Z ks. prof. Rafikiem Nahrą rozmawia ks. Paweł Rytel-Andrianik Islam w teorii i w praktyce Nazwa „islam” pochodzi od rdzenia „slm” i oznacza „człowieka oddanego, poddanego Bogu”. Niektórzy uważają, że nazwa ta pochodzi od słowa „salam” — po arabsku „pokój”. Założycielem tej religii jest Mahomet, który żył w latach 570-632. On to przekazał Koran, świętą księgę muzułmanów. Obecnie islam stanowi po chrześcijaństwie (2,1 mld) drugą co do wielkości religię świata (ok. 1,5 mld). W Polsce muzułmanie są od ponad 600 lat i mają swoje zasługi dla państwa. W bitwie pod Parkanami w 1683 r. rotmistrz chorągwi tatarskiej Samuel Krzeczkowski ocalił życie królowi Janowi III Sobieskiemu, a Sulejman Biegański był adiutantem Tadeusza Kościuszki. W ostatnim czasie coraz więcej muzułmanów przybywa do Europy, dlatego też warto poznać ich kulturę i religię. ks. Paweł Rytel-Andrianik: — Żydzi, chrześcijanie i muzułmanie wierzą w jedynego Boga. Czy modlimy się zatem do tego samego Boga, czy też nie? ks. prof. Rafic Nahra: — Bez wątpienia trzy religie monoteistyczne wyznają, że jest jeden Bóg, ale w Koranie Bóg przedstawiony jest inaczej niż w Biblii. Pismo Święte ukazuje nam Boga, który wchodzi w historię człowieka, a w Koranie brakuje tej historycznej relacji. Jest jeszcze wiele innych różnic. Można powiedzieć, że wierzymy w tego samego Boga, ale nasze chrześcijańskie pojęcie o Nim jest takie, jakie zostało objawione w Biblii, a nie w Koranie. — Jakie znaczenie mają osoby Jezusa Chrystusa i Maryi w islamie? — W islamie Jezus jest uznawany za proroka, dlatego poświęca Mu się w Koranie dość dużo miejsca. Główna różnica polega jednak na tym, że muzułmanie nie uznają Trójcy Świętej, a tym samym bóstwa Jezusa jako Syna Bożego. Islam otacza Maryję szczególną czcią. Choć w Koranie nie są opisywane matki proroków, to jednak Maryi jest poświęcona cała 19. sura, która opowiada o zwiastowaniu i narodzeniu Pana Jezusa. Co więcej, muzułmanie często przychodzą modlić się do sanktuariów maryjnych, np. do Betlejem. — W ostatnich dziesięcioleciach coraz więcej muzułmanów przybywa do Europy Zachodniej... — O muzułmanach w Europie często mówi się z lękiem. Pan Jezus nigdy nie lękał się spotkania z drugim człowiekiem, bez względu na jego wyznanie czy przekonania. Może właśnie Pan Bóg wysyła ich, aby dać szansę spotkania chrześcijan i poznania Ewangelii. Gdyby zostali w swoich krajach, nigdy by nie mieli takiej okazji. Dlatego najlepszą odpowiedzią jest właśnie nasza postawa ewangeliczna, bez uprzedzeń. Z punktu widzenia państwowego — dla dobra tych, którzy przyjeżdżają, trzeba postawić pewne wymagania, szczególnie dotyczące nauki języka i kultury danego kraju, aby nie zamykali się w swoim getcie. Jeśli się nie zintegrują, mogą stać się integrystami. Ponadto trzeba szanować zasadę wzajemnego respektowania się. Każdy jest wolny, jeśli chodzi o praktykowanie swojej religii. Jeśli zaś chrześcijańska Europa staje się coraz bardziej muzułmańska, to nie jest to wina muzułmanów, ale może trochę i nasza. — Jaka jest rola kobiety w świecie muzułmańskim? — Może to zdziwić, ale w muzułmańskiej Turcji kobiety otrzymały prawo do głosowania w 1934 r., a we Francji w 1944 r., w Szwajcarii zaś w 1971 r. Z tego, co wiem, wyjątkiem w Europie była Polska, gdzie kobiety otrzymały takie prawo zaraz