golubie wieś której nie ma wersja polska m

advertisement
Historia zapisana w krajobrazie
Tereny, przez które będziemy się poruszać to obszary złożone pod
względem historycznym, kulturowym, a także interesujące pod względem
przyrodniczym. Od dawien był to obszar pograniczny, który kształtowali
Jaćwingowie, Prusowie, Mazurzy, Litwini, Niemcy i Polacy. Czasy,
do których się przeniesiemy, sięgają okresu międzywojennego, kiedy
Golubie należały do Prus Wschodnich, a poprzez swoje specyficzne,
nadgraniczne położenie, pełniły dość ważną dla Niemców rolę. Granica
państwowa przebiegała wówczas na południowych peryferiach
miejscowości. Decydowało to w dużej mierze o jej charakterze, a także
rozgrywanych tu wydarzeniach.
O funkcjonowaniu wsi świadczy kilka elementów nadal widocznych
w krajobrazie. Nie trzeba wcale odwoływać się do specjalistycznych źródeł
lub posiadać szczegółowej wiedzy historycznej na temat Golubi, aby
samemu stać się ich odkrywcą. Jak zatem odczytywać krajobraz?
Wystarczy uważnie obserwować, by dostrzec dowody poświadczające
o istnieniu tu dużej wsi:
- czytelny układ kilku krzyżujących się dróg - odzwierciedla dawne
rozplanowanie miejscowości
- pozostałości fundamentów domów, budynków gospodarczych oraz
zachowane piwnice - ich nagromadzenie świadczy o intensywności
osadnictwa i dużej gęstości zaludnienia
- pięć starych przedwojennych cmentarzy z inskrypcjami w języku
niemieckim na mogiłach - liczba cmentarzy dowodzi wielkości
miejscowości, a zamieszczone daty i nazwiska mówią o dawniejszej
przynależności do Prus
- pomnik ku czci poległych żołnierzy – jeden z nielicznych w pełni
ocalałych obiektów w Golubiach
- dwa wiadukty drogowe nad dawnym torowiskiem kolejowym budowane były przy osadach, by ułatwić mieszkańcom bezpieczne
dotarcie do miejscowości sąsiadujących
- ruiny dworca kolejowego - tylko w większych miejscowościach
funkcjonowała stacja
Golubie, wieś której nie ma
Ścieżka historyczno-przyrodnicza
Siła natury
W naszych stronach spotkać można miejsca, które człowiek odstąpił
przyrodzie. Po latach, a często wiekach jego panowania ziemia powróciła
pod wpływy największej siły, jaką jest siła natury. W miejscach tych dziś
tylko stare drzewa szumią o dawnych czasach, kiedy ludzie o świcie w pola
do pracy wychodzili, a z podwórek gospodarstw dobiegał gwar bawiących
się dzieci. W miejscach tych jedynie układ pól, pastwisk, dróg i zarysy
fundamentów dawnych gospodarstw przypominają o istnieniu niegdyś
potężnej wsi. Wsi, której nie ma…
Golubie - dawna wieś, w największym swoim rozkwicie licząca 420
mieszkańców, obecnie nie zamieszkana. Jest największą wyludnioną wsią
w okolicach Puszczy Rominckiej. Dziś, przy pomocy źródeł
historycznych, w tym starych planów i map, możemy spróbować na
chwilę wrócić do przeszłości oraz poszukać tego, co pozostało
i przypomina o minionych czasach. Możemy też spojrzeć na (już tylko)
miejsce, zwane Golubie, gdzie przyroda rozwija się dalej i wypełnia puste
miejsca pomiędzy ruinami.
Zapraszam Was na sentymentalną wędrówkę przez Golubie, te dawniejsze
i te obecne.
1
-
wylesienie terenu, zdziczałe drzewa owocowe, rośliny ruderalne,
miejsca pozyskiwania torfu - przyrodnicze dowody działalności
człowieka
Jak widać interpretując krajobraz można po części odtworzyć historię
danego obszaru. Aby jednak poznanie to było pełniejsze zachęcam do
prześledzenia przystanków naszej ścieżki, które oprócz zagadnień
historycznych, zawierają również treści przyrodnicze.
