Fundamentalizm żydowski: Chabad- Lubavitch

advertisement
Zagrożenia dla chrześcijaństwa
Część I
Fundamentalizm żydowski: ChabadLubavitch
Maj 2002
Jerzy Rachowski
Od jakiegoś czasu, a w latach dziewięćdziesiątych minionego stulecia w
szczególności, w judaistycznych pracach dotyczących religijnego prawa
halachy przewija się problematyka tzw. prawa noachickiego (ang. –
Noachide Law). Jego podstawą ma być jakoby siedem przykazań, jakie
zgodnie z Księgą Rodzaju (Rdz 9;9-11) Bóg zawarł z ludzkością
reprezentowaną przez Noego (hebr. Noah) i, jak wynika z rozważań,
prawo to ma rzeczywiście dotyczyć nie tylko (a nawet nie tyle) samych
Żydów, co całej reszty ludzkości.
Zagadnienie prawa noachickiego zasługuje na uwagę tym bardziej, iż
Senat i Kongres USA w we wspólnej rezolucji uznały w 1991 r., a więc w
momencie upadku systemu światowego komunizmu, że prawo noachickie
stanowi system zasad i wartości, na których opiera się cywilizowane
społeczeństwo i na których „nasz wielki Naród został ufundowany”. Dla
potwierdzenia tego faktu dzień 26 marca 1991 r. ogłoszony został Dniem
Edukacji USA (ang. – Education Day, U.S.A.).1
Zainteresowanie judaizmu zagadnieniami prawa noachickiego jest o tyle
zrozumiałe, iż jak pisze o. Jacek Salij w swoim tekście „Niezmienność
Ewangelii i zmienność praw kościelnych”: „stare, w swoim rdzeniu
wywodzące się z Pięcioksięgu Mojżesza prawo żydowskie miało dla
cudzoziemców, osiedlających się wśród Izraelitów, dwie propozycje.
Mogli oni stać się "prozelitami sprawiedliwości", tzn. poddać się
obrzezaniu i wejść w pełni w lud Boży, wziąć na siebie wszystkie religijne
obowiązki i zachowywać wszystkie zwyczaje. Mogli jednak poprzestać na
przyjęciu statusu "prozelitów bramy".2
W kontekście bogatej literatury na ten temat trudno nie odnieść
wrażenia, iż judaizm ortodoksyjny już od dłuższego czasu przygotowuje
się doktrynalnie do ewentualnego szerokiego otwarcia wąsko uchylonych
dotychczas drzwi dla „prozelitów bramy”. Nie byłby to zatem przypadek
albo doktrynalna fanaberia paru rabinów, iż około 2000 r. w Jerozolimie,
1
pod patronatem Światowego Centrum Jerozolimskiego Unii
Ortodoksyjnej powołano stowarzyszenie Root & Branch Association (ang.
Korzeń i Gałąź, dalej - RBA) stawiające sobie za cel upowszechnienie
zasad prawa noachickiego na całym świecie.
W dobie deklarowanej liberalnej wolności przepływu ludzi towarów i idei,
w czasach głoszonej pełnej swobody religijnej oraz tolerancji wobec
mniejszości religijnych i etnicznych (prowadzącej niekiedy wręcz do ich
uprzywilejowania w stosunku do większości ich społecznego otoczenia),
nie jest niczym szczególne dziwnym, iż ktoś pragnie swoje przekonania
upowszechniać. Być może więc nie dowiedzielibyśmy się, co tak
naprawdę kryje się za kryptonimem prawa noachickiego, gdyby niejaki
Yitzchok Dovid Smith nie postanowił zaprotestować publicznie wobec
nieuprawnionego wiązania jego nazwiska z „Konferencją Noachicką”
zorganizowaną przez RBA 15 marca 2000 r. w Cardozo School w Nowym
Jorku.3 Dokument ten w sposób niezwykle syntetyczny a jednoznaczny
oddaje samą istotę noachickiego przedsięwzięcia.
Na wstępie swego pisma Smith kwestionuje halachiczną legalność RBA z
uwagi na to, iż jak twierdzi, w stowarzyszeniu tym obok rabinów działają
również muzułmanie, katolicy i protestanci, a nawet komunistyczni
ateiści. Jego zdaniem taki skład RBA nie pozwala jemu, prawomyślnemu
wyznawcy judaizmu, mieć w jakikolwiek sposób do czynienia z taką
organizacją. Zarazem Smith dystansuje się od programowodoktrynalnych założeń omawianej tu inicjatywy. Jak wynika z treści
pisma protestacyjnego, zdaniem Smitha, żydowska halacha wyklucza
jakiekolwiek ekumeniczne kontakty judaizmu z innymi religiami,
przedstawianie judaizmu opartego na Torze jako „jedynej prawdziwej
religii dla całej (podkr. oryginalne – przyp. J.R.) ludzkości” i rozszerzanie
przymierza narodu wybranego z Bogiem na Bnei Noach (hebr. synowie
Noego).
W zakończeniu protestu znajdujemy prawne uzasadnienie takiego
stanowiska: „Jedynie dozwolone halachicznie podejście do Shewa
Mitzvos (hebr. siedem przykazań) jest takie, iż od każdej istoty ludzkiej
wymaga się przestrzegania Shewa Mitzvos poprzez setki rozgałęzień,
jakie z nich wypływają (tj. 613 przykazań, które twórcy Talmudu zdołali
wyprowadzić z litery Pięcioksięgu – przyp. J.R.). Nie ma tu miejsca na
dialog z innymi religiami, na „oczyszczanie chrześcijaństwa” (...).
Falsyfikacje upowszechniane przez Root & Branch Association (...) są
destrukcyjnymi poglądami na Torę.”
I dalej, powołując się na Mojżesza Majmonidesa (XII-wiecznego rabina i
filozofa żydowskiego, którego orzeczenia i wykładnie obowiązują w
2
judaizmie po dziś dzień): „Rambam pisze, że czas (mesjański - w
rozumieniu judaizmu – przyp. J.R.) nadejdzie, kiedy chrześcijanie i
muzułmanie dostrzegą, że ich religie są fałszywe i obwinią swoich
przodków za to, że ich tych fałszywości uczyli. Zaakceptują oni Jedynego
Boga narodu żydowskiego, a wszystkie inne religie w jakiejkolwiek formie
zostaną zakazane w całości. Czas ten nadszedł właśnie teraz i wszystkie
inne podejścia w swych założeniach mają wyłącznie za zadanie opóźnić
objawienie absolutnej Prawdy Tory w całym świecie”.
Wydaje się, iż po tak brzmiącym publicznym oświadczeniu ze strony
przedstawiciela judaizmu ortodoksyjnego znaleźliśmy się w stanie
ostrego dysonansu poznawczego, z którym musimy się jakkolwiek
uporać. Jedną z pierwszych rzeczy, jakie można uczynić to dokonać
spostrzeżenia, iż mamy do czynienia z wewnętrzną w judaizmie
kontrowersją co do tego, czy prawomyślny wyznawca judaizmu może
współistnieć z nie-Żydami na tej samej płaszczyźnie organizacyjnej jak
bliźni z bliźnim, oraz czy nie-Żyd może zostać usprawiedliwiony na równi
z Żydem wypełniając znacznie mniejszą liczbę przykazań żydowskich i
partycypować tym samym w „przyszłym świecie” mesjańskim.
Równocześnie obie strony sporu zdają się być zgodne, iż jedyną religią
światową ma być wkrótce judaizm z jego systemem etyczno prawnym.
Dla pełnego obrazu dodajmy, iż według Chabad-Lubavitch ultraortodoksyjnej organizacji żydowskich chasydów niezwykle
zaangażowanej w upowszechnianie owego prawa noachickiego prozelitów bramy (synów Noego) miałoby obowiązywać 66 przykazań
spośród 613-tu obowiązujących formalnie w judaizmie. Pozostając nieŻydami „synowie Noego” zyskaliby dzięki temu status „sprawiedliwych”
lub „prawych” z punktu widzenia judaizmu, a przez to godnych żyć w
czasach mesjańskich, które - jak się dowiadujemy - albo już się zaczęły,
albo też mają niebawem nadejść.
Powodzenie nawet tylko częściowe tego fantastycznego scenariusza
mogłoby doprowadzić od nieprawdopodobnych zmianą w całym
dotychczasowym światowym układzie międzyreligijnym - i to bez
względu na to, jak bardzo judaizm postrzegany jest obecnie jako religia
ekskluzywistyczna, nie zabiegająca o napływ prozelitów. Dlatego też
należałoby dokładniej przyjrzeć się konstrukcji „prawa noachickiego” –
owej deski ratunkowej dla tej części ludzkości, do której wypadło nam
przynależeć, mocno widać zbłąkanej.
Jak głosi rabin Yirmeyahu Bindman w swoim opracowaniu
zatytułowanym „Siedem przykazań noachickich”4, a upowszechnianym
przez afiliowany przy RBA Instytut Noachicki, „religia żydowska
3
zapewnia wszystkim nie-Żydom, bez względu na rasę, klasę społeczną i
pochodzenie narodowe, kompletne założenia (przykazania) niezbędne do
bezpośredniego przejścia na judaizm w sposób doskonale dostosowany
do ich potrzeb - założenia te pochodzą z tego samego źródła Boskiego
objawienia co proroctwo Mojżesza. Są to prawa noachickie”.
Zdaniem Bindmana, jedynie uniwersalna wiara żydowska oferuje nieŻydom coś, czego inne religie nie mogą zaoferować – „znak
autentyczności”.
Ze wspomnianego opracowania wynika, iż zamiast dziesięciu przykazań
zawartych w Dekalogu według kodyfikacji noachickiej będzie
obowiązywać tylko siedem przykazań:
1.
zakaz bałwochwalstwa (idolatrii)
2.
zakaz przeklinania Imienia
3.
zakaz pewnych przestępstw seksualnych
4.
zakaz morderstwa
5.
zakaz kradzieży
6.
zakaz spożywania „żywych” części zwierząt
7.
nakaz uznania noachickiego systemu sądowniczo-prawnego,
zapewniającego nadzór nad wypełnianiem pierwszych sześciu
przykazań.
Jeśli porównać powyższą listę z odpowiednim miejscem Księgi Rodzaju
okaże się, że jedynie dwa „przykazania” dają się odnieść bezpośrednio do
biblijnego przymierza Boga z Noem i jego potomstwem. Są to: zakaz
morderstwa (Rdz 9,5: „Upomnę się o waszą krew przez wzgląd na
wasze życie - upomnę się o nią u każdego zwierzęcia. Upomnę się też u
człowieka o życie człowieka i u każdego - o życie brata”) oraz zakaz
spożywania żywych części zwierząt (Rdz 9,4: „Nie wolno wam tylko jeść
mięsa z krwią życia”). Pozostałe pięć jest najwyraźniej skutkiem
owego„znaku autentyczności”, o którym wspominał rabin Bindman.
Gdyby natomiast skonfrontować z dotychczas obowiązującym
Dekalogiem, na którym wszak oparta jest cała cywilizacja chrześcijańska,
okazuje się, iż skoro usunięte zostały niektóre przykazania zatem można
już w zasadzie:
4
1.
pożądać własności bliźniego,
2.
a nawet być może składać fałszywe świadectwo przeciw niemu,
skoro było ale już nie jest to już zakazane wprost,
3.
na tej samej co wyżej zasadzie wolno nie szanować ojca swego i
matki (zapewne po to, aby jak pamiętamy, dzieci mogły przeklinać
swoich rodziców, że uczyli je „fałszywej” religii),
4.
nie święcić dnia świętego, w niedzielę (a nawet w szabat, żeby
można było usługiwać w tym czasie starszym braciom w wierze),
5.
mieć innych bogów przed swoim Bogiem, tym bardziej, iż w
okresie przejściowym nie wiadomo za bardzo kto Nim jest, a kto
tylko idolem – bożkiem
Nie można nie wspomnieć, iż tym sposobem „cofnięte” do czasów Noego
chrześcijaństwo zostaje za jednym zamachem wyzute z dziedzictwa, jakie
uzyskało dzięki śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu a równocześnie
postawione w stan oskarżenia o idolatrię. Jednocześnie, niejako tylnymi
drzwiami, przywraca się starotestamentalną zasadę „krew za krew, oko za
oko, ząb za ząb”.
Jeśli chodzi o zakaz „spożywania żywych członków zwierząt”, jego
wprowadzenie wydawałoby się w dzisiejszych czasach bezcelowe. Jednak
tylko pozornie, bowiem prowadzi ono do objęcie wszystkich nie-Żydów
bez wyjątku niektórymi judaistycznymi przepisami dotyczącymi czystości
i nieczystości (koszerności) pokarmów. Jest to zarazem ewidentna próba
uchylenia słów Chrystusa, iż nie to czyni nieczystym, co wchodzi do ust,
ale to co z nich wychodzi.
Z dalszej części tekstu rabina Bindmana wynika, najkrócej mówiąc to, że
dzięki ograniczeniu przykazań z dziesięciu do siedmiu, jak również
złagodzeniu rygorów dotyczących m.in. dochowywania szabatu starsi
bracia w wierze, tj. Żydzi, zyskają dzięki temu świadczenie usług przez
Noachitów w czasie, kiedy sami będą się modlić podczas szabatu, za co w
zamian bracia noachiccy uzyskają prawo do istnienia w postaci „udziału
w przyszłym świecie”, tj. w wymarzonym mesjanistycznym raju.
Na uwagę naszą zasługują wszystkie bez wyjątku założenia noachickie,
gdyż zostają one, jak już wspomniano, rozwinięte w system 66 przykazań
prawa religijnego judaizmu mających obowiązywać całą pozostałą nieżydowską część ludzkości. Ostatniemu jednak nakazowi uznania za
obowiązujący noachicki system sądowniczo-prawny warto się przyjrzeć
5
szczególnie bacznie. Głównym zadaniem bowiem sądów noachickich ma
być „uniknięcie stanu anarchii” przez „karanie przestępców
(grzeszników) poprzez proces prawny dla ich powrotu na łono
społeczeństwa”. Natomiast sądy te nie zajmowałyby się zasadniczo
rozstrzyganiem sporów pomiędzy współobywatelami. Przeciwnie –
miałyby one raczej zachęcać do polubownego regulowania kwestii w
drodze nakładania danin z przeznaczeniem na cele społecznie użyteczne
„dla ogólnego umacniania pojednawczości wśród członków noachickiego
społeczeństwa.”
Dalej, przewiduje się, że formalnie każdy naród „noachicki” mógłby
tworzyć suwerennie własne prawo noachickie, jednak, uwaga, tylko
wówczas, jeśli „spełnia ono generalne kierunki i założenia”. Zasad prawa
noachickiego jednak „nie stosuje się na obszarze Ziemi Izraela, na którym
suwerenna władza znajduje się w rękach narodu żydowskiego i gdzie
(Żydzi) sądzić będą nie-Żydów mieszkających na Ziemi Izraela, lub
odwiedzających ją, na podstawie prawa noachickiego”.
Z powyższego wolno wnosić, iż tam też, w Ziemi Izraela określać się
będzie „generalne kierunki i założenia” dla lokalnego prawodawstwa na
całym globie, jak również stamtąd kontrolować stopień ich wykonywania.
W tym miejscu należy zaznaczyć, iż organem najlepiej do tego zadania
nadającym się byłby Wielki Sanhedryn składający się z 71 sędziów
zasiadający w Świątyni Jerozolimskiej i tam stanowiący prawo, wydający
wyroki w stosunku do pojedynczych osób jak również całych społeczności
(np. miast), a także wypowiadający wojnę innym narodom z mocą woli
samego Wszechmocnego, gdyby ludzkości w którymś miejscu kuli
ziemskiej zagroziła idolatria.
W języku talmudycznym taka re-instalacja Wielkiego Sanhedrynu po
blisko dwóch tysiącach lat określana bywa mianem „powrotem narodu
wybranego do władzy sądzenia.” Jest to w judaizmie uważane za warunek
niezbędny dopełnienia czasów mesjańskich, z kolei nieprzywrócenie
Wielkiego Sanhedrynu do istnienia postrzegane bywa przez autorytety
rabiniczne jako „koniec istnienia narodu żydowskiego”.
Wprawdzie nie ma dziś Świątyni, zburzonej jeszcze w 70 r. po Chr. przez
Rzymian, a na jej miejscu stoją obecnie Meczety Omara i Na Skale (AlAqsa) – trzecie najświętsze dla muzułmanów miejsce na świecie, jednak
jak ogłosił na krótko przed swoją śmiercią u schyłku ub. stulecia Shlomo
Goren, były naczelny rabin Izraela: „Walka o Wzgórze Świątynne jest
pierwszym obowiązkiem wszystkich Izraelitów”. Wezwanie Gorena do
walki o Wzgórze jest o tyle istotne, że jeszcze w 1967 r. po zaanektowaniu
6
wschodniej Jerozolimy przez Izrael Goren, jako naczelny rabin armii
izraelskiej, usiłował nakłonić naczelnego dowódcę izraelskich sił
zbrojnych gen. Uzi Narkissa do wysadzenia wspomnianych meczetów w
powietrze przy pomocy dynamitu.5
Wracając do głównego wątku. Jeśli chodzi o system społeczny wynikający
z nakazu uznania noachickiego systemu prawnego, „suwerenna władza
podtrzymuje istnienie korporacji przez wprowadzenie prawa
korporacyjnego wzmocnionego przez to przykazanie.” Taka suwerenna
władza (jak pamiętamy – powołana dla uniknięcia „anarchii”)
odpowiedzialna jest również za „regulowanie działalności korporacji w
interesie publicznym i zagwarantowanie ich dostosowania do wszystkich
aspektów prawa. Dlatego komunizm i faszyzm łamią prawo duchowe z
powodu braku takiej regulacji.”
O ile dobrze zrozumieliśmy, komunizm i faszyzm, gdyby nie łamały
prawa duchowego i posiadały takie regulacje, jakie posiada system
noachicki, oraz gwarantowały absolutną totalną kontrolę dostosowania
struktur społecznych do „wszystkich aspektów prawa”, nie musiałyby
upaść. System noachicki tych wad wspomnianych wyżej systemów zdaje
się nie posiadać. Między innymi dlatego, że posiada niezwykle skuteczny
instrument pobudzania wdzięczności obywateli dla istniejącej
ewentualnie władzy noachickiej: „Żydom i nie-Żydom zakazuje się
używania mowy do przeklinania Stwórcy, ponieważ stanowi to wyraz
niewdzięczności za Jego dobroć” (za ustanowienie po wiek wieków
czasów mesjańskich).
Należy tylko dodać, iż „bluźnienie Imieniu” jest pojęciem niezwykle
rozciągliwym, a zakres jego stosowania, niemożliwy do ujęcia w
jednoznaczne przepisy, jest tym szerszy, im wyższy poziom etycznej
doskonałości oskarżyciela, im większa jego pobożna wrażliwości na
przejawy braku szacunku dla Stwórcy ze strony innych, niż on sam, osób.
Nie wolno nam żadną miarą przeoczyć faktu, iż „to ostatnie przykazanie
idzie w parze z zakazem idolatrii, okazując człowiekowi, że Boska władza i
Boska miłość chodzą razem przez wszystkie miejsca i czasy, bez względu
na to, jak wielkie mogłyby się wydawać trudności.” Dotyczy to w
szczególności chrześcijan, albowiem “judaizm określił, że chrześcijaństwo
jest idolatrią z powodu chrześcijańskiej deifikacji Jezusa” 6, co w
warunkach systemu noachickiego uniemożliwiałoby chrześcijanom
jakiekolwiek istnienie.
Dowiadujemy się też, dlaczego zakaz idolatrii jest taki ważny. Bowiem
„jeśliby oddawanie czci innym obiektom niż Stwórca nie było zakazane za
7
Jego bezpośrednim przykazaniem, wówczas ludzie byliby wolni w swoim
wyborze co czcić, tak jak wybierają swoich przyjaciół. Dlatego cały obszar
relacji pomiędzy ludzkością a jej Stwórcą obłożone są specyficznymi
wymaganiami, a dokładnie tylko Jego prawda i Jego jedyność powinna
być przedmiotem wiary, czci oraz filozofii.”
Ale to jeszcze nie wszystko, gdyż „każde niewłaściwe użycie mowy
ludzkiej jak plotkarstwo, nieprzyzwoitość i kłamstwo ma związek z
przykazaniem nie przeklinania Imienia, tak jak modlitwa i słowa Tory są
pożądane, aby mowa stała się prawdziwie Boska.”