po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Niemniej jednak Turcja stanowi ewenement, bo do dziś kobiety nie mają prawa wyborczego w wielu krajach arabskich. To ukazuje ich społeczną pozycję. Trzeba przyznać, że także w chrześcijaństwie godne miejsce kobietom przyznano dopiero po wielu latach. Miejmy nadzieję, że podobnie w islamie kobieta będzie traktowana z większym respektem. Ale potrzeba jeszcze czasu. — Wiele dyskusji wywołało orzeczenie Trybunału w Strasburgu dotyczące krzyża w jednej z włoskich szkół. — Włosi sami szybko zareagowali. Państwo laickie to przecież nie znaczy ateistyczne, a tym bardziej antykatolickie. Warto też wiedzieć, że w szkołach chrześcijańskich np. w Jordanii, Egipcie czy Izraelu są krzyże w klasach i muzułmanie nie mają żadnych pretensji. Jest wzajemny szacunek i zrozumienie, można powiedzieć — tolerancja religijna dla chrześcijan. Co więcej, w Jerozolimie mówi się, że kiedy rodzi się dziecko muzułmańskie, to już po kilku dniach jest zapisywane do szkoły chrześcijańskiej... — A kwestia minaretów w Szwajcarii? — To nie jest kwestia tylko minaretów. Tu można otworzyć dyskusję na temat traktowania chrześcijan w krajach muzułmańskich, szczególnie tam, gdzie nie pozwala się na budowanie kościołów. Ponadto np. w Pakistanie jest tzw. prawo bluźnierstwa. Jeśli dwie osoby zaświadczą, że ktoś powiedział coś przeciw Mahometowi, to nie sprawdza się tego, ale dana osoba jest skazywana na więzienie lub banicję. Wywierana jest też duża presja społeczna na chrześcijan, dlatego wielu z nich opuszcza Bliski Wschód, w tym i Ziemię Świętą. — Czy Ksiądz zna wiele osób, które przeszły z islamu na katolicyzm? — Wiele nie, ale znam takie osoby. Zasadniczo przejście z islamu na inną religię może być nawet karane śmiercią, więc jest to po prostu niebezpieczne. A zawsze wiąże się z dyskryminacją, utratą pracy i problemami dla całej rodziny. Ostatnio spotkałem pewną osobę z Algierii, która przeszła na katolicyzm. Nawet jej rodzice nie wiedzą, że mają córkę chrześcijankę. — Czy Ksiądz ma przyjaciół muzułmanów? — Oczywiście! Wyrosłem w środowisku muzułmańskim w Libanie i znam wielu wyznawców islamu, wśród nich mam także prawdziwych przyjaciół. Grunt to żyć bez uprzedzeń. Wiem, że jest taka opinia w Europie, że muzułmanie to terroryści. A przecież to jest niewielka grupa fanatyków. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że wielu muzułmanów to uczciwi i religijni ludzie. Ilu chrześcijan modli się pięć razy dziennie?! A to jest tylko jeden przykład. — Jak Ksiądz widzi dialog z islamem? — Wiele w tym kierunku zrobili Jan Paweł II i Benedykt XVI, szczególnie po przemówieniu w Ratyzbonie. Mimo krytyki Kościoła katolickiego pomogło to uczonym muzułmańskim chociażby wystosować oświadczenie potępiające zamachy terrorystyczne. Było też kilka spotkań katolicko-muzułmańskich, które posłużyły polepszeniu wzajemnych relacji. A w tym roku odbędzie się Synod ds. Bliskiego Wschodu, który będzie zapewne kolejnym krokiem naprzód. — Co Ksiądz powiedziałby Czytelnikom „Niedzieli”? — Kiedy spotykamy muzułmanów, przyjmujmy ich jak braci i nie bójmy się islamu. Jednocześnie jest to wyzwanie do dawania świadectwa chrześcijańskiego życia według Ewangelii. Jeśli nawet wiele osób się nie nawróci, bo jest to zakazane w islamie, to jednak wartości ewangeliczne, takie jak