Dlaczego warto si ę radowa ć? - str. 2 Moje pierwsze spotkanie z

advertisement
Pokój i Dobro !!!
Po długiej nieobecności spowodowanej zmianami
redakcyjnymi, oraz tworzeniu wersji w PDF–ie, ponownie gości w
waszych
domach
czasopismo
uczestników
rekolekcji
franciszkańskich „Radość doskonała”. Tematem przewodnim
tego wydania jest „radość”, chodzi o radość, która pojawia się w
naszym codziennym życiu, czyli w szkole, na studiach i
oczywiście w rodzinie. W numerze tym znajdziecie artykuły
pisane przez naszych braci jak i przez osoby należące do RMF –
u, oraz krótkie relacje z tego co się działo przez ostatni czas
na „górce”. Jak zauważycie została zmieniona również szata
graficzna…
Życzymy miłej lektury…
redakcja
SPIS TREŚCI
Dlaczego warto się
się radować
radować?
Moje pierwsze spotkanie z RMF…
Rodzina tzn. radość
radość
Rado
Radość w gimnazjum i liceum ?!
Radość
Radość po studencku
Promyki radoś
radości w niepełnosprawnoś
niepełnosprawności
Coś
Coś na poprawienie humoru…
Ale to już
już było…
Radość
Radość Doskonała
Dlaczego warto zostać
zostać franciszkaninem?
Nasi świę
więci – św. Antoni z Padwy
Z naszego podwórka…
List do Ciebie
Jak spę
spędzamy czas wolny
-
str. 2
str. 5
str. 6
str. 8
str. 10
str. 11
str. 15
str. 17
str. 24
str. 25
str. 28
str. 29
str. 31
str. 32
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Dlaczego warto się radować?
Wbrew temu,
co nam się
wydaje temat
radości
to
bardzo poważny temat…
Podczas
finału
teleturnieju
„Familiada” na pytanie:, „co daje
człowiekowi
radość?”
Na
100
ankietowanych
aż
65
osób
odpowiedziało… pieniądze.
A jednak…
Mimo iż w naszych domach znajdują
się
pieniądze
zapewniające
nam
pożywienie oraz dobra materialne które
oddalają od nas niewygodę i trud, to
bardzo często nam czegoś brak. Brakuje
nam radości z ich posiadania.
Masa kabaretów w telewizji,
śmieszne filmiki na necie robią furorę,
lubimy słuchać i opowiadać kawały,
zabawiają nas w szkole, zabawiają nas
uśmiechnięte reklamy na ulicy… a
jednak przybywa smutnych ludzi,
narzekających, chodzących po ulicy ze
zwieszoną głową... Dlaczego?
Ponieważ prawdziwa Radość rodzi
się z wnętrza, nie przychodzi z
zewnątrz. Same rzeczy nie dają radości.
Jeden
z
starożytnych
filozofów
powiedział: "Bogactwa nie czynią ludzi
bogatymi, ale zajętymi". I nawet
rozwiązanie wszystkich problemów
ekonomicznych nie wystarczyłoby, by
uszczęśliwić wszystkich ludzi na ziemi!
To, co pieniądze czynią dla
człowieka, nie jest nawet milionową
częścią tego, co człowiek robi dla nich.
Pieniądze mogą dać ci najwygodniejsze
łóżko świata, ale nie sen; mogą pozwolić
na zakup najdroższych leków, ale nie
dadzą ci zdrowia; mogą umożliwić ci
kupno wspaniałej potrawy w restauracji,
ale nie dadzą ci apetytu; pieniądze mogą
dać wiele przyjemności, ale nie dadzą
ci radości!
Jednym z powodów dla którego
Jezus przyszedł na świat jest to, abyśmy
mieli w sobie Jego radość i aby nasza
radość była pełna (por. J 17, 13). Wielu z
nas
chrześcijaństwo
kojarzy
ze
smutkiem,
z
niepotrzebnym
umartwieniem,
z
cierpieniem,
z
rezygnacją
z
radości
życia,
z
średniowiecznym hasłem: Memento mori.
Tymczasem prawda jest zupełnie inna.
Naśladowanie Pana Jezusa jest drogą
radości, a nie smutku czy cierpienia. Bóg
chce byśmy byli szczęśliwi! Bardzo
ważne, by sobie to uświadomić!
Aby jednak osiągnąć tę Bożą radość,
którą On nam obiecuje, trzeba umieć
odróżniać radość od przyjemności.
Ludzie, którzy mylą te dwie wartości, nie
zaznają prawdziwej radości, gdyż istnieją
zasadnicze różnice między radością a
przyjemnością.
Przyjemność jest osiągalna dla
wszystkich ludzi, podczas gdy radość jest
osiągalna tylko dla niektórych. Aby
doznać chwili przyjemności, wystarczy
się najeść, wyspać, zagrać w jakąś grę
komputerową czy zaspokoić jakiś popęd.
Na tego typu zachowania stać każdego
człowieka: nawet dziecko, a także ludzi
niedojrzałych czy chorych psychicznie.
2
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Przyjemność, czyli to co fajne, jest
krótkotrwała i często prowadzi do
przykrych doznań, a nawet do życiowych
tragedii. Pomyślmy o ludziach, którzy dla
chwili przyjemności zdradzają małżonka,
albo dla chwili przyjemności nadużywają
alkoholu czy sięgają po narkotyk. Ci
ludzie popadają w konsekwencji w
bolesne konflikty z samym sobą, albo z
innymi ludźmi.
Szukanie
tylko
przyjemności
ogranicza człowieka, uzależnia (bulimia,
erotomania, przemoc). Człowiek, który
kieruje się tylko tym, co fajne, staje się
kimś
kto
jest
coraz
bardziej
powierzchownym,
egoistycznym,
prymitywnym, zniewolonym, z czasem
doświadcza wewnętrznej pustki.
Jezus uczy nas w Ewangelii, że
prawdziwa radość jest dla ludzi, którzy
potrafią kierować się miłością, którzy
zapominają o sobie i starają się być
darem dla innych. "Więcej jest szczęścia
w dawaniu niż w braniu" (Dz 20, 35).
Nie ma, więc radości bez miłości. A
miłość nie zawsze jest przyjemna…, a
często jest wręcz nieprzyjemna…
Przyjemność
można
osiągnąć
wprost. Wystarczy sięgnąć po smaczną
potrawę, czy zostać przytulonym przez
kogoś, aby natychmiast doświadczyć
chwili przyjemności. Tymczasem radość
nie jest osiągalna wprost. Jest skutkiem
pięknego, szlachetnego życia, opartego
na miłości. Tylko ten, kto będzie
wymagać
od
siebie
dobrego
postępowania, ten odkryje, że staje się
coraz bardziej radosnym człowiekiem.
Ci, którzy pragną żyć w radości powinni,
zatem czynić to, co wartościowe, a nie to,
co w danej chwili przyjemniejsze.
Radość jest, bowiem osiągalna
jedynie dla tych ludzi, których stać na
bezinteresowność i którzy nie są
nadmiernie skoncentrowani na samych
sobie; dla tych, którzy nie skupiają się na
dążeniu do radości, lecz na dążeniu do
szlachetnego życia. Bo radość pojawia
się wtedy, gdy jej nie szukamy. Móc
dawać radość – to prawdziwa radość!
Radości nie można kupić. Można
jednak pracować nad swoim wnętrzem,
pracować nad sobą Po to by moja radość
była pełna, bym zawsze się radował, bym
nie mylił radości z przyjemnością. Co
więc można, wypada robić?
•
Unikać grzechu. Każdy grzech
sprowadza smutek. A im częściej
będziemy przystępować do niezbyt
przyjemnego sakramentu, jakim jest
spowiedź, tym bardziej będziemy
radośni!
•
Zrezygnować
z
przesadnych
oczekiwań
wobec
drugiego
człowieka. Wokół nas coraz więcej
jest
ludzi
nieszczęśliwych,
zazdrosnych czy agresywnych; są to,
bowiem często ci, którzy nadmiernie
skupiają się na sobie oraz na własnych
oczekiwaniach w odniesieniu do
innych ludzi. Ludzie smutni to często
ci, którzy oczekują miłości od innych,
ale sami nie podejmują wysiłku, by
kochać.
• Zauważać dobro - czyli NIE
NARZEKAĆ. Gdy postawić przed
pesymistą i optymistą szklankę wody pesymista zobaczy, że szklanka jest w
3
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
połowie pusta, optymista, zauważy: ta
szklanka jest w połowie wypełniona.
Bo optymista żyje dobrem, jest
promotorem dobra, dzięki wyobraźni
patrzy dalej, jest twórczy, w
nieszczęściu dostrzega nadzieję… i
dlatego ze wszystkich sił walczy z
przeciwnościami.
Pesymista,
przeciwnie, stale zauważa tylko złe
strony wydarzeń, nie widzi wyjścia z
sytuacji; wciąż mówi: to się nie uda, to
nie ma szans, podczas niepowodzeń
załamuje ręce i... nic nie robi.
•
Uśmiechnąć się do swojego krzyża.
Radość i smutek się wykluczają, ale
radość i cierpienie się nie wykluczają.
Mimo wiary w Boga, tajemnica
cierpienia nie znika, ale znika absurd
cierpienia. Ten, kto wierzy w Boga, nie
wie też, dlaczego cierpi, dlaczego się
umiera, ale wie, że życie z cierpieniem
i śmiercią posiada sens, posiada
wartość w oczach Boga. Chrześcijanin
może zawsze się radować, że jego ból,
niezrozumienie, osamotnienie nie są
bezsensu, że mogą się do czegoś
przydać, są po prostu dla Boga ważne.
Módlmy się często o tą prawdziwą radość….
Poniżej modlitwa o radość ułożona przez Tomasza Moora:
Panie, daj mi dobre trawienie i także coś do przetrawienia. Daj mi zdrowie ciała i
pogodę ducha, bym mógł je zachować. Nie pozwól, bym zbytnio zadręczał się tą rzeczą tak
zawadzająca, która się nazywa moim „ja”. Panie, daj mi poczucie dobrego humoru, bym
umiał śmiać się z siebie samego. Udziel mi łaski rozumienia żartów, abym mógł sprawiać
radość innym.
o.Jozue
P.S.
Życzymy franciszkańskiej radości przez całe życie.
4
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Młodzież Franciszkańska, to ci, którzy uczestniczą w jakikolwiek sposób w tym, co
możemy określić jako „>charyzmat franciszkański<”; to ci, których pociąga ta szczególna
atmosfera, radość, uczestnictwo w rekolekcjach... W sposób zaś formalny, Młodzież
Franciszkańska, to ruch skupiający tych, którzy chcą „czegoś więcej od życia; bardziej czuć,
więcej się radować i mocniej kochać! To jest możliwe! Tego uczymy się, wspólnie krocząc w
szkole Jezusa Chrystusa ścieżką, która przeszedł św. Franciszek z Asyżu
Zarządu RMF na szczeblu prowincjalnym wchodzą:
Paweł Wolf z Góry św. Anny (przewodniczący);
Joanna Pysij z Wojskiej (vi-ce)
Maria Nikolczuk z Turzy (sekretarz)
MOJE PIERWSZE SPOTKANIE Z MŁODZIEŻĄ FRANCISZKAŃSKĄ
– CZYLI Z PAMIĘTNIKA PIKA
21 kwiecień 2002
Postanowiłyśmy z Kaśką pojechać na
majówkę franciszkańską. Łukasz mówił,
że będzie fajnie. Znalazłam, więc numer
w internacie i zadzwoniłam, aby się
zapisać. „Szczęść Boże. Ojciec Jarosław”
– usłyszałam – potem nastąpiła chwila
ciszy. Wytłumaczyłam wiec grzecznie, że
ja w sprawie majówki i zaczęłam
podawać nasze dane. Po chwili mój
kwiecisty monolog został przerwany. „Po
usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość” –
dobiegło nagle ze słuchawki – „piiiiip”.
