Andrzej Wronka O ŻYDOKOMUNIE, DNIU JUDAIZMU I PEWNYCH STEREOTYPACH Ot, osłuchaliśmy się ostatnio o kolejnym Dniem Judaizmu. Podejrzewam, że w Izraelu, czy innych państwach gdzie społeczność żydowska ma znaczący głos nie usłyszymy prędko o „Dniu Katolicyzmu” czy „Dniu Chrześcijaństwa”. Wszelakie media, mniej lub bardziej, relacjonowały jego przebieg. Dotyczy to nie tylko płaszczyzny ogólnopolskiej – o tym wszyscy moglibyśmy się przekonać – ale także płaszczyzny lokalnej. W niedzielę 14 stycznia, goszcząc w jednej z parafii diecezji siedleckiej, w zakrystii podszedłem leniwie do numeru „Podlaskiego Echa Katolickiego” (nr 2/602, 11-17 stycznia 2007). Zaciekawił mie wielki nagłówek na pierwszej stronie: „Ja jestem Jahwe, twój Bóg…” Otworzyłem stronę 12, gdzie znajduje się obszerny artykuł zapowiadany na stronie tytułowej pisma. Przeczytałem i… …oniemiałem z wrażenia. Najogólniej mówiąc artykuł stara się podjąć zagadnienie aktualności antysemityzmu, lub jego braku, z akcentem na odkrycie źródeł pewnych utartych poglądów, stereotypów, opinii w odniesieniu od nacji żydowskiej. Rozumiem ważność i czasowość zagadnienia, pożytek z ukazania ostałych się zabytków po działalności, życiu i kulturze żydowskiej na wschodnich rubieżach (wszak w miastach przed wojną stanowili czasem ponad 50% ludności – na wioski, czyli do pracy na ziemi, jakoś się nie garnęli, chyba, że prowadzić gospodę). Natomiast przedstawienie faktów historyczny i ich interpretacja, jakie znalazłem w tym katolickim piśmie, w którym sam pisywałem i znam tam wspaniałe osoby, naprawdę osłupia. Z artykułu dowiadujemy się ciekawych rzeczy. „Wielu historyków i znawców kultury żydowskiej podkreśla, że Żydzi byli lepiej traktowani w krajach mahometańskich niż chrześcijańskich. Oprócz holokaustu historia przytacza wiele innych zdarzeń, w których ucierpiała ludność żydowska.” Ta informacja jest jednak na początku artykułu. Czytelnik mógłby ją zapomnieć, więc na końcu, (w mało udolnej półramce, tłustym drukiem i na różowym tle), znajdujemy przypomnienie: „Położenie Żydów w państwach chrześcijańskich było o wiele gorsze, gdyż spotykali się oni tam z głęboko zakorzenioną niechęcią, nieustannie podsycaną oskarżeniami o wydanie na śmierć Jezusa. W różnych okresach wypędzano Żydów z poszczególnych państw europejskich, a działalność ekonomiczną zezwalano im prowadzić w 1 bądź 2 dziedzinach, głównie w zakresie lichwy. Żydzi byli ofiarami pogromów, w których niezliczona ich ilość traciła życie.” No cóż, pomijanie kontekstów historycznych, ani słowa o spiskowaniu Żydów przeciwko państwom gdzie byli, (oczywiście nie mówimy w tych przypadkach o wszystkich, lecz o znaczącej części). Pytanie 1: Czy dzisiaj Żydom jest lepiej w państwach 2 mahometańskich, czy chrześcijańskich? Pytanie 2: Czy dzisiaj w państwie Żydowskim mahometanom jest tak dobrze jak w XIX wieku Żydom w ich państwach? Pytanie 3: Czy uzyskamy od autorki artykułu odpowiedzi na powyższe pytania? Skąd się więc u Polaków bierze niechęć i lek przed Żydami. Otóż jedną z przyczyn ma być ich „odrębność”, izolowali się troszkę, trzymali się razem, mieli swoją odrębność religijną, rytualną, kulturową. Czyżby odrębność rodziła antysemityzm, fobie, leki, niechęci itp. Kaszubi mają swoją odrębność, podobnie górale, a polscy Tatarzy nawet odrębność religijną, kulturową, językową itp. i jakoś nie pojawiły się lęki i niechęci w społeczności gdzie żyli i żyją. Innym źródłem była odrębność ubioru, języka. „Przez lata Żydzi nie zmienili swego wyglądu i nie ubierali się po europejsku.” A nieszczęśni