maszynami rolniczymi i spirytusem przemysłowym. Po zakończeniu
działań wojennych miejscowość po raz pierwszy znalazła się w granicach
Polski. Do wyludnionej wsi zaczęli napływać polscy osadnicy z sąsiednich
gmin powiatu suwalskiego. Pod koniec lat 70-tych Golubie zamieszkiwało
10 rodzin. Jednak peryferyjne położenie osady, brak dobrych dróg
dojazdowych i wiążące się z tym znaczne trudności komunikacyjne były
powodami ponownego wyludniania się wsi. Ostatni mieszkańcy opuścili
Golubie w latach 1982-83. Pozostawione bez opieki domy stały się
przedmiotem licznych grabieży i szybko popadały w ruinę. W roku 1986
odziały ZOMO wykonujące na terenie całej gminy prace rekultywacyjne
oczyściły teren wsi usuwając mury i ściany nie użytkowanych zabudowań.
Po Golubiach pozostały wspomnienia, które nadal żyją w pamięciach ich
mieszkańców zarówno polskich, jak i niemieckich.
Cztery wieki Golubi
Wszystko zaczęło się w drugiej połowie XVI wieku, po utworzeniu Prus
Książęcych. Dokładna data lokacji wsi nie jest znana, przypuszczalnie był
to rok 1564. Potwierdzona jest informacja, że w 1599 roku Johann
Saborowski wykupił tu cztery włóki, a wieś została nazwana od jego
nazwiska Sabrofken. W tym czasie powstała większość obecnie
istniejących wsi na tych terenach, a całą akcją osadniczą nadzorował książę
Albrecht Hohenzollern. Jednocześnie obszary położone kilka kilometrów
na południe swoją kolonizacją objęła królowa Bona. Zatem Sabrofken już
wtedy znalazły się na pograniczu dwóch państw. Początkowo były
niewielką wsią, liczącą na początku XVIII wieku 5-6 gospodarstw. W roku
1780 zaczęto używać nazwy Gollubien i Klein Gollubien. Nazwy te
wywodziły się od nazwiska Henryka i Pawła Gołębi (Golumby). Wiek
następny, a szczególnie jego druga połowa, przyniósł gwałtowne
ożywienie i największy rozkwit miejscowości. W roku 1867 zanotowano
największą liczbę ludności w historii Golubi. Liczyły one 424
mieszkańców, którzy zamieszkiwali około 100 gospodarstw
i wielkościowo były porównywalne do ówczesnych Dubeninek. W okresie
międzywojennym w Golubiach swoją siedzibę znalazło kilka instytucji.
Funkcjonowała tu żandarmeria i posterunek celny, mieściła się też poczta,
szkoła, leśnictwo i stacja kolejowa. Niedługo przed wybuchem drugiej
wojny światowej we wsi mieszkało 307 osób. Nazwa Gollubien została
przechrzczona na Unterfelde i taka pozostała do końca roku 1944.
W okresie drugiej wojny w tutejszej karczmie odbywały się spotkania
przemytników polskich i niemieckich. Handlowano płodami rolnymi,
2
powstanie, podobnie jak całego otaczającego krajobrazu, wiąże się
z wpływem ostatniego zlodowacenia, czyli zlodowacenia bałtyckiego.
Wójtowa Góra to przykład wzniesienia kemowego. Powstało ono przez
nagromadzenie osadów lodowcowych w szczelinach miedzy bryłami
martwego lodu, oddzielonego od lądolodu w czasie jego topnienia.
Wzgórze ma kopulastą formę i wznosi się 26 metrów ponad okoliczny
teren. Zbudowane jest z piasków ze żwirami i głazami, które stanowiły
podstawę do wykształcenia się niezbyt urodzajnych gleb bielicowych.
Z tego względu wzgórze porasta bór sosnowo-świerkowy, typowy dla
obszaru Puszczy Rominckiej. Jednak za czasów niemieckich granica
Puszczy przesunięta była nieco na północ, tak że wzniesienie było
całkowicie bezleśne. Z jego wierzchołka musiał rozciągać się piękny widok
na okolice.
Ciekawostką jest, że Wójtowa Góra stanowi najwyższe nazwane
wzniesienie na terenie Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej.
Wzgórze liczy bowiem 271,6 m n.p.m. (według źródeł niemieckich nawet
273,4 m n.p.m.). Nie jest jednak najwyższym w okolicach Golubi.
Za nami, na południe od wsi ciągną się wzgórza osiągające wysokość 295
m n.p.m. Rozpościera się z nich szeroka panorama na cztery strony świata,
a brak dużego zalesienia umożliwia obserwację urozmaiconej rzeźby.
