„PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. P A T R I O T Y C ZN Y R U C H PO L S K I NR 296 1 1 IX 2012 R . ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- NOWY JORK, CHICAGO, TORONTO, BERLIN, WARSZAWA. P ATRIOTYCZNY R UCH P OLSKI W INTERNECIE : www.wicipolskie.org Drodzy Czytelnicy i Sympatycy! W naszym biuletynie zamieszczamy teksty różnych autorów, tak „z pierwszej ręki” jak i przedruki, traktujące o najistotniejszych problemach Polski i Świata. Kluczem doboru publikowanych treści, nie jest zgodność poglądów Autorów publikacji z poglądami redakcji lecz decyduje imperatyw ważnością tematu. Poglądy prezentowane przez Autorów tekstów, nie zawsze podzielamy. Uznając jednak że wszelka wymiana poglądów i wiedzy, jest pożyteczna dla życia publicznego - prezentujemy nawet kontrowersyjne opinie, pozostawiając naszym czytelnikom ich osąd. Redakcja --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Adres kontaktowy Redakcji PRP: PO Box 1602, Cranford NJ 07016 i internetowy: [email protected] 1) Wiadomości; 2) List Brata Roosevelta do Stalina; 3) List otwarty Prezesa Młodzieży Wszechpolskiej, Roberta Winnickiego do Prez. Związku Powstańców Warszawskich - generała Zbigniewa ŚciborRylskiego; 4) Gdybologia pseudohistoryczna; 5) Kolejna rocznica Powstania Warszawskiego, każe myśleć o elitach; 6) Romney, Żydzi i Polacy; 7) Plan zniszczenia polskiej kultury; 8) Księża patrioci - II; 9) Napiszmy historię Polski od nowa - II; 10) Niepodległa Polska odrodziła się w listopadzie 1918 r. - w ciągu zaledwie trzech tygodni; 11) Tragiczne skutki antykoncepcji; 12) Skąd „panu posłu” wyrastają nogi?; 13) List otwarty w sprawie nowelizacji ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych; 14) Leksykon wiedzy o żydach; 15) Kilka faktów o zamachu na WTC; 16) Talmud, co zawiera i czego naucza; 17) Masoneria a rozbiory Polski - III; ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Boliwia: Koniec z coca-colą Odrzucając amerykański kapitalizm, władze Boliwii ogłosiły, że 21 grudnia [dzień uznawany za koniec kalendarza Majów] zmuszą koncern Coca-Cola do opuszczenia kraju. Jak powiedział minister spraw zagranicznych Choquehuanca: 21 grudnia 2012 r. będzie końcem podziałów i egoizmu. Powinien też być końcem coca-coli. Jego zdaniem, wraz z końcem kalendarza Majów nie dojdzie do końca świata, jak chcą liczni zwolennicy New Age, lecz do końca kapitalizmu. Jednocześnie minister zasugerował Boliwijczykom picie tradycyjnego napoju mocochinche zamiast produktu amerykańskiego koncernu. W ślady ministra poszedł prez. Wenezueli Hugo Chavez, zalecając Wenezuelczykom picie krajowych soków owocowych zamiast coca-coli. Przypomnijmy że w ubiegłym roku, z Boliwii wycofał się inny symbol amerykańskiej kolonizacji kulturowej - firma McDonald’s. (na podst. RT oprac JS) Za: http://xportal.pl/?p=5874 # # # # # # Centrum Wiesenthala atakuje festiwal w Awinion Centrum Szymona Wiesenthala wysłało list do francuskiej minister kultury, w którym krytykuje Festiwal, jaki ostatnio odbył się Awinion, za część wydarzeń kulturalnych, krytycznych wobec polityki Izraela. Centrum Szymona Wiesenthala nie spodobały się niektóre sztuki i inne wydarzenia, towarzyszące kulturalnemu Festiwalowi w Awinion, które przypominają niektóre rezolucje Organizacji Narodów Zjednoczonych, podchodzące krytycznie do polityki Izraela wobec Palestyny. Chodzi przede wszystkim o dokumenty ONZ z 1952 r., krytykujące Izrael za brutalny sposób rozbudowywania państwa syjonistycznego. List do francuskiej minister kultury Aurélie Filippetti, wysłał dyrektor ds. relacji międzynarodowych Centrum czyli Shimon Samuels. W dokumencie skrytykował festiwal za to, iż prezentowane na nim treści - „dążą do delegitymizacji państwa Izrael” i „nawołują do zerwania przez francuskich Żydów, więzi z izraelskim państwem„. Centrum zażądało, aby ministerstwo przyjrzało się rozdzielaniu funduszy na tego typu festiwale - i w następnym roku podjęło działania przeciwko prezentacji treści tego typu, i ukarała winnych ich obecności. DesInfos.com - MM Za: http://www.bibula.com/?p=59386 Jak odebrać Amerykanom prywatną broń? Hipoteza "bibrusa" o strzelaninie w Denver. Pętla zarzucona światu przez twórców "New World Order" zacieśnia się coraz bardziej: Irak, 11 września 2001, Brevik, Smoleńsk, Libia, Syria, Bułgaria oraz mnóstwo miejsc i sytuacji mających wspólny mianownik i cel, a nie wymienionych w tym tekście, coraz wyraźniej wskazuje na 2 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. przyspieszenie planu przeobrażenia całego świata - w jeden wielki folwark, bez Boga ale za to pod jednym jarzmem. Odebranie prywatnych zasobów broni Amerykanom, jest bardzo trudne, choćby ze względu na Konstytucję. Prawdopodobnie postanowiono obejść ten akt prawny za pomocą prowokacji. Jeżeli strzelaniny będą się powtarzać, a są coraz częstsze to sami obywatele USA domagać się będą zmian w prawie. Wtedy nikt nie stanie na przeszkodzie, aby zniewolić Amerykę do końca. A czas który nadchodzi dla bezbronnych może być bardzo trudny, również w Europie. Od czasu likwidacji poboru w Polsce, coraz mniej ludzi wie jak postępować z najprostszą bronią. To wielkie zaniedbanie czy świadoma polityka, aby społeczeństwo w czasie najwyższej próby rozłożyło ręce w geście bezradności? Ja wiem jak posługiwać się prostym uzbrojeniem, a Ty...? Za: http://bibrus.nowyekran.pl/post/68976,jak-odebrac-amerykanom-prywatna-bron -------------------------------------------------------------- LIST BRATA ROOSVELTA DO STALINA Pierre Virion “Czy już wnet rząd światowy, anty- i super-kościół?” Ten list został napisany już po przystąpieniu ZSRR do wojny, tak więc nie jest przypadkowy, tym bardziej, że sformułowano go po wspólnej deklaracji Roosevelta i Churchilla w r. 1941, która legła u podstaw Karty Atlantyckiej. Ujrzymy w nim, w jaki sposób założenia, wtedy określone i realizowane, z niewzruszoną logiką doprowadziły do faktów których jesteśmy świadkami. ”Drogi Panie Zabrousky! Jak to już powiedziałem osobiście Panu i Panu Weissowi, jestem głęboko wzruszony faktem, że “National Counacil of Young Israel” /Rada Narodowa Młodego Izraela/ w swej dobroci zechciała zaofiarować się w roli pośrednika pomiędzy mną a naszym wspólnym przyjacielem Stalinem i to w chwili tak delikatnej, że jakiekolwiek niebezpieczeństwo rozdźwięków wewnątrz grupy Narodów Zjednoczonych, stworzonej za cenę tylu wyrzeczeń, miałoby fatalne następstwa dla nas wszystkich a zwłaszcza dla Związku Radzieckiego. Stąd też, w waszym i naszym interesie należy zaokrąglić kanty, co nie będzie łatwe w przypadku Litwinowa, którego ku memu wielkiemu zmartwieniu, musiałem ostrzec, że ci, którzy zaczepiają wuja Sama, w końcu z tego powodu zawsze cierpią, a ostrzeżenie to dotyczy zarówno spraw zagranicznych jak i wewnętrznych. Roszczenia radzieckie, gdy chodzi o działalność komunistyczną w Stanach Zjednoczonych, są więc podwakroć nie do przyjęcia. Timoszenko okazał się o wiele bardziej rozważny podczas swej krótkiej, ale owocnej wizyty, i życzyłbym sobie, żeby nowe prędkie spotkanie z marszałkiem stanowiło krok zmierzający do wymiany zdań ze Stalinem, co uważam za jedną z najbardziej pilnych spraw, zwłaszcza gdy pomyślę o korzyściach, jakie wynikły ze spotkania Stalin - Churchill. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania są zdecydowane, i to bez żadnych zastrzeżeń natury moralnej, dać Związkowi Radzieckiemu, absolutnie równorzędny głos, w sprawach przyszłej, reorganizacji powojennego świata. Jak go o tym powiadomił z Adany brytyjski premier, przekazując mu projekt wstępny, że ZSRR będzie członkiem grupy kierowniczej wewnątrz Rady Europejskiej i Rady Azjatyckiej, do czego daje mu prawo nie tylko międzykontynentalne położenie geograficzne, ale również, a nawet szczególnie, jego wspaniała walka z nazizmem, która zasłuży sobie na uznanie historyków. Chcielibyśmy, aby te RADY KONTYNENTALNE /a mówię w imieniu mego wielkiego kraju, i rozległego Imperium brytyjskiego/ składały się ze wszystkich niepodległych państw, przy zachowaniu tym niemniej słusznej proporcjonalnej reprezentacji. Może Pan, Drogi Panie Zabrousky, zapewnić Stalina, że ZSRR zasiądzie w Dyrektoriacie tych Rad /Europy i Azji/ na równych prawach oraz z równością głosu ze Stanami Zjednoczonymi i Anglią, że będzie członkiem wysokiego trybunału, który trzeba będzie stworzyć dla rozwiązywania rozbieżności istniejących pomiędzy narodami, że podobnie będzie miał wpływ na wybór i przygotowanie międzynarodowych sił, na ich uzbrojenie i dowodzenie nimi - siły te, pod rozkazami Rady Kontynentalnej, będą działały wewnątrz każdego państwa, aby zasady, tak mądrze stworzone dla zachowania pokoju w duchu dawnej Ligi Narodów, nie były ponownie gwałcone. Te siły, działające między państwami a ich armiami, będą mogły narzucić swe decyzje i zmusić do posłuszeństwa. W tych warunkach to tak wysokie stanowisko w kierownictwie Tetrarchią Świata powinno zadowolić Stalina i sprawić, że nie będzie ponawiał żądań, które stwarzają problemy nie do rozwiązania; sekretariat jednakże jest przeznaczony dla Francji, z głosem doradczym, a nie rozstrzygającym, jako nagroda za jej opór i kara za jej wewnętrzne załamanie. Tak więc kontynent amerykański pozostanie poza wszelką propagandą radziecką i pod wyłącznym wpływem Stanów Zjednoczonych, jak to obiecaliśmy państwom naszego kontynentu. Francja będzie musiała pozostać w orbicie angielskiej, obdarzona wszelako szeroką autonomią i prawem do sekretariatu w Tetrarchii. A pod ochroną Anglii - Portugalia, Hiszpania, Włochy i Grecja będą ewoluowały ku nowoczesnej cywilizacji, która wydobędzie je z tradycyjnego letargu. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 3 Ponadto Związkowi Radzieckiemu zostanie przyznany jeden port na Morzu Śródziemnym. Zgodzimy się na jego żądania w sprawach dotyczących Finlandii i w ogóle Bałtyku; od Polski będziemy wymagali rozsądnego zachowania opartego na zrozumieniu i kompromisie. Stalinowi pozostaje rozległe pole ekspansji w małych państwach Europy Wschodniej. Trzeba naturalnie wziąć pod uwagę te dwa narody lojalne, to znaczy Jugosławię i Czechosłowację, oczywiście nie zapominając o całkowitym zwrocie terenów, które zostały czasowo oderwane od Wielkiej Rosji. Po podziale Reichu i przyłączeniu jego różnych części do innych państw co stworzy nowe narodowości, niebezpieczeństwo niemieckie zostanie odsunięte od ZSRR, Europy i całego świata. Jeśli idzie o Turcję, to Stalin powinien zrozumieć niezbędne gwarancje, które to Churchill dał prezydentowi Inönu w swoim i moim imieniu. Port na Morzu Śródziemnym, który otrzyma Stalin, powinien mu wystarczyć. Co do Azji, to zgadzamy się z jego żądaniami, pod warunkiem, liczenia się z późniejszymi komplikacjami. A co do Afryki, cóż Pan chce? Trzeba będzie coś dać i Francji dla wyrównania jej strat w Azji i również coś Egiptowi, tak jak obiecano “Wafdystom”. Trzeba będzie również przyznać Hiszpanii i Portugalii rekompensatę za ich wyrzeczenia i doprowadzić do lepszej równowagi światowej. Stany Zjednoczone również wezmą udział w tym podziale z prawa zwycięstwa i niewątpliwie zażądają jakiegoś terytorium o znaczeniu życiowym dla ich strefy. I będzie to sprawiedliwe. Wreszcie będziemy musieli przyznać Brazylii małą ekspansję kolonialną, którą jej obiecano. Zechce Pan przekazać Stalinowi, Drogi Panie Zabrousky, że dla ogólnego dobra i szybkiego unicestwienia Reichu - wszystko to, to tylko ogólne idee poddane do rozważenia - powinien on ustąpić w sprawach, dotyczących kolonizacji Afryki, powinien również przerwać swą propagandę w Ameryce i położyć kres swojej działalności w środowiskach robotniczych. Proszę mu przekazać wyrazy mojego całkowitego zrozumienia, sympatii i chęci ułatwienia rozwiązania tych problemów. Dlatego też spotkanie, które proponuje, miałoby znaczenie praktyczne. Z dużą przyjemnością przeczytałem, jak to już Panu mówiłem, wielkoduszne słowa przesłania, które mnie powiadomiły o Waszej decyzji ofiarowania mi w imieniu National Council egzemplarza tego, co jest największym skarbem Izraela: rulonów Tory. Ten list jest upewnieniem, że dar przylatuje. Na pańską lojalność odpowiadam całkowitym zaufaniem. Zechce Pan przekazać najszacowniejszej organizacji której Pan przewodniczy, wyrazy mej wdzięczności, wraz ze wspomnieniem bankietu z okazji XXXI rocznicy jej powstania. Życzę Panu pełnego powodzenia, szczerze oddany Franklin Roosevelt” [list skierowany do Zabrousky’ego, przewodniczącego Rady Narodowej Młodego Izraela, opublikowany w “Le Figaro” 7 lutego 1951 r./. Przejdźmy do porządku nad nieprawdopodobnym cynizmem tego listu* Brat Roosevelt, był jedynie przekazicielem, ale tym razem z Nowego Jorku - i to jest istotne - tego planu dosłownie synarchicznego, który został obmyślony w planach tajnych towarzystw już pod koniec XIX wieku, a którego elementy odnajdziemy w “Pakcie Synarchicznym” z roku 1935. Za: https://sites.google.com/site/krzysztofcierpisz/listbratarosveltadostalina ---------------------------------------------------- LIST OTWARTY PREZ. MŁODZIEŻY WSZECHPOLSKIEJR. WINNICKIEGO DO PREZ. ZWIĄZKU POWSTAŃCÓWWARSZAWSKICH – GEN. Z. ŚCIBOR-RYLSKIEGO Szanowny Panie Generale! Wczorajszy apel na Kopcu Powstania Warszawskiego na długo pozostanie w pamięci wszystkich jego uczestników. Tysiące ludzi - Kombatanci, harcerze, przedstawiciele władz i służb mundurowych, Warszawiacy i Polacy z kraju, którzy przyjechali specjalnie na uroczystości 1 sierpnia. A wśród nich tysiące ludzi młodych, i tysiące młodych patriotów. Pojawienie się Kombatantów, powitane zostało gorącymi oklaskami i wielokrotnym gromkim „Cześć i chwała Bohaterom!”. Przedstawiciele obecnych władz stolicy i kraju, z prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz na czele przywitani zostali zgoła inaczej. Buczenie, gwizdy czy hasła „Precz z komuną!” dało się słyszeć niemal równie mocno, jak te oddające cześć Bohaterom naszej historii. W swoim wystąpieniu, które wywarło duże wrażenie na wszystkich zgromadzonych, dziwił się Pan Generał - jak młodzi ludzie mogą krzyczeć takie rzeczy? Jak mogą wobec władz „wolnej Polski”, jak to Pan określił, używać takich zwrotów? Uznał to Pan Generał - za smutne i niedopuszczalne. Chciałbym pomóc Panu zrozumieć tych, którzy w ten sposób się zachowywali. Bo przecież tysiące młodych Polaków nie znalazło się w tym miejscu i czasie przypadkowo i nieprzypadkowo swoimi okrzykami wyrażali zarówno cześć Bohaterom jak i swój stosunek do dzisiejszych władz Polski. Na pytanie, dlaczego młodzi patrioci, widząc przedstawicieli rządzących, krzyczą dziś „precz z komuną”, chciałbym odpowiedzieć Panu zestawem przykładów, tylko z ostatniego roku: 4 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. - gdy postanowiliśmy zorganizować Marsz Niepodległości, współczesna Trybuna Ludu, Gazeta Wyborcza i cały koncern Agora, rozpętały wobec nas nagonkę, wyzywając od faszystów; nagonkę, którą prowadzą nieustannie; nagonkę, którą podchwytuje i wspiera większość prorządowych mediów; władze miasta i policja zaś w o wiele większym stopniu wolały współpracować z lewicowymi bojówkarzami, którzy Marsz próbowali zablokować; - gdy zbuntowaliśmy się, przeciwko międzynarodowym przepisom, ograniczającym wolność słowa w tzw. sprawie ACTA, od przedstawicieli rządu usłyszeliśmy, że protestuje „żulia”, że jesteśmy idiotami, którzy nie rozumieją prawa; gdy w dziesiątkach tysięcy wyszliśmy na ulice w obronie podstawowych wolności obywatelskich, władze miały dla nas wyłącznie słowa pogardy i potępienia; - po zakończeniu protestów domy ich - organizatorów - „odwiedzali” funkcjonariusze policji; licealiści byli „odwiedzani” w szkołach - przeprowadzano „profilaktyczne” rozmowy z nauczycielami; innych z kolei inwigilować i werbować próbowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego; doświadczamy represji za wyrażanie sprzeciwu wobec polityki rządzących co w demokracji ponoć przestępstwem nie jest; - wielu młodych patriotów zostało pobitych przez służby bezpieczeństwa państwa; niestety, przesłuchania rozpoczynające się od ciosu w brzuch i epitetu „ty p.......ny faszysto!” to już nie pojedynczy incydent a wiele przypadków w różnych częściach kraju; młodzi patrioci zaczynają reagować na widok policjanta jak niegdyś na mundur MO - nie dlatego, że mają coś na sumieniu, ale dlatego, że spodziewają się represji za sam fakt „wychylania się”; - doszło do tego, że w jednym z miast uniemożliwiono przeprowadzenie krytycznego wobec władz zgromadzenia, zatrzymując organizatorów i przewożąc ich na komendę na godzinę przed planowaną manifestacją; - na stadionach piłkarskich delegaci PZPN cenzurują antykomunistyczne oprawy kibiców; rząd z kolei wypowiedział kibicom regularną wojnę w momencie, gdy liczba incydentów na stadionach zaczęła spadać, ale za to masowo zaczęły się pojawiać treści narodowopatriotyczne i niepoprawne polityczne; - rząd drastycznie ogranicza nauczanie historii, które jest fundamentem budowania tożsamości narodowej; na akcję Strajk Szkolny którą w tym roku zainicjowaliśmy, właśnie w obronie prawdziwej edukacji i patriotycznego wychowania, pozostaje głuchy; - prezydent Komorowski, przy poparciu większości rządzącej, forsuje właśnie w parlamencie ustawę drastycznie ograniczającą wolność zgromadzeń, pomimo, że wszelkie organizacje społeczne, od lewa do prawa, zgodnie ostrzegają przed nią jako zamachem na podstawowe prawa obywatelskie; Przykładów można by mnożyć. Domyślam się, że w ponoć wolnych mediach, ponoć wolnej Polski, nie usłyszał Pan Generał o wielu sprawach, o których tutaj napisałem. Sytuacja w mediach to zresztą kolejny, odrębny temat, który zbliża nas klimatem do PRL-u. Polska młodzież poddawana jest dziś potężnej obróbce kultury masowej i propagandy medialnej, a także, niestety, szkolnej. Próbuje się nam wpoić obojętność na pojęcia takie jak: historia, pamięć, tożsamość narodowa, niepodległość, poświęcenie dla narodu. Propaganda wmawia młodym, że cały świat ma się obracać wokół ich własnego „ja”, że polskość to przeżytek, że tożsamość jest nieważna. Istnieją jednak - tysiące młodych Polaków, którzy się przeciwko tej rzeczywistości buntują. To właśnie ci, którzy wbrew wspomnianym trendom kultury, propagandy mediów, wbrew szkolnej „europeizacji” chcą pozostać Polakami i chcą, żeby określenie „być Polakiem” rzeczywiście coś znaczyło. Idą na przekór. To przede wszystkim właśnie my, zbuntowana przeciwko III RP część młodzieży, organizujemy patriotyczne manifestacje, chodzimy na groby żołnierzy, jeździmy do rodaków na Kresach, kultywujemy narodowe tradycje. Jednocześnie jesteśmy nazywani faszystami i „żulią”, inwigilowani przez służby bezpieczeństwa, wytykani w szkołach przez niektórych nauczycieli, równie gorliwie dziś próbujących nas „zeuropeizować”, jak niegdyś naszych rodziców wychować na „ludzi sowieckich”. Dlatego gdy słyszymy „Gazeta Wyborcza”, myślimy „Trybuna Ludu”, gdy słyszymy PO, myślimy PZPR, a gdy widzimy wysokiego rangą partyjniaka obecnej władzy, to pierwsze co przychodzi nam na myśl, to okrzyk „precz z komuną!”