10 lipca 2002
Zapowiadają
się
„wakacje
z
franciszkanami”. Ciekawe, kiedy mnie
rodzice na oczy zobaczą, Trochę się
zdziwili jak zadzwoniłam, że jednak nie
wracam do domu. Olka mówiła coś o
jakimś RMFie. Rodzina Młodzieży
Franciszkańskiej czy jakoś tak…
Wiedziona ciekawością zapytałam ojca,
co zrobić, żeby wstąpić do tej wspólnoty.
„Musisz zwrócić się z prośbą do zarządu,
zarząd zwróci się z prośba do mnie, ja się
zgodzę i wtedy będziesz mogła wstąpić”
– brzmiała odpowiedź.
Jakiś koszmar, w życiu nie pójdę do
żadnego zarządu. No to trudno. Kto
powiedział, że musze być w tej
wspólnocie…..
PS. O! Okazało się, ze w tym całym
zarządzie jest Magda, którą ostatnio
poznałam. Może z nią porozmawiam.
23 lipca 2002
Zostałam przyjęta do tzw. postulatu.
Ponoć to czas, żeby się zastanowić, czy
ta wspólnota jest dla mnie. Może i
dobrze, bo jak na razie to nic o niej nie
wiem. Ale co tam: siostra „spontan”,
„matka improwizacja”. Do odważnych
świat należy!
2 sierpnia 2002
Jesteśmy w Wieżycy, potem jedziemy na
Hel.
Spotkanie
starych,
dobrych
przyjaciół i ja w tym wszystkim. Co ja tu
robię? Żarty, wygłupy, docinki. Pierogi
na obiad. Wyprawa kajakowa, która dla
5
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
„prawdziwego – mężczyzny – nie –
używającego – kremu” skończyła się
boleśnie. Przykleiliśmy mu na koszulkę
naklejkę „uwaga szkło”. A jednak,
jakimś cudem jestem częścią tego
wszystkiego.
15 czerwca 2003
Zawsze myślałam, że wiem, kto to był
św. Franciszek. Ptaszki, motylki,
piosenki i gra na patykach. Ale nie…. A
może raczej nie tylko. Pokuta, Słowo
Boże, Eucharystia. Brzmi śmiertelnie
poważnie. Ale z Franciszkiem jest jakieś
takie…. proste.
4 października 2003
Złożyłam przyrzeczenia RMF-u, po 13
miesiącach
oczekiwania.
Ojciec
stwierdził, że to gorzej niż przenoszona
ciąża. Było wzruszająco i dostałam
„Taukę”. „Nosić i nie zdejmować”,
usłyszeliśmy. Tomek, który odnawiał
przyrzeczenia (po raz kolejny zresztą),
posłuszny słowom duszpasterza, ma na
szyi cała kolekcje JESTEM WE
WSPÓLNOCIE.
RRooddzziinnaa ttzznn.. rraaddoośśćć
Socjolodzy wymieniają zadania, jakie
powinna
spełniać
rodzina
w
społeczeństwie. Funkcja, prokreacyjna,
socjalizacyjna... Sporo ich jest. A jaka
jest radość wynikająca z faktu tworzenia
rodziny?
Patrząc na szczęśliwe twarze dwojga
ludzi przy narodzinach dziecka, można
dostrzec tą prawdziwą radość, jaka
panuje w sercach młodych, świeżo
upieczonych rodziców. Ale co potem?
Brudne pieluchy, nieprzespane noce, trud
wychowania, nieustanna troska o dzieci,
problemy z dorastającym synem czy
córką. Gdzie tu znaleźć czas na miłość
małżeńską? Jak pogodzić pracę z
domem? Jeśli jest praca, bo z tą nie
zawsze jest tak kolorowo. I oczywiście
należy dopatrzyć w tym wszystkim
radości.
Nie ulega wątpliwości to, że
rodzina to wielka odpowiedzialność i
obowiązek. Nie należy jednak patrzeć na
to pod względem wypełniania zadań,
które powinien spełniać dany członek
familii. Rodzina to coś więcej. Powinna
oznaczać radość. Czy osoby smutne
mogą tworzyć rodzinę? Chyba o to
właśnie chodzi, że rodzinę zakłada się po
to, aby być szczęśliwym. I należy
pielęgnować tą radość, mimo wszystkich
przeciwności, jakie występują w naszym
życiu.
Myśląc nad tematem radości w
rodzinie, zastanawiałem się, co napisać,
aby to nie było bezmyślnym i nudnym
wymienianiem rodzinnych wydarzeń,
spraw. Ale nie będę opisywał żadnych
nadzwyczajnych wydarzeń. To nie
wczasy na Majorce dają mojej rodzinie
radość, tylko właśnie zwyczajne, razem
spędzone codzienne dni, gdy nie ma
wśród nas kłótni czy waśni, zabiegania
lub braku czasu.
rodziny
Każde święto spędzone w gronie
jest powodem do radości.
6
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Wspólne przygotowania, oczekiwanie, a
następnie przeżywanie świąt Wielkiej
Nocy, bądź Bożego Narodzenia nie
wyglądałyby tak samo, gdyby nie było
osób mi bliskich.
Lecz rodzina nie jest tylko po to,
by się gromadzić przy świątecznym stole,
stroić choinkę lub iść poświęcić babkę
wielkanocną. W tym tkwi coś głębszego.
Moją radością jest każda
rozmowa z rodzicami podczas wspólnie
spędzonych wieczorów, nawet sprzeczka
między nami rodzi radość, bo po niej
następuje zgoda i pojednanie.
Wspólne
przeglądanie
rodzinnych fotografii, czasem nawet to
bywa męczące. Jednak te fotografie
budzą w moich rodzicach wspomnienia.
Przychodzi po tym czas na opowieść,
kiedy się poznali, pierwsze lata ich
miłości. Te do znudzenia opowiadane
historie rozpalają w nich szczęście.
Bohater pewnego filmu powiedział
bardzo ważne słowa: „Wiadomo, że do
przeszłości zawsze się tęskni, bo ją
jedynie tracimy bezpowrotnie.” A jednak
ich radość i uśmiech z czarno-białej
fotografii nadal trwa, jakby wycięte ze
zdjęcia, a widać to w ich oczach.
Radość w rodzinie to dla mnie
nie tylko dni spędzone razem,
wspomnienia. Największym powodem do
radości są te chwile, gdy panują dobre
stosunki między mną, rodzicami i
rodzeństwem. Wspólny obiad nie
smakuje tak samo, gdy istnieje między
nami nieporozumienie, kłótnia, spór.
Wszystkie wyżej wymienione chwile nie
mają wtenczas znaczenia. Prawdziwa
radość jest wówczas, gdy wszystkie
bariery i muzy napięć są wyeliminowane
z naszego życia.
Uczę się doceniać radości
wynikające nawet z najbardziej błahych
spraw, które dzieją się wśród nas.
Zabieganie moje i moich bliskich
uświadamia mi, jak cenna jest dla mnie
każda chwila spędzona razem. Z tatą
znalazłem ją we wspólnej pracy,
majsterkowaniu przy samochodzie, z
mamą w rozmowach o książce, z braćmi
przy wymianie uwag na temat wyniku
meczu. Uczę się czerpać radość ze
wszystkiego co nas otacza. Z każdym
dniem uświadamiam sobie jak wielka
wartość ma dla mnie rodzina.
W XXI w znaczenie rodziny
ulega zmianie. Ważne jest to, aby nie
zapomnieć o tej ogromnej radości, jaka
może wypływać z tej najmniejszej grupy
społecznej, jaką jest rodzina
Łukasz
7
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Radość w gimnazjum i liceum?!
Definicja radość - wikipedia.pl:)
Radość to uczucie zadowolenia i
satysfakcji przejawiające się śmiechem,
optymistycznym
spojrzeniem
na
rzeczywistość czy poczuciem beztroski.
Przebieg radości jest zwykle stosunkowo
gwałtowny. Pojawia się najczęściej ona
w wyniku pomyślnego zbiegu zdarzeń,
stopniowo (zwykle w około godzinę)
ustępując. Jej miejsce zajmuje wówczas
szczęście. Są również ludzie, choć są to
już znacznie rzadsze przypadki, u których
stan radości utrzymuje się praktycznie
przez cały okres życia. Skrajne formy
radości nazywane są euforią. Jest to jedna
z najprzyjemniejszych emocji. Na krótki
czas radość lub euforię wywołuje także
alkohol
oraz
wiele
środków
odurzających, np. opiaty. Jest to jedna z
psychologicznych przyczyn uzależnień.
źródło:
wikipedia.pl
wolna
encyklopedia
Wywiad
Aby dowiedzieć się co myślą nauczyciele
na temat: Radość w gimnazjum i liceum,
przeprowadziliśmy
wywiad
z
nauczycielką sztuki, muzyki i wiedzy o
kulturze. Mamy nadzieję, iż wywiadem
tym udowodnimy, że wbrew pozorom
radość jest odczuwalna nawet w gronie
nauczycieli.
- Czy odczuwa pani radość z tego, że
może uczyć w szkole? I co tą radość
wywołuje?
Tak odczuwam radość mimo mozołu
pracy nauczyciela. Kontakt z młodymi,
ciekawymi świata ludźmi jest bardzo
pasjonujący. Takiego człowieka można
naprawdę formować, głębiej poznawać
jego psychikę i sposób patrzenia na
świat.
- Co wywołuje u pani największą
satysfakcję?
Myślę, że satysfakcjonuje mnie to, co
większość nauczycieli (odpowiada z
lekkim uśmiechem na twarzy) - uczeń
przygotowany do zajęć. A ponad to
bardzo cieszy mnie to, że mogę
obserwować proces rozwoju ucznia.
Patrzę na takie dziecko, które
wylęknione pierwszy raz przychodzi do
mnie na lekcje, a potem obserwuję już
młodego mężczyznę lub kobietę ( dodaje
patrząc znacząco na mnie). Oczywiście
nie tylko rozwój fizyczny, ale także
emocjonalny no i rozwój wiedzy oraz
umiejętności.
- Czy zdarzają się sytuacje, kiedy cieszy
się pani wraz z uczniem?
Tak zdarzają się i to nawet często. Cieszą
mnie osiągnięcia moich podopiecznych.
Kiedy wygrywają konkursy, kiedy
dostają się do swojej wymarzonej szkoły.
A także wtedy, gdy udaje się im pokonać
swoje największe słabości.
- Jaki jest pani stosunek do
stwierdzenia: radość w szkole
Powiem tak - Nie ma sukcesu bez trudu i
ciężkiej pracy, tak samo nie ma radości
8
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
bez łez. Codzienność w szkole często jest
monotonna, czasem zdaje się, że wręcz
bez sensu. Ale gdy nadchodzi moment
ostateczny to tak czy tak, uczeń
wygrywa. Wygrywa swoja przyszłość i
szansę w wielkim świecie.
Artykuł autorski
"Radość? Gdzie?! W gimnazjuuuum?! W
liceuuum?! No, co ty!"- taką odpowiedź
słyszeliśmy najczęściej na pytanie o
radość w powyższych placówkach. Ale
czy
rzeczywiście
uczniowie
są
zrozpaczeni
nauką
i
wrednymi
nauczycielami, a nauczyciele zmęczeni
złośliwymi uczniami?? Radość w szkole
(a właściwie wszędzie) zależy od kilku
rzeczy:
- Osoba (uczeń, nauczyciel albo woźna)
w szkole ma taki humor, jaki przysporzy
jej otoczenie. Jeśli koledzy się ze mnie
śmieją, bo nie znam jakiegoś nowego
zespołu - jestem smutny. Jeśli nikt do
mnie nie podchodzi na dyżurze, bo
wszyscy uważają mnie za starego
stetryczałego piernika, jestem smutny.
Jeśli nikt mnie nie szanuje, bo jestem
"tylko" woźnym jestem smutny.
- W szkole często potrzebujemy drugiego
człowieka, który pomoże nam podnieść
się z tak zwanych "dołów". "Doły" te
często związane są z naszą sytuacją
rodzinną i złymi wynikami w nauce.
