Dolina Rzeki Białej

advertisement
1 (1) 2014
MAGAZYN MIESZKAŃCÓW DOLINY RZEKI BIAŁEJ
Z DOLINY
RZEKI
BIAŁEJ
BIAŁA
NIEUJARZMIONA
– DLACZEGO
FOTOGRAF
WIDZI WIĘCEJ
SPOTKAJMY SIĘ
NAD RZEKĄ
WYLEWA?
Wieści z Doliny Rzeki Białej
BEZ LANIA WODY
Szanowni Państwo
Do Państwa rąk oddajemy pierwsze wydanie magazynu „Wieści z Doliny Rzeki
Białej”. Głównym zadaniem tego półrocznika, będącego jednym z elementów projektu
„Unikalne walory Doliny Rzeki Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”,
jest odkrywanie tajemnic Białej. A jest ich sporo, bowiem Biała Tarnowska to jedna
z najpiękniejszych polskich rzek, a przy tym pełniąca tak wiele różnych funkcji – od
przyrodniczych zaczynając, przez kulturalne czy turystyczne idąc, a na ekonomicznych,
ale i społecznych, kończąc. Każdą z nich postaramy się Państwu przybliżyć.
Pomogą nam w tym osoby nieodłącznie związane z rzeką Białą, a które zapewne
wielu z Państwa są doskonale znane. Niezwykłą osobą jest ogólnopolskiej sławy
fotograf Włodzimierz Stachoń, który doskonałymi zdjęciami rozsławia dolinę rzeki
Białej na całą Polskę. Dlaczego dokumentuje ziemię tarnowską, które ze zdjęć uważa
za najcenniejsze i dlaczego… warto wcześnie wstawać? O tym przeczytają Państwo
na str. 14. Rzeka Biała, jak już wspomniałam, kryje w sobie wiele tajemnic. Ma
też niestety jedną dosyć mroczną tajemnicę, która daje znać o sobie co jakiś czas.
Powodzie, podtopienia, przekroczone stany… Dlaczego właściwie Biała wylewa i czy
można coś z tym zrobić? O tym w temacie numeru, który znajdą Państwo na stronie
8. Na szczęście po deszczu zawsze wychodzi słońce, a Biała, gdy już woda wróci do
właściwego poziomu, znów pokazuje się z dobrej strony. Tej, którą każdego dnia chce
się oglądać z najciekawszych miejsc. Jakich? O tym na stronie 18.
Nie pozostaje mi więc nic innego, niż życzyć Państwu przyjemnej lektury i…
spotkajmy się nad Białą.
Maria Staniszewska
Prezes Polskiego Klubu Ekologicznego, koordynatorka projektu „Unikalne walory Doliny
Rzeki Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”.
SPIS TREŚCI
s. 06
Projekt czarno… na Białej
TEMAT NUMERU:
s. 08
Biała nieujarzmiona
– dlaczego wylewa?
s. 12
Skrzydlaty świat doliny Białej
s. 14
Fotograf widzi więcej
s. 18
Spotkajmy się nad Białą
Magazyn „Wieści z Doliny Rzeki Białej”. Wydawca: Polski Klub Ekologiczny w Krakowie Koło Miejskie w Gliwicach. Redakcja, projekt graficzny, produkcja:
PRESSTOREAD, www.presstoread.pl. Redaktor prowadzący: Piotr Kowalski. Grafik prowadzący/DTP: Jacek Smolik. Korekta: Gosia Milian-Lewicka.
Zdjęcie na okładce: Piotr Kowalski. Magazyn został wydrukowany na papierze ekologicznym CYCLUS.
WWW.EEAGRANTS.ORG
Niniejsza publikacja została dofinansowana ze środków Funduszy EOG pochodzących z Islandii, Lichtensteinu i Norwegii
KAMYK DO KAMYKA,
8 metrów
W LICZBACH…
119
CZYLI BIAŁA
i nie tylko
– tyle podczas obfitych opadów potrafi
przybrać Biała (w dolnym biegu)
strażaków z OSP z Ciężkowic,
Bruśnika, Falkowej, Jastrzębi, Kipsznej
i Zborowic walczyło z usuwaniem
skutków majowej powodzi w gminie
Ciężkowice
2988 godzin
– to łączny czas przepracowany przez
strażaków walczących z majową
powodzią
101,8
km
to łączna długość Białej
983,3 km2
76
zgłoszeń dotyczących powodzi odebrali
strażacy w gminie Bobowa w maju br.
Ze skutkami powodzi walczyło tutaj
łącznie 131 strażaków
wynosi łączna powierzchnia dorzecza
40 m
GŁĘBOKOŚCI
ma BiałaNA POGÓRZU
720 m n.p.m.
– na takiej wysokości znajdują się źródła Białej
Tarnowskiej – w dolinie między masywem
Lackowej i Ostrym Wierchem
www.biala.prospect.pl
Pamiętaj! Pod tym adresem znajdziesz aktualny
monitoring powodziowy na rzece Białej. Monitoring
realizowany jest przy użyciu sześciu stacji pomiarowych
zlokalizowanych w Bobowej, Pławnej, Golance,
Tuchowie, Pleśnej oraz Tarnowie. Aktualne informacje
pogodowe oraz ostrzeżenia powodziowe znajdziesz
także pod adresem:
www.pogorze24.pl/
monitoring-powodziowy-na-rzece-biala
Zdjęcia: Katarzyna Roman, Piotr Rutka
Wieści z Doliny Rzeki Białej
POWIATOWE I GMINNE ŚWIĘTO
PLONÓW W CIĘŻKOWICACH
31 sierpnia 2014 r. w Ciężkowicach odbyły się Dożynki
Gminne połączone z Dożynkami Powiatu Tarnowskiego.
Dożynki to bardzo ważne dla rolników ludowe święto
połączone z obrzędami dziękczynnymi za ukończenie
żniw i prac polowych.
Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą dziękczynną w Sanktuarium
pw. Pana Jezusa Miłosiernego w Ciężkowicach, którą odprawił ks.
proboszcz Jan Zając. Podczas nabożeństwa wygłosił piękną homilię
oraz pobłogosławił wieńce i chleby dożynkowe. Po mszy wielobarwny
korowód, poprowadzony przez starostów dożynek, przemaszerował
do amfiteatru letniego, gdzie odbył się tradycyjny obrzęd dożynkowy.
Starostami tegorocznych dożynek byli Państwo Małgorzata i Waldemar
Rutkowie z Ciężkowic. Zgodnie z obyczajem, przekazali oni na ręce
starosty tarnowskiego Romana Łucarza i burmistrza gminy Ciężkowice
Zbigniewa Jurkiewicza dwa bochny chleba. Gospodarze podzielili się
nimi z gośćmi zgromadzonymi na placu przed sceną amfiteatru.
Na dożynki przybyły delegacje wieńcowe ze wszystkich szesnastu
gmin powiatu tarnowskiego. Z rolnikami świętowała także mocna
reprezentacja parlamentarzystów oraz samorządowców. W trakcie
uroczystości wybrano najpiękniejsze wieńce dożynkowe. W gminnej
rywalizacji pierwsze miejsce zdobyły Ciężkowice, w powiatowej ex aequo
Kowalowa gm. Ryglice oraz Brzeźnica gm. Radłów. Podczas dożynek
rozstrzygnięto konkurs na Najlepszego Sołtysa Powiatu Tarnowskiego
2013 roku. Został nim Eugeniusz Stępek – sołtys Wróblowic w gminie
Zakliczyn. Wieczorem scenę amfiteatru opanowały dwa zespoły –
SEW i gwiazda wieczoru Lachersi. Ten ostatni zgromadził przed
sceną pokaźną publiczność, prezentując swoje największe hity znane
z programu Must Be The Music.
BATYSKAF ODKRYJE TAJEMNICE
Nowa atrakcja w Muzeum Przyrodniczym w Ciężkowicach –
podróż po Białej w atrapie łodzi podwodnej.
