Znaczenie kapitału w teorii ekonomii

advertisement
Znaczenie kapitału w teorii ekonomii
Autor: Robert P. Murphy
Źródło: econlib.org
Tłumaczenie: Klaudia Dmowska
Jedną z głównych cech gospodarki rynkowej jest kapitał. Dlatego też
system charakteryzujący się swobodą działalności gospodarczej i własnością
prywatną często określa się mianem kapitalizmu. Ekonomiści z kolei, już od
narodzin ekonomii jako osobnej dziedziny nauki, zawsze zawierali w swoich
teoriach i modelach pojęcie kapitału. Jest więc w pełni zrozumiałe, że w chwili
ukazania tego artykułu książka Thomasa Piketty’ego Kapitał w XXI wieku (Capital
in the Twenty-First Century) jest największym bestsellerem w serwisie Amazon.
Jednak klasyczne rozumienie kapitalizmu oraz jego miejsce w teorii
ekonomii było do tej pory niejasne. Mimo że zostało ono dopracowane w świetle
nowej teorii produkcyjności krańcowej, związanej z ustalaniem cen, zwiększający
się formalizm w ekonomii XX wieku doprowadził do tego, że wielu ekonomistów
porzuciło te nowe spostrzeżenia.
Artykuł opisuje postępy w tej dziedzinie i wyjaśnia, dlaczego wielu
dzisiejszych ekonomistów odniosłoby korzyść z lepszego zrozumienia natury
kapitału. Kwestia ta jest ważna nie tylko dla podstawowej teorii podziału
dochodu, lecz również dla zrozumienia złożonych tematów, takich jak cykle
koniunkturalne.
Definicja kapitału
Standardowa, fizyczna definicja kapitału brzmi „środki zainwestowane w
produkcję”. Jednak ekonomiści używają pojęcia „kapitał” również wtedy, gdy
mają na myśli pewną sumę pieniędzy. Dlatego też możemy zaobserwować
znaczącą różnicę pomiędzy kapitałem finansowym a dobrami inwestycyjnymi.
Ekonomiści często używają terminu „kapitał” w odniesieniu do obu pojęć. Na
przykład właścicielka pralni samoobsługowej może powiedzieć: „Zainwestowałam
w moją firmę kapitał w wysokości 300 000 dolarów”. Ma wtedy na myśli, że
gdyby wyprzedała cały majątek firmy i spłaciła wszystkie zobowiązania (takie jak
kredyt hipoteczny zaciągnięty w banku), zostałoby jej 300 000 dolarów w
gotówce. W tym wypadku „kapitał” jest pojęciem finansowym obejmującym ceny
rynkowe i wyrażonym w jednostkach pieniężnych.
Ekonomista mógłby jednak powiedzieć, że „Oprócz dwóch pracowników i
terenu, na którym usytuowano budynek, pralnia samoobsługowa posługuje się
kapitałem w formie pralek, suszarek i automatów wydających detergenty oraz
chusteczki do zmiękczania tkanin”. W tym wypadku „kapitał” oznacza dobra
materialne, których nie można wyrazić pojedynczą liczbą.
Różnica
pomiędzy
kapitałem
finansowym
a
fizycznymi
dobrami
inwestycyjnymi jest ogromna i zwraca uwagę na kolejne ważne kwestie.
Odsetki to nie zysk z kapitału fizycznego
Według
klasyfikacji
klasycznych
ekonomistów
dochody
i
czynniki
produkcji można podzielić na trzy kategorie: czynsz otrzymany za użytkowanie
ziemi, wynagrodzenie uzyskane za wykonaną pracę oraz odsetki wypracowane
przez kapitał (lub po prostu zysk). Ten klasyczny podział przetrwał do dziś. W
mowie codziennej „czynsz” to kwota, którą płaci się wynajmującemu, „płace” to
dochód przysługujący pracownikom oferującym swoje usługi, a w wielu modelach
ekonomicznych oprocentowanie jest równe „produktowi krańcowemu kapitału”.
