Tymczasowa stolica – jej świetność i polskie ślady

advertisement
TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE
ISSN 1392-2513
3-9 LISTOPADA 2016 R., NR 44(1237)
WWW.ZPL.LT
fot. Zbigniew Misiewicz
Tymczasowa stolica – jej
świetność i polskie ślady
WILNIANIE PRZY DOMU, W KTÓRYM MIESZKAŁ ADAM MICKIEWICZ
Bardziej szczegółowo przyjrzeć się Kownu, polskim śladom w tymczasowej stolicy i życiu rodaków – taki cel
stawiali sobie członkowie kół Wileńskiego Miejskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie (prezes Alicja
Pietrowicz), kiedy planowali wizytę w mieście u zbiegu Niemna i Wilii oraz Kowieńskim Oddziale ZPL.
MODA NA POCHÓWEK
Moda przychodzi na wszystko. Jak
się okazuje – na pochówek też.
Zresztą, niektóre modne tendencje
rodzą się również z oszczędności –
np. ziemi, jak to szczególnie jest odczuwane w Japonii, gdzie praktycznie 100 proc. ciał podlega spaleniu.
Nieco ponad 50 proc. zwłok spala
się we Francji, a dajmy na to w takich Czechach – to ponad 80 proc.,
w Polsce – oscyluje w granicach 20
proc. Moda ta przyszła również na
Litwę i wraz z wybudowaniem kre-
matorium w Kiejdanach z roku na
rok wzrasta i zbliża się do 15 proc.
Pomimo wygórowanych cen (u nas
jest drożej niż na Łotwie i w Polsce), jest to tańszy obrządek, o ile
ludzie nie życzą sobie wystawiania
zwłok i nie zamawiają specjalnych
dodatków np. w postaci wymyślnych urn. Jest to też wygodne w tym
wypadku, jeżeli w miejscu rodzinnych mogił brak wystarczającej ilości ziemi do tradycyjnego pochówku. Przeciwko paleniu zwłok nie ma
też w zasadzie nic Kościół katolicki.
Jednak w ubiegłym tygodniu wydał
oświadczenie, że prochy mają być
grzebane na cmentarzu do ziemi,
w kolumbariach lub innych poświęconych miejscach. Wydanie takich
wskazówek spowodowane zostało tym, że zmarli przed śmiercią
często wyrażają chęć, by ich prochy zostały rozwiane nad morzem,
czy w innym miejscu. Często się
też zdarza, że urny z prochami są
trzymane w domu. Na Litwie zjawiła się też moda na zakopywanie
urn w dowolnym, uznanym przez
rodzinę za dogodne, miejscu. Np.
znana działaczka kultury śp. Galina Dauguvietytė wyraziła wolę,
by urny z prochami jej męża (trzymała je dotąd w domu) i jej zostały zakopane pod krzewem w jej
niegdyś rodzinnej posiadłości, nie
upamiętniając tego miejsca żadnym znakiem. Jak mówi Kościół,
prochy człowieka mają być godnie
potraktowane i spocząć w ziemi lub
miejscu poświęconym. Ostatnio,
dla miłośników rozwianie prochów
w przestrzeni planuje się tzw. pola
do ich rozsypania. Pierwsze takie
pole powstało w centralnej części
cmentarza w Kojranach, przy kolumbariach. Prawda, jeszcze „nie
działa”. Jak zaznaczył administrator cmentarza, prowadzone są
dyskusje w jaki sposób ma to być
czynione na tym poletku i jak należałoby je doglądać i porządkować.
Cóż, możliwe jest, że w niedługim
czasie tradycyjne znicze pamięci
będziemy zapalali w domu, przy
kominku, bo prochy najbliższych
rozwieje nam wiatr.
2
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
fot. Teresa Kiziniewicz
Tymczasowa stolica – jej świetność
TU WILIA WPADA DO NIEMNA
20 lat, a na Wileńszczyźnie proces ten wciąż trwa, ubolewała…
Jednak polskie ślady w Kownie nadal są widoczne. Może
nie w takim stopniu na jaki zasługują, ale są – te najstarsze i
najnowsze. Bo to nasi rodacy
byli fundatorami słynnych kowieńskich świątyń (np. zespołu klasztornego bernardynów
znajdującego się w centrum kowieńskiej starówki z końca XV
w.); to tu, tuż przy Rynku Starego Miasta mieszkał Wieszcz
Adam Mickiewicz i znajdował
się dom jego ukochanej – pani
Karoliny Kowalskiej. To w Kownie pisał „Grażynę” i „Konrada
Wallenroda”. Jest tu też Dolina
Mickiewicza, położona w malowniczym miejscu, gdzie lubił
odbywać spacery. Zachował się
do dziś nie opodal znanego gmachu Banku Litewskiego zbudowanego w międzywojniu, Bank
Polski; budynki przy ul. Orzeszkowej, gdzie m. in. była fabryka
zapałek założona przez przedsiębiorcę Polaka. A w siedzibie
Kowieńskiego Oddziału ZPL,
znajdującej się przy Alei Wolności (Laisvės) 83A można znaleźć
cenne stare wydania z biblioteki
prowadzonej przez Polskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Pochodnia”. Biblioteka
powstała w 1909 roku. Wypożyczali tu książki nie tylko Polacy
z Kowna, ale też okolic. Panie
z okolicznych dworów przyjeżdżały z walizkami, by dla mieszkańców swoich majątków wypożyczyć literaturę do czytania.
I chociaż Litwini mają wielki żal do Polaków o „okupowane” w dwudziestoleciu międzywojennym Wilno, to Kowno i
kowieńczycy raczej powinni
być nam wdzięczni: Kowno w
międzywojniu przekształciło
się z rosyjskiego miasta garnizonowego w nowoczesną (na
tamte lata) aglomerację z imponującymi budowlami (wspomniany bank, gmachy Teatru
Muzycznego, Kurii Arcybisku-
piej, Muzeum Wojennego, Prezydentury, kina „Romuwa”,
hotelu „Metropol”, kościół
Zmartwychwstania Pańskiego (Prisikėlimo). Dorobiło się
też wartościowych muzeów, m.
in. Zoologicznego, M. K. Čiurlionisa. To tu jest piękna statua Wolności i płonie wieczny
ogień w ogrodzie Muzeum Wojennego im. Witolda Wielkiego.
W Kownie lat 20. i 30. liczba
mieszkańców wzrosła od 90 do
150 tysięcy. Okresowi temu zawdzięcza również Kowno miano miasta studentów (i takim
jest do dziś): tu powstał i działa
Uniwersytet Witolda Wielkiego, Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Sportowy, Uniwersytet
Technologiczny, pod Kownem
jest Akademia Rolniczo-Weterynaryjna.
Kowno jest bardzo malowniczo położone na wzgórzach
i w dolinach, u zbiegu dwóch
największych rzek Litwy: Niemna i Wilii. Właśnie w parku
Santaka – gdzie Wilia wpada do
Niemna i wraz z nim płynie do
Bałtyku – znajduje się jeden ze
współczesnych polskich symboli
– pomnik św. Jana Pawła II, papieża, naszego Wielkiego Ro-
Możemy, jako wilnianie, pozazdrościć kowieńczykom archikatedry – Bazyliki Apostołów
Piotra i Pawła – gotycka budowla robi wrażenie zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Zespół
klasztorny bernardynów, kościół św. Jerzego i inne 14 świątyń miasta są godne oglądania.
Stare Kowno nie posiada poza
kościołami bardziej imponujących wysokością budynków, bo
jako miasto-twierdza, składające się z 9 fortów, nie mogło mieć
wyższej zabudowy niż trzypiętrowe domy.