Za czasów niemieckich u podnóża tych wzniesień zbudowane zostały
bunkry, których pozostałości jeszcze dziś można odnaleźć przy drodze
prowadzącej do wsi Prawy Las.
Przystanek 1. Pozostałości stacji kolejowej.
Naszą sentymentalną wędrówkę po wsi zaczynamy w miejscu, gdzie przed
laty stał dworzec kolejowy. Stąd mieszkańcy wysiadający z pociągu
udawali się do swoich domów, drogą wzdłuż której my też zaraz
podążymy.
Dworzec kolejowy w Golubiach wzniesiony został w latach 20-stych
XX wieku. Obok niego wzniesiono dwa budynki przystacyjne
z mieszkaniami służbowymi dla pracowników kolei. W obrębie stacji linia
była dwutorowa. Pierwsze pociągi zatrzymywały się tu w 1927 roku.
Niestety budynek dworca nie zachował się do czasów obecnych.
Pozostałością po dawnej stacji są zarośnięte betonowe fundamenty
(prawdopodobnie rampa) widoczne przy samej drodze. Podążając na
wschód, w kierunku centrum wsi, po przejściu około 200 metrów, w lewo
odchodzi leśna droga dawniej wiodąca do Maciejowięt (Matztal). Warto
w nią skręcić i spojrzeć w dół. Okazuje się, że jesteśmy na jednym z dwóch
dobrze zachowanych wiaduktów drogowych wzniesionych nad dawnym
torowiskiem. Pod wiaduktem pociągi jeździły w głęboko wykopanym
wąwozie rozcinającym niewielkie wzniesienie terenu. Dzięki temu
przebieg torowiska jest tu dobrze widoczny. Wystarczy tylko trochę
wyobraźni, aby zobaczyć przejeżdżający pod nami pociąg. Żelbetonowy
wiadukt, na którym stoimy, posiada cztery, niewielkie przęsła, ma płaskie
sklepienie, a jego balustrady od strony zewnętrznej zdobione są płytkimi
prostokątnymi wnękami. Drugi wiadukt drogowy, ciekawszy pod
względem architektonicznym, zlokalizowany jest trochę dalej na wschód.
Dojść do niego można po przejściu naszą drogą wiodącą ze stacji
kolejowej w kierunku wsi jeszcze 800 metrów, a następnie skręcając
w lewo na dużym rozwidleniu w kierunku Puszczy (jest to przystanek 3).
Przystanek 3. Wiadukt drogowy nad dawnym torowiskiem.
Jesteśmy na drugim wiadukcie drogowym w Golubiach. Droga po nim
biegnąca prowadziła i nadal prowadzi do wsi Degucie (Zapfengrund).
Wiadukt ten różni się znacznie od pierwszego, który widzieliśmy
nieopodal stacji kolejowej. Posiada sklepienie łukowe, dzięki czemu
wydaje się być starszy i zyskuje przez to na atrakcyjności. Nawierzchnia
wiaduktu wyłożona jest pruskim brukiem. Oba wiadukty zbudowane
zostały najprawdopodobniej w latach 20-tych XX wieku. Ich obecność
potwierdza istnienie wsi.
Przystanek 2. Widok na Wójtową Górę.
Zanim ponownie dotrzemy do torowiska warto na chwilę zatrzymać się
i spojrzeć w kierunku Puszczy Rominckiej. Przed nami wznosi się
Wójtowa Góra (Waitowas-Berg, Weiβberg) – zalesione wzniesienie, które
obserwować można z nieomalże każdego miejsca w Golubiach. Jej
3
Od miejsca, w którym stoimy, w kierunku północnym rozciąga się obszar
Parku Krajobrazowego Puszczy Rominckiej, a przebieg linii kolejowej
wyznacza jego południową i wschodnią granicę. My udamy się teraz na
południe, z powrotem w kierunku centrum wsi.
Podobnych konstrukcji spotyka się wiele na obrzeżach Puszczy.
