Pokój i Dobro !!! Po długiej nieobecności spowodowanej zmianami redakcyjnymi, oraz tworzeniu wersji w PDF–ie, ponownie gości w waszych domach czasopismo uczestników rekolekcji franciszkańskich „Radość doskonała”. Tematem przewodnim tego wydania jest „radość”, chodzi o radość, która pojawia się w naszym codziennym życiu, czyli w szkole, na studiach i oczywiście w rodzinie. W numerze tym znajdziecie artykuły pisane przez naszych braci jak i przez osoby należące do RMF – u, oraz krótkie relacje z tego co się działo przez ostatni czas na „górce”. Jak zauważycie została zmieniona również szata graficzna… Życzymy miłej lektury… redakcja SPIS TREŚCI Dlaczego warto się się radować radować? Moje pierwsze spotkanie z RMF… Rodzina tzn. radość radość Rado Radość w gimnazjum i liceum ?! Radość Radość po studencku Promyki radoś radości w niepełnosprawnoś niepełnosprawności Coś Coś na poprawienie humoru… Ale to już już było… Radość Radość Doskonała Dlaczego warto zostać zostać franciszkaninem? Nasi świę więci – św. Antoni z Padwy Z naszego podwórka… List do Ciebie Jak spę spędzamy czas wolny - str. 2 str. 5 str. 6 str. 8 str. 10 str. 11 str. 15 str. 17 str. 24 str. 25 str. 28 str. 29 str. 31 str. 32 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Dlaczego warto się radować? Wbrew temu, co nam się wydaje temat radości to bardzo poważny temat… Podczas finału teleturnieju „Familiada” na pytanie:, „co daje człowiekowi radość?” Na 100 ankietowanych aż 65 osób odpowiedziało… pieniądze. A jednak… Mimo iż w naszych domach znajdują się pieniądze zapewniające nam pożywienie oraz dobra materialne które oddalają od nas niewygodę i trud, to bardzo często nam czegoś brak. Brakuje nam radości z ich posiadania. Masa kabaretów w telewizji, śmieszne filmiki na necie robią furorę, lubimy słuchać i opowiadać kawały, zabawiają nas w szkole, zabawiają nas uśmiechnięte reklamy na ulicy… a jednak przybywa smutnych ludzi, narzekających, chodzących po ulicy ze zwieszoną głową... Dlaczego? Ponieważ prawdziwa Radość rodzi się z wnętrza, nie przychodzi z zewnątrz. Same rzeczy nie dają radości. Jeden z starożytnych filozofów powiedział: "Bogactwa nie czynią ludzi bogatymi, ale zajętymi". I nawet rozwiązanie wszystkich problemów ekonomicznych nie wystarczyłoby, by uszczęśliwić wszystkich ludzi na ziemi! To, co pieniądze czynią dla człowieka, nie jest nawet milionową częścią tego, co człowiek robi dla nich. Pieniądze mogą dać ci najwygodniejsze łóżko świata, ale nie sen; mogą pozwolić na zakup najdroższych leków, ale nie dadzą ci zdrowia; mogą umożliwić ci kupno wspaniałej potrawy w restauracji, ale nie dadzą ci apetytu; pieniądze mogą dać wiele przyjemności, ale nie dadzą ci radości! Jednym z powodów dla którego Jezus przyszedł na świat jest to, abyśmy mieli w sobie Jego radość i aby nasza radość była pełna (por. J 17, 13). Wielu z nas chrześcijaństwo kojarzy ze smutkiem, z niepotrzebnym umartwieniem, z cierpieniem, z rezygnacją z radości życia, z średniowiecznym hasłem: Memento mori. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Naśladowanie Pana Jezusa jest drogą radości, a nie smutku czy cierpienia. Bóg chce byśmy byli szczęśliwi! Bardzo ważne, by sobie to uświadomić! Aby jednak osiągnąć tę Bożą radość, którą On nam obiecuje, trzeba umieć odróżniać radość od przyjemności. Ludzie, którzy mylą te dwie wartości, nie zaznają prawdziwej radości, gdyż istnieją zasadnicze różnice między radością a przyjemnością. Przyjemność jest osiągalna dla wszystkich ludzi, podczas gdy radość jest osiągalna tylko dla niektórych. Aby doznać chwili przyjemności, wystarczy się najeść, wyspać, zagrać w jakąś grę komputerową czy zaspokoić jakiś popęd. Na tego typu zachowania stać każdego człowieka: nawet dziecko, a także ludzi niedojrzałych czy chorych psychicznie. 2 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Przyjemność, czyli to co fajne, jest krótkotrwała i często prowadzi do przykrych doznań, a nawet do życiowych tragedii. Pomyślmy o ludziach, którzy dla chwili przyjemności zdradzają małżonka, albo dla chwili przyjemności nadużywają alkoholu czy sięgają po narkotyk. Ci ludzie popadają w konsekwencji w bolesne konflikty z samym sobą, albo z innymi ludźmi. Szukanie tylko przyjemności ogranicza człowieka, uzależnia (bulimia, erotomania, przemoc). Człowiek, który kieruje się tylko tym, co fajne, staje się kimś kto jest coraz bardziej powierzchownym, egoistycznym, prymitywnym, zniewolonym, z czasem doświadcza wewnętrznej pustki. Jezus uczy nas w Ewangelii, że prawdziwa radość jest dla ludzi, którzy potrafią kierować się miłością, którzy zapominają o sobie i starają się być darem dla innych. "Więcej jest szczęścia w dawaniu niż w braniu" (Dz 20, 35). Nie ma, więc radości bez miłości. A miłość nie zawsze jest przyjemna…, a często jest wręcz nieprzyjemna… Przyjemność można osiągnąć wprost. Wystarczy sięgnąć po smaczną potrawę, czy zostać przytulonym przez kogoś, aby natychmiast doświadczyć chwili przyjemności. Tymczasem radość nie jest osiągalna wprost. Jest skutkiem pięknego, szlachetnego życia, opartego na miłości. Tylko ten, kto będzie wymagać od siebie dobrego postępowania, ten odkryje, że staje się coraz bardziej radosnym człowiekiem. Ci, którzy pragną żyć w radości powinni, zatem czynić to, co wartościowe, a nie to, co w danej chwili przyjemniejsze. Radość jest, bowiem osiągalna jedynie dla tych ludzi, których stać na bezinteresowność i którzy nie są nadmiernie skoncentrowani na samych sobie; dla tych, którzy nie skupiają się na dążeniu do radości, lecz na dążeniu do szlachetnego życia. Bo radość pojawia się wtedy, gdy jej nie szukamy. Móc dawać radość – to prawdziwa radość! Radości nie można kupić. Można jednak pracować nad swoim wnętrzem, pracować nad sobą Po to by moja radość była pełna, bym zawsze się radował, bym nie mylił radości z przyjemnością. Co więc można, wypada robić? • Unikać grzechu. Każdy grzech sprowadza smutek. A im częściej będziemy przystępować do niezbyt przyjemnego sakramentu, jakim jest spowiedź, tym bardziej będziemy radośni! • Zrezygnować z przesadnych oczekiwań wobec drugiego człowieka. Wokół nas coraz więcej jest ludzi nieszczęśliwych, zazdrosnych czy agresywnych; są to, bowiem często ci, którzy nadmiernie skupiają się na sobie oraz na własnych oczekiwaniach w odniesieniu do innych ludzi. Ludzie smutni to często ci, którzy oczekują miłości od innych, ale sami nie podejmują wysiłku, by kochać. • Zauważać dobro - czyli NIE NARZEKAĆ. Gdy postawić przed pesymistą i optymistą szklankę wody pesymista zobaczy, że szklanka jest w 3 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH połowie pusta, optymista, zauważy: ta szklanka jest w połowie wypełniona. Bo optymista żyje dobrem, jest promotorem dobra, dzięki wyobraźni patrzy dalej, jest twórczy, w nieszczęściu dostrzega nadzieję… i dlatego ze wszystkich sił walczy z przeciwnościami. Pesymista, przeciwnie, stale zauważa tylko złe strony wydarzeń, nie widzi wyjścia z sytuacji; wciąż mówi: to się nie uda, to nie ma szans, podczas niepowodzeń załamuje ręce i... nic nie robi. • Uśmiechnąć się do swojego krzyża. Radość i smutek się wykluczają, ale radość i cierpienie się nie wykluczają. Mimo wiary w Boga, tajemnica cierpienia nie znika, ale znika absurd cierpienia. Ten, kto wierzy w Boga, nie wie też, dlaczego cierpi, dlaczego się umiera, ale wie, że życie z cierpieniem i śmiercią posiada sens, posiada wartość w oczach Boga. Chrześcijanin może zawsze się radować, że jego ból, niezrozumienie, osamotnienie nie są bezsensu, że mogą się do czegoś przydać, są po prostu dla Boga ważne. Módlmy się często o tą prawdziwą radość…. Poniżej modlitwa o radość ułożona przez Tomasza Moora: Panie, daj mi dobre trawienie i także coś do przetrawienia. Daj mi zdrowie ciała i pogodę ducha, bym mógł je zachować. Nie pozwól, bym zbytnio zadręczał się tą rzeczą tak zawadzająca, która się nazywa moim „ja”. Panie, daj mi poczucie dobrego humoru, bym umiał śmiać się z siebie samego. Udziel mi łaski rozumienia żartów, abym mógł sprawiać radość innym. o.Jozue P.S. Życzymy franciszkańskiej radości przez całe życie. 4 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Młodzież Franciszkańska, to ci, którzy uczestniczą w jakikolwiek sposób w tym, co możemy określić jako „>charyzmat franciszkański<”; to ci, których pociąga ta szczególna atmosfera, radość, uczestnictwo w rekolekcjach... W sposób zaś formalny, Młodzież Franciszkańska, to ruch skupiający tych, którzy chcą „czegoś więcej od życia; bardziej czuć, więcej się radować i mocniej kochać! To jest możliwe! Tego uczymy się, wspólnie krocząc w szkole Jezusa Chrystusa ścieżką, która przeszedł św. Franciszek z Asyżu Zarządu RMF na szczeblu prowincjalnym wchodzą: Paweł Wolf z Góry św. Anny (przewodniczący); Joanna Pysij z Wojskiej (vi-ce) Maria Nikolczuk z Turzy (sekretarz) MOJE PIERWSZE SPOTKANIE Z MŁODZIEŻĄ FRANCISZKAŃSKĄ – CZYLI Z PAMIĘTNIKA PIKA 21 kwiecień 2002 Postanowiłyśmy z Kaśką pojechać na majówkę franciszkańską. Łukasz mówił, że będzie fajnie. Znalazłam, więc numer w internacie i zadzwoniłam, aby się zapisać. „Szczęść Boże. Ojciec Jarosław” – usłyszałam – potem nastąpiła chwila ciszy. Wytłumaczyłam wiec grzecznie, że ja w sprawie majówki i zaczęłam podawać nasze dane. Po chwili mój kwiecisty monolog został przerwany. „Po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość” – dobiegło nagle ze słuchawki – „piiiiip”. 