1. Wstęp i wyjaśnienie pojęcia antypedagogika Antypedagogika jest coraz bardziej liczącą się w świecie filozofią życia. Osiągnęła ona dzisiaj znaczenie o wiele szersze, wykraczające poza teorię przeciwstawną pedagogice. Uproszczenie pojęcia „antypedagogika” wywołuje dziś wiele kontrowersji. Zdarza się, że w praktyce zawodowej osób trudniących się wychowaniem niezrozumienie lub zbyt powierzchowna znajomość antypedagogicznej koncepcji prowadzą do wypaczeń w jej interpretacji. Często mają one też charakter przypadkowych podejmowanych ze i powierzchownych względu na narzucone, prób jej formalne zastosowania, zapisy haseł antypedagogicznych, które są zawarte obecnie w większości programów wychowawczych szkół. Obok wąskiego zastosowania pojęcia antypedagogika (dla teorii przeciwstawnej) przez antypedagogikę rozumie się także filozofię życia oraz styl życia przeciwstawne pedagogicznemu widzeniu świata i oparte na innej koncepcji człowieka. Antypedagogiczny obraz człowieka zawiera przekonanie, że „dziecko z pewnością jest zdolne już od urodzenia wyczuwać to, co dla niego najlepsze”1. Dziecko od początku swojego istnienia jest zdolne do odpowiedzialności za siebie. Jego zadaniem jest wyczuwanie i informowanie o tym, co jest dla niego dobre i czego mu potrzeba. Dorosłemu pozostaje wspomaganie dziecka w realizacji życzeń wyartykułowanych i postrzeganych przez nie samo. Jego mottem jest „wspieranie zamiast wychowania”2. Antypedagogika zrywa z pojęciem wychowania na rzecz wspierania rozwoju dziecka. Ideę wychowania postrzega jako wroga moralności, etyki, urzeczywistniania najwyższych wartości. Podmiotowość dziecka jest punktem wyjścia w stosunkach międzyludzkich. Zdaniem Alice Miller, szwajcarskiej psychoanalityczni, niszczycielska rola 1 2 Hubertus von Schoenebeck „Antypedagogika w dialogu” Kraków 1994 r., Oficyna Wyd. IMPULS, s. 23 tamże s. 23 wychowania polega na tym, iż staje się ona obszarem stosowania przemocy fizycznej i psychicznej wobec dziecka. Dziecko, które było bite upokarzane w dorosłym życiu będzie powtarzało takie zachowanie wobec własnych dzieci. Rolą antypedagogiki jest więc uświadomienie ludziom dorosłym znaczenia ich własnego dzieciństwa. „Wszystkiemu przy tym jest winna pedagogika, jako nauka o wychowaniu innych, gdyż uzbraja rodziców i nauczycieli w coraz doskonalsze metody manipulowania dziećmi, zmuszania ich do czynienia tego, czego życzą sobie pedagodzy”.3 Problem przemocy, jaką niesie ze sobą wychowanie podjął lider antypedagogiki niemieckiej Ekkehard von Braunmühl. Podobnie jak A. Miller sądzi, że każde intencjonalne oddziaływanie pedagogiczne na dzieci niesie ze sobą wrogość, jest źródłem nietolerancji, braku szacunku i zaufania. Każda pedagogika celowościowa jest niezadowolona z człowieka takiego, jakim on jest i dlatego chce go zmieniać, doskonalić interweniując w jego świat wewnętrzny (uczucia, myśli, motywacje, nastawienia, zachowanie). W roszczeniach wychowywania dzieci i młodzieży dostrzega Braunmühl przyczyny wielu ludzkich dramatów. Pedagogiczne nastawienie dorosłych wobec dzieci niesie ze sobą wrogość wobec nich przejawiającą się w braku akceptacji wobec dziecka i jego zachowań. Antypedagogika Ekkeharda von Braunmühla nie jest skierowana przeciwko pedagogom lecz przeciwko fałszywej ideologii i szkodliwej praktyce wychowawczej. „Kto zatem kocha dzieci, ten ich nie wychowuje”. Antypedagogika skupia również swoją uwagę na instytucjach oświatowych, z którymi przemoc i dyskryminacja są nierozerwalnie związane. Ivan Illich – przedstawiciel amerykańskiego ruchu deskolaryzacji społeczeństw w swojej publikacji „Społeczeństwo bez szkoły” wyraża przekonanie, iż szkoła należy do tych instytucji, które niszczą prawo człowieka do wolności uczenia się i T. Szkudlarek, B. Śliwerski Wyzwania pedagogiki krytycznej i antypedagogiki”, Kraków 1993 r., Oficyna Wyd. IMPULS, s.127 3 wolności myśli. Przemoc w szkole kryje się pod przymusem uczęszczania do niej, ukrytym programem nauczania, ocenianiem i dominacją tradycyjnych wzorów nauczania. Podobnie Hubertus von Schoenebeck (kolejny niemiecki lider antypedagogiki) wypowiada się na temat dehumanizującej roli szkoły. Dehumanizację tę postrzega w przymusie szkolnym i szkolnym reżimie. Będąc nauczycielem wdrażał w życie szkolne dwie podstawowe przesłanki antypedagogiki: poszanowanie uczniów zgodnie z prawami człowieka i obywatela oraz partnerstwo w kontaktach nauczyciel-uczeń. 2. Antypedagogika w Stanach Zjednoczonych W społeczeństwie amerykańskim problemy edukacji mają szczególne znaczenie. Wielokrotnie sukcesy i porażki amerykańskiego społeczeństwa przypisywano zaletom lub wadom amerykańskiej szkoły. Przez przeważającą część swojej historii szkoła amerykańska była szkołą tradycyjną. Nauczanie opierało się na tzw. przedmiotach akademickich, a wychowanie bazowało na wartościach chrześcijańskich i patriotycznych. Przełom w myśleniu i działaniu edukacyjnym nastąpił w końcu lat sześćdziesiątych. Pojawienie się antypedagogiki na scenie politycznej i społecznej USA zbiegło się z aktywizacją ruchów emancypacyjnych mniejszości etnicznych i narodowych. To właśnie w USA rozwinął się w tym czasie ruch praw dziecka, którego inicjatorami byli rodzice postrzegający w oddziaływaniach różnego rodzaju instytucji oświatowych i wychowawczych, organizacji społecznych i politycznych, mediów i administracji państwowej źródła przemocy i dyskryminacji wobec ich własnych dzieci. „Nieletni są zatem ostatnia mniejszością na świecie, klasą niewolniczą, choć stanowiącą jedną trzecią ludzkości (...)”4 4 tamże s. 97 Jednym z pierwszych amerykańskich humanistów, którzy publicznie zabrali głos na temat dzieci jako mniejszości uciskanej przez dorosłych był Richard Farson – twórca kodeksu praw dla nieletnich. Opowiadał się on za prawem dzieci do samostanowienia, które to jest nierozerwalnie związane z ideą wolności; prawem do swobodnego wyboru własnego środowiska życia, czyli np. opuszczenia domu rodzinnego w celu znalezienia środowiska zastępczego umożliwiającego dalszy rozwój; prawem do życia bez kar cielesnych; prawem do środowiska urządzonego zgodnie z dziecięcymi potrzebami i możliwościami rozwojowymi, czyli dostosowania wyposażenia codziennego otoczenia do wzrostu dziecka, jego wagi, poziomu sprawności psychoruchowych, odporności na stres, poziomu wrażliwości i kompetencji poznawczych. Prawo dziecka do samowychowania rozumiane przez R. Farsona jako prawo do samostanowienia o własnej edukacji. Opowiadał się także za prawem dziecka do seksualnej wolności i prawem do działalności gospodarczej oraz do uczestnictwa dziecka w życiu publicznym (nadanie dzieciom praw wyborczych). 3. Antypedagogika w szkolnictwie amerykańskim W trakcie poszukiwań informacji na temat szkolnictwa amerykańskiego natknęłam się na kilka publikacji, których autorzy wypowiadali się krytycznie na temat tzw. amerykańskich eksperymentów pedagogicznych wdrażanych sukcesywnie pod koniec lat 60. Do głównych krytyków edukacji amerykańskiej należą: E.D. Hirsch – anglista z University of Virginia, William Kilpatrick – profesor pedagogiki z Bostonu, Thomas Sowell – profesor z Instytutu Hoovera. Według opinii tych autorów stan amerykańskich szkół publicznych to jeden z najpoważniejszych problemów w USA. Badania porównawcze z uczniami w innych częściach świata wykazują , że uczniowie amerykańscy zajmują ostatnie miejsca na liście kilkudziesięciu krajów pod względem posiadanych wiadomości i poziomu zachowania. Najpoważniejszymi problemami są: narkomania, alkoholizm, ciąża nieletnich, samobójstwa, gwałty rabunki i napady. Kilpatrick odpowiedzialnością za taki stan obarcza lata 60. „kiedy to szczególnie zadomowiła się w systemie edukacyjnym filozofia i metody, które doprowadziły do pełnego usankcjonowania relatywizmu moralnego”5To właśnie razem z tzw. bezkrwawa rewolucją, zanegowaniem kultury, odrzuceniem autorytetów do głosu doszły hasła wyboru wartości na własny użytek. W myśl propagowanej w Stanach Zjednoczonych idei kształcenia afektywnego, terapeutycznego wykluczono odgórne zalecanie rozwiązań i narzucanie jakichkolwiek wartości. Klasa stała się miejscem swobodnej dyskusji, w której zadanie nauczyciela polega na skupieniu uwagi na emocjach dzieci i młodzieży z uwzględnieniem ich poczucia własnej wartości. Najczęstszą formą prowadzenia zajęć jest właśnie taka otwarta dyskusja o wartościach, tzw. nabywanie umiejętności podejmowania decyzji, rozumowanie etyczne. Przekonanie o tym, że poczucie małej wartości własnej jest powodem wszelkich plag społecznych stało się w Stanach bardzo