Jedna z sal ciężkowickiego muzeum zostanie przerobiona na batyskaf
– statek podwodny służący do badań głębin morskich. Choć nie będzie
zanurzony, dzięki nowoczesnym możliwościom audiowizualnym
(trójwymiarowe ekrany i przestrzenne efekty dźwiękowe) uczestnicy
niezwykłej wyprawy będą czuć się tak, jakby znajdowali się na dnie rzeki
Białej. Do batyskafu będzie się wchodzić przez zamykany właz. W środku
będą pancerne okna głębinowe, mostek, sterownia oraz peryskop, przez
który można będzie prowadzić obserwacje. – Ciężkowice znajdują się
dokładnie w miejscu, gdzie Biała z rzeki górskiej przeradza się w nizinną. Nie
wszyscy wiedzą o tym, że występują w niej lub wokół niej liczne siedliska
chronionych gatunków ryb, płazów i ptaków oraz unikatowej roślinności –
wylicza Wojciech Sanek, dyrektor Muzeum Przyrodniczego w Ciężkowicach,
Wizualizacja batyskafu autorstwa Elżbiety Rzyczniak
w którym w nowoczesny sposób prezentowane jest już całe bogactwo
fauny i flory Pogórza. W ramach projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki
Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”, na który Polski Klub
Ekologiczny wspólnie z Centrum Kultury i Promocji Gminy Ciężkowice
pozyskały prawie milion złotych. Powstaje także m.in. trójwymiarowa gra
terenowa, w której zadania również związane będą z Białą.
04
PŁYNIE CZAS, WIEŚCI ZNAD BIAŁEJ
POSIEDZENIE
GZZK
18 lipca 2014 r. w Urzędzie Gminy
Ciężkowice odbyło się posiedzenie
Gminnego Zespołu Zarządzania
Kryzysowego, w którym uczestniczyli
przedstawiciele jednostek
ochotniczych straży pożarnych, policji,
przedsiębiorców oraz pracownicy
TURYŚCI DOPISALI,
urzędu gminy.
ŚWIĘTO RZEKI WYPALIŁO!
W dniach 8 – 10 sierpnia 2014 r. w Ciężkowicach odbyło się „Święto
Rzeki”, impreza zorganizowana przez Centrum Kultury
i Promocji Gminy Ciężkowice oraz Polski Klub Ekologiczny w ramach
projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki Białej wartością społeczną
i ekonomiczną regionu”.
Zdjęcia: Katarzyna Roman, Beata Stanuch, Piotr Rutka
Wszystko zaczęło się o godzinie 14:00 na parkingu przed Rezerwatem Przyrody
„Skamieniałe Miasto”. To właśnie w tym miejscu na dzieci i rodziny czekało mnóstwo
atrakcji. Rycerz, czarownica oraz przewodnicy opowiadali legendy i ciekawostki
dotyczące Pogórza i rzeki. Bezpłatne rodzinne wycieczki z przewodnikiem po
ciężkowickim rezerwacie cieszyły się ogromnym powodzeniem. Animatorzy zadbali
o odpowiednią dawkę zabawy i konkursów z nagrodami dla najmłodszych. Nie
zabrakło też warsztatów bębniarskich, malowania twarzy, zabaw z chustą animacyjną.
Podczas imprezy, na oczach uczestników, powstawały rzeźby – krąg żywiołów rzeki.
Rzeźbiarze przez całą dobę tworzyli sześć rzeźb, które nawiązywały do żywiołów,
a w pobliżu młodzi artyści w ramach happeningu ekologicznego stworzyli kilkanaście
brył i przedmiotów codziennego użytku ze śmieci i odpadów. Tuż przed zmrokiem
wszystkim gościom czas umiliła zabawa taneczna – wystąpił zespół Dżordzio – Bordżio
Band, a tuż po 22:00, na łące pomiędzy Czarownicą a Ratuszem, grupa Fire&Drums
dała spektakularny pokaz ognia.
Termin posiedzenia, planowanego
w harmonogramie prac GZZK, wpisał się
w okres podsumowań akcji powodziowych,
które miały miejsce w gminie w maju
i lipcu br. Zbigniew Jurkiewicz, burmistrz
gminy, zdał sprawozdanie z działań
podejmowanych w ramach akcji,
zarówno przez urząd gminy, jak i służby
mundurowe. Także pozostali uczestnicy
spotkania mieli okazję do podsumowań,
przekazania uwag i wniosków, które
w przyszłości mogą przyczynić się
do sprawniejszego przeprowadzenia
działań. Burmistrz bardzo wysoko
ocenił przebieg akcji i po raz kolejny
skierował podziękowania do osób,
które uczestniczyły w walce z żywiołem.
Szczególne słowa uznania skierował do
druhów strażaków – ochotników
i policjantów. Działania służb wspomagała
Państwowa Straż Pożarna i policja
z Tarnowa oraz OSP z gminy Rzepiennik
Strzyżewski. Burmistrz podkreślił, że
prowadzona akcja wykazała dużą
sprawność i zaangażowanie jednostek.
Intensywne opady deszczu były przyczyną
wielu podtopień budynków mieszkalnych
i gospodarczych, zalania piwnic, zasiewów
i zniszczenia infrastruktury komunalnej.
Dzięki ofiarności i poświęceniu strażaków
udało się ograniczyć straty w majątku
gminnym i mieniu osób prywatnych.
Sekcja powstała we współpracy z portalem Pogorze24.pl
05
Wieści z Doliny Rzeki Białej
PROJEKT CZARNO…
NA BIAŁEJ
Rolą magazynu „Wieści
z Doliny Rzeki Białej” jest
przybliżanie mieszkańcom
gmin znajdujących się
nad Białą walorów rzeki
oraz odkrywanie przed
czytelnikami jej tajemnic.
Jak doszło do powstania
magazynu? Jest on jednym
z elementów projektu
„Unikalne walory Doliny
Rzeki Białej wartością
społeczną i ekonomiczną
regionu”.
O
Gromnik - spokojna Biała kilka metrów dalej zamienia się w kaskadę
Od kwietnia 2014 r. do kwietnia 2016 r. na terenie gmin znajdujących
się w dolinie rzeki Białej Polski Klub Ekologiczny (więcej na str. 20)
w partnerstwie z Centrum Kultury i Promocji Gminy Ciężkowice realizują
projekt dofinansowany z Mechanizmu Finansowego Europejskiego
Obszaru Gospodarczego 2009 – 2014. Co ów projekt ma na celu?
Jego głównym założeniem jest zwiększenie świadomości społecznej na temat
walorów i unikalnego charakteru terenów objętych programem Natura
2000 – w tym właśnie terenów doliny rzeki Białej – oraz wytworzenie wśród
mieszkańców regionu poczucia współodpowiedzialności za zachowanie
dziedzictwa przyrodniczo-społeczno-gospodarczego dla przyszłych pokoleń.
Warto podkreślić, że projekt kierowany jest nie tylko do mieszkańców
regionu, ale także turystów, samorządowców oraz uczniów i nauczycieli
06
szkół podstawowych z województw małopolskiego, podkarpackiego
i śląskiego. Dolina rzeki Białej stanowi bowiem unikatowe miejsce w skali
nie tylko kraju, ale też i Europy pod względem bogactwa gatunków roślin
i zwierząt. Gatunków, warto dodać, zagrożonych wyginięciem. Przyroda
tego miejsca stanowi wielką wartość dla lokalnej społeczności, ale nie
można zapominać o zagrożeniach i szkodach, jakie potrafi wyrządzić
wezbrana woda. W jaki sposób współistnieć z rzeką, która niesie tyle
dobrego, ale czasem zabiera tak wiele? Czy nurt rzeki nie powinien być
bardziej regulowany? Okazuje się, że tego typu działania nie tylko nie
zabezpieczają przed powodzią, ale wręcz mogą przynieść jeszcze więcej
szkody. Dlatego potrzebne są bardziej świadome działania, których
specyfika także będzie przybliżana na łamach magazynu „Wieści
z Doliny Rzeki Białej”.
PŁYNIE CZAS, WIEŚCI ZNAD BIAŁEJ
Przyroda tego miejsca stanowi wielką wartość
dla lokalnej społeczności, ale nie można
zapominać o zagrożeniach i szkodach, jakie
potrafi wyrządzić wezbrana woda. W jaki
sposób współistnieć z rzeką, która niesie tyle
dobrego, ale czasem zabiera tak wiele?