10 lipca 2002 Zapowiadają się „wakacje z franciszkanami”. Ciekawe, kiedy mnie rodzice na oczy zobaczą, Trochę się zdziwili jak zadzwoniłam, że jednak nie wracam do domu. Olka mówiła coś o jakimś RMFie. Rodzina Młodzieży Franciszkańskiej czy jakoś tak… Wiedziona ciekawością zapytałam ojca, co zrobić, żeby wstąpić do tej wspólnoty. „Musisz zwrócić się z prośbą do zarządu, zarząd zwróci się z prośba do mnie, ja się zgodzę i wtedy będziesz mogła wstąpić” – brzmiała odpowiedź. Jakiś koszmar, w życiu nie pójdę do żadnego zarządu. No to trudno. Kto powiedział, że musze być w tej wspólnocie….. PS. O! Okazało się, ze w tym całym zarządzie jest Magda, którą ostatnio poznałam. Może z nią porozmawiam. 23 lipca 2002 Zostałam przyjęta do tzw. postulatu. Ponoć to czas, żeby się zastanowić, czy ta wspólnota jest dla mnie. Może i dobrze, bo jak na razie to nic o niej nie wiem. Ale co tam: siostra „spontan”, „matka improwizacja”. Do odważnych świat należy! 2 sierpnia 2002 Jesteśmy w Wieżycy, potem jedziemy na Hel. Spotkanie starych, dobrych przyjaciół i ja w tym wszystkim. Co ja tu robię? Żarty, wygłupy, docinki. Pierogi na obiad. Wyprawa kajakowa, która dla 5 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH „prawdziwego – mężczyzny – nie – używającego – kremu” skończyła się boleśnie. Przykleiliśmy mu na koszulkę naklejkę „uwaga szkło”. A jednak, jakimś cudem jestem częścią tego wszystkiego. 15 czerwca 2003 Zawsze myślałam, że wiem, kto to był św. Franciszek. Ptaszki, motylki, piosenki i gra na patykach. Ale nie…. A może raczej nie tylko. Pokuta, Słowo Boże, Eucharystia. Brzmi śmiertelnie poważnie. Ale z Franciszkiem jest jakieś takie…. proste. 4 października 2003 Złożyłam przyrzeczenia RMF-u, po 13 miesiącach oczekiwania. Ojciec stwierdził, że to gorzej niż przenoszona ciąża. Było wzruszająco i dostałam „Taukę”. „Nosić i nie zdejmować”, usłyszeliśmy. Tomek, który odnawiał przyrzeczenia (po raz kolejny zresztą), posłuszny słowom duszpasterza, ma na szyi cała kolekcje JESTEM WE WSPÓLNOCIE. RRooddzziinnaa ttzznn.. rraaddoośśćć Socjolodzy wymieniają zadania, jakie powinna spełniać rodzina w społeczeństwie. Funkcja, prokreacyjna, socjalizacyjna... Sporo ich jest. A jaka jest radość wynikająca z faktu tworzenia rodziny? Patrząc na szczęśliwe twarze dwojga ludzi przy narodzinach dziecka, można dostrzec tą prawdziwą radość, jaka panuje w sercach młodych, świeżo upieczonych rodziców. Ale co potem? Brudne pieluchy, nieprzespane noce, trud wychowania, nieustanna troska o dzieci, problemy z dorastającym synem czy córką. Gdzie tu znaleźć czas na miłość małżeńską? Jak pogodzić pracę z domem? Jeśli jest praca, bo z tą nie zawsze jest tak kolorowo. I oczywiście należy dopatrzyć w tym wszystkim radości. Nie ulega wątpliwości to, że rodzina to wielka odpowiedzialność i obowiązek. Nie należy jednak patrzeć na to pod względem wypełniania zadań, które powinien spełniać dany członek familii. Rodzina to coś więcej. Powinna oznaczać radość. Czy osoby smutne mogą tworzyć rodzinę? Chyba o to właśnie chodzi, że rodzinę zakłada się po to, aby być szczęśliwym. I należy pielęgnować tą radość, mimo wszystkich przeciwności, jakie występują w naszym życiu. Myśląc nad tematem radości w rodzinie, zastanawiałem się, co napisać, aby to nie było bezmyślnym i nudnym wymienianiem rodzinnych wydarzeń, spraw. Ale nie będę opisywał żadnych nadzwyczajnych wydarzeń. To nie wczasy na Majorce dają mojej rodzinie radość, tylko właśnie zwyczajne, razem spędzone codzienne dni, gdy nie ma wśród nas kłótni czy waśni, zabiegania lub braku czasu. rodziny Każde święto spędzone w gronie jest powodem do radości. 6 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Wspólne przygotowania, oczekiwanie, a następnie przeżywanie świąt Wielkiej Nocy, bądź Bożego Narodzenia nie wyglądałyby tak samo, gdyby nie było osób mi bliskich. Lecz rodzina nie jest tylko po to, by się gromadzić przy świątecznym stole, stroić choinkę lub iść poświęcić babkę wielkanocną. W tym tkwi coś głębszego. Moją radością jest każda rozmowa z rodzicami podczas wspólnie spędzonych wieczorów, nawet sprzeczka między nami rodzi radość, bo po niej następuje zgoda i pojednanie. Wspólne przeglądanie rodzinnych fotografii, czasem nawet to bywa męczące. Jednak te fotografie budzą w moich rodzicach wspomnienia. Przychodzi po tym czas na opowieść, kiedy się poznali, pierwsze lata ich miłości. Te do znudzenia opowiadane historie rozpalają w nich szczęście. Bohater pewnego filmu powiedział bardzo ważne słowa: „Wiadomo, że do przeszłości zawsze się tęskni, bo ją jedynie tracimy bezpowrotnie.” A jednak ich radość i uśmiech z czarno-białej fotografii nadal trwa, jakby wycięte ze zdjęcia, a widać to w ich oczach. Radość w rodzinie to dla mnie nie tylko dni spędzone razem, wspomnienia. Największym powodem do radości są te chwile, gdy panują dobre stosunki między mną, rodzicami i rodzeństwem. Wspólny obiad nie smakuje tak samo, gdy istnieje między nami nieporozumienie, kłótnia, spór. Wszystkie wyżej wymienione chwile nie mają wtenczas znaczenia. Prawdziwa radość jest wówczas, gdy wszystkie bariery i muzy napięć są wyeliminowane z naszego życia. Uczę się doceniać radości wynikające nawet z najbardziej błahych spraw, które dzieją się wśród nas. Zabieganie moje i moich bliskich uświadamia mi, jak cenna jest dla mnie każda chwila spędzona razem. Z tatą znalazłem ją we wspólnej pracy, majsterkowaniu przy samochodzie, z mamą w rozmowach o książce, z braćmi przy wymianie uwag na temat wyniku meczu. Uczę się czerpać radość ze wszystkiego co nas otacza. Z każdym dniem uświadamiam sobie jak wielka wartość ma dla mnie rodzina. W XXI w znaczenie rodziny ulega zmianie. Ważne jest to, aby nie zapomnieć o tej ogromnej radości, jaka może wypływać z tej najmniejszej grupy społecznej, jaką jest rodzina Łukasz 7 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Radość w gimnazjum i liceum?! Definicja radość - wikipedia.pl:) Radość to uczucie zadowolenia i satysfakcji przejawiające się śmiechem, optymistycznym spojrzeniem na rzeczywistość czy poczuciem beztroski. Przebieg radości jest zwykle stosunkowo gwałtowny. Pojawia się najczęściej ona w wyniku pomyślnego zbiegu zdarzeń, stopniowo (zwykle w około godzinę) ustępując. Jej miejsce zajmuje wówczas szczęście. Są również ludzie, choć są to już znacznie rzadsze przypadki, u których stan radości utrzymuje się praktycznie przez cały okres życia. Skrajne formy radości nazywane są euforią. Jest to jedna z najprzyjemniejszych emocji. Na krótki czas radość lub euforię wywołuje także alkohol oraz wiele środków odurzających, np. opiaty. Jest to jedna z psychologicznych przyczyn uzależnień. źródło: wikipedia.pl wolna encyklopedia Wywiad Aby dowiedzieć się co myślą nauczyciele na temat: Radość w gimnazjum i liceum, przeprowadziliśmy wywiad z nauczycielką sztuki, muzyki i wiedzy o kulturze. Mamy nadzieję, iż wywiadem tym udowodnimy, że wbrew pozorom radość jest odczuwalna nawet w gronie nauczycieli. - Czy odczuwa pani radość z tego, że może uczyć w szkole? I co tą radość wywołuje? Tak odczuwam radość mimo mozołu pracy nauczyciela. Kontakt z młodymi, ciekawymi świata ludźmi jest bardzo pasjonujący. Takiego człowieka można naprawdę formować, głębiej poznawać jego psychikę i sposób patrzenia na świat. - Co wywołuje u pani największą satysfakcję? Myślę, że satysfakcjonuje mnie to, co większość nauczycieli (odpowiada z lekkim uśmiechem na twarzy) - uczeń przygotowany do zajęć. A ponad to bardzo cieszy mnie to, że mogę obserwować proces rozwoju ucznia. Patrzę na takie dziecko, które wylęknione pierwszy raz przychodzi do mnie na lekcje, a potem obserwuję już młodego mężczyznę lub kobietę ( dodaje patrząc znacząco na mnie). Oczywiście nie tylko rozwój fizyczny, ale także emocjonalny no i rozwój wiedzy oraz umiejętności. - Czy zdarzają się sytuacje, kiedy cieszy się pani wraz z uczniem? Tak zdarzają się i to nawet często. Cieszą mnie osiągnięcia moich podopiecznych. Kiedy wygrywają konkursy, kiedy dostają się do swojej wymarzonej szkoły. A także wtedy, gdy udaje się im pokonać swoje największe słabości. - Jaki jest pani stosunek do stwierdzenia: radość w szkole Powiem tak - Nie ma sukcesu bez trudu i ciężkiej pracy, tak samo nie ma radości 8 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH bez łez. Codzienność w szkole często jest monotonna, czasem zdaje się, że wręcz bez sensu. Ale gdy nadchodzi moment ostateczny to tak czy tak, uczeń wygrywa. Wygrywa swoja przyszłość i szansę w wielkim świecie. Artykuł autorski "Radość? Gdzie?! W gimnazjuuuum?! W liceuuum?! No, co ty!"