Literatura Etap drugi – diecezjalny Do etapu drugiego obowiązuje literatura z etapu pierwszego oraz następujące pozycje: Jan Paweł II, Rozważania podczas Czuwania Modlitewnego Santiago de Compostela, 19 sierpnia 1989 Droga młodzieży, pozdrawiam was w imię Jezusa Chrystusa, który jest "Drogą, Prawdą i Życiem". (...) Droga to słowo najpełniej oddaje naturę dzisiejszego spotkania młodzieży z całego świata. Wyruszyliście w waszą pielgrzymkę ze wszystkich krajów Europy, ze wszystkich kontynentów. Niektórzy tak jak dawni pielgrzymi przybyli ty pieszo, inni rowerami, statkiem, autobusem, samolotem (...) Przybyliście, by tutaj, w Santiago, odnaleźć korzenie naszej wiary i na progu trzeciego już tysiąclecia włączyć się wielkodusznym sercem w dzieło nowej ewangelizacji. Przez wiek niezliczone rzesze pielgrzymów utorowały nam drogę do Santiago. Na początku tego pierwszego obrazu scenicznego widzieliśmy postacie pielgrzymów z charakterystycznymi, tradycyjnymi symbolami szlaku Jakubowego, którymi są kapelusz, laska, muszla i bukłak. Kiedy wrócicie do swoich domów, niech te symbole przypomną wam nasze nocne spotkanie, a przede wszystkim uświadomią jego znaczenie. I dla nas, i dla pielgrzymów, którzy kiedyś tu przybywali, całe wieki wcześniej, ta droga wyraża głębię nawrócenia: pragnienia powrotu do Boga. To droga oczyszczenia i pokuty, odnowy i pojednania. Jest więc ważne dla nas wszystkich, podobnie jak dla pielgrzymów, którzy tę drogę przemierzali przed nami, byśmy ją uwieńczyli spotkaniem z Chrystusem poprzez sakramenty pokuty i Eucharystii. Wiem, że wielu z was przyjęło je w ciągu ostatnich dni. Jak czytam w liście pasterskim biskupów diecezji, przez które wiedzie szlak Jakubowy, "inspiracją i najważniejszym celem `drogi do Santiago` jest oczyszczenie serca i powrót do Ojca Niebieskiego". Rozważmy znaczenie słowa "droga", aby to przeżywane dzisiaj nawrócenie serc i spotkanie z Panem nadało sens naszemu życiu. Wiąże się ono z pojęciem poszukiwania. Ten aspekt został uwypuklony w inscenizacji, którą obejrzeliśmy. "Czego szukacie, pielgrzymi?" - pyta postać uosabiająca "skrzyżowanie dróg", które symbolizuje pytania człowieka o sens życia, o cel dążeń, o motywy postępowania. Przedstawiono także, jakże ekspresyjnie, niektóre z tych celów, do których ludzie jakże często dążą w swoim życiu i działaniu: pieniądz, sukces, zadowolenie, dobrobyt. Ale młodzi pielgrzymi-aktorzy dobrze wiedzieli, że na dłuższą metę to wszystko nie zadowala człowieka, nie może zaspokoić pragnień jego serca. "Czego szukacie, pielgrzymi?" To pytanie musimy sobie zadać wszyscy tu obecni. Zwłaszcza wy, drodzy młodzi, przed którymi całe życie. Wzywam was: zdecydujcie, jaki kierunek obierze wasza droga. O to samo pyta was Chrystus: "Czego szukacie?" (J 1, 38). Szukacie Boga? Duchowa tradycja chrześcijaństwa podkreśla nie tylko znaczenie naszego poszukiwania Boga. Pokazuje coś ważniejszego: to Bóg szuka nas. On sam wychodzi nam na spotkanie. Wędrówka do Composteli oznacza, że chcemy znaleźć odpowiedź na nasze wątpliwości, na nasze pytania i poszukiwania, oraz że pragniemy wyjść naprzeciw Bogu, który nas szuka z miłością tak wielką, że z trudem możemy ją ogarnąć myślą. Nasze spotkanie z Bogiem dokonuje się w Jezusie Chrystusie. To w Nim, który oddał za nas życie, to w Jego człowieczeństwie doświadczamy miłości, którą Bóg nas kocha. "Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3, 16). Dzisiaj Jezus wzywa każdego z nas, tak jak kiedyś wzywał świętego Jakuba i innych apostołów. Tu tutaj, w Santiago, każdy powinien usłyszeć to wezwanie i w nie uwierzyć: "Bóg mnie wzywa, Bóg mnie posyła". Od całych wieków Bóg o nas myślał i kochał nas jako istoty jedyne i niepowtarzalne. Wzywa nas, a Jego wezwanie ukonkretnia się w Jezusie Chrystusie, który mówi do nas słowa, które kierował kiedyś do apostołów: "Pójdź za Mną". On jest drogą, która prowadzi nas do Ojca! Musimy jednak wiedzieć, że nam samym brakuje siły, wytrwałości i czystości serca, by całym życiem i całym sercem pójść za Bogiem. Prośmy dziś Maryję, która pierwsza poszła drogą swego Syna, o wstawiennictwo. Jezus pragnie towarzyszyć nam tak, jak towarzyszył swoim uczniom w drodze do Emaus. Tu On wskazuje nam kierunek. On daje nam siłę. Po powrocie do domu, będziemy mogli powiedzieć - jak uczniowie z ewangelicznej opowieści - że serca pałały w nas, kiedy On rozmawiał z nami w drodze, i że rozpoznaliśmy Go po łamaniu chleba (por. Łk 24, 30. 35). Staniemy przed naszymi braćmi, zwłaszcza przed ludźmi młodymi jak wy, jako świadkowie. Tak! Świadkowie miłości Boga i Jego nadziei zbawienia. Prawda "Szukamy prawdy". Niechaj słowa ostatniej pieśni brzmią w naszych sercach: wyrażają bowiem najgłębszy sens drogi św. Jakuba: szukać prawdy i głosić ją. Gdzie jest prawda? "Cóż to jest prawda?" (J 18, 38). Już kiedyś, przed wami, ktoś zadał to pytanie Jezusowi. Widzieliśmy w przedstawieniu trzy odpowiedzi. Pierwsza - to pragnienie natychmiastowego zaspokojenia zmysłów, nieustanna pogoń za przyjemnościami życia. Na tę odpowiedź pielgrzymi odrzekli: "Zaznaliśmy przyjemności, ale (...) nadal wędrujemy w pustce". Także druga odpowiedź, którą dali zwolennicy przemocy, ogarnięci żądzą władzy i potrzebą panowania, nie zadowala pielgrzymów z drugiej sceny waszego przedstawienia. Ta odpowiedź wiedzie nie tylko do unicestwienia godności bliźniego - brata czy siostry - ale także do zniszczenia samego siebie. Doświadczenia naszego stulecia, a nawet naszych dni, pokazują jakże wyraźnie, co się dzieje, gdy człowiek stawia sobie za cel władzę i przewagę nad innymi. Trzecia odpowiedź, udzielona przez narkomanów, to poszukiwanie wyzwolenia i realizacji własnej osoby poprzez ucieczkę od rzeczywistości, w świat ułudy i fantazji. To smutne doświadczenie, które dziś jest udziałem wielu ludzi, wśród nich także waszych rówieśników. Te drogi nie prowadzą do wolności, to szlak, który wiedzie do zniewolenia i autodestrukcji. Jestem przekonany, że niepokoi was - tak samo jak prawie wszystkich młodych ludzi na całym świecie - niszczenie przez człowieka środowiska naturalnego, że leży wam na sercu kwestia ekologiczna. Oburza was rabunkowa gospodarka zasobami ziemi i postępujące zniszczenie naszego naturalnego otoczenia. I macie rację. Należy już dziś podjąć solidarne i odpowiedzialne przeciwdziałanie, zanim spustoszenie naszej planety stanie się nieodwracalne. Możemy jednak, drodzy młodzi, mówić także o zatruciu idei i obyczajów, które może doprowadzić do unicestwienia człowieka. Tą trucizną jest grzech, z którego rodzi się kłamstwo. Prawda i kłamstwo. Musimy wiedzieć, że nazbyt często kłamstwo jawi się jako prawda. Dlatego trzeba umieć odróżniać prawdę - Słowo, które przychodzi od Boga, od pokusy, która pochodzi od "ojca kłamstwa". Chcę tu mówić o grzechu, jakim jest negacja Boga, odrzucenie światła. Jak mówi Ewangelia św. Jana: "światłość prawdziwa" była na świecie - Słowo, przez które stał się świat, "lecz świat Go nie poznał" (por. J 1, 9-10). "U korzenia ludzkiego grzechu leży więc kłamstwo jako radykalne odrzucenie prawdy, zawartej w Słowie Ojca, poprzez które wyraża się miłująca wszechmoc Stwórcy. Jest to wszechmoc i zarazem miłość «Boga Ojca, Stworzyciela nieba i ziemi«" (Dominum et Vivificantem, 33) "Prawda zawarta w Słowie Ojca". To właśnie mówimy, gdy uznajemy Jezusa Chrystusa za prawdę. "Cóż to jest prawda?" - pytał Piłat. Jego tragedią było to, że miał daną bezpośrednio prawdę w osobie Jezusa Chrystusa i nie chciał jej uznać. Droga młodzieży, ta tragedia nie może się powtórzyć w naszym życiu. Chrystus jest ośrodkiem wiary chrześcijańskiej: wiary, którą Kościół dziś głosi - jak czynił to zawsze wszystkim ludziom: Bóg stał się człowiekiem . "Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas" (J 1, 14). Oczy wiary odnajdują w Jezusie Chrystusie to, czym może być człowiek i jakim chce widzieć go Bóg. Zarazem Jezus objawia nam miłość Ojca. Jak napisałem w orędziu na dzisiejszy Międzynarodowy Dzień Młodzieży, prawda jest najgłębszą potrzebą ludzkiego ducha. Musicie pragnąć prawdy o Bogu, o człowieku, o życiu i o świecie. Ale