Zawsze potrzebna jest druga osoba, aby
móc się z nią dzielić swoimi problemami,
smutkami i radościami.
- Radość jest związana z naszą wiarą.
"Jestem Chrześcijaninem - jestem
szczęśliwy"- jak powiedział o. Zacheusz
w jednym ze swych płomiennych kazań.
Chrześcijaństwo jest wiarą radosną.
"Jezus zwyciężył to wykonało się". Jeśli
wszystko robię zgodnie z przykazaniami
Boga - jest dobrze, i kierując się tą
zasadą, postąpimy lepiej, niż wyznając
słynne "Jakoś to będzie"
- Radość z rzeczy materialnych jest
chwilowa i szybko się kończy, natomiast
radość z osób bliskich i przyjaciół trwa
dużo dłużej i bardziej cieszy.
Jednak wiele osób w gimnazjum czy
liceum
przechwala
się
rzeczami
materialnymi,
wprawiając
w
zakłopotanie, wstyd i smutek osoby
uboższe od nich. Cieszmy się z tego, co
(kogo) mamy w sercu, a nie z zawartości
portfela.
- „A on ma lepsze buty, oryginalne płyty,
mocniejszy komputer i w ogóle...”
Ciesz się z tego, że w ogóle
masz buty. Ciesz się z tego, że masz w
ogóle, czego słuchać. Ciesz się, że wiesz,
jak wygląda komputer. Są rówieśnicy,
którzy nie mogą się cieszyć z żadnej z
tych rzeczy! Ale Boga masz za darmo!
Za darmo umarł, za darmo dał się
ubiczować, pobić i upokorzyć, żebyś Ty
mógł się teraz cieszyć wiarą w niebo,
nadzieją na zbawienie oraz miłością do
Chrystusa.
RADOŚĆ
W
GIMNAZJUM
I
LICEUM?? JASNE!! RADOŚĆ NIE Z
OCEN, NIE Z NAUKI...
RADOŚĆ Z BOGA.
PS: Cieszmy się z drugiej osoby, a nie
przeliczajmy jej wad i zalet na swoje
korzyści. :)
Ula Madajewska i Łukasz Łój
9
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Radość po studencku
Pisanie o „radości” – błahostka
pomyślałam, otóż nic bardziej mylnego.
Czym właściwie jest radość? Wiem na
pewno, czym nie jest. Nie tym samym, co
wesołość uciecha czy uśmiech, choć są
związane z radością. Czy ten, który się
uśmiecha jest radosny? Czasem radość
może być udawana, nieszczera czy nawet
złośliwa. Czym radość jest dla mnie?
Najpierw myślałam, że to po prostu
uśmiech na ustach, moich lub kogoś obok
mnie, aż odkryłam Radość Doskonałą.
„Radość pomimo”. Pomimo trudności,
problemów, których i tak nie sposób
uniknąć. Ta Radość jest głęboka, bo ma
swoje źródło w nadziei. Odkąd odkryłam
swoje franciszkańskie powołanie do
Radości ta nadzieja, że Bóg jest moim
Ojcem i nic złego stać się nie może, nie
odstępuje mnie. Za to jestem Mu bardzo
wdzięczna.
Trudno opisać radość. Spytałam paru
studentów jak oni rozumieją „Radość”.
Oto ich wypowiedzi.
Dominika Gorgosz studentka III
roku socjologii
„Radość to wspaniałe uczucie, właściwie
takie ciepło ogarniające ze środka. (...)
Uczucie
to
towarzyszy
różnym
wydarzeniom. Na przykład wiąże się z
satysfakcją na przykład, że coś się
zrobiło coś osiągnęło się. Może być też
radość
powiązana
z
całkowicie
bezinteresownym uczuciem, gdy coś
otrzymaliśmy, gdy ktoś zrobił nam jakąś
przyjemność. Ogólnie jest czymś bardzo
przyjemnym. A co mi sprawia
przyjemność albo radość? Spotkania z
Krzysiem (chłopak Dominiki). I też
radość z pracy może być. Jeżeli praca
sprawia radość no to nie jest praca.”
Marysia
Radość jest dla mnie czymś, co wypływa
z wnętrza. Czymś, czym muszę dzielić
się z innymi, inaczej nie ma dla mnie
sensu. Od pewnego czasu staram się ją
dostrzegać w każdej chwili mojego życia,
ponieważ wiem, że zawsze ktoś jest przy
mnie. Nawet, jeżeli jest to tylko (czy
nawet AŻ) Pan Bóg. Uczucie to ogarnia
mnie, gdy wiem, że to, co robię jest
dobre. Uczucie to dla mnie związane jest
z nadzieją, gdy wiem, że pomimo
trudności, ale z pomocą Pana Boga,
wszystko będzie dobrze. I chociaż dużo
mi jeszcze brakuje, by osiągnąć Radość
Doskonałą, wzorem św. Franciszka, dążę
ku niej. Ja również spytałam paru
studentów o to, jak oni rozumieją
„Radość”.
Marek Tuczykont, student II roku
matematyki
„Przeżywanie radości to dla mnie
dzielenie się uśmiechem z innymi.
Zauważyłem, że przynajmniej dla mnie
radość, dobra nowina czy nawet żart jest
nie do zatrzymania przed podzieleniem
się z przyjaciółmi i nie tylko. Możliwe,
że stąd bierze się w ogóle radość. Tzn.
Radość bierze się ze świadomości
możliwości podzielenia się czymś miłym,
dobrym przyjemnym itp. z drugą osobą.
Tak wiec przeżywanie radości można
utożsamić z przeżywaniem wspólnoty.
Stad zachęta w wielu religiach a w
szczególności w chrześcijaństwie do
10
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
organizowania się we wspólnoty.
Przeżywanie radości to też chyba akt
miłości,
ale
tego
nie
potrafię
doprecyzować”.
Iwona Dylewska, studentka I roku
„Radość, dla mnie, to uczucie, kiedy
jakaś sytuacja, zjawisko lub osoba,
sprawia mi przyjemność, z powodu np.
patrzenia na piękny krajobraz, słuchania
choćby dobrej muzyki, pocałunku
ukochanej osoby czy przytulenia się do
kogoś, przy kim czuje się bezpiecznie.
Radość kojarzy mi się z ciepłem,
światłem,
Bogiem,
pięknem,
przyjemnością, to takie ogólne uczucie
ciepła, nagromadzonej energii i chęci do
wszystkiego, do życia, uśmiechu....”
Łukasz Migot, student II roku
fizjoterapii
„Radość to uśmiech tak szeroki, że
szerzej nie pozwala uśmiechnąć się
ludzka anatomia
Nawiązując do pytania, zacytuję Monty
Pythona: "Always look on the bright side
of life", czyli zawsze patrzeć na jasną
stronę życia. Moja definicja szczęścia to
umiejętność sprostania swojej wyobraźni.
Generalnie mottem mojego życia jest
ściganie się z własnymi marzeniami- ich
realizacja sprawia mi ogromną radość
(nawet większa niż strzelenie bramek).
Jestem dopiero w połowie drogi. Ale, co
niesamowite, większość z nich się
spełniła. Czasem boję się, że wyczerpie
się mój limit w niebie, (jeśli niebo
istnieje) Radość to również związek
dwojga ludzi- pod warunkiem, że są
splotem
wspólnych
dróg,
myśli,
wspólnych przeżyć a nie wspólnotą
interesów, (ale to już dyskusja na inny
temat)”
Grzesiu Łunkiewicz, student III
roku pedagogiki resocjalizacyjnej
„To też stan umysłu, przechodzący w
stan ciała spowodowany przeżyciami,
które są postrzegane przez osobę
odczuwającą radość jako miłe, czyli
skrótowo „endorfinka” a nie w skrócie
„bodziec zewnętrzny” (przeżycie) lub
wewnętrzny (wspomnienie, marzenie), na
który reagujemy tak a nie inaczej. Dla
mnie radość jest reakcją na miłe
przeżycie
lub
wspomnienie
tego
przeżycia.”
Promyki radości w niepełnosprawności
Zapewne wielu czytelników Radości
Doskonałej widuje mnie na Górze Św.
Anny, wśród sporego grona koleżanek i
kolegów. Nie zawsze jednak tak było,
gdyż jeszcze kilka lat temu byłem
przekonany, że nie jest możliwe, abym
mógł gdzieś pojechać, by cieszyć się
bliskością przyrody i spotkaniami z
ludźmi.
W tamtym czasie jedną z nielicznych
osób, które mnie odwiedzały, była moja
nauczycielka. Zapoznała mnie ona z
klerykiem, który po święceniach,
odprawił w moim pokoju, Mszę Św.
Był to przełomowy punkt w moim
życiu. Tego, bowiem dnia sam Pan Jezus
uobecnił się w moim pokoju. Gdy
przyjąłem Go w Komunii Św., pod
11
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
dwiema postaciami, z moich oczu
popłynęły łzy radości i wzruszenia.
Doświadczyłem
wówczas
tak
niesamowitej
i
wszechogarniającej
Miłości Boga, że myślę, iż właśnie w
niebie jest tak dobrze jak było mi wtedy i
niejednokrotnie jest nadal, gdy spotykam
się z Panem Jezusem w Eucharystii.
Ta Msza Św. pozwoliła mi uwierzyć,
że skoro sam Bóg chce być ze mną, to
moje życie musi mieć sens i znaczenie...
być może także dla innych ludzi...
W świetle wiary zrozumiałem, że
gdy Jezus uzdrawiał, rozmnażał chleb, to
szły za Nim tłumy, lecz czy oni byli Jego
przyjaciółmi?
Czy
wykorzystywali
jedynie to, że mógł im się jakoś przydać?
Natomiast na drodze
krzyżowej
prawie
wszyscy Go opuścili.
Pozostali przy Nim
tylko
ci,
którzy
potrafili prawdziwie
kochać. To dało mi
nadzieję, że być może
również ja spotkam
takich ludzi, dla
których
niepełnosprawność
nie
jest
okropieństwem, od
którego się ucieka, lecz widzą w niej
wyzwanie, aby wzrastać ku temu, co w
człowieku jest najbardziej ludzkie, a
zarazem Boże.
Właśnie taka jest moja Wiara, która
nie polega na ślepym oczekiwaniu tego,
co według mnie byłoby dobre, lecz musi
z niej wypływać ufna pewność, że
cokolwiek stałoby się z woli Boga, jest
zawsze dobre, bo ma swoje głębsze
uzasadnienie...
To pomogło mi zrozumieć, że
niepełnosprawność jest tylko na tyle
złem, na ile ogranicza mnie w czynieniu
dobra, a przecież jego źródłem jest sam
Bóg, który może działać także przecież
moje serce i umysł.
Aby jednak Bóg mógł czynić dobro,
nawet poprzez moją niepełnosprawność,
najpierw sam musiałem ją przyjąć,
pogodzić się z nią, musiałem Mu
zaufać... Dopóki brakowało mi tego
powiedzenia "TAK", to żyłem w ciągłym
rozdarciu, pomiędzy walką z tym, co
zostało mi dane, a możliwie najbardziej
pełnym i aktywnym życiem, w tym
stanie, w jakim jestem.
Oczywiście, nie można mieć
żadnych wątpliwości, że możliwość
chodzenia, niezależności, swobody, jest
bezcennym
i
pięknym skarbem,
lecz czy to jest
najważniejsze? Nie
brakuje
przecież
ludzi
sprawnych,
którym na pozór
mają wszystko, lecz
nie
czują
się
szczęśliwi, a nawet
tracą sens swojego
życia.
W
moim
przekonaniu
źródłem sensu, piękna i radości życia jest
jedynie to jak wiele Miłości ofiarujemy i
otrzymamy. Sprawność fizyczna jest
jedynie
środkiem,
który
ułatwia
ofiarowanie siebie dla dobra drugiego
człowieka;
jest
swego
rodzaju
ewangelicznym talentem, który można
zainwestować, lub zmarnować.
