Galileusz a Renesans

advertisement
Dariusz Zienkiewicz
Galileusz a Renesans
Streszczenie
W artykule podejmuję problem związku treści wiedzy przyrodniczej z epoką i
charakterystycznym dla niej sposobem myślenia. Analizowane w takim kontekście poglądy
Galileusza wskazują na dużo bardziej - niż wielu badaczy chciałoby przyznać skomplikowane relacje między jednostką, treścią wiedzy a uznanym za charakterystyczny dla
danego okresu stylem myślenia. Z badań tych wynika, iż Galileusz nie jest klasycznym
przedstawicielem myśli renesansowej a wręcz odwrotnie jest postacią bardzo mocno i w
wielu wymiarach z tą myślą skonfliktowaną. Z drugiej strony nie znaczy to jednak, że treść
wiedzy, którą głosi, jest niezależna od czasów w których przyszło mu żyć. Albowiem możliwe
pola odmienności zostały ukształtowane przez prądy intelektualne renesansu i w tym sensie
Galileusz był ich niewolnikiem.
Problem związku treści wiedzy z epoką, w jakiej dana treść została sformułowana, należy do
najbardziej kontrowersyjnych i żywo dyskutowanych we współczesnej filozofii nauki. Jedno
ze skrajnych stanowisk w tym względzie głosi, że treść nauk przyrodniczych jest wynikiem
kontaktu logiki z przyrodą, a nie z ludzkimi umysłami. "Sama przyroda dokonuje selekcji
spośród zbioru praw dostępnych, praw właściwych" (Sady, 1990, s.95). Natomiast "jakość
umysłu, a także jakość środowiska społecznego, w którym umysł ten pracuje, wpływa tylko
na szybkość, z jaką teorie rosną, lecz nie na treść nowo powstających formuł" (Sady, 1990,
s.95). Zatem procesy zachodzące w nauce posiadają pozaludzki charakter, a logika i przyroda
nie pozostawiają nam żadnych alternatyw. "Aczkolwiek ludzkie umysły stanowią środowisko,
w którym teorie naukowe - niczym wirusy w komórce - żyją i mnożą się, to umysły te na
kierunek rozwoju teorii wpływu żadnego nie mają" (Sady, 1990, s.95).
Powyższy model poznania sprowadza podmiot ludzki do roli biernego przekaźnika informacji
między dwoma samoistnymi tworami: logiką i przyrodą. Człowiek jest przekaźnikiem bardzo
niedoskonałym, gdyż zanurzonym w historyczności, która powoduje stałe opóźnianie
przekazu. Gdyby podmiotowość ludzką zastąpić mniej uwarunkowanym historycznie
elementem, to teorie naukowe byłyby treściowo takie same, natomiast ich przeobrażenia,
zgodne z koniecznościami logicznymi i selekcją dokonywaną przez przyrodę, mogłyby
przebiegać z dowolną prędkością, zależną jedynie od jakości przekaźnika. Innymi słowy,
człowiek jest odpowiedzialny za bardzo powolny rozwój nauki, bo gdyby człowiek nie istniał
wraz ze swą historycznością, nauka osiągnęłaby momentalnie doskonałą postać. Być może
ostatnia teza jest paradoksalna, ale czyż tak bardzo nieuprawniona w świetle wcześniejszych
cytatów? Niewątpliwie wypływa z nich wniosek, że historyczność człowieka jest raczej
przeszkodą, aniżeli zaletą w poznaniu, na szczęście nie ma ona w ostateczności wpływu na
treść wiedzy.
Ten pozaludzki, pozaczasowy, pozakulturowy charakter relacji poznawczej jest być może
odpowiednikiem pewnej interpretacji newtonowskiego świata, w której to fakty przyrody
mogą być poznane z dowolną dokładnością i opisane przez logiczne, deterministyczne,
wszystko obejmujące prawa. Potrzebny jest jeszcze Bóg albo Demon, w każdym razie
pozaczasowy absolut, który dokona idealnego połączenia przyrody z logiką praw. Jeśli nawet
czasowość nauki zastąpimy logiką i uznamy trwający ponad 2000 lat proces historyczny za w
rzeczywistości nieistniejący, bo nieposiadający znaczenia dla poznania - to czy naprawdę
takie postępowanie zbliży nas do zrozumienia faktu nauki? Może jednak warto sprawdzić, czy
osobowość twórcy, społeczny kontekst, czas historyczny, mają coś wspólnego z treścią
wiedzy, czy też są dla niej elementami zupełnie przypadkowymi.
