TYGODNIK ZWIĄZKU POLAKÓW NA LITWIE ISSN 1392-2513 3-9 LISTOPADA 2016 R., NR 44(1237) WWW.ZPL.LT fot. Zbigniew Misiewicz Tymczasowa stolica – jej świetność i polskie ślady WILNIANIE PRZY DOMU, W KTÓRYM MIESZKAŁ ADAM MICKIEWICZ Bardziej szczegółowo przyjrzeć się Kownu, polskim śladom w tymczasowej stolicy i życiu rodaków – taki cel stawiali sobie członkowie kół Wileńskiego Miejskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie (prezes Alicja Pietrowicz), kiedy planowali wizytę w mieście u zbiegu Niemna i Wilii oraz Kowieńskim Oddziale ZPL. MODA NA POCHÓWEK Moda przychodzi na wszystko. Jak się okazuje – na pochówek też. Zresztą, niektóre modne tendencje rodzą się również z oszczędności – np. ziemi, jak to szczególnie jest odczuwane w Japonii, gdzie praktycznie 100 proc. ciał podlega spaleniu. Nieco ponad 50 proc. zwłok spala się we Francji, a dajmy na to w takich Czechach – to ponad 80 proc., w Polsce – oscyluje w granicach 20 proc. Moda ta przyszła również na Litwę i wraz z wybudowaniem kre- matorium w Kiejdanach z roku na rok wzrasta i zbliża się do 15 proc. Pomimo wygórowanych cen (u nas jest drożej niż na Łotwie i w Polsce), jest to tańszy obrządek, o ile ludzie nie życzą sobie wystawiania zwłok i nie zamawiają specjalnych dodatków np. w postaci wymyślnych urn. Jest to też wygodne w tym wypadku, jeżeli w miejscu rodzinnych mogił brak wystarczającej ilości ziemi do tradycyjnego pochówku. Przeciwko paleniu zwłok nie ma też w zasadzie nic Kościół katolicki. Jednak w ubiegłym tygodniu wydał oświadczenie, że prochy mają być grzebane na cmentarzu do ziemi, w kolumbariach lub innych poświęconych miejscach. Wydanie takich wskazówek spowodowane zostało tym, że zmarli przed śmiercią często wyrażają chęć, by ich prochy zostały rozwiane nad morzem, czy w innym miejscu. Często się też zdarza, że urny z prochami są trzymane w domu. Na Litwie zjawiła się też moda na zakopywanie urn w dowolnym, uznanym przez rodzinę za dogodne, miejscu. Np. znana działaczka kultury śp. Galina Dauguvietytė wyraziła wolę, by urny z prochami jej męża (trzymała je dotąd w domu) i jej zostały zakopane pod krzewem w jej niegdyś rodzinnej posiadłości, nie upamiętniając tego miejsca żadnym znakiem. Jak mówi Kościół, prochy człowieka mają być godnie potraktowane i spocząć w ziemi lub miejscu poświęconym. Ostatnio, dla miłośników rozwianie prochów w przestrzeni planuje się tzw. pola do ich rozsypania. Pierwsze takie pole powstało w centralnej części cmentarza w Kojranach, przy kolumbariach. Prawda, jeszcze „nie działa”. Jak zaznaczył administrator cmentarza, prowadzone są dyskusje w jaki sposób ma to być czynione na tym poletku i jak należałoby je doglądać i porządkować. Cóż, możliwe jest, że w niedługim czasie tradycyjne znicze pamięci będziemy zapalali w domu, przy kominku, bo prochy najbliższych rozwieje nam wiatr. 2 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt fot. Teresa Kiziniewicz Tymczasowa stolica – jej świetność TU WILIA WPADA DO NIEMNA 20 lat, a na Wileńszczyźnie proces ten wciąż trwa, ubolewała… Jednak polskie ślady w Kownie nadal są widoczne. Może nie w takim stopniu na jaki zasługują, ale są – te najstarsze i najnowsze. Bo to nasi rodacy byli fundatorami słynnych kowieńskich świątyń (np. zespołu klasztornego bernardynów znajdującego się w centrum kowieńskiej starówki z końca XV w.); to tu, tuż przy Rynku Starego Miasta mieszkał Wieszcz Adam Mickiewicz i znajdował się dom jego ukochanej – pani Karoliny Kowalskiej. To w Kownie pisał „Grażynę” i „Konrada Wallenroda”. Jest tu też Dolina Mickiewicza, położona w malowniczym miejscu, gdzie lubił odbywać spacery. Zachował się do dziś nie opodal znanego gmachu Banku Litewskiego zbudowanego w międzywojniu, Bank Polski; budynki przy ul. Orzeszkowej, gdzie m. in. była fabryka zapałek założona przez przedsiębiorcę Polaka. A w siedzibie Kowieńskiego Oddziału ZPL, znajdującej się przy Alei Wolności (Laisvės) 83A można znaleźć cenne stare wydania z biblioteki prowadzonej przez Polskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe „Pochodnia”. Biblioteka powstała w 1909 roku. Wypożyczali tu książki nie tylko Polacy z Kowna, ale też okolic. Panie z okolicznych dworów przyjeżdżały z walizkami, by dla mieszkańców swoich majątków wypożyczyć literaturę do czytania. I chociaż Litwini mają wielki żal do Polaków o „okupowane” w dwudziestoleciu międzywojennym Wilno, to Kowno i kowieńczycy raczej powinni być nam wdzięczni: Kowno w międzywojniu przekształciło się z rosyjskiego miasta garnizonowego w nowoczesną (na tamte lata) aglomerację z imponującymi budowlami (wspomniany bank, gmachy Teatru Muzycznego, Kurii Arcybisku- piej, Muzeum Wojennego, Prezydentury, kina „Romuwa”, hotelu „Metropol”, kościół Zmartwychwstania Pańskiego (Prisikėlimo). Dorobiło się też wartościowych muzeów, m. in. Zoologicznego, M. K. Čiurlionisa. To tu jest piękna statua Wolności i płonie wieczny ogień w ogrodzie Muzeum Wojennego im. Witolda Wielkiego. W Kownie lat 20. i 30. liczba mieszkańców wzrosła od 90 do 150 tysięcy. Okresowi temu zawdzięcza również Kowno miano miasta studentów (i takim jest do dziś): tu powstał i działa Uniwersytet Witolda Wielkiego, Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet Sportowy, Uniwersytet Technologiczny, pod Kownem jest Akademia Rolniczo-Weterynaryjna. Kowno jest bardzo malowniczo położone na wzgórzach i w dolinach, u zbiegu dwóch największych rzek Litwy: Niemna i Wilii. Właśnie w parku Santaka – gdzie Wilia wpada do Niemna i wraz z nim płynie do Bałtyku – znajduje się jeden ze współczesnych polskich symboli – pomnik św. Jana Pawła II, papieża, naszego Wielkiego Ro- Możemy, jako wilnianie, pozazdrościć kowieńczykom archikatedry – Bazyliki Apostołów Piotra i Pawła – gotycka budowla robi wrażenie zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. Zespół klasztorny bernardynów, kościół św. Jerzego i inne 14 świątyń miasta są godne oglądania. Stare Kowno nie posiada poza kościołami bardziej imponujących wysokością budynków, bo jako miasto-twierdza, składające się z 9 fortów, nie mogło mieć wyższej zabudowy niż trzypiętrowe domy. W całej krasie piękno tymczasowej stolicy możemy obejrzeć ze wzgórza Aleksoty. Właśnie na nie można było wjechać