Wtedy nie chciałem już dłużej
chować się w moim mieszkaniu, lecz,
zapragnąłem wyjść na spacer. Najwięcej
radości odnalazłem w bliskości przyrody;
gdy mogłem stać pod drzewem, słuchać
12
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
jego szumu, dotykać jego szorstkiej
kory... Mogłem dotknąć trawy, zerwać jej
trochę, powąchać... Soczysta, pachnąca,
zielona trawa – dla innych prozaiczna
codzienność, a dla mnie życie, natura,
ukojenie, radość...
Myślę,
że
niejednokrotnie
przestajemy cenić coś dla nas bardzo
ważnego,
tylko,
dlatego,
że
spowszedniało nam to. Dopiero utrata tej
wartości uświadamia nam, jak wiele
zostało nam dane i jak mało potrafimy to
doceniać i cieszyć się tym...
Dla mnie takim bezcennym darem są
ludzie, którzy mi pomagają. Zwłaszcza
przełomowe były moje pierwsze turnusy
rehabilitacyjne, z moimi koleżankami.
Czyniły one wiele inicjatyw, aby
wyzwolić we mnie poczucie,
iż moja niepełnosprawność
nie musi pozbawiać mnie
prawa do szczęścia; do
Przyjaźni; do aktywnego
życia w społeczeństwie.
Były to dla nas zupełnie
nowe doświadczenia, więc
wiązało się z nimi wiele
obaw. Mówiono nam, że
jesteśmy szaleni, jadąc
razem nad morze...
Cieszę się, że wyzbyłem
się tej "normalności", która
skazywała
mnie
na
uwięzienie, we własnym
pokoju... Albowiem, aby wzrastać i
rozwijać się trzeba wciąż przekraczać
kolejne granice własnych obaw i
słabości.
Wciąż cieszą mnie niesamowite
przeżycia np., zdobywaliśmy górskie
szlaki, na które tylko ktoś zupełnie
szalony wybrałby się na wózku. Po
przejściu takiego karkołomnego szlaku
usłyszałem słowa, które dały mi wiele do
myślenia. Brzmiały one mniej więcej tak:
”Wiesz Jacku, gdybym sama tu
doszła, to byłoby to coś zwyczajnego –
bez większego znaczenia. Natomiast
dzięki temu, że mogłam tobie pomóc,
abyś znalazł się w tym pięknym miejscu,
to teraz mogę cieszyć się także twoim
szczęściem...”
Myślę, że tacy ludzie odkryli
prawdę, iż radość i sens życia można
odnaleźć tylko wtedy, gdy szuka się
każdego dobra, jakie możemy uczynić
dla drugiego człowieka; gdy zobaczysz
promieniujące
szczęściem
i
wdzięcznością
oczy,
w
których
odnajdziesz odbicie swojego serca...
Oczywiście mam świadomość, że
nikt nie ma obowiązku,
aby mi pomagać, czy też
pchać mój wózek. Dlatego
zawsze jest to dla mnie
piękny i bezcenny dar od
ludzi,
którzy
chcą
przyjmować miłość od
Boga, aby ofiarować ją
osobom
potrzebującym
pomocy...
a
przecież
każdy, w ułamku chwili,
może znaleźć się po tej
drugiej stronie...
Niestety, najtrudniej
jest nawiązać ten pierwszy
kontakt
z
osobą
niepełnosprawną, bo jest to jakby wejście
do nieco innego tajemniczego świata.
Warto jednak pamiętać, że odkrywanie
nieznanego świata może być ciekawe i
ubogacające.
Jest to również szansa, by stojąc w
obliczu nowego wyzwania przełamywać
bariery, jakie istnieją w naszych
umysłach - w wyobraźni, lękach,
kompleksach. To właśnie one
13
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
sprawiają, że tak wielu ludzi ogranicza
się jedynie do biernej obserwacji życia –
np. w TV, a przecież tak naprawdę,
żyjemy na tyle, na ile istniejmy dla
innych osób.
Dla mnie taką możliwością są m.in.,
różne rekolekcje. Spotykam tam ludzi,
którzy dotychczas nie mieli styczności z
osobą
niepełnosprawną,
a
nawet
odczuwali lęk wobec takich osób. Po
spotkaniu ze mną przełamywali w sobie
te bariery, a nawet zostali moimi
opiekunami. Nie dziwi mnie, gdy
początkowo są zakłopotani, lecz mogę
tutaj bazować na moim doświadczeniu,
że jeszcze się nikt taki nie narodził, który
by sobie nie poradził!
Pewną satysfakcją jest dla mnie
poczucie, że mogli oni w krótkim czasie,
ukończyć swego rodzaju „kurs” pomocy
osobie niepełnosprawnej. Myślę, że taka
umiejętność może przydać się im w
późniejszym życiu - nawet wobec
przypadkowej, spotkanej na ulicy, osoby
na wózku, a przynajmniej będą bogatsi o
nowe umiejętności i odkryją ich nie
zawsze uświadomione możliwości.
Do ludzi wychodzę także poprzez
moją
stronę
internetową:
www.przyjaciel.opole.opoka.org.pl
Niejednokrotnie piszą do mnie osoby,
które pomimo pełnej sprawności
fizycznej zagubiły wiarę w sens swojego
życia.
Czasem wystarczało spotkanie, aby
stopniowo rozkwitały w nich radość i
piękno życia. Ja mogłem ofiarować
zrozumienie,
akceptację,
rozmowy,
wspólne spacery, czy też okazję do
pomagania mi. To jednak dawało im
poczucie, iż są komuś potrzebne, że
potrafią czynić dobro i w tym
odnajdywały to, co w życiu jest
najważniejsze... Jedna studentka po
pobycie u mnie, napisała:
"Radość, jaką masz w sobie - taką
prawdziwą i głęboką – jest dla mnie
nieustannym przykładem, jak żyć. Jeśli
dziś jestem inna, lepsza - to dzięki tobie.
Ktoś kiedyś powiedział, że przykłady
pociągają i patrząc na Ciebie wciąż tak
wiele się uczę... Odkrywam to prawdziwe
piękno życia..."
Każdy może ofiarować Przyjaźń, w
której można ubogacać się wspólnymi
przeżyciami, a także tym, co stanowi
nasze życie wewnętrzne. Przekonany,
bowiem jestem, że tak naprawdę żyjemy
na tyle, na ile istniejemy dla innych ludzi,
lecz tylko wobec kogoś bliskiego
możemy istnieć także w tym, co jest w
nas najgłębsze, a zarazem najwrażliwsze.
Jesteśmy tutaj podobni do kwiatów,
które pragną rozwinąć pąki, aby ukazać
swoje wnętrze. By było to możliwe,
muszą być one otoczone światłem i
ciepłem. Zapewne właśnie na tym polega
tajemnica szczęścia, iż jest się wzajemnie
dla siebie słońcem i kwiatem, który
rozkwita w ciepłym spojrzeniu, w jasnym
uśmiechu, w dobrym słowie, w
życzliwym geście, w serdecznym dotyku
akceptacji...
Właśnie takie Przyjaźnie są moim
największym bogactwem i one sprawiają,
że wiem, co znaczy być szczęśliwym,
czego i Wam życzę!
Jacek Ryng
e-mail: [email protected]
14
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
coś na poprawienie nastroju…
„O szczekającym księdzu, który jeździł koleją”
Szczekający ksiądz, e tam, może powiecie
A tak, zapewne nigdzie indziej na świecie,
Jak tylko w niezawodnym PKP polskim
Widziano go, w niewielkim przedziale wąskim.
Zaledwie raz, jeden, za to kilka oczu par
Potwierdzi, że to nie był jakiś magii czar.
To ksiądz, franciszkanin, z braci mniejszych
Zadziwił ludzi przyjezdnych i tutejszych,
Bywalców stałych długodystansowców,
Jak i wielką ekipę przyszłych żonglerowców.
Dar rzadko spotykany ojciec ten miał,
Bo zamiast ludzkich słów mówił zwykłe ‘hau’.
I czytał gazetę, dla pozorów może,
Gdy dźwięków wspomnianych wylało się morze
Z jego ust, aby unieść się w powietrze
I z uszu do uszu płynąć metr po metrze,
By każdy w przedziale z ojcem siedzący
Mógł usłyszeć ten dźwięk zadziwiający.
Gdy wieść się rozeszła po pociągu całym,
Że rzeczy te dzieją się w przedziale małym,
Zebrała się grupka przed drzwiami szklanymi
Chcąca doświadczyć tego zmysłami swoimi.
Nie było im dane, niewielu jedynie
Mogło zobaczyć to, czym pociąg ów słynie
Od wielu już dni i wieść ta nie ustanie,
Gdyż jest przekazywana w niezmienionym stanie
Z ust do ust, jak trzeba, po kolei
Historia o szczekającym księdzu z polskiej kolei.
A prym w tym wiedzie mieszkanka Wrocławia,
Pewna dziewczyna, co ‘r’ nie wymawia.
A historia ta poszerza swe kręgi stale
Ale czy się powtórzy, nie jest pewne wcale.
I trudno stwierdzić, gdzie spojrzeć na mapę,
By spotkać szczekającego księdza w polskim PKP.
15
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Świat wg franciszkanów:
1. Oszczędność.
Rekolekcje ADWENTOWE całkiem
niedawno. Słowa Pewnego Ojca będące
odpowiedzią na pytanie, czy w sali św.
Franciszka oprócz herbaty zostanie też
wystawiony cukier: a musicie słodzić?
WIELKI POST SIĘ ZBLIŻA.
2. Ulubiony napój.
Oprócz Sagi – tradycyjnie na
wyjazdach, w bardziej komfortowych
warunkach – kawa. Ale nie zwyczajna,
nie „mała czarna”, tylko kawa..
franciszkańska – na dwa palce. „Po takiej
to nawet zmartwychwstać można!”
3. Gorliwość.
Ostatnia
sesja
zimowa.
Przed
pierwszym
egzaminem.
Dwójka
studentów stwierdziła, że co za dużo
nauki to nie zdrowo (w końcu ile można
się uczyć) i postanowiła zatroszczyć się o
duchowe wsparcie. A skoro franciszkanie
tak blisko (po drugiej stronie rzeki),
zawsze (!) chętnie (hmm) pomogą,
zwłaszcza jeden (hohoho), bardzo dobrze
znany owym studentom, więc do niego
została skierowana prośba o modlitwę w
intencji egzaminu. Tak się jakoś złożyło,
że egzamin wypadał w tym samym
czasie, co spotkanie prowadzone przez
wspomnianego franciszkanina. Jak się
łatwo domyślić, miało na nim nie być
dwójki studentów.. jednak, spóźnieni, bo
spóźnieni, ale pojawili się, krzycząc od
progu: „nie zupełnie o to nam chodziło,
kiedy prosiliśmy Cię o modlitwę!” – nie o
to, czyli nie o ODWOŁANIE egzaminu,
tylko o POMYŚLNOŚĆ, jednak.. jak
widać franciszkanie biorą sobie do serca
prośby tego świata. Dla potwierdzenia –
taka sytuacja jeszcze się powtórzyła, tym
razem w przypadku egzaminu owego
franciszkanina!
4. Ufność w Panu.
To, że franciszkanie lubią podróżować,
to jasne. Niekoniecznie jasne, że lubią
podróżować.. ekstremalnie – na Słowację
z mapą.. Słowenii?.. a i owszem! Bo
„Pan jest moim pasterzem (…) prowadzi
mnie po WŁAŚCIWYCH ścieżkach” [Ps.
23]
5. Lenistwo.
Tu trzeba zaznaczyć, że to nie jest
wyłącznie cecha franciszkanów. Wszyscy
mnisi zaczynają dzień od prośby: „Panie
otwórz wargi moje”.
