Wystąpienie Leszka Balcerowicza, Prezesa Narodowego Banku Polskiego, w debacie sejmowej w sprawie „Sprawozdania z wykonania założeń polityki pieniężnej w 2004 roku” oraz „Sprawozdania z działalności Narodowego Banku Polskiego w 2004 roku” I 1. Wprowadzenie. Panie Marszałku, Panie Premierze, Wysoka Izbo! W lutym 2003 roku Rada Polityki Pieniężnej pierwszej kadencji przyjęła „Strategię polityki pieniężnej po 2003 roku”. Rada drugiej kadencji, w lutym 2004 roku, potwierdziła podstawowe ustalenia tej „Strategii”: Po pierwsze postanowiła, że polityka pieniężna będzie nadal prowadzona w ramach strategii bezpośredniego celu inflacyjnego, a do momentu wejścia do ERM II, czyli mechanizmu kursowego, poprzedzającego wstąpienie do strefy euro, powinien być utrzymany system płynnego kursu walutowego. Po drugie podtrzymała cel inflacyjny, który od stycznia 2004 roku ma charakter ciągły i wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnym przedziałem wahań +/- 1 pkt proc. Po trzecie, uznała, że najbardziej korzystne dla Polski jest przyjęcie strategii gospodarczej nastawionej na stworzenie warunków pozwalających na wprowadzenie euro w najbliższym możliwym terminie. Realizacja ciągłego celu inflacyjnego oznacza, że odnosi się on do inflacji mierzonej w ujęciu miesiąc do analogicznego miesiąca poprzedniego roku, a nie jak w latach 1999-2003, tylko w grudniu do grudnia poprzedniego roku. Przejście z rocznych celów inflacyjnych na cel ciągły stało się możliwe dzięki obniżeniu inflacji do niskiego poziomu od 2001 roku. Pod tym 1 względem dołączyliśmy do krajów rozwiniętych. Z momentem przejścia do celu ciągłego zadaniem banku centralnego stało się utrwalenie tego, co udało się osiągnąć, czyli niskiej inflacji. 2. Ocena realizacji celu inflacyjnego. 2.1. Przebieg inflacji w 2004 roku. W pierwszych trzech miesiącach 2004 roku wyniosła ona 1,6-1,7 proc., a więc mieściła się w ustalonym przedziale. Jednak w czerwcu wzrosła do 4,4 proc. i do końca roku wahała się w przedziale 4,4-4,6 proc. Chciałbym wyjaśnić, dlaczego przez większą część roku inflacja była wyższa od celu inflacyjnego. 2.2. Czynniki ograniczające trafianie w cel inflacyjny. Na początek zauważmy, że w ubiegłym roku inflacja odchylała się od celu w wielu innych krajach. W strefie euro za cel przyjęto inflację niższą od 2 proc., ale od maja inflacja wynosiła 2,12,5 proc. W Meksyku cel ustalono na poziomie 3 proc.; jednak inflacja przez cały rok wahała się w przedziale 4,2-5,2 proc. W Szwecji z kolei cel inflacyjny wynosi 2 proc., a przez cały rok inflacja wynosiła od minus 0,4 do plus 0,8 proc. 2 W Norwegii celem jest inflacja na poziomie 2,5 proc., ale wahała się ona w przedziale od minus 0,1 do plus 1 proc. Wreszcie w Chile cel wynosi 3 proc., ale od początku roku aż do listopada inflacja była niższa od 2 proc. W świecie, w którym żyjemy, nie da się osiągnąć sytuacji, w której każdego miesiąca inflacja byłaby zgodna z celem. Nikt tego zresztą nie oczekuje od polityki pieniężnej. Ważne jest natomiast, aby inflacja była jak najbliższa celu w dłuższej perspektywie; aby skok inflacji, który mógłby wydawać się przejściowy, nie okazał się trwały. Dlaczego faktyczna inflacja często odchyla się od celu inflacyjnego w krótszej perspektywie? Po pierwsze, nie wszystkie czynniki, które na nią wpływają, zależą od polityki banku centralnego; nie wszystkie z tych czynników dają się też przewidzieć. Niezależne od polityki pieniężnej i trudno przewidywalne są np. zmiany podaży zbóż czy ceny ropy naftowej na światowych rynkach. Po drugie, można sobie teoretycznie wyobrazić bank centralny, który w reakcji na zmianę cen niezależnych od polityki pieniężnej, próbowałby zmienić stopy procentowe na tyle, aby ceny pozostałych dóbr zmieniły się w przeciwną stronę i inflacja pozostała na poziomie celu. Ale taka polityka jest praktycznie niewykonalna, gdyż bank centralny napotyka, jak każdy, na nieuchronne ograniczenia informacyjne, które uniemożliwiają mu dostatecznie szybkie określenie skali niezbędnej reakcji. Nawet jednak gdyby było to możliwe, to nie byłoby pożądane, bo wywołałaby silne wahania produkcji, potęgując jednocześnie niepewność. A zatem racjonalna reakcja banku centralnego na niespodziewany wzrost inflacji zakłada jej stopniowe obniżanie ku poziomowi celu. 3 2.3. Źródła odchylenia inflacji od celu inflacyjnego w 2004 roku Chciałbym teraz wyjaśnić, co spowodowało, że w naszym kraju inflacja przez większą część 2004 roku utrzymywała się powyżej celu 2,5 proc. Otóż, było to wyłącznie wynikiem szybszego niż przewidywano w 2003 roku wzrostu cen żywności oraz ropy naftowej. 