UNIWERSYTET MARII CURIE-SKŁODOWSKIEJ W LUBLINIE Wydział Humanistyczny Kierunek: Kulturoznawstwo Specjalność: Medialna Agnieszka Banasik Integracja żydowskiej ludności Przytyka w latach 30. XX wieku Praca licencjacka napisana w Zakładzie Kultury i Historii Żydów pod kierunkiem dr Agaty Rybińskiej Lublin 2014 Osobom, które przyczyniły się do powstania tej publikacji, w szczególności profesorowi Shalomowi Lindenbaumowi, a także Marii Cholewioskiej. Za zaangażowanie, chęd współpracy oraz udostępnienie materiałów dzięki, którym praca ta stała się wiarygodnym i ciekawym opracowaniem problemu integracji społeczności Przytyka. 3 Spis treści Wstęp…………………………………………………………………………………………..5 1. Przytyk – historia miejscowości ......................................................................................8 2. Życie w przytyckim sztetlu ............................................................................................11 2.1. Kalendarz i święta ..........................................................................................................12 2.1.1 Sztible chasydzkie ..........................................................................................................15 2.2 Życie codzienne ............................................................................................................16 2.2.1 Edukacja ........................................................................................................................17 2.2.2 Praca ..............................................................................................................................21 2.2.3 Stowarzyszenia polityczne .............................................................................................25 2.2.4 Czas wolny ....................................................................................................................28 3. Żydzi przytyccy oczami gojów ......................................................................................32 3.1 Edukacja i czas wolny...................................................................................................32 3.2 Praca i kontakty sąsiedzkie ............................................................................................34 3.3 Czas świąteczny .............................................................................................................36 Podsumowanie ..........................................................................................................................39 Bibliografia ...............................................................................................................................41 Spis tabel ...................................................................................................................................42 Spis ilustracji.............................................................................................................................42 Aneks I. .....................................................................................................................................43 Aneks II. ....................................................................................................................................44 Aneks III. ..................................................................................................................................45 Aneks IV. ..................................................................................................................................46 Aneks V. ...................................................................................................................................48 Aneks VI. ..................................................................................................................................51 Aneks VII. .................................................................................................................................52 Aneks VIII. ...............................................................................................................................54 Słownik .....................................................................................................................................55 4 Wstęp Niniejsza praca licencjacka podejmuje problematykę akulturacji i integracji polsko-żydowskiej na przykładzie ludności Przytyka. Akulturacja to proces dotyczący dwóch lub większej ilości grup o odmiennych kulturach. Prowadzi do zmian wzorów kultury jednej bądź obydwu grup. 1 Integrację natomiast można postrzegać, jako wszelkiego rodzaju kontakty międzyludzkie, częstotliwość, intensywność ich odbywania, a także akceptację i przejęcie wspólnych systemów wartości i norm moralnych. Może odbywać się pomiędzy poszczególnymi grupami społecznymi lub mniejszościami narodowymi.2 Relacje, które panowały między społecznością polską a żydowską Przytyka, wymagają wykroczenia poza badania historyków, czy socjologów. Swoją pracę nad tym tematem autorka rozpoczęła od zapoznania się ze wspomnieniami zawartymi w Księdze Pamięci 3, jak również ze świadectwami byłych mieszkańców, którzy pamiętają czasy przed rozpoczęciem II wojny światowej. Praca ta jest „wędrówką” po Przytyku lat 30. XX wieku. Dzięki analizie wspomnień odkryta została przeszłość, a w szczególności historia rodzin zamieszkujących miasto oraz okoliczne miejscowości. Świadectwa przyczyniły się do odtworzenia przebiegu życia kulturalnego i religijnego mieszkańców, a także pozwoliły dokładnie poznać stosunki panujące pomiędzy ludnością polską, a żydowską. Takie podejście do tematu ukazuje szczególnie zachowania i sytuacje wynikające z odmienności kulturowej i religijnej, które wyłaniają się podczas współdzielenia terytorium przez obydwie społeczności. Wybór tematu pracy został uwarunkowany szczególnym zainteresowaniem dotyczącym mniejszości żydowskiej Przytyka. Równie ważny jest także problem przenikania kultur postrzegany oczami osób, które zamieszkiwały miasteczko, a także udowodnienie, że zjawiska kulturowe, które zachodziły pomiędzy społecznością polską i żydowską ukazane są bardzo często inaczej niż wyglądało to w rzeczywistości. Głównym celem, dla którego powstała ta praca jest uświadomienie współczesnemu człowiekowi, że istniały pozytywne relacje sąsiedzkie wśród przedstawicieli żydowskiej mniejszości narodowej, a integracja nie była procesem wymuszonym na mieszkańcach. Zderzenie dwóch kultur prowadziło do powstawania różnych sytuacji, które zostaną opisane w dalszej części pracy. Zakres czasowy, do którego odnoszą się badania to lata 30. XX wieku. Jest to okres, z którego pochodzą wspomnienia zapisane w Przytyk Memorial Book, jak również te przekazane przez byłych mieszkańców polskich gospodarstw. To również lata największych problemów ludności żydowskiej w tym miejscu. Jednak ukazanie tego okresu z perspektywy mieszkańców, którzy byli częścią tej społeczności, pokazuje jej odmienny wymiar. Jest to możliwe dzięki takim źródłom, jak: Księga Pamięci, wywiady z przedstawicielami społeczności polskiej, akta archiwalne oraz literatura opisująca historię Przytyka. W badaniach autorka posługuje się praktyką historiograficzną, jaką są badania mikrohistoryczne. Dzięki analizie artykułów zawartych w Przytyk Memorial Book, jak również wywiadów z mieszkańcami reprezentującymi społeczeństwo polskie, przedstawia kulturowe, religijne oraz polityczne aspekty życia obydwu kultur w tym miejscu. W badaniach autorka analizuje i opisuje drobne wydarzenia rozgrywające się w przeszłości oraz zwykłych ludzi, którzy ich doświadczyli. Niniejsza praca składa się z 4 rozdziałów. Pierwszy rozdział jest ogólnym rysem historycznym miejscowości. Zawiera opis najważniejszych wydarzeń z dziejów Przytyka, jak również informacje dotyczące liczebności mieszkańców. Kolejna część obrazuje życie mniejszości żydowskiej w oparciu o wspomnienia zawarte w Przytyk Memorial Book, jak również rozmowy z Szalomem Lindenbaumem. Rozdział ten został podzielony na podrozdziały: życie religijne oraz codzienne. Z kolei ten drugi opisany został wyróżniając sfery takie jak: praca, edukacja, czas wolny oraz działalność polityczna. Trzeci rozdział odnosi się do mniejszości żydowskiej widzianej oczami gojów4, czyli polskich mieszkańców Przytyka. Źródłami wykorzystanymi w rozdziale drugim i trzecim są wywiady z byłymi mieszkańcami miejscowości, którzy opisują relacje zachodzące pomiędzy ich rodzinami, a mniejszością narodową. Dzięki uprzejmości Marii Cholewińskiej i Szaloma Lindenbauma w pracy tej zostały wykorzystane także listy, zdjęcia oraz dokumenty pochodzące z prywatnego archiwum. Ostatnia część przeznaczona została na podsumowanie i wyciągnięcie wniosków dotyczących integracji wynikającej z przenikania kultury chrześcijańskiej i judaistycznej. Bardzo ważnym punktem zawartym w ostatniej części pracy jest także omówienie edukacji regionalnej poruszającej tematykę Przytyka, jako sztetla oraz chęć podtrzymywania pamięci o żydowskich mieszkańcach miejscowości przez społeczność lokalną. Dodatkową częścią pracy jest słownik pojęć, który Z. Staszczak, Słownik etnologiczny: terminy ogólne, PWN, 1987, s. 178. Ibidem, s. 164. 3 Przytyk Memorial Book, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973. 4 Goj jest określeniem osoby nie wywodzącej się z narodu izraelskiego. 1 2 5 wyjaśnia terminy związane z życiem religijnym i codziennym narodu żydowskiego, przygotowany w oparciu o Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie.5 Stan badań dla podejmowanego tematu skupia się głównie wokół wspomnień zawartych w Przytyk Memorial Book, wydanej w 1973 roku. Historie opublikowane zostały w języku hebrajskim oraz jidysz. Na stronie internetowej6 dostępne jest również tłumaczenie wybranych fragmentów w języku angielskim. Pozycja ta jest szczególnie ważnym źródłem wiedzy o mniejszości narodowej Przytyka. Można postrzegać ją jako kronikę, która ma na celu ocalenie od zapomnienia wydarzeń z danego okresu i przekazanie ją kolejnym pokoleniom, ale również, jako hołd ofiarom antysemickich wystąpień, czy później Holokaustu. 7 Autorami historii w niej zawartych są żydowscy mieszkańcy miasteczka, którzy opisują życie społeczności. Sporo informacji, choć innego typu przekazuje Regina Rentz w artykule Ludność żydowska w Przytyku w okresie międzywojenny, który ukazał się w „Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego” 8. Autorka skupia uwagę szczególnie na danych, takich jak: liczba ludności, wielkość rodziny żydowskiej, czy zróżnicowanie zawodowe. Wszystkie informacje dotyczą miejscowości, a także gminy Przytyk. Ważną pozycją w zgłębieniu tematu życia zawodowego przytyckich Żydów jest „Księga Adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa”, która ukazała się w 1930 roku.9 Zawarte w niej informacje pozwalają odczytać strukturę zawodową Przytyka w okresie międzywojennym, ale również wskazują na to, jakie zawody wykonywali Polacy, a jakie Żydzi. Adam Penkalla jest autorem artykułu Cmentarz żydowski w Przytyku, który również ukazał się w „Biuletynie Żydowskiego Instytutu Historycznego”.10 W artykule odnajdziemy opis położenia cmentarza, najstarszych macew oraz proces fundacji. Przytyk jako sztetl opisał także Krzysztof Urbański w swojej monografii Gminy żydowskie małe w województwie kieleckim w okresie międzywojennym.11 Książka została wydana w 2006 roku w Kielcach. Autor opisuje gminy żydowskie położone w województwie kieleckim, wśród nich jest również Przytyk. Został opisany w sposób prosty i obrazowy. Urbański zawarł informacje dotyczące życia codziennego oraz religijnego w mieście. W opisie tym nie zabrakło także informacji dotyczącej pogromu, który miał tam miejsce w 1936 roku. Tematyką zajść w Przytyku zajmuje się również Piotr Gontarczyk w książce Pogrom? Zajścia polskożydowskie w Przytyku 9 marca 1936 r. Mity, fakty, dokumenty.12 Autor zbadał i przedstawił bieg wydarzeń na podstawie prasy z danego okresu, jak również zebranej dokumentacji, która zachowała się w Archiwach Państwowych. Tematykę tą poruszył w 1936 roku także Stefan Niebudek, który jest autorem książki Przytyk. Wielki proces Polaków z Żydami.13 Pozycja jest jednak jednostronna. Nie powinno się jej traktować obiektywnie. Autor zdecydowanie broni polskiej strony konfliktu, potępiając tym samym przedstawicieli narodu żydowskiego. W pracy zostały wykorzystane również pozycje takie jak: Żydzi. Wiara i życie, Święta i obyczaje żydowskie14, Pamiątki i zabytki kultury żydowskiej w Polsce 15. Materiały te stały się punktem odniesienia do weryfikacji informacji dotyczących życia Żydów przytyckich, które są zawarte we wspomnieniach. Mając pogląd na literaturę zawartą w bibliografii pracy można zauważyć, że większość badaczy skupia uwagę na zajściach antysemickich w Przytyku. Właściwie nie ma prac naukowych obszernie opisujących kulturę, obyczaje i codzienną egzystencję żydowskich mieszkańców, nie mówiąc już o próbie scharakteryzowania wzajemnych relacji kultury chrześcijańskiej i judaistycznej. Źródłem wiedzy zawierającym informacje dotyczące codziennego oraz religijnego cyklu życia jest Księga Pamięci. Przytyk Memorial Book jest podstawą, dzięki której praca ta miała szansę powstać. Źródła takie są bardzo ważne nie tylko dla historyków, ale również kulturoznawców, którzy badają wpływy odmiennych kultur na daną społeczność lokalną.16 Praca ta jest pierwszą, która zwraca uwagę na życie codzienne, a także religijne polskich i żydowskich mieszkańców Przytyka. Do tej pory nikt nie zainteresował się tym jak wyglądało życie w tej Borzymińska Z., Żebrowski R., Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, t. 1-2, Warszawa 2003. http://www.jewishgen.org/yizkor/Przytyk/Przytyk.html, [dostęp: 2.03.2014]. 7 A. Kopciowski, Księgi pamięci gmin żydowskich. Bibliografia, Lublin 2008, s. 7. 8 R. Renz, Ludność żydowska w Przytyku w okresie międzywojennym, „BŻIH” 1988, nr 3-4. 9 Księga Adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa, Warszawa 1930. 10 A. Penkalla, Cmentarz żydowski w Przytyku, „BŻIH” 1984, nr 1-2. 11 K. Urbański, Gminy żydowskie małe w województwie kieleckim w okresie międzywojennym, Kielce 2006. 12 P. Gontarczyk, Pogrom? Zajścia polsko-żydowskie w Przytyku 9 marca 1936 r. Mity, fakty, dokumenty, Pruszków: Rachocki i S-ka, 2000. 13 S. Niebudek, Przytyk. Wielki proces Polaków z Żydami, Wrocław 2002. 14 A. Unterman, Żydzi. Wiara i życie, Łódź 1989. 15 P. Burchard, Pamiątki i zabytki kultury żydowskiej w Polsce, Warszawa 1990. 16 Przytyk Memorial Book, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973. 5 6 6 dwukulturowej osadzie. Ma ona uświadomić mieszkańcom bogactwo kultury żydowskiej, a także to, że około 75 lat temu sąsiadami ich dziadków i pradziadków byli w znacznej części Żydzi, z którymi codziennie utrzymywali kontakt. 7 1. Przytyk – historia miejscowości W centralnej Polsce, 17 kilometrów na zachód od Radomia znajduje się niewielka malownicza wieś Przytyk. Miejscowość została założona przez Piotra z Podlodowa w 1333 roku. 17 W 1488 roku król Kazimierz Wielki na sejmie w Radomiu nadał dla Przytyka przywilej organizowania corocznie dwóch jarmarków: świętych Wita i Mikołaja, a także poniedziałkowego targu, który odbywa się do dnia dzisiejszego. To właśnie w tym okresie pojawili się nad Radomką pierwsi osadnicy żydowscy. Przybywali oni na targi i jarmarki.18 Natomiast w początek lokacji ludności żydowskiej Przytyka rozpoczął się w XVII wieku. Od tego czasu miasteczko stało się dużym ośrodkiem dwukulturowym. W przestrzeni miejskiej zaczęły pojawiać się obiekty charakteryzujące obecność przedstawicieli mniejszości żydowskiej. Ważnym miejscem była synagoga, kirkut, mykwa, ale również cheder. Synagoga znajdowała się przy zachodnim krańcu rynku, natomiast kirkut na prawym brzegu rzeki Radomki, przy drodze wyjazdowej w stronę Radomia. Położenie kirkutu względem miasta przedstawione jest na mapie numer 1. Mapa 1. Mapa Przytyka z 1938 roku z zaznaczonym cmentarzem żydowskim. Źródło: http://www.kirkuty.xip.pl/przytyk.htm, [dostęp: 10.06.2014] Przytyk stał się typowym sztetlem, czyli miasteczkiem zamieszkałym przez społeczność żydowską, o specyficznym układzie społecznym i obyczajowym, w której używano języka jidysz. Zdarzenia zachodzące podczas cyklu życia, czyli narodziny, małżeństwo, choroba oraz śmierć były przeżywane przez zbiorowość wspólnie.19 W osadzie ważne funkcje pełniły: cheder, mykwa, cmentarz oraz Bractwo Pogrzebowe, Stowarzyszenie Opieki nad Chorymi.20 Istnienie Bractwa Pogrzebowego od około 1820 roku potwierdza dochodzenie władz carskich przeprowadzone w 1860 roku. Początkowo miasteczko liczyło około 130 gospodarstw. Dane te jednak zaczęły się bardzo szybko zmieniać. Po osiedleniu się ludności żydowskiej, nastąpił wzrost gospodarki oraz handlu. Przytyk stał się także jednym z największych ośrodków w powiecie radomskim, który zamieszkiwali Żydzi. 21 W 1787 roku byli oni w posiadaniu 84 domów. Głównym ich zajęciem był handel oraz produkcja alkoholu. Łatwość w osiedleniu się Żydzi zyskali dzięki temu, że Przytyk był miastem prywatnym, należącym w tym okresie do rodziny Kochanowskich. Żydzi zamieszkujący przytyccy utrzymywali bardzo dobre relacje handlowe z Gdańskiem oraz Krakowem. Historyk i pisarz, ksiądz Jan Wiśniewski opisał tę sytuację w następujący sposób: „W połowie XVIII - go w. Żydzi w Przytyku tak się już rozpanoszyli, że nie chcieli oddać kościołowi należnego procenta od lokowanych na synagodze kapitałów. W efekcie obłożono ekskomuniką perfidos judeos: Lejbusia, Herszka, Eljasza, Icka, Mośka, Lejzora, Raszela, Jude, Rakocza, Szmula, Marka, Gierszona, Lewka, Kalmana, Mendla, Berka, Jude i innych. Kara spadła i na synagogę, którą im opieczętować miano...” 22. Przytyk był idealnym miejscem do rozwoju handlu w tej części kraju. Miasteczko bardzo dobrze radziło sobie gospodarczo. Na przytyckim rynku, gdzie znajduje się symboliczna dla mieszkańców studnia, krzyżowały się najważniejsze szlaki handlowe: Trakt królewski (Warszawa - Kraków) z Traktem www.przytyk.pl/kategoria-17-historia.html, [dostęp: 13.02.2014]. F. Kiryk, Urbanizacja Małopolski, województwo sandomierskie XIII- XVI w., Kielce 1994, s.108. 19 A. Unterman , Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, tłum. O. Zienkiewicz, Warszawa 2000. 20 K. Urbański, Gminy żydowskie małe w województwie kieleckim w okresie międzywojennym, Kielce 2006, s.153. 21 www.przytyk.pl/kategoria-18-kalendarium.html, [dostęp: 6.01.2014]. 22 J. Wiśniewski, Dekanat radomski, Radom 1911, s. 177. 17 18 8 Wielkopolskim (Lublin - Poznań). Jednak w 1834 roku, kiedy została wybudowana trasa z Warszawy do Krakowa przebiegająca przez Radom, Przytyk utracił swoje atrakcyjne położenie. Nie wpłynęło to jednak na rozwój i osadnictwo w tym miejscu. Było to centrum usług handlowych i rzemieślniczych dla okolicznych miejscowości. 1 czerwca 1869 roku Przytyk utracił prawa miejskie, które miał nadane przez Kazimierza Wielkiego w latach osiemdziesiątych XV wieku. Przyczyną tego była właśnie budowa trasy łączącej Warszawę z Krakowem, która wcześniej przebiegała przez Przytyk. 23 Kilkadziesiąt lat po utracie statusu miasta, byli mieszkańcy wciąż określali je tym terminem. We wspomnieniach zawartych w Księdze Pamięci, dostrzec można określenia takie jak miasteczko, czy sztetl. Dina Grobstein wspomina: „[...] Przytyk był typowym miastem żydowskim” 24. Również Robert Banasik opowiadał, że: „[…] miasteczko było w dużej części zamieszkałe przez ludność żydowską […]” 25. Struktura zawodowa mieszkańców Przytyka rozkładała się między dwie dziedziny: handel i rzemiosło. W okresie międzywojennym nie zachodziły żadne poważne zmiany dotyczące wprowadzania nowych zawodów. Głownie rodziny polskie jak i żydowskie utrzymywały się z usług takich jak handel i rzemiosło, co obrazuje tabela numer 1.26 Tabela 1. Struktura społeczno-zawodowa czynnej zawodowo ludności żydowskiej w Przytyku w 1939 r. Zawód Liczba % Rzemieślnicy 149 53.2 Handlarze 121 43.2 Właściciele przedsiębiorstw przewozowych 3 1.1 Fleczerzy 2 0.7 Nauczyciele 1 0.4 Właściciele młynów 4 1.4 Ogółem 280 100.0 Źródło: R. Renz, Ludność żydowska w Przytyku w okresie międzywojennym, „BŻIH” 1988, nr 3-4, s. 169. Przytyk nie był podzielony umowną „granicą” administracyjną, obok siebie zamieszkiwali wyznawcy judaizmu i chrześcijanie. Gospodarstwa polskie bardzo często sąsiadowały z żydowskimi. Wg relacji Stanisławy Maj, sąsiedzi darzyli się ogromnym szacunkiem. Wspominając mówiła: „Utrzymywaliśmy przyjazne kontakty, nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek nasza rodzina miała negatywne relacje z przedstawicielami mniejszości żydowskiej” 27. Zdarzało się również, że zaprzyjaźnione rodziny zapraszały się wzajemnie na uroczystości rodzinne. Mieszkańcy mieli również do siebie zaufanie. Michał Teper wspomina, że: „Pomiędzy żydowską ludnością rzemieślniczą i Polakami z okolicznych miejscowości od wielu lat panowały dobre stosunki. Żydzi sprzedawali swoje wyroby na targach. Jeżeli ktoś nie mógł zapłacić otrzymywał towar na kredyt” 28. Okres I wojny światowej był dla ludności Przytyka bardzo ciężki. W wyniku działań wojennych, miejscowość uległa poważnym zniszczeniom. Z przeprowadzonego w 1921 roku, spisu ludności jasno wynikało, że 81% mieszkańców miasteczka to ludność żydowska. Dane te, jak już wcześniej zostało zauważone, potwierdzają fakt, że Przytyk był dwukulturowym ośrodkiem. Na terenie gminy zamieszkiwało 23 R. Renz, op. cit., s. 167. “Przytyk was a typical Jewish city, with all factions and organizations.”, D. Grobstein, My Town- An Island (Moje miasto- wyspa), w: “Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 31. 25 Wypowiedź, Rozmowa z Robertem Banasikiem, 20.12.2013. 26 R. Renz, op. cit., s. 169. 27 Aneks II. Rozmowa ze Stanisławą Maj, 19.02.2014. 28 R. Rentz, op. cit., s. 183. 24 9 10 209 ogółu ludności, w tym 2211 osób wyznania mojżeszowego. Narodowość polską w spisie potwierdziło 9991 osób, a żydowską 214. Taka sytuacja miała także miejsce w Przytyku. Z 2302 osób zamieszkujących miasto, 1852 osoby zadeklarowały, że są wyznawcami judaizmu. Swoją polską narodowość potwierdziło 2140 osób, natomiast żydowską 158.29 Jest to proces charakterystyczny dla małych miejscowości, które zamieszkiwali Żydzi w okresie międzywojennym. Dzięki temu możemy zauważyć silną integrację tej mniejszości narodowej z ludnością polską. Sytuacja ta ukazuje jak bardzo wyznawcy judaizmu utożsamiali się z państwem polskim, jako swoją ojczyzną. Liczba ludności żydowskiej, która zamieszkiwała Przytyk wyróżniała to miasteczko na terenie województwa kieleckiego. Taki wynik spisu jest także uwarunkowany brakiem rozróżnienia przez ludność żydowską kwestii narodowości, o którą w nim pytano, oraz obywatelstwa. Procesy integracji mniejszości narodowej w środowisku małych miasteczek były powolne i niezwykle trudne. Bardzo ciężko było sprzeciwić się panującym zasadom życia społecznego i religijnego. Gmina wyznania mojżeszowego sprawowała kontrolę nad wypełnieniem obowiązków przez wyznawców. Dawało to poczucie bezpieczeństwa, lecz z drugiej strony, życie każdego mieszkańca było poddane społecznej kontroli a potrzebę prywatności uważano za coś podejrzanego. Nie można zapomnieć, że zdarzały się zajścia między ludnością polską i żydowską. Należy podkreślić, że Przytyk znany jest z pogromu, który miał miejsce 9 marca 1936 roku. W 1935 roku Narodowa Demokracja spotęgowała bojkot firm żydowskich. Objawiało się to powstawaniem nowych polskich przedsiębiorstw, które zaopatrywali okoliczni chłopi omijając sklepy żydowskie. Żyd Zajde, który był piekarzem skarżył się: „ […] od 16 tygodni nie handluję i żaden chłop u mnie bułki nie kupi”. 