Konieczność ich wznoszenia była spowodowana urozmaiconą rzeźbą
terenu, a także dbałością niemieckich władz o dobrą komunikację
i bezkolizyjne przemieszczanie się miejscowej ludności. Konstrukcje
budowane były we wszystkich wsiach, w miejscach przecinania się linii
kolejowej z rzekami lub drogami, nawet tam, gdzie dana droga
doprowadzała tylko do jednego gospodarstwa. Lecz skąd w ogóle wzięła
się idea budowania linii kolejowej na tak trudnym i wymagającym
ogromnych nakładów finansowych terenie? Przebieg linii kolejowej był
równoległy do przebiegu ówczesnej granicy państwowej, a linia miała
mieć znaczenie strategiczne. Miała między innymi zabezpieczać
wschodnią granicę Prus, służyć do przewozu wojsk i miejscowej ludności
oraz pełnić rolę linii towarowej. Odgałęziała się w Botkunach
(Botkuhnen) od linii Gołdap-Olecko i okrążała Puszczę Romincką od
południa, wschodu, a następnie od północy docierając do miejscowości
Gusiew (Gumbinnen), położonej obecnie po stronie rosyjskiej. W Polsce
ostatnią miejscowością, przez którą linia została poprowadzona były
Żytkiejmy (Szittkehmen). Linia budowana była dwuetapowo. Pierwsza
część prac miała miejsce przed pierwszą wojną światową, do roku 1912,
druga przypadła na lata międzywojenne 1923-27. Na odcinku Botkuny –
Żytkiejmy wzniesiono łącznie 10 stacji kolejowych oraz kilkadziesiąt
wiaduktów i mostów. Oczywiście błędne są pogłoski jakoby nigdy nie była
ona wykorzystana. Na opisanym odcinku pociągi kursowały do roku
1944. Golubie połączenie kolejowe z Botkunami i Gusiewem uzyskały
w roku 1927. Torowisko zostało rozebrane z końcem drugiej wojny
światowej przez oddziały Armii Czerwone, a szyny zostały wywiezione
w głąb Rosji.
Dziś po dawnej linii zachowanych jest wiele pozostałości. Są to nie tylko
budynki dworcowe, mosty i wiadukty, ale także rzeźba terenu wzbogacona
o ziemne nasypy kolejowe oraz wzgórza porozcinane malowniczymi
wąwozami. Z upływem lat przebieg dawnego torowiska wtopił się
w krajobraz na tyle naturalnie, że dodatkowo go urozmaica, a spacer
wzdłuż niego stanowi nie lada atrakcję.
Przystanek 4. Plan dawnej wsi Golubie
Doszliśmy do poprzecznej szerokiej drogi wiodącej z Wysokiego Garbu
(Bergerrode) do Orlińca (Adlersfelde), stanowiącej niegdyś zasadniczą oś
osadniczą wsi. Wzdłuż niej rozciągała się zwarta zabudowa, na którą
składało się około 20 gospodarstw. Pozostałe zabudowania tworzące
liczne niewielkie przysiółki rozproszone były w promieniu do 2 km od
centrum wsi. Doprowadzały do nich pojedyncze drogi, których zarys
widoczny jest miejscami i obecnie. Część zabudowy znajdowała się po
drugiej stronie torów kolejowych tuż pod lasem. Między innymi był tam
budynek leśniczówki leśnictwa Gollubien. Niestety po wojnie uległ on
spaleniu.
4
Historyczny plan Golubi
z 1939 roku.
Źródło: Rothe W.,
Ortsatlas der Dőrfer der
„Rominter Heide“ in der
Landskreisen „Goldap und
Stallupőnen“ in Ostpreussen,
Gotzberg-Henstedt, 1995
5
Wiąże się z nim krążąca między ludźmi poruszająca historia: Otóż pewnej
zimy, w czasie wojny, drogą z Golubi w stronę Prawego Lasu szła młoda
kobieta z dzieckiem na rękach. Mróz był na tyle silny, a ona na tyle
wyczerpana, że nie zdołała iść dalej. Przystanęła na chwilę pod wzgórzem,
aby odpocząć. Zamarzła. Synek szczęśliwie ocalał. Po latach jako dorosły
już człowiek wrócił do Golubi, by uczcić pamięć matki symbolicznym
nagrobkiem...
Bukiet sztucznych kwiatów oraz stan nagrobka sugerują, że jest on nadal
przez kogoś odwiedzany.
