Warszawa, 23 lipca 2003 r. Wystąpienie Leszka Balcerowicza, Prezesa Narodowego Banku Polskiego, w debacie sejmowej w sprawie „Sprawozdania z wykonania założeń polityki pieniężnej w 2002 roku” oraz „Sprawozdania z działalności Narodowego Banku Polskiego w 2002 roku” I 1. Wprowadzenie. 1.1. Korzyści ze stabilności cen. Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Jak wiadomo, pieniądz umożliwia zasadnicze rozszerzenie zakresu wymiany i – dzięki temu – radykalne zwiększenie dobrobytu społeczeństwa. Pieniądz pozwala również szybko zorientować się w wartości poszczególnych dóbr i ułatwia przechowywanie wartości. Ale pieniądz właściwie wypełnia te ważne funkcje tylko wtedy, gdy sam zachowuje wartość, a więc - gdy ceny są stabilne. Nadmierny wzrost cen sprawia bowiem, że ludzie mniej chętnie przyjmują pieniądze w zamian za towary. Ceny wyrażone w pieniądzu przestają dobrze oddawać wartość poszczególnych dóbr, bo jedne ceny dostosowują się szybciej, a inne wolniej do zwiększonej masy pieniądza. Wreszcie pieniądz przestaje być dobrym środkiem przechowywania wartości, gdyż z upływem czasu za tę samą jego sumę można kupić coraz mniej towarów. Wysoka inflacja spycha gospodarkę rozwiniętą do stanu gospodarki prymitywnej. W tym miejscu pozwolę sobie przytoczyć słowa Johna Maynarda Keynesa: „Lenin miał rację. Nie 1 ma bardziej perfidnej, ani pewniejszej metody na obalenie podstaw egzystencji społeczeństwa niż zepsucie pieniądza. Proces ten wyzwala wszystkie ukryte siły praw ekonomii, angażując je po stronie destrukcji, i czyni to w sposób, który nawet jeden człowiek na milion nie jest w stanie rozpoznać”. Świadomość korzyści płynących ze stabilności cen oraz szkodliwości wysokiej inflacji znalazła swe odbicie w ust 1 art. 227 naszej Konstytucji. Nakłada ona na Narodowy Bank Polski obowiązek dbania o wartość polskiego pieniądza, a więc o to, aby nie tracił siły nabywczej i mógł - dzięki temu – dobrze służyć rozwojowi gospodarki. *** We wrześniu 1998 roku Rada Polityki Pieniężnej, kierując się Konstytucją, przyjęła za strategiczny cel polityki pieniężnej sprowadzenie inflacji poniżej 4 proc. w 2003 r. Dążąc do jego realizacji, Rada co roku ogłaszała cele pomocnicze. W sierpniu 2001 roku przyjęto cel inflacyjny na 2002 rok. Został on ustalony na 5 proc. z przedziałem odchyleń +/-1 pkt proc. W czerwcu 2002 roku Rada Polityki Pieniężnej obniżyła go do 3 proc. z takim samym przedziałem odchyleń. Inflacja na koniec 2002 roku wyniosła 0,8 proc., a więc okazała się niższa od rocznego celu inflacyjnego. Takie odchylenie wymaga oczywiście wyjaśnienia 1.2. Czynniki ograniczające trafianie w cel inflacyjny. Panie Marszałku, Wysoka Izbo! 2 Nawet w krajach o wysokim dochodzie i ugruntowanej od lat niskiej inflacji wzrost cen często odchyla się od celów inflacyjnych. W ubiegłym roku, np. w strefie euro jedynie w czerwcu inflacja mieściła się w przedziale 0-2 proc., który wyznaczał cel inflacyjny Europejskiego Banku Centralnego. Inflacja odchyla się od celów inflacyjnych głównie dlatego, że na wzrost cen, zwłaszcza na krótką metę, oddziałuje nie tylko polityka banku centralnego, ale i czynniki, na które nie ma on wpływu, i które trudno przewidzieć. Poziom cen może niespodziewanie się zmienić na skutek przejściowych zmian w podaży np. zbóż lub ropy naftowej. W Założeniach polityki pieniężnej na 2002 rok wyraźnie zaznaczono, że takie ryzyko istnieje. O wiele trudniej jest osiągnąć cel inflacyjny w krajach o niskim poziomie dochodu, gdzie wydatki na produkty, których podaż jest najbardziej nieprzewidywalna, stanowią wysoki odsetek łącznych wydatków gospodarstw domowych. W efekcie - zmiany cen takich dóbr silnie wpływają na wskaźnik inflacji. W Polsce same ceny żywności mają prawie 30 proc. udział we wskaźniku inflacji, podczas gdy np. w Stanach Zjednoczonych wynosi on mniej niż 16 proc., w Szwajcarii – mniej niż 12 proc., a w strefie euro – łącznie z napojami alkoholowymi i wyrobami tytoniowymi – około 19 proc. 3 Dlatego co roku lista krajów o niewysokim poziomie dochodu, w których nie osiągnięto celu inflacyjnego, jest bardzo długa. Oto kilka tylko z brzegu przykładów z ubiegłego roku: w Brazylii cel inflacyjny ustalono na 3,5 proc. z przedziałem odchyleń +/-2 pkt proc., a ceny wzrosły o 12,5 proc.; w Izraelu cel inflacyjny ustalono na 2-3 proc., a inflacja wyniosła 6,5 proc.; z kolei w Czechach za cel inflacyjny przyjęto przedział 3-5 proc., a inflacja spadła do 0,6 proc. Ponadto, trudniej trafić w cel inflacyjny wtedy, gdy obniża się inflację do niskiego poziomu niż wówczas, gdy się ją na tym poziomie stabilizuje. W tym pierwszym bowiem przypadku trzeba – tak jak do końca 2002 roku w Polsce – wyznaczać pomocnicze, roczne cele inflacyjne, a w takie cele trudniej jest trafić niż w cele ciągłe. Wyższa inflacja podlega znacznie większym wahaniom niż niska. W efekcie – dużo łatwiej popełnić błąd prognozując przyszły poziom inflacji, którą dopiero trzeba obniżać. Dzieje się tak chociażby dlatego, że banki centralne w krajach, w których w przeszłości dopuszczono do wysokiej inflacji, muszą dopiero budować swoją wiarygodność. Trudniej im niż w krajach o stabilnych cenach przekonać ludzi, że nie muszą domagać się szybkiego zwiększania wynagrodzeń lub wyższych cen za sprzedawane produkty, aby zachować siłę nabywczą swoich dochodów. Kiedy nie sposób dokładnie przewidzieć, jaki odsetek ludzi zaufa zapewnieniom, że ograniczenie inflacji jest możliwe, nietrudno się pomylić, wyznaczając roczny cel inflacyjny. 