U 10/92i prof. dr hab. Leszek Garlicki Opinia I. Zakres regulaminowej autonomii parlamentu Odpowiedź wymaga rozważenia kolejno trzech kwestii: 1. Charakteru Regulaminu Sejmu 2. Zakresu kontroli zgodności Regulaminu z Konstytucją i ustawami 3. Zakresu i skutków regulaminowej autonomii Sejmu Ad l A. Regulamin Sejmu RP z 30 lipca 1992 nie odbiega koncepcją i charakterem od swych poprzedników z okresu PRL. Należy mieć jednak na uwadze, że podczas gdy tamte tworzone były na tle zasady „jednolitości władzy państwowej”, usiłującej przedstawiać Sejm jako suwerena, to Regulamin obecny istnieje w innych warunkach ustrojowych, znacznie bardziej zbliżonych do zasady podziału władz. To nadaje inne znaczenie konkluzjom pozornie identycznym z konkluzjami formułowanymi w odniesieniu do regulaminów z okresu PRL. Na tle tego założenia metodologicznego należy uznać, że: a) Regulamin jest aktem normatywnym. Poza wszelką wątpliwością jest bowiem fakt, że Regulamin ustanawia normy o charakterze generalnym i abstrakcyjnym, a więc normy prawne (zob. „utrwalona już w orzecznictwie TK wykładnia” pojęcia aktu normatywnego – U 6/92. s. 9). b) Regulamin jest aktem wykraczającym swym zakresem poza wewnętrzne prawo Sejmu. Dopuszczalność owego wykroczenia zawsze budziła dyskusje, ale – gdy chodzi o fakty – jest niesporne, iż wszystkie Regulaminy od końca lat 50-tych miały taki charakter. c) Regulamin jest aktem podkonstytucyjnym – jak wszystkie akty normatywne musi on być zgodny z Konstytucją RP. d) Regulamin jest aktem podustawowym. Charakter prawny Regulaminu wzbudzał dyskusje jeszcze w latach 60-tych. Jak wiadomo, ścierały się wtedy koncepcje przyznające Regulaminowi rangę analogiczną do ustawy (A. Gwiżdż, a potem F. Siemieński, A. Bałaban i J.Repel) i traktującej go jako akt od ustawy niższy (A. Burda, S. Rozmaryn, J. Stembrowicz). Nie wdając się w ówczesne spory, należy podkreślić, że stanowisko A. Gwiżdża i jego późniejszych zwolenników nie może być dzisiaj uznawane za miarodajne. Wobec wprowadzenia dwuizbowości Sejmu i włączenia Prezydenta RP do procesu ustawodawczego nastąpiło zróżnicowanie podmiotów stanowiących ustawy i uchwały sejmowe (Regulamin Sejmu). Zróżnicowanie trybu musi zakładać odmienności mocy prawnej, zwłaszcza wobec odejścia od zasady jednolitości władzy. Zasada podziału władz zaś wyklucza, by normy rangi ustawowej stanowione były inaczej niż ustawowo, chyba, że sama konstytucja wyraźnie to przewiduje. Co więcej, nowela konstytucyjna z 1982 r. w sposób wyraźny odróżniła „ustawy” od innych aktów normatywnych. Skoro odróżnienie to dokonano w kontekście waloru prawnego tych aktów (inny tryb kontroli konstytucyjności ustaw – art. 33a: odpowiedzialność konstytucyjna tylko za naruszenie ustawy – art. 33b), to w każdym razie od 1982 r. nie można zrównywać ich mocy prawnej. 2 Wreszcie, nawet na gruncie PRL-owskiej koncepcji Regulaminu nie kwestionowano, iż nie może on wkraczać w materie zastrzeżone dla wyłączności ustawy. Było to jednym z motywów wydania w 1985 r. ustawy o prawach i obowiązkach posłów, która w wielu kwestiach zawiera regulacje wobec Regulaminu równoległe. Prowadzi to do konkluzji, iż – w każdym razie na tle obecnych założeń ustrojowych RP – Regulamin Sejmu jest aktem podustawowym, to znaczy aktem o mocy prawnej od ustawy niższej i aktem nie mogącym wkraczać w materie zastrzeżone konstytycyjnie do wyłączności ustawy. Stąd normy Regulaminu muszą być zgodne z normami zawartymi w ustawach. Prowadzi to do następnego wniosku, że istnieje potrzeba ustanowienia trybu kontroli zgodności Regulaminu tak z Konstytucją, jak i z ustawami. e) Regulamin jest aktem samoistnym i autonomicznym. Jest wydawany bezpośrednio, na podstawie art. 23 Konstytucji, który określa też zakres Regulaminu. Właśnie na tle owego zakresu powstają kolejne problemy. Zapytać, po pierwsze można, czy wyliczenia spraw przewidzianych przez art. 23 ust. 4 dla Regulaminu nie należy traktować wyczerpująco. Praktyka nigdy tego nie uznawała (zob. pkt b), ale jeżeli nawiązywać do systemu podziału władz, to zasadne stanie się traktowanie Regulaminu jako aktu wyłącznie dotyczącego wewnętrznych spraw sejmowych. Wówczas wykroczenie poza zakres ustalony konstytucyjnie byłoby zakazane i stanowiłoby naruszenie Konstytucji. W taki sposób do zakresu regulaminu parlamentarnego odnoszą się ujęcia zachodnioeuropejskie (ale też tamtejsze konstytucje mówią o regulaminie jako o „wewnętrznym” – np. art. 40 Ustawy Zasadniczej RFN czy art. 47 Konstytucji Danii). Sprawa ta wydaje się nie mieć tu jednak znaczenia, bo kwestie regulowania frakcji parlamentarnych można uznawać za materię „wewnętrzną”, nawet jeśli nie