“
CO PRZYNIESIE PROJEKT
Działania realizowane w ramach
projektu „Unikalne walory Doliny Rzeki
Białej wartością społeczną
i ekonomiczną regionu”:
• konferencja inauguracyjna, której
tematem wiodącym będą problemy
związane z Rzeką Białą,
• warsztaty dla mieszkańców
i samorządowców nt. rzeki –
jej walorów przyrodniczych,
racjonalnego korzystania
z jej zasobów oraz ochrony
przeciwpowodziowej,
• doposażenie Muzeum
Przyrodniczego w Ciężkowicach
w multimedialne i interaktywne
narzędzia edukacyjne,
• imprezy otwarte promujące walory
Doliny Rzeki Białej – „Święto Rzeki”
oraz „Opowieści z widokiem na
rzekę”,
• warsztaty edukacyjne w Muzeum
Przyrodniczym w Ciężkowicach nt.
bioróżnorodności Białej prowadzone
z wykorzystaniem interaktywnych
narzędzi dla uczniów szkół
podstawowych ze Śląska, Małopolski
i Podkarpacia,
• warsztaty edukacyjne dla nauczycieli
dotyczące przygotowania
i prowadzenia „żywych” lekcji
przyrody w terenie,
• magazyn pt. „Wieści z Doliny Rzeki
Białej” prezentujący unikalny
charakter tego terenu,
• konferencja podsumowująca projekt.
W ramach projektu organizowane będą spotkania z mieszkańcami, samorządowcami
i specjalistami z zakresu hydrotechnologii i obszarów Natura 2000. Celem tych spotkań jest
wspólne wypracowanie rozwiązań mających na celu służyć ludziom i przyrodzie. Ważnym
zadaniem projektu jest też edukacja ekologiczna najmłodszych. Dla nich przewidziano
organizację wycieczek do Skamieniałego Miasta oraz multimedialne lekcje w Muzeum
Przyrodniczym w Ciężkowicach, które dzięki projektowi zostanie doposażone w nowe
narzędzia edukacyjne – batyskaf z prezentacją multimedialną nt. mieszkańców rzeki,
trójwymiarową prezentację dla starszych uczniów i grę wielkoplanszową z pionkami
w kształcie istot zamieszkujących rzekę.
Oprócz tego organizowane są imprezy otwarte dla szerszej publiczności – „Święto Rzeki” oraz
„Opowieści z widokiem na rzekę”. Ich rolą także jest zwrócenie uwagi turystów na walory
przyrodnicze, ale i konieczność ich ochrony oraz właściwego korzystania z tych terenów.
.
07
Biała – widok
z mostu
w Ciężkowicach
Wieści z Doliny Rzeki Białej
BIAŁA
NIEUJARZMIONA
Tylko w 2014 roku strażacy z gmin leżących w dolinie rzeki Białej wyjeżdżali
w sumie ponad 100 razy do zgłoszeń związanych z gwałtownym wezbraniem
rzeki. Z czego właściwie wynika destrukcyjna czasem natura Białej? Czy faktycznie
coroczne mniejsze lub większe powodzie to konieczność?
Ciężkowice – Biała w pobliżu amfiteatru
08
TEMAT RZEKA
B
Biała Tarnowska to turyści zauroczeni niezwykłą przyrodą regionu.
To coraz liczniejsze grupy wędkarzy. To rodziny z dziećmi szukającymi
ochłody. To w końcu dom dla setek gatunków ryb, ssaków, płazów
i ptaków oraz roślin. Wszystkie te zalety odchodzą na dalszy plan, gdy
urokliwa rzeka staje się rwącym potokiem zabierającym po drodze,
co się da, wylewającym na drogi, zalewającym piwnice i niszczącym
uprawy. Owszem, po tylu latach wylanie Białej nie jest już niczym
niezwykłym. Z drugiej strony, skoro problem jest powszechnie znany
i regularnie powraca, czy faktycznie nie można mu zaradzić? Czy
rzeczywiście źródło problemu jest tak trudne do ustalenia? Otóż nie…
Gromnik – samotny
kamień nie poddaje się
nurtowi Białej
Do tematu po ludzku
Zwykło się mawiać, że w przyrodzie nic nie ginie. Woda nie
jest tu wyjątkiem – jeśli jest jej za dużo, to gdzieś się musi
podziać. Nie da się też ukryć, że w przyrodzie musi być
zachowana równowaga – w tym przypadku bilans wodny.
“
Rzeka potrzebuje zajęcia. Jak go nie
ma, to sobie znajdzie. Chcemy więc
zostawić rzece więcej miejsca, gdzie
będzie mogła szaleć.
Licząca ponad 100 km Biała ma swoje źródło w Beskidzie
Niskim na Lackowej (997 m n.p.m.), a ujście w Dunajcu na
terenie Niziny Nadwiślańskiej (ok. 196 m n.p.m.). Wszystko to,
co dzieje się po drodze, ma wpływ na to, w jakiej postaci rzeka
dociera do znajdujących się nieco niżej miejscowości. I tak, jeśli
na górze zużywa się jej więcej, to na dole jest mniej. Jeśli przez
znajdujące się wyżej tereny przepływa szybko, to na dole gdzieś
musi się uspokoić. Idąc dalej: gdyby ci na górze zbudowali
sobie wały, to ci na dole mieliby jeszcze bardziej mokro. – Biała
charakteryzuje się bardzo szybkim spływem wód opadowych.
Kiedyś on też był szybki, ale teraz, na skutek działań, których
głównym celem jest polepszenie życia człowieka, opadająca
woda ma znacznie mniej miejsc, w których mogłaby się podziać.
Po drodze spotyka coraz więcej utwardzonych dróg, placów
i ulic, coraz mniej gruntów czy ażurowych prefabrykatów, nie
mając gdzie wsiąknąć. Po opadzie woda ta błyskawicznie jest
w rzece i szuka ujścia. Nigdzie nie jest magazynowana i to jest
główna przyczyna przyspieszenia spływu wód opadowych. Prócz
tego, jak wiadomo, w Białej znajduje się żwir. Niskiej jakości
materiał budowlany, którego ciągła eksploatacja sprawia,
że rzeka coraz głębiej wcina się w dolinę. Mówiąc bardziej
obrazowo, koryto wodne jest zawieszone w niecce wypełnionej
żwirem. Poziom wody w żwirze po lewej czy prawej stronie
09
Wieści z Doliny Rzeki Białej
Stopień w Kąclowej po modernizacji
Efekt modernizacji stopnia w Grybowie
W latach 60., nawet gdy Biała wylała, nie
był to tak wielki problem, bo wszyscy…
starannie pilnowali miejsca, w którym
się budowali. Gdy ktoś miał wątpliwości,
pytał się starszych ludzi. Nikt nie budował
w dolinie w pobliżu rzeki.
koryta rzeki zależy od poziomu wody w rzece. Obawiam się, że
przez ciągła eksploatację żwiru niebawem wszystkie budowle
regulacyjne znajdą się na wierzchu. Czym to grozi? Ano tym
samym, czym podkopanie fundamentów domu. Kolejna rzecz:
jeszcze kilkadziesiąt lat temu ludzie niejako byli zmuszeni do
kolaborowania z przyrodą. Biała służyła do napędzania młynów
czy tartaków. Dziś… po prostu płynie i – można by powiedzieć
– nudzi się. Rzeka potrzebuje zajęcia. Jak go nie ma, to go
sobie sama znajdzie, a raczej nie będzie to nic pozytywnego
dla człowieka. Warto przy tym podkreślić, że powodzie nie są
niczym nowym i niezwykłym. Kiedyś jednak ich skutki były
mniej odczuwalne przez człowieka. Dlaczego? Pamiętam, że
w latach 60., nawet gdy Biała wylała, nie był to tak wielki
problem, bo wszyscy… starannie pilnowali miejsca, w którym
10
“
się budowali. Gdy ktoś miał wątpliwości, pytał się starszych
ludzi. Nikt nie budował w dolinie w pobliżu rzeki – tłumaczy
dr Marek Jelonek, Kierownik Wydziału Gospodarki Rybackiej
Regionalnego Zarząd Gospodarki Wodnej w Krakowie.