Rozważmy kilka kwestii z twórczości Galileusza. Pragnąc lepiej zrozumieć treści kryjące się za
podejmowanymi problemami, nie będę izolował ich od historycznego kontekstu.
Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że próba wpisania treści wiedzy przyrodniczej w szersze tło
jest zawsze zadaniem karkołomnym. Na szczęście zaproponowany sposób postępowania
niczego nie narzuca, niczego nie udowadnia, ponieważ kryje się za nim - jedynie i aż potrzeba zrozumienia. Prawdziwe historyczne badania prowadzą zawsze do niuansowania
naszej wiedzy dotyczącej badanego tematu. Kogo jednak zadowoli wiedza typu: "tak, ale..."?
Badacz szuka schematów, związków logicznych, systematyzuje, szczególnie wtedy, gdy
przedmiotem jego wiedzy jest wiedza. O tym ciągłym. napięciu między niuansowaniem a
schematami musi pamiętać zarówno piszący, jak i czytający dalszą część pracy.
Dwa oblicza renesansu
Relacja między wybitną jednostką a epoką, w której przyszło jej żyć, jest zdecydowanie
niejednoznaczna. Najczęściej historycy charakteryzowali epokę poprzez - ich zdaniem wybitne postacie danego czasu. Odkrywane w ten sposób cechy były następnie rozszerzane
na przynajmniej tę część ówczesnego społeczeństwa, której można było przypisać czynny
udział w szeroko pojmowanej kulturze. Jeśli na przykład E.Cassirer uznał, że podstawowe
cechy pewnej epoki wyrażane są poprzez takie postacie jak: Leonardo da Vinci, Galileusz i im
podobni, to obraz epoki uzyskał odpowiadającą tym postaciom charakterystykę. Zgodnie z tą
drogą postępowania została zakreślona też podstawowa różnica między średniowieczem a
renesansem. Według Cassirera polegała ona na tym, że człowiek średniowiecza pokładał
ufność w Bogu, a człowiek renesansu w sobie samym (Cassirer, 1963, s.70 i dalsze). Ta
najważniejsza różnica zadecydowała o wykształceniu przez renesans nowej hierarchii
wartości, nowych przedmiotów zainteresowań, nowych typów zachowań, w końcu nowego
systemu myślowego. Renesans w wersji Cassirera to epoka twórczej działalności mniejszych i
większych Prometeuszy. Elementy niezgodne z tą wizją uznawane są za nie renesansowe i
najczęściej traktowane jako pozostałości epoki poprzedniej. Nie będę dalej prowadził myśli
tym tropem, albowiem ta wizja renesansu jest ogólnie znana.
Epokę można jednak opisywać z odmiennej perspektywy, pozostawiając początkowo na
uboczu postacie, które najmocniej odróżniają się od ogólnego tła. Sens takiego
postępowania zawiera się w dopuszczeniu myśli, iż być może takie postacie, nie tyle w
najdoskonalszy sposób wyrażają epokę, ale najmocniej, przynajmniej w pewnych aspektach,
poza nią wykraczają.
Imponujące rozmiarem badania nad epoka renesansu, prowadzone z odmiennej niż Cassirer
perspektywy, przedsięwziął J.Delumeau. Z badań tych wynika, że podstawową kategorią, od
której należy rozpoczynać wszelką analizę epoki renesansu, jest kategoria wszechobecnego i
porażającego strachu. Jakże jest to odmienny obraz renesansu od prometejskich wizji
Cassirera. Strach jako podstawowy fakt kulturowy wytwarzał charakterystyczną renesansowi
osobowość i kreował obowiązujące struktury myślowe. Sam strach wywołany był i
potęgowany przez zetknięcie się i wzajemne oddziaływanie trzech ważnych czynników.
Pierwszym był szok kulturowy, jakiego doznawali ludzie tamtej epoki; drugim była
dominująca filozofia - neoplatonizm; trzecim dominująca koncepcja w religii - augustynizm.
Wspólnym ich rezultatem - głębokie przekonanie o spełniającej się wkrótce apokalipsie jako
zadośćuczynieniu za grzechy ludzkości. Strach potęgowany był wśród elity poprzez liczne
książki, wśród mas najbardziej poprzez kazania. W jednym i drugim przypadku, ten kto
odczuwał strach, odczuwał także potrzebę straszenia. W ten sposób rozwijało się
"najpotężniejsze w historii zbiorowe wpajanie poczucia winy" (Delumeau, 1994, s.349).