wynika to wyraźnie z art. 23. Ważniejsze wydaje się pytanie drugie: czy wyliczenia z art. 23 nie należy traktować jako ustanowienia swego rodzaju wyłączności Regulaminu, a więc zakazu ingerowania w te materie przez inne akty normatywne, zwłaszcza ustawy. Przypomnijmy, że podobny wniosek formułowano w PRL w odniesieniu do relacji Regulamin - dekret z mocą ustawy. Obecnie, znowuż na gruncie rysującej się zasady podziału władz, należy powrócić do idei autonomii wewnętrznej izb, rozumianej jako m.in. prawo do samodzielnego i wyłącznego normowania swych spraw wewnętrznych. W takim ujęciu Regulamin i ustawy byłyby aktami zakresowo równoległymi (choć o odrębnej mocy prawnej), a więc istniałby zakaz ustawowego regulowania materii zastrzeżonej dla Regulaminu. W ramach tej materii nie mogłoby dojść do materialnego konfliktu norm Regulaminu i norm ustawowych – kwestia byłaby bowiem rozwiązana na gruncie kompetencji: jeśli ustawa wchodzi na „teren” Regulaminu, to jest ex definitione sprzeczna z Konstytucją. B. Przy przyjęciu proponowanej wyżej koncepcji „wyłączności Regulaminu Sejmu” (a i Senatu) należałoby w pierwszym rzędzie zastanowić się, na ile ustawa o obowiązkach i prawach posłów i senatorów (dalej zwana ustawą) ową wyłączność szanuje. Nie wdając się w te rozważania (bo w końcu przedmiotem sprawy jest ocena Regulaminu, a nie ustawy) trzeba jednak powiedzieć, iż mogą one mieć nie tylko teoretyczne znaczenie. Gdyby bowiem Trybunał doszedł do wniosku, że ustawa narusza zakres „wyłączności” Regulaminu, to takie przepisy ustawy należałoby uznać za sprzeczne z Konstytucją. Gdyby z kolei uznać, że kwestie tworzenia (regulowania) frakcji parlamentarnych są objęte wspomnianą wyłącznością, to art. 14 ustawy zamiast służyć za podstawę kontroli art. 9 Regulaminu, sam stałby się przedmiotem kontroli i mógłby zostać uznany za sprzeczny z Konstytucją. 3 C. Powyższe uwagi o charakterze Regulaminu Sejmu prowadzą do dwu wniosków: – albo kwestie tworzenia klubów, kół (itp. form organizacji politycznej posłów) uznać za pozostające w sferze „wyłączności” Regulaminu i wtedy norma ustawy powołana przez wnioskodawców jako podstawa kontroli powinna sama stać się przedmiotem oceny co do zgodności z art. 23 ust. 3 Konstytucji. Normy zaś Regulaminu podlegałyby kontroli tylko co do zgodności z Konstytucją. - albo kwestie te nie są „wyłącznością” objęte i wtedy nie ma przeszkód, by wkraczała w nie ustawa. W takim wypadku pojawiałaby się równoległa regulacja ustawy i Regulaminu, co – choć nieprawidłowe – znajduje oparcie w tradycyjnym ujmowaniu materii regulaminowych. W takiej jednak sytuacji należy od kwestii zakresu powrócić do kwestii mocy prawnej i – wobec podstawowej rangi Regulaminu – uznać, że Regulamin musi pozostawać w zgodzie z ustawą. Tym samym art. 14 ustawy mógłby służyć za podstawę kontroli, tak jak wskazują wnioskodawcy. Ad 2 A. W obu proponowanych wyżej rozwiązaniach istnieje potrzeba kontroli norm Regulaminu co do ich zgodności już to tylko z Konstytucją, już to i z Konstytucją i z ustawami. Powstaje z kolei pytanie o organ do sprawowania tej kontroli uprawniony, a więc o właściwość Trybunału Konstytucyjnego w tym zakresie. Jak wiadomo, wysuwano poglądy, iż z zasady nadrzędności Sejmu wynika zakaz kontroli norm Regulaminu przez TK i że taka była decyzja ustawodawcy z 1985 r. Dla ustosunkowania się do nich należy najpierw wskazać na pewne elementy prawnoporównawcze. B. W krajach Europy Zachodniej regulaminy izb podlegają kontroli ze strony trybunałów konstytucyjnych. Najdalej idące rozwiązanie przyjęto we Francji, gdzie art. 61 Konstytucji z 1958 r. wymaga, by regulaminy izb „były przedstawiane Radzie Konstytucyjnej przed ich wejściem w życie”. Każda więc zmiana regulaminu musi być oceniona co do zgodności z konstytucją. Można oczywiście mówić, iż rozwiązanie to wynika raczej z – niezbyt parlamentowi przyjaznej – genezy V Republiki niż z istoty zachodniego parlamentaryzmu. Niemniej jest to kontrola sprawowana regularnie i traktowana we Francji jako rzecz oczywista. Pamiętać jednak trzeba, że – stosownie do francuskiej koncepcji kontroli konstytucyjności – jest to kontrola sprawowana wyłącznie w momencie uchwalania (czy raczej nowelizowania) regulaminów, a regulaminy już obowiązujące kontroli nie podlegają. W Hiszpanii kontrola konstytucyjności regulaminów izb wynika z wyraźnego postanowienia art. 27 ust. 2 pkt d) ustawy z 1979 r. o Trybunale Konstytucyjnym (przy czym w jego uchwaleniu nie przeszkodził brak wyliczenia regulaminów w art. 161 Konstytucji, ogólnie określającym zakres działania hiszpańskiego TK). W praktyce kontrola dotyczy raczej innych wewnętrznych