W całej krasie piękno tymczasowej stolicy możemy obejrzeć ze wzgórza Aleksoty. Właśnie na nie można było wjechać
słynnym kowieńskim funikularem – wagonikiem. Na Aleksotę prowadzi Most Witolda
Wielkiego. Słynie on w historii jako najdłuższy most ponieważ przejeżdżało się go w ciągu… dwóch tygodni. Otóż nie
ma w tym nic dziwnego: właśnie
Niemen dzielił podczas zaborów
Królestwo Kongresowe i gubernię kowieńską, na terenie której
działał kalendarz gregoriański,
stąd różnica 13 dni. To tędy też
do powstań szli nasi rodacy z zaboru rosyjskiego: „za Niemen”,
o czym opowiada m.in. znana
pieśń „Za Niemen”, która jest
w repertuarze „Wilii” oraz kowieńskiego zespołu „Kotwica”. Drugi kowieński funikuler jest na Zielonym Wzgórzu i
prowadził do słynnego kościoła Zmartwychwstania Pańskiego. Niestety, ten na Aleksocie
jest nieczynny. Powstał w 1935
roku (na Zielonym Wzgórzu –
w 1931 r.). Kowno dziś pilnie
wymaga prac restauratorskich i
elementarnego uporządkowania starych kamienic, zabytków.
Pół żartem, pół serio dochodzimy do wniosku: dziś znów przydałoby się temu miastu kolejnych 20 lat „stołecznego życia”,
być może odzyskałoby wówczas
międzywojenny blask.
Okolice Kowna posiadają
dwa szczególne miejsca przyciąfot. Teresa Kiziniewicz
Kowno – drugie co do wielkości miasto Litwy, które obecnie (po falach emigracji) liczy
około 320 tysięcy mieszkańców, jest w świadomości Litwinów najbardziej litewskim miastem. Na taką etykietę zasługuje
też ze względu na swój skład narodowościowy: 93 proc. mieszkańców – to Litwini. Nie jest
to charakterystyczne dla większych miast takich jak Wilno,
Kłajpeda, czy nawet Szawle.
Jak się zmieniał skład narodowościowy miasta możemy zaobserwować sięgając do statystyki: otóż za czasów Stanisława
Augusta było tu 73 proc. Polaków, 13 proc. Żydów, 4,6 proc.
Rosjan, zaś Litwini byli oznaczani jako „inne narodowości”. Na
zaraniu niepodległości w tzw.
tymczasowej stolicy mieszkało 45 proc. Polaków, 30 proc.
Żydów i 18 proc. Litwinów. W
1919 roku, w kowieńskim samorządzie znalazło się wśród
wybranych 71 radnych 30 Polaków, 22 Żydów, 12 Litwinów,
6 Niemców, 1 Rosjanin. Po 20
latach „przestawiania się na litewskość”, proporcje większości i mniejszości się odwróciły:
Litwini stanowili już 60 proc.,
a Polacy – 10 proc., Żydzi – 20
proc. Taki „efekt” osiągnięto likwidując polskie szkoły, utrudniając działalność polskich organizacji, praktycznie zmuszając
mieszkańców do powrotu, jak
mówiono, do „litewskich korzeni” (wyrażało się to m. in. nie
tylko w zapisywaniu nazwisk
miejscowych Polaków w wersji
litewskiej, ale też ich tłumaczeniu na litewski i „dobrowolnego” wpisu narodowości litewskiej).
Jak zaznaczyła przed kilkoma laty na konferencji w Sejmie RL z okazji kolejnej rocznicy „odzyskania” przez Litwę
Wilna posłanka (pochodząca
z Kowna): jej rodzinne miasto
potrafiło się uporać z „polskim
problemem” w ciągu niespełna
daka, który odwiedzając Litwę
w 1993 roku był też tu, w Kownie. Santokę opisał Adam Mickiewicz w „Konradzie Wallenrodzie”, w pieśni wajdeloty, znanej
jako „Wilia, naszych strumieni
rodzica”. Wilnianie wraz z naszą przewodnik, prezesem koła
wileńskich przewodników Barbarą Aganauskienė, zaśpiewali
jej kilka zwrotek stojąc na cyplu,
u zbiegu dwóch jakże pięknych
naszych rzek.
Kowno ma niedużą, ale imponującą starówkę z bardzo dużym miejskim rynkiem okolonym zabytkowymi kamienicami i
kilkoma kościołami wraz z zabudowaniami klasztornymi. Właśnie przy Rynku Starego Miasta
znajduje się dom pani Karoliny
Kowalskiej, tu też jest, a raczej
był, budynek starej poczty i muzeum. Niestety, dziś sprywatyzowany wkrótce stanie się jednym z klubów. Ale jeszcze jest
stara apteka, Muzeum Medycyny, oryginalne kawiarenki… Na
Rynku znajduje się również Ratusz Miejski zwany „Białym łabędziem” (ma oryginalny kształt,
dziś pełni rolę muzeum i miejsca ślubów). Tuż obok Rynku
znajduje się kościół Witolda
(pw. Wniebowzięcia NMP), a
w nim zarówno pomnik Witolda, jak też obraz z wizerunkiem
klęczącego księcia, nad którym
widnieje Matka Boska. Kościół
ten Witold ofiarował na znak
wdzięczności Matce Bożej za
uratowanie, wraz z resztkami
wojska, po przegranej bitwie w
1399 r. nad Worsklą. Znajduje
się on nieopodal Niemna i na
jego ścianie jest umieszczona podziałka ze wskazaniem poziomu
wody w poszczególnych latach,
kiedy Niemen wylewał. Podczas większych powodzi woda
zalewała partery budynków, a
nawet sięgała powyżej I piętra.
Tuż obok jest też słynny Dom
Perkunasa – jedna z najstarszych
budowli, która przylega do Gimnazjum Jezuitów, które mieści się
w dawnych posiadłościach tego
zakonu.
KOWIEŃSKI ZAMEK – JEDEN Z NAJSTARSZYCH NA LITWIE
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
i polskie ślady
gania: słynny kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny
– perłę baroku (zachowało się
tu 140 unikatowych fresków)
wraz z zespołem klasztoru kamedułów w Pożajściu oraz tzw.
Morze Kowieńskie. Obejmujące
ponad 60 ha powierzchni Morze Kowieńskie jest dziś wielce
atrakcyjnym terenem rekreacyjnym. Niestety, jest to też symbol
jakże trudnych do zaakceptowania działań na rzecz tzw. uprzemysłowienia kraju: w końcu lat
50. wysiedlono mieszkańców
40 wsi, które znalazły się pod
wodą…
Podczas spotkania w gościnnej siedzibie Kowieńskiego Oddziału Związku Polaków
na Litwie jego prezes Franciszka Abramowicz odpowiadała
na pytania wilnian, dotyczące
zarówno obecnego stanu społeczności polskiej miasta, jak
też wspominała niełatwe koleje losu miejscowych rodaków.
Kiedy podjęła naukę w szkole
w Łabunowie, nauczanie odbywało się tu w języku litewskim.
Przez dłuższy okres czasu nie
rozumiała, co mówi nauczyciel.
Miejscowe polskie dzieci ze sobą
rozmawiały w ojczystym języku, przestawiały się na język litewski wchodząc przez furtkę na
teren szkoły. Ta furtka dzieliła
dwa ich światy: polski i litewski.
Pani Abramowicz opowiedziała również o tym, jak sku-
tecznie niszczono chęć uczęszczania do polskiego Gimnazjum
im. A. Mickiewicza w Kownie.
Jego absolwenci (w 1936 r.),
chcąc dostać się na studia musieli dodatkowo złożyć maturę
w języku litewskim. Ostatnią
szkołę polską w Kownie zamknięto w 1940 roku. Po wojnie wielu Polaków w ramach
tzw. repatriacji opuściło Kowno i Kowieńszczyznę. Nie było
to takie proste, bowiem na skutek prowadzonej polityki sprzed
wojny często nie mogli udowodnić, że są Polakami. Droga do
Macierzy prowadziła więc przez
tzw. zieloną granicę. Ci, co pozostali w ojczystych stronach,
w Kownie, zabiegali u nowych
władz o naukę dzieci w języku
polskim. Pisanie próśb i petycji,
w tym do Moskwy, zaowocowało
w końcu lat 50. pozwoleniem na
utworzenie kursów języka polskiego. W 1961 roku powstał
w Kownie polski zespół pieśni
i tańca „Kotwica” (przy zakładzie „Inkaras”). Działa do dziś.