Wodny plac zabaw
Ponad 50 zalanych gospodarstw, 6000 wydanych worków
wypełnionych w sumie 70 tonami piasku. Taki jest bilans
powodzi, która nawiedziła gminę Ciężkowice w maju br. Nie
lepiej było w Bobowej, gdzie woda dostała się do 40 domów oraz
4 budynków użyteczności publicznej. Na przestrzeni ostatnich
lat pod względem skali zniszczeń ustępuje ona jedynie tej
z 2010 r. Aczkolwiek wszyscy są zgodni co do tego, że skutki
powodzi mogłyby być jeszcze większe, gdyby nie zaangażowanie
TEMAT RZEKA
strażaków, ale też liczne działania realizowane w celu zmniejszenia
dotkliwości gwałtownych wezbrań. To dowód na to, że choć
powodzi nie da się całkowicie wyeliminować, to jednak można
wiele zrobić, aby zmniejszyć wywołane nimi straty. – Wiele już
udało się zrobić, a wiele dopiero przed nami. Kluczową kwestią są
korytarze swobodnej migracji koryta rzeki. Jak już wspomniałem,
rzeka potrzebuje zajęcia. Jak go nie ma, to sobie znajdzie.
Chcemy więc zostawić jej więcej miejsca, gdzie będzie mogła
szaleć. Niech sobie bierze brzegi, na których nam nie zależy
i niech się męczy, bo wtedy nie będzie zajmowała się tym, co
akurat dla nas jest istotne. W tej chwili mamy już dwanaście
takich lokalizacji, w których jest coś, czym chcemy rzekę zająć.
Jeśli się uda, to nawet, gdyby nadeszła taka powódź, jak ta
z maja br., to będzie ona znacznie mniej uciążliwa dla
mieszkańców. Prócz tego zaplanowane mamy usuwanie barier
migracji ryb i źródeł potencjalnych zagrożeń – cztery już
zostały zrealizowane, a realizację kolejnych piętnastu mamy
w planach. Przykładem może być most w Bobowej, przed którym był
próg chroniący most i ujęcie wody pitnej lecz niestety zmniejszający
światło mostu. Zaprojektowaliśmy więc pod mostem próg w kształcie
pochylni dzięki czemu dalej pełni on swoją funkcję i przy okazji
szybko oraz bezpiecznie przeprowadza wodę. Co prawda trzeba mieć
świadomość tego, że jeśli przyjdzie taka powódź, jak ta w 2010 r.,
to żadne zabezpieczenia nie okażą się skuteczne. Jeśli jednak dzięki
temu, co robimy, ktoś będzie malował dom nie dwa razy w roku, a co
15 lat, to już uznamy to za sukces – mówi dr Marek Jelonek.
MNIEJSZY PROBLEM TO WCIĄŻ PROBLEM
Obecnie w OSP Ciężkowice mamy 46 strażaków, którzy
wielokrotnie walczą ze skutkami powodzi. Problem, choć
w dalszym ciągu spory, w sumie w tej chwili już nie jest
tak wielki, jak jeszcze kilka lat temu. Pamiętamy rok
2002, gdy Biała przeszła przez drogę i zalała wszystko.
Pamiętamy rok 2010, w którym powódź była jedną
z największych od lat. Obecnie zapobieganie cofkom
i zabezpieczanie dobytku mieszkańców jest nieco
łatwiejsze, bo są już palisady oraz śluzy, które też
nam bardzo ułatwiły pracę. Prócz tego dysponujemy
profesjonalnym sprzętem, w tym pompami o dużej
wydajności zdolnymi wypompować nawet 12 tys. m3
wody na minutę. Mamy także doświadczenie
i monitoring, które pozwalają nam się lepiej przygotować
na nadejście wielkiej wody. Gdy dostajemy sygnał, że fala
jest na wysokości Grybowa, wiemy, że mamy ok. czterech
godzin na przygotowanie i choćby ściągnięcie ludzi.
Aczkolwiek z tym ostatnim akurat nigdy nie mieliśmy
problemu.
Augustyn Włudyka,
prezes OSP Ciężkowice
Wszystkie te rozwiązania, choć teoretycznie służyć mają
zmniejszaniu uciążliwości powodzi, niosą za sobą także inne
korzyści – przyrodnicze, ale i czysto ekonomiczne. – Zakładamy,
że na realizowanych oraz planowanych usprawnieniach
skorzystają także liczne zwierzęta, w tym np. różne gatunki
ryb. Jeśli dzięki temu uda się zwiększyć populację ryb, to może
uda się też przyciągnąć więcej wędkarzy, a oni niewykluczone,
że jeszcze trochę grosza zostawią w gminie. Gdyby natomiast
udało nam się doprowadzić do tego, że pojawią się łososie
w ilości pozwalającej na łowienie, to wystarczy spojrzeć na to, co
się dzieje np. na Słupi. W okresie ciągu łososia wszystkie miejsca
w hotelu są wykupione. Ważnym elementem, z wartości którego
chyba nie do końca zdajemy sobie też sprawę, jest przyroda.
Często gościmy osoby z zagranicy i one są absolutnie zachwycone
widokami. Nie czarujmy się – nawet najlepszą infrastrukturą,
ryneczkiem czy chodnikami nie zachwycimy mieszkańców dużych
miast. Ale przyrodą – jak najbardziej – podsumowuje dr Marek
Jelonek.
Właśnie dlatego trzeba dbać o Białą, wprowadzając przy tym
rozwiązania przeciwpowodziowe – i to zarówno te odgórne, jak
i oddolne. Bo choć rzeka niejednemu już krwi napsuła –
powodując straty liczone w złotówkach i stresie – to jednak warto
z nią szukać dróg porozumienia. Jeśli uda się ją oswoić choć
trochę, korzyści z tego będą mieli wszyscy.
11
Wieści z Doliny Rzeki Białej
Urozmaicające krajobraz łąkowo-polny czy
leśny doliny rzek odznaczają się zazwyczaj
dużym przyrodniczym bogactwem. Nie
inaczej jest z doliną Białej. Ta malownicza
górska rzeka daje schronienie i pokarm
m.in. wielu gatunkom ptaków, które
jednak nader często znosić muszą wiele
niedogodności związanych z charakterem
nieobliczalnej rzeki…
Sieweczka
Rzeczna
SKRZYDLATY
ŚWIAT
DOLINY BIAŁEJ
N
Najbardziej narażone na nagłe zmiany poziomu wody są te gatunki,
których życie toczy się w obrębie samego koryta rzeki, gdzie żerują,
odpoczywają, a nawet budują gniazda i wyprowadzają młode. Koryto
Białej, zazwyczaj o wysokich, stromych brzegach, stwarza dogodne
warunki do gniazdowania dla zimorodka i jaskółki brzegówki.
w wykopanej przez siebie norce w stromym brzegu. Schronienie
takie doskonale chroni pisklęta przed drapieżnikami. Nie daje
jednak gwarancji na przetrwanie przy szalejącym żywiole, jakim
jest wezbrana rzeka.
Piękny łowca
W identycznych warunkach, tyle że nie pojedynczo, a kolonijnie,
gniazduje brązowo-biała jaskółka brzegówka. Ptaki te kopią norki na
skarpach, gdzie pomieścić się może kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt
otworów gniazdowych. Jaskółki nieustannie latają gromadnie w pobliżu
miejsca lęgów, łowiąc nad wodą drobne owady. W jeszcze trudniejszej
sytuacji bywają ptaki, przystępujące do lęgów na kamienistych
wysepkach w nurcie rzeki oraz te gatunki, które lokują swoje gniazda
w różnych zakamarkach w bezpośredniej bliskości lustra wody. Sieweczka
rzeczna i brodziec piskliwy upodobały sobie właśnie wspomniane wysepki.
Z kolei występujący w górnym biegu rzeki pluszcz wypatruje zdobyczy,
przesiadując na wystających ponad powierzchnię wody kamieniach,
Zimorodek to jeden z najbardziej kolorowych krajowych ptaków.
