RICHARD DAWKINS JAKO ETOLOG EWOLUCYJNY „WYJAŚNIA” NA JAKICH ZASADACH EWOLUOWAŁY INSTYNKTY – CZYLI O BAJKOPISARSTWIE Z OKAZJI DNIA DARWINA W niniejszym wywodzie Richard Dawkins postanowił się zmierzyć z jedną z największych tajemnic biologii ewolucyjnej, z którą nie potrafił poradzić sobie sam Karol Darwin. Wykład Dawkinsa dotyczy genezy kodowanych genetycznie złożonych instynków obecnych u zwierząt OTO ISTOTA ARGUMENTACJI PROFESORA RICHARDA DAWKINSA: Początkowo w populacji pojawił się osobnik, który nauczył się jakiejś czynności – za przykład Dawkinsowi posłużył ptak, który potrafi rozbijać muszle ślimaków. Następnie zdaniem Dawkinsa dobór naturalny promował osobniki, które coraz skuteczniej uczyły się tej czynności, aż wreszcie z upływem czasu to zachowanie stało się elementem wyposażenia genetycznego tych zwierzat. Innymi słowy zaczęły się wykluwać ptaki, które już nie musiały się uczyć od innych rozbijania muszli ślimaków, gdyż dobór naturalny zaprogramował im tą umiejetność w genach. GDZIE TKWI BŁĄD W ROZUMOWANIU DAWKINSA? Opisując swoją wersję wydarzeń, Dawkins może co najwyżej postulować wyjaśnienie skąd się wzięły w populacji osobniki, które latwo się uczą rozbijania muszli. W żadnym wypadku nie wyjaśnił on w jaki sposób to zachowanie mogło zostać zapisane w genach. Innymi słowy Richard Dawkins opowiada zwykłe bajki, albo nie odróżnia wyuczonych zachowań od zachowań kodowanych genetycznie. Jakoś nie mogę uwierzyć w tą drugą wersję, ponieważ Dawkins jest z wykształcenia etologiem, a promotorem jego pracy doktorskiej w tej dziedzinie był lauretat Nagrody Nobla sam Nikolaas Tinbergen (https://pl.wikipedia.org/wiki/Nikolaas_Tinbergen). Zanim przejdę do wyjaśnienia na jakich zasadach powstają i rozprzestrzeniają się wyuczone zachowania w populacjach zwierząt, najpierw jeszcze kilka słów o instynktach kodowanych genetycznie. Jak wiemy ptaki rodzą się z umiejetnością budowania skomplikowanych gniazd. Sugerując się wywodem Dawkinsa należałoby przyjąć, że przodkowie tych gatunków całkiem przypadkowo zdobyły tą umiejetność, następnie z upływem czasu uczyły się jedne od drugich naśladując skomplikowane sekwencje wiodące do zbudowania gniazda, aż po jakimś czasie umiejętność ta została zapisana w genach. Szkoda, że Richard Dawkins szczegółowo nie wyjaśnił na cztm konkretnie miał polegać ten mechanizm zapisywania wyuczonych zachowań w genach. Nauka nie zna takiego mechanizmu, a co za tym idzie wywód Dawkinsa jest pseudonaukowy, ponieważ oderwany od rzeczywistości biologicznej. Richard Dwkins musi zdawać sobie z tego sprawę, ponieważ, jako neodarwinista (zwolennik tzw. syntetycznej teorii ewolucji) nie wierzy, że wyuczone zachowania mogą zapisywać się w genach na zasadach, jakie głosił Lamark (https://pl.wikipedia.org/wiki/Lamarkizm). Lamark uczył, że ewolucja zachodzi w wyniku dziedziczenia cech nabytych. Radziecki biolog Trofim Łysensko w celu testowania tej hipotezy obcinał myszom ogony w nadziei, że z upływem czasu zaczną się rodzić myszy bez ogonów (https://pl.wikipedia.org/wiki/Trofim_ %C5%81ysenko). W zasadzie Karol Darwin, który nie zdawał sobie sprawy z istnienia genów, wierzył w w to samo, z tą różnicą, że uczył, iż najlepiej przystosowane w wyniku tego mechanizmu organizmy dodatkowo selekcjonował i promował dobór naturalny. Richard Dawkins jest neodarwinistą. Ta idea zakłada, że nowe geny, a w tym kodujące skomplikowane instynkty powstają w wyniku mutacji w materiale genetycznym. Że korzystne mutacje są odcedzane przez dobór naturalny i przyczyniają się do ulepszenia organizmu, dając mu przewagę selekcyjną nad innymi. Richard Dawkins wiele razy w swoich książkach postulował istnienie doboru kumulatywnego i zapewniał, że ten mechanizm leży u podstaw genezy wszystkich zjawisk biologicznych – już po pojawieniu się życia na Ziemi (https://www.facebook.com/groups/teoriaID/permalink/99453613 3977359/ ORAZ https://www.facebook.com/groups/teoriaID/permalink/102561370 4202935/?match=ZG9iw7NyIGt1bXVsYXR5d255). Biorąc to wszystko pod uwagę dziwią końcowe wnioski Richarda Dawkinsa. Otóż po tym, jak stanowczo odżegnał się od przekonań Lamarka, postanowił się zmierzyć z podstawowym problemem wynikającym z jego wywodu: na jakich zasadach wyuczone instynkty zapisują się w genach? Jego podsumowanie jest tak mgliste i bełkotliwe, że postanowiłem tego nie komentować (po prostu nie ma z czym dyskutować), tylko w całości zacytować: „[…..] O ile mi wiadomo NIKT NIE BADAŁ efektu Baldwina w tym przypadku [w przypadku opanowania przez sikory umiejętności otwierania butelek z mlekiem]. […..] Pozornie efekt Baldwina (https://www.facebook.com/groups/teoriaID/1201516119946025/) wygląda, jak Lamarkizm (….) Lamark postulował koncepcję ewolucji opartej na dziedziczeniu cech nabytych. Była ona błędna, tak się nie dzieje, prawie na pewno tak się nie dzieje. Ale efekt Baldwina powoduje coś, co wygląda jak Lamarkizm i w związku z tym jest to bardzo ciekawe. Cecha nabyta, coś czego zwierzę się uczy nie jest automatycznie włączana w geny. Byłby to Lamarkizm. KONKLUZJE… moja mama miała kiedyś psa, który z czasem, jak wiele małych psów kuśtykał na czterech nogach. Był we wsi inny pies, który stracił nogę w wypadku z samochodem, a właściciel tego trójnogiego psa uważał, że jej pies musi być ojcem naszego psa, ponieważ on kuśtykał na czterech nogach. Taki właśnie jest Lamarkizm. W przypadku drozdów i sikorek, o których przed chwilą opowiadałem też byłby Lamarkizm, gdyby wyuczony nawyk trafił prosto do genów, ale sposób w jaki to się stało nie jest taki. Przy efekcie Baldwina dzieje się to tak, że musi istnieć JAKAŚ (??) zmienność genetyczna, wpływająca na uczenie się gatunku, określonego nawyku, a nawet ogólnie, tempa uczenia się i to jest przedmiot doboru naturalnego. Zatem nie jest to tak, że nawyki są wprowadzane do genów. W istocie istnieje niewymuszone zróżnicowanie wśród ptaków, które ostatecznie w darwinowskim stylu, wskutek mutacji, różnicuje zdolność uczenia się takich jak ten nawyków. Następnie dobór faworyzuje te osobniki, które uczą się najszybciej, aż w końcu uczą się one tak szybko, że wygląda to tak, jakby wcale się tego nie uczyły.” http://encyklopedia.pwn.pl/haslo/Baldwina-efekt;3873642.html „Baldwina efekt, asymilacja genetyczna, biol. proces ewolucyjny prowadzący do powstawania genetycznie utrwalonych struktur, które pierwotnie musiały stanowić reakcję organizmu na częste używanie danych narządów. np. powstawanie zgrubień skóry w miejscach narażonych na powtarzające się ocieranie o grunt ( m.in. na podeszwach stóp u człowieka). „ Poklatkowy zapis wywodu z szerszym kontekstem: https://www.youtube.com/watch? v=r73Cu4IvOLE&ab_channel=QuantumLeapEngineer Do otwierania butelek i spijania śmietany przez sikory. W tym momencie przypomina mi się fragment artykułu profesora Kazimierza Jodkowskiego „Ewolucjonizm bez Darwina”. http://www.jodkowski.pl/rodzina_html/teksty/watpliwosci.html „Na zasadzie kontrastu Hitching zacytował także bardzo pewnego siebie Davida Attenborough z książki opartej o znany serial telewizyjny: „Wśród praryb także dokonały się znaczące zmiany. (...) Stworzenia te wyksztazłciły również szczęki. Kostne płytki w skórze, które je okrywały, stały wię większe, ostrzejsze i przekształciły się w zęby. Teraz zwierzęta te przestały już być przesiewaczami morskiego mułu i cedzidłami wody. Mogły gryźć. Boczne fałdy skory u spodu ciała pomagały im kierować się przez wody i w końcu stały się płetwami. Mogły więc pływać. „ Ten rodzaj języka jest typowy dla popularnych książek o ewolucji. Ale to jest rozrywka, a nie nauka. Niczego to nie wyjaśnia. Ma to tyle sensu i jest na tyle realistyczne - uznał Hitching - jak okrzyk kuglarza "Abrakadabra", kiedy wyciąga królika z kapelusza. „ MASŁO MAŚLANE! Czego konkretnie dowiedzieliście się z tego wywodu? Teraz rozumiecie na jakich zasadach dobór naturalny koduje wyuczone zachowania w genach? Całą tą pseudonaukową tyradę można zamknąć w jednym gołosłownym twierdzeniu: „KODOWANE GENETYCZNIE INSTYNKTY POWSTAŁY NA DRODZE MUTACJI I DOBORU NATURALNEGO” Profesor Richard Dawkins przypisuje sobie zdolność prostego tłumaczenia złożonych zagadnień. „Wyjaśnienie” związane z ewolucyjną genezą instynków, to nie pierwsza jego popisowa mądrość. Inną opisał w swoim artykule profesor Kazimierz Jodkowski: http://www.jodkowski.pl/rodzina_html/teksty/dawkins.html „Kazimierz