WSTĘP DO WYDANIA POLSKIEGO Ucieszyłam się bardzo, kiedy polski wydawca zwrócił się do mnie z prośbą o zgodę na polski przekład mojej książki na temat rozszerzenia zasięgu krucjat z Ziemi Świętej na region nadbałtycki w średniowieczu. Jestem bardzo zadowolona z rezultatów pracy nad tłumaczeniem i mam nadzieję, że moja praca okaże się przydatna w Polsce. Treść książki została przełożona w całości, podczas gdy przypisy znacznie skrócono. Kompletny tekst przypisów można znaleźć w oryginalnym wydaniu angielskim, The Popes and the Baltic Crusades 1147-1254 (Leiden, 2007), opublikowanym przez wydawnictwo Brill. Chciałabym podziękować pracownikom obu wydawnictw (Brilla i Bellony), którzy przyczynili się do publikacji oryginału i tłumaczenia, a szczególnie Marcelli Mulder, Birgitcie Poelmans i Gaby van Rietschoten z wydawnictwa Brill; Kornelii Kompanowskiej, Annie Słowik i Jolancie Karaś z wydawnictwa Bellona, jak również autorowi przekładu Bogusławowi Soleckiemu. Dzięki ich uczynności, efektywności oraz profesjonalizmowi proces publikacji był dla mnie przyjemnym doświadczeniem, za co jestem im wdzięczna. Iben Fonnesberg-Schmidt Ålborg, czerwiec, 2009 r. PODZIĘKOWANIA Chciałabym podziękować Radzie Naukowej Danii do spraw Przedmiotów Humanistycznych (Statens Humanistiske Forskningsrad, obecnie Forskningsradet for Kultur og Kommunikation) oraz Carlsbergfondet za ogromną pomoc finansową udzieloną mi podczas pisania rozprawy doktorskiej i podczas badań, które prowadziłam po napisaniu samej pracy. Dziękuję także Clare College i Clare Hall z Uniwersytetu w Cambridge, gdzie moja praca została przyjęta w pierwotnej formie i przyznano mi stopień doktorski. W szczególności chciałabym podziękować swojemu opiekunowi, profesorowi Jonathanowi RileyowiSmithowi, za wielką pomoc, nieustającą zachętę do pracy i cenne rady, których mi udzielił podczas mojego pobytu w Cambridge. Poświęcił mi swój czas i podzielił się ze mną swoją ogromną wiedzą; był znakomitym opiekunem ‒ dał mi znacznie więcej, niż mogłabym kiedykolwiek oczekiwać. Chciałabym wspomnieć również o istotnej roli, jaką odegrali inni doktoranci pracujący z profesorem Rileyem‒Schmidtem. Otoczyli mnie swoją życzliwością, zachęcali do dalszej pracy, często byli dla mnie wielką inspiracją. Dziękuję też serdecznie Caroline Smith, która wykonała korektę ostatecznej wersji mojej rozprawy. Jestem wdzięczna za owocne dyskusje, które odbyłam z Kurtem Villadsem Jensenem, Carstenem Sełchem Jensenem, Johnem H. Lindem, Ane L. Bysted oraz Barbarą Bombi na tematy związane z moimi badaniami, które zaprezentowałam w swojej pracy. Chciałabym również podziękować mojemu przyjacielowi i koledze z pracy na Wydziale Historii Uniwersytetu w Alborg, Torbenowi K. Nielsenowi, za wiele cennych rozmów w ciągu ostatnich lat. Dziękuję rodzicom i siostrze Vibeke za nieustające wsparcie i pomoc. Skróty DD ‒ Diplomatarium Danicum, red. A. Afzelius et al, w toku, Kopenhaga 1938 i n. FMU ‒ Finlands Medeltidsurkunder, red. R. Hausen, 8 tomów, Helsinki 1910-1935. LEC ‒ Liv-, Esth- und Curländisches Urkundenbuch nebst Regesten, red. F.G. von Bunge, 12 tomów, Tallin 1853-1910. PL ‒ Patrologiae cursus completus. Series Latina, red. J. P. Migne. 221 tomów, Paryż 1844-1865. PUB ‒ Preußisches Urkundenbuch. Politische Abtheilung, red. R. Philippi et al., 6 tomów, Königsberg 1882-2000. Użycie nazw geograficznych W związku ze złożoną historią polityczną tego regionu wiele miejscowości ma różne nazwy. Autorka postępowała w tej sprawie zwyczajowo i posługiwała się nazwami angielskimi, a jeśli takie nie istniały, używała tych, które obowiązywały w okresie średniowiecza i których używali ówcześni władcy danych ziem. Obowiązujące formy współczesne są podane w indeksie nazw w nawiasach. Podobnie jest z nazwiskami; użyte zostały formy powszechnie występujące w literaturze anglojęzycznej ‒ stąd ich angielska forma. WSTĘP Kiedy w 1147 r. papież Eugeniusz III ogłosił krucjatę przeciwko pogańskim Słowianom zamieszkującym tereny wzdłuż zachodniego wybrzeża Bałtyku, rozpoczął się nowy etap ekspansji chrześcijaństwa rzymskiego na północno-wschodnią Europę. W ciągu następnych dekad ludy żyjące dalej na wschód ‒ w Liwonii, Estonii, Finlandii i Prusach ‒ stały się celem nowych misji i kampanii podejmowanych przez arcybiskupów, biskupów i książąt sąsiednich krain, nawróconych na chrześcijaństwo niewiele wcześniej. Mimo iż próby podboju i nawrócenia krajów bałtyckich często napotykały znaczny opór, ostatecznie udało się włączyć rejon wschodniego Bałtyku w obręb Kościoła rzymskokatolickiego oraz zachodnioeuropejskiego społeczeństwa. Niniejsza praca opisuje powstawanie i ewolucję papieskiej polityki dotyczącej krucjat bałtyckich w ich pierwszym stuleciu ‒ od ogłoszenia przez Eugeniusza III wyprawy krzyżowej przeciwko pogańskim Słowianom w 1147 r. do końca pontyfikatu papieża Innocentego IV w 1254 r. Naświetlając zależności między prawem, teologią czy polityką a duszpasterskim zadaniem Kościoła, studium to poddaje analizie stanowisko papieży oraz przyczyny i siły stojące za zmianami, jakie w nim zachodziły. Bada spojrzenie Rzymu na kampanie, głoszone intencje, uzyskane korzyści, opisuje również rozmiary papieskiego zaangażowania w organizację i wcielanie w życie wypraw. Omawia także opinie poszczególnych głów Kościoła co do charakteru oraz znaczenia tych wypraw, próbując jednocześnie odpowiedzieć na pytanie, czy dla władców Rzymu były one równie ważne jak ekspedycje do Ziemi Świętej. Na kształtowanie się papieskiej polityki dotyczącej krucjat bałtyckich znaczny wpływ miały relacje kurii z książętami i biskupami północnej Europy zaangażowanymi w krzewienie chrześcijaństwa rzymskiego. Obejmowanie pojęciem wyprawy krzyżowej ekspansji na coraz rozleglejsze tereny ‒ od Ziemi Świętej po rejon Morza Bałtyckiego ‒ było następstwem presji wywieranej na Stolicę Apostolską przez lokalnych duchownych i świeckich przywódców. Początkowo nacisk ten wywierali tylko członkowie hierarchii kościelnej, ale wraz z nadejściem XIII w. również chrześcijańscy książęta zaczęli coraz częściej ubiegać się w kurii o pozwolenie na zorganizowanie wyprawy w tym regionie. W okresie od połowy XII do połowy XIII w. doszło nie tylko do rozszerzenia granic chrześcijaństwa, ale również do ekspansji władzy głów Kościoła, wspomaganej przez stopniowo ewoluującą teorię papieskiej monarchii. Od późnych lat wieku XI papieże zaczęli rościć sobie prawo do sprawowania jurysdykcji nad światem chrześcijańskim oraz zaznaczać swój autorytet jako niezależna władza, usuwając wpływy świeckie i narzucając władze duchowne. Choć Rzym rościł sobie prawo do jurysdykcji zarówno w sprawach religijnych, jak i świeckich, pełnię władzy sądowniczej sprawować chciał rzekomo jedynie nad duchownymi w całym świecie chrześcijańskim; jednakże argumentując, że Kościół rzymski jest odpowiedzialny za dusze wszystkich ludzi, Stolica Apostolska utrzymywała, iż ma prawo ingerować w świecki porządek w określonych okolicznościach, które, choć zdefiniowane, można było szeroko interpretować. Papieska monarchia znalazła się w szczytowym punkcie rozwoju w pierwszej połowie XIII w., kiedy to władza papieży nad europejskimi społeczeństwami, polityką i instytucjami osiągnęła niespotykaną dotąd skalę. Świeccy władcy zaczęli stopniowo uznawać interwencje Stolicy Apostolskiej w coraz liczniejszych kwestiach oraz aktywnie zabiegać o papieskie zaangażowanie i poparcie, choć zdarzały się konflikty na tle takich spraw, jak mianowanie duchownych, jurysdykcja oraz papieskie podatki. Częścią owego procesu tworzenia ściślejszych więzi Rzymu z chrześcijańskimi książętami była wymiana informacji między głowami Kościoła a świeckimi władcami z północnowschodnich rubieży rzymskiego chrześcijaństwa. Wpłynęła ona w istotny sposób na sformułowanie papieskiej polityki odnośnie do kampanii bałtyckich. Większa rola odgrywana przez papiestwo w społeczeństwie europejskim doprowadziła do prezentowania kurii coraz większej ilości spraw oraz zmusiła przywódców Kościoła do zajmowania politycznego stanowiska wobec coraz to nowych kwestii. Kolegium kardynalskie pod przewodnictwem kardynała biskupa Ostii stało się kluczową instytucją w papieskim rządzie. Było pod wieloma względami odpowiednikiem ówczesnych rad królewskich. Kardynałowie służyli papie- żowi jako doradcy, byli administratorami jego rządu, rektorami administrującymi patrymonium papieskim, oraz legatami. Kolegium kardynalskie było również ciałem wybierającym nowego papieża. Większość następców św. Piotra wybierano spośród kardynałów, wśród nich tych szczególnie interesujących z punktu widzenia badań nad krucjatami bałtyckimi. Późniejszy Aleksander III (1159-81 r.) został wyniesiony do godności kardynalskiej w 1150 r. przez Eugeniusza III (1145-53 r.). Sam Aleksander, który z powodu schizmy z lat 1159-77 przebywał przez część swojego pontyfikatu na wygnaniu we Francji, użył papieskiej prerogatywy do mianowania stosunkowo niewielu kardynałów. Wśród wyświęconych był późniejszy Klemens III (1187-91 r.), mianowany kardynałem w 1179 r. Gdy został on głową Kościoła, w przeciwieństwie do swojego patrona dokonał w czasie krótkiego panowania wielu promocji kardynalskich. Po Klemensie zapanował osiemdziesięciopięcioletni Celestyn III (1191-98 r.), kardynał już w 1144 r. Z kolei kardynała, który został po latach Innocentym III (1198-1216 r.), mianował ‒ między majem 1189 r. a wrześniem 1190 r. ‒ Klemens III. Następca Innocentego, Honoriusz III (1216-27 r.), był blisko zarówno z Klemensem III, jak i z Celestynem III. Do godności kardynalskiej wyniósł go w 1193 r. Celestyn, któremu od 1188 r. służył jako szambelan. Późniejszy Grzegorz IX (1227-41 r.) został kardynałem diakonem w 1198 r. za sprawą Innocentego III. W 1206 r. ten sam papież promował Grzegorza na kardynała biskupa Ostii, co było oczywistym wyrazem zaufania. Wśród pierwszych nominacji kardynalskich Grzegorza IX znajdował się nominowany w 1227 r. Sinibaldo Fieschi, który prawdopodobnie służył Grzegorzowi, zanim ten został wybrany papieżem. Sinibaldo ostatecznie został następcą swojego dobroczyńcy jako Innocenty IV (1243-54 r.). Wszyscy papieże panujący w późnych latach XII i wczesnych XIII wieku obracali się ‒ nim zasiedli na Stolicy Piotrowej ‒ w najwyższych kręgach kościelnych, zdobywając w ten sposób gruntowną wiedzę na temat polityki kurii i papiestwa. Można by wobec tego oczekiwać spójności działań kolejnych głów Kościoła, ale jak pokazuje niniejsze studium, w kwestii krucjat bałtyckich polityka kolejnych władców Rzymu nie zawsze była koherentna. Zasięg papieskiej władzy i jej akceptacja przez świeckich suwerenów jest jedną z przyczyn, dla których przedsięwzięcie przez Stolicę Apostolską najbardziej świeckiego z jej działań ‒ wojny w formie wypraw krzyżowych ‒ stało się możliwe. Rzym nie mógł zmusić świeckich władców do wzięcia udziału w krucjatach, a jedynie ich do tego zagrzewać. Prawo papiestwa do wszczęcia i zorganizowania tych wojen w służbie Kościoła nie było podważane, a metody Stolicy Apostolskiej mające ułatwić prowadzenie tych działań powszechnie akceptowano, nawet jeśli odnosiły się do spraw zazwyczaj pozostających w gestii władzy królewskiej. Krucjaty były tylko jednym, najbardziej rozwiniętym, z wielu rodzajów wojny pokutnej. Pogląd, w myśl którego można udać się na wojnę w ramach pokuty, w celu uzyskania odpuszczenia grzechów, pojawił się pod koniec XI w. Istotne jest tu odróżnienie ogólnego pojęcia wojny pokutnej od jej specyficznej formy, jaką jest krucjata. Pierwszy z tych terminów używany jest w niniejszej pracy dla opisania działań wojennych prowadzonych w służbie Kościoła, których uczestnikom obiecywano odpuszczenie grzechów. Drugie pojęcie pojawiło się w ostatnich latach XI w., a dokładnie w 1095 r., kiedy to papież Urban II wezwał do wyprawy w celu wyzwolenia Jerozolimy. Ponieważ jej celem była Ziemia Święta, ekspedycję tę uznano również za pielgrzymkę, wobec czego krzyżowcom przysługiwały należne pielgrzymom przywileje, choćby takie jak papieska ochrona. Odzew na wezwanie Urbana i sukces krucjaty ‒ podbój Jerozolimy w lipcu 1099 r. ‒ stały się zachętą do ogłoszenia następnych wypraw w kolejnym stuleciu. Podstawową cechą łączącą je z wojnami pokutnymi i pielgrzymkami pozostała obietnica nagród duchowych, papieska opieka nad uczestnikami i składana przez nich przysięga, choć charakter samych wypraw krzyżowych oczywiście ewoluował. Podczas gdy I Krucjata była modelem ‒ zarówno w pojęciu papiestwa, jak i wiernych ‒ na którym wzorowały się kolejne, sama jej idea rozwijała się choćby poprzez mnożenie przywilejów należnych uczestnikom, organizację środków finansowania i popularyzowania ekspedycji, pozwolenie na wykup lub złagodzenie przysiąg składanych przez uczestników, jak również przez rozszerzenie pojęcia krucjaty na wyprawy nie tylko do Ziemi Świętej, ale też do Hiszpanii czy nad Bałtyk, a także na ekspedycje przeciw heretykom i politycznym przeciwnikom papiestwa”. W niniejszym studium papieskiej polityki wobec krucjat bałtyckich autor przyjął pluralistyczną definicję wypraw krzyżowych, a do wyboru takich a nie innych kryteriów analizy zainspirowały go cechy charakterystyczne zawarte w tej właśnie definicji. Stwierdza ona ‒ tak jak została ujęta przez Jonathana Riley-Smitha ‒ że krucjata była rodzajem wojny pokutnej, uznawanym za pielgrzymkę i posiadającym wiele cech tej ostatniej. Rozgrywała się na wielu płaszczyznach. Przyczyna ‒ odzyskanie własności lub ochrona przed krzywdą ‒ związana była z tradycyjnym sensem wyprawy krzyżowej i była odpowiedzią bardziej na potrzeby ogółu świata chrześcijańskiego lub Kościoła, niż osób konkretnej narodowości czy religii. Krucjata ‒ jeśli będziemy dalej przywoływać jej elementy definicyjne ‒ była uprawomocniona przez papieża, a nie przez władcę świeckiego. Co najmniej część uczestników wyprawy składała przysięgę podporządkowującą ich Kościołowi i zapewniającą pewien zakres papieskiej kontroli nad krzyżowcami w kwestiach innych niż prowadzenie wojny. Wobec uczestników tych wypraw często używano terminów mających zastosowanie dla pielgrzymów, a niektóre przywileje, którymi się cieszyli, zwłaszcza ochrona ich i ich krewnych oraz własności, związane były z odpowiednikami praw należnych pielgrzymom. Sami krzyżowcy uważali się za pokutników i jako tacy zapewniali sobie odpuszczenie wszystkich grzechów, który to przywilej od 1198 r. zaczęto nazywać odpustem zupełnym. Tocząca się obecnie debata nad definicją i naturą wypraw krzyżowych doprowadziła do zaproponowania kilku sposobów ich zdefiniowania. Oprócz pluralistycznej, inne współczesne definicje zostały niedawno skategoryzowane przez Gilesa Constable'a jako: tradycjonalistyczna, populistyczna i uogólniająca. Zajmując inne stanowisko, Christopher Tyerman utrzymuje, iż w XII wieku nie było wypraw krzyżowych, które tak naprawdę zaistniały dopiero wraz z programem krucjat papieża Innocentego III. Dwunastowieczne kampanie, powszechnie uważane za krucjaty, są, według Tyermana, zaledwie kontynuacją istniejących już koncepcji i praktyk. Opinia ta nie zdobyła jednak sobie szerszego poparcia. Z czterech istniejących obecnie definicji to prawdopodobnie pluralistyczna znalazła najwięcej zwolenników, choć mimo to jest wciąż poddawana dyskusji i ponownym ocenom (debatę tę przeanalizował ostatnio Norman Housley w swojej książce Contesting the Crucades (2006). Liczni historycy, dodajmy, podkreślali również zmieniającą się jakość i różne fazy wypraw krzyżowych, a kilku zwróciło uwagę na nowości wprowadzone podczas pontyfikatu Innocentego III. Niniejsze studium, opisując przeobrażenie wojen bałtyckich w wyprawy krzyżowe, wpisuje się w trwającą dyskusję, której ogólnym tematem jest zasadność definiowania krucjat, a szczególnym ‒ słabość definicji pluralistycznej. Wkładem w ową debatę jest sugestia, by wspomnianą definicję stosować tylko dla XIII wie- ku, a w przypadku krucjat bałtyckich ‒ dla pontyfikatu Honoriusza III. Aby scharakteryzować papieskie postrzeganie północnych wypraw krzyżowych i stosowaną wobec nich politykę, niniejsza praca skupia się szczególnie na przysługującym krzyżowcom odpuście. W XII stuleciu występował on w kilku różnych formach, by tę w pełni rozwiniętą osiągnąć we wczesnym wieku XIII. Odpusty Eugeniusza III zerwały z wcześniejszymi opiniami, jakoby wyprawa krzyżowa była wystarczającą pokutą. Poglądy tego papieża, a także Bernarda z Clairvaux (zm. 1153 r.), prawdopodobnie wzorowane były na koncepcji, która pojawiła się już pod koniec XI wieku: podkreślała ona, iż ludzie nie byli w stanie w żaden sposób zadośćuczynić Bogu za grzechy. Jednakże papież jako namiestnik Chrystusa mógł ogłosić, że jakiś konkretny czyn będzie uznany przez Boga za wystarczający, mimo iż w rzeczywistości takim nie był. Następcy Eugeniusza nie podzielali jego poglądów, ale wrócili do stanowiska, iż udział w krucjacie ‒ jako forma skutecznej pokuty ‒ potwierdza odpuszczenie grzechów. To papież Innocenty III nadał odpustowi jego ostateczną formę w swoim pierwszym wezwaniu do wyprawy do Ziemi Świętej ‒ Post miserabile ‒ w sierpniu 1198 r. Według Innocentego, odpust nie był deklaracją głoszącą, że akt pokutny będzie wystarczający. Był złożoną w imieniu Boga obietnicą darowania kar za grzechy, zarówno tych zapowiadanych przez Kościół, jak i czyścowych, zapowiadanych przez Boga. Odpusty przyznawano oczywiście nie tylko za udział w krucjatach. Za inne nabożne czyny, takie jak odwiedzenie konkretnych kościołów i sanktuariów w określone dni świąteczne, także przysługiwało odpuszczenie grzechów, choć często tylko częściowe. Udział w wyprawie krzyżowej udającej się na pomoc Ziemi Świętej zasługiwał na odpuszczenie wszystkich grzechów ‒ na odpust zupełny. Papieskie listy ogłaszające krucjaty do Ziemi Świętej dookreślały odpust zupełny udzielony krzyżowcom i dokładnie wyszczególniały czyny, które go gwarantowały. Innocenty III i jego następcy skorzystali z kilku wzorów standardowo stosowanych w podobnych kwestiach. Formuła odpustu stworzona przez Innocentego w Post miserabile została użyta tylko z niewielkimi zmianami w jego kolejnych listach dotyczących krucjat do Ziemi Świętej i uzyskała swoją ostateczną formę w Ad liberandam ‒ w dekrecie o krucjacie ogłoszonym przez IV Sobór Laterański w 1215 r. W niniejszej analizie formuły odpustów zapewnionych krzyżowcom udającym się do Ziemi Świętej porównane są do tych używanych w przypadku wypraw bałtyckich. Podobieństwa i różnice, zwłaszcza w kwestii tego, czy odpust był częściowy, czy zupełny, oraz kroki, jakie należało poczynić, by zasłużyć sobie na któryś z nich, użyte zostały dla objaśnienia papieskiego stanowiska wobec wypraw bałtyckich. Jak zobaczymy, w listach dotyczących tychże wypraw papieże nie kopiowali po prostu formuł użytych przez swoich poprzedników. Decyzje głów Kościoła o tym, czy kon- kretny czyn zasługiwał na odpuszczenie grzechów oraz, jeśli tak było, jakim odpustem zostanie nagrodzony, oczywiście nie były przypadkowe. Przyznany odpust świadczył o wadze, jaką przypisywał papież konkretnemu czynowi, a tym samym określał znaczenie dokonania. Odpusty są więc głównym kryterium analizy papieskiej polityki wobec krucjat bałtyckich i mogą być używane dla określenia znaczenia, jakie Stolica Apostolska im przypisywała. Przywilej odpuszczenia grzechów nie był jedyną nagrodą jaką otrzymywali krzyżowcy. Poczynając od I Krucjaty, cieszyli się oni tymi samymi uprawnieniami co pielgrzymi ‒ przede wszystkim papieską opieką nie tylko nad nimi samymi, ale również nad ich rodzinami i dobrami. Ostatecznie dodano także bardziej doczesne przywileje, obmyślone w celu ułatwienia finansowania wypraw i zabezpieczenia interesów krzyżowców pod ich nieobecność. Zaliczały się do nich moratoria: na długi i wyłączenie od obowiązku płacenia rent podczas udziału w wyprawie; na opóźnianie postępowań prawnych, w które byli zaangażowani, aż do ich powrotu; na szybkie rozwiązywanie spraw sądowych. Tego typu świeckie przywileje dokładnie wyliczono w papieskich oświadczeniach. One również zostały wzięte pod uwagę przy analizie papieskiej polityki wobec krucjat bałtyckich, z podkreśleniem wagi przywileju papieskiej ochrony na czas udziału w wyprawie. Niektóre aspekty pluralistycznej definicji krucjat nie mogą zostać rozpatrzone z powodu niedostatku oraz specyfiki materiałów źródłowych na temat bałtyckich wypraw krzyżowych. Dowody nie pozwalają określić, czy uczestnicy wszystkich z wielu różnych kampanii na północny wschód w okresie od połowy XII do połowy XIII wieku składali przysięgę oraz ‒ choć niektórzy składali ją na pewno ‒ jaką formę mogła ona przyjąć. Źródła nie pozwalają również szczegółowo opisać przygotowań oraz sposobu organizacji krucjat bałtyckich w tym okresie; umożliwiają jednak analizę terminologii użytej w papieskich listach dotyczących tych wypraw, która w związku z tym także została wzięta tu pod uwagę. Możliwa jest również ocena rozmiaru papieskiego zaangażowania w organizowanie tych kampanii i usiłowania Stolicy Apostolskiej, by owe wyprawy kontrolować. Jej stanowisko, jeśli chodzi o krucjaty bałtyckie, zostało porównane z tymi dotyczącymi wypraw krzyżowych prowadzonych w innych miejscach. Kolejnym wziętym pod uwagę elementem jest papieskie uzasadnienie dla krucjat bałtyckich. Prowadzenie wojen było przecież dla Kościoła problemem teologicznym. Piąte przykazanie i nakazy Chrystusa obligowały Kościół do bycia oddanym sprawie pokoju. Średniowieczna teologia, wypowiadając się w kwestiach wojny, czerpała z nauk św. Augustyna z Hippony (zm. w 430 r.). Opierając swoją doktrynę na klasycznym rozróżnieniu między wojną sprawiedliwą a niesprawiedliwą zaproponował on zestaw kryteriów umożliwiających rozróżnienie tych dwóch typów konfliktu. Przez późniejszych komentatorów kryteria te zostały ograniczone do trzech: auctoritas principis, causa iusta i intentio recta. Zasada auctoritas principis stwierdzała, że wojna sprawiedliwa musi zostać ogłoszona przez prawowitą władzę, duchowną lub świecką. Decydującym czynnikiem była tu myśl, że to kompetencje danego władcy pozwalają mu na wypowiedzenie wojny Zasada causa iusta wymagała z kolei, by konflikt zbrojny miał dający się uzasadnić cel, który według Augustyna związany był ze szkodą wyrządzoną przez drugą stronę. Tak więc do sprawiedliwych przyczyn zaliczała się obrona własnego państwa ‒ patriae ‒ jego praw i tradycji oraz przyjętego sposobu życia, jak również odzyskanie ziemi lub własności bezprawnie zabranej prawowitemu właścicielowi. Ostatnia zasada, intentio recta, wymagała, by wojna sprawiedliwa nie miała żadnych ukrytych przyczyn i by działania wojenne były jedyną drogą do triumfu sprawiedliwej przyczyny. Jakie miało to zastosowanie w wyprawach przeciwko poganom mieszkającym nad Bałtykiem? Koncepcja wojny sprawiedliwej oznaczała, że można by za taką uznać konflikt z niechrześcijanami, jeśli to oni byli agresorami, a chrześcijanie jedynie broniliby swoich interesów. Papież mógł pozwolić na użycie siły przeciw atakującym wiernych, aby chronić chrześcijańską społeczność. Wojny nie należało jednak prowadzić w celu nawrócenia niechrześcijan. Kanoniści twierdzili, że nie powinno się nikogo zmuszać do przyjęcia chrztu, a zgadzał się z tym poglądem między innymi papież Grzegorz I (590-604 r.) oraz kanonista Ivo z Chartres (zm. 1115 lub 1116 r.). Opinia ta utrzymała się w XIII wieku i w całej historii chrześcijaństwa. Misje były narzędziem nawracania, ale konwersja kolejnych ludów pociągała za sobą ryzyko apostazji, co szybko stało się jasne w przypadku regionu bałtyckiego. Prawo kanoniczne było zadziwiająco powściągliwe w sprawach wojny przeciw apostatom, to jest chrześcijanom, którzy po przyjęciu chrztu porzucili wiarę; uznawało ich jednak, podobnie jak Tomasz z Akwinu, za najgorszą kategorię heretyków. Podczas gdy heretyk tylko odrzuca jedną lub więcej doktryn chrześcijańskich, apostata zupełnie rezygnuje z wiary i przez to odrzuca religię jako taką. Apostaci, jak heretycy, byli buntownikami i szkodzili Kościołowi. Zbrojne wystąpienie przeciw odstępcom można więc usprawiedliwić w taki sam sposób, jak przeciw heretykom. W przypadku tych ostatnich użycie siły od dawna uważano za uprawnione, mimo iż utrzymywano, że odpowiedzialność za nie ponosi władza świecka. Opierając się na ideach wyrażonych już przez papieża Grzegorza VII (1073-85 r.) i kanonistę Gracjana (1140 r.). Sobór Laterański III z 1179 r. wydał dekret nawołujący wszystkich chrześcijan do obrony wiary przez walkę z herezją obiecując w zamian odpuszczenie grzechów; położyło to fundamenty pod ogłoszenie w wieku XIII krucjat przeciw heretykom. Aby uzupełnić obraz papieskiej polityki dotyczącej wypraw bałtyckich, praca ta analizuje również stanowisko Stolicy Apostolskiej wobec nawracania pogan w omawianym regionie. Bada naturę papieskiego zaangażowania w konwersję niechrześcijan i stopień, w jakim papieże przyjmowali za nią odpowiedzialność. Że- by wyjaśnić tę kwestię, uczyniono kilka porównań do papieskiej polityki dotyczącej nawracania muzułmanów. Analiza koncentruje się więc na nawracaniu niechrześcijan żyjących poza obrębem zachodniego chrześcijaństwa ‒ nie został wzięty pod uwagę stosunek papiestwa do Żydów ani ortodoksów. Podczas gdy ta część analizy skupia się na polityce Stolicy Apostolskiej wobec nawracania niechrześcijan oraz misjach zewnętrznych, nawiązano również do polityki wobec misji wewnętrznych, tj. ewangelizujących wśród społeczności już oficjalnie nazywanych chrześcijańskimi. W swoim ważnym studium na temat stosunku Europy do islamu w wiekach średnich Benjamin Kedar pokazuje, iż misje i krucjaty, których celem był świat muzułmański, w XIII wieku bardziej współistniały i uzupełniały się, niż współzawodniczyły. Nad Bałtykiem misje poprzedzały krucjaty i często to właśnie aktywność projektów ewangelizacyjnych prowadziła do ogłaszania krucjat bałtyckich ‒ wzywanie krzyżowców do udania się nad Bałtyk było papieską odpowiedzią na napływające stamtąd prośby misjonarzy o pomoc. Doprowadziło to do ukucia przez niemieckich akademików terminu Missionskreuzzüge, dość zawiłej łamigłówki słownej obnażającej fakt, iż krucjaty bałtyckie miały te same kluczowe cechy co wyprawy do Ziemi Świętej i na Półwysep Iberyjski, oraz iż stopniowo zaczęto przywiązywać do nich taką samą wagę jak do innych wypraw krzyżowych. Jest również powszechnie wiadome, że misje i krucjaty współistniały także w rejonie Bałtyku, ale niniejsze studium sugeruje, iż zmiana polityki Rzymu odnośnie do krucjat bałtyckich, która zaszła podczas pontyfikatu Honoriusza III, powinna być częściowo przypisywana rosnącemu zaangażowaniu papiestwa w misje zewnętrzne. Zrozumienie papieskiej polityki wobec krucjat bałtyckich pozwala przyjrzeć się temu, w jaki sposób Stolica Apostolska używała wojen pokutnych oraz krucjat ‒ jednych z najpotężniejszych instrumentów oddanych do dyspozycji papieskiej monarchii ‒ aby popierane przez nią kwestie posuwały się do przodu. Ponieważ krucjaty bałtyckie były połączone z działalnością misyjną, dostarcza to również informacji o tym, jak zmieniała się na przestrzeni średniowiecza waga przypisywana przez papieży misjom i ekspansji chrześcijaństwa. Ponadto wyjaśnienie relacji kurii ze świeckimi władcami, jeśli chodzi o krucjaty bałtyckie, można potraktować jako studium przypadku coraz szerszego uznania władzy papieskiej przez kraje na północnowschodnich rubieżach chrześcijańskiego świata. Aby podkreślić ewolucyjny charakter polityki dotyczącej krucjat bałtyckich w stanowisku Stolicy Apostolskiej wobec misji zewnętrznych oraz relacji między kurią a książętami i biskupami północnej Europy, niniejsze studium podzielone zostało chronologicznie na cztery części. Każda z nich rozpoczyna się naszkicowaniem wydarzeń towarzyszących nawracaniu, podbojowi i kolonizacji krain nadbałtyckich. Zdarzenia te są opisane tylko skrótowo; bardziej szczegółowo można się z nimi zapoznać korzystając choćby z prac autor- stwa Williama Urbana, Friedricha Benninghovena oraz Erica Christiansena. ŹRÓDŁA I LITERATURA Informacje o ekspedycjach przeciwko poganom oraz pracy misyjnej nad Bałtykiem w XII i XIII wieku można znaleźć w wielu źródłach narracyjnych. Duński kronikarz Saxo, autor powstałego ok. 1200 r. Gesta Danorum opisuje duńskie działania, a pierwsza z kronik nowogrodzkich zawiera informacje na temat szwedzkich wypraw przeciwko Finlandii, poprzez które Szwedzi weszli w kontakt z krainami płacącymi trybut Nowogrodowi. Druga kronika opowiada o następnych wydarzeniach, poczynając od późnych lat XI wieku, ale najstarszy istniejący jej manuskrypt datuje się na wiek XIII. Cztery kroniki spisane przez autorów związanych z arcybiskupstwem Bremy, w północnych Niemczech, dostarczają pożytecznych informacji na temat chrystianizacji i kolonizacji krain położonych w szeroko pojętym rejonie bałtyckim. Ich konwersja miała miejsce w połowie wieków średnich. Pierwsza ze wspomnianych kronik to Gesta Hammaburgensis Ecclesiae, spisana we wczesnych latach siedemdziesiątych XI w. przez Adama z Bremy. W sto lat później Helmold z Bozowa rozpoczął spisywanie Chronica Slavorum, a jego pracę kontynuował Arnold z Lubeki, który tworzył przed 1210 r. Owe źródła, mimo iż pozwalają na przyjrzenie się misjom i kampaniom podejmowanym przez chrześcijańskich książąt i biskupów przeciw poganom, rzadko zawierają informacje na temat papie- skiego w nie zaangażowania bądź relacji między lokalnymi władzami a kurią. Czwarte źródło narracyjne, którego twórca związany był z Bremą to kronika Henryka Łotysza. Opisuje ona liwskie misje od ich początku w latach osiemdziesiątych XII wieku po rok 1227 i jest zdecydowanie najlepszym źródłem informacji na temat działalności misyjnej we wschodniej części basenu Morza Bałtyckiego. Henryk urodził się w północnych Prusach, przypuszczalnie w Saksonii. Został wykształcony prawdopodobnie w przyklasztornej szkole w Segeberg, która, jak zobaczymy później, związana była z działalnością misyjną wśród pogańskich Słowian. Do Liwonii dotarł w 1205 r., towarzysząc opatowi Rotmarowi z Segeberga, bratu liwskiego biskupa Alberta. Wyświęcony przez tego ostatniego w 1208 r., Henryk pracował tam jako misjonarz i wziął udział w kilku regionalnych kampaniach przeciw poganom. Później rozpoczął pracę nad kroniką, która, jak się uważa, została spisana w latach 1225-1227. Można na tej podstawie sądzić, że kronikarz był naocznym świadkiem wielu opisanych przez siebie wydarzeń. Przypuszcza się, że rozpoczął on pisanie w ramach przygotowań do wizyty legata papieskiego, Wilhelma z Modeny, aby zdać gościowi relację z historii liwskiej misji. Henryk podkreślał dokonania swojego zwierzchnika, biskupa Alberta, i był krytyczny w stosunku do zaangażowania w regionie „obcych” sił, często przedstawiając inicjatywy Duńczyków i innych w mniej niż przychylnym świetle. Nie wiadomo, czy kronikarz miał dostęp do papieskich listów otrzymywa- nych przez nowy liwski Kościół. Nie cytował ich dosłownie ‒ ani w części, ani w całości ‒ często jednak opisywał listy wysyłane z Estonii i Liwonii do kurii rzymskiej oraz streszczał niektóre papieskie listy z tych wizyt wynikłe. Jego dzieło ma wielkie znaczenie dla zrozumienia zaangażowania papiestwa na nowych obszarach misyjnych oraz relacji Stolicy Apostolskiej z niedawno nawróconymi krainami. Przetrwało kilka manuskryptów kroniki, z których najstarszym jest Kodeks Zamoyski, pochodzący z końca XIII wieku. Został on opublikowany w kilku wersjach drukowanych. Pierwsza została wydana w 1740 r. przez Johanna Daniela Grubera jako Origines Livoniae sacrae et civilis, seu Chronicon livonicum vetus z podtytułami Gesta Meinardi, Gesta Bertoldi oraz Gesta Albert?. Z tego samego regionu pochodziła też tak zwana Liwska kronika rymowana lub Livländische Reimchronik, spisana w języku środkowowysokoniemieckim. Obejmuje ona okres od 1180 r. do 1290 r., kiedy to, jak się przypuszcza, praca została zakończona. Dzieje owe zostały spisane dla zakonu krzyżackiego, prawdopodobnie przez jednego z jego członków. Źródło to ma dla niniejszej pracy mniej istotne znaczenie, ponieważ koncentruje się prawie wyłącznie na militarnych działaniach Krzyżaków i nie zawiera wielu informacji na temat polityki Rzymu. Analiza papieskiego stanowiska wobec krucjat bałtyckich musi oczywiście być oparta głównie na listach kurii. Ekspansja władzy głów Kościoła i ich aktywności prowadziła do wzmożonej korespondencji i zmian w papieskiej kancelarii, w miarę jak kurii przedstawiano coraz więcej spraw. Nie można jednak stwierdzić z całą pewnością, ile listów zostało wystosowanych w czasie różnych pontyfikatów, gdyż większa ich część uległa zniszczeniu. Z listów, które przetrwały, niektóre to oryginały, a inne ‒ zaledwie kopie znalezione w rejestrach i zbiorach listów instytucji, dla których były przeznaczone, lub ich spadkobierców. Jeszcze inne zachowały się jako kopie w zbiorach dekretów lub w papieskich rejestrach w Rzymie. Kancelaria Stolicy Apostolskiej posiada spisy niektórych listów wysłanych w ciągu jej historii, ale są one kompletne dopiero poczynając od wczesnych lat XIII wieku. W zbiorach z czasów Innocentego III brakuje korespondencji z większości trzeciego i całości czwartego roku pontyfikatu, a o tomie zawierającym listy napisane między siedemnastym a dziewiętnastym rokiem wiadomo, że został uszkodzony w 1339 r.; obecnie brak go w zbiorach. Poczynając od czasów następcy Innocentego, większość rejestrów przetrwała, nie są one jednak na pewno kompletnymi zbiorami całej korespondencji wydanej przez kancelarię. Większość papieskich listów i przywilejów została wydana w odpowiedzi na konkretne prośby. Petycje z reguły nie były przechowywane, i te pochodzące od aktorów zdarzeń mających miejsce w rejonie Bałtyku w analizowanym okresie nie są wyjątkiem: nie przetrwał ani jeden list skierowany do papieża. W niektórych przypadkach można jednak domyślać się treści podań z zawartości (narratio) papieskich odpowiedzi, bowiem z treści papieskiego listu wynikało, czy był on odpowiedzią na petycję; a jeśli nawet nie było to powiedziane bezpośrednio, to odpowiednie wnioski wynikały z charakteru sprawy, której dotyczyła papieska odpowiedź. Oczywiście wysokie koszty i podejmowane wysiłki organizacyjne związane z wysłaniem specjalnego gońca do kurii powodowały, że składający petycję zazwyczaj przedstawiali papieżowi więcej niż jedną sprawę. Petycje składano za pośrednictwem gońca albo, poczynając od wczesnych lat XIII wieku, coraz częściej przez zawodowych przedstawicieli, którzy ostatecznie stali się rezydentami przy kurii, jako że zakony i władcy zaczęli potrzebować swej stałej reprezentacji przy Stolicy Apostolskiej. Według ostrożnych szacunków, czas potrzebny na pokonanie odległości między Rzymem a Danią czy Lubeką ‒ kluczowym portem tranzytowym na zachodnim Bałtyku, a także ważnym ośrodkiem w handlu z Liwonią, Estonią i Prusami ‒ to sześć do ośmiu tygodni, zależnie od pory roku i środka transportu. W większości przypadków niemożliwe jest określenie, kto w kurii decydował ani sprecyzowanie, kto zajmował się daną prośbą po tym, jak petycja została już przedstawiona. Podania, zależnie od ich ważności, rozpatrywali różni urzędnicy. O pomniejszych sprawach decydowali kierownicy kancelarii, czyli kanclerz lub jego zastępca. Już w XII wieku stanowisko kanclerza często przez dłuższy czas pozostawało nieobsadzone, a od pontyfikatu Honoriusza III stało się regułą niewyznaczanie głowy kancelarii, a tylko wicekancle- rza. Miało to prawdopodobnie na celu ograniczenie kanclerskiej władzy. W sprawach wielkiej wagi, takich jak prośby o przyznanie przywilejów, protekcji czy odpustów, decydował sam papież, zaś w kwestiach o dużym znaczeniu politycznym zazwyczaj orzekało consistorium, czyli zgromadzenie kardynałów pod przewodnictwem biskupa Rzymu. W tym drugim przypadku odpowiedzi często wskazywały na to, kto stoi za daną decyzją, ponieważ zawierały takie wyrażenia, jak np. „de consilio fratrum nostrorum”. Od późnych lat wieku XII stało się normalną praktyką sądową prezentowanie niektórych spraw jednemu lub kilku kardynałom, nazywanym auditores, którzy następnie przedstawiali papieżowi propozycję werdyktu. Poza przypadkami listów, w których występuje wyraźne wskazanie na wspólną decyzję kardynałów, niemożliwe jest określenie, kto ją w kwestii danego podania podjął. Podobnie nie wiadomo, czy papieskie odpowiedzi na petycje pochodzące od sił zaangażowanych w krucjaty bałtyckie udzielone zostały przez samą głowę Kościoła, czy też przez kardynałów i urzędników kurii. Z tego powodu w niniejszej analizie autor nie wprowadza rozróżnienia między decyzjami podjętymi przez samych papieży a tymi, które podejmowali kardynałowie czy urzędnicy kancelarii. Słowa „papież” i „kuria” będą tu często używane jako synonimy. Taka metodologia wydaje się być uzasadniona, bowiem jest mało prawdopodobne, by decyzje kardynałów i urzędników znacznie różniły się od rozstrzygnięć papieskich; ponadto jest oczywiste, że sprawy największej