Absolutność Boga i konkretność Wcielenia

advertisement
1
Stanisław Judycki
Uniwersytet Gdański
Absolutność Boga i konkretność Wcielenia
Rozważania w związku z książką Jacka Wojtysiaka Spór o istnienie Boga
Książka Jacka Wojtysiaka Spór o istnienie Boga. Analitycznointuicyjny argument na rzecz teizmu (Poznań: W drodze 2012), jak w
pewnym momencie stwierdza jej Autor (s. 206), jest hipotetycznointuicyjnym argumentem na rzecz istnienia Boga. Jednakże nie tylko
istnienie Boga jest jej przedmiotem, lecz także wiele innych zagadnień
związanych z teizmem, a w szczególności z chrześcijańskim teizmem, zaś
jej końcowe partie poświęcone są argumentacji na rzecz przekonania
chrześcijan o boskości Jezusa z Nazaretu.
Trudno jest ocenić tekst Jacka Wojtysiaka w ramach przeznaczonych
na tę wypowiedź, gdyż jego Autor ‘poraża’ czytelnika ilością
prezentowanych kwestii, szerokością oglądu różnych stanowisk, które
uwzględnia, konsekwencją dyskursu, który prowadzi, pomysłowością
terminologii, jaką niekiedy tworzy, dygresjami i porównaniami, jakich
dostarcza w wielkiej obfitości. Jednocześnie w tym wszystkim nie jest
dogmatyczny, gdyż ostatecznie wnioskuje, iż formułuje wyłącznie ‘pewien
model ontologicznych i epistemologicznych warunków akceptacji teizmu
pewnego typu’ (s. 334), a przede wszystkim jego metoda postępowania
badawczego jest taka, iż wynika z niej, że tzw. klasyczny teizm jest
najbardziej przekonującym stanowiskiem ze wszystkim innych zastanych
stanowisk w kwestii istnienia Boga.
Sam tytuł książki, tzn. Spór o istnienie Boga, nawiązuje do tytułu
dzieła Romana Ingardena Spór o istnienie świata. Jak wiadomo, Ingarden
nie dokończył tej pracy, lecz z tego, co napisał, wynikało, że realistyczne
rozwiązanie sporu o istnienie świata uznawał za bardziej przekonujące niż
rozwiązanie idealistyczne. Jacek Wojtysiak napisał w całości to, co
zamierzał, ale jego ostateczna konkluzja przypomina formalnie konkluzję
Ingardena, a mianowicie istnienie Boga jest bardziej prawdopodobne niż
Jego nieistnienie, jak również jest bardziej prawdopodobne, iż Bóg, o
którego mu chodzi, nie jest Bogiem deistycznym lub panteistycznym, lecz
jest tym Bogiem, o którym mówią chrześcijańska religia, teologia i
filozofia.
Niektórzy bardziej apodyktycznie nastwieni filozofowie i teologowie
na pewno będą się nico zżymać na tę probabilistykę Jacka Wojtysiaka, gdyż

Tekst poniższy został wygłoszony w Dominikańskim Studium Filozofii i Teologii, w
ramach V Wykładów Otwartych z Teologii Naturalnej, Kraków 11-13 IV 2013.
2
jeśli istnienie Boga jest bardziej prawdopodobne niż Jego nieistnienie, to
wynika z tego, że jest możliwe, iż Bóg nie istnieje, lub jeśli istnieje, to ma
inną naturę niż ta, którą przyjmuje chrześcijaństwo. Ten rys książki ma
jednakże zaletę w dzisiejszym świecie, w którym większość ludzi
nastawiona jest nieufnie do wszelkiej apodyktyczności twierdzeń, duża
cześć ludzi jest też przekonana, iż wszelkie ludzkie rozumowania podatne są
na błąd, a wiedza jako całość jest falibilna. Dla osób żyjących w takim
nastawieniu Spór o istnienie Boga będzie stanowił zachętę do myślenia, a
przede wszystkim będzie pokazywał, iż to, co wydaje się należeć już do
przemijających czasów, a więc chrześcijański teizm, jest czymś, co nadal
podlega racjonalnej i bardzo wyrafinowanej intelektualnie argumentacji.
Do kogo skierowany jest tekst Jacka Wojtysiaka? Czy wyłącznie do
zawodowych filozofów, czy też do tzw. szerszej publiczności? Wydaje mi
się, że jednak do osób przygotowanych filozoficznie, gdyż czytelnicy,
którzy nigdy nie zetknęli się z myśleniem filozoficznym będą mieli
trudności z śledzeniem wielowątkowej argumentacji przedstawionej przez
Autora Sporu o istnienie Boga. Najbardziej dostępna w tym aspekcie jest jej
ostatnia cześć, poświęcona dyskusji na temat boskości Jezusa z Nazaretu,
bo tu Autor wkracza w obręb kwestii i racji, które łatwo mogą być
zrozumiane bez uprzedniego treningu filozoficznego.
Chciałbym podkreślić jeszcze inny pozytywny aspekt tej publikacji.
Jest ona wyjątkowa na gruncie polskiej filozofii, czy też na gruncie polskiej
teologii naturalnej lub teologii filozoficznej. Jest wręcz pionierska, gdyż
chociaż, jak można to by ująć, podejmuje zagadnienia apologetyczne, które
podejmowane były w podręcznikach seminaryjnych, to jednak szerokość jej
‘oddechu’ filozoficznego jest o wiele większa niż to, co dotąd mieliśmy na
ten temat, a przede wszystkim bierze ona pod uwagę ze zrozumieniem
teologię naturalną ostatnich czasów, która już od kilku dziesięcioleci
kwitnie w literaturze pisanej w języku angielskim, przez autorów
zaliczanych do tradycji filozofii analitycznej. Dzięki książce Jacka
Wojtysiaka otrzymaliśmy oryginalny tekst, napisany przez polskiego autora,
który korzysta z dorobku myślowego już wypracowanego, lecz czyni to na
własną rękę i odpowiedzialność, a więc nie jest to tylko referat tego, co już
inni przemyśleli i wypowiedzieli.
Jak w porównaniu z ważnymi pozycjami publikowanymi na tego
rodzaju tematy na świecie prezentuje się Spór o istnienie Boga? Przede
wszystkim należy zauważyć, że jego Autor postawił sobie za cel odniesienie
się do wszystkich najważniejszych kwestii, a więc najpierw dowodził
istnienia Boga, potem analizował Jego relację do świata, potem Jego
własności, by na końcu rozważyć problem racji na rzecz prawdziwości
doktryny o boskości Jezusa z Nazaretu. Książka jest więc syntezą wielkiej, a
być może największej problematyki, na którą ludzki umysł może się
zdobyć. Jak to bywa w przypadku takich syntez, pewne jej fragmenty
wypadają lepiej, inne natomiast wymagałby dalszego rozwinięcia. Jeślibym
miał zwrócić uwagę na coś, czemu należałoby poświęcić więcej miejsca, to
3
wskazałbym na dwie, jak je nazywa Autor, intuicje wyjściowe, a
mianowicie intuicję przygodności i intuicję racjonalności.
Z jednej strony, jak sądzę, czytelnik książki pozytywnie reaguje na
to, iż jej Autor na początku, mówi wyraźnie, na czym oprze najważniejsze
fragmenty dyskursu, który zamierza zaprezentować, a więc na tych dwóch
intuicjach, z drugiej jednak powstaje poczucie, że wszystko zależy od tych
dwóch intuicji, albo, inaczej mówiąc, jeśli one nie są trafne, to cała reszta
rozważań jest daremna. Odwołanie się do intuicji zarówno w nauce, w
filozofii jak i w życiu codziennym jest rozpowszechnione. Nie możemy się
bez tego obyć, lecz naukowość każdego dyskursu polega na tym, że to, co
wydaje się intuicyjnie przekonujące na początku, musi zostać rozłożone i
przeanalizowane. Oczywiście, ta analiza musi znowu opierać się na jakichś
intuicyjnie przyjmowanych założeniach, lecz chodzi o to, aby przynajmniej
na początku nie zakładać trafności ‘surowych’ intuicji, tzn. takich, które nie
zostały poddane analitycznemu rozkładaniu i szlifowaniu.
Gdy w kontekście tych uwag rozważymy pierwszy i najważniejszy
fragment książki Jacka Wojtysiaka, to chciałbym zauważyć, że nikt ze
znanych mi współcześnie autorów nie zaczyna swoich rozważań na temat
istnienia i natury Boga od wyliczenia intuicji przygodności lub intuicji
racjonalności, czyli, dokładniej rzecz biorąc, od obowiązywalności tzw.
zasadny racji dostatecznej. Współcześni dyskutanci tych zagadnień spierają
się co do trafności tych lub innych argumentów na rzecz istnienia Boga jako
Stwórcy świata fizycznego, co do konkluzywności tych argumentów w
świetle możliwych kontrargumentów, lecz nikt nie zawiesza całości
dyskusji na intuicjach wstępnych, które nie tylko stanowią metodologiczny
punkt wyjścia, lecz przede wszystkim stanowią bazę służącą do weryfikacji
bronionych twierdzeń. Więcej uwagi Autor książki poświęca analitycznej
obróbce intuicji przygodności (niekonieczności) i intuicji racjonalności,
potem jednak, im dalej postępuje dyskurs, tych intuicji jest coraz więcej, a
coraz mniej namysłu nad ich trafnością, wzgl. prawdziwością. Tak jest na
przykład z intuicją wartości osoby. Czytelnik w trakcie lektury zaczyna
odnosić wrażenie, iż jeśli się coś będzie trudne dla Autora książki, to na
pewno pojawi się u niego jakiś rodzaj intuicji, który mu pozwoli rozwiązać
tę trudność.
Teraz chciałbym zwrócić uwagę na relację pomiędzy pojęciem Boga
a chrześcijańskim przekonaniem o Wcieleniu Boga w osobie Jezusa z
Nazaretu. Według Autora Sporu o istnienie Boga w rozumowaniu
filozoficznym dochodzimy do wniosku, że najlepszym możliwym
wyjaśnieniem faktu istnienia świata jest przyjęcie istnienia bytu
absolutnego, który stworzył świat. To wyjaśnienie respektuje też dwie
podstawowe intuicje, od których Jacek Wojtysiak zaczął swoją książkę:
intuicję przygodności oraz intuicję racjonalności. Dysponując pojęciem
absolutu, Autor książki przechodzi do uzasadnienia tezy, iż ów absolut jest
osobą, która stworzyła świat nie z konieczności, lecz w wyniku wolnego
działania. Uzasadnienie tej tezy widzi w następującym rozumowaniu
4
(s.194): absolut nie mógł być racją istnienia i kwalifikacji bytów
przygodnych z konieczności, w zależności od czegoś zewnętrznego, a stąd
mógł powołać byty niekonieczne jedynie przez stworzenie z niczego, aktem
wolnej decyzji. Trzeba zatem przypisać absolutowi życie osobowe, wolę i
warunkujący ją intelekt. Wydaje się jednak, iż to rozumowanie nie jest
trafne, gdyż operuje dwuznacznym pojęciem niekonieczności:
niekonieczność jako bycie niezależnym od jakichkolwiek czynników
zewnętrznych oraz niekonieczność jako niezależność od tego, co dyktuje
własna istota działającego bytu. Stworzenie świata można uznać za o tyle
niekonieczne, o ile nie było zależne ono od czynników zewnętrznych,
jednak musiało być ono konieczne, o ile było zależne od istoty bytu
absolutnego. Jeśli tak jest, to absolut, jako byt konieczny co do swojej
istoty, powołał do istnienia świat mocą konieczności własnej istoty, a do
tego nie potrzeba, aby był osobą zdolną do wolnych działań. Potężny
wodospad toczy się w skalną przepaść i rozlewa się w jezioro mocą swej
istoty. Przykład ten oczywiście jest ograniczony ze względu na to, że
spadanie strumienia wody jest uwarunkowane wieloma czynnikami
zewnętrznymi w stosunku do samego tego strumienia.
W pewnym momencie rozważań na temat intuicji racjonalności oraz
zasady racji dostatecznej Autor Sporu o istnienie Boga stwierdza, że
„przynajmniej niektóre światowe byty pojawiają się (ostatecznie) bez
(pełnej) racji, resp. absolut wywołuje je przez przypadek (nie ma w nim ani
poza nim wystarczającego warunku ich istnienia” (s. 201). Jacek Wojtysiak
uważa, iż tylko za cenę przyjęcia takiej supozycji możemy uratować się od
necesytaryzmu, czyli w tym wypadku tezy, że wszystko, co istnieje, jest
konieczne, gdyż rację swojego istnienia posiada w bycie absolutnym. Sądzę
jednak, że należałoby unikać stwierdzania, iż Bóg stwarza rzeczy
przypadkowo.
Idąc jednak dalej, pisze, że „pozycja absolutu wśród wszystkich
bytów - jego samowystarczalność i zdolność do stwórczości z niczego, która
umożliwia (zależne od niego) istnienie wszelkich innych bytów - jest
podstawą przypisywania mu doskonałości i wartości” (s. 231). Otóż, nie
jestem przekonany, czy te stwierdzenia są trafne, bo ontyczna siła to jedno,
a pojęcie doskonałości to druga rzecz. Doskonałość można rozumieć jako
realizację wszelkich potencjalności charakterystycznych dla danego bytu,
ale w tym wypadku doskonałościami będą również złe perfekcje, na
przykład doskonały złodziej lub doskonały oszust. Powstaje natomiast
pytanie, czym są perfekcje autentyczne, tzn. takie, które zgadzają się z
naszymi ludzkimi fundamentalnymi przekonaniami odnoszącymi się do
dobra i zła. Sama siła ontyczna o niczym jeszcze nie rozstrzyga, a stąd
Autor książki musiałby podać dodatkowe powody, abyśmy musieli oddawać
cześć absolutowi, który wynika z jego rozważań.
W następnym kroku - w ramach tego, co nazywa naturalną teologią
praktyczną - Jacek Wojtysiak stara się dojść od pojęcia doskonałości
absolutu do pojęcia wcielenia i pisze: „To, czego ludzie najbardziej
5
oczekują od Boga, to wcielenie, ujawnienie […] W ramach badania czysto
filozoficznego możemy jedynie stwierdzić, że ontyczna sytuacja człowieka
generuje w nim istotną potrzebę objawienia Boga oraz że Bóg - stwórca
świata - jest osobą doskonałą i fundamentalnie dobrą. Na gruncie tych
dwóch twierdzeń przekonanie o faktyczności objawienia jawi się jako
przekonanie uzasadnione: mamy wystarczające racje, by spodziewać się, że
Bóg się objawił lub objawia. Intuicja objawienia mówi więcej: po prostu
zapewnia o fakcie objawienia. Jej świadectwem są wielkie religie świata,
które prezentują się jako objawieniowe” (s. 280).
Nie wydaje mi się socjologicznie prawdziwa teza, że tym, czego
ludzie najbardziej oczekują od Boga, jest wcielenie. Natomiast bardziej
przekonująca jest druga sugestia, że tym, czego najbardziej ludzie oczekują
od Boga, przynajmniej jeśli chodzi o pewną cześć ludzi, to ujawnienie się
Boga. Nie wiem, czy jest tak, że wielkie religie świata, religie
objawieniowe, są świadectwem intuicji objawienia: czy to znaczy, iż one
potwierdzają tę intuicję, czy też ona powstała i ukształtowała się dlatego, iż
pojawiły się wielkie religie objawieniowe?
Sądzę, że rozważania filozoficzne zaprezentowane w Sporze o
istnienie Boga ujawniają przepaść pomiędzy filozoficznym pojęciem bytu
absolutnego a przekonaniem chrześcijan, iż Jezus z Nazaretu był Bogiem.
Konkretność osoby Jezusa, konkretność okoliczności, w których żył,
konkretność Jego słów i czynów nasuwać mogą pytanie, dlaczego absolut, o
którym mówi Jacek Wojtysiak, taką właśnie przybrał postać, jak również
pytanie, czy postać ta, to było tylko ‘przebranie’, w które ‘przyodział’ się
absolut, gdyż w rzeczywistości ten absolut nadal postał absolutem, a tylko
zaczął się nam pojawiać jako człowiek z krwi i kości. W tym widzę jedną z
największych przeszkód przyjęcia, iż filozoficzne przejście od absolutu do
Jezusa z Nazaretu, przejście do którego zmierza książka Spór o istnienie
Boga, jest przekonującym ruchem argumentacyjnym. Do tego dochodzi i to,
że zgodnie z chrześcijańską doktryną po Wniebowstąpieniu Jezus nie
pozbył się ludzkiej postaci, lecz zasiada po prawicy Boga, skąd przyjdzie
sądzić żywych i umarłych. Sądzę, że każda próba adekwatnej spekulacji
filozoficznej, w której pojawiają się pojęcia bytu koniecznego,
doskonałości, absolutu, stworzenia z nicości, musi jakoś poradzić sobie z
tymi doktrynalnymi przekonaniami chrześcijan.
Tutaj chciałbym wskazać na następujące rozwiązanie. Otóż, należy
stwierdzić, że Bóg jest przede wszystkim osobą, i to nie osobą w sensie
nieokreślonym, lecz jest konkretną, unikalną, jedyną osobą. Dla chrześcijan
Bóg jest właściwie trzema konkretnymi, unikalnymi, jedynymi osobami.
Dopiero niejako drugorzędnie Bóg jest absolutem, co oznacza, że jako
osoba (osoby) dysponuje wszechmocą, wszechwiedzą i innymi atrybutami,
które ma całkowicie do dyspozycji tak, iż można powiedzieć, iż jest z nimi
identyczny. Tak też my, ludzie mamy do dyspozycji nasz umysł i naszą
wolę, choć jako poszczególne, jedyne osoby nie jesteśmy identyczni z
naszym umysłem i wolą.
6
Jeśli, po drugie, przyjąć, że w wypadku osób ludzkich ich ciała są
wyrazem ich osobowych dusz, czyli ich indywidualnych istot, to dopiero
wtedy chrześcijańska doktryna o Wcieleniu Boga w Jezusie z Nazaretu
przestaje być dziwną teorią o absolucie w ludzkim przebraniu. Nie pomoże
tu jednak zapewnienie, że Jezus był jedną osobą w dwóch naturach, tzn.
jedną osobą, która dzieliła naturę boską i ludzką, gdyż zawsze będzie
istniała przewaga natury boskiej nad ludzką, a stąd zawsze pozostanie
zagadkowe, dlaczego akurat natura boska przybrała tę oto postać, to znaczy
postać ludzką. Gdy jednak przyjmiemy, że ciało jest wyrazem ducha, to
człowieczeństwo Jezusa stanie się zrozumiałe, gdyż Jego postać, jego
indywidualność najpełniej wyraziła się w ten sposób, w jaki znamy ją
historycznie, a stąd też zachowuje sens przekonanie, iż po
Wniebowstąpieniu zasiada on po prawicy Ojca.
Mimo tej interpretacji pozostaje jednak nadal zagadkowe, dlaczego
Wcieleniu drugiej osoby Trójcy Świętej - które dla nas pojawiło się w
czasie, lecz z punktu widzenia wieczności Boga było czymś, co zawsze było
- należy przypisywać rolę aż tak doniosłą, iż Jego zbawcze działanie
miałoby dotyczyć wszystkich istot skończonych, a więc nie tylko do osób
ludzkich, lecz także osób pozaludzkich, jak również wszelkiego istnienia?
W tym wypadku, jak sądzę, warto jest zwrócić uwagę, że Wcielenie
było w tym sensie ‘zejściem w dół’ (descensio), że nasze ludzkie istnienie
jest najniższym sposobem, w jaki mogą istnieć tak doskonałe same w sobie
byty, jakimi są osoby. Było to w pewnym sensie zejście do ‘piekła
światowego istnienia’, w którym czyste doskonałości osób poddawane są
próbie skończoności, cierpienia, bólu, kuszenia, dobra i zła. Można przyjąć,
że całe światy istot osobowych żyją w szczęściu wiecznym, lecz tylko my
przychodzimy z wielkiego ucisku i stąd ludzka postać Jezusa jest najwyższą
postacią istnienia. Bóg w osobie Jezusa ‘schodzi’ do tego, co znajduje się
najniżej w hierarchii osobowego istnienia, lecz jednocześnie nadaje temu
istnieniu najważniejszą postać i godność, gdyż nią na wieki pozostaje.
Download