Szczyt tego wpajania przypada na XVI i XVII wiek. Natomiast absolutnie najważniejszymi pod
tym względem były lata 1550 - 1650. Zasięg, głębokość, czas kultury strachu, były lokalnie
zróżnicowane, lecz jej istotne cechy zauważalne są w całej Europie.
Szok kulturowy związany był ze wzmożoną ruchliwością ludzi, i to we wszystkich wymiarach
znaczenia tego słowa. Szybki, w porównaniu z epoką wcześniejszą, ruch jednostki między
warstwami społecznymi, w sensie awansów społecznych i degradacji, naruszał uznane przez
nią hierarchie, narażał na zetknięcie z odmiennymi niż odziedziczone wartościami. Europa
odkrywa także nowe lądy, spotyka zbudowane inaczej niż własne społeczności. Odkrycia te
nie miały tylko charakteru geograficznego, ale także intelektualny. Zmuszały w chwilach
refleksji do porównań. Wprowadzały zamieszanie w uznany świat niepodważalnych
absolutów. Prowadziły do zwątpienia w rozum i do sceptycyzmu. Coś, co wydawało się
niemożliwe, nagle dla kogoś innego było naturalne. Połączmy tę sytuację z historycznym
pesymizmem wypływającym z filozofii Platona. Dzieje są w niej podporządkowane zasadzie
narastającej powszechnej degeneracji. Upływający czas oddala nas od absolutnych idei. Jeśli
jeszcze do tego dodamy augustyńska koncepcję grzechu pierworodnego, przekonanie, że
wobec Boga wszyscy jesteśmy winni i że nadejdzie dzień, w którym za te winy Bóg ukarze
ludzkość; jeśli dołączymy przekonanie, że za indywidualne zbrodnie Bóg mści się na
zbiorowościach; jeśli dołączymy augustyńską walkę między państwem bożym i państwem
antychrysta, oraz przekonanie, że im bliżej ostatecznego zwycięstwa Boga, tym częstsze
będą zwycięstwa Szatana i tym więcej jego agentów pojawi się na Ziemi (Delumeau, 1986,
s.240-325); to te trzy czynniki w sumie nabierają porażającej mocy i kształtują osobowość
jednostek, społeczności, ich system myślenia i działania praktyczne.
Niewątpliwie już teraz widać wyraźnie, że renesans J.Delumeau różni się od renesansu
Cassirera. Zgoła odmienne elementy charakteryzują według nich tamtą epokę. Prace obu
autorów różnią się w jeszcze jeden sposób. J.Delumeau pragnie pokazać, czym był renesans
dla ludzi renesansu. E.Cassirer opisuje renesans przez pryzmat wybranych osobowości tamtej
epoki, ale akcentuje problemy ważniejsze dla czasów badacza niż dla czasów analizowanych.
Dla kogoś, kogo celem jest zrozumienie epoki, ciekawsza jest pierwsza perspektywa. Tylko
ona pozwala zbliżyć się do sensu, jaki przybierały myśli w danej epoce, a nie do sensu
zredukowanego do współczesnej hierarchii wartości.
Jednostka, treść wiedzy a epoka
Zatrzymując w pamięci możliwe charakterystyki renesansu, przyszedł już czas, w którym
należy zmierzyć się z najważniejszym problemem artykułu, to znaczy, z relacją miedzy
epoką, jej najważniejszymi cechami, a Galileuszem, jego osobowością, myślą. Zgodnie z
przyjętą perspektywą badawczą skłonny jestem na wstępie przychylić się do twierdzenia, że
pod pewnym względem nie było osobowości bardziej obcej renesansowi niż Galileusz.
Twierdzenie to może rodzić zdecydowany protest tych wszystkich, którzy właśnie w
Galileuszu widzą wyraziciela myśli renesansowej. Nieporozumienie bierze się stąd, że to, co
jest typowo renesansowe dla nas, wcale nie musiało być tak odbierane w epoce, o której
rozprawiamy. Taki niestety zabieg niwelowania perspektywy historycznej spotykamy jeszcze
w licznych opracowaniach dotyczących różnych epok. W wyniku tego zabiegu zastosowanego
odnośnie Galileusza, jego konflikt z epoką został przekształcony w konflikt z instytucjonalnym
Kościołem, gdyż w tej perspektywie Kościół reprezentuje wszelkie nierenesansowe prądy.