. III RP, nie postrzegamy jako Polski autentycznie wolnej, autentycznie niepodległej, ale jako twór zarządzany przez elity równie służalcze wobec obcych, jak miało to miejsce w PRL-u. Panie Generale! Jak będzie za rok wyglądał 1 sierpnia? Sądzę, że tysiące młodych ludzi ponownie przyjdzie na Kopiec Powstania, by oddać cześć Bohaterom. Jestem przekonany, że mogą posłuchać apelu Pana Generała, i z zaciśniętymi zębami nie komentować obecności przedstawicieli władzy, którą uważają za niesuwerenną, kosmopolityczną, obcą i wrogą. Chciałbym, żeby miał Pan jednak świadomość, że tak czy inaczej, zrobimy wszystko, by tę władzę obalić, by system zbudowany w Polsce po 89 r. radykalnie zmienić. A wszystko to „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 5 dlatego, że chcemy mieć jako młodzi Polacy, nie tylko chwalebną przeszłość ale i prawdziwie niepodległą przyszłość w naszej narodowej Ojczyźnie. I mamy świadomość faktu, że jeśli my o nią nie będziemy walczyć, to nikt inny za nas tego nie zrobi. Z wyrazami najwyższego szacunku Robert Winnicki - Prezes Zarządu Głównego Młodzieży Wszechpolskiej, Warszawa, 2 sierpnia 2012 r. Źródło: narodowcy.net/list-otwarty/2012/08/02 ----------------------------------- GDYBOLOGIA PSEUDOHISTORYCZNA Co roku na przełomie lipca i sierpnia odżywa dyskusja wokół sensu Powstania Warszawskiego. Dyskusja, w której retoryka wypiera argumenty merytoryczne. Główny błąd „gdybologów” polega na tym, że w odróżnieniu od historyków dyskutują nie o faktach, ale z faktami. A drugim błędem, dyskredytującym ich rozważania, jest ocenianie minionych wydarzeń z perspektywy czasu. Zaś trzecim, jest powielanie sowieckiej propagandy podkreślającej, że w wyniku Powstania Warszawskiego miasto zostało zrujnowane grzebiąc pod gruzami kwiat młodzieży polskiej. W nowszej wersji często uzupełniane twierdzeniem, że gdyby nie zginęli, mogliby walczyć z sowietami. Zauważmy, że ta sama sowiecka propaganda, potępiająca Powstanie Warszawskie, jednocześnie też potępiała Armię Krajową i Polskie Państwo Podziemne za bierność i kolaborację z narodowosocjalistycznymi Niemcami. Gdyby te dwa twierdzenia potraktować poważnie - wyszłoby, że hekatomba i zniszczenie Warszawy były wynikiem kolaboracji i bierności zbrojnej konspiracji. Jak dla mnie - absurd, by nie powiedzieć dosadniej. Spróbujmy zastanowić się nad twierdzeniem że wybuch Powstania Warszawskiego był błędem, gdyż w jego rezultacie miasto zostało zrównane z ziemią a ludność wybita tudzież deportowana. Zacznijmy od faktów - po pierwsze ani rząd polski w Londynie, ani tym bardziej Powstańcy prawdopodobnie nie wiedzieli, że Churchill i Roosevelt w Teheranie [co potwierdzili w Jałcie] przehandlowali Polskę Stalinowi. Nie mogli też przewidzieć, że Stalin wykorzysta Powstanie w taki właśnie sposób. Wbrew bowiem utartym poglądom Stalin miał dwie opcje, ale o tym później. Przede wszystkim trzeba sobie zadać pytanie, skąd u „gdybologów” pewność, że bez Powstania nie doszłoby do hekatomby i obrócenia Warszawy w stertę gruzów? We Wrocławiu czy Dreźnie wszak powstania nie było. A poważnie - prawdopodobieństwo zniszczenia Warszawy i zagłady ludności było bardzo wysokie. Wystarczy spojrzeć na mapę - gdzie w Polsce centralnej zlokalizowane są największe przeprawy przez Wisłę? Ano właśnie - w Warszawie. Wiedzieli o tym zarówno Hitler, jak i Stalin. Opanowanie tych przepraw było w interesie Stalina, jeśli chciał się szybko posuwać naprzód. Bo przeprawy - to zaopatrzenie wojska. Nie tylko w żywność czy medykamenty, ale przede wszystkim broń, amunicja, sprzęt bojowy, paliwo. Wisła to wprawdzie nie Amazonka, ale też i nie strumyk, przez który można swobodnie przeskoczyć. Stanowiła naturalną linię obrony [jak później np. Odra], zaś Warszawa miała tutaj strategiczne znaczenie. Niemcy o tym wiedzieli, więc założenie, że oddaliby miasto bez walki nie ma sensu. Wiedzieli również, że w mieście działa zbrojna konspiracja, której zostawienie za plecami mogłoby mieć fatalne skutki dla jednostek frontowych. Tym samym można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że ludność cywilna zostałaby deportowana do obozów koncentracyjnych, na roboty lub zwyczajnie zmasakrowana. Ci, którzy by zostali mieliby znikome szanse na przetrwanie szturmu Armii Czerwonej z nieodzownym przygotowaniem ogniowym przy użyciu artylerii i lotnictwa. Tym samym też trudno traktować poważnie argument, że gdyby nie Powstanie, to AK mogłaby walczyć z sowieckim okupantem. Warto tutaj przypomnieć że AK była, niestety, dobrze infiltrowana nie tylko przez Abwehrę [o czym pisał ostatnio Waldemar Łysiak], ale również przez wywiad sowiecki. Szanse na podjęcie zwycięskiej walki ze starym - nowym okupantem były mniejsze, niż w przypadku Powstania, gdzie przynajmniej teoretycznie AK mogła liczyć na wsparcie Wielkiej Brytanii i USA, pozostających w sojuszu z ZSRS. Stalin, jak pisałem wcześniej, miał dwie opcje. Wiemy, jaką wybrał - wstrzymał pochód Armii Czerwonej, i to bynajmniej nie na 63 dni Powstania, ale aż do 17 stycznia 1945 r., kiedy to Warszawa została przez sowietów - „wyzwolona”. Niewątpliwie skorzystał na tym rozprawiając się niemieckimi rękami z polskim podziemiem zbrojnym. Ciekawe, że tego wątku „gdybolodzy” jakoś nie poruszają. Ani tego, że to właśnie w wyniku bierności Stalina, powstrzymującego wojska na prawym brzegu Wisły i odmawiającego Powstańcom pomocy, Powstanie zakończyło się tak, a nie inaczej. Tym samym jednoznaczne potępianie Powstania Warszawskiego jest, pomijając fakt dostępności postsowieckich archiwów (vide kwestia „współpracy” Rosji w sprawie zbrodni katyńskiej), co najmniej wątpliwe. Osobną kwestią jest to, co przypomniał Łażący Łazarz w swoim tekście, zestawiając niepodważalny mit Powstania w Getcie z negacją sensu Powstania Warszawskiego. To efekt propagandowy, jakże istotny dziś, gdy to Polacy, ofiary narodowego socjalizmu i komunizmu, są obarczani współodpowiedzialnością za Holokaust. I wobec bezzasadnych roszczeń odszkodowawczych. 6 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Japończycy mają Hiroszimę i Nagasaki. Chińczycy - Nankin i Szanghaj. Żydzi - Holokaust i Powstanie w Getcie. Amerykanie - 11 września i World Trade Center. Węgrzy - rok 1956. Czesi - rok 1968. Niemcy - Drezno i Wypędzonych. Norwegowie - wyspę Utoya. I tak dalej... Jakoś nikt nie podważa wagi tych wydarzeń, nie kwestionuje sensu ofiar. Polacy, w swej historii mają wiele dramatycznych kart, zapisanych krwią Rodaków... Wiele z nich stanowią klęski, w tym klęski Powstań. Wbrew instynktowi samozachowawczemu - walczyli, często z lepiej uzbrojonym i przeważającym liczebnie przeciwnikiem. Często - na wielu frontach, jak chociażby podczas wojny polsko-bolszewickiej. Walczyli - „Za wolność naszą i waszą”. Abraham Lincoln powiedział, że „Drzewo wolności trzeba podlewać krwią patriotów i tyranów”, przy czym warto zwrócić uwagę na fakt iż gwarancji wolności upatrywał w niepodległym państwie, a nie jakiejś szemranej międzynarodówce. Polacy walczyli, często podejmując walkę w sytuacjach beznadziejnych. Gdyby wybrali „instynkt samozachowawczy”, nie byłoby Cedyni, obrony Głogowa, Psiego Pola, Grunwaldu, Cudu nad Wisłą i wielu innych wiktorii polskiego oręża. Nie byłoby Insurekcji Kościuszkowskiej, Powstania listopadowego, Powstania Styczniowego, Powstań Śląskich, Powstania Wielkopolskiego, Powstania Warszawskiego, Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej. Nie byłoby Żołnierzy Wyklętych, polskich czerwców, grudniów, marców, sierpniów... Co by było? Cóż, chyba najlepiej za odpowiedź posłużą słowa: „Naród, który nie szanuje i nie zna swej przeszłości - nie ma prawa do przyszłości”. Za odpowiedź i przestrogę. Michał Nawrocki [4 sierpnia 2012] Za: http://prokapitalizm.pl/gdybologia-pseudohistoryczna.html # # # # # Od Redakcji: Wiele jest niewyjaśnionych jeszcze spraw tyczących Powstania Warszawskiego. Np. Czy dowódcy Powstania w momencie jego rozpoczęcia, znali wyniki Konferencji w Techeranie, gdzie zadecydowano o oddaniu Polski - przez Roosevelta i Churchilla - Stalinowi? To bardzo ważne, jeśli znali a powinni, jako dowódcy największej podziemnej Armii w Polsce w tym czasie - upłynęło przecież już osiem miesięcy od zakończenia konferencji [28.XI-1.XII 1943 r.] - to w żadnym wypadku nie mogli liczyć na żadną pomoc ze strony Stalina i aliantów! Następnie, niewyjaśniona sprawa z gen. Witoldem Okulickim, który - jak podaje portal: <http://www.konserwatyzm.pl/artykul/4931/leopold-okulicki-i-lawrientijberia> w wyniku oszustw i nacisków wymusza na dowództwie AK wybuch powstania w Warszawie, który ma być [rzekomo] - „głosem protestu przeciwko zniewoleniu Polski przez Sowiety”. Człowiek który złamał instrukcję Naczelnego Wodza Kazimierza Sosnkowskiego nakazującą nie dopuszczenie do wybuchu walk w Warszawie. Są to sprawy, które wymagają dokładnego zbadania, sprawdzenia i wyczyszczenia z celowo nieraz publikowanych dezinformacji. Intrygujące jest też - a może nawet najważniejsze pytanie - co robił w Warszawie, na parę tygodni przed Powstaniem, mason, Józef Retinger. Na ten temat, jest jakby zmowa milczenia. Oto co pisze Stanisław Mackiewicz, warto przypomnieć [za: http://nicek.info/2012/08/02/nie-ratujmy-wiecej-europy/] - pisze o tym, iż w każdym kraju, okupowanej nawet Albanii, znajdowała się brytyjska misja wojskowa. Nie było jej tylko w jednym kraju Europy - w Polsce. To jest wiadomość kluczowa, od której powinniśmy rozpoczynać nasze poważne rozmowy o Powstaniu. Nie było tej misji. Był za to Józef Retinger. O Retingerze naprawdę za wiele nie wiadomo [poza tym, że był Żydem i twórcą Bilderbergu - TK]. Jakieś truizmy i kłamstwa krążą po sieci, ale kim naprawdę był ten facet nie wiemy. Na pewno, był agentem brytyjskim, ale nie tylko... I on zostaje zrzucony do Warszawy tuż przed wybuchem Powstania. Facet ma 52 lata, i każą mu skakać? Dlaczego? Bo ma ważną misję do spełnienia. Zastanówmy się teraz jak to się stało, że gestapo nie aresztowało Retingera kiedy wychodził sobie na śniadanka do restauracji w Alejach Jerozolimskich? Taką sytuację opisuje Stefan Kisielewski: siedzi sobie Retinger przy kawie i bułeczce, a wszyscy wiedzą, że jest w Londynie, on tymczasem pogryza tę warszawską wojenną bułeczkę aż wreszcie, poznaje go kelner i mówi: dzień dobry panie doktorze. Retinger się płoszy i wychodzi, bo nie wiedział, że jest aż tak popularny wśród warszawskich kelnerów. Potem rozpoznaje go rikszarz... W dowództwie AK zapada decyzja by Retingera otruć i to się prawie że udaje, ale kończy się jedynie paraliżem, a potem fantastyczną zupełnie ewakuacją sparaliżowanego człowieka. Brytyjski samolot ląduje pod Warszawą, Retingera na noszach ładują do samolotu, ale że jest mokro maszyna nie może wystartować. Jedna próba, potem druga, silnik ryczy, słychać go pewnie nawet za linią frontu, ale Niemcy i Sowieci śpią spokojnie..., nikt się nie budzi i nikt nie pędzi strzelając i krzycząc - jak to wielokrotnie widzieliśmy na filmach. W końcu samolot startuje i sparaliżowanego Retingera udaje się wywieźć z Polski. Kiedy trafia do szpitala w Londynie pierwszą osobą jaka go odwiedza jest premier Wielkiej Brytanii... I dalej Autor pisze: Ja teraz swoim zwyczajem, skonstruuję tu parabolę baśniową. Otóż wizyta Retingera w Warszawie w lipcu 1944 r. była tym samym czym była wizyta w Polsce Johna Dee w czasie panowania Stefana Batorego. Chodzi o to, że w sytuacjach naprawdę ważnych, naprawdę kryzysowych, można zaryzykować życie nawet bardzo cennych agentów. John Dee miał zorganizować śmierć największego wroga korony brytyjskiej w tamtym czasie i udało mu się to w pełni. Retinger zaś miał dopilnować by Powstanie wybuchło i zadziałało tak jak trzeba. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 7 Jak widzimy, są sprawy ważne dla odtworzenia prawdziwej historii Powstania, o których jak narazie za dużo się nie mówi i nie pisze. Jednak trzeba mieć nadzieję, że te wszystkie przemilczane fakty związane z Powstaniem Warszawskim się wyjaśnią, ale nie wcześniej, aż Polska odzyska suwerenność! Tomasz Koziej -------------------------------------------------------- KOLEJNA ROCZNICA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO KAŻE MYŚLEĆ O ELITACH Z DWÓCH POWODÓW: Po pierwsze dlatego, że podczas tej hekatomby polska elita została zdziesiątkowana, a jej zaplecze materialne stracone; po drugie dlatego, że wywołanie powstania było kontynuacją pewnego rodzaju zgubnego myślenia politycznego, które w Polsce znalazło szeroki odzew; myślenia, które przyniosło tragiczne rezultaty. Brak państwowości polskiej w XIX wieku nie służył kształtowaniu myślenia geopolitycznego zakorzenionego w praktyce i mającego na celu wspomaganie interesów gospodarczych narodu. Zabory zaciążyły nad tym, co światli Polacy mieli w głowach. A niestety, w większości wypadków mieli tam szczytne hasła i cierpiętnicze ideały, a nie praktykę codziennego budowania polityki państwowej. Sytuacja trochę się poprawiła w Międzywojniu, ale niestety polska polityka wojenna, była fatalna i jedną z przyczyn był brak elit potrafiących strategicznie myśleć, wykształconych w duchu narodowego realizmu. Opieranie się na cudzych obietnicach zamiast własnej sile było tej polityki głównym felerem, nieumiejętność wykorzystania własnych atutów militarnych i brak realnej oceny zagrożenia sowieckiego, przy jednoczesnym posiadaniu doskonałych informacji wywiadowczych z ZSRS, to główne powody tak katastrofalnego prowadzenia polskiej polityki w czasie II wojny światowej; polityki, która zaowocowała 40-latami peerelu, której skutki kilka milionów Polaków urodzonych po wojnie, w tym też moja skromna osoba - doznało wielu nieprzyjemności na własnej skórze. Tak to bowiem jest, że efektem nieskutecznej polityki jest krzywda ludzka. Kiedy Rosjanie czy Niemcy dopracowywali się sensownej geopolityki, Polacy podniecali się w salonowych pogawędkach, że gdzieś tam “Chińczyki trzymają się mocno”. Gdy się nie ma państwa, myślenie państwowe niczemu nie służy i nie ma się po co toczyć. Drugi problem polskich elit to ich pochodzenie. Ja wiem, że niektórzy wzdragają się przed nazywaniem elitą polsko-języcznych bolszewików przywiezionych na tankach, ale uznając realia, trzeba przyznać, że to właśnie oni i ich potomstwo weszło w rolę elity w popowstaniowej Warszawie i trzeba się do tego faktu odnieść. Ciągłość ich pokoleń sprawiła, że pomimo upływu tylu lat, Polakom z tej naciśniętej na głowę uszanki jest się trudno otrząsnąć; ona sama zaś doskonale wpisuje się w guberialną koncepcję geopolityczną - dla jej rodziców i dziadków Polska nigdy nie zasługiwała na samodzielność; dla niej zawsze te główne rozkazy o strategicznym znaczeniu pochodzić miały z zewnątrz - oni byli od przekazywania rozkazów, a nie ich wydawania. Problem mamy więc poważny - z jednej strony powielanie mitomańskiego politykowania w środowiskach elit polskich, a z drugiej problem podległości w środowiskach elit pseudopolskich. Nawet gdy już się ktoś trafi, kto dobrze rozezna sytuację i przedstawia realne propozycje geopolityczne, od razu natrafia w Polsce na mur interesów jednego środowiska lub mur głupoty drugiego. Polska ziemia wciąż rodzi i pozostaje mieć nadzieję, że przyjdą na świat Polacy, którzy swoim własnym wysiłkiem zdobędą konieczne wykształcenie i praktykę myślenia pozwalającą uprawiać realną politykę, pozwalającą myśleć w kategoriach strategicznych. Czy do tego czasu Polska doczeka? Czy doczeka Naród Polski? Polska to odpowiedzialność nas wszystkich. Dlatego, nawet jeśli okręt tonie, nikt nas nie zwalnia z obowiązku obsługi pomp. Są iskierki nadziei, słuchając młodych Polaków, można znów nabrać ochoty na Polskę. Dlatego trzeba na nie chuchać, trzeba rozniecać; każdy z nas powinien sobie wziąć do serca troskę o formowanie polskich elit narodowych i patriotycznych. Każdy z nas może to robić we własnym zakresie, dlatego “niech rozkwitnie milion kwiatów”. To dzisiaj jest jedyna droga. Wtedy przyjdzie taki moment, kiedy damy radę otrząsnąć się i powstać. Otrząsnąć z polityki miraży i strząsnąć ze stołków narzuconą elitę. Powstanie Warszawskie ujawniło niesłychany heroizm pokolenia wychowanego w wolnej Polsce, ujawniło też bardzo wysoką próbę ówczesnych młodych polskich elit. Jednocześnie obnażyło brak realizmu polskiej polityki, brak rozeznania geopolitycznego i lekceważenie kosztów. Zryw ten pozostanie na zawsze naszą lekcją; na zawsze powinien służyć wychowaniu młodych ludzi, z jednej strony do heroizmu - jako przykład - że dla Ojczyzny poświęca się wszystko, z drugiej strony, powstanie MUSI być przestrogą, jak nie należy uprawiać polityki polskiej. Uczmy się na błędach ojców i bierzmy przykład z ich wielkich czynów; uczmy się krytycznie myśleć o własnej historii. Jedynie w ten sposób możemy dzisiaj nadać sens ich przegranej walce, sprawić, że nie pójdzie na marne. Bądźmy realistami bądźmy dumnymi Polakami. Nikt za nas Polski nie podźwignie. Dlatego bolą inicjatywy pisania petycji do cudzoziemskich polityków. Od nich Polska nie stanie się wielka. Domaganie się od kandydata na prezydenta USA uczynienia jakiegoś propolskiego gestu - jest oznaką psiej mentalności, i istotnym niezrozumieniem zasad polityki. Zamiast pustych odezw, zakładajmy koła samokształceniowe, uczmy się wzajemnie historii, uczmy się dobrego zarządzania i innych przydatnych umiejętności, choćby strzeleckich. 8 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Elity, aby wzrastać, potrzebują gleby, bądźmy glebą polskich elit - abyśmy już nigdy więcej nie musieli strzelać brylantami do nasyłanych rzezimiechów. Andrzej Kumor Za: http://wirtualnapolonia.com/2012/07/28/andrzej-kumor-badzmy-gleba-polskich-elit/#more-19827 ------------------------------------------------------- ROMNEY, ŻYDZI I POLACY Jednym z "białych słoni", na które niewiele w mediach głównego nurtu zwraca się uwagi, jest kwestia interesów żydowskich w Polsce. Można się tylko domyślać, że są rozległe. Co ciekawe, sprawę pomijają również najprężniejsze środowiska opozycyjne, jak np. środowisko "Gazety Polskiej". Analiz, nie mówiąc już o krytyce polityki Izraela, w publikacjach tego grona nie uświadczysz. Tymczasem z polskiego punktu widzenia są to zagadnienia ciekawe i istotne. Nie tylko zresztą z polskiego - o czym świadczyć może zainteresowanie wizytą kandydata na prezydent USA, Mitta Romneya, w Izraelu. Romney, który jest wyznania proizraelskiego (jak wszyscy mormoni), stwierdził m.in., że zacofanie gospodarcze terenów palestyńskich "to kwestia kulturowa". Jeśli na taką wypowiedź pozwala sobie niewykształcony amerykański turysta z Cincinatti, to można ręce załamać, ale jeśli tak mówi ewentualny prezydent USA - to muszą się włączać dzwonki alarmowe. Inną rzeczą ciekawą w kontekście stosunków żydowskich jest jednoznaczne wspieranie w publikacjach wspomnianego środowiska prawicowego prezydenta Gruzji Saakaszwilego w tamtejszych wyborach. Owszem, Gruzini wielkiego wyboru nie mają, a kontrkandydat obecnego szefa państwa - jest ekscentrycznym miliarderem, pewnikiem powiązanym z służbami postsowieckimi, ale ... nie jest to takie proste. Czy Saakaszwili jest powiązany z służbami [którego państwa?], czy nie, nie wiadomo, ale wiadomo, że Gruzja pod jego rządami znacznie zacieśniła stosunki z Izraelem, zaś opisywana przez publicystów prawicy z GP agresja rosyjska na Gruzję wywołana została w następstwie ataku Gruzinów na sporne terytorium - enklawę rosyjską. Nawet jeśli jesteśmy murem po czyjejś stronie, warto przytaczać fakty; ich pomijanie zawsze ma skutki przeciwne do zamierzonych. No bo nie bez znaczenia jest fakt, że lansujemy kandydata, który z kolegami Izraelitami [i ich kuzynami z USA] trzyma sztamę. Po co Izraelowi Gruzja? - ponoć jako przyczółek do nalotów na Iran, ewentualnie jako lotnisko zapasowe dla samolotów po nalocie... Chodzi więc o to, że polskim interesom narodowym raz może być z izraelskimi po drodze, a raz nie bardzo, i trzeba potrafić nasze własne interesy odnieść do cudzych. Oby się nie okazało, że polski rząd [przyszły czy obecny] znów coś tam zrobi za friko w ramach "za naszą i waszą". Cudze interesy muszą być rozpoznane. A tymczasem debata o interesach żydowskich w Polsce praktycznie nie istnieje... Jedni, coś tam emocjonalnie krzyczą przeciw Żydom, inni wstydzą się nawet oczy na Żyda podnieść... Tymczasem jest o czym rozmawiać i powinno się to robić otwartym tekstem, publicznie, bez zahamowań, a nie pod stołem. Jednym słowem, rad bym wiedzieć, co Polska ma za dobre stosunki z Izraelem, poznać, ile wynoszą żydowskie inwestycje w Polsce. Niezadeklarowana nigdzie doktryna bezpieczeństwa Polski realizowana przez część tzw. prawicy polskiej - wedle wszelkich oznak zewnętrznych, polegała na mirażu oparcia się na Izraelu. Koncepcja idzie tak, że jedynie amerykańskie gwarancje i ewentualne stacjonowanie w Polsce wojsk USA może nas wyrwać z odradzającego się historycznego szczękościsku rosyjsko-niemieckiego. Druga przesłanka zakłada, że z oczywistych powodów, pomimo licznych animozji i niechęci do Polaków zwłaszcza żydostwa amerykańskiego, wielu Żydów izraelskich ma do Polski sentyment... A przecież - i tu przesłanka trzecia - Żydzi mają przemożny wpływ na kształtowanie polityki zagranicznej (i nie tylko) w USA. Zatem, że "zamkniemy" sylogizm, skoro zainteresujemy bezpieczeństwem Polski Izrael - damy Żydom co tam w Polsce chcieliby mieć - to oni załatwią nam gwarancje Waszyngtonu, co pozwoli podstemplować zaciskające się szczęki euroazjatyckiego układu. W podświadomości elit rosyjskich i niemieckich Polska jako niezależny ośrodek polityczny jest całkowicie zbędna - a podświadomość ta ukształtowana została jeszcze w czasach przedrozbiorowych, i pokutuje do dzisiaj z krótką przerwą na "bękarta układu wersalskiego". Tak więc dzisiejsze uwielbienie zdecydowanie pro-izraelskiego (politycy amerykańscy, mogą być jedynie mniej lub bardziej proizraelscy) Romneya to efekt odgrzania przez środowiska, głównie PiS-owskie, tejże właśnie koncepcji, popsutej nieco przebywaniem Obamy w Białym Domu. Może jest to jakieś rozwiązanie, ale ma ono kilka słabych punktów. I o tym właśnie trzeba głośno mówić. Jednym z nich jest to, że Żydzi są w stanie zabezpieczyć interesy na terenie Polski nie tylko "via Warszawa", ale również "via Berlin" czy Moskwa. Wcale nie jest powiedziane, że w interesie żydowskim leży odrodzenie Polski jako silnego ośrodka politycznego w Europie ŚrodkowoWschodniej. Owszem, można Polskę wykorzystać do wielu gier i gierek, ale nie po to by Warszawa miała coś ugrać wobec Rosji czy Niemiec. Tym bardziej, że żydostwo aszkenazyjskie Rosję zna, „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 9 wywodzi się z niej i ma do niej o wiele mniej pretensji niż do Polski. "Wdzięczności za wyzwolenie" nie wspominając. A więc polskie strategie geopolityczne są bardzo ograniczone. Mimo to należy o nich mówić głośno i otwarcie, aby polskie dzieci wiedziały z czym mają do czynienia. Słoń jest. Stoi. I nie można go ignorować, nawet jeśli nie pasuje do naszej bajki. Andrzej Kumor http://www.goniec.net/goniec/teksty/andrzej-kumor/romney-%C5%BCydzi-i-polacy.html --------------------------------------------- PLAN ZNISZCZENIA POLSKIEJ KULTURY W każdym społeczeństwie pojawiają się osobniki wykazujące agresję i skłonności do niszczenia wszystkiego - co powstało w mozole pracy twórczej człowieka. O takich osobach mówi się "wandale". Ale wandalizm na ogromną skalę nazywa się polityką. Na początku lat dziewięćdziesiątych z ogromnym zdziwieniem patrzyłem na to, co wyprawia się z polską gospodarką. Już w 1993 roku uznałem, że realizuje się plan zniszczenia naszej gospodarki i to nie tylko gospodarki państwowej, ale też prywatnych przedsiębiorstw. - Gdy usiłowałem to wyjaśnić moim znajomym, to nikt nie chciał słuchać moich wywodów. Przez wiele lat prowadziłem wewnętrzny dialog: czy to możliwe bym ja jeden miał rację, a trzydzieści kilka milionów Polaków się myliło? Z roku - na rok Polska zadłużała się coraz bardziej, lecz politycy - we współpracy z bankierami naszymi wierzycielami, ukrywali skalę zagrożenia. Aż doszliśmy do sytuacji, że przeciętny obywatel Polski - podobnie jak kiedyś chłop pańszczyźniany, stał się niewolnikiem zobowiązań finansowych wobec obcych. Żyjąc w ubóstwie - miliony Polaków spłacać będzie realnie wirtualny dług, jaki zaciągnęły kolejne rządy RP. Dziś statystyczny Polak obciążony jest długiem publicznym przekraczającym 50 tysięcy złotych. Jak do tego doszło? W 1989 r. światowy kapitał wprowadził niejakiego Leszka Balcerowicza, na stanowisko Prezesa Narodowego Banku Polskiego i wydał mu instrukcje postępowania. Dzięki książce "800 dni: szok kontrolowany", która zawiera wynurzenia Balcerowicza z lat 19891992, doskonale wiemy jak przebiegał proces niszczenia polskiej gospodarki - a tym samym niszczenia Państwa Polskiego. Mechanizm był prosty i wynikał z odwróconej do góry nogami gospodarki socjalistycznej. 