Zdaniem Głównego Ekonomisty A Bogusław Półtorak, Główny Ekonomista Bankier.pl merykański kryzys subprime, który w szybkim tempie przerodził się w globalną recesję, zapoczątkował erę „nowej ekonomii”. Dziś omawia się go jak odległe wydarzenie historyczne. Niektórzy analitycy-optymiści już nazwali go kryzysem XXI wieku. To ciekawe podejście, szczególnie z uwagi na to, że mija dopiero pierwsza dekada, a przy tym nietrudno zauważyć, że podjęte kroki antykryzysowe nie wyeliminowały w żadnym razie przyczyn kryzysu. Co więcej, podjęto działania powodujące, że kryzys XXI wieku dopiero nadejdzie. Zamiast reakcji polegającej na usunięciu bezpośrednich przyczyn nastąpiła ich eskalacja. Decydenci, wydając coraz więcej publicznych pieniędzy, podtrzymują złudną wizję dobrobytu na kredyt. Dodajmy, kredyt totalny i udzielany już nie tylko przez banki, ale przez rządy, instytucje, a przede wszystkim społeczeństwa. Koszty takiej formy partycypowania w skutkach kryzysu powodują, że bezpośrednio lub pośrednio jego najdotkliwsze skutki odczuwają podmioty najsłabsze w tej strukturze. Co ciekawe, jednocześnie te podmioty podlegają szczególnej trosce decydentów. Różnego rodzaju atrakcyjne programy wspierania gospodarki mające na względzie dobro tych lub innych niewątpliwie stają się koniecznością polityczną. Dlaczego dziś znów wracamy do już rozwiązanego - przynajmniej według niektórych - problemu? Uzasadnienie jest proste – można do niego podejść z pewnym dystansem. Przeanalizować sygnały, które w wirze normalnej gry rynkowej po prostu często są bagatelizowane lub wyolbrzymiane na zasadzie owczego pędu. Przepowiadane przez sceptyków kolejne etapy kryzysu nie robią już wrażenia, a to już samo w sobie może być ostrzeżeniem przed nadchodzącymi kłopotami. Co gorsze, analiza kierunków polityki pieniężnej, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, wskazuje na coraz głębsze symptomy pata na rynku bankowym. Z jednej strony mamy olbrzymią nadpłynność, z drugiej coraz bardziej realną wizję hiperinflacji. Czy amerykańska Rezerwa Federalna odkryje trzecią drogę na miarę „nowej ekonomii”? Czas przyniesie odpowiedź, pewnie szybciej niż dziś można sądzić. Testy atomowej broni amerykańskiej Rezerwy Federalnej Rekordowo niska sprzedaż nowych domów w USA W czerwcu amerykański bank centralny rozpoczął testy nowego narzędzia przydatnego w nadchodzącej wojnie z inflacją. Na razie wszystko odbywa się na poligonie, gdzie nowa broń funkcjonuje bez zarzutu. Są jednak wątpliwości, czy Fed jest wystarczająco zdeterminowany, by jej skutecznie użyć. Majowa sprzedaż nowych domów w Stanach Zjednoczonych była najniższa od roku 1963, gdy zaczęto gromadzić te dane. Ten niezbyt zaskakujący krach nie był jednak efektem działań mechanizmów rynkowych, lecz skutkiem interwencji państwa. Nowa Wunderwaffe nosi bojowy akronim TDF od słów Term Deposit Auction (aukcja depozytu terminowego). W ramach tych operacji Rezerwa Federalna oferuje bankom komercyjnym ulokowanie wolnej gotówki na określony czas po stałej stopie procentowej, ustalanej drogą aukcji wśród samych zainteresowanych. Nowe narzędzie polityki monetarnej ma na celu zmniejszenie nadmiernej płynności sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych. czytaj dalej na stronie 24 Spis treści Testy atomowej broni amerykańskiej Rezerwy Federalnej ............................................................... 2 Rezerwa częściowa i jej wpływ na gospodarkę .... 3 Rekordowo niska sprzedaż nowych domów w USA ....................................................................... 