2.3.1. Ceny żywności. W „Założeniach polityki pieniężnej na 2004 rok”, przyjętych we wrześniu 2003 roku, przewidywano, że ceny żywności w 2004 roku będą przeciętnie o 2,4 proc. wyższe niż rok wcześniej. Faktyczny wzrost cen tej grupy dóbr okazał się o prawie 4 pkt. proc. większy. Gdyby ceny żywności w 2004 roku wzrosły tak, jak przewidywano w 2003 roku, inflacja wyniosłaby średnio 2,4 proc., a więc byłaby niemal idealnie równa celowi inflacyjnemu. Narodowy Bank Polski nie prognozuje samodzielnie cen surowców rolnych, które stanowią podstawę przewidywań cen detalicznych żywności, a wykorzystuje informacje udostępniane przez specjalistyczne instytucje i agencje. Prognozy z pierwszej połowy 2003 roku zakładały dwa główne źródła wzrostu cen produktów rolnych w 2004 roku. Pierwsze wiązało się z przyjęciem przez Polskę zasad Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej, drugie – ze zwiększeniem eksportu polskiej żywności do krajów tego ugrupowania. Otóż drugi czynnik okazał się znacznie silniejszy niż ktokolwiek przewidywał. Usunięcie wszystkich ograniczeń w handlu żywnością pomiędzy Polską a Unią Europejską ujawniło znacznie wyższą od spodziewanej konkurencyjność wielu polskich artykułów żywnościowych. W 2004 roku eksport żywności wzrósł o blisko jedną trzecią – do ponad 5,2 mld euro, na co w ponad 90 proc. złożyło się zwiększenie jej sprzedaży na rynkach poszerzonej Unii Europejskiej. Eksport polskiego masła wzrósł o 249 proc., wołowiny – o 168 proc., ryb – o 149 proc., cukru 4 – o 85 proc., serów i twarogów – o 63 proc. Ale ten sukces polskiej żywności za granicą miał swoją drugą stronę – rosnące ceny w kraju, które dodatkowo podbijał trzeci czynnik, a mianowicie zwiększone zakupy konsumentów przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, a wywołane obawami przed wzrostem cen po jej przystąpieniu. 2.3.2. Ceny paliw. Ceny ropy naftowej, które według prognoz dostępnych w okresie, gdy opracowywano „Założenia polityki pieniężnej na 2004 rok”, miały wynieść w tymże roku 25 USD/b. A w rzeczywistości znalazły się na poziomie 38 USD/b czego oczywiście nikt nie był w stanie przewidzieć. Okazały się więc o ponad połowę wyższe od przewidywań. Wskutek wzrostu cen ropy, paliwa w 2004 roku zdrożały o ponad 12 proc.; a w sierpniu 2003 roku przewidywano, że wzrost ich cen nie przekroczy 1 proc. Inflacyjne oddziaływanie cen ropy naftowej byłoby jeszcze większe, gdyby złoty nie umocnił się w ciągu roku z 3,7 złotych za dolara w styczniu 2004 roku do 3,1 w grudniu. 3. Polityka pieniężna. 3.1. Podstawowe dane dotyczące polityki pieniężnej w 2003 roku. Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Inflacja w 2004 roku kształtowała się pod wpływem polityki pieniężnej prowadzonej głównie w 2003 roku, gdyż od zmiany stóp procentowych banku centralnego do wystąpienia najsilniejszego wpływu tej decyzji na inflację upływa w naszym kraju około sześciu kwartałów. 5 Inflacja, po wyłączeniu z niej wzrostu cen żywności i cen paliw, a więc cen, jak powiedziałem, słabo zależnych od polityki pieniężnej i trudno przewidywalnych, przez większą część roku kształtowała się w przedziale 2-2,4 proc., czyli blisko celu. 3.2. Kształt polityki pieniężnej w 2004 roku. Ale – jak wspomniałem – inflacja w 2004 roku została bardzo mocno podbita przez większy od przewidywanego wzrost cen żywności i cen ropy naftowej. Co robią banki centralne, odpowiadające za stabilność cen, w takiej sytuacji? To zależy, jak szacują ryzyko wystąpienia tzw. efektów drugiej rundy, czyli takich, które mogą utrwalić inflację na podwyższonym poziomie. Od czego owo ryzyko zależy? W dużym stopniu od tego, jakiej inflacji – przy podwyższonych cenach – oczekują ludzie. Jeżeli nie spodziewają się oni zwiększonej inflacji, to ryzyko utrwalenia się odbicia inflacyjnego nie musi być duże. Ale jeśli podwyższona inflacja prowadzi do wyraźnego wzrostu oczekiwań inflacyjnych, to pojawia się sygnał, że pracownicy mogą domagać się większych podwyżek płac, a przedsiębiorstwa – żądać wyższych cen. Oczekiwania wyższej inflacji będą wówczas samospełniającym się proroctwem. Bank centralny podnosi stopy procentowe, aby zapobiec takiemu rozwojowi wypadków. W naszym kraju, w ślad za podwyższoną od maja zeszłego roku inflacją, silnie wzrosła inflacja oczekiwana przez ludzi w przyszłości. W pierwszych miesiącach 2004 roku wynosiła ona 2,1-2,5 proc., jednak już od lipca sięgnęła 4 proc. i do końca roku utrzymywała się w przedziale 4-4,6 proc. W ciągu pierwszego półrocza ubiegłego roku wzrosła również - i to ponad dwukrotnie - różnica między odsetkiem tych przedsiębiorstw, które zapowiadały podwyżki cen, oraz tych, które