wagi konsultowano z biskupem Rzymu. Istnieje spora literatura traktująca o zagadnieniu krucjat bałtyckich, a także powstają nowe prace, co obrazuje zwiększające się zainteresowanie tematem i czyni z niego szybko rozszerzające się pole intensywnych badań. Otwarcie Europy Wschodniej i byłego Związku Sowieckiego doprowadziło do owocnej współpracy akademików pochodzących z obydwu stron żelaznej kurtyny, łącząc różne tradycje historiograficzne i możliwości lingwistyczne. Jednym z rezultatów tego faktu jest książka autorstwa Alana V. Murraya ‒ Crusade and Conversion on the Baltic Frontier 1150-1500 (2001). Ponadto zwiększone zainteresowanie krucjatami bałtyckimi zaowocowało serią publikacji badaczy skandynawskich. Duńscy historycy postawili sobie za cel zadośćuczynienie dotychczasowemu brakowi badań na temat zaangażowania ich kraju w ruch krucjatowy ogólnie, a w krucjaty bałtyckie w szczególności. Tematem badań stały się ostatnio także szwedzkie ekspedycje do Finlandii ‒ zostały one poddane ponownej ocenie przez szwedzkich i fińskich uczonych. Większość tych analiz koncentruje się na charakterze wypraw i motywacjach zaangażowanych w nie królów, a także konsekwencjach włączenia podbitych krain w obręb chrześcijaństwa rzymskiego. Aktywność zakonu krzyżackiego w Prusach i Liwonii od dawna jest przedmiotem badań, co odzwierciedla żywe, a czasem wynikające z pobudek nacjonalistycznych niemieckie zainteresowanie zakonem. Stu- diowano zwłaszcza historię polityczną zakonu, jego kampanie militarne i podboje oraz strukturę organizacyjną i rozwój. Mimo że niektóre badania zawierają analizy powiązań zakonu z papiestwem, z reguły nie omawiają szerzej pojętej papieskiej polityki w regionie bałtyckim. Ponadto Krzyżacy pojawili się na tych terenach dopiero ok. 1230 r., zajmujących się nimi badaczy nie interesuje zatem wcześniejsza polityka kurii. Wyjątkiem pod tym względem jest praca Friedricha Benninghovena Der Orden der Schwertbrüder. Fratres Milicie Christi de Livonia (1965), dotycząca Zakonu Braci Mieczowych, w 1237 r. włączonego do zakonu krzyżackiego. Studium to zawiera szczegółową analizę misji liwskich od ok. 1200 do 1237 r. Przedmiotem zainteresowania akademików była również ekspansja chrześcijaństwa rzymskiego na wschód i podbój północno-wschodniej Europy. Do bardziej współczesnych i popularniejszych opracowań zalicza się książka Roberta Bartletta The Making of Europe. Conquest, Colonization and Cultural Change 9001350 (1993). Zdarzenia te zostały również opisane w The Northern Crusades Erica Christiansena (1980, wydanie drugie 1997), szeroko zakrojonym studium obejmującym okres od połowy XII wieku do 1562 r., kiedy to liwski odłam zakonu krzyżackiego został zeświecczony. Do innych kluczowych prac dotyczących konkwisty i nawrócenia krajów bałtyckich zaliczają się dzieła Williama Urbana, takie jak The Baltic Crusade (1975, wydanie drugie 1994), The Prussian Crusade (1980) oraz The Livonian Crusade (1981). Cechą wspólną większości wymienionych do tej pory prac jest fakt, iż nie omawiają one nazbyt szczegółowo papieskiej polityki dotyczącej krucjat bałtyckich od połowy XII do połowy XIII wieku. Inne, autorstwa Hansa-Dietricha Kahla, Friedricha Lottera, ErnstaDietera Hehla oraz Gilesa Constable'a, omawiają natomiast ogłoszenie krucjaty przeciwko pogańskim Słowianom w 1147 r. oraz stojące za tym faktem poglądy papieża Eugeniusza III oraz Bernarda z Clairvaux. Analiza polityki kurii wobec krucjat bałtyckich została również zawarta w Papst Innozenz III und die Kreuzziige (1969) Helmuta Roschera. To studium jako pierwsze pokazało znaczny wpływ papieża Innocentego III na ruch krucjatowy. Skupia się ono jednak głównie na krucjatach do Ziemi Świętej, a wyprawom bałtyckim poświęca tylko jeden niezbyt obszerny rozdział. Skrótowo szkicuje politykę poprzedników Innocentego III oraz jego bezpośredniego następcy, Honoriusza III, ale konkluzje dotyczące stanowiska tego ostatniego bardzo różnią się od poglądów zaprezentowanych w niniejszej pracy. Wnioski Roschera dotyczące związków Innocentego III z krucjatami bałtyckimi zostały ostatnio wzbogacone przez pracę doktorską autorstwa Barbary Bombi. W wydanym w 1971 r. Papstrescript und Kaiserrescript im Mittelalter Ernst Pitz postawił sobie za cel przeanalizowanie konceptu reskryptu i ustalenie jego roli dyplomatycznej, używając jako studium przypadku misji bałtyckich z lat 1188-1227. Z uwagi na szczegółową analizę listów papieskich dotyczących misji w tym okresie, praca Pitza okazała się niezwykle przydatna w analizie papieskiej polityki dotyczącej krucjat bałtyckich, ale nie jest ona ani nie była zamierzona jako analiza rozwoju papieskiej polityki z nimi związanej. Pitz podkreślał ograniczenia kurii w podejmowaniu decyzji, spowodowane niedostatkiem kompetencji oraz brakiem informacji, i podkreślał bierność papiestwa. Piszący te słowa zgadza się w zupełności z poglądem, że kuria bardziej reagowała na wydarzenia, niż sama je kreowała, ale wydaje się, że miała więcej swobody w wydawaniu dekretów i odrzucaniu petycji, niż skłonny jest jej przyznać Pitz. Studia nad papieską polityką wobec krucjat bałtyckich od połowy XII do połowy XIII wieku koncentrowały się głównie na stanowisku Eugeniusza III związanym z krucjatą z 1147 r. oraz na pontyfikacie Innocentego III i nie próbowały analizować papieskiej polityki w okresie pomiędzy nimi bądź po zakończeniu panowania Innocentego. Ta luka może być odzwierciedleniem faktu, iż wielu historyków założyło, jak się wydaje, iż ostateczną formą kurialnej polityki było ogłoszenie wyprawy krzyżowej w 1147 r. Wobec powyższego, badaczy nie zajmowała kwestia tego, czy następcy Eugeniusza utrzymali jego stanowisko wobec kolejnych krucjat bałtyckich. Można to częściowo wytłumaczyć faktem, iż akademicy, którzy stworzyli większość prac na temat krucjat bałtyckich, analizowali temat głównie przez pryzmat swoich historii narodowych i nie interesowali się zbytnio dziejami papiestwa ani nawet rela- cjami między lokalnymi władzami regionu Bałtyku i kurią. Niniejsze studium próbuje uzupełnić te braki. Rozdział 1 PAPIESKA POLITYKA WOBEC KRUCJAT BAŁTYCKICH DO ROKU 1198 Ekspansja chrześcijaństwa na północno-wschodnią Europę nabrała rozmachu wraz z frankijskimi wojnami przeciw Saksonii. Krainę tę stopniowo opanowano i włączono w obręb prawnego i duchownego systemu państwa Franków. W połowie X wieku król niemiecki Otton I (936-973 r.) kontynuował ekspansję, której celem stały się teraz plemiona żyjące na wschodnim brzegu Łaby: Obodryci, Wieleci oraz Serbołużyczanie. Stanowili oni podgrupę Słowian bałtyckich i połabskich, zwanych Wenedami. Opanowanie i nawrócenie tych ludów okazało się trudne i XI wiek zaznaczył się rebeliami i apostazją na przemian z okresami współpracy obodrzyckich władców, saksońskich książąt i duńskich królów. Na początku XII wieku podbojowi i nawracaniu Słowian nadano nowy impuls, gdy Lothar z Supplinburga (1106-1137 r.) został księciem Saksonii. Wraz ze swoimi margrabiami pracował on nad rozszerzeniem saksońskiej sfery wpływów na obszar wzdłuż całej Łaby, podczas gdy duńscy diukowie skoncentrowali swoje zainteresowanie na nadbrzeżnych krainach zamieszkanych przez Obodrytów. Dalej na wschód polski książę Bolesław III (1102-38 r.) zmusił Pomorzan i część Wieletów, by uznały jego zwierzchnictwo i zaakceptowały chrześcijaństwo. Nawrócenie nie zawsze stanowiło konieczny element planów książąt ‒ podejmowali oni również współpracę z władcami pogańskich ludów, niezależnie od tego, czy ci byli poganami, czy chrześcijanami. Motywowała ich chęć rozszerzenia wpływów i prestiżu przez stworzenie sieci ziem zależnych, systemów przymierzy, oraz poprzez zbieranie danin. Nawracano albo siłą już po podboju danej krainy przez władzę chrześcijańską albo przez dobrowolne nawrócenie lokalnych pogańskich władców, w ślad za którymi nową religię przyjmowali też poddani. Tak czy inaczej, większość neofitów była chrzczona, nie otrzymawszy wcześniej zbyt wielu informacji dotyczących swojej nowej wiary. Książęta często współpracowali również z lokalnymi przywódcami duchownymi, aby podporządkować sobie pogan i stworzyć (lub odtworzyć) organizację duchowną na danym terenie. Do ważnych arcybiskupstw misyjnych zaliczały się: Magdeburg, Hamburg-Brema i Gniezno. Kler naciskał na książąt, wzywając ich do nawracania pogan. Niektórzy utrzymywali, że ziemie na wschód od Łaby były kiedyś chrześcijańskie i teraz prawomocnie mogły być przywrócone Kościołowi. Inni uzasadniali wojnę przeciw poganom samoobroną przed ich atakami. Podczas gdy teolodzy utrzymywali, że nawrócenie powinno być dobrowolne, istniała szeroko rozpowszechniona pragmatyczna akceptacja nawróceń uzyskanych dzięki presji politycznej bądź działaniom wojskowym i niektórzy kronikarze akceptowali, a nawet wysławiali wojny chrystianizacyjne. Kilku północnoniemieckich i polskich książąt uczestniczyło, razem z duńskim królem oraz arcybiskupem Hamburga i Bremy, w krucjacie przeciwko Słowianom, ogłoszonej w 1147 r. przez papieża Eugeniusza III jako część tak zwanej II Krucjaty. Ich wysiłki nie przyniosły natychmiastowego sukcesu, ale w ciągu drugiej połowy XII wieku niemieccy i duńscy diukowie kontynuowali kampanie i ostatecznie dokonali podboju całości ziem pomiędzy Łabą a Odrą. Książę saksoński Henryk Lew (1142-95) i jego wasale działali w północnej części regionu na wschód od Łaby, tzn. w Meklemburgii i na Pomorzu. Henryk często współpracował z Duńczykami, którzy pod przywództwem króla Waldemara I (1157-82) atakowali Wenedów niemal co roku, poczynając od późnych lat pięćdziesiątych XII wieku. Hrabia Albrecht Niedźwiedź (1123-70) skoncentrował swoje zainteresowanie na obszarze dalej w głąb lądu, to jest na wschód od Magdeburga pomiędzy środkową Łabą i Odrą ‒ ziemie te miały w przyszłości stać się Marchią Brandenburską ‒ iw 1157 r. ostatecznie podbił wspomniane tereny, wspomagany przez arcybiskupa magdeburskiego, Wichmanna (1152/54-92). W przypadku Polski, podział dzielnicowy i związana z nim fragmentacja władzy królewskiej po 1138 r. ograniczyły ekspansję terytorialną. Druga połowa XII wieku przyniosła również początek działalności misyjnej w krajach nadbałtyckich położonych dalej na wschód. Szwedzi spotęgowali wysiłki mające na celu podporządkowanie sobie Finlandii i w latach pięćdziesiątych przedsięwzięli tak zwaną I Krucjatę Fińską ‒ wyprawę do południowo-wschodniej Finlandii, gdzie założyli misję prowadzoną przez biskupa Henryka z Uppsali. Henryk został zabity w 1156 r., ale misja przetrwała pomimo wielkiego lokalnego oporu. W ciągu następnych dekad Szwedzi zorganizowali kilka kampanii na południowo-wschodnie ziemie fińskie”. Możliwe, że to relacje ze szwedzkich wypraw sprawiły, iż w latach sześćdziesiątych XII wieku duński arcybiskup Eskil (1137-77) snuł plany nowej misji do Estonii, w których wyznaczył na biskupa tego kraju mnicha imieniem Fulko. Realizacja projektu okazała się najeżona trudnościami i nie można nawet na pewno stwierdzić, czy Fulko kiedykolwiek odwiedził tereny, które obejmowała misja. Dania ponownie zainteresowała się Estonią w ostatniej dekadzie XII wieku, ale królewska kampania na wschód zakończyła się niepowodzeniem. Niezależnie od tego duńskiego projektu, w latach osiemdziesiątych XII wieku rozpoczęła działalność nowa misja w Liwonii, na której czele stał Meinhard, kanonik z Segeberga pod Lubeką. Zainspirowany świadectwami niemieckich handlarzy dotyczącymi pogańskich mieszkańców Liwonii i popierany przez arcybiskupa Hamburga i Bremy, założył misję w Üxküll (Ikšķile) nad Dźwiną, gdzie zbudowano kościół. Meinhard nie mógł jednak przezwyciężyć lokalnej wrogości i został zabity przez pogan w 1196 r. Jego następca, cysters biskup Berthold, też nie osiągnął znacznych sukcesów i poniósł śmierć w bitwie przeciw lokalnej ludności w lecie 1198 r. Do końca XII wieku chrześcijań- scy władcy zakończyli podbój ziem między Łabą a Odrą, a ich działalność misyjna przeniosła się do najdalej na wschód położonych obszarów basenu Morza Bałtyckiego. Pontyfikat Eugeniusza III (1145-53 r.) Krucjata przeciwko pogańskim Słowianom, którą ogłosił w 1147 r. papież Eugeniusz III, była pierwszą kampanią w rejonie Bałtyku autoryzowaną przez głowę Kościoła. Mimo to w początkowych planach nie uznawano jej za część II Krucjaty. Wszelkie pierwotne ustalenia dotyczyły ekspedycji w celu pomocy Ziemi Świętej. Wysłannictwa z Bliskiego Wschodu dotarły przed oblicze nowo wybranego papieża Eugeniusza III w listopadzie 1145 r., aby poinformować go o tym, że 24 grudnia 1144 r. Imad ad-Din Zanki ze swoimi wojskami podbił hrabstwo Edessy. Inni posłowie, z Antiochii i Jerozolimy, udali się do francuskiego króla Ludwika VII. W odpowiedzi na te nowiny papież wydał pierwszego grudnia krucjatową encyklikę Quantum praedecessores, wzywając francuskiego króla i poddanych mu chrześcijan do wyruszenia z odsieczą Ziemi Świętej. Ludwik, działając zapewne niezależnie od papieskich planów, naciskał na notablów i biskupów zgromadzonych na święta Bożego Narodzenia na dworze w Bourges, aby wspólnie z nim ruszyli na pomoc Ziemi Świętej. Żaden z tych dwóch apeli ‒ ani papieski, ani królewski ‒ nie spotkał się jednak z entuzjastycznym odzewem. Stan rzeczy zmieniła dopiero interwencja opata Bernarda z Clairvaux, jednego z najbardziej wpływowych w tych czasach przywódców zachodniego Kościoła. Gdy Ludwik poprosił go o poparcie, ten skierował sprawę do papieża. Po negocjacjach między kurią a francuskim dworem, 1 marca 1146 r. Eugeniusz wydał ponownie, z niewielkimi zmianami, Quantum praedecessores, oraz wyznaczył Bernardowi zadanie nawoływania do krucjaty w zachodniej Europie. Nowa wersja encykliki stała się wzorcem dla przyszłych listów krucjatowych, wzywających na pomoc Ziemi Świętej. Bernard wyruszył w wyczerpującą podróż do Francji, nawołując do wyprawy krzyżowej. W popularyzowaniu krucjaty przeciw Wenedom ważną rolę odgrywały idee eschatologiczne, prawdopodobnie zainspirowane tak zwanymi proroctwami sybilińskimi i koncepcją tempus acceptabile ‒ „czasu upragnionego”, „dnia zbawienia” (2 Kor 6,2). Wrogowie krzyża powstali przeciw Kościołowi jako boska kara za grzechy chrześcijan, ale w swoim miłosierdziu Bóg dał wiernym narzędzie zbawienia ‒ krucjatę. Motywu tego używali, jak zobaczymy później, kolejni urzędujący papieże. Spotkanie Bernarda z królem Ludwikiem, które odbyło się 31 marca 1146 r. w Vézelay, wywołało entuzjastyczny odzew i pociągnęło za sobą udaną kampanię rekrutacyjną. Wkrótce jednak Bernard został zobowiązany do poszerzenia planu swojej podróży o północną Francję i Niemcy, gdzie miał się udać w celu odzyskania wiodącej roli w popularyzacji krucjat. Wymknęła się ona spod kontroli kurii przez płomienne kazania cystersa Radulfa, którego nauki spowodowały brutalne ataki na Żydów żyjących w regionie. W międzyczasie papież wzmógł wysiłki poborowe, wydając 5 października 1146 r. nowy list krucjatowy, Divini dispensatione, skierowany do włoskiego kleru i opisujący odpust i przywileje przyznane krzyżowcom, identyczne z tymi pochodzącymi z dwóch wersji Quantum praedecessores. Król niemiecki Konrad III zdecydował się na udział w krucjacie podczas świąt Bożego Narodzenia 1146 r., które spędzał na dworze w Spirze. Prowadzona w Niemczech przez Bernarda kampania rekrutacyjna była z powodzeniem kontynuowana, ale na spotkaniu we Frankfurcie 13 marca 1147 r. duża grupa niemieckich krzyżowców, głównie saksońskich możnych, wyraziła życzenie wzięcia udziału raczej w kampanii przeciwko pogańskim Wenedom niż przeciw muzułmanom na wschodnich rubieżach chrześcijaństwa. Bernard zaakceptował to żądanie, tym samym uznając i legitymizując idee przez dziesięciolecia dominujące w regionie. Koncepcja krucjaty przeciwko poganom czerpała z idei duchowego wynagrodzenia za prowadzenie wojny z niewiernymi, istniejącej na tych terenach od drugiej połowy XI wieku. Kronikarz Adam z Bremy opowiada, jak arcybiskup Hamburga-Bremy, Adalbert (1043-72), nawoływał książąt ze swojego arcybiskupstwa, aby nawracali niewiernych. Błagał ich o zaangażowanie w kampanie mające na celu szerzenie chrześcijaństwa, zaznaczając, że „otrzymają wielkie nagrody w Niebie w zamian za nawrócenie pogan”. Idea ta została również wyrażona w liście z 1108 r., którego anonimowy autor był, jak się uważa, flamandzkim klerykiem ze środowisk związanych z biskupem Magdeburga. Dokument, mający formę apelu biskupa magdeburskiego, jego sufraganów oraz książąt wschodniej Saksonii o pomoc przeciw poganom, uznaje się za rezultat spotkania króla Henryka V z licznymi przywódcami świeckimi i duchownymi, które miało miejsce w 1108 r. List był skierowany do prałatów i książąt na Zachodzie, a przede wszystkim do hrabiego Flandrii Roberta, który odniósł wielkie sukcesy podczas I Krucjaty. Dokument ze szczegółami opisywał pogańskie ataki na chrześcijańskie ziemie i profanacje kościołów oraz wzywał chrześcijan z Saksonii, Francji, Lotaryngii i Flandrii do przyłączenia się do wojny z niewiernymi. List nie wspominał jednak o nawróceniu. Oznajmiał, że król niemiecki „wypowiedział tę wojnę” i król Danii oraz inni książęta zaoferowali swoją pomoc. Wschodnią Europę nazwano, w nawiązaniu do I Krucjaty, „naszą Jerozolimą”. Na koniec apel oznajmiał, że będzie to „okazja, byście uratowali swoje dusze”. Owa obietnica nagród duchowych była dość mętna, jako że tylko papież miał moc zagwarantowania odpustu. W liście oferowano jednak i bardziej doczesne korzyści ‒ wyprawa była okazją „zdobycia terenów najlepiej nadających się do zamieszkania”, ziemi „najlepszej, obfitej w mięso, miód, kukurydzę i ptaki, z którą, jeśli była dobrze uprawiana, żadna inna nie mogła się równać pod względem bogactw, które rodzi”. Nic jednak nie wiadomo o kampaniach przedsięwziętych w odpowiedzi na opisany apel. Sformułowania z listu wydanego przez Bernarda po spotkaniu frankfurckim z marca 1147 r. sugerują, że autor zaaprobował w czasie owego zjazdu krucjatę przeciw Słowianom i ogłosił ‒ bez konsultacji z papieżem oraz bez oczekiwania na papieską autoryzację ‒ że jest ona równa wyprawom na pomoc Ziemi Świętej. Bernard napisał, że „obiecuje [krzyżowcom walczącym przeciw poganom] te same duchowe przywileje, jakimi cieszą się ci, którzy wyruszają do Jerozolimy”. Ponadto wszystko wskazuje na to, że na spotkaniu pozwolił on na propagowanie wschodnioeuropejskiej krucjaty: „Ucieszył wszystkich tych, którzy zebrali się we Frankfurcie, dekret polecający, by kopia tego listu została zaniesiona wszędzie i by biskupi ogłaszali go ludowi bożemu”. W ten sposób Bernard zlekceważył władzę papieską w kwestii krucjaty przeciw Wenedom. Zachowanie takie można wytłumaczyć, analizując poglądy mnicha na temat prawa do wypowiadania wojen. Bernard sądził, iż głowa Kościoła w szczególnych przypadkach mogła określać, czy użycie siły było uzasadnione, oraz że miała prawo wypowiedzieć wojnę w obronie chrześcijaństwa, ale jednocześnie wierzył, że prawo wszczynania i prowadzenia walk było także prerogatywą świeckich książąt. Zgodnie z tym poglądem, papież mógł autoryzować wojnę przeciw wrogom chrześcijaństwa, ale nie mógł sam jej wypowiedzieć. W jego kompetencjach leżała za to późniejsza ocena, czy wojna taka jest sprawiedliwa, i wyrażenie aprobaty przez wydanie papieskiego zezwolenia. W pierwszych dniach kwietnia 1147 r. Bernard spotkał się z Eugeniuszem w Clairvaux, gdzie przekonał papieża do poparcia idei krucjaty przeciw poganom i do formalnego na nią przyzwolenia. Zostało ono wyrażone w liście Divini dispensatione, wydanym w Troyes 11 kwietnia 1147 r. Powodzenie Bernarda w nakłonieniu papieża do rozszerzenia terytorialnego zasięgu krucjat oraz zaakceptowania wyprawy przeciw Wenedom przypisać można kilku czynnikom. Bernard edukował Eugeniusza, gdy ten był mnichem w Clairvaux, i ich stosunki były wyjątkowo bliskie. Ponadto Eugeniusz został postawiony przed faktem dokonanym ‒ kilku niemieckich możnych już zobowiązało się do udziału podczas spotkania frankfurckiego. Papieżowi nie pozostawało więc nic innego, jak zaakceptować wyprawę, ponieważ zdemaskowanie kroków przedsięwziętych przez Bernarda zaszkodziłoby bardzo kampanii nawołującej do udziału w krucjacie do Ziemi Świętej. Papież niekoniecznie jednak musiał być przeciwny takiemu obrotowi sytuacji ‒ mógł podzielać poglądy Bernarda. Ponadto zezwolił już, przychylając się do próśb króla Alfonsa VII Kastylijskiego, na krucjatę w Hiszpanii. Zmieniła się przez to treść pojęcia wyprawy krzyżowej, która stała się kampanią przeciwko wrogom Kościoła na dwóch frontach, przypominającą przedsięwzięcie zaplanowane we wczesnych latach dwudziestych XII wieku przez Kaliksta II (1119-24). Sformułowania użyte w Divini dispensatione pokazują że Eugeniusz wyobrażał sobie teraz krucjaty jako zjednoczony atak na niewiernych, wspólną walkę toczoną na trzech frontach. Wyjaśniał, że tak jak niektórzy chrześcijanie przygotowywali się do walki o wyzwolenie Kościoła na wschodnich rubieżach chrześcijaństwa i jak hiszpańscy książęta czynili przygotowania do przeciwstawienia się muzułmanom, inni gotowali się do zmagań z pogańskimi Słowianami. W Divini dispensatione papież zwrócił się do wszystkich chrześcijan i nakreślił istotę kampanii na wschód Europy. Ich celem było, według Eugeniusza, podporządkowanie pogan wierze chrześcijańskiej, „eos Christianie religioni subjugare”, oraz popularyzowanie wiary między nimi, „de promovenda Christiana religione” W efekcie pozwalał na użycie siły w celu ich nawrócenia, co stało w rażącej sprzeczności z prawem kanonicznym. Nie podjęto prób uzasadnienia krucjaty jako obrony Kościoła. Określając cel przedsięwzięcia, Eugeniusz ograniczył się bardziej niż Bernard, który w liście dotyczącym krucjaty wenedzkiej stwierdzał, że zabroniony był rozejm z poganami, „aż do czasu, gdy, z Bożą pomocą zostaną albo nawróceni, albo zmieceni z powierzchni ziemi”. To sformułowanie: „donec, auxiliante Deo, aut ritus ipse, aut natio deleatur”, spowodowało gorącą debatę wśród późniejszych historyków. Według akademików, takich jak Jonathan Riley-Smith, jest ono bliskie ogłoszeniu wojny misyjnej i dziwi tym bardziej, że w innych swoich pismach Bernard, zgodnie ze współczesną mu myślą kanoniczną sprzeciwiał się nawracaniu siłą. Była to dominująca interpretacja i Hans‒Dietrich Kahl wyjaśnił ją w powiązaniu z eschatologicznymi koncepcjami Bernarda. Ale według innych, na przykład Friedricha Lottera, zwrot użyty przez mnicha z Clairvaux nie powinien być rozumiany jako ultimatum: „chrzest albo śmierć”, ale raczej jako wezwanie do nawrócenia niewiernych bądź podporządkowania ich chrześcijańskim władcom przez zniszczenie ich natio: organizacji politycznej lub społeczności. Bernard sugerował, iż kampanię można uznać za wojnę obronną, ponieważ szatan podjudził pogan przeciw chrześcijanom i teraz są oni pełni złych intencji, „perniciose insidiantes dissimulans”. Jako poparcie tej koncepcji mogły służyć świadectwa wcześniejszych agresji pogan w regionie, przekazane Bernardowi przez niemieckich magnatów w czasie wspomnianego spotkania. Mnich z Clairvaux nie nawiązuje do podobnych sprawozdań, mogących uzasadnić nową kampanię jako obronną. Eugeniusz obiecał krzyżowcom takie same odpusty, jakie papież Urban II przyznał uczestnikom wypraw do Ziemi Świętej. Zostały one przyznane wszystkim uczestnikom, ale papież podkreślił ‒ podobnie jak Bernard w swoim liście dotyczącym krucjaty wenedzkiej ‒ że tylko ten, kto dotychczas nie zobowiązał się do wzięcia udziału w wyprawie na Bliski Wschód, mógł przyłączyć się do krucjaty przeciw poganom we wschodniej Europie. Uczestnicy, a razem z nimi ich własność, zostali objęci papieską ochroną. Ale krzyżowcy walczący z Wenedami nie otrzymali wszystkich doczesnych przywilejów, którymi cieszyli się uczestnicy wypraw do Ziemi Świętej. W dwóch wersjach Quantum praedecessores krzyżowcom udającym się do Ziemi Świętej gwarantowano również ochronę żon i dzieci; zabronione było wszczynanie przeciw nim spraw sądowych w czasie gdy przebywali na wyprawie. Byli wyłączeni od obowiązku płacenia lichwy za zaciągnięte pożyczki. Restrykcje dotyczące pożyczania pieniędzy ograniczono, aby uczestnicy krucjat mogli zebrać fundusze na podróż. Tego typu przywilejów nie zapewniano uczestnikom wyprawy przeciw Wenedom. Poza tą różnicą, krucjaty wschodnioeuropejskie stawiano na równi z odsieczą dla Ziemi Świętej. Odzwierciedlają to, poza prawami uczestników, również terminy używane w papieskich listach, określające kampanie jako „tam sanctam expeditionem”. Kolejne podobieństwo to wybór zdania rozpoczynającego bullę, identycznego z tym otwierającym Divini dispensatione z 5 października 1146 r., dotyczącą krucjat do Ziemi Świętej. Eugeniusz pragnął zapewnić wyprawom papieską reprezentację i wyznaczył kardynałów Theodwina z Porto i Guida z San Chrysogono jako legatów armii francuskiej, oraz biskupów Arnulfa z Lisieux, Godfreya z Langres i Alvisa z Arras jako ich pomocników. Głównym legatem krucjaty wenedzkiej został wyznaczony biskup Anselm z Havelberga, któremu miał asystować biskup Ołomuńca, Henryk. Nicholas Breakspear, opat St Rufus nieopodal Avignon, pełnił prawdopodobnie funkcję reprezentanta kurii przy wyprawie krzyżowej przeciw Tortosie. Papieże nadzorowali armie za pośrednictwem legatów od czasów I Krucjaty. Ich zadaniem było głównie reprezentowanie kurii, do- radzanie i kierowanie krzyżowcami i ich przywódcami oraz zagrzewanie do walki, w której sami, zgodnie z prawem kanonicznym, nie mogli brać udziału. Ostatecznie armie zebrały się na trzech frontach. Na wschodzie zaangażowanych było pięć sił: oddziały króla Francji Ludwika VII, hrabiego Savoy Amadeusza, hrabiego Tuluzy Alfonso Jordana i kontyngent angielsko-flamandzki. Walki na Półwyspie Iberyjskim przybrały formę czterech kampanii: król Alfonso VII ruszył na Almerię, król Portugalii Alfonso Henriques ‒ na Santarem i Lizbonę, a barceloński hrabia Raymond Berengar IV natarł na Tortosę, która przez dekady była celem kampanii jego poprzedników. Kontyngent genueński skierował się na Minorkę. Front przeciw Słowianom również liczył cztery armie: tę pod dowództwem hrabiego brandenburskiego Alberta, polską dowodzoną przez brata księcia tego kraju, duński kontyngent, który przyłączył się zarówno do diuka Saksonii Henryka Lwa, jak i arcybiskupa Hamburga-Bremy. Siły Henryka Lwa i kontyngent duński zaatakowały wenedzką osadę Dobin. Ich natarcie zakończyło się zawarciem traktatu pokojowego, który zmusił Wenedów do zaakceptowania chrześcijaństwa i uczynił ich księcia, Niclota, hołdownikiem hrabiego Holsztynu Adolfa. Jednak na krótko po odejściu armii plemię powróciło do swoich dawnych wierzeń. Inne siły zaangażowane na tym froncie krucjaty również niewiele osiągnęły. Armia Alberta Brandenburskiego najechała ziemie pogan po bezowocnym oblężeniu Demmina, reszta zaś pomaszerowała na Stettin (Szczecin), który był już wtedy chrześcijański. Krucjaty na Bliskim Wschodzie udawały się niewiele lepiej. Niemcy pod dowództwem króla Konrada zostali pokonani pod Dorylaionem na terytorium bizantyjskim, po którym to wydarzeniu wielu z nich powróciło do domów; pozostałe niemieckie oddziały przyłączyły się pod Niceą do sił francuskich. Podróż przez Azję Mniejszą jeszcze bardziej uszczupliła armię krzyżową. Nie było już żadnej nadziei na odzyskanie Edessy i rada wojenna, która zebrała się w Akrze 24 czerwca 1148, zdecydowała w zamian opanować Damaszek. W lipcu wojska pod dowództwem Ludwika, Konrada i Baldwina III Jerozolimskiego wyruszyły na miasto tylko po to, by zostać zmuszone przez muzułmanów do odstąpienia spod oblężonego grodu. Jedynie krucjata w Hiszpanii odniosła sukces. W październiku 1147 r. Lizbona została zajęta przez Portugalczyków wspomaganych przez kontyngent angielskoflamandzki. W tym samym miesiącu połączone siły kastylijskie, aragońskie, francuskie, genueńskie i pizyjskie zdobyły Almerię. W następnym roku Tortosa poddała się armiom: aragońskiej, francuskiej i genueńskiej, które następnie wyruszyły, by opanować trzy muzułmańskie twierdze w Katalonii: Leridę, Fragę i Mequinenzę. Porażka II Krucjaty na wschodzie i północy miała wielki wpływ na papiestwo i chrześcijan w ogóle. Próba zwalczenia wrogów Kościoła na trzech frontach poniosła spektakularną klęskę i doświadczenie to miało zmienić sposób, w jaki kuria podchodziła do przyszłych krucjat. Chrześcijanie, świeccy i duchowni, usiłowali wytłumaczyć sobie fiasko. Zarzutom i oskarżeniom nie było końca. Niektórzy klerycy uważali porażkę za dzieło szatana, inni przypisywali ją grzeszności krzyżowców, a jeszcze inni ‒ wśród nich Bernard z Clairvaux ‒ przyjęli jako wolę Bożą. Niezależnie od niepowodzenia całego przedsięwzięcia, przygotowania i organizacja II Krucjaty wywarły trwały wpływ na organizację kolejnych wypraw krzyżowych. Papiestwo potwierdziło swoją władzę nad kampaniami, kuria ustanowiła formę otwartych listów wzywających do wypraw, rozwinięto ideę odpustu, a koncepcję krucjaty poszerzono przez zastosowanie jej do wojen z poganami północnej Europy. To rozszerzenie nie zostało zainicjowane przez Eugeniusza, ale było rezultatem lokalnych presji, które pojawiły się w wyniku działalności Bernarda z Clairvaux. Jednak raz przekonany, Eugeniusz w pełni przyjął ideę krucjaty przeciw pogańskim Słowianom i nadał jej pozycję równą wyprawom krzyżowym do Ziemi Świętej. Książęta północnej Europy odpowiedzieli na ideę krucjatową nie tylko z przyczyn religijnych czy też dlatego, że ‒ jako dla chrześcijańskich władców ‒ było to dla nich wygodne. Znaczenie miał tu również fakt, że wyprawy krzyżowe mogły zostać użyte dla wewnętrznego wzmocnienia władzy królewskiej i rozszerzenia sfer interesów. Walki z sąsiadami nie były nowym zjawiskiem, ale książęta z zapałem zaakceptowali papieskie przyzwolenie na takie kampanie i duchowe nagro- dy za prowadzenie wojny, którymi zostali obdarowani po rozszerzeniu przez kurię pojęcia krucjaty. Eugeniusz III i nawracanie niechrześcijan Czy papież Eugeniusz III wyobrażał sobie krucjatę wenedzką jako część kampanii misyjnej wśród pogan północnej Europy? W Divini dispensatione z kwietnia 1147 r. stwierdził z aprobatą, że krzyżowcy na północy próbowali doprowadzić do nawrócenia Słowian, nie rozwinął jednak tej kwestii ani nie poruszył tematu nawracania w arendze listu. Głównym jego tematem był raczej związek kampanii północnej z ekspedycjami zaplanowanymi na wschód i do Hiszpanii. Krucjata bałtycka została więc przedstawiona jako część ataku na niewiernych na trzech frontach. Takie postawienie sprawy sugeruje, że to Bernard z Clairvaux oraz ci niemieccy magnaci, który pierwsi wezwali do wyprawy, zdefiniowali jej cel jako nawrócenie Słowian. Rzeczywiście, nawrócenie niewiernych jest głównym tematem listu napisanego przez Bernarda po spotkaniu frankfurckim w marcu 1147 r. Arenga opisuje, jak „zły” zgrzyta zębami na samą myśl o tym, że może stracić swoje stado na rzecz chrześcijaństwa, a nawrócenie Słowian zostało wzmiankowane kilka razy. Eugeniusz poparł więc ekspedycję, która stawiała sobie za cel nawrócenie pogańskich plemion północnowschodniej Europy, ale to nie on ją zainicjował ani ‒ jak widać ‒ określił jej cel. Brakuje nawet dowodów na to, by nawrócenie niechrześcijan szczególnie owego bi- skupa Rzymu interesowało. Obojętność wobec misji wśród niechrześcijan byłaby nawet zgodna z tradycyjną polityką. Ogólnie uważa się, że głowy Kościoła we wczesnych i średnich media aetas nie inicjowały projektów misyjnych ani nie brały udziału w planowaniu. Oczywiście zdarzały się wyjątki, z których najbardziej znanym jest chyba papież Grzegorz Wielki (590-604), który usłyszawszy, że Anglicy pragną nawrócić się na chrześcijaństwo, wysłał do Kent dużą grupę misjonarzy. W kolejnych latach stale zaopatrywał on angielską misję w książki, relikwie, wysyłał nowych misjonarzy oraz przekazywał szczegółowe wskazówki dotyczące organizacji nowego Kościoła, a także wprowadzania chrześcijańskich praktyk i dyscypliny. Sześć wieków później owe instrukcje zainspirowały, jak zobaczymy, niektórych następców Grzegorza. Papiestwo wykazało również nadzwyczajną aktywność przy okazji misji Bonifacego wśród Niemców. Poparł ją papież Grzegorz II (715-731) i jego następcy. Mikołaj I (858-867 r.) wysłał grupę misjonarzy do chana bułgarskiego Borysa, który kilka lat wcześniej zadeklarował zainteresowanie nawróceniem na chrześcijaństwo. Poza tymi wyjątkami, przedsięwzięcia misyjne we wczesnych i średnich media aetas były inicjowane, organizowane i finansowane bez udziału papiestwa. W VII wieku zostawiono to irlandzkim peregrini, mnichom z kontynentu oraz miejscowym biskupom popieranym przez merowińskich władców; żadna z tych grup nie szukała wsparcia kurii. W następnych wiekach anglosaksońscy mnisi, tacy jak Willibrord, który działał we Fryzji, rozpoczęli nawracanie swoich germańskich krewnych na kontynencie. Niektóre z tych inicjatyw otrzymały papieskie wsparcie, ale w większości zwracano się o poparcie do karolińskich władców. Dynastia ta od połowy VIII wieku stopniowo przejmowała kontrolę nad ekspansją chrześcijaństwa rzymskiego na wschód i na północ, ograniczając rolę papiestwa. Od X wieku inicjatywa w sprawach misji leżała w gestii biskupów, arcybiskupów i książąt z peryferii świata chrześcijańskiego. Świeccy władcy zakładali biskupstwa i arcybiskupstwa takie jak Magdeburg, na które nakładano odpowiedzialność organizowania misji chrystianizacyjnych wśród ich pogańskich sąsiadów. Papieże byli oczywiście zaangażowani w organizację hierarchii kościelnej na ziemiach chrystianizowanych na skutek opisanych wyżej przedsięwzięć. W miarę nawracania i podporządkowywania nowych terytoriów, biskupi i książęta zaangażowani w misje wysyłali do Rzymu prośby o poddanie terenów jurysdykcji swoich lokalnych Kościołów oraz o pozwolenie na utworzenie stanowisk sufraganów. Kuria zwykle wydawała pozwolenia i przez to nie tylko rozbudowywała hierarchię duchowną, ale także rozbudzała misjonarski zapał lokalnych biskupów i świeckich władców. Brak wiedzy geograficznej na temat tych odległych miejsc czasem prowadził w Rzymie do nieporozumień. Będzie to widoczne również w przypadku organizacji nowego Kościoła w regionie bałtyckim. Ograniczony udział kurii w misjach był kwestią tradycji, ale też odzwierciedlał ogólnie słabą pozycję papiestwa aż do czasu, gdy w późnych latach XI wieku jego znaczenie zaczęło wzrastać. Często ubogie w środki i zależne od pomocy czy uznania świeckich władców chrześcijańskich papiestwo było zmuszone do przyjęcia pasywnej pozycji, nie mając możliwości podejmowania inicjatywy i interweniowania. Polityka Eugeniusza, polegająca na nieprzyjmowaniu wiodącej roli i niewykazywaniu większego zainteresowania misjami, była więc w rzeczywistości kontynuacją linii obranej przez jego poprzedników. Bernard z Clairvaux i misje wśród dysydentów i niechrześcijan Jeśli wziąć pod uwagę troskę i zaangażowanie Bernarda z Clairvaux w sprawy rzymskiego chrześcijaństwa, a także jego zainteresowanie stosunkiem Kościoła do dysydentów i niechrześcijan, nie dziwi fakt, iż oddany był sprawie nawracania pogańskich Słowian. Zakon cystersów, do którego Bernard wstąpił w 1113 r., wyłonił się z ruchu reform, jakie nastąpiły w Kościele w XI i XII wieku. Lata te, a zwłaszcza okres pomiędzy 1040-1160 r., przyniosły wielkie zmiany w życiu religijnym ‒ w stosunku do wiary i w jej instytucjach. Punkt ciężkości idei reformatorskich stopniowo zaczął przenosić się z moralnej odnowy kleru i niezależności Kościoła od świeckiej kontroli na reformę życia religijnego poszczególnych chrześcijan. Od końca jedenastego wieku idea vita apostolica zyskała na znaczeniu jako ideał indywidualnej doskonałości religijnej. Czerpano z przykładu pierwszych chrześcijan, kładąc nacisk na naśladowanie Chrystusa i apostołów, podkreślając dobrowolne ubóstwo, życie we wspólnocie i ewangelizację przez głoszenie Słowa Bożego oraz dawanie świadectwa własnych doświadczeń duchowych. Indywidualne dążenie do doskonałości prowadziło do zmian w modelu świeckiej pobożności, utworzenia ludowych ruchów religijnych, a także do reform życia zakonnego. Wśród nowych zgromadzeń znalazło się to założone w 1098 r. w Citeaux przez Roberta z Molesme (ok. 1027-1110 r.), które miało rozrosnąć się w zakon cystersów. Mnisi do niego należący stawiali sobie za cel stworzenie idealnej społeczności zakonnej, odizolowanej od świata zewnętrznego. Pragnęli spędzać swoje proste, ubogie życie na naśladowaniu Chrystusa i kontemplacji. Jednak poczynając od lat dwudziestych XII wieku, członkowie zakonu zaakceptowali wybór ze swojego grona biskupów, kardynałów, a w przypadku Eugeniusza III ‒ papieża, co miało służyć rozpowszechnianiu programu reformy Kościoła głoszonej przez zakon. Bernard pragnął, by zasoby, jakimi dysponowało jego zgromadzenie, zostały użyte na jeszcze szerszą skalę. Zająwszy stanowisko w długotrwałej debacie na temat przewagi postawy aktywnej nad kontemplacyjną mnich utrzymywał, że ideał życia zakonnego powinien polegać na ich połączeniu. Sugerował, by aktywność poprzedzała