- taką odpowiedź słyszeliśmy najczęściej na pytanie o radość w powyższych placówkach. Ale czy rzeczywiście uczniowie są zrozpaczeni nauką i wrednymi nauczycielami, a nauczyciele zmęczeni złośliwymi uczniami?? Radość w szkole (a właściwie wszędzie) zależy od kilku rzeczy: - Osoba (uczeń, nauczyciel albo woźna) w szkole ma taki humor, jaki przysporzy jej otoczenie. Jeśli koledzy się ze mnie śmieją, bo nie znam jakiegoś nowego zespołu - jestem smutny. Jeśli nikt do mnie nie podchodzi na dyżurze, bo wszyscy uważają mnie za starego stetryczałego piernika, jestem smutny. Jeśli nikt mnie nie szanuje, bo jestem "tylko" woźnym jestem smutny. - W szkole często potrzebujemy drugiego człowieka, który pomoże nam podnieść się z tak zwanych "dołów". "Doły" te często związane są z naszą sytuacją rodzinną i złymi wynikami w nauce. Zawsze potrzebna jest druga osoba, aby móc się z nią dzielić swoimi problemami, smutkami i radościami. - Radość jest związana z naszą wiarą. "Jestem Chrześcijaninem - jestem szczęśliwy"- jak powiedział o. Zacheusz w jednym ze swych płomiennych kazań. Chrześcijaństwo jest wiarą radosną. "Jezus zwyciężył to wykonało się". Jeśli wszystko robię zgodnie z przykazaniami Boga - jest dobrze, i kierując się tą zasadą, postąpimy lepiej, niż wyznając słynne "Jakoś to będzie" - Radość z rzeczy materialnych jest chwilowa i szybko się kończy, natomiast radość z osób bliskich i przyjaciół trwa dużo dłużej i bardziej cieszy. Jednak wiele osób w gimnazjum czy liceum przechwala się rzeczami materialnymi, wprawiając w zakłopotanie, wstyd i smutek osoby uboższe od nich. Cieszmy się z tego, co (kogo) mamy w sercu, a nie z zawartości portfela. - „A on ma lepsze buty, oryginalne płyty, mocniejszy komputer i w ogóle...” Ciesz się z tego, że w ogóle masz buty. Ciesz się z tego, że masz w ogóle, czego słuchać. Ciesz się, że wiesz, jak wygląda komputer. Są rówieśnicy, którzy nie mogą się cieszyć z żadnej z tych rzeczy! Ale Boga masz za darmo! Za darmo umarł, za darmo dał się ubiczować, pobić i upokorzyć, żebyś Ty mógł się teraz cieszyć wiarą w niebo, nadzieją na zbawienie oraz miłością do Chrystusa. RADOŚĆ W GIMNAZJUM I LICEUM?? JASNE!! RADOŚĆ NIE Z OCEN, NIE Z NAUKI... RADOŚĆ Z BOGA. PS: Cieszmy się z drugiej osoby, a nie przeliczajmy jej wad i zalet na swoje korzyści. :) Ula Madajewska i Łukasz Łój 9 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Radość po studencku Pisanie o „radości” – błahostka pomyślałam, otóż nic bardziej mylnego. Czym właściwie jest radość? Wiem na pewno, czym nie jest. Nie tym samym, co wesołość uciecha czy uśmiech, choć są związane z radością. Czy ten, który się uśmiecha jest radosny? Czasem radość może być udawana, nieszczera czy nawet złośliwa. Czym radość jest dla mnie? Najpierw myślałam, że to po prostu uśmiech na ustach, moich lub kogoś obok mnie, aż odkryłam Radość Doskonałą. „Radość pomimo”. Pomimo trudności, problemów, których i tak nie sposób uniknąć. Ta Radość jest głęboka, bo ma swoje źródło w nadziei. Odkąd odkryłam swoje franciszkańskie powołanie do Radości ta nadzieja, że Bóg jest moim Ojcem i nic złego stać się nie może, nie odstępuje mnie. Za to jestem Mu bardzo wdzięczna. Trudno opisać radość. Spytałam paru studentów jak oni rozumieją „Radość”. Oto ich wypowiedzi. Dominika Gorgosz studentka III roku socjologii „Radość to wspaniałe uczucie, właściwie takie ciepło ogarniające ze środka. (...) Uczucie to towarzyszy różnym wydarzeniom. Na przykład wiąże się z satysfakcją na przykład, że coś się zrobiło coś osiągnęło się. Może być też radość powiązana z całkowicie bezinteresownym uczuciem, gdy coś otrzymaliśmy, gdy ktoś zrobił nam jakąś przyjemność. Ogólnie jest czymś bardzo przyjemnym. A co mi sprawia przyjemność albo radość? Spotkania z Krzysiem (chłopak Dominiki). I też radość z pracy może być. Jeżeli praca sprawia radość no to nie jest praca.” Marysia Radość jest dla mnie czymś, co wypływa z wnętrza. Czymś, czym muszę dzielić się z innymi, inaczej nie ma dla mnie sensu. Od pewnego czasu staram się ją dostrzegać w każdej chwili mojego życia, ponieważ wiem, że zawsze ktoś jest przy mnie. Nawet, jeżeli jest to tylko (czy nawet AŻ) Pan Bóg. Uczucie to ogarnia mnie, gdy wiem, że to, co robię jest dobre. Uczucie to dla mnie związane jest z nadzieją, gdy wiem, że pomimo trudności, ale z pomocą Pana Boga, wszystko będzie dobrze. I chociaż dużo mi jeszcze brakuje, by osiągnąć Radość Doskonałą, wzorem św. Franciszka, dążę ku niej. Ja również spytałam paru studentów o to, jak oni rozumieją „Radość”. Marek Tuczykont, student II roku matematyki „Przeżywanie radości to dla mnie dzielenie się uśmiechem z innymi. Zauważyłem, że przynajmniej dla mnie radość, dobra nowina czy nawet żart jest nie do zatrzymania przed podzieleniem się z przyjaciółmi i nie tylko. Możliwe, że stąd bierze się w ogóle radość. Tzn. Radość bierze się ze świadomości możliwości podzielenia się czymś miłym, dobrym przyjemnym itp. z drugą osobą. Tak wiec przeżywanie radości można utożsamić z przeżywaniem wspólnoty. Stad zachęta w wielu religiach a w szczególności w chrześcijaństwie do 10 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH organizowania się we wspólnoty. Przeżywanie radości to też chyba akt miłości, ale tego nie potrafię doprecyzować”. Iwona Dylewska, studentka I roku „Radość, dla mnie, to uczucie, kiedy jakaś sytuacja, zjawisko lub osoba, sprawia mi przyjemność, z powodu np. patrzenia na piękny krajobraz, słuchania choćby dobrej muzyki, pocałunku ukochanej osoby czy przytulenia się do kogoś, przy kim czuje się bezpiecznie. Radość kojarzy mi się z ciepłem, światłem, Bogiem, pięknem, przyjemnością, to takie ogólne uczucie ciepła, nagromadzonej energii i chęci do wszystkiego, do życia, uśmiechu....” Łukasz Migot, student II roku fizjoterapii „Radość to uśmiech tak szeroki, że szerzej nie pozwala uśmiechnąć się ludzka anatomia Nawiązując do pytania, zacytuję Monty Pythona: "Always look on the bright side of life", czyli zawsze patrzeć na jasną stronę życia. Moja definicja szczęścia to umiejętność sprostania swojej wyobraźni. Generalnie mottem mojego życia jest ściganie się z własnymi marzeniami- ich realizacja sprawia mi ogromną radość (nawet większa niż strzelenie bramek). Jestem dopiero w połowie drogi. Ale, co niesamowite, większość z nich się spełniła. Czasem boję się, że wyczerpie się mój limit w niebie, (jeśli niebo istnieje) Radość to również związek dwojga ludzi- pod warunkiem, że są splotem wspólnych dróg, myśli, wspólnych przeżyć a nie wspólnotą interesów, (ale to już dyskusja na inny temat)” Grzesiu Łunkiewicz, student III roku pedagogiki resocjalizacyjnej „To też stan umysłu, przechodzący w stan ciała spowodowany przeżyciami, które są postrzegane przez osobę odczuwającą radość jako miłe, czyli skrótowo „endorfinka” a nie w skrócie „bodziec zewnętrzny” (przeżycie) lub wewnętrzny (wspomnienie, marzenie), na który reagujemy tak a nie inaczej. Dla mnie radość jest reakcją na miłe przeżycie lub wspomnienie tego przeżycia.” Promyki radości w niepełnosprawności Zapewne wielu czytelników Radości Doskonałej widuje mnie na Górze Św. Anny, wśród sporego grona koleżanek i kolegów. Nie zawsze jednak tak było, gdyż jeszcze kilka lat temu byłem przekonany, że nie jest możliwe, abym mógł gdzieś pojechać, by cieszyć się bliskością przyrody i spotkaniami z ludźmi. W tamtym czasie jedną z nielicznych osób, które mnie odwiedzały, była moja nauczycielka. Zapoznała mnie ona z klerykiem, który po święceniach, odprawił w moim pokoju, Mszę Św. Był to przełomowy punkt w moim życiu. Tego, bowiem dnia sam Pan Jezus uobecnił się w moim pokoju. Gdy przyjąłem Go w Komunii Św., pod 11 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH dwiema postaciami, z moich oczu popłynęły łzy radości i wzruszenia. Doświadczyłem wówczas tak niesamowitej i wszechogarniającej Miłości Boga, że myślę, iż właśnie w niebie jest tak dobrze jak było mi wtedy i niejednokrotnie jest nadal, gdy spotykam się z Panem Jezusem w Eucharystii. Ta Msza Św. pozwoliła mi uwierzyć, że skoro sam Bóg chce być ze mną, to moje życie musi mieć sens i znaczenie... być może także dla innych ludzi... W świetle wiary zrozumiałem, że gdy Jezus uzdrawiał, rozmnażał chleb, to szły za Nim tłumy, lecz czy oni byli Jego przyjaciółmi? Czy wykorzystywali jedynie to, że mógł im się jakoś przydać? Natomiast na drodze krzyżowej prawie wszyscy Go opuścili. Pozostali przy Nim tylko ci, którzy potrafili prawdziwie kochać. To dało mi nadzieję, że być może również ja spotkam takich ludzi, dla których niepełnosprawność nie jest okropieństwem, od którego się ucieka, lecz widzą w niej wyzwanie, aby wzrastać ku temu, co w człowieku jest najbardziej ludzkie, a zarazem Boże. Właśnie taka jest moja Wiara, która nie polega na ślepym oczekiwaniu tego, co według mnie byłoby dobre, lecz musi z niej wypływać ufna pewność, że cokolwiek stałoby się z woli Boga, jest zawsze dobre, bo ma swoje głębsze uzasadnienie... To pomogło mi zrozumieć, że niepełnosprawność jest tylko na tyle złem, na ile ogranicza mnie w czynieniu dobra, a przecież jego źródłem jest sam Bóg, który może działać także przecież moje serce i umysł. Aby jednak Bóg mógł czynić dobro, nawet poprzez moją niepełnosprawność, najpierw sam musiałem ją przyjąć, pogodzić się z nią, musiałem Mu zaufać... Dopóki brakowało mi tego powiedzenia "TAK", to żyłem w ciągłym rozdarciu, pomiędzy walką z tym, co zostało mi dane, a możliwie najbardziej pełnym i aktywnym życiem, w tym stanie, w jakim jestem. Oczywiście, nie można mieć żadnych wątpliwości, że możliwość chodzenia, niezależności, swobody, jest bezcennym i pięknym skarbem, lecz czy to jest najważniejsze? Nie brakuje przecież ludzi sprawnych, którym na pozór mają wszystko, lecz nie czują się szczęśliwi, a nawet tracą sens swojego życia. W moim przekonaniu źródłem sensu, piękna i radości życia jest jedynie to jak wiele Miłości ofiarujemy i otrzymamy. Sprawność fizyczna jest jedynie