Wielkości szpaka, ale o bardziej krępej sylwetce, z okazałym,
sztyletowatym dziobem służącym do chwytania małych rybek
będących jego głównym pokarmem. Poluje, czatując w ulubionych
punktach obserwacyjnych (zwisając nad lustrem wody gałąź,
wystające z wody przyniesione przez powódź konary, czasem
element konstrukcji bobrowej tamy). Zdobycz łapie, nurkując
pod powierzchnię wody. Najczęściej zobaczymy zimorodka, gdy
przemyka lotem błyskawicy nad powierzchnią rzeki, wydając
przy tym charakterystyczny odgłos. Zimorodek zakłada gniazdo
12
Jaskółka nieuwięziona
NAD RZECZKĄ...
140
Nurogęś
Gatunków ptaków występuje na terenie Parku
Krajobrazowego Pasma Brzanki, przez który
przepływa rzeka Biała
a swoje gniazda zakłada w plątaninie wystających z brzegu korzeni
a nawet na konstrukcji różnego rodzaju kładek czy mostów.
W przypadku tych gatunków nawet najmniejsze wezbranie może
zniszczyć lęg.
Zimorodek
Nad rzeczką opodal krzaczka…
Wędrując w okresie pełni wiosny wzdłuż brzegów Białej
z pewnością będziemy mieli okazję zaobserwować nurogęsi – ptaki
przypominające dużą kaczkę. Charakterystyczną cechą ich wyglądu
jest m.in. wydłużony, zakończony hakiem dziób, na którym znajdują
się także poprzeczne, rogowe ząbki ułatwiające łowienie ryb. Nurogęsi
polują na ryby, nurkując nawet do głębokości czterech metrów. Ptaki
te zakładają gniazda w dziuplach drzew, a w przypadku braku
tego typu dogodnych miejsc także w norach. Młode po wykluciu
opuszczają gniazdo, skacząc – w przypadku lęgu w dziupli – ze
znacznych wysokości, po czym natychmiast wraz z matką podążają
nad wodę. Listę najbardziej typowych, związanych bezpośrednio
z lustrem wody ptaków występujących w dolinie Białej, zamyka
pospolita kaczka krzyżówka – najliczniej występująca i największa
z krajowych kaczek. Samiec – kaczor w upierzeniu godowym wyróżnia
się zieloną, metalicznie połyskującą w słońcu głową, kaczka – samica,
jak w przypadku zdecydowanej większości innych gatunków ptaków,
jest znacznie skromniej ubarwiona, z przewagą koloru brązowego,
co ma m.in. znaczenie ochronne zarówno przy wysiadywaniu jaj, jak
i w czasie opieki nad pisklętami.
Krzyżówka
Tekst i zdjęcia Włodzimierz Stachoń
PODZIWIAJ, ALE UWAŻAJ!
Jednym z zagrożeń lęgów, szczególnie sieweczki rzecznej
i brodźca piskliwego, jest presja ze strony człowieka. Biała to
niewielka rzeka, a większość wysepek jest łatwo dostępna,
toteż często przebywają na nich ludzie. Dochodzić może
wtedy do rozdeptywania (nierzadko całkowicie
nieświadomego) ptasich zniesień – jajka sieweczki doskonale
zlewają się z otoczeniem – wyglądają jak tysiące innych
małych kamyczków. Zdarza się również, że ptaki niepokojone
w swoich ostojach obecnością człowieka, porzucają te miejsca
na rzecz innych, spokojniejszych.
13
Wieści z Doliny Rzeki Białej
FOTOGRAF WIDZI
WIĘCEJ
W dolinie rzeki Białej nie ma chyba osoby, która nie znałaby Włodzimierza Stachonia
– jeśli nie osobiście, to przez jego zdjęcia ukazujące piękno ziemi tarnowskiej, a które
publikowane były w licznych albumach i czasopismach. Które ze zdjęć uważa za
najcenniejsze i dlaczego, jego zdaniem, warto wcześnie wstawać?
Fotografuje Pan od prawie trzydziestu lat. Dlaczego fotografia i dlaczego
przyrodnicza?
Tak naprawdę zaczęło się jeszcze wcześniej od obserwacji ptaków. Będąc
dzieckiem, nie dałem się posłać do przedszkola, a zamiast tego chodziłem
nad Białą. Całe dzieciństwo spędziłem w terenie. Moja mama się o mnie
martwiła, ale ja nie umiałem inaczej – całe dnie z przyrodą. W czasach
podstawówki natrafiłem na filmy Puchalskiego (Włodzimierz Puchalski –
nieżyjący już przyrodnik i fotograf przyrody – przyp. red.), a potem moja
siostra kupiła mi jego album wypatrzony gdzieś w antykwariacie. Oglądając
te zdjęcia już wiedziałem, że obserwacja przyrody to jest to, co chcę robić.
Potem jeszcze siostra zaczęła mi przywozić czasopismo „Przyroda Polska”,
z którym – swoją drogą – dziś współpracuję, i to od 20 lat. To właśnie w nim
natrafiłem na artykuł ornitologów, w którym pisali, że szukają obserwatorów
ptaków w całej Polsce. Zgłosiłem się, odpisali, skierowali mnie do Krakowa
do Pracowni Biologii Ptaków przy Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez
lata obserwowałem ptaki, a moimi jedynymi narzędziami były lornetka,
notes i długopis. Przez ten czas w głowie kiełkowała myśl, że dobrze by
było wszystko to, co widzę, a w co niektórzy nie byli w stanie uwierzyć,
jakoś utrwalać. Będąc w szkole średniej, kupiłem na bazarze Zenita. Dziś
żadne z wówczas zrobionych zdjęć do niczego by się nie nadawało pod
względem technicznym, ale wtedy nawet zawodowcy pracowali na różnej
jakości sprzęcie, który generalnie był trudno dostępny. Po kilku latach, gdy
zarobiłem pierwsze większe pieniądze, udało mi się kupić Canona, czyli już
zdecydowanie lepszy sprzęt. To był przeskok cywilizacyjny.
W którym momencie zdecydował się Pan na przejście na fotografię
cyfrową?
Tak naprawdę to nie była moja decyzja, a po prostu konieczność.
Wydawnictwa, z którymi współpracowałem, wymagały wyższej jakości, niż
to, co dotychczas dostarczałem. Kupiłem więc pierwszą lustrzankę cyfrową
– Nikona D80. Świetny na tamte czasy aparat, zrobiłem nim mnóstwo
zdjęć, ale niestety na wyższych czułościach zauważalny był spadek jakości.
Teraz mam Nikona D3 i nawet w słabszym oświetleniu mogę robić zdjęcia
14
i nie obawiać się, że pojawią się szumy. Oczywiście zawsze mogłoby być
lepiej. Mógłbym mieć jeszcze nowszy aparat, jeszcze lepszy, ale ja nie
jestem z tych, którzy kupują wszystko, co tylko się pojawi. Często w terenie
spotykam turystów, którzy mają sprzęt lepszy od mojego, ale niespecjalnie
wiedzą, jak właściwie się nim posługiwać, więc im to tylko wisi na szyi
(śmiech). Ja zmieniam sprzęt tylko wtedy, gdy czegoś mi brakuje. W tej
chwili nie ma takiej potrzeby. Aczkolwiek gdyby fotografia była jedynym
zawodem, to zapewne do zakupu nowego sprzętu podchodziłbym na
zasadzie inwestycji – jeśli więcej włożę, to i zwrot będzie większy.
Tak Pan mówi, ale z dobrego źródła dowiedziałem się, że na fotografii
zarobił Pan już na dom…
Poniekąd to prawda, tylko trzeba wiedzieć, jak to interpretować. Gdyby
podliczyć wszystkie pieniądze, które zarobiłem na fotografii przez 20 lat,
to tak – myślę, że na dom by wystarczyło. Może faktycznie gdybym od
początku miał lepszy sprzęt, to zarobiłbym jeszcze więcej, ale na początku
bariera finansowa była nie do przeskoczenia. Ale może to i dobrze, bo moim
zdaniem pieniądze w fotografii mogą służyć, ale mogą też być przeszkodą
“
Dlaczego na World Press Photo zawsze wygrywają
zdjęcia z Afryki, które moim zdaniem najłatwiej jest
zrobić? Lamparty czy gnu wciągane do wody przez
krokodyle? Przecież tam to się dzieje codziennie.