słynnym kowieńskim funikularem – wagonikiem. Na Aleksotę prowadzi Most Witolda Wielkiego. Słynie on w historii jako najdłuższy most ponieważ przejeżdżało się go w ciągu… dwóch tygodni. Otóż nie ma w tym nic dziwnego: właśnie Niemen dzielił podczas zaborów Królestwo Kongresowe i gubernię kowieńską, na terenie której działał kalendarz gregoriański, stąd różnica 13 dni. To tędy też do powstań szli nasi rodacy z zaboru rosyjskiego: „za Niemen”, o czym opowiada m.in. znana pieśń „Za Niemen”, która jest w repertuarze „Wilii” oraz kowieńskiego zespołu „Kotwica”. Drugi kowieński funikuler jest na Zielonym Wzgórzu i prowadził do słynnego kościoła Zmartwychwstania Pańskiego. Niestety, ten na Aleksocie jest nieczynny. Powstał w 1935 roku (na Zielonym Wzgórzu – w 1931 r.). Kowno dziś pilnie wymaga prac restauratorskich i elementarnego uporządkowania starych kamienic, zabytków. Pół żartem, pół serio dochodzimy do wniosku: dziś znów przydałoby się temu miastu kolejnych 20 lat „stołecznego życia”, być może odzyskałoby wówczas międzywojenny blask. Okolice Kowna posiadają dwa szczególne miejsca przyciąfot. Teresa Kiziniewicz Kowno – drugie co do wielkości miasto Litwy, które obecnie (po falach emigracji) liczy około 320 tysięcy mieszkańców, jest w świadomości Litwinów najbardziej litewskim miastem. Na taką etykietę zasługuje też ze względu na swój skład narodowościowy: 93 proc. mieszkańców – to Litwini. Nie jest to charakterystyczne dla większych miast takich jak Wilno, Kłajpeda, czy nawet Szawle. Jak się zmieniał skład narodowościowy miasta możemy zaobserwować sięgając do statystyki: otóż za czasów Stanisława Augusta było tu 73 proc. Polaków, 13 proc. Żydów, 4,6 proc. Rosjan, zaś Litwini byli oznaczani jako „inne narodowości”. Na zaraniu niepodległości w tzw. tymczasowej stolicy mieszkało 45 proc. Polaków, 30 proc. Żydów i 18 proc. Litwinów. W 1919 roku, w kowieńskim samorządzie znalazło się wśród wybranych 71 radnych 30 Polaków, 22 Żydów, 12 Litwinów, 6 Niemców, 1 Rosjanin. Po 20 latach „przestawiania się na litewskość”, proporcje większości i mniejszości się odwróciły: Litwini stanowili już 60 proc., a Polacy – 10 proc., Żydzi – 20 proc. Taki „efekt” osiągnięto likwidując polskie szkoły, utrudniając działalność polskich organizacji, praktycznie zmuszając mieszkańców do powrotu, jak mówiono, do „litewskich korzeni” (wyrażało się to m. in. nie tylko w zapisywaniu nazwisk miejscowych Polaków w wersji litewskiej, ale też ich tłumaczeniu na litewski i „dobrowolnego” wpisu narodowości litewskiej). Jak zaznaczyła przed kilkoma laty na konferencji w Sejmie RL z okazji kolejnej rocznicy „odzyskania” przez Litwę Wilna posłanka (pochodząca z Kowna): jej rodzinne miasto potrafiło się uporać z „polskim problemem” w ciągu niespełna daka, który odwiedzając Litwę w 1993 roku był też tu, w Kownie. Santokę opisał Adam Mickiewicz w „Konradzie Wallenrodzie”, w pieśni wajdeloty, znanej jako „Wilia, naszych strumieni rodzica”. Wilnianie wraz z naszą przewodnik, prezesem koła wileńskich przewodników Barbarą Aganauskienė, zaśpiewali jej kilka zwrotek stojąc na cyplu, u zbiegu dwóch jakże pięknych naszych rzek. Kowno ma niedużą, ale imponującą starówkę z bardzo dużym miejskim rynkiem okolonym zabytkowymi kamienicami i kilkoma kościołami wraz z zabudowaniami klasztornymi. Właśnie przy Rynku Starego Miasta znajduje się dom pani Karoliny Kowalskiej, tu też jest, a raczej był, budynek starej poczty i muzeum. Niestety, dziś sprywatyzowany wkrótce stanie się jednym z klubów. Ale jeszcze jest stara apteka, Muzeum Medycyny, oryginalne kawiarenki… Na Rynku znajduje się również Ratusz Miejski zwany „Białym łabędziem” (ma oryginalny kształt, dziś pełni rolę muzeum i miejsca ślubów). Tuż obok Rynku znajduje się kościół Witolda (pw. Wniebowzięcia NMP), a w nim zarówno pomnik Witolda, jak też obraz z wizerunkiem klęczącego księcia, nad którym widnieje Matka Boska. Kościół ten Witold ofiarował na znak wdzięczności Matce Bożej za uratowanie, wraz z resztkami wojska, po przegranej bitwie w 1399 r. nad Worsklą. Znajduje się on nieopodal Niemna i na jego ścianie jest umieszczona podziałka ze wskazaniem poziomu wody w poszczególnych latach, kiedy Niemen wylewał. Podczas większych powodzi woda zalewała partery budynków, a nawet sięgała powyżej I piętra. Tuż obok jest też słynny Dom Perkunasa – jedna z najstarszych budowli, która przylega do Gimnazjum Jezuitów, które mieści się w dawnych posiadłościach tego zakonu. KOWIEŃSKI ZAMEK – JEDEN Z NAJSTARSZYCH NA LITWIE 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt i polskie ślady gania: słynny kościół Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny – perłę baroku (zachowało się tu 140 unikatowych fresków) wraz z zespołem klasztoru kamedułów w Pożajściu oraz tzw. Morze Kowieńskie. Obejmujące ponad 60 ha powierzchni Morze Kowieńskie jest dziś wielce atrakcyjnym terenem rekreacyjnym. Niestety, jest to też symbol jakże trudnych do zaakceptowania działań na rzecz tzw. uprzemysłowienia kraju: w końcu lat 50. wysiedlono mieszkańców 40 wsi, które znalazły się pod wodą… Podczas spotkania w gościnnej siedzibie Kowieńskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie jego prezes Franciszka Abramowicz odpowiadała na pytania wilnian, dotyczące zarówno obecnego stanu społeczności polskiej miasta, jak też wspominała niełatwe koleje losu miejscowych rodaków. Kiedy podjęła naukę w szkole w Łabunowie, nauczanie odbywało się tu w języku litewskim. Przez dłuższy okres czasu nie rozumiała, co mówi nauczyciel. Miejscowe polskie dzieci ze sobą rozmawiały w ojczystym języku, przestawiały się na język litewski wchodząc przez furtkę na teren szkoły. Ta furtka dzieliła dwa ich światy: polski i litewski. Pani Abramowicz opowiedziała również o tym, jak sku- tecznie niszczono chęć uczęszczania do polskiego Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Kownie. Jego absolwenci (w 1936 r.), chcąc dostać się na studia musieli dodatkowo złożyć maturę w języku litewskim. Ostatnią szkołę polską w Kownie zamknięto w 1940 roku. Po wojnie wielu Polaków w ramach tzw. repatriacji opuściło Kowno i Kowieńszczyznę. Nie było to takie proste, bowiem na skutek prowadzonej polityki sprzed wojny często nie mogli