6. Punktualność – dyplomacja?
W drodze do Lubomierza, gdzie miały
się rozpocząć rekolekcje. Na miejscu są
już wszyscy poza jedną ekipą, w której
jedzie główny organizator. Ich spóźnienie
– 3 godz i wciąż się zwiększa. Telefon do
kierowcy: Ojcze, gdzie jesteście, kiedy
dojedziecie? Odpowiedź wypowiadana
ze stoickim spokojem: Jesteśmy Z
KAŻDĄ CHWILĄ CORAZ BLIŻEJ!
7. Umiłowanie gór.
Jest w zakonie franciszkańskim jeden
ojciec znany z umiłowania gór. Na
trasach, na obozie w Białym Dunajcu,
słynął wręcz z zachwycania się górskim
krajobrazem, wzdychania nad jego
pięknem i pokornego znoszenia trudów
wspinaczki. Po powrocie, na jednych z
rekolekcji, na Największej Górze (św.
Anny) usłyszał słowa, które go
16
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
niezmiernie ucieszyły i które odebrał
jako skierowane szczególnie do niego:
„WYRÓWNAJCIE NA PUSTKOWIU
gościniec dla naszego Boga! Niech się
podniosą wszystkie doliny, a WSZYSTKIE
GÓRY I PAGÓRKI OBNIŻĄ, równiną
niechaj się staną urwiska, a strome
zbocza niziną.” Iz 40, 4
8. Radość.
W drodze z Domu Pielgrzyma do
Bazyliki, na schodach, pewna Siostra
zagaduje jeszcze pewniejszego Ojca:
- Oj, coś się ojciec zasapał.
- Ja? Zasapał?? Skąd! Ja się tak cieszę.
Pomińmy fakt, że przy tym zwolnił n i
e c o kroku. Dla niepoznaki zaczął
opowiadać:
- No.. ostatnio.. to ja.. tędy.. szedłem
z.. laptopem..
- O! Wtedy to się dopiero ojciec musiał
cieszyć!
9. Pokora.
Franciszkanie o sobie:
„..franciszkanie są? –
DOOOOOOOOOOOOBRZY!”
Marta Buderecka
ALE TO JUŻ BYŁO….
STYCZEŃ
12-14 Szkoła Uczniów
Na te rekolekcje przybyli uczniowie
szkół średnich i studenci, chcący
poszerzyć swoją wiedzę z zakresu
teologii i duchowości. Gościem tym
razem był o. dr Antoni Dudek,
franciszkanin z Prudnika, specjalista w
dziedzinie historii Kościoła. Przybliżył
tematy dotyczące czarnych kart w historii
Kościoła, a także sprawę konfliktów w
Ziemi
Świętej,
dzieląc
się
doświadczeniami swej pracy w tym
miejscu.
26-31 Zimowisko I – Kłodzko
Uczniowie szkół gimnazjalnych oraz
szkół średnich od dawna bardzo chętnie i
licznie przyjeżdżają do Kłodzka na
zimowisko. Spotkanie miało charakter
rekolekcyjno-wypoczynkowy odbyły się
w Domu Rekolekcyjnym sióstr Klarysek.
W programie, obok Mszy Świętej i
konferencji, była również wspólna
zabawa m.in. "Rajd po Kłodzku",
dyskoteka, wyjście w góry, wyjazd do
aquaparku, zwiedzanie zabytków Kotliny
Kłodzkiej, wieczory filmowe oraz...
LUTY
1-6 Zimowisko II – Kłodzko
To zimowisko gościło grupę młodzieży z
Wrocławia przybyłej pod czujnym okiem
o. Barnaby. Tak jak poprzednio
spotkanie miało charakter rekolekcyjnowypoczynkowy i odbyło się Domu
Rekolekcyjnym
sióstr
Klarysek.
Program, jakże bogaty, zawierał prócz
Mszy Świętej i konferencji także "Rajd
po Kłodzku", liczne konkursy, wizyty w
Domu Małego Dziecka, aquaparku,
17
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
czy wypady w góry. W niedzielę 4 lutego
młodzież uczestniczyła w święceniach
kapłańskie ojca Fidelisa. Dali się oni
poznać również społeczności lokalnej
przez m. in. śpiewanie piosenek i
tańczenie poloneza na środku Kłodzka.
9-14 Zimowisko III – Kłodzko
To zimowisko odbyło się w Domu
Katechetycznym Franciszkanów i było
absolutnie zdominowane przez ekipę o.
Zacheusza z Gliwic. Tak jak poprzednio
bogaty
program
rekolekcyjnowypoczynkowy obok Mszy Świętej i
konferencji, był wypełniony wspólną
zabawą. Zaczynając od słynnego "Rajdu
po Kłodzku", przez seanse filmowe,
liczne wycieczki z cyklu „Kłodzko i
okolice zapraszają” (m. in. odwiedziny
Bazyliki
Nawiedzenia
NMP
w
Wambierzycach; ruin zamku w Radnie i
pijalni wód mineralnych w Polanicy
Zdrój) odwiedzin w Domu Małego
Dziecka i wizyty u byłego gliwickiego
proboszcza o. Emanuela, aż po kubeczku
ciepłej czekolady w schronisku na
Muflonie (nazwa góry).
16-18 Franciszkańskie Dni Skupienia
(wyjazdowe)
Lutowe FDS-y odbyły się we
Wrocławiu, w klasztorze prowincjalnym
i seminaryjnym. Miały one na celu
zapoznanie młodzieży męskiej ze szkoły
średniej i studentów z duchowością
franciszkańską
oraz
przybliżenie
działalności i życia Zakonu Braci
Mniejszych. Młodzi mieli okazję poznać
poszczególnych braci, uczestniczyć w ich
modlitwach,
wysłuchać
szeregu
konferencji a także zwiedzić miasto.
16-18 Franckarnawał ogólnopolski
Tego roku gospodarzem Franckarnawału
była wspólnota MF z Pakości. Bawiliśmy
się
wspaniale.
Począwszy
od
przedstawienia wspólnoty przez scenki z
życia, św. Franciszka – owoc pracy w
grupach,
aż
po
zabawę
przy
akompaniamencie zespołu kleryków
„Greccio” połączoną z nauką modlitwy
przez taniec. Mieliśmy okazję poznać
ponadto młodzież franciszkańską z
Litwy, która była gościem specjalnym
karnawału. Obok zabawy był czas na
modlitwę i Mszę Św. w kaplicy, jednej z
najstarszych kalwarii w Polsce Pakoskiej
Kalwarii.
23-25 Wielkopostne Dni Skupienia
(WDS)
Hasłem przewodnim rekolekcji były
słowa św. Pawła "Nie daj się zwyciężyć
złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,
21). Młodzież rozważała je podczas
wspólnej Eucharystii, adoracji, Drogi
Krzyżowej
z
rozważaniami
ks.
Twardowskiego,
ale
także
na
konferencjach i spotkaniu w grupach.
WDSy
odwiedziła
także
lokalna
telewizja, dzięki czemu rekolekcje
zaistniały w "Kurierze opolskim".
MARZEC
18
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
2-4 WDS dla studentów i młodzieży
pracującej
Rekolekcje dla studentów i młodzieży
pracującej mają już swoją tradycję i
cieszą się dużym zainteresowaniem i tak
było tym razem. Gościem specjalnym był
o. dr Ryszard Maraś franciszkanin,
specjalista z zakresu biblistyki. Poruszył
on kwestie wokół tematu: Święta Księga:
mit czy prawda? Natchniona, czy nie?
Jak odczytać z niej wskazówki do życia?
Rekolekcje
poprowadzili
gościnnie
członkowie wrocławskiej wspólnoty
ewangelizacyjnej
"Halleluja".
Na
spotkanie przybyła przede wszystkim
młodzież gimnazjalna przygotowująca
się
do
przyjęcia
Sakramentu
Bierzmowania. W programie znalazły się
m.in. spotkania w „małych grupach”,
podczas których młodzież rozważała rolę
modlitwy i stosunek do Boga. W ramach
konferencji
przedstawione
zostały
krótkie inscenizacje, obrazujące m.in.
wpływ grzechu i dzisiejszych pokus na
życie
współczesnego
człowieka.
Głównym punktem dnia była oczywiście
Eucharystia. Niesamowitym przeżyciem
była
także
Droga
Krzyżowa
przygotowana
przez
prowadzącą
rekolekcje wspólnotę.
16-18 WDS (RMF)
I oczywiście odpowiadał na zadane mu
pytania. Poza blokiem konferencyjnym
o. Ryszarda, słuchaliśmy oczywiście
innych konferencji, uczestniczyliśmy w
adoracji Najświętszego sakramentu,
Drodze Krzyżowej w strugach deszczu
no i słynnych "kawiarenkach".
9-11 WDS ewangelizacyjne
Nie były to typowe rekolekcje
organizowane przez ojców. Głównym
twórcą WDS-ów był Paweł Wolf wraz z
zarządem RMF.
Podczas nich powiększyła nam się
rodzina franciszkańska o kilka osób,
które przystąpiły do postulatu. Inni poszli
dalej i wkroczyli na kolejne stopnie
formacji, a jeszcze niektórzy (czytaj o.
Jozue) odnaleźli swoją Klarę. W
programie rekolekcji był oczywiście czas
19
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
na wspólną Eucharystię, adorację, okazję
do spowiedzi św., konferencje i
spotkania w grupach. Rozwijaliśmy w
nich swoje talenty przez twórcze
działania m.in. scenkę reklamującą naszą
wspólnotę czy prace na rzecz powstania
tego numeru „Radości Doskonałej”. Nie
przestraszyła nas straszna ulewa i w
sobotni wieczór na rajskim placu
rozważaliśmy, przez nas opracowane,
stacje
Męki
Pańskiej.
Godnym
podkreślenia punktem rekolekcji było
agape. Podczas tego wieczoru słowo
˝braterstwo˝
nabrało
szczególnego
znaczenia.
23-25 WDS Kłodzko
Wielkopostne Dni Skupienia w Kłodzku
miały charakter pustelni franciszkańskiej,
której tematem były tym razem słowa
Jana Pawła II: „Wymagajcie od siebie,
choćby inni od was nie wymagali...”
Wspólna modlitwa, post i milczenie
pomogły uświadomić młodym ludziom,
jak ważne jest to, żeby stawiać sobie
wymagania, jak bardzo pomaga to w
pracy nad sobą, ile daje radości. Tym
piękniejsze będą nasze wyrzeczenia i
postanowienia, jeśli będą ofiarowane w
jakiejś intencji. Te rekolekcje były też
czasem zastanowienia się nad tym, czym
dla nas jest wiara, jakie daje nam
nadzieje, jak może być piękna, jeśli
zaufamy Panu Bogu...
31/1.04 Czuwanie nocne z Janem
Pawłem II
Wspominając osobę Ojca Świętego Jana
Pawła II, młodzież zgromadzona na
Górze św. Anny podczas nocnego
czuwania modliła się o Jego rychłą
beatyfikację.
Próbowała
także
odczytywać przesłanie, które nam
pozostawił poprzez oglądanie montażu
poetycko - muzyczny przygotowanego
przez młodzież z Kłodzka oraz filmu
dokumentalnego o życiu Papieża.
Program prócz tego obejmował między
innymi konferencję, procesję światła pod
ołtarz papieski, gdzie uczczono pamięć
Jana Pawła II chwilą milczenia. Młodzi
ludzie uczestniczyli także w Eucharystii
w Bazylice św. Anny i Adoracji
Najświętszego Sakramentu.
KWIECIEŃ
20-22 Rekolekcje dla członków
„Duchowej Adopcji”
„Duchowa Adopcja” to bardzo poważne i
trudne zobowiązanie. Mottem tych
rekolekcji
były
słowa
patronki
„Duchowej Adopcji” – św. Joanny
Beretty Molla: „Twoja miłość do mnie
czyni mnie silną”. Młodzież przybyła na
rekolekcje zastanawiała się nad życiem
św. Joanny, tym, co skłoniło ją do
oddania życia za poczęte dziecko. Prócz
bloku konferencyjnego dotyczącego
aborcji, antykoncepcji i ich skutków,
„duchowi rodzice” oglądnęli także film
dotyczący aborcji. Rozważane były także
słowa Jana Pawła II dotyczące życia i
cywilizacji śmierci. Głównym punktem
dnia była oczywiście Eucharystia. Nie
zabrakło także Adoracji Najświętszego
Sakramentu i Drogi Światła – Via lucis.