4 Osiąganie pomocniczych, rocznych celów inflacyjnych jest trudne także dlatego, że między zmianami stóp procentowych a ich skutkami widocznymi w gospodarce występują duże opóźnienia, które w przypadku cen sięgają 6 i więcej kwartałów. Z powodu tych opóźnień bank centralny nie ma większych możliwości trafienia w roczny cel inflacyjny, gdy w trakcie roku pojawią się duże, nieprzewidziane zmiany w podaży niektórych produktów. Chcąc wyraźnie złagodzić wpływ tych nieoczekiwanych zmian na inflację, bank musiałby gwałtownie zmieniać poziom stóp procentowych, aby ceny innych dóbr odchyliły się w przeciwnym kierunku. Ale takie zachowanie, zamiast redukować, zwiększałoby niepewność w gospodarce. Wzrost niepewności powodowałby z kolei, że - osiągając cel w jednym roku bank centralny zwiększałby ryzyko, iż nie uda się osiągnąć celu strategicznego, czyli doprowadzić do stabilności cen. Na dodatek zmiany w podaży mają przeważnie charakter odwracalny – po wyjątkowym urodzaju przychodzą okresy przeciętnych zbiorów lub wręcz nieurodzaju; wzrost cen ropy naftowej skłania wiele krajów do zwiększenia jej wydobycia, a ich spadek – do jego ograniczenia. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że w ciągu okresu, który jest potrzebny, aby skutki zmian stóp procentowych uwidoczniły się w gospodarce, kierunek zmian w podaży, a więc i ich wpływ na ceny, uległby odwróceniu. Z tych wszystkich powodów Rada Polityki Pieniężnej, ogłaszając cel inflacyjny na 2002 rok, jednocześnie mocno podkreśliła, że realizacja tego celu ma mniejsze znaczenie niż celu strategicznego. 5 1.3. Warunki, w jakich był ustalany i zmieniany cel inflacyjny na 2002 rok. W połowie 2001 roku, czyli na krótko przed ogłoszeniem celu inflacyjnego na poziomie 5 proc. z przedziałem odchyleń +/- 1 pkt proc., średnia z prognoz inflacji na koniec 2002 roku, przygotowanych przez ośrodki analityczne i banki, wyniosła około 5,3 proc. Żaden ośrodek badawczy, czy instytucja – ani w Polsce, ani za granicą - nie prognozowały na 2002 rok inflacji, która byłaby niższa od dolnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego. Dotyczy to także wszystkich ośrodków rządowych. Były natomiast takie, które przewidywały inflację wyższą od 6 proc., czyli górnej granicy odchyleń od tego celu. Wysokie były nie tylko prognozy, ale i oczekiwania inflacyjne gospodarstw domowych - ludzie spodziewali się, że w ciągu roku ceny wzrosną o około 6 proc. Sytuacja gospodarcza w pierwszym półroczu 2002 roku znacznie bardziej sprzyjała obniżeniu inflacji niż ktokolwiek to przewidywał. W czerwcu tegoż roku Rada Polityki Pieniężnej obniżyła cel inflacyjny do 3 proc. z przedziałem odchyleń +/-1 pkt proc. Muszę tu przy okazji sprostować nieprawdziwą informację posła sprawozdawcy, jakoby RPP nie poinformowała wcześniej rządu o zmianie celu. Mam tu przed sobą odpowiednie pismo do premiera w tej sprawie. W zmianie celu chodziło o uniknięcie błędnych interpretacji co do kierunku polityki pieniężnej, a ściślej o eliminację przypuszczenia, że będzie ona za wszelką cenę dążyć do osiągnięcia celu inflacyjnego, wyznaczonego w połowie 2001 roku, kosztem celu strategicznego. Zmieniony cel inflacyjny na 2002 rok był zbieżny z ówczesnymi prognozami 6 inflacji wszystkich – powtarzam wszystkich - znanych ośrodków analitycznych. Nikt wtedy nie przewidywał, że inflacja spadnie poniżej dolnej granicy odchyleń od zmienionego celu. Niektórzy twierdzili, że Rada zbyt mocno obniżyła cel inflacyjny. 2. Źródła inflacji w 2002 roku. W 2002 roku ceny wszystkich głównych grup towarów i usług konsumpcyjnych rosły wolniej niż rok wcześniej. Ograniczenie inflacji nie było więc spowodowane jedynie nieprzewidzianymi zmianami po stronie podaży oraz cen administracyjnych. Te dwa czynniki wyjaśniają jednak w pełni – w 100 proc. - spadek inflacji poniżej celu inflacyjnego. 2.1. Główne czynniki wyjaśniające nie trafienie w cel inflacyjny. 2.1.1. Ceny żywności. Takie obniżenie inflacji było w części spowodowane nieprzewidzianym spadkiem cen żywności. W ub. roku obniżyły się one o 2,7 proc., podczas gdy rok wcześniej wzrosły o 1,6 proc., a w 2000 roku - aż o 8,5 proc. Obrazuje to skalę wahań tej ważnej kategorii cen. Na podstawie informacji pochodzących przede wszystkim z Głównego Urzędu Statystycznego, Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej oraz Agencji Rynku Rolnego, dostępnych w czerwcu 2002 roku, Narodowy Bank Polski prognozował, że ceny żywności w 2002 roku wzrosną o 2,6 proc. 7 Gdyby ceny żywności rosły w 2002 roku w takim tempie, jak prognozowano, albo jak w skądinąd korzystnym pod tym względem 2001 roku, inflacja przekroczyłaby 2 proc., a więc znalazłaby się w granicach celu inflacyjnego. 2.1.2. Ceny kontrolowane. Do spadku inflacji poniżej celu inflacyjnego przyczynił się także wolniejszy wzrost cen kontrolowanych. W 2002 roku wzrosły one o 2,7 proc., podczas gdy wedle przygotowanej w czerwcu 2002 roku prognozy NBP, miały się zwiększyć o 4,5 proc. Wzrost cen kontrolowanych okazał się słabszy wskutek nieoczekiwanego, głębokiego obniżenia akcyzy na napoje alkoholowe – czego nie było w założeniach do budżetu, niższej od przewidywanej skali podwyżek taryf na energię i gaz, a także słabszego niż zakładano wpływu podatku akcyzowego na ceny energii elektrycznej. Gdyby sprawdziły się prognozy cen żywności i cen kontrolowanych z czerwca 2002 r., to inflacja na koniec 2002 roku wyniosłaby około 2,8 proc., czyli mieściłaby się w granicach celu inflacyjnego. Wzrost cen pozostałych towarów i usług wyniósł 2,1 proc., a więc zawierał się w tych granicach. 