1. Wszystkie zasoby finansowe Państwa Polskiego ulokował Balcerowicz w prywatnych żydowskich bankach - z oprocentowaniem 1 procent w skali roku. A ponieważ Rząd RP potrzebował gotówki na bieżące funkcjonowanie Państwa Polskiego to pożyczał od tych samych banków - swoje własne pieniądze z oprocentowaniem do 65 procent w skali roku. 2. Przez kilka lat utrzymywał Balcerowicz sztywny kurs dolara wobec złotówki i bardzo wysokie oprocentowanie lokat bankowych - powyżej 50 procent. Był to raj dla spekulantów, którzy kosztem polskich przedsiębiorców zarabiali dwukrotnie więcej - niż najlepsze przedsiębiorstwa na Zachodzie. 3. Balcerowicz zlikwidował wszystkie powiązania ekonomiczne polskich firm oparte na barterze. Z tego powodu 45 procent polskich firm budowlanych - pracujących w Rosji w zamian za ropę i gaz, straciło rynek zbytu i w szybkim tempie zbankrutowało. A my musieliśmy coraz więcej płacić za surowce przeliczane na dolary. 4. W celu zniszczenia wszelkich zdolności twórczych polskich przedsiębiorstw państwowych wprowadził Balcerowicz "Popiwek" - czyli "Podatek od ponadnormatywnych wypłat wynagrodzeń". W rezultacie czego, każda państwowa firma premiująca kwalifikacje pracownika doprowadzona została do bankructwa. Natomiast firmy zagraniczne bez problemów oferowały kilkaset procent wyższe zarobki - niż firmy polskie. Bardzo szybko nastąpił z tego powodu odpływ wykwalifikowanych pracowników do firm zagranicznych. O tym wszystkim można się było dowiedzieć we wskazanej książce Balcerowicza. Tysiące Polaków czytało ją i nie rozumieli - z czym mają do czynienia. 10 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. W oczywistych dowodach niszczenia Państwa Polskiego chcieli widzieć jakąś wyższą, mitologiczną rację dla działań tego niszczyciela polskiej gospodarki. To jakieś pokłosie judaizmu, w którym oczekiwano mesjasza operującego językiem niezrozumiałym dla zwykłego człowieka. Przez wiele lat Balcerowicz tytułowany był wielkim ekonomistą i cudotwórcą przemian ekonomicznych w Polsce. Działo się tak tylko dlatego że za głównymi mediami stali ludzie z żydowskiego establishmentu, którzy nie chcieli dopuścić do świadomości społecznej, że głównymi beneficjentami [tak żadnych] "reform Balcerowicza" byli żydowscy bankierzy i żydowscy spekulanci. Co prawda "Tygodnik Solidarność" drukował krytyczne wobec Balcerowicza artykuły Kurowskiego i Poznańskiego, lecz nie odbiły się one szerszym echem. Dopiero rozwój Internetu doprowadził do wyłomu w polityce prania mózgów Polakom. Pierwszy mój krytyczny artykuł "Nosił ślepy kulawego - czyli plan Balcerowicza wobec Polski" ujawniał mechanizmy niszczenia gospodarki Polskiej. Tekst ten - ujawniający udział żydowskich gangsterów w niszczeniu Polski zakończyłem wezwaniem, by z tego powodu nie rozciągać odpowiedzialności na cały naród żydowski i nie chcę by moje słowa spowodowały w przyszłości rozwoju antysemityzmu. Krytycy mojego tekstu zadawali bardzo powszechne wtedy pytanie: "jakie ja mam kwalifikacje w ekonomii". Odpowiadałem wtedy, że w latach komunizmu najgorsze tłumoki szły studiować ekonomię, a w przeciwieństwie do Balcerowicza, który nigdy nie miał własnej firmy - ja przez wiele lat prowadziłem z wielkim sukcesem działalność gospodarczą, i doskonale rozumiem wymagania rynku i konkurencji. Zdemoralizowani własną bezkarnością, prawdziwi twórcy "Planu Balcerowicza" sięgnęli po nowe narzędzia oszustw ekonomicznych. Ukradzione pieniądze przenieśli do Azji, by tam rozdmuchać bańkę spekulacyjną kredytów hipotecznych. Bazowała ona na nierealnych wycenach wartości nieruchomości oraz zdolności płatniczej kredytobiorców. Gdy oszustwo to sięgnęło apogeum, wywołali "kryzys azjatycki", który pozbawił dorobku całego życia wiele milionów ludzi. Autorom tego oszustwa przysporzył miliardowe zyskii. Manewr ten powtórzyli kilka lat później, na jeszcze większą skalę w Stanach Zjednoczonych. W jego wyniku ucierpiały miliony Amerykanów, a gospodarka amerykańska wpadła w pogłębioną recesję. Lecz pierwszorzędnym narzędziem niszczenia gospodarki amerykańskiej i gospodarki świata, były tak zwane ekonomiczne "instrumenty pochodne", derywat (ang. derivatives), nazywane po polsku "derywaty”. Są to wirtualne pieniądze bazujące na oszustwie ich przyszłego pokrycia. Tłumacząc najprościej: derywaty to oszukańcze pseudowartości finansowe, które wykorzystywano do zabezpieczeń ryzykownych transakcji finansowych. Efektem takiego działania było ograbienie dziesiątek milionów naiwnych inwestorów - ciułaczy. Dla uwiarygodnienia oszustwa "derywaty" oferowano wspólnie z rzeczywistymi wartościami ekonomicznymi. Działania gangsterów ekonomicznych oferujących inwestowanie w takie instrumenty pochodne, można porównać - do owinięcia prawdziwymi banknotami stosu makulatury. Istnieje dziedzina, w której moje kwalifikacje są niepodważalne. To kultura i sztuka. Niezależnie od wykształcenia średniego i wyższego - w dziedzinie kultury i Sztuki, przez czterdzieści lat prowadziłem własną edukację daleko wykraczającą poza akademickie wzorce. W dziesięć lat, po mojej pierwszej internetowej krytyce Balcerowicza, z inicjatywy Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego - Bogdana Zdrojewskiego, odbył się w Krakowie tak zwany "Kongres Kultury Polskiej". Miał on być rzekomo kontynuacją "Kongresu Kultury Polskiej" z 1981 roku, w którym stalinowscy oprawcy polskiej kultury pozowali na liberałów i patriotów. W aktach IPN znajdują się informacje - jak ogromna rzesza uczestników tego "Kongresu" była agentami SB. I tu - w Krakowie 2009 r. nastąpiła powtórka z rozrywki. "Kongres Kultury Polskiej" z 2009 r., bardzo dokładnie powtarzał wzorce z 1981 r. Na tenże kongres zaprosił Zdrojewski ludzi, którzy przyczynili się do upadku Polski po 1989 r. Byli to między innymi: Andrzej Zoll, który jako prawnik przeforsował wiele ustaw, ułatwiających działalność mafijną, a jednocześnie utrudniającą życie przeciętnemu Polakowi. Był on autorem unikalnego w skali światowej połączenia funkcji Ministra Sprawiedliwości, z funkcją Prokuratora Generalnego. Nawet w stalinowskiej Rosji czegoś takiego nie dokonano. Kolejnym celebrytą tego Kongresu był Kazimierz Kutz - stalinowski sługus, który dziś oskarża Polaków o zbrodnie stalinowskie wobec Ślązaków... Ale największym szokiem było dla mnie, „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 11 zaproszenie przez Zdrojewskiego - Leszka Balcerowicza, jako konsultanta Kongresu. Dziś doskonale rozumiem ówczesne intencje Zdrojewskiego. Gdy w polskich muzeach wystawia się śmieci, a Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - narzuca "jedynie słuszną" interpretację patriotyzmu, która żywo przypomina stalinowski, wiernopoddańczy "patriotyzm" w służbie zaborców, to nie ma już żadnej wątpliwości - w jakim kierunku podąża polityka tzw. liberałów decydujących o polskiej kulturze. 11 listopada 2006 r., Platformowy Wojewoda Krakowski Janusz Sepioł, miał czelność w trakcie Święta Odzyskania Niepodległości złożyć wiernopoddańczą deklarację na wierność przyszłej "Konstytucji Unii Europejskiej". Taka Konstytucja" do dnia dzisiejszego nie powstała, ale sześć lat temu platformowy „śmieć” nawoływał do zachowań podobnych, jak ślubowanie "polsko-radzieckiego braterstwa broni" - do czego zmuszano polskich rekrutów po 1973 r. Przez swój infantylizm Wojewoda Sepioł - wyjawił prawdziwe intencje zgrai nazywającej siebie "Platformą Obywatelską". Polska scena polityczna najeżona jest intelektualnymi i moralnymi śmieciami które dla kilku groszy gotowe są sprzedać Polskę i Polaków. Dowodzi tego każda kolejna afera. W 2009 roku, podczas odbywania się Kongresu Kultury Polskiej, byliśmy już mocno zniewoleni ekonomicznie. Ale doświadczenia Zaborów XIX wieku pokazały, że nawet powalony Naród Polski może się podnieść z kolan, by wywalczyć swoją niepodległość. Działo się to dzięki wielkim patriotom - polskim artystom XIX wieku, którzy ideę walki o niepodległą Polskę obtoczyli w szaty piękna. A było to zgodne z polską racją stanu, bo zaborcy zablokowali wszelki rozwój polskiej inicjatywy gospodarczej. I stąd nasze dzisiejsze zapóźnienie ekonomiczne wobec Europy, które zrzuca się tylko na barki PRL-u, a nie widzi 120-letniej dyskryminacji polskiej gospodarki przez zaborców. Dziś polską kulturę dyskryminują polskojęzyczne rządy i wciskają pseudokulturę unioneuropejskiego poddaństwa. A ponieważ nihilizm moralny nie jest w stanie zrodzić wartościowych owoców, to i liberalna kultura, podobnie jak jej socrealistyczny pierwowzór, rozpyla intelektualne śmieci, które tylko przez bezczelność usłużnych krytyków sztuki, wciska się ogłupianemu Społeczeństwu Polskiemu jako rzekomy przejaw "nowoczesnej kultury i sztuki". Jest to tak samo "nowoczesna kultura", jak nowoczesne były "instrumenty pochodne" ekonomicznych oszustów żydowskiego pochodzenia, którzy doprowadzili po raz drugi w historii świata do wielkiego kryzysu ekonomicznego. Polacy powinni zrozumieć iż grupa łajdaków stworzyła plan deprecjacji kultury świata, a cała masa usłużnych łajdaków realizuje program dehumanizacji polskiej kultury dokładnie tak jak to kiedyś robili usłużni artyści komunistyczni. Kiedy jakaś bezczelna, stara baba powie Wam, że jesteście "grajdołkiem", bo nie godzicie się na obrazę ważnych dla kultury narodowej miejsc to pamiętajcie, że jest ona jednym z usłużnych wykonawców planu upodlenia polskiej kultury. - Zofia Gołubiew, bo o niej tu mowa, która w wyniku wielu intryg została Dyrektorem Muzeum Narodowego w Krakowie do pięt nie dorasta Markowi Rostworowskiemu, od którego uczyła się trzydzieści lat temu, podstawowych pojęć z dziedziny kultury. Przypomnę tylko, że Rostworowski był autorem wspaniałej - jak na lata siedemdziesiąte wystawy "Polaków portret własny", która stała się symbolem najlepszych wzorców polskiego wystawiennictwa XX wieku. Ale w projekcie swoim Rostworowski starał się przedstawić zmiany w spojrzeniu na siebie, Polaków - na przestrzeni stuleci - do dnia dzisiejszego. Takie podejście do tematu sztuki i kultury jest dziś wykluczone przez ludzi decydujących o współczesnej polityce kulturalnej wobec Narodu Polskiego. W muzeach sztuki współczesnej zobaczą Państwo "derywaty kulturowe”, a więc zwykłe śmieci. Dla odwrócenia uwagi od prowadzonej polityki kulturalnej, zwiedzający muzea wprowadzani zostają w pseudoaktywność twórczą na poziomie świetlicy szkolnej. Ta niby aktywność, "odbiorców dzieł sztuki", ma za zadanie oszukać Polaków, gdy przed ich oczy wciskane są najzwyklejsze śmieci. W dziewiętnastym wieku polscy artyści potrafili stworzyć wspaniałe dzieła, z których Polacy byli dumni aż do 1989 roku. Tą dumę wyrugowano z polskiej kultury, by odebrać Narodowi Polskiemu 12 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. poczucie patriotyzmu. Myślą Państwo, że nie ma dziś artystów polskich na miarę tytanów XIX wieku? - Są! Ale są niszczeni i izolowani przez liberalną hołotę degenerującą polską kulturę. Zamiast wielkich dzieł stworzonych przez polskich artystów, w muzeach wystawia się to, co nie ma żadnej wartości narodowej. Już w latach dziewięćdziesiątych nie miałem najmniejszej wątpliwości, że celem Balcerowicza było zniszczenie gospodarki polskiej. Choć modliłem się wtedy o to, bym się mylił. Dziś nie mam żadnych wątpliwości, że z pełną premedytacją realizowany jest plan zniszczenia kultury Narodu Polskiego - w celu łatwiejszego zniewolenia i kolonizacji Polski przez obcy kapitał. Całe życie się uczę i dopiero kilka lat temu dowiedziałem się że George Soros przekupił alkoholika Borysa Jelcyna by ten czołgami zdławił opór Parlamentu Rosyjskiego przeciw złodziejskiej prywatyzacji rosyjskiego majątku narodowego. Soros przywiózł wtedy dla uczestników ataku na "Dumę" [Rosyjski Parlament], 200 milionów dolarów. A dziś się tym publicznie chwali. Setki milionów ludzi, obserwujących atak czołgów na Rosyjski Parlament nie zdawało sobie sprawy co się tam naprawdę dzieje. - Podobne działanie podjęto względem polskiej kultury narodowej. Polacy nie rozumieją, co się tak naprawdę z kulturą polską wyprawia? Nie wiem jeszcze kto, komu i ile dał pieniędzy za zdławienie polskiego ducha narodowego w kulturze, ale kiedyś się dowiemy. Artur Łoboda - 11 sierpień 2012 Za: http://www.zaprasza.net/a.php?article_id=31921 -------------------------------------------- KSIĘŻA PATRIOCI – CZĘŚĊ II Ważnym impulsem, w procesie rozbijania jedności polskiego duchowieństwa, stała się rozmowa Bieruta ze Stalinem, do której doszło 1 sierpnia 1949 roku. Nie zrobicie nic - pouczał Stalin - dopóki nie dokonacie rozłamu na dwie odrębne przeciwstawne sobie grupy ... propaganda masowa to rzecz konieczna, ale samą propagandą nie zrobi się z tego, co potrzeba ... bez rozłamu wśród kleru nic nie wyjdzie, prawa karne potrzebne, ale one nie rozstrzygają. W cztery dni po powrocie Bieruta z Moskwy - 5 sierpnia 1949 r. - ukazał się „Dekret o ochronie wolności sumienia i wyznania” który wprowadzał karę więzienia do lat trzech dla każdego, kto nadużywa wolności wyznania i sumienia w celach wrogich ustrojowi RP. W dekrecie tym znacznie mniej miejsca poświęcono wolnościom wyznaniowym niż karom za ich nadużywanie. Równocześnie komuniści zaczęli docierać do zwykłych księży, m.in. poprzez pokazanie ceny, jaką można było zapłacić za zbytnią lojalność w stosunku do biskupów. Jednak najważniejsze było ukazanie „wzorowych” księży „postępowych”, którzy są dyskryminowani przez „złych” biskupów usuwani w cień, przenoszeni na niższe stanowiska i gorsze parafie, zmuszeni do milczenia. Premier Cyrankiewicz wskazywał, iż należy inaczej traktować „złych”, a inaczej „postępowych” księży, wtedy będzie można łatwiej różniczkować kler, wprzęgnąć część kleru do budowy Państwa Ludowego, lojalnym księżom należy pokazać perspektywę opieki państwa, żeby przełamać etap, w którym wielu księży ideologicznie w pełni rozumiejących Polskę Ludową - z oportunizmu słucha hierarchii kościelnej, bo się boi represji. 31 sierpnia 1949 r. w Warszawie odbyły się krajowe zjazdy 11 organizacji kombatanckich, które podjęły uchwały o wzajemnym połączeniu w ramach jednej organizacji. Przez dwa następne dni w sali warszawskiej Politechniki toczyły się obrady kongresu nowo powstałego - Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, w którym uczestniczyła kilkudziesięcioosobowa grupa duchownych. Księdza Pasternaka przemawiającego - relacjonowała Trybuna Ludu - w imieniu przybyłych ... kapłanów ... Kongres słucha z ogromną uwagą. - „Wypowiedzi ludzi walczących o pokój i sprawiedliwość” oświadcza ksiądz - „byłyby niepełne, gdyby zabrakło głosu Polaka - kapłana”. Entuzjastycznie przyjęta zostaje przez Kongres deklaracja księdza Pasternaka: ”Pójdziemy razem z ludem i z Rządem. Niech wszyscy wiedzą, że nas nie brakuje i będzie przybywać coraz więcej”. W podobnej tonacji przemawiał Bierut 1 września w Belwederze do grupy 45 księży: - powinniśmy wszyscy, na ile nas stać, czynić wszystko, aby właśnie ludowi pracującemu pomagać w ... pracy, „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 13 ożywiać jego wolę, napełniać go otuchą, budzić w nim radość twórczej pracy. Sądzę, że jest to zadanie, które nie kłóci się, ani z wiarą, ani z obowiązkami ludzi, pracujących w służbie duchowej, z obowiązkami duchowieństwa. W imieniu zebranych duchownych przemówił ksiądz Henryk Zalewski wysuwając - niewątpliwie uzgodniony wcześniej z komunistami - projekt utworzenia specjalnej kapłańskiej komórki przy ZBoWiD, mającej roztaczać opiekę nad księżmi, którzy stracili zdrowie w walce z okupantem i potrzebują pomocy. W następstwie tej propozycji doszło do powstania jesienią Komisji Księży przy ZBoWiD. Inicjujących jej działalność duchownych komunistyczna propaganda otoczyła nimbem męczeństwa, a ulokowanie organizacji pod skrzydłami ZBoWiD miało ich chronić przed oskarżeniami ze strony hierarchii o łamanie przepisów kościelnych. Jak już wspomniano trzon organizacji stanowili kapłani wywodzący się z duszpasterstwa wojskowego. W Naczelnym Dziekanacie Duszpasterza Wojskowego istniała grupa księży, która silnie czuła się związana z władzami wojskowymi i komunistycznymi. Na jej czele stał ks Wacław Pyszkowski, mianowany jednostronnie przez Rolę-Żymierskiego na stanowisko Generalnego Dziekana. Inny kapelan ks płk Michał Zawadzki - szef Dziekanatu Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego w liście z 1948 r. do MON jednoznacznie deklarował: „We wszystkich sprawach skomplikowanych co do Kościoła Katolickiego proszę zwracać się do wybranych przez siebie księży demokratów. Wówczas otrzyma Pan Minister tłumaczenie prawdziwe gdyż my kierujemy się przede wszystkim dobrem Polski Ludowej, a na drugim miejscu dobrem wyznania. W ramach dobra demokracji ludowej - niech rozkwita wyznanie, nigdy zaś na odwrót. W tym duchu pracujemy, i tu jest różnica pomiędzy pracą duchowieństwa reakcyjnego, które dba przede wszystkim o dobro Kościoła, a później o Ojczyznę, stając się nieraz wrogiem ustroju”. - Mając takich sojuszników komuniści mogli być spokojni o lojalność Komisji Księży. W prace KK zaangażowała się też część księży, którzy przeszli przez gehennę obozów koncentracyjnych, i przez to byli podatni na antyniemiecką propagandę oraz kapłani złamani przez bezpiekę, szczególnie liczni spośród duchowieństwa Dolnego i Górnego Śląska. Wreszcie do Komisji trafiali księża, którzy w jej działalności odkrywali perspektywę uzyskania różnego rodzaju profitów. Jak w każdym środowisku - wspominał z żalem ks Owczarek - tak i u nas byli i tacy, którzy swą przynależność traktując koniunkturalnie, ujawniali osobiste nadzieje na zdobycie, za poparciem władz, wysokich stanowisk w Kościele polskim. (...) Byli też i tacy, którzy starali się wyciągnąć z przynależności do Komisji maksymalne korzyści materialne i prowadzić sobie życie bardziej świeckie niż duchowne. Członkiem Komisji mógł zostać kapłan katolicki, legitymujący się uprawnieniami przewidzianymi w statucie ZBoWiD, jako uczestnik antyniemieckiego ruchu oporu bądź były więzień hitlerowski, ale też każdy kapłan którego życie, praca i zachowanie stwierdzają patriotyczny i obywatelski stosunek do zadań jakim służyła praca Narodu skupionego wokół rządu PRL. W sumie Komisja przyciągnęła około 800 księży, którzy od początku postrzegani byli przez Episkopat jako kolejne narzędzie władz mające przyspieszyć likwidację autonomii Kościoła. Prymas Wyszyński we wrześniowym [1949] liście do prefektów z goryczą stwierdzał: „bolejemy nad tyloma tragediami dusz kapłańskich, które załamały się pod naciskiem różnych okoliczności. Ich katastrofa godzi i w niewinnych kapłanów i ich posłannictwo”. W końcu września w czasie odprawy z dziekanami prymas miał mówić o konieczności zespolenia kleru i niedopuszczenia do rozłamów w klerze, co obecnie jest największym niebezpieczeństwem dla wiary. Podobne głosy padały ze strony innych biskupów, np. bp B. Kominek zapewniał: „Kościół w Polsce stoi przed ciężką próbą, to co się obecnie dzieje w Czechosłowacji jest dla nas sygnałem, że może się to stać również w Polsce, ale tak samo, jak duchowieństwo czeskie nie zgodziło się na dobrowolne podpisanie deklaracji o zaprzedaniu się rządowi, tak samo duchowieństwo w Polsce nie zgodzi się na ograniczenie swobód w Polsce. ... Rząd dąży do rozłamu w Kościele, co wyrażało się w oświadczeniach prasowych, i w udziale księży w Kongresie w Warszawie, ale kler nigdy jeszcze w całości nie był tak silny i zdecydowany jak obecnie”. 