prawda to Jezus Chrystus. Miłujcie prawdę! Żyjcie w prawdzie! Nieście prawdę światu! Bądźcie świadkami prawdy! Jezus jest prawdą, która zbawia; jest pełnią prawdy, do której doprowadzi nas Duch Prawdy (por. J 16, 13). Droga młodzieży: nie ustawajmy w poszukiwaniu prawdy o Chrystusie, o jego Kościele. Ale zachowajmy konsekwencję: kochajmy prawdę, żyjmy w prawdzie, głośmy prawdę. Chryste, ukaż nam prawdę! Bądź dla nas jedyną prawdą! Życie Wreszcie, droga młodzieży, Chrystus jest życiem! Wierzę i jestem głęboko przekonany, że każdy z was kocha życie, nie śmierć. Chcecie żyć pełnią życia, z nadzieją zrodzoną ze śmiałej wizji przyszłości. To dobrze, że kieruje wami pragnienie życia, jego pełni. Właśnie dlatego jesteście młodzi. Na czym jednak polega życie? Jaki jest jego sens, jak najlepiej i najpełniej je realizować? Przed chwilą śpiewaliście z entuzjazmem: "Jesteśmy pielgrzymami życia, wędrujemy zjednoczeni, aby kochać". Czyż nie to właśnie jest fundamentem odpowiedzi, której szukacie? Wiara chrześcijańska łączy miłość i życie, tworzy ścisłą między nimi więź. W Ewangelii według św. Jana czytamy: "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne" (J 3,16). Miłość Boża prowadzi nas ku życiu, i ta miłość, i to życie stają się rzeczywistością w Jezusie Chrystusie. On jest wcieloną miłością Ojca; w Nim "ukazała się dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, do ludzi" (Tt 3, 4). Chrystus, droga młodzieży, jest więc waszym jedynym rozmówcą, któremu możecie zaufać, któremu możecie stawiać pytania najistotniejsze, dotyczące wartości i sensu życia: nie tylko życia w zdrowiu i szczęściu, ale także życia pełnego cierpienia, naznaczonego upośledzeniem fizycznym lub trudną sytuacją rodzinną czy społeczną. Tak, Chrystus jest jedynym kompetentnym rozmówcą także wtedy, gdy stawiacie dramatyczne pytania, gdy słowa nie wystarczają, by wyrazić ból i cierpienie. Pytajcie Go i słuchajcie! Sens życiu - odpowie Jezus - nadaje miłość. Tylko ten, kto umie kochać bezwarunkowo, aż do zapomnienia o sobie, by oddać się bratu, realizuje w pełni swoje życie i w najwyższym stopniu zaświadcza o wartości swego ziemskiego istnienia. Ewangelicznym paradoksem jest to, że tracąc życie, zyskuje się je (por. J 12, 25) - paradoksem, który wyjaśnia tajemnica Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego dla nas. Droga młodzieży, dojrzały wymiar ludzkiego i chrześcijańskiego powołania jawi się dopiero w perspektywie daru. Myślę tu przede wszystkim o powołaniu zakonnym, gdy mężczyzna lub kobieta, ślubując zachowanie rad ewangelicznych, przyjmują zasady królestwa Bożego, które na ziemi realizował sam Chrystus. Zobowiązują się oni do dawania szczególnego świadectwa o miłości Boga ponad wszystko, przypominają każdemu z nas o powszechnym powołaniu do zjednoczenia z Bogiem w wieczności. Dziś bardziej niż kiedykolwiek świat potrzebuje takich świadków, gdyż zaabsorbowany sprawami ziemskimi, zapomina o sprawach niebieskich. Chcę wspomnieć tu w szczególny sposób o czterystu młodych zakonnicach z hiszpańskich zgromadzeń kontemplacyjnych, które poprosiły mnie o pozwolenie uczestniczenia w tym spotkaniu. Jestem pewien, że dzisiaj jednoczą się z nami przez modlitwę w ciszy swoich klasztorów. Siedem lat temu wiele z nich brało udział w moim spotkaniu z młodzieżą na stadionie Santiago Bernabeu w Madrycie. Później, odpowiadając wielkodusznie na wezwanie Chrystusa, poszły za Nim, poświęcając Mu w ofierze całe swoje życie. Dziś poświęcają się modlitwie za Kościół, a przede wszystkim za was, młodych, abyście równie wielkodusznie umieli odpowiedzieć na wezwanie Chrystusa. Dziś pragnę z wielką radością ukazać wam, jako wzór naśladowania Chrystusa, chwalebną postać Sługi Bożego Rafaela Arnaiza Barona, oblata zakonu trapistów, zmarłego w wieku 27 lat w opactwie San Isidoro de Duenas (Palencja). Słusznie powiedziano o nim, że żył i umarł "z sercem radosnym i z wielką miłością Boga". Podobnie jak wy był młody - przyjął wezwanie Boga i ruszył wskazaną przez Niego drogą. Krajowe Biuro Organizacyjne Światowych Dni Młodzieży http://dajasnagora.w.interia.pl/cosdladucha/sdm/Santiago1989/2.html Święty Jakub Większy, Apostoł Katecheza Benedykta XVI z 21 czerwca 2006 Drodzy bracia i siostry, kontynuujemy cykl portretów Apostołów, wybranych przez samego Jezusa w czasie Jego życia ziemskiego. Mówiliśmy o świętym Piotrze i o jego bracie Andrzeju. Dzisiaj spotykamy postać Jakuba. Biblijna lista Dwunastu wymienia dwie osoby o tym imieniu: Jakuba, syna Zebedeusza i Jakuba, syna Alfeusza (por. Mk 3, 17.18; Mt 10, 2-3), których rozróżnia się powszechnie przydomkami: Jakub Starszy i Jakub Młodszy. Określenia te nie są oczywiście miarą ich świętości, odzwierciedlają jedynie różne znaczenie, jakie przypisują im teksty Nowego Testamentu, a zwłaszcza jakie mieli w ramach ziemskiego życia Jezusa. Dzisiaj skupimy naszą uwagę na pierwszym z tych imienników. Imię Jakub jest tłumaczeniem formy Iákobos - greckiego brzmienia imienia sławnego patriarchy Jakuba. Nazwany tak apostoł jest bratem Jana i we wspomnianych spisach zajmuje drugie miejsce, zaraz po Piotrze, u Marka (3, 17) lub trzecie, po Piotrze i Andrzeju w Ewangeliach Mateusza (10, 2) i Łukasza (6, 14), podczas gdy w Dziejach Apostolskich wymieniony jest po Piotrze i Janie (1, 13). Ten Jakub, wraz z Piotrem i Janem, należy grupy trzech uczniów uprzywilejowanych, dopuszczonych przez Jezusa do udziału w ważnych chwilach Jego życia. Ponieważ jest bardzo gorąco, chciałbym skrócić [swe rozważania] i wspomnieć tu jedynie o dwóch z tych zdarzeń. Mógł on uczestniczyć razem z Piotrem i Janem w chwili konania Jezusa w ogrodzie Getsemani i w wydarzeniu Przemienienia Jezusa. Chodzi więc o sytuacje bardzo różne i różniące się między sobą: w jednym przypadku Jakub wraz z pozostałymi dwoma Apostołami doświadcza chwały Pana, widzi Go rozmawiającego z Mojżeszem i Eliaszem, widzi w Jezusie boski blask; w drugim wydarzeniu staje w obliczu cierpienia i upokorzenia, widzi na własne oczy, jak Syn Boży poniża się, okazując posłuszeństwo aż do śmierci. Bezsprzecznie to drugie przeżycie było dla niego okazją do osiągnięcia dojrzałości w wierze, do skorygowania jednostronnej, triumfalistycznej interpretacji tego pierwszego doświadczenia: musiał on zobaczyć, że Mesjasz, oczekiwany przez naród żydowski jako triumfator, w rzeczywistości okryty był nie tylko czcią i chwałą, ale również cierpieniem i słabością. Chwała Chrystusa urzeczywistnia się właśnie w Krzyżu, w udziale w naszych cierpieniach. To dojrzewanie wiary dopełnione zostało przez Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, tak iż Jakub, gdy nadeszła chwila najwyższego świadectwa, nie cofnął się. Na początku lat czterdziestych I wieku król Herod Agrypa, wnuk Heroda Wielkiego, jak opisuje to Łukasz, "zaczął prześladować niektórych członków Kościoła. Ściął mieczem Jakuba, brata Jana" (Dz 12, 1-2). Lakoniczność tej wiadomości, pozbawionej jakichkolwiek szczegółów narracyjnych, pokazuje z jednej strony, jak bardzo czymś normalnym dla chrześcijan było dawanie świadectwa Panu własnym życiem, z drugiej zaś, że Jakub był wybijającą się postacią w Kościele jerozolimskim, również ze względu na rolę odegraną podczas ziemskiego życia Jezusa. Późniejsza tradycja, datująca się co najmniej od Izydora z Sewilli, mówi o pobycie Apostoła w Hiszpanii w celu ewangelizowania tego ważnego regionu cesarstwa rzymskiego. Według innej tradycji, to jego ciało miało zostać przywiezione do Hiszpanii, do miasta Santiago de Compostela. Jak wszyscy wiemy, miejsce to stało się przedmiotem wielkiej czci i jest do dzisiaj celem licznych pielgrzymek, i to nie tylko z Europy, ale z całego świata. I tym tłumaczy się ikonografię przedstawiającą Jakuba z pielgrzymim kijem w ręku i ze zwojem Ewangelii, typowymi dla wędrownego apostoła, oddanego głoszeniu "dobrej nowiny" i charakterystycznymi dla pielgrzymowania przez życie chrześcijańskie. Od św. Jakuba możemy się więc wiele nauczyć: gotowości do przyjęcia Pańskiego wezwania nawet wtedy, gdy każe nam pozostawić "łódź" naszej ludzkiej pewności, entuzjazmu