aktów centralnego parlamentu niż regulaminów, ale TK wyraźnie wskazuje, że szczególny, powiązany z zasadą autonomii izb, charakter regulaminu nie wyklucza jego kontroli w procedurze kontroli norm (procedura ta przypomina nasze „wnioski”). Natomiast szczególny charakter regulaminu powoduje, że ograniczona być powinna kontrola w innych procedurach (zwłaszcza w procedurze skargi konstytucyjnej) – orzeczenia 118/1988 i 136/1989. W RFN nie ma jasności, czy jest dopuszczalne badanie regulaminu w trybie abstrakcyjnej kontroli norm (odpowiadającej naszym „wnioskom”). Przynajmniej jeden autor (F. Schafer, Der Bundestag, 1975, s. 65) uznaje to za niedopuszczalne, bo naruszające autonomię parlamentu. Natomiast jest oczywiste, iż konstytucyjność regulaminów może być 4 badana przez Federalny Trybunał Konstytucyjny w innej procedurze, a mianowicie tzw. sporu między organami (Organstreit). Jeżeli więc organ konstytucyjny lub inny podobny podmiot uzna, że regulamin izby narusza jego konstytucyjnie określone prawa lub obowiązki, to może wystąpić do FTK. Trybunał może wtedy m.in. badać zgodność regulaminu z konstytucją. Sama zasada sformułowana została już w 1952 r. (BVerfGE, t. 2, s. 143 i n.), gdy FTK uznał niekonstytucyjność przepisów regulaminu ograniczających poselską inicjatywę ustawodawczą, a wnioski o kontrolę regulaminu pojawiły się zwłaszcza po wejściu do Bundestagu Partii Zielonych. Ostatnim istotnym orzeczeniem była sprawa reprezentacji PDS (kontynuatorki SED w podkomisjach Bundestagu – zob. niżej). We Włoszech Trybunał uznał w 1985 r. (orzeczenie 154/1985), iż nie ma kompetencji do kontroli konstytucyjności regulaminów izb. Punktem wyjścia był jednak argument formalny: art. 134 Konstytucji ustanawia właściwość TK do badania zgodności z konstytucją „ustaw i aktów z mocą ustawy”. Nie jest do końca jasne, czy można uznać regulamin za „akt o mocy ustawy” (co automatycznie poddawałoby go kontroli). Skoro możliwe są różne wykładnie pojęcia „aktu o mocy ustawy”, to należy przyjąć taką, która jest korzystniejsza dla zasady autonomii parlamentu, a więc odmówić regulaminowi charakteru „aktu o mocy ustawy” i tym samym pozostawić go poza konstytucyjnie określonym zakresem właściwości TK. Brak kompetencji do kontroli regulaminu wynika więc w pierwszym rzędzie z konstytucyjnego ograniczenia właściwości TK, a argument o autonomii parlamentu ma tylko znaczenie interpretacyjne. Zarazem wskazano jednak, że przynajmniej w jednym wypadku TK miałby możliwość pośredniej kontroli regulaminu: gdyby regulamin ustalał procedurą ustawodawczą w sposób sprzeczny z wyraźnymi przepisami konstytucji, to ustawy uchwalone w tej procedurze mogłyby zostać uznane za niekonstytucyjne (zob. m.in. G. Zagrebelsky, Annuaire International de Justice Constitutionnelle, 1985. s. 553). W Portugalii przepisy konstytucyjne (art. 281 ust. l pkt a) mówią o kontroli „wszelkich norm prawnych”. W 1991 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, iż takie sformułowanie obejmować musi także regulamin parlamentarny (pełny tekst orzeczenia nie jest jeszcze dostępny). Konkludując należy uznać, że we wszystkich wskazanych tu państwach zasada konstytucyjności zyskuje priorytet nad zasadą autonomii parlamentu. Tej ostatniej nie pomija się, co więcej, może dawać ona powody do „przyjaznej parlamentowi” interpretacji. Niemniej, nie byłoby podstaw do twierdzenia, iż kontrola konstytucyjności regulaminów parlamentarnych jest obca prawu państw demokratycznych. C. Gdy chodzi o sytuację w Polsce, to – jak wiadomo – sprawa kontroli Regulaminu Sejmu przez TK nie została w żadną stronę przesądzona jakimkolwiek wyraźnym przepisem. Zarazem jednak pominięcie Regulaminu w wyliczeniu zawartym w art. l ustawy o TK dawało podstawy do twierdzeń, iż pozbawia ono TK prawa do kontroli Regulaminu. Stosownie do politycznego temperamentu komentatorów oceniano to czasem jako naruszenie ogólniejszej normy art. 33a ust. l Konstytucji, a czasem jako oczywistą konsekwencję uzależnienia TK od Sejmu. W każdym razie można m.zd. twierdzić, że intencją twórców ustawy o TK było pozostawienie Regulaminu (a także innych uchwał Sejmu) poza zakresem kontroli. Trybunał wypowiedział się w tej kwestii dopiero w 1992 r. (U 6/92). Nie powtarzając wysuniętych tam argumentów, należy tylko przypomnieć, że punktem wyjścia było stwierdzenie, że art. 33a ust. l Konstytucji daje TK ogólną kompetencją do kontroli ustaw i „innych aktów normatywnych naczelnych oraz centralnych organów państwowych”. Każda więc normatywna uchwała Sejmu podlega kontroli, a tezę tą można podeprzeć odpowiednią interpretacją pojęcia „inne naczelne i centralne organy państwowe”. Jest