kontemplację, ponieważ życie polegające na głoszeniu Słowa Bożego i oddawania innych usług Kościołowi przygotowuje mnicha do kontemplacji, nawet jeśli jej stan idealny osiągnąć można dopiero w ży- ciu wiecznym. Bernard twierdził, że zakonnicy powinni czasem wychodzić z odosobnionego opactwa, aby pracować na pożytek chrześcijaństwa również na zewnątrz. Niekiedy dla poparcia swojego stanowiska odwoływał się do dobrze znanych postaci Racheli i Lei (Ks. Rdz. 29) oraz Marii i Marty (Łuk 10; Jan ll). Przykładu tych dwóch par sióstr używano już od czasów Orygena (ok. 185-ok. 254), aby zilustrować konflikt postawy pasywnej i aktywnej, choć interpretacja ich zachowania podlegała zmianom na przestrzeni wieków. Idea ta ‒ i jej reprezentacja przez wspomniane postaci biblijne ‒ była dla Bernarda i jego zakonu niezwykle ważna. Mnisi cysterscy szczególnie poczuwali się do porzucania kontemplacji na rzecz aktywnego zaangażowania poza murami klasztoru, jeśli Kościół był zagrożony. Groźbą mogły być na przykład grupy dysydenckie, takie jak te istniejące we Francji i Nadrenii w latach czterdziestych XII wieku, które przejmowały opata Clairvaux szczególną troską. Pisał on dużo na ten temat i z jego listów i kazań jasno wynika mniemanie, że dysydentów należy odwodzić od ich mylnych przekonań przez argumentowanie i nauczanie, a nie użycie siły. Zgodnie z ideałem wykorzystywania cysterskiego potencjału w służbie Kościoła oraz sposobem rozwiązania problemu herezji, jaki proponował, Bernard aktywnie zaangażował się w wysiłki nawracania dysydentów. Głosił ‒ prawdopodobnie w lipcu 1145 r. ‒ kazania przeciw herezji na terenie południowej Francji. Jego nauczanie było częścią kampanii skierowanej przeciw- ko Henrykowi z Lozanny, potępionemu przez sobór w Pizie w 1135 r. Jak już zostało wspomniane, Bernard zaakceptował również powierzoną mu przez papieża Eugeniusza misję nawoływania do II Krucjaty i znaczną część czasu w latach 1146-1147 spędził na propagowaniu wyprawy krzyżowej we Francji, na Nizinie Srodkowoszkockiej i w Niemczech. Wielu innych cystersów również podjęło się jej propagowania. Przez cały wiek XII Rzym korzystał z usług mnichów z tego zgromadzenia do głoszenia kazań przeciw heretykom oraz jako orędowników krucjat, legatów, mediatorów i negocjatorów. Podczas gdy członkowie innych zakonów również aktywnie służyli Kościołowi, cystersi cieszyli się wyjątkową pozycją z uwagi na bliskie stosunki z kurią. Na korzyść zakonu działał też, jak często się zauważa, efektywny i scentralizowany system zarządzania, wzmacniany dodatkowo przez zwoływane corocznie kapituły generalne. Troska, jaką wykazywał Bernard o sprawy chrześcijaństwa, sprawiła, że zainteresował się on nawracaniem niechrześcijan. W De consideratione ‒ pracy napisanej jako wskazówka dla papieża Eugeniusza ‒ nakłaniał biskupa Rzymu, by ten zaangażował się w pokojową misję nie tylko wśród heretyków i schizmatyków, ale również wśród niewiernych. Przypominając słowa listu Pawła do Rzymian (10,14), opat pisał: Czy możemy z ufnością i w dobrej wierze zaprzestać oferowania Chrystusa tym, którzy go nie znają? Czy niesprawiedliwie ukrywamy prawdę Bożą? Musi nadejść dzień, w którym wejdzie do Kościoła pełnia pogan. Czy oczekujemy, że odnajdą wiarę dzięki przypadkowi? Któż ufa przypadkom? Jak mają wierzyć, gdy brak kaznodziejów? Piotr został wysłany do Korneliusza, Filip ‒ do eunucha. A w czasach mniej odległych błogosławiony Grzegorz posłał Augustyna, by ten zaniósł wiarę Anglikom. De consideratione zostało napisane pod koniec pontyfikatu Eugeniusza, pomiędzy 1148 r. a 1152 lub 1153 r. Fakt, iż Bernard w tym momencie uznał za konieczne nakłaniane byłego ucznia do przedsięwzięcia misji, czyni tym bardziej wiarygodną hipotezę, iż Eugeniusz w czasie swojego pontyfikatu nie wykazywał wielkiego zaangażowania w sprawę rozszerzania chrześcijaństwa. Chrześcijańscy książęta, podbój oraz nawracanie Słowian po II Krucjacie Po II Krucjacie książęta północnych Niemiec i Skandynawii kontynuowali swe wyprawy przeciwko poganom. Ich kampanie miały na celu ekspansję terytorialną i polityczną realizowaną poprzez narzucanie zwierzchności i przymusowe nawracanie. Nie wydaje się, aby niemieccy i skandynawscy książęta podejmowali próby uzyskania papieskiego pozwolenia na swoje wyprawy lub prosili o odpust dla ich uczestników. Żadne papieskie pozwolenia nie zachowały się; kroniki również nie wspominają ‒ aż do pontyfikatu Innocentego III ‒ o takiej korespondencji. Wyprawy Duńczyków mogą posłużyć tu za przykład tego typu działań. Od końca lat pięćdziesiątych XII wieku poprzez sześćdziesiąte i siedemdziesiąte duński król Waldemar I prowadził wiele kampanii. Głównym ich celem była wyspa Rugia, którą wielokrotnie atakowano, jednakże bezskutecznie. Niektóre wyprawy były prowadzone przy pomocy udzielonej przez księcia Saksonii, Henryka Lwa, w zamian za część podatków pochodzących z podbitych terenów. Kampanie saskie lat sześćdziesiątych zakończyły się uzależnieniem książąt słowiańskich, Przybysława i Warcisława, przez księcia Henryka, choć i Duńczycy osiągali, kosztem stosunkowo niewielkim, swe cele. Ostatecznie bowiem w roku 1168 lub 1169 kolejna wyprawa została uwieńczona sukcesem ‒ wyspiarze z Rugi i skapitulowali, zaś król Waldemar zmusił ich do przyjęcia chrześcijaństwa. Na rozkaz władcy, przy współpracy ze strony duńskich biskupów biorących udział w kampanii, zburzono świątynię Arkona i w jej miejsce wzniesiono dwanaście różnych kościołów. Wyposażono je w dobra pochodzące z pogańskiej świątyni, jak również z darów słanych przez duńskich księży. Wtedy, zgodnie z zawartą umową Henryk zażądał części rocznego trybutu oraz łupów z Rugii, co spotkało się z odmową Waldemara. Kwestia ta została ponownie poruszona w 1171 r., jednakże Waldemar przystał wtedy jedynie na podział łupów, zachowując Rugię pod swoim zwierzchnictwem. Po podbiciu Rugii król Danii skierował się na Pomorze, które było celem wypraw na początku lat siedemdziesiątych. Władca Danii zdawał się nie dbać o poparcie papieża dla swych wypraw. Do początków lat sześćdziesiątych można to tłumaczyć schizmą w Kościele ‒ jaka miała miejsce po roku 1159 ‒ w której Waldemar opowiedział się po stronie cesarza i poparł antypapieża Wiktora IV (1159-64), podczas gdy duński arcybiskup Eskil stanął za Aleksandrem III; w tej sytuacji zmuszono go do udania się na wygnanie w roku 1161. Konflikt rozwiązano w połowie tej samej dekady, kiedy to Waldemar uznał Aleksandra, co doprowadziło do powrotu arcybiskupa w końcu roku 1167. Ale nawet po pojednaniu z papieżem oraz Eskilem duński król nie prosił tego pierwszego o zezwolenie na wyprawy przeciw niewiernym. Nie wiązało się to z brakiem kontaktów Danii z Rzymem. Było jasne, że Waldemar dąży do uzyskania poparcia papieża i uznania zwierzchnictwa Aleksandra, i dlatego, w dowód uznania władzy tego ostatniego, po ostatecznym zdobyciu Rugii w 1169 r., poinformował go o swoim podboju i zażądał, aby podporządkować wyspę biskupstwu w Roskilde. Inny przykład, wskazujący na chęć ocieplenia stosunków z papieżem, jest upatrywany w spełnionej prośbie Waldemara o kanonizację jego ojca Kanuta Lavarda. Kanonizacja w końcu XII wieku nie należała do wyłącznych praw papieża, jednakże Waldemar wybrał tę drogę, aby udobruchać i jego, i arcybiskupa. Dlaczego nie zabiegano o poparcie papieża dla wypraw przeciw poganom i jak kampanie te były postrzegane przez samych Duńczyków? Niewątpliwie wiedzieli oni o krucjatach w obronie Ziemi Świętej, gdyż wieści o nich musiały dotrzeć do Danii. Co więcej, udział duńskiego księcia Swena w I Krucjacie i duńskie koneksje z hrabiami Flandrii, którzy odegrali w niej ważną rolę, zwiększają prawdopodobieństwo, że rodzina królewska oraz arystokracja interesowały się owymi wieściami. Kanut, król duński (1080-86), poślubił Adelajdę, córkę Roberta I, hrabiego Flandrii. Po tym, jak władca Danii został zamordowany w 1086 r., wróciła ona do Flandrii ze swoim synem Karolem (później znanym jako Karol I Dobry). To właśnie on wyjechał kilka lat później na Wschód, kontynuując tradycję wypraw, co zostało udokumentowane w dwóch XII‒wiecznych kronikach napisanych przez Gilberta z Brugii i Waltera z Therouanne. Kroniki dokumentujące I Krucjatę były z pewnością znane w Skandynawii pod koniec XII wieku, jak sugeruje praca Historia de profectione Danorum in Hierosolymam. Dzieło to zostało napisane w późnych latach dziewięćdziesiątych XII wieku, prawdopodobnie przez kanonika w norbertańskim klasztorze w Tonsberg (Norwegia), utrzymującym bliskie kontakty z Danią. Kanonik ten wykazuje dokładną znajomość ówczesnych wydarzeń zawartych w kronikach o I Krucjacie, takich jak: Historia Iherosolimitana (napisana przed 1118 r.) Roberta z Reims, Historia Ierosolimitana (napisana około 1110 r.) Balderyka z Bourgueil, Gesta Deiper Francos (napisana w latach 1104-08) Gilberta z Nogent, Fulchera z Chartres Historia Hierosolymitana (napisana pomiędzy rokiem 1100 a 1127) i Alberta z Aix Historia Hierosolymitana (napisana przed 1120 r.) ‒ chociaż nie przepisywał on żadnej z nich. Jak już wspomniano, Duńczycy brali udział w II Krucjacie. Duński kronikarz Saxo opisał, około roku 1200, wezwanie papieża Eugeniusza do krucjaty przeciwko pogańskim Słowianom oraz duńską odpowiedź: W tym samym czasie papież zorientował się, że fala pogaństwa wkrótce zaleje Kościół Chrystusowy. Zdecydował się więc rozesłać po całej Europie listy, nawołujące do walki przeciwko wrogom chrześcijaństwa. Każda metropolia miała za zadanie zwalczać pogan w najbliższej okolicy. Duńczycy, nie chcąc urazić swoich przedstawicieli w Kościele przez prowadzenie własnych działań wojennych, zgodzili się kontynuować walki pod sztandarem świętej krucjaty i tym samym spełnić swój obowiązek. Możliwe, że wydarzenia związane z II Krucjatą przekonały króla Waldemara, iż także jego kampanie przeciwko pogańskim państwom mogłyby być postrzegane przez papiestwo jako działania przeciwko wrogom Kościoła, czyli jako służba wobec niego. Niewątpliwie był dumny ze swych sukcesów podczas wypraw w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XII wieku oraz chciał przypisywać je wyłącznie sobie, bowiem z uczestnictwem w wyprawach wiązał się ogromny prestiż. Król prawdopodobnie wierzył, że wyprawy mogłyby wzmocnić jego lokalną i międzynarodową reputację. W raporcie do Aleksandra dotyczącym podboju Rugii ewidentnie widać pragnienie uznania jego osiągnięć ‒ ów list zaginął, jednak na podstawie papieskiej odpowiedzi można wnioskować, że Waldemar przedstawił wyprawę jako uzasadnioną obronę przeciw atakom Rugian. Tak wynika również z napisu na nagrobku króla Waldemara; duński władca jest tam przedstawiony jako „król Duńczyków, zwycięzca i Pan Słowian”, który „podbił i nawrócił Rugię”. Także Saxo opisuje duńskie kampanie jako służbę Kościołowi; gdy wprowadza do swojej opowieści postać Absalona, biskupa Roskilde (lata 1158-92, również arcybiskup od 1177 r.) i uczestnika królewskich kampanii ‒ zwraca uwagę na to, że hierarcha ów postrzega walkę przeciwko wrogom Kościoła, a w imię obrony, jako ważny element służby. Nie wydaje się jednak, by Duńczycy zrobili wiele, aby przyrównać wyprawy organizowane przez siebie do ekspedycji podejmowanych w obronie Ziemi Świętej. Napis na kamieniu nagrobnym Waldemara zdecydowanie nie ukazuje go jako rycerza krzyżowego takiego jak ci, którzy walczyli w obronie Jerozolimy albo snuć analogie między ekspedycjami swojego króla a owymi sławetnymi krucjatami. Saxo podkreślał, że kampania podjęta w 1147 r. była reakcją na papieskie wezwanie do obrony Kościoła, na które Duńczycy odpowiedzieli, kontynuując krucjatę pod znakiem papieskiego krzyża; jednakże gdy opisuje on późniejsze wyprawy duńskie przeciwko Wenedom, co czyni bardzo szczegółowo, nie ukazuje ich jako bezpośrednio powiązanych z polityką papieską. Pomimo tego, że Duńczycy swoje kampanie uznawali za działania wojenne w służbie Kościoła, nie starali się o uzyskanie papieskiej akceptacji. Niewykluczone, że Waldemar po prostu nie rozważał takiej możliwości, a swoje wyprawy traktował jako kontynuację kampanii podjętych przez jego poprzedników. Zatem mógł on uznawać je za decyzję królewską i problem o lokalnym zasięgu, niewymagający informowania Rzymu ani konsultacji z nim. Mogło się również zdarzyć, że Waldemarowi i innym lokalnym książętom brakowało doświadczenia lub siły, by wywrzeć nacisk na kurię w kwestii innej niż tradycyjne kościelne problemy. Nie zważając na powody tego ograniczenia, niemieccy i skandynawscy książęta zdawali się kontynuować działania podjęte w poprzednich wiekach. Organizując i przeprowadzając kampanie wojenne na własną rękę, nie próbowali nawet starać się o akceptację papieską albo o porównywanie swoich działań do krucjat w obronie Jerozolimy. Nie zabiegali o duchowe czy doczesne przywileje. Kampanie w celu podbicia i nawrócenia pogan na zachodnim Bałtyku zostały podjęte z przyczyn zarówno politycznych, jak i religijnych. Książęta współpracowali z przywódcami lokalnych Kościołów, a nie z kurią papieską. Wydaje się, że prócz spraw dotyczących kościelnych posad odwiedzali oni kurię tylko po to, by Kościół zaakceptował zmiany w swojej organizacji związane z rozprzestrzenianiem się chrześcijaństwa i by uznał nowe wspólnoty religij- ne, które wkrótce utworzono na nowo schrystianizowanych ziemiach. Reformy oraz podbój i nawracanie Słowian na wschód od Łaby Poganie z rejonu Morza Bałtyckiego byli na ogół zmuszani do przyjęcia wiary chrześcijańskiej w wyniku podbojów ludów ościennych lub w konsekwencji przyjęcia chrześcijaństwa przez panującego ‒ władca żądał, aby poddani poszli w jego ślady. Wilhelm Berges jako pierwszy dowodzi, że część z tych, którzy zaangażowali się w nawracanie Słowian w XII w., pozostawała pod wpływem myśli reformatorskiej poprzedniego stulecia i związanych z nią pokojowych metod nawracania pogan. Jednym z nich był Norbert z Xanten. Norbert (ur. ok. 1085 r.) znajdował się pod wpływem kanonicznego ruchu reformatorskiego, który rozpoczął się w XI w., kiedy to niektóre wspólnoty wyznaniowe próbowały uprościć swoją regułę lub „oczyścić się” w nawiązaniu do papieskich reform i rodzącego się ideału vita apostolica. Jako wędrowny kaznodzieja podróżował on do Flandrii i Francji, zaś po powrocie założył zakon kanoników regularnych (zwanych też premonstratensami) w Prémontré niedaleko Laonu w regionie Pikardia. Norbert wszedł w skład misjonarskiej kampanii na północno-wschodniej granicy świata chrześcijańskiego, kiedy w 1126 roku przyjął godność arcybiskupa Magdeburga. Pomimo istnienia gwałtownej opozycji wobec jego reform, utrzymał on swoją posadę aż do śmierci w 1134 roku. Norbert pracował nad nawróceniem pogan mieszkających w rejonie jego biskupstwa, skupiając się ‒ z niewielkim jednak skutkiem ‒ na Wenedach z doliny rzeki Hawela oraz nad przemianą (teraz premonstrateńskiego) klasztoru Unser Lieben Frauen w Magdeburgu w centrum misjonarskie, które miało opiekować się konwertytami oraz sprawować duszpasterską opiekę w całym okręgu. Norbert osobiście zainspirował kilku ważnych uczestników krucjat w regionie. Jednym z nich był Anzelm z Havelberga (1090-1154), który był biskupem tego miasta w latach 1128-1255 i, jak wspomniano wyżej, papieskim legatem w czasie krucjaty wenedzkiej. Innym był Vicelin (1090-1154), który służył jako scholasticus w Bremie przez kilka lat, zanim wyjechał do Francji około roku 1122. Pozostał pewien czas w Laonie, gdzie zetknął się z naukami Norberta. W 1126 roku Vicelin przeniósł się do Magdeburga, gdzie Norbert wyświęcił go na kapłana. Nie wstąpił on jednakże do norbertanów ani nie został włączony w projekty misjonarskie Norberta ‒ zamiast tego powrócił do Bremy, gdzie arcybiskup zlecił mu głoszenie Dobrej Nowiny wśród Obodrytów w Starej Lubece. Razem z lokalnymi chrześcijańskimi liderami Vicelin zakładał zakony kanoników regularnych w Neumünster i Segebergu, na ziemiach położonych pomiędzy poganami i chrześcijanami. Neumünster zapewniało opiekę duszpasterską nad pobliskimi Holsztynami, którzy byli tylko teoretycznie chrześcijanami, a Vicelin osobiście głosił kazania wśród nich i Słowian. Kiedy w 1149 roku arcybiskup Hamburga-Bremy Hartwig I (1148-1168) wskrze- sił biskupstwo Oldenburga, mianował Vicelina na swojego biskupa, którą to godność ten ostatni piastował do śmierci. Jednakże jego praca była początkowo utrudniana przez księcia Henryka Lwa. Kiedy Hartwig mianował Vicelina biskupem Oldenburga, zignorował żądania Henryka dotyczące wprowadzania tam na urząd swojego kandydata. Spowodowało to między nimi spór, który sparaliżował pracę misjonarską w diecezji aż do późnych lat 50. XII w.; ponadto Henryk odmówił biskupstwu udzielenia niezbędnego finansowego wsparcia. Impas ten został przełamany w 1154 roku, kiedy to cesarz Fryderyk I przekazał królewskie prawo inwestytury Henrykowi. Następca Vicelina, Gerold, biskup Oldenburga w latach 1155-1163, kontynuował jego pracę. Według Helmolda z Bosau, Gerold osobiście podejmował działania, aby nawracać Słowian poprzez wygłaszanie kazań, jednak bronił on także brutalniejszych metod stosowanych przez chrześcijańskich władców. Nawracaniem Słowian zamieszkujących na wschód od Łaby zajmowali się także cystersi. Po śmierci Bernarda z Clairvaux i porażce II Krucjaty wzrastało zaangażowanie zakonników w sprawy zewnętrzne, a niektórzy uważali, że członkowie zakonu powinni zapobiegać podejmowanym przez kurię próbom wysługiwania się nimi w służbie Kościoła. Jakkolwiek wielu cystersów dalej akceptowało zalecenia papieskie, pozostali postanowili zaktywizować się poprzez włączenie się do misji. Berno (zm. 1190 lub 1191), cysters z klasztoru w Amelungsborn w Dolnej Saksonii, rozpo- czął wygłaszanie kazań do pogan z Meklemburgii, uzyskawszy wcześniej pozwolenie od papieża Adriana IV (1154-59). Berno ściśle współpracował z lokalnymi władzami świeckimi. Około 1155 r. Henryk Lew mianował go biskupem Meklemburgii, a pięć lat później został on biskupem Skwierzyna, gdy Henryk przeniósł się do tamtejszego biskupstwa. Odnotowano także udział Berna w kampanii Waldemara mającej na celu podbicie Rugii i nawrócenie jej mieszkańców na wiarę chrześcijańską w II poł. lat 60. XII wieku. Prawdopodobnie dlatego okazał swoją akceptację dla sposobów nawracania stosowanych podczas tejże kampanii. Wspierane przez świeckich władców nowe zakony dwunastowieczne założyły w regionie kilka siedzib. Berno był związany z powstaniem dwóch klasztorów cysterskich: Doberan, założonego w 1171 r. w Meklemburgii przez Przybysława, ówczesnego księcia Meklemburgii i wasala Henryka, i Dargun na Pomorzu, założonego w 1172 r. z pomocą duńskiego króla. Te cysterskie i norbertańskie klasztory stały się ośrodkami chrześcijańskich osadników, którzy podążali za nawoływaniami chrześcijańskich władców, by kierować się na wschód. Nie wszyscy zajmowali się bezpośrednio nawracaniem, ale pomagali szerzyć misyjny zapał ‒ jak w Segebergu, gdzie, co zobaczymy poniżej, życie biskupa Vicelina mogło wpływać na przyszłych misjonarzy. Duch reformy, który wypełniał część przywódców uczestniczących w misji na wschód od Łaby, popychał ich nie tylko do reorganizacji istniejących społeczności religijnych czy do zakładania nowych siedzib, ale mógł także poprawić nauczanie i duchową opiekę, którą otaczano nowo nawrócone społeczności. Ale chociaż zwiększyła się świadomość znaczenia kazań i nauczania poprzedzającego chrzest i chociaż niektórzy misjonarze działali w oparciu o te idee, nie dało się zauważyć radykalnej zmiany w strategii misyjnej. Duchowni liderzy współpracowali z miejscowymi książętami chrześcijańskimi (w istocie efektywne wykonywanie czynności religijnych wywołało zapotrzebowanie na świecką pomoc), a czasem nawet usprawiedliwiali ich metody. Praca misyjna była problemem lokalnym i ‒ z kilkoma wyjątkami, jak Berno, który zwracał się do papieża o pozwolenie na podjęcie misji przed wyjazdem ‒ przywódcy duchowni nie prosili kurii papieskiej o autoryzację swoich nowych projektów. Działalność misyjna i krucjata w rejonie nadbałtyckim podczas pontyfikatu Aleksandra III (1159-81) Na początku lat siedemdziesiątych XII wieku Kościół duński starał się u papieża o wsparcie dla swojej kampanii misyjnej w najbardziej na wschód wysuniętej części rejonu bałtyckiego. Zwrócono się o papieską autoryzację i przywileje. Arcybiskup Danii i inni biskupi często brali udział w królewskich wyprawach przeciwko poganom, ale Kościół duński podejmował również inne działania mające na celu nawrócenie pogan w rejonie nadbałtyckim, demonstrując zapał swych przywódców do szerzenia tam chrześcijaństwa. Jak wspo- mnieliśmy wcześniej, arcybiskup Eskil został wygnany w 1161 roku pielgrzymką do Jerozolimy, jednak większość czasu spędził we Francji, głównie w Paryżu i Reims, choć w 1164 roku odwiedził również Sens, gdzie spotkał papieża Aleksandra III. Wcześniej zawiązał silną przyjaźń z Piotrem z Celle, opatem Montier-laCelle, a następnie St-Remi w Reims. Gdy podczas swojego wygnania schronił się wraz z Piotrem w Reims, wspólnie zaplanowali misję wśród pogańskich Estończyków. Misjonarzem miał być mnich o imieniu Fulko, który był wychowany w Montier-la-Celle, a teraz został wyświęcony na biskupa Estończyków przez Eskila. Zainteresowanie Eskila tą misją mogło być spowodowane wypowiedziami Bernarda z Clairvaux, który, jak wspomniano powyżej, w De consideratione krytykował brak starań misjonarskich ze strony hierarchów Kościoła. Eskil pozostawał pod wpływem Bernarda przez całe swoje życie. Założył zakon cystersów w Danii i Szwecji w latach 40. XII wieku i zdecydował się wycofać z działalności i osiąść w Clairvaux w 1177 r. Spotkał Bernarda podczas wizyty w Clairvaux we wczesnych latach 50. i prawdopodobne jest, że odwiedził go również w latach 60. podczas swego wygnania. Eskil i Piotr byli głównymi postaciami stojącymi za nowymi planami misjonarskimi. Przedsięwzięcie Fulko miało być sfinansowane przez Eskila i z datków, jakie udałoby mu się zebrać w swojej prowincji. Król Danii dotychczas kierował swoje działania i starania misyjne na kraje leżące bezpośrednio na południe i południowy wschód od swojego królestwa i czynił tak też w następnej dekadzie; projekt Eskila ‒ wręcz przeciwnie, skupiał się na ludach mieszkających dalej na wschód, Estończykach w najbardziej na wschód wysuniętej części rejonu Morza Bałtyckiego. Jest możliwe, że zostało to zainspirowane jego związkami z Kościołem szwedzkim, który w tym czasie coraz bardziej angażował się w misje w tym obszarze rejonu bałtyckiego ‒ w Finlandii. Kiedy Eskil został arcybiskupem Lundu w 1137 roku, jego nadzór objął nie tylko królestwo Danii, ale także Szwecji i Norwegii. W 1164 roku Szwecja dostała swoje własne biskupstwo i metropolię, jednak stosunki Eskila z Kościołem szwedzkim pozostały silne, gdyż pozostawał on primas Suecie. Utrzymywał kontakt z Kościołem Szwecji nawet podczas wygnania: osobiście przekazał nowemu szwedzkiemu arcybiskupowi, cystersowi Stefanowi, pallium w Sens pod koniec lata 1164 roku. Eskil i Piotr zaapelowali do papieża o poparcie misji we wschodnim rejonie Bałtyku. Takie działanie mogło zostać podjęte, ponieważ plany zostały zapoczątkowane, gdy Eskil był jeszcze na wygnaniu. W związku z jego sytuacją nie poparłby go król Danii. Po jego powrocie w 1167 roku nastąpił między nimi okres współpracy, ale Eskil mógł nie czuć się przekonany, że Waldemar pomoże mu w wystarczający sposób, albo mógł po prostu chcieć zapewnić sobie możliwie najszersze poparcie. Co więcej, w De consideratione Bernard napisał przecież o obowiązku papieża dotyczącym nawracania pogan. W końcu we wrześniu 1171 lub 1172 roku Aleksander wydał serię listów dotyczących misji we wschodnim rejonie nadbałtyckim. Trzy listy dotyczyły planowanej misji wśród Estończyków. Papież zachęcał całą Danię do finansowego wsparcia biskupa Fulko i polecił norweskiemu arcybiskupowi na zezwolenie mnichowi estońskiego pochodzenia, Mikołajowi, przebywającego w norweskim klasztorze, na towarzyszenie Fulko. Co więcej, wysłał list, Nonparum animus, do chrześcijańskich książąt i ludu Danii, Szwecji i Norwegii, w których obiecywał odpust dla wszystkich, którzy walczyli z pogańskimi Estończykami zagrażającymi chrześcijanom (ten list zostanie szerzej omówiony poniżej). Fakt, że ten ostatni list został skierowany do wszystkich skandynawskich książąt, uwiarygodnia sugestię, jakoby misja była przedsięwzięciem Eskila a nie Waldemara i że to on stał za petycją do papieża; gdyby list był odpowiedzią na prośbę ze strony duńskiego króla, byłoby bardziej prawdopodobne, że byłby on skierowany tylko i wyłącznie do tego władcy, gdyż najprawdopodobniej papież starałby się utrzymać całkowitą kontrolę nad kampanią. Późniejszy list, w którym Piotr informował króla Szwecji o wyprawie Fulko, również wskazuje na to, że Eskil i Piotr nie chcieli, by misja była popierana jedynie przez królewską potęgę duńskiej prowincji kościelnej Eskila. Kto zasugerował, że tym, którzy walczyli z poganami w obronie chrześcijan, powinien być udzielony odpust? Nie możemy być tego pewni. Petycja Eskila zaginęła, a w papieskiej odpowiedzi nie znajdujemy żadnego dowodu, który bez cienia wątpliwości potwierdziłby, że duński arcybiskup poprosił o udzielenie uczestnikom odpustu. List Aleksandra wskazuje jednakże, że jego odpowiedź była oparta na raportach z regionu, zatem jest możliwe, że duńska petycja o wsparcie dla walki przeciwko poganom zawierała prośbę o duchową nagrodę. Niezależnie od przyczyny, jak do tego doszło, przydzielenie odpustu tym, którzy walczyli z poganami w rejonie Bałtyku, związane było z planami misyjnymi w tym rejonie, które przedłożyli duński arcybiskup i opat Piotr, a nie z działaniami miejscowych książąt. Aleksander III i misja bałtycka Wydaje się, że Aleksander był początkowo niechętny lub przynajmniej miał wątpliwości co do poparcia misji w regionie wschodniego Bałtyku. List opata Piotra do papieża dowodzi, że Fulko był z wizytą w kurii jakiś czas przed wydaniem listów papieskich we wrześniu 1171 lub 1172 r., prawdopodobnie w celu uzyskania poparcia dla swojej misji, lecz jego podróż zakończyła się niepowodzeniem. Fulko wrócił do Piotra w Reims, który napisał do papieża, wstawiając się za Fulko i błagając go o łaskawe spojrzenie na prośby i misję Fulka, słowami: „Ojcze, nie powinieneś się oburzać, gdy proszony jesteś o pomoc w propagowaniu wiary katolickiej, jako że chwała naszego Boga oraz naszego Pana Jezusa Chrystusa większa będzie jedynie; zasługa przypadnie Tobie, a niewierni uzyskają szanse na zbawienie”. Być może Aleksander wahał się, czy wesprzeć misję Fulka, przez wzgląd na papieską politykę misyjną (szerzej opisaną powyżej), która prawdopodobnie wpłynęła także na postawę papieża Eugeniusza wobec misji wśród niewierzących. Wydaje się, że Aleksander nie chciał zrywać z tą polityką i nie w smak mu było przyjęcie aktywnej roli we wczesnych fazach misji. Jeden z listów wysłanych we wrześniu 1171 lub 1172 r. był odpowiedzią na prośbę o wsparcie dla targanej konfliktami szwedzkiej misji w Finlandii. Petycja nie zachowała się do naszych czasów, ale z papieskiej odpowiedzi jasno wynika, iż opisywała ona szczegółowo liczne przeszkody i problemy w działalności fińskiej misji. Papież zaoferował jednakże bardzo niewielką pomoc. W swojej krótkiej i raczej ogólnikowej odpowiedzi Aleksander jedynie ostrzegał Szwedów przed fałszywością pogan, nie oferował zaś żadnego wsparcia ani obietnicy przyszłej pomocy. Podobnie zachowawcza polityka przyjęta została w kwestiach misji wśród muzułmanów. Aleksander napisał inctructio fidei do władcy Ikonium ‒ prawdopodobnie sułtana Kiliji Arslana II (1155-92) ‒ który podobno zwrócił się do papieża po naukę chrześcijańskiej wiary. Istructio jest jedynym zachowanym do dziś dokumentem odnoszącym się do tych kwestii. Sułtan zadeklarował dobrowolne nawrócenie i poprosił o wysłanie uczonych mogących przybliżyć mu wiarę w Chrystusa. Aleksander przychylił się do tej prośby. W przekazanym dokumencie podał kilka podstawowych twierdzeń wiary katolickiej oraz obiecał wysłać sułtanowi kilku ludzi mogących wyjaśnić mu całą doktrynę. Aleksander nie namawiał sułtana do nawracania swoich poddanych ani nie wykorzystał tej okazji do wszczęcia szeroko zakrojonego programu misyjnego, który mógłby objąć muzułmańskie państwo. Wydaje się, że była to dość obojętna odpowiedź. Być może została tym samym stracona istotna szansa na wzmocnienie wiary katolickiej w krajach poza zachodnią Europą. Nie wiadomo, czy obiecani uczeni zostali wysłani, ale wydaje się, że z wymiany listów nic nie wyszło. Mimo to w 1175 r. Aleksander wykazał trochę zainteresowania misją gdy w bulli z 5 lipca, napisanej przez kardynała Alberta z Morry, przyszłego papieża Grzegorza VIII, zatwierdził nowy zakon Santiago i wziął go pod papieską opiekę. Potwierdził, że zakon powinien namawiać swych członków do prowadzenia wojny w obronie chrześcijan i nawracania Saracenów na chrześcijaństwo. Niechęć Aleksandra do wsparcia misji bałtyckiej była jednak ‒ jak się okazało ‒ tylko chwilowa. W Tusculum we wrześniu 1771 lub 1772 r. wysłał trzy listy dotyczące misji Fulka wśród Estończyków oraz wspomniany już wcześniej list w sprawie misji fińskiej. Wysłał także pięć listów do Kościoła szwedzkiego, w których odnosił się do nieprawidłowości, takich jak symonia czy odmowa płacenia danin, oraz poruszał sprawę nowo wybranego biskupa Linköpingu. O wszystkich tych kwestiach doniósł papieżowi arcybiskup Eskil, prymas szwedzki wspominany w dwóch z papieskich listów. Wszystkie te listy przetrwały tylko jako kopie w księdze listów opata Piotra z Celle, co dowodzi, że opat był pośrednikiem pomiędzy Eskilem a kurią. Możliwe jest, iż zmiana nastawienia papieża spowodowana została ponawianymi prośbami Piotra i Eskila, ale istnieje też inna opcja: być może Piotr otrzymał wsparcie dla swej sprawy od arcybiskupa Henryka z Reims. Henryk, młodszy brat francuskiego króla Ludwika, wsparł Aleksandra w schizmie i został wpływowym doradcą papieskim w późnych latach sześćdziesiątych i wczesnych siedemdziesiątych XII wieku, gdy powierzone mu było zadanie koordynowania francuskiego naboru do krucjaty do Ziemi Świętej. Piotr i Henryk byli ze sobą blisko związani, o czym świadczy choćby fakt, iż Henryk podczas swoich późniejszych wizyt w kurii zostawiał swoje sprawy do załatwienia właśnie Piotrowi. Wydaje się, że Henryk wysyłał listy do kurii w tym samym czasie, gdy Piotr pisał w sprawie misji Fulka; otrzymał on także kilka listów od Aleksandra z Tusculum we wrześniu 1171 r. lub 1172. Jest więc możliwe, że wysłannik z Reims odwiedził papieską kurię, niosąc listy i od Henryka, i od Piotra i Eskila, a tym samym pozwolił ludziom wstawiającym się za misją Fulka skorzystać z dobrych stosunków panujących między Henrykiem a papieżem. Wśród listów papieskich datowanych na wrzesień 1171 lub 1172 r. jest Non parum animus, o którym pokrótce wspomniano powyżej. Był on adresowany do królów, książąt i wiernych w królestwach Danii, Szwecji i Norwegii. Obiecano w nim odpust dla tych, którzy walczyli przeciwko estońskim poganom. Ten krótki list zaczyna się opisem zagrożenia, jakie stanowią pogańscy Estończycy dla chrześcijan mieszkających w tym regionie. Papież ‒ otrzymawszy sprawozdania, najprawdopodobniej od Eskila, odnośnie do estońskich ataków na chrześcijan i misjonarzy‒ pisze: „Jesteśmy głęboko dotknięci i mocno zaniepokojeni, gdy słyszymy, że dzicy Estończycy i inni poganie na tych terenach powstają i walczą przeciwko wiernym, którzy ciężko pracują w imię chrześcijańskiej wiary i bronią cnoty chrześcijanina”. Dalej Aleksander nawołuje adresatów do tego, by służyli Bogu całym sercem; pokochali łaskę, sprawiedliwość i utrapienia; powstrzymywali się od grabieży i nieuczciwych czynów; pozostawali pobożni; odnosili się z honorem do Kościoła rzymskiego i uznawali go za swojego ojca i nauczyciela; byli posłuszni biskupom, prałatom i księżom; płacili dziesięcinę i wypełniali inne obowiązki wobec duchowieństwa; traktowali duchownych jak swoich rodziców i pasterzy oraz bronili duchowieństwa i ich praw. W końcu list wraca do tematu pogan ‒ papież nawołuje adresatów do obrony i szerzenia wiary chrześcijańskiej, „by uzbrojeni w niebiańską broń i siłę nauki apostolskiej przygotowali się do dzielnej obrony chrześcijańskiej prawdy i mężnego szerzenia wiary chrześcijańskiej...”. List kończy się obietnicą odpustu dla tych, którzy walczą przeciwko poganom. Uczestnicy krucjat otrzymają roczne odpuszczenie grzechów, jednakże ci, którzy zginą w tej walce, uzyskają odpust zupełny: Ufając Bożej łasce i zasługom apostołów Piotra i Pawła, przyznajemy tym, którzy całą swoją siłą wspaniałomyślnie walczyli przeciwko poganom, roczne od- puszczenie grzechów, z których się wyspowiadali i otrzymali rozgrzeszenie, tak jak zwykliśmy nagradzać osoby wybierające się do Grobu Pańskiego. Tym, którzy zginęli w tej walce, przyznajemy odpuszczenie ich wszystkich grzechów, jeśli otrzymali za nie rozgrzeszenie. Omawiany tu tak szczegółowo list posiada, co należy podkreślić, nietypową kompozycję. Odbiega ona znacząco od kompozycji ówczesnych listów krzyżowych ze względu na podejmowanie kilku niezwiązanych ze sobą tematów, skupianiu się zarówno na walce przeciwko poganom, jak i stanie spraw w Kościele skandynawskim. Wiele z poruszanych tu kwestii ‒ częściowo korespondujących z problemami podnoszonymi w innym, przesłanym do Kościoła skandynawskiego w tym samym miesiącu, liście papieskim ‒ sugeruje powód wcześniejszych wahań papieża przed wsparciem misjonarzy. Kuria nie była bowiem przekonana, czy książęta i mieszkańcy państw skandynawskich okazują wystarczającą lojalność i posłuszeństwo Kościołowi rzymskiemu i jego lokalnym reprezentantom. Ta niepewność jest jednak mocno zaskakująca w świetle oczywistych i zauważanych nieprawidłowości w młodym Kościele skandynawskim, pomocy duńskiego króla dla stronnictw antypapieskich i rozdźwięku pomiędzy królem Danii a arcybiskupem podczas ostatniej schizmy. Zawierając w liście opis pogańskich ataków na chrześcijan żyjących w tym regionie, papież chciał podkreślić, że wojna z nimi jest wojną obronną; tym samym usprawiedliwiał użycie siły jako środka mającego na celu obronę Kościoła. Jednocześnie nawoływanie to stawiało wśród celów działań wojennych nie tylko obronę, lecz także ekspansję wiary chrześcijańskiej poprzez nawracanie niewiernych, „by przygotowali się do dzielnej obrony chrześcijańskiej prawdy i mężnego szerzenia wiary Chrystusowej...”