w pójściu za Nim drogami, które On wskazuje, z pominięciem wszelkiej naszej złudnej zarozumiałości, gotowości do dawania o Nim świadectwa z odwagą, gdy to konieczne, aż po najwyższą ofiarę życia. Tak więc św. Jakub staje przed nami jako wymowny przykład wielkodusznego przylgnięcia do Chrystusa. On, który początkowo, ustami swej matki, prosił o to, by zasiąść wraz z bratem u boku Mistrza w Jego Królestwie, właśnie jako pierwszy wychylił kielich męki i dzielił męczeństwo z Apostołami. Na koniec zaś, podsumowując to wszystko, możemy powiedzieć, że droga nie tylko zewnętrzna, lecz przede wszystkim wewnętrzna - od Góry Przemienienia do góry konania, symbolizuje całe pielgrzymowanie życia chrześcijańskiego, pośród prześladowań świata i pocieszenia ze strony Boga, jak powiada Sobór Watykański II. Postępując za Jezusem jak św. Jakub wiemy, że nawet w chwilach trudnych idziemy właściwą drogą. http://kosciol.wiara.pl/doc/489940.Swiety-Jakub-Wiekszy-Apostol ABC Pielgrzyma Od strony „technicznej” pielgrzymka na Drodze św. Jakuba nie różni się od innych długodystansowych wędrówek. Wygodne (nie nowe!) obuwie sportowe lub trekkingowe oraz lekkie obuwie zastępcze, odzież dostosowana do zmiennej pogody, śpiwór, latem nakrycie głowy i okulary przeciwsłoneczne, krem z filtrem UV, ochrona przeciw owadom, leki i zestaw opatrunkowy, igła i nici, agrafki – to wyposażenie obowiązkowe. Dobrze jest mieć własne sztućce oraz kubek. Sugerowane jest zabranie Pisma Świętego lub skróconej wersji „Liturgii godzin” – Słowo w Drodze nabiera szczególnego znaczenia. Osoby przywiązane do modlitwy różańcowej z pewnością znajdą wiele okazji do jej odmówienia. Książka na wieczór w schronisku – to także dobry towarzysz. Z tym wszystkim nie należy przesadzać – dobra, caminowa praktyka powiada, że plecak nie powinien być cięższy, niż 10% masy ciała pielgrzyma. Nie ma potrzeby zabierania na zapas żywności – zazwyczaj także w małych miejscowościach praktycznie w całym kraju znaleźć można sklepy spożywcze. Nieco gorzej jest z obiektami gastronomicznymi, więc ciepły obiad każdego dnia raczej może okazać się wygórowanym oczekiwaniem. Nie ma ustalonego „programu” pielgrzymki – każdy z pątników idzie swoim tempem, sam ustala długość etapu (oczywiście w oparciu o istniejącą bazę noclegową) oraz przerwy na trasie. Św. Jakub jest jednak doskonałym organizatorem i on już na pewno o wszystkim pomyśli. Kiedy wyruszać na szlak? Wszystko zależy od pogody i od posiadanego czasu wolnego. Najlepszą porą jest oczywiście okres letni (ciepło, długi dzień, więcej dostępnych obiektów noclegowych, mniej odzieży do niesienia…), ale dogodnym okresem może się okazać ciepła wiosna lub złota polska jesień. Na przejście szlaku „od granicy do granicy”, czyli z Podkarpacia do Zgorzelca lub z Mazur do Słubic należy zarezerwować sobie 4-5 tygodni. Przewodnik: Większość odcinków Drogi św. Jakuba w Polsce posiada już swoje drukowane przewodniki. Można je zamówić na naszej stronie internetowej (http://www.camino.net.pl/?page_id=25) lub zakupić w coraz liczniejszych, przyjaznym pielgrzymom księgarniach o punktach informacji turystycznej. Przewodnik pielgrzym jest raczej „wprowadzeniem w region”, niż podręcznikiem historii czy leksykonem krajoznawczym. Przewodnik ma przede wszystkim służyć praktyczną pomocą Pielgrzymom – zawiera opis przebiegu trasy, informacje o mijanych miejscowościach i obiektach, adresy miejsc noclegowych, mapy szlaku. Droga św. Jakuba jest rzeczywistością żywą, a tym samym ulegającą zmianom, w związku z czym przed wyruszeniem w Drogę sugerowane jest sprawdzenie zamieszczonej na naszej stronie – na podstronach dotyczących poszczególnych szlaków – aktualnej listy miejsc noclegowych oraz informacji o tymczasowych problemach na szlaku. Paszport Pielgrzyma (Credencial) służy potwierdzeniu chęci odbycia pielgrzymki przez jego posiadacza. Równocześnie deklaruje się on jako pątnik i tym samym wyraża gotowość na przyjęcie wszelkich niedogodności i trudów pielgrzymowania. Na jego podstawie pielgrzym może korzystać z przygotowanych miejsc noclegowych, a także zbierać w postaci pieczątek potwierdzenia przebycia szlaku. Paszport nie jest dokumentem tożsamości. Sugerujemy, by był on używany jedynie na terenie Polski; w wyjątkowych przypadkach można go używać także na Camino w innych krajach, jednakże za granicą sugerowane jest korzystanie z miejscowych legitymacji pielgrzyma. Polski Paszport zamówić można drogą internetową pod adresem [email protected]. Cena 8 zł (płatne przelewem na konto podane na naszej stronie w zakładce Paszport) pokrywa koszt przesyłki Credenciala i oraz późniejszego wystawienia certyfikatu przejścia min. 100 km lub przejechania min. 200 km Drogi św. Jakuba w Polsce. W tym wypadku wystarczy przesłanie skanu lub kserokopii paszportu na adres stowarzyszenia „Przyjaciele Dróg św. Jakuba w Polsce”. Przy zamówieniu Paszportu prosimy podać także planowany termin wyruszenia na szlak oraz planowaną do przejścia trasę. Będzie to bardzo pomocne przy statystykach liczby pielgrzymów korzystających z polskiego Camino. Stopniowo będzie także poszerzana sieć dystrybucji Paszportów w „punktach startowych” poszczególnych odcinków Szlaku. W ten sposób pielgrzym będzie mógł odebrać Credencial bezpośrednio na początku swojej wędrówki. Ich pełna lista znajduje się w zakładce Paszport. Oznakowanie: poszczególne odcinki Drogi św. Jakuba zostały oznakowane w terenie zgonie z zasadami znakowania szlaków turystycznych stosowanymi przez PTTK oraz PTT. Za utrzymanie oznakowania odpowiedzialni są wolontariusze – opiekunowie szlaków, którzy pracę tę wykonują w ramach swojego czasu wolnego. Możliwe są więc odcinki wymagające poprawienia oznakowania – w takim przypadku prosimy o kontakt pod adresem [email protected] . Oznakowanie stanowią tabliczki lub naklejki z symbolem muszli św. Jakuba (w jej różnych wariantach), jak również znaki malowane od szablony. Na terenach leśnych i polnych, gdzie ciężko jest o gładkie powierzchnie nadające się do naklejenia lub namalowania znaku, stosowane jest oznakowanie znane również w Hiszpanii: żółta strzałka. Szlak został sprawdzony pod kątem możliwości przebycia przez pielgrzymów pieszych oraz rowerowych. W sytuacjach wyjątkowych w „Przewodniku pielgrzyma” wskazane zostały możliwości objechania odcinków kłopotliwych dla cyklistów. Pielgrzymi rowerowi na Dolnym Śląsku mogą dodatkowo korzystać z dokumentacji cyfrowej dostępnej pod adresem www.wbu.wroc.pl/5.3.3. Szlak oznakowany jest tylko w jedną stronę: na zachód – wszystkie Drogi św. Jakuba prowadzą wszak do jednego, wspólnego celu. Pomocą mogą być ślady GPS – odpowiednie pliki stopniowo pojawiają się na naszej stronie w zakładce Mapy/GPS. Noclegi w dużej mierze znajdują się w obiektach parafialnych i klasztornych – w tym przypadku korzystanie z miejsc noclegowych możliwe jest tylko z Paszportem Pielgrzyma. Ponadto sugerowane jest złożenie dobrowolnej i życzliwej ofiary. W obiektach komercyjnych (schroniska młodzieżowe, gospodarstwa agroturystyczne, pensjonaty, hotele itp.) z reguły Pielgrzymi korzystają z ulg. Każdorazowo chęć skorzystania z noclegu należy wcześniej potwierdzić telefonicznie – najlepiej z min. jednodniowym wyprzedzeniem. Miejsca noclegowe z istoty pielgrzymowania charakteryzują się prostotą, stąd ich ewentualne niedociągnięcia powinny być przyjmowane z chrześcijańską życzliwością i otwartością. Wymagane jest posiadanie własnego śpiwora; niekiedy przydatna może być także izomata lub karimata. W każdym z miejsc noclegowych pozostawiamy po sobie czystość i dobre wspomnienie o Pielgrzymach. Opieka duchowa: w przypadku miejsc noclegowych przy kościele lub klasztorze istnieje możliwość uczestniczenia w miejscowej liturgii. W ciągu dnia w mijanych miejscowościach można natknąć się na zamknięte kościoły (dotyczy to zwłaszcza świątyń filialnych, udostępnionych jedynie w czasie nabożeństw). Ze względu na inne obowiązki, w tym czasie duchowni także mogą być nieobecni. Możliwość uzyskania błogosławieństwa pielgrzyma lub skorzystania z sakramentu pokuty, zwyczajowo przed lub po