IDEA SZCZĘŚCIA U ŚWIĘTEGO TOMASZA Z AKWINU W edług Tomasza z Akwinu ludzkie pragnienie posiada wpisany w swą naturę pęd do dobra i szczęścia. Pragnienie owo nie znajduje jednak całkowitego zadowolenia w dobrach, które odnajduje w świecie. Dobra cząstkowe są bowiem przemijalne i niedoskonałe. Dlatego nie mogą one nasycić pragnienia, które – jak powie Akwinata – z natury swojej chce posiąść szczęście nieutracalne i pełne. Dla Tomasza z Akwinu pytanie o szczęście jest pytaniem niebanalnym. Szczęście, będąc bowiem ściśle powiązane z kondycją ludzką – z przeznaczeniem i celem człowieka, ujawnia naturę i sens ziemskiego istnienia. Idea szczęścia w nauce św. Tomasza to nie tylko, ani nie przede wszystkim, idea filozoficzna, lecz w pierwszym rzędzie idea religijna – wyrażona językiem metafizyki, nacechowana wiarą chrześcijanina w to, że szczęście, do którego zmierza istota ludzka, to nie szczęśliwość jakakolwiek, lecz radość nieskończona i wieczna. Owo religijne „naznaczenie” Tomaszowej idei szczęścia wiarą w istnienie niekończącego się, wiecznego szczęścia jest wynikiem tego, że Tomasz z Akwinu jest nie tylko filozofem, ale – jak powie Marie-Dominique Chenu – przede wszystkim wiernym synem Kościoła i teologiem. Dlatego św. Tomasz z Akwinu porzuca czysto filozoficzne teorie szczęścia. Szczęście bowiem, jeżeli ma być prawdziwe – czyli niekończące się i zupełne – musi wiązać się z osiągnięciem dobra, które jest nieskończone. A skoro jedynym dobrem mogącym w pełni zaspokoić pragnienie szczęścia jest Bóg – ponieważ tylko On jest dobrem doskonałym – więc tylko Bóg może dać szczęście zupełne i nieutracalne. Analizując układ Sumy teologicznej – najbardziej reprezentatywnego i poczytnego dzieła św. Tomasza – dostrzegamy, że problem szczęśliwości jest w dziele tym potraktowany szczególnie. Świadczy o tym układ Sumy, który – jak powie wspominany już wyżej wielki miłośnik Tomaszowej nauki Marie-Dominique Chenu – jest oparty na schemacie emanacji i powrotu, w centrum którego stoi zagadnienie szczęścia. I tak, pars prima Sumy traktuje o Bogu jako tym, od którego wszystko się zaczyna i do którego kiedyś wszystko powróci. Pars secunda Sumy rozpoczyna powrót do Boga – jako celu i przeznaczenia człowieka, w centrum którego stoi zagadnienie szczęścia. Pars tertia – ostatnia część Sumy – to sprecyzowanie owego powrotu do Boga, którym dla chrześcijanina jest Chrystus. Gdy mowa o szczęściu i o szczególnym miejscu tej idei w konstrukcji Sumy, inny dominikanin – Theodor Pinckaers – powie, że nauka o szczęśliwości stanowi centralny punkt teologii moralnej i teorii czynów Tomasza z Akwinu. Dlatego nie jest przypadkiem, że Traktat o szczęściu znajduje się na samym początku partis secundae Sumy teologicznej. Wytyczenie bowiem celu człowiekowi – czyli szczęścia osiągalnego w oglądzie i miłowaniu Boga – pozwala budować św. Tomaszowi teorię uczynków i moralności, czyli drogę powrotną wiodącą nas do Boga-szczęścia. Teoria moralna św. Tomasza opiera się zatem na teorii szczęśliwości, a nie na teorii obowiązku, o czym zapominają nawet chrześcijańscy badacze, paradoksalnie akcentując w moralności nakazy i zakazy, nie zaś to, co mobilizuje wolę do działania, czyli dobro i szczęście. W tym sensie – zauważa Pinckaers – Traktat o szczęściu był niestety przemilczany i usuwany z nauki o moralności. Czym jednak będzie owo szczęście, które dla Akwinaty ma tak wielkie znaczenie? Teoria szczęśliwości Tomasza z Akwinu nie jest ani zawiła, ani – jak często stara się to mylnie przedstawić – „nieprzystosowana” do świadomości współczesnego odbiorcy. Intuicje o szczęściu, jakie posiada św. Tomasz, są bowiem wyrazem tendencji i przemyśleń, które obserwujemy już u Platona, Arystotelesa, św. Augustyna i w Biblii, a które są aktualne także i dziś. Idea szczęścia św. Tomasza nie jest oczywiście „zbieraniną” i kompilacją cudzych poglądów. Akwinata posiada własny, sprecyzowany pogląd na to, co nazywamy szczęściem. Należy jednak zauważyć, że idea szczęścia Tomasza z Akwinu – jak każda idea – wykazuje pewnego rodzaju ciągłość, czyli jest osadzona w pewnej tradycji. Tradycją tą będzie przede wszystkim wspomniana już tradycja chrześcijańska, lokująca szczęście w dobru miary nieskończonej – Bogu. Na drugim miejscu dopiero osadzimy arystotelesowską tradycję filozoficzną, którą Akwinata – pomimo niekłamanej sympatii do Arystotelesa – i tak przekracza, tworząc i osadzając w centrum swojej filozofii niespotykane i nieznane w metafizyce arystotelesowskiej pojęcie, mianowicie pojęcie esse. Jak rysuje się więc idea szczęścia w nauce Tomasza z Akwinu, będąca równocześnie żywą do dziś i wręcz szablonową odpowiedzią chrześcijaństwa na pytanie o szczęście? Co lub kto może dać według tej nauki szczęście niekończące się, zupełne i ostateczne? W pierwszej części drugiej partii Sumy teologicznej, traktującej właśnie o szczęściu, a zatytułowanej Cel ostateczny, czyli szczęście oraz uczynki ludzkie, zwraca uwagę powiązanie idei szczęścia z problemem ostatecznego celu i przeznaczenia człowieka. Sam tytuł rozważań sugeruje bowiem, że tym, do czego przeznaczony jest człowiek, jest szczęście, lecz nie jakiekolwiek, bo ostateczne. Analizy celowości dadzą zatem św. Tomaszowi fundament, na którym zbuduje on swoją ideę ALMA MATER 65 szczęścia wiecznego, gdyż cel ostateczny to nie cel jakikolwiek, na szczęście, które można osiągnąć przez ich posiadanie. Stąd lecz taki, który definitywnie zakończy ludzkie poszukiwanie poszukiwanie dóbr jest wyrazem jednego istotowo pożądania szczęścia. szczęścia. Przy czym nie jest konieczna bieżąca świadomość Zanim Akwinata zapyta jednak o cel ostateczny, postawi ze strony człowieka, że pragnie on szczęścia. Nie trzeba więc najpierw pytanie bardziej podstawowe: czy pewnym jest, że myśleć o celu ostatecznym, podobnie jak idąc drogą, nie trzeba ludzka natura i ludzkie działania są celowe? Jaki sens miałoby myśleć o każdym kroku, aby dojść do celu. Człowiek nie musi mówienie o celu ostatecznym człowieka, gdyby okazało się, że zatem świadomie pożądać dobra doskonałego – szczęśliwośczłowiek nie działa celowo, a jego natura i sposób działania są ci. „Mechanizm” pragnienia działa bowiem samoczynnie, jedynie dziełem przypadku? a moc pierwszego zamierzenia zawsze prowadzi człowieka Odpowie: człowiek z całą pewnością działa celowo. Ludz- – świadomego lub nieświadomego owego „mechanizmu” – do kie działanie jest bowiem poprzedzone pewnym rozważaniem szczęścia. Człowiek zawsze pragnie więc szczęśliwości, a tym w umyśle. Poprzez owo rozważanie samym pożąda dobra najwyższego. człowiek roztrząsa przedmiot działaZnakiem tego jest codzienne pragnienia, a więc to, co zostanie osiągnięte nie dóbr, w których wola nie znajduje poprzez daną czynność. Rozważając pełnego zadowolenia, poszukując ów przedmiot, człowiek stawia sobie szczęścia w coraz to nowych dobrach przed oczyma cel, który chce zrealizocząstkowych. wać. Dlatego też możemy stwierdzić Wypada teraz zapytać, czym jest owo dobro dające nieskończone szczęś– powie św. Tomasz – że człowiek cie, do