Ponad pomnikiem wznosi się okazała sosna i modrzew. Drzewa jako
symbol długowieczności zawsze towarzyszyły cmentarzom. W Prusach
sadzono najczęściej graby, dęby, lipy i tuje, choć spotyka się też inne
gatunki. Popularnym krzewem ozdobnym, masowo występującym na
dawnych cmentarzach ewangelickich, jest śnieguliczka biała
Symphoricarpos albus. Osiąga ona wysokość 1-2 metrów, jest gęstym
krzewem tworzonym przez liczne odrośla, ma niewielkie okrągławe lub
eliptyczne liście, o barwie ciemno zielonej i charakterystyczne białe,
okrągłe owoce o długości do 1 cm. Śnieguliczka lubi stanowiska
piaszczyste i kamieniste. A że jest krzewem mało wymagającym
i odpornym na suszę, łatwo się rozprzestrzenia zakrywając swoimi gałęźmi
stare groby, niejednokrotnie skutecznie uniemożliwiając ich zobaczenie
lub dotarcie do nich. Jeśli w czasie swoich wędrówek napotkamy na
zwarte kępy śnieguliczki, jest to dla nas sygnał, że w miejscu tym
najprawdopodobniej znajduje się cmentarz.
Tak się dzieje również w przypadku cmentarza w Golubiach, masowo
porośniętego tym krzewem. Gdy spróbujemy ostrożnie przedostać się
przez gęstwinę z pewnością zdołamy odkryć kilka starych mogił.
Zazwyczaj miały formę betonowego obmurowania wypełnionego
w środku ziemią. W głowach znajdowała się tablica na podmurowaniu lub
żelazny krzyż, często ażurowy. Na jednej z mogił widnieje słabo czytelne,
wykute w kamieniu nazwisko Kraft 1902-1934. Być może jest to ktoś
z rodziny kowala Krafta mieszkającego w Golubiach koło poczty, którego
gospodarstwo zaznaczone jest na historycznym planie osady?
Historyczny plan wsi Golubie prezentujący stan na rok 1939 z godną
podziwu starannością odtworzył w swojej książce Ortsatlas der Dörfer der
„Rominter Heide” doktor Wolfgang Rothe.
Plan wzbogacony jest o obszerną legendę zawierającą wykaz nazwisk
gospodarzy poszczególnych posesji, a także ich zawody i pełnione funkcje.
Opisane ponadto zostały wszystkie budynki użyteczności publicznej.
Analizując ich przeznaczenie można domniemywać o dużym znaczeniu
wsi. Potwierdzają one również wielofunkcyjność Golubi, która typowa
jest dla większych, prężnie rozwijających się osad. Z planu dowiadujemy
się, że przed wojną w Golubiach funkcjonowała szkoła (oznaczona literką
G) zlokalizowana przy drodze na Wysoki Garb (Bergerrode) oraz poczta
(J) mieszcząca się w centrum wsi przy pomniku. Nieopodal od miejsca,
w którym stoimy znajdowała się karczma (I) i kuźnia (F). W zachodniej
części wsi funkcjonował posterunek celny (B), a budynek żandarmerii
(M) znajdował się przy drodze w kierunku Puszczy. Niestety żaden z tych
obiektów nie przetrwał do dziś, czasem widoczne są tylko fundamenty.
Przy pomocy planu udamy się teraz w kierunku dawnego cmentarza
w Golubiach. Na naszym skrzyżowaniu wybieramy drogę prowadzącą na
wschód i po kilku metrach skręcamy z niej w prawo.
Przystanek 5. Dawny cmentarz ewangelicki.
Podążamy szeroką drogą w stronę wsi Prawy Las. Na wzgórzu przed nami
widać kępę starych drzew – dawny cmentarz ewangelicki. To dość
charakterystyczny element pruskiego krajobrazu. Cmentarze lokowane
były zazwyczaj na śródpolnych, piaszczystych wzniesieniach. Taki wybór
miejsca pochówku miał istotny wymiar symboliczny. Ludzie nie
odgraniczali się od świata zmarłych, ale dążyli do zachowania z nim
łączności. Na cmentarze wybierali miejsca dobrze widoczne z ich domów.
Umiejscowienie grobu na wyniesieniu terenu wyrażało ponadto oddanie
czci osobie zmarłej.
Najbardziej widocznym, już z daleka bielącym się nagrobkiem,
usytuowanym na samej skarpie wzgórza jest nagrobek o współczesnej
Formie, z inskrypcją: Janina Zaniewska Żyła lat 32 Zm. 25 II 1942 r śm.
trag. Pokój jej duszy.