przewidywały obniżki. W tej sytuacji Rada Polityki Pieniężnej postanowiła przekazać ludziom wyraźny sygnał, że nie powinni obawiać się utrwalenia 6 inflacji na podwyższonym poziomie. Za taką decyzją przemawiał dodatkowo fakt, że niska inflacja w Polsce miała (i ma nadal) krótką historię i nie zdążyła wrosnąć w społeczną świadomość. Ponadto, ryzyko pojawienia się efektów drugiej rundy było zwiększone przez skokowy wzrost krajowego popytu w I kwartale ubiegłego roku i kurs złotego, który osłabiał się od ponad dwóch lat. Dlatego w czerwcu i lipcu oraz w sierpniu Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła stopy procentowe NBP, łącznie o 1,25 pkt proc. Ryzyka wzrostu płac i – w ślad za tym – wzrostu inflacji nie eliminowało wysokie w Polsce bezrobocie. Jedna plaga nie wyklucza drugiej. Można mieć i wysokie bezrobocie, i na trwałe podbitą inflację. Presję na wzrost płac ograniczają tylko ci niepracujący, którzy zarówno wykazują skłonność, jak i mają zdolność do konkurowania o zatrudnienie. W Polsce tego warunku nie spełnia niestety większość osób pozbawionych pracy – ze względu na długotrwałe przebywanie na bezrobociu albo niewłaściwe od samego początku kwalifikacje. Tworzą oni tzw. bezrobocie strukturalne. Głównym źródłem tego bezrobocia, w Polsce i wszędzie na świecie tam gdzie ono występuje, jest antyrynkowy interwencjonizm, który podbija koszty pracy ponad wkład, jaki pracownik może wnieść w produkcję przedsiębiorstwa. W jaki sposób powstają takie społeczne szkody? Po pierwsze, poprzez ustalanie wysokich narzutów na płace. Te narzuty nie biorą się jednak z niczego – one są wynikiem rozdętych wydatków socjalnych finansowanych przez podatki nazywane składkami. Dla przykładu, nasz kraj, kraj na dorobku, wydaje na renty prawie trzy razy większy odsetek PKB niż zamożne Niemcy, a blisko cztery razy 7 więcej niż jeszcze zamożniejsze Stany Zjednoczone i Kanada. Jesteśmy w tej dziedzinie absolutnym rekordzistą świata. Nie wiem, czy jest to rekord, którym powinniśmy się szczycić… Po drugie, poprzez tworzenie przepisów, które paraliżują rynek pracy, tzn. uniemożliwiają pracobiorcom i pracodawcom swobodne uzgadnianie warunków pracy, a co za tym idzie jej kosztów. Jaskrawym przykładem takiej antyrynkowej regulacji jest płaca minimalna. Jak zabójcze dla zatrudnienia może być jej podnoszenie, pokazują badania amerykańskiego ekonomisty Williama Lewisa. Otóż, gdyby w Stanach Zjednoczonych obowiązywała płaca minimalna taka jak we Francji, to pracę mogłoby stracić 35 proc. zatrudnionych w USA w handlu detalicznym, których obecne wynagrodzenie jest niższe od francuskiej płacy. Taka jest społeczna cena antyrynkowej interwencji. Na te dwa i jeszcze inne sposoby antyrynkowy interwencjonizm w Polsce wpycha ludzi w bezrobocie lub do szarej strefy. To on spowodował, że oficjalne zatrudnienie w Polsce wynosi tylko 51,2 proc. osób w wieku produkcyjnym, rejestrowane bezrobocie jest równe 18,3 proc., a w szarej strefie – wedle szacunków GUS – pracuje ponad milion trzysta tysięcy osób. 3.3. Inne czynniki utrudniające prowadzenie polityki pieniężnej. 3.3.1. Zły stan finansów państwa. Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Do fundamentalnie ważnych warunków prowadzenia polityki pieniężnej, oprócz otoczenia światowego, należy stan krajowych finansów publicznych. Niestety ubiegły rok był kolejnym, w którym się on pogarszał. 8 Generalnie, zły stan finansów państwa oznacza co najmniej jedno z dwojga: wysoki deficyt, który prowadzi do narastania długu publicznego w stosunku do PKB, ogromne wydatki budżetu, które rodzą wielkie obciążenia podatkowe. Pierwsza sytuacja zwiększa zmienność nastrojów wśród inwestorów i poczucie ryzyka na rynkach finansowych, a jeśli nie jest w porę powstrzymana – prowadzi do kryzysu i załamania wzrostu. Druga – systematycznie osłabia siły rozwojowe gospodarki. Finanse naszego państwa cierpią na obie słabości naraz, a wyłącznym źródłem obu są nadmierne wydatki publiczne. Narastający dług publiczny może być źródłem silnej zmienności kursu walutowego, która z kolei prowadzi do wahań inflacji. Np. osłabienie kursu złotego w stosunku do dolara oznacza wzrost cen paliw w kraju, zaś osłabienie wobec euro – podwyżkę cen żywności, bo w tej walucie są ustalane ceny interwencyjne w rolnictwie – wspólne dla całej Unii Europejskiej, a więc i dla Polski. Warto więc pamiętać, że wstrząsy polityczne, które pogarszałyby sytuację finansów naszego państwa i pogłębiałyby niepewność na rynkach finansowych, mogą – za pośrednictwem kursu złotego – wstrząsać cenami produktów o kluczowym znaczeniu dla ludzi. Już w przeszłości kurs potrafił się