Temat nieco wstydliwy Istotnie, nieco wstydliwy, bo przecież tak

advertisement
Temat nieco wstydliwy
Istotnie, nieco wstydliwy, bo przecież tak bardzo lubimy plotkować o zdrowiu, o
nadciśnieniu, chorobie wieńcowej, itp. ale kto kiedy pochwali się, że ma ... pasożyty jelitowe?
Kto będzie opowiadał o swoim tasiemcu, owsikach, czy też gliście ludzkiej? Wprawdzie
ostatnimi czasy niejakie prawo do obecności na salonach zdobyła lamblia, ale najlepiej jeśli
jest to lamblia pochodzenia egzotycznego, no chociaż z Afryki.
Co gorzej, zakażenia pasożytnicze są również niedoceniane przez lekarzy, a i w laboratoriach
analitycznych każdy woli oglądać eleganckie rozmazy krwi, niż badać kał na obecność jaj
pasożytów.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że parazytologia będzie specjalizacją przyszłości, bo
ludzkość jest coraz bardziej „zarobaczona”. Liczba zakażeń pasożytami wzrasta lawinowo,
zwłaszcza w tak zwanych krajach uprzemysłowionych, czyli i w Polsce.
Aby leczyć chorobę, trzeba ją wykryć. Od lekarza pierwszego kontaktu pacjent otrzymuje
rutynowo skierowanie na trzykrotne (podobno obecnie nawet jednorazowe) badanie kału na
jaja pasożytów. I tu zaczyna się problem.
Pasożyty są to żywe organizmy, które mają swoje cykle rozwojowe, różne dla różnych
gatunków. Nie we wszystkich okresach cyklu rozwojowego można wykryć w kale jaja. Jest to
doprawdy przypadek, aby badanie zbiegło się z okresem, gdy jaja lub cysty pojawiają się w
kale. Trzeba też pamiętać, że często pacjenta zaatakował więcej niż jeden gatunek. Do takich
„towarzyskich” pasożytów należy zwłaszcza włosogłówka. Doświadczeni pracownicy
laboratoriów wiedzą, że po znalezieniu jaj włosogłówki (bardzo ładnych, przypominających
kształtem cytryny) trzeba szukać jaj innych pasożytów. Dobrze, jeśli będą to owsiki gorzej,
gdy towarzyszem włosogłówki okaże się tasiemiec lub glista ludzka.
Jak ważne jest wielokrotne badanie kału na jaj pasożytów można wyjaśnić na konkretnym
przypadku. W laboratorium, gdzie wiele lat pracowałam, badania na jaja pasożytów były
oczywiście rzeczą codzienną. Raz zdarzało się więcej wyników dodatnich komentowanych
„ach jaka śliczna glista” itp., raz następowała kompletna posucha. Aż trafiła się nam
pacjentka – zmora. Pomijając to, że należała do osób przeraźliwie nudnych i namolnych, i że
godzinami opowiadała nam o swoich dolegliwościach, skierowanie miała na badanie co dwa
dni przez okres miesiąca. Skierowanie od parazytologa! Badanie na cysty lamblii. Sami
byliśmy ciekawi wyników, bo wiadomo, że lamblie są bardzo kapryśne. Pierwsze, drugie,
trzecie badanie - wyniki są ciągle negatywne. Gdzieś po tygodniu pojawiła się pojedyncza
cysta. Potem stopniowo było ich coraz więcej, aż pewnego dnia pole widzenia było nimi
dosłownie gęsto usiane. A następnie proces postępował odwrotnie, cyst szybko ubywało i
ponownie wyniki były negatywne.
Gdyby ta pacjentka dostała skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu na badanie trzykrotne
trzeba byłoby sporo szczęścia aby trafić na okres wysypu cyst.
Chociaż u mojej własnej wnuczki pierwsze badanie wykazało cysty lamblii. Wykonane było
podczas pełni.
Download