każdej Mszy św. Zatem Buen Camino! http://www.camino.net.pl/abc-pielgrzyma/ TYGODNIK „ŹRÓDŁO” CAMINO DE SANTIAGO - francuska droga do grobu św. Jakuba Katedry, klasztory, szpitale - cz. I "Panie, który uczyniłeś swego sługę Abrahama z Caldei przewodnikiem ludu hebrajskiego przez pustynię i tym samym patronem wszystkich pielgrzymów, prosimy cię w twej łasce o błogosławieństwo dla twoich synów, którzy z miłości, chwaląc Twoje imię pielgrzymują do Composteli." Oto stare błogosławieństwo i modlitwa pielgrzymów do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela - grobu, do którego w 813 r. zaprowadziły nieznanego pustelnika gwiazdy. Stąd nazwa: campus stella, czyli pole gwiazd. Legenda mówi, że ciało św. Jakuba, zmarłego w Jerozolimie, wyrzuciły fale w pobliżu Iria Flavia, dawnej stolicy Galicji, a stąd powieźli je dalej uczniowie Jakuba i pochowali na starym cmentarzu na wzgórzu. Św. Jakub miał nauczać w Galicji, stąd pamięć o nim była tu żywa, a odkąd król Asturii - Alfons II ogłosił go patronem wojny przeciw muzułmanom, postać świętego Jakuba stała się jeszcze popularniejsza. Przedstawiano go dwojako: albo jako rycerza na koniu pokonującego niewiernych, albo jako pielgrzyma z laską, w kapeluszu i z muszlą, tzw. viejrą. Te atrybuty charakteryzują i dzisiaj pielgrzymów zdążających do Santiago tzw. drogą francuską - muszle, laski, a także tykwy na wodę można kupić w przydrożnych sklepikach. "Bądź im, Panie, towarzyszem w wędrówce, prowadź ich przez skrzyżowania zapewniając im schronienie w drodze, w upale, światło w ciemności; pocieszaj ich w zwątpieniu, daj pewność w zamierzeniach". Kiedy w IX wieku Compostela stała się - obok Rzymu i Jerozolimy - celem pielgrzymek chrześcijan, na szlaku prowadzącym z kontynentu na półwysep zaczęły powstawać liczne klasztory, mające dawać schronienie utrudzonym wędrowcom. Zakładali je możnowładcy i królowie, a wspomagały towarzystwa opiekujące się pielgrzymami. W klasztorach można było liczyć nie tylko na dach nad głową, ale i na posiłek składający się zazwyczaj z chleba, mleka i miodu. W klasztorze w Roncevalles - pierwszym na hiszpańskiej ziemi po przejściu przez Pireneje - w XVII wieku wydawano ok. 25000 posiłków rocznie, a w XII w. do O. Cebreiro (leżącym ok. 240 km. przed Santiago) na święto Matki Boskiej i św. Milagra (8 - 9. września) ściągało 30000 pielgrzymów. Jak na wioskę - do dziś liczącą kilka chat krytych strzechą, skupionych wokół romańskiego klasztoru z IX w. - liczba to niemała. W Hiszpanii chaty zawsze skupiały się wokół klasztoru, który tu, na pustkowiach, na szlaku, powstawał z myślą o pielgrzymach. Dopiero później osiedlali się tu nie tylko mnisi, budowali domy, powstawała wioska. Dlatego, gdy teraz wędruje się przez Nawarrę, Kastylię, czy Galicję, już z daleka widać romański albo gotycki klasztor, czy też obecnie tylko kościółek, często w ruinach, stojący samotnie lub wśród tylko kilku domostw. "Niech za Twoją, Panie, sprawą pozostają w dobrym zdrowiu, które pozwoli im osiągnąć cel drogi i w pełni sił wrócić do swoich domów..." Niestety, nie wszystkim zdrowie pozwalało dotrzeć do Santiago lub powrócić do rodzin. Pielgrzymów trapiły choroby, złożeni niemocą musieli przerywać wędrówkę, umierali... Stąd też, wraz z klasztorem, tworzono dla nich szpitale. Świadczą o tym nawet nazwy miejscowości, np. Hospital de Orbigo, Hospital de s. Catalina, Hospital del Rey (szpital nad rzeką Orbigo, Św. Katarzyny, królów)... Tam "drzwi stały zawsze otworem dla wszystkich: chorych, zdrowych, nie tylko dla katolików, ale i pogan, heretyków i wagabundów... Kobiety i mężczyźni poświęcali się tam służbie w imię bliźniego" - jak głosi łaciński poemat z XII w. Patrząc na mapę widzimy zaznaczone na szlaku klasztory i kościółki w niewielkiej odległości od siebie. Które tutaj wymienić? Jedne przyciągają dzisiaj monumentalnością, piękną architekturą, wspaniałym wystrojem, bogatymi, barokowymi ołtarzami. Inne - te skromniejsze - i dziś dają pielgrzymowi schronienie, jadło, dobre słowo i opiekę lekarską. Tak było w wielu schroniskach na trasie, gdzie wolontariusze przychodzili leczyć głownie pęcherze na zdrożonych stopach, gdzie częstowano nas kolacją i śniadaniem. Ale jedno miejsce szczególnie utkwiło mi w pamięci - to maleńki klasztor St. Nicolas, gdzie starym, średniowiecznym zwyczajem kapłan umywał nogi pielgrzymom (a było nas wtedy dwunastu - jak apostołów), rano zaś błogosławił na dalszą drogę. Były mniejsze perełeczki - kościoły czy klasztory mniej znane, jak XI-wieczny St. Martin w niewielkim miasteczku Fromista, zbudowany z jasnego kamienia. Każda z 315 krokwi zakończona jest głową postaci ludzkiej, zwierzęcej, bądź też niezwykłych, wyimaginowanych stworów. Kościół Santa Maria del Manzano w Castijeriz przyciąga piękną statuą Nuestra Seňora del Manzano (Matki Boskiej z jabłkiem) z polichromowamego kamienia, której cuda opiewał w pieśniach pochwalnych król Alfons X del Sabio. W kościele San Pedro de la Rúa w Estelli, prócz wspaniałego krużganku, gdzie w kapitelach kolumn przedstawione są przepięknie sceny biblijne, znajduje się wizerunek Nuestra Seňora de Belén z XII wieku oraz niezwykła splatana z kamiennych węży kolumna. W Portomarín zadziwia swoją bryłą podobny do twierdzy kościół San Nicolás, a w Villar de Mazarife - inny, przypominający obłe wieże Samarkandy z białego i czerwonego kamienia. Były i te wspaniałe, monumentalne świątynie, jak gotycka katedra z platereskowymi portalami w Burgos; klasztor las Huelgas na jego przedmieściach z przepięknym krużgankiem i kunsztownie rzeźbionymi w motywy roślinne i zwierzęce kapitelami kolumn, jak katedra w León, zachwycająca 1800 m2 kolorowych witraży z różnych epok; tamże klasztor San Isidoro we wczesnoromańskim stylu. Jest to panteon królów z XI-XII wieku, gdzie pochowanych jest 11 królowych, 12 królewien, 23 książąt i innych szlachetnie urodzonych dam i rycerzy. Oprócz wspaniale rzeźbionych portali przyciągają tu także turystów freski z XI w. i inne skarby muzeum. I wreszcie sama katedra w Santiago de Compostela - romańska, lecz z barokową fasadą, jak zresztą często w Hiszpanii - porażająca pielgrzyma swym ogromem. Architekci chcieli, aby wielkość i potęga wywierały wrażenie, ale grób i złocona figura św. Jakuba w głównym ołtarzu widoczna była już od wejścia do katedry, dlatego zlikwidowano tzw. oratorio. Wszystko przytłacza tu ogromem, nawet półtorametrowa kadzielnica zwana "botafumeiro" lub "turibulum magnum", rozhuśtywana z niebywałą wprawą przez sześciu mnichów, aż po samo kolebkowe sklepienie transeptu. Ogrom i piękno katedry rzuca pielgrzyma na kolana! Źródła i mosty - cz. II Woda jest żywiołem o podwójnym obliczu - z jednej strony to zbawczy płyn, o którym marzy zdrożony pielgrzym, a z drugiej często trudna do pokonania przeszkoda na szlaku. Stąd następne punkty ważne na Camino de Santiago: źródła i mosty. Źródła...... dziś napić można się w barach, sklepikach, ze studni stojącej na środku każdej wioski, czy miasteczka.... Ale dla średniowiecznego pielgrzyma źródło często oznaczało życie. Szczególnie w krainie tak spalonej słońcem i niesłychanie ubogiej w zasoby wodne jak Kastylia, dziś pociętej siecią kanałów, ale wtedy..... tam nawet trudno o cień, dający chwilę wytchnienia i ochłody. Dlatego też każdy pielgrzym zaopatrzony był w tykwę na wodę, źródła zaś obmurowywano kamieniami lub budowano cysterny, z których nieliczne przetrwały do dziś. Z wieloma źródłami łączą się rozmaite legendy świadczące o cudownym wstawiennictwie św. Jakuba, o uwalnianiu pielgrzymów z mocy czarta, jak choćby ta, mówiąca o "przeklętym źródle" na Alto del Perdón (wzgórzu przebaczenia). Pewien pielgrzym wspiął się na wzgórze wycieńczony z pragnienia. Diabeł, przebrany za wędrowca, obiecał wskazać mu ukryte źródło pod warunkiem, że pielgrzym rzuci przekleństwo na Boga, Matkę Bożą i św. Jakuba. Kiedy ten wahał się i począł wątpić w swoją wiarę, pojawił się św. Jakub przebrany za współtowarzysza wędrówki i dał spragionemu pić z muszli, którą odtąd zwą muszlą św. Jakuba. W innym zaś źródle - niespodzianka. Z jednego kranu płynie woda, z