8 2.2. Pozostałe wybrane czynniki wpływające na inflację w 2001 r. 2.2.1. Otoczenie zewnętrzne a inflacja. Te dwa czynniki – nieprzewidziany spadek cen żywności i słabszy niż przewidywano wzrost cen kontrolowanych – wystarczają do wyjaśnienia spadku inflacji poniżej celu inflacyjnego. Ale był jeszcze czynnik trzeci, a mianowicie - wzrost gospodarki światowej w 2002 roku okazał się dużo wolniejszy niż ktokolwiek przewidywał. W połowie 2001 roku Międzynarodowy Fundusz Walutowy, OECD, Komisja Europejska prognozowały, że wzrost PKB wyniesie w 2002 roku w strefie euro 2,7-2,9 proc., w tym w Niemczech 2,4-2,6 proc.. Gdyby te prognozy się ziściły, to wzrost gospodarczy w naszym kraju zyskałby dodatkowe impulsy. Dużo łatwiej byłoby sprzedawać polskie towary za granicą, a to z kolei mogłoby zachęcić nasze przedsiębiorstwa do podjęcia nowych inwestycji. Taka zakładana poprawa sytuacji gospodarczej pozwalała również oczekiwać silniejszego wzrostu cen. Większe byłoby zapotrzebowanie w światowej gospodarce na surowce, a więc i wyższe ich ceny. Z kolei rosnący popyt na polskie towary stworzyłby naszym przedsiębiorstwom możliwości podnoszenia cen na wytwarzane produkty bez ryzyka utraty klientów. Rok 2002 nie przyniósł jednak oczekiwanej poprawy w gospodarce światowej. Prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, OECD i Komisji Europejskiej dostępne w czerwcu 2002 roku, kiedy to Rada Polityki Pieniężnej zmieniła cel inflacyjny, zawierały się w przedziale 1,3-1,4 proc. dla strefy euro i 0,7-0,9 proc. dla Niemiec. 9 Faktyczne wyniki okazały się jeszcze gorsze i to mimo obniżenia w krajach Zachodu stóp procentowych do rekordowo niskiego poziomu. PKB w 2002 roku wzrósł w strefie euro o 0,8 proc. i o zaledwie 0,2 proc. w Niemczech. 3. Polityka pieniężna. 3.1. Polityka pieniężna w latach 2001-2002. Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W utrwaleniu inflacji na niskim poziomie w 2002 roku miała udział polityka pieniężna, prowadzona nie tylko w tym roku, ale i wcześniej. Między zmianami stóp procentowych a ich skutkami w gospodarce występują bowiem duże opóźnienia. Trzeba więc przypomnieć fakty, o których łatwo się zapomina. Od lutego 1999 roku do lipca 2000 roku inflacja wzrosła z poniżej 6 proc. do prawie 12 proc. Ludzie dostosowali swoje oczekiwania do rosnącej inflacji. Jeszcze w kwietniu 1999 roku przewidywali oni, że w ciągu roku ceny wzrosną o 6 proc. W sierpniu 2000 roku podnieśli te oczekiwania do 12 proc. Aby przeciwdziałać spirali wzrostu oczekiwań inflacyjnych, płac i cen, Rada Polityki Pieniężnej podniosła w 2000 roku stopy procentowe NBP łącznie o 2,5 pkt proc. Pozwoliło to wyhamować niebezpieczny wzrost oczekiwań inflacyjnych i samej inflacji. Od lutego 2001 roku stopy procentowe NBP zmieniały się już tylko w jednym kierunku były stopniowo redukowane. Do końca 2002 roku Rada Polityki Pieniężnej dokonała czternastu obniżek (sześciu w 2001 roku i ośmiu w 2002 roku). Stopa referencyjna – najważniejsza ze stóp procentowych NBP - spadła z 19 do 6,75 proc. 10 W ten sposób nominalne stopy procentowe NBP znalazły się na najniższym poziomie od początku lat dziewięćdziesiątych. Spadły także stopy realne, czyli skorygowane o wskaźnik inflacji. Od pierwszej redukcji stóp procentowych, dokonanej w lutym 2001 roku, do końca ubiegłego roku stopa referencyjna po odjęciu inflacji obniżyła się o blisko połowę, a w samym 2002 roku o ponad jedną piątą. W ubiegłym roku warunki monetarne zostały dodatkowo złagodzone przez osłabienie kursu złotego. W ciągu całego roku był on w stosunku do walut najważniejszych partnerów handlowych naszego kraju przeciętnie o około 4 proc. realnie słabszy niż rok wcześniej. W bieżącym roku Rada Polityki Pieniężnej nadal obniżała stopy procentowe. W sumie, od lutego 2001 roku Rada dokonała 20 redukcji, obniżając stopę referencyjną z 19 do 5,25 proc., czyli o 13,75 pkt proc. W tym samym czasie w Czechach bank centralny zredukował swoją główną stopę procentową o 3 pkt proc., a na Węgrzech i Słowacji - o 1,5 pkt proc. 3.2. Przesłanki przemawiające za ostrożnością w obniżaniu stóp procentowych. 3.2.1. Koszty zbyt głębokiego zredukowania stóp procentowych. Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Stopy procentowe w Polsce obniżano w taki sposób, aby nie dopuścić do tego, że ludzie znów zaczną się obawiać szybkiego wzrostu cen i - w efekcie – chcąc się przed tym zabezpieczyć, zwiększą swoje żądania płacowe lub podniosą ceny, na które mają wpływ. 11 Nie brak krajów, w których dochodziło do nawrotu inflacji, a wydawało się, że walka z nią zakończyła się definitywnym sukcesem. Niedawnym przykładem jest Izrael. Główna stopa procentowa Banku Izraela spadła z 13,5 proc. w lutym 1999 roku do 5,8 proc. w grudniu 2001 roku. Przy inflacji wynoszącej wówczas 1,4 proc., bank centralny za jednym zamachem obniżył tę stopę o 2 pkt proc. Dwa miesiące później, aby wyhamować wzrost inflacji, musiał z powrotem podnosić stopy procentowe – łącznie w ciągu 5 kolejnych miesięcy o 5,3 pkt proc. Wzrost inflacji zatrzymano dopiero, gdy sięgnęła 7 proc. Inny przykład to Węgry. Na początku czerwca br. węgierski bank centralny osłabił forinta – jego centralny parytet - o 2,26 proc. Wywołało to spekulacje, że w przyszłości takie decyzje mogą zostać podjęte ponownie. Forint zaczął gwałtownie tracić na wartości. Narodowy Bank Węgier podjął próbę zahamowania odpływu kapitału, podnosząc stopy procentowe o 1 pkt proc. Ale w kolejnym tygodniu z węgierskiego rynku obligacji wycofano pół mld dolarów. Zmusiło to bank centralny do podniesienia stóp procentowych o kolejne 2 pkt proc. Obecnie główna stopa Narodowego Banku Węgier wynosi 9,5 proc., tj. tyle co rok