wzajemna miłość, szacunek czy otwartość na drugiego człowieka, przenikną do ich życia. Może nie staną się oni prawnie chrześcijanami, ale de facto będą żyli po chrześcijańsku. Czy Islam i Koran zachęcają do przemocy i terroryzmu? Dlaczego ideologia przemocy usprawiedliwiana jest nakazami religijnymi? Czy w Islam jest wpisana walka i przemoc? Chcąc dobrze zrozumieć podstawy współczesnego terroryzmu należy odpowiedzieć najpierw na pytanie, czym on jest. Oto kilka elementów, które składają się na to pojęcie. Terroryzm jest metodą, a nie specyficznym zjawiskiem, o mitycznej mocy. W praktyce nie ma różnicy między zwykłym przestępstwem o podłożu kryminalnym, a terroryzmem. Szczególnie z punktu widzenia ofiary. Dla przykładu: dziecka, któremu bomba urwała rękę nie będzie obchodziło, czy stało się to z powodów politycznych, czy też były to jakieś porachunki gangsterskie DEFINICJA: Terroryzm to akt przemocy o motywacji politycznej, wymierzony w cele niewalczące, przygotowany i przeprowadzony z premedytacją, przez grupy ludzi lub ukrytych agentów,. Zazwyczaj uczyniony, aby przyciągnąć widownię – uzyskać szeroki oddźwięk w mediach. Przez nowoczesny terroryzm religijny będziemy rozumieli działanie zgodne z definicją zaproponowaną powyżej z uwzględnieniem jednego elementu: motywacja polityczna ma podłoże religijne. Czyli, dla przykładu ataki, których celem są ustępstwa rządów, a także doprowadzenie do powstania regionalnego (bądź ogólnoświatowego) kalifatu. Pojęcie to łączy się także ściśle z terminem fundamentalizmu, który to oznacza powrót do źródeł wiary. Obecnie jednak częściej używa się go jako określenia do grup mających właśnie charakter polityczny, ale o podłożu religijnym Warto także dodać, iż w kulturze Islamu funkcjonuje termin bliskoznaczny: fundamentaliści określani są mianem salafitów (al-Salafijja) Kwestia fundamentalizmu jest bardzo ważna dla naszych rozważań, gdyż terroryzm o podłożu religijnym w zasadzie (wyjątkiem jest między innymi sprawa palestyńska) nie występuje wśród umiarkowanych wyznawców religii. Fundamentaliści są wierzącymi "bojownikami w imię Boga". Ich bunt jest skierowany zarówno przeciwko własnemu państwu, jak i przeciwko globalnemu porządkowi. Z tego punktu widzenia fundamentalizm pozostaje w jawnej sprzeczności ze świeckimi zasadami organizacji państwa i społeczeństwa. Należy także zaznaczyć, nie wszyscy fundamentaliści to terroryści, gdyż terroryzm, jak zaznaczyliśmy w definicji, jest aktem, czyli metodą, natomiast pojęcie fundamentalizmu odnosi się do bardziej ogólnego zjawiska. Nowoczesny terroryzm religijny rozwinął się praktycznie od połowy lat 90. XX wieku. Na początku XXI wieku stał się największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Ataki z 11 września 2001 na WORLD TRADE CENTER roku pokazały, że dotychczas bagatelizowano kwestie użycia metod terrorystycznych przez fundamentalistów religijnych. Mimo stanowczych wysiłków, podjętych przez społeczność międzynarodową terroryzm o podłożu religijnym ciągle rósł w siłę. Statystycznie najwięcej ataków popełniali fundamentaliści islamscy, chociaż terroryzm religijny był także zjawiskiem obserwowanym w Izraelu, gdzie żydowskie ugrupowania takie jak np. Kach i Kahane Chai stosowały metody terrorystyczne. Salafici odpowiadają także za najkrwawsze akty terroryzmu. Koran a