30 Aby przeciwdziałać podobnym aktom bojkotu powołano samoobronę liczącą około dwudziestu osób. Jednym z najpoważniejszych i zarazem najbardziej znanych wydarzeń jest konflikt przytycki zwany również pogromem, który miał miejsce 1936 roku. Doszło wtedy do zajść, w których zginęło trzy osoby: Polak - Stanisław Wieśniak oraz żydowskie małżeństwo - Chaja i Josek Minkowscy. Wówczas 20 osób zostało rannych, z czego 17 z nich było narodowości żydowskiej. Zdarzenie to, uznaje się za jedno z najpoważniejszych incydentów w przedwojennej Polsce. 31 Wydarzenia te przyczyniły się do utrwalenia antyżydowskich stereotypów. Pogrom przytycki spotęgował wzrost emigracji Żydów do pobliskich ośrodków miejskich takich jak Radom czy Łódź. Największym pragnieniem emigrantów był jednak powrót do Izraela. Okres II wojny światowej to także ciężki czas dla mieszkańców Przytyka. Niemcy wysiedlili około 2 700 osób narodowości żydowskiej. Zostali przewiezieni do radomskiego, szydłowieckiego oraz przysuskiego getta. W 1942 roku teren miasteczka został zamieniony na poligon wojskowy. Ludność polska została wysiedlona. Jak opowiadają w swoich wspomnieniach osoby, którym udało się przeżyć wojnę, zdarzało się, że rodziny ukrywały się w piwnicach i schronach, zupełnie nie stosując się do zakazu wysiedlenia. Żydom, którym udało się wyemigrować z Przytyka, zawdzięcza się Księgę Pamięci. Wspomnienia te są cennym źródłem wiedzy dla badaczy, historyków oraz kulturoznawców, a także obecnych mieszkańców miasteczka. Historia pozostawiła w tym miejscu niezapomniany ślad i choć niewielu obecnych mieszkańców Przytyka o nim pamięta, to wciąż pozostaje w pamięci żyjących uczestników tych wydarzeń. Miały one miejsce przed 70-cioma laty, a dziś nie są upamiętniane przez społeczność lokalną, nawet na tyle, aby oddać hołd poległemu Polakowi, Stanisławowi Wieśniakowi. Pamięć o Żydach przytyckich odchodzi w zapomnienie. Jedyną pamiątką, która pozostała jest kirkut w dzielnicy Piaski, który wymaga gruntownej renowacji. Obecnie mieszkańcy pozostają zamknięci na wszelkiego rodzaju aktywność upamiętniającą życie mniejszości żydowskiej w tym miejscu. Być może wynika to z braku tradycji lub relacji panujących w miasteczku przed II wojną światową. Nie zawsze były one tak dobre jak wynika z wyżej wymienionych wspomnień. 29 R. Rentz, op. cit., s. 175-176. K. Urbański, op. cit., s. 151-152. 31 P. Gontarczyk, Pogrom? Zajścia polsko-żydowskie w Przytyku 9 marca 1936 r. Mity, fakty, dokumenty, Biała Podlaska – Pruszków 2000, s. 9. 30 10 2. Życie w przytyckim sztetlu W żydowskich miasteczkach dominował tradycyjny model życia, oparty w szczególności na przestrzeganiu zasad religii judaistycznej. Przytycki sztetl nie różnił się niczym od innych miasteczek żydowskich w tej części kraju. Nieczęsto docierały tam nowinki techniczne, a wszelkie zmiany zachodziły bardzo powoli.32 Najważniejszym wyznacznikiem norm oraz zasad dla Żydów było prawo religijne. Mieszkańcy stanowili ludność mieszkającą na pograniczu dwóch kultur: typu miejskiego i wiejskiego, a także religii: judaistycznej i katolickiej. Czynniki te przyczyniły się do różnorodności strojów, zachowań oraz poglądów, a także form spędzania wolnego czasu pomiędzy przedstawicielami tych narodów. Kolejnym następstwem takiego stylu życia była niechęć do wprowadzania nowinek technicznych ułatwiających egzystencję. Życie żydowskich mieszkańców Przytyka było podzielone na dwie sfery. Pierwszą z nich stanowiło życie religijne, a co za tym idzie przestrzeganie najważniejszych zasad judaizmu. Druga natomiast to życie świeckie, na które składała się nauka w publicznych szkołach, praca, a także sposób na spędzanie czasu wolnego. Najciekawszym aspektem w wielokulturowym Przytyku było życie codzienne, które koncentrowało się w szczególności na zasadach wiary. Członkowie gminy wyznaniowej przeżywali godnie wszystkie święta i uroczystości w ciągu rytualnego roku. Żydowskich mieszkańców łączyło poczucie silnej więzi, nie tylko wewnątrz społeczności, ale również pośród polskich sąsiadów. Jest to dowód na to, że proces integracji można rozpatrywać na dwóch płszczyznach: zewnętrznej, wszystkich mieszkańców Przytyka, jak również tylko wewnętrznej- żydowskiej gminy wyznaniowej. Judaizm jest religią narodu żydowskiego. Podporządkowuje ona szczególnie życie wyznawców od narodzin aż do śmierci. Aby zrozumieć jej istotę należy poznać religijny cykl życia mniejszości żydowskiej. Ważnym elementem podczas badania integralności narodów jest dostrzeżenie odrębności, jakie cechują te zbiorowości. Centralnym miejscem w przytyckiej gminie żydowskiej była synagoga. Wspomnienia Szaloma Lindenbauma, wskazują na to, że w miasteczku istniały dwie świątynie szul i Beit hamidrasz. „Były dwie bóźnice w pobliżu Przytyka, jedna- di Szil, the Synagoge, w innych miejscach wymawiali Szul, jak w niemieckim, co znaczy właściwie szkoła. A faktycznie w niej nie studiowali, tylko modlili się. Natomiast w drugiej, Beit hamidrash, modlili się i studiowali” 33. W obydwu świątyniach znajdowała się Aaron hakodesz34. Umieszczona było na podwyższeniu wschodniej ściany, a dochodziło się do niej po schodkach. Zawsze byłą przykryta kurtyną. Po jej odsłonięciu, Tora przenoszona była na ambonę w centrum synagogi lub Beit hamidrasz. Szalom Lindenbaum opowiada: „Tam zdejmowano suknie, by czytać odpowiedne porcje: pierwsza przypadała kapłanowi, druga Lewicie, a następnie każdemu z ludu” 35. Od ortodoksyjnych Żydów, a takimi w większości byli właśnie mieszkańcy przytyckiego sztetla, wymagano separacji płci. Według opisu Lindenbauma synagoga była wysoka, miała wyznaczoną Ezrat naszim, czyli babiniec, halę kobiet. Część ta stanowiła jakby drugie piętro, była wydzielona specjalnie, aby mężczyźni mogli skupić się na modlitwie. Budynek był obszerny i wysoki, jednak jak już zostało wspomniane, nie długo po wejściu Niemców został spalony. Wszystkie obrządki w synagodze prowadzili mężczyźni znający się na nich. Nie musieli oni pełnić funkcji rabina. Rabin rzadko przybywał do bóźnicy, miał swój minjan.36 W miasteczku funkcjonowały też chasydzkie sztible. Synagoga była głównym miejscem, w którym odbywały się nabożeństwa i modlitwy. W momencie powstania samodzielnej gminy wyznaniowej Przytyk zyskał również stały żydowski cmentarz grzebalny. Jak zauważa Adam Penkalla, ciężko jest ustalić dokładną jego datę powstania, jak również założyciela. Przypuszczać można, że było nim Bractwo Pogrzebowe, ponieważ podczas śledztwa dotyczącego jego nielegalnej działalności, obiekt już działał. 37 Pierwsze wzmianki o jego działalności pojawiają się w http://judaizm.izraelczyk.pl/sztetl, [dostęp: 14.04.2014]. Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 34 Aron (ha-)kodesz to wbudowana wnęka na wschodniej ścianie świątyni lub dostawiona do niej szafa, w której przechowuje się rodały. 35 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 36 Minjan to kworum modlitewne, wynoszące dziesięciu dorosłych mężczyzn (tj. powyżej 13 lat). 37 A. Penkalla, op. cit., s.175-176. 32 33 11 dokumentach z 1843 roku, kiedy do funduszy gminy wpłynęła kwota 15 rubli za pogrzeby. 38 Na terenie kirkutu występowały pojedyncze i podwójne macewy osób ze sobą spokrewnionych. Kształty są bardzo podobne, zakończone najczęściej pełnym łukiem. Każda z nich jest przyozdobiona inną płaskorzeźbą, najczęściej jednak występowała ornamentyka roślinna. 39 Zachowane do dziś macewy wskazują na przywiązane do tradycyjnego zdobienia. Przykładem jest macewa Rywki córki Mordechaja, którą ozdobiono świecami, na znak rytuału zapalania przez kobietę świec szabatowych. Był to symbol przeważający i typowy dla nagrobków kobiet. Na jej steli znajduje się taka oto inskrypcja: Tu spoczywa.(…). Życie jej dla nas skończyło się. Odeszła w zaświaty. Rozpacz dla nas w tym gorzkim dniu. Czysta dusza rozpoczęła wędrówkę. Młoda wiekiem, pozostawiła nam płacz, ból i żałobę. Niebo stało się jej wieczną siedzibą, a namioty kobiet jej mieszkaniem wiecznym. Kobieta poważna i cnotliwa, pani Rywka córka Mordechaja Dawida ha-Levi, zmarła 10 kislev 5616 roku (20 listopada 1855 r.). Niech dusza jej żyje wiecznie.40 Na steli przytyckiej, jest ona zapisana w języku hebrajskim. Jak widać forma inskrypcji, a także język są kolejnymi wyznacznikami odrębności kulturowej oraz religijnej. Przytycka mniejszość była bardzo religijna, a cykl jej życia odzwierciedlał zachowywanie prawa mojżeszowego. Przestrzegano ściśle zasad panujących w religii judaistycznej, które można określić, jako spisane w Biblii i Talmudzie prawa, wierzenia i rytuały. Podstawowym motywem, który ukazywał się w ciągu roku, zakorzenionym w religii judaizmu była historia wyjścia z Egiptu, a także wędrówka Izraelitów po pustyni, a w rezultacie wejście do Ziemi Obiecanej.41 2.1. Kalendarz i święta Ważnym elementem życia religijnego przytyckich Żydów były święta obchodzone w określonych momentach cyklu rocznego. Te szczególne dni, wyznaczał kalendarz księżycowo-słoneczny, który różnił się od powszechnie używanego, ponieważ jego system opierał się m. in. na obserwacji faz księżyca. 42 Według takiego liczenia czasu doba rozpoczynała się wraz z nadejściem nocy, a kończyła wieczorem kolejnego dnia. Czas trwania dnia miał bardzo ważne znaczenie ze względu na porządek modlitw, które powinny być odmawiane w odpowiednich porach dnia. 43 Miesiące w roku żydowskim liczą po około 29 lub 30 dni i rozpoczynają się od momentu, kiedy księżyc znajduje się w fazie nowiu. Kalendarz, którego używali Żydzi zamieszkujący Przytyk przeanalizowany został pod względem cyklu dziennego, tygodniowego i miesięcznego. Każdy dzień rozpoczynał się modlitwą poranną – szacharit. Kolejną, jaką odmawiano była mincha, która oznacza ofiarowanie. Dzień ciężkiej pracy zamykała modlitwa arwit, czyli pora wieczorna. Czas ich odmawiania był ściśle określony, ponieważ godziny te były pamiątką składania ofiar w świątyniach. 44 Po mimo tego, że doba jest ważnym elementem upływu czasu to dla społeczności żydowskiej bardzo ważny jest także tydzień. Nowy tydzień w Przytyku rozpoczynał się w piątek wraz z zajściem słońca. Czas ten nazywany jest szabatem, czyli dniem odpoczynku. Nazwa ta często występuje we wspomnieniach zawartych w Sefer Przytyk. W tradycyjnym żydowskim domu święto rozpoczynało się od zapalenia przez panią domu dwóch świec i odmówieniem przez ojca rodziny modlitwy nad kielichem wina, zwaną kidusz. Kobieca funkcja na stałe zapisała się w tradycji judaistycznej, co zauważyć można przy powyższym opisie wyglądu macewy Rywki córki Mordechaja. Na podstawie relacji zawartych w Przytyk Memorial Book wnioskować możemy, że wyznawcy judaizmu, którzy zamieszkiwali miasteczko byli oddani religijnym tradycjom i ściśle przestrzegali praw. Chancha Friedman-Honig opowiada jak jej rodzina świętowała szabat: 38 Ibidem. Niestety nie zachowały się nazwiska autorów, artystów-rzemieślników, którzy wykonywali nagrobki zachowane na tym kirkucie. Jedyna sygnatura, która się zachowała wskazuje na A. Wajsberga Dadima Finkli. 40 http://www.kirkuty.xip.pl/przytyk.htm, [dostęp: 27.04.2014]. 41 A. Unterman , Żydzi. Wiara i życie, Łódź 1989, s. 5. 42 Rok żydowski składa się z 12 miesięcy księżycowych i ma przeciętnie 354 dni. Występuje w nim również rok przestępny. W czasie jego trwania dodaje się kolejny 30 dniowy miesiąc do całego kalendarza. 43 http://www.jewish.org.pl/index.php/pl/bwi-kalendarz-i-cykl-iycia-mainmenu-68/96-kalendarz-iydowski-hebr-luach-ha-szana-.html, [dostęp: 20.04.2014]. 44 A. Unterman , op. cit., s. 203. 39 12 „W piątek, odczuwano już nadejście święta szabatu. (…). Przygotowania były dla każdego wielką uroczystością i wszystko było robione tak, aby święto można było przeżywać w sposób radosny i wymagany przez tradycję” 45. Innym przykładem tego, że starannie przestrzegano zasad są także wspomnienia Szaloma Honiga: „Sobota w Przytyku zaczynała się wtedy, kiedy Żyd brał świeżą bieliznę i szedł do mykwy, gdzie odbywała się rytualna kąpiel […]” 46. Dowodzi to, że życie wyznawców judaizmu było szczególnie dokładnie podporządkowane tradycji i obrzędom religijnym. Rodziny przestrzegające zasad rytualnej kąpieli przed rozpoczęciem szabatu, mogły spożyć w jego czasie dwa obfite posiłki. Szabat kończył się w sobotę, w momencie, kiedy na niebie pojawiły się trzy gwiazdy. Przeżywanie w sposób godny tego święta wiązało się z przestrzeganiem zakazu wykonywania codziennych, zwyczajnych czynności. W Przytyku podkreślano bardzo wyraźnie znaczenie święta szabatu dla społeczności. Szalom Lindenbaum opowiada, że dla Żydów z Przytyka: „Szabat i Niedziela były zupełnie inne, bo Szabat był z Prawa, a Niedziela już nie- z „przekleństwa”. Prawo dzieliło też jedzenie: koszerne i niekoszerne, co doprowadzało do trudności ugoszczenia” 47. Dzięki powyższej relacji możemy zauważyć element dezintegrujący Polaków z ludnością żydowską. Był nim strach przed złamaniem zasad obowiązujących w religii judaistycznej. To także oddalało od siebie ludzi z tych dwóch grup kulturowych, jednak nie przeszkadzało przyjaźniom, które także istniały. Często najmowano chrześcijan do pomocy przy wykonywaniu codziennych czynności, np. przygotowywania posiłków, czy codziennego obrządku. Był to czas, kiedy nie wolno było myśleć o tym, co ma nastąpić, ani planować zadań do wykonania przez następny tydzień. Jedynym, co mogło zajmować ich myśli, były refleksje dotyczące Boga. Pozostałe dni tygodnia, oprócz czasu przeznaczonego na stałe modlitwy wpisane w cykl dniowy, były pracujące i odzwierciedlały zwyczajne życie, które zostało opisane w dalszych podrozdziałach pracy. Ostatnią i największą częścią rachuby czasu jest miesiąc. Kalendarz żydowski wyznacza 12 miesięcy księżycowych, które rozpoczynają się od nowiu księżyca. Jak już zostało zaznaczone miesiąc liczy od 29 do 30 dni. Miesiące kalendarza żydowskiego nie pokrywają się z miesiącami kalendarza gregoriańskiego Za rozpoczęcie nowego roku żydowskiego można uznawać miesiąc nissan w czasie, którego wypada święto Paschy, ale również miesiąc tiszri, kiedy przypada Święto Nowego Roku, Rosz Haszana. Święto Rosz Haszana było jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu żydowskim. Według religii judaistycznej, podczas jego trwania Bóg zapisuje losy ludzi w dwóch księgach, są to: Księga Życia oraz Księga Śmierci. Spisanym w tej drugiej, daje jeszcze jedna szansę i czas na poprawę przez 10 dni, aż do święta Jom Kippur.48 Jom Kippur było kolejnym bardzo ważnym świętem dla mniejszości narodowej Przytyka. W jego trakcie obowiązywał ścisły post. Żydzi traktowali je, jako jedno z najważniejszych świąt o charakterze pokutnym. W wigilię święta, odbywano rytualną kąpiel w mykwie. Prawdopodobnie praktykowano rytuał kapparot, który polegał na ofierze z koguta lub kury, która była uśmiercana za winy ofiarującego i tym samym miała zapewnić mu długie życie w pokoju. Święto stanowiło podstawowy miernik stopnia religijności i oddania tradycji. Żydzi w Przytyku świętowali według obowiązujących zasad. Jak relacjonuje Chancha Friedman-Honig: „Jom Kippur zaszczepiał mroczny nastrój wśród społeczności Przytyka. Wszyscy, młodzi i starzy, mieli być w synagodze. Kantora było słychać z daleka. Żydzi mieli gorzko płakać i błagać o wybaczenie ich grzechów i wpisania ich na dobre życie” 49. Kolejnym ważnym świętem w ciągu religijnego życia w przytyckim sztetlu był Sukkot, czyli Święto Namiotów. Obchodzono go w pięć dni po Jom Kippur. Żydzi przeżywali je jako pamiątkę mieszkania w szałasach podczas ucieczki Izraelitów z Egiptu i wędrówki do Kanaanu. Święto przeżywane było radośnie. Budowano szałasy i namioty, w których następnie świętowano. Szalom Lindenbaum opowiada, że w Przytyku święto przeżywano wspólnie z najbliższymi sąsiadami. “On Friday, the approach of the holy Sabbath could already be felt.”, Ch. Friedman-Honig, Religious Values in the Life of the Jews of Przytyk (Wartości religijne w życiu Żydów w Przytyku), w: “Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 35. 46 R. Rentz, op. cit., s. 177. 47 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 48 A. Unterman , op. cit., s. 214. 49 “A spirit of sadness pervaded on Yom Kippur. Everyone, young and old, went to the synagogue. The prayers of the cantor were heard from afar. Jews would weep bitterly and pray to G-d that He forgive their sins and seal them for a good verdict.”, Ch. FriedmanHonig, op. cit., s. 35. 45 13 „Namioty budowaliśmy w głębi podwórza, najczęściej razem z sąsiadami. Około cztery rodziny świętowały z nami. Siostry były kelnerkami i przynosiły z domu posiłki” 50. Sukkot był najradośniejszym świętem w ciągu całego roku. Święto to skupiało na sobie największą uwagę polskich dzieci, które dokuczały Żydom podczas świętowania. „Chrześcijańskie dzieci wrzucały nam do szałasów zdechłe koty lub wrony, niekiedy zdarzało się, że obrzucali je kamieniami. Szczucie Polaków wobec Żydów było naprawdę duże” 51. Jak wynika z powyższych wspomnień, na polu religijnym istniało wiele różnic pomiędzy religią katolicką a judaistyczną. Sądzić tak można analizując zachowanie polskich dzieci. Brak akceptacji odmiennej kultury rodził zachowania antysemickie. Nie każde dziecko polskie zachowywało się w ten sposób, jednak każdego roku dochodziło do podobnych incydentów. Po około dwóch miesiącach od święta Sukkot nadchodziła Chanuka. Były to ośmiodniowe uroczystości światła. Święto Świateł obchodzono, aby upamiętnić historię związaną ze zwycięstwem Machabeuszy nad Asyryjczykami.52 Kolejne święto czternastego dnia miesiąca adar to Purim, a w dniu go poprzedzającym obowiązywał post zwany Taanit Ester. Purim to święto, podczas którego można było pracować i wykonywać codzienne czynności, ale większość mieszkańców sztetla przestrzegała zasad i tradycji świętowania. Kolejnym świętem, które społeczność żydowska Przytyka świętowała z należytą czcią była Pascha. Było to święto rolnicze, związane z uprawa jęczmienia, ale przede wszystkim upamiętniało wyjście z Egiptu. Święto Paschy trwało siedem dni, a pierwszy dzień był jednym z najbardziej uroczystych momentów życia żydowskiego w Przytyku. Seder, to najbardziej uroczysty posiłek Paschy. Cała rodzina je wtedy uroczystą kolację. Podczas posiłku czytana była Hagada, specjalny tekst, który opisuje wyjście z Egiptu.53 Zwyczaj kolacji sederowej praktykowały nawet mniej religijne rodziny. Wieczór ten wywoływał wiele pozytywnych emocji. W Przytyk Memorial Book możemy zauważyć stosunek, jaki miała żydowska mniejszość do świętowania Paschy: „Kochałam Paschę bardziej niż jakikolwiek inne święto, zwłaszcza Seder, który celebrowano bardzo uroczyście” 54. Tak o przeżywaniu święta Paschy opowiada Chancha Friedman-Honig. W czasie święta Pesach Żydzi spożywali tylko pieczonego w całości baranka, gorzkie zioła, a także macę, czyli chleb bez zakwasu. Bardzo ważne było przestrzeganie tradycji i zakazu jedzenia, a nawet posiadania w domu jakiegokolwiek chleba lub produktu pieczonego na zakwasie, zwanego chamecem. Obowiązywało także używanie zastawy oraz naczyń przeznaczonych tylko do użytku w czasie święta Paschy, gdyż codzienne naczynia były skażone chamecem. Od drugiego dnia Paschy rozpoczyna się okres zwany liczeniem omera55. W tym czasie ortodoksyjni Żydzi, a jak już wspomniałam takimi w większości byli mieszkańcy sztetla przytyckiego, nie strzygli włosów, nie golili się, ale również nie wyprawiali wesel.56 Jednodniowym, a w diasporze dwudniowym, świętem, następującym w ciągu cyklu życia religijnego był Szawuot, czyli Święto Tygodni.57 Szawuot związany był ściśle ze zwyczajami rolniczymi, do synagogi przystrojonej zielonymi gałązkami, przynoszono specjalne bochenki chleba, będące symbolem Tory, czyli duchowego „chleba”. Część ortodoksyjnych Żydów spędzało noc świąteczną czytając Torę i czuwając, aż do modlitwy o świcie. W świątecznym dniu w synagodze czytano ze zwojów Tory Dziesięć Przykazań oraz Księgę Ezechiela.58 Ostatnią częścią rytualnego roku żydowskiego w Przytyku był okres trzytygodniowej żałoby nazwany Jemei bein hamecarim. Okres ten to pamiątka zniszczenia Pierwszej i Drugiej Świątyni Jerozolimskiej, a także uczczenia nieszczęść i cierpień narodu podczas wygnania. 59 W przytyckim sztetlu jedynymi fragmentami Tory, jakie wybrzmiewały w świątyni podczas tego okresu, były fragmenty opisujące cierpienia narodu. 50 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. http://swietokrzyskisztetl.pl/pl/zydzi/kalendarz__sobota_i_swieta/, [dostęp: 27.04.2014]. 53 http://swietokrzyskisztetl.pl/pl/zydzi/kalendarz__sobota_i_swieta/, [dostęp: 27.04.2014]. 54 “I loved the festival of Passover more than anything, especially the night of the Seder. The Seder ceremony was conducted with great festivity”. Ch. Friedman-Honig, op.cit., s. 35. 55 Omer to okres 7 tygodni (49 dni), liczonych od święta Pesach do Szawuot. 56 A. Unterman , op. cit., s. 230-233. 57 http://www.jewish.org.pl/index.php/bwi-kalendarz-i-cykl-iycia-mainmenu-68/2339--czym-jest-szawuot.html, [dostęp: 23.04.2014]. 58 A. Unterman , op. cit., s. 235. 59 Ibidem., s. 236. 51 52 14 Analizując święta obowiązujące w religii judaistycznej można zauważyć, jak bardzo scalały społeczeństwo żydowskie, ale także jak bardzo różniły się od zwyczajów chrześcijańskich. Sytuacje te przyczyniały się do integracji polskich sąsiadów z narodem Żydowskim. Chętnie pomagali, podczas, gdy Żydzi nie mogli wykonywać żadnych prac. Warto zauważyć, że szczególną rolę w tej kwestii stanowi sytuacja ekonomiczna, która piętnowała takie zachowania. Nie brakowało także aktów dezintegracji. Odmienne zwyczaje i tradycje religijne, potęgowały takie incydenty jak na przykład obrzucanie namiotów kamieniami, czy wrzucanie do nich zdechłych zwierząt. Analizując przebieg świąt judaistycznych, wyraźnie zaobserwować można brak akceptacji i aprobaty polskich mieszkańców, szczególnie dzieci i młodzieży, a także izolację Żydów w tym czasie. 2.1.1 Sztible chasydzkie Największym centrum chasydyzmu w tej części kraju była Góra Kalwaria, a także Warka. Pierwsza miejscowość była zamieszkała przez najbardziej wpływowych chasydów w Polsce, przez co tworzyli silne ugrupowanie.60 W Warce również działały sztible, jednak ich działalność nie była aż tak prężna jak ta w Górze Kalwarii. Przytyk był niewielką miejscowością, jednak gmina wyznaniowa działała prężnie i bardzo aktywnie. Należy zauważyć, że jako miejsce modlitwy funkcjonowała nie tylko synagoga oraz Beit Midrasz, ale także wspomniane już sztible – pomieszczenia do modlitwy i studiów religijnych mieszczące się w prywatnych domów chasydzkich. Do Przytyka bardzo często przyjeżdżali także chasydzi z Warki, Kozienic, Białobrzegów, Opoczna jak również Góry Kalwarii. 