Niestety, zarówno członkowie
„Kotwicy”, jak i miejscowego
oddziału ZPL – to ludzie w mocno starszym wieku. Ich dzieci i
wnukowie, chociaż znają język
polski, nie garną się do działalności społecznej. Mieliśmy poglądową lekcję tego, jak brak
placówek oświatowych w języku ojczystym działa na kondycję
mniejszości narodowej. Obecnie w Kownie, według nieoficjalnych statystyk, Polacy stanowią 0,6 proc. mieszkańców.
Większość mieszkańców Kowna w średnim wieku zna polski:
w okresie sowieckim właśnie
na terenie Kowna można było
oglądać polską telewizję, która
Dni pamięci i zadumy…
fot. Janina Lisiewicz
lecznickim, orańskim, szyrwinckim, święciańskim, trockim.
Pamiętano o rodakach w Druskienikach, Szyłokarczmie, Wędziagole, Duksztach Starych i
innych miejscowościach. Pamięć
pomaga trwać, daje mocne korzenie.
Obchodząc święto Wszystkich Świętych oraz czcząc pamięć
zmarłych w Dniu Zadusznym tradycyjnie odwiedzamy miejsca
spoczynku najbliższych, oddajemy hołd wybitnym osobistościom,
bohaterom narodowym, wszystkich tym, kto pozostaje w
świadomości potomnych na długie lata, bo swoim życiem, czynami
i pracą zapisali się w dziejach historycznych, służyli i nadal służą
przykładem, jak żyć, by nie śmierć stała się ostatnim słowem u
kresu drogi życiowej, lecz pamięć…
ŚWIATEŁKO DLA ROSSY
Od sześciu lat piękną akcję „Światełko dla Rossy” kontynuuje Społeczny Komitet Opieki nad Starą
Rossą oraz Związek Harcerstwa
Polskiego na Litwie. Dzięki szlachetnej misji, do której dołączają
solidarnie Polacy z Wileńszczyzny
i Macierzy: młodzież szkolna i studencka, przedstawiciele organizacji
społecznych, całe rodziny – nekropolia wileńska, na której spoczywają zarówno szeregowi mieszkańcy
grodu nad Wilią jak i wybitne osobistości, które tworzyły naszą historię obecności na tej ziemi, a których
bliscy już dawno odeszli w zaświaty
lub wiatrem dziejów zostali rozproszeni po szerokim świecie, nie toną
w zapomnieniu i ciemności w Dniu
Pamięci Zmarłych, tylko jarzą się
ognikami zniczy – symbolami pamięci i nadziei, że pozostawili po
sobie godny ślad.
Tego roku podczas akcji
„Światełko dla Rossy” zebrano
prawie 9 tysięcy zniczy: ponad tysiąc z nich ofiarowała Ambasada RP w Wilnie, 1200 przywieźli
przyjaciele Wileńszczyzny z Radomia. Pan Jan Maniak, doradca
posła z Ruchu Kukiz’15 wraz z
młodszym kolegą, który ofiarował własny transport i sam wystąpił w roli kierowcy i ładowacza
(a zechciał być anonimowy i nie
być łączony z żadnymi ugrupowaniami) już po raz drugi przybył z darem serc radomian dla wileńskiej Rossy (w ubiegłym roku
udało się im zebrać 600 zniczy).
M. in. pana Maniaka, jako byłego
radnego miasta Radomia łączą z
rejonem wileńskim ścisłe więzy,
dzięki którym były organizowane różne akcje, w tym kolonie dla
dzieci. W dniu 1 listopada wraz
z wilnianami radomianie zapalali
znicze na starej nekropolii.
Światełka pamięci – znicze
ofiarowane przez Ambasadę RP
w Wilnie i przekazane kołom i
oddziałom Związku Polaków na
Litwie i ofiarowane przez miejscową ludność zapłonęły też na
innych cmentarzach: Nowej Rossie, Cmentarzu Wojskowym na
Antokolu, w Kalwarii Wileńskiej,
w miejscu spoczynku rodaków,
akowców w rejonie wileńskim, so-
KWESTA
„POMNIKOM ROSSY”
Po raz trzeci tego roku na cmentarzach Wileńszczyzny odbyła
się kwesta „Pomnikom Rossy”.
Zapoczątkowana przed trzema
laty na wzór zbiórek na ratowanie cmentarzy m. in. na warszawskich Powązkach (gdzie od kilkudziesięciu lat zbierane są datki
również na renowację pomników
na wileńskiej nekropolii) z inicjatywy Społecznego Komitetu
Opieki nad Starą Rossą i Polskiego Stowarzyszenia Medycznego
na Litwie zyskuje na popularności. W pierwszym roku puszki na datki powędrowały do 12
miejscowości na Wileńszczyźnie, kolejnym – już do 18, zaś
tego roku kwestowanie odbyło się na Rossie oraz w Miednikach, Kowalczukach, Niemieżu,
Rudominie, Suderwie, Szumsku,
Pakienie, Kiwiszkach, Czarnym
Borze, Bujwidzach, Niemenczynie, Mejszagole, Butrymańcach,
Ejszyszkach, Solecznikach, Turgielach, Trokach, Landwarowie,
Połukniu. Zaznaczyć wypada, że
kwestowano nie tylko przy kościołach i cmentarzach, ale także w szkołach. Jak powiedział
jeden z inicjatorów akcji, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia
Medycznego na Litwie Dariusz
Żybort, puszki tradycyjnie zostaną otwarte w Domu Polskim w
Wilnie 8 listopada. Warto przypomnieć, że uzbierane w ciągu
poprzednich dwóch lat kwoty
rzędu 2,5 i ponad 6 tysięcy euro
już spełniły swoją rolę: odnowione pomniki rodziny Maninich i
3
wraz z polskimi czasopismami
i wydaniami współczesnej literatury sprowadzanymi z Polski
były tym oknem na szeroki świat
dla wielu kowieńczyków - Litwinów. M. in. jeden z liderów
zwycięskiej partii w obecnych
wyborach do Sejmu RL Saulius
Skvernelis przyznał, że polskiego uczył się m. in. oglądając kreskówki o Misiu Uszatku. Niestety, jak wiemy z autopsji, takie
sentymenty rzadko mają ciąg
dalszy np. w realizowaniu europejskich założeń polityki wobec mniejszości narodowych…
Kowno – byłą tymczasową
stolicę – warto odwiedzić, by
przybliżyć sobie wizerunek naszych współobywateli – Litwinów i poznać ich mentalność.
Janina Lisiewicz
doktor Anny Mikulskiej są dziś
godnym świadectwem ludzkiej
ofiarności.
LEKARZE – LEKARZOM
30 października na Rossie uroczyście zostały odsłonięte pomniki na
grobach trzech wileńskich lekarzy.
Ich odrestaurowanie zostało możliwe dzięki ofiarności Śląskiej Izby
Lekarskiej z Polski oraz środkom
zebranym podczas kwest na Wileńszczyźnie i w Wilnie. Uratowany od zagłady został nagrobek
na mogile profesora Karola Stanisława Władyczki. Profesor był jednym z tych, którzy pracowali nad
organizacją w niepodległym kraju
Uniwersytetu Stefana Batorego w
Wilnie, kierownikiem kliniki neurologicznej, prowadził pracę naukową w tej dziedzinie.
Śląska Izba Lekarska przeznaczyła kilka tysięcy euro na
ten szlachetny cel – oddając
hołd wdzięczności lekarzom z
dawnych kresów RP, którzy po II
wojnie światowej m. in. tworzyli
uczelnie medyczne i polską medycynę na Śląsku.