udowodnić, że są Polakami. Droga do Macierzy prowadziła więc przez tzw. zieloną granicę. Ci, co pozostali w ojczystych stronach, w Kownie, zabiegali u nowych władz o naukę dzieci w języku polskim. Pisanie próśb i petycji, w tym do Moskwy, zaowocowało w końcu lat 50. pozwoleniem na utworzenie kursów języka polskiego. W 1961 roku powstał w Kownie polski zespół pieśni i tańca „Kotwica” (przy zakładzie „Inkaras”). Działa do dziś. Niestety, zarówno członkowie „Kotwicy”, jak i miejscowego oddziału ZPL – to ludzie w mocno starszym wieku. Ich dzieci i wnukowie, chociaż znają język polski, nie garną się do działalności społecznej. Mieliśmy poglądową lekcję tego, jak brak placówek oświatowych w języku ojczystym działa na kondycję mniejszości narodowej. Obecnie w Kownie, według nieoficjalnych statystyk, Polacy stanowią 0,6 proc. mieszkańców. Większość mieszkańców Kowna w średnim wieku zna polski: w okresie sowieckim właśnie na terenie Kowna można było oglądać polską telewizję, która Dni pamięci i zadumy… fot. Janina Lisiewicz lecznickim, orańskim, szyrwinckim, święciańskim, trockim. Pamiętano o rodakach w Druskienikach, Szyłokarczmie, Wędziagole, Duksztach Starych i innych miejscowościach. Pamięć pomaga trwać, daje mocne korzenie. Obchodząc święto Wszystkich Świętych oraz czcząc pamięć zmarłych w Dniu Zadusznym tradycyjnie odwiedzamy miejsca spoczynku najbliższych, oddajemy hołd wybitnym osobistościom, bohaterom narodowym, wszystkich tym, kto pozostaje w świadomości potomnych na długie lata, bo swoim życiem, czynami i pracą zapisali się w dziejach historycznych, służyli i nadal służą przykładem, jak żyć, by nie śmierć stała się ostatnim słowem u kresu drogi życiowej, lecz pamięć… ŚWIATEŁKO DLA ROSSY Od sześciu lat piękną akcję „Światełko dla Rossy” kontynuuje Społeczny Komitet Opieki nad Starą Rossą oraz Związek Harcerstwa Polskiego na Litwie. Dzięki szlachetnej misji, do której dołączają solidarnie Polacy z Wileńszczyzny i Macierzy: młodzież szkolna i studencka, przedstawiciele organizacji społecznych, całe rodziny – nekropolia wileńska, na której spoczywają zarówno szeregowi mieszkańcy grodu nad Wilią jak i wybitne osobistości, które tworzyły naszą historię obecności na tej ziemi, a których bliscy już dawno odeszli w zaświaty lub wiatrem dziejów zostali rozproszeni po szerokim świecie, nie toną w zapomnieniu i ciemności w Dniu Pamięci Zmarłych, tylko jarzą się ognikami zniczy – symbolami pamięci i nadziei, że pozostawili po sobie godny ślad. Tego roku podczas akcji „Światełko dla Rossy” zebrano prawie 9 tysięcy zniczy: ponad tysiąc z nich ofiarowała Ambasada RP w Wilnie, 1200 przywieźli przyjaciele Wileńszczyzny z Radomia. Pan Jan Maniak, doradca posła z Ruchu Kukiz’15 wraz z młodszym kolegą, który ofiarował własny transport i sam wystąpił w roli kierowcy i ładowacza (a zechciał być anonimowy i nie być łączony z żadnymi ugrupowaniami) już po raz drugi przybył z darem serc radomian dla wileńskiej Rossy (w ubiegłym roku udało się im zebrać 600 zniczy). M. in. pana Maniaka, jako byłego radnego miasta Radomia łączą z rejonem wileńskim ścisłe więzy, dzięki którym były organizowane różne akcje, w tym kolonie dla dzieci. W dniu 1 listopada wraz z wilnianami radomianie zapalali znicze na starej nekropolii. Światełka pamięci – znicze ofiarowane przez Ambasadę RP w Wilnie i przekazane kołom i oddziałom Związku Polaków na Litwie i ofiarowane przez miejscową ludność zapłonęły też na innych cmentarzach: Nowej Rossie, Cmentarzu Wojskowym na Antokolu, w Kalwarii Wileńskiej, w miejscu spoczynku rodaków, akowców w rejonie wileńskim, so- KWESTA „POMNIKOM ROSSY” Po raz trzeci tego roku na cmentarzach Wileńszczyzny odbyła się kwesta „Pomnikom Rossy”. Zapoczątkowana przed trzema laty na wzór zbiórek na ratowanie cmentarzy m. in. na warszawskich Powązkach (gdzie od kilkudziesięciu lat zbierane są datki również na renowację pomników na wileńskiej nekropolii) z inicjatywy Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą i Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie zyskuje na popularności. W pierwszym roku puszki na datki powędrowały do 12 miejscowości na Wileńszczyźnie, kolejnym – już do 18, zaś tego roku kwestowanie odbyło się na Rossie oraz w Miednikach, Kowalczukach, Niemieżu, Rudominie, Suderwie, Szumsku, Pakienie, Kiwiszkach, Czarnym Borze, Bujwidzach, Niemenczynie, Mejszagole, Butrymańcach, Ejszyszkach, Solecznikach, Turgielach, Trokach, Landwarowie, Połukniu. Zaznaczyć wypada, że kwestowano nie tylko przy kościołach i cmentarzach, ale także w szkołach. Jak powiedział jeden z inicjatorów akcji, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Medycznego na Litwie Dariusz Żybort, puszki tradycyjnie zostaną otwarte w Domu Polskim w Wilnie 8 listopada. Warto przypomnieć, że uzbierane w ciągu poprzednich dwóch lat kwoty rzędu 2,5 i ponad 6 tysięcy euro już spełniły swoją rolę: odnowione pomniki rodziny Maninich i 3 wraz z polskimi czasopismami i wydaniami współczesnej literatury sprowadzanymi z Polski były tym oknem na szeroki świat dla wielu kowieńczyków - Litwinów. M. in. jeden z liderów zwycięskiej partii w obecnych wyborach do Sejmu RL Saulius Skvernelis przyznał, że polskiego uczył się m. in. oglądając kreskówki o Misiu Uszatku. Niestety, jak wiemy z autopsji, takie sentymenty rzadko mają ciąg dalszy np. w realizowaniu europejskich założeń polityki wobec mniejszości narodowych… Kowno – byłą tymczasową stolicę – warto odwiedzić, by przybliżyć sobie wizerunek naszych współobywateli – Litwinów i poznać ich mentalność. Janina Lisiewicz doktor Anny Mikulskiej są dziś godnym świadectwem ludzkiej ofiarności. LEKARZE – LEKARZOM 30 października na Rossie uroczyście zostały odsłonięte pomniki na grobach trzech wileńskich lekarzy. Ich odrestaurowanie zostało możliwe dzięki ofiarności Śląskiej Izby Lekarskiej z Polski oraz środkom zebranym podczas kwest na Wileńszczyźnie i w Wilnie. Uratowany od zagłady został nagrobek na mogile profesora Karola Stanisława Władyczki. Profesor był jednym z tych, którzy pracowali nad organizacją w niepodległym kraju Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, kierownikiem kliniki neurologicznej, prowadził pracę naukową w tej dziedzinie. Śląska Izba Lekarska