. Papież zezwolił tym samym na nawracanie pogan siłą tak jak zrobił to Eugeniusz III. Łącząc, w kontekście wiary, idee defensio i propagatio, Aleksander zbliżył się do ogłoszenia wojny misyjnej. To oczywiście stało w sprzeczności z ideą dobrowolnego nawracania niewierzących. Gdy 5 lipca 1175 r. zatwierdził projekt listu Alberta Morry do zakonu Santiago i wydał go jako list Benedictus Deus, w efekcie znowu zezwolił na nawracanie siłą, namawiając zakon nie tylko do walki w obronie chrześcijan, ale również do zajęcia się sprawą nawracania Saracenów. List do książąt skandynawskich różnił się od bulli krzyżowych Aleksandra do Ziemi Świętej ‒ Quantum predecessores z lipca 1165 r., In quantis pressuris z czerwca 1166 r., Inter omnia z lipca 1169 r. i Cor nostrum ze stycznia 1181 r. ‒ nie tylko swoją formą czy użytą terminologią ale również odniesieniem się do ofiarowanych łask i przywilejów i zaangażowaniem papieża w organizowanie kampanii. Poglądy Aleksandra ‒ a co za tym idzie, również definicje odpustu ‒ zmieniały się w czasie trwania jego pontyfikatu. W bullach z lat 1165 i 1166 popierał Eu- geniusza III w jego rozumieniu i definicji odpustu, ale już w bullach z lat 1169 i 1181 powrócił do określenia odpustu, który jest przyznawany, jeśli odprawiona zostaje adekwatna pokuta. Odpust udzielany krzyżowcom za udział w krucjatach na pomoc Jerozolimie był jednak odpustem zupełnym. Bulle z lat 1166, 1169 i 1181 wprowadziły podział pomiędzy milites ad terminum ‒ czyli żołnierzami, którzy wybierali się do Ziemi Świętej nie na krucjaty, ale w akcie posługi dla obrony tej ziemi i którzy otrzymali odpust zależny od długości ich posługi ‒ a tymi krzyżowcami, którzy otrzymali zupełne odpuszczenie grzechów. Dla porównania: odpust gwarantowany w Non parum animus z roku 1171 lub 1172 dla uczestników wypraw nadbałtyckich polegał tylko na rocznym odpuszczeniu grzechów. Według listu, jak podano powyżej, był to taki sam odpust, jak ten uzyskiwany za pielgrzymkę do Grobu Bożego w Jerozolimie. Uczestnicy pielgrzymki do Grobu Bożego uzyskiwali roczne odpuszczenie grzechów ‒ zostało to ustalone przez Aleksandra już w 1163 r., który udzielał szlachcicom, dotrzymującym warunków ugody zawartej z opactwem w Cluny, rocznego odpuszczenia grzechów „uzyskanego z pokorą i skruszonym sercem, podobnie jak rycerze pielgrzymujący do Jerozolimy”. Udzielając uczestnikom bałtyckiego przedsięwzięcia jedynie rocznego odpuszczenia grzechów, Aleksander złamał postanowienia Eugeniusza III, który dla krzyżowców walczących w krajach nadbałtyckich zarządził odpust zupełny. Polityka Aleksandra w sprawie krucjaty w Hiszpanii rzuca nowe światło na te odkrycia. W roku 1175 opublikował on Memore pariter, adresowany do wszystkich chrześcijan w Hiszpanii, sankcjonując tym samym krucjatę przeciwko muzułmanom. Po opisaniu najazdów muzułmanów obiecał odpust dla wszystkich, którzy walczyli przeciwko Saracenom. Tym, którzy zginęli na polu bitwy, obiecał odpust zupełny, natomiast dla tych, którzy przeżyli i służyli co najmniej rok, odpust miał być równy temu, jaki otrzymuje się za pielgrzymkę do Grobu Pańskiego ‒ odpust roczny. Oczywiście darowanie kary za grzechy za udział w krucjacie na Półwyspie Iberyjskim jest porównywalne do tego przyznanego w bulli Non parum animus za udział w kampaniach nadbałtyckich. Poprzednik Aleksandra, Anastazjusz IV (1153-54), przyznał uczestnikom krucjaty hrabiego Raymonda Berengara IV przeciwko muzułmanom odpust zupełny, używając dokładnie tych samych słów co Eugeniusz III w swojej bulli papieskiej Quantum praedecessores wydanej 1 grudnia 1145 roku, a dotyczącej krucjaty do Ziemi Świętej. W rezultacie Anastazjusz ogłosił krucjaty na Półwyspie Iberyjskim na takich samych warunkach, jakie obowiązywały podczas krucjat do Ziemi Świętej ‒ wcześniej zrobił to podobnie Eugeniusz. Jednakże w Memore pariter z 1175 roku Aleksander pomniejszył duchową nagrodę dla uczestników krucjaty w Hiszpanii, tak jak zrobił to z krucjatą w regionie bałtyckim. Rozmiar odpustu nie był jedyną kwestią różnicującą bulle papieskie sankcjonujące krucjaty do Ziemi Świętej i regionu nadbałtyckiego. Listy do Ziemi Świętej wspominają o wielu przywilejach przyznawanych tym, którzy walczyli w obronie Jerozolimy, takich jak ochrona papieża, uczestników obrony miasta, ich rodzin oraz ich dóbr, natomiast żadne z tych przywilejów nie były przyznawane za uczestnictwo w wyprawie nad Bałtyk. Podobnie, podczas gdy Anastazjusz przyznał rycerzom w Hiszpanii przywilej ochrony papieskiej dla nich samych, ich rodzin i dóbr, Aleksander nie zawarł żadnego z tych przywilejów w swojej bulli papieskiej z 1175 roku; tym samym ograniczył on świeckie przywileje, którymi cieszyli się uczestnicy kampanii bałtyckiej i hiszpańskiej. Kolejna różnica polega na tym, że bulle papieskie dotyczące Ziemi Świętej opisują krucjaty jako „tam sanctus opus” oraz „tam sanctus iter”, a jej uczestników jako „niosących krzyż”, podczas gdy taka terminologia nie jest używana w Non parum animus czy też w Memorepariter. Kolejna różnica wynika z nieproporcjonalnego zaangażowania papieża przy wyborze uczestników krucjat. W związku z tym, że jego pozycja w zmaganiach z cesarzem Fryderykiem urosła w siłę, Aleksander bardziej zaangażował się w głoszenie Słowa Bożego, a co za tym idzie, w nabór do krucjat do Ziemi Świętej145. Widać to w jego apelach z 1169 i 1181 roku. Kiedy 29 lipca 1169 roku wydał Inter omnia, jednocześnie wystosował list do arcybiskupa Reims, Henryka, nakazując mu organizację naboru do krucjaty we Francji oraz przekazał mu dokładne instrukcje w sprawie walk na rzecz Ziemi Świętej (nie dał mu jednak władzy legisla- cyjnej). 16 stycznia 1181 roku, tego samego dnia, w którym ogłosił Cor nostrum nawołujące wszystkich wiernych do podejmowania wysiłków na rzecz wyzwolenia Ziemi Świętej, wydał Cum Orientalis terra dla wszystkich najważniejszych hierarchów Kościoła na Zachodzie, przedstawiając wytyczne na temat naboru do krucjaty, nawołując kler, by wspierali duchownych wysłanych przez papieża w celu propagowania krucjaty i zadbali o to, by kampania rekrutacyjna zakończyła się sukcesem. Jednocześnie nie ma dowodów na to, że papież usiłował angażować kurię i wydawać tego typu wytyczne w sprawie kampanii nadbałtyckiej. Podsumowując, Aleksander nie włączył się w trwający podbój i nawracanie pogańskich Słowian na wschód od Elby, chociaż dzięki listom na temat rozprzestrzeniającej się organizacji kościelnej musiał być świadom postępu chrześcijańskich władców. Rzeczywiście wygląda na to, że początkowo był niechętny zaangażowaniu się w nową misję w Estonii, ale w końcu ustąpił i przyznał odpust dla walczących w tamtejszej misji. Aleksander zdecydował się jednak nie podążać śladami nadbałtyckiej polityki papieża Eugeniusza III. Bulla papieska Eugeniusza Divini dispensation, wydana w kwietniu 1147 r., ustanowiła precedens, przyzwalając na krucjatę przeciwko poganom regionu bałtyckiego. Eugeniusz przyznał uczestnikom krucjat bałtyckich odpust zupełny i usiłował zabezpieczyć papieską reprezentację w tej krucjacie, ustanawiając papieskiego legata. Natomiast Aleksander nie ustanowił pełnego odpustu i nie postawił wypraw bałtyckich na równi z krucjatami do Ziemi Świętej. Ponadto nie wydaje się, żeby usiłował uzyskać jakąkolwiek kontrolę nad kampanią rekrutacyjną do wypraw bałtyckich i tym samym nad samą ekspedycją. W związku z powyższym wydaje się, że stworzył hierarchię kampanii toczonych jako wojny pokutnicze w służbie Kościołowi, nagradzając uczestników krucjat na rzecz Ziemi Świętej odpustem zupełnym i czasowymi przywilejami, którymi z kolei nie mogli się cieszyć uczestnicy jakichkolwiek innych wypraw. Taką politykę można tłumaczyć lękiem przed powtórzeniem wydarzeń z II Krucjaty, kiedy to nastąpiło odwrócenie w zasilaniu wypraw od Ziemi Świętej na rzecz kilku obszarów działań wojennych, co okazało się fatalne w skutkach. We wczesnych latach siedemdziesiątych XII w. Królestwo Jerozolimy nadal znajdowało się pod presją ponieważ Saladyn kontynuował ataki na jego terytorium, a wezwania Aleksandra z lat 1165, 1166 i 1169 o pomoc na Wschodzie spotkały się z małym odzewem. To mogło być przyczyną niechęci do zaangażowania takich zasobów, jakie w sumie można było zgromadzić w tej sprawie. U schyłku XII stulecia Około roku 1180 kanonik regularny Meinhard rozpoczął misję chrystianizacyjną wśród pogańskich ludów bałtyckich w Inflantach, której ośrodkiem uczynił miejscowość Üxküll nad rzeką Dźwiną. Pomocy udzielił mu Hartwig II ‒ w latach 1185-1207 metropolita Bremy i Hamburga, które to arcybiskupstwo posiadało długą i bogatą tradycję wspierania misjonarzy. W roku 1186 Hartwig wyświęcił Meinharda na biskupa Üxküll oraz, poinformowawszy papieża o prowadzonej akcji chrystianizacyjnej, postarał się o poparcie Klemensa III (pontyfikat w latach 1187-91) dla inicjatywy Meinharda. W trakcie swojego krótkiego panowania na Stolicy Piotrowej papież Klemens był stale informowany o postępach nowej misji w Liwonii za pośrednictwem listów otrzymywanych od biskupa Meinharda oraz arcybiskupa Hartwiga II. W sierpniu 1188 roku potwierdzono zwierzchnictwo metropolii w Hamburgu-Bremie nad biskupstwem w Üxküll; zaraz potem papież zaakceptował wyświęcenie Meinharda na biskupa. Tym samym przychylił się do żądań metropolii, czyli pretensji do zwierzchnictwa nad biskupstwem w Inflantach ze strony Hamburga‒Bremy. Było to posunięcie mieszczące się w dotychczasowej polityce papiestwa względem misji chrystianizacyjnych, czyli pozostawienia inicjatywy i odpowiedzialności za te misje miejscowym biskupom oraz arcybiskupom. Papież Klemens III rozpoczął jednocześnie starania o uspokojenie gwałtownego postępu misji chrystianizacyjnej w Liwonii. Około roku 1190, po otrzymaniu raportu od Meinharda, papież wystosował do niego list, w którym zezwolił mu oraz jego podwładnym na przyjmowanie pożywienia dostarczanego im przez pogan. Co więcej, zezwolił mnichom i klerykom na dołączenie do misjonarzy w Liwonii, jeśli uzyskają zgodę swego przełożonego. Biskup Meinhard pochodził z rodu Segeberg, który, jak wcześniej wspomniano, posiadał kontakty w misji chrystianizującej pogańskich Sło- wian, prowadzonej pod przewodnictwem biskupa Vicelina z Oldenburga. Meinhard musiał o nim wiedzieć z czasów spędzonych w Segebergu, być może nawet znał go osobiście; zatem zgodnie z koncepcją św. Augustyna, rozpoczął misję w Üxküll na wzór prowadzonej przez biskupa Vicelina. Kiedy przyjechał na miejsce po raz pierwszy, był zdecydowany nawracać mieszkańców Liwonii w sposób pokojowy. Wygłaszał kazania, organizował dysputy oraz wybudował kościół, aby ten służył opiece duszpasterskiej nad nową wspólnotą154. Pomimo reguły zakonnej oraz tradycji zgromadzenia kanoników regularnych Meinhard nie ograniczał się do werbowania misjonarzy tylko spośród nich. Jednym z najwybitniejszych współpracowników Meinharda był Teodoryk, należący do zakonu cystersów i pochodzący z opactwa Loccum w Westfalii, który utworzył potem nową misję w Treyden, na północ od Üxküll. Otrzymawszy w 1190 r. bullę papieską, Meinhard mógł kontynuować werbunek nowych misjonarzy na szerszą skalę. Podczas pontyfikatu następcy Klemensa III, Celestyna III, kuria rzymska śledziła rozwój misji nadbałtyckich z rosnącym zainteresowaniem. Raport od biskupa Meinharda stał się tematem debaty kolegium kardynalskiego i spotkał się z entuzjastyczną reakcją w kwietniu roku 1193. Odpowiedź sugerowała, jakoby Meinhard wspomniał o pokusie rezygnacji z aktywnej działalności chrystianizacyjnej na rzecz powrotu w „objęcia Racheli”. Chwaląc wybór aktywnej działalności chrystianizacyjnej w miejsce kontemplacji, papież Ce- lestyn nakłaniał jednocześnie biskupa Üxküll do kontynuowania dzieła. Celestyn III spełnił również prośbę Meinharda i poszedł dalej niż Klemens III ‒ w roku 1190 pozwolił zatrudniać na misji wszystkich, których Meinhard uzna za potrzebnych i użytecznych, oraz nadał im prawo głoszenia kazań. Z uwagi na fakt, iż misjonarze w Liwonii stanowili grupę niejednolitą, papież dał mu prawo znoszenia reguł zakonnych dotyczących spożywania pokarmów oraz odzienia. To znacznie ułatwiło pracę misyjną, gdyż usunęło przeszkody związane ze stosowaniem się do zasad reguły przez poszczególnych zakonników. W ten sposób codzienne trudności przestały stawać na przeszkodzie wspólnym wysiłkom kanoników regularnych, norbertanów, cystersów oraz benedyktynów żyjących i pracujących obok siebie na misji. Ten list z 27 kwietnia 1193 jest jedynym zachowanym dokumentem Celestyna III dotyczącym wyprawy liwskiej. Jednak inne źródła wspominają o listach, w których Celestyn udzielał odpustu tym, którzy wsparli wyprawę, udając się na Liwonię. Kronika Henryka Łotysza mówi o dwóch takich listach, ale nie powiela ani nie cytuje żadnego z nich. Henryk relacjonuje, że biskup Meinhard (przewodniczący wyprawie aż do swojej śmierci w 1196 r.), spotkawszy się z powszechną apostazją i łamaniem przyrzeczeń nawrócenia, wysłał posłańca, aby zasięgnąć rady u papieża. Henryk tak podsumował tę wizytę: Gdy papież dowiedział się, jak wielu zostało ochrzczonych, pomyślał, że nie wolno ich porzucać, i zdecydował, że należy ich zmusić do zachowania wiary, którą dobrowolnie przyjęli. W istocie udzielił on odpuszczenia wszystkich grzechów tym, którzy wzięliby krzyż i poszli odnowić ten niedawno ustanowiony Kościół. Dalej Henryk przedstawia, jak następca Meinharda, cysters Berthold (biskup od 1197 r. do swojej śmierci z rąk Liwów w 1198 r.), starał się o pomoc papieską: Z powodu upadku Kościoła liwskiego Berthold wyrażał ubolewanie wobec papieża, biskupa [HamburgaBremy] jak i wszystkich zachowujących wiarę Chrystusową. Papież udzielił zatem odpuszczenia grzechów wszystkim, którzy wzięliby krzyż i wyruszyliby przeciwko perfidnym Liwom. Wysłał on także listy w tej sprawie do biskupa Bertholda, podobnie jak do jego poprzednika. Trzeci fragment kroniki Henryka może również odnosić się do listów Celestyna. Henryk opisał, jak następca Bertholda, biskup Albert, po swojej konsekracji na początku roku 1199 rozpoczął kampanię rekrutacyjną która w Boże Narodzenie roku 1199 doprowadziła go ostatecznie na dwór króla Filipa Szwabskiego w Magdeburgu, akurat w czasie koronacji. Tam biskup zwerbował kolejnych ludzi. Henryk tak opowiada o tej wizycie: W obecności króla zapytano, czy dobra uzyskane w rezultacie misji na Liwonię mają zostać oddane pod opiekę papieża, podobnie jak oddaje się dobra pochodzące z wypraw do Jerozolimy. Odpowiedziano, że w istocie przeznaczono je papieżowi, który zrównał misję liwońską z wyprawą jerozolimską, udzielając jej uczestnikom licznych odpustów. Niektórzy sądzili, że list, z którego pochodzi przytoczony tutaj fragment, pochodził od Innocentego III, który w październiku 1199 r. wysłał listy do Alberta. Jednak jest możliwe, że list ten napisał Celestyn: podczas lata i jesieni 1199 roku Albert z pewnością opierał swoje działania na korespondencji Celestyna, jako że nie otrzymał jeszcze listów Innocentego, zatem te sformułowania w pismach Celestyna mogły wymagać wyjaśnienia. Kronika Arnolda z Lubeki również wspomina o liście od Celestyna przyznającym odpusty członkom misji liwskiej. Podaje ona, że Berthold stworzył armię w północnych Niemczech ‒ co pokrywa się z relacją w kronice Henryka Łotysza ‒ dalej zaś opisuje pomoc, jakiej udzielił papież Bertholdowi: A ponieważ nie było powodów do organizacji krucjaty do Jerozolimy, papież Celestyn chciał kontynuować dzieło w Liwonii. Zezwolił on tym, którzy złożyli przysięgę [udania się do Jerozolimy], wyruszyć do Liwonii, jeżeli taka była ich wola, przy czym nie zmniejszyłoby to rozmiarów przyznawanych im odpustów. Sugestia Arnolda, że papież umożliwił zmianę przysięgi z powodu braku wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej, jest wiarygodna, gdyż w tym czasie nie organizowano tam żadnej nowej krucjaty. Zachęcony listami papieskimi Henryk VI Niemiecki wezwał do krucjaty do Ziemi Świętej na jesień 1195 roku i wiosnę 1196 roku, ale krzyżowcy zgromadzili się w portach na południu Włoch i Sycylii dopiero wiosną roku 1197; musieli zatem wyruszyć z Niemiec na początku 1197 roku. Analiza tych fragmentów nasuwa pytanie, jak dobrze poinformowani byli Henryk i Arnold. Henryk, piszący swoją kronikę przeszło dwadzieścia lat później (między 1225 a 1227 rokiem), prawdopodobnie nie miał dostępu do listów papieskich. Nie stwierdza on, jakoby miał okazję zapoznania się z nimi osobiście, a jego wiedza o nich może pochodzić z przekazów ustnych oraz pośrednich przesłanek. Jego zrozumienie odpustów nie mogło być pełne. Dalej opisuje, jak około 1208 roku biskup Albert, chcąc przekonać zamierzających powracać krzyżowców, aby zostali na Liwonii, zachęcał ich do ponownego podjęcia „krzyża w zamian za powszechne odpuszczenie wcześniej zlekceważonych grzechów i obiecał im większy odpust i życie wieczne za ogromny trud ich długiej pielgrzymki”. Henryk zdaje się sugerować tutaj, jakoby Albert miał władzę udzielenia powszechnego odpustu krzyżowcom, którzy otrzymali wcześniej tylko odpust częściowy. Arnold z Lubeki zmarł na początku drugiego dziesięciolecia XIII wieku, a zatem jego kronika powstała przed kroniką Henryka. Jego wiedza o krucjacie liwskiej musiała pochodzić z częstych wizyt liwskich biskupów misyjnych w jego rodzinnym mieście Lubece składanych podczas kampanii rekrutacyjnych oraz od krzyżowców wyruszających na Liwonię z Lubeki. Należy poddać dyskusji zarówno datowanie, jak i treść listów od Celestyna obiecujących udzielanie odpustów za udział w krucjacie liwskiej. Pierwszy list wspomniany przez Henryka mógł być wysłany w tym samym czasie co list zezwalający biskupowi Meinhardowi na rekrutację pomocników ze wszystkich zakonów, to jest w kwietniu 1193 r. Kompozycja kroniki Henryka Łotysza sugeruje jednakże rok 1195 lub 1196. Drugi list papieski, o którym wspomina Henryk, należy datować na rok 1197; sięga on czasów urzędowania Bertholda, to jest lat 1197 i 1998. Napisany został przez tego samego papieża, który wysłał list do Meinharda, czyli Celestyna III, którego pontyfikat zakończył się jego śmiercią 8 stycznia 1198 r. List wzmiankowany przez Arnolda może być tym samym co drugi list wspominany przez Henryka, lub innym, wysłanym w tym samym czasie. Krótka kadencja Bertholda sprawia, że mało prawdopodobne jest, aby kilkakrotnie otrzymywał on listy papieskie. Co do zawartości listów Celestyna, na podstawie lakonicznych notek trudno określić, jaki cel stawiał papież przed krzyżowcami ani jak oceniał użycie siły przeciw poganom. W swoim liście z 1195 lub 1196 roku Celestyn mógł pozwolić Meinhardowi na zatrudnianie krzyżowców w obronie jego misji, ale z relacji Hen- ryka wynika, że Celestyn odwołał się także do apostazji Liwów. Wygląda na to, że papież pozwolił na użycie siły w celu nawrócenia Liwów. Jak to odnotowano powyżej, Henryk relacjonował, iż Celestyn „orzekł, że [Liwowie] powinni być zmuszeni do zachowania wiary, którą dobrowolnie przyjęli” i że zadaniem krzyżowców była „wyprawa w celu odbudowy tego nowo ustanowionego Kościoła”. W swojej kronice Henryk określił Mainharda i jego towarzyszy jako będących w stanie zagrożenia ze strony Liwów, Litwinów i Semigalów, opisał go także jako człowieka coraz bardziej sfrustrowanego apostazją Liwów. Zdał również sprawozdanie z kilku przypadków, w których Liwowie zostali ochrzczeni, a następnie znowu popadli w pogaństwo, jak i przypadków, w których nie dotrzymali obietnicy przyjęcia wiary. Henryk zasugerował, że doprowadziło to Meinharda pod koniec urzędowania do poszukiwań nowej strategii i zasięgnięcia porady u papieża. Przyczyna ogłoszenia krucjaty w 1197 roku pozostaje nieznana, jednak kompozycja i styl kroniki Henryka sugerują, że była nią trwająca apostazja Liwów, która doprowadziła ostatecznie Bertholda do starań o zgodę papieża na użycie przeciw nim siły. Henryk opisał, jak Berthold wyprawił się do Liwonii bez armii, aby zająć pozycję, zdecydowawszy się, według Henryka, „spróbować szczęścia bez żadnej armii”. Spotkał się jednak ze zdecydowanym oporem i szybko zawrócił do Saksonii, gdzie szukał pomocy u swojego arcybiskupa, a w końcu także w kurii. To spowodowało napisane drugiego listu przez Celestyna w 1197 roku. Powracając do Liwonii z armią, Berthold zaczął zbrojnie ujarzmiać Liwów i nawracać ich, stwierdzając, jak podaje Henryk, że podjął ten krok, ponieważ Liwowie „zbyt często odwracali się od wiary”. Henryk zaprezentował tym samym użycie siły jako wymuszone i usprawiedliwione pogaństwem Liwów. Wysłannicy do kurii mogli nie tylko przedstawić misję do Liwonii jako zagrożoną atakami pogan, ale także uwydatnić konieczność środków zaradczych podjętych w celu ich nawrócenia. Niestety, kwestia nagród obiecanych krzyżowcom udającym się do Liwonii także pozostaje niewyjaśniona. Henryk uważał, że Celestyn w liście z 1195 lub 1196 roku obiecał uczestnikom bałtyckiej kampanii pełne odpuszczenie grzechów, podczas gdy w notatce dotyczącej listu Celestyna z 1197 roku wspomniał jedynie o ich odpuszczeniu na bliżej niesprecyzowanych warunkach. Według Henryka, list dyskutowany na dworze Filipa w 1199 roku, który mógł z powodzeniem być napisany przez Celestyna, także przyznawał uczestnikom walczącym w kampaniach misji liwskiej pełne odpuszczenie grzechów. Nie jest jasne, czy w rzeczywistości była jakaś różnica między duchowymi nagrodami obiecywanymi przez Celestyna w ciągu tych lat, jak sugerują to sprawozdania Henryka, czy Celestyn konsekwentnie przyznawał krzyżowcom znad Bałtyku odpust zupełny. Ta kwestia jest zależna od rzetelności zeznań Henryka i uwagi, jaką przykładał on do opisywania tych duchowych nagród. Jednak stanowisko Arnolda, że Celestyn przyznał w 1197 roku krzy- żowcom z rejonu Bałtyku identyczne rozgrzeszenie jak to dane krzyżowcom na Wschodzie, to jest odpust zupełny, potwierdzają sprawozdania Henryka mówiące o pełnym odpuszczeniu grzechów dla uczestników tych krucjat, ofiarowanym przez Celestyna. Aczkolwiek wydaje się to prawdopodobne, nie można być pewnym, że Celestyn przyznał uczestnikom krucjat nadbałtyckich odpust zupełny. Nie wiadomo, jakie doczesne przywileje obiecał Celestyn krzyżowcom misji bałtyckiej. Jeśli rzeczywiście jeden z jego listów był dyskutowany na dworze Filipa w Magdeburgu w 1199 roku, kiedy to oczekiwano wyjaśnienia sprawy ochrony bojowników, można przypuszczać, że jego listy nie zawierały szczegółowego wykazu przywilejów przyznawanych uczestnikom wypraw. Henryk Łotysz podaje, że potencjalni krzyżowcy byli świadomi przywilejów nadawanych ich pobratymcom idącym na Wschód i chcieli wymóc, aby podobne nadawano pielgrzymującym w rejon Bałtyku; takiego zrównania krucjat mogli także oczekiwać piszący do papieża biskupi-misjonarze. Podsumowując, misja w Liwonii rozpoczęła się w latach dziewięćdziesiątych XII wieku. Na początku przebiegała tradycyjnie, jako że rozpoczęła się z lokalnej inicjatywy i była prowadzona pod auspicjami arcybiskupa z Hamburga-Bremy. Wkrótce jej przebieg odbiegł od wzorca wyznaczonego przez większość podejmowanych w regionie tego typu akcji, stało się to zaś z powodu nawiązania silnej więzi z kurią. Biskupimisjonarze z Liwonii, zwracając się do Rzymu z proś- bami, czasami z poparciem swojego metropolity ‒ arcybiskupa Hamburga-Bremy ‒ aktywnie wykorzystywali poparcie papieża do poszerzania swoich możliwości. Początkowo działalność misjonarzy ograniczała się do wygłaszania kazań oraz innych pokojowych sposobów nawracania na wiarę Chrystusową. W obliczu oporu oraz prawdopodobnego odstępstwa od wiary pogańskich Liwów Meinhard nie poddał się i zdecydował się na nowy krok: odstąpił od misji pokojowych i zdecydował się na użycie siły. Ostatecznie Berthold wybrał ten sam sposób. Henryk Łotysz przypisuje tę zmianę strategii biskupom misyjnym, a wcześniejsze listy Klemensa III oraz Celestyna III nie wskazują by ta wyprawa miała się czymś różnić od pozostałych. Wydaje się, że pomysł zaangażowania krzyżowców ‒ przypuszczalnie w obronie chrześcijan oraz w celu przywołania apostatów do porządku ‒ wyszedł zatem od biskupów misyjnych, a nie od kurii. Decyzja o zmianie strategii nie zaskakuje, biorąc pod uwagę fakt, jak sprawy nawracania pogan i użycia sił zbrojnych splatały się w rejonie Bałtyku przez ostatnie dziesięciolecia. Nie dowiemy się, dlaczego biskupi misyjni zdecydowali zwrócić się do kurii zamiast do pobliskiego chrześcijańskiego władcy, który mógłby im służyć wsparciem. Mógł się przyczynić do tego fakt, że nie było żadnego chrześcijańskiego władcy bezpośrednio związanego z misją liwską ani takiego, który wysuwałby jakiekolwiek żądania do tych ziem. Możliwe, że papieska proklamacja krucjaty wenedzkiej w 1147 r. zachęciła biskupów misyjnych; krucjata powiązała kurię z szerzeniem wiary w regionie Morza Bałtyckiego. Wspomnienie tej wyprawy było prawdopodobnie wciąż silne wśród niemieckich wyższych sfer oraz w kapitułach Hamburga oraz Bremy, kiedy to arcybiskup Hamburga-Bremy dołączył do kampanii wraz z Lwem Saksonii, księciem Henrykiem. Biskupi misyjni mogli być też powodowani włączeniem się do estońskiej misji duńskiego arcybiskupa Eskila około roku 1170. Wieść o tym wydarzeniu mogła być przekazana przez arcybiskupa Hamburga-Bremy lub kurię. Prośby biskupów misyjnych były życzliwie przyjmowane przez kurię, choć źródła nie pozwalają nam dokładnie określić charakteru papieskiej polityki dotyczącej krucjat na rzecz misji. Wydaje się jednak, że Celestyn w pewnym momencie dał pełne odpuszczenie grzechów krzyżowcom w rejonie nadbałtyckim. Ponadto oświadczenie Arnolda, jakoby papież wyraził zgodę na złagodzenie ślubów w Liwonii, tak jak miało to miejsce w Ziemi Świętej, może świadczyć o tym, iż był on skłonny wesprzeć krzyżowców w rejonie wschodniego Bałtyku bardziej zdecydowanie, niż czynił to Aleksander III. Opis Henryka pozwala przypuszczać, że argumentem usprawiedliwiającym użycie siły wobec Liwów, wysuwanym przez biskupów misyjnych, była potrzeba pomocy w walce z odstępstwem od wiary wśród Liwów oraz fakt, że papież walkę z liwską apostazją określał mianem słusznej sprawy. Odstępstwo od wiary, będące rebelią wobec Kościoła, było dużym zagrożeniem. Papież Celestyn był czuły na potrzeby oraz obawy głoszone przez Reinharda oraz jego następcę Bertholda. Jednakże, podobnie jak Klemens III, nie wychodził z inicjatywą ograniczał się jedynie do rozwiązywania problemów zgłaszanych przez biskupów. Nie zachęcał do podejmowania nowych misyjnych przedsięwzięć. Ten brak misyjnej inicjatywy był zauważalny w postępowaniu wobec innych regionów. Po prośbach chrześcijan z Maroka Celestyn nakazał arcybiskupowi Toledo wysłanie tam mówiącego po arabsku kapłana. Jednakże zadaniem duchownego była praca wśród miejscowych chrześcijan; nie miał on podejmować się głoszenia kazań wśród muzułmanów. Wnioski Papiestwo zaangażowało się w toczący się podbój i nawracanie pogan w rejonie Morza Bałtyckiego poprzez ogłoszenie krucjaty połabskiej w 1147 r. W ciągu XII w. papieskie strategie dotyczące kampanii na tym terenie znacząco się różniły w zależności od tego, kto sprawował funkcję głowy Kościoła. Ogłoszenie przez Eugeniusza krucjaty przeciw Słowianom w ramach II Krucjaty oznaczało użycie przemocy przeciw poganom w Europie Północnej, a kampanie te stawiano na równi z krucjatami do Ziemi Świętej. Zaangażowanie papieża Eugeniusza III w nawracanie Słowian okazało się jedynie tymczasowe i nie doprowadziło do trwalszego uczestnictwa Rzymu w tym przedsięwzięciu. Ingerencje papieża w misje wśród pogan nie były powszechne. Misje nie były również zarządzane centralnie ani nie było zorganizowanego systemu ich finansowania. Papiestwo nie próbowało nigdy wcześniej ingerować w najazdy i nawracanie, choć z powodu wielu próśb i listów dotyczących rosnących wpływów kuria musiała zdawać sobie sprawę z tych działań. Po II Krucjacie kontynuowano podbój i nawracanie pogańskich Słowian. Kampanie były zaplanowanie, finansowane i przeprowadzane przez miejscowych książąt, biskupów i arcybiskupów. Poganie byli nawracani głównie siłą z pominięciem edukacji dotyczącej wiary chrześcijańskiej. Dla władzy świeckiej zaangażowanej w te działania nawracanie pogan nie było wyłącznym priorytetem; równie ważne były motywy polityczne, takie jak tworzenie sojuszy i nowych systemów feudalnych. Nawracanie i katechizowanie ludzi w krajach na wschód od Łaby nabrało rozpędu w latach trzydziestych i czterdziestych XII stulecia, kiedy to nowe idee reformatorskie miały wpływ na czołowe postaci tamtych czasów. Mogło to prowadzić do lepszego traktowania nowo nawróconych. Jednakże przybycie nowych mnichów i regularne kanony, które podkreślały rolę nauczania i ewangelizacji, nie przyniosły widocznych zmian w strategii misjonarskiej. Idee pokojowego nawracania rzadko były wprowadzane w życie, ponieważ ich entuzjaści musieli współpracować z władcami świeckimi i działać na ich warunkach. Metody nawracania zostały te same, czyli ludzie byli chrzczeni przed przyjęciem nauk o swojej nowej wierze. Takie sytuacje prowadziły jedynie do pozornej akceptacji chrześcijaństwa. Większość sił współtworzących kampanie, które miały na celu podbicie i nawrócenie Słowian, nie angażowała Rzymu w swoje przedsięwzięcia, a jedynie starała się o opinię kurii w sprawach tworzenia organizacji kościelnych i zakładania zakonów, kiedy próby założenia misji kończyły się sukcesem. Można to tłumaczyć tym, że władza świecka z reguły podejmowała działania misyjne bez zgody i wsparcia papieża. Organizatorzy dwóch nowych przedsięwzięć misjonarskich w najdalej na wschód oddalonych częściach regionu nadbałtyckiego wykorzystali kurię dla swoich przedsięwzięć. Gdy na początku lat siedemdziesiątych XII w. duński arcybiskup planował misję w Estonii, zwrócił się do papieża Aleksandra III o pomoc. Na początku papież nie zachowywał się entuzjastycznie; wydawało się, że jest niechętny tej sprawie. Ostatecznie jednak wyraził swoje poparcie dla tych, którzy uczestniczyli w misji estońskiej. Aleksander nie podążał jednak drogą, którą wyznaczył Eugeniusz III. Eugeniusz udzielił uczestnikom pełnego odpustu, jak również nadał im tymczasowe przywileje oraz przyznał środki, które miałyby zapewnić papieską reprezentację w kampanii w postaci legata papieskiego. Aleksander nie zaoferował uczestnikom żadnych przywilejów, którymi cieszyły się krucjaty na Wschód. Nie przyznał im także pełnego odpustu. Nie objął też pieczy nad rekrutacją do kampanii ani do wyprawy. Aleksander przyjął taką politykę prawdopodobnie dlatego, że nie uważał sprawy nowej misji za wystarczająco ważną, by zwołać krucjatę (zatem posłużyć się najsilniejszym wówczas narzę- dziem dostępnym papieżowi) ‒ sugeruje się tu, że na tę strategię miał wpływ również strach przed powtórzeniem skutków tragicznej II Krucjaty, kiedy to rozdrobnienie sił Zachodu doprowadziło do spektakularnej klęski na Wschodzie i upadku morale w zachodniej Europie. Zdaje się, że Aleksander stworzył hierarchię wojny pokutnej w służbie Kościoła, w której to jedynie częściowo nagradzał kampanie na Morzu Bałtyckim i Półwyspie Iberyjskim, nie obejmując ich żadnymi środkami kontroli papieskiej, a ofiarowując jednocześnie pełne wsparcie dla krucjat w obronie Ziemi Świętej i przyznając ich uczestnikom przywileje i wszelkie środki, które miały ułatwić rekrutację i organizację wypraw. Krucjaty w obronie Ziemi Świętej były w uprzywilejowanej pozycji. Tą drogą nie podążał papież Celestyn III, który odpowiedział na prośby nowej misji w Liwonii, ale ubogi materiał dowodowy pozwala jedynie na przypuszczenia. Celestyn prawdopodobnie zaproponował tym, którzy wspierali misję w Liwonii odpust zupełny. Wydaje się również, że zezwolił na przeniesienie przyrzeczeń z Zachodu na Liwonię. Wytłumaczenie prowadzenia wojny pokutnej w regionie nadbałtyckim różniło się w zależności od papieża. Zarówno Eugeniusz III, jak i Aleksander III dopuścili do nawracania pogan siłą, co stało w jawnej sprzeczności z prawem kanonicznym. Aleksander zwrócił uwagę na aspekt obronny i podkreślał fakt, że poganie zastraszali ludność chrześcijańską. Celestyn natomiast sankcjonował swoje postępowanie chęcią nawracania apostatów. Nie było zatem spójnej strategii w zastosowaniu wojny pokutnej na tym terenie. Doraźna polityka, w której papieże odpowiadali na petycje miejscowych władz, zakładała działania wojenne. W drugiej połowie XII wieku siła, z jaką prowadzono wojny pokutne w służbie Kościoła, pochodziła właśnie z Kościoła, od arcybiskupów i biskupów, a nie od miejscowych książąt czy też kurii. Rozdział II INNOCENTY III (1198-1216) I WYPRAWY KRZYŻOWE W REGIONIE NADBAŁTYCKIM Papież Innocenty III żywił głębokie zainteresowanie wyprawami krzyżowymi i wniósł znaczący wkład w ideę i praktykę krucjat. W 1198 roku, to jest siedem miesięcy po swoim wyborze, wystosował list, w którym wezwał do krucjaty z pomocą dla Ziemi Świętej. Ten list, Post miserabile, rozpoczął nabór do IV Krucjaty, której punktem kulminacyjnym było splądrowanie Konstantynopola w kwietniu 1204 roku, jednak bez spełnienia nadziei na odzyskanie Jerozolimy. W maju 1208 roku Innocenty usiłował we Francji rozpocząć rekrutację na wyprawę krzyżową a w grudniu tego roku ogłosił bullę Ultinam dominus, próbując uzyskać wsparcie w Lombardii i Ankonie. Dążenia te nie przyniosły jednak żadnych rezultatów. W bulli Quia major z kwietnia 1213 roku Innocenty zapowiedział rozpoczęcie przygotowań do krucjaty na wielką skalę w celu udzielenia pomocy dla Wschodu; zamierzał zerwać rozejm między Królestwem Jerozolimy i muzułmanami, który miał trwać do 1217 roku. Papież Innocenty mógł być ośmielony odrodzeniem się entuzjazmu dla wypraw oraz sukcesami chrześcijan w Hiszpanii, w Las Navas de Tolosa, przeciwko kalifowi Almohadowi w 1212 roku. Wydarzenia te zostały uznane za oznakę Bożej aprobaty dla chrześcijańskiej sprawy. Szeroko zakrojone przygotowania do nowej wyprawy zostały dopracowane na IV Soborze Laterańskim w 1215 roku. W czasie swojego pontyfikatu papież Innocenty proklamował także krucjaty przeciwko heretykom we Francji oraz przeciwko Markwardowi z Anweiler. Pontyfikat papieża Innocentego charakteryzował się również większym zaangażowaniem się kurii w wydarzenia w regionie nadbałtyckim, gdzie rozwijała się działalność misyjna. Wydarzenia w regionie Bałtyku w czasie pontyfikatu papieża Innocentego III Wybór nowego biskupa dla Liwonii okazał się punktem zwrotnym dla misji, która do tej pory wydawała się bezowocna. W 1199 roku arcybiskup Hamburga-Bremy Hartwig II wyznaczył Alberta von Buxhövdena, swojego bratanka i kanonika z Bremy, na trzeciego biskupa misyjnego w Liwonii. Wytrwałość i zapał nowego biskupa sprawiły, że misja ruszyła z miejsca, jednakże jego ambicje wkrótce doprowadziły do konfliktu z misjonarzami. Zaraz po przybyciu do Liwonii Albert założył miasto Ryga i przeniósł tam siedzibę biskupstwa z Üxküll. Misyjna praca w Liwonii zmieniła się w podbój i nawracanie siłą. Albert powracał rokrocznie do Niemiec w celu rekrutacji nowych sił do walki z poganami. Zapewnił sobie także militarne wsparcie poprzez nadanie niemieckim rycerzom lenna w najbliższych okolicach, jak również ustanowienie w 1202 roku nowego militarnego zakonu, Fratres Milicie Christi de Livonia, zwanego także Zakonem Kawalerów Mieczowych. Im więcej terenów Liwonii i południowej Estonii było podbi- tych przez biskupa i jego pomocników ‒ obywateli Rygi i braci Zakonu Kawalerów Mieczowych ‒ tym bardziej wzmagały się kłótnie pomiędzy zdobywcami, jak podzielić podbite tereny. Z powodu braku władz świeckich w ten terytorialny spór został wciągnięty w 1210 roku papież, kiedy biskup i mistrz zakonu odwiedzili kurię, by przedstawić swoje racje. Innocenty rozsądził spór, przyznając zakonowi jedną trzecią zdobytych ziem oraz regulując relacje pomiędzy biskupem a zakonem. To bynajmniej nie zakończyło rywalizacji między stronami, gdyż do końca pontyfikatu Innocentego III biskup Albert i zakon wysyłali do Rzymu mnóstwo wzajemnych oskarżeń. W początkach XIII wieku rozpoczął się nowy projekt misyjny w Prusach prowadzony przez polskich cystersów z opactwa Łęków. Już dwa wieki wcześniej Wojciech (zginął w 997 r.) i Bruno z Kwerfurtu (zginął w 1009 r.) próbowali podjąć misje w Prusach. Zainteresowanie Polaków tymi misjami powróciło w końcu XII wieku. Nowa misja pruska otrzymała papieską aprobatę w 1206 roku i była prowadzona przez cysterskiego mnicha Krystiana od około 1210 roku. Wkrótce zwierzchnictwo nad wyprawą przejął arcybiskup gnieźnieński (jako prawowity władca tego typu przedsięwzięć w tym regionie), jednak w 1215 roku w czasie pobytu w Rzymie na IV Soborze Laterańskim Krystian został mianowany biskupem Prus. Krystian wraz ze sprzymierzonymi misjonarzami usiłował zwalczyć aspiracje polskich i pomorskich książąt do przejęcia kontroli nad misją oskarżał ich przy tym o posługiwa- nie się misją do poszerzenia własnych zdobyczy terytorialnych. Także Duńczycy byli zaangażowani w różne projekty misyjne na wschodnich terenach nadbałtyckich. Duński Kościół skrywał plany dotyczące misji w Estonii i w 1206 roku we współpracy z duńskim królem Waldemarem II (1202-41) przygotował ekspedycję na estońską wyspę Sarema (Ösel). Latem tegoż roku wyspa została podbita, lecz Duńczycy musieli zrezygnować z nadziei na stałe zagwarantowanie tam swojej obecności. Większość ekspedycji powróciła do domu, lecz duński arcybiskup Anders Sunesen (1201-1222) udał się do Rygi, centrum misji liwskiej, gdzie spędził zimę z 1206 na 1207 r. Po powrocie do Danii wysłał raport do papieża, stwierdzając optymistycznie, że cała Li wonią została już nawrócona. Król Waldemar i Kościół duński także mieli powiązania z misją pruską i w 1210 roku, po otrzymaniu papieskiej autoryzacji wyprawy, król wyruszył na ekspedycję do Prus. Duński arcybiskup zaangażował się także w szwedzkie wyprawy misyjne w Finlandii, które przez kilka lat były sparaliżowane przez walki o szwedzki tron. W 1209 roku zwrócił się o zgodę na konsekrację biskupa Finlandii, zachował również prymat Szwecji. Duńczycy długo interesowali się misją fińską jednakże zaangażowanie arcybiskupa w elekcję w tym kraju można także powiązać z próbą zapewnienia sobie, by przywódca nowego Kościoła fińskiego sprzyjał kandydatowi na tron szwedzki, którego wspierali arcybiskup i król duński. Tym sposobem w pierwszych dekadach XIII wieku otwarto kolejny obszar misyjny na wschodnich terenach nadbałtyckich. Postęp trwających projektów misyjnych doprowadził do wzmożonej liczby petycji do kurii, jako że zarówno kościelne, jak i świeckie strony zaangażowane w misje ubiegały się o wsparcie dla swoich działań. Prośby o poparcie papieskie dla działań w regionie nadbałtyckim Począwszy od tego okresu, materiały źródłowe pozwalają nam dokładniej śledzić relacje pomiędzy kurią a lokalnymi władzami zaangażowanymi w misję nadbałtycką. Zachowane listy, na podstawie których możemy analizować politykę Innocentego III, dotyczą głównie misji w Liwonii oraz działań na terenie Danii. Przywódcy misji duńskiej oraz liwskiej skutecznie wywierali nacisk na kurię, domagając się wsparcia ich działalności. Misja w Prusach nie miała jeszcze takiego zasięgu, by wymagała częstej papieskiej uwagi, podczas gdy przez większą część pontyfikatu Innocentego III misja w Finlandii była hamowana przez zawirowania wokół sukcesji do tronu szwedzkiego. Biskup Albert z Liwonii kontynuował politykę swoich poprzedników o często zwracał się do papieża o wsparcie. Wysyłał petycje do kurii w latach 11991200, 1201, 1203-1204, 1210, 1212 i 1213, a w roku 1215 uczestniczył w IV