Ks. Zbigniew Sobolewski Kult Miłosierdzia Bożego W pierwszą niedzielę po Wielkanocy przypada Święto Miłosierdzia Bożego. Zostało ono ogłoszone przez papieża Jana Pawła II podczas kanonizacji siostry Faustyny w 2000 r. jako wypełnienie prośby Chrystusa. Przekazała ona również obietnicę związaną z tym świętem: „W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św. dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar...”(Dzienniczek, 699). O swoich przeżyciach duchowych z 28 kwietnia 1935 r. związanych z tym świętem Faustyna pisze tak: „Niedziela Przewodnia, czyli święto Miłosierdzia Pańskiego, zakończenie Jubileuszu Odkupienia. Kiedyśmy poszły na tę uroczystość, serce mi biło z radości, że te dwie uroczystości z sobą są tak ściśle złączone. Prosiłam Boga o miłosierdzie dla dusz grzesznych. Kiedy się kończyło nabożeństwo i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa i promienie te rozeszły się na cały świat. Wtem ujrzałam jasność niedostępną na kształt mieszkania kryształowego, utkanego z fal jasności nieprzystępnej żadnemu stworzeniu ani duchowi. Do tej jasności trzy drzwi - i w tej chwili wszedł Jezus w takiej postaci, jako jest na tym obrazie, do onej jasności - w drzwi drugie, do wnętrza jedności jest to Jedność Troista, która jest niepojęta nieskończoność. Wtem usłyszałam głos Święto to wyszło z wnętrzności miłosierdzia mojego i jest zatwierdzone w głębokościach zmiłowań moich. Wszelka dusza wierząca i ufająca miłosierdziu mojemu dostąpi go - cieszyłam się niezmiernie dobrocią i wielkością Boga swego (Dzienniczek, 420). Kult Bożego Miłosierdzia, żywy w Kościele współczesnym, nie wyczerpuje się jedynie w obchodzeniu tego święta. Wierni modlą się, odmawiając koronkę, litanię i nowennę do Miłosierdzia Bożego, przekazane przez św. Faustynę. Niemalże we wszystkich kościołach katolickich na świecie można spotkać obraz Chrystusa miłosiernego z napisem „Jezu, ufam Tobie!”. Co sprawia, że ten „największy przymiot Stwórcy”, jakim jest miłosierdzie, spotyka się z tak wielką czcią? Dlaczego współczesny Kościół tak ochoczo garnie się do Miłosierdzia Bożego? Myślę, że odpowiedzi na te pytania należy szukać zarówno w treści nabożeństwa do Miłosierdzia Bożego, jak też i w sytuacji współczesnego świata. Nauka przekazana przez Faustynę w jej „Dzienniczku”, będąca zapisem objawień prywatnych, przemyśleń i modlitwy świętej, pociąga swoją prostotą i głębią. Faustyna przypomina o miłosiernym obliczu Boga. O tym, że jest On Ojcem, który, widząc swe dzieci w potrzebie, ratuje je. Miłosierdzie oznacza podnoszenie słabego człowieka z jego upadków. Jest dziełem wyzwalania z niewoli grzechu. Cierpliwym, mozolnym przywracaniem człowieka Bogu. Poprzez pochylenie się nad grzesznikiem Bóg miłosierny odnawia w nim „swój obraz i swoje podobieństwo” i nadaje nowy blaski dziecięctwu Bożemu, pomniejszonemu przez zło. Faustyna, propagując kult Bożego Miłosierdzia, jedynie z nową mocą wydobywa na światło dzienne prawdę wiary objawioną w słowie Bożym, stale obecną w nauczaniu Kościoła. Trafia na podatny grunt ludzkich serc. Pobodnie i Jan Paweł II pisząc encyklikę o miłosierdziu Bożym, chciał, aby jego słowa „przybliżyły wszystkim tę tajemnicę, stając się równocześnie żarliwym wołaniem Kościoła o miłosierdzie, którego tak bardzo potrzebuje człowiek i świat współczesny” (Dives in misericordia nr 2). Kult Miłosierdzia Bożego rozwija się na wszystkich kontynentach także dlatego, że człowiek współczesny bardzo potrzebuje miłosierdzia. Obraz Boga, który przebacza i podnosi, który kocha bezwarunkowo i szuka grzesznika, jest bliski oczekiwaniom współczesnych ludzi. Czasy, w których żyła św. Faustyna, nie należały do najłatwiejszych. Tak też i jest obecnie. Były one naznaczone widmem tragedii, do jakiej może doprowadzić ludzkość jej nędza materialna i moralna, upadek wiary i obyczajów. Podobnie i dzisiaj. Ludzie potrzebują w tych trudnych, pełnych zamętu czasach miłości bezgranicznej i bezinteresownej, miłości przebaczającej, która „nie pamięta złego” i „nie unosi się gniewem”. Miłosierdzie jest odpowiedzią Boga na sytuację, w jakiej znalazła się współczesna ludzkość. Bóg pełen miłosierdzia Bóg jest „bogaty w miłosierdzie” (Ef 2,4). Potwierdzenie tej prawdy znajdujemy już w Starym Testamencie. Świadomy swej grzeszności naród wybrany zawsze odwoływał się do miłosierdzia swego Zbawcy. „Z ważniejszych wydarzeń i tekstów biblijnych można tu przytoczyć początek epoki Sędziów (por. Sdz 3,7-9), modlitwę Salomona z okazji poświęcenia świątyni (por. 1 Krl 8,22-53), prośbę proroka Micheasza o przebaczenie (por Mi 