6
Po przeciwnej stronie drogi, którą tu przyszliśmy, na południowym skraju
niewielkiego lasu widać kilka wyróżniających się wielkością drzew. Tam
również znajduje się cmentarz, największy spośród pięciu, jakie są
w Golubiach. Zachowały się na nim pojedyncze nagrobki i krzyże, w tym
jeden żelazny krzyż z płaskorzeźbą anioła i słabo czytelnym napisem
Auguste Moos (?) geb. 1.11.1831 gest. 8.1.1907. Nie prowadzi tam jednak
żadna ścieżka, dlatego my cofniemy się w kierunku centrum wsi, by
zobaczyć, co jeszcze ocalało.
Gemeinde Gollubien, czyli pomnik ku czci żołnierzy z gminy Golubie
poległych w działaniach wojennych w latach 1914-1918.
Pierwotnie pomnik otoczony był ogrodzeniem, a tablica na nim
umieszczona była większa i zawierała wykaz nazwisk osób poległych.
W okolicach niemieckie pomniki z okresu pierwszej wojny zachowały się
również przy kościele w Dubeninkach oraz w Żytkiejmach. Obelisk
w Golubiach jest najlepiej zachowanym elementem dawnej wsi. Warto na
chwilę zatrzymać się przy nim, złożyć kwiaty i pomyśleć o tym, co minęło.
Udając się dalej na wschód, po lewej stronie drogi będziemy mijać wiele
ruin w postaci fundamentów po dawnych gospodarstwach. Zatrzymamy
się przy jednych z nich.
Przystanek 6. Pomnik z pierwszej wojny.
Przy głównej drodze wiodącej niegdyś przez wieś stoi kamienny pomnik.
Ma on kształt masywnego czworobocznego obelisku wzniesionego na
prostopadłościennym fundamencie. Pomnik wykonany został
z miejscowego surowca - ciosanych kamiennych bloków, łączonych
zaprawą, nie jest otynkowany. Na elewacji od strony drogi umieszczona
jest niewielka tablica z napisem w języku niemieckim Zum Gedanken der
Einwohner von Gollubien-Unterfelde. Gollubien - Unterfelde 7.1.1996,
co w języku polskim oznacza Ku pamięci mieszańców Gollubien-Unterfelde.
Gollubien-Unterfelde 7.1.1996.
Data umieszczona na tablicy
nie oznacza bynajmniej czasu
zbudowania obelisku. Został
on
bowiem
wzniesiony
znacznie wcześniej i dobrze
pamięta okres pruski. Tablica
dziś widniejąca ufundowana
została
przez
Niemców,
urodzonych na tych terenach
przed wojną i wizytujących
w Golubiach w 1996 roku.
Sam pomnik powstał zaraz po
pierwszej wojnie światowej.
Jak podają źródła historyczne
był to Kriegerdenkmal für die
Gefallenen 1914-1918 in der
Przystanek 7. Mieszkańcy – kim byli i jak żyli
Znaczna część mieszkańców przedwojennych Golubi trudniła się
rolnictwem. Praca nie należała do lekkich, gdyż okoliczne ziemie były
niezbyt urodzajne i w dodatku bardzo kamieniste. Hodowano zwierzęta:
konie, krowy, owce i trzodę chlewną. Sporo osób pracowało w lesie, przy
wycince i zrywce drewna. Inni zajmowali się rzemiosłem i pracą
w usługach lub instytucjach państwowych. Jak podaje historyczny wykaz
mieszkańców wsi byli wśród nich urzędnicy celni, żandarmi, nauczyciel,
urzędnik pocztowy, inkasent, księgowy, kolejarze, kowale, stolarze,
karczmarz, krawiec, murarz, rybak, a nawet treser psów.
Spróbujmy uruchomić naszą wyobraźnię i przenieść się w tamte czasy.
Stoimy na głównej drodze w Golubiach, sami. Dawniej przemieszczało się
tędy wielu ludzi. Dzieci biegły gromadką ze szkoły, starsza pani szła na
pocztę, by wysłać list do syna, a ktoś inny prowadził konia do kuźni. Przed
wojną droga ta zabudowana była gęsto od strony północnej, dom stał przy
domu. Przeciwległa strona była znacznie luźniejsza, a pomiędzy
zabudowaniami widać było pola i łąki oraz pojedyncze oddalone od wsi
domostwa. Łącznie w 1939 roku we wsi istniały 53 gospodarstwa.
Typowe gospodarstwo niemieckie zbudowane było na planie
czworoboku. Dom mieszkalny był drewniany lub murowany, często
z czerwonej cegły. Miał spadzisty, wysoki dach, kryty czerwoną dachówką.