Jednak według ekonomistów takich jak Frank Fetter i Irving Fisher, te
staranne klasyfikacje załamują się w świetle współczesnej teorii cen1. Załóżmy na
przykład, że pewien potentat nieruchomości posiada wielkie powierzchnie
gruntów rolnych, które wynajmuje za 100 000 dolarów rocznie. Bez wątpienia te
roczne wpłaty w wysokości 100 000 dolarów stanowią „czynsz” i są związane z
krańcową produktywnością ziemi.
Przyjmijmy jednak, że cena rynkowa ziemi wynosi milion dolarów. Zatem,
gdy właściciel zatrzymuje ten teren (zamiast od razu go sprzedać) i tylko go
wynajmuje, jednoznacznie inwestuje kapitał finansowy o wartości miliona
dolarów w nieruchomość, z której otrzymuje dziesięcioprocentowy zysk. Gdyby
bezpieczne obligacje długoterminowe przynosiły 12 procent zysku, właściciel
1
Zob. na przykład: Frank A. Fetter, Capital, Interest and Rent: Essays in the Theory of
Distribution, ed. with intro. by Murray N. Rothbard, Kansas City 1977, Sheed, Andrews,
McMeel; oraz Irving Fisher, Elementary Principles of Economics, Norwood, MA 1910,
MacMillan Co., s. 422.
mógłby poważnie rozważyć sprzedaż swojej nieruchomości i zamianę swojego
kapitału (finansowego) na obligacje, które przyniosłyby wyższy zysk. Gdy
ocenimy sytuację z tej perspektywy, może nam się wydawać, że nawet coroczne
zapłaty dzierżawców na rzecz właściciela są szczególną formą zysku z odsetek.
Ten
prosty
przykład
pokazuje,
że
nie
należy
rozumieć
„odsetek”
jako
szczególnego rodzaju dochodu, który przysługuje tylko właścicielom fizycznych
dóbr inwestycyjnych; odsetki przysługują również właścicielowi samej ziemi jako
stopa procentowa zysku z „obecnej skapitalizowanej wartości” ziemi.
Odsetki to nie „produkt krańcowy (fizycznego) kapitału”
Choć przykład z poprzedniego akapitu wydaje się dość prosty, jego
przekaz jest użyteczny nawet dla dzisiejszych doktorów ekonomii. Polegając na
uproszczonych modelach matematycznych uczyli się, że w konkurencyjnej
gospodarce rynkowej rzeczywista stopa procentowa równa jest „produktowi
krańcowemu kapitału”, podobnie jak rzeczywiste stawki wynagrodzenia bez
cienia wątpliwości równe są „produktowi krańcowemu pracy”.
Stojąca za tym logika jest prosta: jeśli firma zatrudni pracownika na
dodatkową godzinę, jej produkcja w pewnym stopniu wzrośnie. Jeżeli rynek
pracy jest konkurencyjny, firma musi wypłacić pracownikowi wynagrodzenie
odpowiadające wartości rynkowej wzrostu fizycznej produkcji firmy.
Według tej samej zasady — jak zazwyczaj wnioskują współcześni
ekonomiści — jeżeli firma wynajmie dodatkową jednostkę kapitału, produkcja
fizyczna wzrośnie, a spółka będzie musiała wypłacić właścicielom tego kapitału
odsetki odpowiadające wartości rynkowej wzrostu fizycznej produkcji firmy.
Jednak ta typowa logika myli fizyczne dobra inwestycyjne z kapitałem
finansowym.
Jeżeli
spółka
wynajmie
na
pewien
czas
określone
dobra
inwestycyjne, musi płacić kwotę odpowiadającą cenie wynajmu tych dóbr.
Załóżmy na przykład, że magazyn płaci 100 000 dolarów rocznie zewnętrznej
firmie
utrzymującej
flotę
wózków
widłowych.
Te
coroczne
płatności
są
niewątpliwie związane z „produktem krańcowym” wózków widłowych; magazyn
może zaoferować swoim klientom więcej własnych usług, jeżeli ma do dyspozycji
tego typu pojazdy.