Tego dnia odsłonięto też odrestaurowany kamień na grobie
lekarza i społecznika wileńskiego
Ludwika Lachowicza oraz przedstawicieli jego rodziny. Środki na
jego renowację uzyskane zostały z kwesty, którą przeprowadzili członkowie Polskiego Stowarzyszenia Medycznego wraz z
uczniami Wileńskiej Szkoły im.
Szymona Konarskiego. Dla przybyłych na uroczystość dorosłych
i uczniów była to też lekcja z historii rodzinnego miasta: dowiedzieli się, że to właśnie Ludwik
Lachowicz stworzył chirurgiczny
stół operacyjny, który był odtąd
wykorzystywany w kraju i jako
pierwszy w Wilnie i na Litwie zastosował eter do znieczulania.
Z kolei pomnik lekarz Anny Mikulskiej został odnowiony ze środków zebranych podczas ubiegłorocznej kwesty „Pomnikom Rossy”.
Są to piękne przykłady ludzkiej solidarności w imię ratowania
naszej wspólnej historii.
4
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
fot. archiwum
„MONOWschód” po raz trzeci
W dniach 11-13 listopada w Wilnie po raz trzeci odbędzie się
Międzynarodowy Polski Festiwal Monospektakli „MONOWschód”
organizowany przez Polskie Studio Teatralne. O Festiwalu i trzech
dziesiątkach lat w roli kierownika PSTW rozmawiamy dziś z reżyser
Lilią Kiejzik.
?
W 2012 roku Studio podjęło
się nowej inicjatywy i Wilno
dorobiło się, obok Spotkań Scen
Polskich (odbywających się od
paru dziesięcioleci pod opieką
PSTW) kolejnej imprezy teatralnej – zaistniał „MONOWschód”. Czy nie był to zbyt ryzykowny pomysł, zważając na
to, że w obu Festiwalach, obok
zawodowych teatrów, biorą
też udział polskie zespoły spoza Macierzy działające jako
amatorskie.
Pomysł nie był zbyt ryzykowny, bo widz, który przychodzi na
nasze Festiwale, mógł się nieraz
przekonać, że tzw. teatry amatorskie potrafiły zafascynować swoją
pracą, a o wystawionych spektaklach mówiło się i pamięta przez
lata. Ponadto w wielu z nich grają
aktorzy, którzy mają ukończone
studia teatralne, grają na zawodowych scenach, mają duże doświadczenie w pracy na scenie.
Więc zabierając się do organizowania festiwalu monospektakli
nie było zbyt dużego ryzyka z tej
strony. Może więcej było go po
tzw. drugiej stronie – widowni.
Czy widz, przyzwyczajony do akcji na scenie, potrafi się skupić na
grze jednego aktora. Uznaliśmy
jednak, że doświadczeni aktorzy
potrafią tego dokonać. I mieliśmy rację.
?
Tak, takie spektakle, jak
„Lalki, moje ciche siostry”
w wykonaniu Agnieszki Rawdo, „Zapiski oficera Armii
Czerwonej” (Edward Kiejzik)
zaprezentowane przez wasze
Studio na pierwszym i drugim
Festiwalu, czy prezentujące los
wspaniałej Heleny Modrzejewskiej przedstawienie przywiezione do Wilna przez Teatr
Polski z Kanady na „MONOWschód II” widz wileński
doskonale pamięta. Czym ma
zamiar podbić jego serce program tegorocznego Festiwalu?
Czy będziemy mogli się spotkać
znów z Kanadą?
Niestety, Kanada tego roku
nie przyjedzie z tej przyczyny, że
nie ma w swym repertuarze nowego monodramatu. Ale oferta
„MONOWschodu III”, moim
zdaniem, jest naprawdę atrakcyjna i różnorodna. Będziemy
gościli u siebie aż trzy teatry zawodowe z Polski i, oczywiście,
naszych przyjaciół ze Lwowa i
Żytomierza. Festiwal otwieramy 11 listopada w Dniu Odrodzenia Niepodległości Polski,
więc zainaugurujemy go krótkim programem patriotycznym.
No i na pierwszy ogień pójdziemy sami, z monodramatem „Tu
mówi Szwejk” wg Jaroslava Hašeka w reżyserii Sławomira Gaudyna. W roli dzielnego wojaka
Szwejka wystąpi Edward Kiejzik. Widzowie będą mieli okazję skonfrontować postać ulubionego bohatera Czechów z łamów
książki z prezentacją tej barwnej
postaci na wileńskiej scenie Teatru na Pohulance.
Tego dnia, ale już w Trokach,
w miejscowym Domu Kultury zostanie wystawiony monodram o
patriotycznej treści „Inka” (przypomnijmy – jest to pseudonim
Danuty Siedzikówny, młodziutkiej łączniczki i sanitariuszki z
oddziału Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, zamordowanej
przez komunistyczne władze RP)
w reżyserii Mileny Tejkowskiej i
w wykonaniu Jadwigi Rall z Teatru Nowego w Rzeszowie. Jest to
prezentacja najnowszej, dramatycznej i tragicznej historii Polski,
która przez dziesięciolecia była
fałszowana i przemilczana, posiadająca wielki ładunek wychowania patriotycznego, o który dość
trudno we współczesnym życiu.
Spektakl ten zostanie też przedstawiony w Wilnie, w Domu Polskim, w drugim dniu Festiwalu.
11 listopada widzowie w Teatrze na Pohulance będą mieli
również okazję obejrzenia sztuki „KOBA” Edwarda Radzińskiego, wystawionej przez Kowieński
Teatr Kameralny (reż. Stanislovas Rubinovas), w wykonaniu
Aleksandrasa Rubinovasa w języku polskim.
?
Co tego roku zaprezentuje nam Ukraina. Kochany
Lwów i wierny uczestnik Festiwali Żytomierz?
Mijający rok był w świecie teatralnym połączony z imieniem
wielkiego Williama Szekspira, no
i Polski Teatr Ludowy we Lwowie przywozi nam sztukę „Yoric,
czyli spowiedź błazna. Mój Szekspir” wg W. Szekspira w opr. Andrzeja Żurowskiego. Reżyserem
jest kierownik Teatru Zbigniew
Chrzanowski, zaś odtwórcą Wiktor Lafarowicz. Tu dodam, że
monodram wg wielkiego Szekspira przywozi nam również zespół
„Niezależni twórcy” z Krakowa.
„Kołysankę dla Ofelii” w reżyse-
rii Weroniki Kuśmider i wykonaniu Elżbiety Lewak (znanej dla
wileńskiego widza z „MONOWschodu I” – wystąpiła w sztuce
„Z domu niewoli” zaprezentowanej przez Polski Teatr Ludowy
we Lwowie). Z kolei Teatr im. J.
I. Kraszewskiego w Żytomierzu
wystawi sztukę, która jest adresowana do nastoletniej młodzieży
(ale nie tylko). „Sen Nataszy”
wg Jarosławy Paulinowicz, w reżyserii kierownika teatru Mikołaja Warfołomiejewa i w wykonaniu Anastazji Warfołomiejewej
widzowie będą mogli obejrzeć w
drugim dniu Festiwalu w Domu
Polskim w Wilnie. Szczególnie
zapraszam na ten i inne spektakle
gimnazjalną młodzież, która jest
dość wiernym widzem naszych
Festiwali.
Będziemy mieli też wspaniałą okazję do oglądania przedstawień dwóch warszawskich
teatrów i gry dwóch doskonale
znanych polskich aktorów: Stanisława Górki i Piotra Cyrwusa.