to wykładnia w pełni przekonywająca, a dodać może tylko do niej należy inne stwierdzenie Trybunału („wola ustawodawcy z 1952 r. nie jest wolą współczesnego ustawodawcy i miejsce immunitetu 5 poselskiego należy rozpatrywać na tle filozofii leżącej u podstaw dokonanych zmian w Konstytucji, a zwłaszcza jej art. l” – K 13/90, OTK 1991, s. 77). Jeśli rok 1952 zastąpić rokiem 1985, a instytucję immunitetu, instytucją kontroli konstytucyjności, to można zdecydowanie odrzucić wykładnię nawet językowo najbliższą ówczesnym intencjom ustawodawcy, a przyjąć każdą inną wykładnię, byle mieściła się w dopuszczalnych metodach semantyki. Art. l ustawy o TK można zatem uznać za pomnik niechęci ówczesnego ustawodawcy do kontrolowania przez TK uchwał Sejmu, ale także za pomnik nieudolności legislacyjnej, bo nie dano tej niechęci wyrazu wykluczającego inną interpretację przyjętego tekstu. Powyższe tezy odnoszą się m.zd. także do Regulaminu Sejmu (a i Senatu), choć nie w jednakowy sposób do wszystkich jego przepisów. Regulamin jest w całości aktem normatywnym, w całości mieści się więc w kryteriach wyznaczonych przez sam TK dla kontroli norm prawnych. Regulamin jest też jednak uchwałą Sejmu o szczególnym charakterze, bo podjętą w oparciu o wyraźnie upoważnienie konstytucyjne. Istotą art. 23 ust. 4 jest – jak można przypuszczać – ustalenie dwu zasad: wyłączności Regulaminu w normowaniu spraw w tym przepisie wymienionych oraz autonomii Sejmu w sposobie unormowania tych spraw. Nie przekreśla to właściwości kontrolnej TK, bo – w świetle ogólnego sformułowania art. 33a ust. l Konstytucji – milczenie ustawodawcy należy zawsze rozumieć jako objęcie określonego typu aktów normatywnych kontrolą konstytucyjności. Zresztą – w świetle art. l Konstytucji – nawet wyraźne ustawowe wykluczenie określonego typu aktów spod tej kontroli można by uznawać za sprzeczne z Konstytucją. Ad 3 Teza o objęciu Regulaminu Sejmu właściwością TK nie oznacza jednak, by kontrola TK nie miała być realizowana z poszanowaniem konsekwencji wynikających z art. 23 ust. 4 Konstytucji (zasada autonomii Sejmu). Jeżeli przyjąć tezę, że art. 23 ust. 4 traktuje w szczególny sposób wymienione w nim materie, to należy też przyjąć, iż owego „szczególnego traktowania” nie można przypisać innym materiom, które Regulamin unormował mimo braku po temu wyraźnej zachęty (a może i przyzwolenia) ze strony art. 23 ust. 4. W materiach tych nie istnieje już wyłączność Regulaminu, a więc mogą być równolegle stanowione tak ustawy, jak i normy Regulaminu. Ustawy zachowują przy tym nadrzędną moc prawną: w razie sprzeczności norma Regulaminu musi ustąpić postanowieniom ustawy. Skoro bowiem chodzi o materie nie objęte art. 23 ust. 4, to do relacji ustawa-Regulamin odnoszą się te same zasady, co do relacji ustawa-inna uchwała sejmowa, wyłożone w orzeczeniu U 6/92. Skoro zaś kontroli TK podlegają ustawy, to wręcz nielogiczne byłoby twierdzenie, iż nie podlegają jej normy Regulaminu. Oznaczałoby to dopuszczenie kontroli normy wyższego rzędu, a odrzucenie kontroli normy niższego rzędu i to w tej samej materii. Powstaje z kolei pytanie, jak podejść do kontroli tych norm Regulaminu, które pozostają w zakresie przewidzianym art. 23 ust. 4 Konstytucji. Jak już wskazywałem, także one podlegają kontroli TK. Skoro jednak chodzi o normy ustanowione w materiach autonomii parlamentarnej, to istnieje m.zd. konstytucyjny obowiązek zachowania przez TK szczególnej powściągliwości i ograniczenia swej interwencji tylko do „kontroli – minimum”. Tworzyłoby to szczególnie silne domniemanie, że unormowania regulaminowe są zgodne z Konstytucją, a więc dopuszczałoby orzeczenie niekonstytucyjności tylko w razie oczywistej – językowo widocznej – sprzeczności z określoną normą konstytucyjną. Nakazywałoby też Trybunałowi uznawać i szanować przyjęte przez parlament opcje, koncepcje i sposoby rozwiązania poszczególnych kwestii, nawet jeżeli odbiegają one od unormowań przyjmowanych w 6 podobnych sprawach, ale w „życiu pozaparlamentarnym”. Trybunał – podkreślmy to raz jeszcze – mógłby interweniować jedynie w razie oczywistego naruszenia zasad czy norm konstytucyjnych (przypomnijmy tu koncepcję „oczywistego błędu” ustawodawcy, do której powrócę niżej). Wreszcie Trybunał chroniłby w tych materiach Regulamin przed ingerencją ustawową bo – jak już była o tym mowa – ustawa wkraczająca w zakres chroniony art. 23 ust. 4 byłaby – kompetencyjnie – sprzeczna z Konstytucją. Dla rozstrzygnięcia sprawy kontroli art. 9 Regulaminu znaczenie podstawowe wydaje się mieć ustalenie, czy materie w nim uregulowane są objęte wyliczeniem z art. 23 ust. 4 Konstytucji. Jeśli tak, to