Jodkowski Recenzja książki Richard Dawkins, Ślepy zegarmistrz czyli, jak ewolucja dowodzi, że świat nie został zaplanowany, "Biblioteka Myśli Współczesnej", PIW, Warszawa 1994. Z: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizmkreacjonizm, "Realizm. Racjonalność. Relatywizm", Wydawnictwo UMCS, Lublin 1998, s. 351-369. […..] Znany polski biolog, Henryk Szarski, tak ocenia kompetencję i pisarstwo Dawkinsa: "łącząc różne dziedziny i oryginalnie je oświetlając, zdołał doprowadzić do nowego sposobu patrzenia na wiele faktów (...). Dawkins znakomicie zwalcza te i inne argumenty. Nie oszczędza miejsca, lecz wyjaśnia każde zagadnienie szeroko i przystępnie, bez skoków myślowych". [….] Dawkins musi kwestionować istnienie jakichkolwiek struktur nieredukowalnie złożonych. Czasami, niestety, posuwa się przy tym do obrony jawnie fałszywych twierdzeń. [....] Jeszcze wyraźniej widać to w omówieniu innego przykładu tego samego rodzaju - "artyleryjskiego" wyposażenia chrząszcza kanoniera (s. 144-145). Wg Hitchinga chrząszcz ten produkuje hydrochinon i nadtlenek wodoru, które zmieszane mają wybuchać. Aby taką mieszaninę przechować w swym ciele chrząszcz kanonier dodaje do niej inhibitor chemiczny, a używając jej przeciwko wrogowi dodaje antyinhibitor sprawiający, że mieszanina znów nabiera własności wybuchowych. Dawkins jednak prostuje informacje podane przez Hitchinga. Mieszanina hydrochinonu i nadtlenku wodoru nie wybucha sama, a dopiero wtedy, gdy doda się do nich katalizator. Wystarcza to, jego zdaniem, do zdyskredytowania i tego argumentu Hitchinga. Otóż nie jest ważne w argumentacji Hitchinga, czy wspomniana mieszanina wybucha z katalizatorem czy bez niego. Jej istotą jest, jak już pisałem, zwrócenie uwagi na nieredukowalną (zdaniem Hitchinga, sam nie zajmuję stanowiska w tej sprawie) złożoność mechanizmu występującego u chrząszcza kanoniera - mechanizm ten funkcjonuje dopiero wówczas, gdy występują jego wszystkie składniki, a w związku z tym pojawia się pytanie, jak cała ta struktura mogła jednocześnie i synchronicznie ewoluować poprzez setki i tysiące małych kroczków, skoro jest użyteczna dopiero po osiągnięciu pewnego etapu rozwoju. "Co daje półszczęka czy też półskrzydło?". Trzeba jednak przyznać, że Dawkins wypowiedział pogląd, jak powstała u chrząszcza kanoniera omawiana struktura: Przodkowie chrząszcza kanoniera po prostu zmusili związki chemiczne, które i tak już w ich ciele występowały, do pełnienia nowej funkcji. (s. 145) Po prostu zmusili! A Szarski pisał, że Dawkins "Nie oszczędza miejsca, lecz wyjaśnia każde zagadnienie szeroko i przystępnie, bez skoków myślowych". [Teraz już przynajmniej wiadomo, co dla Szarskiego znaczy nieoszczędzanie miejsca, wyjaśnianie szerokie i bez skoków myślowych. „ MECHANIZMY UTRWALANIA SIĘ W POPULACJACH ZWIERZĄT WYUCZONYCH ZACHOWAŃ Szympans, który został nauczony używamnia zapałek https://www.youtube.com/watch? v=GQcN7lHSD5Y&feature=youtu.be Teraz należy przeprowadzić drugą próbę naukową. Należy dać małpie zapałki, wypuścić na wolność i zostawić na kilka lat w spokoju. Później trzeba tam pojechać i zobaczyć, co się dzieje. Jeżeli małpy zostaną zastane przy ognisku, to znaczy, że są inteligentne podobnie jak człowiek. Jeżeli małpy będą używały zapałek do wyciągania larw z kory drzewa czy termitów ze swoich budowli, to znaczy, że nic się nie zmieniło od chwili ich pojawienia się na świecie. To nie jest naiwny pomysł i warty testów naukowych. Makaki z Japonii nauczyły się za pomocą wody oddzielać ziarno od piasku, a sikory bogatki z Wielkiej Brytanii nauczyły się otwierać kapsle od butelek, które dostawcy zostawiali pod drzwiami. Obie wynalezione strategie szybko rozprzestrzeniły się w populacji, ale czy zachowanie to zostanie zapisane w genach? Nie, młode sikory które jakiś czas po wykluciu, zostaną odizolowane od reszty populacji, co uniemożliwi im proces uczenia od dorosłych osobników, nie bedą posiadały tej umiejetności. Inaczej jest z umiejętnością budowania gniazd. Ptaki się z nią rodzą i od nikogo nie muszą się uczyć. Szympansy są rzekomo inteligentniejsze od innych gatunków małp i ptaków. Tak się przynajmniej twierdzi. Niemniej odpowiednia tresura + ludzka skłonność do antropomorficznego myślenia jest jedyną przyczyną takiego poglądu. http://www.youtube.com/watch?v=7g2rxtWu_FM http://www.youtube.com/watch?v=0jo_EG7XqZQ Bardzo często naukowcy twierdzą, że inteligencja małp człekokształtnych jest na tyle wyjątkowa, że świadczy o pokrewieństwie małpy z człowiekiem. Inteligentne zachowania małp mają rzekomo pokazywać, jakimi etapami rozwijała się wyrafinowana inteligencja u H. Sapiens. Nie są to jednak twierdzenia odwołujące się do faktów naukowych, tylko propaganda żerująca na ludzkiej skłonności do antropomorfizowania właśnie. Małpie zdolności w niczym nie ustępują zdolnościom innych stworzeń, ale ze względu na pewne anatomiczne podobieństwa pomiędzy małpami i ludźmi łatwo wmówić laikom, że małpie zachowania przypominają w sposób wyjątkowy ludzkie zachowania. Przeprowadźmy eksperyment. Które zachowanie wydaje Ci się bardziej ludzkie, małp: Czy wykonującego podobną czynność ptaka: Nie tak samo jak u człowieka działa umysł zwierząt. Zwierzęta posiadają bardziej lub mniej określone genetycznie zakodowane wzorce różnych zachowań i według tych schematów realizują, to czego się uczą. Oczywiście pewne zachowania są ściśle określone przez geny, np. sposób budowy gniazd. Inne dają zwierzęciu niejako wędkę i czekają aż samo nałapie ryb. Np. wiele ptaków ma wbudowany w struktury mózgowe schemat nakazujący im naukę śpiewania. Jednak nauczą się śpiewać tylko wtedy, kiedy będą słuchały i naśladowały śpiew rodziców. Innymi słowy ten schemat nakazuje im: "słuchaj i się ucz" (prawie tak samo jest w przypadku ludzkiej mowy https://bioslawek.wordpress.com/2015/02/15/jaka-jest-genezaludzkiej-mowy/ ). Rozważmy w sposób bardziej szczegółowy przykład angielskiej sikory bogatki, na które powoływał się też Richard Dawkins. W Anglii ptaki te nauczyły się otwierać kapsle od butelek z mlekiem, które dostawcy stawiali pod drzwi klientów. Zachowanie to szybko rozpowszechniło się w populacji tych zwierząt. Czy sikory doszły do tego na podstawie abstrakcyjnego myślenia właściwego człowiekowi, który może na taki pomysł wpaść w ułamku sekundy? Nie, ponieważ mechanizm był zupełnie inny. Sikory nie przeprowadziły świadomego eksperymentu myślowego i nie zaplanowały tych czynności, tylko po prosu jedna z nich, bardzo głodna, mogła trafić na częściowo dziurawy kapsel, przez który wypływało mleko. Zaczęła go dziobać, powiększyła otwór i w końcu całkiem ściągnęła kapsel. To doświadczenie nauczyło ptaka, że można tak robić: czyli mamy do czynienia z nauką na podstawie przypadkowego doświadczenia, a nie z owocem dedukcji na wzór abstrakcyjnego myślenia. Inne sikory obserwowały swojego krewniaka i poszły w jego ślady i tak owo zachowanie rozpowszechniło się w populacji. Butelki z mlekiem stawiano pod drzwi jeszcze do niedawna [nawet ja pamiętam czasy, gdy tak robiono w Polsce]. Dlaczego sikory nauczyły się tego tylko w Anglii [przynajmniej ja nie znam innego przypadku]? Jak widać ich myślenie nie jest takie, uniwersalne, jak u ludzi. Weźmy teraz na tapetę inny przykład, bardziej wyrafinowany. Na youtube można obejrzeć wiele filmów, na których pokazuje się zdumiewające zachowania zwierząt. Ostatnio widziałem, jak kruki rzucały orzechy na szosę i czekały aż je przejedzie samochód i rozgniecie. http://www.youtube.com/watch?v=BGPGknpq3e0 Czekały na zielone światło, jak pies przewodnik niewidomego, i dopiero wtedy wchodziły na szosę i kładły orzechy, lub je zabierały. Patrząc przez pryzmat antropomorficznego myślenia można w tym widzieć typowo ludzkie, inteligentne zachowanie. Ale jak w przypadku angielskich sikor bogatek jest inaczej. Wyjaśnienie może być takie: ptaki te w przeszłości na podstawie przypadkowego doświadczenia nauczyły się, że rzucony z dużej wysokości orzech łatwo pęka i można się najeść. Na zasadzie kija z marchewką, w sposób przypadkowy same się nagrodziły i dlatego to zachowanie się utrwaliło w ich umyśle. Następnie kiedy jedne ptaki podejrzały tą czynność u innych zaczęły je naśladować i zachowanie to rozprzestrzeniło się w populacji. Te ptaki, które osiedliły się w miastach zaczęły spuszczać orzechy na chodniki i szosy. Asfalt jest plastyczny (zwłaszcza jak