61 Podkreślić należy znaczenie religijne, jakie miała osada dla Żydów z sąsiednich gmin, ponieważ wyżej wymienione miejscowości są oddalone o kilkadziesiąt kilometrów od Przytyka. Wiązało się to zapewne z długą podróżą, mając na uwadze ówczesne środki transportu. Sztible były otwarte przez cały dzień, a osoby, które miały ochotę na modlitwę lub studiowanie Gemary62 mogły korzystać z nich dowolnie, kiedy miały czas. Chasydzi w swoich sztiblach zawiązywali grupy, w których każdy był traktowany równo. Potwierdza to relacja Szaloma Honiga, która została zawarta w Przytyk Memorial Book: „Chasydzi tworzyli grupy, w których każdy czuł się równy sobie” 63. Wszyscy się znali i byli dla siebie jak członkowie rodziny. Ludzie tworzący takie ugrupowania byli bardzo ortodoksyjni i uczeni w Torze. Wielkim zaszczytem dla chasydów przytyckich było przybycie do miasteczka admora społeczności wareckiej. Mianem tym określano przywódców duchowych, wybitnie uczonych talmudystów, którzy byli mistrzami dla chasydów.64 Był to czas wielkiej radości, a także gorliwego przestrzegania tradycyjnych zasad. W Przytyk Memorial Book, Szalom Honig opisał, że podczas pobytu mistrza chasydów z Warki przypadał szabat. Jak opowiada: „Został on przeprowadzony właściwie ze wszystkimi jego szczegółami, a następnie przeprowadzono tradycyjny posiłek Meławe Malka” 65. Zauważyć można kolejny raz, silne przywiązanie do tradycji i jej przestrzegania wśród społeczności przytyckiej. Szalom Honig relacjonuje, że w chasydzkich sztiblach studiowano Torę w dni powszednie po modlitwach mincha i maariw, ale również w szabat i po seuda szliszit, czyli wieczornym posiłku spożywanym w wieczór na zakończenie szabatu.66 Rebe byli duchowymi przewodnikami dla chasydzkich społeczności. Ortodoksyjni Żydzi wybierali się na pielgrzymki do admorów. Celem takiej podróży nie była tylko modlitwa, ale również pomoc i doradztwo w sprawach wiary, czy rodziny. Ojcowie wysyłali do mistrzów swoje dzieci, aby utwierdzić ich w wierze http://www.sztetl.org.pl/pl/term/29,chasydzi-z-gory-kalwarii-chasydzi-ger/, [dostęp: 29.04.2014, autor: Hanna Węgrzynek]. http://swietokrzyskisztetl.pl/pl/gminy_zydowskie_1918-1939/przytyk/, [dostęp: 27.04.2014]. 62 Gemara to aramejskojęzyczny zbiór rabinicznych komentarzy i objaśnień uzupełniających Misznę, czyli kodeks prawa obyczajowego w judaizmie. Obie księgi tworzą razem Talmud. 63 „The Hassidic shtibel with its “professional” affiliation, contributed greatly to the forging of a group in which an individual would not feel himself as forgotten, but rather as someone with equal rights.”, S. Honig, op. cit., s. 45. 64 Z. Borzymińska, R. Żebrowski, Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, t. 1, Warszawa 2003, s. 45. 65 “The Sabbath was conducted appropriately with all of its details and a traditional Melave Malka (Post Sabbath meal) was conducted afterward.”, S. Honig op. cit., s. 46. 66 Ibidem. 60 61 15 judaistycznej. Również Szalom Honig był posyłany przez ojca, do oddalonej o kilka kilometrów Przysuchy, aby tam u Jid Hakadosz, czyli świętego Żyda, pobierać nauki. Jak opowiada: „Ku mojemu zaskoczeniu, podczas wizyty, zamiast czuć atmosferę dogmatyzmu i adoracji, jak sobie to wyobrażałem, znalazłem atmosferę koleżeństwa” 67. Dzięki temu zrozumieć można relacje, jakie panowały pomiędzy zwolennikami chasydyzmu, a rabinami. Rebe był mistrzem oraz osobą, która wskazywała drogę, jak postępować w życiu codziennym, a nawet intymnym. Wniosek taki można wyciągnąć również z opowieści Szaloma Honiga, gdzie czytamy: „Mój ojciec, Joel Honig błogosławionej pamięci, naradzał się z nim w sprawach utrzymania, ochrony zdrowia i innych sprawach bardzo intymnych, tak jak można by zrobić to z bardzo bliskim przyjacielem” 68. Pielgrzymki chasydów do duchowych przewodników były bardzo ważnym elementem w życiu każdego mieszkańca. Każdy, kto powracał do Przytyka, po wizycie u rebego, był żywym przykładem nieustającej wiary. Umacniał również społeczność naukami, których doznał. Przedstawione w tej części pracy relacje i cytaty wskazują na bardzo ważną funkcję, jaką pełniły sztible dla społeczności żydowskiej nie tylko w Przytyku. Dzięki wysokiej liczbie chasydów, osada zyskała ważny charakter wśród okolicznych miejscowości. Jak zostało zauważone do Przytyka przybywali przedstawiciele z Warki, Góry Kalwarii, czy Białobrzegów, gdzie znajdowały się ich największe grupy. W tej sytuacji można twierdzić, że Przytyk był ważnym ośrodkiem, który brał udział nie tylko w procesie integracji pomiędzy mieszkańcami osady, ale także sąsiednich miasteczek. W źródłach nie przedstawiono informacji, w jaki sposób wpływało to na społeczność polską. Religia stanowiła najważniejszy element życia mieszkańców Przytyka. Przyczyniało się to jednak do wyostrzenia granicy kulturowej pomiędzy chrześcijanami. Był to podstawowy element odrębności, ponieważ egzystencja żydowska opierała się w całości na przestrzeganiu praw wynikających z religii. Zauważyć można dokładnie sytuacje, które wpływały na niechęć do tradycji żydowskich. Na polu ekonomicznym i gospodarczym sytuacja ta ulegnie niewielkiej zmianie. 2.2 Życie codzienne Życie w miasteczku zaczynało się od wczesnych godzin porannych, jak w każdej handlowo– usługowej osadzie. Jednak nie można zapominać, że Żydzi przytyccy byli religijni i przestrzegali zasad odpowiednich dla judaizmu, a co za tym idzie również porządku modlitw. Tak więc, jak wcześniej zostało wspomniane, rozpoczynali swój dzień od modlitwy szacharit. Obrzędy i obyczaje religijne ściśle wiązały się z codziennym funkcjonowaniem, a co więcej były obecne w każdej dziedzinie życia, jak na przykład: praca, edukacja, czas wolny, czy choćby przygotowanie posiłku. Życie codzienne w wielu aspektach pokrywało się z życiem religijnym. Według Chanchi Friedman-Honig: „Całe życie dorosłych Żydów, skupiało się w około synagogi. Uroczystości bar micwy, wesela, święta, jorcajty (rocznice śmierci członków rodzin), pogrzeby i mowy pogrzebowe - wszystko to miało miejsce w okolicy lub we wnętrzu synagogo” 69. Zjawisko takie kształtowało strukturę rodziny, zachowania oraz postawę jej członków. Ważnym i nie odłącznym elementem życia Żydów były rytuały, które celebrowały najważniejsze momenty ziemskiej wędrówki. Istotnym elementem życia świeckiego żydowskich rodzin była edukacja dzieci. Możliwość kształcenia owocowała w dorosłym życiu lepszymi kwalifikacjami. 67 „To my surprise, instead of finding an atmosphere of dogmatism and adoration as I had imagined, I found an atmosphere of camaraderie.”, Ibidem. 68 “My father, Yoel Honig of blessed memory, took counsel from him on matters of livelihood, health and other very intimate matters, just as one would do with a very close friend.”, Ibidem. 69 “The entire life of the adult Jews centered around the synagogue. Bar Mitzvah celebrations, weddings, yahrzeit meals (on the anniversary of the death of family members), as well as funerals and eulogies – all of these took place around or inside the synagogue.”, Ch. Friedman-Honig, op. cit., s. 34. 16 2.2.1 Edukacja W międzywojennym Przytyku istniała szkoła powszechna. Każdy mieszkaniec miejscowości oraz okolicznych wsi, bez względu na narodowość miał obowiązek posyłania dzieci do takiej placówki. Średnia ilość uczniów do niej uczęszczających to około 800 osób, z czego prawie połowę stanowiła ludność żydowska, a połowę ludność polska. Rozpatrując ten aspekt pod względem liczby ludności w miasteczku, to Żydzi w Szkole Powszechnej stanowili mniejszość. Początkowo zajęcia prowadzone były dla wszystkich klas w jednej dużej sali. Dopiero, kiedy wynajęto pokoje, każda z klas mogła przerabiać materiał dostosowany do swojego wieku. Szkoła Powszechna realizowała pełny 7-klasowy program nauczania. Nauczycielami byli Polacy, nie było jednak sztywnego podziału na dzieci polskie i żydowskie, wszystkie uczyły się w jednej klasie. Po roku 1930 została wprowadzona do rządowej szkoły lekcja historii Żydów, gdzie nauczał zydowski nauczyciel. Jak opowiada Szlomo Eitan: „Nasze dzieci czekały niecierpliwie na te dwie lekcje w tygodniu, kiedy można było być razem w żydowskiej atmosferze, z żydowskim nauczycielem i bez polskiego nadzoru. Nauczyciel religii żydowskiej był kimś w rodzaju przedstawiciela studentów żydowskich, podczas spotkań z innymi nauczycielami. Często to on chronił nas przed antysemickimi atakami uczniów” 70. Fakt, że Żydzi i Polacy uczyli się w jednych klasach potwierdzają relacje Szaloma Lindenbauma oraz Marii Cholewińskiej, która udostępniła prywatną fotografię. Zdjęcie to zrobione zostało w Szkole Powszechnej w Przytyku około roku, 1934. Znajduje się na nim pierwsza klasa. 70 “Our children waited anxiously for these two weekly classes, when they could be together in a Jewish atmosphere, with a Jewish teacher, and with no strange eye supervising them. The teacher of the Jewish religion was a sort of representative of the Jewish students during teachers' meetings. On other occasions, he would protect them from anti-Semitic attacks from the teachers or the students.”, S. Eitan, The Education of Jewish Children in Our Town (Edukacja dzieci żydowskich w naszym mieście), w: “Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 39. 17 Fotografia 1. I klasa Szkoły Powszechnej w Przytyku-1934 rok. Źródło: Ze zbiorów prywatnych Marii Cholewińskiej. Jak można wnioskować ze wspomnień Chaima Maltza zawartych w Sefer Przytyk, nie chętnie posyłano dzieci do szkoły polskiej, nawet mając narzucony przez państwo obowiązek nauki w wieku szkolnym.71 Żydzi starali się, aby nie musiały one uczyć się w takim miejscu razem z innowiercami. Jest to również przyczyną dla której liczba uczniów narodowości polskiej była równa, a niekiedy nawet większa niż Żydów, pomimo, że miasteczko było zamieszkane w 90% przez wyznawców judaizmu. Do tej szkoły uczęszczał również Chaim Gil (Gelibter), który opowiadał o głębokim antysemityzmie jaki cechował w tamtym czasie Polaków. W szkole pomiędzy Polakami a Żydami zdarzały się bójki z byle powodów. Jak relacjonuje, zimą dzieci polskie rzucały w nich śnieżkami, w których były kamienie. 72 Podobne historie wspomina w Przytyk Memorial Book Chancha Friedman-Honig: „Czuliśmy się jak obcy. Ich relacje z nami były bardzo słabe, a antysemityzm silny. Polskie dzieci dręczyły nas i sprawiły, że czuliśmy się gorsi, że byliśmy Żydami. Pewnego razu, gdy uczniowie polskiej szkoły wyśmiewali Żydów podczas występu, to mój brat zaprotestował (był wtedy w siódmej klasie). Oni wydalili go ze szkoły i nie mógł już kontynuować nauki” 73. Droga studentów żydowskich do zdobycia wykształcenia była bardzo ciężka. Z relacji zawartych w Przytyk Memorial Book wynika, że środowisko rówieśnicze często nie akceptowało różnic religijnych. Z korespondencji powojennej Szaloma Lindenbauma, który również urodził i wychował się w Przytyku, wynika jednak, że nie każdy Żyd miał tak skrajne poglądy, jeśli chodzi o posyłanie dzieci żydowskich do rządowej szkoły. Szalom Lindenbaum w liście z 1992 roku do Szkoły Powszechnej w Przytyku pisał: „(…) byłem uczniem szkoły do 1939 roku (ukończyłem szóstą klasę)” 74. Poniższe zdjęcie przedstawia kartę z dziennika Szkoły Powszechnej w Przytyku z wypracowanymi ocenami przez Szaloma Lindenbauma oraz jego szkolne koleżanki. Ch. Maltz, Memories of my Old Hometown (Wspomnienia z mojego małego miasteczka), w: “Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 20. 72 www.jewishgen.org/yizkor/Przytyk/prz001.html , [dostęp: 11.05.2014]. 73 „Heir relationship with us was poor. Anti-Semitism was quite strong. The Polish children tormented us and made us feel that we were Zhyds. Once, when the students of the Polish school mocked the Jews during a performance, my brother protested this (he was then in the seventh grade). They expelled him from school, and he did not continue to study.”, Ch. Fridman-Honig, op. cit., s. 35. 74 List Szaloma Lindenbauma do Szkoły Powszechnej w Przytyku, 18.02.1992. 71 18 Dokument 1. Kserokopia karty zakończenia III klasy przez Szaloma Lindenbauma w Szkole Powszechnej w Przytyku. Źródło: Ze zbiorów prywatnych Marii Cholewińskiej. Dokument 1. jednoznacznie wskazuje na odrębność, jaka w tym czasie była bardzo widoczna wśród uczniów. Analizując go należy zwrócić uwagę na pisownię imienia Szalom, przekształconą na jidyszową formę- Szulim. Wskazuje to jednoznacznie na fakt, że na co dzień posługiwano się językiem jidysz. W Przytyku działała nie tylko szkoła świecka. Szalom Lindenbaum oraz Chaim Gil, podobnie jak inni żydowscy chłopcy, uczęszczali również do chederu. Była to elementarna szkoła religijna, wyłącznie dla chłopców, w której uczono czytania, pisania w języku hebrajskim oraz modlitw. Potwierdza to Szalom Lindenbaum: „Edukacja chłopców w Przytyku rozpoczynała się już od 5 roku życia. Zaczynała się nauką pisania liter hebrajskich, następnie po nauce czytania przechodziło się do uczenia Tory (prawa)” 75. Cheder znajdował się w domu nauczyciela. Szlomo Eitan opisuje wygląd pomieszczenia, w którym odbywały się zajęcia: „Był długi stół na środku pokoju. Rebe siedział na środku, a uczniowie na dwóch długich ławach po obu stronach. Chwilami było do trzydziestu uczniów. Pierwszy poziom cheder, był dla małych 75 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 19 dzieci, gdzie uczniowie poznawali Beit alef76, początki czytania, modlitwy i znaczenie słów pierwszych części Tory na Chumasz77” 78. Nauczanie na początkowym poziomie było bardzo uproszczone. Ze wspomnień uczniów przytyckiego chederu wynika, że rebe czytał, a studenci odpowiadali chórem.79 Termin rebe ten był używany wśród przytyckiej społeczności zamiennie z terminem mełamed. Jak wspomina Szalom Lindenbaum: „Określenie mełamed, które oznaczało nauczyciela, używane było nieoficjalnie, między uczniami lub ich rodzicami. Oficjalnie rodzice do dzieci, bądź dzieci do samej osoby, która była nauczycielem mówili Rebe, aby okazać mu należny szacunek” 80. Pierwsze określenie wskazywało na odpowiednią postawę wobec nauczyciela. Drugie natomiast było używane potocznie. Młodzi Żydzi najczęściej musieli pogodzić naukę w obowiązkowej Szkole Powszechnej oraz chederze. Cheder na wyższym poziomie nauczania przygotowywał uczniów do bar micwy, dnia, w ktorym trzynastoletni chłopiec staje się dorosłym mężczyzną i po raz pierwszy może odczytać fragmenty Tory w synagodze. Celem nauki było także wychowanie religijne. Atmosfera towarzysząca zakończeniu nauki w chederze miała wielką wartość, ponieważ dawała szansę na dalszą naukę w szkołach wyższego stopnia, ale również perspektywy do znalezienia dobrej pracy. Uczniowie byli zobowiązani do udziału w zajęciach codziennie, odbywały się one do późnych godzin wieczornych. Szalom Lindenbaum opowiada: „Z rana szedłem do szkoły, po południu do domu na obiad, a następnie do chederu, by uczyć się do 19-stej. Dziecko żydowskie uczyło się średnio około 10 godzin w ciągu dnia” 81. Utrzymaniem takiej szkoły zajmowali się rodzice uczniów, płacili za semestr nauki. Bardzo często biedne rodziny odmawiały sobie pożywienia, aby tylko dzieci mogły studiować Torę.82 W Przytyku bardzo ważna była również szkoła Beis Jaakow - żeński odpowiednik chederu. Podobnie jak koledzy, do południa uczęszczały do szkoły obowiązkowej, a następnie do Beis Jaakow. Obowiązywał wysoki poziom nauki, przez co szkoła była zauważana. Chancha Friedman-Honig wspomina, że pewnego razu odwiedziła ją Sara Szenirer83, która była twórczynią systemu szkół Beis Jaakow. Dla żydowskich dziewcząt było to wielkie wyróżnienie. „[…] Spojrzałam na nią z wielkim szacunkiem. Kiedy wstała wieczorem recytować Arwit, robiła to tak godnie jak mężczyzna” 84. Powyższy cytat wskazuje na bardzo ważną dla kobiet w tym czasie świadomość religijnego wykształcenia, ale także na wielki autorytet założycielki Beis Jaakow, dzięki której mogły uczyć się i zdobywać elementarną wiedzę. W szkole tej wykładano przedmioty religijne, ale też uczono praktycznego przygotowania do życia. Uczennice w ramach grupy artystycznej działającej przy szkole, chętnie organizowały przedstawienia upamiętniające ważne daty i wydarzenia historyczne. 85 Podsumowując znaczenie i edukację w szkołach prowadzących działalność w Przytyku, można zauważyć, że najważniejszymi dla żydowskich dzieci były cheder i Beis Jaakow. Dzięki nim kształtowała się tożsamość religijna młodych żydowskich pokoleń. Przyczyniały się również do wewnętrznej integracji narodu żydowskiego w małych miasteczkach. Wierzono, że płomień judaizmu nie będzie ugaszony, jeżeli będą istniały szkoły religijne.86 Dla ortodoksyjnych Żydów bardzo ważne było, aby dzieci, które były wychowane na styku dwóch różnych kultur nie zapominały o swojej religii i przestrzegały jej zasad w 76 Beit alef jest to hebrajski alfabet. Chumasz to Pięcioksiąg, pięć ksiąg Mojżeszowych (Bereszit, Szemot, Wajikra, Bamidbar i Dewarim), czyli Księga Rodzaju, Wyjścia, Kapłańska, Liczb i Powtórzonego Prawa. 78 “There was a long table in the middle of the room. The rebbe sat at the head, and the students sat on two long benches on both sides. At times there were up to thirty students. The first level cheder, for young children, such as that of “Der Gonczus” where the students learned the letters of the aleph beit, the beginnings of reading, prayers, and the meaning of the words of the first Torah portions of the chumash.”, S. Eitan, op. cit., s. 36. 79 Ibidem. 80 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 81 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 82 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 83 Sara Szenirer-(1883 - 1935) żydowska działaczka oświatowa i społeczna, twórczyni systemu szkół Beis Jaakow, mieszkała i działała w Krakowie, pochodziła z ortodoksyjnej, chasydzkiej rodziny żydowskiej o tradycjach rabinackich, źródło: http://www.sztetl.org.pl/m/pl/people/47/. 84 “Mrs. Sarah Schenirer, the founder of Beis Yaakov, came to visit us once. I looked at her with great reverence. When she stood up in the evening to recite the Arvit service, she conducted herself literally as a man.”, Ch. Friedman-Honig, op. cit., s. 35. Arvit to modlitwa wieczorna, por. maariw. 85 Ibidem. 86 Ibidem. 77 20 bardzo rygorystyczny sposób. Znaczenie tych szkół było także bardzo ważne w świadomości żydowskich dzieci. Szalom Lindenbaum opowiada: „W taki sposób przychodząc do szkoły powszechnej mieliśmy już szersze pojęcie, niż polscy chłopcy. Cheder nie był najlepszą instytucją edukacyjną, ale rozszerzał nasz świat o dodatkowy język i teksty” 87. Wśród polskich dzieci istniało przekonanie, że cheder uczy nienawiści do Polaków. „Oni myśleli, że miejsce to uczy nas nienawiści do nich, wychodząc od tego, jaką oni żywili do nas. Dodawało to jeszcze większej wrogości. Nawet w klasie siedzieliśmy po dwóch stronach, dzieci żydowskie po jednej, a polskie po drugiej. Nawet biedny Jesionek, syn chłopski, który chodził z domu do szkoły 10 km każdego dnia i Niemiec Horst Rabke siedzieli w ostatnim rzędzie naszej części, bo po polskiej nie było dla nich miejsca” 88. Relacje te dają podstawę, do przedstawienia stosunków, jakimi darzyli młodzi Polacy szkolnych kolegów o odmiennej kulturze i religii. Najczęściej kontakty szkolne utrzymywano w swoich kręgach kulturowych. Nasilało to występowanie przejawów antysemityzmu, jednak w szkole Żydzi posługiwali się miedzy sobą językiem jidysz, co zapewne potęgowało takie zachowania. Był to symbol odrębności i tożsamości narodowej, jak również kulturowej, która była głęboko zakorzeniona w tradycji polskiej. Zachowania takie opisuje Szalom Lindenbaum: „Z rdzennymi Polakami nigdy nie doszło do takiej bliskości jak z żydowskimi kolegami, czy nawet Niemcem Horstem Rabke. Przechodziliśmy ulicą nie mówiąc sobie nawet „dzień dobry”, zbliżaliśmy się do siebie tylko w czasie bijatyk” 89. Wykształcenie jakie zdobywali Żydzi w czasie swojej edukacji wpływało najczęściej również na ich późniejszy status społeczny oraz łatwiejszy dostęp do nauki na wyższych szczeblach. Osoba taka miała większe szanse na możliwość studiowania, a następnie na znalezienie pracy, niekiedy na wysokim stanowisku urzędniczym. Jednak bardzo często po zakończeniu nauki struktura zawodowa Przytyka wymuszała na nich pozostanie w rodzinnej miejscowości i przystosowanie się do ówczesnego rynku pracy. 2.2.2 Praca Przytyk w okresie międzywojennym pełnił funkcję osady będącej głównym ośrodkiem handloworzemieślniczym w najbliższej okolicy. Struktura zawodowa miasteczka nie odbiegała w swojej formie od tej która realizowana była w innych miastach tej wielkości. Jak opisuje Szalom Lindenbaum: „Przytyk był ośrodkiem komercjalnymi i zawodowym dość dużej okolicy. Wśród zawodów można było znaleźć: kowala, stolarza, malarza, lekarza, akuszerki (dwie Polki), dentystę (mój ojciec), szewców, krawców, młynarzy, rymarzy (Żyd i Polak), a także piekarzy. Było bardzo wielu kupców zboża, którymi byli tylko i wyłącznie Żydzi, a także handlarzy mających sklepy spożywcze” 90. Wśród mieszkańców Przytyka niewielką grupę, stanowiła inteligencja. Należał do niej rabin, nauczyciel, fleczerzy i rzezak. Największym prestiżem cieszyła się funkcja rabina. Był duchowym mentorem i przewodnikiem, a także pełnił rolę sędziego, który rozsądzał w ważnych sprawach, np. koszerności, czystości kobiet. Dużym autorytetem wśród społeczności cieszył się rzezak rytualny. Była to osoba odpowiedzialna za dokonanie uboju rytualnego według obowiązujących w religii judaistycznej reguł. W Przytyku, jak w każdej żydowskiej gminie, funkcja ta była bardzo pożądana, ponieważ w 1931 roku, po śmierci osoby dotychczas wykonującej ta pracę, do konkursu o tę posadę zgłosiło się aż kilkanaście osób. Najpewniej sytuacja ta zaistniała również ze względów ekonomicznych. Podstawowymi źródłami utrzymania ludności żydowskiej w Przytyku były: handel, rzemiosło, rolnictwo, ale również praca najemna. Wiele jednak osób pozostawało bez pracy. Ludność żydowska często prosiła o pomoc polskich sąsiadów, którzy otrzymywali za to wynagrodzenie. Wynikało to nie z tego, aby pokazać swoją wyższość, ale przede wszystkim miało podłoże religijne. Żyd nie mógł pracować w czasie szabatu, tak więc bardziej opłacalne było najęcie do pracy Polaka, który swobodnie przez piątek, sobotę, ale 87 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 89 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 90 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 88 21 również w okresie innych świąt żydowskich wykonywał powierzone mu zadania. Osoby takie nazywano terminem szabes goj. Szalom Lindenbaum opisuje ich następująco: „W sobotę zabronione było palenie w ognia, ale potrzeby jego rozpalania istniały, aby podgrzać jedzenie, zrobić herbatę. To robiły Polki, które dostawały za to kromkę chały. Robiły często z fartucha dużą kieszeń i tam chowały kromki, na które zapracowały chodząc po domach innych Żydów. W taki sposób zebrała około 2-3 chał, co jej wystarczało na 2 dni życia. W poniedziałek po jarmarku dostawały zapłatę pieniężną (około 10-20 groszy), ponieważ w sobotę Żydzi nie mogli dotykać pieniędzy”91. Często był to jedyny dochód polskiej rodziny, ponieważ nie było w Przytyku dużych fabryk, co wiązało się z brakiem miejsc pracy. Praca szabes goja nie była jednoznaczna z tym, że mniejszość żydowska wykorzystywała naród polski. Warty uwagi jest fakt, że społeczeństwo żydowskie, także było biedne, a gojów najmowali tylko nieliczni. Według zawartych w Księdze Pamięci świadectw z tego okresu, dowiedzieć się można, że Żydzi pracowali równie ciężko co Polacy: „Mój ojciec był pobożnym, dobrym i prawym Żydem. (…) Prowadził pracownię krawiecką. Ciężko pracował każdego dnia, aby zarobić na życie dla nas. Zatrudniał kilku pracowników, którzy traktowali go z wielkim szacunkiem, bo był według nich uczciwy i prawidłowo ich traktował” 92. Szlomo Meir Przytycki także wspomina pracę w warsztacie swego ojca: „Zakończyłem naukę zaraz po mojej bar micwie, stałem się kupcem i rzemieślnikiem. Pomagałem ojcu sprzedawać skóry w biznesie, i od czasu do czasu pracowałem w warsztacie przy maszynach do szycia obuwia” 93. Najczęściej źródłem utrzymania w żydowskich rodzinach był handel i rzemiosło. Istniały jednak zawody, zupełnie niezwiązane z tą branżą, które również cieszyły się dużym uznaniem. Jak wspomina Szalom Lindenbaum, jego ojciec był technikiem dentystycznym. Praca ta była uznawana przez społeczeństwo za dobrze dochodową, pomimo tego rodzina mieszkała w jednopokojowym mieszkaniu, które było zarówno salonem dla rodziny, jak i gabinetem dla ojca.94 W Przytyku jako lokalnym centrum handlu i rzemiosła, znalazło siedzibę wielu rzemieślników i żydowskich kupców. Na gminnych listach podatników znajdowało się 149 rzemieślników, a także 121 handlarzy. Liczba ta znacznie wzrośnie, jeśli dodamy do niej ubogie osoby, które zostały zwolnione z opłaty składki bóźniczej. Osób zwolnionych z tych opłat było aż 124.95 Dowodzi to, że bardzo wiele rodzin żydowskich było biednych i ciężko pracowało na podstawowe potrzeby życia codziennego. Z danych tych wynika, że duży odsetek ludności żydowskiej utrzymywał się właśnie z handlu i rzemiosła. Zawody te były w Przytyku bardzo pospolite, ze względów religijnych i obyczajowych, ale również wybierane w taki sposób, aby swobodnie można było świętować sobotę. W małych przedsiębiorstwach rzemieślniczych lub handlowych łatwiej było znaleźć pracę. Żydzi najczęściej szukali jej wśród swoich, ponieważ wtedy również sam właściciel powstrzymywał się od pracy w czasie szabatu. 