Dlaczego nie wygrywają zdjęcia np. rysia czy wilka,
na którego trzeba przez trzy lata „polować” i nęcić,
tylko po to, by mieć go na jednym zdjęciu?
WARTKA ROZMOWA
Włodzimierz Stachoń na „polowaniu”
na drodze do kreatywnych i wymagających zdjęć. Teraz spotyka się już
19-letnich chłopaków, którzy fotografują sprzętem za 40 tys. złotych
i w teren jadą terenówką za drugie tyle, tylko dlatego, że mają bogatych
rodziców. Tylko gdzie w tym wszystkim wysiłek? Nie rozumiem na przykład,
dlaczego w World Press Photo zawsze wygrywają zdjęcia z Afryki, które
moim zdaniem najłatwiej jest zrobić. Tylko trzeba mieć pieniądze. Zebry czy
gnu wciągane do wody przez krokodyle? Przecież tam to się dzieje niemal
codziennie. Tylko trzeba mieć pieniądze, by Land Roverem podjechać i tam
siedzieć. Dlaczego nie wygrywają zdjęcia np. rysia czy wilka, na którego
trzeba przez trzy lata „polować” i nęcić, tylko po to, by mieć go na jednym
zdjęciu?
Panu się udało?
Rysia tak – raz, ale za to od razu dwa naraz; głównie dzięki krukom.
Wyszedłem ze schroniska, nie wiedziałem, w którą stronę pójść, więc po
prostu plątałem się po lesie. Nagle usłyszałem jazgot kruków, a wiem, że
jeśli kruki ujadają, to coś się musi dziać. Szedłem więc za ich krzykami
i doszedłem do miejsca, w którym był wiatrołom i korzenie przewróconych
drzew. Kruki mnie widziały, ale nie uciekały – siedziały za wysoko i czuły
się bezpiecznie. Po pewnym czasie postanowiłem podejść bliżej i nagle coś
mi mignęło przed oczami. W pierwszej chwili przemknęło mi przez myśl,
że to może być ryś. Zaraz jednak pomyślałem, że to przecież niemożliwe.
Są leśnicy, którzy przez całe życie nie widzieli rysia ani razu, spędzając
w lesie całe dnie. Ale zrobiłem jeszcze kilka kroków, patrzę, a na jednym
pniaku siedzi jeden młody ryś, a piętnaście metrów dalej drugi. Jak mnie
zobaczyły, to zbliżyły się do siebie i pięknie zapozowały. Całą serię udało mi
się zrobić. To było jedno z najważniejszych zdarzeń fotograficznych w życiu
i jedne z najcenniejszych zdjęć, jakie udało mi się zrobić. Mam też jedno
zdjęcie orła bielika, które dla mnie też jest cenne, bo jego zrobienie zajęło mi
aż trzy lata, a raczej zimy. Bielik – w wielu miejscach w kraju jest bardzo
pospolity, ale nie tutaj. Uparłem się jednak, że muszę go mieć tutaj, chociaż
gdybym zrobił gdzie indziej, to pewno nikt by mi nie udowodnił, gdzie to
zostało zrobione. Ale uparłem się, „polowałem” trzy zimy – co drugi, trzeci
dzień o czwartej rano przed pracą wyruszałem w teren z zanętą. Trzy zimy
czekałem i udało się – dwa razy mi podleciał. Są w Polsce miejsca, w których
orły licznie pojawiają się pod czatowniami z których za pieniądze można
skorzystać, ale to nie dla mnie. Żadna frajda. Śmieję się, że jak doczekam
starości, to wtedy będę jeździł na gotowe i chodził na łatwiznę. Nie będę
szukał, zanęcał, tylko zapłacę i pojadę czatować w miejscu przygotowanym
wcześniej przez kogoś innego.
15
Wieści z Doliny Rzeki Białej
Jako fotograf przyrody musi Pan wyjątkowo wcześnie wstawać…
5000
zdjęć autorstwa Włodzimierza
Stachonia ukazało się dotychczas
w polskich czasopismach
Generalnie przy fotografii przyrodniczej nie śpi się za długo, bo wówczas
zbyt wiele by się traciło. Ale to jest w tym najpiękniejsze. Czasem to właśnie
tułaczka z ciężkim sprzętem na ramieniu, wcześnie rano, w trudnym, ale
i przy tym niezwykłym terenie. Warto dodać, że do wielu miejsc trzeba jeszcze
wcześniej dojechać. Na rykowisko, oddalone o jakieś 50 kilometrów, aby być
ok. godz. 4, to o 2 w nocy trzeba wstać i wyjechać. Trzeba wcześnie wstać,
bo jak zdarzy się zaspać, to już lepiej wrócić do łóżka – nie warto jechać.
Tak samo jest w górach, np. moich ukochanych Pieninach. 90 proc. ludzi
wychodzi najwcześniej o 7 rano, czyli gdy są na górze, to mają dosyć ostre
światło. Jeśli natomiast wyjdzie się w nocy, aby na górze być o wschodzie
słońca, to widok jest nieprawdopodobny. Wręcz nie do uwierzenia. Sceneria
jak z bajki. Miejsca, choć przez wielu już obfotografowane, nagle wyglądają
zupełnie inaczej. Gdy zimą w Pieninach wschodzi słońce, to wszystko staje
się czerwone. Przepiękny widok. Nic nie ma jednak za darmo – trzeba
wstać w nocy, przyjechać wcześniej, jeszcze w nocy wyjść w teren... Tutaj
w Gromniku o poranku jak jest niska mgła, jak się wjedzie na wzgórze,
to nie widać wcale domów – tylko pasmo Brzanki i Jamnej, reszta tonie
we mgle. A jak się zrobi to samo zdjęcie w południe to jakby zupełnie inne
miejsce - widać jakieś tam górki, pola, wioska, słupy energetyczne – nic
szczególnego.
Zawsze fotografuje Pan sam, czy zdarza się Panu jechać z kimś, np.
z dziećmi?
Biała w obiektywie Włodzimierza Stachonia
RZECZNIK ZIEMI TARNOWSKIEJ Z APARATEM
Dotychczas zdjęcia Włodzimierza Stachonia ukazały się na łamach
ponad dwudziestu ogólnopolskich czasopism – w tym m.in.
w takich tytułach, jak „Przyroda Polska” (współpraca od 1992 r.),
„Wiadomości Wędkarskie”, „Łowiec Polski”, „Las Polski”, „Foto”,
„Foto Kurier”, „Poznaj Swój Kraj”, „Płomyczek”, „Eko Świat”, „Eko
i My”, „Echa Leśne”, „Aura”, „Głos Lasu”, „Poznajmy Las”. Prócz tego
dotychczas ukazało się już pięć albumów autorskich ukazujących
piękno i bogactwo przyrody ziemi tarnowskiej: Świat przyrody
Ziemi Tarnowskiej (2006 r.), Ziemia Tarnowska – osobliwości świata
przyrody (2007 r.), Powiat tarnowski – portret przyrody (2011 r.),
Cztery pory roku w gminie Gromnik (2011 r.) oraz Powiat tarnowski
– przyroda (2014 r.). Włodzimierz Stachoń jest zdobywcą licznych
nagród w krajowych konkursach fotografii przyrodniczej, m.in.
w konkursie im. Wł. Puchalskiego organizowanym przez „Łowiec
Polski” – trzecia nagroda w roku 1992, wyróżnienie w roku 2002,
druga nagroda w kategorii „Ruch” w 2003 oraz pierwsza nagroda
w kategorii „Portret” w 2004 r.