Podejście to fałszuje w sposób zasadniczy sytuację, jaka miała wówczas miejsce. Kościół nie
był wyjątkiem, przeżytkiem w renesansie, a Galileusz nie był regułą renesansu. Sytuacja
przedstawiała się wręcz odwrotnie. W Kościele syntetyzowała się myśl epoki, z racji jego
struktury i znaczenia uzyskiwała trwały wymiar, a następnie powracała do mas z sankcją
najwyższych elit. W efekcie niewątpliwie wzmacniana była władza kleru nad masami, lecz
sprowadzanie tego efektu do jedynie politycznych, zamierzonych, wyrachowanych, na
każdym kroku obliczonych na poszerzenie władzy celów jest także nieporozumieniem.
Albowiem to właśnie elity, głównie elity Kościoła, zostały najbardziej porażone przez trzy
najważniejsze dla określenia renesansu elementy: szok kulturowy, neoplatonizm,
augustynizm. Nic więc dziwnego, że ich myśli i działania były także określone przez owe
czynniki.
R.Bellarmino nie był osobistym wrogiem G.Bruna czy Galileusza. Nie był także fanatycznym
przeciwnikiem nowej wiedzy. W liście do uczonych Kolegium Rzymskiego, z roku 1611,
napisał: "Również ja sam, posługując się tym przyrządem, (chodzi o lunetę - D.Z.)
obserwowałem pewne cudowne zjawiska dotyczące Księżyca i Wenus. (...) Wasze
Wielebności, biegłe w naukach matematycznych, z łatwością będą mogły mi powiedzieć, czy
te nowe odkrycia znajdują oparcie w wiarygodnych dowodach, czy też stanowią jedynie
bezpodstawne pozory" (Namer, 1985, s.67). R.Bellarmino był wybitnym polemistą,
teologiem, autorem katechizmu, niewątpliwym autorytetem swych czasów. I właśnie dlatego,
że jego myśl była tak mocno związana z epoką, liczne teksty, których był autorem, wyrażają
renesansowe przerażenie losami człowieka na Ziemi, jak i po śmierci. Człowiekowi nie
pozostaje nic innego jak przyznanie się do swej jak najbardziej lichej i grzesznej kondycji. A i
tak później w najlepszym razie czeka go czyściec, w którym główną karą za grzechy jest kara
rzeczywistego ognia. Każdy mógł liczyć, że Bellarmino ostrzeże go przed wkroczeniem na
zgubna drogę prowadzącą prosto ku zatraceniu duszy. "Sądzę, że pan Galileo rozsądnie
będzie czynić, ograniczając się do wypowiedzi ex suppozitione, a nie absolutnych, kiedy
wypowiada się o twierdzeniach Kopernika" (Galileo Galilei, 1987, s.46) [list R.Bellarmino do
Antonia Foscariniego z 12 kwietnia 1615 roku]. Rozsądnie - to znaczy zgodnie z aktualnym
stanem wiedzy, ale także nie narażając się na grzech bluźnierstwa i pychy.
Uznanie swej marności wobec Boga, poczucie winy i grzechu są najzupełniej obce
Galileuszowi. Toczy on nieustającą walkę o przyznanie zaufania wyzwolonemu "ja"
uczonego, które zawsze powinno być najwyższą instancją. Pewność siebie, podkreślanie roli
jednostki, jej wielkości i znaczenia, jest cechą osobowości i twórczości Galileusza, ale nie jest
cechą typową dla renesansu.
Galileusz walkę o wyzwolone "ja" rozpoczął już jako młody uczony w Padwie, gdzie zasłynął
wierszem pod tytułem Przeciwko noszeniu togi. Wiersz ten został odczytany przez starszych
kolegów jako wyzwanie i prowokacja.
Kilka lat później toczy spory, także na drodze sądowej, oskarżając innych o przywłaszczenie
sobie jego osiągnięć naukowych (Koestler, 1980, s.36).
Odkrycie faz Wenus zaowocowało stwierdzeniem: "Przypada mi w udziale - i będzie zataczać
coraz szersze kręgi sława, której mi przysparzają mało w tej materii kompetentni, a za to
trochę głupi książkowi filozofowie" (Namer, 1985, s.62).
Kiedy zostały opublikowane listy jezuity ojca Scheinera (1612) informujące o odkryciu plam
na Słońcu, Galileusz, chociaż nic wcześniej nie opublikował na ten temat, twierdzi, że już od
18 miesięcy obserwuje te plamy, a następnie rozpoczyna walkę o uznanie jego prawa
pierwszeństwa do tego odkrycia. Toczy tę walkę przez kilka lat przy pomocy oręża, jakim
władał najlepiej. Błyskotliwa polemika pełna ironii, kpin, paradoksów, demagogii, przeplatana
jest poważnymi argumentami.