Soborze Laterańskim. Henryk Łotysz relacjonuje przemowę Alberta skierowaną do papieża podczas soboru: Świątobliwy Ojcze [...] tak jak nie przestałeś miłować Ziemi Świętej w Jerozolimie, kraju Syna Bożego, otaczając go swoją świątobliwą opieką tak samo nie powinieneś porzucać Liwonii, kraju Matki, ziemi dotychczas będącej we władaniu pogan i niedoświadczającej troski Twojej ni pocieszenia, ponownie strapionej. Syn bowiem miłuje swój własny kraj i nie zniósłby jego utraty, zatroszczyłby się również, by ziemia Jego Matki nie była zagrożona w jakikolwiek sposób. Swą relacją Henryk uczynił Alberta sprawcą stworzenia paraleli pomiędzy krucjatami do Ziemi Świętej, ojczyzny Chrystusa, a Liwonii, ojczyzny Matki Chrystusowej, co jest najprawdopodobniej odzwierciedleniem prób biskupów misyjnych przekształcenia Liwonii w centrum pielgrzymkowe, jak również dokonał przyrównania kampanii liwskich do wypraw krzyżowych do Jerozolimy. Liwonia jako wiano Dziewicy Maryi odzwierciedla rosnący szacunek i cześć dla Bogurodzicy, której kult staje się coraz bardziej popularny w XII wieku. Należy łączyć to z faktem, że katedra biskupia w Rydze, jak również cała Liwonia, zostały poświęcone Matce Boskiej przez biskupa Alberta po przeniesieniu episkopatu z Üxküll do Rygi w 1201 lub 1202 roku. Idea ta powraca często w kronikach Henryka, który dalej opisuje, jak chrześcijanie walczyli pod sztandarem maryjnym początkowo z inicjatywy Kościoła i biskupa, później zaś wzmocnieni przez domniemaną aprobatę papieską z 1215 r., uznającą Liwonię za „ziemię maryjną” Z kronik Henryka jasno wynika, że biskup Albert nierzadko zwracał się bezpośrednio do Rzymu z pominięciem swojego metropolity, arcybiskupa HamburgaBremy, którego pozycja osłabiła się z powodu sporu dotyczącego wyboru nowego arcybiskupa. Konflikt ten, powiązany z walką o władzę w Niemczech, sparaliżował prowincję Hamburg-Brema na kilka lat. W 1214 roku Albert otrzymał listy informujące, że jego biskupstwo, podobnie jak biskupstwo estońskie, nie ma być podporządkowywane jakiejkolwiek jurysdykcji metropolitalnej. Duńczycy również rozpoczęli starania o poparcie papieża dla swych działań przeciwko poganom w rejonie nadbałtyckim. Przed wyprawą na wyspę Ozylię (Ösel) w 1206 roku arcybiskup Anders Sunesen otrzymał zgodę z kurii na konsekrację biskupa w bliżej nieokreślonym mieście zdobytym na poganach. Z kolei w 1209 roku król Waldemar II otrzymał papieską zgodę na wyprawę planowaną na 1210 r., otrzymując odpust oraz ochronę papieską dla siebie i uczestników wyprawy. Jak wspominaliśmy wyżej, nie ma żadnego znaku świadczącego o tym, że duńscy królowie wcześniej zwracali się po tego rodzaju papieskie pozwolenie na swoje kampanie i dlatego oznacza to nowy etap w polityce duńskich władców. Duńczycy wydają się traktować swoje eskapady przeciwko poganom jak wyprawy krzyżowe do Ziemi Świętej, zwracając się przy tym nie tylko po papieskie upoważnienie dla swoich przedsięwzięć, ale również po przywileje, z których korzystali krzyżowcy wędrujący do Jerozolimy. Taka postawa była bardzo prawdopodobna ze względu na wpływy arcybiskupa Andersa, który zdawał się być główną postacią duńskiej polityki wypraw krzyżowych. Arcybiskup wykazywał duże zainteresowanie misją. Henryk Łotysz relacjonował, że podczas swojego pobytu w Rydze zimą z 1206 na 1207 r. Anders nauczał teologii i przystąpił do wysyłania księży, aby apostołowali wśród pogan. Prawdopodobnie po wzięciu udziału w podboju Estonii w 1219 r. Anders pozostał w północnej części tego kraju przez ponad dwa lata, do roku 1221, co po raz kolejny wskazuje na jego chęć bycia aktywnie zaangażowanym w szerzenie wiary chrześcijańskiej wśród pogan na nowo zdobytych terenach. Jego wysiłki nie pozostały niezauważone przez kurię papieską: w liście z kwietnia 1212 roku papież Innocenty pochwalił Andersa za nieustające zaangażowanie w sprawy misji. Zainteresowanie i udział Andersa w głoszeniu ewangelii wśród pogan mogło być zainspirowane przez nowe idee opieki duszpasterskiej, które poznał podczas studiów za granicą. Rozpoczynając naukę w latach osiemdziesiątych XII wieku, odbywał studia we Francji, Anglii oraz we Włoszech, głównie jednak zdobywając wiedzę w Paryżu; za granicą pozostał do wczesnych lat dziewięćdziesiątych, ucząc się i jednocześnie nauczając. Teologia duszpasterska oraz kaznodziejstwo przeżywały w tamtym czasie odrodzenie w szkołach paryskich, które wkrótce stały się centralnym ośrodkiem zgłębiania tych idei. Nacisk położony na nauczanie i dyscyplinę chrześcijan został określony następnie mianem „rewolucji duszpaster- skiej”. To pociągnęło za sobą wzmożone zainteresowanie wiarą i zbawieniem wśród laików; zaczęto kłaść nacisk na nauczanie laikatu religii chrześcijańskiej oraz propagowanie idei, które poparł entuzjastycznie również papież Innocenty III. Wszystko to znalazło odzwierciedlenie w kanonie IV Soboru Laterańskiego. Mimo iż poglądy te były wciąż w początkowym stadium, kiedy Anders studiował w Paryżu, mogły wywrzeć na niego istotny wpływ. Pośród jego potencjalnych inspiracji był Piotr Cantor, którego nauki miały zdecydowanie duszpasterską orientację i możliwe jest, że zainspirowały także Innocentego III. Anders prawdopodobnie zainteresował się również krucjatami i mógł być dobrze zorientowany w ich organizacji. Należał do najbardziej wpływowej rodziny magnackiej w Danii w czasach, które silnie wiązały się z wyprawami krzyżowymi do Ziemi Świętej. Kilku z jego krewnych ze strony ojca wspierało duński kontyngent podczas III Krucjaty, a jego brat Johannes zmarł w trakcie wyprawy do Jerozolimy około 1200 roku. Jego bratanek miał podtrzymywać rodzinną tradycję wojowania na terenach Ziemi Świętej i również zmarł, w mieście Akka w 1232 r. W czasie swojego pobytu w Paryżu Anders musiał być świadkiem przygotowań do III Krucjaty. Król francuski Filip August podjął krzyż w 1188 r. i rozpoczął wyprawę po wielkiej ceremonii w bazylice Saint-Denis w czerwcu 1190 r. Jego nieuchronnie zbliżająca się krucjata musiała być tematem wielu debat w paryskich szkołach, zatem An- ders był najprawdopodobniej świadomy jej przygotowań. Anders był dobrze zorientowany w pracy kurii papieskiej, a zdobyte doświadczenie pozwoliło mu na wejście w bliski z nią kontakt. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych XII wieku, już jako magister teologii, powrócił do Danii, ostatecznie obejmując stanowisko królewskiego kanclerza. W 1194 r. zostało mu powierzone (wraz z opatem Williamem z Æbelholt) zadanie reprezentowania w kurii papieskiej strony duńskiej w konflikcie małżeńskim pomiędzy królem Filipem Augustem i duńską księżniczką Ingeborg. Pobyt w Rzymie dałby mu możliwość pozyskania osobistych oraz zawodowych znajomości. Miał tam spotkać Lothara Segni, późniejszego papieża Innocentego III; był również częstym gościem w kurii (co potwierdza jego obecność jako świadka w wielu sprawach dotyczących nadawania przywilejów papieskich pomiędzy 1191 a 1197 r.). Przypuszczalnie poznał Cencia, później papieża Honoriusza III, który w owym czasie był nie tylko kanclerzem papieskim, ale również prowadził całą kancelarię papieską w latach 1194-1197, podczas negocjacji w sprawie małżeńskiej. Anders miał również spotkać wysłanników nie tylko z Hiszpanii i Ziemi Świętej, ale i biskupa misyjnego w Liwonii. Prawdopodobnie omawiał też z urzędnikami kurii stanowisko papieża w sprawie wypraw krzyżowych przeciwko różnym wrogom Kościoła i pewnie zdawał sobie sprawę z wzajemnych relacji pomiędzy miejscowymi królami i biskupami oraz kurią w kwestii organizowania krucjat. Anders utrzymywał stały kontakt z kurią po swoim powrocie do Danii i wyborze na arcybiskupa w 1201 r. Dążąc do uregulowania spraw duńskiego Kościoła i usprawnienia go zgodnie z instrukcjami przekazanymi przez kurię, korzystał z jej pomocy bardzo często i konsultował się z papieżem w wielu sprawach, między innymi dotyczących prawa kościelnego i kanonicznego. Tak więc Anders pragnął zacieśnić więzi pomiędzy kurią papieską a Danią oraz pozwolił na większy wpływ papieskiego autorytetu na duńskie sprawy kościelne. Jego pobyt w Rydze od 1206 do 1207 r. musiał sprawić, że był on świadom skutecznych petycji składanych przez biskupów Liwonii do kurii. Raport o sytuacji w Liwonii, który Anders przesłał do kurii papieskiej po powrocie z Rygi, wyraźnie pokazuje, że arcybiskup uznał znaczenie włączenia papieża w misję i wypraw na tamte tereny. Wskutek zaangażowania jego rodziny w krucjatach do Ziemi Świętej, pobytu w Paryżu oraz dzięki doświadczeniu nabytemu w Rzymie, Anders znał cele, tajniki organizacji wielkiej krucjaty królewskiej, a także relacje panujące między kurią a przywódcami krucjat. Być może to właśnie skłoniło go do namówienia duńskiego króla, by poszukiwał on akceptacji ze strony papieża dla wojen prowadzonych przeciwko poganom, dając mu przy tym wiedzę niezbędną do wprowadzenia w życie nowej polityki. Pierwsze zdania listu do Andersa z 1206 roku mogą sugerować, iż ten przedstawił planowaną wyprawę do Ösel jako próbę „ukarania niesprawiedliwości wobec chrześcijaństwa” ‒ de christiani nominis iniuria uindicanda. Jeśli ten fragment rzeczywiście pochodzi z listu Andersa, świadczy to, iż znał on terminologię używaną przez uczestników krucjaty i korzystał z niej przy opisie planowanej kampanii. Liczne petycje ze strony Danii oraz misja w Liwonii sprawiły, iż papież wydał serię listów; pięć z nich ma szczególne znaczenie, jeżeli chodzi o analizę polityki Innocentego na terenach nadbałtyckich, gdyż obiecano w nich odpuszczenie grzechów za udział w walkach przeciwko poganom, jak również umożliwiano przeniesienie ślubów pątniczych z Ziemi Świętej na kraje nadbałtyckie. Trzy z nich dotyczą misji w Liwonii: Sicut ecclesiastice religionis z 5 października 1199 r., wydany do chrześcijan z Saksonii i Westfalii oraz mieszkańców terenów plemienia Wenedów i w rejonach za Łabą; Etsi verba evangelizantium z 12 października 1204 r. oraz Alto diuine z grudnia 1215 r. Ostatni z nich zachował się w wersji adresowanej do chrześcijan w Danii i do dziś nie wiadomo, czy nie został on wydany do innych prowincji kościelnych. Zachowała się jedynie wzmianka znaleziona w liście z lutego 1217 r. od papieża Honoriusza III do arcybiskupa Henryka z Gniezna. W tymże liście Honoriusz odnosił się do listów otrzymywanych od biskupów z Gniezna, przytaczając ich skargi na temat prześladowań chrześcijan w tym regionie. Część tego opisu, opartego na liście od biskupów, zawierała dosłownie przepisane pierwsze słowa listu Innocentego z grudnia 1215 r. Świadczy to o tym, iż Innocenty w grudniu 1215 r. wysłał także kopię Alto diuine do prowincji gnieźnieńskiej, skąd bi- skupi, pisząc do nowego papieża w 1217 roku i prosząc go o wsparcie, wykorzystali fragment z owego dokumentu. Dwa pozostałe listy dotyczące działania króla Danii mają kluczowe znaczenie w ocenie polityki Innocentego. Oba zostały nadane 31 grudnia 1209 r. ‒ w liście Suggestor scelerum serpens papież poparł króla Waldemara w jego zamiarach wyprawy przeciwko poganom, a w innym, niemal identycznym, choć adresowanym do wszystkich Duńczyków, nakłaniał ich do wsparcia kampanii króla. Wszystkie te listy są odpowiedziami na pytania napływające z regionów nadbałtyckich. List z roku 1199 jest uważany za odpowiedź na prośby biskupa Alberta; kolejny z 1204 r. został wydany w odpowiedzi na petycje biskupa Alberta, podobnie jak ten z 1209 r. do duńskiego króla wspomina propozycję krucjaty. List z grudnia 1215 r. został napisany tuż po IV Soborze Laterańskim, w którym uczestniczył biskup Albert. List ten został wydany 29 grudnia 1215 r. po dniu święta Karola Wielkiego, które było obchodzone w Niemczech, a Karol czczony był jako święty krzyżowiec, co może oznaczać ‒ jeśli dzień ten został wyznaczony przez Alberta ‒ iż biskup chciał wykorzystać kult Karola Wielkiego do kampanii rekrutacyjnej do nowej krucjaty do Inflant. Nie mogło być to inicjatywą Innocentego, jako że Karol Wielki został kanonizowany przez antypapieża Paschalisa III (1164-68), będąc jedynie później uznanym za świętego przez kurię rzymską. Papież Innocenty III i krucjaty bałtyckie Uzasadnienie kampanii nad Bałtykiem Listy wskazują że papież Innocenty III widział dwa zadania w rejonie Bałtyku: dilatio ‒ nawracanie niewiernych i ekspansję wiary chrześcijańskiej, oraz defensio ‒ obronę nowo ochrzczonych przeciw atakom ze strony ich pogańskich sąsiadów. To drugie zadanie było argumentem, który miał zachęcić chrześcijan z Europy Zachodniej do przyłączenia się do krucjaty. W listach dotyczących misji liwskiej papież Innocenty podkreślał, że kampania ma służyć obronie nowych misji. W Sicut ecclesiastice religionis z października 1199 r. powód krucjaty podany wiernym był prosty: „dla obrony Kościoła liwskiego” ‒ ad defendendam Liitonensem ecclesiam. Ten obronny argument był podkreślany na każdym kroku; co więcej, sugerowano, że ochrona nowo nawróconych była konieczna, aby uniknąć apostazji. Papież Innocenty starał się podkreślać, że siła może być użyta jedynie w obronie konwertytów oraz że chrzest niewiernych z Liwonii może mieć jedynie charakter dobrowolny ‒ dokładnie tak, jak podkreślał kilka tygodni wcześniej w odniesieniu do nawracania Żydów. List we wstępie brzmi: „Ponieważ chrześcijańskie prawo nie pozwala, aby tym, którzy nie chcą przyjąć wiary, narzucać ją siłą...”. Papież Innocenty akceptował konieczność użycia siły w imię obrony nowo ochrzczonych, ale podkreślał, że należy zawsze najpierw poszukiwać pokojowych rozwiązań: tylko w wypadku, gdy poganie nie przystaliby na pokojowe porozumienie, chrześcijanie mogą uciec się do przemocy w obronie konwertytów. Innocenty wspomniał pokojową pracę misjonarską Meinharda, lecz nie odniósł się do programu nawracania siłą który wynikał z listów papieża Celestyna III. Papież wydawał się znać te listy, a brak odniesienia do nich sugeruje, jak zauważa Barbara Bombi, że nie popierał polityki swego poprzednika i kolejnych kampanii w Liwonii. To nie byłaby jedyna kwestia, co do której nie zgadzał się on z polityką Celestyna. Kilka lat później, w 1204 roku, gdy Innocenty ponownie wydał listy popierające misję w Liwonii, jej uczestnicy mieli za zadanie obronę nowego Kościoła. Gdy w 1215 roku zachęcał chrześcijan do wyprawy do Liwonii, nakazywał, aby „przybywali niosąc pomoc [nowo nawróconym], chroniąc ich przed barbarzyńcami i krzewiąc wiarę chrześcijańską zarówno bronią duchową jak i świecką”. Listy mówią o prześladowaniach, jakim poddawani są konwertyci ze strony pogan; jest to temat obecny zarówno w arendze listu, jak i w narratio. Wynika z tego, że zadaniem walczących miała być przede wszystkim obrona nowo ochrzczonych, aczkolwiek jest to przedstawione mniej klarownie niż w liście z roku 1199. Papież po raz kolejny ukazuje się jako ten, który przekonuje wiernych udających się w rejon nadbałtycki, by działali raczej w sposób defensywny, aniżeli agresywny w stosunku do pogan. Wykazuje tym samym daleko idącą ostrożność, dbając o to, by podawany powód wyprawy ‒ obrona nowego Kościoła ‒ pozostawał w zgodzie z prawem kanonicznym. Chodziło o to, by popierane przez papiestwo kampanie pomocy dla misji liwskich w warstwie formalnej pozostawały zgodne z nauką i doktryną Kościoła. Gdy w roku 1209 Innocenty zatwierdza plany ekspedycji duńskiego króla w rejon Bałtyku, powierza mu zadanie nawracania pogan. Namawia władcę, żeby „poczynił odważne przygotowania, by wykorzenić pogaństwo i poszerzyć granice chrześcijaństwa”. Stylistyka ta, podobnie zresztą jak całość listów, nawołuje niczym w przypowieści ewangelicznej: „Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych”, wskazując tym samym, że w listach do duńskiego władcy papież Innocenty bliski jest akceptacji wojny misyjnej w rejonie Bałtyku. Nie było jednak sugestii w liście Innocentego, jakoby kampania była wymierzona przeciw apostatom. Przeciwnie, papież mówił o tych, którzy byli „ignorantami” w stosunku do Stwórcy. Arenga nawiązywała do prześladowań chrześcijan, tym samym sugerując, że kampania królewska miała charakter obronny; jednak to uzasadnienie nie pojawia się w dispositio. List z 1209 roku znacznie różni się od pozostałych pism papieża Innocentego, jeśli chodzi o określenie celów wyprawy. Odpusty i tymczasowe przywileje dla kampanii nadbałtyckich Kilka listów Innocentego dotyczących regionu nadbałtyckiego gwarantowało uczestnikom kampanii nagrodę duchową W Sicut ecclesiastice religionis z października 1199 r. Innocenty udzielił uczestnikom odpuszczenia grzechów w nagrodę za ich wysiłek, jak również złagodził przysięgi tych, którzy ślubowali pielgrzymkę do Rzymu, i zezwolił im w zamian pojechać do Liwonii. W Etsi verba evangelizantium z października 1204 r. zgodził się, aby kapłani, którzy przyrzekli udać się do Ziemi Świętej, pracowali zamiast tego w misji liwskiej. Pozwolił również ludziom świeckim, którzy z powodu braku środków lub w związku ze słabym zdrowiem nie mogli podróżować na Bliski Wschód (w związku z czym i tak nie byłoby z nich pożytku), jechać do Liwonii, aby nawracać pogan. A zatem złagodził ich śluby, prawdopodobnie zgadzając się, aby zachowali prawo pełnego odpustu. W Alto diuine z grudnia 1215 r. namawiał tych chrześcijan, którzy w związku ze stanem zdrowia lub ubóstwem nie mieli możliwości udać się do Ziemi Świętej i dlatego nie złożyli jeszcze żadnych przysiąg odnośnie do krucjaty, aby udali się do Liwonii bronić tamtejszych nowo nawróconych w zamian za odkupienie swoich grzechów, „in remissionem peccatorum”. Papież dodał, że rozgrzeszenie można uzyskać nie tylko osobiście, udając się do Liwonii, ale również udzielając wsparcia finansowego, „concessa eis qui subuenerint in personis aut rebus indulgentia peccatorum”; tym samym po raz pierwszy w trakcie swojego pontyfikatu umożliwił szerszemu kręgowi otrzymanie odpustu drogą krucjat nadbałtyckich. Rozgrzeszenie udzielone uczestnikom kampanii w obronie Liwów było w związku z tym niesprecyzowane i niepełne. List z 1204 r., który umożliwiał zamianę przysiąg z zachowaniem pełnego odpustu, nie in- formował precyzyjnie, że ten udzielany za krucjaty bałtyckie będzie odtąd taki sam jak za obronę Ziemi Świętej. Jednoznacznie oświadczał, że był to przypadek „voto in votum de nostra licentia commutato”, odnoszący się tylko do ludzi, którzy już złożyli przysięgi i uzyskali odkupienie win, którego papież nie mógł lub nie chciał później cofnąć. Nie chodziło zatem o ofiarowanie nowych odpustów tym, którzy mieli zamiar przyłączyć się do kampanii nad Bałtykiem. Uczestnicy duńskich wypraw również byli nagrodzeni tylko niesprecyzowanym niepełnym odpustem. Kiedy 31 października 1209 r. papież zaaprobował plan Waldemara, króla Danii, dotyczący kolejnej kampanii przeciw poganom, udzielił mu odpuszczenia grzechów i w towarzyszącym liście zaadresowanym do wszystkich Duńczyków nagrodził tych, którzy wzięli udział w tej królewskiej ekspedycji takim samym odkupieniem win. Oba listy miały charakter „remissionem [...] peccatorum”. Odpust otrzymany przez uczestników wypraw nadbałtyckich był w związku z tym, logicznie rzecz biorąc, odpuszczeniem grzechów ‒ „remissio peccatorum”. Dla kontrastu, odpust udzielony broniącym Ziemi Świętej posiadał dużo większy zakres, zarówno jeśli chodzi o pokutę, jak i grupę ludzi, którą obejmował. Bardzo wcześnie, bo w 1198 r., Innocenty opracował nową formułę udzielania rozgrzeszenia, którą poznano po raz pierwszy, gdy nawoływał do walki w IV Krucjacie ‒ Post miserabile. Tym razem udzielił uczestnikom odpustu zupełnego ‒ „plena venia peccatorum”; skon- struował również nową formułę, która nie tylko zawierała odpust, ale i precyzowała, kto miał go otrzymać. Używał jej w swoich listach do uczestników krucjat w Ziemi Świętej z nielicznymi zmianami przez cały swój pontyfikat. Swoją ostateczną formę osiągnęła ona w Ad liberandam, dekrecie do uczestników krucjat napisanym podczas obrad Soboru Laterańskiego VI w 1215 r., kiedy to odpust i lista tych, którzy go otrzymali, sformułowane były następująco: Tak więc i my, wierzący w litość wszechmogącego Boga i w autorytet błogosławionych apostołów Piotra i Pawła, na mocy wiązania i uwalniania, którą zesłał nam Bóg, choć jesteśmy jej niegodni, udzielamy wszystkim tym osobiście wykonującym pracę i ponoszącym koszty całkowitego odpuszczenia grzechów, do których dobrowolnie na głos się przyznają ze skruszonego serca. A jako sprawiedliwą nagrodę obiecujemy im wiekuiste odkupienie win. Dla tych, którzy nie udali się na wyprawę osobiście, ale wysyłają odpowiednich ludzi na własny koszt wedle swoich możliwości i sytuacji życiowej, oraz podobnie tym, którzy udają się na kampanie osobiście choć za cudze pieniądze, udzielamy pełnego przebaczenia grzechów. Pragniemy również i przyznajemy, że odpuszczenie win powinni dzielić ci wszyscy, którzy w związku ze swoim zaangażowaniem i oddaniem ofiarowali odpowiednią ilość swoich dóbr, aby pomóc Ziemi Świętej, lub udzielają stosownej porady oraz pomocy. Tak więc odpust zupełny dany był nie tylko tym, którzy osobiście udali się na krucjatę, lecz również tym, którzy wysłali kogoś w swoim imieniu lub wzięli udział w krucjacie w zastępstwie za innych; odpust, wprawdzie częściowy, był udzielony również tym, którzy wsparli krucjatę finansowo. Innocenty nigdy nie zastosował nowej formuły całkowitego odpustu dla krucjat nadbałtyckich. Udzielił odpustu zupełnego w ramach innych krucjat, jak choćby tej w Hiszpanii, w południowej Francji czy tej przeciw Markwardowi z Anweiler, przeważnie określając wyraźnie, że ich uczestnicy powinni cieszyć się tymi samymi odpustami co krzyżowcy służący wsparciem w Ziemi Świętej. Tymczasem uczestnikom wyprawy nad Bałtyk zapewnił tradycyjne i bardziej ograniczone odpuszczenie grzechów. Papieże udzielali odpustów, przeprowadzając już samą rekrutację ‒ szło o to, by uczynić uczestnictwo w ciężkiej wyprawie w służbie Kościołowi atrakcyjnym ‒ jednak nie były one wydawane bezproblemowo. Większy odpust to większa nagroda, a hierarchia odpustów musi odzwierciedlać hierarchię czynów pokutnych, za które są one wydawane. To, że papieże sami upatrywali w odpustach środek do kontrolowania krucjat, do osiągania konkretnych celów, zostało dowiedzione, kiedy zdecydowali się je wycofać lub unieważnić. W 1213 r. Innocenty chciał, by wszyscy ludzie skupili się na Ziemi Świętej i w związku z tym odwołał odpusty dla uczestników wypraw w Hiszpanii i Francji. Udzielenie tylko częściowego odpustu dla uczestników kampanii nad Bał- tykiem świadczy o tym, że wyprawa nie była dla Innocentego priorytetowa. Innocenty nie próbował zapewnić szerszego wsparcia dla wypraw nadbałtyckich, oferując odpusty tym, którzy przyczyniali się do tych przedsięwzięć finansowo lub wysyłali innych w zastępstwie, tak jak uczynił to dla krucjat do Ziemi Świętej. Tutaj tylko ci aktywnie biorący udział w wyprawie byli nagrodzeni odpuszczeniem grzechów. Jedyny wyjątek od tej reguły znaleziono w Alto diuine z 29 grudnia 1215 r., rozszerzającą odpust na tych, którzy wspierali finansowo wyprawy do Liwonii. Mogło to mieć związek z debatą Soboru Laterańskiego IV na temat finansowania krucjat. Istotnym przywilejem, którym cieszyli się krzyżowcy, była papieska protekcja podczas krucjaty. Innocenty konsekwentnie dawał taką ochronę krzyżowcom i ich dobrom we wszystkich swoich listach dotyczących Ziemi Świętej. Przywilej ten był jednak stosowany różnie w odniesieniu do wypraw nad Bałtyk. Papież zapewnił swoją ochronę wyruszającym na Liwonię w 1199 r., lecz już nie w 1215 r. (w 1199 r. protekcja obejmowała jednak tylko samych uczestników, nie zaś ich dobra). Kiedy Innocenty zatwierdził plany duńskiego króla na krucjatę w 1209 r., nie było wzmianki o papieskiej pomocy dla któregokolwiek uczestnika. Po nowych petycjach od Waldemara Innocenty zapewnił mu ten przywilej w maju 1210 r., ale nie rozszerzył ochrony na innych, niższych rangą uczestników wyprawy. Nie miał zatem ustalonej polityki nadawania przywilejów uczestnikom krucjat nadbałtyckich, żaden też z innych tymczasowych przywilejów nadanych krzyżowcom ruszającym do Ziemi Świętej nie był zapewniony uczestnikom wypraw nad Bałtyk. Składanie ślubów Niektóre z listów Innocentego odnoszą się do uczestników ślubujących wzięcie udziału w kampaniach nad Bałtykiem. Dwa z nich dotyczą zmiany przyrzeczeń. List z 5 października 1199 r. pozwala tym, którzy złożyli przysięgę na pielgrzymkę do Rzymu, na zmianę celu na Liwonię (również list z 12 października 1204 r. pozwalał na przeniesienie przyrzeczeń z Ziemi Świętej na Liwonię). Ponadto kiedy Innocenty w 1210 r. odpisał na pisemną prośbę duńskiego króla o papieską protekcję podczas swej kampanii, opisał króla jako biorącego na swoje ramiona święty krzyż, „signo crucis assumpto”. To sugeruje, że Innocenty założył, iż uczestnicy w nadbałtyckich przedsięwzięciach ślubowali przed przystąpieniem do kampanii. Według Henryka Łotysza, papież Celestyn III miał na koncie listy dotyczące kampanii w Liwonii; listy te również odnoszą się do uczestników „biorących krzyż”, sugerując, o ile można zaufać Henrykowi, że Celestyn również tak założył. Jest to również sprawa dla następców Innocentego, którzy w swoich listach często odnosili się do uczestników kampanii nad Bałtykiem jako crucesignati i pozwalali na przesunięcie przyrzeczeń na kampanie nadbałtyckie. Nie można ustalić, jak powszechna była ta praktyka. Tylko kilka źródeł wspomina przysięgi dla kampa- nii nadbałtyckich. Jak wyżej wspomniano, w swym opisie duńskiej odpowiedzi do Eugeniusza III w sprawie wezwania do krucjaty przeciw Słowianom w 1147 r. Saxo, piszący około roku 1200, oznajmia, że „Duńczycy nie chcą lekceważyć swych obowiązków wobec Kościoła ze względu na swą własną wojnę i dlatego wzięli na ramiona znak świętej pielgrzymki i wypełnili swój obowiązek”. Co więcej, wpis do Liber daticus Lundensis vetustior, który prawdopodobnie odnosi się do II Krucjaty, stwierdza, że „Asmundus et Godmundus, illustres laici, apud Slavos sub signo sancte crucis occisi sunt”. Podsumowując, Henryk Łotysz w swojej kronice kilkakrotnie wzmiankuje o uczestnikach kampanii wspierających misję w Liwonii ‒ pomiędzy drugą połową lat dziewięćdziesiątych XII w. a rokiem 1227 ‒ jako o tych, którzy przyjęli krzyż na swe ramiona. Żadne późniejsze odniesienia do składających śluby nie zostały odnalezione w niepapieskich materiałach źródłowych z XII i XIII w. Nic nie wiadomo o ślubowaniu ani o ceremonii przyjęcia krzyża. Nie wiadomo również, czy przygotowania do każdej kampanii prowadzonej w rejonie Bałtyku obejmowały złożenie takich przyrzeczeń i czy składali je wszyscy uczestnicy. Papieskie próby organizacji kampanii nadbałtyckich Nawołując do udziału w krucjatach do Ziemi Świętej, Innocenty przedsięwziął nowe środki ‒ dzięki temu ułatwił i przejął ściślejszą kontrolę nad rekrutacją krzyżowców. Otóż połączył on stosowane wcześniej metody polegające na wykorzystaniu specjalnych pełnomoc- ników i lokalnego duchowieństwa z wyznaczaniem miejscowych prałatów jako swoich reprezentantów. Ogłaszając IV Wyprawę Krzyżową Innocenty wskazał dwóch regionalnych przedstawicieli wyższego duchowieństwa ‒ templariusza i brata szpitalnego ‒ do ogłaszania krucjaty. Rozwiązanie to zastosowano ponownie w 1208 roku, kiedy to papież bezskutecznie próbował rozpropagować nową wyprawę religijną do Francji, Lombardii i Marchii Ankońskiej. Rozpoczęcie V Krucjaty przyniosło dalszy rozwój metod nawoływania do takich wypraw: Innocenty stworzył system oparty na wybieraniu w każdej prowincji kościelnej niewielkiej grupy, głównie biskupów, odpowiedzialnej za rekrutację bojowników o miejsca święte. Zadania i uprawnienia tych osób były dokładnie określone: mieli oni nauczać o krzyżu, przyjmować przysięgi oraz darowizny. Posiadali w tych kwestiach władzę legatów, jak również mogli wyznaczać swoich zastępców. Mechanizm ten zastosowano w większej części chrześcijańskiej Europy łacińskiej. Przez cały swój pontyfikat Innocenty dbał o to, by krucjaty na rzecz Ziemi Świętej przyniosły zamierzone korzyści. Z drugiej strony, nie wymyślił skutecznego programu nawoływania do wypraw nadbałtyckich. Jeśli nawet wysłał listy, w których poruszał te kwestie w odniesieniu do misji w Liwonii w 1199 r., w czasie gdy wydał Sicut ecclesiastice religionis popierające tę misję, to najprawdopodobniej musiały one zaginąć. W każdym razie w swoim piśmie z października 1204 r. przychylił się do prośby biskupa Alberta dotyczącej głoszenia kampanii w kościołach prowincji HamburgBrema nawet w czasie obowiązywania interdyktu. W rezultacie Innocenty zrzekł się swojej kontroli nad nawoływaniem i rekrutacją do misji w Liwonii na rzecz Alberta, dając mu niemalże całkowitą swobodę w planowaniu, zwoływaniu i naborze do krucjat w tamtych stronach. To pełnomocnictwo nie było ograniczone w czasie, ale odnosiło się tylko do określonego regionu geograficznego, prowincji Hamburg-Brema, która była kluczowym regionem w pozyskiwaniu uczestników misji w Liwonii. W grudniu 1215 r., kiedy Innocenty wydał Alto diuine wzywającą wiernych w Danii do wsparcia misji liwskich, zwrócił się do miejscowego kleru o ogłoszenie swojego listu w ich parafiach i nawoływanie do przyłączenia się do kampanii. Listy z 1209 i 1210 r. dotyczące planowanego przedsięwzięcia króla Danii przeciw poganom nie zawierały żadnych instrukcji odnośnie do głoszenia jego ekspedycji i chociaż jeżeli jeden z nich był skierowany do wiernych w królestwie Danii, został przypuszczalnie wysłany do króla, żeby ten mógł użyć go wedle własnego uznania. Zatem Innocenty nie wprowadził w życie środków zapewniających papieską kontrolę nad organizacją ekspedycji w rejonie Bałtyku; pozostawił planowanie i ogłaszanie krucjat, a zatem także rekrutację, władzom lokalnym. Ten brak papieskiego zainteresowania organizacją przedsięwzięć nadbałtyckich kontrastuje z wagą jaką papież przykładał do głoszenia krucjat w Ziemi Świętej, i wskazuje, że nie był on zaangażowany w pozyskiwanie uczestników wypraw bałtyckich. Region wyznaczony do rekrutacji do kampanii nadbałtyckich obejmował kraje leżące w rejonie Morza Bałtyckiego. List z 1199 roku został wysłany do Saksonii, Westfalii, a także do chrześcijan zamieszkujących ziemie Wenedów i regiony po drugiej stronie Łaby. List z 1204 roku został zaadresowany do prowincji Hamburg‒Brema, podczas gdy ten z 1215 roku ‒ do Duńczyków. Wcześniej zasugerowano, że podobne listy, obecnie zagubione, zostały napisane do innych kościelnych prowincji w regionie w grudniu 1215 roku. Jest prawdopodobne, że Innocenty stosował się do próśb biskupa Alberta, który, jak to zostało udokumentowane w kronice Henryka Łotysza, tradycyjnie pozyskiwał uczestników w Saksonii i Westfalii, a w 1199 roku szukał wsparcia ze strony króla Danii. Listy z lat 1209 i 1210, dotyczące ekspedycji Waldemara, nawoływały do brania udziału w królewskiej wyprawie jedynie Duńczyków. Nie podjęto żadnych prób w celu rozszerzenia kręgu uczestników zaangażowanych w tę sprawę. Wydaje się, że Innocenty po prostu wezwał do pomocy nad Bałtykiem te regiony, które zasugerował Albert i Waldemar, i z pewnością nie próbował przekształcić kampanii obronnej nowego Kościoła w regionie Bałtyku w problem całego zachodniego chrześcijaństwa. Papieskie próby kontrolowania organizacji kampanii w regionie nadbałtyckim Wydaje się oczywiste, że nie było praktycznie żadnych papieskich prób kontroli organizacji, czasu trwania czy nawet miejsc docelowych kampanii bałtyckiej. Gdy Innocenty wydawał zgodę na przeprowadzanie nowych wypraw w regionie, nie wyznaczał żadnych legatów papieskich, by go reprezentowali lub przejęli nadzór nad kampaniami. Pisma dotyczące wypraw do Liwonii nie zawierały wskazówek co do ich przeprowadzania i organizacji; podjęcie takich decyzji papież pozostawiał w całości biskupowi misyjnemu. Również w listach uwierzytelniających wyprawę duńskiego króla w 1209 r. nie znajdujemy żadnych sugestii ani porad dotyczących wspomnianych wyżej kwestii ‒ po prostu zatwierdzały wyprawę, którą zaplanował już Waldemar. Że był to rzeczywiście duński plan królewski, a nie koncepcja wspólna dla wszystkich chrześcijan, dokumentuje pismo do wiernych Królestwa Danii, w którym papież namawia ich do „pomocy” swemu królowi oraz do „chwycenia za broń wraz ze swoim królem”. Papież nie starał się nawet angażować innych magnatów z regionu. Nie określił on celu wyprawy króla, a jedynie w sposób ogólny zezwolił mu, by wyruszył na pogan; jedyna wskazówka o charakterze „geograficznym” znajdowała się w komentarzu załączonym do listu, gdzie stwierdzone jest, iż król dotychczas wielokrotnie walczył przeciwko „barbarzyńskim nacjom [...] które graniczą z waszym królestwem”. Papież tym samym dał duńskiemu królowi wolną rękę w sprawie przeprowadzenia kampanii, gdyż uznał ją za posunięcie właściwe: upoważnione przez Kościół królewskie działania wojenne w służbie wiary. Ten brak papieskiej kontroli wydaje się bardzo szczególny w świetle prób przejęcia przez Innocentego ścisłej kontroli nad krucjatami do Ziemi Świętej. Jako wikariusz Chrystusa, głowa Kościoła, wziął pełną odpowiedzialność za wyprawy krzyżowe i odzyskanie świętych miejsc. To było jasne od samego początku jego pontyfikatu. Oświadczył to, proklamując I Krucjatę ‒ Post miserabile ‒ w sierpniu 1198 r. Problem kontroli nad wyprawami stał się jeszcze bardziej palący po niepowodzeniu IV Krucjaty; uwidoczniło się to zwłaszcza w wezwaniach do kolejnej misji oswobodzenia Jerozolimy. Od 1213 r. papieskie próby zapewnienia kontroli nad krucjatą stawały się coraz bardziej zdecydowane ‒ za ich uwieńczenie można uznać szczegółowe uzgodnienia przedstawione w Ad liberandam z roku 1215. Jednocześnie Innocenty w ogóle nie próbował przejąć nadzoru nad bałtycką wyprawą, nawet w Sicut ecclesiastice religionis z października 1199 r. albo w Al to diuine z grudnia 1215 r., na pisanych w czasie, gdy niepokoił się kontrolą nad wyprawami do Ziemi Świętej. Obojętności wobec kontroli i organizacji wypraw przeciwko niewiernym nad Bałtykiem nie można po prostu przypisać odległości pomiędzy Rzymem a północną Europą. Encyklika Post miserabile z 1198 r. ze szczegółowymi instrukcjami na temat planowania IV Krucjaty została wysłana do Anglii, jak również do in- nych krajów; Quia major z 1213 r., która również zawierała papieskie wskazówki odnośnie do organizacji krucjaty na Wschód, została wysłana zarówno do Danii, jak i Szwecji. Chociaż Innocenty nigdy nie próbował objąć ścisłą kontrolą kampanii przeciwko heretykom we Francji lub przeciwko muzułmanom w Hiszpanii, tak jak to zrobił z krucjatami na Wschodzie, okazał wielkie zainteresowanie hiszpańskimi i francuskimi przedsięwzięciami, służąc przywódcom tych kampanii radą na temat sposobu działania. Na początku 1212 r. doradził królowi Kastylii, by ten wezwał do tymczasowego rozejmu i odroczenia walk z muzułmanami na bardziej korzystny czas. Papież odegrał również ważną rolę w kampanii przeciwko heretykom we Francji, szczególnie po zamordowaniu legata papieskiego Piotra z Castelnau w styczniu 1208 r. Brak jakiejkolwiek próby zaangażowania się w przeprowadzenie kampanii w regionie Bałtyku może zatem być rezultatem traktowania tych wypraw przez Innocentego jako znacznie mniej ważnych. Charakter pism papieskich dotyczących kampanii w krajach nadbałtyckich Istnieje znacząca różnica w formułowaniu pism Innocentego na temat liwskiej misji, gdy porównamy je z tymi dotyczącymi działań duńskich. Listy z lat 1199, 1204 i 1215, odnoszące się do misji liwskiej, nie zawierają żadnych przykładów „typowej terminologii krucjatowej”, takich jak wyraźne odniesienia do uczestników, którzy „zabrali krzyże” lub zostali „naznaczeni krzyżem”, traktowanie krucjat jako służby Jezusowi Chrystusowi czy też określanie krucjat „świętą pielgrzymką”. Pisma z lat 1209 oraz 1210 dotyczyły wyprawy duńskiego króla i w przeciwieństwie do poprzednich listów zawierały tego typu określenia. W liście z 31 października 1209 r. Innocenty, wzywając wszystkich Duńczyków do wspierania króla w jego krucjacie, nazwał zaplanowaną przez króla wyprawę krzyżową mianem „tam sancte peregrinationis labore”. W liście z tego samego dnia do niemieckiego cesarza Ottona IV papież ponownie odniósł się do wyprawy duńskiego króla słowami „tam sanctea peregrinatione labore”, używając przy tym sformułowania „ scruitium Ihesu Christi”. W swoim piśmie z 1210 r. Innocenty opisał króla jako naznaczonego krzyżem, „signo crucis assumpto”. Wprawdzie Helmut Roscher twierdzi, że „Das Fehlen des Begriffes »crucesignati« und ähnlicher Benennungen wird bei der schmalen Quellengrundlage Zufall sein”, szybki rzut oka jednak wskazuje, że terminologia użyta w pismach dotyczących Ziemi Świętej oraz regionu bałtyckiego jest odmienna. Listy takie jak Post miserabile, Graves ońentalis. Nisi nobis, Utinam dominus, Quia major oraz Ad liberandam, udzielały uczestnikom krucjaty do Ziemi Świętej odpustu, zawierały przy tym typowe dla terminologii krucjatowej określenia i zwroty. Wobec powyższego brak takiej terminologii w listach z lat 1199, 1204 i 1215 wydaje się nieprzypadkowy; z kolei obecność tej stylistyki w listach z lat 1209 oraz 1210, dotyczących krucjaty duńskiego króla, jest godna uwagi i ukazuje, że Innocenty przynajmniej na tym etapie rozważał nadanie nadbałtyckim wyprawom zasadniczo takiego samego charakteru jak krucjatom do Ziemi Świętej. Królewskie kampanie i krucjaty przeciwko heretykom Pozostaje aktualne pytanie, dlaczego pochodzące z 1209 i 1210 r. listy dotyczące kampanii duńskiego króla różnią się od tych poruszających kwestię misji na terenie Liwonii nie tylko w sferze terminologii, ale również w sposobie uzasadnienia podjęcia działań wojennych. Użycie siły usprawiedliwiane było nawracaniem pogan, zaś jego słuszność miało potwierdzać odwołanie do przypowieści o uczcie z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 14, 7-24). Listy z 1209 r. nie zapowiadały zmian zachodzących w papieskiej polityce wobec Inflant, co potwierdza fakt, iż w liście z 1215 r. papież powraca do uzasadniania działań wojennych obroną chrześcijan (dlatego też nie używał już terminologii krucjat). Narratio oraz pierwsza część dispositio listu do króla Danii z 1209 r. brzmią następująco: Chociaż często podejmowałeś trud prowadzenia w imię Pana wojny przeciwko barbarzyńskim narodom, które zamieszkują tereny przyległe do Twojego królestwa, nowy strumień Bożej łaski znów uczynił żyzną ziemię Twojego serca, którą pług świętych napomnień orał tak pracowicie, że, napełniony miłością do prawa Boskiego, zamierzasz ponownie rozpocząć wojnę, by nakłonić ubogich i ułomnych, niewidomych i chromych do przyjścia na weselną ucztę najdostojniejszego króla ‒ niczym w biblijnej przypowieści. Po tym, jak za Twoją sprawą barbarzyńskie narody znalazły się w sieciach wiary prawosławnej, zieleń trzciny i sitowia pojawi się tam, gdzie dotąd żyły tylko strusie. Dlatego też, zawierzając decyzję Panu, najostrożniej doradzamy Waszej królewskiej pobożności, zachęcamy i zalecamy, byś w imię odpuszczenia swoich grzechów, z miłości do tego, który w swojej mocy ujął naszą niewolę, postarał się wykorzenić grzech pogaństwa oraz rozszerzyć granice wiary chrześcijańskiej. Na podstawie treści tego fragmentu nie można jednoznacznie ustalić, czy odwołanie do przypowieści o uczcie weselnej pochodzi z prośby króla, czy też zostało dodane przez pracowników kancelarii papieskiej. Fakt, że znalazł się on w liście papieża, oznacza, że kancelaria uznała ten motyw za stosowny w ramach kampanii podejmowanej przez króla. Papież ochoczo skłaniał się do zagwarantowania poparcia duńskiemu królowi, który mógł być papieskim sojusznikiem w rejonie postępującej ekspansji cesarza niemieckiego, ale jakkolwiek ta kalkulacja stała się kolejnym powodem dla poparcia inicjatyw króla w rejonie Bałtyku, to jednak nie wyjaśnia ona zmiany stosunku papieża do charakteru i celu takiego przedsięwzięcia, żadnego wyjaśnienia nie można bowiem uznać za wystarczające. Oczywiście należy brać pod uwagę możliwość, że język korespondencji odzwierciedlał jedynie krótkotrwałą niedyspozycję Innocentego lub niedopatrzenie kurii, jednak należałoby spodziewać się, że list o tak niebagatelnym znaczeniu ‒ z dużą dozą wyrozumiałości wobec kampanii bałtyckiej ‒ powinien zostać zredagowany i sprawdzony na najwyższym szczeblu kancelarii papieskiej i skonsultowany następnie z samym papieżem. Do dzisiejszych czasów w papieskich archiwach przetrwała jedynie kopia listu; poza tym brakuje informacji o osobach zaangażowanych w jego opracowanie i publikację. Czy gra słów, którą można zauważyć w sformułowaniach: „Z miłości do tego, który w swojej mocy ujął naszą niewolę” („amore illius qui captiuitatem nostram sua du‒ xit uirtute captiuam”) w części dispositio oraz „oddają stworzeniu cześć, którą są winni jego stwórcy” („reuerentiam exhibent creature quam de‒ berent impendere creatori”) w arendze może wskazywać, że list napisał sam Innocenty? C.R. Cheney zauważa, że w swoich tekstach Innocenty często zestawiał obok siebie podobnie brzmiące słowa i przestawiał wyrazy na inne miejsca w zdaniu. Podobnie jak inni badacze, Cheney stwierdził również, że Innocenty w swoich listach niekiedy nazbyt często wprowadzał nawiązania do Biblii ‒ w stosunkowo krótkim liście do króla Danii znalazło się ponad 10 cytatów i odwołań do Starego i Nowego Testamentu. Te cechy stylu mogą sugerować, że Innocenty był bezpośrednio zaangażowany w pisanie listu. Niektóre teorie wyjaśniające znalezienie się w liście tak niezwykłego fragmentu odwołują się do polityki Innocentego wobec heretyków w południowej Fran- cji. Na początku papież podejmował próby przezwyciężenia w tym rejonie herezji, próbując umocnić pozycję miejscowego Kościoła swoimi sugestiami i reformami, ale ostatecznie zdecydował się na użycie siły Krok ten ‒ podjęty w celu przymuszenia heretyków do powrotu na łono Kościoła ‒ przez długi czas był usprawiedliwiany. W listach z maja 1204 r., lutego 1205 r. i listopada 1207 r. Innocenty usiłował skłonić króla Francji Filipa Augusta, by użył swoich sił do obrony Kościoła i by jego wojska wzięły udział w kampaniach przeciw heretykom. Papież obiecał swą pełną akceptację dla udziału w takich przedsięwzięciach. W 1207 r. nadał też uczestnikom kampanii przywilej papieskiej ochrony ich majątku. Jednak mimo iż przed ogłoszeniem rozpoczęcia krucjaty Innocenty obdarzył króla Francji i jego wojsko przywilejami, początkowo jego nawoływania nie spotkały się z odzewem. 