terroryzm Wbrew pozorom nie ma jednoznacznej i kategorycznej odpowiedzi na pytanie, czy współczesny terroryzm ma podłoże w Koranie, taką tezę wygłosił podczas konferencji w Łodzi Marek Dziekan. Koran, podobnie jak księgi leżące u podstaw innych religii, może być interpretowany w różny sposób, co czasem przypomina manipulację. Trzeba także zaznaczyć, że obecnie terroryzm religijny nie jest skierowany wyłącznie przeciwko innowiercom – zamachy dotykają również Muzułmanów w takich krajach jak między innymi Irak czy Arabia Saudyjska. Tym bardziej zastanawiający wydaje się fakt, że w Koranie możemy przeczytać: A kto zabije wierzącego naumyślnie, to zapłatą dla niego będzie Gehenna, gdzie będzie przebywał przez wieki. Gniew i przeklęcia Allacha nad nim spoczywają, i przygotował dla niego karę ogromną.[11] Stwierdzenie „naumyślnie” odnosi się do zabicia niezgodnego z prawem szariatu. Jednakże ten fragment dla terrorystów nie ma żadnego znaczenia. Dlaczego? Otóż Muzułmanów, którzy współpracują z wyimaginowanymi przeciwnikami Islamu (bo przecież innowierców nie można traktować jako wrogów tylko za ich wiarę), traktują jako przestępców. Warto tutaj zaznaczyć, że salafici nie rozumieją pojęcia lojalności – rozszerzają jego znaczenie według własnych potrzeb. Dla przykładu współpracę handlową Muzułmanina z nie-Muzułmaninem traktują, jako sprzeniewierzenie się zasadom Koranu. Jest to oczywiście zupełny absurd, szczególnie w dobie globalizacji. Warto jednak zauważyć relatywizm, żeby nie powiedzieć oportunizm, w takim podejściu. Przecież sami terroryści religijni korzystają z dobrobytu zachodnich technologii - szeroko stosują komputery, telefony komórkowe, Internet, używają samochodów z państwa Zachodu itd.. Głównym celem al-Kaidy jest ustanowienie ogólnoświatowego kalifatu (islamskie państwo o ustroju religijnym), wywołując wcześniej wojnę światową. Jak to ma się do Islamu? Religii, która oznacza pokój? Do lat 60. XX wieku islamski terroryzm religijny praktycznie nie istniał. A przecież tekst Koranu nie ulegał zmianom ani reinterpretacjom. Niestety nawet Najwyższy Komitet Prawny ani Zarząd Najwyższych Uczonych Islamskich, mimo wielokrotnych słów krytyki względem al-Kaidy za błędną interpretację pojęcia dżihadu (w kulturze islamu pojęcie pierwotnie oznaczające dokładanie starań i podejmowanie trudów w celu wzmocnienia wiary i islamu. W tradycji europejskiej termin ten często, choć nie do końca precyzyjnie, tłumaczy się jako „święta wojna”.), nie były w stanie wpłynąć na przekonania i przede wszystkim działania Osamy bin Ladena i jego popleczników. Jednakże w Koranie znajdują się także wersety, dające małe pole do różnic interpretacyjnych w kwestii dżihadu, będące doskonałym materiałem dla terrorystów: O wy którzy wierzycie! Walczcie z tymi niewiernymi którzy są was blisko, niechaj odnajdą w was twardość, i wiedzcie że Allach jest z tymi którzy są bogobojni Oczywiście walka z niewiernymi dla fanatycznych fundamentalistów oznacza przede wszystkim walkę zbrojną, w tym stosowanie metod terrorystycznych. Obecnie taka interpretacja dżihadu, staje się coraz bardziej atrakcyjna dla wielu, nawet mniej radykalnych (w ujęciu fundamentalistycznym) Muzułmanów. W innym miejscu możemy przeczytać: Kiedy więc spotkacie tych, którzy nie wierzą, to uderzcie ich mieczem po szyi; Ten fragment