Dalej, zgodnie z prawem noachickim „Boskie objawienie posiada dwa
poziomy: jeden w naturze dla powszechnego przekonania i drugi przez
proroctwo na Górze Synaj dla prawa moralnego. Wszyscy nie-Żydzi
wyprowadzają swoje religijne wypełnienie z tego ostatniego źródła, a
wszelkie zapośredniczenia skutkują błędem i utratą moralności.”
Mówiąc mniej boskimi a bardziej ludzkimi słowy - każda utrata
noachickiej moralności, spowodowana dla przykładu wyznawaniem lub
oddawaniem czci Trójcy Świętej, nawet tylko cicha modlitwa przed
wyobrażeniami świętych, samo posiadanie takowych czy korzystanie
(udzielanie) jakiejkolwiek posługi duchowej zagrożone jest karą śmierci
przez ukamienowanie, w dość przemyślny zresztą sposób mający
symbolizować gniew boży spadający z nieba na nieszczęśnika, który swoją
moralność noachicką niebacznie utracił.
Kończąc przydługą być może ale konieczną prezentację zagadnień prawa
noachickiego nie od rzeczy będzie wspomnieć o warunkach niezbędnych
do postawienia przed sądem i wydania wyroku skazującego. Kwestię tę
omawia Talmud w rozdziale Sanhedryn 57a-b, a rabiniczne orzeczenie
określające stanowisko halachicznego prawa karnego w odniesieniu do
kary śmierci nie pozostawia w tym względzie większych złudzeń – wynika
z niej jednoznacznie, iż po pierwsze: prawo noachickie wymaga
bezwzględnego ustanowienia kary śmierci. Po drugie - „zadecydowano, iż
naruszenie każdego z siedmiu praw noachickich grozi karą główną”.
Wreszcie po trzecie - zgodnie z Majmonidesem, „pod prawem noachickim
prawo może być wykonane bez wcześniejszego ostrzeżenia, w oparciu o
zeznanie jednego świadka, lub o wyznanie winy”. Istnieje jednak również
opinia jednego z twórców Talmudu, iż podstawą wyroku skazującego
mogą być w sposób dostateczny „oczywiste okoliczności.” 7
W tym miejscu należy zaznaczyć, iż nie wszyscy przedstawiciele judaizmu
są zgodni co do tego, w jakim stopniu prawo noachickie winno być
restrykcyjne czy nawet obligatoryjne. Zarazem jednak trudno jest
8
powiedzieć, na ile wynika to z rzeczywistych odruchów humanitaryzmu i
liberalizmu, na ile zaś z innych istotnych powodów.
Najdalej idąca wykładnia pochodzi od przywódcy-nauczyciela
wspomnianej już organizacji Chabad-Lubavitch Menachema Mendela
Schneersona, reprezentującego wiernie stanowisko Majmonidesa wobec
reprezentantów innych religii. W rozdziale Malachim 8:9 swego kodeksu
Mishneh torah Majmonides postanawiał, iż „schwytana kobieta, która nie
porzuci idolatrii po 12 miesiącach, ma być poddana egzekucji, podobnie
jak każdy poganin, który nie akceptuje Siedmiu Praw”. „...kiedy władza
Żydów jest silna”8 – zaznacza Majmonides.
Podobnie rabin Schneerson. Powołując się na zalecenie Majmonidesa, iż
każdy Żyd niezależnie od czasów, w jakich żyje, zobowiązany jest nauczać
i nakłaniać nie-Żydów do przestrzegania Praw Noego (Malachim 8:10),
rabin Schneerson orzekł, iż obowiązek ten spoczywa nie tylko na sądach
żydowskich i nie jest ograniczony tylko do użycia przemocy, gdyż „tam
gdzie nie moglibyśmy zastosować siły, bylibyśmy usprawiedliwieni z
niewykonania tego obowiązku, gdyż istotą tego zobowiązania jest,
abyśmy uczynili wszystko, co jest w naszej mocy, aby prawo noachickie
było przestrzegane.”9
Jak więc widać z powyższego, od zastosowania siły i uruchomienia
pełnych zdolności zawartych w talmudycznym systemie karnym
powstrzymać może jedynie obawa przed niekorzystnymi reperkusjami
politycznymi wynikających z przedwczesnego ujawnienia wspomnianych
zdolności represyjnych halachicznego wymiaru sprawiedliwości. Można
więc bez większego ryzyka stwierdzić, iż w miarę dochodzenia narodu
wybranego do „władzy sądzenia” nad innymi narodami pętla prawa
noachickiego na ich szyi będzie się raczej zaciskać niż rozluźniać.
Istnieje ponadto pewna dodatkowa okoliczność godna naszej uwagi. Otóż
nieomal każde opracowanie nt. prawa noachickiego w ten czy inny
sposób nawiązuje do biblijnego incydentu związanego z miastem Sychem
(Rdz 34), oraz sposobem potraktowania jego mieszkańców przez synów
Jakuba za porwanie ich siostry - Diny. Wiele przemawia za tym, iż
historia ta stanowi klucz do zrozumienia specyfiki prawa noachickiego.
Jak głosi Księga Rodzaju, mieszkańcy Sychem pomimo zbiorowego
przyjęcia przez nich wiary Jakubowej i poddania się obrzezaniu - na
trzeci dzień, gdy cierpieli boleści spowodowane tym zabiegiem i nie mogli
skutecznie walczyć, zostali pozbawieni broni a następnie wymordowani
przez synów Jakuba, którzy w ten sposób zemścili się za porwanie i
„zgwałcenie” swej siostry, pomimo zawartego wcześniej układu
pokojowego. Rabiniczne uzasadnienie tego czynu jest proste: mieszkańcy
9
Sychem, widząc bezprawne czyny swego władcy przyglądali się temu
biernie a więc byli za to bezprawie współodpowiedzialni.
Swoistego komentarza dostarcza na ten temat zbiór żydowskich legend
biblijnych: „władcom tego kraju czyn Szimona i Lewiego napędził strachu
i rzekli: Skoro tylko dwóch synów Jaakowa tak wiele sprawiło, czego
dokonają, jeśli wszyscy razem wystąpią? Zniszczą cały świat. I trwoga
przed Izraelem padła na Kananejczyków.” 10
Wielokrotnie powtarzający się fakt przytaczania tego biblijnego epizodu
w Sychem w kontekście prawa noachickiego zdaje się świadczyć, iż
uznanie i przyjęcie zasad prawa noachickiego przez kogokolwiek nie
oznacza z punktu widzenia prawa judaizmu automatycznego zmazania
dotychczasowych win dokonanych w stanie „pogaństwa” i nie stanowi
samo przez się „usprawiedliwienia”. Takie winy zdają się nie podlegać
przedawnieniu. Jak widzimy – trwoga ma paść także na współczesnych
nienawistnych Bogu „Kananejczyków”. Dzieje biblijne miasta Sychem
stanowią tedy wymowne ostrzeżenie dla ewentualnych kandydatów do
łatwego i bezbolesnego „usprawiedliwienia” przez przyjęcie prawa
noachickiego.
Czy w związku z taką niewyobrażalną dla współczesnego człowieka
represywnością systemu noachickiego można więc dawać wiarę
zapewnieniom niektórych rabinów, że liberalizm nie stoi w sprzeczności z
prawem noachickim? Znacznie bardziej prawdopodobne, iż liberalizm
pierwszy (obok chrześcijaństwa - rzecz jasna) znajdzie się na ławie
oskarżonych, dostarczając na swych plecach głaz, którym się go następnie
zgodnie z talmudyczną procedurą kamienowania ukamienuje.
Niestety, wydaje się, iż Kongres oraz Senat USA proklamując „Dzień
Edukacji w USA” są na najlepszej ku temu drodze. W rezolucji
połączonych izb z 1991 r. czytamy, że etyczne wartości i zasady zawarte w
Siedmiu Prawach Noachickich są tymi zasadami i wartościami „bez
których gmach cywilizacji znajduje się w stanie poważnego zagrożenia
nawrotem chaosu”. I dalej: “Uzasadnione zatroskanie nie może pozwolić
obywatelom tego Narodu utracić poczucie odpowiedzialności za
przekazanie tych historycznych wartości i zasad z naszej odległej
przeszłości pokoleniom przyszłości.” Z uwagi na to Kongres i Senat USA
postanawiają uczcić Rabina Menachema Mendela Schneersona,
przywódcy ruchu Chabad- Lubavitch, „który wspiera i upowszechnia te
etyczne wartości i zasady w całym świecie” i wyznaczyć dzień jego 89-tych
urodzin tj. 26 marca 1991 jako „Education Day, U.S.A.”
10
Zastanówmy się: w ciągu całych ostatnich dziesięcioleci Sąd Najwyższy
USA pod naciskiem środowisk żydowskich dokonał totalnej ateizacji
(dechrystianizacji) szkolnictwa amerykańskiego, wypierając ze szkół
amerykańskich tak skutecznie Ewangelię Chrystusową, tak, iż nawet
Nowy Testament na półce szkolnej biblioteki jest sprzeczny z Konstytucją
USA. Niekonstytucyjna stała się również ekumeniczna modlitwa przed
rozpoczęciem lekcji. I oto nagle środowiska owe w osobach swoich
autorytetów moralnych odkryły ogromne zagrożenie dla gmachu
cywilizacji i widmo globalnego chaosu z braku etyki i zasad, któremu
zapobiec może jedynie przyjęcie zbawczego noachickiego prawodawstwa.
Popierając otwarcie sprzeczne tak z prawem naturalnym jak i noachickim
amerykańskie
ustawodawstwo
proaborcyjne
i
ponosząc
odpowiedzialność za nieustający holocaust nienarodzonych w USA, nie
mówiąc o systemowej masowej deprawację sumień ludzkich, głoszą
równocześnie rozpoczęcie naprawy świata tikkun olam i wyzwalanie
tegoż świata z dwutysiącletniego Tohu (hebr. chaosu).
Przy okazji wyjaśnia się powód żydowskiego poparcia zabijania
nienarodzonych pomimo jego niezgodności z prawem żydowskim: otóż
okazuje się, że w przypadku otwartego wystąpienia Żydów przeciwko
mordowaniu nienarodzonych mogłyby się pojawić „długofalowe
zagrożenia szerokich interesów żydowskich”11. Sprzeczność? Nie, to tylko
prosta kontynuacja w pełnej zgodności z faryzejską metodą zawieszania i
unieważniania przykazań Bożych pod pozorem ich respektowania.
Do rozwoju antychrześcijańskiej filozofii prawa w Stanach Zjednoczonych
przy pomocy orzeczeń Sądu Najwyższego USA przyczyniła się m.in. nie
tylko osławiona Liga Antydefamacyjna (Anti-Defamation League – ADL),
ale także rabini w rodzaju rabina Schneersona. On sam otaczany
ogromnym, nadnaturalnym wprost szacunkiem, gdyż przez swych
współwyznawców uważany za „prawdziwego” Mesjasza, a nawet o mało
nie został uznany za takowego przez naczelny rabinat Izraela w 1986 r. 12,
dawał niejednokrotnie wyraz talmudycznej etyce podwójnych norm
moralnych - innych dla Żydów a innych dla nie-Żydów.
Nauczał więc Schneerson publicznie, m.in. w swych „Zbiorach rozmów”
(ang. Gatherings of Conversations, 1965), powołując się na księgę
Wyjścia (Wj 21;22), że “Halacha wymagana przez Talmud okazała, że nieŻyd winien być karany śmiercią, jeśli zabija embrion, nawet jeśli embrion
jest nie-żydowski, podczas gdy Żyd nie powinien być [zabijany] nawet
jeśli embrion jest żydowski.” 13
Uzasadnienie, jakie podał Schneerson jest nader wiele mówiące: „(...)
winno być powiedziane na temat ciała, że osoba żydowska jest całkowicie
11
inna od ciała przedstawicieli wszystkich narodów świata”, a „różnica w
wewnętrznej jakości [między nimi] jest tak wielka, że [ich] ciała winny
być postrzegane jako całkowicie innego rodzaju. To jest powód, dlaczego
Talmud orzeka, że jest halachiczna różnica w podejściu do ciał nie-Żydów
[w porównaniu z ciałami Żydów] „ich ciała są na daremno.”14
„Większa nawet różnica istnieje w odniesieniu do duszy. Istnieją dwa
przeciwne typy duszy, nie-żydowska pochodzi z trzech satanicznych sfer,
podczas gdy żydowska dusza wywodzi się ze świętości. (...) Różnica
pomiędzy Żydem a nie-Żydem polega na tym, że Żyd nie został [w
przeciwieństwie do nie-Żyd] stworzony jako środek dla pewnego celu ale
on sam jest celem, gdyż substancja wszystkich boskich emanacji były
stworzone jedynie po to, aby służyć Żydowi. (...) Cale stworzenie istnieje
tylko ze względu na Żydów.” 15
Jakie są konsekwencje tej teorii “pomocniczości” świata i reszty ludzkości
w stosunku do Żydów, równie osobliwej jak hitlerowska doktryna o
wyższości rasy panów? Według rabina Schneersona: „Nie powinniśmy
niszczyć ważnej rzeczy z powodu czegoś pomocniczego. To prawda, że
istnieje zakaz naruszania embrionu z uwagi na to, że będzie narodzony w
przyszłości i w ukrytej formie już istnieje. Kara śmierci winna być
nakładana jedynie w przypadku widocznych naruszeń; jak poprzednio
wspomniane, embrion ma jedynie pomocnicze znaczenie (ang. subsidiary
importance).
Co oznacza, oczywiście w logice rabina Schneersona, Talmudu i Kabały,
że Żyd, sam w sobie cel całego stworzenia Bożego, nie powinien być
zabijany za zabójstwo nienarodzonego, nawet jeśli embrion jest żydowski,
pomocniczy zaś nie-Żyd powinien być zabijany zawsze za zabicie
pomocniczego embrionu, bez względu na pochodzenie tego ostatniego.
Dodajmy, że orzeczenie rabina Schneersona zgodne jest z nauczaniem
swego wielkiego poprzednika, założyciela Chabad-Lubavitch Zalmana
Schneura (XVIII w), który głosił, w swym fundamentalnym dziele Tanya,
że „wszyscy nie-Żydzi to odrzucone przez Boga odpadki (ang. supernal
refuse)”. Nic więc dziwnego, że idee tego rodzaju znajdują swe twórcze
rozwinięcie w czasach rozwoju nauki o genetyce. Na przykład czołowy
przywódca Chabad-Lubavitch rabin Yitzchak Ginsburgh wyraził w
wypowiedzi dla tygodnika „Jewish Week” doktrynę w wyższości
żydowskiego DNA nad nie-żydowskim: „Jeśli każda komórka w ciele
żydowskim zawiera boskość, jest cząstką Boga, wówczas każde pasmo
DNA także jest cząstką Boga. Dlatego w żydowskim DNA jest coś
szczególnego.”
12
Nic więc dziwnego, jeśli na mocy owej mistyczno-rasistowskiej doktryny
„jeśli Żyd potrzebuje wątroby, czy można dla ratowania jego życia pobrać
wątrobę niewinnego nie-Żyda? Prawdopodobnie Tora zezwalałaby na to.
Żydowskie życie ma nieskończoną wartość.” „Jest [przecież] coś
nieskończenie bardziej świętego i unikalnego w żydowskim życiu niż w
nie-żydowskim.”
Talmudyczno-kabalistyczna doktryna o wyższości duszy żydowskiej nad
nie-żydowską nie byłaby doktryną prawną w pełnym tego słowa
znaczeniu, podobnie jak Talmud Talmudem, gdyby nie znalazła swego
wyrazu w prawie noachickim: „Syn Noego karany jest śmiercią za
pogwałcenie któregokolwiek z przykazań, podczas gdy Żyd za podobne
wykroczenie nie zawsze”. Dlaczego? „Ponieważ Synowi Noego dane są te
przykazania dla podtrzymania świata a nie przestrzegając ich przyłożył
się on do załamania się społeczeństwa i świata w ogóle. Jako taki (Syn
Noego) usunął się już sam ze świata i kara śmierci jest jedynie
naturalnym rezultatem i wyrazem jego działania”16 – czytamy na
internetowej stronie prowadzonej przez Ortodoksyjną Wspólnotę
żydowską przy Uniwersytecie Stanu Pensylwania.
Wniosek jest prosty: duszy „pochodzącej od świętości” trudno jest
„przykładać się do załamania społeczeństwa i świata w ogóle”. Owo
załamanie cywilizacyjne natomiast to niemal wyłącznie skutek działania
„trzech satanicznych sfer”, a naprawa świata (hebr. tikkun olam)
podejmowana przez „świętość” światową, to ostateczne zniszczenie całej
jego „nieświętości.”
Takich stron internetowych i podobnych wspólnot około-uniwersyteckich
jak wyżej są obecnie w USA dziesiątki, jeśli nie setki. Wiadomo, iż w co
najmniej trzech stanach w USA działają już gminy noachickie.
Ponadto, jak wynika z ostatniego orędzia prezydenta USA w sprawie
„Dnia Edukacji i Partycypacji w USA”, obecnie „więcej niż 1400 centrów
edukacji działa w 35 krajach łącząc duchowe i materialne potrzeby
lokalnych wspólnot”. Niektóre źródła wspominają o 2400 takich
ośrodków. Należy wyjaśnić, że owe centra noachickiej edukacji (w
znacznej większości, jeśli nie w całości ,pod kontrolą Chabad-Lubavitch
rabina Schneersona” są dla światowego systemu noachickiego tym, czym
były komunistyczne komórki dla światowego komunizmu. Mogą zresztą
istnieć i działać również dzięki wielomilionowym funduszom
dostarczanym przez
„dobroczynność”
żydowskich
miliarderów
organizujących się w tym celu w mega grupy (oryg. mega-groups).
Obecnie na mocy mandatu płynącego z „historycznej” rezolucji Kongresu
i Senatu USA, z poparciem i błogosławieństwem prezydentów mogą
13
przekazywać bez przeszkód przyszłym pokoleniom Amerykanów (i
reszcie świata) własne zasady i wartości – to nic, że dokładnie odwrotne
do tych, jakie przyjęto za podstawę przy powoływaniu Stanów
Zjednoczonych Ameryki do życia.
„Rok ten (1991) będzie uważany jako rok, w którym trzeba posłużyć się
edukacją i dobroczynnością, aby zawrócić świat z powrotem ku
moralnym i etycznym wartościom zawartym w Siedmiu Prawach
Noachickich” – czytamy w rezolucji połączonych izb amerykańskich
podpisanej przez prezydenta G.H.W. Busha (seniora) a czyniącej z rabina
Schneersona najwyższy autorytet moralny ludzkości. Śladami swego ojcaprezydenta postanowił także podążać G.W. Bush junior, proklamując
dzień 4 kwietnia 2001 r. dniem „Edukacji i Partycypacji” (ang.
„Education and Sharing Day, U.S.A.”), ponownie dla upamiętnienia 99tej tym razem rocznicy (wg kalendarza żydowskiego) urodzin rabina
Schneersona i jego wkładu w „nauczanie dzieci najwyższych standardów
moralnego postępowania”. Prezydent G.W. Bush junior powtórzył ten akt
24 marca 2002 - nieodmiennie dla uczczenia 100 rocznicy urodzin rabina
Schneersona, który „demonstrował potęgę nauczania innych zarówno
intelektualnego jak i moralnego dostojeństwa”, a którego dokonania
stanowią „latarnie morskie nadziei głoszące ideał znaczącego życia przez
osobistą odpowiedzialność i oddanie tym, którzy są w potrzebie.”17
Analogiczne akty podpisywali również prezydenci Raegan i Clinton.
Widać stąd, że jeśli tak dalej pójdzie, to wkrótce dzięki temu
zbawiennemu noachickiemu prawodawstwu rodem z Talmudu i Mishneh
Torah Majmonidesa z całej amerykańskiej wolności pozostanie jedynie
absolutna wolność Synów Izraela w wymierzaniu swoim drogim „Synom
Noego” kary śmierci pod pierwszym lepszym pretekstem.
Powstaje pytanie o przyczynę tak niebywałej „charyzmy moralnej” rabina
Schneersona, iż doprowadziła do urzędowej proklamacji jako American
Dream czegoś, co w warunkach rzeczywistej wolności słowa i swobody
przepływu informacji zostałoby z dużo mniejszych powodów uznane za
„amerykański horror” czy nawet „amerykański senny koszmar.”