23 stycznia 1950 roku władze komunistyczne, pod pretekstem rzekomych nieprawidłowości w oddziale we Wrocławiu, dokonały przymusowego zajęcia majątku „Caritasu” - kościelnej organizacji charytatywnej. Równocześnie powołano zarząd przymusowy z czołowym „patriotą” ks A. Lempatym na czele {w jego skład weszli także: poseł Jan Frankowski (związany z grupą Piaseckiego), Andrzej „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 14 Micewski, Stanisław Rostworowski, ks Ludwik Zalewski, ks Stanisław Krynicki, ks Stanisław Skórski, prof. Leon Halban, oraz Paweł Jasienica}. W celu wzmocnienia antykościelnej kampanii propagandowej, funkcjonariusze UB zaczęli przeprowadzać rozmowy z proboszczami, których zmuszano do publicznych oświadczeń, że „Caritas” kierowany przez ordynariuszy - nie spełniał zadań instytucji charytatywnej. Zostali też uaktywnieni księża patrioci - 24 stycznia 1950 r. „Trybuna Ludu” informowała, iż konferencja księży-patriotów z województwa warszawskiego, podjęła uchwałę, w której stwierdzano z przykrością i ubolewaniem, że dotychczasowa działalność kierownictwa ”Caritasu” stała częstokroć w sprzeczności z założeniami i zadaniami miłosierdzia chrześcijańskiego ... natomiast wykorzystywana była dla celów polityki antyludowej. W końcu stycznia nowy przewodnicząy zarządu ks Lemparty w trakcie wiecu w auli Politechniki Warszawskiej powiedział: „Zebraliśmy się tutaj dlatego, że w ostatnim czasie ujawniono iż pod płaszczykiem „Caritas” ukrywali się wrogowie Polski Ludowej, agenci gestapo w rodzaju Samulskich i Paszendów [członkowie zarządu wrocławskiego oddziału - Godziemba], obszarnicy finansujący bandy podziemne i wielu innych wrogów społeczeństwa”. Inny mówca ks Dąbrowski sięgnął do medycznych porównań: „We Wrocławiu znalazł się ten wrzód ropiejący na żywym ciele organizmu polskiego. Nader bolesny jest fakt, że ludzie niegodni sprawowali działalność w „Caritasie”, i dlatego my księża patrioci stanęliśmy do apelu, żeby ożywić i postawić na właściwych torach działalność „Caritasu”...”. Ks Owczarek dowodził natomiast, że chyba każdy ksiądz katolicki zdaje sobie sprawę z tego że współpraca z rządem polskim nie jest wykroczeniem przeciw dogmatom naszej wiary, ani też nie jest sprzeczna z karnością kościelną. Cały przebieg akcji „C” był ściśle kontrolowany przez ministra Wolskiego, UB i podwładnych ministrowi księży: Lempartego i Skórskiego. Walka z Episkopatem - w celu jego skłócenia wewnętrznego, zbiegła się z nasileniem procesu przeciwstawiania duchowieństwa biskupom i dzielenia księży na „postępowych” i „reakcyjnych”. I tak, w lutym 1950 roku władze wyraziły zgodę na ukazanie się redagowanego przez księży patriotów dwutygodnika „Głos Kapłana” w nakładzie 8 tysięcy egzemplarzy. Pismo od początku było wydawane i finansowane przez Zarząd Główny ZBoWiD, a jego redaktorem naczelnym został ks płk Stanisław Wilkowski - dotychczasowy redaktor pisma kapelanów wojskowych, suspendowany „z powodu naruszenia przepisów prawa kanonicznego o celibacie”. W składzie redakcji znaleźli się również ks ppłk Henryk Weryński, ks płk Julian Humeński, suspendowany „z powodu nielegalnego opuszczenia klasztoru”, ks Franciszek Wilczek, również suspendowany z powyższego powodu, ks Stanisław Owczarek, ks Antoni Lemparty i ks Roman Szemraj. Już w artykule programowym „Głosu Kapłana” ustalono swego rodzaju sylogizm: dobro Kościoła dobro „ludu” - dobro Polski Ludowej. Kto nie rozumiał tej triady, ustawiał się automatycznie w opozycji nie tylko do księży patriotów, lecz wszystkiego co dobre w Kościele katolickim w Polsce. Ktokolwiek chciałby - pisano w pierwszym numerze - skierować nas przeciwko Polsce Ludowej, przeciwko jedynej Polsce żywej, ten działałby przeciwko narodowi polskiemu, ten grzeszyłby wobec najpiękniejszych tradycji duchowieństwa polskiego. W październiku 1950 roku biskupi wydali kolejno dekrety zakazujące wydawania, abonowania, czytania, przechowywania, propagowania i popierania gazety KK „Głos Kapłana”, grożąc popadnięciem w suspensę w przypadku niezastosowania się do nałożonych obostrzeń. W grudniu 1950 roku w miejsce „Głosu Kapłana” zaczęto wydawać pismo pt. „Ksiądz Obywatel”, które przestało się ukazywać w czerwcu 1953 r. W tym też miesiącu pojawiło się nowe pismo „Kuźnica Kapłańska”, które pozostało organem prasowym do końca funkcjonowania organizacji. CDN Za: http://www.blogpress.pl/node/13509 --------------------------------------- NAPISZMY HISTORIĘ POLSKI OD NOWA CZĘŚĆ II (ostatnia) Jest historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby - czytamy w niepublikowanym dotąd wywiadzie z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 15 Panie profesorze, czy w swoich analizach nie przecenia pan roli tajnych agentów i służb? Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby. W Polsce także? Oczywiście. Weźmy choćby sprawę wyjazdu Michnika do Moskwy w 1989 roku... Nie sugeruje pan chyba, że Michnik był agentem? Agentem nie był. Był natomiast potężnym graczem, działającym właśnie za kulisami. W 1989 roku pojechał do Związku Sowieckiego, aby dogadać się z tamtejszymi towarzyszami ponad głową Jaruzelskiego. Był zbyt inteligentnym, zbyt ambitnym człowiekiem, żeby nie dojść do wniosku, że sam III RP nie zbuduje i nie zrealizuje „swoich” koncepcji... Dlatego próbował podjąć współpracę z Moskwą ale podkreślam, nie była to współpraca natury agenturalnej, tylko rodzaj gry politycznej. Michnik tłumaczył to sobie zapewne mniej więcej tak, że idzie z tymi progresywnymi, liberalnymi towarzyszami spod znaku Gorbaczowa, ażeby poprawić komunizm. Hasło Michnika i Gorbaczowa było przecież takie samo: socjalizm z ludzką twarzą. Jakie tajemnice kryją dzieje służb specjalnych PRL? Tysiące tajemnic! W tej sprawie naprawdę mało wiemy. Choćby - wydawałoby się szalona - sprawa tak zwanych matrioszek, czyli agentów podstawianych do armii Andersa czy później Berlinga. To jest mniej więcej to samo, co pokazano w „Stawce większej niż życie”. Zamiana Kowalskiego na podobnego do niego Iwanowa... Uczono faceta języka polskiego oraz biografii osoby, którą miał zastąpić. Sprawę tę pierwszy raz poruszył Piotr Jaroszewicz. Zaraz potem został zamordowany. Niewykluczone, że właśnie dotknął problemu, który jeszcze w 1992 roku był tak newralgiczny dla rosyjskiego wywiadu, że trzeba go było uciszyć. Kto mógł być taką matrioszką? Być może Bierut, a może nawet Jaruzelski. Nic pewnego na ten temat nie wiadomo. Są tylko pewne przesłanki. Brzmi to mało prawdopodobnie. No cóż warto by to jednak zbadać. 30 lat temu jeden z najważniejszych generałów Wojska Polskiego, zastępca szefa Sztabu Generalnego, na spotkaniu z elewami szkoły oficerskiej po kolejnym toaście zaczął przemawiać płynnie po rosyjsku. To wzbudziło pewną konsternację. Generał zauważył, co się stało i się zmieszał: „Wiecie, ja z żoną tak rozmawiam w domu i zapomniałem się” - zaczął się tłumaczyć... Nigdy nie poznamy w pełni historii PRL - zwracał na to uwagę Edward Ochab w rozmowie z Teresą Torańską - dopóki nie będziemy wiedzieli, kto w kierownictwie politycznym, jak się wyraził Ochab, był „ich”, a kto był „nasz”. Myślę, że wszyscy - niezależnie od tego, jakim językiem mówili - byli „ich”... To prawda. Ale mimo wszystko polscy komuniści mieli jakąś większą lub mniejszą - na ogół mniejszą - przestrzeń do samodzielnego działania. Ciekawe jest, jakie były relacje między sowiecką a polską bezpieką. Jakie wzajemne zależności. Czy UB, a potem SB było bezpośrednio, niemal z urzędu, podporządkowane NKWD i KGB, czy też polecenia wydawano jakimiś nieformalnymi kanałami. Jaką rolę w tym procesie odgrywała partia? Czy służby ją omijały, czy też miała coś do powiedzenia? To bardzo ciekawa siatka wzajemnych zależności o której wiemy bardzo mało. A przecież policja polityczna odegrała główną rolę w spektaklu zwanym PRL. Niewykluczone, że wszystkie tak zwane wydarzenia, do których dochodziło w PRL, były prowokacjami służb. Poznań'56, Grudzień'70, Czerwiec'76, a wreszcie Sierpień'80. W każdym z tych wypadków jest to bardzo prawdopodobne. My teraz budujemy wokół tamtych wydarzeń, patriotyczne ołtarze, a rzeczywistość mogła być zupełnie inna. Tak samo można zresztą postawić hipotezę, że powstanie listopadowe było prowokacją, a styczniowe to już z pewnością. Czy są na to jakieś dowody? Jest mnóstwo przesłanek. Na przykład Radom ’76. Rozmawiałem ostatnio z jednym z wysoko postawionych radomskich funkcjonariuszy partyjnych z tego okresu. I on, nagle zadał mi takie pytanie: czy nie zwróciło pańskiej uwagi to że trzonem wystąpień była załoga Waltera, zakładów produkujących sprzęt wojskowy, w których 25 procent ludzi było na etatach kontrwywiadu, a cała 16 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. reszta była w zasadzie zmilitaryzowana? Cała kadra tych zakładów, łącznie ze zwykłymi robotnikami, składała się z najbardziej zaufanych ludzi! I oni by się nagle zbuntowali? Mój rozmówca przeglądał potem wraz z radomskimi milicjantami zdjęcia z zamieszek i okazało się, że najbardziej agresywni przywódcy tłumów, to były osoby w Radomiu nigdy wcześniej niewidziane. To samo powtórzyło się później w Gdańsku. Rozumiem, że skłania się pan do tezy, że upadek komunizmu był operacją służb specjalnych? Tak. Wiele źródeł wskazuje, że była to gigantyczna, przemyślana i kontrolowana operacja. W szczegółach oczywiście mogła się wymknąć spod kontroli, bo każda taka akcja ma swoją dynamikę. Ale ostatecznie wszystko się udało. A celem służb było bowiem zachowanie kontroli nad finansami podczas transformacji ustrojowej. Następnie zaś dzięki tym pieniądzom oraz powiązaniom i doświadczeniu przejęcie kontroli nad państwami byłego imperium i nowo powstałą Rosją. Dlaczego komunistyczne służby miałyby coś takiego zrobić? KGB doszło do wniosku, że należy położyć kres istnieniu pasożyta, za jaki uważało partię. Przecież organizacja ta stała się całkowicie zbędnym czynnikiem. Służby były tak potężne, że za pomocą zakulisowej gry mogły doskonale same kontrolować imperium. Mieć władze i zarabiać pieniądze. Aby to jednak osiągnąć, to trzeba było usunąć komunistów. Już wcześniej ludzie, którzy kierowali bezpieką - Beria, Jeżow, i inni - próbowali zrobić mniej więcej coś podobnego. Stalin, a później Chruszczow potrafili się jednak obronić. Jeżeli przyjąć pana tezę, to jak ta operacja przebiegała w Polsce? Rezydent sowieckiego wywiadu w Polsce gen. Pawłow - nota bene jeden z najmądrzejszych ludzi w KGB - w swoich pamiętnikach pisał, że już w połowie lat 70-tych dostał polecenie z Moskwy, żeby nie budować już agentury sowieckiej w partii władzy. Nie miało to już sensu. Kazano mu wziąć się do opozycji, która być może kiedyś przejmie władze. Agentura umieszczona wewnątrz „Solidarności” zostaje odpowiednio poinstruowana, służby rozgrywają swoją partię. A potem już idzie samo: Okrągły Stół, wybory, wyprowadzenie sztandaru PZPR i utworzenie nowego układu. Z ludźmi bezpieki na górze, a właściwie w cieniu. Czyli to, o czym mówiłem: fasadowa historia i prawdziwe ośrodki decyzyjne o których zwykły śmiertelnik nic nie wie. Dzisiejsze partie polityczne mogą być nie tylko zinfiltrowane, ale nawet stworzone przez sowiecki, a później rosyjski wywiad. I nie muszą to być partie lewicowe, np. prawicowe czy centrowe itd. Czyli służby naszego wschodniego sąsiada nadal działają na wielką skalę w naszym kraju? To były i są najlepsze, najbardziej sprawne służby na świecie. Służby które łączą bezwzględność z wielkimi koncepcjami i potrafią patrzeć daleko do przodu. Jak pisał Bułhakow: dokumenty nie płoną. Wszelkie palenie akt to zwykły teatr. Niszczy się zawsze jakieś duplikaty, bezwartościowe kwity administracyjne i tym podobne rzeczy. To co najważniejsze, to co ma prawdziwe znaczenie - zawsze się zachowuje. W przypadku PRL - są w Moskwie. Nie jest tajemnicą, że kopie akt polskiej bezpieki szły do Moskwy. Oni mają wszystko i dzięki temu do dziś kontrolują wielu agentów. Agentury tej prędko nie odkryjemy. Dopiero teraz, po 60, 70 latach z trudem dokopujemy się do prawdy o agenturze sowieckiej w II RP. Ale warto mieć świadomość, że tacy ludzie u nas działają. I to na najwyższych szczeblach. Należy o tym pamiętać zawsze, gdy dochodzi do jakichś konfliktów czy sporów polsko-rosyjskich. Należy wówczas uważnie wsłuchać się w debatę publiczną: artykuły prasowe, wypowiedzi polityków. Od razu widać, kto reprezentuje rosyjski [właściwie sowiecki - red.] punkt widzenia. Rzeczpospolita Za: http://andrzejwronka.net/ppn/aktualnosci/aktualn1.htm --------------------------------------------------- NIEPODLEGŁA POLSKA ODRODZIŁA SIĘ W LISTOPADZIE 1918 - W CIĄGU ZALEDWIE TRZECH TYGODNI „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 17 Generał Józef Haller składa przysięgę wierności na sztandar – Błękitna Armia To niezwykłe tempo zaskoczyło ówczesnych obserwatorów wydarzeń politycznych w Polsce i Europie. Dzień 11 listopada był oficjalnym Świętem Narodowym Polski w latach 1937-1939. Po wojnie ... dopiero w 1989 roku wrócił do kalendarza oficjalnych świąt państwowych. Oto kronika tamtych dni: 5 listopada 1916 - wydanie aktu gwarantującego powstanie Królestwa Polskiego, w bliżej nieokreślonych jeszcze granicach. 4 stycznia 1917 - rozpoczęcie działalności przez Tymczasową Radę Stanu. 12 listopada 1917 - przejęcie obowiązków głowy państwa przez Radę Regencyjną. 7 października 1918 - ogłoszenie niepodległości Polski przez Radę Regencyjną. 25 października 1918 - powołanie rządu Józefa Świeżyńskiego. 30 października 1918 - Polska Komisja Likwidacyjna w Krakowie przejęła władzę w Galicji Zachodniej. 1 listopada 1918 - wybuchły polsko-ukraińskie walki we Lwowie - Bój o Lwów. 3 listopada 1918 - nastąpiła kapitulacja Austro-Węgier. 6 na 7 listopada 1918 - powstał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele. 9 listopada - po abdykacji cesarza Wilhelma II proklamowano w Niemczech republikę. 10 listopada - powrócił do Warszawy z internowania w Magdeburgu Józef Piłsudski. 11 listopada - w Compiegne we Francji podpisano zawieszenie broni będące kapitulacją Niemiec i kończące I wojnę światową. „Rada Regencyjna natychmiast tj. w dniu 11 listopada, przekazała w ręce Józefa Piłsudskiego - jako tymczasowego naczelnika państwa - całą władzę cywilną i wojskową, a następnie rozwiązała się. Tym sposobem władza polska w Warszawie nie wyłoniła się z porozumienia polskich stronnictw, jak to się prowizorycznie stało poprzednio w Galicji, i jak to - próbował w Warszawie przeprowadzić Głąbiński. Nie wyłoniła się nawet z jednostronnego, lecz bądź co bądź samowładnego zamachu, jak rząd lubelski: powstała ona pośrednio, ale w prostej linii - z nominacji niemieckiej”. ROMAN DMOWSKI O TWORZENIU POLSKIEJ ARMII WE FRANCJI - http://www.11listopada1918.pl/?q=node/85 Ciągle usiłowano buntować nam żołnierzy, ciągle szła agitacja, prowadzona głównie w imię Polski, utworzonej aktem 5 listopada, w imię legionów i ich twórcy: „4 lipca 1918 r. podczas uroczystego obchodu amerykańskiego Independence Day w Paryżu, urządzonego przez rząd francuski przy udziale wszystkich sprzymierzeńców, flaga polska zawisła po raz pierwszy pośród flag państw sprzymierzonych. […] Najważniejsze cele, któreśmy sobie na Zachodzie w swej akcji podczas wojny postawili, zostały urzeczywistnione. Zjednoczenie Polski, i utworzenie państwa polskiego zostało przez sprzymierzeńców ogłoszone, jako jeden z warunków pokoju. Polska już miała pozycję państwa 18 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. sprzymierzonego; państwo to miało w Komitecie Narodowym organ z uznanymi oficjalnie atrybucjami rządu w sprawach zewnętrznych i wojskowych; miało urzędowe przedstawicielstwo dyplomatyczne w mocarstwach sprzymierzonych; Komitet Narodowy miał pod swą władzą armię polską, uznaną za sprzymierzoną i wojującą. Mieliśmy tym samym zapewniony udział w konferencji pokojowej, jako jedno z państw sprzymierzonych. Roman Dmowski, w środku ubrany w płaszcz Trzeba tu zaznaczyć, że osiągnięcie tej pozycji byłoby niemożliwe bez utworzenia armii polskiej na Zachodzie, a więc bez tego, co dla tej sprawy zrobiła Francja. Posiadanie armii, stojącej u boku sprzymierzonych, było jedyną naszą legitymacją do tytułu państwa sprzymierzonego a co za tym idzie, do udziału w konferencji pokojowej. Legitymacja ta była niezbędna. Dobrze, że była uznana za wystarczającą. Inaczej, Polska ze swymi legionami, walczącymi po stronie państw centralnych ze swym Królestwem listopadowym, ze swą Radą Regencyjną, z rządem warszawskim i z jego ciągle ponawianymi deklaracjami – musiała by być przez państwa zachodnie - uznana za sprzymierzeńca państw centralnych, w końcu znalazłaby się wśród zwyciężonych”. Roman Dmowski „Polityka polska i odbudowanie państwa” t.II, Warszawa 1989, s. 73-76. PIŁSUDSKI TO MAJSTERSZTYK TAJNEJ DYPLOMACJI PRUSKIEJ 95% Polaków do dziś wierzy, że był bohaterem narodowym i zbawcą Polski. W „wyzwolonej” po 1 wojnie Polsce Niemcy, dalej MIMO PRZEGRANEJ WOJNY utrzymywali kontrolę przez osadzenie swojego AGENTA PIŁSUDSKIEGO. Piłsudski przejął władze z rąk Rady Regencyjnej (Tworu niemieckiego), w cudowny sposób, wprost z Magdeburga, gdzie był internowany na własną prośbę. Oczywiście z inspiracji i na polecenie Niemiec. Przebywał w twierdzy magdeburskiej, a cieszył się wolnością. I kto go utrzymywał, kto dawał mu na stół dzienny chleb? Zadaniem Piłsudskiego było niedopuszczenie do powstania silnej Armii Polskiej i silnej gospodarczo i terytorialnie Polski. Federalizacja, to była koncepcja niemiecka. Po przegranej wojnie stworzenie małych przedtem nieistniejących państw buforowych. Zrealizował ją Piłsudski pod płaszczykiem Federalizacji. Nie byłoby Łotwy, Litwy, Ukrainy, Białorusi. BYŁABY POLSKA. Piłsudski - Socjalista i Bolszewik - ukształtowana osobowość, jako rewolucjonisty na 5-cio letnim zesłaniu koło Irkucka wraz z innymi bolszewikami i terrorystami. Niemcy wysłali, LENINA DO ROSJI, aby robił rewolucje Bolszewicką, a PIŁSUDSKIEGO DO POLSKI. (No właśnie - po co? Przecież nie po to żeby wyzwalał Polskę, bo to już było negocjowane w Wersalu) Polska powstała w Wersalu, a tam Piłsudskiego nie było. - Legiony Piłsudskiego były największą przeszkodą w rokowaniach Wersalu, bo były sprzymierzone z Niemcami. Dopiero powstanie armii Dmowskiego-Hallera zlikwidowało tę przeszkodę. Piłsudski po wylądowaniu w Polsce Armii Hallera [przeszkadzali Niemcy i Anglia] zaczął od jej rozbrajania. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 19 Piłsudski to mason, Rycerz Kadosz 30 stopień wtajemniczenia. To agent Pruski i główny wykonawca polityki niemieckiej. Głównym elementem jego gry politycznej było niedopuszczenie do stworzenia silnej Armii Polskiej. Nie dopuścił do stworzenia ok. 1,000,000 Armii Polskiej (rozbicie Zjazdu Polaków Wojskowych w Petersburgu w czerwcu 1917 r. przez bojówki PPS). To była olbrzymia i konkretna szansa. Milionowa armia miałaby olbrzymie znaczenie. Zawzięty wróg Rosji Carskiej, ale nie Bolszewizmu. W zamian zostały tylko Brygady Piłsudskiego 20,000 o praktycznie żadnej istotnej wartości militarnej. Niedopuszczenie do powstania silnej armii polskiej - z polskich żołnierzy w szeregach zaborców pod koniec 1 wojny światowej. To mogła być 1,000,000 armia - wtedy polska byłaby w całkiem innej pozycji negocjacyjnej. Wojska polskie stały na tzw. „Linii Dmowskiego” i bolszewicy dwa razy proponowali rozejm w 23 grudniu 1919 i w 29 styczniu 1920. Bolszewikom zależało na pokoju, bo mieli na głowie walkę z Białą Armią [pod dowództwem gen Denikina]. W Kwietniu 1920 Piłsudski zerwał rokowania i poszedł na Kijów, zdobywać Ukrainę dla Petlury bo przecież nie dla Polski. Samowolnie wbrew polskiemu rządowi i rządom aliantów. Brat Petlury był oficerem w wojsku Polskim Piłsudskiego. Ukraina to twór od początku masoński. I tak jest również dzisiaj. Najbardziej utrwalony mit o Piłsudskim to „Cud nad Wisłą”. Piłsudski nie był żadnym zwycięzcą Bitwy pod Warszawą w 1920 r., nie był dowodzącym, nie był w ogóle na Polu Bitwy pod Warszawą. Wyprawa na Kijów, była nieporozumieniem wojskowym i politycznym - wojska bolszewickie cofały się same. Pobył miesiąc w Kijowie bez celu i zaczął odwrót (po co więc szedł na Kijów?). Gdyby Piłsudski - jak mu proponował Denikin - poszedł z Nim na Moskwę nie byłoby w ogóle Komunizmu !!! Poszedł jednak na Kijów, wygubił 200,000 żołnierzy (kolejny argument o niszczeniu Polskiej Armii) celowe wykrwawianie Armii. I Jego ideowi idole 20 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Wyprawa na Kijów była klęską bardzo daleką w skutkach. Polska byłaby jednolitym krajem od Dyneburga na Łotwie po Kamieniec Podolski na Ukrainie, Mińsk na Białorusi. Polska straciła Iłłkusztę, Drysse, Połock Bobrujsk, Borusow, Słuck, Mozyrz, Starokonstantynów - to tylko straty terytorialne. PIŁSUDSKI TO GŁÓWNY HAMULCOWY ODRODZONEJ I NIEPODLEGŁEJ POLSKI Niszczył zdobycze polityczne Dmowskiego - Obozu Narodowego. Odzyskanie Niepodległości to największy sukces dyplomatyczny polskiej dyplomacji, ale przecież nie Piłsudskiego. Bo Piłsudskiego w Wersalu nie było. Piłsudski - knuł, destabilizował i konfliktował życie polityczne Polski z trudem kształtowane po 1918 r. Kulminacją tego był zamach majowy 1926 - finansowany przez Anglię, a właściwie imperium angielsko-niemieckie (od ożenku królowej Victorii z księciem pruskim Albertem - Anglia i Niemcy to właściwie to samo). Tak samo jak Masoneria wyrosła z tego samego pnia –co i Templariusze i Krzyżacy. Zamach majowy 1926 finansowała Anglia - 800,000 funtów angielskich lub 3,800,000 złotych zdeponowane w małym żydowskim banku niejakiego Szereszewskiego („Komunikaty”J. Giertycha, Płk Kędzior „Narodowiec” - Lens (Fr). Poniżej Józef Piłsudski wykonuje enigmatyczny żydomasoński znak ręki (patrz Richardson Monitor of Freemasonery [Monitor Wolnomularstwa] str. 74). Za: http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/11/10/niepodlegla-polska-odrodzila-sie-w-listopadzie-1918-roku-w-ciaguzaledwie-trzech-tygodni/ --------------------------------------------- SKĄD ”PANU POSŁU” WYRASTAJĄ NOGI? Państwo posłowie, raczcie przypomnieć sobie, skąd wyrastają wam nogi, bo wkrótce możecie przeżyć bardzo bolesne rozczarowanie. I. Szczepionkowy bubel W związku z nowelizacją ustawy o zapobieganiu, oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, w internecie zainicjowano akcję antyszczepionkową [np. Tu: <http://niepoprawneradio.pl/akcja-antyszczepionkowa/> i Tu: <http://wolnemedia.net/prawo/obowiazkowe-szczepienia-dla-wszystkich/>), polegającą m.in. na wysyłaniu interwencyjnych maili do posłów. Przypomnę dla porządku, iż ustawa ta pod pozorem technicznej korekty przepisów zmienia m.in. definicję choroby zakaźnej z „chorobą, która została wywołana przez biologiczne czynniki chorobotwórcze, które ze względu na charakter i sposób szerzenia stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego", na bardziej ogólną: „choroba zakaźna - choroba, która „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 21 została wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy” - czyli w praktyce niemal wszystko, z katarem włącznie, (druk sejmowy Tutaj: <http://orka.sejm.gov.pl/Druki7ka.nsf/0/7BEE578C6AAB0E76C12579DD004EA0D4/$File/293.pdf>). Do tego, znacznie poszerza uprawnienia Sanepidu, co w praktyce może prowadzić do ubezwłasnowolnienia obywateli zmuszanych do przyjmowania obowiązkowych szczepień, (więcej szczegółów - m.in. Tu: <http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1145432> i Tu: <http://wolne-media.net/prawo/obowiazkowe-szczepieniadla-wszystkich/>). Wprawdzie nie pierwszy to i nie ostatni bubel wyprodukowany przez Sejm, ale ten może być szczególnie niebezpieczny, zważywszy, że w międzynarodowych koncernach kraje takie jak Polska i reszta bloku postkomunistycznego znajdują się w tych samych przegródkach, co Afryka - czyli, stanowimy dla nich obszar postkolonialny na którym obowiązują niższe standardy. A kto nie wierzy, niech porówna tę samą markę proszku do prania sprzedawaną w Niemczech i w Polsce. Ja jakiś czas temu miałem okazję. Zaznaczam, że nie jestem jakimś pryncypialnym przeciwnikiem szczepienia się. Zdarzało mi się w tzw. „sezonie zachorowań” szczepić na grypę (bez negatywnych skutków) - ale po pierwsze, to było dawno, gdzie jeszcze globalizacja nie była tak zorganizowana; a po drugie, chcę mieć swobodę wyboru, która na podstawie nowych regulacji może zostać mi odebrana. Sądzę, że właśnie tego typu motywacja przyświeca większości protestujących, a nie jakiś tam zabobonny lęk przed szczepieniami, jak to usiłują sugerować niektóre ”mediodajnie” i głosujący za ustawą politycy (przykład Tutaj: <http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/apeluja-do-prezy-denta-polacy-to-nie-idioci-niechc,1,5197249,wiadomosc.html>). II. „Pandemiczna” histeria I tu przechodzimy do zasadniczego powodu dla którego skrobię tę notkę. Otóż, te zmiany układają się idealnie po myśli koncernów farmaceutycznych słynących z umiejętnego rozpętywania histerii. Pamiętamy wszyscy jazgot towarzyszący kolejnym „pandemiom” - „ptasiej”, czy „świńskiej” grypy, na które każdorazowo chorowały i umierały jakieś śladowe w porównaniu z „pospolitymi” chorobami grupy osób. A zaszantażowane kociokwikiem rządy kupowały jakieś zupełnie obłędne ilości szczepionek, z którymi teraz nie wiadomo co zrobić. I nie łudźmy się - Ewa Kopacz też by kupiła, gdyby miała fundusze, podobnie jak każdy minister z każdej partii. W tym roku będziemy mogli przetestować to w praktyce, ponieważ ustawa wejdzie w życie akurad przed sezonem jesienno-zimowym, kiedy to z pewnością czeka nas następna jazda z „pandemią”, dajmy na to, psiej, czy kociej grypy, na którą zachoruje może z tysiąc osób w Europie. A u nas, z nową ustawą w garści, rząd zakupi całe tony wyprodukowanego zawczasu (cóż za zbieg okoliczności) szajsu, zalegającego dotąd na składach akurat tego, a nie innego koncernu, za którego skutki uboczne tenże koncern nie będzie ponosił żadnej odpowiedzialności. Wszyscy posłowie, ze wszystkich partii, zapewne nawet nie czytając, zagłosowali za proponowaną nowelizacją, za wyjątkiem jednego - Marka Sawickiego z PSL-u. Nie wiem, czy się pomylił i jak się to ma do „afery taśmowej” w wyniku której przestał być ministrem, ale ta jednomyślność wszystkich ugrupowań jest porażająca. Po Platformie oczywiście niczego się nie spodziewam i mogę się tylko domyślać jakie poszły tu „transfery”. Interesuje mnie natomiast i to bardzo stanowisko tzw. „naszych”, czyli PiS. III. Trop Bolesława Piechy Przypuszczam, że do głosowania „za” zgodnie ze wskazaniami przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia - Bolesława Piechy z PiS-u, skłoniły panów posłów dwa powody: po pierwsze: lęk, że głosując „przeciw” staliby się obiektem nagonki jako „niewrażliwi społecznie” przeciwnicy ochrony zdrowia ludności; po drugie: tradycyjnie silna w PiS etatystyczna mentalność spod znaku „urzędnik wie lepiej”. O możliwości korupcyjnej, polegającej na wtrynieniu do pozornie czysto technicznej nowelizacji jakichś ... „lub czasopism”, w wyniku których zrobi się dobry interes dla koncernów farmaceutycznych - i nie chcę nawet myśleć, gdyż znaczyłoby to że w największej sile ”opozycyjnej” jeden przekupiony prominentny polityk, może podsunąć kolegom do przegłosowania cokolwiek. Jednak w tym kontekście warto przypomnieć, że w czasach, gdy Bolesław Piecha był wiceministrem zdrowia, w ostatniej chwili na liście leków refundowanych w tajemniczy sposób znalazł się specyfik o nazwie iwabrydyna - niedługo po tym, jak pan Piecha spotkał się z Robertem Pachockim przedstawicielem producenta leku, francuskiej firmy Servier. Żeby było ciekawiej, iwabrydyna we Francji nie była refundowana, krytykował ją fachowy periodyk „Prescrire", zaś w USA i Kanadzie nie została nawet dopuszczona do obrotu. Wszystko to może wskazywać, iż pan Piecha nie jest - oględnie mówiąc - odporny na lobbying. Dziś poseł Piecha gorąco broni nowelizacji ustawy o szczepieniach, bredzi o jakiejś „policji sanitarnej”, zaś inni posłowie, jak pan Girzyński, próbują ośmieszyć uczestników sprzeciwu porównaniami do - przedwojennych Świadków Jehowy. IV. Skąd „panu posłu” wyrastają nogi? I tu już się nóż w kieszeni otwiera. Reakcja „naszych” wybrańców na akcję mailingową jest bowiem porażająca. Większość nadesłanych e’mail zignorowała, zaś ci którzy raczyli odpowiedzieć, jak pan 22 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. poseł Jarosław Zieliński, uczynili to głównie za pomocą spłodzonego przez Bolesława Piechę partyjnego gotowca, który cytuje w swym tekście Katarzyna. No i ten cudowny passus: „Epatowanie Państwa Posłów postulatem nie głosowania na Prawo i Sprawiedliwość w kolejnych wyborach - moim zdaniem - nie ma racjonalnych podstaw ideowych i socjologicznych”. Niektóre fragmenty tego gotowca pojawiają się również w oświadczeniu pana posła Girzyńskiego. Natomiast słowa, które poseł Zieliński dodał od siebie „aby nie upowszechniać nieprawdziwych informacji stawiających w niesprawiedliwie niekorzystnym świetle parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości” zwalają wręcz z nóg. Buta i arogancja walczą tu o lepsze, z oderwaniem się - wśród sejmowych korytarzy i gabinetowych utarczek - od swoich pracodawców, czyli elektoratu. Należy więc panom posłom przypomnieć, skąd im wyrastają nogi. Nie jest to bowiem pierwsza tego typu „wtopa” PiS, że przypomnę chociażby głosowanie w Parlamencie Europejskim za ACTA. Wynika z tego, że ci ludzie najzwyczajniej nie czytają tego, nad czym głosują. Ciekawe, do ilu jeszcze takich niespodzianek PiS-owcy przyłożyli rękę. O ile jednak w sprawie ACTA otrząsnęli się na skutek masowych protestów, to w przypadku nowelizacji „sanepidowskoszczepionkowej” idą w zaparte. I tego już wybaczyć nie można. Otóż, drodzy Państwo, jako jeden z wyborców, a więc - zwierzchnik i pracodawca - nie życzę sobie być traktowanym, jak ciemna zabobonna masa, która boi się medycyny. Nie życzę sobie traktowania z góry i protekcjonalnego, wyższościowego tonu. Oczekuję, jako jeden z suwerenów, szacunku i rzetelnych wyjaśnień oraz - koniec końców - przyznania się do błędu i wycofania poparcia dla tej szkodliwej nowelizacji. Po obecnej Dyktaturze Matołów, jak napisałem wyżej, niczego się nie spodziewam a raczej spodziewam się wszystkiego najgorszego. A wam Posłowie zawieszam poprzeczkę znacznie wyżej, ponieważ to na was głosuję. Najwyższa pora, byście uświadomili sobie Posłowie, że waszym zwierzchnikiem nie są gabinetowe ciała ustalające „biorące” miejsca na listach wyborczych. Waszym zwierzchnikiem jesteśmy my, wyborcy, i żądamy by nasz głos był poważnie brany pod uwagę. Wyczuwam w waszej postawie syndrom balonika napompowanego poczuciem własnej ważności. Pogląd o „bezalternatywności” skutkującej tym, że elektorat patriotyczny zagłosuje na was nawet zaciskając zęby i zatykając nosy, zyskał chyba w waszych szeregach rangę obowiązującego dogmatu. Pora, by ten balonik przekłuć. Nie jesteśmy na was skazani. W ostateczności, wielu z nas w dzień wyborów może zostać w domach. I będzie to wyłącznie wasza wina - bo pomyłkę można wybaczyć, ale pychy i buty, skutkujących aroganckim trwaniem w błędzie wybaczyć nie sposób. Powtarzam zatem - raczcie przypomnieć sobie, panie i panowie Posłowie, skąd wyrastają wam nogi, bo przy okazji kolejnych wyborów możecie przeżyć tyleż wielkie, co bolesne rozczarowanie. Za: http://niepoprawni.pl/blog/287/skad-panu-poslu-wyrastaja-nogi --------------------------------------- Prof. Dorota Majewska – 23-07-2012 LIST OTWARTY W SPRAWIE NOWELIZACJI USTAWY O ZAPOBIEGANIU I ZWALCZANIU CHORÓB ZAKAŹNYCH Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej List otwarty w sprawie nowelizacji ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych Wielce Szanowny Panie Prezydencie, Sejm i Senat przegłosowały nowelizację Ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi [druki 293, 416, 546, 548]. Wprowadzone poprawki [podobnie jak cała ustawa] zawierają szereg kontrowersyjnych, antydemokratycznych elementów, sprzecznych z Konstytucją RP, prawami UE oraz Europejską Konwencją Praw Człowieka, które gwarantują obywatelom prawo do życia, wolności i bezpieczeństwa osobistego. Jako takie powinny być one - poddane ocenie całego polskiego społeczeństwa w formie referendum oraz dokładnie przeanalizowane przez Trybunał Konstytucyjny. Oto kilka najbardziej kontrowersyjnych zmian wprowadzonych do Ustawy. 1. Zmiana definicji choroby zakaźnej: z "chorób, które zostały wywołane przez biologiczne czynniki chorobotwórcze, które ze względu na charakter i sposób szerzenia się stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego” na „chorobę, która została wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy”. Pominięcie niezwykle istotnego czynnika „infekcyjnego” i „zagrożenia dla zdrowia publicznego” (które obowiązują w definicjach medycznych), czyni nową sejmową definicję zbyt szeroką. Pozwoli to urzędnikom lub grupom interesu - na dowolne zaliczanie do chorób zakaźnych najrozmaitszych stanów chorobowych wywołnych przez chorobo-twórcze czynniki biologiczne, np. alergii, zatruć pokarmowych, chorób poszczepiennych, ukąszeń przez owady czy pająki, poparzeń przez meduzy, pokrzywy etc. A to z kolei może skutkować - przymusem brania eksperymentalnych szczepień i leków, które mogą być toksyczne. 2. Niepokój budzi bagatelizowanie powikłań poszczepiennych oraz oddanie nadzoru nad nimi w wyłączną gestię Sanepidu, który - jak wiadomo - czerpie zyski z rozprowadzania szczepionek, więc jest obarczony konfliktem interesu. W Polsce prawie nie gromadzi się dowodów powikłań poszczepiennych [niepożądanych odczynów poszczepiennych; NOP] i są one ukrywane przed społeczeństwem. Zarówno rodzice jak i lekarze próbujący zgłaszać takie powikłania są agresywnie „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 23 zniechęcani do tego lub szykanowani. O tym, że tych powikłań jest wiele informują doniesienia tysięcy rodziców (http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=7000). Jedyne publicznie dostępne dane dotyczące powikłań poszczepiennych znajdują się w amerykańskiej rządowej bazie danych VAERS (http://wonder.cdc.gov/vaers.html), do której w ciągu 20 ostatanich lat zgłoszono prawie 400 000 powikłań oraz ponad 5 000 zgonów poszczepiennych. Ponieważ według ocen FDA [amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Żywności i Leków] do bazy tej zgłaszanych jest zaledwie ok. 5% wszystkich przypadków powikłań, tzn. że w rzeczywistości mogło być ich 20 razy więcej. Ektrapolując te dane na liczbę mieszkanców Polski, można szacować, że w naszym kraju liczby powikłań poszczepiennych mogły stanowić ok. 12% liczb amerykańskich. W żadnym wypadku nie są to liczby bagatelne. One reprezentują realne ludzkie tragedie i narodowe straty. 3. Dużym zagrożeniem wydaje się też przepis oddający urzędnikom Sanepidu (będącym poza kontrolą społeczną, lecz nierzadko pod wpływem firm farmaceutycznych) swobodę w ogłaszaniu epidemii oraz w stosowaniu przymusu szczepień lub leczenia eksperymentalnymi lekami, przy równoczesnym zwolnieniu ich od odpowiedzialności karnej za możliwe wyrządzone szkody osobowe. Może to doprowadzić do tragicznych skutków zarówno dla osób przymusowo leczonych jak i dla całego społeczeństwa. Zbiorowe negatywne doświadczenia z przeszłości każą nieufnie podchodzić do podobnych autorytarnych ustaw i zarządzeń. Doskonale pamiętamy wirtualną „pandemię świńskiej grypy” z 2009 r., wykreowaną - jak dziś wiemy - przez producentów szczepionek i narzuconą światu przez skorumpowanych urzędników z WHO, której celem było zmuszenie rządów do zakupu setek milionów dawek niesprawdzonych, eksperymentalnych szczepionek. Rezultatem tej fałszywej pandemii, były miliardy publicznych pieniędzy zmarnowanych na zakup zbędnych, toksycznych szczepionek, które okaleczyły tysiące osób w Europie i Ameryce Północnej, wywołując chroniczne choroby neurologiczne takie jak narkolepsja, paraliż, padaczka, zespół Guillaina-Barre’go, autyzm i inne. Badania wykazały, że szczepionki te nie tylko nie chroniły przed grypą, lecz wręcz zwiększały ryzyko zachorowania na nią oraz zgonu. Mimo agresywnej proszczepionkowej propagandy w Europie i USA stosunkowo niewiele osób się zaszczepiło, więc pozostały miliony niezużytych szczepionek, zostały one przekazane do krajów afrykańskich i tam wywołały podobne epidemie chorób neurologicznych u dzieci. Dzięki przezorności minister Ewy Kopacz Polska odmówiła wtedy zakupu tych szczepionek. Zagrożenie nimi było tym większe, że wiadomo iż jedna z firm wysłała wówczas do Europy Środkowej kilkadziesiąt kilogramów szczepionek zawierajacych aktywne, zabójcze wirusy ptasiej grypy. (Dowiedli tego czescy badacze wstrzykując je fretkom doświadczalnym, które zdechły wkrótce po zaszczepieniu). Łatwo sobie wyobrazić co by się stało, gdyby zaszczepiono nimi miliony ludzi w Europie. Innym tragicznym polskim doświadczeniem były nielegalne testy ze szczepionkami przeciw ptasiej grypie przeprowadzone na bezdomnych w Grudziądzu. Ponad 20 osób zmarło wkrótce po ich podaniu. Szereg okolicznosci sugeruje, że może być przygotowywana nowa potencjalna pandemia. Niedawno opublikowano informację jak zmienić klasycznego wirusa ptasiej grypy [silnie patogennego, lecz nie przenoszonego między ssakami] w odmianę wirusa, który będzie zarówno zabójczy jak i przenoszony drogą kropelkową, a więc silnie zaraźliwy dla ludzi http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/22723414. Wiadomo, że producenci szczepionek, szykują się do testowania na ludziach - szczepionek zawierajacych wirusy ptasiej grypy i poszukują kandydatów do tych doświadczeń. Omawiana tu Ustawa z jej przymusowymi szczepieniami ubezwłasnowolnia całe polskie społeczeństwo, i umożliwia zamianę Polski w wielki poligon doświadczalny firm farmaceutycznych o potencjalnie katastrofalnych skutkach. Nie tylko wiele osób może umrzeć po eksperymentalnych szczepieniach (jak zmarli bezdomni w Grudziądzu), ale mogą one także stać się źródłem dalszych zakażeń i prawdziwej pandemii, która może zgładzić dziesiątki lub setki milionów ludzi, podobnie też jak pandemia grypy hiszpanki w 1918 r. Wątpliwe, czy polscy legislatorzy, głosując za omawianymi poprawkami, zdawali sobie sprawę z ich możliwych zagrożeń dla społeczeństwa. Znowelizowana Ustawa wygląda jak napisana przez lobbystów w interesie tzw. producentów szczepionek. Analogiczne antyspołeczne ustawy próbowano przemycać w USA i innych krajach, na szczęście zostały one w porę zauważone i obalone. A polskiemu społeczeństwu nie dano szans na podjęcie decyzji w tej życiowej sprawie. Podobne autorytarne ustawy nie istnieją w żadnym demokratycznym kraju. W żadnym rozwiniętym kraju nie ma obowiązku/przymusu szczepień, a dokumenty WHO pokazują, że zachorowalność na wiele chorób zakaźnych jest w tych krajach podobna lub niższa niż w Polsce (gdzie taki obowiązek istnieje). Również niższa jest tam umieralność niemowląt. Dowodzi to, że obowiązek lub przymus szczepień jest szkodliwym dla zdrowia publiczego totalitarnym anachronizmem i