przeznaczyła kilka tysięcy euro na ten szlachetny cel – oddając hołd wdzięczności lekarzom z dawnych kresów RP, którzy po II wojnie światowej m. in. tworzyli uczelnie medyczne i polską medycynę na Śląsku. Tego dnia odsłonięto też odrestaurowany kamień na grobie lekarza i społecznika wileńskiego Ludwika Lachowicza oraz przedstawicieli jego rodziny. Środki na jego renowację uzyskane zostały z kwesty, którą przeprowadzili członkowie Polskiego Stowarzyszenia Medycznego wraz z uczniami Wileńskiej Szkoły im. Szymona Konarskiego. Dla przybyłych na uroczystość dorosłych i uczniów była to też lekcja z historii rodzinnego miasta: dowiedzieli się, że to właśnie Ludwik Lachowicz stworzył chirurgiczny stół operacyjny, który był odtąd wykorzystywany w kraju i jako pierwszy w Wilnie i na Litwie zastosował eter do znieczulania. Z kolei pomnik lekarz Anny Mikulskiej został odnowiony ze środków zebranych podczas ubiegłorocznej kwesty „Pomnikom Rossy”. Są to piękne przykłady ludzkiej solidarności w imię ratowania naszej wspólnej historii. 4 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt fot. archiwum „MONOWschód” po raz trzeci W dniach 11-13 listopada w Wilnie po raz trzeci odbędzie się Międzynarodowy Polski Festiwal Monospektakli „MONOWschód” organizowany przez Polskie Studio Teatralne. O Festiwalu i trzech dziesiątkach lat w roli kierownika PSTW rozmawiamy dziś z reżyser Lilią Kiejzik. ? W 2012 roku Studio podjęło się nowej inicjatywy i Wilno dorobiło się, obok Spotkań Scen Polskich (odbywających się od paru dziesięcioleci pod opieką PSTW) kolejnej imprezy teatralnej – zaistniał „MONOWschód”. Czy nie był to zbyt ryzykowny pomysł, zważając na to, że w obu Festiwalach, obok zawodowych teatrów, biorą też udział polskie zespoły spoza Macierzy działające jako amatorskie. Pomysł nie był zbyt ryzykowny, bo widz, który przychodzi na nasze Festiwale, mógł się nieraz przekonać, że tzw. teatry amatorskie potrafiły zafascynować swoją pracą, a o wystawionych spektaklach mówiło się i pamięta przez lata. Ponadto w wielu z nich grają aktorzy, którzy mają ukończone studia teatralne, grają na zawodowych scenach, mają duże doświadczenie w pracy na scenie. Więc zabierając się do organizowania festiwalu monospektakli nie było zbyt dużego ryzyka z tej strony. Może więcej było go po tzw. drugiej stronie – widowni. Czy widz, przyzwyczajony do akcji na scenie, potrafi się skupić na grze jednego aktora. Uznaliśmy jednak, że doświadczeni aktorzy potrafią tego dokonać. I mieliśmy rację. ? Tak, takie spektakle, jak „Lalki, moje ciche siostry” w wykonaniu Agnieszki Rawdo, „Zapiski oficera Armii Czerwonej” (Edward Kiejzik) zaprezentowane przez wasze Studio na pierwszym i drugim Festiwalu, czy prezentujące los wspaniałej Heleny Modrzejewskiej przedstawienie przywiezione do Wilna przez Teatr Polski z Kanady na „MONOWschód II” widz wileński doskonale pamięta. Czym ma zamiar podbić jego serce program tegorocznego Festiwalu? Czy będziemy mogli się spotkać znów z Kanadą? Niestety, Kanada tego roku nie przyjedzie z tej przyczyny, że nie ma w swym repertuarze nowego monodramatu. Ale oferta „MONOWschodu III”, moim zdaniem, jest naprawdę atrakcyjna i różnorodna. Będziemy gościli u siebie aż trzy teatry zawodowe z Polski i, oczywiście, naszych przyjaciół ze Lwowa i Żytomierza. Festiwal otwieramy 11 listopada w Dniu Odrodzenia Niepodległości Polski, więc zainaugurujemy go krótkim programem patriotycznym. No i na pierwszy ogień pójdziemy sami, z monodramatem „Tu mówi Szwejk” wg Jaroslava Hašeka w reżyserii Sławomira Gaudyna. W roli dzielnego wojaka Szwejka wystąpi Edward Kiejzik. Widzowie będą mieli okazję skonfrontować postać ulubionego bohatera Czechów z łamów książki z prezentacją tej barwnej postaci na wileńskiej scenie Teatru na Pohulance. Tego dnia, ale już w Trokach, w miejscowym Domu Kultury zostanie wystawiony monodram o patriotycznej treści „Inka” (przypomnijmy – jest to pseudonim Danuty Siedzikówny, młodziutkiej łączniczki i sanitariuszki z oddziału Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, zamordowanej przez komunistyczne władze RP) w reżyserii Mileny Tejkowskiej i w wykonaniu Jadwigi Rall z Teatru Nowego w Rzeszowie. Jest to prezentacja najnowszej, dramatycznej i tragicznej historii Polski, która przez dziesięciolecia była fałszowana i przemilczana, posiadająca wielki ładunek wychowania patriotycznego, o który dość trudno we współczesnym życiu. Spektakl ten zostanie też przedstawiony w Wilnie, w Domu Polskim, w drugim dniu Festiwalu. 11 listopada widzowie w Teatrze na Pohulance będą mieli również okazję obejrzenia sztuki „KOBA” Edwarda Radzińskiego, wystawionej przez Kowieński Teatr Kameralny (reż. Stanislovas Rubinovas), w wykonaniu Aleksandrasa Rubinovasa w języku polskim. ? Co tego roku zaprezentuje nam Ukraina. Kochany Lwów i wierny uczestnik Festiwali Żytomierz? Mijający rok był w świecie teatralnym połączony z imieniem wielkiego Williama Szekspira, no i Polski Teatr Ludowy we Lwowie przywozi nam sztukę „Yoric, czyli spowiedź błazna. Mój Szekspir” wg W. Szekspira w opr. Andrzeja Żurowskiego. Reżyserem jest kierownik Teatru Zbigniew Chrzanowski, zaś odtwórcą Wiktor Lafarowicz. Tu dodam, że monodram wg wielkiego Szekspira przywozi nam również zespół „Niezależni twórcy” z Krakowa. „Kołysankę dla Ofelii” w reżyse- rii Weroniki Kuśmider i wykonaniu Elżbiety Lewak (znanej dla wileńskiego widza z „MONOWschodu I” – wystąpiła w sztuce „Z domu niewoli” zaprezentowanej przez Polski Teatr Ludowy we Lwowie). Z kolei Teatr im. J. I. Kraszewskiego w Żytomierzu wystawi sztukę, która jest adresowana do nastoletniej młodzieży (ale nie tylko). „Sen Nataszy” wg Jarosławy Paulinowicz, w reżyserii kierownika teatru Mikołaja Warfołomiejewa i w wykonaniu Anastazji Warfołomiejewej widzowie będą mogli obejrzeć w drugim dniu Festiwalu w Domu Polskim w Wilnie. Szczególnie zapraszam na ten i inne spektakle gimnazjalną młodzież, która jest dość wiernym widzem naszych Festiwali. Będziemy mieli też wspaniałą okazję do oglądania przedstawień dwóch warszawskich teatrów i gry dwóch doskonale znanych polskich aktorów: Stanisława Górki i Piotra Cyrwusa. Teatr Polski w Warszawie przywiezie monodram „Zapiski oficera Armii Czerwonej” Sergiusza