Jedna z wielu możliwych odpowiedzi cząstkowych na to pytanie zdaje się
być nad wyraz prozaiczna. Okazuje się bowiem, iż AIPAC (American
Israel Public Affairs Committee) – wpływowe, ale tylko drugie co do
wielkości lobby żydowskie reprezentujące 2-procentową mniejszość
żydowską w USA, już w latach 1991-92 utrzymywało w swej stadninie
parlamentarzystów amerykańskich ponad 200-tu z ogólnej liczby
senatorów i kongresmanów. Innymi słowy od szeregu już lat około 40
proc. składu obu izb było pedantycznie kontrolowane pod kątem
14
poprawności głosowania we wszystkich sprawach związanych
jakikolwiek sposób z tzw. „żydowskim interesem.”18
w
Czy zatem należy personalizować problem zastanawiając się, czy
prezydent G.W. Bush junior jest szantażowany w kwestiach polityki
blisko-wschodniej, czy może raczej uznać, iż cały system państwowości
amerykańskiej jest zakładnikiem AIPAC i temu podobnych? Dodajmy, iż
od 1992 sytuacja raczej nie uległa poprawie, zwłaszcza biorąc pod uwagę
postawę Kongresu i Senatu wobec Bliskiego Wschodu, w tym
amerykańską gotowość ponownego uczynienia zadość żydowskim
żądaniom, by „prewencyjnie” zaatakować Irak.
Postawa arogancji USA na arenie światowej nawet w stosunku do swych
europejskich sojuszników jest w zasadzie dość zrozumiała: w sytuacji
kiedy w Europie nie ma już wrogów a są już tylko sami przyjaciele, nie ma
potrzeby dłużej liczyć się z jakąkolwiek międzynarodową opinią
publiczną, a w szczególności obawiać się, że jakieś państwa arabskie
zagrożone osią Waszyngton-Izrael zbliżą się do Sowietów, powodując
zachwianie równowagi sił. Można wreszcie zadbać o zaprowadzenie
nowego światowego porządku wyłącznie według własnych reguł, zasad i
praw, o jakim wspominał przed rokiem G.W. Bush.
Zauważmy, że liczne posunięcia amerykańskie jak bojkot wraz z Izraelem
konferencji WCAR w Durbanie, wspieranie izraelskich sprzeciwów wobec
prób ustanowienia ONZ-owskiej inspekcji w Izraelu – ostatnio w sprawie
masakry ludności cywilnej w Jeninie, wreszcie najświeższe przykłady –
wycofanie podpisu USA w sprawie trybunału międzynarodowego ds.
zbrodni przeciwko ludzkości oraz blokowanie międzynarodowej
konwencji przeciw torturom – zmierzają w tym samym kierunku: w
kierunku demontażu wypracowanego po II wojnie światowej światowego
systemu pokojowego rozwiązywania konfliktów międzynarodowych.
Wspomniany
proces
demontażu
systemu
bezpieczeństwa
międzynarodowego nie wydaje się być przypadkowy w świetle znanych
nam już przygotowań do zaprowadzenia prawa talmudycznego na całym
globie. Jest względnie oczywiste, że aby można było podważyć system
polityczny i moralno-etyczny w jednym kraju, potrzebna jest wojna lub
rewolucja lokalna, aby jednak można było zakwestionować w sposób
generalny cały światowy system i narzucić diametralnie inny system
zasad i wartości w skali globalnej – niezbędna jest wojna globalna, która
wstrząśnie do fundamentów wszystkimi tego systemu instytucjami i
wspólnotami, rządzącymi i rządzonymi. Wojna, która pozwoli zawiesić
stopniowo prawa i wolności obywatelskie, zamknie usta prawdzie i
znajdzie zręczne usprawiedliwienie dla każdej zbrodni; wojna, która
15
będzie zmuszać jednostki i całe narody do codziennego wyboru pomiędzy
„wczorajszymi” racjami etycznych a „dzisiejszym” pragnieniem
bezpieczeństwa lub wolą elementarnego przetrwania. Wojna, dzięki
której możliwe będzie dosłownie wszystko – nawet coś tak
niewyobrażalnego jak... prawo noachickie.
Uważającemu się za mesjasza rabinowi Schneersonowi wojna jako środek
zaprowadzania pokoju mesjańskiego nie była obca. Od 1967 r. tj. od
wojny sześciodniowej aż do śmierci wspierał on swoim autorytetem
wojny izraelskie i przeciwstawiał się wycofywaniu z zajętych przez Izrael
terytoriów, obiecując łaski Boże z tego tytułu. Niezwykle cenił sobie Ariela
Sharona, gdy ten jako zwierzchnik izraelskich sił zbrojnych poczynał
sobie w Libanie niczym biblijny Jozue, o czym świadczy los zrównanych z
ziemią obozów uchodźców palestyńskich Sabra i Shatila w 1982 r. Do
takiej postawy armii izraelskiej zachęcał wojskowy główny rabinat, który
nawet opublikował mapę Libanu z zaznaczonymi na niej
miejscowościami nazywanymi według księgi Jozuego, dla zaznaczenia
prawa Izraela do tych terytoriów jak również dla usprawiedliwienia
bezwzględnej
eksterminacji
cywilnej
ludności,
co
określano
eufemistycznie mianem „puryfikacji”.
Popularność wśród ektremistycznych grup religinych Sharon tłumaczy
się między innymi doprowadzeniem przez niego do przyjęcia w 1993 r. za
płaszczyznę programową bloku Shas „granic biblijnych” Ziemi Izraela.
Należy zaznaczyć, iż w najdalej idącej wersji tych granic Ziemia Izraela
miałaby rozciągać się od północnego Egiptu, Jordanię, znaczną część
Arabii Saudyjskiej, Kuwejt i część Iraku na południe od Eufratu, Liban,
cała Syrię, dużą część Turcji, oraz Cypr. 19 Dodajmy, iż obecne
zainteresowanie amerykańskich i izraelskich kół żydowskich
doprowadzeniem do wojny z Irakiem spowodowane jest ich pragnieniem
Wielkiego Izraela w granicach biblijnych.
Chabad-Lubavitch nie jest zresztą jedyną grupą w Izraelu mająca silne
skłonności do wojny. Działa tam bowiem również inny ultra-ortodoksyjny
Gush Emunim, ruch osadników żydowskich silnie zmilitaryzowanych
osiedli żydowskich na terenach Zachodniego Brzegu Jordanu
okupowanego przez Izrael od 1967 r. Od Chabadu różni się on tym, że o
ile ten ostatni jest silnie antysyjonistyczny, o tyle Gush Emunim jest
skrajnie prosyjonistyczny. Przedstawicielem tej orientacji w rządzie w
okresie rządów premiera Rabina był rabin Yehuda Amital, zdaniem
Shimona Peresa dość umiarkowany. Wypowiedział się on następująco na
temat wojny Yom Kippur w 1973 r.: “Wojna ta wybuchła przeciwko
odnowieniu królestwa Izraela, które w swej metafizycznym (nie tylko
symbolicznym) znaczeniu jest świadectwem załamania się ducha
16
splugawienia w świecie zachodnim... Goje walczą jedynie o przetrwanie
jako goje, jako rytualnie nieczyści. Nikczemność prowadzi swoją walkę o
przetrwanie. Wie ona, że w wojnie Boga nie ma miejsca dla Szatana, dla
ducha splugawienia, ani dla resztek zachodniej kultury...”
Również dla wspomnianego reprezentanta Gush Emunim wojna
eksterminacyjna stanowi środek na drodze do królestwa mesjańskiego.
Na pytanie dlaczego należy kontynuować wojnę, skoro twierdzi się, że
mesjasz już nadszedł, Amital odpowiada: „Wojna rozpoczyna proces
oczyszczania, udoskonalania, czyszczenia i oczyszczania wspólnoty
Izraela.” Mesjasz wedle powszechnych przekonań ma być zwycięzcą nad
wrogami Izraela, „puryfikatorem” Ziemi Izraela z wszelkich nieprzyjaciół,
a jedynymi nie-Żydami, którzy mieliby prawo przebywać w Eretz Izrael,
w odnowionym Królestwie Bożym są tzw. sprawiedliwi, czyli Noachici.
Tę samą ideę ostatecznego wykorzenienia odwiecznych wrogów, ale w
skali całego globu prezentuje kabalistyczna strona internetowa zajmująca
się propagowaniem rasistowskiego mistycyzmu wspomnianego już
rabina Ginsburga, specjalisty od boskiego DNA, wiernego ucznia rabina
Schneersona. Znając już „ukryte przymioty” prawa Tory i Talmudu,
możemy wniknąć w samą istotę prawa noachickiego: „Każde z siedmiu
praw noachickich posiada swój wymiar wewnętrzny. Oto siedem zasad
wiary i Bożej służby, ku której obecnie zwracamy naszą uwagę. By zacząć
musimy wyrazić pewną generalną zasadę. Tikkun olam, „prostowanie”
świata zależne jest od tego, jak nie-Żydzi odnoszą się do Żydów. Nie-Żyd
nie może być sprawiedliwym poganinem, jeśli w swoim sercu nie czuje
pociągu do Narodu Boga, nie wspominając o spełnianiu przez niego
mnóstwa dobrych uczynków i o jego wspaniałych cechach charakteru.
Jeśli nie-Żyd nienawidzi Żydów do tego stopnia, że poprzysiągł ich
zniszczyć, Tora uznaje go za część narodu Amaleka - arcywroga Izraela,
którego Naród Żydowski ma przykazane unicestwić.” 20
Tymczasem w globalny przewrót cywilizacyjny włączają się nie tylko
amerykańskie
radykalne
środowiska
religijne
oraz
wielkie
wielomiliardowe grupy kapitałowe. W USA od kilkudziesięciu lat
funkcjonują zarówno osobistości jak i całe intelektualne środowiska
ateistyczne zasadniczo kwestionujące wartość cywilizacji zachodniej i
chrześcijaństwa działające aktywnie na rzecz rewolucyjnej zmiany
systemu wierzeń i wartości na świecie.
Jednym z czołowym przedstawicieli i ideologów tej grupy był do
niedawna (1997) prof. Willis W. Harman dyrektor Ośrodka Badania
Polityki Społecznej przy Stanford Research Institute w Kalifornii, a
zarazem prezes Instytutu Nauk Noetycznych w Sausalito w Kalifornii.
17
Zanim jeszcze ktokolwiek słyszał o Huntingtonie i jego „Starciu
cywilizacji”, o końcu historii Fukuyamy, Harman wraz z Klubem
Rzymskim (zał. 1967 r.) propagował praktycznie biorąc, od roku 1967 r.
teorię „przewrotu kopernikańskiego” w światowym systemie religii,
wierzeń i przekonań. (Dodajmy na marginesie, iż rok 1967 jest to
moment opanowania przez Izrael Jerozolimy i Zachodniego Brzegu
Jordanu w wyniku wojny 6-dniowej, co dało asumpt do wielu spekulacji
na temat tzw. „czasów ostatecznych” i wzbudziło wielką, trwającą po dziś
dzień falę żydowskich nadziei mesjanistycznych na świecie). Harman w
rozmowie z Wiktorem Osiatyńskim w 1984 r. wyraził swą nader daleko
idącą determinację w kierunku przeprowadzenia wspomnianego
przewrotu globalnego. „Gdyby istniało 95 proc. prawdopodobieństwa –
stwierdził - że wysadzimy świat w powietrze albo skończymy tak, jak
starożytny Rzym skończył, to i tak nie miałoby to dla mnie żadnego
znaczenia. Bo nawet wówczas stałbym po tej samej stronie, co teraz.”21
W ten sposób Stany Zjednoczone Ameryki, dla wielu symbol wolności i
demokracji, niegdyś przybrana ojczyzna milionów chrześcijańskich
osadników i emigrantów europejskich, nie mająca sobie równych potęga
w jednobiegunowym układzie globalnym po upadku totalitarnego
systemu komunistycznego jawi się dziś jako kulturowo-cywilizacyjne,
polityczne i zbrojne ramię „zasad i wartości etycznych” rabina
Schneersona-Majmonidesa – oto z jaką nową totalitarną perspektywą
przychodzi nam się zmierzyć u samego zarania XXI w.
Jest to, jak się wydaje, mniej więcej ta sama wizja, którą nakreślił Shimon
Peres podczas swojej wizyty w Polsce w styczniu 2000 r. Nawiązując do
biblijnego słupa ognia i dymu, jaki towarzyszył Żydom podczas ich
wyjścia z Egiptu, Peres stwierdził w sposób autorytatywny i nie
pozostawiający miejsca na wątpliwość, iż wkrótce zostanie napisana
nowa, prawdziwa historia świata i wszystko, co sprawiedliwe, znajdzie się
w pełnym świetle i w chwale, to zaś, co niegodziwie i niesprawiedliwe,
zginie w dymie i w pyle. Równocześnie Peres wyznał, że do pewnego
momentu w historii „drogą poprawy życia żydowskiego” był komunizm –
obecnie taką drogą jest jego zdaniem syjonizm.
1 The Leadership of Rabbi Menachem Mendel Schneerson,
http://www.torahforgentiles.com/Rebbe.htm
2 O. Jacek Salij, Niezmienność Ewangelii i zmienność praw kościelnych,
18
http://mateusz.logon.bydgoszcz.pl/ksiazki/js-pww/js-pww_47.htm
3 Yitzchok D. Smith, Official Protest Against the Cardozo Noachide
Conference, March 22, 2000
http://www.noahide.com/protest.htm
4 Yirmeyahu Bindman, Seven Noachide Laws,
http://www.rb.org.il/noahide/noahinstitute.htm
5 Yoel Cohen, The Political Role of the Israeli Chief Rabinate in Temple
Mount Question, Jewish Political Studies Review Volume 11:1-2, Spring
1999, http://www.jcpa.org/jpsr/s99-yc.htm
6 The Seven Laws of Noach and Related Concepts,
http://www.auburn.edu/~allenkc/7laws.html
7 Question 12.21: What Is the Jewish Position on Capital Punishment?
http://www.faqs.org/faqs/judaism/FAQ/06-Jewish-Thought/section22.html
8 Chanuka Torah, http://www.israelvisit.com/top/chanuka.shtml
9 The Obligation of Jews to Seek Observance of Noachide Law by
Gentiles: Theoretical Review,
http://www.jlaw.com/Articles/noach2.html#b144
10 Micha Josef Bin Gorion Berdyczewski, Żydowskie legendy biblijne,
Uraeus, Gdynia 1996, s. 253-256.
11 The Obligation of Jews to Seek Observance of Noachide Law by
Gentiles: Theoretical Review,
http://www.jlaw.com/Articles/noach2.html#b144
12 Yoel Cohen, The Political Role of the Israeli Chief Rabinate in Temple
Mount Question, Jewish Political Studies Review Volume 11:1-2, Spring
1999, http://www.jcpa.org/jpsr/s99-yc.htm
13 Allan C. Brownfeld, Extremism in Israel Is Fueled by a Growing UltraOrthodox Movement in the U.S., http://www.hoffmaninfo.com/palestine5.html
19
14 Israel Shahak and Norton Mezvinsky, Jewish Fundamentalism in
Israel, Pluto Press, London, 1999. Peter Myers, September 12, 2001,
http://users.cyberone.com.au/myers/shahak2.html
15 Tamże.
16 The Noachide Law of Justice, Chabura-Net,
http://home.nyu.edu/~asr209/noach.html
17 Education and Sharing Day, U.S.A.,
http://www.whitehouse.gov/news/releases/2002/03/20020325-4.html
18 Deconstructing Cynthia McKinney,
http://www.atljewishtimes.com/archives/1999/110599cs.htm
19 Izrael Shahak, Żydowskie dzieje i religia, Żydzi i goje – XXX wieków
historii, Fijorr Publishing, Warszawa-Chicago 1997.
20 The Seven Principles of Divine Service for Righteous Gentiles.
Kabbalah and Modern Life -- Jews and Non-Jews,
http://www.inner.org/noahide/noach4.htm
21 Nowa Rewolucja Kopernikańska, Rozmowa Wiktora Osiatyńskiego z
prof. Willisem W. Harmanem, Mandragora za: „Literatura” nr 9/24/84 r.
Źródło:
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/tikkun%20olam/Tikkun%20o
lam_cz1.html
20
Zagrożenia dla chrześcijaństwa
Część II
Tikkun olam: Rozbrojenie religii
światowych
Październik 2002
[Narody] nie są naprawdę narodem Boga,
ponieważ są one wciąż w trakcie stawania
się nim, (...) nie wiedzą, do jakiego stopnia
wojna jest świętą wojną a do jakiego
jedynie świecką wojną. (...) Czy zostaną
użyte w roli kamienia do budowy
Królestwa – o tym ich własna świadomość
nie potrafi nic powiedzieć. Tylko wojna
szalejąca
ponad
ich
świadomością
indywidualną o tym decyduje.
Franz Rosenzweig „Gwiazda bawienia”
- Narody: Polityka mesjańska
Jerzy Rachowski
Ustaliliśmy dotąd, iż radykalny, mesjanistyczny do głębi ruch żydowski
Chabad-Lubavitch przez długie lata kierowany przez charyzmatycznego
rabina Menachema Schneersona stawia sobie za cel ostateczne usunięcie
z powierzchni ziemi wszystkich innych niż judaizm religii poprzez
ustanowienie powszechnie obowiązującego tzw. prawa noachickiego.1
Wiele wypowiedzi z tym prawem związanych odwołuje się do bliżej nie
określonej naprawy, czy też udoskonalania świata (hebr. tikkun olam).
Równocześnie niektórzy komentatorzy prawa rabinicznego, jak rabin
Simcha Mediwinsk w dziele Ohr Sameach, zwracają uwagę na związek
prawa noachickiego z „sądowniczą władzą żydowskich królów
posiadających mandat do naprawiania świata, tikkun olam.”2 Powstaje
21
pytanie, co w istocie kryje się za tym z gruntu optymistycznie brzmiącym
określeniem.
Znalezienie odpowiedzi wydaje się być tym pilniejsze, iż pojęcie
„naprawa, udoskonalanie, prostowanie świata” w judaistycznym kręgu
kulturowym zdaje się wchodzić w ostatnich latach do powszechnego
niemal użytku. Dla przykładu amerykańska synagoga reformistyczna
zawarła tikkun olam jako dyrektywę swego działania na najbliższe
dekady XXI w. w swych zasadach uchwalonych w czerwcu 1999 r. w
Pittsburgu: „Przynosimy Torę światu, kiedy staramy się wypełniać
najwyższe etyczne nakazy w naszych stosunkach z innymi i z całym
Bożym stworzeniem. Partnerzy Boga w tikkun olam, w naprawianiu
świata, jesteśmy wezwani dopomagać w nadejściu wieku mesjańskiego.”3
Jak wskazuje krytyka post-syjonizmu dokonana przez Isi Leiblera,
przewodniczącego Światowego Kongresu Żydów 4, termin tikkun olam
nie ogranicza się do języka religijnego judaizmu, ale przybierając formę
akcji socjalnej na skalę globalną, przenika także do życia światowych
organizacji żydowskiej diaspory, trafiając między innymi do słownika
ideologii politycznego syjonizmu izraelskiej Partii Pracy. Dodajmy, że w
1997 r. ukazała się na Zachodzie książka Dawida Shatza zatytułowana
„Tikkun Olam.”5
Tikkun olam nie omija także judaizmu w jego głównym, ortodoksyjnym
nurcie. Półtora roku wcześniej od reformistów, bowiem już w grudniu
1997 r., a w kilka miesięcy po opublikowaniu książki Davida Shatza,
naczelny rabin British Commonwealth’u Jonathan Sacks wystąpił na
konwencji Unii Ortodoksyjnej zachodniego wybrzeża USA z orędziem
„Tikkun olam: Odpowiedzialność judaistycznej ortodoksji za
doskonalenie świata Boga.”6 Wezwał w nim do tikkun olam, do, jak to
określił, ostatniego historycznego wyzwania, jakie stoi przed narodem
żydowskim.
Należy zaznaczyć, że rabin Sacks interesował się już znacznie wcześniej
zarówno zagadnieniem tikkun olam, jak też działalnością rabina
Schneersona w kierunku ustanowienia światowego systemu prawa
noachickiego. W roku 1994 stwierdził w „Wellsprings Magazine”:
„Chasydyzm stosuje bardzo potężne, wysoce brzemienne słowo z Kabały,
tikkun – który znaczy „naprawiać połamany świat” (...) I pewnego razu
spekulowałem w gazetowym artykule, że być może, całkiem być może, iż
Lubavitcher Rebbe podjął najostateczniejszą [najstraszniejszą] duchową
inicjatywę, jaka kiedykolwiek została podjęta w historii ludzkości.”7
22
Jak wynika z wspomnianej wyżej wypowiedzi naczelnego rabina
Wspólnoty Brytyjskiej Jonathana Sacksa dotyczącej tikkun olam, naród
żydowski dokonać miał w ciągu ostatniego stulecia dwóch doniosłych
osiągnięć, będących zarazem wypełnieniem dwóch obietnic danych przez
Boga Abrahamowi. Pierwsze z nich to odtworzenie w ciągu pięćdziesięciu
lat oddziaływania syjonizmu suwerennego państwa Izrael, „jedynego
miejsca na świecie, gdzie nie jesteśmy rządzeni przez innych, ale mamy
przywilej rządzenia się sami. Od 1948 r. odtworzyliśmy tę władzę. Nasi
przodkowie modlili się, by ‘powrócić do twego miasta, Jeruzalem’ i od
1967 r. widzimy Jerozolimę odbudowaną i zjednoczoną. (...) Widzieliśmy
w tym wieku rzeczy, o których nawet najwięksi wizjonerzy w żydowskiej
historii mogli tylko marzyć.”