unormowania Regulaminu mogą podlegać ocenie tylko co do zgodności z Konstytucją, a i to we wskazanym „zakresie – minimum”. Jeśli nie, to art. 9 Regulaminu może być oceniany także w oparciu o art. 14 ustawy o obowiązkach... II. Charakter prawa posłów do tworzenia frakcji A. Prawo tworzenia frakcji znajduje się na styku dwu konstytucyjnie uznanych instytucji: wolności tworzenia partii politycznych oraz autonomii parlamentu. Gdy chodzi o wolność tworzenia partii, to nie ulega wątpliwości, że sama istota systemu demokratycznego zakłada sprawowanie przez partie polityczne funkcji rządzenia, a funkcja ta musi być sprawowana poprzez mechanizmy parlamentarne. Z kolei podstawowym mechanizmem powiązania partii politycznych z owym mechanizmem stały się w praktyce frakcje (kluby) parlamentarne. W doktrynie polskiej wywiódł to już niegdyś M. Sobolewski (Partie i systemy partyjne świata kapitalistycznego, Warszawa 1974, s. 380 i n.). Możliwe na tym tle staje się założenie, że zarówno zasada demokratycznego państwa prawnego (art. l Konstytucji), jak i zasada wolności tworzenia partii oraz wymóg oddziaływania partii na proces rządzenia metodami demokratycznymi (art. 4 ust. l Konstytucji) nakazują m.in. zapewnienie partiom politycznym prawnych warunków umożliwiających im swobodne wypełnianie owej demokratycznej funkcji rządzenia. Odnosi się to także do „styku” partii z parlamentem, a więc zarówno postanowienia prawa wyborczego, jak i regulacje o organizacji i procedurze parlamentarnej muszą owe nakazy uwzględniać. Naruszenie tych nakazów może stanowić wystarczającą przesłankę dla uznania niekonstytucyjności danej regulacji, czy będzie to ustawa, czy też inny akt normatywny. Stąd wydaje się, że prawodawcy generalnie zakazane jest ustanawianie regulacji, ograniczających swobodę działania partii politycznych, a w szczególności swobodę ich dostępu do parlamentu oraz parlamentarnej działalności. Ów zakaz generalny nie może mieć jednak charakteru absolutnego. Wolność tworzenia i działania partii politycznych może bowiem zawsze znaleźć się w kolizji z innymi prawami i wolnościami jednostki, z innymi wartościami czy rozstrzygnięciami konstytucyjnymi. Wolność tworzenia i działania partii może więc ulegać ograniczeniom, ale ograniczenia te zawsze muszą znajdować oparcie w innej normie, zasadzie czy wartości konstytucyjnej. W pewnym uproszczeniu powiedzieć można, że przeciw każdemu z takich ograniczeń przemawia domniemanie niekonstytucyjności, a dopiero rzeczą prawodawcy te ograniczenia ustanawiającego jest wykazanie, że znajdują one oparcie konstytucyjne. Z kolei jednak i te ograniczenia mają pewne granice. Odwołać się tu zwłaszcza należy do niemieckiej koncepcji „istoty” praw zasadniczych oraz rzetelności (lojalności) prawodawcy. Po pierwsze więc, w płaszczyźnie materialnej, ograniczenia każdej z konstytucyjnie uznanych praw i wolności (a więc i wolności partii) nie mogą iść tak daleko, by przekreślona została „istota”, czy naruszone „jądro” danego prawa i wolności. Każde ograniczenie (a raczej każdorazowo istniejąca suma tych ograniczeń) musi pozostawiać pewien zakres regulowanej wolności, zakres konieczny dla samego jej istnienia. Jest to oczywiście konstrukcja na wysokim stopniu abstrakcji i wyjaśnienie, na czym polega „istota” danego prawa oraz czy 7 dana regulacja tą „istotę” narusza może być autorytatywnie udzielona tylko na tle konkretnego wypadku przez organ sądowy orzekający w takiej sprawie. Niemniej, koncepcja ta z powodzeniem funkcjonuje w orzecznictwie FTK RFN, a także widać jej ślady w orzecznictwie np. hiszpańskim czy francuskim. Także polski TK kilkakrotnie już wspominał o „istocie” czy „zasadzie” jakiegoś prawa (np. K 7/90, OTK 1990, s. 55; K 6/90, OTK 1991, s. 21; K 1/91, OTK 1991. s. 91). Wydaje się więc, że i dla wolności partii politycznych możliwe jest wskazanie regulacji, które w sposób oczywisty naruszałyby „istotę” tej wolności. W moim np. przekonaniu takim naruszeniem byłoby wprowadzenie zakazu organizowania się przedstawicieli danej partii (czy danego typu partii) w ugrupowania parlamentarne w jakiejkolwiek formie. Po drugie, w płaszczyźnie faktycznych odniesień danej regulacji, ograniczenia konstytucyjnie uznanych praw i wolności nie mogą przybierać charakteru nieproporcjonalnego bądź też arbitralnego. Pierwszy zakaz nasuwa konieczność wyważania rangi prawa czy wolności poddanego ograniczeniom oraz rangi prawa, zasady czy wartości to ograniczenie uzasadniającej. Jeżeli nie zostaje tu zachowana proporcjonalność, albo jeżeli przyjęte ograniczenie jest w niepotrzebny sposób nadmierne, to możliwe jest uznanie niekonstytucyjności danej regulacji. Drugi zakaz łączy się z zasadą równości: ograniczenia nie mogą mieć charakteru dyskryminacyjnego, innymi słowy nie mogą opierać się na klasyfikacjach pozbawionych zaczepienia w racjonalnych i konstytucyjnie legitymowanych kryteriach (zakaz arbitralności). Znowuż oceny proporcjonalności czy arbitralności może dokonać tylko sąd konstytucyjny na tle konkretnych przypadków, ale znowuż taki właśnie system działa od lat w wielu państwach rozwiniętej demokracji. W konkluzji należy przyjąć, że istnieje konstytucyjna podstawa swobody tworzenia przez posłów grup politycznych w Sejmie (i Senacie). Zarazem jednak konstytucyjnie dopuszczalne są też (ograniczenia tej swobody, o ile: 1. znajdują uzasadnienie w innych prawach, zasadach czy wartościach konstytucyjnych; 2. nie naruszają „istoty” tej wolności; 3. nie mają charakteru nieproporcjonalnego lub arbitralnego. B. Jak już wspomniano, w omawianej tu sprawie zachodzi wyraźny „styk” między wolnością partii politycznych a autonomią parlamentu. Po pierwsze, sama zasada autonomii parlamentu jest powszechnie uznana tak w doktrynie, jak i w orzecznictwie konstytucyjnym państw demokratycznych. Dla rozważanej tu sprawy, zasada ta wydaje się mieć dwojakie znaczenie: l. dopuszcza ona, a nawet wręcz nakazuje, by izbom pozostawić daleko posuniętą (o czym niżej) swobodę w regulowaniu swej wewnętrznej organizacji i zasad działania. Do materii tych bez wątpienia zalicza się też określanie politycznych form organizowania się posłów, a więc normowanie zasad tworzenia klubów, kół, zespołów itp. oraz zasad ich działania i reprezentacji w organach parlamentarnych. Od razu trzeba też podkreślić, że w tradycji parlamentaryzmu kontynentalnego, za normalną i oczywistą regulację przyjmuje się określanie minimalnego pułapu liczbowego koniecznego dla zorganizowania „pełnoprawnej” frakcji parlamentarnej; 2. dopuszcza ona (a – jak starałem się wykazać wyżej – nawet nakazuje), by wspomniane wyżej kwestie normowały samodzielnie zainteresowane izby poprzez swe regulaminy. Nawet więc jeżeli dana sprawa zahacza o sferę zastrzeżoną do wyłączności ustawy, to – pod warunkiem jej oczywistego i całkowitego związku z wewnętrznym funkcjonowaniem izby – dopuszczalne wydaje się jej unormowanie w regulaminie. W odniesieniu do Polski wniosek ten można uzasadnić sformułowaniem art. 23 ust. 4 Konstytucji, który można uznać za lex specialis w stosunku do ogólnych zasad dotyczących 8 wyłączności ustawy. Raz jeszcze trzeba jednak podkreślić, że konstrukcja ta działa tylko w materiach, które Konstytucja zastrzegła do zakresu Regulaminu, a więc tylko i wyłącznie w materiach o wewnętrznym charakterze. Do materii takich można zaliczyć kwestie organizacji i działalności frakcji, tak więc Regulamin może je normować i nie potrzeba tu żadnego pośrednictwa ustaw (a – co więcej – można nawet kwestionować dopuszczalność konkurencyjnych regulacji ustawowych w materiach wynikających z art. 23 ust. 4). Po drugie, zasada autonomii parlamentu nakazuje pozostawienie izbom daleko idącej swobody w normowaniu spraw ową autonomią objętych. Oczywiście, zasada konstytucyjności ma i tutaj zastosowanie, każda więc norma regulaminowa musi być zgodna z konstytucją. Wszędzie jednak tam, gdzie konstytucja pozostawia pewne luzy wyboru rozwiązań, należy przyjąć, że zasada autonomii zastrzega izbom wyłączne prawo dokonywania owego wyboru. Tzw. Gestaltungsfreiheit, akcentowana w odniesieniu do całokształtu działalności parlamentu, znajduje tu szczególnie wyraźne zastosowanie, właśnie dlatego, że zasada autonomii dodatkowo ją akcentuje. Stąd raz jeszcze koncepcja „kontroliminimum” pozostawionej sądowi konstytucyjnemu. Przypomnieć tu należy francuską koncepcję „oczywistego błędu ustawodawcy”, odnoszoną zresztą do ustawodawczej działalności parlamentu i przyjmującą, że – tam, gdzie parlamentowi pozostawiona jest swoboda kształtowania swych rozstrzygnięć – sąd konstytucyjny może interweniować tylko w razie oczywistego przekroczenia pewnych zasad racjonalności. Dopóki jednak takiego „oczywistego błędu” nie można wykazać, sąd konstytucyjny powinien akceptować opcje przyjmowane przez parlament. Wydaje się, że koncepcja ta może znajdować zastosowanie także do materii objętych autonomią parlamentu. Zarazem jednak prawo tworzenia frakcji jest elementem ogólnej wolności tworzenia partii politycznych. Jako takie, może podlegać ograniczeniom tylko, gdy uzasadniają to argumenty znajdujące oparcie w innych normach, zasadach czy wartościach konstytucyjnych. Zasada autonomii takiego oparcia nie dostarcza, gdyż ma ona raczej charakter kompetencyjny, zastrzegając pewne rozstrzygnięcia dla parlamentu, ale nie przesądzając ich treści. Uzasadnienia dla ograniczania prawa tworzenia frakcji należy więc poszukiwać gdzie indziej. Z tego punktu widzenia wskazać m.zd. należy zasadę zdolności parlamentu do wykonywania swych funkcji konstytucyjnych, czyli jego zdolności do rządzenia. Choć nie jest ona nigdzie zapisana expressis verbis, to można wydobyć ją zarówno z ogólnego pojęcia „państwa demokratycznego” jak też z wymogu, by parlament wypełniał te wszystkie kompetencje, które konstytucja mu nakazuje wykonywać. Zachowanie zdolności parlamentu do rządzenia można uważać za samoistną wartość konstytucyjną, wpływającą na kształt innych norm, zasad i wartości ustanowionych przez konstytucję. Jest zaś niesporne, że nadmierne rozdrobnienie polityczne parlamentu może utrudniać, paraliżować czy wręcz uniemożliwiać podejmowanie decyzji. Stąd różnego rodzaju ograniczenia wymierzone przeciwko małym partiom, tak by najpierw utrudnić im wejście do parlamentu, a potem ograniczyć możliwości ich parlamentarnego działania. Wspomnieć zwłaszcza należy o „klauzuli zaporowej” znanej prawu wyborczemu RFN i innych państw. Wspominam tu rozwiązania prawa wyborczego nie tylko dlatego, że rodzą one analogie z późniejszym regulowaniem pozycji partii w samym parlamencie. Właśnie na tle pytania o konstytucyjność tych rozwiązań FTK RFN sformułował argumenty, mogące, m.zd. odnosić się i do rozpatrywanej tu sprawy: „...celem wyborów jest nie tylko wypełnienie politycznej woli wyborców..., tzn. stworzenie reprezentacji ludu, która miałaby stanowić jakby lustrzane odbicie istniejących opinii politycznych. Jest nim także zapewnienie parlamentowi zdolności funkcjonowania... Wielkie partie ułatwiają współpracą wewnątrzparlamentarną... Nieograniczona zasada proporcjonalności stworzyłaby możliwość zdobycia reprezentacji parlamentarnej także przez 9 grupy tak małe, iż nie reprezentujące programu politycznego zorientowanego ku interesowi powszechnemu... Wyraźne większości parlamentarne, świadome swej odpowiedzialności wobec interesu powszechnego są konieczne dla sformowania rządu zdolnego do działania tak na forum wewnętrznym jak i międzynarodowym oraz dla wykonywania podstawowych zadań legislacyjnych. Toteż zdolność partii politycznych do zrealizowania zadań parlamentu stanowi legitymowane kryterium... różnicowania ich „szans sukcesu...” (orzeczenie z 23 stycznia 1957r. BVerfGE t. 6, s. 84 i n.). Potrzeba zapewnienia parlamentowi (izbie) zdolności działania może zatem legitymować ograniczenia pozycji mniejszych partii, także poprzez ograniczanie ich prawa do tworzenia frakcji (klubów) parlamentarnych. Mimo więc uznania, że swoboda tworzenia frakcji ma podstawę konstytucyjną, dopuścić należy ustanawianie ograniczeń tej swobody w oparciu o konieczność zapewnienia należytego funkcjonowania parlamentu. Zawsze pozostaną jednak pytania (wskazane w konkluzji punktu A), na które odpowiedzieć może tylko sąd konstytucyjny. C. Dane porównawcze przemawiają na rzecz przyjętego przez Regulamin Sejmu unormowania. Przede wszystkim, w państwach Europy kontynentalnej istnienie określonego minimum reprezentacji parlamentarnej jest uważane za konieczny warunek utworzenia frakcji. Granica ta jest w różnych państwach zakreślona w różny sposób: gdy chodzi o tzw. izby niższe, to we Włoszech wynosi ona 20 deputowanych, we Francji wynosiła początkowo 30, a w 1988 r. zmniejszono ją do 20 (co było gestem Partii Socjalistycznej wobec komunistów), w Hiszpanii granica ta wynosi 15. W RFN przyjęto początkowo granicę 10 deputowanych, w 1951 r. podniesiono ją (z myślą o KPD) do 15, a w 1969 na 5% ogólnej liczby członków Bundestagu, co początkowo wyniosło 26, a wzrosło do 33 po zwiększeniu składu tej izby w 1991 roku. Nie ma zakazu tworzenia grup czy kół przez niniejsze grupy deputowanych, ale tylko z frakcjami powiązane są różnego rodzaju przywileje proceduralne czy nawet finansowe. Po drugie, sama zasada, iż frakcja musi przekraczać pewne minimum nie budzi wątpliwości ani doktryny, ani praktyki politycznej. Niesporny jest oczywiście jej wydźwięk polityczny, ale można przyjąć, że we wszystkich omawianych tu krajach uznaje się, że konieczność zapewnienia efektywnego przebiegu prac parlamentarnych pozwala na tego typu różnicowanie pozycji silniejszych i słabszych ugrupowań politycznych. Trzeba też zresztą pamiętać, że i prawo wyborcze dba o to, by w parlamencie nie pojawiały się grupy o zbyt małej liczebności. Toteż trudno byłoby wskazać przykłady sporów o samą zasadę minimalnej liczebności frakcji, choć przyjmowany pułap może oczywiście prowadzić do kontrowersji. Po trzecie, problemy tworzenia frakcji niemal nie stawały przed