zmieniać i to mocno. Np. w sierpniu 2001 roku za euro płacono 3,9 zł, a w grudniu tego samego roku 3,5 zł; w lutym 2004 roku złoty osłabł do 4,9 zł za euro; rok później wzmocnił się do 3,9 zł za euro; w kwietniu br. znów osłabł do 4,3 zł za euro. *** W ubiegłym roku, deficyt, czyli ta część wydatków publicznych, która nie ma pokrycia w dochodach państwa, wzrósł z 4,2 proc. PKB w 2003 roku do prawie 4,9 proc. PKB. Gdyby 9 liczyć go w taki sam sposób, jak w latach poprzednich, do tych liczb trzeba byłoby dodać jeszcze ponad 1 pkt proc. Skala pogorszenia stanu finansów publicznych byłaby o połowę większa, gdyby dochody i wydatki publiczne oczyścić ze skutków cyklicznej poprawy aktywności gospodarczej. Dziura budżetowa przyciąga zagraniczny kapitał. W portfelach zagranicznych inwestorów w 2003 roku były obligacje o wartości 41 mld, a w 2004 roku – już 62 mld, a więc o połowę więcej. Ci, którzy blokują naprawę finansów publicznych i forsują ustawy pogarszające ich stan, zwiększają możliwości działania kapitału portfelowego, a jednocześnie niektórzy z nich – używając języka PRL-u – nazywają go spekulacyjnym. Wiem, że dotychczasowe ostrzeżenia o możliwych skutkach złego stanu finansów naszego państwa - na szczęście - się nie sprawdziły, ale Szanowni Państwo, z tego wcale nie wynika, że nie mają one podstaw. Ile razy można przechodzić przez jezdnię na czerwonym świetle bez wypadku? Polskie finanse publiczne mają też słabość strukturalną. Wydatki budżetowe wynoszą w naszym kraju około 45 proc. PKB. Niektórzy twierdzą, że tak olbrzymie obciążenia nie muszą być barierą dla wzrostu, bo zbliżone wydatki mają obecnie np. Niemcy, a Szwecja – nawet wyższe. Trzeba jednak pamiętać, że ten balast nie pozostaje bez wpływu na sytuację gospodarczą owych, już obecnie bogatych krajów. Jeszcze ważniejsze jest to, że gdy miały one podobny poziom dochodu na mieszkańca jak obecnie Polska, tzn. w 1960 roku, a więc dopiero budowały swoją zamożność, wydatki publiczne wynosiły w nich około 30 proc. PKB, a nie 45 proc. tak jak obecnie w Polsce. Jest wysoce wątpliwe, czy te kraje osiągnęłyby obecny poziom zamożności, gdyby od samego początku były obciążone tak wielkimi wydatkami publicznymi jak nasz kraj obecnie. 10 Antyrozwojowy wpływ rozdętych wydatków publicznych bierze się głównie, choć nie wyłącznie z tego, że wymagają one, po prostu, wysokich podatków. W Polsce pracownik, który zarabia na rękę tysiąc złotych, kosztuje przedsiębiorcę około tysiąc osiemset złotych. Ale na tym nie koniec. Wydając zarobione pieniądze, zapłaci kolejny podatek – VAT lub akcyzę. Jeżeli uda mu się zaoszczędzić część pieniędzy i ulokuje je w banku, to i tam będzie czekał na niego fiskus. Czy można szybko i wytrwale biec z tak ogromnym balastem? Do tej pory nikomu się to nie udało. Dlatego niezbędnym warunkiem szybkiego długofalowego rozwoju naszego kraju jest wyraźne obniżenie wydatków budżetowych w relacji do PKB. Obiegowy pogląd głosi jednak, że taki krok (nazywany czasami „chłodzeniem” gospodarki) musi zmniejszać krajowy popyt; a przez to wzrost gospodarczy na krótką metę. Badania pokazują jednak, że to właśnie redukcja wydatków budżetu, jeśli jest zdecydowana, może niemal natychmiast podnieść aktywność gospodarczą. Takie ograniczenie pozwala bowiem ludziom oczekiwać niższych, a nie wyższych, podatków. Wynikające z tego, oczekiwania większego dochodu do dyspozycji mogą skłonić ich do zwiększenia wydatków, w tym inwestycyjnych. Poza tym, spodziewana obniżka podatków łagodzi presję na wzrost płac, a to podnosi zyskowność przedsiębiorstw. Większe zyski z kolei pozwalają na zwiększenie inwestycji. Firmy mogą też obniżyć ceny i w ten sposób podnieść konkurencyjność swoich produktów w stosunku do towarów zagranicznych. To są tylko niektóre mechanizmy, które prowadzą od zdecydowanego ograniczenia wydatków publicznych do przyspieszonego wzrostu na krótką, ale także na długą metę. Z badań przeprowadzonych w Narodowym Banku Polskim wynika, że w krajach naszego regionu, w siedmiu przypadkach, gdy chorobę finansów publicznych zwalczano w sposób 11 zdecydowany (Polska do nich nie należy), rzeczywiście nastąpiło przyspieszenie wzrostu gospodarki. W tych 7 przypadkach przeciętna skala ograniczenia wydatków wyniosła ponad 4 proc. PKB. Dla przykładu,. na Litwie w 2000 roku obniżono je o 5 proc. PKB, w Estonii w latach 2000-2001 – o 5,7 proc. PKB, a na Łotwie w tym samym czasie – o 6,4 proc. PKB. U nas dużo skromniejsze próby zwiększenia dyscypliny w finansach publicznych blokowano i piętnowano jako „chłodzenie” gospodarki. W sześciu na siedem zbadanych przypadków – przedstawiam wyniki badań naukowych owo radykalne „chłodzenie” przyniosło niemal natychmiastowe przyspieszenie wzrostu gospodarki, a w jednym – z dwuletnim opóźnieniem. W okresie redukowania deficytu i w roku następnym tempo wzrostu PKB było w badanych krajach przeciętnie o ponad 4 pkt proc. wyższe niż w roku poprzedzającym naprawę finansów publicznych. Dla przykładu, u naszego sąsiada, na Litwie na rok przed „chłodzeniem” wynosiło minus 3,9 proc. (taki był spadek PKB), a w czasie „chłodzenia”, czyli ograniczania wydatków, plus 3,8 proc., rok później prawie 6 proc. W Estonii na rok przed „chłodzeniem” było to minus 0,6 proc., w okresie „chłodzenia” plus 6,9 proc., a w kolejnym roku 6,0 proc. Na Łotwie te liczby wyniosły, odpowiednio, 2,8; 7,3 i 6,1 proc. *** 3.5. Polityka pieniężna – podsumowanie. Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Z niską inflacją jest jak ze zdrowiem. Ceni się ją dopiero wtedy, gdy się ją straci. A jednocześnie psucie pieniądza od wieków daje perspektywy rozmaitych politycznych korzyści. Dlatego dbałość o zdrowie pieniądza jest ciągle atakowana. Aby zachować pieniądz, który może cieszyć się zaufaniem ludzi, trzeba codziennie wygrywać walkę z populizmem. W 12 tym miejscu przywołam słowa Fredericka Bastiata, francuskiego ekonomisty, który w latach czterdziestych XIX wieku, pisał: „Od dawna, a zwłaszcza ostatnimi czasy, ludzie śnią o upowszechnieniu bogactwa poprzez upowszechnienie kredytu. (…) Niestety rozwiązanie to opiera się na czystej iluzji. Zaczyna się od pomylenia pieniądza z towarami, następnie myli się papierowe banknoty z pieniędzmi i tymi dwoma błędami zamierza się poprawić rzeczywistość”. Głównym wkładem, jaki pieniądz wnosi do rozwoju, jest to, że rozszerza on zakres dobrowolnej współpracy i wymiany między ludźmi. Skala tego wkładu jest tym większa, im pieniądz jest bardziej stabilny. Ale zdrowy pieniądz, choć konieczny, nie wystarczy dla nadrobiania opóźnień gospodarczych przez Polskę w stosunku do Zachodu. Dodatkowo potrzebny jest wolny rynek w ramach państwa prawa, czyli ustrój, który daje ludziom szeroki zakres dobrze chronionej wolności gospodarczej, a dzięki temu – umożliwia i nagradza ich twórczą i wydajną pracę. II Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Drugim, podstawowym obszarem aktywności Narodowego Banku Polskiego są działania na rzecz stabilności i rozwoju sektora bankowego. Stabilny i prężny system finansowy jest jednym z fundamentów długofalowego rozwoju gospodarki. Potwierdza to w sposób empiryczny wiele ostatnich badań. Dbałość o warunki jego działania jest zatem przejawem troski o gospodarczy rozwój całego kraju. 13 Warto przypomnieć sobie punkt startu. W 1989 r. system finansowy w Polsce składał się wyłącznie ze słabo jeszcze wówczas zreformowanych banków, a ich aktywa stanowiły równowartość 55 proc. PKB. Dzisiaj aktywa tego systemu są równe 82 proc. PKB. Zmienia się też jego struktura. W 1996 r. aktywa banków stanowiły prawie 95 proc. aktywów całego sektora finansowego, a w 2004 r. niespełna 75 proc. W tym okresie znacząco wzrosła rola zakładów ubezpieczeń, funduszy inwestycyjnych, funduszy emerytalnych. Kluczowym elementem systemu finansowego w Polsce jest jednak nadal sektor bankowy. Od niego zależy w największym stopniu stabilność i rozwój całego systemu finansowego. Szczególnie ważne jest bezpieczeństwo zgromadzonych w bankach oszczędności. Od czego one zależą? Po pierwsze od współczynnika wypłacalności banków, mierzący właściwie bezpieczeństwo zgromadzonych w nich wkładów, wzrósł z poziomu 13,8 proc. w 2003 r. do 15,6 proc. w 2004 r., wobec wymaganego minimum 8 proc. Wszystkie banki komercyjne spełniały wymogi kapitałowe i tylko w dwóch przypadkach banków spółdzielczych jego poziom był niższy od tego minimum. Ponadto wzrosta także płynność banków, czyli ich zdolność do regulowania bieżących zobowiązań. Banki utrzymywały wysoki poziom aktywów płynnych, takich jak gotówka, papiery skarbowe, lokaty w innych bankach. Ich relacja do całości aktywów wzrosła z 31,7 proc. w 2003 r do. 33,8 proc. w 2004 r. i znacznie przewyższała zobowiązania z tytułu mniej stabilnych depozytów. 14 Wreszcie warto przypomnieć, że banki są pośrednikiem między oszczędzającymi a kredytobiorcami. Banki pożyczają kredytobiorcom pieniądze, które wcześniej przyjmują od oszczędzających. Bezpieczeństwo oszczędności zależy zatem również od tego, czy kredyty udzielane przez banki są spłacane i to z odsetkami. Warto więc podkreślić, że wyraźnie poprawiła się jakość portfela kredytowego banków. Relacja sumy kredytów zagrożonych do kredytów ogółem, spadła z 21,2 proc. w 2003 r. do 14,7 proc. w 2004 r. Owa poprawa była skutkiem zarówno polepszenia się sytuacji finansowej przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych, jak i zmian o charakterze regulacyjnym. *** Od kilku lat następuje szybki wzrost kredytów mieszkaniowych dla gospodarstw domowych. W 2004 r. ich wartość wzrosła o ponad 20 proc., a w 2003 r. o prawie 48 proc. Suma tych kredytów do PKB zwiększyła się z niespełna 3,0 proc. w 1999 r., do 5,6 proc. w 2004 r. Wzrost wartości kredytów mieszkaniowych zawdzięczamy niskiej inflacji, która umożliwia spadek długoterminowych stóp procentowych. Nie jest przypadkiem, że ten wzrost nakłada się na okres niskiej inflacji w Polsce. W czerwcu 2004 r. różnica w oprocentowaniu kredytów mieszkaniowych (udzielonych w walucie krajowej na okres powyżej 5 lat) w Polsce i Niemczech wyniosła tylko 1,7 pkt. proc., podczas gdy jeszcze w sierpniu 2002, 4,6 pkt. proc. Polityka pieniężna i cała polityka gospodarcza, która daje niską inflację zwiększa dostępność mieszkań dla ludzi. W 2004 r. spadła natomiast o 4 proc. wartość kredytów udzielonych przedsiębiorstwom. Główną przyczyną była ogromna poprawa ich sytuacji finansowej. Ich zyski netto wzrosły z 15 38 mld zł w 2003 r. do ponad 69 mld zł w 2004 r. Dzięki temu depozyty przedsiębiorstw powiększyły się w ubiegłym roku o prawie 25 proc. Wysoki poziom depozytów sprawił, że przedsiębiorstwa nie musiały zaciągać nowych kredytów, bo mogły finansować inwestycje i działalność bieżącą głównie ze środków własnych. Poprawa sytuacji finansowej skłaniała też przedsiębiorstwa do spłaty zaciągniętych wcześniej kredytów, szczególnie walutowych. Kredyty spłacały firmy stosunkowo najbardziej zadłużone. Równocześnie z badań ankietowych prowadzonych przez NBP wynika, że w 2004 rósł popyt na kredyt w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw. Szanowni Państwo, można przewidywać, że w dłuższym horyzoncie będzie rosła nie tylko wartość udzielanych kredytów, ale i ich relacja do PKB. W 2004 r. owa relacja wyniosła w Polsce 30 proc., podczas gdy w strefie euro wyniosła średnio 90 proc. Tempo wzrostu kredytów i szerzej – zewnętrznego finansowania gospodarstw domowych i przedsiębiorstw będzie jednak zależeć od uwarunkowań polityczno-instytucjonalnych, które określają poziom ryzyka związanego z pożyczaniem i lokowaniem kapitału. W naszym kraju najważniejsze bariery utrudniające wzrost dostępności kredytów i szerzej – kapitału - to niestabilność prawa oraz niezadowalający poziom jego egzekucji, zwłaszcza w zakresie stosunków między dostawcą, dawcą a biorcą kapitału. Przykładem szkodliwej niestabilności prawa jest wczoraj uchwalona ustawa o zmianie ustawy o kredycie konsumenckim. Badania prowadzone przez instytucje międzynarodowe wskazują, że w Polsce występują też poważne problemy z egzekucją prawa, szczególnie w zakresie odzyskiwania należności. Jako przyczyny najczęściej wymienia się: przewlekłość postępowań sądowych oraz nieefektywną 16 pracę komorników. Problemem utrudniającym właściwe zabezpieczanie wierzytelności jest m.in. długotrwałość postępowania w zakresie ustanawiania zastawów rejestrowych i hipotek. Niestabilność i słaba ochrona praw dawców kapitału rodzi dwa skutki. Po pierwsze, podnosi postrzegane przez nich ryzyko utraty pożyczonych pieniędzy. Przekłada się to na wyższą cenę i mniejszą dostępność kapitału. Po drugie, stwarza bodźce skłaniające banki i szerzej – instytucje finansowe - do lokowania krajowych oszczędności za granicą tam, gdzie układ polityczno-instytucjonalny nie tworzy niepotrzebnego ryzyka dla inwestorów finansowych. Jedną z przyczyn trwania krajów w niedostatku jest sposób rządzenia, który wypycha kapitał na zewnątrz. *** W minionym roku Narodowy Bank Polski prowadził następujące działania na rzecz stabilności systemu bankowego: Zintensyfikowano nadzór nad finansowaniem rynku nieruchomości przez banki. Zwrócono większą uwagę na standardy kredytowania oraz pogłębiono analizę ryzyk, na jakie narażone są banki. Prowadzono także prace nad dobrymi praktykami w zakresie kredytowania nieruchomości. Zwiększono intensywność nadzoru nad udzielaniem kredytów przez banki w walucie obcej, wyraźnie wskazując na wynikające z tego ryzyka oraz wymagając stosownych działań, które je ograniczają. 17 Komisja Nadzoru Bankowego wydała nową rekomendację dotyczącą zarządzania ryzykiem operacyjnym i nadzorowania go. Podjęto prace nad normami płynności w bankach. Wreszcie nadzór bankowy kontynuował dialog z bankami w celu zapewnienia ich właściwego przygotowania do tzw. Nowej Umowy Kapitałowej, co będzie stanowiło jeden z najważniejszych zmian regulacyjnych w sektorze bankowym w najbliższych 5 latach zarówno w Polsce, jak i na świecie. III Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Kolejną ważną dziedziną działalności Narodowego Banku Polskiego jest zarządzanie rezerwami dewizowymi. Podobnie jak inne banki centralne, Narodowy Bank Polski zarządzając tymi rezerwami kieruje się trzema zasadami. Są to: po pierwsze zapewnienie wysokiego poziomu bezpieczeństwa inwestowanych środków, po drugie utrzymanie ich niezbędnego stopnia płynności, gwarantującego sprawne regulowanie zagranicznych zobowiązań płatniczych Polski, oraz - przy zachowaniu tych dwóch zasad - uzyskanie maksymalnych dochodów z rezerw. Zapewnieniu wysokiego poziomu bezpieczeństwa i płynności rezerw służą zatwierdzone przez Zarząd Narodowego Banku Polskiego procedury. Dotyczą między innymi wyboru dopuszczonych do inwestowania instrumentów finansowych. Narodowy Bank Polski 18 inwestuje przede wszystkim w łatwo zbywalne papiery wartościowe emitowane przez rządy, instytucje międzynarodowe i pozarządowe instytucje finansowe o najwyższej wiarygodności kredytowej oraz lokaty w renomowanych bankach. Ponadto, w Narodowym Banku Polskim funkcjonuje system limitów, dotyczących zarówno wysokości, jak również horyzontu czasowego poszczególnych inwestycji finansowych. Zarząd Narodowego Banku Polskiego ustala strukturę walutową rezerw. W 2004 roku, podobnie jak w ubiegłych latach, zawierała ona trzy waluty: dolara, euro i funta szterlinga. Wzorem innych banków centralnych, Narodowy Bank Polski wykorzystuje tzw. portfel modelowy – wzorzec - który określa strategiczne założenia procesu inwestowania rezerw dewizowych. Na koniec 2004 roku rezerwy dewizowe Narodowego Banku Polskiego wyniosły w wyrażeniu dolarowym 36,8 mld USD i były o 2,6 mld USD wyższe niż rok wcześniej. Wzrost ten wynikał przede wszystkim z umocnienia euro i funta szterlinga w stosunku do dolara oraz z dochodu osiągniętego z inwestowania rezerw. W przeliczeniu na euro rezerwy spadły o 0,1 mld EUR do poziomu 27,0 mld EUR. Było to spowodowane wspomnianymi zmianami kursowymi. Osiągnięty w 2004 roku dochód z inwestowania rezerw dewizowych wyniósł 1,1 mld USD (3,9 mld zł) wobec 1,0 mld USD (3,7 mld zł) rok wcześniej. Dochód ten stanowił równowartość ponad 90 proc. zysku Narodowego Banku Polskiego przekazanego do budżetu państwa. Oprócz dochodu dla państwa rezerwy dewizowe przynoszą inne ważne społeczne korzyści. Wspierają stabilność kursu złotego (choć oczywiście nie mogą skompensować złego stanu finansów publicznych), gdyż dają możliwość zwiększenia podaży walut obcych w sytuacji 19 wystąpienia nierównowagi na rynku walutowym. Może to złagodzić skutki ewentualnych gwałtownych wstrząsów na rynkach finansowych. Odpowiednia wysokość rezerw dewizowych korzystnie wpływa na wiarygodność finansową kraju w oczach inwestorów zagranicznych, co zmniejsza ryzyko inwestycji w polskiej walucie i niekontrolowanego odpływu kapitału zagranicznego. Poziom rezerw dewizowych jest jednym z czynników wpływających na wysokość tzw. „premii za ryzyko” (pewnego składnika oprocentowania), a tym samym kosztów pożyczek, jakie państwo lub prywatne podmioty zaciągają za granicą. W 2004 roku Najwyższa Izba Kontroli zakończyła wielomiesięczną, kompleksową kontrolę zarządzania rezerwami dewizowymi przez Narodowy Bank Polski za okres od stycznia 1999 roku do czerwca 2004 roku. Kontrolerzy NIK pozytywnie ocenili tę dziedzinę działalności Narodowego Banku Polskiego. *** IV Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Z chwilą przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, NBP stał się członkiem Europejskiego Systemu Banków Centralnych. W związku z tym wprowadzono nowe zasady sprawozdawczości oraz rachunkowości wewnętrznej, a od 1 maja ubiegłego roku NBP rozpoczął przekazywanie danych statystycznych do Europejskiego Bankiu Centralnego. Zgodnie z przepisami nakładającymi na Polskę obowiązek przeciwdziałania fałszerstwom euro, w NBP utworzono Krajowe Centrum Analiz Banknotów oraz Krajowe Centrum Analiz Monet, a także - we współpracy z EBC - Krajowe Centrum ds. Fałszerstw. Pracownicy NBP biorą udział w pracach 12 komitetów i grup roboczych ESBC. *** 20 Wreszcie na koniec, chciałbym - w wielkim skrócie - przedstawić najważniejsze działania Narodowego Banku Polskiego w 2004 r. na rzecz obniżenia kosztów funkcjonowania Banku i podniesienia jakości wykonywanych zadań. W 2004 r. NBP przeprowadził kolejny etap racjonalizacji zatrudnienia mający na celu zwiększenie wydajności pracy w oddziałach okręgowych, których mamy 16. Podjeliśmy decyzję, że wszystkie oddziały powinny osiągnąć taką efektywność pracy, jaka występuje w jednostkach najbardziej