Taki był zamysł Najwyższego

advertisement
Daj na świecie zbożny pobyt
Oceniając plony konkursu – choćby ze względu na hasło pod którym się odbywał - nie
sposób nie odwołać się do ogłoszonej 18 czerwca 2015 r. encykliki Laudato Si', pierwszego
papieskiego dokumentu, w całości poświęconego problemom ekologii. Skoro bowiem celem
tegorocznej edycji było Zobaczyć Boży świat, czyli – jak precyzyjniej ujęła to laureatka konkursu
Magdalena Cybulska -
rozpoznać zamysł Najwyższego, to zwykła już ciekawość nakazuje
porównać, jak problematykę tę widzą pretendenci do miana książąt poetów, a jak aktualny Następca
Księcia Apostołów.
Porównanie to wypada niezwykle ciekawie. Pominę tu celowo najbardziej nośną medialnie
kwestię emisji gazów cieplarnianych oraz odchodzenia od gospodarki opartej na paliwach
kopalnych, która w tym 192-stronicowym traktacie zajmuje istotne, lecz z pewnością nie
najważniejsze miejsce i poprzestanę na tej jedynej uwadze, że wymowa papieskiego nauczania jest
w tym zakresie o wiele bardziej wyważona, niż to na ogół przedstawiono w prasie. Warto na
przykład zwrócić uwagę choćby subtelną i mądrą krytykę jaką papież Franciszek poddał
mechanizm sprzedaży tzw. pozwoleń na emisję, zauważając w nim pozorność i niebezpieczeństwo
powstania nowej formy finansowej spekulacji (171). Dla potrzeb wstępnego przybliżenia
czytelnikowi panoramy zamieszczonych w szesnastym tomie antologii liryków, znacznie
ważniejsze wydają się jednak tezy najogólniejsze.
Te zaś – co akurat zaskoczeniem być nie może - w kontekście historycznym, kulturowym i
kościelnym, wywodzą się wprost z nurtu duchowości franciszkańskiej. Encyklikę otwiera cytat z
Canatico delle creature, a papież przypomina nam, że ziemia to nasz wspólny dom, że jest jak
siostra, z którą dzielimy istnienie, i jak piękna matka, biorąca nas w ramiona (1).
Zastanawiające, w jak wielu wierszach poeci walczą o tę samą pamięć, pisząc o czasie w
którym relacja z przyrodą posiadała charakter najintymniejszej, rodzinnej więzi, czyli powracając
do doświadczeń dzieciństwa.
Poetka Edyta Wysocka wprost werbalizuje pragnienie, aby powrócić w tamten świat, wie
bowiem, że za zaroślami lat, leśna polana pamięta jeszcze przykrótką sukienkę. Poeta Mieczysław
Łyp tka złotą nicią pamięci wiersz, w którym zastanawia się, powracając do doświadczenia
młodzieńczej kąpieli w rzece, czy nadal pamięta nagość czystą jak kopuła nieba w rzymskiej
kaplicy. Poeta Janusz Pyziński pragnie pamiętać ten ogród, gdzie dziecięce marzenia pięły się ku
niebu. Poetka Joanna Chmielewska w wierszu zdradzającym zachowywaną bliskość z naturą,
odtwarza pierwsze prawo świata zapamiętane przez dziecięce serca. Poetka Maria Pocgaj powraca
do ogrodów Edenu, kontemplując niezwykłe piękno mroźnych przestrzeni Laponii. Choć zdaje
sobie sprawę, że jest już nie z tego świata, przypięta jak kwiatek do kożucha, to jednak w obliczu
cudowności krajobrazu, wszystko w niej klęka i staje się modlitwą bez słów. Również ona walczy o
pamięć (i jedna myśl kołatała mi w głowie: zapamiętać!). Samo pojęcie Edenu, czy też raju pojawia
się w bardzo wielu wierszach (Zygmunt Dekiert, Danuta Drzewicka,
Ela Galoch, Damian
Łączkowski, Brygida Mielcarek, Bernard Najdek, Barbara Tylman, Adam Wierzbicki, Krystyna
Zając). W zdecydowanie najbardziej komfortowej sytuacji są tu, trzynastoletni poeta Franciszek
Gołaś - dla niego to nadal doświadczenie teraźniejszości (Pociesza mnie radosny śpiew ptaka/
Wychowuje mnie matka Ziemia/ Czuwa nade mną szczęśliwa gwiazda) oraz jedenastoletnia poetka
Amelia Ciesielska – dla niej Eden to po prostu raj, który dał nam maj.
Dla papieża Franciszka wgląd w to, że my sami jesteśmy z prochu ziemi (por. Rdz 2, 7), jest
jednak dopiero wstępem. Nie wystarczy pamięć, że nasze własne ciało zbudowane jest z
pierwiastków naszej planety, jej powietrze pozwala nam oddychać, a jej woda ożywia nas i odnawia
(2) – czy jak to niegdyś ujął poeta z gdyńskiego Grabówka, Jerzy Stachura (Junior): z tego samego
korzenia kwiat, miłość, kołyska i śmierć. Świadomość powyższego pozostaje bowiem zaledwie
glebą na której wzrastać powinna współpraca w budowaniu naszego wspólnego domu (13), procesie
który winien przebiegać, w zgodzie ze zbożnym planem.
Warto w tym miejscu pochylić się na chwilę nad wspaniałym sposobem, w jaki w procesie
historycznym tworzenia się języka polskiego Bóg (jako słowo, wywodzący się od słowiańskiego
daćboga – dającego bogactwo), zdołał uniknąć majestatycznego, lśniącego określenia
wywodzącego się z indoeuropejskiego dei i
przedostać się wprost do pokornego zboża,
przepowiadając przy tym Chrystusa - Chleb Życia. Zwrócił na to uwagę, chyba jako pierwszy
Marek Przepiórka (Obywatel nr 6(26)/2005, s. 49),
dodatkowo przeprowadzając niezwykle
interesującą egzegezę fragmentu Bogurodzicy: daj na świecie zbożny pobyt. Taki lingwistyczny
(słowny choć i jednocześnie niewysłowiony) cud, w całej swej jaskrawości objawić mógł się chyba
jedynie u tych Słowian, którzy nazwę swego domu wywiedli od urodzajnych pól, tu w okolicach
Gopła, na pięknych naszych Kujawach (Jadwiga Jobczyńska).
Papież w ramach wezwania do współpracy i odrodzenia wskazuje na linie rozwojowe na
poziomie duchowym, eklezjalnym, teologicznym, edukacyjnym oraz politycznym. Wszystkie one
stanowią ważne pola dla namysłu, dialogu i pracy. W tym sensie ekologiczna filozofia papieska, jest
niewątpliwie filozofią ekologii głębokiej, integralnej (137).
Poeci, jako urodzeni indywidualiści, rzadziej podejmują temat współpracy, do której
nawołuje papież. Być może również - tak jak diabły w ogrodzie rzeźbiarza Szczepana Muchy - nie
bardzo wierzą w to, że ludzie są dobrzy. Zagrożenia jednak widzą bardzo podobnie. Stanowcze
stwierdzenie głowy Kościoła, iż z faktu bycia stworzonymi na Boży obraz i nakazu czynienia sobie
ziemi poddaną nie można wywnioskować absolutnego panowania nad innymi stworzeniami , że na
istocie ludzkiej spoczywa odpowiedzialność za uprawiania i doglądanie ogrodu świata (67), brzmi
wszakże jak poetycki pasaż Edwarda Winiarskiego o Ziemi, którą jesteśmy zobowiązani czynić
sobie poddaną, ale nigdy niewolnicą, czy jak celne spostrzeżenie Haliny Kurek, że róża nad którą
nie będziemy się pochylać, prędzej czy później stanie się różą pustyni. Rozważania zaś o
jednowymiarowości i ograniczeniach paradygmatu technologicznego (106-114) celnie puentuje
Magdalena Pocgaj podkreślając bezradność technologii już na płaszczyźnie samej rejestracji piękna
otaczającego nas świata (wiem, że najlepsza fotografia nie utrwali tej chwili). Zatroskanie papieża
Franciszka nad wymierającymi gatunkami i globalnymi konsekwencjami tych procesów (89-92),
bliskie jest natomiast m.in. Franciszkowi Gołasiowi, który wie, że bez pszczół nie będzie już świata.
Przykłady zresztą można by mnożyć.
W moim odczuciu, zarówno Laudato Si', jak i tomik poezji, który macie Państwo przed sobą
pozwalają równie dobrze ponownie odczuć, że potrzebujemy siebie nawzajem, że jesteśmy
odpowiedzialni za innych i za świat, że warto być dobrym i uczciwym (229). Taki był widać zamysł
Najwyższego...
Bydgoszcz, 21 czerwca 2015 r.
Jakub Kawałek
Download