Majstersztykiem umiejętności polemicznych Galileusza jest List do Krystyny Lotaryńskiej. W
tekście tym "ja" uczonego wypowiada się przeciwko wszystkim i wszystkiemu, co by owo "ja"
chciało ograniczyć. "Profesorowie teologii nie powinni przypisywać sobie uprawnień do
rozstrzygania kontrowersji w naukach, których ani nie studiowali, ani nie uprawiali. To nie
byłoby nic innego jak gdyby pewien despota, który nie jest ani lekarzem, ani budowniczym, a
jedynie ma możność decydowania w sprawach wolności innych, podjął się aplikowania
lekarstw i wznoszenia budynków, i przychodziłoby mu to tak samo prosto, jak sprawiania
zagrożenia życia jego pacjentów i bezpieczeństwa jego budowniczych" (Koestler, 1980,
s.442).
Reakcją florenckiego uczonego na dzieło H.Grassiego dotyczące głównie problemu komet
jest praca Waga probiercza (1623). Zarzuca w niej Grassiemu, iż ten pragnie odebrać mu
prawo do sławy, nie wspominając o wkładzie jego - Galileusza - do teorii komet.
W Posłaniu do F.Ingolego (1624) Galileusz przekonuje adwersarza, że w problemach natury
"autorytet człowieka nie ma żadnego znaczenia. (...) Arystoteles był człowiekiem, patrzył
oczyma, słuchał uszami, osądzał umysłem; także i ja jestem człowiekiem, patrzę oczyma i
widzę dużo więcej niż widział Arystoteles" (Galileo Galilei, 1964a, s.77).
Powyższe przykłady niewątpliwie pozwalają ocenić w jaki sposób Galileusz widział rolę
jednostki i jej miejsce w świecie. Wbrew temu co sądzi Cassirer, nie były to poglądy
charakterystyczne dla renesansu. Jak widział siebie i jak widział świat, co było dla niego
ważne, czym żył, jak oceniał i o czym dyskutował człowiek renesansu, doskonalej oddają
Próby M.Montaigne`a. Sprawozdają one powszechne poczucie zagubienia człowieka we
wszechświecie. Odnajdujemy w nich obraz lichego i słabego stworzenia, jakim jest człowiek,
godnego poniżenia i potępienia. "Najbardziej opłakanym i kruchym ze wszystkich stworzeń
jest człowiek, a zarazem najpyszniejszym. Czuje się i widzi pomieszczonym na śmietniku i
gnoju świata, przykutym i przywiązanym do najgorszej, najbardziej umarłej i zmurszałej jego
części na najniższym piętrze domu, najbardziej oddalonym od sklepienia niebios, wraz ze
zwierzętami najpodlejszej kondycji" (Montaigne, 1957, s,140). Nasze zmysły są gorsze i
podlejsze od zmysłów zwierząt. Nasz umysł nie potrafi przeniknąć tajemnic dotyczących nas
samych i najbliższych okolic. Nasza ułomność ogranicza nam wszelki dostęp do wiedzy.
Zresztą nie można spotkać dwóch ludzi, którzy by sądzili jednako o tym samym przedmiocie.
W dziedzinie obyczajów, prawa, moralności, odkrywamy także niepewność wszelkich sądów i
ich subiektywność. Winniśmy zatem uznać słabość wszelkich naszych sądów, pozbyć się
pychy i zaakceptować światło objawienia.
M.Montaigne z przenikliwością uwypuklił to wszystko, co było ważne dla ludzi renesansu.
Szczególnie intrygowały ich kolejne wymiary względności odkrywane w moralności,
prawach, a nawet w nauce. Zgodnie z ich przekonaniami owa względność zaopatrzona
została w konotacje negatywne. Dla elity renesansu wszystko co względne, przemijające,
niestałe, nie mogło być nośnikiem autentycznych wartości. Co więcej, było dla tych wartości
zagrożeniem, ale właśnie dlatego wokół kategorii względności koncentruje się myśl
renesansowa. Względność wywiera na niej porażające piętno. Przeciwko względności
mobilizuje ona wszystkie swoje siły. Kościół jest jedynie jednym z elementów tej krucjaty
przeciwko względności. Jego działania są odpowiedzią na wołanie o ratunek przed ostateczną
zagładą, przed triumfem względności.