96 91 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. „My father was a pious, good and upright Jew. (…). He ran a tailoring workshop. He worked hard to earn a bit of a livelihood. He employed several workers who treated him with respect, for he dealt with them honestly and properly.”, Ch. Fridman-Honig, A Colorful Jewish Life (Kolorowe życie żydowskie), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 29. 93 „I stopped studying immediately after my Bar Mitzvah and became a merchant and a tradesman. I helped my father sell hides in the business, and from time to time I would jump into the workshop, to the machines for sewing shoe vamps. I stopped studying immediately after my Bar Mitzvah and became a merchant and a tradesman. I helped my father sell hides in the business, and from time to time I would jump into the workshop, to the machines for sewing shoe vamps.”, S. M. Przytycki, My Grandfather's Home (Dom mojego dziadka), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 114. 94 http://www.sztetl.org.pl/pl/article/przytyk/16,relacje-wspomnienia/14079,shalom-lindenbaum-born-aug-1st-1926-in-zacheta-abouthis-family-and-przytyk-city-before-war-about-himself-and-his-family-during-war-and-live-in-italy-and-israel-after-war/, [dostęp: 11.05.2013]. 95 R. Renz, op. cit., s. 168. 96 Ibidem., s. 170. 92 22 Tabela 2. Zróżnicowanie zawodowe rzemieślników żyrowskich w Przytyku w 1939 roku. Zawód Krawcy Szewcy Stolarze Blacharze Malarze Piekarze Rymarze Kamasznicy Kuśnierze Rzeźnicy Tkacze Czapnicy Fryzjerzy Mechanicy Waciarze Ogółem Liczba 26 71 5 4 1 9 2 9 8 4 2 3 1 1 3 149 % 17,4 47,7 3,4 2,7 0,7 6,0 1,3 6,0 5,4 2,7 1,3 2,0 0,7 0,7 2,0 100,0 Źródło: R. Renz, Ludność żydowska w Przytyku w okresie międzywojennym, „BŻIH” 1988, nr 3-4, s. 170. Wiele zawodów, jak już wcześniej zostało to zauważone, rozwijało się ze względu na prawo religijne. Odnosiło się to do reguł określających warunki, w jakich powinny być produkowane produkty spożywcze, jak również artykuły do użytku codziennego. Zawodami rytualnymi były np. rzezak, który dokonywał uboju rytualnego w gminie żydowskiej. Tabela 2. pokazuje bardzo dokładnie, że w osadzie największą grupę zawodową stanowili właśnie szewcy oraz krawcy. Były to szczególnie zawody związane z zapotrzebowaniem na dane towary, wśród mieszkańców. Rozwijały i działały prężnie najczęściej z powodu przestrzegania zasad religii judaistycznej. Ściśle respektowano kaszrut, czyli zasady właściwego przygotowywania produktów dla użytku narodu żydowskiego. Nakazywały one noszenia odpowiedniego stroju i obuwia. Powodowało to wzrost zapotrzebowania na zakłady krawieckie i szewskie. Sytuacja ta miała również odwrotny skutek, a mianowicie bywały zawody, które zanikały z tych samych powodów, dla których inne się rozwijały. Zależność tę także bardzo dobrze obrazuje tabela 2., na podstawie której stwierdzić można całkowity brak zakładów wędliniarskich. Spowodowane to było tym, że Żydów obowiązywał zakaz spożywania wieprzowiny. Wytworzone w Przytyku produkty były nabywane przez społeczność miasteczka jak i ludność okolicznych wsi, dlatego też rzemiosło było nastawione na produkcje najpotrzebniejszych produktów konsumpcyjnych. Nie było jednak zapotrzebowania na wyroby złotnicze, czy zegarmistrzowskie. Mieszkańcy osady chętnie wybierali wyroby znanych i sprawdzonych rzemieślników, którzy zawsze mieli wiele zamówień i nie musieli ograniczać swojej produkcji nawet w czasach, kiedy nastawał kryzys. Podobna sytuacja miała miejsce w handlu. Najwięcej w mieście było małych sklepów i kiosków, które najczęściej były umiejscowione przy prywatnych domach. Szalom Lindenbaum opowiada: „Prawie każdy chłop miał swojego kupca, czy kowala, u którego kupował lub sprzedawał towary. Często były to związki kilkupokoleniowe” 97. Dochody z tego rodzaju działalności często wystarczały na utrzymanie się przez rodziny przez kilka dni. Stosowano bardzo wiele zabiegów, aby przyciągnąć klienta, np. warzono towary lub organizowano degustacje, a niekiedy otwierano sklepy w godzinach do dogodnych dla klienta. Żydzi przytyccy trudnili się również kupiectwem. Główną grupą, która dominowała byli handlarze zbożem, a także zwierzyną. Można ich było spotkać najczęściej na cotygodniowych jarmarkach, które jak już wspomniano we wcześniejszych częściach pracy, były organizowane na rynku. „Sprzedawano tam krowy, konie, świnie, kartofle, zboże, masło, jajka. Konkurencji na tle narodowym nie było, aż do uaktywnienia się endecji” 98. 97 98 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 23 Dla mieszkańców Przytyka, ale także okolicznych wsi i miasteczek jarmark był odpowiednim czasem, aby zaopatrzyć się w towary, które aktualnie były pożądane. Każdy, kto potrafił się targować mógł zyskać możliwie najniższa cenę, ponieważ nie były one z góry, sztywno narzucane, ale umowne. Pobyt na jarmarku nie dobywał się tylko w celach inwestycyjnych, ale także towarzyskich. Wiele osób postrzegało to, jako dobry czas do kontaktu ze znajomymi bądź rodziną. Rynek podczas dnia jarmarcznego był miejscem, gdzie Żydzi spotykali się z Polakami. Było to miejsce styku dwóch odmiennych kulturowo narodów. Zamieniało się ono w każdy poniedziałek w wielki plac handlowy, na którym rozstawiano stoiska z produktami na sprzedaż i załatwiano interesy. Był to jedyny dzień w ciągu tygodnia, kiedy Polacy przebywali tak licznie w tej części miasta, ponieważ, na co dzień mieszkali na jego obrzeżach. Szalom Lindenbaum opowiada: „W centrum miasteczka wątpliwe jest, aby mieszkało przeszło 3% mieszkańców narodowości polskiej. Na ul. Warszawskiej ani jednego, na Rynku 4, może 5 rodzin, na Zachęcie, tylko po prawej stronie, około 5 do 6 rodzin. Polacy mieszkali na rubieżach”99. Opis ten dowodzi, że mieszkańcy sztetla nie integrowali się z polską społecznością, a wręcz tego nie potrzebowali, ponieważ stanowili większość. W tym miejscu należy również uwzględnić bardzo ważne zjawisko, które zakończyło się tragedią i prześladowaniami narodu żydowskiego. Jak już zostało to zauważone, Żydzi zdominowali w Przytyku przede wszystkim handel i rzemiosło, większość sklepów w Rynku należała właśnie do nich. Sytuacja ta, zaostrzyła działania antysemickie zwolenników Narodowej Demokracji, które przyczyniły się do powstania bojkotu gospodarczego tych przedsiębiorstw. Próbowano wymusić na mieszkańcach Przytyka, zaopatrywanie się tylko u polskich handlarzy, tym samym miało to spowodować całkowite zerwanie kontaktów handlowych z przedstawicielami mniejszości żydowskiej. Jak już wcześniej zostało wspomniane, dobra, jakość wykonania usługi i jej niska cena nie pozwoliły, aby te zasady były zaakceptowane. Sytuacja taka sprawiła, że w 9 marca 1936 roku na przytyckim Rynku miały miejsce zamieszki, w których zginęło trzy osoby- dwoje Żydów i jeden Polak. Jak wspomina Chaim Gil (Gelibter): „9 marca 1936 roku także był dniem targowym i Żydzi rozstawiali swoje stragany na rynku, tak jak zawsze to robili. Po chwili pojawili się polscy chuligani i przewrócili stragany, czym zmusili straganiarzy do zebrania swoich towarów tak szybko jak to możliwe i zamknięcia sklepików. (…) W pewnym momencie potyczki zaczęły przybierać na sile i jeden z młodych Żydów, Laski, zastrzelił Polaka. Chuligani wycofali się dopiero, gdy zabili Minkowskich. Kilku młodych Żydów zostało aresztowanych i postawionych w stan oskarżenia” 100. Akty przemocy i polityki gospodarczej prowadzonej przeciwko narodowi żydowskiemu miały miejsce w Przytyku już w 1935 roku. Nasiliły się one pod wpływem działań Narodowej Demokracji. Polacy założyli swoje firmy, które nie uwzględniały we współpracy kontaktów z firmami żydowskimi. Słabe już i tak kontakty z mniejszością żydowską rozmywały się jeszcze bardziej, a antysemickie wystąpienia nabierały sił. Nie każdy Polak, należy o tym pamiętać, był antysemitą. Wskazuje na to wspomnienie Vitel Honig zawarte w Przytyk Memorial Book: „Pewnego sobotniego wieczoru, nasz polski sąsiad-Janek wszedł do naszego domu, spojrzał na okiennice i powiedział: "Twoje okiennice nie są wystarczająco silne." "Co robimy?", zapytaliśmy. "Nie wiem", odpowiedział: „Ale najlepiej byłoby, aby je wzmocnić. "Poszedłem na zewnątrz i zobaczyłem światła w pobliżu. Mówiono się, że rolnicy z Odrzywołu zbuntowali się i szli w kierunku naszego miasta. Nasza młodzież szybko zorganizowała się i wyruszyła w tym kierunku, aby ich zatrzymać” 101. W tym podrozdziale starano się pokazać, jak wyglądała praca w przytyckim sztetlu. Z powyższych rozważań wynika, że w Przytyku nie funkcjonowały duże fabryki, co było równoznaczne z problemem w 99 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. http://www.sztetl.org.pl/pl/article/przytyk/16,relacje-wspomnienia/10716,chaim-gil-born-1926-about-his-live-in-przytyk-and-othercities-of-the-country-of-radom-auschwitz-and-palestine/, [dostęp: 10.05.2014]. 101 „One Saturday night, our Polish neighbor Janek entered our house, looked at the shutters and said, “Your shutters are not strong enough.” “What should we do?”, we asked. “I do not know”, he answered, “But it would be best to strengthen them, for something is drawing nigh.” I went outside, and saw an unusual light drawing near. It was said that the farmers from Odrzywól had rebelled and were coming to our town. Our youth quickly organized themselves and set out toward them to stop them and to not permit them to enter the town.”, V. Honig, Responses and Memories (Odpowiedzi i wspomnienia), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 42. 100 24 znalezieniu pracy. Żydzi najczęściej byli właścicielami małych sklepików i warsztatów rzemieślniczych. Niekiedy wyświadczali przysługi również swoim polskim sąsiadom. Jak relacjonuje Szalom Lindenbaum: „Nieraz nasza gojka, Kuncikowa, przychodziła w poniedziałek wieczorem, po zebraniu pieniędzy, za sobotnią pracę i prosiła moją mamę, aby przechowała ich część, przed mężem bezrobotnym, który wydałby je na alkohol” 102. Przykład ten, wskazuje na zaufanie, jakim darzyli się Żydzi i Polacy, nie zważając na sytuację, która wymuszali endecy. Zaobserwować można odmienny stosunek od tego, który obowiązywał wśród młodszych przedstawicieli np. w szkole i został opisany w poprzednim podrozdziale. Żydzi nie pozostawiali Polaków w potrzebie, zawsze starali się służyć im pomocą. Najpełniej wyraził to Szalom Lindenbaum opowiadając o tym jak sąsiedzi, którzy nie byli antysemitami dostawali zwierzęta i produkty, których Żyd zjeść nie mógł. „Goj dostawał często bezpieniężnie drób, w którym znaleziono defekt koszerny, np., w gdy w przełyku znajdowało się nieprzeżute ziarno lub pestkę. Produkt taki nie nadawał się już do spożycia przez nas, ponieważ był trefny” 103 Powyższe cytaty doskonale uwidaczniają relacje, jakie panowały wśród mieszkańców miasteczka. Dodatkowym problemem, z którym musiał zmierzyć się naród żydowski w Przytyku było bojkotowanie sklepów i przedsiębiorstw. Bunt ekonomiczny i gospodarczy w całości opierał się na chęci wykluczenia przedsiębiorców żydowskich z rynku konsumpcyjnego. Jednak społeczeństwo polskie nie ulegało znacznym naciskom ze strony przedstawicieli Narodowej Demokracji. Mieszkańcy Przytyka byli uzależnieni od siebie ekonomicznie, dlatego można uważać, że było to jednym z głównych powodów, dla którego relacje pomiędzy nimi były poprawne. Wynikiem protestów ze strony narodowców był pogrom przytycki, który odbił się głośnym echem w całej Europie oraz wywołał duże poruszenie w społecznościach żydowskich. Żydzi przybywali do Przytyka, aby pokazać swoją solidarność ze swoimi braćmi oraz aby zaoferować im pomoc materialną oraz wsparcie duchowe. Wydarzenia te przyczyniły się do integracji narodu żydowskiego. Był to również czas wzmożonej aktywności organizacji syjonistycznych. 2.2.3 Stowarzyszenia polityczne Po pierwszej wojnie światowej, kiedy Polska była wolna i niezależna, żydowska młodzież utworzyła w Przytyku kilka partii politycznych. Najaktywniej działały komunistyczne i syjonistyczne stowarzyszenia. Według relacji Icchaka Friedmana, początkowo najsilniejszym ugrupowaniem byli syjoniści Haszomer104: „Głównym przedmiotem ich działalności była promocja wartości aliji do Ziemi Izraela. Z drugiej strony, działał również ruch pracowniczy rozwijający się pod wpływem Bundu” 105. Alija była imigracją Żydów do Palestyny, określano tak powrót do ojczyzny. Ta frakcja prowadziła działalność przede wszystkim w dziedzinie kultury, ale również opowiadała się za wprowadzeniem autonomii dla Żydów wschodnioeuropejskich. Odmiennie od syjonistów, nie propagowali oni idei powrotu do Izraela.106 Liczba członków tych ruchów w Przytyku nie różniła się od siebie, były one równe pod tym względem. Jednak wpływy syjonistów były bardziej odczuwalne. Odzwierciedlało się to w codziennym życiu żydowskiej społeczności, ponieważ dzięki ogromnym wpływom frakcji syjonistycznych młodzież przytycka zdołała wyemigrować do Ziemi Izraela.107 Organizacja ta rozrastała się w miasteczku bardzo prężnie. Pragnięto sprawić, aby młodzież zaczęła myśleć idealistycznie, a także by wyrażała zainteresowanie problemami społecznymi i politycznymi. Celem, jaki stawiali przywódcy syjonistów było uświadomienie młodych Żydów, że pomimo wszystko jedność narodu powinna być zachowana. Organizowane były także wykłady o tematyce politycznej, które przyciągały dużą liczbę słuchaczy. 102 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 104 Haszomer to międzynarodowa organizacja młodzieżowa. 105 “Its main activity was in the promotion of the value of aliya to the Land of Israel. On the other hand, the workers movement began to develop with the influence of the Bund.“, I. Friedman, Our Self-Defense (Samoobrona żydowska w Przytyku), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 43-44. 106 A. Dylewski, Śladami Żydów polskich, Bielsko-Biała 2002. 107 I. Friedman, op. cit., s. 161. 103 25 Wraz z propagowaniem odmiennych racji utworzone zostały grupy takie jak Mizrachi, Beitar, Ogólni Syjoniści i Poalej Syjon. Każda z tych frakcji prowadziła oddzielną politykę kulturalną młodzieży. 108 Ogromnie pomogło to w jej wychowaniu, dało też możliwość wyrobienia własnego światopoglądu i opinii politycznej. Każda grupa miała swoje własne miejsce, w którym były prowadzone spotkania, wykłady, lub ogólne działania społeczne. Zbierali się również w salach konferencyjnych, aby spędzić czas i dyskutować. Wtedy możliwe było zapomnienie o codziennych realiach, ponieważ życie nie było radosne i szczęśliwe. Była to także jedyna szansa, kiedy chłopcy mieli możliwość spotykań z dziewczętami, co w tamtych czasach było poważnym naruszeniem. 109 Według opowieści Chaima Maltza: „Działania Syjonistów ogólnych zostały osłabione z powodu Beitaru po jednej stronie i Poale Syjonu po drugiej” 110. W Przytyku działalność ugrupowania Poalej Syjonu wyrosła z sytuacji gospodarczej miasteczka w 1930 roku. Frakcja ta głównie walczyła o poprawę sytuacji materialnej i praw robotniczej warstwy społeczeństwa. Chaim Maltz wspomina, że przedstawiciele przytyckiego odłamu tego stowarzyszenia założyli własny związek zawodowy. Partia Poalej Syjon uczestniczyła również w kampanii wyborczej do syjonistycznego kongresu. W Przytyk Memorial Book wspomniano: „Jak we wszystkich miastach w Polsce, podczas uroczystości miało dojść do sporu z kmunistami po jednej stronie i Beitar po drugiej stronie? Niektórzy młodzi, nikt z naszych członków, na udział w spotkaniu na cześć 1 maja wezwali policję. Mamy podejrzenie, że ktoś z Beitar poinformował ich o obchodach. W wyniku tego, jako przewodniczący organizacji Poalej Syjon, byłem ukarany z aresztu administracyjnego na siedem dni w więzieniu policyjnym, które odsiedziałem” 111. Wyraźnie określić możemy sposób i zażyłość relacji, jakie panowały między członkami ugrupowań. Jak relacjonuje Szalom Lindenbaum, ludność polska nie miała swoich ugrupowań i odpowiedników żydowskich organizacji, dlatego czasem młodzież uczęszczała na spotkania tych żydowskich: „Nasza sąsiadka, Olszewska, chodziła z Żydówką- Belą Zajde, do „Bejtaru”, bo polskiej organizacji młodzieżowej nie było” 112. Kolejnym przykładem na wrogie relacje pomiędzy partiami jest fakt, że członkowie Poalej Syjon wynajęli salę w centrum Przytyka, gdzie organizowano zajęcia, spotkania oraz kluby dyskusyjne, ale również zorganizowali bibliotekę. Stała się ona przedmiotem sporu pomiędzy tym ugrupowaniem, a działalnością żydowskich komunistów, która realizowała nie tylko zawodowy program, ale również polityczny. Ugrupowanie komunistyczne liczyło najwięcej przedstawicieli klasy średniej- kupców, rzemieślników i handlarzy, którzy formowali się w związki pracownicze i zawodowe. W mieście krążyły pogłoski, że komuniści dopuszczają się kradzieży w bibliotece syjonistycznej i przekazują je do opuszczanego magazynu, który należał do Frankela, aby je tam podpalić w celu zatarcia śladów. 113 Nie udało się jednak rozstrzygnąć tego sporu jednoznacznie, dlatego policja zakazała zawiązywania związków pracowniczych. W tym czasie bardzo prężnie swoją działalność rozpoczął Beitar, który był jedną z najbardziej aktywnych organizacji prawniczych w miasteczku. 114 Była to frakcja młodzieżowa prawicy (rewizjonistów) ruchu syjonistycznego. Margalit Rubinowicz-Milstein opowiada: „W 1932 roku, kiedy pojawił się w Przytyku Beitar, dołączyłam do tej organizacji i poszłam do Hachszara w miejscowości Przysucha. Pracowaliśmy w fabryce metali i wykonywaliśmy liczne zadania pomocnicze, takie jak rąbanie drewna, czyszczenie, itp. Po zakończeniu Hachshara w 1935 roku, wysłali nas do Wierzbicy, a stamtąd do Skarżyska - duży ośrodek przemysłowy, gdzie przeszliśmy Hachszarę w fabryce chemicznej. Następnie przeniesiono nas do fabryki materiałów elektrycznych. Następnie zostały wysłane dokumenty do centrali Palestyny (przez komisarza Beitar), 108 Ibidem. S. Honig, op. cit., s. 46. 110 „The activities of the General Zionists were weakened because of Beitar on one side and Poale Zion on the other side. “, Ch. Maltz, Memories of my Old Hometown (Wspomnienia z mojego małego miasteczka), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 20. 111 „As in all of the towns in Poland, the party had to enter into a controversy with the Communists on one side and Beitar on the other side. Some youths, not from our members, participated in a gathering in honor of May 1, and were summoned to the police. We suspected that somebody from Beitar informed the police about the celebration of the Workers' Holiday. As a result of this, as the chairman of the Poale Zion organization, I was punished with administrative detention for seven days. Indeed, I sat in the police jail for seven days.”, Ibidem. 112 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 113 Ibidem. 114 Ibidem. 109 26 w celu uzyskania certyfikatu dla Ziemi Izraela. Przyjechaliśmy do Przytyka pożegnać się, i z wielkim entuzjazmem przygotować do aliji” 115. Fotografia 2. grupa Beitar w Przytyku żegna Jakuba Kirszencwajga przed jego aliją do Ziemi Izraela Źródło: Przytyk Memorial Book, red. D. Sztokfisz, Tel Aviv 1973, s. 100. Działalność tej partii odrodziła w narodzie żydowskim odwagę do podjęcia walki o godne i sprawiedliwe warunki dla życia na terenach diaspory. Organizacja ta wywoływała w młodzieży wizerunek „nowego” Żyda, który walczy o swą wolność i swoje suwerenne państwo. Równie aktywna była w Przytyku organizacja Mizrachi. Znajdowała ona zwolenników wśród młodzieży i ortodoksyjnych Żydów z poglądami nacjonalistycznymi. Frakcja Mizrachi miała nawet własną hachszarę, a mianowicie lokum w innym mieście. Żydzi, którzy przeszli przez hachszarę otrzymywali prawo do uzyskania świadectwa dla aliji do Ziemi Izraela. Według relacji Chaima Maltza: „W celu uzyskania maksymalnej ilości certyfikatów, fikcyjnie zwiększano liczbę uczestniczących w hachszarze . Specjalny wysłannik z Warszawy ujawnił fałszerstwo i zostały one zamknięte” 116. Członkowie tej frakcji podążali w stronę podobnych idei, co syjoniści, jednak postulowali w stronę równouprawnienia ludności żydowskiej z polską. Działalność żydowskich partii politycznych wzmogła swoje działania po roku 1930. W tym czasie zaostrzył się bojkot żydowskiej gospodarki konsumpcyjnej. Narodowa Demokracja postanowiła spotęgować walkę z żydowską mniejszością, która jak już zostało wspomniane, opanowała handel, rzemiosło i rolnictwo w osadzie. Motywem działania, którym kierowali się narodowcy było poprawienie stanu polskiej gospodarki, a w rezultacie całkowite odsunięcie żydowskich przedsiębiorców od tej gałęzi przemysłu produkcyjnego. Najczęściej przejaw bojkotu przytyckiego miał miejsce w dni jarmarczne. Przedstawiciele Narodowej Demokracji próbowali zniechęcić klientów do dóbr produkowanych i sprzedawanych przez Żydów. Jak wspomina Icchak Friedman: „Endecy pikietowali, stali z kijami w pobliżu żydowskich przedsiębiorstw i sklepów w mieście, zwłaszcza w dni targowe, dopuszczali się incydentów i starć. Interwencja policji nie bardzo “In 1932, when Beitar arose in Przytyk, I joined that organization and went to Hachshara in the town of Przysucha. We worked in a metal factory and performed various auxiliary tasks such as wood chopping, cleaning, etc. After the end of Hachshara in 1935, they sent us to Wierznnica, and from there to Skarzysko -- a large industrial center where we went through Hachshara in the chemical factory of my Uncle Nathan Kyweles. Then we transferred to a factory of electrical materials.After being in Skarzysko, we were sent to the central Palestine office (through the Beitar commissioner) in order to obtain a certificate for the Land of Israel. We arrived in Przytyk to bid farewell, and with great enthusiasm prepared to make aliya.”, M. Rubinowicz-Milstein, The General Zionists and Beitar (Walne syjonistów i Beitar), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 99-101. 