powinien być zdecydowanie usunięty z polskich ustaw. W demokratycznym państwie prawo nie może otwierać furtki do potencjalnych nadużyć. Bardzo liczymy, że Pan Prezydent przekaże całą znowelizowaną Ustawą do Trybunału Konstytucyjnego, gdyż zawiera ona elementy ewidentnie sprzeczne z Konstytucją RP oraz ogłosi narodowe referendum, aby obywatele sami zadecydowali o obowiązku bądź przymusie szczepień. Z wyrazami szacunku, prof. dr hab. Maria Dorota Majewska 24 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. (Autorka jest naukowcem neurobiologiem, profesorem Uniwersytetu Kardynala Stefana Wyszyńskiego. Wcześniej, ponad 25 lat pracowała w czołowych instytucjach biomedycznych w Polsce i USA; ostatnio w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie kierowała sponsorowanym przez KE projektem badawczym, badającym związek szczepień z autyzmem). Za: http://stopnop.pl/aktualnosci1/142-list-dorota-majewska ------------------------------------------------------ LEKSYKON WIEDZY O ŻYDACH Nakładem wydawnictwa Arkady ukazał się leksykon wiedzy o Żydach. „Judaizm” autorstwa głównego rabina Ankory i Wenecji Rocca Roberto Bella i nauczycielki w szkole żydowskiej - Luzzati Sonia Brunetti, zawiera wszystko to czym Żydzi chcieli by się pochwalić wśród goim. Wszystko to zawarte na 336 bogato ilustrowanych (fotografiami zabytków kultury judaistycznej) stronach kieszonkowego leksykonu. Rozważając historie Żydów autorzy leksykonu opisują: Abrahama, patriarchów, Torę (i jej przesłanie odmienne od tego co w Biblii odnajdują chrześcijanie), niewole egipską, Mojżesza, niewole babilońską, proroków, panowanie Greków a potem Rzymian, losy diaspory, powstanie w łonie monoteizmu biblijnego chrześcijaństwa i islamu, rozwój kultury żydowskiej w państwach islamskich, losy Żydów w Hiszpanii, prześladowania w krajach katolickich, greckie i rzymskie korzenie katolickiego anty judaizmu, powstanie gett i migracja Żydów uciskanych przez katolików do państw islamskich. Na kartach „Judaizmu” autorzy opisali też losy Żydów w Polsce. Żydzi zamieszkiwali Polskę od czasów jej powstania, to znaczy od drugiego tysiąclecia, według oficjalnej wersji. Pierwsze tysiąclecie celowo jest przemilczane, a przecież są dowody że państwo polskie funkcjonowało, nie było żadnej „białej plamy”. I dalej, że pierwsza fala migracji mas żydowskich na ziemie polskie miała miejsce po pierwszej krucjacie [wypędzani z Europy zachodniej Żydzi znajdowali w Polsce azyl]. „Książęta piastowscy oddawali im w dzierżawę cła i mennice. W 1264 roku książę kaliski Bolesław wydał Statut Kaliski „bezprecedensowy w ówczesnej Europie. Gwarantował on Żydom prawa, wolności handlu, wyjmował ich spod jurysdykcji miejskiej. Kazimierz Wielki rozszerzył przywileje dla Żydów, a Jagiełło wprowadził Statut Kaliski do Wielkiego Księstwa Litewskiego. Zygmunt August nadał autonomię gminom żydowskim. W XVI wieku Stefan Batory powołał Sejm Czterech Ziem będącą polityczną reprezentacją Żydów. Zygmunt III Waza, zakazał drukowania i rozpowszechniania broszur antyżydowskich. Rzeczpospolitą będącą centrum świata żydowskiego, sami Żydzi nazywali rajem”. Podczas powstania Chmielnickiego - kozacy wymordowali ok. 300.000 Żydów. A „Konstytucja 3 maja zagwarantowała Żydom wolność osobistą”. W II RP Piłsudski bardzo bronił żydów. Według autorów „w 1937 roku wprowadzono pod naciskiem Narodowej Demokracji muerus clasus na uczelniach” [w rzeczywistości od 11 lat w II RP, była sanacyjna dyktatura i opozycyjna endecja - nie miała wpływu na władze]. Kontynuując temat historii Żydów autorzy leksykonu opisali: likwidację gett w Europie dzięki Napoleonowi, nadanie Żydom pełnie praw przez rewolucje Amerykańską a później Francuską. Przyznanie Żydom praw w wielu krajach Europejskich dzięki Wiośnie Ludów. Losy Żydów w Rosji. Migracje Żydów z Rosji na ziemie polskie i do USA. Powstanie kultury sztetl. Postanie w XIX wieku antysemityzmu. Nazizm i współczesny neonazizm. Aktywność polityczną Żydów w XIX i XX. W tym i syjonizmu [aktywność Żydów w ruchu komunistycznym jednak nie została przez autorów dostrzeżona]. Losy Żydów w USA [antysemityzm Forda, dominacja Żydów w amerykańskich bankach i popkulturze, fenomen żydowskiej emigracji z Rosji]. Opisując Izrael autorzy opisali w duchu syjonistycznym powstanie Izraela i współczesne państwo żydowskie [taktownie nie wspominając, ani o rasistowskim ustawodawstwie, ani o zbrodniach dokonywanych przez Izrael na Palestyńczykach]. Kibuce, nowoczesne miasta, liberalną demokrację, brak konstytucji i uprzywilejowanie judaizmu. W kolejnej części leksykonu czytelnicy mają okazję poznać judaizm. Święte teksty judaistyczne. Egzegezę dokonywaną od wieków przez rabinów. Karaimów (judaistyczną sektę odrzucającą Talmud). Literaturę talmudyczną. Założenia kabalistyki. Sądownictwo religijne. Teologię, angelologię, kosmologię judaistyczną. Instytucje życia judaistycznego. Nurty judaizmu (w tym kabalistykę, chasydyzm, haskale, judaizm reformowany, neo ortodoksje, judaizm konserwatywny, współczesne nurty judaizmu, syjonizm). Wpływ holocaustu na kulturę żydowską. Zwyczaje (obrzędy przejścia, małżeństwa, pozycje kobiet, uprzywilejowanie mężczyzn, pogrzeby, modlitwy, błogosławieństwa, rytuały oczyszczenia, koszerność). Instytucje synagogi, łaźni rytualnych, jesziw. Święta religijne i świeckie. Przedmioty kultu. Demonologie (z szczególnym uwzględnieniem Lilith i Szatana, który odmiennie niż w chrześcijaństwie na rozkaz Boga szkodzi ludziom). Uważny czytelnik wyłapie w tekście wiele smakowitych informacji zaburzających politycznie poprawne przesłanie książki. We wstępie autorzy pisząc o tożsamości żydowskiej nie wspominają o etnicznym narodowym wyznaczniku tożsamości, co wskazywać może że dla Żydów ważna jest wspólnota kulturowa a nie etniczna. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 25 Inną ciekawą informacją o tożsamości żydowskiej jest stwierdzenie o tym że kulturze żydowskiej obca jest zachodnia perspektywa postrzegania historii jako procesu linearnego. Dla żydów zdaniem autorów ważna jest hagada. Opowieść stanowiąca ahistoryczny kolaż skonstruowany z fikcji i wydarzeń wydartych z ich historycznego kontekstu. W hagadzie liczy się nie zgodność z faktami historycznymi a nauka moralna płynąca z opowieści. Co wyjaśnia przyczyny nieporozumień Polaków z Żydami o ahistoryczną literaturę i popkulturę holocaustu. Którą to Polacy oceniają według kryteriów cywilizacji europejskiej podczas gdy jest to hagada w której liczy się nauka moralna o cierpieniu żydów a nie fakty historyczne [to czy obozy koncentracyjne były dziełem Polaków czy nie]. Inną ciekawą informacją zawartą w leksykonie była informacja o tym że: „w ikonografii średniowiecznego anty judaizmu zające - symbol rozwiązłości i nadmiernej płodności - przedstawiały Żydów”. Informacja ta w niespodziewanie politycznie niepoprawnym świetle stawia symbol rewolucji seksualnej jakim było logo Playboya. Jan Bodakowski Za: wirtualnapolonia.com/2012/06/01/leksykon-wiedzy-o-zydach/ ----------------------------------- KILKA FAKTÓW O ZAMACHU NA WTC Jest to powtórzenie artykułu sprzed roku, gdy blog nie był jeszcze zbyt popularny. Nie sądzę jednak by wiele się zmieniło, może tylko jeszcze więcej ludzi nie wierzy w to, że zamach na WTC był dziełem 19 Arabów ze scyzorykami. Tym, którzy w to jeszcze wierzą, radzę zimną kąpiel w przerębli i oczyszczenie krwi z toksyn, które mogą powodować zamulenie umysłowe. Poniżej kilka wybranych faktów, o których nie usłyszysz w mediach kryminalnych. Świat się zmienił po zamachu Ameryka bardzo zmieniła się przez ostatnie dziesięć lat. Zmienił się też świat. Totalitarne prawa, obostrzenia i posunięcia polityczne wprowadzone w celu walki z tzw. „terroryzmem” ograniczyły w poważnym stopniu wolność osobistą, pozwoliły na inwazję wojsk „sprzymierzonych” w Afganistanie i Iraku i ostatnio Libii, czego efektem jest ponad 6 milionów ofiar, a zanosi się na znacznie więcej. „Wojna z terroryzmem”, która jak ostrzegał G. W. Bush może trwać nawet 100 lat zastąpiła w pełni zimną wojnę pomiędzy krajami kapitalistycznymi i socjalistycznymi. Chyba nikt z osób, które zapoznały się z faktami nie ma dzisiaj wątpliwości że cała ta diabelska strategia została już dawno zaplanowana a jej celem jest m.in. zniszczenie wszystkich religii, wprowadzenie jednej „światowej” oraz zalegalizowanie „rządu światowego”. Z badań dotyczących ostatecznego celu powołania tego „Nowego Porządku Świata” wynika jeszcze bardziej niepokojący wniosek - chodzi o eksterminację większości ludności świata, a planetarny totalitaryzm ma być po to by żadnym większym grupom ludności nie udało się gdzieś przetrwać i ruszyć z kontrnatarciem. Na Ziemi mają pozostać tylko ci „wybrani”. Momentem przełomowym w realizacji tej strategii był zamach na World Trade Center, który miał miejsce 11 września 2001 r. Oficjalna historia z 19 Arabami, którzy za pomocą scyzoryków położyli na kolana największą potęgę świata jest kpiną z nas wszystkich, dowodem na szaleńczy cynizm elit światowych, które traktują ludzkość jako wielkie stado bezrozumnego bydła. Skutki zamachu na WTC odczuwamy i w Polsce. Ćwiczące na obywatelach brygady antyterrorystyczne, militaryzacja policji, straży miejskiej i innych służb budzi usprawiedliwiony niepokój, że planowane może być wprowadzenie terroru państwowego. Do tego, dochodzą jeszcze zagrożenia szczepionkami, które mogą być sposobem na rozprzestrzenianie chorób zamiast remedium, wprowadzanie żywności GMO, która wg. niezależnych badań może powodować wiele chorób i bezpłodność, czy opryski chemiczne w postaci tzw. „chemtrails”, szkodliwe dodatki do żywności i napojów, terror sądowo-prokuratorski, obniżanie poziomu życia za pomocą nieuzasadnionych podatków i kar, wciąganie krajów lichwą w ruinę, itp, itd. Ludzie to widzą, stąd pojawiają się niepokojące publikacje jak „Leśnego”, czy Alefa Sterna. Stąd też istnienie tego bloga i powstanie tego artykułu. Niezwykle ważnym jest bowiem uświadomienie społeczeństwu, że to co się dzieje jest niczym innym - jak realizowanym powoli i skutecznie ludobójstwem sterowanym przez międzynarodową „kabałę” światowej elity bankowo-przemysłowej. Sądzę, że najlepszym sposobem na uświadomienie zagrożenia jest podawanie faktów. Nie jest nawet konieczne ich specjalne analizowanie - niektóre wnioski są oczywiste. Poniżej w punktach przedstawiłem tylko wybrane fakty na temat zamachu na World Trade Center, ale sądzę że są dość wymowne. 1. PROJECT FOR NEW AMERICAN CENTURY (Projekt dla Nowego Amerykańskiego Stulecia). Dokument został opublikowany we wrześniu 2000 r. przez grupę wpływowych polityków, biznesmenów i przedstawicieli mediów (m.in. David Epstein, Paul Wolfowitz, William Kristol, Robert Kagan, Donald Rumsfeld, Dick Cheney, Richard Perle, John R. Bolton, Francis Fukuyama, Jeb Bush, Steve Forbes). Zatytułowany „Przebudowa amerykańskiej struktury obronnej” Rebuilding America’s Defences] nawoływał do rewolucji w armii amerykańskiej, która miałaby stworzyć z tego kraju dominującą w świecie siłę militarną. Autorzy uważali, że aby przyspieszyć ten proces potrzebne jest katalizujące wydarzenie na miarę Pearl Harbour. Rok później takie wydarzenie rzeczywiście miało miejsce, a armia wojsk „sprzymierzonych” uderzyła z bezpodstawną krucjatą na Afganistan i 26 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Irak. Niedawno nastąpił atak na Libię, w następnej kolejce są: Syria, Iran i Pakistan, a najbardziej na tym tracą mieszkańcy samych Stanów Zjednoczonych. Siły „sprzymierzone” to także, a może przede wszystkim kilka krajów europejskich: Wielka Brytania, Francja, Niemcy. A tam usadzeni są międzynarodowi bankierzy, którzy tym wszystkim sterują. 2. ĆWICZENIA NORAD (North American Aerospace Defense Command - Pólnocnoamerykańskie Dowództwo Obrony Przestrzeni Powietrznej). Już na dwa lata przed zamachem NORAD przeprowadzał ćwiczenia związane z teoretycznym porwaniem samolotów pasażerskich, które mogłyby zostać użyte jako broń. Jednym z przewidywanych celów były budynki World Trade Center. Innym celem miałby być Pentagon, jednak ze względu na „nierealność zajścia takiego zdarzenia” ćwiczeń nie przeprowadzono. Natomiast w dniu zamachu - odbywało się pięć różnego rodzaju ćwiczeń wojskowych i CIA, polegających m.in. na symulowanym porwaniu samolotów pasażerskich! Ćwiczenia te z pewnością sparaliżowały system obronny USA gdyż spowodowały, że faktyczny atak został potraktowany jako symulacja. Podobne ćwiczenia notowane były zresztą w przypadku innych wielkich zamachów terrorystycznych, co może wskazywać na to, że większość aktów terroryzmu to jest terroryzm państwowy. 3. SPÓŹNIONA REAKCJA ZE STRONY NORAD. Standardową procedurą dla lotnictwa amerykańskiego w przypadku nieusprawiedliwionego zboczenia z kursu samolotu pasażerskiego jest natychmiastowe wysłanie myśliwców. W 2000 r. procedurę tę zastosowano w 129 przypadkach. Myśliwce wysłano w momencie gdy pierwszy samolot uderzył już w WTC. Co więcej, wysłano je z odległych baz, pomimo że w pobliżu Nowego Jorku w powietrzu znajdowały się inne maszyny, a Nowy Jork otoczony jest lotniczymi bazami wojskowymi. Według obliczeń prędkości myśliwców nie wykorzystywały one nawet w połowie swoich możliwości. W przypadku ataku na Pentagon również nie wysłano myśliwców, co jest wprost niewiarygodne. Z zeznań Sekretarza Transportu Normana Mineta wynika, że za powstrzymanie wysłania myśliwców odpowiadał bezpośrednio wiceprezydent Dick Cheney. 4. Sieć ponad 200 agentów Mossadu (mówi się nawet o 600 agentach) operujących na terenie USA przed zamachem na WTC. Mowa o tym w 4-częściowym reportażu Fox News który został wyemitowany zaraz po zamachu na WTC. Należy tu dodać, że izraelski wywiad rzekomo ostrzegał Amerykanów przed zamachem, w reportażu FOX News Izraelowi zarzuca się ukrywanie tych informacji. Niektórzy z tych agentów przebywali w pobliżu rzekomych islamskich zamachowców [siatka w Hollywood na Florydzie śledząca czy też opiekująca się Mohamedem Attą]. 5. Związek głównego zamachowcy Mohameda Atty z lobbystą, rebublikaninem - kryminalistą Jackiem Abramoffem. Abramoff, który pracował dla administracji Busha odbywa obecnie wyrok 5 lat więzienia, nikt jednak nie przeprowadzał dochodzenia dlaczego w tygodniu poprzedzającym zamach terroryści islamscy przebywali na jachcie Abramoffa w pobliżu Florydy. Dużo wskazuje na powiązania Abramoffa z izraelskim Mossadem. 6. Agenci Mossadu złapani w przebraniu za Arabów. Historia ta - była głośna zaraz po zamachu. Policja w New Jersey została poinformowana o grupie pięciu rozradowanych Arabów, którzy nagrywali katastrofę z brzegu rzeki Hudson. Okazało się, że nie byli to Arabowie, a izraelscy Żydzi przebrani za Arabów. Pracowali w USA w firmie transportowej Urban Moving Systems. W ich samochodzie wykryto ślady po materiałach wybuchowych. Izraelczyków deportowano pod zarzutem ... braku wiz. W izraelskiej telewizji ukazał się wywiad z nimi, w którym przyznali się, że zostali wysłani w celu ”dokumentacji wydarzenia”. Wywiad jest dostępny na YouTube, jakoś nikt się nie kwapi tego pokazać w telewizji polskiej. 7. Unieszkodliwiony zamach na Most Waszyngtona w Nowym Jorku. Samochód ciężarowy wyładowany materiałami wybuchowymi został zatrzymany w dniu zamachu na WTC. Krótka telewizyjna wzmianka mówi o dwóch podejrzanych. Nigdy więcej o tym planowanym zamachu nawet słówkiem nie wspomniano, nie wiadomo również kim byli zamachowcy. 8. Pociski rakietowe ze zubożonym uranem zainstalowane w samolotach. Widać to wyraźnie na nagraniach wideo - uderzenie samolotu w wieżę, w obu przypadkach poprzedza błysk. Bez użycia pocisków samoloty nie byłyby w stanie przebić się przez gęstą siatkę, którą tworzyły stalowe kolumny. Konstruktorzy budynków obliczyli je na wielokrotne uderzenia największych samolotów pasażerskich. Konstrukcje były praktycznie niezniszczalne. Zostało to dokładnie udokumentowane w raporcie niemieckich inżynierów (link na końcu). 9. Bomby atomowe w budynkach WTC. W 26 odcinkowym wywiadzie, rosyjski agent wywiadu i fizyk, Dimitri Khalezov, dowodzi, że zamiany wież w pył mogła dokonać tylko eksplozja bomb atomowych. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 27 Tak umieszczone były bomby wg Khalezova Okazuje się, że możliwość detonacji za pomocą bomb atomowych o mocy 150kT była przewidziana w planach konstrukcyjnych budynków! Według konstruktorów były one jedyną rozsądną opcją w przypadku konieczności zburzenia wież. Na zdjęciach lotniczych po zamachu wyraźnie widać w których miejscach mogłaby być dokonana eksplozja. Teoria Khalezova jest jedyną, która tłumaczy zamianę betonu i stali w pył. Tłumaczy też, niesamowite skręcenia ocalałych części stalowych kolumn (pole magnetyczne powstałe na skutek wybuchu atomowego) oraz fakt natychmiastowej zamiany w pył wież - przez co zapadły się one z prędkością swobodnego spadku. Wybuch atomowy powoduje bowiem tak silne drgania, że wiązania zostają naruszone i cała konstrukcja łącznie z jej zawartością zamienia się natychmiast w pył. W przypadku wież efekt ten był skuteczny do 2/3 wysokości, natomiast budynek WTC7 został spylony w całości, co widać wyraźnie na materiałach filmowych w postaci zapadnięcia się dachu, w momencie gdy dach się zapadał widać było bardzo wyraźnie jak olbrzymie ilości pyłu za nim podążały. Zamachowcy wiedząc, że efekt spylenia nie obejmie górnych 1/3 konstrukcji wież 1 i 2, podminowali je dodatkowo termitem. Khalezov wysunął jeszcze jedną ciekawą hipotezę - że rząd amerykański mógł być zmuszony do wysadzenia wież za pomocą podziemnych bomb, gdyż w wieżach mogły być zamontowane gotowe do wybuchu ładunki termonuklearne pochodzące z łodzi podwodnej „Kursk” o sile wybuchu kilku megaton. Taki wybuch zniszczyłby całkowicie dużą część Nowego Jorku. Nie wiadomo czy naukowiec jeszcze żyje - w wywiadzie twierdził że jego życiu zagraża poważne niebezpieczeństwo i dlatego zgodził się na wystąpienie publiczne. W kolejnej serii wywiadów miał ujawnić kto stoi za zamachem, jednak do tej pory ten materiał się nie pojawił. 10. Ślady termitu na miejscu katastrofy. W materiale pobranym zaraz po katastrofie znajdują się wyraźnie ślady termitu - związku chemicznego używanego do kontrolowanych detonacji konstrukcji stalowych. Odpowiednie ulokowanie ładunków (pod skosem na kolumnach stalowych) i komputerowe sterowanie ich wybuchem umożliwia takie zawalenie się budynków aby było jak najmniej zniszczeń. Budynki zapadają się na obszarze niewiele większym niż podstawa. Taki sam efekt można było zaobserwować w przypadku zawalenia się wież. Wyczerpująco na ten temat dowodził prof. Stephen Jones. Teoria ta została poparta przez wielu naukowców - z uwagi na konkretne dowody w postaci mikrośladów. 11. Zawalenie się budynku-7 w kilka godzin po zamachu. 47 piętrowy budynek, w który nie uderzył żaden samolot, zwany WTC-7 zawalił się 5 godzin po kolapsie drugiej wieży. Nowy właściciel obiektów (przejął je na 6 miesięcy przed zamachem) Larry Silverstein przyznał się w filmie dokumentalnym PBS, że zdecydowano o zburzeniu budynku gdyż szalały w nim pożary. Użył słowa „pull”, czyli „pociągnąć” co w języku fachowym oznacza kontrolowaną detonację. Później się z tego wycofał, twierdząc, że miał na myśli „wycofanie ludzi” - było to wierutną bzdurą gdyż nikogo tam wówczas w budynku już nie było. Aby przeprowadzić kontrolowaną detonację potrzeba przynajmniej 2 tygodnie przygotowań. Niewyjaśniona jest też sprawa relacji BBC z miejsca wydarzenia gdzie spikerka mówi o zawaleniu się budynku nr. 7 - podczas gdy w jej tle nadal on stoi. Czyżby BBC nadawało według skryptu dyktownego z zewnątrz? Wszystko na to wygląda - tak więc media, nawet publiczne, są we władaniu międzynarodowej satanistycznej mafii, która dokonała tego i innych zamachów na ludzkość. 12. Odigo Instant Messages. Plotki na temat 4000 Żydów, którzy nie przyszli do pracy feralnego dnia mają swoje podstawy. Czołowa gazeta izraelska Jerusalem Post, zaraz po zamachu opublikowała artykuł, w którym przypuszczano, że w zamachu mogło ponieść śmierć nawet 4000 obywateli izraelskich, którzy pracowali w WTC. Nieprawdą jednak jest że „w zamachu nie zginęli Żydzi”, gdyż wśród nazwisk ofiar wiele jest żydowskich. Nie ma jednak potwierdzenia by jakikolwiek obywatel Izraela nie będący obywatelem USA (poza jedną osobą na pokładzie samolotu) faktycznie zginął w zamachu. Być może było to wynikiem ostrzeżenia wysłanego przez firmę Odigo Instant Messages (oferującej serwis swoim komunikatorem w internecie) na krótko przed tragedią. „Ostrzeżenie było dokładne co do minuty” przyznał się wicedyrektor Odigo Alex Diamantis dwa tygodnie po zamachu. 