7,18-20), Izajaszowe orędzie pocieszenia (por. Iz 1,18; 51,4-16), modlitwę wygnańców (por. Ba 2,11-3,8), odnowę Przymierza po powrocie z wygnania (por Ne 9). (...). Bóg miłuje Izraela miłością szczególnego wybrania, podobną do miłości oblubieńca (por np. Oz 2,21-25; Iz 54,6-8) i dlatego przebacza mu winy, przebacza nawet zdrady i niewierności. (...) w mowach proroków miłosierdzie oznacza szczególnie potęgę miłości, która jest większa niż grzech i niewierność ludu wybranego” (Dives in misericordia nr 4). Miłosierdzie Boże w pełni objawiło się w Nowym Testamencie w osobie Jezusa Chrystusa. W Nim zraniona grzechem ludzkość mogła dotknąć prawdy o tym, że „Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale by się nawrócił i żył” (zob. Ez 18,23). Miłosierdzie Boże objawiło się w nauczaniu i dziełach Jezusa. Uzdrawiał chorych, wskrzeszał umarłych, odpuszczał grzechy, wyzwalał z niewoli zła. Swoimi przypowieściami zachęcał do ufności w Boże przebaczenie (zob. Łk 15). Najpełniej jednak miłosierdzie Boże objawiło się w tajemnicy Krzyża. „Krzyż stanowi najgłębsze pochylenie się Bóstwa nad człowiekiem, nad tym, co człowiek - zwłaszcza w chwilach trudnych i bolesnych - nazywa swoim losem. Krzyż stanowi jakby dotknięcie odwieczną miłością najboleśniejszych ran ziemskiej egzystencji człowieka, wypełnienie do końca mesjańskiego programu, który kiedyś Chrystus sformułował w synagodze w Nazarecie (por. Łk 4,18-21), a potem powtórzył wobec wysłanników Jana Chrzciciela (por. Łk 7,20-23)” (Dives in misericordia nr 8). Bóg jest miłosiernym Ojcem, dlatego posłał swego Syna do grzesznego świata. W Nim zapragnął przybliżyć się do człowieka, by uczynić możliwym nasze pojednanie i powrót. Bóg sprawiedliwy Czasami zdarza się, że Boże miłosierdzie przeciwstawia się sprawiedliwości Stwórcy. Jakby Bóg sam w sobie był rozdwojony. Trzeba pamiętać, że oba te przymioty podkreślają Jego zaangażowanie w dzieło zbawienia człowieka. Sprawiedliwość i miłosierdzie są w Nim zjednoczone tak bardzo, że nie można ich oddzielać. Pan Bóg jest taki sam, zarówno wtedy, gdy okazuje się sprawiedliwy w działaniu, jak i wtedy, gdy pozwala doświadczyć miłosierdzia i przebaczenia. Celem jednego i drugiego objawiania się Ojca jest dobro człowieka. Lękamy się Bożej sprawiedliwości (jakby była niesprawiedliwa?). Ten przymiot nas zatrważa i zniechęca. Warto sobie postawić pytanie: dlaczego? Czyżbyśmy zachowywali się jak słabo uczący się uczeń, nie lubiący klasówek? Trzeba lękać się, by nie nadużywać Bożego Miłosierdzia. Nie może ono stać się „alibi” dla trwania w grzechu i braku nawrócenia. To, że Bóg jest miłosierny wobec nas, nie oznacza, że jest Mu obojętne, jak żyjemy. Boża cierpliwość winna pobudzać nas do poprawy, zmiany życia, troski o zbawienie. W żadnym wypadku nie może usprawiedliwiać lenistwa duchowego. Chciałbym to podkreślić, gdyż czasami można odnieść wrażenie, że kult Miłosierdzia Bożego służy uspokojeniu sumień i zachowaniu „status quo” grzesznika. Miłosierdziem Bożym żyć będę Kultu Miłosierdzia Bożego nie możemy ograniczać do modlitwy. Gdyby tak było, wtedy sprowadziłby się on jedynie do pewnej formy pobożności. Tymczasem jest wezwaniem do solidarności i miłości braterskiej. Byłoby źle, gdybyśmy zapominali o tym, że miłosierdzie Chrystusa wyrażało się w Jego postawie wobec tych, których spotykał. Było czynem. Chrystus uzdrawiał, przebaczał, wskrzeszał umarłych, pocieszał strapionych, upominał grzeszących. Obowiązek bycia miłosiernymi wobec bliźnich mocno podkreślił sam Jezus. Podczas jednego z objawień powiedział siostrze Faustynie: „Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć ani wymówić, ani uniewinnić” (Dzienniczek, 742). On też zapewnił, że: „Jeżeli dusza nie czyni miłosierdzia w jakikolwiek sposób nie dostąpi Mojego miłosierdzia w dzień sądu” (Dzienniczek, 1317). W tych dwóch jasnych wypowiedziach Jezusa odnajdujemy kryteria sądu ostatecznego: z Ewangelii Mateusza (r. 25) oraz echo obietnicy, że „miłosierni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7). Tak więc czciciele Miłosierdzia Bożego winni praktykować dzieła solidarności z bliźnimi. Mają być wrażliwi na potrzeby ubogich materialnie i duchowo. Trzeba żyć miłosierdziem, a nie tylko czcić je i przyzywać dla siebie. Miłosierdzie okazywane bliźnim jest zarazem miłością ofiarowaną Chrystusowi, formą kultu Boga „bogatego w miłosierdzie” (Ef 2,4) i źródłem zbawczych zasług. Nie jest zatem kwestią sprawiedliwości ziemskiej, owocem ludzkich uczuć czy efektem przezwyciężenia egoizmu indywidualnego bądź społecznego, ale kwestią wiary i zbawienia.