ZABURZENIA OBSESYJNO KOMPULSYWNE Nie chcę, ale muszę Człowiek cierpiący na nerwicę natręctw zdaje sobie sprawę z niedorzeczności swych nawykowych poczynań Pamiętacie Adasia Miauczyńskiego z filmu "Dzień świra"? Wychodząc z domu liczy do pięciu. Trzy razy upewnia się, czy zamknął drzwi. Wraca, bo nie pocałował stópki Jezuska. Przeskakuje po dwa schodki – stąpa tylko po nieparzystych. Adaś ma nerwicę natręctw. Na każde 100 osób, dwie cierpią na to zaburzenie. Jedną z nich jest 18-letnia Magda. "To zaczęło się cztery lata temu. Od sprawdzania drzwi. Gdy wychodzę z domu, zawsze trzy razy wkładam klucz do zamka, a następnie naciskam klamkę pięć razy. Jest to bardzo męczące, szczególnie jeśli się spieszę. Przed pójściem spać zawsze upewniam się, czy wszystko jest na swoim miejscu w pokoju i czy zamknęłam okno. Zajmuje mi to około 10 minut. Zanim wyjdę z łazienki, muszę sprawdzić, czy spuściłam wodę w ubikacji i czy na pewno zakręciłam kran. Trzeba wymieniać go co 5 miesięcy, bo zwykle urywam rączkę, którą się zakręca wodę. W szkole jest podobnie – upewniam się, czy na pewno zakręciłam butelkę, zwykle przekręcam gwint i butelka ląduje w kuble, bo już boję się wsadzić ją z powrotem do plecaka" – pisze na jednym z forów internetowych dziewczyna. Magda prawdopodobnie cierpi na nerwicę natręctw, inaczej zwaną zespołem obsesyjnokompulsywnym (ang. Obsesive Compulsive Disorder, OCD) albo anankastycznym (od łac. ananke – przymus). Zespół ten zaliczany jest do zaburzeń lękowych. Zapobiec nieszczęściom Większość z nas – szacuje się, że około 80 proc. – miewa czasem przejściowe objawy podobne do tych pojawiających się w nerwicy natręctw. Spowodowane są one np. nadmiernym stresem, przeciążeniem organizmu. Zdarza się, że w trudnych momentach bez końca stawiamy pasjanse, liczymy litery w ulicznych napisach. Gdy stresująca sytuacja się kończy, objawy mijają. Z nerwicą natręctw mamy natomiast do czynienia, gdy objawy występują przez większość dni w ciągu przynajmniej dwóch kolejnych tygodni, powodują cierpienie osoby oraz zakłócają jej funkcjonowanie społeczne. Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne opisano po raz pierwszy w 1838 roku. Badania wskazują, że doświadcza ich 1,9-2,5 proc. ludzi, nieco częściej zdarzają się one kobietom niż mężczyznom. Pierwsze symptomy pojawiają się zwykle w wieku dojrzewania, przed 15. rokiem życia. Drugim okresem krytycznym jest trzecia dekada życia. Czynności przymusowe mają często charakter rytuałów lub stereotypowych i wielokrotnie powtarzanych zachowań. Mają zapobiegać jakimś niezwykłym wydarzeniom, które – jak obawia się pacjent – mogłyby nastąpić, gdyby zaniechał ich wykonania. Często te domniemane wydarzenia związane są z wyrządzeniem przez pacjenta krzywdy sobie lub komuś innemu. Człowiek cierpiący na nerwicę natręctw zdaje sobie sprawę z niedorzeczności swych nawykowych poczynań. Ocenia je krytycznie jako bezsensowne lub niepotrzebne, a jednak nie potrafi się od nich powstrzymać! Przez jakiś czas walczy ze sobą, próbuje się opierać, odsunąć od siebie uporczywie powracające myśli lub zaprzestać wielokrotnego wykonywania tych samych czynności – mycia wciąż rąk albo naciskania klamki. Próby te zwykle kończą się niepowodzeniem i tylko nasilają uczucie niepokoju i wewnętrznego napięcia, które rozładowuje dopiero ich wykonanie, i to tylko na pewien czas. Jak powracający film "Mam 26 lat. Cztery lata temu po sesji egzaminacyjnej zaczęły mnie męczyć różne natrętne myśli, np. że wyskoczę przez balkon, albo że komuś coś zrobię... Nie wiadomo, skąd wzięły się u mnie ataki lęku, paniki. Było coraz gorzej. Kiedy jestem sama i nie mam zajęć, prześladują mnie strasznie agresywne sceny erotyczne, po których mam okropne wyrzuty sumienia i myślę ciągle o moim grzechu i zepsuciu. Później czuję się jeszcze gorzej, mam strasznego doła i znowu natrętnie myślę o utopieniu się lub otruciu kogoś z mojej rodziny. I tak ciągle od nowa, jak w błędnym kole" – pisze na forum internetowym Marta. Obsesyjne myśli można porównać do klatek filmowych, które powracają, zmuszając do przypominania sobie tego, o czym chciałoby się zapomnieć. Ich treść często powoduje poczucie winy. Natrętne czynności i myśli zwykle są sprzeczne z cechami osobowości, nazywamy je wtedy egodystonicznymi. Jeżeli natomiast objawy stanowią integralną część osobowości pacjenta – czyli są egosyntoniczne – to rozpoznaje się osobowość anankastyczną. Bywa, że niekończące się rozważania uniemożliwiają podejmowanie najprostszych codziennych decyzji. W psychiatrii mówi się wtedy o "obłędzie wątpienia". Chory ma ciągle wątpliwości, bez końca analizuje podjęte wcześniej decyzje pod kątem ich prawidłowości. Często łączy się to z obsesyjnym poczuciem błędu, gdy osoba rozpamiętuje swe pomyłki, błędy i zaniedbania popełnione w przeszłości. Zdarzają się też obsesje religijne – myśli lub wyobrażenia zakłócające spokój np. w czasie modlitwy oraz obsesje o tematyce seksualnej. Szczególnie przykre są agresywne, natrętne myśli dotyczące krzywdzenia osób najbliższych, z którymi chory jest uczuciowo związany. Przykładem może być matka noworodka, która myśli o tym, że go udusi. Reakcją na obsesyjne myśli są kompulsje – czyli natrętne czynności i rytualne zachowania, które mają uchronić przed natrętnymi myślami. Najczęstsze z nich, to wielokrotne mycie rąk i ciała, aż na skórze robią się rany, a także czyszczenie ubrania lub urządzeń codziennego użytku w obawie przed zarazkami. Zajmuje to mnóstwo czasu i budzi dezaprobatę otoczenia, ale zaniechanie tych czynności lub skrócenie wywołuje lęk i poczucie dyskomfortu. Chorzy często także kontrolują i sprawdzają np. czy zamknęli drzwi, zakręcili kurki od gazu, wyłączyli światło i urządzenia elektryczne. Bez końca porządkują i układają przedmioty w najbliższym otoczeniu. Może towarzyszyć temu dążenie do zachowania symetrii. W przypadku, gdy ktoś naruszy ten misterny układ, pojawia się przymus ponownego układania. Zdarza się, że chorzy liczą np. znaki drogowe lub słupy telegraficzne mijane w czasie podróży. Chodzą zawsze tą samą trasą, omijając pęknięcia płyt chodnikowych, stąpają tylko po nieparzystych stopniach schodów – świetnie gra osobę z takim zaburzeniem Jack Nicholson w filmie "Lepiej być nie może". Ale zdarza się to nie tylko w filmie. Katarzyna, 24-latka, zwierza się na forum: "Jako dziecko wszędzie dążyłam do symetrii. Strony musiały być równe, kroki parzyste. Nie mogłam stawać na szczelinach między płytkami chodnika. Objawy po jakimś czasie znikły, ale do dziś łapię się na tym, że coś musi stać idealnie pośrodku". A 20-letni Andrzej na tym samym forum pisze: "Mnóstwo rzeczy mnie męczy. Przed snem muszę posprawdzać kilka razy, czy wszystko leży na swoim miejscu, kilka razy powtarzam banalne czynności (np. włączanie komputera), po napisaniu tego posta będę musiał sprawdzić, czy na pewno został wysłany". Pętla w mózgu Gdy zauważono, że leki przeciwdepresyjne przynoszą ulgę pacjentom z zespołem natręctw, specjaliści zainteresowali się rolą niektórych neurohormonów w powstawaniu tego zaburzenia. Już wkrótce okazało się, że typowym objawom choroby towarzyszą dysfunkcje neuroprzekaźnictwa, głównie