drugiego, jak przed wiekami, inny ożywczy płyn: wino. To w Irache - w prowincji Rioja - słynącej zresztą z niezwykle dobrych gatunków tego trunku. A mosty? Tych średniowiecznych zostało do dziś na szlaku św. Jakuba aż kilkadziesiąt! Jest nawet jeden z czasów rzymskich, wraz z fragmentem brukowanej w tamtych czasach drogi! Mosty na Camino de Santiago są różne: jedno- i wielprzęsłowe, przerzucane przez strumyki i duże rzeki. Często fundowali je królowie i możnowładcy, aby umożliwić pielgrzymom wędrówkę. To wspaniały dowód na to, jak ważne i popularne było w średniowieczu pielgrzymowanie do grobu patrona Hiszpanii. Do dziś pozostały nazwy miejscowości, mówiące o fundatorach mostów, jak choćby Puente la Reine - most królowej Doňi Mayor, małżonki Sancho Mayora (XI w.), przerzucony przez rzekę Arga. Ale najsławniejszy na tej trasie jest chyba kilkunastoprzęsłowy, poprowadzony po linii krzywej most w Hispital de Obrigo. Największą sławę zyskał on w roku świętym 1434, kiedy to rycerz Don Suero de Quiňones, opętany miłością do nieprzystępnej damy, ogłosił turniej rycerski, wzywając do walki rycerzy z całej Europy. Don Suero bronił mostu wraz z dziewięcioma rycerzami z León, aż do połamania 300 kopii. Rzecz miała szczęśliwe zakończenie i przeszła nawet po latach do literatury, a rycerz pociągnął do Composteli, by złożyć tam w podzięce Apostołowi złoty naszyjnik. Ale i te najmniejsze mostki, często gdy się na nie patrzy z boku mające kształt trójkąta, są niezwykle urokliwe. Czasami ukryte wśród drzew przeprowadzają nad wyschniętymi o tej porze kastylijskimi strumykami, które można by lekko przekroczyć. Innym razem prowadzą do wiosek lub miasteczek nad rozległymi szuwarami, w których gnieździ się ptactwo. Tak, jak kilka wieków wstecz, pielgrzymi czują twardy bruk pod stopami, przysiadają na murku, by popatrzyć w leniwie płynącą wodę i zadumać się także nad tymi, którzy tu wcześniej przeszli. Iluż ich było? Krzyże, bramy, portale - cz. III Iluż było pielgrzymów wędrujących po Camino de Santiago? Przyjmując, że każdy z nich wypełniał prastary rytuał wymagający dorzucenia kamyczka pod Cruz de Ferro, można by te kamienie policzyć..... Cruz de Ferro stoi na przełęczy na wysokości 1490 m. n.p.m.. Dawniej przechodziła tędy granica między Magaraterią a prowincją Bierzo, zaś w czasach rzymskich miejsce to zwano wzgórzem Merkurego. Jest tu pięknie: widoki rozciągają się na zabarwione wrzosami wzgórza, na dolinę, w której gdzieś w mgłach (i niestety w fabrycznych dymach) tonie Ponferada. Sam krzyż nie grzeszy pięknością ani oryginalnością - jest z żelaza, niewielki, osadzony na pięciometrowym drzewcu, ale właśnie dzięki opisanemu obyczajowi zyskał sławę w całej Europie. Krzyże spotyka się na szlaku często. Te najstarsze wspierają się na wysokiej, kamiennej kolumnie. Można powiedzieć, że patrzą na dwie strony świata: z jednej ukrzyżowany Chrystus, z drugiej Matka Boża. Czasami tylko pojawia się jeszcze jedna wyrzeźbiona w kamieniu postać św. Jana. Stoją przy drogach, mostach, przy klasztorach, na wzgórzach, przypominając o celu pielgrzymki. Nowsze - stawiane przy niedawno wytyczonych ścieżkach - są bielone i z daleka rzucają się w oczy. Z rzadka tylko można zobaczyć kapliczki, kształtem podobne do tych na południu Polski. Zawsze kamienne, zazwyczaj zieją pustką, są zaniedbane i smutne. Czasami wśród drzew dojrzeć można obeliski z wyrytą w kamieniu modlitwą pielgrzymów. Kamień - w spalonej słońcem Hiszpanii - był podstawowym budulcem. Dlatego też rozwijała się sztuka kamieniarska, o czym świadczą nie tylko wiekowe, przydrożne "crucera", ale przede wszystkim klasztory, kościoły, katedry, a w nich portale, okalające wejścia do świątyń. Jakież niesłychane ich bogactwo można oglądać w trakcie przemierzania pielgrzymiego szlaku do grobu św. Jakuba! Romańskie portale przyciągają uwagę niesłychaną prostotą, skromnością, kiedy indziej esowatymi liniami motywów roślinnych lub ledwo zarysowanymi kształtami zwierząt, to znów nieco kanciastymi wizerunkami postaci, z biegiem lat coraz liczniej przedstawianych w archiwoltach. Późniejsze portale zdumiewają kunsztownością wykonania, bogactwem postaci, myśli i znaczeń zatrzymanych w kamieniu. Chcąc je zrozumieć i dostrzec nie tylko piękno zewnętrzne, kształt, rysunek, modelowanie linii, czy kompozycję, trzeba by długo czytać je jak księgę, wgłębić się w ich konstrukcję wewnętrzną, wsłuchać się w symbolikę atrybutów, wymowę postaci.... Niewątpliwie najczęściej podziwiane są gotyckie portale katedry w Burgos i León. Największą sławą cieszy się Portico de la Gloria - Portyk Chwały w katedrze św. Jakuba w Santiago. Wprawdzie dobudowana barokowa fasada katedry nie pozwala na oglądanie go z większej perspektywy i w pełnym blasku hiszpańskiego słońca, ale każe się on zatrzymać przed wejściem do świątyni. Nie tylko po to, aby zachwycić się pracą średniowiecznych mistrzów, lecz także, by otrząsając z butów pył z ponad siedmiusetkilometrowej drogi po hiszpańskiej ziemi, zadumać się nad celem swojej pielgrzymki. Trzy arkady łuku odpowiadają trzem nawom katedry. Środkową kolumnę zajmuje figura św. Jakuba Apostoła, wspierającego nogi o odpoczywające lwy. Centralną postacią tympanonu jest Chrystus tronujący w otoczeniu czterech Ewangelistów. Dalsze postaci to Apostołowie, 24 Starców Apokalipsy, prorocy Starego Testamentu, szeregi Aniołów, niosących symbole męki. W bocznych łukach oprócz scen biblijnych oraz Adama i Ewy, rozpoznajemy zwierzęta, smoki, chimery ... W ostatnim rzędzie głównego tympanonu usadowili się muzykanci, grający na różnych instrumentach. To dowód, jak ważną rolę musiała odgrywać w dawnych wiekach muzyka, skoro rzeźbiarz umieścił zwykłych grajków obok postaci z Biblii (ciekawostką są wystawione w muzeum instrumenty, zrekonstruowane na podstawie rzeźb). Twórcą Portyku jest Mistrz Mateo - to jemu zawdzięczamy owo wspaniałe dzieło. Swoją postać umieścił rzeźbiarz w dolnej części kolumny, a wszyscy wierzą, że dotknięcie jego kamiennego czoła wzmocni siłę naszego umysłu. Przechodząc pod portalami przekraczamy bramy świątyń. Bramy te mają mniejsze i większe znaczenie, bowiem na trasie pielgrzymki znjadują się tzw. Puertas del Perdón czyli bramy przebaczenia, takie jak w San Isidoro w León lub w kościele św. Jakuba w Villafranca del Bierzo. Ważne one były dla tych pielgrzymów, którzy z różnych przyczyn nie byli w stanie kontynuować wędrówki. Po przekroczeniu takiej bramy mogli uzyskać odpuszczenie grzechów, tak jak w Santiago de Compostela. Lecz tam, u grobu św. Jakuba są wrota najważniejsze - to Puerta Santa - Święta Brama, której skrzydła otwierane są dla uhonorowania pielgrzymów tylko w Roku Świętym, to znaczy wtedy, gdy dzień św. Jakuba (25 lipca) wypada w niedzielę, tak jak w 1993 roku lub w obecnym. Wówczas ruch na Camino wzmaga się, a Świętą Bramą przepływają tysiące pielgrzymów. Pielgrzymi i turyści - cz. IV Od samych początków drogą do Santiago de Compostela do grobu św. Jakuba Apostoła wędrowali ludzie o różnym statusie społecznym. Pierwszym znanym z imienia był biskup francuskiego miasta Le Puy. Towarzyszył on grupie pielgrzymów w 950r. Potem szli tą drogą inni - biskupi, opaci, książęta, królowie, rzesza zwykłych śmiertelników, a także ci, którzy potem świętymi się stali, jak np. św. Franciszek z Asyżu. Ten fenomen pielgrzymowania na "krańce ziemi" do grobu św. Jakuba zrodził się spontanicznie wśród szerokich warstw społecznych. W Hiszpanii wędruje się samotnie lub małymi grupami, po 2 -3 osoby. Wędrujący księża - to raczej rzadkość na trasie. Nie dostrzega się rozmodlenia, nie widać krzyży w schroniskach, ale są oczywiście takie wsie i miasteczka, klasztory, w których codziennie odbywają się msze św. dla pielgrzymów. Istnieją też i takie, które wracają do średniowiecznych zwyczajów jak goszczenie jadłem i noclegiem, umywanie nóg pielgrzymom, dawne błogosławieństwa i uroczystości. Czasami jednak trudno było - patrząc oczami chrześcijanina z Polski - zrozumieć powody i sposób pielgrzymowania. Na pierwszy rzut oka bowiem wędrówka miała często całkiem świecki i turystyczny