14 stycznia 1208 r. został zamordowany legat papieski Piotr z Castelnau, a w październiku tegoż roku Innocenty ogłosił w końcu rozpoczęcie krucjaty przeciwko heretykom w południowej Francji. Obiecał jej uczestnikom odpust, nadał im szereg przywilejów oraz powołał trzech legatów ‒ opata Citeaux Arnolda Amalryka i biskupów Riez i Conserans ‒ by zachęcali do wzięcia udziału w krucjacie i stanęli na jej czele. Myśl o tych wydarzeniach odzwierciedla się w języku papieskich listów, które stały się odtąd bardziej gwałtowne i zawierały więcej terminologii związanej z krucjatami. Język używany w papieskich listach po 1204 r. jest dużo dosadniejszy niż w listach z 1198 r. ‒ w 1208 r. papież kilka razy wspominał walkę przeciwko heretykom nazywaną m.in. „opus tam sanctum” oraz „labor tam sanctus”. Papież wspominał również o znaku krzyża, zaś tych, którzy przyrzekli lub skłaniali się do przyrzeczenia walki przeciwko heretykom, przedstawiał jako „ad obsequium Christi signati contra provenciales heréticos vel signandi”. Istnieją pewne podobieństwa pomiędzy listem z 17 listopada 1207 roku do Filipa Augusta dotyczącym jego kampanii przeciwko heretykom, a tym z 31 października 1209 roku dotyczącym wyprawy Waldemara. Oba listy nawołują: „do odpuszczenia [ich] grzechów, przygotowania [się], by mężnie wyplenić błędy”, by tępić wszelakie przejawy herezji i pogaństwa ‒ różne warianty tego wyrażenia były powszechne w listach krzyżowych, jednak Innocenty nie używał ich wcześniej w swoich dokumentach dotyczących kampanii nadbałtyckich. Inny element w listach dotyczących wyprawy Waldemara, mianowicie użycie przypowieści o uczcie weselnej w narratio, może wiązać kampanię Waldemara z wyprawami krzyżowymi przeciwko heretykom we Francji. Ta przypowieść nie jest przywołana w żadnym z listów papieskich do króla Francji na temat walk przeciwko heretykom, jednak była wykorzystana przez św. Augustyna w jego uzasadnieniu tłumienia herezji, co jest ogólnie znanym faktem. Kiedy Kościół zmuszał heretyków do porzucenia swoich fałszywych przekonań i przyjęcia prawdziwej wiary, był to, według niego, akt łaski i mógł być porównany z postępowaniem gospodarza na uczcie weselnej z Ewangelii według św. Łuka- sza, który posyła swoje sługi na drogi, by sprowadzili każdego, kogo napotkają”. Poganie nie byli z natury wrogami Kościoła i nie stanowili dla niego pierwotnego zagrożenia. To przede wszystkim heretycy byli postrzegani jako buntownicy przeciwko Kościołowi; w dotyczącym spraw wiary liście papieskim z 1199 roku Innocenty uznał herezję za równą zdradzie”. W niektórych swoich listach jednakże Innocenty opisuje pogan jako wrogów Kościoła na równi z heretykami, prawdopodobnie pod wpływem raportów o pogańskich atakach na misjonarzy i nowych konwertytów, które otrzymywał z poszczególnych regionów. Posługuje się metaforą z Księgi Hioba, aby opisać, jak Kościół ‒ przedstawiony jako Jordan ‒ był zagrożony ze strony wrogów: pogan czy heretyków, nastawionych przeciwko niemu przez samego diabła. Papież wykorzystywał ten wizerunek w listach dotyczących herezji we Francji w latach 1198 i 1209 oraz w listach odnoszących się do pogan w regionie nadbałtyckim z lat 1204 i 1209”. Wizerunek ten był także użyty w różnych kazaniach Innocentego, jednak bardzo rzadko w innych listach”. Czy te dwie kwestie ‒ walka przeciwko heretykom i ta przeciwko poganom ‒ w jakiś sposób się połączyły w rozważaniach papieskich? Jeśli tak, to możliwe jest, że radykalizacja zmagań z herezją w południowej Francji doprowadziła do radykalnej polityki nadbałtyckiej i stąd postawa Innocentego w stosunku do wypraw nadbałtyckich, stąd również ten język, w którym wyrażał swoje idee. Zdecydowawszy, że użycie siły było konieczne w południowej Francji i powinno być zastosowane w tamtejszych kampaniach królewskich, Innocenty mógł dojść do wniosku, że podobną strategię należy wprowadzić nad Bałtyk ‒ z tą różnicą oczywiście, że użycie siły przeciwko heretykom od dawna było aprobowane przez Kościół, podczas gdy nie było ono dopuszczalne przy nawracaniu pogan. Niewykluczone, że Innocenty uznał, iż ta sytuacja wymaga drastycznych środków. Na podobną radykalizację papieskiego postrzegania działań w południowej Francji i nad Bałtykiem mogła wpłynąć zasadnicza zmiana w jego poglądach na temat sytuacji Kościoła i samych problemów, z którymi zmagało się chrześcijaństwo po nieszczęsnej IV Krucjacie. Tymczasowa zmiana języka w listach papieskich i w papieskim opisie celu królewskiej wyprawy w pismach z 1209 i 1210 roku mogła nie tyle odzwierciedlać zmianę w postawie Innocentego wobec wypraw nadbałtyckich, ile bardziej ogólną przemianę jego poglądów po 1204 roku. Jednakże godny uwagi jest fakt, że Innocenty nie przyznał uczestnikom kampanii duńskiego króla nieograniczonych świeckich przywilejów, jakimi obdarzył uczestników krucjaty przeciwko heretykom. Nie mianował również legatów papieskich do rekrutacji i organizacji wyprawy bałtyckiej. Ziemia Święta i Bałtyk Na podstawie listów papieskich wnioskujemy, że Innocenty III uważał wyprawy nadbałtyckie za mniej ważne niż krucjaty do Ziemi Świętej. W 1199 roku ze- zwolił na przeniesienie ślubów pielgrzymowania do Ziemi Świętej na krucjatę do Liwonii, tym samym zrównując znaczenie tych dwóch wypraw krzyżowych. Dwukrotnie, w 1204 i 1215 roku, papież zezwolił tym, którzy z powodu ubóstwa bądź złego stanu zdrowia nie mogli uczestniczyć w wyprawach do Ziemi Świętej, udać się do Liwonii, tym sposobem zapewniając sobie silniejszych i lepiej wyposażonych ludzi do służby na Wschodzie. W liście z 1215 roku papieski pogląd, że krucjaty bałtyckie są mniej ważne niż krucjaty do Ziemi Świętej, był także jasno wyrażony choćby w słowach, że „ci, którzy nie mogą służyć [Bogu] przychodząc z pomocą Ziemi Świętej, mogą przynajmniej służyć mu wspomagając mieszkańców Liwonii”. Gdy Innocenty wydał w 1213 roku bullę Quia major wspierającą Ziemię Świętą i tymczasowo odwołał odpusty religijne przyznawane uczestnikom krucjat w Hiszpanii i przeciwko heretykom we Francji, nie było w niej żadnego odniesienia do wypraw bałtyckich. Helmut Roscher utrzymuje, iż świadczy to o przekonaniu Innocentego, że te kampanie przyciągały ludzi jedynie znad Bałtyku, a zatem nie rozpraszały zasobów ludzkich przeznaczonych do Ziemi Świętej. Jednak Innocenty III wysłał Quia major do Danii i Szwecji, najwyraźniej z nadzieją na rekrutację krzyżowców również z tych krajów. Wydaje się bardziej prawdopodobne, iż powodem, dla którego papież nie unieważnił odpustu dla regionu bałtyckiego, był fakt, że nie uważał przedsięwzięć podjętych nad Bałtykiem za zrea- lizowane, w przeciwieństwie do zadań w Hiszpanii i Francji. Papież oznajmił, że odwołuje ...odpusty religijne niegdyś przyznane przez nas tym, którzy wyruszyli do Hiszpanii przeciwko Maurom bądź przeciwko heretykom w Prowansji, głównie dlatego, że te były im przyznane w okolicznościach, które nie mają już miejsca, gdyż jak do tej pory sprawy w obydwu tych krajach mają się dobrze...”. Papież mógł też postrzegać kampanie nadbałtyckie, z ich częściowym odpustem, jako wydarzenie o tak małej wadze, że nie konkurowały z krucjatami na Wschód. Najwyraźniej pragnął, aby krzyżowcy z północnowschodniej Europy skupiali się wyłącznie na regionie nadbałtyckim, a mimo to namawiał ich, aby udali się do Ziemi Świętej, tym samym pokazując, że choć przedsięwzięcie nad Bałtykiem powinno być kontynuowane, ma ono dużo mniejsze znaczenie niż wsparcie dla Ziemi Świętej. Można by rozważać, czy niski priorytet i ograniczony odpust nadany wyprawom bałtyckim wyjaśnia papieskie życzenie, aby nie odciągać sił od krucjat na Wschodzie. W 1199 roku papież prawdopodobnie chciał nadać pierwszeństwo IV Krucjacie, obwieszczonej rok wcześniej. Około października 1209 roku, gdy Innocenty wydał listy na temat duńskiej wyprawy królewskiej, był znowu zainteresowany wsparciem dla Ziemi Świętej. Widać to w liście z listopada 1209 roku do Simona de Montforta, w którym wahał się zainicjować nowe kampanie werbunkowe na krucjatę przeciw- ko albigensom ze względu na troskę o sytuację na Wschodzie. Z kolei w 1215 roku Innocenty był niewątpliwie bardzo skupiony na V Krucjacie, ale priorytet dla Ziemi Świętej nigdy nie jest wspomniany w jego listach dotyczących wypraw nadbałtyckich, tak jak to miało miejsce w tych dotyczących krucjaty przeciwko albigensom, i nie ma żadnego dowodu, jakoby papież kiedykolwiek zamierzał przyznać pełny odpust uczestnikom wypraw bałtyckich. Podczas gdy list Innocentego do Simona de Montforta z listopada 1209 roku zawierał wzmiankę na temat pierwszeństwa wspierania Ziemi Świętej, list z października 1209 roku do duńskiego króla nie miał podobnego wyjaśnienia przyznanego ograniczonego odpustu. Dlaczego jednak Innocenty zaoferował tylko ograniczony odpust krucjatom bałtyckim? Czy to dlatego, że bał się, iż odpust zupełny odciągnie siły od krucjat do Ziemi Świętej, czy zwyczajnie nie uważał wypraw bałtyckich za równe wagą krucjacie jerozolimskiej? Wydaje się, iż chodziło o ten drugi przypadek. W 1209 roku Innocenty mógł, gdyby chciał, przyznać odpust dla uczestników wypraw nadbałtyckich duńskiego króla. W tym czasie papież był z pewnością zajęty sytuacją w Ziemi Świętej, czego dowodzą jego starania, by zwerbować krzyżowców we Francji, Lombardii oraz w regionie Ankony w 1208 roku, a także list z listopada 1209 roku do Simona de Montforta. Jednocześnie ‒ pomimo kwestii jerozolimskiej ‒ pozwolił, aby krucjaty przeciwko heretykom w południowej Francji trwały nadal, a rok później udzielił odpuszczenia wszystkich grzechów, „remissio omnium peccaminum”, uczestnikom krucjat w Hiszpanii. Dalszego wyjaśnienia postawy Innocentego wobec krucjat bałtyckich można się doszukać w jego polityce wobec misji wśród niechrześcijan. Innocenty III i misja wśród niechrześcijan Wiele sprawozdań i wniosków od biskupów misyjnych pracujących w regionie Morza Bałtyckiego pozwalało papieżowi Innocentemu śledzić ich postępy i służyć radą odnośnie do ich metod. Jak widzieliśmy, biskup Albert wysyłał petycje oraz zapytania do kurii niemalże co roku, dzięki czemu Innocenty zainteresował się organizacją i składem grup misjonarzy pracujących w Liwonii. Niedługo po elekcji Albert poprosił Innocentego o napisanie listu Cum in partibus do opatów cysterskich, co pozwoliło mu na rekrutację nowych misjonarzy. Papież nawoływał opatów, by pozwolili zakonnikom dołączyć do misji liwskiej. Jak długo próby zwerbowania przez Alberta większej liczby cystersów na misję liwską spotykały się z entuzjazmem ze strony opatów cysterskich, tak długo byli oni mile widziani przez Innocentego. Idąc za przykładem poprzedników, Innocenty od samego początku swojego pontyfikatu wykorzystywał członków tego zakonu do służby dyplomatycznej, czyniąc ich swymi przedstawicielami w różnych okolicznościach. Cystersi mieli talent do nauczania, a przymiot ten często był wspominany przez Innocentego w jego listach do zakonu; potwierdza to list z 1200 roku. Nacisk na umiejęt- ności nauczania cystersów jeszcze raz podkreśla chęć Innocentego do przeprowadzenia misji liwskiej w sposób pokojowy. Wyraził tę chęć w pierwszym liście dotyczącym misji w Liwonii napisanym w październiku 1199 roku. Do wiosny 1201 roku Innocenty otrzymał dodatkowe informacje o stanie misji liwskiej wraz z serią nowych próśb. W odpowiedzi papież cytował nakaz dla misjonarzy z Ewangelii wg św. Mateusza (Mateusz 28,19), nawołując biskupa Alberta oraz jego towarzyszy, by kontynuowali swą pracę. Używał również cytatów z Dziejów Apostolskich, by porównać pracę misjonarzy w Liwonii do nauczania apostołów. Podkreślał tym samym, że ich praca ma opierać się na pokojowym nauczaniu. Przekonywał misjonarzy, by przyłączyli się do jednej organizacji z jedną władzą i zewnętrznym znakiem ich jedności — jednym habitem. Ta sugestia była najprawdopodobniej spowodowana raportami biskupa Alberta, usiłującego przerwać rywalizację z konkurującymi zakonami pracującymi w Liwonii. Innocenty zajął się ułatwieniem pracy misjonarzom szerzej niż jego poprzednik, choć należy przyznać, że Celestyn III z powodów praktycznych udzielił misjonarzom dyspensy i zwolnił ich z zasad zakonnych dotyczących diety oraz ubioru. Innocenty natomiast zaproponował stworzenie nowego organu obejmującego wszystkich misjonarzy pracujących w terenie. Później często powracał do swojego pomysłu połączenia członków różnych zakonów religijnych czy frakcji: w 1200 roku przedstawił swój pomysł humiliatom w Lombardii, a następnie wprowadził go w życie wśród zakonnic w Rzymie. Jednakże misjonarze w Liwonii nie zastosowali się do papieskiej rady i wkrótce po otrzymaniu listu od Innocentego cystersi stworzyli własne opactwo ‒ Dunamünde. Jesienią 1204 roku Innocenty porzucił swój pomysł. Kiedy w październiku wydał list Etsi verba evangelizantium, dokonał podziału między cystersów, benedyktynów i kanoników regularnych. Zaakceptował zatem ścisły podział na poszczególne zakony i zaniechał prób stworzenia zjednoczonego korpusu misjonarzy. W tym samym liście uznał nową instytucję w misji liwskiej zwaną Frat res Milicie Christi de Livonia ‒ lub braćmi mieczowymi ‒ stworzoną przez tamtejszych cystersów pracujących w ruchach uczestniczących w działaniach wojennych. Nie znaczy to jednak, że Innocenty zaniechał swej idei pokojowego nawracania Liwów. Wyraźnie podkreślił, że musi istnieć podział pracy: praca misjonarzy miała być kontynuowana przez różne zakony religijne, natomiast bracia mieczowi byli powołani wyłącznie w obronie misjonarzy; nie mieli się kontaktować z poganami. W liście z 1206 roku dotyczącym polskich cystersów z Łękna, którzy pragnęli podjąć misję w Prusach, Innocenty pokrótce powrócił do problemu rywalizacji pomiędzy różnymi zakonami biorącymi udział w misji. Porzuciwszy ideę zjednoczonego zakonu misyjnego, teraz jedynie namawiał cystersów, by współpracowali z innymi zakonami. W liście tym Innocenty opisał, jak opat z Łękna wystąpił do kurii o zgodę na nawracanie Prusów. Innocentemu wyraźnie przypadł do gustu pomysł opata. W liście podał kilka wybranych cytatów z ewangelii, pokazując tym samym, że dostrzega swoją odpowiedzialność za misje wśród pogan. Jego zdaniem, projekty misji powinny być przesyłane do kurii w celu weryfikacji ‒ papież winien je zatwierdzić i wspierać, jeśli tylko będą wykonalne i właściwe. W tym liście Innocenty zacytował Ewangelię wg św. Mateusza (9, 38): „Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Zacytował również fragment listu Św. Pawła do Rzymian (10, 14-15): Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę! Wybierając ten cytat, Innocenty nawiązał do De consideratione Bernadra z Clairvaux, który, jak widzieliśmy, wykorzystał ten fragment, by przypomnieć papieżowi o jego odpowiedzialności za misje. Cytując słowa św. Pawła, Innocenty dał jasno do zrozumienia, że nowa misja w Prusach ma być przeprowadzona pokojowymi metodami ‒ poprzez głoszenie ewangelii. Podkreślał to w całym liście, powtarzając odniesienia do ewangelizacji, którą misjonarze mieli podjąć. Innocenty III i opieka nad nowo nawróconymi List z kwietnia 1201 roku od Alberta zawierał szereg pytań dotyczących nowo nawróconych. W odpowiedzi Innocenty jasno powiedział, że mają być oni traktowani pobłażliwie ‒ nie oczekuje się od nich, by przyjmując chrzest porzucili wszystkie swoje zwyczaje i praktyki; tak więc w niektórych sprawach papież wypowiadał się za odejściem od kanonicznych ustaleń dotyczących małżeństwa i pokrewieństwa. Przypomniał także misjonarzom, by byli miłosierni podczas wypełniania swoich obowiązków duszpasterskich wśród nowych wiernych. Jeśli zaś chodziło o ustalenie pokuty za takie grzechy, jak cudzołóstwo, zdrada czy zabójstwo, mieli postępować rozważnie i wziąć pod uwagę wszelkie okoliczności, a w szczególności fakt, że praktyki chrześcijańskie dopiero niedawno pojawiły się w Liwonii. Papież napominał, że taka pobłażliwość jest niezbędna, by nowo nawróceni nie żałowali przejścia na chrześcijaństwo ze względu na problemy z adaptacją do nowych zwyczajów i nakazów. Innocenty trafnie zauważył, że w celu uniknięcia apostazji, w wytyczaniu środków idzie za przykładem papieża Grzegorza Wielkiego. Użył nawet tej samej sentencji co Grzegorz, aby pokazać, dlaczego należy traktować nowo nawróconych pobłażliwie, a mianowicie 1 Kor (3, 2): „Mleko wam dałem, a nie pokarm stały, boście byli niemocni; zresztą i nadal nie jesteście mocni”. Grzegorz użył tego obrazu w liście, w którym poparł elastyczną postawę w kwestii małżeństwa wśród nowo nawróconych Anglosasów. Innocenty nie tylko więc prowadził politykę Grzegorza, lecz także użył tego samego biblijnego obrazu ‒ w kilku ustawach dokładnie skopiował słowa z jego listów. Gdy stanął przed pytaniem biskupa Alberta o praktyki małżeńskie nowo nawróconych, sięgnął po listy Grzegorza, którymi dysponował w kilku egzemplarzach, przestudiował je dokładnie i zaczerpnął z nich zarówno luźne podejście do spraw małżeństwa, jak i zasadę pobłażliwego traktowania neofitów. Podobną politykę wspaniałomyślności ‒ i podobny wizerunek ‒ zastosował papież Mikołaj I wobec misji w Bułgarii. Poradził on chanowi Borisowi, żeby od nowo nawróconych nie oczekiwał idealnej wiary, dlatego ścisłe przestrzeganie wstrzemięźliwości nie powinno być wymagane. Napisał to, ponieważ Bułgarzy „mogą wciąż stać się poganami i powinni być karmieni mlekiem. Papież zaś nie powinien nakładać na nich ciężkiego jarzma do czasu, gdy będą gotowi na porządne jedzenie”. Opieka Innocentego nie ograniczała się do spraw dotyczących przestrzegania chrześcijańskich praktyk i ustaleń. Troszczył się on także o sprawy społeczne i finansowe. W sierpniu 1212 roku wysłannicy na misji w Prusach otrzymali list, w którym Innocenty surowo zabronił polskim i pomorskim księciom nakładania obowiązków na nowo nawróconych i ograniczania ich wolności, co rzekomo tamci robili. Podobne zaniepokojenie wyraził w kolejnym liście z roku 1213, w którym ‒ prawdopodobnie po skargach od Zakonu Kawalerów Mieczowych ‒ udzielił nagany biskupowi Albertowi za jego traktowanie nowo nawróconych. Innocenty obawiał się apostazji nowych członków Kościoła, dlatego stało się dla niego istotne, by zapewnić pogan z rejonu Morza Bałtyckiego, którzy przyjęli chrześcijaństwo, że nie doświadczą niedoli czy pogorszenia swej obecnej sytuacji. Innocenty III ‒ reforma, misja wewnętrzna oraz zewnętrzna Innocenty zdecydowanie popierał trwającą misję w regionie nadbałtyckim, jednak sam nie przedsięwziął żadnych kroków, by szerzyć wiarę wśród niechrześcijan żyjących na terenach niepodlegających wpływom zachodniego chrześcijaństwa. Co więcej, Benjamin Kedar wywnioskował, że „Innocenty III nie okazał żadnego zainteresowania misją przeciwko Saracenom”. Dla papieża nadrzędną sprawą była nie tyle misja zewnętrzna, ile wewnętrzna: głoszenie ewangelii wśród chrześcijan i heretyków w zachodniej Europie. Do końca XII wieku rosło poczucie potrzeby wzmacniania wiary chrześcijańskiej na zachodzie Europy. Wielu wierzyło, że wady chrześcijan przyczyniły się do zdobycia Jerozolimy przez Saladyna w 1187 roku i dlatego uzdrowienie zachodniego chrześcijaństwa miało istotne znaczenie dla odzyskania miasta ‒ takie idee były głoszone przez papieża Grzegorza VIII, kiedy nawoływał do III Krucjaty. Strata Świętego Miasta z pewnością wstrząsnęła ludnością zachodniej Europy, podobnie jak herezja, która zaczęła się szerzyć w połu- dniowej Francji. Rozwój duchowy w późnych latach XI i w początkach XII wieku przyczynił się do powstania wśród ludności świeckiej kilku nowych ruchów religijnych, które poprzez ideę naśladowania życia apostolskiego miały wielki wpływ na kaznodziejstwo. Niektórzy wierzyli, że stosują się do nauk Kościoła; inni znajdowali się w otwartej opozycji do niego i jako tacy byli już potępieni. Wkrótce po wyborze Innocenty zainteresował się desydenckimi ruchami religijnymi. Chcąc zwiększyć swoją kontrolę nad nimi, starał się sprowadzić je na łono Kościoła, przekonać ich wyznawców, by dostosowali się do doktryny i poddali się władzy papieskiej. Ta polityka pojednania i włączenia została zastosowana do pewnych grup, w tym również do niektórych waldensów. Dla bardziej opornych lub mniej zorganizowanych dysydentów, którzy nie chcieli porozumienia z Rzymem, Innocenty z początku obmyślił inną politykę, która polegała na wygłaszaniu kazań i prowadzeniu dyskusji. Jeszcze raz cystersi mieli stać się nieocenionym papieskim narzędziem. W kilku listach Innocenty apelował do nich, aby stali się aktywni i przyszli z pomocą Kościołowi, głosząc kazania pośród heretyków. Przez lata Innocenty wysyłał cystersów do południowej Francji jako kaznodziei i legatów papieskich, śledząc dokładnie ich pracę i doradzając im w sprawie realizacji ich misji. Do pomocy i prób zreformowania lokalnego Kościoła wezwał również miejscową szlachtę. Ale kiedy te metody zawiodły, Innocenty zmienił sposób dzia- łania i ostatecznie ogłosił krucjatę przeciwko heretykom. Aby przeciwdziałać osłabianiu się wiary i uniknąć rozprzestrzeniania się dalszej herezji wśród chrześcijan w zachodniej Europie, Innocenty chciał podnieść poziom nauczania i opieki duszpasterskiej wśród ludności. Wierzył, że można to osiągnąć jedynie poprzez reformę Kościoła. Bulla Vineam domini sabaoth, którą zwołał IV Sobór Laterański, pokazuje wagę, jaką przypisał tej sprawie. Przedstawił w niej dwa zagadnienia ważne dla soboru i przypuszczalnie pozostałej części swojego pontyfikatu: „Między wszystkimi dobrymi rzeczami, których pragnie nasze serce, są dwie na tym świecie, które cenimy nade wszystko inne: odzyskanie Ziemi Świętej i reforma Kościoła powszechnego”. Jak wielu innych Innocenty wierzył, że te cele są ze sobą powiązane. W 1215 roku sobór uzgodnił szereg reform dotyczących opieki duszpasterskiej, którą mieli otrzymywać świeccy. Najważniejszymi elementami tego programu było nauczanie ludności poprzez kazania, poprawa wykształcenia kleru, przepisy dotyczące ilości przeprowadzonych spowiedzi. Na reformy mogły częściowo wpłynąć metody stosowane w szkołach paryskich, gdzie ‒ tak jak pokrótce wspomniano wcześniej ‒ pod koniec XII w. niektórzy teologowie zaczęli interesować się opieką duszpasterską i praktycznym wymiarem moralności; zaczęli pisać podręczniki do wygłaszania kazań oraz przewodniki dla spowiedników. Innocenty mógł dobrze znać program opieki duszpasterskiej opi- sywanej przez paryskich teologów dzięki Piotrowi Cantorowi, wybitnemu mistrzowi teologii i głównemu zwolennikowi tych pomysłów. W ten sposób papież zainteresował się reformą i misją wewnętrzną. Obmyślał najróżniejsze sposoby, aby ustabilizować i wzmocnić Kościół, i odegrał aktywną rolę w walce z herezją inicjując nową politykę i nowe plany, nadzorując ich wprowadzanie w życie i odpowiednio je modyfikując. Walka z dysydenckimi grupami, które zagrażały hierarchii i stabilności Kościoła, miała mimo wszystko pierwszeństwo przed dalszym szerzeniem wiary chrześcijańskiej. Innocenty III i organizacja kościelna na nowo nawróconych ziemiach Innocenty był chętny wesprzeć każdego, kto zwracał się do kurii o usankcjonowanie nawracania pogan oraz rozprzestrzenianie wiary chrześcijańskiej w regionie Bałtyku. Polityka papieska polegała na zezwalaniu wszystkim zainteresowanym stronom, by angażowały się w tym regionie. Podczas swego pontyfikatu Innocenty wspierał zarówno starania biskupa Alberta z Rygi, bractwa mieczowego, cysterskich misjonarzy w Prusach, duńskiego króla i Kościół, jak również króla Szwecji. Nie próbował przypisywać określonych regionów geograficznych określonym graczom ‒ na przykład papieskie zezwolenie z 1209 r. dla planowanej kampanii króla Danii nie zawierało żadnych wyraźnych określeń obszaru, na którym król miał prowadzić działalność misyjną. Było również bardzo niewiele prób kontroli organizacji struktur kościelnych ‒ rozwijały się one przy dzieleniu obszaru na strefy wpływów różnych sił metropolitalnych zaangażowanych w misję. Papież nie próbował przyłączać nowego Kościoła do istniejących prowincji kościelnych, jednak nie protestował, jeśli o takie przyłączenie poproszono. Kiedy w styczniu 1206 roku dał duńskiemu arcybiskupowi carte blanche na mianowanie biskupów w miastach, w których ten wprowadzał chrześcijaństwo podczas swojej wyprawy, nie wyszczególniał żadnych geograficznych obszarów do tych działań. Zdaje się także, że Innocenty dał wolną rękę biskupowi Albertowi z Rygi. Według Henryka Łotysza, około 1210 roku Albert otrzymał „od najwyższego papieża władzę arcybiskupią do ustanawiania i wyświęcania biskupów w zamorskich krainach, które Bóg przeznaczył dla chrześcijaństwa przez Kościół liwski”. Jeśli mamy wierzyć relacji Henryka, nie było żadnych ograniczeń odnośnie do obszarów, jakie Albert mógł włączać do swoich nowych diecezji. Kiedy w 1216 roku papież potwierdził prawa króla szwedzkiego do stworzenia jednego czy dwóch biskupstw, które miały być podległe metropolitalnej stolicy w Uppsali, w kraju odbitym poganom, również nie było żadnych geograficznych wyszczególnień. Rzym wykazał jednak znaczną rozwagę, kiedy w 1213 roku zwrócono się do kurii o stworzenie nowej stolicy biskupiej we wschodnich prowincjach estońskich Saccali i Ungannii. Prośba ta wyszła prawdopodobnie od bractwa mieczowego. Papież nie wyraził od razu zgody, lecz nakazał duńskiemu arcybiskupowi Andersowi zbadanie, czy ustanowienie nowej stolicy jest potrzebne i właściwe. Ta decyzja nie była zaskakująca: papież wydał listy dotyczące konfliktu terytorialnego między zakonem a biskupem Rygi; prawdopodobnie potrzebował bezstronnego obserwatora, a Anders był idealnym kandydatem jako pobliski arcybiskup, z doświadczeniem ze swojego pobytu w Liwonii w latach 1206-1207. Jednakże opinia Andersa okazała się zbyteczna, biskup Estonii pospieszył bowiem do papieskiej kurii, by wytłumaczyć, że Saccala i Ungannia są częścią Estonii, a więc także jego diecezji. Papież był zupełnie tego nieświadomy, jako że zakon zdawał się prezentować swoją sprawę, jakby Saccala i Ungannia były jedynie niedaleko Estonii, a nie jej częścią. Sprawa widocznie została zamknięta. Przy i tak bardzo niewielu papieskich próbach kontroli rozszerzania istniejących organizacji kościelnych w regionie, kuria zawsze odpowiadała z pewną ostrożnością kiedy siły spoza istniejących organizacji kościelnych ‒ bractwo mieczowe i prawdopodobnie w 1208 roku także misja pruska ‒ również chciały uzyskać nadzór nad metropoliami kościelnymi. W roku 1213 i w 1214 Innocenty zagwarantował misyjnym biskupstwom Rygi i Estonii wyłączenie spod jakiejkolwiek metropolii, jednak nie wydaje się to być inicjatywą papieską mającą na celu uzyskanie bezpośredniej kontroli nad nimi. Podczas swojej wizyty w kurii papieskiej w październiku i listopadzie 1213 r. wysłannik biskupa Alberta przekonał Innocentego do opublikowania listu stwierdzającego, że nowo utworzone biskupstwo estońskie nie podlega żadnej metropolii. W lutym 1214 r. Albert otrzymał podobny list dotyczący wykluczenia Rygi, w którym znajdujemy informację, że ponieważ Kościół w Rydze nigdy nie podlegał żadnej metropolii, powinno tak pozostać aż do soboru powszechnego, czyli IV Laterańskiego, który miał się odbyć w następnym roku. Niemniej biskupstwo liwskie (wcześniej pod dawną nazwą Üxküll) podlegało metropolii w Bremie na podstawie porozumienia potwierdzone go przez papieża w 1188 r. Siedziba episkopatu została przeniesiona z Üxküll do Rygi przez biskupa Alberta, ale nie zachowały się żadne pisma papieskie potwierdzające to przeniesienie i kuria mogła nie być świadoma, że dwa biskupstwa stanowiły w zasadzie jedno. W lutym 1214 roku, wraz z listem dotyczącym wykluczenia Rygi, wysłano kolejny list do biskupstwa estońskiego, w którym raz jeszcze stwierdzono, że nie powinno ono podlegać żadnej metropolii, jednak znalazła się tam też informacja, że powinno być to zweryfikowane na IV Soborze Laterańskim; podobne informacje zawierało pismo do przedstawicieli Kościoła w Rydze. Powyższe stanowiło pewne ograniczenie w stosunku do listu z listopada 1213 roku, który dawał biskupstwu estońskiemu bezwarunkowe i nieograniczone wyłączenie spod jakichkolwiek metropolii. Jest prawdopodobne, że inicjatywa dla tych wyłączeń wyszła od biskupa Alberta oraz od biskupa Estonii. Albert oczywiście wiedział o uzależnieniu Rygi od Bremy, jako że sam był kanonikiem w Bremie przed objęciem biskup- stwa w Rydze, ale mógł przemilczeć ten fakt w swojej petycji, aby zabezpieczyć odłączenie swojego biskupstwa od Bremy, ponieważ bliskie kontakty z targaną konfliktami i sparaliżowaną prowincją łączyły się z wielką odpowiedzialnością i dodatkowym obciążeniem. Wydaje się, że petycje te wpłynęły na papieża, który zdał sobie sprawę, że nowy Kościół w tym rejonie wymaga reorganizacji. Jednakże nie wyprawił legata, żeby nadzorował odnowę Kościoła bałtyckiego. Zamiast tego odłożył sprawę do IV Soboru Laterańskiego. Być może planował gruntowną reorganizację nowego Kościoła w regionie nadbałtyckim albo po prostu chciał odroczyć podjęcie ostatecznej decyzji do czasu osobistego spotkania z dwoma biskupami, którzy, jak wszyscy biskupi, byli zobowiązani do stawienia się na soborze (do czego jednak nie doszło). Innocenty posłużył się członkami istniejącej tamtejszej hierarchii kościelnej i mianował ich nadzorcami nowych misji nad Bałtykiem. W 1210 roku misja w Prusach przeszła pod nadzór i ochronę arcybiskupa gnieźnieńskiego Henryka Kietlicza (1199-1219), który prowadził ją jako legat do 1219 roku. Arcybiskup Lundu, Anders, prawdopodobnie również uzyskał uprawnienia legackie, choć jednak nie można z dużą pewnością tego stwierdzić ani też określić jego uprawnień jako legata. Jedynym ocalałym pismem zawierającym jego uprawienia legata jest list z kwietnia 1212 roku, w którym Innocenty namawiał arcybiskupa szwedzkiego i wszystkich biskupów szwedzkich i duńskich prowincji kościelnych, aby pomagali biskupowi Andersowi w jego pracy misyjnej i aby traktowali go w tej dziedzinie jako legata Stolicy Apostolskiej. Anders otrzymał w tym liście uprawnienia jedynie na teren Danii i Szwecji; dokument nie dawał mu żadnych praw w innych częściach regionu bałtyckiego. List ten prawdopodobnie był odpowiedzią na zażalenia od Andersa na brak współpracy, zwłaszcza ze strony biskupów szwedzkich, w związku z polityką duńskiego arcybiskupa w Finlandii. Godne uwagi jest to, że Innocenty zdecydował raczej mianować przywódców sąsiednich Kościołów jako nadzorujących nowe misje, niż wysłać ich jako legatów kurii. Bardzo dobrze znał dwóch biskupów: Andersa z jego pobytu w kurii w 1190 roku lub nawet z czasów studenckich, oraz Henryka, którego poznał jeszcze w Paryżu. Tym niemniej spotkanie legatów kurii papieskiej prawdopodobnie zapewniłoby jej bardziej kompletną i bezpośrednią kontrolę nad nowymi misjami. Droga obrana przez Innocentego sugeruje, że nie przywiązywał on do tamtejszych misji dużej wagi i być może uważał je za sprawę dotyczącą raczej lokalnych Kościołów niż kurii, zgodnie z tradycyjną polityką papieską odnoszącą się do tych spraw. Polityka papieża miała być odpowiedzią na inicjatywę lokalną, chociaż Innocenty nie zaakceptował ani nie zatwierdził wszystkich sugestii tak po prostu. Listy z lutego 1214 roku do biskupstw Estonii i Rygi gwarantujące im czasowe wyłączenie spod jurysdykcji metropolitalnej pokazują również, że w 1214 r. papież obrał bardziej ostrożną drogę i niechętnie akceptował jakiekolwiek żądania dotyczące tego regionu. Obojętne na- stawienie do działalności misyjnej i nowej organizacji kościelnej w rejonie bałtyckim nie powinno być tłumaczone jedynie tym, że papież był zajęty kilkoma innymi sprawami (duchową reformą Kościoła, wyprawami krzyżowymi do Ziemi Świętej, walką z heretykami w południowej Francji, rekonkwistą w Hiszpanii, kwestią sukcesji w Niemczech i wywołanym nią zagrożeniem organizacji nowej krucjaty, walką o przywrócenie papieskiego autorytetu w tych częściach Włoch, które zostały przechwycone przez Hohenstaufena). Kluczowym czynnikiem był tu brak pewnych i bezstronnych informacji o wydarzeniach w dalekim regionie bałtyckim. Jedynym źródłem wiedzy byli ci wysłannicy, którzy przybywali do kurii, aby zdobyć upoważnienia i pozwolenia dla własnych celów. Przymuszało to niejako papieża do polegania na informacjach pochodzących od tych, którzy mieli własne motywy i nie mogli być obiektywni. Informacje zatem były nieusystematyzowane, niespójne i niekompletne. Doprowadziło to do pewnego zmieszania, które spowodowało w biskupstwach estońskich problemy w październiku 1213 roku. Innocenty jednak nie przyznał pierwszeństwa rozwojowi sytuacji w tym regionie i jedynie wysłał legata w celu zebrania informacji oraz przekazania mu oglądu sytuacji. Wnioski Innocenty III zezwolił na kilka wypraw nadbałtyckich, o których sądził, że były prowadzone w obronie misji i obecnych tam nowo ochrzczonych oraz że miały na celu krzewienie chrześcijaństwa. Kampanie rozgraniczał na te, na które zezwolił w Liwonii, i te przyznane duńskiemu królowi. Ten podział jest oczywisty nie tylko ze względu na różnice w określonych dla tych kampanii celach, lecz także używaną terminologię. Przywileje przyznane tym wyprawom były jednakże w rzeczywistości identyczne. Fakt, że Innocenty w 1204 roku pozwolił na przeniesienie ślubów zakonnych z Ziemi Świętej na Liwonię (nawet jeśli dotyczyło to tylko krzyżowców zbyt słabych lub zbyt zubożałych, by wypełniać swój pierwotny ślub), pokazuje, iż łączył on ekspedycje bałtyckie z wyprawami w obronie Jerozolimy. Również użycie pewnych zwrotów w listach dotyczących duńskiej kampanii królewskiej dowodzi, że postrzegał te wyprawy jako świętą służbę Bogu, podobnie jak wschodnie krucjaty. Wydaje się, że traktował bałtyckie ekspedycje jako mające w gruncie rzeczy ten sam charakter co krucjaty na Wschód, jednak nie uważał ich za równie ważne -nie zrównywał ich. Świadczy o tym przyznanie ekspedycjom bałtyckim odpustu sformułowanego po prostu jako odpuszczenie grzechów, bez głębszej charakterystyki. Formuła kanoniczna przyznająca odpust zupełny, która była systematycznie używana w listach dotyczących wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej, nigdy nie została przywołana przez papieża w odniesieniu do przedsięwzięć nadbałtyckich. Ponadto jedynie osobiście biorący udział w kampaniach mogli liczyć na odpuszczenie grzechów, podczas gdy wyprawy do Ziemi Świętej postrzegano jako niezwykle ważne, w związku z czym kilka innych form służby i pomocy zasługiwało na odpust. Jedynie w 1215 r. wspierający finansowo ekspedycje bałtyckie również otrzymali odpust, ale nawet wtedy był on ograniczony do mniejszej grupy niż w analogicznym przypadku dotyczącym krucjat do Ziemi Świętej. Papież nie przyznał uczestnikom tych wypraw doczesnych przywilejów, którymi cieszyli się krzyżowcy wyruszający na Wschód, nie pojawiały się także ‒ udzielane okazjonalnie krzyżowcom ‒ papieskie protekcje. Tak oto Innocenty wybrał pośrednią drogę, zezwalając na kampanie nad Bałtykiem i dając do zrozumienia, że wiąże je z krucjatami na Wschodzie, jednocześnie zaś nie ogłosił ich równymi z tymi w obronie Jerozolimy. O większej wartości dla papieża krucjat do Ziemi Świętej świadczy również fakt, że Rzym zapewniał stanowczo, iż jedynie ci, którzy z powodów zdrowotnych lub finansowych nie mogli pojechać do Ziemi Świętej, powinni udać się nad Bałtyk; tym samym rezerwował sobie najbardziej przydatnych krzyżowców dla sprawy wschodniej. Jak zatem widzimy, Innocenty podtrzymywał ideę hierarchii wojny pokutniczej, w której krucjaty do Ziemi Świętej były cenione wyżej niż kampanie nadbałtyckie. Tak więc podczas pontyfikatu Innocentego polityka papieska w sprawie kampanii bałtyckich była raczej zachowawcza. Godny uwagi jest fakt, że papież nigdy nie odwoływał się do listów swoich poprzedników, co może świadczyć o nieaprobowaniu przyznania przez Eugeniusza III (prawdopodobnie również przez Celestyna III) odpustu zupełnego wyprawom bałtyckim, jak i polityki nawracania siłą, wynikającej z listów Celestyna; w rzeczywistości jednak Innocenty został zmuszony wieloma petycjami płynącymi z regionu do wykreowania polityki dotyczącej tych prób, w miarę jak biskupi, arcybiskupi i królowie powoływali się na kurię, planując jednocześnie swoje przedsięwzięcia. Z biegiem czasu stawali się coraz bardziej doświadczeni w układaniu się z kurią; uświadamiali sobie przy tym korzyści płynące z papieskiego wsparcia dla swoich działań przeciw poganom. Niewykluczone również, że mogli oni ulec wpływom ideologii wschodnich krucjat. Tak oto wszystko wskazuje na to, że biskup Albert von Buxhövden próbował sprawić ‒ gdy podczas IV Soboru Laterańskiego zaapelował o wsparcie dla swoich misji ‒ by wyprawy niosące pomoc jego misjom były uznawane za analogiczne do tych wyruszających na pomoc Ziemi Świętej. Innocenty czuł się odpowiedzialny za nawracanie niechrześcijan; udzielając poparcia nowym misjom nad Bałtykiem podkreślił jednak, że misjonarze mają używać metod pokojowych. W odpowiedzi na doniesienia i kierowane do niego pytania od biskupów z misji udzielił misjonarzom rad i uczynił kilka sugestii odnośnie do organizacji misji. Jego wskazówki były często inspirowane polityką poprzedników, jednak opracował również nowe metody, które, według niego, miały ułatwić pracę misyjną. Jego najśmielszy pomysł połączenia misjonarzy w jeden zakon nie został jednakże zaak- ceptowany przez samych zainteresowanych, którzy woleli dalej podążać ubitym szlakiem. W taki oto sposób Innocenty przyczynił się do ekspansji chrześcijaństwa, a co za tym idzie ‒ i instytucji Kościoła, choć misje prowadzone wśród pogan otrzymały niższy priorytet niż wewnętrzne reformy Kościoła i misje wewnętrzne. Innocenty nie był ani mocno zaangażowany, ani w rzeczywistości zajęty ekspedycjami w obronie misji nad Bałtykiem, ich organizacją czy rekrutacją uczestników. Przyjął on raczej postawę pasywną ograniczającą się do reagowania na działania innych, zatwierdzając jedynie plany inicjowane przez władze lokalne. Podejście Innocentego do przedsięwzięć nadbałtyckich nie było wyjątkowe ‒ jego polityka w kwestii krucjat w Ziemi Świętej również ograniczała się tylko do reagowania, jednakże podejmował wszelkie starania, by ułatwić organizację krucjat na Wschodzie. Tak więc to nie bierność Innocentego, lecz fakt, że nie podjął on próby przejęcia ścisłej kontroli nad tymi kampaniami, że przyznał ich uczestnikom tylko odpust cząstkowy i że udzielił go tylko trzonowi ekspedycji, ograniczając w ten sposób możliwości pozyskiwania ludzi i środków na realizację tych wypraw ‒ pokazuje, że ekspedycje bałtyckie nie miały dla niego dużej wagi. Miejscowe władze zaangażowane w działalność misyjną mogły jednak postrzegać zezwolenia przyznawane im w papieskich bullach w odmienny sposób, niż było to zamierzone przez kurię. Opisany w kronice Henryka Łotysza incydent na dworze Filipa Szwabskiego pokazuje, że władze lokalne różnie interpreto- wały papieskie bulle; inny fragment tej kroniki dowodzi, że dawały sobie one prawo do dużej swobody w kwestii wprowadzania w życie papieskich rozporządzeń. Jak już zostało wspomniane, około roku 1208 biskup Albert pragnął odwieść grupę krzyżowców od powrotu do domu i poprosił ich, by ponownie „wzięli na ramiona krzyż w odpowiedzi na odpust zupełny wcześniej popełnionych grzechów”, obiecując przy tym „bezgraniczne miłosierdzie Boże oraz wiekuiste życie w zamian za ogrom pracy wykonanej przez nich podczas długiego pielgrzymowania”. Wszystko wskazuje więc na to, że Albert lub Henryk uważali, iż biskup miał prawo przyznawania odpustów, mimo że była to oczywiście domena papieska. Innocenty nierzadko wykorzystywał krucjaty jako instrument wzmacniający jego politykę. Zatwierdził ‒ włączając odpust zupełny ‒ wyprawy przeciwko heretykom w południowej Francji, przeciwko politycznym przeciwnikom w Hiszpanii oraz te przedsiębrane jako pomoc Ziemi Świętej. Krucjaty służyły mu ponadto do walki z przeciwnikami politycznymi (tu też posługiwał się odpustem zupełnym), jednakże postanowił nie sygnalizować, że kampanie nad Bałtykiem miałyby stać na równi z innymi wojnami w służbie Kościoła. Rozdział III HONORIUSZ III (1216-27) I KRUCJATY W REJONIE NADBAŁTYCKIM Misje nadbałtyckie postępowały pomimo narastającej rywalizacji i sporów terytorialnych pomiędzy siłami świeckimi a duchowieństwem. Misja w Liwonii pod wodzą biskupa Alberta z Rygi zakończyła się sukcesem. Kontrolowano tereny na południe, wschód i północ od Rygi i wkrótce krucjaty objęły swoim zasięgiem także południowe i centralne ziemie estońskie na północ od Liwonii. Postępy te osiągano na drodze niemal nieprzerwanych działań wojennych prowadzonych przez krzyżowców z północnych Niemiec, którzy odpowiedzieli na liczne akcje werbunkowe biskupa Alberta i uzyskane przez niego w Rzymie papieskie proklamacje krucjat. Częstą konsekwencją najazdów krzyżowców było przeprowadzanie wśród podbitych ludów pospiesznych masowych chrztów; duchowni mający nauczać prozelitów napływali na miejsce stopniowo, tworzyła się też administracja nowo utworzonych parafii. Jednym z nowo przybyłych był Henryk, autor Kroniki liwskiej. Jednak rozwój misji nieraz był hamowany przez opór pogan i wzniecane przez nich bunty. Duńczycy nie porzucili planów zdobycia wpływów we wschodniej części regionu nadbałtyckiego ‒ w roku 1219 król Waldemar II wypłynął z krucjatą do Estonii, odpowiadając na prośbę biskupa Alberta, który odwiedził Danię w 1218 roku. Misja w Liwonii i utrzymanie jej terenów pod kontrolą sił chrześcijaństwa łacińskiego były zagrożone niedawnym sojuszem Estonii z Rosją; ponadto misji doskwierał brak misjonarzy. Ponieważ Albertowi zależało na uzyskaniu wsparcia u Waldemara, obiecał królowi nadzór nad podbitymi ziemiami w zamian za pomoc zbrojną. W czerwcu 1219 roku duńska wyprawa dotarła do północnej Estonii, gdzie w Rewalu (Tallin) Duńczycy wznieśli fortecę i rozpoczęli podporządkowywanie sobie północnych Estończyków oraz ich nawracanie. Przybycie kolejnej siły roszczącej sobie prawa do części podbitych terenów spotkało się z niezadowoleniem pozostałych stron zaangażowanych w tym regionie i przez następne lata pomiędzy Duńczykami, biskupem Albertem i Zakonem Kawalerów Mieczowych toczyła się zawzięta rywalizacja o ziemię i neofitów. Waldemar utrzymywał, że zarówno Estonia, jak i Liwonia zostały mu obiecane przez Alberta, ale biskup i jego poplecznicy nie chcieli ulec. Rozwiązanie znaleziono w 1222 roku, kiedy to Waldemar z własnej woli przywrócił Albertowi Liwonię i wszystko, co do niej należało, południowe i środkowe prowincje Estonii odstąpił zaś kawalerom mieczowym, podczas gdy przewodnictwo duchowe nad nimi przypadło biskupowi Rygi. Północne prowincje, jak również nadzór nad całą Estonią, król zachował jednak dla siebie. To porozumienie poskutkowało jedynie krótką przerwą w wewnętrznej walce sił chrześcijańskich o władzę w Liwonii i Estonii. Jesienią 1224 roku biskup Albert napisał do kurii z prośbą o przysłanie legata papieskiego. Wysłany przez papieża Honoriusza III Wilhelm (zm. 1251), biskup Modeny, przybył w 1225 roku. W czasie swojego pobytu zmusił on Duńczyków i Germanów do przekazania wszystkich prowincji na północy Estonii w swoje ręce w celu zażegnania kryzysu, który wywiązał się, kiedy germańscy wasale biskupa Odenpäh (Otepää) w południowej Estonii najechali jedną z północnoestońskich prowincji należącą do Duńczyków. Wkrótce zwrócono Duńczykom prowincję Harria, ale wracając do Rzymu, Wilhelm wraz ze swoim kapelanem Janem zostawili w rękach kawalerów mieczowych, biskupów Rygi i Lealu (Lihula) oraz Rygi wszystkie pozostałe północne prowincje estońskie. Duńczycy nie byli w stanie utrzymać swojej władzy w regionie. Ich królestwo zostało praktycznie sparaliżowane ‒ od maja 1223 do grudnia 1225 roku król Waldemar przebywał w niewoli u hrabiego Henryka ze Schwerinu (1200-1228), a następnych parę lat spędził tocząc bitwy o odzyskanie północnogermańskich ziem, które został zmuszony odstąpić w zamian za uwolnienie. W efekcie do połowy lat dwudziestych XIII wieku Duńczycy zostali wyparci z regionu. Podczas gdy źródła nie pozwalają nam szczegółowo prześledzić trwającej w tym okresie misji w Finlandii, więcej wiemy na temat nowej misji pruskiej pod przewodnictwem biskupa Chrystiana. W początkowych latach swojej pracy misyjnej Chrystian wyłącznie nauczał, jednak pogańska rebelia w latach 1215-1216 skłoniła zaangażowane w misji strony do zwrócenia się do papieża o zgodę na powołanie krucjaty jako wsparcia. Podobnie jak w Liwonii, działalności misyjnej w Pru- sach towarzyszyły konflikty o władzę pomiędzy biskupem misyjnym i chrześcijańskimi książętami ‒ w tym przypadku z Polski i Pomorza ‒ którzy również włączyli się w chrystianizację i podbój tych terenów”. W trakcie tych wydarzeń strony zaangażowane w opanowanie i nawracanie środkowej oraz wschodniej części regionu nadbałtyckiego wielokrotnie zwracały się do kurii papieskiej nie tylko o zatwierdzenie nowych wypraw krzyżowych, lecz także w celu podtrzymania swoich roszczeń w sporach terytorialnych, jak również o potwierdzenie swoich praw do ziem. Honoriusz III i bałtyckie wyprawy krzyżowe W czasie trwania swojego pontyfikatu Honoriusz III otrzymał wiele próśb o wyrażenie zgody na kolejne krucjaty w rejonie Bałtyku. Dotyczyły one przede wszystkim misji w Liwonii i Prusach, chociaż papież był również na bieżąco informowany o misji w Finlandii. Prośby związane z misją pruską nadchodziły nie tylko od jej przewodnika, biskupa Chrystiana, lecz także od książąt polskich i pomorskich oraz arcybiskupa gnieźnieńskiego, gdyż wszyscy chcieli wziąć udział w nawracaniu i podboju Prusów. Petycje dotyczące misji w Liwonii nadsyłane były głównie przez biskupa Alberta kontynuującego politykę utrzymywania częstego kontaktu z kurią oraz od tych, których przekonał on do przyłączenia się do swoich wypraw krzyżowych. Honoriusz, odpowiadając na prośby, zatwierdził szereg krucjat mających wspomóc misje bałtyckie. Na ogół motywował je wojną obronną w celu chronienia misji. W liście z 6 maja 1218 roku papież oświadczył wyraźnie, że zadaniem krucjaty pruskiej jest obrona chrześcijan przed poganami, „ad defendum fideles predictos contra barbaras nationes”. W większości innych listów legalizujących wyprawy krzyżowe w Prusach wskazywał na ten cel mniej bezpośrednio; w ich dispositio często po prostu nawoływał chrześcijan do zbrojenia się przeciw poganom, nie wyszczególniając konkretnej przyczyny, lub też, implikując wojnę obronną wzywał do walki w obronie nowych społeczności chrześcijańskich. Jednakże defensywny charakter krucjat wynikał jasno z areng tych listów, które nieodmiennie zawierały nawiązania do pogańskich ataków na neofitów. Wyprawy krzyżowe mające wesprzeć misję w Liwonii również były uzasadniane wojną obronną. W styczniu 1217 roku, odpowiadając na prośbę hrabiego Holsztynu i Orlamünde, Alberta, Honoriusz zezwolił dziesięciu jego ludziom na przeniesienie ślubów z Ziemi Świętej na Liwonię. W liście dotyczącym tych przenosin papież odniósł się do zagrożeń, w obliczu których stanęła misja liwska, i w ten sposób kampanię, w której Albert miał wziąć udział, umotywował jako defensywną. W latach 1221 oraz 1222 Honoriusz wystosował kolejne listy poruszające kwestię misji w Liwonii, w których wezwał krzyżowców do wspomożenia nowo nawróconych, chociaż nie sprecyzował niebezpieczeństw zagrażających nowemu Kościołowi. Wydaje się więc, że papież uważał wykorzystanie siły zbrojnej za nieodzowne do zapewnienia misjonarzom i prozelitom ochrony przed atakami sąsiadujących pogan. W skierowanym do prałata gnieźnieńskiego liście z kwietnia 1221 roku, Si pro varietate, rozwija tę argumentację, co sugeruje, iż długo się nad tym zastanawiał, a wskazując bezpieczeństwo neofitów jako powód bałtyckich wypraw krzyżowych, nie naśladował po prostu swego poprzednika. Oświadczył, że został wcześniej poinformowany o pogańskich atakach na nawróconych Prusów i że wzbudziło to w nim obawę, iż one mogłyby ich skłonić do powrotu do pogaństwa, a tych, którzy byli bliscy nawróceniu ‒ do porzucenia tego zamiaru. Napisał więc list, w którym wezwał chrześcijan do udzielenia wsparcia neofitom. Podczas gdy w pismach proklamujących krucjaty w regionie bałtyckim Honoriusz starał się podkreślać ich defensywny charakter, nie bardzo mu to wychodziło w listach poruszających pozostałe aspekty kampanii, dotyczące potrzeby nawrócenia pogan. List z 16 maja 1218 roku adresowany do tych, którzy podjęli trud wyprawy do Prus, miał skłaniać krzyżowców, by nie wykorzystywali udziału w kampanii do własnych celów ani do szukania korzyści materialnych. Papież wyjaśniał w nim, że ich zadaniem jest „bronić biskupa Chrystiana z Prus oraz tych, którzy w niedawnym czasie zostali nawróceni i przyjęli chrzest, przed atakami pogan”. W dalszej części listu Honoriusz pisze również, iż krzyżowcy powinni dołożyć starań do nawrócenia pogan, nie zaś popychać ich w niewolę, gdyż to odwiodłoby pozostałych od przyjęcia wiary. Podobnie w bardzo krótkim liście z listopada 1226 roku, zezwala- jącym kawalerom mieczowym w Liwonii tymczasowo skorzystać z pomocy krzyżowców, których papież opisał jako udających się tam, „by chronić i szerzyć wiarę katolicką w tym regionie”, „pro fide catholica defendenda in illis partibus aut dilatanda”. Listy te jednak nie dawały krzyżowcom wprost przyzwolenia na nawracanie pogan przy użyciu przemocy; wydaje się raczej, że w ten sposób Honoriusz jedynie wyraził nadzieję, iż następstwem kampanii będzie rozprzestrzenienie się wiary. Rozszerzenie odpustów na krucjaty nadbałtyckie Polityka Honoriusza III znacznie odbiegała od polityki Innocentego III w jednym szczególnie ważnym aspekcie: w kwestii odpustów. W swoim pierwszym liście dotyczącym nadbałtyckich wypraw krzyżowych, Litteras tam episcoporum z lutego 1217 roku, Honoriusz przyznał ich uczestnikom odpust zupełny wyrażony słowami „contessa [...] ea venia peccatorum quae crucesignatis transituris ad partes Jerosolymitanas indulgetur”. List ten dotyczył jednakże przeniesienia przysięgi z Ziemi Świętej nad Bałtyk i dlatego też nie powinno zaskakiwać to, że krzyżowcy mogli zachować te same przywileje; praktyka ta uwidaczniała się także w czasie pontyfikatu Innocentego III. Dopiero następny list od Honoriusza w sprawie rejonu bałtyckiego, Compatientes angustiis z marca 1217 roku, nadał wiernym, w szczególności tym, którzy nie złożyli ślubów odnośnie do wyprawy do Ziemi Świętej, te same przywileje, pod warunkiem zgody na wyprawę do Prus: „Dla nich wszystkich, a także dla tych, którzy na swój koszt wyślą innych albo przekażą pieniądze na rzecz krucjat, w miarę swoich możliwości i majętności, darowane jest, stosownie do wielkości ich pomocy i głębokości ich wiary, odpuszczenie grzechów, podobnie jak tym, którzy poszli na Jerozolimę”. Oznacza to całkowitą zmianę polityki Innocentego III. Nie tylko aktywni uczestnicy uzyskiwali odpust zupełny, wyruszając na krucjatę (tak jak w przypadku wypraw do Ziemi Świętej) ‒ Honoriusz rozszerzył zakres przywilejów przez darowanie odpustów także tym, którzy wysłali innych w swoim imieniu lub wsparli wyprawę swoim majątkiem. Honoriuszowe sformułowanie planu odpustów za krucjaty północne czerpie frazeologię z wcześniejszego standardowego opracowania Innocentego III przywilejów związanych z krucjatą jerozolimską. Jak widzieliśmy, Innocenty stworzył nową formułę odpustów, którą po raz pierwszy można było zauważyć w jego wezwaniu do IV Wyprawy Krzyżowej, Post miserabile, z roku 1198. Tam też zapewnił krzyżowcom odbywającym podróż na Ziemię Świętą całkowite odpuszczenie grzechów, „plena venia peccatorum”, jak również opracował nową formułę, która ograniczała zakres odpustów i określała, kto miałby je otrzymać. Taka też reguła, z niewielkimi zmianami, została użyta we wszystkich kolejnych listach Innocentego odnośnie do wypraw krzyżowych do Jerozolimy, aby wreszcie nabrać ostatecznej formy w Ad liberandam, dekrecie w sprawie V Wyprawy Krzyżowej wydanym przez IV Sobór Late- rański, który został zwołany w roku 1215 pod nadzorem samego Innocentego. Honoriusz użył słów i sformułowań Innocentego odnośnie do odpustów dotyczących Ziemi Świętej do spisania własnych zasad odpustów za wyprawy do regionu nadbałtyckiego, jasno demonstrując, iż postrzegał obie wyprawy jako przedsięwzięcia o porównywalnej wadze. Nowe zasady odpustów i lista potencjalnych beneficjentów zostały użyte również w dwóch innych listach Honoriusza ‒ z 5 maja i 15 czerwca 1218 roku. List z maja był niejako wznowieniem listu Innocentego III Alto diuine z 29 grudnia 1215 roku, choć zostały dokonane w nim pewne zmiany. Zmieniono nazwę miejsca z Inflantów na Prusy, ale najważniejsza była inna korekta: zastąpiona została formuła odpustów Innocentego, która gwarantowała zaangażowanym w wyprawę, również finansowo, pewne niesprecyzowane, częściowe odpuszczenie grzechów (sformułowane jako „remissio peccatorum” i „indulgentia peccatorum”); zamiast niej zapisano nowe zasady nadawania odpustów, dając jednocześnie pełne odpuszczenie tym, którzy wyruszyli osobiście bądź wysłali w swoje miejsce kogoś innego. Także ci, którzy przyczynili się do wypraw pod względem finansowym mieli prawo skorzystać z powyższego przywileju. Honoriusz wstawił swoje sformułowanie praw do odpuszczenia grzechów w końcowej części listu, zastępując nieprecyzyjne zasady Innocentego i tym samym demonstrując różnicę w podejściu do odpustów, jaka dzieliła go od poprzednika. Fakt, iż krzyżowcy wyruszający nad Bałtyk mieli cieszyć się całkowitym odpuszczeniem grzechów, został wyraźnie potwierdzony przez samego papieża. List z 5 maja 1218 roku dotyczył tych, którzy nie złożyli jeszcze przysięgi udania się na krucjatę, wobec czego nie odnosił się do problemu zachowywania odpustów dla tych, którzy zmienili wcześniejszą przysięgę. Sformułowanie zawarte w liście Litteras tam episcoporum z lutego 1217 roku mogłoby sugerować, że Honoriusz, nadając pełne prawo do odpustów uczestnikom krucjat na północ, kierował się instrukcjami sformułowanymi na IV Soborze Laterańskim. W liście tym papież nadał krzyżowcom z wypraw bałtyckich „venia peccatorum, quae approbatione Concilii generalis crucesignatis generaliter indulgetur”. Helmut Roscher najwyraźniej interpretuje powyższe zdanie dosłownie, stwierdzając, że uczestnicy bałtyckich wypraw krzyżowych „erhielten den Plenarablaß, wie ihn das Konzil von 1215 den Kreuzfahrern allgemein (generaliter) bewilligt hatte” i odnosząc się do „die Ablaßbewilligung des Konzils”. Jednakże twierdzenie, że na IV Soborze Laterańskim podjęto konkretne decyzje dotyczące odpuszczenia grzechów za krucjaty na północ, jest bardzo wątpliwe. Dekret Ad liberandam w ogóle nie porusza spraw wypraw bałtyckich. Kroniki Henryka Łotysza również nie wspominają o jakiejkolwiek dyskusji w sprawie odpustów podczas spotkania biskupa Alberta von Buxhövdena i Innocentego III na posiedzeniu rady. List Innocentego ‒ sporządzony po soborze, 29 grudnia 1215 roku ‒ który sankcjonuje wyprawy do Liwonii, nie gwarantuje jej uczestnikom takich samych praw do- tyczących odpuszczenia grzechów jak krzyżowcom do Ziemi Świętej, lecz nadaje bardziej ogólne remissio peccatorum i indulgentia peccatorum; jeżeli na soborze określono by bardziej precyzyjne zasady, z pewnością powyższy list odzwierciedliłby jakiekolwiek zmiany. Honoriusz prawdopodobnie zdawał sobie sprawę z tego, że jego sformułowania z roku 1217 mogły zostać i prawdopodobnie zostały źle zinterpretowane, dlatego w maju 1218 roku wyjaśnił swoje uwagi dotyczące decyzji IV Soboru Laterańskiego, określając odpusty jako „eandem [...] idulgentiam que subvenientibus terre sancte concessa est in concilio generali”, przyznając tym samym pełne odpuszczenie grzechów za uczestnictwo w krucjatach północnych. Honoriusz zatem nie polegał na decyzjach podjętych na soborze, lecz zmieniał wcześniejszą politykę papieską odnośnie do owych wypraw. W czasie trwania swojego pontyfikatu Honoriusz konsekwentnie utrzymywał nową politykę nadawania krzyżowcom bałtyckim pełnego, a nie częściowego rozgrzeszenia. W liście Venerabilis frater noster z listopada 1220 r. tymczasowo unieważnił odpusty za Liwonię i Prusy, by w późniejszym Si pro varietate (kwiecień 1221 r.), adresowanym do duchownych z prowincji kościelnej w Gnieźnie, nadać je ponownie krzyżowcom wyruszającym do Prus. Anulowanie wcześniejszego unieważnienia odpustów za Inflanty miało miejsce następnego dnia, kiedy to Honoriusz pozwolił arcybiskupowi z Magdeburga wypełnić swoją przysięgę albo w Ziemi Świętej, albo w Liwonii. W styczniu 1222 roku powyższe decyzje zostały podparte listem do księstwa Saksonii, w którym to wszystkim udającym się do Inflant w celu obrony chrześcijaństwa zostało przyznane pełne rozgrzeszenie. Zatem gdy Honoriusz zatwierdzał krucjaty, ich uczestnicy zawsze uzyskiwali odpust zupełny, opisany jako identyczny z tym, który darowany jest krzyżowcom biorącym udział w wyprawach na Bliski Wschód. Istotnie, fakt, że było to nowe podejście do sprawy odpustów, został potwierdzony przez samego Honoriusza w Si pro varietate z 1221 roku. W liście tym papież zawarł całą swoją politykę dotyczącą Prus: opisał, jak początkowo przyznał krzyżowcom pełne odpuszczenie grzechów ‒ co musi mieć związek z serią listów z lat 1217 i 1218 ‒ by później, poruszony prośbami uczestników V Wyprawy Krzyżowej o większe wsparcie, odwołać ten przywilej w celu skupienia wszystkich chrześcijan na sprawie Ziemi Świętej (co z kolei jest oczywistym nawiązaniem do decyzji z listu Venerabilis frater noster z listopada 1220 roku). List wyjaśnia następnie, dlaczego teraz, gdy papież otrzymał ostrzeżenia mówiące o zagrożeniu postępu misji nadbałtyckich z powodu braku wsparcia z Zachodu, zdecydował się ponownie nadać pełne prawa do odpustów krzyżowcom z północy. Zaznaczył, niemalże ze skruchą, że zmiany w polityce nie były oznaką braku konsekwencji, a jedynie starannych, dojrzałych rozważań ‒ „Si pro varietate negotiorum vel temporum consilia provide variamus, non est imputandum inconstantie levitati, sed maturitati potius ascribendum”. Honoriusz często poszerzał krąg ludzi otrzymujących odpuszczenie grzechów za pomoc w bałtyckich wyprawach krzyżowych: w listach z marca 1217 roku oraz maja i czerwca 1218 roku zaznaczone zostaje, iż nie tylko ci, którzy aktywnie uczestniczyli w wyprawach, ale także ci, którzy znaleźli kogoś na swoje miejsce lub wyłożyli środki finansowe, mogą korzystać z dobrodziejstw odpustów. To również stanowiło o nowym kierunku rozwoju myśli papieskiej. Innocenty III tylko raz, w grudniu 1215 roku, rozszerzył grono otrzymujących rozgrzeszenie za krucjaty północne i to tylko o tych, którzy zagwarantowali wsparcie finansowe. Nadając odpusty zupełne i kilkakrotnie poszerzając krąg osób otrzymujących rozgrzeszenie za wspieranie bałtyckich wypraw krzyżowych, Honoriusz udowodnił, że wspierał owe ekspedycje mocniej niż jego poprzednik. Obietnica pełnego odpuszczenia grzechów, która jest wyraźnie taka sama, jak ta dana uczestnikom krucjat na Ziemi Świętej, także świadczy o tym, iż Honoriusz podobnie traktował wyprawy bałtyckie i te na Bliskim Wschodzie, zaznaczając, iż ich charakter jest zasadniczo identyczny. Zostaje to również odzwierciedlone w języku używanym w jego listach, który zawiera sformułowania podobne do tych użytych w listach dotyczących krucjat jerozolimskich. List z 1217 roku opisywał wyprawy na Inflanty jako „seruitium Ihesu Christi”, zaś uczestnicy tych wypraw byli opisywani jako „eos, qui assumpto crucis signáculo se ad succursum Livoniae devoverunt”; z kolei zarówno uczestnicy inicjatyw w Prusach, jak i ci biorący udział w krucjatach inflanckich, byli często nazywani „crucesignati” lub „peregrini”. W dodatku list z roku 1226, skierowany do mieszkańców Lubeki, dowodzi, iż Honoriusz postrzegał uczestników kampanii bałtyckiej jako krzyżowców stojących na równi z tymi odbywającymi służbę w Ziemi Świętej. Napisał on, że „mimo iż wszyscy crucesignati znajdują się pod ochroną Stolicy Apostolskiej, w szczególności ci crucesignati, którzy stawią się w porcie w Lubece w celu wyruszenia na pomoc Ziemi Świętej albo przeciw poganom w Inflantach i w Prusach, zostaną wzięci pod opiekę naszą i Stolicy Apostolskiej”. Priorytet nadany V Wyprawie Krzyżowej Mimo wszystko jednak Honoriusz nadawał wyższy priorytet krucjatom do Ziemi Świętej, prawdopodobnie z powodu znaczenia V Wyprawy Krzyżowej, która była głównym projektem papieskim od późniejszych lat pontyfikatu Innocentego. Podczas przygotowań do V Krucjaty Honoriusz stwierdził, że walka z poganami ma mniejsze znacznie niż sytuacja na Wschodzie. Kiedy w roku 1217, na prośbę hrabiego Alberta z Holsztynu, pozwolił on na przeniesienie przysięgi dziesięciu ludzi Alberta, zaznaczył jednocześnie, że podjął taką decyzję, mimo iż mniejsze dobro nie powinno być zastępowane większym („maiori bono proponi non debeat minus bonum”). Nadanie przez Honoriusza większego priorytetu V Wyprawie Krzyżowej oznaczało, że wydarzenia, jakie miały miejsce podczas jej trwania, bezpośrednio wpływały na jego politykę w sprawie wypraw nadbałtyckich. Armia V Krucjaty obrała w końcu za swój cel egipską Damiettę i w maju 1218 rozpoczęła oblężenie miasta, by w listopadzie 1219 roku przejąć je całkowicie. Jednakże krzyżowcy nie wykorzystali przewagi pozycji, w jakiej się znaleźli, i 30 sierpnia 1221 roku ich armia została pokonana przez wojska muzułmańskie pod al-Mansurą. Prawdopodobnie właśnie te wydarzenia spowodowały zmianę polityki papieskiej w maju 1220 r., kiedy to papież odmówił biskupowi Krystianowi nadania upoważnienia na nową wyprawę do Prus, argumentując swoją decyzję złą sytuacją na Wschodzie i stwierdzając, że wszystkie siły chrześcijańskie muszą skupić się na Ziemi Świętej. Pamiętając o tej hierarchii celów, Honoriusz zniósł odpusty nadane uczestnikom wypraw do Liwonii i Prus w liście Venerabilis frater noster z listopada 1220 roku. Jednakże, jak zostało wcześniej wspomniane, działanie to miało charakter jedynie tymczasowy. Wkrótce potem papież złagodził zasady nadawania odpustów, usankcjonował nowe wyprawy do Prus i pozwolił arcybiskupowi z Magdeburga przenieść swoją przysięgę. Priorytet nadany krucjatom jerozolimskim jest również odzwierciedlony przez fakt, że podczas przygotowań do V Wyprawy Krzyżowej, a także w czasie jej trwania, Honoriusz chciał zarezerwować jak największą liczbę żołnierzy na walkę o Święte Miasto. Jedyne odstępstwo od reguły nakładania restrykcji na pozwolenie uczestniczenia w krucjatach nadbałtyckich ‒ list z 20 kwietnia 1221 roku, który nie wspominał o żadnych ograniczeniach w kwestii rekrutacji na wyprawy północne, wobec czego najwyraźniej pozwalał wszystkim na wzięcie w nich udziału ‒ przypuszczalnie został sporządzony z powodu niepokoju Honoriusza o sytuację w Prusach. Jego polityka sprowadzała się jednak z reguły do tego, by sprawni fizycznie mężczyźni, którzy złożyli już przysięgę na rzecz Ziemi Świętej, wypełnili ją i nie przenosili jej na wyprawy nadbałtyckie. W listach z marca 1217 r., czerwca 1218 r. i stycznia 1222 r. Honoriusz zaznacza, że tylko ci, którzy nie złożyli jeszcze żadnych innych przysiąg na rzecz krucjat, powinni być nawoływani do wypraw nad Bałtyk. Podobnie list z maja 1218 r. pozwalał na werbowanie do wypraw nadbałtyckich jedynie tych, którzy nie przysięgli pomóc w wyprawach do Ziemi Świętej; ci, którzy przysięgę taką już złożyli, z niewyjaśnionych powodów w rekrutacji uczestniczyć nie mogli. Priorytet nadany V Wyprawie Krzyżowej oznaczał, że tylko chorzy, słabi bądź biedni crucesignati mogli przenieść swoje przysięgi na krucjaty północne. Od tej reguły również pojawiały się wyjątki, jak chociażby wtedy, gdy Honoriusz w specyficznych przypadkach pozwalał niewielkim grupom zdolnych żołnierzy przenieść przysięgę z Ziemi Świętej nad Bałtyk. Było to widoczne w przypadku ludzi hrabiego Alberta w styczniu 1217 r., w nadaniu pozwolenia ludziom z dwóch księstw położonych blisko Prus na przeniesienie przysięgi w lutym tego samego roku, w sprawie arcybiskupa z Magdeburga z kwietnia 1221 r. i w przypadku anonimowego pol- skiego księcia, któremu pozwolono w kwietniu 1221 r. przenieść swoją przysięgę z Ziemi Świętej na Prusy. Mimo to Honoriusz starał się zazwyczaj podkreślać w swoich listach, że zdolni fizycznie crucesignati powinni wypełnić swoje przysięgi i dołączyć do wypraw na Bliski Wschód. Priorytet przypisany V Wyprawie Krzyżowej znajduje ponadto wyraz w fakcie, iż Honoriusz, podobnie jak jego poprzednicy, nie angażował kurii w kwestie planowania, organizacji i rekrutacji wypraw nadbałtyckich. Nie wychodził z inicjatywą jakichkolwiek kampanii, lecz jedynie sankcjonował plany, które były mu proponowane przez osoby trzecie. Liczne listy papieża z maja i czerwca 1218 r., inicjujące nową falę kampanii w Prusach przez zachęcanie chrześcijan z pobliskich prowincji kościelnych do wsparcia misji pruskiej, są z pewnością odpowiedziami na prośby biskupa Prus, który miał w owym czasie swojego posła w kurii papieskiej. Powodzenie misji stało pod znakiem zapytania w świetle trwającego buntu pogan i malejącego poboru w okolicach roku 1217, co miało także wpływ na misję liwską. Prawdopodobnie po części powodem malejącej liczby rekrutowanych żołnierzy była V Wyprawa Krzyżowa, na którą wyruszyło wcześniej wielu Niemców. Fakt ten skłonił biskupa, aby wystosować do papieża prośbę o nowe siły wsparcia. Jak zostało powiedziane wcześniej, gdy Honoriusz ponownie nadał odpust zupełny uczestnikom wypraw do Prus w roku 1221, była to reakcja na ostrzeżenie, że nowemu Kościołowi w Prusach grozi upadek. Papież nie określił, skąd do- chodziły do niego apele o większe wsparcie, ale tej samej wiosny odpowiedział na listy od kilku hierarchów kościelnych z omawianego regionu. List ze stycznia 1222 r., wydający zgodę na przeprowadzenie wypraw do Liwonii, został napisany prawdopodobnie pod wpływem nacisku ze strony biskupa Alberta, który, według Henryka Łotysza, również miał problemy z rekrutowaniem wystarczającej liczby nowych krzyżowców, co wiązało się najpewniej z tymczasowym wycofaniem odpustów zupełnych za wyprawy do Liwonii i odbywającymi się w tym samym czasie przygotowaniami do krucjaty zaproponowanej przez Fryderyka II. Biskup Albert miał również w tamtym czasie swojego wysłannika w kurii papieskiej, dzięki czemu nowy Kościół w Liwonii otrzymał kilka listów w lutym 1222 r. Honoriusz nie przyczynił się z reguły do organizacji krucjat północnych. W kilku listach namawiających wierzących chrześcijan do poparcia biskupa Krystiana w Prusach zaznaczył on, że krzyżowcy powinni w sprawach kampanii konsultować się z biskupem. Polski książę, któremu w kwietniu 1221 r. nadano pozwolenie na przeniesienie przysięgi z Ziemi Świętej do Prus, został również poinstruowany, by dołączyć do krucjaty na ziemi pruskiej dopiero po konsultacji z biskupem Krystianem. Te zastrzeżenia były prawdopodobnie odpowiedzią na prośby ze strony Krystiana, który walczył o utrzymanie kontroli nad misją w Prusach. Honoriusz dokładnie polecił krzyżowcom, by nie sprzeciwiali się taktyce Krystiana, przynajmniej w kwestiach kampanii pruskich, ale nie starał się prze- jąć nad nimi bezpośredniej kontroli przez wysłanie legata. Nie próbował również angażować się w tworzenie strategii; nie zasugerował połączenia krucjat w jedną operację na dużą skalę, choć z roku na rok ogłaszał nowe wyprawy. Nie czynił też żadnych starań w celu zapewnienia reprezentacji papieskiej w wyprawach nadbałtyckich. Wprawdzie w roku 1224 wysłany został legat (co zostanie omówione później), ale fakt ten nie był bezpośrednio powiązany z prowadzeniem wypraw. Przedstawiona wyżej polityka Honoriusza stanowi oczywiście kontrast względem działań podjętych w czasie V Wyprawy Krzyżowej, kiedy to papież wprowadził w życie, z różnymi zmianami, politykę swojego poprzednika i chciał zapewnić reprezentację papieską na wyprawach przez zatrudnienie legata Pelagiusza. Listy Honoriusza w sprawie krucjat północnych nie zawierały również żadnych sugestii na temat rekrutacji. Chociaż niektóre z nich zachęcały okoliczne duchowieństwo do głoszenia krucjat w regionie nadbałtyckim, żaden nie dawał wyraźnych instrukcji odnośnie do tak ważnej przecież kwestii. Organizacja propagowania krucjat została pozostawiona w rękach misjonarzy i duchownych. Podczas gdy kampania głoszenia V Wyprawy Krzyżowej była wywołana i ściśle koordynowana przez kurię, podobna strategia nie została użyta w przypadku wypraw nadbałtyckich. Honoriusz stosował się jedynie do wzoru postępowania rekrutacyjnego, którego używali wszyscy jego poprzednicy. Apele kierowane były jedynie