rozpowszechnione. Zanegowano tradycyjne przeświadczenie, iż bezkrytyczne akceptowanie siebie nie jest droga do odpowiedniego zachowania, a poczucie własnej wartości powinno być produktem ubocznym prawdziwej wiedzy i osiągnięć. Niezwykle popularne wśród młodzieży stało się hasło, że młody człowiek może nie słuchać ani rodziców ani nauczycieli, co więcej nie mają oni prawa wskazywać mu zasad postępowania. Za największe przestępstwo uważa się „wygłaszanie kazań”, przez co rozumieć należy wygłaszanie sądów. Postawa polegająca na odrzucaniu stanowiska oceniającego doprowadzona została do perfekcji. Młody człowiek powinien słuchać tylko siebie. „I tak klasa stała się miejscem swobodnej, najczęściej pozbawionej rygorów dyskusji, opartej na założeniu, że każde zdanie jest równoprawne”6 5 6 „Amerykańskie eksperymenty pedagogiczne” J. Mroczkowska Znak 1993 r. nr 9 s. 59 J. Mroczkowska „Amerykańskie eksperymenty... op. cit. s. 60 U podstaw amerykańskiej edukacji, jak pisze T. Sowell w książce zatytułowanej „Amerykańskie szkolnictwo od wewnątrz” leży wiele dogmatów i ukrytych założeń dotyczących szkolnictwa i społeczeństwa. Przedstawię te z nich, które nawiązują u swych podstaw do antypedagogicznej koncepcji człowieka. Jednym z dogmatów jest „trafność” w edukacji, polegająca na tym, że naucza się tego czego chcą uczniowie. Idea trafności w edukacji jest zbieżna z trendami idącymi w kierunku obdarzania uczniów coraz większą możliwością decydowania o sprawach szczegółowych, jak wybór konkretnych fakultetów oraz ogólnych, takich jak wygląd i zawartość programów nauczania. Szczególną popularność wśród pedagogów zyskał dogmat głoszący, że szacunek dla samego siebie i samoakceptacja to podstawowe warunki efektywnego uczenia się. Zgodnie z tą doktryną należy unikać ocen niedostatecznych. W ten sposób niektóre szkoły zrezygnowały w ogóle ze stosowania ocen niedostatecznych w młodszych klasach szkoły podstawowej. Inny sposób na podtrzymanie u uczniów szacunku dla własnej osoby to takie obniżanie poziomu zajęć, aby oceny niedostateczne nie miały prawa wystąpić. Bardziej pozytywny sposób to po prostu zawyżanie stawianych ocen. 5. Zakończenie Antypedagogika jest adresowana do tych osób dorosłych, które dojrzały do kreowania w swoim środowisku nowego sposobu porozumiewania się z młodym pokoleniem. „Chodzi tutaj o to, by wyzwolić w sobie gotowość do pełnego, autentycznego partnerstwa, doświadczyć go i urzeczywistnić w codziennym życiu”.7 Musi w związku z tym nastąpić uwolnienie dorosłych od przeszłości, wyzwolenie się od pedagogicznej postawy typu autokratycznego, od starych lęków i obaw w płaszczyźnie poczucia odpowiedzialności za dziecko. Antypedagogika stwarza ludziom dorosłym szanse uczenia się nowego rodzaju interakcji z dziećmi, poszukiwania nowej drogi współżycia. Mylne wyobrażenie postawy antypedagogicznej jako takiej, która pozostawia dziecko samemu sobie 7 T. Szkudlarek, B. Śliwerski „Wyzwania pedagogiki…” op. cit., s. 118 i stawia je ponad rodzicem czy nauczycielem, wyrządza wiele zła i rodzi negatywne konsekwencje w postaci poczucia zagubienia dziecka, które jest podwaliną innych trudności i problemów o wymiarze ogólnospołecznym. Antypedagogika w swoich założeniach nie rezygnuje przecież z wszelkich oddziaływań dziecko-dorosły. Chodzi raczej o to, aby wspierać zamiast wychowywać, o nową relację przyjaźni z dziećmi zamiast sprawowania władzy. Antypedagogiczna relacja polega właśnie na wzajemnym oddziaływaniu, na współistnieniu, wspólnym życiu ludzi dorosłych i dzieci, gdzie dorośli stwarzają dzieciom dogodne warunki do rozwoju – do zdobycia życiowego doświadczenia i potrzebnych umiejętności, do rozwijania samodzielności, utrwalania wiary w siebie i tworzenia więzi z innymi ludźmi. Antypedagodzy postulują traktowanie dzieci jak przyjaciół odpowiedzialnych za własne decyzje, na których szczęściu i zdrowiu nam zależy, ale którym pozwalamy być sobą. Z przyjaciółmi czasem się nie zgadzamy ale są to konflikty równych i szanujących się partnerów, wrażliwych na uczucia drugiej osoby. Okazuje się, że człowiek staje się prospołeczny nie dlatego, że go do tego zmuszono, tylko dlatego, że wzrasta w przyjaznej atmosferze, przekonując się że ludziom można i warto ufać i że warto być godnym zaufania. 6. Bibliografia 1.