Ale te techniczne fakty nie mówią nam nic na temat wysokości odsetek,
które otrzymują właściciele wózków widłowych. Aby określić ich wysokość
należałoby znać cenę rynkową tego typu sprzętu. Na przykład, jeśli wózki
widłowe wynajmowane magazynowi przez niezależną firmę można by było
sprzedać na wolnym rynku za milion dolarów, oznacza to, że ich właściciele
otrzymują corocznie 10 procent zwrotu z zainwestowanego kapitału. Jeżeli
jednak pojazdy można by było sprzedać za 2 miliony, płatności w wysokości
100 000 dolarów — związane z „produktem krańcowym” wózków widłowych —
odpowiadałyby jedynie 5-procentowej stopie zysku. Jak pokazuje ten prosty
przykład, znajomość produktu krańcowego kapitału nie umożliwia określenia
dokładnej wysokości odsetek. Związek pomiędzy produktywnością kapitału a
stopą
procentową
nie
jest
bezpośrednio
analogiczny
do
relacji
między
produktywnością pracy a stawką wynagrodzenia2.
Zastosowanie do cyklu koniunkturalnego
Dotychczasowe refleksje zaprezentowane w tym artykule mogą wydawać
się teoretycznymi lub „filozoficznymi” ciekawostkami z nikłym zastosowaniem w
praktyce. Jednak niezrozumienie zróżnicowanego charakteru struktury kapitału
może prowadzić do poważnych błędów w zakresie podjętych działań.
Przyjrzyjmy się dyskusji na temat koniecznych działań wobec cyklu
koniunkturalnego.
„realnego
cyklu
Wielu
wolnorynkowych
koniunkturalnego”
(RBC),
ekonomistów
według
przyjmuje
której
typowy
teorię
cykl
koniunkturalny jest związany z „rzeczywistymi” wstrząsami podstaw gospodarki,
takimi jak technologie czy zasoby surowców. Według modelu RBC recesja jest
właściwie „optymalną” reakcją na te wstrząsy, a interwencje rządowe (za
2
W mojej bardziej technicznej pracy wyjaśniam, że współcześni ekonomiści ignorują te
pozornie podstawowe zagadnienia, ponieważ ich standardowe modele poddają analizie
proste gospodarki, produkujące tylko jeden towar. Zob. Robert P. Murphy „Dangers of
the One-Good Model: Böhm-Bawerk's Critique of the 'Naïve Productivity Theory' of
Interest." Journal of the History of Economic Thought, t. 27, Nr. 4, grudzień 2005 r., s.
375-382.
pomocą monetarnych lub fiskalnych „środków stymulujących”) jedynie utrudniają
przystosowanie gospodarki do nowych informacji3.
Mimo że modele formalne RBC są wewnętrznie spójne i spełniają
„racjonalne oczekiwania”, wielu ekonomistów uważa je za niewiarygodne w
objaśnianiu prawdziwych recesji.
scharakteryzowania
niewykorzystanych
długich
zasobów
Ekonomiści keynesowscy śmieją się z próby
okresów
jako
wysokiego
„racjonalnej”
bezrobocia
reakcji
na
i
innych
fundamentalne
czynniki. Aby pokazać jak głupia jest według nich teoria realnego cyklu
koniunkturalnego, keynesiści sarkastycznie nawiązują do wielkiego kryzysu,
nazywając go mianem „wielkich wakacji”4. Mają na myśli to, że lata 30. XX wieku
były wyraźnie naznaczone brakiem zagregowanego popytu, a nie pracownikami
„optymalnie” wycofującymi z rynku swoje usługi w odpowiedzi na docierające do
nich nowe informacje.
Keynesiści dysponują jeszcze jedną linią ataku przeciw próbie wyjaśnienia
recesji jako „optymalnej reakcji” na nowe informacje o podstawowych czynnikach
gospodarczych, podejmowanej przez niektórych ekonomistów wolnorynkowych5.
Jeżeli nastąpił krach finansowy i ludzie nagle zdali sobie sprawę z tego, że nie są
tak bogaci, jak sądzili, czy optymalną reakcją nie jest pracować więcej?