4 Rynek miesiąca – amerykańskie obligacje skarbowe ................................................................. 4 Europejski Bank Centralny znów szasta gotówką .. 5 Rada Polityki Pieniężnej szykuje się do zmiany kursu? .................................................... 5 Podsumowanie wydarzeń ...................................... 5 Niezbędnik makroekonomiczny ............................ 6 Wraz z końcem kwietnia w Stanach Zjednoczonych wygasły ulgi podatkowe na zakup domu. Rząd federalny dopłacał nawet do 8.000$, więc w kwietniu Amerykanie rzucili się na nieruchomości. Jednakże zgodnie z przepowiedniami sceptyków radość była krótkotrwała i w maju doszło do załamania, którego nie doszacowała większość rynkowych analityków. Sprzedaż nowych domów spadła o bezprecedensowe 33% mdm, osiągając anualizowaną wartość 300 tysięcy. Istotnej rewizji w dół poddano też dane za kwiecień i marzec. czytaj dalej na stronie 44 Testy atomowej broni amerykańskiej Rezerwy Federalnej W czerwcu amerykański bank centralny rozpoczął testy nowego narzędzia przydatnego w nadchodzącej wojnie z inflacją. Na razie wszystko odbywa się na poligonie, gdzie nowa broń funkcjonuje bez zarzutu. Są jednak wątpliwości, czy Fed jest wystarczająco zdeterminowany, by jej skutecznie użyć. Nowa Wunderwaffe nosi bojowy akronim TDF od słów Term Deposit Auction (aukcja depozytu terminowego). W ramach tych operacji Rezerwa Federalna oferuje bankom komercyjnym ulokowanie wolnej gotówki na określony czas po stałej stopie procentowej, ustalanej drogą aukcji wśród samych zainteresowanych. Nowe narzędzie polityki monetarnej ma na celu zmniejszenie nadmiernej płynności sektora bankowego w Stanach Zjednoczonych. Jak spuścić powietrze z hiperinflacyjnego balonu A jest co zmniejszać. Wskutek „antykryzysowego” pompowania gotówki do sektora finansowego amerykańskie ban- na rynku międzybankowym, woleli bardzo niskooprocentowaną, ale stuprocentowo bezpieczną lokatę w Rezerwie Federalnej. Od dnia bankructwa Lehman Brothers te nadmierne rezerwy wzrosły z niespełna dwóch miliardów dolarów do niemal 1,2 biliona USD pod koniec lutego. Za te pieniądze można kupić 8,2% PKB Stanów Zjednoczonych lub sfinansować trzy czwarte tegorocznego deficytu rządu federalnego. Teraz ta góra pieniędzy (ponad bilion dolarów) stanowi jednak śmiertelne zagrożenie dla dolara i całego systemu finansowego. Gdyby ta gotówka nagle wypłynęła do gospodarki, to za pomocą mnożnika kreacji pieniądza zwiększyłaby Źródło: Rezerwa Federalna. Dane w milionach dolarów. ki dysponują gigantyczną nadwyżką wolnych środków i na rachunkach w Rezerwie Federalnej zdeponowały ponad bilion dolarów tzw. nadmiernych rezerw. Są to środki przetrzymywane przez banki komercyjne na rachunku w banku centralnym, przewyższające kwotę rezerw obowiązkowych od posiadanych depozytów. Stanowią one wolną i niepracującą gotówkę. Powyższy wykres obrazuje istotę kryzysu finansowego. Gdyby zasięg czasowy tego wykresu przeciągnąć „w lewo”, to cały czas widzielibyśmy linię płaską. Od 2008 roku Fed nieustannie zwiększał podaż pieniądza, który jednak z powrotem lądował na kontach w banku centralnym. Bankowcy bali się ryzyka bankructwa kontrahenta i zamiast lokować nadwyżki 2 Biuletyn Gosdpodarczy Bankier.pl bazę monetarną kilkukrotnie. Z pewnym przesunięciem czasowym skutkowałoby to analogicznym wzrostem cen w gospodarce, co ekonomiści nazywają hiperinflacją. Depozyty ratunkiem dla dolara Aby zapobiec realizacji czarnego