Piaseckiego w reżyserii Tomasza Obara i w wykonaniu Piotra Cyrwusa. Widz wileński będzie miał okazję nie tylko do oglądania gry znanego aktora, ale też porównania sposobu zaprezentowania tematu – monodram ten widzowie mogli oglądać podczas II Festiwalu „MONOWschód” w wykonaniu Edwarda Kiejzika. (Wypada dodać, że spektakl ten cieszył się i cieszy dużą popularnością, a PSTW wystawiało go zarówno w kilku miastach w Macierzy jak i Londynie – uw. red.). Cieszy nas, że zostaliśmy zaproszeni do wystawienia naszego monodramatu w Teatrze Polskim w Warszawie w dniu 3 grudnia br. Jesteśmy wdzięczni Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” za sponsorowanie naszych występów. Wracając do Festiwalu – grę Stanisława Górki (gościł w Wilnie w ub. roku na Festiwalu Scen Polskich) będziemy mogli oglądać w monodramie „Colas Breugnon” Romaina Rollanda w reżyserii Tadeusza Wiśniewskiego („Towarzystwo Teatralne Pod Górkę”). ? Cóż, Festiwal zapowiada się naprawdę interesująco i z pewnością dostarczy widzom wiele miłych wrażeń i tematów do dyskusji. Jednak chciałabym przedłużyć naszą rozmowę już na inny temat – chociaż też związany, oczywiście, z teatrem. Tej jesieni kierownik i reżyser Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie – Lilia Kiejzik – obchodzi piękny jubileusz – od 30 lat jest u steru władzy PSTW. Chciałabym przekazać od imienia całej rzeszy wiernych widzów i czytelników N. G. serdeczne pozdrowienia z tej okazji i dowiedzieć się, jakie były początki tej „nowej roli” w teatrze i jakie wydarzenia minionych lat najmocniej utkwiły w sercu jubilatki. Dziękuję za życzenia. Odbieram je jako skierowane do całego zespołu, bo cóż może kierownik bez zgranej drużyny. Chciałabym podkreślić, że nigdy nie dążyłam do piastowania stanowisk. Ale kiedy po odejściu założycielki i wieloletniej kierownik śp. Janiny Strużanowskiej w pewnym momencie zespół wyraził chęć bym się podjęła roli kierownika, wyraziłam zgodę, bo bardzo mi zależało na kontynuowaniu tradycji zespołu, w którym, jak i większość kolegów, czułam się od lat jak w rodzinie. Wiedziałam, że do tej pracy może nie wystarczyć wykształcenia polonisty i doświadczenia scenicznego – podjęłam studia zawodowe na obecnej Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru. I tak rozpoczęliśmy wspólnie ten trwający trzy dziesięciolecia okres. Jako kierownik i reżyser debiutowałam wystawiając sztukę „Nowe piękne czasy” i zostaliśmy wówczas laureatami republikańskiego festiwalu – jako jedyny polski zespół. Mijały lata i rola polskiego teatru już nie polegała jedynie na tym, by nieść słowo polskie. Musieliśmy tak kształtować repertuar, by przyciągał widza, w tym młodego, prezentując współczesnych polskich autorów, wykorzystując nowe możliwości techniczne, wprowadzając nowe formy, jak np. śpiew. Pozwoliły nam na to, rzec można, bardzo wszechstronne zdolności tworzących zespół ludzi. Zarówno z tzw. starszej gwardii, jak i kolejnych, którzy zawitali w nasze teatralne progi: Jerzy Mardosewicz, Mirosława Naganowicz, Zdzisław Gorbaczewski, Andrzej Kubiak, Zbigniew Gierulski, Witold Rudzianiec, Robert Balcewicz, Henryka i Czesław Sokołowscy i wielu innych… Znamiennym wydarzeniem w życiu Studia było wystawienie w 1989 roku „Dziadów” Adama Mickiewicza z okazji 150. rocznicy urodzin Wieszcza. Na scenie były 44 osoby. Starsi i młode pokolenie. Było to wielkie wyzwanie, ale nam się udało. Premiera odbyła się 23 grudnia, tuż przed Wigilią, ale widzowie nie zawiedli, mieliśmy komplet na sali. A kiedy pojechaliśmy ze swoimi „Dziadami” do Polski, to zrobiliśmy prawdziwą furorę, bo nikt się nie spodziewał, że „amatorski” teatr potrafi zgromadzić na scenie 44 osoby tak doskonale przygotowane. To był nasz triumf – wynik pracy zgranego, zaangażowanego, połączonego wspólną ideą zespołu. Adam Mickiewicz odtąd stał się naszym „dobrym duchem” – zawsze dodaje nam sił i jednoczy. Osobiście jako reżyser mam ogromną satysfakcję z pracy i, efektu jaki przyniosła, nad sztuką 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt ? Więc mogę pokusić się o stwierdzenie, że kierownik Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie po trzydziestu latach pracy na tym stanowisku jest spełnionym, szczęśliwym człowiekiem? Tak. Nie sposób nie czuć się szczęśliwą, kiedy ma się wokół siebie tak wielu bliskich ludzi. Zgrany, koleżeński zespół, ludzie, na których można liczyć zarówno w pracy twórczej jak i życiowych radościach i trudnych chwilach, którzy potrafią współczuć w nieszczęściu i cieszyć się z sukcesów kolegów – to w dzisiejszych czasach jest bardzo wiele. Mam nadzieję, że i koledzy też się komfortowo czują w naszej studyjnej rodzinie. Właśnie ten rodzinny klimat, który potrafiła do ze- społu wnieść śp. Janina Strużanowska pragnęliśmy z kolegami zachować. Na Ziemi Święciańskiej fot. Walery Jemieljanow „Lalki, moje ciche siostry”. Ten monodram, zresztą, nie mógł się nie udać, bo miałam do jego realizacji zdolną i bardzo pracowitą partnerkę – dziś zawodową aktorkę po studiach na Litewskiej Akademii Teatru i Muzyki, wychowankę również naszego Studia Agnieszkę Rawdo (m. in. ma już za sobą liczące się role na litewskiej scenie teatralnej). ? Dając ocenę przeszłości i sprawom bieżącym, nie wypada pominąć też planów na najbliższą przyszłość… Wierni kolejnej swojej tradycji – dbaniu o młodego widza, polskie dzieci, które mają prawo, tak jak i ich rówieśnicy – Litwini, mieć swój teatr, staramy się regularnie brać na warsztat bajki. Na tegoroczne Święta Bożego Narodzenia – zabawę przy choince organizowaną od ponad 20 lat przez Wileński Miejski Oddział Związku Polaków na Litwie – wystawimy bajkę wg Hansa Christiana Andersena „Szaty króla”. Mamy nadzieję, że młodociana widownia będzie doskonale się bawiła. Życzymy powodzenia. A miłośników Teatru zapraszamy do obejrzenia bogatego programu Międzynarodowego Polskiego Festiwalu Monospektakli w Wilnie „MONOWschód III”, którego program zamieszczamy na str. 8 N.G. Rozmawiała Janina Lisiewicz PRZY POMNIKU LEGIONISTÓW W ŚWIĘCIANACH 5 Przed Świętem Zmarłych uczcić pamięć tych, którzy zginęli w walce o wolność Ojczyzny, na Ziemię Święciańską przybył konsul Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Wilnie Łukasz Kaźmierczak. Odwiedził