Oczywiście możemy wymyślić pewien model w duchu RBC, który „zadziała”, ale
czy nie jest to sprzeczne z zasadami zdrowego rozsądku? Keynesiści często
zwracają uwagę na to, że USA dysponowały taką samą liczbą (lub wyższą!)
pracowników i maszyn w 2009 r. jak w 2008. Nie było żadnych podstaw
3
Wczesne odniesienia w teorii realnego cyklu koniunkturalnego: Kydland, Finn E. i
Edward C. Prescott 1982, „Time to Build and Aggregate Fluctuations” Econometrica 50
(6), s. 1345-1370.
4
Zob. na przykład: Paul Krugman, „How Did Economists Get It So Wrong?” New York
Times Magazine, 2 września 2009 r., na stronie:
http://www.nytimes.com/2009/09/06/magazine/06Economic-t.html, 18.06.2014 r.
5
Zob. przykład tego rodzaju krytyki, charakteryzującej się barwnym językiem w: Karl
Smith, „You Can't Overwork Yourself By Smoking Joints and Watching Too Many Episodes
of Jersey Shore", blog Modeled Behavior, 20 listopada 2010 r.:
http://modeledbehavior.com/2010/11/30/you-cant-overwork-yourself-by-smokingjoints-and-watching-too-many-episodes-of-jersey-shore/. 18.06.2014 r.
technologicznych, dla których rzeczywiste PKB miałoby się tak bardzo obniżyć,
ponieważ „potencjalne PKB” powinno było rosnąć według pierwotnej trajektorii6.
Uwzględniając pojęcia zagregowanych danych makroekonomicznych,
keynesiści prawdopodobnie mają wiele argumentów przeciwko teoretykom RBC i
innym
wolnorynkowym
ekonomistom,
którzy
sądzą,
gospodarka powinna „sama zająć się swoimi sprawami”.
że
podczas
recesji
Jeżeli wykorzystamy
model, który reprezentuje zasoby kapitału za pomocą pojedynczej liczby
(nazwijmy ją „K”), trudno nam będzie stwierdzić, dlaczego okres dobrej
koniunktury prowadzi do recesji. Gdy jednak przyjmiemy bardziej rozwinięty
model, który uchwyci złożoność zróżnicowanej struktury kapitału, możemy dojść
do wniosku, że „nadwyżki” okresu dobrej koniunktury mogą mieć długotrwałe
negatywne efekty. Z tego punktu widzenia uzasadnione jest, że po pęknięciu
bańki aktywów będziemy świadkami wyjątkowo wysokiego bezrobocia i innych
„niewykorzystanych”
zasobów,
podczas
gdy
gospodarka
wszystko
sobie
„przekalkuluje”, używając metafory Arnolda Klinga7.
Analogia budowniczego stworzona przez Misesa
Najlepszym
sposobem
na
wyjaśnienie
znaczenia
teorii
kapitału
w
odniesieniu do cykli koniunkturalnych jest analogia budowniczego stworzona
przez Ludwiga von Misesa, którą wykorzystam na potrzeby tego artykułu8.
Wyobraźmy sobie budowniczego, który ma mnóstwo cegieł, żwiru, szyb,
drewna, wielu pracowników i masę innych materiałów. Bazując na wiedzy o
swoich zasobach, sporządza plan okazałego domu. Jednak jego projekt zakłada,
że budowniczy dysponuje 10 000 cegieł, gdy w rzeczywistości ma ich jedynie
9000. Ten „projekt inwestycyjny” jest fizycznie niewykonalny. Nieważne jakie
6
Zob. na przykład: Brad DeLong, „And I Do Not Understand the Federal Reserve's
Current Thinking At All”, blog Grasping Reality, 22 sierpnia 2013 r.:
http://delong.typepad.com/sdj/2013/08/and-i-do-not-understand-the-federal-reservescurrent-thinking-at-all.html, 18.06.2014 r.
7
Zob. na przykład: Arnold Kling, „The Recalculation Story: A Summary", EconLog, 24
sierpnia 2010: http://econlog.econlib.org/archives/2010/07/the_recalculati_2.html,
18.06.2014 r.