wydajnych. Oprócz tego podjęto decyzję o połączeniu Oddziału Okręgowego NBP w Warszawie i Głównego Oddziału Walutowo - Dewizowego NBP w jedną jednostkę organizacyjną. W wyniku obu tych ruchów zatrudnienie w NBP zmniejszy się o 432 etaty, tj. o 9 proc., a oszczędności w skali roku wyniosą około 30 mln zł. Od 2001 r. zatrudnienie w NBP spadło o 28 proc., a oszczędności wyniosły około 100 mln zł w skali roku. Po drugie, wzorem najlepszych banków centralnych, NBP wprowadził nowoczesne procedury zarządzania ryzykiem finansowym i operacyjnym. W zakresie zarządzania ryzykiem finansowym rozdzielono funkcje zarządzania rezerwami dewizowymi od funkcji kontrolnych. W ramach zarządzania ryzykiem operacyjnym, w każdej z jednostek NBP powołano, spośród pracowników NBP, tzw. menedżerów ryzyka, którzy zajmują się rozpoznawaniem ryzyka operacyjnego i przygotowują propozycje działań mających je ograniczyć. Zarząd NBP otrzymuje okresowe raporty nt. kontroli ryzyka w Banku wraz ze stosownymi rekomendacjami. Po trzecie, w celu usprawnienia rozliczeń w euro NBP uruchomił system wysokokwotowych płatności w tej walucie - SORBNET-EURO i jako pierwszy bank z 21 nowych państw UE przystąpił do europejskiego systemu TARGET. Jednocześnie we współpracy z Krajową Izbą Rozliczeniową NBP uruchomił połączenie z europejskimi systemami płatniczymi do rozliczeń niskokwotowych. Główne korzyści z nowych rozwiązań to: oczekiwany spadek kosztów transakcji dla banków - z kilku/kilkudziesięciu euro w bankowości korespondenckiej do około 1 euro w systemie SORBNET-EURO, skrócenie czasu rozrachunku między bankami - z kilku dni do kilku minut, oraz zwiększenie poziomu bezpieczeństwa realizacji płatności. Po czwarte od 2001 r. obsadza się w NBP wolne stanowiska kierownicze w drodze otwartych konkursów. Do chwili obecnej w wyniku konkursów wybrano: 6 osób na stanowiska kierownicze w Centrali NBP - od dyrektora departamentu do kierownika zespołu - oraz 9 dyrektorów oddziałów okręgowych. W konkursach wzięło udział łącznie 344 kandydatów, tj. średnio 23 kandydatów na jedno miejsce. NBP rozwija działalność badawczą, zarówno samodzielnie, jak i we współpracy z krajowymi i międzynarodowymi instytucjami naukowymi. W tym celu organizuje konferencje ekonomiczne i seminaria naukowe. W 2004 r. NBP zorganizował m. in. międzynarodową konferencję pt. „Bankowość centralna a system finansowy” oraz 13 otwartych seminariów naukowych, dotyczących m.in. polityki pieniężnej, uwarunkowań stabilności finansowej, zarządzania długiem publicznym oraz rozwoju instrumentów pochodnych. NBP przekazuje swoje doświadczenia innym - w formie pomocy szkoleniowej udzielanej bankom centralnym i zagranicznym instytucjom nadzorczym. Przykładem tej działalności jest program TIBS (Training Initiative for Banking Supervision), polegający na 22 prowadzeniu regularnych szkoleń dla nadzorców bankowych z innych krajów. W 2004 r. NBP zorganizował cztery seminaria, w których wzięło udział łącznie 110 osób z 24 krajów Europy Środkowej i Wschodniej oraz b. ZSRR. NBP organizuje ponadto wizyty studyjne i seminaria dla przedstawicieli banków centralnych z krajów wchodzących w skład polskiej grupy członkowskiej w Banku Światowym i Międzynarodowym Funduszu Walutowym: Azerbejdżanu, Kirgistanu, Serbii i Czarnogóry, oraz z innych krajów b. ZSRR i krajów Dalekiego Wschodu. Dotychczas odbyły się 2 takie seminaria i 19 wizyt studyjnych. Chciałbym wreszcie podkreślić, że wzorem innych banków centralnych NBP prowadzi działalność edukacyjną. Cieszy się ona dużą i rosnącą popularnością wśród uczniów, studentów i nauczycieli. W czerwcu 2005 r. liczba użytkowników internetowego Portalu Edukacji Ekonomicznej przekroczyła 1 mln, a około 27 tysięcy wzięło udział w kursach internetowych. NBPortal.pl został laureatem V edycji konkursu "Teraz Internet", w kategorii "Portal edukacyjny, szkolenia". W 2004 r. roku NBP kontynuował organizowanie konkursów ekonomicznych i po raz kolejny współfinansował programu stypendialny dla młodzieży ze środowisk wiejskich i małych miast. I wreszcie na koniec chciałbym poinformować Wysoką Izbę, że w 2004 r. nastąpiła zmiana sposobu badania Sprawozdania finansowego NBP. Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o NBP, Sprawozdanie finansowe Banku zostało po raz pierwszy zbadane przez biegłego rewidenta, wybranego przez Radę Polityki Pieniężnej. Biegły rewident potwierdził, że sprawozdanie finansowe rzetelnie i jasno przedstawia wszystkie informacje istotne dla oceny wyniku finansowego, jak też sytuacji majątkowej i 23 finansowej NBP na koniec ubiegłego roku oraz jest zgodne z przepisami. Dziękuję za uwagę. 24