środkiem, który ułatwia ofiarowanie siebie dla dobra drugiego człowieka; jest swego rodzaju ewangelicznym talentem, który można zainwestować, lub zmarnować. Wtedy nie chciałem już dłużej chować się w moim mieszkaniu, lecz, zapragnąłem wyjść na spacer. Najwięcej radości odnalazłem w bliskości przyrody; gdy mogłem stać pod drzewem, słuchać 12 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH jego szumu, dotykać jego szorstkiej kory... Mogłem dotknąć trawy, zerwać jej trochę, powąchać... Soczysta, pachnąca, zielona trawa – dla innych prozaiczna codzienność, a dla mnie życie, natura, ukojenie, radość... Myślę, że niejednokrotnie przestajemy cenić coś dla nas bardzo ważnego, tylko, dlatego, że spowszedniało nam to. Dopiero utrata tej wartości uświadamia nam, jak wiele zostało nam dane i jak mało potrafimy to doceniać i cieszyć się tym... Dla mnie takim bezcennym darem są ludzie, którzy mi pomagają. Zwłaszcza przełomowe były moje pierwsze turnusy rehabilitacyjne, z moimi koleżankami. Czyniły one wiele inicjatyw, aby wyzwolić we mnie poczucie, iż moja niepełnosprawność nie musi pozbawiać mnie prawa do szczęścia; do Przyjaźni; do aktywnego życia w społeczeństwie. Były to dla nas zupełnie nowe doświadczenia, więc wiązało się z nimi wiele obaw. Mówiono nam, że jesteśmy szaleni, jadąc razem nad morze... Cieszę się, że wyzbyłem się tej "normalności", która skazywała mnie na uwięzienie, we własnym pokoju... Albowiem, aby wzrastać i rozwijać się trzeba wciąż przekraczać kolejne granice własnych obaw i słabości. Wciąż cieszą mnie niesamowite przeżycia np., zdobywaliśmy górskie szlaki, na które tylko ktoś zupełnie szalony wybrałby się na wózku. Po przejściu takiego karkołomnego szlaku usłyszałem słowa, które dały mi wiele do myślenia. Brzmiały one mniej więcej tak: ”Wiesz Jacku, gdybym sama tu doszła, to byłoby to coś zwyczajnego – bez większego znaczenia. Natomiast dzięki temu, że mogłam tobie pomóc, abyś znalazł się w tym pięknym miejscu, to teraz mogę cieszyć się także twoim szczęściem...” Myślę, że tacy ludzie odkryli prawdę, iż radość i sens życia można odnaleźć tylko wtedy, gdy szuka się każdego dobra, jakie możemy uczynić dla drugiego człowieka; gdy zobaczysz promieniujące szczęściem i wdzięcznością oczy, w których odnajdziesz odbicie swojego serca... Oczywiście mam świadomość, że nikt nie ma obowiązku, aby mi pomagać, czy też pchać mój wózek. Dlatego zawsze jest to dla mnie piękny i bezcenny dar od ludzi, którzy chcą przyjmować miłość od Boga, aby ofiarować ją osobom potrzebującym pomocy... a przecież każdy, w ułamku chwili, może znaleźć się po tej drugiej stronie... Niestety, najtrudniej jest nawiązać ten pierwszy kontakt z osobą niepełnosprawną, bo jest to jakby wejście do nieco innego tajemniczego świata. Warto jednak pamiętać, że odkrywanie nieznanego świata może być ciekawe i ubogacające. Jest to również szansa, by stojąc w obliczu nowego wyzwania przełamywać bariery, jakie istnieją w naszych umysłach - w wyobraźni, lękach, kompleksach. To właśnie one 13 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH sprawiają, że tak wielu ludzi ogranicza się jedynie do biernej obserwacji życia – np. w TV, a przecież tak naprawdę, żyjemy na tyle, na ile istniejmy dla innych osób. Dla mnie taką możliwością są m.in., różne rekolekcje. Spotykam tam ludzi, którzy dotychczas nie mieli styczności z osobą niepełnosprawną, a nawet odczuwali lęk wobec takich osób. Po spotkaniu ze mną przełamywali w sobie te bariery, a nawet zostali moimi opiekunami. Nie dziwi mnie, gdy początkowo są zakłopotani, lecz mogę tutaj bazować na moim doświadczeniu, że jeszcze się nikt taki nie narodził, który by sobie nie poradził! Pewną satysfakcją jest dla mnie poczucie, że mogli oni w krótkim czasie, ukończyć swego rodzaju „kurs” pomocy osobie niepełnosprawnej. Myślę, że taka umiejętność może przydać się im w późniejszym życiu - nawet wobec przypadkowej, spotkanej na ulicy, osoby na wózku, a przynajmniej będą bogatsi o nowe umiejętności i odkryją ich nie zawsze uświadomione możliwości. Do ludzi wychodzę także poprzez moją stronę internetową: www.przyjaciel.opole.opoka.org.pl Niejednokrotnie piszą do mnie osoby, które pomimo pełnej sprawności fizycznej zagubiły wiarę w sens swojego życia. Czasem wystarczało spotkanie, aby stopniowo rozkwitały w nich radość i piękno życia. Ja mogłem ofiarować zrozumienie, akceptację, rozmowy, wspólne spacery, czy też okazję do pomagania mi. To jednak dawało im poczucie, iż są komuś potrzebne, że potrafią czynić dobro i w tym odnajdywały to, co w życiu jest najważniejsze... Jedna studentka po pobycie u mnie, napisała: "Radość, jaką masz w sobie - taką prawdziwą i głęboką – jest dla mnie nieustannym przykładem, jak żyć. Jeśli dziś jestem inna, lepsza - to dzięki tobie. Ktoś kiedyś powiedział, że przykłady pociągają i patrząc na Ciebie wciąż tak wiele się uczę... Odkrywam to prawdziwe piękno życia..." Każdy może ofiarować Przyjaźń, w której można ubogacać się wspólnymi przeżyciami, a także tym, co stanowi nasze życie wewnętrzne. Przekonany, bowiem jestem, że tak naprawdę żyjemy na tyle, na ile istniejemy dla innych ludzi, lecz tylko wobec kogoś bliskiego możemy istnieć także w tym, co jest w nas najgłębsze, a zarazem najwrażliwsze. Jesteśmy tutaj podobni do kwiatów, które pragną rozwinąć pąki, aby ukazać swoje wnętrze. By było to możliwe, muszą być one otoczone światłem i ciepłem. Zapewne właśnie na tym polega tajemnica szczęścia, iż jest się wzajemnie dla siebie słońcem i kwiatem, który rozkwita w ciepłym spojrzeniu, w jasnym uśmiechu, w dobrym słowie, w życzliwym geście, w serdecznym dotyku akceptacji... Właśnie takie Przyjaźnie są moim największym bogactwem i one sprawiają, że wiem, co znaczy być szczęśliwym, czego i Wam życzę! Jacek Ryng e-mail: [email protected] 14 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH coś na poprawienie nastroju… „O szczekającym księdzu, który jeździł koleją” Szczekający ksiądz, e tam, może powiecie A tak, zapewne nigdzie indziej na świecie, Jak tylko w niezawodnym PKP polskim Widziano go, w niewielkim przedziale wąskim. Zaledwie raz, jeden, za to kilka oczu par Potwierdzi, że to nie był jakiś magii czar. To ksiądz, franciszkanin, z braci mniejszych Zadziwił ludzi przyjezdnych i tutejszych, Bywalców stałych długodystansowców, Jak i wielką ekipę przyszłych żonglerowców. Dar rzadko spotykany ojciec ten miał, Bo zamiast ludzkich słów mówił zwykłe ‘hau’. I czytał gazetę, dla pozorów może, Gdy dźwięków wspomnianych wylało się morze Z jego ust, aby unieść się w powietrze I z uszu do uszu płynąć metr po metrze, By każdy w przedziale z ojcem siedzący Mógł usłyszeć ten dźwięk zadziwiający. Gdy wieść się rozeszła po pociągu całym, Że rzeczy te dzieją się w przedziale małym, Zebrała się grupka przed drzwiami szklanymi Chcąca doświadczyć tego zmysłami swoimi. Nie było im dane, niewielu jedynie Mogło zobaczyć to, czym pociąg ów słynie Od wielu już dni i wieść ta nie ustanie, Gdyż jest przekazywana w niezmienionym stanie Z ust do ust, jak trzeba, po kolei Historia o szczekającym księdzu z polskiej kolei. A prym w tym wiedzie mieszkanka Wrocławia, Pewna dziewczyna, co ‘r’ nie wymawia. A historia ta poszerza swe kręgi stale Ale czy się powtórzy, nie jest pewne wcale. I trudno stwierdzić, gdzie spojrzeć na mapę, By spotkać szczekającego księdza w polskim PKP. 15 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Świat wg franciszkanów: 1. Oszczędność. Rekolekcje ADWENTOWE całkiem niedawno. Słowa Pewnego Ojca będące odpowiedzią na pytanie, czy w sali św. Franciszka oprócz herbaty zostanie też wystawiony cukier: a musicie słodzić? WIELKI POST SIĘ ZBLIŻA. 2. Ulubiony napój. Oprócz Sagi – tradycyjnie na wyjazdach, w bardziej komfortowych warunkach – kawa. Ale nie zwyczajna, nie „mała czarna”, tylko kawa.. franciszkańska – na dwa palce. „Po takiej to nawet zmartwychwstać można!” 3. Gorliwość. Ostatnia sesja zimowa. Przed pierwszym egzaminem. Dwójka studentów stwierdziła, że co za dużo nauki to nie zdrowo (w końcu ile można się uczyć) i postanowiła zatroszczyć się o duchowe wsparcie. A skoro franciszkanie tak blisko (po drugiej stronie rzeki), zawsze (!) chętnie (hmm) pomogą, zwłaszcza jeden (hohoho), bardzo dobrze znany owym studentom, więc do niego została skierowana prośba o modlitwę w intencji egzaminu. Tak się jakoś złożyło, że egzamin wypadał w tym samym czasie, co spotkanie prowadzone przez wspomnianego franciszkanina. Jak się łatwo domyślić, miało na nim nie być dwójki studentów.. jednak, spóźnieni, bo spóźnieni, ale pojawili się, krzycząc od progu: „nie zupełnie o to nam chodziło, kiedy prosiliśmy Cię o modlitwę!” – nie o to, czyli nie o ODWOŁANIE egzaminu, tylko o POMYŚLNOŚĆ, jednak.. jak widać franciszkanie biorą sobie do serca prośby tego świata. Dla potwierdzenia – taka sytuacja jeszcze się powtórzyła, tym razem w przypadku egzaminu owego franciszkanina! 4. Ufność w Panu. To, że franciszkanie lubią podróżować, to jasne. Niekoniecznie jasne, że lubią podróżować.. ekstremalnie – na Słowację z mapą.. Słowenii?.. a i owszem! Bo „Pan jest moim pasterzem (…) prowadzi mnie po WŁAŚCIWYCH ścieżkach” [Ps. 23] 5. Lenistwo. Tu trzeba zaznaczyć, że to nie jest wyłącznie cecha franciszkanów. Wszyscy mnisi zaczynają dzień od prośby: „Panie otwórz wargi moje”. 