8
Zob. Ludwig von Mises, Human Action (Auburn, AL: The Ludwig von Mises Institute)
1949, rozdział 20. Online na stronie:
http://www.econlib.org/library/Mises/HmA/msHmA.html, 18.06.2014 r. Library of
Economics and Liberty.
budowniczy podejmie kroki, i tak nie będzie w stanie dokończyć domu
przedstawionego w projekcie.
Załóżmy jednak, że pracownicy w pewnym momencie zauważą tę
rozbieżność zaopatrzenia z zapotrzebowaniem. Będą rozważać powiedzenie o tym
budowniczemu, nie będą jednak chcieć zniszczyć optymizmu panującego na
budowie. Zwróćmy uwagę na to jak szczęśliwi są stolarze i murarze! Ujawnienie
okropnej rzeczywistości poskutkowałoby okropnym obniżeniem morale. Dlatego
też podwładni używają plandek i innych urządzeń, aby utrzymać projekt domu
przy życiu.
Jednak w pewnym momencie iluzję trzeba przerwać. Gdy budowniczy
zauważy, że ma na składzie 1000 cegieł mniej, niż potrzeba do zrealizowania
projektu,
natychmiast
krzyknie
do
swoich
podwykonawców:
„PRZERWAĆ
PRACĘ!”.
Następnie zbada budowany dom oraz dostępne materiały pierwotne.
Przerobi projekt w celu wybudowania możliwie najlepszego domu, biorąc pod
uwagę nieodpowiednio wykorzystane zasoby podczas wcześniejszego etapu
budowy. Gdy stworzy nowy projekt, bezczynni pracownicy stopniowo włączą się
w proces budowy. Przykładowo by przygotować teren budowy do ogólnego
wznowienia działań, należy najpierw wykonać kilka kluczowych zadań. W dodatku
niektórzy specjaliści — na przykład montujący jacuzzi — mogą okazać się
zbyteczni w nowym, skromniejszym projekcie.
Aby wzmocnić tę analogię, warto nadmienić, że przedłużanie sztucznego
„boomu mieszkaniowego” jedynie pogarsza okres zapaści, ponieważ coraz więcej
zasobów zostaje użytych w określonych konfiguracjach, zgodnie z wytycznymi
niemożliwego do zrealizowania planu. Co więcej, gdy błąd wychodzi na jaw,
optymalną reakcją jest natychmiastowe wstrzymanie produkcji. Pracownicy oraz
inne zasoby stają się niewykorzystane, i dopiero z czasem wracają do pracy. Ta
sytuacja jest rezultatem tego, jaką rolę odgrywają tutaj dobra kapitałowe, i nie
ma nic wspólnego z preferencjami pracowników względem spędzania czasu
wolnego, czy też ze zmianami w technologii. Dlatego też standardowa wykładnia
teorii realnego cyklu koniunkturalnego osadzona w modelu zakładającym
zróżnicowaną
strukturę
kapitału
jest
o
wiele
bardziej
wiarygodna
jako,
powiedzmy, diagnoza rzeczywistej bańki i krachu na rynku nieruchomości w USA.
Podsumowanie
Mimo że kapitał odgrywa centralną rolę zarówno w teorii ekonomii, jak i
na świecie, wielu ekonomistów nie poświęcało mu wystarczającej uwagi. Nawet
najlepiej sprzedająca się książka ekonomisty Piketty’ego, wyraźnie poświęcona
kapitałowi, nadal polega na uproszczonej koncepcji kapitału jako pojedynczego
agregatu.
Właściwe
słabości
standardowych
„uproszczeniami
dla
zrozumienie
zróżnicowanej
podejść
wygody
struktury
teoretycznych
analizy”,
które
tak
kapitału
ukazuje
posługujących
naprawdę
się
przesłaniają
rzeczywistość ekonomiczną. Wśród korzyści wynikających z bardziej złożonego
podejścia do kapitału można wymienić chociażby rozjaśnienie ważnych pytań
związanych z dystrybucją dochodu, lub dostarczenie bardziej przekonującego
wyjaśnienia
możliwych
ograniczeń
polityki
stymulowaniu zatrudnienia w czasie recesji.
monetarnej
oraz
fiskalnej
w
Download