Teatr Polski w Warszawie
przywiezie monodram „Zapiski
oficera Armii Czerwonej” Sergiusza Piaseckiego w reżyserii Tomasza Obara i w wykonaniu Piotra
Cyrwusa. Widz wileński będzie
miał okazję nie tylko do oglądania gry znanego aktora, ale też
porównania sposobu zaprezentowania tematu – monodram ten
widzowie mogli oglądać podczas
II Festiwalu „MONOWschód”
w wykonaniu Edwarda Kiejzika. (Wypada dodać, że spektakl
ten cieszył się i cieszy dużą popularnością, a PSTW wystawiało go zarówno w kilku miastach
w Macierzy jak i Londynie – uw.
red.). Cieszy nas, że zostaliśmy
zaproszeni do wystawienia naszego monodramatu w Teatrze
Polskim w Warszawie w dniu
3 grudnia br. Jesteśmy wdzięczni Fundacji „Pomoc Polakom na
Wschodzie” za sponsorowanie
naszych występów.
Wracając do Festiwalu – grę
Stanisława Górki (gościł w Wilnie w ub. roku na Festiwalu Scen
Polskich) będziemy mogli oglądać w monodramie „Colas Breugnon” Romaina Rollanda w reżyserii Tadeusza Wiśniewskiego
(„Towarzystwo Teatralne Pod
Górkę”).
?
Cóż, Festiwal zapowiada
się naprawdę interesująco i
z pewnością dostarczy widzom
wiele miłych wrażeń i tematów
do dyskusji. Jednak chciałabym przedłużyć naszą rozmowę już na inny temat – chociaż też związany, oczywiście,
z teatrem. Tej jesieni kierownik
i reżyser Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie – Lilia Kiejzik – obchodzi piękny jubileusz
– od 30 lat jest u steru władzy PSTW. Chciałabym przekazać od imienia całej rzeszy
wiernych widzów i czytelników
N. G. serdeczne pozdrowienia
z tej okazji i dowiedzieć się,
jakie były początki tej „nowej
roli” w teatrze i jakie wydarzenia minionych lat najmocniej utkwiły w sercu jubilatki.
Dziękuję za życzenia. Odbieram je jako skierowane do całego
zespołu, bo cóż może kierownik
bez zgranej drużyny. Chciałabym
podkreślić, że nigdy nie dążyłam
do piastowania stanowisk. Ale
kiedy po odejściu założycielki i
wieloletniej kierownik śp. Janiny Strużanowskiej w pewnym
momencie zespół wyraził chęć
bym się podjęła roli kierownika, wyraziłam zgodę, bo bardzo
mi zależało na kontynuowaniu
tradycji zespołu, w którym, jak
i większość kolegów, czułam się
od lat jak w rodzinie. Wiedziałam, że do tej pracy może nie
wystarczyć wykształcenia polonisty i doświadczenia scenicznego – podjęłam studia zawodowe
na obecnej Litewskiej Akademii
Muzyki i Teatru. I tak rozpoczęliśmy wspólnie ten trwający
trzy dziesięciolecia okres. Jako
kierownik i reżyser debiutowałam wystawiając sztukę „Nowe
piękne czasy” i zostaliśmy wówczas laureatami republikańskiego festiwalu – jako jedyny polski zespół.
Mijały lata i rola polskiego teatru już nie polegała jedynie na
tym, by nieść słowo polskie. Musieliśmy tak kształtować repertuar,
by przyciągał widza, w tym młodego, prezentując współczesnych
polskich autorów, wykorzystując nowe możliwości techniczne,
wprowadzając nowe formy, jak np.
śpiew. Pozwoliły nam na to, rzec
można, bardzo wszechstronne
zdolności tworzących zespół ludzi. Zarówno z tzw. starszej gwardii, jak i kolejnych, którzy zawitali w nasze teatralne progi: Jerzy
Mardosewicz, Mirosława Naganowicz, Zdzisław Gorbaczewski, Andrzej Kubiak, Zbigniew Gierulski,
Witold Rudzianiec, Robert Balcewicz, Henryka i Czesław Sokołowscy i wielu innych… Znamiennym
wydarzeniem w życiu Studia było
wystawienie w 1989 roku „Dziadów” Adama Mickiewicza z okazji
150. rocznicy urodzin Wieszcza.
Na scenie były 44 osoby. Starsi i
młode pokolenie. Było to wielkie
wyzwanie, ale nam się udało. Premiera odbyła się 23 grudnia, tuż
przed Wigilią, ale widzowie nie zawiedli, mieliśmy komplet na sali.
A kiedy pojechaliśmy ze swoimi
„Dziadami” do Polski, to zrobiliśmy prawdziwą furorę, bo nikt
się nie spodziewał, że „amatorski”
teatr potrafi zgromadzić na scenie
44 osoby tak doskonale przygotowane. To był nasz triumf – wynik
pracy zgranego, zaangażowanego,
połączonego wspólną ideą zespołu. Adam Mickiewicz odtąd stał
się naszym „dobrym duchem” –
zawsze dodaje nam sił i jednoczy.
Osobiście jako reżyser mam
ogromną satysfakcję z pracy i,
efektu jaki przyniosła, nad sztuką
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
?
Więc mogę pokusić się o
stwierdzenie, że kierownik
Polskiego Studia Teatralnego
w Wilnie po trzydziestu latach
pracy na tym stanowisku jest
spełnionym, szczęśliwym człowiekiem?
Tak. Nie sposób nie czuć
się szczęśliwą, kiedy ma się
wokół siebie tak wielu bliskich ludzi. Zgrany, koleżeński zespół, ludzie, na których
można liczyć zarówno w pracy twórczej jak i życiowych
radościach i trudnych chwilach, którzy potrafią współczuć w nieszczęściu i cieszyć
się z sukcesów kolegów – to w
dzisiejszych czasach jest bardzo wiele. Mam nadzieję, że
i koledzy też się komfortowo
czują w naszej studyjnej rodzinie. Właśnie ten rodzinny
klimat, który potrafiła do ze-
społu wnieść śp. Janina Strużanowska pragnęliśmy z kolegami zachować.
Na Ziemi Święciańskiej
fot. Walery Jemieljanow
„Lalki, moje ciche siostry”. Ten
monodram, zresztą, nie mógł się
nie udać, bo miałam do jego realizacji zdolną i bardzo pracowitą
partnerkę – dziś zawodową aktorkę po studiach na Litewskiej
Akademii Teatru i Muzyki, wychowankę również naszego Studia Agnieszkę Rawdo (m. in. ma
już za sobą liczące się role na litewskiej scenie teatralnej).
?
Dając ocenę przeszłości i
sprawom bieżącym, nie wypada pominąć też planów na
najbliższą przyszłość…
Wierni kolejnej swojej tradycji – dbaniu o młodego widza,
polskie dzieci, które mają prawo,
tak jak i ich rówieśnicy – Litwini,
mieć swój teatr, staramy się regularnie brać na warsztat bajki. Na
tegoroczne Święta Bożego Narodzenia – zabawę przy choince
organizowaną od ponad 20 lat
przez Wileński Miejski Oddział
Związku Polaków na Litwie – wystawimy bajkę wg Hansa Christiana Andersena „Szaty króla”.
Mamy nadzieję, że młodociana
widownia będzie doskonale się
bawiła.
Życzymy powodzenia. A miłośników Teatru zapraszamy
do obejrzenia bogatego programu Międzynarodowego Polskiego Festiwalu Monospektakli w
Wilnie „MONOWschód III”,
którego program zamieszczamy na str. 8 N.G.
Rozmawiała
Janina Lisiewicz
PRZY POMNIKU LEGIONISTÓW W ŚWIĘCIANACH
5
Przed Świętem Zmarłych
uczcić pamięć tych, którzy zginęli w walce o wolność Ojczyzny,
na Ziemię Święciańską przybył
konsul Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie Łukasz Kaźmierczak. Odwiedził on cmentarze rejonu oraz miejsca zagłady
ludności – obywateli II RP, gdzie
wiecznym snem śpią ci, co zapłacili najwyższą cenę w walce o
tę ziemię – oddali życie. Konsul
Ł. Kaźmierczak wraz z przedstawicielami społeczności polskiej,
członkami Związku Polaków na
Litwie, zapalił znicze pamięci na
grobach żołnierzy wojny polsko-bolszewickiej oraz Polaków rozstrzelanych w 1942 roku w Święcianach. Oddał hołd ofiarom na
cmentarzach w Święcianach, Nowych Święcianach, na drodze –
w miejscu rozstrzału, a także w
Hoduciszkach, gdzie pochowano ofiary mordu z 1942 r. oraz
na cmentarzu legionistów.