Polacy, jako dominujący, chcieli ich polonizować, ale szło im to opornie – jak przekonuje autorka przy pomocy „autorytetów”. No cóż, wystarczy odesłać autorytety, na które powołuje się autorka i ją samą, do czasów między wojennych. Jakie prawa mieli w II Rzeczpospolitej, (żeby nie sięgać wcześniej), prawa nie tylko Żydzi, ale także inne mniejszości narodowe, w szkolnictwie, życiu kulturalnym i religijnym, wojskowym itp. Na czym miałaby polegać ta polonizacja? Czyżby w II RP próbowano zabronić języka jidysz, hebrajskiego? Czy może próbowano zabronić ich sposobu ubierania się? Żydokomuna: stereotyp czy rzeczywistość? Dalej w artykule dowiadujemy się, że jednak „wielu Żydów używało języka polskiego i ubierało się po europejsku…” Dlatego stosunki polsko-żydowskie były na wschodzie dość poprawne. Ale… stworzono stereotyp żydokomuny. A przecież w tym ruchu trafiali się ludzie różnego pochodzenia. Zgadza się. Trafiali się ludzie z różnych narodowości, ale chodzi o procentowy udział w owej „żydokomunie” omawianej mniejszości. Niech mi wolno będzie odesłać autorkę do naukowych opracowań zawartych m. in. w „Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej” (nr 11/58, listopad 2005), który ukazał się za czasów prof. Kieresa, słynącego ze sprzyjania wspomnianej nacji. Znajdujemy tam m. in. artykuł Krzysztofa Szwagrzyka: Żydzi w kierownictwie UB. Stereotyp czy rzeczywistość? (s.37-42). Autor opierając się na źródłach historycznych podaje ile osób narodowości żydowskiej znajdowało się w kierownictwie (najwyższych władzach UB za czasów stalinowskich). W obawie, że autorce i jej autorytetom, (może także memu Czytelnikowi), nie zechcieć się dotrzeć do tego artykułu przytoczę jego fragmenty: „Analizie poddano zawartość Informatora MSW oraz akt osobowych 450 osób zajmujących kierownicze stanowiska w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego oraz 249 z Komitetu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego, uzupełnioną o dane zaczerpnięte z innych źródeł.1 Jak pokazują jej wyniki, w latach 1944-54 na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (od naczelnika wydziału wzwyż) 167 było pochodzenia żydowskiego (37,1proc.). Po likwidacji MBP w 1954 r. w powstałym na jego 1 M. in.: IPN 0397/397, Notatki biograficzne niektórych emigrantów do Izraela, MSW, Biuro Paszportów i dowodów Osobistych, 1970. 3 miejsce Kds. BP liczba ta zmalała do 86 kierowniczych stanowisk (34,5proc.). W tym czasie (1944-56) wśród 107 szefów i zastępców szefów wojewódzkich UB/UdsBP pochodzenie taki miało 22 oficerów (20,5proc.).” Liczby te zapewne można by powiększyć, gdyż kartoteki przypisują niektórym osobom wyznanie czy narodowość nie żydowską, podczas gdy wiadomo, iż takie pochodzenie mieli (por. s.41). Ale zostawiając nawet te „ostrożne” dane, to wraz te liczby są wymowne. Przypomnijmy, iż po wojnie ludność żydowska stanowiła 1,52% ogółu ludności, (proszę sprawdzić i ewentualnie mnie poprawić). Wydawać by się mogło, że jeśli „żydokomuna” jest stereotypem, to w jej najwyższych strukturach będzie ok. 2% tej nacji. jednak z przytoczonych dokumentów wynika coś zupełnie innego: 20,5%, 34,5% czy ponad 37% udziału! Podsumujmy to słowami z cytowanego artykułu: „W świetle zaprezentowanych danych statystycznych teza o dużym udziale Żydów i osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie UB sformułowana została na podstawie prawdziwych przesłanek i jako taka odzwierciedla fakt historyczny.” A więc nie stereotyp! W innym artykule cytowanego już IPNowskiego „Biuletynu…” czytamy: „Nie ulega