116 „In order to obtain the maximum number of certificates, they would even fictitiously enlarge the number of participants in Hachsharah. A special emissary from Warsaw exposed the forgery, and the Hachsharah locale was closed down.”, Ch. Maltz, op. cit., s. 20. 115 27 pomagała. Chuligani całkowicie ignorowali sześciu policjantów z Przytyka i nie bali się nawet policji radomskiej” 117. Działania takie doprowadziły do rozbudowania i wzmożonej działalności frakcji politycznych, które skupiały się głównie na obronie narodu żydowskiego przed spodziewanymi atakami ze strony polskiej. Chaim Gil (Gelibter) opowiadał: „Członkowie młodzieżowych ruchów żydowskich – Mizrachi, komuniści, Beitar, Poalej Syjon i Bund – uczyli się, jak bronić Żydów w sytuacjach zagrożenia” 118. Szulim Chil Leska, 9 marca 1936 członek frakcji Mizrachi, wyszedł na balkon swojego domu i oddał strzał w imię sprzeciwu przeciwko bojkotowaniu i naciskom stosowanym wobec Żydów. Ze wzrostem antysemickich zdarzeń w samym Przytyku oraz w sąsiednim Klwowie i Odrzywole, podjęto decyzję o powołaniu niezależnej organizacji- Samoobrony, która broniła bezpieczeństwa Żydów w okolicy. Dzięki członkostwu we frakcjach politycznych i głębokim poczuciu jedności narodowej bardzo szybko znaleziono chętnych. Dowodzi tego cytat z Przytyk Memorial Book: „Nasz członek Mosze Fuerst (zmarł w Izraelu) brał udział w aktywnych komisjach, jako członek Poalej Syjon. Wszystkie frakcje postanowiły jednogłośnie, że młodzież żydowska z Przytyka będzie sprzeciwiać się łotrom i nie pozwoli zaszkodzić Żydom” 119. Przygotowania były prowadzone bardzo starannie, w taki sposób, aby być gotowym na zapowiadane przez Polaków ataki antysemickie. Warto zauważyć, że Polacy pomagali żydowskim sąsiadom z walką przeciwko propagandzie i antysemickim występom w Przytyku i regionie. Przede wszystkim nie dawali się zastraszyć przedstawicielom partii narodowców, ale także ostrzegali Żydów przed grożącym im niebezpieczeństwem. Na zakończenie warto dodać, że pomimo odmiennych poglądów głoszonych przez żydowskie organizacje polityczne, mieszkańcy Przytyka potrafili zjednoczyć się w chwili zagrożenia i obrony swojego narodu. Jak już zostało wspomniane, zdarzało się, że również Polacy przebywali na zebraniach poszczególnych partii. Było to wynikiem przymusu przyjaźni z Żydami, gdy w najbliższej okolicy nie było polskich sąsiadów, jednak sprzyjało poszerzaniu kontaktów i zdobywaniu nowych znajomości pośród tych dwóch narodów. 2.2.4 Czas wolny Przytyk był małym miasteczkiem, gdzie nie było takich atrakcji jak na przykład chociażby w oddalonym o 17 kilometrów Radomiu. Większość dnia żydowskim mieszkańcom zajmowała ciężka praca, a dzieciom, nauka w szkole rządowej i religijnej. Uporządkowany cykl dnia zapewne sprzyjał wygospodarowaniu wolnego czasu, ale niekiedy również bardzo ograniczał Żydów. W Przytyk Memorial Book, Szalom Honig wspominał, że Żydzi spędzali bardzo dobrze wolny czas, a brak publicznego dostępu do wiadomości np. radia, zbliżał do siebie społeczność. „Zebraliśmy się razem, aby usłyszeć wiadomości, a następnie je zinterpretować” 120 . Bardzo ciężkie było zrozumienie wiadomości, w języku polskim, ponieważ Żydzi używali tylko języka jidysz i hebrajskiego. Niewielu z nich mówiło po polsku. Szalom Lindenbaum wspominał, że nawet w szkole powszechnej dzieci żydowskie rozmawiały w jidysz między sobą, a polski nigdy nie był ich podstawowym językiem. Trzeba było dołożyć starań, aby ktokolwiek je zrozumiał oraz odpowiednio ocenił pod kątem tego, czy dana informacja jest ważna dla Żydów i jak wpłynie na ich życie. Wspólne wysłuchiwanie wiadomości powodowało, że społeczność przytycka była ze sobą bardzo zintegrowana, a spotkania takie działały pozytywnie na ich relacje sąsiedzkie. Ważne było zatem wysłuchiwanie ekspertów, “Endek picketers would stand with sticks near the Jewish businesses and shops in the town, especially on market days, and perpetrate incidents and clashes. Police intervention was not very helpful. The hooligans completely ignored the six Przytyk policemen and were not even afraid of the Radom police who at times acted with resoluteness since the entire region was controlled by the Endeks, which was not to the liking of the Sanacja police.”, I. Friedman, op. cit., s. 163. 118 http://www.sztetl.org.pl/pl/article/przytyk/16,relacje-wspomnienia/10716,chaim-gil-born-1926-about-his-live-in-przytyk-and-othercities-of-the-country-of-radom-auschwitz-and-palestine/, [dostęp: 9.05.2014]. 119 “Our member Moshe Fuerst (died in Israel) participated in the active committee as a member of Poale Zion. All of the factions decided unanimously that the Jewish youths of Przytyk will oppose the ruffians and not permit them to harm Jews.”, Ch. Maltz, op. cit., s. 24-25. 120 “They gathered together to hear news and then interpret it”, S. Honig, op. cit., s. 48. 117 28 którzy debatowali na temat artykułów ukazujących się w prasie Hajnt121, czy Moment122. Przytyk, jako niewielka osada był w dobrej sytuacji, jeśli chodzi o rozeznanie, co dzieje się na świecie. Wystarczyło wyjść na rynek i posłuchać, o czym rozmawiają sąsiedzi, aby wiedzieć, jak wygląda sytuacja narodu żydowskiego w innych krajach lub miejscach w Polsce. Bardzo wiele informacji można było uzyskać od chasydów, którzy często spotykali się w swoich sztiblach. Często wolne chwile poświęcano właśnie na spacery i spotkania w gronie przyjaciół i rodziny. Można było poruszyć wtedy tematy, które niekoniecznie powinny być omawiane publicznie, ale także dowiedzieć się, jak wiedzie innym w życiu. Jak już zostało wspomniane miasteczko, nie posiadało wielu atrakcji, z których mogła skorzystać młodzież żydowska. Przytyk nie posiadał nawet kina, w którym można było spędzić wolny czas jak w większych miejscowościach. Szalom Lindenbaum w listach do Marii Cholewińskiej pisał, że pamięta, jak pewnego razu do miasta przyjechał cyrk. „Przypomniałem sobie Olesia, w cyrku na rynku, który trzymając się nogami konika, zbierał z głów kapelusze przy piosence: moja mama nad kołyską śpiewała mi, co dzień – już taki jestem dziwny drań” 123. Bardzo często dzieci z rodzin, które nie były ortodoksyjne grały w koszykówkę, natomiast te, których to nie interesowało, czytały książki i uczyły się. Jak określa to Szalom Honig: „Za piłką biegały najczęściej bardziej „wyzwoleni” ludzie. Ortodoksyjni Żydzi nie tracili czasu na zabawę i nie gonili za piłką. Religijny Żyd robił talmudyczne kalkulacje: w każdym przypadku, dlaczego oni gonią? A jeśli im się to podoba - dlaczego oni kopią piłkę tak daleko?” 124. Formy spędzania czasu w Przytyku były uzależnione także od wieku ludności. Najczęściej starsi ludzie ograniczali swoją aktywność do rozmów z sąsiadami w okolicy swojego miejsca zamieszkania. Dojrzali mieszkańcy sztetla spacerowali lub odwiedzali przyjaciół w obrębie miasta, bardzo rzadko po za nim. Młodzież czuła się ograniczona przez miasto i bardzo często odpoczywała nad rzeką po za jego granicami lub spacerowała leśnymi drogami. W Przytyk Memorial Book, Szalom Honig opowiada: „Największe procesje poza granice miasta odbywały się w godzinach popołudniowych w soboty i wieczorami. Młodzież nie była szczególnie zadowolona z faktu, że musi pilnować, aby nie przekroczyć ponad 2000 łokci125 poza granice dzielnicy mieszkalnej”126. Była to zasada obowiązująca podczas święta szabatu. Limit ten znany był jako "granica szabatu". Innymi miejscami, gdzie młodzi spędzali popołudnia w sobotę, była rzeka, a także łąki za synagogą w kierunku młyna Icie Meira. Szczególną atrakcją dla nich były przyrządy wchodzące w skład budowy młyna. Szalom Honig opisuje: „Były tam wszystkie typy urządzeń - śruby, przewody wodne, tamy – i wszystko to znajdowało się wśród szerokich, zielonych łąk” 127. Również Dina Grobstain (Schwitzka) przedstawia jak wyglądało spędzanie czasu w miasteczku: „Kiedy przyszło przyjemne lato, kąpaliśmy się w wodzie. Biegliśmy przez pola po cięte kwiaty. Jak miło było obudzić się wcześnie rano, aby udać się do lasu, aby zbierać grzyby, a następnie zgubić w drodze powrotnej i nie łatwo było ją znaleźć”128. W tej okolicy Żydzi nie czuli się całkowicie bezpieczne, ponieważ były to tereny zamieszkałe przez Polaków, którzy bardzo często przyjmowali postawy cechujące antysemityzm. Kąpiel w rzece przebiegała Hajnt to dziennik w języku jidysz, wydawany w Warszawie od 22.01.1908 do 22.09.1939; określający się, jako „niezależny narodowy” o zabarwieniu syjonistycznym. 122 Moment to dziennik w języku jidysz, wydawany w Warszawie od 5.11.1910 do 23.09.1939. 123 Korespondencja Szaloma Lindenbauma z Marią Cholewińską, 1.06.1998. 124 „The youths would also play basketball. However, these were for the most part the more “liberated” people. The children of the Orthodox Jews did not permit themselves to have fun, and did not waste their time chasing after a ball. A religious Jew made a Talmudic calculation: in any case, if they hate the ball, why do they chase after it? And if they like it – why do they kick it far away?”, Ibidem. 125 Miara długości równa około 44 cm. 126 „The largest processions outside the bounds of the town took place on Sabbath afternoons and in the evenings. The youth were not particularly concerned with the fact that they were going outside the Sabbath boundary”,Ibidem. 127 „Here were all types of devices near the mill – bolts, water conduits, dams – and all this was located in the wide, green meadows.”, Ibidem. 128 „When the pleasant summer came, we bathed in the water. We ran through the fields to cut flowers. How pleasant it was to wake up early in the morning, to go out to the forest to collect mushrooms, and then to search for the way back and not find it very easily”, D.Grobstein, My Town – An Island (Moje miasto-Wyspa), w: „Przytyk Memorial Book”, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973, s. 31. 121 29 według określonych zasad. Mężczyźni i kobiety kąpali się w około 100 metrowych odległościach. Dodatkowo kobiece stroje musiały być długie, tak, aby mężczyzna nie mógł widzieć ich ciał. Wspomnienia Szaloma Lindenbauma, podobnie jak Diny Grobstain, wskazują na spędzanie czasu w sposób naturalny również dla Polaków: „Brat i ja chodziliśmy na jagody, pewnego razu napadli nas polscy chłopcy i zaczęli rzucać kamieniami” 129. Przejawy antysemityzmu wśród dzieci i młodzieży polskiej były bardzo silne. Często pomimo wspólnych zabaw kłóciły się ze sobą. Nie były to zwyczajne nieporozumienia, miały charakter antysemicki. „Moja siostra Rywka była lubiana w szkole, bardzo się udzielała i polskie koleżanki często przychodziły, aby pisała za nie wypracowania. Pomimo tego, kiedy grała z nimi w skakankę i poprosiła o opuszczenie jej, jedna z koleżanek odpowiedziała: Żydom tylko cebula, na co siostra odrzekła - A Polakom świnia”.130 Analizując powyższy cytat zauważyć można dwie zależności. Pierwszą jest fakt, że dzieci pomagały sobie w obowiązkach szkolnych i zadaniach domowych. Druga natomiast wskazuje na odrębność kulturową, która dzieliła te dwa narody. Warte uwagi jest to, że dzieci w miasteczku próbowały nawiązywać ze sobą pozytywne relacje i integrować się, często się to udawało. Szalom Lindenbaum opowiada, jak ze swoją żydowską „bandą”, z którą najczęściej się bawił, lubili syna polskich sąsiadów, Janka Kowalskiego. Przyjaźń ta objawiła się do tego stopnia, że żydowscy chłopcy, aby uratować polskiego kolegę od gehenny131 chcieli go obrzezać: „Lubiliśmy Janka na tyle, że chcieliśmy go uratować od pójścia do gehenny, bo to goj, więc chcieliśmy go obrzezać. Rozbiliśmy butelkę i zaczęliśmy spuszczać mu jego spodnie. Na „nieszczęście” ciotka moja wyszła z domu, zrozumiała, co się dzieje i zaczęła wrzeszczeć: „bękarty!”, a my uciekliśmy nie wykonując rytuałów. Zostawiliśmy Janka, którego tak lubiliśmy w gojostwie, niewykupionego” 132. Również dorośli, jak opisuje Lindenbaum, utrzymywali ze sobą niekiedy dobre stosunki. Jednak przyczyną, dla której było to ciężkie, były zasady koszerności, jakie obowiązywały Żydów. Problemem było ugoszczenie żydowskiego sąsiada w polskim domu, ponieważ naczynia i sztućce były skażone niekoszernym pożywieniem. „Ciotka, moja nawet u nas nie jadła, ponieważ jej siostra, moja mama chodziła do bóźnicy tylko raz na miesiąc, na błogosławieństwo nowego miesiąca, ale przede wszystkim, dlatego, że była zaprzyjaźniona z naszą sąsiadką Kowalską” 133. Podsumowując, powyższe rozważania na temat tego jak żydowscy mieszkańcy Przytyka spędzali wolny czas, możemy stwierdzić, że zależało to od kilku czynników. Pierwszym są relacje, jakie panowały pomiędzy rodzinami polskimi i żydowskimi. Bardzo często pomagano sobie wzajemnie rozwiązywać problemy życia codziennego. „Stosunki między dorosłymi były więc różnorodne. Czasami oni przychodzili do nas po jakąś pomoc, bo „jak bida, to do Żyda”, my byliśmy większością i dość często z większym doświadczeniem i intelektem” 134. Drugim ważnym elementem było zachęcanie polskich dzieci przez ich rodziców, do zabawy z żydowskimi, ponieważ w pobliżu nie było innych rówieśników. Często żydowskie dzieci bawiły się również z polskimi. Dla wielu rodzin nie było to problemem, jednak zdarzały się przejawy buntu i antysemityzmu nawet wśród dzieci w wieku szkolnym. Kolejnym aspektem był wiek. Wpływało to głównie na formę, jaką przybierało spędzanie wolnego czasu. Jak już wspomniano starsi woleli integrację z przyjaciółmi i sąsiadami na terenie miasteczka, natomiast młodzież, wychodziła na łąki po za osadą. Warty uwagi jest fakt, że pomimo olbrzymich różnic kulturowych starano się utrzymywać poprawne kontakty z polskimi sąsiadami. 129 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 131 Gehenna to termin używany na określenie wielkiego cierpienia, męczarni. 132 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 133 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 134 Aneks V. Rozmowa z Szalomem Lindenbaumem, 16.05.2014. 130 30 W rozdziale tym dokonano przeglądu i analizy zjawisk kształtujących integrację i procesy społeczne zachodzące wśród społeczności Przytyka, z punktu widzenia narodu żydowskiego. Jak można zauważyć, życie to całkowicie było podporządkowane prawom obowiązującym w judaizmie. Jest to bardzo ważne, ponieważ bez zrozumienia tych zasad niemożliwe jest rozpatrywanie zjawisk, które zostały opisane. Z przeprowadzonej analizy wynika, że integracja ludności polskiej z żydowską odbywała się najczęściej na polu ekonomicznym. Natomiast na polu kulturowym odbywało się to zupełnie trudniej. Narody, żyły jakby w dwóch oddzielnych światach. Dużą przepaść stanowiła religia. Żydzi bardzo często byli dyskryminowani ze względu na wyznanie. Stanowiło to problem nie tylko na płaszczyźnie religijnej, ale przede wszystkim w życiu codziennym. Często żydowskie dzieci stawały się ofiarami ataków antysemickich ze strony polskich kolegów. Bardzo ważny jest fakt, że sytuacje takie scalały naród żydowski, który stawał za sobą murem w sytuacji niebezpieczeństwa. Wyznacznikiem odrębności w Przytyku, oprócz religii był język, ponieważ Żydzi posługiwali się językiem jidysz. Objawiało się to nie tylko podczas pobytu w domu czy chederze, ale również w szkole powszechnej, gdzie dochodziło do kontaktów z dziećmi polskimi. „Inność” ta, dała się także postrzegać w czasie, kiedy gospodarowano wolny czas. Polacy nie zwracali uwagi na zakazy i nie mieli barier, mogli robić dosłownie wszystko, na co mieli ochotę. Żydów natomiast ograniczały wyznaczniki religijne, takie jak prawa obowiązujące podczas szabatu lub innych świąt religijnych. 31 3. Żydzi przytyccy oczami gojów Przytyk był jednym z wielu dwukulturowych ośrodków w tej części kraju. Ludność narodowości polskiej stanowiła jedynie niewielki odsetek wszystkich mieszkańców. Relacje, jakie wykształciły się w tym środowisku na przestrzeni lat były bardzo różne. Stan taki przede wszystkim uzależniony został od sytuacji i etapów życia, w których one zachodziły. Agnieszka Jagodzińska definiuje integrację jako „proces zmniejszania barier społecznych dzielących większość z mniejszością grupy”. 135 Mniejszość żydowska, tak naprawdę stanowiła ponad 80% mieszkańców Przytyka, a integrację według tej definicji należy rozumieć, jako przyswajanie wzorców kulturowych grupy dominującej, którą w tym wypadku stanowili Żydzi. Proces taki możemy nazwać także akulturacją, którą Jagodzińska definiuje następująco: „akulturacja to proces kulturowej adaptacji grupy mniejszościowej do społeczeństwa, w którym ona żyje, przejmowania jego zwyczajów, zachowań, wzorców kulturowych” 136. Warto przyjrzeć się jak życie w żydowskim Przytyku postrzegali Polacy. Analiza ich wspomnień pomoże zrozumieć granicę odmienności kulturowej, ale także czynniki, które wpływały na jej zacieranie bądź wyraźniejsze uwidacznianie. 3.1 Edukacja i czas wolny Miasteczko posiadało urzędy państwowe, odpowiadające polskiemu ustrojowi, ale także instytucje, które działały w ramach żydowskiej gminy wyznaniowej. W tym czasie znajdowały się tam Urząd Gminy, a także szkoła powszechna, do której obowiązek chodzenia miały nie tylko dzieci polskie, ale też żydowskie. Był to jeden z momentów życia, który pokrywał się wśród obydwu narodów. Jak już zostało wspomniane w poprzednim rozdziale, nauka w tej placówce oświatowej obejmowała 7 klas i była odpowiednikiem dzisiejszej szkoły podstawowej. Wspólnie spędzany na edukacji czas, wspominany jest przez Polaków bardzo różnie. Jednak badając relacje strony polskiej, jak i żydowskiej można stwierdzić, że się one pokrywają. Warto zwrócić szczególną uwagę na opowieści Marii Cholewińskiej, która zamieszkiwała Przytyk, aż do momentu wybuchu II wojny światowej. Przedstawia ona wizję wspólnej edukacji oraz postrzeganie jej przez Polaków. „Pamiętam, jak w szkole podstawowej potłukłam żydowskiej dziewczynce okulary. Nie pamiętam, czemu to zrobiłam, widocznie musiała mnie czymś zdenerwować. Zaczęłyśmy się szarpać, spadły i się potłukły, a matka musiała je odkupić. Nie poniosłam za to jednak żadnej kary, ponieważ zawsze byłam dobrą i sumienną uczennicą to wybryki uchodziły mi na sucho, ale dla Polaków byle pretekst wystarczył, żeby im dokuczać i robić na złość, po prostu ich nie lubiliśmy” 137. Dzięki powyższemu cytatowi, można twierdzić, że już na tym etapie edukacji dzieci zauważały odrębność kulturową, jaka cechowała chrześcijan i wyznawców judaizmu. Przejawy nieuzasadnionej nienawiści zdarzały się bardzo często. Polskie dzieci próbowały pokazać, że są lepsze i nie potrzebują przebywać, ani utrzymywać kontaktów z żydowskimi kolegami. Szczególnie odznaczała się różnica w postrzeganiu nauki prawa religijnego. Polskie dzieci realizowały tylko program określony przez władze państwowe. Wyznawcy judaizmu posyłali swoje pociechy również do chederu. Warto zwrócić uwagę na relację Marii Cholewińskiej, w której widoczny jest brak zainteresowania tym, jakie znaczeni miał cheder dla Żydów i czy w ogóle istniał. „Szkoła powszechna była jedyną oficjalną szkołą w Przytyku i musieli chodzić do niej wszyscy. Cheder, podobno istniał, jednak była to szkoła nieoficjalna” 138. Świadomość ta wyraźnie wskazuje na brak integracji pomiędzy dziećmi. szkoła powszechna uważana była za jedną z płaszczyzn, na których integracja mogła się odbywać, jednak w Przytyku zauważalne były granice pomiędzy chrześcijanami, a Żydami. Większe znaczenie w tym czasie dla polskich dzieci miało posiadanie kolegów, z którymi można było dokuczać odmiennym kulturowo Żydom. Nie zauważali oni jednak różnicy w traktowaniu dzieci podczas zajęć szkolnych. Według Marii Cholewińskiej, prowadzone były w taki sposób, aby nie uwidaczniać odrębności. A. Jagodzińska, Pomiędzy. Akulturacja Żydów Warszawy w drugiej połowie XIX wieku, Wrocław 2008, s. 11. Ibidem. 137 Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 138 Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 135 136 32 „W szkole i po za nią były przyjaźnie pomiędzy Polakami, a Żydami, ale częściej pojawiały się przejawy braku akceptacji tych osób. Nie można jednak powiedzieć, że nauczyciele traktowali gorzej uczniów żydowskich. Każdy, Polak czy Żyd, był tam traktowany na równi. Jednak po za szkołą przez mieszkańców raczej byli spychani na margines, bo Polak zawsze chciał dominować” 139 . Wnioskować można, że dzieci, choć od urodzenia wychowane pośród narodu żydowskiego, nie potrafiły zaakceptować ich kultury. Odmienne zasady, które nadawały sens życiu Żydów, nie sprzyjały zbliżaniu kontaktów młodzieży, choć często były one do tego zmuszone przez czynnik zamieszkania pośród mniejszości żydowskiej. Wysoka liczba Żydów w miasteczku, nie odzwierciedlała się na płaszczyźnie edukacyjnej. Polacy uważali, że w szkole było ich więcej, niż przedstawicieli mniejszości żydowskiej. Jest to ważna informacja, która wskazuje na to, że Przytyk był w 90% zamieszkały przez Żydów, jednak okoliczne miejscowości już nie. „Wśród uczniów byli zarówno Polacy jak i Żydzi. Więcej jednak było chyba Polaków, ponieważ przyjeżdżali też z pobliskich miejscowości, a Żydzi skupiali się raczej tylko w Przytyku” 140 . Znalazło to również odzwierciedlenie w sposobach spędzania czasu wolnego. Żydzi, jako większa grupa ludności w miasteczku, nie miała problemów ze znalezieniem kolegów wśród swojej narodowości. Problem ten dotyczył jednak Polaków, którzy często zamieszkiwali posiadłości po sąsiedzku z Żydami. Sytuacja taka zmuszała dzieci polskie do kontaktów z rówieśnikami innego wyznania. Nie każde dziecko o tym wiedziało lub też nie stanowiło to dla niego problemu. Jak podkreśla Stanisława Maj: „Pamiętam jak bawiłam się z żydowską dziewczynką i dwóch obcych mężczyzn chciało mnie skarcić za to, że się z nią bawię, bo to przecież Żydówka. Dla mnie, dziecka, nie było różnicy czy jest ona Polką, czy Żydówką. Dobrze się rozumiałyśmy i lubiłyśmy się ze sobą bawić, a ja nie chciałam, by ktoś mi tego zabraniał, skoro nie zabraniali mi tego moi rodzice” 141. Prawdopodobnie w okolicy mogło nie być dzieci w podobnym wieku, dlatego znalazły one wspólną nić porozumienia. Jednak ze wspomnień tych jasno wynika, że nikt nie przymuszał ich do wspólnej zabawy. Patrząc na to zdarzenie z punktu widzenia dorosłych możemy zauważyć, że niechętnie Polacy dopuszczali do zabaw Polaków z Żydami. Reagowano agresją na wszelkie przejawy kontaktów z mniejszością żydowską. Warto zaznaczyć, że prawdopodobnie był to czas bojkotów i ostrych antysemickich wystąpień, stąd widać wielką niechęć do polskiej dziewczynki bawiącej się z żydowską. Można twierdzić, że dziecko było nieświadome odmienności kulturowej i sytuacji ekonomicznej w mieście. Stanisława Maj zaznacza jednak, że pomimo młodego wieku wiedziała, z czego wynikają różnice w życiu codziennym jej sąsiadów. Jak wspomina: „Jako mała dziewczynka czasami nie potrafiłam zrozumieć tej odmienności kulturowej, jednak rodzice wytłumaczyli mi, z czego wynikają te zmiany” 142. To doskonały przykład, jak bardzo na relacje pomiędzy dziećmi wpływało wychowanie i poglądy wyniesione z domu rodzinnego. Jest to jeden z czynników, na który także warto zwracać uwagę przy badaniu integracji zewnętrznej grup kulturowych. W tym przypadku widzimy, że relacje dziewczynek były bardzo pozytywne. Warto zwrócić uwagę, że procesowi temu sprzyjało nastawienie polskich rodziców na przedstawienie dziecku problemów, z jakimi borykali się Żydzi w życiu codziennym, w taki sposób, aby mogło je zrozumieć. Kolejnym czynnikiem mającym wpływ na integracje był zapewne wiek. Młodsze dzieci potrzebowały zabawy, starsze natomiast chciały pokazywać swoją wyższość. Zauważyć to można w relacjach Marii Cholewińskiej, która była w tym okresie dużo starsza niż Stanisława Maj. Jak wspomina: „Bardzo nie lubiłam się bawić z żydowskimi dziećmi, biłam się z nimi, tłukłam, dokuczałam, nie potrafiliśmy znaleźć ze sobą wspólnego języka” 143. Nie było konkretnego powodu, dla którego tak by się działo. Młodzież polska, koniecznie chciała pokazać wyższość nad narodem żydowskim. W tych sytuacjach nie możemy mówić jakichkolwiek procesach integracyjnych lub akulturacyjnych. Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. Aneks III. Rozmowa z Franciszkiem Gromskim, 24.04.2014. Aneks II. Rozmowa ze Stanisławą Maj, 19.02.2014. 142 Aneks II. Rozmowa ze Stanisławą Maj, 19.02.2014. 143 Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 139 140 141 33 Podsumowując, można powiedzieć, że edukacja i czas wolny ludności żydowskiej nie były łatwe. Ze strony polskiej spotykało dzieci wiele nieprzyjemności. Wszystko to, jak już wcześniej wspomniano, wynikało z kilku aspektów. Pierwszym było wychowanie i wzorce wyniesione z domu rodzinnego. Kolejnym był wiek, im dziecko starsze, tym bardziej świadome odmienności kulturowej. Na płaszczyźnie edukacyjnej i rekreacyjnej możemy mówić tylko o częściowej integracji, która jest uzależniona od wyżej wymienionych czynników. Warte uwagi jest to, że istniały przejawy dobrych stosunków pomiędzy narodami. 3.2 Praca i kontakty sąsiedzkie Ludność żydowska zamieszkiwała centrum miasteczka. Zajmowali oni najważniejsze dla niego obszary, które ułatwiały im prowadzenie interesów. Relacja obecnego mieszkańca Przytyka, Franciszka Gromskiego, dokładnie na to wskazuje. „Cały Rynek był żydowski, a tutaj gdzie ta studnia się znajduje, to tu był zawsze jarmark w każdy poniedziałek” 144. Obszar ten był miejscem styku dwóch kultur. Mieszkańcy miasteczka przybywali do centrum, a także na rynek w celach handlowych i gospodarczych. To bardzo ważny plac gdzie kwitło, życie społeczne, jak również kulturowe. Najczęściej można tam było spotkać żydowskich przedsiębiorców, rzadziej Polaków. Natomiast w poniedziałek, czyli w dzień jarmarczny wystawiano stoiska z różnymi produktami. Sprzedawcami w znacznej części byli Żydzi oraz okoliczni chłopi sprzedający towary rolne. Uwarunkowane to było sytuacją ekonomiczną w miasteczku. Żydzi opanowali znaczną część rzemiosła i handlu, co przeszkadzało Polakom w rozwoju sklepów i przedsiębiorstw. Polscy mieszkańcy w swoich wspomnieniach również zauważyli tę zależność: „Oni utrudniali troszeczkę tym Polakom życie, bo zdominowali cały handel i Polacy nie byli wstanie im dorównać” 145. Rynek pracy w Przytyku był bardzo ubogi, mało było bogatych rodzin, które mogły pozwolić sobie na zatrudnienie do pracy Polaków. Jednak ludność polska w miasteczku była uzależniona od żydowskich pracodawców. Jest to bardzo istotna informacja, ponieważ wynika z niej, że większość żydowskich zakładów to małe i średnie przedsiębiorstwa produkcyjne, w których najczęściej pracował sam właściciel i jego pomocnik. Maria Cholewińska w swoich wspomnieniach zawarła myśl odnoszącą się do sytuacji materialnej, jaka miała miejsce w osadzie: „(…) nie wszystkie żydowskie rodziny były zamożne, było też bardzo dużo biedoty. Rodzice moi nie utrzymywali raczej kontaktów z Żydami. Matka musiała, bo pracowała jako położna, czasami nie brała pieniędzy, ponieważ wiedziała, że ich w takim domu nie było. Była bardzo tolerancyjną i ciepłą osobą, nie tylko ze względu na swoją pracę, ale ja z moim tatą nie przepadaliśmy za narodem żydowskim” 146. Sytuacja ekonomiczna przytyckiego sztetla nie była jednoznaczna. Wiele rodzin miało ciężką sytuację materialną. Najbogatszymi rodzinami w Przytyku były rodziny Cukrów i Łęgów. 147 Pomimo biedy, Żydzi bardzo się wspierali i mogli na siebie liczyć. Taka integracja narodu żydowskiego, była zauważana przez Polaków. Maria Cholewińska, opowiada, że bardzo się wspierali nie tylko w kwestiach finansowych, ale w każdej trudnej chwili solidaryzowali się ze sobą. Również Polacy mogli liczyć na pomoc ze strony zaprzyjaźnionych rodzin żydowskich, ale z powyższego cytatu wynika także, że pomoc nie była jednostronna. Nie zawsze sąsiedzi dyskryminowali się z powodu innego wyznania religijnego. Jak wspomina Stanisława Maj: „Utrzymywaliśmy przyjazne kontakty, nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek nasza rodzina miała negatywne relacje z przedstawicielami mniejszości żydowskiej. Wiadomo, że mieli oni inne Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. Aneks III. Rozmowa z Franciszkiem Gromskim, 24.04.2014. 146 Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 147 Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 144 145 34 zwyczaje, również święta różniły się od naszych, ale przecież byli to normalni ludzie. Nigdy nie odczuwałam, że są inni” 148. To bardzo ważna opinia, która wskazuje na to, że wśród narodów nie było tylko przejawów nienawiści, a integracja nie odbywała się tylko, wewnątrz, lecz również pomiędzy wyznawcami judaizmu i katolikami. Jest to godne uwagi, ponieważ zauważyć można jak wyglądała pomoc i relacje wśród dwóch odmiennych kulturowo społeczności. Bardzo często jedynym źródłem utrzymania Polaków w Przytyku była pomoc żydowskim sąsiadom w czasie szabatu i świąt, kiedy nie mogli oni nic robić. Opowieści Roberta Banasika, dają wiedzę dotyczącą pracy szabes goja: „W każdy piątek od zachodu słońca, aż do zachodu kolejnego dnia, Żydzi nie mogli wykonywać żadnych prac. W tym czasie robił to mój dziadek. Głównie trzeba było zająć się naszykowaniem drewna, sprzątaniem i paleniem w piecu. Babcia, jeszcze przed ślubem, pomagała w prowadzeniu gospodarstwa w tej rodzinie. Mój tata mówił, że zdarzało się, że chodzili tam kilka razy dziennie. Czasem nawet przynosili nie tylko pieniądze, ale też jedzenie” 149. Praca taka była jedną z form zarobkowych w ówczesnym miasteczku. Przyczyniało się to do tworzenia pozytywnych relacji pomiędzy rodzinami o innej kulturze. Jest to doskonały przykład integracji, która rodziła się poprzez specyficzną sytuację na rynku pracy. Wiele rodzin polskich utrzymywało się właśnie z takiej pomocy. Nie była ona oczywiście jednostronna, tak jak w przypadku usług. Pomoc ofiarowana Żydom podczas świąt i szabatu była odpowiednio wynagradzana, niekiedy nawet jedzeniem niespełniającym zasad koszerności, które było oddawane bezpieniężnie szabes gojom: „Dziadek Stefan kiedyś opowiadał mi, że często dostawał od gospodarza gęsi, które według niego umierały same. Jednak jak się okazywało podczas oporządzania, każda z nich miała w sobie kawałek metalu, który przy połknięciu był gorący i wypalał jej przełyk. (…). Żydzi podobno nie zjadali tego, co umierało samo” 150. Zauważyć można tutaj doskonały przykład gospodarności. Wyznawcy judaizmu nie chcieli, aby zwierzę, które może być dla kogoś posiłkiem, zmarnowało się tylko dlatego, że oni nie mogą go zjeść. To przykład kolejnego przejawu pozytywnych relacji, jakie jawiły się w Przytyku. Robert Banasik wspomina także sytuację, w której rodzina żydowska proponowała jego prababci kamienicę w Radomiu tylko dlatego, że bała się o jej przyszłość, która mogła nastąpić po ślubie. „(…) nie chcieli oni dopuścić do ślubu moich dziadków, bo obawiali się, że babcia zmarnuje sobie życie, ponieważ dziadek był podobno przed ślubem typem łobuza. Jak widać nie było w nich nienawiści, proponowali mojej babci kamienicę w Radomiu, za to żeby tylko nie zakładała z dziadkiem rodziny” 151. Istnieją dwie hipotezy wyjaśnienia tej sytuacji. Pierwszą jest faktyczne przejęcie się losem polskiej dziewczyny. Wskazywać by to mogło na dużą zażyłość rodziny żydowskiej ze swoją pracownicą, co także potwierdza proces integracji międzykulturowej. Jednak mogła mieć ona podłoże wyłącznie ekonomiczne, ponieważ ciężko było znaleźć osobę, która zajęłaby się gospodarstwem i pomocą w czasie najważniejszych świąt w należyty sposób. W momencie założenia przez dziewczynę rodziny nie była ona już tak dyspozycyjna jak przed ślubem. Obydwie hipotezy można traktować jako przejawy pozytywnych relacji panujących między rodziną żydowską, a ich polską pracownicą. Zauważyć tutaj można wynik procesu integracji między kulturowej, która zachodziła dzięki pracy. Istniało również wiele przejawów zachowań antyżydowskich w miasteczku. Opanowanie handlu i rzemiosła spowodowało drastyczny wzrost wrogości. Głównie zaostrzyło się bojkotowanie sklepów prowadzonych przez żydowski naród. Jest to przykład dyskryminacji na tle kulturowym. Jednym z zajść na skalę światową stało się starcie na przytyckim rynku w 1936 roku. Jak już zostało wspomniane w poprzednich częściach pracy, w jego wyniku zginął Polak, a także żydowskie małżeństwo. Jako 10-cio letnia dziewczynka, oglądała to zajście Maria Cholewińska: Aneks II. Rozmowa ze Stanisławą Maj, 19.02.2014. Aneks I. Rozmowa z Robertem Banasikiem, 20.12.2013. 150 Aneks I. Rozmowa z Robertem Banasikiem, 20.12.2013. 151 Aneks I. Rozmowa z Robertem Banasikiem, 20.12.2013. 148 149 35 „Ja miałam wtedy 10 lat, nie wiele pamiętam, od czego się to zaczęło. Wiem, że na balkon budynku w obrębie Rynku wyszedł Żyd, strzelił, a zabłąkana kula trafiła w przypadkową osobę, w Polaka. Polacy się rozwściekli, złapali za drągi, kije i zaczęli wyciągać Żydów z domów, bić i poniżać. Ja pamiętam jak tego zabitego Polaka nieśli na drzwiach. Z tego wysokiego budynku na rogu, wylewano na nich gorącą kaszę, kiedy chcieli uciekać do Radomia. Sama chciałam wybijać szyby w kamienicy żydowskiej w czasie tych starć, ale nie mogłam dosięgnąć, bo podmurówka była zbyt wysoka” 152. Cytat uwidacznia głębokie oddziaływanie zachowania dorosłych na psychikę i zachowanie dzieci. Myślały one zapewne, że takie postępowanie, jakie wykazują ich polscy sąsiedzi jest dobre i należy je naśladować. Zauważyć można tutaj wyraźny brak integracji między narodami. Maria Cholewińska wspomina jednak jeszcze jedną ważną historię, która wydarzyła się tego samego dnia. „Kilka domów od mojego mieszkała rodzina żydowska, widziałam jak wyciągnęli ich spod łóżek z domu i tak tłukli ich na podwórku aż do śmierci. Ta Żydówka się jeszcze ruszała, ale moja matka kazała mi podbiec do niej i powiedzieć, żeby się nie ruszała, bo wrócą i ją zabiją. Ja jej to powiedziałam, ale ona już konała” 153. Powyższy cytat wskazuje jednak na gest w stronę żydowskiej rodziny, być może nawet próbę ratunku pobitej kobiety. Dodatkowo zauważyć można dwie postawy jednej dziewczynki, która pod wpływem różnych osób jest w stanie zmieniać swoje podejście do narodu żydowskiego. Można wnioskować, że dziecko jest jeszcze nieukształtowane i pod wpływem nacisków dorosłych podejmuje wymuszone na nim decyzje. Jednak widok sytuacji z perspektywy dojrzałych ludzi jest już dychotomiczny. Zauważamy zarazem brak oraz obecność integracji. Nie można do końca wiązać pogromu przytyckiego z brakiem poczucia więzi tych dwóch narodów, ponieważ nie każdy Polak był wrogo nastawiony do handlarzy żydowskich. Przykładem tego jest postawa matki Marii Chlewińskiej, która wykazała inicjatywę, aby ostrzec sąsiadkę przed kolejnymi atakami. Sytuacja gospodarczo-ekonomiczna w Przytyku sprawiła, że polscy mieszkańcy mieli bardzo podzielone zdanie na temat kontaktów i interesów prowadzonych z Żydami. Jak zauważyć można na podstawie Księgi Adresowej Polski z 1930 roku, w miasteczku istniało przede wszystkim wiele warsztatów, sklepów i przedsiębiorstw należących do Żydów. 154 Sytuacja ta sprawiła, że ludność polska była uzależniona pod względem zarobkowym od wyznawców judaizmu. Jednak dzięki temu mieli oni pracę u porządnych i lojalnych pracodawców. Relacja czysto zawodowa często zamieniała się na przyjaźnie lub bardzo dobre relacje sąsiedzkie pomiędzy rodzinami. Przyczyniało się to do poznawania i zgłębiania wiedzy na temat odmiennej kultury wynikającej z zasad religijnych. 3.3 Czas świąteczny Czas świąteczny dla Żydów i Polaków niekiedy był do siebie zbliżony. Święto Paschy oraz pięćdziesiątnicę obchodzono prawie w tym samym czasie. Podobnie Chanuka była obchodzona w zbliżonym terminie do świąt Bożego Narodzenia. Pomimo tego większość była celebrowana według zasad obowiązujących w judaistycznym prawie religijnym. Był to kolejny powód dla Polaków do dyskryminowania i uważania naród żydowski za gorszy. Jak zostało wspomniane w poprzednim rozdziale, Żydzi inaczej liczyli czas, posługiwali się kalendarzem księżycowym i słonecznym. W ciągu roku przypadał szereg świąt, które czczono ze szczególną powagą. Było to dość dużym problemem dla ludności polskiej, która nie chciała zrozumieć i zaakceptować tej odmienności kulturowej. Polska młodzież przeszkadzała najbardziej w obchodzeniu święta Sukkot. Jak zostało to wyjaśnione w drugim rozdziale pracy, w czasie jego trwania, przez siedem dni, rodziny żydowskie zamieszkiwały zbudowane przez siebie namioty na podwórzach. Sztetl przytycki pod tym względem był specyficzny, ponieważ święto to obchodzono w gronie przyjaciół i najbliższych sąsiadów, a nie tylko członków rodziny. Kuczki, czyli namioty, które budowano były przeznaczone dla kilku rodzin. Polska młodzież nie przechodziła obok nich obojętnie. W czasie radosnego świętowania dokuczała żydowskim sąsiadom. Maria Cholewińska wspomina, jak w ramach zabawy wrzucano do nich zdechłe zwierzęta. Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 154 Księga Adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa, Warszawa 1930. 152 153 36 „Tutaj, na prawo od kościoła oni mieli swoje kuczki, a my Polacy wrzucaliśmy im do tych kuczek zdechłe wrony albo koty. A oni tak siedzieli i się modlili w tych swoich kuczkach. Ja nigdy nie dostawałam kar, zawsze byłam najlepszą uczennicą i córką” 155. Sytuacje te, nie znajdowały wytłumaczenia. Dzieci nie miały konkretnego celu, aby to robić. Głównym powodem była chęć zwrócenia uwagi na to, że Polacy nie świętują i mogą się bawić, a Żydzi są podporządkowani obrzędom tradycyjnym. Sytuacje takie, zapewne wpływały na kontakty i relacje sąsiedzkie. Nie możemy mówić, że sprzyjało to integracji. Był to przejaw pewnego rodzaju dyskryminacji. Można uważać, że zdechłe koty czy wrony symbolizowały brak szacunku dla kultury i religii judaistycznej. Jednak w przypadku dzieci jeszcze za wcześnie było na ukształtowanie takich postaw, prawdopodobnie mogły być to zabawy bez refleksji. Przytyk posiadał dużą gminę wyznaniową. Odmiennością, jaka była widoczna na polu religijnym, były zupełnie różne miejsca kultu. Żydzi nie posiadali kościoła, ale synagogę i domy modlitewne. Ważną funkcję pełniła także mykwa, gdzie odbywano rytualną kąpiel, ale także miejsce nad rzeką o którym wspomina Maria Cholewińska: „Przy rzece na Zachęcie, (…), było miejsce gdzie w każdy piątek Żydzi się kąpali. To miejsce nazywane było Fistułą. Jak już przychodził piątek to przed szabatem był tam okropny rejwach i gwar na całą okolicę” 156. Żydzi przestrzegali ściśle zasad związanych z szabatem, każdego tygodnia odbywali kąpiel oczyszczającą. Robert Banasik opowiadał, że: „W każdy piątek od zachodu słońca aż do zachodu kolejnego dnia, Żydzi nie mogli wykonywać żadnych prac” 157. Szabat i święta żydowskie były niewątpliwie czasem, kiedy dochodziło do konfrontacji kultury chrześcijańskiej i judaistycznej. Żydzi byli uzależnieni od polskich sąsiadów. Dzięki nim mogli spokojnie świętować i nie martwić się o domowe obowiązki, takie jak np. palenie ognia. Za przejaw integracji i pozytywnych stosunków pomiędzy narodem polskim i żydowskim na polu religijnym uznać można fakt, że prawdopodobnie zaprzyjaźnione rodziny chciały poznawać kulturę judaistyczną. Robert Banasik wspomina np., że jego ojciec, jako mały chłopiec, potrafił wypowiedzieć po polsku słowa modlitwy Szema Izrael. „Kiedy mój tata był już chłopcem, który potrafił zapamiętywać wierszyki i historyjki, dziadek nauczył go żydowskiego pacierza. W momencie, kiedy ja dorosłem i chciał mi przekazać tę umiejętność, dokładnie już nie pamiętał całego tekstu. Ale słowa, które wypowiadał, brzmiały podobnie do wstępu modlitwy 10 Przykazań Bożych: Bóg jest jeden, będziesz go miłował całym sercem swoim i całą swoją duszą” 158. Powyższy cytat wskazuje na to, że życie wśród dwukulturowej społeczności wpływa na chęć zgłębiania wiedzy dotyczącej kultury drugiego-obcego narodu. Sytuacja ta obrazuje również różnice poglądów wśród Polaków. Jedni chcieli poznawać kulturę i religię sąsiadów, podczas gdy innych to wcale nie interesowało. Nie można wszystkich oceniać według jednego kryterium, ponieważ większość nie tolerowała odmiennej religii, ale dzięki niej otrzymywała pracę, z której można było utrzymać rodzinę. To doskonały przykład problemu integracji, z którym borykała się ludność miasteczka. Jak już zostało wspomniane, procesy akulturacji i integracji tych dwóch narodów można postrzegać bardzo różnie. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób spogląda się na problem. Również ta część pracy, gdzie przedstawiony został obraz życia Żydów w Przytyku z punktu widzenia Polaków, ukazuje różne płaszczyzny, na których problem ten będzie miał zupełnie różne oblicze. Przyglądając się w powyższym wspomnieniom można stwierdzić, że proces integracji miał bardzo różny przebieg, w większości był on uzależniony od wychowania i wzorców wynoszonych z domu rodzinnego. Ludność polska w większości nie zauważała jego przejawów. Bardzo często próbowano wyprzeć ze świadomości, że miasteczko zamieszkuje jeszcze inny, kulturowo obcy naród. Uniemożliwiała to jednak dominująca liczba rodzin żydowskich, które ulokowały się na centralnym placu i głównych ulicach miasteczka. W sytuacjach takich polska młodzież posuwała się do radykalnych kroków, utrudniając sąsiadom życie. Najczęściej były to Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. Aneks IV. Rozmowa z Marią Cholewińską, 1.05.2014. 157 Aneks I. Rozmowa z Robertem Banasikiem, 20.12.2013. 158 Aneks I. Rozmowa z Robertem Banasikiem, 20.12.2013. 155 156 37 ataki na tle religijnym, a wynikało to z nieakceptowania zasad obowiązujących w judaizmie. Przykładem tego są opisane przejawy buntu i niestosownej zabawy polegającej na wrzucaniu zdechłych zwierząt do namiotów podczas święta Sukkot. Bardzo ważne jest jednak dostrzeżenie, że wśród nieprzychylnych Polaków znajdowali się też tacy, którzy potrafili zjednoczyć się z Żydami. Warto zauważyć, że integracja z mniejszością żydowską, okazała się być bardzo silna w przypadku rodziny Roberta Banasika. Przyglądając się tym relacjom należy zwrócić uwagę na to, że nie powinno się traktować społeczności, jako ogółu. Każda z rodzin postrzegała w inny sposób życie przytyckich Żydów. Niekiedy były to opinie podobne, ale także różne. Z przedstawionych wspomnień wynika jasno, że Polakami często kierowała chęć pomocy, a także współczucie w sytuacjach zagrożenia życia. 38 Podsumowanie Relacje polsko-żydowskie w Przytyku budzą wiele kontrowersji. Najczęściej, miejsce to jest kojarzone z zajściami antyżydowskimi, które miały miejsce w 1936 roku. Jak zostało wspomniane w pierwszym oraz drugim rozdziale pracy, dwukulturowa struktura osady rodziła problemy w komunikacji pomiędzy mieszkańcami. Przepaść kulturowa bardzo często utrudniała relacje międzyludzkie w miasteczku. Dodatkowo była ona najważniejszym powodem, dla którego integracja przytyczan zachodziła tak ciężko. Z przeprowadzonej analizy wynika, że integrację należy postrzegać jako złożony proces, na który składają się czynniki takie jak: sfery życia, w których mogła ona zachodzić, a także różnica w postrzeganiu jej przez różne grupy kulturowe. Najważniejszym z nich są właśnie opinie przedstawicieli narodu żydowskiego i polskiego, która pełni kluczową rolę w badaniu zjawiska integracji żydowskiej w tym miejscu. Wspomnienia zawarte w Przytyk Memorial Book, a także te, które zostały zebrane od żyjących przedstawicieli narodu polskiego oraz żydowskiego stanowią fundament rozważań dotyczących tego tematu. Są to podstawowe źródła, z których czerpać można wiedzę o akulturacji czy integracji. Jak wynika z rozważań zawartych w pracy, ciężko jest jednoznacznie określić, w jakim stopniu w Przytyku zachodziła integracja międzykulturowa. Obydwie społeczności uważały, że ich relacje nie zawsze były dobre, jednak w pewien sposób utrzymywali ze sobą bliższe, przyjazne kontakty. Przejawy tego możemy zauważyć przede wszystkim na płaszczyźnie gospodarczo-ekonomicznej. Głównym powodem tego było uzależnienie strony polskiej od żydowskiej. Opanowany przez Żydów handel i rzemiosło zmuszało Polaków do utrzymywania z nimi pozytywnych stosunków. Zebrany materiał źródłowy wskazuje na to, że związki polskich chłopów z przytyckimi Żydami były utrzymywane od pokoleń. Zauważyć można, że relacje nie ograniczały się tylko i wyłącznie do interesów. Często przenikały one ze sfery zawodowej do sfery prywatnej. Również praca, a poniekąd nawet religia odgrywała szczególną rolę w braku integracji. W tym przypadku uzależnienie narodów było obustronne. Polacy, naród biedny, potrzebował pracy i środków do życia, natomiast Żydzi, niekiedy także z małymi dochodami, potrzebowali pomocy w czasie świąt i szabatu, podczas którego niczego nie wolno było im robić. Prace tą wykonywali Polacy, a dzięki temu zyskiwali szanse na utrzymanie rodziny. Zebrane i wykorzystane w pracy wspomnienia, uwidaczniają zaufanie i szacunek, jaki sobie okazywano. Nie wolno jednak zapominać, że na wyżej opisanym polu istniały również przejawy dyskryminacji kulturowej i religijnej. Zwracając szczególną uwagę na edukację i czas wolny w miasteczku, można dostrzec nieprzychylny stosunek dzieci do siebie. Bardzo często relacje takie były spowodowane brakiem zrozumienia kultury judaistycznej. Zdarzało się, że Polacy nie potrafili wytłumaczyć swojego postępowania, a głównym powodem takich zachowań stawała się odmienność religijna. Jak wiadomo, religia pełniła bardzo ważną rolę w świadomości obydwu narodów. Zauważyć można, także stale wzrastającą chęć dominacji nad Żydami. Sytuacje takie nie sprzyjały pogłębianiu procesów integracji, wręcz przeciwnie, wyzwalały agresywne postawy i wzajemną niechęć. Nie można jednak jednoznacznie określić, że działo się tak w każdym przypadku zetknięcia się odmiennych kulturowo sąsiadów. Wszystko bardzo często zależało od nastawienia do tej kwestii rodziców, ponieważ dziecko wynosiło takie nawyki i wartości z domu rodzinnego. Jeśli dorośli w rodzinie utrzymywali pozytywne relacje z Żydami-pracowali u nich, utrzymywali stosunki handlowe, to również dzieci potrafiły wykazać zrozumienie dla odmienności kulturowej. Chęć tej dominacji można tłumaczyć strachem przed całkowitym opanowaniem Przytyka przez naród żydowski, stąd ciągłe uświadamianie Żydom, że są gorsi niż Polacy. Bardzo istotnym problemem, który przeczy wielu powyższym argumentom i zjawisku integracji wśród przytyckiej ludności, jest pogrom żydowski, do którego doszło 9 marca 1936 roku. Było to następstwem polityki prowadzonej przez prawicowy i nacjonalistyczny ruch polityczny. Przejawy te miały charakter gospodarczo-ekonomiczny, przedstawiciele endecji bardzo często bojkotowali przedsiębiorstwa żydowskie, ale również nakłaniali Polaków do zakupów tylko w sklepach należących do narodu polskiego. Stało się to powodem do nagłego zrywu, który miał miejsce na rynku w dzień jarmarczny. Podczas starć w miasteczku zginęło trzy osoby, a wiele zostało dotkliwie pobitych. Prawdopodobnie czynnik ten nie wpłynął w znacznym stopniu na rozpad budowanych przez