6. Punktualność – dyplomacja? W drodze do Lubomierza, gdzie miały się rozpocząć rekolekcje. Na miejscu są już wszyscy poza jedną ekipą, w której jedzie główny organizator. Ich spóźnienie – 3 godz i wciąż się zwiększa. Telefon do kierowcy: Ojcze, gdzie jesteście, kiedy dojedziecie? Odpowiedź wypowiadana ze stoickim spokojem: Jesteśmy Z KAŻDĄ CHWILĄ CORAZ BLIŻEJ! 7. Umiłowanie gór. Jest w zakonie franciszkańskim jeden ojciec znany z umiłowania gór. Na trasach, na obozie w Białym Dunajcu, słynął wręcz z zachwycania się górskim krajobrazem, wzdychania nad jego pięknem i pokornego znoszenia trudów wspinaczki. Po powrocie, na jednych z rekolekcji, na Największej Górze (św. Anny) usłyszał słowa, które go 16 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH niezmiernie ucieszyły i które odebrał jako skierowane szczególnie do niego: „WYRÓWNAJCIE NA PUSTKOWIU gościniec dla naszego Boga! Niech się podniosą wszystkie doliny, a WSZYSTKIE GÓRY I PAGÓRKI OBNIŻĄ, równiną niechaj się staną urwiska, a strome zbocza niziną.” Iz 40, 4 8. Radość. W drodze z Domu Pielgrzyma do Bazyliki, na schodach, pewna Siostra zagaduje jeszcze pewniejszego Ojca: - Oj, coś się ojciec zasapał. - Ja? Zasapał?? Skąd! Ja się tak cieszę. Pomińmy fakt, że przy tym zwolnił n i e c o kroku. Dla niepoznaki zaczął opowiadać: - No.. ostatnio.. to ja.. tędy.. szedłem z.. laptopem.. - O! Wtedy to się dopiero ojciec musiał cieszyć! 9. Pokora. Franciszkanie o sobie: „..franciszkanie są? – DOOOOOOOOOOOOBRZY!” Marta Buderecka ALE TO JUŻ BYŁO…. STYCZEŃ 12-14 Szkoła Uczniów Na te rekolekcje przybyli uczniowie szkół średnich i studenci, chcący poszerzyć swoją wiedzę z zakresu teologii i duchowości. Gościem tym razem był o. dr Antoni Dudek, franciszkanin z Prudnika, specjalista w dziedzinie historii Kościoła. Przybliżył tematy dotyczące czarnych kart w historii Kościoła, a także sprawę konfliktów w Ziemi Świętej, dzieląc się doświadczeniami swej pracy w tym miejscu. 26-31 Zimowisko I – Kłodzko Uczniowie szkół gimnazjalnych oraz szkół średnich od dawna bardzo chętnie i licznie przyjeżdżają do Kłodzka na zimowisko. Spotkanie miało charakter rekolekcyjno-wypoczynkowy odbyły się w Domu Rekolekcyjnym sióstr Klarysek. W programie, obok Mszy Świętej i konferencji, była również wspólna zabawa m.in. "Rajd po Kłodzku", dyskoteka, wyjście w góry, wyjazd do aquaparku, zwiedzanie zabytków Kotliny Kłodzkiej, wieczory filmowe oraz... LUTY 1-6 Zimowisko II – Kłodzko To zimowisko gościło grupę młodzieży z Wrocławia przybyłej pod czujnym okiem o. Barnaby. Tak jak poprzednio spotkanie miało charakter rekolekcyjnowypoczynkowy i odbyło się Domu Rekolekcyjnym sióstr Klarysek. Program, jakże bogaty, zawierał prócz Mszy Świętej i konferencji także "Rajd po Kłodzku", liczne konkursy, wizyty w Domu Małego Dziecka, aquaparku, 17 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH czy wypady w góry. W niedzielę 4 lutego młodzież uczestniczyła w święceniach kapłańskie ojca Fidelisa. Dali się oni poznać również społeczności lokalnej przez m. in. śpiewanie piosenek i tańczenie poloneza na środku Kłodzka. 9-14 Zimowisko III – Kłodzko To zimowisko odbyło się w Domu Katechetycznym Franciszkanów i było absolutnie zdominowane przez ekipę o. Zacheusza z Gliwic. Tak jak poprzednio bogaty program rekolekcyjnowypoczynkowy obok Mszy Świętej i konferencji, był wypełniony wspólną zabawą. Zaczynając od słynnego "Rajdu po Kłodzku", przez seanse filmowe, liczne wycieczki z cyklu „Kłodzko i okolice zapraszają” (m. in. odwiedziny Bazyliki Nawiedzenia NMP w Wambierzycach; ruin zamku w Radnie i pijalni wód mineralnych w Polanicy Zdrój) odwiedzin w Domu Małego Dziecka i wizyty u byłego gliwickiego proboszcza o. Emanuela, aż po kubeczku ciepłej czekolady w schronisku na Muflonie (nazwa góry). 16-18 Franciszkańskie Dni Skupienia (wyjazdowe) Lutowe FDS-y odbyły się we Wrocławiu, w klasztorze prowincjalnym i seminaryjnym. Miały one na celu zapoznanie młodzieży męskiej ze szkoły średniej i studentów z duchowością franciszkańską oraz przybliżenie działalności i życia Zakonu Braci Mniejszych. Młodzi mieli okazję poznać poszczególnych braci, uczestniczyć w ich modlitwach, wysłuchać szeregu konferencji a także zwiedzić miasto. 16-18 Franckarnawał ogólnopolski Tego roku gospodarzem Franckarnawału była wspólnota MF z Pakości. Bawiliśmy się wspaniale. Począwszy od przedstawienia wspólnoty przez scenki z życia, św. Franciszka – owoc pracy w grupach, aż po zabawę przy akompaniamencie zespołu kleryków „Greccio” połączoną z nauką modlitwy przez taniec. Mieliśmy okazję poznać ponadto młodzież franciszkańską z Litwy, która była gościem specjalnym karnawału. Obok zabawy był czas na modlitwę i Mszę Św. w kaplicy, jednej z najstarszych kalwarii w Polsce Pakoskiej Kalwarii. 23-25 Wielkopostne Dni Skupienia (WDS) Hasłem przewodnim rekolekcji były słowa św. Pawła "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12, 21). Młodzież rozważała je podczas wspólnej Eucharystii, adoracji, Drogi Krzyżowej z rozważaniami ks. Twardowskiego, ale także na konferencjach i spotkaniu w grupach. WDSy odwiedziła także lokalna telewizja, dzięki czemu rekolekcje zaistniały w "Kurierze opolskim". MARZEC 18 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH 2-4 WDS dla studentów i młodzieży pracującej Rekolekcje dla studentów i młodzieży pracującej mają już swoją tradycję i cieszą się dużym zainteresowaniem i tak było tym razem. Gościem specjalnym był o. dr Ryszard Maraś franciszkanin, specjalista z zakresu biblistyki. Poruszył on kwestie wokół tematu: Święta Księga: mit czy prawda? Natchniona, czy nie? Jak odczytać z niej wskazówki do życia? Rekolekcje poprowadzili gościnnie członkowie wrocławskiej wspólnoty ewangelizacyjnej "Halleluja". Na spotkanie przybyła przede wszystkim młodzież gimnazjalna przygotowująca się do przyjęcia Sakramentu Bierzmowania. W programie znalazły się m.in. spotkania w „małych grupach”, podczas których młodzież rozważała rolę modlitwy i stosunek do Boga. W ramach konferencji przedstawione zostały krótkie inscenizacje, obrazujące m.in. wpływ grzechu i dzisiejszych pokus na życie współczesnego człowieka. Głównym punktem dnia była oczywiście Eucharystia. Niesamowitym przeżyciem była także Droga Krzyżowa przygotowana przez prowadzącą rekolekcje wspólnotę. 16-18 WDS (RMF) I oczywiście odpowiadał na zadane mu pytania. Poza blokiem konferencyjnym o. Ryszarda, słuchaliśmy oczywiście innych konferencji, uczestniczyliśmy w adoracji Najświętszego sakramentu, Drodze Krzyżowej w strugach deszczu no i słynnych "kawiarenkach". 9-11 WDS ewangelizacyjne Nie były to typowe rekolekcje organizowane przez ojców. Głównym twórcą WDS-ów był Paweł Wolf wraz z zarządem RMF. Podczas nich powiększyła nam się rodzina franciszkańska o kilka osób, które przystąpiły do postulatu. Inni poszli dalej i wkroczyli na kolejne stopnie formacji, a jeszcze niektórzy (czytaj o. Jozue) odnaleźli swoją Klarę. W programie rekolekcji był oczywiście czas 19 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH na wspólną Eucharystię, adorację, okazję do spowiedzi św., konferencje i spotkania w grupach. Rozwijaliśmy w nich swoje talenty przez twórcze działania m.in. scenkę reklamującą naszą wspólnotę czy prace na rzecz powstania tego numeru „Radości Doskonałej”. Nie przestraszyła nas straszna ulewa i w sobotni wieczór na rajskim placu rozważaliśmy, przez nas opracowane, stacje Męki Pańskiej. Godnym podkreślenia punktem rekolekcji było agape. Podczas tego wieczoru słowo ˝braterstwo˝ nabrało szczególnego znaczenia. 23-25 WDS Kłodzko Wielkopostne Dni Skupienia w Kłodzku miały charakter pustelni franciszkańskiej, której tematem były tym razem słowa Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie, choćby inni od was nie wymagali...” Wspólna modlitwa, post i milczenie pomogły uświadomić młodym ludziom, jak ważne jest to, żeby stawiać sobie wymagania, jak bardzo pomaga to w pracy nad sobą, ile daje radości. Tym piękniejsze będą nasze wyrzeczenia i postanowienia, jeśli będą ofiarowane w jakiejś intencji. Te rekolekcje były też czasem zastanowienia się nad tym, czym dla nas jest wiara, jakie daje nam nadzieje, jak może być piękna, jeśli zaufamy Panu Bogu... 31/1.04 Czuwanie nocne z Janem Pawłem II Wspominając osobę Ojca Świętego Jana Pawła II, młodzież zgromadzona na Górze św. Anny podczas nocnego czuwania modliła się o Jego rychłą beatyfikację. Próbowała także odczytywać przesłanie, które nam pozostawił poprzez oglądanie montażu poetycko - muzyczny przygotowanego przez młodzież z Kłodzka oraz filmu dokumentalnego o życiu Papieża. Program prócz tego obejmował między innymi konferencję, procesję światła pod ołtarz papieski, gdzie uczczono pamięć Jana Pawła II chwilą milczenia. Młodzi ludzie uczestniczyli także w Eucharystii w Bazylice św. Anny i Adoracji Najświętszego Sakramentu. KWIECIEŃ 20-22 Rekolekcje dla członków „Duchowej Adopcji” „Duchowa Adopcja” to bardzo poważne i trudne zobowiązanie. Mottem tych rekolekcji były słowa patronki „Duchowej Adopcji” – św. Joanny Beretty Molla: „Twoja miłość do mnie czyni mnie silną”. Młodzież przybyła na rekolekcje zastanawiała się nad życiem św. Joanny, tym, co skłoniło ją do oddania życia za poczęte dziecko. Prócz bloku konferencyjnego dotyczącego aborcji, antykoncepcji i ich skutków, „duchowi rodzice” oglądnęli także film dotyczący aborcji. Rozważane były także słowa Jana Pawła II dotyczące życia i cywilizacji śmierci. Głównym punktem dnia była oczywiście Eucharystia. Nie zabrakło także Adoracji Najświętszego Sakramentu i Drogi Światła – Via lucis. Ostatniego dnia świeżo upieczeni duchowi rodzice, którzy stanowili większą część zgromadzonych, złożyli kolejne przyrzeczenie „Duchowej Adopcji”. Na podstawie relacji uczestników rekolekcji opracowała Marysia 20 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH MAJÓWKA 2007 W dniach 2-6 maja młodzież z całej Polski spotkała się na Górze św. Anny, by wspólnie uczestniczyć w Wielkiej Majówce Franciszkańskiej. Pomimo tego, że spotkanie miało rozpocząć się kolacją o 19:00, spragnieni przeżyć duchowych młodzi ludzie błąkali się po Domu Pielgrzyma już od rana. Tym razem zabrakło o. Alana oraz tych, którzy wybrali się w niebezpieczną podróż (można by rzec - survival) na Ukrainę. O. Jozue wraz z o. Barnabą oraz wieloma współbraćmi doskonale poradzili sobie z organizacją rekolekcji. Codzienna Eucharystia przeżywana przy śpiewie wspaniałej rekolekcyjnej scholii i możliwość osobistego spotkania się z Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie pomogły wyciszyć się i umocnić. Do aspektów modlitewnych zaliczyć można również liczne nabożeństwa, zarówno te bardziej znane (np. różaniec czy majówki) jak i te, które dla wielu były nowością (via lucis). Choć każdy dzień był wypełniony niemalże po brzegi, nie zabrakło czasu i możliwości do nawiązania tzw. "Górkowych Przyjaźni". Wspólnie potupajki, tańczenie menueta, śpiewanie, licytowanie plasterków sera żółtego i zasypianie w kolejkach pod prysznice niesamowicie zbliżają. Głównymi atrakcjami tegorocznej majówki były między innymi gościnne występy Teatru A oraz zespołu 40i30/70. Ten pierwszy zachwycił nas spektaklem "Exultet", który w symboliczny sposób przybliżył nam cud Zmartwychwstania Pańskiego. Koncert zespołu 40i30/70 udowodnił nam, że można i warto swoją pracą mówić światu o Bogu. Na uczestników czekała także mimo wszystko niemała dawka wiedzy przekazywana na konferencjach. Ojcowie uświadamiali nam m.in. jak ważny jest patriotyzm w życiu dzisiejszego człowieka (o. Jozue), jak medytować nad Słowem Bożym i modlić się bez tzw. "bieganiny myśli" (o. Barnaba), jak ważną osobą, dla św. Franciszka była Maryja (o. Kacper), oraz to, że Matka Jezusa jest najwierniejsza ikoną Boga (o. Waldemar). 21 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Każdego dnia młodzi ludzie udawali się na spotkania w grupach, by tam, już w mniejszym gronie rozważać Pismo Święte i wymieniać się swoimi spostrzeżeniami na wiele tematów. W przedostatnim dniu na majówkowiczów czekała nie lada niespodzianka Franciszkanie zafundowali im bardzo pogodne popołudnie. Przez półtora godziny w sali św. Maksymiliana wybuchały niezliczone salwy śmiechu. Bo jakże tu pozostać poważnym widząc czołgającego się po scenie o. Barnabę, jeśli w pamięci ma się wyryty jego groźny wyraz twarzy z Ewangelicznego Rozliczenia, gdy dowodził służbą porządkową? Jak można nie śmiać się przy tańczeniu do piosenki "płyną statki z bananami" lub widząc jednego z braci paradującego z blond peruce lub słuchając dziwnej piosenki dość dosadnie skwitowanej: "głupie, nie? no". Oprócz „pogodnego”, na majówce nie zabrakło również filmowego popołudnia, czyli oglądania tych filmów, które niosą ze sobą prawdziwe przesłanie. Trzeba przyznać,że filmy zaproponowane przez Ojców („Kto nigdy nie żył” i „Guardian”) były jak najbardziej godne uwagi a i przesłanie niosły ze sobą niemałe. Po tak wspaniałym przeżyciu pięciu dni powoli zaczęliśmy pakować się do domów. Bo przecież wszystko musi się kiedyś skończyć. Może i lepiej, bo dzięki temu bardziej wyczekuje się wyjazdów na Górkę i tak często słucha słów "do zobaczenia na Ance". Teraz to już tylko otrzeć łezkę i wrócić do codziennego życia MAJÓWKA - WYJAZDÓWKA 2 maja, grupa ok.20 bliżej niezidentyfikowanych osób wyłoniła się z tłumu zgromadzonego na majówce górkowej, by o nieokreślonej godzinie zapakować się do autokaru Comfortlines. Identyfikacja pochodzenia uczestników nie była wyczynem, bo niezwykle zaskakujące dla nas i dla was zapewne też, okazałoby się, że średnio co drugi z nas to Zduńska Wola. ...Wyjechaliśmy [12h później przyjechaliśmy do Lwowa] [3dni później wracaliśmy] ... (dla nas po prostu Ikpajcha:) Teraz kawałek naszej historii w formie spostrzeżeń i wskazówek dotyczących Ukrainy: 2. Psychiczne przygotowanie na długi postój na granicy może się przydać. W ramach uprzyjemnienia sobie podróży proponujemy zakłady. W naszym przypadku 12 osób konkurowało szanując czas postoju. Pula do zgarnięcia była 1. Tylko Tobie się wydaje, że Ukraina tak się nazywa. W rzeczywistości to ??????? 22 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH spora Zawiera m.in. batony, landrynki, wodę, masaż:) Wygrał Ojciec Alan szacując czas 2h 15 minut. Pomylił się zaledwie o kilka minut... zapewne dogadał się z celnikami;) rozkładów jazdy... po prostu stań na drodze i łap busa (tzw. marszrutkę) na stopa. Gorzej jeśli nie wiesz gdzie jedziesz, bo napisy, bez znajomości cyrylicy niewiele Ci pomogą. 3. Nawet najwytrawniejsi polscy piraci drogowi dorastają zaledwie do pięt przeciętnemu ukraińskiemu kierowcy... .i pamiętaj, że zielone - to niekoniecznie droga wolna... Oceniając wyjazd w skali 1-10 było 15!, a może nawet 20!!!. Ludzie którzy początkowo się nie znali, po kilku zaledwie godzinach stworzyli grupę, która z zewnątrz była postrzegana jako wspólnota, która ?spotyka się dwa razy w tygodniu. W autokarze działy się cuda nad cudy m.in. na tyłach salon masażu, nieco dalej toczyły się mafijne porachunki, nieopodal teatr lalek [paletek do badmintona i kawałków szmatek]. Była też kawiarnia, sztuczki akrobatyczne, wagon sypialny, hazardowe zmagania, a także skromne działy edukacyjne (dla zagłuszenia sumienia najwytrwalszych). Nasze świrowate nastroje udzielały się wszystkim, łącznie z gospodarzami naszego domu, którzy stworzyli z siebie bramę nie chcąc nas wypuścić. Przekupiliśmy ich chipsami... choć tak naprawdę nikomu nie śpieszyło się do opuszczenia tego skrawka, który na chwilę zamienił się w niebo na ziemi. Na samo wspomnienie kręci się łezka w oku, ale nie ma się co martwić, bo wierzymy w to, że jeszcze się spotkamy? Może na jeszcze dalszym Wschodzie. 4. Oryginalne znaki drogowe to także interesująca działka. 5. Ulice pełne bezpańskich psów. 6. Specjały ukraińskie: cocacola waniliowa, chałwa, chipsy grzybowe, suszone rybki. 7. Farby ukraińskie muszą być wyśmienite i mega szybko schnące, skoro po pomalowaniu ławek już po 10 min. zasiadali na nich ludzie... a co do ławeczek ... to czarująca jest forma spędzania wolnego czasu. Głównie mężczyźni zgromadzeni wokół ławeczek grają w szachy, domino, warcaby i inne bliżej nieznane gry. Fascynujące. Są niemal wszędzie. 8. Lwów to świat kontrastów. Stare łady i wołgi (brudne) obok nowoczesnych samochodów; święty obrazek w sklepie, obok gabloty z alkoholem i wiele innych:) 9. Dla miłośników zwierząt: wiewiórki, koty (prawdziwe dachowce spacerują po krawędziach wieżowców) i ...chrabąszcze. 10. Chcąc się przetransportować nie trać sił w poszukiwaniu przystanków i autor: Marta Szewerda 23 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH 1Tenże [br. Leonard] opowiadał, że pewnego dnia u Świętej Maryi [Matki Boskiej Anielskiej] św. Franciszek zawołał brata Leona i powiedział: „Bracie Leonie, pisz”. 2Ten odpowiedział: „Jestem gotów”. 3Pisz - rzecze - czym jest prawdziwa radość. 4Przybywa posłaniec i mówi, że wszyscy profesorowie z Paryża wstąpili do zakonu; napisz to nie prawdziwa radość. 5Że tak samo uczynili wszyscy prałaci z tamtej strony Alp, arcybiskupi i biskupi, również król Francji i Anglii; napisz, to nie jest prawdziwa radość. 6Tak samo, że moi bracia poszli do niewiernych i nawrócili wszystkich do wiary; że mam od Boga tak wielką łaskę, że uzdrawiam chorych i czynię wiele cudów; mówię ci, że w tym wszystkim nie kryje się prawdziwa radość. 7Lecz co to jest prawdziwa radość? 8Wracam z Perugii i późną nocą przychodzę tu, jest zima i słota, i tak zimno, że u dołu tuniki zwisają zmarznięte sople i ranią wciąż nogi, i krew płynie z tych ran. 9I cały zabłocony, zziębnięty i zlodowaciały przychodzę do bramy; i gdy długo pukałem i wołałem, przyszedł brat i pyta: Kto jest?. Odpowiedziałem: Brat Franciszek. 10A ten mówi: Wynoś się; to nie jest pora stosowna do chodzenia; nie wejdziesz. 11A gdy ja znowu nalegam, odpowiada: Wynoś się; ty jesteś [człowiek] prosty i niewykształcony. Jesteś teraz zupełnie zbyteczny. Jest nas tylu i takich, że nie potrzebujemy ciebie. 12A ja znowu staję przy bramie i mówię: Na miłość Bożą, przyjmijcie mnie na tę noc. 13A on odpowiada: Nic z tego. Idź tam, gdzie są krzyżowcy i proś. 14Powiadam ci: jeśli zachowam cierpliwość i nie rozgniewam się, na tym polega prawdziwa radość i prawdziwa cnota, i zbawienie duszy1Tenże [br. Leonard] opowiadał, że pewnego dnia u Świętej Maryi [Matki Boskiej Anielskiej] św. Franciszek zawołał brata Leona i powiedział: „Bracie Leonie, pisz”. 2Ten odpowiedział: „Jestem gotów”. 3Pisz - rzecze - czym jest prawdziwa radość. 4Przybywa posłaniec i mówi, że wszyscy profesorowie z Paryża wstąpili do zakonu; napisz to nie prawdziwa radość. 5Że tak samo uczynili wszyscy prałaci z tamtej strony Alp, arcybiskupi i biskupi, również król Francji i Anglii; napisz, to nie jest prawdziwa radość. 6Tak samo, że moi bracia poszli do niewiernych i nawrócili wszystkich do wiary; że mam od Boga tak wielką łaskę, że uzdrawiam chorych i czynię wiele cudów; mówię ci, że w tym wszystkim nie kryje się prawdziwa radość. 7Lecz co to jest prawdziwa radość? 8Wracam z Perugii i późną nocą przychodzę tu, jest zima i słota, i tak zimno, że u dołu tuniki zwisają zmarznięte sople i ranią wciąż nogi, i krew płynie z tych ran. 9I cały zabłocony, zziębnięty i zlodowaciały przychodzę do bramy; i gdy długo pukałem i wołałem, przyszedł brat i pyta: Kto jest?. Odpowiedziałem: Brat Franciszek. 10A ten mówi: Wynoś się; to nie jest pora stosowna do chodzenia; nie wejdziesz. 11A gdy ja znowu nalegam, odpowiada: Wynoś się; ty jesteś [człowiek] prosty i niewykształcony. Jesteś teraz zupełnie zbyteczny. Jest nas tylu i takich, że nie potrzebujemy ciebie. 12A ja znowu staję przy bramie i mówię: Na miłość Bożą, przyjmijcie mnie na tę noc. 13A on odpowiada: Nic z tego. Idź tam, gdzie są krzyżowcy i proś. 14Powiadam ci: jeśli zachowam cierpliwość i nie rozgniewam się, na tym polega prawdziwa radość i prawdziwa cnota, i zbawienie duszy CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Dlaczego warto zostać franciszkaninem? Ojciec Bazyli Iwanek wieloletni prowincjał, formator, obecnie mieszka we Wrocławiu Od 55 jestem lat franciszkaninem. I to – jak sądzę – szczęśliwym. Już wiele razy zapytywany w jakąś uroczystość zakonną, albo w franciszkańską rocznicę, odpowiadałem – i czynię to dzisiaj - gdybym dzisiaj miał jeszcze raz 18 lat, wybrałbym tę samą drogę życia. Bo „Pan kiedyś stanął na brzegu... Ty potrzebujesz mych dłoni, mego serca młodego zapałem… mych kropel potu i samotności... O Panie, to Ty na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś wyrzekły me imię...” Właśnie, dlaczego warto? Bo PAN woła. Bo Franciszek z Asyżu w XIII w. rzucił wszystko z chwilą, gdy sobie uświadomił, że taka jest wola Pana, by żyć według Ewangelii. I odtąd tych, którzy chcieli go naśladować, posyłał na wszystkie strony świata, by głosili Ewangelię Pana. Od młodych moich lat urzekła mnie modlitwa wielkiego Papieża Piusa XII o powołania. Zacytuję tu wyjątki: „O Jezu, który z głębi swego Boskiego Serca, pełnego troskliwości, głęboko współczujesz z biedną ludzkością i troszczysz się o to, kto ma ją wieść ku światłu i życiu wiecznemu... ześlij ludowi licznych kapłanów... Panie, Ty znasz serca wszystkich, wskaż, przeto wybranych, którym byś powierzył wzniosły urząd prawdy i miłości... Spraw, by nie lękali się ofiar, lecz rozwinęli swe skrzydła do prawdziwie orlich wzlotów, ku pogodnym i świetlanym wyżynom wiecznego kapłaństwa... duszpasterz, Od lat studiów teologicznych w Nysie, opiekowałem się z woli miejscowego proboszcza O. Jacka Ternki, ministrantami. Było wśród nich wielu bystrych chłopaków. Kiedy po kilku latach pożegnałem Nysę, by przenieść się na kolejną placówkę, do Wrocławia, przyszedł do mnie m.in. niejaki Czesiek, by się pożegnać. Na końcu wręczył mi na pamiątkę fotografię. Widzę na niej właśnie jego, jak stoi przed kościołem i klasztorem franciszkańskim, uśmiechnięty od ucha do ucha, a na odwrocie napisał tak: tam chciałbym mieszkać. Miał wtedy lat 14. Wiele mi to zdjęcie mówiło. Mam je jeszcze dzisiaj wśród moich szpargałów. I właśnie po kilku latach dowiedziałem się, że ten Czesiek poprosił o. prowincjała o przyjęcie do Zakonu, bo warto zostać franciszkaninem. To jeden z wielu przykładów, jak to św. Franciszek – wiadomymi sobie sposobami – pociąga powołanych przez Chrystusa do jego naśladowania. Inna scena z Góry św. Anny. Miałem wtedy chyba 13 lat. Była to moja pierwsza pielgrzymka po wojnie do św. Anny. Przy Grocie było nabożeństwo, podczas którego jeden z franciszkanów głosił płomienne kazanie o wielkości powołania zakonnego. 25 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH We mnie coś drgnęło. Wiem, że miałem w sercu żal, że księża tak rzadko o tym mówią. (Przynajmniej mnie, jako „bajtlowi”, tak się wydawało). W każdym razie do dziś, ilekroć jestem na Górze św. Anny, idę na to miejsce w Grocie Lurdzkiej, gdzie w 1947 r. dotknęła mnie łaska Boża... Inny epizod miał miejsce w 1950 r. Był miesiąc maj. Po skończonej szkole w Opolu, pewnego dnia powiedziałem swojej przezacnej Mamie, że chciałbym nazajutrz w dniu wolnym od zajęć, pojechać do Nysy, by „zasięgnąć“ języka w sprawie możliwości realizacji powołania - … A były wtedy w Nysie 3 niższe seminaria: w centrum miasta seminarium diecezjalne, na południu miasta seminarium werbistów, a w dzielnicy św. Rocha collegium seraphicum, czyli franciszkańskie. Dzisiaj wspominam o tym z przemrożeniem oka, na wesoło.....musiałem mieć nielada tempo w poszukiwaniu ideałów, bo zdążyłem tego dnia zapukać do furty wszystkich trzech gimnazjów, a wylądowałem u franciszkanów! Dwa lata później miałem to szczęście rozpocząć nowicjat i być włączony do Wrocławskiej Prowincji św. Jadwigi. Wiele lat później – w 1986 r. byłem wtedy gwardianem na Górze św. Anny – byłem świadkiem, jak na Górę pielgrzymowało 750 młodych franciszkanów z całej Polski z trzech gałęzi franciszkańskich: konwentualnych, kapucynów i franciszkanów brązowych, by upamiętnić 750- lecie przybycia duchowych synów św. Franciszka do Polski. Uroczystość uświetniło m.in. aż 3 ministrów generalnych z Rzymu: o. Lafranco Serini - przełożony generalny Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych, o. Flavio Roberto Carraro - generał Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów i o. John Vaugh - przełożony generalny Zakonu Braci Mniejszych. Był to pierwszy w historii przypadek, iż generałowie spotkali się razem poza Rzymem. Ci młodzi nowicjusze tamtych lat, klerycy i bracia przed profesją wieczystą, maszerujący pieszo z węzłowych punktów dojazdowych Strzelec Opolskich, Zdzieszowic i Leśnicy głosili swoją radosną postawą i humorem, dlaczego warto zostać franciszkaninem. Zakon Franciszkański istnieje prawie 800 lat. W 1209 r. św. Franciszek z grupą swoich sympatyków udał się do Rzymu. Tam papież Innocenty III. Ustnie zatwierdził ich sposób życia i zezwolił Franciszkowi na przyjmowanie kandydatów do jego wspólnoty. W Biedaczynie, jak go nazwano, papież zobaczył człowieka, który może przyczynić się do ocalenia Kościoła. Można pokusić się na przerzucenie złotej klamry od tamtych czasów do czasów dzisiejszych. Że przypomnę znaczące słowa - żarliwą modlitwę Jana Pawła II., wypowiedzianą 5.ll. 1978 r. w bazylice asyskiej, tuż po wyborze na papieża: Franciszku, Ty, który tak bardzo przybliżyłeś Chrystusa Twojej epoce, dopomóż nam przybliżyć Chrystusa naszej epoce, naszym trudnym i krytycznym czasom... Ty, który w Twoim sercu nosiłeś sprawy swoich czasów, pomóż nam... objąć 26 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH zmienne koleje życia ludzi naszych czasów, trudne problemy społeczne, ekonomiczne, polityczne, problemy kultury i cywilizacji... Pomóż nam to wszystko przetłumaczyć na prosty i owocny język Ewangelii... Prosi Cię o to syn Kościoła, syn ziemi włoskiej, papież Jan Paweł II., syn polskiej ziemi. I wierzy, że mu tego nie odmówisz, że go wesprzesz... Czy można lepiej uzasadnić pytanie na początku zadane: dlaczego warto zostać franciszkaninem? „Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem na to, abyście szli i owoc przynieśli.” /J.15, 16/ Jeśli dociera do Twojej świadomości ta myśl, to znaczy, że PAN widzi Ciebie pośród tysięcy już powołanych i pracujących w Jego Kościele. Dzisiaj światu i Polsce potrzeba nowych żywych autentycznych świadków Chrystusa, którzy staną przy człowieku i będą wskazywać, co robić, abyśmy czynili pokój i dobro, i nie ulegali wpływom zła. Zbliża się czas egzaminów maturalnych, czas zakończenia nauki w szkołach. Ktoś mi kiedyś powiedział, że Bóg ma ogromne poczucie humoru i powołuje tych, po których nawet byśmy się tego nie spodziewali! To prawda! Autentyczny tego dowód dał, powołując mnie 55 lat temu na franciszkanina! Wielu z was wchodzi w okres zastanawiania się nad wyborem drogi życiowej. Wśród licznych propozycji pojawi się i ta, którą Ojciec święty Jan Paweł II nazywa „wielką tajemnicą” przerastającą nieskończenie człowieka. Powołanie kapłańskie czy zakonne jest tajemnicą Bożego wybrania: Wrocław - Karłowice, l4. 04. 