którego tak uparcie – zdaniem działa dla jakiegoś celu. Tomasza z Akwinu – zmierza ludzkie Uzasadniając tezę, że człowiek pragnienie? działa ze względu na cel, Akwinata Święty Tomasz chce wykazać, że wskazuje także na istnienie moralności, szczęście ostateczne nie może polegać która jeżeli ma być sensowna, a system na posiadaniu dóbr jakichkolwiek, czyli nagród i kar zasadny, musi opierać się takich, jakie spotykamy na co dzień. Nic na uznaniu wolności i celowości dziabowiem, co znajdujemy tutaj, na Ziemi, łań ludzkich. nie zaspakaja w pełni naszego pragnieCzy istnieje jednak jakiś jeden, ostateczny cel ludzkich dążeń? nia szczęśliwości. Dowód? Codziennie Zdaniem św. Tomasza postęp pragniemy coraz to nowych dóbr, pomiw nieskończoność w szeregu celów jest mo że zdobywamy i realnie posiadamy niemożliwy. Widać to jasno po tym, że te, które zamierzyliśmy posiąść. każde pożądanie i działanie posiada Jakie dobra uważa św. Tomasz za jakiś początek i koniec. Postęp w nieniewystarczające? W Sumie teologiczskończoność nie jest więc możliwy nej znajdziemy cały „spis” takich dóbr, z żadnej strony. Zawsze istnieje bowśród nich bogactwo, cześć, sławę, Carlo Crivelli, św. Tomasz z Akwinu wiem coś pierwszego i coś ostatniego. władzę, wszelkie dobra cielesne, rozDlatego też bez celu ostatecznego, czyli szczęścia wiecznego, kosz, a nawet dobra duszy. Czytając tę część Sumy teologicznej niczego – jak twierdzi św. Tomasz – nie można by pożądać, (Sth, I–II, 2 można właściwie ograniczyć się do artykułu 8, gdyż nie istniałoby praźródło poruszające pożądanie, czyli to, noszącego tytuł Czy szczęście człowieka polega na jakimś dobru ze względu na co pożądamy poszczególne dobra. Mało tego. stworzonym? Tu bowiem św. Tomasz ujawnia powody, dla któNie można by też ukończyć żadnej czynności, ponieważ nie rych odmawia zasadniczo każdemu dobru ziemskiemu – także istniałby żaden ostateczny kres działania. W konsekwencji dobrom duchowym – możliwości ostatecznego wypełnienia wszystkie czynności człowieka pozostawałyby nieukończone, ludzkiego pragnienia szczęścia. Oto owe powody: co jest dla niego absurdalne. Szczęście to nieutracalne posiadanie doskonałego dobra, Dziś ulegamy jednak złudzeniu, że każde nasze działanie które zaspakaja całkowicie i trwale ludzkie pragnienie, wyjest zakończoną, odseparowaną od innych, jednostkową i tyl- kluczając równocześnie wszelkie braki i zło. Człowiek posiada ko jednostkową czynnością. Rozumienie ludzkiego działania zatem naturalny odruch, by posiąść takie dobro, które zupełnie uległo zatem „atomizacji” – na co zwraca uwagę chociażby uciszy jego pragnienie, i mieć gwarancję, że go nie utraci. Pinckaers. Tomasz z Akwinu patrzy jednak na człowieka i na Inaczej trawi go obawa i lęk. A stan trwogi i niedosytu jest jego działanie całościowo. Dlatego widzi, że działanie, które sprzeczny ze szczęśliwością w pełnym tego słowa znaczeniu. nie kończy się jakimś jednym, ostatecznym kresem, to działanie Do zupełnej szczęśliwości potrzeba zatem, aby dobro dające niezakończone. szczęście było miary nieskończonej. Dlatego szczęście ziemskie W tym miejscu po raz kolejny dotykamy doniosłości płynące z posiadania dóbr ziemskich nie jest szczęściem ostaproblematyki szczęścia. Dla Tomasza z Akwinu pragnienie tecznym. Zupełnej szczęśliwości nie może bowiem towarzyszyć poszczególnych, cząstkowych dóbr jest wyrazem głębiej żaden, nawet najmniejszy, brak. Nietrudno się domyślić, że dla Tomasza z Akwinu dobrem leżącego pragnienia jakiegoś doskonałego dobra, będącego „motorem” i pierwszym źródłem czy, inaczej, prapoczątkiem miary nieskończonej jest Bóg. Tylko bowiem Bóg jest nieskażoludzkiego ruchu pragnienia. Dóbr szuka się bowiem ze względu ny żadnym brakiem. Jest On czystą doskonałością pozbawioną 66 ALMA MATER jakichkolwiek ułomności i dlatego – jako nieskończona doskonałość i dobro nieskończone – jedynie Bóg jest w stanie sprostać wymogowi ludzkiego pragnienia szczęścia. We wszystkich zaś innych bytach spotkamy skazę niedoskonałości i braku. Pora zanalizować teraz samo pragnienie szczęścia. Jak zaznaczyliśmy już, ludzkie poszukiwanie szczęścia ma zakodowany w sobie odruchowy pęd do jakiegoś dobra miary nieskończonej. Pragnienie szczęścia nosi zatem w sobie pewną „zakodowaną” informację o istnieniu jakiegoś transcendentnego obiektu, zdolnego zaspokoić tęsknotę do szczęścia. Istotnymi dla naszych rozważań będą słowa św. Tomasza: niemożliwe jest, aby pragnienie naturalne było próżne. Otóż naturalnym pragnieniem człowieka jest posiąść dobro kończące ruch pragnienia, a zatem być szczęśliwym. A ponieważ dobrem kończącym definitywnie ów ruch jest dobro najwyższe, stąd ze słów Akwinaty wyciągnąć możemy wniosek, że niemożliwe jest, by pragnienie zjednoczenia się z doskonałym dobrem pozostało na zawsze niespełnione. W tym miejscu powstaje jednak pytanie, czy gdyby Bóg nie istniał, możliwe byłoby zrealizowanie tego podstawowego dążenia ludzkiej natury? Czy kiedykolwiek ziściłoby się pragnienie szczęścia? Wniosek, który narzuca się sam, jest oczywisty: naturalne pragnienie szczęścia musi mieć realną szansę dotarcia do dobra dającego szczęśliwość, to zaś oznacza, że możemy postulować realne istnienie obiektu pragnienia, czyli dobra najwyższego. Dlatego istnieją obecnie próby zbudowania dowodu eudajmologicznego na gruncie filozofii św. Tomasza z Akwinu. Naturalne pragnienie szczęścia komunikuje nam bowiem nie tylko to, że jesteśmy nakierowani na jakieś dobro natury nieskończonej, ale także i to, że dobro takie musi istnieć. Zaznaczyć jednak należy, że w swoich pismach św. Tomasz nie formułuje nigdzie takiego dowodu. Nie robi tego przede wszystkim dlatego, że w dowodzeniu istnienia Boga uznaje i stosuje jedynie argument kosmologiczny. W jaki jednak sposób naturalne pragnienie dobra, które wpisane jest w ludzką naturę, może stać się argumentem na istnienie Boga? Punktem wyjścia są tutaj między innymi przytaczane już słowa Akwinaty o niemożliwości niezaspokojenia pragnienia naturalnego: naturale autem desiderium non potest esse inane. Jeśliby jednak intelekt i wola nigdy nie miały dojść do Boga – ich naturalnego przedmiotu poszukiwań – z tego prostego powodu, że obiekt ostatecznej tęsknoty by nie istniał, to wówczas filozoficzna zasada mówiąca o tym, że to, co naturalne, z konieczności musi być zaspokojone, zostałaby niespełniona. Stąd też fenomen ogólnoludzkiego dążenia do szczęścia wskazuje na to – jak się sądzi – że dążenie do szczęścia winno zostać zrealizowane. To zaś implikuje istnienie obiektu zdolnego zaspokoić owo naturalne pragnienie szczęścia. Jeśli zatem naturalne pragnienie szczęścia nie ma pozostać próżne, Bóg musi istnieć. Nie wydaje się bowiem, aby natura wszystkich istot jednego gatunku – mowa tu oczywiście o gatunku ludzkim – charakteryzowała się poszukiwaniem szczęścia lub, inaczej, jakiegoś nieutracalnego, doskonałego dobra, gdyby dobra tego nie można było posiąść. Z pewnością zaś nie można by go posiąść, gdyby dobro owo nie istniało. Pomimo tego więc, że nie każdy świadomie utożsamia najwyższe