Ostatniego dnia świeżo upieczeni
duchowi rodzice, którzy stanowili
większą część zgromadzonych, złożyli
kolejne
przyrzeczenie
„Duchowej
Adopcji”.
Na podstawie relacji uczestników
rekolekcji opracowała Marysia
20
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
MAJÓWKA 2007
W dniach 2-6 maja młodzież z całej
Polski spotkała się na Górze św. Anny,
by wspólnie uczestniczyć w Wielkiej
Majówce Franciszkańskiej. Pomimo
tego, że spotkanie miało rozpocząć się
kolacją o 19:00, spragnieni przeżyć
duchowych młodzi ludzie błąkali się po
Domu Pielgrzyma już od rana. Tym
razem zabrakło o. Alana oraz tych, którzy
wybrali się w niebezpieczną podróż
(można by rzec - survival) na Ukrainę. O.
Jozue wraz z o. Barnabą oraz wieloma
współbraćmi doskonale poradzili sobie z
organizacją rekolekcji.
Codzienna Eucharystia przeżywana przy
śpiewie wspaniałej rekolekcyjnej scholii i
możliwość osobistego spotkania się z
Jezusem ukrytym w Najświętszym
Sakramencie pomogły wyciszyć się i
umocnić. Do aspektów modlitewnych
zaliczyć
można
również
liczne
nabożeństwa, zarówno te bardziej znane
(np. różaniec czy majówki) jak i te, które
dla wielu były nowością (via lucis). Choć
każdy dzień był wypełniony niemalże po
brzegi, nie zabrakło czasu i możliwości
do nawiązania tzw. "Górkowych
Przyjaźni".
Wspólnie
potupajki,
tańczenie
menueta,
śpiewanie,
licytowanie plasterków sera żółtego i
zasypianie w kolejkach pod prysznice
niesamowicie
zbliżają.
Głównymi
atrakcjami tegorocznej majówki były
między innymi gościnne występy Teatru
A oraz zespołu 40i30/70. Ten pierwszy
zachwycił nas spektaklem "Exultet",
który w symboliczny sposób przybliżył
nam cud Zmartwychwstania Pańskiego.
Koncert zespołu 40i30/70 udowodnił
nam, że można i warto swoją pracą
mówić światu o Bogu.
Na uczestników czekała także
mimo wszystko niemała dawka wiedzy
przekazywana na konferencjach. Ojcowie
uświadamiali nam m.in. jak ważny jest
patriotyzm
w
życiu
dzisiejszego
człowieka (o. Jozue), jak medytować nad
Słowem Bożym i modlić się bez tzw.
"bieganiny myśli" (o. Barnaba), jak
ważną osobą, dla św. Franciszka była
Maryja (o. Kacper), oraz to, że Matka
Jezusa jest najwierniejsza ikoną Boga (o.
Waldemar).
21
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Każdego dnia młodzi ludzie udawali się
na spotkania w grupach, by tam, już w
mniejszym gronie rozważać Pismo
Święte i wymieniać się swoimi
spostrzeżeniami na wiele tematów. W
przedostatnim dniu na majówkowiczów
czekała nie lada niespodzianka Franciszkanie zafundowali im bardzo
pogodne popołudnie. Przez półtora
godziny w sali św. Maksymiliana
wybuchały niezliczone salwy śmiechu.
Bo jakże tu pozostać poważnym widząc
czołgającego się po scenie o. Barnabę,
jeśli w pamięci ma się wyryty jego
groźny wyraz twarzy z Ewangelicznego
Rozliczenia, gdy dowodził służbą
porządkową? Jak można nie śmiać się
przy tańczeniu do piosenki "płyną statki z
bananami" lub widząc jednego z braci
paradującego z blond peruce lub
słuchając dziwnej piosenki dość dosadnie
skwitowanej: "głupie, nie? no". Oprócz
„pogodnego”, na majówce nie zabrakło
również filmowego popołudnia, czyli
oglądania tych filmów, które niosą ze
sobą prawdziwe przesłanie. Trzeba
przyznać,że filmy zaproponowane przez
Ojców („Kto nigdy nie żył” i
„Guardian”) były jak najbardziej godne
uwagi a i przesłanie niosły ze sobą
niemałe. Po tak wspaniałym przeżyciu
pięciu dni powoli zaczęliśmy pakować
się do domów. Bo przecież wszystko
musi się kiedyś skończyć. Może i lepiej,
bo dzięki temu bardziej wyczekuje się
wyjazdów na Górkę i tak często słucha
słów "do zobaczenia na Ance". Teraz to
już tylko otrzeć łezkę i wrócić do
codziennego
życia
MAJÓWKA - WYJAZDÓWKA
2 maja, grupa ok.20 bliżej
niezidentyfikowanych osób wyłoniła się z
tłumu zgromadzonego na majówce
górkowej, by o nieokreślonej godzinie
zapakować się do autokaru Comfortlines.
Identyfikacja pochodzenia uczestników
nie była wyczynem, bo niezwykle
zaskakujące dla nas i dla was zapewne też,
okazałoby się, że średnio co drugi z nas to
Zduńska Wola. ...Wyjechaliśmy [12h
później przyjechaliśmy do Lwowa] [3dni
później wracaliśmy] ...
(dla nas po prostu Ikpajcha:)
Teraz kawałek naszej historii w
formie spostrzeżeń i wskazówek
dotyczących Ukrainy:
2. Psychiczne przygotowanie na długi
postój na granicy może się przydać. W
ramach uprzyjemnienia sobie podróży
proponujemy zakłady. W naszym
przypadku 12 osób konkurowało szanując
czas postoju. Pula do zgarnięcia była
1. Tylko Tobie się wydaje, że Ukraina tak
się nazywa. W rzeczywistości to ???????
22
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
spora Zawiera m.in. batony, landrynki,
wodę, masaż:) Wygrał Ojciec Alan szacując czas 2h 15 minut. Pomylił się
zaledwie o kilka minut... zapewne dogadał
się z celnikami;)
rozkładów jazdy... po prostu stań na
drodze i łap busa (tzw. marszrutkę) na
stopa. Gorzej jeśli nie wiesz gdzie
jedziesz, bo napisy, bez znajomości
cyrylicy
niewiele
Ci
pomogą.
3. Nawet najwytrawniejsi polscy piraci
drogowi dorastają zaledwie do pięt
przeciętnemu ukraińskiemu kierowcy... .i
pamiętaj, że zielone - to
niekoniecznie droga wolna...
Oceniając wyjazd w skali 1-10
było 15!, a może nawet 20!!!. Ludzie
którzy początkowo się nie znali, po kilku
zaledwie
godzinach
stworzyli grupę, która z
zewnątrz była postrzegana
jako wspólnota, która
?spotyka się dwa razy w
tygodniu. W autokarze
działy się cuda nad cudy
m.in. na tyłach salon
masażu,
nieco
dalej
toczyły
się
mafijne
porachunki,
nieopodal
teatr lalek [paletek do
badmintona i kawałków
szmatek].
Była
też
kawiarnia,
sztuczki
akrobatyczne,
wagon
sypialny,
hazardowe
zmagania, a także skromne działy
edukacyjne (dla zagłuszenia sumienia
najwytrwalszych).
Nasze
świrowate
nastroje
udzielały się wszystkim, łącznie z
gospodarzami naszego domu, którzy
stworzyli z siebie bramę nie chcąc nas
wypuścić. Przekupiliśmy ich chipsami...
choć tak naprawdę nikomu nie śpieszyło
się do opuszczenia tego skrawka, który na
chwilę zamienił się w niebo na ziemi. Na
samo wspomnienie kręci się łezka w oku,
ale nie ma się co martwić, bo wierzymy w
to, że jeszcze się spotkamy? Może na
jeszcze
dalszym
Wschodzie.
4. Oryginalne znaki drogowe
to także interesująca działka.
5. Ulice pełne bezpańskich
psów.
6. Specjały ukraińskie: cocacola waniliowa, chałwa, chipsy
grzybowe, suszone rybki.
7. Farby ukraińskie muszą być
wyśmienite i mega szybko
schnące,
skoro
po
pomalowaniu ławek już po 10
min. zasiadali na nich ludzie...
a co do ławeczek ... to
czarująca jest forma spędzania wolnego
czasu. Głównie mężczyźni zgromadzeni
wokół ławeczek grają w szachy, domino,
warcaby i inne bliżej nieznane gry.
Fascynujące. Są
niemal
wszędzie.
8. Lwów to świat kontrastów. Stare łady i
wołgi (brudne) obok nowoczesnych
samochodów; święty obrazek w sklepie,
obok gabloty z alkoholem i wiele innych:)
9. Dla miłośników zwierząt: wiewiórki,
koty (prawdziwe dachowce spacerują po
krawędziach wieżowców) i ...chrabąszcze.
10. Chcąc się przetransportować nie trać
sił w poszukiwaniu przystanków i
autor: Marta Szewerda
23
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
1Tenże
[br. Leonard] opowiadał, że
pewnego dnia u Świętej Maryi [Matki Boskiej Anielskiej]
św. Franciszek zawołał brata Leona i powiedział: „Bracie Leonie,
pisz”. 2Ten odpowiedział: „Jestem gotów”. 3Pisz - rzecze - czym jest
prawdziwa radość. 4Przybywa posłaniec i mówi, że wszyscy
profesorowie z Paryża wstąpili do zakonu; napisz to nie prawdziwa radość. 5Że
tak samo uczynili wszyscy prałaci z tamtej strony Alp, arcybiskupi i biskupi,
również król Francji i Anglii; napisz, to nie jest prawdziwa radość. 6Tak samo, że moi bracia
poszli do niewiernych i nawrócili wszystkich do wiary; że mam od Boga tak wielką łaskę, że
uzdrawiam chorych i czynię wiele cudów; mówię ci, że w tym wszystkim nie kryje się
prawdziwa radość. 7Lecz co to jest prawdziwa radość? 8Wracam z Perugii i późną nocą
przychodzę tu, jest zima i słota, i tak zimno, że u dołu tuniki zwisają zmarznięte sople i
ranią wciąż nogi, i krew płynie z tych ran. 9I cały zabłocony, zziębnięty i zlodowaciały
przychodzę do bramy; i gdy długo pukałem i wołałem, przyszedł brat i pyta: Kto jest?.
Odpowiedziałem: Brat Franciszek. 10A ten mówi: Wynoś się; to nie jest pora stosowna do
chodzenia; nie wejdziesz. 11A gdy ja znowu nalegam, odpowiada: Wynoś się; ty jesteś
[człowiek] prosty i niewykształcony. Jesteś teraz zupełnie zbyteczny. Jest nas tylu i takich,
że nie potrzebujemy ciebie. 12A ja znowu staję przy bramie i mówię: Na miłość Bożą,
przyjmijcie mnie na tę noc. 13A on odpowiada: Nic z tego. Idź tam, gdzie są krzyżowcy i proś.
14Powiadam ci: jeśli zachowam cierpliwość i nie rozgniewam się, na tym polega prawdziwa
radość i prawdziwa cnota, i zbawienie duszy1Tenże [br. Leonard] opowiadał, że pewnego
dnia u Świętej Maryi [Matki Boskiej Anielskiej] św. Franciszek zawołał brata Leona i
powiedział: „Bracie Leonie, pisz”. 2Ten odpowiedział: „Jestem gotów”. 3Pisz - rzecze - czym
jest prawdziwa radość. 4Przybywa posłaniec i mówi, że wszyscy profesorowie z Paryża
wstąpili do zakonu; napisz to nie prawdziwa radość. 5Że tak samo uczynili wszyscy prałaci z
tamtej strony Alp, arcybiskupi i biskupi, również król Francji i Anglii; napisz, to nie jest
prawdziwa radość. 6Tak samo, że moi bracia poszli do niewiernych i nawrócili wszystkich do
wiary; że mam od Boga tak wielką łaskę, że uzdrawiam chorych i czynię wiele cudów; mówię
ci, że w tym wszystkim nie kryje się prawdziwa radość. 7Lecz co to jest prawdziwa radość?