W Święcianach i Nowych
Święcianach konsul spotkał się
również z członkami i prezes
Święciańskiego Oddziału Rejonowego ZPL Ireną Bejnar, miejscowych kół ZPL na czele z ich
prezesami Sławomirem Alancewiczem i Wacławem Wiłkojciem.
Walery Jemieljanow
Cmentarz legionistów pod
należytą opieką
Rozszerzają się
możliwości
Polskiej Biblioteki
fot. Zygfryd Binkiewicz
fot. Ryszard Jankowski
PRACE PORZĄDKOWE NA CMENTARZU LEGIONISTÓW
Cmentarz legionistów w Duksztach Starych w rejonie ignalińskim, gdzie spoczywają snem
wiecznym bohaterowie wojny
polsko-bolszewickiej, od ponad
10 lat jest pod opieką Związku
Polaków na Litwie. Dzięki uwadze i zatroskaniu miejscowych
Polaków oraz wrażliwości członków Wisagińskiego Oddziału ZPL, sprawę godnego uporządkowania cmentarza wziął
na swe barki Zarząd Główny
ZPL. Prezes Związku Polaków
na Litwie Michał Mackiewicz
uznał za punkt honoru odtworzenie zdewastowanego cmentarza i godne upamiętnienie pa-
mięci legionistów. W centrum
cmentarza, przy starym metalowym krzyżu został ustawiony
kamień pamiątkowy ku czci poległych żołnierzy. Prezes dotarł
też do materiałów, odtwarzających historię powstania cmentarza, jego topografię, nazwiska
pochowanych. W ciągu minionych lat udało się nie tylko uporządkować teren, ale też dzięki wsparciu z Macierzy ustawić
kilkadziesiąt nowych nagrobków na żołnierskich mogiłach.
Uroczystości ich wyświęcenia
stały się lekcją ojczystej historii
nie tylko dla miejscowych Polaków i najbliższych sąsiadów z
LEONIA PIOTROWSKA W TRAKCIE PORZĄDKOWANIA BIBLIOTEKI
Wisagini, rejonu jezioroskiego,
ale też członków kół i oddziałów ZPL z rejonów święciańskiego, szyrwinckiego, miasta
Wilna, którzy przybywali na te
uroczystości. Tradycyjnie już o
porządek na cmentarzu dbają
członkowie Wisagińskiego Oddziału ZPL na czele z prezesem Zygfrydem Binkiewiczem.
Tak też było przed tegorocznym Świętem Zmarłych. Na
uprzątniętym terenie cmentarza, na żołnierskich mogiłach
zabłysły znicze pamięci – pamięci wdzięcznych potomnych za
ich żołnierski trud i umiłowanie Ojczyzny.
Nowe półki na książki z Polski – to prezent dla Polskiej Biblioteki w Wędziagole dobrego
przyjaciela, rodaka Artura Tchórzewskiego (firma A.T. TRADING Sp. z. o. o.). Eleganckie i
praktyczne półki przygarną dodatkowo 2500 książek. Cieszymy
się z zasobności biblioteki: przecież będziemy mieli 5000 wydań.
Są to nowe i używane wydania literatury pięknej i naukowej, encyklopedie, słowniki.
Stara prawda – w dowolnych
czasach każdą działalność kulturalno-oświatową trudno jest wyobrazić bez sponsorów, ludzi, którzy
rozumieją wagę oświaty i kultury,
mogących i chcących ją doskonalić i rozwijać. Bardzo się cieszymy
i jesteśmy dumni z pomocy rodaka
Artura Tchórzewskiego. Nie tylko doskonale rozumie on naszą
sytuację, ale też chętnie pomaga
Polskiej Bibliotece w Wędziagole.
Konkretna i wydawałoby się, bardzo codzienna pomoc. Ale bez niej
nie moglibyśmy rozszerzać bardzo
„niecodziennej” przestrzeni kulturowej. Serdecznie dziękujemy naszemu przyjacielowi o tak szlachetnym sercu.
Ryszard Jankowski,
prezes Wędziagolskiego Oddziału ZPL
6
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
fot. Jan Bułhak
Zarys dziejów Nowej Wilejki
NOWA WILEJKA W OBIEKTYWIE JANA BUŁHAKA
STAROSTWO
RAKANCISKIE
ZA ZYGMUNTA
AUGUSTA I WAZÓW
Pańszczyzna. Kmiecie
tych wiosek pracowali na rzecz
dworu od Zielonych Świąt do
św. Marcina z włóki po 3 dni w
tygodniu, a od św. Marcina do
Zielonych Świąt po 2 dni 17).
Sianożęcie rakanciskie.
Z regestru skarbowego, sporządzonego jeszcze w r. 1561
widać, że do Rakanciszek należały następujące sianożęcia „dworne”: 1. Popali (potem Popiały) – uroczyszcze 12
morgów, ograniczone własnością bojarzyna Łukasza Mikołajewicza Imszyca, ze wschodu
– sioło Kiwiszki, potem pola
wsi Szaterniki i z zachodu bojarzyn królewski Jury Jakubowicz i Wolter; 2. sianożęć
– 21 morgów – ograniczona z
2 stron polami Wilucian, od
południa Szaternikami, z zachodu – Popielany (może nad
Łozówką); 3 sianożęć „Kniazia
błoto” – 18 morgów 17 ½ prętów w Popolciach 18).
Głód i zaraza. W tymże
roku, kiedy sporządzono inwentarz, t. j. 1588, szerzył się
głód w Wilnie i okolicach. Jak
zwykle w ślad za głodem szła
zaraza, która ustała dopiero ku
końcowi 1589 roku 19).
Zamek rakanciski. O
zamku w Rakanciszkach jest
z tych czasów wiadomość, że,
władał nim kniaź Marceli Suchodolski i że sprzedał go potem Laurynowi Ratomskiemu,
staroście ostroskiemu, pochodzącemu z możnej i dawnej
ruskiej rodziny na Białej Rusi
i Kijowszczyźnie 20). Lauryn
Ratomski, chorobą obłożną
nawiedzony w Wilnie, sporządził dnia 7 lutego 1594 r.
testament, w którym zamek ra-
kanciski zapisał swej małżonce Helenie z kniaziów Horskich. Ta z woli umierającego
wraz z synami Konstantynem
i Grzegorzem, córkami Maryną i Heleną, będącymi pod jej
opieką „na tom dworcu Rakanciskom do żywota swojeho spokojnie mieszkati i jeho
dzierżati majet”. Ma też tam
przebywać do wyjścia za mąż
Teodora Ratomska, córka Lauryna z pierwszego małżeństwa,
macocha zaś ma łożyć na jej
wychowanie. Aby białogłowie
jakakolwiek krzywda się nie
stała lub dzieciom, Lauryn Ratomski wyznaczył opiekunów
w osobach swoich przyjaciół:
księcia Teodora Horskiego,
księcia Bohdana Sołomereckiego, starosty krzyczewskiego, pana Jana Bykowskiego,
wojskiego pow. Mińskiego, i
pana Jarosza Wołczka. Synów
swych po dojściu do lat oferował: Konstantyna do służby
Krzysztofa Radziwiłła, wojewody wileńskiego, Grzegorza
zaś do służby Lwa Sapiehy,
kanclerza W. Ks. L. 21).