Drugim wedle orędzia rabina Sacksa osiągnięciem narodu żydowskiego
jest rozwinięcie religijnego szkolnictwa ortodoksyjnego, mającego
odnosić znaczne sukcesy w odtwarzaniu młodego pokolenia wierzących
Żydów. Osiągnięcie to wyraża następująca statystyka pochodząca z
książki żydowskiego socjologa Alana Dershowitza „Zanikający Żyd
amerykański”,8 wydanej w 1997 r., a przytoczonej przez rabina Sacksa:
„Każde 200 świeckich Żydów zostało zredukowane do 10, każde 200
reformowanych Żydów ograniczone do 27, każde 200 konserwatywnych
Żydów sprowadzone do 48, każde 200 ortodoksyjnych Żydów wzrosło do
692, a każde 200 ortodoksyjnych chasydów - do 5175. Ortodoksja
przełamała problem, jak przekazać nasze dziedzictwo naszym dzieciom.”
– konkluduje triumfalnie rabin Sacks, przedstawiciel żydowskiej
ortodoksji.
W tym miejscu należy szerzej omówić kwestię „tożsamości żydowskiej”,
jaka wyłania się zarówno ze wspomnianej książki, jak i z innych
wystąpień publicznych rabina Sacksa. Według podstawowej tezy pracy
Dershowitza,, Żydom paradoksalnie najbardziej jako narodowi zagraża
poczucie bezpieczeństwa, akceptacja otoczenia, brak dyskryminacji i
antysemityzmu, gdyż sprzyja to jakoby niebezpiecznym dla żydowskiej
tożsamości zjawiskom na przykład asymilacja, czy małżeństwa osób
pochodzenia żydowskiego z nie-Żydami.
Z takiego postawienia sprawy przez Dershowitza można by wnosić, iż
jego zdaniem naród żydowski dla swego przetrwania jako naród,
niezbędnie potrzebuje nowego, wyraźnie zdefiniowanego wroga
zewnętrznego. Jonathan Sacks w swoim artykule „Miłość, nienawiść i
tożsamość żydowska”, również z 1997 r., zdaje się w pełni ten pogląd
podzielać: „By przetrwać, Izrael musi być nie tylko medinah, ale i hevrah
– nie tylko państwem, ale i społeczeństwem. Sam demokratyczny proces
nie gwarantuje istnienia tego ciała politycznego; wymaga ono pewnej
23
minimalnie podzielanej kultury i tożsamości. Izrael w stanie wojny jest
określany przez jego wrogów. Izrael znajdujący się w stanie pogoni za
pokojem jest mniej łatwy do określenia, trudniejszy do rządzenia. To z
pewnością musi być w przyszłości jedna ważna sprawa.”9
Spostrzegamy, że zdaniem Sacksa, naród żydowski jest tym łatwiejszy do
rządzenia i tym łatwiejsze do osiągnięcia „określenie Izraela”, czyli
definicja jego tożsamości, im wyraźniejszy jest podział na „my” i „oni”, na
„swoich” i „obcych”, a to z kolei najłatwiej osiągnąć jest w sytuacji
zagrożenia, jeśli nie w stanie wojny, ze swym nie-żydowskim otoczeniem.
Zatem ideologia narodu wybranego, nawet w najbardziej europejskiej,
cywilizowanej swej odmianie, opierałaby się w istocie na skrajnej
ksenofobii. Jest to stanowisko wychodzące z założenia, że im więcej
wrogości, tym lepiej dla narodowej tożsamości żydowskiej i wiązanych z
nią celów i oczekiwań. Rodzi się obawa, czy nie powstaje w związku z tym
pokusa sztucznego wytwarzania, podsycania wrogości, by tym sposobem
uzyskać jeszcze wyrazistsze rozróżnienie „my” i „obcy”.
Niestety, to samo myślenie, w jeszcze wyraźniej postaci pojawia się u
Sacksa w innym miejscu: „Jest tylko jeden naród, który posiada władzę
zniszczenia Żydów, Boże nie dopuść, i jest nim sam naród żydowski. A to
niebezpieczeństwo pojawia się, jak to się często zdarza, w czasach, kiedy
mamy suwerenność i niepodległość, kiedy dążymy do pokoju. Zewnętrzni
wrogowie jednoczą nas; ale kiedy nie mamy zewnętrznych wrogów, lub
przynajmniej, kiedy nie są oni tak wyróżniający się, wtedy Boże broń, my
czasami stajemy się wrogami jeden dla drugiego, i to jest bardzo, bardzo
groźne.” 10
Istotnie, groźne. Tym groźniejsze, że uniknąć wojny żydowskożydowskiej można tylko w jeden w zasadzie sposób – doprowadzając do
wykreowania dającego się jednoznacznie zidentyfikować wroga
zewnętrznego. Pokusa sztucznego generowania zagrożenia zewnętrznego
zdaje się przeradzać w istotną życiową konieczność. W tym kontekście
szczególną wymowę zyskuje wypowiedź rabina Sacksa: „Nie możemy
uczynić pokoju pomiędzy Żydami a światem dopóki nie uczynimy pokoju
pomiędzy Żydem i Żydem.”11 Może ona wskazywać, iż naród żydowski, a
właściwie niektóre jego elity przywódcze, już obecnie znajdują się w
stanie... utajonej wojny z innymi narodami. W tym przypadku nie od
kogokolwiek innego, ale od czołowych żydowskich przywódców
zależałoby w istocie, jak wielki będzie na świecie poziom wrogości w
stosunku do Żydów, od czego zależałoby z kolei, jak szybko uda się Żydów
zjednoczyć w obliczu wspólnego wroga, by tę wojnę z narodami można
było ostatecznie zwycięsko zakończyć. Tak rozumiany i realizowany pokój
24
światowy byłby już tylko i wyłącznie innym sposobem prowadzenia wojny
- wojny ostatecznej o pokój mesjański.
Upatrywany przez naczelnego rabina Wspólnoty Brytyjskiej związek
poziomu antysemityzmu na świecie z jakością żydowskiej duchowości
oraz ze skutecznością w przywracaniu osób pochodzenia żydowskiego na
łono judaizmu, ujawnia się także w „Pytaniach i odpowiedziach na temat
Mesjasza!” australijskiego rabina Benziona Mileckiego. Odpowiadając na
pytanie: „Jeśli świat staje się lepszym miejscem, dlaczego doświadczamy
narastania antysemityzmu?”, rabin Milecki stwierdza: „W moim
przekonaniu antysemityzm jest zjawiskiem duchowym, które generalnie
nie zaprzecza ulepszaniu świata (tikkun olam – przyp. J.R.). My Żydzi
jesteśmy dziwnymi ludźmi i odpowiadamy dużo lepiej na kryzysy niż na
cuda. Jak powiedział Rabbi dr. Sacks podczas swej niedawnej wizyty: jest
niestety wielu Żydów, którzy nie byliby Żydami, gdyby nie antysemityzm.
Powinniśmy stać się bardziej uduchowieni i bardziej żydowscy w
odpowiedzi na cuda Wojny w Zatoce, masowy napływ Żydów z Europy
Wschodniej, upadek Związku Sowieckiego itp. (…) Istnieje opinia w
Talmudzie, która mówi, że zanim Mesjasz nadejdzie, będzie miał miejsce
wzrost antysemityzmu, aby sprowadzić Żydów ponownie do judaizmu.”12
Po czym poznać, że nadchodzi mesjasz? Oczywiście, po wzroście
antysemityzmu. Skądinąd rabin Milecki jest jednym z paru dziesiątków
aktywnych reprezentantów ultra-ortodoksyjnego ruchu ChabadLubavitch w Australii. Zauważmy przy okazji, iż według statystyki
Dershovitza, największym wskaźnikiem dynamiki „rozwoju” cieszą się
ekstremistyczne organizacje religijne w rodzaju Chabad-Lubavitch. Są to
nurty zajmujące się propagowaniem prawa noachickiego, a zarazem
odpowiedzialne za publiczne palenie egzemplarzy Nowego Testamentu,
za otwarte napady na wspólnoty i świątynie innych wyznań i religii, nie
tylko w stosunku do chrześcijaństwa i innych religii ale także w stosunku
do nurtów nieortodoksyjnych w obrębie samego judaizmu. One to
właśnie przez uprawianie programowego terroryzmu są jedną z przyczyn
wzrostu wrogości i napięć o charakterze narodowym etnicznymi
wyznaniowym, głównie w Izraelu i w USA.
Nie lepiej jest, jak się wydaje, również w Europie. Kiedy na przykład
świeżo wybrany na premiera Benjamin Netanyahu na spotkaniu z
młodzieżą żydowską w Pradze uczynił aluzję do postępów w procesie
pokojowym na Bliskim Wschodzie, w który był osobiście zaangażowany,
młodzi ludzie w tradycyjnych kipach na głowach, a zatem ostentacyjnie
religijni, „z całą gorliwością neofitów” wyrażali swe niezadowolenie z
powodu kontynuowania przez rząd Netanyahu pokojowej polityki
Icchaka Rabina.13 Potwierdza to nasze wcześniejsze obawy, iż nowa
25
tożsamość żydowska formowana na bazie wzmacniania ksenofobii od
wewnątrz oraz sztucznie generowanego wroga zewnętrznego nie będzie
raczej zainteresowana powiększaniem sumy pokoju w świecie.
Wróćmy do omawianego orędzia rabina Sacksa dotyczącego tikkun olam.
Stwierdza on, że “przez transformowanie siebie w naród, my
przekształcamy świat”, albowiem „[ż]ydowska historia jest podróżą w
kierunku trzech przeznaczeń: przeznaczenia żydowskiej ziemi,
przeznaczenia żydowskich dzieci i przeznaczenia przemiany świata”.
Toteż trzecią obietnicą Boga daną Abrahamowi i zarazem trzecim
wyzwaniem stojącym dopiero przed Żydami jest l’takayn olam b’malchut
Sha-d, „doskonalenie świata pod Bożą suwerennością”. Jest to, jak
czytamy, „’najprostszy i najbardziej klarowny’ zwrot pochodzący z
modlitwy aleinu, a zarazem ostatnie, najtrudniejsze zadanie w żydowskiej
historii, (...) poprzez którego wykonanie narody zobaczą, że [to] wy
jesteście narodem Boga.”
Jak przedstawia się wymieniony „najprostszy i najbardziej klarowny
zwrot” w swym naturalnym kontekście modlitwy aleinu? Sięgnijmy do
internetowego opracowania „Tikkun Olam. Perspektywy z żydowskiej
liturgii i źródeł biblijnych.” Znajdujemy tam transkrypcję modlitwa
aleinu, która w swej zasadniczej części brzmi następująco:
„Niechaj ujrzymy niebawem Twoją potężną chwałę w usunięciu z
powierzchni ziemi obrzydliwego bałwochwalstwa a fałszywe
bożki zostaną ostatecznie zniszczone dla udoskonalenia
świata pod suwerenną władzą Wszechmocnego. Wówczas
cała ludzkość będzie wzywać twego Imienia, aby nawrócić do
Ciebie niegodziwców całej ziemi. Wszyscy mieszkańcy ziemi będą
znać i uznawać twoje Imię, a każde kolano zegnie się, a każdy
język będzie przysięgał... i dla chwały twego Imienia będą
oddawać cześć i wszyscy oni przyjmą na siebie jarzmo Twego
Królestwa, w którym Ty będziesz panował nad nimi wkrótce i
wiecznie...” 14
Nie można uwolnić się od wrażenia, iż osiągnięcie trzeciego
przeznaczenia żydowskiego i doskonalenie świata w rozumieniu
europejskiej ortodoksji judaistycznej, czyli realizacja tikkun olam,
wiedzie prostą drogą poprzez wytępienie i zniesienie z powierzchni ziemi
„obrzydliwego bałwochwalstwa” i „zniszczenie fałszywych bożków.”
Warto odnotować, iż „suwerenna władza Wszechmocnego” sama w sobie
wyklucza rządy jakiegokolwiek innego prawa bożego nie pochodzącego z
Tory i Talmudu. To sprawia, iż pojęcie „suwerenności Boga na ziemi” jest
26
stosowane często jako zastępcze określenie jawnej walki judaizmu z
wszelką „idolatrią”. Pojawiło się ono m.in. w 2000 r. w postaci doktryny o
„suwerenności Bożej nad wzgórzem świątynnym” w Jerozolimie, kiedy to
powstała potrzeba podważenia przez judaizm dotychczasowej
muzułmańskiej wyłączności w zarządu nad tym świętym dla
muzułmanów miejscem, z równoczesnym prawnym uzasadnieniem
żydowskiego roszczenia do Wzgórza.
W dalszym ciągu swego orędzia Jonathan Sacks stwierdza, że w
przeszłości, zwłaszcza w okresie Oświecenia, ortodoksja żydowska, sama
bardzo zainteresowana „partykularyzmem”, podporządkowała ideę
tikkun olam (i związane z nią takie pojęcia jak „światło dla pogan”,
„żydowska misja” oraz „etyczny uniwersalizm”) uniwersalizmowi
oświeceniowemu. Daje on wyraz swemu ubolewaniu, iż skutkiem tego
Żydzi zapłacili za to cenę asymilacji i reformizmu, tak, iż „termin tikkun
olam stał się podejrzany.”
Sądząc z powyższego, żydowskie (i nie tylko żydowskie) Oświecenie wraz
z Rewolucją Francuską włącznie, byłoby również operacją kabalistyczną
typu tikkun olam, w dodatku prowadzoną pod nadzorem judaistycznej
ortodoksji. Tak czy inaczej, należy wszakże zauważyć, że dzięki owemu
przejściowemu, by nie rzec, koniunkturalnemu oświeceniowemu
„uniwersalizmowi”, Żydzi osiągnęli swe wpływy do tego stopnia, aby
obecnie niektóre osobistości przywódcze miały śmiałość niemal otwarcie
ogłosić prawdziwą tikkun olam, taką naprawę świata, która stawia sobie
za cel wytępienie wszystkich innych religii (z wyjątkiem, rzecz jasna,
judaizmu).
W ten sposób dochodzimy powoli do końcowej części wypowiedzi
Jonathana Sacksa, którą internetowe media żydowskie bezbłędnie
określiły jako „158 najbardziej dramatycznych sekund” wystąpienia
naczelnego rabina British Commonwealth’u 15. Brzmi to nieco, jak
„10 zdań, które wstrząsnęły światem” i... wrażenie to nie jest nazbyt na
wyrost.
„Po raz pierwszy w ciągu dwóch tysięcy lat mamy szansę wprowadzić to
wszystko w życie.”
(Przez „to wszystko” należy rozumieć: koncepcję narodu żydowskiego
jako „światła dla pogan”, hasło „żydowskiej misji” w stosunku do
ludzkości, oraz żądanie powszechnego obowiązywania w świecie etyki
żydowskiej – przyp. J.R.) „Nigdy przez dwa tysiące lat nie mieliśmy
szansy stworzenia społeczeństwa globalnego, a dziś w diasporze po raz
pierwszy jesteśmy częścią głównego nurtu demokracji Zachodu. Jesteśmy
27
w stanie mówić i być słyszani, jesteśmy w stanie nauczać i nie być
ignorowani, jesteśmy w stanie uświęcać Imię Boga w życiu publicznym.”
Przyjaciele – kończy wezwaniem swą przemowę do konwencji Unii
Ortodoksyjnej zachodniego wybrzeża USA naczelny rabin Wspólnoty
brytyjskiej Jonathan Sacks - mamy wielkie rzeczy do zrobienia. Rzeczy,
których nigdy przedtem nie mieliśmy okazji dokonać. Mamy szansę
kształtować społeczeństwo w Państwie Izrael zbudowane na
sprawiedliwości i współczuciu. Mamy szansę być wybitnie
autorytatywnym głosem w dyskusji ludzkości na temat moralności. Jeśli
to uczynimy, świat będzie lepszym miejscem; jeśli tego dokonamy,
będziemy lepszymi Żydami. (...). W tym zeświecczonym wieku możemy
być wzorami duchowości, w tym relatywistycznym wieku powinniśmy być
w stanie uczyć ponownie posłuszeństwa dla obiektywnych [Bożych
nakazów] “Będziesz…” i „Nie będziesz... W wieku, w którym religia tak
często przynosi konflikty, powinniśmy być w stanie nauczać ponownie, że
Szalom, pokój, jest Imieniem Boga...
Słuchając tych pełnych entuzjazmu i wiary słów rabina Sacksa nie
powinniśmy zapominać ani przez chwilę tego, co już wiemy, a
mianowicie, że podstawowym celem tikkun olam jest ostateczne „starcie
z powierzchni ziemi obrzydliwego bałwochwalstwa”. Nie powinniśmy
zarazem przeoczyć faktu, iż kilka zdań wcześniej zostaliśmy przez Sacksa
pouczeni, że „jak uczy Majmonides, przez zachowywanie swojego
[żydowskiego] życia nauczamy Prawa najbardziej fundamentalnego ze
wszystkich praw, które głosi, że wyroki i prawa Tory nie są zemstą
przeciwko światu, ale są one współczuciem, łaskawością i pokojem w
świecie.”
„Dobroczynność”, „współczucie” i „łaskawość” prawa Talmudu (Ustnej
Tory) dla całego nie-żydowskiej części ludzkości napomknięte przez
Sacksa nader przypomina orzeczenie wysokiego rabinicznego autorytetu
rabina Moshe Feinsteina w sprawie kary śmierci. W 1991 r., udzielając
odpowiedzi na zapytanie wystosowane przez wysokiego urzędnika rządu
izraelskiego, rabin Feinstein wymienił „specjalne okoliczności”, w których
sędziowie mogą ponownie w zgodności z prawem żydowskim wymierzać
Żydom karę śmierci za pewne rodzaje przestępstw, w tym za porwanie,
cudzołóstwo i idolatrię. Feinstein stwierdza przy tym: „kara [śmierci] nie
jest nakładana z powodu nienawiści do przestępcy, ani dla podtrzymania
istnienia społeczeństwa. (…) Celem nałożenia kary śmierci za te
przestępstwa nie jest położenie końca życiu ludzkiemu, ale tylko
pouczenie ludzi o powadze tych przestępstw.” Dodajmy, że jak wynika z
tego samego artykułu publikowanego przez Unię Ortodoksyjną, Feinstein
orzeka, że w stosunku do Noachitów pojedynczy sędzia może w oparciu o
28
prawo noachickie wymierzyć na postawie świadectwa jednego świadka
karę śmierci za szeroki zakres wykroczeń.16
Ortodoksyjna wersja doskonalenia świata przedstawiona przez rabina
Sacksa nie jest jedyną tego typu. Jak już wspominaliśmy, reformistyczny
judaizm amerykański wystąpił w 1999 r. z własną wersją tikkun olam. W
warstwie werbalnej zdaje się ona przybierać postać swego rodzaju „akcji
społecznej” na globalną skalę. Bardziej wyraziste kształty uzyskuje ona w
jednostronnej deklaracji żydowskiej na temat chrześcijan i
chrześcijaństwa „Dabru emet”17, pochodzącej również z 1999 r. Warto
więc odnieść się do tego dokumentu szerzej zwłaszcza, iż przedstawiany
jest on powszechnie, zarówno po stronie żydowskiej i chrześcijańskiej,
jako koronny dowód żydowskiej dobrej woli w stosunku do nie-Żydów.