wcześniej. Jednocześnie pojawiły się obawy, że inflacja może okazać się wyższa, niż oczekiwano. Te przykłady pokazują jak sądzę, jak ważna dla ugruntowania niskiej inflacji jest ostrożność w polityce banku centralnego. Przeciwne postępowanie najczęściej rodzi tylko koszty, nic nie wnosząc do wzrostu gospodarki. Ale nawet gdyby bank centralny był w stanie bez ryzyka przejściowo pobudzić koniunkturę, to pożytek z tego dla gospodarstw domowych byłyby znikomy w porównaniu z korzyściami, jakie płyną ze stabilności cen. Warto tu przytoczyć szacunki Roberta Lucasa, wybitnego amerykańskiego ekonomisty, laureata nagrody Nobla. Wynika z nich, że korzyści z trwałego 12 obniżenia inflacji z 10 proc. do zera mogą być nawet dwudziestokrotnie większe niż korzyści z wyeliminowania cyklicznych wahań aktywności gospodarczej. A właśnie o tyle spadła w Polsce inflacja od lipca 2000 roku. 3.2.2. Gwałtowne pogorszenie się stanu finansów państwa. Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Pole manewru w polityce pieniężnej zostało mocno zawężone przez złą sytuację w sferze finansów państwa. Wysoki deficyt budżetu zwiększa bowiem ryzyko wzrostu inflacji. Po pierwsze, nadmierne w stosunku do możliwości finansowych państwa wydatki, czyli deficyt, prowadzą do narastania długu publicznego, a to z kolei zwiększa ryzyko presji na dodruk pieniądza. A większa masa pieniądza powoduje wzrost inflacji. Duży deficyt finansów publicznych może doprowadzić do wyższej inflacji nawet jeśli w danym okresie nie zwiększa się masa pieniądza. Dzieje się tak wtedy, gdy ludzie obawiają się, że wzrost masy pieniądza może nastąpić w przyszłości. Oczekiwania te są dodatkowo wzmacniane, jeżeli narastaniu długu towarzyszą sygnały podważające niezależność banku centralnego i sens dbania o wartość pieniądza. Po drugie, zwiększanie deficytu finansów publicznych może – choć nie musi - pobudzać popyt, a jednocześnie - na dłuższą metę - hamuje wzrost potencjału produkcyjnego gospodarki, gdyż budżet pożycza z banków i na rynku finansowym środki, które mogłyby trafić do przedsiębiorstw na finansowanie ich rozwoju. Rozwierająca się luka między popytem wewnętrznym i krajową produkcją albo „wylewa się” na zewnątrz w postaci większego importu, pogarszając sytuację w handlu zagranicznym, albo powoduje wzrost inflacji. 13 Sytuacja w finansach publicznych pogarsza się od 2001 roku. Wydatki publiczne w 2001 roku wzrosły nominalnie o 12,5 proc., a realnie o 6,5 proc.! Deficyt ekonomiczny wyniósł wówczas blisko 4,5 proc. PKB, czyli dwa i pół razy więcej niż w 2000 roku. W ubiegłym roku wzrósł on do ponad 5 proc. PKB, a wydatki budżetu zwiększono realnie o blisko 4 proc. i to w stosunku do bardzo wysokich wydatków z 2001 roku. Poprzedni ustrój pozostawił po sobie do spłacenia dług, który w 1990 roku przekraczał 95 proc. PKB. Przypomnę – był to dług zagraniczny zaciągnięty w latach siedemdziesiątych. W ciągu dziesięciu lat udało się go sprowadzić do około 40 proc. PKB. Ale ta dobra dla kraju tendencja uległa odwróceniu. Na koniec 2002 roku dług publiczny po uwzględnieniu spodziewanych wypłat z tytułu gwarancji i poręczeń wzrósł do ponad 47 proc. PKB. Rosnący deficyt zamieniał się w narastający dług publiczny, gdyż radykalnie spadły wpływy z prywatyzacji. Przy gwałtownie rosnących potrzebach pożyczkowych budżetu, rząd musiał pożyczać pieniądze nie tylko w kraju, ale i za granicą. W 2002 roku zaciągnięto za granicą nowy dług na kwotę prawie 2,7 mld dolarów. Na dodatek duża część długu narosłego w kraju faktycznie została zaciągnięta u inwestorów zagranicznych. Tylko w ciągu 2002 roku wartość posiadanych przez nich skarbowych papierów wartościowych wzrosła o połowę, a w stosunku do 2000 roku – aż dwukrotnie i na koniec 2002 roku wyniosła ona ponad 31 mld zł. Takie rosnące pożyczanie oznacza uzależnianie się od zewnętrznego kapitału portfelowego, a jest to kapitał nerwowy, który łatwo odpływa, podbijając stopy procentowe, jakie trzeba płacić za nowo zaciągane długi. Owo uzależnianie się – skutek dużego deficytu - jest więc dla kraju ryzykowne. 14 Od narastającego zadłużenia trzeba płacić rosnące odsetki, które wypierają wydatki państwa na inne cele lub zmuszają rząd i parlament do podnoszenia podatków. I z jednym, i z drugim mieliśmy do czynienia w 2002 roku. W ubiegłym roku koszty obsługi długu wzrosły o 15 proc. i sięgnęły ponad 24 mld zł. Dla porównania, na bezpieczeństwo publiczne wydano wtedy mniej niż 8 mld zł, a na wymiar sprawiedliwości – około 5 mld zł. Im dłużej toleruje się nadmierne wydatki, tym bardziej drastyczne muszą być ich późniejsze cięcia. Wydatki państwa na odsetki od zaciągniętych długów od dwóch lat rosną lawinowo mimo że dzięki głównie spadkowi inflacji i oczekiwań inflacyjnych stopy procentowe, po których zaciąga się te długi, radykalnie się obniżyły. Od lutego 2001 roku do grudnia 2002 roku przeciętna rentowność papierów skarbowych spadła z ponad 15 proc. poniżej 6 proc. Tego spadku by nie było, gdyby nie obniżono inflacji. W samym 2002 roku zaoszczędzono dzięki temu ponad 1,3 mld zł. Ale łączne oszczędności są zdecydowanie większe. Każdy punkt procentowy spadku rentowności papierów skarbowych oznaczał, że koszty obsługi długu, zaciągniętego w kraju w latach 2001-2002, będą łącznie – do momentu jego spłaty – niższe o prawie 1,6 mld zł. Ale te liczby pokazują jednocześnie, jaki wzrost obciążeń grozi finansom naszego państwa, jeśli – wskutek utraty zaufania inwestorów do jego polityki gospodarczej – wzrosłoby oprocentowanie zaciąganego długu publicznego. 