8Wracam z Perugii i późną nocą przychodzę tu, jest zima i słota, i tak zimno, że u dołu
tuniki zwisają zmarznięte sople i ranią wciąż nogi, i krew płynie z tych ran. 9I cały
zabłocony, zziębnięty i zlodowaciały przychodzę do bramy; i gdy długo pukałem i wołałem,
przyszedł brat i pyta: Kto jest?. Odpowiedziałem: Brat Franciszek. 10A ten mówi: Wynoś się;
to nie jest pora stosowna do chodzenia; nie wejdziesz. 11A gdy ja znowu nalegam, odpowiada:
Wynoś się; ty jesteś [człowiek] prosty i niewykształcony. Jesteś teraz zupełnie zbyteczny.
Jest nas tylu i takich, że nie potrzebujemy ciebie. 12A ja znowu staję przy bramie i mówię:
Na miłość Bożą, przyjmijcie mnie na tę noc. 13A on odpowiada: Nic z tego. Idź tam, gdzie są
krzyżowcy i proś. 14Powiadam ci: jeśli zachowam cierpliwość i nie
rozgniewam się, na tym polega prawdziwa radość i prawdziwa cnota,
i zbawienie duszy
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Dlaczego warto zostać franciszkaninem?
Ojciec Bazyli Iwanek
wieloletni prowincjał, formator,
obecnie mieszka we Wrocławiu
Od 55 jestem lat franciszkaninem. I to –
jak sądzę – szczęśliwym.
Już wiele razy zapytywany w jakąś
uroczystość
zakonną,
albo
w
franciszkańską rocznicę, odpowiadałem –
i czynię to dzisiaj - gdybym dzisiaj miał
jeszcze raz 18 lat, wybrałbym tę samą
drogę życia. Bo „Pan kiedyś stanął na
brzegu... Ty potrzebujesz mych dłoni,
mego serca młodego zapałem… mych
kropel potu i samotności... O Panie, to Ty
na mnie spojrzałeś, Twoje usta dziś
wyrzekły me imię...” Właśnie, dlaczego
warto? Bo PAN woła. Bo Franciszek z
Asyżu w XIII w. rzucił wszystko z
chwilą, gdy sobie uświadomił, że taka
jest wola Pana, by żyć według Ewangelii.
I odtąd tych, którzy chcieli go
naśladować, posyłał na wszystkie strony
świata, by głosili Ewangelię Pana.
Od młodych moich lat urzekła
mnie modlitwa wielkiego Papieża Piusa
XII o powołania. Zacytuję tu wyjątki: „O
Jezu, który z głębi swego Boskiego Serca,
pełnego
troskliwości,
głęboko
współczujesz z biedną ludzkością i
troszczysz się o to, kto ma ją wieść ku
światłu i życiu wiecznemu... ześlij ludowi
licznych kapłanów... Panie, Ty znasz
serca
wszystkich,
wskaż,
przeto
wybranych, którym byś powierzył
wzniosły urząd prawdy i miłości... Spraw,
by nie lękali się ofiar, lecz rozwinęli swe
skrzydła do prawdziwie orlich wzlotów,
ku pogodnym i świetlanym wyżynom
wiecznego kapłaństwa...
duszpasterz,
Od
lat
studiów
teologicznych
w
Nysie,
opiekowałem się z
woli miejscowego proboszcza O. Jacka
Ternki, ministrantami. Było wśród nich
wielu bystrych chłopaków. Kiedy po
kilku latach pożegnałem Nysę, by
przenieść się na kolejną placówkę, do
Wrocławia, przyszedł do mnie m.in.
niejaki Czesiek, by się pożegnać. Na
końcu wręczył mi na pamiątkę fotografię.
Widzę na niej właśnie jego, jak stoi przed
kościołem i klasztorem franciszkańskim,
uśmiechnięty od ucha do ucha, a na
odwrocie napisał tak: tam chciałbym
mieszkać. Miał wtedy lat 14. Wiele mi to
zdjęcie mówiło. Mam je jeszcze dzisiaj
wśród moich szpargałów. I właśnie po
kilku latach dowiedziałem się, że ten
Czesiek poprosił o. prowincjała o
przyjęcie do Zakonu, bo warto zostać
franciszkaninem. To jeden z wielu
przykładów, jak to św. Franciszek –
wiadomymi sobie sposobami – pociąga
powołanych przez Chrystusa do jego
naśladowania.
Inna scena z Góry św. Anny.
Miałem wtedy chyba 13 lat. Była to moja
pierwsza pielgrzymka po wojnie do św.
Anny. Przy Grocie było nabożeństwo,
podczas którego jeden z franciszkanów
głosił płomienne kazanie o wielkości
powołania zakonnego.
25
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
We mnie coś drgnęło. Wiem, że miałem
w sercu żal, że księża tak rzadko o tym
mówią. (Przynajmniej mnie, jako
„bajtlowi”, tak się wydawało). W
każdym razie do dziś, ilekroć jestem na
Górze św. Anny, idę na to miejsce w
Grocie Lurdzkiej, gdzie w 1947 r.
dotknęła mnie łaska Boża...
Inny epizod miał miejsce w
1950 r. Był miesiąc maj. Po skończonej
szkole w Opolu, pewnego dnia
powiedziałem swojej przezacnej Mamie,
że chciałbym nazajutrz w dniu wolnym
od zajęć, pojechać do Nysy, by
„zasięgnąć“
języka
w
sprawie
możliwości realizacji powołania - …
A były wtedy w Nysie 3 niższe
seminaria: w centrum miasta seminarium
diecezjalne,
na
południu
miasta
seminarium werbistów, a w dzielnicy św.
Rocha collegium seraphicum, czyli
franciszkańskie. Dzisiaj wspominam o
tym z przemrożeniem oka, na
wesoło.....musiałem mieć nielada tempo
w poszukiwaniu ideałów, bo zdążyłem
tego dnia zapukać do furty wszystkich
trzech gimnazjów, a wylądowałem u
franciszkanów! Dwa lata później miałem
to szczęście rozpocząć nowicjat i być
włączony do Wrocławskiej Prowincji św.
Jadwigi.
Wiele lat później – w 1986 r. byłem wtedy gwardianem na Górze św.
Anny – byłem świadkiem, jak na Górę
pielgrzymowało
750
młodych
franciszkanów z całej Polski z trzech
gałęzi franciszkańskich: konwentualnych,
kapucynów i franciszkanów brązowych,
by upamiętnić 750- lecie przybycia
duchowych synów św. Franciszka do
Polski. Uroczystość uświetniło m.in.
aż 3 ministrów generalnych z Rzymu: o.
Lafranco Serini - przełożony generalny
Zakonu
Braci
Mniejszych
Konwentualnych, o. Flavio Roberto
Carraro - generał Zakonu Braci
Mniejszych Kapucynów i o. John Vaugh
- przełożony generalny Zakonu Braci
Mniejszych. Był to pierwszy w historii
przypadek, iż generałowie spotkali się
razem poza Rzymem. Ci młodzi
nowicjusze tamtych lat, klerycy i bracia
przed profesją wieczystą, maszerujący
pieszo
z
węzłowych
punktów
dojazdowych
Strzelec
Opolskich,
Zdzieszowic i Leśnicy głosili swoją
radosną postawą i humorem, dlaczego
warto zostać franciszkaninem.
Zakon Franciszkański istnieje
prawie 800 lat. W 1209 r. św. Franciszek
z grupą swoich sympatyków udał się do
Rzymu. Tam papież Innocenty III. Ustnie
zatwierdził ich sposób życia i zezwolił
Franciszkowi
na
przyjmowanie
kandydatów do jego wspólnoty. W
Biedaczynie, jak go nazwano, papież
zobaczył
człowieka,
który
może
przyczynić się do ocalenia Kościoła.
Można
pokusić
się
na
przerzucenie złotej klamry od tamtych
czasów do czasów
dzisiejszych. Że przypomnę znaczące
słowa - żarliwą modlitwę Jana Pawła II.,
wypowiedzianą 5.ll. 1978 r. w bazylice
asyskiej, tuż po wyborze na papieża:
Franciszku, Ty, który tak bardzo
przybliżyłeś Chrystusa Twojej epoce,
dopomóż nam przybliżyć Chrystusa
naszej epoce, naszym trudnym i
krytycznym czasom...
Ty, który w Twoim sercu nosiłeś sprawy
swoich czasów, pomóż nam... objąć
26
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
zmienne koleje życia ludzi naszych
czasów, trudne problemy społeczne,
ekonomiczne,
polityczne,
problemy
kultury i cywilizacji... Pomóż nam to
wszystko przetłumaczyć na prosty i
owocny język Ewangelii... Prosi Cię o to
syn Kościoła, syn ziemi włoskiej, papież
Jan Paweł II., syn polskiej ziemi. I
wierzy, że mu tego nie odmówisz, że go
wesprzesz...
Czy można lepiej uzasadnić pytanie na
początku zadane: dlaczego warto zostać
franciszkaninem?
„Nie wyście mnie wybrali, ale Ja was
wybrałem i przeznaczyłem na to, abyście
szli i owoc przynieśli.” /J.15, 16/
Jeśli dociera do Twojej świadomości ta
myśl, to znaczy, że PAN widzi Ciebie
pośród tysięcy już powołanych i
pracujących w Jego Kościele. Dzisiaj
światu
i Polsce potrzeba nowych żywych
autentycznych świadków Chrystusa,
którzy staną przy człowieku i będą
wskazywać, co robić, abyśmy czynili
pokój i dobro, i nie ulegali wpływom zła.
Zbliża się czas egzaminów
maturalnych, czas zakończenia nauki w
szkołach.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że
Bóg ma ogromne poczucie humoru i
powołuje tych, po których nawet byśmy
się tego nie spodziewali! To prawda!
Autentyczny tego dowód dał, powołując
mnie 55 lat temu na franciszkanina!
Wielu z was wchodzi w okres
zastanawiania się nad wyborem
drogi życiowej.
Wśród licznych propozycji pojawi się i
ta, którą Ojciec święty Jan Paweł II
nazywa „wielką tajemnicą” przerastającą
nieskończenie człowieka.
Powołanie
kapłańskie
czy
zakonne jest tajemnicą Bożego wybrania:
Wrocław - Karłowice, l4. 04. 2007 r.
o. Bazyli Iwanek
27
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Święty Antoni z Padwy – Doktor Ewangeliczny.
Ferdynand Bulheos przyszedł na świat 15
VIII 1195 r. w Lizbonie (Portugalia). Do
15 roku życia uczęszczał do szkoły
przykatedralnej. Następnie wstąpił do
klasztoru św. Wincentego de Fora w
pobliżu Lizbony, należącego
do Zakonu Kanoników
Regularnych
Świętego
Augustyna, gdzie oddał się
studiom Pisma św. i Ojców
Kościoła.
Następnie
z
Lizbony przeniósł się do
klasztoru św. Krzyża w
Coimbrze. W 1220 r.
poruszony wieścią o śmierci
pierwszych
pięciu
męczenników
franciszkańskich, przyłączył
się do Braci Mniejszych.
Przywdziawszy
habit
franciszkański przyjął imię
Antoni – to imię zna cały
świat. Ożywiony pragnieniem osiągnięcia
palmy męczeńskiej, chciał udać się do
Maroka, ale przeciwne wiatry rzuciły go
na Sycylię. W 1221 r. brał udział w
kapitule generalnej zakonu w Asyżu,
gdzie spotkał się ze św. Franciszkiem.
Przez pewien czas przebywał w pustelni
Monte Paolo koło Forli, gdzie dał się
poznać jako utalentowany kaznodzieja.