Człowiek renesansu to człowiek, którego osacza ze wszystkich stron kategoria względności, a
on stara się dać jej odpór na wszelkie możliwe sposoby. W ostateczności uznaje
niewystarczającą moc w tej walce własnego rozumu i zwraca się ku objawieniu.
Galileusz odpowiada tej charakterystyce jedynie w pewnym stopniu. Także dla niego
najważniejszym przedmiotem rozważań jest względność, ale jego osobowość nie
odzwierciedla osobowości renesansowej. Renesans odkrył względność, natomiast
Galileusz naznaczył ją piętnem własnej osobowości. W jego interpretacji pojęcie
to nabiera nieoczekiwanie konsekwentnych rysów pozytywnych. Można wręcz
mówić o fascynacji Galileusza względnością. Widoczna jest ona wyraźnie w tekście Posłania
do Ingolego Wszelkie występujące tam zasadnicze pojęcia uzyskują charakter względnych i
dzięki temu wyłaniają się przed autorem nowe horyzonty, pojawiają myśli niedostępne dla
krytyków względności. Pracę tę można potraktować jako jeden duży eksperyment myślowy
dotyczący kategorii względności. Nie wiem - stwierdza Galileusz - "co przedstawia sobą
ciężkość, lub, że kula ziemska, tak jak pozostałe ciała niebieskie we wszechświecie, nie jest
ani ciężka, ani lekka" (Galileo Galilei, 1964a, s.91). Nie można doświadczyć ciężkości lub
lekkości inaczej jak w odniesieniu do środowiska. Ciała pozbawione ciężkości to te, które są
jednakowo ciężkie lub jednakowo lekkie jak środowisko, w którym się znajdują.
W wielu miejscach pracy widoczne jest pragnienie relatywizowania wszelkich pojęć. Prowadzi
ono niekiedy do błędów i niejasności. Albowiem Galileusz rozumie względność identycznie we
wszelkich próbach jej szczegółowego wykorzystania. Zasada względności ruchu jest jednym z
aspektów tego powszechnego relatywizowania pojęć.
Eksperymenty myślowe, jakie przytacza Galileusz w przypadku zasady względności, znane
były od dawna. Żadne nowe doświadczenie nie mogło zmienić sytuacji. Jedyne co się
zmieniło, to ogólne znaczenie względności w renesansie i szczególny stosunek do niej
Galileusza. Przyjęcie względności ruchu pozwoliło mu postawić nowe pytania i szukać
odpowiedzi w obszarach nieistniejących dla ludzi, kwestionujących samą zasadność idei
względności. Ta zasadnicza różnica maskowana jest - przez samego Galileusza - formą jego
prac. Dialog Simplicia z Salviatim dotyczący zasady względności jest możliwy tylko dlatego,
że za oboma tymi postaciami kryje się jedna osoba. Wrażenie porozumiewania się pęka jak
bańka mydlana, gdy tylko większe części Dialogu oparte są na rzeczywistych tekstach
perypatetyckich (Galileo Galilei, 1962, s.256-280). Względność pojęć nie mieści się w
strukturze myśli "prawdziwego Simplicia" inaczej, niż jako łamanie podstawowych zasad i
aksjomatów nauki. Dlatego ten fragment dialogu jest co najwyżej podwójnym monologiem i
wskazuje, że antagoniści żyją w dwóch różnych światach i posługują się różnymi językami.
Renesans odkrył względność, lecz tej myśli nie przeniknął. Galileusz wykorzystał
renesansowe odkrycie, a poprzez zasadę względności ruchu wprowadził względność do
struktury wiedzy. Odmienił w ten sposób nie tylko konkretne rozwiązanie szczegółowego
problemu, ale także zapoczątkował całkowicie nową drogę myśli, otworzył przed nią
niedostępne wcześniej rejony, wyzwolił nieznane wcześniej pytania. Czyż widząc te
skomplikowane zależności między jednostką, epoką i jej stylem myślowym, można je
całkowicie pominąć i twierdzić, że nie miały one wpływu na treść wiedzy wówczas powstałej?
Renesansowy platonizm a Galileusz
Często podkreśla się, iż renesansowym czynnikiem, który zdecydowanie wpłynął na
twórczość Galileusza był jego platonizm, szczególnie wykorzystany w kołowej zasadzie
inercji. Takie rozumowanie nie oddaje jednak dobrze struktury i treści myśli Galileusza.