jednak wątpliwości, że w Łodzi bez trudu można było wówczas podać nazwiska funkcjonariuszy żydowskiego pochodzenia na wysokich stanowiskach w komunistycznym aparacie ucisku, który był szczególnie znienawidzony przez społeczeństwo polskie. W wojskowym Sądzie Rejonowym w Łodzi, który był jednym z najgroźniejszych narzędzi represji w rękach komunistów, wysokie funkcje pełnili Leo Hochberg i Michał Salpeter (Mordko Meilech). […] Nazwiska obu tych ludzi figurują pod wieloma wyrokami śmierci wydanymi na żołnierzy działaczy powojennej konspiracji.2 W pamięci społeczeństwa polskiego zapisali się również prokurator wojskowy Feliks Aspis oskarżający przed WSR w wielu sprawach politycznych. […] Podobnie wygląda rzecz, jeśli chodzi o urzędy bezpieczeństwa publicznego. Wprawdzie zdecydowana większość funkcjonariuszy bezpieki stanowili rodowici Polacy, ale na kierowniczych stanowiskach, zwłaszcza w WUBP w Łodzi, znajdowało się wielu Żydów…”3 Pytanie do autorki artykułu i jej autorytetów: Jak się przedstawia udział Żydów i osób pochodzenia żydowskiego w strukturach bolszewików i rewolucji bolszewickiej w Rosji (chodzi oczywiście o czołowych inspiratorów i „górę”)? Żydowska lichwa i „uczciwość” zawodowa. Dalej artykuł z „Podlaskiego Echa…” informuje nas, że zatargi rodziły się na tle ekonomicznym. Ale to nic dziwnego, to nie jest jakaś wina żydowskiej lichwy, to pewna normalność – zdaje się mówić artykuł. Przecież każdy chce ściągnąć klienta do siebie stosując przy tym różne metody. Czy Autorka posłuchała opowieści dziadków i pradziadków, jakimi metodami w ekonomii i handlu posługiwali się masowo Żydzi? Artykuł podkreśla: „Nie można powiedzieć, że Żydzi oszukiwali…” No cóż, ręce opadają. Już nawet nie odsyłam do 2 3 S. Abramowicz, Wojskowy Sąd Rejonowy – ludzie i struktury, w: Wojskowy Sąd Rejonowy w Łodzi, J. Wróbel, J. Żelazko (red.), Warszawa 2004, s.29-31. J. Wróbel, W cieniu holocaustu. Odrodzenie społeczności żydowskiej w łódzkiem po II wojnie światowej, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 11 (2005), s.31. 4 literatury międzywojennej, licznych świadectw, błogosławionych i świętych z tamtego okresu4). Nie neguję pewnych spostrzeżeń wypowiedzi, (w tym również zawartych w omawianym artykule. Ale czy zostały przedstawione w prawdziwym kontekście i okolicznościach historycznych? Dlaczego nie wspomina się o Żydach (nie tylko w tym artykule, lecz w ogóle mediów), którzy tworzyli prawicowe skrzydło w swej nacji chociażby w czasie II wojny światowej? Przemilczany i za PRL, i dziś Żydowski Związek Wojskowy (ŻZW). Składał się głównie z działaczy prawicowych. Część z nich wcześniej walczyło po stronie białych przeciw bolszewikom podczas rewolucji. ŻZW składał się z polskich żołnierzy przedwojennych i szkoleni byli przez polski wywiad (tzw. Dwójkę). Jak tylko zaczęła się okupacja, ŻZW był pierwszą organizacją konspiracyjną w getcie (jeszcze przed jego pełnym odizolowaniem). Składali przysięgę przed rabinem, (a więc prawdziwie obowiązującą Żyda w sumieniu). Było zakładane z inicjatywy i pod opieką OWKB (Organizacja Wojskowa – Korpus Bezpieczeństwa). To żołnierze tego Związku, wyszkoleni i uzbrojeni, odegrali ważną rolę w powstaniu w warszawskim getcie walcząc pod flaga polską i żydowską. „U boku bojowców ŻZW walczyli żołnierze AK pod dowództwem kapitana Henryka Iwańskiego” – podaje Wikipedia. Jednak „po wojnie doszło w Polsce, do sfałszowania historii, poprzez wykreślenie ŻZW z kart podręczników lub umniejszenie jego znaczenia na rzecz lewicowego ŻOB-u. Jednym z niewielu polskich historyków