15 W 2002 roku gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa zapłaciły o około 7 proc., a po uwzględnieniu inflacji o ponad 5 proc. większe podatki niż w 2001 roku. Z kieszeni ludzi do kasy państwa przepłynęło dodatkowo ponad 10 mld zł. Wzrost podatków - z wysokiego już poziomu - hamuje rozwój gospodarki i zniechęca do powiększania legalnego zatrudnienia. 3.3. Korzyści ze zdrowych finansów publicznych w długim i krótkim okresie. Inflację sprowadza się do niskiego poziomu po to, aby wzmocnić długofalowy rozwój gospodarki. Gdyby ze stabilności cen nie płynęły takie korzyści, nigdzie na świecie nie starano by się jej zachować. Chore finanse publiczne nie tylko zwiększają ryzyko wzrostu inflacji, ale i na inne sposoby szkodzą długofalowemu rozwojowi kraju. W skrajnym przypadku nadchodzi kryzys. Bańka pęka - nikt nie chce dłużej pożyczać budżetowi. Wszyscy boją się, że państwo nie będzie miało z czego oddać i przestanie honorować swoje długi. To oczekiwanie staje się samospełniającym proroctwem. Nie mogąc dłużej pożyczać, rząd musi mocno obciąć wydatki publiczne – ale już w warunkach kryzysu, lub drastycznie podnieść podatki. Duży deficyt budżetu szkodzi rozwojowi także wtedy, gdy nie dochodzi do kryzysu, albowiem, aby sfinansować deficyt, czyli nadmierne wydatki, państwo musi stale się 16 zapożyczać. W efekcie – oszczędności kraju, które mogłyby i powinny finansować inwestycje przedsiębiorstw i w ten sposób służyć rozwojowi, wypełniają lukę budżetu. Historia dostarcza aż nadto przykładów państw, które dotkliwie zaszkodziły swojemu społeczeństwu z powodu braku dyscypliny budżetowej. Trudno zaś wskazać choćby jeden kraj, którego długofalowy rozwój ucierpiałby wskutek nadmiaru fiskalnej dyscypliny. Spójrzmy na stan finansów publicznych w krajach, które szybko odrabiały dystans dzielący je od państw najzamożniejszych oraz w tych, które ten dystans traciły: W krajach, których gospodarka szybko rosła, a startowały z niskiego lub umiarkowanego poziomu rozwoju, deficyt finansów publicznych wynosił przeciętnie nie więcej niż 2 proc. PKB. W krajach o podobnym punkcie startu, których zapóźnienie się pogłębiało, deficyt wynosił przeciętnie około 5-6 proc. PKB, czyli mniej więcej tyle, ile obecnie w Polsce. Ograniczenie deficytu, konieczne dla szybkiego, długofalowego rozwoju, nie musi prowadzić do przejściowego spowolnienia wzrostu, a przeciwnie – może spowodować jego natychmiastowe przyspieszenie. Taka możliwość wynika z nowszych badań ekonomicznych, a mówię o tym, ponieważ w powszechnej opinii ograniczenie deficytu daje długofalowe korzyści, ale na krótką metę – prowadzi do osłabienia popytu i wzrostu gospodarki. Otóż, wiarygodne zmniejszenie nadmiernych wydatków publicznych pozwala bowiem ludziom oczekiwać, że w przyszłości spadną również podatki, a więc wzrośnie ta część ich dochodu, którą mogą swobodnie rozporządzać. Oczekiwanie to skłania je do zwiększenia własnej konsumpcji jeszcze zanim taka redukcja podatków nastąpi. 17 Dalej, dzięki wiarygodnemu ograniczeniu wydatków i deficytu budżetu mogą również wzrosnąć inwestycje przedsiębiorstw. Tańsze staje się finansowanie rozwoju firm, bo państwo przestaje się zapożyczać, a więc i podbijać stopy procentowe. Zdolność przedsiębiorstw do inwestowania rośnie także dlatego, że w wyniku oczekiwań na obniżki podatków słabnie presja pracowników na wzrost płac. Wreszcie, przedsiębiorcy mogą spodziewać się, że w ślad za trwałym ograniczeniem wydatków publicznych, także i ich obciążenia podatkowe zostaną zredukowane. Owoce bieżących inwestycji w większym stopniu trafią więc do firm. Ta recepta na przyspieszenie wzrostu nie jest czystą teorią, a sprawdziła się w wielu krajach Tylko dla przykładu: Dania w latach 1983-1986 przeszła od deficytu strukturalnego, czyli deficytu, który jest oczyszczony ze skutków wahań aktywności gospodarczej, przekraczającego 7 proc. PKB do nadwyżki w wysokości 1,5 proc. PKB. Gospodarka rozwijała się w tych latach w przeciętnym tempie prawie 4 proc. rocznie. W Irlandii deficyt strukturalny obniżono z ponad 8 proc. PKB w 1986 roku do poniżej 2 proc. PKB w 1989. Zwiększeniu dyscypliny fiskalnej towarzyszyło przyspieszenie wzrostu gospodarczego z 0,7 proc. do ponad 4 proc. Ostatnio z tej recepty na gospodarczy sukces skorzystali Litwini. W 2000 roku ograniczyli oni wydatki publiczne o blisko 10 proc., dzięki czemu deficyt budżetu spadł z 6 proc. PKB w 1999 roku do 2 proc. PKB. Produkt krajowy brutto zwiększył się w 2000 roku o prawie 4 proc., a w latach 2001-2002 wzrost przyspieszył do 6 proc. 18 Zdecydowane i wiarygodne ograniczenie nadmiernych wydatków publicznych daje podwójną nagrodę: Po pierwsze, zwiększając możliwości finansowe oraz zaufanie co do przyszłości wśród konsumentów i inwestorów, uruchamia przyspieszony wzrost gospodarczy, co z kolei podnosi dochody państwa z podatków i ogranicza wydatki publiczne związane z bezrobociem czy pomocą socjalną. Po drugie, umożliwia zachowanie lub osiągnięcie niskiego oprocentowania, jakie trzeba płacić za zaciągnięty dług publiczny. Wiarygodny i zdecydowany program ograniczenia wydatków publicznych może więc uruchomiać pozytywną dynamikę, swoiste koło sukcesu. Brak takiego programu grozi wepchnięciem kraju w dynamikę o przeciwnym kierunku, którą po polsku nazywamy błędnym kołem. 3.5. Polityka pieniężna – podsumowanie. Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Przed rozpoczęciem przemian ustrojowych, jednym z głównych problemów Polski był zastraszająco szybki, niszczący wzrost cen. W 1989 r. wzrosły one prawie 7,5-krotnie. Od tamtego czasu pokonaliśmy daleką drogę. Dzięki radykalnemu programowi stabilizacji zredukowano inflację do 44 proc. w 1992 r., w 1995 r. do 22 proc., w 1997 roku do 13 proc., w 2001 roku do 3,6 proc., a w 2002 roku do 0,8 proc. Polityka pieniężna wniosła swój wkład do trwałego, szybkiego rozwoju. Niską inflację już mamy - teraz trzeba ją „pielęgnować”. Spośród wszystkich wskaźników, istotnych 19 dla dobrobytu społeczeństwa, ten najmocniej przybliża nas do krajów rozwiniętych. Ale na jednym skrzydle daleko się nie poleci. Aby polska gospodarka mogła trwale szybciej się rozwijać, potrzebne jest dokończenie zmian ustrojowych, które uzdrowią finanse publiczne, zapewnią szeroki zakres wolności gospodarczej i wyprowadzą politykę z przedsiębiorstw, a dzięki temu pozwolą działać rynkom, wreszcie - wzmocnią egzekucję prawa. Adam Smith, ojciec nowożytnej ekonomii, stwierdził, że: „do wyprowadzenia państwa ze stanu najgłębszego barbarzyństwa i uczynienia go bardzo zasobnym nie potrzeba nic prawie poza pokojem, łagodnymi podatkami i znośnym wymiarem sprawiedliwości, całą resztę pozostawiając naturalnemu biegowi rzeczy”. Ta prosta recepta niewiele straciła ze swojej skuteczności. Wprowadzenie jej w życie sprzyjałoby jednocześnie utrzymaniu inflacji na niskim poziomie i - w ten sposób – dodatkowo wzmacniałoby długofalowy rozwój. II 4. Stabilność systemu bankowego. Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Drugim, podstawowym obszarem aktywności Narodowego Banku Polskiego są działania na rzecz stabilności sektora bankowego. Liczne badania prowadzone w ostatnich latach potwierdzają, że stabilny i rozwinięty system finansowy jest jednym z fundamentów szybkiego, długofalowego rozwoju gospodarki. 20 Stabilny system finansowy to system odporny na wystąpienie poważnych zaburzeń w wykonywaniu jego podstawowych funkcji, takich jak: mobilizacja oszczędności, finansowanie inwestycji, czy prowadzenie rozliczeń. Budowa i utrzymywanie stabilności tego systemu są bardzo istotne, gdyż kryzys finansowy oznacza załamanie wzrostu gospodarki. Dbałość o stabilność systemu finansowego jest więc przejawem troski o gospodarczy rozwój kraju. Kluczowym elementem systemu finansowego jest sektor bankowy. Poza pośrednictwem w przekształcaniu oszczędności w inwestycje i sprawowaniem wierzycielskiego nadzoru nad przedsiębiorstwami - kredytobiorcami, banki tworzą podstawę systemu rozliczania transakcji i dokonywania płatności w gospodarce. W przypadku Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej – wskutek słabego dotąd rozwoju rynków kapitałowych – rola systemu bankowego w gospodarce jest szczególnie duża. W 2002 r. aktywa banków stanowiły 80 proc. aktywów całego systemu finansowego. W latach 2001-2002 polski system bankowy przechodził test stabilności. Po okresie szybkiego rozwoju gospodarczego i jeszcze szybszego wzrostu akcji kredytowej nastąpiło pogorszenie koniunktury. Okazało się, że część udzielonych w okresie boomu kredytów w niedostatecznym stopniu uwzględniała ryzyko pogorszenia sytuacji. W połączeniu z działaniami nadzoru bankowego zmierzającymi do ukazania faktycznej jakości udzielonych przez banki kredytów, doprowadziło to do wzrostu udziału należności zagrożonych w portfelach kredytowych banków. W grudniu 2002 r. wyniósł on 20,7 proc. Należy jednak podkreślić, że polskie regulacje nadzorcze w zakresie zasad klasyfikacji kredytów, tworzące swoisty system wczesnego ostrzegania przed ryzykiem kredytowym, są ostrzejsze od 21 stosowanych w wielu krajach. Gdyby uwzględnić tylko kredyty wątpliwe oraz stracone pozostające w bilansie banków nie dłużej niż rok, to współczynnik kredytów zagrożonych w grudniu 2002 r. wyniósłby 7,6 proc. wszystkich kredytów. To jest porównywalna w skali międzynarodowej wielkość. Pogorszenie jakości portfela kredytowego nie zagroziło stabilności systemu, gdyż wyższe ryzyko kredytowe zostało całkowicie zrównoważone zabezpieczeniami kredytów i rezerwami celowymi tworzonymi przez banki. Gwarancją bezpieczeństwa systemu było też dobre wyposażenie kapitałowe banków. Są one zobowiązane do utrzymywania kapitałów własnych na poziomie zapewniającym bezpieczeństwo zgromadzonych depozytów i pozwalającym pokrywać niespodziewane straty. Przeciętny poziom współczynnika wypłacalności w grudniu 2002 r. wynosił 13,7 proc., wobec wymaganego minimum 8 proc. Tylko w 5 bankach komercyjnych i 10 bankach spółdzielczych jego poziom był niższy od tego minimum. Ich znaczenie w całym sektorze bankowym jest jednak niewielkie, a są one jednocześnie obiektem szczególnego zainteresowania nadzoru bankowego. Ważnym aspektem stabilności systemu finansowego jest płynność banków, czyli ich zdolność do regulowania bieżących zobowiązań. W 2002 r. banki utrzymywały wysoki poziom aktywów płynnych. Ich relacja do całości aktywów wyniosła ok. 35 proc. i znacznie przewyższała zobowiązania z tytułu mniej stabilnych depozytów. 22 Narodowy Bank Polski prowadził w 2002 r. następujące, podstawowe działania na rzecz stabilności naszego systemu bankowego: Główną formą aktywności było ciągłe nadzorowanie działalności banków przez Generalny Inspektorat Nadzoru Bankowego. Przeprowadzono 108 inspekcji kompleksowych i 73 inspekcje problemowe. Zakres inspekcji poszerzono o badanie zarządzania ryzykiem operacyjnym technologii informatycznej i bankowości elektronicznej. W celu zwiększenia przejrzystości działania nadzoru bankowego wprowadzono zasadę przekazywania bankom informacji o przyznanych w wyniku badań ocenach. Komisja Nadzoru Bankowego przyjęła proponowane przez GINB nowe regulacje ostrożnościowe. Pozwalają one na dokładniejsze odzwierciedlenie rzeczywistego ryzyka, na jakie narażony jest bank. Wprowadzenie nowych zasad obliczania kapitału regulacyjnego powinno podnieść jakość zarządzania ryzykiem przez banki i pozwolić na efektywniejsze wykorzystanie ich kapitału. NBP czynnie uczestniczył w pracach nad projektem ustawy nowelizującej prawo bankowe. Nowelizacja ta przewiduje zmiany w regulacjach ostrożnościowych, które powinny wzmocnić stabilność naszego systemu bankowego. Co kwartał GINB przygotowuje raport nt. Oceny sytuacji ekonomicznej banków, zawierający kompleksową informację o sytuacji sektora bankowego oraz o możliwych źródłach zagrożeń jego stabilności. 