Albowiem jest prawdą, że czynniki renesansowe związane z platonizmem odegrały ważną
rolę w pracy Galileusza, ale była to inspiracja raczej "negatywna". Wyznaczały one możliwe
pola odmienności i właśnie te obszary wykorzystywał autor "Rozmów".
Renesansowy augustynizm wzmacniał zainteresowania neoplatonizmem i bezpośrednio
Platonem, ale kierował je ku pewnym wybranym zagadnieniom. Szczególnie aktualna była
platońska koncepcja człowieka, jego miejsca w świecie i historii świata. Powyższe elementy
łączyły się bezpośrednio z augustyńską wizją. Nie spotykamy się jednak z tymi motywami w
myśli Galileusza. Gruntowana zaś analiza jego wczesnych notatek i pism wykazała - być
może dla wielu badaczy dosyć nieoczekiwanie - bardzo skromną obecność myśli platońskiej
w tych tekstach. W Juweniliach Platon pojawia się jedynie 23 razy, chociaż wielu autorów
cieszy się tam znacznie większymi względami. W późniejszych tekstach Galileusz też
właściwie nie wspomina o Platonie. Tym, co kazało wierzyć w mocno platońskie
zakorzenienie jego myśli, nie było jednak bezpośrednie powoływanie się na Platona, lecz
stosowana metoda badania. Wskazywano, że matematyczno-geometryczny opis przyrody
jest wynikiem pozostawania w tradycji platońskiej. Zbyt prosta to analogia i nie
uwzględniająca ważnych elementów. Platon nie uważał matematyki za narzędzie opisu
podrzędnego świata cieni. Matematyka była u niego jednocześnie strukturą ontologiczną,
metafizyczną. Ktokolwiek przyjmował dziedzictwo myśli platońskiej, przyjmował matematykę
łącznie z pewnymi metafizycznymi poglądami. Jak wielką częścią platonizmu były te
zapatrywania, można przekonać się na przykładzie Keplera, którego platonizm jest
niepodważalny. Według niego, rozmiary, proporcje i budowę świata wyjaśnić miała
kunsztowna konstrukcja sfer wpisanych i opisanych na wielościanach foremnych (Kepler,
1972). We wszystkich swoich pracach próbuje Kepler dokonać wielkiej syntezy, w której
harmonia i muzyka sfer, wyrażona poprzez określone stosunki geometryczne, wyraziłaby całą
możliwą wiedzę. To nie tylko była próba badania inspirowana przez Platona, to była próba na
miarę Platona.
Galileusz odrzuca taką metafizykę liczb i figur geometrycznych. Natomiast z konsekwencją
stosuje matematykę nie tylko do świata planet i gwiazd, świata wyższego, ale także do
świata bytów przemijających, podlegających rozpadowi i zniszczeniu. Powyższe elementy
wskazują, że zbyt łatwo przypisujemy platońskie źródła myśli florenckiego uczonego.
Tak naprawdę, cudowność geometrii i możliwość zastosowania jej do świata bytów
przemijających, odnalazł Galileusz w pracach Archimedesa. Jest to jedyny autor, wobec
którego używa on przymiotnika "boski", jego prace uznaje za "cudowne" i "godne podziwu"
(Galileo Galilei, 1930, s.38), oraz jedyny, którego sam autorytet i "powaga" (Galileo Galilei,
1930, s.181) zdają się być dla Galileusza niekiedy wystarczającymi racjami do przyjęcia
jakiegoś twierdzenia.
Koncepcje Platona i Arystotelesa, mimo poważnych różnic, posiadają także wspólne
elementy, a nawet wspólne niektóre idee przewodnie. Geometria Archimedesa w swym
surowym kształcie była pozbawiona tych filozoficznych konotacji. Pozwalała na uzupełnienie
pojęciami całkowicie nie związanymi zarówno z tradycją arystotelesowską, jak i platońską.
Dzięki temu myśl Galileusza zachowuje dystans, wyróżnia się nie tylko wobec
arystotelesowskiej fizyki, ale także wobec augustyńsko-neoplatońskiej filozofii renesansu.
Oba te czynniki prawie w równej mierze decydowały o zasadniczej nowości treści i formy tej
myśli.