zachodnioeuropejskimi sądami konstytucyjnymi i wskazać można jedynie dwa orzeczenia z tego zakresu. W 1959 r. francuska Rada Konstytucyjna (59-2 DC) rozpatrywała konstytucyjność nowego regulaminu Zgromadzenia Narodowego i zakwestionowała przepis uzależniający uznanie danej grupy deputowanych za frakcję od uprzedniego uznania przez Zgromadzenie, że program polityczny tej grupy nie narusza ram konstytucyjnych. Rada uznała, iż taka kontrola (de facto przecież sprawowana przez aktualną większość Zgromadzenia) narusza wolność działania partii. Rada nie zakwestionowała natomiast ustalenia pułapu 30 deputowanych dla stworzenia grupy. W 1991 r. Federalny Trybunał Konstytucyjny RFN (2 BvE 1/91) rozpoznawał wniosek partii PDS zgłoszony w procedurze sporu między organami konstytucyjnymi. PDS zyskała zbyt małą reprezentację w Bundestagu, by móc stworzyć frakcję parlamentarną, charakterystyczne jednak, że jej wniosek skierowany był nie tyle przeciw samej zasadzie 10 minimalnego pułapu dla stworzenia frakcji, co przeciw niedopuszczeniu deputowanych PDS do składu jednej z podkomisji, mimo że ilość członków podkomisji pozwalała – przy zachowaniu zasady proporcjonalności – na przyznanie jednego miejsca PDS. Trybunał wskazał przede wszystkim, iż: „Z art. 38 ust. l zd. 2 Ustawy Zasadniczej wynika prawo deputowanych do organizowania się do wspólnej pracy także w innych formach niż frakcje”. Trybunał uznał więc, że niekonstytucyjny byłby jedynie generalny zakaz politycznego organizowania się deputowanych, natomiast nie ma konstytucyjnego wymogu, by organizowanie się we frakcje miało być także dostępne bez ograniczeń. W dalszym wywodzie Trybunał wskazał zasadę „lustrzanego stosunku parlamentu i komisji”, z której wynika pełna proporcjonalność polityczna składu wszelkich organów parlamentarnych (chyba, że zachodzą względy o charakterze szczególnym – np. bezpieczeństwo Państwa uzasadnia wykluczenie reprezentacji Partii Zielonych w komisji zajmującej się tymi sprawami – tak bawarski sąd konstytucyjny w orzeczeniu z 14 grudnia 1988). Skład każdego organu musi więc uwzględniać proporcje polityczne, oczywiście na tyle, na ile liczebność organu na to pozwala. Niekonstytucyjne było zatem wykluczenie deputowanych PDS ze składu podkomisji. Oba orzeczenia – mimo zupełnie innego kontekstu politycznego ich podejmowania – wydają się mieć jeden element wspólny: uznając prawo deputowanych do formowania grup politycznych i do reprezentacji w organach parlamentu, nie kwestionują opierania frakcji – jako szczególnie uprzywilejowanej formy politycznej organizacji posłów – na wymaganiach ilościowych. W konkluzji należy stwierdzić, że: 1. Regulamin Sejmu podlega kontroli, tak w płaszczyźnie zgodności z Konstytucją, jak i z ustawami, a organem właściwym do sprawowania tej kontroli jest Trybunał Konstytucyjny; 2. Gdy chodzi o płaszczyzną konstytucyjną, to: a) Swoboda tworzenia politycznych ugrupowań parlamentarnych jest elementem ogólnej wolności tworzenia partii politycznych i – stąd – należy jej przyznać rangę konstytucyjną; b) Zasada autonomii parlamentu sugeruje zastrzeżenie normowania sposobu wykonywania tej swobody do właściwości Regulaminu Sejmu; c) Zapewnienie parlamentowi zdolności do rządzenia stanowi samoistną wartość konstytucyjną i może uzasadniać ograniczenia swobody tworzenia politycznych ugrupowań parlamentarnych; 3. Gdy chodzi o płaszczyznę ustawową, to: a) Charakter wyjściowy ma pytanie, czy art. 23 ust. 4 Konstytucji formułuje sferę wyłączności Regulaminu Sejmu i czy do sfery tej należą kwestie politycznej organizacji posłów: b) Jeśli uznać dopuszczalność ustawowej ingerencji w te kwestie, to przepisy Regulaminu muszą pozostawać w zgodzie z normami rangi ustawowej, ale zasada autonomii Sejmu nakazuje ograniczać kontrolę tylko do semantycznie koniecznego minimum. i Trybunał Konstytucyjny w dniu 26 stycznia 1993 r. (publ. OTK 1993 t. I, poz. 2) orzekł, że: „przepisy art. 9 ust. 1-5 uchwały Sejmu z dnia 30 lipca 1992 r. Regulaminu Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (MP Nr 26, poz. 185, zm. MP Nr 34, poz. 239) nie są sprzeczne z art. 14 ust. 1-3 ustawy z dnia 31 lipca 11 1985 r. o obowiązkach i prawach posłów i senatorów (tekst jednolity Dz. U. z 1991 r. Nr 18, poz. 79) i są zgodne z art. 14 Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r. o wzajemnych stosunkach między władzą ustawodawczą i wykonawczą Rzeczypospolitej Polskiej oraz o samorządzie terytorialnym (Dz. U. Nr 84, poz. 426) a także z art. 1 i art. 4 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, pozostawionymi w mocy przez art. 77 powołanej Ustawy Konstytucyjnej z dnia 17 października 1992 r.”