kilkadziesiąt lat relacji pomiędzy narodami. Zdarzało się, że w sytuacji zagrożenia Polacy ostrzegali swoich żydowskich przyjaciół, ale również pomagali im w ciężkich chwilach, kiedy zostali objęci prześladowaniami. Zdarzało się, że pomagali w umacnianiu zabezpieczenia drzwi oraz okien, ale także byli pełni troski o ich los. Warto zauważyć także, że w latach 30. XX wieku integracja była w Przytyku utrudniona. Z biegiem lat jednak sytuacja ta uległa całkowitej zmianie. Poświadczają to załączone w aneksie listy, Szaloma Lindenbauma do Marii Cholewińskiej, koleżanki z lat szkolnych. Dawniej, pełne nienawiści i obaw przed nieznaną sobie kulturą i religią dzieci, współcześnie utrzymują ze sobą stały kontakt korespondencyjny. Dlaczego tak się dzieje? Pierwszym uzasadnieniem jest wspólne dzieciństwo oraz wspomnienia z lat 39 szkolnych. Oddziaływują one w sposób bardzo pozytywny na psychikę człowieka, łączą poprzez pamięć o wspólnych wydarzeniach, osoby, które wcześniej nie utrzymywały ze sobą pozytywnych stosunków. Drugim, jest dojrzałość do sytuacji, w której człowiek potrafi rozróżnić dobro od zła. Osoba dorosła jest w stanie myśleć analitycznie i przewidywać konsekwencje, ale także rozumie różnice wynikające z innej kultury. Dzięki wspomnieniom tych dwojga ludzi można zauważyć, że w dziś lepszy kontakt mają ze sobą przedstawiciele odmiennych kulturowo i religijnie narodów. Jest to przemiana, której prawdopodobnie żadna ze stron nie spodziewałaby się przed laty. Podsumowując rozważania nad tym tematem, można stwierdzić, że każda z wyżej wymienionych sfer życia była bardzo zróżnicowana. Nie można było całkowicie określić w jakim stopniu na danej płaszczyźnie istnieją przejawy integracji lub czy ich nie ma. Bardzo ważne jest jednak zrozumienie, od czego zależało jej występowanie. Pierwszym, a zarazem najważniejszym aspektem jest dojrzałość, która kształtowała postawy wobec Żydów. Kolejną istotną sprawą jest sytuacja gospodarczo-ekonomiczna, która uzależniała od siebie obydwa narody. Warto wspomnieć, że współcześnie mówiąc o dwukulturowym Przytyku, pierwszym skojarzeniem, jakie się pojawia wśród ludzi jest pogrom i wystąpienia antysemickie. Bardzo dobrze widoczne jest tutaj myślenie stereotypowe, ponieważ mówiąc o zajściach, sugerowane są zazwyczaj złe relacje i stosunki pomiędzy narodami. Analizując ten problem dostrzec można, że na relacje międzyludzkie w tym czasie składają się różne czynniki, a naród polski reagował różnie w tej konkretnej sytuacji. Mówiąc o relacjach międzykulturowych, warto badać je także pod względem czynnika, który dzielił narody, a mianowicie religii. Był to największy problem, z którym borykała się ludność miasteczka. Różnorodność taka nie spotykała się z akceptacją strony polskiej, jednak warto zaznaczyć, że jest to również powiązane z pierwszym aspektem pod kątem, którego należy rozpatrywać ten problem. Wynika z tego, że dzieci i młodzież nie potrafiły zaakceptować tego zjawiska, natomiast dorośli podchodzili do niego bardzo dojrzale i odpowiedzialnie. Analiza wspomnień wykazała, że integracja międzykulturowa, odbywała się najczęściej na polu ekonomicznym. Na płaszczyźnie kulturowej narody żyły według zupełnie innych tradycji kulturowych. Celem badań było podjęcie próby opisu zjawiska integracji ludności żydowskiej Przytyka w latach 30. XX wieku. Bardzo ważnym wykorzystanym źródłem, są nieopublikowane dotychczas w żadnym opracowaniu zdjęcia, listy oraz dokumenty. Ogromną wartość mają także wspomnienia, które autorka zebrała osobiście podczas rozmów ze świadkami pamiętającymi dany okres w historii miasta. Praca ta mogłaby być dla współczesnych mieszkańców, którzy często nie zdają sobie sprawy z tego, że na terenach, które zamieszkują żyli kilkadziesiąt lat temu Żydzi. W Przytyku nie zachowały się materialne pamiątki, które przypominałyby życie dwukulturowej społeczności. Nie wiele osób zamieszkujących tamtejsze tereny, jest w stanie odtworzyć w swojej pamięci wydarzenia z lat trzydziestych. Należy jednak pamiętać, że są to osoby starsze, doświadczone przez trudny okres II wojny światowej i niekiedy nie chcą pamiętać traumatycznych wydarzeń, które przeżyły. Tym bardziej trzeba mieć świadomość, jakie znaczenie mają wykorzystane i przeanalizowane w pracy wspomnienia. Dzięki nim można swobodnie badać procesy nie tylko integracji, ale także innych zjawisk kulturowych. 40 Bibliografia 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. Burchard P., Pamiątki i zabytki kultury żydowskiej w Polsce, Warszawa 1990. Doliński W., Nowe ślady. Stare drogi. Europa w pamiętnikach Polaków, Kraków 2012. Dylewski A., Śladami Żydów polskich, Bielsko-Biała 2002. Gontarczyk P., Pogrom? Zajścia polsko-żydowskie w Przytyku 9 marca 1936 r. Mity, fakty, dokumenty, Pruszków: Rachocki i S-ka, 2000. Jagodzińska A., Pomiędzy. Akulturacja Żydów Warszawy w drugiej połowie XIX wieku, Wrocław 2008. Kiryk F., Urbanizacja Małopolski, województwo sandomierskie XIII- XVI w., Kielce 1994. Kopciowski A., Księgi pamięci gmin żydowskich. Bibliografia, Lublin 2008 Księga Adresowa Polski (wraz z W.M. Gdańskiem) dla handlu, przemysłu, rzemiosł i rolnictwa, Warszawa 1930. Muszyńska J., Żydzi w miastach województwa sandomierskiego i lubelskiego w XVIII wieku, Kielce 1998. Niebudek S., Przytyk. Wielki proces Polaków z Żydami, Wrocław 1936 [reprint Wrocław, 2002]. Penkalla A., Cmentarz żydowski w Przytyku, „BŻIH” 1984, nr 1-2. Penkalla A., Żydowskie ślady w województwie kieleckim i radomskim, Radom 1992. Przytyk Memorial Book, red. D. Sztokfisz, Tel Aviw 1973. Renz R., Ludność żydowska w Przytyku w okresie międzywojennym, „BŻIH” 1988. Unterman A., Żydzi. Wiara i życie, Łódź 1989. Urbański K., Gminy żydowskie małe w województwie kieleckim w okresie międzywojennym, Kielce 2006. Wiśniewski J., Dekanat radomski, Radom 1911. Słowniki, encyklopedie 1. 2. 3. 4. 5. Borzymińska Z., Żebrowski R., Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, t. 1-2, Warszawa 2003. Cirlot J. E., Słownik symboli, wyd. Znak, 2006. Schoeps J. H., Nowy leksykon judaistyczny, wyd. Cyklady, Warszawa 2007. Staszczak Z., Słownik etnologiczny: terminy ogólne, PWN 1987. Unterman A., Encyklopedia tradycji i legend żydowskich, tłum. O. Zienkiewicz, Książka i Wiedza, Warszawa 2000. Strony internetowe 1. 2. 3. 4. 5. 6. www.jewishgen.org/yizkor/Przytyk/Przytyk.html, (grudzień 2013 – czerwiec 2014). www.judaizm.izraelczyk.pl/sztetl, (kwiecień 2014- maj 2014). www.kirkuty.xip.pl, (kwiecień 2014 – czerwiec 2014). www.przytyk.pl, (listopad 2013 – luty 2014). www.swietokrzyskisztetl.pl, (grudzień 2013 – czerwiec 2014). www.sztetl.org.pl, (grudzień 2013 – czerwiec 2014). Korespondencja 1. 2. 3. List Szaloma Lindenbauma do Szkoły Powszechnej w Przytyku, 18.02.1992. Korespondencja Szaloma Lindenbauma z Marią Cholewińską, 19.05.1992. Korespondencja Szaloma Lindenbauma z Marią Cholewińską, 1.06.1998. Wypowiedzi 1. 2. 3. 4. 5. Rozmowa z Banasikiem Robertem – Aneks I. Rozmowa z Maj Stanisławą – Aneks II. Rozmowa z Gromskim Franciszkiem – Aneks III. Rozmowa z Cholewińską Marią – Aneks IV. Rozmowa z Lindenbaumem Shalomem – Aneks V. 41 Spis tabel Tabela 1. Struktura społeczno-zawodowa czynnej zawodowo ludności żydowskiej w Przytyku w 1939 roku, s. 9. Tabela 2. Zróżnicowanie zawodowe rzemieślników żyrowskich w Przytyku w 1939 roku, s. 36. Spis ilustracji Mapa 1. Mapa Przytyka z 1938 roku z zaznaczonym cmentarzem żydowskim, s. 6. Fotografia 1. I klasa Szkoły Powszechnej w Przytyku-1934 rok, s. 27. Dokument 1. Kserokopia karty zakończenia III klasy przez Szaloma Lindenbauma w Szkole Powszechnej w Przytyku, s. 29. Fotografia 2. Grupa Beitar w Przytyku żegna Jakuba Kirszencwajga przed jego aliją do Ziemi Izraela, s. 43. 42 Aneks I. ROZMOWA Z ROBERTEM BANASIKIEM, 20 GRUDNIA 2013 Moja rodzina ze strony ojca pochodziła z okolic Przytyka. Tata, Karol Banasik urodził się w 1934 roku w miejscowości Podgajek. Kiedy przyszedł na świat miał już siostrę, dwa lata starszą Stasię, a w 1947 roku urodził się jeszcze młodszy brat Bogdan. Tata zawsze wspominał, że ważył 3 kg, tyle co nożyce krawieckie, bo akurat nie było odważników, aby waga była dokładna. W domu moich dziadków przed wojną było raczej biednie, jak zazwyczaj w tamtych czasach, w robotniczych rodzinach. Tata nie pamiętał dokładnie czasu przed wojną, kiedy się zaczęła miał tylko 5 lat. Był bardzo blisko związany z moim pradziadkiem i dziadkiem, to oni byli dla niego wzorem prawdziwego mężczyzny. Szczególnie podczas okupacji uczył się od nich odpowiedzialności, wytrwałości i odwagi. Jak zawsze wspominał, całą rodziną ukrywali się wtedy w piwnicy. Przy każdej opowieści o czasach przytyckich opowiadał, że w tamtym czasie skarbnicą wiedzy był dla niego w szczególności mój dziadek, z którym chodził po jedzenie. Tata opowiadał mi różne historie, szczególnie w pamięci zapadły mi opowieści o rodzinie, u której pracowali moi dziadkowie. W tamtych czasach, przed wojną, miasteczko było w dużej części zamieszkałe przez ludność żydowską i to właśnie jednej z takich rodzin pomagali dziadek i babcia. Pamiętam też, jak zawsze tata mówił, że była to rodzina kowala lub mieszkająca po sąsiedzku, jednak nigdy nie potrafił wskazać miejsca, w którym ona mieszkała. Zawsze powtarzał, że obrazy, jakie pozostały w jego głowie z tamtego okresu są zasługą dziadka Stefana. Lubiłem słuchać jego opowieści o przedwojennym Przytyku. Najczęściej opowiadał o pomocy, jaką ofiarowali dziadkowie w czasie świąt, a szczególnie szabatu. W każdy piątek od zachodu słońca, aż do zachodu kolejnego dnia, Żydzi nie mogli wykonywać żadnych prac. W tym czasie robił to mój dziadek. Głównie trzeba było zająć się naszykowaniem drewna, sprzątaniem i paleniem w piecu. Babcia, jeszcze przed ślubem, pomagała w prowadzeniu gospodarstwa w tej rodzinie. Mój tata mówił, że zdarzało się, że chodzili tam kilka razy dziennie. Czasem nawet przynosili nie tylko pieniądze, ale też jedzenie. Dziadek Stefan, kiedyś opowiadał mi, że często dostawał od gospodarza gęsi, które według niego umierały same. Jednak jak się okazywało podczas oporządzania, każda z nich miała w sobie kawałek metalu, który przy połknięciu był gorący i wypalał jej przełyk. A wiadomo, przy warsztacie kowalskim było to nie uniknione, bo przecież gęś zje wszystko, co napotka na swej drodze. Żydzi podobno nie zjadali tego, co umierało samo. Rodzina moja była dość pomocna, bo zawsze, kiedy była potrzebna pomoc, choćby przy czyszczeniu kominów, to dziadek lub pradziadek się zjawiali i praca była wykonana. Solidni byli i nigdy ich nie zawiedli w tej pomocy. Tata mówił, że nie było sporów między nimi, bo rodzinę moją darzyli dużym szacunkiem i uznaniem. Opowiadał też, że nie chcieli oni dopuścić do ślubu moich dziadków, bo obawiali się, że babcia zmarnuje sobie życie, ponieważ dziadek był podobno przed ślubem typem łobuza. Jak widać nie było w nich nienawiści, proponowali mojej babci kamienicę w Radomiu, za to żeby tylko nie zakładała z dziadkiem rodziny. Na szczęście się nie zgodziła. Jednak sytuacja ta nie zniszczyła tej relacji, która była pomiędzy rodzinami. Kiedy mój tata był już chłopcem, który potrafił zapamiętywać wierszyki i historyjki, dziadek nauczył go żydowskiego pacierza. W momencie, kiedy ja dorosłem i chciał mi przekazać tę umiejętność, dokładnie już nie pamiętał całego tekstu. Ale słowa, które wypowiadał, brzmiały podobnie do wstępu modlitwy „10 Przykazań Bożych”: „Bóg jest jeden, będziesz go miłował całym sercem swoim i całą swoją duszą” W naszym domu zawsze miło wspominane były w domu tamte chwile i czasy. Pamiętam też jak tata opowiadał mi o uroczystościach pogrzebu żydowskiego, a cmentarz ich jest do dziś w Piaskach przed Przytykiem, od strony Radomia. Podobno podczas pogrzebu były obecne kobiety, które opłakiwały zmarłego, podobno w miasteczku działała specjalna grupa takich osób. Oczywiście z nadejściem wojsk niemieckich do Przytyka wszystko uległo zmianie. Dziadkowie z moim tatą i ciocią przez dłuższy czas ukrywali się w piwnicy, pełni strachu. Tata nigdy nie lubił wracać do tamtych czasów, a kiedy słyszał język niemiecki, na jego ciele pojawiała się gęsia skóra. Małym dzieciom, jakimi byli wtedy z ciocią, wydarzenia te zapadły głęboko w pamięci. W 1951 roku dziadkowie opuścili Przytyk i Podgajek, a zamieszkali w mieście - w Radomiu. Cała rodzina rozpoczęła nowe życie. Tata i jego siostra pozostali Radomiu z rodzicami, a najmłodszy brat wyjechał na zachód, w okolice Szczecina. 43 Aneks II. ROZMOWA ZE STANISŁAWĄ MAJ 19 LUTEGO 2014 Swoje dzieciństwo spędziłam w Przytyku. Urodziłam się w Podgajku, tak jak moje młodsze rodzeństwo, Karol i Bogdan. Ciężko jest wspominać ten okres ze względu na sytuacje panującą po 1939 roku, kiedy w naszym małym Przytyku zaczęły stacjonować wojska niemieckie. Gdy zaczęła się wojna miałam skończone 7 lat. Niestety niewiele pamiętam z mojego dzieciństwa. Wiem, że nasz dom w Podgajku sąsiadował z gospodarstwem należącym do Żydów. Tak naprawdę niewiele różniło się ono od naszego. Utrzymywaliśmy przyjazne kontakty, nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek nasza rodzina miała negatywne relacje z przedstawicielami mniejszości żydowskiej. Wiadomo, że mieli oni inne zwyczaje, również święta różniły się od naszych, ale przecież byli to normalni ludzie. Nigdy nie odczuwałam, że są inni. Jako mała dziewczynka czasami nie potrafiłam zrozumieć tej odmienności kulturowej, jednak rodzice wytłumaczyli mi, z czego wynikają te zmiany. Pamiętam jak bawiłam się z żydowską dziewczynką i dwóch obcych mężczyzn chciało mnie skarcić za to, że się z nią bawię, bo to przecież Żydówka. Dla mnie, dziecka, nie było różnicy czy jest ona Polką, czy Żydówką. Dobrze się rozumiałyśmy i lubiłyśmy się ze sobą bawić, a ja nie chciałam, by ktoś mi tego zabraniał, skoro nie zabraniali mi tego moi rodzice. Mój dziadek i ojciec pomagali jednej z rodzin żydowskich, właśnie w okresie, kiedy przeżywali oni święto szabatu, ale i podczas innych uroczystości. Pamiętam to tylko z opowieści moich rodziców. Pomoc działała w dwie strony, my pomagaliśmy, ale pomoc też była ofiarowana nam. Za wykonana pracę tata z dziadkiem dostawali pieniądze lub jedzenie, a wiadomo, że pożywienia nigdy nie było za dużo. Nie wiem, co stało się z rodziną, która mieszkała po sąsiedzku, ani z tą, dla której pracował tata i dziadek. Mogło się zdarzyć, że zostali oni przeniesieni do getta w Radomiu lub zdołali uciec. Moja rodzina zawsze wspominała żydowskich sąsiadów bardzo ciepło. W 1942 roku, kiedy do Przytyka wkroczyły wojska niemieckie, wszystkich mieszkańców wysiedlono, a na miejscu gospodarstw powstał poligon. Jest mi bardzo ciężko o tym mówić. Zawsze chciałam wymazać te obrazy z mojej głowy. Długi czas ukrywaliśmy się w piwnicy ziemnej oddalonej od domu. Mama gotowała tylko nocą, tak by nie było widać unoszącego się dymu, dziadek z moim bratem wychodził przed świtem, aby zorganizować jedzenie i wracali dopiero, kiedy się ściemniło. Razem z nami przebywała kura Balbina, znosiła jajka i było to kolejne źródło naszego pożywienia. Co ciekawe, ona nie gdakała, bo jak wiadomo trzeba było zachowywać się cicho, tak się przystosowała do warunków. To był straszny czas, aż w końcu nadszedł dzień, kiedy Niemcy odnaleźli nasze schronienie. Zostaliśmy jednak potraktowani nadzwyczaj łagodnie, nie spotkała nas za to żadna kara. Żołnierze ustawili nas obok miejsca, w którym się ukrywaliśmy i robili sobie z nami zdjęcia. Strasznie się baliśmy. Ten obraz zapadł mi w głowie najbardziej. Prawdopodobnie zdjęcia te były robione na potrzeby prywatne. Później wysiedlono nas w inne miejsce, jednak piwnica, w której przeżyliśmy tak dużo czasu podczas okupacji nadal jest w posiadaniu naszej rodziny. 44 Aneks III. ROZMOWA Z FRANCISZKIEM GROMSKIM 24 KWIETNIA 2014 W Przytyku Żydów było prawie 2 tysiące, albo nawet 2.5 tysiąca. Cały Rynek był żydowski, a tutaj gdzie ta studnia się znajduje, to tu był zawsze jarmark w każdy poniedziałek. Pogrom był 1936 roku i to właśnie w tym miejscu. Rozruby w Przytyku zaczęły się przez to, że członkowie Narodowej Demokracji Dmowskiego nawoływali, aby nie sprzedawać, ani nie kupować od Żydów, ponieważ opanowali oni już cały handel i rzemiosło tak, że Polacy nie mieli nic do gadania. Żydzi jeździli po wioskach i skupowali zwierzynę i zboże od polskich gospodarzy. Oni nie jedli wieprzowiny, ale kupowali ją właśnie na handel. W piątek i sobotę już nic nie robili, bo był szabat, wszystko robili za nich Polacy. Oni utrudniali troszeczkę tym Polakom życie, bo zdominowali cały handel i Polacy nie byli wstanie im dorównać. Wracając do tego bojkotu to dnia 9 marca 1936 roku jakiś Polak kupował w żydowskim sklepie i dwóch braci Strzałkowskich – Józef i Stanisław, którzy pochodzili z Goszczewic, zaczepiło go wypominając mu kupowanie u Jewreja. Po tej sytuacji podobno doszło do jakiejś szarpaniny, interweniowała policja, a braci Strzałkowskich aresztowali. Minęła około godzina i szedł Wieśniak Stanisław z synem i jeszcze jednym mężczyzną, a tam gdzie obecnie jest sklep ogrodniczy u Kośca to stała żydowska kamienica i z balkonu tego budynku 24 letni Żyd wyszedł i strzelił. Kula z pistoletu trafiła prosto w plecy Wieśniaka. Polacy się wściekli i zaczęli tych Żydów bić, tłuc, wybijano szyby w oknach domów i sklepów. Tłum się rozwścieczył, wyciągali z chałup tych Żydów i tak ich bili. Dopiero kiedy przyjechała policja z Radomia, zaczęły się aresztowania i rozgonili pogrom. Tego Żyda, który rozpoczął zajście aresztowano, ale odsiedział karę tylko do 1939 roku, ponieważ przyszła wojna i więzienia się rozleciały. Między Polakami, a Żydami nie było dobrych relacji. Jedni na drugich patrzyli jak pies na kota. Żydzi byli po prostu konkurentami dla Polaków. 45 Aneks IV. ROZMOWA Z MARIĄ CHOLEWIŃSKĄ 1 MAJA 2014 Swoje dzieciństwo spędziłam w Przytyku, było to małe miasteczko oddalone o kilka kilometrów od Radomia, w większości zamieszkane przez ludność żydowską. Urodziłam się w 1926 roku, moja mama była akuszerką, a ojciec rymarzem, mieszkaliśmy na Podgajku. Kiedy osiągnęłam wiek szkolny rozpoczęłam naukę w Szkole Powszechnej w Przytyku, znajdowała się ona przy Rynku, prawie naprzeciw studni. Teraz ten budynek został już rozburzony. Obowiązywał 7-klasowy system nauczania. Wśród uczniów byli zarówno Polacy jak i Żydzi. Więcej jednak było chyba Polaków, ponieważ przyjeżdżali też z pobliskich miejscowości, a Żydzi skupiali się raczej tylko w Przytyku. W szkole więcej było nas, ale w miasteczku zdecydowanie więcej Żydów. Szkoła powszechna była jedyną oficjalną szkołą w Przytyku i musieli chodzić do niej wszyscy. Cheder, podobno istniał jednak była to szkoła nieoficjalna. Z wieloma osobami ze szkolnych lat utrzymuję ciągły kontakt. Długi czas koresponduję już ze szkolnym kolegą z Izraela, Szalomem Lindenbaumem, który napisał list do szkoły w Prztyku, aby odszukać osoby ze swojej klasy. Dokładnie pamiętam jak mały Szalom siadał, po szkole lub w wolne dni, przed swoim domem na Zachęcie, nogi miał zawsze postawione przed sobą i tylko czytał i czytał, albo się uczył. W szkole i po za nią były przyjaźnie pomiędzy Polakami, a Żydami, ale częściej pojawiały się przejawy braku akceptacji tych osób. Nie można jednak powiedzieć, że nauczyciele traktowali gorzej uczniów żydowskich. Każdy, Polak czy Żyd był tam traktowany na równi. Jednak po za szkołą przez mieszkańców raczej byli spychani na margines, bo Polak zawsze chciał dominować. W miasteczku było ich prawie 4 razy tyle, co Polaków. Zajmowali cały Rynek i uliczki przy nim. Znajdowała się tam szkoła, apteka, skład apteczny oraz posterunek policji. Co poniedziałek odbywał się wielki targ, na którym najczęstszymi handlarzami byli właśnie Żydzi. Przy rzece na Zachęcie, niedaleko domu Szaloma, było miejsce gdzie w każdy piątek, Żydzi się kąpali. To miejsce nazywane było Fistułą. Jak już przychodził piątek to przed szabatem był tam okropny rejwach i gwar na całą okolicę. Z drugiej strony rynku znajdowała się bóźnica, ale ja nie pamiętam jak ona wyglądała, bo nigdy tam nie zachodziłam. Opanowali oni handel i rzemiosło. Biedota polska pracowała najczęściej w gospodarstwach żydowskich, za co dostawała wynagrodzenie. Praca taka polegała nie tylko na pomocy w warsztatach rzemieślników, ale również w domu i gospodarstwie podczas szabatu i innych świąt. Nie można jednak mierzyć wszystkich jedną miarą, byli też tacy, którzy pomagali z dobrego serca, bo nie wszystkie żydowskie rodziny były zamożne, było też bardzo dużo biedoty. Rodzice moi nie utrzymywali raczej kontaktów z Żydami. Matka musiała, bo pracowała, jako położna, czasami nie brała pieniędzy, ponieważ wiedziała, że ich w takim domu nie było. Była bardzo tolerancyjną i ciepłą osobą, nie tylko ze względu na swoją pracę, ale ja z moim tatą nie przepadaliśmy za narodem żydowskim. Bardzo nie lubiłam się bawić z żydowskimi dziećmi, biłam się z nimi, tłukłam, dokuczałam, nie potrafiliśmy znaleźć ze sobą wspólnego języka. Pamiętam jak w szkole podstawowej potłukłam żydowskiej dziewczynce okulary. Nie pamiętam, czemu to zrobiłam, widocznie musiała mnie czymś zdenerwować. Zaczęłyśmy się szarpać, spadły i się potłukły, a matka musiała je odkupić. Nie poniosłam za to jednak żadnej kary, ponieważ zawsze byłam dobrą i sumienną uczennicą to wybryki uchodziły mi na sucho, ale dla Polaków byle pretekst wystarczył, żeby im dokuczać i robić na złość, po prostu ich nie lubiliśmy. Tutaj na prawo od kościoła oni mieli swoje kuczki, a my Polacy wrzucaliśmy im do tych kuczek zdechłe wrony albo koty. A oni tak siedzieli i się modlili w tych swoich kuczkach. Ja nigdy nie dostawałam kar, zawsze byłam najlepszą uczennicą i córką. Robiłam zakupy zawsze, do dziś pamiętam ceny w sklepie, który był w tym czerwonym budynku. Mąka luksusowa pszenna – 0.55 zł, skarpetki męskie - 1.20 zł, pończochy, też około 1.20zł. W 1936 roku w Przytyku miały miejsce zajścia z Żydami. Cała nienawiść, która żywili Polacy do nich została wyrażona w tym czasie. Ja miałam wtedy 10 lat, nie wiele pamiętam, od czego się to zaczęło. Wiem, że na balkon budynku w obrębie Rynku wyszedł Żyd, strzelił, a zabłąkana kula trafiła w przypadkową osobę, w Polaka. Polacy się rozwściekli, złapali za drągi, kije i zaczęli wyciągać Żydów z domów, bić i poniżać. Ja pamiętam jak tego zabitego Polaka nieśli na drzwiach. Z tego wysokiego budynku na rogu, wylewano na nich gorącą kaszę, kiedy chcieli uciekać do Radomia. Sama chciałam wybijać szyby w kamienicy żydowskiej, w czasie tych starć, ale nie mogłam dosięgnąć, bo podmurówka była zbyt wysoka. Ta Żydówka później naskarżyła na mnie mamie, ale nie miałam kary. Kilka domów od mojego mieszkała rodzina żydowska, widziałam jak wyciągnęli ich spod łóżek z domu i tak tłukli ich na podwórku, aż do śmierci. Ta Żydówka się jeszcze ruszała, ale moja matka kazała mi podbiec do niej i powiedzieć, 46 żeby się nie ruszała, bo wrócą i ją zabiją. Ja jej to powiedziałam, ale ona już konała. Po tych zajściach polskie kobiety z dziećmi pouciekały do sąsiednich wsi, bo mieszkańcy bali się, że Żydzi wrócą i spalą miasteczko. W lasach ukrywali się mężczyźni, którzy pilnowali, aby do tego nie doszło. Z Żydami w Przytyku wojna była już przed wojną, ale później się to wszystko uspokoiło, skończyliśmy szósta klasę i w 1939 roku wkroczyły wojska niemieckie, a Przytyk został wysiedlony. Żydzi do radomskich gett, a Polacy z nakazami wysiedlenia do innych miejscowości. Po tylu latach, nienawiść do narodu żydowskiego mi minęła. Czego przykładem są serdeczne listy do moich kolegów z Izraela. Z Szalomem mam kontakt nie tylko listowny, czy telefoniczny, ale też osobiście często odwiedza mnie podczas swoich wizyt w Polsce. Zawsze brakuje nam czasu na to, aby porozmawiać o wszystkim. Byliśmy nawet w Przytyku zobaczyć jak zmieniło się nasze miasteczko. 47 Aneks V. ROZMOWA Z SZALOMEM LINDENBAUMEM 16 MAJA 2014 Przytyk, miasto samych Żydów/ Jeden ślepy, drugi nie widzi. slogan antysemicki Otóż prawda, było to miasteczko samych Żydów i warto zbadać, co doprowadziło do tego, że przeszło 90% ludności to byli Żydzi. Wątpliwe jest, by w centrum było 3% Polaków. Na Warszawskiej ani jednego, na Rynku 4, czy 5 rodzin, na Zachęcie – po lewej stronie, twarzą do kościoła, w ogóle nie było Polaków, po drugiej 5 do 6. Polacy mieszkali na rubieżach: Podgajek, na Radomskiej w mostu i po za nim, na Piaskach, przy naszym cmentarzu, za parafią w kierunku budynku gminy. Oczywiście, że było też wiele osób ślepych, bo stan zdrowotny ludzi w tym czasie w małych miejscowościach nie był najlepszy. Wszystko to z brak ochrony medycznej, lekarzy, itd. A jednak było ono ośrodkiem komercjalnym i zawodowym dość dużej okolicy: kowale, stolarze, malarze, lekarze (2), akuszerki (2 Polki), dentysta- mój ojciec, szewcy i krawcy, młyny, olejarnia, sklepy włókiennicze, rymarze (Żyd i Polak), piekarze i sklepy spożywcze, kupcy zboża (wyłącznie Żydzi), koni, itp. Konkurencji na tle narodowym nie było, aż do ukazania się endecji. Właściwie, to była ona bardziej polityczna niż ekonomiczna. Prawie każdy chłop miał swojego kupca, czy kowala- u niego kupował, jemu sprzedawał. Czasem był to już związek kilku generacji. Tak, więc na polu ekonomicznym były stosunki normalne. Inaczej było już na polu kulturowym, a to było wyłącznie miasteczkowe- tu były zupełnie obce sobie dwa światy. Podstawą tego były dwie wrogie religie. Niedziela równała się szabatowi, ale były to dwa zupełnie różne święta, bo Szabat był z Prawa, a Niedziela już z przekleństwa. Prawo dzieliło jedzenie na koszerne i niekoszerne, co doprowadzało do trudności ugoszczenia. To też oddaliło ludzi z dwóch grup, choć nie zawsze przeszkadzało przyjaźni. Ciotka moja, która nawet u nas nie jadła, bo jej siostra, moja mama chodziła do bóźnicy tylko raz na miesiąc, na błogosławieństwo nadchodzącego miesiąca. Była ona bardzo zaprzyjaźniona z sąsiadką Kowalską, na tyle, że my chcieliśmy uratować jej synka od pójścia gehenny, bo goj, więc chcieliśmy go obrzezać. Rozbiliśmy butelkę i zaczęliśmy spuszczać mu jego spodnie. Na „nieszczęście” ciotka wyszła z domu i zrozumiała, co się dzieje, natychmiast zaczęła wykrzykiwać: „bękarty”, a my uciekliśmy nie wykonując rytuału, zostawiając go, Janka, którego tak lubiliśmy w gojostwie, niewykupionego. Kowalska rozmawiając z ciotką mówiła: „Hynda, Hynda, popatrz, co to dzieci mogą zrobić, przecież byłby pogrom wbrew mnie, bo ja wiem, że oni go lubią.” Obydwie płakały i śmiały się na przemian. Ten wypadek przedstawia sytuację jednostek polskich, które zmuszone były za aprobatą rodziców, bawić się z dziećmi żydowskimi, bo w pobliżu nie było innych Polaków. Moja sąsiadka, Olszewska, chodziła z koleżanką żydówką, Belą Zajde do „Bejtaru”- radykalnej organizacji syjonistycznej, bo polskiej organizacji młodzieżowej nie było. Polacy mieszkali na rubieżach, rozproszeni i dlatego różnice kulturowe miedzy nimi były wielkie (dziecko akuszerki, czy jeszcze sekretarza gminy i hycla). Uwarstwienie socjalnokulturalne, wśród małej ilości ludzi stwarzała ten stan, który nie istniał u nas, bo ilość była większa. To wpływa jeszcze do dnia dzisiejszego. Marysia Cholewińska, córka akuszerki, była ładną i bardzo dobrą uczennicą, to kolegowała się z Krysią Łobodzińską, córką sekretarza gminy. Krysia po wojnie studiowała i jest lekarką. Marysia- zdolniejsza, z nieznanych mi przyczyn nie studiowała, ale one – najlepsze przyjaciółki, po tylu latach spotykają się jak przypadkowe osoby na ulicy i wymieniają tylko „dzień dobry”, nic więcej. Można to podsumować, że gdzie była pragmatyczność, doszło nawet czasem do polskożydowskich przyjaźni, a przynajmniej zgodnego życia. Jeśli chodzi o święta i pracę podczas nich, to w sobotę było zabronione palenie ognia, ale potrzeby istniały. Trzeba było ogrzać jedzenie, czy wstawić wodę na herbatę, to robiły z nas Polki. Za wykonane prace dostawały na miejscu kromę chały. Robiły wtedy z fartucha dużą kieszeń i układały tam kromki, które uzbierały od żydowskich rodzin. W taki sposób, kobieta była w stanie, chodząc od domu do domu, uzbierać pożywienie dla rodziny na około 2-3 dni. W poniedziałek, po jarmarku, dostawała zapłatę- 10-20 groszy, ponieważ w sobotę nie wolno było ruszać pieniędzy, one są chamcem, a sobota, to odpoczynek i faktycznie w Przytyku tak było. Nieraz nasza gojka Kuncikowa, w poniedziałek wieczorem, po zebraniu pieniędzy od wszystkich, przychodziła do mamy i zostawiała część pieniędzy, by zmniejszyć sumę przed mężem, bezrobotnym, który 48 od razu wziąłby sobie część jej zarobku i poszedł pić. Matka była jej bankierem, taka kobieta. W ogóle sąsiad- goj, nie antysemita dostawał też bezpieniężnie zarzynany drób, w którym znaleziono defekt koszerny (np. znaleziono ziarno, czy pestkę nieprzeżutą, w gardle zarżniętego drobiu). Stosunki między dorosłymi były, więc różne, oprócz aktywnych, idealistycznych, antysemickich endeków, czasem zdarzało się, że przychodzili oni po jakąś pomoc, bo jak „bida to do Żyda”. My byliśmy większością i to dość często z większym doświadczeniem i intelektem. U nas nauka zaczynała się już w wieku 5 lat. Rozpoczynano od nauki liter hebrajskich, następnie po opanowaniu czytania, przechodziło się do czytania liter hebrajskich, następnie, do czytania Tory(Prawa).Dziecko, które tak jak ja chodziło też do szkoły polskiej, uczyło się, co najmniej około 10 godzin dziennie. Z rana szedłem do szkoły, w południe wracałem do domu na obiad i szedłem do chederu, a tam uczyłem się do 19-stej. Cheder był utrzymany przez rodziców uczniów, rząd nie dawał mu na to ani grosza. W ten sposób, przychodząc do szkoły mieliśmy już więcej pojęcia o nauce niż polscy chłopcy. Co prawda cheder nie był najlepszą instytucją edukacyjną, ale jednak rozszerzał nasz światopogląd, dodatkowy język i znajomość tekstów. Cheder oznacza semantycznie „pokój” i tak naprawdę siedzieliśmy w jednym pokoju, dość ciasno (w niedzielę, gdy nie szliśmy do szkoły, od 8 rano do 7 wieczorem, z przerwami, siostry przynosiły nam obiad). Pomimo tak intensywnej nauki w chederze, z perspektywy lat mam do niego wielką sympatię, ładował nasze baterie. Dla Polaków to było, tak myśleli miejsce nauki nienawiści do nich, wychodząc z ich nienawiści do wszystkiego, co żydowskie. Tak, czy tak, to dodawało wrogości, a u młodzieży brak było momentów pragmatyzmu, dlatego najgorsze stosunki były między nami uczniami. Właściwie nie było żadnych stosunków między nami. W klasie siedzieliśmy osobno, dzieci żydowskie po jednej stronie, polskie po drugiej. Było dwóch chłopców – Jesionek, który mieszkał 10 km od miasta i codziennie chodził i wracał do domu pieszo oraz Horst Rabke- Niemiec. Dla nich brakowało miejsca po stronie polskiej i siedzieli w ostatnim rzędzie naszej połowy sali. Z nimi miałem kontakt, bo siedzieli za mną i też byli „obcy” w Przytyku. Horst wyrósł w Łodzi, był inteligentny, to też, dlatego często dyskutowaliśmy. Był nazistą z domu, ale nie przyznał się do tego, podkreślał tylko, że Hitler zrobi porządek z komunizmem, co brzmiało dobrze dla uszu polskich. Ja odpowiadałem mu, że Niemcy złamią kark, jeżeli zaczną wojnę, bo nie mają dość jedzenia, czy nafty – tak pisali w polskich gazetach. Gdy mnie nerwował to wołałem go „szwab!”, a nauczycielka na to odpowiadała: „Lindenbaum, on jest taki sam dobry Polak, jak Ty!”- a ja jej na to pod nosem: „a żebyś zdechła”. Przecież ona przypominała mi, że jestem obcy jak szwabon przynajmniej był chrześcijaninem, a ja tylko Żyd, parch zniedowodziały. Jak Niemcy weszli do Przytyka, to bałem się ich jak ognia, wprawdzie wspominał mi moją wrogość do Niemców, ale nic mi nie robił. Kiedy wstąpił do Hitler jugend, a chłopcy wskazywali na mnie, że nie nosze opaski, popatrzył na mnie i gdy wiedział, że to ja odwrócił się do rzeki i nic mi nie zrobił. Dlatego po wojnie szukałem go, ale dowiedziałem się, że padł, jako żołnierz we Francji, miesiąc przed moją ucieczką z oświęcimskiego pochodu śmierci. Z rdzennymi Polakami, nigdy nie doszło do takiej bliskości, przechodziliśmy nawet nie mówiąc sobie dzień dobry”, zbliżaliśmy się tylko w czasie bijatyk. Przedstawię to z doświadczenia rodzinnego. Pewnego razu chłopak zwrócił się do mojego brata (starszy o 8 lat, siostra była starsza o 4 lata): „wyście ukrzyżowali Jezusa”, na to brat odpowiedział z ironią: „to złapcie naszego Boga i też go zabijcie”. Ten zrozumiał ironię brata i zareagował biciem, domieszał się do tego kolega mojego brata i pobił tamtego chłopca, aż tak, że lała się krew. Tata bał się, że będą dokuczać bratu w szkole i mówił, że w takim wypadku zażąda interwencji ministra oświaty, prosił tez brata, aby chodził z chlubą do szkoły i starał się odznaczać nauką jeszcze więcej. Kuzynka, odważna i ładna dziewczyna, bez wiedzy mojego taty, poszła do wychowawczyni i plotkowała, co jej wuj zrobi, jeżeli odważą się ugodzić w jej kuzyna. Biedna nauczycielka, przyszła do nas do domu, by zaprzeczyć tym myślą o „ugodzeniu w Pana syna”. Tak zakończyła się ta sprawa. Siostra moja, Rywka, odznaczała się z kolei w pisaniu i często polskie „koleżanki” przychodziły do niej, by im napisała wypracowanie. Ona nie osiągnęła poziomu brata, oprócz pisania była także aktywna w klasie. Pomimo tego, pewnego razu kiedy poprosiła, aby koleżanki opuściły lekko skakankę, jedna z nich odpowiedziała: „dla Żydów tylko cebula”, na co moja siostra odpowiedział: „a Polakom świnia”. Prawdę mówiąc to wszystko było prawdą, bo Żydzi jedli cebulę i czosnek, co jest bardzo zdrowe, natomiast Polacy lubili jeść wieprzowinę. W tej sytuacji szło o otępienie hańby, za którą Żydzi byli sądzeni na krótkie więzienie za „obelgę narodu polskiego”. Tu licząc się statusem siostry w klasie i ojca w miasteczku (był radnym w gminie i dentystą), nie doszło do tego. 49 Ja pamiętam jak razem z bratem poszliśmy do lasu i zbieraliśmy jagody. W powrotnej drodze napadli nas Polacy i zaczęli obrzucać kamieniami. Mój 14-sto letni brat złapał szybko za kamienie i rozpoczął rzucać w odwecie, a mi kazał się położyć na ziemi i leżeć. Wszystkie jagody mi się rozsypały i strasznie płakałem. Innym razem, w czasie procesów po pogromie, sąd miał przyjechać do miasta na wizję lokalną. Adwokat Leskiego, który był oskarżony o zastrzelenie Wieśniaka, chciał wykazać, że technicznie kąt miejsca wystrzelenia i miejsca upadku był niemożliwy. W szkole wszyscy wiedzieli, że my uciekniemy tam, bo nie zawsze takie nowości się zdarzały w miasteczku. Zarządzono, że zabiorą nas do lasu na wycieczkę. Nasza klasę prowadził żydowski nauczyciel do religii, ale po drodze się ulotnił, bo też był ciekawy, a my musieliśmy zostać sami. Chłopcy polscy zaczęli obrzucać nasza grupę kamieniami. Jeden z nich trafił i rozbił szczękę kolegi. Zaczęliśmy biec do szosy i zatrzymywać furmanki, by oznajmić c się dzieje. W pewnej chwili natknąłem się na Lipkę, cichego chłopca i cały mój gniew wyładował się na nim- bardzo go pobiłem. Nagle zjawił się ten nasz nauczyciel, który był częściowo winny tego ekscesu. Kiedy matka moja dowiedziała się o jego zachowaniu, bardzo się na niego zezłościła. Wynik tego był taki, że na moim świadectwie zmieniła się ocena z zachowania z „bardzo dobrze”, na „dobrze”. Gdy wróciłem z tym świadectwem do domu, mama pytała, co się stało, wyjaśniłem jej sytuację. Pobiegła do szkoły weszła do zebrania nauczycielskiego i zapytała kierownika o powody, on odesłał ja do wychowawczyni, która była jego żoną. Powiedziała matce, że zmiany dokonał Pan Szwarc, na co ona: „do tej świni się zwracać nie będę!”, wróciła do domu i pocałowała mnie w czoło. Można dodać, że do takich wypadków dochodziło bardzo często, ale podane wystarczą, by zapoznać się z naszym żydowskim życiem w Przytyku. 50 Aneks VI. LIST SZALOMA LINDENBAUMA DO SZKOŁY POWSZECHNEJ W PRZYTYKU, 18 LUTEGO 1992. 51 Aneks VII. KORESPONDENCJA SZALOMA LINDENBAUMA Z MARIĄ CHOLEWIŃSKĄ, 19 MAJA 1992. 52 53 Aneks VIII. KORESPONDENCJA SZALOMA LINDENBAUMA Z MARIĄ CHLEWIŃSKĄ 1 CZERWCA 1998. 54 55 Słownik Borzymińska Z., Żebrowski R., Polski słownik judaistyczny. Dzieje, kultura, religia, ludzie, t. 1-2, Warszawa 2003. Admor – tytuł honorowy, pojawiający się na nagrobkach niektórych wybitnych osobistości już w XVII wieku.; w środowiskach chasydzkich nadawano go przywódcom duchowym oraz wybitnym, uczonym talmudystom. W diasporze jego synonimem, a zarazem najczęściej używanym określeniem był rebe. Alija - imigracja Żydów do Izraela. Jednocześnie pojęcie używane w odniesieniu do kolejnych fal imigracji żyd. do Palestyny (Izraela). Postrzegana była, jako osobiste spełnienie najważniejszego elementu ideologii syjonistycznej, a także uczestniczenie w procesie narodowego odrodzenia. Pojęcie zaczerpnięto z tradycyjnego terminu alija le-Tora - wezwanie Żyda na bimę dla przeczytania fragmentu Tory (był to sposób publicznego uhonorowania wezwanej osoby). Aron (ha-)kodesz – wbudowana wnęka na wschodniej ścianie świątyni lub dostawiona do niej szafa, w której przechowuje się rodały. Jej nazwa pochodzi od biblijnej Arki Przymierza, z którą starożytni Izraelici wędrowali przez pustynię ku Ziemi Obiecanej. Architektura, symbolika płaskorzeźb, treść zamieszczanych płaskorzeźb miała przywoływać wiernym obraz Świątyni Jerozolimskiej, wzbudzać nadzieję na jej odbudowę i powrót do narodu wybranego. Bar micwa – obrzęd w religii judaistycznej symbolizujący przyjęcie chłopca do społeczności dorosłych Żydów, mający miejsce w dniu po ukończeniu 13. urodzin. Bejt (ha-)midrasz – jedna z tradycyjnych instytucji żydowskich, najczęściej związana z miejscem sprawowania kultu. Początkowo określenie to wskazywało na szkołę, uczelnię, akademie talmudyczną, a później także synagogę, bądź znajdujący się obok lub w pobliżu dom modlitwy. Bejt Jaakow – ortodoksyjna organizacja szkolna związana z Agudą, zajmująca się edukacją kobiet. Pierwsza szkoła tego typu została założona w 1917 w Krakowie przez Sarę Szenirer. W latach 30-tych na terenie Polski działało ponad 110 placówek BJ z prawie 31 tys. uczennic. W Krakowie od 1927 roku istniało seminarium dla nauczycielek, a w Warszawie od 1935 gimnazjum handlowe. Organizacja wydawała też własne czasopismo „Bajs Jakow”. Program szkół Beit Jaakow obejmował naukę podstaw języka hebrajskiego, ogólne wiadomości o Pięcioksięgu, naukę psalmów i modlitw przeznaczonych dla kobiet, wykłady o liturgii, świętach, zasadach etyki żydowskiej. Z czasem do niektórych szkół wprowadzono przedmioty świeckie (język polski, literaturę i historię Polski, geografię), dzięki czemu zyskały status szkół publicznych. Bima – podium w synagodze, z którego odczytuje się Torę i prowadzi modły. Bima bywa najczęściej cztero- lub ośmioboczna, otoczona balustradą; jest dostępna po kilku schodkach, z jednej lub z dwóch stron. Bóźnica – specyficzna polska nazwa synagogi; często używana celowo w odniesieniu do tradycyjnych domów modlitwy, dla odróżnienia ich od reformowanych, zwanych Templami. Chamec – produkt fermentacji zboża, który ze względów rytualnych bywał zakazywany prawem biblijnym; pojęcie to odnosi się do wszelkiego rodzaju ciasta wytworzonego z pięciu rodzajów ziarna: pszenicy, jęczmienia, żyta, orkiszu, i owsa, jak również produktów zawierających minimalną choćby jego domieszkę, a wreszcie – wódki ze sfermentowanych zbóż. Chamec nie mógł być składany w Świątyni Jerozolimskiej. Odgrywa on istotną rolę w święcie Pesach. Cheder – prywatna, lub będąca własnością organizacji społecznej szkoła religijna, w której prowadzono nauczanie na poziomie elementarnym; przygotowywało do nauki w jesziwie bądź do podjęcia samodzielnego życia naukowego. Chewra Kadysza – święte bractwo, bractwo pogrzebowe, bezinteresowne, zajmujące się umierającymi członkami gminy żydowskiej, bowiem zgodni z tradycją, nie można czerpać korzyści materialnych ze śmierci. Jego członkami mogli być zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Do ich obowiązków należało przebywanie w domu umierającego, wspólne z nim odmawianie modlitw, a po jego śmierci dbanie o właściwe zorganizowanie ceremonii pogrzebowej. 56 Goj - określenie pojawiające się wielokrotnie w Torze, tłumaczone najczęściej jako „narody" czyli zwykle nie-Żydów, kogoś spoza narodu Izraela. Określenie to, w zależności od kontekstu, może mieć wydźwięk pejoratywny, wyrażający lekceważenie wobec innowierców lub innych narodów Hachszara – nazwa ośrodka dla przyszłych osadników, którzy mieli zamiar emigrować do Palestyny. Przygotowywali się w nich do warunków pionierskiego wyjścia z kraju. Najczęściej były to gospodarstwa rolne, tworzone przez organizacje młodzieżowe. Hajnt – dziennik w języku jidysz, wydawany w Warszawie od 22.01.1908 do 22.09.1939; określający się, jako „niezależny narodowy” o zabarwieniu syjonistycznym. Wydawany był przez Spółdzielnię Wydawniczą „Alt- Naj” w nakładzie 40-50 tys. egzemplarzy. „Hajnt” reprezentował interesy żydowskiej klasy średniej. Kadisz – jedna z najważniejszych i najczęściej odmawianych modlitw w liturgii żydowskiej, napisana w języku aramejskim w czasach talmudycznych; wyraża wiarę w jedynego Boga i poddanie się jego woli. Wykształcona jest także praktyka odmawiania modlitwy tej za zmarłych, odmawia się ją zawsze w postawie stojącej, twarzą zwróconą ku Jerozolimie. Kaparot – ceremonia odprawiana przed świętem Jom Kipur, oparta na wierzeniu, że możliwe jest przeniesienie choroby, bólu, winy i grzechu na inny przedmiot- żywy lub martwy. Polega on na kręceniu nad głową kogutem lub kura i wypowiadaniu słów: „To w moim zastępstwie, to w zamian za mnie, to moja pokuta. Niech ten kogut (kura) idzie na śmierć, a ja wejdę w pokoju w dobre, długie życie”. Kaszer – określenie odnoszące się w literaturze rabinicznej do czystości rytualnej (koszerność) pokarmów, przedmiotów, przeciwstawne do trefa. Najczęściej stosowane w odniesieniu do pożywienia, przygotowanego zgodnie z prawami dotyczącymi żywności, jednak również w związku z przedmiotami, których dotyczy prawo żydowskie. Kidusz – modlitwa odmawiana przez pana domu w obecności całej rodziny nad kielichem wina w wieczór rozpoczynający szabat i każde inne święto, zaraz po powrocie z synagogi, przed wieczornym posiłkiem; powtarzana następnego dnia rano. Składa się z dwóch błogosławieństw, jednego dla wina, drugiego dla szabatu lub święta. Kirkut - najczęściej używane przez Żydów w Polsce określenie cmentarza żydowskiego, pochodzi od niemieckiego słowa Kirchhof = dziedziniec kościelny, na którym chowano zmarłych; nazwa kirkut jest powszechnie używana przez ludność polską. Kuczka – szałas budowany z gałęzi na jesienne święto Sukkot; w Polsce nazywane Świętem Kuczek. Tradycja ta wywodzona była z biblijnego nakazu, zawartego w Księdze Kapłańskiej. Szałasy miały przypominać wędrówkę Żydów z Egiptu do Ziemi Obiecanej oraz opiekę Bożą w tym czasie. Maariw, arwit - ( hebr. wieczorna modlitwa, czynić coś wieczorem, zwracający się ku zachodowi) – modlitwa wieczorna odmawiana o dowolnej porze dnia między wieczorem, a północą; ostatnia z trzech obowiązująca w codziennej liturgii, ale w przeciwieństwie do modłów porannych i popołudniowych niemająca związku ze składaniem ofiar. Maca - chleb przaśny, przaśniki, spożywany przez żydów podczas święta Pesach. Nawiązuje on do chleba, który spożywali Izraelici przed wyruszeniem z Egiptu. Przyrządzany jest ze specjalnie w tym celu przygotowanej mąki, bez użycia zakwasu, którego posiadania w domu podczas paschy zakazuje żydowskie prawo religijne. Macewa (nagrobek, stela) – przyjęta w Polsce hebrajska nazwa tradycyjnej formy – nagrobka, wywodząca się z odległej przyszłości, kiedy to oznaczała święte słupy w sanktuariach kananejskich, a potem głazy ustawiane na pamiątkę jakiegoś ważnego wydarzenia. Mełamed – nauczyciel w chederze, będący często jego właścicielem. Meławe Małke – nazwa dodatkowego, czwartego posiłku spożywanego w sobotę wieczorem po zakończeniu szabatu. 57 Mincha – modły odmawiane o dowolnej porze po południu, ale przed zachodem słońca; synagogalny odpowiednik codziennej ofiary popołudniowej, składanej w Świątyni Jerozolimskiej. Moment – der, dziennik w języku jidysz, wydawany w Warszawie od 5.11.1910 do 23.09.1939; nakład pisma sięgał prawie 40-60 tys. egzemplarzy; nie stronił od sensacji, wybijając je krzykliwymi tytułami na czołówce pierwszej strony. Mykwa – zbiornik wodny służący do rytualnego oczyszczania ludzi lub przedmiotów, pozostających - z różnych względów - w stanie nieczystości; nadaje się do użytku tylko wtedy gdy zawiera dostateczną ilość bieżącej wody, w której byłby w stanie zanurzyć się człowiek średniego wzrostu; woda ta musi pochodzić z naturalnego źródła (strumień, rzeka, jezioro, deszczówka, stopiony lód). Wymagane minimum naturalnej wody wynosi 185 galonów, resztę można uzupełnić wodą z wodociągów. Omer – 1. pierwszy snop jęczmienia zebrany podczas żniw; ofiara w postaci snopa zboża (pszenicy, owsa, jęczmienia, orkiszu, żyta) zżętego w drugim dniu święta Pesach, w nocy i w tymże dniu składanego w ofierze. 2. okres 7 tygodni (49 dni), liczonych od święta Pesach do Szawuot. Seder – uroczysta wieczerza pierwszego, a w diasporze także drugiego dnia święta Pesach, której przebieg jest ściśle uregulowany – stąd nazwa; jest ona poświęcona wspominaniu wyjścia Izraelitów z Egiptu oraz przeżywaniu odzyskania niepodległości. Szabes-goj – określenie odnoszące się do nie Żyda, wykorzystywanego do wykonywania czynności, których spełnienie byłoby złamaniem ciążącego na Żydach bezwzględnego zakazu pracy w szabat. W zasadzie prawo talmud zakazuje takich praktyk, bardzo często zmuszał do tego klimat, w jakim żyli Żydzi np. wsch., czy płd. Europa. Szojchet – wykwalifikowany specjalista dokonujący uboju rytualnego, zaliczany do grupy religijnej funkcjonariuszy gminy. Musiał on przed przystąpieniem do swojej funkcji spełnić wiele szczegółowych warunków. Winien być człowiekiem religijnym, znanym z pobożności, drobiazgowo przestrzegającym prawa i szanującym tradycje. Sztetl – określenie małych skupisk miejskich w Europie Wschodniej, w których ludność żydowska stanowiła większość mieszkańców i korzystała ze swobód i przywilejów przyznawanych im przez lokalne władze, takich jak wolność wyznania, czy samorząd gminny. W sztetlach Żydzi mogli żyć w taki sposób jak nakazywała im to religia, w dużej mierze odizolowani od społeczności polskiej. Sztetle były ostoją tradycji i kultury. Sztybel – specyficzna dla Europu wschodniej specyficzna, prywatna bóźniczka, modlitewnia, stanowiąca zarazem dom nauki i centrum życia społecznego chasydów. Taanit Ester ( post Estery) – post obchodzony trzynastego dnia adar w przeddzień święta Purim na pamiątkę postu Żydów, który miał dopomóc Esterze w spotkaniu z królem Ahaswerusem i uratowaniu Żydów przed zagładą; przestrzegany od wschodu do zachodu słońca. Tora – w biblijnym uzusie językowym, termin ten oznaczał ogólnie naukę lub nauczanie poszczególnych osób, ale także zbiór praw. Obecnie również słowem Tora określa się żydowskie zasady religijne, poczynając od Biblii, aż po najnowsze ustalenia halachiczne. 58