23 Wreszcie chciałbym powiedzieć, że w czerwcu 2002 r. utworzono w Narodowym Banku Polskim Departament Systemu Finansowego, który współdziałając z Generalnym Inspektoratem Nadzoru Bankowego, na bieżąco bada stabilność systemu finansowego, w szczególności sektora bankowego. Departament prowadzi też analizy rozwoju krajowego systemu finansowego. III 5. Zarządzanie rezerwami walutowymi. Panie Marszałku, Wysoka Izbo! Trzecią podstawową dziedziną działalności Narodowego Banku Polskiego jest zarządzanie oficjalnymi rezerwami dewizowymi. Narodowy Bank Polski kieruje się tu trzema zasadami: zapewnieniem wysokiego poziomu bezpieczeństwa inwestowanych środków; utrzymaniem niezbędnego stopnia płynności, czyli zdolności do regulowania zobowiązań; oraz – przy respektowaniu tych dwóch ograniczeń - uzyskaniem maksymalnych dochodów z inwestycji. Zapewnieniu wysokiego stopnia bezpieczeństwa i płynności rezerw służy system limitów zaangażowania inwestycyjnego, dotyczący struktury walutowej, ratingu kredytowego emitentów papierów wartościowych na świecie oraz czasu trwania lokaty. 24 Rezerwy dewizowe dają krajowi dwojakiego rodzaju korzyści: bezpośrednie i pośrednie. Korzyści bezpośrednie polegają na osiąganiu dochodu, który co roku trafia do budżetu państwa. Ocena efektywności zarządzania rezerwami walutowymi jest dokonywana na podstawie porównania dochodowości osiągniętej (nazwanej dochodowością bieżącą) z dochodowością tzw. portfela porównawczego (zwaną dochodowością parytetową) wyznaczonego przez Zarząd NBP. W ramach przyjętych limitów bezpieczeństwa Narodowy Bank Polski w 2002 r. kształtował strukturę walutową rezerw zakładając umacnianie się euro wobec dolara amerykańskiego. W związku z tym, udział euro był utrzymywany w górnej strefie przedziału dopuszczalnych wahań. Drugim założeniem strategii inwestycyjnej w 2002 r. było przewidywanie spadku stóp procentowych na rynkach światowych. W warunkach spadku stóp procentowych rosną ceny papierów wartościowych o stałym oprocentowaniu. Dlatego w strukturze rezerw utrzymywano większy udział tych papierów. Przyjęcie owych dwóch założeń okazało się bardzo korzystne. Osiągnięto dochód z inwestowania rezerw w wysokości 1,1 mld USD (4,6 mld zł), a odpowiednio liczona dochodowość rezerw walutowych wyniosła w 2002 r. 5,5 proc. O korzyściach pośrednich z rezerw dewizowych często się zapomina i dlatego chciałbym o nich przypomnieć. Pod tym względem przypominają one zdrowie, które się ceni wtedy, gdy się je traci. Korzyści pośrednie to zapewnianie wymienialności 25 narodowego pieniądza, stabilności jego kursu wobec innych walut oraz wiarygodności finansowej kraju. Owe korzyści rosną wraz z poziomem rezerw walutowych. Przy takim samym deficycie handlowym i zadłużeniu zagranicznym wielkość rezerw może decydować, czy inwestycje w walucie danego kraju są postrzegane jako bezpieczne. Brak wystarczających rezerw przy niekorzystnym układzie innych czynników, może spowodować ucieczkę kapitału, drastyczny wzrost stóp procentowych i gwałtowne osłabienie wartości krajowego pieniądza. Nawet największe rezerwy walutowe nie mogą jednak oczywiście zastąpić dobrej polityki gospodarczej, mogą natomiast łagodzić skutki różnych wstrząsów. Z praktyki banków centralnych wynika, że uznawany za bezpieczny poziom rezerw walutowych dla krajów mniej rozwiniętych przekracza równowartość sześciomiesięcznego importu, a ich relacja do krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego kraju powinna wynosić co najmniej 100 proc. Na koniec 2002 roku oficjalne aktywa rezerwowe NBP z uwzględnieniem złota wyniosły 29,8 mld USD i były o 3,2 mld USD wyższe niż rok wcześniej. Wzrost ten wynikał głównie ze wzmocnienia kursu euro wobec dolara, bowiem w euro była utrzymywana część rezerw; dalej - z dochodu osiągniętego z ich inwestowania oraz wreszcie - ze spłaty przez Ministerstwo Finansów 1,1 mld dolarów, w związku z udzieloną rządowi w 2001 r. pożyczką na wcześniejszą i zyskowną spłatę naszego zadłużenia wobec Brazylii. 26 W końcu 2002 r. rezerwy walutowe Narodowego Banku Polskiego pokrywały równowartość sześciu i pół miesiąca importu i stanowiły ok. 233 proc. krótkoterminowego zadłużenia zagranicznego. Należy jednak podkreślić, że w sytuacji zwiększonego ryzyka inwestorzy zagraniczni mogą wymagać zwrotu również części zadłużenia długoterminowego, np. sprzedając polskie obligacje skarbowe. Dlatego trzeba patrzeć również na stosunek rezerw dewizowych do całego długu zewnętrznego. W 2002 r. rezerwy walutowe pokrywały ok. 37 proc. owego długu. Było to na szczęście wyraźnie więcej niż w krajach, gdzie wystąpiły w ostatnich latach kryzysy walutowe takich jak Rosja, Argentyna, Brazylia. Ale z kolei pod względem innego miernika: stosunku rezerw dewizowych do PKB, Polska ze swoimi 16 proc. sytuowała się na poziomie Węgier i znacznie niżej niż Czechy (34 proc.) i Słowacja (39 proc.). W sumie można uznać, że rezerwy walutowe Narodowego Banku Polskiego osiągnęły pewien próg