Do głównych drzwi zazwyczaj doprowadzało kilka schodów. Obok stały
budynki gospodarcze, najczęściej budowane z okolicznego, pospolitego
7
surowca, czyli kamienia polnego, czasem z cegły lub z drewna. Z kamienia
budowano również piwnice o charakterystycznym kształcie i sklepieniu
łukowym, przykrywane warstwą ziemi. W Golubiach zachowało się wiele
pozostałości fundamentów budynków oraz kilka piwnic, w całkiem
dobrym stanie. Z drogi jednak nie widać zbyt wiele. Lepiej wejść na
ścieżki wijące się wśród ruin i ostrożnie przejść od gospodarstwa do
gospodarstwa.
hibernacją. Temperatura ich ciała spada do zaledwie kilku stopni
Celsjusza, a wszystkie procesy życiowe są bardzo spowolnione. Aby
jednak zwierzę mogło bezpiecznie dotrwać do wiosny musi znaleźć sobie
odpowiednią kryjówkę. Odpowiednią, czyli taką, w której jest ciemno,
zacisznie, gdzie panuje niska (ale nie spadająca poniżej 0˚C) temperatura.
Właśnie takie warunki panują w ziemiankach, przydomowych
kamiennych piwnicach przysypanych warstwą ziemi. Nietoperze
przylatują jesienią do takich piwnic, wciskają się w niewielkie szczeliny
pomiędzy cegłami i kamieniami, i tam spędzają zimę. Podczas zimy
nietoperz zużywa zapasy zgromadzone w tkance tłuszczowej. Niekiedy
budzi się ze snu. Temperatura ciała wtedy wzrasta, a funkcje życiowe
przebiegają znów w szybszym tempie. Nietoperz może wówczas przenieść
się do kolejnej szczeliny w piwnicy lub polecieć do innej znanej sobie
kryjówki. W czasie każdego przebudzenia nietoperz spala zapasy o wiele
szybciej niż podczas hibernacji. Każda dodatkowa pobudka to strata
sporej części energii, której może nie wystarczyć na przeżycie do wiosny.
Piwnica, przy której stoisz, została odremontowana z myślą
o nietoperzach. Brak drzwi oraz klap na okna powodował, że w piwnicy
hulał przeciąg, a zimą temperatura wewnątrz piwnicy spadała poniżej 0° C.
Schronienie to z roku na rok stawało się coraz mniej dogodne dla
nietoperzy. Po remoncie panują tu warunki takie, jak w przydomowych
piwnicach, wciąż użytkowanych przez człowieka. Nietoperze mogą tu
bezpiecznie spędzić całą zimę. W okresie tym piwnice nie są udostępnione
do zwiedzania ze względu na zapewnienie hibernującym nietoperzom
ciszy i spokoju.
Przystanek 8. Czy ktoś jeszcze tu mieszka?
Wbrew pozorom są jeszcze mieszkańcy, którzy nigdy nie opuścili Golubi
i wciąż tu mieszkają. Nie są to bynajmniej ludzie... Są to zwierzęta, które
niegdyś towarzyszyły człowiekowi i nadal wykorzystują resztki ludzkich
siedzib. Do takich zwierząt należą nietoperze. Prowadzą one skryty tryb
życia i często niezauważone przez człowieka mieszkają tuż obok, na
strychu lub w piwnicy. Wprawdzie w Golubiach nie ma już strychów, ale
pozostały jeszcze piwnice.
Wszystkie gatunki nietoperzy żyjące w Polsce są owadożerne. Zimą, gdy
nie ma owadów, nietoperze zapadają w głęboki sen zimowy zwany
Być może ktoś zapyta: Po co to wszystko? Dlaczego tak martwimy się
o nietoperze? Są to zwierzęta podlegające ścisłej ochronie gatunkowej,
ponadto niektórym gatunkom nietoperzy zagraża wyginięcie. Nietoperze
są zwierzętami długowiecznymi, ale charakteryzują się niską
rozrodczością. Samica rodzi tylko raz do roku 1 lub 2 młode. Dużym
zagrożeniem dla życia tych zwierząt jest stosowanie na szeroką skalę
środków chemicznych trujących owady. Dbając o uprawy, człowiek
mimowolnie niszczy pokarm nietoperzy. W ciągu stosunkowo długiego
życia nietoperza, w jego organizmie mogą nagromadzić się olbrzymie
8
gnieżdżą się w Puszczy Rominckiej. Mogą tu spokojnie polować nie
niepokojone przez człowieka. Z kolei drobne krzewy dają schronienie
mniejszym ptakom. Wśród różnokolorowej roślinności łatwiej się ukryć
zarówno zającom, jak i coraz rzadziej spotykanym kuropatwom, czy
zagrożonym wyginięciem przepiórkom.