28 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Od tej pory nic nie wiadomo o wynikach śledztwa. Serwis Odigo pozwalał na selektywne wysyłanie informacji, np. tylko dla klientów posługujących się danym językiem czy danej narodowości. O wysłanym ostrzeżeniu, poinformowało FBI przynajmniej dwóch klientów Odigo. Po zamachu firmę przejęła Comverse Technology, zobacz: „Moniuszko” czy „Rubinstein”: <http://monitorpolski.wordpress.com/2010/08/20/925/> Prezesem Comverse, był międzynarodowy gangster Kobi Alexander, który uciekł do Izraela z setkami milionów zrabowanych dolarów. Wybrane materiały w języku angielskim: # Strona PNAC: http://www.newamericancentury.org/ # The „New World Order” http://www.reasoned.org/e_pnac.htm # BUSH PLANNED ‘REGIME CHANGE’ BEFORE BECOMING PRESIDENT http://www.freewebs.com/pnacdocuments/ # The Infamous PNAC Document http://danieltjpye.wordpress.com/2006/12/10/the-infamous-pnac-document/ # NORAD had drills of jets as weapons: http://www.usatoday.com/news/washington/2004-04-18-norad_x.htm # NORAD Stand-Down: http://911research.wtc7.net/planes/analysis/norad/ # ISRAELI „ART STUDENT” SPY RING, ISRAELI FOREKNOWLEDGE EVIDENCE http://s3.amazonaws.com/911timeline/main/AAisraeli.html # German engineers help the USA: http://home.debitel.net/user/andreas.bunkahle/defaulte.htm # Mossad Agents Were On Atta’s Tail: http://s3.amazonaws.com/911timeline/2002/derspiegel100102.html # Israel did 9/11, ALL THE PROOF IN THE WORLD!!: http://pakalert.wordpress.com/2009/12/01/israel-did-911-all-the-proof-in-the-world/ # Understanding The Use Of Thermite On 9-11: http://www.rense.com/general86/therm.htm # Urban Moving Systems and Detained Israelis: http://whatreallyhappened.com/WRHARTICLES/sears.html?q=sears.html # The Five Dancing Israelis Arrested On 9-11: http://whatreallyhappened.com/WRHARTICLES/fiveisraelis.html?q=fiveisraelis.html # Stranger Than Fiction http://www.rense.com/general31/thr.htm # 9/11 War Games during 9/11 by the US military & CIA: http://www.oilempire.us/wargames.html # Prof Jones Accepts Validity Of Forensic Fusion Evidence Testing For Ed Ward, MD’s WTC Micro Nuke Theory http://www.rense.com/general77/wardf.htm # The Forewarning of 9-11 & the Israeli Fugitive http://www.bollyn.com/the-forewarning-of-9-11-the-fugitive Wideo: # Reportaże FOX News: http://www.youtube.com/watch?v=JSEbgrmKtmA&feature=channel http://www.youtube.com/watch?v=bDfdOwt2v3Y # Agenci Mossadu w telewizji izraelskiej: http://www.youtube.com/watch?v=X63CQ-dXkwU # Dancing Israelis on 9/11 http://www.youtube.com/watch?v=X63CQ-dXkwU # Samochód ciężarowy z materiałami wybuchowymi na Moście Waszyngtona: http://www.youtube.com/watch?v=2CHq6JocvDM # Brytyjska komentatorka mówi o zburzeniu się budynku 7, podczas gdy budynek nadal stoi: http://www.youtube.com/watch?v=C7SwOT29gbc # Wybuch atomówek pod WTC: http://www.youtube.com/watch?gl=US&v=a_UsC6GvKf0 # Dimitri Khalezov 911 video – the most prohibited item on the web: http://www.youtube.com/watch?gl=US&v=a_UsC6GvKf0 # Dimitri Khalezov o wybuchach atomowych pod WTC: http://vervang.nl/mening/911/comment-page-1 (uwaga znika z sieci!) Za: http://monitorpolski.wordpress.com/2011/09/06/kilka-faktow-o-zamachu-na-wtc-2/ ---------------------------------------------------------------- TALMUD, CO ZAWIERA I CZEGO NAUCZA – CZĘŚĆ I Fragment z książki ks prof. Józefa Kruszyńskiego “Talmud - co zawiera i czego naucza”, Dom Wydawniczy Ostoja, 2001 (reprint z roku 1925) Wszystkie religijne księgi żydowskie poza Pismem św., zebrane w jedną całość nazywają się Talmudem. Nazwa powyższa w odniesieniu do tych ksiąg jest najpowszechniejszą. Wszystkie inne nazwy, z którymi spotykamy się na kartach niniejszej broszury, będą oznaczały albo składowe części Talmudu, albo też rodzaj wykładu, czyli objaśniania rabinicznych pouczeń. Talmud zaś obejmuje całość. Talmud jest wyrazem hebrajskim i znaczy to samo, co “nauka”, “nauczanie”. Pochodzi od wyrazu lamad, co znaczy “nauczać”. Talmud wtedy w przekonaniu żyda jest nauką, jest niejako zbiorem wszystkich prawd odnoszących się do którychkolwiek dziedzin życia ludzkiego. Zobaczymy nieco dalej, gdy będzie mowa o treści, że istotnie w Talmudzie rozpatrywane są zagadnienia i udzielane pouczenia ze wszystkich dziedzin życia człowieka. Dlatego też Talmud w pojęciu rabinów jest nauką nade wszystko, czyli najwszechstronniejszą, obejmującą wszelkie wiadomości. Na powstanie Talmudu mniej więcej w tej formie, w jakiej istnieje dzisiaj, złożyły się dwa różne środowiska. W ciągu III i IV wieku po Chrystusie rabini palestyńscy, skupiający się podówczas w miasteczku Tyberiadzie, które po zburzeniu Jerozolimy uchodziło za ognisko życia religijnego i kulturalnego, wzbogacili na piśmie dawniejszy już spisany zasadniczy zbiór praw, znany pod nazwą Miszna. Zdania zawarte w Misznie zostały opatrzone obszernym komentarzem. Rabini dawali „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 29 mnóstwo odpowiedzi na różne zagadnienia natury prawnej, tworząc w taki sposób wielki zbiór, obejmujący wielorakie rozwiązania kwestii prawnych, faktów historycznych i moralnych pouczeń. W taki więc sposób objaśniona Miszna, została nazwana Talmudem jerozolimskim albo palestyńskim. Talmud palestyński którego kolebką jest Tyberiada, został ukończony w drugiej połowie czwartego wieku po Chrystusie. Istnieją w nim wzmianki o cesarzach rzymskich Dioklecjanie i Julianie Apostacie z czwartego wieku. Co się tyczy rabinów, przechowane są imiona tylko tych, którzy żyli przed r. 350. O późniejszych nic się nie mówi. Talmud palestyński został napisany w języku aramejskim, objaśnienia dawniejszych rabinów są w języku hebrajskim. Obok tego Talmudu, w wieku piątym i szóstym został zredagowany jeszcze jeden Talmud na podstawie Miszny w Babilonii, dokąd egzemplarz Miszny zaniósł rabin Abba Areka, nazwany Rab, uczeń Judy. W Babilonii istniało w owym czasie daleko większe skupienie żydów, aniżeli w Palestynie. Istniały tam głośne szkoły żydowskie z których rozchodzili się najbardziej wpływowi rabini. Jak jeden, tak i drugi Talmud nie objaśniają całkowitej Miszny. Talmud jerozolimski zawiera komentarze na 39 traktatów, babiloński zaś na 36 i 1/2. Pomimo to ten ostatni jest daleko obszerniejszy i powszechnie przyjęty przez całe żydostwo. Sporządzony został również w języku aramejskim z przewagą narzecza używanego w Babilonii. Zdania rabinów dawniejszych, przytoczone są po hebrajsku, tak jak w jerozolimskim. Język Talmudu jest ciemny a myśli pogmatwane. Rabini używali trzynaście sposobów, gdy chodziło o uwydatnianie, czyli objaśnienie reguł i prawideł znajdujących się w Misznie. Taką metodę miał zastosować Izmael mieszkający w Palestynie w drugim wieku po Chrystusie. Dopatrzenie się wątku, zarówno jak i prawidłowe wyświetlenie różnych tematów zawartych w Talmudzie jest niełatwe. Objaśnienia przepisów rabinicznych posiadają formę pytań i odpowiedzi. A wszystko to zestawiono bardzo niejasno, niekiedy trudno odróżnić pytanie od odpowiedzi. Te ostatnie niejednokrotnie kłócą się ze sobą. Daleko większe braki w układzie posiada Talmud jerozolimski. Wielu przypuszcza, że niedoskonałość Talmudu jerozolimskiego skłoniła rabinów przebywających w Babilonii do napisania nowego. Ci ostatni wzięli sobie za cel pogodzić sprzeczne zdania w Misznie i dlatego przytoczyli wiele rozwiązań, przywiązując szczególną wagę do jednego. Następnie, zadaniem ich było objaśnienie wątpliwych miejsc w Misznie zgodnie z nauką tzw. tannaitów (tannaim) i amoraitów (amoraim), przez których rozumiano dawniejszych rabinów układających Misznę. Dalej spisanie, czyli systematyczny układ wszystkich postanowień, reguł i wskazówek rabinicznych, które już weszły w życie od czasu zamknięcia tj. zakończenia Miszny. I wreszcie postanowili dać alegoryczny wykład różnych tekstów biblijnych przypowieści, legend, pouczeń z zakresu mistyki itp. Nie należy szukać w Talmudzie traktatów wykończonych i filozoficznie uzasadnionych. Obok zdań głębszych, znajdują się odpowiedzi i objaśnienia śmieszne, dziecinne, wielokrotnie nielogiczne i nie posiadające żadnej wartości literackiej. Są to banalne gawędy, prowadzone przez ludzi mało inteligentnych, ale po największej części sfanatyzowanych i bardzo wrogo usposobionych do wszystkich obcych, a w szczególności do chrześcijan. Jest to zbiór frazesów tak niedołężny i niezręczny, że dla czytelnika staje się materiałem wprost odrażającym. Według wielu uczonych nie masz w całej literaturze światowej tak nieudolnej i tak mało zajmującej księgi jak Talmud. Tej też okoliczności należy przypisać, że uczeni nie mają cierpliwości tłumaczenia Talmudu. Wielu się zabierało do tej mozolnej i niewdzięcznej pracy i po przełożeniu kilku traktatów rozstawało się z nią na zawsze. Tym trudniej było przyswoić obcym językom całkowity Talmud, gdyż obejmuje on materiał olbrzymi. Pełne wydanie Talmudu obejmuje kilkanaście grubych tomów in folio. Krótkie wydanie Talmudu, tak zwane kieszonkowe w Berdyczowie, zawarte w dwóch wielkich tomach in quarto, każdy posiada ok. 1000 stronic bardzo ścisłego i drobnego druku. Talmud babiloński, który, jak wzmiankowaliśmy wyżej, opracowany był z myślą poprawienia i uzupełnienia jerozolimskiego, w szczególniejszy sposób obfituje w błędy językowe i logiczne. Nagromadzono w nim tak wielki balast, że trudno przebrnąć choćby przez jeden traktat. Jedyną zachętą dla uczonych do zagłębiania się w ten niewdzięczny materiał, było wyławianie tu i ówdzie pięknych myśli, które niby perły rozrzucone są po rozległym śmietnisku oraz zapoznawanie się z przytykami i objaśnieniami, utrzymanymi w niesłychanie wrogim duchu względem chrześcijaństwa. W tym to właśnie Talmudzie, to znaczy w wykładach napisanych dla objaśnienia Miszny, znajdują się owe bluźniercze aluzje i określenia względem najświętszej osoby Jezusa Chrystusa, zarówno, jak i Jego Matki. Wystąpienia te są tak wrogie, że wykluczają wszelki nawet altruizm względem chrześcijan [Aboda zara, fol. 13b, 20a; Baba kamma, fol. 29b itd.]. Obelżywe zwroty względem osoby Pana Jezusa zarówno jak i drwiny z najświętszych tajemnic nauki Chrystusowej napełniały żydów pewną obawą, zwłaszcza w XVII wieku w Polsce, gdy uczeni nasi zaczęli zgłębiać tajniki Talmudu i ujawniać wrogie stanowisko tej księgi względem chrześcijan. Bojąc się przed społeczeństwem odpowiedzialności za zniewagi, wydali starsi rabini w Polsce w roku 1631 następujące rozporządzenie, mające obowiązywać drukarzy i wydawców ksiąg talmudycznych: “Ponieważ dowiedzieliśmy się, że wielu chrześcijan dołożyło wielkiego trudu dla nauczenia się języka, w którym nasze książki są napisane, obostrzamy wam pod groźbą wielkiej klątwy, abyście w żadnym nowym wydaniu Miszny albo Gemary nie ogłaszali niczego, odnoszącego się do Jezusa z 30 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Nazaretu... Jeśli na nasze pismo dokładnie zważać nie będziecie lecz przeciw postępować będziecie, to możecie sprowadzić i być powodem, że nas tak jak poprzednio zmuszać będą do przyjęcia wiary chrześcijańskiej... Z tych powodów rozkazujemy, jeśli ogłaszacie nowe wydanie tych ksiąg, opuszczać odnośne miejsca do Jezusa z Nazaretu i to miejsce wypełnić małym kołem O. Rabini i nauczyciele będą wiedzieć, jak młodzież ustnie pouczyć. Wtedy, nie będą mieć chrześcijanie nic więcej do wykazania przeciw nam odnośnie do tego tematu, a my możemy oczekiwać uwolnienia od ucisków, pod którymi cierpieliśmy poprzednio - i możemy spodziewać się żyć w pokoju”. Obydwa Talmudy zostały po raz pierwszy wydrukowane w Wenecji w latach 1520-1524. Wydanie to uchodzi za najpełniejsze, gdyż już w następnych, które się pojawiały bardzo często, skreślano niektóre zwroty zbyt rażąco znieważające uczucia chrześcijańskie. Część Talmudu została naprzód przetłumaczona na język łaciński i ogłoszona drukiem w wydawnictwie Błażeja Ugolino [Thesaurus atiquitatum sacrarum... 3 4 tomy, Wenecja, 1745-1769 r.]. W drugiej połowie XIX wieku przetłumaczono Talmud na język francuski, niemiecki, angielski i część na rosyjski. Wszystkie te jednak tłumaczenia nie obejmują wydania kompletnego [Por. Strack Einieitung in den Talmud, Lipsk 1908). ZNACZENIE TALMUDU W ŻYCIU ŻYDOSTWA Źródłem nienawiści żydostwa względem chrześcijan jest ich talmudyczna religia. Jeżeli więc tego ducha nienawiści czerpią ze swoich ksiąg i są z tego dumni, muszą te księgi cenić jako najdroższy skarb, jako rzecz tak wielkiej wagi, iż utrata ich musiałaby spowodować zmianę w duchowym usposobieniu całego żydostwa. Z góry, więc należy się spodziewać, że u autorów żydowskich znajdziemy li tylko same pochwały pod adresem Talmudu. Nie będzie on nigdy przedmiotem krytyki, ani poważnego roztrząsania, jakby nie wyszedł z rąk ludzi wzajemnie się zwalczających i błądzących. Talmudowi przypisywana jest moc nadziemska, wprost boska, która to nie podlega żadnej krytyce ludzkiej. Krytyczny sąd o Talmudzie ze strony żydów byłby bluźnierstwem, godnym najwyższej klątwy. Charakterystyczną jest rzeczą, że komentarze na Pismo św., im są późniejsze (zamknięte w ramach Talmudu), im bardziej został w nich uwydatniony pierwiastek nienawiści, tym większe posiadają znaczenie i tym większą otaczane są aureolą świętości. I tak przedstawia się rzecz w wykładzie żydów: Pismo św. posiada wielkie znaczenie, ale dla żydów większe nad nie ma Miszna, ponieważ zawiera “podania starszych”; te zaś wyższe są nad Torą [Pismo św.]. Ale jeszcze wyższe ma znaczenie to, co spisali starsi dla objaśnienia Miszny, czyli Talmud. Jest to więc - najcenniejsza księga i posiada pierwszorzędne znaczenie w życiu żydostwa, które uchodzi za wyznawców (tak twierdzą żydzi) religii Mojżeszowej, a w rzeczywistości w tej religii prawie nic nie ma z mozaizmu, bo choć, zachowywane są w niej przepisy Mojżeszowego... prawa - pojmowane są atoli w takim tłumaczeniu, jakie nadał im Talmud. Wszystko przesiąknięte jest duchem Talmudu. Wróćmy do przykładów. “Rabini uczyli: jeśli się kto zajmuje Pismem, to znaczy to coś, ale nic szczególnego; jeśli zaś Miszną, to jest coś i za to otrzyma się zapłatę; jeśli zaś Talmudem, to nie ma nic ważniejszego ponad to, biegnij jednak zawsze do Miszny, niż do Talmudu“. To sprzeciwia się jednak samo sobie. Najpierw napisano: jeśli Talmudem, to nie ma nic ważniejszego ponad to, a następnie napisano: biegnij zawsze do Miszny niż do Talmudu. Rabin Johanan odpowiedział: ta nauka powstała za czasów Rabbi, wtedy cały świat (!?) opuścił uczenie się Miszny, a zwrócił się do Talmudu, wtedy on im wykładał, by się raczej zawsze zwracać do Miszny, niż do Talmudu. Chodziło więc o to, aby nie zlekceważono Miszny. Objaśnienie zatem posiada tylko znaczenie taktyczne, nie ujmując wcale powagi Talmudowi. Autorzy Talmudu, objaśniając słowa Miszny o obowiązkach i czci względem nauczycieli, uważają, że te powinności odnoszą się tylko do nauczyciela, “który uczył w mądrości [tj. w Talmudzie], a nie do nauczyciela, który uczył w Piśmie i w Afezme”. Większa przeto istnieje wdzięczność dla tych, co napisali Talmud, aniżeli dla natchnionych autorów Ksiąg św. Pismo św. porównywano do wody, Misznę do wina, a Gemarę do wina zaprawionego (aromatycznego). Twierdzono, że “ponad najświętszy Talmud nie ma nic wyższego”. Z bojaźnią i drżeniem przystępowano do studiów Talmudu, aby jego słów nie tłumaczyć inaczej, aniżeli wskazali jego autorzy, lub też, aby nic nie przeoczyć. Przeoczenie uchodziło za rozmyślne wykroczenie. “R. Jehuda powiedział: bądź ostrożnym przy nauce (przy Talmudzie), bo przy nauce uchodzi przeoczenie za umyślne przekroczenie”. Studiujący Talmud uważany jest za stykającego się z najwyższą świętością. Nie wolno mu tedy, zajmować się niczym innym, aby nie kalał rąk, a zwłaszcza brać do ręki jakąkolwiek książkę obcą. A jeszcze większe byłoby wykroczenie, gdyby ta książka była nie w tym języku, w jakim jest Talmud. (!). Opowiadał mi pewien żyd, p. A., że będąc na studiach Talmudu u rabina w Piotrkowie (rodzice przeznaczyli go na rabina), miał zapowiedziane przez swego nauczyciela, żeby się nie odważył brać do ręki żadnej książki, a zwłaszcza napisanej po polsku. Ubliżałoby to powadze Talmudu, a i sam sprzeniewierzyłby się szczytnej idei talmida [ucznia talmudowego]. Młodzieniec nie mógł się pogodzić z tym zakazem, tym bardziej, wydawał mu się niedorzecznym, że przecież nie mogąc zrozumieć kwestii matematycznych poruszanych w Talmudzie, lub wiadomości z geografii, mógł się uciec do pierwszego lepszego podręcznika szkolnego, aby rzecz uprzystępnić. Byłoby to z pożytkiem dla samego studium Talmudu. Innego atoli był zdania jego wychowawca. Znieważony pewnego razu przez „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 31 nauczyciela za to, że posiadał przy sobie podręcznik do geografii, zerwał z Talmudtorą i, zdaje się, że i z samym Talmudem. Ogół żydostwa patrzy bardzo niechętnie na rabinów posiadających wykształcenie świeckie. Młodzież, oddającą się studiowaniu Talmudu, trzyma się z dala i nie dozwala się jej na zetknięcie ze społeczeństwem miejscowym. Za czasów akademickich, gdym bawił w Gidlach, opowiadali mi żydzi z pobliskiego miasteczka Pławna, że ich rabin, jakkolwiek jest w podeszłym wieku, urodził się i przebywał w Polsce, i nie znał wcale języka polskiego. Dozwolono mu tylko nauczyć się żargonu i hebrajskiego. Każdy żyd, można powiedzieć, że z mlekiem matki wyssał przywiązanie do Talmudu i nauczył się czcić i szanować to wszystko co Talmud zawiera. Duchowa atmosfera wywiera bardzo silny wpływ na każde społeczeństwo. Jedne i te same poglądy wpajane od wieków w całe pokolenia wybijają wyraźne piętno na duchowym obliczu tak jednostek, jak i całego ogółu. Podziwiamy np. ogólny fanatyzm u mahometan. Wyznawcy religii Mahometa nie posiadają jakichś wrodzonych znamion, które by ich usposabiały fanatycznie w znaczeniu religijnym w stosunku do obcych wyznań. Nie trzeba uciekać się do przykładów branych z wyobraźni. Oto żydzi w dziejach swego rozproszenia ile razy uzyskali jakąkolwiek przewagę czy to na tle życia ekonomicznego, czy pod względem wpływów politycznych - umiejąc się np. wkraść w łaski osób możnych, wyzyskiwali w niesamowity sposób tę władzę na korzyść własną, a dla uciemiężenia innych. Klasycznym przykładem pod tym względem może służyć epoka panowania bolszewizmu w Rosji. Wszak wiadomo, że bolszewizm jest tworem żydowskim, bolszewicy to żydzi, a rządy bolszewickie - to rządy żydowskie. Historia nie zna takich okrucieństw, jakich dopuszczają się rządy bolszewickie nad ludnością chrześcijańską. Nic dziwnego. Przecież żydzi od czasów swego rozproszenia nigdy nie osiągnęli takiej władzy jaką sprawują w dobie obecnej w Rosji. Okrutny terror nad ludnością zwyciężoną posiada swoje źródło w psychice żydowskiej, ta zaś wspiera się całkowicie na Talmudzie. Fanatyzm jest wielkim zboczeniem psychicznym, ale należy zwrócić uwagę, że takie zboczenie przyjmuje się bardzo łatwo w ułomnej naturze człowieka i jest jedną z najsilniejszych podniet do ideowego skupienia, do zacieśnienia więzi etnicznej. Czują to żydzi, i dlatego tak usilnie ochraniają własne źródło fanatyzmu - jakim jest Talmud. Drugą przyczyną, skupiającą żydów około Talmudu i nakazującą im bronić tej księgi ... przed jakąkolwiek reformą, jest religia. Talmud jest źródłem współczesnej religii żydowskiej i żydowskiej moralności. Religia, odbija bardzo silne piętno na narodzie. Im ta religia jest starsza, tym piętno silniejsze. Religia żydowska należy do najstarszych. Wprawdzie została ona zreformowana i niepomiernie sfanatyzowana pod wpływem idei talmudycznych. Te jednak zmiany i okoliczności są znane tylko dla badaczy. Ogół, bynajmniej nie jest w tym uświadomiony. Religia ta jest następnie przepojona fanatyzmem i odpowiada historycznym warunkom wyznawców. Rzymianie bowiem obchodzili się z żydami niezmiernie surowo, wywołując wśród prześladowanych opór i nienawiść. Po rozproszeniu żydzi znajdowali się w nie najlepszych warunkach: wszędzie względem nich uprzedzenie i niechęć. U żydów ta okoliczność znowu wywoływała nienawiść. [Ale, gdyby żydzi próbowali się zasymilować, i żyć w zgodzie z ludnością w której przebywali, zapewne nikt by im krzywdy nie robił]. Religia talmudyczna była najmilszą ostoją dla prześladowanych, bo z jednej strony mesjanistycznymi mrzonkami łagodziła im los wygnania, a z drugiej - pozwalała nienawidzić “ciemiężycieli”, dając w ten sposób naturalne ujście dla afektów, jakie nagromadziły się w duszy żydostwa. I tak wciąż te same warunki życiowe i te same nastroje obracają się w około. W takiej atmosferze duchowej wychowane żydostwo musiało czuć do źródła, podsycającego wiarę i wzmacniającego nadzieje bezgraniczne przywiązanie. Charakter religii żydowskiej jest czymś niezgodnym z naszymi pojęciami chrześcijańskimi, dlatego też trudny do zrozumienia. Od napięcia pierwiastka nienawiści wzmagało się uczucie ‘religijności’. Duch bowiem Talmudu nakazuje walkę z chrześcijaństwem. Aby zaś ducha walki podtrzymać konieczny jest duch nienawiści: podyktowany jest przeto pobudkami religijnymi. Ale, nie koniec na tym. W miarę zwycięstwa odniesionego nad chrześcijaństwem, będzie wzrastał triumf żydostwa. Należy więc siać nienawiść i postępować tak, jak dyktują pobudki wypływające z nienawiści. Religia tedy talmudyczna zgodna była z duchowymi nastrojami i odpowiadała słabościom natury ludzkiej. Wytworzyła więź silną, której zaparcie broni, i pragnie w niej pozostać przede wszystkim całe źydostwo religijnie usposobione. Pozostają jeszcze warstwy żydostwa oświeconego i dla uczuć religijnych usposobionego liberalnie. Znane są środowiska w żydostwie dla religii całkiem obojętne, jak np. wielka organizacja syjonistyczna. A przywódcy syjonizmu, gdy chodzi o wierzenia religijne są ateuszami. A bezwyznaniowość taka popłaca. Co się tyczy jednak Talmudu i dla syjonistów ta księga również jest święta. Dlaczego? Oto w Talmudzie w bardzo wybitny sposób został uwydatniony pierwiastek nacjonalistyczny; jak dla żydów chasydów Talmud jest źródłem zasilającym wiarę, tak dla syjonistów źródłem dla podtrzymywania ducha nacjonalistycznego. A syjonizm jest krańcowym nacjonalizmem. Panuje i tutaj fanatyzm podobny do religijnego. Podsyca go Talmud, z tego więc tytułu liberalne koła przyjmują Talmud jako księgę swoją i czerpią z niej natchnienie dla utrwalania haseł nacjonalistycznych. 