on cmentarze rejonu oraz miejsca zagłady ludności – obywateli II RP, gdzie wiecznym snem śpią ci, co zapłacili najwyższą cenę w walce o tę ziemię – oddali życie. Konsul Ł. Kaźmierczak wraz z przedstawicielami społeczności polskiej, członkami Związku Polaków na Litwie, zapalił znicze pamięci na grobach żołnierzy wojny polsko-bolszewickiej oraz Polaków rozstrzelanych w 1942 roku w Święcianach. Oddał hołd ofiarom na cmentarzach w Święcianach, Nowych Święcianach, na drodze – w miejscu rozstrzału, a także w Hoduciszkach, gdzie pochowano ofiary mordu z 1942 r. oraz na cmentarzu legionistów. W Święcianach i Nowych Święcianach konsul spotkał się również z członkami i prezes Święciańskiego Oddziału Rejonowego ZPL Ireną Bejnar, miejscowych kół ZPL na czele z ich prezesami Sławomirem Alancewiczem i Wacławem Wiłkojciem. Walery Jemieljanow Cmentarz legionistów pod należytą opieką Rozszerzają się możliwości Polskiej Biblioteki fot. Zygfryd Binkiewicz fot. Ryszard Jankowski PRACE PORZĄDKOWE NA CMENTARZU LEGIONISTÓW Cmentarz legionistów w Duksztach Starych w rejonie ignalińskim, gdzie spoczywają snem wiecznym bohaterowie wojny polsko-bolszewickiej, od ponad 10 lat jest pod opieką Związku Polaków na Litwie. Dzięki uwadze i zatroskaniu miejscowych Polaków oraz wrażliwości członków Wisagińskiego Oddziału ZPL, sprawę godnego uporządkowania cmentarza wziął na swe barki Zarząd Główny ZPL. Prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz uznał za punkt honoru odtworzenie zdewastowanego cmentarza i godne upamiętnienie pa- mięci legionistów. W centrum cmentarza, przy starym metalowym krzyżu został ustawiony kamień pamiątkowy ku czci poległych żołnierzy. Prezes dotarł też do materiałów, odtwarzających historię powstania cmentarza, jego topografię, nazwiska pochowanych. W ciągu minionych lat udało się nie tylko uporządkować teren, ale też dzięki wsparciu z Macierzy ustawić kilkadziesiąt nowych nagrobków na żołnierskich mogiłach. Uroczystości ich wyświęcenia stały się lekcją ojczystej historii nie tylko dla miejscowych Polaków i najbliższych sąsiadów z LEONIA PIOTROWSKA W TRAKCIE PORZĄDKOWANIA BIBLIOTEKI Wisagini, rejonu jezioroskiego, ale też członków kół i oddziałów ZPL z rejonów święciańskiego, szyrwinckiego, miasta Wilna, którzy przybywali na te uroczystości. Tradycyjnie już o porządek na cmentarzu dbają członkowie Wisagińskiego Oddziału ZPL na czele z prezesem Zygfrydem Binkiewiczem. Tak też było przed tegorocznym Świętem Zmarłych. Na uprzątniętym terenie cmentarza, na żołnierskich mogiłach zabłysły znicze pamięci – pamięci wdzięcznych potomnych za ich żołnierski trud i umiłowanie Ojczyzny. Nowe półki na książki z Polski – to prezent dla Polskiej Biblioteki w Wędziagole dobrego przyjaciela, rodaka Artura Tchórzewskiego (firma A.T. TRADING Sp. z. o. o.). Eleganckie i praktyczne półki przygarną dodatkowo 2500 książek. Cieszymy się z zasobności biblioteki: przecież będziemy mieli 5000 wydań. Są to nowe i używane wydania literatury pięknej i naukowej, encyklopedie, słowniki. Stara prawda – w dowolnych czasach każdą działalność kulturalno-oświatową trudno jest wyobrazić bez sponsorów, ludzi, którzy rozumieją wagę oświaty i kultury, mogących i chcących ją doskonalić i rozwijać. Bardzo się cieszymy i jesteśmy dumni z pomocy rodaka Artura Tchórzewskiego. Nie tylko doskonale rozumie on naszą sytuację, ale też chętnie pomaga Polskiej Bibliotece w Wędziagole. Konkretna i wydawałoby się, bardzo codzienna pomoc. Ale bez niej nie moglibyśmy rozszerzać bardzo „niecodziennej” przestrzeni kulturowej. Serdecznie dziękujemy naszemu przyjacielowi o tak szlachetnym sercu. Ryszard Jankowski, prezes Wędziagolskiego Oddziału ZPL 6 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt fot. Jan Bułhak Zarys dziejów Nowej Wilejki NOWA WILEJKA W OBIEKTYWIE JANA BUŁHAKA STAROSTWO RAKANCISKIE ZA ZYGMUNTA AUGUSTA I WAZÓW Pańszczyzna. Kmiecie tych wiosek pracowali na rzecz dworu od Zielonych Świąt do św. Marcina z włóki po 3 dni w tygodniu, a od św. Marcina do Zielonych Świąt po 2 dni 17). Sianożęcie rakanciskie. Z regestru skarbowego, sporządzonego jeszcze w r. 1561 widać, że do Rakanciszek należały następujące sianożęcia „dworne”: 1. Popali (potem Popiały) – uroczyszcze 12 morgów, ograniczone własnością bojarzyna Łukasza Mikołajewicza Imszyca, ze wschodu – sioło Kiwiszki, potem pola wsi Szaterniki i z zachodu bojarzyn królewski Jury Jakubowicz i Wolter; 2. sianożęć – 21 morgów – ograniczona z 2 stron polami Wilucian, od południa Szaternikami, z zachodu – Popielany (może nad Łozówką); 3 sianożęć „Kniazia błoto” – 18 morgów 17 ½ prętów w Popolciach 18). Głód i zaraza. W tymże roku, kiedy sporządzono inwentarz, t. j. 1588, szerzył się głód w Wilnie i okolicach. Jak zwykle w ślad za głodem szła zaraza, która ustała dopiero ku końcowi 1589 roku 19). Zamek rakanciski. O zamku w Rakanciszkach jest z tych czasów wiadomość, że, władał nim kniaź Marceli Suchodolski i że sprzedał go potem Laurynowi Ratomskiemu, staroście ostroskiemu, pochodzącemu z możnej i dawnej ruskiej rodziny na Białej Rusi i Kijowszczyźnie 20). Lauryn Ratomski, chorobą obłożną nawiedzony w Wilnie, sporządził dnia 7 lutego 1594 r. testament, w którym zamek ra- kanciski zapisał swej małżonce Helenie z kniaziów Horskich. Ta z woli umierającego wraz z synami Konstantynem i Grzegorzem, córkami Maryną i Heleną, będącymi pod jej opieką „na tom dworcu Rakanciskom do żywota swojeho spokojnie mieszkati i jeho dzierżati majet”. Ma też tam przebywać do wyjścia za mąż Teodora Ratomska, córka Lauryna z pierwszego małżeństwa, macocha zaś ma łożyć na jej wychowanie. Aby białogłowie jakakolwiek krzywda się nie stała lub dzieciom, Lauryn Ratomski wyznaczył opiekunów w osobach swoich przyjaciół: księcia Teodora Horskiego, księcia Bohdana Sołomereckiego, starosty krzyczewskiego, pana Jana Bykowskiego, wojskiego pow. Mińskiego, i pana Jarosza Wołczka. Synów swych po dojściu do lat oferował: Konstantyna do służby Krzysztofa Radziwiłła, wojewody wileńskiego, Grzegorza zaś do służby Lwa Sapiehy, kanclerza W. Ks. L. 21). Ks. Piotr Korkon. Co się tyczy kościoła św. Krzyża w Rakanciszkach, to ostatnim lub, być może, przedostatnim jego proboszczem był ks. Piotr Korkon. Była to