16
Wie Pan, na typowe fotografowanie i „polowanie” na zwierzęta, myślę, że
nikt normalny nie chciałby ze mną jechać. Ale na wyjazdy plenerowe, gdzieś
w góry, nieraz jechałem z rodziną i trafialiśmy w miejsca, które – gdybym
nie fotografował – nawet by mi do głowy nie przyszły. Tak więc moje dzieci
wielokrotnie widziały miejsca i zjawiska, których większości ich rówieśników
nie było dane oglądać. Widzą wiele, a często więcej niż przeciętni turyści. Mój
syn Kacper na przykład w zeszłym roku latem był z nami na Kasprowym
wczesnym rankiem, gdy temperatura wynosiła ok. 3 stopni Celsjusza,
a wokoło żerowały kozice. Turyści, którzy wychodzą pieszo, w to samo
miejsce dojdą najwcześniej ok. godz. 9 – 10 i nie wypatrzą już kozic. Swoją
drogą, pierwsze kozice zrobiłem przed wielu laty Zenitem, wychodząc
w środku nocy na Giewont i czekając.
Wróćmy nad Białą… Czy tutaj jest coś, co widzi Pan, a czego nie
widzą inni?
Po pierwsze, niewielu wychodzi nad Białą o 4 rano, więc nawet
nie wiedzą, jak tam wtedy jest pięknie. Druga rzecz, to fakt, że
człowiek, który idzie na niedzielny spacer nad Białą, często nawet
tych pospolitych gatunków nie widzi, a jeśli już, to przez przypadek.
Większość spaceruje trochę nieuważnie, nie wie, na co patrzeć,
najczęściej zwierzęta oddalają się zanim zostaną zauważone. Trzeba
być czujnym, wiedzieć, na co zwrócić uwagę. No i trzeba zachowywać
się cicho. Ostatnio po pracy pojechałem nad rzekę. Położyłem się na
kamieniach, przykryłem siatką maskującą i czekam. Za pierwszym
razem przyszedł jakiś chłopak z wędką, zaczął zagadywać, no
i już było po fotografii. Dwa dni później poszedłem znacznie dalej,
aby nikt mi niczego nie spłoszył i znów przyszedł ten sam chłopak,
ale tym razem… w towarzystwie dwóch kobiet i dzieci. Więc znów
WARTKA ROZMOWA
z fotografowania nici. W miejscach, gdzie jest dużo ludzi, trudno się
czatuje. Zbierający grzyby także płoszą, a spłoszona zwierzyna już nie
wróci w to samo miejsce przez kilka kolejnych godzin. Co innego jest
w naprawdę dzikich terenach – cisza, spokój, fotograf i natura.
Dlaczego więc fotografuje Pan głównie tutaj? Zapewne w innych
terenach byłoby Panu łatwiej.
Generalnie teren mojego działania to głównie ziemia tarnowska. Najbliżej,
przez co nie tracę czasu, a przy tym teren jest niezwykle ciekawy, choć
jednocześnie trudny pod względem fotograficznym ze względu na brak
wielu „spektakularnych” gatunków. Owszem, gdybym zapuszczał się w inne
regiony, zapewne łatwiej by mi było „upolować” gatunki, na które poluję
od lat – np. wilka, czy wydrę, którą co prawda udało mi się sfotografować,
ale wciąż nie do końca tak, jak bym chciał. Wolę jednak skupiać się na
pokazywaniu piękna tego regionu, bo jest co pokazywać. Dlatego robię
zdjęcia głównie tutaj.
Jako rodowity mieszkaniec doliny rzeki Białej, a przy tym fotograf,
miał Pan okazję obserwować, jak zmieniała się rzeka.
To prawda. Gdy byłem dzieckiem, Biała wydawała się dziką rzeką.
Teren dziki, zarośla i krzaki, rzeka wydawała się bardziej dzika, ale
było też więcej gatunków. Potem przyszedł czas, że dolina zaczęła być
“
Niewielu wychodzi nad Białą o 4:00 rano, więc
nawet nie wie, jak tam wtedy jest pięknie. (…)
Człowiek, który idzie na niedzielny spacer nad Białą,
często też nawet pospolitych gatunków nie widzi…
Trzeba być czujnym, wiedzieć, na co zwrócić uwagę.
bardziej eksploatowana. Ludzie zaczęli wycinać wyklinę, zarośla zniknęły.
Na szczęście dziś znów są, a przy tym woda jest czystsza niż kiedyś.
Część gatunków odeszła, ale są też gatunki które pojawiły się w tych
stronach. Kuropatwa – teraz niezwykle rzadko spotykana, a pamiętam
czasy, gdy spod nóg całe stada podrywały się do lotu. Bobry natomiast,
kiedyś zagrożone, teraz są co krok. Od czasu do czasu ślepowrony się
pojawiają, na jakiś czas wrócił wodnik – bardzo rzadki gatunek ptaka.
Mam wrażenie, że Biała wraca do wyglądu sprzed 30 lat. Dla fotografa
to dobrze, dla mieszkańca – nieco mniej. Bała jest dziksza, ale bardziej
nieobliczalna.
Jakie miałby Pan trzy porady dla kogoś, kto chciałby robić zdjęcia
przyrodnicze?
Mam jedną, za to trzy razy: cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość.
Ja na to, aby w „Przyrodzie Polskiej” ukazało się moje pierwsze zdjęcie,
czekałem siedem lat. Wysyłałem uparcie, wiedząc jednocześnie, że są nikłe
szanse na publikację, bo one były za słabe pod względem technicznym. Co
ciekawe, ja im wysyłałem, a oni mi odsyłali. Dziś już nikt tak nie robi –
wydawnictwa nie zwracają niewykorzystanych materiałów. I po siedmiu
latach – jest! Pierwsza publikacja, ale… wzięli tylko tekst. Wkurzyłem
się, bo wysyłam zdjęcia, a oni mi wzięli tylko opis i jeszcze odpisali, że
powinienem pisać więcej bo mi to lepiej wychodzi. Ale nie poddałem się,
uparłem się, cały czas wysyłałem, jednocześnie doskonaląc swój warsztat.
W końcu się udało. Dziś jest łatwiej, bo jest internet, w którym początkujący
znajdą dokładne instrukcje, gdzie fotografować, jak, o której godzinie,
czym, w jaki sposób. Kiedyś była jedna metoda – własnych prób i błędów.
Cierpliwość jest najważniejsza. Ja kiedyś nie mogłem pojąć, jak można
w jednym miejscu siedzieć cały dzień – i to często niemal w bezruchu.
A dziś już wiem, że to właśnie cierpliwość jest niezbędna, bo siedzisz
kilka godzin i nagle przed obiektywem wreszcie pojawiają się tak długo
wyczekiwani skrzydlaci bądź czworonożni modele. I już wiesz, że warto
było siedzieć
Rozmawiał: Piotr Kowalski
Biała po deszczu – widok z Ratusza
17
Wieści z Doliny Rzeki Białej
“
Urokliwe plaże kuszą liczne grupy samorodnych
fotografów – zarówno amatorów, jak
i profesjonalistów – którzy w poszukiwaniu
pięknych pejzaży potrafią przyjechać nawet
z oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów miast.
SPOTKAJMY SIĘ
NAD BIAŁĄ
Rzeka Biała ma wiele twarzy i – jak na kobietę przystało – bywa zmienna. Raz daje
schronienie, innym razem je zabiera. Niektórych przeraża, a innym daje rozrywkę.
Dla jednych jest szansą na ucieczkę przed miejskim zgiełkiem, dla innych burzliwym
pomnikiem przyrody. Dla wielu mieszkańców gmin w dolinie Białej – rzeka
i nadrzeczne okolice natomiast są po prostu miejscem spotkań.
C
Ciężkowice, most nad Białą – ulica Krynicka. Pod mostem dwa
rowery, a ich właścicieli nie trzeba długo szukać. Pod wiaduktem, za
betonowym filarem siedzą Marcin (16 l.) i Agnieszka (14 l.) – oboje
z Ciężkowic. Nazwisk podać nie chcą, bo „po co mają ludzie gadać”.
Jak sami przyznają, regularnie się tutaj spotykają, bo choć miejsce
ogólnodostępne, to raczej niewielu tu zagląda. – W sumie już od pół
roku się tak spotykamy, oczywiście nie tylko w tym miejscu. Ale co jakiś
czas lubimy usiąść tutaj, bo jest cisza, spokój, nikt nie przeszkadza.