W naturalnych zagłębieniach terenu zbiera się woda tworząc niewielkie
bajorka. Często sprowadzają się w takie miejsca bobry. Tamują stare
kanałki i powstrzymują odpływ wody. Dzięki temu powstają naturalne
zbiorniki małej retencji. Woda utrzymuje się w takich bajorkach przez cały
rok, stając się idealnym miejscem do rozrodu płazów. Przydomowe stawy
nie nadają do tego. Mają strome brzegi, a nie mają płycizn, na których
kijanki mogłyby wygrzewać się i chronić przez rybami. Płytkie, zamulone
oczka śródpolne są idealnym miejscem do rozrodu płazów. Szybko
nagrzewają się, co sprzyja rozwojowi jaj i larw. To nie przypadek, że
właśnie w tym oczku występują i rozmnażają się gatunki zagrożone
wyginięciem: kumak nizinny i traszka grzebieniasta. Jeżeli wiosną
usłyszycie jednostajny, wysoki głos „umm, umm, umm”, dobiegający od
strony bajorka, to właśnie kumaki przystąpiły do godów.
ilości substancji toksycznych powodując w końcu choroby i śmierć
zwierzęcia.
Przystanek 9. Ugory
Pozostawiliśmy już zwartą zabudowę wsi za sobą. Tereny, na które teraz
patrzymy, były niegdyś polami uprawnymi lub pastwiskami. Obecnie
dominują tu ugory, a tylko niewielkie fragmenty są wciąż koszone lub
spasane.
Wiele osób nie lubi ugorów. Równe bruzdy po oraniu, dokładnie
skoszona łąka, czy rzędy łanów zboża, cieszą ich oko. Natomiast na
ugorach królują rude krzaki, brunatne kłosy traw, suche kłącza bylin. Czy
ugory są gorsze od pól? W przeciwieństwie do pól uprawnych, ugory
tętnią życiem. Do „głosu” dochodzą gatunki roślin, które nie tolerują
koszenia. Wzrasta różnorodność gatunków. Bogactwo roślin pociąga za
sobą różnorodność świata bezkręgowców, niewidoczny na pierwszy rzut
oka „mikrokosmos”: mrówki, dzikie pszczoły i osy, motyle, biedronki, etc.
Nasiona traw, turzyc, bylin, korzonki, kłącza to przysmaki gryzoni.
Bogactwo drobnych ssaków przyciąga nad ugory ptaki drapieżne, które
9
Oczywiście, nie tylko płazy wykorzystują bajorka. W mule licznie żyją
drobne małże groszkówkowate, pijawki, larwy ważek, chrząszczy,
muchówek, a także larwy chruścików budujących swoje domki, z tego co
napotkają: patyczków, liści, kamyczków, muszelek ślimaków oraz wiele
innych drobnych organizmów. Ponadto oczka wodne są doskonałym
żerowiskiem oraz miejscem odpoczynku dla ptaków wodnych
i brodzących. W pobliżu bajorek chętnie gnieździ się żuraw, gatunek coraz
rzadszy w Europie.
Ugory są niezwykle cenne w krajobrazie zdominowanym przez tereny
użytkowane przez człowieka. A poza tym są bardzo malownicze, co jest
jeszcze jednym powodem, by je lubić.
Z nadzieją
Skończyliśmy naszą wędrówkę po Golubiach - wsi zmienionej przez czas
i historię. Od jej narodzin minęły cztery wieki, ale czy zastanawiał się ktoś
z Was, ile jest ich jeszcze przed nią? Być może za jakiś czas znów będzie
słychać dzieci bawiące się na podwórku i znów będą ludzie o świcie w pola
do pracy wychodzić. Przecież wszystko może się jeszcze zdarzyć...
Tekst
Anna Michowiak (przystanek 1-7)
Magdalena Marzec (przystanek 8-9)
Fotografie
Anna Michowiak
Mapa ścieżki
Anna Michowiak
Wydawca
Park Krajobrazowy Puszczy Rominckiej
19-504 Żytkiejmy, ul. Szkolna 1
Tel./fax (87) 615 97 27
Żytkiejmy 2004
10
Download