Autorami „Dabru emet” są czterej akademicy amerykańscy żydowskiego
pochodzenia: Tikva Frymer-Kensky (University of Chicago), Peter Ochs
(University of Virginia), Michael Singer (Universityt of Notre Dame) oraz
David Novak (University of Toronto). Ten ostatni specjalizuje się w
dialogu z chrześcijaństwem a zarazem jest znawcą i popularyzatorem
prawa noachickiego.18
W wymienionym dokumencie możemy zauważyć tę samą, co u rabina
Sacksa, specyficzną dwoistość w pojmowaniu prawa w zależności od tego,
czy znajdujemy się w czasach „normalnych” czy „mesjańskich”. Bowiem
w szóstym fundamentalnym stwierdzeniu „Dabru emet” stanowi, iż „ani
Żydzi ani chrześcijanie nie powinni być przymuszani do afirmowania
nauczania religijnego reprezentowanego przez wspólnotę przeciwną” niż
ich własna, a także wyraża pragnienie, by żadna ze wspólnot nie
egzekwowała władzy politycznej nad przeciwną, z tej racji, iż posiada
dokładniejszą interpretację Pisma (zgodną z prawdą ostateczną – przyp.
J.R.). Istnieje bowiem, zdaniem autorów deklaracji, ustanowiona przez
Stwórcę „nierozstrzygalna po ludzku różnica pomiędzy Żydami i
chrześcijanami”, która, jak głosi pierwsze zdanie akapitu, nie będzie
ustanowiona (przez żadną z przedmiotowych wspólnot), „aż do chwili,
kiedy Bóg zbawi cały świat, jak obiecał w Piśmie.”
Z powyższym można by się ostatecznie zgodzić, gdyby wszystkie religie
były wedle określenia rabina Sacksa „deterministyczne”, tzn. poddawały
się posłusznie woli Bożej. Jednak według tego samego Sacksa judaizm nie
jest religią „deterministyczną”, a raczej stanowi ona zaprzeczenie
religijnego i politycznego determinizmu. Czytamy w jednym z
komentarzy nt. jego wypowiedzi: „(...) chociaż Bóg być może stworzył
świat w stanie doskonałości, ludzkość dozwoliła, że Stworzenie stało się
niedoskonałe. A czyim zadaniem jest naprawić świat? Jest to zadaniem
29
istot ludzkich. Sacks pisze: „Bóg naucza, człowiek działa i obaj wspólnie
zaczynają zadanie tikkun olam, naprawiania i poprawiania świata.”19
Naród wybrany, uważający się za „partnera Boga w udoskonalaniu
świata”, pozwalający sobie dyskutować z Bogiem, a nawet się przeciw
Niemu w jakimś stopniu buntować, naród odrzucający w sposób
„rewolucyjny” świat taki jaki jest, naród uznający za swe powołanie
aktywnie przyspieszanie nadejście mesjasza - zdolny jest, jak już wiemy,
proklamować tikkun olam i dążyć do ustanowienia prawa noachickiego
na skalę globalną. W tej sytuacji, zwłaszcza z uwagi na ów skrajny „antydeterminizm” judaizmu, zgodzić się z formułą wyrażoną w 6.
stwierdzeniu „Dabru emet”, to wyrazić z góry zgodę na pełne
egzekwowanie władzy politycznej judaizmu wobec chrześcijaństwa, jeśli
tylko takowa zostałaby narzucona. To oznaczałoby także – poddać się
zawczasu
dobrowolnie
jurysdykcji
drakońskiego
żydowskiego
sądownictwa religijnego.
Potwierdzenie powyższych spostrzeżeń znajdujemy w omówieniu
wypowiedzi tegoż Davida Novaka, wygłoszonej w czerwcu 2000 r. na
konferencji poświęconej etyce przyszłości. Zdaniem Novaka: „asymetria
pomiędzy dwiema tymi tradycjami pokazuje, dlaczego żadna grupa nie
chciałaby, aby przeciwna strona miała nadrzędną władzę polityczną –
oznaczałoby to jej podrzędny status”. ‘Żadna [strona] nie może tolerować
drugiej jako „Izrael”’ 20. Z uwagi na powyższe Novak zaproponował na
wspomnianej konferencji, iżby unikać określania chrześcijaństwa i
judaizmu jako należących do rodziny „Izraela” a w zamian szukać tego, co
łączy obie religie podjąć „wspólne promowanie wartości etycznych
podnoszących wartość osobowości ludzkiej w walce z idolatrią
świeckości.”
Okazuje się, że dla Novaka, współ-inicjatora i architekta „Dabru emet”,
takim pomostem łączącym judaizm i chrześcijaństwo (i nie tylko
chrześcijaństwo) jest prawo noachickie: „Novak omawia prawo
noachickie jako najbardziej fundamentalne ze wszystkich wspólności
pomiędzy judaizmem a jakimkolwiek nie-żydowskim narodem na ziemi.
Akceptacja prawa noachickiego jest w rzeczywistości akceptacją prawa
naturalnego. Stosuje się ono do całego rodzaju ludzkiego. Żydzi mogą
bardzo dobrze widzieć w chrześcijanach te istoty ludzkie spoza narodu
Izraela, które zrozumiały te prawdy prawa naturalnego najlepiej.”21
Warto zauważyć, że proklamowane przez Novaka prawo noachickiego
jako prawo naturalne, tj. prawo obowiązujące wszystkich bez wyjątku
oznacza, iż przyznaje on, że doktryna „siedmiu przykazań noachickich”
zawarta w Talmudzie i rozwinięta przez Majmonidesa w Mishneh torah
30
jest dla Żydów ortodoksyjnych i nieortodoksyjnych podstawowym
standardem - głównym kryterium, według którego dokonują oni oceny,
które jednostki bądź wspólnoty mogą, albo nie mogą być uważane za
godne żydowskiego szacunku oraz które zasługują, by cieszyć się
szczęściem w przyszłym świecie razem z Żydami, a które będą z tego
szczęścia wykluczone. W konsekwencji - bez przyjęcia na siebie 66
przykazań judaistycznych wynikających z autoryzowanych przez judaizm
„siedmiu przykazań noachickich”, a bez ustanowienia noachickiego
opartego na Talmudzie prawodawstwa i sądownictwa 22 żaden nie-Żyd
nie będzie mógł cieszyć się szczerym, niezakłamanym szacunkiem
religijnego Żyda, ani zasługiwać w jego oczach na udział w przyszłym
świecie.
Przypomnijmy, że naruszenie prawa noachickiego, w jakimkolwiek
punkcie, nawet nieumyślnie, karane miałoby być śmiercią, natomiast
nadzór nad jego przestrzeganiem pełnić miałoby sądownictwo
noachickie, a według niektórych przedstawicieli rabinatu – również
specjalna „policja Tory” (Shotrim), która zajmowała by się wykrywaniem
przestępstw i w przypadku mniejszych wykroczeń - wymierzaniem kar
cielesnych bez angażowania w tym celu sądów.23 Jest to bezpośrednia
konsekwencja
utrzymywania
się
w
judaizmie
drakońskiego
majmonideańskiego prawodawstwa zawartego w kodeksie Mishneh
torah, opartego na jego doktrynie o nagrodzie i karze, którego to
prawodawstwa dodatkową cechą są podwójne kryteria stosowane do
Żydów i nie-Żydów.
Staje się więc zwolna jasne, w jakim celu chrześcijaństwo miałoby wyrazić
z góry zgodę na pełne egzekwowanie władzy politycznej judaizmu wobec
siebie. W tych warunkach „Dabru emet”, dokument mający decydować o
stosunkach pomiędzy chrześcijaństwem a judaizmem na przyszłość, akt
woli i intencji sprawiający w oczach chrześcijan wrażenie propozycji
jakiegoś przyszłego wieczystego przymierza pomiędzy obiema religiami,
jest pomimo wzniosłych gestów i uroczystych postanowień zaledwie
krokiem taktycznym, propozycją tymczasowego, kilkuletniego być może
współdziałania z judaizmem w walce ze światową „idolatrią świeckości.”
„Dabru emet” określa dość precyzyjnie, na czym to tymczasowe pokojowe
współistnienie pomiędzy judaizmem a chrześcijaństwem miałoby
polegać. Otóż strona przedstawiająca się jako żydowska (a formalnie nie
będąca nią z uwagi na brak akceptacji „Dabru emet” ze strony judaizmu
ortodoksyjnego), proponuje, iżby chrześcijaństwo nie było utożsamiane z
nazizmem. Oferując „nowe”, na pozór korzystniejsze podejście Żydów do
chrześcijan, „Dabru emet” wymusza równocześnie nowe koncesje
chrześcijańskie na rzecz strony żydowskiej, takie, jak stwierdzenie, że
31
„Żydzi i chrześcijanie akceptują moralne zasady Tory” (czyli zasady
Starego Testamentu, a przy okazji także talmudyczne podstawy
przymierza noachickiego, z którego wypływa całe noachickie
prawodawstwo – przyp. J.R.).
Co więcej, jak głosi omawiana deklaracja, „Żydzi i chrześcijanie uznają
jakoby stan „niezbawionego świata” (unredeemed world) wyrażający się
w utrzymywaniu się prześladowań, ubóstwa i ludzkiej degradacji i
nędzy.”
W tym miejscu musimy zaznaczyć, iż żydowska ortodoksja, m.in. w
osobie samego rabina Sacksa, choć w większości nie uznała i nie uznaje
„Dabru emet”, chętnie podejmuje ów motyw „niezbawionego świata”. 24
Czyni to tym chętniej, iż pozwala to insynuować, jakoby misja Chrystusa
na ziemi była daremna, a w związku z tym samo chrześcijaństwo
okazywałoby się niczym innym jak tylko dwutysiącletnią pomyłką
niemałej części ludzkości.
Ostatecznie więc, według reformistycznych autorów natchnionych księgą
Izajasza (Iz 2; 2-3), „wspólne” zasady etyczne Starego Testamentu oraz
„wspólne” oczekiwanie królestwa Bożego mają sprawić, iż „Żydzi i
chrześcijanie muszą pracować razem dla sprawiedliwości i pokoju” a
połączone ich wysiłki przyniosą spodziewane i wytęsknione królestwo
Boże” 25. Chociaż, jak przyznają autorzy deklaracji, „sprawiedliwość i
pokój należą ostatecznie do Boga.” (Kiedy to, jak już wiemy, możliwa ma
być i w pełni uprawniona przemoc polityczna, sądowniczo-prawna i
każda inna w stosunku do strony pokonanej, a więc nie cieszącej się u
Boga łaską ostateczną).
Podsumowując zatem zapisane pomiędzy wierszami „Dabru emet”
żydowskie postulaty: chrześcijaństwo, które abdykowałoby jako naród
wybrany, (już nie jako „nowy Izrael”, tym bardziej, że samo przyznało ex
implicite, że misja Chrystusa „nie powiodła się”), miałoby teraz pracować
ręka w rękę z judaizmem nad upowszechnieniem prawa noachickiego na
całym globie i nad ustanowieniem tą drogą królestwa bożego w
starotestamentalnym, ściśle judaistycznym sensie.
Można zaryzykować pogląd, iż pod takim podejściem, jaki
zaprezentowany został w tym jedynym bodaj publicznym dokumencie
pochodzącym ze „strony” żydowskiej, mogłyby podpisać się w zasadzie
wszystkie odłamy, nawet tak super-ortodoksyjny jak Chabad Lubavitch
rabina Schneersona. Toteż jeśli ortodoksyjny judaizm generalnie uchylił
się od podpisania „Dabru emet”, dokumentu tak dalece wątpliwego z
chrześcijańskiego punktu widzenia, to oznacza to tyle, iż uznał on, że
32
istnieją pewne dodatkowe przyczyny, dla których nie leży w jego
interesie, aby to czynić. Być może, zdaniem żydowskiej ortodoksji,
„Dabru emet”, dokonując wyraźnego rozróżnienia pomiędzy nazizmem
hitlerowskim a chrześcijaństwem, stawia chrześcijan w zbyt korzystnym
świetle. Utrudniłoby to w przyszłości ostateczne „należyte” osądzenie
chrześcijaństwa jako idolatrii a zarazem jako rzekomego źródła
hitleryzmu, względnie jego rzekomego bezpośredniego sojusznika. Jak
zobaczymy przy okazji omówienia poglądów rabina Shlomo Zevina,
podobne oskarżenie nie jest bynajmniej czysto hipotetyczne.
Podsumowując - program tikkun olam formułowany przez
reformistyczny judaizm w w duchu „Dabru emet” zbiega się w
zadziwiający sposób z celami ortodoksyjnego planu rabina Sacksa
budowy „świata pod suwerenną władzą Wszechmocnego”, w duchu
modlitwy aleinu, a równocześnie z założeniami chasydzkiego planu
rabina Menachema Schneersona, realizowanego przez ponad tysiąc
agend Chabad-Lubavitch na świecie oraz przez organizację żydowską o
nazwie Root & Branch (ang. Korzeń i Gałąź), korzystająca z
internetowych stron żydowskiej Unii Ortodoksyjnej. Kamieniem
węgielnym każdej z tych odmiennych nieco wersji tego samego planu
kształtowania przyszłości świata okazuje się być prawo noachickie, to
prawo, którego naczelnymi zakazami są zakazy idolatrii oraz
„bluźnierstwa Imieniu” Bożemu (w rozumieniu judaizmu).
Michael A Hofman II oraz Alan R. Critchley, stawiający sobie za cel m.in.
ujawnienie rzeczywistego stanowiska religijnego prawa żydowskiego w
stosunku do nie-Żydów (nazywanych przez Żydów goim, czyli poganami)
stwierdzają, że „Majmonides uważał w innej części Mishnah Torah, że
poganie nie są ludźmi: „Tylko człowiek, nie zaś naczynie może nabyć
nieczystość przez przenoszenie. (…) Ciało poganina jednakże nie przenosi
nieczystości przez rzucenie swego cienia... poganin nie nabywa cielesnej
nieczystości, i jeśli poganin dotyka, przenosi lub rzuca swój cień na ciało,
jest on kimś, kto nie dotyka go.”26
„Do czego jest ono [poganin] podobne? Ono jest jak zwierzę, które dotyka
ciało lub rzuca nań cień. I to odnosi się nie tylko do nieczystości cielesnej,
ale również do każdego innego rodzaju nieczystości: ani poganin ani
bydło nie są podatni na jakąkolwiek nieczystość.” (The Code of
Maimonides, vol. 10, translated by Herbert Danby, Yale University Press,
New Haven, 1954, pp. 8-9).
W konsekwencji: “Żyd, który zabił sprawiedliwego poganina nie jest
skazywany w sądzie na śmierć prawa. Jak mówi Wyjścia 21:14, ‘Jeśli
człowiek zamierza się przeciwko swemu bliźniemu i zabija człowieka z
33
premedytacją, oderwiesz go nawet od mego ołtarza i skażesz go na
śmierć.’ Ale poganin nie jest uważany za człowieka i co więcej, Żyd nie
jest skazywany za zabicie niesprawiedliwego poganina.” (Maimonides,
Mishneh Torah, Hilchot Rotze'ach 2:11)27
Jak pamiętamy, ultra-ortodoksyjny rabin Menachem Schneerson
nauczyciel duchowy Chabad-Lubavitch (jak również autorytet moralny
dla Senatu i Kongresu USA oraz czterech ostatnich prezydentów
amerykańskich) różnił się w tym punkcie z Majmonidesem, gdyż
posługując się metodą kabalistyczną wyprowadzał pochodzenie nieŻydów z trzech najniższych satanicznych sfer (sefirot). Na podstawie tej
doktryny rabin Schneerson mógł już bez przeszkód wydać swe orzeczenie
w sprawie zabijania życia nienarodzonego głoszące, iż Żydowi wolno
zabić nawet żydowski embrion, nie-Żyd natomiast (jako „pomocniczy” w
stosunku do Żydów) winien być skazywany na śmierć niezależnie od
pochodzenia embrionu. Na tej samej podstawie Yitzchak Ginsburgh,
uczeń i następca Schneersona, głosi teorię boskości żydowskiego DNA i
życia żydowskiego mającego jakoby posiadać „nieskończoną wartość” w
porównaniu do życia nie-żydowskiego.
Skądinąd staje się dla naszrozumiałe, dlaczego państwo Izrael tak
konsekwentnie nie uznaje po dziś dzień 1,2 milionowego ludobójstwa
dokonanego przez młodoturków na tureckich ormianach (chrześcijanach)
w przeddzień I wojny światowej, a więc na 30 lat przed hitlerowskim
planem zagłady Żydów jako ludobójstwa i zbrodni przeciwko ludzkości.
Bardziej zrozumiałe jest również, dlaczego Izrael tak uparcie uchyla się
od jakiejkolwiek odpowiedzialności, nawet tylko moralnej, za 100milionowy holocaust ofiar systemu komunistycznego na świecie,
twierdząc, że zbrodnie komunistycznych przestępców żydowskich, takich
jakie dokonał w Polsce Szlomo Morel, nie są zbrodnią przeciwko
ludzkości i uległy już przedawnieniu, w związku z czym prawo izraelskie
nie zezwala na ich ekstradycję.
W sytuacji, kiedy nie-Żydzi uznawani są co najwyżej jako rodzaj podludzi, trudno wyobrazić sobie, aby wyznawana przez nich religia cieszyła
się judaistycznym szacunkiem i poważaniem. Dodatkową przeszkodę w
stosunkach judaizmu z innymi religiami stanowi fakt, że jak pisze w swej
książce „Czy Żydowi wolno wierzyć w cokolwiek” Menachem Kellner,
profesor żydowskiej myśli religijnej Uniwersytetu w Hajfie: „Cała Tora, o
czym Majmonides niestrudzenie przypomina czytelnikom, obraca się
wokół bieguna odrzucenia idolatrii.”28
Jak wynika z pracy Kellnera, owo żydowskie „odrzucenie idolatrii” wiąże
się ściśle z doktryną Majmonidesa o nagrodzie i karze, na mocy której
34
Majmonides orzekał następnie karę śmierci dla wszelkiego rodzaju
„heretyków” i „bałwochwalców.” Zdaniem Kellnera, judaizm bez wiary w
nagrodę i karę byłby systemem niespójnym, a więc niekonsekwentnym.
Ponieważ stwierdzenia zawarte e pracy Kellnera rzucają istotne światło w
równym stopniu na stosunek judaizmu do innych religii jak i na relacje
zachodzące pomiędzy różnymi odłamami judaizmu, warto poświęcić
temu więcej uwagi, tym bardziej, iż powodem napisania wspomnianej
książki przez Kellnera stały się przypadki publicznego obrzucania się
przez rabinów wyzwiskami i grożenia sobie śmiercią. Kellnera zapewnia
więc, iż: nie jest „osobiście zainteresowany poddawaniem w wątpliwość
mądrości polityki nie domagania się ich [nie-ortodoksyjnych rabinów]
śmierci.”29 To wielce znamienne zastrzeżenie Kellnera świadczy dobitnie,
iż zagrożenie śmiercią z powodu stwierdzenia idolatrii czy herezji nie jest
w judaizmie problemem wydumanym czy też wyłącznie sporem
akademickim, ale zagrożeniem w pełni realnym, mimo iż nie koniecznie
ze skutkiem natychmiastowym.
Z książki Kellnera wynika niedwuznacznie, iż drakońskie, pochodzące z
XII w. przepisy i kryteria Majmonidesa w określaniu odstępstwa od
ortodoksyjnych 13 tu dogmatów, również przez niego sformułowanych,
zostały w mocy po dziś dzień, aczkolwiek wykonywanie kary w stosunku
do odstępców zostało po zburzeniu świątyni jerozolimskiej zawieszone.
Tym niemniej właśnie na ich podstawie dzisiejsi rabini ortodoksyjni
zwykli rzucać klątwy (herem) łącze się ściśle z zawieszoną wprawdzie, ale
jednak karą śmierci. Tymczasem według Kellnera, reprezentanta
ortodoksji, takie postępowanie ortodoksji w stosunku do nurtów nieortodoksyjnych nie powinno mieć miejsca. W tym kontekście możemy w
pełni docenić znaczenie uwagi poczynionej przez Kellnera podczas jednej
z internetowych dyskusji na ten temat. Kelner stwierdza m.in.:
„Argumentuję [w mojej książce], że dzisiejsza tendencja do etykietowania
nie-ortodoksyjnych Żydów jako heretyków lub teologicznych dewiantów
jest niefortunną i niekonieczną konsekwencją błędnego stosowania
majmonideańskich kategorii myśli [przestępczych]. Świadomie wybrałem
[poglądy] [r.] Davida Bleicha i [r.] Jonathana Sacksa, ponieważ są oni tak
liberalni w tym przedmiocie ja ty starając się znaleźć we współczesnym
głównym
nurcie
ortodoksji,
ale
są
uwięzieni
w
swoim
30
„majmonideanizmie.”