postać godna epoki zygmuntowskiej, kiedy to Opatrzność Boża hojną ręką darzyła Polskę pięknymi duszami. Ks. Piotr Korkon, wikariusz kościoła św. Jana w Wilnie, a potem proboszcz ubogiej parafii na Antokolu, gorliwością swą zwrócił na siebie uwagę dygnitarzy wileńskich; na podstawie ich relacji król Zygmunt III, jako kolator kościoła w Rakanciszkach, po śmierci tamtejszego proboszcza ks. Mateusza Migowicza w piśmie do biskupa wileńskie- go wyraził życzenie mieć ks. Piotra Korkona jako proboszcza w dobrach królewskich w Rakanciszkach. Biskup uczynił zadość życzeniu króla. O nominacji tej kancelaria króla Zygmunta III zawiadomiła Piotra Nonharta, dzierżawcę Rakanciszek, horodniczego i budowniczego, starostę zboru helweckiego, polecając mu, by oddał wszystko, co się należy, z plebanią rakanciską ks. Piotrowi Korkonowi, który kanonicznie został wprowadzony na proboszcza w Rakanciszkach 22 października 1612 roku 22). Kościół rakanciski. Okazało się, że biedny ks. Korkon miał dwie parafie a żadnego kościoła: na Antokolu się spalił, w Rakanciszkach też nie było, może się rozpadł ze starości lub może też się spalił; dzierżawca zaś zagarnął całą majętność kościoła rakanciskiego. Z tego powodu dwukrotnie ks. Piotr Korkon zanosił skargę na Nonharta do króla – kolatora. Do skutku jednak przychodzą starania ks. P. Korkona dopiero 13 stycznia 1613 r., gdy podskarbi ziemski Krzysztof Naruszewicz, pan „wielkiej prawości i na kościoły miłosierny” 23) , otrzymuje rozkaz królewski oddać plebanię rakanciską z majętnością całą. Bądź co bądź stanął nowy kościół w Rakanciszkach pod wezwaniem św. Krzyża i dotrwał do inwazji moskiewskiej, co zniszczyła zamek obronny i dwór królewski dnia 8 sierpnia 1655 roku. Śmierć ks. Korkona. Ks. Piotr Korkon nie dożył tej klęski dla obu swoich kościołów. Z wielką gorliwością, jako proboszcz antokolski i rakanciski, oddając się posługiwaniu cho- rym podczas powietrza morowego, panującego na całej Litwie, zginął w r. 1623 śmiercią dobrego pasterza wśród swej owczarni cierpiącej. Ciało czcigodnego kapłana złożono w katakumbach kościoła, przezeń zbudowanego na Antokolu. Wdzięczni parafianie rakanciscy i antokolscy pamiętali o tym cichym bohaterze, bo się postarali, by przy budowie nowego kościoła (Paca) prochy jego były złożone w osobnej krypcie, w fundamentach wykonanej 24). Rakanciszki we władaniu Paców. Król Władysław IV w Rakanciszkach. W wieku XVII Rakanciszki, jako starostwo niegrodowe, było już we władaniu Paców, których znaczenie podówczas tak wzrosło 25). W roku 1633 król Władysław IV, szykując się na wyprawę smoleńską, przybył z Merecza do Wilna. 20 czerwca tegoż roku bawił w Rakanciszkach, gdzie go uroczyście podejmował Stefan Pac, starosta rakanciski 26), podskarbi W. Ks. L. 27). Powtórnie król bawił w Rakanciszkach 24 lipca 1633 roku na zaręczynach córki Stefana Paca – Zofii z Mikołajem Kiszką, wojewodą mścisławskim. Do małżeństwa jednak nie doszło. W roku 1636 odbyły się powtórne uroczyste zaręczyny Zofii Pacówny w Rakanciszkach z Janem Chodkiewiczem, koniuszym W. Ks. L. za „kooperacją Radziwiłła” kanclerza. Uroczyste zaślubiny w tymże roku dnia 31 sierpnia 28) . Dnia 15 i 16 lipca 1636 r. po raz trzeci Stefan Pac, od r. 1635 podkanclerzy W. Ks. L. 29) , podejmuje króla Władysława IV z całym dworem. Była też królewna Anna Maria, siostra Władysława IV 30). Korzystając z królewskich odwiedzin, Stefan Pac uzyskał od króla przekazanie dwóch starostw – Rakanciszek i Ławaryszek – swej żonie Mariannie z Rudominów 31). Marianna Pacowa uzyskała w r. 1642 królewskie zezwolenie na cesję starostwa rakanciskiego i ławaryskiego na rzecz syna Mikołaja Paca 32). Najazd moskiewski w 1655 roku. Królewski festyn lipcowy na cześć Władysława IV był ostatnią tego rodzaju uroczystością w Rakanciszkach. Nieszczęścia i klęski, spadające za Jana Kazimierza na Rzeczpospolitę, nie oszczędziły Wilna i starostwa Rakanciskiego. Niedziela 8 sierpnia 1655 roku krwawymi głoskami wpisała się w dziejach Wilna. Straszna to była niedziela, gdy dzikie hordy cara Alek- sieja Michajłowicza spełniały jego ukaz, wydany po przejściu granic Rzeczypospolitej: „kostiołam nie byti, uniatam nie byti i żytia nikakowo nie imieti” 33). Pochlebcy moskiewscy tego okrutnego cara nazywali jednak „tiszajszym”, t. j. najłagodniejszym. Zniszczenie miasta Wilna było wielkie. Jan Chryzostom Pasek w r. 1662 widział tutaj same zgliszcza, znaku ulic nie było, koń się zapadał w przysypane rumowiskami piwnice. Prawdopodobnie takiż los spotkał i Rakanciszki: zostały one splądrowane przez najeźdźców. Opuszczony i zaniedbany przez swych dożywotnych właścicieli zamek uległ powolnemu niszczeniu i ruinie, jak szereg innych zamków na terenie Rzeczypospolitej 34). 17) Rękopis ks. Tadeusza Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 18) Tamże. 19) J. I. Kraszewski. Wilno. T. I. Str. 309. 20) Rodzina. Herbarz szlachty polskiej. T. XV. Warszawa, 1931 r. Str. 173. 21) Akty izdawajemyje Wilenskoju Archeograficzeskoju Kommisjeju. T. VIII. Akty Wilenskago Grodskago Suda. Wilna, 1875. Str. 473. Z ks. Nr 1 – 1593?1594 r. L. 132. 22) Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki” i J. I. Kraszewski. Wilno. T. II. Wilno, 1841. Str. 364 i 377. 23) Rodzina. Herbarz szlachty polskiej. T. XII. Warszawa, 1915 r. Str. 39. 24) Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 25) Stanisław Lorentz. Wycieczki po województwie wileńskim. Wilno, 1932. Str. 32. 26) Rękopis ks. Tadeusza Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 27) Józef Wolff. Senatorowie i dygnitarze W. Ks. L. 1386-1795, Kraków, 1885. Str. 164. 28) Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 29) Józef Wolff. Senatorowie i dygnitarze W. Ks. L. 1386-1795. Kraków, 1885. Str. 164. 30) Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 31) Stefan, zm. 1640 r., i Marianna, zm. 1643 r., Pacowie są fundatorami kościoła św. Teresy przy Ostrej Bramie w Wilnie. Pochowani tamże. 32) Rękopis ks. Tadeusza Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 33) Ks. Drucki-Lubecki. Historia pow. Wilejskiego i Dziśnieńskiego. 34) Rękopis ks. T. Rogala-Zawadzkiego „Z biegiem rzeki Wilenki”. 