w obrębie układu serotoninergicznego. Dzięki metodom obrazowania ustalono, że w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych kluczową rolę pełnią: jądro ogoniaste mózgu, kora czołowa i kora obręczy, tworzące razem układ kora-prążkowiewzgórze. Układ ten ma związek z odwracaniem uwagi i odrzucaniem nieistotnych informacji. Kolejne badania potwierdzają, że u osób cierpiących na obsesje i kompulsje wspomniane obszary działają nieprawidłowo. Zaburzona jest też neurotransmisja pomiędzy korą czołową a jądrami podkorowymi. Prawdopodobnie impuls nerwowy u chorych na natręctwa zapętla się, powraca, a w efekcie czynność czy myśl ulega powtórzeniu. U podłoża powstawania zaburzenia leży prawdopodobnie wiele genów, dlatego predyspozycja ta ujawnia się dopiero w sprzyjających okolicznościach, na przykład w warunkach silnego stresu. Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne mogą także pojawić się w następstwie urazów mózgu. Zdarza się, że objawy OCD występują w przebiegu chorób neurologicznych, takich jak epilepsja czy zespół Tourette’a. Interesujące dane zawiera raport, jaki sporządzono po wielkiej epidemii śpiączki, panującej w Europie w latach 1916-1918. Efektem wirusowej infekcji mózgu był wzrost liczby osób cierpiących na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Winna wszystkiemu "Od zawsze komuś czegoś zazdrościłam, często wymyślałam pesymistyczne scenariusze na przyszłość, np. że ktoś bliski mi umrze, albo że jestem na coś chora i na pewno umrę. Rodzice wychowywali mnie bardzo rygorystycznie. Często byłam karana za byle drobiazg, nigdy nie doczekałam się pochwały czy nagrody. Dopóki miałam dni zapełnione zajęciami, było dobrze, ale kiedy siedziałam w domu, wymyślałam sobie problemy. Nie umiałam podjąć żadnej decyzji samodzielnie z obawy przed negatywnymi konsekwencjami (które sobie sama przewidywałam), coraz rzadziej widywałam się ze znajomymi, przestałam się ładnie ubierać i malować – bo po co. Potem przyszło poczucie winy za wszystko: za rozstanie z chłopakiem, za przypalony garnek, za jedynkę w szkole, za to, że powiedziałam komuś coś miłego, za to, że współżyję, za każdy grzech, który popełniłam... niemal za to, że żyję. Pojawiły się myśli, wulgarne słowa i obrazy dotyczące moich bliskich i mnie – podważają moje zaufanie do siebie, moje decyzje, mnie samą, wywołują we mnie poczucie winy, wstyd, odrazę do siebie" – zwierza się 30-letnia Ania, pacjentka jednej z krakowskich poradni zdrowia psychicznego. Obsesje i kompulsje są próbą obniżenia poziomu lęku, a sposób, który skutecznie redukuje lęk, ulega utrwaleniu. Zwrócono uwagę na specyficzne cechy lękowo-unikające wczesnodziecięcego przywiązania dzieci, które w dorosłym życiu cierpią na zespoły natręctw. Określone zachowania rodziców, na przykład silna kontrola i negatywne emocje sprawiają, że dziecko dąży do wyzbycia się swoich emocji, fantazji i impulsów, głównie poprzez kontrolę intelektualną nad nimi. To właśnie wychowanie decyduje o tym, jakimi schematami poznawczymi posługujemy się w spostrzeganiu i rozumieniu otaczającego świata. Błędne schematy powodują bezradność wobec tego, co niesie ze sobą życie. Uniemożliwiają skuteczną kontrolę sytuacji i siebie samego. Natręctwa są często wyrazem potrzeby sprawowania takiej kontroli, a zarazem zastępczym, pozornym sposobem uzyskiwania wpływu na swoje życie. Osobę z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi cechuje dążenie do bycia kompetentną i osiągającą sukces po to, by unikać dezaprobaty i podnieść zaniżone poczucie własnej wartości. Nieuniknione