bezpieczeństwa. Posiadanie silnej armii odstrasza potencjalnych agresorów, zapewniając narodowe bezpieczeństwo. Podobnie jest z posiadaniem dużych rezerw dewizowych – mogą one zapobiegać atakom spekulacyjnym obliczonym na osłabienie kursu złotego. A stabilność tego kursu jest jednym z podstawowych warunków stabilności cen, która z kolei sprzyja dobremu gospodarowaniu. Stabilność kursu złotego jest istotna również dlatego, że spora część kredytów w bankach została przez gospodarstwa domowe i firmy zaciągnięta w walutach obcych. Raptowne osłabienie złotego oznaczałoby dla nich duży cios, bo dług i odsetki wyrażone w złotych odpowiednio by wzrosły. Znaczenie rezerw walutowych zwiększy się w niedalekiej przyszłości. Nasz kraj czeka bowiem w drodze do euro dwuletnie doświadczenie w ramach europejskiego mechanizmu kursowego ERM2, w którym dla utrzymania kursu w przedziale wahań – 27 obecnie przedziału nie mamy - mogą być niezbędne interwencje banku centralnego na rynku walutowym. Wiarygodne, a więc skuteczne interwencje będą wymagały wysokiego poziomu rezerw walutowych. Wreszcie duże rezerwy dewizowe umacniają wiarygodność kraju, co umożliwia państwu i prywatnym podmiotom gospodarczym zaciąganie pożyczek zagranicznych przy niższym oprocentowaniu niż w sytuacji, gdy poziom rezerw jest postrzegany jako zbyt niski. A z tego wynikają oszczędności w kosztach obsługi długu zagranicznego sięgające setek milionów złotych. Z tego też oczywiście wynika, że nadmierne uszczuplenie owych rezerw mogłoby nasz kraj bardzo wiele kosztować. IV 6. Reformy wewnętrzne w NBP. Panie Marszałku, Wysoka Izbo. Chciałbym na koniec powiedzieć o reformach, które celem jest zwiększenie efektów lub obniżenie kosztów działania Narodowego Banku Polskiego. W 2002 roku ograniczono sieć terenową do 16 oddziałów okręgowych. Pozwoliło to na zmniejszenie zatrudnienia o 21 proc. Coroczne oszczędności dzięki tej reformie szacuje się na blisko100 mln zł, co stanowi około 11 proc. kosztów działania banku. Majątek wygospodarowany w wyniku owej restrukturyzacji został w zdecydowanej większości 28 przekazany Skarbowi Państwa, aby wzmocnić bazę materialną wykonywania podstawowych funkcji państwa: - Ministerstwu Sprawiedliwości – dla sądów i prokuratur - przekazano budynki w Słupsku, Częstochowie, Nowym Sączu, Zamościu, Krośnie, Przemyślu, Jeleniej Górze, Ostrołęce, Płocku, Radomiu, - Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji – głównie dla policji przekazano budynki w Suwałkach, Gorzowie Wielkopolskim, Wałbrzychu i Legnicy. W 2002 roku NBP wprowadził dla swoich klientów - jednostek budżetowych i państwowych funduszy celowych - system bankowości elektronicznej. Do 21 lipca br. objął on ponad 2,5 tys. spośród 3,5 tys. podmiotów posiadających rachunki w Narodowym Banku Polskim. Dzięki temu - mimo ograniczenia sieci terenowej- utrzymano wysoką jakość obsługi klientów. W maju 2003 roku NBP uzyskał certyfikat jakości ISO 9001:2000 w dziedzinie obsługi rachunków bankowych z wykorzystaniem bankowości elektronicznej. Od 2001 roku Narodowy Bank Polski obsadza wolne stanowiska kierownicze w drodze otwartych konkursów. W 2002 roku nominacje na stanowiska kierownicze w Centrali i oddziałach okręgowych otrzymało w ten sposób 10 osób, a do konkursów zgłosiły się 264 osoby. Narodowy Bank Polski – podobnie jak inne banki centralne - wzmacnia swoje piony analityczne. Departament Analiz Makroekonomicznych i Strukturalnych realizuje nowe zadania dotyczące zmian instytucjonalnych, finansów publicznych i rynku pracy, a nowy Departament Systemu Finansowego skupia się na analizowaniu stabilności i rozwoju sektora bankowego i rynków finansowych. 29 Wreszcie, wzorem najlepszych banków centralnych – NBP realizuje też Program Edukacji Ekonomicznej, skierowany do młodzieży i nauczycieli, dziennikarzy, przedsiębiorców oraz organizacji pozarządowych. W 2002 roku w ramach działań edukacyjnych Narodowego Banku Polskiego przeszkolono ponad 40 tys. osób i opublikowano ponad 90 wydawnictw edukacyjnych, a we współpracy z mediami lokalnymi i centralnymi ukazało się: 46 programów telewizyjnych, 536 audycji radiowych, 259 wkładek, dodatków i cykli artykułów w gazetach, o charakterze edukacyjnym. Duża ich część dotyczyła informacji o euro. *** Zmianom organizacyjnym i rozszerzaniu zakresu działań Narodowego Banku Polskiego towarzyszyły intensywne przygotowania do realizacji nowych zadań wynikających z bliskiej już perspektywy członkostwa w Unii Europejskiej. Jednym z elementów przygotowywania się NBP do standardów obowiązujących w Europejskim Systemie Banków Centralnych był dwuletni projekt realizowany we współpracy z Bankiem Włoch i Bankiem Francji, a finansowany przez Unię Europejską ze środków Phare 2000. Kilka dni temu mieliśmy przyjemność gościć Pana Trichet, Gubernatora Banku Francji i przyszłego Prezesa Europejskiego Banku Centralnego na uroczystości z okazji zakończenia tego projektu. Z satysfakcją odnotowaliśmy, że w raporcie na temat wybranych projektów Phare w Polsce, opracowanym pod koniec 2002 roku na zlecenie Komisji Europejskiej, projekt NBP był jednym z dwóch - spośród 30 badanych – który uzyskał najwyższą możliwą ocenę. 7. Zakończenie. 30 Panie Marszałku, Wysoki Sejmie! Kończąc, pragnę powiedzieć, że stabilny pieniądz, zdrowy system bankowy, duże i dobrze zarządzane rezerwy walutowe to niezbędne podstawy stabilnego, szybkiego długofalowego rozwoju gospodarki. Dbając o nie, Narodowy Bank Polski stara się wnosić wkład do procesu, od którego zależy systematyczna poprawa warunków życia naszego społeczeństwa. Dziękuję za uwagę. 31