charakter. Atrybuty religii oczywiście istnieją krzyże, klasztory, kościoły... Pielgrzymi - tak, chodzą z naznaczonymi krzyżem św. Jakuba muszlami... Ale gdzie modlitwy, pieśni religijne, czuwania, rozważania... Tutaj pielgrzymuje się najczęściej samotnie, po to, aby osobiście porozmawiać z Bogiem, przemyśleć swoje czyny, swoją drogę życiową właśnie na tym szlaku do Santiago. Tutaj wśród piękna przyrody, wśród rozmaitych krajobrazów człowiek jest bliżej Boga, bliżej tego, co Bóg stworzył dla człowieka. Pielgrzymka pomaga im stać się lepszymi, pomaga odnaleźć się w rzeczywistości, stworzyć wokół siebie inny świat. Chrześcijaninowi z Polski trudno było jednak zrozumieć dlaczego na przykład w ośrodku pielgrzymkowym na 800 miejsc w święto Matki Boskiej Zielnej nie ma Mszy św., dlaczego nie widzi się ludzi klękających rano czy wieczór do modlitwy, dlaczego pielgrzymi nie pozdrawiają się imieniem Chrystusa lub choćby słowami podobnymi do polskiego "Szczęść Boże"? Ot... inna droga, inny kraj, obyczaje, ludzie.... Hiszpanie kochają swego patrona. Robią też wiele, aby tzw. francuska droga do jego grobu stała się dla pielgrzymów jak najwygodniejszą. Wyznaczają więc nowe, dogodniejsze ścieżki, stawiają ławeczki dla wypoczynku, sadzą drzewa przy szlaku, które niestety - rosnąc na suchej ziemi - nie zawsze chcą rozłożyć gałęzie i ocienić wędrowcom drogę. Otwierają coraz to nowe bary i restauracje, oferując pielgrzymom ulgowe zestawy dań... Są bardzo życzliwi. Zawsze pozdrawiają pielgrzymów wesołym "Hola" i życzą dobrej drogi. Często pytają o narodowość, użalają się nad ciężkimi plecakami, odciskami na stopach...Częstują owocami i są pełni podziwu nad wytrwałością pielgrzymów. Lubią dużo opowiadać, gawędzić nawet wtedy, kiedy wiedzą, że rozmówcy nie znają ich języka. Ale - o dziwo - otwartość serc pozwala ich zrozumieć. A słowa wypowiedziane po hiszpańsku "soy de Cracovia, como el Papa" (jestem z Krakowa, jak Papież) rozświetlają ich twarze szerokim uśmiechem, w oczach widzę zachwyt, a serdeczność dla Ojca świętego przenoszą na zdrożonego i zażenowanego tą wylewnością uczuć polskiego pielgrzyma. Oprócz strawy dla chrześcijańskiej duszy pielgrzyma konieczna jest troska o ciało, aby pozwoliło znaleźć się u celu. Dzisiejszego wędrowca, zapewne w większym stopniu niż średniowiecznego, interesują schroniska. Trudno nam obejść się dzisiaj bez łóżka, ciepłej wody, kuchni... Schroniska utrzymywane są przez miasto, towarzystwo św. Jakuba lub Kościół. Istnieją też schroniska prywatne. Gospodarzami są wolontariusze właściwie z całego świata, którzy zazwyczaj przez kilka tygodni prowadzą schronisko. Od nich głównie zależy panująca w nich atmosfera - a to na trasie bardzo się liczy. Raz są to dwie przemiłe Amerykanki, które niesłychanie troszczą się o pielgrzymów pomagając w zakupach, dowiadując się o autobusy czy pociągi, jeśli ktoś chce zboczyć z trasy i zwiedzić jeszcze inne miejscowości w pobliżu. Kiedy indziej spotyka się takie panie jak w Ponferradzie, które od progu witały wodą z porron (rodzaj butli) i miską pełną jabłek, prażyły dla wszystkich kukurydzę, rozkładały dodatkowe materace, częstowały ciasteczkami, mlekiem i kawą na śniadanie. Był i brodacz w San Obol - Żyd z ojca Kubańczyka i matki z Teksasu -przybyły przed rokiem z Izraela do Hiszpanii z dziewczyną Węgierką, którego pierwsze słowa na powitanie brzmiały "Zjecie makaronu?" I usadowił nas przy wspólnym stole częstując obiadem, nalewając do kubków wina i wypytując ciekawie skąd jesteśmy. To nic, że nie było wygód. Coś tutaj przyciągało ludzi, bo przybywali tu nie tylko pielgrzymi, ale także młodzież z odległej o 2 km wioski i rolnicy zjeżdżali na traktorach, po to tylko, aby posiedzieć w cieniu, porozmawiać i napić się wody. A wieczorem było zaproszenie na wspólną kolację z paellą - regionalną potrawą z ryżu i owoców morza. Potem zaś pod zabawną kopułą, pod którą zawieszony był niewielki globus, a przy zapalonych świecach migotały złote gwiazdki na sklepieniu, rozbrzmiewały śpiewy różnych narodów - Austrii, Hiszpanii, Polski, Niemiec, zaś dwie Andaluzyjki uczyły tańczyć flamenco. Kim są pielgrzymi? To ludzie różnych nacji, od kilkunastolatków do osiemdziesięciolatków. Oczywiście wędrują głównie Hiszpanie, sporo jest pielgrzymów z sąsiedniej Francji i dalszych krajów - Holandii, Belgii, Niemiec, Włoch, czasami zdarzy się ktoś z Ameryki Południowej, Czech lub Polski. Wędruje dużo studentów, ale co ciekawe, spotyka się też sporo samotnych starszych kobiet i mężczyzn . W czasie wędrówki zawiązywały się znajomości. Zdarzało się, że przez jakiś czas wędrowaliśmy w tym samym tempie, spotykając się w tych samych schroniskach, snując po drodze opowieści lub spożywając posiłki w przydrożnych barach, otwartych od wczesnego ranka specjalnie dla pielgrzymów. Jeśli straciliśmy się z oczu na dzień czy dwa - miło było usłyszeć od innych, że ktoś się o nas wypytywał. Jeszcze milej było spotkać się znowu na innym noclegu lub w samej już Composteli. Santiago de Compostela. U celu wędrówki czekał pielgrzyma jeszcze obowiązkowy rytuał. Wspaniałego Portyku Glorii w katedrze św. Jakuba nie można było przekroczyć nie poddając się obrządkom jak wszyscy nawiedzający świątynię. Trzeba było w wyżłobione miejsce przytknąć prawą dłoń, potem uklęknąć i w kamienne paszcze włożyć obie ręce, czołem zaś dotknąć kamiennej figury - to wszystko, aby wzmocnić siłę umysłu i zapewnić sobie pomyślność. Potem zaś prócz modlitwy przed grobem Apostoła, trzeba objąć ramionami figurę świętego umieszczoną w głównym ołtarzu. Dopiero te obrządki w połączeniu z warunkami zwykłego odpustu mogą zmazać winy. Tu u grobu św. Jakuba kończy się pielgrzymka. Na podstawie paszportu pielgrzyma, otrzymanego w pierwszym schronisku i pieczątek zbieranych w następnych (jakaż ich rozmaitość w kształtach i rysunkach!), można w biurze pielgrzymkowym przy katedrze otrzymać certyfikat, iż "kapituła czcigodnego Apostolskiego i Metropolitalnego Kościoła w Composteli wydała autentyczne listy nawiedzenia wszystkim, czy z pobożności, czy ze spełnienia ślubu, przybywającym do grobu Apostoła, patrona Hiszpanii i jej opiekuna, św. Jakuba". tekst: Barbara Karpała http://www.santiago.defi.pl/index.php?i=zrodlo Camino de Santiago Józef Bremer SJ / Andrzej Kołaczkowski-Bochenek / Od ponad tysiąca lat Europę przecinają szlaki pielgrzymkowe prowadzące do Santiago de Compostela. Cztery z nich biegną przez Francję i schodzą się za Pirenejami tworząc jeden szlak - Drogę świętego Jakuba (Camino de Santiago). Nowa nazwa powoli wypiera starszą - Camino Francés. Za początkowy punkt prawie osiemsetkilometrowego Camino przyjmuje się zwykle leżącą po hiszpańskiej stronie Pirenejów miejscowość Roncesvalles, choć niektórzy uważają zań leżące po stronie francuskiej Saint-Jean-Piedde-Port. Camino kończy się jedną z bram katedry w Santiago de Compostela, w której znajdują się relikwie Apostoła Jakuba. Na Camino spotykamy żywe świadectwo zarówno wiary, pobożności i życia religijnego, jak i historii chrześcijaństwa oraz tworzonej w jego ramach literatury i architektury. Fizyczna trasa Camino przecina zmieniające się jak w kalejdoskopie krajobrazy Nawarry, Kastylii, Galicji, przechodzi przez zaspane wioski oraz tętniące ruchem miasteczka i miasta. Drogi do Santiago - zwłaszcza hiszpańskie Camino de Santiago - to obok dróg do Jerozolimy i Rzymu najstarsze szlaki pielgrzymkowe chrześcijańskiej Europy. Od chwili powstania Camino prawdziwą jego duszę stanowią pątnicy. Ich nieprzerwany ciąg przemierzał i przemierza szlak od średniowiecza po dzień dzisiejszy. Podobnie jak średniowieczni pielgrzymi, tak i pielgrzymi współcześni różnią się między sobą pochodzeniem, wiekiem, mową; nierzadko należą do różnych konfesji, a nawet do różnych religii. Wszyscy oni jednak zmierzają w tym samym kierunku: do grobu Apostoła Jakuba. Pełne tajemnicy oddziaływanie Camino pochodzi po części ze ścisłego związku z chrześcijańską tradycją pielgrzymowania, z chrześcijańskimi formami pobożności połączonymi z kultem relikwii, pokutą za grzechy i zyskiwaniem odpustów. W tym względzie