dobro z Bogiem, to jednak każdy – zdaniem Akiwnaty – w istocie zmierza do jego osiągnięcia. Z pewnością znajdą się głosy krytyczne skierowane przeciwko sensowności argumentu na istnienie Boga w ogóle, jak i przeciwko zarysowanemu tutaj argumentowi eudajmologicznemu w szczególności. Otwartość umysłu, która musi cechować każdego badacza idei, powinna jednak zwrócić naszą uwagę na pewną codzienną intuicję kryjącą się w każdym ludzkim – a więc także i naszym – dążeniu do szczęścia. Brzmi ona: pewnym jest, że zupełnego szczęścia nie dają spotykane w świecie dobra cząstkowe. Poucza o tym pragnienie, które codziennie szuka i zmierza do czegoś innego niż dobra, które już zdobyło i posiada. Czy nie ma więc racji św. Tomasz, twierdząc, że tym, co może dać szczęście zupełne, jest jedynie jakieś dobro miary nieskończonej? Czy sensowna byłaby obecność w jednostce ludzkiej pragnienia, które nigdy nie miałoby się ziścić? Czy nie byłoby to pragnienie „ułomne” – daremne i „złośliwe” – bo nigdy niesięgające swojego celu, a mimo to dręczące cały rodzaj ludzki, a więc każdą bez wyjątku ludzką jednostkę? Czy nie jest zatem zasadne uznanie, że natura ludzka jest celowa, a cel ów osiągnie kiedyś w jakimś realnie istniejącym dobru, z konieczności miary nieskończonej? Według Tomasza z Akwinu człowiek w sposób naturalny pragnie szczęśliwości. Szczęście zaś to osiągnięcie dobra pełnego, definitywnie i ostatecznie kończącego ruch pragnienia. Póki pozostaje zatem coś jeszcze „do upragnienia”, dążenie do szczęścia pozostaje nieuciszone. Dlatego, aby szczęście było zupełne, pragnienie musi zostać uciszone dobrem miary nieskończonej, a posiadanie owego dobra musi być nieutracalne. Zauważyć należy, że w zależności od tego, jakiej odpowiedzi udzielimy na pytanie o szczęście – co nie idzie jednak w parze z uznaniem sensowności eudajmologicznego dowodu – wybierzemy tym samym „automatycznie” metafizykę sensu, dobra i celowości lub metafizykę przypadku i bezssensu, która będzie stać u podstaw nie tylko struktury osoby ludzkiej i teorii działania, ale i konstrukcji całej otaczającej nas rzeczywistości. Fakt ten wskazuje po raz kolejny na doniosłość problematyki szczęścia. Idea szczęścia pozostaje bowiem spleciona z tak doniosłymi dla filozofii zagadnieniami jak teoria celu, problem wolnego działania, zagadnienie dobra, problematyka pragnienia i naturalnych skłonności człowieka. Monika Klaja LITERATURA W. Bassler, Die Kritik des Thomas von Aquin am ontologischen Gottesbeweis, Köln 1970. M.-D. Chenu, Św. Tomasz z Akwinu i teologia, Kraków 1997. E. Gilson, Elementy filozofii chrześcijańskiej, Warszawa 1965. E. Gilson, Tomizm. Wprowadzenie do filozofii św. Tomasza z Akwinu, tłum. J. Rybałt, Warszawa 1960. S. Gradl, Deus beatitudo hominis. Eine evangelische Annäherung an die Glückslehre des Thomas von Aquin, Leuven 2004. S. Kowalczyk, Człowiek i Bóg w nauce św. Augustyna, Warszawa 1987. S. Kowalczyk, Filozofia Boga, Lublin 2001. R. Leonhardt, Glück als Vollendung des Menschseins. Die beatitudo – Lehre des Thomas von Aqiun im Horizont des Eudämonismus – Problems, Berlin – New York 1998. S.T. Pinckaers, Źródła moralności chrześcijańskiej. Jej metoda, treść, historia, Poznań 1994. R. Schönberger, Thomas von Aquins „Summa contra gentiles”, Darmstadt 2001. Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna. Cel ostateczny, czyli szczęście oraz uczynki ludzkie (1–2, 1–21), Londyn 1962. Tomasz z Akwinu, Dysputy problemowe o dobru o pożądaniu dobra i o woli, Lublin 2003. ALMA MATER 67