GENDER IS DENGER " Jestem za tym, aby ten ksiądz wisiał" - Tak 10 grudnia 2013r o godz. 7.54 powiedziała Wanda Nowicka, wicemarszałek sejmu, posłanka niezależna i popleczniczka „filozofii” gender w programie "Gość poranka" w TVP Info. Czyżby freudowskie przejęzyczenie? Odpowiadała oczywiście na pytanie dotyczące obecności krzyża w sejmie, ale wcześniejsza jej tyrada popierająca gender jako zabezpieczenie dzieci na przykład przed jakimś niebezpiecznym księdzem pedofilem, mówi wiele o tym co siedzi jej w głowie. Janusz Palikot wyrzucając ją z Ruchu Palikota wspominał o "upadku", "zdradzie" i "ku..stwie" w polskiej polityce”. Dziś jako „autorytet” pani wicemarszałek wypowiada się w sprawach dotyczących moralności, oceniając między innymi hierarchów kościoła, próbując jednocześnie w pojedynkę zastąpić cały niegdysiejszy czwarty departament PRLowskiego MSW. Próbuje powiedzieć nam wszystkim, że to nie my mamy rację tylko system i program nauczania niewiadomo przez kogo i jak stworzony. System jest najlepszy, bo naukowy, a my jesteśmy głupi. Nie wiem co kieruje panią Nowicką, ale udając ekspertkę od spraw gender zbyt często mija się z faktami. Może jest to wynikiem nieznajomości tematu, może zaślepiającej nienawiści, a może to zwykłe kłamstwa sprzedawane zupełnie bezinteresownie. Pierwsze co uderzyło mnie w jej telewizyjnej wypowiedzi 22 grudnia to stwierdzenie, że gender jest przyjęta w całym świecie. Ciekawe czy powtórzyła by to samo w którymś z państw muzułmańskich, albo w Chinach? W Ameryce południowej proponując gender została by zwyczajnie wyśmiana i to też byłoby delikatne potraktowanie. O ile dobrze rozumiem tendencje przemian w Rosji tam gender również nie ma większych szans. W wielu zakątkach świata o gender jeszcze szczęśliwie nie słyszano. Okazuje się, że dla pani Nowickiej cały świat ogranicza się do Stanów Zjednoczonych i kilku państw w Europie. Jest to bardzo ograniczony sposób pojmowania świata. Mam wrażenie, że jesteśmy poletkiem doświadczalnym. Na pytanie prowadzącej program dotyczące pewnych ustępstw z obu stron konfliktu, pani Nowicka stwierdziła, że ze strony gender nie ma takiej możliwości bowiem gender jest nauką (!) Znów ewidentna nieprawda. Nauka zakłada swobodną wymianę myśli i argumentów, dyskusję nad postawionymi tezami. Tymczasem wszelkie próby krytyki z miejsca nazywane są agresją. Gender jest tabu. Jest zbiorem twierdzeń i pouczeń po cichu (tylnymi drzwiami) wprowadzanym do programu nauczania najmłodszych. O prawdziwości tych twierdzeń dyskutować nie należy, bo szybko by się okazało, że są fałszywe. Dla odróżnienia można przytoczyć wprowadzanie mundurków do szkół. Można się było z nim zgadzać lub nie, ale wszystko odbywało się jawnie. Obecna władza woli mafijno-masońskie metody rządzenia. Próby protestów rodziców spotykają się z silnym oporem polityczno-biurokratycznej machiny. Genderczycy uciekną się do każdego podstępu i kłamstwa aby tylko przepchnąć swą niby teorię do realnego życia. Ciekawe dlaczego tak bardzo im na tym zależy? Agresja. Aby zrozumieć kto w tym sporze jest agresorem trzeba uzmysłowić sobie, że do prawidłowego funkcjonowania człowieka w społeczeństwie potrzebne są punkty odniesienia, drogowskazy, według których człowiek kieruje swym postępowaniem niczym kapitan statku kierujący się światłem latarni morskiej. Owe latarnie nazywamy normami. Norma to WIĘKSZOŚĆ. Za normalne uważa się to, co częste, najbardziej powszechne w danej populacji. MNIEJSZOŚĆ odstaje od normy. Pojęcie normy nie ma nic wspólnego z tolerancją czy nietolerancją, lubieniem lub nie, czy z nienawiścią. Nie ma nic wspólnego z akceptacją bądź jej brakiem. Tyle że próba przeforsowania zachowań mniejszości jako obowiązującej w społeczeństwie normy jest właśnie próbą wywrócenia obowiązującego układu odniesień. Jest agresją na nasz styl życia i nasze wartości, naszą wolność. Religia też nie ma tu nic do rzeczy. Póki małżeństwa panów z panami, pań z paniami będą w mniejszości, nie będą normą i tyle. Normą nadal jest małżeństwo mężczyzny i kobiety. To wynika z praw logiki i zwykłej statystyki. I to te prawa chce się zniszczyć za pomocą gender. Niewiele wyznaczników normalności nam już pozostało. Dzisiaj jawnie drwi się ze zdrowego rozsądku, drwi się z prawdy, o szlachetności lepiej nie wspominać by nie narazić się na śmieszność. Najważniejsze by zachowana była dominacja pasożytniczej warstwy urzędniczej. Administracji jest wszystko jedno pod jakim pretekstem będzie mogła zwiększać swą kontrolę nad społeczeństwem, dlatego tak chętnie przystaje na wszystkie zwyrodniałe pomysły takie jak eugenika czy gender. Człowiek nie będzie wiedział według jakich norm ma się kierować w życiu. O wszystkim będzie decydował urząd. O tym jak niespójna jest ta „filozofia”, bądź jak bardzo nieprzygotowani są jej piewcy można było się przekonać, gdy pani Nowicka mówiąc o równości płci stwierdziła, że mężczyźni i kobiety różnią się między sobą i te właśnie różnice trzeba wyrównywać. To w końcu, jest ta równość płci czy jej nie ma? Czy wie o czym mówi? Jednak nawet tak mocno spreparowanej i zakonserwowanej w swej postawie politykierce zdarza się powiedzieć prawdę. Całą prawdę udało jej się zawrzeć w zdaniu : Tu chodzi o rząd dusz! Przerażona swoją prawdomównością aż na moment zaniemówiła, ale na krótko, stanowczo zbyt krótko, aby zaraz potem szybko zmienić temat. Słów tych już cofnąć nie mogła. Każdy może sam się zastanowić co znaczą. Czy nie chodzi im po prostu o zwykłą Leninowsko-Trockistowską walkę klas, w której wszystkie chwyty są dozwolone? Czy cel uświęca wszystkie środki? Przecież tu chodzi o rząd dusz. Konrad Osmycki