wspominających o udziale ŻZW w powstaniu, w okresie PRL-u był Bernard Ber Mark w monografii – Walka i zagłada warszawskiego getta wydanej przez MON w Warszawie w 1959 r. Bezpośrednio na zapomnienie ŻZW wpłynęły jego związki z AK i prawicowy nurt polityczny jaki reprezentował. Sami ŻOB-owcy, między innymi: Icchak Cukierman i Marek 4 Jeden z wybitnych działaczy religijnych i społecznych XIX i XX wieku, znający dobrze Podlasie i Mazowsze pisał w jednym ze swych listów: „Słyszę, że nawet Niemojewski zwraca się do Kościoła, i niektóre pisma antyreligijne przyjmują inną barwę. Sądzę, że to jest skutek zrzucenia jarzma żydowskiego, pod którym legła cała nasza literatura. Nieraz się dziwiłem, skąd u nas przyszło do takiego zepsucia, bo jeszcze w czasie pobytu naszego w Warszawie podobnego nie było, ani w piśmiennictwie, ani w życiu, ależ wtedy Żydzi nie umieli mówić po polsku, ani byli przyjmowani w towarzystwach, trzymali się z daleka na [ul.] Franciszkańskiej i Nowolipkach. Ale niezręczny pomysł Wielopolskiego równouprawnienia Żydów zgubił nas, przestroili się i nauczyli mówić po polsku, ale po to tylko, aby nas nauczyć myśleć po żydowsku. Wykształcili na adwokatów, inżynierów, pokończyli uniwersytety i sprytem swoim i przebiegłością tak się postawili, że opanowali wszystkie stanowiska i stali się wyrocznią dla najzdolniejszych pisarzy i pod pozorem postępu nauczyli wszystkich pisać przeciw Chrystusowi i Kościołowi. Jeżeli potrafili Francję zrobić zżydziałą i bezbożną, gdzie w tak małej są liczbie, cóż dziwnego, że u nas w tak krótkim czasie cały kraj zepsuli i zarazili niewiarą i niemoralnością. Więc gdy dzisiaj spostrzegł się naród nad szkodliwym ich wpływem politycznym i ekonomicznym i stara się zrzucić ich jarzmo, jednocześnie upadł też ich wpływ na literaturę, więc powoli kraj przychodzi do opamiętania i przypomina sobie dawne czasy żywej wiary ojców naszych i szlachetne ich charaktery i świetne dzieła (co i ja się starałem przypomnieć w naszym Polskim maju). Dlatego uważam, że to jest pora bardzo stosowna do przeprowadzania tej kwestii piśmiennictwa. I myślę, że trzeba szczególnie na całym świecie, bo to było postanowione na aliansie izraelskim, aby przez pisma periodyczne wpływać na zniszczenie religii chrześcijańskiej i katolickiego Kościoła, żeby przekupywać redaktorów dając im subsydia, aby w tym duchu pisali i żeby zaprowadzić religię Mojżeszową i dlatego na pieczęci swojej wyryli kulę ziemską, a na niej oparte dwie tablice przykazań boskich.” List 102: Do Marii z Łubieńskich Górskiej, w: Pisma, t.13: Listy do różnych osób 1857-1916, s.177-178. 5 Edelman, pomijali w swoich książkach i relacjach wkład ŻZW w powstanie, bądź mówili o nim z pogardą.”5 Poprawność polityczna i relatywizm historyczny. Rozumiem, że ów Dzień Judaizmu, poprawność polityczna, pewien może nawet regionalny klimat przemawia za tym, by ujawnić i demaskować źródła polskiego antysemityzmu, (powiedzmy niechęci i leków do Żydów); by „ładnie i grzecznie” o nich pisać, ale żeby kastrować prawdę historyczną…? Wydawało mi się, że w katolicyzmie prawda ma swą wartość… No cóż, poprawność jest poprawność. Tylko czy ona naprawdę służy i Polakom i Żydom? Na marginesie wyrażę swą wątpliwość czy używając świętego imienia Bożego: „Jahwe” w artykule z okazji Dnia Judaizmu nie czynimy nadużycia według mentalności żydowskiej. Warto też doczytać, jaką postawę przyjmowali liczni Żydzi względem św. Pawła Apostoła i innych Żydów, którzy przyjęli wiarę w Chrystusa Pana. Warto by było, dla elementarnej uczciwości intelektualnej i historycznej, doczytać i Czytelnikom przekazać, jak ogromna część rabinów żydowskich dziś traktuje tych Żydów, którzy przechodzą na katolicyzm i chrześcijaństwo. Mam też wątpliwość, czy – jak pisze autorka – „dla Żydów najważniejsza jest Tora czyli Stary Testament”. Przede wszystkim Tora to pierwsze 5 ksiąg Starego Testamentu, a nie Stary Testament. Po drugie, czy dla Żydów nie jest czasem najważniejsza rabinacka interpretacja Tory i Starego Testamentu? Jak o Chrystusie i Matce Najświętszej wyraża się 5 Wikipedia, hasło: Żydowski Związek Wojskowy. „Marek Edelman wykreowany został na jedynego sprawiedliwego, uchodzi za "legendarnego przywódcę powstania w getcie warszawskim", niepodważalny autorytet moralny i wyrocznię w sprawie interpretacji działań zbrojnych w getcie. […] O ŻZW jednak zapomniano, a raczej postanowiono zapomnieć. Po 1945 roku władze nie były zainteresowane w wyświetleniu prawdy, gdyż wolały stworzyć mit Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Dlaczego? Z prostego powodu – ŻOB był skrajnie lewicowy, komunizujący, podczas gdy ŻZW miał etykietę "reakcyjnego", powiązanego "z endekami", a poza tym nacjonalistycznego. Marek Edelman, wbrew faktom historycznym, celowo i złośliwie pomniejszał znaczenie ŻZW, posuwał się nawet do jawnym kłamstw i oszczerstw.” J. Engelgard, Fałszywy mit ŻOB, „Nowa Myśl Polska” Nr 31 (3.08.2003). W innym artykule czytamy: „Prawie wszystkie napisane dotychczas – a przecież napisano wiele książek i artykułów o powstaniu warszawskich Żydów - to albo perfidna fałszywka tych, którzy szukają własnej sławy w zapomnieniu innych, albo błąd wynikający z niedostatecznej wiedzy i ufnego stosunku do pozostających przy życiu świadków, którzy wysmażyli swoje opowiadania i skrócone wersje, pomniejszające innych, i rzecz jasna - upiększające ich samych" – pisał Chaim Lazar-Litai w swojej książce Masada w Warszawie. Również w Polsce propaganda peerelowska od samego początku fałszowała obraz powstania. Żydowską Organizację Bojową (ŻOB) traktowała jako jedyną liczącą się uczestniczkę powstania, mimo że jej rzeczywisty udział w powstaniu był drugoplanowy. O jej wyeksponowaniu przez pezetpeerowskich historyków zadecydowała komunistyczna, prosowiecka orientacja. Władze PRL konsekwentnie przemilczały udział w powstaniu ściśle współdziałającego z Armią Krajową Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Jako liczniejszy, lepiej uzbrojony i wyszkolony przez polskich instruktorów ŻZW stawiał długotrwały opór Niemcom (od 19 do 27 kwietnia 1943 r.). Dla porównania - słabo uzbrojeni i nieprzygotowani do walki bojowcy ŻOB byli w stanie bronić się efektywnie jedynie kilkanaście godzin pierwszego dnia powstania. Formalny upadek komunizmu nie przerwał zmowy milczenia wokół ŻZW. Do dzisiaj nie brakuje zwolenników "historycznego uśmiercenia" prawdy o podstawowym udziale żołnierzy tej formacji w powstaniu. Popyt na to gigantyczne kłamstwo trwa, zmieniło się tylko jego podłoże.” W. Moszkowski, Prawda o powstaniu w gettcie warszawskim, „Nasz Dziennik” 19.04.2006. 6 arcyważne dzieło w nauce rabinackiej – Talmud? Odpowiedzi na te pytania mogły by zainteresować niejednego czytelnika i wyprostować wiele wygłaskanych stereotypów… P.S. Na s.2 owego „Echa” spotkałem trzy opinie w sondzie na temat: Czy jesteśmy antysemitami? Odpowiedzi różne. W jednej jest nawet mowa o żydowskich korzeniach Pana Jezusa. Słusznie, tylko szkoda, że słowo „Pan” w odniesieniu do Chrystusa napisano małą literą. Ot, na pewno taki przypadkowy psikus. Andrzej Wronka www.AndrzejWronka.com