jest gorąco), więc nie zawsze orzechy pękały, ale pewnego razu przypadkiem na takiego zrzuconego orzecha najechał samochód i go rozłupał. Ptak znowu się nagrodził jedzeniem i to skłoniło go, żeby rzucać orzechy pod samochody. Na początku ptaki rzucały je z góry, ale inne ptaki dolatywały szybciej i odbierały zdobycz rzucającym. Później nauczyły się iść na łatwiznę i cały czas czekały na naiwniaków. Więc ptaki, które na początku rzucały orzechy z lotu i czekały na nadjeżdżające samochody, zaczęły rzucać je pod nie i następnie lądowały gdzieś blisko, żeby zapobiec kradzieży. Jednak w dalszym ciągu się zdarzało, że zanim ptak doleci do przejechanego orzecha inny zdąży go ukraść. Więc ptaki zaczęły zrzucać orzechy z coraz mniejszej wysokości aż w końcu zaczęły je zanosić na nogach i po wycofaniu się czekać aż je przejedzie samochód. Pewnego razu zaczęły to robić przy skrzyżowaniu. Nauczyły się, że jak samochody nie jadą, to można bezpiecznie położyć orzecha na szosie, co w zasadzie wiedziały już wcześniej (małe udoskonalenie) i spokojnie poczekać aż samochody ruszą i przejadą orzechy. Kiedy samochody były w ruchu złodzieje nie mogli ukraść orzechów pikując po nie z lotu ptaka, a kiedy samochody zatrzymywały się na czerwonym świetle potaki, które położyły je na ulicy szybko podlatywały, lub podbiegały i zabierały rozłupane pożywienie. Opisałem teoretyczny mechanizm powstawania kolejnego wyuczonego zachowania. Jednak, jak w przypadku sikor bogatek, to zachowanie nie ma szans zapisania się w genach. Innymi słowy potomkowie kruków, które potrafią w ten sposób dostawać się do orzechów rodzą się pozbawione tej umiejetności. Muszą dorosnąć i się jej nauczyć od doświadczonych kruków. MIT HIPOTEZY DOBORU KREWNIACZEGO – DOBÓR KREWNIACZY, A NIEREDUKOWALNA ZŁOŻONOŚĆ INSTYNKTÓW http://pl.wikipedia.org/wiki/Dobór_krewniaczy „Dobór krewniaczy wyjaśnia pochodzenie zachowań altruistycznych w stosunku do osobników spokrewnionych. Został oryginalnie zaproponowany przez Karola Darwina jako wytłumaczenie istnienia sterylnych kast u owadów, lecz ogólną akceptację zyskał dopiero dzięki przełomowym pracom W.D. Hamiltona. Hamilton wprowadził koncepcję dostosowania łącznego (ang. inclusive fitness), która mówi, że dostosowanie danego organizmu jest sumą sukcesu reprodukcyjnego i wpływu tego organizmu na sukces reprodukcyjny jego krewniaków.(…..)” Najpierw na prostym przykładzie wyjaśnię, jak teoretycznie powinien działać dobór krewniaczy Wyobraźcie sobie proszę populację gryzoni w której pojawia się gen altruizmu. Jego właściciel popychany instynktem staje na czujce i zaczyna ostrzegać inne gryzonie przed niebezpieczeństwem. Ma małe szanse przeżycia, ponieważ swoim okrzykiem ściąga na siebie uwagę drapieżnika, niemniej nie na tyle małe, żeby pozostawać bez szans. Reszta populacji nie posiada genu umożliwiającego rozumienie znaczenia sygnału ostrzegarwczego, więc zamiast uciekać w dalszym ciągu żerują i tym samym drapieżnik ma większe szanse schwytania tych nieświadomych osobników niż wrzeszczącego wartownika. Załóżmy, że kilka razy udało mu się uciec i spłodzić potomstwo, które odziedziczyło po nim gen altruizmu, a następnie spłodziło własne potomstwo. W końcu altruista ginie, ale przeżywa jego potomstwo. Przyjmijmy teraz, że u jednego z tych potomków pojawił się gen umożliwiający rozumienie znaczenia sygnału ostrzegawczego. Ma on największe szanse na ucieczkę i spłodzenie potomstwa, które z takim wyposażeniem genetycznym szybko zdobywa przewagę w populacji. W dalszym ciągu ginie więcej nieświadomych znaczenia sygnału ostrzegawczego osobników niż wartowników, lub nosicieli genów altruizmu i rozumienia sygnału ostrzegawczego. W końcu przewagę selekcyjną zdobywają sami altruiści. W tym układzie podczas żerowania przeważnie ginie wartownik, który swoim wrzaskiem ściąga na siebie uwagę drapieżnika, ale to poświęcenie jest opłacalne z punktu widzenia rachunku zysków i strat. Jedna kopia genu altruizmu kończy w żołądku drapieżnika, ale wiele kopii w dalszym ciągu istnieje w ocalalych jego kosztem krewniakach. Na takich zasadach teoretycznie gen altruizmu może się utrzymywać w populacji. Istnieje jednak podstawowy problem z takimi „wyjaśnieniami”. Są to uproszczenia posunięte do granic prostactwa. Każde instynktowne zachowanie kodowane jest przez wiele genów, a nie jeden. Z tej przyczyny metafora samolubnego genu użyta przez Richarda Dawkinsa nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości biologicznej, jest myląca. Ponadto sieci genetyczne kodujace różne organy, czy instynkty są nieredukowalnie złożone. Sam Dawkins musiał zdawać sobie sprawę z tego faktu, ponieważ we wstępie do swojej książki napisał: Samolubny gen, 1996, s. 7 „Tę książkę należałoby czytać niemal tak, jak powieść fantastycznonaukową. Ma ona bowiem przemawiać do wyobraźni.” [Richard Dawkins – wstęp do ‚Samolubnego Gnu’ (https://obserwatorlaicki.files.wordpress.com/2009/12/rich ard-dawkins-samolubny-gen.pdf)%5D Współcześnie żaden biolog nie ma wątpliwości co do faktu, że cechy fenotypowe różnych organizmów są kodowane przez wiele genów, a same sieci genetyczne są bardzo skomplikowanymi, współpracującymi ze sobą kompleksami złożonymi z różnych ściśle powiązanych genów, a wszystkim zarządzają geny regulatorowe. Wiele badań potwierdza tezę, że te sieci genetyczne mają kaskadowy, nieredukowalnie złożony charakter, to znaczy po usunięciu (znokautowaniu) jednego genu, przestaje ona sprawnie działać, a w większości przypadków system się całkowicie załamuje. (https://www.sciencedaily.com/releases/2015/04/150427124804.ht m) W ostatnich 20 latach obserwujemy spektakularny rozwój biologii molekularnej i biotechnologii, co skutkowało (i skutkuje) tym, że uczeni zdobyli wiele narzędzi molekularnych, które pozwalają im na inwazyjną manipulację przebiegiem procesów genetycznych, jakie zachodzą podczas rozwoju płodowego. Jednym z takich technik jest nokautowanie genów (http://wiki.biol.uw.edu.pl/w/Genetyka_z_in%C5%BCynieri %C4%85_genetyczn%C4%85/Wyk%C5%82ad_4). Metoda ta już nie raz przyczyniła się do namierzenia układów nieredukowalnie złożonych. Nokautowano różne geny, takie jak te odpowiedzialne za prawidłowy przebieg powstawania kaskady krzepnięcia krwi, czy echolokacji u nietoperzy. W obu przypadkach efekty okazały się tragiczne w skutkach. Kaskada krzepnięcia krwi pozbawiona jakiegoś elementu przestawała pełnić swoją funkcję, co skutkowało krwotokami i śmiercią organizmu (https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/01/kaskadakrzepnic499cia-krwi-a-koncepcja-nieredukowalnego-rdzenia.pdf). Kaskada krzepnięcia krwi (http://www.corpshumain.ca/images/Coagulation_cascade_Mol.jp g) Natomiast np. po uszkodzeniu funkcji genu FoxP2 u nietoperzy, odpowiedzialnego za prawidłowy rozwój echolokacji, nietoperze rozbijały się na słupach (https://www.sciencedaily.com/releases/2007/09/070919073014.ht m). W tym miejscu warto zadać sobie pytanie. Skoro po usunięciu jednego elementu te sieci genetyczne przestają pełnić swoje funkcje, to jak mogłyby stopniowo ewoluować poprzez dodawanie kolejnych elementów? Innymi słowy wniosek jest jednoznaczny: w tych przypadkach obowiązuje zasada wszystko, albo nic. Richard Dawkins w swoim Samolubnym genie sam opisał doświadczenie, które dowodzi, że kodowane genetycznie zachowania są nieredukowalnie złożone: „(….) Pozwólcie, że opowiem miast tego o studiach nad pewnym wzorcem zachowania, który akurat nie jest ewidentnie altruistyczny, jest za to dość interesujący poprzez swojązłożoność. Posłuży nam jako model dla przedstawienia sposobu, w jaki mogłyby być dziedziczone zachowania altruistyczne. Pszczoły chorują na chorobę zakaźną, zwaną zgnilcem. Atakuje ona larwy w komórkach plastra. Wśród udomowionych ras pszczelich ryzyko zapadnięcia na tę chorobę jest u niektórych ras większe niż u innych i, jak się okazuje, różnica między szczepami – przynajmniej w niektórych przypadkach – przejawia się na poziomie behawioralnym. Istnieją szczepy zwane higienicznymi, które szybko opanowują epidemię, lokalizując zakażone larwy, a następnie wydobywając je z komórek i wyrzucając z ula. Inne szczepy nie praktykują tej dzieciobójczej higieny i te podatne są na chorobę.Zachowanie zaangażowane bezpośrednio w zabiegi higieniczne jest dość złożone. Robotnice muszązlokalizować komórkę z zakażoną larwą, usunąć z komórki woskową pokrywę, wyciągnąć larwę, przeciągnąć ją przez wejście do ula i zrzucić na stertę śmieci. Prowadzenie eksperymentów genetycznych na pszczołach jest z wielu powodów sprawą skomplikowaną. Robotnice z reguły się nie rozmnażają, krzyżuje się więc królową jednego szczepu z trutniem (czyli samcem) wywodzącym się z innego, a następnie obserwuje się zachowanie potomnych robotnic. Tym właśnie zajmował się W. C. Rothenbuhler. Stwierdził on,że w pierwszym pokoleniu mieszańców wszystkie roje były niehigieniczne: ta cecha ich higienicznego rodzica wydawała się być tracona, choć, jak się później wyjaśniło, geny na higieniczność wciąż były obecne, ale okazały się byćrecesywne, tak jak geny na niebieskie oczy u człowieka.Gdy Rothenbuhler skrzyżował wstecznie mieszańce pierwszego pokolenia z czystym szczepem higienicznym (znów oczywiście biorąc królowe i trutnie), otrzymał przepiękny rezultat. Wśród potomnych rojów dało się wyróżnić trzy grupy. Jedna z grup demonstrowała pełny zestaw zachowań higienicznych, druga nie wykazywała ich w ogóle, trzecia natomiast zatrzymywała się w pół drogi. W grupie tej robotnice otwierały woskowe komórki z chorymi larwami, ale nie wyrzucały larw z ula. Pszczoły higieniczne pozbawione funkcji jednego z genów kodujących zachowania higieniczne, nie potrafią otwierać wieczka komory plastra, aby wydobyć z niej zakażoną larwę i wyrzucić ją z ula. Rothenbuhler podejrzewał, że mogą istnieć dwa osobne geny, jeden na otwieranie komórek, a drugi na wyrzucanie larw. W pełni higieniczne szczepy miały zarówno jeden, jak i drugi gen, natomiast szczepy podatne miały konkurujące allele ich obu. Mieszańce, które zatrzymywały się w pół drogi, przypuszczalnie miały (w podwójnej dawce) gen na otwieranie komórek, ależadnego genu na wyrzucanie. Rothenbuhler domyślał się, że grupa pozornie całkowicie niehigienicznych pszczół mogła ukrywać podgrupęmającą gen na wyrzucanie, którego efekt nie mógł sięprzejawić z powodu braku genu na otwieranie. Gatunek pszczoły higienicznej usuwającej roztocza (http://articles.extension.org/pages/30361/varroa-sensitivehygiene-and-mite-reproduction) Potwierdził to bardzo eleganckim eksperymentem, w którym usunął pokrywy komórek osobiście. Rzeczywiście, połowa spośród pozornie niehigienicznych pszczół zaczęła w efekcie przejawiaćcałkowicie normalny behawior wyrzucania. Historia ta ilustruje wiele istotnych kwestii, które pojawiły się w poprzednim rozdziale. (…) Historia ta dodatkowo ilustruje zjawisko „współpracy” genów w wywieranych przez nie oddziaływaniach na zachowania wspólnej maszyny przetrwania. Gen na wyrzucanie jest bezużyteczny, jeśli nie towarzyszy mu gen na otwieranie i odwrotnie. Eksperymenty genetyczne pokazują jednak równie jasno, że w swojej podróży poprzez pokolenia geny te są w zasadzie całkowicie odrębne. Będąc jednym zespołem współpracującym przy wypełnianiu użytecznej funkcji, jako replikujące się geny są dwoma wolnymi i niezależnymi elementami. „ Samolubny gen str.: 95 Dwa inne przykłady i kilka pytań: Mrówki prządki budują swoje mrowiska z liści, które w zorganizowany sposób sklejają jedwabiem, który z kolei wytwarzają ich larwy. Proponuję się zastanowić, czy było możliwe, aby w przeszłości u tych owadów mogły STOPNIOWO powstawać geny umożliwiające tą zbiorową i wysoce zorganizowaną pracę. Powyżej na ilustracji mrówki prządki w synchroniczny, wysoce zorganizowany sposób współpracują przy tworzeniu wyrafinowanych budowli z liści, zespołowo przyciągając do siebie krawędzie liści, aby zostały zespolone jedwabiem. Inne robotnice tym czasem używając jedwabiu, jaki produkują larwy tych zwierząt, sklejając liście do kupy. Ile genów bierze udział w kierowaniu poszczególnymi sekwencjami tych czynności? Czy takie genetycznie kodowane strategie mogły powstawać na drodze stopniowej ewolucji? Z jakich wcześniejszych funkcji (prekursorów) mogły wyewoluować złożone – genetycznie kodowane – zachowania, jak te u mrówek prządek, które składają się z poszczególnych sekwencji i są współcześnie tak nierozerwanie zintegrowane ? I jak to się stało, że poszczególne zachowania u dyskutowanych owadów pozbierały się w jedną całość, w jednym czasie, aby umożliwić mrówkom prządkom budowanie swoich przemyślnych konstrukcji? Mrówki prządka używając larwy, jak tubki z klejem sklejają liście Jaka konkretnie w dalekiej przeszłości mogłaby istnieć korzyść z nacinania przez mrówki prządki i dopasowywania liści, kiedy jeszcze nie istniały geny na ich spajanie jedwabiem, produkowanym przez larwy tych mrówek? Jaka korzyść z tego wszystkiego, kiedy mrówki nie posiadały jeszcze genetycznie kodowanej umiejętności do zespołowej pracy i nie posiadały genów umożliwiających im posługiwanie się larwami, jak tubkami z klejem? Jaki mógłby być zysk z tego wszystkiego, kiedy jeszcze nie istniały geny umożliwiające larwom odbieranie sygnałów dotykowych od robotnic, które manipulują nimi odpowiednio naciskając żuwaczkami w celu wytworzenia odpowiednich porcji jedwabiu? Inny przykład: Kiedy mowa o wrodzonych instynktach wielu osobom od razu przychodzi na myśl umiejętność budowania gniazd przez ptaki. Weźmy więc pod lupę ptaka krawczyka. Pewna książka tak opisuje strategię budowania gniazda przez tego ptaka: „Krawczyk zamieszkujący południową Azję sporządza przędzę z włókienek bawełny lub łyka oraz pajęczyn, łącząc krótkie kawałki w dłuższą nić. Przekłuwa dziobem otwory wzdłuż krawędzi dużego liścia, po czym, posługując się dziobem niby igłą, zesznurowuje nicią oba brzegi liścia, tak jak my sznurujemy buty. Gdy się nić skończy, zawiązuje węzeł albo splata ją z inną nicią i szyje dalej. W ten sposób sporządza z dużego liścia torebkę, w której wije gniazdo.” Zatrzymajmy się przez chwilę i zastanówmy ile genów musiałoby krok po kroku wyewoluować, żeby powstała opisana wyżej strategia budowania gniazda przez krawczyka. W uproszczonym zarysie: 1. Najpierw musiałby powstać gen (geny) zmuszający ptaka do budowy tego typu liściastego gniazda, w którym następnie buduje gniazdo sprzyjajace wychowywaniu potomstwa. 2.Następnie musiałyby powstać geny, które kodują struktury niezbędne do rozpoznawania odpowiedniego materiału, z którego ptak poprzez łączenie mniejszych fragmentów plecie dłużą nic. No i oczywiście geny umożliwiające ptakom ich splatanie z krótszych fragmentów dłuższe odcinki. 3.Kolejny etap, to powstanie genów na robienie odpowiednich otworów w liściu, zszywanie i tworzenie odpowiednich supłów zabezpieczających, ponieważ niezapętlony koniec nici wywlekłby się z przekłutego otworu i częściowo zesznurowane gniazdo po prostu by się w rozleciało. Nawet jeżeli założymy, że te poszczególne etapy mogły początkowo spełniać jakieś inne funkcje (jakie?), to w jaki sposób i dlaczego pozbierały się one w jednym czasie, żeby współgrać i umożliwić krawczykowi budowę gniazda? Hipoteza doboru krewniaczego, na której bazuje hipoteza samolubnego genu, jest pozbawiona treści poznawczch, ponieważ kiedy jej się bliżej przyjrzeć, to niczego nie wyjaśnia. Neodarwiniści zapewniają, że ich hipoteza stanowi zasadę biologii, ale tak naprawdę wszystkie rzekome wyjaśnienia, dotyczące genezy różnych zjawisk biologicznych, to – jak to ujął biochemik Michael Behe – takie sobie bajeczki (https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/12/krytyki-hipotezykooptacji-w-ewolucji-silnika-bakteryjnego-oraz-hipotezymodularnej-w-ewolucji-syntazy-atp-pdf.pdf). Przypis http://wiki.biol.uw.edu.pl/w/Genetyka_z_in%C5%BCynieri %C4%85_genetyczn%C4%85/Wyk%C5%82ad_4 „Nokauty genetyczne – unieczynnienie pewnych genów w organizmie. Transformuje się komórki określonym genem. Jeśli chcemy zmutować, uszkodzić jakiś gen to klonujemy na wektorze ten sam gen, jego fragment, ale tak, aby w środku niego było coś innego – jakiś fragment wstawionego obcego DNA. Najczęściej jest to fragment zawierający marker. Dzięki temu można wykryć transformowane komórki. Po hybrydyzacji będzie pętelka z tego wprowadzonego fragmentu. Jeśli zajdzie tu crosing over to ten gen zostanie zamieniony przez zmutowany gen. W ten sposób można doprowadzić do mutacji genów. Można to robić na komórkach, organizmach, na kom. jajowych myszy – gdy chcemy mieć cały organizm zmutowany. Takie myszy transgeniczne są modelami dla ludzkich chorób, służą do prób terapii. Ukierunkowaną mutagenezą nie tylko uszkadzamy jakiś gen, ale wprowadzamy w nim bardzo konkretna zmianę, np. gdy chcemy mieć w białku w konkretnej pozycji inny aminokwas. Gen musimy sklonować na wektorze (wygodne SA te występujące w postaci jedno- lub dwuniciowej). Jeśli mamy gen sklonowany na wirusie (otrzymujemy formę jednoniciową), to możemy zsyntetyzować bardzo krótki fragment DNA, który hybrydyzuje, ale w jednym miejscu różni się od wyjściowej sekwencji (mish – mash)→niepasująca zasada. Używamy tego fragmentu jako primer do syntezy drugiej nici. Powstaje nam plazmid który ma w jednym miejscu niedopasowana zasadę . W replikacji powstaną cząsteczki DNA ze zmienioną parą zasad. Gdy już mamy sklonowany taki gen to zastępujemy nim ten, który wcześniej występował. Badamy w ten sposób znaczenie poszczególnych sekwencji DNA. Dzięki takim technikom można prowadzić inżynierię białek: poszukiwanie białek o trochę innym składzie aminokwasowym, a przez to innych właściwościach. Łatwiej zamienić zasady w DNA niż aminokwasy w białku. Dzięki klonowaniu genu otrzymuje się wiele kopii odcinka DNA i można go zsekwencjonować, a ustalenie sekwencji to podstawa do wszystkich dalszych badań.” Dodatki NEODARWINIŚCI I BŁĄD LOGICZNY ZE ZŁEJ ANALOGII - CZYM JEST NORMA REAKCJI NA ŚRODOWISKO? Warto to wyjaśnić, ponieważ neodarwiniści bardzo często utożsamiają zmienność w ramach normy reakcji na środowisko z mechanizmami, jakie postuluje neodarwinizm. Jest to argumentacja oparta na fałszywej analogii: https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/02/zrzut-ekranu-z2015-02-19-211825.png?w=729&h=549 Zdolności adaptacyjne wynikające z mechanizmów wchodzących w zakres normy reakcji na środowisko, to wynik inteligentnego projektu, a nie czysto losowych zdarzeń: mutacji odcedzanych przez dobór naturalny. Organizmy żywe mogące należeć do tego samego gatunku mają na swoim wyposażeniu duży potencjał jeżeli chodzi o możliwośći swojego genomu. Kiedy członkowie tej samej populacji trafią do różnych środowisk, to ich rozwój zacznie przebiegać różnie, co może być na przykład wynikiem ekspresji różnych genów w takich samych genotypach. Współczesna biologia cały czas odkrywa różne mechanizmy wchodzące w skład normy reakcji na środowisko. Niektóre określono mianem naturalnej biotechnologii genomów, czy ewolucji kontrolowanej: http://shapiro.bsd.uchicago.edu/ http://www.thethirdwayofevolution.com/people/view/james-ashapiro https://en.wikipedia.org/wiki/James_A._Shapiro https://bioslawek.wordpress.com/2013/12/17/1940/#more-1940 Za wikipedią: "Zakres reakcji, norma reakcji - zakres zmian fenotypowych organizmów o identycznych genotypach. Zakres ten można inaczej określić jako zmienność fenotypów determinowanych przez identyczne genotypy organizmów, które rozwijają się w innych środowiskach. Dobrym przykładem są bliźnięta jednojajowe wychowujące się w różnych warunkach." http://biotechnologia.pl/biotechnologia/aktualnosci/przecietnyto-nie-jedynie-normalny-jak-rowniez-normalny-to-niejedynie-przecietny-czyli-wyklad-prof-joachima-cieslika,13243 "[.....] Nie ma nic gorszego niż być przeciętnym! – twierdzi profesor Cieślik – ale jedynie pod względem fenotypowym. Rozkład zmienności genetycznej każdego pokolenia można zilustrować za pomocą rozkładu normalnego. Zakresem owej zmienności jest pula genów danego pokolenia, co jest określane jako„norma adaptacyjna”. Rzutuje ona na wszystkie te cechy, które są wspólne dla nas, jako rodzaju ludzkiego i których nie da się ominąć. Jest to chociażby rozwój ontogenetyczny. Nikomu nie udało się ominąć poszczególnych jego faz, bez względu na to, w jakich warunkach organizm się znajduje. W tym miejscu warto wspomnieć również o występowaniu tak zwanej „normy reakcji osobnika”. Jest to niezwykle istotne zjawisko, które mówi o tym, że każdy z nas ma zapisane w swoim materiale genetycznym pewne prawdopodobne reakcje fenotypowe, które uzewnętrzniają się w konkretny sposób pod wpływem interakcji genotypu ze środowiskiem zewnętrznym. Jest to gwarantem naszej indywidualności i niepowtarzalności. Genom charakteryzuje się występowaniem poligenów, a to znaczy, że dla poszczególnych genów możemy wyróżnić wielokrotne allele, które wspólnie kontrolują cechy ilościowe, a ich ekspresja zależy od sumowania (kumulowania) się poszczególnych alleli. To z kolei skutkuje tym, że ekspresja danej cechy u każdego z nas może zachodzić w inny sposób. Allele każdego z genów różnią się między sobą natężeniem dla danej cechy ilościowej, co realizowane w przyszłości będzie odróżniało od siebie poszczególne osoby. Patrząc na rozkład normalny przedstawiający daną cechę ilościową najwięcej wyników zaobserwujemy w okolicach średnich wartości, zaś im dalej od tej wartości, tym otrzymamy mniej wyników. Genotypy skrajne, czyli homozygoty, ujawniają efekt kumulacji genów w maksymalnym lub minimalnym stopniu, zaś klasyczna heterozygota „zawiera” połowę genów, których efekt kumulacji osiąga w maksymalnym stopniu oraz połowę genów, które efekt kumulacji osiągają w stopniu minimalnym. Jest to zdecydowanie najkorzystniejszy wariant i to jego umiejscowienie na krzywej Gaussa zawiera się w okolicach wartości średniej. Jak już zostało wspomniane wcześniej, w naszym genomie zapisanych jest kilka możliwości tego, jacy możemy się stać. W procesie ontogenezy jedynie jedna z tych opcji ma szansę się ujawnić, a to z kolei zależy od interakcji pomiędzy genami a środowiskiem, która to warunkuje nasze adekwatne przeprowadzenie rozwoju osobniczego do panujących wokół nas warunków środowiska. Wszelkie modyfikacje fenotypowe są sumą zmian genetycznych jak i wszelkich zmian środowiskowych. Na wspomniane zmiany genetyczne składają się następujące składniki: - addytywny: jeśli osobnik posiada określony gen, cecha ujawni się zawsze, bez względu na otaczające warunki środowiska, -dominacji: wynika z interakcji między allelami określonego genu, -interakcji (epistazy): wynika z oddziaływań między allelami różnych genów. Dwa ostatnie są niezależne od efektów addytywnych i kształtują fenotyp po wpływem warunków środowiska. Warto także zaznaczyć, że u każdego osobnika ontogeneza zachodzi w trochę inny sposób, jednak nikt nie jest w stanie ominąć poszczególnych jej etapów. Według koncepcji stworzonej przez Profesora Cieślika rozwój fenotypowy osobnika może przebiegać w sposób stabilny, progresywny, regresywny i wielopoziomowy. Model stabilny opisuje sytuację, kiedy osobnik kształtuje swój fenotyp zgodnie z właściwościami swoich genów. Jest to w dużej mierze jedynie konstrukt teoretyczny. Sposób progresywny charakteryzuje się coraz to większym, lepszym wykorzystaniem wyposażenia genetycznego w jednostce czasu. Osobnik rozwijający się w ten sposób zmienia swoje położenie na wyższe na tle zmienności fenotypowej populacji. Sposób regresywny rozwoju przebiega odwrotnie. Charakteryzuje się coraz gorszym wykorzystaniem składników swojego genotypu, co nie oznacza oczywiście cofania się w rozwoju. Oba modele zależne są od środowiska zewnętrznego. Model wielopoziomowy zakłada natomiast, że osobnik w trakcie swojej ontogenezy rozwija się naprzemiennie w sposób stabilny, progresywny, jak i regresywny." http://cyfroteka.pl/catalog/ebooki/0402814/040/ff/101/OEBPS/ Text/section005-005.xhtml Plastyczność fenotypowa i norma reakcji https://bioslawek.wordpress.com/2012/11/02/przewidywalnewzory-ewolucji-czyli-o-odkryciu-kolejnego-mechanizmy-nieneodarwinowskiego-ktory-umozliwia-roznym-organizmomdostosowanie-sie-do-konkretnego-srodowiska-w-ramachnormy-reakcji-na-srodo/ Przyczyny mimikry u motyli; upadek kolejnego neodarwinowskiego mitu https://bioslawek.wordpress.com/2011/09/12/mnogie-mutacjeprzeszkoda-dla-darwinizmu/ Mnogie mutacje – przeszkoda dla darwinizmu? https://bioslawek.wordpress.com/2012/06/23/przyczynymimikry-u-motyli-upadek-kolejnego-neodarwinowskiegomitu/ Dodonaea viscosa angustissima roślina stanowiąca kolejny przykład szybkiego dostosowania się w ramach normy reakcji na środowisko. Czyli kolejny raz o ewolucji kontrolowanej https://bioslawek.wordpress.com/2012/07/05/dodonaeaviscosa-angustissima-roslina-stanowiaca-kolejny-przykladszysbkiego-dostosowania-sie-w-ramach-normy-reakcji-nasrodowisko-czyli-kolejny-raz-o-ewolucji-kontrolowanej/ Ewolucja w supertempie. Znowu o specjacji i pielęgnicach. https://bioslawek.wordpress.com/2012/06/17/ewolucja-wsupertempie/ Nowe doniesienie z dziedziny badań nad mechanizmami epigenetycznymi https://bioslawek.wordpress.com/2014/04/17/2481/ Naukowcy w końcu zsekwencjonowali genomy wszystkich piętnastu gatunków zięb Darwina, ujawniając kluczowy gen odpowiedzialny za różnorodność dziobów tych ptaków https://bioslawek.wordpress.com/2015/02/14/naukowcy-wkoncu-zsekwencjonowali-genomy-wszystkich-pietnastugatunkow-zieb-darwina-ujawniajac-kluczowy-genodpowiedzialny-za-roznorodnosc-dziobow-tych-ptakow/ Odkrywamy ewolucję na nowo. Czyli o nowych poglądach na specjację. https://bioslawek.wordpress.com/2012/06/17/odkrywamyewolucje-na-nowo-czyli-o-nowych-pogladach-na-specjacje/ Ewolucja kontrolowana https://bioslawek.wordpress.com/2012/01/15/ewolucjakontrolowana/ Przewidywalne wzory kontrolowanej ewolucji – czyli o odkryciu kolejnego mechanizmy nie-neodarwinowskiego, który umożliwia różnym organizmom dostosowanie się do konkretnego środowiska w ramach normy reakcji na środowisko https://www.facebook.com/groups/teoriaID/859304314167209/ Świetny artykuł. Autor na przykładzie ptaków opisuje mechanizmy funkcjonujące w ramach normy reakcji na środowisko i używa tych motywów, jako dowodów na ewolucję darwinowską - Wielu biologom przydałby się kurs z biologii ewolucyjnej http://www.zycieaklimat.edu.pl/index/? id=6ea9ab1baa0efb9e19094440c317e21b "Rosną, maleją, zmieniają skrzydła - czyli ewolucja ptaków na naszych oczach. Ewolucja wydaje się wielu ludziom czymś zamierzchłym. Kojarzy się z dinozaurami, rybami pancernymi czy ogromnymi ważkami wielokrotnie przekraczającymi rozmiarami owady, które można obecnie spotkać na Ziemi. Uczeni twierdzą, że wszystkie gatunki na naszej planecie, wiele milionów gatunków roślin, zwierząt i grzybów, w końcu my sami, powstaliśmy na drodze ewolucji. Większość ludzi zgadza się z tym poglądem nauki, ale sądzą że stało się to dawno, dawno temu w jakiejś zamierzchłej przeszłości, którą możemy badać tylko dzięki szczątkom zamienionym przez miliony lat w skamieniałości. Na pytanie, czy ewolucja dzieje się tu i teraz, czy na naszych oczach zmieniają się, dzielą i powstają nowe gatunki, większość osób odpowie że nie, albo że może i owszem, ale dzieje się to tak wolno, że nie możemy tego zobaczyć, że efekty tych zmian będą widoczne za miliony lat, kiedy nas już nie będzie. Krótko mówiąc, ewolucja to rzecz dobra dla badaczy bujających w obłokach, może i czasem ciekawie o niej poczytać, ale tak naprawdę nas nie dotyczy. No więc ja śmiem twierdzić, że to nieprawda! Śmiem twierdzić, że uczeni widzą, jak zmieniają się gatunki, które, oczywiście bardzo, bardzo powoli (ale na naszych oczach!), stają się troszeczkę inne. Zmieniają się gatunki dlatego, że tak jak w przeszłości, ciągle zmieniają się warunki, w których żyjemy. Odpowiedzią przyrody na nowe wyzwania, jakie stawia przed nią świat, jest właśnie ewolucja. Ba, twierdzę, że ja sam mogę te zmiany zobaczyć i zmierzyć! Tak, twierdzę, że zmierzyłem ewolucję! [.....]" Ponadto: Evolution’s new wrinkle: Proteins with cruise control provide new perspective http://www.princeton.edu/main/news/archive/S22/60/95O56/in dex.xml?section=topstories Evolution Is Not Random (At Least, Not TotZobacz teżally) http://m.livescience.com/48103-evolution-not-random.html? cid=514636_20141002_32724136 Does evolutionary theory need a rethink? http://www.nature.com/news/does-evolutionary-theory-need-arethink-1.16080 Predictable evolution trumps randomness of mutations http://www.nature.com/news/predictable-evolution-trumpsrandomness-of-mutations-1.12459 Far from random, evolution follows a predictable genetic pattern, Princeton researchers find http://molbio.princeton.edu/news/faculty-research-news/658far-from-random-evolution-follows-a-predictable-geneticpattern-princeton-researchers-find Neo-Darwinism, the Modern Synthesis and selfish genes: are they of use in physiology? http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3060581/ Super-fast evolution http://www.news.leiden.edu/news/super-fast-evolution.html The closest look ever at the cell’s machines http://www.embl.de/aboutus/communication_outreach/media_ relations/2006/060122_heidelberg/ How a shape-shifting DNA-repair machine fights cancer http://www.rdmag.com/news/2014/02/how-shape-shifting-dnarepair-machine-fights-cancer Genetyczne przyczyny melanizmu przemysłowegowego https://www.facebook.com/groups/teoriaID/permalink/978872 365543736/ http://www.nature.com/nature/journal/v534/n7605/full/nature 17951.html http://www.nature.com/nature/journal/v534/n7605/full/nature 17961.html Nowe doniesienie z dziedziny badań nad mechanizmami epigenetycznymi Skutki urazu psychicznego w wyniku działania stresu przeszły na potomstwo myszy, a informacja ta została przekazana do następnych pokoleń za pośrednictwem informacji epigenetycznej zawartej w plemnikach. https://bioslawek.wordpress.com/2014/04/17/2481/ https://www.facebook.com/groups/IDIDI777ID/search/? query=Evolution%E2%80%99s%20new%20wrinkle%3A %20Proteins%20with Rapid Evolution Changes Species in Real Time Some species are evolving far more quickly than Darwin ever imagined. http://discovermagazine.com/2015/march/19-life-in-the-fastlane http://www.edunauka.pl/bioteolamarkizm.php "EFEKT BALDWINA Wśród prezentowanych w książce Głogoczowskiego wyników doświadczeń są takie, które nie dają się wyjaśnić na gruncie syntetycznej teorii ewolucji: Doświadczenia Kammerera 1. Salamandry Wychowywane na żółtym podłożu nabywały maskującą żółtą barwę skóry. W trzecim pokoleniu młoda salamandra, tuż po metamorfozie, ma już ubarwienie maskujące. Żółty kolor skóry dziedziczy się. Zastrzeżenie: Na zdjęciu z opisu doświadczenia w książce widnieje tylko jedna salamandra z trzeciego pokolenia. Nie wspomina się o pigmentacji pozostałego rodzeństwa, czy o ilości powtórzeń doświadczenia. Istnieje bowiem możliwość tego, że cecha pigmentacji rozkłada się w populacji rodzeństwa pochodzącego od jednej pary rodziców, a salamandra na zdjęciu posiada cechę skrajną i rzadką. Należałoby więc zbadać przesunięcie wartości średniego ubarwienia w stosunku do kontroli, którą mogłoby stanowić potomstwo pary salamander żyjących w środowisku naturalnym. 2. Pętówki babienice Kammerer zmuszał ten gatunek ropuch polnych do życia w środowisku wodnym. Samce rozwijały szczoteczki kopulacyjne na palcach. Umożliwiały one przytrzymywanie samiczki w miłosnym uścisku (ampleksusie). Śliska od wody samiczka mogła być wtedy dobrze uchwycona i - co najważniejsze - nie mogła powiedzieć: zjeżdżaj ! Nabyte za życia szczoteczki dziedziczyły się, miały tendencje do zwiększania swych rozmiarów z pokolenia na pokolenie tak, że w piątym pokoleniu były już dobrze widoczne. Jeśli zastrzeżenie nie wskazuje na poważne uchybienie w metodyce doświadczeń, to jest ono zgodne ze schematem na rys.3. Wyniki doświadczeń Kammerera stały się przyczyną bezwzględnej nagonki na jego osobę. Miała ona wymiar międzynarodowy, opierała się na bojkocie jego prac i intrygach. Zaszczuty Kammerer popełnił samobójstwo, do którego przyczyniły się również jego problemy osobiste. Nie był to jedyny przypadek uśmiercenia niepokornego. Wiedeński fizyk Ludwik Boltzmann jest uważany za ojca mechaniki statystycznej - dziedziny obecnie szeroko uznanej i rozwiniętej. Jego nowatorskie prace ochrzczono mianem Judenfizik, a jego samego wykluczono ze środowiska, co było przyczyną jego załamania psychicznego i w konsekwencji samobójstwa. Zastanawiające jest jak bardzo wysiłki skierowane na zniszczenie kogoś potrafią przewyższyć wysiłki skierowane na zrozumienie tego, co ma on do powiedzenia. PRZEJĘCIE WŁADZY PRZEZ KULTURĘ (MEMETIC TAKEOVER) Pojęcie ewolucji jest bardzo ogólne i obejmuje szeroko rozumiany rozwój w czasie. Są to więc nie tylko zmiany częstości alleli genów w pulach genetycznych różnych populacji, lecz także zmiany rozkładu materii w rozwijającym się układzie planetarnym, zmiany wysokości n.p.m. w różnych punktach terenu czy też bardzo specyficzne zmiany w społecznościach ludzkich. Nie przypadkowo skupimy uwagę w dalszej części rozdziału na tym ostatnim aspekcie - ewolucji kultur ludzkich. Ma ona bowiem charakter lamarkowski - dziedziczą się cechy nabyte, powstałe w zamierzonym celu (zob. rys.4). Czym jednak są owe cechy i w jaki sposób są nabywane ? Wyobraźmy sobie zespół przekazów kulturowych krążących w danej grupie ludzi, wpływający na światopogląd i sposób działania jej członków. Jest to tak zwana świadomość społeczna. Richard Dawkins nazwał owe przekazy kulturowe memami. Można więc dostrzec podobieństwo między relacjami: allel - pula genetyczna i mem - pula memowa czyli świadomość społeczna. Memy potrafią również zmieniać swoją częstość w puli, wypierać się nawzajem. Mówimy wtedy, że jakiś pogląd się przeżywa i jest zastępowany przez inny, nowocześniejszy. Załóżmy, że przed kilkunastutysięcy laty istniała populacja praludzi, która miała zwyczaj podgrzewania wody na ognisku do momentu, gdy zacznie buchać z niej para. Czarownik przekonuje ludzi, że ów zabieg wygania z wody złe duchy, które spożyte z nią spowodowałyby silne bóle i poty. Dziś wiemy już, że te złe duchy to bakterie chorobotwórcze, a podgrzewanie wody nie wygania ich z niej, ale zabija. To właśnie ten mem dominuje teraz we współczesnych, cywilizowanych społeczeństwach. Pojawił się wraz z postępem nauki, a okazał się lepszy dlatego, że był prawdziwy i mógł stworzyć spójny system z innymi poglądami. Jak to rozumieć ? Załóżmy, że nasza prehistoryczna populacja zauważa, że na pewnych glebach rosną tylko rośliny bardzo do siebie podobne pod względem budowy kwiatów, liści (chodzi o rośliny z rodziny motylkowatych, takie jak np. fasola, groch, łubin, lucerna, wyka). Czarownik zapytany o przyczynę danego zjawiska stwierdza autorytatywnie, że najwyższe siły dobra staczają właśnie na tych glebach walki z siłami mroku. Są one tak zacięte, że siła ognia, sprzymierzona z mrokiem wyniszcza je. Mogą na niej rosnąć tylko rośliny święte (dziś - po prostu motylkowate), które mają moc zapożyczoną od boga deszczu. Dziś wiemy również, że te gleby odznaczają się niską zawartością azotu i dlatego rosną na niej rośliny zdolne do wejścia w symbiozę z bakteriami z rodzaju Rhizobium, wiążącymi azot atmosferyczny. Poglądy współczesne spaja więc abstrakcyjne pojęcie - bakteria. Bakterie dzielą się między innymi na: chorobotwórcze, wiążące azot i inne. Czarownik mógł utrzymywać, że w glebie istnieją złe i dobre duchy i te ostatnie potrafią wniknąć tylko do roślin świętych i sprawić, że będą rosły. Wtedy mielibyśmy do czynienia ze spójnym systemem poglądów: abstrakcyjne pojęcie duch, duchy dzielone na: dobre - te, co umożliwiają świętym roślinom wzrost i złe - te, co mieszkają w wodzie. Czarownik tłumaczył jednak bóle i zjawiska na glebach za pomocą zupełnie innych „bajek”. Dlaczego tak było? Dlatego, że nie zadawał pytań przyrodzie, czyli nie planował doświadczeń. W dużej mierze odpowiadał też za to brak sprzętu. Nie mógł dotrzeć więc do prawdziwych przyczyn tych dwóch, jakże odległych zjawisk i znaleźć części wspólnej dla nich, choćby w formie abstrakcyjnego pojęcia. Szansa wymyślenia 2 bajek, spójnych ze światem realnym, była natomiast znikoma. Nie należy jednak tego sposobu radzenia sobie z rzeczywistością traktować pogardliwie. To, że poglądy czarownika nie były spójne, nie oznacza jeszcze, że nie były pomocne w przetrwaniu ludziom, którzy go słuchali. Odrębny system poglądów na wiele zjawisk w przyrodzie, jest z naszego punktu widzenia, mnożeniem bytów, bezlitośnie eliminowanym przez narzędzie metodologiczne nauki zwane brzytwą Ockhama. Mówi ono, że nie powinno się mnożyć bytów bez potrzeby, a powstało ono już w średniowieczu. Trudno było też o przewidywania. Bajki nie dawały żadnych dodatkowych informacji np. gdzie jeszcze znajdują się złe duchy. Do każdego zjawiska trzeba było dorabiać nową bajkę. Trzeba było testować wszystko na ludziach i obserwować ich reakcje. Nie było więc mowy o profilaktyce bez poświęceń. Bajki pozwalały jednak unikać przykrych skutków nawet podając przyczynę, która była urojona. Dla ludzi przecież najważniejsze było to by zagotować wodę, a nie to dlaczego należy to robić. Wynika z tego, że umiejętności praktyczne mogą do pewnego stopnia zastępować teorie. Wróćmy do memów. Czy podobnie jak allele, mają one swoje miejsce gdzie przebywają? Swoje chromosomy? W jaki sposób są replikowane ? Przekaz kulturowy trafia do jednostek, znajdujących się w społeczności, a dokładniej mówiąc, do ich mózgów. Pod jego wpływem jednostka może nie tylko zmieniać swoje rozumienie świata realnego, lecz także stać się orędownikiem nowych idei. Istnieje wiele możliwości ich rozpowszechniania: przez przekaz ustny, książki, prasę czy - ułatwionymi przez technikę sposobami przez radio, telewizję, kino, internet. Docieramy w tym miejscu do problemu o bardzo istotnym znaczeniu. Czy replikacja poglądów powinna być kontrolowana. Czy środki masowego przekazu mają prawo serwować ogromnej liczbie ludzi memy w postaci komentarzy i opinii pochodzących od wąskiej grupy osób? Na ile kompetentne powinny być mózgi, których oryginalne memy kopiowane w tak wielu egzemplarzach ? Niebezpieczeństwo leży więc w memach, trafiających do wyjątkowo dużej liczby mózgów (zajmujących dużą liczbę miejsc), lecz na dłuższą metę prowadzące do zguby jednostki, którymi zawładnęły, a przynoszące zyski tylko zręcznym demagogom, którzy je rozpowszechniają. Na przykład, faszyści rządzący w Niemczech w latach 30-tych naszego stulecia, zdołali porwać za sobą cała rzeszę ludzi. Ich memy były wyjątkowo „chwytliwe”. I wyjątkowo niebezpieczne. Problem z replikacją poglądów pozostaje więc równie otwarty, co trudny. Wydaje się, że memy mające swe źródło w naukach ścisłych, najbardziej zasługują na monopolizowanie świadomości społeczeństw. Natomiast w dziedzinach zajmujących się zjawiskami zachodzącymi w bardzo złożonych systemach, jak np.: biologia, socjologia, psychologia (rozpowszechnianie przekazów kulturowych też tu się zalicza - i właśnie stąd trudności z tym zjawiskiem) ważne jest ścieranie się opinii i argumentów, czyli przynajmniej tymczasowy polimorfizm memów. Chciałbym więc aby ten artykuł wywołał dyskusję. Zastrzegam sobie jednak możliwość obrony stanowisk tu prezentowanych. Wiemy już, że memy dziedziczą się w sposób lamarkowski. Informacje uzyskane od innych ludzi, doświadczenia nabyte za życia przekazane zostają na linii mózg - mózg: albo poziomo wewnątrz danej grupy ludzi o zbliżonym wieku albo pionowo, z pokolenia na pokolenie, co nazywamy tradycją. Mózg jest jednak wytworem alleli. Czy oznacza to utratę przez nie wyłączności na przepływ z organizmu do organizmu ? Wyłączności na ewolucję w świecie ożywionym ?" SYNTETYCZNA TEORIA EWOLUCJI (WSPÓŁCZESNY NEODARWINIZM: http://www.pawelkar.republika.pl/BIO/gen/Teorie %20ewolucji.htm) - ZBIÓR ZAŁOŻEŃ, KTÓRYM NADANO STATUSY DOWODÓW NAUKOWYCH NEODARWINIZM, JAKO UŻYTECZNY PROGRAM BADAWCZY https://bioslawek.wordpress.com/2016/04/10/jaki-status-mateoria-inteligentnego-projektu-w-przyrodzie-czy-ma-racje-bytuna-rynku-idei-naukowych/ Ewolucjoniści, jak i zwolennicy projektu posługują się tym samym aparatem poznawczym (programem badawczym). Na podstawie tych samych doświadczeń jedni i drodzy mogą testować swoje założenia. eksperymenty dotyczące założeń fachowców zajmujących się testowaniem ewolucjonizmu chemicznego bardzo się przysłużyły zwolennikom inteligentnego projektu, ponieważ zamiast pokazać, jak powstało życie pokazały, że samoistnie powstać nie mogło. Próby tworzenia modeli ewolucji układów nieredukowalnie złożonych (kaskady krzepnięcia krwi: https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/01/kaskadakrzepnic499cia-krwi-a-koncepcja-nieredukowalnego-rdzenia.pdf , lub wici bakteryjnej czy syntazy ATP: https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/12/krytyki-hipotezykooptacji-w-ewolucji-silnika-bakteryjnego-oraz-hipotezymodularnej-w-ewolucji-syntazy-atp-pdf.pdf) też zawiodły, tym samym potwierdzając założenia zwolenników IP. Innymi słowy: każdy zwolennik inteligentnego projektu w przyrodzie może projektować takie same doświadczenia, jak zwolennicy samodziejstwa i testować je w laboratorium, co dodatkowo dowodzi, że TIP jest teorią naukową. MECHANIZMY PROPONOWANE PRZEZ NEODARWINISTÓW SĄ NIEWYSTARCZAJĄCE DO TEGO, ABY WYJAŚNIĆ GENEZĘ ZŁOŻONOŚCI ŻYCIA Na początku trzeba zaznaczyć, że należy odróżnić takie pojęcia, jak ewolucjonizm chemiczny i biologiczny. W ewolucjonizmie postuluje się istnienie dwóch rodzajów doboru naturalnego. Jeden określa się, jako dobór jednorazowy, a drugi kumulatywny. 1. Istotę doboru jednorazowego możemy zilustrować następującym przykładem. Wyobraźmy sobie betoniarkę do której wrzucono poszczególne części maszynki do mielenia mięsa. Jeżeli w wyniku nieprawdopodobnego zdarzenia wszystkie te części połączą się w betoniarce i utworzą funkcjonalną maszynkę do mielenia mięsa, to można będzie powiedzieć, że powstała ona w wyniku doboru jednorazowego. 2. Dobór kumulatywny działa z założenia inaczej. Wyjaśnię to na innym przykładzie: Podczas replikacji DNA następują błędy [mutacje]. Jedne są niekorzystne [śmiertelne/ letalne], drugie korzystne. Te korzystne zauważa dobór naturalny i selekcjonuje. Każda korzystna zmiana daje przewagę selekcyjną mutantowi. Pozostawia on więcej potomstwa niż inni członkowie populacji, ponieważ z założenia jest w jakimś stopniu ulepszony. Po jakimś czasie taka korzystna mutacja rozprzestrzenia się w całej populacji i w niej utrwala, bo potomstwo mutanta jest również udoskonalone i w walce o zasoby wygrywa z innymi członkami grupy [mówimy wówczas o zafiksowaniu się mutacji w populacji]. Kiedy populacja składa się już z nosicieli dobrej mutacji, u jednego z nich może wystąpić kolejna pozytywna mutacja i na tej samej zasadzie opanować populację – znowu eliminując konkurencję. Później u jednego nosiciela dwóch pozytywnych mutacji następuje kolejna, trzecia korzystną mutacja. I tym razem ewolucja kieruje się identyczną regułą; kolejne pozytywne mutanty opanowują populację eliminując osobniki, u których nie pojawiło się jakieś udoskonalenie. To rozprzestrzenianie się pozytywnej mutacji w populacji neodarwiniści określają mianem selekcyjnego wymiatania, ponieważ w wyniku zafiksowania [utrwalenia] się nowej cechy w populacji redukowany jest wcześniejszy polimorfizm [różnorodność] w niej występujący. Teoretycznie w wyniku selekcyjnego wymiatania przetrwają jedynie allele [geny] sprzężone zn genem, w którym pojawiła się pozytywna mutacja. Ten proces określa się też mianem ‚genetycznego autostopu’, ponieważ do przyszłych pokoleń niejako podwożone są tylko te geny, które są podczepione [sprzężone] z genem, który zmutował. Reszta jest wymiatana przez selekcję, ponieważ nosicielami tych alleli są organizmy, które przegrywają w konkurencji z potomstwem osobnika, u którego pojawiła się korzystna mutacja. Odwołując się do metafory proces ten można wyobrazić sobie następująco: kałuża to jakaś populacja. Rzucamy kamień na środek tej kałuży , czy gdziekolwiek indziej w obrębie zbiornika wody [co obrazuje zajście pozytywnej mutacji], w wyniku czego zaczynają rozchodzić się koliste fale obrazujące rozprzestrzenianie się pozytywnej mutacji sięgające aż do brzegów kałuży [brzegi obrazują granice populacji]. Neodarwiniści twierdzą ponadto, że podczas takiej ewolucji ma miejsce dobór kumulatywny, co ma uprawdopodobniać, że w kolejnych pokoleniach zajdą i utrwalą się wszystkie potrzebne mutacje. Na podstawie kolejnej metafory postaram się wyjaśnić na czym według założeń neodarwinistów polega dobór kumulatywny: wyobraź sobie, że jakaś duża grupa osób gra w totolotka i musi trafić szóstkę. Jeden osobnik trafił jedynkę [ten osobnik obrazuje mutanta z pierwszą pozytywną mutacją]. Później ten gracz wymazuje gumką wszystkie pięć źle trafionych liczb, pozostawiając jedynie prawidłową. Kseruje i rozdaje kopie kuponu z trafioną jedynką wszystkim innym graczom [co ma obrazować rozprzestrzenianie się pozytywnej mutacji], którzy tym czasem wyrzucają wszystkie źle wypełnione przez siebie blankiety. Teraz istnieje już większa szansa, że któryś z graczy trafi drugą potrzebną liczbę z sześciu potrzebnych, ponieważ gra więcej graczy i każdy zaczyna tą turę od jednej prawidłowo skreślonej liczby. Kiedy któryś z graczy trafi drugą wymaganą cyfrę znowu powiela prawidłowo wypełniony kupon i rozdaje wszystkim innym graczom. I wszystko zaczyna się od nowa, tylko tym razem gracze zaczynają od dwóch prawidłowo skreślonych numerów. Dobór kumulatywny polega na tym, że każde kolejne trafienie bazuje na poprzedniej dobrze trafionej liczbie, co uprawdopodabnia szybkie skreślenie wymaganych sześciu liczb. NA CZYM POLEGA PROBLEM MNOGICH MUTACJI? Wyobraź sobie, że do powstania jakieś niezbędnej korzystnej funkcji potrzebne są aż 4 mutacje: A,B,C,D. Że dopiero zestaw A,B,C,D może dać korzyść selekcyjną (dostosowanie). Jaka więc korzyść z pojedynczych mutacji: A, B , C czy D, skoro żadna z nich z osobna nie daje żadnej przewagi selekcyjnej? Każda z osobna jest neutralna, bezużyteczna? W tym przypadku, żeby cecha określana przez mutacje: A,B,C,D mogła dać przewagę selekcyjną, to te 4 [kompletny zestaw] mutacje musiałyby nastąpić za jednym zamachem, a prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest znikome. Jeżeli każda z tych 4 mutacji z osobna nie da przewagi selekcyjnej, to taka ewolucja po prostu nie ma szans nastąpić, ponieważ wtedy nie zadziała dobór kumulatywny. Istnieje wiele cech, których funkcję określają nierozerwalne zestawy konkretnie ulokowanych w genach nukleotydów. Jeżeli mutacja wprowadzi zmiany w takich konserwatywnych sekwencjach gen przestaje spełniać swoje funkcje i organizm ginie [efekt letalny]. Wiele enzymów, czy białek strukturalnych, posiadają takie konserwatywne domeny (centra aktywne) i jakiekolwiek zaburzenia paraliżują ich funkcję. W podobny sposób zachowuje się enzym zatruty jakimś antybiotykiem. Kontakt z toksyną powoduje, że jego centrum aktywne traci swoją funkcję i przestaje pasować, jak klucz do zamka do konkretnego substratu. Skoro więc do zachowania prawidłowej funkcji potrzeba kilku konkretnych nukleotydów, to jakże one mogły powstawać w wyniku mutacji, które następowały stopniowo, po kolei? Jak widzimy nie tylko nieredukowalna złożoność kompleksów biochemicznych stanowi nieprzebytą przeszkodę dla neodarwinizmu, ale i problem “mnogich mutacji”. https://i0.wp.com/pharmaxchange.info/press/wpcontent/uploads/2011/05/quinolones.gif?zoom=2 CZY MOŻNA TWIERDZIĆ, ŻE SELEKCJA NATURALNA (DOBÓR NATURALNY) JEST NIEPRZYPADKOWA? ŻE TYLKO MUTACJE SĄ PRZYPADKOWE? O przypadkowości mutacji: Z założenia Przyczyną każdej adaptacji ewolucyjnej muszą być określone korzyści, które dają mutantowi przewagę selekcyjną. Ale zanim to nastąpi muszą się pojawić odpowiednie mutacje i odpowiedni czynnik selekcyjny. Np. „ewolucyjny, lądowy przodek delfina” miał się zmienić w ssaka podobnego kształtem do ryby, ponieważ jego czworonożni przodkowie 50 000 000 lat temu rzekomo zajęli zwolnioną przez wodne gady niszę ekologiczną. Konkretnie oceany. Opływowy kształt delfinów, ich odpowiednio zbudowany szkielet oraz warstwa tłuszczu o specyficznych właściwościach. Odpowiednio zmodyfikowane oczy, spłaszczona płetwa ogonowa, płetwy boczne i przesunięcie otworu oddechowego ku czubkowi głowy (nozdrze) daje delfinom duże korzyści, jako organizmom wodnym. W tym przypadku ewolucję teoretycznie napędzały mutacje odcedzane przez czynnik selekcyjny, jakim jest wodne środowisko. U „ewolucyjnego przodka delfina” prawdopodobieństwo pojawienia się mutacji , które mogłyby go przekształcić w hipopotama, krowę, lub jelenia było takie samo, jak te, które stopniowo przekształcały go w delfina. To woda była tym czynnikiem selekcyjnym, który miał wyławiać mutacje na zdelfinowacenie pierwotnego czworonożnego, „praparzystokopytnego przodka delfina”. A więc teoretycznie możliwości ewolucyjne przodka delfina były ograniczone. Nie mógłby on stać się np. z powrotem rybą, czy ptakiem (choć tutaj bym się zastanawiał, ponieważ ewolucjoniści sprawiają wrażenie, jakby uważali, że dla ewolucji nie ma rzeczy niemożliwych). O przypadkowości selekcji naturalnej: Według założeń neodarwinistów ewolucja opiera się na przypadkowych mutacjach i nieprzypadkowej selekcji naturalnej. Faktem jest, że silna wichura, która może stanowić czynnik selekcyjny w ewolucji, najpierw porwie lżejsze organizmy i ciśnie je do morza, a cięższe oszczędzi, co przyczyni się do ich przewagi selekcyjnej. W tym przypadku nieprzypadkowe jest to, że wichura porwie akurat lżejsze osobniki, a cięższe oszczędzi, ponieważ jest to powszechnie znana reguła, że wiatr prędzej porwie lżejsze niż cięższe organizmy. Jednak silną wichurę wywołują przypadkowe fluktuacje atmosferyczne i prawdopodobieństwo, że wiatr będzie wiał z różną częstotliwością jest takie samo. A więc twierdzenie, że selekcja naturalna jest nieprzypadkowa, to nadużycie obliczone na to, żeby przekonać przeciętnego zjadacza chleba, że w ewolucji działa jakiś czynnik nieprzypadkowy. https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/12/krytyki-hipotezykooptacji-w-ewolucji-silnika-bakteryjnego-oraz-hipotezymodularnej-w-ewolucji-syntazy-atp-pdf.pdf