Ks. Piotr Korkon. Co się
tyczy kościoła św. Krzyża w Rakanciszkach, to ostatnim lub,
być może, przedostatnim jego
proboszczem był ks. Piotr Korkon. Była to postać godna epoki zygmuntowskiej, kiedy to
Opatrzność Boża hojną ręką
darzyła Polskę pięknymi duszami. Ks. Piotr Korkon, wikariusz kościoła św. Jana w
Wilnie, a potem proboszcz
ubogiej parafii na Antokolu,
gorliwością swą zwrócił na siebie uwagę dygnitarzy wileńskich; na podstawie ich relacji
król Zygmunt III, jako kolator
kościoła w Rakanciszkach, po
śmierci tamtejszego proboszcza ks. Mateusza Migowicza w
piśmie do biskupa wileńskie-
go wyraził życzenie mieć ks.
Piotra Korkona jako proboszcza w dobrach królewskich w
Rakanciszkach. Biskup uczynił zadość życzeniu króla. O
nominacji tej kancelaria króla Zygmunta III zawiadomiła
Piotra Nonharta, dzierżawcę
Rakanciszek, horodniczego i
budowniczego, starostę zboru helweckiego, polecając mu,
by oddał wszystko, co się należy, z plebanią rakanciską
ks. Piotrowi Korkonowi, który kanonicznie został wprowadzony na proboszcza w Rakanciszkach 22 października 1612
roku 22).
Kościół rakanciski. Okazało się, że biedny ks. Korkon
miał dwie parafie a żadnego kościoła: na Antokolu się spalił,
w Rakanciszkach też nie było,
może się rozpadł ze starości
lub może też się spalił; dzierżawca zaś zagarnął całą majętność kościoła rakanciskiego. Z
tego powodu dwukrotnie ks.
Piotr Korkon zanosił skargę na
Nonharta do króla – kolatora.
Do skutku jednak przychodzą
starania ks. P. Korkona dopiero
13 stycznia 1613 r., gdy podskarbi ziemski Krzysztof Naruszewicz, pan „wielkiej prawości i na kościoły miłosierny”
23)
, otrzymuje rozkaz królewski
oddać plebanię rakanciską z
majętnością całą.
Bądź co bądź stanął nowy
kościół w Rakanciszkach pod
wezwaniem św. Krzyża i dotrwał do inwazji moskiewskiej,
co zniszczyła zamek obronny i
dwór królewski dnia 8 sierpnia
1655 roku.
Śmierć ks. Korkona. Ks.
Piotr Korkon nie dożył tej klęski dla obu swoich kościołów.
Z wielką gorliwością, jako proboszcz antokolski i rakanciski,
oddając się posługiwaniu cho-
rym podczas powietrza morowego, panującego na całej Litwie, zginął w r. 1623 śmiercią
dobrego pasterza wśród swej
owczarni cierpiącej. Ciało czcigodnego kapłana złożono w
katakumbach kościoła, przezeń zbudowanego na Antokolu. Wdzięczni parafianie rakanciscy i antokolscy pamiętali
o tym cichym bohaterze, bo się
postarali, by przy budowie nowego kościoła (Paca) prochy
jego były złożone w osobnej
krypcie, w fundamentach wykonanej 24).
Rakanciszki we władaniu
Paców. Król Władysław IV w
Rakanciszkach. W wieku XVII
Rakanciszki, jako starostwo niegrodowe, było już we władaniu
Paców, których znaczenie podówczas tak wzrosło 25).
W roku 1633 król Władysław IV, szykując się na wyprawę smoleńską, przybył z Merecza do Wilna. 20 czerwca tegoż
roku bawił w Rakanciszkach,
gdzie go uroczyście podejmował Stefan Pac, starosta rakanciski 26), podskarbi W. Ks. L. 27).
Powtórnie król bawił w
Rakanciszkach 24 lipca 1633
roku na zaręczynach córki Stefana Paca – Zofii z Mikołajem
Kiszką, wojewodą mścisławskim. Do małżeństwa jednak
nie doszło.
W roku 1636 odbyły się
powtórne uroczyste zaręczyny Zofii Pacówny w Rakanciszkach z Janem Chodkiewiczem, koniuszym W. Ks. L. za
„kooperacją Radziwiłła” kanclerza. Uroczyste zaślubiny w
tymże roku dnia 31 sierpnia
28)
.
Dnia 15 i 16 lipca 1636 r.
po raz trzeci Stefan Pac, od r.
1635 podkanclerzy W. Ks. L.
29)
, podejmuje króla Władysława IV z całym dworem. Była
też królewna Anna Maria, siostra Władysława IV 30).
Korzystając z królewskich
odwiedzin, Stefan Pac uzyskał
od króla przekazanie dwóch
starostw – Rakanciszek i Ławaryszek – swej żonie Mariannie
z Rudominów 31).
Marianna Pacowa uzyskała
w r. 1642 królewskie zezwolenie na cesję starostwa rakanciskiego i ławaryskiego na rzecz
syna Mikołaja Paca 32).
Najazd moskiewski w
1655 roku. Królewski festyn
lipcowy na cześć Władysława
IV był ostatnią tego rodzaju
uroczystością w Rakanciszkach. Nieszczęścia i klęski,
spadające za Jana Kazimierza
na Rzeczpospolitę, nie oszczędziły Wilna i starostwa Rakanciskiego. Niedziela 8 sierpnia
1655 roku krwawymi głoskami wpisała się w dziejach Wilna. Straszna to była niedziela,
gdy dzikie hordy cara Alek-
sieja Michajłowicza spełniały
jego ukaz, wydany po przejściu
granic Rzeczypospolitej: „kostiołam nie byti, uniatam nie
byti i żytia nikakowo nie imieti” 33). Pochlebcy moskiewscy
tego okrutnego cara nazywali
jednak „tiszajszym”, t. j. najłagodniejszym. Zniszczenie
miasta Wilna było wielkie. Jan
Chryzostom Pasek w r. 1662
widział tutaj same zgliszcza,
znaku ulic nie było, koń się zapadał w przysypane rumowiskami piwnice.
Prawdopodobnie takiż los
spotkał i Rakanciszki: zostały one splądrowane przez
najeźdźców. Opuszczony i
zaniedbany przez swych dożywotnych właścicieli zamek
uległ powolnemu niszczeniu i
ruinie, jak szereg innych zamków na terenie Rzeczypospolitej 34).
17)
Rękopis ks. Tadeusza Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem
rzeki Wilenki”.
18)
Tamże.
19)
J. I. Kraszewski. Wilno. T.
I. Str. 309.
20)
Rodzina. Herbarz szlachty polskiej. T. XV. Warszawa,
1931 r. Str. 173.
21)
Akty izdawajemyje Wilenskoju Archeograficzeskoju
Kommisjeju. T. VIII. Akty Wilenskago Grodskago Suda. Wilna, 1875. Str. 473. Z ks. Nr 1 –
1593?1594 r. L. 132.
22)
Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki” i J. I. Kraszewski.
Wilno. T. II. Wilno, 1841. Str.
364 i 377.
23)
Rodzina. Herbarz szlachty polskiej. T. XII. Warszawa,
1915 r. Str. 39.
24)
Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.
25)
Stanisław Lorentz. Wycieczki po województwie wileńskim. Wilno, 1932. Str. 32.
26)
Rękopis ks. Tadeusza Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem
rzeki Wilenki”.
27)
Józef Wolff. Senatorowie i
dygnitarze W. Ks. L. 1386-1795,
Kraków, 1885. Str. 164.
28)
Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.
29)
Józef Wolff. Senatorowie i
dygnitarze W. Ks. L. 1386-1795.
Kraków, 1885. Str. 164.
30)
Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.
31)
Stefan, zm. 1640 r., i Marianna, zm. 1643 r., Pacowie są
fundatorami kościoła św. Teresy przy Ostrej Bramie w Wilnie.
Pochowani tamże.
32)
Rękopis ks. Tadeusza Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem
rzeki Wilenki”.
33)
Ks. Drucki-Lubecki. Historia pow. Wilejskiego i Dziśnieńskiego.