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt 7 UPRZEJMIE ZAPRASZAMY NA KONCERTY W RAMACH OBCHODÓW ŚWIĘTA NIEPODLEGŁOŚCI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ wokalnego zespołu „Barwy podwileńskie” z Ławaryszek (kier. Lucyna Własenko) i zespołu tanecznego „Iskry” (kier. Beata Bużyńska) z Mickun 5 listopada – sobota 10.00 – Koncert w sali szkolnej w Poniewieżu (ul. Parko 19) 16.00 – Koncert zespołów w Centrum Wielokulturowym w Kiejdanach (ul. Senoji rinka 12) AKCJA Związku Polaków na Litwie ZUŁÓW – miejscem pamięci narodowej Inf.: [email protected]; +370 687 76689 „Kresy 2016” 4 listopada br. w Domu Polskim w Wilnie odbędzie się finał Jubileuszowego XXV Konkursu Poezji im. Adama Mickiewicza „Kresy 2016” Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” KONCERT FINAŁOWY KONKURSU PIOSENKI DO SŁÓW AGNIESZKI OSIECKIEJ Wykonawcy: Finaliści konkursu oraz Zespół instrumentalny studentów Instytutu Muzyki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie Przypominamy, że środki finansowe na odbudowę miejsca urodzenia Marszałka Józefa Piłsudskiego można wpłacić na konto bankowe Związku Polaków na Litwie: LT79 7044 0600 0531 0008 w banku SEB bankas z dopiskiem PARAMA (ZUŁOW); kod ZPL – 190771032. W przypadku przelewów zza granicy należy wpisać nr konta bankowego: LT79 7044 0600 0531 0008, nazwę banku SEB bankas, Adres banku: Gedimino pr. 12, Vilnius, Lietuva, SWIFT banku: CBVILT 2X i – ewentualnie – NIP Związku Polaków na Litwie: 190771032. Środki pieniężne możecie Państwo przelać też na konto ZPL w Polsce: Nr 30 1020 1332 0000 1002 0680 8473 (NIP ZPL 190771032) Wyrazy szczerego współczucia z powodu śmierci Ojca Janowi Sienkiewiczowi W ramach obchodów Roku Feliksa Nowowiejskiego pierwszemu prezesowi ZPL składa Zarząd Główny Związku Polaków na Litwie zespoły: „Ars Cantandi”, „Ars Vocale”, „Musica in via” zaprezentują program edukacyjny oraz wykonają utwory kompozytora Przygotowanie zespołów: Prof. Honorata Cybula, Prof. Katarzyna Bojaruniec Dom Polski w Wilnie (ul. Naugarduko 76) 17 listopada 2016 r., godz. 17.00 Organizator: Wileński Oddział Miejski Związku Polaków na Litwie WSTĘP WOLNY Podzielamy ból i smutek oraz składamy wyrazy współczucia z powodu śmierci Ojca Janowi Sienkiewiczowi koledzy z „Magazynu Wileńskiego” i „Naszej Gazety” 8 3-9 listopada 2016 r., nr 44(1237) www.zpl.lt Prezentacja książki „WILNO. Rodzinna historia smaków” Ewy Wołkanowskiej-Kołodziej i śp. Genowefy Wołkanowskiej Instytut Polski w Wilnie i wydawnictwo Agora zapraszają na wieczór autorski, który odbędzie się 4 listopada o 17.00 w Instytucie Polskim przy ul. Didžioji 23 w Wilnie. Przez żołądek do serca? Z pewnością, lecz w tym wypadku nie tylko do serca, ale także do tradycji, historii, obyczajów.. Zresztą jak miałoby być inaczej, skoro Litwin się nie rodzi – on się wykluwa z cepelina, czyli z podłużnej, ziemniaczanej kluski z mięsnym nadzieniem! I w ogóle, gdyby Amerykanie zrzucili na Litwę stonkę ziemniaczaną, naród by wymarł, bo trudno wyobrazić sobie tamtejszą kuchnię bez babki kartoflanej czy ziemniaczanego blina. Jak ma się cepelin do słynnego niemieckiego sterowca i do piłki używanej w amerykańskim futbolu? Które z cepelinów są „inteligientne”, jak mawiała babcia autorki i co to oznacza, gdy znajdziesz w pierogu korek? W jakim celu powołano Narodowe Stowarzyszenie Ochrony Jedzących Twaróg i czym są prawdziwe kołduny, mające, a jakże, swoje święto, a nawet pomnik przedstawiający Kobietę Gotującą Kołduny. Wystarczy rzut oka, by stracić apetyt, ostrzega autorka, z wdziękiem, humorem, dystansem i erudycją oprowadzając nas po Wilnie i Litwie. Towarzyszą jej matka, babcie, dziadkowie, ciotki, ale także Melchior Wańkowicz i Tadeusz Konwicki. Program 11 listopada 16.00 – „Tu mówi szwejk!” wg Jarosława Hašeka – Polskie Studio Teatralne w Wilnie / wyk. Edward Kiejzik / reż. Sławomir Gaudyn. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno) – bilety do nabycia: Tiketa.lt 17.00 – „Inka” – Teatr Nowy w Rzeszowie / wyk. Jagoda Rall / reż. i scen. Milena Tejkowska. Pałac Kultury w Trokach (ul. Vytauto 69). Wstęp wolny. 19.00 – „KOBA”, Edward Radziński (jęz. polski) – Kowieński Teatr Kameralny, wyk. Aleksandras Rubinovas / reż. Stanislovas Rubinovas. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno) – bilety do nabycia: Tiketa.lt 12 listopada 12.00 – „Sen Nataszy” wg Jarosławy Paulinowicz Adres do korespondencji: ul. Naugarduko 76, 03202 Wilno Związek Polaków na Litwie tel./fax.: +370 5 233 10 56 E-mail: [email protected] Redaktor: Janina Lisiewicz Korekta: Krystyna Ruczyńska Opracowanie komputerowe: Paweł Stefanowicz Tygodnik Związku Polaków na Litwie – egzemplarz bezpłatny. – Teatr im. J.I. Kraszewskiego w Żytomierzu / wyk. Anastazja Warfołomiejewa / reż. Mikołaj Warfołomiejew. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76). 13.30 – Prezentacja albumu „Pięćdziesiąt i pięć” poświęconego działalności pracy Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie – Teatru Studio. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76). 15.00 – „Inka”, Milena Tejkowska – Teatr Nowy w Rzeszowie / wyk. Jadwiga Rall / reż. Milena Tejkowska. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76). 18.00 – „Kołysanka dla Ofelii” wg W. Shakespeare, G. Buchner, S. Wyspiańskiego – „Niezależni twórcy” Kraków / wyk. Elżbieta Lewak / reż. Weronika Kuśmider. Dom Kultury Polskiej w Wilnie (ul. Naugarduko 76). 13 listopada 12.00 – „Yorick czyli spowiedź błazna. Mój Szekspir” – wg W. Shakespeare; opr. Andrzej Żurowski. Polski Teatr we Lwowie / wyk. Wiktor Lafarowicz / reż. Zbigniew Chrzanowski. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno). 15.00 – „Colas Breugnon”, Romain Rollanda – „Towarzystwo Teatralne Pod Górkę”, Warszawa / wyk. Stanisław Górka / reż. Tadeusz Wiśniewski. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno). 18.00 – „Zapiski oficera Armii Czerwonej”, Sergiusz Piasecki, Teatr Polski w Warszawie / wyk. Piotr Cyrwus / reż. Tomasz Obara. Teatr na Pohulance (Rosyjski Teatr Dramatyczny Litwy, ul. Basanavičiaus 13, Wilno). Bilety do nabycia w siedzibie Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie, Naugarduko 76/402. Informacja i rezerwacja +37065264613 „Projekt współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą”