powyższego faktu, wydaje się nasuwające się w związku z tym pytanie, jak interesy i wartości artykułowane zarówno na lokalnym jak i globalnym poziomie, mogłyby zostać wkomponowane w strukturę oraz politykę państwa narodowego. Nowe rodzaje władzy, pojawiające się w miejscu właściwych państwu narodowemu struktur hierarchicznych, należy rozumieć jako jej zdolności do sprawowania kontroli nad globalnymi sieciami za pomocą zasady tożsamości (w wymiarze ekonomicznym, politycznym oraz formalno – prawnym, jak w przypadku UE), służącej instrumentalnemu realizowaniu ponadnarodowych celów.47 Państwo jako rodzaj organizacji musi oczywiście godzić sprzeczności pomiędzy interesami i wartościami, które umożliwiają funkcjonowanie w globalnym kontekście, a interesami i wartościami obywateli, od których pochodzi uprawomocnienie państwa. Od zdolności do reprezentowania interesów i wartości swych obywateli, zależy również legitymizacja władzy 45 Por. G. Liiceanu, Co to znaczy być dzisiaj Europejczykiem w powojennej Europie Wschodniej?, [w:] G. Liiceanu, Dziennik z Paltinisu. Pajdeja jako model w kulturze humanistycznej, tłum. I. Kania, Sejny 2001, s. 30 46 Manuel Castells, Siła tożsamości, tłum. S. Szymański, Warszawa 2008, s. 324 47 Ibidem, s. 325 27 państwa nad obywatelami. Zdolność ta zasadza się na umiejętnej redystrybucji przywilejów i upośledzeń oraz optymalnej alokacji deficytowych dóbr, pomiędzy rozmaite grupy społeczne, instytucje, czy organizacje. Na przecięciu tych dwóch sfer, lokalnej sieci redystrybucji i globalnej sieci współzależności, kształtowana jest zbiorowa tożsamość w sensie państwowym. Także na tym państwowym poziomie, tożsamość budowana jest w procesie negocjacji i w obliczu permanentnego konfliktu, pomiędzy wartościami oraz interesami różnych aktorów życia zbiorowego, w sytuacji napięcia pomiędzy strukturą a zakodowanymi w działaniach siłami postępowymi. W zasadzie niemożliwe jest reprezentowanie przez państwo, wyłącznie dominujących interesów swojego własnego społeczeństwa i co za tym idzie, realizacja polityki tożsamości wsparta na komponencie lokalnym. Bycie węzłem społeczeństwa sieciowego, oznacza umiejętność lawirowania pomiędzy poziomem lokalnym i globalnym oraz respektowanie interesów i wartości innych składowych społeczeństw sieci. Twierdzę zatem, iż naczelną zasadą tożsamości w warunkach sieciowych jest konflikt i sprzeczność w dziedzinie interesów i wartości a także norm i procedur. Warto przy tym zaznaczyć, że osiąganie konsensu normatywnego staje się w ramach sieci państw, jaką jest UE, procesem nie mającym w istocie końca. Jest to permanentny proces negocjowania reguł oraz zasad swego własnego funkcjonowania. Zasady te stanowią fundament konstruowania zbiorowej tożsamości. Tożsamość kreowana jest w oparciu o reguły i zasady, posiada zatem wymiar normatywny. Zasady te mają na celu funkcjonalizację konfliktów aksjologicznych.48 Mówiąc ogólnie, normy i zasady mają uczynić konflikty pomiędzy wartościami, siłą stabilizującą ład społeczny. Tożsamość w ramach UE budowana jest, jak starałem się to uzasadnić, według modelu hermeneutyczno – komunikacyjnego, co oznacza, iż nie opiera się na afirmacji przynależności do UE jako formy ponadnarodowego państwa federalnego. Tożsamość tą cechuje antyesencjalizm oraz procesualność, potwierdzane w negocjowaniu zasad wzajemnego funkcjonowania. Wynikiem akceptacji takiej tożsamości jest uświadamianie sobie nieuchronności wzajemnych powiązań oraz współzależności. Celem normatywnego projektu ponadnarodowego konsensu, staje się w istocie racjonalizacja nieracjonalnych, sub specie zbiorowej tożsamości, oczekiwań i interesów, stanowiących następstwo akceptacji różnorodnych, często sprzecznych wartości. Uporczywe forsowanie interesów narodowych obraca się ostatecznie przeciwko państwu, które tego dokonuje, przyczyniając się do destabilizacji układu współzależności, od którego 48 Np. zasada dyferencji Rawlsa jako reguła społecznej sprawiedliwości, pełniłaby rolę funkcjonalną w stosunku do konfliktu wartości bogatych (uprzywilejowanych) i biednych (upośledzonych). Por. J. Rawls, Teoria sprawiedliwości, tłum. M. Panufnik, J. Pasek, A. Romaniuk, Warszawa 1994 28 zależy polityczny i ekonomiczny byt każdego państwa narodowego. Polityka tożsamości nie może być współcześnie budowana na komponencie narodowym, o ile umożliwiać ma skuteczne działanie w układach polityczno – instytucjonalnych, takich jak UE. Takie instytucjonalne sieci nie dopuszczają hipertrofii narodowych egoizmów; uczą raczej hermeneutycznej mądrości słuchania oraz komunikacyjnych zdolności racjonalnego podnoszenia uzasadnialnych roszczeń. Budowanie tożsamości społecznej w wymiarze politycznym, wydaje się skazane na fundamentalną sprzeczność, pomiędzy naturalnymi skłonnościami do konstruowania tożsamości zbiorowej w oparciu o komponenty narodowe, a nie premiującą takich działań rzeczywistością społeczeństw sieciowych (UE). Pozostaje pytanie, jak ową sprzeczność uczynić funkcjonalną wobec ładu społeczno – politycznego. Być może narodowość stanowi obecnie rodzaj Wittgensteinowskiej drabiny, wykorzystywanej przy konstruowaniu tożsamości społecznej i wspiąwszy się po niej należałoby ją odrzucić. Dla zglobalizowanego świata charakterystyczne są sieciowe formy regulacji. Jest to wyraźne odejście od podmiotowości oraz substancjalizmu w kierunku „ontologii relacji”. Konflikty aksjologiczne, normatywne i proceduralne stają się w realiach sieciowych osią konstrukcyjną zbiorowych tożsamości. Tożsamości kształtowane w oparciu o układy hierarchiczne (jak np. w Polsce), gdzie stronami konfliktu są konkretne podmioty (np. partie polityczne lub nawet osoby publiczne) stają przed niezwykle trudnym zadaniem zmiany zasady swej własnej konstrukcji, która stanowi warunek możliwości funkcjonowania w warunkach globalnych społeczeństw sieciowych. Konsekwencją tego staje się odejście od Luhmannowskiego modelu „komunikacji w zwarciu”.49 W realiach UE konflikty są bowiem pierwotnie generowane na poziomach proceduralnym, aksjologicznym i normatywnym, a dopiero wtórnie negocjowane na poziomie podmiotów, konkretnych państw. Paternalizm i struktury hierarchiczne stają się w globalnych warunkach anachroniczne, utrudniając lub niekiedy uniemożliwiając, zrozumienie funkcjonowania w rzeczywistości sieciowej, jaką stanowi UE. Właściwym podmiotem tożsamości w realiach sieciowych nie jest zatem, jak argumentowałem, konkretne państwo narodowe, lecz podmiotowość społeczeństwa, ustawiczny proces samoprzekształceń, w którym kluczową rolę odgrywa funkcjonalizacja konfliktów aksjologicznych, normatywnych i proceduralnych. Funkcjonalizacja konfliktów staje się, by tak rzec, strategią epistemologiczną dostosowaną do nowych ontologicznych realiów (społeczeństwa sieci). O skuteczności działania i bezprecedensowej dynamice kultury 49 Por. N. Luhmann, Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego, tłum. G. Skąpska, Warszawa 1994 29 europejskiej, stanowi przecież jej fundamentalna zdolność do samokwestionowania, włączając w to transformację własnych założeń ontologicznych oraz dyrektyw epistemologicznych.50 Samego terminu polityka tożsamości nie należy rozumieć w nowych realiach w kategoriach reprezentacji partykularnych wartości czy interesów; polityka tożsamości nie jest już polityką reprezentacji, lecz realizuje się na poziomie metainstytucjonalnym. Kryzys tożsamości niewątpliwie wiąże się z radykalnymi i szybkimi zmianami społecznymi. Nie ulegam przy tym uniwersalistycznemu złudzeniu i nie twierdzę, iż rzeczywistość zawsze wygląda tak optymistycznie, jak sugeruje to przedstawiony przeze mnie model. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że tożsamości nie są budowane wyłącznie na drodze polityki synergii, konflikty nie zawsze stają się funkcjonalne wobec ładu społecznego, lecz przeciwnie, skutkują krystalizacją tożsamości wokół partykularnych roszczeń, interesów i wartości, jak w przypadku rozmaitych fundamentalizmów, sekt, czy nacjonalizmów. W obliczu współczesnych przemian społeczno – kulturowych zasadniczo dostępne są przynajmniej dwie trajektorie, po których przebiegać może proces konstruowania zbiorowych tożsamości. Sięgnięcie do zawartych w narodowej tradycji zasobów społecznego sensu, może wprawdzie oznaczać wpłyniecie do w miarę bezpiecznego, bo spójnego aksjologicznie portu, lecz może przerodzić się w jakąś formę etnicznego bądź religijnego fundamentalizmu. Druga droga, którą starałem się przedstawić w ramach tego artykułu, równoznaczna jest z porzuceniem starych zasad konstrukcyjnych i dostrzeżeniem, iż na globalnym horyzoncie rysują się zupełnie nowe możliwości, gdy idzie o konstrukcję zbiorowych tożsamości. 50 Por. L. Kołakowski, Szukanie barbarzyńcy. Złudzenia uniwersalizmu kulturalnego, [w:] Czy diabeł może być zbawiony i 27 innych kazań, Kraków: Znak 2006, s. 11-31 30