2007 r. o. Bazyli Iwanek 27 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Święty Antoni z Padwy – Doktor Ewangeliczny. Ferdynand Bulheos przyszedł na świat 15 VIII 1195 r. w Lizbonie (Portugalia). Do 15 roku życia uczęszczał do szkoły przykatedralnej. Następnie wstąpił do klasztoru św. Wincentego de Fora w pobliżu Lizbony, należącego do Zakonu Kanoników Regularnych Świętego Augustyna, gdzie oddał się studiom Pisma św. i Ojców Kościoła. Następnie z Lizbony przeniósł się do klasztoru św. Krzyża w Coimbrze. W 1220 r. poruszony wieścią o śmierci pierwszych pięciu męczenników franciszkańskich, przyłączył się do Braci Mniejszych. Przywdziawszy habit franciszkański przyjął imię Antoni – to imię zna cały świat. Ożywiony pragnieniem osiągnięcia palmy męczeńskiej, chciał udać się do Maroka, ale przeciwne wiatry rzuciły go na Sycylię. W 1221 r. brał udział w kapitule generalnej zakonu w Asyżu, gdzie spotkał się ze św. Franciszkiem. Przez pewien czas przebywał w pustelni Monte Paolo koło Forli, gdzie dał się poznać jako utalentowany kaznodzieja. Od tej chwili zaczął głosić Słowo Boże innowiercom w północnych Włoszech i w południowej Francji. Przez jakiś czas pełnił funkcję prowincjała Romanii. W roku 1230 przybył do Padwy i tam dalej głosił kazania na temat prawd wiary i moralności. Potem usunął się do Camposampiero. Gdzie śmiertelnie zachorował. Zmarł 13 VI 1231 r. w Padwie w klasztorze Klarysek. Postacią św. Antoniego wcześnie zajęli się hagiografowie. Rozkwitły kwiaty pięknych legend. Antoni czczony jest jako wielki cudotwórca, kaznodzieja i Doktor Kościoła. Antoni z Padwy należy do najpopularniejszych świętych w świecie. Wzywa się go jako orędownika rzeczy zgubionych. Jest patronem narzeczonych i małżonków. Szuka się u niego wstawiennictwa przed rozwiązaniem i w niepłodności. Szczególnej czci św. Antoniego poświęcone są wtorki. Niemal w każdym kościele znajduje się jego wizerunek i skarbonka z napisem „Chleb św. Antoniego”. Przedstawiany jest z księgą w ręku, z lilią, z Dzieciątkiem Jezus, z sercem i z ogniem. Papież Grzegorz IX kanonizował go w Spoleto 30 V 1232 r. Pius XII ogłosił Antoniego z Padwy Doktorem Kościoła 16 I 1946 r. Modlitwa: Wszechmogący wieczny Boże, Ty dałeś swojemu ludowi św. Antoniego z Padwy jako znakomitego kaznodzieję i orędownika ubogich; spraw, abyśmy za jego wstawiennictwem prowadzili życie zgodne z Ewangelią i we wszelkich przeciwnościach doznawali Twojej pomocy. Przez Chrystusa pana naszego. Amen. 28 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Z naszego podwórka Witam serdecznie czytelników Radości Doskonałej, a zwłaszcza tych ciekawskich, których interesuje, co słychać u kleryków w seminarium, na drugim piętrze wrocławskiego klasztoru przy pięknej alei Kasprowicza. Właśnie o tym jest ten artykuł, który z tego, co słyszałem, cieszy się niemałą popularnością. To dobrze świadczy o tym, że pamiętacie o nas, przygotowujących się do kapłaństwa, że przeżywacie wiele spraw wspólnie z nami. Niejednokrotnie dajecie temu dowód przy okazji naszych rekolekcyjnych spotkań w Górze Św. Anny i nie tylko. Za to wam dziękujemy. 2 dzień lutego to Święto Ofiarowania Pańskiego. W naszej tradycji to także Święto Matki Bożej Gromnicznej. Dla nas - braci zakonnych – dzień ten jest wyjątkowy jeszcze z jednego powodu. Jest to Dzień Życia Konsekrowanego, czyli święto wszystkich sióstr, braci i kapłanów zakonnych. Święto tych, którzy ślubują żyć według rad ewangelicznych, czyli w czystości, posłuszeństwie i bez własności. Tradycyjnie udaliśmy się w ten dzień do Katedry wrocławskiej, aby wspólnie z siostrami i braćmi z różnych zakonów i zgromadzeń zakonnych, dziękować Bogu za dar powołania, jak również modlić się o nowe. Miesiąc luty oznaczał dla nas, jak i dla wszystkich studentów, początek nowego semestru. Sesja zimowa za nami. Wszyscy po szczęśliwie zdanych egzaminach rozpoczęliśmy kolejny semestr, który powolnymi, ale pewnymi krokami zmierza do końca. To oznacza, jak się domyślacie, egzaminy. Obyśmy potrafili wykorzystać zdobytą wiedzę na egzaminach i przede wszystkim w życiu. Jest taki moment w ciągu naszej formacji zakonnej, kiedy Śluby Zakonne składamy na całe życie. Na początku życia zakonnego śluby składa się na jeden rok, po czym przez pięć lat odnawia się je, co roku. Są to tak zwane śluby czasowe. Wieczyste Śluby 10 lutego 2007 r. w kościele przy naszym klasztorze we Wrocławiu na ręce N.O Prowincjała Wacława Chomika złożył brat Patryk Siarkiewicz. Ślubował Bogu żyć przez całe swoje życie w posłuszeństwie, w czystości i bez własności. Dlatego życzymy Tobie, bracie Patryku, abyś trwał w Miłości Bożej zawsze i wszędzie. W Kościele Rzymsko-Katolickim mamy święcenia diakonów, kapłanów i biskupów. Zanim seminarzysta zostanie diakonem, czy później kapłanem, musi otrzymać w odpowiednim czasie formacji seminaryjnej, tak zwane posługi. Są nimi posługa lektoratu i posługa akolitatu. 22 lutego w naszej kaplicy seminaryjnej posługę lektoratu otrzymał brat Przemysław. Życzymy Tobie bracie Przemysławie, aby nigdy nie zabrakło Ci sił do pomagania kapłanom w wypełnianiu obowiązku głoszenia Słowa Bożego. 29 kwietnia to Niedziela 29 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Dobrego Pasterza. Seminarium wtedy jest prawie puste. Możemy spotkać się w niektórych kościołach parafialnych, do których wyjeżdżamy. Dzielimy się tam radością naszego powołania i życia we wspólnocie zakonnej. Wyjątkowym dniem był dla naszych braci diakonów Ambrożego i Augustyna dzień 4 maja. W tym dniu zdali swój ostatni egzamin w Seminarium. Jest to tak zwany Egzamin facultas ad confessiones excipiendas. Czyli egzamin dopuszczający ich po święceniach kapłańskich do bycia szafarzami sakramentów takich jak Eucharystia i Sakrament pokuty. Otoczmy ich modlitwami tym bardziej, że 19 maja w kościele p.w. Św. Antoniego we Wrocławiu o godz. 10:00 otrzymali z rąk ks. biskupa Andrzeja Siemieniewskiego święcenia kapłańskie. Podczas tej uroczystości święcenia diakonatu otrzymał brat Patryk. Zapraszamy Was do modlitwy w intencji neoprezbiterów i diakona. 2 czerwca w sobotę odwiedzili nas nasi kochani rodzice. Był to jedyny dzień w roku, kiedy mogliśmy ich zaprosić do naszych pokoi. Z tej okazji, po wspólnym obiedzie specjalnie dla naszych rodziców zagrał zespół franciszkański Granifer. Zbliżają się wakacje. Może czas już pomyśleć o nich. Na pewno spotkamy się niejednokrotnie na szlaku wspólnych, franciszkańskich przygód. Propozycji jest wiele. Nie może nas zabraknąć. Może spotkamy się na Święcie Młodzieży, może na spływie kajakowym, może na Pielgrzymce na Jasną Górę, czy na innego rodzaju rekolekcjach organizowanych przez naszych duszpasterzy z Góry Św. Anny. Póki, co, pozdrawiam serdecznie. Niech Pan obdarzy Was Pokojem! 30 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH br. Oskar LIST DO CIEBIE Pokój i Dobro! Ostatnio bardzo często spaceruję z moimi współbraćmi, ścieżkami naszego przyklasztornego ogrodu. Fascynujące jest, jak w szybkim tempie wszystko się zmienia. Jeszcze nie tak dawno w ogrodzie było szaro i ponuro, a tu nagle jakby eksplozja, w jednym momencie wszystko się zazieleniło. Z dnia na dzień zaczęło się robić coraz bardziej kolorowo. Piszę to nie dlatego, że miałbym być romantykiem, ale chcę, abyś zauważył to, co zauważyłem z moimi braćmi. Czas niesamowicie pędzi do przodu. Szybko następują po sobie tygodnie, miesiące - nie boję się dodać – lata. „Wczoraj” myśleliśmy, co to będzie na maturze, co po maturze... Dzisiaj wspominamy tamte dni. A tu już tak wiele wydarzyło się od tego czasu. Pamiętam ten dzień. To były urodziny mojej mamy. Już byłem po maturze. Odebrałem kilka dni temu Świadectwo Maturalne. Oczy miałem podkrążone. Nie było mi dane przespać kilka nocy. Nie dlatego, że imprezowałem po zdanej maturze. Nie mogłem spać z innego powodu… To było coś w rodzaju… kiedy otrzymujesz informacje o będącej w potrzebie bliskiej ci osobie, to skąd wiesz, że masz ją odwiedzić? Jedziesz do niej, chociaż sam nie wiesz, kto to ci podpowiedział. Jak mogłem spać i nie słuchać, kiedy Ktoś mówi… Myślę, że zrobiłem niezły prezent urodzinowy mojej mamie mówiąc, co usłyszałem, i że odpowiedziałem tak. Minęły cztery lata. Nie chcę powiedzieć, że bardziej rozumiem tamte chwile, bo chyba nigdy nie będę mógł tego zrozumieć. To pozostanie tajemnicą. Ale chcę powiedzieć jedno. Mogłem powiedzieć: Nie! Pewnie, że mogłem. Ale Jemu, powiedzieć nie - to chyba nie wypada. Jak można powiedzieć nie komuś, komu na mnie zależy? Pytasz czy jestem szczęśliwy? Jestem bardzo szczęśliwy! Bo jak tu być nieszczęśliwym, kiedy codziennie modlę się: Bądź Wola Twoja. Bardzo Cię pozdrawiam. Pozdrów też bliskich i znajomych. brat Oskar [email protected] P.S. Może i Tobie dobrze zrobi taki spacer… 31 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH Jak spędzamy czas wolny… W dzień wyjazdowy, każdy z braci wyjeżdża gdzie chce najczęściej w góry. tego dnia ja i Patryk też postanowiliśmy wybrać się w góry. Nie był to jednak normalny wyjazd w góry, lecz na rowerach. Nasza przygoda rozpoczęła się bardzo wcześnie rano, kiedy to wyjechaliśmy na naszych jednośladach z klasztoru. Pierwszy odcinek naszej trasy prowadził na dworzec główny. Stamtąd pociągiem udaliśmy się do Wałbrzycha. Po dotarciu na miejsce krótka rozgrzewka i w drogę… Trasa wiodła przez górę Chełmiec na Dzikowiec i dalej do Mieroszowa gdzie wypiliśmy przepyszną kawę i posililiśmy nasze przemęczone organizmy. Dzięki temu powrót do Wałbrzycha był lżejszy pomimo malutkich - w porównaniu do poprzednich - wzniesień. Po usunięciu resztek błota z naszych machin zajęliśmy miejsca w pociągu, który zawiózł nas do naszego klasztoru. Prawie, prawie, bo trzeba było jeszcze pokonać ostatni dystans: z dworca do bram klasztoru. To dopiero było wyzwanie! Co tam góry! A raczej po całym dniu w górach, to nawet ostatnie 5 km to mordęga. Jednak jak na twardzieli przystało po malutkiej trasie, która wyniosła zaledwie 53 km, staraliśmy zbytnim sapaniem i stękaniem nie dawać po sobie znać. Mała trasa i słabe podjazdy zachęcają na przyszłość do poprawienia wyników - więc może jeszcze kiedyś poprawimy nasze wyniki - żeby nie było wsty 32 CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH