+ rozbicie powiązania wiary i filozofii na rafie orędzia Chrystusa

advertisement
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Rozumienie aktem drugim, aktualizowaniem intelektualności; Nazario,
Zumel, teologowie z Salamanki, Suárez, a także Juan de Santo Tomás.
Teologia według Juan de Santo Tomás patrzy przede wszystkim na Boga jako
naprawdę w sobie, a nie na Boga traktowanego jako cel ostateczny, gdyż to
jest zadaniem całego życia chrześcijańskiego, a zwłaszcza liturgii. Według
niektórych teologów natura Boga to przede wszystkim aseidad (aseitas), byt
absolutny, substancja samoistna, która nie może być przez człowieka
zrozumiana (intelligere). Tak głosili: Capreolius, Báñez, Ladesma i
prawdopodobnie Kajetan, a także hiszpańska szkoła tomistyczna: Vázquez,
Granados i Torres. Druga opinia nie określa natury Boga za pomocą
kategorii istnienia, lecz zwraca uwagę na istotę Boga, którą jest
intelektualność. Druga linia dzieli się na dwie opinie: dla jednych
intelektualność konstytutywna natury Bożej byłaby radykalna jako akt
pierwszy (Arrubal). Dla innych rozumienie byłoby aktem drugim,
aktualizowaniem intelektualności. Do tej grupy należą: Nazario, Zumel,
teologowie z Salamanki, Suárez, a także Juan de Santo Tomás /B. Parera, La
escuela tomista española, w: Historia de la Teologia Española, t. II: Desde
fines del siglo XVI hasta la actualidad, M. Andrés Martinez (red.), Fundación
Universitaria Española: Seminario Suarez, Madrid 1987, s. 9-38 (r. VIII), s.
25/. Juan de Santo Tomás zwracał uwagę, że teologia różni się od filozofii
tym, że uznaje Osoby Boskie. Według niego substancja samoistna,
absolutność ontologiczna czy aseitas (byt sam w sobie), nie mogą
charakteryzować natury Boskiej jako fundamentu boskości. Byt w sobie
(esse a Se, seu substantia a se) odnosi się do boskości w ogóle, czyli również
do każdej z Osób Boskich. Wymienione terminy konstytuują jedynie rację
formalną boskości w ogóle, dla jasnego odróżnienia bytu niestworzonego i
bytu stworzonego. Tymczasem w trynitologii trzeba takich kategorii, które
pozwalają odróżnić naturę Boską od Osoby Boskiej, nie wystarczą terminy,
które odnoszą się i do poszczególnych Osób i do wspólnej natury, jako Boga
Jedynego. Intelektualność jest wspólna dla trzech Osób, rozumienie byłoby
aktualizowaniem personalnym, byłoby tożsame z rodzeniem Syna Bożego
przez Ojca. Bóg Trójjedyny jest źródłem działania i działaniem, zasadą i
celem, pierwszym i ostatnim, Alfa i Omega (Cursus theologicus, 1.c. nn. 8 i 9;
Madrid 1640/ /Tamże, s. 26.
+ Rozumienie aktem wewnątrz Boga tożsamym z Osobą Syna Bożego.
Teologowie zachodni od dawna zdają sobie sprawę, że trzeba pogłębiać
refleksję nad rozumieniem natury w Bogu. Współgranie pomiędzy Osobą i
naturą jest tak realne w życiu Bożym, że jednocześnie jest się Ojcem i
przekazuje się własną naturę. Przecież już teologowie z Salamanki głosili, że
„pochodzenia w Bogu nie są tylko aktami boskiej natury, lecz aktami
rozumienia i wolności, czyli emanacjami, produktami porządku
intelektualnego” T48 53. Pochodzenia w Bogu nie są jedynie owocem boskiej
natury, lecz są owocem działania rozumienia (ojcowskiego), z którego
pochodzi Syn identyczny co do natury. Nie jest On jedynie „in similitudinem
naturae”, lecz jest współistotny. Z drugiej strony również dla Ojców greckich,
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Trójca Osób jest objęta i zjednoczona przez identyczność natury Por. J. M.
Rovira Belloso, Procesiones divinas, w: Diccionario Teológico. El Dios
Cristiano, s. 1141) T48 54.
+ Rozumienie alegoryczne ofiar krwawych Starego Testamentu. „List
Barnaby, (pismo apokryficzne), zawierające katechezę egzegetycznodogmatyczną i moralną, rozpowszechnione we wczesnym chrześcijaństwie. 1.
Tekst Listu Barnaby wskazuje, że był skierowany przede wszystkim do
ochrzczonych Żydów; ma on formę wykładu; w I cz. (1-17) autor wykazuje, że
Stary Testament miał charakter typiczny i przygotowawczy w stosunku do
przyjścia Chrystusa; zachowanie przepisów Prawa Mojżeszowego (nie
obowiązującego w Nowym Testamencie) było – zdaniem autora – o tyle miłe
Bogu, o ile odbywało się „w duchu”; krwawe ofiary oraz przepisy prawne i
kultyczne należało rozumieć wyłącznie w sensie alegorycznym; zburzenie
świątyni jerozolimskiej spowodowało konieczność budowania w sercach
chrześcijan nowej, miłej Bogu, duchowej świątyni. W II części (18-21) autor,
na wzór Didache, przedstawił drogę światła i ciemności, wskazując to, czego
powinni unikać chrześcijanie, aby osiągnąć wieczną szczęśliwość. List
Barnaby wyjaśnia nadto bóstwo Chrystusa, cel wcielenia, istotę
usprawiedliwienia i uświęcenia. 2. Autorstwo i czas powstania Listu Barnaby
nie zostały z całą pewnością ustalone; Klemens Aleksandryjski uważał, że
jest to pismo Barnaby Apostoła, Orygenes za list kanoniczny, Euzebiusz z
Cezarei i Hieronim za apokryf; po odkryciu (w rękopisie greckim) 1859
oryginalnego tekstu z IV w. przez K. Tischendorfa większość uczonych (m.in.
K.J. Hefele, F.X. Funk, O. Bardenhewer, A. Lisiecki) przypisywała autorstwo
Listu Barnaby ochrzczonemu Żydowi aleksandryjskiemu o tym samym
imieniu; E. Robillard (L'Epitre de Barnaba Trois époques, trois théologies, trois
rédacteurs, RB 78 (1971) 184-209) wysunął hipotezę, że List Barnaby
reprezentuje 3 różne teologie i powstał w 3 różnych okresach; za
najwcześniejszego autora może być uznany Barnaba Apostoł; część dzieła
została 90-120 włączona przez Żyda hellenistę z Aleksandrii (chrześcijanina,
prawdopodobnie gnostyka), który w tłumaczeniu tekstów Pisma Świętego
posługiwał się alegorią; trzecim współautorem Listu Barnaby miał być
chrześcijanin pochodzenia greckiego o nastawieniu antyżydowskim; wzorując
się na stylu swoich poprzedników, wkomponował około roku 130 swoje myśli
do całości dzieła. 3. List Barnaby jest świadectwem teologii
judeochrześcijańskiej w II-III w. Kościół aleksandryjski uważał go za pismo
natchnione; Kodeks synajski umieszcza go bezpośrednio po księgach Nowego
Testamentu; prawdopodobnie w IV lub V w. powstała jego wersja łac.
(przekład polski w: Pisma ojców apostolskich, POK I 43-93). Pod względem
treści i formy jest jednym z najciekawszych zabytków literatury
wczesnochrześcijańskiej; daje wgląd w kształtowanie się myśli teologicznej,
także w proces przezwyciężania przez chrześcijan zwyczajów żydowskich;
stanowi ważny dokument wiary Kościoła pierwotnego; zawiera teksty Starego
Testamentu (99 cytatów) i Nowego Testamentu (68 cytatów); zaliczano go do
pism ojców apostolskich (Bardenhewer I 103-116; J. Muilenburg, The
Literary Relation of the Epistle of Barnaba and the Teaching of the Twelve
Apostles, Mb 1929; A.L. Williams, The Date of the Epistle of Barnaba JTS
34(1933) 337-346; P. Meinhold, Geschichte und Exegese im Barnabasbrief,
ZKG 59(1940) 255-305; J.A. Kleist, The Didache. The Epistle of Barnaba, We
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
1948; J. Schmid, RAC I 1207-1217; E. Dąbrowski, PEB I 147; S. Lowy, The
Confutation of Judaism in the Epistle of Barnaba, JJS 11 (1960) 1-33; L.W.
Barnard, 77« Epistle of Barnaba a Pascal Homily, VigCh 15 (1961) 8-22; P.
Prigent, Les ..Testimonia" dans le christianisme primitif: l'Epitre de B. 1-16 et
ses sources, P 1961; J. Szymusiak, M. Starowieyski, SWP 85; K. Wengst,
Tradition und Theologie des Barnabasbriefes, B 1971)” J. Misiurek, Barnaby
List, w: Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z.
Sułowski, Lublin 1985, k. 39.
+ Rozumienie aluzji do tematyki starotestamentalnej w środowisku tradycji
samarytańskiej, która wpłynęła na redakcję Ewangelii Janowej. Życie Jezusa
Jan II-B umieścił na tle świąt żydowskich, dając pierwszeństwo dla Paschy z
pominięciem nadrzędnej roli Święta namiotów, którą pełniło u Jana I
(dokument C). W tej nowej redakcji autor był pod wpływem listów św. Pawła,
dzieł Łukasza oraz pism esseńskich. Nie eliminuje on tematu Jezusa jako
nowego Mojżesza, ale najpierw pogłębia temat Jezusa jako Mądrości.
Poprzedni redaktor znajdował się w środowisku tradycji samarytańskiej, w
której rozumiano aluzje do tematyki starotestamentalnej. Jan II-B znajduje
się w nowym środowisku. W tradycji samarytańskiej wiedziano, ze Józef jest
z rodu Dawida. Wystarczyło więc powiedzieć, że Jezus jest „synem Józefa”. W
nowej sytuacji trzeba było dodać, że Jezus jest „królem Izraela” (J 1, 45.49).
Nowy redaktor wyraźnie wskazuje, ze Jezus – mądrość Boga jest Słowem
Boga i Jednorodzonym Boga 04 49.
+ Rozumienie analizowane przez Heideggera rozwinięte oraz rozciągnięte na
dziedzinę wszelkich wytworów kultury przez hermeneutykę filozoficzną
Hansa-Georga Gadamera. „Uwzględnienie wyników dwudziestowiecznych
wersji krytyki kultury oraz Heideggerowskiej „destrukcji metafizyki”,
potraktowanie ponowoczesności jako pewnej rzeczywistej cezury zmusiło
mnie tym samym do reinterpretacji sensu jaki w dotychczasowej literaturze
przedmiotu zwykło się wiązać z pojęciem tradycjonalizmu de Maistre’a, a
także konserwatyzmu w ogóle. Moim zdaniem bowiem, traktowanie
konserwatyzmu jako „reakcyjnej utopii”, „świadomości fałszywej”,
nieautonomicznego „stylu myślenia” określonej historycznej formacji,
dokonywane w kontekście kryzysu idei nowoczesności czyniłoby z
ponowoczesności kolejną maskę modernizmu, którego poznawczego
optymizmu nie jestem w stanie podzielać” /A. Gniazdowski, Filozofia i
gilotyna, Tradycjonalizm Josepha de Maistre’a jako hermeneutyka polityczna,
Warszawa 1996, s. 8/. „Wikłałoby to ponadto badacza w ukrytą polemikę z
badanym przedmiotem, bądź też – parafrazując Adorno – w swoistą
„dialektykę panowania”, co odsłaniałoby dwuznaczny sens postulatu
naukowej „obiektywności”. […] zdecydowałem się skorzystać z możliwości,
jakie w dziedzinie interpretacji stworzyła hermeneutyka filozoficzna HansaGeorga Gadamera. Stanowi ona bowiem rozwinięcie Heideggerowskich analiz
fenomenu rozumienia oraz rozciągnięcia ich na dziedzinę wszelkich
wytworów kultury. […] Istotne znaczenie posiadają dla mnie w tym
kontekście również Husserlowskie analizy dotyczące pojęcia horyzontu
intencjonalności. To „dialogiczne” podejście do tradycjonalizmu de Maistre’a
pozwoliło mi dostrzec w jego krytyce filozofii przede wszystkim takie wątki,
które w XX wieku posłużyły do krytyki dotychczasowych koncepcji „filozofii
świadomości” oraz nowożytnego pojęcia podmiotu. W tradycjonalizmie
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
krytyka ta prowadzona jest za pomocą kategorii przejętych z tradycyjnej
doktryny katolickiej” /Tamże, s. 9/. „Zgodnie z moją interpretacją jednak,
jako wymierzone w tak źródłowo określone tam pojęcie oświecenia, kategorie
te zyskują u de Maistre’a odmienny, nie tyle przedkrytyczny, co
postkrytyczny sens” /Tamże, s. 10.
+ Rozumienie analogiczne bytu wyznacza całościowy obszar rzeczywistościbytu. Bóg stwarza nieustannie i udziela istnienia poza sobą wszystkiemu, co
widzialne (ziemia) i niewidzialne (niebo). Cały obszar rzeczywistości jest ściśle
związany z Bogiem, który istnieje sam przez Siebie, dlatego, że jest
Istnieniem. Wszystko jest nieustannie stwarzane. Całościowy obszar
rzeczywistości-bytu jest wyznaczony istnieniem rozumianym analogicznie.
W7 27
+ Rozumienie analogiczne bytu. Analogiczne rozumienie bytu jest zaczątkiem
poznania pełni bytowej, czyli jest analogicznym (z bytów przygodnych)
poznaniem Absolutu. Wszelka refleksja nad analogią faktycznie zachodzącej
w bytach przygodnych relacji pomiędzy istotą a istnieniem (prawdą, dobrem)
otwiera drogę do relacji tych bytów z Absolutem, czyli do poznania Absolutu.
Poznanie analogiczne możemy zakomunikować drugiemu człowiekowi.
Przekaz ten nie jest czyniony za pomocą jednoznacznych pojęć, jest on
złożony. Dokonywany jest w mowie sądowo-zdaniowej, gdzie występuje
analogia orzekania. F0.T1 215
+ Rozumienie analogiczne bytu. Stan faktyczności relacji transcendentalnej
pomiędzy analogatem i analogonem wyrażany jest w schemacie możności i
aktu. Sposób aktualizowania w tym schemacie nie jest wymierny, nie jest do
końca poznawalny. Zachodzi natomiast sam fakt relacji transcendentalnej,
jeśli coś jest bytem realnie istniejącym, jeśli coś jest inteligibilne, jeśli coś
jest amabilne. Dla utworzenia analogicznego rozumienia bytu, prawdy, dobra
moment aktualizowania (faktyczności zachodzenia relacji transcendentalnej)
jest decydujący. F0.T1 215
+ Rozumienie analogiczne rzeczywistości implikuje konieczność odniesienia
do ostatecznej racji bytu, do Absolutu. Faktycznie zachodząca relacja
analogii proporcjonalności transcendentalnej jest zróżnicowana poprzez
ustopniowanie, intensyfikację i hierarchizację doskonałości analogicznej w
analogatach. Bytowanie jest bardziej lub mniej bogate, inteligibilność
(prawda) może być bardziej intensywna, bogatsza, tak samo amabilność
(dobro). Wobec nietożsamości analogonu i analogatu jawi się konieczność
afirmacji istnienia Absolutu jako „koniecznej, ostatecznej racji bytowej”
takiego stanu rzeczy, który uniesprzecznia jedynie Absolut. Absolut
ostatecznie oddziela niebyt od bytu w bytowaniu przygodnym. Analogiczne
rozumienie rzeczywistości implikuje konieczność odniesienia do ostatecznej
racji bytu, do Absolutu, który w sobie jest niezłożony, prosty, prostotą pełni
bytowej. F0.T1 215
+ Rozumienie analogiczne uczestniczenia świata w Bogu. Bóg stwarza całą
rzeczywistość, konstytuuje w istnieniu, będącym partycypacją (odpowiednio
rozumianą – analogicznie) w istnieniu samego Boga, jako źródle
rzeczywistości. Analogiczność bytowania konkretnych bytów jest sposobem
bycia rzeczywistości. Każdy konkret jest poznawany poprzez swą strukturę
bytową, analogiczną. Układy gatunkowe, rodzajowe, ponadrodzajowe i
ogólnobytowe nie są układami jednoznacznymi. Nie można mówić o
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jednoznacznej wspólnocie natur w obrębie gatunków, rodzajów itd. Byłoby to
pojęcie abstrakcyjne, oderwane od konkretyzacji, które ujmuje całość
bytowych jednostek jedynie powierzchownie i schematycznie. Każdy
konkretny byt posiada swą tylko sobie właściwą (tożsamą) bytową strukturę
powstałą jako relacyjna jedność różnorodnych składników, jako potencjalnoaktualna jedność bytowa. W7 28
+ Rozumienie analogicznie wspólne. Najbardziej ogólnym jest pojęcie bytu.
Jest ono abstrakcyjne, jednoznaczne, wspólne wszystkiemu. Pojęcie
jednoznacznie wspólne jest czystą abstraktem i myślowym konstruktem, a
nie rozumieniem realnym bytu. Realne rozumienie bytu jest tylko
analogicznie wspólne, czyli takie, które ujmuje strukturę rzeczywistości w jej
konstytutywnych czynnikach, czyli w tym, że jest (w istnieniu) i tym, czym
jest (w istocie). W7 25
+ Rozumienie analogii prezentowane przez różnych myślicieli, jest związane z
określonym rozumieniem bytu. Klasyczna filozofia bytu traktuje analogie
inaczej niż nurty subiektywistyczne, w których przedmiotem analiz jest
system idei-pojęć (system znakowy). Jeszcze inaczej jest w systemie
znakowym naszego języka. Rozumienie analogii jest związane z generalnym
rozumieniem przedmiotu filozoficznych dociekań. Ważne jest odniesienie do
przedmiotu, metody i języka, którym wyraża się różne relacje syntaktyczne,
semantyczne i pragmatyczne. Krzyżują się one i wyznaczają odpowiednie
rozumienie problematyki analogii: w dziedzinie bytowania realnego, w
dziedzinie form poznania, ich zastosowania w orzekaniu i w dziedzinie
heurezy pojęć (wnioskowanie). F0.T1 217
+ Rozumienie analogii strukturalne i funkcjonalne w psychologii końca XX
wieku. „Podejście strukturalne, jakkolwiek jest szeroko dyskutowane we
współczesnej literaturze psychologicznej (np. Holland [i inni] 1986;
Vosniadou, Oriony 1989), podejmuje jednak problematykę analogii
zasadniczo od strony teoretycznej, koncentrując się na percepcji albo
myślowym porównywaniu struktur różnych przedmiotów, zdarzeń itp., czyli
regułach odkrywania analogii, w związku z czym badania empiryczne w
ramach tego podejścia – zdaniem wielu badaczy – nie mają większego
znaczenia. Warto natomiast zwrócić uwagę na fakt, że łatwość odkrywania
analogii jest skorelowana z rozwojem wiedzy. Badacze zajmujący się historią
nauki
podkreślają
ważność
ujmowania
relacji
analogii
między
niejednokrotnie odległymi od siebie zjawiskami czy zdarzeniami z jakiejś
dziedziny wiedzy, co jest podstawą twórczych odkryć i postępu nauki. […]
reguła systemowości w strukturalnym podejściu do analogii odnosi się
bezpośrednio do założeń dotyczących podobieństwa, które są powszechnie
przyjmowane we współczesnych teoriach rozwoju wiedzy, i mogą być
wykorzystane do zbudowania podstaw danej dziedziny wiedzy (Biela 1991;
Falkowski 1995; Gentner 1983)” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna
organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 262/. „Podejście funkcjonalne.
Strukturalne rozumienie analogii koncentruje się głównie na wewnętrznej
analizie porównawczej przedmiotów oraz zdarzeń i pomija istotny fakt, jakim
jest zachowanie się człowieka ukierunkowane na cel, czyli pragmatyczny
aspekt sytuacji poznawczej. Można powiedzieć, że nawet wtedy, gdy
pomiędzy zdarzeniami łatwo jest dostrzec istotne podobieństwo, nie wpłynie
to na wykrycie związku analogii, jeżeli nie zaistnieją motywy
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ukierunkowujące na dostrzeganie tego podobieństwa. Takie podejście do
problemu skłania do większego koncentrowania się na zewnętrznych,
podmiotowych elementach poznawczej sytuacji analogii aniżeli na
strukturalnych właściwościach tej sytuacji” /Tamże, s. 262/. „Zgodnie z
koncepcją funkcjonalną proces porównywania może być określony jako
analogiczny wtedy, gdy w każdym z porównywanych zdarzeń możliwe jest
wyodrębnienie
elementów
przyczynowo-skutkowych.
Można
zatem
powiedzieć, iż wnioskowanie przez analogię łączy w sobie podobieństwo,
jednakże jest to podobieństwo mające znaczenie funkcjonalne. Pojęcie
podobieństwa sprowadzałoby się zatem do podobieństwa relacji
przyczynowo-skutkowych, a to jest kluczowe dla wnioskowania przez
analogię. W świetle tak rozumianego pojęcia analogii, gdzie podobieństwo
między zdarzeniami jest istotne funkcjonalnie, należy powiedzieć, ze w
sytuacjach, w których można określić tylko odpowiedniość relacji (jak to się
robi w podejściu strukturalnym), wnioskowanie przez analogię praktycznie
nie występuje” /Tamże, s. 263.
+ Rozumienie analogii wiary poprawne wtedy, gdy zawiera ona w sobie
analogię bytu. Barth K. przeciwstawił się wszelkiemu innemu poznaniu
Boga, poza objawieniem i wiarą. „Analogia łaski pojęta wyłącznie w
przeciwstawieniu do analogii naturalnej staje się bezpośrednio antylogią; w
relacji Bóg-świat. Stwarza ona niebezpieczeństwo dualizmu, który
sprzeciwiałby się przedstawionej w Piśmie św. jedności pomiędzy planem
stworzenia i planem zbawienia. Poprawnie rozumiana analogia wiary zawiera
w sobie analogię bytu. Pod wpływem krytyki protestanckiej (E. Brunner, H.
Diem i in.) i katolickiej (G. Söhngen, H. Urs von Balthasar, E. Przywara i in.)
Barth poniechał antagonistycznego ujęcia stosunku analogii wiary do
analogii bytu. Od 1950 przyznawał, że analogia wiary posiada zewnętrzną
podstawę w analogii bytu, którą uważać trzeba ściśle za analogię relacji lub
analogię Bożego działania. E. Wolf dostrzegł u Bartha ewolucję od dialektyki
wiary i bytu do analogii wiary i bytu w podwójnym znaczeniu (stworzenie jest
zewnętrzną podstawą przymierza, przymierze łaski jest wewnętrzną racją
stworzenia), a G. Söhngen podobieństwo między poglądami Bartha a
Bonawentury (Chrystus ośrodkiem wszystkich nauk) i Anzelma z Canterbury
(rozumienie wiary jako analogia wiary)” B. Mikołajczak, Analogia III. W
Teologii, C. Kontrowersje teologiczne XX w., w: Encyklopedia Katolicka, t. 1,
Lublin 1989, kol. 506-509, kol. 506.
+ Rozumienie analogii wiary przez Leona XIII było zgodne z interpretacją
teologiczną ówczesnej szkoły rzymskiej. Analogia wiary jako termin oficjalny
użyty został dopiero przez Leona XIII. „Sobór watykański I choć wyraźnie
wskazał na metodę poznania teologicznego przez szukanie wzajemnego
związku tajemnic wiary oraz ich związku z ostatecznym celem człowieka (BF I
61), nie posłużył się w tym celu terminem analogia wiary. Po raz pierwszy
terminu analogia wiary użył Leon XIII w encyklice Providentissimus Deus,
dając wytyczne wykładni tych miejsc Pisma Świętego, które jeszcze nie
zostały wiążąco zinterpretowane przez Kościół; podkreślił, że istnieje
wewnętrzna analogia między całokształtem katolickiej nauki a Bożym
objawieniem zawartym w Piśmie św.; przy egzegezie Pisma św. domagał się
uwzględnienia podobnej więzi, nazywając ja analogią wiary, rozumiana
zgodnie z interpretacją teologiczną ówczesnej szkoły rzymskiej (BF III 22)” B.
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Mikołajczak, Analogia III. W Teologii, B. Analogia wiary, w: Encyklopedia
Katolicka, t. 1, Lublin 1989, kol. 504-506, kol. 505.
+ Rozumienie anamnezy eucharystycznej w pełni tylko w kontekście tradycji
paschalnej. „Biblijne podstawy ustanowienia anamnezy eucharystycznej jako
pamiątki Paschy Chrystusa. „To czyńcie na moją pamiątkę” (Łk 22,19; 1 Kor
11,24 – touto poieite eis ten emen anamnesin) – ta ostatnia wola Jezusa,
którą zostawił swoim Apostołom tuż przed śmiercią, jest swoistą syntezą
Jego Testamentu, Nowego Testamentu. (Por. W. Kasper, Sakrament jedności.
Eucharystia i Kościół, Kielce 2005, s. 84; tenże, Sługa radości. Życie i posługa
kapłańska, Kielce 2009, s.124; R. Cantalamesa, To jest Ciało moje.
Eucharystia w świetle Adoro te devote i Ave verum, Kraków 2007, s. 45; Bóg
Żywy. Katechizm Kościoła Prawosławnego, Kraków 2001, s. 347). Owo
polecenie anamnezy eucharystycznej można w pełni właściwie zrozumieć
tylko w kontekście tradycji paschalnej, czy szerzej starotestamentalnej, gdyż
w takim kontekście te słowa wypowiadał Jezus. Choć Nowy Testament
podkreśla nowość i absolutną wyjątkowość ofiary Chrystusa wobec systemu
kultu Starego Przymierza, który był tylko „obrazem i cieniem” rzeczywistości
ustanowionej przez Chrystusa (Hbr 8,1 – 10,8), to jednak trzeba pamiętać, że
wedle słów samego Jezusa nie przyszedł On, aby znieść, ale wypełnić Prawo i
Proroków (Mt 5,17). Kiedy więc Jezus ustanawia nowy ryt ofiarny –
Eucharystię, czyni to w ramach Żydowskiej liturgii paschalnej wykorzystując
jej symbolikę i zakorzenienie w historii zbawienia. Tylko odkrywając
bogactwo konotacji biblijnych pojęcia pamiątki (anamnesis), możemy
zrozumieć intencje Jezusa, który w czasie Ostatniej Wieczerzy ustanowił
obrzęd Eucharystii. [...] kształtowanie się idei pamiątki – zikkaron w Życiu
religijnym Żydów, [...] świętowanie Paschy, jako rytu będącego bezpośrednim
tłem wydarzenia Ostatniej Wieczerzy. [...] relacja Ostatniej Wieczerzy do
Paschy Żydowskiej [...] egzegeza fragmentów Nowego Testamentu mówiących
o ustanowieniu Eucharystii” (M. Thurian, L’Eucharistie Pâque de l’Église,
Paris 1964, s. 23; D. Kowalczyk, Od Paschy do Eucharystii, Życie Duchowe
60/2009, s. 61)” /J. Froniewski, Teologia anamnezy eucharystycznej jako
pamiątki uobecniającej ofiarę Chrystusa i jej implikacje ekumeniczne
(doktorat, rękopis), Wrocław 2010, s. 11.
+ Rozumienie aniołów nie jest całkowicie pewne nawet w Nowym
Testamencie. „Angelologia współczesna nie stanowi harmonijnej kontynuacji
dotychczasowego traktatu o aniołach z racji przeciążenia jego treści
momentami filozoficznymi. Kwestionuje się dziś bowiem niektóre opinie
teologiczne wyprowadzone z przesłanek metafizycznych (będących
reminiscencjami
koncepcji
neoplatońskich
i
arystotelesowskotomistycznych), szczególnie te, które dotyczą natury anioła, uznawanej dotąd
za wyższą od natury człowieka ze względu na tzw. czystą duchowość.
Objawienie natomiast i oparta na nim teologia mówią o wspólnym dla
aniołów i ludzi powołaniu do bezpośredniego obcowania z Bogiem, czemu
złożoność natury ludzkiej z pierwiastka duchowego i materialnego
bynajmniej nie przeszkadza, lecz pozwala na tak intensywne uczestnictwo
człowieka w życiu trynitarnym, że może ono być głębsze od uczestnictwa
anioła. Innymi argumentami przeciw porównywaniu natury anioła z naturą
człowieka (na korzyść tej ostatniej) jest fakt unii hipostatycznej wcielonego
Słowa Bożego, które właśnie ludzką naturę wyniosło do poziomu
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nieprzekraczalnego przez jakiekolwiek inne byty stworzone oraz wyniesienie
ludzkiej osoby do godności Matki Bożej i jej „pokrewieństwo” z II osobą Trójcy
Świętej” /K. Strzelecka, Angelologia, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F.
Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, kol. 549-552, kol. 550/.
„Angelologia współczesna oparta jest na przesłankach biblijnych. Natrafia
ona na szczególne trudności w kwestii właściwego rozumienia odpowiednich
tekstów Pisma św.; dotyczy to zwłaszcza aniołów w ST, których ze względu
na rodzaje poszczególnych ksiąg i perykop biblijnych oraz ich konteksty
treściowe należałoby niekiedy (w określonych wypadkach) uznać za postacie
legendarne oraz koncepcje literackie o funkcjach dydaktycznych. Także
rozumienie aniołów w NT nie jest całkowicie pewne. Np. „chóry aniołów”
Pawła Apostoła (Kol 1, 16) uważane są przez niektórych teologów za motyw
antyczny, nie mający podstaw w rzeczywistości anielskiego świata (K.
Rahner). Kwesta ta znalazła także swój wyraz w katechizmie holenderskim,
którego autorzy, nie negując roli aniołów w życiu ludzkim ani ich miejsca w
doktrynie biblijnej i kościelnej, sygnalizują jednak nie stawiane dotąd
problemy, dyskutowane w najnowszej egzegezie biblijnej, zawarte w
pytaniach: czy nauka o istnieniu aniołów wynika jedynie z biblijnej koncepcji
świata oraz czy rzeczywiście stanowi ona część depozytu objawienia
/Chrystus preegzystujący jest prawzorem człowieka i prawzorem anioła/.
Nadprzyrodzone życie anioła jest również łaską Chrystusową; współudział w
życiu Bożym dokonuje się bowiem jedynie przez Syna. […] Podporządkowanie
aniołów Chrystusowi ujawnia się wyraźnie w ich służebnej funkcji, jaką
spełniają w historii zbawienia człowieka. […] Zatem całą nauka objawiona o
aniołach koncentruje się w NT wokół osoby i dzieła Boga-Człowieka. W
konsekwencji angelologia, stanowiąca pewną całość sama w sobie, w pełni
zrozumiała jest jedynie w integralnym związku z chrystologią; wyjaśnia
teofaniczne i soteryczne funkcje wcielonego Słowa” /Tamże, kol. 551.
+ Rozumienie aniołów w świetle Chrystusa. „Nowy Testament nawiązuje w
angelologii
do
Starego
Testamentu,
zwłaszcza
do
literatury
późnojudaistycznej, ale w zakresie ograniczonym i przede wszystkim świat
anielski jest odniesiony do Osoby Jezusa Chrystusa. 1° Ewangelie. W
ewangeliach (u św. Jana aniołowie prawie że nie występują) Archanioł
Gabriel ukazuje się Zachariaszowi (Łk 1, 5-20) i Maryi (Łk 1, 26-38). Chóry
anielskie jawią się pasterzom przy narodzinach Jezusa (Łk 2, 8-15).
Aniołowie strzegą Jezusa w dzieciństwie (Mt 1, 20; 2, 13.19), służą mu na
pustyni (Mk 1, 13; Mt 4, 11) i we wszystkich ważniejszych momentach. Są
niejako osobowymi zdarzeniami „biografii” Jezusa. Umacniają Go w agonii
(Łk 22, 43), mogliby Go ocalić z ręki nieprzyjaciół (Mt 26, 53). Jest
znamienne, że Ewangeliści wprowadzają świat aniołów w „obszary”
największej tajemnicy Jezusa Chrystusa, a mianowicie w Jego Wcielenie
(Ewangelia Dzieciństwa: Mt 1-2; Łk 1-2) i Paschę” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 450/.
„Aniołowie „ewangelizują” narodzenie Mesjasza (Łk 2, 10.8-14) i objawiają
Zmartwychwstanie Pana (Mt 28, 3; Mk 16, 4-7; Łk 24, 4; J 20, 12). W konsekwencji mają się zgromadzić wszyscy na sąd ostateczny, służąc Chrystusowi
paruzyjnemu (Mt 13, 41-42; 16, 27; 24, 31.36; 25, 31; Łk 9, 26; 12, 8-9; Mk
8, 38; Dz 1, 10-11). Jednak nigdzie nie zastępują samego Jezusa; w
odróżnieniu od Starego Testamentu, nie ma ich tam, gdzie objawia i spełnia
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
swą misję Chrystus (np. Mt 28, 5-7; Mk 16, 7; Dz 1, 10-11). Oni objawiają
to, co jest niedostępne uczniom i człowiekowi w ogóle. Są to niebiescy
narratorzy, słudzy słowa i zarazem hermeneuci zdarzeń i tajemnic nie do
poznania przez człowieka. Są chrystofanijni tam, gdzie nie sięga empiria
najbliższych nawet uczniów, co odnosi się głównie do Tajemnicy Początków i
Tajemnicy Końca, czyli protologii i eschatologii. Można dyskutować, czy
aniołowie z Ewangelii Dzieciństwa (Mt 1-2, Łk 1-2), napisanej midraszem
haggadystycznym (H. Langkammer, J. Kudasiewicz, J. K. Pytel), nie są
kreacjami teologiczno-literackimi o charakterze chrystologicznym. Jednakże i
wówczas autorzy święci uważaliby ich za istoty realnie istniejące. Autorzy
biblijni znają trojaki sposób jawienia się aniołów w historii zbawienia: w
snach (Mt 1, 20; 2, 13.19), w wizjach (Dz 10, 3; Ap 15, 6; 19, 14) oraz na
jawie, np. w postaciach młodzieńców w białych szatach (Mt 28, 3; J 20, 12).
Aniołowie według synoptyków objawiają Boga, objaśniają słowo Boże i
zdarzenia święte, realizują Boże posłanie, dopełniają historii Jezusa
Chrystusa, tłumaczą słowa Chrystusa i Jego obietnice, a przede wszystkim
służą Jego Osobie. Są żywymi „dowodami'' Bóstwa Jezusa Chrystusa”
/Tamże, 451.
+ Rozumienie antropologii pierwszych wieków teologii hiszpańskiej.
Poszukiwanie fundamentalnego paradygmatu człowieka. Antropologia
pierwszych wieków teologii hiszpańskiej może być zrozumiałą tylko w
kontekście teologii Boga, i odwrotnie. Poznanie człowieka i poznanie Boga są
wzajemnie uwarunkowane. Kluczem do tego paralelizmu, do tej zagadki, jest
Chrystus – Jezus, model i miara wszystkiego co ludzkie a jednocześnie
wszystkiego, co boskie. W1.1 86
+ Rozumienie antropologii pierwszych wieków teologii hiszpańskiej.
Poszukiwanie fundamentalnego paradygmatu człowieka. Antropologia
pierwszych wieków teologii hiszpańskiej może być zrozumiałą tylko w
kontekście teologii Boga, i odwrotnie. Poznanie człowieka i poznanie Boga są
wzajemnie uwarunkowane. Kluczem do tego paralelizmu, do tej zagadki, jest
Chrystus – Jezus, model i miara wszystkiego co ludzkie a jednocześnie
wszystkiego, co boskie. W1.1 86
+ rozumienie antropologii Pryscyliana w kontekście jego kosmologii.
Elementy antropologiczne pism przypisywanych Pryscylianowi są splecione z
precyzyjną wizją kosmosu i tylko w tym kontekście mogą być zrozumiałe.
Autor sięga do pierwszych dwóch rozdziałów Księgi Rodzenia (Rdz). Według
Pryscyliana początkiem stworzenia jest wola Boża, tak jak w
„Commonitorium” Orozjusza. W kosmologii i antropologii Pryscyliana wielką
rola odgrywa pojęcie „ciemności”. Czy ciemności są odwieczne, tworząc
zasadę odwieczną, antytetyczną wobec Dobra? Być może zło posiada jedynie
charakter filozoficzny. Czyli: czy stworzycielem absolutnym wszystkich rzeczy
jest Bóg, czy Demiurg? W1.1 113
+ Rozumienie antropologii zależy od rozumienia wydarzenia śmierci.
Zmartwychwstanie nie dokonuje się w momencie śmierci, ponieważ jest
ściśle złączone z przemianą kosmosu, a to nastąpi dopiero na końcu świata
/Ł. Gaweł, La risurrezione di Gesù Cristo nella sua importanza per
l’antropologia cristiana, Cantagalli, Siena 2009, s. 208/. G. Greshake mówiąc
o zmartwychwstaniu w memencie śmierci jest bardzo ostrożny w wyrażaniu
opinii na temat ciała otrzymanego od razu po śmierci. Określenie to nie jest
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dosłowne, wyraża jedynie fakt, że człowiek nie znika, lecz otrzymuje od Boga
nową przyszłość (Krótki traktat o eschatologii) /Tamże, s. 209/. Hipoteza o
realnym zmartwychwstaniu w śmierci ma wiele słabych punktów. 1 Kor 15,
23 mówi wyraźnie, że zmartwychwstanie osób ludzkich nastąpi w dniu
przyjścia
Chrystusa.
Ponadto
Chrystus
jest
pierwszym
ze
zmartwychwstałych nie tylko co do wielkości ontycznej, lecz również w
wymiarze czasowym. W tym kontekście z całą pewnością nie mogli mieć
nowego ciała ludzie żyjący na ziemi przed śmiercią Chrystusa /Tamże, s.
210/. Podobnie 1 Tes 2, 8; Tt 2, 13. Zwolennicy tej hipotezy chcą uniknąć
dualizmu platońskiego. Tymczasem Platon mówił o ideach, nie mówił nic o
duchowej substancji. [Są trzy różne możliwości interpretacyjne: 1) po śmierci
pozostaje tylko idea; 2) dusza to tylko psychika, psychika bez podłoża
substancjalnego nie istnieje, rolę podłoża przyjmuje nowe uwielbione ciało; 3)
dusza to substancja duchowa, która jest podłożem psychiki] /Tamże, s.
211/. Hipoteza zmartwychwstania w momencie śmierci wnosi dualizm. Nie
może być relacji między ciałem martwym i nowym. [KKK mówi o relacji ciała
Jezusa w grobie z naturą boską Chrystusa, jest to jakaś forma unii
hipostatycznej. Ponieważ ciało uwielbione jest w sposób oczywisty połączone
z naturą Bożą unią hipostatyczną, byłyby dwa ciała Chrystusa]. Radykalna
integracja, niemożność istnienia duszy bez ciała, przyjmowana była w
Starym Testamencie, ale konsekwencją tego była wiara w ponowne
stworzenie na końcu czasów. Od śmierci do końca świata człowiek nie
istnieje. Gwarancja tożsamości jest jedynie zamysł Boży, plan człowieka
istniejący w Bogu. Pozostałością po człowieku mógłby być jakiś zapis falowy,
jakaś informacja w eterze. Autor przypomina, że nie ma niegdzie w
dokumentach tezy o zmartwychwstaniu w momencie śmierci, tylko w
wydarzeniu Paruzji /Tamże, s. 212/. Hipoteza taka oznacza lekceważenie
duszy, ale także ciała materialnego. W takim ujęciu nie ma miejsca na
czyściec, moment śmierci zlewa się z momentem końcowym czasu /Tamże, s.
213/. Nie ma tu dualizmu. Dusza nie jest wrogiem ciała, jest podstawa
tożsamości osoby ludzkiej i motorem ożywiającym ciało. Jest to nie tylko czas
pośredni, ale też pośrednia sytuacja ontyczna człowieka /Tamże, s. 215/.
Osoba ludzka jest bez ciała, jest niedoskonała, ale jest /Tamże, s. 216/. W
Paruzji dusza ożywi swoje ciało, stworzy je według siebie (Jest wzorcem ciała)
i zjednoczy z sobą. Dojdzie do pełni mocą otrzymaną od Chrystusa,
dokładnie od zmartwychwstałego, uwielbionego ciała Chrystusa.
+ Rozumienie antropomorficzne istoty Boga i zjawisk świata pozaludzkiego
jest konsekwencją niedoskonałości ludzkiego poznania. „Antropomorfizm
filozoficzny i biblijny. „Antropomorfizm (gr. anthropos człowiek, morfe
kształt), przypisywanie fizycznych i psychicznych cech ludzkich istotom,
którym one z natury nie przynależą; w religiach pierwotnych oraz w ST
odróżnia się antropomorfizm fizyczny przypisujący Bogu fizyczne cechy
człowieka o idealnej budowie (rozwinięty szczególnie w mitologii i sztuce
greckiej) i antropomorfizm psychiczny (antropopatyzm); w teologii – orzekanie
o Bogu przy pomocy terminów odnoszących się do człowieka albo do jego
działań czy doznań. I. W religii – Antropomorficzne rozumienie istoty Boga i
zjawisk świata pozaludzkiego jest konsekwencją niedoskonałości ludzkiego
poznania i ma podstawę w duchowo-zmysłowej naturze człowieka, którego
umysł tworzy pojęcia jedynie w oparciu o wrażenia i wyobrażenia” T.
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Chodzidło, Antropomorfizm I. W religii, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F.
Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, kol. 702. „Najogólniejszą
podstawą antropomorfizmu biblijnego może być opis stworzenia człowieka na
obraz i podobieństwo Boże (Rdz 1, 26-27; 9, 6), jednak nie w tym sensie,
jakoby opis ten miał wynikać z pierwotnego wyobrażenia Jahwe pod postacią
ludzką (jak utrzymuje m. in. G. Fohrer, Geschichte der israelitischen Religion,
Berlin 1969, 164). Takie ujęcie zagadnienia antropomorfizmu nie jest
zupełnie słuszne, bowiem tradycja kapłańska, m. in. w relacji o stworzeniu
człowieka, unika antropomorfizmów i dopatruje się w nim wznioślejszego
podobieństwa do Boga niż opartego na cechach czysto fizycznych (obraz
Boży). Bardziej teologiczną rację antropomorfizmu podaje encyklika Divino
afflante Spiritu (AAS 35 (1943) 315-316): W Piśmie św. to, co Bożego, jest
nam podane na sposób ludzki. Bo jak współistotne Słowo stało się podobne
ludziom we wszystkim prócz grzechu, tak i słowa Boże wyrażone są ludzkim,
podobne we wszystkim do ludzkiej mowy, wyjąwszy błąd” (akomodacja)” /L.
Stachowiak, Antropomorfizm II. W Piśmie Świętym, w: Encyklopedia
Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985,
kol. 703.
+ Rozumienie Apokalipsy aktywne, koniec świata zależy też od aktywności
człowieka, Fiodorow N. „Do wspólnoty z apokaliptycznym aktywizmem
Fiodorowa poczuwał się między innymi Nikołaj Bierdiajew (Samopoznanije,
Paryż 1983, s. 347-348): „Genialne w Fiodorowie jest to, że to on być może
pierwszy uczynił próbę aktywnego rozumienia Apokalipsy i uznał, że koniec
świata zależy też od aktywności człowieka. Apokaliptyczne proroctwa są
umowne, a nie fatalne, a ludzkość, podjąwszy chrześcijańską „wspólną
sprawę” może uniknąć zniszczenia świata, sądu ostatecznego i wiecznego
potępienia. […] Już w swojej książce Sens twórczości, zupełnie inaczej niż N.
Fiodorow i niezależnie od niego, wypowiedziałem myśli o twórczo aktywnym
rozumieniu Apokalipsy. […] Nie można pojmować Apokalipsy jako fatum.
Koniec historii, koniec świata nie jest fatalny. Koniec to sprawa
bogoczłowieczeństwa, która nie może się dokonać bez wolności ludzkiej, to
„wspólna sprawa”, do której powołany jest człowiek. Dlatego bronię twórczo
aktywnego eschatologizmu. Przejście od historycznego chrześcijaństwa, które
odchodzi w przeszłość, do chrześcijaństwa eschatologicznego, do którego
jedynie należy przyszłość, musi oznaczać nie wzrost bierności, ale
aktywności, nie wzrost strachu, ale zuchwałości” / O miejscu idei Fiodorowa
w tradycji prawosławnej mowa między innymi w następujących pracach: W.
Zieńkowski, Istorija russkoj filosofii, t. 2, cz. 1, Leningrad 1991, s. 134-150
(tradycje „teurgicznego niepokoju”, poczynając od myśli rosyjskiej masonerii
XVIII w.); S. Siemionowa, Nikołaj Fiodorow. Tworczestwo żyzni, Moskwa
1990, s. 214 i kolejne, s. 227 (nauka Fiodorowa jako rozwinięcie idei
apokatastazy, czyli pojęcie tradycji św. Grzegorza z Nyssy, a zatem, dodajmy,
Orygenesa; notabene cytowany parokroć w pracy moskiewski Fiłosofskij
encykłopediczeskij słowar’, 1983, s. 128, dokonuje znamiennej w rosyjskim
kontekście interpretacji antropologii kapadockiego neoplatonika: „jej
punktem wyjścia nie jest idea indywiduum, ale idea ludzkości jako
organicznej całości, pewnej kolektywnej indywidualności, której istotę
upatruje się w intelekcie”)” /A. Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek
11
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
do dziejów lamarkizmu społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku
(na marginesie antyutopii Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 70.
+ Rozumienie aprioryczne rzeczywistości. Platon nie mówi nic o stworzeniu.
Nie ma w jego myśli Boga Stworzyciela. Demiurg jest postacią mityczną z
tego świata. „Cały platoński świat-kosmos jest ‘wydumany’ przez myśl
filozoficzną, która stała się a priori rozumienia rzeczywistości, bo myśl ta jest
przed przedmiotem swojej myśli. Albowiem świat idei, świat bytów
matematycznych i świat doksy – bytów jednostkowych jest tylko tematemsensem odpowiedniego typu poznania: noetycznego, dianoetycznego i
doksalnego.” M.A. Krąpiec wskazuje na to, że Demiurg, który jawił się jako
rzeczywisty, w istocie swej jest mityczny, wymyślony, przyjęty bez
koniecznościowych racji poznawczych. W7 19
+ Rozumienie architektury wymaga wyjścia poza jej własne środki wyrazu,
zdając się na filozofowanie. „Jakie wyobrażenia istoty (natury) świata
ukształtowały się na Wschodzie i Zachodzie w wyniku filozoficznej
interpretacji przyrody (a więc – niezależnie od nadbudowy religijnej)? Czy ich
wpływ zaznaczył się w tradycji architektonicznej? Czy doświadczenia
minionych wieków mogą w jakiś sposób inspirować współczesnych
rzeczników ekorozwoju? Jakie nurty proekologiczne zarysowały się w
architekturze już po zerwaniu z tradycją i przejściu punktu zwrotnego
rewolucji przemysłowej? Jaką rolę odegrały w nich przekonania o
charakterze naukowym, jaką zaś duchowe zaangażowanie na rzecz
powszechnej jedności? Które z tych wątków mogą się okazać najbardziej
nośne po przekroczeniu kolejnego punktu zwrotnego?” /A. DrapellaHermansdorfer, Idea jedności w architekturze, Oficyna Wydawnicza
Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 16/. „Architektura najczęściej
bywa odczytywana od zewnątrz, czyli poprzez formy i ich znaczenia.
Umożliwia to poznanie sposobu rozwiązania takich lub innych problemów,
ale przyczyna i cel, które zrodziły dana formę, pozostają niejasne.
Otrzymujemy odpowiedź na pytanie – jak? Nie wiedząc – dlaczego? Aby
zrozumieć architekturę, należy wiec wyjść poza jej własne środki wyrazu,
zdając się na filozofowanie, jako że pogłębiona refleksja po części zawsze
współtoworzyła architekturę. Nawet tryumfujący funkcjonalizm minionych
dziesięcioleci nie wykluczył istnienia pobocznych nurtów – Zofii, także tych,
związanych ze starożytnym Wielkim Tematem uniwersalnej jedności. Obecnie
powraca on na plan pierwszy, tym razem – w wersji ekozoficznej. Czyżby
zatem czekał nas kolejny powrót do korzeni?” /Tamże, s. 18.
+ Rozumienie architektury wymaga wyjścia poza jej własne środki wyrazu,
zdając się na filozofowanie. „Jakie wyobrażenia istoty (natury) świata
ukształtowały się na Wschodzie i Zachodzie w wyniku filozoficznej
interpretacji przyrody (a więc – niezależnie od nadbudowy religijnej)? Czy ich
wpływ zaznaczył się w tradycji architektonicznej? Czy doświadczenia
minionych wieków mogą w jakiś sposób inspirować współczesnych
rzeczników ekorozwoju? Jakie nurty proekologiczne zarysowały się w
architekturze już po zerwaniu z tradycją i przejściu punktu zwrotnego
rewolucji przemysłowej? Jaką rolę odegrały w nich przekonania o
charakterze naukowym, jaką zaś duchowe zaangażowanie na rzecz
powszechnej jedności? Które z tych wątków mogą się okazać najbardziej
nośne po przekroczeniu kolejnego punktu zwrotnego?” /A. Drapella12
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Hermansdorfer, Idea jedności w architekturze, Oficyna Wydawnicza
Politechniki Wrocławskiej, Wrocław 1998, s. 16/. „Architektura najczęściej
bywa odczytywana od zewnątrz, czyli poprzez formy i ich znaczenia.
Umożliwia to poznanie sposobu rozwiązania takich lub innych problemów,
ale przyczyna i cel, które zrodziły dana formę, pozostają niejasne.
Otrzymujemy odpowiedź na pytanie – jak? Nie wiedząc – dlaczego? Aby
zrozumieć architekturę, należy wiec wyjść poza jej własne środki wyrazu,
zdając się na filozofowanie, jako że pogłębiona refleksja po części zawsze
współtoworzyła architekturę. Nawet tryumfujący funkcjonalizm minionych
dziesięcioleci nie wykluczył istnienia pobocznych nurtów – Zofii, także tych,
związanych ze starożytnym Wielkim Tematem uniwersalnej jedności. Obecnie
powraca on na plan pierwszy, tym razem – w wersji ekozoficznej. Czyżby
zatem czekał nas kolejny powrót do korzeni?” /Tamże, s. 18.
+ Rozumienie argumentacji użytej przez Kopernika i Galileusza lepsze w
kontekście poglądów Laktancjusza. „Aby uzupełnić osiągnięcia naszej
intelektualnej wyprawy w poszukiwaniu prawdy na temat wyobrażeń o
kształcie Ziemi w czasach średniowiecza, warto poświęcić jeszcze nieco uwagi
dwóm autorom chrześcijańskim, którzy akurat naprawdę pisali o płaskim
kształcie Ziemi. Obaj byli wyjątkami, gdy wypowiadali się przeciw jej
kulistości. Byli to Laktancjusz i Kosmas Indicopleustes. Laktancjusz
właściwie nie znajduje się w polu naszych obecnych zainteresowań, gdyż jest
autorem starożytnym, a nie średniowiecznym (żył na przełomie III i IV w.).
Warto go jednak wspomnieć, aby lepiej zrozumieć argumentację użytą
później przez Kopernika i Galileusza” /A. Siemieniewski, Ścieżką nauki do
Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu,
Wrocław 2009, s. 290/. „Natomiast Kosmas, jakkolwiek spełnia wymóg
„średniowieczności” (żył w VI w.), to uważany był przez poważnych autorów
średniowiecznych oceniających później jego dzieło (np. przez Focjusza w IX
w.) za niegodnego zaufania fantastę. Z braku lepszych argumentów krytycy
średniowiecznego chrześcijaństwa często odwołują się do tych właśnie
pisarzy, aby uzasadnić fałszywą tezę, jakoby chrześcijańskie średniowiecze
wierzyło w płaską Ziemię. Dlaczego jednak ci akurat dwaj autorzy, których
poglądy wyraźnie odbiegają od normy, mieliby być reprezentatywni dla
średniowiecznej nauki – nie wiadomo” /Tamże, s. 291.
+ Rozumienie artefaktów jest bardziej skomplikowane niż rozumienie natury.
Sztuka wytwarza konkrety sztuczne, wytwarza nowe byty. Rozumienie tych
artefaktów jest bardziej skomplikowane niż rozumienie natury. Ich
rozumienie ostateczne wymusza szereg dodatkowych pośredników
rozumienia. W wypadku sztuki trzeba pośrednictwa człowieka, który
posługuje się odpowiednio sztuką. Sztuka wtedy suponuje mediację
poznawczą intelektu, odwołuje się do twórcy odpowiedniego sztucznego
konstruktu, którego istnienie jest zawieszone na uprzednio istniejących
naturalnych elementach. M.A. Krąpiec zwraca uwagę na to, że „w procesie
naszego poznania, w fazie zaczątkowego rozumienia przedmiotu
intelektualnego poznania nawet i konkrety sztucznie istniejące stanowią dla
poznawczego aparatu człowieka przedmiot realny, a więc jakiś byt” W7 24
+ Rozumienie Arystotelesa w Renesansie zależne od terminologii filozoficznej
wypracowanej przez scholastyków. Zainteresowanie arystotelizmem w
Krakowie do połowy wieku XVI wzrastało, osłabło w latach pięćdziesiątych i
13
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
sześćdziesiątych, aby ponownie odżyć w ostatnim ćwierćwieczu tego stulecia.
Pojawia się antysystemowość i eklektyzm. „Hermeneutyka stała się ideałem
metody
filozofowania,
ale
hermeneutyka
ta
była
osadzona
w
arystotelesowskiej gnozeologii, w której podstawowe znaczenie ma definicja.
Na końcu komentowanej księgi lub rozdziału pojawiły się tzw. axiomata, czyli
zbiory definicji podstawowych terminów danego tekstu” /J. Czerkawski,
Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury filozoficznej w Polsce w XVI
i XVII wieku, RWKUL, Lublin 1992, s. 155/. „W komentarzach z ostatniego
ćwierćwiecza XVI w. nie występują typowo scholastyczne argumenty pro i
contra oraz sylogistyczna metoda dowodzenia tez. Zostały całkowicie
wyeliminowane lub też zredukowane do minimum dyskusje między szkołami
scholastycznymi; dokonano zasadniczej symplifikacji nauczania Arystotelesa.
Pozostał jednak nadal w użyciu język szkoły, tzn. terminologia filozoficzna
wypracowana przez scholastyków, która niewątpliwie wywierała wpływ na
sposób rozumienia tekstów Arystotelesa. Był to także język, z którego w
znacznej mierze korzystali również czołowi przedstawiciele filozofii
renesansowej. Nieśmiertelność duszy ludzkiej była jedynym poważnym
zagadnieniem komentowanym w ośrodku Krakowskim u Arystotelesa pod
koniec XVI wieku. Panował programowy eklektyzm. Różnice między szkołami
starożytnymi i średniowiecznymi nie miały większego znaczenia. Nie
poszukiwano jednego prawdziwego systemu filozoficznego, lecz jedynie
materiału pojęciowego do rozwiązywania konkretnych problemów. Traktaty
wchodzące w skład corpus Aristotelicum uważane były głównie za skarbnice
terminologii filozoficznej. Obok Arystotelesa do rzędu najwybitniejszych
filozofów zaliczano najczęściej Platona i Cycerona” /Tamże, s. 156.
+ Rozumienie Arystotelesa Weizsaecker nie sformułował do końca drogi, jaką
przewidywał w swej niedualistycznej jedności przyrody, zatrzymując się przy
kwestii jedności czasu. „Filozoficznym mistrzem jest dla Weizsaeckera Platon.
Zwrócenie się ku tej postaci mogło wydawać się oczywiste, skoro filozofia
Platońska przyświecała już od początku rozważaniom jego mentora –
Heisenberga. A jednak droga Weizsaeckera do istotnego spotkania z greckim
filozofem była dość długa. Szukając najpierw inspiracji u Kanta, został
uderzony spostrzeżeniem, że chociaż nie może przyjąć jego odpowiedzi, to
jednak postawione przezeń pytania pozostają nader trafne i nadal aktualne.
Zaczął przeto poszukiwać genezy kantowskich pytań. Cofając się w dziejach
filozofii, przechodził kolejno przez pisma Leibniza, Kartezjusza i
średniowiecznej scholastycznej teorii poznania, by dojść do jej źródła u
Arystotelesa: „I tu spotkała mnie niespodzianka. Arystoteles był pierwszym
filozofem, którego rozumiałem. I wiem dlaczego. W osobie Arystotelesa
pierwszy raz zatknąłem się z tą grupa filozofów, którzy wynaleźli filozofię i
którzy wynaleźli te wszystkie terminy, jakich używamy od przeszło dwu
tysięcy lat” Na tym jednak droga nie mogła się skończyć, skoro sam
Arystoteles był uczniem Platona, a większość tego, co powiedział, można
traktować jako krytyczny komentarz do dzieła mistrza. Krok w kierunku
Platona okazał się nieodzowny i…ostatni” /J. Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie
iluminacji wschodu i zachodu, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1993, s.
168-169.
+ Rozumienie Arystotelesa Weizsaecker nie sformułował do końca drogi, jaką
przewidywał w swej niedualistycznej jedności przyrody, zatrzymując się przy
14
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
kwestii jedności czasu. „Filozoficznym mistrzem jest dla Weizsaeckera Platon.
Zwrócenie się ku tej postaci mogło wydawać się oczywiste, skoro filozofia
Platońska przyświecała już od początku rozważaniom jego mentora –
Heisenberga. A jednak droga Weizsaeckera do istotnego spotkania z greckim
filozofem była dość długa. Szukając najpierw inspiracji u Kanta, został
uderzony spostrzeżeniem, że chociaż nie może przyjąć jego odpowiedzi, to
jednak postawione przezeń pytania pozostają nader trafne i nadal aktualne.
Zaczął przeto poszukiwać genezy kantowskich pytań. Cofając się w dziejach
filozofii, przechodził kolejno przez pisma Leibniza, Kartezjusza i
średniowiecznej scholastycznej teorii poznania, by dojść do jej źródła u
Arystotelesa: „I tu spotkała mnie niespodzianka. Arystoteles był pierwszym
filozofem, którego rozumiałem. I wiem dlaczego. W osobie Arystotelesa
pierwszy raz zatknąłem się z tą grupa filozofów, którzy wynaleźli filozofię i
którzy wynaleźli te wszystkie terminy, jakich używamy od przeszło dwu
tysięcy lat” Na tym jednak droga nie mogła się skończyć, skoro sam
Arystoteles był uczniem Platona, a większość tego, co powiedział, można
traktować jako krytyczny komentarz do dzieła mistrza. Krok w kierunku
Platona okazał się nieodzowny i…ostatni” /J. Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie
iluminacji wschodu i zachodu, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1993, s.
168-169.
+ Rozumienie aspektowe analizy teologicznej w teologii literatury, jako
integralnej składowej nauki o literaturze. „Teologia literatury jest – zdaniem
S. Sawickiego /S. Sawicki, Sacrum w badaniach literackich, w: Kultura,
literatura, folklor, red. M. Graszewicz, J. Kolbuszowski, Warszawa 1988, s.
14-15; Tenże, Sacrum w literaturze, w: Sacrum w literaturze, red. J. Godfryd,
M. Jasińska-Wojtkowska, S. Sawicki, Lublin 1983, s. 20-21/ – relacją
między literaturą a teologią, jednym ze sposobów „odsłaniania tego, co
teologiczne w dziele literackim” /A również „tego, co czeka na odsłonięcie w
skali literatury powszechnej” (tenże, Sacrum w literaturze, s. 20).
„Interpretacja taka dotyczyć może całej literatury, nie tylko utworów
teologicznie nacechowanych” (tenże, Sacrum w badaniach literackich, 15),
Zakres znaczeniowy terminu „teologia literatury” jest tu ograniczony do
teologicznej refleksji nad „utworami teologicznie nacechowanymi”, do
procesu teologicznej interpretacji tego, co teologiczne w „tym oto” dziele
literackim. Dla potrzeb określenia teologicznej refleksji nad literaturą piękną
„w ogóle” (z syntezą wniosków wynikających z badań teologii „literackiej”
włącznie), czyli teologicznej „meta-refleksji” nad fenomenem literatury –
stosujemy pojęcie „teologia słowa literackiego”. W jeszcze innym sensie
używają tego samego terminu (die Literaturtheologie) badacze niemieccy, G.
Kranz i E. J. Krzywion. W ujęciu Krzywiona (Wiedza o literaturze a teologia,
tłum. (?). ŻM, 27[1977] nr 7-8, s. 129-130), zadaniem teologii literatury jest
wprawdzie „analiza teologiczna”, ale rozumiana wyłącznie aspektowo, jako
integralna składowa nauki o literaturze. Zaś Kranz (Lexikon der christlichen
Weltliteratur, Freiburg im Br.-Basel-Wien 1978, s. 34n) rozumie teologię
literatury bardzo szeroko, w sposób zbliżony (aczkolwiek nie identyczny) do
naszej „teologii słowa literackiego“. Winna ona m.in. badać – jego zdaniem –
związki między literaturą a religią i teologią/” /J. Szymik, Teologia na
początku wieku, Katowice-Ząbki 2001, s. 346.
15
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie atrybutem teologii scholastycznej. Mistycy podkreślają
doświadczenie, scholastycy intelekt. Mistyka poznaje całość ponad rzeczami.
Teresa Wielka i Osuna rozróżniają między łaską, poznaniem jej i
umiejętnością jej eksponowania. Palma rozróżnia między myśleniem i
rozumieniem. W mistyce hiszpańskiej wieku XVI pojawił się swoisty
antyintelektualizm, wywyższanie praxis ponad zasadami myślenia. Mistyka
dochodzi do prawdy bez dedukcji, bez dyskursu, bez myślenia. Pojawia się
jednak pytanie, czy doświadczenie Boga powinno być poprzez Objawienie,
czy też bezpośrednio we wnętrzu człowieka, obok Objawienia? Słuszne są
uwagi mistyków personalistów, którzy, tak jak Juan de los Angeles opisują
naukę mistyczną (sientia) jako doświadczalną, personalną i przemieniającą.
Wiedzy mistycznej nie można odczytać w sobie, nie jest ona zapisana w
człowieku jako preegzystująca. Jest ona darem Boga, danym niezależnie od
wysiłku umysłowego, jest wiedzą pozarozumową (irracionable). Wobec ujęć
skrajnych a nawet nadużyć tworzył się nurt przeciwstawnym antymistyczny,
zwłaszcza w dekadzie 1550-1560. Przykładem tego jest Diálogo dominikanina
Jana od Krzyża (1555), działalność takich teologów jak Cano i Cuevas,
Catecismo cristiano (Carranza), czy wystąpienia wielu franciszkanów,
dominikanów i jezuitów na forum wewnętrznym ich zakonów. Argumentu
dostarczyli też los alumbrados, z ich nadużyciami lingwistycznymi i
konceptualnymi. Mistyce irracjonalnej brakowało kryteriów definiujących ją
oraz określających sposób postępowania. Nadużycia zauważyła też
Inkwizycja. Przykładem jest cenzura książki Antoniego de Rojas Vida del
Espíritu, Madrid 1628, którą dokonał Juan de Santo Tomás. Konieczny był
wysiłek zmierzający do ujęcia syntetycznego, integralnego. Mistyka i
scholastyka nie są sprzeczne, lecz wzajemnie się uzupełniają. Scholastyka
naucza o Bogu, jest sumą prawdy; mistyka miłuje Boga jako najwyższe
dobro. Pierwsza należy do sfery rozumienia, druga do sfery woli /M. Andrés
Martín, El método teológico en la época moderna, Actas del I Symposion de
Teología Histórica (29-31 mayo 1980), Valencia 1981, 201-233, s. 219/.
Osuna chciał przemienić naukę w mądrość, poznanie prawdy powinno
zmierzać do miłowania jej, poznanie Boga ma na celu miłowanie Boga
/Tamże, s. 220.
+ Rozumienie autoobjawienia się Ojca dzięki schematowi wschodniemu
pochodzenia Ducha Świętego od Ojca. Teologowie katoliccy coraz bardziej
dochodzą do przekonania, że schemat grecki pochodzenia Ducha od Ojca,
pomimo zbytniej unilateralności pomijającej kwestię udziału drugiej Osoby
Boskiej, posiada wielką wartość sam w sobie i może przyczynić się do
ubogacenia teologii w „Kościele Zachodnim” (Por. X. Pikaza, Dios como
Espíritu y Persona. Razón humana e Misterio Trinitario, Salamanca 1989, s.
199). Pochodzenie Ducha Świętego w tym schemacie udoskonala w
znacznym stopniu zrozumienie autoobjawienia się Ojca (Por. B. Monsegú,
Sergio Bulgakof y sus teorías, „Revista Española de Teología”, VII (1957) nr
66, s. 65). Ekpóreusi nie jest tylko czymś na zewnątrz Ojca, nie ogranicza się tylko do
ubogacenia rozumienia Trzeciej Osoby Boskiej, lecz z konieczności pozwala
lepiej zrozumieć również Pierwszą Osobę, gdyż dokonuje się to pochodzenie
również w samym Ojcu. Z Ojca przecież rodzi się Syn i pochodzi Duch. W
modelu zachodnim oznacza to po prostu istnienie życia w naturze boskiej, co
wyraża się za pomocą dwóch pochodzeń. W modelu wschodnim pochodzenie
16
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wyznacza określone właściwości obu Osób poprzez to pochodzenie
złączonych (Por. J. M. Delgado Varela, La doctrina trinitaria en Amor Ruibal,
„Revista Española de Teología” 16 (1956) nr 65, s. 437-474 s. 463) T48 113.
+ Rozumienie autoobjawienia się Ojca dzięki schematowi wschodniemu
pochodzenia Ducha Świętego od Ojca. Teologowie katoliccy coraz bardziej
dochodzą do przekonania, że schemat grecki pochodzenia Ducha od Ojca,
pomimo zbytniej unilateralności pomijającej kwestię udziału drugiej Osoby
Boskiej, posiada wielką wartość sam w sobie i może przyczynić się do
ubogacenia teologii w „Kościele Zachodnim” (Por. X. Pikaza, Dios como
Espíritu y Persona. Razón humana e Misterio Trinitario, Salamanca 1989, s.
199). Pochodzenie Ducha Świętego w tym schemacie udoskonala w
znacznym stopniu zrozumienie autoobjawienia się Ojca (Por. B. Monsegú,
Sergio Bulgakof y sus teorías, „Revista Española de Teología”, VII (1957) nr
66, s. 65). Ekpóreusi nie jest tylko czymś na zewnątrz Ojca, nie ogranicza się tylko do
ubogacenia rozumienia Trzeciej Osoby Boskiej, lecz z konieczności pozwala
lepiej zrozumieć również Pierwszą Osobę, gdyż dokonuje się to pochodzenie
również w samym Ojcu. Z Ojca przecież rodzi się Syn i pochodzi Duch. W
modelu zachodnim oznacza to po prostu istnienie życia w naturze boskiej, co
wyraża się za pomocą dwóch pochodzeń. W modelu wschodnim pochodzenie
wyznacza określone właściwości obu Osób poprzez to pochodzenie
złączonych (Por. J. M. Delgado Varela, La doctrina trinitaria en Amor Ruibal,
„Revista Española de Teología” 16 (1956) nr 65, s. 437-474 s. 463) T48 113.
+ Rozumienie autorytetu religijnego jedynie w Bogu. „Boski autorytet,
podobnie jak wiara, jest czymś co może być zweryfikowane [realizowane]
jedynie w działaniu i odebrane za pośrednictwem Bożej łaski. Kierkegaard
wysnuł z tego konkluzję, że każdy kto posiadł boski autorytet, musi
utrzymywać siebie w postawie, która odzwierciedla świadomość jego
paradoksalnej sytuacji. Apostoł nie musi apelować do zdolności, jak czyni to
geniusz, wtedy byłby głupcem, nie potrzebuje również otwierać się na czysto
estetyczne albo filozoficzne dyskusje o przedmiocie [zawartości] jego
doktryny, co również byłoby nierozumne. Apostoł winien apelować do Bożego
autorytetu, zwłaszcza w chwili kiedy jest skłonny do poświęcenia życia.
Apostołowie, podobnie jak męczennicy [martyr] różnią się od innych tym, iż
są w posiadaniu boskiego autorytetu, oczywiście bezwarunkowo. Wreszcie
boski autorytet nigdy nie mógł być rozpoznany przez bezpośrednie fizykalne
znaki. Nonsensem jest powiada Kierkegaard (H. H.) posiadać fizykalną
pewność, iż apostoł jest apostołem, podobnie jak rzeczą nonsensowną jest
posiadać fizykalną pewność o istnieniu Boga który jest Duchem. Ponadto
jeżeli ktokolwiek mógłby udowodnić swoje apostolstwo fizykalnie, skutkiem
tego nie byłby już apostołem /Bruce H. Kirmmse, Kierkegaard in Golden Age
Denmark, Bloomington and Indianopolis 1990, s. 337/. Wreszcie apostoł
winien przeszkodzić szerzeniu zarówno estetycznych jak i filozoficznych
interpretacji [obiekcji] przeciwnych zawartości lub formie doktryny /Søren
Kierkegaard, On Authority and Revelation: The Book on Adler or A Cycle Of
Ethico – Religious Essays, translated by Walter Lowrie, New York 1966,
s. 108/. Zadaniem prawdziwego religijnego autorytetu jest bycie
zrozumianym w Bogu, bycie Jego transparencją. Autorytet leży nie w jego
oryginalności, w jego wiedzy, albo jakiejkolwiek innej czysto ludzkiej
klasyfikacji, ale w jego de facto ucieleśnieniu [uosobieniu] poprzez te idee i
17
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wartości które są aprobowane przez Boga” /J. A. Prokopski, Søren
Kierkegaard. Dialektyka Paradoksu wiary, Wrocław 2002, s. 251.
+ rozumienie badań przyrodniczych w starożytności. „W rozumieniu
starożytnych badania przyrodnicze miały wiele wspólnego z wiedzą
filozoficzną. Stwierdziwszy najpierw, że dzięki rozumowi człowiek jest w
stanie „poznać budowę świata i siły żywiołów, (…) obroty roczne i układy
gwiazd, naturę zwierząt i popędy bestii” (Prz 7,17.19-20) — jednym słowem
jest zdolny do myślenia filozoficznego — tekst biblijny stawia bardzo ważny
krok naprzód.” FR 19
+ Rozumienie baśni wymaga przygotowania. Treść wieloznaczna baśni
odzwierciedlona w różnych jej interpretacjach. „Psychologowie głębi
podkreślają natomiast duże podobieństwo; dla nich baśnie są
„pozostałościami z przedszkola ludzkości […]. Ich język jest językiem snów
[…] tak więc potrzeba swego rodzaju dziecięcego odtwarzania we śnie
minionych zdarzeń, nowej bezpośredniości uczuć i przeżyć, by rozumieć
baśnie jako człowiek dorosły” (E. Drewermann, Das Märchen ohne Hände.
Grimms Märchen tiefenpsychologisch gedeutet, Olten-Freiburg i.Br. 1981, s. 5
5; por. także E. Drewermann, Tiefenpsychologi und Exegese, t. I: Die Warheit
der Formen Traum, Mythos, Märchen, Sage und Legende, Olten 1984). […]
Max Lüthi skupia się bardziej na analizie struktury baśni niż symboliki; […]
„baśń nie jest po prostu zwykłym przeciwieństwem rzeczywistości,
odzwierciedla ona nie tylko pragnienia ludzkie, ale i doświadczenia” /M.
Lüthi, Rumpelstilzchen, w: „antaios” XII’1971, s. 419-436; por. także. L.
Röhrich, Rumpelstilzchen. Vom Methodenpluralismus in der Erzählforscung.
Festschrift für R. Wildhaber, Basel 1973, s. 567-596/” /M. Lurker, Przesłanie
symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków
1994, s. 60-61/. „Wieloznaczność symbolicznej treści w baśniach łatwo
wskazać na przykładzie Czerwonego kapturka. Bajka Grimmów,
prawdopodobnie romańskiego pochodzenia, ma niewątpliwie podobieństwo
do rozpowszechnionym w całym świecie mitów o połykaniu. Opierając się na
XIX-wiecznych interpretacjach przyrodniczo-mitologicznych, dopatrywano się
w Czerwonym Kapturku postaci solarnej (czerwona czapka = słońce)
połykanej przez demona ciemności (wilka). Interpretacja psychologizująca
może widzieć związek między kolorem czerwonym a seksualnością: czerwona
czapeczka jest symbolem seksualnego dojrzewania, wilk reprezentuje
zwierzęcy popęd, myśliwy zaś zmysł porządku moralnego. Dla antropozofów i
zbliżonych do nich interpretacji w baśniach objawia się przez wszystkie
stopnie postrzegania obrazowa historia rozwoju ludzkości, a tym samym
jednostki. Fabuła baśni „czerpie wprawdzie swoje obrazy z przedmiotowego
świata zewnętrznego, ale należy ja rozumieć jako akcję całkowicie
wewnętrzną. Każdy krajobraz jest zawsze wewnętrzną widownią” (Friedel
Lenz). W wypadku czerwonego kapturka nie chodzi o zewnętrzne nakrycie
głowy, lecz o podmiotowo myślącą duszę. Wilk jest mocą reprezentująca fałsz
i kłamstwo, która sięga po Czerwonego Kapturka (jego duszę), połyka ją i tym
samym wydaje na pastwę ciemności, póki nie zjawi się pomocny myśliwy,
który „niezawodnie weźmie dzikie popędy na muszkę i je zniszczy” (F. Lenz,
Bildsprache der Märchen, Stuttgart 1971, s. 48-54; A. Gutter, Märchen und
Märe. Psychologische Deutung und Pedagogische Wertung, Solothurn 1968, s.
66-70/” /Tamże, s. 61-62.
18
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie Biblii lepsze dzięki tworzeniu literatury apokaliptycznej
naśladującej Biblię. Począwszy od drugiej połowy II wieku przed Chrystusem
produkcja apokaliptyczna czyni refleksje, naśladuje i włącza coraz więcej
myśli biblijnych, zazwyczaj z pierwszych ksiąg kanonicznych. Tak więc
Księga Jubileuszy akcentowała w „jubileuszach” (okresy trwające 49 lat)
serie wydarzeń biblijnych opisywanych w Rdz 1 i Wj 12. Autorem, tym który
potwierdza i czytelnikiem tej księgi jest sam Mojżesz (Jub 1, 4-5). Wiek
później pojawia się Testament Mojżesza, który Mojżesz miał napisać i
przekazać Jozuemu (TestMos 1, 1.16-17). Literatura apokaliptyczna,
najpierw mądrościowa, a następnie wizjonerska, stawała się coraz bardziej
biblijna. Była to jedna z dwóch metod dążenia do zrozumienia znaczenia
Biblii i aktualizowania go. Jedni poszli drogą komentowania, co doprowadziło
do powstania Tory ustnej, apokaliptycy natomiast preferowali „relekturę” /R.
Trevijano Etcheverría, Orígenes del cristianismo. Transfondo judío del
cristianismo primitivo, Ed. Publicaciones Universidad Pontificia Salamanca,
Salamanca 1995 s. 221/. Późniejsza literatura apokaliptyczna karmi się
sobą samą, nie jest już bezpośrednią interpretacja Biblii lecz interpretacją
wcześniejszych ksiąg apokaliptycznych. 1 Hen 90, 9-27 jest swego rodzaju
„midraszem apokaliptycznym” Dn 7. Istnieje wiele późniejszych apokryfów
interpretujących ten fragment Hen 1. Księga 4 Ezd zamyka czas wielkiej
apokaliptyki historycznej (koniec wieku I po Chrystusie) /Ibidem, s. 222/.
Literatura apokaliptyczna zajmuje się wieloma kwestiami. Nie wszystkie
księgi tego nurtu posiadają wyraźny aspekt eschatologiczny. Niektóre z nich
są jedynie zbliżone do tego co uważa się za Apokalipsę. Z drugiej strony
często ich autor sądził, że jego pokolenie jest już ostatnie. Często stosowali
oni pseudonimię i pseudoprofetyzm. Dwie księgi o charakterze
apokaliptycznym weszły do kanonu Starego Testamentu, są to Ez i Dn, przy
czym Daniel nie został ulokowany wśród proroków, lecz w gronie hagiografów
(Ketubim), być może tylko dlatego, że gdy powstawał, kolekcja proroków była
już zamknięta. Wszystkie inne księgi uważane były za „księgi zewnętrzne”
/Ibidem, s. 223.
+ Rozumienie błędne nauk Sokratesa, Platona i Arystotelesa było przyczyną
ich zanikania. Po śmierci Sokratesa, Platona i Arystotelesa miały miejsca
wydarzenia, które wpłynęły na następujący po nich wzrost sceptycyzmu.
Starożytna filozofia grecka osiągnęła swoje szczyty w dziełach tych trzech
filozofów. Po ich śmierci warunki kulturalne i polityczne nie sprzyjały
swobodnemu przekazywaniu istoty metody filozoficznej następnym
pokoleniom. Nigdy praktyka filozoficzna w starożytnej Grecji nie istniała w
warunkach trwałego pokoju. Filozofowie ustawicznie znajdowali się pod
ostrzałem innych sophoi. Po jakimś czasie, kiedy okazało się, że metoda
filozoficznych dociekań posiada pewną słabość – jeżeli chodzi o wyjaśnianie
działania natury, sztuki i ludzkich zachowań – przeciwnicy filozofii
wykorzystywali te jej słabe punkty, a filozofowie byli zmuszeni odnaleźć je i
próbować usunąć. Platon i Arystoteles założyli własne szkoły, aby w nich
mogła przetrwać ich nauka. To samo uczynili inni pomniejsi sokratycy.
Jednak szkoły te nie przechowały nauki swoich mistrzów, która mogłaby
zostać przekazana następnym pokoleniom. Wkrótce nauki Sokratesa,
Platona i Arystotelesa zostały źle zrozumiane i zatracone. Tę utratę sensu
filozoficznej tożsamości można częściowo wytłumaczyć względami natury
19
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
politycznej: powstaniem imperium macedońskiego, a potem rzymskiego, oraz
schyłkiem greckich państw-miast /G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 3,
Systemy epoki hellenistycznej. tłum. E. I. Zieliński, Lublin: RW KUL 1999, s.
23-37. Zob. także, J. R. Hamilton, Alexander the Great, Pittsburgh:
University of Pittsburgh Press 1982/. Ale starożytna filozofia, już w chwili
powstania, posiadała w sobie nasienie własnego upadku. A to dlatego, że
cała kultura grecka rozwijała się wokół takich poglądów na wszechświat,
ludzką naturę i bogów, które nie były w sprzeczności ze starożytną mitologią
grecką ani nie podważały autorytetu starożytnych poetów /P. A. Redpath,
Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's
Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by
Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 54-55.
+ Rozumienie błędne nauki Pawła, interpretowanej w duchu antynomizmu,
krytykuje List Jakuba. „Antynomizm. „II. W Piśmie Świętym […] Z wyraźnie
sformułowanych przez Żydów zarzutem antynomizmu spotkał się Paweł
Apostoł w ostatnim okresie działalności w Jerozolimie (Dz 21-28). Są
wprawdzie w Listach Pawła wypowiedzi, które uchodzić mogą za
antynomistyczne (Rz 5, 20; 6, 14; 7, 5. 7. 8; 1 Kor 15, 56; Ga 3, 19a), w
rzeczywistości jednak doceniał on autorytet i świętość Prawa (Rz 7, 12);
odrzucił mniemanie, jakoby prawo było grzechem (Rz 7, 7), stwierdził
jednakże, że było niedoskonałe (Rz 4, 16) i tylko czasowo konieczne (Ga 3,
19), gdyż miało za zadanie przygotować lud Boży na przyjście Mesjasza (Ga
3, 24-25). Po przyjściu Chrystusa przestało zatem obowiązywać (Ef 2, 15-22).
Stąd chrześcijanie zamiast wielu nakazów żydowskich są związani jednym
Prawem Chrystusowym (1 Kor 9, 21; Ga 5, 14). Paweł sprzeciwiał się również
zachowywaniu samych tylko przepisów rytualnych, bez zwracania uwagi na
treść, którą reprezentują, i postawę, której się domagają (Rz 2, 25-29; 3, 2730; 4, 13-17). W nowej historii zbawienia usprawiedliwienie osiąga się z
wiary w Chrystusa. Razem z nim chrześcijanin umarł dla Prawa i otrzymał
nowe życie z krzyża, na którym zostało zawarte Nowe Przymierze (Ga 2, 1521). Głosząc idee Prawa Chrystusowego, Paweł świadom był, że naraża się na
zarzut antynomizmu (Rz 2, 8). Za bezsens wszakże uważał jakakolwiek próbę
powrotu do nakazów Prawa Mojżeszowego (Ga 3, 1-5). Nowy porządek historii
zbawienia został zaakceptowany również w Liście do Hebrajczyków, przy
czym podkreślono w nim nie tyle wyższość nowego Prawa Chrystusowego
nad Mojżeszowym, ile raczej doskonałość Nowego Przymierza w porównaniu
ze starym (3, 1-6; 8; 10, 18-22). List Jakuba zawiera m. in. polemikę z
błędnym rozumieniem nauki Pawła, interpretowanej w duchu antynomizmu.
Źle pojętej wolności chrześcijan, prowadzącej do antynomizmu,
przeciwstawia się także Jud 3-4; 2 P 1-3; 3, 15-16; Ap 2, 14” /J. Szlaga,
Antynomizm, II. W Piśmie Świętym, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F.
Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, kol. 726.
+ Rozumienie błędne określenia filozofia chrześcijańska. „Innym typem
refleksji filozoficznej jest ta, którą wielu określa mianem filozofii
chrześcijańskiej. Określenie to jest samo w sobie uzasadnione, nie należy go
jednak błędnie rozumieć: nie powinno ono sugerować, jakoby istniała jakaś
oficjalna filozofia Kościoła, gdyż wiara jako taka nie jest filozofią. Ma ono
raczej oznaczać chrześcijańską refleksję filozoficzną, spekulację filozoficzną
powstałą w żywotnym związku z wiarą. Nie określa zatem wyłącznie filozofii
20
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wypracowanej przez filozofów chrześcijańskich, którzy w swoich
poszukiwaniach nie chcieli zaprzeczać wierze. Mówiąc o filozofii
chrześcijańskiej mamy na myśli wszystkie ważne kierunki myśli filozoficznej,
które nie powstałyby bez bezpośredniego lub pośredniego wkładu wiary
chrześcijańskiej.” FR 76
+ Rozumienie całości (comprehensio), a nie o ukazanie szczegółów
(demonstratio), jest celem teologii dogmatycznej. Rozum prawdziwy nie
otwiera się na fałszywą koncepcję misterium. Przedmiotem inteligencji jest
prawda a Bóg jest Prawdą. Błąd filozofów starożytnych wynika z ich
ignorancji, z nieznajomości metafizyki godności. Ramón Llul stwierdza, że
filozofowie arabscy, do których kierowana jest większa część jego dzieł
apologetycznych, zapewne posiadali jakąś nazwę określającą godności
boskie. Jednakże termin ten był wielce niedoskonały, gdyż jedynie w świetle
prawdziwej wiary godności ujawniają się w pełni swego blasku. W
uniwersalnej
mądrości,
stanowiącej
fundament
uniwersalnego
chrześcijaństwa, może istnieć wiele płaszczyzn, struktur, w pewnym stopniu
między sobą różnych /B. Parera, La teología española desde mediados del
siglo XIII hasta las primeras manifestaciónes del humanismo, w: Historia de la
Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M.
Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario
Suarez, Madrid 1983 s. 447-494 (r. V), s. 460/. Płaszczyzny te w dziełach
Ramona Llul nie są jasno wyszczególnione, krzyżują się, splatają, przenikają,
dlatego łatwo wyprowadzić oskarżenie autora tych dzieł o racjonalizm. Dzieła
Ramona Llul zawierają kilka płaszczyzn: nauki naturalne (teologia
fundamentalna, apologetyka), teologia dogmatyczna i mistyka. Wszystkie te
płaszczyzny metodologicznie łączy metafizyka godności. Celem teologii
dogmatycznej nie jest u niego poznawanie rozumem tajemnicy Boga, lecz
umacnianie wiary, a przy okazji umacnianie rozumu (engrandecimiento).
Celem jej nie jest zwyciężenie przeciwnika, lecz systematyzacja logicznosymboliczno-matematyczna, wykorzystująca prawdy naturalne i racjonalne.
Ramón Llul podkreśla, że celem teologii dogmatycznej nie jest dogłębne
poznanie tajemnicy Boga (vindicatio veritatis), czy totalna racjonalizacja
zawartości misterium, lecz systematyzacja treści Objawienia. Chodzi o
zrozumienie całości (comprehensio), a nie o ukazanie szczegółów
(demonstratio), o mądrość (sapientia) a nie o wiedzę naukową (scientia)
/Tamże, s. 461.
+ Rozumienie całości (comprehensio), a nie o ukazanie szczegółów
(demonstratio), jest celem teologii dogmatycznej. Rozum prawdziwy nie
otwiera się na fałszywą koncepcję misterium. Przedmiotem inteligencji jest
prawda a Bóg jest Prawdą. Błąd filozofów starożytnych wynika z ich
ignorancji, z nieznajomości metafizyki godności. Ramón Llul stwierdza, że
filozofowie arabscy, do których kierowana jest większa część jego dzieł
apologetycznych, zapewne posiadali jakąś nazwę określającą godności
boskie. Jednakże termin ten był wielce niedoskonały, gdyż jedynie w świetle
prawdziwej wiary godności ujawniają się w pełni swego blasku. W
uniwersalnej
mądrości,
stanowiącej
fundament
uniwersalnego
chrześcijaństwa, może istnieć wiele płaszczyzn, struktur, w pewnym stopniu
między sobą różnych /B. Parera, La teología española desde mediados del
siglo XIII hasta las primeras manifestaciónes del humanismo, w: Historia de la
21
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M.
Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario
Suarez, Madrid 1983 s. 447-494 (r. V), s. 460/. Płaszczyzny te w dziełach
Ramona Llul nie są jasno wyszczególnione, krzyżują się, splatają, przenikają,
dlatego łatwo wyprowadzić oskarżenie autora tych dzieł o racjonalizm. Dzieła
Ramona Llul zawierają kilka płaszczyzn: nauki naturalne (teologia
fundamentalna, apologetyka), teologia dogmatyczna i mistyka. Wszystkie te
płaszczyzny metodologicznie łączy metafizyka godności. Celem teologii
dogmatycznej nie jest u niego poznawanie rozumem tajemnicy Boga, lecz
umacnianie wiary, a przy okazji umacnianie rozumu (engrandecimiento).
Celem jej nie jest zwyciężenie przeciwnika, lecz systematyzacja logicznosymboliczno-matematyczna, wykorzystująca prawdy naturalne i racjonalne.
Ramón Llul podkreśla, że celem teologii dogmatycznej nie jest dogłębne
poznanie tajemnicy Boga (vindicatio veritatis), czy totalna racjonalizacja
zawartości misterium, lecz systematyzacja treści Objawienia. Chodzi o
zrozumienie całości (comprehensio), a nie o ukazanie szczegółów
(demonstratio), o mądrość (sapientia) a nie o wiedzę naukową (scientia)
/Tamże, s. 461.
+ Rozumienie całości doświadczenia człowieka w myśli nowożytnej jest
niemożliwe. Naśladowanie Jezusa według Maxa Schelera dotyczy wartości
posiadanej przez Mistrza. Schelerowska idea naśladowania bliska jest
augustyńskiej idei Mistrza, różni się jednak od niej w decydującym punkcie.
Św. Augustyn mówi o Mistrzu wewnętrznym. Przemawia on w sercu
człowieka i od wewnątrz kształtuje jego etos. U Schelera liczy się mistrz
zewnętrzny i emocjonalny rezonans słowa lub przykładu. U Św. Augustyna
liczyła się zgodność między propozycją i obiektywnymi wymaganiami
etycznymi osoby, które dostępne są również jej racjonalnemu samopoznaniu
W063 98. Według Schelera osoba nie staje się dobra lub zła, lepsza lub
gorsza przez realizację wartości pozytywnej lub negatywnej. Sąd o wartości
odnosi się do pojedynczego aktu, a nie do całej osoby. Tymczasem cały
podmiot jest odpowiedzialny za ich jedność i koherencję. W jego systemie
osobie brakuje spójności ontycznej. Filozofia jego może być pojęta w sensie
irracjonalistycznym W063 99. Karol Wojtyła krytykował niedostatki filozofii
nowożytnej, które wychodzą na jaw w jej aporiach. Dla Kanta jedynym
przedmiotem etyki jest abstrakcyjna forma powinności i odpowiedzialności,
dla Schelera ten właśnie aspekt nie należy do sfery tego, co etyczne. Wraz z
formalizmem odrzucił on główną podmiotową podstawę etyki, tj. jej oparcie w
czynie i odpowiedzialności podmiotu. Obaj oddzielili wolę od intelektu i zajęli
się tylko jednym aspektem W063 104. Konfrontacja etyki Schelera z etyką
Kanta pozwoliła Karolowi Wojtyle wskazać na powody, które uniemożliwiają
myśli nowożytnej zrozumienie całości doświadczenia człowieka.
+ Rozumienie całości doświadczenia człowieka w myśli nowożytnej jest
niemożliwe. Naśladowanie Jezusa według Maxa Schelera dotyczy wartości
posiadanej przez Mistrza. Schelerowska idea naśladowania bliska jest
augustyńskiej idei Mistrza, różni się jednak od niej w decydującym punkcie.
Św. Augustyn mówi o Mistrzu wewnętrznym. Przemawia on w sercu
człowieka i od wewnątrz kształtuje jego etos. U Schelera liczy się mistrz
zewnętrzny i emocjonalny rezonans słowa lub przykładu. U Św. Augustyna
liczyła się zgodność między propozycją i obiektywnymi wymaganiami
22
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
etycznymi osoby, które dostępne są również jej racjonalnemu samopoznaniu
W063 98. Według Schelera osoba nie staje się dobra lub zła, lepsza lub
gorsza przez realizację wartości pozytywnej lub negatywnej. Sąd o wartości
odnosi się do pojedynczego aktu, a nie do całej osoby. Tymczasem cały
podmiot jest odpowiedzialny za ich jedność i koherencję. W jego systemie
osobie brakuje spójności ontycznej. Filozofia jego może być pojęta w sensie
irracjonalistycznym W063 99. Karol Wojtyła krytykował niedostatki filozofii
nowożytnej, które wychodzą na jaw w jej aporiach. Dla Kanta jedynym
przedmiotem etyki jest abstrakcyjna forma powinności i odpowiedzialności,
dla Schelera ten właśnie aspekt nie należy do sfery tego, co etyczne. Wraz z
formalizmem odrzucił on główną podmiotową podstawę etyki, tj. jej oparcie w
czynie i odpowiedzialności podmiotu. Obaj oddzielili wolę od intelektu i zajęli
się tylko jednym aspektem W063 104. Konfrontacja etyki Schelera z etyką
Kanta pozwoliła Karolowi Wojtyle wskazać na powody, które uniemożliwiają
myśli nowożytnej zrozumienie całości doświadczenia człowieka.
+ Rozumienie całości organicznej osoby ludzkiej integralnej możliwa jedynie
na podstawie fenomenologicznej analizy doświadczenia czynu ludzkiego.
„Jeśli natura duchowa człowieka polega na tym, że jest on osobą, wówczas
wolność należy istotowo do natury człowieka. „Wolność bowiem, która
właściwa jest osobie, nie może być sprowadzona do konieczności właściwej
naturze” (Karol Wojtyła, Osoba i czyn). „Integracja osoby w czynie dostarcza
nam klucza do zrozumienia psycho-somatycznej jedności człowieka. Często
spotykany błąd w rozumieniu tej jedności polega na pojmowaniu jej jako
zwykłego złożenia dwu elementów różnej natury, z których każdy jest
przedmiotem odrębnej dyscypliny empirycznej zajmującej się człowiekiem.
Elementy te ukazują jednak swe pełne znaczenie dopiero wówczas, gdy są
złączone w organiczną całość, którą można zrozumieć jedynie na podstawie
fenomenologicznej analizy doświadczenia czynu ludzkiego. Tylko w świetle
jedności: osoba-czyn można adekwatnie zrozumieć – we wzajemnej relacji
różnych jej elementów – psycho-somatyczną złożoność człowieka. Czyn
ludzki jest bowiem dynamizmem wyższego rzędu; dynamizm ten, kierując się
właściwą sobie logiką, uwzględnia i zarazem transceduje inne dynamizmy
bytu ludzkiego, które dostarczają mu materii jego aktualizacji” /R.
Buttiglione, Myśl Karola Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il pensero di Karol
Wojtyła, Jaca Book, Milano 1982), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996,
s. 228-229.
+ Rozumienie całości organicznej osoby ludzkiej integralnej możliwa jedynie
na podstawie fenomenologicznej analizy doświadczenia czynu ludzkiego.
„Jeśli natura duchowa człowieka polega na tym, że jest on osobą, wówczas
wolność należy istotowo do natury człowieka. „Wolność bowiem, która
właściwa jest osobie, nie może być sprowadzona do konieczności właściwej
naturze” (Karol Wojtyła, Osoba i czyn). „Integracja osoby w czynie dostarcza
nam klucza do zrozumienia psycho-somatycznej jedności człowieka. Często
spotykany błąd w rozumieniu tej jedności polega na pojmowaniu jej jako
zwykłego złożenia dwu elementów różnej natury, z których każdy jest
przedmiotem odrębnej dyscypliny empirycznej zajmującej się człowiekiem.
Elementy te ukazują jednak swe pełne znaczenie dopiero wówczas, gdy są
złączone w organiczną całość, którą można zrozumieć jedynie na podstawie
fenomenologicznej analizy doświadczenia czynu ludzkiego. Tylko w świetle
23
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jedności: osoba-czyn można adekwatnie zrozumieć – we wzajemnej relacji
różnych jej elementów – psycho-somatyczną złożoność człowieka. Czyn
ludzki jest bowiem dynamizmem wyższego rzędu; dynamizm ten, kierując się
właściwą sobie logiką, uwzględnia i zarazem transceduje inne dynamizmy
bytu ludzkiego, które dostarczają mu materii jego aktualizacji” /R.
Buttiglione, Myśl Karola Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il pensero di Karol
Wojtyła, Jaca Book, Milano 1982), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996,
s. 228-229.
+ Rozumienie całości przed rozumieniem części. Działanie stanowi całość
także w sensie poznawczym. Czy to w codziennym życiu, w językowej
komunikacji, czy też w badaniach społecznych, mamy jakąś wizję
całości, jesteśmy wyposażeni w jakieś przedrozumienie tejże całości. Jest
ono konieczne choćby po to, by uporządkować strumień doświadczenia i
nie stanąć wobec jednostkowych, chaotycznych elementów. Zanim
zaczynamy rozumieć części, już w pewien sposób rozumiemy całość, już
ją wyodrębniamy jako tak właśnie zakreśloną jedność. Są to
stwierdzenia znane z hermeneutycznych dociekań Heideggera i
Gadamera. Ale i zdeklarowany pozytywista, jak Robert Dahl, nie jest w
stanie, w obliczu trudności stworzonych przez swój sposób podejścia,
uciec od odwołania się do założonej w badaniach całości, kiedy mówi, że
szczególne niedorzeczności są korygowane przez... zdrowy rozsądek /R.
Dahl, The Concept of Power, „Behavioral Science”, vo1. 2, 1957, 201-215, s.
212-213/” /J. Jakubowski, Nauki społeczne: między przyczynowością i
matematyzacją a teorią działania (na przykładzie władzy), w: Między
matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 259-280, s. 277/. „Działanie
społeczne nigdy nie dokonuje się w znaczeniowej próżni, co pozwala
dopatrywać się analogii z aktami językowego komunikowania. Działanie
oraz jego ujęcie poznawcze jest usytuowane w przestrzeni wspólnych dla
działających i rozumiejących podmiotów znaczeń, przy czym chodzi tu
nie tylko o znaczenie wyrażeń językowych, ale i o ponadjednostkową
sferę instytucji, wzorów postępowania, wartości etc. Sam sposób
działania zwykle nie polega na spontanicznej kreatywności, ale na
odwołaniu się do reguł całości. Podobnie rozumienie działania nie jest
próbą dotarcia do niego jako unikalnego i niepowtarzalnego, lecz dokonuje się przez odniesienie do znanej już ogólności i typowości oraz
wspólnych znaczeń. G. H. von Wright mówi w tym kontekście o
„wspólnocie życia” /G. H. Wright von, Explanation and Understanding,
London 1975, s. 144/, dla Schutza centralnym problemem jest
intersubiektywność świata społecznego i język jako „społecznohistoryczne a priori” /A. Schutz, T. Luckman, The Structures of the LifeWorld, London 1974, s. 247/, Hamlyn podkreśla publiczną przestrzeń
działań /D. W. Hamlyn, Cansality and Human Behaviour, w: Rendings in the
Theory of Action, N. S. Care, Ch. Lanclesman (eds.), Bloomington and London
1968. s. 64/” Tamże, s. 278.
+ Rozumienie całości zagadnień związanych z przestrzenią blokuje
specjalizacja nauk, partykularyzm nauk. „Przestrzeń w nauce współczesnej
(Lublin 1998) to pierwszy zbiór wypowiedzi w serii debat naukowych, jakie
24
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
prowadzone są w Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej od 1996 r., a
poświęcone zostały interdyscyplinarnemu „myśleniu wspólnemu” o
„kwestiach „wielości przestrzeni” świata w tej postaci, w jakiej „rozciągłość”
przedstawia
się
rozmaitym
naukom
(formalnym,
przyrodniczym,
humanistycznym). Intencje tych debat są dwie: egzoteryczna i ezoteryczna.
Pierwsza skierowana jest ku odtworzeniu tych aktualnych i inspirujących
informacji, jakie na temat „wymiaru przestrzennego” świata przynoszą
rozmaite dyscypliny: matematyka, kosmologia, fizyka, biologia, chemia,
psychologia, socjologia czy nauki o kulturze. Chodzi tu o pobudzenie
aktualności „myślenia przestrzennego” przy dostrzeżeniu komplikacji, jakie
przynoszą partykularne ujęcia specjalistyczne (od światów „mikro” do
„makro” i „megaświata”). Ta wielość powinna stanowić rodzaj „przeszkody
poznawczej”, wyzwania i apelu o złączenie wysiłków w celu przywrócenia
„jedności nauk”. Druga intencja jest właśnie ezoteryczna; wynika z
przeświadczenia, że blisko, „na progu” nauk, znajduje się z dawna
oczekiwany, nowy i wielki paradygmat „rewolucji naukowych”. Debaty w
uniwersytecie mają stworzyć atmosferę „czynnego oczekiwania” na ów
przełom i nową syntezę. Bez dokonania znaczącego kroku w pojmowaniu
czasu i przestrzeni ów nowy paradygmat nie może się ziścić” /S. Symiotuk,
G. Nowak, Wstęp, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, t. 2, red. S.
Symiotuk, G. Nowak, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1999, 7-8, s. 7/. „Skoro jednak, w odczuciu wielu uczonych, jest on
bardzo bliski, to może jakiś impuls ze strony badaczy szczegółowych mógłby
go przyspieszyć. W nadziei takiego „impulsu” dokonujemy stałego przeglądu
badań nad przestrzenią, a kolejny tom wypowiedzi, obecnie przedstawiany,
zachęci może szersze grono ludzi nauki i jej obserwatorów do uczestnictwa w
tej stającej się na naszych oczach przygodzie naukowej, jaką widzimy w
poznaniu ludzkim u końca XX wieku” /Tamże, s. 8.
+ Rozumienie całościowe W chrześcijaństwie było wiele nurtów
judaistycznych. W samym judaizmie było wiele różnych nurtów: judaizm
palestyński przed zburzeniem Jerozolimy, późniejszy Środkowowschodni,
Aleksandryjski, Rzymski. Obok konfrontacji z różnymi nurtami istniała
obszerna sfera pozytywnych wpływów. Metoda egzegetyczna Filona z
Aleksandrii została przejęta przez wielu Ojców. Również gnoza rozwijała się w
różnych nurtach, również w judaizmie i chrześcijaństwie H40 18. Na teologię
chrześcijańską wpływ miały filozofie: platońska, arystotelesowska,
epikurejska i stoicka. Platonizm wpłynął na poszukiwanie jedności. Powstały
w tym nurcie dwie tendencje: gnostyczna i mistyczna. Arystotelizm dążąc do
zrozumienia całościowego, podkreśla znaczenie analizy „naukowej” bytu H40
19.
+ Rozumienie całościowe W chrześcijaństwie było wiele nurtów
judaistycznych. W samym judaizmie było wiele różnych nurtów: judaizm
palestyński przed zburzeniem Jerozolimy, późniejszy Środkowowschodni,
Aleksandryjski, Rzymski. Obok konfrontacji z różnymi nurtami istniała
obszerna sfera pozytywnych wpływów. Metoda egzegetyczna Filona z
Aleksandrii została przejęta przez wielu Ojców. Również gnoza rozwijała się w
różnych nurtach, również w judaizmie i chrześcijaństwie H40 18. Na teologię
chrześcijańską wpływ miały filozofie: platońska, arystotelesowska,
epikurejska i stoicka. Platonizm wpłynął na poszukiwanie jedności. Powstały
25
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
w tym nurcie dwie tendencje: gnostyczna i mistyczna. Arystotelizm dążąc do
zrozumienia całościowego, podkreśla znaczenie analizy „naukowej” bytu H40
19.
+ Rozumienie całość i na podstawie szczegółów. Świat w Weltanschauung
Romano Gurdiniego to świat fizyczny, ludzkość oraz Bóg jako Stwórca. Każda
rzeczywistość jest widziana w jej relacji do Boga. Rzeczy pojawiają się z
nakazu Bożego, osoby ludzkie z powołania. Osoba jest już na początku
powołania jej do istnienia, ale w pełni staje się dopiero przez odpowiedź
dawaną całym swym życiem aż do końca. Decyduje struktura naturalna oraz
spotkanie z Bogiem, usłyszenie głosu Bożego, akceptacja i świadoma
odpowiedź całym sobą, całym swym życiem. Łaska domaga się odpowiedzi, w
sumie pojawia się dialog. Wobec świata człowiek nawiązuje kontakt
poznawczy, w którym rozwija się Weltanschauung, światopogląd nie
ograniczający się do wiedzy o świecie, otwarty, kierujący ku aktywnej
postawie dialogu człowieka ze światem. Poznanie uporządkowane tworzy
naukę, której owocem jest naukowa wiedza o świecie. Nauka jest wtedy, gdy
akt recepcji dokonany jest świadomie, metodologicznie /M. Lluch Baixauli,
La Katholische Weltanschauung de Romano Gardini, “Scripta Theologica” 30
(1998/2) 629-658, s. 644/. Takim jest Weltanschauung. Kontemplacja
świata nie jest bierna, lecz przygotowana, celowa, aktywna. Guardini docenia
ogląd naukowy świata, czyli widzenie rzeczy, świadome i precyzyjne,
nastawione
na
wydobywanie
informacji.
Korzysta
z
analizy
fenomenologicznej, zwłaszcza w wydaniu Maxa Schelera. Koncentruje się na
zagadnieniu spotkania podmiotu z przedmiotem, nawet bardziej niż na
spotkaniu podmiotu z innymi podmiotami. W Weltanschauung inny to nie
tylko inny człowiek, lecz każda rzecz wokół niego. Oglądanie świata powinno
spełniać następujące warunki: 1) Dystans, 2) Aktywna otwartość na
szczegóły, 3) Nastawienie na usłyszenie tony specyficznego, właściwego dla
danej rzeczy, 4) Szacunek dla świata, również dla wszystkiego, co zmienne i
niepowtarzalne. 5) Odpowiednie przygotowanie. Weltanschauung to nie jest
apologia, literatura, filozofia, teologia. Jest to wyjaśnianie świata, który
uważany jest za prawdziwy. Obserwator zachowując odpowiedni dystans
badawczy jest jednak w świecie. Poznanie istoty rzeczy dokonuje się w tle jej
egzystencji. W związku z tym ważne są: całość, konkret oraz nastawienie
badawcze. Zrozumienie całości nie jest dane z góry, apriorycznie, lecz
pojawia się jako wynika rozumienia szczegółów. Człowiek nie tworzy prawdy,
lecz ją rozpoznaje, dopiero wtórnie rozpoczyna działać kreatywnie intelekt
ludzki, dokonując refleksji teoretycznej nad rzeczywistością /Tamże, s. 645/.
Refleksja nad relacją części z całością dokonuje się w kontekście danego już
światopoglądu. Weltanschauung Guardiniego tworzony jest w oparciu o wiarę
chrześcijańską. Stąd równica między modelem teoretycznym Guardiniego
oraz Schelera, który w ostatnich latach swego życia doszedł do wizji
panteistycznej. Obserwator żyje w świecie materialnym, ale go transcenduje,
jest częścią świata tylko w jednym z elementów swojej struktury jako osoby
ludzkiej /Tamże, s. 646/. Nie zachodzi homogenizm, lecz heterogenizm
człowieka wobec świata. Dzięki temu człowiek potrafi poznać więcej niż jest
to zawarte wprost w rzeczach. Guardini na ogół starał się uciekać od
terminów technicznych scholastyki, operował językiem stosowanym w jego
środowisku. W tym przypadku jednak zastosował termin scholastyczny:
26
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
sepereminenter. Światopogląd nie jest tylko zbiorem informacji o świecie na
poziomie świata, lecz wykracza ponad nie, tworząc meta syntezę. Jest w niej
miejsce dla Boga, który jest całkowicie inny (das ganz Andere), a
jednocześnie powiązany ze światem /Tamże, s. 647.
+ Rozumienie Cel filozofii w ujęciu Tomasza z Akwinu zrozumiały jest wtedy,
gdy najpierw wskaże się na bardzo istotną cechę całej spuścizny Akwinaty,
jaką jest zdecydowanie maksymalistyczne nastawienie poznawcze.
Odziedziczony po Arystotelesie realizm teoriopoznawczy, pozwala Doktorowi
Anielskiemu poddawać filozoficznej (wyjaśniającej) analizie całą istniejącą
rzeczywistość. Bezpośrednim polem dociekań człowieka staje się tu
przedmiot ujęty jako: speculabile, a więc obejmujący poznanie teoretyczne,
agibile – poznanie odnoszące się do działań moralnych oraz factibile:
poznanie dotyczące twórczości człowieka F1 47.
+ Rozumienie Cel filozofii w ujęciu Tomasza z Akwinu zrozumiały jest wtedy,
gdy najpierw wskaże się na bardzo istotną cechę całej spuścizny Akwinaty,
jaką jest zdecydowanie maksymalistyczne nastawienie poznawcze.
Odziedziczony po Arystotelesie realizm teoriopoznawczy, pozwala Doktorowi
Anielskiemu poddawać filozoficznej (wyjaśniającej) analizie całą istniejącą
rzeczywistość. Bezpośrednim polem dociekań człowieka staje się tu
przedmiot ujęty jako: speculabile, a więc obejmujący poznanie teoretyczne,
agibile – poznanie odnoszące się do działań moralnych oraz factibile:
poznanie dotyczące twórczości człowieka F1 47.
+ Rozumienie celem abstrakcji. Augustyn odrzuca manichejskie przekonanie,
że Biblia jest fundamentem Kościoła i wyznaje, że Kościół jest autorytetem
decydującym o sensie Pisma Świętego. Regula cristianitatis przeciwstawiana
manichejczykom przez św. Augustyna utożsamia się z lekturą eklezjalną
Pisma Świętego. Do prawidłowego odczytania biblijnego tekstu konieczna jest
pobożność, która nie polega na surowej ascezie, lecz na włączeniu się w życie
Kościoła W054 93. Słowo Boże prowadzi człowieka do ojczyzny w ziemskiej
pielgrzymce. Abstrakcja scholastyków ma wiele wspólnego z oświeceniem
wewnętrznym św. Augustyna. Abstrakcja to wyzwalanie czegoś z otoczki
zewnętrznej. Podobne znaczenie ma termin aphaíresis (substrakcja)
podkreślający wydobywanie czegoś z głębokiego wnętrza. Rozum przez
abstrakcję odrzuca to, co niepotrzebne, oczyszcza z niepotrzebnego balastu,
by dostrzec zakrywaną prawdę. Wewnętrzne światło rozpoczyna proces
poznania od wnętrza, a wyraz zewnętrzny służy jako drogowskaz w wędrówce
do głębi. Celem abstrakcji jest zrozumienie, celem oświecenia jest
uczestniczenie w Źródle światła W054 101. Łaska oświeca nie tylko ludzki
umysł, lecz całą osobę. Stąd poznanie jest nie tylko rozumowe, lecz
doświadczenie całościowe, czyli uczestniczenie człowieka w Prawdzie. Wiara
nie jest na marginesie rozumu, wręcz odwrotnie, przekracza go, ogarniając
wszystko W054 103. Pismo Święte prowadzi do Boga Żywego, poza znakami,
poprzez głębokie nawrócenie.
+ Rozumienie celem abstrakcji. Augustyn odrzuca manichejskie przekonanie,
że Biblia jest fundamentem Kościoła i wyznaje, że Kościół jest autorytetem
decydującym o sensie Pisma Świętego. Regula cristianitatis przeciwstawiana
manichejczykom przez św. Augustyna utożsamia się z lekturą eklezjalną
Pisma Świętego. Do prawidłowego odczytania biblijnego tekstu konieczna jest
pobożność, która nie polega na surowej ascezie, lecz na włączeniu się w życie
27
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Kościoła W054 93. Słowo Boże prowadzi człowieka do ojczyzny w ziemskiej
pielgrzymce. Abstrakcja scholastyków ma wiele wspólnego z oświeceniem
wewnętrznym św. Augustyna. Abstrakcja to wyzwalanie czegoś z otoczki
zewnętrznej. Podobne znaczenie ma termin aphaíresis (substrakcja)
podkreślający wydobywanie czegoś z głębokiego wnętrza. Rozum przez
abstrakcję odrzuca to, co niepotrzebne, oczyszcza z niepotrzebnego balastu,
by dostrzec zakrywaną prawdę. Wewnętrzne światło rozpoczyna proces
poznania od wnętrza, a wyraz zewnętrzny służy jako drogowskaz w wędrówce
do głębi. Celem abstrakcji jest zrozumienie, celem oświecenia jest
uczestniczenie w Źródle światła W054 101. Łaska oświeca nie tylko ludzki
umysł, lecz całą osobę. Stąd poznanie jest nie tylko rozumowe, lecz
doświadczenie całościowe, czyli uczestniczenie człowieka w Prawdzie. Wiara
nie jest na marginesie rozumu, wręcz odwrotnie, przekracza go, ogarniając
wszystko W054 103. Pismo Święte prowadzi do Boga Żywego, poza znakami,
poprzez głębokie nawrócenie.
+ Rozumienie celem działaniem rozumu ludzkiego. Evdokimow stosuje
termin łaska wrodzona. Została ona zawarta w samym akcie Stworzenia
człowieka. Człowiek od początku ma w swoim sercu zakodowane pragnienie
Boga (Maksym Wyznawca). Już w tym pragnieniu człowiek w jakiś sposób
poznaje Boga (Grzegorz z Nyssy). Bardzo ważne jest według Evdokimowa
odróżnienie rozumu od umysłu (intelekt). Rozum zwrócony jest ku temu, co
wielorakie i sprzeczne, więc – Bogu przeciwstawne. Rozum dokonuje
niekończących się rozróżnień dyskursywnych. Umysł natomiast przewyższa
wszelkiej antynomie, a w drodze intuicyjnej integracji dąży ku jednoczeniu i
jedności. Rozum rozumuje i prowadzi do zrozumienia. Umysł pojmuje,
prowadzi do pojmowania. Umysł, według Ewargiusza z Pontu, ma swoją
siedzibę w sercu. Serce posiada zdolność pojmowania w sensie mądrości
(noũs). B10 13
+ Rozumienie celem interpretacji tekstu biblijnego. Interpretacja tekstu
biblijnego, której celem jest rozumienie, wyjaśnianie i zastosowanie, nie jest
łatwa w przypadku referowania wielu przeciwstawnych kierunków badań i
analizowaniu antynomii w materiałach źródłowych, gdyż istnieje
niebezpieczeństwo zbyt uproszczonej klasyfikacji materiału, albo też
zacierania różnic między odmiennymi ujęciami, a zwłaszcza do zacierania
granic między danymi tekstu a jego wyjaśnieniami. Można wskazać istnienie
wielu różnych interpretacji czwartej Ewangelii, w zależności od stosowania
różnych metod w różnych szkołach egzegetycznych. Różne szkoły
metodologiczne (historii religii, krytyki źródeł, krytyki form, krytyki tradycji i
ich kontekstu społecznego, krytyki redakcji, krytyki literackiej) powiązane są
z różnymi systemami i ich założeniami teologicznymi. Wskutek tego można
wyodrębnić bardzo zróżnicowane kierunki w interpretacji chrystologii
Janowej. 04 9
+ Rozumienie celu dobrych czynów przez rozjaśnienie świadomości, Martinez
de Ripalda Juan. Diego Ruiz de Montoya (1562-1632) z Sewilli, w roku 1576
wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Nauczał w miastach Sewilla i Córdoba.
Stosował, tak jak jego poprzednicy z ubiegłego wieku, metodę pozytywną,
wydobywając wiedzę teologiczną ze źródeł, przede wszystkim z Pisma
Świętego, które łączył ściśle z Tradycją, czyli z Ojcami Kościoła i
dokumentami Soborów. Systematyzowanie wiedzy źródłowej przedkładał nad
28
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dialektykę spekulatywną /A. Bayón, La escuela jesuitica desde Suarez y
Molina hasta la guerra de suceción, w: Historia de la Teologia Española, t. II:
Desde fines del siglo XVI hasta la actualidad, M. Andrés Martinez (red.),
Fundación Universitaria Española: Seminario Suarez, Madrid 1987, 39-73
(r. IX), s. 65/. Według Scheebena jego najważniejszym dziełem jest De
Trinitate. W kwestii łaski skłaniał się ku molinizmowi. Grzech pierworodny
dotyczy wszystkich ludzi, gdyż czyn grzeszny Adama nie dotyczył tylko jego
woli osobistej, lecz woli natury ludzkiej. Adam zawarł z Bogiem przymierze w
imieniu własnym i potomków. Zerwanie przymierza przez Adama było też
zerwaniem przymierza pomiędzy Bogiem a całym potomstwem Adama
/Tamże, s. 66/. Juan Martinez de Ripalda (1594-1648). Urodził się w mieście
Pamplona, studiował w León. Nauczał w Salamance. Wszystkie czyny dobre
uważał za nadprzyrodzone, zbawienne. Jego obsesją było głoszenie Bożej woli
powszechnego zbawienia. Bóg odwiecznie w swoim zamyśle przeznaczył
naturę ludzką do celu nadprzyrodzonego. Wobec tego wszelkie dobro
uczynione przez człowieka jest już obdarzone łaską, daną w akcie stwórczym.
Łaska pobudzająca i współdziałająca nie są dwoma odrębnymi darami, lecz
jedną mocą Bożą pobudzającą i wspomagającą człowieka. Najpierw
pobudzona zostaje wola człowieka, a później rozjaśniana jest jego
świadomość, utwierdzane jest przekonanie i zrozumienie celu dobrych
czynów. Łaska jest uczestniczeniem fizycznym natury boskiej w naturze
ludzkiej. Dopiero stąd wynikają czyny dobre, całość świętości moralnej.
Macierzyństwo Maryi jest czymś więcej niż łaska dawana człowiekowi, gdyż
oznacza uczestniczenie Jej natury ludzkiej w naturze boskiej. Ze względu na
przyszłe macierzyństwo została obdarzona przywilejem Niepokalanego
Poczęcia. Pogląd ten głosiła cała szkoła jezuicka /Tamże, s. 67/.
+ Rozumienie celu swojej pracy jako zadania powierzonego człowiekowi przez
Ojca niebieskiego sprawia, że wszystko, co człowiek czyni jest spełniane na
chwałę Boża, jak obrzęd liturgiczny. Poznanie Boga w Kościele Wschodnim,
Evdokimov P. „Jeszcze nie okazało się, czym będziemy” – pisze święty Jan;
mimo to, zasłona okrywająca życie przyszłego wieku wznosi się i pozwala
dojrzeć jego radosny koloryt. Lecz nawet na ziemi, każde działanie,
twórczość, praca i wysiłek człowieka, który wznosi Miasto Ludzi i poszukuje
wciąż tego, co jedynie konieczne, całą treść naszej egzystencji, może przyjąć
postać modlitwy, liturgii, w niczym nie zakłócając ludzkiej działalności.
Ważna jest tutaj postawa człowieka, który akceptuje swoją rolę w życiu i
widzi cel swojej pracy jako zadanie powierzone mu przez Ojca niebieskiego,
spełniane na chwałę Boża, jak obrzęd liturgiczny” /P. Evdokimov, Poznanie
Boga w Kościele Wschodnim. Patrystyka, liturgia, ikonografia, tł. A.
Liduchowska, Wydawnictwo M, Kraków 1996, s. 110/. Człowiek modlący się
przemienia się w modlitwę, staje się uosobioną modlitwą. „Na freskach
katakumb najczęściej malowana jest pogrążona w modlitwie niewiasta,
„Orantka”. Symbolizuje ona jedyną właściwą postawę duszy ludzkiej. Nie
wystarczy się modlić, trzeba stać się, być wcieloną modlitwą, ukształtować
swoją egzystencję na wzór modlitwy i przeobrazić kosmos w Świątynię
Chwały, w liturgię wszechświata. Człowiek został wezwany do złożenia ofiary;
nie z tego, co posiada, ale z tego, czym jest. Ten popularny w ikonografii
temat, tworzy syntezę orędzia ewangelicznego, sprowadzając je do jednego
słowa – χαίρε. „Cieszcie się i radujcie”. „Wszystko, co oddycha, niechaj
29
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wysławia Jahwe!” Oto cudowna ulga w dźwiganiu ciężaru świata, dźwiganiu
przez człowieka jego własnego brzemienia. Podczas liturgii, wszystko otwarte
jest na Bożą paruzję, a Król królów, Chrystus, nadchodzi pośród
niebiańskiego dworu, orszaku aniołów i świętych; owym „jedynie
koniecznym” jest odkrycie i doświadczenie królestwa Bożego; w odpowiedzi,
człowiek całym swoim jestestwem wznosi hymn uwielbienia […] Człowiek
został stworzony jako istota charyzmatyczna, by móc wypełnić swoje
doksologiczne powołanie” /Tamże, s. 111.
+ Rozumienie celu wszechświata jest celem religii, celem nauki jest
odkrywanie porządku we wszechświecie, Townes Ch. „Dziś, gdy prowadzenie
dociekań interdyscyplinarnych nie jest już metodologicznym grzechem, a
przeciwnie – w wielu dziedzinach przynosi interesujące programy badawcze,
można postawić pytanie, czy bardziej subtelna i ostrożna próba integralnego
spojrzenia na naukę i religię nie miałaby szans powodzenia? Dawniejsze
przekonanie o nieusuwalnym antagonizmie między tymi dyscyplinami, a co
najmniej o ich absolutnej separacji zdaje się ustępować obserwacji, że choć
nauka i teologia sytuują się na odrębnych płaszczyznach poznawczych, to
przedmiot ich obu jest po części ten sam: świat, jaki badają nauki
przyrodnicze jest tym samym światem, o którym wypowiada się także
teologia. Także postęp, jaki dokonuje się w naukowych badaniach
wszechświata zachęca do poszukiwania nowych odpowiedzi na stare pytanie
o możliwość spotkania nauki i teologii. Wśród koncepcji kosmologicznych
znajdują się takie, które wiodą pewnych autorów do wniosku, że wszechświat
powstał przypadkowo z nicości /Zob. np. P. Davies: Bóg i nowa fizyka (tłum.
z ang. P. Amsterdamski), Warszawa 1996, 268: „Czasoprzestrzeń może
wyłonić się z nicości wskutek pozbawionych przyczyn procesów
kwantowych”/. Oczywista paralela takiej wizji z teologiczną ideą creatio ex
nihilo zdaje się wspierać dążenia takich myślicieli, jak np. Charles Townes,
który uważa, że nauka i teologia są dyscyplinami uniwersalnymi, a badanie
prawdziwej natury każdej z nich czyni je niemal nierozróżnialnymi. W ujęciu
tego laureata nagrody Nobla z fizyki, celem nauki jest odkrywanie i
zrozumienie porządku we wszechświecie, a celem religii – zrozumienie celu i
znaczenia wszechświata. Choć zrozumienie porządku i zrozumienie celu nie
są tym samym, nie są jednakże – według Townesa – bardzo od siebie odległe.
W konsekwencji, „zlanie się” (confluence) religii i nauki w jedno jest
nieuniknione. Obie dziedziny reprezentują bowiem ludzkie wysiłki
zrozumienia wszechświata i ostatecznie muszą mieć do czynienia z tym
samym przedmiotem /Zob. C. Townes: Gathering of the Realms: The
Convergence of Science and Religions, Science and Spirit (1999) 10, 1,
18019/. Jednocześnie pojawiające się we wspomnianych koncepcjach pojęcie
przypadku zdaje się nie pozostawiać miejsce na żadną nadprzyrodzoną
interwencję u początku świata. Może więc rację ma nie Townes, ale inny
słynny fizyk, Stephen Hawking, który w komentarzu do swoich propozycji
kosmologicznych retorycznie pytał: „gdzież jest miejsce dla Stwórcy”? /S. W.
Hawking: Krótka historia czasu. Od Wielkiego Wybuchu do czarnych dziur
(tłum, z ang. P. Amsterdamski), Warszawa 19932, 134/ /G. Bugajak, Nauka
i religia - spotkanie na Początku?, [w:] Advances in clinical and experimental
medicine. Nauka I Religia, 20001, Vol. 10, Nr 2, Suppl.1, 31-34, s. 31.
30
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie celu wszechświata jest celem religii, celem nauki jest
odkrywanie porządku we wszechświecie, Townes Ch. „Dziś, gdy prowadzenie
dociekań interdyscyplinarnych nie jest już metodologicznym grzechem, a
przeciwnie – w wielu dziedzinach przynosi interesujące programy badawcze,
można postawić pytanie, czy bardziej subtelna i ostrożna próba integralnego
spojrzenia na naukę i religię nie miałaby szans powodzenia? Dawniejsze
przekonanie o nieusuwalnym antagonizmie między tymi dyscyplinami, a co
najmniej o ich absolutnej separacji zdaje się ustępować obserwacji, że choć
nauka i teologia sytuują się na odrębnych płaszczyznach poznawczych, to
przedmiot ich obu jest po części ten sam: świat, jaki badają nauki
przyrodnicze jest tym samym światem, o którym wypowiada się także
teologia. Także postęp, jaki dokonuje się w naukowych badaniach
wszechświata zachęca do poszukiwania nowych odpowiedzi na stare pytanie
o możliwość spotkania nauki i teologii. Wśród koncepcji kosmologicznych
znajdują się takie, które wiodą pewnych autorów do wniosku, że wszechświat
powstał przypadkowo z nicości /Zob. np. P. Davies: Bóg i nowa fizyka (tłum.
z ang. P. Amsterdamski), Warszawa 1996, 268: „Czasoprzestrzeń może
wyłonić się z nicości wskutek pozbawionych przyczyn procesów
kwantowych”/. Oczywista paralela takiej wizji z teologiczną ideą creatio ex
nihilo zdaje się wspierać dążenia takich myślicieli, jak np. Charles Townes,
który uważa, że nauka i teologia są dyscyplinami uniwersalnymi, a badanie
prawdziwej natury każdej z nich czyni je niemal nierozróżnialnymi. W ujęciu
tego laureata nagrody Nobla z fizyki, celem nauki jest odkrywanie i
zrozumienie porządku we wszechświecie, a celem religii – zrozumienie celu i
znaczenia wszechświata. Choć zrozumienie porządku i zrozumienie celu nie
są tym samym, nie są jednakże – według Townesa – bardzo od siebie odległe.
W konsekwencji, „zlanie się” (confluence) religii i nauki w jedno jest
nieuniknione. Obie dziedziny reprezentują bowiem ludzkie wysiłki
zrozumienia wszechświata i ostatecznie muszą mieć do czynienia z tym
samym przedmiotem /Zob. C. Townes: Gathering of the Realms: The
Convergence of Science and Religions, Science and Spirit (1999) 10, 1,
18019/. Jednocześnie pojawiające się we wspomnianych koncepcjach pojęcie
przypadku zdaje się nie pozostawiać miejsce na żadną nadprzyrodzoną
interwencję u początku świata. Może więc rację ma nie Townes, ale inny
słynny fizyk, Stephen Hawking, który w komentarzu do swoich propozycji
kosmologicznych retorycznie pytał: „gdzież jest miejsce dla Stwórcy”? /S. W.
Hawking: Krótka historia czasu. Od Wielkiego Wybuchu do czarnych dziur
(tłum, z ang. P. Amsterdamski), Warszawa 19932, 134/ /G. Bugajak, Nauka
i religia - spotkanie na Początku?, [w:] Advances in clinical and experimental
medicine. Nauka I Religia, 20001, Vol. 10, Nr 2, Suppl.1, 31-34, s. 31.
+ Rozumienie chwili obecnej „Każdy niech będzie poddany władzom,
sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie
pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc
przeciwstawia się władzy – przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś,
którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem
rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie
bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem
dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak
czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem
31
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc
jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie. Z
tego samego też powodu płacicie podatki. Bo ci, którzy się tym zajmują, z
woli Boga pełnią swój urząd. Oddajcie każdemu to, mu się należy: komu
podatek – podatek, komu cło – cło, komu uległość – uległość, komu cześć –
cześć. Nikomu nie bądźcie nic dłużni poza wzajemną miłością. Kto bowiem
miłuje bliźniego, wypełnił Prawo. Albowiem przykazania: Nie cudzołóż, nie
zabijaj, nie kradnij, nie pożądaj, i wszystkie inne – streszczają się w tym
nakazie: Miłuj bliźniego swego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła
bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa. A zwłaszcza
rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu.
Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się
posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a
przyobleczmy się w zbroję światła. Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w
hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i
zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się
zbytnio o ciało, dogadzając żądzom” (Rz 13, 1-14).
+ Rozumienie ciasne mądrości poetyckiej spowodowało wzrost sceptycyzmu
w Akademii Platońskiej. Wielu Greków odnosiło się do filozofów w sposób
otwarcie wrogi, także w Atenach, aspekt polityczny. Tego, że filozofowie byli
świadomi tej wrogości można się dopatrzyć w oficjalnym piśmie Platona, w
którym szkołę, jaką miał zamiar założyć, określa on jako wspólnotę, która
pragnie poświęcić się oddawaniu czci Muzom i Apollinowi. Gdyby klimat
polityczny był bardziej sprzyjający, lub gdyby prawo było takie, żeby na to
pozwalało, Platon zapewne wyraziłby cele tej instytucji w sposób mniej
alegoryczny /G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 3, Systemy epoki
hellenistycznej. tłum. E. I. Zieliński, Lublin: RW KUL 1999. s. 103/; /P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 57/.
Mimo krótkiej przygody ze spekulacją teoretyczną i metafizyczną, duch
starożytnej Grecji był mocno zakorzeniony w wiedzy praktycznej i w
materializmie. Nawet dla samego Platona wiedza o formach jako takich nie
była czymś, co można by osiągnąć jeszcze w tym życiu. Nic więc dziwnego, że
Arystoteles podobnie jak inni członkowie Akademii odeszli od nauki swego
nauczyciela jeżeli idzie o zagadnienie rzeczywistości transcendentalnych form
oraz co do potrzeby zachowywania tej nauki. Wzrost sceptycyzmu był
logicznym następstwem coraz ciaśniejszego rozumienia mądrości poetyckiej –
a tkwił on już u samego zarania filozofii. Jako ruch przeciw mitologii, magii i
przesądom, starożytne rozumienie filozofii u Greków mieściło w sobie
sceptycyzm przeciwko wiedzy natchnionej, i odwoływało się do tego, co
osiągalne jest tylko poprzez naturalny rozum. Skoro sceptycyzm, kosztem
mitologii, raz zawładnął pewną grupą Greków, nie mógł mu się już oprzeć
nawet filozoficzny racjonalizm. Skoro Grecy raz zgodzili się na filozoficzną
nieufność w stosunku do rzeczy nie-zmysłowych, takich jak natchnienie w
celu wytłumaczenia działania świata widzialnego, i gdy już raz poddali w
wątpliwość istnienie ponadnaturalnych wpływów we wszechświecie – nie
mogli już potem zaufać nawet fizykom, próbującym wytłumaczyć fakt zmiany
32
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
w świecie fizycznym, poprzez odwoływanie się do rzeczy nie-zmysłowych
takich jak formy i nieporuszony poruszyciel /Tamże, s. 58.
+ Rozumienie cierpienia ludzi przez Boga Cierpienie Boga nie może być
zrozumiane poprzez analogię z cierpieniem człowieka. Błąd rozumowania
teologów polega na dziwnym zapomnieniu, że chodzi o Boga
chrześcijańskiego, Trójosobowego, a relacja ludzi z Bogiem (Trójjedynym !)
dokonuje się poprzez unię hipostatyczną w Chrystusie. Ludzie są zjednoczeni
z Bogiem (z Trójcą Osób, z naturą Boga) poprzez Osobę Chrystusa. Dlatego
też wszelka analogia łącząca ludzi z Bogiem musi być analogią wiary,
analogią chrystologiczną. „Bóg jest Miłością (por. 1 J 4, 16), a miłość
człowieka (i związane z nią cnoty, do których należy także współcierpienie)
uczestniczy w doskonałej miłości Boga w sposób analogiczny. I dlatego to nie
człowiek (względnie ludzkość. Człowieczeństwo, bądź też ogólnoludzka
umowa), ale sam Bóg jest jej miarą. W tym świetle łatwiej jest zrozumieć fakt,
że współcierpienie Boga (będące wyrazem Jego miłości) istnieje samo w sobie,
czyli zgodnie ze swoją naturą, jako przejaw Jego doskonałości, a nie jakiegoś
Jego braku (privatio) lub niedoskonałości (indifferentia), nie jest On bowiem
nieczuły na ludzkie cierpienie (apatheia), chociaż Jego – podarowane
człowiekowi – współcierpienie nie opiera się na jakiejś wymiernej „sympatii”.
Współcierpienie Boga jest całkowicie dobrowolnym aktem, wolnym od
jakiegokolwiek przymusu, doskonałym aktem miłości. I właśnie dlatego
współcierpienie Boga ze względu na człowieka i w stosunku do niego jest
doskonałą, wykluczająca niedoskonałość cierpienia. Empatią, czyli
„współcierpieniem bez cierpienia” (compassio sine pasione). Zagadnienie to w
epoce modernizmu omówił trafnie baron Friedrich von Hügel. Jego zdaniem,
aktywne współcierpienie nie oznacza koniecznie cierpienia” /P. Bolberitz,
Opatrzność jako współcierpienie Boga, „Communio” 6 (2002) 46-59, s. 57/.
Nie trzeba samemu doznawać cierpień innych ludzi, a wystarczy rozumieć
ich cierpienie i dzielić ich los. Potrzebna jest tylko głębia wyobraźni i
wrażliwość. „O ileż bardziej Bóg musi wnikać w troski swoich stworzeń, nie
tracąc przy tym wcale swojej boskiej doskonałości” /M. Nédoncelle, La
penséereligieuse de Friedrich von Hügel, 1935, s. 130-133.
+ Rozumienie ciężkości nowe spowodowane brakiem rzeczy najcięższej we
wszechświecie
nieskończonym;
Kopernik.
„Arystotelesowska
fizyka
przyjmowała zgodnie, że im cięższa jest dana rzecz, tym silniejsza jej dążność
do stanu spoczynku. Ziemia była w centrum wszechświata, ponieważ była
najcięższą z rzeczy. Skoro jednak dla Kopernika Ziemia nie była już środkiem
wszechświata, nie istniał żaden powód, by przypisywać jej jakiś specjalny
atrybut ciężkości czy wagi. Być może to Słońce, skoro to ono teraz stało się
ośrodkiem wszechświata, było najcięższym spośród bytów; a może też, skoro
wszechświat ma być nieskończony, nie istnieje w nim żaden środek ani rzecz
najcięższa – a wtedy do ciężkości trzeba by podejść w całkowicie nowy
sposób. Gdyby, jak miał spekulować Kopernik, Ziemia się poruszała „wokół
własnej osi w ciągu dwudziestu czterech godzin (dzienny obrót o ok. 40 000
km na równiku) i wokół słońca raz na rok (podróż przez miliony kilometrów,
nawet przy szesnastowiecznym niedoszacowaniu odległości ziemi od
słońca)..., dalej nie ma żadnego powodu, by odmawiać ciężkości czy wagi
jakiejkolwiek planecie czy gwieździe. Podział wszechświata na dwa regiony –
niebiański i ziemski – podany został w wątpienie. Heliocentryczna i
33
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
heliostatyczna teoria Kopernika potrzebowała wsparcia ze strony jakiejś
nowej fizyki. Lecz na podorędziu nie było żadnej nowej fizyki, która mogłaby
ją wesprzeć” /Western Civilization, t. 2, The Expansion of Empire to Europe in
the Modern World, wyd. W. L. Langer, New York: Harper and Row, Publishers
Inc., 35/. Spekulacje na temat tego, jaką dokładnie naturę powinna mieć ta
nowa fizyka, miały dopiero nadejść. Szczęśliwie dla intelektualnej historii
Zachodu w roku 1568 urodził się Tomasz Campanella. Zainteresowanie
wiedzą przyrodniczą nie jest dla istoty ludzkiej czymś niezwykłym. Po prostu
będąc człowiekiem i zdobywając wiedzę za pomocą zmysłów, musimy być
ciekawi świata fizycznego. Przyczyny działające w świecie fizycznym w różny
sposób – pozytywnie lub negatywnie – wpływają na życie ludzkie: w sensie
fizycznym, moralnym, politycznym itp. Z tego względu sama naturalna
ludzka ciekawość wyjaśnia, dlaczego człowiek chce poświęcić swoje siły na
badanie fizycznego świata” P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 257.
+ Rozumienie Corpus areopagiticum wymaga rozumienia znaczenia światła u
Dionizego Pseudo Areopagity. Bóg jest ponad bytem rzeczy przygodnych,
ponad ich wspólnym istnieniem, ponad istnieniem uniwersalnym
obejmującym wszystkie byty przygodne. Cały Wszechświat został stworzony
przez Boga i od Niego jest zależny. Można powiedzieć, że wszystkie byty są
zawarte w istnieniu uniwersalnym, oprócz Boga, który jest ponad nim, jest
źródłem całości Wszechświata. W bycie uniwersalnym Bóg się nie zawiera,
nawet w nim nie uczestniczy, natomiast byty wszelkie uczestniczą w Bogu
/S. Zamboni, Luce dell’essere, Dio della tenebra, Ermeneutica della luce nel
«Corpus areopagiticum», Ricerche Teologiche” 10 (1999) 119-167, s. 136/.
Byt w sobie, o którym mówi Dionizy Pseudo Areopagita, uważany jest przeze
Św. Tomasza z Akwinu jako ens commune, który nie subsystuje, sam
natomiast jest fundamentem, w którym subsystują inne byty. Bóg jako
fundament ostateczny, jednoczy w sobie wszystkie byty, jakie tylko istnieją.
Nieskończoność istnienia Boga nie jest tylko rozciągnięciem wymiaru
istnienia innych bytów w sposób nieograniczony, lecz jest czymś ponad
wszelkie możliwe wyobrażenia dotyczące wymiarów. Z tego powodu
zachowuje kontakt ze wszystkimi częściami czasu i przestrzeni. Jako
ostateczna przyczyna wszystkiego może być rozpatrywany w aspekcie
statycznym i dynamicznym. Jest najwyższym Dobrem, które jest też
utożsamiane ze Światłem, rozumianym jako ostateczny Archetyp, który
manifestuje się w obrazach. Dobro Boga rozlewa się wszędzie jak światło
/Tamże, s. 137/. Takie przedstawienie Boga nie oznacza u Dionizego
panteizmu. Bóg jest w rzeczach tylko w jakiś sposób, jako obraz, odbicie, ale
nie w całej swej pełni. Nie musi wychodzić z siebie by poznawać świat, jako
jego źródło poznaje świat w sobie. Poznając siebie ma wiedzę o świecie przez
siebie stworzonym. Spoczywając w sobie samym i pochodząc tylko od siebie
samego stwarza świat niczym nie zdeterminowany, ale zgodnie z własną
wewnętrzną Bożą specyfiką. Wszystkie stworzenia dążą do jedności z Bogiem.
Dążenie to jest zgodne z wewnętrznym dynamizmem Boga, który w sobie jest
absolutnym dążeniem ku sobie, do bycia jednością, co można wyrazić
inaczej, że Bóg jest absolutną jednością /Ruch (circumincessio) utożsamia
34
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
się ze spoczywaniem (circuminsessio)/. Inteligencja Boża poznaje rzeczy
stworzone w sobie, jako ich przyczyna /Tamże, s. 138.
+ Rozumienie czasu oznacza zrozumienie Boga Izrael wprowadził oryginalną,
niezwykle rozbudowaną i konsekwentną koncepcję czasu. Tajemnica czasu
związana jest tu ściśle z tajemnicą stworzenia. Zrozumieć czas, to zrozumieć
początek, a to w konsekwencji oznacza zrozumieć Boga, ca nie jest możliwe
dla człowieka, przynajmniej żyjącego na tej ziemi. Struktura temporalna
splata w sobie ziemskie realia oraz tajemnicę Stworzyciela. Człowiek potrafi
wpływać na bieg czasu, nadając mu nowe jakości, niestety przeważnie
negatywne. Bóg natomiast potrafi gwałtownie wkroczyć w nurt czasu
ziemskiego i podnosić nawet jego ziemską strukturę na wyższy poziom (Por.
A. Neher, Wizja czasu i historii w kulturze żydowskiej, w: Czas w kulturze, A.
Zajączkowski (red.) Warszawa 1988, s. 261-289). Judaizm nie posiada czysto
ludzkiej koncepcji czasu. Cała kultura, a zatem i koncepcja, czasu, jest
tworzona przez objawiającego się Boga. Chrześcijaństwo nadało czasowi
nowy sens. Nowość ujęcia zagadnienia czasu jest analogiczna do nowości
chrześcijaństwa względem judaizmu. Podobnie też pojmowanie czasu w późniejszych wiekach wewnątrz chrześcijaństwa było ściśle związane z
poglądami teologicznymi tworzonymi w odmiennych środowiskach
kulturowych. Być może nawet jest prawdą radykalny pogląd, że różnice
wyznaniowe między rozmaitymi odmianami chrześcijaństwa zależą
przypuszczalnie od tego, jakim pojęciem „czasu” rozporządza każda z nich
Por. G. Pattaro, Pojmowanie czasu w chrześcijaństwie, w: Tamże, s. 291-329;
TH17.
+ Rozumienie częściowe przypowieści Jezusa. Przypowieść formą literacką,
którą stosowali Jezus, kaznodzieje i Tolkien. „Marek powiada, że Jezus głosił
Słowo do ludzi, „o ile mogli je zrozumieć”, sugerując, że wybrał przypowieść
jako środek przekazu, aby dopasować przesłanie do ich możliwości
rozumienia. Na zagadnienie to można jednak spojrzeć dwojako: parabolę
można bowiem postrzegać w kategoriach albo jej atrakcyjności i inspirującej
siły, albo jej stosunkowej niejasności jako komunikatu. Ewangeliści raczej
przyjmowali drugą perspektywę, łącząc przypowieści Jezusa z czymś, co ich
głęboko niepokoiło – podobnie zresztą jak Pawła – a mianowicie z ogromną
liczbą Żydów, którzy nie przyjęli Jezusa jako Mesjasza ani jego nauki jako
Słowa Bożego. […] Zwrot Marka „o ile mogli je zrozumieć”, choć jest tylko
krótką wzmianką, odnosi się do obydwu aspektów pytania o przyczyny, dla
których Jezus używał przypowieści. Marek sugeruje, iż Jezus brał pod uwagę
możliwości swoich słuchaczy, będąc świadom różnic zarówno w ich
wykształceniu, jaki stopniu otwartości na Jego słowa. Nie chciał więc
bezpośrednio stawiać ich przed wyzwaniem, na które wielu nie było
przygotowanych; użył raczej środka, który mógłby najpierw przyciągnąć
uwagę słuchaczy, później ich zafascynować i sprowokować do myślenia,
nawet przez dłuższy czas, aż wreszcie znalazłby u nich oddźwięk” /R. Murray
TJ, J.R.R. Tolkien i sztuka przypowieści, w: Tolkien. Księga pamiątkowa.
Studia o spuściźnie literackiej, red. J. Parce, (Tolkien: A celebration,
HarperCollinsPublischers 1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka, Poznań 2003,
49-59, s. 51.
+ Rozumienie czynów i słów Chrystusa z perspektywy całokształtu tajemnicy
Chrystusa kształtuje pełnię życia Kościoła. Prawidłem wiary i obyczajów są
35
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Słowa i czyny Chrystusa, widziane już w świetle ich głębszego zrozumienia z
perspektywy całokształtu tajemnicy Chrystusa, który żyje nadal i wraz z
Duchem Świętym działa w rozwijającym się Kościele (Mt 28,20; J 14,16n).
Również dotychczasowe Pisma widziane są w świetle całokształtu tajemnicy
Chrystusa. Natomiast tradycje „starszych” (Mt 7,5) musiały przejść przez
surowe sito jedynego prawidła wiary i postępowania moralnego, jakim stał
się Chrystus. O2 41
+ Rozumienie czytań mszalnych przez uczestników Eucharystii. Pierwsze
tłumaczenia starosłowiańskie łączą się z misją św. Cyryla (zm. 869) i
Metodego (zm. 885) wśród narodów słowiańskich. Potrzebowali oni
tłumaczenia słowiańskiego do czytań mszalnych, które powinny być
zrozumiałe
dla
uczestników
Eucharystii.
W
pierwszym
rzędzie
przetłumaczono więc teksty, które weszły do tzw. małego lekcjonarza. W
Bułgarii przetłumaczono w X wieku cztery Ewangelie. Wreszcie w XII w.
powstaje na Wołyniu pełen lekcjonarz. Podstawą tłumaczeń był
prawdopodobnie tekst ogólnie przyjęty w imperium bizantyjskim 03 52.
+ Rozumienie daje Chrystus. „Ty więc, moje dziecko, nabieraj mocy w łasce,
która jest w Chrystusie Jezusie, a to, co usłyszałeś ode mnie za
pośrednictwem wielu świadków, przekaż zasługującym na wiarę ludziom,
którzy też będą zdolni nauczać i innych. Weź udział w trudach i
przeciwnościach jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa! Nikt walczący po
żołniersku nie wikła się w kłopoty około zdobycia utrzymania, żeby się
spodobać temu, kto go zaciągnął. Również jeżeli ktoś staje do zapasów,
otrzymuje wieniec tylko [wtedy], jeżeli walczył przepisowo. Rolnik pracujący
w znoju pierwszy powinien korzystać z plonów. Rozważaj, co mówię,
albowiem Pan da ci zrozumienie we wszystkim. Pamiętaj na Jezusa
Chrystusa, potomka Dawida! On według Ewangelii mojej powstał z
martwych. Dla niej znoszę niedolę aż do więzów jak złoczyńca; ale słowo Boże
nie uległo skrępowaniu. Dlatego znoszę wszystko przez wzgląd na
wybranych, aby i oni dostąpili zbawienia w Chrystusie Jezusie razem z
wieczną chwałą. Nauka to zasługująca na wiarę: Jeżeliśmy bowiem z Nim
współumarli, wespół z Nim i żyć będziemy. Jeśli trwamy w cierpliwości,
wespół z Nim też królować będziemy. Jeśli się będziemy Go zapierali, to i On
nas się zaprze. Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie
może się zaprzeć siebie samego” (2 Tym 2, 1-13).
+ Rozumienie darwinizmu przez ogół ludzi jest złudzeniem. „dogmat
ewolucjonistyczny stanowi podstawę nie tylko wszechwyjaśniającej teorii
rozwoju życia. Jeśli przyjmiemy, że niższe formy biologiczne dały początek
wyższym, łatwo cofnąć się do samego początku życia i wysunąć
przypuszczenie, że materia żywa jest tylko wyższym szczeblem rozwoju tego,
co nazywamy materią martwą. Dzieje życia wpiszą się wtedy w historię
ewolucji materii jako takiej, czyli wszechświata […] Teoria, która wyjaśnia
całą historię wszechświata, musi wyjaśniać jego teraźniejszość. Nic więc
dziwnego, że jej zwolennicy zechcieli w pewnej chwili wyjaśnić oprócz
pochodzenia także obecny status ludzkości” /R. Piotrowski, Wstęp do
wydania polskiego, w: P. E. Johnson, Sąd nad Darwinem, Warszawa 1997,
7-14, s. 12/. „Oto czemu Dennet stwierdził jeszcze, iż ewolucjonizm jest
uniwersalnym rozpuszczalnikiem, który szybko przetrawił ściany swojego
pojemnika. Twierdzenia Darwina musiały rozprzestrzenić się poza biologię.
36
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Tyle, że na jej terenie były lepiej lub gorzej sformułowanymi i uzasadnionymi
hipotezami naukowymi. Poza biologią dają wyjaśnienia, które dotąd były
zastrzeżone dla systemów religijnych. Wyjaśniają pochodzenie życia,
człowieczeństwa, rozumu i moralności. Co więcej, jest to wyjaśnienie
pociągające swoją prostotą. Każdemu wydaje się, że rozumie np. darwinizm
czy inną wersję transformizmu. Szkoda tylko, że tak niewielu rozumie jego
konsekwencje. Alain Besançon w Pomieszaniu języków (Wszechnica
Społeczno-Polityczna, 1989) pisze o ideologiach jako tworach gnostyków
szukających oparcia w naukach przyrodniczych. Stwierdza, że ludzie
prawdziwie wierzący przyjmują świat jako dany, a sama ich wiara jest
wynikiem świadomej decyzji. W gnozie rzecz ma się przeciwnie: przyjmuje się
system wierzeń (często z racji jego złudnej prostoty), czego skutkiem jest
uzurpowanie sobie władzy nad faktami – system odsłania nam rzeczywisty,
ezoteryczny sens świata. Besançon pisał o leninizmie, ale jego stwierdzenia
przenoszą się bez zmian na ewolucjonizm. Wszystkie patologie myślenia
ewolucjonistycznego – odrzucenie niewygodnych świadectw, korekta
rzeczywistości (opisywane przez Johnsona naginanie lub przemilczenie
świadectw kopalnych), mają swoje źródło w ewolucji. Właśnie w gnostyckiej
naturze systemu darwinowskiego” /Tamże, s. 13.
+ Rozumienie diecezjan cechą kandydata na biskupa. „W 1846 roku
rozpoczyna się pontyfikat Piusa IX. To sprzyjający moment na opublikowanie
Pięciu ran Kościoła świętego, […] Inspiracje tytułu Rosmini zaczerpnął z
przemówienia Innocentego IV podczas Soboru w Lyonie z 23 czerwca 1215
roku, w którym papież mówił o pięciu „nieludzkich ranach” na ciele Kościoła,
nawiązując do ran zadanych Zbawicielowi na Kalwarii” /R. Skrzypczak,
Przezorność proroków, „Fronda” 2008, nr 44/45, 96-121, s. 105/. „Czwarta
rana na prawej stopie Chrystusa: Prawo do nominowania biskupów
odebrane księżom i wiernym a uzurpowane przez siły polityczne. Tej ranie
Rosmini poświęca wiele uwagi. Według niego, przyczyną wielkiego kryzysu
chrześcijaństwa w średniowieczu było pozostawienie mianowania biskupów
w rękach władców. Źródeł tego problemu doszukuje się on w […]
duchowieństwie bogatym i zarządzającym” /Tamże, s. 110/. „Rzecz jasna, że
władza świecka będzie zainteresowana tym, by kogoś podporządkować sobie.
Dążenia tego typu Rosmini nazywa „duchem feudalizmu”, który do Kościoła
wszedł wraz z ludami barbarzyńskimi, wypierając poczucie wspólnoty
duchowej. Szczytowym momentem tego typu napięcia było zagrożenie samej
wolności Kościoła w postaci otwartego konfliktu między papieżem
Grzegorzem VII a cesarzem Henrykiem IV, kiedy to Kościół potrzebował się
bronić przed ingerencją władzy świeckiej w jego konstytutywne struktury
społeczności o charakterze nadprzyrodzonym. „Kościół, który dokonuje
wyboru swoich pasterzy, kieruje się tylko jednym celem, dobrem dusz;
władca ma ich wiele” /A. Rosmini, Delle cinque piaghe della santa Chiesa, w
oprac. Nunzio Galantino, Edizioni San Paolo, Cinisello Balsamo 1997, nr
116, s. 297/. Nasz autor znów z upodobaniem powraca do epoki pierwotnego
chrześcijaństwa. Za tamtych czasów starano się wybrać na biskupa osobę
najlepszą spośród wszystkich diecezjan, dziś natomiast szuka się kandydata
obdarzonego powagą i znaczeniem, „Bez zwracania uwagi na przynależność
do wspólnoty, która będzie kierował” /A. Rosmini, Delle…, nr 113, 295/.
Dawniej wybierano osoby kochane i szanowane przez lud, dziś wystarczy, że
37
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ktoś taki cieszy się szacunkiem władzy. Niegdyś przywiązywano wagę do
tego, by był to kapłan od dawna należący do określonej wspólnoty wiernych,
którą zna i potrafi rozumieć, dziś dobro wiernych wcale nie jest sprawą
pierwszorzędną” /Tamże, s. 111.
+ Rozumienie Dionizego Pseudo Areopagity w świetle myśli W. Łosski’ego,
według Korczyńskiego M. Proklos utworzył wizję kosmosu podobną do wizji
Dionizego Pseudo Areopagity. Jednak u Proklosa świat powstał w sposób
konieczny. Absolut Dionizego nie jest skrajnie transcendentny, jak u
Proklosa, jest obecny we wszechświecie poprzez stworzenie, o które się
troszczy. Ważna jest zarówno wizja aktu stworzenia, jak również działanie
Opatrzności w dziejach świata. Bóg jest początkiem i końcem wszystkiego co
jest. Koniec jednak nie oznacza zniknięcia świata, lecz jego spełnienie. Bóg
istnieje w ponad ziemski sposób, jest On zasadą wszystkich rzeczy jako
takich. Dionizy zachowuje odrębność Boga od świata a jednocześnie jedność.
Wszelkie błędy polegają na negowaniu odrębności, albo na radykalnym
oddzieleniu. Zbawienie polega na podtrzymaniu wszystkiego w istnieniu. Na
końcu świat nie zniknie, lecz będzie istniał na sposób najwyższy jak to tylko
możliwe dla bytu stworzonego W3 32. Bóg stworzył najpierw zasady, rzeczy
jako takie, bez ich uwikłania w wielorakość, przypadłościową wielość.
Stworzenie według Dionizego Pseudo Areopagity polegało na obmyśleniu
pewnych obrazów i paradygmatów, które M. Korczyński nazywa je
„predeterminantami, pierwowzorami (proonismoi) świata zmysłowego”. Sięga
on do myśli W. Łosskiego (Teologia Mistyczna Kościoła Wschodniego,
Warszawa 1989, s. 85-86), który proponował również nazwać je
„opatrznościami” (pronoiai). Są to energie, promienie, jakieś jaśnienie
boskości. Są one ściśle złączone z wolą Bożą. Stanowią one zamysł, zamiar
(boule) Boga. Są to więc byty myślne. Dionizy sądzi, że nie są one wieczne,
lecz są stworzone. Są to plany, schematy, szkice struktur rzeczy, które
zaistnieją w następnej kolejności. W tradycji chrześcijańskiej neoplatonizmu
uprawianego przez filozofów IV w. owe obrazy mającego powstać
empirycznego świata wytworzone były przez i poprzez Logos W3 32.
+ Rozumienie Dionizego Pseudo Areopagity w świetle myśli W. Łosski’ego,
według Korczyńskiego M. Proklos utworzył wizję kosmosu podobną do wizji
Dionizego Pseudo Areopagity. Jednak u Proklosa świat powstał w sposób
konieczny. Absolut Dionizego nie jest skrajnie transcendentny, jak u
Proklosa, jest obecny we wszechświecie poprzez stworzenie, o które się
troszczy. Ważna jest zarówno wizja aktu stworzenia, jak również działanie
Opatrzności w dziejach świata. Bóg jest początkiem i końcem wszystkiego co
jest. Koniec jednak nie oznacza zniknięcia świata, lecz jego spełnienie. Bóg
istnieje w ponad ziemski sposób, jest On zasadą wszystkich rzeczy jako
takich. Dionizy zachowuje odrębność Boga od świata a jednocześnie jedność.
Wszelkie błędy polegają na negowaniu odrębności, albo na radykalnym
oddzieleniu. Zbawienie polega na podtrzymaniu wszystkiego w istnieniu. Na
końcu świat nie zniknie, lecz będzie istniał na sposób najwyższy jak to tylko
możliwe dla bytu stworzonego W3 32. Bóg stworzył najpierw zasady, rzeczy
jako takie, bez ich uwikłania w wielorakość, przypadłościową wielość.
Stworzenie według Dionizego Pseudo Areopagity polegało na obmyśleniu
pewnych obrazów i paradygmatów, które M. Korczyński nazywa je
„predeterminantami, pierwowzorami (proonismoi) świata zmysłowego”. Sięga
38
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
on do myśli W. Łosskiego (Teologia Mistyczna Kościoła Wschodniego,
Warszawa 1989, s. 85-86), który proponował również nazwać je
„opatrznościami” (pronoiai). Są to energie, promienie, jakieś jaśnienie
boskości. Są one ściśle złączone z wolą Bożą. Stanowią one zamysł, zamiar
(boule) Boga. Są to więc byty myślne. Dionizy sądzi, że nie są one wieczne,
lecz są stworzone. Są to plany, schematy, szkice struktur rzeczy, które
zaistnieją w następnej kolejności. W tradycji chrześcijańskiej neoplatonizmu
uprawianego przez filozofów IV w. owe obrazy mającego powstać
empirycznego świata wytworzone były przez i poprzez Logos W3 32.
+ Rozumienie dla analogii wiary wykazywał T. Stapleton z Lowanium w
dyskusji z M. Chemnitzem, protestanckim teoretykiem hermeneutyki
biblijnej. Analogia wiary w teologii katolickiej stała się powszechnie
przyjmowaną wzorczą regułą egzegezy Pisma Świętego dopiero w wieku XIX.
„W teologii potrydenckiej jedną z przyczyn braku szerszego zainteresowania
analogią wiary było uznanie przez Sobór Trydencki tekstu Vg (zawierającego
w Rz 12, 6 ratio zamiast analogia) za autorytatywny przekład Pisma św. (BF
III 13-14). Na tej podstawie Robert Bellarmin odrzucał protestancką naukę o
analogii wiary, uważając ja za źródło sprzecznych interpretacji treści
objawienia. Więcej zrozumienia dla analogii wiary wykazywał T. Stapleton z
Lowanium w dyskusji z M. Chemnitzem, protestanckim teoretykiem
hermeneutyki biblijnej. N. Serarius (pocz. XVII w.) podkreślał analogiczną
jedność pomiędzy niestworzonym Logosem a słowem Bożym stworzonym, za
które uważał Pismo św.; analogię wiary uważał za podstawę uzasadnienia
teologicznego np. chrztu dzieci, sakramentu bierzmowania itp. M. Bezan
poświęcił analogii wiary obszerny traktat polemiczny B. Mikołajczak,
Analogia III. W Teologii, B. Analogia wiary, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1,
Lublin 1989, kol. 504-506, kol. 505.
+ Rozumienie dla analogii wiary wykazywał T. Stapleton z Lowanium w
dyskusji z M. Chemnitzem, protestanckim teoretykiem hermeneutyki
biblijnej. Analogia wiary w teologii katolickiej stała się powszechnie
przyjmowaną wzorczą regułą egzegezy Pisma Świętego dopiero w wieku XIX.
„W teologii potrydenckiej jedną z przyczyn braku szerszego zainteresowania
analogią wiary było uznanie przez Sobór Trydencki tekstu Vg (zawierającego
w Rz 12, 6 ratio zamiast analogia) za autorytatywny przekład Pisma św. (BF
III 13-14). Na tej podstawie Robert Bellarmin odrzucał protestancką naukę o
analogii wiary, uważając ja za źródło sprzecznych interpretacji treści
objawienia. Więcej zrozumienia dla analogii wiary wykazywał T. Stapleton z
Lowanium w dyskusji z M. Chemnitzem, protestanckim teoretykiem
hermeneutyki biblijnej. N. Serarius (pocz. XVII w.) podkreślał analogiczną
jedność pomiędzy niestworzonym Logosem a słowem Bożym stworzonym, za
które uważał Pismo św.; analogię wiary uważał za podstawę uzasadnienia
teologicznego np. chrztu dzieci, sakramentu bierzmowania itp. M. Bezan
poświęcił analogii wiary obszerny traktat polemiczny B. Mikołajczak,
Analogia III. W Teologii, B. Analogia wiary, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1,
Lublin 1989, kol. 504-506, kol. 505.
+ Rozumienie dobra w kontekście istnienia zła. Zło w świetle Opatrzności
stwórczej i zbawczej. „Zło jest urealnieniem dobra, uwyraźnieniem,
podkreśleniem, ukazywaniem transcendencji bytu – przynajmniej w aspekcie
zjawiskowym – i wyraża głęboko „zapotrzebowanie” na Boga przez samą
39
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
istotę bytu. Stanowi tworzywo najwyższego dobra osoby – jako materia
virtutum lub materia experientiae personae – w wymiarze absolutnym,
pleromicznym i eschatycznym. Bóg dopuszcza zło dlatego, że może je, nawet
moralne (grzech przeciwko Sobie) obrócić w dobro. Szanuje wolność swego
stworzenia, ale nie pozwoliłby na istnienie jakiegokolwiek zła, jeśliby nie
wyprowadzał z niego – mimo wszystko – jakiegoś rozumnego i znacznego
dobra (co nie znaczy, by zło przestawało być złem); „Dopuszczenie przez Boga
zła fizycznego i zła moralnego jest tajemnicą. Bóg ją wyjaśnia przez swojego
Syna, Jezusa Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał, by zwyciężyć zło.
Wiara daje nam pewność, że Bóg nie dopuściłby zła, gdyby nie wyprowadzał
z niego dobra drogami, które poznamy w pełni dopiero w życiu wiecznym”
(KKK 324; por 311, 314)” Cz. S. Bartnik, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin
1999, s. 155.
+ Rozumienie dokonujące się w Ojcu rodzi Syna, z procesu rozumienia
pochodzi Syn (Por. J. M. Rovira Belloso, Tratado de Dios Uno y Trino,
Salamanca 1993, wyd. 4, s. 594). Pochodzenie Syna ściśle powiązane jest z
Jego misją. Specyfika drugiej Osoby pozwala na jej wcielenie, rozwój
historyczny i misję historyczno – zbawczą. Przejście przez odcinek
historycznego czasu opisywane jest nieraz poprzez stosowanie słowa
processio, a więc tego samego, które służy do opisywania wewnętrznego życia
Boga. Należy zwracać baczną uwagę na to, do jakiej płaszczyzny w danym
tekście to słowo jest odnoszone. Trzeba pamiętać, że to nie słowo z trynitlogii
stosowane jest również w soteriologii, lecz odwrotnie, zostało ono przejęte do
trynitologii z języka opisującego procesy dokonujące się w historii. Dlatego
trzeba raczej zwracać uwagę na jego odmienne stosowanie na płaszczyźnie
Trójcy immanentnej, gdzie traktowane jest nie jako wyrażenie potoczne, lecz
jako termin techniczny, posiadający swoją własną treść, inną niż w języku
opisującym rzeczywistości doczesne Por. G. Marchesi, La cristologia trinitaria
di Hans Urs von Balthasar, Brescia 1997, s. 347; T48 62.
+ Rozumienie doktryny o nieśmiertelności duszy tylko w perspektywie
odniesienia duszy ludzkiej do innych ludzi oraz do Boga. „rabbi Harold
Kushner. Dusza jest nieśmiertelna, ponieważ zawsze wykracza poza ten
świat. W rzeczywistości zupełnie nie ma potrzeby odrywania od siebie ciała i
duszy. Należą one wzajemnie do siebie. Dusza ukazuje jednak wymiar
naszego statusu jako osoby, która nie może ulec zniszczeniu – nawet wtedy,
gdy ciało umiera. Jest on związany z ciałem, a zarazem je przekracza.
Kształtuje ciało i wyraża siebie w nim, dopóki się od tego śmiertelnego i
podlegającego rozkładowi ciała nie oddzieli” (A. Grün) /A. Grün OSB, W.
Müller, Czym jest dusza, przekład J. Zychowicz, WAM, Kraków 2010, s. 74/.
„rozumiem duszę jako odniesienie. Otóż ma ona odniesienie nie tylko do
ciała, lecz także do innych ludzi, a wreszcie do Boga. I tylko z perspektywy
tego odniesienia możemy rozumieć doktrynę o nieśmiertelności duszy
[Wszystko poza Bogiem ma odniesienie do Boga, Istnienie bytu każdego
wynika z istnienia jego relacji zależności wobec Boga, bez tego odniesienia
nie ma żadnego bytu]. Kto w swoim najgłębszym wnętrzu jest odniesiony do
Boga, nie może już tej relacji zostać pozbawiony – nawet przez śmierć [Jest to
prawdziwe dla każdej rzeczy, może się przemieniać materia korpuskularna w
energię materialną i odwrotnie, zawsze jednak jest relacja świata do Boga.
Jest to elementarna prawda kreatologii]. W śmierci doświadczy on nowego
40
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rodzaju relacji do Boga, do samego siebie i do swego ciała” (A. Grün) /Tamże,
s. 75/. „W śmierci dusza oddziela się od ciała i z tą chwilą może całkowicie
sama sobą dysponować. Tak więc moment śmierci, kiedy dusza oddziela się
od ciała, jest jedynym momentem, w którym może się ona całkowicie
swobodnie opowiedzieć za Bogiem lub przeciw Niemu” (A. Grün) /Tamże, s.
76/. „jak mówi Rahner – dusza wyraża siebie w ciele. Jest to ciało
uwielbione. Nauczanie Kościoła katolickiego, że Maria została wzięta do
nieba z ciałem i duszą, dotyczy także przecież nas, chrześcijan [innych ludzi
nie dotyczy?]. Nasza dusza nie rozpłynie się po prostu w morzu Boskości
[Czy dusza bez ciała rozpłynęłaby się w Bogu? Przecież aniołowie są bytami
odrębnymi, nie rozpływają się w Boskości, a nie mają ciała]. Przyjdziemy do
Boga z ciałem i duszą [Nie przyjdziemy z ciałem, bo dawne ciało pozostało w
ziemi, jest „ciało uwielbione”, które zostało dane człowiekowi w momencie
śmierci, człowiek z nim nie przychodzi]. Oczywiście ciało to ulegnie najpierw
rozkładowi. Ale skoro dusza również po śmierci wyraża siebie w ciele,
oznacza to, że przyjdziemy do Boga jako osoba [Czy bez ciała nie może być
osoby? Przecież aniołowie są osobami]. Ciało jest bowiem magazynem
pamięci wszystkich ważnych doświadczeń duchowych. Nasze doświadczenie
miłości i radości, bólu i smutku przechodzi poprzez ciało. Przyjdziemy do
Boga ze wszystkim i doświadczeniami, które przechowało w sobie nasze
ciało, z unikalnym sposobem, a jaki wyrażamy nasze jedyne w swoim rodzaju
i niepowtarzalne „ja” (A. Grün) /Tamże, s. 77/. [Przecież śmiertelne ciało
pozostało na ziemi, jest „ciało uwielbione”, które nie ma ziemskich
doświadczeń. Rahner mówił o wymieceniu w momencie śmierci z ducha
ludzkiego całej doczesnej historii /Müller, s. 75/. Jedynym wyjściem jest
myśl, że Rahner nie ma racji, że historia odzwierciedla się w duszy jako
swoista „historia” duchowa, którą dusza przenosi na drugą stronę i
przekazuje ciału uwielbionemu.
+ Rozumienie doktryny politycznej Lutra M. niemożliwe bez jego teologii
wiary, która obejmuje całość życia osoby ludzkiej; Diem H. „Barth K.
oskarżył Marcina Lutra o to, że jego doktryna o dwóch królestwach
(Zweireichelehre) spowodowała polityzację protestantyzmu i pojawienie się
nacjonalluteranizmu. Na początku, w wieku XVI, ukształtował się luterański
Kościół państwowy (Staatskirchentum) a w wieku XX nacjonalizm luterański
wspomagający tyranię III Rzeszy. Harald Diem był pierwszym teologiem
luterańskim, który ostro zareagował na te oskarżenia. Odrzucił zarzut,
jakoby Luter ograniczał chrześcijaństwo do wnętrza człowieka, do przeżyć
prywatnych, bez jakiegokolwiek powiązania z innymi ludźmi. Odrzucił też
zarzut, ściśle z tym powiązany, jakoby na zewnątrz chrześcijanie nie byli
zobowiązani do przestrzegania zasad Ewangelii i mogli swobodnie budować
niezależne od Ewangelii królestwo ziemskie. Diem wskazywał na to, że
według Lutra królestwo Boże rozwija się poprzez działanie chrześcijan w
świecie widzialnym, poprzez aktywne głoszenie Orędzia /A. Gonzáles Montes,
Religion y nacionalismo, la doctrina luterana de los dos reinos como teología
civil, Universidad Pontificia de Salamanca, Bibliotheca Salmantinensis,
Estudios 51, Salamanca 1982, s. 117/. Deutelmoser A. odczytuje sens myśli
Marcina Lutra w kontekście germańskiej tradycji mistycznej, która była
pogańska, a nie chrześcijańska. Diem sprzeciwia się tej tezie twierdząc, że
nie można zrozumieć politycznej doktryny Lutra bez jego teologii wiary, która
41
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
obejmuje całość życia osoby ludzkiej. Diem zgadza się natomiast z tezą, że
Bóg przez swą łaskę rodzi się w duszy ludzkiej usprawiedliwiając człowieka z
jego grzechów. Przebóstwiona świadomość jest miejscem epifanijnym
rozjaśniającym ludzki intelekt. Boskość jest immanentna, wewnątrz duszy,
natomiast świat zewnętrzny jest tylko maską, larwą, kokonem chroniącym
mistyczny rdzeń. Świadomość jest łącznikiem między dwoma królestwami,
między dwiema sferami, między dwoma działaniami Boga: stwórczym i
zbawczym /Tamże, s. 117.
+ Rozumienie doktryny politycznej Lutra niemożliwe bez jego teologii wiary,
która obejmuje całość życia osoby ludzkiej. Barth K. oskarżył Marcina Lutra
o to, że jego doktryna o dwóch królestwach (Zweireichelehre) spowodowała
polityzację protestantyzmu i pojawienie się nacjonalluteranizmu. Na
początku, w wieku XVI, ukształtował się luterański Kościół państwowy
(Staatskirchentum) a w wieku XX nacjonalizm luterański wspomagający
tyranię III Rzeszy. Harald Diem był pierwszym teologiem luterańskim, który
ostro zareagował na te oskarżenia. Odrzucił zarzut, jakoby Luter ograniczał
chrześcijaństwo do wnętrza człowieka, do przeżyć prywatnych, bez
jakiegokolwiek powiązania z innymi ludźmi. Odrzucił też zarzut, ściśle z tym
powiązany, jakoby na zewnątrz chrześcijanie nie byli zobowiązani do
przestrzegania zasad Ewangelii i mogli swobodnie budować niezależne od
Ewangelii królestwo ziemskie. Diem wskazywał na to, że według Lutra
królestwo Boże rozwija się poprzez działanie chrześcijan w świecie
widzialnym, poprzez aktywne głoszenie Orędzia /A. Gonzáles Montes,
Religion y nacionalismo, la doctrina luterana de los dos reinos como teología
civil, Universidad Pontificia de Salamanca, Bibliotheca Salmantinensis,
Estudios 51, Salamanca 1982, s. 117/. Deutelmoser A. odczytuje sens myśli
Marcina Lutra w kontekście germańskiej tradycji mistycznej, która była
pogańska, a nie chrześcijańska. Diem sprzeciwia się tej tezie twierdząc, że
nie można zrozumieć politycznej doktryny Lutra bez jego teologii wiary, która
obejmuje całość życia osoby ludzkiej. Diem zgadza się natomiast z tezą, że
Bóg przez swą łaskę rodzi się w duszy ludzkiej usprawiedliwiając człowieka z
jego grzechów. Przebóstwiona świadomość jest miejscem epifanijnym
rozjaśniającym ludzki intelekt. Boskość jest immanentna, wewnątrz duszy,
natomiast świat zewnętrzny jest tylko maską, larwą, kokonem chroniącym
mistyczny rdzeń. Świadomość jest łącznikiem między dwoma królestwami,
między dwiema sferami, między dwoma działaniami Boga: stwórczym i
zbawczym /Tamże, s. 117.
+ Rozumienie dokumentu literackiego wymaga znajomości środowiska i
epoki. „Naszą lekturę Listu do Hebrajczyków będziemy chcieli zilustrować
odniesieniami do historii i dokumentów ówczesnych prądów mniej lub
bardziej ortodoksyjnego judaizmu. Wiadomo bowiem, że znajomość
środowiska i epoki jest konieczna dla zrozumienia jakiegokolwiek
dokumentu literackiego” /A. Tronina, Do Hebrajczyków. Słowo zachęty na
dni ostatnie, Częstochowa 1998, s. 5/. „Pod koniec I wieku wyraźnie
nawiązuje do niego w swym liście św. Klemens, biskup Rzymu (1 Klem 36),
choć nie wspomina tytułu ani autora, na którym się oparł. Gnostycki apokryf
z Nag Hammadi na pustyni egipskiej, zwany Ewangelia Prawdy (26, 2), a
powstały około roku 140, zawiera już formalny cytat z Hbr 4, 12” /Tamże, s.
7/. „apokryficzny List Barnaby z początku II wieku opiera się na Liście do
42
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Hebrajczyków. […] mówi o Liście do Hebrajczyków łaciński pisarz Tertulian z
Kartaginy (De pudititia 20) jako o piśmie znanym bardziej niż Pasterz
Hermasa. Tertulian (zm. 220) przypisuje List do Hebrajczyków świętemu
Barnabie, towarzyszowi apostoła Pawła, choć nie uważa go za kanoniczny.
Do kanonu włączą go w połowie III wieku nowacjanie ze względu na jego
surową naukę o pokucie (Epifaniusz, Haereses 59, 2)” /Tamże, s. 8/.
„Podejrzenia co do kanoniczności Listu do Hebrajczyków były spowodowane
wykorzystywaniem go przez pewne sekty: gnostycy spekulowali na temat
tajemniczej postaci Melchizedeka (Hbr 7), nowacjanie odmawiali możliwości
przebaczenia apostatom (Hbr 6, 4-6; 10, 26-31; 12, 15-17), wreszcie arianie
widzieli tu naukę o stworzonym Słowie (Hbr 3, 2). […] od końca IV wieku
kanon Pism natchnionych umieszcza List do Hebrajczyków zaraz po listach
św. Pawła. […] Problem autorstwa […] Tradycja starożytna wskazuje na
różnych współpracowników Apostoła narodów” /Tamże, s. 9.
+ Rozumienie dokumentu literackiego wymaga znajomości środowiska i
epoki. „Naszą lekturę Listu do Hebrajczyków będziemy chcieli zilustrować
odniesieniami do historii i dokumentów ówczesnych prądów mniej lub
bardziej ortodoksyjnego judaizmu. Wiadomo bowiem, że znajomość
środowiska i epoki jest konieczna dla zrozumienia jakiegokolwiek
dokumentu literackiego” /A. Tronina, Do Hebrajczyków. Słowo zachęty na
dni ostatnie, Częstochowa 1998, s. 5/. „Pod koniec I wieku wyraźnie
nawiązuje do niego w swym liście św. Klemens, biskup Rzymu (1 Klem 36),
choć nie wspomina tytułu ani autora, na którym się oparł. Gnostycki apokryf
z Nag Hammadi na pustyni egipskiej, zwany Ewangelia Prawdy (26, 2), a
powstały około roku 140, zawiera już formalny cytat z Hbr 4, 12” /Tamże, s.
7/. „apokryficzny List Barnaby z początku II wieku opiera się na Liście do
Hebrajczyków. […] mówi o Liście do Hebrajczyków łaciński pisarz Tertulian z
Kartaginy (De pudititia 20) jako o piśmie znanym bardziej niż Pasterz
Hermasa. Tertulian (zm. 220) przypisuje List do Hebrajczyków świętemu
Barnabie, towarzyszowi apostoła Pawła, choć nie uważa go za kanoniczny.
Do kanonu włączą go w połowie III wieku nowacjanie ze względu na jego
surową naukę o pokucie (Epifaniusz, Haereses 59, 2)” /Tamże, s. 8/.
„Podejrzenia co do kanoniczności Listu do Hebrajczyków były spowodowane
wykorzystywaniem go przez pewne sekty: gnostycy spekulowali na temat
tajemniczej postaci Melchizedeka (Hbr 7), nowacjanie odmawiali możliwości
przebaczenia apostatom (Hbr 6, 4-6; 10, 26-31; 12, 15-17), wreszcie arianie
widzieli tu naukę o stworzonym Słowie (Hbr 3, 2). […] od końca IV wieku
kanon Pism natchnionych umieszcza List do Hebrajczyków zaraz po listach
św. Pawła. […] Problem autorstwa […] Tradycja starożytna wskazuje na
różnych współpracowników Apostoła narodów” /Tamże, s. 9.
+ Rozumienie dosłowne niektórych sformułowań apologetów wieku II może
prowadzić do konkluzji zupełnie absurdalnych. Temat centralny dzieła
Hermasa Pasterz to eklezjologia, czyli rozumienie natury Kościoła i jego
władzy nad grzechami. Z eklezjologią łączy się tu ściśle chrystologia,
pneumatologia, antropologia i angelologia (F. Szulc, Chrystologia „Pasterza”
Hermasa jako problem badawczy, „Vox Patrum” 6 (1986) t. 10, s. 117-135).
„Konieczność wielkiej ostrożności w interpretacji naszego tekstu wymagana
jest zwłaszcza właśnie w chrystologii. Niektóre bowiem sformułowania autora
rozumiane dosłownie prowadzą do konkluzji zupełnie absurdalnych.
43
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Zasadniczo przyjmuje się jako podstawę do zrozumienia chrystologii Pasterza
Przypowieści 2, 5 i 9. Musimy jednak ciągle pamiętać, że podstawowym
znaczeniem Przypowieści w Pasterzu jest raczej sens parenetyczny, nie zaś
dogmatyczny. Rozumienie dosłowne Przypowieści 2 i 5 prowadzą np. do
stwierdzenia, że Jezus odkupił ludzi tylko z własnej inicjatywy, niezależnie od
woli Boga, lub też, że został adoptowany jako Syn dzięki modlitwom ludzi” L.
Misiarczyk, Początki chrześcijańskiej nauki o wcieleniu w pismach Ojców
Apostolskich, „Vox Patrum” 20 (2000) t. 38-39, s. 21-40, s. 33.
+ Rozumienie doświadczenia jest podstawą modelu teologii trynitarnej, a nie
dyskusja teoretyczna. „Trynitologia personalna korporacyjna widoczna jest w
dziele reprezentującym tradycję anglosaksońską: L. Hodgson, The doctrine of
the Trinity (Croall Lectures 1942-1943), Nisbet and C., London 1964 (w
wydanie 1943), stron 238/. Według niego doktryna trynitarna została
opracowana na podstawie historii Jezusa oraz doświadczenia życia
chrześcijańskiego, jest interpretacją religii trynitarnej. Konstrukcja systemu
trynitarnego nie należy do planu dyskusji teoretycznej, lecz do „zrozumienia
doświadczenia”. Nie jest to ideologia tworząca w efekcie teoretyczną
superstrukturę, lecz refleksja, której przedmiotem jest praktyka
(doświadczenie życia nowego) (s. 176). W życiu Jezusa możemy dostrzec dwa
momenty: a) communio personalne (interpersonalne) Jezusa z Ojcem; b)
bogactwo mocy życiowej Jezusa przez Ducha Świętego, który realizuje
poprzez niego dzieło przemiany świata. Tylko poprzez rozróżnienie i
akceptacje tej podwójnej linii można ocalić z jednej strony intuicje religii
antycznych (Bóg przenika i posiada człowieka od wnętrza) i z drugiej strony
nowość chrześcijaństwa (wolne zjednoczenie Boga z człowiekiem) (s. 39 i n.).
Cały Nowy Testament, a zwłaszcza św. Paweł i św. Jan, ukazują życie
chrześcijan jako reprodukcję stylu i schematu życia Jezusa: realizowanie
woli Ojca, towarzyszenie Jezusowi i poddanie się kierownictwu Ducha
Świętego. W tej podwójnej perspektywie człowiek uczestniczy w naturze
Boskiej. Ksawery Pikaza dostrzega konieczność zwrócenia uwagi na to, że
uczestniczenie w Bogu nie jest konsekwencją określonej psychologii czy
duchowego nastawienia, lecz skutkiem Wcielenia (Bóg Ojciec przez Jezusa
przenika egzystencję człowieka); to uczestniczenie nie mierzy się skalą uczuć,
lecz całością nowego życia ludzi wierzących; c) nigdy nie można tego
uczestniczenia absolutyzować, doprowadzając do zlania się natury ludzkiej z
naturą Boską. / Hodgson czerpał z takich myślicieli, jak św. Augustyn, św.
Tomasz z Akwinu, Kalwin. Przezwyciężył ich jednostronności i rozwinął ich
intuicje. Podkreślił jedność personalną, zależną od tego, kim jest Osoba
Boska i osoba ludzka (J 17, 20 i n.). Jedność międzyludzka może być
modelem dla jedności Osób Bożych między sobą tylko analogicznie. Nie są
one sposobem bycia, lecz istnieją prawdziwie, w ciągłym spotkaniu (s. 139 i
n.; 174-175, 183, 190 i n.). Pikaza dostrzega konieczność uzupełnienia tej
refleksji o przemyślenia nad znaczeniem Trójcy ekonomicznej /Recencja w:
X. Pikaza, Bibliografia trinitaria del Nuevo Testamento, w: Bibliografia
trinitaria, „Estudios Trinitarios”, Numero extraordinario, Salamanca, 11
(1977) n. 2-3, 138-305, s. 287-288.
+ Rozumienie doświadczenia jest podstawą modelu teologii trynitarnej, a nie
dyskusja teoretyczna. „Trynitologia personalna korporacyjna widoczna jest w
dziele reprezentującym tradycję anglosaksońską: L. Hodgson, The doctrine of
44
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
the Trinity (Croall Lectures 1942-1943), Nisbet and C., London 1964 (w
wydanie 1943), stron 238/. Według niego doktryna trynitarna została
opracowana na podstawie historii Jezusa oraz doświadczenia życia
chrześcijańskiego, jest interpretacją religii trynitarnej. Konstrukcja systemu
trynitarnego nie należy do planu dyskusji teoretycznej, lecz do „zrozumienia
doświadczenia”. Nie jest to ideologia tworząca w efekcie teoretyczną
superstrukturę, lecz refleksja, której przedmiotem jest praktyka
(doświadczenie życia nowego) (s. 176). W życiu Jezusa możemy dostrzec dwa
momenty: a) communio personalne (interpersonalne) Jezusa z Ojcem; b)
bogactwo mocy życiowej Jezusa przez Ducha Świętego, który realizuje
poprzez niego dzieło przemiany świata. Tylko poprzez rozróżnienie i
akceptacje tej podwójnej linii można ocalić z jednej strony intuicje religii
antycznych (Bóg przenika i posiada człowieka od wnętrza) i z drugiej strony
nowość chrześcijaństwa (wolne zjednoczenie Boga z człowiekiem) (s. 39 i n.).
Cały Nowy Testament, a zwłaszcza św. Paweł i św. Jan, ukazują życie
chrześcijan jako reprodukcję stylu i schematu życia Jezusa: realizowanie
woli Ojca, towarzyszenie Jezusowi i poddanie się kierownictwu Ducha
Świętego. W tej podwójnej perspektywie człowiek uczestniczy w naturze
Boskiej. Ksawery Pikaza dostrzega konieczność zwrócenia uwagi na to, że
uczestniczenie w Bogu nie jest konsekwencją określonej psychologii czy
duchowego nastawienia, lecz skutkiem Wcielenia (Bóg Ojciec przez Jezusa
przenika egzystencję człowieka); to uczestniczenie nie mierzy się skalą uczuć,
lecz całością nowego życia ludzi wierzących; c) nigdy nie można tego
uczestniczenia absolutyzować, doprowadzając do zlania się natury ludzkiej z
naturą Boską. / Hodgson czerpał z takich myślicieli, jak św. Augustyn, św.
Tomasz z Akwinu, Kalwin. Przezwyciężył ich jednostronności i rozwinął ich
intuicje. Podkreślił jedność personalną, zależną od tego, kim jest Osoba
Boska i osoba ludzka (J 17, 20 i n.). Jedność międzyludzka może być
modelem dla jedności Osób Bożych między sobą tylko analogicznie. Nie są
one sposobem bycia, lecz istnieją prawdziwie, w ciągłym spotkaniu (s. 139 i
n.; 174-175, 183, 190 i n.). Pikaza dostrzega konieczność uzupełnienia tej
refleksji o przemyślenia nad znaczeniem Trójcy ekonomicznej /Recencja w:
X. Pikaza, Bibliografia trinitaria del Nuevo Testamento, w: Bibliografia
trinitaria, „Estudios Trinitarios”, Numero extraordinario, Salamanca, 11
(1977) n. 2-3, 138-305, s. 287-288.
+ Rozumienie Doświadczenie człowieka składa się z wielości doświadczeń. K.
Wojtyła ujmuje je w spójną całość, podczas gdy „stanowisko
fenomenalistyczne zdaje się wykluczać taką jedność wielu doświadczeń, a w
doświadczeniu jednostkowym widzi tylko zespół wrażeń czy wzruszeń, które
umysł z kolei porządkuje”. Doświadczenie człowieka łączy poszczególne
doświadczenia, które są w zasadzie czymś jednostkowym, za każdym razem
jedynym i niepowtarzalnym. Przedmiotem tego ogólnego doświadczenia jest
sam człowiek a nie tylko dane empiryczne o chwilowych zjawiskach
zmysłowych. Doświadczenie człowieka to nie jedynie odbieranie wrażeń lecz
dialog w którym człowiek jest zarówno przedmiotem jak i podmiotem. Dlatego
każde doświadczenie jest od razu jakimś zrozumieniem. Człowiek doświadcza
siebie jako kogoś, kto rozumie samego siebie F6 52.
+ Rozumienie Doświadczenie człowieka składa się z wielości doświadczeń. K.
Wojtyła ujmuje je w spójną całość, podczas gdy „stanowisko
45
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
fenomenalistyczne zdaje się wykluczać taką jedność wielu doświadczeń, a w
doświadczeniu jednostkowym widzi tylko zespół wrażeń czy wzruszeń, które
umysł z kolei porządkuje”. Doświadczenie człowieka łączy poszczególne
doświadczenia, które są w zasadzie czymś jednostkowym, za każdym razem
jedynym i niepowtarzalnym. Przedmiotem tego ogólnego doświadczenia jest
sam człowiek a nie tylko dane empiryczne o chwilowych zjawiskach
zmysłowych. Doświadczenie człowieka to nie jedynie odbieranie wrażeń lecz
dialog w którym człowiek jest zarówno przedmiotem jak i podmiotem. Dlatego
każde doświadczenie jest od razu jakimś zrozumieniem. Człowiek doświadcza
siebie jako kogoś, kto rozumie samego siebie F6 52.
+ Rozumienie Doświadczenie jest zarazem jakimś zrozumieniem tego, czego
doświadczam. Karol Wojtyła uważa, że takie stanowisko jest przeciwne
fenomenalizmowi, a właściwe fenomenologii, która nade wszystko akcentuje
jedność aktu poznania ludzkiego. Staje na stanowisku, że czyn jest
szczególnym momentem danym w oglądzie – czyli doświadczeniu – osoby.
Jest to ogląd intelektualny dany na gruncie faktu „człowiek działa”,
sprawiający jego zrozumienie. Pełna doświadczalna zawartość pozwala
zrozumieć czyn osoby, a w czynie samą osobę F6 58.
+ Rozumienie Doświadczenie jest zarazem jakimś zrozumieniem tego, czego
doświadczam. Karol Wojtyła uważa, że takie stanowisko jest przeciwne
fenomenalizmowi, a właściwe fenomenologii, która nade wszystko akcentuje
jedność aktu poznania ludzkiego. Staje na stanowisku, że czyn jest
szczególnym momentem danym w oglądzie – czyli doświadczeniu – osoby.
Jest to ogląd intelektualny dany na gruncie faktu „człowiek działa”,
sprawiający jego zrozumienie. Pełna doświadczalna zawartość pozwala
zrozumieć czyn osoby, a w czynie samą osobę F6 58.
+ Rozumienie dramaturgii Nieboskiej komedii jest możliwe poprzez
przestudiowanie Irydiona. Krasiński sam zaświadcza o znajomości prądów
katastroficznych w swoich przypiskach do Irydiona. Bez tego odniesienia pozostałaby
niezrozumiała
dramaturgia
Nieboskiej
komedii.
Także
korespondencja poety potwierdza szczególne przywiązanie do wizji
katastroficznych. Wizjonerzy pseudomistycy wyobrażali sobie moment
ostatecznego triumfu Boga nad światem albo jako definitywną klęskę
ludzkości albo jako konieczny początek nowego. Można chyba mówić w
pierwszym przypadku o katastrofizmie absolutnym, skrajnym a w drugim o
względnym. Dodać także należy, że w obu przypadkach dość
charakterystyczne było łączenie chiliazmu i rewolucji, radykalnego przewrotu, utożsamianego z końcem świata. Rysują się więc trzy zasadnicze
zagadnienia w obrębie idei katastrofizmu: eschatologia bezwzględnego końca
świata, katastrofizm względny i niszczycielska rola rewolucji. W105 214
+ Rozumienie dramaturgii Nieboskiej komedii jest możliwe poprzez
przestudiowanie Irydiona. Krasiński sam zaświadcza o znajomości prądów
katastroficznych w swoich przypiskach do Irydiona. Bez tego odniesienia pozostałaby
niezrozumiała
dramaturgia
Nieboskiej
komedii.
Także
korespondencja poety potwierdza szczególne przywiązanie do wizji
katastroficznych. Wizjonerzy pseudomistycy wyobrażali sobie moment
ostatecznego triumfu Boga nad światem albo jako definitywną klęskę
ludzkości albo jako konieczny początek nowego. Można chyba mówić w
pierwszym przypadku o katastrofizmie absolutnym, skrajnym a w drugim o
46
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
względnym. Dodać także należy, że w obu przypadkach dość
charakterystyczne było łączenie chiliazmu i rewolucji, radykalnego przewrotu, utożsamianego z końcem świata. Rysują się więc trzy zasadnicze
zagadnienia w obrębie idei katastrofizmu: eschatologia bezwzględnego końca
świata, katastrofizm względny i niszczycielska rola rewolucji. W105 214
+ Rozumienie drogi Opatrzności prowadzącej wszystko do ostatecznego celu
dokona się w Paruzji. „Sąd Ostateczny nastąpi podczas chwalebnego powrotu
Chrystusa. Jedynie Ojciec zna dzień i godzinę sądu. Tylko On decyduje o
jego nadejściu. Przez swego Syna Jezusa Chrystusa wypowie On wówczas
swoje ostateczne słowo o całej historii. Poznamy ostateczne znaczenie dzieła
stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi
Jego Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu. Sąd Ostateczny
objawi,
że
sprawiedliwość
Boga
triumfuje
nad
wszystkimi
niesprawiedliwościami popełnionymi przez stworzenia i że Jego miłość jest
silniejsza od śmierci” (KKK 1040). „Prawda o Sądzie Ostatecznym wzywa do
nawrócenia, podczas gdy Bóg daje jeszcze ludziom „czas pomyślny, dzień
zbawienia” (2 Kor 6, 2). Pobudza świętą bojaźń Bożą. Angażuje na rzecz
sprawiedliwości Królestwa Bożego. Zapowiada „błogosławioną nadzieję” (Tt 2,
13) powrotu Pana, który „przyjdzie, aby być uwielbionym w świętych swoich i
okazać się godnym podziwu dla wszystkich, którzy uwierzyli” (2 Tes 1, 10)”
(KKK 1041). „Na końcu świata Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Po
sądzie powszechnym sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować
na zawsze z Chrystusem, a sam wszechświat będzie odnowiony: Wtedy
Kościół „osiągnie pełnię... w chwale niebieskiej, gdy nadejdzie czas
odnowienia wszystkiego i kiedy wraz z rodzajem ludzkim również świat cały,
głęboko związany z człowiekiem i przez niego zdążający do swego celu, w
sposób doskonały odnowi się w Chrystusie” (KKK 1042). ”Pismo święte
nazywa to tajemnicze odnowienie, które przekształci ludzkość i świat,
„nowym niebem i nową ziemią” (2 P 3, 13). Będzie to ostateczna realizacja
zamysłu Bożego, „aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako
Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi” (Ef 1, 10)” (KKK 1043).
+ Rozumienie drogi Opatrzności prowadzącej wszystko do ostatecznego celu
dokona się w Paruzji. „Sąd Ostateczny nastąpi podczas chwalebnego powrotu
Chrystusa. Jedynie Ojciec zna dzień i godzinę sądu. Tylko On decyduje o
jego nadejściu. Przez swego Syna Jezusa Chrystusa wypowie On wówczas
swoje ostateczne słowo o całej historii. Poznamy ostateczne znaczenie dzieła
stworzenia i ekonomii zbawienia oraz zrozumiemy przedziwne drogi, którymi
Jego Opatrzność prowadziła wszystko do ostatecznego celu. Sąd Ostateczny
objawi,
że
sprawiedliwość
Boga
triumfuje
nad
wszystkimi
niesprawiedliwościami popełnionymi przez stworzenia i że Jego miłość jest
silniejsza od śmierci” (KKK 1040). „Prawda o Sądzie Ostatecznym wzywa do
nawrócenia, podczas gdy Bóg daje jeszcze ludziom „czas pomyślny, dzień
zbawienia” (2 Kor 6, 2). Pobudza świętą bojaźń Bożą. Angażuje na rzecz
sprawiedliwości Królestwa Bożego. Zapowiada „błogosławioną nadzieję” (Tt 2,
13) powrotu Pana, który „przyjdzie, aby być uwielbionym w świętych swoich i
okazać się godnym podziwu dla wszystkich, którzy uwierzyli” (2 Tes 1, 10)”
(KKK 1041). „Na końcu świata Królestwo Boże osiągnie swoją pełnię. Po
sądzie powszechnym sprawiedliwi, uwielbieni w ciele i duszy, będą królować
na zawsze z Chrystusem, a sam wszechświat będzie odnowiony: Wtedy
47
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Kościół „osiągnie pełnię... w chwale niebieskiej, gdy nadejdzie czas
odnowienia wszystkiego i kiedy wraz z rodzajem ludzkim również świat cały,
głęboko związany z człowiekiem i przez niego zdążający do swego celu, w
sposób doskonały odnowi się w Chrystusie” (KKK 1042). ”Pismo święte
nazywa to tajemnicze odnowienie, które przekształci ludzkość i świat,
„nowym niebem i nową ziemią” (2 P 3, 13). Będzie to ostateczna realizacja
zamysłu Bożego, „aby wszystko na nowo zjednoczyć w Chrystusie jako
Głowie: to, co w niebiosach, i to, co na ziemi” (Ef 1, 10)” (KKK 1043).
+ Rozumienie drugich cechą człowieka cywilizowanego. „Coraz bardziej
poszukujemy prywatności i coraz bardziej czujemy się wyobcowani i
pozostawieni sobie samym, kiedy ją osiągamy” (P. Slater, The puisuit of
Loneliness. American culture at the breaking Point, Boston 1976, 13).
Społeczność, która rozumie się tylko jako dodatkowe zjednoczenie jednostek
w celu osiągnięcia własnej korzyści, potwierdza w końcu i ostatecznie tylko
ich odosobnienie i nieszczęście monadycznej prywatności, jak i antagonizm
pomiędzy niewłaściwym ogółem i właściwą prywatnością. Wreszcie pozostają
jednostki chwiejne, niosące potencjalne niebezpieczeństwo rozpadu w sobie
(Patrz
W.
Oelmüller,
Religionen
in
modernen
Rechts
–
und
Verfassungsstaaten – eine Utopie der Vergangenheit?, w: Jb.Polit.Theol. 1
(1996) 123i n. – Ostateczna przyczyna tego leży w tym, że w tak, jak wyżej
pokazano, rozumianej „umowie społecznej” Ja i Ty – ograniczając się
wzajemnie w swoim dążeniu do władzy i interesu – pozostają nawzajem
przeciwstawiani sobie. Istotne zapośredniczanie ku jedności potrzebowało
„trzeciego” w rozumieniu Ryszarda ze Świętego Wiktora. Por. także
Stanisloae, Gott (przypis I, 432) 447 in. „Dopiero Trzeci [jest] tym, kto nas
nawzajem
jednoczy
tak
daleko,
że
przezwyciężam
twierdzenie
przeciwstawianego ‚tobie’ własnego Ja i Ty twoje mnie przeciwstawiane Ja
przezwyciężasz, gdy prawdziwie stajemy się ‚my’”). U Jean-Jacques’a
Rousseau pojawiają się sugestie podobne do teorii Hobbesa i Locke’a: jakoby
mocą swojej wolności człowiek z samowystarczalnego, izolowanego, tylko w
zaspokojeniu podstawowych potrzeb istniejącego stanu natury wstępuje w
relacje z drugim; wkracza na obszar społecznego bycia. Jednakże Rousseau
wyznaje też idee, które wskazują w innym kierunku niż reprezentowane
przez Hobbesa i Locke’a. Theo Kobusch komentuje: „Kiedy sam Rousseau
mówi w swoim późniejszym dziele Emile…, że człowiek w społecznym stanie
jest wolniejszy niż w stanie natury, wówczas można przyjąć tezę…:
prawdziwą wolnością nie jest sama w sobie wystarczająca niezależność
homme sauvage, lecz relacja z drugą wolnością” (Th. Kobusch, Die
Entdeckung der Person, Freiburg i. Br. 1993, (przypis I, 46) 117. Odnośnie do
Rousseau ogólnie także I. Fetcher, Rousseaus politische Philosophie,
Frankfurt 31975). Ta nie powstaje tak po prostu przez zwykłe przyłączenie
się człowieka w celu osiągalnego przez podział pracy, lepszego zaspokojenia
potrzeb, bowiem powstałaby tylko większa zależność i intensywniejsze
konkurowanie ze sobą, lecz raczej z potrzeby wolnego uznania (albo
odrzucenia) społecznych wartości, mianowicie w akcie wolności, który
rzeczywiście wynosi ponad stan natury. „Dziki żyje sam w sobie,
cywilizowany człowiek zawsze poza sobą, może żyć tylko w rozumieniu
drugich”, zauważa Rousseau (J.-J. Rousseau, Discours sur l’origine et les
fondements de l’inégalité parmi les hommes = Oeuvre complètes (Cagnebin /
48
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Raymond) t. III, Paris 1964, 193)” /G. Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia
trynitarna przełożył bp J. Tyrawa, (Der Dreieine Gott. Eine trinitarische
Theologie, Verlag Herder, Freiburg im Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]),
TUM, Wrocław 2009, s. 422.
+ Rozumienie ducha ludzkiego przez Grzegorza z Elwiry funkcjonalne Duch
przydzielony zostaje człowiekowi przez Boga później, dzięki zdobytej zasłudze
oraz łasce wiary. Grzegorz z Elwiry wyraźnie odróżnia „ducha człowieczego”
od „ducha Bożego”. Duch ludzki jest bytem stworzonym, może być
nienaruszony (integer), ale też może być naruszony lub uszkodzony (laesus),
a wtedy odstępuje od człowieka, wycofuje się z człowieka (recessit). Stan
ducha zależy od człowieka. W początkowej fazie człowiek składa się tylko z
duszy i ciała, przy czym dusza porusza się sama i porusza ciało, przyjmuje
także zmienne stany, ma możliwość bycia bądź dobrą, bądź złą. Adam chyba
ducha nie posiadał. Szansa dojścia do podobieństwa Bożego pojawiła się na
nowo w Chrystusie A1a 97.
+ Rozumienie ducha niemieckiego wieku XIX poprzez myśli Nietzsche’go.
Dialog z Nietzschem podjęli Erich Przywara i Hans Urs von Balthasar.
Balthasar w Apokalypse der deutschen Seele uważa go za figurę-klucz
otwierający zrozumienie niemieckiego „ducha” w wieku XIX, który trwał od
Lessinga do Bartha. Myśl niemiecka borykała się w tym okresie z wyborem
między Dionizosem a Ukrzyżowanym. Myśl naznaczona protestanckim
podkreślaniem Krzyża z zapominaniem o Zmartwychwstaniu. Radość była
poszukiwana poza chrześcijaństwem, które było naznaczone cierpieniem i na
cierpieniu się kończyło. W konwencji protestanckiej śmierć Boga oznaczała
zniknięcie Boga zamkniętego w Krzyżu, czyli otwarcie się na Boga, który
wyszedł z grobu jako Zmartwychwstały /G. Di Aldo, Nietzsche: dissonanza e
illusione, w: P. Coda; A. Tapken (red.), La Trinità e il pensare. Figuri percorsi
prospettive, Città Nuova, Roma 1997, 63-122, s. 85/. Cywilizacja zachodnia
wybrała Dionizosa. Dziś teolog chrześcijański pyta się: dlaczego nie wybrano
Zmartwychwstałego. Dylemat: Ukrzyżowany albo Dionizos jest fałszywy, gdyż
Ukrzyżowany zmartwychwstał. Nietzsche wybrał Boga gnostyków, czyli
samego siebie. W roku 1889 zredagował swoje dzieło Ecce homo na nowo
/Tamże, s. 90/. Człowiek bez Boga nie musi być skazany na nicość, może
tworzyć siebie poprzez sztukę, stając się artystą, tworzącym własną boską
komedię (nawiązanie do Boskiej komedii Dantego). Nietzsche odrzucił
Chrystusa ukrzyżowanego, dobrego i słabego, uznał siebie za przeciwnika
słabości, czyli za Antychrysta, ponad dobrem i złem, wolnego od zasad etyki
/Tamże, s. 102/. Przemiana człowieka w nadczłowieka wiąże się z przemianą
etyczną, polegającą na wolności od etyki. W tej sytuacji pojawia się Dionizos,
pan ciemności, demon śmiejący się z człowieka /Tamże, s. 105/. Zamiast
wolności pojawia się splot przeciwieństw. Człowiek jest miotany
przeciwieństwami, może wybierać wszystko i próbuje wszystkiego.
+ Rozumienie ducha niemieckiego wieku XIX poprzez myśli Nietzsche’go.
Dialog z Nietzschem podjęli Erich Przywara i Hans Urs von Balthasar.
Balthasar w Apokalypse der deutschen Seele uważa go za figurę-klucz
otwierający zrozumienie niemieckiego „ducha” w wieku XIX, który trwał od
Lessinga do Bartha. Myśl niemiecka borykała się w tym okresie z wyborem
między Dionizosem a Ukrzyżowanym. Myśl naznaczona protestanckim
podkreślaniem Krzyża z zapominaniem o Zmartwychwstaniu. Radość była
49
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
poszukiwana poza chrześcijaństwem, które było naznaczone cierpieniem i na
cierpieniu się kończyło. W konwencji protestanckiej śmierć Boga oznaczała
zniknięcie Boga zamkniętego w Krzyżu, czyli otwarcie się na Boga, który
wyszedł z grobu jako Zmartwychwstały /G. Di Aldo, Nietzsche: dissonanza e
illusione, w: P. Coda; A. Tapken (red.), La Trinità e il pensare. Figuri percorsi
prospettive, Città Nuova, Roma 1997, 63-122, s. 85/. Cywilizacja zachodnia
wybrała Dionizosa. Dziś teolog chrześcijański pyta się: dlaczego nie wybrano
Zmartwychwstałego. Dylemat: Ukrzyżowany albo Dionizos jest fałszywy, gdyż
Ukrzyżowany zmartwychwstał. Nietzsche wybrał Boga gnostyków, czyli
samego siebie. W roku 1889 zredagował swoje dzieło Ecce homo na nowo
/Tamże, s. 90/. Człowiek bez Boga nie musi być skazany na nicość, może
tworzyć siebie poprzez sztukę, stając się artystą, tworzącym własną boską
komedię (nawiązanie do Boskiej komedii Dantego). Nietzsche odrzucił
Chrystusa ukrzyżowanego, dobrego i słabego, uznał siebie za przeciwnika
słabości, czyli za Antychrysta, ponad dobrem i złem, wolnego od zasad etyki
/Tamże, s. 102/. Przemiana człowieka w nadczłowieka wiąże się z przemianą
etyczną, polegającą na wolności od etyki. W tej sytuacji pojawia się Dionizos,
pan ciemności, demon śmiejący się z człowieka /Tamże, s. 105/. Zamiast
wolności pojawia się splot przeciwieństw. Człowiek jest miotany
przeciwieństwami, może wybierać wszystko i próbuje wszystkiego.
+ Rozumienie Ducha Świętego Problem ze zrozumieniem Ducha Świętego jest
diametralnie różny od problemu zrozumienia Jezusa Chrystusa. Bez
większych trudności Jezus jest widziany jako osoba, różna od osoby Boga
Ojca. Trudność dotyczy w przyjęciu Jezusa Chrystusa jako Boga. Natomiast
Duch Święty wyraźnie i zdecydowanie posiada rysy boskie. Trudno jednak
dostrzec Go jako odrębną osobę, nie zlewającą się z osobą Boga Ojca, trudno
opisać specyficzne cechy personalne. Chrystus najpierw objawia się jako
człowiek, w łonie Maryi a następnie w żłóbku Betlejemskim. Duch Święty
ukrywa się w dziełach Bożych, w działaniu Boga Jahwe i w działaniu
Jezusa. Dość późno i to w sposób dyskretny, Jezus informuje o Jego inności
wobec Ojca i wobec Syna B1 207.
+ Rozumienie Ducha Świętego w Starym Testamencie tylko przez tych, którzy
posiadali Ducha Świętego. Według Grzegorza z Elwiry prawo przydaje
wiarygodności Ewangelii, a Ewangelia jest wypełnieniem prawa. Wynika to
stąd, że w obu Testamentach obecne są wszystkie osoby Trójcy Świętej.
Trzeba rozpoznać, która z nich i w jakim momencie objawia się w porządku
działania. Nie tylko Apostołowie, ale wszyscy ochrzczeni otrzymali obowiązki
ważniejsze niż autorzy natchnieni Starego Testamentu (Traktat XIII). Kościół
zawiera w swojej skarbnicy pisma Proroków i pisma Apostołów. Pismo Święte
mieści się we wnętrzu Kościoła. W procesie jego powstania współpracowali
Syn Boży i Duch Święty. Syn Boży był już w raju. Był też w piecu ognistym,
w którym Nabuchodonozor kazał spalić trzech młodzieńców. Szatan obecny
w Nabuchodonozorze rozpoznał Syna Bożego (filius dei) w czwartym
młodzieńcu ratującym od płomieni trzech wrzuconych do pieca. Grzegorz z
Elwiry interpretuje trzech przybyszy przybywających do Abrahama pod
dębem w Mamre jako Pana, czyli Syna Bożego, w towarzystwie dwóch
aniołów (unum deum suum dinouerit) (Trct II, CCL 69,14; PLS I,365). Również
Duch Święty działał już w Starym Testamencie. O ile jednak Syn Boży działał
już w raju, to Duch Święty swoją misję rozpoczął później. Objawienie, które
50
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
otrzymał w raju pierwszy człowiek, było proste i mogło być rozpoznane przez
szatana. Dlatego potrafił to rajskie objawienie wykorzystać przeciwko
człowiekowi /Czapiga T., Antropocentryzm teologii Grzegorza z Elwiry.
Studium Patrystyczno – teologiczne, Ottonianum, Szczecin 1996, s. 39/.
Według Grzegorza z Elwiry dopiero w zaawansowanej fazie w proces
Objawienia włączył się Duch Święty. Mówił on przez proroków pod osłoną
figur i przenośni. Był zrozumiany tylko przez tych, którzy posiadają Ducha
Świętego. Dlatego również szatan nie miał dostępu do tego Objawienia.
Proste objawienie rajskie, dane przez Syna Bożego pierwszym ludziom, było
rozpoznane przez szatana i wykorzystane przeciwko ludzkości. Objawienie
Ducha Świętego było poza możliwościami poznawczymi ducha złego. Okazuje
się jednak, że również w objawieniu rajskim znajduje się sens duchowy. Jest
on w całym Objawieniu. Tego sensu duchowego nie można odkryć bez
pomocy Trzeciej Osoby Boskiej. Tak więc diabeł nie wszystko rozumiał z
objawienia rajskiego, a później wszystko już zostało przed nim ukryte. Adam
przed grzechem nie korzystał z osłaniającego działania Ducha Świętego,
które było potrzebne, gdyż szatan rozumiał rajskie objawienie /Tamże, s. 40.
+ Rozumienie duchowe Pisma Świętego i sakramentów w średniowieczu
zanikało coraz bardziej. Życie teologiczne Kościoła było stopniowo coraz
bardziej koncentrowane wokół intelektualnego organizowania formuł wiary, a
odchodziło od duchowego rozumienia Pisma Świętego i sakramentów.
Interwencja imperatora wpływała na akcentowanie autorytetu doktryny a
następnie, bardziej ogólnie, na akcentowaniu organizacji Kościelnej. Tworzy
się polityczna władza sakralna, oparta bezpośrednio na autorytecie Boga,
reprezentowana przez imperatora, jako tego, który jest najbliżej Boga (cesarz
na Wschodzie, później papież na Zachodzie). Pełna obecność misterium
Chrystusa w sakramentach żyje rytmem oczekiwania na paruzję. Trudno jest
określić czas oczekiwania. Bliskość paruzji mierzy się bliskością Chrystusa,
który uobecnia Boga (świat, który jest „tam”) i realność ludzką („tutaj”) H40
72. Formuły dogmatyczne określają to, co można nazwać ontologią
objawienia w perspektywie anagogicznej. Nie biorą one pod uwagę wartości
teologicznej procesów historycznych, związanych z Objawieniem i Tradycją.
W spekulacjach filozoficznych hellenistycznych czas jest znakiem tego, co
„tutaj”, co prowizoryczne, ograniczone, skażone błędem i winą H40 73.
+ Rozumienie duchowości recogidos jedynie w kontekście wiary
chrześcijańskiej. Recogimiento Polega na skupieniu siebie w Bogu, na
skupieniu wszystkiego w miłości do Boga. Wszystko napełnione jest miłością,
jest przemienione poprzez miłość, jest przemienione w miłość i tak
ofiarowane Bogu /B. Jiménez Duque, Los Recogidos, „Teología Espiritual 33
(1989) 277-289, s. 284/. Św. Juan de Ávila w kazaniu do jezuitów w
Montilla, wygłoszonym pod koniec swego życia, wymienia dzieła
franciszkanów, zwłaszcza Via spiritus (B. de Palma) oraz Tercer Abecedario
(F. Osuna, Toledo 1527). Dzieło Osuny jest podręcznikiem duchowości tego
ruchu. Recogimiento zostało zdefiniowane jako wchodzenie wewnątrz siebie
aby tam spotkać się samemu z Bogiem samym. Jest to spotkanie sam na
sam z Bogiem w swoim wnętrzu. [takie określenie przyjmują też los
alumbrados, co jest też zgodne z sufizmem]. Hasła tej duchowości, to: „o
niczym nie myśleć”, „zwracać uwagę tylko na Boga”, „tylko miłość”.
Konieczne jest oderwanie się od wszystkiego, zapomnienie o wszystkim, poza
51
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Bogiem. Zrozumienie tej duchowości jest możliwe tylko z uświadomieniem
sobie, że ruch ten jest istotnie chrześcijański, że słowo Bóg nie oznacza
bezkształtnego, buddyjskiego czy filozoficznego Absolutu, nawet nie tylko
Boga jednoosobowego, lecz Boga chrześcijańskiego, czyli Trójcę Świętą. Stąd
pamiętanie tylko o Bogu nie oznacza wejście myśli w niepojętą
nieskończoność misterium prostoty bytu Bożego, lecz zatrzymanie się na
wszystkim, co tworzy chrześcijańską wiedzę o trzech Osobach. Oznacza to
zatrzymanie myśli na Jezusie Chrystusie, nie tylko na Jego boskości, lecz
również na człowieczeństwie, czyli na historii. Nie ma ucieczki z tego świata.
We wnętrzu swoim człowiek spotyka Jezusa, z całym bogactwem dziejów,
które wziął On w siebie, które wprowadził w boskość. Stąd medytacja
misterium zbawczego Jezusa Chrystusa. W takim ujęciu centralnym
punktem będzie rozmowa Piotra z Jezusem Zmartwychwstałym i trzykrotne
zapewnienie o swojej miłości. Człowiek nie wchodzi w pustkę, lecz w wielkie
bogactwo dzieła odkupienia, nie zostaje unicestwiony, lecz ubogacony
wszystkim, co stanowi treść Odkupienia. Franciszek Osuna podkreśla
uczucie, serdeczność, bardzo franciszkańskie, według tego, co mówił św.
Bonawentura. Natomiast B. de Palma łączy uczucie z intelektem,
podkreślając personalną integralność człowieka, według tego, co mówił
Ryszard z opactwa św. Wiktora. W skupieniu na relacji z Bogiem są stopnie,
prowadzące do zjednoczenia z Bogiem. Istotą nie jest brak myślenia,
zmierzanie do wewnętrznej pustki, lecz miłość, napełnianie się miłością, w
sposób apofatyczny, aż do mistycznej transformacji, w której człowiek
odczuwa głębokie duchowe zadowolenie („y contento”). Rezygnacja z myślenia
światowego, z chęci poznania Boga Jego spraw czystym rozumem
naturalnym jest tylko jedną stroną medalu. Sama w sobie prowadzi do
nicości. W modlitewnym skupieniu chodzi o rezygnację z czegoś
niedoskonałego, z czegoś, co blokuje możliwość otrzymania poznania
doskonałego. W modlitewnym skupieniu następuje wymiana niedoskonałego
na doskonałe, częściowego ona pełne. Poznanie intelektualne i
wyobrażeniowe zostaje zastąpione poznaniem pełnym życia, pełnym miłości,
bezpośrednim, bezbłędnym /Tamże, s. 286.
+ Rozumienie dwumianu „ciemności-światło” Pryscyliana. Stworzenia
otrzymały moc po to, aby służyć człowiekowi, są mocami służebnymi. W ten
sposób Pryscylian demitologizuje prawa naturalne i wyzwala je z wszelkiego
charakteru demonicznego. Ważne jest, że według niego, ciemności nie są
wyeliminowane przez oświecenie światłem, lecz stanowią część natury
stworzonej. Tworzą one jeden z dwóch czynników, które stanowią o
formowaniu się materii, czynnik widzialny i cielesny, ziemski. Pozostawanie
ciemności w materii jest kluczem dla zrozumienia aplikacji dwumianu
„ciemności-światło” z kosmologii do antropologii. Człowiek jest przecież
syntezą kosmosu. W1.1 117
+ Rozumienie dwumianu „ciemności-światło” Pryscyliana. Stworzenia
otrzymały moc po to, aby służyć człowiekowi, są mocami służebnymi. W ten
sposób Pryscylian demitologizuje prawa naturalne i wyzwala je z wszelkiego
charakteru demonicznego. Ważne jest, że według niego, ciemności nie są
wyeliminowane przez oświecenie światłem, lecz stanowią część natury
stworzonej. Tworzą one jeden z dwóch czynników, które stanowią o
formowaniu się materii, czynnik widzialny i cielesny, ziemski. Pozostawanie
52
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ciemności w materii jest kluczem dla zrozumienia aplikacji dwumianu
„ciemności-światło” z kosmologii do antropologii. Człowiek jest przecież
syntezą kosmosu. W1.1 117
+ Rozumienie dynamiczne unii hipostatycznej koncentruje w sobie
zagadnienie Bożej Opatrzności. Chrystus jest wolny jako Bóg i wolny jako
człowiek. Te dwie wolności są autonomiczne, ale należą do kogoś jednego, do
osoby Chrystusa: Boga-Człowieka. „Fałszywe pojęcie, według którego Bóg
trzymałby się z dala od cierpienia lub z nim współpracował, dopuszczając
biernie pewne nieszczęścia, a interweniując przy innych, wypływa
prawdopodobnie z dominującego w historii Zachodu przeświadczenia
odnośnie do Wcielenia, które miałoby być jedynie odpowiedzią na upadek.
Tymczasem tradycyjne myślenie chrześcijaństwa wschodniego podkreśla, że
Wcielenie jest samo w sobie, od całej wieczności, zamiarem Ojca, całkowicie
niezależnym od grzechu; gdyby nawet grzechu nie było, Wcielenie miałoby
miejsce, i to na sto procent. To nie wcielenie nastąpiło w celu zbawienia
świata, ale świat pojawił się po to, aby mogło zaistnieć Wcielenie! Świat
został stworzony w tym celu, aby Pan mógł przyjść jako człowiek (Por.
Panaiotis Nellas, Deification in Christ, New York 1987). Tak więc nie można
także przedstawiać człowieka, z którym Bóg jednoczy się łaskawie, jako
pierwszego, który cierpiał. To raczej sam Bóg jest – przedziwnie i tajemniczo –
pierwszym Cierpiącym. Orygenes mógł tak opisać Wcielenie w porządku,
który – na pierwszy rzut oka – wydaje się odwrócony: „Najpierw doznał
wzruszenia, a potem zstąpił i pozwolił się ujrzeć” (Orygenes, Szósta homilia
na Ezechiela, w: Tenże, Homilie o Księgach Izajasza i Ezechiela, tłum. S.
Kalinkowski, Kraków 2000, s. 140). Stąd także ta myśl B. Pascala, że
Chrystus jest w agonii i umiera w swoich członkach aż do końca świata (Por.
H. de Lubac, Catholicisme, Paris 1983). Podobnie się naucza w mistyce
żydowskiej, aby „się nie użalać nad własnymi utrapieniami, lecz nad tym
jedynym trapieniem, które się liczy faktycznie w świecie, a mianowicie nad
wygnaniem Szekinah” (S. H. Dresner, Rachel, Minneapolis 1994, s. 210)” /L.
Goodall, Boża Opatrzność jako ustawiczne stwarzanie ex nihilo, “Communio”
6 (2002) 28-45, s. 41.
+ Rozumienie dynamiki intelektualnych wydarzeń, które doprowadziły do
debaty św. Augustyna i prezbitera manichejczyków wymaga głębokiej
refleksji. „Zadziwiające, w jak niewielu słowach wielki doktor starożytnego
Kościoła [św. Augustyn] właściwie rozgraniczył kompetencje nauczania
Kościoła (w kwestiach wiary i moralności) oraz kompetencje akademii,
świeckiej przecież (w kwestiach przyrody). Jeszcze bardziej zadziwiające, że
tysiąc dwieście lat później, za czasów Galileusza, w dalszym ciągu spierano
się o „tory Słońca i Księżyca”, przytaczając na poparcie swoich tez wersety z
Biblii, tak jakby wielki mistrz starożytnego Kościoła, Augustyn, nie
uporządkował właściwie tych zagadnień” /A. Siemieniewski, Ścieżką nauki
do Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w średniowieczu,
Wrocław 2009, s. 115/. „Zupełnie zaś zdumiewa, że do dziś są tacy
chrześcijanie, którzy problem quomodo sit factus mundus (w jaki sposób
historycznie przebiegało kształtowanie się świata przyrody) próbują
rozstrzygać za pomocą lektury pierwszych rozdziałów Księgi Rodzaju, nie
widząc potrzeby konfrontowania tego tekstu z danymi paleontologii,
astrofizyki czy archeologii. Jak widać, św. Augustyn jest wciąż aktualny…
53
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Ale powróćmy do głównego wątku. Aby głębiej zrozumieć dynamikę
intelektualnych wydarzeń, które doprowadziły do wspomnianej debaty św.
Augustyna i „prezbitera manichejczyków” Feliksa oraz do katolickiej
koncepcji podziału kompetencji nauk według ich specjalizacji, musimy
jednak zatrzymać się na tym nieco dłużej. Cały niniejszy rozdział poświęcimy
Augustynowi i jego podejściu do nauk ścisłych i przyrodniczych. Będzie to
wymagało pewnej modyfikacji stosowanej dotychczas metody. Poprzednia
część naszego przeglądu starożytnych przykładów duchowości ściśle
związanej z zainteresowaniami naukowymi traktowała poszczególnych
pisarzy raczej wyrywkowo. Zaglądaliśmy zaledwie do jednego lub drugiego
zdania ich autorstwa, czasem takich fragmentów uzbierało się kilka. Obecnie
mamy przejść do obszerniejszego omówienia postawy tylko jednego pisarza,
św. Augustyna. Poświęcimy mu znacznie więcej miejsca ze względu na
intensywne i wytrwałe zainteresowania tego największego starożytnego
łacińskiego doktora Kościoła stykiem teologii i nauk ścisłych oraz
przyrodniczych” /Tamże, s. 116/. „Szczególniej interesujące jest to wszystko,
co Augustyn pisał na temat właściwej lektury opisu stworzenia świata w
Księdze Rodzaju. Właśnie w jego komentarzu do Genesis będziemy szukać
najcenniejszych myśli na temat duchowości połączonej z naukowym
badaniem przyrody (Por. N. Cipriani, Le Doctor gratiae et la connaissance du
monde sensible (wywiad przeprowadzony przez L. Cappellettiego), „30 Jours”
(2006) nr 11, s. 52-56. Nello Cipriani jest profesorem Patrystycznego
Instytutu Augustinianum i specjalizuje się w ideach św. Augustyna).
Zaczniemy jednak gdzie indziej: od najsłynniejszej z jego ksiąg, od Wyznań
(Confessiones), gdyż tam właśnie znajdziemy ślady bardzo osobistego
zaangażowania Augustyna w sprawę połączenia wiedzy matematycznej i
przyrodniczej z wiarą chrześcijańską. A poprzedzimy to pewnym niezbędnym
– jak się wydaje – wstępem” /Tamże, s. 117.
+ Rozumienie dyscypliny naukowej rozpoczyna się od przyswojenia jej
słownictwa. „Wydawałoby się, że dostępne dla przeciętnego śmiertelnika
pozostały jedynie nauki humanistyczne, gdyż są mniej „naukowe”, i kilka
fragmentów filozofii, pod warunkiem, że nie jest to filozofia niemiecka. Tę
potoczną opinię wzmacnia system oświaty, który pozamykał poszczególne
dyscypliny w biurokratycznych niszach, w których badacze i nauczyciele
mogą spać spokojnie. Lecz to pokawałkowanie nie ma żadnego naukowego
uzasadnienia. Co więcej – zwrócił mi na to uwagę filozof angielski
pochodzenia austriackiego, Karl Popper – wielkie odkrycia dokonywane są
zazwyczaj na pograniczu dyscyplin. Brak łączności między nimi prowadzi do
wypaczeń, które zilustrować można na przykładzie francuskiego systemu
nauczania: pod pretekstem, że współczesna wiedza nie jest zrozumiała dla
naszych dzieci, uczy się ich wiedzy przedwczorajszej, nawet jeśli dzisiaj jest
już fałszywa. Oto dlaczego i w jaki sposób utrwala się w świadomości pokoleń
pewna mechanistyczna wizja świata, właściwa nauce XVII- i XVIII-wiecznej, a
zupełnie obca odkryciom dokonywanym przynajmniej od sześćdziesięciu lat,
dotyczących probabilistycznego charakteru wielu zjawisk fizycznych czy
biologicznych. Ów archaizm jest o tyle niczym nie usprawiedliwiony, że nie
ma takiej dziedziny naukowej, która byłaby całkowicie zamknięta dla
niespecjalisty; często wystarczy przyswoić sobie tylko słownictwo. Uczony
hermetyzm umożliwia skrót i precyzję, ale generalnie rzecz biorąc jest zawsze
54
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przekładany na język potoczny” /G. Sorman, Prawdziwi myśliciele naszych
czasów, Warszawa 1993, s. 9/. „nauka sowiecka skłania badaczy raczej do
zgłębiania dyscyplin niż do wychodzenia poza nie. […] Ów zwyczajowy zakaz
myślenia „horyzontalnego”, interdyscyplinarnego prowadzi do zamykania się
w kręgu własnych badań, we własnej dziedzinie, lub też rodzi zjawisko
dysydencji” /Tamże, s. 13.
+ Rozumienie dyscypliny naukowej rozpoczyna się od przyswojenia jej
słownictwa. „Wydawałoby się, że dostępne dla przeciętnego śmiertelnika
pozostały jedynie nauki humanistyczne, gdyż są mniej „naukowe”, i kilka
fragmentów filozofii, pod warunkiem, że nie jest to filozofia niemiecka. Tę
potoczną opinię wzmacnia system oświaty, który pozamykał poszczególne
dyscypliny w biurokratycznych niszach, w których badacze i nauczyciele
mogą spać spokojnie. Lecz to pokawałkowanie nie ma żadnego naukowego
uzasadnienia. Co więcej – zwrócił mi na to uwagę filozof angielski
pochodzenia austriackiego, Karl Popper – wielkie odkrycia dokonywane są
zazwyczaj na pograniczu dyscyplin. Brak łączności między nimi prowadzi do
wypaczeń, które zilustrować można na przykładzie francuskiego systemu
nauczania: pod pretekstem, że współczesna wiedza nie jest zrozumiała dla
naszych dzieci, uczy się ich wiedzy przedwczorajszej, nawet jeśli dzisiaj jest
już fałszywa. Oto dlaczego i w jaki sposób utrwala się w świadomości pokoleń
pewna mechanistyczna wizja świata, właściwa nauce XVII- i XVIII-wiecznej, a
zupełnie obca odkryciom dokonywanym przynajmniej od sześćdziesięciu lat,
dotyczących probabilistycznego charakteru wielu zjawisk fizycznych czy
biologicznych. Ów archaizm jest o tyle niczym nie usprawiedliwiony, że nie
ma takiej dziedziny naukowej, która byłaby całkowicie zamknięta dla
niespecjalisty; często wystarczy przyswoić sobie tylko słownictwo. Uczony
hermetyzm umożliwia skrót i precyzję, ale generalnie rzecz biorąc jest zawsze
przekładany na język potoczny” /G. Sorman, Prawdziwi myśliciele naszych
czasów, Warszawa 1993, s. 9/. „nauka sowiecka skłania badaczy raczej do
zgłębiania dyscyplin niż do wychodzenia poza nie. […] Ów zwyczajowy zakaz
myślenia „horyzontalnego”, interdyscyplinarnego prowadzi do zamykania się
w kręgu własnych badań, we własnej dziedzinie, lub też rodzi zjawisko
dysydencji” /Tamże, s. 13.
+ Rozumienie działalności cudotwórczej Jezusa przez słuchaczy prowadzi ich
do decyzji: „kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie” (Mt 12, 30). Kroki
metodyczne stosowane do interpretacji pragmatycznej tekstu biblijnego: 1)
Ustalić kontekst sytuacyjny; 2) Zwrócić szczególną uwagę na występowanie
trybu rozkazującego, gdyż forma rozkazująca najbardziej określa sposób
myślenia i postępowania; 3) Zbadać, jaką skalę wartości przedstawia autor i
jak ocenia postępowanie osób. Najłatwiej odczytać intencje tekstu, gdy autor
stawia za przykład postępowanie jakiejś osoby; 4) Przeanalizować
dynamiczną funkcję opowiadania, to znaczy zbadać, jaki model
postępowania proponuje autor w swoim tekście /J. Czerski, Metody
interpretacji Nowego Testamentu, Wydział Teologiczny Uniwersytetu
Opolskiego, Opolska Biblioteka Teologiczna 21, Opole 1997, s. 140/.
Przykład analizy pragmatycznej tekstu Mt 12, 22-37, wskazującej na to, że w
tekście tym widoczne są cztery intencje Mateusza: 1) Zwrócić uwagę
słuchaczy – czytelników na mesjański i eschatologiczny charakter
egzorcyzmów oraz uzdrowień dokonywanych przez Jezusa (Mt 12, 23-29).
55
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Zrozumienie charakteru cudotwórczej działalności Jezusa ma na celu
postawić słuchaczy przed decyzją: „kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie”
(Mt 12, 30); 2) Mateusz przedstawia różne możliwe zarzuty stawiane
Chrystusowi i przeciwstawia im odpowiednie argumenty (Mt 12, 25-29); 3)
Ostrzega słuchaczy – czytelników przed niebezpieczeństwem faryzejskiej
mentalności (Mt 12, 24.31-35); 4) Opowiadanie ma również aspekt
parenetyczny: ostrzega przed prowadzeniem nieużytecznych dyskusji (Mt 12,
31-37) /D. Trunk, Der messianische Heiler. Eine Redaktions – und
religionsgeschichtliche Studie zu den Exorzismen im Matthäusevangelium,
Freiburg-basel-Wien1994; /Tamże, s. 141.
+ Rozumienie działania Boga Ojca w świecie dzięki wprowadzeniu kategorii
„pochodzenia trynitarnego”. W Pierwszym Przymierzu działał On jako Duch
ożywiający. W Nowym Przymierzu działa za pomocą swych „Dłoni” (św.
Ireneusz), czyli Syna i Ducha. Pochodzenie Ducha Świętego przedłuża się w
zbawczej misji. Skoro jednak dobrowolne „rozprzestrzenienie się” Boga w
kierunku stworzeń wkomponowane jest w Jego bycie odwieczną więzią
miłości między Ojcem i Synem, wobec tego mówiąc o Duchu, nie wolno
zapominać o Synu. Ostatecznie, powstaje wielka struktura, w której ważne
są wzajemne więzy między Osobami a także, poprzez owo wzajemne
oddziaływanie w Trójcy, jedność działania immanentnego z ekonomicznym.
Pytanie o to, który schemat jest bardziej prawdziwy: wschodni, czy zachodni
nabiera nowego znaczenia. Niektórzy teologowie zachodni sądzą, że należy
ujmować syntetycznie ekpórusi wraz ze Spirituque w płaszczyźnie ekonomii,
natomiast „Filioque” w płaszczyźnie Trójcy immanentnej. Wydaje się jednak,
że Grecy byli skłonni przyjmować możliwość stosowania tych schematów
odwrotnie: dopuszczają Filioque tylko w ekonomii, natomiast wewnątrz
Trójcy uznają tylko ekpórusi (Por. S. P. Bonanni, Il „Filioque” tra dialettica e dialogo.
Anselmo e Abelardo: posizioni a confronto, „Lateranum” 1 (1998), 49-79, s.
78). Refleksja próbująca utworzyć schemat syntetyczny, godzący obydwie
Tradycje, nie może być przeprowadzana tylko na płaszczyźnie
wewnątrztrynitarnej. Z drugiej strony, ukazanie związku pomiędzy Bogiem
samym w sobie, a Bogiem działającym w świecie, czy też po prostu ze
światem, nie jest możliwe bez refleksji nad pochodzeniami w Bogu. Więź
między Bogiem a światem (człowiekiem, Kościołem...) ma strukturę
trynitarną. Postulat rozwijania wszystkich dziedzin teologicznych w
kontekście trynitologii wiąże się z koniecznością uwzględniania różnych
modeli trynitarnych i do zwracania na istnienie wewnątrz nich
odpowiadających im schematów pochodzenia Ducha Świętego T48 135.
+ Rozumienie działania Boga Ojca w świecie dzięki wprowadzeniu kategorii
„pochodzenia trynitarnego”. W Pierwszym Przymierzu działał On jako Duch
ożywiający. W Nowym Przymierzu działa za pomocą swych „Dłoni” (św.
Ireneusz), czyli Syna i Ducha. Pochodzenie Ducha Świętego przedłuża się w
zbawczej misji. Skoro jednak dobrowolne „rozprzestrzenienie się” Boga w
kierunku stworzeń wkomponowane jest w Jego bycie odwieczną więzią
miłości między Ojcem i Synem, wobec tego mówiąc o Duchu, nie wolno
zapominać o Synu. Ostatecznie, powstaje wielka struktura, w której ważne
są wzajemne więzy między Osobami a także, poprzez owo wzajemne
oddziaływanie w Trójcy, jedność działania immanentnego z ekonomicznym.
Pytanie o to, który schemat jest bardziej prawdziwy: wschodni, czy zachodni
56
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nabiera nowego znaczenia. Niektórzy teologowie zachodni sądzą, że należy
ujmować syntetycznie ekpórusi wraz ze Spirituque w płaszczyźnie ekonomii,
natomiast „Filioque” w płaszczyźnie Trójcy immanentnej. Wydaje się jednak,
że Grecy byli skłonni przyjmować możliwość stosowania tych schematów
odwrotnie: dopuszczają Filioque tylko w ekonomii, natomiast wewnątrz
Trójcy uznają tylko ekpórusi (Por. S. P. Bonanni, Il „Filioque” tra dialettica e dialogo.
Anselmo e Abelardo: posizioni a confronto, „Lateranum” 1 (1998), 49-79, s.
78). Refleksja próbująca utworzyć schemat syntetyczny, godzący obydwie
Tradycje, nie może być przeprowadzana tylko na płaszczyźnie
wewnątrztrynitarnej. Z drugiej strony, ukazanie związku pomiędzy Bogiem
samym w sobie, a Bogiem działającym w świecie, czy też po prostu ze
światem, nie jest możliwe bez refleksji nad pochodzeniami w Bogu. Więź
między Bogiem a światem (człowiekiem, Kościołem...) ma strukturę
trynitarną. Postulat rozwijania wszystkich dziedzin teologicznych w
kontekście trynitologii wiąże się z koniecznością uwzględniania różnych
modeli trynitarnych i do zwracania na istnienie wewnątrz nich
odpowiadających im schematów pochodzenia Ducha Świętego T48 135.
+ Rozumienie działania ludzkiego zamiast jego wyjaśniania. „Teoria
działania ma swe źródło filozoficzne w myśli Arystotelesa, a nade
wszystko w jego pojęciu przyczyny celowej. Działania ludzkie pojmuje
się nie jako skutki poprzedzających je przyczyn, ale jako intencjonalne
zachowania zorientowane na przyszły cel. Świat ludzki nie jawi się w
tej perspektywie jako łańcuch przyczyn i skutków albo ciąg bodźców i
reakcji,
lecz
jako
świat
świadomych,
sensownych
działań
dokonywanych w przestrzeni intencjonalnych znaczeń. Zwolennicy
teorii działania nie są zainteresowani wyjaśnieniami przyczynowymi,
lecz teleologicznymi. Używając pewnego skrótu, można też powiedzieć,
iż nie chodzi o wyjaśnianie, ale o rozumienie” /J. Jakubowski, Nauki
społeczne: między przyczynowościa i matematyzacją a teorią działania (na
przykładzie władzy), w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red.
nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w
Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 259-280,
s. 261/. „Tak ujmowana teoria działania jest związana z orientacjami
fenomenologicznohermeneutycznymi. Dalej, może ona łączyć się ze
szczególnym typem determinizmu, nazwijmy go determinizmem
racjonalnym. Jeśli bowiem przyjmujemy, że działanie jest świadomie
skierowane na cel, który to cel nadaje działaniu sens, konstytuuje je
jako jedność i całość, to wyrażamy tym samym przekonanie, że
działanie jest przez swój cel „determinowane”. Działanie jest zawsze
pewną jednością, rządzoną właściwą mu racjonalnością (nie musi to być
racjonalność instrumentalna, można kierować się np. racjonalnością
aksjologiczną). Jeśli przyjmiemy powyższe założenie, że działania nie są
chaotycznymi przebiegami zdarzeń, ale teleologicznie determinowanymi
całościami, to otwiera się pole do ich racjonalnego poznania. Nie jest to
jednak prognozowanie ex ante na wzór przyrodniczy, ale rozumowe
ujęcie ex post” Tamże, s. 261.
+ Rozumienie działania Osób Bożych w dziejach zbawienia pomaga
zrozumieć o wiele lepiej ich właściwości wewnątrz Trójcy. Schemat łaciński
Filioque koniecznie musi być brany pod uwagę. W określonym okresie
57
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
historycznym, wobec zagrożenia ze strony arian, było konieczne dla
umocnienia wiary w boskość Ducha Świętego. Później natomiast św. Tomasz
z Akwinu wykazał, że jest ono konieczne dla potwierdzenia wiary w Jego
odrębność personalną T48 89. Odchodzenie od Filioque w teologii końca
drugiego tysiąclecia wiąże się ściśle z rezygnowaniem ze słowa Osoba, co
grozi wtórnym modalizmem. Dlatego wielu teologów tej formuły tak usilnie
broni. Badania teologiczne powinny powrócić do trynitarnego personalizmu,
jednak już w jakiś bardziej dojrzały sposób, a jednocześnie powinny przejąć
dorobek Tradycji Wschodniej. Błędem jest rezygnacja ze schematu Filioque
jako zbyt substancjalnego, po to, aby później zrezygnować też ze schematu
personalnego. Połączenie wartości zawartych w obu schematach powinno
zażegnać niebezpieczeństwo modalizmu i przyczynić się do dalszego rozwoju
zrównoważonej, ale coraz bogatszej refleksji nad Osobami Trójcy Świętej.
Trzeba dalej zastanawiać się nad stykiem płaszczyzny immanentnej z
historiozbawczą. Lepsze zrozumienie działania Osób Bożych w dziejach
zbawienia pomogło zrozumieć o wiele lepiej ich właściwości wewnątrz Trójcy.
Zachodzi też zjawisko odwrotne – głębsza refleksja dogmatyczna nad
tajemnicą Boga Trójjedynego pozwala zrozumieć sposób Jego działania wobec
świata, a także pozwala na rozwój wszelkich innych dziedzin teologii i
pozwala lepiej zrozumieć człowieka, Kościół oraz ich ostateczny,
eschatologiczny sens T48 90.
+ Rozumienie działania Osób Bożych w dziejach zbawienia pomaga
zrozumieć o wiele lepiej ich właściwości wewnątrz Trójcy. Schemat łaciński
Filioque koniecznie musi być brany pod uwagę. W określonym okresie
historycznym, wobec zagrożenia ze strony arian, było konieczne dla
umocnienia wiary w boskość Ducha Świętego. Później natomiast św. Tomasz
z Akwinu wykazał, że jest ono konieczne dla potwierdzenia wiary w Jego
odrębność personalną T48 89. Odchodzenie od Filioque w teologii końca
drugiego tysiąclecia wiąże się ściśle z rezygnowaniem ze słowa Osoba, co
grozi wtórnym modalizmem. Dlatego wielu teologów tej formuły tak usilnie
broni. Badania teologiczne powinny powrócić do trynitarnego personalizmu,
jednak już w jakiś bardziej dojrzały sposób, a jednocześnie powinny przejąć
dorobek Tradycji Wschodniej. Błędem jest rezygnacja ze schematu Filioque
jako zbyt substancjalnego, po to, aby później zrezygnować też ze schematu
personalnego. Połączenie wartości zawartych w obu schematach powinno
zażegnać niebezpieczeństwo modalizmu i przyczynić się do dalszego rozwoju
zrównoważonej, ale coraz bogatszej refleksji nad Osobami Trójcy Świętej.
Trzeba dalej zastanawiać się nad stykiem płaszczyzny immanentnej z
historiozbawczą. Lepsze zrozumienie działania Osób Bożych w dziejach
zbawienia pomogło zrozumieć o wiele lepiej ich właściwości wewnątrz Trójcy.
Zachodzi też zjawisko odwrotne – głębsza refleksja dogmatyczna nad
tajemnicą Boga Trójjedynego pozwala zrozumieć sposób Jego działania wobec
świata, a także pozwala na rozwój wszelkich innych dziedzin teologii i
pozwala lepiej zrozumieć człowieka, Kościół oraz ich ostateczny,
eschatologiczny sens T48 90.
+ Rozumienie działania przyszłego instytutu życia konsekrowanego przez
uczniów zgromadzonych przez Założyciela. Życie zakonne, z jego
fundamentalnymi, ogólnymi strukturami w pewien sposób tworzy trwałe
podstawy trwania Instytutu. Struktury te tworzą przede wszystkim śluby
58
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zakonne oraz trwała wspólnota z określonym stylem życia. Zachowując te
elementy instytucjonalne, dany Instytut potrafi podejmować całkowicie nowe
zadania, dokonywać totalnej reorientacji. Następuje jednak, wraz z
zaniknięciem potrzeb, dla których Instytut powstał i podjęciem nowego
zadania, zmiana charyzmatu założenia! Teologicznie oznacza to powstanie
całkowicie nowego Instytutu! Ponadto ten, kto wyznaczył nowy cel, stał się
jednocześnie również nowym Założycielem. W tradycji pierwszym pozostaje ten,
który zorganizował Instytut na początku, od podstaw, dając podłoże dla
struktur życia. Tworzy się jednak w tej sytuacji szereg odnowicieli, który można
też uważać za szereg Założycieli /P. Liszka, Charyzmatyczna moc życia
zakonnego, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 1996, s. 167/. Początek
zakładania Instytutu jest już wtedy, gdy Założyciel znajduje uczniów, wyjaśnia
im swój zamiar oraz inspiruje ich do współdziałania. Następuje u nich
zrozumienie potrzeb i sposobów działania przyszłego Instytutu. Wraz z wizją
przyszłego założenia udzielany jest uczniom zaczątek charyzmatu. W okresie
wstępnym, przed założeniem Instytutu następuje: 1. Obserwacja życia
Założyciela; 2. Przekaz informacji: 3. Uczestniczenie wspólne w określonym
stylu życia; 4. Przekaz charyzmatu dla uczniów mocą Ducha Świętego.
Przekazywana jest już reguła życia wspólnoty. Pojawia się duchowość jako odpowiedź na dar, jako sposób przyjmowania daru. Pojawiają się też struktury
zarządzania Instytutem. Proces przekazywania charyzmatu przez Założyciela
jego uczniom, powiązany jest z następującymi zagadnieniami: a) wyjaśnienie
(esplicitare), na czym polega charyzmat otrzymany przez Założyciela i jaki jest z
nim związek charyzmatów poszczególnych uczniów, b) wyjaśnienie
(chiarificare) kontekstu historyczno-kulturowego i eklezjalnego osoby
Założyciela, jego koncepcji teologicznych, duchowych, jurydycznych, wszelkich
uwarunkowań, c) rozgraniczenie (delimitare) tego, co pragnął Założyciel, od
tego co pochodzi od jego uczni, oraz od tego co związane jest z konkretnym
kontekstem społeczno-kulturowym, religijnym, eklezjalnym /Tamże, s. 168.
+ Rozumienie działania przyszłego instytutu życia konsekrowanego przez
uczniów zgromadzonych przez Założyciela. Życie zakonne, z jego
fundamentalnymi, ogólnymi strukturami w pewien sposób tworzy trwałe
podstawy trwania Instytutu. Struktury te tworzą przede wszystkim śluby
zakonne oraz trwała wspólnota z określonym stylem życia. Zachowując te
elementy instytucjonalne, dany Instytut potrafi podejmować całkowicie nowe
zadania, dokonywać totalnej reorientacji. Następuje jednak, wraz z
zaniknięciem potrzeb, dla których Instytut powstał i podjęciem nowego
zadania, zmiana charyzmatu założenia! Teologicznie oznacza to powstanie
całkowicie nowego Instytutu! Ponadto ten, kto wyznaczył nowy cel, stał się
jednocześnie również nowym Założycielem. W tradycji pierwszym pozostaje ten,
który zorganizował Instytut na początku, od podstaw, dając podłoże dla
struktur życia. Tworzy się jednak w tej sytuacji szereg odnowicieli, który można
też uważać za szereg Założycieli /P. Liszka, Charyzmatyczna moc życia
zakonnego, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 1996, s. 167/. Początek
zakładania Instytutu jest już wtedy, gdy Założyciel znajduje uczniów, wyjaśnia
im swój zamiar oraz inspiruje ich do współdziałania. Następuje u nich
zrozumienie potrzeb i sposobów działania przyszłego Instytutu. Wraz z wizją
przyszłego założenia udzielany jest uczniom zaczątek charyzmatu. W okresie
wstępnym, przed założeniem Instytutu następuje: 1. Obserwacja życia
59
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Założyciela; 2. Przekaz informacji: 3. Uczestniczenie wspólne w określonym
stylu życia; 4. Przekaz charyzmatu dla uczniów mocą Ducha Świętego.
Przekazywana jest już reguła życia wspólnoty. Pojawia się duchowość jako odpowiedź na dar, jako sposób przyjmowania daru. Pojawiają się też struktury
zarządzania Instytutem. Proces przekazywania charyzmatu przez Założyciela
jego uczniom, powiązany jest z następującymi zagadnieniami: a) wyjaśnienie
(esplicitare), na czym polega charyzmat otrzymany przez Założyciela i jaki jest z
nim związek charyzmatów poszczególnych uczniów, b) wyjaśnienie
(chiarificare) kontekstu historyczno-kulturowego i eklezjalnego osoby
Założyciela, jego koncepcji teologicznych, duchowych, jurydycznych, wszelkich
uwarunkowań, c) rozgraniczenie (delimitare) tego, co pragnął Założyciel, od
tego co pochodzi od jego uczni, oraz od tego co związane jest z konkretnym
kontekstem społeczno-kulturowym, religijnym, eklezjalnym /Tamże, s. 168.
+ Rozumienie działania szatana w kontekście Królestwa Bożego, Mesjasza i
historii zbawienia. „3° W Nowym Testamencie. Istnienie i działalność
szatana są zaświadczone jeszcze mocniej w kontekście W Ewangeliach szatan
jest osadzony głównie na tle Królestwa Bożego jako przeciwnik odkupienia
człowieka, zbawienia ludzkości i Kościoła. Przede wszystkim występuje on w
roli antymesjańskiej. Świadczy o tym już sama próba zdeformowania
religijnego mesjaństwa Jezusa na mesjaństwo polityczne, materialne i wbrew
ekonomii Bożej (por. Mk 1, 34). Szatan jawi się jako przeciwnik Mesjasza i
Jego Królestwa już w teologii sceny kuszenia Jezusa: Mt 4, 1-11; Mk 1, 1213; Łk 4, 1-13. Bardzo bogaty teologicznie opis kuszenia nawiązuje do
sytuacji niewoli Izraela w Egipcie, do drogi Izraela przez pustynię do Ziemi
Obiecanej (Królestwa Bożego), do obrazu raju mesjańskiego o wspólnocie
człowieka i zwierząt, czyli całego świata pozaludzkiego i do podstawowego tematu życia ludzkiego, a mianowicie pełnej komunii z Bogiem Stwórcą, który
teraz okazuje się także Zbawicielem” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka,
t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 471/. „Jezus Chrystus jest
ukazywany jako Nowy Adam, który inauguruje Nową Ludzkość, nowe
stworzenie świata, Nowy Eden i w naszym imieniu oparł się Starodawnemu
Wężowi i jego pokusom, stającym przed każdym człowiekiem, a mianowicie
pokusie pożądania ciała przeciwko duchowi, pokusie łamania wszelkich
praw Boga i natury dla próżnej chwały oraz pokusie władania nad całym
światem w skłóceniu z Bogiem, przeciw Bogu. I tak szatan okazuje się antymesjaszem, jak na początku był „anty-adamem”. Jezus tedy musi ze swej
istoty i ze swego posłannictwa od Ojca wystąpić przeciwko szatanowi w
obronie ludzkości (Mt 12, 28; Mk 1, 24; 5, 7-9; Łk 10, 18-19). Szatana i
demonów ewangelie przedstawiają jako pośrednich sprawców śmierci
fizycznej i duchowej, zła moralnego, zagrożeń osoby ludzkiej i wreszcie
chorób. W rezultacie powstaje to, co dzisiejszym językiem nazywamy
„alienacją moralno-duchową” (Jan Paweł II). Toteż Jezus wyzwala nas z tej
alienacji przede wszystkim przez działania egzorcystyczne, które wyrażają
uzdrowienie nadprzyrodzone, czyli odkupienie i zbawienie i obejmują całego
człowieka i cały świat (por. Mk 1, 21-28.34; 5, 1-20; 9, 10-29). Choroby to
znak demonologiczny, a leczenie z nich to empiryczny znak mesjaniczny.
Jezus przywraca człowieka do pierwotnego stanu rajskiego: łaski, miłości,
dobra, doskonałości, piękna, ładu – tego wszystkiego pozbawił nas szatan”
/Tamże, 472.
60
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie Działanie intelektualne, czyli rozumienie i miłość, jest typem
działania, którego skutek pozostaje immanentnie w Tym, który działa.
Jednak działaniem immanentnym par excelance jest działanie rozumienia
siebie samego. Akt rozumienia pozostaje w podmiocie i w jego zdolności
intelektualnej. Karmelici z Salamanki, wspaniali interpretatorzy Tomasza z
Akwinu, podkreślają, że w Bogu jest podwójny ruch intelektu (podwójne
pochodzenie): rozumienie (intelligere) i wola (velle). Pochodzenie w Bogu jest
„vera, actu et formaliter”, czyli jest realnością prawdziwą w Bogu, oznacza
Jego wspólnotę płodną, szczęśliwą, zjednoczoną. Karmelici z Salamanki
przeprowadzili analogię od porządku stworzonego, w którym jest intelekt
naturalny do porządku intelektualnego inteligencji niestworzonej i boskiej. W
centrum działania generującego pochodzenia znajduje się prawdziwe życie
Boga, bardziej niż w historii ludzi, którzy w jakiś sposób w tym życiu Bożym
uczestniczą. W centrum Boga jest jakieś działanie witalne T31.111 1137. W
Bogu jest działanie, które jest życiem. Ponieważ jest w Nim działanie
rozumienia, jest Słowo. Ponieważ jest w Nim życie, jest Syn. „Pochodzenie
Słowa w Bogu nazywa się rodzeniem a Słowo pochodzące nazywa się Synem”
(Tomasz z Akwinu) T31.111 1138.
+ Rozumienie działań ludzi pozwala na odróżnienie działań Osób Bożych.
Motto dzieł Ruperta z Deutz to chwała Boża. Ukoronowaniem jest De
Trinitate et operibus ejus, harmonia ogarniająca syntetycznie działanie
trynitarne Boga w świecie z podkreśleniem drugiej Osoby, Syna Bożego
wcielonego. W centrum znajduje się czyn odkupieńczy Chrystusa. Misteryjna
natura Trójcy to thesaurus absconditus, ukryty skarbiec /F. J. Sese Alegre,
Trinidad, escritura, Historia. La trinidad y el Espiritu Santo en la Teología de
Ruperto de Deutz, ed. Universidad de Navarra, S.A., Pamplona 1988, s. 33/.
Misterium Boże ukrywa się w Piśmie Świętym, które jest skarbcem wtórnym
ukrywającym Skarb Najwyższy. Drugim źródłem odczytywania tajemnicy
Trójcy jest świat, zwłaszcza człowiek. Zresztą o świecie i ludziach Pismo
Święte też mówi /Tamże, s. 34/. Teolog wydobywa informacje z tych dwóch
źródeł, które wzajemnie się przenikają. Biblia jest relacją o działaniu Trójcy w
świecie. Trzy Osoby działają w świecie od początku, ludzie jednak nie byli
przygotowani do oglądania tego działania, uczyli się, otwierali stopniowo na
poznanie pełnej prawdy. Świat był zbyt cielesny, infantylny. Konieczna była
interwencja Boga, która została zrealizowana w misjach Syna Bożego i
Ducha Świętego. Poprzez zrozumienie odróżnienia działań ludzi mogli dojść
do odróżnienia osób. W Nowym Testamencie Rupertus Tutienis odróżniał
czyny Jezusa, słowa Jezusa oraz światło Ducha Świętego. Stary Testament
trzeba czytać w świetle Nowego Testamentu /Tamże, s. 36/. Łączy je
działanie Trójcy Świętej, odróżnia stopień znajomości Boga ze strony ludzi.
Rupert podkreśla trzykrotne zawołanie serafinów z Księgi Izajasza: “Święty,
święty, święty” (Iz 6, 3) /Tamże, s. 37/. W Objawieniu spisanym dostrzega
trzy formy kontemplowania Boga: starotestametalna “in nocte”, bez
odróżnienia trzech Osób, nowotestamentalna “quasi in die”, dostrzegająca
Trójcę w wierze oraz eklezjalna “in die”, wizja bezpośrednia Boga
Trynitarnego, poprzez łączenie dociekań intelektualnych z modlitwą. Syn
Boży i Duch Święty odsłaniają oczy ludzi w wierze. Apostołowie przyjęli wiarę
i głoszą ją na całym świecie. Symboliczna liczba 12 powstaje z pomnożenia 3
(trzy osoby) oraz 4 (cztery strony świata, cztery etapy życia człowieka:
61
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dziecięctwo, młodość, dojrzałość, starość oraz cztery tygodnie adwentu)
/Tamże, s. 39/. Wędrówka Jezusa z Judei do Galilei symbolizuje
przechodzenie od starego ludu żydowskiego do Kościoła Chrystusowego
/Tamże, s. 40/. Fundamentem i rdzeniem wiary chrześcijańskiej jest Trójca
Święta, natomiast wcielenie i zmartwychwstanie oraz wszystkie inne dzieła
Jezusa Chrystusa są objawieniem Boga Trynitarnego, jako manifestacje ad
extra /Tamże, s. 41/. Rupert interpretuje anioła Jahwe jako Syna Bożego
(Rdz 48, 15-16; Iz 9) /Tamże, s. 50.
+ Rozumienie dziedzin innych dokonuje się za pomocą modeli umysłowych,
którymi są analogie spostrzeżone w układach należące do dziedziny znanej.
„Już Ullmann w klasycznej swojej pracy Semantic universal /S. Ullmann,
Semantic universal, w: J. Greengerg, Universal of language, MA, MIT Press,
Cambridge 1966/ sugerował, że metafora jest przykładem polisemii, obecnej
we wszelkich językach. Bez takiej polisemii system językowy wymagałby
ogromnej pamięci, gdyż każdy możliwy obiekt musiałby mieć oddzielną
nazwę. Dlatego rola metafory w języku jest fundamentalna. Whorf (1969)
zauważył, że metafora jest uwarunkowana kulturowo i współkonstytuuje
procesy kognitywne. Podobnie skrajnie behawiorystycznie zorientowany
Skinner (1957) twierdził, że w sytuacji nowej, której nie potrafimy nazwać,
droga metaforyzacji jest jedynym efektywnym sposobem zachowania się
opartym na dotychczasowym doświadczeniu. Wielu badaczy (M. Brunner i
Gordon) podkreśla heurystyczną i twórczą wartość metaforyzacji zarówno dla
nauki, jaki dla sztuki. Prawdopodobnie zdolność mówienia zakłada zdolność
metaforyzacji, a ta z kolei, przynajmniej w pewnym stopniu, zakłada
umiejętność pewnego typu abstrakcji. Zjawisko wszechobecności metafory w
ludzkim języku wymaga z pewnością pogłębionych badań psychologicznych.
Metafora – jako jedna z podstawowych figur językowych – jest
prawdopodobnie przejawem myślenia nie przeprowadzającego do końca
analizy rzeczywistości, będącej jej przedmiotem, ale pozostawiającego dla
przyszłej analizy takie aspekty tejże rzeczywistości, które – jak dotąd –
zostały przeoczone” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
PWN, Warszawa 1999, s. 287/. „Psychologowie zainteresowali się również
analogią i podjęli w tym zakresie badania z kilku racji. 1o Analogie są ważne
w procesie uczenia się, często się je wykorzystuje w wyjaśnianiu różnych
pojęć naukowych. Gdy się człowiek nauczy spostrzegać różne analogie w
układach należących do jednej dziedziny, może je potem stosować jako
modele umysłowe do rozumienia innych dziedzin […] 2o Analogia jest ważna
w rozwiązywaniu problemów […] 3o badania nad analogią są ważne także z
ogólniejszych racji. Gdyż procesy wykrywania analogii leżą prawdopodobnie
u podłoża innych procesów poznawczych. Wiele ludzkich rozumowań i
kategoryzacji otoczenia są oparte implicite bądź explicite na odwzorowywaniu
w sytuacji aktualnej różnych sytuacji poprzednich. / Analogia jest
szczególnie interesującym poznawczo mechanizmem – może służyć do
przenoszenia wiedzy z jednego złożonego systemu do drugiego takiego
systemu” /Tamże s. 288.
+ Rozumienie dziedziny nauki w każdym języku. Tłumaczenie Biblii na inny
język tworzy dla jej tekstu nowy horyzont, zachowując istotę jej treści. Nowa
perspektywa dla tego tekstu pojawiła się wraz z tłumaczeniem Biblii
dokonanym przez św. Hieronima. Wulgata na tysiąc lat stała się Biblią dla
62
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Europy Zachodniej W047 35. Dopiero pod koniec średniowiecza nastąpiło
odrodzenie studiów greckich i hebrajskich. Zbiegło się to z reformacją, a więc
z zagadnieniem tłumaczenia na języki lokalne, z których najważniejsze z
literackiego i kulturowego punktu widzenia okazały się tłumaczenia
niemieckie i angielskie. Publikacje z nauk przyrodniczych i z matematyki
„mogą być bez trudu tłumaczone, a nawet czytane przez osoby w nikłym
stopniu władające danym językiem, ponieważ pod spodem istnieje trzeci,
międzynarodowy język danej dziedziny. Biblia jednak wydaje się znacznie
bliższa dziedzinie poezji niż czasopism naukowych. Jednym z podstawowych
problemów będzie ustalenie prawdziwej rzeczywistości przekładu, tej istotnej
rzeczy, siły czy procesu, który przekład przekłada” W047 40.
+ Rozumienie dziedziny naukowej lepsze. Schematy poznawcze według
psychologii (Rumelhart i Norman (1981; Rumelhart 1980): accreation, tuning
i restructuring. „3. Uczenie się przez restrukturalizację (restructuring). Ma ono
miejsce wówczas, gdy podmiot tworzy całkowicie nowe struktury, które
wykorzystuje do interpretacji napływających informacji, następuje
„nałożenie” nowej organizacji na informacje już zmagazynowane w pamięci.
Te struktury pozwalają na nowe interpretacje wiedzy, z czym wiąże się
zwykle jej wzbogacenie. Jest to proces analogiczny do Piagetowskiej
konstrukcji. Zazwyczaj restrukturalizacja ułatwia dostęp do wiedzy
zmagazynowanej w pamięci. Prawdopodobnie modyfikacja schematów
poznawczych współwystępuje z poczuciem wglądu – rozumienia dziedziny,
której dotyczy nabyta informacja. Restrukturalizacja jest efektem
intensywnego ćwiczenia i następuje zwykle po dłuższym czasie.
Prawdopodobnie warunkami koniecznymi restukturalizacji jest akumulacja
dużej ilości informacji, które nie są uporządkowane i strukturalizowane, w
związku z czym istniejące struktury pamięci okazują się już niezdolne do
ujmowania i przetwarzania nowych informacji. Gdyby wzbogacanie
informacyjne pamięci polegało wyłącznie na zwykłym przyroście wiedzy i
dopasowywaniu jej do istniejących struktur, nigdy nie wzrosłaby liczba
schematów poznawczych. Byłoby ich tyle samo, co na początku. Dla rozwoju
wiedzy istotne jest jednak tworzenie wciąż nowych schematów” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1999, s. 208/.
+ Rozumienie dziewictwa swego przez Maryję. Elżbieta, ostatnia z
bezpłodnych niewiast Izraela, została dana jako znak dla Maryi – pierwszej
Dziewicy chrześcijańskiej. Nie znała męża, a jednak stała się Matką
Mesjasza-Zbawiciela ludu. Tajemnica macierzyństwa bezpłodnej kobiety
znalazła w Maryi swe wypełnienie. Była i Dziewicą, i Matką. Zrodzony z Niej
Syn zbawił swój lud z grzechów. W tym kontekście widać, że dziewicze
poczęcie Jezusa nie jest epizodem wyizolowanym w dziejach zbawienia.
Można powiedzieć, że to jest zwykły sposób działania Boga w historii
zbawienia. Dziewicze poczęcie dobrze tkwi w ekonomii działania Boga. Jak
Maryja rozumiała i przeżywała swoje dziewictwo? Żeby można coś na ten
temat powiedzieć, trzeba wniknąć w sens odpowiedzi Maryi: ,,Na to Maryja
rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 35). Na
temat tego jednego wiersza napisano wiele dzieł; zaproponowano bardzo dużo
interpretacji. Św. Augustyn i niektórzy z Ojców Kościoła w pytaniu Maryi
dostrzegają ślub dziewictwa. Tak można by —według nich — sparafrazować
63
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Jej odpowiedź: „...nie znam męża i nie chcę znać, ponieważ ślubowałam Bogu
czystość”. Augustyn mówi wprost: „Ona z pewnością nie powiedziałaby w ten
sposób, gdyby wcześniej nie ślubowała Bogu dziewictwa”. Augustyn
podkreśla całkowitą wolność Maryi w podjęciu tego ślubu J. Kudasiewicz,
Matka Odkupiciela, Kielce 1996, s. 42.
+ Rozumienie egzystencji od strony subiektywnej oraz dynamiki
doświadczenia moralnego niemożliwe za pomocą metod scholastyki. Dzieło
Karola Wojtyły Osoba i czyn wychodzi naprzeciw myślicielom katolickim
niezadowolonym z obiektywistycznego sposobu myślenia, który nie jest w
stanie zrozumieć subiektywnej strony egzystencji oraz dynamiki
doświadczenia moralnego. „Już sam tytuł sławnej książki Blondela L’Action
podkreśla potrzebę zrozumienia działania. Wojtyła podejmuje ten sam
problem, jakkolwiek w inny sposób i oczywiście z innym wynikiem. Wojtyła
chce pokazać sposób, w jaki osoba realizuje się w czynie. Metoda
fenomenologiczna, która pozwala badać sposób, w jaki człowiek jest osobą,
spotyka się tu z tomizmem, nie powodując niespójności, a zarazem pomaga
rozwinąć filozofię subiektywnej strony doświadczenia, której brakowało w
tomizmie tradycyjnym F1W063 186. „Zresztą sam termin „czyn”, jakkolwiek
nawiązuje do filozofii Blondela – jak to pokazał np. Williams – jest mocno
zakorzeniony w tomistycznej koncepcji actus humanus. Dla św. Tomasza
actus humanus to akt, w którym człowiek zaangażowany jest jako osoba, ze
swym rozumem i swą wolnością. Actus humanus przeciwstawiony jest actus
hominis, tj. aktowi, w którym nie uczestniczy ani rozum, ani wolność i
dlatego człowiek, chociaż jest podmiotem takiego aktu, nie ponosi zań
odpowiedzialności moralnej. Cechą charakterystyczną czynu jest zatem to, że
ma on wartość moralną” F1W063 187.
+ Rozumienie egzystencji od strony subiektywnej oraz dynamiki
doświadczenia moralnego niemożliwe za pomocą metod scholastyki. Dzieło
Karola Wojtyły Osoba i czyn wychodzi naprzeciw myślicielom katolickim
niezadowolonym z obiektywistycznego sposobu myślenia, który nie jest w
stanie zrozumieć subiektywnej strony egzystencji oraz dynamiki
doświadczenia moralnego. „Już sam tytuł sławnej książki Blondela L’Action
podkreśla potrzebę zrozumienia działania. Wojtyła podejmuje ten sam
problem, jakkolwiek w inny sposób i oczywiście z innym wynikiem. Wojtyła
chce pokazać sposób, w jaki osoba realizuje się w czynie. Metoda
fenomenologiczna, która pozwala badać sposób, w jaki człowiek jest osobą,
spotyka się tu z tomizmem, nie powodując niespójności, a zarazem pomaga
rozwinąć filozofię subiektywnej strony doświadczenia, której brakowało w
tomizmie tradycyjnym F1W063 186. „Zresztą sam termin „czyn”, jakkolwiek
nawiązuje do filozofii Blondela – jak to pokazał np. Williams – jest mocno
zakorzeniony w tomistycznej koncepcji actus humanus. Dla św. Tomasza
actus humanus to akt, w którym człowiek zaangażowany jest jako osoba, ze
swym rozumem i swą wolnością. Actus humanus przeciwstawiony jest actus
hominis, tj. aktowi, w którym nie uczestniczy ani rozum, ani wolność i
dlatego człowiek, chociaż jest podmiotem takiego aktu, nie ponosi zań
odpowiedzialności moralnej. Cechą charakterystyczną czynu jest zatem to, że
ma on wartość moralną” F1W063 187.
+ Rozumienie egzystencji subiektywnej w jej szczególności niemożliwe dla
myśli naukowej. „Stworzony przez romantyzm i jego kontynuatorów stan
64
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
świadomości i sztuki – oto sytuacja, jaka zastał Freud, zresztą świetny
znawca romantyzmu niemieckiego. Ale nie tylko to. Freud był także
świadkiem gwałtownej krytyki romantyków jako twórców niepoczytalnych
emocjonalnych fantazji, w sposób wyjątkowo szkodliwy oderwanych od
rzeczywistości. Od razu ujawnia się dwoistość sprzecznych inspiracji Freuda:
oświeceniowo-pozytywistycznych oraz romantycznych. […] Romantyzm […]
docierał do dotychczas pomijanych milczeniem prawd wewnętrznych
jednostki. […] nie mógł przeoczyć faktu, że myśl naukowa nie jest w stanie
„zrozumieć szczególności egzystencji subiektywnej” (Serge Doubrovsky) […]
dążył do scjentyficznej ścisłości oraz uznania tego, co rzeczywiste” /M.
Janion, Projekt krytyki fantazmatycznej. Szkice o egzystencjach ludzi i
duchów, Wydawnictwo PEN, Warszawa 1991, s. 12/. „Freud nie mógł się
ostatecznie zdecydować, czy fantazmat ujmuje wydarzenie, które rzeczywiście
się dokonało, czy też jest zupełnie fikcyjną konstrukcją wyobraźniową? […]
stworzył koncepcję „prafantazmatów” – pierwotnego układu podstawowych
fantazmatów dziedziczonych filogenetycznie. […] w jego myśleniu pojawia się
już znamienna opozycja między „strukturą” a „wyobraźnią”, między
określonym, zamkniętym repertuarem „porządku symbolicznego” (jak go
potem określą Lévi-Strauss i Lacan) a przekraczającą go twórczością
imaginacji. Valabrego, który również uważał się za kontynuatora Freuda […]
uważał, że istnieje system fantazmatów, który nazwał „fantazmatyką” (la
phantasmatique) i wreszcie uznał, iż fantazmat jest być może „elementem
strukturalnym, nieredukowalnym”, nierozerwalnie połączonym z mitem”
/Tamże, s. 13/. „Rzeczywistość pokonana przez ideę. Tak dokładnie działa
fantazmat. [Nie można niczego poznać, człowiek poznaje tylko swoje idee o
rzeczywistości. Nie wiadomo jaka jest, czy w ogóle jest, Kant E.] […]
„Fantazmat”, po francusku fantasme, po niemiecku Phantasie, oznacza
wyobraźnię, imaginację, ale nie jako czynną „zdolność wyobraźniową” (po
niemiecku Einbildungskraft), lecz jako wytworzony świat wyobraźniowy i jego
treści, „imaginacje” czy „fantazmaty”, w których ukrywa się chętnie neurotyk
lub poeta. […] fantazmat to scenariusz wyobraźniowy, w którym obecny jest
podmiot” /Tamże, s. 14.
+ Rozumienie eklezjologii prawosławnej niemożliwe bez antropologii
prawosławnej, z jej silnie wyakcentowanym aspektem soteriologicznym (Zob.
Dla przykładu M. Ryk, The Holy Spirit’s role in the Deification of Man
according to contemporary orthodox Theology (1925-1972), „Diakonia” 10
(1975) 109-130). Owocem dyskusji teologicznej były wypowiedzi teologów
wschodnich i zachodnich na Kongresie Pneumatologicznym w Rzymie.
Zaakceptowane zostało pośrednictwo Chrystusa w pochodzeniu Ducha
Świętego od Ojca. Dialog ekumeniczny, zwłaszcza z ostatnich lat drugiego
tysiąclecia pozwala na utworzenie obrazu bardziej całościowego i bardziej
pogłębionego. Jako podłoże ogólnoteologiczne dla utworzenia wielkiego
personalistycznego
modelu
teologicznego,
łączącego
antropologię,
soteriologię, eklezjologię i trynitologię, gdzie rdzeniem byłby ekumeniczny
schemat pochodzeń, mogą służyć te opracowania teologów zachodnich, które
posiadają wybitnie personalistyczny charakter (Cz. S. Bartnik, Personalizm,
Oficyna wydawnicza „Czas”, Lublin1995) T48 129.
+ Rozumienie eklezjologii prawosławnej niemożliwe bez antropologii
prawosławnej, z jej silnie wyakcentowanym aspektem soteriologicznym (Zob.
65
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Dla przykładu M. Ryk, The Holy Spirit’s role in the Deification of Man
according to contemporary orthodox Theology (1925-1972), „Diakonia” 10
(1975) 109-130). Owocem dyskusji teologicznej były wypowiedzi teologów
wschodnich i zachodnich na Kongresie Pneumatologicznym w Rzymie.
Zaakceptowane zostało pośrednictwo Chrystusa w pochodzeniu Ducha
Świętego od Ojca. Dialog ekumeniczny, zwłaszcza z ostatnich lat drugiego
tysiąclecia pozwala na utworzenie obrazu bardziej całościowego i bardziej
pogłębionego. Jako podłoże ogólnoteologiczne dla utworzenia wielkiego
personalistycznego
modelu
teologicznego,
łączącego
antropologię,
soteriologię, eklezjologię i trynitologię, gdzie rdzeniem byłby ekumeniczny
schemat pochodzeń, mogą służyć te opracowania teologów zachodnich, które
posiadają wybitnie personalistyczny charakter (Cz. S. Bartnik, Personalizm,
Oficyna wydawnicza „Czas”, Lublin1995) T48 129.
+ Rozumienie ekonomii sakramentalnej owocem katechezy liturgicznej.
„Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa
i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest nam udzielane życie Boże.
Obrzędy widzialne, w których celebruje się sakramenty, oznaczają i
urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi. Przynoszą one owoc
w tych, którzy je przyjmują z odpowiednią dyspozycją” (KKK 1131). „Kościół
celebruje sakramenty jako wspólnota kapłańska, której strukturę tworzy
kapłaństwo chrzcielne i kapłaństwo urzędowe” (KKK 1132). „Duch Święty
przygotowuje do sakramentów przez słowo Boże i wiarę, która przyjmuje
słowo w sercach dobrze do tego usposobionych. Sakramenty umacniają
zatem i wyrażają wiarę” (KKK 1133). „Owoc życia sakramentalnego ma
równocześnie charakter osobowy i eklezjalny. Z jednej strony tym owocem
dla każdego wiernego jest życie dla Boga w Chrystusie Jezusie, a z drugiej
strony – dla Kościoła jest nim wzrost w miłości oraz w jego posłaniu dawania
świadectwa” (KKK 1134). „Katecheza liturgiczna zakłada przede wszystkim
zrozumienie ekonomii sakramentalnej (rozdział pierwszy). W tym świetle
ukazuje się nowość jej celebracji. W niniejszym rozdziale będzie więc
omówiona
celebracja
sakramentów
Kościoła.
Zostanie
najpierw
przedstawione to, co w różnorodności tradycji liturgicznych jest wspólne w
celebracji siedmiu sakramentów, a następnie to, co jest właściwe dla
poszczególnych sakramentów. Ta podstawowa katecheza o celebrowaniu
sakramentów odpowie na główne pytania, jakie stawiają sobie wierni na ten
temat: – Kto celebruje liturgię? – Jak celebrować liturgię? – Kiedy celebrować
liturgię? – Gdzie celebrować liturgię?” (KKK 1135). „Liturgia jest „czynnością”
całego Chrystusa (Christus totus). Ci, którzy obecnie ją celebrują – poprzez
znaki, którymi się posługują – uczestniczą już w liturgii niebieskiej, gdzie
celebracja w całej pełni jest komunią i świętem” (KKK 1136).
+ Rozumienie ekporeusis radykalne przez Focjusza. Patriarcha Focjusz w
Mystagogia Ducha Świętego (rok 885) /PG 102,280-391/ monarchię Ojca
traktuje w sensie monopatryzmu. Interpretuje formułę Soboru I
Konstantynopolitańskiego poprzez dodanie do niej swojej formuły, w której
ekporeusis jest rozumiane jedynie, w sposób radykalny, w odniesieniu do
Ojca /PG 102, 392/. T42.1 229
+ Rozumienie encyklopedii jako magazynu wiedzy zmienia się w czasach
Dantego. „Artysta i nowa interpretacja tekstów i świata / Wróćmy do
stanowiska, które przyjął Dante w swojej polemice przeciw Tomaszowi z
66
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Akwinu […] przedstawione przez Dantego wyobrażenie poety-wizjonera
wyznacza wypowiedzi poetyckiej tę interpretację świata tak jak i zresztą pism
świeckich, którą Tomasz stosował tylko do interpretowania Pisma Świętego.
Powinno już być jasne z naszych dopiero co przeprowadzonych badań nad
uniwersum renesansowym, na czym polegała obwieszczana przez Dantego
zmiana paradygmatów. W Dantem tkwiło jeszcze średniowieczne
przeświadczenie, że teksty literackie nie mają nieskończenie wielu znaczeń.
Wydaje się, że zachowuje on scholastyczne przekonanie o istnieniu czterech
znaczeń i o możliwości ich odczytywania na podstawie encyklopedii.
Rozumienie encyklopedii jako magazynu wiedzy zmienia się w czasach
Dantego. Wprawdzie również Renesansowi i późniejszym epokom nie
brakowało wizji encyklopedii wiedzy; encyklopedyzm renesansowy i
barokowy jest nawet bardziej nienasycony i totalistyczny niż średniowieczny,
ponieważ podbija on terytoria nowych nauk. Dla neoplatonizmu i
hermetyzmu jednak, czyli prądów, które wpłynęły na postać większości
estetyk nowożytnych, encyklopedia nie mogła być ani ukończona, ani
jednoznaczna, ani gwarantowana przez jakąkolwiek powagę, jak było to
jeszcze w przypadku Kościoła średniowiecznego. Jeśli świat jest
nieskończony, a wszystko, co istnieje, łączy się w relacje w ciągle
zmieniającym się splocie sympatii i podobieństw, to kwestia lasu symboli,
którym jest świat, pozostanie otwarta na zawsze. A im bardziej będzie ona
otwarta, tym będzie trudniejsza, bardziej nieuchwytna, tajemnicza i dostępna
tylko dla nielicznych. Dydaktyczne nastawienie scholastyki zapewniało
uprawomocnienie alegorii mówiąc, że jest ona potrzebna, by wszystkim,
także niewykształconym, lepiej wyjaśnić tajemnicę. Symbolizm renesansowy
używa hieroglifów i nieznanych języków, by ukryć przed ludem prawdy, które
są zrozumiałe tylko dla wtajemniczonych. Pico della Mirandola pisze w swojej
Apologii, że sfinksy egipskie napominają nas, aby dogmaty mistyczne
pozostawiać ukryte przed profanami pod postacią zagadek: Aegiptorum
templis insculpitae Sphinges hoc admonebat, ut mistica dogmata per
aenigmatum nodos a prophana multitudine inviolata custodirent” /U. Eco,
Sztuka i piękno w Średniowieczu, przeł. M. Olszewski, M. Zabłocka, (Arte e
bellezza nell’ estetica medievale), Milano 1987, Znak, Kraków 1997, s. 207.
+ Rozumienie epistemologiczno-logicznego indukcji modyfikowane w
psychologii. „Jedna z form myślenia (stosowana zarówno w życiu
codziennym, jak i w nauce), polegająca na formułowaniu wniosku ogólnego w
określonej kwestii na podstawie uznania prawdziwości przesłanek
stwierdzających
występowanie
jednostkowych
faktów,
które
są
szczegółowymi przypadkami danej kategorii, będącej przedmiotem
uogólniania. Psychologia modyfikuje epistemologiczno-logiczne rozumienie
indukcji, podkreślając rolę czynników podmiotowych w tego typu
uogólnianiu czy wnioskowaniu. Wskazując na niekonkluzyjność wniosku
indukcyjnego, domaga się jego uprawomocnienia przez wnioskującego za
pomocą
porównania
subiektywnych
ocen
ważności
(tzw.
wag)
przypisywanych
szczegółowym
przesłankom
z
intersubiektywnymi
standartami wnioskowania, pozwalającymi na akceptacje treści wniosku
przez określone środowisko społeczne, instytucję czy grupę odniesienia. [...]
Indukcja nie daje obiektywnie całkowitej pewności co do prawdziwości
wyniku. Wyprowadzanie wniosku indukcyjnego interpretowane jest jako
67
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
podejmowanie decyzji ryzykownej, której konsekwencje zależą od treści tego
wniosku. Istnieje dość duża zbieżność kanonów indukcyjnych oraz zasad
„usprawiedliwiania” indukcji sformułowanych przez logików z zasadami
„usprawiedliwiania” wniosku indukcyjnego odkrytymi przez psychologów.
Przykładem może być inspiracyjna rola kanonów indukcji J. S. Milla, które w
psychologicznej interpretacji H. H. Kelleya przyjęły formę następujących
kryteriów atrybucji zewnętrznej: 1) dystynktywności – skutek przypisywany
jest działaniu czynnika zewnętrznego, jeżeli występuje tylko wtedy, gdy
istnieje dany czynnik, nie zaś przy jego braku; 2) spójności w czasie – reakcja
podmiotu na daną sytuację bodźcową musi być taka sama lub prawie taka
sama przy każdym pojawieniu się tej sytuacji; 3) stałości w zakresie
modalności – reakcja podmiotu musi być stała, chociaż sposób
występowania danego czynnika zmienia się; 4) konsensu – czynniki
wewnątrzpochodne odbierane są w ten sam sposób przez wszystkich
obserwatorów. Kryteria te stanowią przykład zasad indukcyjnych tzw. logiki
poznania „naiwnego”, czyli zdroworozsądkowego” A. Biela, Indukcja. III, w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, kol.
144.
+ Rozumienie eschatologii zależy od koncepcji czasu. „Problem czasu
Cullmann starał się rozwiązać przez rozróżnienie czasów ze względu na wiarę
wobec „centrum” („środek” – Mitte) przepowiadania nowotestamentalnego.
Tym ekskluzywnym centrum jest sam Jezus Chrystus. Od niego rozchodzą
się epoki zarówno wstecz, jak i w przód, tworząc jedną linię zbawienia. [...]
Antyteza
chrześcijańskiego
i
hellenistycznego
rozumienia
czasu,
wyobrażonego geometrycznie, odpowiednio jako linia i jako koło, związana
była bardzo ściśle z eschatologią, czyli z działaniem Boga względem
człowieka, jakim jest odkupienie. Czas biegnący w wiecznym kołowrocie
krępuje człowieka, staje się jego przekleństwem, a odkupienie miałoby
polegać na wyrwaniu się z tego czasu. Odkupienie nie działoby się zatem w
historii, lecz poza nią. Historia, a więc konkretny czas, nie ma dla
rozumienia greckiego większego sensu, nie ma dążenia do celu, jest jedynie
ciągłym powtarzaniem tej samej rzeczywistości. Odkupienie, jeśli jest, to
wyłącznie w świecie boskim, a więc poza czasem, poza przemianą” K. Góźdź,
Perspektywa historiozbawcza teologii Oscara Cullmanna, w: K. Góźdź,
Zwycięstwo wiary, Standruk, Lublin, 53-77, s. 60.
+ Rozumienie esencji Boga Ojca. Ojciec jest sam z siebie niewidzialny
(niepoznawalny), nie dlatego, że jest niezrozumiały, gdyż cały jest
inteligencją, rozumieniem, lecz dlatego, że rozpoznawalność nie jest jego
cechą charakterystyczną, nie posiada takiej cechy (species, imago, forma).
Bóg jest natomiast widzialny-rozpoznawalny w Synu, który jest forma Patris.
Bóg zrodzony jest Słowem wyrażonym, spersonalizowanym poprzez światło,
cechy charakterystyczne, formę, obraz widzialnej obecności, poznawalność i
komunikowalność. W1.1 159
+ Rozumienie etapem pierwszym interpretowania tekstu. Akt interpretacji,
według Gadamera (1960), obejmuje trzy elementy: rozumienie, wyjaśnienie i
zastosowanie. P. Ricoeur (1985) zauważył, że Gadamer zaczerpnął to pojęcie
interpretacji z pietystycznej hermeneutyki biblijnej, która odróżniała trzy
subtilitates: subtilitas comprehendi, subtilitas explicandi et subtilitas
applicandi. Ricoeur zamiast o akcie interpretacji mówi o łuku
68
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
hermeneutyczny, który wychodzi z życia, przechodzi przez dzieło literackie i
powraca do życia. „W rozumieniu interpretowanego faktu historycznego
podstawowym problemem jest przezwyciężenie oddalenia czasowego;
oddalenie czasowe, według Gadamera, ustawia prawdziwe miejsce
hermeneutyczne, gdyż wprowadza obiektywizację badanego przedmiotu, ma
sens historyczny i wyznacza przynależność do jakiejś tradycji” 04 75.
Mussner F. zastosował zasady Gadamera dla interpretacji chrystologii
Janowej. „Wykazał, że ewangelista ma świadomość dystansu, który oddziela
dwa horyzonty: horyzont postaci historycznej (Jezusa) i horyzont autora. Te
dwa horyzonty myśli ewangelista łączy w jedną, aktualną syntezę”.
Oddalenie czasowe pokonuje żywa tradycja Kościoła, która zlepia wydarzenia
historycznego życia Jezusa z sytuacja aktualną. Autor czwartej Ewangelii
przekazuje wiarę Kościoła pod koniec I wieku, którą ukazuje w świetle
historii Jezusa. Jan nie jest poza „kołem hermeneutycznym”, jest w jego
wnętrzu, jest w żywej wspólnocie eklezjalnej. Chrystologia Janowa, według
Mussnera, „stanowi połączenie (nie pomieszanie) dwóch horyzontów
historycznych: Jezusa historycznego, który przychodzi do ewangelisty za
pośrednictwem tradycji, i samego ewangelisty 04 76.
+ Rozumienie Europy jedynie w kształcie, jaki nadały jej brzegi Mare
Nostrum. Losy Hiszpanii są nierozłącznie związane z Morzem Śródziemnym.
„Przez wieki Mare Nostrum stanowiło geograficzny środek, w którym
spotykały się Europa, Azja i Afryka i gdzie ich cywilizacje wzajemnie się
zapładniały. Filozofia, literatura, polityka, handel, wojna, religia i sztuka –
wszystkie aspekty cywilizacji Europy, Azji i Afryki zrozumiałe są jedynie w
kształcie, jaki nadały im brzegi Mare Nostrum /C. Fuentes, Pogrzebane
zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 27/.
„Człowiek śródziemnomorski odważył się na nieśmiałe odkrywanie wybrzeży
Afryki ku południowi. Na zachodzie jednak nie było niczego, tylko tajemnica i
lęk; nie „nasze morze”, lecz morze nieznane: Mare Ignotum. W ten sposób
Hiszpania stała się czymś w rodzaju ślepego zaułka Morza Śródziemnego.
Można było wędrować ku zachodowi, ku Hiszpanii – i tu się zatrzymać. Dalej
nie było niczego i jeden z najbardziej wysuniętych na zachód cypli półwyspu
nazwano przylądkiem Finisterre, końcem świata. Nietypowe położenie
geograficzne „u kresu świata” w najwyższym stopniu zdeterminowało
hiszpańską kulturę. Przybyć do Hiszpanii oznaczało tu pozostać, bo dalej nie
było już niczego. Jedynie możliwość powrotu na wschód, tam, skąd się
wyruszyło. Dwukierunkowy ruch na półwyspie nadał kulturze hiszpańskiej
podwójne oblicze. Jedno z nich to kultura rolnicza, która odwróciła się
plecami do morza, kultura Iberów. Ebro, rzeka Iberów, było ich ojczyzną, a
„Iber” oznacza „rzekę”. W związku z tym idąc dalej tropem kalamburu,
początkiem Hiszpanii jest Iber-rzeka. Iberowie dotarli na półwysep z
południa, ponad dwa tysiące lat przed Chrystusem. Dziewięćset lat przed
naszą erą zetknęli się z przybyłymi z północy Celtami i wymieszali z nimi
tworząc kulturę celtyberyjską, która legła u podłoża tradycyjnej rolniczej
cywilizacji Hiszpanii, żywej po dziś dzień” Tamże, s. 28.
+ Rozumienie Europy jedynie w kształcie, jaki nadały jej brzegi Mare
Nostrum. Losy Hiszpanii są nierozłącznie związane z Morzem Śródziemnym.
„Przez wieki Mare Nostrum stanowiło geograficzny środek, w którym
spotykały się Europa, Azja i Afryka i gdzie ich cywilizacje wzajemnie się
69
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zapładniały. Filozofia, literatura, polityka, handel, wojna, religia i sztuka –
wszystkie aspekty cywilizacji Europy, Azji i Afryki zrozumiałe są jedynie w
kształcie, jaki nadały im brzegi Mare Nostrum /C. Fuentes, Pogrzebane
zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus, Łódź 1994, s. 27/.
„Człowiek śródziemnomorski odważył się na nieśmiałe odkrywanie wybrzeży
Afryki ku południowi. Na zachodzie jednak nie było niczego, tylko tajemnica i
lęk; nie „nasze morze”, lecz morze nieznane: Mare Ignotum. W ten sposób
Hiszpania stała się czymś w rodzaju ślepego zaułka Morza Śródziemnego.
Można było wędrować ku zachodowi, ku Hiszpanii – i tu się zatrzymać. Dalej
nie było niczego i jeden z najbardziej wysuniętych na zachód cypli półwyspu
nazwano przylądkiem Finisterre, końcem świata. Nietypowe położenie
geograficzne „u kresu świata” w najwyższym stopniu zdeterminowało
hiszpańską kulturę. Przybyć do Hiszpanii oznaczało tu pozostać, bo dalej nie
było już niczego. Jedynie możliwość powrotu na wschód, tam, skąd się
wyruszyło. Dwukierunkowy ruch na półwyspie nadał kulturze hiszpańskiej
podwójne oblicze. Jedno z nich to kultura rolnicza, która odwróciła się
plecami do morza, kultura Iberów. Ebro, rzeka Iberów, było ich ojczyzną, a
„Iber” oznacza „rzekę”. W związku z tym idąc dalej tropem kalamburu,
początkiem Hiszpanii jest Iber-rzeka. Iberowie dotarli na półwysep z
południa, ponad dwa tysiące lat przed Chrystusem. Dziewięćset lat przed
naszą erą zetknęli się z przybyłymi z północy Celtami i wymieszali z nimi
tworząc kulturę celtyberyjską, która legła u podłoża tradycyjnej rolniczej
cywilizacji Hiszpanii, żywej po dziś dzień” Tamże, s. 28.
+ Rozumienie Europy przyszłości przedmiotem badań teologii historii Cz. S.
Bartnika. Bartnik zadaje pytanie o przyczyny ożywienia się świadomości
Europy. Czy to: „nawrót gnozy, odruch samozachowawczy, duch apokalipsy,
a może „kryzys wzrostu”, kiedy wyczerpał się już kod europejski dawnego
stylu?” Zastanawia się też nad tym, w jakim kierunku zmierzać będzie
świadome, celowe i zaprogramowane kształtowanie oblicza kontynentu? Jest
to zjawisko nowe. „Dotychczas procesy europotwórcze były nieuświadomione,
podświadome i niezamierzone, przynajmniej na tak wielką skalę”. Europa
jest unifikowana poprzez działania narzucane odgórnie a także poprzez
nastawianie szerokich mas do jej autoformacji. Kształt zewnętrzny odgrywa
tu rolę drugorzędną. Istotną sprawą jest kwestia „osobowości Europy” Karl
Michelet /zm. 1893/ i P. Teilhard de Chardin /zm. 1955/. Czy taka
osobowość istnieje obiektywnie, czy może się rozwijać tylko w sposób
naturalny, spontaniczny, czy też można ją formować w jakiś sposób
sztuczny. Najpierw trzeba spytać o możliwość jej adekwatnego odczytania i
zrozumienia, a następnie o możliwość zasadność „pomagania” w jej
kształtowaniu. Łatwo o pomyłkę, o utworzenie wizji apriorycznej i zmuszanie
do jej przyjęcia H68 10.
+ Rozumienie Europy przyszłości przedmiotem badań teologii historii Cz. S.
Bartnika. Bartnik zadaje pytanie o przyczyny ożywienia się świadomości
Europy. Czy to: „nawrót gnozy, odruch samozachowawczy, duch apokalipsy,
a może „kryzys wzrostu”, kiedy wyczerpał się już kod europejski dawnego
stylu?” Zastanawia się też nad tym, w jakim kierunku zmierzać będzie
świadome, celowe i zaprogramowane kształtowanie oblicza kontynentu? Jest
to zjawisko nowe. „Dotychczas procesy europotwórcze były nieuświadomione,
podświadome i niezamierzone, przynajmniej na tak wielką skalę”. Europa
70
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jest unifikowana poprzez działania narzucane odgórnie a także poprzez
nastawianie szerokich mas do jej autoformacji. Kształt zewnętrzny odgrywa
tu rolę drugorzędną. Istotną sprawą jest kwestia „osobowości Europy” Karl
Michelet /zm. 1893/ i P. Teilhard de Chardin /zm. 1955/. Czy taka
osobowość istnieje obiektywnie, czy może się rozwijać tylko w sposób
naturalny, spontaniczny, czy też można ją formować w jakiś sposób
sztuczny. Najpierw trzeba spytać o możliwość jej adekwatnego odczytania i
zrozumienia, a następnie o możliwość zasadność „pomagania” w jej
kształtowaniu. Łatwo o pomyłkę, o utworzenie wizji apriorycznej i zmuszanie
do jej przyjęcia H68 10.
+ Rozumienie ewangelizacji Jezusa Chrystusa ukryte w terminach królestwo
i zbawienie. „Adhortacja apostolska papieża Pawła VI Evangelii nuntiandi, 8
grudnia 1975 r. / 1440 / 9. Jako szczyt i centrum swej Dobrej Nowiny,
Chrystus zwiastuje zbawienie, wielki dar Boga, który należy uważać nie tylko
za uwolnienie od wszystkiego, co człowieka uciska, ale przede wszystkim za
wyzwolenie go od grzechu i od złego, wiążące się z radością, jakiej ktoś
zażywa, gdy poznaje Boga i jest przez Niego poznawany, gdy Boga widzi i w
Nim ufnie spoczywa. To wszystko zaczyna się dziać za życia Chrystusa i na
zawsze przygotowuje się przez Jego śmierć i zmartwychwstanie; ale ma być
cierpliwie prowadzone dalej w ciągu historii aż całkowicie wypełni się w dniu
ostatecznego przyjścia Chrystusa; nikt nie wie, kiedy ono nastąpi, oprócz
Ojca. / 1441 / 10. To „królestwo” i to „zbawienie” – wyrazy te są kluczowymi
dla zrozumienia ewangelizacji Jezusa Chrystusa - może otrzymać każdy
człowiek jako łaskę i miłosierdzie; wszakże każdy zdobyć je musi siłą – bo jak
Pan mówi, gwałtownicy je porywają – pracą i cierpieniem, życiem
prowadzonym według zasad Ewangelii, zaparciem się siebie i krzyżem,
duchem ewangelicznych błogosławieństw” /Breviarium fidei. Wybór
doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, red. I. Bokwa, Opracowali I. Bokwa, T.
Gacia, S. Laskowski, H. Wojtowicz, Wydawnictwo Księgarnia świętego
Wojciecha, wyd. 3, Poznań 2007, s. 594/. „A przede wszystkim te dobra
każdy może osiągnąć przez duchowe odnowienie samego siebie, które
Ewangelia nazywa „metanoia”, mianowicie przez nawrócenie całego
człowieka, które w pełni przemienia jego ducha i serce [... ] / 1442 / 14.
Kościół to dobrze wie, ponieważ jest świadomy, że słowa Zbawiciela - „muszę
głosić Królestwo Boże” – jak najprawdziwiej odnoszą się do niego. I chętnie
dodaje ze Św. Pawłem: „To, że głoszę Ewangelię, nie jest mi powodem do
chwały. Świadomy jestem ciążącego na mnie obowiązku; biada mi, gdybym
nie głosił Ewangelii”. A co się Nas tyczy, to pod koniec zjazdu biskupów w
październiku 1974 roku z wielką radością i pociechą słuchaliśmy tych
wspaniałych słów: „Ponownie chcemy to z naciskiem stwierdzić, że nakaz
głoszenia Ewangelii wszystkim ludziom jest pierwszorzędnym i naturalnym
posłannictwem Kościoła”; nakaz ten i posłannictwo zobowiązuje tym bardziej
w dobie wielkich i poważnych przemian w dzisiejszym społeczeństwie.
Obowiązek ewangelizacji należy uważać za łaskę i właściwe powołanie
Kościoła; wyraża on najprawdziwszą jego właściwość. Kościół jest dla
ewangelizacji, czyli po to, aby głosił i nauczał słowa Bożego, ażeby przez nie
dochodził do nas dar łaski, żeby grzesznicy jednali się z Bogiem, a wreszcie
żeby uobecniał nieustannie ofiarę Chrystusa w odprawianiu Mszy Św., która
71
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jest pamiątką Jego śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania [...]” /Tamże, s.
595.
+ Rozumienie ewolucji poglądów Sołowiowa W. wymaga zrozumienia
znaczenia zagadnienia zła w całym systemie jego myśli. „Zagadnienie zła nie
ma takiego znaczenia jak wymienione wyżej kategorie ideowe
/Wszechjedność, Bogoczłowieczeństwo, Sofiologia/, niemniej dla zrozumienia
ewolucji poglądów autora Wykładów o Bogoczłowieczeństwie, zwłaszcza
ideowego „zwrotu” lat dziewięćdziesiątych (Por. G. Przebinda, Włodzimierz
Sołowiow wobec historii, Kraków 1992, s. 8; idem, Od Czaadajewa do
Bierdiajewa. Spór o Boga i człowieka w myśli rosyjskiej (1832-1922), Kraków
1998, s. 305), który kulminuje w okresie słusznie wyróżnionym i nazwanym
przez D. Strémooukhoffa (Striemouchowa, Stremouchowa) mianem
„apokaliptycznego” (D. Strémooukhoff, Vladimir Soloviev et son oeuvre
messianique, Paris 1935, s. 281 i n.), ma znaczenie decydujące. Ma
znaczenie tak fundamentalne, że niektórzy badacze obecność i rolę
zagadnienia zła skłonni są wręcz uważać za najistotniejszy czynnik
determinujący rozwój całej myśli Sołowiowa. Czynnik pod pewnymi
względami ważniejszy nawet niż stosunek filozofa do teozofii, do rodzimej
tradycji słowianofilskiej, idei teokratycznej i ekumenicznej, sofiologii idei
Wszechjedności itd. W myśl tego ujęcia nie jest pozbawiony racji taki podział
poglądów Sołowiowa, który obok innych cech dystynktywnych za
podstawowe kryterium przyjmuje stosunek filozofa do zagadnienia zła. A jeśli
tak, to należy też zgodzić się z poglądem, iż cała myśl Sołowiowa można
podzielić na dwa zasadnicze okresy: „optymistyczny” (1874-1891), stojący
pod znakiem niedoceniania realnej siły zła w świecie, oraz okres
„pesymistyczny” (1891-1900), w którym, przede wszystkim na skutek
rozczarowania co do możliwości urzeczywistnienia swych idei ekumenicznych
i teokratycznych oraz głębokich doświadczeń natury duchowej, osobistej,
świadomość filozofa względem rzeczywistego miejsca zła w świecie, w historii
i w człowieku uległa tak głębokiej przemianie, że badacze skłonni są tutaj
wręcz o przypadającym na początek lat 90. ideowym „zwrocie”, którego
kulminacją będzie dialog filozoficzny Trzy rozmowy wraz z dołączoną do niego
Krótką powieścią o Antychryście” /G. Plater (Redaktor tomu), Wprowadzenie
– Sołowiow i problem zła, w: J. Bóg, człowiek i zło. Studium filozofii
Włodzimierza Sołowiowa, Wrocław 2003, 5-27, s. 7/. „Właśnie ze względu na
„nieodczuwanie grozy światowego zła” – jak czytamy w monografii Przebindy
– „lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte Sołowjowa, rozdzielane przez
większość badaczy (Trubeckoj, Strémooukhoff), trzeba połączyć w jeden
okres, który należy nazwać utopijnym” (G. Przebinda, op. cit., s. 40)”
/Tamże, s. 8.
+ Rozumienie ewolucji poglądów Sołowiowa W. wymaga zrozumienia
znaczenia zagadnienia zła w całym systemie jego myśli. „Zagadnienie zła nie
ma takiego znaczenia jak wymienione wyżej kategorie ideowe
/Wszechjedność, Bogoczłowieczeństwo, Sofiologia/, niemniej dla zrozumienia
ewolucji poglądów autora Wykładów o Bogoczłowieczeństwie, zwłaszcza
ideowego „zwrotu” lat dziewięćdziesiątych (Por. G. Przebinda, Włodzimierz
Sołowiow wobec historii, Kraków 1992, s. 8; idem, Od Czaadajewa do
Bierdiajewa. Spór o Boga i człowieka w myśli rosyjskiej (1832-1922), Kraków
1998, s. 305), który kulminuje w okresie słusznie wyróżnionym i nazwanym
72
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przez D. Strémooukhoffa (Striemouchowa, Stremouchowa) mianem
„apokaliptycznego” (D. Strémooukhoff, Vladimir Soloviev et son oeuvre
messianique, Paris 1935, s. 281 i n.), ma znaczenie decydujące. Ma
znaczenie tak fundamentalne, że niektórzy badacze obecność i rolę
zagadnienia zła skłonni są wręcz uważać za najistotniejszy czynnik
determinujący rozwój całej myśli Sołowiowa. Czynnik pod pewnymi
względami ważniejszy nawet niż stosunek filozofa do teozofii, do rodzimej
tradycji słowianofilskiej, idei teokratycznej i ekumenicznej, sofiologii idei
Wszechjedności itd. W myśl tego ujęcia nie jest pozbawiony racji taki podział
poglądów Sołowiowa, który obok innych cech dystynktywnych za
podstawowe kryterium przyjmuje stosunek filozofa do zagadnienia zła. A jeśli
tak, to należy też zgodzić się z poglądem, iż cała myśl Sołowiowa można
podzielić na dwa zasadnicze okresy: „optymistyczny” (1874-1891), stojący
pod znakiem niedoceniania realnej siły zła w świecie, oraz okres
„pesymistyczny” (1891-1900), w którym, przede wszystkim na skutek
rozczarowania co do możliwości urzeczywistnienia swych idei ekumenicznych
i teokratycznych oraz głębokich doświadczeń natury duchowej, osobistej,
świadomość filozofa względem rzeczywistego miejsca zła w świecie, w historii
i w człowieku uległa tak głębokiej przemianie, że badacze skłonni są tutaj
wręcz o przypadającym na początek lat 90. ideowym „zwrocie”, którego
kulminacją będzie dialog filozoficzny Trzy rozmowy wraz z dołączoną do niego
Krótką powieścią o Antychryście” /G. Plater (Redaktor tomu), Wprowadzenie
– Sołowiow i problem zła, w: J. Bóg, człowiek i zło. Studium filozofii
Włodzimierza Sołowiowa, Wrocław 2003, 5-27, s. 7/. „Właśnie ze względu na
„nieodczuwanie grozy światowego zła” – jak czytamy w monografii Przebindy
– „lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte Sołowjowa, rozdzielane przez
większość badaczy (Trubeckoj, Strémooukhoff), trzeba połączyć w jeden
okres, który należy nazwać utopijnym” (G. Przebinda, op. cit., s. 40)”
/Tamże, s. 8.
+ Rozumienie faktów opisywanych w Piśmie Świętym z perspektywy
historycznej nie było dane ludziom średniowiecza, musieli oni odczytywać
fragmenty biblii naturalistyczne niezbyt budujące za pomocą alegorii.
Alegoryzm był nieunikniony dla przetransponowania do świata idei
teologicznych tych fragmentów Biblii, które były bardzo naturalistyczne i
wydawały się niezbyt budujące. S. Wielgus podaje argument, że było to
konieczne w średniowieczu, ponieważ ludzie wtedy „nie umieli jeszcze
spojrzeć na opisywane fakty z historycznej perspektywy”. Uważam, że dziś
ogół wierzących również tego nie potrafi. Wielkie znaczenie posiada fakt, ze
że egzegeci pierwszych wieków chrześcijańskich, pozostawali pod silnym
wpływem filozofii platońskiej. Oddziaływanie to przeszło na teologów
średniowiecznych. W tym ujęciu rzeczywistość dzieliła się na dwa światy:
świat wiecznych, niezmiennych idei Bożych oraz świat doczesny, stworzony
na wzór owych idei. Skoro świat doczesny jest tylko symbolem świata
wiecznego, w ziemskiej rzeczywistości można szukać śladów rzeczywistości
nadprzyrodzonej. Najpełniejszym symbolem wieczności są słowa Objawienia,
a w zasadzie całe wydarzenie objawienia. W centrum historii znajduje się
Jezus Chrystus, najwspanialszy obraz życia Boga. Kultura średniowieczna
przeniknięta była myśleniem symbolicznym. Symbolizm był też najbardziej
właściwą metodą wykładu biblijnego. Sens alegoryczny był jednak bardzo
73
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rygorystycznie oparty na sensie ścisłym. Przede wszystkim doszukiwano się
w Starym Przymierzu alegorii (prefigury) Chrystusa i Kościoła. Sens
anagogiczny odnosił wszystko do spraw ostatecznych, do eschatologii. W
sumie tworzony był schemat: alegoria = quid credas, sens moralny = quid
agas, anagogia = quid tendas” /S. Wielgus, Badania nad Biblią w
starożytności i w średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 117. „W XII w.
ustalił się zwyczaj, żeby treść ksiąg biblijnych ujmować według czterech
następujących kryteriów: materia, modus, utilitas i intentio auctoris. Tę
metodę odnajdujemy w XIII w. u Stefana Langtona, a następnie u Hugona de
Sancto Caro, Tomasza z Akwinu i u Bonawentury, który jej używa w swoich
komentarzach jako: causa materialis, causa formalis (lub modus agendi),
causa efficiens i causa finalis tekstu biblijnego, podobnie u Mikołaja z Liry w
XVI w.” (Tamże, s. 118).
+ Rozumienie filozofii Hegla możliwe poprzez zrozumienie jego pojęć
kluczowych: idea, natura, duch Hegel nie tworzył systemu panteistycznego.
Jedność absolutna istnieje tylko w sferze Boga (według dzisiejszej
trynitologii: Trójca immanentna). Wszystko inne jest jednoczone z Bogiem
(reconciliatio), zwłaszcza człowiek (pojednanie całej ludzkości w naturze
Boga). Trójca immanentna może być poznana (przeciw apofatyzmowi) w
Trójcy ekonomicznej. Ruch wewnątrztrynitarny sam w sobie może być
ujmowany tylko jako pojęcie (concetto) utworzone przez ludzki umysł,
natomiast od aktu stworzenia objawia się światu i może być wyjaśniany
poprzez proces myśli wychodzący od faktu istnienia świata i jego dziejów. Dla
zrozumienia systemu Hegla konieczne jest zrozumienie jego pojęć
kluczowych: idea, natura, duch /G. Lafont, Storia teologica della Chiesa.
Itinerario e forme della teologia, Edicioni San Paolo, Torino 1997, s. 243/.
Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa nie jest u Hegla ukazane w sposób
wystarczająco klarowny, na uwagę zasługuje myśl o możliwości zrozumienia
tego misterium wychodząc od obserwacji wspólnoty wiernych chrześcijan,
świadectwa ich życia. Państwo realizuje wartości Absolutu na płaszczyźnie
moralnej, troszcząc się o przestrzeganie przepisów, natomiast wspólnota
chrześcijańska na płaszczyźnie reprezentacji, troszcząc się o definitywne
przekształcenie ducha, co dokonuje się w dziedzinie czystej myśli. W pewnym
sensie religia jest częścią państwa, jednak państwo idealne może powstać
tylko jako wypływ autentycznej religijności /Tamże, s. 244.
+ Rozumienie filozofów chrześcijańskich Przykłady Orygenesa i św.
Augustyna są wielce pomocne dla zrozumienia natury filozofów
chrześcijańskich i dla zrozumienia dominującego w średniowieczu pojęcia o
działalności filozoficznej. Ani na Zachodzie, ani w Bizancjum związek
pomiędzy filozofią i teologią objawioną nie rozwijał się bez konfliktów. Na
poparcie prawdziwości tego stwierdzenia weźmy edykt cesarza Justyniana,
który wraz z wprowadzeniem tego, co dziś interpretuje się jako rozdział
państwa i kościoła, zabronił (l) poganom publicznego nauczania i
sprawowania przez nich i heretyków urzędów państwowych, oraz (2)
zarządził konfiskatę mienia wszystkich wierzących, którzy u nich studiowali
/G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t. 4, Szkoły epoki Cesarstwa. tłum. E.
I. Zieliński, Lublin: RW KUL 1999, s. 688-689/. Jeżeli filozofia była istotną
częścią chrześcijańskiej teologii, i jeżeli chrześcijanie nie mieli żadnych
kłopotów z pogańskim sposobem poznania, dlaczego zatem doszło do tego
74
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wydarzenia? I dlaczego zakaz był tak surowy? Przyjmując nawet, że było to
wydarzenie o charakterze politycznym, za którym stało Bizancjum, a nie
łaciński Zachód, to i tak wciąż pozostaje ono wydarzeniem chrześcijańskiego
średniowiecza /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 94.
+ Rozumienie form logicznych intensjonalistyczne, Leibniz. „Leibnizowi nie
udało się w pełni zrealizować idei characteristica universalis. Jedną z przyczyn
trudności było to, że zawsze bliższe mu było niż ekstensjonalistyczne
rozumienie form logicznych. Nie dało się to pogodzić z dążeniem do całkowitej
formalizacji logiki i zamienienia jej w matematykę uniwersalną (bez rezygnacji
z pewnych koncepcji treściowych). Innym źródłem trudności było przekonanie,
że układ symboli musi być koniecznym wynikiem jakiejś szczegółowej analizy
całej ludzkiej wiedzy. Dlatego też Leibniz nie traktował układu podstawowych
pojęć jako konwencji. Z jego ogólnych koncepcji metafizycznych wynikała
tendencja do szukania absolutnie prostych pojęć – czegoś analogicznego do
monad – których kombinacje prowadzą do całego bogactwa określeń. Za
częściową realizację idei Leibniza można uznać logikę matematyczną
stworzoną u progu XX wieku – jest to realizacja częściowa, bo dotyczy głównie
(choć nie tylko) języka matematyki” /R. Murawski, Filozofia matematyki,
Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 50.
+ Rozumienie form religijności katolickiej wieku XX lepsze przy
uwzględnieniu ich genezy w wieku XVII i XVIII. „Barok w liturgii 5. Z kultem
Najświętszego Sakramentu wiązano także kult NMP. Powstawały nowe
święta: MB Różańcowej (lokalnie we Włoszech 1573, w całym Kościele 1716),
Imienia Maryi (1683), Maryi od Wykupu Niewolników (1696), MB z Góry
Karmelu (1726), Niepokalanego Poczęcia (1708), MB od Siedmiu Boleści
(1727), poza tym liczne święta lokalne; powstają też uroczystości poświęcone
innym świętym, poprzedzane modlitewnymi nowennami lub triduami, w
czasie których w miejsce adoracji relikwii świętych wprowadzano adorację
Najświętszego Sakramentu, co stanowiło niewątpliwy postęp w kierunku
wyrażania istotnych treści w kulcie religijnym. Ze mszy wyodrębniono
zarówno kazanie, jak i komunię św., która często uzyskiwała bogatą oprawę
jako komunia generalna; istotę mszy św. widziano w przeistoczeniu,
podkreślając wiarę w realną obecność Pana w sakramencie. 6. Centralnymi
elementami wnętrza kościoła stały się więc ołtarz, ambona i chrzcielnica,
otaczane często wspólną balustradą. Ołtarz przestał być mensą, otrzymał
bogatą nadbudowę, w której przedstawienia chrystologiczne zastępowano
przedstawieniami świętych. Szaty liturgiczne przybrały postać „tarcz” bogato
ilustrowanych obrazami przypominającymi obecność Chrystusa. Wszystkie
te przejawy pobożności barokowej odwracały nieraz uwagę od liturgii, która
opiera się na ofierze, sakramentach i roku liturgicznym. Rozpamiętywanie
tajemnic męki Pańskiej w związku z kolejnymi częściami mszy
dezorientowały tak dalece, że stopniowo, w pewnych przynajmniej
środowiskach, wygasła zdolność przeżycia liturgii, natomiast wagi nabierały
odrębne
nabożeństwa
pasyjne.
Była
to
niewątpliwa
infiltracja
protestantyzmu, tłumacząca się jednak częściowo niedomogami w
wykształceniu kleru, który w seminariach otrzymywał wyłącznie pouczenia
75
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
praktyczne i zewnętrzne w zakresie rubryk i ceremonii. Stopniowo ginęła
problematyka liturgiczna w kaznodziejstwie i literaturze popularnej. Słabości
te dostrzegano, czego wyrazem była próba reformy podjęta przez papieża
Benedykta XIV. W dziejach liturgii znaczenie baroku polega na tym, że
ustaliły się wówczas pewne formy, teksty liturgiczne oraz zwyczaje, które
przetrwały nieraz aż do połowy XX w. Głębsze zrozumienie niektórych
współczesnych nam przejawów życia religijnego, np. w Polsce, możliwe jest
przy uwzględnieniu ich genezy w XVII i XVIII w. (J. Rivière, DThC X 11121142: H. Leclercq, Liturgies néo-gallicanes, DACL IX 1634-1730; E.M. Lange,
Vergessene Liturgiker des 17. Jahrhunderts, JLW 11 (1931) 156-163; A.L.
Mayer, Liturgie und Barok, JLW 15 (1941) 67-154; J.A. Jungmann, Das
Konzil von Trient und die Erneuerung der Liturgie, Schreiber I 325-336; tenże,
Liturgisches Leben im Barok, Vi: Liturgisches Erbe und pastorale Gegenwart,
In 1960, 108-119; Martimort I 46-53)” /P. Szczaniecki, Barok, W liturgii, w:
Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1985, 50-52, k. 52.
+ rozumienie formą słowa. Pryscyliusz stara się odpowiedzieć radykalnie na
problem ontogenezy personalnej w środowisku trynitarnym. Jak formuje się
Słowo? Kto formuje, kto daje formę dzięki której Słowo się wyraża? Tak jak
rozumienie daje formę słowu, tak też Ojciec daje formę Synowi. Jest to moc
Ojca, dlatego Syn posiada Oblicze Ojca. Formowanie słowa dokonuje się za
pomocą cech charakteryzujących wyrażanie się. Ta forma (agnoscentiae,
visibilitatis) odróżnia Słowo od Intelektu, od Ojca. W1.2 81
+ Rozumienie formuły Duch Święty pochodzi od Ojca i Syna inaczej w
ekonomii zbawczej a inaczej w Trójcy immanentnej. Przejście do płaszczyzny
immanencji powoduje pojawienie się możliwości różnych interpretacji i
budowania różnych schematów dogmatycznych. Formuła „Spiritus a Deo ex
Filio” może być między innymi rozumiana w takim sensie, że Duch Święty
pochodzi od Ojca i Syna, chociaż w trochę inny sposób. Sformułowanie „a
Deo” podkreśla monarchię Ojca. On jest pierwszym źródłem pochodzenia.
Sformułowanie „ex Filio” oznacza, że wychodzi On od Syna, ale na linii
duchowej, której początkiem jest Ojciec. Dlatego formuła „Spiritus a Deo ex
Filio” może być interpretowana w sensie „od Ojca przez Syna pochodzi”. Ta
druga interpretacja jest bardziej trafna zważywszy na fakt, że Tertulian użył
tej formuły w zdaniu informującym o kolejności Osób w Trójcy. Jest to
zagadnienie wymagające odrębnego opracowania, które jednak ściśle wiąże
się z kwestią pochodzeń trynitarnych T48 119. Jeżeli Syn jest ustawiany na
drugim miejscu, to nie jest On uważany za wspólne źródło Ducha Świętego
razem z Ojcem. Świadczą o tym również obrazy poglądowe przyrównujące
Trójcę Świętą do wody wypływającej ze źródła, tworzącej strumyk i
rozlewającej się w rzekę. Tertulian zwracał baczną uwagę na to, aby nie
tworzyć schematu poczwórnego (quaternitas) zamiast troistego (trinitas).
Wypowiadając się przeciwko Prakseaszowi zarzucał mu m. in.
skonstruowanie schematu poczwórnego, w którym natura boska byłaby
jakby czymś odrębnym od Osób, a ostatecznie Bogiem byłby tylko Ojciec
(Por. G. Uríbarri Bilbao, Monarquia y Trinidad, Madrid 1996, s. 162 i n).
Tertulian całą swą teologię trynitarną oparł na idei „monarchii”, która
gwarantuje niewidzialną jedność natury w Bogu oraz na idei „ekonomii”,
która rozdziela byt boski na trzy Boże Osoby (Por. A. Manrique, La
76
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pneumatología en torno a Nicea, „Estudios Trinitarios”, VIII (1974) nr 3, s.
396) T48 120.
+ Rozumienie formy widzialnej Boga niewidzialnego. Ruch trynitarny polega
na wolnej woli dawania siebie, dzięki procesowi personifikacji, komunikacji.
Jest to przejście od noêsis (poznawanie siebie w swym intelekcie) do formy
konkretnej, odróżnialnej, wyrażanej po to, aby była zrozumiana. Wola,
według Pryscyliana, jest motorem dynamizmu trynitarnego. W1.1 84
+ Rozumienie formy widzialnej Boga niewidzialnego. Ruch trynitarny polega
na wolnej woli dawania siebie, dzięki procesowi personifikacji, komunikacji.
Jest to przejście od noêsis (poznawanie siebie w swym intelekcie) do formy
konkretnej, odróżnialnej, wyrażanej po to, aby była zrozumiana. Wola,
według Pryscyliana, jest motorem dynamizmu trynitarnego. W1.1 84
+ Rozumienie fundamentu humanistycznego muzyki zachodniej wymagane
dla pojęcia jej sensu. „Żeby pojąć sens zachodniej muzyki, z jakiejkolwiek by
pochodziła epoki, trzeba wpierw zrozumieć jej humanistyczną podstawę,
mocno osadzoną w kulturze antycznej. Dzieje muzyki i nauki rozpoczynają
się w tym samym punkcie – który stanowi również początek naszej cywilizacji
– a ich źródeł strzeże na poły mityczna postać Pitagorasa. […] Artur Koestler
[…]: «Szósty wiek [przed Chrystusem] to jakby scena, na której orkiestra
szykuje się do występu: każdy muzyk pochłonięty wyłącznie strojeniem
własnego instrumentu, głuchy na kokofonię pozostałych. Raptem zapada
dramatyczna cisza. Na estradę wchodzi dyrygent, trzykrotnie stuka pałeczką
o pulpit i oto z chaosu wyłania się harmonia. Dyrygentem tym jest Pitagoras
z Samos, którego wpływ na idee, a tym samym i na los ludzkiej rasy, był
bodaj większy niż wpływ jakiegokolwiek pojedynczego człowieka przed nim i
po nim»” J. James, Muzyka sfer. O muzyce, nauce i naturalnym porządku
wszechświata, (Tytuł oryginału: The Music of the Spheres. Music, Science,
and the Natural Order of the Uniwerse, Grove Press, New York 1993), przeł.
M. Godyń, Znak, Kraków 1996, s. 28/. „On to właśnie stworzył samo słowo
„filozofia”; jego poprzednicy byli znani jako sophoi, czyli mędrcy, natomiast
Pitagoras określał samego siebie mianem philosophos, miłośnika mądrości.
[…] był zarazem mistykiem. […] System pitagorejski nie tylko stanowił
pierwszą próbę odpowiedzi na odwieczne pytania w rodzaju: - Czym jest
wszechświat? Z czego został stworzony? Czym jest Człowiek? Jaka jest
natura ludzkiej wiedzy? – otwierał on również rozległy widok na kosmos i
ukazywał człowiekowi jego miejsce w tej przeogromnej strukturze. […] mówił
swym zwolennikom, jak żyć. […] Pitagoras wymyka się wszelkim próbom
uchwycenia i opisania go w kategoriach zrozumiałych dla nas, ludzi
dwudziestego wieku. Dla swych współczesnych był mędrcem i prorokiem,
zajmującym pozycję bliższą Jezusowi czy Mahometowi niż zwykłemu
nauczycielowi. […] zakwestionował prawomocność podziałów i kategorii […]
głosił on przede wszystkim wzajemną współzależność całej ludzkiej wiedzy”
/Tamże, s. 30.
+ Rozumienie funkcji profetycznej literatury wymaga poznania poglądów
starożytnych Greków na poezję. Literatura przygotowaniem wiary.
„Kerygmatyczna funkcja wypowiedzi literackiej jest pochodną tzw. „wartości
kerygmatycznej”. Polegającej na tym, „że w dziele literackim jest taka
ekspresja wiary, która jest ukierunkowana na budzenie i kształtowanie wiary
odbiorcy” /F. Szulc, Jak badać obraz Boga w literaturze?, „Teologia w
77
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Polsce”, 6 (1988) nr 17, 21-23, s. 21/. Badania kerygmatycznego wymiaru
literatury wchodzą w zakres interpretacji teologicznej i domagają się
zastosowania teologicznej metodologii. Jednak wiarygodność wyników jest
uzależniona od jej wzbogacenia o metodologię nauki o literaturze (np. o teorię
odbioru) i od stworzenia terminologii możliwej do zaakceptowania przez obie
strony. Ostatecznie jednak – pomimo koniecznych ustaleń terminologicznych
i rozróżnień w obrębie aparatu metodologicznego tych badań – tak
„profetyczność”, jak i „kerygmatyczność” jawią się jako aspekty tej samej
funkcji wiary. Wyrażonej w literackiej wypowiedzi i „owocującej” w przekazie
Prawdy i Życia. […] Aby dokładniej określić rozumienie i zakres pojęcia
„funkcji profetycznej literatury”, należy wyjść od poglądów starożytnych
Greków na poezję. Z rekonstrukcji elementów ich estetyki wynika, że
powszechnie uznawali oni twórczość poetycką wyższego rzędu i
nieprzeciętnej miary. Prostą konsekwencją takiego myślenia było
dostrzeganie pokrewieństwa między poezją a wieszczeniem: poeta jest kimś w
rodzaju wieszcza, a „cechy wieszcze” to element oryginalny poezji,
odróżniający ją od jakichkolwiek innych dzieł artystycznych. Wydaje się, że
owo greckie utożsamienie profetyzmu /”Greckie słowo prophetes […] zawiera
[…] wyraźnie dwa elementy znaczeniowe: ogłaszania i zapowiedzi rzeczy
przyszłych”. L. Stachowiak, Prorocy - słudzy Słowa, Katowice 1980, s. 10/
literatury z wieszczeniem, rozumianym jako zdolność przewidywania
przyszłości, wywarło spory wpływ na nasze dzieje myślenia. I to nie tylko w
teologii” J. Szymik, Teologia na początku wieku, Katowice-Ząbki 2001, s.
322.
+ Rozumienie funkcjonowania nowoczesnego kapitalizmu wymaga
zrozumienia świadomości człowieka, a nie jego systemie produkcji, jak
niesłusznie postulował Marks. „Wielki niemiecki filozof Georg Wilhelm
Friedrich Hegel (1770-1831) był pierwszym, który w swej pracy
Fenomenologia ducha uznał, że historia człowieka skończyła się wraz ze
zwycięstwem Napoleona nad Prusami w bitwie pod Jeną 14 października
1806 r. Hegel, który mieszkał w Jenie, pomimo że był Niemcem, nie miał
patriotycznej lojalności wobec Pros, w których widział skorumpowaną
biurokrację. Natomiast Napoleona uważał za „duszę świata”. Zwycięstwo
Napoleona nad Prusami było dla niego zwycięstwem idei francuskiej
rewolucji, czyniącej z państwa uniwersalną organizację równych i wolnych
obywateli, tym samym dając podwaliny pod pryncypia liberalnego,
demokratycznego państwa” /A. Targowski, Chwilowy koniec historii.
Cywilizacja i kultura Polski widziana znad jeziora Michigan, Nowe
Wydawnictwo Polskie, Warszawa 1991, s. 58/. „System zachowań
społecznych człowieka według Hegla jest wynikiem świadomości człowieka,
jego religijnych, kulturowych i moralnych zapatrywań i przyzwyczajeń. […]
Uważał wszakże, że francuskie karabiny celowały w imię idei rewolucji
francuskiej. Karol Marks odwrócił system swego nauczyciela o 180 stopni.
Według niego system produkcji jest bazą zachowań człowieka. Natomiast
religia, sztuka, kultura, filozofia jest pochodną bazy, jej nadbudową. / Ludzie
pracują tylko tyle, ile im potrzeba. Wolą raczej wygospodarować czas na
wypoczynek i rozrywkę. […] Amerykanie wolą wcześniej przechodzić na
emeryturę i robić to, co im przynosi przyjemność, niż dalej zarabiać. Innymi
słowy, materialna postawa człowieka jest wynikiem jego świadomości w
78
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zakresie
kulturowych
pryncypiów.
Rozumienia
funkcjonowania
nowoczesnego kapitalizmu należy zatem szukać w korzeniach świadomości
ideologicznej człowieka, a nie w jego systemie produkcji, jak niesłusznie
postulował Marks” /Tamże, s. 59/. „kulturowy-świadomościowy aspekt
polskiej rzeczywistości jest daleki od mądrości Wschodu. Istnienie wolnego
rynku i giełdy akcji jeszcze nie przesądza o powodzeniu gospodarki. Trzeba
będzie paru pokoleń Polaków, aby stworzyć etos pracy i szacunek dla
wysiłków innych” /Tamże, s. 60.
+ Rozumienie Gal 4, 4 w kontekście Ewangelii Łukasza. „Dwa pierwsze
rozdziały Ewangelii według św. Łukasza prowadzą z powrotem do punktu
wyjścia, stanowiąc wspaniały komentarz do niejasnych wypowiedzi św.
Pawła: „Zrodzony z niewiasty, podległy Prawu”. „Zrodzony z niewiasty” –
słowa te rozwija opis zwiastowania i narodzenia (Łk 1, 28 - 2, 20). „Podległy
Prawu” zaś to obrzezanie (Łk 2, 21), oczyszczenie (Łk 2, 22-39), pielgrzymka
do Jeruzalem, zgodnie ze zwyczajem na święto Paschy (Łk 2, 40-51). To
podporządkowanie jest uniżeniem się transcendentalnego Boga, a tym
samym chwałą, a nie upokorzeniem dla wszystkiego, co nawiedza i w czym
zamieszkuje. Jakież „światło” (Łk 2, 32) dla sług świątyni płynie z
Jezusowego posłuszeństwa Prawu! Jakaż łaska dla wszystkich, do których
się zbliża od momentu swego poczęcia (Łk 1, 41-45; 2, 8-20; 2, 25-38; 2, 47)!
Chrystus podporządkowuje się Prawu (Łk 2, 22-24. 27. 39; por. 2, 42),
którego jest dawcą. Nie przyszedł go znieść, lecz wypełnić (por. Mt 5, 17). Co
więcej, przyszedł wypełnić i napełnić łaską Niewiastę, którą wybrał na Matkę.
O tym właśnie pisze Ewangelia według św. Łukasza. W świetle wypowiedzi
tego ewangelisty, który był współpracownikiem Apostoła Pawła, poznajemy
retrospektywnie, jak należy rozumieć krótki tekst Ga 4, 4: Niewiasta, z której
narodził się Jezus, jest Niewiastą wybraną. Ona pierwsza otrzymała pełnię
łaski i radości wypływającej z uniżenia się Syna Bożego” /R. Laurentin,
Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej. Wydanie Integralne, tł. Zygmunt
Proczek MIC (Court traite sur la Vierge Marie, Édition post-conciliaire, P.
Lethielleux Editeur, Paris 1968 /wyd. 5/), Wydawnictwo Księży Marianów,
Warszawa 1989, s. 40.
+ Rozumienie gatunku literackiego zależy od kontekstu literackiego i
społecznego. Egzegeza biblijna wieku XX krytyczna opierała się na otwartej
koncepcji gatunku literackiego, w istniejącej aktualnie teorii. Podkreślano
twórczą rolę autora ludzkiego ksiąg biblijnych oraz znaczenie fenomenu
recepcji tekstu przez czytelnika. Teoria lingwistyczna czyli semiotyka języka
polega na znajomości triady złożonej z syntaktyki (syntaksa, czyli relacja
znaków literackich do siebie nawzajem, sposób mówienia, pisania, wyrażania
czegoś), semantyka (relacja między znakiem a desygnatem, czyli
wypowiadana treść) oraz pragmatyka (relacja między znakami i ich
używaniem w praktyce, czyli to, co jest czynione po to, aby coś powiedzieć).
Pragmatyka zajmuje się funkcjonowaniem gatunku literackiego w
środowisku społecznym, zastanawia się nad wartością gatunku literackiego
w aspekcie jego mocy komunikatywnej (N. Frye, Anatomy of Criticism: Four
Essays, Princeton 1957; A. García Berrio, T. Hernández, La Poética:
Tradición y modernidad, „Lingüistica” 14, Madrid 1988, 117-165)” /J. F.
Toribio Cuadrado, «Evangelio», obra abierta, „Mayéutica” 20 (1994) 9-77, s.
16/. Pragmatyka literacka może być rozumiana na dwa sposoby. W sensie
79
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
szerokim to studium kontekstów produkcji tekstu oraz jego recepcji (historia,
środowisko społeczne, kulturowe). Tak zdefiniowana pragmatyka jest
rozumiana jako teoria kontekstów (Van Dijk). Pragmatyka w sensie ścisłym
powiązana jest z teorią akcji, co filozofia języka określa nazwą akt języka (J.
L. Austin, How to do Things with Words, Oxford 1962) /Przypis 20, s. 17/.
Gatunki literackie spełniają decydującą rolę w konstytuowaniu procesu
komunikacji między autorem i lektorem poprzez tekst. Tekst spełnia
należycie swoją rolę pragmatyczną wtedy, gdy ma odpowiednią moc
pobudzającą intelekt i generującą działanie społeczne, w odpowiednim
kierunku. Gatunek literacki w aspekcie pragmatycznym ma swój wymiar
społeczny również w tym sensie, że jest społecznie rozpoznawalny; ma
wymiar
instytucjonalny.
Zakłada
obecność
kontekstów,
sytuacji
komunikatywnych, odniesień społecznych i literackich, które sprawiają, że
jest inteligibilny, dający się zrozumieć i jest skuteczny. Gatunek literacki ma
właściwości klucza hermeneutycznego, według ustalonej konwencji, od
którego można oczekiwać określonych rezultatów /Tamże, s. 17/. Określone
właściwości danego gatunku literackiego pozwalają spodziewać się od niego
odpowiednich
rezultatów.
Horyzont
oczekiwań
jest
jednym
z
fundamentalnych pojęć estetyki recepcji. Każdy gatunek literacki stanowi
swoisty, odrębny, określony horyzont oczekiwań (Arystoteles, Gadamer, Iser).
Konstruowane są różne modele komunikacji, które zakreślają system
oczekiwań. Kluczem i drogą do ich spełnienia są gatunki literackie. Model
komunikacji normuje i kontroluje subiektywność i dowolność czytelnika.
Autor ogranicza subiektywność aistetyczną (aisthetica) czytelnika poprzez
regulację heurystyczną, czyli z góry wskazuje na jakieś możliwe sposoby
odczytywania tekstu. Zapisuje to wprost albo w jakiś zakodowany sposób,
np. w strukturze dzieła. Odczytywanie tekstu w jakiś sposób zależne jest od
okoliczności w jakich znajduje się czytelnik. Autor chce, aby odczytał on jego
zamiar, jego intencjonalną ofertę artystyczną, niezależnie od warunków, w
jakich się znajduje /Tamże, s. 18/. Egzegeza biblijna stara się przedrzeć
przez nawarstwiające się okoliczności, nasuwające swoje własne
interpretacje i dotrzeć do zamysłu autora /Tamże, s. 19.
+ Rozumienie gestu ręki każdej z Osób inne, mianowicie jako gest retora,
zatem tego samego, który „ma” słowo i się w słowie „wyraża”, względnie tego,
kto prowadzi dialog. Ten sam gest może być rozumiany jak gest
błogosławieństwa. „Cztery trynitarne typy przedstawień Pierwszy typos: trzy
jednakowo ukształtowane postacie / Trzy istotne rysy wybijają się w
będącym przedmiotem tych rozważań trynitarnym przedstawieniu; należą
one oczywiście do intencji artysty względnie/i go zamawiającego. (1) Trójca
osób
podkreślana
jest
przez
przedstawienie
trzech
jednakowo
ukształtowanych w ludzkiej formie postaci w sposób niedwuznaczny: jeden
Bóg, w którego wierzą chrześcijanie, jest wspólnotą osób. Jest to także
podkreślone przez legendę obrazu: IN TRIBUS HIS DOMINUM P[ER]SONIS
CREDIMUS – „W tych trzech osobach wierzymy w jednego Pana”: (Łacińskie
sformułowanie podkreśla przez „anormalne” miejsce w zdaniu DOMINUM raz
jeszcze bardzo ścisłą łączność pomiędzy Panem (= Bóg) a trzema osobami)
Pan (= jeden Bóg) jest jedynie przez to przedmiotem wiary, że wiara kieruje
się na trzy osoby. Wobec potrójności ustępuje przedstawienie jedności Boga,
ale niezupełnie: formalnie wskazuje się na ornamentalną ramę obrazu, która
80
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Trzech łączy w jedność. Treściowo ich jedność wyraża ten sam tron, na
którym siedzą osoby, ten sam ubiór, to samo spojrzenie, ten sam gest” /G.
Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia trynitarna przełożył bp J. Tyrawa, (Der
Dreieine Gott. Eine trinitarische Theologie, Verlag Herder, Freiburg im
Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]), TUM, Wrocław 2009, s. 483/. „(2)
Trójca Boga jest dostępna człowiekowi jedynie przez objawienie. Służą temu
niedające się przeniknąć najistotniejsze atrybuty każdej z trzech osób:
księga. W ten sam sposób można rozumieć także gest ręki, mianowicie jako
gest retora, zatem tego samego, który „ma” słowo i się w słowie „wyraża”,
względnie tego, kto prowadzi dialog (Oczywiście ten sam gest może być
rozumiany jak gest błogosławieństwa. Patrz Herder Lexikon Symbole, „Ręka”
68 in.). Obydwa wskazują na to: tylko w słowie, w wolnym samoudzielaniu
się, w którym Bóg się objawia, otwiera się potrójność Boga. Przy tym
oczywiście wydarzenie słowa nie musi być ograniczane do historii zbawienia
w ścisłym sensie. Wielcy teolodzy od najwcześniejszych czasów, począwszy
od Tertuliana i Augustyna poprzez złoty okres scholastyki, jeszcze aż po
wzmianki Lutra, mówią o podwójnej „księdze” Bożego objawienia, księdze
stworzenia i Ducha Świętego (Patrz H. M. Nobis, Buch der Natur, w: HWPh I,
957-959 (lit.); Chr. Link, Die Welt als Gleichnis, München 1982, 15). W
obydwu „mediach słowa” występują z siebie trzy boskie osoby, dają się
poznać człowiekowi, zagadują go. One! Objawienie Trójcy Świętej dokonuje
się nie tylko przez Jezusa Chrystusa, słowa Boga kat’exochen, który sam –
jak poza tym w przedstawieniach zwykle – charakteryzowany jest przez
księgę i przez gest ręki mówiącego. Raczej „mówią”, to znaczy trzy osoby
zwierzają się w słowie. Zatem przez potrójną księgę podkreśla się raz jeszcze
potrójność w Bogu” /Tamże, s. 484.
+ Rozumienie głębi misterium możliwe tylko dla wtajemniczonych. Śmierć
bóstwa zbawia człowieka tylko i wyłącznie w religii chrześcijańskiej.
„Jakkolwiek chrześcijaństwo rozwinęło się w najbliższym otoczeniu
antycznych misteriów zbawienia i wykazuje w stosunku do nich niewątpliwe
podobieństwo (śmierć i zmartwychwstanie bóstwa, chrzest, obrzędowa uczta,
idea mistycznego połączenia człowieka i boga), to jednak należy wskazać
pewną zasadniczą różnicę: jedynie chrześcijaństwo zna zbawczy dogmat o
odkupieniu ludzkości przez śmierć pana, w żadnej (innej) religii misteryjnej
śmierć bóstwa nie ma na celu zbawienia człowieka. Przez chrzest i świętą
ucztę misterium koncentruje się na krzyżu i objawia w Chrystusie. Samą
jednak wielką tajemnicą jest królestwo Boże (Łk 8, 10). Znaczenie symbolu
dla misteriów, a nawet więcej, dla każdej religii, doskonale uchwycił Hugo
Rahner; według niego niewyczerpany wieczny symbol zachowuje „wciąż swoje
ukryte głębokie sensy; jest niczym ubranie, które ujawnia, a zarazem
zasłania kształty ciała. Owa zmysłowa istota symbolu jest niemal konieczna,
by ukryć blask tamtego świata i ukazywać go jedynie tym, którzy po to
otrzymali oczy” /H. Rahner, Griechische Mythen in christlicher Deutung,
Darmstadt 1957/. Rytuały, przez które zostawało się członkiem wspólnoty
misteryjnej, nazywane są inicjacją (od łacińskiego initio, „wtajemniczam”). W
misteriach ku czci Attisa, Izydy oraz Mitry przygotowanie do inicjacji
stanowił post. W misteriach mitrejskich chrzest wodą służył symbolicznemu
oczyszczeniu z wszelkiego zła; sadząc po malowidłach ściennych w mitreum
w S. Maria Capua Vetere, inicjant był nagi, co znaczy, ze wraz z ubraniem
81
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
odrzucił dawnego człowieka” /M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach,
kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 75.
+ Rozumienie głębokie rzeczy danych w percepcji możliwe jest dzięki intuicji;
Fichte J. G., Schopenhauer A. „R. Descartes wiązał intuicję ściśle z
poznaniem refleksyjnym (cogito ergo sum), eksponując ją jako źródło
pewności (certum) i oczywistości podmiotowej (intuicjonizacja refleksji).
Intuicja jest w metodzie kartezjańskiej aktem intelektualnym gwarantującym
poznanie prawdziwe (jasne i wyraźne) oraz umożliwiającym dedukcję opartą
na intuicjach prostych natur. Th. Reid (a z nim szkoła szkocka) wiązał z
intuicją podstawowe funkcje poznawcze (poznanie istnienia „ja” oraz rzeczy
transcendentalnych wobec poznającego podmiotu), ale umieszczał ja na
płaszczyźnie zdrowego rozsądku i poznania potocznego. Intuicja jest
spontanicznym, niezreflektowanym, oczywistym i opartym na zaufaniu
(belief) poznaniem rzeczy fizycznie obecnych. Według I. Kanta intuicja to
poznanie ujmujące przedmiot bez pośrednika intelektualnego (pojęcia).
Paradygmatem intuicji jest percepcja zmysłowa. Kant ponadto uzasadniał
istnienie czystej intuicji czasu i przestrzeni jako apriorycznych form
zmysłowości. F. W. J. Schelling uznawał intelektualny charakter intuicji.
Odpowiednio do transcendentalno-idealistycznych zasad jego systemu
intuicja to niezróżnicowana naoczność intelektualna, która z jednej strony
przenika świat (logos w znaczeniu ontycznym), a z drugiej jest bezpośrednią
wizją podstawowego niezróżnicowania bytowego, przeżywaną przez człowieka
na drodze irracjonalnego aktu twórczej syntezy. W celu obrony poznania
metafizycznego do intuicji odwoływali się w Anglii A. Shaftesbury i F.
Hutcheson (w opozycji do empiryzmu J. Locke’a i G. Berkeley’a), a w
Niemczech F. H. Jacobi (wbrew krytycyzmowi D. Hume’a i Kanta). Według J.
G. Fichtego i A. Schopenhauera intuicja intelektualna jest głębokim i
momentalnym rozumieniem rzeczy danych w percepcji” W. Chudy, Intuicja.
II. W filozofii, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 403-405, kol. 404.
+ Rozumienie głębsze prastarych rodzajów literackich odkryliśmy. 4)
Językowa interpretacja personalistyczna. „Główny punkt ciężkości hermenei
tekstów o stworzeniu leży nie w literze, słowie ani obrazie, lecz w tym, co
osobowy Bóg chce powiedzieć osobie ludzkiej za pomocą całego opowiadania,
całej mowy. Mowa Boża ma tu swoją „dolną” sferę znaków empirycznych,
materialnych,
oraz
„górną”
sferę
znaczeń
ponadempirycznych,
niewidzialnych, wiecznych. Zarówno tekst jahwistyczny, jak i kapłański, oraz
inne są fragmentami mowy Bożej, która zaistniała w określonym miejscu i
czasie historii, co określiło ich rodzaj redakcji ustnej, a potem literackiej.
Rodzaj ten Grecy nazwali mitologicznym (opowiadaniowym, bajkowym), ale
niesłusznie. Grecy nie zrozumieli religijnego rodzaju prastarych mitów, a ich
własna mitologia była właśnie samą urojoną poezją religijną. Dziś odkryliśmy
głębsze rozumienie prastarych rodzajów literackich, które powinny być raczej
uważane za poetycko-religijne lub obrazowo-duchowe. Nie są to w każdym
razie mity, które podają fałsz, lecz które podają prawdę religijną, tyle że na
sposób obrazowy, poetycki (w sensie „wielkiej poezji”) i z akcentem na wierze
w objawieniowy charakter opowiadania (recit)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 278.
82
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie głębsze refleksję na temat dwóch rodzajów substancji:
hypostasis i hyparchonta. „Aby zrozumieć głębiej tę refleksję na temat dwóch
rodzajów «substancji» – hypostasis i hyparchonta – i na temat dwóch
sposobów życia, jakie one wyrażają, musimy jeszcze krótko rozważyć dwa
słowa związane z tym zagadnieniem, które znajdują się w dziesiątym
rozdziale Listu do Hebrajczyków. Chodzi o słowa hypomone (w. 36) i
hypostole (w. 39). Hypomone tłumaczy się zazwyczaj jako «cierpliwość» –
wytrwałość, stałość. Ta umiejętność oczekiwania połączonego z cierpliwym
znoszeniem prób jest dla wierzącego niezbędna, aby mógł «dostąpić
spełnienia obietnicy» (por. w. 36). W religijności starożytnego judaizmu słowo
to było stosowane umyślnie dla opisania charakterystycznego dla Izraela
oczekiwania Boga: trwania w wierności Bogu, na fundamencie pewności
Przymierza, w świecie, który sprzeciwia się Bogu. Tak więc słowo to oznacza
nadzieję, którą się żyje, życie oparte na pewności nadziei. W Nowym
Testamencie to oczekiwanie Boga, to stawanie po stronie Boga zyskuje nowe
znaczenie: Bóg objawił się w Chrystusie. Już nam przekazał «substancję»
rzeczy przyszłych, i tak oczekiwanie Boga nabiera nowej pewności. Jest
oczekiwaniem rzeczy przyszłych wychodząc od teraźniejszości, która już
została nam dana. Jest to oczekiwanie w obecności Chrystusa, z Chrystusem
obecnym, aby dopełniło się Jego Ciało w perspektywie Jego ostatecznego
przyjścia. Hypostole natomiast odnosi się do osoby, która nie mając odwagi
uchyla się od mówienia otwarcie i uczciwie prawdy, co być może wiąże się z
niebezpieczeństwem. Takie ukrywanie się przed ludźmi z powodu lęku przed
nimi prowadzi «na zatracenie» (w. 39). «Albowiem nie dał nam Bóg ducha
bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia» – tak Drugi List do
Tymoteusza (1,7) charakteryzuje pięknym wyrażeniem zasadniczą postawę
chrześcijanina” /Spe salvi, 9), Encyklika Ojca Świętego Benedykta XVI do
biskupów, prezbiterów i diakonów, do osób konsekrowanych i wszystkich
wiernych świeckich o nadziei chrześcijańskiej. W Rzymie, u Świętego Piotra,
dnia 30 listopada 2007 r., w święto Świętego Andrzeja Apostoła, w trzecim
roku mego Pontyfikatu.
+ Rozumienie głębsze współudziału stworzeń w jednym pośrednictwie
Chrystusa. „Należy więc stanowczo wyznawać jako prawdę wiary katolickiej,
że powszechna wola zbawcza Boga Trójjedynego została ofiarowana i
spełniona raz na zawsze w tajemnicy wcielenia, śmierci i zmartwychwstania
Syna Bożego. Pamiętając o tej prawdzie wiary i zastanawiając się nad faktem
istnienia innych doświadczeń religijnych oraz nad ich znaczeniem w
zbawczym planie Boga, teologia współczesna ma badać, czy i w jaki sposób
także postacie i pozytywne elementy innych religii mieszczą się w Bożym
planie zbawczym. Otwiera się tutaj rozległe pole poszukiwań teologicznych,
prowadzonych pod przewodnictwem Magisterium Kościoła. Sobór
Watykański II stwierdził bowiem, że «jedyne pośrednictwo Odkupiciela nie
wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałania, pochodzące z
uczestnictwa w jednym źródle». Należy dążyć do głębszego zrozumienia, na
czym polega ów współudział w pośrednictwie, który wszakże musi być zawsze
podporządkowany zasadzie jedynego pośrednictwa Chrystusa: «Jeśli nie są
wykluczone różnego rodzaju i porządku pośrednictwa, to jednak czerpią one
znaczenie i wartość wyłącznie z pośrednictwa Chrystusa i nie można ich
pojmować jako równoległe i uzupełniające się». Należy jednak uznać za
83
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przeciwne wierze chrześcijańskiej i katolickiej te propozycje rozwiązań, które
przyjmują możliwość zbawczego działania Boga poza obrębem jedynego
pośrednictwa Chrystusa” (Dominus Jesus 14). Rzym, w siedzibie Kongregacji
Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto Przemienienia Pańskiego.
+ Rozumienie głębsze współudziału stworzeń w jednym pośrednictwie
Chrystusa. „Należy więc stanowczo wyznawać jako prawdę wiary katolickiej,
że powszechna wola zbawcza Boga Trójjedynego została ofiarowana i
spełniona raz na zawsze w tajemnicy wcielenia, śmierci i zmartwychwstania
Syna Bożego. Pamiętając o tej prawdzie wiary i zastanawiając się nad faktem
istnienia innych doświadczeń religijnych oraz nad ich znaczeniem w
zbawczym planie Boga, teologia współczesna ma badać, czy i w jaki sposób
także postacie i pozytywne elementy innych religii mieszczą się w Bożym
planie zbawczym. Otwiera się tutaj rozległe pole poszukiwań teologicznych,
prowadzonych pod przewodnictwem Magisterium Kościoła. Sobór
Watykański II stwierdził bowiem, że «jedyne pośrednictwo Odkupiciela nie
wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite współdziałania, pochodzące z
uczestnictwa w jednym źródle». Należy dążyć do głębszego zrozumienia, na
czym polega ów współudział w pośrednictwie, który wszakże musi być zawsze
podporządkowany zasadzie jedynego pośrednictwa Chrystusa: «Jeśli nie są
wykluczone różnego rodzaju i porządku pośrednictwa, to jednak czerpią one
znaczenie i wartość wyłącznie z pośrednictwa Chrystusa i nie można ich
pojmować jako równoległe i uzupełniające się». Należy jednak uznać za
przeciwne wierze chrześcijańskiej i katolickiej te propozycje rozwiązań, które
przyjmują możliwość zbawczego działania Boga poza obrębem jedynego
pośrednictwa Chrystusa” (Dominus Jesus 14). Rzym, w siedzibie Kongregacji
Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto Przemienienia Pańskiego.
+ Rozumienie głosów współczesności przez Lud Boży z pomocą Ducha
Świętego. Kościół wspomagany przez świat. „Podobnie jak w interesie świata
leży uznawanie Kościoła jako społecznej rzeczywistości historii i jej zaczynu,
tak też i Kościół wie, ile sam otrzymał od historii i ewolucji rodzaju ludzkiego.
Doświadczenie minionych stuleci, postęp nauk, bogactwo złożone w różnych
formach kultury ludzkiej, w których okazuje się pełniej natura samego
człowieka i otwierają się nowe drogi do prawdy, przynoszą korzyść także i
Kościołowi. Sam bowiem Kościół, od początku swej historii, nauczył się
wyrażać Nowinę Chrystusową przy pomocy pojęć i języka różnych ludów, a
ponadto starał się objaśniać ją z pomocą mądrości filozofów w tym celu, aby
w miarę możności dostosować Ewangelię czy to do zdolności rozumienia
przez ogół, czy też do wymagań mędrców. I to właśnie dostosowywanie się w
głoszeniu objawionego słowa powinno stać się prawidłem wszelkiej
ewangelizacji. Tym bowiem sposobem rozbudza się w każdym narodzie
zdolność wyrażania Chrystusowej Nowiny po swojemu, a zarazem sprzyja się
żywemu obcowaniu Kościoła z różnymi kulturami. Do dalszego rozwoju tej
wymiany Kościół, szczególnie w naszych czasach, kiedy rzeczywistość bardzo
szybko ulega przemianom, a sposoby myślenia bardzo się różnicują,
potrzebuje osobliwie pomocy tych, którzy żyjąc w świecie, znają różne jego
instytucje i systemy oraz pojmują ich wewnętrzny sens, obojętnie czy są oni
wierzącymi czy niewierzącymi. Sprawa całego Ludu Bożego, zwłaszcza
duszpasterzy i teologów, jest wsłuchiwać się z pomocą Ducha Świętego w
różne głosy współczesności, rozróżniać je i tłumaczyć oraz osądzać, aby
84
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Prawda objawiona mogła być ciągle coraz głębiej odczuwana, lepiej
rozumiana i stosowniej przedstawiana” (KDK 44).
+ Rozumienie gniewu swego oznacza poznanie duszy swojej: jest to zatem
doświadczenie dziesięćkroć bardziej filozoficzne aniżeli studiowanie
matematyki. „Dawniej studenci, jak zawsze zgorzali liberałowie […] nie
zwracali uwagi na fragmenty dotyczące muzyki, a jeśli się w ogóle nad nimi
zastanawiali, dziwiło ich wręcz, że Platon poświęca tyle miejsca rytmowi i
melodii w poważnej rozprawie z dziedziny filozofii politycznej. Doświadczali
muzyki jako rozrywki, czegoś obojętnego wobec życia politycznego i
moralnego. Dzisiejsi studenci doskonale wiedzą, dlaczego Platon traktuje
muzykę tak poważnie. Wiedzą, że ma ona bardzo głęboki wpływ na życie, i są
oburzeni, gdyż Platon sprawia wrażenie, jakby chciał ich pozbawić
najbardziej intymnej przyjemności. […] Sam fakt, że Platon budzi w nich
taką wściekłość, świadczy, że stanowi on zagrożenie dla czegoś, co jest im
drogie i bliskie” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie
szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych
studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 81/. „Gniew jest
orężem, jakim posługuje się dusza, aby nie pozwolić się zranić zwątpieniu w
wartość tego, co hołubi. […] Zrozumieć, czym naprawdę jest gniew, to poznać
swą duszę: jest to zatem doświadczenie dziesięćkroć bardziej filozoficzne
aniżeli studiowanie matematyki. Platon nauczał, że muzyka ze swej natury
ogarnia wszystko, co jest dzisiaj najbardziej oporne wobec filozofii. Być może
zatem przez gęstwinę naszego największego zepsucia wiedzie ścieżka ku
poznaniu najstarszych prawd. / Pogląd Platona na muzykę przedstawia się,
w uproszczeniu, następująco: rytm i melodia, połączone z tańcem stanowią
ekspresję
duszy. Barbarzyńską, nie zwierzęcą. Muzyka jest motorem
ludzkiej duszy w stanie najwyższego zachwytu i trwogi. Nietzsche, który w
dużej mierze zgadza się z analizą Platona, mówi w Narodzinach tragedii (nie
należy zapominać o pozostałej części tytuł z ducha muzyki), że stan ten
(który był oczywiście religijny, oddany na służbę bogom) charakteryzowało
połączenie okrucieństwa i prymitywnej zmysłowości. Muzyka jest
pierwotnym i podstawowym językiem duszy, jej analogonem, pozbawionym
artykułowanej mowy czy rozumowania. Nie tylko nie jest rozumna – jest
wręcz rozumowi wroga. Nawet, kiedy dołączona zostaje artykułowana mowa,
pozostaje całkowicie podporządkowana o zdeterminowana przez muzykę i
namiętności, które wyraża. / Cywilizacja, czy też, co oznacza to samo,
edukacja, polega na oswajaniu bądź przysposabianiu surowych porywów
duszy: nie tłumi ich ani nie amputuje, gdyż pozbawiłoby to duszę energii,
lecz je kształtuje i nadaje sens. Owym kształtowaniem i nadawaniem sensu
prymitywnym namiętnościom jest sztuka” /Tamże, s. 82.
+ Rozumienie gnozy potoczne Potocznie przyjmuje się, że gnoza
chrześcijańska jest drogą odrzucającą wiarę (postawę ufnego przyjmowania
darów Bożych) na korzyść wysiłku ludzkiego rozumu. Taka postawa miała
miejsce w chrześcijaństwie. Nie jest to jednak gnoza we właściwym sensie.
Gnoza nie jest poznaniem i wiedzą zdobywaną przez intelekt, lecz wręcz
przeciwnie, jest poznaniem i wiedzą obok intelektu, aczkolwiek również obok
właściwie rozumianej wiary. Wiedza tajemna pochodzi z jakiegoś
ponadczłowieczego źródła. Jej przekazicielami są niewiadomego pochodzenia
posłańcy. Gnostycka religijność nie jest wiarą w „coś”, lecz dotarciem do
85
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
głębi tajemnej i realizacją nauki, poleceń i przekazów. Gnoza nie pochodzi od
człowieka. Nie pochodzi też od Boga chrześcijan. Poznanie to jest
dokonywane dzięki „Światłu” ponadzmysłowemu, jest bezpośrednie, totalne,
pełne (J. Legowicz, Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa
1986, s. 399; P. Liszka, Gnostyckie korzenie ruchu New Age, w: I. Dec (red.),
Złudzenia Nowej Ery. Teologowie o New Age, Oleśnica 1993, 49-59, s. 55).
Dlatego poglądy gnostyków tworzą tylko wiedzę (mathesis) opartą na
wtajemniczeniu (mystagogia), a nie naukę (episteme) Legowicz, s. 406;
Liszka, s. 56.
+ Rozumienie gnozy wąskie i szerokie. Całość New Age jest gnozą, natomiast
tylko jakiś aspekt czy jakaś część tego ruchu wprost nawiązuje do
starożytnego gnostycyzmu, co do treści, albo nawet stanowi jego kontynuację
historyczną. Gnoza istnieje ciągle, nieustannie, raz narzucając się w sposób
gwałtowny, innym razem wegetując w ukryciu. Gnostycyzm w sensie jawnie
głoszonej doktryny zanikł w II wieku, ale nadal istniało źródło, czyli perski
manicheizm, który na terenach chrześcijańskich trwał w ukryciu (W. Łydka
opracował hasło pt. Gnoza prawie wyłącznie na podstawie publikacji na
temat Nag Hammadi, które zgodnie z podziałem przez niego samego
przedstawionym, dotyczy tylko gnostycyzmu, czyli tylko wąskiego rozumienia
gnozy. O pozostałych znaczeniach informuje zapewne tylko cytowany przez
niego W. Myszor, Na tropach tajemnej wiedzy, „Znak” 6 (1975) 655-687.
Rzeczą historyków jest zbadanie czy istniała nieprzerwana ciągłość, czy też
co jakiś czas na nowo następowało odradzanie się gnostycyzmu P. Liszka,
Gnostyckie korzenie ruchu New Age, w: I. Dec (red.), Złudzenia Nowej Ery.
Teologowie o New Age, Oleśnica 1993, 49-59, s. 54.
+ Rozumienie greckie zawsze łączy koncepcję Boga Stworzyciela z
potencjalnością Boga. Pojęcie stworzenia nie mieści się w porządku
myślowym Grecji, albowiem jest sprzeczne, gdyż z nie-bytu nie powstaje byt.
Koncepcja Boga Stworzyciela w czasie, w rozumieniu greckim zawsze łączy
się z potencjalnością Boga, której przyjąć Grecy nie mogli. Jednakże
racjonalność rzeczy materialnej, zmiennej jest też wewnętrzną sprzecznością.
Biblijna koncepcja stworzenia wnosi przełom, przebija grecką ograniczoność,
daje olśnienie pozwalające dostrzec blokady umysłu i możliwości nowego
poznania na wyższym poziomie, pozwala wyjść z zaklętego kręgu
zamykającego umysł na pełnię możliwości poznawczych. M. A. Krąpiec
stwierdza, że biblijna koncepcja stworzenia nie przekreśla boskości Boga, a
jednocześnie pozwala zrozumieć inteligibilność materialnego świata i
możliwość powstania, w wyniku poznania, porządku racjonalnego. W7 22
+ Rozumienie grzechu konkretnego w odniesieniu do Krzyża Chrystusa.
„Kiedy Chrystus w przeddzień Paschy mówi o Duchu Świętym jako Tym,
który „przekona świat o grzechu”, wypowiedź ta zdaje się mieć z jednej strony
możliwie najszerszy zasięg, wskazując na ogół grzechów w dziejach
ludzkości. Z drugiej strony jednakże, kiedy Jezus wyjaśnia, że grzech ów
polega na tym, iż „nie uwierzyli w Niego”, zasięg ów wydaje się zawężać do
tych, którzy odrzucili mesjańskie posłannictwo Syna Człowieczego, skazując
go na śmierć krzyżową. Trudno jednak nie dostrzec, że ów „wąski”,
historycznie określony zasięg znaczenia grzechu – rozprzestrzenia się do
zasięgu uniwersalnego, z racji uniwersalizmu Odkupienia, jakie dokonało się
poprzez Krzyż. Objawienie tajemnicy Odkupienia otwiera drogę do takiego
86
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rozumienia, w którym każdy grzech, gdziekolwiek i kiedykolwiek popełniony,
zostaje odniesiony do Krzyża Chrystusa – a więc pośrednio również – do
grzechu tych, którzy „nie uwierzyli w Niego”, skazując Jezusa z Nazaretu na
śmierć krzyżową” (Dominum et Vivificantem 29).
+ Rozumienie grzechu w kontekście Paschy. „Grzech oznacza w tym tekście
niewiarę, z jaką Jezus spotkał się wśród „swoich”, poczynając od rodzinnego
miasta Nazaretu. Oznacza odrzucenie Jego posłannictwa, które doprowadziło
ludzi do wydania na Niego wyroku śmierci. Kiedy z kolei mówi o
„sprawiedliwości”, Jezus zdaje się mieć na myśli tę ostateczną
sprawiedliwość, jaką okaże Mu Ojciec, otaczając Syna swego chwałą
zmartwychwstania i wniebowstąpienia: „idę do Ojca”. W kontekście tak
rozumianego „grzechu” i „sprawiedliwości” – z kolei „sąd” oznacza, że Duch
Prawdy będzie wykazywał winę „świata” w skazaniu Jezusa na śmierć
krzyżową. Jednakże Chrystus nie przyszedł na świat, aby świat ten tylko
sądzić i potępić: przyszedł, ażeby go zbawić (por. J 3, 17; 12, 47).
Przekonywanie o grzechu i sprawiedliwości ma na celu zbawienie świata,
zbawienie ludzi. Właśnie to zdaje się uwydatniać stwierdzenie, że „sąd”
odnosi się tylko do „władcy tego świata”, czyli do szatana – do tego, który od
początku wykorzystuje dzieło stworzenia przeciw zbawieniu, przeciw
przymierzu i zjednoczeniu człowieka z Bogiem; jest on też „już osądzony” od
początku. Jeżeli Duch-Pocieszyciel ma o tym właśnie „sądzie” przekonywać
świat, to w tym celu, ażeby kontynuować w nim Chrystusowe dzieło
zbawienia (Dominum et Vivificantem 27).
+ Rozumienie grzechu w świetle Ducha Świętego. „skoncentrujemy się
przede wszystkim na tym posłannictwie Ducha Świętego, jakim jest
„przekonywanie świata o grzechu” – musimy jednak równocześnie zachować
pełny kontekst tej wypowiedzi z Wieczernika. Duch Święty, który podejmuje
od Syna dzieło odkupienia świata, podejmuje przez to samo zadanie
zbawczego „przekonywania o grzechu”. To przekonywanie pozostaje w stałym
odniesieniu do „sprawiedliwości” – czyli do ostatecznego zbawienia w Bogu,
do spełnienia ekonomii, której Chrystus ukrzyżowany i uwielbiony jest
definitywnym i trwałym centrum. Cała zaś ta zbawcza ekonomia Boża odcina
niejako człowieka od „sądu”, czyli od potępienia, jakim porażony został
grzech szatana, „władcy tego świata”, który przez swój grzech stał się „rządcą
świata tych ciemności” (por. Ef 6, 12). Równocześnie więc, poprzez takie
odniesienie do „sądu”, otwierają się przed zrozumieniem „grzechu”, a także
„sprawiedliwości”, rozległe horyzonty. Duch Święty, ukazując na gruncie
Chrystusowego Krzyża grzech w ekonomii zbawienia (można by powiedzieć:
„grzech zbawiony”), pozwala zrozumieć, jak Jego posłannictwo dotyczy
również tego grzechu, który już został definitywnie osądzony („grzech
potępiony”)” (Dominum et Vivificantem 28).
+ Rozumienie grzechu warunkuje w jakiś sposób kategorię odkupienia,
usprawiedliwienia, odrodzenia i zbawienia Bożego. Hamartiologia. „Zło
moralne, czyli grzech, jest tajemnicą także religijną. Kto odrzuci Boga, ten
nieraz traci z oczu także wyższą kategorię dobra i zła, a nade wszystko złość
grzechów. Przyjmuje się, że Bóg objawia dobro historiozbawcze, a nie
„objawia” zła, jak i nie tworzy historii niezbawienia. Wydaje się jednak, że
objawia w pewien sposób i zło, a mianowicie grzeszność, choćby e contrario
względem dobra, ubocznie, in obliquo. Tak jest w przypadku Rdz 3, 1-24.
87
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Rozumienie grzechu bowiem warunkuje w jakiś sposób kategorię odkupienia,
usprawiedliwienia, odrodzenia i zbawienia Bożego. 1° Optymizm i pesymizm.
Prawosławie rosyjskie mocno podkreślało grzeszność człowieka tak, że
grzeszność stanowi do dziś jedną z podstawowych struktur chrześcijanina.
Jednakże jest to struktura nie tyle moralna, ile raczej ontologiczna (F.
Dostojewski) jako bytowanie ograniczone, ciężkie i serwilne lub niepomyślna
egzystencja jako cierpienie, zniewolenie, boleść i mizeria (N. Bierdiajew, L.
Szestow, bp Teofan Zatwornik). Grzeszność to „odwrócona mistyka” –
ciemna, zamglona, antyzbawcza, brak zbawienia (zob. prace J. Pryszmonta,
W. Hryniewicza). Protestantyzm na początku przyjął „ukąszenie wężowe”
natury ludzkiej aż do powstania antropologicznej „struktury” grzechu,
nieobalalnej nawet przez Krzyż Chrystusa. Poglądy te jednak ewoluują w
kierunku sekularyzmu czy optymizmu pozornego” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 332/.
Współcześnie coraz częściej odrzucana jest w ogóle kategoria grzechu jako
mityczna, a poczucie winy zastępowane jest „dyskomfortem sumienia” lub
„niesmakiem humanistycznym”. Przy tym opis Rdz 3 interpretowany jest
coraz częściej jako mit, który jest równoznaczny z błędem i literackim
wymysłem (R. Bultmann, R. Niebuhr, P. Tillich, Th. J. J. Altizer, W.
Hamilton)” /Tamże, s. 333.
+ Rozumienie gustu średniowiecznego lepiej dzięki zwróceniu się do arbitra
smaku i miłośnika sztuki z XII wieku Sugera, opata Saint-Denis „Polityk i
wyrobiony humanista, Suger był inspiratorem największych osiągnięć
architektonicznych i figuratywnych Île de France. Stanowił zupełne
przeciwieństwo, tak psychologiczne, jak moralne, ascetycznego św.
Bernarda. Dla opata Saint-Denis Dom Boży powinien być schronieniem piękna, toteż wzorem dla Sugera był król Salomon, który wzniósł świątynię, a
przewodnią regułą: dilectio decoris domus Dei (umiłowanie piękna Domu
Bożego)” /U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, przeł. M. Olszewski, M.
Zabłocka, (Arte e bellezza nell’ estetica medievale), Milano 1987, Znak,
Kraków 1997, s. 24/. „Skarbiec Saint-Denis jest pełen klejnotów i dzieł
sztuki, które Suger opisuje dokładnie i z upodobaniem, „gdyż obawia się, że
zapomnienie, zazdrosny rywal prawdy, zakradnie się i eksponat zostanie
zniszczony przez jakiś późniejszy uczynek”. Mówi on na przykład z pasją o
„wielkim 140-uncjowym kielichu ze złota ozdobionym cennymi kamieniami:
hiacyntami i topazami, o naczyniu z porfiru przerobionym w przepiękny
sposób ręką rzeźbiarza z amfory w postać orła, po tym, jak przez wiele lat
leżało bezużytecznie w tej skrzyni”. Wyliczając te bogactwa, nie może
pohamować entuzjazmu i satysfakcji z powodu przyozdobienia świątyni tak
wspaniałymi przedmiotami. […] „Rozmyślamy często z samego upodobania
do Matki-Kościoła nad rozmaitością tak starożytnych jak nowszych ozdób;
gdy patrzę na ów godny podziwu Krzyż św. Eligiusza połączony z innymi
mniejszymi i na ów niezrównany ornament zwany pospolicie grzebieniem,
który stoi na złotym ołtarzu, w głębi serca wzdycham: »Nakryciem twoim
wszelki drogocenny kamień, sard, topaz, jaspis, chryzolit, onyks, beryl,
karbunkuł i szmaragd« (Ez 28,13)”. [De rebus in administratione sua gestis,
PL 186) (Por. E. Panofsky, Abbot Suger in the Abbey Church of St. Denis and
its Art Treasures, Princeton 1973, 23,17 n., s. 62). Czytając taki tekst, nie
sposób nie zgodzić się z Huizingą: Suger ceni głównie szlachetne metale,
88
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
klejnoty i złoto. Upodobanie do wspaniałości przewyższa u niego sentyment
do piękna rozumianego jako jakość organiczna” /U. Eco, Sztuka..., s. 25/.
„Pod tym względem Suger jest podobny do innych zbieraczy
średniowiecznych, którzy napełniali swoje skarbce zarówno prawdziwymi
dziełami sztuki, jak i najbardziej niedorzecznymi dziwadłami. Kolekcja
księcia de Berry, jak wynika z jego inwentarzy, zawierała róg jednorożca,
pierścień zaręczynowy św. Józefa, orzechy kokosowe, zęby wieloryba, muszle
z Siedmiu Mórz (J. Guiffrey, Inwentaire de Jean de Berry, 11-2, Paris 189496; P. Riche, Trésors et collections d'aristocrates laïaqes carolingiens,
„Cahiers Archeologiques” 22, 1972. Wobec przeogromnej kolekcji
przedmiotów,
w
której
oprócz
siedmiuset
obrazów
znajdujemy
zabalsamowanego słonia, hydrę, bazyliszka, jajko znalezione przez pewnego
opata w innym jajku, mannę, która spadła z nieba w czasie klęski głodu,
można wątpić o czystości średniowiecznego smaku, jego zdolności do
rozróżniania rzeczy pięknych i osobliwych, sztuki i teratologii” /U. Eco,
Sztuka..., s. 26.
+ Rozumienie gustu średniowiecznego wymaga zwrócenia się do arbitra
smaku i miłośnika sztuki z XII wieku Sugera, opata Saint-Denis. „Polityk i
wyrobiony humanista, Suger był inspiratorem największych osiągnięć
architektonicznych i figuratywnych Île de France. Stanowił zupełne
przeciwieństwo, tak psychologiczne, jak moralne, ascetycznego św.
Bernarda. Dla opata Saint-Denis Dom Boży powinien być schronieniem piękna, toteż wzorem dla Sugera był król Salomon, który wzniósł świątynię, a
przewodnią regułą: dilectio decoris domus Dei (umiłowanie piękna Domu
Bożego)” /U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, przeł. M. Olszewski, M.
Zabłocka, (Arte e bellezza nell’ estetica medievale), Milano 1987, Znak,
Kraków 1997, s. 24/. „Skarbiec Saint-Denis jest pełen klejnotów i dzieł
sztuki, które Suger opisuje dokładnie i z upodobaniem, „gdyż obawia się, że
zapomnienie, zazdrosny rywal prawdy, zakradnie się i eksponat zostanie
zniszczony przez jakiś późniejszy uczynek”. Mówi on na przykład z pasją o
„wielkim 140-uncjowym kielichu ze złota ozdobionym cennymi kamieniami:
hiacyntami i topazami, o naczyniu z porfiru przerobionym w przepiękny
sposób ręką rzeźbiarza z amfory w postać orła, po tym, jak przez wiele lat
leżało bezużytecznie w tej skrzyni”. Wyliczając te bogactwa, nie może
pohamować entuzjazmu i satysfakcji z powodu przyozdobienia świątyni tak
wspaniałymi przedmiotami. […] „Rozmyślamy często z samego upodobania
do Matki-Kościoła nad rozmaitością tak starożytnych jak nowszych ozdób;
gdy patrzę na ów godny podziwu Krzyż św. Eligiusza połączony z innymi
mniejszymi i na ów niezrównany ornament zwany pospolicie grzebieniem,
który stoi na złotym ołtarzu, w głębi serca wzdycham: »Nakryciem twoim
wszelki drogocenny kamień, sard, topaz, jaspis, chryzolit, onyks, beryl,
karbunkuł i szmaragd« (Ez 28,13)”. [De rebus in administratione sua gestis,
PL 186) (Por. E. Panofsky, Abbot Suger in the Abbey Church of St. Denis and
its Art Treasures, Princeton 1973, 23,17 n., s. 62). Czytając taki tekst, nie
sposób nie zgodzić się z Huizingą: Suger ceni głównie szlachetne metale,
klejnoty i złoto. Upodobanie do wspaniałości przewyższa u niego sentyment
do piękna rozumianego jako jakość organiczna” /U. Eco, Sztuka..., s. 25/.
„Pod tym względem Suger jest podobny do innych zbieraczy
średniowiecznych, którzy napełniali swoje skarbce zarówno prawdziwymi
89
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dziełami sztuki, jak i najbardziej niedorzecznymi dziwadłami. Kolekcja
księcia de Berry, jak wynika z jego inwentarzy, zawierała róg jednorożca,
pierścień zaręczynowy św. Józefa, orzechy kokosowe, zęby wieloryba, muszle
z Siedmiu Mórz (J. Guiffrey, Inwentaire de Jean de Berry, 11-2, Paris 189496; P. Riche, Trésors et collections d'aristocrates laïaqes carolingiens,
„Cahiers Archeologiques” 22, 1972. Wobec przeogromnej kolekcji
przedmiotów,
w
której
oprócz
siedmiuset
obrazów
znajdujemy
zabalsamowanego słonia, hydrę, bazyliszka, jajko znalezione przez pewnego
opata w innym jajku, mannę, która spadła z nieba w czasie klęski głodu,
można wątpić o czystości średniowiecznego smaku, jego zdolności do
rozróżniania rzeczy pięknych i osobliwych, sztuki i teratologii” /U. Eco,
Sztuka..., s. 26.
+ Rozumienie harmonii wszechświata przenikającej człowieka zagubione
wskutek myślenia przyczynowo-analitycznego. Świat cały stworzony został
według idei Bożych. „W rozumieniu chrześcijańskim całe dzieło stworzenia
jest „obrazem”, ponieważ Bóg ukształtował je na obraz i podobieństwo. Z
takiego punktu widzenia wszelkie obrazy są alegoriami, i to w podwójnym
znaczeniu: po pierwsze posiadają sens, ponieważ zostały wyemitowane przez
praprzyczynę, a po drugie dlatego, że wskazują poza siebie z powrotem na
sens bytu. Ich najbujniejszy, niekiedy nawet wybujały rozwój symbolika
chrześcijańska przeżyła w średniowieczu w okresie panowania scholastyki. W
świecie symbolicznych związków przemijalny byt stworzenia pojawia się jako
parabola wiecznego bytu Boga, przy czym Bóg stoi jednak nad ową parabolą.
Analogia entis pozwala dostrzec to, co niewidzialne (invisibilia)” /M. Lurker,
Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski,
Znak, Kraków 1994, s. 15/. „Z naszego współczesnego punktu widzenia
możemy tutaj wytknąć bezrefleksyjne mieszanie płaszczyzn duchowej i
fizycznej, ale nie sposób zaprzeczyć, że epoka nasza ze swym przyczynowoanalitycznym myśleniem zagubiła gdzieś rozumienie i wyczucie przenikającej
człowieka i wszechświat harmonii. Jako poznający podmiot – przełomowe
było tutaj „Cogito, ergo sum” René Descartes’a – człowiek wyłonił się z jedni
Kosmosu, by później być zmuszonym stwierdzić, że jego nowy obraz świata
składa się wyłącznie z gruzów utraconej całości” /Tamże, s. 16.
+ Rozumienie Hermeneja jest czymś niż hermeneutyka (nauka).
Hermeneutyka teologiczna jest fundamentalnym przedmiotem badań ks. Cz.
S. Bartnika. „Hermeneja jest to rozumienie, wykład i tłumaczenie znaków w
ich zawartości znaczeniowej. Hermeneutyka zaś jest nauką poznawczą i
prawdziwościową o rozumieniu, wykładzie i interpretacji wszelkich znaków,
głównie systemów znaków językowych w ich aspekcie znaczeniowym. Tym
aspektem znaczeniowym (semantycznym) różni się od semazjologii ogólnej,
która zajmuje się samymi znakami jako takimi. Hermeneutyka przeszła
wielką ewolucję od Peri hermeneias Arystotelesa do Warheit und Methode
Gadamera. Obecnie wymaga ponownego przepracowania, gdyż zaczyna
popadać w „nihilizm hermeneutyczny” (np. J. Derrida). Uważam, że dziś
hermeneutyka filozoficzna i teologiczna winny wzajemnie współpracować [...]
Co do tematyki dalszych prac, to ciągnę pewne pasma równoległe: filozofię
historii, teologię rzeczywistości ziemskich (historii, społeczeństwa, kultury,
świata, polityki, nauki, pracy itd.), no i teologię „centralną”, nurtu głównego”
Cz. S. Bartnik, Gromy mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka
90
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
społeczno-polityczna, Dzieła Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 228.
„Dokądkolwiek się człowiek nie zwróci, wszystko jest słabo opracowane albo
przynajmniej już przestarzało się. Teologia szczególnie wymaga ogromnej
pracy, indywidualnej i zbiorowej, ogólnokościelnej” Cz. S. Bartnik, Gromy
mówiące. Kazania, przemówienia, publicystyka społeczno-polityczna, Dzieła
Zebrane T. V. Lublin 1999, s. 228-229. Teologia polityczna jest konieczna.
„Ewangelia nie traktuje wprost o życiu doczesnym, ale czyni to pośrednio,
odsłaniając istotę człowieka, świata i życia. Kościół nie jest państwem, ale
rzuca światło na całą rzeczywistość społeczną. Toteż i Kościół i państwo
służą człowiekowi jako osobie i służą Bogu jako Stwórcy i Zbawcy. Gdyby
Ewangelia nie miała żadnego wpływu na forum publiczne, to byłaby martwa,
ezoteryczna i czysto hobbystyczna. Do teologów świeckich zwłaszcza należy
budowa nowego świata, z zachowaniem pełnej wolności inaczej wierzących,
czy niewierzących. Przy tym Ewangelia umożliwia prawdziwą tolerancję,
ateizm, zwłaszcza społeczny, wiąże się nierozerwalnie z brakiem tolerancji i
totalitaryzmem” Tamże, s. 229.
+ Rozumienie hieroglifów słabe u uczonych greckich, jedynie Pitagoras
„Dlaczego Żydzi byli tak niespokojni? […] prawdziwy problem z Żydami
polegał na tym, że byli zbyt wysoko rozwinięci, zbyt świadomi intelektualnie,
by zaakceptować obcą władzę. Taki sam problem władzy Rzymu stanął przed
Grekami. Rozwiązali go podporządkowując się fizycznie i podbijając Rzymian
intelektualnie. Pod względem kultury Cesarstwo Rzymskie było greckie,
zwłaszcza na Wschodzie. Ludzie wykształceni mówili i myśleli po grecku, a
greckie zwyczaje stały się kanonem w sztuce, architekturze, dramacie,
muzyce i literaturze. Grecy nigdy więc nie mieli poczucia kulturalnego
podporządkowania się Rzymowi. Tu właśnie leżała istota problemu Żydów.
Posiadali oni kulturę starszą niż grecka. Nie mogli dorównać Grekom pod
względem poziomu artystycznego i pod pewnymi innymi względami, ale w
rozmaitych dziedzinach ich literatura stała wyżej” /P. Johnson, Historia
Żydów, Kraków 1993, s. 128/. „W cesarstwie Rzymskim było nie mniej
Żydów niż Greków, a czytać i pisać potrafiła większa ich część. Jednakże
Grecy, którzy kierowali polityką kulturalną Cesarstwa Rzymskiego, w
najmniejszym stopniu nie uznawali hebrajskiego języka i kultury. […] Grecy
[…] zupełnie nie byli zainteresowani obcymi językami. […] Pitagoras był
najwyraźniej jedynym uczonym greckim, który rozumiał hieroglify. Dokładnie
tak samo ślepi byli na język hebrajski, hebrajską literaturę i żydowską
filozofię religijną. Ignorowali ją, a ich cała jej znajomość opierała się na
niedokładnych pogłoskach. Ta kulturalna pogarda z greckiej strony i
ambiwalencja miłości i nienawiści, którą niektórzy wykształceni Żydzi
odczuwali do kultury greckiej, były źródłem stałych napięć. […] Grecy i Żydzi
mieli wiele wspólnego, na przykład uniwersalistyczne koncepcje, racjonalizm
i empiryzm, świadomość boskiego porządku w kosmosie, wyczucie etyczne,
ogromne zainteresowanie samym człowiekiem – w praktyce jednakże bardziej
istotne okazały się różnice pomiędzy nimi, wzmocnione dodatkowo przez
nieporozumienia. Zarówno Żydzi, jak Grecy twierdzili i uważali, że są
wyznawcami wolności, jednak podczas gdy dla Greków była ona celem
samym w sobie, realizowanym w wolnej, stanowiącej o sobie społeczności,
wybierającej swe własne prawa i swych bogów, dla Żydów nie była ona
niczym więcej niż środkiem zapobiegania ingerencji w spełnianiu
91
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ustanowionych przez Boga obowiązków religijnych, których człowiek nie
mógł zmienić. Jedynym przypadkiem, w którym Żydzi byli w stanie pogodzić
się z kulturą grecką, było zapanowanie nad nią – co w końcu, pod postacią
chrześcijaństwa, uczynili. […] to, co wydawało się buntem Żydów przeciw
Rzymowi, było w gruncie rzeczy konfliktem pomiędzy kulturą żydowską a
grecką” /Tamże, s. 129.
+ Rozumienie horyzontalne transcendencji w fenomenologii. Transcendencja
osoby wobec jej wnętrza potwierdza ją jako autonomiczny podmiot.
„Transcendencja osoby wobec jej wnętrza, wobec tego, co w niej
nieredukowalne, różni się od znaczenia pojęcia „transcendencja” w języku
fenomenologii, choć pozostaje z nim związana. W fenomenologii
transcendencję rozumie się zazwyczaj w sensie horyzontalnym dla
wskazania, że jednostka transcenduje intencjonalnie siebie (w akcie
poznania lub w akcie woli) w kierunku zewnętrznego przedmiotu. W naszym
przypadku natomiast osoba zwraca się ku wnętrzu, ku swej rozumnej i
wolnej istocie, która przekracza dynamizmy emocjonalne. Owo intencjonalne
zwrócenie się ku własnemu wnętrzu wskazuje na transcendencję, która nie
jest transcendencją poziomą, lecz pionową. Zwraca się ona ku temu, co
najgłębsze w osobie, ku miejscu, w którym osoba – poznając i wybierając
prawdę – spotyka wartości najwyższe. Transcendencja ta pozwala nam
stwierdzić, że osoba nie jest tylko – jak chciał Scheler – miejscem pojawiania
się wartości, lecz przede wszystkim autonomiczną podmiotowością, która w
sposób wolny stanowi o swym czynie i kieruje różnorodnymi aktualizacjami
swej natury, udzielając lub odmawiając im swego przyzwolenia. Twierdzenie,
iż człowiek jest wolny, oznacza zatem, że w urzeczywistnieniu swego
dynamizmu jest on przede wszystkim zależny od samego siebie” /R.
Buttiglione, Myśl Karola Wojtyły, tł. J. Merecki SDS (oryg. Il pensero di Karol
Wojtyła, Jaca Book, Milano 1982), Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1996,
s. 211-212.
+ Rozumienie humanizmu renesansowego wymaga czegoś więcej niż
rozumienia terminów filozofia chrześcijańska oraz chrześcijański humanizm.
Humanizm chrześcijański renesansowy Kristeller P. O. autorytet jeśli idzie o
renesans i wybitny naukowiec, twierdzi, że terminy „filozofia chrześcijańska”
i „chrześcijański humanizm” nie wystarczają do pełnego zrozumienia ruchu
renesansowego humanizmu /P. O. Kristeller, Eight Philosophers of the Italian
Renaissance, Stanford: Stanford University Press 1966, s. 3, 25-27,153,
159/. Zgadzam się z Kristellerem, jeżeli idzie o to, że – mówiąc dokładnie –
termin „filozofia chrześcijańska” nie wystarczy, by w pełni pojąć ruch
humanistów, ale zupełnie nie zgadzam się co do tego, jeżeli chodzi o termin
„chrześcijański humanizm”. Termin ten jest tu jak najbardziej na miejscu,
oczywiście po uwzględnieniu pewnych zastrzeżeń, jak w przypadku
większości innych terminów wykorzystywanych dla opisania tego lub innego
okresu. Jeżeli uznamy, że terminy te reprezentują określony system lub zbiór
idei, to przeszkadzać nam będzie fakt stosowania takich terminów jak
„filozofia chrześcijańska” czy „humanizm chrześcijański” do opisania
zarówno średniowiecza, jak i renesansu, czy też dorobku św. Tomasza /Ch.
Trinkhaus, In Our Image and Likeness: Humanity and Divinity in Italian
Humanist Thought. Chicago: University of Chicago Press 1970. r. 1 s. xiv/.
Armand A. Maurer na temat pojęcia filozofii średniowiecznej powiedział: To
92
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
po prostu nazwa dla filozofowania, jakie miało miejsce w przedziale pewnego
okresu historycznego nazwanego średniowieczem, a filozofowanie to
wykazywało się dużą różnorodnością i miało wiele odmian. Nie istnieje jeden
system filozoficzny zwany filozofią średniowieczną /A. A. Maurer. Medieval
PhiJosophy. New York: Random House 1968, s. 374/. /P. A. Redpath,
Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's
Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by
Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 131.
+ Rozumienie humanizmu renesansowego wymaga czegoś więcej niż
rozumienia terminów filozofia chrześcijańska oraz chrześcijański humanizm.
Humanizm chrześcijański renesansowy Kristeller P. O. autorytet jeśli idzie o
renesans i wybitny naukowiec, twierdzi, że terminy „filozofia chrześcijańska”
i „chrześcijański humanizm” nie wystarczają do pełnego zrozumienia ruchu
renesansowego humanizmu /P. O. Kristeller, Eight Philosophers of the Italian
Renaissance, Stanford: Stanford University Press 1966, s. 3, 25-27,153,
159/. Zgadzam się z Kristellerem, jeżeli idzie o to, że – mówiąc dokładnie –
termin „filozofia chrześcijańska” nie wystarczy, by w pełni pojąć ruch
humanistów, ale zupełnie nie zgadzam się co do tego, jeżeli chodzi o termin
„chrześcijański humanizm”. Termin ten jest tu jak najbardziej na miejscu,
oczywiście po uwzględnieniu pewnych zastrzeżeń, jak w przypadku
większości innych terminów wykorzystywanych dla opisania tego lub innego
okresu. Jeżeli uznamy, że terminy te reprezentują określony system lub zbiór
idei, to przeszkadzać nam będzie fakt stosowania takich terminów jak
„filozofia chrześcijańska” czy „humanizm chrześcijański” do opisania
zarówno średniowiecza, jak i renesansu, czy też dorobku św. Tomasza /Ch.
Trinkhaus, In Our Image and Likeness: Humanity and Divinity in Italian
Humanist Thought. Chicago: University of Chicago Press 1970. r. 1 s. xiv/.
Armand A. Maurer na temat pojęcia filozofii średniowiecznej powiedział: To
po prostu nazwa dla filozofowania, jakie miało miejsce w przedziale pewnego
okresu historycznego nazwanego średniowieczem, a filozofowanie to
wykazywało się dużą różnorodnością i miało wiele odmian. Nie istnieje jeden
system filozoficzny zwany filozofią średniowieczną /A. A. Maurer. Medieval
PhiJosophy. New York: Random House 1968, s. 374/. /P. A. Redpath,
Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's
Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by
Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 131.
+ Rozumienie i pogłębienie idei Boga-Ojca ze wszystkimi jej implikacjami i
konsekwencjami może dostarczyć nowych treści i impulsów do tej trudnej,
ale i posiadającej istotną wagę funkcji życia chrześcijańskiego. Wszelkie
działanie moralne zakłada dobrowolny wybór i decyzję płynącą z przekonania
B13e, 73. W przeszłości chyba upraszczano nieraz zbytnio naukę o życiu
chrześcijańskim i pedagogikę moralną, sprowadzając je głównie do podania
norm i kładąc nacisk na konieczność ich zachowywania. Dzisiejszemu chrześcijaninowi to najczęściej nie wystarcza. Musi on zaakceptować i przyjąć jako
swój własny, określony przez Zbawcę sposób postępowania. Tego rodzaju
perspektywy roztacza i takie możliwości stwarza idea Ojcostwa Bożego i jej
korelat – idea dziecięctwa Bożego, rozwinięte i pogłębione w teologii moralnej
B13e 74.
93
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie i pogłębienie idei Boga-Ojca ze wszystkimi jej implikacjami i
konsekwencjami może dostarczyć nowych treści i impulsów do tej trudnej,
ale i posiadającej istotną wagę funkcji życia chrześcijańskiego. Wszelkie
działanie moralne zakłada dobrowolny wybór i decyzję płynącą z przekonania
B13e, 73. W przeszłości chyba upraszczano nieraz zbytnio naukę o życiu
chrześcijańskim i pedagogikę moralną, sprowadzając je głównie do podania
norm i kładąc nacisk na konieczność ich zachowywania. Dzisiejszemu chrześcijaninowi to najczęściej nie wystarcza. Musi on zaakceptować i przyjąć jako
swój własny, określony przez Zbawcę sposób postępowania. Tego rodzaju
perspektywy roztacza i takie możliwości stwarza idea Ojcostwa Bożego i jej
korelat – idea dziecięctwa Bożego, rozwinięte i pogłębione w teologii moralnej
B13e 74.
+ Rozumienie idealizmu niemieckiego przez Zdziechowski było niemożliwe z
powodu współczucia polskiego myśliciela rozciąganego na wszystko, co tylko
jest na świecie. Wypieranie dążenia wieczności przez cele doczesne
biologiczne, zmysłowe, bezpośrednie. „podczas gdy punkt ciężkości życia
przeniósł się z Logosu do Etosu, samo życie wydarło się poza wszelkie
granice” – zauważa Guardini. Chcemy, aby religia dała dowód swej
prawomocności i staramy się ją ożywić, czyli włączyć w doczesny bieg świata.
Nie wystarcza nam ani kontemplowanie najwyższej prawdy, ani gorliwe
dążenie do szczęścia wiecznego. […] „Zdziechowski miał rację, gdy mówił, iż
los chrześcijaństwa zależy od podjęcia na nowo kwestii zła. Uważam jednak,
że autora Pesymizmu… zawiodła wrażliwość. Polski myśliciel, mimo
wyrażania wielu krytycznych sądów choćby pod adresem Fichtego czy Hegla,
nie pojął w pełni radykalizmu gnostyckiego przewrotu, który dokonał się w
myśli filozofów i pisarzy romantycznych. Współczucie, będąc pewnego
rodzaju cnotą moralną, uniemożliwiło mu głębsze wejrzenie. To bowiem, co
postrzegał jako źródło odrodzenia chrześcijaństwa – a mianowicie nadejście
ducha Azji, utożsamienie cierpienia z bytem – przyczyniło się do
przyspieszenia sekularyzacji. Czy można ją w ogóle pokonać? Nie zamierzam
zwiastować agonii chrześcijaństwa. Wielokrotnie to czyniono i proroctwa te
zawsze okazały się chybione. Nie wiem, jakimi drogami Pan prowadzi Kościół
przez historię. Patrząc po ludzku, trudno dostrzec wiele znaków nadziei na
jego odrodzenie i zrzucenie przez niego garbu doczesności. Wiem tylko, że
historia, jak to powiedział Bossuet, którą nie kierowałaby Opatrzność, byłaby
jednym wielkim absurdem. Jeśli nie byłoby Opatrzności, los ludzi nie
różniłby się od dziejów mrowisk czy pszczelich królestw. Spory o prawdę
miałyby takie samo znaczenie jak pojedynek wilczych plemion. Nie byłoby
ani zwyciężonych, ani pokonanych, ani dobrych, ani złych. Wierzę, że jest
inaczej – ze dzieje są próbą, dzięki której okazują się tajne zamysły serc” /P.
Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228-254, s. 254. „Choćby więc
świat przeminął, nie należę do niego. Jego wzloty i upadki, chwała i sława, są
wobec Słowa jak trawa polna. I gotów jestem być taką suchą trawą albo
zwiędłym kwiatem, z którego jedynym pożytkiem jest to, iż dostarcza
zapachu i dymu kadzidła. Nie sądzę, abym zasłużył na więcej. Tych, którzy
chcieliby mnie o tym przekonać, lekceważę. Pewny swojej słabości, ufam
miłosierdziu Tego, do którego docieram przez mgłę i niewyraźnie, ale w
poddaniu” Tamże, s. 255.
94
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie idealizmu niemieckiego przez Zdziechowski było niemożliwe z
powodu współczucia polskiego myśliciela rozciąganego na wszystko, co tylko
jest na świecie. Wypieranie dążenia wieczności przez cele doczesne
biologiczne, zmysłowe, bezpośrednie. „podczas gdy punkt ciężkości życia
przeniósł się z Logosu do Etosu, samo życie wydarło się poza wszelkie
granice” – zauważa Guardini. Chcemy, aby religia dała dowód swej
prawomocności i staramy się ją ożywić, czyli włączyć w doczesny bieg świata.
Nie wystarcza nam ani kontemplowanie najwyższej prawdy, ani gorliwe
dążenie do szczęścia wiecznego. […] „Zdziechowski miał rację, gdy mówił, iż
los chrześcijaństwa zależy od podjęcia na nowo kwestii zła. Uważam jednak,
że autora Pesymizmu… zawiodła wrażliwość. Polski myśliciel, mimo
wyrażania wielu krytycznych sądów choćby pod adresem Fichtego czy Hegla,
nie pojął w pełni radykalizmu gnostyckiego przewrotu, który dokonał się w
myśli filozofów i pisarzy romantycznych. Współczucie, będąc pewnego
rodzaju cnotą moralną, uniemożliwiło mu głębsze wejrzenie. To bowiem, co
postrzegał jako źródło odrodzenia chrześcijaństwa – a mianowicie nadejście
ducha Azji, utożsamienie cierpienia z bytem – przyczyniło się do
przyspieszenia sekularyzacji. Czy można ją w ogóle pokonać? Nie zamierzam
zwiastować agonii chrześcijaństwa. Wielokrotnie to czyniono i proroctwa te
zawsze okazały się chybione. Nie wiem, jakimi drogami Pan prowadzi Kościół
przez historię. Patrząc po ludzku, trudno dostrzec wiele znaków nadziei na
jego odrodzenie i zrzucenie przez niego garbu doczesności. Wiem tylko, że
historia, jak to powiedział Bossuet, którą nie kierowałaby Opatrzność, byłaby
jednym wielkim absurdem. Jeśli nie byłoby Opatrzności, los ludzi nie
różniłby się od dziejów mrowisk czy pszczelich królestw. Spory o prawdę
miałyby takie samo znaczenie jak pojedynek wilczych plemion. Nie byłoby
ani zwyciężonych, ani pokonanych, ani dobrych, ani złych. Wierzę, że jest
inaczej – ze dzieje są próbą, dzięki której okazują się tajne zamysły serc” /P.
Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228-254, s. 254. „Choćby więc
świat przeminął, nie należę do niego. Jego wzloty i upadki, chwała i sława, są
wobec Słowa jak trawa polna. I gotów jestem być taką suchą trawą albo
zwiędłym kwiatem, z którego jedynym pożytkiem jest to, iż dostarcza
zapachu i dymu kadzidła. Nie sądzę, abym zasłużył na więcej. Tych, którzy
chcieliby mnie o tym przekonać, lekceważę. Pewny swojej słabości, ufam
miłosierdziu Tego, do którego docieram przez mgłę i niewyraźnie, ale w
poddaniu” Tamże, s. 255.
+ Rozumienie idei dzięki obserwacji skutków czynionych w dziejach.
Struktury historii ontologiczne i epistemologiczne z punktu widzenia
personalizmu, według ks. Cz. S. Bartnika. „1) Przedmiot historii jako nauki
posiada trzy coraz bardziej materializujące się warstwy: proste zdarzenie,
czyny, działania, dokonania, aktualizacje istnienia w czasie i przestrzeni
(przynajmniej w bezpośredniej relacji do czasoprzestrzeni); myśli, wielkie
idee, niezliczone „inscenizacje” (J. Bańka), a także ich obiektywizację w
świecie realnym, materialnym i duchowym, nie niknące w ciemnym
strumieniu zdarzeń bezowocnie, lecz wywierające wpływ na rzeczywistość, na
tok dziejowy i osiągające swoje „następstwa” i rezultaty liczące się na forum
dziejowym (die Wirkungsgeschichte); oraz wreszcie procesy historyczne,
będące kumulacyjnie (J. Bańka nie przyjmuje addytywności ani
przyczynowej sekwencji zdarzeń) uprzedmiotowionym splotem i następstwem
95
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dzieł ludzkich: przemiany antropologiczne, epoki ekonomiczno-społeczne,
kształtowanie się kultur i cywilizacji, dzieje organizmów państwowych, życie
religii i kościołów, procesy materialne warunkujące życie. 2) Historia stanowi
swój obraz rzeczywistości, zespół najrozmaitszych poznań, świadomości,
odczuć i doświadczeń, szczególny rodzaj wyrażania się bytu zarówno ku
wewnątrz jak i na zewnątrz oraz niepowtarzalny świat w trakcie
ustawicznego i niepowstrzymanego stawania się (le devenir) /Cz. S. Bartnik,
Historia i myśl, Lublin 1995, s. 21.
+ Rozumienie idei Kościoła jako sakramentu wymaga najpierw przejścia od
idei eklezjalnej społeczności ku idei zgromadzenia świętego. „Kościół jako
zgromadzenie święte / Warstwa refleksji personalistycznej dotycząca sfery
zewnętrznej posługuje się definicją osoby jako prosopon (oblicze). Oblicze
objawia to, co jest wewnątrz. Zewnętrze jest adekwatne do wnętrza, jest to
swoiste promieniowanie wnętrza. Warstwa refleksji dotycząca działania
(persona) bardziej koncentruje się ku środowisku (ku zewnętrzu) w którym
osoba przebywa, natomiast mówienie o osobie jako obliczu kieruje myśl już
ku komuś, który działa (ku wnętrzu)” /P. Liszka, Duch Święty twórcą
Kościoła. Ujęcie personalistyczne integralne, „Perspectiva” (Legnickie studia
teologiczno-historyczne), 2 (2011) 174-183, s. 175/. „Przedmiotem jest
pogranicze osoby i środowiska, jej najbliższe otoczenie. Od oblicza jest już
tylko jeden krok do wnętrza, do rdzenia osoby. Ta warstwa refleksji znajduje
się między czasoprzestrzenią a nie podlegającą jej, osobową głębią jaźni. W
tej warstwie myślenia Duch Święty określany jest słowem ekporeuethai.
Dokładnie takiego słowa użył św. Jan w swojej Ewangelii (para tou Patros
ekporeuethai), czyli „który od strony Ojca do nas przechodzi”, przechodzi
przez przepaść oddzielającą byt Boga od bytów stworzonych z taką łatwością,
jak przez bród na rzece. Taki jest dokładny sens słów J 15, 26. Wychodzenie
Ducha Świętego od Ojca na zewnątrz życia wewnętrznego Boga Trójedynego
(ad extra) oznacza, że trzecia osoba Trójcy jest widziana jako promieniowanie
ojcostwa osoby pierwszej. Wewnątrz boskości (ad intra) jest On boskim
obrazem Ojca, chwała z chwały (kadosz). Oblicze trzeciej osoby ukazywane
Ojcu nie jest dla nas w żaden sposób widoczne. Na zewnątrz boskości
natomiast promieniuje jako prosopon zewnętrzne, jako blask chwały
(szekina). Przychodząc do świata nakłania ludzi do zwrócenia się ku
Chrystusowi, a także ku sobie nawzajem. Ludzie popychani energią
personalną trzeciej osoby Trójcy, gromadzą się wokół Chrystusa, gromadzą
się razem dla uwielbiania Boga Trójjedynego. Przechodzenie Ducha Świętego
od Ojca do świata niejako przedłuża się, tworząc linię energii przechodzącą
od ludzi do Chrystusa. Ludzie zostają porwani przez rzekę mocy Ducha
Świętego, który wewnątrz Trójcy przechodzi od Ojca do Syna, co zostaje
„przedłużone” czasoprzestrzennie w świecie. Dzięki temu jednostki
spełniające różne funkcje w Kościele rozumianym jako społeczność nachylają
się ku Chrystusowi, otaczają go, tworząc zgromadzenie święte” /Tamże, s.
176.
+ Rozumienie idei platońskich wymaga odniesienie ich do Dobra. Krąpiec
informuje, że u Platona świat nad-rzeczywisty jawi się jako pleroma idei
mnogich. Z ich mnogości wynika, że są one złożone z tego, co daje tym ideom
tożsamość i jeszcze z czegoś innego, co te idee różni i to różni wielorako.
Ponieważ pleroma jest bytem złożonym, nie może być czymś pierwszym.
96
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Pleroma pochodzi od Dobra, które jest jednym i niezłożonym, ponad-istotą.
Jego naturą jest wylewność i udzielanie się. Krąpiec informuje, że według
Platona dla zrozumienia idei jest konieczne odniesienie do dobra. Spełnia
ono taką rolę, jak światło słońca dla poznania rzeczy. W7 17
+ Rozumienie idei platońskich wymaga odniesienie ich do Dobra. Krąpiec
informuje, że u Platona świat nad-rzeczywisty jawi się jako pleroma idei
mnogich. Z ich mnogości wynika, że są one złożone z tego, co daje tym ideom
tożsamość i jeszcze z czegoś innego, co te idee różni i to różni wielorako.
Ponieważ pleroma jest bytem złożonym, nie może być czymś pierwszym.
Pleroma pochodzi od Dobra, które jest jednym i niezłożonym, ponad-istotą.
Jego naturą jest wylewność i udzielanie się. Krąpiec informuje, że według
Platona dla zrozumienia idei jest konieczne odniesienie do dobra. Spełnia
ono taką rolę, jak światło słońca dla poznania rzeczy. W7 17
+ Rozumienie idei przez intelektu powinno być takie, by idee te mogły być
ocenione, Kartezjusz. Sąd woli ważniejszy od sądu intelektu u Kartezjusza.
„Kartezjusz zgadza się ze św. Tomaszem, że istnieją prawdy, co do których
intelekt musi dać woli przyzwolenie; dla Tomasza będą to „pierwsze zasady”,
natomiast dla Kartezjusza – postrzeganie jasne i wyraźne. W innych
przypadkach intelekt może dać zgodę, lecz wcale nie musi /Por. Summa
Theologica, Ia, IIae, 16, 6 oraz Kartezjusza list do Regiusa z 24 maja 1640/.
Różnica polega na tym, że dla Tomasza owo przyzwolenie lub jego odmowa
stanowi nakaz woli, natomiast dla Kartezjusza jest ono samym aktem tej
woli. Dla Kartezjusza intelekt, a więc władza poznawcza (facultas cognoscenti)
jest całkowicie bierna, a jej funkcja polega na postrzeganiu i rozumieniu idei
tak by mogły być ocenione (per solum intellectus percipio tantum ideas de
quibus iudicium ferre possum), natomiast ich akceptacja lub odrzucenie
stanowią funkcję woli (facultas eligendi) /Zasady filozofii I, 32/. Nowością
wprowadzoną przez Kartezjusza, bez precedensu w historii filozofii, jest
uczynienie woli władzą sądzenia. Jednakże, jak twierdzi Gilson, Kartezjusz
nie zmienił Tomaszowej teorii sądzenia, lecz jedynie zmodyfikował ją
zmieniając użyte w niej terminy. Grzech u św. Tomasza staje się błędem u
Kartezjusza, a iudicium staje się electio. „Problem grzechu stanowi zatem
teologiczną formę problemu błędu, a problem błędu jest filozoficzną formą
problemu grzechu” /La liberté chez Descartes et la théologie, s. 284/.
Przeciwny pogląd głosi Alfred Fouillée (patrz jego Descartes, s. 149) oraz
Elisée V. Maumus (Saint Thomas d’Aquin et la philosophie cartésienne, Paris:
Lecoffre, 1890, t. I, s. 361/. Anthony Kenny sprzeciwił się interpretacji
Gilsona, dowodząc, iż dla sformułowania teodycei Kartezjusz nie musiał
uznać sądu za actus electus voluntatis; wystarczyło przyjąć, iż jest on actus
imperatus a voluntate /. A. Kenny, Descartes on the Will, w: R. J. Butle (red.),
Cartesian Studies, Oxford: Blackwell, 1972, s. 9. Kenny również
przekonywująco dowodzi, iż w swojej wczesnej pracy Regulae (1628)
Kartezjusz wyznawał stanowisko ortodoksyjnego tomizmu. Dodajmy, że
analizując możliwe inspiracje Kenny wykluczył wpływ Gibieufa, który, w
przeciwieństwie do Kartezjusza ale w zgodzie ze scholastykami, utrzymywał,
iż osąd teoretyczny nie jest aktem woli/. Oba stanowiska, Gilsona i
Kenny’ego, mają za sobą niebłahe racje” Z. Jankowski, Teodycea
kartezjańska, Arkana, Kraków 1998, s. 178-179.
97
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie idei wiecznych przez Boga niezmienne. Sformułowanie „prawdy
wieczne” było stosowane przez adwersarza Kartezjusza, a nie przez niego. On
uważał, że nie ma prawd absolutnie wiecznych, a tylko są prawdy stworzone
przez Boga, który może stworzyć prawdy różne od poprzednich /Z. Janowski,
Teodycea kartezjańska, wyd. ARCANA, Kraków 1998, s. 125/. Wszelkie
stworzenie jest zmienne, bo zostało stworzone z niczego. Scholastycy, idąc za
św. Augustynem odróżniali wieczność właściwą, którą ma tylko Bóg, oraz
wieczność niewłaściwą, którą mają idee, prawdy, w tym również prawdy
matematyczne. „Idee są wieczne w umyśle boskim, co oznacza, iż są one
wiecznie i niezmiennie przez Niego rozumiane” (Wilhelm Ockham, Komentarz
do Pierwszej Księgi sentencji Q. 5, dis. 35). Podobnie jak Ockham, głosili
Tomasz z Akwinu i Duns Szkot /Tamże, s. 127/. Scholastycy przyjmowali
teorię podwójnej prawdy: jedna osiągana jest dzięki rozumowi, druga go
przekracza. Między nimi istnieje jednak analogia /Tamże, s. 143/. Kartezjusz
uznał, że odległość między nim jest tak wielka, że prawdy boskie, w ogóle
umysł boski, są całkowicie niepoznawalne dla człowieka. Apofatyzm
Kartezjusza umożliwił powstanie nowoczesnej fizyki” „skoro Bóg jest
niepojęty, to traci zastosowanie interpretacja teologiczna przyrody. Innymi
słowy, czyniąc Boga niemożliwym do pojęcia Kartezjusz wyeliminował
przyczynę celową i wyzwolił nauki przyrodnicze z więzów teologicznych”
/Tamże, s. 147/. „Jeśli ktoś by się chciał pokusić o precyzyjne wskazanie
momentu narodzin filozofii nowożytnej, to za „świadectwo urodzenia”
uznałby pewnie trzy listy do Mersenne’a z roku 1630” /Tamże, s. 148/.
Kartezjusz odrzucił scholastyczne mówienie o Bogu wraz z takimi terminami
jak: forma, materia, akt, możność. W to miejsce musiał wprowadzić nowy
sposób mówienia o Bogu, jako o „Bogu prawd matematycznych”. Bóg
Kartezjusza jest po prostu Bytem. Człowiek natomiast jest zawieszony
między bytem a niebytem. Kartezjusz odrzucił scholastyczne pojęcie rationis
ratiocinatae (rzeczy są takie jakie są, ponieważ taka była wola Boga i to ona
stanowi ostateczną przyczynę wszystkiego) /Tamże 149.
+
Rozumienie
ikony
wymaga
zrozumienia
semantyki
symboli
ikonograficznych twórcy, uwarunkowanych kulturowo. Obraz zagadnieniem
centralnym teologii w dobie reformacji. Realne uobecnienie czynione jest
według ówczesnej interpretacji w sakramentach ich wewnętrzna mocą,
natomiast w ikonach dzięki „modlitwie Kościoła”. Modlitwa, a nie obraz
namalowany,
jest
„sakramentem
Ducha
Świętego”
K.
Klauza,
Hermeneutyczna wartość symbolu ikonograficznego, RTK 2 (2002) 101-109,
s. 102. „Wysiłek modlitwy wiernego i modlitwy liturgicznej Kościoła zmierza
do odkrycia oblicza Chrystusa. W przypadku ikon wschodnich wyraźnie
zarysowuje się wpływ kultur lokalnych na akcenty dogmatyczne zawarte w
ikonach. Chrystus w wyobrażeniach bizantyjskich jest przede wszystkim
prawodawca i imperatorem kosmosu, Chrystus ruski – szerzej słowiański –
jest kenotyczny. Nośnikiem specyficznego wyrazu dogmatu chrystologicznego
w ikonie staje się swoisty „system symboli” uwzględniający kolory,
rozmieszczenie
w
przestrzeni
ikony
poszczególnych
elementów
ikonograficznych oraz proporcje postaci. Dzielimy je na usystematyzowany
zespół wyobrażeń ikonograficznych ujęty w hermeneje. Oprócz nich istnieją
symbole indywidualne wprowadzone przez tworzącego ikonę a związane np. z
jego życiem wewnętrznym i duchowością. […] Zachodzi pytanie o wartość
98
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
semantyczną, zwłaszcza tych ostatnich symboli, wyrażających indywidualne,
kulturowo uwarunkowane rozumienie prawdy ukazanej w „obrazie Boga
Niewidzialnego”.
Odpowiedź
na
to
pytanie
wymaga
analiz
interdyscyplinarnych z zakresu metodologii teologicznej, interpretacji dzieł
zgodnej z historią sztuki, analiz kulturologicznych i współczesnej semantyk i
semiologii. Powiela to właściwie zakres niezbędny do rozumienia i
interpretacji współczesnej kultury obrazu, zarówno w jej wysokim, jak i
masowym wydaniu. Tamże, s. 103.
+
Rozumienie
ikony
wymaga
zrozumienia
semantyki
symboli
ikonograficznych twórcy, uwarunkowanych kulturowo. Obraz zagadnieniem
centralnym teologii w dobie reformacji. Realne uobecnienie czynione jest
według ówczesnej interpretacji w sakramentach ich wewnętrzna mocą,
natomiast w ikonach dzięki „modlitwie Kościoła”. Modlitwa, a nie obraz
namalowany,
jest
„sakramentem
Ducha
Świętego”
K.
Klauza,
Hermeneutyczna wartość symbolu ikonograficznego, RTK 2 (2002) 101-109,
s. 102. „Wysiłek modlitwy wiernego i modlitwy liturgicznej Kościoła zmierza
do odkrycia oblicza Chrystusa. W przypadku ikon wschodnich wyraźnie
zarysowuje się wpływ kultur lokalnych na akcenty dogmatyczne zawarte w
ikonach. Chrystus w wyobrażeniach bizantyjskich jest przede wszystkim
prawodawca i imperatorem kosmosu, Chrystus ruski – szerzej słowiański –
jest kenotyczny. Nośnikiem specyficznego wyrazu dogmatu chrystologicznego
w ikonie staje się swoisty „system symboli” uwzględniający kolory,
rozmieszczenie
w
przestrzeni
ikony
poszczególnych
elementów
ikonograficznych oraz proporcje postaci. Dzielimy je na usystematyzowany
zespół wyobrażeń ikonograficznych ujęty w hermeneje. Oprócz nich istnieją
symbole indywidualne wprowadzone przez tworzącego ikonę a związane np. z
jego życiem wewnętrznym i duchowością. […] Zachodzi pytanie o wartość
semantyczną, zwłaszcza tych ostatnich symboli, wyrażających indywidualne,
kulturowo uwarunkowane rozumienie prawdy ukazanej w „obrazie Boga
Niewidzialnego”.
Odpowiedź
na
to
pytanie
wymaga
analiz
interdyscyplinarnych z zakresu metodologii teologicznej, interpretacji dzieł
zgodnej z historią sztuki, analiz kulturologicznych i współczesnej semantyk i
semiologii. Powiela to właściwie zakres niezbędny do rozumienia i
interpretacji współczesnej kultury obrazu, zarówno w jej wysokim, jak i
masowym wydaniu. Tamże, s. 103.
+ Rozumienie iluminacji w średniowieczu inne niż u św. Augustyna lub
Pseudo Dionizego. Zakonnicy średniowieczni czytali Pismo Święte jako lectio
divina. Czytano też Augustyna, Dionizego i Orygenesa. Opaci komentują
Biblię mnichom H40 108. Najważniejszą Księgą w średniowieczu jest Pieśń
nad Pieśniami. Ważną rolę odgrywało też rozważanie Pisma Świętego według
porządku perykop liturgicznych. Metoda egzegetyczna zachowuje akcenty
moralne i anagogiczne epoki patrystycznej. Mnisi piszą historię, wyróżniając
w niej drogę Boga, opisują żywoty świętych, by dać wzór życia. Studiują
głębię duszy, która jest stworzona na obraz i podobieństwo Boga, upadła w
sytuację niepodobieństwa, i powołana by odnaleźć drogę przemiany. Drogą tą
jest życie zakonne. Teologia tego czasu służy zbawieniu człowieka.
Najważniejszym tematem jest odpuszczenie grzechów i duchowa droga do
Boga. Teologia początków średniowiecza nie okazuje potrzeby napięcia
między wewnętrzna inteligencją wiary a kulturą zewnętrzną, jak to było w
99
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
epoce patrystycznej, przynajmniej do czasu zamknięcia szkoły Ateńskiej.
Myślenie zakonne w średniowieczu trafnie ujmuje kategoria iluminacji,
trochę inaczej rozumiana niż u św. Augustyna lub Pseudo Dionizego, u
których nie była jeszcze kategorią decydującą H40 109.
+ rozumienie imienia Bożego w tłumaczeniu Septuaginty. „Objawienie
niewypowiedzianego imienia "Ja Jestem Tym, Który Jestem" zawiera więc
prawdę, że tylko Bóg JEST. W tym sensie rozumiano imię Boże w
tłumaczeniu Septuaginty, a następnie w Tradycji Kościoła: Bóg jest pełnią
Bytu i wszelkiej doskonałości, bez początku i bez końca. Podczas gdy
wszystkie stworzenia otrzymały od Niego to wszystko, czym są i co posiadają,
On sam jest swoim bytem i z siebie samego jest tym wszystkim, czym jest.”
KKK 213
+ Rozumienie imienia Ojciec możliwe tylko poprzez imię Syn, który objawia
się jako Syn w Duchu Świętym. Walka teologii dialektycznej z teologią
liberalną. Obok Karola Bartha, E. Brunner, Die christliche Lehre von Gott
(Dogmatik), TV., Zürich 1972 (1 wyd. 1946), który zarzuca Barthowi, że nie
był konsekwentny. Teologia liberalna uczyniła z teologii filozofię. Barth chciał
powrócić do teologii, ale tego nie uczynił. Skonstruował doktrynę trynitarną,
a to już nie jest refleksja nad Pismem Świętym, lecz czynność typowo
filozoficzna. Kerygma Kościoła nie precyzuje dogmatu trynitarnego, lecz
objawia jego zbawcze imię. Imię Ojciec zrozumiane być może tylko poprzez
imię Syn, który objawia się jako Syn w Duchu Świętym (s. 209). Zamiar
Nowego Testamentu nie polegał na sformułowaniu doktryny „misterium
logicznego” o trzech osobach złączonych jedną substancją. Ksawery Pikaza
przyjmuje takie spostrzeżenia, lecz dodaje, że kerygmat biblijny nie jest
mglistą chmurą, lecz objawia konkretną prawdę o jedności i wzajemnych
połączeniach Osób Bożych /Recencja w: X. Pikaza, Bibliografia trinitaria del
Nuevo Testamento, w: Bibliografia trinitaria, „Estudios Trinitarios”, Numero
extraordinario, Salamanca, 11 (1977) n. 2-3, 138-305, s. 290/. Crawford
podkreśla, że punktem wyjścia refleksji o Trójcy chrześcijańskiej jest
świadectwo biblijne o „innym Bogu”, którym jest Jezus Chrystus. Wieńczy on
w ten sposób linię trynitologii protestanckiej (Hodgson, Knight, Wainwright,
Brunner, Kelly, Barth) /R. G. Crafword, Is the doctrine of the Trinity
scriptual?, “Scottisch Journal of Theology” 20 (1967) 282-294/. Historia
Objawienia i historia ludzka znajduje się w Trójcy Świętej, która jest
stworzycielem, odkupicielem i zbawicielem, początkiem i końcem historii
ludzkości /G. Noller, Trinitarische Eschatologie, w: Auf dem Wege zu
schriftgemässer Verkündung (Beiträge zur Ev. Th., 39), Keisr V., München
1965, 77-99/. Spotkanie historii z Bogiem Trójjedynym będzie pełnią
objawienia na końcu historii /F. Shmidt, Erwagungen zur kritischen Funktion
des Trinitariscehn Bekenntnissen für die Grundlegung einer Theologischen
Hermeneutik, Tamże, s. 57-76/. Doświadczenie źródłowe chrześcijan, którzy
zaczęli Jezusa z Nazaretu nazywać „Bogiem” opisał Geisser (autorami, do
których nawiązywał byli Käsemann i Barth) /H. Geisser, Der Beitrag der
Trinitätslehre zur Problematik des Redens von Gott, ZTK 65 (1968) 231-255.
+ Rozumienie imienia Ojciec możliwe tylko poprzez imię Syn, który objawia
się jako Syn w Duchu Świętym. Walka teologii dialektycznej z teologią
liberalną. Obok Karola Bartha, E. Brunner, Die christliche Lehre von Gott
(Dogmatik), TV., Zürich 1972 (1 wyd. 1946), który zarzuca Barthowi, że nie
100
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
był konsekwentny. Teologia liberalna uczyniła z teologii filozofię. Barth chciał
powrócić do teologii, ale tego nie uczynił. Skonstruował doktrynę trynitarną,
a to już nie jest refleksja nad Pismem Świętym, lecz czynność typowo
filozoficzna. Kerygma Kościoła nie precyzuje dogmatu trynitarnego, lecz
objawia jego zbawcze imię. Imię Ojciec zrozumiane być może tylko poprzez
imię Syn, który objawia się jako Syn w Duchu Świętym (s. 209). Zamiar
Nowego Testamentu nie polegał na sformułowaniu doktryny „misterium
logicznego” o trzech osobach złączonych jedną substancją. Ksawery Pikaza
przyjmuje takie spostrzeżenia, lecz dodaje, że kerygmat biblijny nie jest
mglistą chmurą, lecz objawia konkretną prawdę o jedności i wzajemnych
połączeniach Osób Bożych /Recencja w: X. Pikaza, Bibliografia trinitaria del
Nuevo Testamento, w: Bibliografia trinitaria, „Estudios Trinitarios”, Numero
extraordinario, Salamanca, 11 (1977) n. 2-3, 138-305, s. 290/. Crawford
podkreśla, że punktem wyjścia refleksji o Trójcy chrześcijańskiej jest
świadectwo biblijne o „innym Bogu”, którym jest Jezus Chrystus. Wieńczy on
w ten sposób linię trynitologii protestanckiej (Hodgson, Knight, Wainwright,
Brunner, Kelly, Barth) /R. G. Crafword, Is the doctrine of the Trinity
scriptual?, “Scottisch Journal of Theology” 20 (1967) 282-294/. Historia
Objawienia i historia ludzka znajduje się w Trójcy Świętej, która jest
stworzycielem, odkupicielem i zbawicielem, początkiem i końcem historii
ludzkości /G. Noller, Trinitarische Eschatologie, w: Auf dem Wege zu
schriftgemässer Verkündung (Beiträge zur Ev. Th., 39), Keisr V., München
1965, 77-99/. Spotkanie historii z Bogiem Trójjedynym będzie pełnią
objawienia na końcu historii /F. Shmidt, Erwagungen zur kritischen Funktion
des Trinitariscehn Bekenntnissen für die Grundlegung einer Theologischen
Hermeneutik, Tamże, s. 57-76/. Doświadczenie źródłowe chrześcijan, którzy
zaczęli Jezusa z Nazaretu nazywać „Bogiem” opisał Geisser (autorami, do
których nawiązywał byli Käsemann i Barth) /H. Geisser, Der Beitrag der
Trinitätslehre zur Problematik des Redens von Gott, ZTK 65 (1968) 231-255.
+ Rozumienie imion Bożych w nowy sposób przez Dionizego Pseudo
Areopagitę spowodowane połączeniem języka biblijnego z językiem
filozoficznym. Muñiz Rodriguez V. OFM, profesor Instytutu Teologicznego
San Esteban w Salamance, opracował hasło Imiona Boga w Słowniku
Teologicznym El Dios cristiano wydanym w Salamance w roku 1992. Najpierw
zwrócił uwagę na refleksję Dionizego Pseudo Areopagity, który użył greckiego
słowa theonumía. Dionizy zespolił dwa nurty myśli. Jeden odczytuje Pismo
Święte, a drugi opisuje językiem apofatycznym drogę zjednoczenia się
człowieka z Bogiem. Na tej drugiej drodze sięga do filozofii platońskiej i
neoplatońskiej. Wskutek tego imiona Boże biblijne zmieniają swój sens /V.
Muñiz Rodriguez, Nombres de Dios, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.),
Diccionario Teológico. El Dios cristiano, Salamanca 1992, 970-975, s. 970/.
Trzeba odróżnić terminy Theós (Dios, Bóg) oraz theótes (divinidad, boskość).
Cała hierarchia bytów w systemie Dionizego staje się coraz bardziej boska,
coraz bardziej przepojona boskością. Bóg sprawia, że uniwersum bytów jest
boskie /Tamże, s. 971/. Stworzenie dokonuje się w dwóch etapach. Najpierw
stworzone zostały idee wzorcze (próodos divinos), a następnie rzeczy. Boskość
jest w rzeczach poprzez idee. Boskość jest mocą Boga, sposobem
obejmowania uniwersum bytów i kierowania nimi. Boskość jest w jakiś
sposób utożsamiona z opatrznością, czyli dobrocią Boga kierująca wszystko
101
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ku pełni. Therchía bytów tworzy spójną konstelację, której odpowiada
konstelacja pól semantycznych. Opatrzność (prónoia) to wchodzenie mocy
Boga w całość wszechświata, począwszy od aktu stwórczego. Therchía wyraża
z jednej strony różnicę między światem a Bogiem, transcendencję Boga
wobec świata, a z drugiej pierwiastek boski w substancji bytów stworzonych.
Jest to proces dialektyczny wyróżniający byty jako istniejące autonomicznie
wskutek aktu stwórczego, a jednocześnie ściśle złączone z Bogiem
Stworzycielem. Dionizy nie poprzestaje na dialektyce statycznej, na opisie
schematycznym, lecz mówi o procesie dialektycznym /Tamże, s. 972/. Bóg
jest jeden (Monás), ale ma wiele imion, wiele atrybutów (Henás). Ontycznie
wielość w Bogu dotyczy trzech Osób Boskich (Trías) /Tamże, s. 973/. Te trzy
imiona Boga trzeba ujmować apofatycznie, dostrzegając sens jednoczący i
odróżniający, ale tylko w sposób misteryjny. Zjednoczenie z Bogiem
następuje poza wszelką afirmacją, a także poza wszelką negacją. Ważne jest,
że Corpus Dionisiacum transcenduje prawdziwie Jednię neoplatońską i
wszelkie wyobrażenia pogańskie /Tamże, s. 974.
+ Rozumienie indywidualne Biblii prawomocne u każdego wierzącego,
Karaimi. Myśl żydowska kalifatu bagdadzkiego. Tradycja rabiniczna trzyma
się ścisłej interpretacji Biblii oraz Talmudu. Opozycja ulega wpływom
pozażydowskim, prowadząc do ruchu heretyckiego karaimów. Racjonalizm
karaimów i fideizm rabinów próbuje łączyć trzeci nurt, racjonalizującej myśli
rabinicznej, powstały w X wieku, którego główny przedstawicielem jest gaon
wspólnoty żydowskiej – Saadia. Rabini dbali o ortodoksję. Przeciwstawiał się
tej postawie nurt karaimów, który łączył racjonalizm z teozofią. Zamiast
odczytywania myśli Bożej karaimi tworzyli własne wyobrażenia, ubierając je
w szatę racjonalnej myśli ludzkiej. „Za twórcę tego nurtu uważa się Arona
ben Dawida z Basry. Karaimi przejmują pełną prawomocność
indywidualnego rozumienia Biblii przez każdego wierzącego, odrzucając
tradycję rabiniczną wykładu Pisma. […] Przejmują pewne elementy
emanacyjnego poglądu na świat z nurtu neoplatońskiego greckiego, wzorując
się równocześnie na arabskich mutazylitach w sprawach etyki
indywidualnej” /Z. Kuksiewicz, Zarys filozofii średniowiecznej. Filozofia
bizantyjska, krajów zakaukaskich, słowiańska, arabska i żydowska, PWN,
Warszawa 1982, wyd. 2, s. 480/. Działalność intelektualna karaimów działa
ożywczo na rozwój myśli spekulatywnej w ortodoksyjnych kręgach
rabinicznych. Walka z przeciwnikiem wykorzystującym nowe treści
filozoficzne oraz nowe racjonalistyczne metody dowodzenia powoduje
konieczność sięgnięcia do tych samych środków, z jednej strony – z drugiej
strony wzmaga teoretyczne zainteresowanie praktycznie dotąd, jeśli nie
pragmatycznie nastawionych ideologów oficjalnej religii żydowskiej. Z tych
zainteresowanych myślą spekulatywną kręgów wyszedł pochodzący
prawdopodobnie z Mezopotamii i piszący po arabsku Dawid ben Merwan,
działający w wieku X, jego zaś kontynuatorem i głównym przedstawicielem
racjonalizmu rabinicznego w wieku X był gaon Saadia” /Tamże, s. 481.
+ Rozumienie informacji przez uczącego jest właściwe wtedy, gdy włączenie
jej do schematu poznawczego jest poprawne. Schematy poznawcze według
psychologii. „Różne rodzaje uczenia się występują zwykle w sytuacjach
komplementarnych. Przyrost informacji jest najbardziej efektywny, gdy
napływająca informacja pasuje do właściwego jej schematu poznawczego. Im
102
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
bardziej informacja ta jest niezgodna z informacja zakodowaną w danym
schemacie, tym bardziej konieczna jest jego zmiana. Jeśli informacja jest
tylko częściowo niezgodna ze schematem, to może wystarczyć jedynie
dostrojenie schematu, jednak gdy niezgodność jest duża, konieczne jest
stworzenie nowego schematu poznawczego. Aby doszło do restukturalizacji,
musi nastąpić rozpoznanie niegodności między informacją napływająca a
informacją przechowywaną. Gdy informacja zostanie włączona do schematu
błędnie, wówczas uczący się może ją mylnie zrozumieć i nie dostrzec
niezgodności. […] Mechanizmy przyrostu informacji są stosunkowo dobrze
znane. Najczęściej są one przedmiotem badań eksperymentalnych i zostały
wyjaśnione przez większość teorii pamięci. Można też przypuszczać, że
dostrojenie schematu jest dość prostą operacją, […]. Natomiast
restrukturalizacja pamięci poprzez stwarzanie nowego schematu jest całkiem
odrębną aktywnością poznawczą. W małym tylko stopniu znane są procesy,
dzięki którym owa restrukturalizacja się dokonuje. Przypuszczalnie okazje do
zupełnego przeorganizowania schematów poznawczych nie są zbyt częste.
Badania nad uczeniem się przez wgląd, rozwiązaniem problemów czy nad
twórczością można traktować jako badania nad tworzeniem się nowych
struktur
poznawczych
(restukturalizacji)”
/Z.
Chlewiński,
Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 210.
+ Rozumienie integralne wyrasta tylko z wiary. „Kardynał podejmuje próbę
wyrażenia tego, Kim jest Bóg, zwracając szczególną uwagę na siedem
aspektów: 1. Boga należy głosić jako Ojca, Syna i Ducha Świętego. 2. Boga
należy głosić jako Stwórcę i Pana. 3. Boga należy głosić jako Logos. 4. Boga
należy głosić w Jezusie Chrystusie. 5. Boga należy głosić w zwierciadle Prawa
i Ewangelii. 6. Przepowiadanie Boga powinno opierać się na Biblii,
doświadczeniu Świętych i na refleksji wiary nad tymi doświadczeniami” /F.
K. Chodkowski ofm, Jezus Chrystus prawdziwym Bogiem według kard.
Józefa Ratzingera, w: Wiara w Jezusa Chrystusa, red. W. M. Fac, Lublin
2007, 23-48, s. 23/. „7. Głoszenie Boga powinno mieć swe źródło w
modlitwie i do niej prowadzić (J. Ratzinger, Głoszenie Boga – dzisiaj, w:
Kościół Ekumenizm – Polityka, Kolekcja Communio, t. V. Poznań – Warszawa
1990, s. 67-81; tenże, von Gott heute, w: Dogma und Verkündigung, Freiburg
i. Br. 1973, s. 101-118). / Chociaż Bóg stanowi dla człowieka ogromną
tajemnicę wiary, nie oznacza to, iż w poszukiwaniu prawdy o Bogu należy
pomijać poznanie rozumowe. Co więcej, zauważa kardynał, do istotnych
zadań wiary należy podtrzymywanie w biegu – wbrew rozumowi
technicznemu – rozumu słuchającego, przyglądającego się i starającego się
odnaleźć sens. Właściwie rozumiana wiara nie zagłusza rozumu, ale go
pobudza. O Bogu może mówić tylko ten, kto potrafi patrzeć, podziwiać,
dostrzegać wewnętrzną treść rzeczywistości, wsłuchiwać się w najgłębsze
podstawy istnienia (J. Ratzinger, Głoszenie Boga – dzisiaj, 70). Skoro tak
jest, zauważa Kardynał, to rozumienie nie tylko nie przeciwstawia się wierze,
ale przedstawia to, co najbardziej dla niej właściwe. Wiedza bowiem o
funkcjonalności świata – jak nas o tym informuje dzisiejsza myśl technicznoprzyrodnicza – nie daje pełnego rozumienia świata i bytu. Rozumienie
wyrasta tylko z wiary. Dlatego teologia jako rozumiejące, trzymające się
logosu ( = racjonalne, rozumnie pojmujące) mówienie o Bogu jest
103
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
podstawowym zadaniem wiary chrześcijańskiej („zespoliła się z zagadnieniem
rozumienia i prawdy). Wiara i rozumienie należą do siebie nie mniej niż wiara
i stanie przy czymś, bo stanie przy czymś i rozumienie są nierozłączne”.
Tenże, Wprowadzenie w chrześcijaństwo (tłum. Z. Włodkowa) Kraków 1996,
s. 67-68)” /Tamże, s. 24.
+ Rozumienie integrowane z pamięcią i wolą w kontemplowaniu Boga
Trójjedynego. Kontemplowanie Boga Trójjedynego wywyższa człowieka:
jednoczy z Bogiem a jednocześnie integruje jego osobę, doprowadzając do
pełnej integralności trzy moce ducha ludzkiego: pamięć, rozumienie i wolę.
Ramón Llul podkreśla przy tym, że jednoczenie nie umniejsza autonomii. Im
większa integracja, tym mocniejsza autonomia. Pełnia osiągana jest przez
człowieka jedynie na miarę jego bytu, stworzonego. Tylko w Bogu jest
jedność absolutna i rozróżnienie trzech Osób na miarę Absolutu. Różnice
personalne w Bogu są tak potężne jak potężna jest natura Boska W1.5 467.
W człowieku natomiast dokonuje się umacnianie obrazu trynitarnego. Im
bardziej człowiek jest zjednoczony z naturą Boską, tym bardziej intensyfikuje
się w nim obraz struktury trynitarnej, czyli obecność w nim każdej z trzech
Osób Bożych, konstytuujących (na zasadzie creatio continua) jego esencję i
życie wewnętrzne. Mówiąc o obrazie Bożym w człowieku Llul mówi też o
analogii między ciałem a duszą. Istnieje określona autonomia, autonomiczne
doskonalenie ciała poprzez zmysły i duszy poprzez wyposażenie duchowe, ale
też istnieje określony, wzajemny wpływ, umacniający jedność, prowadzący do
pełnej integracji. Pełnia integracji oznacza wobec tego również trynitarną
przemianę ciała ludzkiego W1.5 468. Zmartwychwstanie jest swoistym
wejściem ciała ludzkiego w oddziaływanie życia Trójcy Świętej.
+ Rozumienie Intelekcja (łac. intellectio, od intellectus pojmowanie,
rozumienie, percepcja intelektualna, intuicja intelektualna), jedna z
głównych czynności intelektu, stanowiąca istotnie niezmysłowe, proste i
bezpośrednie ujęcie poznawcze przedmiotu (lub układu przedmiotów) w
aspekcie ważnym dla jego (ich) rodzajowości, gatunkowości, sensu, miejsca
lub roli w jakiejś całości, ogólnie zaś w aspekcie rozumienia danej sfery
przedmiotowej. Wykazuje się podstawową i istotną rolę intelektu w ludzkim
poznaniu, począwszy od odkrywania pierwszych zasad bytu i myślenia,
poprzez ujęcie głównej zasady poznawczej w poznaniu matematycznologicznym, po rolę czynnika doniosłego w rozumiejącym doświadczeniu.
Szczególną pozycję zajmuje intelekcja w poznaniu filozoficznym dzięki temu,
że umożliwia uzyskanie informacji fundamentalnych, głębokich i istotnych
oraz ostatecznych w porządku uzasadniania w danym systemie. Należą tu:
intelektualna intuicja pierwszych zasad (w porządku teoretycznym,
praktycznym i pojetycznym), będąca zarazem podstawą poznania
koniecznościowego (Arystoteles, Tomasz z Akwinu i tomizm), intuicja
prostych natur (R. Descartes), transcendentalna apercepcja organizująca
jedność poznania i samoświadomości podmiotu poznającego (I. Kant) oraz
ejdetyczny ogląd dostarczający wiedzy istotnej o przedmiotach idealnych (E.
Husserl i fenomenologia). Istnieje spór o naoczny (fenomenologia) albo
nienaoczny (kantyzm) charakter intelekcji. Ze względu na (czysto)
intelektualny, koniecznościowy i niezłożony charakter intelekcji wiąże się z
nią hipotetycznie aktywność poznawczą o walorze religijnym (np. w
dziedzinie doświadczenia religijnego, a nawet bezpośredniej percepcji Boga,
104
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jak u J. Maritaina „visio beatifica”)” W. Chudy, Intelekcja, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 336-337.
+ Rozumienie intelektu czynnego Awicenny połączono w szkole
franciszakńskiej z doktryną Augustyna o iluminacji. Intelekt według
neoplatonizmu średniowiecznego. „Simplicjusz (neoplatonik) zajmujący się
arystotelesowską nauką o intelekcie, uważał, że zarówno intelekt czynny, jak
i możnościowy to część duszy, której nie należy utożsamiać z drugą
hipostazą Plotyna. Po śmierci człowieka intelekt powraca do źródła
inetligibilności (nus), gdyż od niego pochodzi. Dyskusję nad naturą intelektu
podjęli w średniowieczu filozofowie arabscy – al-Kindi, al-Farabi, a zwłaszcza
Awicenna i Awerroes. Według Awicenny intelekt czynny ma naturę boską,
ponieważ udziela form (dator formarum), ale nie identyfikuje się (jak chciał
Aleksander z Afrodyzji) z Bogiem. Intelekt możnościowy natomiast jest
tożsamy z duszą ludzką, która w tym życiu łączy się z intelektem czynnym
jedynie czasowo w akcie poznania intuicyjnego. Na stale łączy się z nim po
śmierci, nie gubiąc swej indywidualności; Dla Awerroesa, oba wymienione
przez Arystotelesa intelekty (czynny i możnościowy) są pozajednostkowe
(ogólne). Próbę uzgodnienia arystotelesowskiej doktryny o dwóch intelektach
z nauczeniem Kościoła podjęto w dwóch wielkich nurtach scholastyki
chrześcijańskiej (augustynizm szkoły franciszkańskiej i arystotelizm szkoły
dominikańskiej). 1) w szkole franciszakńskiej połączono rozumienie intelektu
czynnego Awicenny z doktryną Augustyna o iluminacji (Dominik Gundisalvi,
R. Bacon, R. Grosseteste). Według Jana z La Rochelle, intelekt czynny i
możnościowy odpowiada augustyńskiemu ratio superior oraz ratio inferior.
Aleksander z Hales utrzymywał, że oba te intelekty jednoczą się w duszy jak
materia i forma; 2) w szkole dominikańskiej głównie dyskutowano z
awerroistyczną doktryną głoszącą jedność intelektu wspólnego wszystkim
ludziom (Albert Wielki, Tomasz z Akwinu)” R. J. Weksler-Waszkinel, Intelekt,
w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997,
337-341, kol. 338.
+ Rozumienie intelektu w idealizmie niemieckim inne niż w filozofii
klasycznej. Intelekt według Kanta. „Dla I. Kanta między tym, co zmysłowe, i
formami naoczności zmysłowej a intelektem i jego kategoriami istnieje
różnica co do natury. Rzecz sama w sobie (Ding an sich) jest w ogóle
niepoznawalna (idealizm). Dochodzące od świata zewnętrznego dane
ujmowane są przez podmiot poznający bądź jako następujące po sobie (czas),
bądź jako współczesne (przestrzeń). Czas i przestrzeń (nie należą do świata
rzeczy) są jedynie apriorycznymi transcendentalnymi (ponadindywidualnymi)
naocznościami zmysłów. Struktury zmysłowe są bierną zdolnością
przyjmowania materii wrażeniowej w aprioryczne formy. Radykalnie od nich
odmienne struktury intelektu (Verstand) – 12 apriorycznych kategorii
transcendentalnych – z treści zjawiskowej tworzą przedmiot. Jedność, jaką
odnajdujemy w przedmiotach, jest odbiciem jedności naszej jaźni. Intelekt,
ujmując zjawiska w odpowiednich pojęciach, wiąże je między sobą w sądy
doświadczalne, które następnie są opracowywane przez rozum (Vernunft) w
koherentną całość. Czynnikami jednoczącymi wszystkie zjawiska są
transcendentalne idee regulatywne (duszy, wszechświata, Boga). W nurcie
postkantowskim (J. G. Fichte, F. W. J. Schelling, G. W. F. Hegel) intelekt
nazywany jest terminami: Verstand, Vernunft, Bewusstsein, Geist. W filozofii
105
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
A. Schopenhauera, F. Nietzschego i w różnych odmianach filozofii życia
odchodzi się od transcendentalnego rozumienia świadomości, intelekt
natomiast wiązany jest z wolą, jednak zarówno intelekt, jak i wola są
rozumiane inaczej niż w filozofii klasycznej. W. Jamesa Stream of Thought
oraz E. Husserla Bewusstsein bliskie są kartezjańskiemu cogito. W tradycji
kartezjańskiej pozostaje także fenomenologia egzystencjalna (M. Heidegger,
M. Merlau-Ponty, J. P. Sartre)” R. J. Weksler-Waszkinel, Intelekt, w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 337341, kol. 339.
+ Rozumienie intelektualne treści wiary. Niektórzy teologowie mają
wątpliwości co do sensu i możliwości tworzenia pneumatologii
systematycznej; tak jakby wysiłek refleksji, który przenika teksty biblijne i
liturgiczne służył jedynie do komplikowania wiary i wygaszania
intensywności „życia w Duchu”. Pneumatologia systematyczna jest
konieczna, na linii „fides quaerens intellectum”, która posiada żywą
świadomość własnych ograniczeń i wie o ważności teologii negatywnej („Deus
semper maior”), uważając doksologię za środowisko i cel wszelkiego
teologicznego wysiłku. (G.B. Langemeyer) T42.1 218
+ Rozumienie intelektualne treści wiary. Niektórzy teologowie mają
wątpliwości co do sensu i możliwości tworzenia pneumatologii
systematycznej; tak jakby wysiłek refleksji, który przenika teksty biblijne i
liturgiczne służył jedynie do komplikowania wiary i wygaszania
intensywności „życia w Duchu”. Pneumatologia systematyczna jest
konieczna, na linii „fides quaerens intellectum”, która posiada żywą
świadomość własnych ograniczeń i wie o ważności teologii negatywnej („Deus
semper maior”), uważając doksologię za środowisko i cel wszelkiego
teologicznego wysiłku. (G.B. Langemeyer) T42.1 218
+ Rozumienie Inteligencja Definicja. „Inteligencja (gr. nus, łac. intelligentia
pojętność, zrozumienie, poznanie umysłowe, rozum, znawstwo, roztropność,
rozsądek, pojęcie, idea), termin oznaczający zbiór sprawności intelektualnych
warunkujących ogólną zdolność do poprawnego myślenia i właściwego
(celowego) działania. Obejmuje umiejętność – zachowania się w różnych
sytuacjach (nawet nieprzewidzianych), doboru odpowiednich środków do
osiągnięcia celu oraz krytycznej oceny skutków działania. Wypracowano
wiele definicji inteligencji oraz sposobów jej opisu i wyjaśniania, stosując w
badaniach różną terminologię. Akcentowano rozmaite aspekty natury i
rozwoju oraz komponenty inteligencji konieczne do zrozumienia jej struktury
i funkcji. Inteligencja to także warstwa społeczna ludzi wykształconych,
zawodowo zajmujących się pracą umysłową. Terminem inteligencja określa
się czasami maszyny liczące, symulujące działanie ludzkiego mózgu
(inteligencja sztuczna). W filozofii klasycznej pojęcie inteligencji odnoszono
m. in. do duchów czystych. Na przełomie XIII i XIV wieku terminem tym
określano również poemat wierszowany o 9 rymach, typowy dla
Toskańczyków,
tzw.
intelligenza.
Forma
poematu
obrazowała
upersonifikowaną inteligencję, którą najczęściej przedstawiała piękna
kobieta przyozdobiona 60 koronami” A. Maryniarczyk, Inteligencja. I. W
filozofii, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin
1997, 343-344, kol. 343.
106
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie Inteligencja Definicja. „Inteligencja (gr. nus, łac. intelligentia
pojętność, zrozumienie, poznanie umysłowe, rozum, znawstwo, roztropność,
rozsądek, pojęcie, idea), termin oznaczający zbiór sprawności intelektualnych
warunkujących ogólną zdolność do poprawnego myślenia i właściwego
(celowego) działania. Obejmuje umiejętność – zachowania się w różnych
sytuacjach (nawet nieprzewidzianych), doboru odpowiednich środków do
osiągnięcia celu oraz krytycznej oceny skutków działania. Wypracowano
wiele definicji inteligencji oraz sposobów jej opisu i wyjaśniania, stosując w
badaniach różną terminologię. Akcentowano rozmaite aspekty natury i
rozwoju oraz komponenty inteligencji konieczne do zrozumienia jej struktury
i funkcji. Inteligencja to także warstwa społeczna ludzi wykształconych,
zawodowo zajmujących się pracą umysłową. Terminem inteligencja określa
się czasami maszyny liczące, symulujące działanie ludzkiego mózgu
(inteligencja sztuczna). W filozofii klasycznej pojęcie inteligencji odnoszono
m. in. do duchów czystych. Na przełomie XIII i XIV wieku terminem tym
określano również poemat wierszowany o 9 rymach, typowy dla
Toskańczyków,
tzw.
intelligenza.
Forma
poematu
obrazowała
upersonifikowaną inteligencję, którą najczęściej przedstawiała piękna
kobieta przyozdobiona 60 koronami” A. Maryniarczyk, Inteligencja. I. W
filozofii, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin
1997, 343-344, kol. 343.
+ Rozumienie Inteligencja według psychologii. „W psychologii istotę ludzkiej
inteligencji stanowi kompetencja w rozporządzaniu zdolnością myślenia,
rozwiązywania problemów, rozumienia oraz radzenia sobie z otaczającymi
zmianami i trudnościami w celu wykonania różnych zadań, stosowanie do
korzystnego bilansu między wartością nakładów (kosztów) i użytecznością
uzyskanych wyników. [...] Czynnikami rozwoju inteligencji są dziedziczność,
środowisko i aktywność własna, a zwłaszcza tendencja dziecka do
partycypacji w aktywności osób dorosłych (najczęściej rodziców) oraz
tendencja osób dorosłych do wprowadzania dziecka w zasady zachowania
się, uwzględniające okresy jego wrażliwości i podatności na odpowiednie
wpływy” Cz. Walesa, Inteligencja. II. W psychologii, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 344-348, kol. 344.
„Wraz z intelektualnym rozwojem przybywa człowiekowi sposobów
umysłowego funkcjonowania, umożliwiających mu integralne podejście do
problemów konkretnej sytuacji życiowej. Wykrywa on przyczyny
obserwowanych faktów, poszukuje ich niesprzecznych wyjaśnień, wykazuje
umiejętność uzgadniania i udowadniania, a także antycypuje konsekwencje
wydarzeń i własnych doświadczeń. Spójność jego myślenia wyraża się w
odwracalności wyjaśniania, uogólnianiu nabytej wiedzy oraz objęciu
(logicznym a jednocześnie realistycznym) sfery konkretnej rzeczywistości
przez sferę możliwości” Tamże, s. 345.
+ Rozumienie inteligibilności materialnego świata w biblijnej koncepcji
stworzenia. Pojęcie stworzenia nie mieści się w porządku myślowym Grecji,
albowiem jest sprzeczne, gdyż z nie-bytu nie powstaje byt. Koncepcja Boga
Stworzyciela w czasie, w rozumieniu greckim zawsze łączy się z
potencjalnością Boga, której przyjąć Grecy nie mogli. Jednakże racjonalność
rzeczy materialnej, zmiennej jest też wewnętrzną sprzecznością. Biblijna
koncepcja stworzenia wnosi przełom, przebija grecką ograniczoność, daje
107
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
olśnienie pozwalające dostrzec blokady umysłu i możliwości nowego
poznania na wyższym poziomie, pozwala wyjść z zaklętego kręgu
zamykającego umysł na pełnię możliwości poznawczych. M. A. Krąpiec
stwierdza, że biblijna koncepcja stworzenia nie przekreśla boskości Boga, a
jednocześnie pozwala zrozumieć inteligibilność materialnego świata i
możliwość powstania, w wyniku poznania, porządku racjonalnego. W7 22
+ Rozumienie inteligibilności materialnego świata w biblijnej koncepcji
stworzenia. Pojęcie stworzenia nie mieści się w porządku myślowym Grecji,
albowiem jest sprzeczne, gdyż z nie-bytu nie powstaje byt. Koncepcja Boga
Stworzyciela w czasie, w rozumieniu greckim zawsze łączy się z
potencjalnością Boga, której przyjąć Grecy nie mogli. Jednakże racjonalność
rzeczy materialnej, zmiennej jest też wewnętrzną sprzecznością. Biblijna
koncepcja stworzenia wnosi przełom, przebija grecką ograniczoność, daje
olśnienie pozwalające dostrzec blokady umysłu i możliwości nowego
poznania na wyższym poziomie, pozwala wyjść z zaklętego kręgu
zamykającego umysł na pełnię możliwości poznawczych. M. A. Krąpiec
stwierdza, że biblijna koncepcja stworzenia nie przekreśla boskości Boga, a
jednocześnie pozwala zrozumieć inteligibilność materialnego świata i
możliwość powstania, w wyniku poznania, porządku racjonalnego. W7 22
+ Rozumienie intencji autora jest celem interpretacji. „Przedmiotem
interpretacji (szeroko rozumianym tekstem) mogą być: świat przyrody lub
kultury, ludzkie zachowania, działania oraz ich wytwory (artefakty i ich
dzieje), zwłaszcza tekst językowy. Celem interpretacji jest zrozumienie
intencji autora, jak i interpretującej go osoby. Ze względu na cel odróżnia się
2 zasadnicze typy interpretacji – dosłowną (racjonalizującą, gramatyczną,
historyczną, logiczną, analityczną, naukową), która dąży do ujęcia literalnego
sensu tekstu oraz interpretację alegoryczną (metaforyczną, symboliczną),
która chce dotrzeć do sensu przenośnego). Interpretacja może być rozumiana
jako czynność racjonalna lub irracjonalna, intuicyjna lub dyskursywna,
teoretyczna lub praktyczna, normatywna lub deskryptywna, krytyczna
(desymbolizująca, demitologizująca) lub opisowa, reproduktywna lub
kreatywna, humanistyczna lub analityczna, religijna i etyczna. W
dyskusyjnej sprawie stosunku między interpertacją a rozumieniem istnieją 3
główne stanowiska: wzajemnej zależności i dopełniania (Gadamer),
pierwotności interpretacji (E. Betti) lub rozumienia (M. Heidegger). Porusza
się również relacje między interpretacją a analizą oraz krytyką tekstu, a
także kwestię prawdziwości tego, co on głosi. W rozumieniu holistycznym
interpretacja wypowiedzi słownej polega na przyporządkowaniu jej
określonego znaczenia, np. poprzez odniesienie do pewnej rzeczywistości lub
umieszczenie w kontekście (całości wyższego rzędu). Jej warunkami, np. w
postaci wiedzy, postawy i założeń interpretanta, zajmuje się m.in. semantyka
języków naturalnych (R. Montague)” A. Bronk, Interpretacja. II.
Problematyka, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 387-389, kol. 387.
+ Rozumienie intencji autora jest celem interpretacji. „Przedmiotem
interpretacji (szeroko rozumianym tekstem) mogą być: świat przyrody lub
kultury, ludzkie zachowania, działania oraz ich wytwory (artefakty i ich
dzieje), zwłaszcza tekst językowy. Celem interpretacji jest zrozumienie
intencji autora, jak i interpretującej go osoby. Ze względu na cel odróżnia się
108
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
2 zasadnicze typy interpretacji – dosłowną (racjonalizującą, gramatyczną,
historyczną, logiczną, analityczną, naukową), która dąży do ujęcia literalnego
sensu tekstu oraz interpretację alegoryczną (metaforyczną, symboliczną),
która chce dotrzeć do sensu przenośnego). Interpretacja może być rozumiana
jako czynność racjonalna lub irracjonalna, intuicyjna lub dyskursywna,
teoretyczna lub praktyczna, normatywna lub deskryptywna, krytyczna
(desymbolizująca, demitologizująca) lub opisowa, reproduktywna lub
kreatywna, humanistyczna lub analityczna, religijna i etyczna. W
dyskusyjnej sprawie stosunku między interpertacją a rozumieniem istnieją 3
główne stanowiska: wzajemnej zależności i dopełniania (Gadamer),
pierwotności interpretacji (E. Betti) lub rozumienia (M. Heidegger). Porusza
się również relacje między interpretacją a analizą oraz krytyką tekstu, a
także kwestię prawdziwości tego, co on głosi. W rozumieniu holistycznym
interpretacja wypowiedzi słownej polega na przyporządkowaniu jej
określonego znaczenia, np. poprzez odniesienie do pewnej rzeczywistości lub
umieszczenie w kontekście (całości wyższego rzędu). Jej warunkami, np. w
postaci wiedzy, postawy i założeń interpretanta, zajmuje się m.in. semantyka
języków naturalnych (R. Montague)” A. Bronk, Interpretacja. II.
Problematyka, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 387-389, kol. 387.
+ Rozumienie interpretacji doktryny Lutra o dwóch królestwach, uczynionej
przez Haralda Diema jest możliwe tylko w kontekście „socjologii
chrześcijańskiej” (Kurt Matthes). Matthes w latach dwudziestych XX wieku
pracował nad usystematyzowaniem nurtu Lutherforschung, który rozwijał się
w trzech modelach metodologicznych od końca XIX wieku, wewnątrz
perspektywy etyczno-politycznej. Pierwszy model zmierza do zrozumienia
Państwa jako „Państwa chrześcijańskiego”. Drugi dąży do zrozumienia
Państwa w kontekście prawa naturalnego. Trzeci chce zrozumieć Państwo w
świetle teorii Corpus Christianum. Wewnątrz pierwszej grupy metodologicznej
Matthes rozróżnił dwie orientacje. Pierwsza orientacja ujmuje „Państwo
chrześcijańskie”
w
kontekście
jurydyczno-naturalnym,
zakładając
zdecydowany rozdział Państwa i Kościoła: są to dwie organizacje
instytucjonalne kierujące się swoimi odrębnymi prawami i obowiązkami.
Druga orientacja opuszcza sferę prawa naturalnego i uważa autorytet
cywilny jako instytucję w służbie Kościoła. Kościół jest tu widziany jako
organizacja zewnętrzna i temporalna, część integralna całego Państwa /A.
Gonzáles Montes, Religion y nacionalismo, la doctrina luterana de los dos
reinos como teología civil, Universidad Pontificia de Salamanca, Bibliotheca
Salmantinensis, Estudios 51, Salamanca 1982, s. 134. Model „Państwa
chrześcijańskiego” w kontekście jurydyczno-naturalnym jest jednym z trzech
modeli nurtu Lutherforschung dostrzeganych w tym nurcie przez Kurta
Matthesa (pierwszy, orientacja pierwsza). Opis Państwa w kontekście prawa
naturalnego w nurcie Oświecenia jest kluczem hermeneutycznym dla
badaczy dążących do zrozumienia etyki politycznej Lutra /Tamże, s. 135.
Państwo w tym ujęciu nie zwraca uwagi na żaden dogmaty, kieruje się
swoimi prawami (naturalnymi). Prawa Boże go nie obowiązują. Do tej grupy
należy Ch. E. Luthard, teolog protestancki końca XIX wieku, jeden z
inicjatorów nurtu hermeneutycznego Zweireichelehre. Relację między
Kościołem a Państwem rozumiał on jako różnicę między królestwem Bożym i
109
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
królestwem tego świata. Ekonomia i polityka znajdują się całkowicie poza
oddziaływaniem Ewangelii /Tamże, s. 136.
+ Rozumienie intuicyjne pojęcia zbioru prowadzi do sprzeczności i wymaga
sprecyzowania i uściślenia. „Russell opublikował antynomię w wydanej w
roku 1903 książce The Principles of Mathematics. Dziś przytacza się ja na
ogół w następującej postaci: O każdy zbiór pytać możemy, czy jest on swoim
własnym elementem, czy nie. […] Antynomia ta pokazuje, że intuicyjne
rozumienie pojęcia zbioru prowadzi do sprzeczności i wymaga sprecyzowania
i uściślenia. O próbach aksjomatyzacji pojęcia zbioru (i teorii mnogości), która
pozwoliłaby na wyeliminowanie antynomii Russella (jak również innych
antynomii) piszemy w Dodatku l, poświęconym filozoficznym problemom teorii
mnogości/. Frege odpowiedział na list Russella 22 czerwca 1902 roku pisząc m.
in.: „Odkrycie przez Pana sprzeczności było dla mnie wielką niespodzianką i,
powiedziałbym nawet, konsternacją, ponieważ wstrząsnęło to podstawą, na
której chciałem zbudować arytmetykę. Wydaje się, że przekształcenie zdania
ogólnego o równości [funkcji] na zdanie ogólne o równości [ich] przebiegów (§ 9
moich Grundgesetze) nie zawsze jest dozwolone i że moja reguła V (§ 20, s. 36) jest
fałszywa oraz że moje wyjaśnienia w § 31 są niewystarczające, by zapewnić, że
moje kombinacje znaków mają sens we wszystkich przypadkach. Muszę
jednak pomyśleć jeszcze nad tym zagadnieniem. (...) W każdym jednak razie
Pańskie odkrycie jest godne uwagi i być może okaże się wielkim krokiem
naprzód w logice, choć na pierwszy rzut oka wydawać się może niepożądane”
/R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1995, s. 87.
+ Rozumienie islamu lepiej przez chrześcijan wieku XII wskutek poznania
Koran. Ewangelizacja wykorzystująca jako narzędzie apologetykę wymaga
uznania wartości adresatów, by przekonać ich o dobrej woli misjonarzy,
którzy chcą dać jeszcze coś więcej. Na początku XII wieku żydzi i
muzułmanie byli traktowani jako bogobójcy albo poganie. Dopiero znajomość
Talmudu i Koranu oraz wprowadzenie w myśl Europy zachodniej scholastyki
żydowskiej i muzułmańskiej, przynoszącej grecką mądrość starożytnych
filozofów spowodowało zmianę nastawienia. Zamiast obcego wroga był godny
szacunku przeciwnik, z którym można było nawiązać dialog na
równorzędnych warunkach. Pojawił się nowy typ „naukowej” literatury
apologetycznej. Najlepszym tego przykładem jest Summa contra gentiles św.
Tomasza z Akwinu, a także Pugio fidei Ramona Martí. Dialog chrześcijaństwa
z judaizmem i islamem prowadziły ośrodki naukowe w Paryżu i w Barcelonie.
Dominikanie „narodu katalańskiego” poświęcili się studium arabicum, obok
studium hebraicum, rozwijanym w barcelońskim konwencie Santa Catalina,
w którym Ramón Martí (1230-1286) torował drogę najsłynniejszemu
apologecie średniowiecznemu, którym był Ramón Llull. Panował wtedy
klimat, który R. I. Burns nazwał „snem o konwersji” (Zob. Christian-Islame
Confrontation in the West: The Thirteenth-Century Dream of Conversion,
„American Historical Review” 76 (1971) 1386-1401.1432-1434) a Ch. E.
Dufourq „wielkim oczekiwaniem” (Zob. La Couronne d’Aragon et les Hafsides
au XIIIe siècle, AST 25 (1952) 65). Oczekiwano wtedy, że w sposób łatwy
dokona się asymilacja religijna pokoleń żydowskich i islamskich żyjących od
wieków na terytorium zagarniętym przez Królestwo Aragońskie, obejmujące
wtedy Walencję i Baleary, oraz imigrantów przybyłych z terenów islamskich
110
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zmuszonych do ucieczki z ojczyzny z powodu fanatyzmu almohadów.
Spodziewano się nawet chrystianizacji Magrebu. Na tym tle pojawił się
projekt misjonarski Ramona de Penyafort, który był kontynuowany przez
Ramona Martí /E. Colomer, La Apologética cristiana medieval, w:
Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del mensaje cristiano,
Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de teología San
Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 77-93, s. 80.
+ Rozumienie istnienia bytu absolutnego przez tomistów egzystencjalnych.
Istnienie według Tomasza z Akwinu. „Specyfikę Tomaszowego rozumienia
dostrzegli w średniowieczny jedynie J. Capreolus i F. S. Ferrari (inni
filozofowie poszli za esencjalizmem Henryka z Gandawy, Gotfryda z
Fontaines czy F. Suareza), na nowo zaś została ona odkryta i odpowiednio
opracowana przez współczesnych tomistów egzystencjalnych (E. Gilson, J.
Maritain, G. P. Klubertanz, E. L. Mascall, M. A. Krąpiec), według których
tomizm egzystencjalny jest teorią (filozofią) bytu realnego, a rys realistyczny
poznania przejawia się w jego powiązaniu z istniejącą rzeczą i nakierowaniu
na wyjaśnianie realnego bytu, zdarzenia, działania czy właściwości przez
wskazywanie
przedmiotowych
podstaw
(przyczyn)
ich
istnienia,
dokonującego się w ramach separacji metafizycznej. Odwołanie się w
poznaniu metafizycznym do analogii (dotyczącej koniecznych relacji
wewnątrzbytowych między istotą a istnieniem) pozwala uformować także
rozumienie istnienia bytu absolutnego – Ipsum esse, wszystko bowiem, co
nie istnieje samo przez się, istnieje dzięki czemuś” A. Maryniarczyk, Istnienie.
II. Charakterystyka, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN
KUL, Lublin 1997, 534-536, kol. 536.
+ Rozumienie istnienia w teologii hiszpańskiej IV wieku. Forma-habitusspecies-figmen-nomen tworzą pole leksykalne zakorzenione we wspólnej
tradycji myśli filozoficznej Prudencjusza i jego poprzedników. Pierwsi
chrześcijańscy myśliciele hiszpańscy posiadali głębokie zrozumienie
najgłębszych pokładów istnienia i zmysł realności życia. Nie rozwijają swoich
założeń. Pozostają w sferze aluzji, czystych odniesień. W1.1 177
+ Rozumienie istnienia w teologii hiszpańskiej IV wieku. Forma-habitusspecies-figmen-nomen tworzą pole leksykalne zakorzenione we wspólnej
tradycji myśli filozoficznej Prudencjusza i jego poprzedników. Pierwsi
chrześcijańscy myśliciele hiszpańscy posiadali głębokie zrozumienie
najgłębszych pokładów istnienia i zmysł realności życia. Nie rozwijają swoich
założeń. Pozostają w sferze aluzji, czystych odniesień. W1.1 177
+ Rozumienie istoty Bożej w sposób naukowy poprzez objawienie ujęte w
formuły dogmatyczne nie jest możliwe. „Zwolennicy agnostycyzmu
teologicznego przytaczają niekiedy jako argument na rzecz swego stanowiska
tezę o niewspółmierności formuł dogmatycznych z transcendencją Boga.
Teologowie przyznają, że objawienie ujęte w formuły dogmatyczne nie daje
naukowego rozumienia Bożej istoty, mówi jednak, choć w sposób
niedoskonały, o jego wewnętrznym życiu. Sformułowania dogmatyczne
zawierają wiedzę niedoskonałą, gdyż językiem ludzkim wyrażają treść
transcendentną. Chrystus ujawnił życie duchowe Boga na sposób ludzki,
dając tym samym podstawę do dalszych wniosków teologicznych. Pismo
święte nie tylko wskazuje na tajemniczość Boga (pogląd K. Bartha), ale
ujawnia także jego przymioty. Wiemy np., że Syn wiele rzeczy objawił o Bogu:
111
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„Nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, cokolwiek od Ojca usłyszałem,
oznajmiłem wam” (J 15, 15); św. Paweł podkreślał, że „wiekuista moc” i
„bóstwo” są widzialne dla umysłu przez dzieła stworzone (Rz 1, 20). Gdyby
Bóg nie był poznawalny (przynajmniej w sposób niedoskonały), to nauki
proroków o jego wszechmocy (Iz 9, 12.27), miłosierdziu, sprawiedliwości (Iz
24; Ez 18, 24-32) nie miałyby znaczenia” /W. Granat, Agnostycyzm
Teologiczny, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk,
Z. Sułowski, Lublin 1989, 184-187, szp. 187.
+ Rozumienie istoty jednostkowej jako „ta oto” konkretna (haecceitas).
Według Jana Dunsa Szkota, konkretna haec natura-istota jest czymś quid,
co zatrzymuje na siebie naszą poznawczą uwagę i co (quid) bywa ujmowane
w naszym poznaniu. Tę konkretną istotę nazwał quidditas-haecceitas, gdy
jest to właśnie „ta oto” – haec natura. Jednostkowa istota (quidditas) jest
rozumiana jako „ta oto” konkretna (haecceitas). Tak np. natura
„człowieczeństwa” rozpoznawana jest w konkrecie, w danym człowieku, jako
„to oto” człowieczeństwo. W tym konkrecie są też natury szersze, np.
gatunkowe, aż do natury bytowej. Natura bytowa jest podstawą wszystkich
natur i podstawą rozumienia wszystkich natur. Jest ona możliwością bycia
wszystkim, gdyż sama w sobie jest jedynie niesprzecznością, czyli taką
strukturą, która wyklucza sprzeczność sama w sobie. W7 33
+ Rozumienie istoty jednostkowej jako „ta oto” konkretna (haecceitas).
Według Jana Dunsa Szkota, konkretna haec natura-istota jest czymś quid,
co zatrzymuje na siebie naszą poznawczą uwagę i co (quid) bywa ujmowane
w naszym poznaniu. Tę konkretną istotę nazwał quidditas-haecceitas, gdy
jest to właśnie „ta oto” – haec natura. Jednostkowa istota (quidditas) jest
rozumiana jako „ta oto” konkretna (haecceitas). Tak np. natura
„człowieczeństwa” rozpoznawana jest w konkrecie, w danym człowieku, jako
„to oto” człowieczeństwo. W tym konkrecie są też natury szersze, np.
gatunkowe, aż do natury bytowej. Natura bytowa jest podstawą wszystkich
natur i podstawą rozumienia wszystkich natur. Jest ona możliwością bycia
wszystkim, gdyż sama w sobie jest jedynie niesprzecznością, czyli taką
strukturą, która wyklucza sprzeczność sama w sobie. W7 33
+ Rozumienie istoty Rosji przez Lenina. Rosja stała się najwolniejszym
krajem na świecie, a władza słaba i niezdecydowana. „Słabość Rządu
Tymczasowego […] Sowiet stał się drugą władzą w kraju. Ale Sowiet też nie
miał wyraźnej linii postępowania. 1-go marca podpisał słynny „Rozkaz Nr 1”,
wprowadzający w jednostkach piotrogrodzkiego garnizonu komitety
wyborcze, rozporządzające bronią, której nie wydaje się oficerom i znoszący
tradycyjne formy dyscypliny. Rozkaz ten niezwłocznie rozciągnięto na całą
armię rosyjską, nie zważając na wyjaśnienie Sowietu, że dotyczy on
wyłącznie oddziałów na tyłach. „Rozkaz Nr 1” stał się głównym czynnikiem
rozkładu armii, a na armię liczył Sowiet dla kontynuacji wojny z Niemcami,
które nie odpowiedziały na propozycję zawarcia „pokoju bez aneksji i
kontrybucji”. Wahali się również bolszewicy. […] 3 kwietnia przyjeżdża Lenin.
[…] jest zdumiony, że powracając do kraju z pomocą władz niemieckich, nie
zostaje aresztowany, wręcz przeciwnie, jest uroczyście witany, także przez
przedstawicieli nowej władzy. […]. Siła Lenina polegała na tym, że każdy
sposób, przybliżający zwycięstwo rewolucji, którą on sam kierował, uważał za
godny i właściwy. Należy – nauczał bolszewików – umieć stosować wszelkie
112
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
fortele, podstępy, nielegalne chwyty, przemilczenia, zatajanie prawdy. Lenin
zdawał sobie doskonale sprawę, że Niemcy są zainteresowane w pomocy
rosyjskim rewolucjonistom, walczącym o porażkę własnego kraju. […]
Ludendorff […] W kwietniu i maju 1917 roku – pisze niemiecki generał […]
uratowała nas wyłącznie rosyjska rewolucja. […] Tezy kwietniowe – program,
z którym Lenin wystąpił 4 kwietnia na posiedzeniu piotrogrodzkiego Sowietu,
wprawiły w osłupienie obecnych, nie wyłączając bolszewików” /M. Heller i A.
Niekricz, Utopia u władzy. Historia Związku Sowieckiego, T. 1, tłum. A.
Mietkowski, Polonia, Londyn 1985, s. 19/. „Być może członkowie partii
byliby mniej zdumieni, gdyby mieli możność przeczytać Listy z daleka,
wysyłane przez Lenina ze Szwajcarii. Jednakże „Prawda” opublikowała
pierwszy list z cięciami, a następnych trzech nie wydrukowała w ogóle.
Redaktorzy „Prawdy” – L. Kamieniew i J. Stalin – mieli własny plan:
zjednoczenie z mieńszewikami i współpracę na określonych zasadach – z
Rządem Tymczasowym. […] „Prawda” opublikował Tezy 7 kwietnia, a
następnego dnia – 8 kwietnia – dała komentarz redakcyjny […] „wydaje się
nam on nie do przyjęcia, jako że wychodzi z założenia, że rewolucja
burżuazyjno-demokratyczna już jest zakończona i liczy na niezwłoczne
przekształcenie jej w rewolucję socjalistyczną”. […] Lenin nie był w Rosji od
1900 roku. […] Ale […] rozumiał to, co najistotniejsze: Rosja stała się
najwolniejszym krajem na świecie, a władza słaba i niezdecydowana. […]
Lenin […] uwzględniał dwa główne żądania stanowiącego przytłaczającą
większość ludności chłopstwa: pokoju i ziemi” /Tamże, s. 20/. [to miał być
rewolucja chłopów a nie robotników]. „Robotnicy usposobieni byli mniej
rewolucyjnie” /Tamże, s. 21.
+ Rozumienie istoty rzeczy lepsze w ujęciu teologii katafatycznym. „/czym
jest teologia?/ /Edwin Wójcik, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła
II/. 2. Dla uchwycenia istoty teologii zdecydowanie większą wartość ma
ujęcie katafatyczne, w którym wprost orzeka się pozytywnie o rzeczy. Dopiero
w nim można mówić o właściwej odpowiedzi na pytanie, czym jest teologia.
Bartnik formułuje ją bardzo zwięźle i określa teologię jako poznanie
chrześcijańskie zorganizowane na sposób nauki (Tenże, Teologia
chrześcijańska, w: Katolicyzm A-Z, red. Z. Pawlak, Poznań 1982, s. 364;
tenże, Meta-teologia ogólna w ujęciu encyklopedycznym, w: tegoż,
Metodologia teologiczna, Lublin 1998, s. 23). Czy jednak oddanie istoty
teologii w definicyjnym trójkroku „epistemiczność – chrześcijańskość –
naukowość) jest po trzykroć prawdą? 1o Jeżeli teologia istotnie jest
poznaniem, musi to być poznanie sui generis na kształt jakiejś nadsyntezy
poznania naturalnego, religijnego i eklezjalnego z jakościowym przeskokiem
ku postaci poznania teologicznego zmierzającego ku eschatycznej pełni.
Trudno tu o szerszą eksplikację, zwłaszcza że poznanie w ogólności jest
jednym z bardziej tajemniczych darów Bożych. Poznawczy kontakt podmiotu
poznającego i przedmiotu poznawanego ze swej natury prowadzi do ich
uwspólniającego rezultatu, którym jest prawda” /E. Wójcik, Metatheologia
Bartnicana, w: Ku mądrości teologii, Red. K. Góźdź, E. Sienkiewicz, Szczecin
2008, 13-21, s. 15/. „Bartnik, opowiadając się za jej korespondencyjnym
definiowaniem – stosowanym co najmniej od czasów Arystotelesa (zm. 323
przez Chrystusem), a określającym prawdę jako poznawczą zgodność rzeczy
poznawanej oraz intelektu poznającego – proponuje własną personalistyczną
113
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
definicję: veritas adequatio rei et personam est. Osoba jest bowiem omegą
epistemologiczną, hermeneutyczną i metodologiczną, w której podmiotowość
i przedmiotowość poznania są wiązane w przedziwną całość z właściwą jej
przechodniością obiektywizmu i subiektywizmu. Takie wyjaśnienie stanowi
poniekąd personalistyczną modyfikację aksjomatu homo ut mensura
wywodzonego od Protagorasa z Abdery (zm. ok. 410 przed Chrystusem),
według którego w poznaniu to człowiek jest miarą wszystkich rzeczy
istniejących i nieistniejących (Diogenes Laertios, Żywoty słynnych filozofów
IX 51). Personalistyczna wykładnia prawdy w zastosowaniu do teologii nie
oznacza bynajmniej relatywizmu, subiektywizmu czy irracjonalizmu,
ponieważ prawzorem rzeczywistości stworzonej jest Osoba Boskiego Logosu,
przez którą stało się wszystko (por. J 1,1.3). Rzeczywistość zarówno
naturalna, jak i nadprzyrodzona daje się poznać z racji tego, że w jakiś
sposób odzwierciedla tę Osobę i jej logos” /Tamże, s. 16.
+ Rozumienie istoty rzeczy. „Zagadnienie istoty (uzależnione od przyjęcia
koncepcji bytu i metody jego poznania) jest problemem centralnym w tzw.
filozofiach esencjalnych. Znaczenie w sporze o rozumienie istoty miało też
dążenie do usamodzielnienia elementów subontycznych (na skutek przyjęcia
dualistycznej interpretacji złożeń bytowych – reizacja złożeń) oraz zacieranie
różnicy między porządkiem poznania a porządkiem istnienia bytu. Spór o
istotę rozpoczęła się wraz z arystotelesowską koncepcją bytu (hilemorfizm) i
dotyczył pytania o przedmiot poznania filozoficznego oraz o sposób jego
istnienia. Można wskazać na 3 zasadnicze tradycje rozumienia istoty – 1)
tożsamościową, uznającą istotę za inną nazwę bytu, 2) teoriopoznawczą,
utożsamiającą istotę z definicją rzeczy, oraz 3) metafizyczną (relacyjną).
Według której istota jest formą bytu lub korelatem istnienia” A.
Maryniarczyk, Istota, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN
KUL, Lublin 1997, 537-540, kol. 538.
+ Rozumienie istoty symetrii świata jest zbyt trudne dla umysłu
ludzkiego i dlatego H. Weyl odwoływał się do mistyki. „Analizując świat
kwiatów, Weyl zauważał, że przeważają w nim zasady geometrii
obrotowej /H. Weyl, Simmietrija (tłum. z niem.), Moskwa 1968, s. 85 i
nast./. Za formę złożonej symetrii uznał symetrię ornamentalną,
która np. przejawia się w geometrii plastrów pszczelich /Tamże, s.
17 i nast./. Mówiąc ogólnie, symetria była dla Weyla jedną z
oczywistych form kontaktów między matematyką a przyrodniczym
światem zwierząt. W wyjaśnianiu tego problemu Weyl nie był jednak
konsekwentny. Nie bez racji też Jarosław Ładosz pisał przed laty, że
„chociaż wykłady Weyla o symetrii kipią materiałem świadczącym o
związkach matematyki ze światem, utrzymuje się nieustannie, że
jest ona od świata niezależna. Stanowisko to sprawia, iż w rozważaniach włączane są wciąż, obok rzeczowego materiału i na równi z
nim, najbardziej mistyczne rozważania teologiczne i biblijne” /J.
Ładosz, Szkice z epistemologii matematyki. Matematyka jako działalność
konstruktywna, Warszawa 1968, s. 206/. Symetria w przekonaniu Weyla
potwierdza bowiem matematyczną „harmonię Wszechświata”, a ta
stanowi uosobienie „boskości” (Weyl, 1968, s. 101-102). Symetria w jego
interpretacji jest „harmonią proporcji”, a ta właściwa jest jedynie Bogu.
Mimo to symetria była dla Weyla rodzajem pomostu między matematyką
114
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
a światem przyrodniczym, jednak zrozumienie jej istoty traktował jako
zbyt trudne dla umysłu i dlatego odwoływał się do mistyki” /E. Piotrowska,
Między matematyką a fizyką. Badania naukowe i refleksje filozoficzne Hermanna
Weyla, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 159-184, s. 177.
+ Rozumienie istoty symetrii świata jest zbyt trudne dla umysłu
ludzkiego i dlatego H. Weyl odwoływał się do mistyki. „Analizując świat
kwiatów, Weyl zauważał, że przeważają w nim zasady geometrii
obrotowej /H. Weyl, Simmietrija (tłum. z niem.), Moskwa 1968, s. 85 i
nast./. Za formę złożonej symetrii uznał symetrię ornamentalną,
która np. przejawia się w geometrii plastrów pszczelich /Tamże, s.
17 i nast./. Mówiąc ogólnie, symetria była dla Weyla jedną z
oczywistych form kontaktów między matematyką a przyrodniczym
światem zwierząt. W wyjaśnianiu tego problemu Weyl nie był jednak
konsekwentny. Nie bez racji też Jarosław Ładosz pisał przed laty, że
„chociaż wykłady Weyla o symetrii kipią materiałem świadczącym o
związkach matematyki ze światem, utrzymuje się nieustannie, że
jest ona od świata niezależna. Stanowisko to sprawia, iż w rozważaniach włączane są wciąż, obok rzeczowego materiału i na równi z
nim, najbardziej mistyczne rozważania teologiczne i biblijne” /J.
Ładosz, Szkice z epistemologii matematyki. Matematyka jako działalność
konstruktywna, Warszawa 1968, s. 206/. Symetria w przekonaniu Weyla
potwierdza bowiem matematyczną „harmonię Wszechświata”, a ta
stanowi uosobienie „boskości” (Weyl, 1968, s. 101-102). Symetria w jego
interpretacji jest „harmonią proporcji”, a ta właściwa jest jedynie Bogu.
Mimo to symetria była dla Weyla rodzajem pomostu między matematyką
a światem przyrodniczym, jednak zrozumienie jej istoty traktował jako
zbyt trudne dla umysłu i dlatego odwoływał się do mistyki” /E. Piotrowska,
Między matematyką a fizyką. Badania naukowe i refleksje filozoficzne Hermanna
Weyla, w: Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E.
Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 159-184, s. 177.
+ Rozumienie istoty życia moralnego przez jednostkę i społeczeństwo zależy
od sposobu traktowania problematyki Boga. „Sprawą współcześnie doniosłą,
a nawet paląca, jest wnikliwa refleksja nad problemem religijno-moralnej
konsekwencji (lub też jej braku), a więc przebadanie związku zachodzącego
między poznaniem Boga a moralnymi postawami człowieka. Istnieje bowiem
uzasadnione podejrzenie, że sposób traktowania problematyki Boga
pozostaje w ścisłym i istotnym związku nie tylko z konkretnie przeżywanymi
przez jednostkę postawami etycznymi i ich społeczną akceptacja, lecz
również z samym rozumieniem istoty życia moralnego przez jednostkę i
społeczeństwo. […] Pytanie o Boga wraz z pytaniem Jak żyć? […] /S.
Szczyrba, Afirmacja Boga i życie moralne w ujęciu Jerzego Mirewicza TJ ,
Łódź 1994, s. 8/. /Etyka bez przymiotnika/ „żywe zainteresowanie etyków
polskich problemem etyki niezależnej miało swoje źródło w szczególnej
sytuacji, w jakiej znalazła się Polska w wyniku porozumienia (rozbioru)
jałtańskiego. W tej sytuacji zaistniał spór światopoglądowy chrześcijańskomarksistowski, jaki stał się „polską specjalnością”. Ów spór światopoglądowy
115
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wycisnął na etyce swoje piętno. Nie okazał się bowiem wyłącznie sporem
pomiędzy etyką chrześcijańską i marksistowska. Dał asumpt do
intensywnych badań z metodologii etyki, zaowocował rozwojem metaetyki”
/Tamże, s. 9/. „Współczesna idea „państwa neutralnego światopoglądowo”
/Zob. Cz. S. Bartnik, Państwo neutralne światopoglądowo?, „Słowo –
dziennik katolicki” nr 95, 1993/ jako jedynie słusznej alternatywy (inną jest
państwo wyznaniowe) jest pewną powtórką przeszłości, mimo zaistniałych
zmian – tzn. upadku jednej strony długotrwałego sporu. Mit niezależności
światopoglądowej, teraz – neutralności odżył w nowym ucieleśnieniu. W
gruncie rzeczy nie chodzi tylko o etykę – teorie moralności ani o teorie
państwa. Chodzi o problem Boga” /Tamże, s. 10.
+ Rozumienie Jana z zewnątrz niemożliwe, trzeba zrozumieć go na podstawie
wewnętrznej treści i struktury jego tekstów. Blank J. włączył do swego dzieła
chrystologicznego rozdział o Duchu-Paraklecie (s. 316-340). Rozważając
możliwości pochodzenia tej idei z judaizmu albo z gnostycyzmu, Blank
przychylił się ku pierwszej możliwości (s. 323). Nie był to jednak zasadniczy
problem jego dzieła. Zastanawiał się on przede wszystkim nad tym, czy idea
Parakleta oznacza to samo w odniesieniu do Jezusa (1 J 7, 1; J 14, 17) i w
odniesieniu do Ducha (J 14, 16). Być może nowość myśli Jana polega na
rozróżnieniu dwóch typów reprezentacji z jednoczesnym zauważeniem tego,
co jest w nich wspólne. a) Jezus jest Parakletem niebiańskim i jego
podstawowa funkcja polega na byciu pośrednikiem wstawiającym się za
nami przed Ojcem. Zmartwychwstały Pan ofiarował swe życie za ludzi i
kontynuuje wstawianie się za nimi przed Ojcem. b) Duch jest Parakletem nie
w funkcji wstawienniczej (nie umarł za ludzkość), lecz jako ten, kto pomaga i
towarzyszy w drodze (naucza, przypomina, broni) (s. 324-325). Blank
stwierdził, że nie można zrozumieć Jana „z zewnątrz”, trzeba zrozumieć go na
podstawie wewnętrznej treści i struktury jego tekstów. Wobec wielu
pośredników judaistycznych i wspomożycieli gnostycznych, chrześcijaństwo
zna tylko jednego pośrednika, który otwiera nam drogę do Ojca (ChrystusParaklet) i dodaje tylko jednego współdziałającego (Duch-Paraklet), który
aktualizuje w wierzących zbawcze dzieło Jezusa. Poza wpływem środowiska,
temat Paraklet, Boga dla nas, otrzymuje u Jana wymiar trynitarny,
oryginalny, charakterystyczny dla środowiska chrześcijan, tylko i wyłącznie
/J. Blank, Krisis. Untersuchungen zur johaneischen Christologie und
Eschatologie, Lambertus V., Freiburg im B. 1964/.
+ Rozumienie Jana z zewnątrz niemożliwe, trzeba zrozumieć go na podstawie
wewnętrznej treści i struktury jego tekstów. Blank J. włączył do swego dzieła
chrystologicznego rozdział o Duchu-Paraklecie (s. 316-340). Rozważając
możliwości pochodzenia tej idei z judaizmu albo z gnostycyzmu, Blank
przychylił się ku pierwszej możliwości (s. 323). Nie był to jednak zasadniczy
problem jego dzieła. Zastanawiał się on przede wszystkim nad tym, czy idea
Parakleta oznacza to samo w odniesieniu do Jezusa (1 J 7, 1; J 14, 17) i w
odniesieniu do Ducha (J 14, 16). Być może nowość myśli Jana polega na
rozróżnieniu dwóch typów reprezentacji z jednoczesnym zauważeniem tego,
co jest w nich wspólne. a) Jezus jest Parakletem niebiańskim i jego
podstawowa funkcja polega na byciu pośrednikiem wstawiającym się za
nami przed Ojcem. Zmartwychwstały Pan ofiarował swe życie za ludzi i
kontynuuje wstawianie się za nimi przed Ojcem. b) Duch jest Parakletem nie
116
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
w funkcji wstawienniczej (nie umarł za ludzkość), lecz jako ten, kto pomaga i
towarzyszy w drodze (naucza, przypomina, broni) (s. 324-325). Blank
stwierdził, że nie można zrozumieć Jana „z zewnątrz”, trzeba zrozumieć go na
podstawie wewnętrznej treści i struktury jego tekstów. Wobec wielu
pośredników judaistycznych i wspomożycieli gnostycznych, chrześcijaństwo
zna tylko jednego pośrednika, który otwiera nam drogę do Ojca (ChrystusParaklet) i dodaje tylko jednego współdziałającego (Duch-Paraklet), który
aktualizuje w wierzących zbawcze dzieło Jezusa. Poza wpływem środowiska,
temat Paraklet, Boga dla nas, otrzymuje u Jana wymiar trynitarny,
oryginalny, charakterystyczny dla środowiska chrześcijan, tylko i wyłącznie
/J. Blank, Krisis. Untersuchungen zur johaneischen Christologie und
Eschatologie, Lambertus V., Freiburg im B. 1964/.
+ Rozumienie jedności człowieka o „dwu-stronnym” bytowym wyrazie ducha i
ciała lepsze w świetle interpretacji systemu filozoficznego operującego teorią
aktu i możności. „W rzeczywistości naszego ciała i poprzez nie odczuwamy
przede wszystkim nasze realne istnienie i doświadczamy w nim naszej
obecności w świecie oraz obecności świata w nas. […] Istotna jedność
człowieka o „dwu-stronnym” bytowym wyrazie ducha i ciała, staje się
bardziej zrozumiała w świetle interpretacji systemu filozoficznego
operującego teorią aktu i możności. „Złożenie” z duszy i ciała jako formy i
materii czy, wyrażając się jeszcze ogólniej, jako z aktu i możności, jest – w
myśl tej teorii – jedynym możliwym i niesprzecznym „złożeniem” ludzkiej
natury. Wszakże czujemy się bytem jednym i wiemy, że jeśli gdzieś w świecie
istnieje bytowa jedność, to realizuje się ona przede wszystkim w nas samych
– w ludziach, bytach istotnie jednych, bytach niepodzielnych – jako o tym
świadczy nie tylko nasza świadomość, ale także obserwacja i analiza danych
obserwacyjnych ludzkiego działania zarówno filozoficznego, jak psychicznego.
Wszelkie bowiem działania człowieka są przejawem istotnej jedności bytowej”
/M. A. Krąpiec, Ja-człowiek, RWKUL, Lublin 1991, s. 141/. „Jednak wraz z
jednością dostrzegamy, że jesteśmy podzieleni, że jesteśmy złożeni z
miliardowych części materii, złożeni z części mnogich, jakkolwiek pojętych.
Różne są typy i formy „złożenia” – od czysto ilościowego, integrującego
podmiot, poprzez złożenia przypadłościowo-substancjalne, istotowe, do
bytowego złożenia z istoty i istnienia – wszelkie wyrażają się adekwatnie w
koncepcji złożenia i aktu. Por. M. A. Krąpiec, Metafizyka, cz. II)., jest tylko
wtedy niesprzeczne, przy zachowaniu istotnej jedności bytu złożonego, jeśli
złożenie to jest pojęte jako właśnie z możności i aktu. Jeśliby bowiem było
więcej „części” aktualnych i one po złożeniu pozostałyby nadal „aktami”, czyli
samodzielnie istniejącymi częściami, nie byłoby już bytu istotnie jednego.
Tyle by musiało być bytów, ile aktów bytowych. Jeśliby zaś wszystkie „części”
były czymś tylko możnościowym, wówczas nie byłoby bytu wcale. A jeśli
istnieje jedne byt-człowiek, to jego „złożenie” z ducha i ciała jest możliwe
tylko wówczas, gdy jest jeden akt konstytuujący bytowość: akt istnienia
będący własnością i przynależący do duszy-jaźni jako do formy. Jesteśmy
świadomi jedyności tego aktu istnienia-życia jako naszego aktu bytowego”
/Tamże, s. 142.
+ Rozumienie jedności Kościoła z cesarstwem na podstawie teorii całości.
Teologia wieku XV Mikołaj z Kuzy (1401-1464). „Najobszerniejsze z jego dzieł
teologicznych, ukończone w 1433, to De concordantia catholica. W pierwszej
117
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
księdze zajmuje się Kościołem, który uważa za organiczną całość; w drugiej
omawia kapłaństwo, które jest duszą Kościoła; w trzeciej z kolei odnosi się do
ciała Kościoła, którym jest Cesarstwo. Zastosowanie teorii o całości (całość
dzieli się na to, co całkowite, możliwe i subiektywne) daje mu podstawę do
zrozumienia jedności, która istnieje w Kościele między kapłaństwem a
cesarstwem. Można z tego odgadnąć, iż od początku ogromnie mu zależało
na jedności Kościoła. Właśnie w roku 1433 przedłożył Soborowi w Bazylei
bardzo ambitny plan reformy chrześcijaństwa. Później, kiedy Konstantynopol
wpadł w ręce Turków ottomańskich (1453), obmyślił imponujący plan
powszechnego pokoju, który opublikował pod tytułem De pace fidei. Po
powrocie z podróży do Bizancjum, w końcu 1437, ułożył swój system
filozoficzny: zgodność przeciwieństw. System ten także miał ważne echa
teologiczne. W chrystologii na przykład, zawartej w trzeciej księdze De docta
ignorantia (1440), poucza o moralnej konieczności jedności między
Stworzycielem a stworzeniem, która jest możliwa w jednej tylko osobie –
Jezusie, żyjącym w Kościele. Zatem struktura jego chrystologii obraca się
wokół zasady jedności, osadzonej w zgodności przeciwieństw” /J. I.
Saranaya, Okres scholastyczny, w: J. L. Illanes, J. I. Saranyana, Historia
teologii, (Historia de la Teología, wyd. 2, Madrid 1996), tł. P. Rak, red. Nauk.
T. Dzidek, wyd. M, Kraków 1997, s. 27-236, 150. „Jego tezy o istocie
boskości pod dużym wpływem teologii Dionizego, okrzepły w De Deo
abscondito, De quaerendo Deo oraz w Apologia doctae ignorantiae,
napisanych między 1444 i 1447 rokiem. W zasadzie istnienie Boga
udowodnione jest na podstawie tego, co skończone, gdyż skończone zakłada
istnienie nieskończonego; a nieskończone zakłada istnienie jedynego. Jednak
jednocześnie Bóg jest „Innym” – ujęcie jak najbardziej w stylu Dionizego –
które Mikołaj świetnie rozwinął w dziełku Directio speculantis seu De Non
Aliud, pochodzącym z 1462, a więc napisanym niedługo przed śmiercią”
Tamże, s. 151.
+ Rozumienie jednoznaczne formuły mía ousia, treis hypostáseis w wieku VI.
Proces dogmatyzowania, czyli ujmowania w formuły, trynitarnej wiary
osiągnął kulminację na Soborze Konstantynopolskim II (rok 553; DS 421).
Ogłoszona tam formułę mía ousia, treis hypostáseis (jedna esencja, trzy
osoby). Trzeba zwracać baczną uwagę na rozumienie użytych terminów. W VI
wieku były rozumiane inaczej niż w poprzednich wiekach w różnych
środowiskach. Skończył się czas niejednoznaczności, dyskusji i kłótni. W VI
wieku formuła ta była już rozumiana jednoznacznie B1 220.
+ Rozumienie Jezusa Chrystus jedynie na tle Abrahama i „Kościoła Izraela”
(Kahal Jahwe) jako spełnienie Bożej Obietnicy. „Chrystologia w Ewangeliach
synoptycznych. / Według Mateusza / Ewangelia według Mateusza jest
bardziej teologiczna niż Marka, ma wyraźny charakter historii zbawienia (R.
Walker, J. D. Kingsburg, U. Luz). Mogła powstać w szkole chrześcijańskiej
lub wraz ze szkołą w Antiochii Syryjskiej. Jest bardzo mocno osadzona w
tradycji żydowskiej, a jednocześnie bardzo uniwersalistyczna, aż do
odrzucenia dalszej roli przywódczej Izraela: „Królestwo Boże będzie wam
zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce” (Mt 21, 43). W chrystologii
akcentuje ona mocno tytuły: „Syn Człowieczy” i „Mesjasz” królewski, i osadza
je na jedności powszechnej historii zbawienia. Jezus Chrystus jest
zrozumiały jedynie na tle Abrahama i „Kościoła Izraela” (Kahal Jahwe) jako
118
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
spełnienie Bożej Obietnicy. Historia Jezusa, wraz z Ewangelią Dzieciństwa
(rozdz. 1-2) realizuje w sobie prawdziwą historię Izraela, a jednocześnie
rekapituluje w sobie, zapoczątkowuje i jest obrazem prorockim Kościoła oraz
istoty historii wszystkich narodów (panta ta ethne; Mirosław Kowalczyk).
Uniwersalna historia narodów, w ślad za żydowską, zmierza ostatecznie
również do Jezusa jako swego Celu, Spełnienia, Mesjasza-Króla” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999,
s. 625.
+ Rozumienie Jezusa Chrystusa tylko jako „Społecznego” Definiowanie osoby
konieczne dla rozwoju refleksji teologicznej. „Między uzusem terminu „osoba”
w dogmacie chrystologicznym a jego uzusem w dogmacie trynitologicznym
nie było sprzeczności, jak sądzę /Cz. S. Bartnik/, lecz dialektyka. Było to
raczej wiązanie semantyki absolutnego zapodmiotowania z semantyką
wyodrębniania, przy czym jedno i drugie nie wykluczało bynajmniej
odniesienia do całej rzeczywistości i do innych osób. „Osoba” w dogmacie
chrystologicznym i w dogmacie trynitologicznym posiada pełny kontekst
społeczny, czyli jawi się w absolutnej relacji społecznej: ostatecznie Jezus
Chrystus jest zrozumiały tylko jako „Społeczny” i analogicznie Trójca Święta
z samej swej istoty występuje jako „Społeczna”. Poza tym o ile dawniej
„osoba” była wiązana wyraźnie ze statycznością, a „natura” z zasadą
działania, to w patrystyce „osobę” zaczęto rozumieć jako wiążącą
dialektycznie statyczność i dynamiczność w jedną nierozerwalną całość.
Powoli „natura” (i działanie) była uważana za doskonałość „niższą” i
podporządkowaną ostatecznie osobie jako swej najwyższej racji. Zwornikiem
była dojrzewająca kategoria „samoistności” (ousiosis, subsistentia, existere
personale). Szkoda wszakże, iż przy formowaniu się dogmatu
chrystologicznego i trynitologicznego do VI w. nie doszło do prób wyraźniej
definicji osoby, ani Boskiej ani ludzkiej. Opierano się ciągle tylko na wielkich
intuicjach językowych i terminologicznych. Idea osoby nie rozbłysła
wszystkimi światłami, powoli torowała sobie drogę. Ciekawe, ze człowiek
potrzebował tyle czasu na poddanie naukowej refleksji swego fenomenu” Cz.
S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 84.
+ Rozumienie Jezusa poza kontekstem historycznym nie jest możliwe.
Afirmacje ontologiczne poza ich kontekstem źródłowym otrzymują charakter
statyczny. Stajemy wobec nich oniemiali, bez otwarcia na źródłowe
wezwanie, zawsze nowe, tego człowieka, Jezusa, w naszym kontekście
historycznym. Preegzystencja jest temporalnym sposobem wyrażenia
transcendencji. Jest to tłumaczenie na język przestrzenno-czasowy
pierwszeństwa bytu Boga odnośnie do stworzeń. Rzeczy są zależne od Boga a
nie Bóg - od rzeczy. Dla Syna Bożego również nie istnieje przedtem i później.
Nie istnieje Chrystus bez Jezusa, aby przyjąć dopiero później naturę ludzką.
Człowiek Jezus wyjaśnia się poprzez Słowo, a nie odwrotnie B1 203.
+ Rozumienie judaizmu czasów Jezusa lepsze dzięki pismom z Qumran, a
tym samym lepsze zrozumienie Starego Testamentu. Rabinizm walczył z
pluralizmem, między innymi ze wspólnotą w Qumran, a później, już
radykalnie, z chrześcijaństwem, które zasiało swe idee w wielu różnych
nurtach judaizmu. Wszystkie one miały być przez rabinizm usunięte, gdyż
wynikało z nich, że chrześcijaństwo jest oczywistym spełnieniem Starego
Testamentu. Wieki życia Izraela według rabinów nie były rozwojem
119
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Objawienia i przygotowaniem do pełni Objawienia, lecz tylko umacnianiem
Przymierza zawartego przez Boga z Mojżeszem. Kongres dotyczący pism z
Qumran, mający miejsce w Madrycie w roku 1992, rozbudził na nowo
zainteresowanie postacią Mesjasza /V. Collado Bertomeu, Qumran y el
cristianismo, w: Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación del
mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad de
teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 215222, s. 218/. Mesjasz jest postacią bogatą: królem z potomstwa Dawida,
kapłanem zbawiającym świat w sytuacji końca czasów, wysłannikiem
niebios. Pisma z Qumran są autonomiczne wobec pism Nowego Testamentu.
Pozwalają nam lepiej zrozumieć judaizm czasów Jezusa, a tym samym
pozwalają lepiej zrozumieć pisma Starego Testamentu. Nie byłoby to możliwe,
gdyby pisma z Qumran były pochodzenia chrześcijańskiego. Ponieważ jednak
są one usadowione w nurcie judaizmu, informują o nim od wewnątrz. Do tej
pory judaizm współczesny Jezusowi (i pisma Starego Przymierza) można było
odczytywać tylko na podstawie literatury rabinicznej, czyli jednostronnie
/Tamże, s. 219/. Qumran jest bliższe chrześcijaństwu niż rabinizm.
Rabinizm głosił nienawiść wobec nieprzyjaciół, Qumran głosił miłość wobec
wszystkich, również wobec nieprzyjaciół /Tamże, s. 220/. Okazuje się, że
nawet Pisma św. Pawła są dość zbieżne z Qumran, pomimo tego, że powstały
w środowisku wybitnie hellenistycznym. Idee św. Pawła nie są hellenistyczne,
nie zrywają z judaizmem, lecz z niego wyraźnie wypływają. Jezus (i całe
chrześcijaństwo) zakorzeniony był w tradycji żydowskiej. W tej samej tradycji
zakorzenione są pisma z Qumran. To rabini zerwali z tradycją żydowską i
zaskorupili się w Prawie /Tamże, s. 221.
+ Rozumienie kanonu Pisma Świętego inne u żydów niż u chrześcijan. Stary
Testament został podzielony na trzy grupy. Pierwszą grupę stanowi Tora.
Druga grupa składa się z ksiąg „proroków wcześniejszych”, które dzisiaj
nazywamy historycznymi, oraz „proroków późniejszych” (prorocy więksi i
prorocy mniejsi). Trzeci zbiór jest dziełem uczonych w Piśmie, którzy zbierali
Psalmy i księgi mądrościowe, to znaczy natchnione „Mądrością” Bożą. Ta
ostatnia grupa cechowała się mniejszą jednością i posiadała bardziej rozmyte
granice, pozostawała długo płynna i otwarta. Na progu ery chrześcijańskiej
została określona mianem pozostałych „Pism” (lub „hagiografów”). Nie była
jeszcze rozstrzygnięta kwestia jego zamknięcia. Proces rozwoju mógł się
wydłużać bez końca. Dopiero, gdy pojawiło się chrześcijaństwo,
normatywność Pism przestała być tak jednoznaczna jak dawniej. Zarówno
żydzi jak i chrześcijanie dostrzegli konieczność ustalania kanonu. Między
dwoma spojrzeniami pojawiły się istotne rozbieżności. Dla chrześcijan
kanoniczne były księgi wskazujące na Jezusa Chrystusa, dla żydów wręcz
odwrotnie. Inna była też optyka judaizmu palestyńskiego i judaizmu
aleksandryjskiego C1.1 54.
+ Rozumienie Kanta E. dzięki uwagom Hamanna J. G. na temat języka.
„Johann Georg Hamann (1730-1788). Jego uwagi na temat języka są dość
istotne i pozwolą zrozumieć stanowisko autora trzech Krytyk (zwłaszcza, że
Hamann był jego oponentem!)” /J. Z. Lichański, Milczenie Kanta. Literatura –
kłamstwo – retoryka, w: Kłamstwo w literaturze, red.), Wydawnictwo
Szumacher, Kielce 1996, 7-19, s. 8/. „jako oczywisty przyjmuje Hamann
fakt, że język pozostaje w ścisłym związku z myśleniem: „język […]
120
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
najsłuszniej byłoby określić ze względu na jego funkcje jako środek do
przekazywania własnych myśli i rozumienia cudzych” (J. G. Hamann,
Versuch über eine akademische Frage, w: Samtliche Werke, Wien 1949-1953,
t. 2, s. 126 nn. [Przekład polski w zbiorze: Filozofia niemieckiego oświecenia.
Wybór, wstęp T. Naumowicz, K. Sauerland, M. J. Siemek, Warszawa 1973, s.
578 nn]). Kolejna uwaga sugeruje, że w języku kryją się pewne możliwości
presupozycyjne: „stosunek języka do obu tych funkcji stwarzałby podstawy
do wytłumaczenia w sposób naukowy zarówno zjawiska wzajemnego
oddziaływania na siebie poglądów i języka, jak i do ich przewidywania”
(Ibidem). Jednakże specyfiki języka nie określa ani gramatyka, ani retoryka.
Obie są traktowane jako czynniki techniczne, które tylko pomagają w
czynieniu z języka dobrego narzędzia przekazywania i rozumienia idei. Bez
niego nie byłoby to po prostu możliwe. Zarazem – nie jest według Hamanna
język narzędziem bezpiecznym. Dostrzega on niebezpieczeństwa m.in.
wielosłowia, swoistego „zwodzenia umysłu”, itd., kryjące się w złym używaniu
pojęć (resp. oznaczeń rzeczywistych przedmiotów) (J. G. Hamann, List do
F.M. Jacobiego z 27.04.1787, w: Schriften, Lepzig 1921. [Przekład polski w
zbiorze: Filozofia niemieckiego oświecenia, s. 206 nn]. Nie chodzi o naiwne
przekonanie, że prawdziwie mówimy tylko tautologiami, ale o sugestię, aby
używać języka: (1) zgodnie z regułami gramatyki, (2) tak, aby każde pojęcie
(resp. przedmiot, o którym mówimy) było (był) używane prawidłowo i
sensownie (resp. adekwatnie). Reguła (2) orzeka tylko, że musimy zawsze
rozgraniczać referencjalne i figuratywne użycie języka. Hamann dostrzegał
niebezpieczeństwa tkwiące w złym posługiwaniu się językiem, w szerzeniu,
przy jego pomocy, kłamstw. Czy zatem analiza języka nie powinna być
początkiem refleksji filozoficznej? Na pewno tak. W ten sposób określiliśmy
punkt wyjścia problemu milczenia Kanta” /Tamże, s. 9.
+ Rozumienie kategorią istotną w matematyce. Eksploatowanie dziedziny
dopuszczającej rozumienie jest charakterystyczne w matematyce, i omijanie
tego, co niezrozumiałe. „matematyka jest nauką o zręcznych operacjach na
pojęciach i regułach wymyślonych wyłącznie w tym celu. Główny akcent w
tej wypowiedzi pada na wymyślanie pojęć. Matematyka szybko opuściłaby
dziedzinę interesujących twierdzeń, jeśli byłyby one formułowane w
terminach pojęć, które już występują w aksjomatach. Co więcej, podczas gdy
jest niekwestionowana prawdą, ze pojęcia matematyki elementarnej a
zwłaszcza elementarnej geometrii zostały sformułowane, by opisać wielkości
bezpośrednio podsuwane przez dostępny świat, to samo nie jest jednak
prawdą gdy chodzi o bardziej zaawansowane pojęcia, w szczególności te
pojęcia, które grają tak ważną rolę w fizyce. W ten sposób reguły operowania
na parach liczb są oczywiście tak zaprojektowane, by dawać ten sam
rezultat, co operacje na ułamkach, które poznaliśmy wcześniej, bez
odniesienia do „pary liczb”. Reguły operowania dla ciągów, a więc dla liczb
niewymiernych, nadal należą do kategorii reguł, które były już nam znane.
Większość zaawansowanych pojęć matematycznych, takich jak liczby
zespolone, algebry, operatory liniowe, zbiory borelowskie – i ta lista może być
przedłużana prawie w nieskończoność – są tak wymyślane, że są one trafnie
dobranymi przedmiotami, na których matematycy mogą demonstrować
swoją pomysłowość i zmysł formalnego piękna. Rzeczywiście, definicja tych
pojęć, wraz ze spostrzeżeniem, że mogą być do nich stosowane interesujące i
121
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pomysłowe rozważania, jest pierwszą demonstracją pomysłowości
matematyka, który je zdefiniował. Głębokość myśli, która wchodzi w
sformułowania pojęć matematycznych, jest następnie usprawiedliwiana
przez zręczność, z jaką te pojęcia są używane. Matematyk w pełni, prawie
bezlitośnie, eksploatuje dziedzinę dopuszczającą rozumienie i omija to, co
niezrozumiałe. To, że jego nierozważność nie prowadzi go w bagno
sprzeczności, jest samo w sobie cudem: na pewno, jest trudno uwierzyć, że
nasza potęga myśli została doprowadzona przez darwinowski proces
naturalnej selekcji, do doskonałości, którą zdaje się posiadać” /E. P. Wigner,
Niepojęta skuteczność matematyki w naukach przyrodniczych, w:
Zagadnienia Filozoficzne w nauce XIII, Ośrodek badań interdyscyplinarnych,
Kraków 1991, 5-18, s. 7.
+ Rozumienie komentarzy starożytnych, pisanych w języku greckim,
niemożliwe
dla
egzegetów
biblijnych
średniowiecznych.
Egzegeci
średniowieczni zdawali sobie sprawę, ze nie potrafią utworzyć samodzielnego,
oryginalnego komentarza biblijnego. Wielu z nich nie potrafiło nawet
zrozumieć treści komentarzy starożytnych, pisanych w języku greckim. Nie
znali języka greckiego, nie potrafili wejść w grecki sposób myślenia. Dlatego
dążyli jedynie do tego, by krótko i jasno streścić to, co powiedzieli Ojcowie
Kościoła na te tematy, które trzeba było objaśniać wiernym. Cele egzegetów
średniowiecznych były praktyczne, duszpasterskie, nigdy naukowe.
Komentarze miały służyć wyłącznie pouczeniu i duchowemu zbudowaniu
mnichów, klerków (czyli ludzi wykształconych, zwłaszcza nauczycieli) i
wiernych W044 78.
+ Rozumienie komentarzy starożytnych, pisanych w języku greckim,
niemożliwe
dla
egzegetów
biblijnych
średniowiecznych.
Egzegeci
średniowieczni zdawali sobie sprawę, ze nie potrafią utworzyć samodzielnego,
oryginalnego komentarza biblijnego. Wielu z nich nie potrafiło nawet
zrozumieć treści komentarzy starożytnych, pisanych w języku greckim. Nie
znali języka greckiego, nie potrafili wejść w grecki sposób myślenia. Dlatego
dążyli jedynie do tego, by krótko i jasno streścić to, co powiedzieli Ojcowie
Kościoła na te tematy, które trzeba było objaśniać wiernym. Cele egzegetów
średniowiecznych były praktyczne, duszpasterskie, nigdy naukowe.
Komentarze miały służyć wyłącznie pouczeniu i duchowemu zbudowaniu
mnichów, klerków (czyli ludzi wykształconych, zwłaszcza nauczycieli) i
wiernych W044 78.
+ Rozumienie komunikowane kształtują wiedzę ludzką jako fakt społeczny.
Antropologia poznając osobę w jej czynach nie zatrzymuje się na
wewnętrznym przekonaniu, że człowiek który działa, jest osobą, ale stara się
skonstruować taką postać myślową i językową tego przekonania, uczynić
takie jego ukształtowanie „na zewnątrz”, aby było ono w pełni
komunikatywne. Poprzez wzajemną komunikacje zrozumień kształtuje się
wiedza ludzka jako fakt społeczny F6 66. Niewspółmierność doświadczenia
człowieka, w jego płaszczyźnie zmysłowej i umysłowej, stwarza bogate
możliwości interpretacyjne. Człowiek jawi się nie tylko jako podmiot, ale też
jako przedmiot doświadczenia. Przedmiotowość człowieka ma podstawowe
znaczenie dla koncepcji osoby i czynu F6 67.
+ Rozumienie komunikowane kształtują wiedzę ludzką jako fakt społeczny.
Antropologia poznając osobę w jej czynach nie zatrzymuje się na
122
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wewnętrznym przekonaniu, że człowiek który działa, jest osobą, ale stara się
skonstruować taką postać myślową i językową tego przekonania, uczynić
takie jego ukształtowanie „na zewnątrz”, aby było ono w pełni
komunikatywne. Poprzez wzajemną komunikacje zrozumień kształtuje się
wiedza ludzka jako fakt społeczny F6 66. Niewspółmierność doświadczenia
człowieka, w jego płaszczyźnie zmysłowej i umysłowej, stwarza bogate
możliwości interpretacyjne. Człowiek jawi się nie tylko jako podmiot, ale też
jako przedmiot doświadczenia. Przedmiotowość człowieka ma podstawowe
znaczenie dla koncepcji osoby i czynu F6 67.
+ Rozumienie koncepcji „persona” u Pryscyliusza. Chcąc zrozumieć
koncepcję „persona” u Pryscyliusza, nie wolno tworzyć kategorii
filozoficznych obcych jego horyzontowi intelektualnemu. Przywiązuje on wagę
do takich terminów, jak: nomen, forma, praesentia, corporatio. W jego
koncepcji osoby przeważa sem komunikowalności a nie indywidualizacji,
sem „forma agnoscentiae et visibilitatis” a nie „substantia completa in se
subsistens et alteri incommunivabilis” (jak w scholastyce). W1.2 80
+ Rozumienie koncepcji „persona” u Pryscyliusza. Chcąc zrozumieć
koncepcję „persona” u Pryscyliusza, nie wolno tworzyć kategorii
filozoficznych obcych jego horyzontowi intelektualnemu. Przywiązuje on wagę
do takich terminów, jak: nomen, forma, praesentia, corporatio. W jego
koncepcji osoby przeważa sem komunikowalności a nie indywidualizacji,
sem „forma agnoscentiae et visibilitatis” a nie „substantia completa in se
subsistens et alteri incommunivabilis” (jak w scholastyce). W1.2 80
+ Rozumienie konieczności eliminacji grzechu z życia tego, kto „przyoblekł się
w Chrystusa” (Ga 3, 27). „Zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w
imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego” (1 Kor 6,
11). Trzeba uświadomić sobie wielkość daru Bożego, jaki otrzymaliśmy w
sakramentach wtajemniczenia chrześcijańskiego, by zrozumieć, do jakiego
stopnia grzech powinien zostać wyeliminowany z życia tego, kto „przyoblekł
się w Chrystusa” (Ga 3, 27). Św. Jan Apostoł przypomina nam: „Jeśli
mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas
prawdy” (1 J 1, 8). Sam Pan nauczył nas modlić się: „Przebacz nam nasze
grzechy” (Łk 11, 4), łącząc razem wybaczanie sobie nawzajem win z
przebaczeniem grzechów, jakiego udzieli nam Bóg” (KKK 1425). „Nawrócenie
do Chrystusa, nowe narodzenie przez chrzest, dar Ducha Świętego, Ciało i
Krew Chrystusa otrzymane jako pokarm sprawiły, że staliśmy się „święci i
nieskalani przed Jego obliczem” (Ef 1, 4), jak sam Kościół oblubienica
Chrystusa, jest „święty i nieskalany” (Ef 5, 27). Nowe życie otrzymane w
sakramentach wtajemniczenia chrześcijańskiego nie wyeliminowało jednak
kruchości i słabości natury ludzkiej ani jej skłonności do grzechu, którą
tradycja nazywa pożądliwością. Pozostaje ona w ochrzczonych, by podjęli z
nią walkę w życiu chrześcijańskim z pomocą łaski Chrystusa. Tą walką jest
wysiłek nawrócenia, mający na uwadze świętość i życie wieczne, do którego
Pan nieustannie nas powołuje” (KKK 1426). „Jezus wzywa do nawrócenia. To
wezwanie jest istotnym elementem głoszenia Królestwa: „Czas się wypełnił i
bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk
1,15). W przepowiadaniu Kościoła to wezwanie jest skierowane najpierw do
tych, którzy nie znają jeszcze Chrystusa i Jego Ewangelii. W ten sposób
chrzest jest głównym miejscem pierwszego i podstawowego nawrócenia. Przez
123
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wiarę w Dobrą Nowinę i przez chrzest człowiek wyrzeka się zła i uzyskuje
zbawienie, to znaczy odpuszczenie wszystkich grzechów i dar nowego życia”
(KKK 1427). „Wezwanie Chrystusa do nawrócenia nadal jednak rozbrzmiewa
w życiu chrześcijan. To drugie nawrócenie jest nieustannym zadaniem dla
całego Kościoła, który obejmuje „w łonie swoim grzeszników” i który będąc
„święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie
pokutę i odnowienie swoje”. Ten wysiłek nawrócenia nie jest jedynie dziełem
ludzkim. Jest on poruszeniem „skruszonego serca” (Ps 51, 19), pociągniętego
i dotkniętego łaską, pobudzającą do odpowiedzi na miłosierną miłość Boga,
który pierwszy nas umiłował” (KKK 1428). „Świadczy o tym nawrócenie św.
Piotra po jego trzykrotnym zaparciu się Nauczyciela. Pełne nieskończonego
miłosierdzia spojrzenie Jezusa wywołuje u niego łzy skruchy (Łk 22, 61-62),
a po zmartwychwstaniu Pana trzykrotnie wyznaje, że Go kocha. Drugie
nawrócenie ma także wymiar wspólnotowy. Jest to widoczne w wezwaniu
Pana skierowanym do całego Kościoła: „Nawróć się!” (Ap 2, 5. 16)” (KKK
1429). Święty Ambroży mówi o dwóch rodzajach nawrócenia w Kościele:
„Kościół ma wodę i łzy: wodę chrztu i łzy pokuty”.
+ Rozumienie konieczności Prozopologia absolutna Hegla G. W. F. (7). „Hegel
odrzucił
ostatecznie
Augustynowi
koncepcje
osoby
jako
relacji
substancjalnej. Jest ona raczej jakąś ogólnością syntetyczną o wielkiej
słabości centralnej „ja”. Jest poddana nieuniknionej alienacji ontologicznej i
historycznej ze strony „obcości”. Obcość bytu i historii można przezwyciężyć
dopiero przez desperackie pogodzenie się z deterministycznym brakiem
wolności i zaakceptowanie tego stanu z miłością, czyli przez zrozumienie
konieczności i miłość konieczności” /Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2,
Lublin 2000, s. 123/. „Szczytem życia osobowego jest związek „ja” ludzkiego
z „ja” Boskim. Bóg czyni człowieka prawdziwą osobą przez Jezusa Chrystusa
i Ducha Świętego /R. De Smet, A Short History of the Person, Poona (nadbitki
z „Indian Philosophical Quarterly” IV, 2 - 1977, 416/. Najbardziej „osobowy”
jest Duch Święty. Wszechświat, osoba ludzka i Osoba Ducha Świętego
stanowią najwyższą Triadę Prozopoiczną. Ale w tej Triadzie osoba ludzka
pozostaje niesprecyzowana i zamazana ontycznie. Osoba w heglizmie zostaje
cieniem bytu, choć ten ma atrybut rozumności i wolności” /Tamże, s. 124.
+ Rozumienie konieczności Prozopologia absolutna Hegla G. W. F. (7). „Hegel
odrzucił
ostatecznie
Augustynowi
koncepcje
osoby
jako
relacji
substancjalnej. Jest ona raczej jakąś ogólnością syntetyczną o wielkiej
słabości centralnej „ja”. Jest poddana nieuniknionej alienacji ontologicznej i
historycznej ze strony „obcości”. Obcość bytu i historii można przezwyciężyć
dopiero przez desperackie pogodzenie się z deterministycznym brakiem
wolności i zaakceptowanie tego stanu z miłością, czyli przez zrozumienie
konieczności i miłość konieczności” /Cz. S. Bartnik, Personalizm, wyd. 2,
Lublin 2000, s. 123/. „Szczytem życia osobowego jest związek „ja” ludzkiego
z „ja” Boskim. Bóg czyni człowieka prawdziwą osobą przez Jezusa Chrystusa
i Ducha Świętego /R. De Smet, A Short History of the Person, Poona (nadbitki
z „Indian Philosophical Quarterly” IV, 2 - 1977, 416/. Najbardziej „osobowy”
jest Duch Święty. Wszechświat, osoba ludzka i Osoba Ducha Świętego
stanowią najwyższą Triadę Prozopoiczną. Ale w tej Triadzie osoba ludzka
pozostaje niesprecyzowana i zamazana ontycznie. Osoba w heglizmie zostaje
cieniem bytu, choć ten ma atrybut rozumności i wolności” /Tamże, s. 124.
124
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie konieczności regulowania egzystencji dla zachowania ludzkiej
wolności zgodnie z tradycją starożytnego Rzymu odrzucone Hiszpania
ostatnich lat XX wieku jest etycznie rozdwojona. Istnieją dwie moralności,
lub dwie warstwy: teoria i praktyka. Pojawił się wielki kryzys moralności.
Przemiany ustrojowe nie są jedyną przyczyną tego kryzysu. Według Olegario
Gonzales de Cardedal, przemiany te nie spowodowały kryzysu etycznego, a
tylko go ujawniły, tak jak Sobór Watykański ujawnił sytuację istniejącą w
Kościele. Nałożyły się dwa nurty przemian: sytuacja posoborowa i
postfrankistowska H24 90. Do tego doszła wielka transformacja duchowa
Europy Zachodniej, radykalna zmiana na skali wartości. Odrzucono
fundament trwający tysiąclecia: grecką racjonalność, gościnną otwartość
(otwartą gościnność), świadomość i modlitewna relacja z Absolutem według
zasad
religii
judeochrześcijańskiej
oraz
obywatelskie
zrozumienie
konieczności regulowania egzystencji dla zachowania ludzkiej wolności
zgodnie z tradycją starożytnego Rzymu. Zakwestionowano nadrzędność
„logosu” w życiu człowieka. Powrócono do barbarzyńskiej, instynktownej,
prymitywnej natury. Zamiast rozumu uduchowionego, kontemplującego i
teoretycznego pojawił się rozum praktyczny, analityczny, matematyczny,
techniczny, instrumentalny H24 91.
+ Rozumienie konieczności regulowania egzystencji dla zachowania ludzkiej
wolności zgodnie z tradycją starożytnego Rzymu odrzucone Hiszpania
ostatnich lat XX wieku jest etycznie rozdwojona. Istnieją dwie moralności,
lub dwie warstwy: teoria i praktyka. Pojawił się wielki kryzys moralności.
Przemiany ustrojowe nie są jedyną przyczyną tego kryzysu. Według Olegario
Gonzales de Cardedal, przemiany te nie spowodowały kryzysu etycznego, a
tylko go ujawniły, tak jak Sobór Watykański ujawnił sytuację istniejącą w
Kościele. Nałożyły się dwa nurty przemian: sytuacja posoborowa i
postfrankistowska H24 90. Do tego doszła wielka transformacja duchowa
Europy Zachodniej, radykalna zmiana na skali wartości. Odrzucono
fundament trwający tysiąclecia: grecką racjonalność, gościnną otwartość
(otwartą gościnność), świadomość i modlitewna relacja z Absolutem według
zasad
religii
judeochrześcijańskiej
oraz
obywatelskie
zrozumienie
konieczności regulowania egzystencji dla zachowania ludzkiej wolności
zgodnie z tradycją starożytnego Rzymu. Zakwestionowano nadrzędność
„logosu” w życiu człowieka. Powrócono do barbarzyńskiej, instynktownej,
prymitywnej natury. Zamiast rozumu uduchowionego, kontemplującego i
teoretycznego pojawił się rozum praktyczny, analityczny, matematyczny,
techniczny, instrumentalny H24 91.
+ Rozumienie konieczności staje się „wolnością”. Prozopologia absolutna
Hegla G. W. F. (3). „Rozpoznanie samego siebie prowadzi z konieczności do
rozpoznania innych „ja”. Non-ego odnosi się nie tylko do rzeczy, ale i do
innych ego. Inne ego jest naszym przeciwstawieniem, my się mu
przeciwstawiamy, ale jednocześnie komunikujemy się z nim, z nimi. Są one
konieczne, ażeby duch zrealizował w pełni samego siebie. Te i inne non-ego
muszę traktować już nie jako środek dla mnie, lecz również jako cel sam w
sobie. I tak świadomość subiektywna samego siebie spotyka się ze
świadomością społeczną, czyli jednostka spotyka się ze społecznością.
Najwyższą postacią społeczności jest państwo, konkretnie zaś państwo
Pruskie. Ono to ma prawo zmusić do utożsamienia „ja” osobistego z „ja”
125
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
społecznym, publicznym /G. Hegel, Enzyklopädie der philosophischen
Wissenschaften im Grundrisse, Heidelberg 1830; tł. Pol. Ś. F. Nowicki,
Encyklopedia nauk filozoficznych, Warszawa 1990/. Na szczeblu społecznym
duch subiektywny staje się obiektywnym. Duch obiektywny to – ogólnie –
społeczność ludzka, zbiorowość, ludzkość, a szczegółowo to ogół wspólnych
przedmiotów, interesów i działań, jakie wytworzył duch w indywidualnych
doświadczeniach różnych podmiotów świadomych
samych siebie.
Społeczność jest szczególną obiektywizacją świata osobowego. I różne
indywidualne światy otrzymują tu w rezultacie ten jeden „wspólny świat”.
Tutaj też jawi się nowe pole refleksji ludzkiej, a mianowicie cały rodzaj
ludzki, jego dzieje, rozwój, tematyka życia. Tworzy się nowy podmiot myślący,
a mianowicie kolektyw. Ruchem zwrotnym duch obiektywny, społeczny,
zmienia jednostkę w istotę racjonalną, rozumną i w pełni moralną. To, co
powszechne i ogólne, doskonali to, co indywidualne i osobiste: człowiek jest
osobą dopiero w społeczności. Duch obiektywny otrzymuje nowe,
„obiektywne” aspekty: staje się teoretyczny, wolny i praktyczny (dążenie,
chcenie, praxis). Wolność to poznanie i chcenie tego, co dobre, to
świadomość słuszna samego siebie, to uświadamianie sobie konieczności.
Konieczność niejako „rozpuszcza się”, łagodnieje w świadomości.
Konieczność zrozumiana staje się „wolnością”. Wolność i konieczność są
wielkościami względnymi: każda jest sobą poprzez drugą” /Cz. S. Bartnik,
Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 121.
+ Rozumienie konieczności staje się „wolnością”. Prozopologia absolutna
Hegla G. W. F. (3). „Rozpoznanie samego siebie prowadzi z konieczności do
rozpoznania innych „ja”. Non-ego odnosi się nie tylko do rzeczy, ale i do
innych ego. Inne ego jest naszym przeciwstawieniem, my się mu
przeciwstawiamy, ale jednocześnie komunikujemy się z nim, z nimi. Są one
konieczne, ażeby duch zrealizował w pełni samego siebie. Te i inne non-ego
muszę traktować już nie jako środek dla mnie, lecz również jako cel sam w
sobie. I tak świadomość subiektywna samego siebie spotyka się ze
świadomością społeczną, czyli jednostka spotyka się ze społecznością.
Najwyższą postacią społeczności jest państwo, konkretnie zaś państwo
Pruskie. Ono to ma prawo zmusić do utożsamienia „ja” osobistego z „ja”
społecznym, publicznym /G. Hegel, Enzyklopädie der philosophischen
Wissenschaften im Grundrisse, Heidelberg 1830; tł. Pol. Ś. F. Nowicki,
Encyklopedia nauk filozoficznych, Warszawa 1990/. Na szczeblu społecznym
duch subiektywny staje się obiektywnym. Duch obiektywny to – ogólnie –
społeczność ludzka, zbiorowość, ludzkość, a szczegółowo to ogół wspólnych
przedmiotów, interesów i działań, jakie wytworzył duch w indywidualnych
doświadczeniach różnych podmiotów świadomych
samych siebie.
Społeczność jest szczególną obiektywizacją świata osobowego. I różne
indywidualne światy otrzymują tu w rezultacie ten jeden „wspólny świat”.
Tutaj też jawi się nowe pole refleksji ludzkiej, a mianowicie cały rodzaj
ludzki, jego dzieje, rozwój, tematyka życia. Tworzy się nowy podmiot myślący,
a mianowicie kolektyw. Ruchem zwrotnym duch obiektywny, społeczny,
zmienia jednostkę w istotę racjonalną, rozumną i w pełni moralną. To, co
powszechne i ogólne, doskonali to, co indywidualne i osobiste: człowiek jest
osobą dopiero w społeczności. Duch obiektywny otrzymuje nowe,
„obiektywne” aspekty: staje się teoretyczny, wolny i praktyczny (dążenie,
126
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
chcenie, praxis). Wolność to poznanie i chcenie tego, co dobre, to
świadomość słuszna samego siebie, to uświadamianie sobie konieczności.
Konieczność niejako „rozpuszcza się”, łagodnieje w świadomości.
Konieczność zrozumiana staje się „wolnością”. Wolność i konieczność są
wielkościami względnymi: każda jest sobą poprzez drugą” /Cz. S. Bartnik,
Personalizm, wyd. 2, Lublin 2000, s. 121.
+ Rozumienie konieczności wolnością najwyższą Kant E. zajmował się przede
wszystkim jednym aspektem antropologicznym, intelektem. Jest to tylko
jeden aspekt z wielu, wchodzących w skład integralnej refleksji
personalistycznej /trzy modele myślenia i pięć warstw refleksji/. Tworzył
system moralności uniwersalnej opartej o kryteria rozumowe. Z tego typu
rozważań doszedł do pojęcia osoby. Fundamentem refleksji jest metafizyka.
Stąd wynika etyka, a następnie normy prawne regulujące życie
społeczeństwa. Człowiek rozumny powinien zaakceptować społeczeństwo
kierujące się normami wydobytymi poprzez pracę intelektu. Wolność bytu
rozumnego polega na podporządkowaniu się woli rozumowi. Wolność nie
polega na dowolności, na spełnianiu zachcianek, tego wszystkiego, co się
chce, lecz na spełnianiu tego, co dostrzega ludki intelekt. Społeczeństwo nie
dąży do jakiegoś celu, celem samym w sobie jest realizacja człowieka jako
bytu rozumnego. Imperatyw kategoryczny nakazuje wypełniać obowiązki
dlatego, że są one rozumne. Godność człowieka polega na tym, że jest bytem
rozumnym i potrafi działać zgodnie ze swym rozumem /Ph. Caspar, La
problématique de l’animation de l’embryon. Survoi historique et enjeux
dogmatiques (suite) “Nouvelle revue théologique”, Louvain, 113 (1991) 239255, s. 682/. Określenie osoby ludzkiej w kantyzmie nie jest do końca
opracowane. Pomija typowe aspekty personalizmu chrześcijańskiego. Dla
skonstruowania pełnej definicji trzeba sięgnąć też do starożytnej do filozofii.
Termin persona w starożytnej Grecji oznaczał maskę aktora w teatrze.
Maurice Nédoncelle zauważył w związku z tym trzy zjawiska językowe: 1.
Persona powiązana jest z imieniem Persepona, którego treść sięga do
starożytnego Phersu. Termin łaciński persona wywodzi się od greckiego
prosôpon. Od terminu persona pochodzi termin personus, ktoś słyszany,
znaczny (M. Nédoncelle, «Prosôpon» et persona dans l’Antiquité classique. Eau
de bilan linguistique, „Revue des Sciences Religieuses” 32 (1948) 293). Osoba
nie ma tu znaczenia substancjalnego, wewnętrznego, lecz zewnętrzny,
akcesoryjny, jako zespół właściwości zewnętrznych /jest to tylko jedna z
pięciu warstw refleksji personalistycznej/. Osoba ograniczona jest do roli,
którą człowiek spełnia w społeczeństwie /Ph. Caspar, La problématique…, s.
687/. Kant nie zastanawiał się nad realnością świata społecznego. Rola
społeczna ma znaczenie dla podmiotu (subiektywne), skoro nie wiadomo, czy
świat poza człowiekiem naprawdę istnieje, to nie ma znaczenia wszystko to,
co czyni w nim człowiek. Czyny zewnętrzne nie mają też znaczenia dla
zbawienia człowieka, według myśli protestanckiej, którą Kant reprezentował.
+ Rozumienie konieczności wolnością najwyższą Kant E. zajmował się przede
wszystkim jednym aspektem antropologicznym, intelektem. Jest to tylko
jeden aspekt z wielu, wchodzących w skład integralnej refleksji
personalistycznej /trzy modele myślenia i pięć warstw refleksji/. Tworzył
system moralności uniwersalnej opartej o kryteria rozumowe. Z tego typu
rozważań doszedł do pojęcia osoby. Fundamentem refleksji jest metafizyka.
127
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Stąd wynika etyka, a następnie normy prawne regulujące życie
społeczeństwa. Człowiek rozumny powinien zaakceptować społeczeństwo
kierujące się normami wydobytymi poprzez pracę intelektu. Wolność bytu
rozumnego polega na podporządkowaniu się woli rozumowi. Wolność nie
polega na dowolności, na spełnianiu zachcianek, tego wszystkiego, co się
chce, lecz na spełnianiu tego, co dostrzega ludki intelekt. Społeczeństwo nie
dąży do jakiegoś celu, celem samym w sobie jest realizacja człowieka jako
bytu rozumnego. Imperatyw kategoryczny nakazuje wypełniać obowiązki
dlatego, że są one rozumne. Godność człowieka polega na tym, że jest bytem
rozumnym i potrafi działać zgodnie ze swym rozumem /Ph. Caspar, La
problématique de l’animation de l’embryon. Survoi historique et enjeux
dogmatiques (suite) “Nouvelle revue théologique”, Louvain, 113 (1991) 239255, s. 682/. Określenie osoby ludzkiej w kantyzmie nie jest do końca
opracowane. Pomija typowe aspekty personalizmu chrześcijańskiego. Dla
skonstruowania pełnej definicji trzeba sięgnąć też do starożytnej do filozofii.
Termin persona w starożytnej Grecji oznaczał maskę aktora w teatrze.
Maurice Nédoncelle zauważył w związku z tym trzy zjawiska językowe: 1.
Persona powiązana jest z imieniem Persepona, którego treść sięga do
starożytnego Phersu. Termin łaciński persona wywodzi się od greckiego
prosôpon. Od terminu persona pochodzi termin personus, ktoś słyszany,
znaczny (M. Nédoncelle, «Prosôpon» et persona dans l’Antiquité classique. Eau
de bilan linguistique, „Revue des Sciences Religieuses” 32 (1948) 293). Osoba
nie ma tu znaczenia substancjalnego, wewnętrznego, lecz zewnętrzny,
akcesoryjny, jako zespół właściwości zewnętrznych /jest to tylko jedna z
pięciu warstw refleksji personalistycznej/. Osoba ograniczona jest do roli,
którą człowiek spełnia w społeczeństwie /Ph. Caspar, La problématique…, s.
687/. Kant nie zastanawiał się nad realnością świata społecznego. Rola
społeczna ma znaczenie dla podmiotu (subiektywne), skoro nie wiadomo, czy
świat poza człowiekiem naprawdę istnieje, to nie ma znaczenia wszystko to,
co czyni w nim człowiek. Czyny zewnętrzne nie mają też znaczenia dla
zbawienia człowieka, według myśli protestanckiej, którą Kant reprezentował.
+ Rozumienie konieczności wynikającej z uwarunkowań społecznych oznacza
wolność jednostki ludzkiej. „Wolność jednostki ludzkiej – zdaniem
marksistów – [polega] na zrozumieniu obiektywnej konieczności wynikającej
z uwarunkowań społecznych. Wolność sumienia miała polegać zatem nie na
możliwości wyboru między religią a ideologią ateistyczną, ale na konieczności
odrzucenia religii i przyjęcia ideologii ateistycznej. […] Zabroniono nauczania
i wychowania religijnego dzieci i młodzieży do osiemnastego roku życia. W
ogóle publiczne nauczanie religii zostało zabronione. Dokonano laicyzacji
szkolnictwa, w myśl zasady rozdziału szkoły od Kościoła. Właściwie przez
laicyzację rozumiano ateizację. Walka z religią była prowadzona przy użyciu
wszelkich metod, zarówno instytucji szkolnych, jak też innych instytucji
państwowych nie wykluczając środków przymusu i terroru w celu
przyspieszenia jej obumarcia. Państwo było pojmowane jajko instrument
partii komunistycznej do zwalczania religii i propagowania ideologii
ateistycznej” /J. Krukowski, Państwo wyznaniowe czy świeckie?, w:
Problemy współczesnego Kościoła, red. M. Rusecki, RW KUL, Lublin 1996, 928, s. 24/. „Nie było to więc państwo świeckie, lecz sui generis państwo
wyznaniowe, w którym miejsce religii zajęła ideologia ateistyczna. […] Te
128
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
same zasady, jakie ustalone zostały przez władze komunistyczne wobec
religii i Kościoła w ZSRR, zastosowane zostały również w państwach Europy
Środkowowschodniej, które po II wojnie światowej zostały włączone do bloku
państw socjalistycznych. […] Świecki charakter tych państw był utożsamiany
z ateizacją społeczeństwa przy użyciu instytucji i funduszy państwowych, a
zwłaszcza szkół i środków masowego przekazu zmonopolizowanych przez
państwo. […] Konstytucje państw komunistycznych traktowały wolność
religijną jedynie jako prawo obywatelskie, czyli nadane jednostce przez
państwo, które może ją swobodnie ograniczać. Zakres tej wolności
ograniczany był jedynie do życia prywatnego” /Tamże, s. 25/.
+ Rozumienie konkretów przez ludzi prostych. Abstrakcyjność rzeczy
nadprzyrodzonych musiała mieć kształt, bliski, wręcz namacalny. „Według
opisów w zaświaty przenosiła się dusza podczas gdy ciało zostawało chore, w
stanie snu lub martwe. Konsekwencja w określaniu pozacielesności (extra
corpus) ujawnia, że ani bohaterowie, ani autorzy nie mieli wątpliwości, które
miał uniesiony do trzeciego nieba św. Paweł: „… czy w ciele – nie wiem, czy
poza ciałem – też nie wiem, Bóg wie…” (2 Kor 12, 2). Sytuacja zmieniła się w
wiekach późniejszych, gdy wędrowcy po zaświatach będą podróżowali w ciele.
Dusza czasowo rozdzielona od ciała była podmiotem doświadczeń, pozostając
tożsama z sobą. Podobnie jak obszary, które zwiedzała, była zjawiskiem
niematerialnym, duchowym. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że
opisywana rzeczywistość, a z nią i dusza były postrzegane i odczuwane
bardzo
fizycznie.
Zmysłowo-materialne
właściwości
przypisywane
rzeczywistości duchowej teologowie tłumaczyli jako „obrazy rzeczy” (imagines
rerum), dzięki którym człowiek może poznać to, co przekracza jego
pojmowanie /A. Guriewicz, „Boska Komedia” przed Dantem, w: Tenże,
Problemy średniowiecznej kultury ludowej, s. 225/. Grzegorz Wielki wyjaśniał
tę kwestię właśnie w kontekście doznań duszy /Grzegorz Wielki, Dialogi
(przeł. W. Szołdrski), Warszawa 1969, s. 190/. Takie subtelności były jednak
obce świadomości prostego wierzącego. Abstrakcyjne pojęcia, rzeczy
nadprzyrodzone, musiały mieć konkretny, bliski, wręcz namacalny kształt.
Dlatego opisywane w wizjach miejsca, postaci, przeżycia mogły być
przyjmowane dosłownie /A. Guriewicz, „Boska Komedia”…, s. 222/. Dusza w
opisach wędrówek ma właściwości zmysłowe. Wzrok nie jest doskonały, w
wizjach Barontusa i mnicha z Wenlock oślepiająca jasność zmusiła ich do
odwrócenia oczu. Odczuwa zapachy, słyszy odgłosy. Przeżywa obawy, lęki,
smutek, zwłaszcza z powrotu do ciała. Fursa bał się nadlatujących ogni. […]”
/A. Czapnik, Wczesnośredniowieczne wizje podróży w zaświaty wobec
śmierci, „Advances in clinical and experimental medicine” 2001, Vol. 10, Nr 2,
Suppl.1, Nauka I Religia, 35-39, s. 37/. „Doznania duszy przenikają do ciała,
mimo że było ono wówczas w stanie rozdzielenie od niej. […] Dusze mają
właściwości antropomorficzne, zarówno wędrujące po zaświatach, jak i
przebywające w nich. Mogą być podobne do innych stworzeń. […] ślad wiary
w możliwość podziału duszy lub w posiadanie przez człowieka dwu dusz, z
których jedna „zewnętrzna” może opuścić ciało, na przykład podczas snu.
Wiara w istnienie kilku dusz znana była w religiach Bliskiego Wschodu i
występowała w wierzeniach ludowych” /Tamże, s. 38.
+ Rozumienie kontekstu środowiska życia Założyciela w procesie odnowy życia
konsekrowanego po Soborze Watykańskim II. Procesy zachodzące w nurcie
129
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
odnowy. Podstawowymi poczynaniami w nurcie odnowy zakonnej są: 1.
Powrót do Założyciela, zrozumienie kontekstu jego środowiska po to aby lepiej
zrozumieć istotę charyzmatu Założyciela; 2. Zerwanie z tradycjami, które nie
należą do duchowości Instytutu a pochodzą z zewnętrznego środowiska w
którym żył Założyciel; 3. Interpretacja Instytutu w jego nowym środowisku; 4
Tworzenie nowych form zewnętrznych z odpowiednią renowacją form już
istniejących; 5. Powrót do Ewangelii jako projektu życia i ostatecznego
odniesienia. (M. Gutierrez Anca, AB, Entre el pasado y el futuro de la vida
religiosa, "Confer" 16 (1977) 1, s.202-210) Ż2 16
+ Rozumienie kontekstu środowiska życia Założyciela w procesie odnowy życia
konsekrowanego po Soborze Watykańskim II. Procesy zachodzące w nurcie
odnowy. Podstawowymi poczynaniami w nurcie odnowy zakonnej są: 1.
Powrót do Założyciela, zrozumienie kontekstu jego środowiska po to aby lepiej
zrozumieć istotę charyzmatu Założyciela; 2. Zerwanie z tradycjami, które nie
należą do duchowości Instytutu a pochodzą z zewnętrznego środowiska w
którym żył Założyciel; 3. Interpretacja Instytutu w jego nowym środowisku; 4
Tworzenie nowych form zewnętrznych z odpowiednią renowacją form już
istniejących; 5. Powrót do Ewangelii jako projektu życia i ostatecznego
odniesienia. (M. Gutierrez Anca, AB, Entre el pasado y el futuro de la vida
religiosa, "Confer" 16 (1977) 1, s.202-210) Ż2 16
+ Rozumienie kontemplacji patrystyczne u Łosskiego. Filozofia rosyjska
zakłada istnienie ścisłego związku i potwierdza nienaruszalną zależność
myśli filozoficznej od podstawowej kategorii, jaką jest Objawienie. „Jak
słusznie spostrzega Borys Wyszesławcew, „nasze myślenie jest zawsze
relatywne w stosunku do Absolutu”. Związek ten przydaje wszelkiej filozofii
wymiaru religijnego. Granica między teologią a filozofią nie bywa nigdy
dokładnie wyznaczona ani zdefiniowana. W Rosji, teolog wychodzący poza
ramy tradycyjnego nauczania i filozof rozmyślający o sprawach ostatecznych,
nazywani są „myślicielami religijnymi”. Mikołaj Łosski, w swoim
intuicjonistycznym systemie ideału – realizmu konkretnego, zakłada
istnienie gnozeologicznej koordynacji podmiotu i przedmiotu, umożliwiającej
intuicyjne pojmowanie rzeczywistości transsubiektywnej, bezpośrednie
poznanie przedmiotu tam, gdzie się on znajduje. Jest to interakcja
przechodząca w obustronną komunię. Opiera się ona na zażyłej bliskości,
zaczątku głębszej relacji, jaka jest miłość. Oto całe patrystyczne rozumienie
kontemplacji (intuicji mistycznej u Łosskiego), gdzie przedmiot jest kochany
w Bogu, a przez to rozpoznany w Bogu. Temu poznaniu za pomocą serca,
przeciwstawiane jest biblijne pojęcie zatwardziałości serca, ograniczonej do
zwykłej ciekawości i zainteresowania czysto rozumowego”. Serce doznaje
oświecenia przez uczestnictwo w Mądrości Bożej. „Rozum naturalny może
osiągnąć zdumiewające rezultaty w dziedzinie wiedzy; przechodząc jednak od
„tego, co fizyczne” do prób stworzenia „metafizyki”, wykracza poza swoje
kompetencje i zapędza się w ślepą uliczkę. Nad wszelkimi półprawdami
góruje zawsze poznanie Bożej Prawdy. W swojej ontologicznej teorii poznania,
Siemion Frank rozwija zasadę teologii apofatycznej. Jest to być może jedyna
właściwa odpowiedź na współczesną egzegezę w wydaniu szkoły Rudolfa
Bultmanna oraz na pisma biskupa Woolwich, Johna Robinsona. W obydwu
przypadkach mamy do czynienia z rozpaczliwą nieznajomością Tradycji
Wschodniej” B10 86-87.
130
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie kontrreformacji hiszpańskiej poprzez teatr. „Święta Teresa nie
posiadała literackiego geniuszu świętego Jana od Krzyża. Niedostatkiem jej
pism jest potrzeba wyjaśniania wszystkiego; ratuje je jednak pokora, która
tak kontrastuje z siłą osobowości publicznej świętej karmelitanki. Książki
świętej Teresy pełne są wątpliwości, uznania własnej niewiedzy i pomyłek
wynikających z zapomnienia. Wszystkie jednak rozjaśnia wewnętrzne
światło. […] kontemplacja […] nie ma innego sposobu, by osiągnąć łaskę. […]
inny zakon, założony przez byłego żołnierza Ignacego de Loyola, podkreślał
udział swych członków w czynnym życiu świeckim. […] światowe obowiązki,
zwłaszcza w dziedzinie edukacji […] Żadnej pokuty ani postów, […] mocno
scentralizowana władza, bardzo jednak elastyczna w kontaktach ze światem”
/C. Fuentes, Pogrzebane zwierciadło, tłum. E. Klekot, Wydawnictwo Opus,
Łódź 1994, s. 175/. „wpływy jezuitów w Hiszpanii i Ameryce hiszpańskiej
wzbudzały zawiść, spory, a w końcu spowodowały ich wygnanie podczas
oświeceniowych reform Burbonów w XVIII wieku. Zarówno święta Teresa, jak
święty Ignacy są przedstawicielami religijnej odnowy. Oboje byli z tego
świata: ona zamknięta w zakonie o surowej regule i on mieszkaniec męskiego
świata bez granic, świata polityki i oświaty, namowy i intrygi. Święty Jan od
Krzyża żył w niebie. Być może jednak najciekawszą, a przynajmniej
najłatwiejsza do zrozumienia przestrzeni kontrreformacyjnej kultury jest
teatr. Przedstawicielem tego miejsca środka, zawieszonego między niebem i
ziemią jest ksiądz, a zarazem dramaturg, Pedro Calderón de la Barca (16001681). Życie snem jest prawdopodobnie największym dziełem hiszpańskiego
teatru” /Tamże, s. 176/. „Długie życie Calderóna de la Barca biegło
równolegle ze Złotym Wiekiem. [? „złoty wiek” był sto lat wcześniej, wiek XVI,
Calderón żył w wieku XVII]. Tak on, jak wiek mieli janusowe oblicze. Jedną
twarzą patrzyli za siebie, ku epoce wzrostu hiszpańskiego imperium i
niezwykłych czynów towarzyszącym odkryciom i podbojowi Nowego Świata.
Lecz druga twarz patrzyła ku zmierzchowi imperialnej Hiszpanii pod rządami
króla-libertyna Filipa IV i jego niedorozwiniętego syna, Zaklętego Karola.
Wzrok Calderóna biegł w obie strony. Był wielkim dramatopisarzem, a także
wielkim Hiszpanem i katolikiem, żołnierzem i kapłanem. Jest największym
autorem autos sacramentales, w których broni dogmatu obecności
Chrystusa w Eucharystii przeciw herezji luterańskiej i kalwińskiej. Życie
snem [(1635)…] człowiek upadł ku historii, w której na nowo ma możliwość
wyboru, a co za tym idzie, może się pomylić i ponownie pogrążyć w upadku,
który ostatecznie zostaje okupiony cierpieniem, wiarą i cnotą” /tamże, s.
177/. Calderón czyni problem z każdej pewności. Jako pisarz świetnie
rozumie, że tylko z wątpliwości i konfliktu narodzić się może harmonia. I że
trudno o większy konflikt niż między naturą i cywilizacją, snem i
rzeczywistością” /Tamże, s. 178.
+ Rozumienie końca czasu biblijne Zbawienie realizowane poprzez wysiłek
jednoczenia się ludzkości z misją Słowa i Ducha Świętego otrzymuje nazwę
Incarnatio in fieri, nadaną przez św. Ireneusza z Lyonu. Jednoczenie
następuje w każdym czasie (wertykalnie) oraz poprzez przybliżanie się historii
do jej końca, czyli do spełnienia ostatecznego (horyzontalnie). Oczekiwanie
na przyjście nie ma w sobie nic z determinizmu (z nauk przyrodniczych lub
heglizmu), lecz ma sens historycznie biblijny. Hegel zniszczył schemat
Objawienia biblijnego sprowadzając go do samej tylko immanenncji,
131
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
inspirowanej przez Spinozę i gnozę dialektyczną J. Böhme /Por. H. U. von
Balthasar, Theologica 3. El Espíritu de la Verdad, Madrid 1998, s. 153 i n.;
autor artykułu cytuje z tłumaczenia hiszpańskiego/ Arellano informuje też,
że nie traktuje tego procesu na sposób P. Teilharda de Chardin, jako rozwoju
wszystkiego od pierwszego atomu do punktu Omega, do Chrystusa
kosmicznego, lecz zgodnie z Objawieniem. Trzeba zwrócić uwagę na różne
możliwości interpretacji schematu Hegla: 1. Interpretacja transcendentna,
gdzie Bóg (Absolut, ewentualnie tylko jedna Osoba, jak w Starym Przymierzu)
dialoguje ze światem (antyteza) i powraca do siebie, czyniąc się w ten sposób
pełniejszym (synteza); 2. Interpretacja immanentna panteistyczna lub
materialistyczna, gdzie wszystko dokonuje się w jednym bycie, absolutnie
niezróżnicowanym, albo w boskim Absolucie, albo w człowieku, który jest
traktowany jako boski Absolut; 3. Interpretacja immanentna trynitarna,
gdzie wszystko dokonuje się we wnętrzu Boga jako dialog między trzema
osobami Bożymi. Ta interpretacja jest zgodna z tradycyjnym nauczaniem o
Trójcy Świętej w nurcie teologii zachodniej. Mankamentem schematu Hegla
(tak rozumianego) jak i mankamentem trynitologii zachodniej jest brak
powiązań drugiej osoby Boskiej z jej naturą ludzką, co jest wyzwaniem dla
trynitologii trzeciego tysiąclecia /J. Ferrer Arellano, Los dos manos del Padre.
El doble movimiento de la alianza salvífica, en la misión conjunta e
inseparabile del Verbo y del Espíritu Santo, como „incarnatio in fieri”,
„Annales Theologici” 13 (1999) 3-70, s. 6.
+ Rozumienie kosmosu w teologii średniowiecznej zgodne z danymi
astronomii naukowej. „Cokolwiek powstało od pierwszych chwil stworzenia,
utwierdzone zostało przez matematykę. To był podstawowy wzorzec w umyśle
Stwórcy”. (Hraban Maur, ok. 800 r.) / Nasz przegląd spotkań duchowości
chrześcijańskiej z naukami przyrodniczymi w pierwszym tysiącleciu
zakończyliśmy mocnym akcentem, jakim było niewątpliwie wybranie w roku
999 na stolicę Piotrową mnicha matematyka o ustalonej reputacji naukowej
w ówczesnej Europie, Gerberta z Aurillac († 1003). Został papieżem i przybrał
imię Sylwestra II. Czeka nas teraz odpowiedź na pytanie, jakie były dalsze
losy tej fascynującej przygody mariażu wiary z naukami przyrodniczymi w
kolejnych wiekach średniowiecza. Punktem wyjścia niech staną się słowa
biskupa Utrechtu, Adelbolda (urząd pełnił w latach 1010-1026), z jego
Traktatu o ustalaniu objętości kuli (Libellus de ratione inveniendi
crassitudinem sphaerae). We wstępie wspomniał tam o książce Komentarz do
„Snu Scypiona” rzymskiego pisarza Makrobiusza, piszącego mniej więcej w
latach 400-425. Zaraz na początku, obok uwag dotyczących proporcji
objętości dwóch kul w zależności od stosunku ich średnicy, znajdujemy
rzucone jakby na marginesie słowa Adelbolda” /A. Siemieniewski, Ścieżką
nauki do Boga. Nauki przyrodnicze i duchowość w starożytności i w
średniowieczu, Wrocław 2009, s. 265/: „Makrobiusz w komentarzu do Snu
Scypiona mówi o rozmiarach niebios, Ziemi, Słońca i Księżyca oraz o ich
kulistej bryle (rotunda globositate)” Adelboldus Trajectensis Episcopus,
Libellus de ratione inveniendi crassitudinem sphaerae, 1, PL 140, 1104A. Ta
pochodząca z XI wieku uwaga pozwala nam z jednej strony zauważyć
trwający w dalszym ciągu podziw dla ustaleń naukowych starożytnych
Greków, przekazanych przez rzymskich encyklopedystów, z drugiej zaś
pozwala od razu podważyć panujące – niestety do dziś – stereotypy na temat
132
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
średniowiecznych poglądów na temat kształtu Ziemi i rozmiarów kosmosu.
Tyle tytułem wprowadzenia. Nie pozostaje nam nic innego, jak przystąpić do
dzieła, czyli bardziej systematycznego przeglądu przykładów zainteresowania
ludzi średniowiecznego Kościoła naukami ścisłymi. Tym razem zmienimy
jednak nieco metodę. Większa obfitość naukowego materiału powstałego po
roku 1000 zachęca do tego, by nie posuwać się już tylko chronologicznie, ale
by oddzielić od siebie przynajmniej wątek astronomicznych wyobrażeń ludzi
średniowiecza od zagadnień ściśle matematycznych oraz od zagadnień
metody naukowej. Wszystkie okażą się ściśle związane z wiarą ludzi tamtej
epoki oraz z ich podziwem dla Boga Stwórcy” /Tamże, s. 266.
+ Rozumienie Kościoła jako wędrującego Ludu Bożego Odnowa życia
zakonnego po Soborze Watykańskim II była traktowana jako swoisty „przewrót
kopernikański”. Zmieniły się nie tylko zewnętrzne formy, lecz również zmieniła
się świadomość odnośnie rozumienia tożsamości zakonnej. Faktycznie,
rzeczywiście został przeniesiony akcent z indywidualnego przeżywania ślubów
zakonnych na twórcze budowanie wspólnoty i aktywne zaangażowanie się w
dzieje ludzkości. Jest to konsekwencją nowego rozumienia Kościoła, jako
wędrującego Ludu Bożego. Istotne znaczenie posiadają osobowe relacje między
ludźmi a nie tylko elementy instytucjonalne M. Agudelo, Experiencia nueva de
vida comunitaria, „Confer” 3(1978), s. 543; Ż2 29.
+ Rozumienie Kościoła jest lepsze wskutek odnowy życia konsekrowanego po
Soborze Watykańskim II. Kapituły Generalne posoborowej odnowy
wypunktowały następujące jej aspekty: 1. Odnowa to adaptacja i renowacja,
czyli przystosowanie się do sytuacji aktualnej oraz powrót do swoich źródeł; 2.
Odnowa musi być programowana a nie chaotyczna; 3. Zachowanie prawa
kanonicznego, nie w sensie hamujących rygorów lecz w sensie pobudzającego
ukierunkowania; 4. Troska o identyczność, tożsamość zakonną; 5. Realizacja
charyzmatu Instytutu; 6. Przeżywanie "szkoły duchowości" której impulsem
jest miłość do Założyciela. Zwracania uwagi na harmonię między charyzmatem
Instytutu (carisma fundacional) a charyzmatem osobistym (carisma peculiar)
każdej osoby; 7. Naśladowanie Chrystusa; 8. Wtopienie w życie Kościoła.
Rozumienie Kościoła prowadzi do właściwej odnowy życia zakonnego a odnowa
zakonna powoduje lepsze pojmowanie tajemnicy Kościoła; Ż2 15
+ Rozumienie Kościoła mistyczne podstawą życia konsekrowanego. Otrzymanie
charyzmatu przez uczniów. Uczniowie Założyciela. Początek Instytutu może
być rozpatrywany z różnych punktów widzenia. Jurydyczny punkt widzenia
podkreśla dwa kryteria: 1. Przekazanie idei Instytutu i jego zadań; 2.
Otrzymanie przez Instytut normy życia i zarządzania. Historyczno-teologiczny
punkt widzenia podkreśla relacje z Bogiem: 1. Przekazanie idei specyficznego
budowania planu zbawienia; 2. Przyjęcie określonej duchowości. Założyciel
otrzymał specjalną łaskę gromadzenia uczniów i duchowej opieki nad nimi. Z
tego powodu stosowane jest nawet określenie „ojciec”, a w zakonach żeńskich
odpowiednio określenie „matka”. Uczniowie asymilując ducha Założyciela
dokonują w swoim wnętrzu osobistej jego interioryzacji. Dokonuje się w nich
oryginalne doświadczenie, zarówno w kontekście osoby Założyciela, jak i
wydarzenia założenia. Powstaje też w nich duchowy fundament, który pozwala
im przekazywać i rozwijać te początkowe, zarodkowe doświadczenia. Proces ten
nie dokonuje się na płaszczyźnie intelektualnej, lecz raczej wewnątrz „ducha
ucznia”. Każdy Założyciel znajduje wspólnotę uczniów, którzy uczestniczą w
133
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tym samym doświadczeniu i powołaniu. Założyciel sprawia u uczniów nowe
zrozumienie potrzeb i uczy ich współpracy z działaniem Ducha Świętego. Jest
to współpraca w aspekcie socjologicznym i teologicznym, w relacji
poszczególnych osób z łaską oraz całej wspólnoty z udzielonej jej duchowym
darem. Oznacza to, że Założyciel nie tworzy wokół siebie przestrzeni
biurokratycznych lub administracyjnych, lecz powołaniowe i misjonarskie.
Tworzy on w uczniach mistyczne zrozumienie Kościoła w ścisłym związku z
jego ewangelijnymi korzeniami. Jest to aspekt bardziej teologiczny niż
socjologiczny. Następuje wtedy swoisty powrót do źródeł chrześcijaństwa.
Powstaje nowy sposób aktualizacji istotnych wymogów tworzących życie
chrześcijańskie. W wydarzeniu założenia Instytutu Założyciel wraz z uczniami
wdzierają się w sam rdzeń Ewangelii i sprawiają, że żyje ona w aktualnych
uwarunkowaniach tego świata z całą jej mocą /P. Liszka, Charyzmatyczna
moc życia zakonnego, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 1996, s. 169.
+ Rozumienie Kościoła mistyczne podstawą życia konsekrowanego. Otrzymanie
charyzmatu przez uczniów. Uczniowie Założyciela. Początek Instytutu może
być rozpatrywany z różnych punktów widzenia. Jurydyczny punkt widzenia
podkreśla dwa kryteria: 1. Przekazanie idei Instytutu i jego zadań; 2.
Otrzymanie przez Instytut normy życia i zarządzania. Historyczno-teologiczny
punkt widzenia podkreśla relacje z Bogiem: 1. Przekazanie idei specyficznego
budowania planu zbawienia; 2. Przyjęcie określonej duchowości. Założyciel
otrzymał specjalną łaskę gromadzenia uczniów i duchowej opieki nad nimi. Z
tego powodu stosowane jest nawet określenie „ojciec”, a w zakonach żeńskich
odpowiednio określenie „matka”. Uczniowie asymilując ducha Założyciela
dokonują w swoim wnętrzu osobistej jego interioryzacji. Dokonuje się w nich
oryginalne doświadczenie, zarówno w kontekście osoby Założyciela, jak i
wydarzenia założenia. Powstaje też w nich duchowy fundament, który pozwala
im przekazywać i rozwijać te początkowe, zarodkowe doświadczenia. Proces ten
nie dokonuje się na płaszczyźnie intelektualnej, lecz raczej wewnątrz „ducha
ucznia”. Każdy Założyciel znajduje wspólnotę uczniów, którzy uczestniczą w
tym samym doświadczeniu i powołaniu. Założyciel sprawia u uczniów nowe
zrozumienie potrzeb i uczy ich współpracy z działaniem Ducha Świętego. Jest
to współpraca w aspekcie socjologicznym i teologicznym, w relacji
poszczególnych osób z łaską oraz całej wspólnoty z udzielonej jej duchowym
darem. Oznacza to, że Założyciel nie tworzy wokół siebie przestrzeni
biurokratycznych lub administracyjnych, lecz powołaniowe i misjonarskie.
Tworzy on w uczniach mistyczne zrozumienie Kościoła w ścisłym związku z
jego ewangelijnymi korzeniami. Jest to aspekt bardziej teologiczny niż
socjologiczny. Następuje wtedy swoisty powrót do źródeł chrześcijaństwa.
Powstaje nowy sposób aktualizacji istotnych wymogów tworzących życie
chrześcijańskie. W wydarzeniu założenia Instytutu Założyciel wraz z uczniami
wdzierają się w sam rdzeń Ewangelii i sprawiają, że żyje ona w aktualnych
uwarunkowaniach tego świata z całą jej mocą /P. Liszka, Charyzmatyczna
moc życia zakonnego, Papieski Wydział Teologiczny, Wrocław 1996, s. 169.
+ Rozumienie Kościoła prowadzi do właściwej odnowy życia zakonnego.
Kapituły Generalne posoborowej odnowy wypunktowały następujące jej
aspekty: 1. Odnowa to adaptacja i renowacja, czyli przystosowanie się do
sytuacji aktualnej oraz powrót do swoich źródeł; 2. Odnowa musi być
programowana a nie chaotyczna; 3. Zachowanie prawa kanonicznego, nie w
134
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
sensie hamujących rygorów lecz w sensie pobudzającego ukierunkowania; 4.
Troska o identyczność, tożsamość zakonną; 5. Realizacja charyzmatu
Instytutu; 6. Przeżywanie "szkoły duchowości" której impulsem jest miłość do
Założyciela. Zwracania uwagi na harmonię między charyzmatem Instytutu
(carisma fundacional) a charyzmatem osobistym (carisma peculiar) każdej
osoby; 7. Naśladowanie Chrystusa; 8. Wtopienie w życie Kościoła. Rozumienie
Kościoła prowadzi do właściwej odnowy życia zakonnego a odnowa zakonna
powoduje lepsze pojmowanie tajemnicy Kościoła; Ż2 15
+ Rozumienie Kościoła trynitarne jest rozumieniem fundamentalnym.
Perychoreza trynitarna jednoczy wszelkie stworzenia, wszelkie byty, nie tylko
w sensie synchronicznym, lecz również w sensie diachronicznym, jednocząc
wydarzenia oraz epoki historyczne w jedną sensowną całość. Szczególnie
widoczne to jest w Kościele, gdzie maksymalnie intensywne są relacje
ontyczne ludzi między sobą i ludzi z Bogiem Trójjedynym, a także powiązanie
różnych miejsc na osi czasu z centralnym miejscem historii, którym jest
Pascha. Perychoreza to przenikanie się wzajemne osób, najpierw Osób
Boskich, a następnie ludzi tworzących Kościół (Ecclesia de Trinitate).
Trynitarne rozumienie Kościoła jest rozumieniem fundamentalnym. Kościół
powszechny jest ludem zjednoczonym w jedności Ojca, Syna i Ducha
Świętego /Św. Cyprian, De Orat. Dom. 23; PL 4, 553; Hartel III A, 285; Zob.
B. Forte, La Chiesa della Trinità, San Paolo, Milano 1995, s. 67-76. Autor
mówi tam o źródle trynitarnym Kościoła, jego wymiarze trynitarnym i celu
trynitarnym. Paul Evdokimov zwraca uwagę na to, że jako Ciało Chrystusa
Kościół niesie w sobie historię Jezusa oraz wydarzenie Pięćdziesiątnicy.
Kościół jest obrazem Boga Trójjedynego, a formuła lud Boży zwraca uwagę
na relacje ludzi z trzema Osobami Boskimi. Trynitarność wzmacnia
konsekwencję faktu, że Kościół jest Ciałem Chrystusa. Gdziekolwiek jest
Chrystus, tam jest Jego Ciało, czyli wszędzie tam gdzie działa łaska
Chrystusa, tam jest Kościół. Stąd, w tym mistycznym sensie, poza Kościołem
nie ma zbawienia. Tertulian powiedział jeszcze mocniej: „Tam, gdzie są trzej:
Ojciec, Syn i Duch Święty, tam jest Kościół jako ciało trzech” /Tertulian,
Traité de Bapteme, 6, Sources Chrétiennes 35/. Struktura i misja Kościoła
dana jest w jego trynitarnym źródle; nie eliminuje różnic, lecz intensyfikuje je
w akcie jednoczenia. W ten sposób communio z Bogiem przemienia sam
Kościół w ludzką communio. Z tej idei wynikają idee katolickości
(powszechności), ekumeniczności, dialogu itd. /C. Sorc, La historia en su
dimensión pericorética, Actas del X Simposio de Teología Histórica 3-5 marzo
1999, Valencia 2000, 519-530, s. 525.
+ Rozumienie kreatologii w kontekście trynitologi. „Relacja między Duchem
Świętym a Maryją nie znajduje się „pomiędzy” nimi, lecz stanowi ją Osoba
Ducha Świętego, który jest Miłością. Zachodzi tu podobieństwo do
fundamentalnego misterium stworzenia. Więzią jednoczącą Boga ze
stworzeniami jest sam Bóg. Zrozumienie tego podobieństwa wymaga jednak,
aby kreatologia była tworzona w kontekście trynitologii. Wtedy okaże się, jak
bardzo przydatnym staje się wschodni schemat pochodzenia Ducha
Świętego. Jeżeli refleksja maryjna pozwala lepiej zrozumieć zagadnienia z
traktatu o Trójcy Świętej a ten traktat jest podstawą wszystkich innych, to
bezsprzecznie trzeba dojść do wniosku o konieczności rozwoju mariologii” /P.
Liszka CMF, Duch Święty, który od Ojca i (Syna) pochodzi, Papieski Wydział
135
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Teologiczny, Wrocław 2000, s. 314; W ten sposób również trzecia Osoba
Boska otrzymuje inne nazwy oprócz tej, która jest powszechnie znana i
przyjęta” /Tamże, s. 315/. Duch Święty jest Osobą, która pochodzi od Ojca,
we wnętrzu niestworzonej Trójcy (Por. Y. Congar, Wierzę w Ducha Świętego.
Rzeka życia płynie na Wschodzie i na Zachodzie (Ap 22,1), t. 3, Warszawa
1996, s. 212). W ten sposób sam jest miejscem manifestowania się Boga
(Por. X. Pikaza, Dios como Espíritu y Persona. Razón humana e Misterio
Trinitario, Salamanca 1989, s. 206). Dzieje się tak dlatego, że Obaj tworzą tę
samą co do istoty i jedną numerycznie naturę Boską. Grecy mówią, że Duch
Święty to wypływanie istoty pierwszej osoby (Por. Y. Congar, Wierzę w Ducha
Świętego…, s. 96), że jest On ekstazą Ojca (s. 181). Schemat grecki ubogaca,
pozwala powiedzieć o pierwszej Osobie Boskiej coś więcej niż to, że jest
Ojcem. Dlatego w roku obecnym nie wolno ograniczać się tylko do refleksji
nad Bożym Ojcostwem. To nie jest rok „Ojca”. Jest to rok Boga Ojca, czyli
Kogoś, którego misterium wykracza poza tę jedną nazwę, poza to jedno Imię.
Trzeba czynić odpowiednie refleksje korzystając ze schematu greckiego, aby
ukazać pełne bogactwo pierwszej osoby Boskiej. Istnieje nieprawidłowy
schemat, wynikający ze zbyt pochopnego wykorzystywania faktu, że pierwsza
Osoba jest Ojcem. Jak już wcześniej zaznaczono, nie jest On Ojcem Ducha
Świętego. Gdy w schemacie greckim pierwsza Osoba nazywana jest Ojcem, to
łatwo o traktowanie trzeciej Osoby jako Matki. Ojciec reprezentuje męski
wymiar boskości, a Duch Święty reprezentuje wymiar żeński. Jest to
nakładanie schematów tego świata na tajemnicę Boga” /Tamże, s. 315.
+ Rozumienie królestwa kształtowało się w Izraelu z czasem trochę inne niż u
pogan. „Językiem najwyższej poezji religijnej mesjaństwo jest wyrażone w
psalmach królewskich, zwanych niekiedy mesjańskimi: 2, 10, 21, 45, 72, 78,
89, 101, 132, 144. Pojawienie się króla-mesjasza będzie stanowiło centralny
punkt dramatu historii ludzkiej na scenie tego świata: Czemu burzą się ludy
a narody knują zamysły daremnie? Powstają królowie ziemscy i książęta
radzą społem przeciw Panu i Pomazańcowi Jego. „Potargajmy ich więzy,
zrzućmy z siebie ich pęta”. Drwi z nich ten, który mieszka w niebie, Pan im
urąga. Aż przemówi do nich w swoim gniewie i w zapalczywości swojej ich
zatrwoży: „Ja ustanowiłem króla mego na Syjonie, mojej świętej górze”.
Wyrok Pański ogłaszam: Pan rzekł do mnie: „Moim synem jesteś, dzisiaj
zrodziłem ciebie. Zażądaj ode mnie, a dam ludy w dziedzictwo Twoje i
krańce ziemi na Twoją własność. Rządy nad nimi sprawować będziesz rózgą
żelazną, jak naczynia garncarskie pokruszysz je”. Teraz, królowie,
rozumiejcie, ukorzcie się, sędziowie ziemi. Służcie Panu w bojaźni i drżąc
radujcie się Nim. Hołd składajcie Synowi, aby nie rozgniewał się i byście nie
zgubili drogi. Bo łatwo zapali się Jego gniew. Szczęśliwi są, którzy uciekają
się do Niego (Ps 2 w tł. Cz. Miłosza). Psalmy królewskie-mesjańskie są różnie
datowane: jeśli nie na czasy Dawida i Salomona, to na okres przed niewolą
babilońską lub tuż po niewoli. Niektóre mogły być przeredagowane. Niemniej
góruje w nich temat Dawida i jego królestwa, stanowiący pewien
teologumenon, czyli prawdę przyjmowaną powszechnie przez ówczesną
świadomość religijną, choć nie redagowaną expressis verbis. Mimo że sama
idea króla była u Żydów późna, z roku 1010, i Samuel chciał ją powstrzymać,
to jednak, według Psalmów, analogicznie do ościennych tradycji,
mezopotamejskiej i egipskiej, król jest namaszczany, intronizowany,
136
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
koronowany, otrzymuje wraz z berłem dekret legitymacyjny (tzn. protokół
królewski), zawierający jego prawa, obowiązki, znak legalności - jako syn
Jahwe i zastępca Boga w królestwie ziemskim” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 510/. Z czasem
kształtowało się rozumienie królestwa trochę inne niż u pogan: królestwo
wybrania, przyjaźni z Bogiem, powszechnej świętości, religijnej równości
mężczyzn i kobiet, wraz z przedziwną kategorią Syjonu (Ps 2, 6; 110, 1) jako
„Świętej Góry”, „Domu Boga”, „Raju miłosierdzia, przebaczenia i prawdziwego
kultu” i jako najintymniejszego związku między Bogiem a ludem. Podobnie
Dawid jako znak Mesjasza jest coraz bardziej idealizowany i metaforyzowany.
W tym sensie Mesjasz to Dawidowicz - David redivivus. Będzie on Głową
Izraela, będzie namaszczony cierpieniem i Duchem, intronizowany do
królestwa mesjańskiego, koronowany przez wniebowstąpienie i otrzyma berło
po prawicy Boga” /Tamże, s. 511.
+ Rozumienie krótkotrwałości doświadczenia mistycznego poezja Jana od
Krzyża wywołuje za pomocą prostoty, schematyczności, abstrakcyjności oraz
impresyjności swych wersów i obrazów. „Św. Jan od Krzyża uczynił
nośnikiem mistyczności swoich poematów /Choć przebadaliśmy tylko Pieśń
duchową, to uwagi te odnoszą się również do dwóch pozostałych poematów
mistycznych św. Jana od Krzyża/ ich formę. Analizując sposób, w jaki ją
modelował, dostrzegamy, że odzwierciedla ona cztery cechy doświadczenia
mistycznego wymienione przez Williama Jamesa. Łączą ją też bliskie relacje z
afektami rodzącymi się pod wpływem głębokiego przeżycia religijnego, jakie
opisywał Rudolf Otto. Po pierwsze, za pomocą kontrastów, paradoksów,
powtórzeń i przemilczeń Jan od Krzyża kreował niewyrażalność doświadczeń
mistycznych. Po drugie, wrażenie ich krótkotrwałości oddawał w prostocie,
schematyczności, abstrakcyjności oraz impresyjności swych wersów i obrazów. Po trzecie, doznanie pasywności tego szczególnego poznania
odzwierciedlał za pomocą szerokiego zakresu znaczeniowego symbolu,
wieloznaczności terminów oraz trójwymiarowości (trzeci wymiar – to wymiar
teologiczny) wszystkich środków współtworzących poemat” /M. Krupa, Duch
i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża w
przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 272/. „Dzięki
temu dialogicznemu otwarciu, dynamizmowi znaczeń oraz ogromnej sugestywności budował jego epifaniczność. Po czwarte, jego charakter poznawczy,
świadomościowy i afektywny konstruował dzięki bogatej symbolice, którą
operował z ogromną zręcznością i żelazną konsekwencją – czyli
symbolicznemu przeżywaniu – oraz metaforze o cechach imagen visionaria,
sprzężonej z silnie ekspresywnym paradoksem. Oprócz tego symbol stał się
u niego drogą do ekspresji objawienia; metafora i paradoks, mysterium
tremendum et fascinans; a powtórzenia i poetyckie milczenie – dilectio
exstatica. Natomiast harmonijne zgranie wszystkich wspomnianych środków
pozwoliło hiszpańskiemu mistykowi wytworzyć estetyczną kategorię
wzniosłości, która – jak sądzi wspominany już Rudolf Otto – jest najlepszym
sposobem wyrażenia sacrum. Ta Janowa wzniosłość to, jak widać, ciągłe
przekraczanie litery i podążanie w stronę duchowości słowa; swoista
desemantyzacja; formowanie antysłowa. Poezja hiszpańskiego mistyka
istnieje więc na zasadzie takiego samego paradoksu, jaki jest udziałem słowa
137
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„cisza”; słowa, które za pomocą dźwięków oznacza ich absolutny brak”
/Tamże, s. 272.
+ Rozumienie krzyża Chrystusowego Duchowość chrześcijańska jako
naśladowanie Jezusa w świętości politycznej wiąże się z kilkoma kwestiami.
Duchowość krzyża odrzuca pusty doloryzm, konformizm i moralizm. Po
pierwsze krzyż nie jest symbolem ograniczenia, cierpienia i śmierci, lecz
wyrazem nieskończonej miłości, najwyższej komunii i solidarności Boga z
ludźmi, jest znakiem zwycięstwa. Po drugie analogia z innymi krzyżami
powinna być reflektowana w ramach określonej antropodycei. Zrozumienie
krzyża Chrystusowego w świetle krzyży ludzkości niewiele daje. To cierpienia
ludzkości powinny być reflektowane w świetle krzyża Jezusa Chrystusa.
Pierwsza perspektywa prowadzi do stwierdzenia, że po holokauście i po
gułagach nie można już mówić o Bogu. Druga perspektywa oznacza, że
przede wszystkim w takiej sytuacji trzeba mówić o Bogu i właśnie w tej
sytuacji to mówienie staje się zrozumiałe T42.3 314.
+ Rozumienie krzyża Chrystusowego Duchowość chrześcijańska jako
naśladowanie Jezusa w świętości politycznej wiąże się z kilkoma kwestiami.
Duchowość krzyża odrzuca pusty doloryzm, konformizm i moralizm. Po
pierwsze krzyż nie jest symbolem ograniczenia, cierpienia i śmierci, lecz
wyrazem nieskończonej miłości, najwyższej komunii i solidarności Boga z
ludźmi, jest znakiem zwycięstwa. Po drugie analogia z innymi krzyżami
powinna być reflektowana w ramach określonej antropodycei. Zrozumienie
krzyża Chrystusowego w świetle krzyży ludzkości niewiele daje. To cierpienia
ludzkości powinny być reflektowane w świetle krzyża Jezusa Chrystusa.
Pierwsza perspektywa prowadzi do stwierdzenia, że po holokauście i po
gułagach nie można już mówić o Bogu. Druga perspektywa oznacza, że
przede wszystkim w takiej sytuacji trzeba mówić o Bogu i właśnie w tej
sytuacji to mówienie staje się zrozumiałe T42.3 314.
+ Rozumienie krzyża możliwe tylko w kontekście tajemnicy Trójcy Świętej.
Kenoza Chrystusa we wcieleniu i na krzyżu objawia tajemnicę przyjmowania
przez drugą Osobę Boską człowieczeństwa wraz z wejściem poprzez to
człowieczeństwo w historię oraz wyjście z ziemskiej historii wraz z pełnym
przyjęciem przez Drugą Osobę Boską całej historii Jezusa. Chrystus
zasiadający po prawicy Ojca jest człowiekiem mieszczącym w sobie całą swą
ziemską historię, a wraz z nią, historię wszechludzkości i dzieje
wszechświata. Wchodząc w historię ludzkości Chrystus otworzył w niej
radykalną nowość zbawczą. Przyjmując do wnętrza swej Osoby (w
zmartwychwstałym człowieczeństwie) historię przeżytą przez siebie jako
Jezus z Nazaretu, prowadzi historię zbawienia ku jej pełni. Kenoza
Chrystusa polega nie tylko na przyjęciu ciała (człowieczeństwa), czyli bytu
stworzonego (wszystko to, co Bóg stworzył było dobre), lecz też na przyjęciu
„ciała grzechu”. Przyjmując ciało ludzkie przyjął w siebie ciężar grzechów
całej ludzkości. Zło wynikające z grzesznych czynów ludzkości jest niszczone
nie w jakiś sposób zewnętrzny, lecz poprzez przyjęcie go w swoje wnętrze.
Niszcząc skutki Chrystus niszczy przyczynę zła. Skandal krzyża może być
zrozumiały tylko jako działanie Trójcy Świętej. Śmierć Jezusa, zejście aż do
dna istnienia, aż do granicy nicości, z jednoczesnym zniweczeniem śmierci,
jest możliwe tylko z tego powodu, że Ojciec i Duch Święty są w tym
wydarzeniu zaangażowani całkowicie, w sposób bezdenny, na sposób
138
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
boskiego Absolutu /M. González, Balthasar, H. U. von, w: X. Pikaza, O. de
M., N. Silanes, O.SS.T.(red.), El Dios Cristiano. Diccionario teológico,
Secretariado Trinitario, Salamanca1992, 131-138, s. 135/. Teologia krzyża
jest u Hansa Urs von Balthasara połączona z teologią chwały. Kenoza
Chrystusa ma fundament w „abnegacji” trynitarnej, w intymnym „dramacie”
Miłości Trynitarnej. Bóg Ojciec, Źródło wszystkiego, jest odwiecznym
dawaniem Tamże, s. 136.
+ Rozumienie krzyża możliwe tylko w kontekście tajemnicy Trójcy Świętej.
Kenoza Chrystusa we wcieleniu i na krzyżu objawia tajemnicę przyjmowania
przez drugą Osobę Boską człowieczeństwa wraz z wejściem poprzez to
człowieczeństwo w historię oraz wyjście z ziemskiej historii wraz z pełnym
przyjęciem przez Drugą Osobę Boską całej historii Jezusa. Chrystus
zasiadający po prawicy Ojca jest człowiekiem mieszczącym w sobie całą swą
ziemską historię, a wraz z nią, historię wszechludzkości i dzieje
wszechświata. Wchodząc w historię ludzkości Chrystus otworzył w niej
radykalną nowość zbawczą. Przyjmując do wnętrza swej Osoby (w
zmartwychwstałym człowieczeństwie) historię przeżytą przez siebie jako
Jezus z Nazaretu, prowadzi historię zbawienia ku jej pełni. Kenoza
Chrystusa polega nie tylko na przyjęciu ciała (człowieczeństwa), czyli bytu
stworzonego (wszystko to, co Bóg stworzył było dobre), lecz też na przyjęciu
„ciała grzechu”. Przyjmując ciało ludzkie przyjął w siebie ciężar grzechów
całej ludzkości. Zło wynikające z grzesznych czynów ludzkości jest niszczone
nie w jakiś sposób zewnętrzny, lecz poprzez przyjęcie go w swoje wnętrze.
Niszcząc skutki Chrystus niszczy przyczynę zła. Skandal krzyża może być
zrozumiały tylko jako działanie Trójcy Świętej. Śmierć Jezusa, zejście aż do
dna istnienia, aż do granicy nicości, z jednoczesnym zniweczeniem śmierci,
jest możliwe tylko z tego powodu, że Ojciec i Duch Święty są w tym
wydarzeniu zaangażowani całkowicie, w sposób bezdenny, na sposób
boskiego Absolutu /M. González, Balthasar, H. U. von, w: X. Pikaza, O. de
M., N. Silanes, O.SS.T.(red.), El Dios Cristiano. Diccionario teológico,
Secretariado Trinitario, Salamanca1992, 131-138, s. 135/. Teologia krzyża
jest u Hansa Urs von Balthasara połączona z teologią chwały. Kenoza
Chrystusa ma fundament w „abnegacji” trynitarnej, w intymnym „dramacie”
Miłości Trynitarnej. Bóg Ojciec, Źródło wszystkiego, jest odwiecznym
dawaniem Tamże, s. 136.
+ Rozumienie Krzyża zrozumieniem Boga Krzyż Jezusa Chrystusa unicestwia
wszelkie zło, a ostatecznie śmierć. „Denerwuje nas to, że Bóg nie może być
chyba równocześnie wszechmocny i życzliwy, albowiem w przeciwnym razie
nie dopuściłby zła. Zarysowuje się w ten sposób przed nami zupełnie
fałszywy obraz Boga; dobrze by było, by trzymał się On z dala od świata w
swym pełnym chwały odosobnieniu. Tymczasem znajduje się On w samym
sercu stworzenia, solidarny ze wszystkimi uciskanymi, mieszkając
równocześnie w światłości niedostępnej. W rzeczy samej Bóg jest
transcendentny w swym niewypowiedzianym majestacie, nie jest słaby ani
bierny, jak byty skończone; herezja głosząca cierpienie Boga oznaczałaby
ostatecznie triumf zła. Niemniej, jak wykazali to liczni teologowie współcześni
(J. Moltmann, H. U. Von Balthasar, W. Kasper i inni), stwarzając istoty
wolne, mogące dobrowolnie kochać Boga, ale mogące dobrowolnie Go
odrzucić, sam Bóg otworzył się na cierpienie, nie poza naszą skończoną
139
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
słabością, lecz w swej nieskończonej potędze. To łaskawe i tajemnicze
samoograniczenie się, nasuwające na myśl tsimsum z mistyki żydowskiej,
ukierunkowane jest na krzyż Chrystusa. Samoograniczenie się Boga, Syn
umierający, opiera się na pierwotnym i uprzednim samoograniczeniu się
trynitarnym w stworzeniu skończonej wolności. Stąd wynika znakomite
orzeczenie dogmatyczne Soboru Chalcedońskiego, zgodnie z którym podczas
gdy ludzka i boska natura Chrystusa pozostają odrębne i niezmienione,
Jezus, wszechmogący Bóg-człowiek, cierpi, umiera, płacze, doznaje głodu i
znużenia, jest Człowiekiem, który wypędza demony i powstaje z grobu
(communicatio idiomatum)” /L. Goodall, Boża Opatrzność jako ustawiczne
stwarzanie ex nihilo, “Communio” 6 (2002) 28-45, s. 40.
+ Rozumienie Krzyża zrozumieniem Boga Krzyż Jezusa Chrystusa unicestwia
wszelkie zło, a ostatecznie śmierć. „Denerwuje nas to, że Bóg nie może być
chyba równocześnie wszechmocny i życzliwy, albowiem w przeciwnym razie
nie dopuściłby zła. Zarysowuje się w ten sposób przed nami zupełnie
fałszywy obraz Boga; dobrze by było, by trzymał się On z dala od świata w
swym pełnym chwały odosobnieniu. Tymczasem znajduje się On w samym
sercu stworzenia, solidarny ze wszystkimi uciskanymi, mieszkając
równocześnie w światłości niedostępnej. W rzeczy samej Bóg jest
transcendentny w swym niewypowiedzianym majestacie, nie jest słaby ani
bierny, jak byty skończone; herezja głosząca cierpienie Boga oznaczałaby
ostatecznie triumf zła. Niemniej, jak wykazali to liczni teologowie współcześni
(J. Moltmann, H. U. Von Balthasar, W. Kasper i inni), stwarzając istoty
wolne, mogące dobrowolnie kochać Boga, ale mogące dobrowolnie Go
odrzucić, sam Bóg otworzył się na cierpienie, nie poza naszą skończoną
słabością, lecz w swej nieskończonej potędze. To łaskawe i tajemnicze
samoograniczenie się, nasuwające na myśl tsimsum z mistyki żydowskiej,
ukierunkowane jest na krzyż Chrystusa. Samoograniczenie się Boga, Syn
umierający, opiera się na pierwotnym i uprzednim samoograniczeniu się
trynitarnym w stworzeniu skończonej wolności. Stąd wynika znakomite
orzeczenie dogmatyczne Soboru Chalcedońskiego, zgodnie z którym podczas
gdy ludzka i boska natura Chrystusa pozostają odrębne i niezmienione,
Jezus, wszechmogący Bóg-człowiek, cierpi, umiera, płacze, doznaje głodu i
znużenia, jest Człowiekiem, który wypędza demony i powstaje z grobu
(communicatio idiomatum)” /L. Goodall, Boża Opatrzność jako ustawiczne
stwarzanie ex nihilo, “Communio” 6 (2002) 28-45, s. 40.
+ Rozumienie ksiąg przez niewykształconych chrześcijan. Efrem Syryjczyk
(zm. 373) kierował się także celami duszpasterskimi, Dbał o to, by jego księgi
były zrozumiałe dla niewykształconych chrześcijan. Zestawienie Ewangelii
(Diatesseron) W044 45. Afrahat Syryjczyk (ok.260/75-343/45) jest jednym z
pierwszych egzegetów, który przekazał pierwotną naukę teologiczną z kręgu
syryjsko-palestyńskiego. Widać u niego silne naleciałości rabinistyczne W044
44.
+ Rozumienie kształtowania się Stanów Zjednoczonych nie jest możliwe bez
wpływu ducha kalwinizmu. Teologia protestancka nie sprecyzowała swojej
funkcji wewnątrz Kościoła. Protestantyzm cierpi notorycznie na brak jasności
w tym względzie. Natomiast teologia katolicka była poddawana zbyt ostrej
inwigilacji. /Dziś okazuje się, że w Kościele katolickim jest sensus
eclesiasticus, dzięki któremu teologia rozwija się i trwa w ortodoksji; im
140
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
większa swoboda rozwoju, tym mocniejsze zespolenie myśli ludzkiej z
Objawieniem. Pomimo indywidualnych pomyłek, teologia katolicka jako
całość jest coraz bardziej zgodna z Objawieniem/. W protestantyzmie
największy wpływ doktrynalny ma kalwinizm. System teologiczny
wypracowany przez Jana Kalwina (1509-1564) stał się inspiracją dla licznych
nowych systemów, mniej czy bardziej spójnych, w takich kościołach, jak
anglikanie, metodyści czy baptyści. W sensie doktrynalnym kalwinizm nie
identyfikuje się z żadną denominacją czy wyznaniem, lecz jest systemem
myśli, który służył jako baza dla protestantyzmu w ogóle a także służył jako
element istotny do kształtowania kulturowego i społecznego różnych krajów
protestanckich. Bez niego nie byłoby możliwe zrozumienie duchowego
kształtowania się Stanów Zjednoczonych /F. Galindo CM, El „fenómeno de
las sectas” fundamentalistas. La conquista evangélica de América Latina,
wyd. 2, Editorial Verbo Divino, Estella 1994, s. 124/. Institutio Jana Kalwina
jest podstawą aktualnych grup religijnych USA. Księga I wyklucza naturalne
poznanie Boga. Poznanie Boga możliwe jest tylko dzięki Objawieniu.
Jedynym źródłem Objawienia, a w konsekwencji jedynym źródłem poznania
Boga jest Pismo Święte. Kalwin uznawał konieczność czuwania eklezjalnego
nad prawidłowym odczytywaniem Biblii, gdyż poszczególny człowiek jest
skłonny do odczytania błędnego. Zielonoświątkowcy poszli jeszcze dalej niż
Kalwin. Według nich Duch Święty objawia człowiekowi wierzącemu wszystko
bezpośrednio, niezależnie od Biblii, tak jak prorokom przed spisaniem ich
proroctw. To objawienie indywidualne nie jest sprzeczne z Biblią. Słowo jest
nadal na pierwszym miejscu, ale nie chodzi już tyle o słowo pisane, lecz o
„logos” jako ekspresję Boga w słowach wypowiadanych przez człowieka
/Tamże, s. 125/. /Jest to przejście na stronę katolicką, gdzie słowo ludzkie
ma siłę sprawczą w sakramentach. Jednakże jest to przejście radykalne,
burzące sakramenty, czyniące jakby jeden wielki sakrament. Każdy człowiek
mocą Ducha Świętego może za pomocą wypowiadanych przez siebie słów
uczynić wszystko, dokonać każdej przemiany, uzdrowić, przemienić,
uświęcić, zbawić. Tymczasem taka postawa nie jest zgodna z treścią Pisma
Świętego; Piotr Liszka/.
+ Rozumienie kształtowania się Stanów Zjednoczonych nie jest możliwe bez
wpływu ducha kalwinizmu. Teologia protestancka nie sprecyzowała swojej
funkcji wewnątrz Kościoła. Protestantyzm cierpi notorycznie na brak jasności
w tym względzie. Natomiast teologia katolicka była poddawana zbyt ostrej
inwigilacji. /Dziś okazuje się, że w Kościele katolickim jest sensus
eclesiasticus, dzięki któremu teologia rozwija się i trwa w ortodoksji; im
większa swoboda rozwoju, tym mocniejsze zespolenie myśli ludzkiej z
Objawieniem. Pomimo indywidualnych pomyłek, teologia katolicka jako
całość jest coraz bardziej zgodna z Objawieniem/. W protestantyzmie
największy wpływ doktrynalny ma kalwinizm. System teologiczny
wypracowany przez Jana Kalwina (1509-1564) stał się inspiracją dla licznych
nowych systemów, mniej czy bardziej spójnych, w takich kościołach, jak
anglikanie, metodyści czy baptyści. W sensie doktrynalnym kalwinizm nie
identyfikuje się z żadną denominacją czy wyznaniem, lecz jest systemem
myśli, który służył jako baza dla protestantyzmu w ogóle a także służył jako
element istotny do kształtowania kulturowego i społecznego różnych krajów
protestanckich. Bez niego nie byłoby możliwe zrozumienie duchowego
141
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
kształtowania się Stanów Zjednoczonych /F. Galindo CM, El „fenómeno de
las sectas” fundamentalistas. La conquista evangélica de América Latina,
wyd. 2, Editorial Verbo Divino, Estella 1994, s. 124/. Institutio Jana Kalwina
jest podstawą aktualnych grup religijnych USA. Księga I wyklucza naturalne
poznanie Boga. Poznanie Boga możliwe jest tylko dzięki Objawieniu.
Jedynym źródłem Objawienia, a w konsekwencji jedynym źródłem poznania
Boga jest Pismo Święte. Kalwin uznawał konieczność czuwania eklezjalnego
nad prawidłowym odczytywaniem Biblii, gdyż poszczególny człowiek jest
skłonny do odczytania błędnego. Zielonoświątkowcy poszli jeszcze dalej niż
Kalwin. Według nich Duch Święty objawia człowiekowi wierzącemu wszystko
bezpośrednio, niezależnie od Biblii, tak jak prorokom przed spisaniem ich
proroctw. To objawienie indywidualne nie jest sprzeczne z Biblią. Słowo jest
nadal na pierwszym miejscu, ale nie chodzi już tyle o słowo pisane, lecz o
„logos” jako ekspresję Boga w słowach wypowiadanych przez człowieka
/Tamże, s. 125/. /Jest to przejście na stronę katolicką, gdzie słowo ludzkie
ma siłę sprawczą w sakramentach. Jednakże jest to przejście radykalne,
burzące sakramenty, czyniące jakby jeden wielki sakrament. Każdy człowiek
mocą Ducha Świętego może za pomocą wypowiadanych przez siebie słów
uczynić wszystko, dokonać każdej przemiany, uzdrowić, przemienić,
uświęcić, zbawić. Tymczasem taka postawa nie jest zgodna z treścią Pisma
Świętego; Piotr Liszka/.
+ Rozumienie kultury lepsze dzięki trudnościom w uzgadnianiu kultury z
nauką chrześcijańską. Należyte godzenie kultury osobistej i społecznej z
nauką chrześcijańską. „Jakkolwiek Kościół wiele przyczynił się do postępu
kultury, wiadomo jednak z doświadczenia, że z powodów przygodnych
uzgadnianie kultury z nauką chrześcijańską nie zawsze szło bez trudności.
Trudności te niekoniecznie przynoszą szkodę życiu wiary, lecz nawet
pobudzać mogą umysł do dokładniejszego i głębszego jej rozumienia. Nowsze
bowiem badania i odkrycia w dziedzinie nauk ścisłych oraz historii i filozofii
nasuwają nowe zagadnienia, które niosą ze sobą życiowe konsekwencje, a
także domagają się nowych dociekań od teologów. Poza tym zachęca się
teologów, żeby przy zachowaniu metod i wymogów właściwych nauce
teologicznej, wciąż szukali coraz to bardziej odpowiedniego sposobu
podawania doktryny ludziom sobie współczesnym; bo czym innym jest sam
depozyt wiary, czyli jej prawdy, a czym innym sposób jej wyrażania przy
zachowaniu jednak tego samego sensu i znaczenia. W duszpasterstwie
należy uznawać i stosować w dostatecznej mierze nie tylko zasady
teologiczne, lecz także zdobycze nauk świeckich, zwłaszcza psychologii i
socjologii, tak żeby również i wiernych prowadzić do rzetelnego i dojrzalszego
życia wiary. Na swój sposób także literatura i sztuka mają wielkie znaczenie
dla życia Kościoła. Usiłują one bowiem dać wyraz przyrodzonemu
uzdolnieniu człowieka, jego problemom i doświadczeniom w dążeniu do
poznania i doskonalenia siebie oraz świata; starają się ukazać stanowisko
człowieka w historii i w całym świecie, jego nędze i radości, oświetlić potrzeby
i możliwości ludzi oraz naszkicować lepszy los człowieka. W ten sposób
literatura i sztuka mogą podnosić wzwyż życie ludzkie, przedstawiane w
różnorakich formach, stosownie do czasów i miejsc. Trzeba zatem dokładać
starań, żeby uprawiający te umiejętności czuli, iż są uznawani przez Kościół
142
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
w swych przedsięwzięciach, i żeby ułatwiali, korzystając z uporządkowanej
wolności, kontakty ze społecznością chrześcijańską” (KDK 62).
+ Rozumienie kultury obcej wymaga interpretacji. „Współcześnie
interpretacją posługuje się wiele nauk, np. tradycyjne nauki o języku
(lingwistyka, filologia, semiotyka Ch. S. Peirce’a. Gramatyka generatywna N.
Chomsky’ego), literaturoznawstwo (poetyka, tekstologia) i retoryka. W teologii
protestanckiej R. Bultmann głosił program „egzystencjalnej interpretacji
Biblii” jako jej demitologizację, natomiast egzegeza katolicka nawołuje na
Soborze Watykańskim II do nowej interpretacji dogmatów (ewolucja
dogmatów). W etnologii interpretacja dotyczy właściwego rozumienia obcej
kultury. W dziedzinie prawa spotyka się 2 opozycyjne pojęcia interpretacji w
wypadku sprzeczności tekstów prawniczych lub wątpliwości co do ich
wykładni: interpretatio iuris authentica (jako wyłożenie prawa przez
prawodawcę) oraz interpretatio iuris doctrinalis (przez kazuistyczne wyłożenie
pewnego poglądu). Filozofia ma od czynienia z problemem adekwatnej
interpretacji poglądów oraz tekstów filozoficznych m.in. z formalnym
wyróżnieniem jakiegoś tekstu filozoficznego i swoistych reguł jego
interpretacji (M. Gatzeimer). W metodologii nauk humanistycznych
interpretację rozumianą jako operację przyporządkowywania sensu
czynnościom lub ich wytworom, uważa się za odmianę interpretacji
teoretycznej (wyjaśnienia) doświadczenia (naturalizm) lub jako swoistą
metodę rozumienia, przeciwstawianą przyrodoznawczemu wyjaśnianiu
(antynaturalizm). Analityczna filozofia nauki głosi potrzebę zarówno
teoretycznej interpretacji doświadczenia, jak i empirycznej interpretacji
teorii” A. Bronk, Interpretacja. II. Problematyka, w: Encyklopedia Katolicka, T.
VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 387-389, kol. 388.
+ Rozumienie kultury pogan konieczne dla jej oczyszczenia i wydobycia z niej
prawdy ubogacającej każdego człowieka. Cel humanistów renesansowych
najważniejszy, to odzyskanie prawdy prefigurującej w myśli starożytnej – a
chcieli tego dokonać usuwając wszelką ciemnotę, jaka towarzyszyła ludzkiej
kulturze przez zaciemniającą wizję pogańską, tak aby można ją było pojąć w
sposób jasny i wyraźny. Aby tego dokonać, musieli oni zrozumieć i
zrekonstruować kulturę pogan. A chcąc zrozumieć tę kulturę, musieli czytać
prace pogan. Humaniści renesansowi chcieli przeczytać te prace, aby
zrozumieć je i wyjść dalej poza nie. Chcieli jasnej i wyraźnej wizji prawdy,
pierwotnej prawdy. Żeby dotrzeć do tej pierwotnej prawdy potrzeba było, aby
humaniści poszli po naukę do mistrzów, do wielkich nauczycieli. Pomimo
tego, że starożytni filozofowie byli poganami, wielu z nich zdołało wznieść
swój niczym nie wspomagany naturalny rozum na najwyższe poziomy. Byli
mistrzami w naturalnym, nie wspomaganym rozumowaniu, chociaż
mistrzami z poważnymi usterkami. Aby usunąć te usterki potrzeba było
prace starożytnych poddać egzegezie w świetle wiary, aby w ten sposób
odzyskać ich pierwotny wgląd. Pierwotna prawda znajduje się właśnie w tym
zreformowanym wglądzie. Kiedy już zostanie odnaleziona, można jej użyć
jako podstawy dla nowego porządku świata, prawdziwego poglądu na Boga,
naturę ludzka, społeczeństwo i cały świat. Osiągnięcie tego zreformowanego
wglądu wymaga nowej metody odkrywania i dochodzenia, która nie będzie
już potrzebowała żadnego pośrednika, umożliwiającego odróżnienie
sprzeczności od niesprzeczności. Problem prawdy jest nie tyle kwestią
143
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rozumowania dedukcyjnego kierowanego autorytetem, czy też poznania
zapośredniczonego w zasadach wydobytych z rzeczy przez naturalny rozum,
lecz jest sprawą bezpośredniej, oczywistej obserwacji bądź też wglądu,
doświadczenia wymagającego wyćwiczonego oka mistrza /P. A. Redpath,
Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's
Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by
Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 146-147.
+ Rozumienie kultury pogan konieczne dla jej oczyszczenia i wydobycia z niej
prawdy ubogacającej każdego człowieka. Cel humanistów renesansowych
najważniejszy, to odzyskanie prawdy prefigurującej w myśli starożytnej – a
chcieli tego dokonać usuwając wszelką ciemnotę, jaka towarzyszyła ludzkiej
kulturze przez zaciemniającą wizję pogańską, tak aby można ją było pojąć w
sposób jasny i wyraźny. Aby tego dokonać, musieli oni zrozumieć i
zrekonstruować kulturę pogan. A chcąc zrozumieć tę kulturę, musieli czytać
prace pogan. Humaniści renesansowi chcieli przeczytać te prace, aby
zrozumieć je i wyjść dalej poza nie. Chcieli jasnej i wyraźnej wizji prawdy,
pierwotnej prawdy. Żeby dotrzeć do tej pierwotnej prawdy potrzeba było, aby
humaniści poszli po naukę do mistrzów, do wielkich nauczycieli. Pomimo
tego, że starożytni filozofowie byli poganami, wielu z nich zdołało wznieść
swój niczym nie wspomagany naturalny rozum na najwyższe poziomy. Byli
mistrzami w naturalnym, nie wspomaganym rozumowaniu, chociaż
mistrzami z poważnymi usterkami. Aby usunąć te usterki potrzeba było
prace starożytnych poddać egzegezie w świetle wiary, aby w ten sposób
odzyskać ich pierwotny wgląd. Pierwotna prawda znajduje się właśnie w tym
zreformowanym wglądzie. Kiedy już zostanie odnaleziona, można jej użyć
jako podstawy dla nowego porządku świata, prawdziwego poglądu na Boga,
naturę ludzka, społeczeństwo i cały świat. Osiągnięcie tego zreformowanego
wglądu wymaga nowej metody odkrywania i dochodzenia, która nie będzie
już potrzebowała żadnego pośrednika, umożliwiającego odróżnienie
sprzeczności od niesprzeczności. Problem prawdy jest nie tyle kwestią
rozumowania dedukcyjnego kierowanego autorytetem, czy też poznania
zapośredniczonego w zasadach wydobytych z rzeczy przez naturalny rozum,
lecz jest sprawą bezpośredniej, oczywistej obserwacji bądź też wglądu,
doświadczenia wymagającego wyćwiczonego oka mistrza /P. A. Redpath,
Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's
Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by
Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 146-147.
+ Rozumienie kultury staroruskiej wymaga kontekstu. „cecha konstytutywna
dla łacińskiej i greckiej odmiany kultury na gruncie słowiańskim było
posługiwanie się językiem łacińskim bądź staro-cerkiewno-słowiańskim,
posiadającym w słowotwórstwie, składni oraz strukturze czasów, wiele cech
języka greckiego. Dawne obszary kultury, wyznaczone przez język, miały
wpływ na charakter młodej kultury chrześcijańskiej, a rodzaj języka
używanego dla potrzeb liturgicznych był bodźcem lub hamulcem w
wykorzystaniu bogactwa danej kultury. Na różnicę wyznaczoną przez wpływy
językowe nałożyły się rozbieżności w dziedzinie doktryny chrześcijańskiej i
zwierzchnictwa kościelnego, które stały się przyczyną tzw. wschodniej
schizmy. Spowodowały one, że w obu odmianach kultury chrześcijańskiej
inne znaczenie zyskało prawo, państwo i władza, nieco inną rolę w wymiarze
144
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
politycznym i społecznym przyjął na siebie Kościół. Opis i charakterystyka
kultury staroruskiej nie są możliwe bez uwzględnienia kilku kontekstów.
Pierwszy i najważniejszy to związek z Bizancjum, którego kultura
reprezentowała wschodni typ chrześcijaństwa, najbogatszy i najbardziej
różnorodny. Zawierał bowiem schrystianizowane kultury – grecką,
aleksandryjską i syryjską. Drugi kontekst stanowiła cywilizacja mongolska,
określana przez F. Konecznego mianem turańskiej. Trzecim kontekstem dla
kultury ruskiej była łacińska odmiana kultury chrześcijańskiej, która bardzo
wcześnie zaczęła przeżywać zmiany prowadzące ku sekularyzacji.
Uwzględnienie tych trzech kontekstów obejmuje dwa aspekty – genetyczny
(respektujący wpływy bezpośrednie) oraz typologiczny (skierowany na
podobieństwa i różnice). Pozwalały one dostrzec zjawiska identyczne i
odmienne, istniejące z reguły synchronicznie lub w bliskim wymiarze
czasowym. Prócz określenia miejsca kultury staroruskiej istotne znaczenie
ma także obranie perspektywy jej oglądu. Kultura posiada bardzo złożoną
strukturę, a ponieważ nie można poprzestać przy jej rozważaniu na
sprawach ogólnych, należy ustalić hierarchię zagadnień i metodę ich opisu”
/H. Kowalska, Kultura staroruska XI-XVI w. Tradycja i zmiana, Wydawnictwo
Uniwersytetu jagiellońskiego, Kraków 1998, s. 8/. „Już E. Curtius, pisząc
swoje dzieło o średniowiecznej literaturze europejskiej, zauważył, że
neofilologowie zajmujący się Średniowieczem nie sięgają do powszechnej
historii literatury, a także do dziejów polityki i kultury. Akcentował potrzebę
istnienia „ogólnej dyscypliny poświęconej dziejom Średniowiecza”. W jej
braku upatrywał przeszkody w rozwoju studiów nad literaturą europejską (E.
Curtius. Literatura europejska i łacińskie Średniowiecze. Przekł. i opr. A.
Borowski, Kraków 1997, s. 18). Badacz namawiał do przekroczenia granic
wąskich specjalności. Potwierdził tym samym znaną prawdę, że
chrześcijańskiej kultury Średniowiecza nie można zrozumieć opierając się na
podstawie analitycznych opisów, nie dostrzegających szerszego kontekstu”
/Tamże, s. 9.
+ Rozumienie kultury współczesne szerokie, „a kłopoty z jego jednoznacznym
zdefiniowaniem
odzwierciedlają
zmiany
dotyczące
problematyki
ontologicznej. Źródła tych zmian wypływają z dwóch zasadniczych postaw –
wiary w istnienie transcendentnych wobec dziejów źródeł kultury i
przekonania o wyłącznie antropologicznym wymiarze kultury.
Trzeba
pamiętać, że ontologia określała także poglądy w dziedzinie aksjologii, a te
miały wpływ na sposób definiowania istoty kultury. Znamienny jest także
związek pomiędzy treścią pojęcia kultura czy cywilizacja a określonym
stanowiskiem poznawczym. Ten aspekt zyskał szczególne znaczenie od
czasów Oświecenia, gdy miernikiem wartości kultury stał się postęp w jej
sferze, który uzależniano od progresji wiedzy. Kolejny etap w dziedzinie
definiowania kultury wyznaczył w XIX wieku neokantyzm. Pod jego wpływem
w Niemczech rozwinęła się filozofia kultury, której podstawę stanowiły
przekonania Immanuela Kanta o możliwościach ludzkiego poznania,
dotyczących wyłącznie sfery wartości. Poznanie i realizacja wartości stały się
konstytutywnym czynnikiem kultury i dlatego w wytworach kultury
doszukiwano się przede wszystkim przejawów wartości, które zachowują
określoną pozycję wobec bytu. Ten sposób rozumowania Mieczysław Albert
Krąpiec, teolog i filozof, nazywa „epistemologiczną jaskinią” Kanta. Podobnie
145
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ustosunkowuje się do fenomenologii wyrosłej z neokantyzmu, określając ją
jako „jaskinię świadomości”, z której nie ma wyjścia (Por. M. A. Krąpiec, U
podstaw rozumienia kultury. Dzieła, t. 15, Lublin 1991, s. 10-11).
Filozoficzne źródła nieporozumień w pojmowaniu kultury sprawiają, ze
każdy, kto chce stanąć na trochę pewniejszym gruncie, by znaleźć orientację
wśród metodologicznych koncepcji współczesnych stanowisk naukowych
wobec zagadnienia kultury, cywilizacji, tradycji, odwołuje się do historii tych
pojęć. Tak czyni właśnie M.A. Krąpiec w swojej książce U podstaw
rozumienia kultury (Tamże, s. 7)” /H. Kowalska, Kultura staroruska XI-XVI
w. Tradycja i zmiana, Wydawnictwo Uniwersytetu jagiellońskiego, Kraków
1998, s. 15/. „przywołując łacińskie słowo cultura, oznaczające uprawę
ziemi, i późniejsze Cyceronowe animi cultura, rozumiane jako uszlachetnianie
ludzkiego umysłu głównie przez filozofię. Greckim odpowiednikiem
używanego w tym znaczeniu słowa kultura była paideia (παιδεια). W pracy W.
Jaegera (W. Jaeger, Paideia. Przekł. M. Plezia, Warszawa 1962, s. 27)
znajdziemy stwierdzenie, że istota kultury greckiej zawiera się w
odnajdywaniu ładu w otaczającym świecie i działaniu człowieka. Paideia to
takie wychowywanie młodzieży, by mogła rozumieć treści kultury, żyć w
danej kulturze i współtworzyć ją. Dlatego wychowywano nauczając
metafizyki i retoryki, wpajano młodym pokoleniom, że byt ma swojej
odzwierciedlenie w słowie, a słowo jest tożsame z ludzkim czynem” /Tamże,
s. 16.
+ Rozumienie listu Pawła przez adresatów oczekiwane przez Pawła. „Chlubą
bowiem jest dla nas świadectwo naszego sumienia, bo w prostocie serca i
szczerości wobec Boga, a nie według mądrości doczesnej, lecz według łaski
Bożej postępowaliśmy na świecie, szczególnie względem was. Nie piszemy
wam bowiem czegoś innego niż to, coście czytali i coście zrozumieli. Mam
nadzieję, że do końca będziecie nas rozumieć tak, jak już po części
zostaliśmy przez was zrozumiani: mianowicie że w dzień Pana naszego
Jezusa ja będę waszą chlubą, tak jak i wy moją. W tym przeświadczeniu
postanowiłem już wcześniej do was przybyć – byście dostąpili powtórnej łaski
– a następnie udać się od was do Macedonii i z Macedonii znów przyjść do
was po to, byście mnie wyprawili w podróż do Judei. Czyż więc poczynałem
sobie lekkomyślnie, wszystko to zamierzając? Albo układając to, czym
postanawiał według ciała w ten sposób, iżby tak, tak było u mnie
równocześnie nie, nie. Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma
równocześnie tak i nie. Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem
wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był tak i nie, lecz dokonało się w Nim tak.
Albowiem ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są tak. Dlatego też przez
Niego wypowiada się nasze Amen Bogu na chwałę. Tym zaś, który umacnia
nas wespół z wami w Chrystusie, i który nas namaścił, jest Bóg. On też
wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych. A ja
wzywam Boga na świadka mojej duszy, iż tylko aby was oszczędzić, nie
przybyłem do Koryntu. Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą waszą, bo
przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie” (2
Kor 1, 12-24).
+ Rozumienie listu Pawła przez adresatów oczekiwane przez Pawła. „Chlubą
bowiem jest dla nas świadectwo naszego sumienia, bo w prostocie serca i
szczerości wobec Boga, a nie według mądrości doczesnej, lecz według łaski
146
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Bożej postępowaliśmy na świecie, szczególnie względem was. Nie piszemy
wam bowiem czegoś innego niż to, coście czytali i coście zrozumieli. Mam
nadzieję, że do końca będziecie nas rozumieć tak, jak już po części
zostaliśmy przez was zrozumiani: mianowicie że w dzień Pana naszego
Jezusa ja będę waszą chlubą, tak jak i wy moją. W tym przeświadczeniu
postanowiłem już wcześniej do was przybyć – byście dostąpili powtórnej łaski
– a następnie udać się od was do Macedonii i z Macedonii znów przyjść do
was po to, byście mnie wyprawili w podróż do Judei. Czyż więc poczynałem
sobie lekkomyślnie, wszystko to zamierzając? Albo układając to, czym
postanawiał według ciała w ten sposób, iżby tak, tak było u mnie
równocześnie nie, nie. Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma
równocześnie tak i nie. Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem
wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był tak i nie, lecz dokonało się w Nim tak.
Albowiem ile tylko obietnic Bożych, w Nim wszystkie są tak. Dlatego też przez
Niego wypowiada się nasze Amen Bogu na chwałę. Tym zaś, który umacnia
nas wespół z wami w Chrystusie, i który nas namaścił, jest Bóg. On też
wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych. A ja
wzywam Boga na świadka mojej duszy, iż tylko aby was oszczędzić, nie
przybyłem do Koryntu. Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą waszą, bo
przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie” (2
Kor 1, 12-24).
+ Rozumienie liturgii oznacza łaskę działającą w słowie. „W 1846 roku
rozpoczyna się pontyfikat Piusa XI. To sprzyjający moment na opublikowanie
Pięciu ran Kościoła świętego, […] Inspiracje tytułu Rosmini zaczerpnął z
przemówienia Innocentego IV podczas Soboru w Lyonie z 23 czerwca 1215
roku, w którym papież mówił o pięciu „nieludzkich ranach” na ciele Kościoła,
nawiązując do ran zadanych Zbawicielowi na Kalwarii” /R. Skrzypczak,
Przezorność proroków, „Fronda” 2008, nr 44/45, 96-121, s. 105/. „Pierwsza
rana na lewej dłoni Zbawiciela: Podziały pomiędzy duchowieństwem i
wiernymi w liturgii. Jakby nie brzmiało dziwnie, chodzi tutaj o poczucie
wyobcowania pomiędzy duchownymi i świeckimi, ujawniające się zwłaszcza
w sprawowaniu Bożego kultu, a w konsekwencji o wyobcowanie samych
czynności liturgicznych. Duchowni, według Rosminiego, zapomnieli o swej
powinności wyjaśniania ludziom dogłębnych znaczeń sprawowanych
obrzędów liturgicznych, a zwłaszcza zapomnieli o czymś fundamentalnym: że
Chrystus chciał włączyć w modlitwę i sprawowanie dziękczynienia cały lud
Boży. „ten obrzęd, z którym Bóg powiązał swoją łaskę, który miał uzdalniać
ludzi do dawania świadectwa o naukach moralnych, które były im
przekazywane, nie stanowi jedynie widowiska do oglądania, w którym lud
jedynie uczestniczy poprzez obserwowanie tego, co się dzieje, nie stając się
ani częścią, ani aktorem na tej religijnej scenie. Ponieważ istnieje tylko jedna
liturgia świętego Kościoła, sprawowana wspólnie przez duchownych i lud”
/A. Rosmini, Delle cinque piaghe della santa Chiesa, w oprac. Nunzio
Galantino, Edizioni San Paolo, Cinisello Balsamo 1997, nr 14, s. 126-127/.
/Ibidem, s. 106/. “To domaganie się przez Rosminiego “roli aktywnej” w
liturgii dla całego ludu Bożego znajdzie ponad sto lat później odzwierciedlenie
w postulacie Soboru watykańskiego II, by wszystkich wiernych włączyć w
aktywne uczestniczenie (actuosa participatio /Sacrosanctum Consilium, 1420; 30n; 48 n/) w sprawowaniu Bożego kultu. […] Inną trudnością podjętą
147
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przez Rosminiego jest używana w liturgii łacina. […] Posługiwanie się
językiem imperium rzymskiego stawia lud w sytuacji niezrozumienia niczego,
a w związku z tym pozbawia go łaski, która zostaje przekazywana
chrześcijanom za pośrednictwem słów. Stąd zdecydowany postulat
Rosminiego, by teksty liturgiczne przetłumaczyć na języki współczesne”
/Ibidem, s. 107.
+ Rozumienie liturgii oznacza łaskę działającą w słowie. „W 1846 roku
rozpoczyna się pontyfikat Piusa XI. To sprzyjający moment na opublikowanie
Pięciu ran Kościoła świętego, […] Inspiracje tytułu Rosmini zaczerpnął z
przemówienia Innocentego IV podczas Soboru w Lyonie z 23 czerwca 1215
roku, w którym papież mówił o pięciu „nieludzkich ranach” na ciele Kościoła,
nawiązując do ran zadanych Zbawicielowi na Kalwarii” /R. Skrzypczak,
Przezorność proroków, „Fronda” 2008, nr 44/45, 96-121, s. 105/. „Pierwsza
rana na lewej dłoni Zbawiciela: Podziały pomiędzy duchowieństwem i
wiernymi w liturgii. Jakby nie brzmiało dziwnie, chodzi tutaj o poczucie
wyobcowania pomiędzy duchownymi i świeckimi, ujawniające się zwłaszcza
w sprawowaniu Bożego kultu, a w konsekwencji o wyobcowanie samych
czynności liturgicznych. Duchowni, według Rosminiego, zapomnieli o swej
powinności wyjaśniania ludziom dogłębnych znaczeń sprawowanych
obrzędów liturgicznych, a zwłaszcza zapomnieli o czymś fundamentalnym: że
Chrystus chciał włączyć w modlitwę i sprawowanie dziękczynienia cały lud
Boży. „ten obrzęd, z którym Bóg powiązał swoją łaskę, który miał uzdalniać
ludzi do dawania świadectwa o naukach moralnych, które były im
przekazywane, nie stanowi jedynie widowiska do oglądania, w którym lud
jedynie uczestniczy poprzez obserwowanie tego, co się dzieje, nie stając się
ani częścią, ani aktorem na tej religijnej scenie. Ponieważ istnieje tylko jedna
liturgia świętego Kościoła, sprawowana wspólnie przez duchownych i lud”
/A. Rosmini, Delle cinque piaghe della santa Chiesa, w oprac. Nunzio
Galantino, Edizioni San Paolo, Cinisello Balsamo 1997, nr 14, s. 126-127/.
/Ibidem, s. 106/. “To domaganie się przez Rosminiego “roli aktywnej” w
liturgii dla całego ludu Bożego znajdzie ponad sto lat później odzwierciedlenie
w postulacie Soboru watykańskiego II, by wszystkich wiernych włączyć w
aktywne uczestniczenie (actuosa participatio /Sacrosanctum Consilium, 1420; 30n; 48 n/) w sprawowaniu Bożego kultu. […] Inną trudnością podjętą
przez Rosminiego jest używana w liturgii łacina. […] Posługiwanie się
językiem imperium rzymskiego stawia lud w sytuacji niezrozumienia niczego,
a w związku z tym pozbawia go łaski, która zostaje przekazywana
chrześcijanom za pośrednictwem słów. Stąd zdecydowany postulat
Rosminiego, by teksty liturgiczne przetłumaczyć na języki współczesne”
/Ibidem, s. 107.
+ Rozumienie logosu boskiego celem teozofii. Ezoteryzm teozoficzny jawi się
jako religia mądrości. Jest to swego rodzaju „logozofia” rozumiejąca i
kierująca „logosem” boskim, który istnieje w naszym wnętrzu. Odrzucona
zostaje łaska jako dar miłości. Znika nawet transparencja i pobożne
współczucie autentycznego buddysty. Zamiast tego jest jedynie wiedza o losie
dusz wybranych, jakaś „gwiezdna mitologia”. Kosmos jest wyższą formą
ducha niż człowiek żyjący na ziemi. Trzeba zaznajomić się z duchami
kosmicznymi odpowiedzialnymi za los człowieka, aby dojść do doskonałości,
do człowieka nowego, planetarnego, zrealizowanego. Zamiast Boga są „wielcy
148
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
inicjatorzy”, przewodnicy. Wybrani odczuwają pogardę wobec profanów.
Wobec rozwijającej się teozofii religia chrześcijańska stała się jedynym
obrońcą ludzkiego rozumu, a nauki coraz bardziej sytuują się na linii
myślenia magicznego. Ezoteryzm teozoficzny wybiera magię zamiast
autentycznego doświadczenia religijnego. Teozofowie nie chcą Boga uwielbiać
i czcić, lecz chcą Nim rządzić. Dlatego odradzają starożytne wierzenia i
praktyki, takie jak astrologia i alchemia. Astrologia jest wiedzą magicznosakralną, poddającą człowieka pod religijną władzę gwiazd. Astronomia
ukazuje przestrzeń, którą Bóg dał człowiekowi we władanie. Astrologia
poddaje człowieka pod władzę gwiazd, które są traktowane jako duchy
(dusze). Chemia jest darem Bożym dla człowieka, aby panował nad światem.
Alchemia uważa, że człowiek jest Bogiem, który potrafi przemienić materię
swoją myślą. Transmutacja materii jest sprzężona z transmigracją dusz.
Wszystko jest czymś jednym, wszystko może się przemienić w coś innego.
Teozofowie sądzą, że rozwiążą wszystkie problemy ziemi i całego kosmosu. W
teozofii religia przestaje być religią a nauka przestaje być nauką. Ezoteryzm
interpretuje formułą Einsteina E=mc2 w sensie ontologicznym, identyfikując
materię (przestrzeń, masa) z czasem i energią. Wszystko ma charakter
mentalny i może być przekształcone mocą ludzkiej myśli. W końcu boskość i
materia są tym samym, a wtedy nie jest istotne, czy mówimy tylko o jednej
Osobie Bożej, czy o trzech X. Pikaza, Esoterismo, w: Diccionario Teológico. El
Dios cristiano, Salamanca 1992, 451-474, s. 467.
+ Rozumienie ładu kosmicznego konieczne dla rozumienia obalenia tego ładu
przez Beethovena i jego następców. „muzyka do nas przemawia – ale jak?
[…] dzięki symbolice języka, poeta może dokładnie wyjaśnić, jak bardzo jest
szczęśliwy, jakich subtelnych odcieni uczuciowych doznaje w danej chwili i
dlaczego. Utwór [muzyczny] budzi w nas odczucie […] muzyka jest formą
przekazu symbolicznego, ale zupełnie innego niż symbolika języka. Ta
ostatnia przywołuje zawsze zewnętrzną rzeczywistość, choćby posługiwała się
w tym celu najwymyślniejszą subiektywną obrazowością; natomiast to, co
kreuje symbolizm zapisu nutowego, istnieje wyłącznie w świecie idei. […] nie
tylko opowiada o radości, ile ją stwarza. […] jest sferą radości. Jak to
możliwe. Grecy znali odpowiedź: zarówno muzyka jak i dusza ludzka są
aspektami tego, co wieczne” /J. James, Muzyka sfer. O muzyce, nauce i
naturalnym porządku wszechświata, (Tytuł oryginału: The Music of the
Spheres. Music, Science, and the Natural Order of the Uniwerse, Grove Press,
New York 1993), przełożył Mieczysław Godyń, Znak, Kraków 1996, s. 24/.
„Dzięki temu bliskiemu pokrewieństwu jedna z nich pobudza drugą z
ogromną mocą i […] niemal naukową precyzją. […] ich źródłem jest głęboko
tkwiąca w człowieku potrzeba odczuwania więzi z Absolutem, wykraczanie
poza świat samych zjawisk. […] istnieje w ludzkiej duszy – jako niemalże jej
cecha rozpoznawcza – jakaś nieugaszona tęsknota do tworzenia owych więzi
z transcendencją, do odnajdywania sensownego porządku w zawrotnej
wielorakości widzialnego wszechświata. W naszym własnym stuleciu studia
klasyczne nie cieszą się bynajmniej popularnością. Zamiast dociekliwego
humanizmu mamy protekcjonalny nihilizm; współczesna naigrawa się z
chrześcijańskiego fundamentalizmu, z absurdalnych szkół psychoterapii i z
ich zwolenników, z wyznawców tzw. New Age” /Tamże, s. 25/. „w miarę, jak
epoka hegemonii romantyzmu chyli się ku końcowi, współcześni słuchacze
149
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
okazują się głusi na muzykę swoich własnych czasów. A jednak […] antyczna
tradycja muzycznego kosmosu – obejmującego i jednoczącego stateczny
racjonalizm z ekstatycznym mistycyzmem – przetrwała. To, co moglibyśmy
nazwać „wielkim tematem” – a więc wiara, że kosmos stanowi cudownie
harmonijny system, kierowany przez Najwyższą Inteligencję i ze człowiek ma
w tym systemie swoje z góry wyznaczone i wiekuiste miejsce – przenika cała
zachodnią cywilizację […] Kiedy oficjalna kultura koncentruje się na tym, co
ziemskie i indywidualne, wówczas impuls pojednania się z uniwersalną
całością staje się coraz bardziej ezoteryczny. […] co można by nazwać kulturą
ludową o podłożu okultystycznym, […] dopóki nie zrozumiemy tego
wzniosłego kosmicznego ładu, obalonego przez Beethovena i jego następców,
dopóty i sam Beethoven pozostanie dla nas równie odległy jak ów
przedrewolucyjny porządek” /Tamże, s. 26.
+ Rozumienie ładu kosmicznego wzniosłego dziś, obalonego przez
Beethovena i jego następców, konieczne do tego, aby i sam Beethoven był dla
zrozumiały, bez tego jest on dla nas równie odległy jak ów przedrewolucyjny
porządek. „cała zachodnia muzyka z wyjątkiem tej, która należała do stulecia
zdominowanego przez romantyzm w istocie nie zawiązuje do spraw tego
świata. Nawiązuje natomiast do kosmicznej harmonii, która – jak wierzyli jej
twórcy – konstytuuje wszechświat. […] odradza się zainteresowanie owym
kosmicznym tematem, który królował w muzyce przez większą część dziejów
Zachodu” /J. James, Muzyka sfer. O muzyce, nauce i naturalnym porządku
wszechświata, (Tytuł oryginału: The Music of the Spheres. Music, Science,
and the Natural Order of the Uniwerse, Grove Press, New York 1993), przeł.
M. Godyń, Znak, Kraków 1996, s. 24/. „antyczna tradycja muzycznego
kosmosu – obejmującego i jednoczącego stateczny racjonalizm z
ekstatycznym mistycyzmem – przetrwała. To, co moglibyśmy nazwać
„wielkim tematem” – a więc wiara, że kosmos stanowi cudownie harmonijny
system, kierowany przez najwyższą Inteligencję i że człowiek ma w tym
systemie swoje z góry wyznaczone i wiekuiste miejsce – przenika całą
zachodnią cywilizację. […] Kiedy oficjalna kultura koncentruje się na tym, co
ziemskie i indywidualne, wówczas impuls pojednania się z uniwersalną
całością staje się coraz bardziej ezoteryczny. Impuls ów […] znajduje z jednej
strony ujście w kompozycjach dwudziestowiecznej awangardy; z drugiej
strony, sam Wielki Temat jako taki żyje nadal w czymś, co można by nazwać
kulturą ludową o podłożu okultystycznym, która dziś stawia się absolutnie
poza nawiasem szanującej się aktywności intelektualnej. […] dopóki nie
zrozumiemy tego wzniosłego kosmicznego ładu, obalonego przez Beethovena
i jego następców, dopóty i sam Beethoven pozostanie dla nas równie odległy
jak ów przedrewolucyjny porządek” /Tamże, s. 26.
+ Rozumienie łaski spowodowało, że Bóg stał się uczuciowo bardzo bliski.
Paweł doszedł do sformułowania Bożego działania zbawczego w trzech
wymiarach. Bóg św. Pawła jest najpierw Bogiem Starego Testamentu: Bogiem
obietnic,
Bogiem
wiernym,
świadczącym
o
prawdziwości
słów
wypowiadanych przez św. Pawła. Bóg jest potężny i potrafi wypełnić swoje
obietnice. Chwała Boża, Jego boski Byt, odzwierciedla się na obliczu Jezusa
Chrystusa (2 Kor 4, 6). „Ewangelia” św. Pawła formułuje jego doświadczenie
odkrycia Boga w Chrystusie. Uchrześcijanienie Boga było kontrapunktem
Jego „dejudaizacji”, przezwyciężeniem zawładnięcia Bogiem przez judaizm.
150
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Zrozumienie łaski spowodowało, że Bóg stał się uczuciowo bardzo bliski.
Łaska jest najwyższym znakiem tego, że Bóg nas kocha T31.22 185. Łaska
oznacza poznanie Boga, a właściwie przekonanie bycia poznanym przez Boga
(Gal 4, 9). Zbawcza łaska Boża manifestuje się we wszystkich ludziach (Tt 2,
11) T31.22 186. Ukazanie się Boga w osobie Chrystusa i w Jego dziele
spowodowało w świadomości św. Pawła pojawienie się obrazu Boga pokoju.
Bóg pokoju usprawiedliwia (Rz, Gal), czyni człowieka sprawiedliwym.
„Wszczepienie, poprzez wiarę, w zbawczą aktywność Boga, czyli w Jego
sprawiedliwość
nazywa
św.
Paweł
usprawiedliwieniem”.
Bóg
usprawiedliwiający jest Bogiem pojednania. Bóg jest w ten sposób
zbawicielem. Zbawienie zostało ludziom przekazane jako dar, w Chrystusie
T31.22 186. Bóg Ojciec i Pan, usprawiedliwiający, pojednawca i zbawiciel,
rozlał Ducha Świętego na tych, którzy przyjęli i zaakceptowali Jego
sprawiedliwość, i uczynił z nich swoimi dziećmi. Ojcowskie działanie Boga
odpowiada synostwu adopcyjnemu człowieka. Człowiek ma śmiały dostęp do
Boga w Duchu Świętym. Bóg jest wyzwolicielem i panem. „Chrystianizacja”
Boga spowodowała, że tytuł pan odnosi się zarówno do Boga, jak i do
Chrystusa T31.22 187.
+ Rozumienie łaski spowodowało, że Bóg stał się uczuciowo bardzo bliski.
Paweł doszedł do sformułowania Bożego działania zbawczego w trzech
wymiarach. Bóg św. Pawła jest najpierw Bogiem Starego Testamentu: Bogiem
obietnic,
Bogiem
wiernym,
świadczącym
o
prawdziwości
słów
wypowiadanych przez św. Pawła. Bóg jest potężny i potrafi wypełnić swoje
obietnice. Chwała Boża, Jego boski Byt, odzwierciedla się na obliczu Jezusa
Chrystusa (2 Kor 4, 6). „Ewangelia” św. Pawła formułuje jego doświadczenie
odkrycia Boga w Chrystusie. Uchrześcijanienie Boga było kontrapunktem
Jego „dejudaizacji”, przezwyciężeniem zawładnięcia Bogiem przez judaizm.
Zrozumienie łaski spowodowało, że Bóg stał się uczuciowo bardzo bliski.
Łaska jest najwyższym znakiem tego, że Bóg nas kocha T31.22 185. Łaska
oznacza poznanie Boga, a właściwie przekonanie bycia poznanym przez Boga
(Gal 4, 9). Zbawcza łaska Boża manifestuje się we wszystkich ludziach (Tt 2,
11) T31.22 186. Ukazanie się Boga w osobie Chrystusa i w Jego dziele
spowodowało w świadomości św. Pawła pojawienie się obrazu Boga pokoju.
Bóg pokoju usprawiedliwia (Rz, Gal), czyni człowieka sprawiedliwym.
„Wszczepienie, poprzez wiarę, w zbawczą aktywność Boga, czyli w Jego
sprawiedliwość
nazywa
św.
Paweł
usprawiedliwieniem”.
Bóg
usprawiedliwiający jest Bogiem pojednania. Bóg jest w ten sposób
zbawicielem. Zbawienie zostało ludziom przekazane jako dar, w Chrystusie
T31.22 186. Bóg Ojciec i Pan, usprawiedliwiający, pojednawca i zbawiciel,
rozlał Ducha Świętego na tych, którzy przyjęli i zaakceptowali Jego
sprawiedliwość, i uczynił z nich swoimi dziećmi. Ojcowskie działanie Boga
odpowiada synostwu adopcyjnemu człowieka. Człowiek ma śmiały dostęp do
Boga w Duchu Świętym. Bóg jest wyzwolicielem i panem. „Chrystianizacja”
Boga spowodowała, że tytuł pan odnosi się zarówno do Boga, jak i do
Chrystusa T31.22 187.
+ Rozumienie łączone z duchem ludzkim. „Dusza. 1. Terminologia. Kiedy
chrześcijanin mówi o pełnym człowieku, to wyróżnia też „duszę” lub „ducha”.
W latach siedemdziesiątych teologia zachodnia zaczęła unikać terminu
„dusza”, jako rzekomo „mitologicznego”, a na to miejsce chciała przyjąć
151
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
terminy wyłącznie psychologizujące, jak „jaźń”, „ego” i inne. Praktykę tę
oceniła negatywnie Kongregacja Nauki Wiary Listem z 17 maja 1979 r. Ks.
W. Granat proponował, żeby obok terminu „dusza” posługiwać się także
terminem „osobowość”. Biblia i tradycja chrześcijańska używają tu głównie
dwóch terminów: dusza – nefesz, psyche, anima (mens) oraz duch – ruah,
pneuma, spiritus (animus). Przedmiotowo terminy te mogą oznaczać to samo,
jednak wywodzą się z dwóch pól semantycznych. „Dusza” to „istota żyjąca”
(nefesz hajjah), „tchnienie życia” (niszmał hajjim), „oddech życia”, „życie
psychiczne”, dusza zmysłowa (Rdz 1, 30; 2, 7). „Duch” u podstaw ma:
„wiatr”, „oddech”, „dech życia wewnętrznego”; w konsekwencji oddaje
najczęściej poznanie, intelekt, rozumienie, osąd, a także dynamizm woli i
emocji” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw
KUL, Lublin 2000, s. 380/. „Ostatnio wkracza tu coraz dalej termin „osoba”
(faneh, panim, prosopon, hipostasis, persona). Termin ten wprawdzie na
pierwszym planie oznacza całego człowieka, jednak często oznacza specjalnie
„świat duchowy człowieka”, zastępując termin „dusza”, który w dzisiejszym
języku, istotnie, szybko się starzeje. Niemniej do dziś najlepszym terminem
jest „dusza” /Tamże, s. 381.
+ Rozumienie Maksyma Wyznawcy wymaga klucza, jest nim podejście do
syntezy: poszukiwał uniwersalnego wzoru do rozumienia wszystkiego. „wizja
tajemnicy wcielenia według dwu wybitnych teologów Wschodu – Maksyma
Wyznawcy (zm. 662) oraz Jana z Damaszku (zm. 773). Uczestniczą oni w
ostatnich etapach sporów chrystologicznych. Maksym odnosi ostateczne
zwycięstwo nad monoteletyzmem, a Jan wnosi twórczy wkład w spory z
ikonoklazmem. Obaj są spadkobiercami myśli wcześniejszych Ojców
Wschodu, Maksym genialnym syntetykiem, a Jan Damasceński równie
genialnym systematykiem” /E. Staniek, Tajemnica wcielenia w ujęciu
Maksyma Wyznawcy i Jana Damasceńskiego, „Vox Patrum” 20 (2000) t. 3839, 333-340, s. 333; Św. Jan Damasceński, Wykład wiary prawdziwej, tłum.
B. Wojkowski, warszawa 1969; Maksym Wyznawca, Dzieła: Antologia życia
wewnętrznego, Dialog o życiu wewnętrznym, Księga miłości, Księga
oświeconych, Wykład Modlitwy pańskiej, List o miłości, tłum. A. Warkotsch,
Poznań 1982). „Maksym Wyznawca był geniuszem. Urs von Balthasar zwraca
uwagę na wielowymiarowość jego zainteresowań: filozof – dobry znawca
arystotelizmu, z wielkim dowartościowaniem realizmu jego teorii poznania;
świetny teolog biblijny – oczarowany Orygenesem; mistyk – ze szkoły
Grzegorza z Nyssy i Areopagity; surowy mnich – zachwycony Ewargiuszem;
człowiek Kościoła – wielki obrońca doktryny Chalcedonu i prymatu biskupa
Rzymu (Por. Urs von Balthasar, W pełni wiary, tłum. J. Fenrychowa, Kraków
1991). […] Kluczem do rozumienia nauki Maksyma jest jego podejście do
syntezy. On poszukiwał uniwersalnego wzoru do rozumienia wszystkiego,
tzn. zarówno wiedzy zdobytej przez człowieka, jak i objawionej przez Boga.
Synteza jest kluczem rozumienia wszechświata i sensu życia. Istotnym zaś
elementem jego syntezy są dwa twierdzenia. Pierwsze – w syntezie nie ma
żadnego mieszania, i drugie – w syntezie jest możliwe to, co jest niemożliwe,
czyli jest miejsce na paradoks. […] Synteza – według Maksyma – zmierza do
odkrycia i osiągnięcia pełni tożsamości wszystkich elementów, w niej żaden
element nic nie traci ze swej wartości. W syntezie nie powstaje nic nowego na
zasadzie procesu zniszczenia elementów wchodzących w syntezę. Ten
152
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„materiał” dzięki syntezie zyskuje najwyższy stopień swej doskonałości.
Objawia on i osiąga swą doskonałość przez odniesienie do pozostałych
elementów. Taką syntezą jest ludzkie ciało, w którym każdy członek osiąga
swa doskonałość przez swe odniesienie do innych członków, a każdy narząd
im doskonalej spełnia rolę w całym ciele, tym bardziej odnajduje swą
tożsamość” /Tamże, s. 334.
+ Rozumienie małżeństwa w świetle tajemnicy Trójcy Świętej. „Kim jest Bóg,
który objawia się w małżeństwie”, „jaki jest Bóg, który objawia się poprzez
małżeństwo”? Bóg stwórca małżeństwa (Rdz) nie jest Bogiem mitów i rytów
pogańskich, które sakralizują małżeństwo, płciowość i płodność (mity
mezopotamskie); ani Bogiem oświetlającym wielkość człowieka (mit o
androgenie); lecz Bogiem, który „stwarza” (barah) człowieka jako realność
dobrą i godną w swej całości, jako najlepsze jego dzieło (i widział, że było
bardzo dobre: 1, 30), jako najdoskonalszy obraz swej wielkości (i stworzył
Bóg człowieka na obraz swój; na obraz Boży go stworzył: 1, 27). Bóg
Stworzyciel jest inny niż „bogowie”. Nie ma u swego boku żadnej bogini, ani
żadnego „innego boga”. Taki Bóg stworzył kobietę i mężczyznę, a także ich
małżeńską jedność. W ten sposób objawił się jak Bóg wspólnoty w miłości, w
wielości i jedności Adam-Ewa. Bez drugiego człowieka Adam nie jest osobą
pełną /D. Borobio, Matrimonio, w: X. Pikaza, N. Silanes (red.), Diccionario
Teológico. El Dios cristiano, Salamanca 1992, 867-879, s. 868/. Bóg
stworzenia jest ten sam, co Bóg Przymierza. Tak też małżeństwo jako
rzeczywistość stworzona jest nierozdzielne od małżeństwa jako rzeczywistości
zbawczego Przymierza. Jest ono symbolem jedności ludzkiej a także jedności
człowieka z Bogiem. Wspólnie są bardziej zjednoczeni z Bogiem, niż każde z
osobna. Trzeba też zauważyć intymną relację między symbolem a
rzeczywistością symbolizowaną. Ponadto Bóg małżeństwa jest Bogiem
Izraela, swego Ludu. Podkreślony jest silnie kontekst społeczny,
społecznotwórczy małżeństwa. Pismo Święte mówi o miłości oblubieńczej
małżeńskiej i o miłości oblubieńczej Boga wobec ludzi. Jest to miłość wierna,
bez końca /Tamże, s. 870/. Również Jezus objawia się jako Oblubieniec
Kościoła.
+ Rozumienie małżeństwa. „Rzekli Mu uczniowie: «Jeśli tak ma się sprawa
człowieka z żoną, to nie warto się żenić». Lecz On im odpowiedział: «Nie
wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do
małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do
małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla
królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech
pojmuje».” (Mt 19, 10-12)
+ Rozumienie marksistowskiego pojęć proletariat i lud odrzucone przez
Bakunina. Bakunin uważał siebie za materialistę i z materialistycznych
przesłanek wywodził, iż człowiek jest częścią przyrody. Bliska przyjaźń z
braćmi Elizeuszem i Eliaszem Reclus (uznawanymi w kręgach francuskiej
lewicy za fundatorów nowoczesnej antropologii i geografii humanistycznej)
nie przeszkodziła w dominacji pierwiastków woluntarystycznych w
Bakuninowskim pojmowaniu historii. „Przyrodniczy determinizm połączony z
woluntarystycznym kształtowaniem dziejów pozwala Bakuninowi ominąć
klasowe predyspozycje zbiorowego działania. Pojęcie proletariat tak jak i lud
nie są w jego nauce wyraźnie zdefiniowane, ale nie są na pewno kategoriami
153
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
społecznymi. Odrzucał rozumienie marksistowskie, gdyż proletariat, czy lud
zorganizowany staje się takim samym dyktatorem, jak każdy rząd
burżuazyjny i kapitalistyczny. Proletariat to po prostu ludzie cierpiący
wyzysk, ucisk i poniżenie. W takim ujęciu chłopi byli dla Bakunina tak samo
potencjałem rewolucji jak robotnicy przemysłowi; mieli wspólny interes z
robotnikami obalić państwo /F. Ryszka, W kręgu zbiorowych złudzeń. Z
dziejów hiszpańskiego anarchizmu 1868-1939, t. 1, Ośrodek Badań
Społecznych, Warszawa 1991, s. 85/. Bakunin brał udział w nieudanym
powstaniu w Lyonie trwającym równolegle do komuny paryskiej. W pismach
z ostatnich lat jego życia „przebija już wyraźnie tendencja do akceptowania
wojny i przelewu krwi”. Gdy w Genewie powstał Stały Komitet Ligi Wolności i
Pokoju, wygłosił tam referat w stylu dokumentu programowego pt.
Federalizm, socjalizm i antyteologizm /Tamże, s. 86/. W roku 1868 założył
on Alians Demokracji Socjalistycznej skupiając wokół swoich idei mniejszość
„socjalistyczną” Ligi z biurem centralnym w Genewie. „W ruchu robotniczym
w Hiszpanii przyjmowały się stopniowo główne idee, które Bakunin
sformułował mniej więcej od połowy lat sześćdziesiątych” Tamże, s. 87.
+ Rozumienie Maryi chrystologiczno – eklezjologiczne, ukazane przez Drugi
Sobór Watykański jest upowszechnianie. Jan Paweł II w encyklice
Redemptoris Mater (1987), nazywa posługę Maryi „pośrednictwem w
Chrystusie” (nr 38), „uczestnictwem w tym jedynym źródle, którym jest
pośrednictwo
samego
Chrystusa”
(nr
38),
„pośrednictwem
podporządkowanym pośrednictwu Chrystusa” (nr 39). Ostatnie wreszcie
sformułowanie
papieża
brzmi:
“Współdziałanie
Maryi
w
swoim
<<podporządkowanym>>
charakterze
uczestniczy
w
powszechności
pośrednictwa Odkupiciela – jedynego Pośrednika” (nr 40). Służebne
podporządkowanie pośrednictw wobec Chrystusa dotyczy także rozumienia
Maryi jako niebieskiej Orędowniczki. Jej funkcja ma tu charakter
pomocniczy i nie jest przyczyną życia i świętości. Tą przyczyną jest wyłącznie
Duch Święty. Według wiary katolickiej, Maryja Go nie zastępuje. Podobnie
jak w Nazarecie (zob. Łk 1, 35), tak również jako stworzenie przemienione,
jest wobec Jego ożywiającego działania w postawie otrzymującego.
Rzeczywiste uznanie przez stronę ewangelicką tej znamiennej perspektywy za
postawę katolicką ma duże znaczenie dla dialogu interkonfesyjnego. Za
przykład może tu posłużyć zdanie H. Otta: „Przeszkoda wynikająca z
wyznaczania Maryi funkcji konkurencyjnej w stosunku do jedynego
pośrednika [...] wydaje się już dziś nie istnieć”. W miarę upowszechniania się
ukazanego przez Drugi Sobór Watykański chrystologiczno – eklezjologicznego
rozumienia Maryi, “nie dzieli już Ona konfesji, tak jak to było dawniej” F.
Courth, P. Neuner, Podręcznik Teologii Dogmatycznej. Mariologia Eklezjologia,
Kraków 1999, s. 189.
+
Rozumienie
matematyczne
wymaga
istnienia
przedmiotów
fundamentalnych, jako czegoś, co ani nie da się zredukować do czegoś
innego, ani nie potrzebuje takiej redukcji. „Hilbert sformułował pewien
program badań, zwany formalizmem, którego celem było właśnie
ugruntowanie i usprawiedliwienie matematyki. Nawiązywał przy tym do tej
samej wielkiej tradycji filozoficznej, co logicyści (dodajmy, że formaliści
bardzo mocno korzystali z wyników uzyskanych przez logicystów, w
szczególności z wyników Russella i Whiteheada). Z drugiej strony, Hilbert
154
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nawiązywał też – podobnie jak Brouwer – do myśli Kanta. Przy tym, o ile
intuicjoniści odwoływali się do Kantowskiej teorii czasu i przestrzeni, czyli do
estetyki transcendentalnej, o tyle Hilbert wykorzystywał również koncepcję
idei rozumu, wyłożoną przez Kanta w ramach tzw. dialektyki
transcendentalnej. W pracy Über das Unendliche Hilbert pisał: „Już Kant
uczył – a jest to integralna część jego doktryny – że matematyka rozporządza
treścią zabezpieczoną niezależnie od wszelkiej logiki. Dlatego matematyka nie
może być nigdy uzasadniona przez samą logikę. Z tego powodu wysiłki
Fregego i Dedekinda musiały spełznąć na niczym. Coś musi już być dane w
przedstawieniu jako warunek wstępny dla stosowania wnioskowań i
wykonywania operacji logicznych: są to mianowicie pewne pozalogiczne
konkretne przedmioty, które tam występują poglądowo, jako bezpośrednie
przeżycia. Jeżeli myślenie logiczne ma być pewne, to przedmioty te muszą się
dawać całkowicie ogarnąć jednym spojrzeniem we wszystkich ich częściach; a
to, że one występują, że się różnią pomiędzy sobą, że następują jedne po
drugich lub są zestawione jedne obok drugich, jest bezpośrednio poglądowo
dane wraz z samymi tymi przedmiotami jako coś, co ani nie da się
zredukować do czegoś innego, ani nie potrzebuje takiej redukcji. Takie jest
podstawowe stanowisko filozoficzne, które uważam za potrzebne dla
matematyki i w ogóle dla całego naukowego myślenia, rozumienia i
porozumiewania się. Przedmiotem matematyki są więc, zgodnie z tą teorią, te
konkretne symbole jako takie, których struktura jest bezpośrednio jasna i
rozpoznawalna” /D. Hilbert, Über das Unendliche, „Matematische Annalen”
95 (1926) 161-190, s. 170-171; R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys
dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 125.
+ Rozumienie matematyki w kontekście kultury, w której powstaje i rozwija
się, Wilder. „Dla Erica T. Bella (por. jego The Development of Mathematics)
matematyka jest „żywym strumieniem”, z występującymi od czasu do czasu
dopływami, jak i prądami przeciwnymi czy miejscami, gdzie spotykamy wodę
stojącą. Matematyka arabska, na przykład, była dlań tamą, potrzebną, aby
zachować i przekazać dalej pewne osiągnięcia matematyki greckiej, ale sama
nie wniosła nic nowego. Dla Oswalda Spenglera (por. jego Der Untergang des
Abendlandes) matematyka jest pluralistyczna, a każda kultura ma swą
własną matematykę, która ginie wraz z nią. Matematyka grecka, na
przykład, po upadku starożytnej kultury greckiej i pojawieniu się
matematyki arabskiej stała się już zupełnie inną, nową matematyką. Ta
pierwsza była abstrakcyjna i spekulatywna, matematyka arabska zaś
bardziej konkretna i praktyczna, bo została ukształtowana przez inną
kulturę, mianowicie przez potomków nomadów, żyjących w twardych i z
pewnością trudniejszych niż Grecy warunkach. Spengler jednak, inaczej niż
Bell, nie deprecjonuje matematyki arabskiej dlatego, że nie była prostą
kontynuacją matematyki greckiej” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys
dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 151/. Dla Wildera,
traktującego kulturę, w szczególności kulturę matematyczną, nie jako
organizm, który powstaje, rozwija się i umiera (tak czyni Spengler), ale jako
ciągle ewoluujący gatunek, matematyka grecka nie umarła z chwilą
pojawienia się matematyki arabskiej. Znalazłszy się jednak w ramach innej
kultury, będąc poddana wpływowi innych sił kulturowych, rozwijała się po
prostu inaczej, w innym kierunku niż dotychczas. Ale była to ciągle ta sama
155
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
matematyka. Wilder formułuje szereg praw rządzących ewolucją matematyki.
Pozwalają one wyjaśnić dotychczasowy jej rozwój oraz umożliwiają pewne
próby przewidywania kierunków rozwoju w przyszłości. Wskazują one m. in.
na siły kierujące rozwojem matematyki. Są to siły zarówno wewnętrzne
(funkcjonujące w samej matematyce jako subkulturze), jak i zewnętrzne
(wynikające z tego, że matematyka jest zawsze fragmentem większej całości
kulturowej). Uwzględnienie kulturowych uwarunkowań rozwoju matematyki
nie pozwala oczekiwać, że istnieje w niej jeden uniwersalny wzorzec ścisłości.
Pociąga to też za sobą tezę, że pojęciom matematycznym przysługuje jedynie
taka rzeczywistość, jaka przysługuje elementom kulturowym. Wilder umieszcza
je w Popperowskim „trzecim świecie”. Matematyka nie jest więc badaniem
obiektów preegzystujących niezależnie od czasu, przestrzeni i poznającego
podmiotu. Nie może być zrozumiana w oderwaniu od kultury, w której
powstaje i rozwija się. W tym też sensie ma wiele wspólnego z ideologią,
religią czy sztuką. Różni się od nich tym, że jest nauką, w której obowiązuje
zasada uzasadniania twierdzeń za pomocą logicznego rozumowania, a nie
opiera się na powszechnej zgodzie czy innych podstawach” /R. Murawski,
Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1995, s. 152.
+ Rozumienie materii nowe, jako połączonej z czasem. Czas w wielowiekowej
tradycji traktowany jest przez teologów jako miara ruchu, jako dająca się
wyizolować cecha stworzonego kosmosu. Czas według tej tradycji nie jest w
najmniejszym stopniu powiązany z substancjalnością i stanowi jedynie jedną
z przypadłości (Por T. Wojciechowski, Scholastyczne i niescholastyczne
dyskusje nad naturę czasu, „Analecta Cracoviensia”, 3 (1971) 83-115).
Substancjalnym fundamentem jest według tej tradycji materia. Obecnie
zmienia się zarówno rozumienie substancji, jak i rozumienie materii, zmienia
się też sens pojęcia czasu, już nie tylko odnośnie do ukształtowania jego
struktury, lecz również co do jego płaszczyzny bytowej. Nowe teorie nie
traktują czasu jako przypadłości materialnej substancji, lecz nadają mu
takie samo znaczenie ontologiczne, jakie posiada materia. Zmienia się sens
wypowiedzi stosujących to słowo. Należałoby rozpatrywać rzeczywistość
całościowo, gdyż według współczesnej fizyki czas nie istnieje jako
samodzielna, dająca się wyraźnie wyodrębnić i zmierzyć realność TH18.
+ Rozumienie materii pejoratywnego jako złej odrzucone. „Człowiek a „ciało”.
Teologia ciała. 1° M a t e r ia / c . d ./ . Dziś odrzuca się pejoratywne
rozumienie materii jako „złej” (w niektórych mitach „ciemność”), a przyjmuje
się, że materia jest doskonałością (w języku mitycznym „światłością
zewnętrzną”), ma swoją godność bytową, doskonałość, wspaniałość,
sakralność i moc sakramentalną. Jest prawdziwa, dobra, piękna, wolna,
macierzyńska, błogosławiona, twórcza i wskazuje na osobowego Boga
(mistyka materii). W swej sferze zjawiskowej materia jawi się jako tworzywo
bytów empirycznych, a przede wszystkim jako możność, realność
empiryczna, rzeczowość, fundament ontyczny i istnieniowy, podstawa
plastyczności, dziejowość, alfalność (dawanie warunków wstępnych i
początków), wielość. W stawaniu się, przetwarzaniu i „dzianiu się” materia
kładzie fundament pod czas, przestrzeń, ruch oraz przekształcenia. W
pewnym aspekcie jest ona „przed-rzeczą”, rzeczą i „po-rzeczą”. Jest
prehistorią bytu doczesnego, historią i finalizacją. Daje doznanie początków,
156
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„teraz” oraz otwarcie na przyszłość. Konkretnie przybiera niezliczone formy, z
których wielu jeszcze nie znamy lub nie rozumiemy, jak np. biegnących przez
cały kosmos neutrinów. Przy tym partykularne formy materii wydają się w
większości izotropowe i odwracalne, np. piaskowiec może się znowu stać
piaskiem, ale całość wszechmaterii wydaje się ani-zotropowa: o jednym
absolutnym początku i o jednym absolutnie końcu. Jest z natury swej
śmiertelna” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 376.
+ Rozumienie materii starożytne w teologii wieku XXI. „Człowiek a „ciało”.
Teologia ciała. 4° R e l a c j a do ciała. Materia normalnie jest ujmowana w
relacji do jakiejś postaci zorganizowanej: do mikrocząsteczki, atomu,
molekuły, komórki, natury, kosmosu, biosu, psyche, duszy, osoby, punktu
Omega, Boga. W antropologii jej najwyższą racją jest relacja do ciała
ludzkiego. Ciało człowieka posiada wszystkie atrybuty materii, a jednak
wewnętrznie misteryjnie odniesione do osoby, jak do kodu ontycznego i
hermeneutycznego, jak do swego absolutnego podmiotu i kategorii
omegalnej. Realizuje się z materii i w łonie materii – wszechmaterii: na
krzywych atomowych, rodzących się i umierających, na polach układów, na
„autostradach” systemu słonecznego i galaktycznego, na prawach powstawania, trwania i kształtowania się, na układach trwałych (prawidłowościowych)
i kazualnych (przypadkowych). Ma odniesienie do Pierwotnego Atomu jak do
Pierwszego Adama, do całości „materii teraźniejszej”, która tworzy bliższą i
dalszą niszę, i do „ostatniej cząstki” na końcu, jak do „Adama
Eschatologicznego”. Na zasadzie ciągłości (continuitas) ciało człowieka ma
związek z całością świata materialnego. Przestrzennie sięga do galaktyk
„czołowych” i „brzegowych”, a temporalnie jest koekstensywne względem
początków i kresu istnienia materii. Dziś w teologii zarzuca się
bliskowschodnie i hellenistyczne teorie „materii idealnej i boskiej”, wiecznej,
oraz materii urzeczowionej, płytkiej, zmiennej, złudnej. Przyjmujemy jedną
materię, temporalną, przemijającą, niewieczną, choć bogatą w niezliczoną
ilość ucieleśnień. Argumentem za skończonością materii jest to, że miała ona
początek, a więc musi mieć i swój kres, przynajmniej w tej postaci, oraz to,
że czas i przestrzeń są podstawowymi strukturami materii. Ciało jest
substancją materii, jej konkretyzacją, subsystencją, pełniejszą realizacją.
Jest ono w każdej postaci kresem, celem i sensem bliższym materii. Jest
mikrokosmosem (najmniejszym wszechświatem) – Leukippos, Demokryt,
Orygenes, Dionizy Pseudo-Areopagita, Mikołaj z Kuzy. Przypomina ono
kosmos w swej strukturze, w swych prawach wewnętrznych i zewnętrznych,
we względnym holizmie i swej dziejowości (początek, „środek” i koniec).
Stanowi też podstawę dla tematyki materii, jej przemian, ewolucji,
komunijności i dialogiczności między rzeczami. Po prostu ciało stanowi
podstawową „fleksję” materii, czyli „rzeczownik” i „słowo” w języku
rzeczywistości” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja
Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 378.
+ Rozumienie mądrości dane niektórym. „I ja jestem człowiekiem
śmiertelnym, podobnym do wszystkich, potomkiem prarodzica powstałego z
ziemi. W łonie matki zostałem ukształtowany jako ciało, w ciągu dziesięciu
miesięcy, we krwi okrzepły, z nasienia męskiego, i rozkoszy ze snem
złączonej. I ja, gdy się urodziłem, wspólnym odetchnąłem powietrzem i na tę
157
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
samą ziemię wypadłem, tak samo pierwszy głos wydając z płaczem, do
wszystkich podobny. W pieluszkach i wśród trosk mnie wychowano. Żaden
bowiem z królów nie miał innego początku narodzin: jedno dla wszystkich
wejście w życie i wyjście to samo. Dlatego się modliłem i dano mi
zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem
ją nad berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa. Nie
porównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią
piasku, a srebro przy niej ma wartość błota. Umiłowałem ją nad zdrowie i
piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo nie zna snu blask od niej
bijący. A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej
ręku. Ucieszyłem się ze wszystkich, bo wiodła je Mądrość, a nie wiedziałem,
że ona jest ich rodzicielką. Rzetelnie poznałem, bez zazdrości przekazuję i nie
chowam dla siebie jej bogactwa. Jest bowiem dla ludzi skarbem
nieprzebranym: ci, którzy go zdobyli, przyjaźń sobie Bożą zjednali,
podtrzymani darami, co biorą początek z karności” (Mdr 7, 1-14).
+ Rozumienie mądrości dane niektórym. „I ja jestem człowiekiem
śmiertelnym, podobnym do wszystkich, potomkiem prarodzica powstałego z
ziemi. W łonie matki zostałem ukształtowany jako ciało, w ciągu dziesięciu
miesięcy, we krwi okrzepły, z nasienia męskiego, i rozkoszy ze snem
złączonej. I ja, gdy się urodziłem, wspólnym odetchnąłem powietrzem i na tę
samą ziemię wypadłem, tak samo pierwszy głos wydając z płaczem, do
wszystkich podobny. W pieluszkach i wśród trosk mnie wychowano. Żaden
bowiem z królów nie miał innego początku narodzin: jedno dla wszystkich
wejście w życie i wyjście to samo. Dlatego się modliłem i dano mi
zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch Mądrości. Przeniosłem
ją nad berła i trony i w porównaniu z nią za nic miałem bogactwa. Nie
porównałem z nią drogich kamieni, bo wszystko złoto wobec niej jest garścią
piasku, a srebro przy niej ma wartość błota. Umiłowałem ją nad zdrowie i
piękność i wolałem mieć ją aniżeli światło, bo nie zna snu blask od niej
bijący. A przyszły mi wraz z nią wszystkie dobra i niezliczone bogactwa w jej
ręku. Ucieszyłem się ze wszystkich, bo wiodła je Mądrość, a nie wiedziałem,
że ona jest ich rodzicielką. Rzetelnie poznałem, bez zazdrości przekazuję i nie
chowam dla siebie jej bogactwa. Jest bowiem dla ludzi skarbem
nieprzebranym: ci, którzy go zdobyli, przyjaźń sobie Bożą zjednali,
podtrzymani darami, co biorą początek z karności” (Mdr 7, 1-14).
+ Rozumienie mechaniki kwantowej możliwe jedynie za pomocą
matematyki, Kline M. „Za najbardziej dziwne cechy fizyki kwantowej z
matematycznego punktu widzenia uznaję przede wszystkim: a)
występowanie dwóch zasadniczo odrębnych logicznie, fizycznie i
matematycznie obrazów mikroświata: falowego i korpuskularnego, a
także to, że poprzez zasadę komplementarności na taki niespójny
obraz przystano, a nawet uznano go za właściwość mikroświata; b)
występowanie w formalizmie mechaniki kwantowej równoprawnych
przedstawień (reprezentacji) lub obrazów, dla których przyjmuje się
pewien parametr fizyczny jako główny, a zwłaszcza to, że tym, który
decyduje się na wybór tego czynnika, jest fizyk teoretyk, w każdym z
tych obrazów inny parametr występuje w zasadniczej roli; idealizacyjny
model nauki zakładający odpowiedniość czynnika głównego teorii i
zasadniczego elementu sprawczego natury jest tutaj wyraźnie zachwiany;
158
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
c)
nadzwyczaj
wysoką
sprawdzalność
empiryczną
modeli
matematycznych
mikroświata
w
swej
matematycznej
istocie
niepoglądowych i ogromnie abstrakcyjnych; d) przemienność inspiracji
fizycznych i matematycznych w rozwoju współczesnej teorii
kwantowej, wzmagającą oczekiwania ściślejszej współpracy badaczy z
obydwu dziedzin nauki” /A. Szczuciński, Matematyka,, dziwność i kwanty, w:
Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 137-157, s. 155/. „Fizyka
kwantowa, będąca niewątpliwie najbardziej zmatematyzowaną i
najmniej poglądową nauką przyrodniczą, jest na tyle dziwna, w
rozumieniu Bohra, że być może najtrafniej objaśnia istotę natury
mikroobiektów. Zrozumienie tego faktu wymaga jednak znacznie
większego wysiłku niż w innych rodzajach wiedzy. Być może ma rację
Morris Kline, twierdząc, że „Nowe dziedziny fizyki są tak dalekie od
codziennego doświadczenia, od wrażeń zmysłów, że zdolna je zrozumieć jest
tylko matematyka /M. Kline, Matiematika. Poisk istiny, Moskwa 1988, s. 235/”
Tamże, s. 156.
+ Rozumienie mechaniki kwantowej możliwe jedynie za pomocą
matematyki, Kline M. „Za najbardziej dziwne cechy fizyki kwantowej z
matematycznego punktu widzenia uznaję przede wszystkim: a)
występowanie dwóch zasadniczo odrębnych logicznie, fizycznie i
matematycznie obrazów mikroświata: falowego i korpuskularnego, a
także to, że poprzez zasadę komplementarności na taki niespójny
obraz przystano, a nawet uznano go za właściwość mikroświata; b)
występowanie w formalizmie mechaniki kwantowej równoprawnych
przedstawień (reprezentacji) lub obrazów, dla których przyjmuje się
pewien parametr fizyczny jako główny, a zwłaszcza to, że tym, który
decyduje się na wybór tego czynnika, jest fizyk teoretyk, w każdym z
tych obrazów inny parametr występuje w zasadniczej roli; idealizacyjny
model nauki zakładający odpowiedniość czynnika głównego teorii i
zasadniczego elementu sprawczego natury jest tutaj wyraźnie zachwiany;
c)
nadzwyczaj
wysoką
sprawdzalność
empiryczną
modeli
matematycznych
mikroświata
w
swej
matematycznej
istocie
niepoglądowych i ogromnie abstrakcyjnych; d) przemienność inspiracji
fizycznych i matematycznych w rozwoju współczesnej teorii
kwantowej, wzmagającą oczekiwania ściślejszej współpracy badaczy z
obydwu dziedzin nauki” /A. Szczuciński, Matematyka,, dziwność i kwanty, w:
Między matematyką a przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D.
Sobczyńska, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo
Naukowe Instytutu Filozofii, Poznań 1999, 137-157, s. 155/. „Fizyka
kwantowa, będąca niewątpliwie najbardziej zmatematyzowaną i
najmniej poglądową nauką przyrodniczą, jest na tyle dziwna, w
rozumieniu Bohra, że być może najtrafniej objaśnia istotę natury
mikroobiektów. Zrozumienie tego faktu wymaga jednak znacznie
większego wysiłku niż w innych rodzajach wiedzy. Być może ma rację
Morris Kline, twierdząc, że „Nowe dziedziny fizyki są tak dalekie od
codziennego doświadczenia, od wrażeń zmysłów, że zdolna je zrozumieć jest
159
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tylko matematyka /M. Kline, Matiematika. Poisk istiny, Moskwa 1988, s. 235/”
Tamże, s. 156.
+ Rozumienie mechanizmów rewolucji Nastawienie Krasińskiego do postępu,
jaki niesie, rewolucja, jest negatywne. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego,
że reprezentuje ona schemat totalitarny. Walka narzuca zasadę dyktatury.
Autor buduje trzy płaszczyzny nowej hierarchii władzy. Pierwsza przywódca, fanatyk obdarzony zimną świadomością. Druga - jego sztab,
także fanatyczny i mało rozumiejący, zagrzewany do walki demagogią. Trzeci
- masy targane nienawiścią klasową, traktowane jako „bezimienne" narzędzia. Profesjonalistą jest tylko Pankracy. Sztab, to pas transmisyjny jego
energii skierowanej ku masom. Krasiński dał dowód, że zrozumiał lepiej
mechanizm rewolucji, niż rozumieli go rewolucjoniści XIX wieku. Ich mocno
pociągała idea żywiołowego, ludowego wybuchu. Przeznaczenie historii miało
się wcielić w masy, które same miały zrzucić istniejące więzy, nie dając się
zmilitaryzować W105 222.
+ Rozumienie mechanizmu działania przyczyn może dokonać się na drodze
obserwacji efektów. Turgot był teoretykiem postępu. Jego następcą był
Comte. Turgot przyznaje, że chrześcijaństwo dało ludzkości bardzo wiele:
rozpowszechniło prawdę o człowieku, zniszczyło błędy, spowodowało rozwój
intelektu, ulepszyło jednostki i społeczności, a przede wszystkim
utemperowało
uniwersalny
egoizm,
który
rodził
uniwersalną
niesprawiedliwość. Tak więc Turgot był filozofem historii. Sam był
przekonany, że kiedy filozof opowiada o uniwersalnych wydarzeniach
historycznych, powinien pytać się o przyczyny oraz o efekty, które są
spowodowane koniecznymi przyczynami generalnymi. Trzeba ukazywać
wpływ przyczyn fundamentalnych i koniecznych i przyczyny cząstkowe
wolnych działań wielkich ludzi, a także relację tego wszystkiego z naturą
człowieka. Z efektów można dojść do zrozumienia mechanizmu działania
przyczyn. Podobnie mówił Cournot, który różnił się jednym: przyjmował
działanie Opatrzności. H158 3
+ Rozumienie mechanizmu działania przyczyn może dokonać się na drodze
obserwacji efektów. Turgot był teoretykiem postępu. Jego następcą był
Comte. Turgot przyznaje, że chrześcijaństwo dało ludzkości bardzo wiele:
rozpowszechniło prawdę o człowieku, zniszczyło błędy, spowodowało rozwój
intelektu, ulepszyło jednostki i społeczności, a przede wszystkim
utemperowało
uniwersalny
egoizm,
który
rodził
uniwersalną
niesprawiedliwość. Tak więc Turgot był filozofem historii. Sam był
przekonany, że kiedy filozof opowiada o uniwersalnych wydarzeniach
historycznych, powinien pytać się o przyczyny oraz o efekty, które są
spowodowane koniecznymi przyczynami generalnymi. Trzeba ukazywać
wpływ przyczyn fundamentalnych i koniecznych i przyczyny cząstkowe
wolnych działań wielkich ludzi, a także relację tego wszystkiego z naturą
człowieka. Z efektów można dojść do zrozumienia mechanizmu działania
przyczyn. Podobnie mówił Cournot, który różnił się jednym: przyjmował
działanie Opatrzności. H158 3
+ Rozumienie mesjanizmu było zakryte w epoce przed-chrystusowej.
Chrystus jest początkiem nowej Tradycji. Obecnie obowiązuje jedynie
wykładnia ST przeprowadzona autorytatywnie przez Jezusa Chrystusa.
Perspektywy obietnic mesjańskich zostały bowiem przekroczone w sposób
160
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
istotny. Pełne ich zrozumienie było zakryte w epoce przed-chrystusowej.
Chrystus zakłada nową, normatywną Tradycję: swoją Ewangelię, Dobrą
Nowinę o naszym zbawieniu. Wkracza autorytatywnie w miejsce „tradycji
starszych”. Daje swym normatywnym słowem do zrozumienia, że prawidłem
wiary i obyczajów nie jest już Mojżesz, ani litera przepisów, lecz On sam. 02
48
+ Rozumienie mesjanizmu żydowskiego w kontekście chasydyzmu. Człowiek
według chasydów zbliża się do Boga w codziennym życiu, w zajęciach
powszedniego dnia. „Człowiek zbliża się do celu nie tyle buntując się przeciw
swym żądzom, ile raczej przyjmując je i wiążąc z Bogiem, nie tyle próbując je
unicestwić, ile zgadzając się na ich uświęcenie, pozwalając, by spoczęły w
Bogu. Uświęcenie w życiu codziennym, znamienne dla chasydzkiej
duchowości, nabiera dodatkowej wagi w perspektywie mesjańskiej. […]
Radość, którą ruchy mesjańskie budziły tylko na krótko, by tym bardziej
potem rozczarować, znalazła w chasydyzmie głębszy i trwalszy fundament w
zjednoczeniu z Bogiem obejmującym teraźniejszość i przyszłość”. Mesjanizm
żydowski stał się bardziej zrozumiały w kontekście chasydyzmu. „W świetle
chasydzkiego doświadczenia uwydatniają się określone elementy tradycyjnej
koncepcji mesjańskiej judaizmu. Z jednej strony, nawiązując do
kabalistycznej nauki Lurii, chasydyzm wystrzega się na ogół wyrosłych z niej
złudzeń mesjanistycznych i rozróżnia wyraźniej pomiędzy ludzkim
działaniem przygotowującym przyjście mesjasza a samym tym przyjściem,
zależnym ostatecznie od decyzji samego Boga. Z drugiej strony akcent
chasydyzmu na Bosko-ludzką jedność, którą uosabiają w swym życiu
cadykowie jako postacie „Boskiej jedności ducha i natury”, prowadził do
związania istoty Mesjasza z wielością osób. Przejawem tej swoistej
„demokratyzacji” idei mesjańskiej było rozróżnienie pomiędzy Mesjaszem
synem Józefa, czyli Mesjaszem cierpiącym i zabitym, który mógł się pojawić
w rozmaitych postaciach w dziejach ludzkości, a Mesjaszem synem Dawida,
przynoszącym ostateczne zbawienie /J. Bolewski, Nic jak Bóg. Postacie
iluminacji wschodu i zachodu, Wydawnictwo Pusty Obłok, Warszawa 1993, s.
130.
+ Rozumienie metafizyczne immanencji w tradycji chrześcijańskiej służy
przede wszystkim do aspektowego (łącznie z transcendencją) określenia
związków Boga ze światem i człowiekiem (dwuwymiarowość). „Rozróżnienie
aktywności
immanentnej
i
transcendentnej
posłużyło
także
do
spekulatywnego wyjaśnienia dogmatu Trójcy Świętej oraz działań Boga w
stosunku do świata. Relacje między Osobami Bożymi mającymi tę samą
naturę są przedstawiane jako actio immanens, w której Syn Boży jest
uosobionym poznaniem, a Duch Święty uosobioną miłością. Ponadto w
kategoriach immanencji ujmuje się wzajemne przebywanie w sobie trzech
Osób Bożych, wynikające ze wspólnej im natury (perychoreza). Actio
transiens, ujawniająca się zwłaszcza w akcie stworzenia, jest zaś działaniem
wychodzącym poza wewnętrzne życie Boga. Swoistą absolutyzacją actio
immanens, rozciąganą na całą rzeczywistość, jest koncepcja panteizmu B.
Spinozy, według którego Bóg jest przyczyną wewnętrzną wszystkich rzeczy
(„Deus est omnium rerum causa immanens, non vero transiens”, Ethica I,
prop. XVIII)” S. Janeczek, Immanencja. 1. W metafizyce, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 69-71, kol. 70/. „W
161
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tradycji chrześcijańskiej metafizyczne rozumienie immanencji służy przede
wszystkim do aspektowego (łącznie z transcendencją) określenia związków
Boga ze światem i człowiekiem (dwuwymiarowość). Więź ta występuje na
płaszczyźnie naturalnej i życia nadprzyrodzonego. Immanencja Boga u
Augustyna traktowana jest jako jego wszechobecność w świecie, a u Tomasza
z Akwinu jako „obecność napełniająca” (praesentia repletiva), zróżnicowana
jednak w zależności od natury poszczególnych bytów (inna w materialnym
świecie, a inna w ludzkiej osobie, np. w jej świadomości czy sumieniu). W
systemowej interpretacji tomizmu immanencja Boga w świecie ujmowana
jest głównie w kategoriach przyczyny (sprawczej, wzorczej i celowej) istnienia
i trwania kosmosu (jako stwórca jest bezpośrednio obecny w każdej rzeczy,
głębiej niż przyczyny naturalno-instrumentalne), partycypującego w jego
bycie i aktywności” /S. Janeczek, Immanencja. 1. W metafizyce, w:
Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 69-71,
kol. 70.
+ Rozumienie metafizyczne rzeczywistości. Podstawą metafizyki i
metafizycznego rozumienia rzeczywistości są relacje konieczne i
transcendentalne. Najważniejsze są trzy typy relacji transcendentalnych,
występujących w każdym istniejącym bycie. Są to relacje związane z: 1)
faktycznością samego bytu (byt rzeczywiście aktualnie istnieje); 2) bytową
inteligibilnością (bytową podstawę racjonalnego porządku tworzy człowiek
„odczytując” byt realnie istniejący); 3) relacje transcendentalne, wynikające z
powiązania działania z celem-dobrem, sprawiającym, że rzeczywistość jest
dynamiczna i sensowna, bo wewnętrznie nacechowana celowością, która jest
realnym motywem działania bytu. F0.T1 211
+ Rozumienie metafor może być taka samo szybkie, jak literalne rozumienie
mowy. „Ostatecznie „maski” nakładane na hierarchię pojęciową reprezentują
różne perspektywy stworzone przez metafory. Pozwalają one percypować
świat w nowych aspektach. Przedstawiony tutaj model metafory wyjaśnia
relacje między globalną naszą wiedzą o świecie a hierarchią pojęć z danej
dziedziny. Hierarchia ogólnych pojęć i skojarzona wiedza reprezentują naszą
wewnętrzną ontologię albo modele świata, a maski pozwalają nam
przyjmować radykalnie różne perspektywy tych modeli bez popadania w
sprzeczności logiczne. […] gdy kontekst jest wystarczająco szeroki,
rozumienie metafor jest tak samo szybkie, jak literalne rozumienie mowy”.
„Łatwo to wyjaśnić za pomocą przedstawionego modelu: kontekst ułatwia
maskowanie pewnych powiązań w hierarchicznej strukturze wewnątrz
pojęcia ogólnego, którego metaforyczne koneksje nie są nieprawidłowe. […]
metafora ma taki sam status jak mowa literalna. Wydaje się, że metafora jest
mechanizmem pojęciotwórczym, w którym pewną rolę odgrywają nasze
zdolności wyobrażeniowe, powstaje więc pytanie – czy aparatura pojęciowa
opracowana przez psychologów zajmujących się wyobraźnią pozwala na
bardziej dokładny opis tego mechanizmu? W ostatnich dziesięcioleciach w
nurcie psychologii poznawczej rozwinęły się badania nad wyobraźnią.
Hipoteza o związku pomiędzy myśleniem pojęciowym a wyobrażeniowym
wyrażonym za pośrednictwem metafory jest psychologicznie doniosła. Z
psychologów zajmujących się wyobraźnią najwięcej uwagi tej problematyce
poświęcił Paivio (A. Pavio, Psychological processes in comprehension of
metaphor, w: Metaphor and thought, A. Ortony (red.), Cambridge Uniwersity
162
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Press, Cambridge 1979; Tenże, Mental representations: A dual coding
approach, Oxford University Press, New York 1986). Proponuje on
wyjaśnienie genezy metafory na gruncie koncepcji dwóch systemów
informacji konstytuujących naszą reprezentację umysłową: wyobrażeniowego
i werbalnego. Są to różne systemy, ale z sobą współdziałające (por. szerzej: Z.
Chlewiński, Podstawowe problemy teoretyczno-metodologiczne w badaniach
nad wyobraźnią. (Kolokwia psychologiczne, nr 6: Psychologia poznawcza w
Polsce), Instytut Psychologii PAN, Warszawa 1997, s. 27-56). Współdziałanie
systemów wyobrażeniowego i werbalnego może przyczynić się do tworzenia i
rozumienia metafory. Funkcjonowanie tych dwóch niezależnych systemów
zwiększa prawdopodobieństwo wykrycia związku między tematem a
nośnikiem stanowiącym metaforę. Jak się wydaje, dużą rolę odgrywa tu
podkreślany przez Paivio efekt addytywności – jednoczesne działanie w tym
samym kierunku obu systemów” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna
organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 282.
+ Rozumienie metafor skorelowane z rozwojem pojęć, z rozwojem
semantycznym oraz dostrzeganiem analogii. „Nowsze badania przyczyniły się
do wzrostu wiedzy na temat tego, jak ludzie tworzą struktury
reprezentacyjne i przeprowadzają komutacje, aby wyciągnąć z nich dalsze
wnioski. Badania w tym zakresie prowadzą do głębszego wglądu w rolę
analogii w myśleniu ludzi, w twórczym rozwiązywaniu problemów, a także w
tworzeniu pojęć. Gdy porównujemy metaforę i analogię, nasuwa się szereg
pytań. Tak więc przede wszystkim interesujące byłoby zbadanie, czy
metafora i analogia poprzedzają tworzenie się reprezentacji pojęciowej i
stanowią punkt wyjścia w tworzeniu uogólnień, czy przeciwnie – rozpoznanie
analogii i tworzenie metafor jest możliwe tylko w odpowiednio rozwiniętym i
strukturalizowanym systemie pojęć. Wydaje się, że można założyć, iż procesy
rozwoju pojęć, rozwoju semantycznego i zdolności dostrzegania analogii oraz
generowania i rozumienia metafor są z sobą wysoko skorelowane i rozwijają
się zgodnie z zasadą dodatniego sprzężenia zwrotnego. Jednakże do
twórczego wykrywania analogii i tworzenia metafor niewątpliwie potrzebne są
rozwinięte systemy pojęć” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 288/. „Drugie ważne pytanie – czy można
traktować analogie i metafory jako tożsame ewentualnie pokrewne klasy, czy
też nie? Lingwiści i filozofowie rozróżniają analogie i metafory, natomiast w
psychologii poznawczej dość powszechnie uznaje się, że analogia i metafora
stanowią tego samego rodzaju aktywność poznawczą. Umysłowe
reprezentacje metafor i analogii zdają się różnić liczbą (i ewentualnie wagą)
zachowywanych relacji między różnymi pojęciami. W analogii z reprezentacji
podstawy do dziedziny docelowej przeniesiony zostaje zwykle cały system
relacji, podczas gdy w metaforze przenoszona jest najczęściej jedna, nie
zawsze centralna relacja lub pojedynczy atrybut. Procesy związane z
wyszukiwaniem w pamięci i odwzorowywaniem reprezentacji są
prawdopodobnie takie same lub porównywalne. Zarówno rozpoznanie
analogii, jaki i rozumienie metafor jest zależne od tego, jak
ustrukturalizowany jest system pojęć i jak mogą w nim zostać odnalezione
wspólne relacje i atrybuty. Wykorzystywane są takie same podobne procesy
aktywacji śladów pamięciowych, integrowania ich w spójny model umysłowy.
Nie znaczy to, że wszystkie analogie i metafory są reprezentowane i
163
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przetwarzane przez umysł w ten sam sposób. Rodzaj zadania (werbalne,
wzrokowo-przestrzenne, abstrakcyjne itd.) czy poziom reprezentacji
(pojedynczy atrybut, pojęcie przedmiotowe czy schemat zdarzenia) mogą
istotnie zmieniać charakter tych procesów. Prawdopodobnie nie ma wyraźnej
granicy pomiędzy analogią a metaforą ani też obie te aktywności nie są
różne” /Tamże, s. 289.
+ Rozumienie metafory martwej jest automatyczne i jednoznaczne. „Metaforę
można określić jako konstrukcję, w której wyrazy użyte w określonym
kontekście niezgodnie z ich słownikowym znaczeniem kodowym uzyskują
nowe znaczenie. Powstaje ono w efekcie ukształtowania się nowego
kontekstu słownego na fundamencie znaczeń dotychczasowych. 1. Metafora
martwa (genetyczna, potoczna) jest utartym zestawieniem słownym (temat –
nośnik), wielokrotnie używanym przez posługujących się danym językiem.
Metafora ta ma swoją utrwaloną konwencjonalność, choć posługuje się
znaczeniami odmiennymi od podstawowych, i dlatego rozumiana jest
automatycznie i jednoznacznie. Metafora genetyczna nie stanowi zagadki dla
odbiorcy. Mówiący ma do dyspozycji dane wydarzenie jako standardowy
(kodowy) sposób ekspresji danej treści. Jest to podstawowe, rozstrzygające
kryterium w podziale metafor na martwe i żywe. Prawdopodobnie może tak
być, że w jednej epoce określone wyrażenie jest metaforą żywą, potem zaś
staje się metaforą martwą. Mayenowa zwróciła uwagę na potrzebę
odgraniczenia metafor od frazeologii odbijającej dawne myślenie
mitologiczne. Mówiąc o „zastygłych sensach wyrażeń”, które nie nabyły w
potocznym języku charakteru metaforycznego, Mayenowa przytacza przykład
słońca, które zachodzi i wschodzi, dając świadectwo prastaremu obrazowi
kosmosu /M. R. Mayenowa, Trochę polemiki: W obronie granic metafory, w: T.
Dobrzyńska, Studia o tropach, Ossolineum, Wrocław 1988, 11-21/. Jak się
wydaje, innego sposobu mówienia o tym, co widzimy w przestworzach
niebieskich, przynajmniej języki europejskie nie wytworzyły. Być może, że
jest tak samo w przypadku wszystkich podstawowych zjawisk kosmicznych i
atmosferycznych” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
PWN, Warszawa 1999, s. 270/.
+ Rozumienie metafory możliwe dzięki współdziałaniu systemów
wyobrażeniowego i werbalnego. „Ostatecznie „maski” nakładane na
hierarchię pojęciową reprezentują różne perspektywy stworzone przez
metafory. Pozwalają one percypować świat w nowych aspektach.
Przedstawiony tutaj model metafory wyjaśnia relacje między globalną naszą
wiedzą o świecie a hierarchią pojęć z danej dziedziny. Hierarchia ogólnych
pojęć i skojarzona wiedza reprezentują naszą wewnętrzną ontologię albo
modele świata, a maski pozwalają nam przyjmować radykalnie różne
perspektywy tych modeli bez popadania w sprzeczności logiczne. […] gdy
kontekst jest wystarczająco szeroki, rozumienie metafor jest tak samo
szybkie, jak literalne rozumienie mowy”. „Łatwo to wyjaśnić za pomocą
przedstawionego modelu: kontekst ułatwia maskowanie pewnych powiązań
w hierarchicznej strukturze wewnątrz pojęcia ogólnego, którego metaforyczne
koneksje nie są nieprawidłowe. […] metafora ma taki sam status jak mowa
literalna. Wydaje się, że metafora jest mechanizmem pojęciotwórczym, w
którym pewną rolę odgrywają nasze zdolności wyobrażeniowe, powstaje więc
pytanie – czy aparatura pojęciowa opracowana przez psychologów
164
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zajmujących się wyobraźnią pozwala na bardziej dokładny opis tego
mechanizmu? W ostatnich dziesięcioleciach w nurcie psychologii poznawczej
rozwinęły się badania nad wyobraźnią. Hipoteza o związku pomiędzy
myśleniem pojęciowym a wyobrażeniowym wyrażonym za pośrednictwem
metafory jest psychologicznie doniosła. Z psychologów zajmujących się
wyobraźnią najwięcej uwagi tej problematyce poświęcił Paivio (A. Pavio,
Psychological processes in comprehension of metaphor, w: Metaphor and
thought, A. Ortony (red.), Cambridge Uniwersity Press, Cambridge 1979;
Tenże, Mental representations: A dual coding approach, Oxford University
Press, New York 1986). Proponuje on wyjaśnienie genezy metafory na
gruncie koncepcji dwóch systemów informacji konstytuujących naszą
reprezentację umysłową: wyobrażeniowego i werbalnego. Są to różne
systemy, ale z sobą współdziałające (por. szerzej: Z. Chlewiński, Podstawowe
problemy teoretyczno-metodologiczne w badaniach nad wyobraźnią.
(Kolokwia psychologiczne, nr 6: Psychologia poznawcza w Polsce), Instytut
Psychologii PAN, Warszawa 1997, s. 27-56). Współdziałanie systemów
wyobrażeniowego i werbalnego może przyczynić się do tworzenia i rozumienia
metafory. Funkcjonowanie tych dwóch niezależnych systemów zwiększa
prawdopodobieństwo wykrycia związku między tematem a nośnikiem
stanowiącym metaforę. Jak się wydaje, dużą rolę odgrywa tu podkreślany
przez Paivio efekt addytywności – jednoczesne działanie w tym samym
kierunku obu systemów” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja
pojęć, PWN, Warszawa 1999, s. 282.
+ Rozumienie metafory procesem analogicznym do odkrywania pojęć: polega
bowiem na wykryciu, co nośnik i temat mają z sobą wspólnego w sensie
pojęciowym. „Wykrycie istotnego związku między tematem a nośnikiem może
nastąpić dzięki odpowiedniej asocjacji werbalnej albo znalezieniu
podobieństwa w obrazowych odniesieniach tematu i nośnika. Również
obydwa te procesy mogą przyczynić się do wytworzenia holistycznego obrazu
czy odpowiedniej interpretacji werbalnej, stanowiącej podstawę danej
metafory. Hipoteza o efekcie addytywności znajduje potwierdzenie także w
doświadczeniach dotyczących pamięci. W badaniach tych wykryto, że
możność wykorzystania wizualnych obrazów sprzyja przypominaniu sobie
słow. Na przykład obrazy są przypominane szybciej niż słowa, a słowa
oznaczające pojęcia konkretne wywołują obrazy szybciej niż słowa
oznaczające pojęcia abstrakcyjne. Otrzymane dane zdają się wskazywać, że
różnice te można wyjaśnić w świetle koncepcji podwójnego kodowania.
Prawdopodobnie obrazy znanych przedmiotów są implicite nazywane już „na
wejściu” informacji, pojęcia konkretne zapewne ewokują obrazy, natomiast
wyrażenia oznaczające pojęcia abstrakcyjne są przypuszczalnie powtarzane
dzięki pamięci krótkotrwałej. Istnieją dowody przemawiające za tym, iż
wytworzone przez badanych obrazowe procesy pośredniczące są często
metaforycznie wiązane z zapamiętanymi wyrażeniami. Według /A. Pavio,
Mental representations: A dual coding approach, Oxford University Press,
New York 1986/ dodanie na początku zadania elementów wejściowych o
dużej obrazowości zwiększa prawdopodobieństwo, że uczenie się pojęć będzie
zapośredniczone przez reprezentacje albo obrazowe, albo werbalne, albo
przez obydwie naraz. Badanie to ma istotne znaczenie dla kwestii rozumienia
metafory, gdyż proces ten jest analogiczny do odkrywania pojęć: polega
165
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
bowiem na wykryciu, co nośnik i temat mają z sobą wspólnego w sensie
pojęciowym. Eksperyment pozwolił stwierdzić, że przyjęte za punkt wyjścia
elementy werbalne umożliwiają wytworzenie obrazu, a także ułatwiają
odkrywanie pojęć” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
PWN, Warszawa 1999, s. 283.
+ Rozumienie metafory ustalone w metaforze martwej. Metafora martwa, w
odróżnieniu od metafory żywej. „Metaforę można określić jako konstrukcję, w
której wyrazy użyte w określonym kontekście niezgodnie z ich słownikowym
znaczeniem kodowym uzyskują nowe znaczenie. Powstaje ono w efekcie
ukształtowania się nowego kontekstu słownego na fundamencie znaczeń
dotychczasowych. 1. Metafora martwa (genetyczna, potoczna) jest utartym
zestawieniem słownym (temat – nośnik), wielokrotnie używanym przez
posługujących się danym językiem. Metafora ta ma swoją utrwaloną
konwencjonalność, choć posługuje się znaczeniami odmiennymi od
podstawowych, i dlatego rozumiana jest automatycznie i jednoznacznie.
Metafora genetyczna nie stanowi zagadki dla odbiorcy. Mówiący ma do
dyspozycji dane wydarzenie jako standardowy (kodowy) sposób ekspresji
danej treści. Jest to podstawowe, rozstrzygające kryterium w podziale
metafor na martwe i żywe. Prawdopodobnie może tak być, że w jednej epoce
określone wyrażenie jest metaforą żywą, potem zaś staje się metaforą
martwą. Mayenowa zwróciła uwagę na potrzebę odgraniczenia metafor od
frazeologii odbijającej dawne myślenie mitologiczne. Mówiąc o „zastygłych
sensach wyrażeń”, które nie nabyły w potocznym języku charakteru
metaforycznego, Mayenowa przytacza przykład słońca, które zachodzi i
wschodzi, dając świadectwo prastaremu obrazowi kosmosu /M. R.
Mayenowa, Trochę polemiki: W obronie granic metafory, w: T. Dobrzyńska,
Studia o tropach, Ossolineum, Wrocław 1988, 11-21/. Jak się wydaje, innego
sposobu mówienia o tym, co widzimy w przestworzach niebieskich,
przynajmniej języki europejskie nie wytworzyły. Być może, że jest tak samo w
przypadku
wszystkich
podstawowych
zjawisk
kosmicznych
i
atmosferycznych” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
PWN, Warszawa 1999, s. 270/.
+ Rozumienie metafory zależnie od kontekstu przedstawione za pomocą
„masek” (set of masks), które zmieniają widzenie hierarchii pojęciowej.
„Hierarchia pojęciowa sama w sobie jest kontekstowo neutralna – wyraża
uporządkowanie pojęć, które z kolei odzwierciedla uznawaną przez inną
jednostkę ontologię. Jednakże kontekst jest czynnikiem kluczowym w
interpretacji wyrażeń zarówno metaforycznych jak i literalnych. Dane
wyrażenie może być odczytane literalnie bądź metaforycznie – zależnie od
kontekstu i […] motywacji mówiącego. Inaczej mówiąc, rolę, jaką kontekst
odgrywa w rozumieniu metafory, można przedstawić za pomocą „masek” (set
of masks), które zmieniają widzenie hierarchii pojęciowej /por. E. C. Way,
Knowledge representation and metaphor, Kluwer Akademie Poblishers,
Boston 1991/. Czy jakieś wyrażenie jest zrozumiałe literalnie czy
metaforycznie, zależy od tego, jaka “maska” wchodzi w grę, które powiązania
w hierarchii znaczeń zostaną przez tę maskę ukryte bądź wyeksponowane.
[…] cechy charakterystyczne dla istoty żywej możemy przypisać obiektowi, o
którym wiemy, że nie jest on ożywiony. W jaki sposób te maski kontekstowe
są tworzone i selekcjonowane – to bardzo złożony problem, który wymaga
166
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
badań empirycznych. Chodzi o to, jak de facto modelujemy świat. W ramach
teorii dyskursu przeprowadzono wiele badań i wyniki ich mogą być istotne w
poszukiwaniu odpowiedzi na postawione pytanie. To, która maska zostaje
wybrana, zależy w dużym stopniu od zadania, oczekiwań czy intencji
mówiącego i słuchającego. Metafora tworzy się poprzez ustalenie nowych
znaczeń tematu w wyniku jego maskowania. Temat zostaje włączony
(wpisany) w nową hierarchię pojęć, narzuconą przez ontologię nośnika. Way
uważa, że metafora jest przepisaniem hierarchii znaczeń z jednej dziedziny
do drugiej; ponieważ te hierarchie znaczeń odzwierciedlają nową wizję
świata, dokonujemy ponownego opisu (redeskrypcji) tematu w terminach
nowej i zwykle innej wizji fragmentu rzeczywistości. To samo się dzieje, gdy
mowę rozumiemy na poziomie literalnym, jednak w tym wypadku maska jest
użyta do tworzenia hierarchii znaczeń w sposób zamierzony, aby
zakomunikować, że to, co zostało powiedziane, jest prawdziwe” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN, Warszawa 1999, s.
277.
+ Rozumienie miłości Bożej i Chrystusowej dzięki darom danym nam przez
Chrystusa. „Kościół, nazywany również „górnym Jeruzalem” i „matką naszą”
(Gal 4,26, por. Ap 12,17), przedstawiany jest jako nieskalana Oblubienica
niepokalanego Baranka (Ap 19,17, 21,2 i 22,17), którą Chrystus „umiłował i
wydał siebie samego za nią, aby ją uświęcić” (Ef 5,26), którą złączył ze sobą
węzłem nierozerwalnym i nieustannie ją „żywi i pielęgnuje” (Ef 5,29) i którą
oczyściwszy zechciał mieć złączoną ze sobą oraz poddaną w miłości i
wierności (por. Ef 5,24), którą wreszcie hojnie obdarzył na wieki dobrami
niebiańskimi, abyśmy pojąć mogli Bożą i Chrystusową do nas miłość,
przewyższającą wszelką władzę (por. Ef 3,19).” KK 6
+ Rozumienie miłości Bożej i Chrystusowej dzięki darom danym nam przez
Chrystusa. „Kościół, nazywany również „górnym Jeruzalem” i „matką naszą”
(Gal 4,26, por. Ap 12,17), przedstawiany jest jako nieskalana Oblubienica
niepokalanego Baranka (Ap 19,17, 21,2 i 22,17), którą Chrystus „umiłował i
wydał siebie samego za nią, aby ją uświęcić” (Ef 5,26), którą złączył ze sobą
węzłem nierozerwalnym i nieustannie ją „żywi i pielęgnuje” (Ef 5,29) i którą
oczyściwszy zechciał mieć złączoną ze sobą oraz poddaną w miłości i
wierności (por. Ef 5,24), którą wreszcie hojnie obdarzył na wieki dobrami
niebiańskimi, abyśmy pojąć mogli Bożą i Chrystusową do nas miłość,
przewyższającą wszelką władzę (por. Ef 3,19).” KK 6
+ Rozumienie miłości Bożej i Chrystusowej dzięki darom danym nam przez
Chrystusa. „Kościół, nazywany również „górnym Jeruzalem” i „matką naszą”
(Gal 4,26, por. Ap 12,17), przedstawiany jest jako nieskalana Oblubienica
niepokalanego Baranka (Ap 19,17, 21,2 i 22,17), którą Chrystus „umiłował i
wydał siebie samego za nią, aby ją uświęcić” (Ef 5,26), którą złączył ze sobą
węzłem nierozerwalnym i nieustannie ją „żywi i pielęgnuje” (Ef 5,29) i którą
oczyściwszy zechciał mieć złączoną ze sobą oraz poddaną w miłości i
wierności (por. Ef 5,24), którą wreszcie hojnie obdarzył na wieki dobrami
niebiańskimi, abyśmy pojąć mogli Bożą i Chrystusową do nas miłość,
przewyższającą wszelką władzę (por. Ef 3,19).” KK 6
+ Rozumienie miłości Bożej w Izraelu. „W ciągu swej historii Izrael mógł
odkryć, że Bóg miał tylko jeden powód, aby mu się objawić i wybrać go
spośród wszystkich ludów, by był Jego ludem; tym powodem była Jego
167
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
darmo dana miłość. Dzięki prorokom zrozumiał też Izrael, że Bóg z miłości
nie przestał go zbawiać oraz przebaczać mu jego niewierności i grzechów.”
KKK 218
+ Rozumienie miłości w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła jest problemem
centralnym encykliki Deus caritas est. „W pierwszej swojej encyklice Deus
caritas est, papież Benedykt XVI, przypomina na samym wstępie, że tytułowe
słowa zaczerpnięte z 1 Listu św. Jana (1J 4, 16) „wyrażają ze szczególną
jasnością istotę wiary chrześcijańskiej” (Benedictus XI, Litterae encyclicae
„Deus Caritas est” 1, AAS 98 (2006) 217, wyd. „Znak”, Kraków 2006, s. 7).
Ponieważ jednak, kontynuuje papież, „termin miłość stał się dziś jednym ze
słów najczęściej używanych i także nadużywanych, którym nadaje się
zupełnie różne znaczenia, tematyka Encykliki koncentruje się na problemie
rozumienia i praktyki miłości w Piśmie Świętym i Tradycji Kościoła. Nie może
też pominąć znaczenia tego słowa w różnych kulturach i współczesnym
języku” (Tamże 2, AAS 98 (2006) 218, „Znak”, s. 13). Ciekawym
dopowiedzeniem, zwłaszcza jeśli chodzi o Tradycję Kościoła, mogłoby być
prześledzenie semantyki słowa „miłość”, na przykładzie jednego wybranego
autora. Nasza propozycja dotyczyłaby żyjącego na przełomie IV i V wieku –
Jana Kasjana, na którego pismach, przez całe wieki, wychowywały się
niezliczone zastępy mnichów, a spośród autorów, którzy się do nich
odwoływali, można wymienić, np. św. Benedykta (480-550), św. Grzegorza
Wielkiego (540-604), św. Izydora z Sewilli (560?-636), czy też późniejszych
mistrzów życia duchowego, jak np. św. Dominika (1175/-1221), św. Tomasza
z Akwinu (1225-1274) czy św. Ignacego Loyolę (1491-1556). Również dzisiaj,
w czasach, gdy rozwija się nowy typ duchowości, duchowości „przemiany
świata” (transformatio saeculi), nie wywodzącej się już z zakonnej matrycy
„wyrzeczenia się świata” (fuga saeculi), pisma Kasjana, na przekór temu, jak
mogłoby się wydawać, mają swoją wartość. Wynika ona z faktu, że angażując
się w sprawy świata, trzeba być najpierw mocno „zaangażowanym” w
sprawach Boga, a w tej materii Opat z Marsylii pozostaje ciągle
niezrównanym mistrzem” /A. Nocoń, Caritas, dilectio, amor w Collationes
Patrum Jana Kasjana, „Vox Patrum” 28 (2008) t. 52, fasc. 2, 729-742, s.
729.
+ Rozumienie misji zmieniło się po Soborze Watykańskim II. Końcówka
dekady lat sześćdziesiątych charakteryzuje się przejściem od przesadnego
zainteresowania się tylko własną wspólnotą do aktywnego włączenia się w
sprawy misji, często splecione z zaangażowaniem politycznym. Na
zaangażowanie zakonów męskich, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, wpłynął
decydująco Synod w Medellin (1968). Zmieniło się wtedy pojmowanie misji,
już nie jako zewnętrznej akcji Kościoła wobec świata, lecz jako eklezjalnej
cechy wewnętrznej, decydującej o jego tożsamości. Zaangażowanie się w
konkretną sytuację Kościoła lokalnego stało się czymś oczywistym,
zrozumiałym samo przez się. Życie zakonne określono na Synodzie w
Medellin jako prorockie posłanie do świata i zintegrowanie się z egzystencją
najuboższych warstw społeczeństwa. Czyniąc to zakonnicy i wspólnoty
zakonne są naprawdę sobą, realizują praktycznie swoją tożsamość Ż2 24.
+ Rozumienie mitów za pomocą symboli. Relacja mitu do symbolu jest
trudna do określenia. „Karl-Heinz Volkmann-Schluck z jednej strony uznaje
pojęcie symbolu jako klucza umożliwiającego zrozumienie mitów, z drugiej
168
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zaś reprezentuje pogląd, iż nastawione na symbol wyjaśnienie mitów, „mimo
ewentualnego głębokiego sensu”, nie potrafi mitu dosięgnąć. Symboliczna
interpretacja nie jest niczym innym, jak „sposobem przywłaszczania sobie
mitu przez logos, polegający na metafizycznym rozdzieleniu tego, co
zmysłowe, i tego, co nadzmysłowe, rozdzieleniu, które dopiero w postaci
symbolu umożliwia zawitanie świata nadzmysłowego w świat zmysłowy” /K.H. Volkmann-Schluck. Ist der Mythos ein Symbol?, w: „Symbolon N.F.”
1/1972, s. 101, 104, 110/. „Nie da się zaprzeczyć, że następujące po czymś
takim wyjaśnianie symboli doprowadziło już nieraz do błędnych i chybionych
interpretacji. Z drugiej strony nie może to być powodem pomijania bądź
niedostrzegania zawartych w mitach obrazów i symboli. Mit i symbol mogą
wręcz tworzyć jedność, kiedy mityczna treść wyrażona jest w sposób
symboliczny. Możliwe, że Joann Jakob Bachofen, wychodząc z tego
założenia, ujął mit jako egzegezę symbolu /M. Lurker, Przesłanie symboli w
mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s.
56/. „Mit rozwija w szeregu powiązanych zewnętrznie czynności to, co
symbol nosi w sobie jako całość […]. Język jest zbyt ubogi, by ubrać w słowa
wielość odczuć, jakie wywołuje przeplatanie się życia i śmierci, i owe wyższe
nadzieje będące udziałem wtajemniczonych […]. Jedynie symbol oraz
otwierający się przed nim mit mogą uczynić zadość tym szlachetniejszym
potrzebom” /J. J. Bachofen, Mutterrecht und Urreligion. Eine Auswahl, wyd.
pod red. R. Marxa, Stuttgart 1954, s. 50-53.
+ Rozumienie mitów za pomocą symboli. Relacja mitu do symbolu jest
trudna do określenia. „Karl-Heinz Volkmann-Schluck z jednej strony uznaje
pojęcie symbolu jako klucza umożliwiającego zrozumienie mitów, z drugiej
zaś reprezentuje pogląd, iż nastawione na symbol wyjaśnienie mitów, „mimo
ewentualnego głębokiego sensu”, nie potrafi mitu dosięgnąć. Symboliczna
interpretacja nie jest niczym innym, jak „sposobem przywłaszczania sobie
mitu przez logos, polegający na metafizycznym rozdzieleniu tego, co
zmysłowe, i tego, co nadzmysłowe, rozdzieleniu, które dopiero w postaci
symbolu umożliwia zawitanie świata nadzmysłowego w świat zmysłowy” /K.H. Volkmann-Schluck. Ist der Mythos ein Symbol?, w: „Symbolon N.F.”
1/1972, s. 101, 104, 110/. „Nie da się zaprzeczyć, że następujące po czymś
takim wyjaśnianie symboli doprowadziło już nieraz do błędnych i chybionych
interpretacji. Z drugiej strony nie może to być powodem pomijania bądź
niedostrzegania zawartych w mitach obrazów i symboli. Mit i symbol mogą
wręcz tworzyć jedność, kiedy mityczna treść wyrażona jest w sposób
symboliczny. Możliwe, że Joann Jakob Bachofen, wychodząc z tego
założenia, ujął mit jako egzegezę symbolu /M. Lurker, Przesłanie symboli w
mitach, kulturach i religiach, tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s.
56/. „Mit rozwija w szeregu powiązanych zewnętrznie czynności to, co
symbol nosi w sobie jako całość […]. Język jest zbyt ubogi, by ubrać w słowa
wielość odczuć, jakie wywołuje przeplatanie się życia i śmierci, i owe wyższe
nadzieje będące udziałem wtajemniczonych […]. Jedynie symbol oraz
otwierający się przed nim mit mogą uczynić zadość tym szlachetniejszym
potrzebom” /J. J. Bachofen, Mutterrecht und Urreligion. Eine Auswahl, wyd.
pod red. R. Marxa, Stuttgart 1954, s. 50-53.
+ Rozumienie mitu jako koncepcyjnego punkt wyjścia nie przesądzającego o
formie; może być wykorzystany dla wyrażenia niepokojów współczesności.
169
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„Artyści skupieni wokół Barnetta Newmana niechętnie patrzyli na to, co ich
zdaniem było w surrealizmie salonowego, co stanowiło o jego czarnym
humorze i świadczyło o braku powagi. Odrzucili postawę, jaką reprezentował
na przykład Alfred Russel” /S. Guilbaut, Jak Nowy Jork ukradł ideę sztuki
nowoczesnej. Ekspresjonizm abstrakcyjny, wolność i zimna wojna, tł. E.
Mikina, Wydawnictwo Hotel Sztuki, Warszawa 1992, s. 177/. «Wierzę w siłę,
w działanie, refleksję, destrukcję i kreację w sztuce. Wierzę w zamęt, a nade
wszystko w wyższość tych, którzy nie odnajdują siebie. Malarz, który
odnalazł siebie, jest stracony. Ilość jest znacznie ważniejsza niż jakość.
Malujcie wielkie, zatłoczone formami płótna. Chaotyczna bazgranina,
mazanina, dawajcie przerażające świadectwo koszmarnej przeszłości» (A.
Rusel, „Iconograph”, jesień 1946, s. 3). „malarze ochrzczeni przez Rothkę
„kompanią mitotwórców” usiłowali wiązać swoją twórczość z historią i,
pośrednio co prawda, z współczesnymi wydarzeniami” /Tamże, s. 178/.
„Tekst wywiadu radiowego, którego Gottlieb i Rothko udzielili w 1943 roku,
daje pewne pojęcie o ówczesnej ideologii awangardy amerykańskiej. Mówi o
fascynacji tym, co gwałtowne i przerażające w sztuce prymitywnej. Zwrot ku
językowi archaicznemu był sposobem pośredniego nawiązywania do historii
najnowszej, od której malarze awangardy czuli się odcięci. […] wierzyli, że
mit i sztuka prymitywna (rozumiane wyłącznie jako koncepcyjny punkt
wyjścia nie przesądzający o formie) mogą być wykorzystane dla wyrażenia
niepokojów współczesności. […] Nasi artyści obstawali jednak twardo przy
stanowisku, że idea tabulae rasae pozwoli zbawić, oczyścić i odbudować
kulturę Zachodu na nowych fundamentach. Sytuacja polityczna, jak ją
widzieli, wydawała się beznadziejna w swej złożoności i absurdalności; wielu
z tych, którzy odrzucili marksizm, skończyło garnąc się do znienawidzonej
niegdyś sprawy liberalizmu” /Tamże, s. 180/. „malarz amerykański […]
zachował drogie mu przeświadczenie o konieczności komunikacji z masami,
tyle, że teraz miała się ona realizować raczej w uniwersalnym niźli
„klasowym” języku. Analizę polityczną zastąpił „zawikłany świat, którego
jedynym mieszkańcem jest wieczny człowiek, ani proletariusz, ani bourgeois”
/Tamże, s. 181.
+ Rozumienie mitu za pomocą analitycznych rozumowań nie jest możliwe.
Forma literacka zwana mitem wymaga odpowiednio dostosowanej metody
badawczej. „Znaczenie mitu jest trudne do ujęcia na papierze, drogą
analitycznych rozumowań. Najlepiej, gdy przedstawia go poeta, odczuwający
raczej, niż objaśniający to, co kryje temat; wcielający ten temat w historię i
geografię [...]. Obrońca mitu jest więc w trudnej sytuacji. Jeśli nie będzie
ostrożny, nie będzie przemawiał przypowieściami, to zabije przedmiot swych
dociekań w toku wiwisekcji i zostaną mu alegorie, formalne i mechaniczne,
które zapewne nie będą działać. Mit jest bowiem żywy jako całość, we
wszystkich elementach, i umiera, zanim poddamy go sekcji. Sądzę, że można
być poruszonym potęgą mitu, niewłaściwie rozumiejąc doznawane uczucia i
przypisując je w całości czemuś zupełnie innemu, co także występuje w
danym utworze: metryce, stylowi lub kunsztowi doboru słów. Prawidłowy i
wyrobiony smak może odmówić uznania, że w olbrzymach i smokach może
być dla n a s – to dumne m y obejmuje wszystkich inteligentnych żyjących
ludzi – coś interesujacego; możemy więc dostrzec zakłopotanie dziwnym
faktem, że poemat, w istocie poświęcony tym niemodnym stworzeniom, jest
170
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
źródłem wielkiej przyjemności” J. R. R. Tolkien, Potwory i krytycy i inne
eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański (The Monster and the Critics and
Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000, 5-10, s. 27-28. Warto
przeczytać utwór pt. Smok, którego autorem jest Bruno Szulc.
+ Rozumienie mitu za pomocą analitycznych rozumowań nie jest możliwe.
Forma literacka zwana mitem wymaga odpowiednio dostosowanej metody
badawczej. „Znaczenie mitu jest trudne do ujęcia na papierze, drogą
analitycznych rozumowań. Najlepiej, gdy przedstawia go poeta, odczuwający
raczej, niż objaśniający to, co kryje temat; wcielający ten temat w historię i
geografię [...]. Obrońca mitu jest więc w trudnej sytuacji. Jeśli nie będzie
ostrożny, nie będzie przemawiał przypowieściami, to zabije przedmiot swych
dociekań w toku wiwisekcji i zostaną mu alegorie, formalne i mechaniczne,
które zapewne nie będą działać. Mit jest bowiem żywy jako całość, we
wszystkich elementach, i umiera, zanim poddamy go sekcji. Sądzę, że można
być poruszonym potęgą mitu, niewłaściwie rozumiejąc doznawane uczucia i
przypisując je w całości czemuś zupełnie innemu, co także występuje w
danym utworze: metryce, stylowi lub kunsztowi doboru słów. Prawidłowy i
wyrobiony smak może odmówić uznania, że w olbrzymach i smokach może
być dla n a s – to dumne m y obejmuje wszystkich inteligentnych żyjących
ludzi – coś interesujacego; możemy więc dostrzec zakłopotanie dziwnym
faktem, że poemat, w istocie poświęcony tym niemodnym stworzeniom, jest
źródłem wielkiej przyjemności” J. R. R. Tolkien, Potwory i krytycy i inne
eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański (The Monster and the Critics and
Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000, 5-10, s. 27-28. Warto
przeczytać utwór pt. Smok, którego autorem jest Bruno Szulc.
+ Rozumienie mnichów średniowiecznych Zachodu wymaga znajomości ich
literatury epistolograficznej. „Od drugiej połowy XII wieku sztuka pisania
listów jest kodyfikowana z rosnącą dokładnością w tych artes dictandi,
których technika wkrótce staje się równie skomplikowana, jak technika
zalecana w artes praedicandi. Monastycyzm i w tej dziedzinie zachował więcej
prostoty. Trzymano się wyłącznie tradycji starożytnej; stosowano się do
ogólnych wyznaczonych przez nią zasad, szanowano wyróżnione przez nią
rodzaje listów (genera epistolarum) i czerpano natchnienie z pozostawionych
przez nią wzorów. Sztuka zwana dictamen składała się raczej z wzorcowych
formuł niż z licznych a dokładnych prawideł. Technika literacka miała swe
wymagania, ale w tej dziedzinie bardziej niż w innych godziła się ze
spontanicznością życia duchowego” /J. Leclercq OSB, Miłość nauki a
pragnienie Boga, tł. M. Borkowska (L’amour des lettres et le désir de Dieu,
Initiation aux auteurs monastique du moyen age, Les éditions du Cerf, Paris
1990), Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 1997, s. 214/. Wystarczy te
listy poczytać, by przekonać się o tym: więcej jest wylewności i więcej spraw
życia wewnętrznego w większości listów monastycznych, nawet będących
dziełem anonimowych mnichów lub drugorzędnych pisarzy, niż w listach
najznakomitszych epistolografów nie będących mnichami, jak Iwo z
Chartres, Piotr z Blois, Jan z Salisbury czy Gilbert Foliot. Chociaż w listach
monastycznych, jak i we wszystkich innych, obecna jest sztuka, nie są to
listy fikcyjne; są to po prostu listy piękne, w których szczere uczucia
przelewają się w formy, ustalone przez literaturę. Trzeba więc zawsze przy
czytaniu o tej literaturze pamiętać. […] wziąć na serio jakiś tekst
171
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
średniowieczny to niekoniecznie to samo, co wziąć dosłownie wszystkie jego
formuły. Nie zrozumielibyśmy naprawdę środowisk monastycznych,
intensywności ich życia ani ich psychiki, gdybyśmy nie znali tej
epistolograficznej literatury. Taki św. Bernard tyleż ujawnia o sobie w listach,
co i w kazaniach. Listy bywały bardzo liczne, i to właśnie te pisma, które
można by nazwać mniejszymi i które nie są ani długimi traktatami, ani
uroczystymi kazaniami, niewątpliwie najlepiej nam ukazują klasztorną
atmosferę. Prawda, że wiele listów zaginęło; wiele jest nadal nie wydanych,
albo też ogłoszono je bardzo niedawno, toteż musimy strzec się złudzenia, że
już dobrze znamy środowisko klasztorne” /Tamże, s. 215.
+ Rozumienie mocy niepojętych wpływających na los człowieka pozwala
spożytkować je. „Powstające na terenie Persji dzieła literackie czerpały przez
całe wieki inspiracje z tradycji przynoszonych sukcesywnie przez irańskich (i
dlatego łatwo wtapiających się w perski substrat) przybyszów z północy.
Ustne przekazy zawierały bogactwo starych północnych mitów. W takiej
formie Irańczycy, podobnie jak inne ludy, wyrażali swój światopogląd i swoje
idee, mity stanowiły wzorce myślenia i sprawach życia i śmierci, dobra i zła,
ludzkiego losu i jego zależności od niepojętych mocy, które starano się od
najdawniejszych czasów nazwać, zrozumieć i zrozumienie to spożytkować.
Znaczenie tych wzorców dla syntezy rozmaitych wierzeń różnego pochodzenia
albo późniejszego rozwoju myśli religijnej i filozoficznej nie tylko w Persji jest
ogromne” /M. Składankowa, Kultura perska, Ossolineum, Wrocław 1995, s.
6/. „podania, które powtarzali przez pokolenia mieszkańcy ocalałych enklaw
rolniczych; później, przeniesione do krajów, w których znano sztukę pisania,
przekazy te włączono do perskich świętych ksiąg. Z nich wiemy, że siebie
nazwali Ariami, a ową krainę przodków – Airianem, waedżo, kolebką Ariów,
Arianą. Przenieśli tę nazwę z czasem na swoją nową ojczyznę, nazywając ją
Iranem. Ariana miał być krajem szczęśliwym – jak zwykle na poły mityczne
krainy, których niedostatków się nie pamięta – gdzie bujnie mnożyły się
zwierzęta, rosły pożyteczne rośliny, ludzie też żyli długo i szczęśliwie. A kiedy
zbliżał się ciężka zima, sam Bóg wezwał ówczesnego władcę Ariany, opiekuna
jej dobrobytu, i kazał mu zbudować podziemne schronienie […] Zima była
śmiercią, ale nie nieodwracalną; wiosną odradzały się rośliny, niby z grobu
wychodzili na jasny świat ludzie i życie zaczynało się od nowa. […] zima
miała trwać pięć miesięcy, lato siedem. […] liczby, przechowane w pamięci
pokoleń, […] będą one najbardziej abstrakcyjnym wyznacznikiem związku z
zimą lub latem i tym, co z nimi trwale się kojarzyło; poszczególnych symboli
kulturowych oraz całych kompleksów pojęciowych. Ta opozycja lata i zimy,
życia i śmierci jest jakby podstawą światopoglądu ludzi, którzy z krainy
podziemnych warów (tak się owo schronienie przed zimą nazywa w micie)
przybywają na Bliski Wschód i nazywają się Ariami – Irańczykami” /Tamże,
s. 7.
+ Rozumienie mocy niepojętych wpływających na los człowieka pozwala
spożytkować je. „Powstające na terenie Persji dzieła literackie czerpały przez
całe wieki inspiracje z tradycji przynoszonych sukcesywnie przez irańskich (i
dlatego łatwo wtapiających się w perski substrat) przybyszów z północy.
Ustne przekazy zawierały bogactwo starych północnych mitów. W takiej
formie Irańczycy, podobnie jak inne ludy, wyrażali swój światopogląd i swoje
idee, mity stanowiły wzorce myślenia i sprawach życia i śmierci, dobra i zła,
172
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ludzkiego losu i jego zależności od niepojętych mocy, które starano się od
najdawniejszych czasów nazwać, zrozumieć i zrozumienie to spożytkować.
Znaczenie tych wzorców dla syntezy rozmaitych wierzeń różnego pochodzenia
albo późniejszego rozwoju myśli religijnej i filozoficznej nie tylko w Persji jest
ogromne” /M. Składankowa, Kultura perska, Ossolineum, Wrocław 1995, s.
6/. „podania, które powtarzali przez pokolenia mieszkańcy ocalałych enklaw
rolniczych; później, przeniesione do krajów, w których znano sztukę pisania,
przekazy te włączono do perskich świętych ksiąg. Z nich wiemy, że siebie
nazwali Ariami, a ową krainę przodków – Airianem, waedżo, kolebką Ariów,
Arianą. Przenieśli tę nazwę z czasem na swoją nową ojczyznę, nazywając ją
Iranem. Ariana miał być krajem szczęśliwym – jak zwykle na poły mityczne
krainy, których niedostatków się nie pamięta – gdzie bujnie mnożyły się
zwierzęta, rosły pożyteczne rośliny, ludzie też żyli długo i szczęśliwie. A kiedy
zbliżał się ciężka zima, sam Bóg wezwał ówczesnego władcę Ariany, opiekuna
jej dobrobytu, i kazał mu zbudować podziemne schronienie […] Zima była
śmiercią, ale nie nieodwracalną; wiosną odradzały się rośliny, niby z grobu
wychodzili na jasny świat ludzie i życie zaczynało się od nowa. […] zima
miała trwać pięć miesięcy, lato siedem. […] liczby, przechowane w pamięci
pokoleń, […] będą one najbardziej abstrakcyjnym wyznacznikiem związku z
zimą lub latem i tym, co z nimi trwale się kojarzyło; poszczególnych symboli
kulturowych oraz całych kompleksów pojęciowych. Ta opozycja lata i zimy,
życia i śmierci jest jakby podstawą światopoglądu ludzi, którzy z krainy
podziemnych warów (tak się owo schronienie przed zimą nazywa w micie)
przybywają na Bliski Wschód i nazywają się Ariami – Irańczykami” /Tamże,
s. 7.
+ Rozumienie modelu rzeczywistości empirycznej wymaga odpowiednich
wyjaśnień. „Jeśli modele teoretyczne, przynajmniej z odpowiednim stopniem podobieństwa i pod określonymi względami, nie odpowiadałyby
modelowanym układom rzeczywistym, to ich skuteczność należałoby uznać
za cud. Stwierdzenie to jest pewną wersją ostatecznego argumentu na
rzecz realizmu. Zdaniem Groblera, budując modele teoretyczne danego
układu
empirycznego,
dokonujemy,
w
zależności
od
naszych
zainteresowań, różnego rodzaju idealizacji. Uczeni konstruują różne modele
(reprezentacje) badanego układu, które wcale nie muszą być pojmowane
jako ich lustrzane odbicia, lecz są raczej odpowiednikami map, którymi potrafimy się posługiwać dzięki dołączonym do nich legendom. Aby
posługiwać się modelami teoretycznymi w taki sposób jak mapami,
musimy znać teorie uzasadniające prawomocność stosowanych idealizacji.
Jednakże, jak wykazują szczegółowe analizy procedury idealizacji,
warunki idealizacyjne dzielą się na takie, które przyjmuje się ze względu na
konkretne (modelowane) zjawisko oraz na takie, które tkwią już w samej
teorii i są ściśle związane z matematyczną postacią równań wyrażających
podstawowe prawa teorii. Prawa te posiadają charakter idealizacyjny i są
spełnione jedynie w modelu. Mogą być one interpretowane
instrumentalistycznie (N. Cartwright) lub realistycznie (L. Nowak).
Najistotniejszy jednak, w kontekście tej pracy, jest fakt, że prawa te mają
postać matematyczną, a analiza warunków idealizacyjnych jest ściśle
związana z ich matematyczną postacią” /P. Zejdler, Problem „matematyczności
nauk przyrodnich” a spór o realizm, w: Między matematyką a
173
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 119-136, s. 132.
+ Rozumienie Mojżesza niemożności oglądania Boga Evdokimow P. informuje
o środowiskach teologicznych, które były wolne od wpływów greckiego
intelektualizmu. Takie środowisko wytworzyło się zwłaszcza w Syrii, gdzie
związki teologii z Biblią były bardzo silne. Dominował tam semicki sposób
myślenia. „Święta bojaźń przed niewypowiedzianym Bogiem i pewność
nieskończonego dystansu udaremniały wszelką spekulację czysto
rozumową”. Św. Efrem Syryjczyk twierdził stanowczo, że Boga nie można
zobaczyć. Jeżeli ktoś sądzi, że widział Boga, to widział tylko własne
wyobrażenia. Św. Efrem przestrzegał przed czynieniem sobie obrazu Boga.
Wszelkie wyobrażenia Boga są na obraz ludzki. Nawet opis oglądania Boga
przez Mojżesza „twarzą w twarz” stanowi tylko symbol. Blask był mrokiem.
Mojżesz widział tylko blask, czyli zasłonę zakrywająca Boga. Evdokimov
podaje charakterystyczne zdanie św. Efrema: „A chociaż Mojżesz widział,
zrozumiał, ze nie widział”. Ujrzał on w gruncie rzeczy siebie i własne
wyobrażenia. Efrem podkreślał, że dla człowieka ważne nie jest widzenie
Boga, lecz zjednoczenie się z Nim, które dokonuje się tylko przez sakramenty
B10 52.
+ Rozumienie Mojżesza niemożności oglądania Boga Evdokimow P. informuje
o środowiskach teologicznych, które były wolne od wpływów greckiego
intelektualizmu. Takie środowisko wytworzyło się zwłaszcza w Syrii, gdzie
związki teologii z Biblią były bardzo silne. Dominował tam semicki sposób
myślenia. „Święta bojaźń przed niewypowiedzianym Bogiem i pewność
nieskończonego dystansu udaremniały wszelką spekulację czysto
rozumową”. Św. Efrem Syryjczyk twierdził stanowczo, że Boga nie można
zobaczyć. Jeżeli ktoś sądzi, że widział Boga, to widział tylko własne
wyobrażenia. Św. Efrem przestrzegał przed czynieniem sobie obrazu Boga.
Wszelkie wyobrażenia Boga są na obraz ludzki. Nawet opis oglądania Boga
przez Mojżesza „twarzą w twarz” stanowi tylko symbol. Blask był mrokiem.
Mojżesz widział tylko blask, czyli zasłonę zakrywająca Boga. Evdokimov
podaje charakterystyczne zdanie św. Efrema: „A chociaż Mojżesz widział,
zrozumiał, ze nie widział”. Ujrzał on w gruncie rzeczy siebie i własne
wyobrażenia. Efrem podkreślał, że dla człowieka ważne nie jest widzenie
Boga, lecz zjednoczenie się z Nim, które dokonuje się tylko przez sakramenty
B10 52.
+
Rozumienie
monarchii
niewłaściwe
zwalczane
przez
pisarzy
chrześcijańskich. Adopcjanizm jest modalizmem pomimo tego, że jego twórcy
(Teodot z Bizancjum, zwany garbarzem, jego uczeń Teodot, zajmujący się
wymianą pieniędzy oraz Artemon) nie apelowali do boskiej monarchii poprzez
swe argumenty. Jednak ich intencja finalna była ta sama: zachować
monoteizm otrzymany w spadku po tradycji żydowskiej. Taka interpretacja
była rozpowszechniona przez Nowacjana i Orygenesa. A.M. Ritter traktuje
adopcjan jako obrońców monarchii. H. Hagemann twierdzi, że zarówno
adopcjanizm, jak i modalizm, są reakcją przeciwko gnostycznemu
dyteizmowi. Ich intencją była obrona monarchii. Do tej opinii skłania się też
A. Orbe /G. Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y Trinidad, Publicaciones de la
Universidad Pontificia Comillas. Madrid, serie I: Estudios 62. wyd. UPCO
174
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
(Universidad Pontificia Comillias), Madrid 1996, s. 4/. Adopcjaniści nie
wspominają o monarchii, lecz koncentrują się na kwestii chrystologicznej.
Wśród nich można dostrzec dwie postawy różniące się między sobą. Tylko
jeden z tych poglądów byłby wtedy ściśle monarchianizmem. Można też
zauważyć trzeci odcień, głoszony przez tych, których chrystologia ma formę
adopcjanizmu, która jest tylko formą, przyjętą w celu oddalenia się od
niebezpieczeństwa przyjęcia modalizmu. W sensie ścisłym monarchanistami
są jedynie ci, którzy wprost odnoszą się do monarchii Ojca (Prakseasz i jego
zwolennicy, być może też naśladowcy Noeta /Tamże, s. 5/. Simonetti M.
traktuje monarchianizm (sabelianizm) jako reakcję przeciwko Logostheologie
(j. niem.). Natomiast u wczesnych Apologetów istnieje monarchianizm
powiązany z teologią Logosu. Również Dionizy Rzymski reprezentował
monarchianizm umiarkowany. Apologeci bronili monarchii przeciwko
pogańskiemu politeizmowi, dualizmowi i idolatrii. Pisarze chrześcijańscy
walczący z monarchianami nie odrzucali idei monarchii, wskazywali jedynie
na niewłaściwe jej rozumienie. Dlatego ważniejsze od dyskusji nad
terminologią jest przeanalizowanie roli konceptu monarchia w kontrowersji
monarchiańskiej /Tamże, s. 7.
+ Rozumienie monoteizmu objawionego w Izraelu po tysiącleciu. Monolatria
szczepów nomadyczny czasów Abrahama i jego potomstwa (monos – jeden
jedyny, latria – kult boski), to jest kult jednego Bóstwa własnego dla danego
rodu, klanu, szczepu, pokolenia, plemienia: „Nie ma Boga, jak nasz Bóg”.
Monolatria nie negowała istnienia innych bóstw. Tak było za patriarchów i
Mojżesza (D. Sattler, Th. Schneider). Za Dawida i Salomona przyszedł kryzys
nawet na monolatrię. Odrodzenie monolatrii przyszło w IX w. przed Chr. Na
górze Karmel ze strony Eliasza i Elizeusza (1 Krl 18, 21)” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 62. Prorok Amos rozwinął
monolatrię w wieku VIII (por. Am 9, 7) oraz Ozeasz (Oz 13, 4), który „wpływa
na Deuteronomium i na deuteronomiczną szkołę, której początki zbiegają się
z reformami kultu VIII i VII w. przed Chr. I która dokonywała
monoteistycznej reinterpretacji starszych źródeł. Monolatrię rozwijał w
Jerozolimie król Jozjasz (641-609) według zasady: jeden Bóg – jeden kult.
Popierali go: Izajasz z Jerozolimy (740-701) i Jeremiasz z Anatot, powołany
ok. r. 628 (Iz 6, 1-5; Jr 2, 5-6)”. Monoteizm pełny, pewny i konsekwentny
(monos – jeden jedyny, Theos – Bóg), teoretyczny i praktyczny, wystąpił
dopiero w dziele Deutero-Izajasza (Iz 40-45; zwł. 44, 6-8; 45, 6.18), gdzie
inne bóstwa są nicością. Niezależnie od tego jawi się on w ostatniej redakcji
Deuteronomium (Pwt 4 – rozdział włączony w dawny tekst). „Trzeba było aż
tysiąca lat na ukształtowanie się i zrozumienie objawionego monoteizmu,
który odróżniał mozaizm od wszelkich innych religii ówczesnych. Nie mógł on
wystąpić nagle, bo w owym kontekście religijnym i duchowym nie mógłby
zostać przyjęty”. Bóg szanuje ludzką wolność. Jego łaska nie zmusza, lecz
proponuje, dlatego objawienie dokonuje się w odpowiednim momencie, by
człowiek mógł je przyjąć w sposób wolny. „Według swej pedagogiki dziejowej
Jahwe tworzy swój obraz jako Jedynego Boga właśnie w czasie największej
klęski narodu i niewoli babilońskiej”. Tam zrodziła się „reguła miłosnej wiary
monoteistycznej” (Pwt 6, 4; por. Pwt 4, 29; 6, 5; 10, 12) /Ibidem, s. 63.
+ Rozumienie monoteizmu przez Greków dzięki terminowi monarchia.
Monarchia jest konceptem misjonarskim. Wykorzystując fakt, ze pojęcie
175
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
monarchii jest pochodzenia hellenistycznego, apologeci posługiwali się nim
dla utworzenia wizji, która miała być pomostem między chrześcijaństwem a
kulturą grecką. Apologeci naśladowali Filona Aleksandryjskiego, który
posługiwał się tym terminem nadając mu nową treść, by wyjaśnić
monoteizm, gdy prezentował Prawo helleńskim sympatykom judaizmu.
Monarchia stanowiła też pomost dla ukazania monoteizmu chrześcijańskiego
w sposób zrozumiały dla Greków /G. Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y
Trinidad, Publicaciones de la Universidad Pontificia Comillas. Madrid, serie I:
Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad Pontificia Comillias), Madrid 1996, s.
132/. Termin monarchia w refleksji Apologetów posiada wymiar
kosmologiczny, zwłaszcza u Tacjana i Teofila. Termin ten nie występuje w
Adversus haereses św. Ireneusza z Lyonu gdyż nie jest właściwym
instrumentem w polemice z gnostykami. Gnostycy bowiem przyjmują jedno
podłoże wszystkich bytów, które z tego podłoża emanują. Monarchia w
działach Apologetów nie implikuje wprost Opatrzności Bożej, aczkolwiek oba
zagadnienia są ze sobą powiązane, i również w Apologiach występują obok
siebie, ale bez wyraźnego wskazywania ich bezpośredniej zależności.
Monarchia u Apologetów nie wyraża wprost trenscendencji Bożej. Apologeci
mówią o niej, ale nie łączą wprost z monarchią. Monarchia Boga Ojca nie ma
nic wspólnego z relacjami pomiędzy ojcem rodziny a pozostałymi jej
członkami. Apologeci spowodowali, ze termin monarchia został przyjęty na
stałe do języka teologii chrześcijańskiej jako jasno określony termin
techniczny /Tamże, s. 134/. Termin monarchia miał wyrażać monoteizm
nowej religii. Rozumowanie filozoficzne ma wypowiadać treści objawione,
podprowadzając do refleksji typowo chrześcijańskich, trynitarnych.
Monarchia Apologetów wskazuje na Trójcę Świętą; gdy mówią o monarchii
nie przestają wyrażać wiary trynitarnej, gdy mówią o stworzeniu nie
przestają wyznawać jedności Boga. Nie są oni monoteistami antytynitarnymi
czy trynitarystami antymonoteistycznymi, przyjmują jednocześnie jedność i
trynitarność /Tamże, s. 135.
+ Rozumienie monoteizmu przez Greków dzięki terminowi monarchia.
Monarchia jest konceptem misjonarskim. Wykorzystując fakt, ze pojęcie
monarchii jest pochodzenia hellenistycznego, apologeci posługiwali się nim
dla utworzenia wizji, która miała być pomostem między chrześcijaństwem a
kulturą grecką. Apologeci naśladowali Filona Aleksandryjskiego, który
posługiwał się tym terminem nadając mu nową treść, by wyjaśnić
monoteizm, gdy prezentował Prawo helleńskim sympatykom judaizmu.
Monarchia stanowiła też pomost dla ukazania monoteizmu chrześcijańskiego
w sposób zrozumiały dla Greków /G. Uríbarri Bilbao SJ, Monarquia y
Trinidad, Publicaciones de la Universidad Pontificia Comillas. Madrid, serie I:
Estudios 62. wyd. UPCO (Universidad Pontificia Comillias), Madrid 1996, s.
132/. Termin monarchia w refleksji Apologetów posiada wymiar
kosmologiczny, zwłaszcza u Tacjana i Teofila. Termin ten nie występuje w
Adversus haereses św. Ireneusza z Lyonu gdyż nie jest właściwym
instrumentem w polemice z gnostykami. Gnostycy bowiem przyjmują jedno
podłoże wszystkich bytów, które z tego podłoża emanują. Monarchia w
działach Apologetów nie implikuje wprost Opatrzności Bożej, aczkolwiek oba
zagadnienia są ze sobą powiązane, i również w Apologiach występują obok
siebie, ale bez wyraźnego wskazywania ich bezpośredniej zależności.
176
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Monarchia u Apologetów nie wyraża wprost trenscendencji Bożej. Apologeci
mówią o niej, ale nie łączą wprost z monarchią. Monarchia Boga Ojca nie ma
nic wspólnego z relacjami pomiędzy ojcem rodziny a pozostałymi jej
członkami. Apologeci spowodowali, ze termin monarchia został przyjęty na
stałe do języka teologii chrześcijańskiej jako jasno określony termin
techniczny /Tamże, s. 134/. Termin monarchia miał wyrażać monoteizm
nowej religii. Rozumowanie filozoficzne ma wypowiadać treści objawione,
podprowadzając do refleksji typowo chrześcijańskich, trynitarnych.
Monarchia Apologetów wskazuje na Trójcę Świętą; gdy mówią o monarchii
nie przestają wyrażać wiary trynitarnej, gdy mówią o stworzeniu nie
przestają wyznawać jedności Boga. Nie są oni monoteistami antytynitarnymi
czy trynitarystami antymonoteistycznymi, przyjmują jednocześnie jedność i
trynitarność /Tamże, s. 135.
+ Rozumienie motywu postępku braci swoich przez Józefa spowodowane było
przez doświadczenia i przemyślenia. „Aby mocniej uwydatnić rozróżnienie
między Życiem a Losem, odwołam się do przykładu literackiego – do lektury
trylogii Tomasza Manna Józef i jego bracia. Przedstawia ona dzieje biblijnej
postaci, tytułowego Józefa, syna Jakuba i zarazem jego ulubieńca. Paradoks
Józefa i jego życia — losu polega na tym, iż był on wybranym i ukochanym
dzieckiem, niejako „pamiątką” po matce, wcześnie zmarłej i długo
wyczekiwanej, wytęsknionej Rebece. Mimo iż Józef stanowił wręcz wcielenie
urody, wdzięku i niewinności, bracia darzyli go nienawiścią. Nie byli w stanie
na co dzień znosić wyróżnień, które spotykały go od ojca. Splot nienawiści,
zawiści i strachu sprawił, iż wrzucili go do studni na pustyni, skazując na
niechybną zagładę. Jednakże Los chciał inaczej Józef został uratowany i żył
długo na wygnaniu, doczekawszy się zaszczytów i sławy. Po latach dochodzi
do ponownego spotkania wszystkich braci, wzajemnego rozpoznania i, co w
tej historii najistotniejsze – także wzajemnego wybaczenia win” /J. Mizińska,
Przestrzenne modele losu, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, t. 2, red. S.
Symiotuk, G. Nowak, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1999, 187-191, s. 188/. „Niewinny” Józef, dzięki wielorakim i
długotrwałym doświadczeniom i przemyśleniom zrozumiał motywy postępku
braci, uznał własny grzech pychy przesłonięty szatą niewinności; z kolei jego
niedoszli mordercy pojęli swoją dawną małostkowość. W tej historii widać jak
na dłoni, iż każdy, kto usiłował urządzić własne lub cudze życie po linii
partykularnych interesów (Józef pragnął za wszelką cenę pozostać w
niewinności, bracia zamierzali w ogóle usunąć go ze sceny wspólnego życia),
poniósł porażkę” /Tamże, s. 189.
+ Rozumienie muzyki pochodzącej z dawnych epok niszczone subtelnie,
przez romantyczną wrażliwość. „przy całej swej obrazowości i czysto
muzycznej sile wyrazu romantyzm tworzy wyłom w historii muzyki. Ta
muzyka […] stanowi w istocie niewielki odprysk ogólnego dorobku muzyki
zachodniej. Odznaczająca się wysokim stopniem emocjonalnego wyrazu i
często antropocentrycznym „tematem”, muzyka romantyzmu w uszach
kompozytorów, wykonawców i słuchaczy ze stuleci poprzedzających jej
własną epokę mogłaby brzmieć jak wiele pompatycznego hałasu o nic.
Jednak zwycięstwo romantyków było absolutne. Muzyka stworzona przez
koryfeuszy ostatecznie zatriumfowała, […] zmiatając z powierzchni ziemi
wszystko, co było wcześniej. […] W epoce romantyzmu muzyka po raz
177
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pierwszy stała się przedsięwzięciem komercjalnym – kolejna ważna analogia z
tym, co działo się wówczas w muzyce/J. James, Muzyka sfer. O muzyce,
nauce i naturalnym porządku wszechświata, (Tytuł oryginału: The Music of
the Spheres. Music, Science, and the Natural Order of the Uniwerse, Grove
Press, New York 1993), przełożył Mieczysław Godyń, Znak, Kraków 1996, s.
21/. „Nie wystarczyło już być po prostu dobrym; trzeba było odnosić
sukcesy. […] na początku dwudziestego stulecia, radio i fonograf sprawiły, że
muzyka romantyczna – zwana teraz „klasyczną” – stała się ogromnie
dochodowym przedsięwzięciem. Podobnie jak w przypadku przekształcenia
się nauki w instytucję społeczną w chwili, gdy w grę weszły duże pieniądze,
kryteria uległy nieodwracalnej zmianie. O ile w nauce nadrzędnym
wymogiem stała się bezbłędność, o tyle w salach koncertowych zaczęto
słuchać „prawdziwej” muzyki, co od stu lat stanowi rodzaj społecznego
obowiązku elitarnej publiczności, tworzącej krąg odbiorców muzyki
klasycznej. Jednym z najpoważniejszych następstw owego tryumfalnego
zwycięstwa romantyzmu było jego potężne modernizujące oddziaływanie na
kompozycje minionych epok. W dziewiętnastym wieku oratoria Haendla i
msze Bacha bez żenady przerabiano na gigantyczne publiczne widowiska,
szczodrze dokonując zmian w partyturze i zatrudniając całe armie
wykonawców,
daleko
liczniejsze,
niż
przewidywały
zamierzenia
kompozytorów. […] W nieco subtelniejszy, choć nie mniej szkodliwy, sposób
romantyczna wrażliwość wpłynęła na to, jak my sami słuchamy muzyki
pochodzącej z dowolnej epoki, nawet wtedy, gdy intencje wykonawców są bez
zarzutu” /Tamże, s. 22/. „zamiary kompozytorów, a także typy wrażliwości
słuchaczy, dla których pisali, były diametralnie różne. Ta interpretacyjna
nietrafność występuje zresztą w sztukach plastycznych znacznie częściej niż
w muzyce” /Tamże, s. 23.
+ Rozumienie myślenia środowiska eklezjalnego twórców Pisma Świętego
dzięki badaniu gatunków literackich. Egzegeza biblijna wieku XX Panowanie
metody egzegetycznej Formgeschichte a następnie Redaktionsgeschichte
zanika na korzyść Gattungsgeschichte /J. F. Toribio Cuadrado, «Evangelio»,
obra abierta, “Mayéutica” 20 (1994) 9-77, s. 9/. Zbadanie gatunków
literackich Ewangelii pozwala zrozumieć sposób myślenia środowiska
eklezjalnego jej twórców. Termin gatunek literacki jest obszerniejszy od
terminu forma, zwraca uwagę bardziej na głębię a także na kontekst /Tamże,
s. 11/. Egzegeza biblijna znajduje się na przecięciu nauk historycznych i
literaturoznawstwa, nachylona jest ku wydobyciu z tekstu jego zawartości
teologicznej /Tamże, s. 12/. Z jednej strony trwa systematyzowanie
gatunków literackich w ramach dziedziny naukowej zwanej poetyką, z
drugiej zaś nie brak głosów ostrzegających przed ich dogmatyzacją, która
narzucałaby tekstom biblijnym zasady myślenia oraz wynik ich interpretacji
(Benedetto Croce). W każdej metodzie badawczej istnieje niebezpieczeństwo
narzucania informacji, których w tekście nie ma, ani nie były zamiarem
autorów, ani nie wynikają z samego tekstu. [Nie zawsze autor biblijny miał
pełną świadomość znaczenia pisanego przez siebie tekstu. O tym wiedział
tylko Autor ostateczny, czyli Bóg]. Gatunek literacki określa możliwe do
uchwycenia cechy wspólne jakiejś grupy dzieł. Każde z nich, jako dzieło
sztuki, nosi znamię nadane mu indywidualnie przez jego twórcę. Sztuka, w
odróżnieniu od rzemiosła, charakteryzuje się tym, że w określonej formie
178
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
artysta wyraża coś, co z istoty swojej jest nieuchwytne. Oprócz jasno
określonej teorii mamy do czynienia z polem kreatywnym, czyli poetyckim
(poiesis) całego podmiotowego wysiłku twórczego oraz polem estetycznym
receptywnym (aisthesis) odbiorcy. Proces twórczy dokonywany jest dla
wyrażenia zamysłu, idei, odczuć artysty. Są one obecne w procesie twórczym
i odkrywając je możemy dojść do osoby twórcy. [Pojawia się pytanie, czy cały
ten bagaż artystyczny jest tylko okazyjny i trzeba się z niego oczyścić aby
dość do istotnej treści przekazu, czy raczej jest odwrotnie, cała ta otoczka
należy do zawartości orędzia. W niektórych tekstach owa głęboka,
subiektywna treść jest ważniejsza, a informacje niosące ją są tylko
nośnikiem, szatą; to one są okazyjne, mogły być inne. Tak podchodził do
Pisma Świętego m. in. Rudolf Bultmann]. Po optymizmie strukturalistów lat
60-tych, którym wydawało się, że zewnętrzna forma jest wszystkim, nastąpił
czas odczuwania pustki. Struktura to tylko szkielet pozbawiony treści
/Tamże, s. 13/. [Dziś nastał czas refleksji integralnej. Przezwyciężony jest
zarówno pozbawiony ducha strukturalizm, jak też postawa ograniczająca się
do uczuć, lekceważąca znaczenie słów].
Trzeba przyjmować wszystkie
elementy wskazane w hermeneutyce: autor, tekst i odbiorca.
Poststrukturalizm wszedł na drogę subiektywizmu. R. Barthes nie
uwzględniał znaczenia czytelnika, natomiast J. Jauss i W. Iser twierdzili, że
tekst jest tylko okazją, aby zainspirować czytelnika do własnego tworzenia,
już zupełnie nowego, niezależnego od tekstu. Tymczasem sam tekst jest
martwy, a duchowe porozumienie się czytelnika z autorem oddalone od
tekstu nie jest możliwe. W takiej sytuacji mówienie o gatunkach literackich
nie ma sensu /Tamże, s. 14.
+ Rozumienie na horyzoncie nieskończonego postępuje dalej. Dowód na
istnienie Boga transcendentalny przeprowadził Karol Rahner. Człowiek
rozmyślając nad swoim poznaniem pojmuje, że jest ono ograniczone. Ale
granicę można rozpoznać tylko wtedy, gdy widzi się ją jako granicę, to znaczy
jako coś, poza czym jest coś innego. System skończony można
konsekwentnie uważać za taki jedynie wówczas, gdy rozumienie na
horyzoncie nieskończonego postępuje dalej. Gdyby było tylko skończone,
rozumiałoby siebie równie niewiele, jak zwierzę może rozumieć siebie jako
skończone. Skoro człowiek pojmuje siebie jako skończoność, pojmuje siebie
również jako istotę transcendencji i tym samym potwierdza, choć
nietematycznie, również Boga jako nieskończoność. Przykłady argumentacji
nie udowadniają istnienia Boga ani też nie wyjaśniają Go bezpośrednio. Są to
dedukcje, które w analizie bycia-człowiekiem pozwalają poznać odniesienia
myślącego podmiotu do transcendencji. Ta jawi się jako absurdalna, gdyby
nie odpowiadał jej transcendentny Stwórca. Swinburne Richard
przeprowadził w swojej książce Die Existenz Gottes (Stuttgart 1987, Oryginał
angielski: The existence of God, Oxford 1979) szczegółowe badanie problemu
dowodu z punktu widzenia analizy językowej i logiki treści. Wynik podejmuje
na nowo to, co już Pascal przedstawił w swoim słynnym zakładzie między
teistą i ateistą. Więcej przemawia za teizmem, niż przeciw niemu. Ale
udowodnić go nie można. (Teizm jest tutaj w przeciwieństwie do ateizmu
rozumiany jako przyznanie się do transcendentnego, osobowego Boga. Gdyby
teizm oznaczał wymyśloną abstrakcyjnie przez rozum, nie uwzględniającą
179
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Trójcy naukę o Bogu, jak u niektórych teologów ewangelickich, wówczas
należałoby uznać biblijny „konkretny monoteizm” B20 138.
+ Rozumienie nadprzyrodzoności przez podmiot stymulowane przez
apologetykę immanentną Blondela. „Immanentna apologetyka jest
najbardziej charakterystyczna dla M. Blondela, który sformułował ją,
zwłaszcza w L’action oraz w Exigences philispophiques du christianisme, w
ramach filozofii działania jako bliższej współczesnej mentalności niż
racjonalistyczna metafizyka tradycyjna. Dla ukazania harmonii oraz
dynamicznej współzależności między rzeczywistością psychologiczną a
religijną, przedmiotem tzw. filozofii apologetycznej (będącej ziszczeniem
ideałów chrześcijańskiej filozofii), tożsamej z imamnentną apologetyką
uczynił psychologiczno-teologiczną analizę świadomości. Apologetyka ta
winna pełnić również funkcje praktyczne, stymulując powstanie
podmiotowych dyspozycji do rozpoznania, zrozumienia i przyjęcia wymiaru
nadprzyrodzonego. Formułując zasady metody immanencji, Blondel w
sposób oryginalny wykorzystał m.in. idee kantowskiego trenscendentalizmu i
heglowskiej (dialektycznej) dynamiki rozwoju podmiotu (świadomości) dla
krytycznej refleksji nad aprioryczną strukturą tzw. woli chcącej (la volonté
voulante) jako podstawowego ukierunkowania aktywnego podmiotu (myśl i
działanie). Metoda ta umożliwia odkrycie transcendencji i potrzebę jej
przyjęcia dla pełnego ziszczenia się podstawowych ludzkich ukierunkowań,
wychodząc z analizy imamnentnych działań podmiotu ludzkiego. Nie można
bowiem zrozumieć aktywności człowieka, nie przyjmując jej nastawienia na
nieskończony i transcendentalny Absolut” S. Janeczek, M. Rusecki,
Immanentyzm, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 73-77, kol. 76.
+ Rozumienie nadprzyrodzoności przez podmiot stymulowane przez
apologetykę immanentną Blondela. „Immanentna apologetyka jest
najbardziej charakterystyczna dla M. Blondela, który sformułował ją,
zwłaszcza w L’action oraz w Exigences philispophiques du christianisme, w
ramach filozofii działania jako bliższej współczesnej mentalności niż
racjonalistyczna metafizyka tradycyjna. Dla ukazania harmonii oraz
dynamicznej współzależności między rzeczywistością psychologiczną a
religijną, przedmiotem tzw. filozofii apologetycznej (będącej ziszczeniem
ideałów chrześcijańskiej filozofii), tożsamej z imamnentną apologetyką
uczynił psychologiczno-teologiczną analizę świadomości. Apologetyka ta
winna pełnić również funkcje praktyczne, stymulując powstanie
podmiotowych dyspozycji do rozpoznania, zrozumienia i przyjęcia wymiaru
nadprzyrodzonego. Formułując zasady metody immanencji, Blondel w
sposób oryginalny wykorzystał m.in. idee kantowskiego trenscendentalizmu i
heglowskiej (dialektycznej) dynamiki rozwoju podmiotu (świadomości) dla
krytycznej refleksji nad aprioryczną strukturą tzw. woli chcącej (la volonté
voulante) jako podstawowego ukierunkowania aktywnego podmiotu (myśl i
działanie). Metoda ta umożliwia odkrycie transcendencji i potrzebę jej
przyjęcia dla pełnego ziszczenia się podstawowych ludzkich ukierunkowań,
wychodząc z analizy imamnentnych działań podmiotu ludzkiego. Nie można
bowiem zrozumieć aktywności człowieka, nie przyjmując jej nastawienia na
nieskończony i transcendentalny Absolut” S. Janeczek, M. Rusecki,
180
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Immanentyzm, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 73-77, kol. 76.
+ Rozumienie narodu w mistycyzmie romantycznym krytykowane przez
Norwida. Mistycyzm romantyczny utożsamia jednostkę (lub naród) z
Chrystusem, czyli z Wartością Najwyższą. Chrystus traktowany jest jako
abstrakcyjny model. Norwid krytykuje takie ujęcie, zalecając naśladowanie
Jezusa w jego realiach człowieczych. Wtedy realizuje się działanie Bożej mocy
Chrystusa. Rozdarcie między duszą a ciałem, między ideałem a realnością,
ukazane w Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego widoczne jest też w
dramacie Miguel Mañara Oscara Lubicz-Miłosza, który zdaniem R.
Buttiglione „nie należy do wybitnych postaci literatury polskiej”. Tytułowa
postać dramatu to Don Giovani z opery Mozarta podobna jest do hrabiego
Henryka. Obaj zakończyli swe życie ziemskie w klasztorze, w opinii świętości.
Miguel różni się od hrabiego Henryka tym, że porzuca pogardę, uczy się
miłości, poprzez miłość do człowieka odkrywa miłość do Boga. „Trzeba
nauczyć się posiadać własne życie, aby móc je dać” W063 59.
+ Rozumienie naturalistyczne Boga nie jest chrześcijańskie. W Bogu istnieje
proces rodzenia, którego podmiotem w życiu ludzi jest matka (Por. Y. Congar,
Wierzę w Ducha Świętego. Rzeka życia płynie na Wschodzie i na Zachodzie
(Ap 22,1), t. 3, Warszawa 1996, s. 185.). W Bogu kategorie płci nie istnieją.
Bóg nie może być rozumiany naturalistycznie. Proces trynitarny nie może być
identyfikowany z rodzajem wyrażenia natury macierzyńskiej, na linii
matriarchatu, poprzez wizję „matczyną” Boga (Por. X. Pikaza, Padre, w: X.
Pikaza, O. de M., N. Silanes. O.SS.T. (red.), El Dios Cristiano. Diccionario
teológico, Salamanca 1992, s. 1015) Ojciec jest Bytem Absolutnym, który
według objawienia chrześcijańskiego jest Absolutem wychodzącym z siebie w
procesie rodzenia. Wyjście utożsamia się z powrotem do siebie. Proces,
którego owocem jest rozróżnienie dwóch Osób jednocześnie jest procesem
jednoczenia (Por. X. Pikaza, Dios como Espíritu y Persona. Razón humana e
Misterio Trinitario, Salamanca 1989, s. 80). T48 20
+ Rozumienie naturalistyczne Boga nie jest chrześcijańskie. W Bogu istnieje
proces rodzenia, którego podmiotem w życiu ludzi jest matka (Por. Y. Congar,
Wierzę w Ducha Świętego. Rzeka życia płynie na Wschodzie i na Zachodzie
(Ap 22,1), t. 3, Warszawa 1996, s. 185.). W Bogu kategorie płci nie istnieją.
Bóg nie może być rozumiany naturalistycznie. Proces trynitarny nie może być
identyfikowany z rodzajem wyrażenia natury macierzyńskiej, na linii
matriarchatu, poprzez wizję „matczyną” Boga (Por. X. Pikaza, Padre, w: X.
Pikaza, O. de M., N. Silanes. O.SS.T. (red.), El Dios Cristiano. Diccionario
teológico, Salamanca 1992, s. 1015) Ojciec jest Bytem Absolutnym, który
według objawienia chrześcijańskiego jest Absolutem wychodzącym z siebie w
procesie rodzenia. Wyjście utożsamia się z powrotem do siebie. Proces,
którego owocem jest rozróżnienie dwóch Osób jednocześnie jest procesem
jednoczenia (Por. X. Pikaza, Dios como Espíritu y Persona. Razón humana e
Misterio Trinitario, Salamanca 1989, s. 80). T48 20
+ Rozumienie natury boskiej na Soborze Konstantynopolitańskim I (381)
inne niż na Soborze Nicejskim I (325). Pierwsze ujęcie było bardziej
substancjalne (homoousios), drugie bardziej personalistyczne, podkreślało
trzy różne właściwości personalne subsystujące w jednej wspólnej
substancji. Inny wydźwięk ma termin natura, nie tak radykalnie
181
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
homogeniczny, lecz zawierający w sobie kod trynitarności /M. Simonetti, Dal
nicenismo al Neonicenismo. Rassegna di alcune publicazioni recenti,
“Augustinum” 1(1998)5-27, s. 5/. Pierwsze ujęcie radykalizowało naturę jako
substancję czystą i prostą w kontekście polemiki przeciwko Ariuszowi.
Drugie ujęcie było pokłosiem pozytywnego wysiłku teologicznego św.
Atanazego i Ojców Kapadockich (pisali o tym w XIX wieku Th. Zahn i A.
Harnack, a w XX wieku C. Stead, J. N. D. Kelly, G. L. Prestige, A. M. Ritter)/
Tamże, s. 6/. Św. Bazyli odróżnił wyraźnie jedną substancję (ousia) i trzy
osoby (hypostasis). Była to znaczna modyfikacja dogmatu nicejskiego, w
świetle tradycji trynitarnej rozwijanej zwłaszcza przez Orygenesa i
Euzebiusza (Por. L. Abramowski, Trinitarische und christologische
Hypostasenformeln, w: Theologie und Philosophie 54 (1979) 41). Istotną rolę
w rozwoju nurtu neonicenizmu miał św. Bazyli Wielki (V. H. Drecoll, Die
Entwicklung der Trinitärslehre des Basilius von Cäsarea. Sei Weg von
Homöusianer zum Neonizäner, Göttingen 1996). Drecoll uważa, że
neoniceizm św. Bazylego nie był pod wpływem św. Atanazego, lecz polegał na
oryginalnym wyjaśnianiu konceptualnym /Tamże, s. 7/. Atanazy
rozpowszechniał formułę soborową dokładnie w tym znaczeniu, które nadał
sobór, czyli jego refleksja dokonywana była w warstwie substancjalnej. Bazyli
przeszedł na warstwę właściwości wewnętrznych. Formuła nicejska, kierując
swe ostrze przeciwko Ariuszowi, nie dopracowała zagadnienia natury
Chrystusa do końca, pozostawiła możliwość interpretacji monarchiańskiej,
dopatrującej się w ujęciu trynitarnym zamachu na prawdę o jedynym Źródle,
o monarchii Boga. Stąd też trzeba utożsamić hipostazę Ojca z hipostazą Syna
(monofizytyzm, modalizm) /Tamże, s. 8/. Według Ariusza Chrystus nie mógł
być Bogiem, skoro dopiero Bóg Ojciec uczynił go boskim nagradzając za męki
i śmierć na krzyżu (Dz 2, 36). Bazyli wyjaśniał, że Chrystus został
ukrzyżowany w naturze ludzkiej. Zgodnie z tradycją aleksandryjską
odpowiadał arianom, że Ojciec był Ojcem wiecznie, a nie stał się nim dopiero
po śmierci krzyżowej Jezusa Chrystusa /Tamże, s. 9/. Pierwszy o trzech
hipostazach zaczął mówić Marek Wiktoryn. Jeszcze Tomus ad Antiochenos,
list oficjalny synodu w Aleksandrii 362, w nurcie św. Atanazego, obawiał się,
że skłonność tradycji antiocheńskiej do rozdzielania doprowadzi do
interpretacji koncepcji „trzy hipostazy” w sensie trzy różne substancje, czyli
trzech Bogów. Dlatego trzymali się kurczowo interpretacji terminu natura
zgodnie z formułą nicejską rozumianą jako jedna jedyna substancja w Bogu/
Tamże, s. 14/. Zagadnienie to przeszło na język polski w kwestii, czy termin
natura można stosować w sensie „specyficzne właściwości”, które są różne w
trzech poszczególnych Osobach Boskich.
+ Rozumienie natury Bożej Teologowie zachodni od dawna zdają sobie
sprawę, że trzeba pogłębiać refleksję nad rozumieniem natury w Bogu.
Współgranie pomiędzy Osobą i naturą jest tak realne w życiu Bożym, że
jednocześnie jest się Ojcem i przekazuje się własną naturę. Przecież już
teologowie z Salamanki głosili, że „pochodzenia w Bogu nie są tylko aktami
boskiej natury, lecz aktami rozumienia i wolności, czyli emanacjami,
produktami porządku intelektualnego” T48 53. Pochodzenia w Bogu nie są
jedynie owocem boskiej natury, lecz są owocem działania rozumienia
(ojcowskiego), z którego pochodzi Syn identyczny co do natury. Nie jest On
jedynie „in similitudinem naturae”, lecz jest współistotny. Z drugiej strony
182
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
również dla Ojców greckich, Trójca Osób jest objęta i zjednoczona przez
identyczność natury Por. J. M. Rovira Belloso, Procesiones divinas, w:
Diccionario Teológico. El Dios Cristiano, s. 1141) T48 54.
+ Rozumienie natury Jezusa zależne od wydarzenia chrztu Jezusa w
Jordanie. Namaszczenie Jezusa z Nazaretu Duchem Świętym. „Namaszczenie
Jezusa polega na zstąpieniu Ducha Świętego na Niego. Namaszczenie to
dokonuje się podczas Jego chrztu w Jordanie, albowiem właśnie wtedy
otrzymuje On Ducha Świętego. Natomiast sam Bóg Ojciec konsekruje Jezusa
w jego godności mesjańskiej, obwieszczając: „tyś jest mój Syn umiłowany, w
Tobie mam upodobanie” (Mk 1, 11). […] Chrzest stanowi wydarzenie
decydujące (i transcendentne) dla właściwego zrozumienia mesjańskiej
natury Jezusa. […] Marek umieszcza chrzest Jezusa na samym początku
swojej Ewangelii, zespalając go z działalnością Jana: Mateusz i Łukasz
sytuują jednak ten chrzest na początku posługi Jezusa po „Ewangelii
dzieciństwa”. Wypada przy tym stwierdzić, że synoptycy nie przywiązują zbyt
wielkiego znaczenia do zanurzenia w Jordanie” /J. Bragança, Bierzmowanie
sakramentem Ducha, w: Duch Odnowiciel, Kolekcja Communio 12,
Pallotinum, Poznań 1998, 420-431, s. 423/. „Św. Jan w swej Ewangelii nie
podaje, ściśle rzecz biorąc, dokładnego opisu chrztu Jezusa. Zakłada, że jest
on znany, ogranicza się więc tylko do przypomnienia oraz wyjaśnienia tego
wydarzenia. Tym zaś, który to przypomina i przywołuje, jest sam Jana
Chrzciciel. Podstawowym elementem wydarzenia nad Jordanem jest przyjście
Ducha Świętego. Nie mówi on jednak o otwarciu się niebios, ani o głosie
niebieskim. […] Najstarsze święto chrześcijańskie – jeżeli się pominie
Wielkanoc o rodowodzie apostolskim – Epifania, wywodząca się ze Wschodu,
miała zawsze jako jeden z dwóch celów zasadniczych, jeżeli nawet nie jedyny,
uroczystą celebrację Chrztu Jezusa. […] Obecnie uroczystość Epifanii, po
przyjęciu Bożego Narodzenia, mającego rodowód wybitnie zachodni, ma w
liturgiach wschodnich jeden tylko cel i przedmiot: Chrzest Jezusa w
Jordanie” /Tamże, s. 424/. „najbardziej interesujące byłoby jednak
skonkretyzowanie znaczenia, jakie to wydarzenie miało w starożytnej refleksji
chrześcijańskiej, Przecież już apologeci II wieku opracowali – właśnie na
podstawie chrztu Jezusa w Jordanie – teologię Ducha Świętego, mówiąc o
jego działaniu oraz obecności w tajemnicy Kościoła i sakramentów. Tak było
na przykład w przypadku św. Justyna, męczennika (zm. 165)” Tamże, s. 425.
+ Rozumienie natury kobiety niesprawiedliwe na przestrzeni wieków,
feminizm USA wieku XX. „Kolejnym wrogiem, jakiego zyskała ostatnio
klasyka literatury, jest feminizm. Prowadzona w latach sześćdziesiątych i
siedemdziesiątych walka z elitaryzmem i rasizmem wywarła bezpośrednio
niewielki wpływ na stosunek studentów do książek. Demokratyzacja
uniwersytetu przyczyniła się do demontażu jego struktury i rozmycia jego
celów, lecz aktywiści nie mieli większych zastrzeżeń do klasyki, a nawet,
wzorem swych mistrzów ze szkoły frankfurckiej, lubili popisywać się swą
zażyłością z kulturą wysoką. Już we wcześniejszej fazie egalitaryzmu
radykałowie rozprawili się z monarchizmem, arystokratycznym i
antydemokratycznym charakterem większości dzieł literackich, toteż
przestali zwracać uwagę na ich jawną zawartość polityczną. Krytyka literacka
skupiła się na sferze prywatnej, intymnej, na uczuciach, myślach i
stosunkach między bohaterami, natomiast fakt, że bohaterowie wielu
183
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tekstów klasycznych byli żołnierzami i mężami stanu, stającymi przed
problemami rządzenia, składano na karb dawnych konwencji literackich. […]
Co się tyczy rasizmu, nie odgrywał on w klasyce żadnej roli, przynajmniej w
formach, które dzisiaj znamy, toteż w zasadzie żadne wielkie dzieło literackie
nie uchodzi za rasistowskie. Z drugiej strony cała dotychczasowa literatura
jest „sexistowska” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie
szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych
studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 74/. „Wzięły się
za to feministki. Najnowszy przekład Biblii – pod egidą Krajowej Rady
Kościołów Chrystusa – usuwa wszelkie odniesienia do Boga, które
sugerowałyby rodzaj męski, aby przyszłe pokolenia nie musiały kłopotać się
faktem, że Pan Bóg był kiedyś seksistą. […] książki analizowane są wyłącznie
pod kątem błędnego rozumienia natury kobiety i niesprawiedliwości, jak na
przestrzeni wieków spotykała słabszą płeć. […] Pod żadnym pozorem nie
wolno natomiast studentowi czy studentce zapałać sympatią do dawnych
obyczajów i uczynić z nich wzorce dla siebie. Cały ten wysiłek jest jednak
niepotrzebny: studenci tak czy owak nie potrafią sobie wyobrazić, aby dawna
literatura mogła ich czegokolwiek nauczyć w sferze stosunków między
ludźmi, pozostają więc nań obojętni. […] Dlaczego ktokolwiek miałby mieć
bohaterów? Każdy powinien być sobą. A nie przykrawać się do cudzego
szablonu. Wspiera ich w tym przekonaniu ideologia samoafirmacji: zerwania
z kultem bohaterów jest oznaką dojrzałości. Ustanawiają dla siebie własne
wartości” /Tamże, s. 75.
+ Rozumienie natury ludzkiej i natury boskiej wpływa na rozumienie
tajemnicy Chrystusa, i odwrotnie. Niepokój dotyczący jedności duszy i ciała
w człowieku spowodował, że kwestia ta stała się przedmiotem obrad soboru
w Vienne. Sobór Laterański IV odrzucił poglądy dualistyczne. Sobór w
Vienne uczynił krok więcej stwierdzając, że łączą się one substancjalnie.
Funkcja duszy kształtującej ciało ludzkie jest bezpośrednia. Esencja duszy,
racja jej istnienia, polega na kształtowaniu ciała. Kształtowanie ciała jest
istotą duszy. Dlatego jej jedność z ciałem nie jest przypadłościowa, lecz
substancjalna. Sobór swoje sformułowania antropologiczne wyprowadził w
oparciu o tajemnicę natury ludzkiej Chrystusa. Nie było to myślenie
personalistyczne, ale podkreślało integralność natury ludzkiej. Trzeba tu
zauważyć charakterystyczną dla wiary (i dla teologii) zasadę rozjaśniania
zagadnień poprzez łączenie ich z innymi zagadnieniami. Z jednej strony dla
wyjaśnienia tajemnicy Chrystusa trzeba rozumienia znaczenia natury
ludzkiej i natury boskiej. Z drugiej, dla zrozumienia natury ludzkiej trzeba
wyjść od tajemnicy Chrystusa. Wzajemne naświetlanie nie jest jednak
symetryczne. Na początku wszystkiego, punktem wyjścia w obu
przypadkach, jest osoba Chrystusa, jako druga osoba Boża. Osoba
Chrystusa stanowi fundament jedności dwu natur i jest punktem wyjścia
rozumienia człowieka. Mówiąc o Chrystusie antropologia ogranicza się tylko
do Jego natury ludzkiej, natomiast refleksja nad człowiekiem obejmuje
zagadnienie osoby ludzkiej. Determinację chrystologiczną antropologii
podkreślali ojcowie Kościoła /J. L. Ruiz de la Peña, Imagen de Dios.
Antropología teológica fundamental, Sal Terrae, Colección “Presencia
teológica” 49, wyd. 2, Santander 1988, s. 111.
184
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie nauczania Jezusa pełniejsze po wniebowstąpieniu Pana.
„Święta Matka-Kościół silnie i bardzo stanowczo utrzymywał i utrzymuje, że
cztery wspomniane Ewangelie, których historyczność bez wahania stwierdza,
podają wiernie to, co Jezus, Syn Boży, żyjąc wśród ludzi, dla wiecznego ich
zbawienia rzeczywiście uczynił i tego uczył aż do dnia, w którym został wzięty
do nieba (por. Dz 1, 1-2). Apostołowie po wniebowstąpieniu Pana to, co On
powiedział i czynił, przekazali słuchaczom w pełniejszym zrozumieniu,
którym cieszyli się pouczeni chwalebnymi wydarzeniami życia Jezusa oraz
światłem Ducha prawdy oświeceni. Święci zaś autorowie napisali cztery
Ewangelie, wybierając niektóre z wielu wiadomości przekazanych ustnie lub
pisemnie, ujmując pewne rzeczy syntetycznie lub objaśniając, przy
uwzględnieniu
sytuacji
Kościołów,
zachowując
wreszcie
formę
przepowiadania, ale zawsze tak, aby nam przekazać szczerą prawdę o
Jezusie. W tej przecież intencji pisali czerpiąc z własnej pamięci i własnych
wspomnień, czy też korzystając ze świadectwa tych, którzy „od początku byli
naocznymi świadkami i sługami słowa”, byśmy poznali „prawdę” tych nauk,
które otrzymaliśmy (por. Łk 1, 2-4)” (KO 19). „Kanon Nowego Testamentu
oprócz czterech Ewangelii zawiera także listy św. Pawła i inne pisma
apostolskie, spisane pod natchnieniem Ducha Świętego. W nich za mądrym
zrządzeniem Bożym znajdujemy potwierdzenie wiadomości o Chrystusie
Panu, coraz dokładniejsze objaśnienie prawdziwej Jego nauki, ogłoszenie
zbawczej potęgi boskiego dzieła Chrystusa, opis początków Kościoła i jego
przedziwnego rozszerzania się oraz zapowiedź jego chwalebnego dopełnienia.
Pan Jezus bowiem pomagał swym Apostołom, jak przyrzekł (por. Mt 28, 20),
i zesłał im Ducha Pocieszyciela, by ich prowadził ku pełni prawdy (por. J 16,
13)” (KO 20).
+ Rozumienie nauczania Kościoła trudne z powodu zawiłego kontekstu
społecznego i kulturowego. „Nauczanie Kościoła odbywa się dzisiaj w takiej
sytuacji społecznej i kulturowej, która utrudnia jego zrozumienie, a zarazem
sprawia, że jest ono bardziej pilne i niezastąpione w rozwijaniu prawdziwego
dobra mężczyzny i kobiety. Postęp naukowo-techniczny, który człowiek
współczesny ciągle rozwija poprzez swoje panowanie nad naturą, nie tylko
budzi nadzieję stworzenia nowej i lepszej ludzkości, ale także coraz głębszy
niepokój o przyszłość. Niektórzy pytają, czy warto żyć, czy też nie byłoby
lepiej w ogóle się nie narodzić; wątpią, czy godzi się powoływać innych do
życia, skoro być może będą oni złorzeczyć, że wypadło im istnieć w okrutnym
świecie, którego grozy nie można nawet przewidzieć. Inni mniemają, że
jedynie do nich należą korzyści płynące z techniki, wykluczając pozostałych
ludzi, którym narzucają środki antykoncepcyjne albo jeszcze gorsze metody.
Jeszcze inni, zniewoleni mentalnością konsumpcyjną i pochłonięci całkowicie
staraniem o ciągłe zwiększanie dóbr materialnych, dochodzą w końcu do
tego, że już nie rozumieją duchowego bogactwa nowego życia ludzkiego i
odrzucają je. Ostateczna racja takiej mentalności, to brak Boga w sercach
ludzi, Boga, którego miłość jedynie jest silniejsza od wszelkich możliwych
obaw świata, i tylko ona może je przezwyciężyć. Jak wynika z wielu
aktualnych kwestii, rodzi się w ten sposób jakaś mentalność przeciwna życiu
(anti-life mentalisty) wystarczy na przykład pomyśleć o pewnego rodzaju
panicznym strachu, wywodzącym się ze studiów ekologów i futurologów nad
185
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
demografią; niekiedy wyolbrzymiają oni niebezpieczeństwo przyrostu
demograficznego dla jakości życia” (Familiaris Consortio 30).
+ Rozumienie nauczania Kościoła trudne z powodu zawiłego kontekstu
społecznego i kulturowego. „Nauczanie Kościoła odbywa się dzisiaj w takiej
sytuacji społecznej i kulturowej, która utrudnia jego zrozumienie, a zarazem
sprawia, że jest ono bardziej pilne i niezastąpione w rozwijaniu prawdziwego
dobra mężczyzny i kobiety. Postęp naukowo-techniczny, który człowiek
współczesny ciągle rozwija poprzez swoje panowanie nad naturą, nie tylko
budzi nadzieję stworzenia nowej i lepszej ludzkości, ale także coraz głębszy
niepokój o przyszłość. Niektórzy pytają, czy warto żyć, czy też nie byłoby
lepiej w ogóle się nie narodzić; wątpią, czy godzi się powoływać innych do
życia, skoro być może będą oni złorzeczyć, że wypadło im istnieć w okrutnym
świecie, którego grozy nie można nawet przewidzieć. Inni mniemają, że
jedynie do nich należą korzyści płynące z techniki, wykluczając pozostałych
ludzi, którym narzucają środki antykoncepcyjne albo jeszcze gorsze metody.
Jeszcze inni, zniewoleni mentalnością konsumpcyjną i pochłonięci całkowicie
staraniem o ciągłe zwiększanie dóbr materialnych, dochodzą w końcu do
tego, że już nie rozumieją duchowego bogactwa nowego życia ludzkiego i
odrzucają je. Ostateczna racja takiej mentalności, to brak Boga w sercach
ludzi, Boga, którego miłość jedynie jest silniejsza od wszelkich możliwych
obaw świata, i tylko ona może je przezwyciężyć. Jak wynika z wielu
aktualnych kwestii, rodzi się w ten sposób jakaś mentalność przeciwna życiu
(anti-life mentalisty) wystarczy na przykład pomyśleć o pewnego rodzaju
panicznym strachu, wywodzącym się ze studiów ekologów i futurologów nad
demografią; niekiedy wyolbrzymiają oni niebezpieczeństwo przyrostu
demograficznego dla jakości życia” (Familiaris Consortio 30).
+ Rozumienie nauk zależy od odpowiedzi na pytanie o poznanie Boga.
Odpowiedź na pytanie o poznanie Boga ma znaczenie nie tylko dla teologii i
filozofii Boga (czy szerzej filozofii religii). Ma ona znaczenie dla samo
zrozumienia wszystkich nauk albo jeszcze bardziej generalnie: dla samo
zrozumienia człowieka jako poznającego. Odpowiedzi tej nie można znaleźć
„od wewnątrz”- to znaczy zidentyfikować takiego szczególnego miejsca w
naszym potocznym poznaniu, na którym staje się ono poznaniem Boga.
Pozostaje próba odpowiedzi od zewnątrz, czyli z perspektywy udanego
poznania Boga B 117 70.
+ Rozumienie nauk zależy od odpowiedzi na pytanie o poznanie Boga.
Odpowiedź na pytanie o poznanie Boga ma znaczenie nie tylko dla teologii i
filozofii Boga (czy szerzej filozofii religii). Ma ona znaczenie dla samo
zrozumienia wszystkich nauk albo jeszcze bardziej generalnie: dla samo
zrozumienia człowieka jako poznającego. Odpowiedzi tej nie można znaleźć
„od wewnątrz”- to znaczy zidentyfikować takiego szczególnego miejsca w
naszym potocznym poznaniu, na którym staje się ono poznaniem Boga.
Pozostaje próba odpowiedzi od zewnątrz, czyli z perspektywy udanego
poznania Boga B 117 70.
+ Rozumienie nauki Chrystusa pełniejsze dzięki słuchaniu przypowieści
ewangelicznych. „Definicja exemplum. Termin exemplum zastosowany został
po raz pierwszy przez starożytnych autorów podręczników wymowy, którzy
widzieli w nim jeden ze sposobów przeprowadzania dowodu retorycznego.
Prawidłowo ułożona mowa dzieliła się na pięć części; w trzeciej z nich –
186
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zwanej argumentatio lub probatio – autor przeprowadza wnioskowanie i do
wykonania tego zabiegu potrzebne są mu signa, argumenta lub exempla. Za
pomocą jednego, dwóch lub wszystkich trzech naraz elementów
wnioskowania mówca broni i uzasadnia tezę mowy. Exemplum posiada
własną, odrębną formę literacką, którą stanowi commemoratio istniejąca w
postaci narratio lub brevitas (T. Szostek, Funkcjonowanie exemplum w
systemie retoryki starożytnej, „Pamiętnik Literacki” 77 (1986), 1, s. 45-51). W
retoryce stosowano chętnie exemplum jako najprostszy środek służący
argumentowaniu słuszności zajętego w mowie stanowiska. Różni teoretycy
przedstawiający swój punkt widzenia na sztukę retoryki podawali własne
definicje interesującego nas gatunku” /T. Szostek, Exemplum w polskim
średniowieczu, IBL PAN, Warszawa 1997, s. 7/. „Niezależnie od starożytności
pogańskiej, która stosowała exemplum w różnego rodzaju mowach,
przykładów używali także autorzy chrześcijańscy. Pierwsze ślady
posługiwania się egzemplifikacją odnajdujemy w Nowym Testamencie.
Wszystkie cztery ewangelie odnotowały liczne przypowieści, których
słuchanie miało ułatwić pełniejsze zrozumienie nauki Chrystusa. Przykłady,
którymi operuje Pismo Święte, charakteryzują się znacznie silniejszym
powiązaniem z tezą, którą wykładają, niż dzieje się to w przypadku
exemplum kaznodziejskiego. Zostały bowiem w sposób celowy sformułowane
tak uniwersalnie, aby możliwe było alegoryczne zinterpretowanie
występujących w nich postaci oraz przedstawionych sytuacji. Tak szerokie
zastosowanie alegorezy korzenie swe wywodzi z kultury epoki hellenistycznej,
kiedy to zhellenizowani żydowscy komentatorzy Biblii przyjęli tę metodę
objaśniania Pisma Świętego” /Tamże, s. 8.
+ Rozumienie nauki Jezusa Chrystusa dzięki posiadaniu Ducha Świętego.
Kult Boga Ojca jest najlepszym wprowadzeniem do kultu Trójcy
Przenajświętszej, do kultu Syna oraz do kultu Ducha Świętego. Warunkiem
bowiem kultu Ojca jest .poznanie Syna, a warunkiem poznania Syna i
zrozumienia Jego nauki jest posiadanie Ducha Świętego. Kult Ojca jest więc
wyrazem uwierzenia Synowi Bożemu, a wiara w Syna Bożego jest dziełem
Ducha Świętego. Kult Ojca tak pojęty nie ma w sobie nic z czysto
deistycznego stosunku do Boga. Nie stanowi także oparcia dla tryteizmu, w
którym rozdziela się nie tylko osoby, ale i naturę tychże Osób Boskich. Kult
Ojca ukazuje Boga w Jego ścisłej substancjalnej jedności z jednej strony, a z
drugiej strony w Jego osobowej różności – jako Boga, który jest społecznością
miłujących się osób B13g 93.
+ Rozumienie nauki Jezusa Chrystusa dzięki posiadaniu Ducha Świętego.
Kult Boga Ojca jest najlepszym wprowadzeniem do kultu Trójcy
Przenajświętszej, do kultu Syna oraz do kultu Ducha Świętego. Warunkiem
bowiem kultu Ojca jest .poznanie Syna, a warunkiem poznania Syna i
zrozumienia Jego nauki jest posiadanie Ducha Świętego. Kult Ojca jest więc
wyrazem uwierzenia Synowi Bożemu, a wiara w Syna Bożego jest dziełem
Ducha Świętego. Kult Ojca tak pojęty nie ma w sobie nic z czysto
deistycznego stosunku do Boga. Nie stanowi także oparcia dla tryteizmu, w
którym rozdziela się nie tylko osoby, ale i naturę tychże Osób Boskich. Kult
Ojca ukazuje Boga w Jego ścisłej substancjalnej jedności z jednej strony, a z
drugiej strony w Jego osobowej różności – jako Boga, który jest społecznością
miłujących się osób B13g 93.
187
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie nauki niemożliwe bez założenia, że dostarcza ona
adekwatnych reprezentacji świata. „Realizm strukturalny jest jednym
z możliwych stanowisk w sporze o teorię reprezentacji. Zdaniem
jednego ze zwolenników realizmu strukturalnego – R. Giere’go, nie
można zrozumieć nauki bez założenia, że dostarcza ona adekwatnych
reprezentacji świata. Adekwatność jest eksplikowana w jego koncepcji
jako
podobieństwo
zachodzące
między
strukturą
modelu
teoretycznego a strukturą modelowanego układu empirycznego /R.
N. Giere, Constructive Realism, [w:] Images of Science, P. M. Churchland, C.
Hooker (eds), Chicago, London 1985, s. 75-98/. R. Giere jest
konstruktywistą. Uważa, że modele są konstruowane, a nie odkrywane, co nie wyklucza podobieństwa między modelem a
układem modelowanym. Skrajny realista zakłada, że relacja podobieństwa zachodzi ze względu na wszystkie znane własności i
relacje układu modelowanego. Stanowiskiem, które – zdaniem
Giere’go – można obronić, jest umiarkowany realizm strukturalny,
zgodnie z którym rzeczywisty układ empiryczny jest podobny do
proponowanego modelu pod określonymi względami i w określonym
stopniu. Budowane modele zachowują więc tylko niektóre własności i
relacje układu empirycznego. Relacja podobieństwa strukturalnego ma
więc charakter pragmatyczny w tym sensie, że jest zrelatywizowana
do celów badawczych, a model jest konstruowany ze względu na
wynikające z tych celów założenia idealizacyjne” /P. Zejdler, Problem
„matematyczności nauk przyrodnich” a spór o realizm, w: Między matematyką a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 119-136, s. 127/. „Modele są niedomiarowymi reprezentacjami struktury układów modelowanych, choć zdarza się
często, że są również nadmiarowe, gdyż w modelach mogą występować
elementy, które nie posiadają swoich odpowiedników w układach
empirycznych. Odsłanianie struktur badanych układów empirycznych
nie ma więc w koncepcji Giere’go charakteru absolutnego. Niemniej jest
to koncepcja realistyczna, gdyż zakłada się w niej, że podobieństwo
zachodzi między strukturą modelu a strukturą rzeczywistego układu
empirycznego. Dodajmy, że autor rozważanej koncepcji broni realizmu
w wersji modalnej, zgodnie z którą model przedstawia adekwatnie
możliwe historie wszystkich (lub większości) składników układu
empirycznego.
Jest
to
więc
stanowisko
mocniejsze
od
„aktualistycznego” ujęcia modeli teoretycznych” Tamże, s. 128.
+ Rozumienie nauki niemożliwe bez założenia, że dostarcza ona
adekwatnych reprezentacji świata. „Realizm strukturalny jest jednym
z możliwych stanowisk w sporze o teorię reprezentacji. Zdaniem
jednego ze zwolenników realizmu strukturalnego – R. Giere’go, nie
można zrozumieć nauki bez założenia, że dostarcza ona adekwatnych
reprezentacji świata. Adekwatność jest eksplikowana w jego koncepcji
jako
podobieństwo
zachodzące
między
strukturą
modelu
teoretycznego a strukturą modelowanego układu empirycznego /R.
N. Giere, Constructive Realism, [w:] Images of Science, P. M. Churchland, C.
Hooker (eds), Chicago, London 1985, s. 75-98/. R. Giere jest
188
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
konstruktywistą. Uważa, że modele są konstruowane, a nie odkrywane, co nie wyklucza podobieństwa między modelem a
układem modelowanym. Skrajny realista zakłada, że relacja podobieństwa zachodzi ze względu na wszystkie znane własności i
relacje układu modelowanego. Stanowiskiem, które – zdaniem
Giere’go – można obronić, jest umiarkowany realizm strukturalny,
zgodnie z którym rzeczywisty układ empiryczny jest podobny do
proponowanego modelu pod określonymi względami i w określonym
stopniu. Budowane modele zachowują więc tylko niektóre własności i
relacje układu empirycznego. Relacja podobieństwa strukturalnego ma
więc charakter pragmatyczny w tym sensie, że jest zrelatywizowana
do celów badawczych, a model jest konstruowany ze względu na
wynikające z tych celów założenia idealizacyjne” /P. Zejdler, Problem
„matematyczności nauk przyrodnich” a spór o realizm, w: Między matematyką a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 119-136, s. 127/. „Modele są niedomiarowymi reprezentacjami struktury układów modelowanych, choć zdarza się
często, że są również nadmiarowe, gdyż w modelach mogą występować
elementy, które nie posiadają swoich odpowiedników w układach
empirycznych. Odsłanianie struktur badanych układów empirycznych
nie ma więc w koncepcji Giere’go charakteru absolutnego. Niemniej jest
to koncepcja realistyczna, gdyż zakłada się w niej, że podobieństwo
zachodzi między strukturą modelu a strukturą rzeczywistego układu
empirycznego. Dodajmy, że autor rozważanej koncepcji broni realizmu
w wersji modalnej, zgodnie z którą model przedstawia adekwatnie
możliwe historie wszystkich (lub większości) składników układu
empirycznego.
Jest
to
więc
stanowisko
mocniejsze
od
„aktualistycznego” ujęcia modeli teoretycznych” Tamże, s. 128.
+ Rozumienie nauki o wcieleniu w Pasterzu wymaga, by „umieścić ją w
szerszym kontekście chrystologii pneumatologicznej, która już sama w sobie
jest sporna i bardzo trudna do interpretacji. W przeszłości interpretując
Przypowieść 5 popełniano, zdaniem F. Szulca, podstawowy błąd
metodologiczny, starając się za wszelką cenę uzgodnić chrystologię tam
przedstawioną z chrystologią Nowego Testamentu albo też z chrystologią
późniejszą. […] Oczywiście, z perspektywy teologii późniejszej chrystologia
Hermasa będzie pneumatologiczna i adopcjonistyczna, a jego teologia
trynitarna, właściwie binarna” L. Misiarczyk, Początki chrześcijańskiej nauki
o wcieleniu w pismach Ojców Apostolskich, „Vox Patrum” 20 (2000) t. 38-39,
s. 21-40, s. 34. „Nie do końca można się chyba zgodzić z F. Szulcem,
traktującym trochę na równi studium porównawcze chrystologii Hermasa z
chrystologią późniejszą i wcześniejszą. […] Jeśli błędne metodologicznie
będzie porównanie chrystologii Hermasa z chrystologią Nowego Testamentu,
to, co w takim razie należy przyjąć jako punkt odniesienia w chrystologii w
ogóle?” (Tamże, s. 35).
+ Rozumienie nauki o wcieleniu w Pasterzu wymaga, by „umieścić ją w
szerszym kontekście chrystologii pneumatologicznej, która już sama w sobie
jest sporna i bardzo trudna do interpretacji. W przeszłości interpretując
Przypowieść 5 popełniano, zdaniem F. Szulca, podstawowy błąd
189
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
metodologiczny, starając się za wszelką cenę uzgodnić chrystologię tam
przedstawioną z chrystologią Nowego Testamentu albo też z chrystologią
późniejszą. […] Oczywiście, z perspektywy teologii późniejszej chrystologia
Hermasa będzie pneumatologiczna i adopcjonistyczna, a jego teologia
trynitarna, właściwie binarna” L. Misiarczyk, Początki chrześcijańskiej nauki
o wcieleniu w pismach Ojców Apostolskich, „Vox Patrum” 20 (2000) t. 38-39,
s. 21-40, s. 34. „Nie do końca można się chyba zgodzić z F. Szulcem,
traktującym trochę na równi studium porównawcze chrystologii Hermasa z
chrystologią późniejszą i wcześniejszą. […] Jeśli błędne metodologicznie
będzie porównanie chrystologii Hermasa z chrystologią Nowego Testamentu,
to, co w takim razie należy przyjąć jako punkt odniesienia w chrystologii w
ogóle?” (Tamże, s. 35).
+ Rozumienie nauki zależy od uwarunkowań historycznych, Kuhn Th.
„Przyjmując, że za sporami terminologicznymi kryją nierzeczowe, zajmuję się
najpierw różnymi i wieloznacznymi określeniami nauk o religii w przeszłości i
obecnie. Nie staram się ustalać „jedynie prawdziwego” znaczenia istniejących
określeń, gdyż bez pewnej dozy konwencji nie wydaje mi się to możliwe. Nie
proponuję
też
sprawozdawczej
lub
projektującej
definicji
nauk
religiologicznych, gdyż nie ma określenia, które dałoby się odnieść neutralnie
do całości badań nad religią w zależności od kraju, języka i epoki, pokazaniu
trudności ze znalezieniem jednego adekwatnego terminu oraz wskazaniu
związanych z nim założeń. Uważając (m. in. za Th. Kuhnem), że
uwarunkowania historyczne odgrywają ważną rolę w uprawianiu i
rozumieniu nauki, poświęcam stosunkowo wiele miejsca dziejom
europejskich badań nad religią. Czynię to wybiórczo (paradygmatycznie) w
rozmiarze potrzebnym do zrozumienia obecnej sytuacji metodologicznej nauk
religiologicznych. Ogólne rozumienie dziejów badań nad religią jest ważne,
niezależnie od tego, czy przyjmuje się istnienie jednej wyróżnionej nauki o
religii czy wiele równouprawnionych typów badań nad religią. Raz jeszcze,
bardziej szczegółowo, zwracam uwagę na dzieje badań nad religią przy
charakteryzowaniu każdej z nauk o religii” /A. Bronk, Nauka wobec religii
(teoretyczne podstawy nauk o religii), Towarzystwo Naukowe Katolickiego
Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 1996, s. 11/. „dyskusje związane z
adekwatnym określeniem religii. Nie chodzi tylko o kontrowersje […]
związane z właściwym rozumieniem przedmiotu badań nad religią, lecz
bardziej podstawowe pytanie o to, co to jest religia. Sprawa definicji religii
uległa komplikacji, odkąd religioznawstwo zajęło się zjawiskami religijnymi
spoza kręgu kultury zachodniej, nie dających się ująć judeochrześcijańskim
pojęciem religii. Wobec trudności podania (uniwersalnej lub partykularnej,
nominalnej lub realnej, zjawiskowej lub istotowe) definicji religii, która
objęłaby wszystkie zjawiska określane intuicyjnie przez badaczy jako
religijne, proponuje się m. in., by zrezygnować z niej w ogóle, podobnie jak ze
słowa „religia” /Tamże, s. 12.
+ Rozumienie neologizmu charisma dla Greka łatwe, jako jakaś rzecz
łaskawie podarowana (dar). Termin charisma jest typowym neologizmem
występującym tylko w Nowym Testamencie. „Nie należy jednak do takich
neologizmów, które nazywając nową rzeczywistość, oddają ją przez słowo
kompletnie nowe. Termin charisma pochodzi od istniejącego już słowa
charidzomai, oznaczającego: „Mówić lub czynić komuś jakąś rzecz miłą”, „być
190
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
miłym lub łaskawym”, „darować coś” (dopiero w dalszej kolejności pochodzi
od rzeczownika charis). Sufiks – ma wyraża rezultat działania i jako taki
odróżnia się od sufiksów – mos lub – sis, które zazwyczaj opisują samą akcję.
Neologizm charisma musiał być dla Greka łatwo zrozumiały jako jakaś rzecz
łaskawie podarowana (dar). W pierwszym rzędzie słowo to miało sens ogólny
(oznaczało jakiś „dar”), a dopiero w drugiej kolejności stało się terminem
technicznym, opisującym specyficzne zjawiska (konkretne „charyzmaty”).
Słowo charisma należy do rodziny słów takich, jak: charidzomai, charismos
(akcja świadczenia łaski), a w dalszej kolejności: charis (łaska), eucharistein
(dziękować), eucharystia, eucharistos, charistêrion, chairein (radować się) i
chara (radość)”. „W Nowym testamencie słowo charisma ma czasem sens
ogólny, a czasem sens techniczny (ma to znaczenie nie tylko dla zrozumienia,
ale i dla tłumaczenia poszczególnych tekstów). W sensie ogólnym charisma
ma treść przybliżoną do określeń takich, jak: „dar”, „dar łaski”, „łaska” (zob.
Rz 5, 15, 16; 6, 23; 11, 29; 2 Kor 1, 11) /próba mechanicznego tłumaczenia
greckiego charisma przez pojęcie techniczne „charyzmat” nie oddałaby
zamierzonego przez autora przeciwstawienia terminów to paraptôma o to
charisma/. Przy czym jest rzeczywistością pochodzącą nie od ludzi, ale od
Boga (lub od Chrystusa, od Ducha). Byłoby jednak błędem rozumieć zawsze
charisma jako szeroko pojęty dar (dar łaski lub łaskę), nie mający sensu
specyficznego” G. Rafiński, Pawłowe pojęcie charyzmatów, w: Duch
Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 300-331, s.
302.
+ Rozumienie neologizmu charisma dla Greka łatwe, jako jakaś rzecz
łaskawie podarowana (dar). Termin charisma jest typowym neologizmem
występującym tylko w Nowym Testamencie. „Nie należy jednak do takich
neologizmów, które nazywając nową rzeczywistość, oddają ją przez słowo
kompletnie nowe. Termin charisma pochodzi od istniejącego już słowa
charidzomai, oznaczającego: „Mówić lub czynić komuś jakąś rzecz miłą”, „być
miłym lub łaskawym”, „darować coś” (dopiero w dalszej kolejności pochodzi
od rzeczownika charis). Sufiks – ma wyraża rezultat działania i jako taki
odróżnia się od sufiksów – mos lub – sis, które zazwyczaj opisują samą akcję.
Neologizm charisma musiał być dla Greka łatwo zrozumiały jako jakaś rzecz
łaskawie podarowana (dar). W pierwszym rzędzie słowo to miało sens ogólny
(oznaczało jakiś „dar”), a dopiero w drugiej kolejności stało się terminem
technicznym, opisującym specyficzne zjawiska (konkretne „charyzmaty”).
Słowo charisma należy do rodziny słów takich, jak: charidzomai, charismos
(akcja świadczenia łaski), a w dalszej kolejności: charis (łaska), eucharistein
(dziękować), eucharystia, eucharistos, charistêrion, chairein (radować się) i
chara (radość)”. „W Nowym testamencie słowo charisma ma czasem sens
ogólny, a czasem sens techniczny (ma to znaczenie nie tylko dla zrozumienia,
ale i dla tłumaczenia poszczególnych tekstów). W sensie ogólnym charisma
ma treść przybliżoną do określeń takich, jak: „dar”, „dar łaski”, „łaska” (zob.
Rz 5, 15, 16; 6, 23; 11, 29; 2 Kor 1, 11) /próba mechanicznego tłumaczenia
greckiego charisma przez pojęcie techniczne „charyzmat” nie oddałaby
zamierzonego przez autora przeciwstawienia terminów to paraptôma o to
charisma/. Przy czym jest rzeczywistością pochodzącą nie od ludzi, ale od
Boga (lub od Chrystusa, od Ducha). Byłoby jednak błędem rozumieć zawsze
charisma jako szeroko pojęty dar (dar łaski lub łaskę), nie mający sensu
191
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
specyficznego” G. Rafiński, Pawłowe pojęcie charyzmatów, w: Duch
Odnowiciel, Kolekcja Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 300-331, s.
302.
+ Rozumienie nędzy ludzkiej prowadzi chrześcijanina, do pokory. Życie
chrześcijańskie pojmuje św. Grzegorz Wielki jako życie oderwania i
pragnienia, oderwania od świata i pragnienia Boga. Sama taka postawa już
jest modlitwą, życiem modlitwy. Papież Grzegorz Wielki mówił o nędzy
człowieka, wynikającej z jego cielesnej natury, z grzechu pierworodnego i z
egoizmu. Głosił potrzebę zwalczania swego egoizmu: na początku działania
(poprzez oczyszczenie intencji), w trakcie działania i nawet po nim. Opisywał
on wzburzenie wynikające z grzechu, inquietudo, czyli brak pokoju. Grzech
wprowadza chaos, zmienność, niepewność. Ostatnią zmianą będzie śmierć,
która już się zaczęła, gdyż całe nasze życie upływa pod znakiem tej
śmiertelności i nietrwałości. Pierwszym skutkiem doświadczenia ludzkiej
nędzy dla chrześcijanina, który potrafi ja zrozumieć, będzie pokora, czyli
postawa oderwania się od świata, od siebie samych i od naszego grzechu i
uświadomienie sobie, jak bardzo potrzebujemy Boga. Stan taki jest stanem
skruchy, która ma dwa aspekty, jako że płynie z lęku albo też z pragnienia
Boga /J. Leclercq OSB, Miłość nauki a pragnienie Boga, tł. M. Borkowska
(L’amour des lettres et le désir de Dieu, Initiation aux auteurs monastique du
moyen age, Les éditions du Cerf, Paris 1990), Wydawnictwo Benedyktynów,
Kraków 1997, s. 39.
+ Rozumienie nieba niemożliwe. „To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta
komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi
świętymi, jest nazywane „niebem”. Niebo jest celem ostatecznym i
spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i
ostatecznego szczęścia” (KKK 1024). „Żyć w niebie oznacza „być z
Chrystusem”. Wybrani żyją „w Nim”, ale zachowują i – co więcej – odnajdują
tam swoją prawdziwą tożsamość, swoje własne imię: Żyć, to być z
Chrystusem; tam gdzie jest Chrystus, tam jest życie i Królestwo„ (KKK 1025).
„Jezus „otworzył” nam niebo przez swoją Śmierć i swoje Zmartwychwstanie.
Życie błogosławionych polega na posiadaniu w pełni owoców odkupienia
dokonanego przez Chrystusa, który włącza do swej niebieskiej chwały tych,
którzy uwierzyli w Niego i pozostali wierni Jego woli. Niebo jest szczęśliwą
wspólnotą tych wszystkich, którzy są doskonale zjednoczeni z Chrystusem”
(KKK 1026). „Tajemnica szczęśliwej komunii z Bogiem i tymi wszystkimi,
którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego zrozumienia
i wyobrażenia. Pismo święte mówi o niej w obrazach: życie, światło, pokój,
uczta weselna, wino królestwa, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, raj: „To,
czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie
zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1
Kor 2, 9)” (KKK 1027). „Z powodu swej transcendencji Bóg nie może być
widziany takim, jaki jest, dopóki On sam nie ukaże swojej tajemnicy dla
bezpośredniej kontemplacji ze strony człowieka i nie uzdolni go do niej.
Kontemplacja Boga w chwale niebieskiej jest nazywana przez Kościół „wizją
uszczęśliwiającą”: To będzie twoją chwałą i szczęściem: być dopuszczonym
do widzenia Boga, mieć zaszczyt uczestniczenia w radościach zbawienia i
wiekuistej światłości w towarzystwie Chrystusa Pana, twego Boga... Cieszyć
192
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
się w Królestwie niebieskim razem ze sprawiedliwymi i przyjaciółmi Boga
radością osiągniętej nieśmiertelności” (KKK 1028).
+ Rozumienie nieba niemożliwe. „To doskonałe życie z Trójcą Świętą, ta
komunia życia i miłości z Nią, z Dziewicą Maryją, aniołami i wszystkimi
świętymi, jest nazywane „niebem”. Niebo jest celem ostatecznym i
spełnieniem najgłębszych dążeń człowieka, stanem najwyższego i
ostatecznego szczęścia” (KKK 1024). „Żyć w niebie oznacza „być z
Chrystusem”. Wybrani żyją „w Nim”, ale zachowują i – co więcej – odnajdują
tam swoją prawdziwą tożsamość, swoje własne imię: Żyć, to być z
Chrystusem; tam gdzie jest Chrystus, tam jest życie i Królestwo„ (KKK 1025).
„Jezus „otworzył” nam niebo przez swoją Śmierć i swoje Zmartwychwstanie.
Życie błogosławionych polega na posiadaniu w pełni owoców odkupienia
dokonanego przez Chrystusa, który włącza do swej niebieskiej chwały tych,
którzy uwierzyli w Niego i pozostali wierni Jego woli. Niebo jest szczęśliwą
wspólnotą tych wszystkich, którzy są doskonale zjednoczeni z Chrystusem”
(KKK 1026). „Tajemnica szczęśliwej komunii z Bogiem i tymi wszystkimi,
którzy są w Chrystusie, przekracza wszelkie możliwości naszego zrozumienia
i wyobrażenia. Pismo święte mówi o niej w obrazach: życie, światło, pokój,
uczta weselna, wino królestwa, dom Ojca, niebieskie Jeruzalem, raj: „To,
czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie
zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1
Kor 2, 9)” (KKK 1027). „Z powodu swej transcendencji Bóg nie może być
widziany takim, jaki jest, dopóki On sam nie ukaże swojej tajemnicy dla
bezpośredniej kontemplacji ze strony człowieka i nie uzdolni go do niej.
Kontemplacja Boga w chwale niebieskiej jest nazywana przez Kościół „wizją
uszczęśliwiającą”: To będzie twoją chwałą i szczęściem: być dopuszczonym
do widzenia Boga, mieć zaszczyt uczestniczenia w radościach zbawienia i
wiekuistej światłości w towarzystwie Chrystusa Pana, twego Boga... Cieszyć
się w Królestwie niebieskim razem ze sprawiedliwymi i przyjaciółmi Boga
radością osiągniętej nieśmiertelności” (KKK 1028).
+ Rozumienie niedoskonałości bliźniego potęguje miłość do niego.
„Chrystocentryzm. Dążenie do „naśladowania” Chrystusa. Kultura ruska
była wyraźnie chrystocentryczna, ponieważ jej głównym zadaniem było
odlaicyzowanie człowieka. Ideał moralny ma wyraźnie nowotestamentowy
charakter. W rosyjskiej kulturze nowożytnej ewangeliczny chrystocentryzm
przejawia się zarówno bezpośrednio (Zmartwychwstanie L. Tołstoja, Bracia
Karamazow F. Dostojewskiego), jak i pośrednio poprzez autorską etycznoestetyczną orientację na najwyższy ideał moralny, którym jest Chrystus. Stąd
wrażenie niedoskonałości kreowanych postaci, krytycyzm socjalny i moralny
podczas projekcji „realnego” życia bohatera literackiego na „idealne” życie
bohatera Nowego Testamentu, nawet jeśli taka projekcja nie była
uświadomiona do końca przez pisarza. Dlatego w literaturze rosyjskiej
spotykamy tak niewielu „pozytywnych” bohaterów: każdy człowiek jest
„gorszy” od Chrystusa; w świadomości autora zawsze istnieje „najlepszy”.
Nałożenie się ideału chrześcijańskiego (absolutu moralnego w jego
prawosławnej „ortodoksyjności”) na realne życie w Rosji podkreślało
nieuchronną niepewność tego życia. Z drugiej strony, odwrotną stroną
chrystocentryzmu jest pełne i bezwarunkowe przyjęcie Bożego świata. Przed
Bogiem wszyscy są równi jako Jego poddani, co zarazem oznacza, że wszyscy
193
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
są godni miłości, współczucia i litości. Stąd miłość do ubogich, szalonych
(jurodiwych) i nędzarzy, estetyzacja miłości do bliźniego swego przy całym
rozumieniu jego niedoskonałości. W pewnym sensie bohaterowie rosyjskiej
literatury reprezentują różne wariacje (mniej lub bardziej udane) dążenia do
naśladowania Chrystusa” /I. Jesaułow, Христоцентризм, tłum. B.
Szczerbiak, w: A. Lazari (red), Mentalność rosyjska. Słownik, Wyd. Śląsk,
Katowice 1995, s. 100.
+ Rozumienie niedostateczne Hegla przez Rosjan wieku XIX powodowało
nieporozumienia. Hegel wpłynął na Rosję w sytuacji totalnego uciemiężenia
całego społeczeństwa. „Bakunin wprowadza Bielińskiego w filozofię Hegla, z
której wywiedzione zostało pojednanie z rzeczywistością. Hegel powiedział:
„wszystko, co rzeczywiste, jest rozumne”. Myśl ta miała dla Hegla również
drugą stronę: za rzeczywiste uznawał on tylko rozumne. Pojąć po heglowsku
rozumność rzeczywistości można tylko w związku z jego panlogizmem. Nie
każda rzeczywistość empiryczna była dla niego rzeczywistością. Rosjanie
tamtego okresu niedostatecznie rozumieli Hegla i stąd powstały
nieporozumienia. Lecz nie wszystko było tu niezrozumieniem i
nieporozumieniem. Wszak Hegel głosił zdecydowany prymat ogólnego nad
szczególnym, uniwersalnego nad indywidualnym, społeczeństwa nad
jednostką. Filozofia Hegla była antypersonalistyczna. Dała początek zarówno
prawicowym, jak lewicowym formacjom późniejszego heglizmu, do jego
filozofii odwołują się zarówno konserwatyści, jak i rewolucyjny marksizm.
Filozofię te charakteryzował niezwykły dynamizm. Bieliński przeżywa
gwałtowny kryzys, w ślad za Heglem godzi się z „rzeczywistością”, zrywa z
przyjaciółmi, z Hercenem i innymi, wyjeżdża do Petersburga. Rewolucjonista
z natury, skłonny do protestu i buntu, staje się na pewien czas
konserwatystą, pisze wyzywające i wzburzające wszystkich artykuły o
rocznicy bitwy pod Borodino, żąda pojednania się z rzeczywistością. Filozofię
heglowską traktuje totalnie. Wykrzykuje: „Słowo rzeczywistość ma dla mnie
ten sam sens, co Bóg”. „Społeczeństwo zawsze ma rację i przewyższa
jednostkę”. Są to słowa z jego niesprawiedliwego artykułu Mądremu biada”
/Mikołaj Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. 2, Warszawa 1999 (N.A. Bierdiajew,
Russkaja Idieja. Osnownyje probliemy russkoj mysli XIX i naczała XX wieka,
Sud’ba Rassii, Moskwa 1997), s. 79.
+ Rozumienie niejasne terminów finitystyczny oraz realny. „Zdanie
nierozstrzygalne podane przez Gödla miało treść nie matematyczną, a
metamatematyczną (mówiło bowiem: „Ja nie jestem twierdzeniem”). Można
więc było jeszcze żywić nadzieję, że w zakresie zdań o treści matematycznej
(czy może lepiej: interesującej z matematycznego punktu widzenia) matematyka jest jednak zupełna. Wyniki Jeffa Parisa, Leo Harringtona i Laury
Kirby’ego rozwiały te nadzieje. Otóż w roku 1977 J. Paris i L. Harrington
podali przykład prawdziwego zdania o treści kombinatorycznej, zaś w roku
1982 J. Paris i L. Kirby przykład prawdziwego zdania o treści teorioliczbowej
– nierozstrzygalnych w sformalizowanym systemie arytmetyki liczb
naturalnych. Są to zatem przykłady matematycznie interesujących zdań
realnych (o liczbach naturalnych), dla których nie ma finitystycznych, czysto
arytmetycznych dowodów, ale których prawdziwość można wykazać za
pomocą środków infinitystycznych. Wyniki Gödla (wzmocnione przez wyniki
Parisa, Harringtona i Kirby’ego) podważyły program Hilberta ukazując jego
194
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
niewykonalność. Nie obaliły one jednak samej filozofii Hilberta! Po pierwsze,
nie jest jasne, co należy dokładnie rozumieć pod pojęciem „finitystyczny” czy
„realny”. Sami Hilbert i Gödel przychylali się do opinii, że w świetle twierdzeń
o niezupełności należy rozszerzyć zasób środków i metod uznawanych za
finitystyczne. Z drugiej strony, niewykonalność programu Hilberta dla
pewnego konkretnego systemu formalnego arytmetyki nie oznacza jeszcze, że
program ten jest nierealizowalny w odniesieniu do niesformalizowanej
elementarnej teorii liczb. Nie można bowiem wykluczyć, że tę ostatnią da się
sformalizować za pomocą systemu, który można ugruntować i usprawiedliwić
finitystycznie” /R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów,
Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 133.
+ Rozumienie Niemców niemożliwe. „Niemiec żyje jednocześnie w niebie, na
ziemi i w piekle. I to jest powodem jego dramatu, a zarazem jego wielkości.
Nieustanne w zawieszeniu między absolutem a sprawami przyziemnymi,
zafascynowany tym, co abstrakcyjne, ale też intensywnie żyjący tym, co
realne, rozdarty pomiędzy szlachetnością, która zdolna jest go popchnąć do
rezygnacji z samego siebie, a żądzami, których nie potrafi poskromić,
Niemiec odnajduje jedynie chwilowe ukojenia. Borykając się z życiem, potrafi
jednak tam, gdzie inni się zatrzymują, otwierać nowe drogi, ujarzmiać
materię i myśl. A kiedy tajemne moce spychają go znowu w sferę cienia,
zmaga się tam ze skomplikowanymi problemami egzystencjalnymi. Niemcy
wymykają się definicjom i nie poddają się klasyfikacjom psychologów. Na
przemian zaciekawiają, przyciągają, szokują. Czasami wydają się opieszali,
czasami zaś rzucają się z rozmachem ku celom najbardziej niezwykłym. I
właśnie wtedy, gdy przechodzą od jednego takiego stanu w drugi, z czymś
nieokreślonym w duszy i popychani jakąś wewnętrzną koniecznością,
poruszają świat. To Gibbon napisał: „ich jakby uśpiona, przytłoczona
własnym ciężarem dusza szuka pożądliwie jakiegoś przedmiotu zdolnego ją
poruszyć”. Jeśli świat tak nie dowierza Niemcom, to dlatego, że inne narody
zostają, często wbrew sobie samym, wciągnięte w te poszukiwania i ponoszą
ich konsekwencje. Każdy ma inne wyobrażenie o Niemcach, a nikt właściwie
nie może powiedzieć z przekonaniem, że zna ich naprawdę. Ale czy stara się
przynajmniej lepiej ich zrozumieć? Daleka od bycia tym nieuchwytnym
mitem, do którego wszyscy się odwołują, ale nikt nie potrafi go zdefiniować,
dusza niemiecka wiedzie żywot bardzo konkretny, przejawia się w
zachowaniach Niemców, ukazuje się nieustannie w ich reakcjach, wyłania
się spoza spraw sekretnych, ale i w zwykłej rozmowie przy stole” /B. Nuss,
Syndrom Fausta. Próba opisania mentalności Niemców, przeł. J. Karbońska,
PIW, Warszawa 1955, s. 7.
+ Rozumienie Niemców niemożliwe. „Niemiec żyje jednocześnie w niebie, na
ziemi i w piekle. I to jest powodem jego dramatu, a zarazem jego wielkości.
Nieustanne w zawieszeniu między absolutem a sprawami przyziemnymi,
zafascynowany tym, co abstrakcyjne, ale też intensywnie żyjący tym, co
realne, rozdarty pomiędzy szlachetnością, która zdolna jest go popchnąć do
rezygnacji z samego siebie, a żądzami, których nie potrafi poskromić,
Niemiec odnajduje jedynie chwilowe ukojenia. Borykając się z życiem, potrafi
jednak tam, gdzie inni się zatrzymują, otwierać nowe drogi, ujarzmiać
materię i myśl. A kiedy tajemne moce spychają go znowu w sferę cienia,
zmaga się tam ze skomplikowanymi problemami egzystencjalnymi. Niemcy
195
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wymykają się definicjom i nie poddają się klasyfikacjom psychologów. Na
przemian zaciekawiają, przyciągają, szokują. Czasami wydają się opieszali,
czasami zaś rzucają się z rozmachem ku celom najbardziej niezwykłym. I
właśnie wtedy, gdy przechodzą od jednego takiego stanu w drugi, z czymś
nieokreślonym w duszy i popychani jakąś wewnętrzną koniecznością,
poruszają świat. To Gibbon napisał: „ich jakby uśpiona, przytłoczona
własnym ciężarem dusza szuka pożądliwie jakiegoś przedmiotu zdolnego ją
poruszyć”. Jeśli świat tak nie dowierza Niemcom, to dlatego, że inne narody
zostają, często wbrew sobie samym, wciągnięte w te poszukiwania i ponoszą
ich konsekwencje. Każdy ma inne wyobrażenie o Niemcach, a nikt właściwie
nie może powiedzieć z przekonaniem, że zna ich naprawdę. Ale czy stara się
przynajmniej lepiej ich zrozumieć? Daleka od bycia tym nieuchwytnym
mitem, do którego wszyscy się odwołują, ale nikt nie potrafi go zdefiniować,
dusza niemiecka wiedzie żywot bardzo konkretny, przejawia się w
zachowaniach Niemców, ukazuje się nieustannie w ich reakcjach, wyłania
się spoza spraw sekretnych, ale i w zwykłej rozmowie przy stole” /B. Nuss,
Syndrom Fausta. Próba opisania mentalności Niemców, przeł. J. Karbońska,
PIW, Warszawa 1955, s. 7.
+ Rozumienie niemożności wydedukowania faktów matematycznych wielu z
aksjomatów, poprzez odwołanie się do pojęć złożoności i algorytmicznej
ściśliwości. „Chaotyczne aksjomaty / „W matematyce – powiedział David
Hilbert - nie istnieje ignorabimus.... Musimy wiedzieć i będziemy wiedzieć”.
Tak jak wiele wypowiedzi starzejących się naukowców o uznanej reputacji,
również i to twierdzenie było całkowicie fałszywe (Ian Stewart) / Analogię
między warunkami początkowymi deterministycznych praw przyrody a
aksjomatami systemów logicznych można posunąć jeszcze dalej. W
systemach aksjomatycznych można bowiem nieoczekiwanie znaleźć
odpowiednik chaosu i losowości, co sprawia, że takie systemy nie dają
odpowiedzi na niektóre pytania. Jest bowiem nieskończenie wiele
matematycznych faktów, które nie dają się wydedukować z aksjomatów. Aby
to zrozumieć, najlepiej będzie odwołać się ponownie do pojęć złożoności i
algorytmicznej ściśliwości, które wprowadziliśmy w rozdziale pierwszym.
Możemy związać jakąś liczbę informacji z aksjomatami i regułami wnioskowania, które definiują system aksjomatyczny, a następnie zdefiniować
informacyjną zawartość systemu aksjomatycznego jako wielkość programu
komputerowego, który przeszukuje wszystkie możliwe łańcuchy dedukcyjne i
dowodzi wszelkich możliwych twierdzeń. Takie podejście prowadzi do
wniosku, że o żadnej liczbie, której złożoność jest większa od złożoności
systemu aksjomatycznego, nie można udowodnić, że jest losowa. Jeśliby
próbować naprawić tę wadę, dodając dodatkowe aksjomaty i reguły wnioskowania w celu uzyskania większej zawartości informacyjnej systemu, to
okaże się, że istnieją jeszcze większe liczby, o których nie można udowodnić,
że są przypadkowe. Moc matematyki jest naprawdę ograniczona. Co
ciekawsze, amerykański matematyk Gregory Chiatin zbadał jakie
konsekwencje ma ten sposób rozumowania w przypadku pewnego sławnego
matematycznego problemu” /J. D. Barrow, Teorie wszystkiego. W
poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of Everything. The Quest for
Ultimate Explanation, Oxford University Press, New York 1991), przeł. J.
Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 65.
196
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie niepełne człowieka wynika z zapomnienia wymiaru
trynitarnego w teologii. Bez kondycji ojcowskiej, synowskiej i miłującej Bóg
staje się oddalonym od życia Idolem. Wiara w takiego Boga oznacza z całą
pewnością co najmniej powrót do teizmu przedchrześcijańskiego. Bóg w
takim ujęciu jest jedynie jakąś Inteligencją koordynującą działanie kosmosu.
Tomasz z Akwinu akcentował w Bogu intelekt, szkoła franciszkańska
akcentowała wolę i uczucie. Teologia powinna być integralna, wiara
chrześcijańska powinna być prawdziwie pełna, trynitarna. Utrata wiary
trynitarnej prowadzi do utraty nadziei, jak u saduceuszy, którzy wierzyli w
Boga, ale nie przyjmowali zmartwychwstania, w ogóle nie przyjmowali
istnienia człowieka po śmierci. W chrześcijaństwie najbardziej trynitarni są
mistycy. Tym różni się mistyk chrześcijański od mistyka innych religii.
Radykalizm mistyczny nie oznacza nakierowania się na nieskończoność, lecz
na Boga takiego, jakim jest. Do Boga prawdziwego można dojść tylko drogą
Objawienia. Oczyszczenie wewnętrzne i otwartość ducha ludzkiego na Boga
nie wystarczą same w sobie, bez drogowskazu i bez utrzymywania się na
drodze. Zboczenie z drogi nie prowadzi do Boga. Mistyk może trwać w mgle,
w nocy ciemnej, ale musi znajdować się na prawidłowej drodze. Uczy o tym
wspaniale św. Jan od Krzyża W73 184. Pamięć otwiera człowieka na otchłań
bez dna pierwszej Zasady wszelkiego istnienia, którym jest Istnienie
Absolutne, której istota utożsamiona jest z istnieniem. Absolutem jest Bóg
Trójjedyny, ale fundamentalnie Bóg Ojciec. Człowiek może uświadomić sobie,
że Ojciec jest tak nieskończenie potężny, że nie tylko potrafi stworzyć świat,
ale przede wszystkim jest źródłem Syna i Ducha Świętego. Stary Testament
mógł wyobrażać sobie wielkość Boga tylko w kontekście świata: jak wielki
jest ten, kto stworzył świat. Nowy Testament otwiera nową perspektywę
poznania Boga w tajemnicy trynitarnej W73 185.
+ Rozumienie nieprawidłowe Chrystusa ze strony pogańskiej albo ze strony
żydowskiej unikane w chrystologii św. Pawła. „Chrystologia św. Pawła, Kyrios
/ Paweł wziął tytuł „Kyrios” z prastarej tradycji religijnej i związał go z
tytułem „Syn Boży”, jakby świat pogański z żydowskim, żeby uniknąć złego
zrozumienia Chrystusa albo z jednej, albo z drugiej strony. Chrystus jest w
sobie Synem Bożym, ale jednocześnie usynawiającym świat i nas wobec Boga
Ojca, a następnie jest Panem władającym całym światem materialnym. W ten
sposób jest Darem Ojca dla Izraela i dla narodów świata, Obrazem Boga,
Reprezentantem i Interpretatorem Jego woli, a wreszcie potencjalnym
uobecnianiem Kościoła w niebie po prawicy Boga. Jest to Pan całego życia
chrześcijanina, Pan Kościoła i Pan całego Wszechświata (Rz 14, 8-9; 1 Kor
15, 24-25). W ten sposób zespolone są motywy antropologiczne z
kosmologicznymi (hellenistycznymi). Chrystus kształtuje i określa wszystko,
co stworzone, kieruje życiem wierzących i będzie sędzią historii (1 Kor 4, 4).
Najistotniejszy, realny i praktyczny kontakt z Panem, będącym zarazem
Synem Bożym, dokonuje się przez Eucharystię: 1 Kor 10, 18; 11, 20-34. Jest
to mocne związanie chrystologii z liturgią. To samo odnosi się do
praktycznego życia kościelnego, którego Chrystus jest duszą, normą i
motywem. W rezultacie Chrystus ukrzyżowany, wywyższony i uwielbiony w
niebie wiąże się ściśle z życiem liturgicznym, eklezjalnym i z praxis
chrześcijańską: en Christo („w Chrystusie”)” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 634.
197
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie nieskończoności Pokusa zrozumienia nieskończoności pojawia
się wtedy, gdy widzimy skończoność tylko jako pochodną i wynik
nieskończoności. Bóg i świat pokrywają się, panteizm jest nieunikniony. Bóg
jest wszystkim, wszystko jest światem. Tym samym ginie biblijny wymiar
Boga jako Pana i Jego doskonałej wolności. W czasach nowożytnych
fascynowano się również myślą o jedności świata i Boga. Już Giordano
Bruno został w roku 1600 z tego powodu spalony na stosie. Najbardziej
konsekwentnie przepracował tę myśl Baruch Spinoza (zm. 1677). Zestawił
formułę tożsamości: Bóg = przyroda = substancja nośna (Deus sive natura
sive substantia). Według Giordano Bruna wydarzenie świata jest skończonym
sposobem przebiegu jedynej i nieskończenie się spełniającej i niezmiennej
rzeczywistości. Jako źródło i podstawa wszystkich przebiegów, które dlatego
przebiegają z konieczności przyroda jest boska (natura naturans), jako
związek działania ma miejsce wyróżniająca ją prawidłowość (natura
naturata). Gdy człowiek poznaje, że przyroda jest podstawą wszelkiej
konieczności i nosicielką całego rozwoju wydarzeń, poznaje Boga B20 96.
+ Rozumienie nieskończoności Pokusa zrozumienia nieskończoności pojawia
się wtedy, gdy widzimy skończoność tylko jako pochodną i wynik
nieskończoności. Bóg i świat pokrywają się, panteizm jest nieunikniony. Bóg
jest wszystkim, wszystko jest światem. Tym samym ginie biblijny wymiar
Boga jako Pana i Jego doskonałej wolności. W czasach nowożytnych
fascynowano się również myślą o jedności świata i Boga. Już Giordano
Bruno został w roku 1600 z tego powodu spalony na stosie. Najbardziej
konsekwentnie przepracował tę myśl Baruch Spinoza (zm. 1677). Zestawił
formułę tożsamości: Bóg = przyroda = substancja nośna (Deus sive natura
sive substantia). Według Giordano Bruna wydarzenie świata jest skończonym
sposobem przebiegu jedynej i nieskończenie się spełniającej i niezmiennej
rzeczywistości. Jako źródło i podstawa wszystkich przebiegów, które dlatego
przebiegają z konieczności przyroda jest boska (natura naturans), jako
związek działania ma miejsce wyróżniająca ją prawidłowość (natura
naturata). Gdy człowiek poznaje, że przyroda jest podstawą wszelkiej
konieczności i nosicielką całego rozwoju wydarzeń, poznaje Boga B20 96.
+ Rozumienie nietrafne heglizmu przez Bielińskiego. Poszukiwanie prawdy
powiązane jest często z oczarowaniem i rozczarowaniem. Tak się stało też z
typowym przedstawicielem myśli rosyjskiej XIX wieku – Bielińskim.
„Rozczarowanie jest równie typowe dla duszy rosyjskiej, jak oczarowanie.
Przedmiotem pierwszej ideowej fascynacji był u nas Schelling, potem zaś
Hegel. Wyróżnia się trzy etapy w rozwoju ideowym Bielińskiego: 1) idealizm
moralny, heroizm; 2) heglowskie uznanie rozumności rzeczywistości; 3) bunt
przeciwko rzeczywistości w celu jej radykalnego przeistoczenia w imię
człowieka. Droga Bielińskiego wskazuje na wyjątkową rolę, którą odegrała u
nas filozofia heglowska. […] Na każdym etapie Bieliński, poświęcając się
swojej idei całkowicie, mógł żyć tylko nią. Był nietolerancyjny i radykalny,
jak wszyscy zafascynowani ideą rosyjscy inteligenci; dzielił świat na dwa
obozy. Z powodów ideowych zerwał ze swoim bliskim przyjacielem K.
Aksakowem. Sam przestał utrzymywać stosunki ze słowianofilami. W okresie
zafascynowania heglowską ideą rozumności „rzeczywistości”, poróżnił się z
bliskim sobie Hercenem i z wieloma innymi przyjaciółmi i przez momenty
dotkliwej samotności” /Mikołaj Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. 2, Warszawa
198
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
1999 (N. A. Bierdiajew, Russkaja Idieja. Osnownyje probliemy russkoj mysli
XIX i naczała XX wieka, Sud’ba Rassii, Moskwa 1997), s. 63/. Heglizm
rozumiany nietrafnie spowodował u Bielińskiego dyskusje ze wszystkimi i
odejście w samotność. „Dopiero w ostatnim okresie, pod koniec życia
Bielińskiego ukształtował się jego całkowicie określony światopogląd, dopiero
wtedy stał się on przedstawicielem socjalistycznych tendencji drugiej połowy
XIX wieku. Był bezpośrednim poprzednikiem ideowym Czernyszewskiego
oraz, koniec końców, nawet rosyjskiego marksizmu. Narodnikiem był w
znacznie mniejszym stopniu niż Hercen. Opowiadał się nawet za rozwojem
przemysłu. U Bielińskiego, kiedy zwrócił się ku temu, co społeczne,
dostrzegamy już owo zawężenie świadomości i odrzucenie wielu wartości,
które tak uderza w postawie rewolucyjnej inteligencji lat 60-tych i 70-tych.
Najbardziej rosyjski był w swoim buncie przeciw heglowskiemu duchowi
świata, w imię realnego, konkretnego człowieka. Ten sam rosyjski motyw
dostrzegamy u Hercena” /Tamże, s. 64.
+ Rozumienie nieuchronności zagłady feudalizmu. Krasiński zajmuje
stanowisko historiozofa, który rozumie nieuchronną klęskę feudalizmu i
konieczność zagłady. Historia odpowiada okrutnie na hamletowskie „To be or
not to be that is the question", które u Krasińskiego jest drugim mottem.
Poeta wyraźnie sugeruje konieczność niebytu minionych struktur
społecznych. Do obrazu zdegenerowanego Orcia dochodzi symbol
spróchniałego drzewa, skazanego na zniszczenie. Obraz ścierających się sił i
ogólna ocena szans feudalizmu wskazuje na nieuchronną zagładę,
konieczność klęski. To jest właśnie dla Krasińskiego koniec świata. W105
217
+ Rozumienie niewidzialnego Boga poprzez rzeczy drobne. Bóg stwarza
wszystko z niczego i daje moc wzrastania. To, co było stworzone z nicości,
było niewielkie. Następnie, poprzez moc doskonalenia, którą Bóg dał
stworzeniu, wzrastało i dochodziło do pełnego rozwoju. Bóg, poprzez swą
dobroczynne działanie, podtrzymuje i ożywia oraz napełnia całe stworzenie.
Skutkiem jego działania jest dzieło najdoskonalsze, które manifestuje i
wyśpiewuje Boga Stworzycielowi, jako Jego odbicie. Sam Ojciec chciał, aby
człowiek, który nie potrafi poznać spraw Bożych, mógł podziwiać Jego
niepojęty majestat, poprzez rzeczy drobne. Poprzez odbicie w rzeczach
drobnych dochodzimy do zrozumienia tego, co jest niepojmowalne. W taki
sposób została dana wiedza, ukryta w rzeczach, które nas otaczają. W1.1
160
+ Rozumienie niewidzialnego Boga poprzez rzeczy drobne. Bóg stwarza
wszystko z niczego i daje moc wzrastania. To, co było stworzone z nicości,
było niewielkie. Następnie, poprzez moc doskonalenia, którą Bóg dał
stworzeniu, wzrastało i dochodziło do pełnego rozwoju. Bóg, poprzez swą
dobroczynne działanie, podtrzymuje i ożywia oraz napełnia całe stworzenie.
Skutkiem jego działania jest dzieło najdoskonalsze, które manifestuje i
wyśpiewuje Boga Stworzycielowi, jako Jego odbicie. Sam Ojciec chciał, aby
człowiek, który nie potrafi poznać spraw Bożych, mógł podziwiać Jego
niepojęty majestat, poprzez rzeczy drobne. Poprzez odbicie w rzeczach
drobnych dochodzimy do zrozumienia tego, co jest niepojmowalne. W taki
sposób została dana wiedza, ukryta w rzeczach, które nas otaczają. W1.1
160
199
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie niewłaściwe nauki o szóstym okresie i przyjściu Chrystusa
zwalcza będą Czcigodny w Epistula ad Pleguinum de aetatibus saeculi (PL 94,
669-675). „Beda Czcigodny, Beda Venerabiiis, OSB, Św., ur. ok. 673 w
Wearmouth k. Durham (pn. Anglia), zm. 735 w Jarrow, angielski teolog,
historyk, doktor Kościoła. W 7 roku życia oddany na wychowanie do opactwa
benedyktynów w Wearmouth, a następnie w Jarrow, gdzie zdobył
wszechstronne wykształcenie; w 19 roku życia przyjął święcenia diakonatu;
703 przyjął święcenia kapłańskie; po studiach został nauczycielem w Jarrow
(uczył m.in. Egberta, Kutberta i Nothelma, abpa Canterbury). Od IX w. był
czczony jako święty; synod w Akwizgranie 836 nadał mu przydomek
Venerabiiis; 1899 pap. Leon XIII ogłosił go doktorem Kościoła; święto 27 V.
1. Pisma dydaktyczne – W dziele z zakresu kosmografii nieba i ziemi, a także
meteorologii De natura rerum (PL 90, 187-278) zawarł Beda Czcigodny (w
oparciu o autorytet pism Pliniusza Starszego, Ambrożego oraz Izydora z
Sewilli) poglądy współczesnych na naturę otaczającego nas świata; dał nadto
zwięzły skrót ówczesnej wiedzy geograficzno-przyrodniczej, opowiadając się
m.in. za kulistym kształtem Ziemi. Zagadnienia gramatyczno-retoryczne
omówił w De arte metrica (PL 90, 90-176) i De schematibus et tropís (PL 90,
175-186); traktaty te stanowią zbiór wykładów szkolnych Bedy Czcigodnego;
obok cytatów z Biblii zawierają również zdania klasycznych poetów
łacińskich; według Bedy Czcigodnego nie ma takiej figury stylistycznej ani
tropu, którego by nie można zilustrować tekstami biblijnymi; dzieło De
orthographia (PL 90, 123-150) jest słownikiem poprawnej łaciny. 2. Pisma
chronologiczno-komputystyczne – Beda był pierwszym kronikarzem, który
licząc lata stosował podwójną chronologię, przyjmując jako daty wyjściowe
stworzenie świata i narodzenie Chrystusa; chronologia ta upowszechniła się
od czasów karolińskich. W powstałym w roku 703 dziele De temporibus liber
(PL 90, 277-292) omówił niektóre odcinki czasu, np. dzień, noc, tydzień,
miesiąc, rok; w rozdz. 16-22 zamknął pierwszą część kroniki świata. Sposoby
obliczania czasu omówił w napisanym ok. 721 podręczniku De temporum
ratione (PL 90, 204-578), zawierającym również wiele danych z astronomii i
drugą część kroniki świata (rozdz. 66-71). Opierając się na koncepcji Izydora
z Sewilli o 5 epokach dziejów świata, Beda Czcigodny twierdził, że wraz ze
śmiercią Chrystusa skończyła się piąta epoka, a rozpoczęła szósta, której
kresem będzie nadejście wieczności; Epistula ad Pleguinum de aetatibus
saeculi (PL 94, 669-675) zwalcza niewłaściwe rozumienie nauki o szóstym
okresie i przyjściu Chrystusa. Prace Bedy Czcigodnego przyczyniły się do
ożywienia w Anglii dyskusji dotyczącej daty święcenia Wielkanocy; do
zwycięstwa stanowiska rzymskiego przyczynił się Beda Czcigodny przez
dokładne opracowanie tablic paschalnych. Tę samą kwestię omówił (w
oparciu o kanon Anatoliusza z Laodycei) w Epistula ad Wicthedum (PL 90,
599-606; 94, 675-682), zagadnienia ästron, związane z rokiem przestępnym
– w De bissextili praeparatione (PL 90, 357-361)” /M. Starowieyski, Beda
Czcigodny, w: Encyklopedia katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk,
Z. Sułowski, Lublin 1985, 169-172, k. 170.
+ Rozumienie niewłaściwe zamiarów nowej mistyki hiszpańskiej wieku XVI
przyczyną trudności. Duchowość tradycyjna sprzed reformy, dokonanej w
wieku XV i XVI, polegała na metodycznym i surowym ascetyzmie. Mistyka
ortodoksyjna wieku XVI nie sprzeciwiała się tej tradycji, lecz podkreślała
200
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
różnicę między czynami zewnętrznymi a dynamiką czynów wewnętrznych.
Pierwsza podkreślała stopniowanie ćwiczeń i powtarzanie ich aż do
osiągnięcia doskonałości. Druga kieruje zainteresowanie ku głębi człowieka,
która określana jest jako centrum osoby ludzkiej. Trudności pojawiły się
wskutek konieczności poszukiwania nowego języka, niewłaściwego
zrozumienia zamiarów nowej mistyki oraz dewiacji los alumbrados. Stąd
pojawiła się też krytyka ze strony erazmian oraz protestantów, którzy swoimi
skrajnymi poglądami wprowadzili jeszcze więcej zamieszania. Przede
wszystkim
dyskutowano
nad
uniwersalizmem
nowego
ruchu
kontemplacyjnego: czy zatraca się specyfika duchowości w różnych stanach
życia eklezjalnego, społecznego i kulturowego? Czy wszyscy zmierzają do
doskonałości tak samo, na tej samej drodze? Czy liczy się tylko życie
wewnętrzne, czy też ważne są również okoliczności zewnętrzne? Czy nowa
kontemplacja jest możliwa tak samo dla wszystkich, albo też życie aktywne
jest przeszkodą dla kontemplacji? Jaką wartość ma praca? Melchior Cano
sądził, że doskonałość chrześcijańska jest przeznaczona tylko dla wybranych
M. Andrés, La teología en el siglo XVI (1470-1580), w: Historia de la Teología
Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo XVI, M. Andrés
Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario Suarez,
Madrid 1983 s. 579-735 (r. VII), s. 672/. Zwolennicy modlitwy myślnej wśród
dominikanów wieku XVI: Luis de Granada, Juan de la Cruz, Carranza, Juan
de la Peña. Przeciwnicy: Cano, Mancio de Corpus Cristi, Domingo de Soto.
Szczególnie bogaty w różne nurty była dekada 1550-1560: wpływy tradycji,
intelektualizm i uczuciowość, arystotelizm, „alumbradismo”, protestantyzm;
wpływ różnych koncepcji antropologicznych i metafizycznych /Tamże, s.
673/.
+ Rozumienie niezrozumiałego upragnione przez chrześcijanina. Wiedza w
sprawach wiary niemożliwa, według Kierkegaarda S., dlatego też będzie
próbował wykazać, że chrześcijaństwo dąży do wiedzy i zrozumienia tego, co
nie może być zrozumiane. „Chrześcijański absurd jest kategorią,
negatywnym kryterium relacji ku Bogu i jako taki przedstawia limity dla
ludzkiego rozumu. Paradoks jest więc granicą poznania ludzkiego, bądź
wynika z nakreślenia granic poznawczych z założeń. Dla Kierkegaarda
paradoksem jest tedy zarówno egzystencja jednostki, jak i prawda;
paradoksem jest zarówno wiara, jak Chrystus /Karol Toeplitz, Irracjonalizm
przeciwko racjonalizmowi. (Kierkegaard przeciwko Heglowi), „Studia
Filozoficzne”, 1970, nr 4, s. 86/. Dla Kierkegaarda wszelka wiedza w
sprawach wiary jest niemożliwa, dlatego też będzie próbował wykazać, że
chrześcijaństwo dąży do wiedzy i zrozumienia tego, co nie może być
zrozumiane /Tamże, s. 85/. W Bojaźni i drżeniu Kierkegaard pisze iż
człowiek chce: „/…/ wyssać mądrość życiową z paradoksu. Może to się i uda
temu lub owemu; gdyż naszym czasom brakuje wiary, brakuje jej cudów,
brakuje przemiany wody w wino, wolą posunąć się dalej i wino przemienić w
wodę. Czyż nie byłoby lepiej trwać przy wierze i czyż to nie jest oburzające, że
każdy chce posunąć się dalej? Jeżeli w naszych czasach, a to głosi się na
różne sposoby, ludzie nie chcą trwać przy miłości, dokąd więc dojdą? Do
ziemskiej wiedzy, wąskiej interesowności, do rzeczy żałosnych i martwych, do
wszystkiego, co podaje w wątpliwość boskie pochodzenie człowieka. Czy nie
lepiej stanąć przy wierze? I niech ten, kto zajął tę pozycję, uważa, aby nie
201
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
upaść, gdyż wysiłek wiary musi zawsze rodzić się z absurdu /…/.” /Søren
Kierkegaard, Bojaźń i drżenie. Liryka dialektyczna, napisał Johannes de
Silentio. Choroba na śmierć, chrześcijańsko-psychologiczne rozważania dla
zbudowania i pobudzenia napisał Anti Climacus, przeł. J. Iwaszkiewicz,
Warszawa 1982, s. 35-36/. Credo Kierkegaarda będzie tedy brzmiało: tam,
gdzie jest rozum – nie ma wiary i tam, gdzie jest wiara – nie może być jej
racjonalizacji /Karol Toeplitz, Irracjonalizm przeciwko racjonalizmowi.
(Kierkegaard przeciwko Heglowi), „Studia Filozoficzne”, 1970, nr 4, s. 87/”
/J. A. Prokopski, Søren Kierkegaard. Dialektyka Paradoksu wiary, Wrocław
2002, s. 113.
+ Rozumienie normy moralnej broni życie ludzkie. „Z drugiej strony,
autentyczna pedagogia Kościoła ukazuje swój realizm i swoją mądrość tylko
wtedy, gdy wytrwale i odważnie pomnaża wysiłki w celu stworzenia i
podtrzymania
tych
wszystkich
warunków
życia
ludzkiego
–
psychologicznych, moralnych i duchowych – które są konieczne do
zrozumienia i przeżywania wartości i normy moralnej. Nie ulega wątpliwości,
że do tych warunków należy zaliczyć stałość i cierpliwość, pokorę i moc
ducha, dziecięce zaufanie Bogu i Jego łasce, częste uciekanie się do modlitwy
i do sakramentów Eucharystii i pojednania. Tak umocnieni małżonkowie
chrześcijańscy potrafią zachować żywą świadomość szczególnego wpływu,
który wywiera łaska sakramentu małżeństwa na wszystkie aspekty życia
małżeńskiego, a zatem i na dziedzinę płciową: dar Ducha, przyjęty i
odwzajemniony przez małżonków, pomoże im przeżywać płciowość ludzką
wedle zamysłu Bożego i jako znak jednoczącej i płodnej miłości Chrystusa do
Jego Kościoła. Do warunków koniecznych należy jednak także znajomość
cielesności i jej rytmów płodności. Trzeba zatem uczynić wszystko, aby
udostępnić tę wiedzę ogółowi małżonków, a wcześniej jeszcze osobom
młodym, poprzez informację i wychowanie jasne, stosowne i poważne, przy
współudziale par małżeńskich, lekarzy i ekspertów. Znajomość taka winna
następnie wejść w wychowanie do samokontroli: stąd płynie absolutna
konieczność cnoty czystości i stałego wychowywania do niej. W
chrześcijańskiej wizji czystość nie oznacza bynajmniej odrzucenia czy też
pogardy dla płciowości ludzkiej: oznacza raczej energię duchową, która
potrafi bronić miłości przed niebezpieczeństwami ze strony egoizmu i
agresywności oraz potrafi kierować ją ku pełnemu urzeczywistnieniu. Paweł
VI, wiedziony głęboką intuicją mądrości i miłości, dał jedynie wyraz
doświadczeniu tylu małżeństw, gdy w swej Encyklice napisał: „Nie ulega
żadnej wątpliwości, że rozumne i wolne kierowanie popędami wymaga
ascezy, ażeby znaki miłości, właściwe dla życia małżeńskiego, zgodne były z
etycznym porządkiem, co konieczne jest zwłaszcza dla zachowania okresowej
wstrzemięźliwości. Jednakże to opanowanie, w którym przejawia się czystość
małżeńska, nie tylko nie przynosi szkody miłości małżeńskiej, lecz wyposaża
ją w nowe ludzkie wartości. Wymaga ono wprawdzie stałego wysiłku, ale
dzięki jego dobroczynnemu wpływowi małżonkowie rozwijają w sposób pełny
swoją osobowość, wzbogacając się o wartości duchowe. Opanowanie to
przynosi życiu rodzinnemu obfite owoce w postaci harmonii i pokoju oraz
pomaga w przezwyciężaniu innych jeszcze trudności: sprzyja trosce o
współmałżonka i budzi dla niego szacunek, pomaga także małżonkom
wyzbyć się egoizmu, sprzeciwiającego się prawdziwej miłości oraz wzmacnia
202
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
w nich poczucie odpowiedzialności. A wreszcie dzięki opanowaniu siebie
rodzice uzyskują głębszy i skuteczniejszy wpływ wychowawczy na potomstwo
… „ (Familiaris Consortio, nr 33).
+ Rozumienie nowe człowieka pierwszego Adam, pierwszy człowiek, stał się
przedmiotem zainteresowania nurtu myśli eschatologicznej i apokaliptycznej
(1 Krn 1, 1; Mdr 9, 2; 10, 1-2). Prawdopodobnie istniał jakiś wpływ
spekulacji na temat praczłowieka, króla stworzenia, prowadzonych także w
środowiskach pozabiblijnych. Prorocy głosząc przyszłe odnowienie ludzkości,
nawiązywali do Adam, jako pierwotnego wzoru, według którego należy
wszystko na nowo odtworzyć. Celem ich było odtworzenie pierwotnej
harmonii i doskonałości w świecie. Tego rodzaju refleksja utworzyła z postaci
Adama doskonały wzór, który miał przyświecać ludziom w ich drodze do
przyszłej doskonałości. Postać Adama uległa idealizacji, co można dostrzec
wyraźnie w ostatnich księgach kanonicznych ST i w niekanonicznej
literaturze między testamentalnej (apokryfy). Nowe rozumienie pierwszego
człowieka określają takie pojęcia, jak Syn Człowieczy, „drugi Adam”, czy
„chwała Adama”. „Określeniom tym, używanym zarówno w sensie zbiorowym
jak indywidualnym, nadawano w różnych środowiskach teologicznych
odmienne znaczenia” L. Stachowiak, Adam I-II, w: Encyklopedia Katolicka,
t.1, Lublin 1989, kol. 67-70, kol. 69.
+ Rozumienie Nowe eschatologii dokonało się dzięki teologii nadziei Jürgena
Moltmanna oraz teologia polityczna, której pionierem jest Jan B. Metz.
Teologia nadziei zwraca się ku przyszłości człowieka w wymiarze doczesnym i
pozadoczesnym. O przyszłości decyduje konkretne zaangażowanie, twórcze.
Królestwo Boże musi być poszukiwane, aby mogło być odnalezione. Zarzuca
się Moltmannowi zbyt silne przesunięcie akcentu na nadzieje doczesne. Metz
głosi, że wewnątrzświatowe modele tworzenia przyszłości są potrzebne, ale
nie posiadają znaczenia absolutnego, są przejściowe, wiążą się z konkretnymi
uwarunkowaniami, są relatywne, posiadają znaczenie jedynie w relacji z
wiecznością. To Metzowskie zastrzeżenie eschatologiczne kwestionuje wszelki
totalitaryzm tego świata. Utopijne modele rzeczywistości ograniczające się
tylko do tego świata zakładają, że można manipulować historią i prędzej czy
później osiągnąć zamierzony cel-raj na ziemi. Stan ostatecznego dopełnienia
historii wymyka się wszelkiej próbie opisu i nie może być osiągany środkami
wymyślonymi przez człowieka. My, chrześcijanie przyjmujemy przyszłe
zbawienie jako dar. Mamy nadzieję, że Bóg dopełni życie ludzkie i całą
historię. Przyjmujemy postawę ufnego oczekiwania. Metz mówiąc o
oczekiwaniu na lepszą przyszłość bardziej niż Moltmann podkreśla
konieczność przekroczenia indywidualnych nadziei na korzyść całego
społeczeństwa. Chrześcijanin winien angażować się w rozwiązywanie
problemów społecznych obecnej doby. Niepowodzenia w społecznopolitycznym zaangażowaniu nie prowadzą do zwątpienia i rozpaczy. Bóg
zawsze dotrzymuje obietnicy. Eschatologia jest dobrą nowiną, budzi nadzieję
i dodaje odwagi. Współczesna eschatologia przekroczyła kategorie myślenia
statycznego jedynie w kategoriach bytu i porządku. Zbawienie rozpatrywane
jest w kontekście konkretnego procesu historycznego. Horyzont ludzkiego
rozwoju ma istotne znaczenie dla osiągnięcia planu zbawienia w wieczności.
+ Rozumienie nowe małżeńskiego po przeczytaniu Księgi Hioba; realizacja
związku na płaszczyźnie religijnej. „Bohaterem tejże noweli filozoficznej [S.
203
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Kierkegaard, Powtórzenie, Próba psychologii eksperymentalnej przez
Constantina Constantinusa] jest, młody człowiek, pełen zwątpienia,
zakochany bardziej we wspomnieniach o swej dziewczynie, niż w jej realnej
żywej postaci. Ponieważ nie jest on w stanie wieść normalnego życia w
małżeństwie, jak każe etyka, szuka możliwości zrealizowania swego związku
w innej sferze; na podstawie lektury Księgi Hioba dochodzi do koncepcji
powtórzenia tego związku na płaszczyźnie religijnej (S. H. Kaszyński, Soren
Aabye Kierkegaard. [W:] Słownik pisarzy skandynawskich, red. Z. Ciesielski,
Warszawa 1991, s. 60). Biografia Hioba może stać się losem każdego
człowieka, o ile w swym rozwoju nie pominie on stopnia wiodącego ku
religijnemu pojęciu egzystencji (Gregor Malantschuk, Wprowadzenie do
Powtórzenia. Próba psychologii eksperymentalnej przez Constantina
Constantinusa, tłum. B. Świderski, Warszawa 1992, s. 28). Hiob nie jest
postacią jednostkową, ale wyraża sobą najbardziej dramatyczne ludzkie
doświadczenia, „graniczne potyczki” na drodze do wiary. To zaś, co wyzwala
Hioba w jego dramacie jest powtórzeniem. Powtórzeniem w sferze ducha (nie
utożsamianego z logiką, mediacją – Hegel), lecz jako wspomnienie zwrócone
ku
przyszłości,
w
wymiarze
egzystencjalno – wolicjonalnym,
(nie
gnoseologicznym – Platon) (Por. Karol Toeplitz, Kierkegaard, Warszawa 1980,
s. 130). Powtórzenie, to wewnętrzne oczyszczenie [katarsis] egzystencji w
wierze. Powtórzenie odnajdujemy w konkretnym ludzkim życiu,
egzystencjalnym
kontekście,
nie
zaś
panlogicznym
(kosmiczno –
historycznym), heglowskim, czy w platońskiej anamnesis gdzie poznanie
było przypominaniem tego, co umysł nasz oglądał w świecie idei, w
poprzednim życiu, zanim dokonała się inkorporacja w ciało. W Powtórzeniu
Kierkegaard jest filozofem ludzkich głębin psychicznych, filozofem
chrześcijańskiej religijności odmalowanej i trudno, i subtelnie zarazem.
Nadchodzi wreszcie czas na Zamykające nienaukowe postscriptum do
Okruchów filozoficznych. Filozof dowodzi w nim, że człowiek może, co
prawda, ułożyć swe myśli w porządku logicznym i opracować system
spekulatywny, jednak jego skończony umysł nie jest w stanie stworzyć
nieskończonego systemu (S. H. Kaszyński, Soren Aabye Kierkegaard. [W:]
Słownik pisarzy skandynawskich, red. Z. Ciesielski, Warszawa 1991, s. 60)”
/J. A. Prokopski, Søren Kierkegaard, Dialektyka paradoksu wiary, Oficyna
Wydawnicza Arboretum, Wrocław 2002, s. 31.
+ Rozumienie Nowe perspektywy rozumienia Orygenesa i stosowania jego
metody odczytywania sensów biblijnych otwiera spostrzeżenie, które uczynił
H. de Lubac. „Zauważył on, że Orygenes, bardzo dowolny w stosowaniu swej
teorii, często przestawiał dwa ostatnie człony swej triady, stawiając trzecie
znaczenie przed drugim. Mamy zatem dwa różne układy. Pierwszy: 1.
Znaczenie dosłowne; 2. Znaczenie moralne (1); 3. Znaczenie duchowe. Drugi:
1. Znaczenie dosłowne; 2. Znaczenie duchowe; 3. Znaczenie moralne (2). Ta
zamiana jest brzemienna w konsekwencje, bowiem w drugiej triadzie
znaczenie moralne nabiera całkiem innego sensu. Nadal odnosi się do
aktywności duszy, ale nie są już one rozpatrywane jako pewna rzeczywistość
w porządku etycznym, lecz otrzymują pełne znaczenie w sensie duchowym,
stając się jakby jego konkretnym zastosowaniem w życiu chrześcijańskim.
Znaczenie moralne staje się jakby odtworzeniem w nas tajemnic odkrytych w
204
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
znaczeniu duchowym” C1.3 130. Zakres czynów moralnych zwiększa się o
treści odczytane w znaczeniu duchowym.
+ Rozumienie nowe pozytywne wywołuje negacja, które wprawdzie nie
tłumaczy tajemnicy Boga, jednak z pewnością wskazuje właściwy kierunek, z
którego coś ze światła tajemnicy Boga dosięga także ludzkiego ducha.
„Chociaż wszelkie słowo każdej wypowiedzi o Trójcy Świętej powinno być
odniesieniem do trwającej tajemnicy Boga, to jednak nie wolno przeoczyć
tutaj – jak stwierdza Hegel – równie „potężnej siły tego, co negatywne”.
Negacja, by tak rzec, wywołuje także nowe pozytywne rozumienie, które
wprawdzie nie tłumaczy tajemnicy Boga, jednak z pewnością wskazuje
właściwy kierunek, z którego coś ze światła tajemnicy Boga dosięga także
ludzkiego ducha. Ponadto nie wolno nie zwrócić uwagi na to, że pogłębione
trynitarno-teologiczne problemy wyrosły ze sporów, w których chodziło o
możliwe do przemyśleń i o racjonalnie odpowiedzialne rozumienie
chrześcijańskiej wiary w Objawienie. O ile trynitarno-teologiczne wypowiedzi
także nie są niezrozumiałym bełkotem, podobnie jak przedstawiają tylko
abstrakcyjne spekulacje; wskazują raczej pozytywny kierunek, w jakim
uzyskanie wglądu i zrozumienia jest wprawdzie zabronione dla po ludzku
ograniczonego rozumu z powodu nadzwyczajnej jasności boskiego światła,
ale w którym jednak Boże światło umożliwia spostrzeżenie tajemnicy i jej
ważności dla samorozumienia się człowieka i jego świata. Zgodnie z nauką
Soboru Watykańskiego I: „Kiedy zaś rozum oświecony wiarą szuka starannie,
nabożnie i trzeźwo, [wówczas] otrzymuje z daru Bożego jakieś zrozumienie – i
to bardzo owocne – tajemnic bądź dzięki analogii z rzeczami, które poznaje w
sposób naturalny, bądź dzięki powiązaniom tajemnic między sobą i celem
ostatecznym człowieka” (BF I, 61)” /G. Greshake, Trójjedyny Bóg. Teologia
trynitarna przełożył bp J. Tyrawa, (Der Dreieine Gott. Eine trinitarische
Theologie, Verlag Herder, Freiburg im Breisgau 2007 [wyd. 3; 1997 wyd. 1]),
TUM, Wrocław 2009, s. 53.
+ Rozumienie nowe przemian poczucia czasu i przestrzeni w dzisiejszej
świadomości literackiej i artystycznej. „Podjęte tu próby […] są raczej
kwestionowaniem pewnego stanu rzeczy lub pytaniami o efekty twórczości w
porządku historii idei w stosunku do konstytuujących poetyki i sytuacje
patologiczne pojęć podstawowych, ich pochodnych lub podobnych
fenomenów. Ale, żeby ustrzec się tymczasem od zagubienia w zalewie książek
na ten temat, sięgam przede wszystkim do – w sposób naturalny
zachowanych, więc obiegowych, choć w pierwszej chwili sprawiających
wrażenie naiwnych – najprostszych metod, które podważam ex post, żeby się
takimi drogami okrężnymi powoli i możliwie wszechstronnie zbliżać do
ustalenia jakiejś prawdy. Dzisiaj można mówić w jakimkolwiek sensie o
poetyce chyba tylko jedynie w aspekcie wielopłaszczyznowości i w tym
względzie tego rodzaju metoda wydaje się najzupełniej usprawiedliwiona. […]
Tego rodzaju postępowanie ma rzucić przynajmniej trochę światła na pytanie
o te siły tworzące dynamiczne punkty początkowe jakiejś poetyki i
wyznaczające jej możliwości, estetyczny horyzont wydajności twórczej, np. po
porządku attyckim, renesansowym, manierystycznym lub innym. Jakie
pojęcia określają przełom, a które mają jedynie znaczenie uboczne w tej
przestrzeni wyrazu i meandrycznego splotu form kolejnego poczucia świata.
W sumie usiłowania te są stadiami przyczynków, punktami wyjścia,
205
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ukazaniem momentów początkowych postępującej analizy potrzebnych do
wypracowania nowego rozumienia w zakresie przemian poczucia czasu i
przestrzeni w dzisiejszej świadomości literackiej i artystycznej, które w
pewnym charakterystycznym dla czasów sensie wszystkich nas
nieprzyjemnie zaskoczyło i nadal zaskakuje. Chodzi tu zatem o –
przynajmniej części – jakieś pożądane ujęcie tych procesów na podstawie
rozważań najróżniejszych poziomów zjawiska literackiej refleksji oraz
ponowne uświadomienie sobie ich oddziaływań w obrębie tradycji w historii i
współczesności. Trzeba więc sprowadzić i umożliwić takie postępowania,
które mogłoby wyprowadzić na światło dzienne interesujące korelacje i
wymianę między nimi oraz ukazać nowe konfiguracje, czemu służy potem
metoda najmniejszych, elementarnych kroków” /F. Przybylak, W stronę
poetyki umykających pojęć. Wstępne stadia i fazy, Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1966, s. 9.
+ Rozumienie nowe słowa adoracja znajduje się u podstaw liturgii
chrześcijańskiej. Nowość Nowego Testamentu odnośnie do rozumienia
terminu proskyneîn jest odnoszenie go do Jezusa, Pana (Flp 2, 6-11; por. Iz
45, 23-24; Hbr 1, 6; Por. Pp 32, 43). Adoracja Jezusa daje do zrozumienia, że
jest on Królem Mesjaszem (Mt 14, 33), którego nawołujemy, aby otrzymać
zbawienie (Mt 8, 2; 9, 18; Mk 5, 6-7) i któremu człowiek się zawierza (J 9,
38), nade wszystko w manifestowaniu potęgi Jego zmartwychwstania (Mt 28,
9.17; Łk 24, 52; J 20, 28; por. Dz 2, 36; Rz 1, 4). Adoracja jest gestem
religijnym, poprzez który człowiek demonstruje, kto jest jego Panem i Władcą
(Ap 14, 7). W sensie absolutnym proskyneîn oznacza uczestniczenie w kulcie,
modlitwę, adorowanie, i określa również miejsce, w którym manifestuje się
obecność Boga, np. Jeruzalem (J 12, 20; Dz 8, 27). Jezus jest miejscem
kultu, Uwielbienie Jezusa jest obecnie jedyną możliwą adoracją, w Duchu i w
prawdzie, czyli pod wpływem Ducha Świętego i w wnętrzu świątyni nowej (J
2, 19-22; 7, 37-39; Ap 21, 22), w prawdzie, którą jest sam Jezus (J 14, 6; 8,
32) Ta nowa rzeczywistość warunkuje nowe rozumienie słowa adoracja i
znajduje się u podstaw liturgii chrześcijańskiej. Apologeci ponownie odnosili
adorację tylko do Boga, wskutek oskarżeń ze strony pogan o adorowanie
człowieka, Jezusa. Ogólnie jednak chrześcijanie adorowali Syna i Ducha
Świętego, wyznając w ten sposób ich boskość. W liturgii rzymskiej pojawia
się zależność od Pisma Świętego, zarówno odnośnie do samego słowa
adoracja (adorare), jak i co do jej przedmiotu, którym jest Bóg, Jezus
Chrystus jako Bóg i jako człowiek, Najświętszy Sakrament i krzyż T31.2 6.
+ Rozumienie nowe słów w nowych Konstytucjach instytutów życia
konsekrowanego po Soborze Watykańskim II. Kapituły pośrednie instytutów
życia konsekrowanego po Soborze Watykańskim II zajęły się też
formułowaniem tekstu Konstytucji dotyczącego zarządzania Instytutem. Tekst
ten był przyjęty „ad experimentum”. Już Kapituły specjalne zmieniły
odpowiednie teksty swoich Konstytucji. Wtedy tylko 16 Instytutów zachowało
tekst przedsoborowy. Obecnie, na Kapitułach pośrednich pozostało ich tylko 5
a 11 wprowadziło tekst nowy. Zmieniły się słowa i znaczenia słów. Nawet
pozostawione teksty należało już rozumieć inaczej. Słowo governare zachowano
tylko dla przełożonych wyższych. Wobec przełożonych niższych wprowadzono
słowo animare. Słowa stabilire i decidere zostawiono tylko dla Kapituł
Generalnych lub prowincjalnych Ż2 40. Utraciło swoje poprzednie znaczenie
206
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
słowo autorytet. O autorytecie przełożonych po prostu przestano mówić.
Wprowadzono zamiast tego określenie służba autorytetu (servizio di autorita). W
tym określeniu słowo autorytet posiada już inne znaczenie. Zostało ono
odpersonalizowane. Przestało oznaczać kogoś z autorytetem, z władzą a odtąd
rozumiane było tylko rzeczowo, jako coś, jako posługa, posługa wyraźnie
służebna Ż2 41.
+ Rozumienie nowoczesności niemożliwe w myśli marksistowskiej. „nie udało
mi się odkryć w całym świecie sowieckim, ani nigdzie zresztą, jakiegoś
prawdziwego myśliciela marksistowskiego. Marksizm stał się czymś na
kształt katechizmu bądź już tylko językiem totalitarnych dyktatur. Nie jest to
już w żadnym wypadku – wyjaśnia polski historyk i filozof Leszek Kołakowski
– myśl żywa, a jej użyteczność dla zrozumienia naszych czasów jest wręcz
żadna” /G. Sorman, Prawdziwi myśliciele naszych czasów, Warszawa 1993,
s. 13/. „biolog sowiecki Łysenko usiłował w latach trzydziestych przekonać
świat, że istnieją dwie nauki biologiczne, kapitalistyczna i proletariacka. Ta
druga miała wielką ambicję: zmienić ludzkość, i opierała się na tezie o
dziedziczeniu nabytego charakteru. I oto paradoks: Stalin, popierający
Łysenkę w jego badaniach nad zbożami, przeciwstawiał się zawsze
„łyseńszczyźnie” w fizyce: aby zbudować broń nuklearną, zwrócił się do
Sacharowa i Ginzburga, którzy uprawiali starą, burżuazyjną fizykę. W
trzydzieści lat później Sowieci mieli bombę, ale nadal nie mieli zboża. Morał z
tej historii taki, że nie istnieją dwie nauki, ale jedna. […] zachodnia nauka
stała się powszechna, gdyż odpowiadała naturalnym pojęciom ludzkiego
rozumu” /Tamże, s. 14/. „to wewnątrz powszechnej na tę jedność zgody
toczą się walki między rozmaitymi teoriami interpretującymi rzeczywistość.
Sytuacja bardziej się komplikuje, gdy w grę wchodzą sposoby myślenia
odmienne od obowiązujących w naukach ścisłych, gdy mamy do czynienia z
filozofią, metafizyką, sztuką…Dobro i Zło, Piękno i Brzydota, Prawda i Fałsz –
czy są to także kategorie powszechne, czy, przeciwnie, względne? W
przeciwieństwie do nauk ścisłych, doświadczeniem nie da się tego sprawdzić.
Według Karla Poppera, Prawda jest uniwersalna. Według Ernesta
Gombricha, Piękno jest uniwersalne. Zdaniem Octavio Paza, demokracja
dostępna jest wszystkim ludziom. Teologowie […] tak oddaleni od siebie jak
Claude Tresmontant z Paryża i Zhao Fusan z Pekinu, zgodni byli co do tego,
że zachodnie początki chrześcijaństwa nie przeszkadzają w niczym
powszechnemu charakterowi Objawienia. […] ale […] głosy […] opowiadające
się za kulturowym relatywizmem” /Tamże, s. 15.
+ Rozumienie nowoczesności niemożliwe w myśli marksistowskiej. „nie udało
mi się odkryć w całym świecie sowieckim, ani nigdzie zresztą, jakiegoś
prawdziwego myśliciela marksistowskiego. Marksizm stał się czymś na
kształt katechizmu bądź już tylko językiem totalitarnych dyktatur. Nie jest to
już w żadnym wypadku – wyjaśnia polski historyk i filozof Leszek Kołakowski
– myśl żywa, a jej użyteczność dla zrozumienia naszych czasów jest wręcz
żadna” /G. Sorman, Prawdziwi myśliciele naszych czasów, Warszawa 1993,
s. 13/. „biolog sowiecki Łysenko usiłował w latach trzydziestych przekonać
świat, że istnieją dwie nauki biologiczne, kapitalistyczna i proletariacka. Ta
druga miała wielką ambicję: zmienić ludzkość, i opierała się na tezie o
dziedziczeniu nabytego charakteru. I oto paradoks: Stalin, popierający
Łysenkę w jego badaniach nad zbożami, przeciwstawiał się zawsze
207
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„łyseńszczyźnie” w fizyce: aby zbudować broń nuklearną, zwrócił się do
Sacharowa i Ginzburga, którzy uprawiali starą, burżuazyjną fizykę. W
trzydzieści lat później Sowieci mieli bombę, ale nadal nie mieli zboża. Morał z
tej historii taki, że nie istnieją dwie nauki, ale jedna. […] zachodnia nauka
stała się powszechna, gdyż odpowiadała naturalnym pojęciom ludzkiego
rozumu” /Tamże, s. 14/. „to wewnątrz powszechnej na tę jedność zgody
toczą się walki między rozmaitymi teoriami interpretującymi rzeczywistość.
Sytuacja bardziej się komplikuje, gdy w grę wchodzą sposoby myślenia
odmienne od obowiązujących w naukach ścisłych, gdy mamy do czynienia z
filozofią, metafizyką, sztuką…Dobro i Zło, Piękno i Brzydota, Prawda i Fałsz –
czy są to także kategorie powszechne, czy, przeciwnie, względne? W
przeciwieństwie do nauk ścisłych, doświadczeniem nie da się tego sprawdzić.
Według Karla Poppera, Prawda jest uniwersalna. Według Ernesta
Gombricha, Piękno jest uniwersalne. Zdaniem Octavio Paza, demokracja
dostępna jest wszystkim ludziom. Teologowie […] tak oddaleni od siebie jak
Claude Tresmontant z Paryża i Zhao Fusan z Pekinu, zgodni byli co do tego,
że zachodnie początki chrześcijaństwa nie przeszkadzają w niczym
powszechnemu charakterowi Objawienia. […] ale […] głosy […] opowiadające
się za kulturowym relatywizmem” /Tamże, s. 15.
+ Rozumienie nowości Bożej na tle rzeczy starych. „«I Miasto Święte –
Jeruzalem Nowe, ujrzałem zstępujące z nieba» (Ap 21, 2) / Ewangelia
nadziei, która rozbrzmiewa w Apokalipsie, otwiera serca na kontemplowanie
nowości będącej dziełem Boga: «I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo
pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma» (Ap 21, 1).
To sam Bóg głosi ją słowem, które daje wyjaśnienie dopiero co opisanego
widzenia: «Oto czynię wszystko nowe» (Ap 21, 5). Boża nowość – w pełni
zrozumiała na tle rzeczy starych, na które składają się łzy, żałoba, krzyk,
trud, śmierć (por. Ap 21, 4) – polega na wyjściu z sytuacji grzechu, w jakiej
znajduje się ludzkość, oraz uwolnieniu się z jego konsekwencji; jest to nowe
niebo i nowa ziemia, nowe Jeruzalem, w przeciwieństwie do starego nieba i
starej ziemi, do przestarzałego porządku i do dawnego Jeruzalem, dręczonego
swymi rywalizacjami. Nie jest obojętny dla budowania miasta ludzkiego
obraz nowego Jeruzalem, które zstępuje «z nieba od Boga, przystrojone jak
oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża» (Ap 21, 2), i odnosi się on
bezpośrednio do tajemnicy Kościoła. Jest to obraz mówiący o rzeczywistości
eschatologicznej: wychodzi ona poza to wszystko, co może zrobić człowiek;
jest darem Boga, który spełni się w czasach ostatecznych, ale nie jest utopią:
jest rzeczywistością już obecną. Wskazuje na to użyty przez Boga czasownik
w czasie teraźniejszym – «Oto czynię wszystko nowe» (Ap 21, 5) — z dalszym
uściśleniem: «Stało się!» (Ap 21, 6). Bóg bowiem już działa, by odnowić świat;
Pascha Jezusa jest już Bożą nowością. Rodzi ona Kościół, ożywia jego
istnienie, odnawia i przemienia historię” /(Ecclesia in Europa 106).
Posynodalna adhortacja apostolska ojca Świętego Jana Pawła II. Do
Biskupów, do Kapłanów i Diakonów, do Zakonników i Zakonnic oraz do
wszystkich Wiernych w Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło
nadziei dla Europy. W Watykanie, u Św. Piotra, dnia 28 czerwca 2003 roku,
w wigilię uroczystości świętych Apostołów Piotra i Pawła, w dwudziestym
piątym roku mego Pontyfikatu/. „Ta nowość zaczyna przybierać kształt
przede wszystkim we wspólnocie chrześcijańskiej, która już teraz jest
208
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
«przybytkiem Boga z ludźmi» (por. Ap 21, 3), Bóg już działa w jej łonie,
odnawiając życie tych, którzy poddają się tchnieniu Ducha. Kościół jest dla
świata znakiem i narzędziem Królestwa, które urzeczywistnia się przede
wszystkim w sercach, a nowość przejawia się także w każdej formie ludzkiej
społeczności ożywianej Ewangelią. Chodzi o nowość, która stawia przed
społeczeństwem pytania w każdej chwili historii i w każdym miejscu na
ziemi, a szczególnie przed społeczeństwem europejskim, które od tylu wieków
słucha Ewangelii o Królestwie zapoczątkowanym przez Jezusa” /(Ecclesia in
Europa 107).
+ Rozumienie nowości Ewangelii u ortodoksyjnych żydów było czymś bardzo
rzadkim. Kościół na początku był złożony z różnych grup społecznych: rasy,
narody, plemiona, języki, kultura. Ludzie ci poznawali Ewangelie w różny
sposób, rozpoczynając od różnych szczegółów. Poszczególni autorzy biblijni
przekazywali jakąś część Objawienia i to w zabarwieniu swojej teologii.
Wspólne było jedynie orędzie podstawowe: Jezus zmartwychwstał. Proces
rozwoju oznaczał jednoczenie (Ch. Perrot). Błędne jest mniemanie jakoby na
początku Kościół stanowił monolit, z jednakową świadomością całej treści
Objawienia Nowego Przymierza u wszystkich wierzących. Od początku obok
tradycji wielkiego Kościoła istniała obfitość heterodoksyjnych sekt (H. E. W.
Turner). Tylko rdzeń tego nurtu tworzyli ortodoksyjni żydzi nie rozumiejący
nowości Ewangelii. W zasadzie sekty chrześcijańskie były przedłużeniem
sekt, przedłużeniem heterodoksji narosłych na Starym Przymierzu. Tak więc
„heterodoksyjne
chrześcijaństwo
jest
przedłużeniem
heterodoksji
żydowskiej”. C1.1 29
+ Rozumienie nowożytności bez starożytności niemożliwe. „Świat starożytny –
czyli cała starożytność od Homera po wędrówki ludów, to nie to samo, co
znamy pod pojęciem antyku „klasycznego”. Ten ostatni przymiotnik jest
tworem w. XVIII, a mianowicie pewnej teorii sztuki, którą to teorię należy
pojmować w sposób historyczny. Historiografia bowiem już wcześniej
uwolniła się od ciasnoty pojęcia klasycyzmu. Historia literatury także i tutaj,
jak i w każdym innym wypadku, znalazła się w tyle. To, co późnorzymska
epoka zachowała po starożytności nieklasycznej, średniowiecze przejęło i
przekształciło. Znane są dobrze rysunki Villarda de Honnecourt, sporządzone
na podstawie obrazów starożytnych, które zachowały się w Luwrze do dzisiaj.
Rysunki te są przykładem gotyckiego wyczucia formy. Trudno poznać, że są
to rysunki tych obrazów, dopóki nie zestawi się ich z modelami czy z ich
fotografiami (Jean Adhémar, Influences antiques dans l’art du moyen âge
française, The Warburg Institute, London 1939). Artysta chciał pokazać
„starożytność średniowieczną”, co oznacza starożytność widziana przez
średniowiecze. Pojęcie to ma tę samą ważność dla literatury, co dla sztuk
przedstawiających. Starożytność żyła w średniowieczu dwojako: przez
recepcję i przez transformację. Ta ostatnia mogła przybierać bardzo rozmaite
postacie. Może ona bowiem oznaczać zarówno zubożenie, zwyrodnienie,
utratę żywotności, niezrozumienie, ale też może również oznaczać krytyczne
gromadzenie (jak w przypadku encyklopedii Izydora czy Rabana Maurusa).
Szkolarskie kopiowanie, zręczne naśladowanie wzorców formalnych,
przyswajanie wartości kulturowych czy entuzjastyczne wczuwanie się.
Wszystkie te sposoby osiągania celu i ich stadia są w średniowieczu obecne.
Pod koniec w. XII dochodzą do szczytu w swobodnej rywalizacji z
209
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
czcigodnymi pierwowzorami. Dojrzałość została osiągnięta” /E. R. Curtius,
Literatura europejska i łacińskie średniowiecze (Europäische Literatur und
lateinisches Mittelalter, A. Francke AG-Verlag, Bern 1948), Kraków 1997, s.
24/. „Dzisiaj nie da się już pojmować zależności pomiędzy antykiem a
światem nowożytnym jako „przetrwania”, „kontynuacji”, czy „dziedzictwa”.
Stosujemy tu ogólne spojrzenie Ernesta Troeltscha. Wedle niego nasz
europejski świat nie polega „na recepcji starożytności ani zerwaniu z nią, lecz
na całkowitym i świadomym z nią zespoleniu. Składa się on ze świata
starożytnego i nowożytnego – ze starego świata, który przeszedł poprzez
wszystkie stadia, od pierwotnego aż do przekwitania i do rozpadu, oraz z
nowego świata, który rozpoczął się od plemion romańsko-germańskich w
epoce Karola Wielkiego i który także przechodzi poprzez właściwe sobie
etapy” (Der Historismus, 716 i n.). Ale te „dwa światy, tak bardzo od siebie
odległe pod względem umysłowości oraz rozwoju historycznego, są zarazem
ze sobą bliźniaczo zrośnięte, tak zespolone w uświadomionej pamięci
historycznej i w poczuciu ciągłości, że świat nowożytny, mimo że posiada
duchowość całkowicie nową i całkowicie jemu tylko właściwa, jest
najintymniej przeniknięty i uwarunkowany pod każdym względem przez
kulturę antyczną, tradycje, formy prawne i polityczne, język, filologię i
sztukę. Tylko to nadaje światu europejskiemu jego głębię, jego pełnię, to
tworzy jego zawiłość i jego burzliwość, jak również przyczynia się do jego
skłonności ku myśleniu historycznemu i ku historycznej samoocenie”
(Troeltsch)” /Tamże, s. 25.
+ Rozumienie nowożytności teologiczne. Teolog pragnący zrozumieć sens
nowożytności również jest już naznaczony jej stylem myślenia, jest
specjalistą, i potrzebuje konfrontacji z innymi. Teolog nowożytny jest
najpierw scholastykiem w szkole katedralnej, następnie profesorem
uniwersytetu, a w końcu dżentelmenem – duchownym lub świeckim,
mężczyzną albo kobietą, który bada problemy jako człowiek kompetentny,
specjalista. Nowożytność powoduje pojawienie się intelektualistów również w
teologii. Pojawiają się problemy: relacji pomiędzy prawdą, która w pierwszym
momencie jest teologiczna, ale staje się następnie uniwersalna a rozwojem
doświadczenia i rozumowaniem podmiotu oraz relacji pomiędzy
intelektualistą, który szuka prawdy na własna rękę a członkiem społeczności
hierarchicznej H40 119. Nowożytności grozi nestorianizm – oddzielenie
doczesności od Boga, podczas gdy późne średniowiecze ulegało tendencjom
monofizyckiego zmieszania. Trzeba ujęcia integralnego, jednoczącego szkołę
Antiocheńska ze szkołą Aleksandryjską H40 120
+ Rozumienie Obajwienia. Filozofia pierwsza, Chrześcijańska „ze względu na
jej wpływ na rozumienie Objawienia, w sposób bardziej bezpośredni
podporządkowana jest wraz z teologią autorytetowi Magisterium i stanowi
przedmiot jego rozeznania, jak to już wyjaśniałem poprzednio. Prawdy wiary
stawiają bowiem określone wymogi, które filozofia musi respektować, gdy
nawiązuje relację z teologią.” FR 77
+ Rozumienie obecności Boga wśród ludzi dzięki teologii. „Język jest
rzeczywistością w której przenika się rzeczywistość Boska i ludzka, Słowo
Boże i słowo ludzkie. Wobec języka ludzkiego można bowiem powiedzieć to
samo, co dotyczy człowieka w jego odniesieniu do Boga. Człowiek został
stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Od początku więc istnieje
210
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
powiązanie między człowiekiem a Bogiem. Człowiek powinien to powiązanie
doskonalić. Coraz doskonalszy powinien być język mówienia o Bogu. Im
większe podobieństwo człowieka do Boga, tym większe podobieństwo języka
ludzkiego do Słowa Bożego, i odwrotnie. Język ludzki z istoty swojej jest
misteryjny. Sam w sobie naznaczony jest treścią tej tajemnicy, którą próbuje
wyrazić. W swojej najgłębszej, ontycznej strukturze jest „nośnikiem
misterium”. Tkwią w nim możliwości niesienia i wysłowienia tajemnicy.
Możliwości te są realizowane, gdyż język nie jest tworem sztucznym,
teoretycznym, lecz czymś żywym, organicznie powiązanym z życiem
człowieka. Słowo Boże i Boska mądrość funkcjonują w mowie ludzkiej od
aktu stworzenia. Stwarzając człowieka i wkładając w niego swój obraz, Bóg
wszedł w język człowieka, Boże Słowo tchnące człowieka stało się językiem,
ujawnia się w ludzkim języku. Objawienie powoduje rozwój tej sytuacji.
Szczytem Objawienia jest Wcielenie, w którym Słowo zamieszkało na ziemi
personalnie. Język liturgii chrześcijańskiej sprawia uobecnienie się wśród
nas Osoby Jezusa Chrystusa. Język teologii pozwala tę obecność wyrazić,
zrozumieć i lepiej przyjąć. W teologii język jawi się jako swoisty żywioł, który
ją ogarnia, przenika; w którym się „znalazła”; z którego się „wynurza”. Tak
więc sam język staje się jednym ze źródeł teologii. Język może być bardziej
naturalny, świecki, i wtedy mamy do czynienia z „teologią naturalną”, lub
religijny, w szczególności chrześcijański, zwłaszcza język samego Jezusa
Chrystusa, i wtedy mamy do czynienia z teologią w sensie ścisłym. Język nie
jest tylko narzędziem, okazją do przekazania treści, lecz również sam w sobie
jest źródłem dla teologii” /J. Szymik, Teologia na początek wieku, Księgarnia
św. Jacka i Apostolicum, Katowice-Ząbki 2001, s. 27.
+ Rozumienie obecności w świetle przeszłości Wymiar historyczny teologii nie
ogranicza się do oświetlenia obecności przeszłością, lecz wymaga refleksji
nad przyszłością, ponieważ historia zbawienia idzie do przodu. Zbawienie,
już obecne i aktywne dzięki łasce i pojednaniu otrzymanym od Jezusa
Chrystusa i przez działanie Ducha Świętego, jeszcze nie zrealizowało się w
pełni. Żyjemy w czasie przedostatnim, w napięciu historycznym aż do
spełnienia końcowego, do nadejścia „nowego nieba i nowej ziemi, w której
panuje sprawiedliwość” (2 P 3, 13). Ta obiecana przyszłość określa byt i
działanie Kościoła pielgrzymującego, nadając wartość i sens każdemu
etapowi jego drogi. Dziś, kiedy ideologia „końca historii” krytykuje wszelką
utopijną przyszłość, a neopogaństwo wygodnie porusza się wewnątrz
kosmicznej wizji „wiecznego powrotu” i eliminuje pytanie o sens historii,
kiedy pragmatyzm i fatalizm panują u schyłku millenium, teologia traktuje
problem historii jako otwarty, ukazując Boga obecnego w niej dla jej
zbawienia i doprowadzenia do pełni, a nie dla jej zniszczenia W 62.1 7.
+ Rozumienie obecności w świetle przeszłości Wymiar historyczny teologii nie
ogranicza się do oświetlenia obecności przeszłością, lecz wymaga refleksji
nad przyszłością, ponieważ historia zbawienia idzie do przodu. Zbawienie,
już obecne i aktywne dzięki łasce i pojednaniu otrzymanym od Jezusa
Chrystusa i przez działanie Ducha Świętego, jeszcze nie zrealizowało się w
pełni. Żyjemy w czasie przedostatnim, w napięciu historycznym aż do
spełnienia końcowego, do nadejścia „nowego nieba i nowej ziemi, w której
panuje sprawiedliwość” (2 P 3, 13). Ta obiecana przyszłość określa byt i
działanie Kościoła pielgrzymującego, nadając wartość i sens każdemu
211
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
etapowi jego drogi. Dziś, kiedy ideologia „końca historii” krytykuje wszelką
utopijną przyszłość, a neopogaństwo wygodnie porusza się wewnątrz
kosmicznej wizji „wiecznego powrotu” i eliminuje pytanie o sens historii,
kiedy pragmatyzm i fatalizm panują u schyłku millenium, teologia traktuje
problem historii jako otwarty, ukazując Boga obecnego w niej dla jej
zbawienia i doprowadzenia do pełni, a nie dla jej zniszczenia W 62.1 7.
+ Rozumienie obiektywne zapominane coraz bardziej w linii neoplatonizmu,
zaowocowało zejściem w subiektywizm. Retorzy w starożytnych Atenach
posługiwali się pragmatyczną stroną języka dla uzyskania poważania i
znaczenia. Sofiści obiecywali, że przez umiejętne wykształcenie w używaniu
języka ich uczniowie będą w stanie osiągnąć zamierzony sukces. Jednak już
Sokrates zwrócił uwagę na to, że bez podkreślenia odpowiedniego,
koniecznego sensu-znaczenia same wyrażenia językowe mogą prowadzić do
nieładu i znieprawienia. „Istnieją bowiem dosiężne w używaniu języka
regiony sensu koniecznego, niezmiennego, nie podległego takiej czy innej
pragmatyce językowej. Stanowisko Sokratesa stało się niezwykle znaczącym,
wręcz przełomowym w filozoficznym użyciu języka i miało wpływ na
wyjaśnianie samej rzeczywistości szczególnie wtedy, gdy uczeń Sokratesa,
Platon, rozciągnął koncepcję sensów na całą rzeczywistość, zwłaszcza na
rzeczywistą rzeczywistość (ontos on), mieszczącą się właśnie w sferze sensów
– pojętych jako idee”. Od Sokratesa i Platona „mniej interesowano się samym
poznanym bytem, rzeczą, osobą – a bardziej sensem bytu, sensem rzeczy,
sensem osoby. Uwidoczniło się to szczególnie w neoplatonizmie w różnych
jego postaciach, w filozofii arabskiej kalifatu bagdadzkiego, Jana Dunsa
Szkota i szkotyzmie wraz z suarezjanizmem, skąd już o krok do zapoznania
obiektywnego rozumienia sensu (to jeszcze miało miejsce u Platona, gdzie
idea istnieje „mocniej i pełniej” niż sama rzecz) i zaowocowało zejściem w
subiektywizm, potem zadomowiło się w wyraźnie subiektywistycznych
nurtach filozofii Descartes’a, Locke’a, Hume’a, Leibniza, Wolffa, Kanta,
idealizmu germańskiego Fichtego, Schellinga, Hegla (paradoksalnie jego
idealizm zwany jest „obiektywnym”), neokantyzmu, fenomenologii,
egzystencjalizmu. A więc niemal cała europejska filozofia została
sprowadzona do ontologicznej semiologii, w której antropologiczne a priori
odegrało główną rolę, zwłaszcza od czasów Kanta” /M. Krąpiec OP, Filozofia
w teologii. Czytając Encyklikę „Fides et ratio”, Instytut Edukacji Narodowej
1999, s. 82/. Dziś widoczne to jest w postawie chrześcijan, których nie
interesuje kim jest Jezus, czy tylko człowiekiem, aniołem, a tylko to, kim jest
„dla mnie”.
+ Rozumienie obrazów pochodzących z nieświadomości w psychologii głębi
poprzez wskazywanie na symboliczną relację między obrazem a przestrzenią.
Symbol obrazu malarskiego pojawia się tam, gdzie poza jego własnym
sensem staje się w nim widzialny wyższy (lub głębszy) sens. „Oprócz
poszczególnych przedmiotów i treści obrazu jako całości również jego
powierzchnia i przestrzeń mogą mieć odniesienie symboliczne. Już grafologia
opiera się na własnej symbolice pisma; w przyjętym tu za podstawę
schemacie trójdzielności przedłużenie górne odpowiada sferze intelektualnej,
wysokości małych liter – duchowej, a przedłużenie dolne – cielesnej.
Psychologia głębi wskazuje na symboliczną relację między obrazem a
przestrzenią i uważa symbolikę przestrzenną za istotną dla zrozumienia
212
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
obrazów pochodzących z nieświadomości; tak na przykład umieszczona po
lewej stronie grupa drzew lub dom ma odsłaniać widok na prawo i
powodować wrażenie przestrzeni rozciągającej się w nieskończoność; jeśli ta
sama grupa drzew lub dom znajduje się po prawej stronie, droga w
otaczający świat wydaje się zamknięta. Uwzględniając również metody
psychodiagnostyczne (jak test „drzewo” Karla Kocha), Ingrid Riedel stara się
wyjaśnić związaną z powierzchnią obrazu symbolikę przestrzenną; mówi o
„linii życia”, która na obrazie prowadzi z lewego dolnego do prawego górnego
rogu. Na podstawie licznych przykładów można stwierdzić, że lewa strona
wiąże się z przeważnie negatywnymi faktami, z introwersją, zamykaniem się
w sobie, wpadnięciem w chorobę, przeszłością; prawa natomiast
utożsamiana jest z ekstrawersją, żądzą przeżyć, wyzdrowieniem,
przyszłością. Godne uwagi wydają się przykłady ze średniowiecznych
iluminacji; np. w motywie zwiastowania „przekazanie Marii nowiny, która
wskazuje drogę inkarnacji Chrystusa”, następuje „niemal zawsze z lewego
górnego rogu ku prawemu dolnemu” /I. Riedel, Bilder in Terapie, Kunst und
Religion. Wege zur Interpretation, Stuttgart 1988, s. 42; J. Jacobi, Vom
Bilderreich der Seele. Wege und Umwege zu sich selbst, Olten-Freiburg i.Br.
1969, s. 62; M. Lurker, Przesłanie symboli w mitach, kulturach i religiach,
tłum. R. Wojnakowski, Znak, Kraków 1994, s. 98-99.
+ Rozumienie obrazu Bożego w człowieku było celem Wcielenia.
Antropocentryzm zwalczany przez Cyryla Turowskiego. „Cyryl podkreśla
bardzo mocno transcendencję Stwórcy, któremu cały wszechświat i
wszystkie stworzenia służą z lękiem jak przystoi sługom (rabolepno).
Stwierdza wręcz, iż pod tym względem nie ma „żadnego podobieństwa” (ni
edinogo podobija) między człowiekiem a Bogiem. Przestrzega przed
niewłaściwą interpretacją słów Pisma: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz i
podobieństwo” (Rdz 1, 26), aby nie popaść w herezję antropomorfistów […].
Nie rozwija szerzej tematu ikoniczności człowieka. Od czasu do czasu wątek
ten pojawia się w Modlitwach” W. Hryniewicz, Staroruska teologia paschalna
w świetle pism św. Cyryla Turowskiego, Verbinum, Warszawa 1993, s. 128.
Chrystus przyszedł na świat, aby ocalić ten obraz Boży niesiony w kruchym i
słabym naczyniu, jakim jest człowiek. „Nie chcę bowiem gardzić moim
obrazem podlegającym skażeniu […], ale chcę go ocalić (spasti) i przywieść do
prawdziwego zrozumienia” (Modlitwa 1, s. 235; 4, s. 246; 8, s. 260).
„Odnowienie skażonego i zaciemnionego obrazu Bożego w człowieku było
celem przyjścia Syna Bożego na świat. Cała tajemnica zbawienia skierowana
jest do ocalenia w człowieku tego, co przestało uczestniczyć w życiu samego
Boga – do przebóstwienia. W tym punkcie nauka Cyryla jest niezwykle
wyraźna” Tamże, s. 129. „Możliwość ostatecznego ocalenia i przeobrażenia
człowieka (patrystyczna idea theosis) jest dla Cyryla podstawą ufności i
trudnego optymizmu. Drogę ku tej przemianie otwarło już wcielenie Syna
Bożego, a przypieczętowało zmartwychwstanie Chrystusa. Prawda o
zmartwychwstaniu jest ośrodkiem Cyryla Turowskiego wizji człowieka i jego
przyszłych losów. Dzięki tej prawdzie jego antropologia jest nieodłączna od
eschatologii. Zwycięstwo Chrystusa staje się kluczem do rozumienia dziejów
człowieka i całego świata. „To, co dawne minęło, a oto wszystko stało się
nowe” (2 Kor 5, 17)” Tamże, s. 131.
213
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie obrazu Bożego w człowieku było celem Wcielenia.
Antropocentryzm zwalczany przez Cyryla Turowskiego. „Cyryl podkreśla
bardzo mocno transcendencję Stwórcy, któremu cały wszechświat i
wszystkie stworzenia służą z lękiem jak przystoi sługom (rabolepno).
Stwierdza wręcz, iż pod tym względem nie ma „żadnego podobieństwa” (ni
edinogo podobija) między człowiekiem a Bogiem. Przestrzega przed
niewłaściwą interpretacją słów Pisma: „Uczyńmy człowieka na nasz obraz i
podobieństwo” (Rdz 1, 26), aby nie popaść w herezję antropomorfistów […].
Nie rozwija szerzej tematu ikoniczności człowieka. Od czasu do czasu wątek
ten pojawia się w Modlitwach” W. Hryniewicz, Staroruska teologia paschalna
w świetle pism św. Cyryla Turowskiego, Verbinum, Warszawa 1993, s. 128.
Chrystus przyszedł na świat, aby ocalić ten obraz Boży niesiony w kruchym i
słabym naczyniu, jakim jest człowiek. „Nie chcę bowiem gardzić moim
obrazem podlegającym skażeniu […], ale chcę go ocalić (spasti) i przywieść do
prawdziwego zrozumienia” (Modlitwa 1, s. 235; 4, s. 246; 8, s. 260).
„Odnowienie skażonego i zaciemnionego obrazu Bożego w człowieku było
celem przyjścia Syna Bożego na świat. Cała tajemnica zbawienia skierowana
jest do ocalenia w człowieku tego, co przestało uczestniczyć w życiu samego
Boga – do przebóstwienia. W tym punkcie nauka Cyryla jest niezwykle
wyraźna” Tamże, s. 129. „Możliwość ostatecznego ocalenia i przeobrażenia
człowieka (patrystyczna idea theosis) jest dla Cyryla podstawą ufności i
trudnego optymizmu. Drogę ku tej przemianie otwarło już wcielenie Syna
Bożego, a przypieczętowało zmartwychwstanie Chrystusa. Prawda o
zmartwychwstaniu jest ośrodkiem Cyryla Turowskiego wizji człowieka i jego
przyszłych losów. Dzięki tej prawdzie jego antropologia jest nieodłączna od
eschatologii. Zwycięstwo Chrystusa staje się kluczem do rozumienia dziejów
człowieka i całego świata. „To, co dawne minęło, a oto wszystko stało się
nowe” (2 Kor 5, 17)” Tamże, s. 131.
+ Rozumienie obrzędów i symboli wprowadza do sakramentalnej Theoria i
porządku hierarchicznego. Neoplatonizm ponad wszelkimi bytami umieszczał
jednię. Dionizy Pseudo Areopagita ponad „jednią” widział Boga Trójjedynego.
Bóg nie jest jednią, ale przyczyną jedności. Zjednoczenie człowieka z Bogiem
według Dionizego wymaga wyjścia duszy ponad siebie samą i zespolenia z
Boskością „Innego” (ontologiczna theosis). Zespolenie to nie utożsamia z
Bogiem, ale umieszcza w Bogu. Rozumienie obrzędów i symboli wprowadza
do sakramentalnej Theoria i porządku hierarchicznego. Theo-ria nie oznacza
abstrakcji, czyli oddzielenie od rzeczywistości, wręcz odwrotnie, wprowadza w
rzeczywistość realną, a konkretnie w rzeczywistość życia Trójcy Świętej.
Oznacza kontemplacje niemożliwą do oddania słowami, pochwycenia
zmysłami i myślą. Wobec tajemnicy Boga słowa i myśl muszą zamilknąć. U
kresu zaś człowiek staje się całkiem niemy i w pełni zjednoczony z
niewysłowionym Bogiem B10 59.
+ Rozumienie obrzędów liturgicznych przez kapłanów jest konieczne. „W
seminariach i domach zakonnych klerycy powinni otrzymać liturgiczną
formację życia duchowego tak przez należyte wprowadzenie, dzięki któremu
będą mogli rozumieć święte obrzędy i całą duszą w nich uczestniczyć, jak też
przez inne ćwiczenia pobożne przepojone duchem świętej liturgii, niech się
również nauczą zachowywać przepisy liturgiczne, tak aby życie w
seminariach i w instytutach zakonnych było głęboko przeniknięte duchem
214
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
liturgii” (KL 17). „Kapłanom świeckim i zakonnym, pracującym już w winnicy
pańskiej, należy wszelkimi odpowiednimi środkami dopomagać, aby coraz
głębiej rozumieli to, co spełniają w świętych obrzędach aby żyli życiem liturgii
i udzielali go wiernym, powierzonym ich pieczy” (KL 18). „Duszpasterze niech
zabiegają gorliwie i cierpliwie o liturgiczne wychowanie przez czynny udział
wiernych, tak wewnętrzny jak i zewnętrzny, stosownie do ich wieku, stanu,
rodzaju życia i stopnia kultury religijnej, spełniając w ten sposób jeden z
głównych obowiązków wiernego szafarza Bożych tajemnic. W tej dziedzinie
niech owczarnię swoją prowadzą nie tylko słowem, lecz także przykładem”
(KL 19). „Przekazywanie czynności liturgicznych przez radio i telewizję,
zwłaszcza gdy chodzi o Mszę świętą, powinno się odbywać w sposób
dyskretny i godny, pod kierunkiem i odpowiedzialnością kompetentnej
osoby, wyznaczonej do tego przez biskupów” (KL 20).
+ Rozumienie odcinka czasu tuż przed końcem świata możliwe tylko w
teologii. „Koniec czasu nie może być traktowany jako jeden punkt
matematyczny. Jest to raczej jakaś specyficzna sytuacja „czasoprzestrzeni, w
której prawa logiki, prawa następstwa czasowego, prawa przyczyn i skutków
jakby tracą swoją siłę” (J. Nowosielski, Czas historyczny i przeczucie
metahistorii w refleksji eklezjologicznej prawosławia, w: Recepcja – nowe
zadanie ekumenizmu, Lublin 1985, 103-111). Ponieważ struktura
temporalna ostatniego odcinka dziejów świata różni się istotnie od obecnej,
dlatego również jego wertykalny styk z wiecznością jest inny. Jezus Chrystus
wchodzi tam w relację ze światem inaczej niż w ciągu trwania zwyczajnej
struktury czasu. Wchodzi On w świat a jednocześnie struktura temporalna
wchodzi w fizykalną nicość. Wypadkową jest proces odwracania się świata
„od czasu ku wieczności” (Cz. S. Bartnik, Paruzja jednostkowa, Novum 11
(1979) 75-93, s. 84). Przejście nie dokonuje się bezpośrednio, od postaci
czasu chronologicznego do bezczasowej wieczności, lecz poprzez misteryjny
etap pośredni. Najpierw następuje wchodzenie świata w ostatnią, zupełnie
oryginalną strukturę a dopiero wewnątrz tej nowej sytuacji następuje wejście
świata na „drugą stronę”. Dopiero to ostateczne wejście świata w wieczność
jest właściwym stykiem między światem obecnym, a światem
przemienionym. Fizyka nie potrafi dotrzeć do tego ostatecznego styku. Nie
potrafi nawet dotrzeć do wnętrza ostatniego „odcinka” trwania obecnego
kosmosu, a co dopiero do ostatecznej końcówki tego „odcinka”. Końcowy
punkt istnienia świata zrozumiany może być tylko od strony Boga. Tylko Bóg
wie, jak styka się czas z wiecznością (Zob. T. Mielecki, Tendencje
racjonalistyczne w eschatologii, Novum 11 (1979) 93-108, s. 99)” /P. Liszka,
Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną, Palabra, Warszawa 1992, s.
194.
+ Rozumienie odcinka czasu tuż przed końcem świata możliwe tylko w
teologii. „Koniec czasu nie może być traktowany jako jeden punkt
matematyczny. Jest to raczej jakaś specyficzna sytuacja „czasoprzestrzeni, w
której prawa logiki, prawa następstwa czasowego, prawa przyczyn i skutków
jakby tracą swoją siłę” (J. Nowosielski, Czas historyczny i przeczucie
metahistorii w refleksji eklezjologicznej prawosławia, w: Recepcja – nowe
zadanie ekumenizmu, Lublin 1985, 103-111). Ponieważ struktura
temporalna ostatniego odcinka dziejów świata różni się istotnie od obecnej,
dlatego również jego wertykalny styk z wiecznością jest inny. Jezus Chrystus
215
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wchodzi tam w relację ze światem inaczej niż w ciągu trwania zwyczajnej
struktury czasu. Wchodzi On w świat a jednocześnie struktura temporalna
wchodzi w fizykalną nicość. Wypadkową jest proces odwracania się świata
„od czasu ku wieczności” (Cz. S. Bartnik, Paruzja jednostkowa, Novum 11
(1979) 75-93, s. 84). Przejście nie dokonuje się bezpośrednio, od postaci
czasu chronologicznego do bezczasowej wieczności, lecz poprzez misteryjny
etap pośredni. Najpierw następuje wchodzenie świata w ostatnią, zupełnie
oryginalną strukturę a dopiero wewnątrz tej nowej sytuacji następuje wejście
świata na „drugą stronę”. Dopiero to ostateczne wejście świata w wieczność
jest właściwym stykiem między światem obecnym, a światem
przemienionym. Fizyka nie potrafi dotrzeć do tego ostatecznego styku. Nie
potrafi nawet dotrzeć do wnętrza ostatniego „odcinka” trwania obecnego
kosmosu, a co dopiero do ostatecznej końcówki tego „odcinka”. Końcowy
punkt istnienia świata zrozumiany może być tylko od strony Boga. Tylko Bóg
wie, jak styka się czas z wiecznością (Zob. T. Mielecki, Tendencje
racjonalistyczne w eschatologii, Novum 11 (1979) 93-108, s. 99)” /P. Liszka,
Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną, Palabra, Warszawa 1992, s.
194.
+ Rozumienie oddzielane od autorytetu w nominalizmie. Teologia
scholastyczna hiszpańska zwalczana była silnie od roku 1530, z jednej
strony przez młodych egzegetów Pisma Świętego, z drugiej strony przez
mistyków. Myślenie konceptualne miało być zastąpione sztuką lingwistyczną
lub samą tylko miłością. Oba nurty były w jakiś sposób podbudowane
nominalizmem, który przedkłada to, co jednostkowe nad to, co uniwersalne.
W miejsce myślenia dedukcyjnego miała wejść sztuka wnikania w strukturę
języka albo sztuka przyjmowania Boga do swego wnętrza. Pojawiło się
pytanie o miejsce teologii, a nawet w ogóle o jej zasadność. Teologia
systematyczna potrzebuje budulca, którego dostarczają badania historyczne,
filologiczne i inne, a jej celem jest zbawienie człowieka. Czy jednak w ogóle
jest ona potrzebna? Odpowiedź jest w sposób oczywisty twierdząca, jest
konieczna. Wszelkie ataki pomagają umocnić ją, pozwalają ulepszyć jej
metodologię /M. Andrés Martín, El método teológico en la época moderna,
Actas del I Symposion de Teología Histórica (29-31 mayo 1980), Valencia
1981, 201-233, s. 220/. Nominalizm ma tendencje oddzielania, oddzielenia
bytów od siebie, oddzielania dziedzin działania, czy płaszczyzn
gnozeologicznych. Stąd też rozdźwięk między autorytetem (Pismo i Tradycja)
a rozumem. Zamiast postawy poszukiwania prawdy poprzez ubogacanie
wciąż nowymi aspektami jest polemika, w której każdy ma swój własny
pogląd i nie chce go zmienić. Dysputa, zamiast zmierzać do syntezy,
prowadzi do radykalizacji poglądów, wyostrzenia ich, do zaognienia
atmosfery. Zamiast ujęć całościowych przedkładane są zagadnienia odrębne,
wyizolowane od innych, quaestio. Przysłowiowe „dzielenie włosa na czworo”,
czy pytanie „ile diabłów może zmieścić się na końcu szpilki” nie są czymś
charakterystycznym dla scholastyki jako takiej, lecz dla nominalizmu.
Hiszpanie wieku XV uznali tego rodzaju pytania za coś kuriozalnego, a w
wieku XVI musieli stanąć do walki z nawałą wielu nurtów budowanych na
fundamencie nominalizmu /Tamże, s. 221.
+ Rozumienie odkrywa sens tekstu. Jakobson R. „Język, według Mielczuka,
przekształca dane sensy w odpowiadające im teksty, a dane teksty – w
216
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
odpowiadające im sensy. Sens z kolei to inwariant parafraz synonimicznych
albo – według Jakobsona – „to, co jest rozumiane, lub (w bardziej
konkretnych i operacyjnych terminach), to, co jest tłumaczone” /R.
Jakobson, Linguistic gloses to Goldstein’s „Wortbegriff”, Journal of Individual
Psychology”, 15 (1959) nr 1, 62-65, s. 62/. To informacja, która jest
komunikowana przez nadawcę i odbierana przez słuchacza. Jej nośnikiem są
sygnały fizyczne – teksty. Kod to odpowiedniość między informacją (sensami)
a tekstami wraz z mechanizmem, który zapewnia określoną procedurę
przejścia od sensów do tekstów i odwrotnie. Wymienione elementy stanowią
model języka zakodowanego w jakiś sposób w umyśle jego użytkowników.
Ponieważ sam język rozumiany jako przekształcający sensy w teksty i
odwrotnie stanowi dla lingwistów „czarną skrzynkę”, podjęcie próby
stworzenia „funkcjonalnego modelu działającego” ma znaczenie wyjaśniające.
Model ten nie prezentuje do tego, by rejestrować realne neurologiczne czy
psychologiczne procesy przebiegające w mózgu uczestników komunikacji –
nadawcy czy odbiorcy. Posługując się terminologią Chomsky-ego, możemy
powiedzieć, że modelowana jest kompetencja językowa mówiących, nie zaś
performancja, czyli „nierealne” procesy używania języka. […] jak podkreśla
Mielczuk /J. A. Mielczuk, Opyt teorii lingwisticzeskich modielej „Smysl <=>
Tekst”, Moskwa 1974, s. 15/, porównywanie modeli funkcjonalnych typu
„Sens < = > Tekst” z osiągnięciami neurologii i psychologii stanowi zadanie
wielkiej wagi zarówno dla tych dziedzin, jak i dla rozpoznawanych modeli. U
źródeł tego modelu leża – zdaniem Mielczuka – prace z dziedziny semantyki
językoznawczej (Bogusławskiego, Fillmora, Lyonsa, Lakoffa, Weinreicha,
Wierzbickiej i in.)” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć,
PWN, Warszawa 1999, s. 298.
+ Rozumienie odnowy teologii wielorakie. Teologowie hiszpańscy wieku XVI
byli synami renesansu. Chcieli oni zharmonizować scholastykę z teologią
pozytywną, metodologiczną refleksję z metodologicznym odczytywaniem
źródeł. Wielką zasługę dla rozwoju metodologii teologicznej ma w tym
środowisku
Melchior
Cano.
Konieczność
uporządkowania
badań
teologicznych dostrzegał z całą ostrością Pedro Martínez de Osma oraz Diego
de Deza, za którymi poszli Alonso de Madrid, Bernardino de Laredo, Sánchez
Ciruelo, Luis de Alcalá, Jerónimo Pérez. Najbardziej owocnym okresem były
lata 1520-1545. Wielkie znaczenie dla rozwoju metodologii teologicznej ma
wstęp do Políglota Complutense. Ogólnie można zauważyć wtedy trzy grupy
zainteresowane odnową teologii: a) teologowie i mistycy, b) erazmianie, c)
„oświeceni” (los alumbrados) i luteranie. Każdy z tych kręgów odnowę teologii
rozumiał inaczej. Erazmianie, jak wszyscy humaniści, podkreślali powrót do
źródeł objawienia. Poza tym kultywowali teologię „pobożną”, bezpośredni
wyprowadzaną z Pisma Świętego. Brakowało im refleksji rozumowej i
systematyzacji. Mieli jednak świadomość, że objawienie było przeżywane w
Kościele, gdzie Pismo Święte Powstało, a następnie było czytane,
medytowane i realizowane. Erazmianie zwracali uwagę przede wszystkim na
Nowy Testament oraz na niektórych Ojców Kościoła, zwłaszcza
aleksandryjczyków. Erazm napisał dwa dzieła z metodologii teologii: Ratio
seu methodus compendio perveniendi ad teram theologiam oraz Paraclesis ad
christianae philosophiae studium. Teologię rozumiał on jako wchodzenie w
misterium a nie jako dysputę, jako pobożność a nie jako rozpatrywanie
217
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
sylogizmów, jako kult Boży a nie pracę rozumu tworzącego system myślowy,
jako przemienianie się a nie kontrowersję. Teologia jest czynem, aktywnością
człowieka w celu przemienienia siebie samego (ut transforemur; abyśmy się
przemienili). Przygotowanie teologa powinno polegać na studiowaniu języków
biblijnych oraz na ogólnej formacji humanistycznej. Scholastyka i sylogizmy
są bezpłodne; Erazm atakuje je bez pardonu. Według niego, scholastyka
zubaża teologię, sprowadza ją do gry słów, bez żadnego głębszego znaczenia.
Faktycznie, scholastyka w wieku XVI, pod wpływem nominalizmu, coraz
bardziej karlała, chyląc się ku upadkowi. Erazm jednak nie dostrzegał, że
pomiędzy pobożnością a pustą grą słów jest jeszcze coś, co należy do istoty
człowieczeństwa: myślący intelekt, a przecież sam był humanistą. W tym
względzie lepszymi metodologami teologii byli Francisco de Vitoria i jego
uczniowie, a także Bartolome de Torres, Francisco de Mendoza i Melchior
Cano. Według nich teologia jest nauką opartą na autorytecie, przede
wszystkim na autorytecie Boga /M. Andrés, La teología en el siglo XVI (14701580), w: Historia de la Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta
fines del siglo XVI, M. Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria
Española: Seminario Suarez, Madrid 1983, 579-735 (r. VII), s. 602.
+ Rozumienie odnowy życia konsekrowanego po Soborze Watykańskim II
dokonuje się dzięki zrozumieniu sytuacji w Ameryce łacińskiej. Sytuacja
Ameryki Łacińskiej zawsze odzwierciedlała się bardzo wyrażanie w dawnej
metropolii, czyli w Hiszpanii. Fakt ten jest dla historii życia zakonnego istotny
dlatego, że kraj ten zawsze posiadał decydujący wpływ na życie Kościoła
powszechnego, zarówno na rozwój jego praxis, jak również na rozwój refleksji
teologicznej. Refleksja nad życiem zakonnym nie toczyła się jakimś wąskim
strumykiem, w klasztornych celach, bez oddźwięku w Świadomości ogółu
społeczeństwa. Było wręcz odwrotnie. Życie zakonne stanowiło zawsze
pierwszoplanowy temat w środkach masowego przekazu. Tworzyło więc na
swój sposób awangardę myśli. Posiadało ono duży wpływ na kształtowanie
ogólnospołecznej świadomości oraz na bieżące opinie w wielu dziedzinach życia
narodowego. Dlatego zmiany w ideach i formach praktycznych dokonywane za
oceanem, w krajach kultury iberyjskiej, muszą być brane pod uwagę dla
zrozumienia ogólnego procesu posoborowej odnowy tej jakże ważnej dziedziny
życia Kościoła Ż2 30.
+ Rozumienie odnowy życia konsekrowanego po Soborze Watykańskim II
dokonuje się dzięki zrozumieniu sytuacji w Ameryce łacińskiej. Sytuacja
Ameryki Łacińskiej zawsze odzwierciedlała się bardzo wyrażanie w dawnej
metropolii, czyli w Hiszpanii. Fakt ten jest dla historii życia zakonnego istotny
dlatego, że kraj ten zawsze posiadał decydujący wpływ na życie Kościoła
powszechnego, zarówno na rozwój jego praxis, jak również na rozwój refleksji
teologicznej. Refleksja nad życiem zakonnym nie toczyła się jakimś wąskim
strumykiem, w klasztornych celach, bez oddźwięku w Świadomości ogółu
społeczeństwa. Było wręcz odwrotnie. Życie zakonne stanowiło zawsze
pierwszoplanowy temat w środkach masowego przekazu. Tworzyło więc na
swój sposób awangardę myśli. Posiadało ono duży wpływ na kształtowanie
ogólnospołecznej świadomości oraz na bieżące opinie w wielu dziedzinach życia
narodowego. Dlatego zmiany w ideach i formach praktycznych dokonywane za
oceanem, w krajach kultury iberyjskiej, muszą być brane pod uwagę dla
218
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zrozumienia ogólnego procesu posoborowej odnowy tej jakże ważnej dziedziny
życia Kościoła Ż2 30.
+
Rozumienie
odrębności
manieryzmu
spowodowało
ograniczenie
chronologiczne baroku; obejmował okres chronologiczny od schyłku XVI (dla
niektórych dopiero od początku XVII) po połowie XVIII w. „Barok, II. W sztuce
sakralnej – Pojęcie baroku – na którego definicję składały się cechy
spopularyzowane przez H. Wölfflina, a przeciwstawne typowym, jego
zdaniem, dla renesansu, takie jak otwarta kompozycja w przeciwieństwie do
zamkniętej, dynamiczność w przeciwieństwie do statyczności, względna
jasność w przeciwieństwie do bezwzględnej, malarskość w przeciwieństwie do
plastyczności, optyczność efektów w przeciwieństwie do tektoniczności –
zostało przejęte od historyków sztuki przez badaczy innych dziedzin kultury i
zyskało na przełomie XIX i XX w. ogromną popularność, służąc zarówno jako
forma ujęcia wszelkich zjawisk porenesansowej kultury artystycznej Europy
nowożytnej do połowy XVIII w., jak też stając się jedną z kategorii służących
porządkowaniu zjawisk artystycznych we wszelkich okresach bądź przez
wyznaczenie sztuce barokowej szczególnego miejsca w schemacie rozwoju
historii sztuki (po etapie klasycznym), bądź przez przyjęcie jej jako jednej z
możliwych kategorii stylowych; odnajdywano przeto zjawiska „barokowe" w
kulturze starożytnej i średniowiecznej, mówiono np. o baroku
późnogotyckim” /J. Białostocki, Barok, W sztuce sakralnej, w: Encyklopedia
katolicka, T. II, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985,
45-50, k. 45/. „Początkowo renesansowemu klasycyzmowi przeciwstawiano
jako etap następny właśnie fazę barokową, doszukując się w niej tendencji
dynamicznych, ekspresyjnych, dramatycznych bądź fantastycznych, lecz w
1. ćwierci XX w. poważna część obszaru chronologicznego zaliczanego do
baroku zyskała nową kategorię stylową manieryzm; i on mógł być
ekspresyjny, dramatyczny i fantastyczny. Rozgorzały więc nowe dyskusje,
tym razem wokół kontrastu pomiędzy manieryzmem a barokiem.
Rozróżniono je jako style o zasadniczo innej postawie: manieryzm
intrawertyczny, skłócony wewnętrznie, wyrafinowany i więcej czy mniej
sprzeciwiający się renesansowej harmonii, choć elementami renesansowymi
operujący; barok ekstrawertyczny, rozładowujący swą dynamikę bujnie i
barwnie, często bardziej rubaszny bądź żywiołowy niż wyrafinowany, a wobec
renesansu zachowujący nie tyle postawę sprzeciwu, ile uwielbienia,
retrospektywnie pragnący sztukę renesansu odnowić, rozwinąć i
kontynuować. Tak ograniczony, przez zrozumienie odrębności manieryzmu
barok obejmował okres chronologiczny od schyłku XVI (dla niektórych
dopiero od początku XVII) po połowie XVIII w.” /Tamże, k. 46.
+ Rozumienie odróżnione od interpretacji. Interpretacja (łac. objaśnianie,
wyjaśnianie, tłumaczenie, wykład), forma wyjaśniania, zwłaszcza czynności
lub wytworów ludzkich przez wskazanie ich genezy, struktury i
funkcjonowania. Szczególnym przypadkiem takiego wyjaśniania jest
interpretacja systemów znakowych polegająca na wydobyciu niejawnego lub
niejasnego (niewyraźnego) sensu jakiegoś tekstu. Dyskutuje się problem
różnic i związków między interpretacją a rozumieniem. W dziedzinie sztuki
interpretacja oznacza oryginalne wystawienie lub twórcze odtworzenie
utworu słownego lub muzycznego. Reguły interpretacji formułuje
hermeneutyka, a w historii sztuki ikonografia oraz ikonologia. W prawie
219
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
normy interpretacji precyzujące wolę prawodawcy są określane przez
przepisy samego prawa. [...] Jako sposób widzenia świata przez człowieka
interpretacja jest obecna w poznaniu potocznym i naukowym (w naukach
przyrodniczych, humanistycznych, formalnych oraz w filozofii i teologii),
nabywając w każdej z tych dziedzin swoistego znaczenia. Zakłada ona, że
właściwy sens wyjaśnianego przedmiotu (tekstu) jest ukryty i wymaga
osobnych zabiegów interpretacyjnych. Reguły (kanony) interpretacyjne
zmieniają się w zależności od jej przedmiotu i celu. Współczena epistemologia
i filozofia nauki (H. G. Gadamer, W. van O. Quine, K. R. Popper, W. Sellars)
głosi rodzaj paninterpretacjonizmu. Nie istnieje czysta obserwacja i
niezinterpretowane (teoretycznie) fakty (naukowe). D. Davidson zwalcza, jako
„trzeci dogmat” neopozytywizmu, pogląd, że problemy faktyczne dają się
odróżnić od problemów interpretacyjnych” A. Bronk, Interpretacja. II.
Problematyka, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL,
Lublin 1997, 387-389, kol. 387.
+ Rozumienie odzwierciedla Syna Bożego, według św. Augustyna. Refleksja
teologiczna nad tajemnicą Boga połączona jest z antropologią teologiczną.
Obie tajemnice wzajemnie się naświetlają. Antropomorfizmy ST otrzymują
nową interpretację a posteriori w świetle człowieczeństwa Bożego głoszonego
w NT. Język antropomorficzny jest usprawiedliwiony już w samym
Objawieniu, czyli w fakcie zejścia Boga na ziemię, a zwłaszcza w fakcie
stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boże. Wydarzenie to jest
interpretowane przez NT w kluczu chrystologicznym. Zauważył to św.
Augustyn (De Trinitate IX 2,2; por. X 12,19). Mówił on o obrazie Trójcy
Świętej w człowieku (Pamięć /notitia/, Słowo i Myśl, albo pamięć /memoria/,
inteligencja i wola) T31.11 76. Również w ciele ludzkim jest w jakiś sposób
obraz Trójcy Świętej (św. Augustyn, De Trinitate X 11,18; por. XIX 6,18; XV
3,5; 20,39). Umysł jest obrazem Trójcy nie w tym sensie, że poznaje siebie
samego, lecz dlatego, że wspomina, rozumie i kocha swego Stworzyciela.
Obraz Boży odczytuje św. Augustyn nie tyle w intelekcie, co w mądrości
człowieka, w jego skierowaniu się Bogu. Podobieństwo nie jest odczytywane
przez analogię między czymś, co znajduje się na dwóch różnych
płaszczyznach bytowych, lecz w wertykalnym otwarciu człowieka na Boga.
Augustyn dostrzega strukturę trynitarną przekazywaną przez Boga
człowiekowi (trynitarne przekazywanie, trynitarną strukturę przekazywania
obrazu Bożego człowiekowi). Przekaz rozpoczyna się w Trójcy Osób Boskich a
kończy się w osobie człowieka, w jednostce T31.11. 77.
+ Rozumienie odzwierciedleniem Syna Bożego w duszy ludzkiej. Sprawności
duszy ludzkiej odzwierciedlają Boga Trójjedynego: pamięć, rozumienie i wola.
Ramón Llul w swej mariologii (Libre de Sancta Maria) uzasadnia Niepokalane
Poczęcie Maryi, w kontekście Dobroci Bożej. W tej dziedzinie wpłynęli na
niego Eadmer i Aleksander Neckam. Sławna była dysputa teologa z Majorki
na uniwersytecie w Paryżu w roku 1298. Ikonografia przedstawia
błogosławionego Ramóna Llul klęczącego u stóp Niepokalanej, pomiędzy św.
Anzelmem i Janem Dunsem Szkotem. Llul jest wybitnym przedstawicielem
mistyki hiszpańskiej i w ogóle mistyki uniwersalnej. Słynny specjalista z
historii teologii hiszpańskiej, Menéndez y Pelayo umieszcza go pomiędzy św.
Bonawenturą i św. Franciszkiem z Asyżu, od którego przejął delikatność
liryzmu i głębię poetyckiej emocji, poprzez które odkrywa życie Boże w
220
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
stworzeniach, co będzie charakterystyczne dla wielkich mistyków
hiszpańskich wieku XVI W1.5 466. Trynitologia jego stanowi fundament
antropologii. Mamy do czynienia z antropologia trynitarną, skoncentrowaną
na idei człowieka jako obrazu Bożego, koncepcji głęboko patrystycznej,
rozpowszechnionej w średniowieczu. Człowiek jaśnieje obrazem Trójcy
Świętej. Przede wszystkim dusza ludzka jest jedna z trzema sprawnościami.
Pamięć, rozumienie i wola to trzy moce duszy, które są równe wobec siebie
nawzajem, jak trzy boki trójkąta równobocznego. Ich rozróżnienie
konstytuuje ontologicznie ducha ludzkiego i decyduje o specyfice ludzkiej
natury. W intymnym życiu ducha ludzkiego Ramón Llul dostrzega analogię z
misteryjnym dynamizmem relacji w Trójcy Świętej. Rozumienie zrodzone jest
przez pamięć. Najpierw jest wiedza, a następnie rozumienie. Z pamięci i
rozumienia wypływa wola. Nie można chcieć rzeczy, której się nie zna i o
której nic się nie wie. Obraz Boga jedynego i troistego wyrażany jest w
człowieku tym bardziej, im bardziej orientuje on swoja aktywność ku
realnością intelektualnym, ponadzmysłowym. W wstępującej dynamice
ducha ludzkiego coraz pełniej spotyka się jedność z troistością. W stopniu
najwyższym dusza ludzka uzyskuje pełnię integralnej jedności wewnętrznej
W1.5 467.
+ Rozumienie ogólne analogii otwiera możliwość zrozumienia pluralizmu
bytowego. Arystoteles do wnioskowania z analogii zaliczył także paradygmat
(tzn. jakiś typowy przykład). Pole paradygmatycznego myślenia jest bardzo
nierówne, a odbywające się na takim polu procesy poznawcze są z natury
zawodne, lecz konieczne, bo odkrywcze i żywotne. Ogólne rozumienie analogii
otwiera możliwość zrozumienia pluralizmu bytowego. Ukazuje też
konieczność bytu, który jest ostateczną racją pluralistycznej rzeczywistości.
F0.T1 217
+ Rozumienie ogólne materiału językowego używanego w języku poprzez
poszczególne ludzkie podmioty. Język naturalny poznaje i informuje. Mowa
ma charakter informacyjno-kognitywny. Treści są komunikowane poprzez
różne części naszej mowy. „samo ich wyróżnienie i klasyfikacja musiało być
oparte na kryterium znaczeniowym – semantycznym (inaczej nie można by
ich od siebie odróżnić) tudzież na kryterium morfologicznym, takim jak
odmienność i nieodmienność w deklinacjach i koniugacjach oraz na
kryterium składniowym i związanej z tym funkcji predykacji. Tak rozumiany
ogólnie materiał językowy zostaje użyty poprzez poszczególne ludzkie
podmioty. W użyciu tym można zaobserwować coraz bardziej zwiększającą
się rolę podmiotu-osoby jako gwaranta rzetelności poznawczo-informacyjnej”
/M. Krąpiec OP, Filozofia w teologii. Czytając Encyklikę „Fides et ratio”,
Instytut Edukacji Narodowej 1999, s. 84/. „Z subiektywizacją językową są
związane różne funkcje pozakognitywne-pozainformacyjne, w których nic się
nie prezentuje, a jedynie wytwarza odpowiedni nastrój, albo nawet tworzy
nową rzeczywistość. Jest to performatywna funkcja języka, a jej przykładem
są mianowania, nadawanie imienia, albo nawet sprawianie nowego stanu
bytowania (sakramenty). Samą nazwę „performatywność” wiąże się z pracami
Austina i szkoły analitycznej. Deklaratywna funkcja języka tylko pozornie
jest bliska funkcji performatywnej. „W deklaratywnej funkcji języka
występują jakieś momenty reprezentacji, chociażby w stanie szczątkowym,
jak manifestowanie własnej subiektywności. Ale mamy także tutaj do
221
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
czynienia z deklaracją stanów obiektywnych, jak to mam miejsce w
komunikatach prasowych” Funkcje języka związane z subiektywnością:
promotywne, impresyjne, ekspresyjne są wtórne w stosunku do funkcji
zasadniczej, informacyjno-komunikatywnej. Tylko w języku informacyjnokomunikatywnym jako kognitywnym istnieją warunki dla prawdziwości
wypowiedzi i obiektywnej ich sprawdzalności, ponieważ istnieje tak
przedmiot wypowiedzi, jak i podmiot mówiący. „Język natomiast
performatywny manifestuje akt autentycznej władzy podmiotu mówiącego,
natomiast związana z nim inna funkcja promotywna jest przyporządkowana
skłanianiu drugiego człowieka do działania regulowanego językiem
promotywnym. Stąd w funkcji promotywnej (normatywnej, propagandowej)
nie ma odniesienia do stanu bytu już istniejącego i zrealizowanego, ale
jedynie do dynamiczno-potencjalnej strony ludzkiej rzeczywistości. Suponuje
ona więc realne występowanie potencjalności bytowych, bez których taka
funkcja (promotywna) byłaby tylko czystą ekspresją podmiotową” /Tamże, s.
85.
+ Rozumienie ojcostwa Boga Ojca pełne dokonuje się w spotkaniu Jezusa
Zmartwychwstałego. Profesor uniwersytetu w Chicago R. M. Grant, autor
wielu książek na temat gnozy /La Gnose et les origines chrétiennes, Du Seuil,
Paris 1965/, napisał książkę o Bogu pierwszych chrześcijan /R. M. Grant, Le
Dieu des premiers chrétiens, Ed. Du Seuil, Paris 1971, stron 158 (wyd. 1 w
języku angielskim w 1966/. Nowy Testament odkrył ojcostwo Boga, jego
realność i transcendencje, w kontekście chrystologicznym. Prawdziwy jest
tylko Bóg, który objawił swoją prawdę i byt w Chrystusie (s. 20-21). Z drugiej
strony, Chrystus odkrywa swoje misterium w kontekście „teologicznym”, jako
wyrażenie i realność miłości Boga w naszym świecie (por. s. 70 i n.).
Ostatecznie Nowy Testament przedstawia swego Boga i swego Chrystusa w
Duchu (s. 82 i n.) X. Pikaza, Bibliografia trinitaria del Nuevo Testamento, w:
Bibliografia trinitaria, „Estudios Trinitarios”, Numero extraordinario,
Salamanca, 11 (1977) n. 2-3, 138-305, s. 267/. Istnieje tylko jeden Bóg, ale
mu Go poznajemy jako Ojca, Syna i Ducha Świętego. Doświadczenie
trynitarne Boga doprowadziło do sformułowań trynitarnych ontologicznych
(na soborach). W naszych czasach doświadczenie to pozostaje otwarte i
wymaga chyba nowej formy jego wyrażania, która byłaby zdolna umocnić
naszą wiarę w boską transcendencję i realność Ojca, Syna i Ducha (s. 108109) /Tamże, s. 288/. Doświadczeniem centralnym jest spotkanie Jezusa
Zmartwychwstałego /F. Festorazzi, Rivelazione Biblia di Dio, w: I Teologi del
Dio vivo (La trattazione teologia di Dio oggi, Ancora Ed., Milano 1967, s. 63126/. W tym spotkaniu następuje doświadczenie Ducha Świętego oraz pełne
zrozumienie ojcostwa Boga Ojca, który ostatecznie jest Bogiem życia,
wszechmocnym i dobrym, dawcą zwycięstwa nad śmiercią najwyższej
chwały.
+ Rozumienie ojcostwa Bożego wynikiem przebywanie z Jezusem. Formuła
Ojciec wasz w dawniejszych warstwach i pokładach tradycji zdaje się odnosić
do samych tylko uczniów. Ojcostwo Boże nie jest powszechnym miejscem
teologicznym nauczania Jezusa. Mówił On o Bogu jako Ojcu prywatnie do
apostołów, zgodnie z pewnego rodzaju disciplina arcani. Czyż taka dyskrecja i
pedagogika tego typu nie są wiernym odbiciem roztropności biblijnej? Jezus,
podobnie jak Stary Testament, mówi o Bogu wychodząc z doświadczenia
222
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
historycznego, przede wszystkim zaś z osobistego doświadczenia opartego na
swym
uprzywilejowanym
odniesieniu
do
Boga.
Doświadczeniem
historycznym są jednak także przeżycia uczniów przebywających z
Chrystusem, uzdalniające ich do zrozumienia ojcostwa Bożego. Podobnie też
dla Jezusa zaakcentowanie Boga Ojca utożsamia się z odrzuceniem zwodniczych mitów B13h 111.
+ Rozumienie ojcostwa swego przez męża poprzez zrozumienie
macierzyństwa małżonki. „Wewnątrz komunii-wspólnoty małżeńskiej i
rodzinnej mężczyzna jest powołany, aby żył w świadomości swego daru oraz
roli męża i ojca. W małżonce widzi mężczyzna wypełnienie się zamysłu
Bożego: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem
odpowiednią dla niego pomoc”, i swoim czyni okrzyk Adama, pierwszego
oblubieńca: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”.
Prawdziwa miłość małżeńska zakłada i wymaga, aby mężczyzna żywił głęboki
szacunek dla równej godności kobiety: „Nie jesteś jej panem – pisze św.
Ambroży – lecz mężem, nie służącą otrzymałeś, ale żonę … Odpłać
życzliwością za życzliwość, miłość wynagrodź miłością”. Mężczyzna winien
żyć ze swą żoną „w szczególnej formie przyjaźni osób”. A chrześcijanin jest
powołany do rozwijania nowej postawy miłości, okazując w ten sposób swej
własnej oblubienicy miłość subtelną i mocną zarazem, jaką Chrystus żywi do
Kościoła. Miłość do małżonki, która została matką, i miłość do dzieci są dla
mężczyzny naturalną drogą do zrozumienia i urzeczywistnienia swego
ojcostwa. Nade wszystko tam, gdzie warunki społeczne i kulturalne łatwo
skłaniają ojca do pewnego uwolnienia się od zobowiązań wobec rodziny i do
mniejszego udziału w wychowaniu dzieci, konieczne jest odzyskanie
społecznego przekonania, że miejsce i zadanie ojca w rodzinie i dla rodziny
mają wagę jedyną i niezastąpioną. Jak uczy doświadczenie, nieobecność ojca
powoduje zachwianie równowagi psychicznej i moralnej oraz znaczne
trudności w stosunkach rodzinnych, podobnie jak, w okolicznościach
przeciwnych, przytłaczająca obecność ojca, zwłaszcza tam, gdzie występuje
już zjawisko tzw. „machizmu”, czyli nadużywanie przewagi uprawnień
męskich, które upokarzają kobietę i nie pozwalają na rozwój zdrowych
stosunków rodzinnych. Mężczyzna, ukazując i przeżywając na ziemi ojcostwo
samego Boga, powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim
członkom rodziny. Spełni to zadanie przez wielkoduszną odpowiedzialność za
życie poczęte pod sercem matki, przez troskliwe pełnienie obowiązku
wychowania, dzielonego ze współmałżonką, przez pracę, która nigdy nie
rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i stałości, przez dawanie
świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego, które skutecznie wprowadza
dzieci w żywe doświadczenie Chrystusa i Kościoła” (Familiaris Consortio 25).
+ Rozumienie ojcostwa swego przez męża poprzez zrozumienie
macierzyństwa małżonki. „Wewnątrz komunii-wspólnoty małżeńskiej i
rodzinnej mężczyzna jest powołany, aby żył w świadomości swego daru oraz
roli męża i ojca. W małżonce widzi mężczyzna wypełnienie się zamysłu
Bożego: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem
odpowiednią dla niego pomoc”, i swoim czyni okrzyk Adama, pierwszego
oblubieńca: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”.
Prawdziwa miłość małżeńska zakłada i wymaga, aby mężczyzna żywił głęboki
szacunek dla równej godności kobiety: „Nie jesteś jej panem – pisze św.
223
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Ambroży – lecz mężem, nie służącą otrzymałeś, ale żonę … Odpłać
życzliwością za życzliwość, miłość wynagrodź miłością”. Mężczyzna winien
żyć ze swą żoną „w szczególnej formie przyjaźni osób”. A chrześcijanin jest
powołany do rozwijania nowej postawy miłości, okazując w ten sposób swej
własnej oblubienicy miłość subtelną i mocną zarazem, jaką Chrystus żywi do
Kościoła. Miłość do małżonki, która została matką, i miłość do dzieci są dla
mężczyzny naturalną drogą do zrozumienia i urzeczywistnienia swego
ojcostwa. Nade wszystko tam, gdzie warunki społeczne i kulturalne łatwo
skłaniają ojca do pewnego uwolnienia się od zobowiązań wobec rodziny i do
mniejszego udziału w wychowaniu dzieci, konieczne jest odzyskanie
społecznego przekonania, że miejsce i zadanie ojca w rodzinie i dla rodziny
mają wagę jedyną i niezastąpioną. Jak uczy doświadczenie, nieobecność ojca
powoduje zachwianie równowagi psychicznej i moralnej oraz znaczne
trudności w stosunkach rodzinnych, podobnie jak, w okolicznościach
przeciwnych, przytłaczająca obecność ojca, zwłaszcza tam, gdzie występuje
już zjawisko tzw. „machizmu”, czyli nadużywanie przewagi uprawnień
męskich, które upokarzają kobietę i nie pozwalają na rozwój zdrowych
stosunków rodzinnych. Mężczyzna, ukazując i przeżywając na ziemi ojcostwo
samego Boga, powołany jest do zabezpieczenia równego rozwoju wszystkim
członkom rodziny. Spełni to zadanie przez wielkoduszną odpowiedzialność za
życie poczęte pod sercem matki, przez troskliwe pełnienie obowiązku
wychowania, dzielonego ze współmałżonką, przez pracę, która nigdy nie
rozbija rodziny, ale utwierdza ją w spójni i stałości, przez dawanie
świadectwa dojrzałego życia chrześcijańskiego, które skutecznie wprowadza
dzieci w żywe doświadczenie Chrystusa i Kościoła” (Familiaris Consortio 25).
+ Rozumienie Ojców greckich w zestawieniu z łacińskimi. „Potrzebne były
dwa wieki mniej lub bardziej udanych prób, żeby znaleźć zadowalające
słownictwo: jedna substancja, trzy hipostazy lub osoby. Nawet tak heroiczny
obrońca prawowitej wiary jak św. Atanazy utożsamia ousia (istota) z
„hipostazą”. Św. Bazyli przejawia jeszcze w tym względzie wahania. Jednak
samo to słownictwo było źródłem trudności między greckim Wschodem a
łacińskim Zachodem. Hypostasis tłumaczono dosłownie: substantia. Czy
należało mówić, „trzy substancje”, jak grecy słusznie mówili „trzy hipostazy”?
O tej trudności, która poruszyła św. Hieronima, wspominano jeszcze w
średniowieczu” /Y. Congar, Wierzę w Ducha Świętego. Rzeka życia płynie na
Wschodzie i na Zachodzie (Ap 22,1), t. 3, Wydawnictwo księży Marianów,
Warszawa 1996, s. 9/ „A przecież wiara przeżywana i wyznawana
doksologicznie była w rzeczywistości ta sama tu i tam. […] Ojciec de Régnon
(zm. 26 XII 1893) dał nowy impuls do studiów nad teologia trynitarną, ściśle
mówiąc do studiów mających na celu zrozumienie Ojców greckich w
zestawieniu z łacińskimi (Th. de Régnon, Etudes de théologie positive sur la
Sainte Trinité, 4 tomy, Paris: I i II, 1892; III i IV, 1898)” /Tamże, s. 10/.
„Filozofia łacińska rozpatruje najpierw naturę samą w sobie i dociera do
podmiotu; filozofia grecka rozpatruje najpierw podmiot i bada go, aby znaleźć
naturę. Łacinnik uważa osobowość za modus natury; grek uważa naturę za
treść osoby. Są to przeciwstawne spojrzenia, które rzucają na inne tło ujęcia
tej samej rzeczywistości. Toteż łacinnik mówi: „trzy osoby w Bogu”, a grek:
„jeden Bóg w trzech osobach”. […] Jeżeli myśl zajmuje się najpierw pojęciem
natury, a następnie dodaje pojęcie osobowości, określimy konkretną
224
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rzeczywistość jako „uosobioną naturę”. Ujmuje się wówczas naturę in recto, a
osobę in obliquo. Jeżeli, przeciwnie, myśl zajmuje się najpierw osobą, aby
następnie dojść do natury, określimy wówczas osobę in recto, a naturę in
obliquo” (Th. de Régnon, Etudes…, t. I, s. 251-252)” /Tamże, s. 11.
+ Rozumienie określeń antropomorficznych obrazowe i w sensie przenośnym.
„W teologii antropomorfizm wiąże się z zagadnieniem stosowania analogii w
teologii; podobieństwo między działaniami ludzkimi i formalnymi
doskonałościami Boga jest podstawą orzekania ściśle analogicznego.
Zdaniem H. de Lubaca podobieństwo bytów stworzonych do Boga
(egzemplaryzm), a także ontyczne i poznawcze ich przyporządkowanie,
umożliwia im naturalne poznanie Stwórcy; tę zdolność poznawczą, dzięki
której człowiek zbliża się do Absolutu, Lubac nazwał dynamizmem
inteligencji, zdolnością afirmacji czy siłą transcendencji, nie pozwalającą
zatrzymać się w poznaniu na bytach tylko materialnych. Od strony
rzeczywistości przedmiotowej poznanie Boga umożliwia symboliczna relacja,
jaka zachodzi między bytami materialnymi a Bogiem. Z powodu zasadniczej
nieadekwatności pojęć zaczerpniętych ze świata materii dla wyrażenia
prawdy o Bogu proces obiektywizacji idei i afirmacji pierwotnej zawiera nie
tylko fazy pozytywne, ale i negatywne; jest to proces oczyszczania idei Boga,
dokonujący się całkowicie w oparciu o ideę Boga i zdolność afirmacji” /J.
Misiurek, Antropomorfizm III. W teologii, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red.
F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, kol. 703/.
„Antropomorficzne opisywanie Boga jest dozwolone wówczas, gdy uznawana
jest duchowość Absolutu, a określenia są rozumiane obrazowo i w sensie
przenośnym; niekiedy mówi się o antropomorfizmie w znaczeniu
negatywnym, gdy w wypowiedziach o Bogu nie bierze się pod uwagę ich
ograniczonej struktury i nie uwzględnia się tkwiącej w nich analogiczności,
przenosząc je na płaszczyznę transcendentną, na Boga (audianie). Teologia
zajmuje się wyrażeniami antropomorficznymi zawartymi jedynie w Piśmie św.
i tłumaczy je przy pomocy danych objawienia; niekiedy przejawy
antropomorfizmu teologia definiuje i przyjmuje do swego języka jako
wyrażenia techniczne, np. posłanie Bożej Osoby, zamieszkanie Trójcy Świętej
w duszy usprawiedliwionego, zasiadanie Chrystusa po prawicy Ojca.
Antropomorfizm ze względu na swą metaforyczność i brak precyzji pełni rolę
drugorzędną nie tylko w poznaniu, ale i w teologii, która posługuje się
słownictwem o ściśle określonym znaczeniu; antropomorfizm znajduje
zastosowanie w powszechnym nauczaniu prawd wiary, zwłaszcza w
środowiskach wymagających przystępnego podania nauki o Bogu” /Tamże,
kol. 704.
+ Rozumienie Opatrzności niemożliwe, doprowadziło to wielu myślicieli do
agnostycyzmu. „czy ostatnim słowem wobec Bożej Opatrzności ma być zatem
jakiś pobożny agnostycyzm? Krzyż i zmartwychwstanie Jezusa i jego okrzyk
przed śmiercią mówią nam o wiele więcej od milczenia Hioba, przemawiając
zarazem także przeciw wyraźniej odpowiedzi. Tłem dla po-kantowskiej nauki
o Opatrzności Hegla będzie więc także refleksja nad tajemnica Krzyża i
Zmartwychwstania. Dla Hegla, muszą mieć one jakąś celowość w dziejach
świata i być dla niego wyraźnym postępem, albowiem chrześcijaństwo
oznacza taki właśnie niewątpliwy postęp w zestawieniu z wielce cenionym
przez niego antykiem. Teologiczny schemat Krzyża i Zmartwychwstania może
225
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ponadto wyjaśnić, jak uderzenia zwrotne w dziejach mogą się przyczynić do
postępu i rozwoju, a nawet są dla nich nieodzowne” /P. Henrici, Boża
Opatrzność w naszym życiu, „Communio” 6 (2002) 18-25, s. 19/. „U Hegla
mamy zeświecczenie Bożej Opatrzności. Teologia zostaje bowiem
przeniesiona do filozofii, historyczny Wielki Piątek staje się wydarzeniem
spekulatywnym. Zmartwychwstanie – dialektyczną prawidłowością, a
Opatrzność – immanentnym w stosunku do świata duchem tego świata. To
on (ten duch) kieruje, jak „wierny kret” w ziemi, dziejami świata, domagając
się ponadto także umieszczenia w rozsądnym planie świata, jako swoistego
„fortelu rozumu”, nierozsądnego (ekonomicznego!) czynu człowieka. […]
Marksizm, bardziej od wszystkich wcześniejszych systemów myślowych, jest
zeświecczoną teologią Opatrzności, która prowadzi dzieje świata do ich
dobrego zakończenia” /Tamże, s. 20.
+ Rozumienie Opatrzności niemożliwe, doprowadziło to wielu myślicieli do
agnostycyzmu. „czy ostatnim słowem wobec Bożej Opatrzności ma być zatem
jakiś pobożny agnostycyzm? Krzyż i zmartwychwstanie Jezusa i jego okrzyk
przed śmiercią mówią nam o wiele więcej od milczenia Hioba, przemawiając
zarazem także przeciw wyraźniej odpowiedzi. Tłem dla po-kantowskiej nauki
o Opatrzności Hegla będzie więc także refleksja nad tajemnica Krzyża i
Zmartwychwstania. Dla Hegla, muszą mieć one jakąś celowość w dziejach
świata i być dla niego wyraźnym postępem, albowiem chrześcijaństwo
oznacza taki właśnie niewątpliwy postęp w zestawieniu z wielce cenionym
przez niego antykiem. Teologiczny schemat Krzyża i Zmartwychwstania może
ponadto wyjaśnić, jak uderzenia zwrotne w dziejach mogą się przyczynić do
postępu i rozwoju, a nawet są dla nich nieodzowne” /P. Henrici, Boża
Opatrzność w naszym życiu, „Communio” 6 (2002) 18-25, s. 19/. „U Hegla
mamy zeświecczenie Bożej Opatrzności. Teologia zostaje bowiem
przeniesiona do filozofii, historyczny Wielki Piątek staje się wydarzeniem
spekulatywnym. Zmartwychwstanie – dialektyczną prawidłowością, a
Opatrzność – immanentnym w stosunku do świata duchem tego świata. To
on (ten duch) kieruje, jak „wierny kret” w ziemi, dziejami świata, domagając
się ponadto także umieszczenia w rozsądnym planie świata, jako swoistego
„fortelu rozumu”, nierozsądnego (ekonomicznego!) czynu człowieka. […]
Marksizm, bardziej od wszystkich wcześniejszych systemów myślowych, jest
zeświecczoną teologią Opatrzności, która prowadzi dzieje świata do ich
dobrego zakończenia” /Tamże, s. 20.
+ Rozumienie ortodoksji poprzez obserwowanie herezji. Metoda uwypuklania
prawdy wiary Ireneusza z Lyonu polegała na tym, że przedstawiał ją
wychodząc od dwóch przeciwstawnych herezji, z których każda zawiera tylko
„połowę” prawdy. Wprowadził tę metodę w księdze III Adversus Haereses.
Ireneusz znajduje nowego rozmówcę, pozostawiając chrystologię gnostyków,
którą pragnął obalić, zatrzymując się przede wszystkim na jej
doketystycznym charakterze; i zabiera się jednocześnie do przeciwstawnego
błędu, to jest adopcjanizm ebonitów. Punktem wyjścia metody jest misterium
Chrystusa, „pośrednika między Bogiem a ludźmi” (por. 1 Tm 2, 5),
jednocześnie „człowieka i Boga” w dziele zbawienia” /J. Woliński, Trynitarna
ekonomia zbawienia (II wiek), w: B. Sesboüé SJ (red.) Historia Dogmatów, T.
1, B. Sesboüé SJ, J. Woliński, Bóg Zbawienia. Tradycja, reguła i Symbole
wiary.
Ekonomia
zbawienia.
Rozwój
dogmatów
trynitarnych
i
226
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
chrystologicznych, (oryg. Le Dieu du salut), tł. P. Rak, Wydawnictwo M,
Kraków1999, 121-158, s. 153; Por. B. Sesboüé, Jésus-Christ, l’unique
médoateur, t. 1: Problématique et relecture doctrinale, Desce. Paris 1988/.
Ireneusz z Lyonu nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób Syn istnieje odwiecznie.
„Dostrzegł jednak sprzeczność, jaka istniała u gnostyków w kwestii „jak”
emisji. W dziedzinie trynitarnej św. Ireneusz był on ograniczony swą
koncepcją „emanacji” (probolè), którą uważał za „przejaw, poza zasadą
emanującą, tego, co jest przez nią emanowane”. Z tego powodu nie do
pomyślenia jest dla niego pochodzenie Syna ad intra”. Według Ptolomeusza
powstają one na zewnątrz Pleromy, Pleroma Walentyna są jej immanentne.
[…] Mówienie o emanacji „immanentnej” w Pleromie to kierowanie się ku
wielkiemu rozwiązaniu, pozwalającemu wypowiedzieć pochodzenie Syna w
Bogu. Ireneusz nie zbadał tej drogi. Zasygnalizował ja jednak. Prakseasz
zapamięta tę lekcje, aby krytykować Tertuliana, a Tertulian, aby
odpowiedzieć Prakseaszowi, stawiając jednocześnie pierwsze wytyczne
nowego etapu historii teologii trynitarnej /Tamże, s. 158.
+ Rozumienie ortodoksji poprzez obserwowanie herezji. Metoda uwypuklania
prawdy wiary Ireneusza z Lyonu polegała na tym, że przedstawiał ją
wychodząc od dwóch przeciwstawnych herezji, z których każda zawiera tylko
„połowę” prawdy. Wprowadził tę metodę w księdze III Adversus Haereses.
Ireneusz znajduje nowego rozmówcę, pozostawiając chrystologię gnostyków,
którą pragnął obalić, zatrzymując się przede wszystkim na jej
doketystycznym charakterze; i zabiera się jednocześnie do przeciwstawnego
błędu, to jest adopcjanizm ebonitów. Punktem wyjścia metody jest misterium
Chrystusa, „pośrednika między Bogiem a ludźmi” (por. 1 Tm 2, 5),
jednocześnie „człowieka i Boga” w dziele zbawienia” /J. Woliński, Trynitarna
ekonomia zbawienia (II wiek), w: B. Sesboüé SJ (red.) Historia Dogmatów, T.
1, B. Sesboüé SJ, J. Woliński, Bóg Zbawienia. Tradycja, reguła i Symbole
wiary.
Ekonomia
zbawienia.
Rozwój
dogmatów
trynitarnych
i
chrystologicznych, (oryg. Le Dieu du salut), tł. P. Rak, Wydawnictwo M,
Kraków1999, 121-158, s. 153; Por. B. Sesboüé, Jésus-Christ, l’unique
médoateur, t. 1: Problématique et relecture doctrinale, Desce. Paris 1988/.
Ireneusz z Lyonu nie potrafił wyjaśnić, w jaki sposób Syn istnieje odwiecznie.
„Dostrzegł jednak sprzeczność, jaka istniała u gnostyków w kwestii „jak”
emisji. W dziedzinie trynitarnej św. Ireneusz był on ograniczony swą
koncepcją „emanacji” (probolè), którą uważał za „przejaw, poza zasadą
emanującą, tego, co jest przez nią emanowane”. Z tego powodu nie do
pomyślenia jest dla niego pochodzenie Syna ad intra”. Według Ptolomeusza
powstają one na zewnątrz Pleromy, Pleroma Walentyna są jej immanentne.
[…] Mówienie o emanacji „immanentnej” w Pleromie to kierowanie się ku
wielkiemu rozwiązaniu, pozwalającemu wypowiedzieć pochodzenie Syna w
Bogu. Ireneusz nie zbadał tej drogi. Zasygnalizował ja jednak. Prakseasz
zapamięta tę lekcje, aby krytykować Tertuliana, a Tertulian, aby
odpowiedzieć Prakseaszowi, stawiając jednocześnie pierwsze wytyczne
nowego etapu historii teologii trynitarnej /Tamże, s. 158.
+ Rozumienie orzeczników zdaniowych opisujących w języku potocznym
sprawy jednostkowe jako analogicznych. Analogiczność orzekania przybiera
dwojaką postać: 1) analogicznego charakteru orzeczników zdaniowych; 2)
analogicznego charakteru samej funkcji orzekania. Ad. 1) Język codzienny
227
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jest zasadniczo analogiczny, gdyż jest związany z bytem realnie istniejącym a
nie
zbiorem
abstraktów.
Orzeczniki
zdaniowe
dotyczące
spraw
jednostkowych są spontanicznie rozumiane jako analogiczne. Również słowa
ogólne użyte w zdaniu jako orzeczniki (”dobry”, „zdrowy”, „smutny”)
posiadają sens analogiczny. Tak więc i język dnia codziennego, i język filozofii
jest zasadniczo analogiczny, bo dotyczy bytu istniejącego konkretnego.
Zamiana nazw analogicznych na jednoznaczne oddala język od
rzeczywistości. Orzekanie o rzeczywistości staje się bardziej adekwatne tylko
poprzez zbadanie charakteru analogii używanej w języku. F0.T1 216
+ Rozumienie Osoby Ducha Świętego pozwala na trynitarne zrozumienie
powiedzenia „Bóg jest Duchem”. Pannenberg stosuje termin relacje inaczej
niż klasyczna teologia scholastyczna. Nie są to już tylko relacje źródłowe
(Pater a nullo, Filius a Patre, Spiritus a Patre / et Filio), które są realne i
mówią o trzech Osobach (ojcostwo, synostwo, tchnienie), lecz również inne
powiązania, relacje zależności, odniesienia, wzajemności. Zrozumienie Osoby
Ducha Świętego pozwala na trynitarne zrozumienie powiedzenia „Bóg jest
Duchem”, gdyż wskazuje zarówno na istotę boskości, jak też na troistość
boskości. To zrozumienie przenosi się też na kreatologię i antropologię. W ten
sposób dochodzimy do określenia Pannenberga, że Duch boski może być
traktowany jako pole energetyczne (Energiefeld) lub pole dynamiczne
(Kraftfeld) T42.2 284.
+ Rozumienie osoby i roli Jezusa w Ewangelii Jana. W dziejach spisywania i
przekazywania Objawienia istotną rolę odgrywa interpretacja. Interpretacje
czwartej Ewangelii dokonywały się w Kościele nie tylko w kręgach
ortodoksyjnych, lecz również w kręgach gnostyckich, heretyckich. Serce tego
dzieła stanowi chrystologia. Ewangelia Jana kładzie nacisk na zrozumienie
osoby i roli Jezusa jako Tego, który uobecnia wśród ludzi Boga w sposób
widzialny. 04 5 Współczesny biblista interpretując Pismo Święte obok
tradycyjnej analizy filologicznej i literackiej stosuje też wyniki badań
synchronicznych, posługując się „uproszczoną metodą semiotycznej analizy
tekstu”. 04 7
+ Rozumienie Pana opóźnione u uczniów jakubowych, którzy później
skończyli jako uprzywilejowani adresaci Jego objawienia. Tak traktowali
gnostycy tradycję Jakubową. Judeochrześcijaństwo w Jerozolimie (Por. Gal
2, 11-14). Zachowywali oni Prawo i krytycznie odnosili się do zbyt
liberalnych, ich zdaniem, nurtów późniejszych Ksiąg Biblijnych. Byli oni na
marginesie Wielkiego Kościoła i odrzuceni przez judaizm. Byli oderwani od
katolickości z powodu braku otwartości. „Nazarejczycy” zachowywali
obrzezanie i szabat. „Ebionici” nie uznawali boskości Chrystusa. Pod koniec
IV wieku, wobec konieczności wyraźnego opowiedzenia się, jedni weszli w
społeczność Wielkiego Kościoła, a inni zostali przejęci przez ruchy heretyckie.
Tradycja jakubowa była przez niektórych judeochrześcijan pielęgnowana od
początku, a przez innych przejmowana w późniejszym okresie.
Judeochrześcijanie, pomimo postawy zamknięcia na pełnię uniwersalizmu
chrześcijańskiego wobec pogan, ulegali wpływom gnostycznej mitologii.
Gnostycy byli zupełnie inaczej nastawieni do tradycji jakubowej. Dla
gnostyków tradycja ta była paradygmatem uczniów, którzy opóźnili się w
zrozumieniu Pana, lecz skończyli jako uprzywilejowani adresaci Jego
objawienia. Gnostycy cieszyli się z tego, że judeochrześcijanie nie przyjęli tej
228
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
formy chrześcijaństwa, którą oni odrzucali, bo w ten sposób mogli przyjąć
formę gnostyczną. Takim był odłam chrześcijaństwa syryjskiego, który
odwoływał się do Addaia a następnie do Apostoła Tomasza, a w końcu
bardzo wyraźnie opowiedział się za gnostycyzmem Walentyna. Kompilator
Ewangelii Tomasza czcił tradycję Jakuba. W opisie wyboru Tomasza jako
prototypu gnostyka odzwierciedla się lokalna tradycja, która była
przypisywana temu Apostołowi /R. Trevijano Etcheverría, Orígenes del
cristianismo. Transfondo judío del cristianismo primitivo, Ed. Publicaciones
Universidad Pontificia Salamanca, Salamanca 1995 s. 118.
+ rozumienie państwa jako najwyższej realności etycznej. Z Heglem dochodzi
zachodnia metafizyka do absolutnej autokracji idei nad realnością. Nigdy
jeszcze myśl ludzka nie miała takiego zaufania wobec siebie samej, tak
radosnej pewności panowania nad ślepymi siłami natury i możności
opisywania z absolutną pewnością logicznego znaczenia Historii. Z Heglem
również dochodzi do tego, że państwo jest rozumiane jako najwyższa
realność etyczna ludzkiej kultury, jako zobiektywizowana duchowość
absolutu, dzięki której człowiek wznosi się ku nieskończoności, ku wiecznym
obszarom Ducha Absolutnego. H9 84
+ Rozumienie Paschy Jezusa dokonuje się przez światło Ducha Świętego.
„Posłanie Chrystusa i Ducha Świętego wypełnia się w Kościele, Ciele
Chrystusa i Świątyni Ducha Świętego. To wspólne posłanie włącza już
idących za Chrystusem do Jego komunii z Ojcem w Duchu Świętym: Duch
przygotowuje ludzi, uprzedza ich swoją łaską, aby pociągnąć ich do
Chrystusa. On ukazuje im zmartwychwstałego Pana, przypomina im Jego
słowa i otwiera ich umysły na zrozumienie Jego Śmierci i Jego
Zmartwychwstania. Uobecnia im misterium Chrystusa, szczególnie w
Eucharystii, aby pojednać ich z Bogiem i doprowadzić do komunii z Nim, aby
przynosili „obfity owoc” (J 15, 5. 8. 16)” (KKK 737). „W ten sposób posłanie
Kościoła nie dodaje niczego do posłania Chrystusa i Ducha Świętego, ale jest
jego sakramentem. Całą swoją istotą i we wszystkich swoich członkach
Kościół jest posłany, aby głosić i świadczyć, aktualizować i upowszechniać
misterium komunii Trójcy Świętej (będzie to treścią następnego artykułu):
Wszyscy, którzy otrzymaliśmy jednego i tego samego Ducha, to znaczy
Ducha Świętego, jesteśmy zespoleni między sobą i z Bogiem. Chociaż brani
pojedynczo jesteśmy liczni, a Chrystus sprawia, że Duch Ojca i Jego Duch
zamieszkuje w każdym z nas, to jednak ten jedyny i niepodzielny Duch
prowadzi do jedności tych, którzy różnią się między sobą... i sprawia że
wszyscy okazują się jedno w Nim. Jak moc świętego człowieczeństwa
Chrystusa sprawia, że wszyscy, w których jest ona obecna, tworzą jedno
ciało, myślę, że w ten sam sposób Duch Boży, który mieszka we wszystkich,
jeden i niepodzielny, prowadzi wszystkich do duchowej jedności” (KKK 738).
„Ponieważ Duch Święty jest namaszczeniem Chrystusa, Chrystus – Głowa
Ciała – rozlewa Go na swoje członki, aby je karmić, uzdrawiać, ustalać ich
wzajemne funkcje, ożywiać, posyłać, by dawały świadectwo, włączać je do
swojej ofiary składanej Ojcu i do swojego wstawiennictwa za cały świat. Przez
sakramenty Kościoła Chrystus udziela członkom swego Ciała Ducha
Świętego i Uświęciciela (to będzie przedmiotem części drugiej Katechizmu)”
(KKK 739).
229
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie pełne całości rozważanego przedmiotu wymagane jest dla
podjęcia prawidłowej decyzji przez wolę ludzką. Świat stworzony przez Boga i
światy możliwe. „W krótkim fragmencie Czwartej Medytacji Kartezjusz
rozważa trzy sposoby, na które Bóg mógł stworzyć człowieka /Medytacje, t. I,
s. 80-82/. Jakie możliwości miał Bóg? Z wypowiedzi Kartezjusza można
wywnioskować, iż uznał, że zasadą regulatywną Boga była ludzka wolność.
Stąd biorą się trzy możliwości, które nazwę odpowiednio Światem Pierwszym,
Światem Drugim oraz Światem Trzecim. Świat Pierwszy. Został on
urzeczywistniony w naszej rzeczywistości. Bóg powołał do istnienia
stworzenia złożone z nieskończonej woli i skończonego intelektu. Ludzkie
istoty w Świecie Pierwszym popadają w błędy, kiedy pozwalają, aby wola
przekroczyła granice tego, co umysł postrzega jasno i wyraźnie. Błąd bierze
się przeto ze złego użycia woli. Świat Drugi. Drugą ewentualnością było
utrwalenie w pamięci ludzi przekonania, iż nie wolno im nigdy wydawać
sądu, o ile nie mają jasnej i wyraźnej idei przedmiotu, a więc o ile nie
posiadają pełnego zrozumienia całości rozważanego przedmiotu. Świat
Trzeci. Trzecią możliwością było stworzenie istot, które miałyby wyłącznie
jasne i wyraźne postrzeżenia wszystkich przedmiotów, jakie byłyby przez
nich rozważane. […] Natura wolności w każdym z trzech światów, z punktu
widzenia relacji woli do rozumu. Poznawcza struktura mieszkańców Świata
Trzeciego jest taka, iż mają wyłącznie jasne i wyraźne idee, a więc nie mogą
nigdy popełnić błędu. Pobudką do działania w Świecie Drugim jest fakt, że
człowiek posiada właśnie takie idee. O ile w naszym świecie jedynie percepcje
matematyczne są jasne i wyraźne, w Świecie Trzecim takie cechy przysługują
wszystkim postrzeżeniom. Wolność w nim określono w czasach Kartezjusza
„wolnością spontaniczności”. Stąd, im bardziej moją wolę determinuje
intelekt, czy to poprzez siłę prawdy i dobra czy też dzięki łasce, tym
spontaniczniej działam i tym posiadam większą wolność” /Patrz list do
Meslanda z 9 lutego 1645 (AT IV, 174)” Z. Jankowski, Teodycea
kartezjańska, Arkana, Kraków 1998, s. 187-188.
+ Rozumienie pełne całości rozważanego przedmiotu wymagane jest dla
podjęcia prawidłowej decyzji przez wolę ludzką. Świat stworzony przez Boga i
światy możliwe. „W krótkim fragmencie Czwartej Medytacji Kartezjusz
rozważa trzy sposoby, na które Bóg mógł stworzyć człowieka /Medytacje, t. I,
s. 80-82/. Jakie możliwości miał Bóg? Z wypowiedzi Kartezjusza można
wywnioskować, iż uznał, że zasadą regulatywną Boga była ludzka wolność.
Stąd biorą się trzy możliwości, które nazwę odpowiednio Światem Pierwszym,
Światem Drugim oraz Światem Trzecim. Świat Pierwszy. Został on
urzeczywistniony w naszej rzeczywistości. Bóg powołał do istnienia
stworzenia złożone z nieskończonej woli i skończonego intelektu. Ludzkie
istoty w Świecie Pierwszym popadają w błędy, kiedy pozwalają, aby wola
przekroczyła granice tego, co umysł postrzega jasno i wyraźnie. Błąd bierze
się przeto ze złego użycia woli. Świat Drugi. Drugą ewentualnością było
utrwalenie w pamięci ludzi przekonania, iż nie wolno im nigdy wydawać
sądu, o ile nie mają jasnej i wyraźnej idei przedmiotu, a więc o ile nie
posiadają pełnego zrozumienia całości rozważanego przedmiotu. Świat
Trzeci. Trzecią możliwością było stworzenie istot, które miałyby wyłącznie
jasne i wyraźne postrzeżenia wszystkich przedmiotów, jakie byłyby przez
nich rozważane. […] Natura wolności w każdym z trzech światów, z punktu
230
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
widzenia relacji woli do rozumu. Poznawcza struktura mieszkańców Świata
Trzeciego jest taka, iż mają wyłącznie jasne i wyraźne idee, a więc nie mogą
nigdy popełnić błędu. Pobudką do działania w Świecie Drugim jest fakt, że
człowiek posiada właśnie takie idee. O ile w naszym świecie jedynie percepcje
matematyczne są jasne i wyraźne, w Świecie Trzecim takie cechy przysługują
wszystkim postrzeżeniom. Wolność w nim określono w czasach Kartezjusza
„wolnością spontaniczności”. Stąd, im bardziej moją wolę determinuje
intelekt, czy to poprzez siłę prawdy i dobra czy też dzięki łasce, tym
spontaniczniej działam i tym posiadam większą wolność” /Patrz list do
Meslanda z 9 lutego 1645 (AT IV, 174)” Z. Jankowski, Teodycea
kartezjańska, Arkana, Kraków 1998, s. 187-188.
+ Rozumienie pełne dla rozumiejących tradycję i teraźniejszość.
Chrześcijaństwo przemieniło umysły i wyostrzyło problem walki dobra ze
złem. Nie jest to już tylko walka z nieokreślonymi mocami chaosu i
ciemności, lecz walka z konkretnym przeciwnikiem Boga. Zrozumiał to poeta
wieku VIII, anonimowy autor poematu Beowulf, opisującego wydarzenia z
wieku VI. „Nowa wiara i nowa erudycja (lub wykształcenie), a także
większość rodzimej tradycji, która także wymagała pewnej erudycji, były
dostępne poecie zamierzającemu napisać poemat (w wypadku autora
Beowulfa możemy użyć tego słowa z dużą pewnością) o skali i planie
niepodobnych do dumy minstrela, lecz o takiej właśnie, mieszanej formie.
Tylko odmieniony umysł mógł kontemplować i jedno i drugie /Jeśli
traktujemy ten okres jako całość. W stosunku do jednostek nie zawsze jest to
prawda. Poszczególni ludzie niewątpliwie od początku wykazywali różne
stopnie wiedzy, od głębokiego zrozumienia po wynaturzoną zabobonność lub
kompletną ignorancję; przyp. 19, s. 67-68/. Nietrudno dostrzec obecność w
Beowulfie rodzimej „erudycji”. Jej ślady wielce niepokoją krytyków, gdyż
autor czerpie z tradycji, kiedy chce, dla własnych celów, podobnie jak
późniejsi poeci odwołujący się do historii lub klasyków, i oczekuje, że te
aluzje zostaną zrozumiane przez określoną grupę słuchaczy” J. R. R. Tolkien,
Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański (The
Monster and the Critics and Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000,
5-10, s. 34-35.
+ Rozumienie pełne dla rozumiejących tradycję i teraźniejszość.
Chrześcijaństwo przemieniło umysły i wyostrzyło problem walki dobra ze
złem. Nie jest to już tylko walka z nieokreślonymi mocami chaosu i
ciemności, lecz walka z konkretnym przeciwnikiem Boga. Zrozumiał to poeta
wieku VIII, anonimowy autor poematu Beowulf, opisującego wydarzenia z
wieku VI. „Nowa wiara i nowa erudycja (lub wykształcenie), a także
większość rodzimej tradycji, która także wymagała pewnej erudycji, były
dostępne poecie zamierzającemu napisać poemat (w wypadku autora
Beowulfa możemy użyć tego słowa z dużą pewnością) o skali i planie
niepodobnych do dumy minstrela, lecz o takiej właśnie, mieszanej formie.
Tylko odmieniony umysł mógł kontemplować i jedno i drugie /Jeśli
traktujemy ten okres jako całość. W stosunku do jednostek nie zawsze jest to
prawda. Poszczególni ludzie niewątpliwie od początku wykazywali różne
stopnie wiedzy, od głębokiego zrozumienia po wynaturzoną zabobonność lub
kompletną ignorancję; przyp. 19, s. 67-68/. Nietrudno dostrzec obecność w
Beowulfie rodzimej „erudycji”. Jej ślady wielce niepokoją krytyków, gdyż
231
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
autor czerpie z tradycji, kiedy chce, dla własnych celów, podobnie jak
późniejsi poeci odwołujący się do historii lub klasyków, i oczekuje, że te
aluzje zostaną zrozumiane przez określoną grupę słuchaczy” J. R. R. Tolkien,
Potwory i krytycy i inne eseje, red. Ch. Tolkien, tł. T. A. Olszański (The
Monster and the Critics and Others Essays), wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2000,
5-10, s. 34-35.
+ Rozumienie pełniejsze słów i czynów Jezusa Apostołowie przekazali
słuchaczom po wniebowstąpieniu. Ipsisima verba et facta Jesu „(łac.), zwrot
używany we współczesnej biblistyce na oznaczenie najbardziej własnych
(ipsisima) i autentycznych słów (verba) i czynów (facta) Jezusa zachowanych
w Ewangeliach. Słowa zachowane w języku aramejskim (np. Abba, Amen)
określa się jako ipsissima vox Jesu, wypowiedzi zaś Jezusa zachowane w
tłumaczeniu greckim jako ipsissima verba Jesu. Występowanie w logionie
ipsissima vox Jesu nie oznacza, że cały logion jest autentyczny (logia Jezusa).
Jego oryginalność i autentyczność należy badać na podstawie specjalnych
kryteriów. Słowa i czyny Jezusa utrwalane w Ewangeliach nie zachowały się
w stanie czystym i pierwotnym. W przekazie ustnym, przed ich spisaniem,
przeszły przez 2 etapy interpretacyjne (Łk 1, 1-4)” /J. Kudasiewicz, Ipsisima
verba et facta Jesu, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN
KUL, Lublin 1997, 430-433, kol. 431/. „Najpierw apostołowie, którzy po
wniebowstąpieniu Pana to, co „On powiedział i czynił przekazali słuchaczom
w pełniejszym rozumieniu, którym cieszyli się pouczeni chwalebnymi
wydarzeniami życia Jezusa oraz światłem Ducha Prawdy oświeceni” (KO 19).
To pełniejsze zrozumienie wyrażało się w interpretacji i w przystosowaniu
słów i czynów Pana do nowej sytuacji słuchaczy. Następnie ewangeliści –
redaktorzy, pisząc Ewangelie, nie tylko utrwalali słowa i czyny Jezusa, ale je
również objaśniali, nawiązując do potrzeb Kościołów, dla których
przeznaczali swe dzieła. Interpretacja słów i czynów Chrystusa miała
szczególną formę polegającą na tym, że komentarz do słów Jezusa wkładano
w jego usta, natomiast wydarzenia z życia Jezusa interpretowano przez
organiczne włączenie słów komentarza w sam opis faktu. [...] Taki sposób
przekazywania i redagowania słów i czynów Jezusa sprawił, że nie są one
zawarte w Ewangeliach w stanie czystym. Lecz łącznie z komentarzem
apostołów. Stąd Ewangelie to słowa i czyny Jezusa oraz ich redakcja i
interpretacja. Chcąc jednak dotrzeć do prawdziwych i autentycznych słów i
czynów Pana, należy dodając od nich elementy redakcyjno-interpretacyjne.
Pomocna jest tutaj znajomość języka, terminologii i stylu poszczególnych
ewangelistów oraz ich porównanie synoptyczne, pokazujące wspólny rdzeń
wszystkich ewangelistów, zwykle wcześniejszy od dodatków redakcyjnych
decydujących o specyfice każdego z nich /Tamże, kol. 431.
+ Rozumienie piękna matematyczne Augustyn nakreślił uniwersalną zasadę,
iż piękno pewnych widzialnych proporcji da się wytłumaczyć tym, że opierają
się one na prostych stosunkach geometrii (matematyczne rozumienie
piękna). Geometria jako jedna ze sztuk wyzwolonych posiada funkcję
anagogiczną. Tą samą funkcję posiada i muzyka, i architektura, jako że
jedna i druga opierają się właśnie na geometrii. W funkcji anagogicznej
chodzi natomiast o pewną zdolność prowadzenia ludzkiego umysłu od świata
zjawisk widzialnych do kontemplacji porządku Boskiego (por. O. von Simson,
Katedra gotycka, Warszawa 1989, s. 48) Pojęcie anagogiczności jest bardzo
232
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
istotne dla rozważań o architekturze gotyckiej, gdyż wyraża zasadniczą
funkcję, jaką ma do spełnienia architektura gotycka oraz jej wytwór jakim
jest katedra gotycka, mianowicie prowadzić od widzialnego ku
niewidzialnemu Sz1 48.
+ Rozumienie pisarza przez czytelnika innego języka trudne. „Amerykaninem
można zostać w jeden dzień. […] Niemożliwe jest natomiast, a przynajmniej
było niemożliwe jeszcze do niedawna, stać się z dnia na dzień Francuzem,
Francuz bowiem od urodzenia stanowi wielowarstwową harmonię, bądź też
dysonans, historycznych odgłosów. Język francuski, którym niegdyś uczono
Francuzów bardzo dobrze władać, istniał nie po to, by przekazywać
informacje czy wyrażać bieżące potrzeby: był tożsamy ze świadomością
historyczną. [...] o ile Amerykanie w ogóle są bibliofilami, ich biblioteką jest
cały świat. Inaczej niż w Europie, poznanie piśmiennictwa własnego kraju
nie jest warunkiem tożsamości narodowej. Zjawisko w rodzaju
Gesamtkunswerk Wagnera, dzieła z zamiaru na wskroś niemieckiego, które
jest wyrazem zbiorowej świadomości, dla Amerykanów jest czymś
niewyobrażalnym. Z kolei u Francuzów dziwi, w jak niewielkim stopniu znają
oni i lubią wszystko, co niefrancuskie. Dla Amerykanów natomiast Homer,
Wergiliusz, Dante, Szekspir, Goethe należą do każdego kręgu bądź do całej
„cywilizacji” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie
szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych
studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 59/. „Większość
dawnych pisarzy nie wierzyła, by mogli ich zrozumieć ci, którzy nie żyli w ich
języku. Heidegger, który za wszelką cenę starał się przywrócić ten pogląd,
uważał, że „język jest mieszkaniem Bytu”, że wiara w samą możliwość
przekładu świadczy o spłyconym rozumieniu problemu. […] W Ameryce
Biblia nie została przetrawiona przez wielkich narodowych egzegetów, lecz
odbierano ją bezpośrednio, na modłę wczesnego protestantyzmu: każdy
człowiek sam sobie egzegetą. Stosunek do Biblii odzwierciedlał zatem
amerykańską obojętność dla kultur narodowych […] Wbrew częstym dziś
przekonaniom, Ameryka ma jedną z najdłuższych nieprzerwanych tradycji
politycznych na świecie. […] Ameryki to jedna wielka opowieść o postępach
wolności i równości” /Tamże, s. 60.
+ Rozumienie pisarza przez czytelnika innego języka trudne. „Amerykaninem
można zostać w jeden dzień. […] Niemożliwe jest natomiast, a przynajmniej
było niemożliwe jeszcze do niedawna, stać się z dnia na dzień Francuzem,
Francuz bowiem od urodzenia stanowi wielowarstwową harmonię, bądź też
dysonans, historycznych odgłosów. Język francuski, którym niegdyś uczono
Francuzów bardzo dobrze władać, istniał nie po to, by przekazywać
informacje czy wyrażać bieżące potrzeby: był tożsamy ze świadomością
historyczną. [...] o ile Amerykanie w ogóle są bibliofilami, ich biblioteką jest
cały świat. Inaczej niż w Europie, poznanie piśmiennictwa własnego kraju
nie jest warunkiem tożsamości narodowej. Zjawisko w rodzaju
Gesamtkunswerk Wagnera, dzieła z zamiaru na wskroś niemieckiego, które
jest wyrazem zbiorowej świadomości, dla Amerykanów jest czymś
niewyobrażalnym. Z kolei u Francuzów dziwi, w jak niewielkim stopniu znają
oni i lubią wszystko, co niefrancuskie. Dla Amerykanów natomiast Homer,
Wergiliusz, Dante, Szekspir, Goethe należą do każdego kręgu bądź do całej
„cywilizacji” /A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie
233
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło dusze dzisiejszych
studentów, przekł. T. Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 1997, s. 59/. „Większość
dawnych pisarzy nie wierzyła, by mogli ich zrozumieć ci, którzy nie żyli w ich
języku. Heidegger, który za wszelką cenę starał się przywrócić ten pogląd,
uważał, że „język jest mieszkaniem Bytu”, że wiara w samą możliwość
przekładu świadczy o spłyconym rozumieniu problemu. […] W Ameryce
Biblia nie została przetrawiona przez wielkich narodowych egzegetów, lecz
odbierano ją bezpośrednio, na modłę wczesnego protestantyzmu: każdy
człowiek sam sobie egzegetą. Stosunek do Biblii odzwierciedlał zatem
amerykańską obojętność dla kultur narodowych […] Wbrew częstym dziś
przekonaniom, Ameryka ma jedną z najdłuższych nieprzerwanych tradycji
politycznych na świecie. […] Ameryki to jedna wielka opowieść o postępach
wolności i równości” /Tamże, s. 60.
+ Rozumienie planu Bożego celem teologii. „Mówiąc o sposobie, w jaki
zbawcza łaska Boża – udzielana zawsze za pośrednictwem Chrystusa w
Duchu Świętym i mająca tajemniczy związek z Kościołem – dociera do
poszczególnych niechrześcijan, Sobór Watykański II ogranicza się do
stwierdzenia, że Bóg udziela jej «wiadomymi tylko sobie drogami». Teologia
stara się pogłębić to zagadnienie. Należy popierać wysiłki teologii zmierzające
w tym kierunku, ponieważ bez wątpienia pomagają one głębiej zrozumieć
zbawczy plan Boży i drogi jego urzeczywistnienia. Jednak z tego co powyżej
zostało przypomniane odnośnie do pośrednictwa Jezusa Chrystusa i do
«szczególnej i jedynej w swoim rodzaju relacji», jaką Kościół ma z Królestwem
Bożym wśród ludzi które w istocie jest Królestwem powszechnego zbawiciela
Jezusa Chrystusa – wynika jednoznacznie, że byłoby sprzeczne z wiarą
katolicką postrzeganie Kościoła jako jednej z dróg zbawienia, istniejącej obok
innych, to znaczy równolegle do innych religii, które miałyby uzupełniać
Kościół, a nawet mieć zasadniczo taką samą jak on wartość, zmierzając co
prawda tak jak on ku eschatologicznemu Królestwu Bożemu. Z pewnością,
różne tradycje religijne zawierają i ofiarowują elementy religijności, które
pochodzą od Boga i stanowią część tego, co «Duch Święty działa w sercach
ludzi i w dziejach narodów, w kulturach i w religiach». W istocie niektóre
modlitwy i niektóre obrzędy innych religii mogą przygotowywać na przyjęcie
Ewangelii, ponieważ stwarzają pewne sytuacje lub są Formami pedagogii,
dzięki którym ludzkie serca zostają pobudzone do otwarcia się na działanie
Boże. Nie można im jednak przypisywać pochodzenia Bożego oraz zbawczej
skuteczności ex opere operato, właściwej chrześcijańskim sakramentom. Z
drugiej strony nie należy zapominać, że inne obrzędy, jako związane z
przesądami lub innymi błędami (por. 1 Kor 10, 20-21), stanowią raczej
przeszkodę na drodze do zbawienia” (Dominus Jesus 21). Rzym, w siedzibie
Kongregacji Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto Przemienienia
Pańskiego.
+ Rozumienie planu Bożego celem teologii. „Mówiąc o sposobie, w jaki
zbawcza łaska Boża – udzielana zawsze za pośrednictwem Chrystusa w
Duchu Świętym i mająca tajemniczy związek z Kościołem – dociera do
poszczególnych niechrześcijan, Sobór Watykański II ogranicza się do
stwierdzenia, że Bóg udziela jej «wiadomymi tylko sobie drogami». Teologia
stara się pogłębić to zagadnienie. Należy popierać wysiłki teologii zmierzające
w tym kierunku, ponieważ bez wątpienia pomagają one głębiej zrozumieć
234
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zbawczy plan Boży i drogi jego urzeczywistnienia. Jednak z tego co powyżej
zostało przypomniane odnośnie do pośrednictwa Jezusa Chrystusa i do
«szczególnej i jedynej w swoim rodzaju relacji», jaką Kościół ma z Królestwem
Bożym wśród ludzi które w istocie jest Królestwem powszechnego zbawiciela
Jezusa Chrystusa – wynika jednoznacznie, że byłoby sprzeczne z wiarą
katolicką postrzeganie Kościoła jako jednej z dróg zbawienia, istniejącej obok
innych, to znaczy równolegle do innych religii, które miałyby uzupełniać
Kościół, a nawet mieć zasadniczo taką samą jak on wartość, zmierzając co
prawda tak jak on ku eschatologicznemu Królestwu Bożemu. Z pewnością,
różne tradycje religijne zawierają i ofiarowują elementy religijności, które
pochodzą od Boga i stanowią część tego, co «Duch Święty działa w sercach
ludzi i w dziejach narodów, w kulturach i w religiach». W istocie niektóre
modlitwy i niektóre obrzędy innych religii mogą przygotowywać na przyjęcie
Ewangelii, ponieważ stwarzają pewne sytuacje lub są Formami pedagogii,
dzięki którym ludzkie serca zostają pobudzone do otwarcia się na działanie
Boże. Nie można im jednak przypisywać pochodzenia Bożego oraz zbawczej
skuteczności ex opere operato, właściwej chrześcijańskim sakramentom. Z
drugiej strony nie należy zapominać, że inne obrzędy, jako związane z
przesądami lub innymi błędami (por. 1 Kor 10, 20-21), stanowią raczej
przeszkodę na drodze do zbawienia” (Dominus Jesus 21). Rzym, w siedzibie
Kongregacji Nauki Wiary, 6 sierpnia 2000 r., w Święto Przemienienia
Pańskiego.
+ Rozumienie planu Ojca Przedwiecznego wymaga znajomości świata
zamieszkiwanego przez Zbawiciela (J 1, 14). „Azja, miejsce narodzin Jezusa i
Kościoła / Wcielenie Syna Bożego, które cały Kościół będzie uroczyście
wspominał podczas Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, miało miejsce w
określonym kontekście historycznym i geograficznym. Ów kontekst miał
istotny wpływ na życie i misję Odkupiciela jako człowieka. „W Jezusie z
Nazaretu Bóg przyjął cechy właściwe ludzkiej naturze, w tym także
nieuniknioną przynależność człowieka do określonego narodu i określonego
kraju (...). Fizyczna konkretność ziemi i jej współrzędnych geograficznych
tworzy jedną całość z realnością ludzkiego ciała przyjętego przez Słowo”. W
konsekwencji, znajomość świata, w którym Zbawiciel „zamieszkał wśród nas”
(J 1, 14), stanowi ważny klucz do lepszego zrozumienia planu Ojca
Przedwiecznego i ogromu Jego miłości do każdego stworzenia: „Tak bowiem
Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w
Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). Podobnie Kościół
żyje i wypełnia swoją misję w konkretnych okolicznościach czasu i miejsca.
Krytyczna świadomość różnorodnych i złożonych rzeczywistości Azji jest
niezbędna, jeśli Lud Boży na tym kontynencie ma odpowiedzieć na wolę Bożą
względem niego w dziele nowej ewangelizacji. Ojcowie synodalni mocno
pragnęli, aby misja miłości i służby w Azji, którą podejmuje Kościół, była
uwarunkowana dwoma czynnikami: z jednej strony jego samoświadomością
jako wspólnoty uczniów Jezusa Chrystusa zgromadzonych wokół swoich
pasterzy, a z drugiej – socjalnymi, politycznymi, religijnymi, kulturowymi i
ekonomicznymi warunkami panującymi w Azji. Podczas Synodu sytuacja Azji
została szczegółowo przeanalizowana przez tych, którzy na co dzień mają
kontakt z krańcowo zróżnicowanymi rzeczywistościami tego ogromnego
kontynentu. Poniżej znajduje się synteza wniosków refleksji Ojców
235
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
synodalnych” /(Ecclesia in Asia 5). Posynodalna adhortacja apostolska ojca
świętego Jana Pawła II. Do biskupów, do kapłanów i diakonów, do
zakonników i zakonnic oraz do wszystkich wiernych świeckich. O Jezusie
Chrystusie Zbawicielu oraz Jego misji miłości i służby w Azji. W New Delhi, w
Indiach, dnia 6 listopada 1999 roku, w dwudziestym drugim roku mego
Pontyfikatu.
+ Rozumienie płytkości królestwa rzeczy. Speleologia głębi niemieckiej.
Dźwięczność konceptualna słowa niemieckiego. Echo jego logiki nie ma
granic. Jest to logika głębi. Wchodząc w swą głębię koncept zaczyna
poznawać siebie samego. Mania otchłanności wpleciona w pasję mądrości
romantycznej, ma wiele z niezdefiniowanego niemieckiego gestu otwarcia
duszy pragnącej wejść w nieskończoność, nawet gdyby miało to przynieść
tylko zrozumienie płytkości królestwa rzeczy. H9 143
+ Rozumienie płytkości królestwa rzeczy. Speleologia głębi niemieckiej.
Dźwięczność konceptualna słowa niemieckiego. Echo jego logiki nie ma
granic. Jest to logika głębi. Wchodząc w swą głębię koncept zaczyna
poznawać siebie samego. Mania otchłanności wpleciona w pasję mądrości
romantycznej, ma wiele z niezdefiniowanego niemieckiego gestu otwarcia
duszy pragnącej wejść w nieskończoność, nawet gdyby miało to przynieść
tylko zrozumienie płytkości królestwa rzeczy. H9 143
+ Rozumienie pochodzenie Ducha Świętego przyczyną późniejszego
stworzenia Ewy względem stworzenia Adama. Dydym Ślepy mówił, że Ewa
jest „wyłoniona z żebra Adama”, Abel natomiast pochodzi z „zespolenia ich
dwojga”. Wobec tego Syn pochodzi z zespolenia Ojca i Ducha Świętego. Duch
jest „niezrodzony”, jest „wyłoniony”. Rodzinna analogia Trójcy Świętej podjęta
została przez Teodoreta z Cyru, Hipolita z Bostry i Prokopa z Gazy, który w
komentarzu Rdz 1, 26n mówił o analogii „pochodzenia Ducha w Bogu” z
powstaniem Ewy w Adamie P23.8 121. „Jeżeli Bóg nie stworzył razem i w
jednym akcie Adama i Ewy, jak to uczynił w przypadku innych stworzeń, to
dlatego, że chciał, by wyjście Ewy z boku Adama pozwalało nam łatwiej
uchwycić rzeczywistość Ducha pochodzącego od Ojca” (PG 87, 125 D-128 A).
Również Atanazy z Antiochii w De nostris dogmatibus veritattis „Chcąc dać
poznać, że właściwości osobowe i różnice pochodzenia nie wprowadzają
żadnego rozbicia konsubstancjalności w Bogu, przywołuje analogię rodzinną.
[…] Duch zostaje tutaj zespolony z Ewą i każdą matką. Duch stanowi postać
kobiecą i macierzyńską” P23.8 122.
+ Rozumienie podejścia do wszechświata przez człowieka nowożytnego zależy
od zrozumienia poglądów Miltona A. „Milton nie tylko przyznaje, że
wszechświat jest utracony dla umysłu człowieka, lecz również zaleca wieczną
rezygnację. Jego racje, które mają częściowy charakter teologiczny o
posmaku fideistycznym i racjonalny o posmaku sceptycznym, mają ogromne
znaczenie dla zrozumienia podejścia do wszechświata, jakie będzie cechowało
nowożytnego człowieka Zachodu przez następne trzysta lat. Fideizm jest
płomieniem takiego rodzaju, który pożera z łatwością sam siebie. W ciągu
jednego pokolenia po przewrocie purytańskim, do którego sympatią kierował
się Milton, zaczął szerzyć się deizm nie pozostawiający już miejsca na wiarę.
Newton, przykładowo, wierzył jeszcze w cuda biblijne, ale nie w cud
największy, jakim jest wcielenie Boga w Chrystusa” /S. L. Jaki, Bóg i
kosmologowie, przeł. P. Bołtuć, Racibórz-Wrocław 1996, s. 3/.
236
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
/Sformułowanie to jest błędne. Słowo Bóg odnoszone tu jest do natury
boskiej, ewentualnie drugiej osoby Boskiej. W większości wypowiedzi słowo
to odnoszone jest przez wszystkich do pierwszej Osoby Bożej. Słowo
Chrystus traktowane jest tu jako natura ludzka. Tymczasem w literaturze
teologicznej oznacza drugą osobę Boską/. „do Boga jako Pantokratora,
którego okresowym interwencjom uczony przypisywała trwałość Układu
Słonecznego. […] Dopiero w przyszłości miano nauczyć się – aczkolwiek nie
od Leibniza – że chrześcijański Pantokrator nie pozostawia wszechświata
samemu sobie, mimo że ów nie potrzebuje okresowych napraw z jego strony.
Newton jednak okazał się mniej nawet niż deistą w jedynej kwestii
podniesionej w jego czasach wobec wszechświata jako takiego. Na problem
ów zwrócił jego uwagę świątobliwy Richard Bentley, około dziesięć lat po
opublikowaniu Principiów” /Tamże, s. 4/.
+ Rozumienie podejścia do wszechświata przez człowieka nowożytnego zależy
od zrozumienia poglądów Miltona A. „Milton nie tylko przyznaje, że
wszechświat jest utracony dla umysłu człowieka, lecz również zaleca wieczną
rezygnację. Jego racje, które mają częściowy charakter teologiczny o
posmaku fideistycznym i racjonalny o posmaku sceptycznym, mają ogromne
znaczenie dla zrozumienia podejścia do wszechświata, jakie będzie cechowało
nowożytnego człowieka Zachodu przez następne trzysta lat. Fideizm jest
płomieniem takiego rodzaju, który pożera z łatwością sam siebie. W ciągu
jednego pokolenia po przewrocie purytańskim, do którego sympatią kierował
się Milton, zaczął szerzyć się deizm nie pozostawiający już miejsca na wiarę.
Newton, przykładowo, wierzył jeszcze w cuda biblijne, ale nie w cud
największy, jakim jest wcielenie Boga w Chrystusa” /S. L. Jaki, Bóg i
kosmologowie, przeł. P. Bołtuć, Racibórz-Wrocław 1996, s. 3/.
/Sformułowanie to jest błędne. Słowo Bóg odnoszone tu jest do natury
boskiej, ewentualnie drugiej osoby Boskiej. W większości wypowiedzi słowo
to odnoszone jest przez wszystkich do pierwszej Osoby Bożej. Słowo
Chrystus traktowane jest tu jako natura ludzka. Tymczasem w literaturze
teologicznej oznacza drugą osobę Boską/. „do Boga jako Pantokratora,
którego okresowym interwencjom uczony przypisywała trwałość Układu
Słonecznego. […] Dopiero w przyszłości miano nauczyć się – aczkolwiek nie
od Leibniza – że chrześcijański Pantokrator nie pozostawia wszechświata
samemu sobie, mimo że ów nie potrzebuje okresowych napraw z jego strony.
Newton jednak okazał się mniej nawet niż deistą w jedynej kwestii
podniesionej w jego czasach wobec wszechświata jako takiego. Na problem
ów zwrócił jego uwagę świątobliwy Richard Bentley, około dziesięć lat po
opublikowaniu Principiów” /Tamże, s. 4/.
+ Rozumienie podmiotowe historii zbawienia według Bartnika Cz. S. „1.
Rozumienie podmiotowe, czyli sposób tworzenia refleksji teologicznej o
wydarzeniach zbawczych przez ks. Bartnika / Fundament i punkt wyjścia
dobrej refleksji teologicznych stanowi solidnie opracowana filozofia. U ks.
Bartnika rolę fundamentu filozoficznego spełnia książka pt. Historia filozofii
(Lublin 2000), która jest owocem solidnych studiów i wieloletnich przemyśleń
jej autora. Szczególnie ważne jako tło dla jego oceny różnych ujęć teologii
historii zbawienia ma rozdział zatytułowany Personalizmy (s. 457-496), w
którym prezentuje on i wnikliwie ocenia różne współczesne kierunki
personalizmu. Lubelski myśliciel wypracował własny system personalizmu,
237
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
który stał się podstawą całej jego refleksji teologicznej, a zwłaszcza refleksji
nad zbawieniem ujętym w jego wykonaniu nad wyraz personalistycznie.
Ogniwem
pośredniczącym
między
antropologią
filozoficzną
a
personalistyczną teologią historii zbawienia jest jego personalistyczna
historiozofia, czyli filozoficzna refleksja nad dziejami jednostek, społeczności i
całej ludzkości. Trzon refleksji na ten temat znajduje się w książce pt. Osoba
i historia. Szkice z filozofii historii (Lublin 2001). Swoją wizję teologiczną ks.
Bartnik umieszcza w szerokim kontekście różnych ujęć, które można
podzielić w wieloraki sposób. Przykładowo można je podzielić na ujęcia
protestanckie i katolickie. Wśród jednych i drugich podkreślone zostały
ujęcia bardziej antropologiczne i personalne /Cz. S. Bartnik, Eseje o historii
zbawienia, Lublin 2002, s. 17. 18/. Lubelski teolog konstruuje w swoich
publikacjach ujęcie personalistyczne. Przede wszystkim dogłębnie analizuje
on szereg istotnych terminów takich jak „zbawienie” oraz „historia zbawienia”
/Tamże, s. 23/. Dokonuje przy tym typologii historii zbawienia /Tamże, s.
25/. Zagadnienia metodologiczne dotyczące tego zagadnienia podane zostały
też w podręczniku przeznaczonym dla studentów i wykładowców teologii
/Tenże, Traktat o Chrystusie, w: Tenże, Dogmatyka katolicka, t. 1, Lublin
1999, s. 736-747/. Traktowanie historii zbawienia w sposób bezsporny jako
rdzenia historii powszechnej wiąże się z odpowiednim umieszczeniem teologii
historii zbawienia w kontekście teologii historii. Teologia historii jest bowiem
metodologicznym fundamentem dla refleksji ogólnych i szczegółowych nad
wydarzeniami zbawczymi /Zob. Tenże, Teologia historii, Lublin 1999/.
Książka pt. Teologia historii może służyć jako fundament dla
uporządkowania odpowiednich fragmentów tematycznych dotyczących
teologii historii zbawienia, rozproszonych po wszystkich dziełach ks.
Czesława Stanisława Bartnika” /P. Liszka Teologia historii zbawienia, w: Ku
mądrości teologii, Red. K. Góźdź, E. Sienkiewicz, Szczecin 2008, 159-169, s.
160/.
+ Rozumienie podmiotu tworzącego teologię nowe. Kartezjusz przyjął postawę
wątpienia, ponieważ dostrzegał upadek kultury i uważał za konieczne
odnowić wszystko sięgając do źródeł. Podobną postawę przyjął Sobór
Watykański II /A. Torres Queiruga, Retos para la teología de cara al siglo
XXI, w: Actas del X Simposio de Teología Histórica 3-5 marzo 1999, Valencia
2000, 531-566, s. 533/. Konieczność budowania nowej teologii koncentruje
się wokół trzech zagadnień: 1) zmieniła się nasza relacja wobec przedmiotu
teologii; 2) zmieniła się nasza świadomość dotycząca tego, czym owa relacja
jest; 3) trzeba skonstruować nową relację, tworząc teologię na nowo, zgodnie
z nowym paradygmatem. Do tego dochodzi zmiana w rozumieniu podmiotu
tworzącego teologię, który też jest dla siebie przedmiotem poznania; jest w
relacji poznawczej do siebie samego (S. Kierkegaard, W. Pannenberg)
/Tamże, s. 534/. Krytyka nowoczesności jest skomplikowana, gdyż dotyczy
jednocześnie dialektyki oświeceniowej oraz jej negacji w formie
postmodernizmu. Nie wystarczy tworzenie teologii „postoświeceniowej”, gdyż
powinna być to jednocześnie teologia „popostmodernistyczna”. Nie wystarczy
powrót do sytuacji sprzed oświecenia, gdyż również wtedy trwała sytuacja
kryzysu, upadku. W taki sposób możemy podchodzić do całej historii, z
której trzeba wyławiać to, co dobre, a odrzucać to, co było nieporadne,
zniekształcone. Nie wystarcza sam powrót do początku chrześcijaństwa, w
238
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
którym wiele kwestii było tylko w stanie zalążkowym, oczekując na
rozwinięcie. Obowiązkiem teologia jest jak najpełniejsze odczytywanie
Objawienia, dlatego powinien zbierać to wszystko, co pozytywnie zmierza ku
temu celowi. Wszelkie „post” nie może być prostym zanegowaniem, czy
powrotem do stanu poprzedniego, gdyż tkwiące w nim niedopowiedzenia
spowodują pojawienie się tych samych zarzutów i powtórki oświecenia. Nie
można kręcić się w kółko. Trzeba iść do przodu, trzeba wyjść z zaklętego
kołowrotu, opuścić stary paradygmat i przyjąć nowy. Nowa teologia nie jest
kosmetyką poprawiającą szczegóły, lecz strukturalnie nowym podejściem
metodologicznym /Tamże, s. 536.
+
Rozumienie
podstawowe
rzeczywistości
istniejące
obiektywnie.
Funkcjonujące w naszym języku pojęcia często apriorycznie ustalają
pojmowanie rzeczywistości, różne i niejednoznaczne, nieraz daleko
odbiegające od tego, co faktycznie jest. Głębsze studia filozoficzne dążą do
odnalezienia sensu, który by przynajmniej analogicznie nawiązywał do
prawdy. Jednak i w sferze poważnego wysiłku umysłowego trwa
niebezpieczeństwo językowego aprioryzmu. M. A. Krąpiec zdecydowanie
opowiada się za istnieniem jakiegoś „podstawowego, bazowego rozumienia
samej rzeczywistości, w stosunku do której dokonują się swoiste jej
uszczegółowienia i odmiany”. W7 9
+ Rozumienie poezji łacińskiej wymaga znajomości Metamorfoz Owidiusza.
„Dla całej późnej starożytności, jak również i dla całego średniowiecza,
Wergiliusz był tym, kim tutaj jest dla Dantego: l’altissimo poeta. Tuż za nim
na drugim miejscu znalazł się Horacy jako reprezentant rzymskiej satyry.
Satyrę bowiem średniowiecze odczytywało jako uzdrawiające napomnienie w
kwestii zachowań i obyczajów, dlatego też właśnie satyra, począwszy od w.
XII, znajdowała wielu naśladowców. Boska komedia Dantego w każdym razie
też rozbrzmiewa ostrymi wymówkami pod adresem epoki jej współczesnej.
Owidiusza natomiast odczytywano zupełnie inaczej, aniżeli my go odbieramy.
We wstępie do jego Metamorfoz odnalazł w. XII taką kosmologię i
kosmogonię, która znakomicie harmonizowała z ówczesnym platonizmem.
Metamorfozy były ponadto swoistym repetytorium mitologii, tak samo
pasjonującym w czytaniu, jak romans. […] Trzeba było znać Metamorfozy, w
przeciwnym bowiem razie nie można było rozumieć poezji łacińskiej. Co
więcej, wszystkie te opowieści miały znaczenie alegoryczne. Tak więc
Owidiusz był również źródłem nauki moralnej. Dante upiększył niektóre
sceny z Piekła, używając do tego przeróbek niektórych obrazów z Owidiusza,
z zamiarem przewyższenia tych wzorów, tak jak przewyższał on również
Lukanową terribilità. Lukan był wirtuozem napuszonego patosu i horroru,
ale poza tym był biegły w sprawach świata podziemnego i czarów” /E. R.
Curtius, Literatura europejska i łacińskie średniowiecze (Europäische
Literatur und lateinisches Mittelalter, A. Francke AG-Verlag, Bern 1948),
Kraków 1997, s. 23/. „Spotkanie się Dantego z la bella scuola
przypieczętowuje oddziaływanie epiki łacińskiej na chrześcijański poemat
kosmologiczny. Dzieło to tworzy symbolicznie przestrzeń idealną, w której
miejsce dla Homera pozostawiono niezajęte, a w której z drugiej strony
mieszczą się również wielkie postaci Zachodu: cesarze (August, Trajan,
Justynian); Ojcowie Kościoła, mistrzowie siedmiu sztuk wyzwolonych,
luminarze filozofii, założyciele zakonów, mistycy. Prawdziwe jednakże
239
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
królestwo stanowi ono dla wszystkich założycieli, twórców, nauczycieli i
świętych, którzy tworzą historyczna formację kultury europejskiej: łacińskie
średniowiecze. W nim tkwią korzenie Boskiej komedii. Łacińskie
średniowiecze to rozpadająca się, stara droga rzymska, która prowadzi ze
starożytności do świata nowożytnego” /Tamże, s. 24.
+ Rozumienie poglądu Arystotelesa na stosunek między matematyką a fizyką
wymaga uwzględnienia faktu, „iż jego troisty podział wiedzy teoretycznej na
metafizykę, matematykę i fizykę był hierarchiczny i całkowicie odmienny od
podejścia Platona do tych samych trzech filarów wiedzy. Fizyka ma do
czynienia ze zwykłym codziennym światem namacalnych rzeczy,
pozbawionych jakiejkolwiek abstrakcji teoretycznej. Jest ona domeną
pragmatysty. Matematyka może mieć do czynienia z rzeczami jedynie po tym,
gdy już osiągnięty został pewien stopień wyrafinowania przez
wyabstrahowanie pewnych istotnych własności rzeczy i pominięcie innych. W
końcu, pominięcie wszystkich własności oprócz czystego istnienia ma być
wynikiem następnego poziomu abstrakcji, wymaganego, aby przenieść nasze
badania do dziedziny metafizyki. Dziś moglibyśmy ustanowić porównywalną
hierarchię w kategoriach wytworów praw przyrody, samych praw przyrody, a
następnie meta-świata, w którym rozważamy różne możliwe lub rzeczywiste
alternatywne prawa przyrody. Arystoteles przeprowadził ostrą linię podziału
między kompetencjami fizyka i matematyka. Matematyk ogranicza swoje
dociekania do ujmowanych liczbowo aspektów świata i przez to dramatycznie
zawęża to, co jest opisywalne w kategoriach matematycznych. Fizyka ma dla
Arystotelesa o wiele szerszy zasięg i obejmuje ziemską rzeczywistość
spostrzegalnych zmysłowo rzeczy. Podczas gdy Platon utrzymywał, że
matematyka jest prawdziwą i głęboką rzeczywistością, której fizyczny świat
jest zaledwie bladym odbiciem, Arystoteles twierdził, iż matematyka jest
zaledwie powierzchowną reprezentacją kawałka fizycznej rzeczywistości. Taki
jest kontrast między idealizmem a realizmem w starożytnym świecie” /J. D.
Barrow, Teorie wszystkiego. W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia
(Theories of Everything. The Quest for Ultimate Explanation, Oxford University
Press, New York 1991), przeł. J. Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak,
Kraków 1995, s. 231.
+ Rozumienie pola znaczeń przenikających kulturę poprzez badanie dzieła
sztuki. Ikonologia interpretuje dzieła sztuki w kontekście środowiska
kulturowego. „Dzieło sztuki objawia przy tym zarówno światopogląd twórcy,
jak i dominujące dążenia epoki, a więc nie tylko umożliwia zrozumienie
najbardziej podstawowego pola znaczeń przenikających kulturę, ale
pośrednio stanowi też element badań kulturowej antropologii; analizy te
wymagają jednak od historyka sztuki zdolności do tzw. syntetycznej intuicji,
a także znajomości dziejów symboli kulturowych; w celu ugruntowania
wyników interpretacji ikonologicznej należy uwzględnić również inne
dyscypliny wiedzy oraz dokumenty historyczne związane czasowo z badanym
obiektem. Dzięki metodzie ikonologicznej odczytano wiele skomplikowanych
przedstawień, prześledzono przemiany typów ikonograficznych, wzajemne
oddziaływanie znaczeń, tematów, motywów, nadto uświadomiono sobie
trwałość wielu tradycji, zwłaszcza antycznej oraz wpływ idei teologicznych,
filozoficznych, politycznych, etycznych na tworzenie artystycznych
przedstawień; osiągnięcia takich badaczy, jak Panofsky, E. Wind, R.
240
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Wittkower, W. S. Heskscher, E. H. Gombrich. W. Stechow, F. Saxl, J. Seznec,
J. Held, H. Van de Waal, A. Chastel sprawiły, że metoda ikonologiczna
zdominował nie tylko badania historii sztuki, ale wywarła też wpływ na inne
dyscypliny humanistyczne, a schemat dokonywanych przez nią interpretacji
rozciągnięto także na badanie architektury (prace J. Sauera, R.
Krautheimera, G. Bandmanna, H. Seldmayra, a zwłaszcza Wittkowera)” R.
Kasperowicz, Ikonologia, w: Encyklopedia Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus,
TN KUL, Lublin 1997, 15-17, kol. 16-17.
+ Rozumienie polega na intelektualnym uchwyceniu znaczenia rzeczy lub
związków pomiędzy rzeczami. To wszystko obce jest świadomości, cały proces
czynnego zrozumienia nie dokonuje się przez nią ani też dzięki niej. W tym
sensie jest ona tylko biernym obserwatorem tego co nastąpi, co jest czynione
i co zostało dokonane. „Znaczenia rzeczy lub ich powiązań są jej dane
niejako „z zewnątrz” jako owoc wiedzy, która jest rezultatem czynnego
rozumienia przedmiotowej rzeczywistości. Różne stopnie wiedzy wyznaczają
różny poziom świadomości, chociaż między wiedzą a świadomością zachodzi
dość gruntowna różnica pod względem intelektualnego kształtowania
zarówno poszczególnych aktów, jak też poznawczego całokształtu.” Wiedza
zdobywana poprzez poznanie świata łączy się z samowiedzą, czyli
rozumieniem siebie samego. Przeniknięcie „tego przedmiotu, którym jestem
sam dla siebie” wprowadza swoistą ciągłość pomiędzy najróżnorodniejszymi
momentami czy stanami bytowania własnego „ja” F6 84.
+ Rozumienie polega na intelektualnym uchwyceniu znaczenia rzeczy lub
związków pomiędzy rzeczami. To wszystko obce jest świadomości, cały proces
czynnego zrozumienia nie dokonuje się przez nią ani też dzięki niej. W tym
sensie jest ona tylko biernym obserwatorem tego co nastąpi, co jest czynione
i co zostało dokonane. „Znaczenia rzeczy lub ich powiązań są jej dane
niejako „z zewnątrz” jako owoc wiedzy, która jest rezultatem czynnego
rozumienia przedmiotowej rzeczywistości. Różne stopnie wiedzy wyznaczają
różny poziom świadomości, chociaż między wiedzą a świadomością zachodzi
dość gruntowna różnica pod względem intelektualnego kształtowania
zarówno poszczególnych aktów, jak też poznawczego całokształtu.” Wiedza
zdobywana poprzez poznanie świata łączy się z samowiedzą, czyli
rozumieniem siebie samego. Przeniknięcie „tego przedmiotu, którym jestem
sam dla siebie” wprowadza swoistą ciągłość pomiędzy najróżnorodniejszymi
momentami czy stanami bytowania własnego „ja” F6 84.
+ Rozumienie polega na intelektualnym uchwyceniu znaczenia rzeczy lub
związków pomiędzy rzeczami. To wszystko obce jest świadomości, cały proces
czynnego zrozumienia nie dokonuje się przez nią ani też dzięki niej. W tym
sensie jest ona tylko biernym obserwatorem tego co nastąpi, co jest czynione
i co zostało dokonane. „Znaczenia rzeczy lub ich powiązań są jej dane
niejako „z zewnątrz” jako owoc wiedzy, która jest rezultatem czynnego
rozumienia przedmiotowej rzeczywistości. Różne stopnie wiedzy wyznaczają
różny poziom świadomości, chociaż między wiedzą a świadomością zachodzi
dość gruntowna różnica pod względem intelektualnego kształtowania
zarówno poszczególnych aktów, jak też poznawczego całokształtu.” Wiedza
zdobywana poprzez poznanie świata łączy się z samowiedzą, czyli
rozumieniem siebie samego. Przeniknięcie „tego przedmiotu, którym jestem
241
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
sam dla siebie” wprowadza swoistą ciągłość pomiędzy najróżnorodniejszymi
momentami czy stanami bytowania własnego „ja” F6 84.
+ Rozumienie polega na intelektualnym uchwyceniu znaczenia rzeczy lub
związków pomiędzy rzeczami. To wszystko obce jest świadomości, cały proces
czynnego zrozumienia nie dokonuje się przez nią ani też dzięki niej. W tym
sensie jest ona tylko biernym obserwatorem tego co nastąpi, co jest czynione
i co zostało dokonane. „Znaczenia rzeczy lub ich powiązań są jej dane
niejako „z zewnątrz” jako owoc wiedzy, która jest rezultatem czynnego
rozumienia przedmiotowej rzeczywistości. Różne stopnie wiedzy wyznaczają
różny poziom świadomości, chociaż między wiedzą a świadomością zachodzi
dość gruntowna różnica pod względem intelektualnego kształtowania
zarówno poszczególnych aktów, jak też poznawczego całokształtu.” Wiedza
zdobywana poprzez poznanie świata łączy się z samowiedzą, czyli
rozumieniem siebie samego. Przeniknięcie „tego przedmiotu, którym jestem
sam dla siebie” wprowadza swoistą ciągłość pomiędzy najróżnorodniejszymi
momentami czy stanami bytowania własnego „ja” F6 84.
+ Rozumienie polityki konieczne dla zrozumienia sztuki. „Żeby zrozumieć,
dlaczego jakiś nurt artystyczny odnosi sukces w określonych warunkach
historycznych, należy zająć się badaniem roszczeń ideologicznych rządzących
i sprawowanym przez nich mecenatem” /E. Cockcroft, Abstract
Expressionism: Weapon of the Cold War, „Artforum” 12, czerwiec 1974, s. 3941, szczególnie s. 39/. Serge Guilbaut zajmuje się okresem, “jaki nastąpił po
“sztuce społecznej” okresu Depresji, a przed wykorzystaniem ekspresjonizmu
w propagandzie lat pięćdziesiątych. Chcę mówić o cichym interwale między
1946 a 1951, o ciszy, która jest skądinąd czczą iluzją, wystarczy tylko
uważnie się wsłuchać, a pęknie z łoskotem. […] Zajmuję się zwłaszcza
pismami i obrazami Barnetta Newmana, Marka Rothko, Adolpha Gottlieba i
Jacksona Pollocka, omawiam decyzję awangardzistów odejścia od malarstwa
przedstawiającego, podjętą około 1947-48” /S. Guilbaut, Jak Nowy Jork
ukradł ideę sztuki nowoczesnej. Ekspresjonizm abstrakcyjny, wolność i zimna
wojna, tł. E. Mikina, Wydawnictwo Hotel Sztuki, Warszawa 1992, s. 18/. „A
że siła oddziaływania zbiorowej histerii, która ogarnęła świat zachodni w
latach 1946-1950, jest głównym motywem prac naszych artystów, ważne
jest, aby zrozumieć strategię polityczną przyjętą przez rząd i analizowaną w
pracach historyków orientacji rewizjonistycznej. / Nie interesuje mnie
rozkładanie odpowiedzialności za zimną wojnę pomiędzy Rosję a Stany
Zjednoczone. Interesuje mnie natomiast, w jaki sposób opinia publiczna
reagowała na wizję radzieckiego zagrożenia, wykreowaną przez rząd i media”
/Tamże, s. 19/. W katologu wystawy Polloca z 1980 roku Berenice Rose
pisała: „Rodzi się pytanie jak, na tle prowincjonalnej Ameryki i takiej sztuki
jaką była sztuka amerykańska w latach 1946-1947, było możliwe dokonanie
tak radykalnej przemiany – nie tylko samej sztuki, ale i roli Ameryki w
sztuce. Jak było możliwe nie tylko włączenie się w „główny nurt”, ale i
rewolucyjne wykroczenie poza niego […]” /B. Rose, Jackson Pollock:
„Drawing into Painting”, New York, MOMA, kat. wyst. 1980, s. 23/.
+ Rozumienie polityki konieczne dla zrozumienia sztuki. „Żeby zrozumieć,
dlaczego jakiś nurt artystyczny odnosi sukces w określonych warunkach
historycznych, należy zająć się badaniem roszczeń ideologicznych rządzących
i sprawowanym przez nich mecenatem” /E. Cockcroft, Abstract
242
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Expressionism: Weapon of the Cold War, „Artforum” 12, czerwiec 1974, s. 3941, szczególnie s. 39/. Serge Guilbaut zajmuje się okresem, “jaki nastąpił po
“sztuce społecznej” okresu Depresji, a przed wykorzystaniem ekspresjonizmu
w propagandzie lat pięćdziesiątych. Chcę mówić o cichym interwale między
1946 a 1951, o ciszy, która jest skądinąd czczą iluzją, wystarczy tylko
uważnie się wsłuchać, a pęknie z łoskotem. […] Zajmuję się zwłaszcza
pismami i obrazami Barnetta Newmana, Marka Rothko, Adolpha Gottlieba i
Jacksona Pollocka, omawiam decyzję awangardzistów odejścia od malarstwa
przedstawiającego, podjętą około 1947-48” /S. Guilbaut, Jak Nowy Jork
ukradł ideę sztuki nowoczesnej. Ekspresjonizm abstrakcyjny, wolność i zimna
wojna, tł. E. Mikina, Wydawnictwo Hotel Sztuki, Warszawa 1992, s. 18/. „A
że siła oddziaływania zbiorowej histerii, która ogarnęła świat zachodni w
latach 1946-1950, jest głównym motywem prac naszych artystów, ważne
jest, aby zrozumieć strategię polityczną przyjętą przez rząd i analizowaną w
pracach historyków orientacji rewizjonistycznej. / Nie interesuje mnie
rozkładanie odpowiedzialności za zimną wojnę pomiędzy Rosję a Stany
Zjednoczone. Interesuje mnie natomiast, w jaki sposób opinia publiczna
reagowała na wizję radzieckiego zagrożenia, wykreowaną przez rząd i media”
/Tamże, s. 19/. W katologu wystawy Polloca z 1980 roku Berenice Rose
pisała: „Rodzi się pytanie jak, na tle prowincjonalnej Ameryki i takiej sztuki
jaką była sztuka amerykańska w latach 1946-1947, było możliwe dokonanie
tak radykalnej przemiany – nie tylko samej sztuki, ale i roli Ameryki w
sztuce. Jak było możliwe nie tylko włączenie się w „główny nurt”, ale i
rewolucyjne wykroczenie poza niego […]” /B. Rose, Jackson Pollock:
„Drawing into Painting”, New York, MOMA, kat. wyst. 1980, s. 23/.
+ Rozumienie polityki nowe Partie polityczne uczestniczące w uchwalaniu
Statutu Katalonii miały świadomość, że uczestniczą w gigantycznym dziele,
nieznanym dotąd w Hiszpanii (J. Arrarás, Historia de la segunda república
española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970,
s. 10). Odtąd rozpoczęło się nowe rozumienie polityki a nawet nowe
rozumienie życia. Maciá od razu zauważył, że Statut pozwala na utworzenie
autonomicznego rządu Katalonii. Barcelona na wieść o uchwaleniu Statutu
stała się miejscem wielkiego narodowego święta. Lewicowa partia katalońska,
Esquerra, przeżywa swą godzinę tryumfu. Azaña zachęcał Katalończyków
przez radio, aby szli jeszcze dalej (Tamże, s. 11). Finałem sprawy było
podpisania dokumentu przez prezydenta republiki, co stało się w mieście
San Sebastián (Tamże, s. 14). Parlamentarzyści katalońscy przybyli do San
Sebastián wieczorem 14 września. Nacjonaliści baskijscy wykorzystali ich
obecność do zamanifestowania swej potęgi (José Antonio Aguirre, Entre la
libertad y la revolución (1930-1935), Verdes y Achirica, Bilbao 1935 s. 319).
Prezydent Zamora w przemowie z okazji podpisania dokumentu powiedział:
„Uczyniliśmy coś bardzo wielkiego, coś niezmierzonego, czego jeszcze
rewolucja polityczna nie zna. Uczyniliśmy historyczną konstrukcję i
zaprezentowaliśmy nowy gmach dziewiczy, czysty, przestronny i jasny” (J.
Arrarás, Historia…, s. 16). Gdy wywieszono flagę Katalonii tłum zażądał
wywieszenia flagi baskijskiej. Wtedy Indalecio Prieto wywiesił również tę flagę.
Lider socjalistów był przekonany, że Statut Kraju Basków zostanie uchwalony
w krótkim czasie. Chciał ze względów politycznych pojednać się ze swoimi
dawnymi adwersarzami. Starał się być wobec nich tolerancyjny, prawie
243
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wielkoduszny, a nawet w pewnych momentach patriarchalny (J. Arrarás,
Historia…, s. 17). Socjaliści bali się nacjonalizmu baskijskiego z powodu jego
nastawienia religijnego. Spodziewali się jednak ewolucji mas w sensie
liberalnym i antyreligijnym. Prieto był wrogiem nacjonalizmów, autonomii.
Obecnie jednak manifestował swoje zaangażowanie i oferował się jako
przewodnik na drodze do uzyskania autonomii Kraju Basków. Dnia 19
października specjalna komisja reprezentantów baskijskich zebrała się w San
Sebastián, aby wybrać nową komisję dla zaadaptowania tekstu Statutu do
aktualnych wymagań (Tamże, s. 18). Do wyborów katalońskiego parlamentu
stanęły w szranki następujące partie: Concentración Catalanista Rapublicana,
Acción Catalan, Esquerra, Partido Radical, Lliga Regionalista, Estat Catalá,
Federal, Partido Comunista, Bloque Obrero y Campesino, Alianza de Extremas
Izquierdas, Derecha de Cataluńa (katolicy i monarchiści), Concentración
Española, kandydaci koalicji oraz Partido Nacionalista Catalán. Anarchiści nie
wystawili swoich kandydatów. „Nie pozwólcie, aby was oszukano” pisał
anarchistyczny dziennik „Solidaridad Obrera” 19 listopada. „Jesteście zawsze
ofiarami. Nie głosujcie”. Wygrała wybory Esquerra. System większościowy
faworyzował zwycięzców. Esquerra otrzymała 192.000 głosów i miała 69
posłów, natomiast Lliga otrzymała 104.000 głosów a miała tylko 18 posłów.
Prawica otrzymała 15.300, a komuniści otrzymali 10.900 głosów (Tamże, s.
22). Otwarcie parlamentu katalońskiego i pierwsza sesja miała miejsce 6
grudnia 1932 roku (Tamże, s. 23). Marszałkiem sejmu katalońskiego został
Companys a premierem rządu (Generalidad) Maciá (Tamże, s. 25).
+ Rozumienie połączone z mówieniem. Proces dojścia od jedności do Trójcy,
od esencji do osób, dokonuje się poprzez analizę locutio Bożego, czyli słów
wypowiadanych przez Boga o sobie. Stworzenia istniały w Bogu zanim
zaistniały w sobie samych. Istniejąc w sobie samych zachowują swoje
najlepsze istnienie – w Bogu. Wcześniej preegzystowały w Bogu, nie w
wymiarze materialnym nieskończonym nieskończonością Boga, lecz w
sposób duchowy jako exemplum, forma, similitudo, lub regula rei faciendae.
Znajdowały się w locutio Boga, które konstytuuje istnienie stworzeń. Locutio
istnieje w Bogu. Jest ono, tak jak wszystko w Bogu, istnieniem. Locutio
stwarza istnienie rzeczy. Bóg je wypowiedział, i ten sposób zostały stworzone.
To wypowiadanie wewnątrz Boga jest też konieczną podstawą dla ich
poznania. Mówienie łączy się z poznawaniem i zrozumieniem. Według św.
Anzelma Bóg stwarza przez locutio, wypowiadanie Słowa. Wypowiadanie
Słowa w Bogu oznacza pochodzenie, konkretnie oznacza rodzenie Syna przez
Ojca. W tym wewnątrzboskim akcie wkorzeniony jest też akt stwórczy.
Rodząc Syna Ojciec wypowiada do Syna słowo stwórcze. Czy gdyby Ojciec nie
skierował tego słowa stwórczego, Syn byłby jedynie wieczną esencją, lecz nie
byłby Słowem? Stwórcze locutio określa personalne właściwości Syna. Św.
Anzelm odpowiada, że wtedy też byłby Słowem, gdyż jest Bóg duchem
odwiecznym, który odwiecznie uświadamia siebie rozumie siebie. Dlatego
więc Słowo jest odwiecznie z Nim, nie zależy w jakikolwiek sposób od aktu
stworzenia. Słowo Boże jest niezależne od stworzeń. Jest w łonie Boga jako
najczystsza jego wypowiedź o sobie samym T31.9a 65. Słowo (Syn) jest
wypowiedzią Ojca, wypowiedzią Jego Istnienia, na drodze poznania. Św.
Anzelm dwadzieścia rozdziałów poświęca Synowi a tylko dwadzieścia linii
Duchowi Świętemu. Jest On Miłością. Nie jest wypowiedziany jako akt Ojca,
244
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
lecz jest obiektywnym wyrażeniem aktu jedności Ojca i Syna. Jest On
Miłością pochodzącą od Ojca i od Syna. Ojciec jest Pamięcią, Syn
Inteligencją, a Duch Święty Miłością. Pochodzenie Miłości posiada te same
cechy charakterystyczne, co pochodzenie Słowa: jedność, współistotność itp.
Bóg jest jeden w esencji i troisty w Osobach. Jest to misterium
przekraczające pojmowanie rozumu ludzkiego. Nie można tej Tajemnicy
wyjaśnić T31.9a 66.
+ Rozumienie połączone z wiarą poprzez krąg hermeneutyczny. Krąg
hermeneutyczny między zrozumieniem a wiarą (crede ut intelligas) u św.
Augustyna dotyczy nie tyle relacji pomiędzy teologiem a tekstem przez niego
badanym i interpretowanym, co raczej pomiędzy wspólnotą katechumenów i
ochrzczonych a przekazywanym i przyjmowanym orędziem, nie tylko na
płaszczyźnie intelektu, lecz w całym życiu. Podobnie Sobór Watykański
pierwszy mówiąc o poznaniu Boga bez konieczności łaski nie ogranicza się do
intelektu, lecz bierze pod uwagę całość naturalnych zdolności poznawczych
człowieka, a więc uczuć, intuicji, całej ludzkiej egzystencji. Nie jest to kwestia
odejścia od Arystotelesa do Platona, lecz kwestia konsekwencji wynikających
z Objawienia W053.4 114. Św. Augustyn nie sprowadza swych refleksji do
wnętrza Boga, do Trójcy immanentnej. Wręcz przeciwnie, jednoczy tę
płaszczyznę z zbawczą ekonomią, tak jak to czyni Pismo Święte. Słowo i
Duch Święty działają w ekonomii, przedłużając w swych misjach trynitarne
pochodzenia. Misji i pochodzeń nie można oddzielać. Również Filioque ma
wydźwięk bardziej ekonomiczny niż immanentny. Osoby Boże u św.
Augustyna są widziane jako relacje w ich zbawczym działaniu, podobnie jak
czyni to Tradycja Wschodnia. Cała myśl augustyńska skierowana jest ku
jednemu celowi, którym jest pouczenie ludzi, jak mogą zjednoczyć się z
Bogiem. Św. Augustyna nie interesuje istota unii hipostatycznej, czy też
kwestia świadomości człowieka przyjętego przez drugą Osobę Boską. Chce
jedynie uświęcenia ludzi. Tym niemniej przyczynił się on do pogłębienia
chrystologii trynitarnej W053.4 118.
+ Rozumienie połączone z wiarą poprzez krąg hermeneutyczny. Krąg
hermeneutyczny między zrozumieniem a wiarą (crede ut intelligas) u św.
Augustyna dotyczy nie tyle relacji pomiędzy teologiem a tekstem przez niego
badanym i interpretowanym, co raczej pomiędzy wspólnotą katechumenów i
ochrzczonych a przekazywanym i przyjmowanym orędziem, nie tylko na
płaszczyźnie intelektu, lecz w całym życiu. Podobnie Sobór Watykański
pierwszy mówiąc o poznaniu Boga bez konieczności łaski nie ogranicza się do
intelektu, lecz bierze pod uwagę całość naturalnych zdolności poznawczych
człowieka, a więc uczuć, intuicji, całej ludzkiej egzystencji. Nie jest to kwestia
odejścia od Arystotelesa do Platona, lecz kwestia konsekwencji wynikających
z Objawienia W053.4 114. Św. Augustyn nie sprowadza swych refleksji do
wnętrza Boga, do Trójcy immanentnej. Wręcz przeciwnie, jednoczy tę
płaszczyznę z zbawczą ekonomią, tak jak to czyni Pismo Święte. Słowo i
Duch Święty działają w ekonomii, przedłużając w swych misjach trynitarne
pochodzenia. Misji i pochodzeń nie można oddzielać. Również Filioque ma
wydźwięk bardziej ekonomiczny niż immanentny. Osoby Boże u św.
Augustyna są widziane jako relacje w ich zbawczym działaniu, podobnie jak
czyni to Tradycja Wschodnia. Cała myśl augustyńska skierowana jest ku
jednemu celowi, którym jest pouczenie ludzi, jak mogą zjednoczyć się z
245
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Bogiem. Św. Augustyna nie interesuje istota unii hipostatycznej, czy też
kwestia świadomości człowieka przyjętego przez drugą Osobę Boską. Chce
jedynie uświęcenia ludzi. Tym niemniej przyczynił się on do pogłębienia
chrystologii trynitarnej W053.4 118.
+ Rozumienie poprawne doktryny powstałej w przeszłości wymaga osadzenia
jej we właściwym kontekście historycznym i kulturowym. „Eklektyzm jest
błędem metodologicznym, ale może także zawierać w sobie ukryte tezy
historyzmu. Aby zrozumieć poprawnie jakąś doktrynę powstałą w przeszłości,
trzeba ją osadzić we właściwym kontekście historycznym i kulturowym.
Natomiast zasadniczą cechą historyzmu jest to, że uznaje on wybraną
filozofię za prawdziwą, jeśli odpowiada ona wymogom danej epoki i spełnia
wyznaczone jej zadanie historyczne. Podważa się w ten sposób –
przynajmniej pośrednio – trwałą wartość prawdy. To co jest prawdziwe w
jednej epoce – twierdzi historysta – może nie być prawdziwe w innej. W
konsekwencji historia myśli staje się dla niego jedynie zbiorem zabytków, z
którego może czerpać przykłady dawnych poglądów, dzisiaj już w znacznej
mierze przestarzałych i pozbawionych wszelkiego znaczenia dla
teraźniejszości. W rzeczywistości należy przyjąć, że nawet jeśli sama formuła
jest w pewien sposób związana z określoną epoką i kulturą, zawsze można
dostrzec i rozpoznać prawdę lub błąd w niej zawarte, niezależnie od dystansu
czasowego i przestrzennego” (FR 87).
+ Rozumienie poprawne doktryny powstałej w przeszłości wymaga osadzenia
jej we właściwym kontekście historycznym i kulturowym. „Eklektyzm jest
błędem metodologicznym, ale może także zawierać w sobie ukryte tezy
historyzmu. Aby zrozumieć poprawnie jakąś doktrynę powstałą w przeszłości,
trzeba ją osadzić we właściwym kontekście historycznym i kulturowym.
Natomiast zasadniczą cechą historyzmu jest to, że uznaje on wybraną
filozofię za prawdziwą, jeśli odpowiada ona wymogom danej epoki i spełnia
wyznaczone jej zadanie historyczne. Podważa się w ten sposób –
przynajmniej pośrednio – trwałą wartość prawdy. To co jest prawdziwe w
jednej epoce – twierdzi historysta – może nie być prawdziwe w innej. W
konsekwencji historia myśli staje się dla niego jedynie zbiorem zabytków, z
którego może czerpać przykłady dawnych poglądów, dzisiaj już w znacznej
mierze przestarzałych i pozbawionych wszelkiego znaczenia dla
teraźniejszości. W rzeczywistości należy przyjąć, że nawet jeśli sama formuła
jest w pewien sposób związana z określoną epoką i kulturą, zawsze można
dostrzec i rozpoznać prawdę lub błąd w niej zawarte, niezależnie od dystansu
czasowego i przestrzennego” (FR 87).
+ Rozumienie poprawne tajemnicy Boga. Rozum w obliczu tajemnicy (FR 13).
„Nie należy jednak zapominać, że Objawienie pozostaje pełne tajemnic. To
prawda, że Jezus całym swoim życiem objawia oblicze Ojca, bo przyszedł
przecież po to, aby opowiedzieć tajemnice Boże; mimo to jednak nasze
poznanie tego oblicza jest nadal tylko cząstkowe i nie może wyjść poza
granice naszego pojmowania. Tylko wiara pozwala wniknąć do wnętrza
tajemnicy i pomaga ją poprawnie zrozumieć.” FR 13
+ Rozumienie posłannictwa Bożego wyrażonego mową Pisma Świętego
wymaga pojmowania mentalności izraelskiej. Bóg posługiwał się nawet
niedoskonałymi wyobrażeniami autora ludzkiego Ksiąg biblijnych jako
tworzywem w przekazie swego wzniosłego posłannictwa (por. Rdz 1-11).
246
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„Życie ekonomiczne i historyczo-polityczne różnicuje się zależnie od typu
kultury, tj. całokształtu wartości oraz dorobku materialnego, duchowego,
artystycznego i religijno-moralnego, stworzonego przez ludzi na danym etapie
historyczno-ekonomicznego rozwoju, w danych warunkach geograficznych i
klimatycznych”. „W celu objawienia siebie i swego zbawczego zamysłu Bóg
dokonał w swej wolnej i nieodwołalnej (por. Rz 11, 28n) decyzji wyboru:
posłużenia się narodem kształtowanym przez kulturę semicką – w wydaniu
izraelskim. W ostatnich wiekach przed Chr. przekształciła się ona w kulturę
żydowską (od VI w. przed Chr.) O2 156. Tak więc „Słowo Boże przybierało
szatę semicką, ściślej: izraelsko-żydowską. […] Każdej kulturze odpowiada
mentalność, czyli swoisty sposób widzenia świata i rzeczywistości, oraz
charakterystyczny sposób myślenia i wyrażania myśli, związane z
najgłębszymi pokładami psychiki narodu, wypadkowej specyficznych
warunków jego życia historyczno-gospodarczego, ekonomicznego i
społecznego. Pewne sposoby wyrażania myśli są wspólne całej ludzkości,
choć i one różnicują się zależnie od miejsca, czasu i warunków
geograficznych” O2 157. „Nie zrozumiemy Bożego posłannictwa wyrażonego
mową Pisma Świętego, jeśli nie pojmiemy mentalności izraelskiej”.
Narzędziem wybranym przez Bożą Opatrzność jest nie tylko język, ale całą
mentalność. Mentalność izraelska ujmowała rzeczywistość dynamicznie,
tymczasem scholastyka w swojej metafizyce ujmowała zagadnienia
statycznie. Tragizm polega na tym, że pomylono konieczność obrony
chrześcijaństwa przed powrotem do Starego Przymierza z obroną
scholastycznej metafizyki przed dynamicznym ujmowaniem rzeczywistości,
typowym dla Izraelitów O2 158.
+ Rozumienie poszukiwane przez wiarę; powoduje to wznoszenie się umysłu
ludzkiego ku kontemplacji rzeczywistości filozoficznej, Lorenzo Valla.
„Zważywszy na fakt, że dla Valli pełnia prawdy moralnej zawarta jest w
Piśmie, zupełnie zrozumiałą rzeczą staje się jego pragnienie, by zająć się
filologiczną analizą tego Pisma. Jeżeli uwzględnimy ponadto i to, że dla Valli
ogólność to tyle co pierwotne użycie słowa – które pojąć można na drodze
egzegezy historycznej – zrozumiemy, dlaczego to właśnie Valla jest tym, który
pierwszy (historycznie i lingwistycznie rzecz biorąc) zwrócił uwagę na
„apokryficzny charakter Daru Konstantyna” /P. O. Kristeller, Eight
Philosophers of the Italian Renaissance, Stanford: Stanford University Press
1966, s. 25/. Chociaż rzeczywistość filozoficzna, zdaniem Valli, przerasta
zwyczajne zdolności konceptualne i wyobrażeniowe zwykłych ludzi, sądzi on
jednak, iż powinniśmy próbować wznieść nasze umysły ku kontemplacji
takiej właśnie rzeczywistości. Według jego poglądu wzniesienie takie zaczyna
się wraz z aktem „wiary poszukującej zrozumienia”, a następnie akt ten
kierowany jest za sprawą retorycznej wyobraźni poetyckiej oraz teologii
negatywnej, podobnej do tej, jaką zaproponował Dionizy Areopagita. Dla Valli
prawdziwą filozofią jest poszukiwanie, przy którym używa się narzędzi
egzegezy oraz interpretacji naszej własnej wiary, a które zmierza w kierunku
coraz lepszego rozumienia naszej niewiedzy w sprawach ludzkich i boskich
(jego przyjaciel i współczesny Mikołaj z Kuzy nazywał to „uczoną niewiedzą”).
Czynność ta to ciągle wzrastająca samo-transcendencja i przypomnienie.
Trudno nie dostrzec w noetyce Valli elementów Platońskich, neoplatońskich i
Augustiańskich. Szczególnie gdy mowa w niej o bez mała muzo-podobnym
247
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
statusie, jaki przyznaje on ludzkiej pamięci jako zasadzie racjonalnego
rozumienia /Ch. Trinkhaus, In Our Image and Likeness: Humanity and
Divinity in Italian Humanist Thought, Chicago: University of Chicago Press
1970, tom 1, s. 145, 156/” P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 183-184.
+ Rozumienie pośrednictwa eschatologicznego Maryi podobne u katolików i u
protestantów. Zbliżenia ekumeniczne stają się wspólnym przekonaniem
wtedy, gdy ewangelicy i katolicy zgodnie uznają istnienie życiowej łączności
tych wszystkich, którzy są zjednoczeni pod jedną Głową – Chrystusem i
otwierają się na życiodajne działanie Ducha Świętego. W przypadku
zaistnienia takiej zgody, możliwe się staje również podobne rozumienie
eschatologicznego pośrednictwa Maryi jako posługiwania wewnątrz jednego
Ciała Chrystusowego. Takie pozytywne przyjęcie naszej tematyki widoczne
jest, na przykład, w teologii reformowanej, pozostającej pod wpływem Taizé.
Rozwija ona ideę łączności Kościoła ziemskiego z niebieskim. Tym samym w
nowej perspektywie ukazał się sporny dotychczas temat „wzywania Maryi i
świętych”: W miarę jak katolicki uczestnik dyskusji potwierdza jedyność
Chrystusowego pośrednictwa, a protestancki – istnienie rzeczywistej
wspólnoty Kościoła widzialnego i niewidzialnego, możliwe wtedy stają się
dialog i wzajemne zrozumienie M51 190.
+ Rozumienie potęgi własnej przez człowieka dzięki Siedmiu Rządcom
Świata, którzy podzielili się z nim swoimi boskimi jestestwami. Panteizm
hermetyzmu. „We wprowadzeniu do Poimandresa Trismegistos prosi Boga o
wtajemniczenie w „doskonalą wiedzę” (Logos teleios). Skłaniając się do
prośby, Poimandres rozpoczyna edukację Trismegistosa, wszakże nie za
pomocą racjonalnie wyłożonych zasad, lecz poprzez radę, aby bezpośrednio
doświadczyć stworzenia – w mistycznym „mgnieniu oka”, w którym „wszystko
może się zdarzyć”. W podobnym akcie doświadczyć możemy, iż tkanka życia
składa się z dobra i zła, porządku i chaosu, światła i ciemności. Jedność
płynie z przeciwieństw; wszystkie byty wywodzące się z pierwotnej jedni,
rozdzielone zostały przez Stwórcę, i jak dowodzi z kolei Tabula Smaragdina,
wędrują niezmiennie między ziemią i niebem, między niebem i ziemią” T.
Cegielski, „Ordo ex chao”. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i
XVIII wieku, t. I, „Oświecenie różokrzyżowców i początki masonerii
spekulatywnej 1614-1738, Studia Latimorum 1, Wyd. Bellona i Wyd.
Fundacji „Historia pro futuro”, Warszawa 1994, s. 32. „Stanowiąc odbicie
ludzkiej egzystencji, Kosmos hermetyczny żyje i oddycha: „cały Wszechświat
jest materialny […] cały jest żywą istotą”. Inaczej niż Stwórca ze Starego
Testamentu, archaiczny Bóg hermetystów jest mężczyzną i kobietą
równocześnie: „jest jego istotą być ciężarnym lub wielkim poprzez wszystkie
rzeczy”. Nowe byty generowane są przez Boga ani nie mechanicznie, ani nie
mściwie – jak w klasycznej kosmogonii Hezjoda – lecz dzięki miłości,
przyjaźni i pożądaniu. Zrodzony z miłości człowiek hermetyczny,
niestrudzony w poszukiwaniu wiedzy, odłączył się z czasem od Boga i
rozpoczął pracę nad sobą, nad swoją doskonałością – za co nie został jednak
ukarany. Kiedy w celu „zrozumienia własnej potęgi” przedostał się przez
kolejne sfery Uniwersum, napotkał Siedmiu Rządców Świata, którzy
248
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
podzielili się z nim swoimi boskimi jestestwami. Odnalazł wówczas wcielenie
Boga, którego obecności dotąd nie przeczuwał – w pięknie natury” Tamże, s.
33.
+ Rozumienie potęgi własnej przez człowieka dzięki Siedmiu Rządcom
Świata, którzy podzielili się z nim swoimi boskimi jestestwami. Panteizm
hermetyzmu. „We wprowadzeniu do Poimandresa Trismegistos prosi Boga o
wtajemniczenie w „doskonalą wiedzę” (Logos teleios). Skłaniając się do
prośby, Poimandres rozpoczyna edukację Trismegistosa, wszakże nie za
pomocą racjonalnie wyłożonych zasad, lecz poprzez radę, aby bezpośrednio
doświadczyć stworzenia – w mistycznym „mgnieniu oka”, w którym „wszystko
może się zdarzyć”. W podobnym akcie doświadczyć możemy, iż tkanka życia
składa się z dobra i zła, porządku i chaosu, światła i ciemności. Jedność
płynie z przeciwieństw; wszystkie byty wywodzące się z pierwotnej jedni,
rozdzielone zostały przez Stwórcę, i jak dowodzi z kolei Tabula Smaragdina,
wędrują niezmiennie między ziemią i niebem, między niebem i ziemią” T.
Cegielski, „Ordo ex chao”. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i
XVIII wieku, t. I, „Oświecenie różokrzyżowców i początki masonerii
spekulatywnej 1614-1738, Studia Latimorum 1, Wyd. Bellona i Wyd.
Fundacji „Historia pro futuro”, Warszawa 1994, s. 32. „Stanowiąc odbicie
ludzkiej egzystencji, Kosmos hermetyczny żyje i oddycha: „cały Wszechświat
jest materialny […] cały jest żywą istotą”. Inaczej niż Stwórca ze Starego
Testamentu, archaiczny Bóg hermetystów jest mężczyzną i kobietą
równocześnie: „jest jego istotą być ciężarnym lub wielkim poprzez wszystkie
rzeczy”. Nowe byty generowane są przez Boga ani nie mechanicznie, ani nie
mściwie – jak w klasycznej kosmogonii Hezjoda – lecz dzięki miłości,
przyjaźni i pożądaniu. Zrodzony z miłości człowiek hermetyczny,
niestrudzony w poszukiwaniu wiedzy, odłączył się z czasem od Boga i
rozpoczął pracę nad sobą, nad swoją doskonałością – za co nie został jednak
ukarany. Kiedy w celu „zrozumienia własnej potęgi” przedostał się przez
kolejne sfery Uniwersum, napotkał Siedmiu Rządców Świata, którzy
podzielili się z nim swoimi boskimi jestestwami. Odnalazł wówczas wcielenie
Boga, którego obecności dotąd nie przeczuwał – w pięknie natury” Tamże, s.
33.
+ Rozumienie powiązane jest z myśleniem refleksyjnym. Refleksja idzie w
parze z świadomością, służy jej. Refleksja i refleksyjność nie wystarcza
jednak do ukonstytuowania przeżycia. Dla uwydatnienia podmiotowości
przeżywającego „ja”, dla przeżycia siebie jako podmiotu, jako tego, który
dokonuje czyny, potrzebna jest funkcja świadomości posiadająca charakter
konstytutywny, która konstytuuje przeżycie, a tym samym konstytuuje
również podmiot. Karol Wojtyła tę funkcję określa jako „refleksywną, czyli
zwracającą wszystko ku podmiotowi”. W odzwierciedleniu człowiek wciąż
pozostaje jako przedmiot. Refleksywność oznacza, że przeżywając własne „ja”
człowiek przeżywa zarazem siebie jako podmiot F6 92.
+ Rozumienie powiązane u Hegla z nierozumieniem. A. N. Whitehead traktuje
rzeczywistość jako „autokreację”, w której byt i niebyt się utożsamiają.
Wszystko jest w ruchu, a właściwie: ruch jest wszystkim, nie ma rzeczy a jest
tylko ruch, kreacja. W tej autokreacji mieści się także Bóg. Przed nim już
Hegel rozpoczął tworzyć na nowo mitologie, których zadaniem jest
„wyjaśnianie-zaciemnianie”,
budowanie
”rozumienia-niezrozumienia”.
249
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Odwieczny proces mitologizowania trwa. „Świat jawiący się w mgle mitycznej
jest wizją zamglonej całości.” Jako przykład współczesnego mitu M. A.
Krąpiec podaje wielki wybuch – big bang kosmosu przed jakimiś
siedemnastu miliardami lat oraz kosmiczną ewolucję wszechświata. W7 12
Przyznaje jednak, że dobry zasób danych i dobry program pozwala na
zrealizowanie za pomocą komputera dobrej systematyzacji, np. teologii.
+ rozumienie powiązane ze słowem wyrażonym. Przeciwnicy Pryscyliusza
oskarżali go o sabelianizm, o monarchianizm, o to że nie odróżniał Osób.
Tymczasem wyjaśnia on równość wykorzystując termin cicumincessio
pomiędzy Ojcem i Synem oraz stosując teorię stoicką do relacji między myślą
i słowem, między zrozumieniem (sensus) i słowem wyrażonym (sermo,
verbum). Gdziekolwiek pojawia się Logos – Syn (sermo, verbum, słowo)
ujawnia się Jego źródło – Ojciec (nous, ratio, sensus, intelectus). Słowo Boże
objawia wprost intelekt Boga. W1.2 79
+ Rozumienie powierzchowne techniką literacką stosowaną przez św. Jana.
Wskrzeszenie Łazarza (J 11, 1-45). „Przyjmując jako zakończenie w. 44, opis
wskrzeszenia Łazarza wyakcentowuje objawienie chwały Bożej w znaku,
natomiast traktując w. 45 lub w. 46 jako koniec perykopy, podkreśla się
konsekwencje znaku dla przekazu objawienia – wtedy wskrzeszenie Łazarza
stanowi centralne wydarzenie w komunikacji, ono jest poświadczeniem,
dowodem fizycznym, który budzi wiarę w Jezusa. Perykopa należy do
gatunku przedstawiającego „życie” bohatera, gdyż stanowi część opisu życia
Jezusa, w którym miały miejsce wskrzeszenia zmarłych. Ale w ujęciu Jana
życie Jezusa – Słowa wcielonego – ma szczególny charakter, dlatego opis
wskrzeszenia Łazarza uwydatnia życie i zmartwychwstanie przyniesione
przez Jezusa. Stosuje on w tym celu technikę nieporozumienia oraz
sukcesywne redukcje nieporozumień lub zrozumień powierzchownych.
Uwydatnia on także uroczysty charakter wydarzenia wprowadzając formę
literacką „uznania” (por. Rdz 42-45 – uznania Józefa; Łk 24, 15-35 – uznania
Zmartwychwstałego). Struktura literacka opisu jest dość złożona /Por. J.
Szlaga, Struktura literacka perykopy o wskrzeszeniu Łazarza (J 11, 1-44) i jej
funkcja teologiczna, RTK 27, 1 (1980) 81-91/. Analiza strukturalna tekstu
odkrywa w nim kod topograficzny (funkcja nazw danych topograficznych),
kinetyczny (ruch, pozycja aktantów), referencjalny (odwołujący się do
sytuacji poza tekstem, zwłaszcza do elementów zawartych w 11, 46-12, 43, a
także do rozdz. 9 w 11, 37), kod retoryczny (sposób przekazywania słowa),
kod pogrzebowy i towarzyszący mu kod afektywny oraz kod dostrzegania
(videndi) i słyszenia (audiendi)” /S. Mędala, Chrystologia Ewangelii św. Jana,
Kraków 1993, s. 222.
+ Rozumienie powierzchowne techniką literacką stosowaną przez św. Jana.
Wskrzeszenie Łazarza (J 11, 1-45). „Przyjmując jako zakończenie w. 44, opis
wskrzeszenia Łazarza wyakcentowuje objawienie chwały Bożej w znaku,
natomiast traktując w. 45 lub w. 46 jako koniec perykopy, podkreśla się
konsekwencje znaku dla przekazu objawienia – wtedy wskrzeszenie Łazarza
stanowi centralne wydarzenie w komunikacji, ono jest poświadczeniem,
dowodem fizycznym, który budzi wiarę w Jezusa. Perykopa należy do
gatunku przedstawiającego „życie” bohatera, gdyż stanowi część opisu życia
Jezusa, w którym miały miejsce wskrzeszenia zmarłych. Ale w ujęciu Jana
życie Jezusa – Słowa wcielonego – ma szczególny charakter, dlatego opis
250
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wskrzeszenia Łazarza uwydatnia życie i zmartwychwstanie przyniesione
przez Jezusa. Stosuje on w tym celu technikę nieporozumienia oraz
sukcesywne redukcje nieporozumień lub zrozumień powierzchownych.
Uwydatnia on także uroczysty charakter wydarzenia wprowadzając formę
literacką „uznania” (por. Rdz 42-45 – uznania Józefa; Łk 24, 15-35 – uznania
Zmartwychwstałego). Struktura literacka opisu jest dość złożona /Por. J.
Szlaga, Struktura literacka perykopy o wskrzeszeniu Łazarza (J 11, 1-44) i jej
funkcja teologiczna, RTK 27, 1 (1980) 81-91/. Analiza strukturalna tekstu
odkrywa w nim kod topograficzny (funkcja nazw danych topograficznych),
kinetyczny (ruch, pozycja aktantów), referencjalny (odwołujący się do
sytuacji poza tekstem, zwłaszcza do elementów zawartych w 11, 46-12, 43, a
także do rozdz. 9 w 11, 37), kod retoryczny (sposób przekazywania słowa),
kod pogrzebowy i towarzyszący mu kod afektywny oraz kod dostrzegania
(videndi) i słyszenia (audiendi)” /S. Mędala, Chrystologia Ewangelii św. Jana,
Kraków 1993, s. 222.
+ Rozumienie powołania swojego przez świętych. „Ostoją w burzach świata
jest Kościół Jezusa Chrystusa. Jesteśmy jego członkami napełnionymi łaską.
Kościół jest arką wiecznego zbawienia, utworzoną z cierpienia i śmierci BogaCzłowieka”. Ks. Spiske rozróżnia prawdę Bożą od jej realizacji przez
człowieka skłonnego do grzechu. Kościół z istoty swojej jest święty, pomimo
tego, że jego członkowie nieraz popełniają wielkie grzechy. „Nawet ci, którzy
noszą strój pasterza, postępują jak wilki”. Pasterze Kościoła to sternicy arki
Chrystusowej, to ludzie Piotra ratujący dzisiejszy świat, wskazujący ludziom
przerażonym i ciemiężonym nadzieję, światło, zwycięską pomoc Bożą (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 1179. Na uroczystość Wszystkich Świętych. 1
listopad 1870, s. 1). Kościół triumfujący, słudzy Boga, licznie zebrani ze
wszystkich narodów i plemion ciągle pomagają Kościołowi na Ziemi: „Stali
przed tronem i Barankiem, ubrani w białe szaty, i mieli w rękach palmy.
Wołali donośnym głosem: Chwała niech będzie naszemu Bogiem, który siedzi
na tronie oraz Barankowi”. Kaznodzieja pyta: „Kim oni są? I czym są dla nas,
gdzie są i dokąd nas prowadzą”? Święci są ludźmi, takimi jak my, którzy
zrozumieli swoje przeznaczenie i osiągnęli je. „Gromada, którą dziś widzimy
przed tronem i Barankiem, w białych szatach i z palmami w rękach, którą
pokazuje nam dziś Ewangelia, to są święci Boga, potwierdzeni za sprawą
cudów, zdziałanych z ich pośrednictwem” (Tamże, s. 2). Pomimo tak wielkiej
pomocy, pomimo największych darów łaski złożonych w Kościele katolickim,
tak wielu jego członków skazuje siebie, swoim życiem, na zagładę. Ks. Spiske
obserwuje fakty i mówi o nich. Nie czyni siebie sędzią, lecz otwiera oczy
ludziom, którzy znajdują się tak blisko źródła zbawienia a z niego nie
korzystają. Dostrzega dwie zasadnicze przyczyny słabości Kościoła XIX
wieku: brak świadectwa oraz „Oświecone dowody” mącące ludziom w
głowach. Jest głęboko przekonany o nieomylności dogi wytyczonej przez
Jezusa Chrystusa, który chciał, abyśmy wszyscy byli naprawdę ludźmi
świętymi (Tamże, s. 3).
+ Rozumienie powołania swojego przez świętych. „Ostoją w burzach świata
jest Kościół Jezusa Chrystusa. Jesteśmy jego członkami napełnionymi łaską.
Kościół jest arką wiecznego zbawienia, utworzoną z cierpienia i śmierci BogaCzłowieka”. Ks. Spiske rozróżnia prawdę Bożą od jej realizacji przez
człowieka skłonnego do grzechu. Kościół z istoty swojej jest święty, pomimo
251
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tego, że jego członkowie nieraz popełniają wielkie grzechy. „Nawet ci, którzy
noszą strój pasterza, postępują jak wilki”. Pasterze Kościoła to sternicy arki
Chrystusowej, to ludzie Piotra ratujący dzisiejszy świat, wskazujący ludziom
przerażonym i ciemiężonym nadzieję, światło, zwycięską pomoc Bożą (Ks.
Robert Spiske, Kazanie nr 1179. Na uroczystość Wszystkich Świętych. 1
listopad 1870, s. 1). Kościół triumfujący, słudzy Boga, licznie zebrani ze
wszystkich narodów i plemion ciągle pomagają Kościołowi na Ziemi: „Stali
przed tronem i Barankiem, ubrani w białe szaty, i mieli w rękach palmy.
Wołali donośnym głosem: Chwała niech będzie naszemu Bogiem, który siedzi
na tronie oraz Barankowi”. Kaznodzieja pyta: „Kim oni są? I czym są dla nas,
gdzie są i dokąd nas prowadzą”? Święci są ludźmi, takimi jak my, którzy
zrozumieli swoje przeznaczenie i osiągnęli je. „Gromada, którą dziś widzimy
przed tronem i Barankiem, w białych szatach i z palmami w rękach, którą
pokazuje nam dziś Ewangelia, to są święci Boga, potwierdzeni za sprawą
cudów, zdziałanych z ich pośrednictwem” (Tamże, s. 2). Pomimo tak wielkiej
pomocy, pomimo największych darów łaski złożonych w Kościele katolickim,
tak wielu jego członków skazuje siebie, swoim życiem, na zagładę. Ks. Spiske
obserwuje fakty i mówi o nich. Nie czyni siebie sędzią, lecz otwiera oczy
ludziom, którzy znajdują się tak blisko źródła zbawienia a z niego nie
korzystają. Dostrzega dwie zasadnicze przyczyny słabości Kościoła XIX
wieku: brak świadectwa oraz „Oświecone dowody” mącące ludziom w
głowach. Jest głęboko przekonany o nieomylności dogi wytyczonej przez
Jezusa Chrystusa, który chciał, abyśmy wszyscy byli naprawdę ludźmi
świętymi (Tamże, s. 3).
+ Rozumienie powstania architektury gotyckiej utrudnione. Uznanie gotyku
za logiczne następstwo romanizmu utrudnia zrozumienie powstania
architektury gotyckiej. Tym samym upatruje się w niej konsekwentne
rozwinięcie zasad stylowych i metod technicznych poprzedzającej epoki. W
rzeczywistości architektura wczesnogotycka nie jest spadkobierczynią
architektury romańskiej, lecz jej rywalką; została ona powołana do życia jako
świadome przeciwieństwo tej ostatniej (Por O. von Simson, Katedra gotycka,
Warszawa 1989, s. 93). Warto zauważyć, że gdy we Francji ok. roku 1140
powstają pierwsze dzieła sztuki gotyckiej, na całym obszarze Europy panuje
jeszcze niepodzielnie styl romański, właściwie oba te style będą istnieć
równolegle przez z górą 80 lat Sz1 45.
+ Rozumienie powstania architektury gotyckiej utrudnione. Uznanie gotyku
za logiczne następstwo romanizmu utrudnia zrozumienie powstania
architektury gotyckiej. Tym samym upatruje się w niej konsekwentne
rozwinięcie zasad stylowych i metod technicznych poprzedzającej epoki. W
rzeczywistości architektura wczesnogotycka nie jest spadkobierczynią
architektury romańskiej, lecz jej rywalką; została ona powołana do życia jako
świadome przeciwieństwo tej ostatniej (Por O. von Simson, Katedra gotycka,
Warszawa 1989, s. 93). Warto zauważyć, że gdy we Francji ok. roku 1140
powstają pierwsze dzieła sztuki gotyckiej, na całym obszarze Europy panuje
jeszcze niepodzielnie styl romański, właściwie oba te style będą istnieć
równolegle przez z górą 80 lat Sz1 45.
+ Rozumienie powstawania światopoglądu chrześcijańskiego wymaga
zrozumienia całej struktury podmiotu poznającego wraz z jego siecią relacji
osobowych. Filozofowie oświecenia negowali możliwość poznania świata (I.
252
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Kant). Romano Guardini podejmuje analogiczną kwestię gnoseologiczną z
punktu widzenia teologii. Zastanawia się nad możliwością poznania świata w
jego całości. Stwierdza, że jest to możliwe, ale tyko dzięki objawieniu, a
ostatecznie w Chrystusie. Poznanie teologiczne nie oznacza oddzielenia wiary
od rozumu, wręcz przeciwnie, człowiek wierzący czyni refleksję rozumową.
Nie ma przeciwstawieństwa lecz komplementarność. Słowo Boże działające w
sposób nadprzyrodzony w historii, przyjmuje ludzkie środki jako
pośrednictwo w dojściu do człowieka. Pojmowanie prawd nadprzyrodzonych
dokonuje się za pośrednictwem tego świata, zwłaszcza za pośrednictwem
myślenia ludzkiego /M. Lluch Baixauli, La Katholische Weltanschauung de
Romano Gardini, “Scripta Theologica” 30 (1998/2) 629-658, s. 647/. Moc
poznawcza osoby ludzkiej znajduje się w jej relacji z osobą Chrystusa. W nim
człowiek znajduje najpierw zrozumienie samego siebie, a następnie całego
świata. Myślenie Guardiniego jest chrystocentryczne. Nawiązując do dwóch
natur Chrystusa Guardini tworzy teorię kontrastów. Największym
kontrastem jest sam Chrystus. W relacji do Niego wszystko ukazuje swoją
specyfikę. W nim znajduje się pełnia prawdy o świecie. Chrystocentryczność
pozwala na tworzenie właściwego światopoglądu (Weltanschauung).
Ostatecznie chrześcijańska koncepcja świata jest spojrzeniem na świat z
perspektywy Chrystusa. Dlatego teolog stara się nie tylko poznawać świat w
świetle objawienia chrześcijańskiego, lecz ponadto interesuje go to, w jako
sposób patrzy na świat sam Chrystus. Weltanschauung jako teoria jest
połączeniem teologii z filozofią, jest to specyficzna meta-filozofia, która ma
wymiar teologiczny, ogarnia całość prawd objawionych, ale jej sposób
rozumowania jest filozoficzny. Jest to teologia filozoficzna, albo filozofia,
której terenem jest cała treść objawienia chrześcijańskiego (Tina Manferdni)
/Tamże, s. 648/. Podobne jest zagadnienie relacji podmiotu do poznawanego
obiektu, badacz jest jednocześnie w świecie i poza nim, jest w świecie jako
byt cielesny, a poza nim jako byt duchowy. Wiara to nie tylko przyjmowanie
odpowiednich treści, lecz bycie w Chrystusie. Chrześcijanin poznający świat
jest w świecie, ale jest też w Chrystusie. Chrystus jest w świecie jako
wcielony, ale jest poza nim jako Bóg, w swojej boskiej osobie i swojej boskiej
naturze. Zrozumienie powstawania światopoglądu chrześcijańskiego wymaga
zrozumienia całej struktury podmiotu poznającego wraz z jego siecią relacji
osobowych. Wtedy następuje patrzenie oczyma Chrystusa i widzenie Jego
miarą. Poznanie świata w Chrystusie utożsamia się z poznaniem świata przez
Chrystusa. Guardini podaje pięć cech charakterystycznych poznawczej
aktywności Chrystusa: 1) Żywy sąd nad światem, 2) Przed jego spojrzeniem
nic się nie ukryje, 3) Jest ponad światem, 4) Potrafi poznać istotę
wszystkiego, 5) Traktuje świat jako byt konkretny. W efekcie pojęcie wiary
jest ściśle związane z pojęciem światopoglądu (Weltanschauung). Poznanie
świata przez wiarę jest pełniejsze, i odwrotnie, wiara jest pełna wtedy, gdy
treści objawione są ujęte w kontekście wiedzy o świecie. Poznawanie świata
wzmacnia wiarę. Nauki sprzyjają wierze /Tamże, s. 649.
+ Rozumienie poznania intelektualnego Leibniza G. W. kontynuowane przez
Wolffa Ch. „Główne zagadnienie badań filozoficznych przesunęło się z
zagadnień metafizycznych (natura i ostateczna przyczyna istniejącego bytu,
człowiek i jego struktura ontyczna) na zagadnienia epistemologiczne (źródło
prawdy o świecie, o nas samych, o Bogu). W związku z tym termin intelekt,
253
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
który w swej semantycznej zawartości wyrażał wcześniej przede wszystkim
rzeczywistość metafizyczną (realna władza podmiotu poznającego), otrzymał
w nowożytności sens zasadniczo gnozeologiczny oraz psychologiczny,
oznaczający zespół działań poznawczych człowieka. W filozofii R. Descartesa
intelekt jest (obok woli i emocji) jednym z przejawów działania duszy ludzkiej
(les passions de l’âme), w której dokonuje się wgląd intelektualny (intellectio
pura), odkrywający wrodzone idee bez współdziałania z organami cielesnymi.
J. Locke (empiryzm), negując istnienie idei wrodzonych, traktował poznanie
genetycznie, opisowo i psychologicznie. Jest to proces realizujący się w
dwóch radykalnie odmiennych strukturach: doświadczenia zewnętrznego
(sensation) oraz doświadczenia wewnętrznego (reflexion). G. W. Leibniz
określał intelekt terminem l’entendement i wiązał go z właściwą tylko
człowiekowi zdolnością do refleksji. Zgodnie z przyjętą koncepcją
rzeczywistości (monadologia) oraz głoszoną zasadą ciągłości (lex continui)
twierdził, że między postrzeżeniem a apercepcją (świadomością) istnieje
jedynie różnica stopnia. Poznanie intelektualne jest postrzeżeniem
wyraźniejszym, uzupełnionym pamięcią. Leibnizjański sposób rozumienia
poznania intelektualnego przyjął Ch. Wolff, według którego jest ono ujęciem
rzeczy w sposób wyraźny” R. J. Weksler-Waszkinel, Intelekt, w: Encyklopedia
Katolicka, T. VII, red. S. Wielgus, TN KUL, Lublin 1997, 337-341, kol. 339.
+ Rozumienie poznania ponadempirycznego na sposób ludzki jest zadaniem
języka teologicznego jako specjalistycznej konstrukcji. Język teologiczny
wznosi się na potocznym języku naturalnym, a następnie na naukowym i
filozoficznym. „Jest to język paranaukowy (naukopodobny). Bierze on swe
dane poznawcze przede wszystkim z objawienia zstępującego, ale następnie
także z objawienia wstępującego. Wychodzi ze sfery empirycznej, ale zmierza
ostatecznie ku ujęciu całej głębi znaczeń ponadempirycznych”. Zadanie
języka teologicznego jako specjalistycznej konstrukcji to: pogłębianie poznań
ponadempirycznych, zrozumienie ich na sposób ludzki, wyjaśnienie,
krytyczna weryfikacja, uniesprzecznienie, ulogicznienie, dotarcie do świata
wyższego i pełniejsza systematyzacja naukowa. Język teologiczny jest to
konstrukcja kognitywna, weryfikacyjna, werytatywna i systametyzacyjna.
„Podstawowe swe zadania osiąga najpełniej dopiero w systemie
personalizmu, który wiąże pozytywnie wszystkie języki w jeden system
znaków i sensów ponadempirycznych. Jest on doskonałym wyrazem,
medium i korelatem świata międzyosobowego” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 41/. Lingwistyka drugiej połowy XX wieku
przeciwstawia się sceptycyzmowi, agnostycyzmowi i ateizmowi językowemu.
Ks. Cz. S. Bartnik wymienia szkoły teologiczne, stosujące współczesne nauki
o języku do języka chrześcijańskiego: – szkoła oksfordzka (John L. Austin, G.
Ryle, P. Strawson, J. Wisdom, Ian Thomas Ramcey, John Hick, Alistar
MacIntyre); – szkoła paryska (Paul Ricoeur, I. G. Barbour, H. Cazelles,
Roland Barthes, Gabriel Vahanian, Claude J. Geffré); – szkoła erlandzka (P.
Lorenzen, F. Kambartel, J. Mittelstrass, H. Peukert); – szkoła insbrucka
(Emerich Coreth, Anton Grabner-Haider); – szkoła harwardzka (Richard R.
Niebuhr, Langdon B. Gilkey, Harvey Cox, Michael Novak, a także Mircea
Eliade, Rumun); – szkoła lubelska (K. Wojtyła, A. A. Krąpiec, Z. Zdybicka, A.
Bronk, Cz. S. Bartnik, K. Góźdź) /Tamże, s. 42.43.
254
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie poznania ponadempirycznego na sposób ludzki jest zadaniem
języka teologicznego jako specjalistycznej konstrukcji. Język teologiczny
wznosi się na potocznym języku naturalnym, a następnie na naukowym i
filozoficznym. „Jest to język paranaukowy (naukopodobny). Bierze on swe
dane poznawcze przede wszystkim z objawienia zstępującego, ale następnie
także z objawienia wstępującego. Wychodzi ze sfery empirycznej, ale zmierza
ostatecznie ku ujęciu całej głębi znaczeń ponadempirycznych”. Zadanie
języka teologicznego jako specjalistycznej konstrukcji to: pogłębianie poznań
ponadempirycznych, zrozumienie ich na sposób ludzki, wyjaśnienie,
krytyczna weryfikacja, uniesprzecznienie, ulogicznienie, dotarcie do świata
wyższego i pełniejsza systematyzacja naukowa. Język teologiczny jest to
konstrukcja kognitywna, weryfikacyjna, werytatywna i systametyzacyjna.
„Podstawowe swe zadania osiąga najpełniej dopiero w systemie
personalizmu, który wiąże pozytywnie wszystkie języki w jeden system
znaków i sensów ponadempirycznych. Jest on doskonałym wyrazem,
medium i korelatem świata międzyosobowego” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 41/. Lingwistyka drugiej połowy XX wieku
przeciwstawia się sceptycyzmowi, agnostycyzmowi i ateizmowi językowemu.
Ks. Cz. S. Bartnik wymienia szkoły teologiczne, stosujące współczesne nauki
o języku do języka chrześcijańskiego: – szkoła oksfordzka (John L. Austin, G.
Ryle, P. Strawson, J. Wisdom, Ian Thomas Ramcey, John Hick, Alistar
MacIntyre); – szkoła paryska (Paul Ricoeur, I. G. Barbour, H. Cazelles,
Roland Barthes, Gabriel Vahanian, Claude J. Geffré); – szkoła erlandzka (P.
Lorenzen, F. Kambartel, J. Mittelstrass, H. Peukert); – szkoła insbrucka
(Emerich Coreth, Anton Grabner-Haider); – szkoła harwardzka (Richard R.
Niebuhr, Langdon B. Gilkey, Harvey Cox, Michael Novak, a także Mircea
Eliade, Rumun); – szkoła lubelska (K. Wojtyła, A. A. Krąpiec, Z. Zdybicka, A.
Bronk, Cz. S. Bartnik, K. Góźdź) /Tamże, s. 42.43.
+ rozumienie poznania według Starego testamentu. „W rozumieniu Starego
Testamentu poznanie nie opiera się wyłącznie na uważnej obserwacji
człowieka, świata i historii, ale zakłada istnienie pewnej nieodzownej więzi z
wiarą i z treścią Objawienia. Tutaj kryją się wyzwania, które naród wybrany
musiał podjąć i na które odpowiedział.” FR 21
+ Rozumienie poznania zmysłowego poprzez przechodzenie intelektu
ludzkiego do rzeczywistości wyższych. Plotyn swój model dialektycznego
dojścia do Jedni tworzy dopiero po wzniesieniu się duszy do Dobra; model
ten wcześniej opisała Sokratesowi Diotyma w Platońskiej Uczcie /J. Owens,
A Hisfory of Ancient Western Philosophy, Englewood Cliffs, New Jersey:
Prentice-Hall, Inc. 1959, s. 397. Zob. także. Platon. Uczta, 210A-21 lB/.
Plotyn dochodzi do porządku Inteligencji i do dziedziny Jedni stopniowo.
Jego filozofia przenosi się od pojmowania zachowań zmysłowych do wyższych
rzeczywistości, poprzez które zachowania te stają się inteligibilne dla
ludzkiego umysłu. Dopiero po wspięciu się aż do Jedni – jako ostatecznego
wytłumaczenia wszystkich poszczególnych zdarzeń zmysłowych, jak również
Duszy Świata i Inteligencji – uważa Plotyn za właściwe objaśnić schodzenie
Inteligencji i Duszy Świata od Jedni /Tamże, s. 398/. Późniejszy ruch od
Jedni do świata staje się zrozumiały, gdy uwzględni się ówczesny rozwój
chrześcijaństwa, któremu Plotyn próbował się przeciwstawić. Neoplatonizm
nie jest żadną przeszkodą dla mojej tezy. W tym miejscu zejście filozofii z
255
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Olimpu dobiega końca. Starożytna filozofia grecka była po części próbą
wyzwolenia naturalnego rozumu z pojęć poetyckich teologów. Wraz z
Plotynem ucieczka filozofii od mitologii greckiej udała się całkowicie /P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 74.
+ Rozumienie poznania zmysłowego poprzez przechodzenie intelektu
ludzkiego do rzeczywistości wyższych. Plotyn swój model dialektycznego
dojścia do Jedni tworzy dopiero po wzniesieniu się duszy do Dobra; model
ten wcześniej opisała Sokratesowi Diotyma w Platońskiej Uczcie /J. Owens,
A Hisfory of Ancient Western Philosophy, Englewood Cliffs, New Jersey:
Prentice-Hall, Inc. 1959, s. 397. Zob. także. Platon. Uczta, 210A-21 lB/.
Plotyn dochodzi do porządku Inteligencji i do dziedziny Jedni stopniowo.
Jego filozofia przenosi się od pojmowania zachowań zmysłowych do wyższych
rzeczywistości, poprzez które zachowania te stają się inteligibilne dla
ludzkiego umysłu. Dopiero po wspięciu się aż do Jedni – jako ostatecznego
wytłumaczenia wszystkich poszczególnych zdarzeń zmysłowych, jak również
Duszy Świata i Inteligencji – uważa Plotyn za właściwe objaśnić schodzenie
Inteligencji i Duszy Świata od Jedni /Tamże, s. 398/. Późniejszy ruch od
Jedni do świata staje się zrozumiały, gdy uwzględni się ówczesny rozwój
chrześcijaństwa, któremu Plotyn próbował się przeciwstawić. Neoplatonizm
nie jest żadną przeszkodą dla mojej tezy. W tym miejscu zejście filozofii z
Olimpu dobiega końca. Starożytna filozofia grecka była po części próbą
wyzwolenia naturalnego rozumu z pojęć poetyckich teologów. Wraz z
Plotynem ucieczka filozofii od mitologii greckiej udała się całkowicie /P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 74.
+ Rozumienie pracy jako bezpośredniego stosunku człowieka do żywiołu
pozaludzkiego nie daje miejsca dla takich pojęć, jak wartość dodatkowa i
wyzysk. „Dla sprecyzowania kontekstu intelektualnego poglądów Bogdanowa
wielce istotne są uwagi Krzysztofa Pomiana: „Filozofia czynu […] Zamiast
słowa „przyroda” byłoby lepiej użyć tu słowa „żywioł”; taka będzie zresztą
terminologia stosowana później przez Brzozowskiego. Albowiem właśnie
żywioł, ślepą zasadę niszczenia i bezładu, ma on na myśli, gdy symbolizuje
aktywność przyrody przez wybuch Wezuwiusza. Tak pojmowana przyroda
jest więc czymś działającym samoistnie – siłą (…). Stąd nieustanne
podkreślanie fizycznego charakteru pracy, który stanowi o jej powinowactwie
z żywiołem (…). Przy rozumieniu pracy jako bezpośredniego stosunku [tj. nie
zapośredniczonego przez sprzedaż własnej siły roboczej właścicielom środków
produkcji, jak u Marksa] człowieka do żywiołu pozaludzkiego nie ma miejsca
dla takich pojęć, jak wartość dodatkowa i wyzysk; nie ma tu również miejsca
dla walki klasowej, która przeciwstawia dysponentów siły roboczej
posiadaczom kapitału. (…) Rację miał Suchodolski, gdy stwierdzał, że
Brzozowskiemu socjalizm jawił się jako „zagadnienie kultury, a nie jako
zagadnienie przeciwieństw klasowych i podziału dóbr” (…). Zasadnicza
zmiana musi się zatem dokonać nie w sferze stosunków własnościowych czy
władzy politycznej, ale w postawie, obyczajowości i poglądach klasy
robotniczej. Warunkiem tej zmiany jest wyrwanie się klasy robotniczej spod
256
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wpływu inteligencji, jej „wyodrębnienie klasowe” jak to określał Brzozowski,
który z tego właśnie względu konsekwentnie przeciwstawia socjalizm jako
ruch polityczny zawodowemu ruchowi robotników, tylko ten drugi uważając
za autentyczny przejaw procesu emancypowania się proletariatu” (K.
Pomian, Wartości i siła: dwuznaczności Brzozowskiego, w: Wokół myśli
Stanisława Brzozowskiego, Kraków 1974, s. 71, 75, 79, 84, 87)” /A.
Pomorski, Duchowy Proletariusz. Przyczynek do dziejów lamarkizmu
społecznego i rosyjskiego komunizmu XIX-XX wieku (na marginesie antyutopii
Andrieja Płatonowa), Warszawa 1996, s. 74.
+ Rozumienie praktyki matematycznej lepsze dzięki matematyce
intensjonalnej „Pierwszym systemem zbudowanym według tego wzorca i uwzględniającym aspekt epistemologiczny był system arytmetyki Stewarta Shapiro
(por. S. Shapiro, Epistemic Arithmetic and Intuitionistic Arithmetic). Potem
pojawiły się inne systemy, na przykład dla teorii mnogości, dla arytmetyki,
dla teorii typów. Systemy matematyki intensjonalnej mogą pomóc w
zrozumieniu i formalizowaniu praktyki matematycznej. Systemy takie, choć
oparte na logice klasycznej, mogą wyrażać formuły zarówno matematyki
klasycznej, jak i intuicjonistycznej. Dzięki temu mogą pomóc lepiej uchwycić
różnice między podejściem klasycznym i konstruktywistycznym. Pozwalają
w szczególności na badanie aspektów konstruktywnych dowodów i
rozumowań klasycznych. Pozwalają też na uwzględnienie tego, w jaki
sposób dane są nam obiekty matematyczne. Stanowią zatem, z
filozoficznego punktu widzenia, odrzucenie platonizmu, zakładającego, że
przedmioty matematyczne istnieją niezależnie od czasu, przestrzeni i
poznającego podmiotu” /Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów,
PWN Warszawa 1995, s. 154/. Nie możemy tu wchodzić w szczegóły
techniczne, a bez nich trudno niestety mówić o własnościach systemów
matematyki intensjonalnej. Czy podejście to okaże się owocne – pokaże czas.
Niemniej jednak jest to pewna interesująca próba zbudowania podstaw
matematyki w sposób właściwie klasyczny, ale z przełamaniem ograniczoności
klasycznego podejścia, mianowicie z uwzględnieniem, w pewnym stopniu,
poznającego podmiotu” /Tamże, s. 155.
+ Rozumienie praktyki matematycznej lepsze dzięki matematyce
intensjonalnej „Pierwszym systemem zbudowanym według tego wzorca i uwzględniającym aspekt epistemologiczny był system arytmetyki Stewarta Shapiro
(por. S. Shapiro, Epistemic Arithmetic and Intuitionistic Arithmetic). Potem
pojawiły się inne systemy, na przykład dla teorii mnogości, dla arytmetyki,
dla teorii typów. Systemy matematyki intensjonalnej mogą pomóc w
zrozumieniu i formalizowaniu praktyki matematycznej. Systemy takie, choć
oparte na logice klasycznej, mogą wyrażać formuły zarówno matematyki
klasycznej, jak i intuicjonistycznej. Dzięki temu mogą pomóc lepiej uchwycić
różnice między podejściem klasycznym i konstruktywistycznym. Pozwalają
w szczególności na badanie aspektów konstruktywnych dowodów i
rozumowań klasycznych. Pozwalają też na uwzględnienie tego, w jaki
sposób dane są nam obiekty matematyczne. Stanowią zatem, z
filozoficznego punktu widzenia, odrzucenie platonizmu, zakładającego, że
przedmioty matematyczne istnieją niezależnie od czasu, przestrzeni i
poznającego podmiotu” /Murawski R. Filozofia matematyki. Zarys dziejów,
PWN Warszawa 1995, s. 154/. Nie możemy tu wchodzić w szczegóły
257
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
techniczne, a bez nich trudno niestety mówić o własnościach systemów
matematyki intensjonalnej. Czy podejście to okaże się owocne – pokaże czas.
Niemniej jednak jest to pewna interesująca próba zbudowania podstaw
matematyki w sposób właściwie klasyczny, ale z przełamaniem ograniczoności
klasycznego podejścia, mianowicie z uwzględnieniem, w pewnym stopniu,
poznającego podmiotu” /Tamże, s. 155.
+ rozumienie praw deterministyczne przez Monteskiusza. Monteskiusz
bardziej niż inni myśliciele XVIII wieku zwracał uwagę na metodę
historyczną. Jednak wspólnie z innym teoretykami postępu przyjmował
deterministyczne rozumienie praw. Poszukiwanie ducha praw dziejowych
zbliża go do myśli stoików. Był on raczej pesymistą. Brakowało mu
optymizmu, którym charakteryzował się Bossuet i Vico, którzy przyjmowali
działanie Opatrzności. Ciekawe, że lęk przed ograniczeniem wolności
człowieka przez Boga i ucieczka przed Opatrznością nie przynosiły
optymizmu, lecz prowadziły do bardzo pesymistycznych wizji ludzkich
dziejów. H158 3
+ Rozumienie praw fizyki wymaga matematyki i pojęć matematycznych.
„Jedną z zadziwiających cech zachowania świata stanowi jego nadzwyczajna zgodność z prawami matematycznymi. Im lepiej rozumiemy
świat fizyczny, im głębiej poznajemy prawa natury, tym bardziej wydaje
się nam, że świat fizyczny gdzieś wyparowuje i pozostaje nam tylko
matematyka. Im głębiej rozumiemy prawa fizyki, tym dalej wkraczamy w
świat matematyki i matematycznych pojęć” /R. Penrose, Makroświat,
mikroświat i ludzki umysł, Warszawa 1997, s. 18-19/” „Jeżeli sugestia
Penrose’a jest prawdziwa, to poziom matematyki, a także jej znajomość
wśród fizyków, mają decydujące znaczenie dla rozwoju fizyki
teoretycznej, wręcz stanowią ramy tego rozwoju. Coraz częściej
formułuje się hipotezy, że ramy te mogą być przekroczone poprzez nowy
formalizm fizyki kwantowej. Czy stworzą go fizycy, czy też istnieje on już
w abstrakcyjnych rozważaniach matematyków? Rzecz jasna trudno
rozstrzygnąć odpowiedź na tak postawione pytanie. Być może należy
zająć dość spokojne stanowisko obserwatora. Tak czyni Janusz
Wiśniewski, wypowiadając dwie istotne uwagi. Po pierwsze –
„matematycy zawsze byli częścią społeczności uczonych i chociaż
tworzyli abstrakcyjne obiekty matematyczne, to były one konstrukcjami,
którym przysługiwała taka sama rzeczywistość jak innym elementom
kulturowym. Zatem ważna wydaje się przede wszystkim skuteczność
teorii matematycznych opisujących te obiekty, a nie ich charakter
mitologiczny” /J. Wiśniewski, Matematyka a współczesna nauka, w:
Filozoficzne problemy rozwoju
współczesnych
nauk
matematycznoprzyrodniczych, E. Piotrowska, J. Such (red.), Poznań 1994, 21-30, s. 29/. Po
drugie – każda teoria matematyczna, która nie znajdzie zastosowania
praktycznego, pozostanie pusta empirycznie i przynajmniej przez jakiś
czas, a może i zawsze, badania nad nią będą tylko „sztuką dla sztuki”
/A. Szczuciński, Matematyka,, dziwność i kwanty, w: Między matematyką a
przyrodoznawstwem, red. nauk. E. Piotrowska, D. Sobczyńska, Uniwersytet
im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii, Poznań 1999, 137-157, s. 150.
258
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie praw życia społecznego głębsze dzięki chrześcijaństwu. „(Ku
czemu zmierza Sobór). Do głównych rysów dzisiejszego świata zalicza się
zwielokrotnienie związków między ludźmi, do czego bardzo się przyczynia
dzisiejszy postęp techniczny. Jednakże dialog braterski między ludźmi
dochodzi do skutku nie dzięki temu postępowi, lecz głębiej, poprzez
wspólnotę osób, która domaga się wzajemnego poszanowania dla ich pełnej
duchowej godności. Objawienie chrześcijańskie stanowi wielce pomocny
środek dla rozwoju tej wspólnoty między osobami, a zarazem prowadzi nas
do głębszego rozumienia praw życia społecznego, jakie Stwórca wpisał w
naturę duchową i moralną człowieka. Ponieważ niedawne dokumenty Urzędu
Nauczycielskiego Kościoła obszerniej wyłożyły naukę jego o społeczeństwie
ludzkim, Sobór przypomina tylko niektóre, bardziej zasadnicze prawdy i
uwydatnia ich podstawy w świetle Objawienia. Następnie zatrzymuje się nad
niektórymi wnioskami o większym za dni naszych znaczeniu” (KDK 23).
+ Rozumienie Prawa prawdziwe w chrześcijaństwie. Szkoła Janowa częściowo
była podobna do typowych szkół istniejących licznie w starożytnym świecie.
Poważne studia nad Starym Testamentem rozpoczęły się wskutek konfliktu z
Żydami, którzy członków szkoły wykluczyli z Synagogi (J 9, 22; 12, 42; 16,
2). Wspólnota utrzymywała, że to ona, a nie Żydzi, posiada prawdziwe
zrozumienie Prawa i Jezusa (J 14, 22). Wspólnota Janowa była otwarta na
wszystkich. Celem jej było zachowywanie słów i nauki Jezusa. Jezus bowiem
objawił się uczniom, czyli wspólnocie i Jezusowa nauka jest przechowywana
i ogłaszana przez wspólnotę. Tylko wspólnota posiada najwyższy autorytet
nauczycielski. Przekazuje ona naukę jako święta tradycję daną przez Ojca za
pośrednictwem Jezusa (J 14, 24) i przyjętą przez wspólnotę (J 17, 8.14.17)
04 32. Wspólnocie (szkole) Janowej przewodził umiłowany uczeń, uważany
za idealnego ucznia Jezusa i pośrednika Jego nauki. Umiłowany uczeń
troszczy się o poznanie Jezusa. Zdolny jest on wyjaśniać naukę pozostałym
uczniom, także Piotrowi (J 13, 24). Funkcjonuje on we wspólnocie uczniów
taka jak zapowiedziany przez Jezusa Duch-Paraklet. Podobnie jak Jezus był
pierwszym Parakletem dla swoich uczniów, tak umiłowany uczeń jest
Parakletem wspólnoty Janowej. Zadaniem jego, jak i całej wspólnoty, było
świadczenie o Jezusie, w otwartości wobec wszystkich i w postawie dialogu.
W sytuacji wrogości i odrzucenia zachodziła konieczność gromadzenia
świadectw i spisywania ich w celu obrony wiary 04 33. Założycielem szkoły
Janowej był prawdopodobnie Prezbiter z 2 i 3 J, identyfikowany z Janem
Prezbiterem z przekazu Papiasza. Pisma Prebitera (2 i 3 J) zawierają w formie
zalążkowej teologię Janową (Schnelle). Czwarta Ewangelia i 1 J rozwijają
teologię Prezbitera w związku z błędną jej interpretacją 04 34.
+ Rozumienie Prawa prawdziwe w chrześcijaństwie. Szkoła Janowa częściowo
była podobna do typowych szkół istniejących licznie w starożytnym świecie.
Poważne studia nad Starym Testamentem rozpoczęły się wskutek konfliktu z
Żydami, którzy członków szkoły wykluczyli z Synagogi (J 9, 22; 12, 42; 16,
2). Wspólnota utrzymywała, że to ona, a nie Żydzi, posiada prawdziwe
zrozumienie Prawa i Jezusa (J 14, 22). Wspólnota Janowa była otwarta na
wszystkich. Celem jej było zachowywanie słów i nauki Jezusa. Jezus bowiem
objawił się uczniom, czyli wspólnocie i Jezusowa nauka jest przechowywana
i ogłaszana przez wspólnotę. Tylko wspólnota posiada najwyższy autorytet
nauczycielski. Przekazuje ona naukę jako święta tradycję daną przez Ojca za
259
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
pośrednictwem Jezusa (J 14, 24) i przyjętą przez wspólnotę (J 17, 8.14.17)
04 32. Wspólnocie (szkole) Janowej przewodził umiłowany uczeń, uważany
za idealnego ucznia Jezusa i pośrednika Jego nauki. Umiłowany uczeń
troszczy się o poznanie Jezusa. Zdolny jest on wyjaśniać naukę pozostałym
uczniom, także Piotrowi (J 13, 24). Funkcjonuje on we wspólnocie uczniów
taka jak zapowiedziany przez Jezusa Duch-Paraklet. Podobnie jak Jezus był
pierwszym Parakletem dla swoich uczniów, tak umiłowany uczeń jest
Parakletem wspólnoty Janowej. Zadaniem jego, jak i całej wspólnoty, było
świadczenie o Jezusie, w otwartości wobec wszystkich i w postawie dialogu.
W sytuacji wrogości i odrzucenia zachodziła konieczność gromadzenia
świadectw i spisywania ich w celu obrony wiary 04 33. Założycielem szkoły
Janowej był prawdopodobnie Prezbiter z 2 i 3 J, identyfikowany z Janem
Prezbiterem z przekazu Papiasza. Pisma Prebitera (2 i 3 J) zawierają w formie
zalążkowej teologię Janową (Schnelle). Czwarta Ewangelia i 1 J rozwijają
teologię Prezbitera w związku z błędną jej interpretacją 04 34.
+ Rozumienie prawa szerokie niezbędne jest do porównywania rozmaitych
swoistych systemów prawnych, które funkcjonowały na Zachodzie w ciągu
stuleci. „Praktyka prawna obejmuje nie tylko normy, ale również instytucje
prawne i procedury, wartości, pojęcia oraz sposoby myślenia. Obejmuje to,
co nazywa się czasem „postępowaniem prawnym”, a co po niemiecku zwie się
Rechtsverwirklichung, czyli sprawowanie prawa. Lon L. Fuller zdefiniował
prawo jako „przedsięwzięcie mające na celu podporządkowanie ludzkiego
zachowania jakimś zasadom” /L. L. Fuller, Moralność prawa, przeł. S.
Amsterdamski, Warszawa 1974, s. 153/. Definicja ta słusznie podkreśla
prymat działalności prawnej względem norm. […]. Takie szerokie rozumienie
prawa niezbędne jest do porównywania rozmaitych swoistych systemów
prawnych, które funkcjonowały na Zachodzie w ciągu stuleci” /H. J.
Berman, Prawo i rewolucja. Kształtowanie się zachodniej tradycji prawnej
(Law and Revolution. The formation of Western Legal Tradition, Harvard
1983), przeł. S. Amsterdamski, PWN, Warszawa 1995, s. 18/. „Jak
powiedział Robert Nisbet, „wzrostu”, „rozwoju”, „rozkładu” czy „śmierci”
społeczeństwa nie sposób zobaczyć /R. A. Nisbet, Social Change and History,
New York 1969, s. 1. W pracy tej Nisbet atakuje używanie tego rodzaju
metafor w odniesieniu do zmiany społecznej. Nie zajmuje się jednak ich
stosowaniem do świadomości czy też ideologii społecznej: w tym przypadku
ci, co zmiany takiej doświadczają, sądzą, że jest to wzrost czy też rozwój. Por.
także id., History of the Idea of Progress, New York 1980/. Wszystko to są
metafory. Niemniej wiara ludzi, iż społeczeństwo, w którym żyją, rozwija się,
rozkłada czy upada jest czymś zgoła rzeczywistym. W okresie kształtowania
się zachodniej tradycji prawnej stare Augustyńskiej przekonanie, iż
społeczeństwo, królestwo doczesne, ulega stałemu rozkładowi, zostało
zastąpione nowym – zgodnie z którym instytucje społeczne rodzą się, rosną i
reprodukują. Co więcej, miał to być proces świadomie powodowany przez
kolejne pokolenia. Tradycji, jak powiedział Goethe, nie można dziedziczyć,
trzeba na nią zapracować” /Tamże, s. 20.
+ Rozumienie Prawa wymaga bojaźni Bożej, ich sprawiedliwość jak światło
zabłyśnie. „Jeśli posadzono cię na pierwszym miejscu, nie wbijaj się w pychę,
bądź między nimi jak jeden z nich, miej staranie o nich, a dopiero potem
usiądź! Gdy wykonasz wszystko, co do ciebie należy, zajmij swoje miejsce,
260
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
abyś się radował wraz z nimi i otrzymał wieniec za umiejętność kierowania
ucztą. Mów, starcze, tobie to bowiem przystoi, jednak z dokładnym
wyczuciem, abyś nie przeszkadzał muzyce. A kiedy jej słuchają, nie rozwódź
się mową ani nie okazuj swej mądrości w niestosownym czasie! Czym pieczęć
z rubinu w złotej oprawie, tym koncert muzyków na uczcie przy winie. Jak
pieczęć szmaragdowa w złotym obramowaniu tak melodia muzyków przy
słodkim winie. Przemów, młodzieńcze, jeśli już musisz, skoro cię o to usilnie
dwa razy proszono. Mów zwięźle, w niewielu słowach zamknij wiele treści,
okaż, że jesteś taki, który coś wie, a zarazem umie milczeć. Nie wywyższaj się
między dostojnikami, a gdy inny mówi, wiele nie gadaj! Przed grzmotem
przelatuje błyskawica, a przed skromnym człowiekiem idzie przychylność.
Gdy przyjdzie czas, powstań, nie bądź ostatni, idź szybko do domu i nie
postępuj lekkomyślnie! Tam możesz się zabawić i czynić, co ci się podoba, ale
nie grzesz mową zuchwałą! Za wszystko wysławiaj Tego, który cię stworzył i
który cię upaja swoimi dobrami. Kto się boi Pana, otrzyma wychowanie, a
którzy od wczesnego rana Go szukają, znajdą Jego upodobanie. Ten, kto
bada Prawo, życie swe nim wypełni, ale obłudnik znajdzie w nim sposobność
do upadku. Którzy się Pana boją, zrozumieją Prawo, a ich sprawiedliwość jak
światło zabłyśnie. Człowiek grzeszny unika nagany i według swej woli
tłumaczy Prawo. Człowiek roztropny nie gardzi myślą obcą, a głupi i pyszny
niczym się nie przejmuje. Nic nie czyń bez zastanowienia, a nie będziesz
żałował swego czynu. Na drogę wyboistą nie wchodź, abyś nogą nie uderzył o
kamień. Nie czuj się bezpieczny na drodze bez przeszkód i miej się na
baczności na swoich ścieżkach! We wszystkich czynach uważaj na siebie
samego, przez to zachowasz przykazania. Albowiem kto wierzy Prawu,
zachowuje przykazania, a kto zaufał Panu, nie poniesie szkody” (Syr 32, 124).
+ Rozumienie prądów myślowych różnych jest celem uniwersytetu.
Uniwersytet w Alcalá rozwinął Juan de Medina, profesor katedry teologii
nominalistycznej od 1518, którą kierował dwadzieścia pięć lat. Absolwenci
tego uniwersytetu pracowali m.in. na uniwersytecie w Coimbra. W Alcalá
studiowali lub wykładali św. Juan z Ávila, Francisco de Osuna, Luis de
Carvajal, Dionisio Vásquez, Domingo de Soto, Carranza, Cano, Pedro de
Soto, Alfonso de Castro, Constantino Ponce de la Fuente, Egidio i inni słynni
kaznodzieje Sewilscy, Alfonso de Salmerón, Diego de Laínez, Maldonado,
Luis de Molina, Gabriel Vázquez, Francisco Suárez, Cipriano de la Huerga.
Tam studiował również św. Ignacio de Loyola w roku 1529. W ośrodku
uniwersyteckim kwitła mistyka nurtu „los recogidos”, ale także dewiacja
„oświeconych” (los alumbrados). Pierwsi rozwijali mistykę na podłożu jasnej
teologii uniwersyteckiej, drugim brakowało solidnej formacji teologicznej.
Przesadny erazmianizm, rozbudzany przez Constantino Ponce de la Fuente i
Egidio wpłynął w sposób istotny na styl uprawiania teologii w drugiej i
trzeciej dekadzie wieku XVI. Carrasco wykładał dzieła Erazma z Rotterdamu
na katedrze tomistycznej. Uniwersytet był otwarty na Europę i Amerykę,
akceptował humanizm i egzegezę biblijną, nominalizm i erazmianizm. Nie
było tam eklektyzmu, jakiegoś pomieszania, lecz poszukiwanie prawdy i chęć
zrozumienia różnych prądów myślowych. Unia teologii z humanizmem jest
przyczyną wielkości uniwersytetu w Alcalá. Wspólna praca katedr języków,
teologii i ekipy biblistów dała w efekcie tłumaczenie Pisma Świętego zwane
261
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Políglota Complutense /M. Andrés, La teología en el siglo XVI (1470-1580), w:
Historia de la Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo
XVI, M. Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario
Suarez, Madrid 1983, 579-735 (r. VII), s. 600. Sewilla wieku XVI rozwijała
nurt humanizmu, antynominalizm i antylullizm (Rodrigo Fernández de
Santaella) oraz radykalnie czysty tomizm (Diego de Deza). Rozwój teologii w
Sewilli tłumaczy wspaniałość rozwoju duchowości chrześcijańskiej, która
była coraz bardziej pogłębiana, humanizująca i wiarą ufna, zwłaszcza w
licznych konwentach
i kręgach ludzi świeckich. Działali tam m.in.
Constantino Ponce de la Fuente, Egidio, a także z wielkim zaangażowaniem
hieronimici z klasztoru św. Izydora z Sewilli Tamże, s. 601.
+ Rozumienie prądów myślowych różnych jest celem uniwersytetu.
Uniwersytet w Alcalá rozwinął Juan de Medina, profesor katedry teologii
nominalistycznej od 1518, którą kierował dwadzieścia pięć lat. Absolwenci
tego uniwersytetu pracowali m.in. na uniwersytecie w Coimbra. W Alcalá
studiowali lub wykładali św. Juan z Ávila, Francisco de Osuna, Luis de
Carvajal, Dionisio Vásquez, Domingo de Soto, Carranza, Cano, Pedro de
Soto, Alfonso de Castro, Constantino Ponce de la Fuente, Egidio i inni słynni
kaznodzieje Sewilscy, Alfonso de Salmerón, Diego de Laínez, Maldonado,
Luis de Molina, Gabriel Vázquez, Francisco Suárez, Cipriano de la Huerga.
Tam studiował również św. Ignacio de Loyola w roku 1529. W ośrodku
uniwersyteckim kwitła mistyka nurtu „los recogidos”, ale także dewiacja
„oświeconych” (los alumbrados). Pierwsi rozwijali mistykę na podłożu jasnej
teologii uniwersyteckiej, drugim brakowało solidnej formacji teologicznej.
Przesadny erazmianizm, rozbudzany przez Constantino Ponce de la Fuente i
Egidio wpłynął w sposób istotny na styl uprawiania teologii w drugiej i
trzeciej dekadzie wieku XVI. Carrasco wykładał dzieła Erazma z Rotterdamu
na katedrze tomistycznej. Uniwersytet był otwarty na Europę i Amerykę,
akceptował humanizm i egzegezę biblijną, nominalizm i erazmianizm. Nie
było tam eklektyzmu, jakiegoś pomieszania, lecz poszukiwanie prawdy i chęć
zrozumienia różnych prądów myślowych. Unia teologii z humanizmem jest
przyczyną wielkości uniwersytetu w Alcalá. Wspólna praca katedr języków,
teologii i ekipy biblistów dała w efekcie tłumaczenie Pisma Świętego zwane
Políglota Complutense /M. Andrés, La teología en el siglo XVI (1470-1580), w:
Historia de la Teología Española, t. 1: Desde sus orígenes hasta fines del siglo
XVI, M. Andrés Martinez (red.), Fundación Universitaria Española: Seminario
Suarez, Madrid 1983, 579-735 (r. VII), s. 600. Sewilla wieku XVI rozwijała
nurt humanizmu, antynominalizm i antylullizm (Rodrigo Fernández de
Santaella) oraz radykalnie czysty tomizm (Diego de Deza). Rozwój teologii w
Sewilli tłumaczy wspaniałość rozwoju duchowości chrześcijańskiej, która
była coraz bardziej pogłębiana, humanizująca i wiarą ufna, zwłaszcza w
licznych konwentach
i kręgach ludzi świeckich. Działali tam m.in.
Constantino Ponce de la Fuente, Egidio, a także z wielkim zaangażowaniem
hieronimici z klasztoru św. Izydora z Sewilli Tamże, s. 601.
+ Rozumienie problemów fizyki klasycznej kwantyzacji, tak aby zrozumieć je
również w skali małych wymiarów, gdzie akt obserwacji wpływa na stan
obserwowany „Chociaż obserwujemy upraszczanie naukowych teorii i
słyszymy uczonych, którzy mówią, że prawa przyrody są proste, symetryczne
i eleganckie, to jednak rzeczywisty świat jest inny. Jest skomplikowany i
262
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nieuporządkowany. Większość znanych nam rzeczy nie jest ani symetryczna,
ani nie zachowuje się zgodnie z prostymi prawami przyrody. Wydaje się więc,
że ten dziwny świat, który obserwujemy, jest gdzieś bardzo daleko od
królestwa bezczasowych praw przyrody, które rządzą cząstkami
elementarnymi i oddziaływaniami przyrody. Powód tego jest oczywisty. Nie
obserwujemy praw przyrody, tylko obserwujemy ich efekty. Ponieważ prawa
przyrody można najskuteczniej
przedstawić za
pomocą równań
matematycznych, moglibyśmy powiedzieć, że nie widzimy równań, a jedynie
ich rozwiązania. Tajemnica ta pozwala pogodzić obserwowaną w przyrodzie
złożoność z reklamowaną prostotą praw. Efekty są znacznie bardziej złożone
niż prawa, a rozwiązania znacznie bardziej wyrafinowane niż równania.
Chociaż prawo przyrody może mieć jakąś symetrię, to nie znaczy to, że ta
sama symetria objawi się we wszystkich efektach działania tego prawa. To,
że ludzkie serce zawsze leży po lewej stronie ciała, nie świadczy o jakiejś
lewoskrętności praw przyrody. Rozróżnienie między prawami a efektami praw
albo, inaczej mówiąc, między równaniami a rozwiązaniami równań jest także
dobrze widoczne w innej dziedzinie, tam gdzie mechanika klasyczna styka się
z mechaniką kwantową. Od momentu odkrycia współczesnego formalizmu
mechaniki kwantowej wiemy, jak poddawać „kwantyzacji” problemy fizyki
klasycznej, tak aby zrozumieć je również w skali małych wymiarów, gdzie akt
obserwacji wpływa na stan obserwowany. Procedura ta pokazuje jednak
tylko, jak otrzymać z równań klasycznych równania kwantowe. Nie znany
jest przepis, który pozwalałby na otrzymanie kwantowego rozwiązania z
rozwiązań klasycznych. Co więcej, taki przepis nie może istnieć: kwantowe
własności pewnych rozwiązań są nieredukowalne, rozwiązania te nie mają
klasycznego odpowiednika (na przykład rozwiązania opisujące proces
kwantowego tunelowania)” /J. D. Barrow, Teorie wszystkiego. W
poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of Everything. The Quest for
Ultimate Explanation, Oxford University Press, New York 1991), przeł. J.
Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 156.
+ Rozumienie problemu generuje pomysły nowe, nagłe, twórcze (tzw.
olśnienia), na drodze jakby skrótowego wnioskowania. „Umysł jest olbrzymim
układem o olbrzymiej aktywności własnej. Komputer jest tylko biernym
narzędziem. Pamięć zakodowana w umyśle człowieka w postaci pojęć czy
sądów, schematów poznawczych, zwłaszcza pamięć semantyczna (ogólna,
pozaczasowa i pozaosobista wiedza podmiotu o rzeczywistości), dysponuje
ogromnymi zasobami informacji, które pozwalają mu rozwiązywać różne
problemy. Umysł ludzki potrafi przeprowadzać, sprzężone z olbrzymim
zasobem wiedzy, operacje umysłowe, procedury aktywnego przetwarzania
informacji. Zespół procedur operowanie pojęciami, tworzenia nowych i
ustawiania ich w odpowiednie kombinacje jest, w pewnym sensie, istotnym
komponentem myślenia. Człowiek ciągle ubogaca ilość przyswojonych pojęć,
w ramach opanowywania rodzimego języka, uczenia się, także szkolnego,
oraz podczas komunikacji międzyludzkiej. Rozwiązywanie problemów jest
procesem, w którym umysł wykorzystuje informacje zawarte w zadaniu oraz
zakodowane w pamięci. Istotnym elementem jest tu aktywność poznawcza
umysłu, przejawiająca się głównie w twórczym poszukiwaniu pamięci,
porównywaniu z sobą pojęć, dokonywaniu ich analizy i syntezy,
przeformułowywaniu
werbalizacji,
generowaniu
pytań
cząstkowych,
263
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dochodzeniu do nowych informacji przez wnioskowanie dedukcyjne czy
indukcyjne, często z wykorzystaniem wnioskowania przez analogię. Pamięć
ludzka i własne procedury myślenia muszą być przy tym kontrolowane przez
sam podmiot. Całość procesu, skierowana na problem oraz na własny umysł,
generuje nowe pomysły, rozwiązuje problemy, a także koduje w pamięci nowe
i efektywne procedury przetwarzania informacji, wzbogacając w ten sposób
repertuar skutecznych operacji umysłowych. Wgląd w treść problemu, jego
zrozumienie i pojawiające się przy tej okazji pytania, generują nowe, nagłe,
twórcze pomysły (tzw. olśnienia) na drodze jakby skrótowego wnioskowania.
Z. Chlewiński podkreśla fakt, ze „zjawisko takie występuje w przypadku
wybitnych uczonych, którzy długo zajmują się określoną problematyką.
Mówimy wówczas o twórczej intuicji umysłowej /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 31/. „Badania psychologiczne z zakresu pojęć z istoty swojej
uwikłane są w zawiłą problematykę filozoficzną. Wciąż są obecne echa
trwającego od średniowiecza sporu o uniwersalia. W formie współczesnej
spory te wyrażają się w dyskusji na temat następujących relacji: język-świat
oraz myśl-świat” /Tamże, s. 32.
+ Rozumienie problemu prawdy pełne, jak zauważył Sokrates, wymaga
zrozumienia tego, co to znaczy „dać wyjaśnienie”. I tak jak Sokrates poddał
alegoryzacji próby wyjaśnienia, jakie czynili sofiści i poeci (na przykład w
dyskusji z Menonem, Gorgiaszem czy Ionem), tak samo humaniści
renesansowi (neo-sofiści i neo-poeci) alegoryzują całość filozofii starożytnej i
redukują ją do działu nowej retoryki. Istotą renesansu jest odzyskiwanie,
lecz nie dla samego odzyskania. To, na co mają apetyt humaniści renesansu
to nie naśladowanie mistrzów, lecz to, by oni sami stali się mistrzami. To,
czego pragną, to nie podziwianie osiągnięć przeszłości, lecz to, by oni sami
dokonali jakichś nowych osiągnięć. Prawda w stworzonym świecie nie polega
na samym wspominaniu. Polega ona na oryginalności, na umiejętności
(virtus). Humaniści renesansu dostrzegli u starożytnych jeszcze jedną wadę.
Dla starożytnych Greków, ze względu na to, że nieznane im było pojęcie
stworzenia, czas i prawda posiadały naturę cykliczną: w takim świecie nigdy
nie zdarza się nic nowego, jest tylko powtarzanie dawnych zdarzeń. W
świecie stworzonym teraźniejszość jest zawsze czymś nowym. Jako że
starożytni nie dysponowali pojęciem stworzenia, nie mogli oni posiadać
adekwatnego pojęcia na temat prawdy czy wyjaśnienia, a także na temat
czasu. Podobnie wykazywali oni niemal niewolnicze przywiązanie do
autorytetu i tradycji ze względu na nie same. Duch renesansu wszelkie
autorytety i tradycję poddawał sprawdzianowi egzegezy i światłej obserwacji.
Cokolwiek nie przeszło tego testu, było odrzucane jako złudzenie plemienne,
jaskini, rynku lub teatru /A. R. Caponigri, A History of Western Philosophy.
Notre Dame. Ind. and London: University of Notre Dame Press 1963, t. 3, s.
133-138, 151-155/. /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 147.
+ Rozumienie problemu prawdy pełne, jak zauważył Sokrates, wymaga
zrozumienia tego, co to znaczy „dać wyjaśnienie”. I tak jak Sokrates poddał
alegoryzacji próby wyjaśnienia, jakie czynili sofiści i poeci (na przykład w
264
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dyskusji z Menonem, Gorgiaszem czy Ionem), tak samo humaniści
renesansowi (neo-sofiści i neo-poeci) alegoryzują całość filozofii starożytnej i
redukują ją do działu nowej retoryki. Istotą renesansu jest odzyskiwanie,
lecz nie dla samego odzyskania. To, na co mają apetyt humaniści renesansu
to nie naśladowanie mistrzów, lecz to, by oni sami stali się mistrzami. To,
czego pragną, to nie podziwianie osiągnięć przeszłości, lecz to, by oni sami
dokonali jakichś nowych osiągnięć. Prawda w stworzonym świecie nie polega
na samym wspominaniu. Polega ona na oryginalności, na umiejętności
(virtus). Humaniści renesansu dostrzegli u starożytnych jeszcze jedną wadę.
Dla starożytnych Greków, ze względu na to, że nieznane im było pojęcie
stworzenia, czas i prawda posiadały naturę cykliczną: w takim świecie nigdy
nie zdarza się nic nowego, jest tylko powtarzanie dawnych zdarzeń. W
świecie stworzonym teraźniejszość jest zawsze czymś nowym. Jako że
starożytni nie dysponowali pojęciem stworzenia, nie mogli oni posiadać
adekwatnego pojęcia na temat prawdy czy wyjaśnienia, a także na temat
czasu. Podobnie wykazywali oni niemal niewolnicze przywiązanie do
autorytetu i tradycji ze względu na nie same. Duch renesansu wszelkie
autorytety i tradycję poddawał sprawdzianowi egzegezy i światłej obserwacji.
Cokolwiek nie przeszło tego testu, było odrzucane jako złudzenie plemienne,
jaskini, rynku lub teatru /A. R. Caponigri, A History of Western Philosophy.
Notre Dame. Ind. and London: University of Notre Dame Press 1963, t. 3, s.
133-138, 151-155/. /P. A. Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do
transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From Philosophy to
Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V., AmsterdamAtlanta, 1997), Lublin 2003, s. 147.
+ Rozumienie procesu tworzenia się metafor w sensie procesu tworzenia się
nowych znaczeń wyrażeń językowych, a w konsekwencji także pojęć.
Metafora źródłem i mechanizmem generowania nowych znaczeń i nowych
pojęć. „Analizą metafor przez wiele lat zajmowali się głównie lingwiści i
badacze literatury, ale obecnie metafory stały się również przedmiotem
badań interdyscyplinarnych. Zajmują się nimi psychologowie (szczególnie
psycholingwiści), specjaliści w dziedzinie kogniwistyki, logicy oraz filozofowie.
Interesuje ich głównie problematyka znaczenia i przenoszenia znaczenia w
wyrażeniach metaforycznych, a także ogólniejsza problematyka umysłu.
Problematyką metafor oraz specyficznością kulturową tej szczególnej
aktywności poznawczej ludzi zajmują się również antropologowie, badający
różne kultury. W kręgu psychologów zainteresowanie metafora w sposób
wyraźny ujawniło się w drugiej połowie lat siedemdziesiątych XX w. Billow
(1977), autor przeglądu literatury psychologicznej poświęconej metaforze,
podkreśla z naciskiem, że metafora to przede wszystkim fenomen
psychologiczny” /Z. Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, PWN,
Warszawa 1999, s. 268/. „Jest to jakby otwarcie nowego rozdziału badań w
psychologii. Przyczynili się do tego w dużym stopniu lingwiści z kręgu
językoznawstwa kognitywnego, którzy zajmując się metaforami, jakby
pośrednio zwrócili uwagę na problematykę psychologiczną, leżącą u podstaw
procesów tworzenia się i funkcjonowania metafor. Lingwiści podkreślają, że
kreatywność
semantyczna
jest
wyróżniającą
się
cechą
języka
metaforycznego. Dotąd mało wiadomo o twórczości semantycznej w aspekcie
psychologicznym. Wydaje się, że na proces tworzenia się metafor można
265
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
spojrzeć jako na proces tworzenia się nowych znaczeń wyrażeń językowych, a
w konsekwencji także pojęć. Najogólniej można powiedzieć, że dla badaczy z
zakresu językoznawstwa metafora to takie wyrażenie językowe (A), w którym
cechy znaczeniowe jednych wyrazów (B) zostają przeniesione na A na
zasadzie zauważonego między nimi podobieństwa, niekiedy nawet odległego.
W ten sposób tworzy się nowa, swoista całość, często o charakterze
semantyczno-obrazowym. Metafora ma zatem aspekt kreatywny, „jest
sposobem komunikowania nie-wprost” (T. Dobrzyńska, Uwarunkowania
kulturowe metafory, w: Konotacja, J. Bartmiński (red.), Lublin 1988, 155168, s. 156)” Tamże, s. 269.
+ Rozumienie proroctw starotestamentalnych przyjęte powszechnie w
Niemczech „Norbert Lohfink, profesor Starego Testamentu we Frankfurcie,
jeden z wiodących specjalistów w tej dziedzinie, pod koniec 1981 roku w
swoim artykule opisał pewne wzorce interpretacyjne, które są typowe w
Niemczech przy posługiwaniu się Pismem Świętym. Lohfink ograniczył się
jednak
do
analizy
powszechnie
przyjętego
rozumienia
proroctw
starotestamentalnych. Według moich obserwacji te wzorce interpretacyjne
stosowane są nie tylko wobec tekstów prorockich. Wyznaczają one kierunek
postrzegania całości przepowiadania biblijnego. Lohfink nazywa je
znamiennie teoriami odciążającymi” /G. Betz, Czy czcimy fałszywego Boga?
Przeciwko lekceważeniu sprawy Jezusa, Kraków 1997, s. 20”. Tak pisze na
ten temat: „Ażeby one (wzorce interpretacyjne) były skuteczne, to najlepiej
jest, jeśli się ich w ogóle nie dostrzega. I tak się dzieje. Większość z nich jest
w użyciu od wieków. Obchodzenie się z nimi jest wypróbowane. Wsiąknęły
tak głęboko w dusze, że się już na nie nie reaguje. Tam, z głębi, oddziałują
skuteczniej. Natychmiast, gdy otwieramy Biblię i zaczynamy ja czytać,
kierują one naszym rozumieniem przez wybór, tłumaczenie i ocenę. Nie
czytamy już tego, co właściwie jest napisane. Czytamy natychmiast coś
innego, to, co zgadza się z teoriami odciążającymi” (N. Lohfink, Die
unerfüllten Prophezeiungen. Von der Hoffnungen des Alten Testaments und
ihrer Geltung für die Christen, „Orientierung“ 45 (1981) s. 19). „Jakimi
odniesieniami nacechowane są więc teksty biblijne, że można je
interpretować równocześnie z zupełnie odmiennymi stanami rzeczy? Pierwszą
cechą jest odniesienie do tamtego świata. Przepowiadanie proroków i to, co w
wyznaniu chrześcijan wraz z pojawieniem się Jezusa stało się
rzeczywistością, odnosi się do tamtego świata. W ten sposób wyznanie nie
przeszkadza rzeczywistości, a rzeczywistość nie przeszkadza wyznawaniu.
Pojęcie „tamten świat” może mieć dwa różne znaczenia: albo oznacza życie po
śmierci albo czas po skończeniu się ziemskiej historii, po dniu ostatecznym,
w którym Bóg dokona sądu nad ludzkością. Tamten świat przeciwstawiony
jest temu światu” /Tamże, s. 22.
+ Rozumienie prostoty modlitwy doskonałej byłoby zrozumieniem Boga.
Pojęcie Bóg sprecyzowane jest w pismach ST i NT. Paweł zastosował grecki
hymn o Zeusie do mówieniu o Ojcu Jezusa Chrystusa. Jest to wstępne
pojęcie o tym, co się nazywa Bogiem. Modlitwa jest jednym z podstawowych
sposobów mówienia o Bogu. Jest definitywnym kamieniem probierczym dla
wszystkich teologicznych refleksji, nie jest szczęśliwym punktem wyjścia dla
tego rodzaju rozważań. Zrozumienie prostoty doskonałej modlitwy byłoby
tym samym, co zrozumienie Boga. Z tej racji jedno nie może być nicią
266
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przewodnią w zrozumieniu drugiego. Za nić przewodnią weźmiemy
szczególną formę modlitwy, która bezpośrednio tematyzuje pojęcie Boga
przez to, że je ustawia jakby przeciw Bogu i w ten sposób czyni je bardziej
wyraźnym B 13 21.
+ Rozumienie prostoty modlitwy doskonałej byłoby zrozumieniem Boga.
Pojęcie Bóg sprecyzowane jest w pismach ST i NT. Paweł zastosował grecki
hymn o Zeusie do mówieniu o Ojcu Jezusa Chrystusa. Jest to wstępne
pojęcie o tym, co się nazywa Bogiem. Modlitwa jest jednym z podstawowych
sposobów mówienia o Bogu. Jest definitywnym kamieniem probierczym dla
wszystkich teologicznych refleksji, nie jest szczęśliwym punktem wyjścia dla
tego rodzaju rozważań. Zrozumienie prostoty doskonałej modlitwy byłoby
tym samym, co zrozumienie Boga. Z tej racji jedno nie może być nicią
przewodnią w zrozumieniu drugiego. Za nić przewodnią weźmiemy
szczególną formę modlitwy, która bezpośrednio tematyzuje pojęcie Boga
przez to, że je ustawia jakby przeciw Bogu i w ten sposób czyni je bardziej
wyraźnym B 13 21.
+ Rozumienie protestu Kierkegaarda S. wobec filozofii Hegla w kontekście
myśli filozoficznej Kanta E. „Chcąc należycie zrozumieć protest Sørena
Kierkegaarda, trzeba nam na moment powrócić do filozoficznej myśli
Emanuela Kanta. Kant finalizuje swój okres «krytyczny» /Por. A. Stöckl,
J. Weingärtner, Historja filozofji. W Zarysie, przeł. F. Kwiatkowski,
Kraków 1930, s. 339 – 340/, to jest tę epokę życia, w której wypracowuje
własną filozofię w trzech fundamentalnych dziełach: Krytyce czystego rozumu
(Kritik der reinen Vernunft, 1781, 2 wyd. znacznie zmienione 1787), Krytyce
praktycznego rozumu (Kritik der praktischen Vernunft, 1788), Krytyce władzy
sądzenia (Kritik der Urteilskraft, 1790). W pierwszym z nich filozof z Królewca
przedstawia, może najbardziej zwięzłą i treściową definicję tego, czym jest
system. Co nie oznacza wszakże iż Kant był twórcą systemu, co wyraźnie
eksplikuje w swym dziele Wielcy filozofowie Karl Jaspers /Karl Jaspers, The
Great Philosophers. The Foundations. The Paradigmatic Individuals: Socrates,
Buddha, Confucius, Jesus. The Seminal Founders of Philosophical Thought:
Plato, Augustine, Kant, edited by Hannah Arendt, translated by Ralph
Manheim, New York 1962, t. I, s. 371-372. Przytoczmy choćby konkluzję
rozważań: „We note his evident delight in any sort of order and above all his
passion for systematic completeness. But we never find the system”. Por.
także: R. C. Solomon, K. M. Higgins, Krótka historia filozofii, przeł.
N. Szczucka – Kubisz, Warszawa 1997, s. 252; T. Rockmor, Before And After
Hegel. A Historical Introduction To Hegel’s Thought, Berkeley and Los Angeles,
California 1993, s. 4-38. Rozdział pierwszy książki zatytułowany: Przed
Heglem, Kant i epistemologia jako system jest obszernym i wnikliwym
studium kantowskiej teorii, rozpatrywanej w chronologicznym kontekście
Wieku Oświecenia (Aufklärung). Autor stawia między innymi następujące
tezy: Kant i epistemologia systematyczna, Recepcja filozofii krytycznej i idei
systemu, Koncepcja systemu a kantowski system, Bezpośrednia recepcja
epistemologii jako systemu/” /J. A. Prokopski, Søren Kierkegaard. Dialektyka
Paradoksu wiary, Wrocław 2002, s. 74/. „Zatem w Architektonice czystego
rozumu czytamy: „Przez system zaś rozumiem jedność różnorodnych poznań
podporządkowanych pewnej idei. Ideą tą jest pojęcie rozumowe formy
całości, o ile przez nie zostaje określony a priori zarówno zakres tego, co
267
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
różnorodne, jak i miejsce [poszczególnych] części względem siebie”
/Immanuel Kant, Krytyka czystego rozumu, z oryginału niemieckiego
przełożył oraz opatrzył wstępem i przypisami Roman Ingarden, Warszawa
1986, t. II, s. 577/” /Tamże, s. 75.
+ Rozumienie prowadzi do wiary. Wizja Boga odpowiada określonej formie
poznania, dość słabej. Św. Augustyn przeciwstawia niezmienność Boga i
zmienność, czasowość naszego ducha, który jest drogą dla poszukiwania
transcendentnego sensu świata i człowieka. W ten sposób jednak głosi
wielkość ludzkiej natury, pomimo jej ograniczeń. Człowiek jest zdolny
nawiązywać kontakt z Bogiem i w Nim uczestniczyć: summae naturae capax
est (De Trin. XIV, 4,6; XIV, 8, 11). Chrystus jest jedyną drogą dojścia do
Boga-Miłości, który nas kocha i nam przebacza. Św. Augustyn widzi wielką
rolę Wcielenia Słowa, dla spełniania roli jedynego Pośrednika między Bogiem
a ludźmi. Jako człowiek jest drogą do Boga; jako Bóg jest celem tej drogi.
Metoda filozoficzno-teologiczna św. Augustyna ma dwa podstawowe bieguny,
które znajdują się w stałej relacji dialektycznej. Wiara i rozum jednocześnie
są w opozycji i w stanie integracji: Crede ut intelligas (wierzyć, aby zrozumieć)
i Intellige ut credas (zrozum, abyś bardziej wierzył). Realizm ducha oznacza u
św. Augustyna przekroczenie fideizmu. Wielkie pytania na temat misterium
Boga wypływają z samego człowieka. Trwa radykalny dialog integracji
rozumu i wiary (Iz 7, 9: Jeżeli nie uwierzycie, nie zrozumiecie, De Trin,. VII, 6,
2; VIII, 5, 8; IX, 1, 1; XV, 2, 2 itd.) Prawdziwa wiara w Boga jest pełna,
katolicka T31.4 16.
+ Rozumienie przedmiotem badań hermeneutyki. Ricoeur P. był człowiekiem
wierzącym, czyniącym refleksję teologiczną. Jego postawę można określić
jako nadzieję krytyczną, albo krytykę pełną nadziei. Taka była jego
hermeneutyka biblijna i hermeneutyka filozoficzna (lata 70-te). W latach 80tych wrócił do tematyki zła, miłości i sprawiedliwości. /Juan Masía Clavel,
Paul Ricoeur, en la frontera de filosofía y teología, “Miscelánea Comillas” 53
(1995) 115-133, s. 116/. Czynił to z punktu widzenia luterańskiego i
kalwińskiego. Zło wiązał on z ograniczonością bytów skończonych. Pamięć o
rzeczywistości trwa w metaforach (mimesis) /Tamże, s. 118/. Zainteresował
się fenomenologią: intencjonalność, operacją redukcji dochodzącą do
nieredukowalnego, prymatem świadomości czegoś nad świadomością siebie,
a tym samym powiązaniem podmiotu z rzeczywistością zewnętrzną.
Najważniejsze dal fenomenologii jest powiązanie noematycznego z
noetycznym, czyli odczuwanego z intencjonalnym. Synteza aktywna
poprzedzona jest syntezą pasywną, i nie można ich zredukować do czegoś
jednego. Środowisko życia zawsze jest przewidywane, ale nigdy nie jest w
pełni dane. Człowiek zawsze wychodzi poza otaczające go realia. To
intencjonalne wychodzenie świadomości poza świat realny określił Ricoeur
mianem utraconego raju fenomenologii. Podobnie dzieje się w hermeneutyce.
Husserl mówił o relacji noetyczne-noematyczne. Hermeneutyka mówi o
relacji: sens obiektywny tekstu i przedrozumienie czytelnika tego tekstu.
Hermeneutyka powstała w czasach Schleiermachera jak fuzja egzegezy
biblijnej, filologii klasycznej i prawa kanonicznego. Po przewrocie
kopernikańskim nie dotyczy już zrozumienia czegoś, lecz pyta się, czym jest
zrozumienie. To, co fenomenologia czyniła z zagadnieniem świadomości i
percepcji, hermeneutyka czyni z historią i naukami humanistycznymi. W
268
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
obu przypadkach problemem podstawowym jest relacja między sensem
(inteligibilność)
a
podmiotem
(refleksyjność).
To
poszerzenie
fenomenologiczno-hermeneutyczne tradycji filozofii refleksyjnej jest kluczem
do zrozumienia relacji między hermeneutyką filozoficzną i hermeneutyką
biblijną u Ricoeura /Tamże, s. 119.
+ Rozumienie przedmiotowe wydarzeń zbawczych powiązanie z rozumieniem
podmiotowym w spójną całość o jasno zarysowanej strukturze, w teologii
historii zbawienia. „Zbawienie polega na doprowadzeniu do pełni wszelkich
wartości osobowych, czyli na przemianie wewnętrznej oraz na utworzeniu
maksymalnie silnych relacji z innymi osobami: ludźmi, aniołami i Osobami
Bożymi. Dlatego refleksje nad historią zbawienia muszą być poprzedzone
refleksją nad rozumieniem człowieka jako osoby. Osoba definiowana jest
przez Cz. S. Bartnika jako „byt duchowo-somatyczny, samoistny,
indywidualizujący się i kulminujący w jaźni i spełniający się przez pełną
korelację z innymi, światem, a przede wszystkim z Bogiem” /Cz. S. Bartnik,
Personalizm, Warszawa 20002; Por. Tenże, Szkice do systemu personalizmu,
Lublin 2006; Tenże, Ku Definicji Osoby, „Teologia w Polsce” 1, 1 (2007), 510, s. 5/” /P. Liszka Teologia historii zbawienia, w: Ku mądrości teologii,
Red. K. Góźdź, E. Sienkiewicz, Szczecin 2008, 159-169, s. 161/. „Stosowane
są takie terminy, jak: pneuma, nous, psyche, onoma (anima, animus,
spiritus). Osoba Boża jest pojęciem wyprowadzonym przez analogię do osoby
ludzkiej. Analogia informuje, że większe są różnice niż podobieństwa.
Adekwatne pojęcie Osoby Bożej zawarte jest w Objawieniu, ale na sposób
misteryjny, daleko mniej ostry, niż pojęcie osoby skonstruowane w filozofii
/Tenże, Dogmatyka katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 94-95/. Osoba
definiowana jest w dwóch istotnych aspektach: niezbywalnego rdzenia i
relacji wobec innych /Tamże, s. 95/. Osoba Chrystusa łączy w sobie czas
ziemski i wieczność Boga. Czas ujmowany względem relacji z Ojcem i
Duchem Świętym trzeba opisywać inaczej, niż w sytuacji, gdy punktem
odniesienia jest ziemia i doczesna historia ludzkości. Tutaj Chrystus jest
obecny w każdym miejscu doczesnej przestrzeni, aczkolwiek w przeróżny
sposób. Można więc mówić o jakiejś analogii pomiędzy czasem doczesnym a
czasem Zmartwychwstałego Chrystusa. W osobie Chrystusa poprzez czas
Zmartwychwstałego przekładane są wzajemnie na siebie czas ziemski i
wieczność Boga /Por. Tenże, Chrystus jako sens historii, Wrocław 1987, s.
263/./Tamże, s. 162.
+ Rozumienie przedmiotów czynne nie utożsamia się z prześwietlaniem ich
przez świadomość. Akty świadomości jak też ich aktualny całokształt (suma,
wypadkowa) posiadają swoisty charakter poznawczy, który Karol Wojtyła
nazywa „świadomościowym”. Świadomością najczęściej nazywa się właśnie
ten całokształt aktów świadomości. Świadomość odzwierciedlająca (tj. w
funkcji odzwierciedlania) jawi się jako pochodna całego procesu czynnego
poznawania i poznawczego stosunku do przedmiotowej rzeczywistości, jakby
ostatnie jego odbicie w podmiocie poznającym. Takie odzwierciedlenie czy
odbicie jest możliwe tylko wtedy, gdy świadomości przyznamy swoistą
zdolność „prześwietlania” wszystkiego, co człowiekowi jest w jakikolwiek
sposób poznawczo dane. Owo prześwietlenie nie jest tym samym, co czynne
rozumienie przedmiotów i płynące stąd konstytuowanie ich znaczeń. Jest
269
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ono raczej utrzymywaniem w świetle potrzebnym do tego, aby przedmioty i
ich znaczenia poznawcze mogły się odzwierciedlać w świadomości F6 81.
+ Rozumienie przedmiotów niematerialnych możliwe tylko przez podmiot
niematerialny. „akty intelektualnego poznania pojęciowego (pojęcia ujęte w
swej strukturze) przedstawiają treść poznawczą oderwaną od wszelkich cech
materii, tak w arystotelesowskim rozumieniu materii, jak i współczesnym –
jako kontinuum czasoprzestrzennego. Tworzymy bowiem pojęcia różne od
wyobrażeń, pojęcia oderwane od materii i warunków materializujących,
pojęcia ogólne, konieczne, powszechne. I chociaż pojęcia te dotyczą
przedmiotów materialnych, tak jak np. „człowiek”, to w ich treści nie ma
żadnych cech zmiennych, potencjalnych, przestrzennych, czasowo
uwarunkowanych. W pojęciu bowiem „człowiek” żadna z cech, opisywanych
w poznaniu naukowym czy przednaukowym, nie jest mierzalna, bo nie jest
konkretna, jednostkowa. Gdy zaś zwrócimy uwagę, że posiadamy takie
pojęcia, które są niematerialne, to jeszcze dowodniej ukazuje się
niematerialność jaźni. Gdyby bowiem w człowieku istniał tylko materialny
podmiot poznania, wówczas podmiot taki mógłby poznawać tylko to, co jest
materialne, co oddziaływa nań jako bodziec. Tymczasem rozumiemy takie
przedmioty, jak „jedność”, „dobro”, „piękno”, „byt”, „przyczyna”, „relacje”,
„nauka” itd. O tych sprawach wydajemy sądy. Wszystkie tego rodzaju
przedmioty nie stanowią w swej strukturze niczego, co by było jakimś
kontinuum czasowo-przestrzennym w jakikolwiek sposób wymiernym
ilościowo. Przedmioty będąc same w sobie niematerialne nie stanowią bodźca
materialnego dla poznania; a jednak są poznawalne, budzą dyskusje itd.,
zatem poznający podmiot jest współmierny do tego typu przedmiotów, nie ma
więc w sobie, w swej strukturze materii (Por. A. Stępień, Zagadnienie genezy
duszy ludzkiej z materii, w: „Zeszyty Naukowe KUL”, 1960, nr 1, 109-117)”
/M. A. Krąpiec, Ja-człowiek, RWKUL, Lublin 1991, s. 149.
+ Rozumienie przedmiotu poznawanego dokonuje się już w samym akcie
poznawczym.
Akt
poznawczy
oznacza
wnikanie
w
przedmiot,
obiektywizowanie go intelektualne i „rozumienie”. W tym znaczeniu akty
poznawcze mają charakter intencjonalny, są zwrócone ku przedmiotowi
poznawanemu, w nim bowiem znajdują swoją rację bytu jako akty
rozumienia czy wiedzy. Karol Wojtyła jest zdania, że nie można tego
powiedzieć o świadomości. Racja bytu świadomości oraz właściwych jej
aktów nie polega na wnikaniu w przedmiot i na obiektywizacji, która
przynosi z sobą rozumienie czy konstytucję przedmiotu. Różni się tu jego
opinia od poglądów klasycznej fenomenologii F6 80.
+ Rozumienie przedmiotu poznawanego jest głębsze dzięki monologowi.
Funkcje mowy zasadnicze (informacyjna, subiektywna, ekspresyjna)
prowadzą do dialogu, który jest wyrazem społecznego charakteru mowy.
Domagają się one zajęcia stanowiska i odpowiedzi. Charyzmat natchnienia
sprawia, że mowa staje się sposobem nawiązywania kontaktu Boga z ludźmi.
Bóg objawia się w Piśmie Świętym wprost (funkcja subiektywna), lub
przekazując informacje o sobie (funkcja informacyjna). Znaczna część Pisma
Świętego ukazuje Boga tylko pośrednio, jako pociągającego swą Łaską,
bezpośrednio ukazując jedynie reakcje człowieka na Boże orędzie: pozytywne
czy negatywne. Dialog Boga z człowiekiem dokonuje się również w słuchaniu
i czytaniu Słowa Bożego, jego rozważanie i poddawanie się jego wpływowi.
270
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
„Kiedy indziej Bóg słucha ludzkiego słowa, wyrażonego w Piśmie
charyzmatycznie w postaci modlitwy, Psalmu, czy w innych okolicznościach.
Bóg pozwala więc z kolei wpływać na siebie, ucząc ludzi modlitwy, okazując
się Zbawicielem, pozwalając się odnaleźć” /P. Leks SCJ, „Słowo Twoje jest
prawdą...”. Charyzmat natchnienia biblijnego, Księgarnia św. Jacka, Katowice
1997, s. 163/. Funkcje mowy realizowane w dialogu spełnia również,
analogicznie, monolog. „Informacyjnej (obiektywnej) funkcji mowy odpowiada
w monologu zastanawianie się nad przedmiotem poznania. Impresyjnej
(intersubiektywnej) funkcji odpowiada wpływanie na siebie jako na
przedmiot, np. podejmowanie postanowień itp. Subiektywnej funkcji mowy,
czyli wynurzeniom autobiograficznym, odpowiada słuchanie siebie jako
podmiotu. Charyzmat natchnienia biblijnego w zasadzie nie posługuje się
monologiem: jest przeznaczony dla społeczności i ma charakter dialogu. W
Piśmie Świętym spotykamy jednak elementy monologu (np. wyznanie
Koheleta, fragmenty modlitw), które zwykle są chwytem literackim
wyrażającym kontynuację dialogu z domyślnym interlokutorem, albo z
samym Bogiem” /Tamże, s. 164.
+ rozumienie przejścia Słowa od przebywania „w Bogu” do sytuacji
przebywania „przed Nim” przez arian. Według egzegetów przednicejskich
tekstu J 1,1-4, na początku Słowo było „w Bogu” a następnie, posłane przez
Niego, przeszło do sytuacji przebywania „przed Nim”. Dla arian przejście to
oznaczało alienację przez separację. Pryscylian sądzi inaczej. Nie było
alienacji, gdyż jest to przejście wewnątrz wsobności (mismidad) i jedności
niezbywalnej między Ojcem i Synem. W1.2 79
+ Rozumienie Przemienienia Pańskiego możliwe poprzez słowa modlitwy
Jezusa (Łk 9, 29). Przemienienie dokonuje w Jezusie to samo, co miało
miejsce podczas chrztu Jezusa. Również tutaj modlitwa Jezusa otworzyła
niebiosa i sprawiła, że zstąpił na Niego Duch Święty. Słowa wypowiedziane
przez głos wychodzący z obłoku: „To jest mój Syn umiłowany” (Mk 9, 7) były
zarezerwowane jedynie dla uczniów, których Jezus doprowadził do głębszej
zażyłości ze Sobą. Jezus jest tutaj przedstawiony jako Syn umiłowany, Syn
jedyny. Stąd Przemienienie może być rozważane jako intronizacja mesjańska,
która utożsamia Jezusa jako kogoś większego niż Mesjasz, gdyż uważa Go za
Wybranego Syna. „Wprawdzie w wersji Łukasza, wyrażenie „mój wybrany”
(Łk 9, 35), a w wersji Mateusza słowa „w którym mam upodobanie” (Mt 17, 5)
mogłyby zawierać aluzję do Mesjasza lub dokładniej Sługi Jahwe, jak go
przedstawia Izajasz: „Mój wybrany, w którym mam upodobanie (Iz 42, 1),
jednakże Jezus nie jest nazywany „moim Sługą”, ale „Synem moim”. Jeśli
więc jest Mesjaszem, to z racji swej transcendentnej tożsamości Syna
jedynego” /S. Ormanty, Przemienienie Pańskie na tle Święta Namiotów,
Poznańskie Studia Teologiczne, 10 (2001), s. 48/. W starożytności biblijnej
góra oznaczała miejsce unoszące się nad ziemią, przez co bardziej zbliżała
ona człowieka do Boga. Była ona miejscem zamieszkania Boga. Wybór przez
Jezusa wysokiej góry chce ukazać chęć dosięgnięcia Boga w Jego
wzniosłości. Na szczycie góry Bóg objawia swoją wielkość, mądrość,
wspaniały ład i dobroć. Wysoka góra zgodnie z zamiarem Ojca ma służyć do
objawienia Boskiej intronizacji Syna. Celem Przemienienia jest objawienie
mesjańskie na Boskim poziomie. Jezus modląc się na górze jest blisko swego
Ojca. Modlitwa na górze przemienienia przygotowuje i zapowiada modlitwę
271
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
na Górze Oliwnej. I „gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego
odzienie stało się lśniąco białe” (Łk 9, 29). W czasie modlitwy Jego oblicze
zmieniło wygląd. Modlitwa jest tutaj kluczem do zrozumienia całego
wydarzenia. Przemienienie staje się tajemnicą i bezpośrednim skutkiem
modlitwy. Światło promieniujące pochodzi z Jego wnętrza. Jego twarz nie jest
oświetlana, lecz „jaśnieje” własnym światłem, a Jego szaty stały się białe jak
światło. Światło i słońce wskazują na teofanię, tj. na objawienie się Boga na
Obliczu Jezusa.
+ Rozumienie Przemienienia Pańskiego możliwe poprzez słowa modlitwy
Jezusa (Łk 9, 29). Przemienienie dokonuje w Jezusie to samo, co miało
miejsce podczas chrztu Jezusa. Również tutaj modlitwa Jezusa otworzyła
niebiosa i sprawiła, że zstąpił na Niego Duch Święty. Słowa wypowiedziane
przez głos wychodzący z obłoku: „To jest mój Syn umiłowany” (Mk 9, 7) były
zarezerwowane jedynie dla uczniów, których Jezus doprowadził do głębszej
zażyłości ze Sobą. Jezus jest tutaj przedstawiony jako Syn umiłowany, Syn
jedyny. Stąd Przemienienie może być rozważane jako intronizacja mesjańska,
która utożsamia Jezusa jako kogoś większego niż Mesjasz, gdyż uważa Go za
Wybranego Syna. „Wprawdzie w wersji Łukasza, wyrażenie „mój wybrany”
(Łk 9, 35), a w wersji Mateusza słowa „w którym mam upodobanie” (Mt 17, 5)
mogłyby zawierać aluzję do Mesjasza lub dokładniej Sługi Jahwe, jak go
przedstawia Izajasz: „Mój wybrany, w którym mam upodobanie (Iz 42, 1),
jednakże Jezus nie jest nazywany „moim Sługą”, ale „Synem moim”. Jeśli
więc jest Mesjaszem, to z racji swej transcendentnej tożsamości Syna
jedynego” /S. Ormanty, Przemienienie Pańskie na tle Święta Namiotów,
Poznańskie Studia Teologiczne, 10 (2001), s. 48/. W starożytności biblijnej
góra oznaczała miejsce unoszące się nad ziemią, przez co bardziej zbliżała
ona człowieka do Boga. Była ona miejscem zamieszkania Boga. Wybór przez
Jezusa wysokiej góry chce ukazać chęć dosięgnięcia Boga w Jego
wzniosłości. Na szczycie góry Bóg objawia swoją wielkość, mądrość,
wspaniały ład i dobroć. Wysoka góra zgodnie z zamiarem Ojca ma służyć do
objawienia Boskiej intronizacji Syna. Celem Przemienienia jest objawienie
mesjańskie na Boskim poziomie. Jezus modląc się na górze jest blisko swego
Ojca. Modlitwa na górze przemienienia przygotowuje i zapowiada modlitwę
na Górze Oliwnej. I „gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił, a Jego
odzienie stało się lśniąco białe” (Łk 9, 29). W czasie modlitwy Jego oblicze
zmieniło wygląd. Modlitwa jest tutaj kluczem do zrozumienia całego
wydarzenia. Przemienienie staje się tajemnicą i bezpośrednim skutkiem
modlitwy. Światło promieniujące pochodzi z Jego wnętrza. Jego twarz nie jest
oświetlana, lecz „jaśnieje” własnym światłem, a Jego szaty stały się białe jak
światło. Światło i słońce wskazują na teofanię, tj. na objawienie się Boga na
Obliczu Jezusa.
+ Rozumienie przemocy stało się niemożliwe wskutek ignorowania tajemnicy
grzechu. Społeczeństwo zachodu powoduje bezradność wobec przemocy.
Bezradność wobec przemocy. „Przed słynnym Emilem Rousseau dziecko –
zabójca nie jest żadną tajemnicą; ponieważ dziecko nie panuje nad złem;
stosując przemoc, nie ma hamulców. Dopiero Oświecenie uczyniło z dziecka
istotę świętą i nieskażoną. Nowożytny materializm zastąpił anioły dziećmi.
Dlatego dziecko – zabójca jest dziś fenomenem zupełnie niezrozumiałym,
niby anioł – zbójca. / Współczesna myśl nie jest w stanie ogarnąć problemu
272
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przemocy. Nowoczesne państwo zmonopolizowało środki przymusu, lecz
próbuje się ich pozbyć. Postmoderniści potępiają przemoc, o ile nie stanowi
ona elementu ekspresji jednostki. Społeczeństwo zachodu, karmione utopią
non violence, reaguje histerią na każdy akt przemocy. Ten ideowy zamęt nie
jest niczym dziwnym. W kategoriach współczesnego myślenia w ogóle nie ma
miejsca na grzech. Dlatego też zrozumienie przemocy stało się niemożliwe.
Jak zatem z nią walczyć? Najlepiej według średniowiecznych receptur. Być
może na początek warto przygotować powrót kata, ale przede wszystkim
należy przygotować powrót spowiednika” /N. Bończa-Tomaszewski, Nowy
portret kata – rzecz o przemocy, „Fronda” 13/14 (1998) 259-267, s. 267.
+ Rozumienie przemocy stało się niemożliwe wskutek ignorowania tajemnicy
grzechu. Społeczeństwo zachodu powoduje bezradność wobec przemocy.
Bezradność wobec przemocy. „Przed słynnym Emilem Rousseau dziecko –
zabójca nie jest żadną tajemnicą; ponieważ dziecko nie panuje nad złem;
stosując przemoc, nie ma hamulców. Dopiero Oświecenie uczyniło z dziecka
istotę świętą i nieskażoną. Nowożytny materializm zastąpił anioły dziećmi.
Dlatego dziecko – zabójca jest dziś fenomenem zupełnie niezrozumiałym,
niby anioł – zbójca. / Współczesna myśl nie jest w stanie ogarnąć problemu
przemocy. Nowoczesne państwo zmonopolizowało środki przymusu, lecz
próbuje się ich pozbyć. Postmoderniści potępiają przemoc, o ile nie stanowi
ona elementu ekspresji jednostki. Społeczeństwo zachodu, karmione utopią
non violence, reaguje histerią na każdy akt przemocy. Ten ideowy zamęt nie
jest niczym dziwnym. W kategoriach współczesnego myślenia w ogóle nie ma
miejsca na grzech. Dlatego też zrozumienie przemocy stało się niemożliwe.
Jak zatem z nią walczyć? Najlepiej według średniowiecznych receptur. Być
może na początek warto przygotować powrót kata, ale przede wszystkim
należy przygotować powrót spowiednika” /N. Bończa-Tomaszewski, Nowy
portret kata – rzecz o przemocy, „Fronda” 13/14 (1998) 259-267, s. 267.
+ Rozumienie Przemowy stwórczej Boga. Pierwsze narodziny są „rudis et
virginalis”, jak o tym mówi Księga Rodzenia. To wyjście z ciemności do
światła, z bezkształtności do kształtu. To otrzymanie „oblicza” według
przeznaczenia Bożego. W taki sposób Bóg przemówił, realizując swój plan
komunikowania siebie człowiekowi. Człowiek otrzymał możliwość odpowiedzi.
Jest zdolny do zrozumienia i zrealizowania „Bożej Przemowy”, w dialogi z
Bogiem. W1.1 130
+ Rozumienie Przemowy stwórczej Boga. Pierwsze narodziny są „rudis et
virginalis”, jak o tym mówi Księga Rodzenia. To wyjście z ciemności do
światła, z bezkształtności do kształtu. To otrzymanie „oblicza” według
przeznaczenia Bożego. W taki sposób Bóg przemówił, realizując swój plan
komunikowania siebie człowiekowi. Człowiek otrzymał możliwość odpowiedzi.
Jest zdolny do zrozumienia i zrealizowania „Bożej Przemowy”, w dialogi z
Bogiem. W1.1 130
+ Rozumienie przepowiadania Ewangelii dla współczesnego człowieka.
„Adhortacja apostolska papieża Pawła VI Evangelii nuntiandi, 8 grudnia 1975
r. / Lata następujące bezpośrednio po Soborze Watykańskim II cechuje
odejście od ścisłego eurocentryzmu w patrzeniu na Kościół i jego problemy
na rzecz o wiele szerszej perspektywy, w której dochodzą do głosu inne
wielkie kultury świata. Wiara nie może się obejść bez kultury, zaś Ewangelia
powinna być przepowiadana w sposób zrozumiały dla współczesnego
273
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
człowieka. 10 lat po Soborze podjęto próbę nowego zdefiniowania
ewangelizacji” /Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła,
red. I. Bokwa, Opracowali I. Bokwa, T. Gacia, S. Laskowski, H. Wojtowicz,
Wydawnictwo Księgarnia świętego Wojciecha, wyd. 3, Poznań 2007, s. 593/.
„W 1974 r. obradował w Rzymie Synod Biskupów na temat Ewangelizacja w
świecie współczesnym. Owocem obrad jest niniejsza adhortacja apostolska,
nawiązująca w swojej treści do Dekretu o misjach Ad gentes, promującego
znaczenie Kościołów lokalnych w dziele przepowiadania Ewangelii i mówiąca
o
potrzebie
ewangelizacji
kultur
i
solidaryzująca
się
z
południowoamerykańską „opcją na rzecz ubogich”. / Przesłanie Jezusa /
1439 / 6. Świadectwo, które Chrystus dał o sobie, a Św. Łukasz przytacza w
swej Ewangelii – „Muszę głosić Słowo Boże” – ma wielkie zaiste znaczenie,
gdyż jednym słowem określa całe posłannictwo Jezusa: „Ponieważ na to
zostałem posłany”. Te słowa nabierają swego pełnego znaczenia, gdy
porówna się je z wcześniejszymi tekstami ewangelicznymi, w których Chrystus stosuje do siebie zapowiedź Izajasza proroka: „Duch Pański nade mną;
dlatego mnie namaścił, abym głosił Ewangelię ubogim”. Jezus wyznaje, że
właściwym zadaniem, dla którego wypełnienia został posłany przez Ojca, jest
nieść radosną nowinę od miasta do miasta, w pierwszym rzędzie ubogim,
którzy często są chętniejsi do jej przyjęcia: iż mianowicie wypełniły się
obietnice Przymierza, danego przez Boga. Wszystkie też elementy
Chrystusowej tajemnicy – Wcielenie, cuda, nauka, powołanie uczniów,
posłanie dwunastu Apostołów, krzyż i Zmartwychwstanie, nieustanna
obecność Jego wśród swoich – należały do czynności ewangelizacyjnej [... ]”
/Tamże, s. 594.
+ Rozumienie przestrzeni abstrakcyjnej wielorakie. Przestrzeń geograficzna
formułowana na nowo w geografii humanistycznej (15). „Szczególne miejsce
pośród tych typów przestrzeni zajmuje pojęcie przestrzeni sakralnej, świętej,
będącej niezmiernie ważnym elementem wielu kultur. Niekiedy koncepcja
przestrzeni świętej może pozwalać na rozgraniczenie obszaru bytowania
danej społeczności na części zupełnie inaczej traktowane i różnie
warunkujące zachowania, w innych przypadkach mamy do czynienia ze
skomplikowanym systemem wzajemnego przenikania i nakładania
przestrzeni /T. H. Aase, Symbolic Space: Represetations of in geography and
anthropology, „Geografiska Annaler”, ser. B, „Human Geography” vol. 76,
1994, nr 1/. Dla pobożnych wyznawców islamu istnieje pojęcie przestrzeni
al-Ummah, przestrzeni w obrębie której żyją muzułmanie, a jej granice są dla
nich bardziej istotne niż jakiekolwiek granice państwowe. Libura, powołując
się na Mircea Eliade, pisze, że objawienie „świętego obszaru” pozwala na
„ustanowienie świata”, budowę systemu odniesień i wartości. Różne
wspólnoty religijne różnie budują koncepcję przestrzeni świętej, badanie
właściwości tych przestrzeni jest zwykle bardzo pomocne w interpretacji
zachowań przestrzennych członków nawet tych społeczności, które
zachowują tylko w swej tradycji kulturowej określone elementy pozostałości
powiązań z określonymi systemami religijno-filozoficznymi /H. Libura,
Percepcja przestrzeni miejskiej, Warszawa 1990/. Pojęcie przestrzeni
abstrakcyjnej jest rozumiane w różny sposób. U Kerschera znajdujemy
pojęcie „abstrakcji przestrzennych” (Raumabstraktionen), bardzo bliskich
znaczeniem „przestrzeniom tematycznym”. Kerscher wymienia następujące
274
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
typy abstrakcji przestrzennych: przestrzeń administracyjną, przestrzeń
adresową, krajobraz, Heimat i Vaterland (jako odrębne kategorie) oraz
„przestrzenie pochodne”, np. planowania, urbanistyki, prawa, geografii (sic!)
/U. Kerscher, Raumabstraktionen und regionalne Identität, Münchener
Geogr. Hefte 1992, nr 68/. /K. H. Wojciechowski, Koncepcja przestrzeni
geografii humanistycznej, w: Przestrzeń w nauce współczesnej, S. Symiotiuk,
G. Nowak (red.), Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1989, 141-154, s. 152.
+ Rozumienie przez człowieka tajemnicy swojego istnienia. „Nauczanie dwóch
Soborów Watykańskich otwiera zupełnie nowy horyzont także przed wiedzą
filozoficzną. Objawienie wprowadza w historię pewien punkt odniesienia,
którego człowiek nie może ignorować, jeśli chce pojąć tajemnicę swojego
istnienia; z drugiej strony jednak to poznanie odsyła nieustannie do
tajemnicy Boga, której umysł nie jest w stanie wyczerpać, lecz może jedynie
przyjąć wiarą.” FR 14
+ Rozumienie przez człowieka tajemnicy swojego istnienia. „Nauczanie dwóch
Soborów Watykańskich otwiera zupełnie nowy horyzont także przed wiedzą
filozoficzną. Objawienie wprowadza w historię pewien punkt odniesienia,
którego człowiek nie może ignorować, jeśli chce pojąć tajemnicę swojego
istnienia; z drugiej strony jednak to poznanie odsyła nieustannie do
tajemnicy Boga, której umysł nie jest w stanie wyczerpać, lecz może jedynie
przyjąć wiarą.” FR 14
+ Rozumienie przez metafizykę zachodnią tego, w jaki sposób Duch działa w
poszczególnych sytuacjach, nie jest możliwe. W teologii realistycznej M.
Welkera osiągnęło szczyt wyzwolenie teologii z potrójnej niewoli babilońskiej:
stara metafizyka zachodnia (niezdolna do zrozumienia tego, w jaki sposób
Duch działa w poszczególnych sytuacjach), personalizm dialogiczny (który
absolutyzuje nieliczne teksty biblijne w których działanie Ducha Świętego
wiąże się z sytuacją dialogu ja-ty), moralizm społeczny (który nie potrafi
wyrazić sposobu, w jaki sprawiedliwość, pokój i wolność, poszukiwane przez
człowieka, są dziełem Ducha Bożego). Teologia realistyczna jest teologią
biblijną, w której nie decyduje interpretacja historyczno-krytyczna, lecz
jedynie hermeneutyka radykalnie wewnątrzbiblijna. T42.2 279
+ Rozumienie przez metafizykę zachodnią tego, w jaki sposób Duch działa w
poszczególnych sytuacjach, nie jest możliwe. W teologii realistycznej M.
Welkera osiągnęło szczyt wyzwolenie teologii z potrójnej niewoli babilońskiej:
stara metafizyka zachodnia (niezdolna do zrozumienia tego, w jaki sposób
Duch działa w poszczególnych sytuacjach), personalizm dialogiczny (który
absolutyzuje nieliczne teksty biblijne w których działanie Ducha Świętego
wiąże się z sytuacją dialogu ja-ty), moralizm społeczny (który nie potrafi
wyrazić sposobu, w jaki sprawiedliwość, pokój i wolność, poszukiwane przez
człowieka, są dziełem Ducha Bożego). Teologia realistyczna jest teologią
biblijną, w której nie decyduje interpretacja historyczno-krytyczna, lecz
jedynie hermeneutyka radykalnie wewnątrzbiblijna. T42.2 279
+ Rozumienie przeżyć pacjenta nie jest możliwe za pomocą metod znanych w
medycynie. Kartezjusz spowodował arbitralne rozdzielenie ciała i umysłu w
medycynie, co wpływa niekorzystnie na rozumienie człowieka jako całości.
Medycyna zajmowała się tylko ciałem, a istotne pytania dotyczące istnienia i
świadomości pozostawiono filozofii i teologii. Obecnie psychiatria przyjmuje
275
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wpływ aktywności komórek organizmu ludzkiego na psychiczne, duchowe
przeżycia człowieka. Przyznają jednak, że same badania neurofizjologiczne
nie pozwalają na ustalenie sfery subiektywnych przeżyć jednostki. Trzeba
poszukiwać metody pozwalającej zrozumieć przeżycia pacjenta A105a 225.
+ Rozumienie przeżyć pacjenta nie jest możliwe za pomocą metod znanych w
medycynie. Kartezjusz spowodował arbitralne rozdzielenie ciała i umysłu w
medycynie, co wpływa niekorzystnie na rozumienie człowieka jako całości.
Medycyna zajmowała się tylko ciałem, a istotne pytania dotyczące istnienia i
świadomości pozostawiono filozofii i teologii. Obecnie psychiatria przyjmuje
wpływ aktywności komórek organizmu ludzkiego na psychiczne, duchowe
przeżycia człowieka. Przyznają jednak, że same badania neurofizjologiczne
nie pozwalają na ustalenie sfery subiektywnych przeżyć jednostki. Trzeba
poszukiwać metody pozwalającej zrozumieć przeżycia pacjenta A105a 225.
+ rozumienie przyczyn określonych zachowań. „Także inne dokumenty
Magisterium przypominały i rozwijały te zalecenia w trosce o zapewnienie
solidnej formacji filozoficznej przede wszystkim tym, którzy przygotowują się
do studiów teologicznych. Ze swej strony wielokrotnie podkreślałem
znaczenie formacji filozoficznej dla tych, którzy w praktyce duszpasterskiej
będą musieli się zmagać z problemami współczesnego świata i rozumieć
przyczyny określonych zachowań, aby właściwie na nie reagować.” FR 60
+ Rozumienie przyczyny cierpienia poprzez sięganie do przeszłości nie jest
możliwe. Bóg przemienia wszelkie cierpienie w misterium Krzyża. Nie
potrafimy zrozumieć przyczyny zła, nie możemy dostrzec sensu cierpienia w
przeszłości, sens jest tylko w przyszłości. O ile cierpienie przyjmowane jest
przez ludzi duchowo jako ekspiacja, o tyle zostaje wszczepione w Krzyż a tym
samym w Zmartwychwstanie. Refleksje hiszpańskiego myśliciela z XIX
wieku, Donoso Cortés, mogą być określone jako teologia nadziei. Rozciąga on
teorię ekspiacji i rehabilitacji z jednostki na społeczność, na całą ludzkość.
Żal i pokuta za grzechy prowadzą do usprawiedliwienia i doskonalą moralnie.
Za sprawą Bożą wyprowadzone stąd dobro może być większe od zła, które
jest u jego źródeł. Donoso widzi możliwość doskonalenia cywilizacyjnego
poprzez pojawienie się podczas wojny heroicznej świętości. [Przykładem,
swoistą kondensacją tych idei, są męczennicy]. Cywilizacja ogólnoludzka
doskonali się w procesie zaplanowanym przez Boga. Człowiek występuje
przeciwko woli Bożej, czyni zło, ale na tych pokrzywionych liniach Bóg pisze
prosto, ze zła wyprowadza dobro (gdzie wzmógł się grzech – społeczny, tam
jeszcze bardziej rozlała się łaska). Ostatecznie na końcu ludzkość osiągnie
swą pełnię, w niebie, gdzie nie będzie jakiegokolwiek cierpienia. Zniknie ono
w nieskończonym wymiarze szczęścia /J. M. Magaz, Providencia e historia
en Donoso Cortés (II), „Revista Española de Teología” 59 (1999) 199-244, s.
203/. Gdyby nie było ekspiacji, ludzkość zapadłaby się w otchłań piekła.
Dostrzega on dwa aspekty cierpień spowodowanych wojną. W niektórych
sytuacjach staje się okazją do heroizmu i świętości. Szatan stara się nie tylko
zadawać cierpienia, ale uniemożliwić jakikolwiek odruch szlachetności
ludzkiej. Czyni wojnę coraz bardziej okrutną, aby odebrać człowiekowi
godność całkowicie. Przyczyną wojny jest niedoskonałość ludzi ale też
działanie szatana. Niedoskonałość jednych może być przezwyciężona
świętością innych. Szatan stara się odebrać szanse na jakiekolwiek odruchy
ludzkie, szlachetne, święte. Zło jest przezwyciężane nadzieją i miłością, a
276
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ostatecznie miłosierdziem Bożym. Ekspiacja indywidualna i społeczna
otwiera drogę do przebaczenia a wreszcie do zbawienia wiecznego. Wylana
krew może zostać przemieniona w ofiarę zbawczą, gdy jest włączona w ofiarę
odkupieńczą Jezusa Chrystusa. Większym złem od cierpień fizycznych jest
wojna polityczna, zmierzająca do odebrania wszystkiego, nawet sensu
przelanej krwi, jej celem ostatecznym jest wieczne potępienie. Nawet
najbardziej niesprawiedliwa wojna czyniona jest z motywów, które wydają się
słuszne i dobre, jej celem jest jakieś dobro, które może być osiągnięte tylko
poprzez walkę. Walka o dobro ma wydźwięk moralnie pozytywny. W takim
sensie Bóg chce wojny jako walki o dobro. Jednak w ludzkich konkretach
każdy czyn wymaga rozeznania /Tamże, 204/. Na ogół walka społeczna, a
zwłaszcza wojna, jest grzechem. Każdy grzech jawi się człowiekowi jako coś
dobrego, jako sposób osiągnięcia dobra (przyjemność, środki do życia,
przestrzeń życiowa). Czyn pozornie dobry jest grzechem, gdy czyni krzywdę
osobie dokonującą tego czynu, innym osobom, społeczności, czy też niszczy
relację z Bogiem. Wojna zawsze niesie z sobą krzywdę i niszczenie relacji,
wojna jest grzechem.
+ Rozumienie przygodności własnej i całkowitej zależności Adoracja „jest
centralnym aktem i podstawową formą wszystkich przejawów kultu Boga;
jest odpowiedzią człowieka na spotkanie osobowe z Bogiem w jego
nieskończenie doskonałej świętości; jest samoistnym aktem religijnym (akt
ludzki), który może być przeżyciem czysto wewnętrznym lub ujawnionym na
zewnątrz; ma charakter indywidualny i społeczny. Oprócz aspektu
antropologicznego, trynitarnego i chrystologicznego zawiera również aspekt
eklezjalny i eschatyczny. Adoracja w znaczeniu absolutnym oddaje się
wyłącznie Bogu (por. w Gloria „tylko Tyś Najświętszy, tylko Tyś najwyższy”),
wielbiąc jego naturę lub osoby Trójcy Świętej (BF IX 13-14). Dlatego Jezus
Chrystus jako Słowo Boże wcielone, godzien jest adoracji w swoim
człowieczeństwie, w najświętszym Sakramencie oraz Najświętszym Sercu,
gdyż to człowieczeństwo złączone jest osobowo z Synem Bożym. Obrazy i
przedmioty odnoszące się do Boga, dzięki funkcji uzmysławiającej, stanowią
psychologiczną pomoc dla adorowania Boga. Z tej racji cieszą się w stosunku
do Boga pewnego rodzaju czcią uboczną (z wykluczeniem adoracji), określaną
nazwą adoracji relatywnej, to jest odnoszonej do Boga. Adoracja nie
przysługuje wprost Maryi, aniołom i świętym, pełniącym wobec ludzi jedynie
funkcję przykładu adorowania Boga. Cześć im oddawana istotnie różni się od
adoracji i dlatego w odróżnieniu od latrii określa się ją terminami hyperdulia
(cześć matki Bożej) i dulia (cześć aniołów i świętych). Jedynie Bóg posiada
wystarczającą podstawę i prawo do adoracji ze strony drugiej osoby, ze
względu na nieskończoną i osobową świętość (motyw adoracji). Adoracja
stanowi odpowiedź człowieka zarówno ze względu na poznaną, jak i na
przeżytą osobowo świętość Boga w doświadczeniu religijnym, zdobytym w
objawieniu kosmicznym, historycznym i chrześcijańskim, przy czym
inicjatywa należy do Boga objawiającego się w swoich dziełach (religie
kosmiczne), działaniu (ST) i wcieleniu (NT). Do tej odpowiedzi człowiek
zostaje uzdolniony przez nadprzyrodzoną wiarę i łaskę. Adoracja opiera się
na intelektualnym uznaniu istnienia Boga oraz jego przymiotów, zrozumieniu
własnej przygodności i całkowitej zależności, podziwie i olśnieniu, pełnym
czci i radości lęku i tęsknocie, świadomości niemocy i grzeszności,
277
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
stanowczej decyzji całkowitej szczerości i podporządkowaniu się oraz na
gotowości służby” /B. Mikołajczak, S. Rosik, Adoracja w teologii, II, w:
Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1989, 97-99, kol 98.
+ Rozumienie przygodności własnej i całkowitej zależności Adoracja „jest
centralnym aktem i podstawową formą wszystkich przejawów kultu Boga;
jest odpowiedzią człowieka na spotkanie osobowe z Bogiem w jego
nieskończenie doskonałej świętości; jest samoistnym aktem religijnym (akt
ludzki), który może być przeżyciem czysto wewnętrznym lub ujawnionym na
zewnątrz; ma charakter indywidualny i społeczny. Oprócz aspektu
antropologicznego, trynitarnego i chrystologicznego zawiera również aspekt
eklezjalny i eschatyczny. Adoracja w znaczeniu absolutnym oddaje się
wyłącznie Bogu (por. w Gloria „tylko Tyś Najświętszy, tylko Tyś najwyższy”),
wielbiąc jego naturę lub osoby Trójcy Świętej (BF IX 13-14). Dlatego Jezus
Chrystus jako Słowo Boże wcielone, godzien jest adoracji w swoim
człowieczeństwie, w najświętszym Sakramencie oraz Najświętszym Sercu,
gdyż to człowieczeństwo złączone jest osobowo z Synem Bożym. Obrazy i
przedmioty odnoszące się do Boga, dzięki funkcji uzmysławiającej, stanowią
psychologiczną pomoc dla adorowania Boga. Z tej racji cieszą się w stosunku
do Boga pewnego rodzaju czcią uboczną (z wykluczeniem adoracji), określaną
nazwą adoracji relatywnej, to jest odnoszonej do Boga. Adoracja nie
przysługuje wprost Maryi, aniołom i świętym, pełniącym wobec ludzi jedynie
funkcję przykładu adorowania Boga. Cześć im oddawana istotnie różni się od
adoracji i dlatego w odróżnieniu od latrii określa się ją terminami hyperdulia
(cześć matki Bożej) i dulia (cześć aniołów i świętych). Jedynie Bóg posiada
wystarczającą podstawę i prawo do adoracji ze strony drugiej osoby, ze
względu na nieskończoną i osobową świętość (motyw adoracji). Adoracja
stanowi odpowiedź człowieka zarówno ze względu na poznaną, jak i na
przeżytą osobowo świętość Boga w doświadczeniu religijnym, zdobytym w
objawieniu kosmicznym, historycznym i chrześcijańskim, przy czym
inicjatywa należy do Boga objawiającego się w swoich dziełach (religie
kosmiczne), działaniu (ST) i wcieleniu (NT). Do tej odpowiedzi człowiek
zostaje uzdolniony przez nadprzyrodzoną wiarę i łaskę. Adoracja opiera się
na intelektualnym uznaniu istnienia Boga oraz jego przymiotów, zrozumieniu
własnej przygodności i całkowitej zależności, podziwie i olśnieniu, pełnym
czci i radości lęku i tęsknocie, świadomości niemocy i grzeszności,
stanowczej decyzji całkowitej szczerości i podporządkowaniu się oraz na
gotowości służby” /B. Mikołajczak, S. Rosik, Adoracja w teologii, II, w:
Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz, R. Łukaszyk, Z. Sułowski,
Lublin 1989, 97-99, kol 98.
+ Rozumienie przypowieści Jezusa za pomocą klucza, którym są powieści
Tolkiena. Przypowieść formą literacką, którą stosowali Jezus, kaznodzieje i
Tolkien.
„Tolkienowskie
„odniesienie”
jest
lepszym,
bo
bardziej
uniwersalnym, kluczem do zrozumienia przypowieści Jezusa niż jakikolwiek
ściśle zdefiniowany zbiór alegorycznych znaków. Przyjrzyjmy się
miłosiernemu samarytaninowi. W bezpośrednim kontekście jest to historia
mająca dopomóc słuchaczowi, wykazującemu się dobrą wolą, w znalezieniu
odpowiedzi na pytanie” „kto jest moim bliźnim?” Jezus prowokacyjnie kreśli
obraz najbardziej znienawidzonego bliźniego, który wszak zachowuje się jak
278
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
na bliźniego przystało. Pytający jest zmuszony uświadomić to sobie. Ale tedy
Jezus odwraca pytanie: nie brzmi ono już: „Jak mam zdefiniować (a więc
ograniczyć) pojęcie bliźniego?”, ale: „Jak mam postępować, kiedy już jestem
świadom, że każdy może być moim bliźnim?” W pierwotnym kontekście jest
to opowieść, która wyraźnie nie funkcjonuje jako alegoria. Chodzi w niej o to,
co dana postać robi lub jak cierpi. Zdarzenia są fikcyjne, ale nie niemożliwe.
Każda z postaci jest znacząca sama w sobie, a nie przez to, że oznacza kogoś
innego. To, co przypowieść ta sugeruje, można odnieść do wielu sytuacji, ale
raczej jako dobry lub zły przykład, nie zaś jak alegorię. A jednak
odczytywano ją alegorycznie. Ojcowie Kościoła stworzyli interpretację, która
przemienia cała opowieść i każdy jej szczegół w alegorię grzechu i
odkupienia. By przytoczyć tylko kilka przykładów: „wpadł w ręce zbójców”
oznacza upadek spowodowany przez szatana; kapłan i lewita reprezentują
prawo żydowskie, tak jak postrzegał je Paweł; samarytanin, interpretowany
jako „opiekun”, to Chrystus, jego przejście zaś to wcielenie; gospoda jest
Kościołem itd. Wszystko to jest niezwykle pomysłowe i wpływało moralnie na
całe pokolenia chrześcijan. Ale w porównaniu z prostym odczytaniem
przypowieści w jej pierwotnym kontekście wydaje się po prostu przewrotne”
/R. Murray TJ, J.R.R. Tolkien i sztuka przypowieści, w: Tolkien. Księga
pamiątkowa. Studia o spuściźnie literackiej, red. J. Parce, (Tolkien: A
celebration, HarperCollinsPublischers 1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka,
Poznań 2003, 49-59, s. 54-55.
+ Rozumienie przypowieści Jezusa za pomocą klucza, którym są powieści
Tolkiena. Przypowieść formą literacką, którą stosowali Jezus, kaznodzieje i
Tolkien.
„Tolkienowskie
„odniesienie”
jest
lepszym,
bo
bardziej
uniwersalnym, kluczem do zrozumienia przypowieści Jezusa niż jakikolwiek
ściśle zdefiniowany zbiór alegorycznych znaków. Przyjrzyjmy się
miłosiernemu samarytaninowi. W bezpośrednim kontekście jest to historia
mająca dopomóc słuchaczowi, wykazującemu się dobrą wolą, w znalezieniu
odpowiedzi na pytanie” „kto jest moim bliźnim?” Jezus prowokacyjnie kreśli
obraz najbardziej znienawidzonego bliźniego, który wszak zachowuje się jak
na bliźniego przystało. Pytający jest zmuszony uświadomić to sobie. Ale tedy
Jezus odwraca pytanie: nie brzmi ono już: „Jak mam zdefiniować (a więc
ograniczyć) pojęcie bliźniego?”, ale: „Jak mam postępować, kiedy już jestem
świadom, że każdy może być moim bliźnim?” W pierwotnym kontekście jest
to opowieść, która wyraźnie nie funkcjonuje jako alegoria. Chodzi w niej o to,
co dana postać robi lub jak cierpi. Zdarzenia są fikcyjne, ale nie niemożliwe.
Każda z postaci jest znacząca sama w sobie, a nie przez to, że oznacza kogoś
innego. To, co przypowieść ta sugeruje, można odnieść do wielu sytuacji, ale
raczej jako dobry lub zły przykład, nie zaś jak alegorię. A jednak
odczytywano ją alegorycznie. Ojcowie Kościoła stworzyli interpretację, która
przemienia cała opowieść i każdy jej szczegół w alegorię grzechu i
odkupienia. By przytoczyć tylko kilka przykładów: „wpadł w ręce zbójców”
oznacza upadek spowodowany przez szatana; kapłan i lewita reprezentują
prawo żydowskie, tak jak postrzegał je Paweł; samarytanin, interpretowany
jako „opiekun”, to Chrystus, jego przejście zaś to wcielenie; gospoda jest
Kościołem itd. Wszystko to jest niezwykle pomysłowe i wpływało moralnie na
całe pokolenia chrześcijan. Ale w porównaniu z prostym odczytaniem
przypowieści w jej pierwotnym kontekście wydaje się po prostu przewrotne”
279
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
/R. Murray TJ, J.R.R. Tolkien i sztuka przypowieści, w: Tolkien. Księga
pamiątkowa. Studia o spuściźnie literackiej, red. J. Parce, (Tolkien: A
celebration, HarperCollinsPublischers 1999), tłum. J. Kokot, Zysk i S-ka,
Poznań 2003, 49-59, s. 54-55.
+ Rozumienie przypowieści Jezusa. „Potem przywołał do siebie tłum i rzekł
do niego: «Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni
człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym». Wtedy
przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy
usłyszeli to powiedzenie?» On zaś odrzekł: «Każda roślina, której nie sadził
mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana. Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy
ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną».” (Mt 15, 1014)
+ Rozumienie przypowieści Jezusa. „Potem przywołał do siebie tłum i rzekł
do niego: «Słuchajcie i chciejcie zrozumieć. Nie to, co wchodzi do ust, czyni
człowieka nieczystym, ale co z ust wychodzi, to go czyni nieczystym». Wtedy
przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: «Wiesz, że faryzeusze zgorszyli się, gdy
usłyszeli to powiedzenie?» On zaś odrzekł: «Każda roślina, której nie sadził
mój Ojciec niebieski, będzie wyrwana. Zostawcie ich! To są ślepi przewodnicy
ślepych. Lecz jeśli ślepy ślepego prowadzi, obaj w dół wpadną».” (Mt 15, 1014)
+ Rozumienie przypowieści Jezusowych. „Zrozumieliście to wszystko?»
Odpowiedzieli Mu: «Tak jest». A On rzekł do nich: «Dlatego każdy uczony w
Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca
rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare». Gdy Jezus
dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd. Przyszedłszy do swego
miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali:
«Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego
Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda?
Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to
wszystko?» I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej
ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony». I niewiele zdziałał
tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa.” (Mt 13, 51-58)
+ Rozumienie przypowieści Jezusowych. „Zrozumieliście to wszystko?»
Odpowiedzieli Mu: «Tak jest». A On rzekł do nich: «Dlatego każdy uczony w
Piśmie, który stał się uczniem królestwa niebieskiego, podobny jest do ojca
rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare». Gdy Jezus
dokończył tych przypowieści, oddalił się stamtąd. Przyszedłszy do swego
miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali:
«Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego
Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda?
Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to
wszystko?» I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: «Tylko w swojej
ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony». I niewiele zdziałał
tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa.” (Mt 13, 51-58)
+ Rozumienie przyrodnicze czasu wiecznego Istnienie struktury temporalnej
w wieczności wyrażane jest za pomocą słowa „czas”, które: albo jest
rozumiane tylko symbolicznie, albo identycznie tak jak w naukach
przyrodniczych. Nawet wtedy, gdy stosowane jest ono tylko w sensie
symbolicznym, analogicznym, to zawiera już w samym sobie jakieś
280
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
odniesienie do konkretnego rozumienia przyrodniczego. Przyjęcie nowych
modeli czasu, proponowanych przez współczesną fizykę, otwiera możliwości
dla ubogacenia schematów symbolicznego wyrażania złożonej sytuacji
wieczności. Stworzenie świata należy do najbardziej trudnych tajemnic wiary.
U podstaw wszelkich pytań dotyczących prawd wiary znajduje się pytanie,
czy w ogóle może istnieć coś poza Bogiem? Jeżeli może coś istnieć, to jak
istnieje? Zarówno proste spostrzeżenie, jak i przekaz Objawienia informują,
że istnieje coś, otaczający nas świat. Skoro coś istnieje, to albo w sposób
absolutny, który nie wymaga przyczyny, albo jako wytwór Bożej mocy, w
jakiś sposób będący w relacji ze swoim Stwórcą. Misterium stworzenia
informuje o tej relacji, czyli o Stworzycielu, o stworzonym świecie i o
sposobie, w jaki jest świat związany z Bogiem (Zob. E. Brito, Pour une logique
de la Creation. Hegel et saint Jean de la Croix, “Nouvelle Revue Theologique”
4 (1984) 493-512; tamże 5 (1984) 686-701; P. Mazzarella, Creazione
partecipazione e tempo secondo San Tomaso d'Aquino, „Studia Patavina” 2
(1982) 309-336; R. Peña, Materia materialismo creacionismo, Salamanca
1985; A. D. Sertillanges, L’idee de creation et ses reentissements en
philosophie, Paris 1945). Refleksję nad tym misterium można, rozwijać
poprzez coraz głębsze odczytywanie źródeł Objawienia, a także coraz lepsze
rozumienie natury świata stworzonego /TH1 105.
+ Rozumienie przyrody powiązane z ujarzmieniem jej. „Dzięki świadomości i
samowiedzy istota ludzka jest w stanie wznieść się poza siebie i poza świat;
jest zdolna wszystko uprzedmiotowić i uczynić celem swojego poznania. W
ten sposób, wyrwana z pierwotnej jedni z naturą, odczuwa metafizyczne
zdziwienie, które jest manifestacją najwyższej zasady stanowiącej o jej
człowieczeństwie – manifestacją „ducha”. Przez pojęcie „ducha” rozumiemy tu
– idąc krok w krok za Maxem Schelerem – myślenie pojęciowe, „naoczność”
prafenomenów lub zawartości istot, akty wolitywne i emocjonalne takie, jak
dobroć, miłość, skrucha, szacunek, szczęśliwość i rozpacz oraz zdolność do
swobodnych decyzji /M. Scheler, Stanowisko człowieka w kosmosie, [w:]
Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy, tłum. S. Czerniak, A.
Węgrzycki, PWN, Warszawa 1987, s. 82/. Duchowość ta jest przyczyną
„egzystencjalnego uwolnienia” człowieka, czyli oderwania go od tego, co
organiczne. Dzięki niej jest on w stanie poskromić i uzależnić od własnej woli
zarówno swoje popędy, jak i otoczenie. Poprzez swoje „otwarcie” poznawcze i
wolitywne przekracza próg świata materii i zwierząt, staje się istotą
transcendentną (łac. transcendere – ‘przekraczać’). Jednak po jego
przekroczeniu, skonfrontowany z nieposkromioną siłą natury i jej żywiołów,
zaczyna odczuwać bolesny stan osierocenia oraz brak równowagi i stabilizacji
/Według Ericha Fromma to właśnie świadomość wraz z rozumem i
wyobraźnią uczyniła człowieka „bezdomnym wybrykiem natury”, ponieważ
odebrała mu harmonijną egzystencję z przyrodą, jaka cechuje zwierzęta.
Człowiek, „będąc świadomy samego siebie, zdaje sobie sprawę ze swej bezsiły
i z ograniczeń swego istnienia. Jest on w stanie wyobrazić sobie swój kres –
własną śmierć. Nigdy nie jest wolny od dychotomii swej egzystencji; gdyby
nawet chciał, nie jest w stanie wyzbyć się swego umysłu, póki żyje, nie może
pozbyć się swego ciała, a jego ciało każe mu chcieć żyć”, E. Fromm, Szkice z
psychologii religii, tłum. J. Prokopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1966, s.
30/. Aby uniknąć obłędu, musi odnaleźć drogę do domu; musi rozwiązać
281
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
problem własnej egzystencji – własnej odrębności i samotności; musi znaleźć
klucz do rzeczywistości, którą chce nie tylko w jakiś sposób ujarzmić, sobie
podporządkować, lecz także – a może przede wszystkim – zrozumieć” /M.
Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża
w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 21.
+ Rozumienie przyrody powiązane z ujarzmieniem jej. „Dzięki świadomości i
samowiedzy istota ludzka jest w stanie wznieść się poza siebie i poza świat;
jest zdolna wszystko uprzedmiotowić i uczynić celem swojego poznania. W
ten sposób, wyrwana z pierwotnej jedni z naturą, odczuwa metafizyczne
zdziwienie, które jest manifestacją najwyższej zasady stanowiącej o jej
człowieczeństwie – manifestacją „ducha”. Przez pojęcie „ducha” rozumiemy tu
– idąc krok w krok za Maxem Schelerem – myślenie pojęciowe, „naoczność”
prafenomenów lub zawartości istot, akty wolitywne i emocjonalne takie, jak
dobroć, miłość, skrucha, szacunek, szczęśliwość i rozpacz oraz zdolność do
swobodnych decyzji /M. Scheler, Stanowisko człowieka w kosmosie, [w:]
Pisma z antropologii filozoficznej i teorii wiedzy, tłum. S. Czerniak, A.
Węgrzycki, PWN, Warszawa 1987, s. 82/. Duchowość ta jest przyczyną
„egzystencjalnego uwolnienia” człowieka, czyli oderwania go od tego, co
organiczne. Dzięki niej jest on w stanie poskromić i uzależnić od własnej woli
zarówno swoje popędy, jak i otoczenie. Poprzez swoje „otwarcie” poznawcze i
wolitywne przekracza próg świata materii i zwierząt, staje się istotą
transcendentną (łac. transcendere – ‘przekraczać’). Jednak po jego
przekroczeniu, skonfrontowany z nieposkromioną siłą natury i jej żywiołów,
zaczyna odczuwać bolesny stan osierocenia oraz brak równowagi i stabilizacji
/Według Ericha Fromma to właśnie świadomość wraz z rozumem i
wyobraźnią uczyniła człowieka „bezdomnym wybrykiem natury”, ponieważ
odebrała mu harmonijną egzystencję z przyrodą, jaka cechuje zwierzęta.
Człowiek, „będąc świadomy samego siebie, zdaje sobie sprawę ze swej bezsiły
i z ograniczeń swego istnienia. Jest on w stanie wyobrazić sobie swój kres –
własną śmierć. Nigdy nie jest wolny od dychotomii swej egzystencji; gdyby
nawet chciał, nie jest w stanie wyzbyć się swego umysłu, póki żyje, nie może
pozbyć się swego ciała, a jego ciało każe mu chcieć żyć”, E. Fromm, Szkice z
psychologii religii, tłum. J. Prokopiuk, Książka i Wiedza, Warszawa 1966, s.
30/. Aby uniknąć obłędu, musi odnaleźć drogę do domu; musi rozwiązać
problem własnej egzystencji – własnej odrębności i samotności; musi znaleźć
klucz do rzeczywistości, którą chce nie tylko w jakiś sposób ujarzmić, sobie
podporządkować, lecz także – a może przede wszystkim – zrozumieć” /M.
Krupa, Duch i litera, Liryczna ekspresja mistycznej drogi św. Jana od Krzyża
w przekładach polskich Wrocław 2006 (doktorat, maszynopis), s. 21.
+ Rozumienie przyrody wielorakie „możemy mówić o różnych naturach (o
różnym rozumieniu przyrody): klasycznej, entuzjastycznej, sentymentalnej,
malowniczej, romantycznej” /J. Woźniakowski, Góry Niewzruszone. O
różnych wyobrażeniach przyrody w dziejach nowożytnej kultury europejskiej,
Znak, Kraków 1995, s. 10/. „Entuzjastyczny stosunek do natury jest
bezinteresownie poznawczy w dwóch różnych, ale nieraz splatających się
kierunkach: empirycznym i teocentrycznym, w związku z czym bywa ściśle
opisowy i zarazem symboliczny, drobiazgowo analityczny i zarazem
kosmicznie syntetyczny, jak pejzaż van Eycka; jest żarliwy zarówno w
optymizmie, jak i w pesymizmie, najczęściej widzi w naturze wyraz mądrości,
282
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
dobroci i potęgi (lub czasem klęski?) Stwórcy. Sentymentalny stosunek do
natury jest egocentryczny, estetyczny, analityczny, oscyluje między chęcią
zakotwiczenia się w lubym zakątku a głodem nowych wrażeń. Szuka w
naturze współbrzmień dla nastroju i bodźców dla uczucia. Słowo
„sentymentalny” nie ma tu oczywiście sensu wartościującego, jest po prostu
nazwą, podobnie jak termin „entuzjastyczny”. […] Romantyzm jest
naturocentryczny i zarazem sztukę wynosi na wyżyny niemal drugiej natury,
a naturę na wyżyny boskości: lecz na ogół „tęskni tylko do odczuwania Boga”
(Hegel)” /J. Woźniakowski, Góry Niewzruszone. O różnych wyobrażeniach
przyrody w dziejach nowożytnej kultury europejskiej, Znak, Kraków 1995, s.
11/. „Szuka w naturze – ale i w sztuce – refleksu nieskończoności” /Tamże,
s. 12.
+ Rozumienie psalmów lepsze czytaniu Ojców Kościoła czy mistrzów życia
duchowego. „Liturgia Godzin powinna stać się modlitwą całego Ludu Bożego.
W niej sam Chrystus „urząd kapłański wykonuje nadal przez swój Kościół” –
każdy uczestniczy w niej według miejsca w Kościele i okoliczności życia:
prezbiterzy jako pełniący posługę duszpasterską, ponieważ są powołani do
wiernego trwania na modlitwie i służenia Słowu; zakonnicy i zakonnice przez
charyzmat swego życia konsekrowanego; wszyscy wierni według swoich
możliwości. „Duszpasterze niech się starają w niedziele i uroczyste święta
odprawiać w kościołach z udziałem wiernych główne Godziny, zwłaszcza
Nieszpory. Zaleca się, aby i świeccy odmawiali brewiarz czy to z prezbiterami,
czy na swoich zebraniach, czy nawet indywidualnie” (KKK 1175). „Celebracja
Liturgii Godzin wymaga nie tylko zharmonizowania głosu z modlitwą serca,
lecz także troski „o głębsze poznanie liturgii i Pisma świętego, a zwłaszcza
psalmów” (KKK 1176). „Hymny i modlitwy wstawiennicze Liturgii Godzin
wpisują modlitwę psalmów w czas Kościoła, wyrażając symbolikę pory dnia,
okresu liturgicznego czy celebrowanego święta. Ponadto czytanie słowa
Bożego w każdej Godzinie (z responsoriami czy troparionami, które po nim
następują), a w niektórych Godzinach czytania Ojców Kościoła czy mistrzów
życia duchowego, objawiają głębiej sens celebrowanego misterium, pomagają
lepiej zrozumieć psalmy i przygotowują do modlitwy wewnętrznej. W ten
sposób lectio divina, podczas której słowo Boże jest czytane i rozważane, by
stało się modlitwą, jest zakorzeniona w celebracji liturgicznej” (KKK 1177).
„Liturgia Godzin, która jest jakby przedłużeniem celebracji eucharystycznej,
nie wyklucza, ale domaga się na zasadzie komplementarności różnych form
pobożności Ludu Bożego, szczególnie adoracji i kultu Najświętszego
Sakramentu” (KKK 1178).
+ Rozumienie psalmów lepsze czytaniu Ojców Kościoła czy mistrzów życia
duchowego. „Liturgia Godzin powinna stać się modlitwą całego Ludu Bożego.
W niej sam Chrystus „urząd kapłański wykonuje nadal przez swój Kościół” –
każdy uczestniczy w niej według miejsca w Kościele i okoliczności życia:
prezbiterzy jako pełniący posługę duszpasterską, ponieważ są powołani do
wiernego trwania na modlitwie i służenia Słowu; zakonnicy i zakonnice przez
charyzmat swego życia konsekrowanego; wszyscy wierni według swoich
możliwości. „Duszpasterze niech się starają w niedziele i uroczyste święta
odprawiać w kościołach z udziałem wiernych główne Godziny, zwłaszcza
Nieszpory. Zaleca się, aby i świeccy odmawiali brewiarz czy to z prezbiterami,
czy na swoich zebraniach, czy nawet indywidualnie” (KKK 1175). „Celebracja
283
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Liturgii Godzin wymaga nie tylko zharmonizowania głosu z modlitwą serca,
lecz także troski „o głębsze poznanie liturgii i Pisma świętego, a zwłaszcza
psalmów” (KKK 1176). „Hymny i modlitwy wstawiennicze Liturgii Godzin
wpisują modlitwę psalmów w czas Kościoła, wyrażając symbolikę pory dnia,
okresu liturgicznego czy celebrowanego święta. Ponadto czytanie słowa
Bożego w każdej Godzinie (z responsoriami czy troparionami, które po nim
następują), a w niektórych Godzinach czytania Ojców Kościoła czy mistrzów
życia duchowego, objawiają głębiej sens celebrowanego misterium, pomagają
lepiej zrozumieć psalmy i przygotowują do modlitwy wewnętrznej. W ten
sposób lectio divina, podczas której słowo Boże jest czytane i rozważane, by
stało się modlitwą, jest zakorzeniona w celebracji liturgicznej” (KKK 1177).
„Liturgia Godzin, która jest jakby przedłużeniem celebracji eucharystycznej,
nie wyklucza, ale domaga się na zasadzie komplementarności różnych form
pobożności Ludu Bożego, szczególnie adoracji i kultu Najświętszego
Sakramentu” (KKK 1178).
+ Rozumienie psalmów poprzez czytanie słowa Bożego w każdej Godzinie
przygotowuje do modlitwy wewnętrznej. „Liturgia Godzin powinna stać się
modlitwą całego Ludu Bożego. W niej sam Chrystus „urząd kapłański
wykonuje nadal przez swój Kościół” – każdy uczestniczy w niej według
miejsca w Kościele i okoliczności życia: prezbiterzy jako pełniący posługę
duszpasterską, ponieważ są powołani do wiernego trwania na modlitwie i
służenia Słowu; zakonnicy i zakonnice przez charyzmat swego życia
konsekrowanego; wszyscy wierni według swoich możliwości. „Duszpasterze
niech się starają w niedziele i uroczyste święta odprawiać w kościołach z
udziałem wiernych główne Godziny, zwłaszcza Nieszpory. Zaleca się, aby i
świeccy odmawiali brewiarz czy to z prezbiterami, czy na swoich zebraniach,
czy nawet indywidualnie” (KKK 1175). „Celebracja Liturgii Godzin wymaga
nie tylko zharmonizowania głosu z modlitwą serca, lecz także troski „o
głębsze poznanie liturgii i Pisma świętego, a zwłaszcza psalmów” (KKK 1176).
„Hymny i modlitwy wstawiennicze Liturgii Godzin wpisują modlitwę psalmów
w czas Kościoła, wyrażając symbolikę pory dnia, okresu liturgicznego czy
celebrowanego święta. Ponadto czytanie słowa Bożego w każdej Godzinie (z
responsoriami czy troparionami, które po nim następują), a w niektórych
Godzinach czytania Ojców Kościoła czy mistrzów życia duchowego, objawiają
głębiej sens celebrowanego misterium, pomagają lepiej zrozumieć psalmy i
przygotowują do modlitwy wewnętrznej. W ten sposób lectio divina, podczas
której słowo Boże jest czytane i rozważane, by stało się modlitwą, jest
zakorzeniona w celebracji liturgicznej” (KKK 1177). „Liturgia Godzin, która
jest jakby przedłużeniem celebracji eucharystycznej, nie wyklucza, ale
domaga się na zasadzie komplementarności różnych form pobożności Ludu
Bożego, szczególnie adoracji i kultu Najświętszego Sakramentu” (KKK 1178).
+ Rozumienie psalmów poprzez czytanie słowa Bożego w każdej Godzinie
przygotowuje do modlitwy wewnętrznej. „Liturgia Godzin powinna stać się
modlitwą całego Ludu Bożego. W niej sam Chrystus „urząd kapłański
wykonuje nadal przez swój Kościół” – każdy uczestniczy w niej według
miejsca w Kościele i okoliczności życia: prezbiterzy jako pełniący posługę
duszpasterską, ponieważ są powołani do wiernego trwania na modlitwie i
służenia Słowu; zakonnicy i zakonnice przez charyzmat swego życia
konsekrowanego; wszyscy wierni według swoich możliwości. „Duszpasterze
284
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
niech się starają w niedziele i uroczyste święta odprawiać w kościołach z
udziałem wiernych główne Godziny, zwłaszcza Nieszpory. Zaleca się, aby i
świeccy odmawiali brewiarz czy to z prezbiterami, czy na swoich zebraniach,
czy nawet indywidualnie” (KKK 1175). „Celebracja Liturgii Godzin wymaga
nie tylko zharmonizowania głosu z modlitwą serca, lecz także troski „o
głębsze poznanie liturgii i Pisma świętego, a zwłaszcza psalmów” (KKK 1176).
„Hymny i modlitwy wstawiennicze Liturgii Godzin wpisują modlitwę psalmów
w czas Kościoła, wyrażając symbolikę pory dnia, okresu liturgicznego czy
celebrowanego święta. Ponadto czytanie słowa Bożego w każdej Godzinie (z
responsoriami czy troparionami, które po nim następują), a w niektórych
Godzinach czytania Ojców Kościoła czy mistrzów życia duchowego, objawiają
głębiej sens celebrowanego misterium, pomagają lepiej zrozumieć psalmy i
przygotowują do modlitwy wewnętrznej. W ten sposób lectio divina, podczas
której słowo Boże jest czytane i rozważane, by stało się modlitwą, jest
zakorzeniona w celebracji liturgicznej” (KKK 1177). „Liturgia Godzin, która
jest jakby przedłużeniem celebracji eucharystycznej, nie wyklucza, ale
domaga się na zasadzie komplementarności różnych form pobożności Ludu
Bożego, szczególnie adoracji i kultu Najświętszego Sakramentu” (KKK 1178).
+ Rozumienie psychiki ludzkiej lepsze dzięki poznawaniu natury pojęć oraz
ich wzajemnych powiązań. „Pojęcia są zawsze mniej lub bardziej
abstrakcyjne, ponieważ informują o cechach klas przedmiotów lub o ich
wzajemnych relacjach. Istnieją także pojęcia jednostkowe. Jednak również
wtedy są one abstrakcyjne. Większość pojęć przyswajamy sobie na drodze
powtarzania, poprawiania i utrwalania skojarzeń słów ze znaczeniem. Ich
abstrakcyjność sprawia, że służą one porozumiewaniu się i przekazywaniu
wiedzy. Ich siedliskiem jest jednak osoba. Pojęcia stanowią część osobistego
doświadczenia i wraz z całością wiedzy osobistej do której przynależą,
przejawiają w jakimś sensie osobowość podmiotu. Badania empiryczne
wieńczone są teoriami, które z kolei inspirują podejmowanie nowych badań
empirycznych.
Zauważyć
można
falę
takich
badań
w
latach
siedemdziesiątych XX wieku. Zastosowano w nich nowe modele pojęć, np.
prototypowe, egzemplarzowe, relacyjne, schematy poznawcze, skrypty
poznawcze, pojęcia operacyjne, pojęcia jako teorie naiwne itp. Odegrały one
istotną rolę w rozwoju nauki głównie ze względu na swoje walory
heurystyczne. Psychologowie uświadomili sobie wtedy, że pojęcia nie są
jednorodne i podlegają różnego typu wzajemnym powiązaniom a dzięki temu
spełniają swoją podstawową funkcję reprezentacji złożonej rzeczywistości
oraz schematów jej wyjaśniania. Analiza pojęć pozwala wysunąć hipotezę, że
pojęcia są zorganizowanymi sądami stanowiącymi „teksty”, naiwnymi
teoriami, jednostkami wiedzy o świecie. Pojęcia, poprzez różne specyficzne
relacje, tworzą bardziej rozbudowane zespoły pojęć, które reprezentują
obszerniejsze jednostki wiedzy.” Nowe modele pozwalają lepiej wyjaśnić jakiś
obszar zjawisk oraz inspirują do nowych badań” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 12/. „Badania empiryczne dostarczają odpowiedzi na pytanie,
dlaczego pojęcia tworzone spontanicznie są często mało ścisłe, a w efekcie
mało operatywne i mało przydatne w naszym kategoryzowaniu świata. Ludzie
różnią się w swych poglądach i różnią się między sobą, ponieważ patrzą na te
same sprawy przez pryzmat nowych pojęć. Poznanie natury pojęć oraz ich
285
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wzajemnych powiązań pozwala lepiej zrozumieć nasze funkcjonowanie
psychiczne, z drugiej zaś strony rzuca nowe światło na poznaną
rzeczywistość, na pewnego rodzaju względność tego, co poznajemy. Pojęcia są
więc w pewnej mierze elementem organizującym naszą percepcję świata
natury i świata społecznego” /Tamże, s. 13/. „Pojęcia są „przechowywane” w
ludzkiej pamięci i są łatwo dostępne w ludzkim myśleniu. Pamięć
semantyczna człowieka ma organizację pojęciową. Pojęcia to nie tylko
wiadomości, „wiedza” o różnych przedmiotach, zdarzeniach, ludziach, lecz
coś na kształt „węzłów” w wysoce złożonej i hierarchicznie zorganizowanej
„sieci” naszej wiedzy, od których prowadzą połączenia do innych pojęć”.
Dzięki wzajemnym powiązaniom między „węzłami” człowiek potrafi twórczo
myśleć, tworzyć nowe pojęcia, a w razie potrzeby wyrażać sądy, tym lepiej im
większe są możliwości wzajemnych połączeń. Potrafi też działać praktycznie
stosownie do pojęć zakodowanych w umyśle” s. 14.
+ Rozumienie racjonalistyczne wiary wzmacnia ją. Awerroes (Abū-l-Walīd ibn
Rušd) był najbardziej wiernym muzułmaninem w nurcie falāsifa. Chciał
zrozumieć racjonalistycznie zasady teologiczne islamu trwając w głębokiej
wierze. Szczerość jego wiary nie pozwala uznawać go za zwolennika zamiany
teologii na filozofię. Jego metodologia była taka, jaka istniała wówczas w
środowisku myślicieli arabskich, wynikała z hermeneutyki Corpus
aristotelicum arabum. Był przekonany, że wiara bez rozumu i rozum bez
wiary znikają. Mądrość religijna przerodziłaby się w „mądrość ubogich
umysłem i wiedzą”, a filozofia byłaby wrogiem wiary. Osią jego refleksji była
średniowieczna doktryna dwóch prawd /M. Cruz Hernandez, Historia del
pensamiento en Al-Andalus (2). Historia, Biblioteca de la Cultura Andaluza,
Editoriales Andaluzas Unidas, Sevilla 1985. s. 70/. Filozofia zmierza do
prawdy, teologia również. Awerroes przyjmuje konieczność wzajemnej
współpracy, przy czym filozof, jeżeli jest i chce być człowiekiem wierzącym,
musi podporządkować się subiektywnie zasadom wiary. Tworząc filozofię nie
zmienia i nie umniejsza swojej wiary. Obiektywnie natomiast filozofia jest
czymś innym niż teologia, jako myślenie o swojej wierze. Teologia z kolei nie
powinna ograniczać się do prezentacji treści podawanej do wierzenia.
Filozofia jest niezależna od wiary, podlega tylko doświadczeniom
empirycznym i racjonalnemu myśleniu. Filozof jako człowiek wierzący jest
podporządkowany doktrynie wiary. Teologia jest niezależna od doświadczeń
empirycznych i racjonalnego myślenia, podlega tylko wierze. Na tym polega
doktryna dwóch prawd, która przyjmowana była w środowisku Awerroesa.
Teologowie łacińscy komentujący go byli bliscy jego poglądom na temat
prawdy. Ich myśl rozwijała się pod wpływem Corpus aristotelicum arabum,
skorygowanym później przez poznanie Corpus aristotelicum graecum /Tamże,
s. 70.
+ Rozumienie racjonalistyczne wiary wzmacnia ją. Awerroes (Abū-l-Walīd ibn
Rušd) był najbardziej wiernym muzułmaninem w nurcie falāsifa. Chciał
zrozumieć racjonalistycznie zasady teologiczne islamu trwając w głębokiej
wierze. Szczerość jego wiary nie pozwala uznawać go za zwolennika zamiany
teologii na filozofię. Jego metodologia była taka, jaka istniała wówczas w
środowisku myślicieli arabskich, wynikała z hermeneutyki Corpus
aristotelicum arabum. Był przekonany, że wiara bez rozumu i rozum bez
wiary znikają. Mądrość religijna przerodziłaby się w „mądrość ubogich
286
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
umysłem i wiedzą”, a filozofia byłaby wrogiem wiary. Osią jego refleksji była
średniowieczna doktryna dwóch prawd /M. Cruz Hernandez, Historia del
pensamiento en Al-Andalus (2). Historia, Biblioteca de la Cultura Andaluza,
Editoriales Andaluzas Unidas, Sevilla 1985. s. 70/. Filozofia zmierza do
prawdy, teologia również. Awerroes przyjmuje konieczność wzajemnej
współpracy, przy czym filozof, jeżeli jest i chce być człowiekiem wierzącym,
musi podporządkować się subiektywnie zasadom wiary. Tworząc filozofię nie
zmienia i nie umniejsza swojej wiary. Obiektywnie natomiast filozofia jest
czymś innym niż teologia, jako myślenie o swojej wierze. Teologia z kolei nie
powinna ograniczać się do prezentacji treści podawanej do wierzenia.
Filozofia jest niezależna od wiary, podlega tylko doświadczeniom
empirycznym i racjonalnemu myśleniu. Filozof jako człowiek wierzący jest
podporządkowany doktrynie wiary. Teologia jest niezależna od doświadczeń
empirycznych i racjonalnego myślenia, podlega tylko wierze. Na tym polega
doktryna dwóch prawd, która przyjmowana była w środowisku Awerroesa.
Teologowie łacińscy komentujący go byli bliscy jego poglądom na temat
prawdy. Ich myśl rozwijała się pod wpływem Corpus aristotelicum arabum,
skorygowanym później przez poznanie Corpus aristotelicum graecum /Tamże,
s. 70.
+ Rozumienie rdzenia lepsze za pomocą fikcji literackiej. Fikcja akceptowana
jest przez wszystkich, którzy znają prawdę, ale przyjmują z pewnych
względów wersję odbiegającą od prawdy. Oszustwo sprawia, że ludzie
pragnący znać prawdę są jej pozbawieni, są okłamywani. Fikcja jest
tolerowana, oszustwo nie. W średniowieczu jednak tolerowano oszustwa
„pobożne”, a mianowicie wyobrażenia nieprawdziwe dotyczące kontekstu, w
celu zrozumienia rdzenia, w celu zachowania wartości istotnej.
Średniowiecze tworzyło również symbole, które podtrzymywały fikcje
kolektywne. Takim symbolem była np. teoria dwóch mieczy, utworzona przez
św. Bernarda komentującego Łk 22, 35-38 (I. Pérez del Viso, Fe cristiana y
ficciones culturales, w: Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación
del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad
de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 445454, s. 446). Innocenty III stosował oba miecze. Bonifacy VIII bullą Unam
sanctam spowodował destrukcję modelu symbolicznego, akcentującego
równowagę, przyjmując wyższość władzy papieskiej nad królewską. Fikcje
utrzymywane są poprzez wyobrażenia społeczne. Fikcją było m.in.
przekonanie, że wszyscy słuchają papieża. Dopiero w wieku XIX stało się
zupełnie jasne, że to przekonanie jest fikcją. Kościół był odtąd przedstawiany
jako łódź św. Piotra, żeglująca po wzburzonych falach świata Tamże, s. 447.
Średniowiecze
pielęgnowało
fikcję o
trzech
językach
oficjalnych
chrześcijaństwa: hebrajski, grecki i łaciński. Stąd opozycja wobec świętych
Cyryla i Metodego w wieku IX i zakaz stosowania języka słowiańskiego w
liturgii wydany niedługo po ich śmierci przez papieża Stefana V. Wyobraźnia
jest bardzo giętka, może adoptować się do różnych rzeczywistości.
Tymczasem na wschodzie istniała liturgia również w innych językach:
koptyjski, ormiański, syryjski itp. Inną fikcją była idea zdobywania Świętego
Grobu. W jakiś sposób przeciwstawną fikcją była idea, że ubóstwo i pacyfizm
św. Franciszka zdołają przekonań i zwyciężyć armię turecką i nawrócić
muzułmanów na chrześcijaństwo. Za tymi ideami kryła się transplantacja na
287
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Wschód germańskiego feudalizmu i kultury łacińskiej, co definitywnie
uniemożliwiło sprawdzenie, czy idee franciszkańskie zdołają odnieść sukces
Tamże, s. 448. Po reformacji język łaciński uznany był za „ortodoksyjny” a
języki narodowe za „nieortodoksyjne”. Poza Europą konflikty językowe były
jeszcze bardziej tragiczne, np. kwestia rytu w Chinach zastopowała
ewangelizację Chin i całej Azji Tamże, s. 449.
+ Rozumienie rdzenia lepsze za pomocą fikcji literackiej. Fikcja akceptowana
jest przez wszystkich, którzy znają prawdę, ale przyjmują z pewnych
względów wersję odbiegającą od prawdy. Oszustwo sprawia, że ludzie
pragnący znać prawdę są jej pozbawieni, są okłamywani. Fikcja jest
tolerowana, oszustwo nie. W średniowieczu jednak tolerowano oszustwa
„pobożne”, a mianowicie wyobrażenia nieprawdziwe dotyczące kontekstu, w
celu zrozumienia rdzenia, w celu zachowania wartości istotnej.
Średniowiecze tworzyło również symbole, które podtrzymywały fikcje
kolektywne. Takim symbolem była np. teoria dwóch mieczy, utworzona przez
św. Bernarda komentującego Łk 22, 35-38 (I. Pérez del Viso, Fe cristiana y
ficciones culturales, w: Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación
del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad
de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 445454, s. 446). Innocenty III stosował oba miecze. Bonifacy VIII bullą Unam
sanctam spowodował destrukcję modelu symbolicznego, akcentującego
równowagę, przyjmując wyższość władzy papieskiej nad królewską. Fikcje
utrzymywane są poprzez wyobrażenia społeczne. Fikcją było m.in.
przekonanie, że wszyscy słuchają papieża. Dopiero w wieku XIX stało się
zupełnie jasne, że to przekonanie jest fikcją. Kościół był odtąd przedstawiany
jako łódź św. Piotra, żeglująca po wzburzonych falach świata Tamże, s. 447.
Średniowiecze
pielęgnowało
fikcję o
trzech
językach
oficjalnych
chrześcijaństwa: hebrajski, grecki i łaciński. Stąd opozycja wobec świętych
Cyryla i Metodego w wieku IX i zakaz stosowania języka słowiańskiego w
liturgii wydany niedługo po ich śmierci przez papieża Stefana V. Wyobraźnia
jest bardzo giętka, może adoptować się do różnych rzeczywistości.
Tymczasem na wschodzie istniała liturgia również w innych językach:
koptyjski, ormiański, syryjski itp. Inną fikcją była idea zdobywania Świętego
Grobu. W jakiś sposób przeciwstawną fikcją była idea, że ubóstwo i pacyfizm
św. Franciszka zdołają przekonań i zwyciężyć armię turecką i nawrócić
muzułmanów na chrześcijaństwo. Za tymi ideami kryła się transplantacja na
Wschód germańskiego feudalizmu i kultury łacińskiej, co definitywnie
uniemożliwiło sprawdzenie, czy idee franciszkańskie zdołają odnieść sukces
Tamże, s. 448. Po reformacji język łaciński uznany był za „ortodoksyjny” a
języki narodowe za „nieortodoksyjne”. Poza Europą konflikty językowe były
jeszcze bardziej tragiczne, np. kwestia rytu w Chinach zastopowała
ewangelizację Chin i całej Azji Tamże, s. 449.
+ Rozumienie realiów świata początkiem poznania Boga. Wszyscy autorzy
rosyjscy kontynuowali założenia myśli rosyjskiej, które określił I. W.
Kirejewskij (1806-1856), jako forma mentis, jako forma słowiańskiego typu
myślenia. B. Schultze widzi w tym przyczynę stałej obecności tzw.
„sentymentalizmu”, czyli chęci zrozumienia rdzenia, korzenia religii, w sensie
wewnętrznym, słowami serca. Substancja religijna człowieka posiada bowiem
zdolność poznania Boga, w naturze ludzkiej jako takiej znajduje się obraz
288
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Boży, w którym działa Bóg Y2 35. Poznanie zależy od doświadczenia, którego
szczytem jest realizm mistyczny. Schultze nazywa to „nową gnozą rosyjską”,
lub „chrześcijańskim humanizmem”, „chrześcijańskim człowieczeństwem”.
Poznanie integralne rozpoczyna się zrozumieniem i doświadczeniem
życiowym realności, rozwija się poprzez poznanie intuicyjne całości
uniwersum i spełnia się w poznaniu jednoczącym rozum, wiarę i
doświadczenie Y2 36.
+ Rozumienie realistyczne rzeczywistości podłożem filozofii Tomasza z
Akwiny i Whiteheada. Porównanie myśli Tomasza z Akwiny i Whiteheada. Z
jednej strony, jest to filozofia bytu usytuowana w realistycznym rozumieniu
rzeczywistości, w nurcie tradycji arystotelesowskiej, z drugiej zaś, filozofia
procesu (filozofia organizmu) – z nastawienia antysubstancjalistyczna,
umiejscawiana w idealistycznym, monistycznym nurcie platońskim. Wynika
stąd zatem, iż zasadniczą racją niesprowadzalności do siebie tych ujęć jest,
przede wszystkim, fakt odmienności rozumienia bytu (w przypadku
Whiteheada trudno jest nawet bowiem mówić o zwartej jego koncepcji!). F1
12
+ Rozumienie realne bytu nie dokonuje się poprzez konstruowanie pojęć
jednoznacznie wspólnych. Najbardziej ogólnym jest pojęcie bytu. Jest ono
abstrakcyjne, jednoznaczne, wspólne wszystkiemu. Pojęcie jednoznacznie
wspólne jest czystą abstraktem i myślowym konstruktem, a nie rozumieniem
realnym bytu. Realne rozumienie bytu jest tylko analogicznie wspólne, czyli
takie, które ujmuje strukturę rzeczywistości w jej konstytutywnych
czynnikach, czyli w tym, że jest (w istnieniu) i tym, czym jest (w istocie). W7
25
+ Rozumienie realne bytu nie dokonuje się poprzez konstruowanie pojęć
jednoznacznie wspólnych. Najbardziej ogólnym jest pojęcie bytu. Jest ono
abstrakcyjne, jednoznaczne, wspólne wszystkiemu. Pojęcie jednoznacznie
wspólne jest czystą abstraktem i myślowym konstruktem, a nie rozumieniem
realnym bytu. Realne rozumienie bytu jest tylko analogicznie wspólne, czyli
takie, które ujmuje strukturę rzeczywistości w jej konstytutywnych
czynnikach, czyli w tym, że jest (w istnieniu) i tym, czym jest (w istocie). W7
25
+ Rozumienie recepcji teologiczne możliwe jest w kontekście rozumienia
objawienia i Kościoła. Sobór Watykański II nie dokonał systematycznej
refleksji nad zagadnieniem recepcji. Ukształtował nową świadomość i nową
praktykę recepcji. Wykształcił przekonanie, że zrozumienie teologiczne
recepcji możliwe jest w kontekście rozumienia objawienia i Kościoła, a z
drugiej strony jest konieczne dla pełnego zrozumienia objawienia i Kościoła.
Dokonane to zostało jako uzupełnienie refleksji uczynionych na Soborze
Watykańskim I. Otwarta została nowa perspektywa, bardziej krytyczna i
wrażliwa na wymiar historyczny procesu recepcji. Wytworzona została
atmosfera sprzyjająca refleksji nad recepcją i jej realnemu rozwijaniu.
Faktycznie, od razu stało się to faktem, zarówno w środowisku wewnątrz
eklezjalnym, we wspólnocie katolickiej («comunion católica»), jak i w obszarze
zewnątrz kościelnym w dialogu z innymi kościołami. Już po zakończeniu
pierwszej sesji soborowej pojawiła się nowa świadomość i nowy obraz
Kościoła, aczkolwiek na razie były to tylko nowe kategorie konceptualne i
nowe struktury mentalne. W zasadzie było to przebudzenie świadomości,
289
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przypomnienie bogactwa zawartego w tradycji dwudziestu wieków
chrześcijaństwa. Istotna treść została zachowana bez uszczerbku.
Dokumenty soboru nie zawierają nic rewolucyjnego. / Teksty soborowe
wkładają pojęcie recepcji zazwyczaj w terminologię związaną z
przyjmowaniem (recepcja, recepción; przyjmowanie, recibir). Najważniejszy
tekst znajduje się w konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium,
potwierdzony w dekrecie o pasterskich zadaniach biskupów w kościele
Christus Dominus /A. Angel SI, „La „recepción” en la Iglesia y eclesiología (II).
Fundamentos teológico-eclesiológicos de la “recepción” desde la eclesiología
sistemática posconciliar, “Gregorianum” 77, nr 3 (1996) 437-469, s. 443/.
Rola papieża w kwestii decydowania o formułach wiary nie jest już tak
istotna, jak w przeszłości (nie pojawiają się nowe sformułowania
dogmatyczne), natomiast rola papieża w dziele recepcji nauczania
eklezjalnego przez ogół wiernych zdecydowanie wzrosła (świadczy o tym ilość
i jakość dokumentów ogłaszanych przez papieży). Sobór podkreślił tez rolę
kolegium biskupów w globalnym procesie recepcji. Istotna rola przypada też
świeckim, którzy mają swój wkład w przekazywaniu nauczania i w
przygotowywaniu ogółu wiernych do przyjmowania nauczania Kościoła.
Ostatecznie najważniejsze jest przyjmowanie, które zależy od postawy
każdego jednego chrześcijanina /Tamże, s. 444.
+ Rozumienie recepcji teologiczne możliwe jest w kontekście rozumienia
objawienia i Kościoła. Sobór Watykański II nie dokonał systematycznej
refleksji nad zagadnieniem recepcji. Ukształtował nową świadomość i nową
praktykę recepcji. Wykształcił przekonanie, że zrozumienie teologiczne
recepcji możliwe jest w kontekście rozumienia objawienia i Kościoła, a z
drugiej strony jest konieczne dla pełnego zrozumienia objawienia i Kościoła.
Dokonane to zostało jako uzupełnienie refleksji uczynionych na Soborze
Watykańskim I. Otwarta została nowa perspektywa, bardziej krytyczna i
wrażliwa na wymiar historyczny procesu recepcji. Wytworzona została
atmosfera sprzyjająca refleksji nad recepcją i jej realnemu rozwijaniu.
Faktycznie, od razu stało się to faktem, zarówno w środowisku wewnątrz
eklezjalnym, we wspólnocie katolickiej («comunion católica»), jak i w obszarze
zewnątrz kościelnym w dialogu z innymi kościołami. Już po zakończeniu
pierwszej sesji soborowej pojawiła się nowa świadomość i nowy obraz
Kościoła, aczkolwiek na razie były to tylko nowe kategorie konceptualne i
nowe struktury mentalne. W zasadzie było to przebudzenie świadomości,
przypomnienie bogactwa zawartego w tradycji dwudziestu wieków
chrześcijaństwa. Istotna treść została zachowana bez uszczerbku.
Dokumenty soboru nie zawierają nic rewolucyjnego. / Teksty soborowe
wkładają pojęcie recepcji zazwyczaj w terminologię związaną z
przyjmowaniem (recepcja, recepción; przyjmowanie, recibir). Najważniejszy
tekst znajduje się w konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium,
potwierdzony w dekrecie o pasterskich zadaniach biskupów w kościele
Christus Dominus /A. Angel SI, „La „recepción” en la Iglesia y eclesiología (II).
Fundamentos teológico-eclesiológicos de la “recepción” desde la eclesiología
sistemática posconciliar, “Gregorianum” 77, nr 3 (1996) 437-469, s. 443/.
Rola papieża w kwestii decydowania o formułach wiary nie jest już tak
istotna, jak w przeszłości (nie pojawiają się nowe sformułowania
dogmatyczne), natomiast rola papieża w dziele recepcji nauczania
290
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
eklezjalnego przez ogół wiernych zdecydowanie wzrosła (świadczy o tym ilość
i jakość dokumentów ogłaszanych przez papieży). Sobór podkreślił tez rolę
kolegium biskupów w globalnym procesie recepcji. Istotna rola przypada też
świeckim, którzy mają swój wkład w przekazywaniu nauczania i w
przygotowywaniu ogółu wiernych do przyjmowania nauczania Kościoła.
Ostatecznie najważniejsze jest przyjmowanie, które zależy od postawy
każdego jednego chrześcijanina /Tamże, s. 444.
+ Rozumienie reguły biblijnej inaczej w stylu polemiki niż w stylu
przyświadczenia: „aby się wypełniło Pismo”. „cztery podstawowe style
interpretacji tradycji religijnej obecne w literaturze: a) styl przeświadczenia
(identyfikacji); b) styl zerwania; c) styl alternatywności; d) styl polemiki. / D.
[…] styl polemiki wskazuje na potrzebę indywidualnego przekształcenia
kluczowej tradycji religijnej w celu podtrzymania jej żywotności.
Indywidualne poetyckie transformacje, transpozycje i reinterpretacje [Przypis
39: „różnorodne formy przekształcania wątków, postaci, symboli tradycji
religijnej. Transformacja oznacza – najogólniej – przekształcenie struktur
postaciowych, fabularnych itp. obecnych w tradycji, reinterpretacja
akcentuje zmianę semantyki powyższych elementów, transpozycja wskazuje
na przeniesienie tych elementów w inną od macierzystej czasoprzestrzeń
kulturalno-społeczną] stawiają sobie za cel odczytanie nowych treści w
tekstach tradycji, rozbudzenie (ewentualnie stworzenie) nowych znaczeń,
nieobecnych w aktualnej świadomości społecznej. Styl polemiki, podobnie
jak styl przyświadczenia, odwołuje się do biblijnej reguły: „aby się wypełniło
Pismo”, ale zupełnie inaczej ją rozumie. W stylu polemiki Pismo rozumiane
jest jako erchetekst tradycji otwarty tak w planie treści, jak i w planie
wyrażania. Stąd zgłaszany postulat indywidualnej, maksymalnie aktywnej,
amplifikującej lektury Pisma. Aktywność ta polega m.in. na modyfikowaniu
jego elementów symboliczno-znaczeniowych […], jak i na swoistej
kontynuacji Pisma poprzez dopisywanie nowych świętych ksiąg, nowych
wariantów Ewangelii, apokryfów, również na strukturalizacji wypowiedzi
literackiej według fabularno-postaciowych wzorów świętych ksiąg (np.
Przypowieść Wiliama Faulknera, Chrystus ukrzyżowany po raz wtóry Nikosa
Kazantakisa). […] w stylu polemiki podmiot dzieła traktuje tradycję jako
zespół
tekstów
„niedokonanych”,
„niedokończonych”,
„otwartych”,
„potencjalnych” oraz jako otwarty zespół reguł wypowiedzi emitującej
wartości sakralne. Modyfikacji ulegają zarówno teksty tradycji, jak i zasady
ich organizacji (np. w nowych tekstach świętych wzorowanych na Biblii
decydującą rolę przyznaje się podmiotowi mówiącemu) [postmodernizm,
zamiast odczytywać jedyną prawdę, każdy tworzy ją po swojemu]” /W.
Gutowski, Wśród szyfrów transcendencji. Szkice o sacrum chrześcijańskim w
literaturze polskiej XX wieku, Toruń 1994, s. 19/. „Objawienia nie traktuje
się jako prawdy zakodowanej w tekstach tradycji (którą można deszyfrować),
lecz pojmuje się ja jako nieustanne transcendowanie (przekraczanie) sensu w
ciągle nowych tekstach generowanych przez aktywność indywidualnych
podmiotów. Czyli „wypełnianie się Pisma” oznacza nigdy nie zakończone
„dopełnianie”, rozwijanie i przekształcanie znaczeń i struktury tekstów
tradycji” /Tamże, s. 20.
+ Rozumienie relacji Chrystusa do świata wstępne zakodowane w człowieku
każdym. „Jeśli świat stworzony jest językiem Bożym, to Jezus Chrystus jest
291
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
głównym kodem tego języka, jest paradygmatem hermeneutycznym świata i
sensem „zdania o bycie”. Oczywiście, nie jest to relacja bezpośrednia ani
prosta. Przed-sądem, przed-zdaniem i przed-rozumieniem jest człowiek,
osoba ludzka, która na swoim poziomie jest również kodem języka
stworzenia oraz głównym zdaniem i sensem bytu stworzonego. Rzeczywistość
mówi o człowieku i mówi człowieka, a przez to stanowi przed-język o Jezusie
Chrystusie.
Nie
jest
to
mowa
bezpośrednia,
nie
promujemy
panchrystianizmu teilhardowskiego, według którego wszelka rzeczywistość
„jest Chrystusem” (w Jego naturze kosmicznej i boskiej). Rzeczywistość nie
utożsamia się z Jezusem Chrystusem, ale Chrystus jako Jezus jest sensem
rzeczywistości, jej Alfą, Centrum i Omegą, jest więc znaczeniem języka
rzeczywistości. Jednocześnie rzeczywistość i jej dzieje wyjaśniają Chrystusa
poprzez Jezusa: Jego byt, realność, znaczenie. Jezus Chrystus nie byłby
zrozumiały w swej hermeneutyce bez stworzenia, bez człowieka, bez historii,
bez języka ludzkiego. Potrzebny jest podkład ludzki, pewien poziom
antropogenetyczny, odpowiedni etap historii” /Cz. S. Bartnik, Jezus
Chrystus jako hermeneuta rzeczywistości, „Roczniki Teologiczne”, 2 (2008) 712, s. 9/. „Jest to praeparatio ad Christum i tworzywo dla zaistnienia
Chrystusa jako Znaku, a przez to dla zaistnienia historii zbawienia. Chrystus
bowiem interpretuje dzieje świeckie na historię zbawienia. Uosobieniem owej
praeparatio Christi jest Maryja, która odgrywa olbrzymią rolę
hermeneutyczną. Ale byt doczesny ze swą historią ma stałe wołanie o swój
sens najwyższy oraz otwarcie na najwyższe znaczenie. Człowiek posiada w
sobie z natury dążenie do „człowieka doskonałego” (Ef 4,13; 2 Tm 3,17). Jest
wewnętrzne ciążenie – ciążenie ontyczne, gramatyczne i semantyczne – do
sensu, a w konsekwencji do Jezusa Chrystusa, który staje się w pewnej
mierze zrozumiały na bazie mowy ontycznej, historycznej i historiozbawczej
(w ramach językowości uniwersalnej). Inaczej mówiąc, świat jest horyzontem
rozumienia Chrystusa, kontekstem zdania o Nim, owym niezbędnym
tworzywem hermeneutycznym. Rzeczywistość daje też podstawę do poznania
Jezusa Chrystusa, pewnej intelekcji Jego Osoby i misji, do argumentacji o
Nim, dowodzenia Go, do kontroli sensowności i poprawności języka, do
dostępności do Jego Misterium, a przede wszystkim do obiektywności naszej
hermeneutyki epistemologicznej. Wszystko to są warunki i konsekwencje
Wcielenia, a więc warunki i konsekwencje Jezusa jako faktu, zdarzenia
historycznego i jako „zdania” /Tamże, s. 10.
+ Rozumienie relacji Chrystusa do świata wstępne zakodowane w człowieku
każdym. „Jeśli świat stworzony jest językiem Bożym, to Jezus Chrystus jest
głównym kodem tego języka, jest paradygmatem hermeneutycznym świata i
sensem „zdania o bycie”. Oczywiście, nie jest to relacja bezpośrednia ani
prosta. Przed-sądem, przed-zdaniem i przed-rozumieniem jest człowiek,
osoba ludzka, która na swoim poziomie jest również kodem języka
stworzenia oraz głównym zdaniem i sensem bytu stworzonego. Rzeczywistość
mówi o człowieku i mówi człowieka, a przez to stanowi przed-język o Jezusie
Chrystusie.
Nie
jest
to
mowa
bezpośrednia,
nie
promujemy
panchrystianizmu teilhardowskiego, według którego wszelka rzeczywistość
„jest Chrystusem” (w Jego naturze kosmicznej i boskiej). Rzeczywistość nie
utożsamia się z Jezusem Chrystusem, ale Chrystus jako Jezus jest sensem
rzeczywistości, jej Alfą, Centrum i Omegą, jest więc znaczeniem języka
292
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rzeczywistości. Jednocześnie rzeczywistość i jej dzieje wyjaśniają Chrystusa
poprzez Jezusa: Jego byt, realność, znaczenie. Jezus Chrystus nie byłby
zrozumiały w swej hermeneutyce bez stworzenia, bez człowieka, bez historii,
bez języka ludzkiego. Potrzebny jest podkład ludzki, pewien poziom
antropogenetyczny, odpowiedni etap historii” /Cz. S. Bartnik, Jezus
Chrystus jako hermeneuta rzeczywistości, „Roczniki Teologiczne”, 2 (2008) 712, s. 9/. „Jest to praeparatio ad Christum i tworzywo dla zaistnienia
Chrystusa jako Znaku, a przez to dla zaistnienia historii zbawienia. Chrystus
bowiem interpretuje dzieje świeckie na historię zbawienia. Uosobieniem owej
praeparatio Christi jest Maryja, która odgrywa olbrzymią rolę
hermeneutyczną. Ale byt doczesny ze swą historią ma stałe wołanie o swój
sens najwyższy oraz otwarcie na najwyższe znaczenie. Człowiek posiada w
sobie z natury dążenie do „człowieka doskonałego” (Ef 4,13; 2 Tm 3,17). Jest
wewnętrzne ciążenie – ciążenie ontyczne, gramatyczne i semantyczne – do
sensu, a w konsekwencji do Jezusa Chrystusa, który staje się w pewnej
mierze zrozumiały na bazie mowy ontycznej, historycznej i historiozbawczej
(w ramach językowości uniwersalnej). Inaczej mówiąc, świat jest horyzontem
rozumienia Chrystusa, kontekstem zdania o Nim, owym niezbędnym
tworzywem hermeneutycznym. Rzeczywistość daje też podstawę do poznania
Jezusa Chrystusa, pewnej intelekcji Jego Osoby i misji, do argumentacji o
Nim, dowodzenia Go, do kontroli sensowności i poprawności języka, do
dostępności do Jego Misterium, a przede wszystkim do obiektywności naszej
hermeneutyki epistemologicznej. Wszystko to są warunki i konsekwencje
Wcielenia, a więc warunki i konsekwencje Jezusa jako faktu, zdarzenia
historycznego i jako „zdania” /Tamże, s. 10.
+ rozumienie relacji człowieczeństwa i boskości Chrystusa w teologii
hiszpańskiej. Pryscyliusz i inni autorzy hiszpańscy jego czasów dokonują
rewolucji kopernikańskiej w dziedzinie teologii: grecy wychodzili od konceptu
boskości i aplikowali boskość Chrystusowi. Pryscylian wychodzi od realności
Chrystusa – od Jezusa, i stąd dochodzi do zrozumienia boskości. W tej
perspektywie Hiszpanie dochodzą i doceniają wartość soteriologiczną
Człowieczeństwa Chrystusa Jezusa i w niej rozumieją relację między tym co
ludzkie a tym co boskie. W1.1 83
+ Rozumienie relacji między historią a wiecznością zależy od rozumienia
doczesności, w której historia się dokonuje oraz wieczności jako sposobu
istnienia Boga. Głębia relacji między czasem a wiecznością Boga nie może
być wyjaśniona nawet za pomocą najbardziej wszechstronnej teorii
czasoprzestrzeni. Fundament tej relacji tkwi w głębi misterium Boga
Stworzyciela, które nie może być wyjaśnione przy pomocy nauk
przyrodniczych i filozoficznych. Człowiek wie o Bogu tylko tyle, ile otrzymał
informacji poprzez Objawienie i w taki sposób, w jaki potrafi orędzie
Objawienia odczytać. Ponieważ wydarzenie stworzenia określa relację między
Bogiem a światem, wniknięcie w to misterium możliwe jest w takim stopniu,
w jakim zrozumiała jest bierna strona relacji – czyli świat stworzony. Nowe
modele czasu pozwalają lepiej zrozumieć świat i jego więź z Bogiem. Początek
jako istotne „miejsce”, w którym świat „wychodził” z Boga, to nie jakiś
bezwymiarowy punkt – początek półprostej czasu – lecz tajemnicza,
skomplikowana struktura w maksymalnym stopniu współbrzmiąca z
misteryjnym działaniem Boga Stworzyciela /P. Liszka, Wpływ nauki o czasie
293
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
na refleksję teologiczną, Palabra, Warszawa 1992, s. 119/. Rozumienie relacji
między historią a wiecznością zależy od rozumienia doczesności, w której
historia się dokonuje oraz wieczności jako sposobu istnienia Boga.
Wieczność Boga jest całkowicie atemporalna. Historia natomiast dokonuje
się w jednym temporalnym wymiarze doczesności. Słowo „historia” będzie w
dalszych rozważaniach określać całość dziejów ludzkości. Bóg kontaktuje się
z ludźmi w różny sposób i kształtuje dzieje świata. Wchodzi On w dzieje
ludzkości, a nade wszystko przekazuje ludzkim umysłom swą myśl;
pośrednio, poprzez znaki dokonujące się w przyrodzie i w społecznych
dziejach, a także bezpośrednio – przemawiając do wnętrza człowieka w
dialogu osobowym. Objawienie przekazywane jest dalej za pośrednictwem
ludzkiej mowy i innych zrozumiałych znaków /Tamże, s. 120.
+ rozumienie relacji między istnieniem a poznaniem według Pryscyliana. Trzy
stopnie rozwoju duchowego. W Traktacie szóstym Pryscylian wykorzystuje
naukę o trychotomicznym podziale człowieka, na ciało, duszę i ducha (por. 1
Tes 5,23), który jest też u Grzegorza z Elwiry. Odpowiednio są trzy elementy
człowieka doskonałego, trzy sensy Pisma Świętego, trzy stopnie procesu
doskonalenia człowieka. Są one pryscyliańskim iluminizmie oparte na
rozumieniu relacji między „istnienie a poznaniem”. Elementem najwyższym
jest poznanie (Gnosis), które objawia się w Piśmie Świętym. W1.1 133
+ Rozumienie relacji rozumu i wiary przez Ramona Martí w nowy sposób,
bliski temu, który przyjmował Tomasz z Akwinu. Nowość Pugio fidei
względem Explanatio symboli apostolorum polega na tym, że Ramon Martí
rozumie relację między rozumem i wiarą w nowy sposób, bliski temu, który
przyjmował Tomasz z Akwinu. Natomiast Ramón Lull (1323-1316) poruszał
się w polu epistemologicznym wyznaczonym przez św. Augustyna,
przyjmowanym przez Hugona od Świętego Wiktora. Lull poszerzył zakres
zagadnień kontrowersji apologetycznej z terenu ścisłych preambula fidei,
czyli z zakresu religii naturalnej na teren konkretnych afirmacji samej wiary,
nie wyłączając tych, które sam wierzący uważa za misteria. Najbardziej
oddziela wiara, a jednoczy zakres obejmowany rozumem. Dlatego w pracy
misyjnej na pierwszym miejscu powinien być rozum. Wiara może się pomylić,
rozum nigdy. Lull poszukiwał fundamentu rozumowego wspólnego dla
wszystkich religii. Żydzi i muzułmanie są ludźmi wierzącymi, aczkolwiek ich
wiara nie jest pełna, w tym sensie nie jest prawdziwa. Ważne jest to, że Lull
nie odwoływał się do autorytetu, lecz do rozumu /E. Colomer, La Apologética
cristiana medieval, w: Cristianismo y culturas. Problemática de inculturación
del mensaje cristiano, Actas del VIII simposio de teología histórica, Facultad
de teología San Vicente Ferrer, Series Valentina XXXVII, Valencia 1995, 7793, s. 87. Rozum powinien dać uzasadnienie świadczące o tym, że wiara
chrześcijańska jest lepsza od innych/. Ramón Lull wyobrażał sobie, że jego
strukturę
lingwistyczno-konceptualna
przyjmują
wszyscy,
również
muzułmanie z Tunisu, których chciał przekonać do chrześcijaństwa (rok.
1293). Nie mógł wtedy wiedzieć tego, co wiemy o języku obecnie. Kwestia
przekonywania wykracza poza argumentację, związana jest z całością
mentalności środowiska. Wypracował on metodę argumentowania per
hypotesim, prowadzącej do weryfikacji prawdziwości wiary. Była to swoista
odmiana klasycznej metody reductio ad absurdum. Najważniejszym
kryterium świadczącym o prawdziwości religii jest zgodność między
294
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
przyczyną (Stwórca) i efektem (świat stworzony). Wiara nie jest prawdziwa,
gdy przeciwstawia stworzenie i Boga. Najbardziej prawdziwa jest wiara
chrześcijańska, według której świat jest zjednoczony z Bogiem w sposób
najwyższy z możliwych, poprzez Wcielenie /Tamże, s. 90.
+ Rozumienie relacji wiara-rozum uściślone w poglądach św. Anzelma
„(1033-1109), biskupa Canterbury, uważanego powszechnie za ojca
średniowiecznej scholastyki. Bez wątpienia słusznie postrzega się go jako
kontynuatora Augustynowego credo ut intelligam. Wyznaje on swoim
Proslogionie: „Nie staram się bowiem zrozumieć, abym uwierzył, ale wierzę,
bym zrozumiał. Albowiem i w to wierzę, że jeżeli nie uwierzę, nie zrozumiem”
/Anzelm z Canterbury, Monologion. Proslogion, tłum. T. Włodarczyk,
Warszawa 1992, s. 144/. W praktyce oznacza to zastosowanie dialektyki,
czyli logicznego rozumowania, do zgłębiania prawd wiary, tak by je
przeniknąć, rozwinąć i poznać tkwiące w nich implikacje. Wiara i jej prawdy
zatem były dla niego niekwestionowanym punktem wyjścia, koniecznym
założeniem i trwałą normą wszelkich spekulacji. Fakty, które chrześcijanin
winien zrozumieć, oraz rzeczywistość, którą będzie musiał zinterpretować,
zostały mu dane w Objawieniu. Nie rozumie się po to, by wierzyć, lecz
przeciwnie, wierzy się po to, by rozumieć. W dochodzeniu do prawdy należy
najpierw uwierzyć w tajemnice wiary, a dopiero później rozważać je za
pomocą rozumu, nie pomijając przy tym egzystencjalnego dążenia ku temu,
w co się wierzy. Pominięcie wiary na początku równa się zarozumiałości;
nieuwzględnienie następnie rozumu równa się niedbalstwu. Św. Anzelm
poleca unikać obu tych błędów. Wiara zatem ze swojej natury domaga się
zrozumienia (fides quaerens intellectum). Postulatem tym Anzelm zwraca się
przeciw czystej wierze w autorytet i czystej wierze w fakty, gdyż tego rodzaju
wiara nie odpowiadałaby racjonalnemu charakterowi i odpowiedzialności
człowieka. Zasada pierwszeństwa wiary nie sprzeciwia się niezależnym
poszukiwaniom rozumu. Zadaniem rozumu nie jest bowiem wydawanie
opinii o treściach wiary, lecz jego rola polega raczej na poszukiwaniu sensu,
na odkrywaniu logicznych uzasadnień, które pozwoliłyby wszystkim uzyskać
pewne zrozumienie treści wiary. W przypadku konfliktu zabiegi racjonalne
muszą zostać podporządkowane autorytetowi Pisma. I tylko w tych
kwestiach, gdy nie da się wywieść jednoznacznej odpowiedzi na postawione
pytania, rozumowi przysługuje wolność sądu i decyzji (Por. R. Heizmann,
Filozofia średniowiecza, Kęty 1999, s. 160). Filozofia i teologia w istocie nie
są odrębne. Raz jeszcze zostaje tu potwierdzona podstawowa harmonia
poznania filozoficznego i poznania wiary: wiara domaga się, aby jej przedmiot
został poznany za pomocą rozumu; rozum, osiągając szczyt swoich
poszukiwań, uznaje, jak konieczne jest to, co ukazuje mu wiara /Por. W.
Tatarkiewicz, Historia filozofii, t. I, Warszawa 198310, s. 222-223/” /M.
Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2, Wrocław 2007, s. 148.
+ Rozumienie relacji występujących w modelu opartym na wyjaśnianiu
źródłem intuicji koherencji pojęciowej pojęć. „Model oparty na wyjaśnianiu
sugeruje, że nasze intuicje koherencji pojęciowej oraz elastyczności w
posługiwaniu się pojęciami pochodzą ze zrozumienia występujących w nich
relacji wyjaśniających. Model ten – podobnie jak model schematowy –
poszerza informacje o to, jak modele oparte na podobieństwie rodzinnym
oraz egzemplarzowe włączają się do reprezentacji pojęciowych. W związku z
295
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tym nie ma w tym modelu problemów ze zjawiskami, które tamte modele
uwzględniają. Zatem optowanie za wyższością modelu opartego na
wyjaśnianiu nad modelem podobieństwa rodzinnego i modelem
egzemplarzowym (czy schematowym) wymaga dowodu, który wskazywałby na
istotną role wyjaśniania w zjawiskach pojęciowych. Dowodu takiego
dostarczyli Medin, Wattenmaker i Hampson (1987)” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 233. „Model oparty na wyjaśnianiu tłumaczy cztery
charakterystyczne aspekty pojęć, a mianowicie: naturalność, spójność,
informatywność o oszczędność. Według modelu opartego na wyjaśnianiu
pojęcia są spójne wtedy, gdy określony zbiór relacji łączy desygnaty tego
pojęcia, natomiast między obiektami, które nie są desygnatami tych pojęć,
takie relacje nie występują. Podobnie uznaje się, że zbiór desygnatów tworzy
pojęcie naturalne, ponieważ wyjaśnienie teoretyczne wiąże je razem. […] z
teorii tej wiadomo, że posiadanie takiej struktury genetycznej jest tym, co
zapewnia pojęciu spójność. Dostępność informacji na temat relacji
desygnatów pojęcia do świata oraz relacji, jakie istnieją pomiędzy cechami
desygnatów,
zwiększa
informatywność
reprezentacji
opartych
na
wyjaśnianiu. Takie relacje pomagają poznać, w jaki sposób człowiek
wychodzi poza informację daną w nowym desygnacie lub w znanym
desygnacie, ale w nowej sytuacji” Tamże, s. 234.
+ Rozumienie relacji występujących w modelu opartym na wyjaśnianiu
źródłem intuicji koherencji pojęciowej pojęć. „Model oparty na wyjaśnianiu
sugeruje, że nasze intuicje koherencji pojęciowej oraz elastyczności w
posługiwaniu się pojęciami pochodzą ze zrozumienia występujących w nich
relacji wyjaśniających. Model ten – podobnie jak model schematowy –
poszerza informacje o to, jak modele oparte na podobieństwie rodzinnym
oraz egzemplarzowe włączają się do reprezentacji pojęciowych. W związku z
tym nie ma w tym modelu problemów ze zjawiskami, które tamte modele
uwzględniają. Zatem optowanie za wyższością modelu opartego na
wyjaśnianiu nad modelem podobieństwa rodzinnego i modelem
egzemplarzowym (czy schematowym) wymaga dowodu, który wskazywałby na
istotną role wyjaśniania w zjawiskach pojęciowych. Dowodu takiego
dostarczyli Medin, Wattenmaker i Hampson (1987)” /Z. Chlewiński, Umysł.
Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 233. „Model oparty na wyjaśnianiu tłumaczy cztery
charakterystyczne aspekty pojęć, a mianowicie: naturalność, spójność,
informatywność o oszczędność. Według modelu opartego na wyjaśnianiu
pojęcia są spójne wtedy, gdy określony zbiór relacji łączy desygnaty tego
pojęcia, natomiast między obiektami, które nie są desygnatami tych pojęć,
takie relacje nie występują. Podobnie uznaje się, że zbiór desygnatów tworzy
pojęcie naturalne, ponieważ wyjaśnienie teoretyczne wiąże je razem. […] z
teorii tej wiadomo, że posiadanie takiej struktury genetycznej jest tym, co
zapewnia pojęciu spójność. Dostępność informacji na temat relacji
desygnatów pojęcia do świata oraz relacji, jakie istnieją pomiędzy cechami
desygnatów,
zwiększa
informatywność
reprezentacji
opartych
na
wyjaśnianiu. Takie relacje pomagają poznać, w jaki sposób człowiek
wychodzi poza informację daną w nowym desygnacie lub w znanym
desygnacie, ale w nowej sytuacji” Tamże, s. 234.
296
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Rozumienie religii wymagało wysiłku intelektualnego długotrwałego. „Do i
jej miejsca w życiu człowieka dochodziła poprzez lekturę dzieł naukowych, i
to takich, które problematykę tę sygnalizowały często pytaniami lub
niepewnymi hipotezami. W tym też czasie przeżywa Orzeszkowa coraz
większe rozczarowanie do współczesnej cywilizacji i jej skutków a także –
podobnie jak Renan – coraz bardziej będzie wątpiła w nieograniczone
możliwości nauki” /S. Fita, Eliza Orzeszkowa w poszukiwaniu religii, w:
Problematyka religijna w literaturze pozytywizmu i młodej polski. Świadectwo
poszukiwań, red. S. Fita, TNKUL, Lublin 1993, 65-97, s. 77/. „Powieść
Dziurdziowie (1885) to studium etnograficzne środowiska wiejskiego w
okolicach autorce znanych. W kilka lat później napisze Chama (1888),
głębokie studium psychologiczne niezwykłej postaci chłopskiej, rybaka znad
Niemna. Dziurdziowie […] Ludzie tutejsi żyją w świecie pojęć i wyobrażeń
pogańskich, które w dziwny, choć dla nich całkiem naturalny sposób
współistnieją z przejawami religii i obyczajowości chrześcijańskiej. Ludzie ci
odwiedzają kościół w miasteczku, uczestniczą w nabożeństwach, świętują
odpusty, ale myślą kategoriami magicznymi, wierzą w naiwne, czasem
groźne, przesądy. Ich postępowanie i wzajemne stosunki regulują zwyczajowe
zasady wynikające z reliktów pogańskich. Wszystko to, zawarte w ciągle
obecnym w życiu mieszkańców wsi świecie legend i bajek, przekazywanych z
pokolenia na pokolenie, ma wpływ na sposób myślenia, zachowania a także –
pojęcia moralne tej ludności. Ten świat pierwotny fascynuje swoją baśniową
tajemniczością, jednak jest zarazem groźny i tragiczny. Rekwizyty i gesty
związane z życiem religijnym spełniają także rolę magiczną” /Tamże, s. 78/.
„W takim świecie wyrósł również jakże inny człowiek, bohater powieści
Cham” /Tamże, s. 79/. „wyrosły we wsi nadniemneńskiej, żyjący rytmem
otaczającej natury, wykołysany wodami Niemna, który najlepiej uspasabiał
go do rozmyślań – to charakter krystalicznie czysty, promieniujący dobrocią i
prawością” /Tamże, s. 80/. „naczelnym rysem jego własnej osobowości jest
nie tyle pobożność, ile raczej jakaś integralna prawość, a zwłaszcza dobroć
wobec ludzi i świata, […] Taka zaś integralna dobroć jest przecież w pewnym
sensie jakby odblaskiem boskości w człowieku” (M. Zdziechowski, Pod
wrażeniem „Chama”. Impresja, w: Upominek. Książka zbiorowa na cześć
Elizy Orzeszkowej (1866-1891), Kraków-Petersburg 1893, s. 588-589)”
/Tamże, s. 81.
+ Rozumienie religii wypaczone w sektach islamskich. Filozofia islamska
heretycka synkretystyczna i ezoteryczna rozwijana była w sektach batiníes i
motáziles. Mutazylita Annaddam (zm. 845) korzystał z dzieł Empedoklesa i
Anaksagorasa. Każda z sekt islamskich nawiązywała do jakiegoś filozofa
greckiego. Również ortodoksyjni teologowie islamscy – motakalemini
(motácálimes) – nawiązywali do filozofii greckiej. Skłaniali się ku
helleńskiemu atomizmowi, aby harmonizować teologię z filozofią. Z kolei
znani późniejsi filozofowie Awicenna i Alfarabi nawiązywali do starożytnych
nurtów mistycznych i ezoterycznych. Trudno znaleźć wśród filozofów
islamskich kogoś, kto nie ulegał ezoterycznemu mistycyzmowi. W wieku IX
mnożyły się tajne wspólnoty, sekretne stowarzyszenia, mistyczne bractwa,
szkoły filozoficzne oparte na wzajemnym braterstwie (np. Stowarzyszenie
Braci Czystości w mieście Basra). Panowała w nich atmosfera tolerancji i
rodzinności. Wynikało to z indyferentyzmu religijnego, mieszającego islam,
297
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
chrześcijaństwo, judaizm i zoroastryzm. Obok filozofów i matematyków byli
w nich poeci i politycy. Obok ludzi tak czy inaczej wierzących (cały wachlarz
wszelakich herezji) byli ateiści i materialiści. Jednym tchem wymawiano
imiona filozofów: Platon, Empedokles, Anaksagoras oraz imiona proroków:
Jezus, Hermes. Koran był usuwany w cień, albo interpretowany alegorycznie,
dowolnie. Wspólnym postulatem były teorie gnostyckie emanatystyczne, w
otoczce neoplatonizmu /M. Asín Palacios, Abenmasarra y su escuela.
Origenes de la filozofia hispano-musulmana, Imprenta Ibérica. R. Maestre,
Madrid 1914, s. 11/. W takim środowisku łatwo odradzały się starożytne
religie oraz kultura hellenistyczna, pod zasłoną islamu. Islam, który mienił
się być syntezą, szczytem i pełnią wszelkich religii nie dawał satysfakcji
ludziom myślącym, szukającym zrozumienia swojej wiary, starającym się
wyrazić jej treść w precyzyjnie sformułowanych określeniach dogmatycznych.
Z drugiej strony odczuwany był głód mistyki, odejścia od schematycznie
wykonywanych czynności ściśle regulowanych normami prawnymi. Wielu
ludzi myślących pragnęło pogłębienia duchowego. Prorok poligamista i
wojownik nie był dla nich wzorem głębi duchowej. Również uproszczona
dogmatyka Koranu nie dawała recepty na zjednoczenie mistyczne duszy z
Bogiem. Kult islamski, zewnętrzny i formalistyczny rozbudzał jedynie emocje,
nie pozwalając na wewnętrzne wyciszenie mistyczne. Islam jest religią
praktyki a nie teorii czy mistyki. Od początku jednak pojawiali się ludzie
pobożni, którym nie wystarczały zewnętrzne rytualne gesty, ściśle
normowane prawem. Praktykowali oni ascezę, posty, nocne czuwania,
nadzwyczajne modlitwy, a także jałmużny. Niektórzy uciekali z miast na
pustynię /Tamże, s. 12/. Eremici oraz asceci wędrujący z czasem tworzyli
wspólnoty (cenobityzm), aż do prawdziwego życia monastycznego, z
klasztorami, hierarchia i regułami. Również kobiety podejmowały życie
ascetyczne, a w emocjonalnej mistyce prześcigały mężczyzn. Oprócz
regularnego monastycyzmu powszechny był nurt zachowywania reguł
monastycznych w życiu świeckim. Tworzono liczne bractwa, analogiczne do
późniejszych chrześcijańskich „trzecich zakonów”. W takiej atmosferze
zrodził się sufizm /Tamże, s. 13.
+ Rozumienie religii żydowskiej wymaga metafizyki. „Nurt arystotelesowski
uczonych żydowskich łączących filozofię z Objawieniem reprezentuje
Abraham ibn Daud z Toledo (zm. 1180), którego zdaniem zarówno
metafizyka, jak i fizyka są niezbędne dla zrozumienia i wyjaśnienia religii
żydowskiej, tak bardzo silnie jurydycznej. Filozofia ma stanowić naukową
podstawę wiary. W prawdy wiary nie musi się wierzyć, wszystkie je można
udowodnić rozumowo. Swój racjonalizm religijny ibn Daud posunął tak
daleko, że usiłował nawet wypreparować z tekstów biblijnych tezy głoszone
przez Arystotelesa, w filozofii Stagiryty zaś odczytać wyraźne prawdy biblijne.
„W istocie rzeczy Abrahamowi nie tyle chodziło o uzgodnienie Objawienia z
filozofią, ile raczej o ich identyfikację” /S. Wielgus, Badania nad Biblią w
starożytności i w średniowieczu, TNKUL, Lublin 1990, s. 154/. „Mojżesz
Majmonides (Mosze ben Mamon – Rambam lub Mosze ibn Maimum, 11351204) napisał wiele dzieł, wśród których można wyodrębnić trzy zasadnicze
grupy: dzieła filozoficzne, dzieła dotyczące Talmudu i dzieła medyczne. W
swoich dziełach Majmonides starał się zharmonizować religię żydowską ze
współczesnym mu stanem nauki. Także swoje słynne dzieło More nĕwu-chim
298
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
(Przewodnik błądzących) poświęcił wykazaniu najgłębiej sięgających
związków łączących wiarę z rozumem. Samą Biblię traktował Majmonides
jako dzieło jednocześnie egzoteryczne i ezoteryczne. Uważał, ze przemawia
ona w sposób zrozumiały dla każdego, a jednocześnie zawiera w sobie ukryty
głębszy sens, który może być objawiony tylko uczonym, jeżeli zastosują
filozoficzną interpretację jej tekstu” /Tamże, s. 155/. „Aby wyeliminować
antropomorfizmy z orzekania o Bogu, Majmonides podał interesującą teorię
atrybutów, wśród których rozróżniał pięć typów: definicje, definicje części
składowych, atrybuty relacji, atrybuty działania oraz atrybuty jakości. W
duchu teologii negatywnej uznał, że o Bogu można orzekać jedynie za
pomocą atrybutów działania. Znaczenie hermeneutyki Majmonidesa dla
chrześcijańskiej egzegezy scholastycznej jest zbliżone do tego, jakie dla Ojców
Kościoła miały dzieła Filona. Jej wkład w egzegezę żydowską był jeszcze
większy. Przez 300 lat dominowała ona w egzegezie niektórych zwłaszcza
ksiąg biblijnych, a więc Księgi Przysłów, Kohelet, Hioba i Pieśni nad
Pieśniami” /Tamże, s. 156.
+ rozumienie religijnej rzeczywistości Izraela następowało dzięki nowej
interpretacji wydarzeń. Tak Tradycja, jak i Słowo-Boże-Pisane podlegają aż
do
zakończenia
Objawienia
konstytutywnemu
narastaniu.
Izrael
kształtowany jest przez Boże Słowo i Bożego Ducha. Słowo Boże stopniowo
przekazywane jest Izraelowi przez kolejnych Proroków. Objawienie narasta
też przez natchnioną interpretację zbawczych dziejów. Trwa dialektyczne
sprzężenie wydarzeń i słów. Słowa Proroków wpływają na rozwój wydarzeń a
wydarzenia historyczne rozumiane są przez nich jako mowa Boga. Tradycja
zostaje zaadaptowana do nowych okoliczności oraz w pogłębiony sposób na
nowo interpretowana (re-interpretacja). Interpretacji dokonują nie tylko
Prorocy. Czynią to również inni, obdarzeni natchnieniem, którzy coraz lepiej
rozumieją religijną rzeczywistość Izraela oraz nauczanie mężów Bożych. 02
46
+ Rozumienie religijności typowe dla Oświecenia Kult jest nie tyle służbą
Bożą, uczczeniem Boga modlitwą, uwielbieniem, dziękczynieniem i
przeproszeniem, lecz pomocą człowiekowi w tym, co należy do owego
etycznego związku, do tej zewnętrznej społeczności, którą jest Kościół.
Kultowi wyznaczono zadanie, aby prawdy wyuczone (nur äußerlich
erlernten), przez głoszenie i nauczanie zostały przez człowieka przyswojone
wewnętrznie (innerlich angeeignet), stając się jego wewnętrzną własnością
(inneres Eigentum) tak, jak wartości duchowe, a nie były posiadane tylko w
sposób zewnętrzny (äußerer Besitz), jak dobra materialne. Kult jest
sposobem przyswajania obiektywnej prawdy, przyswajania jej w obrębie
religijnej społeczności. Przez to religia obiektywna urzeczywistnia się w
subiektywnej religijności. Subiektywna religijność znaczy tutaj, zgodnie z
rozumieniem typowym dla okresu Oświecenia, etyczną świętość i cnotę. P30
6.
+ Rozumienie reprezentacji poznawczej lepsze dzięki systemowi wizualnemu
w umyśle ludzkim. „Teoria języka rozróżnia systemy rozumiane jako
abstrakcyjne narzędzia od używania systemu, czyli zastosowania tego
narzędzia w konkretnych aktach mowy. Rozróżnienie to wprowadził na
początku XX w. de Saossure (1916). Przyjęło ono postać opozycji pojęć:
language – parole i zostało niemal powszechnie przyjęte przez badaczy
299
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
języka. Początkowo lingwiści zajmowali się przede wszystkim systemem
language – intersubiektywnym, społecznie ustabilizowanym kodem służącym
do porozumiewania się ludzi między sobą. Dopiero w początku drugiej
połowy XX wieku rozpoczął się rozwój teorii aktów mowy (Austin, 1962), czyli
teorii skupionej wokół użycia języka, a więc na analizie parole” /Z.
Chlewiński, Umysł. Dynamiczna organizacja pojęć, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1999, s. 24/. „Oba aspekty badania języka są
komplementarne. Tylko uwzględnienie obu aspektów: języka jako narzędzia
abstrakcyjnego oraz rekonstruowania z faktów parole użycia języka, jego
zastosowania w ogromnej różnorodności wypowiedzi pozwala pełniej opisać
złożone zjawisko, jakim jest język jako fakt społeczny. Pośrednio oba te
aspekty języka charakteryzują specyficzność umysłu. System wizualny
człowieka odgrywa doniosłą rolę w charakterystyce funkcjonowania umysłu,
a także w zrozumieniu reprezentacji poznawczej. Percepcja wzrokowa
odgrywa olbrzymią rolę w orientacji w przestrzeni. U podłoża większości
naszych pojęć leżą pewne metafory przestrzenne (Lakoff i Johnson, 1988).
Istnieje możliwość wielu poziomów w wizualnym przetwarzaniu informacji.
Marr (1982) wykrył, że nie istnieje bezpośrednie odwzorowanie rzeczywistości
przestrzennej od pobudzeń receptorów siatkówki do układów generujących
zrozumiałą dla nas przestrzeń trójwymiarową. Oryginalne badania nad
językiem wizualnym prowadził również Biederman (1987) /Tamże, s. 25.
+ Rozumienie Reprodukcja odniesiona do pierwotnej produkcji, poznawanie
poznanego, rekonstrukcja, która wychodzi od żywego momentu poczęcia, od
‘zarodkowego rozstrzygnięcia’ jako punktu organizującego kompozycję. „w
grudniu 1531 r. miało się dokonać objawienie Matki Boskiej przed
zdumionymi oczami Juana Diego, świeżo nawróconego Indianina,
wyniesionego na ołtarze 31 lipca 2002 r. przez Jana Pawła II. Fakt owej
kanonizacji i uprzedniej beatyfikacji (6 maja 1990 r.) ożywił ponownie
kontrowersje wokół fenomenu z Tepeyac, które toczyły się i toczą w dalszym
ciągu nie tylko wokół samego faktu objawienia, ale również wokół
historyczności postaci Juana Diego /J. Achmatowicz, Nican Mopohua.
Główne źródło studiów nad objawieniami guadelupańskimi w Meksyku w
1531 roku, ATUT, Wrocław 2010, s. 23 i 24/. „spojrzenie […]
hermeneutyczne /Tamże, s. 25; Przypis 8, s. 25 i 26: „Odwołujemy się w tym
zakresie do wielu uwag zawartych w pracy Hansa Georga Gadamera, Prawda
i metoda, Warszawa, Wydawnictwo naukowe PWN, 2004; wspomina m.in.
Gadamer przy okazji interpretacji psychologicznej Schleiermachera, że
„Przybiera ona ostatecznie postawę przeczucia, przeniesienia się w całość
struktury piszącego, uchwycenia ‘wewnętrznego rodowodu’ konstrukcji
dzieła, odtworzenia aktu twórczego. Rozumienie jest więc reprodukcją
odniesioną do pierwotnej produkcji, poznawaniem poznanego, rekonstrukcją,
która wychodzi od żywego momentu poczęcia, od ‘zarodkowego
rozstrzygnięcia’ jako punktu organizującego kompozycję” (ss. 266-267) i
dalej: „Zapewne także dla Schleiermachera szczególne zadanie pojawia się
tam, gdzie pokonany musi zostać pewien odstęp czasowy. Schleiermacher
nazywa je ‘identyfikacją z pierwotnym czytelnikiem’. Ten ‘zabieg
identyfikacyjny”, językowy i historyczne jej wytworzenie, jest dlań jednak
tylko pewnym idealnym warunkiem wyjściowym właściwego aktu
rozumienia, który polegać ma na identyfikacji nie tyle z pierwotnym
300
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
czytelnikiem, ile z autorem, dzięki czemu tekst udostępnia się jako swoista
manifestacja życia autora. Problem Schleiermachera nie jest problemem
niejasności historii, lecz niejasnego ty” (s. 272)/ […] interpretacji Nican
Mopohua, w zasadzie nigdy nie zostało zastosowane do zjawisk będących
przedmiotem naszych zainteresowań, stąd też wiele mówiące (włącznie
hipotetycznym milczeniem) elementy fenomenu guadalupańskiego w
praktyce nigdy nie zostały wydobyte na światło dzienne, pozbawiając jego
analizę odpowiedniej głębi /Przypis 9, s. 26: „Podejście egzegetycznohermeneutyczne dostrzec można w książce: ZBIGNIEW TREPA,
Meksykańska symfonia – ikona z Guadalupe, Warszawa, Biblioteka Więzi,
2006; niemniej ogranicza się ono do kwestii teologicznych, rozwijanych
zresztą na bazie niezwykle dowolnie potraktowanego materiału historycznego
i idących śladem pierwszej próby interpretacji objawień guadalupańskich,
dokonanej w 1648 r. przez Migiela Sáncheza [Imagen de Virgen María Madre
de Dios de Guadalupe, milagrosamente aparecida en la Ciudad de México]/.
/Tamże, s. 26.
+ Rozumienie retoryki w nowy sposób w Oświeceniu. „W historii naszej
kultury retoryka była traktowana bądź jako ars atrium, bądź jako narzędzie
przydatne do walki (jak tarcza, miecz, trucizna itd.). Najspokojniej określało
ją dwu systematyków: Arystoteles i Kwintylian. Dla pierwszego była
dziedziną wiedzy teoretycznej oraz umiejętnością praktyczną: uczyła sposobu
użycia języka w sprawach spornych (Arist., Rhet., I. 1355 b 26-27 sqq.) Drugi
zaś uznał ja za fundament wykształcenia dobrego obywatela (Quint., Inst.
orat., I. 9-10). Czyż jest tu miejsce na kłamstwo? Mówimy o narzędziu, a nie
o jego użyciu! Nie wolno jednak zapominać o tym, że od czasu Piotra Ramusa
retoryka stawała się synonimem sztuki ekspresji, a nawet literacko
skonwencjonalizowaną ekspresją. Ten punkt widzenia przyjęty został m.in.
przez new criticism (Ch. Perelman, The New Rhetoric: A Theory of Practical
Reasoning, w: The Great Ideas Today [Chicago, Encyklopedia Britannica
1970], s. 275-276)” /J. Z. Lichański, Milczenie Kanta. Literatura – kłamstwo
– retoryka, w: Kłamstwo w literaturze, red.), Wydawnictwo Szumacher, Kielce
1996, 7-19, s. 7/. „Pytanie o to, czy retoryka sieje kłamstwa czy jednak nie –
nabiera istotnego wymiaru. Jak zatem rozumieć téchne rhetoriké? Poglądy
Arystotelesa i Kwintyliana przetrwały aż po próg Oświecenia. Największy po
nich, osiemnastowieczny filozof i filolog, Jóhann Gerhard Vossius rozumiał
retorykę inaczej (J.G. Vossius, Rhetorices contractae, Lipsiae 1684; De
rhetoricae natura et constitutione, Haga-Comitis 1658; De philologia liber,
Amstelodami 1660). Za punkt podstawowy przyjmował konieczność istnienia
wykształcenia, a raczej wiedzy ogólnej; jej narzędziem była właśnie retoryka.
Zajmowała się ona sposobem posługiwania się – językiem, podstawowym
środkiem poznania. […] Refleksja na temat języka oczywiście nie zaczęła się
w XVII w., ale w tym stuleciu zrozumiano, że z analizy sposobów
posługiwania się językiem musimy wywieść istotne uwagi tyczące
epistemologii oraz gnoseologii. To słynne zdanie Blaise Pascala: „Słowa
rozmaicie ułożone dają rozmaite znaczenia, a znaczenia rozmaicie ułożone
dają rozmaite skutki” (B. Pascal, Myśli. Układ J. Chevalier. Przełożył W.
Żeleński (Boy), Warszawa 1977, no 66).
[…] Vossius uświadomił (po
Ramusie, Kartezjuszu i niezależnie od logików i gramatyków z Port-Royale),
że techniki użycia języka skrywają część odpowiedzi na podstawowe pytania,
301
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
jakie zadajemy światu. Wiek Oświecenia miał tym pytaniom nadać nowy,
dramatyczny wyraz” /Tamże, s. 8.
+ Rozumienie rewolucyjne filozofii historii. Krytyka porównawcza idei
zbawienia absolutnego, pozwoliła dojść do ogólnej teorii relatywności
zbawczej, co miało być rewolucją w rozumieniu filozofii historii i wejściem w
nową epokę, która uzyskuje świadomość siebie samej, dla realizacji rewolucji
permanentnej. W pewnym sensie historiologiczna metoda, którą stosował
Erlöser, dla interpretowania znaczących wydarzeń, była ekstrapolacją
koncepcji Spenglera. Obaj wywodzą się od Nietzschego, od jego nihilizmu.
+ Rozumienie rewolucyjne filozofii historii. Krytyka porównawcza idei
zbawienia absolutnego, pozwoliła dojść do ogólnej teorii relatywności
zbawczej, co miało być rewolucją w rozumieniu filozofii historii i wejściem w
nową epokę, która uzyskuje świadomość siebie samej, dla realizacji rewolucji
permanentnej. W pewnym sensie historiologiczna metoda, którą stosował
Erlöser, dla interpretowania znaczących wydarzeń, była ekstrapolacją
koncepcji Spenglera. Obaj wywodzą się od Nietzschego, od jego nihilizmu.
+ Rozumienie rodzenia Syna przez Ojca jako źródła rozświetlającego
tajemnicę wcielenia. Bóg nowego człowieka jest dla Prudencjusza tym, który
się daje, komunikuje, oddaje, kocha, wyzwala. Ten podstawowy temat
wyraża Prudencjusz wskazując proces objawiający, który usadowiony jest w
rodzeniu Syna przez Ojca. Odwieczne rodzenie jest rozumiane jako
rozświetlanie tajemnicy, jako wyrażanie i głoszenie słowa. Sensus, myśl
(Ojciec) personalizuje się, czyli przyjmuje formę rozpoznawalną (Apotheosis
27. 309 – Christus forma Patris) w słowie (Sermo, Verbum, Syn) /Na ten
temat A. Orbe, Hacia la primera teología de la procesión del Verbo, Roma
1958). W1.1 159
+ Rozumienie roli Ducha Świętego w chrystologii i eklezjologii trynitarnej
Pryscyliusza. Rola Ducha Świętego. Świat, według Pryscyliusza, nie jest
„Poza Trójcą Święta”. Do Trójcy Świętej odnosi on słowa św. Pawła: „W nim
żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). To „miejsce”, „przestrzeń”
Boga, utworzone jest przez Chrystusa – Jezusa. Ta uniwersalna otwartość
dynamizmu trynitarnego stanowi podstawę zrozumienia roli Ducha Świętego
w chrystologii i eklezjologii trynitarnej Pryscyliusza. Duch Święty daje
Chrystusowi formę poznawalną, cielesną i umożliwia realizację działalności
Syna. W1.1 83
+ Rozumienie roli Ducha Świętego w chrystologii i eklezjologii trynitarnej
Pryscyliusza. Rola Ducha Świętego. Świat, według Pryscyliusza, nie jest
„Poza Trójcą Święta”. Do Trójcy Świętej odnosi on słowa św. Pawła: „W nim
żyjemy, poruszamy się i jesteśmy” (Dz 17, 28). To „miejsce”, „przestrzeń”
Boga, utworzone jest przez Chrystusa – Jezusa. Ta uniwersalna otwartość
dynamizmu trynitarnego stanowi podstawę zrozumienia roli Ducha Świętego
w chrystologii i eklezjologii trynitarnej Pryscyliusza. Duch Święty daje
Chrystusowi formę poznawalną, cielesną i umożliwia realizację działalności
Syna. W1.1 83
+ Rozumienie roli intelektu w obszarze wiary jest łatwe, oczywiste.
Nowożytność traktuje wiele dziedzin życia nie jako coś istotnego, lecz tylko
jako etykietkę, szyld dla wyrażania się człowieka w innych dziedzinach.
Skoro liczy
Download