wydaje się przerażający i sprzeczny z uniwersalistycznym pojęciem miłosierdzia, jednak ma taki charakter jedynie przez swoje oderwanie od kontekstu. Dalej napisane jest: (…) a kiedy ich całkiem rozbijecie, to mocno zaciśnijcie na nich pęta. A potem albo ich ułaskawicie, albo żądajcie okupu, aż wojna złoży swoje ciężary. Tak jest! Lecz jeśliby zechciał Bóg, to Sam zemściłby się na nich, lecz On chciał doświadczyć jednych przez drugich. A co do tych, którzy zostaną zabici na drodze Boga, to On nie uczyni ich uczynków daremnymi. Przyczyna wydaje się tkwić w polityce państw zachodnich względem krajów arabskich. Jednak nie da się zaprzeczyć, że obecność Muzułmanów w krajach zachodniego kręgu kulturowego jest tolerowana, a wszelkie przejawy nienawiści na tle rasowo-etnicznym są prawnie zakazane i skutecznie tępione. Nic więc dziwnego, że krajem w którym zamieszkuje najwięcej Muzułmanów w Europie jest Francja, gdzie stanowią oni aż 10% ludności tego kraju. Całkowitą liczbę wyznawców Allacha na Starym kontynencie szacuje się na około 5%. W Stanach Zjednoczonych – według wielu Muzułmanów największego wroga Islamu – liczba ich jest także spora. Z drugiej jednak strony jakakolwiek ingerencja ludzi z zachodniego kręgu kulturowego na terenach rdzennie zamieszkałych przez Muzułmanów (przede wszystkim obszar Bliskiego Wschodu) spotyka się z gwałtowną krytyką z ich strony. Właśnie ta ingerencja, będąca elementem polityki między innymi USA, jest jednym z elementów ideologii fundamentalistów islamskich. Powód swej walki tłumaczą „niszczeniem kultury” poprzez ingerencję Zachodu. Kultura jest tymczasem utożsamiana z religią, dzięki czemu łatwo jest znaleźć wycinek Koranu na ten temat: Zwalczajcie na drodze Allacha tych, którzy was zwalczają, lecz nie bądźcie najeźdźcami. I zabijajcie ich, gdziekolwiek ich spotkacie, i wypędzajcie ich, skąd oni was wypędzili! – Prześladowanie jest gorsze niż zabicie. - I nie zwalczajcie ich przy świętym Meczecie, dopóki oni nie będą was tam zwalczać. Gdziekolwiek oni będą walczyć przeciw wam, zabijajcie ich Problem jednak pojawia się, kiedy za przykład analizy weźmiemy ataki z 11 września 2001 roku. Miały one miejsce na terytorium Stanów Zjednoczonych, które nie prowadziły wówczas żadnej wojny (nie licząc misji pokojowych np. w ramach ONZ). Nie można wobec tego traktować tych działań w kategoriach „wojny obronnej”. Trzeba jasno określić, że al-Kaida była wówczas najeźdźcą. Jest to zupełnie sprzeczne z literalnym rozumieniem przytoczonego powyżej wersetu. Poszukując dalej trzeba stwierdzić, iż nie tylko działanie w postaci przytoczonego wyżej przykładu jest nadinterpretacją Koranu, jest ono także traktowane w tej księdze jako grzech: O wy, którzy wierzycie! Trzymajcie się prosto przed Bogiem, dając świadectwo sprawiedliwości. I niech nienawiść do jakiegokolwiek ludu nie skłania was do grzechu, abyście nie popełnili niesprawiedliwości. Bądźcie sprawiedliwi! To jest najbliższe bogobojności. Bójcie się Boga! Zaprawdę, Bóg jest w pełni świadomy tego, co czynicie! Powyższy fragment tłumaczenia Koranu doskonale odnosi się także do przypadku bardziej niejednoznacznego, niż działanie al-Kaidy, a mianowicie konfliktu Izraela z Palestyńczykami. Z jednej strony Palestyńczycy czują się ciemiężeni przez izraelskich Żydów, z drugiej jednak ich nienawiść