Jesteśmy sami. No i widoki ładne. No może nie teraz, bo akurat po
deszczu jest i rzeka brunatna. Ale jak nie pada, to naprawdę super
to wygląda – mówi Marcin. Najładniej tu wygląda zachód słońca, bo
wydaje się, jakby słońce chowało się w rzece. Niebo staje się czerwone.
18
Tak romantycznie się robi – dodaje Agnieszka. Młodzi mieszkańcy
Ciężkowic potwierdzają, że ich rówieśnicy często chodzą nad rzekę –
niekoniecznie się kąpać. Wielu z nich ma swoje ulubione miejsca, które
cenią czy to za ciszę, czy za to, że nikt nie widzi, czy w końcu za to, że
sami je „odkryli”, przez co tylko oni je znają. Urokliwe, choć kamieniste,
plaże kuszą liczne grupy samorodnych fotografów – zarówno amatorów,
jak i profesjonalistów – którzy w poszukiwaniu pięknych pejzaży potrafią
przyjechać nawet z miejsc oddalonych o kilkadziesiąt kilometrów i to
o wyjątkowo wczesniej porze, by złapać pierwsze promienie budzącego
się słońca. Nadrzeczne zarośla i pola to także miejsca regularnych
spotkań reprezentantów braci łowieckiej, a bliżej rzeki – licznych
wędkarzy. Niektórzy z nich robią to wyłącznie dla zabicia czasu, inni
CICHA WODA
Taras widokowy
na Ratuszu
Krąg Żywiołów Rzeki
70 000
Odwiedza w ciągu roku
Skamieniałe Miasto
liczą na powrót z konkretną zwierzyną, a jeszcze inni – po prostu
traktują to jako pretekst do spotkań z podobnymi sobie osobami. Dla
każdego z nich Biała daje miejsce do ucieczki przed troskami dnia
codziennego.
Skamieniałe a wciąż żywe
Każdego roku dolina Białej Tarnowskiej przyciąga także tysiące
turystów zauroczonych dziewiczymi niemal terenami objętymi obszarem
Natura 2000 (ze względu na występowanie chronionych gatunków ryb,
jak m.in.: boleń, brzanka, głowacz białopłetwy, minóg strumieniowy
i łosoś). Bez trudu znaleźć można miejsca, w których nie widać żadnych
śladów cywilizacji, co przyciąga poszukiwaczy spokoju oraz miłośników
obcowania z naturą nie tylko z całego kraju, ale też z zagranicy. Nie sposób
w tym miejscu nie wspomnieć o najpopularniejszym zabytku przyrody
z naszego regionu – Skamieniałym Mieście – z położonymi bezpośrednio
nad Białą skałami Czarownica i Ratusz na czele. Ten rezerwat przyrody
nieożywionej o powierzchni 15 ha każdego roku odwiedza ponad 70 tys.
ludzi. Wizyta wielu z nich kończy się właśnie na wspomnianym wcześniej
Ratuszu, z którego – niczym z tarasu widokowego – roztacza się widok na
zakole płynącej niespiesznie albo rwącej – zależy, jaki ma akurat humor
– Białej. To właśnie Ratusz jest kolejnym z najpopularniejszych miejsc
spotkań, a wręcz nawet zetknąłem się z określeniem, że kto nie był na
Ratuszu, ten nie był w Skamieniałym Mieście. Tuż pod Czarownicą jest
natomiast polana, na której w tym roku pojawił się „Krąg Żywiołów
Rzeki” – pamiątka po „Święcie Rzeki”.
Rzeka ze świętem
W połowie sierpnia na polanie pod Czarownicą odbyła się impreza
plenerowa, która zgromadziła mieszkańców gmin powiatu
tarnowskiego, ale nie tylko, bo i turystów nie zabrakło. Bez wątpienia
„Święto Rzeki” było największą imprezą 2014 roku z rzeką Białą w tle
– dosłownie i w przenośni. Organizowana w ramach projektu „Unikalne
walory Doliny Rzeki Białej wartością społeczną i ekonomiczną regionu”
impreza miała na celu promocję rzeki i jej bogactwa w każdym
wymiarze. „Krąg Żywiołów Rzeki” to dzieło pięciu artystów, którzy
w ten sposób chcieli przedstawić żywioły nieodłącznie związane z rzeką.
Oczywiście sama impreza też była doskonałą okazją do spotkania, ale
też edukacji, bo przygotowane gry i zabawy dla najmłodszych także
miały na celu odkrywanie, być może jeszcze nie wszystkim znanych,
tajemnic Skamieniałego Miasta i doliny rzeki Białej.
Tajemnic tych jest wiele, a więcej zapewne dopiero czeka na odkrycie.
Poznać je mogą jednak jedynie ci, którzy odkryć je będą chcieli. Tak
więc zapraszamy nad rzekę.
19
Polski Klub Ekologiczny powstał w 1980 r. w Krakowie w czasie pierwszego zrywu Solidarności
jako niezależna organizacja ekologiczna. Był pierwszą w bloku państw socjalistycznych
organizacją pozarządową otwarcie sprzeciwiającą się traktowaniu środowiska jako dobra
niczyjego, stanowiącego wartość drugorzędną w stosunku do gospodarki kraju. Celem naszych
działań jest: realizacja idei ekorozwoju, systematyczna poprawa stanu środowiska przyrodniczego
oraz kształtowanie poprzez powszechną edukację ekologiczną świadomości, że jakość życia zależy
od zachowania równowagi między rozwojem technicznym, a wartościami humanistycznymi
i przyrodniczymi.
Od 20 lat jesteśmy Członkiem Koalicji Czystego Bałtyku, w ramach której realizujemy program
ochrony wód. Polski Klub Ekologiczny Koło Miejskie w Gliwicach realizuje projekty o zasięgu
lokalnym, regionalnym i ogólnopolskim skierowane do różnych odbiorców. Głównymi
zagadnieniami, jakimi się zajmuje, są: promocja rolnictwa ekologicznego, ochrona zasobów
wodnych oraz ochrona Bałtyku i edukacja ekologiczna.
www.pkegliwice.pl
PROJEKT „UNIKALNE WALORY DOLINY RZEKI BIAŁEJ WARTOŚCIĄ SPOŁECZNĄ
I EKONOMICZNĄ REGIONU” JEST DOFINANSOWANY ZE ŚRODKÓW FUNDUSZY EOG,
POCHODZĄCYCH Z ISLANDII, LICHTENSTEINU I NORWEGII
BENEFICJENT: POLSKI KLUB EKOLOGICZNY W KRAKOWIE KOŁO MIEJSKIE W GLIWICACH
PARTNER: CENTRUM KULTURY I PROMOCJI GMINY CIĘŻKOWICE
KWOTA I ZAKRES DOFINANSOWANIA: 919 071 ZŁ (90%)
WWW.EEAGRANTS.ORG
WWW.DOLINARZEKIBIALEJ.PL
Poprzez fundusze EOG i fundusze norweskie, Islandia, Liechtenstein i Norwegia przyczyniają się do zmniejszania nierówności społecznych i ekonomicznych oraz wzmacniania relacji dwustronnych z państwami beneficjentami w Europie.
Trzy państwa ściśle współpracują z UE na podstawie Porozumienia o Europejskim Obszarze Gospodarczym (Porozumienie EOG). W okresie 2009–2014 wartość funduszy EOG i funduszy norweskich wynosi 1,79 miliarda euro. Norwegia
zapewnia około 97% łącznego finansowania. Fundusze są dostępne dla organizacji pozarządowych, instytucji badawczych i szkół wyższych, sektora publicznego i sektora prywatnego w 12 nowoprzyjętych państwach członkowskich
UE oraz Grecji, Portugalii i Hiszpanii. W ich ramach ma miejsce szeroka współpraca z podmiotami z państw darczyńców, a przedsięwzięcia mogą być wdrażane do 2016 r. Najważniejsze obszary wsparcia obejmują ochronę środowiska
i zmiany klimatyczne, badania i stypendia, społeczeństwo obywatelskie, ochronę zdrowia i wsparcie dla dzieci, równość płci, sprawiedliwość i dziedzictwo kulturowe.
Download