scenariusza, Rezerwa Federalna musi zniechęcić banki do wycofywania gotówki i znaleźć sposób na kontrolowanie tego procesu. Dotychczas wystarczającą „zachętą” do trzymania pieniędzy w Fedzie były fatalne warunki gospodarcze – wysokie bezrobocie i słaba spłacalność kredytów skutecznie zniechęcały bankowców do udzielania nowych pożyczek. Ale od marca obserwujemy stopniowy spadek salda bankowych rezerw – na rynek trafiło już 151 mld dolarów. Mówi się, że banki „zainwe- lipiec 2010 stowały” część wolnej gotówki w obligacje skarbowe, czego do tej pory raczej nie czyniły. Niemniej jednak trend uległ zmianie: od trzech miesięcy więcej gotówki wypływa niż wpływa na rachunki Rezerwy Federalnej. Ben Bernanke i spółka postanowili nie zwlekać. 10 maja zarząd Fedu wydał zgodę na przeprowadzenie pięciu testowych aukcji depozytów terminowych, zarzekając się, iż w żadnym wypadku nie oznacza to zmiany ultraekspansywnej polityki monetarnej. „Rozkład jazdy” był gotowy pod koniec maja, a pierwsza aukcja odbyła się 14 czerwca. Trzy dni wcześniej amerykański bank centralny ogłosił, że przyjmie miliard dolarów na 14-dniowy depozyt o stałej stopie procentowej. Zgłosiło się 109 banków, które chciały ulokować aż 6,138 mld USD i wylicytowały oprocentowanie na poziomie 0,27%. Była to więc stopa ciut wyższa od stawki funduszy federalnych oraz przewyższająca rentowności bonów skarbowych. Taką samą stawkę ustalono na drugiej aukcji, 28 czerwca. Tym razem oferowana była 28-dniowa lokata. Fed gotowy był przyjąć maksymalnie dwa miliardy dolarów. Stawiło się 107 banków, które przyniosły 11,35 mld USD. Trzecia aukcja odbędzie się w lipcu, a dwie kolejne możliwe są jeszcze do końca lata. Duże pieniądze lubią ciszę Już od jesieni Bernanke publicznie zapowiadał wprowadzenie oprocentowania rezerw bankowych. Wiadomo przecież, że klasyczny instrument polityki monetarnej, jakim są zmiany stóp procentowych, w tym przypadku najprawdopodobniej okaże się niewystarczający. Posunięcia Rezerwy Federalnej wydają się konsekwentne i przewidywalne oraz podążają we właściwym kierunku. Jednakże pewną konsternację wzbudza fakt, że operacje te odbywają się w absolutnej ciszy. Wzmianki o testowaniu nowego narzędzia polityki pieniężnej trudno było dostrzec nawet w profesjonalnych serwisach informacyjnych. Dlaczego więc amerykańskie władze nie chwalą się nową bronią? Najbardziej oczywistym wytłumaczeniem jest to, iż nie chcą straszyć finansistów nieuchronnym zaostrzeniem polityki moneczytaj dalej na stronie 34 4ze strony 2 tarnej. Choć wiadomo, że stopy procentowe prędzej czy później muszą wzrosnąć, to Wall Street ma nadzieję, że nie nastąpi to ani w tym, ani nawet w przyszłym roku. Fed zaś nie chce psuć nastrojów bankowców, wiedząc że panika w tym gronie jest niebezpieczna dla gospodarki. Bernanke wie, że stopy trzeba podnieść, i równocześnie ma świadomość, że grozi to ponowną recesją i wzrostem stopy bezrobocia. Z drugiej strony część uczestników rynku poważnie obawia się skutków gigantycznej nadpłynności amerykańskiego sektora bankowego. Obawy te nie są bezzasadne i mogą prowadzić do wzrostu oczekiwań inflacyjnych, a nawet utraty zaufania do systemu finansowego. A tego w swych najczarniejszych snach boi się każdy szef banku centralnego. Fed robi więc wszystko, by zadowolić wszystkich. Jednakże w pewnym momencie trzeba będzie postawić spra- wę jasno: albo stopy podwyższamy, albo kończymy zabawę w „mocnego dolara”. Chyba że pomysłem na rozwiązanie tej sytuacji jest zerowa stawka funduszy federalnych