Komentarz sesyjny 21 kwietnia 2011 Minister Finansów i prezes NBP chcą silniejszego złotego Dzisiejszy dzień już o poranku zapowiadał się na kontynuację wczorajszego dobrego zachowania i rzeczywiście można powiedzieć, że to byki kontrolowały sytuację na parkietach. Poziom optymizmu już nie był jednak tak euforyczny, panował raczej przedświąteczny spokój, a w Warszawie nawet względny sceptycyzm wobec wzrostów na zagranicznych parkietach. Kolejne wyniki spółek dobrze przyjęte przez inwestorów Katalizatorem zwyżek były, tak jak wczoraj, wyniki spółek. Można powiedzieć, że rynek wrócił do znanego w przeszłości zachowania, kiedy publikacja jest lepsza od prognoz i podnosi wycenę spółki. Po Intelu dzisiaj przyszedł czas na Apple, które podało spektakularny poziom zysku za miniony kwartał (wzrost o 95% r/r). Inwestorzy tak się nim ucieszyli, że nie zauważyli obniżenia prognoz na obecny kwartał. Podobnie było z Nokią, której wynik netto był zgodny z oczekiwaniami, a prognozy wcale pozytywne nie były. Akcje producenta telefonów i tak rosły. Zdecydowanie lepiej wyglądał raport GE, którego lepszy od oczekiwań zysk wzrósł o ponad 70% w stosunku do zeszłorocznego kwartału. Na GPW sceptycyzm podpierany nienajlepszymi raportami spółek Wszystkie te informacje podnosiły poziomy globalnych indeksów, tylko Warszawa po porannym wzroście zeszła poniżej poziomu z wczorajszego zamknięcia. Spadek na naszym parkiecie wyróżniał się na tle Europy, co oznacza, że inwestorzy bardzo ostrożnie podchodzą do próby wyjścia na nowe szczyty trendu. Nasz rynek już ma taką specyfikę, że przed ustanowieniem nowego rekordu pokazuje niepewność. Dzisiaj ów sceptycyzm podpierany był słabymi wynikami TP SA, której walory wyraźnie spadały i ciążyły na indeksie. Również wstępne wyniki PKN Orlenu nie zostały ciepło przyjęte. Popołudnie zresztą było już gorsze dla europejskich parkietów, do czego przyczyniły się słabsze dane zza oceanu. Cotygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych po raz kolejny przekroczyła poziom 400 tys., a indeks Fed z Filadelfii spadł o wiele bardziej niż tego oczekiwano. Zarówno Ministrowi Finansów jak i prezesowi NBP zależy na silniejszym złotym O wiele ciekawsze było dzisiejsze zachowanie rynku walutowego. Mimo wzrostu rentowności obligacji państw peryferyjnych i dalszych spekulacji na temat restrukturyzacji długu euro pozostaje bardzo silne. Złoty początkowo był względnie słaby i umacniał się jedynie względem dolara, który generalnie na rynkach walutowych pozostawał w odwrocie. Potem jednak przyszedł czas na konferencję ministra Rostowskiego z prezesem Belką i złoty po zapowiedzi regularnych wymian części środków z UE na rynku wyraźnie się umocnił. Wymiana ta ma skutkować zmniejszeniem nadpłynności sektora bankowego, która utrudnia prowadzenie polityki pieniężnej. Można jednak podejrzewać, że chodziło nie tylko o to. Wydaje się bowiem, że zarówno Ministrowi Finansów jak i prezesowi NBP zależy na silniejszym złotym. Dla banku centralnego silniejsza waluta oznacza mniejszą presję na wzrost cen, czyli możliwość ograniczenia skali podwyżek stóp procentowych. Minister Rostowski z kolei nie chce obniżać akcyzy na paliwo, a słabszy dolar oznacza niższe ceny paliw na stacjach, co przed wyborami jest zjawiskiem bardzo pożądanym. Czy uda się trwale umocnić złotego? Dzisiejsza zapowiedź bardzo dobrze wpisuje się w globalne tendencje obserwowane w krajach rozwijających się, które chcą walczyć z wysoką inflacją nie tylko za pomocą podwyżek stóp, ale również poprzez umacnianie swoich walut. Wciąż jednak nad trwalszym umocnieniem złotego można postawić niejeden znak zapytania. Mimo wysokiego apetytu na ryzyko przez ostatnie pół roku kurs EUR/PLN znajduje się przecież w trendzie bocznym i niczym zaklęty niewiele oddala się od kursu 4 złote za euro. Łukasz Bugaj Analityk Millennium Dom Maklerski SA Opracowanie zostało sporządzone w celach informacyjnych i nie powinno stanowić podstawy decyzji inwestycyjnych. Millennium DM S.A. ani jego pracownicy nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania, ani za szkody poniesione w wyniku decyzji inwestycyjnych podjętych na podstawie niniejszego opracowania. Opracowanie nie ma charakteru i nie stanowi rekomendacji w rozumieniu Rozporządzenia Ministra finansów z 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów i wystawców, nie stanowi porady inwestycyjnej, nie stanowi oferty zbycia lub nabycia wymienionych w niej instrumentów finansowych, nie stanowi podstawy do zawarcia jakiejkolwiek umowy lub powstania jakiegokolwiek zobowiązania.