błędy i niepowodzenia w osiąganiu ideałów prowadzą do samokarania i potępienia. Obsesje i rytuały dają złudzenie kontroli, pozwalającej zapobiec niekorzystnym wydarzeniom. Niepokój związany z poczuciem chaosu w swoim życiu wymusza działania zastępcze, polegające np. na porządkowaniu przedmiotów, organizowaniu otaczającej przestrzeni. Skoro nie można uporządkować swojego życia, to przynajmniej można ułożyć książki na półce, ubrania w szafie. Natrętne rytuały są sposobem radzenia sobie z lękiem i napięciem stwarzanym przez konflikty i bezradność. Osoby z tak ukształtowanymi schematami poznawczymi i wynikającymi z tego konfliktami wewnętrznymi, nie radząc sobie z dolegliwościami, często decydują się na leczenie. Terapia natręctw Według Jerzego Aleksandrowicza, autora książki "Psychopatologia zaburzeń nerwicowych i osobowości", zespół natręctw to najcięższa postać nerwicy. Zaburzenia te w znacznym stopniu uniemożliwiają normalne życie. Nieustanne mycie rąk prowadzi często do ran. Niezwykłe, często żenujące zachowania narażają chorego na śmieszność i odrzucenie. Nadmierna pedantyczność i dążenie do unikania nieprzewidzianych okoliczności prowadzą zwykle do błędnych decyzji. Celem psychodynamicznej terapii zespołu natręctw jest uświadomienie pacjentowi jego wewnętrznych konfliktów, kryjących się za objawami. Mogą to być np. tłumione emocje, ukryte pragnienia czy trudne doświadczenia z dzieciństwa. Gdy w trakcie terapii dawny konflikt zostaje rozwiązany, obsesje i kompulsje ulegają wygaszeniu. W leczeniu tych zaburzeń stosuje się również techniki behawioralne: zapobieganie reakcjom, ekspozycję oraz modelowanie. Przykładem może być terapia pacjentki, która miała obsesyjne myśli o zarażeniu i dlatego myła się po kilka godzin dziennie. Podczas terapii najpierw obserwowała, jak terapeuta celowo się brudzi (modelowanie), później terapeuta nakłaniał ją do wcierania w siebie brudu i kurzu (ekspozycja) i znoszenia tej sytuacji bez mycia się (zapobieganie reakcji). Po kilkunastu sesjach brudzenia się i wytrwania bez mycia, myśli o zarażeniu ustąpiły, a rytuały mycia znikły. W ramach autoterapii można samodzielnie wykonywać ćwiczenia. Na przykład sporządzać listę natrętnych rytuałów, obliczać czas, jaki zajmują, a następnie stopniowo skracać ich trwanie. Leczenie zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych powinien prowadzić psychiatra we współpracy z psychologiem lub psychoterapeutą. Za najskuteczniejszą metodę leczenia uznaje się farmakoterapię połączoną z terapią behawioralną. Podanie leku przygotowuje pacjenta do rozpoczęcia psychoterapii, zmniejsza jego napięcie, lęk, niepokój. Obecnie w terapii obsesji i kompulsji stosowane są powszechnie leki przeciwdepresyjne z grupy selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny (SSRI), jak fluwoksamina czy paroksetyna. Neuroleptyki, takie jak olanzapina, risperydon, sulpiryd okazały się pomocne dla osób cierpiących z powodu uporczywych obsesji. Przeciwlękowe benzodiazepiny mogą łagodzić objawy, jednak istnieje ryzyko uzależnienia się od nich. W szczególnych przypadkach, gdy leki i psychoterapia zawodzą, stosuje się zabiegi neurochirurgiczne, polegające na przerwaniu szlaków nerwowych odpowiednich obszarów mózgu. Badania wskazują na około 60-procentową skuteczność leczenia chirurgicznego, jednak w opinii wielu specjalistów metoda jest zbyt inwazyjna. Nie sposób uniknąć ryzyka związanego z operacją, część pacjentów nie uzyskuje oczekiwanej poprawy, dlatego neurochirurgię określa się mianem terapii ostatniej szansy. „Charaktery” Patrycja Kozera