Na szczególna naszą uwagę zasługuje fakt, iż ultra-liberalistycznie
nastawiony Kellner opowiada się w swej książce swego rodzaju panjudaizmem, w szczególności zaś za tym, by złagodzić interpretację
przepisów Majmonidesa i by tym samym zakresem dopuszczalnej
religijnej tolerancji w judaizmie objąć nawet karaitów, nie uznających
35
Talmudu za świętą księgę; tych samych karaitów, których Majmonides
nakazywał z tego właśnie powodu zabijać „gdziekolwiek to możliwe” (bez
dobrodziejstwa procesu i po „należytym skarceniu”).31
Jeśli o chrześcijaństwo chodzi, nawet tak ultra-liberalistycznie
nastawiony Kellner wyklucza zdecydowanie chrześcijaństwo z udziału w
„żydowskim dziedzictwie” (co w czasach „mesjańskich” równoznaczne
jest z odmową prawa do istnienia). Zgodnie bowiem z Kellnerem:
„istnieją granice, do których ktoś może potwierdzać lub zaprzeczać i
wciąż pozostawać w obrębie żydowskiej wspólnoty. Zaprzeczanie jedności
Boga na przykład lub że Tora jest boskiego pochodzenia w pewnym
znaczącym sensie, lub głoszenie, że Mesjasz już nadszedł, są to
twierdzenia, które umieszczają takiego kogoś poza historyczną wspólnotą
Izraela. Nie chodzi o to, by mówić, że dana osoba jest technicznie
heretykiem, lub nie jest: to nie jest temat, o którym tu mowa – ale trzeba
mówić, że oni umieścili się poza najszerszymi granicami historycznego
żydowskiego konsensusu wspólnotowego.32 Tych Kellner proponuje
nadal karać tak, jak rodzice karzą „buntownicze dzieci”, czyli w języku
majmonideańskiego kodeksu – osoby wyłamujące się spod władzy
judaistycznego rabinatu.33
Jeśli więc najbardziej liberalni z całej ortodoksji judaistycznej, jak znany
nam rabin Jonathan Sacks, uznają za właściwe i w pełni zgodne z prawem
judaizmu określać swoich nieortodoksyjnych braci w wierze
talmudycznej mianem heretyków, z tym większą pewnością możemy
przewidzieć rzeczywisty stosunek judaistycznej ortodoksji [nie mówiąc o
ultra-ortodoksji] do chrześcijaństwa. Z tym większą uwagą należy donieść
się do opinii grupy specjalistów od prawa żydowskiego o nazwie MechonMamre: „Tora utrzymuje, że sprawiedliwi spośród wszystkich narodów
mają miejsce w Przyszłym Świecie. Ale nie wszyscy religijni poganie
zasłużą na życie wieczne za sprawą swej religii... I podczas gdy
chrześcijanie generalnie akceptują hebrajską Biblię jako pochodzącą od
Boga, wielu z nich (tych którzy akceptują tak zwaną boskość Jezusa) są
zgodnie z Torą bałwochwalcami, skazywanymi na śmierć i z pewnością
nie będą cieszyć się w Przyszłym Świecie.”34
Prawdopodobieństwo zaliczenia chrześcijaństwa do idolatrii potwierdza
definicja bałwochwalstwa sformułowana przez rabina Yoela Schwartza,
jednego z czołowych propagatorów prawa noachickiego, co najmniej od
1990 r. przewodniczącego komitetu wykonawczego ruchu noachickiego w
Jerozolimie. 35 Pisze on: „Judaizm zakazuje ustanawiania nowej religii,
jak to zostało wyjaśnione przez Rambama (Majmonidesa) (…): "Nie
wolno wam dozwolić im ustanowić nowej religii lub wyprowadzać
przykazań ze swej wiedzy...” 36
36
Z uwagi na to, że istnieje zarazem orzeczenie Majmonidesa w sprawie
Noachitów mówiące, że “nie jest nam dozwolone powstrzymywać dzieci
Noego, które pragną być wynagrodzone za wypełnianie prawa Tory”,
rabin Schwartz wyprowadza wniosek: „ustanowienie nowej religii
występuje nie wtedy, kiedy ktoś usiłuje osiągnąć stopień duchowej
doskonałości poprzez wypełnianie przykazań, które zostały nałożone na
dzieci Izraela”, jak to byłoby w przypadku prawa noachickiego, ale
”jedynie wówczas, kiedy osoba przychodzi i mówi, że Bóg nakazał jej
wypełnić takie a takie prawo.”37
Dodajmy, że według Majmonidesa “ktokolwiek dodaje przykazania do
istniejących lub odejmuje którekolwiek, lub kto błędnie interpretuje Torę
przyjmując, że jej przykazania nie powinny być rozumiane dosłownie, ten
jest z pewnością występnym szalbierzem i heretykiem.”38
Wynika stąd, iż Chrystus, Syn Boży, wchodzący w zasadniczy spór z
faryzeuszami na temat stosowania Prawa i Ustnej Tory, która zaprzecza
nierzadko Pisanej, ze swą proklamacją „nowych” przykazań z
równoczesnym łagodzeniem „starych”, w rzeczywistości zaś wskazujący,
w jaki sposób powinny być one wypełniane od samego początku, w pełni
mieści się w judaistycznej kategorii „założyciela nowej religii”, a tym
samym chrześcijaństwo lokowane jest w kategorii idolatrii w sensie
judaizmu.
Gretchen A. Shapiro w pracy „Siedem Przykazań Synów Noego.
Wprowadzenie” pisze z kolei: „Nie wydaje się jasne, czy niektóre czy
wszystkie formy chrześcijaństwa są idolatrią. Majmonides, w Hilchot
Avodat Kochavim (rozdz. 9), a także w jego Pismach do Jemenu, wydaje
się sądzić, że tak, równocześnie jednak powiada, że chrześcijaństwo ma w
Bożym planie do odegrania rolę „przygotowania drogi dla Mesjasza i dla
udoskonalenia całego świata.” 39
Warto zauważyć, że stwierdzenie Shapiro zawiera w sobie dwie
wypowiedzi: jedna z nich to prawna kwalifikacja chrześcijaństwa jako
idolatrii, druga zaś to wypowiedź teologiczno-filozoficzna. Różnica
pomiędzy obiema jest taka, iż to pierwsza z wypowiedzi, a nie druga, jest
obwiązująca przed sądem rabinicznym. Ponadto wypowiedź filozoficzna
nie tylko nie przeczy prawniczej, ale do pewnego stopnia nawet ją
wzmacnia, wskazując iż chrześcijaństwo jako etap pośredni, „zło
niezbędne” na drodze do królestwa bożego, po wypełnieniu swego
dziejowego zadania staje się zbędne a nawet szkodliwe.
Przede wszystkim ze wspomnianą już rozwiniętą przez Mojżesza
Majmonidesa doktryną o nagrodzie i karze nie jest do pomyślenia, aby
„występni” byli wynagrodzeni na równi ze „sprawiedliwymi”, nie zaś
37
przykładnie ukarani. Sięgnijmy więc ponownie do myśli samego
Majmonidesa. Stwierdza on w rozdziale Hilchot melachim swego
kodeksu Mishneh torah (w wersji nieocenzurowanej): „[Ostatecznie]
wszystkie czyny Jezusa z Nazaretu i Izmaelity [tj. Mahometa], który
powstał po nim, służą wytyczeniu drogi dla nadejścia Mesjasza i dla
udoskonalenia całego świata, [motywując narody] do służenia razem
Bogu, jak napisano [Sofoniasz 3,9] „Uczynię mowę narodów czystą, aby
wszyscy wzywali Imienia Boga i służyli mu w jednym celu.”40
Powyższą opinię Majmonidesa niemal w niezmienione formie prezentuje
inny komentator: „Przy końcu rozdziału 11. Hilchot melachim, w części
ominiętej przez cenzorów, [Majmonides] wyjaśnia, że błędne wierzenia
nie-Żydów są ‘jedynie w celu utorowania drogi dla Mesjasza (Melech
HaMoshiah)’. (...) żeby świat poznał pojęcie zbawiciela, wówczas, gdy
mesjasz przyjdzie, poganie dostrzegą, że byli wyprowadzani na manowce
i zaczną oddawać cześć jedynemu prawdziwemu Bogu [judaizmu].”
Bliższe informacje na temat oceny chrześcijaństwa przez Majmonidesa w
jego „Liście do Żydów w Jemenie” znajdujemy w jednym z
cotygodniowych
kazaniach
rabinicznych
Parashat
HaShavua,
komentujących księgę Liczb 22-25. Dowiadujemy się z nich, że „Koran
przerobił J.T (Jedyny Testament) zmieniając Izaaka na Izmaela, jako
wybranego przez Boga. (...) Rambam (List do Żydów w Jemenie)
dostrzega to podstawowe kłamstwo, zmieniające słowa samego Boga,
jako straszną stronę islamu, pomimo jego cudownego braku idolatrii (...),
dlatego Rambam chwalił średniowieczny Kościół za zachowanie
oryginalnego tekstu hebrajskiego, potępiając zarazem jego
ubóstwienie człowieka [Jezusa] i oddawanie czci figurom.”
Według powyższego komentarza zatem chrześcijaństwo to idolatria,
islam zaś – to fałszerstwo słowa wypowiedzianego osobiście przez Boga.
Widać stąd, że sytuacja prawna chrześcijaństwa we współczesnych
interpretacjach halachicznych nader często waha się pomiędzy herezją a
idolatrią. Dzieje się tak nie bez powodu, bowiem jak świadczy o tym
artykuł „Majmonides o judaizmie i innych religiach” publikowany przez
ten sam Instytut Studiów Chrześcijańskich i Żydowskich, który
upowszechnia deklarację „Dabru emet”, wszystkie powyżej przytoczone
opinie stanowią swego rodzaju dalece eufemistyczne omówienia
rzeczywistego stanowiska Majmonidesa, mające zaciemnić faktyczny stan
prawny. Tymczasem Majmonides stwierdzał nader jednoznacznie, tak
jednoznacznie, że bardziej już nie można, mianowicie: „Wiedz, że ten
naród chrześcijański, który głosi mesjanistyczne roszczenie we
wszystkich ich różnych sektach, wszyscy oni są bałwochwal-cami. Jest dla
nas zabronione mieć z nimi do czynienia podczas wszystkich ich świąt. I
38
wszystkie ograniczenia Tory dotyczące bałwochwalstwa dotyczą ich...
Postępujemy z nimi, jak postępowalibyśmy z bałwochwalcami podczas
ich świąt.”41
Przypis oryginalny odsyła w tym miejscu do Commentary on the Misnah:
Avodah Zarah 1.3, ed. Y. Kafih (Jerusalem, 1965), 2:225. Patrz także
tamże., 1.4, p. 226; MT: Avodah Zarah, 9.4 (pełny tekst w Commentary
on the Mishnah, Kafih’s edition, 2:225, n. 10). Avodah Zarah znaczy po
hebrajsku “idolatria.”
Skoro już mowa o postępowaniu judaizmu z idolatrią, należy koniecznie
dodać, że we wspomnianym już kilkakrotnie rozdziale kodeksu Mishneh
torah o pełnym tytule Hilchot melachim u’milchamoteihem 42 (hebr.
Prawo Królów [Pomazańców] i Ich Wojen), Majmonides zawarł przepisy
dotyczące wojen z narodami nie-żydowskimi, nieprzydatne w
„normalnych” czasach, niezbędne natomiast w czasach mesjańskiej
świętej wojny z tymi narodami. W szczególności Hilchot melachim 8-10
zawiera
dokładne instrukcje
Majmonidesa
dotyczące prawa
noachickiego, mające pod karą śmierci obowiązywać wszystkich nieŻydów bez wyjątku, natomiast Hilchot melachim 11-12 – warunki, jakie
winny być spełnione, aby można było uznać z punktu widzenia prawa
żydowskiego nadejście mesjasza.
Konsekwencje prawne wynikające ze stwierdzenia idolatrii w czasach
mesjańskiego procesu „udoskonalania świata”, są więc dokładnie
określone: „Rambam [Majmonides], w Hilchot melachim mówi, że ‘nieżyd, który czci fałszywego boga podlega [karze śmierci], chyba, że robi to
w akceptowany sposób’. ‘Nie-żyd skazywany jest z powodu każdego
rodzaju obcej wiary, którą żydowski sąd uzna za zasługującą na karę
główną.”43
W rozdziale Malachim 8:9 Majmonides ma też postanawiać, iż
„schwytana kobieta, która nie porzuci idolatrii po 12 miesiącach, ma być
poddana egzekucji, podobnie jak każdy poganin, który nie akceptuje
Siedmiu Praw”. „...kiedy władza Żydów jest silna”44
Ponadto, według Majmonidesa nie tylko jednostki podlegają
przymusowej konwersji na prawo noachickie, ale także całe społeczności i
narody. Naród (nie-żydowski) nie podlegający naszej jurysdykcji (tahaht
yadeinu) będzie celem żydowskiej świętej wojny.45 Dotyczy to zapewne
również całego „narodu chrześcijańskiego.”
XII-wieczne wytyczne Majmonidesa rozwija twórczo XX-wieczny
„żydowski
lider”
Menachem
Mendel
Schneerson
orzekając
autorytatywnie, że „Prawa Tory mają być przestrzegane przez wszystkich
39
nie-Żydów. Ci, którzy przestrzegają ich nie przechodzą konwersji, ale
raczej stają się przestrzegającymi prawa „Noachitami”. Rambam jednak
orzeka, że Izmaelici dnia dzisiejszego muszą być poddani obrzezaniu na
ósmy dzień, ponieważ zostali zmieszani z Keturytami, potomkami
Abrahama, od których wymagane jest obrzezanie na czas (Mishneh
Torah, Hilchot Melachim Milcamoteihem, 10:8).” 46 W rezultacie wszyscy Noachici winni być obrzezani, nie stając się przy tym bynajmniej
Żydami.
„Jak objaśnił Lubavitcher Rebbe, "Rola całego narodu żydowskiego i
kosmiczny powód dla jego rozproszenia po całym świecie jest związany z
procesem 'tziruf,' rafinacji [wykańczania, doprowadzania do
doskonałości]. Niemniej w obecnej erze ten proces został zakończony.
Zapożyczając określenie od poprzedniego Rebbe, “wypolerowaliśmy już
guziki i zakończyliśmy zadanie udoskonalania świata...” W ten sposób
osobiste przestrzeganie przykazań przez Żydów doprowadziło
wysubtelnienia nie-Żydów do tego stopnia, że mogą oni obecnie przyjąć
całe przesłanie Tory i wszystkie odnoszące się do nich przykazania, w
pełni porzucając wszystkie inne religijne przekonania i praktyki. (Jak to
jest wymagane przez Torę; Hilchot Melachim, Op cit., 10:9).”47
Judaistyczne roszczenie objęcia własną jurysdykcją wszystkich
pozostałych narodów funkcjonuje w prawie żydowskim nie tylko jako
teoria, ale coraz częściej pojawia się w całkiem współczesnym
orzecznictwie halachicznym. Odwieczna walka Izraela z idolatrią i z
„obcymi bogami” zaczyna przybierać u niektórych rabinów po II wojnie
światowej postać rozliczania narodów „bezczynności” narodów m.in.
podczas hitlerowskiego programu zagłady. Wspomniany wcześniej Rabin
Shlomo Zevin (Leor Hahalacha, Jerozolima 1956, s.150-57) orzekł
jeszcze w połowie lat 50. ubiegłego stulecia, że wersety księgi Abdiasza
1:11-13 [nakazują] karać królestwo Edomu za pozostawanie w milczeniu,
kiedy Izrael był niszczony.”48 Co więcej, pogląd Zevina nie jest to
odosobniony, bowiem według względnie niedawnych opracowań z 1990 r.
„rabin Yehuda Shaviv (Betzer Eviezer, Ztomet 1990 s. 96-99) zdaje się
konkludować, że większość autorytetów zgadza się z orzeczeniem Shlomo
Zevina.”49
Warto zaznaczyć, iż cała dyskusja nad wspomnianym orzeczeniem rabina
Zevina dotyczącym bezczynności „królestwa Edomu” wobec „niszczenia
Izraela” pojawia się w komentarzach dotyczących judaistycznego
prawodawstwa regulującego kwestie prowadzenia wojny przez „naród
wybrany.”
40
Nieprzypadkowo zresztą, jeśli wziąć pod uwagę literalne przesłanie
Abdiasza:
„Czyż nie stanie się w owym dniu - wyrocznia Pana - że wygubię
mądrych z Edomu i zrozumienie z góry Ezawa? I porażeni zostaną
mocarze twoi, Temanie! Albowiem wycięty zostanie [wszelki]
człowiek z góry Ezawa - z powodu zbrodni. Z powodu gwałtu
wobec brata twego, Jakuba, okryje cię hańba i wycięty zostaniesz
na wieki. W dniu, gdy stanąłeś przeciwko niemu, w dniu, gdy
wrogowie w niewolę brali jego wojska, a cudzoziemcy wkraczali
w jego bramy i o Jerozolimę los rzucali - także ty byłeś jak jeden z
nich.” (Ab 1;8-11)
Pojawiający się w uzasadnieniu orzeczenia rabina Zevina Edom pokonany, zniszczony i wykorzeniony na wieki - ma dłuższą tradycję,
występuje bowiem m.in. w Hilchot melachim Majmonidesa 11;1 również
w odwołaniu do księgi Abdiasza (Ab 1;21) „I wkroczą ocaleni na górę
Syjon, aby sądzić górę Ezawa. I będzie dla Pana królestwo! 50
Kto zalicza się do „królestwa Edomu”? W interpretacji rabinów ChabadLubavitch, którzy również powołują się na Abdiasza 1,21, istnieją dwie
siły: naprawy (Tikkun) i chaosu (Tohu), ducha i materii, prawa i żądzy,
oraz dwa odpowiadające im przeciwstawne obozy Judy i Rzymu. Mają się
one zetrzeć ze sobą w ostatecznej walce w dniu, kiedy „ocaleni wstąpią na
górę Syjon sądzić górę Ezawa.”51
Te sam styl manicheistycznego myślenia odnajdujemy w odpowiedzi
pewnego rabina (prawdopodobnie o nazwisku M.Hirsch), który na
zwróconą przez respondenta uwagę, że Abdiasz (Ab 1;18) nie zapowiada,
że „nie będzie żadnej pozostałości po domu Ezawa”, odpowiada,
powołując się na Talmud (A.Z. 10b), że: „To odnosi się tylko do tych,
którzy postępują jak Ezaw”.52
„OCALENI są wielkimi nauczycielami, którzy będą „sądzić” – chronić
Ezawową Cywilizację Zachodnią (oryg. ang. Esavian Western
Civilization) od jej największych błędów; będą oni nauczać ich Bożego
Objawienia [objawionego] Żydom, ustanawiając Jego suwerenność –
I KRÓLESTWO BĘDZIE BOŻE” 53 – objaśnia autorytatywnie rabin.
Dla uzupełnienia obrazu dodajmy, iż Talmud A.Z. 10b to Avodah Zarah
(Idolatria) 10b, co wskazuje, że przepis Talmudu, na które powołuje się
rabin, dotyczy kwestii bałwochwalstwa. Możemy przeto być niemal
pewni, iż największym „błędem”, przed którym „ocaleni” wielcy
nauczyciele będą chronić „Ezawową Zachodnią Cywilizację”, będzie wiara
w Jezusa Chrystusa.
41
Istnieje również inna wskazówka, jak aktualnie, zgodnie z najnowszymi
trendami w judaizmie należy interpretować określenie „Edom”. 24
października 2001 r. w Jerozolimie miała miejsce IV konferencja nt.
prawa noachickiego. Tytuły kolejnych wystąpień rabinicznych
koreferentów na tej konferencji pozwalają jednoznacznie zidentyfikować
Izrael jako Izaaka, kraje islamskie jako Izmaela, zaś „chrześcijański
Zachód” – Ezawa. 54
„Czy aktualny konflikt pomiędzy Izmaelem a Ezawem jest Wojną Goga i
Magoga? – zastanawiać się miał publicznie w półtora miesiąca po ataku
na Manhattan wspominany tu już dwukrotnie przewodniczący światowej
egzekutywy noachickiej, rabin Yoel Schwartz. Nie udało się niestety
ustalić, jakie były końcowe konkluzje rabina Schwartza, jednak samo
umieszczenie krajów islamu oraz chrześcijańskiego Zachodu w
kontekście wojen Goga i Magoga posiada określone z gruntu negatywne
znaczenie: staje się w rzeczywistości wstępem do rozważań na temat
rychłego upadku Izmaela - państw muzułmańskich i Ezawa – państw
chrześcijańskiego Zachodu.