34)
Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”.
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
7
UPRZEJMIE ZAPRASZAMY
NA KONCERTY
W RAMACH OBCHODÓW ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
wokalnego zespołu „Barwy podwileńskie” z Ławaryszek
(kier. Lucyna Własenko)
i zespołu tanecznego „Iskry” (kier. Beata Bużyńska) z Mickun
5 listopada – sobota
10.00 – Koncert w sali szkolnej w Poniewieżu (ul. Parko 19)
16.00 – Koncert zespołów w Centrum Wielokulturowym w Kiejdanach (ul.
Senoji rinka 12)
AKCJA
Związku Polaków na Litwie
ZUŁÓW –
miejscem
pamięci narodowej
Inf.: [email protected]; +370 687 76689
„Kresy 2016”
4 listopada br. w Domu Polskim w Wilnie odbędzie się finał Jubileuszowego
XXV Konkursu Poezji im. Adama Mickiewicza „Kresy 2016”
Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie
„Macierz Szkolna”
KONCERT FINAŁOWY
KONKURSU PIOSENKI
DO SŁÓW AGNIESZKI OSIECKIEJ
Wykonawcy:
Finaliści konkursu
oraz
Zespół instrumentalny studentów Instytutu Muzyki
Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie
Przypominamy, że środki finansowe na odbudowę miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego można wpłacić na konto bankowe Związku Polaków na Litwie:
LT79 7044 0600 0531 0008 w banku SEB bankas
z dopiskiem PARAMA (ZUŁOW);
kod ZPL – 190771032.
W przypadku przelewów zza granicy należy wpisać
nr konta bankowego:
LT79 7044 0600 0531 0008, nazwę banku SEB
bankas,
Adres banku: Gedimino pr. 12, Vilnius, Lietuva,
SWIFT banku: CBVILT 2X i – ewentualnie –
NIP Związku Polaków na Litwie: 190771032.
Środki pieniężne możecie Państwo przelać
też na konto ZPL w Polsce:
Nr 30 1020 1332 0000 1002 0680 8473
(NIP ZPL 190771032)
Wyrazy szczerego współczucia
z powodu śmierci
Ojca
Janowi Sienkiewiczowi
W ramach obchodów
Roku Feliksa Nowowiejskiego
pierwszemu prezesowi ZPL
składa Zarząd Główny
Związku Polaków na Litwie
zespoły: „Ars Cantandi”, „Ars Vocale”, „Musica in via”
zaprezentują
program edukacyjny oraz wykonają utwory kompozytora
Przygotowanie zespołów:
Prof. Honorata Cybula, Prof. Katarzyna Bojaruniec
Dom Polski w Wilnie (ul. Naugarduko 76)
17 listopada 2016 r., godz. 17.00
Organizator: Wileński Oddział Miejski Związku Polaków na Litwie
WSTĘP WOLNY
Podzielamy ból i smutek
oraz składamy wyrazy współczucia
z powodu śmierci
Ojca
Janowi Sienkiewiczowi
koledzy z
„Magazynu Wileńskiego” i „Naszej Gazety”
8
3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt
Prezentacja książki
„WILNO. Rodzinna historia smaków”
Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej
i śp. Genowefy Wołkanowskiej
Instytut Polski w Wilnie i wydawnictwo Agora zapraszają na
wieczór autorski, który odbędzie się 4 listopada o 17.00 w Instytucie Polskim przy ul. Didžioji 23 w Wilnie.
Przez żołądek do serca? Z pewnością, lecz w tym wypadku nie
tylko do serca, ale także do tradycji, historii, obyczajów.. Zresztą
jak miałoby być inaczej, skoro Litwin się nie rodzi – on się wykluwa z cepelina, czyli z podłużnej, ziemniaczanej kluski z mięsnym
nadzieniem! I w ogóle, gdyby Amerykanie zrzucili na Litwę stonkę
ziemniaczaną, naród by wymarł, bo trudno wyobrazić sobie tamtejszą kuchnię bez babki kartoflanej czy ziemniaczanego blina.
Jak ma się cepelin do słynnego niemieckiego sterowca i do piłki
używanej w amerykańskim futbolu? Które z cepelinów są „inteligientne”, jak mawiała babcia autorki i co to oznacza, gdy znajdziesz
w pierogu korek? W jakim celu powołano Narodowe Stowarzyszenie Ochrony Jedzących Twaróg i czym są prawdziwe kołduny, mające, a jakże, swoje święto, a nawet pomnik przedstawiający Kobietę
Gotującą Kołduny. Wystarczy rzut oka, by stracić apetyt, ostrzega
autorka, z wdziękiem, humorem, dystansem i erudycją oprowadzając nas po Wilnie i Litwie. Towarzyszą jej matka, babcie, dziadkowie, ciotki, ale także Melchior Wańkowicz i Tadeusz Konwicki.
Program
11 listopada
16.00 – „Tu mówi szwejk!” wg Jarosława Hašeka
– Polskie Studio Teatralne w Wilnie / wyk. Edward
Kiejzik / reż. Sławomir Gaudyn. Teatr na Pohulance
(Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus
13, Wilno) – bilety do nabycia: Tiketa.lt
17.00 – „Inka” – Teatr Nowy w Rzeszowie / wyk.
Jagoda Rall / reż. i scen. Milena Tejkowska. Pałac Kultury w Trokach (ul. Vytauto 69). Wstęp wolny.
19.00 – „KOBA”, Edward Radziński (jęz. polski) –
Kowieński Teatr Kameralny, wyk. Aleksandras Rubinovas / reż. Stanislovas Rubinovas. Teatr na Pohulance
(Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus
13, Wilno) – bilety do nabycia: Tiketa.lt
12 listopada
12.00 – „Sen Nataszy” wg Jarosławy Paulinowicz
Adres do korespondencji:
ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno
Związek Polaków na Litwie
tel./fax.: +370 5 233 10 56
E-mail: [email protected]
Redaktor: Janina Lisiewicz
Korekta: Krystyna Ruczyńska
Opracowanie komputerowe:
Paweł Stefanowicz
Tygodnik Związku Polaków na Litwie –
egzemplarz bezpłatny.
– Teatr im. J.I. Kraszewskiego w Żytomierzu / wyk.
Anastazja Warfołomiejewa / reż. Mikołaj Warfołomiejew. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76).
13.30 – Prezentacja albumu „Pięćdziesiąt i pięć”
poświęconego działalności pracy Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie – Teatru Studio. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76).
15.00 – „Inka”, Milena Tejkowska – Teatr Nowy
w Rzeszowie / wyk. Jadwiga Rall / reż. Milena Tejkowska. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76).
18.00 – „Kołysanka dla Ofelii” wg W. Shakespeare,
G. Buchner, S. Wyspiańskiego – „Niezależni twórcy” Kraków / wyk. Elżbieta Lewak / reż. Weronika
Kuśmider. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76).
13 listopada
12.00 – „Yorick czyli spowiedź błazna. Mój Szekspir”
– wg W. Shakespeare; opr. Andrzej Żurowski. Polski Teatr we Lwowie / wyk. Wiktor Lafarowicz / reż. Zbigniew
Chrzanowski. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno).
15.00 – „Colas Breugnon”, Romain Rollanda – „Towarzystwo Teatralne Pod Górkę”, Warszawa / wyk.
Stanisław Górka / reż. Tadeusz Wiśniewski. Teatr na
Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno).
18.00 – „Zapiski oficera Armii Czerwonej”, Sergiusz
Piasecki, Teatr Polski w Warszawie / wyk. Piotr Cyrwus
/ reż. Tomasz Obara. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno).
Bilety do nabycia w siedzibie Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie, Naugarduko 76/402.
Informacja i rezerwacja +37065264613
„Projekt współfinansowany w
ramach sprawowania opieki
Senatu Rzeczypospolitej
Polskiej nad Polonią i Polakami
za granicą”
Download