i kilkuprocentowe oprocentowanie bankowych rezerw. Tylko że wówczas Rezerwa Federalna będzie musiała dopłacić do tego interesu. Oczywiście na koszt podatnika. Krzysztof Kolany, analityk Bankier.pl Rezerwa częściowa i jej wpływ na gospodarkę Tym, co stanowi o najważniejszych cechach współczesnego systemu bankowego, jest rezerwa częściowa. Pozwala ona bankom komercyjnym na prowadzenie akcji kredytowej, bez konieczności pozyskiwania depozytów na całość udzielonej pożyczki. Umożliwia to pominięcie procesu oszczędzania. Tym, co wyróżnia bank spośród innych instytucji finansowych, jest wyłączne prawo do przyjmowania depozytów i udzielania kredytów. Bank jako przedsiębiorstwo nastawione na zysk stara się zarządzać powierzonymi mu depozytami w najbardziej dochodowy sposób. Sprawia to, że poszukuje najlepszych możliwości do pomnożenia udostępnionych mu środków w celu wypracowania zysku dla właściciela. lub na żądanie. Oznacza to, że jeśli bank dysponuje depozytami o wielkości 1000 złotych przy stopie rezerw obowiązkowych na poziomie 5% może udzielić kredytu o wielkości 950 złotych. W systemie gospodarczym powstaje dodatkowe 950 złotych, gdyż depozyty opiewające na 1000 złotych. nie zostały wycofane z obiegu na czas kredytowania. W ten sposób banki komercyjne kreują pieniądz. Bank przyjmuje depozyty od klientów. Do jego obowiązku należy troska o to, by pieniądze przez nich zdeponowane nie zostały utracone. Co więcej, bank zobowiązuje się do zagwarantowania dostępności środków na każde żądanie klienta. W zamian otrzymuje wynagrodzenie za prowadzenie rachunku. Tak wygląda umowa określana jako „depozyt na żądanie”. Bank udzielając kredytu hipotecznego na 30 lat, nie musi pozyskać depozytów złożonych na tak długi okres. Wystarczy, że dysponuje depozytami na krótszy okres, lub posłuży się depozytami na żądanie. Tym sposobem bank tworzy dodatkowy pieniądz w systemie gospodarczym. Odbywa się to z pominięciem procesu oszczędzania. Istnieje również rodzaj depozytów, które określa się jako terminowe. W tym przypadku deponent zobowiązuje się oddać pewne środki do dyspozycji banku na określony czas. Przez ustalony okres bank inwestuje powierzone mu środki w celu wypracowania odsetek dla deponenta i zysku dla siebie. Rzekoma siła sprawcza konsumpcji Rezerwa cząstkowa polega na tym, że banki komercyjne nie są zmuszone do przechowywania stuprocentowych rezerw odpowiadających wielkości powierzonych im depozytów. Wielkość środków, jakie muszą przechowywać na rachunku w banku centralnym, określa stopa rezerw obowiązkowych. Pozostałe pieniądze mogą zostać przeznaczone na akcję kredytową. Udzielając kredytu bank może posłużyć się depozytami krótkoterminowymi Idee ekonomiczne legitymizujące rezerwę częściową kładą szczególny nacisk na rolę konsumpcji w gospodarce. W mniemaniu zwolenników takiego podejścia, siłą napędową procesów rozwoju jest popyt ze strony konsumentów. O ile nie ulega wątpliwości, że każdy proces w gospodarce stanowi etap pośredni na drodze do konsumpcji, o tyle to nie konsumpcja umożliwia rozwój. Wzrost produkcji i późniejszy wzrost konsumpcji jest możliwy tylko wtedy, kiedy został poprzedzony wcześniejszymi inwestycjami. Na te ostanie pozwala jedynie oszczędzanie. dzony oszczędnościami. Dzięki możliwości kreacji pieniądza, banki mogą udzielać kredytu bez konieczności pozyskiwania oszczędności od obywateli. W ten sposób eliminuje się obawę, że w wyniku spadku konsumpcji dojdzie do załamania gospodarczego. W mniemaniu niektórych ekonomistów doszło w ten sposób do likwidacji troski o tzw. paradoks oszczędzania. Konsekwencje rezerwy częściowej Kreacja kredytu sprawia, że w czasie wzrostu gospodarczego w olbrzymim tempie rośnie podaż pieniądza. Zatem system bankowy oparty o rezerwę częściową gwarantuje permanentną inflację i utratę siły nabywczej oszczędności obywateli. Rosnące ceny dotykają najbardziej ludzi, którzy utrzymują się ze stałych dochodów, czyli na przykład sferę budżetową. Są również zmorą dla przedsiębiorców, którzy mają trudność z oszacowanie przyszłych wyników swojej działalności. Największymi beneficjantami tak skonstruowanego systemu są ludzie, którzy jako pierwsi otrzymują kredyt oraz ci, którzy go udzielają. Mogą oni przeznaczyć nowe pieniądze na zakupy lub inwestycje, zanim ceny w gospodarce wzrosną. Ludzie ci bogacą się kosztem reszty społeczeństwa, które musi ponosić wyrzeczenia w związku z rosnącymi cenami. Gospodarka z systemem bankowości opartym na rezerwie częściowej jest bardzo niestabilna. Świadczą o tym ostatnie wydarzenia w Europie i Stanach Zjednoczonych, gdzie banki kreowały kredyt na ogromną skalę. Dziś przyszło zapłacić za ten proceder recesją i paniką na rynkach finansowych. Ekonomiści i politycy zaprojektowali system bankowy, który jest zgodny z założeniem, iż rozwój nie musi być poprze- Biuletyn Gospodarczy Bankier.pl Piotr Lonczak Bankier.pl lipiec 2010 3 Rekordowo niska sprzedaż nowych domów w USA Majowa sprzedaż nowych domów w Stanach Zjednoczonych była najniższa od roku 1963, gdy zaczęto gromadzić te dane. Ten niezbyt zaskakujący krach nie był jednak efektem działań mechanizmów rynkowych, lecz skutkiem interwencji państwa. Źródło: U.S. Census Bureau Wraz z końcem kwietnia w Stanach Zjednoczonych wygasły ulgi podatkowe na zakup domu. Rząd federalny dopłacał nawet do 8.000$, więc w kwietniu Amerykanie rzucili się na nieruchomości. Jednakże zgodnie z przepowiedniami sceptyków radość była krótkotrwała i w maju doszło do załamania, którego nie doszacowała większość rynkowych analityków. Sprzedaż nowych domów spadła o bezprecedensowe 33% mdm, osiągając anualizowaną wartość 300 tysięcy. Istotnej rewizji w dół poddano też dane za kwiecień i marzec. Po zakończeniu rządowych subsydiów zmniejszyła się także aktywność rynku wtórnym, nastroje w branży deweloperskiej uległy drastycznemu pogorszeniu, a Wall Street zareagowała czterodniową serią spadków. Ilość niesprzedanych nieruchomości pozostała bez zmian, w efekcie czego na upłynnienie zapasów przy obecnym poziomie sprzedaży potrzeba aż 8,5 miesiąca. Czyli tyle, co rok temu. To przykład kolejnego fiaska rządowej ingerencji w rynek, która miała na celu „pobudzenie” popytu. Otóż popyt się „pobudził”, ale później momentalnie zgasł. Teraz ekonomiści zastanawiają się, czy to jednorazowy efekt przesunięcia popytu w czasie, czy też początek kolejnego etapu kryzysu na amerykańskim rynku nieruchomości. Patrząc na bardzo niskie zainteresowanie kredytami hipotecznymi (pomimo bardzo atrakcyjnego oprocentowania), więcej szans daję pesymistom. Krzysztof Kolany Analityk Bankier.pl Rynek miesiąca – amerykańskie obligacje skarbowe Czerwiec przyniósł kontynuację wzrostowego trendu na rynku amerykańskich obligacji skarbowych. Rentowność papierów 10-letnich po raz pierwszy od maja 2009 roku spadła poniżej 3%. Takie zachowanie rynku obrazuje strach przed recesją i wygaszenie oczekiwań inflacyjnych w USA. Pod koniec czerwca dochodowość obligacji 10-letnich wyniosła zaledwie 2,95% wobec blisko 4% odnotowanych 9 kwietnia. Ceny obligacji (im wyższe ceny, tym niższa rentowność) rosły wraz ze spadkami giełdowych indeksów, obrazując rosnący popyt na bezpieczne inwestycje. Drożejące papiery skarbowe były efektem coraz gorszych danych napływających z amerykańskiej gospodarki. Największy niepokój budzi sytuacja na rynku pracy: rośnie liczba noworejestrowanych bezrobotnych, a sektor prywatny nie wykazuje tendencji do zwiększania zatrudnienia. Z tego powodu pogarszają się nastroje konsumentów, sugerując słabość popytu konsumpcyjnego, co z kolei zagraża wzrostowi gospodarczemu. Z drugiej strony osobiście nie jestem w stanie pojąć tego, że inwestorzy kupują amerykańskie obligacje właściwie 4 Biuletyn Gosdpodarczy Bankier.pl Źródło: Bizzone.pl z góry akceptując stratę. Trzyprocentowa rentowność nie zapewnia bowiem ochrony przed inflacją. Co prawda oficjalny wskaźnik CPI wynosi obecnie 2%, ale wzrost cen mierzony metodami z lat 80-tych pokazuje inflację konsumencką na poziomie 5%. Ale nawet bazują na oficjalnym CPI nie ma już miejsca na premię za ryzyko kredytowe oraz za ryzyko przyszłego wzrostu inflacji, jaki może skutkiem utrzymywania przez Fed zbyt niskich stóp procentowych przez zbyt długi okres czasu. Wydaje się, że inwestorzy wybierają amerykańskie Treasuries jako mniejlipiec 2010 sze zło. W obliczu spadków na giełdach i przeceny surowców oraz kryzysu fiskalnego w Europie obligacje emitowane przez rząd USA nadal postrzegane są jako „bezpieczna” inwestycja. To się jednak skończy, gdy rynek „przypomni” sobie o sytuacji amerykańskich finansów publicznych. Z 90% długu publicznego w relacji do PKB oraz 11% deficytu budżetowego Stany Zjednoczone wyglądają tylko nieznacznie lepiej niż Grecja i zdecydowanie gorzej niż Hiszpania. Krzysztof Kolany Bankier.pl Europejski Bank Centralny znów szasta gotówką Jeszcze nie opadły emocje po majowej wolcie EBC, a Trichet i spółka znów występują w roli głównych aktorów sceny finansowej. Europejski Bank Centralny ponownie otworzył portfel i zaczął dostarczać gotówkę bankom komercyjnym eurostrefy. państw strefy euro. Oznaczało to początek dodruku pieniądza, znanego dotąd głównie z USA i Wielkiej Brytanii. Wielu obserwatorów rynku było zszokowanych faktem, że EBC zdecydował się skupować obligacje skarbowe państw z grupy PIIGS (Portugalii, Włoch, Irlandii, Hiszpanii i Grecji). W ten sposób podobno niezależny bank centralny stał się pożyczkodawcą ostatniej szansy dla niewypłacalnych Teraz EBC został „zmuszony” do podjęcia kolejnych interwencji. Wznowione zostały aukcje, na których banki komercyjne mogły dostać nieograniczoną pożyczkę pod zastaw posiadanych aktywów (w tym na przykład greckich obligacji). Był to sygnał, że wiele banków (zwłaszcza z południa Europy) nie jest w stanie pozyskać finansowania na rynku. Stąd po skali pożyczek EBC można było poznać niedobór płynności w sektorze. Tymczasem w Warszawie odbyło się posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Zgodnie z oczekiwaniami główną stopę procentową pozostawiono bez zmian na poziomie 3,5%. Jednakże lekka zmiana retoryki komunikatu RPP zwiększyła prawdopodobieństwo podwyżki ceny pieniądza jeszcze w tym roku. Rada zmieniła bowiem swoje neutralne nastawienie do polityki monetarnej na nieco bardziej restrykcyjne. Obecny poziom wskaźnika CPI (2,2% w maju) znajduje się poniżej celu inflacyjnego NBP wynoszącego 2,5%. Zdaniem większości ekonomistów tempo wzrostu cen będzie malało do jesieni, by później znów przyspieszyć. Ryzyko to widzi sam bank centralny, który w czerwcowej projekcji inflacji wyraźnie podniósł jej szacunki. Według analiz NBP w tym roku z 50-procentowym prawdopodobieństwem CPI znajdzie się w przedziale 2,3-2,9%, wobec 1,3-2,2% Pierwsze wiadomości były uspokajające. We wtorek 29 czerwca EBC pożyczył „tylko” 131,9 mld euro na trzy miesiące po stałej stopie 1%. Po awaryjną linię kredytową zgłosiło się 171 banków. Analitycy odetchnęli z ulgą, bowiem spodziewano się, że potrzeby będą znacznie większe. Złe informacje były jednak dawkowane stopniowo. Dwa dni później okazało się, że 78 instytucji potrzebowało kolejnych 111,2 mld € (pożyczonych na sześć dni), aby spłacić zapadające tego dnia 12-miesięczne pożyczki udostępnione przez... EBC. Można więc powiedzieć, że bank centralny strefy euro sam sobie pożyczył pieniądze. Łączna kwota 243,1 mld € stanowiła aż 55% z 443 mld € pożyczonych przez EBC rok temu. Rada Polityki Pieniężnej szykuje się do zmiany kursu? w projekcji z lutego. W 2011 r. inflacja ma wynieść 2,1-3,3% (poprzednia projekcja: 1,7-3,1%) oraz 2,2-3,7% rok później (wobec 2,6-4,6%). Równocześnie w górę poszły prognozy dotyczące wzrostu gospodarczego, co także zwiększa szansę na szybszą podwyżkę stóp. Analitycy spodziewają się maksymalnie 50-punktowej podwyżki w tym roku oraz kolejne 50-100 punktów w roku 2011. Podsumowanie wydarzeń Wydarzeniem miesiąca z pewnością nie był szczyt G20, na którym polityczni liderzy pogodzili się z rzeczywistością. Pod presją Europy w poszczytowej deklaracji zapisano, iż deficytu budżetowe są zbyt duże i należy je zacząć redukować. Niezobowiązujący cel to ograniczenie niedoborów o połowę do roku 2013 i zahamowanie przyrostu długu publicznego do roku 2016. Politycy są więc spóźnieni o dobre kilka lat, o czym rynek im wkrótce przypomni. Na razie w świecie finansów oraz gospodarki mamy ciszę przed burzą. Sztorm może nadejść już tej jesieni i mamy nadzieję, że nie będzie równie niszczycielski jak huragan sprzed dwóch lat. Z braku przełomowych wydarzeń w gospodarce i finansach za najważniejszą sprawę uznaliśmy Mistrzostwa Świata w piłce nożnej, po raz pierwszy rozgrywane w Afryce. Niemcy grające jak dawniej Holandia czy Brazylia oraz Brazylia i Holandia grające w sposób charakterystyczny dla drużyny Beckenbauera to jednak pewna sensacja. Tak samo jak odpadnięcie już w fazie grupowej mistrzów (Włosi) oraz wicemistrzów (Francuzi) sprzed czterech lat. Niewiarygodnie wygląda też czołówka klasyfikacji najlepszych strzelców. Po ćwierćfinałach za Hiszpanem Villą znaleźli się Niemcy Klose i Muller, Słowak Vittek oraz Holender Sneijder. Leo Messi, którego grą zachwycaliśmy się przez ostatnie dwa sezony, zakończył turniej bez strzelonej bramki. Spółką miesiąca bezapelacyjnie został Tauron. Ta jedna z ostatnich dużych giełdowych prywatyzacji przyniosła srogie rozczarowanie inwestorom indywidualnym, którzy tłumnie zjawili się na rynku rozochoceni debiutami PZU i PGE. Tauron jednak rozczarował i pomimo „opcji stabilizacyjnej” zadebiutował po cenie emisyjnej, po czym zaczął tracić na wartości. Ze względu na sztucznie zawyżone ubiegłoroczne wyniki finansowe, przestarzały majątek produkcyjny oraz silną pozycję związków zawodowych akcje Tauronu raczej nie zostaną typową „dojną krową” jak walory PZU czy TP. Za transakcję miesiąca uznaliśmy właśnie „prywatyzację” Tauronu. Niemal pięcioprocentowy pakiet spółki nabył bowiem KGHM, w którym decydujący głos ma Mi- nister Skarbu (albo związki zawodowe). Mało tego, na pierwszych sesjach KGHM dokupił akcje Tauronu, przekraczając próg 5% i trąbiąc o tym posunięciu wszem i wobec. Z ekonomicznego punktu widzenia nie bardzo widzimy sensu takich „inwestycji” i prognozujemy, że nie przyniosą one ani zysków ani chwały rodzimemu producentowi miedzi. Najprawdopodobniej jest to operacja polityczna mająca na celu podtrzymanie słabowitych notowań naszego Debiutanta. Wypowiedzią miesiąca zostały słowa profesora Marka Belki, nowego prezesa NBP. „W Polsce start jest stosunkowo łatwy, jego koszty są stosunkowo niewielkie, system podatkowy sprzyja tworzeniu firm. Przecież w Polsce każdy, kto zadeklaruje, że jest przedsiębiorcą, płaci 19 proc. podatku liniowego i drastycznie zaniżone składki na ubezpieczenia socjalne.” Zagraniczne wojaże jak widać zaszkodziły twórcy podatku od „zysków kapitałowych”, który chyba nigdy nie próbował prowadzić działalności gospodarczej nad Wisłą i w życiu samodzielnie nie odprowadził składki ZUS-owskiej o odwiedzeniu oddziału tej instytucji nie wspominając. Oby przy prowadzeniu polityki monetarnej profesor Belka nie polegał na tego typu opiniach. Biuletyn Gospodarczy Bankier.pl lipiec 2010 5 Niezbędnik makroekonomiczny Gospodarka polska Wskaźniki Strefa euro Okres Wartość Bilans obrotów bieżących IV 2010 -424 mln € Inflacja m/m V 2010 0,3% Inflacja r/r V 2010 2,2% Stopa bezrobocia V 2010 11,9% Produkcja przemysłowa r/r V 2010 14,0% Q1 2010 3,0% Sprzedaż detaliczna r/r V 2010 4,3% Przeciętne wynagrodzenie V 2010 3346,61 zł Pengab VI 2010 30,3 pkt. PMI dla przemysłu VI 2010 53,3 pkt. PKB r/r Podstawowe stopy procentowe Ostatnia zmiana pb. Data ostatniej zmiany 0,00-0,25 -75 18 XII 2008 0,10 -20 19 XII 2008 0,25 -25 12 III 2009 0,50 -50 05 III 2009 Polska 3,50 -25 24 VI 2009 RPA 6,50 -50 26 III 2010 Strefa euro Stany Zjednoczone Japonia Chiny Szwajcaria Wielka Brytania Australia 1,00 5,31 4,50 -25 -57 +25 Okres Wartość V 2010 1,6% Q1 2010 0,6% Produkcja przemysłowa r/r IV 2010 9,5% PMI przemysł VI 2010 55,6 pkt. PMI usługi V 2010 56,2 pkt. Sprzedaż detaliczna r/r IV 2010 -1,5% Stopa bezrobocia V 2010 10,0% Inflacja r/r Produkt Krajowy Brutto r/r Gospodarka amerykańska Wskaźniki Stopa procentowa Kraj Wskaźniki 07 V 2009 23 XII 2008 04 V 2010 Indeks zaufania konsumentów Okres Wartość VI 2010 52,9 pkt. Produkt Krajowy Brutto V 2010 2,0% Q1 2010 2,7% V 2010 7,6% V 2010 6,9% ISM przemysł VI 2010 56,2 pkt. Sprzedaż nowych domów V 2010 300 tys. VI 2010 9,5% Inflacja r/r Produkcja przemysłowa r/r Sprzedaż detaliczna r/r ISM usługi Stopa bezrobocia V 2010 55,4 pkt. Źródło: http://www.bankier.pl/inwestowanie/ Biuletyn Gospodarczy Bankier.pl przygotowuje: zespół Działu Analiz pod kierownictwem dra Bogusława Półtoraka, Głównego Ekonomisty Bankier.pl, w składzie: Krzysztof Kolany, Natalia Galińska, Wojciech Boczoń, Jarosław Ryba, Marcin Dziadkowiak. Uwagi i zapytania prosimy kierować pod adres: [email protected]. Kontakt dla mediów: Bogusław Półtorak tel. 0608 007 611, Krzysztof Kolany tel. 0697 660 684. Informacji nt. warunków reklamy udziela: Mariusz Kostowski, [email protected], tel: +48 (22) 630 82 44. Zastrzeżenie: Opinie wyrażane w Biuletynie Bankier.pl mogą być traktowane wyłącznie informacyjnie. Treści publikowane w Biuletynie Bankier.pl nie stanowią jakiejkolwiek formy rekomendacji w zakresie podejmowania decyzji finansowych przez czytelnika. Bankier.pl S.A. i autorzy nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne skutki decyzji podejmowanych na podstawie informacji publikowanych w Biuletynie Gospodarczym Bankier.pl. 6 Biuletyn Gosdpodarczy Bankier.pl lipiec 2010