Przypomnijmy, że według księgi Ezechiela (Ez 38) Gog z kraju Magog,
wielki książę kraju Meszek i Tubal oraz skupieni wokół niego zbrojni
Persowie, Kuszyci, Libijczycy, „Gomer i całe jego wojsko”, mieszkańcy
Torgamy i całe jego wojsko, oraz inne rozliczne ludy są śmiertelnym
przeciwnikiem ludu zebranego spośród wielu narodów pogańskich i
sprowadzonego na góry Izraela, wrogiem, przeciwko któremu sam Bóg
nakazuje w swoim imieniu prorokować Ezechielowi. „Przy końcu dni”
Bóg miałby sprowadzić całą tę pogańską siłę „do kraju mojego po to, by
poznały Mnie pogańskie ludy, gdy na twoim przykładzie, Gogu, okażę
moją świętość przed ich oczami” (Ez 38;16), a wówczas „w dniu, w
którym przybędzie Gog do kraju Izraela - wyrocznia Pana Boga - gniew
mój we Mnie zapłonie.” (38;18) „tak okażę się wielkim i świętym, tak
ukażę się oczom wielu narodów: wtedy poznają, że Ja jestem Pan"
(38;23).
Ten wielce sugestywny obraz ostatecznego upadku odwiecznych wrogów
Izraela wypowiedziany ustami samego Boga niejednokrotnie w
przeszłości sprawiał, iż pytanie o to, czy nadchodzi czas wojny Goga i
Magoga był stawiane było przez różne pokolenia rabinów. Jak świadczy
książka Martina Bubera „Gog i Magog. Kronika chasydzka” 55, pytanie to
zadawali sobie między innymi również rabini Europy przełomu XVIII i
XIX w., upatrując w zamęcie wojen napoleońskich, zwłaszcza w
napoleońskiej krucjacie przeciwko papieżowi i państwu kościelnemu,
„bólów porodowych”, mających zgodnie z kabalistyczną tradycją
42
towarzyszyć „narodzinom” mesjasza. Jak widać –ożywia wyobraźnię
rabiniczną również obecnie.
Znawca kabały i gnostycyzmu judaistycznego Gershom Scholem pisał w
swoim „Mistycyzmie żydowskim”, iż rokiem odkupienia Izraela i rokiem
przełomowym dla tikkun olam miał być według żydowskich kabalistów
rok 1492, choć jak wiadomo stał się on rokiem upadku Grenady i
wypędzenia Żydów z królestwa Kastylii i Aragonii.
Pomimo katastrofalnego pogorszenia sytuacji życiowej Żydów, przeżyte
dopiero co bolesne doświadczenie nie skłoniło ich rabinicznego
przywództwa do zarzucenia dążeń do przyspieszenia nadejścia mesjasza,
ale wręcz przeciwnie – jeszcze bardziej zmobilizowało do działania.
Przypomnijmy, iż zgodnie z tradycją rabiniczną (wydatnie wzmacnianą
odpowiednią interpretacją tekstu księgi Ezechiela), zanim nastanie pokój
mesjański, będzie miał miejsce na świecie wzrost antysemityzmu. Według
tej logiki, im większe „bóle porodowe” towarzyszące „narodzinom
mesjasza”, tym pewniejsze jego rychłe nadejście. Z tym tylko, iż „bóle”
mesjanistyczne z okresu upadku Grenady zostały sprowokowane m.in.
przez pisma ulotne, w których panujący w Hiszpanii katolicyzm określany
był jako bałwochwalstwo.
W rezultacie po upadku Grenady propaganda mesjańska wymierzona
przeciwko narodom i religiom w krajach zasiedlenia przez Żydów nie
tylko nie uległa kompromitacji, ale w paradoksalny sposób znalazła w
oczach żydowskich metodę swego dalszego uprawomocnienia. Już na
wygnaniu tedy były podskarbi króla portugalskiego Alfonsa V a potem
Ferdynanda hiszpańskiego „Izaak Abarbanel skodyfikował mesjańską
doktrynę judaizmu” oraz pojawiają się „liczne pisma ulotne i broszki,
homilie i inne apokaliptyczna pisma propagandowe, w których
reperkusje hiszpańskiego kataklizmu uzyskują najsilniejszy wyraz” i w
których dochodzi do głosu „rozpaczliwe nieomal pragnienie podkreślania
i zachowania odkupieńczego charakteru tej katastrofy.”56
Ponownie więc, jak już wielokrotnie bywało, okazało się, że „im gorzej”
dla Żydów, tym dla Żydów „lepiej.” Abrabanel wkrótce „zapowiedział, że
brzask doby mesjanicznej nieodzownie zaświtać musi r. 5263 od
stworzenia świata (1503), a jej urzeczywistnienie nastąpi w jakie cztery
lat-tygodnie (4 razy po 7 lat) potem po upadku Rzymu.”57 Okres
pierwszych 30 lat XV w. wskazany przez „przepowiednię” Abrabanela
obejmuje, zapewne nieprzypadkowo: pierwszy okres reformacji w
kościele katolickim, zagrożenie dla całej Europy ze strony tureckiej,
wreszcie, usadowienie się w Rosji na przełomie wieków tzw. sekty
judaizantów
wśród
wyższego
duchowieństwa
prawosławnego
43
(metropolita Aleksis) oraz wśród rodziny carskiej (Elena – matka
następcy tronu).58
Widać z powyższego, iż niepowodzenia polityki mesjańskiej nie muszą
koniecznie dowodzić braku jej związku z wydarzeniami na świecie.
Według Scholema, żydowska mistyka kabalistyczno-mesjańska,
ograniczająca się początkowo do nielicznych wtajemniczonych,
doprowadza najpierw do „emocjonalnej” rewolucji, a następnie do
„aktywności całej wspólnoty” – czyli działalności zwróconej przeciwko
nie-żydowskiemu otoczeniu pod hasłem „naprawy świata”. Kabała
żydowska stanowi środek „przyspieszania kataklizmu światowego,
przyspieszanie „końca”, który następuje wskutek jednoczesnego
urzeczywistniania tej drogi przez wiele pojedynczych osób”59, bez
konieczności zawiązywania spisku powszechnego. „To, co przedtem
określano delikatnym, wstrzemięźliwym pojęciem tikkun (naprawa,
ulepszenie, przywrócenie pierwotnego kształtu), teraz jawi się jako
skuteczny oręż zdolny zdruzgotać siły zła, czyli spowodować nadejście
odkupienia.”60
Opinię tę w znacznej mierze potwierdza Martin Buber w książce „Gog i
Magog”, której akcja rozgrywa się na ziemiach polskich w epoce
napoleońskiej. Zgodnie z Buberem jedni rabini widzieli upragnionego
Goga z krainy Magog, który doprowadzi co rychlej do Armageddonu i
czasów mesjańskich w osobie Napoleona, inni zaś w carze rosyjskim Nie
mogąc dojść do porozumienia, komu pomagać, a komu przeszkadzać,
rabini, „synowie Najwyższego”, widząc, że ich działania bywają
wzajemnie sprzeczne, zawarli w końcu przymierze, iż wszyscy oni,
niezależnie od swych przekonań, będą „zagęszczać gęstwinę wydarzeń”,
oraz czuwać, by się ta gęstwina „nie rozluźniła.” 61
Dzisiejszy prawdziwy zalew pism apokaliptycznych i kabalistycznych, jaki
daje się między innymi obserwować w internecie, staje się bardziej
zrozumiały w świetle opinii Gershoma Scholema, który pisał:
"mesjanologia w zasadzie będąca dotychczas sprawą apologetów, staje się
na jakiś czas kwestią propagandy – aktywnej i agresywnej.”
Najważniejszym jednak zajęciem mistyków jest, zdaniem Scholema,
praktyczna „apokaliptyka” – „uruchomianie i wzmacnianie wszelkich sił
wywołujących i przyspieszających paroksyzm „końca””, wywoływanie
„bólów porodowych epoki mesjańskiej, w której historia wypełnia się,
albo (...) załamuje się.” 62
Jest więc dość prawdopodobne, że mamy współcześnie do czynienia z
podobnym jak na początku XIX w. mesjanistycznym zagęszczaniem
„gęstwiny wydarzeń” przez różne nurty i pobudzania przez nich wojen,
44
czyli „bólów porodowych”, zapowiadających erę mesjańską. Zwolennicy
realizacji judaistycznego tikkun olam różnią się one między sobą, jak już
wcześniej stwierdziliśmy, niewiele więcej, niż sposobem werbalnego
uzewnętrzniania swoich ambitnych zamierzeń. Wspólną cechą przeszłych
prób naprawiania świata, jak i obecnej, było i jest publiczne nazywanie
Kościoła Chrystusowego bałwochwalczym.
Nie wykluczone więc, iż analogicznym co Napoleon Gogiem z krainy
Magog, mającym według kabalistów spod znaku prawa noachickiego
doprowadzić do kolejnego w historii „Armageddonu”, jest obecnie dla
żydowskich mesjanistów George W. Bush, przywódca „Ezawowej
Cywilizacji Zachodniej ”. Podjęta przez niego „krucjata” wymierzona
głównie w kraje muzułmańskie rodzi niepłonne nadzieje szeregu
przedstawicieli judaizmu, z rabinem Schwartzem i Jonathanem Sacksem
włącznie, iż doprowadzi to do ostatecznej rozprawy z islamem, i nie tylko
z islamem. Aby przekonać się o tym, wystarczy choćby zapoznać się z
wystąpieniem rabina Jonathana Sacksa na światowym forum Komisji ds.
Globalizacji mającym miejsce w londyńskiej School of Business
zatytułowane “Rozbrojenie religii światowych” z dnia 4 grudnia 2001 r.63
Zauważmy - w niespełna trzy miesiące po 11 września 2001 r.
Rabin Sacks zaczął swe wystąpienie znanym nam już motywem religijnej
tożsamości. „Religie (…) formują grupową tożsamość. To jest dokładnie
to, co stanowi o ich dzisiejszej potędze. Polityka dwudziestego wieku była
polityką ideologii. Polityka dwudziestego pierwszego wieku jest polityką
tożsamości. Sam proces tworzenia „Nas” obejmuje tworzenie „Ich” –
narodu innego niż my, narodu „spoza nas”, niewiernego, niezbawionego,
znajdującego się poza kręgiem zbawienia. Oto dlaczego w samym
procesie tworzenia wspólnoty w jej granicach, religie mogą tworzyć
konflikty ponad tymi granicami. Oto dlaczego mogą one uzdrawiać lub
ranić, naprawiać lub niszczyć.”
Znając bliżej doktrynę rabina Sacksa z jego orędzia „Tikkun olam”, wiemy
już, że według niego są takie religie, mówiąc po prostu - „idolatrie”, które
mogą tylko ranić i niszczyć, jest jednak również taka religia, która może
wyłącznie uzdrawiać i naprawiać świat w drodze tikkun olam. Nie wiemy
tylko jeszcze, co rabin Sacks proponuje zrobić, aby „rozbroić światowe
religie”, neutralizując wpisane w nie „destrukcyjne” właściwości...
„Co pozwala religii wyjść poza ten [destrukcyjny] scenariusz? Jedynie
głęboki wewnętrzny kryzys” – odpowiada rabin Sacks, podając dwa
„klasyczne” jego przykłady. Pierwszy z nich to podbój Jerozolimy przez
Rzymian i zniszczenie drugiej świątyni jerozolimskiej, co pozbawiło
judaizm ziemi suwerenności oraz władzy i zmusiło, by „stał się religią
pokoju”, za jaką wciąż jest podawany (oryg. - as it is still called on to be).
45
Drugi podany przez rabina Sacksa przykład „głębokiego kryzysu
wewnętrznego” miał miejsce w szesnastowiecznym chrześcijaństwie,
który wyniknął, zdaniem Sacksa, „z wojen religijnych, które
pokiereszowały oblicze Europy po reformacji” i który doprowadził do
znalezienia „podstawy wiedzy niezależnej do Kościoła”, do Oświecenia,
do rozwinięcia metod rządzenia i sprawowania władzy niezależnej od
Kościoła i wreszcie do rozwoju świeckiego państwa narodowego.”
Co więc, zdaniem Sacksa, wynika z powyższych przykładów? Wynika jego
zdaniem to, iż w obu wypadkach „dzieje się coś zewnętrznego względem
danej religii, co oddziela religię od władzy”. Jest to, jak twierdzi Sacks,
„decydujący moment w życiu wszystkich religii, kiedy wydarzenia
zmuszają je do uznania, że prawda nie może być narzucona siłą. Może być
ustanowiona tylko przez żywy przykład. Z wewnętrznego kryzysu pojawia
się nowy ład, który pozostawia przestrzeń dla autonomicznych obszarów
politycznych, i kiedy to dokonuje się, wówczas religia jest rozbrojona” –
twierdzi rabin Sacks.
Biorąc pod uwagę, iż zarówno okres bezpośrednio poprzedzający
reformację jak i Oświecenie związane były z żydowskim tikkun olam, co
sam Sacks w tym drugim przypadku przyznał, owo „coś zewnętrznego”
jawi się jako judaistyczna aktywna ingerencja w przełomowe dla całej
Europy momenty, czynne angażowanie się w rewolucje, zbrojne konflikty
i wojny, w „rozbrajanie” europejskiego chrześcijaństwa.
Bliższy związek pomiędzy tikkun olam a wojnami i rewolucjami wyłania
się z artykułu rabina Arthura Waskowa „Miecz i pług jako narzędzia
tikkun olam.” 64 Do listy kolejnych napraw świata należałoby zatem dodać
również przynajmniej nie wspomnianą słowem przez Sacksa rewolucję
komunistyczną 1918 w roku w Rosji, oraz lewacko-anarchistyczną rewoltę
1968r.,65 jak wiadomo bezpośrednio odpowiedzialną za współczesny, nie
islamski bynajmniej, wkład do rozwoju doktryny i praktyki stosowania
terroru opartych o zasadę: cel uświęca środki.
Tezy Sacksa o narodzie żydowskim jako wyłącznej, pogrążonej jedynie w
modlitwie ofierze prześladowań, nie biorącej udziału w wydarzeniach ani
nie współodpowiedzialnej za przelew krwi, a zwłaszcza o judaizmie jako
wyłącznie „pokojowej” jakoby od dwóch tysięcy lat religii, okazują się
oparte na dość wątpliwych podstawach.
Powstaje ponadto pytanie: o jaki „nowy ład” i jakie „inne autonomiczne
obszary polityczne” wspominane przez Sacksa może chodzić w przypadku
nowego tikkun olam, ogłoszonego przez niego osobiście przed pięciu
laty? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie należy sięgnąć do wywiadu
rabina Sacksa „Żydowska tożsamość – koncepcja narodu wybranego” z 8
maja 2001 r. Rabin Sacks powiedział wówczas w kontekście wojen
46
Jozuego po wejściu do ziemi obiecanej i narzucania przymusem judaizmu
innym narodom: „Według Majmonidesa narodowi żydowskiemu nie jest
dozwolone prowadzić wojny z nikim, nawet z siedmioma narodami. Co
musimy najpierw zrobić, to zaoferować pokój. Dopiero jeśli pokój zostaje
odrzucony, jesteśmy uprawnieni prowadzić wojnę.”66
Dodać należy, że w tym miejscu Sacks zdaje się wyrażać aprobatę dla
metody zaprowadzania pokoju jaką zastosował Jozue jako słuszną w
odniesieniu do obecnej sytuacji na Bliskim Wschodzie i na świecie.
„Kiedy pierwszy raz czytałem to u Rambama [o wojnach Jozuego] wiele
lat temu, myślałem, że to jest szalone. Jednak niestety, wydarzenia
ostatnich ośmiu czy dziewięciu miesięcy pokazały, że to nie jest szalone.”
W konkluzji rabin Sacks stwierdził: „Narody odbierają to jako strasznie
niemiłe zawierać z nami pokój, ponieważ jesteśmy inni. Ponieważ my nie
przynależymy. Nie przynależymy do chrześcijańskiej Europy a teraz nie
przynależymy do islamskiego Bliskiego Wschodu. I muszę powiedzieć –
myślę, że powiedziałem to w Dniu Holocaustu – kraj, region, w których
nie ma przestrzeni dla [naszej] inności, nie ma też w nim miejsca dla
ludzkości.”
Zawarty powyżej „imperatyw kategoryczny” polegający na uzależnieniu
prawa do miejsca wśród ludzkości od uczynienia przestrzeni narodowi
„innemu od innych”, narodowi, któremu „nie wolno prowadzić wojny” a
jedynie prowadzić... pokój, należy odnieść do planu Sacksa rozbrojenia
wszystkich religii światowych.
Zauważmy w tym celu trzy rzeczy na raz. Po pierwsze – zdaniem Sacksa
religia jest „rozbrojona” wtedy, kiedy przydarza jej się katastrofa na skalę
dziejową, kataklizm wstrząsający samymi jej posadami, jak w przypadku
chrześcijaństwa reformacja, która między innymi dokonując
woluntarystycznego nawrotu do Starego Testamentu, otwarła cały
łańcuch wojen religijnych w XVI i XVII w. W przypadku judaizmu
wymieniona przez Sacksa katastrofa była jeszcze dotkliwsza. Jak bowiem
pisze jeden z przedstawicieli tej religii o zburzeniu świątyni jerozolimskiej
w 70 r. n.e. przez Rzymian „jednym strasznym kłębem dymu Rzymianie
zniszczyli cały żydowski proces oddawania czci: nie ma Świątyni, nie ma
oddawania czci, nie ma możliwości komunikowania się z Bogiem. Nie ma
możliwości osiągnięcia Bożego wybaczenia. Nie ma możliwości udziału z
Bogiem.”
Tego rodzaju kataklizmy miałyby zatem, zdaniem rabina Sacksa, torować
obecnie drogę do „rozbrojenia” światowych religii.
Po wtóre - zauważmy, że owo „rozbrojenie religii światowych” nastąpić
miałoby w wyniku swego rodzaju powszechnego, globalnie
47
kontrolowanego coraz większego rozdziału „kościoła” (Cerkwi, Meczetu
itd.) od państwa. A zatem również tego wszystkiego, co się z tym
rozdziałem wiąże: marginalizacja wpływu religii na życie narodów i
państw ich naturalnego oddziaływania, postępujące zeświecczenie,
sprowadzenie spraw religii wyłącznie do sfery prywatności, utrata
tożsamości religijnej i narodowej, ateizm, relatywizm i indyferentyzm –
wszystkie te zjawiska, które sam judaizm na swoim własnym obszarze
określa jako śmiertelne zagrożenia dla własnej tożsamości i swego
istnienia. Co więcej - zjawiska, którym judaizm, jak się zdaje, zamierza
zaradzić przy pomocy uformowania „nowej” tożsamości i nowej jedności
żydowskiej wymagającej mniej czy bardziej otwartej wojny z wrogiem
zewnętrznym.
Po trzecie wreszcie – o czym się nagminnie zapomina – w judaizmie, w
jak żadnej z istniejących religii, warstwa kapłańsko-duchowna tj. rabinat
jest zarazem warstwą polityczną, przywódczą, samym ucieleśnieniem
syntezy władzy religijnej z władzą polityczno państwową. Talmud, jak
głosi sam rabin Sacks, jest fundamentalnym aktem politycznym
konstytuującym naród żydowski, prawo talmudyczne zaś „płomieniem”,
zaś rabini - strażnikami tego „płomienia.”
Wniosek wypływający z powyższych spostrzeżeń jest w zasadzie tylko
jeden: wszystkie religie światowe mają w imię pokoju światowego i w
myśl doprowadzonych do absurdu multi-kulturalistycznych dogmatów
(popieranych przez judaizm) rozbroić się, wyzbyć się swych
dotychczasowych funkcji i należnych praw i przywilejów, zrezygnować z
troski o swoją tożsamość, wycofać się z przestrzeni społecznej i
publicznej, de facto abdykować. Mają one zarazem uczynić czynić miejsce
dla bliżej nieokreślonych „autonomicznych obszarów politycznych” - w
tym zwłaszcza miejsce dla narodu żydowskiego nie zamierzającego być
już dłużej „takim samym jak inne” narodu oraz dla jego religii i jego
prawa religijnego nie zamierzających być „taką samą jak inne” religie czy
inne prawa religijne.
Wszystkie tedy religie światowe mają według planu rabina Sacksa
„rozbroić się”; wszystkie z wyjątkiem judaizmu. Jedynie bowiem judaizm,
jako religia i jako prawo „wybrane” jakoby przez Boga, judaizm
odrzucający programowo zasady multi-kulturalizmu w stosunku do
samego siebie które zaleca innym religiom, ma pozostać religią
uzbrojoną. I to uzbrojoną potrójnie: po pierwsze – religią uzbrojoną w
uprawnienia władzy państwowo-narodowej, po drugie - uzbrojoną w
niemały potencjał ponad-narodowy działający pod osłoną całej potęgi
administracji Stanów Zjednoczonych, po trzecie wreszcie – uzbrojoną w
„nową”, na wskroś wojowniczą, mesjanistyczną tożsamość żydowską. Jak
pamiętamy właśnie ostatnia z wymienionych jest dokładnie tym, co
według rabina Sacksa ma stanowić o jutrzejszej potędze judaizmu.