32 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. Dochodzimy do konkluzji. Talmud jest świętą księgą dla całego żydostwa. To, co my dzisiaj nazywamy żydowskimi wadami, uwydatniającymi się jako charakterystyczne cechy całego żydowskiego plemienia, płynie z Talmudu. Przyczyna przeto wyodrębnienia żydowskiego leży nie w narodach chrześcijańskich - lecz w samych żydach. Nauka Talmudu jest skwapliwie ukrywana przez żydów. Skoro Talmud w oczach całego żydostwa jest tak doskonałą księgą, iż żadna z nią się równać nie może, powinno zależeć żydom na tym, aby z tą doskonałą ich nauką zapoznał się jak najszerszy ogół ludzi. Jest to rozumowanie bardzo logiczne. To, co jest chlubą narodu, co świadczy o bogactwie jego ducha i jest owocem dojrzałej myśli filozoficznej i religijnej, powinno być objawiane innym. CDN Za: http://marucha.wordpress.com/2012/04/25/talmud-co-zawiera-i-czego-naucza/ ------------------------------------------------- MASONERIA A ROZBIORY POLSKI - CZĘŚĆ III Ten to Beichling zajmował się też wróżbiarstwem, do czego zebrał, jak podaje sam Leibniz, mnóstwo rękopisów. Wywoływał duchy, dostarczał Augustowi różnych dzieł okultystycznych, w których król tak się rozmiłował, że woził je ze sobą, nawet do Polski. Beichling, opanował tak Augusta, że ten mianował go nawet kanclerzem saskim, które to stanowisko na skutek łapownictwa utracił. Ważną figurą na dworze był też zajmujący się alchemją aptekarz Bottger, który długo łudził Augusta obietnicą fabrykacji złota. Mocny był w nim tak zaślepiony że oddawał do jego dyspozycji znaczne sumy, a zwłaszcza w czasie, gdy wojna północna przybierała dla Saksonji fatalny obrót. Snadź spodziewał się, że złoto sfabrykowane przeważy szalę szczęścia na jego stronę. Gdy ta nadzieja zawiodła, kazał król uwięzić aptekarza i prowadzić mu dalej doświadczenia w więzieniu, przyciśnięty w ten sposób Bottger, wynalazł wprawdzie nie sposób fabrykacji złota, ale udoskonalony sposób wyrobu głośnej porcelany saskiej. Dla charakterystyki Augusta nie można też pominąć jego notorycznego żydofilstwa, być może, że czuł w żyłach jakiś pierwiastek ich krwi, ale prawdopodobnie było to w związku z tem, że hołdował praktykom kabalistycznym. Pomijając już taki np. szczegół, że w roku 1724, gdy król przejeżdżał przez Lipsk, witali go tamtejsi żydzi horoskopami kabalistycznemi, - należy zwrócić uwagę na fakt, że już samą elekcję Augusta na tron polski, finansowały żydowskie domy bankowe Wertheimera i Lehmanna. Rzecz ta jest znana w literaturze naukowej. P. Morawski przytacza, że Leibniz w jednym ze swych epigramatów wspomina o ”złotych jabłkach”, które od żydostwa otrzymał August na cele swej elekcji. VIII. August II przechodzi na katolicyzm. Wobec antykatolickiego nastawienia dworu saskiego i wobec ambicji Augusta, by odegrać przodującą rolę w Europie - co sądzić należy o przejściu jego na katolicyzm, tuż przed elekcją na króla polskiego? Było to proste wyrachowanie, obliczone na obałamucenie naiwnej szlachty polskiej. Całe panowanie, życie, sposób myślenia Augusta wskazują, że nigdy nie przejął się katolicyzmem, jak nigdy nie miał na myśli dobra tego kraju, którego koronę podstępem sobie przywłaszczył. Najlepiej scharakteryzował Mocnego znający go doskonale Flemming - wyrażając się o nim jeszcze w roku 1714, że król jest “toujours bon lutherien”. To, jego przejście na katolicyzm, połączone ze zrzeczeniem się stanowiska “dyrektora korpusu ewangelickiego”, t.j. politycznego szefa niemieckich protestantów, nie zamąciło zresztą w niczem jego harmonji z książętami protestanckimi a zwłaszcza z dworem pruskim, który teraz stanął na czele protestantów Rzeszy. Tylko niewtajemniczony ogół protestantów ubolewał nad tą zmianą wiary, jak ubolewała też jego żona, Krystyna Eberhardyna, protestantka zawzięta, ale osoba dość naiwna, a przy tem poczciwa. Występne życie Augusta było też powodem że poza nim nikt w Saksonji katolicyzmu nie przyjął, a nawet syn jego, późniejszy August III, uczynił to dopiero po latach, na usilne nalegania ojca, który chciał mu w ten sposób zapewnić tron polski. IX. Pierwsze kroki Augusta w Polsce. Czartoryscy i Potoccy. Do ubiegania się o tron polski namawiał też Augusta jego najzaufańszy minister, marszałek wojsk saskich, Henryk Jakób Flemming, który liczył na poparcie swego polskiego kuzyna, kasztelana Przebendowskiego. Samą elekcję przeprowadzili oni przy pomocy przekupstwa, strasząc opozycjonistów Rosją, Austrją i Prusami. Posłowie tych państw zalecali kandydaturę Mocnego, a Rosja gromadziła nawet wojska na granicy. Sas zdystansował innych kandydatów do korony; matactwo udało się. Mając za główny cel życia zrealizowanie znanych nam ambitnych rojeń, uważał August tron polski za pierwszy szczebel do sławy rodu i dlatego pragnął uczynić ten tron dziedzicznym w swym rodzie i zaprowadzić rząd silny, absolutny. W tym celu wchodził w tajne porozumienia z sąsiednimi monarchami, zawierał umowy wzajemnej gwarancji pomocy przeciw poddanym. Zamierzał nawet sprowokować w Polsce rewolucję, zgnieść ją przy pomocy sąsiadów, a w nagrodę za tę pomoc oddać im pograniczne ziemie Polski. Przybył więc do nas [do Prus] Sas już z gotowym planem rozbioru Polski, to też nic dziwnego, że wracał do niego raz po raz, i to - jak Konopczyński wylicza - aż 14 razy między rokiem 1698 a 1725. Tyle różnych rokowań na temat rozbioru prowadził zdradziecki król stosownie do zmieniających się konstelacyj politycznych, to z Prusami, to z carem, Austrją i Karolem XII. Znamienne jest, że w tej sprawie zwracał się najpierw do Prus. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 33 Mimo wszystko, przyznać jednak należy, że w pomysłach Augusta był jeden moment, który mógłby Polsce przynieść korzyść, t.j. jego dążność do wzmocnienia władzy rządowej. Prawda, że było już u nas bardzo trudno myśl tę przeprowadzić, prawda, że podobne zamiary nie udawały się dawniej politykom o wiele wybitniejszym od Augusta, ale też król ten usiłował myśl swoją przeprowadzić sposobami jak najgorszemi. Nie chodzi tylko o samą myśl rozbioru, od której zresztą w niektórych okresach swych rządów odstępował. Przedewszystkiem nie czynił on nawet żadnych prób, by wejść w kontakt ze szlachtą. August szukał oparcia o magnatów rozbitych wtedy na zwalczające się stronnictwa Czartoryskich [t.zw. Familja] i Potockich. Pierwsi rozumieli, iż Polskę gubi anarchja zwana ‘złotą wolnością’ to też, choć byli zrazu przeciwnikami króla, pogodzili się z nim po wojnie północnej, i byli gotowi popierać go w dążeniu do wzmocnienia władzy rządowej. Rozumieli też Czartoryscy, że król powierzy im jakieś kierownicze stanowiska, do czego znów nie chcieli dopuścić Potoccy, przeciwnicy wzmocnienia władzy, opierający się na tłumach bezkrytycznej szlachty. W polityce zagranicznej Czartoryscy orjentowali się także lepiej, rozumiejąc, że Polsce grozi niebezpiecieństwo od Rosji. Jedni i drudzy nie mogli jednak mierzyć się z wytrawną a chytrą dyplomacją zagraniczną, to też popełniali różne błędy. X. Kiedy i o ile mogłyby plany Augusta wyjść Polsce na pożytek? Słusznie zaznacza Konopczyński, że jak polityka Augusta w niektórych okresach jego rządów nie zasługuje na bezwzględne potępienie, tak znów postępowanie mas szlacheckich i ich przywódców, występujących zawsze fanatycznie przeciw królowi, gubiło Polskę. Odnosi się to przedewszystkiem do czasów wojny północnej, a zwłaszcza do ówczesnych “rządów” Leszczyńskiego, który był bezwolnem narzędziem najezdnika, Karola XII. O tyle więc o ile pragnął utrzymać się na tronie wbrew Szwedowi, działał August zgodnie z interesem Polski. Drugim okresem, kiedy działał zgodnie z polską racją stanu, to czasy po osławionym Sejmie Niemym (1717), który pod presją cara Piotra zniweczył polską wojskowość. Niesłychane te postanowienia, gwałty wojsk rosyjskich w Polsce i opanowanie przez Moskali lennej Kurlandji na którą August miał swoje widoki, przekonały go wtedy, że Piotr jest nietylko wrogiem Polski ale i jego własnym. Wtedy król i Flemming zdobyli się na stanowczy krok, zbliżywszy się do Anglji i Austrji, zawierając z niemi traktat przymierza, w którym między innemi państwa te poręczały utrzymanie całości Królestwa Polskiego. Wiadomość o tym sojuszu wzmocniła w całej Europie stanowisko Augusta II i Rzplitej. Wrogowie przycichli, car wycofał swe wojska z Polski. Król tym krokiem wymazał swe winy, wyrzekał się planów rozbioru. Rzecz jednak niestety nie przyszła do skutku, gdyż podburzone przez Potockich i innych magnatów, a między nimi przez wszystkich czterech hetmanów (!), dwa sejmy odrzuciły ratyfikację traktatu. Odtąd August, rozżalony na Polaków, z tem większym uporem wraca do swego planu rozbiorowego który w korespondencji z wtajemniczonymi członkami Bractwa nazywa “wielkim planem” [grand dessein]. Już w roku 1721 dwaj żydowscy faktorzy, Lehmann i Mayer, jadą do Berlina, obwożąc ten “towar”. KrólKapral zgodził się, oczywiście skwapliwie, pozyskano też do tej intrygi żonę cesarza Karola VI, Elżbietę brunszwicką, gdy w tem niespodziewanie car Piotr I pokrzyżował plany Augusta, zawiadamiając o nich Polaków. Uczynił to oczywiście nie dlatego, że pomysł był nieuczciwy, jak car z udanem oburzeniem głosił, ale, aby wykopać przepaść między królem a narodem polskim. XI. August w ramionach Prus. Bractwo wrogów wstrzemięźliwości i jego filja berlińska. Rozżalony na Rosję i polską opozycję, rzuca się August bez żadnych zastrzeżeń w ramiona Prus. Założenie berlińskiej filji Augustowega Bractwa było więc w oświetleniu powyższych politycznych koncepcyj tylko przypieczętowaniem zawartej właśnie, w czasie drezdeńskiej wizyty pruskiego króla, prusko-saskiej przyjaźni. W Bractwie skupiały się polityka, masońskie cele i kult Bachusa. Między obu klubami istniały jednak ważne różnice, tak co do ducha, który w nich panował, jak, i co do składu członków, jak wreszcie co do tendencyj politycznych. O klubie drezdeńskim informuje nas p. Morawski na podstawie fotograficznych kopij statutów Bractwa których udzieliła mu dyrekcja pruskobrandenburskiego archiwum domowego w Charlottenburgu. W statutach tych czytamy że między “współbraćmi” ma panować równość, że mają zbierać się na śniadanie, obiad, czy kolację, że na jednem posiedzeniu ma być najwyżej 12 osób ale w stosunku 4 kobiety na 8 mężczyzn, że przy stole ma panować wesołość i bezceremonjalność. Mimo to statuty zastrzegają, że członkowie klubu mają zachowywać ścisłą tajemnicę co do wszystkiego, o czem mówiono na posiedzeniu. P. Morawski dopatruje się w tych postanowieniach klubu i innych pokrewnych współczesnych zapowiedzi haseł francuskiej rewolucji; ‘fraternite, egalite, liberte’. Autor nasz znalazł też w archiwum drezdeńskiem spis członków Bractwa, sporządzony własnoręcznie przez Augusta II, a spisany w lichej francusczyźnie, przyczem każda osoba określona jest jakimś przydomkiem, najczęściej trywialnym. Figuruje więc w tym spisie królewicz [późniejszy August III], z przydomkiem “Kapral”, i jego żona, Marja Józefa, nazwana “Praczką”. Z mężczyzn, obok królewicza, należeli do Bractwa naturalni synowie Augusta, najwybitniejsi ministrowie, Flemming, zwany w Bractwie “Chorążym” i Ernest Krzysztof von Manteuffel, przezwany “Zbrojmistrzem” albo “Djabłem”. Spis ten okazuje przedewszystkiem, jakim straszliwym demoralizatorem był August II i jak szkodliwy był wpływ jego na nasze społeczeństwo, a zwłaszcza na jego najwyższe warstwy. Z pośród członków zespołu Augustowego zwrócić należy przedewszystkiem uwagę na wspomnianych dwu ministrów saskich. Z nich bardziej głośnym jest Jakób Henryk hr. Flemming, 34 „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. który rozpoczął swoją karjerę w służbie brandenburskiej, rychło przeszedł do saskiej, doszedł w niej do stopnia feldmarszałka i był najbardziej zaufanym ministrem Augusta. - Nie tak powszechnie znaną, choć w sprawie Bractwa i wszelkich intrygach Augusta II niemniej ważną osobistością, byt Ernest Krzysztof von Manteuffel. Pochodził ze średniozamożnych junkrów wschodniopruskich i wcześnie poznał się z Fiemmingiem który już w roku 1701 namówił go do wstąpienia do służby saskiej i stale otaczał swą protekcją. Był zrazu Manteuffl posłem saskim w Berlinie, a następnie jako tzw. “minister gabinetowy”, obok Flemminga, jedną z najważniejszych figur na dworze Mocnego. Słusznie nazywa go Morawski “alter ego” Flemminga, a że ten był “alter ego” - króla, więc i cała polityka Saksonji i Polski była w drugiej połowie rządów Mocnego w ręku tych trzech ludzi. Jak wielce cenił August Manteuffla, świadczy fakt, że nadał mu tytuł baroński, a później hrabiowski, a po śmierci Flemminga mianował premjerem saskim. To wszystko nie przeszkadzało, że “Djabeł” służył równocześnie tak gorliwie interesom pruskim, że Król-Kapral nazywa go w jednym z listów do swego posła w Warszawie, Marschalla von Biebersteina, swoim przyjacielem. Ponieważ zaś używa przytem przydomków, używanych w Bractwie, przeto mamy, dowód, że ta “służba” i “przyjaźń” odnosiły się do spraw, o których już była mowa na posiedzeniach Bractwa, a więc także i do “wielkiego planu”. Zresztą, już w roku 1718 bawił Manteuffl znów w Berlinie i wtedy usiłował wplątać Augusta do przymierza z Prusami, które ostatecznie przyszło do skutku w roku 1728. - W Bractwie odgrywał “Djabeł” bardzo ważną rolę, pozatem posiadał talent w tem towarzystwie nader ceniony, gdyż był pijakiem pierwszej klasy. Dodajmy, że ten wybitny mason nie był mimo wszystko w głębi duszy serwilistą wobec monarchów, jak świadczy przytoczony przez Morawskiego list jego do Flemminga w którym roztacza poglądy zgoła rewolucyjne a monarchów nazywa wprost “łajdakami”. Nic w tem dziwnego, gdyż wiadomo że rewolucyjne, tak antymonarchiczne, jak i antyreligijne poglądy, które później miały wybuchnąć jawnym płomieniem w francuskiej rewolucji, długo przedtem tliły wśród kół arystokracji, opanowanych duchem masońskim. Był wreszcie “Djabeł” przyjacielem Leibniza, który, jak wiemy, wszystkim planom masonerji niemieckiej z ukrycia patronował. - Znamienne są wreszcie dalsze losy Manteuffla, gdyż jego impulsywność i nietakt uczyniły go później niemożliwym na dworze saskim; utracił więc swe godności i schronił się do Berlina, gdzie założył nowy klub masoński, t.zw. “Stowarzyszenie Aletofilów”. Odmienną cechę od Bractwa drezdeńskiego posiadała jego filja berlińska. Pito wino i tam nie najgorzej, choć poprzestawano na tańszych gatunkach wina i na piwie, stosownie do pseudospartańskich upodobań Króla-Kaprala, osławionego sknery. Przedewszystkiem zachodziła między filją berlińską a centralą drezdeńską, i innemi klubami masońsko-pijackiemi ta zasadnicza różnica, że do filji berlińskiej nie należały wcale kobiety. Filja berlińska z Kompatronem na czele dążyła do zrealizowania konkretnych planów politycznych, nie goniła za mrzonkami jak Patron, nie przejmowała się też głupstwami takich Grebnerów i Petersenów, choć umiała hytrze korzystać z nastrojów przez nich wywołanych. Nic więc dziwnego, że ostatecznie Hohenzollernowie wyprowadzili w pole Wettynów, zwłaszcza gdy po bojaźliwym w gruncie rzeczy Królu-Kapralu objął rządy gracz tej miary co Fryderyk II, a po Auguście II, nastąpił tępy August III. Partnerzy byli więc zgoła nierówni. Ale Król-Kapral liczył się jeszcze z Mocnym i udawał jego przyjaciela. Przyjaźń ta była dla niego całkiem bezpieczna, zwłaszcza w późniejszych latach, gdy skaptował sobie Flemminga i Manteuffla, a wreszcie przekupnego Bruhla. Morawski przytacza niezmiernie charakterystyczny list, który filja berlińska wystosowała 26 listopada 1728 r., a więc w parę miesięcy po swem powstaniu, do centrali drezdeńskiej z okazji wyzdrowienia Patrona po przebytej właśnie chorobie. Choroba (na nogę!!) musiała być dość poważna, skoro stary pijak przez jakiś czas nie mógł stosować się do statutów Bractwa, które nakazywały by każdy członek przy stole wypił przynajmniej butelkę wina. W liście dano Augustowi formalną dyspensę od tego obowiązku na rok. Dokument wystawiono na posiedzeniu, przy zachowaniu masońskiego ceremonjału. Podpisało ten akt 12 członków filji berlińskiej z Kompatronem na czele. Nie było między nimi, ani jednej kobiety, byli natomiast sami junkrzy pruscy, a wśród nich dwaj bliscy spraw polskich, t.j. H. G. von Donhoff i Fryderyk Wilhelm von Grumbkow. Pierwszego zwano niby z polska “Starosta Schmoutzky”, natomiast drugi miał w Bractwie przydomek “Biberius Cassubiensis”. Wystosowano więc pismo nie do samego Mocnego, lecz do wybitnych członków Bractwa drezdeńskiego, jak do kuzyna Augustowego, Jana Adolfa, ks. Sachsen-Weissenfels, (wnuka owego Augusta, który był niegdyś członkiem Zakonu Palmowego), Wackenbartha, gospodarza “pałacu kurlandzkiego” i Manteuffla, który w tym czasie był już na usługach Króla-Kaprala. Z tych wszystkich figur na dworze berlińskim najwybitniejszym i najważniejszym był Fryderyk Wilhelm v. Grumbkow, generał a później nawet feldmarszałek wojsk pruskich, który był tem dla Fryderyka Wilhelma I, czem Flemming dla Augusta Mocnego. Jako minister, był szefem dwóch najważniejszych resortów, t.j. wojskowego i skarbowego, i położył dla Prus wielkie zasługi, przez czynną współpracę w reformach skarbowych i wojskowych Fryderyka Wilhelma I. Ten to wszechwładny człowiek był po królu pierwszą figurą w berlińskiej filji Bractwa. W towarzystwie tem miał także tytuł “prezydenta” i zwoływał posiedzenia. Jego wybitna rola, tak w państwie, jak i Bractwie - wskazuje, że był dobrze wtajemniczony we wszystkie sprawy polityczne, a więc także w pomysły rozbioru Polski. „PATRIOTYCZNY RUCH POLSKI” NR 296, 1 WRZESIEŃ 2012 R. 35 Pierwszy z podpisanych w wspomnianym liście - H.G. von Donhoff, z przydomkiem “Starosta Schmoutzky”. Morawski przestrzega czytelnika, by nie sądził, że przydomek ten odnosi się do naszej Żmudzi. Epitet ów zawierał znane u Prusaków kpiny z polskości, a był aluzją do niemieckiego słowa Schmutz - brud. A polski tytuł “starosta” i owo “Schmoutzky” (z polską końcówką “ski”) wskazują jednak, że tę figurę coś z Polską łączyło. Prawdopodobnie był on dalekim krewnym polskich Denhoffów którzy za Augusta II odgrywali w Polsce ważną rolę, to też ów pruski von Donhoff mógł przez swych polskich kuzynów wpływać na polskie możnowładztwo w interesie swego króla. Między członkami filji berlińskiej, widnieje też (bez bliższego określenia) “Schwerin”, przezwany ”Żywem srebrem”. CDN Jan Friedberg - Kraków Jan Friedberg, “Ateneum Kapłańskie”, Rok 1936, tom 37, strony: 30-47 i 149-154 Za: http://www.bibula.com/?p=54280 --------------------------------------------