skłania ich do grzechu w postaci mordowania niewinnych, w tym dzieci, co jest sprzeczne z nauką Proroka Mahometa. W tym konflikcie może nas zastanawiać fakt, że dopiero w latach 80. XX wieku terroryzm o charakterze typowo separatystycznym nabrał nowego charakteru, a mianowicie separatystyczno-religijnego. Dało to dodatkowy bodziec, aby intifady (arabskie określenie buntu, rebelii, powstania) ogłosić elementami zbrojnego dżihadu. Tym samym walka Palestyńczyków stała się nie tylko walką o utworzenie niezależnego w każdym aspekcie od Izraela państwa, lecz przede wszystkim walką o charakterze religijnym, która w oczach Muzułmanów często jest postrzegana jako starcie „dobrych” Muzułmanów – Palestyńczyków ze „złymi” Żydami – Izraelczykami. Ponadto zamachowcysamobójcy traktowani są jako „męczennicy”, ponieważ walka z Izraelem (nawet przy pomocy metod terrorystycznych) jest traktowana nie jako zwykła wojna o podłożu politycznym, lecz mająca mityczny charakter wojny religijnej. Taki sposób motywowania ludzi do walki zbrojnej jest skuteczny, ponieważ motywacja religijna zawsze będzie silniejsza od politycznej czy społecznej Dlaczego terroryści wybrali Islam? Ponieważ: 1.W Islamie brak oddzielenia, naturalnego i oczywistego w zachodnich – chrześcijańskich kręgach kulturowych, sfery sacrum od profanum (spraw religijnych, świętych od spraw świeckich, nie świętych, politycznych) – Islam jest całym życiem, reguluje wszystkie jego aspekty, włącznie ze sferą polityczną. 2.Wśród społeczności muzułmańskiej jest „ciche przyzwolenie” na terroryzm, przejawiające się w niedostatecznie stanowczym potępieniu tej metody. Dowodem może być sytuacja na palestyńskich ulicach w chwili, kiedy cały świat dowiedział się o dwóch pasażerskich odrzutowcach, uderzających w wieże WTC w Nowym Jorku – radość na ulicach była niesłychana, demonstrowana z nieukrywaną nienawiścią 3.Fundamentalizm, z którego wywodzą się organizacje, stosujące metody terrorystyczne, występuje w najgroźniejszej postaci w Islamie. Salafici uznają swoje poglądy za uniwersalistyczne, jedynie słuszne, odrzucają ponadkulturową moralność, nie zgadzają się na jakiekolwiek świeckie wartości Fundamentaliści mają wbrew pozorom (które są tworzone przez ich propagandę) niewiele wspólnego z religią – bardziej przypominają totalitarną ideologię. „Temat zupełnie niemedialny” Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego W Malezji w imię Allaha płoną kościoły. W Egipcie Boże Narodzenie naznaczyła krew Koptów. Wietnamska policja skatowała wiernych, którzy bronili krzyża. Biskupi Senegalu otrzymują listy z groźbami śmierci. Nowy rok przyniósł nowe ataki na chrześcijan. Światowe media bardzo rzadko informują o prześladowaniu wyznawców Chrystusa, a to dziś najbardziej prześladowana grupa na świecie. Według publicystki watykańskiego dziennika „L’Osservatore Romano” Lucetty Scarafii, dzieje się tak, ponieważ „cierpienie chrześcijan wyraźnie kontrastuje z wizerunkiem Kościoła kreowanym w mediach”, gdzie najczęściej jest on prezentowany jako „bogata i potężna struktura narzucająca swój światopogląd innym”. „Allah” nie dla chrześcijan W Malezji zaczęło się od wojny w internecie i ataków na stronę katolickiego pisma. Poszło o prawo do używania słowa „Allah” w odniesieniu do Boga chrześcijan. Spór rozpoczął się trzy lata temu. Do sądu trafił wtedy pozew przeciwko katolickiemu pismu „Herald”, któremu chciano zakazać używania tego słowa, rezerwując je dla wyznawców islamu. Jest to o tyle niezrozumiałe, że na Bliskim Wschodzie zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie posługują się zwrotami pochodzenia arabskiego. W wielu z nich pojawia się arabskie określenie Boga – „Allah”, które znane było przed powstaniem islamu. Kościoły zapłonęły po tym, jak Sąd Najwyższy uchylił rządowy zakaz używania słowa „Allah” przez niemuzułmanów, czego domaga się Narodowa Rada Fatwy, najwyższy organ islamu w Malezji. Do protestów nakłaniali zwierzchnicy religijni i islamscy kaznodzieje. Pierwsze koktajle Mołotowa poleciały 7 stycznia na kościół w Desa Melawati. Kilka godzin później ktoś próbował podpalić świątynię w Petaling Jaya. Następne koktajle Mołotowa osmaliły ściany i okna drugiego kościoła w tym mieście. 11 stycznia doszło do co najmniej czterech podpaleń. Ataki miały miejsce w nocy lub nad ranem, kiedy świątynie były puste, dlatego nikt nie zginął. Straty jednak są. Premier Najib Tun Abdul Razak zaproponował 147 tys. dolarów na odbudowę szczególnie zniszczonego protestanckiego kościoła Metro Tabernacle na przedmieściach Kuala Lumpur. Gdy oddajemy numer do druku, dociera informacja o dziewiątym podpalonym kościele. Mimo ataków chrześcijanie starali się normalnie uczestniczyć w niedzielnych liturgiach. Kierujący Radą Kościołów Malezji pastor Hermen Shastri zapewnił, że nie dadzą się zastraszyć. Wyraził też przekonanie, że agresywne grupy muzułmanów nie odzwierciedlają poglądów większości tamtejszych wyznawców islamu. W wielu meczetach pojawiły się jednak transparenty z napisami: „Nie pozwolimy, by o Allahu pisano w waszych kościołach”, „Źle używane słowa to zarzewie herezji”, „Allah jest tylko dla nas”. Muzułmanie Malezji uważają, że używanie terminu „Allah” przez chrześcijan ułatwi zakazaną tam ewangelizację. Muzułmanie w Malezji nie mogą zmieniać religii. Chrześcijance nawróconej z islamu nie pozwolono na małżeństwo z chrześcijaninem, gdyż uważana jest nadal za muzułmankę. Kto chce poślubić muzułmanina, zmuszony jest do przejścia na islam. Śmierć po Pasterce W Boże Narodzenie w egipskim Nag Hamadi, położonym 68 km od Luksoru, muzułmanie zabili Koptów wychodzących z Pasterki. Pod kościół podjechał samochód z trzema mężczyznami. Otworzyli ogień z broni automatycznej. Zginęło 7 osób, w tym muzułmanin pracujący w parafii jako ochroniarz. 10 osób jest ciężko rannych. Kilka godzin wcześniej ci sami sprawcy zamordowali dwóch chrześcijan w pobliskim centrum handlowym. O tym, że święta mogą być niespokojne, informował policję miejscowy biskup, któremu grożono. Na ulicach rozrzucono ulotki z napisem: „Oni muszą umrzeć”, zachęcającym wyznawców islamu do „palenia i niszczenia wszystkiego co nieislamskie i do oczyszczenia kraju z demonicznych innowierców”. W marcu ubiegłym roku żywcem spalono Shihata Sabriego, podejrzewanego o związek z muzułmanką. W obronie syna stanął ojciec, ale na oczach zebranych został zasztyletowany przez brata dziewczyny. Policja nie interweniowała. Koptowie żyją na tym terenie od początku chrześcijaństwa, a nazwa „Kopt” oznacza po prostu Egipcjanina. Nie ma to znaczenia dla miejscowych władz, zmuszających chrześcijan do przejścia na islam. W ubiegłym roku stowarzyszenie Christian Solidarity International udokumentowało 25 przymusowych nawróceń. W codziennym życiu chrześcijanie są dyskryminowani – nie są zatrudniani w siłach zbrojnych, dyplomacji czy na uniwersytetach. Do większości szkół nie może uczęszczać więcej niż 2 proc. Koptów. By wybudować kościół, trzeba prosić o pozwolenie władze. Musi być potwierdzenie prezydenta, a na to czeka się nawet 20 lat. Znienawidzone symbole Nowy Rok przyniósł też nowe ataki na chrześcijan w Senegalu. Pod koniec 2009 r. prezydent wypowiadał się obraźliwie o chrześcijanach, twierdząc m.in., że Chrystus, którego czczą, nie jest Bogiem. Po protestach przeprosił wprawdzie chrześcijan, ale nie zaniechał wysiłków mających na celu usunięcie z konstytucji stwierdzenia o świeckości państwa. Ponad 90 proc. Senegalczyków wyznaje islam. Nie brakuje też codziennych utrudnień życia: odmówiono katolikom możliwości kupna terenu pod nowy cmentarz, a biskupi Senegalu dostali list z groźbą śmierci.Chrześcijańskie święta stają się dla islamskich fundamentalistów okazją do prześladowań. W Iranie w czasie bożonarodzeniowych nabożeństw dokonano wielu aresztowań. Grożąc śmiercią najbliższych, policja domagała się od Hamidehy Najafi, nawróconej muzułmanki, powrotu do islamu i ujawnienia nazwisk osób głoszących Ewangelię. Katarska telewizja nadała apel miejscowego szejka Jusufa al Karadawi, który przed świętami wzywał muzułmanów całego świata, by nie tolerowali na ulicach i w sklepach symboli Bożego Narodzenia. W kontekście toczącej się w Europie dyskusji o miejscu krzyża w przestrzeni publicznej warto wspomnieć wietnamskich katolików. W Dong Chiem, na południowych peryferiach Hanoi, 500 uzbrojonych policjantów skatowało wiernych, którzy bronili przed wysadzeniem krzyża na cmentarzu. Wierni się nie poddali – w miejscu zburzonego betonowego krzyża postawili bambusowy. Walka z Kościołem trwa, choć władze podkreślają, że koszty akcji wymierzonych w katolików są coraz wyższe. Kolejne zamachy na irackich chrześcijan sprawiają, że chaldejski arcybiskup Kirkutu Louis Sako mówi o „dokonującej się tam czystce religijnej”. Prześladowania mają zmusić chrześcijan do emigracji. Jeszcze o nich usłyszysz – Przynajmniej w kontekście islamu trudno mówić o dialogu, zanim nie poprawi się samego współistnienia, tak aby odbudować wzajemne zaufanie – te słowa abp. Michaela Fitzgeralda, nuncjusza apostolskiego w Egipcie i przedstawiciela Stolicy Apostolskiej przy Lidze Państw Arabskich, stanowią doskonały komentarz do ostatnich wydarzeń. Wydarzeń, którym światowe media poświęciły bardzo mało uwagi. Papież przypomniał, że „nie może być przemocy w imię Boga, nie można też myśleć o oddaniu Mu czci, obrażając godność i wolność swoich bliźnich”. W uroczystość św. Szczepana mówił o „licznych wierzących, którzy w różnych stronach świata wystawieni są na próby i cierpienia z powodu swej wiary”. Przypomniał tym samym, że męczeństwo nie przeszło do historii i niestety w ciągu najbliższych miesięcy wielokrotnie będziemy słyszeli o ludziach, którzy cierpią czy wręcz oddają życie za Chrystusa. Bibliografia: SZYMON WUDARSKI ”Zagadnienia teoretyczne” www.terroryzm.com Tygodnik katolicki „Niedziela” (4/2010) ZA: www.opoka.org.pl Temat zupełnie niemedialny Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego www.goscniedzielny.wiara.pl