48
Nie trzeba chyba dodawać, iż w przypadku powodzenia w realizacji
najnowszego programu tikkun olam, judaizm, uchodząc wciąż za „religię
pokoju”, „jak się ją nadal nazywa”, może doprowadzić do wojny
powszechnej, lub okresu ogólnej globalnej destabilizacji, i korzystając z
chaosu, w błyskawicznym tempie przepoczwarzyć się w nieporównywalną
z niczym realną potęgę o charakterze absolutnym i totalnym. Nic bodaj,
spośród istniejących oficjalnych dokumentów i wypowiedzi nie obnaża
rzeczywistych celów i zamierzeń judaizmu bardziej, jak właśnie orędzie
naczelnego rabina British Commonwealth’u Jonathana Sacksa w sprawie
rozbrojenia religii światowych.
Można by w tym miejscu zakończyć naszą analizę pojęcia tikkun olam,
byłaby ona jednakże niepełna bez wyjaśnienia głoszonej przez Sacksa w
wielu miejscach swego rodzaju teologii różnicy, owego „zróżnicowania”
religii, „dystynkcji”, „godności różnicy”, które, według Sacksa, mają być
niezbędnym warunkiem pokoju i koegzystencji pomiędzy narodami i
uniknięcia tym samym globalnego załamania w wyniku „zderzenia
cywilizacji”.
Wielokrotnie zresztą rabin Sacks prezentował swego rodzaju
„ekologiczne” podejście do innych wyznań, głosząc np., że każda religia
jest potrzebna i wymaga ochrony, podobnie jak różne gatunki fauny i
flory w przyrodzie, gdyż jego zdaniem każda z nich mówi o Bogu coś,
czego nie mówi żadna inna. „Każda próba nałożenia na świat jednej
wiary, jednej prawdy, jednej kultury czy cywilizacji jest zamachem – lub
zaprzeczeniem – zróżnicowania: tego zróżnicowania, które Bóg uczynił i
które kocha.”67 - głosił w listopadzie 2001 r. rabin Sacks.
Ten sam rabin Sacks zdawał sobie nie od dzisiaj sprawę z pełnego
wymiaru konsekwencji popieranej przez siebie multikulturalnej
doktryny, gdyż jeszcze w 1998 r. stwierdzał dość jeszcze wtedy szczerze w
swoim sarkazmie: „Jak jeszcze, w multikulturalnym społeczeństwie
moglibyśmy promować tolerancję niż przez nauczanie dzieci czegoś nieco
o każdej religijnej grupie, z którą przyszłoby im wejść w kontakt a więc:
niewielkie dotknięcie chrześcijaństwa, odrobina judaizmu, plasterek
islamu, i tak dalej, przez cały ten owocowy koktail wiar świata. Ale całość,
która wyłoni się z tego, będzie mniej niż suma wszystkich jej części.
Ponieważ pomija ona najbardziej podstawowy element ze wszystkich:
sam fakt, że dla każdego z nas jest zwykle tylko jedna wiara, która
rezonuje osobistym znaczeniem, wiara naszej wspólnoty, naszej kultury,
naszej rodziny, naszej przeszłości. Możliwe, że starając się nauczyć
wszystkich wiar, nie osiągniemy w nauczaniu niczego.”68
Szczególną cechą u Sacksa jest to również, że owo „zróżnicowanie”
religijne i etniczne, zamiast „różnienia się pięknie” i poszukiwania tego,
co łączy, w dziwny sposób zaczyna przybierać postać preferowania tego,
49
co dzieli. Spostrzegamy bowiem, iż znaczną część „teologii różnicy”
rabina Sacksa zajmuje znane nam już przeciwstawianie Izraela
Izmaelowi, Jakuba Ezawowi, Kaina Ablowi, Mojżesza Aaronowi itd. itp.
Zauważamy ponadto, iż w Starym Testamencie w pięciu miejscach mowa
jest o różnicy w sensie separacji rzeczy podobnych tylko zewnętrznie, ale
w istocie nie dających się połączyć a nawet porównać, a zatem: w sensie
oddzielenia tego, co święte, od tego co nie-święte, co czyste od tego co nie
czyste, wreszcie – o różnicy jaką Bóg uczynił pomiędzy Egiptem a
Izraelem.
Wszystko zdaje się wskazywać, iż całe to rabina Sacksa zróżnicowanie,
„dywersyfikacja”, „godność różnicy” służą ustanowieniu jednej
zasadniczej różnicy: różnicy pomiędzy „świętym”, mającym osiągnąć
jakoby ostateczne zbawienie narodem wybranym, a pozostałą
„niewybraną”, „nieświętą”, „niezbawioną” częścią ludzkości.
Potwierdzenie tej obawy znajdujemy w wykładzie „Koncepcja narodu
wybranego: „W starożytnym świecie władza i i przywileje dostawały się
pierworodnemu. Oto dlaczego Bóg wybiera młodszego a nie starszego,
Kaina zamiast Abla (oryg. ang. Cain instead of Abel – Kain był synem
pierworodnym i to Kaina a nie Abla ofiarę Bóg odrzucił – przyp. J.R.),
Izaaka zamiast Izmaela, Jakuba zamiast Ezawa, Mojżesza zamiast
Aarona, Dawida zamiast wszystkich jego braci. W dawnym świecie
władza dostawała się silnym i licznym. Naród żydowski zawsze był małym
narodem. Byliście najmniejszym z narodów. Świat wybiera silnych (...)
Bóg wybiera tych, których świat odrzuca. Oto dlaczego wybrał nas.” 69
Istotnie, różnica jest tak ogromna, tak radykalna, iż o nadziei na
jakąkolwiek równoprawność między narodami mowy być nie może.
Należy zauważyć, iż właśnie od uznania przez „świat”: narody „Ezawa” i
„Izmaela”, owej zasadniczej różnicy dzielącej go od narodu „Jakuba i
Izaaka” miałoby obecnie zależeć, czy ludzkość uniknie grożącego jej
globalnego starcia cywilizacyjnego, czy też nie.
Powoli staje się zrozumiałe, dlaczego Karta Narodów Zjednoczonych, tak
entuzjastycznie sygnowana po II wojnie światowej pod hasłem „nigdy
więcej wojny”, znajduje się w tak wielkim nieposzanowaniu, dlaczego
kolejne rezolucje Zgromadzenia Ogólnego NZ nie są respektowane,
dlaczego można jednostronnie bojkotować konferencję międzynarodową
przeciwko rasizmowi, dlaczego obserwatorzy i inspektorzy ONZ są
wysyłani wszędzie, ale nie mają wstępu na terytorium Izraela, dlaczego
USA same odrzucają zasadę równości wobec prawa międzynarodowego i
nakłaniają do tego inne państwa gdy chodzi o stosowanie konwencji w
sprawie stosowania tortur, dlaczego wycofują swój podpis pod
powołaniem Trybunału Międzynarodowego ds. ludobójstwa, dlaczego w
50
praktyce zaczynają obowiązywać podwójne kryteria: jedne dla „nas”, inne
dla „nich”.
Można wskazać dość dokładnie moment, od którego wszystko zaczęło
ulegać zmianie w niebezpiecznym dla świata kierunku. Dzieje się tak od
czasu pamiętnej „prewencyjnej” rzekomo a w istocie zaborczej wojny
Izraela przeciwko sąsiednim krajom arabskim w 1967 r. Przez 35 lat
Zachód reprezentowany przez USA i jej niektórych sojuszników, jak
Wielka Brytania, akceptując izraelskie rezultaty tej wojny i przymykając
oczy na ewidentne zbrodnie przeciwko narodowi palestyńskiemu, dawał
do zrozumienia wszystkim, zwłaszcza krajom Trzeciego Świata, co w
istocie warte są dla niego głoszone przezeń oficjalnie wartości, ideały i
zasady. Dzisiaj ten sam Zachód wyraża zdumienie, kiedy te zasady
zostaną przez kogoś odrzucone i wówczas pod pozorem ich obrony i
upowszechniania na świecie wyrusza na ogólnoświatową „krucjatę”
przeciwko rzekomym „siłom zła”. W dodatku czyni tak przyjmując jako
podstawy swej doktryny wojennej zasadę „siły ponad prawem” oraz
talmudyczną z istoty doktrynę wojny „prewencyjnej”, na podstawie
zaledwie domniemania zagrożenia atakiem. Mówi w ten sposób obecnie
bardziej, niż kiedykolwiek i ktokolwiek przedtem: „nigdy więcej pokoju”
w świecie, „nigdy więcej powrotu do zasad i wartości jakie obowiązywały
w nim przez dwa tysiące lat.”
Czy można się dłużej temu biernie przypatrywać? Nie ulega najmniejszej
wątpliwości, iż dostrzeżone tu zagrożenia i wyzwania są poważne, przeto
poważna winna być również nasza chrześcijańska, katolicka odpowiedź
na te wyzwania. Poważna, to znaczy przede wszystkim: znacząca i pełna
merytorycznie, zarówno pod względem teologicznym, filozoficznym,
politycznym i społecznym. Jest ona niezbędna nie tylko dlatego, aby
można było uniknąć możliwych okrucieństw i zbrodni; nie tylko dlatego,
by uniknąć również polskiego w nich udziału i polskiej za nie
odpowiedzialności. Potrzebna jest ona również po to, aby zapobiec w
przyszłości najgorszej z wszelkich możliwych odpowiedzi – odruchowej,
niekontrolowalnej odpowiedzi lękiem na strach, niesprawiedliwością na
niesprawiedliwość, nienawiścią na prowokację nienawiści.
51
1 Jerzy Rachowski, Fundamentalizm żydowski: Chabad-Lubavitch.
Zgrożenia dla chrześcijaństwa. Cz. I, Maj 2002. Na prawach rękopisu.
2 Something To Think About with Rabbi Benjamin Hecht, March 1991,
http://www.nishma.org/topics/ethics/update_91-03.html
3 New Reform Principles Voted in Pittsburgh,
http://www.shamash.org/listarchives/mail.liberaljudaism/digests/Volume8/v8n130.archive
4 Isi Leibler, Is the Dream Ending? Post-Zionism and its Discontents - A
Threat to the Jewish Future. A Response to Dr. Yossi Beilin., Institute of
the World Jewish Congress, Jerusalem 2000. (2-nd edition)
5 David Shatz, Tikkun Olam, Aaronson: Northvale, 1997.
6 Jonathan Sacks, Tikkun Olam: Orthodoxy’s Responsibility To Perfect
G-D’s World, http://www.ou.org/public/publib/tikkun.htm
7 Jonathan Sacks, Excerpt from the inaugural lecture of the Lubavitcher
Rebbe Memorial Lectures, Wellsprings Magazine, 1994,
http://www.therebbe.org/life/tributes/1.html
8 Alan Dershowitz, The Vanishing America Jew; In Search of Jewish
Identity for the Next Century, Little, Brown 1997.
9 Jonathan Sacks, Love, Hate, and Jewish Identity,
1997,http://www.firstthings.com/ftissues/ ft9711/articles/sacks.htm
10 Jonathan Sacks, An Appreciation of rabbi Adin Steinsaltz,
http://www.steinsaltz.com/ravsacks.htm
11 Kehillah Conference "Stunning Success…Overwhelming
Response…Lasting Impact", 4th November 2001,
http://www.unitedsynagogue.org.uk/news/press.html
12 Rabbi Benzion Milecki, Questions & Answers on Moshiach!, USA, UK,
Australia, Argentine 1992
13 Peter Krasztev, Confronting Jewishness, Central Europe Review, Vol 1,
No 8, 16 August 1999, http://www.ce-review.org/99/8/krasztev8.html
14 Tikkun Olam. Perspectives from Jewish Liturgy and Biblical Sources,
http://www.simchattorah.org/papers/tikkun_olam.html
52
15 http://www.ou.org/west/convention58/audioday3.htm
16 Asher Meir Rabbi, Meaning in Mitzvot. Universal Principles Of
Justice,
http://www.ou.org/torah/tt/5762/vayishlach62/specialfeatures_mitzvot
.htm
17 Dabru Emet, A Jewish Statement on Christians and Christianity, The
Institute for Christian & Jewish Studies,
http://www.icjs/what/njsp/dabruemet.html
18 David Novak, The Image of the Non-Jew in Judaism: An Historical
and Constructive Study of the Noahide Laws (New York and Toronto,
1983).
19 Jonathan Sacks Rabbi, A Letter in the Scroll: Understanding Our
Jewish Identity and Exploring the Legacy of the World's Oldest Religion,
http://www.socialaction.com/01-2001/letter_in_the_scroll.phtml
20 Setting the Agenda for the Future conference, Boston College June 1819, 2000,
http://www.bc.edu/bc_org/research/cjl/conferences/ethics2000.html
21 Tamże.
22 Michael J. Broyde Rabbi, The Obligation of Jews to Seek Observance
of Noachide Laws
by Gentiles: A Theoretical Review,
http://www.jlaw.com/Articles/noach2.html
23 Ariel Bar Tzadok- Rabbi, Parashat Shoftim: Torah Law Enforcement,
2000
24 Por. Jonathan Sacks, A Letter in the Scroll, Chapter Eight: The
Chosen People, http://www.jewsweek.com/aande/024.htm
25 Z obowiązku należy odnotować, iż Stolica Apostolska podejmuje
obecnie tematykę wartości etycznej Starego Testamentu oraz motyw
współpracy Żydów i chrześcijan, patrz także:
http://jcrelations.net./res/reports02.htm
26 Michael A. Hoffman II, Alan R. Critchley The Truth About The
Talmud: A Documented Exposé of Jewish Supremacist Hate Literature,
http://www.hoffman-info.com/talmudtruth.html
53
27 Tamże.
28 Menachem Kellner, Must a Jew Believe Anything, The Littman
Library of jewish Civilization, London. Portland, Oregon 1999. s. 30.
29 Kellner, s. 83.
30 Menachem Kellner, http://shamash.org/listarchives/mailjewish/volume23/v23n90
31 Kellner, s. 116-117
32 Kellner, s. 125-126.
33 Tamże.
34 Israeli Mechon-Mamre website, June 26, 2000; 12 Hayyim Vital St.,
Jerusalem, http://www.mechon-mamre.org/jewfaq/gentiles.htm
(Uwaga: wg autorów artykuł zostal zmieniony w jakiś czas po
opublikowaniu, lecz został przez nich archiwizowany – J.R.)
35 James D. Tabor, B'nai No'ach:The Reappearance of the God-fearers in
our Time,
http:// www.vendyljones.org.il/noahide/tabor.htm
36 Yoel Schwartz rabbi, Noahide Commandments,
http://www.geocities.com/Athens/Oracle/2120/Noahide_Commandme
ntsRavYoelSchwartz.htm
37 Tamże.
38 The Laws Concerning Mashiach Chapters 11 & 12 of Hilchos Melachim
from the Mishneh Torah of the Rambam,
http://www.chabad.org/moshiach/rmbm1112.htm
39 Gretchen A. Shapiro, The Sheva Mitzvot B'nai Noach: An
Introduction, http://www.rb.org.il/noahide/directory/essays4.htm
40 The Laws Concerning Mashiach, Chapters 11 & 12 of Hilchos
Melachim from the Mishneh Torah of the Rambam,
http://www.chabad.org/moshiach/rmbm1112.htm
41 Maimonides on Judaism and Other Religions. The Samuel H.
Goldenson Lecture, February 23, 1997
54
Hebrew Union College-Jewish Institute of Religion, Cincinnati, Ohio,
publ. The Institute for Christian & Jewish Studies,
http://www.icjs.org/what/njsp/maimonides.html
42 Rabbi Moshe ben Maimon, "Hilchot Melachim U'Milchamoteihem,"
Mishneh Torah, Rabbi Eliyahu Touger, translation and commentary,
Moznaim Publishing Corperation, New York 1987, s. 176-178.
43 Tamże.
44 Chanuka Torah, http://www.israelvisit.com/top/chanuka.shtml
45 Patrz. Hilchot Melachim 8:9-10; 10:11. Patrz także. Gerald J. Blidstein,
"Holy War in Maimonidean Law," in Perspectives on Maimonides
[Oxford, England: Oxford Univ. Press, 1991]. (Przypis za: U.S.
Government Lays Groundwork for Talmudic Courts,
http://www.stormfront.org/jewish/talmud.html)
46 Sichos in English, Shabbos Parshas Vayeishev, 5752, vol. 51, p. 17. Za:
Jewish Leader Orders Gentiles to Undergo Circumcisions, Parshas
Mikeitz, http://www.noahide.com/torahlessons/purim.htm
47 Tamże.
48 Jewish Law, Examining Halacha, Jewish Issues and Secular Law,
Footnotes,
http://www.jlaw.com/Articles/war_notes.html
49 Tamże, patrz także r. Yitzchak Schmelks, Bet Yitzchak, Yoreh De`ah
II, 162 oraz nowelizacja r. Chaim Soloveitchik nt. Maimonides, Rotzach
1:9.
50 The Laws Concerning Mashiach, Chapters 11 & 12 of Hilchos
Melachim from the Mishneh Torah of the Rambam,
http://www.chabad.org/moshiach/rmbm1112.htm
51
http://www.chabadcenters.com/scripts/tgij/paper/Articlecm.asp?Article
ID=2667
52 The Jerusalem Jewish Voice The Weekly Torah Reading -- A First
Glance Vayishlach -- A tale of two brothers Genesis 32:4-36:43,
http://israelvisit.co.il/top/vayishlach.htm
55
53 Tamże.
54 4th Root & Branch Association Jerusalem Conference on the Noahide
Covenant and Laws, October 24, 2001,
http://www.ou.org/torah/tt/5762/noach62/sched.htm: “•The Coming
Reconciliation of Ishmael (the Muslim Middle East) and Israel by Rabbi
Dr. Yehuda Bohrer, Yeshivat Bet El , "And Isaac and Ishmael his sons
buried him (together) in the cave of Machpelah". (…) •The Coming
Reconciliation of Esau (the Christian West) and Israel by Rabbi Yaakov
Moshe Poupko. Yeshivat Knesset Bet Eliezer, "And Esau and Jacob his
(Isaac's) sons buried him (together)"…
55 Martin Buber, Gog i Magog. Kronika chasydzka, przekl. Jan Garewicz,
Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 1999.
56 Gershom Scholem, Mistycyzm żydowski, przekł. Ireneusz Kania,
Czytelnik, Warszawa 1997. s. 305.
57 Heinrich Graetz, Historia Żydów t. VII s. 207. Za: Henryk Rolicki,
Zmierzch Izraela, Wyd. III. Warszawa 1933.
58 Henryk Rolicki, Zmierzch Izraela, Wyd. III. Warszawa 1933. s. 132.
59 Scholem, s. 304
60 Tamże.
61 Buber, s. 167.
62 Scholem, s. 305.
63 ‘Disarming the World Religions’ Address to state of the world forum
Commission on Globalization
London Business School, 4 December 2001,
http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
64 Arthur Waskow Rabbi, The Sword and the Plowshare as Tools of
Tikkun Olam, http://www.shalomctr.org/html/peace86.html
65 Yair Auron, Tikkun Olam: The Phenomenon of Jewish Radicals in
France During the 1960s and '70s, World Jewish Congress, Policy
Forums No 19.,
http://www.wjc.org.il/publications/policy_forums/pub_forum19.html
56
Patrz także: Portrait Benny Levy, Lettre d’informations confidentielles
d’Emmanuel Ratier, Faits & Documents 15-30 Novembre 2001,
http://www.faits-et-documents.com/archives/121.pdf
66 Jonathan Sacks, Jewish Identity - The concept of a chosen people - 8
May 2001, http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
67 World Congress for the Preservation of Religious Diversity in New
Delhi, India, by the Chief Rabbi, November 2001,
http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
68 Religious Education In England and Wales,
http://www.angelfire.com/pe/pennyt/paper4.htm
Patrz: Hansard, H.L. 3rd May, 1988, col 420.
69 Jonathan Sacks, Jewish Identity - The concept of a chosen people, 8
May 2001, http://www.chiefrabbi.org/sp-index.html
Źródło:
http://www.kki.pl/piojar/polemiki/novus/tikkun%20olam/Tikkun%20o
lam_cz2.html
57
Download