Zaginiona szklanica Napoleona Napisano dnia: 2015-11-13 17:00:29 Upłynęło ponad 200. lat od wizyty francuskiego cesarza we Lwówku Śląskim, gdzie doszło do niecodziennego wydarzenia. Pamięć o pobycie Napoleona w tym niewielkim mieście latem 1813 r. wspominano jeszcze przez długie dekady. Głównym powodem jednak nie była wygrana bitwa nad wojskami koalicji, lecz… rozbite szkło! Bonaparte na wieść o gromadzeniu się Armii Śląskiej nad Bobrem wydał szereg rozkazów przegrupowujących oddziały do bitwy, jaką chciał wygrać pod miastem. Po opuszczeniu Lubania w sześciokonnym zaprzęgu, skierował się do Lwówka Śl. Cesarz pojawił się tutaj w towarzystwie króla Neapolu, Joachima Murata. Powóz poprzedzała konna gwardia, za nią postępowali ułanie, szaserzy i gwardia neapolitańska. Uroczysty wjazd do miasta Napoleona uświetniło osobiste wręczenie kilku pułkom nowych orłów, które miały zmotywować żołnierzy do krwawej batalii. Następnie Korsykanin skierował się do dwupiętrowej kamienicy radcy Streckenbacha, położonej w południowo-zachodnim narożu górnego Rynku. Po odświeżeniu się po podróży i spożyciu śniadania, Napoleon postanowił zorientować się w położeniu wojsk. Dosiadł swego siwka, po czym skierował się na Górę Sygnałową i dalej na Szpitalną. 21 sierpnia 1813 r., po zakończeniu bitwy nad Bobrem, cesarz udał się na główne pole walki, by zobaczyć, jak wielu poległo jego żołnierzy, a ilu zostało rannych. Rozmawiał tam z mieszkańcami wsi między innymi na temat pochówku francuskich żołnierzy. Następnie zawrócił do Lwówka. Wraz z zachodem słońca Napoleon udał się do domu radcy sądowego Streckenbacha, gdzie miała miejsce uroczysta kolacja. Cesarz zadowolony ze zwycięstwa, raz po raz, popijał swej szklanicy, którą zdobiła grawerowana korona. Nawiązywała ona wyglądem do tej, którą w 1804 roku w katedrze Notre Dame nałożono na głowę Bonapartego. Nagle do pokoju na pierwszym piętrze wszedł goniec z wiadomością o powiększeniu sojuszu Prus i Rosji o Austrię i wkroczeniu wrogiej armii od południa do Saksonii. Zaskoczenie Napoleona było tak wielkie, że wypuścił z rąk ozdobną szklanicę. Według nieco innej wersji cesarz „ze strachu i złości” rzucił na podłogę swoją ulubioną szklanicę. Dźwięk pękniętego szkła wywołał wśród zgromadzonych przerażającą ciszę… Wszyscy spoglądali teraz w kierunku słynnej szklanicy, u której po podniesieniu z podłogi widoczny był brak wizerunku cesarskiej korony. Napoleon po chwili konsternacji potraktował incydent, jako kompletnie nieistotny. Inaczej odebrać to mieli członkowie sztabu oraz właściciel posesji, który po wyjeździe cesarza z Lwówka z radością przekazał mieszczanom znak ten oznacza, że rychło nastąpi kres Napoleona. Materialnym dowodem, iż los przestanie mu sprzyjać miała być pozostawiona szklanica, która po zakończeniu kampanii znajdowała się w domu sędziego Streckenbacha. Co stało się z nią później? Zdaniem pracownika Archiwum Akt Nowych w Warszawie, pod koniec XIX w. szklanicę umieszczono we wrocławskim Muzeum Starożytności. Postanowiłem pójść tym tropem. Okazało się, że w owym czasie nad Odrą powstały dwie podobne placówki. Pierwszą było Królewskie Muzeum Sztuki i Starożytności. Wkrótce potem powstało kolejne - Śląskie Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności. Bezpośrednim sukcesorem dawnych muzeów wrocławskich jest Muzeum Narodowe we Wrocławiu, które przejęło po wojnie zachowane zbiory oraz księgi inwentarzowe. Niestety jego pracownicy nie znaleźli najmniejszych dowodów przetrwania niezwykłej pamiątki. Może dlatego, że historia tego zabytku potoczyła się zupełnie inaczej? Według odnalezionego przeze mnie artykułu z 1893 r. - okazało się, przez długie dekady szklanica była podzielona na dwie części. Mniejszy fragment przechowywała rodzina radcy Streckenbacha w Gryfowie Śl., natomiast reszta była pokazywana turystom we Lwówku Śl. Kolejna wiadomość pochodzi z 1913 r., kiedy to z okazji 100. rocznicy zwycięskiej kampanii antynapoleońskiej na Śląsku wykonano zdjęcie sklejonej szklanicy. Dalej ślad się urywa… Zapewne została zniszczona, ale znamy jej wygląd i za pomocą niewielkich środków można odtworzyć replikę „szklanego symbolu Napoleona”. Próby czasu nie wytrzymała także kamienica, której spał, jadł i naradzał się Bonaparte. Barokowy dom Streckenbacha, nazwany z czasem imieniem i nazwiskiem kolejnego właściciela, przetrwał długie dekady. Niestety budynek został spalony w 1945 r. Kilka lat po jego rozbiórce w latach 50. wzniesiono socrealistyczny blok mieszkalny. Obecnie na parterze tego budynku znajdują się część restauracji „Pod Czarnym Krukiem”… Nap. SZYMON WRZESIŃSKI – lokalny historyk, autor kilkunastu książek. O wojennych epizodach mających miejsce na ziemi lwóweckiej pisał w: „Pogórze Izerskie w cieniu swastyki” (cena od 31 zł, wyd. CB, 2012); „Napoleon nad Bobrem i Kwisą” (cena od 31 zł, wyd. CB, 2013); „Na tropach skarbów i depozytów Trzeciej Rzeszy” (cena od 39 zł, wyd. CB, 2014); „Podziemne sekrety Trzeciej Rzeszy w Sudetach Zachodnich” (cena od 31 zł, wyd. CB, 2015)