Od tej chwili zaczął głosić Słowo Boże
innowiercom w północnych Włoszech i
w południowej Francji. Przez jakiś czas
pełnił funkcję prowincjała Romanii. W
roku 1230 przybył do Padwy i tam dalej
głosił kazania na temat prawd wiary i
moralności. Potem usunął się do
Camposampiero.
Gdzie
śmiertelnie
zachorował. Zmarł 13 VI 1231 r. w
Padwie w klasztorze Klarysek.
Postacią
św.
Antoniego
wcześnie zajęli się hagiografowie.
Rozkwitły kwiaty pięknych legend.
Antoni czczony jest jako wielki
cudotwórca, kaznodzieja i Doktor
Kościoła.
Antoni z Padwy
należy
do
najpopularniejszych
świętych w świecie.
Wzywa się go jako
orędownika
rzeczy
zgubionych.
Jest
patronem narzeczonych
i małżonków. Szuka się
u niego wstawiennictwa
przed rozwiązaniem i w
niepłodności.
Szczególnej czci św.
Antoniego poświęcone
są wtorki. Niemal w
każdym
kościele
znajduje się jego wizerunek i skarbonka z
napisem „Chleb św. Antoniego”.
Przedstawiany jest z księgą w ręku, z
lilią, z Dzieciątkiem Jezus, z sercem i z
ogniem.
Papież
Grzegorz
IX
kanonizował go w Spoleto 30 V 1232 r.
Pius XII ogłosił Antoniego z Padwy
Doktorem Kościoła 16 I 1946 r.
Modlitwa:
Wszechmogący wieczny
Boże, Ty dałeś swojemu ludowi św.
Antoniego z Padwy jako znakomitego
kaznodzieję i orędownika ubogich;
spraw, abyśmy za jego wstawiennictwem
prowadzili życie zgodne z Ewangelią i we
wszelkich przeciwnościach doznawali
Twojej pomocy. Przez Chrystusa pana
naszego. Amen.
28
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Z naszego podwórka
Witam
serdecznie
czytelników Radości Doskonałej, a
zwłaszcza tych ciekawskich, których
interesuje, co słychać u kleryków w
seminarium,
na
drugim
piętrze
wrocławskiego klasztoru przy pięknej
alei Kasprowicza. Właśnie o tym jest ten
artykuł, który z tego, co słyszałem, cieszy
się niemałą popularnością. To dobrze
świadczy o tym, że pamiętacie o nas,
przygotowujących się do kapłaństwa, że
przeżywacie wiele spraw wspólnie z
nami. Niejednokrotnie dajecie temu
dowód przy okazji naszych
rekolekcyjnych spotkań w
Górze Św. Anny i nie tylko.
Za to wam dziękujemy.
2 dzień lutego to
Święto
Ofiarowania
Pańskiego.
W
naszej
tradycji to także Święto
Matki Bożej Gromnicznej.
Dla nas - braci zakonnych –
dzień ten jest wyjątkowy
jeszcze z jednego powodu.
Jest
to
Dzień
Życia
Konsekrowanego,
czyli
święto wszystkich sióstr,
braci
i
kapłanów
zakonnych. Święto tych, którzy ślubują
żyć według rad ewangelicznych, czyli w
czystości,
posłuszeństwie
i
bez
własności. Tradycyjnie udaliśmy się w
ten dzień do Katedry wrocławskiej, aby
wspólnie z siostrami i braćmi z różnych
zakonów i zgromadzeń zakonnych,
dziękować Bogu za dar powołania, jak
również modlić się o nowe.
Miesiąc luty oznaczał dla nas,
jak i dla wszystkich studentów, początek
nowego semestru. Sesja zimowa za nami.
Wszyscy po szczęśliwie zdanych
egzaminach
rozpoczęliśmy
kolejny
semestr, który powolnymi, ale pewnymi
krokami zmierza do końca. To oznacza,
jak się domyślacie, egzaminy. Obyśmy
potrafili wykorzystać zdobytą wiedzę na
egzaminach i przede wszystkim w życiu.
Jest taki moment w ciągu
naszej formacji zakonnej, kiedy Śluby
Zakonne składamy na całe życie. Na
początku życia zakonnego śluby składa
się na jeden rok, po czym przez pięć lat
odnawia się je, co roku. Są to tak zwane
śluby czasowe. Wieczyste Śluby 10
lutego 2007 r. w kościele przy
naszym
klasztorze
we
Wrocławiu na ręce N.O
Prowincjała
Wacława
Chomika złożył brat Patryk
Siarkiewicz. Ślubował Bogu
żyć przez całe swoje życie w
posłuszeństwie, w czystości i
bez
własności.
Dlatego
życzymy
Tobie,
bracie
Patryku, abyś trwał w Miłości
Bożej zawsze i wszędzie.
W
Kościele
Rzymsko-Katolickim mamy
święcenia
diakonów,
kapłanów i biskupów. Zanim
seminarzysta zostanie diakonem, czy
później kapłanem, musi otrzymać w
odpowiednim
czasie
formacji
seminaryjnej, tak zwane posługi. Są nimi
posługa lektoratu i posługa akolitatu. 22
lutego w naszej kaplicy seminaryjnej
posługę
lektoratu
otrzymał
brat
Przemysław. Życzymy Tobie bracie
Przemysławie, aby nigdy nie zabrakło Ci
sił do pomagania kapłanom w
wypełnianiu obowiązku głoszenia Słowa
Bożego.
29 kwietnia to Niedziela
29
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Dobrego Pasterza. Seminarium wtedy
jest prawie puste. Możemy spotkać się w
niektórych kościołach parafialnych, do
których wyjeżdżamy. Dzielimy się tam
radością naszego powołania i życia we
wspólnocie zakonnej.
Wyjątkowym dniem był dla
naszych braci diakonów Ambrożego i
Augustyna dzień 4 maja. W tym dniu
zdali
swój
ostatni
egzamin
w
Seminarium. Jest to tak zwany Egzamin
facultas ad confessiones excipiendas.
Czyli egzamin dopuszczający ich po
święceniach kapłańskich do bycia
szafarzami sakramentów takich jak
Eucharystia i Sakrament pokuty.
Otoczmy ich modlitwami tym bardziej,
że 19 maja w kościele p.w. Św.
Antoniego we Wrocławiu o godz. 10:00
otrzymali z rąk ks. biskupa Andrzeja
Siemieniewskiego święcenia kapłańskie.
Podczas tej uroczystości święcenia
diakonatu
otrzymał
brat
Patryk.
Zapraszamy Was do modlitwy w intencji
neoprezbiterów i diakona.
2
czerwca
w
sobotę
odwiedzili nas nasi kochani rodzice.
Był to jedyny dzień w roku, kiedy
mogliśmy ich zaprosić do naszych pokoi.
Z tej okazji, po wspólnym obiedzie
specjalnie dla naszych rodziców zagrał
zespół franciszkański Granifer.
Zbliżają się wakacje. Może czas już
pomyśleć o nich. Na pewno spotkamy się
niejednokrotnie na szlaku wspólnych,
franciszkańskich przygód. Propozycji jest
wiele. Nie może nas zabraknąć. Może
spotkamy się na Święcie Młodzieży,
może na spływie kajakowym, może na
Pielgrzymce na Jasną Górę, czy na
innego
rodzaju
rekolekcjach
organizowanych
przez
naszych
duszpasterzy z Góry Św. Anny. Póki, co,
pozdrawiam serdecznie. Niech Pan
obdarzy Was Pokojem!
30
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
br. Oskar
LIST DO CIEBIE
Pokój i Dobro!
Ostatnio
bardzo
często
spaceruję
z
moimi
współbraćmi,
ścieżkami
naszego
przyklasztornego
ogrodu. Fascynujące jest, jak w szybkim
tempie wszystko się zmienia. Jeszcze nie
tak dawno w ogrodzie było szaro i ponuro,
a tu nagle jakby eksplozja, w jednym
momencie wszystko się zazieleniło. Z
dnia na dzień zaczęło się robić coraz
bardziej kolorowo. Piszę to nie dlatego, że
miałbym być romantykiem, ale chcę, abyś
zauważył to, co zauważyłem z moimi
braćmi. Czas niesamowicie pędzi do
przodu. Szybko następują po sobie
tygodnie, miesiące - nie boję się dodać –
lata. „Wczoraj” myśleliśmy, co to będzie
na maturze, co po maturze... Dzisiaj
wspominamy tamte dni. A tu już tak wiele
wydarzyło się od tego czasu.
Pamiętam ten dzień. To były
urodziny mojej mamy. Już byłem po
maturze. Odebrałem kilka dni temu
Świadectwo Maturalne. Oczy miałem
podkrążone. Nie było mi dane przespać
kilka nocy. Nie dlatego, że imprezowałem
po zdanej maturze. Nie mogłem spać z
innego powodu… To było coś w
rodzaju… kiedy otrzymujesz informacje o
będącej w potrzebie bliskiej ci osobie, to
skąd wiesz, że masz ją odwiedzić?
Jedziesz do niej, chociaż sam nie wiesz,
kto to ci podpowiedział. Jak mogłem spać
i nie słuchać, kiedy Ktoś mówi… Myślę,
że zrobiłem niezły prezent urodzinowy
mojej mamie mówiąc, co usłyszałem, i że
odpowiedziałem tak.
Minęły cztery lata. Nie chcę
powiedzieć, że bardziej rozumiem tamte
chwile, bo chyba nigdy nie będę mógł
tego zrozumieć. To pozostanie tajemnicą.
Ale chcę powiedzieć jedno. Mogłem
powiedzieć: Nie! Pewnie, że mogłem. Ale
Jemu, powiedzieć nie - to chyba nie
wypada. Jak można powiedzieć nie
komuś, komu na mnie zależy?
Pytasz czy jestem szczęśliwy?
Jestem bardzo szczęśliwy! Bo jak tu być
nieszczęśliwym, kiedy codziennie modlę
się: Bądź Wola Twoja.
Bardzo
Cię
pozdrawiam.
Pozdrów też bliskich i znajomych.
brat Oskar
[email protected]
P.S.
Może i Tobie dobrze zrobi taki spacer…
31
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Jak spędzamy czas wolny…
W dzień wyjazdowy, każdy z braci
wyjeżdża gdzie chce najczęściej w góry.
tego dnia ja i Patryk też postanowiliśmy
wybrać się w góry. Nie był to jednak
normalny wyjazd w góry, lecz na
rowerach. Nasza przygoda rozpoczęła
się bardzo wcześnie rano, kiedy to
wyjechaliśmy na naszych jednośladach
z klasztoru. Pierwszy odcinek naszej
trasy prowadził na dworzec główny.
Stamtąd pociągiem udaliśmy się do
Wałbrzycha. Po dotarciu na miejsce
krótka rozgrzewka i w drogę… Trasa
wiodła przez górę Chełmiec na
Dzikowiec i dalej do Mieroszowa gdzie
wypiliśmy
przepyszną
kawę
i
posililiśmy
nasze
przemęczone
organizmy. Dzięki temu powrót do
Wałbrzycha był lżejszy pomimo
malutkich - w porównaniu do
poprzednich - wzniesień. Po usunięciu
resztek błota z naszych machin
zajęliśmy miejsca w pociągu, który
zawiózł nas do naszego klasztoru.
Prawie, prawie, bo trzeba było jeszcze
pokonać ostatni dystans: z dworca do
bram klasztoru. To dopiero było
wyzwanie! Co tam góry! A raczej po
całym dniu w górach, to nawet ostatnie
5 km to mordęga.
Jednak jak na twardzieli przystało po
malutkiej
trasie, która wyniosła
zaledwie 53 km, staraliśmy zbytnim
sapaniem i stękaniem nie dawać po
sobie znać. Mała trasa i słabe podjazdy
zachęcają na przyszłość do poprawienia
wyników - więc może jeszcze kiedyś
poprawimy nasze wyniki - żeby nie było
wsty
32
CZASOPISMO UCZESTNIKÓW REKOLEKCJI FRANCISZKAŃSKICH
Download