miejsca pielgrzymkowe są tajemniczymi stolicami świata, ogniskami ludzkiej nadziei, która nie przestaje żyć także wtedy, gdy - po ludzku patrząc - człowiek nie wie, co dalej. Inna część wielowiekowego oddziaływania Camino nosi charakter wspólnotowy i polega na byciu w drodze razem z innymi. Następna część jego oddziaływania płynie z majestatycznej skromności kamiennych figur tworzących romańskie portale i kapitele kamiennych kolumn, ze strzelających w niebo łuków i witraży gotyckich katedr, z grubych murów schronisk dla pielgrzymów. Wzdłuż Camino rozciąga się kilkusetkilometrowy sznur romańskich i gotyckich budowli kościelnych i militarnych - istnych pereł architektury. Z historią miejscowości przy Camino wiążą się osobiste historie anonimowych pątników, rzemieślników, karczmarzy, jak również biografie znanych ludzi, którzy wywarli ogromny wpływ na rozwój Kościoła i tego, co nazywamy kulturą europejską. Od samego początku pielgrzymki do Santiago były bowiem oparte o specyficzną infrastrukturę, niespotykaną na drogach pielgrzymek do innych miejsc świętych. Historia Santiago Powstanie tego miejsca to historia szczególna. Gdy na żądanie Żydów, zaniepokojonych sukcesami Jakuba w krzewieniu chrześcijaństwa, Herod kazał ściąć mu głowę, uczniowie Apostoła wykradli jego ciało i w pośpiechu wsiedli na statek, a że i tak nie wiedzieli dokąd płynąć, postanowili nie sterować, lecz powierzyć się Opatrzności. Wylądowali u brzegów Galicji, w której Apostoł nauczał, zanim powrócił do Palestyny. Tam położyli jego ciało na wielkim głazie. Głaz w cudowny sposób uformował się w sarkofag -dla uczniów ciężar nie do ruszenia. Zwrócili się więc do panującej tam królowej Lupy o woły do przeciągnięcia sarkofagu na cmentarz. Ta, zamiast wołów, dała im złośliwie parę najdzikszych byków w okolicy. Gdy tylko znalazły się one w pobliżu sarkofagu, stały się łagodne jak baranki i zaciągnęły ciężar gdzie trzeba. Królowa Lupa nawróciła się i do końca życia spełniała dobre uczynki. Działo się to wszystko w roku 43 lub 44. Potem na bez mała osiem wieków grób Apostoła popadł w zapomnienie. Ziemię, w której leżał, zajęli na kilka stuleci Maurowie. W roku 813 pustelnik Pelayo miał widzenie gwiazdy świecącej nad polem. W miejscu, które wskazał, znaleziono szczątki świętego Jakuba i wokół jego grobu wybudowano katedrę. A miejsce nazwano Campus Stellae - Gwiezdne Pole. Santiago de Compostela święty Jakub z Gwiezdnego Pola. Od tego czasu miejsce to stało się obok Jerozolimy i Rzymu najważniejszym celem pielgrzymek. Choć nie zawsze dobrowolnych. Często pielgrzymka zadawana była na pokutę, a nawet jako zamiennik kary za czyny kryminalne. Dziś narzekamy na tłok na Camino, ale w średniowieczu liczba pielgrzymów szła w miliony rocznie. Dla ich wygody powstawały mosty, jak do dziś zachowany w Puente la Reina, dla ich zaopatrzenia - miasta jak Pamplona (Pampeluna), dla ich obrony przed Maurami (i zwykłymi rzezimieszkami) templariusze stawiali zamki, jak właśnie ten odrestaurowany w Ponferrada. W ten sposób chrześcijanie z całej Europy przyczyniali się do rozwoju północnej Hiszpanii, a są historycy, którzy twierdzą, iż ten masowy ruch zatrzymał ekspansję Maurów na resztę Europy. Miejsce Santiago de Compostela w Kościele Powszechnym Santiago - jako miejsce pielgrzymkowe - zostało wkrótce zrównane z Jerozolimą i Rzymem. Papież Aleksander III ogłosił w roku 1179, że pielgrzymującym w Roku Świętym do Santiago, zostają - po spełnieniu wymaganych warunków - odpuszczone wszystkie grzechy. Angelo Roncalli (późniejszy papież Jan XXIII) pierwszy raz odwiedził Santiago de Compostela w roku 1908, jako sekretarz biskupa Bergamo. Ponownie był tam w roku 1954, już jako patriarcha Wenecji. To od niego pochodzi określenie: "Santiago de Compostela jest latarnią morską całego Uniwersum". Gwiazdy Santiago może nie tyle oświetlają całe Uniwersum, lecz wskazują mu drogę - gwiezdne zjawiska wiązały się wszak z odkryciem grobu Apostoła, o gwiezdnej drodze na Zachód śnił swego czasu Karol Wielki, pasmo Mlecznej Drogi wskazuje kierunek średniowiecznym i dzisiejszym pielgrzymom... W swojej pierwszej podróży apostolskiej do Santiago (1982) papież Jan Paweł II zachęcił do odkrywania wspólnych, chrześcijańskich korzeni Europy. Po tej wizycie Rada Europy uznała kulturowe znaczenie Drogi św. Jakuba i zaapelowała o pielęgnowanie i utrzymywanie dawnych szlaków pątniczych. W październiku 1987 roku droga św. Jakuba została ogłoszona pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym Rady Europy, a w roku 1993 została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W dniach 18-20 sierpnia 1989 roku w Santiago odbył się IV Światowy Dzień Młodzieży. W Orędziu do młodzieży całego świata z okazji tego dnia papież Jan Paweł II podkreślił, że Santiago "stało się w ciągu wieków punktem przyciągającym Europę i całe chrześcijaństwo. (...) Cała Europa odnalazła się wokół pamiątki św. Jakuba w tych samych wiekach, w których budowała się jako kontynent jednorodny i zjednoczony duchowo. Przy grobie św. Jakuba pragniemy się uczyć, że nasza wiara opiera się na podstawach historycznych, nie jest więc zjawiskiem bliżej nieokreślonym i efemerycznym (...) Otoczeni światem relatywizmu musimy pamiętać, że jako chrześcijanie stoimy na stabilnym fundamencie apostołów z samym Chrystusem jako kamieniem węgielnym. Santiago jest nie tylko sanktuarium ale także szlakiem, wokół którego znajdują się kościoły, schroniska i hospicja". Benedykt XVI - jeszcze jako kardynał Josef Ratzinger - wspomniał, że pielgrzymki w dawnym chrześcijaństwie skupiały się często na miejscach, które nasz nowoczesny, krytyczny umysł niekiedy wprowadzają w przerażenie, zwłaszcza w kwestii "naukowej poprawności" związanych z nimi tradycji i legend. Nie przeszkadza to jednak pielgrzymkom przynosić owoców, być pełnymi błogosławieństwa i uzdrawiającej siły oraz stanowić ważny element życia chrześcijańskiego ludu. Emblemat pielgrzyma - muszla - widnieje w herbie papieskim Benedykta XVI: "Muszla przypomina mi mojego wielkiego mistrza Augustyna" - mówi Benedykt XVI nawiązując do znanego dialogu św. Augustyna ze spotkanym na plaży dzieckiem, które chciało wyczerpać ocean muszlą. Związana z Santiago muszla pielgrzyma mówi nam: "Nie mamy tutaj [na ziemi] stałego miasta" (Hbr 13, 14) wskazując zarazem na centralne pojęcie Soboru Watykańskiego II - "pielgrzymujący lud Boży". Niemniej jednak nadal brak systematycznej teologii pielgrzymowania. Teolodzy traktują pielgrzymkę jako drugorzędną formę pobożności, jako formę folklorystyczno-ludową, stojącą daleko w tyle za przystępowaniem do sakramentów świętych. Tematyka pielgrzymki pozostaje nadal "terra incognita" dla chrześcijańskich egzegetów, religioznawców, historyków i etnografów. Egzegeci podają różne miejsca w Biblii, wyjaśnienie racji pielgrzymowania pozostawiając filozofom religii i teologom dogmatycznym. Ponadto nadal niewyjaśnione pozostaje znaczenie pielgrzymek w innych wielkich religiach. Dlaczego hinduizm i buddyzm przypisują pielgrzymkom tak duże znaczenie? Dlaczego dwie z trzech "religii pisma" wprowadziły obowiązek pielgrzymowania? W chrześcijaństwie nie znamy tak rozumianego obowiązku pielgrzymowania do konkretnych miejsc, jak to np. było u Żydów. Ale już w II wieku pielgrzymki do grobów Apostołów Piotra i Pawła w Rzymie zaczęły się gwałtownie rozrastać. Wraz z powstaniem, na rozkaz cesarza Konstantyna, wspaniałej bazyliki nad pustym grobem Jezusa, rozpoczęły się pielgrzymki do Jerozolimy. http://www.deon.pl/religia/pielgrzym-pielgrzymka/art,19,camino-de-santiago.html ABC CAMINO Albergue, refugio, czyli schronisko - na Camino de Santiago jest ich bardzo dużo.* Prowadzone są najczęściej przez lokalne społeczności, parafie, stowarzyszenia oraz władze samorządowe, ale dużo jest także schronisk prywatnych, w których czasami nocleg nie jest wcale drogi. Schroniska przeznaczone są w pierwszej kolejności dla pielgrzymów pieszych. Lepiej - w sezonie wakacyjnym - dotrzeć do schroniska w okolicach godziny 13. Jeśli ktoś zamierza iść wolnym tempem lub pokonywać dziennie dłuższy niż zazwyczaj etap, lepiej jest wychodzić wcześniej. W praktyce oznacza to wychodzenie jeszcze przed świtem, dlatego warto zabrać ze sobą latarkę. Zbyt późne przyjście do schroniska może skończyć się noclegiem na świeżym powietrzu. Dotyczy to zwłaszcza schronisk na ostatnich 400 km - tam szczególnie latem jest raczej tłumnie. Podstawą do otrzymania noclegu jest wylegitymowanie się credencialem z pieczątkami potwierdzającymi przejście trasy. Warto każdego dnia zdobyć kilka pieczątek. Niestety - nie ma możliwości rezerwacji miejsc – pielgrzymi przyjmowani są w kolejności przybycia. Schroniska zamykane są na noc zazwyczaj o 23.00 i otwierane o 6.00. kuchnia - w większości schronisk do dyspozycji pielgrzymów udostępnione są pomieszczenia kuchenne, przeważnie dobrze wyposażone w garnki, naczynia, sztućce, dlatego zupełnie nie warto ich ze sobą dźwigać. Nie ma problemu z zakupami, sklepy są prawie wszędzie. W schroniskach gotowanie odbywa się na kuchenkach elektrycznych. Trzeba pamietać, żeby po ugotowaniu i zjedzeniu posiłku natychmiast umyć naczynia i posprzątać, bo to leży w gestii pielgrzymów. donativo - w dosłownym tłumaczeniu z hiszpańskiego - darowizna. W niektórych schroniskach za nocleg płaci się po prostu "co łaska". Wysokość darowizny jest zależna wtedy od dobrej woli pielgrzyma. W Galicji wszystkie schroniska są "donativo". Warto jednak odwdzięczyć się za to i dbać o pozostawienie po sobie porządku w sypialni, kuchni i łazience. * "Bardzo dużo" to oczywiście pojęcie względne. :) Uwaga ta dotyczy głównie drogi francuskiej. Wszyscy, którzy wybierają się do Santiago inną trasą, powinni dokładnie sprawdzić, gdzie znajdują się refugios i rozsądnie rozplanować marszrutę, żeby uniknąć niemiłego zaskoczenia, że oto już wieczór, a oni do najbliższego schroniska mają jeszcze 20 km... Atrybuty Pielgrzyma - Prawdziwego pielgrzyma rozpoznawano kiedyś po symbolicznych przedmiotach, które niósł ze sobą. Najbardziej popularnym znakiem pielgrzymki do Santiago jest muszla, którą dziś pielgrzymi najczęściej noszą przypiętą do plecaka lub zawieszoną na szyi. Inny znak rozpoznawczy to kostur, do którego bardzo często przymocowana jest tykwa. Dziś ma już raczej znaczenie symboliczne, ale dawniej była naczyniem na wodę. Dawni pielgrzymi wyposażeni byli również w sakwę, a jej symbolika miała wyrażać właściwą postawę: była wąska, ponieważ pielgrzym powinien pokładać ufność w Bogu, a nie w swych zapasach, a także stale otwarta, ponieważ pielgrzym musi być stale przygotowany na to, by zarówno dawać, jak i brać. Atrybuty były święcone przed wyruszeniem na pielgrzymkę. Dziś jeszcze w O Cebreiro na Mszy św. dla pielgrzymów ksiądz święci muszlę, tykwę i kij i wręcza je wybranym pielgrzymom. Buen Camino, czyli dosłownie Dobrej Drogi - to tradycyjne pozdrowienie hiszpańskich pielgrzymów. Po kilku dniach wędrówki te słowa stają się czymś, co każdego dnia dodaje sił, niesie zmęczonego pielgrzyma na skrzydłach braterskiej radości. Można nie znać hiszpańskiego wybierając się na Camino, ale te dwa słowa to obowiązkowy bagaż! Compostelka - zaświadczenie o odbyciu pielgrzymki do grobu św. Jakuba otrzymują ci, którzy przeszli pieszo minimum 100 km lub przejechali na rowerze bądź konno 200 km. W Centrum Pielgrzymów w Santiago de Compostela należy w tym celu wylegitymować się credencialem z pieczątkami zbieranymi na trasie. Credencial del peregrino to paszport pielgrzyma, w którym na całej trasie zbiera się stemple (los sellos) - np. w schroniskach, w kawiarniach, w sklepach, ale również w muzeach i kościołach. Jest to bardzo ważny dokument - jest niezbędny do zameldowania się w schroniskach, można również dzięki niemu skorzystać z darmowych lub ulgowych atrakcji, np. z posiłku, z wejścia do muzeum, z wejścia na basen, czasem z jakiejś dodatkowej wycieczki. Credencial jest bardzo potrzebny również do tego, by w Santiago de Compostela otrzymać na jego podstawie compostelkę - zaświadczenie o odbytej pielgrzymce. Indulgenza plenaria, czyli odpust zupełny - aby go otrzymać należy po dotarciu do Santiago wziąć udział we Mszy św. w katedrze, wyspowiadać się i przystapić do Komunii św. w ciągu 15 dni przed lub po pielgrzymce. Kostur albo kij pielgrzymi to nieodłączny atrybut pielgrzyma. Każdy Wam powie, że służy on do odciążania kręgosłupa w trakcie wędrówki - zwłaszcza po górach. "Codex Calixtinus" wyjaśnia nam jednak także jego symboliczne znaczenie: kij jest dla pielgrzyma jakby "trzecią nogą" i dlatego oznacza jego oparcie się na... Trójcy Świętej! Kostur miał również pomagać opędzać się od psów i wilków, które ujadają jak diabeł podsuwający pokusy i jak on kąsają człowieka. Hmm... Możemy do tych wyjaśnień podchodzić sceptycznie, jednak ci, którzy przeszli camino przyznają, że psy bywają utrapieniem także dla współczesnych pielgrzymów. Może więc warto mieć ze sobą kostur lub choćby kijek trekingowy? Los peregrinos - los desperados - to takie humorystyczne określenie, ale bardzo dobrze oddające, kim na Camino jest czasami pielgrzym... :) Trzeba być naprawdę zdesperowanym, żeby przetrwać ten ciężki los... Muszla małża (przegrzebka: Pecten Jacobaeus) jest symbolem pielgrzymki do grobu św. Jakuba. Dlaczego jednak muszla? Odpowiedzi na to pytanie są bardzo różne: - bo św. Jakub był rybakiem; - bo jest ona symbolem chrztu i zbawienia, które św. Jakub przyniósł Hiszpanii; - bo jej "promienie" schodzą się w jednym punkcie, tak jak wszystkie caminos spotykają się w Santiago. Najbardziej prawdopodobna wydaje się jednak odpowiedź najprostsza: średniowieczni pielgrzymi zbierali muszle na wybrzeżu Atlantyku jako dowód odbytej pielgrzymki. Potem dopiero zaczęto ozdabiać nimi płaszcze i kapelusze już przed wyruszeniem na szlak. "Codex Calixtinus" mówi, że pielgrzym podnosząc muszlę na brzegu oceanu bierze na siebie "jarzmo Pańskie" – zobowiązuje się do wypełniania Bożych przykazań. Powierzchnia muszli przypomina palce ludzkiej dłoni, którą posługujemy się czyniąc cokolwiek, muszla pielgrzymia ma zatem symbolizować dobre uczynki, których się podejmujemy. Wreszcie dwie połówki muszli, które bronią małża niby tarcze, mają nam przypominać o podwójnym przykazaniu miłości: Boga i bliźniego. Dlaczego zatem muszla? Wydaje się, że dopiero suma wszystkich tych interpretacji narosłych przez wieki daje nam pojęcie o jej znaczeniu. Plecak nie powinien być zbyt ciężki. Mądrzy ludzie radzą, żeby jego waga nie przekraczała 1/10 wagi ciała. Chodzi o to, żeby wziąć ze sobą tylko rzeczy niezbędne. Kto nie potrafi się rozstać z tym, co niepotrzebne i poprzestawać na małym... będzie cierpiał. Jak w życiu. ;) Rok Święty to rok, w którym 25 lipca, czyli uroczystość św. Jakuba, przypada w niedzielę. Ostatni Rok Święty to 2010, a najbliższy wypada dopiero w 2021 roku. Kolejne - w następujących latach: 2027, 2032, 2038, 2049, 2055, itd. Rytuały Pielgrzyma - po dojściu lub dojechaniu do Santiago de Compostela należy: - wejść przez Drzwi Święte, co ma wyrażać pragnienie otrzymania od Boga przebaczenia, - objąć Apostoła - jako akt przyjęcia i akceptacji wiary, którą On nam przekazuje, - odwiedzić grób Apostoła, by złożyć prośby o pomoc i opiekę. Sławni Pielgrzymi - Karol Wielki - św. Franciszek z Asyżu - św. Brygida Szwedzka - św. Elżbieta Portugalska - Izabela Kastylijska - Jakub Sobieski, ojciec króla Jana III (w 1611 r.) - Jerzy i Stanisław Radziwiłłowie (w 1579 r.) - Jan Dantyszek - Jan XXIII - Jan Paweł II (w 1982 i w 1989r.) Ultreia! to prastare pozdrowienie pielgrzymów. Tak stare, że nikt do końca nie wie, co ono znaczy... :) Pojawiało się już w "Codex Calixtinus" w pieśniach ku czci św. Jakuba i już wtedy musiało być wyjaśniane. Najprawdopodobniej znaczy po prostu: idź naprzód! (od łacińskiego ultra - dalej, naprzód). Pojawia się często razem ze słowem suseia!, które miałoby znaczyć zmierzaj wyżej! (od łacińskiego supra - wyżej, ponad to). Te słowa stanowiły z pewnością zachętę do dalszego marszu i wewnętrznego doskonalenia się. W póżniejszych francuskich pieśniach pielgrzymów słowo "ultreia" stało się synonimem radosnego okrzyku. http://www.santiago.defi.pl/index.php?i=porady