Mniejszych, niż by można było przypuszczać, związków myśli Galileusza bezpośrednio z
Platonem lub z renesansowym platonizmem nie należy maskować pozorami ciągłości tradycji
i logicznego wynikania. Zwrot w kierunku Archimedesa, był próbą, nieważne na ile
świadomą, przekroczenia i zerwania z tradycją, powrotem do źródeł, który w początkowej
fazie wyglądał zdecydowanie jak krok wstecz. Z drugiej jednak strony, fakt, iż tym źródłem
dla Galileusza okazał się Archimedes, nie jest zupełnie przypadkowy, czy też zależny jedynie
od osobistego wyboru.
Platońska wizja harmonii, matematycznego porządku świata, była dla ludzi renesansu
pociągająca i zarazem grzeszna, całkowicie nie do przyjęcia. Pociągająca dlatego, że
poczucie utraty wszelkiego ładu, spójności, porządku tego świata, było tak wielkie, iż każda
próba przywrócenia harmonii przyjmowana była z wielka nadzieją. Z drugiej strony, ogólne
przekonanie o grzesznej kondycji człowieka, życiu w świecie, który jest miejscem zesłania,
upadku, w którym nie odnajdzie się sensu i szczęścia, kazało wierzyć, że odmienne poglądy
mogą być jedynie wynikiem podszeptów szatana. Nie zapomnijmy, że jeden z ważkich
zarzutów stawianych Kopernikowi i Galileuszowi w tym czasie, wyrażał przekonanie, iż
"umieszczenie Ziemi w rzędzie innych planet jest niedopuszczalną nobilitacją Ziemi i
zaludniających ja jestestw, a przede wszystkim człowieka, który ze świata sublunarnego
wprowadzony zostaje w świat nadksiężycowy, nieporównywalnie doskonalszy" (Swieżawski,
1980, S.134). Niewątpliwie tak musieli oceniać zaistniałą sytuację ludzie, uznający fizykę
Arystotelesa i jednocześnie będący w kręgu oddziaływań augustyńsko-neoplatońskiej myśli
renesansu.
Dzięki Archimedesowi Galileusz wyzwolił się w dużym stopniu od wpływów obu tych kręgów
myślowych. Jednocześnie nie odszedł od renesansowego przekonania o potrzebie odszukania
zagubionego sensu świata.
Także w tym wypadku nie sądzę aby można było lekceważyć związek między treścią wiedzy
a epoką, w jakiej dana treść została sformułowana. Nawet jeśli podkreślałem odmienność
myśli Galileusza od dominujących tendencji, to jak znów można było zauważyć, treści tej
odmienności były uwarunkowane przez prądy intelektualne epoki.
Specyfika badań historycznych polega na tym, że nie sposób przeprowadzić powtórnego
eksperymentu z wyeliminowaną jedną zmienną, aby sprawdzić, czy ostateczny wynik uległ
zmianie. Właśnie jednak z tego powodu nie wolno lekceważyć wpływu różnorodnych
czynników na treść wiedzy przyrodniczej, bowiem w ten sposób całkowicie bezzasadnie
pozbawiamy się możliwości zrozumienia zmian, które się w niej dokonują.
Literatura:
Casirrer E., 1963. Indywiduum dnu Kosmos in der Pfilosophie der Renaissance, Darmstadt.
Delumeau J., 1986. Strach w kulturze Zachodu XIV - XVIII w., PAX.
Delumeau J., 1994. Grzech i strach, PAX.
Galileo Galilei, 1930. Rozmowy i dowodzenia matematyczne, Warszawa.
Galileo Galilei, 1962. Dialog o dwóch najważniejszych układach świata: Ptolemeuszowym i
Kopernikowym, PWN.
6. Galileo Galilei, 1964a. Posłanie k Francesco Ingol i w: (Galileo Galilei, 1964).
1.
2.
3.
4.
5.
7. Galileo Galilei, 1964. Izbrannyje trudy, Moskwa.
8. Galileo Galilei, 1987. Schriften, Briefe, Dokumente, Berlin.
9. Kepler J., 1972. Tajemnica Kosmosu, Ossolineum.
10. Koestler A., 1980. Die Nachtwandler, Suhrkamp.
11. Montaigne M., 1957. Próby, Tom II, Warszawa.
12. Namer E., 1985. Sprawa Galileusza, Warszawa.
13. Pomorski J., 1990 /red/ Wartość relatywizmu jako postawy poznawczej, Lublin
14. Sady W., 1990. Rewolucje w nauce jako argument przeciwko relatywizmowi, w:
(Pomorski J.,/red/, 1990).
15. Swieżawski S.,1980. Dzieje filozofii europejskiej XV wieku. Tom V. Wszechświat,
Warszawa.
Download