ZWIERZENIA TEATROMANA

advertisement
ZWIERZENIA TEATROMANA
„RAZ DWA TRZY, WSZYSTKIE ŻYDY PSY, A POLACY ZŁOTE PTACY, A WYCHODZISZ TY…”- czyli
„Pamiętnik Stefana Czarneckiego” Witolda Gombrowicza w adaptacji i reżyserii Piotra Cieślaka
Wybierając się w 4 lutego 2006 roku do Teatru Współczesnego we Wrocławiu na spektakl „Pamiętnik”
według opowiadania Witolda Gombrowicza byliśmy przygotowani na przedstawienie wymagające od nas
skupienia i mózgowego wysiłku. Nie znaliśmy do tej pory twórczości autora „Pamiętnika Stefana Czarneckiego”,
ale dowiedzieliśmy się, że nie należy ona do lekkich, łatwych i przyjemnych. Czyżby więc wizyta w teatrze miała
być intelektualną udręką? Nic podobnego, po paru chwilach, od momentu, kiedy na widowni padły pierwsze
słowa głównego bohatera przedstawienia, wiedzieliśmy już, że tego wieczoru uczta duchowa będzie
wyjątkowym i radosnym przeżyciem!
Zgasły światła, wszyscy posłusznie wyłączyli
komórki, jeszcze ostatnie słowa do sąsiada i nastąpiło
napięcie
oczekiwania,
wypełnione
„chłodną”
ciekawością i prowincjonalnym kompleksem.. W końcu
przyjechał do nas Teatr Dramatyczny z Warszawy,
aktorzy ze stolicy!!
„Urodziłem się i wychowałem w domu pełnym
zacności” – padły nagle słowa wypowiadane przez
mężczyznę siedzącego na pierwszym miejscu w
rzędzie VIII, tuż obok nas. Pierwsze zaskoczenie i
rozbudzona coraz bardziej ciekawość. „Ze
wzruszeniem myślą wybiegam ku tobie – dzieciństwo
moje!” - kolejne słowa wypowiadane są przez aktora
już w drodze na scenę. A na scenie…rozpoczęła się
niezwykła, utrzymana w konwencji groteskowej,
opowieść o Stefanie Czarnieckim, synu polskiego
szlachcica i bogatej Żydówki. Niezwykła i, jak się
wkrótce okazało, dość zwykła, biografia mieszkańca
znad Wisły.
Los Stefana jest pewnego rodzaju parabolą
dramatycznych stosunków polsko – żydowskich,
ujawnia pogardę Polaków dla żydowskiej kultury (tu:
ojca), fanatyzm Żydów będący obroną przed pogardą
(tu: matki), poszukiwanie tożsamości narodowej w
poczuciu alienacji, będącej wynikiem stereotypowych
zachowań otoczenia (tu: syna). Potomek polskożydowskiej układanki musi poradzić sobie z
odrzuceniem, poczuciem niższości, narodowym
szowinizmem i nienawiścią. Ten chaos uczuć i
wartości otrzymał w spadku po rodzicach. Oto słyszymy
ze sceny słowa ojca skierowane do matki: „Ale ty jesteś
okropna w całości, przepojona ohydą od stóp do głowy,
ty jesteś samą ohydą…”, słowa dla syna niezrozumiałe,
bo przecież „Matka moja była pełna majestatu”. Ale
nadarzyła się historyczna okazja, stwarzająca szansę
na godność i dumę narodową – wybucha wojna,
wojenka…Z ułańską szabelką i fantazją młody Stefan
wyrusza po honor, szacunek … „Już nadzieja, matka
głupich, ukazywała mi radosne perspektywy
przyszłości, jak to wrócę do domu z wojska, wyzwolony
raz na zawsze z fatalnej neutralności szczurzej…”
wspomina bohater. Stefan wrócił wyzwolony i …obdarty
ze złudzeń, pozbawiony dumy, z nową ideologią. Żądał
„ażeby wszystko – ojcowie i matki, rasa i wiara, cnota i
narzeczone – wszystko było upaństwowione” i zaczął
budować z fanatyzmem i pogardą powojenną
rzeczywistość. Zmory przeszłości powróciły i zostały
uwolnione, otrzymały nowy kształt - komunistyczną
ideologię.
Witold Gombrowicz opowiedział przeszłość
narodu polskiego, historię bolesną w sposób
prowokujący, bo zabawny, a twórcy spektaklu świetnie
poradzili sobie z tą konwencją i z niezwykłą artystyczną
umiejętnością wydobyli dowcip oraz tragizm.
Sceniczną wartością przedstawienia jest
jego tempo oraz zaskakujące sytuacje. Estetyczne i
intelektualne wrażenia zawdzięczamy z pewnością
wszystkim artystom. Zachwycił nas kunszt aktorski
Anny Dereszowskiej, Dominiki Kluźniak, Waldemara
Barwińskiego,
Krzysztofa
Baumana,
Macieja
Makowskiego, Krzysztofa Ogłoza i Piotra Siwkiewicza,
zaskoczyły pomysły scenograficzne Szymona
Gaszczyńskiego oraz świetne kompozycje muzyczne
Macieja Makowskiego, który otrzymał za muzykę do
tego spektaklu nagrodę podczas Opolskich Konfrontacji
Teatralnych „Klasyka Polska 2005”. Z pewnością
zaskakująca jest też adaptacja tekstu Witolda
Gombrowicza dokonana przez Piotra Cieślaka.
Kolejna wizyta w Teatrze Współczesnym we
Wrocławiu okazała się (jak zwykle!!) prawdziwym
wydarzeniem kulturalnym, a artyści z Warszawy
przekonali nas, że spektakl w ich wykonaniu jest
prawdziwą ucztą duchową. Warto było 4 lutego 2006
roku odwiedzić teatr na Rzeźniczej!
Wszystkich niezdecydowanych i nieufnych,
tych, którzy wciąż się wahają, bo nie maja pewności
– zapraszamy do teatrów wrocławskich na
przedstawienia grane wieczorową porą – naprawdę
warto!!!
Download