do regionów bezpośrednio przyle- gających do obszarów misji, wobec czego rekrutacja na wyprawy nadbałtyckie była ograniczona jedynie do Niemiec, Polski i królestw skandynawskich. Owa tradycyjna polityka papieska była jednakże najprawdopodobniej odpowiedzią na życzenia bezpośrednio zaangażowanych, w tym biskupów misyjnych, ustanawiających rekrutację na obszarach, w których cieszyli się największym poparciem, oraz królów i arcybiskupów, którzy co prawda nie podejmowali się organizacji wypraw międzynarodowych, ale chcieli mieć nad nimi ‒ a co z tym idzie, również nad ich owocami ‒ kontrolę. Krzyżowcy wybierający się do Prus byli rekrutowani w Polsce, na Pomorzu i w prowincjach kościelnych w Moguncji, Magdeburgu, Kolonii, Salzburgu i Trewirze, choć list z 15 czerwca 1218 r. namawiał również chrześcijan z prowincji Lund, Hamburga i Bremy do wsparcia misji biskupa Krystiana. Prowincja Hamburga i Bremy była zasadniczym obszarem rekrutacyjnym dla misji w Liwonii, w której rekrutowano przede wszystkim krzyżowców z północnych Niemiec. Biskup Albert z Liwonii prawdopodobnie nie był zadowolony z konkurencji, jaką stanowiła dla niego prowincja Hamburga i Bremy w kwestii potencjalnego naboru uczestników wyprawy. Mimo to wydaje się, że Honoriusz ‒ w celu uniknięcia konkurencji między kampaniami rekrutacyjnymi ‒ nie miał zamiaru zmieniać zasad dotyczących desygnowanych wcześniej obszarów rekrutacyjnych dla krucjat nadbałtyckich. Choć Honoriusz traktował krucjaty na Wschód jako priorytetowe, zawsze jednak zapewniał wyprawom nadbałtyckim odpowiednie środki finansowe. Świadomość wagi tego problemu może wywodzić się z debaty odbytej podczas IV Soboru Laterańskiego na temat finansowania krucjat, a także z faktu, iż przed elekcją Honoriusz pracował na stanowisku szambelana papieskiego. Wspomniana debata zostaje przywołana w liście Innocentego III Alto diuine z 29 grudnia 1215 r., kiedy to po raz pierwszy nadano odpusty tym, którzy wspierali wyprawy pod względem finansowym, co zostało opisane wcześniej. W celu zapewnienia odpowiedniego wsparcia finansowego dla wypraw nadbałtyckich, Honoriusz rozwinął tę politykę i poszedł dalej niż jego poprzednicy. Nie tylko często nadawał odpusty ludziom przyczyniającym się pod względem finansowym do sukcesu wypraw ale także pozwalał Kościołom z niektórych północnych prowincji na zbieranie datków od parafii na rzecz misji biskupa Krystiana z 1218 r. i, w niemal identycznym liście, na rzecz poczynań biskupów z Liwonii w roku 1224. Jednakże priorytet nadany krucjatom do Ziemi Świętej zostaje odzwierciedlony również przez mniejszą troskę papieża o finansowanie wypraw nad Bałtyk. Podczas gdy zapotrzebowanie finansowe na wyprawy do Ziemi Świętej skłoniło go do nałożenia podatku na Kościół, w kwestii nadbałtyckiej usankcjonowane zostały jedynie dobrowolne ofiary. Honoriusz jako innowator Przyjmuje się często, że Honoriusz III w dużej mierze kontynuował politykę swojego poprzednika. Helmut Roscher na przykład stwierdza, że nie ma istotnych różnic między polityką wypraw krzyżowych Innocentego III i Honoriusza III oraz że Honoriusz nie dodał niczego nowego do polityki Innocentego odnośnie do wypraw nadbałtyckich. Nie jest to prawdą ‒ Honoriusz oczywiście znał treść listów Innocentego w sprawie krucjat północnych i używał ich do podkreślenia pewnej ciągłości polityki papieskiej. W maju 1218 r. wznowił on list Alto diuine, autorstwa Innocentego III z grudnia 1215 r., jednakże, jak już wiemy, dokonał w nim zasadniczej zmiany w kwestii odpustów. W powyższym liście Innocenty porównuje nowo nawróconych i prześladowanie, jakie napotkało ich ze strony pogan, z tymi, które przetrwali Izraelczycy uciekający z ziemi egipskiej. W liście z 6 maja 1218 r. Honoriusz także użył wizerunku Izraela do zilustrowania sytuacji, w której znaleźli się chrześcijanie z nowo nawróconych regionów nadbałtyckich; wzorował się również na innych biblijnych paralelach zastosowanych przez Innocentego III. Cytując z Księgi Hioba, Honoriusz użył Jordanii jako metaforycznego obrazu sytuacji chrześcijan w 1217 r.; przykład ten został również użyty przez Innocentego III w listach dotyczących herezji we Francji w 1198 i 1204 r. oraz odnośnie do pogan w regionie nadbałtyckim w 1204 i 1209 r. Honoriusz korzystał także z pomysłów opracowanych oraz usankcjonowanych na IV Soborze Laterańskim, między innymi w kwestiach finansowania wypraw i użycia sankcji handlowych jako środków prowadzących do osłabienia przeciwnika. Pomimo znaczącej wiedzy o poli- tyce i listach Innocentego, jego następca zdecydował się nie iść drogą wytyczoną przez swojego poprzednika, lecz opracować nową politykę dla krucjat północnych, między innymi przez nadanie krzyżowcom pełnego odpuszczenia ‒ podnosząc tym samym rangę wypraw nadbałtyckich i stawiając je na równi z wyprawami do Ziemi Świętej ‒ oraz przez rozszerzanie kręgu ludzi otrzymujących odpusty za krucjaty północne. Honoriusz poszedł zatem dalej niż Innocenty, dzięki czemu zapewnił misjom bałtyckim należyte wsparcie. Poza tym poparł on nie tylko dobrze już ustalone krucjaty do Liwonii, ale pozwolił także na wsparcie przez krzyżowców misji w Prusach. Dlaczego Honoriusz dokonał tak znaczących zmian w polityce papieskiej w kwestii wypraw nadbałtyckich? Jak wskazuje James Powell, polityka Honoriusza różniła się od polityki Innocentego w wielu kwestiach. Na przykład, Honoriusz planował przekazać dowództwo nad V Wyprawą Krzyżową cesarzowi Fryderykowi II, co przeciwstawia się polityce Innocentego, który pragnął pozostawić pełną kontrolę w swoich rękach. Honoriusz czerpał prawdopodobnie bardziej z polityki papieża Klemensa III, który chciał w kwestii krucjat zapewnić współpracę papiesko-cesarską. Poglądom Honoriusza blisko do tych głoszonych przez Klemensa III i Celestyna III; wynika to prawdopodobnie po części z faktu, że zajmował on kluczowe pozycje w kurii podczas pontyfikatów obu wymienionych papieży: był szambelanem od 1188 r., a od jesieni 1194 do jesieni 1197 r. pełnił funkcję kanclerza, dzięki czemu przez pewien czas kontrolował zarówno kancelarię, jak i gabinet papieża. Przyszły papież Honoriusz zrezygnował z funkcji szambelana po elekcji Innocentego w 1198 r. i nie odgrywał istotnej roli w kurii w czasie jego pontyfikatu. Można zatem przypuszczać, że Honoriusz nie miał znaczącego wpływu na politykę papieską w tamtym okresie i mógł nie czuć się zobowiązany, by iść w kierunku wskazanym przez swojego poprzednika. Niektóre źródła podają wręcz, że obaj ci dostojnicy byli do siebie wrogo nastawieni. Ale dlaczego Honoriusz zdecydował się na wybór tej konkretnej polityki względem krucjat północnych? Jego teologiczne i eklezjologiczne idee wciąż nie zostały dokładnie zbadane, ale można zaproponować pewne hipotezy. We wczesnych miesiącach 1217 r. Honoriusz otrzymał serię listów opisujących stan misji w regionie bałtyckim i uszczerbek, jakiego doznali nawróceni i misjonarze z rąk pogan. Listy te przyszły od arcybiskupa z Gniezna i biskupa Krystiana z Prus, a odpowiedzi od papieża mogą świadczyć, że raporty opisywały sytuację w Prusach w bardzo ponurych szczegółach. Raporty odnośnie do stanu wypraw do Liwonii zostały wysłane prawdopodobnie przez hrabiego Alberta z Holsztynu wraz z prośbą o przeniesienie przysięgi jego ludzi. Prośba ta została najprawdopodobniej poparta w raportach sporządzonych przez duńskiego arcybiskupa Andersa z Lund, którego Honoriusz darzył wielkim szacunkiem i który miał w tamtym czasie swojego wysłannika w kurii papieskiej. Możliwe, że powyższe raporty wpłynęły na decyzję papieża, kiedy to postanowił on wspomóc nowo nawróconych w Prusach w marcu 1217 r., nadając uczestnikom wypraw większe odpusty niż te zagwarantowane przez jego poprzednika. Możliwe jest także, że postawienie statusu krucjat przeciwko poganom na równi z krucjatami do Ziemi Świętej było spowodowane przez listy, które Honoriusz wysłał kilka tygodni wcześniej, a które pozwalały na przeniesienie przysięgi z Ziemi Świętej do Liwonii: 14 lutego 1217 r. arcybiskup z Gniezna otrzymał takie pozwolenie dla pewnych crucesignati ze swojej prowincji, podczas gdy 25 stycznia papież pozytywnie rozpatrzył petycję hrabiego Alberta w sprawie przeniesienia przysięgi dziesiątce jego ludzi. Kiedy już na to pozwolono, nadanie pełnych odpustów krzyżowcom walczącym w regionie nadbałtyckim mogło wydawać się następnym logicznym krokiem. Innym wytłumaczeniem może być hipoteza, że Honoriusz, postrzegając krucjaty jako rzeczywistą drogę do zbawienia, chciał ją otworzyć dla jak największej liczby ludzi, niezależnie od areny walk, w których brali udział. Uczestnictwo w wyprawach było postrzegane jako akt pokuty, podjęty w celu odkupienia grzechów i otrzymania zbawienia. Bernard z Clairvaux rozwinął powyższą ideę w swoich wariacjach na temat tempus acceptabile, w których to zaznaczył, że krucjaty były okazją do zbawienia ofiarowaną chrześcijanom przez łaskawego Boga: krucjaty były sposobem na poddanie wiary próbie. Według Bernarda, Bóg umieścił wrogów Kościoła w różnych częściach świata, aby wierzący mogli z nimi walczyć. Mimo że sam bez problemu mógłby ich pokonać, kwestię tę pozostawia w rękach chrześcijan, którzy mogą w ten sposób udowodnić swoją siłę i wiarę oraz otrzymać zbawienie. Idea tempus acceptabile została wykorzystana przez Innocentego III w liście Alto diuine z 29 grudnia 1215 r. Honoriusz również podchwycił ten pomysł ‒ nie tylko przepisał on list Innocentego z 29 grudnia 1215 r. w dniu 5 maja 1218 r., ale również zmodyfikował ową ideę w swoim liście z 6 maja 1218 r., kiedy to ponownie odniósł się do nowej okazji danej przez Boga w celu umożliwienia uzyskania zbawienia. Honoriusz użył powyższej myśli także w listach traktujących o krucjatach do Ziemi Świętej, np. w liście z 23 stycznia 1217 r. do Lombardii, który pokazuje, jak bardzo istotna była dla papieskiej wizji wypraw krzyżowych owa koncepcja okazji do zbawienia danej przez Boga oraz jak bardzo papież chciał umożliwić zbawienie jak najszerszemu kręgowi wierzących. Honoriusz III i dominikanie Na zainteresowanie Honoriusza efektywnością krucjat nadbałtyckich mogły wpłynąć również inne czynniki. Wykazywał on głębokie zainteresowanie misjami i nawracaniem niewiernych i być może nawet bardziej zdecydowane niż Innocenty III poparcie dla walki z heretykami z Francji. Całkiem możliwe, że na jego poglądy wpłynął Dominik Guzman i jego nowe zgromadzenie Ordo Fratrum Preadicatorum. Na początku pontyfikatu Honoriusza Dominik przewodził jedynie niewielkiej grupce zwolenników, którzy działali w Tuluzie, jednak często odwiedzali kurię, by uzyskać listy papieskie dotyczące nowo powstałego zgromadzenia. Dzięki temu utrzymywał stały kontakt z papieżem i Stolicą Apostolską. Dominik chciał, by jego zgromadzenie leczyło dusze niewiernych kaznodziejstwem i pracą misyjną; dlatego sam założył misję wśród heretyków we wschodniej Francji. Honoriusz podzielał poglądy Dominika i z pewnością otaczał zgromadzenie szczególną opieką i wspierał je. James Powell pokazał, jak Honoriuszowy program opieki duszpasterskiej i nawracania pokrywa się z programem zakonu Dominika. Analiza porównawcza kazań Honoriusza i Innocentego III z drugiej niedzieli po Wielkanocy, zamieszczonych w Pastor Bonus, pokazuje nacisk kładziony przez Honoriusza na pracę duszpasterską przy nawracaniu. Z pewnością pragnął on kontynuować reformę kaznodziejstwa zawartą w „Kanonie 10” IV Soboru Laterańskiego, niektóre elementy z tego dokumentu wykorzystał nawet w swoim kazaniu. Jednak analiza Powella ujawniła rozbieżne poglądy Honoriusza i Innocentego III ‒ ten ostatni chciał, aby reforma pracy misyjnej była wynikiem ustaleń hierarchii kościelnej. W „Kanonie 10” ustanowił całkowitą kontrolę episkopatu nad nawracaniem, zgodnie ze swym przekonaniem, że należy wzmacniać struktury Kościoła. Honoriusz z kolei zdawał się wierzyć, że Innocenty zbyt ściśle związał pracę nad reformami z hierarchią Kościoła. Prawdopodobnie liczył na to, że ulepszy tę pracę innymi metodami, na przykład tworząc nowe zakony żebracze. Powell tak pisze o Honoriuszu: Jego model Kościoła był bardziej duszpasterski niż model Innocentego, bardziej wpisywał się w „doktryny ewangeliczne i apostolskie”, które propagowali inni reformatorzy. Te różnice nie były jedynie teoretyczne ‒ znalazły odzwierciedlenie w działaniach i zaowocowały modyfikacjami programu reformatorskiego Innocentego z IV Soboru Laterańskiego. Według Powella, kazania Honoriusza dowodzą że wykazywał on zrozumienie dla ideału ubóstwa apostolskiego, popieranego przez Dominika i innych reformatorów88. Między ideami Honoriusza i Dominika widocznych jest bowiem wiele podobieństw. Honoriusz wyrażał opinię, że zgromadzenie Dominika to ważne i użyteczne narzędzie do wprowadzania w życie programu reform duszpasterskich. Z pewnością postrzegał doświadczonego Dominika i jego zgromadzenie jako efektywną broń, którą można było zastosować w walce z heretykami na południu Francji, gdzie zgromadzenie miało kontynuować swoją pracę misjonarską i kaznodziejską. W styczniu 1217 roku, po tym jak Dominik zwrócił się do papieża z prośbą o pomoc, gorąco namawiał nauczycieli i uczniów z Paryża, aby udali się do Tuluzy głosić słowo Boże. Bulla z rekomendacją z grudnia 1219 roku podkreślała stanowisko Honoriusza na temat zgromadzenia jako znakomitego oręża w walce przeciwko heretykom i „innej moralnej zarazie” dręczącej Kościół. Wsparcie dla Dominika i ruch reformatorski w misjonarstwie wydają się zbieżne z przemyśleniami papieża; obrazuje to fakt, że jedna z bulli polecających wystosowana przez niego do zgromadzenia Dominika bezsprzecznie nawiązywała do „Kanonu 10” z IV Soboru Laterańskiego. W roku 1220 Honoriusz wysłał zbiór swoich kazań do siedziby zgromadzenia w Bolonii. Potwierdziło to panujące powszechne wśród zgromadzonych przekonanie o ich randze i efektywności w nawracaniu, Honoriusz zaś wierzył, że zgromadzenie może mu pomóc dopełnić jego program homilijny. Po pełnej aprobacie zgromadzenia i jego programu, przyznając mu określone przywileje i wydając bulle w latach 1216, 1217 i 1219, Honoriusz kontynuował dzieło Dominika w szerzeniu myśli chrześcijańskiej przez wystosowanie do zgromadzenia zbioru bulli, które wyrażały rosnące poparcie Rzymu. Po śmierci Dominika 6 sierpnia 1221 roku Honoriusz nie wystosował już więcej bulli rekomendacyjnych do zgromadzenia, zmalała także znacząco liczba wysyłanych listów papieskich. Mogło to być częściowo spowodowane trudnościami organizacyjnymi w zgromadzeniu po śmierci jego przywódcy i przez to stanowić utracenie kontaktu z innymi ważnymi członkami kurii, może to jednak również wskazywać na wagę osobistego związku Honoriusza z Dominikiem. Funkcjonowanie takiej więzi dowodziłoby, że wymieniali oni myśli i sądy, poruszając istotnie sprawy szerzenia wiary chrześcijańskiej i pracy misjonarskiej, co z kolei pozwala postawić hipotezę, iż Dominik był jed- nym z tych, którzy najbardziej wpłynęli na Honoriusza we wspomnianych wyżej kwestiach. Dominik i misje w rejonie Bałtyku Dominik zajmował się nie tylko głoszeniem ewangelii pośród chrześcijan i heretyków; wykazywał także głębokie zainteresowanie misjami wśród pogan i pragnął, żeby jego zgromadzenie miało ważny wkład w ich przebieg. Dowody wskazują jednak na to, że wizyty, jakie złożył w północnej Europie kilka lat wcześniej, już wtedy przyczyniły się do jego żywego zainteresowania misjami. W pierwszych latach XIII wieku prawdopodobnie dwukrotnie odwiedził (wraz z biskupem Diego z Osmy) Danię w celu zaaranżowania małżeństwa dla syna króla Alfonso VIII Kastylijskiego. Zaraz po wykonaniu tego zadania Diego i Dominik udali się do Rzymu, gdzie ten pierwszy poprosił papieża o zgodę na rezygnację z biskupstwa i poświęcenie reszty swojego życia pracy misjonarskiej. Prośba jednak została odrzucona. Wydarzenia te relacjonuje Jordan z Saksonii w Libellus de principiis Ordinis Praedicatorum ‒ książce ukończonej na początku trzeciej dekady XIII wieku, a traktującej o początkach działalności zgromadzenia dominikanów ‒ lecz nie podaje dokładnych dat żadnej ze wspomnianych podróży. Jarl Gallen na podstawie wstępnej rekonstrukcji planu podróży wykazał, że pierwsza wyprawa Dominika musiała się odbyć pomiędzy połową sierpnia 1203 roku a końcem lutego 1204 roku, podczas gdy druga podróż miała miejsce pomiędzy końcem października 1205 roku a końcem kwietnia 1206 roku. Dominik i Diego przyjechali zatem do Danii w czasie, gdy duński arcybiskup i król byli pochłonięci planowaniem następnej wyprawy przeciwko poganom. Pod koniec 1205 roku arcybiskup Anders z Lundu, będąc w trakcie przygotowań do wspomnianej wyprawy, wysłał list do papieża Innocentego III, prosząc go o zezwolenie na wyświęcenie jednego z pogan na biskupa. Papież wyraził swoją zgodę w styczniu 1206 roku; w tymże roku rozpoczął się także najazd na niewiernych. Podczas pobytu w Danii Diego i Dominik mogli prawdopodobnie przypatrywać się z bliska przygotowaniom do nowej duńskiej kampanii przeciwko poganom i znali każdy szczegół planów nawracania ludów na wschodnim brzegu Bałtyku, a także utworzenia tam biskupstwa. Po przyjeździe do papieskiej kurii Diego, jak podaje Jordan, ponownie prosi Innocentego o zgodę na porzucenie episkopatu i rozpoczęcie pracy misjonarskiej. Nie mamy jednak pewności, dokąd Diego chciał się udać w swoją podróż. W pierwszej edycji Libellus de principiis Ordinis Praedicatorum Saksończyk twierdzi, że biskup planował nawracać Kumanów; w innej wersji swej książki uważa on jednak, że celem tej misji mieli być Saraceni, nie zaś Kumanowie. Rzeczywistą intencją Diego w 1206 r. mogła być jednak misja wśród Saracenów, czyli muzułmanów w Hiszpanii. Król Alfonso VIII Kastylijski był pochłonięty walką przeciwko swojemu muzułmańskiemu sąsiadowi. W lipcu 1195 roku poniósł on ogromną porażkę z rąk kalifa Almohad Ya'qub pod Alarcos. Zastanawiające jednakże jest, dla- czego Diego tak bardzo zależało na zrzeczeniu się biskupstwa, żeby zaangażować się w misję w Hiszpanii, zwłaszcza że sprawowanie urzędu biskupa Osmy na pewno pomogłoby mu wypełniać to zadanie. Wybór Kumanów około roku 1206 wydaje się nieprawdopodobny także z tego względu, że w tych latach kontakt Europy Zachodniej z tym ludem był bardzo słaby. Propozycja Jordana wynikała prawdopodobnie z tego, że podczas pisania swojej pracy dowiedział się on o zainteresowaniu, jakie w późniejszych latach Dominik okazywał misjom wśród tych pogan zamieszkujących tereny północno-wschodniej granicy Węgier. To zainteresowanie Dominika Kumanami zostało także zauważone podczas procesu kanonizacyjnego w Bolonii na początku lat trzydziestych XIII w. Brat Rodolph zeznał, że Dominik wyraził życzenie, aby rozpocząć misję pośród Kumanów, zaś brat Paul z Wenecji stwierdził, że założyciel zgromadzenia często wspominał o chęci nawracania tego ludu. Kumanowie mogli zwrócić uwagę Dominika już na początku drugiej dekady XIII w. przez kardynała Ugolino z Ostii, czyli przyszłego papieża Grzegorza IX. List ze stycznia 1217 roku informuje nas, że papież Honoriusz miał zamiar wysłać Ugolino do węgierskiego króla Andrzeja II, aby przedyskutował z nim jego zaangażowanie w V Krucjatę. Miał on także głosić ewangelię podczas tej krucjaty w Toskanii i w Lombardii. Heinrich Zimmermann sugeruje, że Ugolino spędził tam około dwóch i pół roku, w okresie od końca stycznia 1217 roku do późnego lata 1219, spełniając swoje obowiązki legata. W 1211 r. król Andrzej zaprosił Zakon Kawalerów Mieczowych w celu obrony wschodniej granicy i podarował im region Burzenland w Transylwanii. Krzyżowcy, zaraz po ustanowieniu swojego panowania na tej ziemi, nie tylko ochraniali granice, lecz także rozpoczęli agresywną kampanię podboju Kumanii oraz nawracania jej mieszkańców. Ugolino prawdopodobnie słyszał o inicjatywie węgierskiego króla i aktywności zakonu w Burzenlandzie; to mogło w nim wzbudzić podziw dla rycerzy krzyżowych i ich roli w walce przeciwko poganom. Po tym, jak wypełnił swoje obowiązki, powrócił do kurii, gdzie mógł spotkać Dominika, jako że przebywał on w Rzymie od listopada do grudnia 1219 roku. Zatem może to właśnie sprawozdania Ugolina zainspirowały Dominika do planowania misji wśród ludu Kumanów. Prawdopodobnie niedawne doświadczenia zdobyte podczas podróży na północ skłoniły Diego do zwrócenia się do papieża w 1206 r. Przed tymi podróżami nic nie wskazywało na to, że takie są jego intencje. Miał bliski kontakt z herezją w południowej Francji, jak również z misją przeciwko poganom nad Bałtykiem. Nie oznacza to jednak, że Diego planował pracę wśród heretyków. Źródła potwierdzają że zamierzał pracować z niewiernymi, nie zaś z heretykami. Co więcej, projekty odrzucone przez papieża Innocentego nie mogły dotyczyć herezji; po tym jak papież odrzucił jego plany, Diego rozpoczął działalność w południowej Francji, jednak nie zrobiłby tego, gdyby głowa Kościoła mu tego zabroniła. Stąd można wnioskować, że najprawdopodobniej Diego zaproponował nawracanie pogan w re- jonie nadbałtyckim. Niezależnie od tego, gdzie Diego chciał prowadzić działalność misyjną, jego prośba do papieża wskazuje na to, że wizyty Diego i Dominika w Danii około 1206 r., jak również ich obserwacje dotyczące nowej kampanii misyjnej, pozostawiły na obu długotrwałe wrażenie oraz dały im impuls do pracy misyjnej przez kaznodziejstwo. Zainteresowanie misją pośród pogan w Europie Północnej musiało się jeszcze raz obudzić w Dominiku w latach 1216-1217. W tych latach przebywał on w Rzymie, oczekując na listy papieskie z aprobatą dla jego zakonu i prawdopodobnie spotykając się z wysłannikami biskupów i książąt z regionu Gnesen, którzy raportowali papieżowi o postępach misji w Prusach. Poprzedniego roku, odwiedzając kurię w czasie IV Soboru Laterańskiego, mógł uzyskać więcej informacji na temat misji w rejonie wschodniego Bałtyku, a także spotkać arcybiskupa Lundu, Andersa, oraz prawdopodobnie biskupa Liwonii, Alberta. Te właśnie spotkania mogły na nowo wzbudzić w nim zainteresowanie misją w krajach nadbałtyckich. Podczas pobytu w Rzymie Dominik spotkał również kardynała Ugolino, który był jego głównym pośrednikiem w kontaktach z kurią od kiedy w 1215 r. Dominik przybył do papieża w celu uzyskania aprobaty dla swojego zakonu; sprawą tą zajął się właśnie ten dostojnik. Gdy więc Dominik wrócił w grudniu 1216 r. do Rzymu, jeszcze raz wykorzystał swoje kontakty z Ugolino. W jego domu spotkał wtedy młodego kleryka, Wilhelma z Montferrat (ten w czasie procesu kanonizacyjnego zeznał, że Dominik pragnął pracować dla zbawienia innych i wziąć udział w misji wśród pogan). Podczas rozmowy zrodził się plan, według którego Wilhelm miał udać się do Paryża na dwuletnie studia teologiczne, po czym obaj mieli zamiar wyruszyć do Prus i okolicznych regionów Europy, by nawracać pogan. Ostatecznie plan nie został zrealizowany, jednak słowa Wilhelma potwierdzają że w tamtym czasie Dominik był bardzo zainteresowany działalnością misyjną w północno-wschodniej Europie. Dominik mógł więc zachować pragnienie podjęcia misji wśród pogan w północnej Europie już na początku 1206 r., prawdopodobnie zainspirowany przez duńskiego arcybiskupa Andersa. W pierwszych miesiącach 1217 r. to pragnienie najwidoczniej obudziło się ponownie. Czy jest możliwe, żeby Honoriusz i Dominik, prawdopodobnie za pośrednictwem kardynała Ugolino, omawiali stan ówczesnej misji nad Bałtykiem, co w rezultacie zwiększyło ich zainteresowania krzewieniem wiary w tamtym rejonie? Ich wzajemne zaufanie i wspólne przekonania mogły wiązać się z wymianą poglądów na temat misji. Prawdopodobnie w wyniku tych rozmów bądź korespondencji doszli do wniosku, że misje nadbałtyckie są niezwykle ważne. W rezultacie Honoriusz mógł uznać, że rycerzom krzyżowym broniącym tamtejszych misji należy się pełniejszy odpust. Honoriusz III i misja wśród niechrześcijan Podczas pontyfikatu Honoriusza uformowała się grupa wiernych, którzy spotykali się od czasu do czasu w kurii i z zapałem zajmowali się reformą kaznodziejstwa i pracy misyjnej. Wśród nich był sam papież, kardynał Ugolino, Franciszek i Dominik. Zainteresowanie tej grupy misjami okazało się mieć dalekosiężne skutki, nawet po śmierci Honoriusza. Efekty ich działań dotyczyły nie tylko rejonu nadbałtyckiego, ale także rubieży chrześcijaństwa na Zachodzie. Dominik, oprócz brania udziału w takich debatach, mógł w kurii inspirować innych i wywierać na nich wpływ; mógł też uzyskiwać informacje, jakie nowe regiony wymagały pracy misyjnej, w którą mógł zaangażować się jego zakon. Honoriusz bez wątpienia żywo interesował się pracą misyjną. Potwierdza to kampania, którą planował w pierwszych miesiącach 1221 roku, kiedy to wysłał list Ne si secus do ponad czterdziestu arcybiskupów. Papież nakazał im wybrać w swoich prowincjach „po czterech głęboko wierzących i dobrze wykształconych mężczyzn albo trzech lub przynajmniej dwóch zakonników, najlepiej cystersów”. Mężczyźni ci mieli być wysłani do kurii, gdzie przydzielono by im pracę „w dziczy wśród ludzi różnego autoramentu”. List nie zawierał żadnych szczegółów co do celu „misjonarzy”, ale sposób formułowania i frazeologia dowodzą, że papież chciał, aby nawracali oni niewierzących. List dokonywał rozróżnienia pomiędzy „winnicą Króla” ‒ Kościołem ‒ i wspólnotą chrześcijańską charakteryzującą się bogactwem i płodnością a obszarami spoza Kościoła (zwanymi solitudo ‒ „jałowe i nieurodzajne”). Misjonarze mieli pracować wśród ludzi spoza Kościoła, sąsiadujących z „winnicą Króla” („circumadiacentibus nationibus”). Honoriusz chciał rekrutować misjonarzy z całego świata chrześcijańskiego. List wysłany został do prowincji kościelnych w Skandynawii, Niemczech, Polsce, zachodniej części Bałkanów, we Włoszech, Francji, na Półwyspie Iberyjskim i na Węgrzech, zatem nie tylko do krajów Europy Zachodniej. Wybór odbiorców zdaje się być częściowo kierowany interesami poszczególnych prowincji w kurii, jednak widać wyraźnie, że dokonano pewnej selekcji, ponieważ nie wszystkie prowincje, które miały sprawę do załatwienia w kurii, otrzymały list nawołujący do wysłania misjonarzy. Oznacza to prawdopodobnie, że Honoriusz potrzebował misjonarzy zróżnicowanych pod względem znajomości języków obcych, jak również poszczególnych obszarów geograficznych oraz miejscowych obyczajów. Kampania misyjna Honoriusza była zaplanowana na wielką skalę. Ze względu na fakt, że list został posłany do ponad czterdziestu prowincji w całej Europie i zawierał prośbę o wysłanie od dwóch do czterech misjonarzy z każdej z nich, papież musiał przewidywać misyjny „oddział specjalny” liczący ponad stu wybitnych mężów. Nie zaskakuje fakt, że szczególnie zależało mu na ochotnikach z zakonu cystersów. Służyli oni jako posłańcy papiescy przy rozmaitych okazjach i odegrali znaczącą rolę w kilku zewnętrznych misyjnych przedsięwzięciach, włącznie z tymi na obszarze nadbałtyckim. Chęć Honoriusza do pozyskania do swojego misyjnego projektu cystersów mogła również być przyczyną doboru w liście konkretnych sformułowań. Bez wątpienia był on świadomy tego, jak ważny jest motyw misji dla zakonu, więc ‒ idąc za przykładem papieża Innocentego III ‒ użył biblijnej przenośni Racheli i Lei, by pokazać dwie odmienne drogi życia religijnego: rozmyślanie i kontemplacja reprezentowane przez bezpłodną Rachelę i życie aktywne, tu w formie głoszenia kazań i misji, symbolizowane przez Leę. Prosił on arcybiskupów, aby zabrali swoich ludzi z „objęć Racheli”, i aby ci „dołączyli do Lei”. W swoim liście Honoriusz dość jasno wyraził pogląd, że misjonarze powinni nawracać niewierzących pokojową metodą głoszenia kazań. To mógł być kolejny powód, dla którego papież chciał rekrutować do swojej kampanii misyjnej właśnie cystersów. Jak już wcześniej wspomniano, papieże bardzo szanowali zdolności kaznodziejskie tych zakonników; papież Innocenty nierzadko wspominał o tym w swoich wezwaniach do zakonu. Z drugiej strony, Honoriusz podkreślał również, że ochotnicy muszą być gotowi na śmierć męczeńską. Za swoją działalność misyjną najwyższą ofiarę ponosili nie tylko zakonnicy działający wśród muzułmanów (jak w przypadku pięciu franciszkanów zamęczonych w Maroku w 1220 roku). Także misjonarze głoszący słowo Boże w innych zakątkach świata ginęli za wiarę, czego dowodzą losy świętego Bonifacego, pierwszych biskupów liwskich i wielu innych. Ale Honoriusz nie uważał śmierci tych misjonarzy za ostrzeżenie ‒ przedstawiał ją raczej jako coś niemalże pożądanego. Byli oni, jak pisał, nagrodzeni przez Naj- wyższego, ponieważ „otrzymali od Boga miejsce w raju, zdobyte dzięki ofierze z własnej krwi”. Taki obraz raju mógł pochodzić z Decora Lux, śpiewanej 29 czerwca, w święto Piotra i Pawła. Druga zwrotka tego tekstu, która opisuje dwóch świętych, brzmi: Ziemscy stróże bram niebieskich, Założyciele Rzymu i sędziowie świata, Niczym królowie z laurem na głowie zasiądą w senacie niebiańskim Jeden, choć bez głowy, tryumfy święci, drugi przez śmierć na krzyżu świętości dosięga. Wyobrażenie wykorzystane do opisania niebiańskiej nagrody oczekującej misjonarzy po śmierci zostało zatem zaczerpnięte z żywotów męczenników, a dokładniej z historii Piotra i Pawła. Ta pochwała męczeństwa oraz sam pomysł użycia go jako „sloganu” werbunkowego nie były przejęte od bezpośrednich poprzedników Honoriusza. Gdy Innocenty III wspominał kilkakrotnie o tym planie w swych listach, formułował go w całkowicie odmienny sposób. W liście do duńskiego arcybiskupa Lundu z października 1209 roku w sprawie nowego biskupa misyjnego w Finlandii Innocenty przyznał, że niewielu ludzi nadawałoby się do objęcia tego stanowiska, jako że pociąga ono za sobą ryzyko męczeństwa: Ponieważ wiara jest tam krzewiona od niedawna oraz z uwagi na uporczywość tych ludzi i surowość samego miejsca, osoba wybrana na ten urząd będzie po- strzegana nie jako ta przyjmująca zaszczyty, lecz jako osoba stająca w obliczu męczeństwa. Zatem mało kto ubiega się o tę funkcję... Innocenty III zestawił więc męczeństwo z honorem, przypuszczając, że większość mężczyzn wybrałaby to drugie, co sugeruje, że nie uważał on samej perspektywy męczeństwa za chwytliwe hasło werbunkowe. W bulli Ne si secus Honoriusz zasygnalizował gotowość do zmiany papieskiej polityki misyjnej w kierunku o wiele bardziej zaangażowanej roli papiestwa. Nowa kampania misyjna została zapoczątkowana przez kurię, która była odpowiedzialna za szczegółowy plan, wybór nowych obiektów misji i przydzielenie tam misjonarzy. Na poglądy Honoriusza na temat krzewienia wiary wśród niechrześcijan oraz zmianę papieskiej polityki prawdopodobnie miało wpływ kilka kwestii. Czy możliwe jest, by za papieską pochwałą męczeństwa kryły się idee św. Franciszka z Asyżu? Przedstawienie męczeństwa jako pożądanego owocu pracy apostolskiej ‒ do tego stopnia, że było ono ukazywane jako bodziec dla potencjalnych ochotników ‒ odzwierciedla idee, dzieła i czyny św. Franciszka. Tego rodzaju pragnienie męczeństwa bynajmniej nie było powszechne wśród ówczesnych orędowników zakrojonej na szeroką skalę pracy misyjnej. Z kolei inne fragmenty listu Honoriusza mogły być zainspirowane przez św. Dominika i stosowane w jego zakonie strategie misyjne. Wydaje się, że św. Dominik preferował taktykę, zgodnie z którą zakonnicy byli wysyłani do tych krain, którymi się już wcześniej interesowali: posiadali wiedzę o miejscowych zwyczajach lub znali tamtejszy język. Gdy tylko znalazł zakonników z takimi umiejętnościami, wysyłał ich do najważniejszych ośrodków; tak jak było to w przypadku Węgier, Szwecji oraz Danii. Prawdopodobnie Honoriusz, powołując niewielką liczbę mężczyzn ze świata chrześcijańskiego, próbował zastosować podobną strategię, mając nadzieję na zwerbowanie miejscowych ludzi, którym łatwiej byłoby porozumieć się z tamtejszymi poganami. Interesujące jest życzenie Honoriusza, by mężczyźni wysyłani przez arcybiskupów posiadali rzetelną wiedzę. Żaden z bezpośrednich poprzedników Honoriusza nie wymieniał tej cechy jako wymogu dla misjonarzy w swoich listach poparcia dla trwających akcji misyjnych. Tę specyfikację dołączono przypuszczalnie po to, by zagwarantować, że wybrani mężczyźni będą elokwentnymi oraz zorientowanymi w sprawach tubylców kaznodziejami. Odpowiedzią na tę prośbę było dominikańskie podkreślenie znaczenia nauki oraz studiowania teologii i języków. Honoriusza łączyły ścisłe związki nie tylko z dominikanami, ale także z franciszkanami. Innocenty III przyznał zakonowi franciszkanów i jego regule ustną aprobatę, która była warunkowa i tymczasowa, jednak nigdy nie wydał formalnego przyzwolenia na jego działania. Mimo oporu wewnątrz kurii stawianego przez kardynałów ściśle stosujących się do „Kanonu 13” uchwalonego przez IV Sobór Laterański, zabraniające- go zakładania nowych zakonów w celu uniknięcia religijnych eksperymentów, które mogłyby zagrozić stabilności Kościoła lub podważyć papieską kontrolę nad religijnymi instytucjami, Honoriusz, wraz z kardynałem Ugolino, popierał św. Franciszka oraz jego zgromadzenie i ostatecznie oficjalnie zatwierdził zakon i jego regułę. Idee dominikanów i franciszkanów zostały prawdopodobnie przekazane Honoriuszowi przez kardynała Ugolino, który był prominentnym poplecznikiem obu zakonów. Na początku 1221 roku przebywał on na terenie kurii, szykując poselstwo do północnych Włoch, i przypuszczalnie spotykał się często z Honoriuszem w celu uzgodnienia szczegółów. Możliwe jest, że papież zapoznał się z koncepcjami franciszkanów i dominikanów także poprzez spotkania z samymi zakonnikami. Wskazywałaby na to obecność św. Dominika w kurii w czasie, gdy wydano bullę Ne si secus, oraz wizyta św. Franciszka w Rzymie poprzedniej jesieni. Święci Dominik i Franciszek nie byli jedynymi popierającymi prowadzenie misji wewnątrz oraz poza granicami państw chrześcijańskich. Problem ten był bliski także Jakubowi z Vitry, którego zaangażowanie w ewangelizację zaprowadziło do pracy misyjnej wśród muzułmanów. W swych listach pisanych z Ziemi Świętej i obozu krzyżowców w Damietcie informował adresatów, że nadeszła pora na nawrócenie wyznawców Allaha; pogląd ten przedstawił także papieżowi Honoriuszowi. Na początku 1221 roku papież doszedł do wniosku, że nastał już odpowiedni czas, by wypróbować jego nową politykę misyjną. Planowana kampania nie pomniejszyłaby zasobów potrzebnych do głównego projektu Honoriusza ‒ V Krucjaty ‒ jako że zatrudnieni w misji ludzie nie byli potencjalnymi krzyżowcami, a wydatki na ich działalność byłyby niewielkie. Tak czy inaczej, rozwój wypadków na Wschodzie nie wymagał podjęcia bezzwłocznych działań. Sytuacja w Egipcie zimą i wiosną na przełomie 1220 i 1221 roku charakteryzowała się napiętym oczekiwaniem, podczas gdy równolegle usiłowano sformować armię na wyprawę krzyżową. Honoriusz nakazał arcybiskupom dopilnować, by wszyscy przybyli do kurii do listopada 1221 roku. Nie wiemy, jaką reakcję wywołał papieski list. Nie ustalono także, ilu ludzi zostało wysłanych do Rzymu, by następnie uczestniczyć w kampanii misyjnej, lub jakie kroki zostały podjęte, by wprowadzić w życie kolejny etap przedsięwzięcia. Zainteresowanie Honoriusza misjami poprowadziło do stworzenia szeroko zakrojonych planów związanych z ambitnym projektem krzewienia wiary, zainicjowanym i zorganizowanym przez papiestwo. Zamierzenia te jednak nie zaowocowały kampanią na wielką skalę, na którą tak liczył. Honoriusz III i zakony żebracze: misja w północnej Afryce w 1225 r. Honoriusz postanowił wcielić w życie nową strategię zwiększenia papieskiego wpływu na misję. Na krótko przed czerwcem 1225 r. dwóch zakonników dominikańskich, Dominik z Segowii i Marcin, pojawiło się przed papieżem z prośbą o zgodę na odbycie misji w Maroku. Wraz z bullą Vineae Domini custodes z czerwca 1225 r. Honoriusz udzielił im swojego pozwolenia i wysłał ich do Maroka, by szerzyli wiarę chrześcijańską i nawracali pogan, by wskrzeszali ducha tam, gdzie upadł, podtrzymywali wątpiących i pocieszali zlęknionych. Dał im prawo do głoszenia ewangelii, chrzczenia muzułmanów, zadawania pokuty i zdejmowania ekskomunik. Zakonnicy musieli pogodzić obowiązki opiekunów duchowych lokalnych chrześcijan z tymi, które nakładała na nich działalność misyjna. Było to całkowicie zgodne z programem zakonu dominikanów ‒ poparcie Honoriusza oznaczało, że podzielał idee zakonu co do ewangelizacji i misji. W przeciwieństwie do papieża Celestyna III, który co prawda wydelegował w 1192 r. księdza do Maroka, jednak ograniczył obowiązki duszpasterskie dotyczące tamtejszych chrześcijan, Honoriusz wykorzystał teraz okazję, by upewnić się, że uczyniono wszystko dla szerzenia chrześcijańskiej wiary. Jesienią 1225 r. papież powrócił do kwestii misji dominikańskiej w Maroku, najprawdopodobniej dzięki zachęcającym raportom dwóch tamtejszych zakonników. W październiku namawiał listownie członków zakonów dominikańskiego i franciszkańskiego do dołączenia do owej misji. List ten, zwany też Vineae Domini custodes, był literalną kopią listu z lipca, wymieniającą te same zadania dla zakonników i udzielającą im identycznych przywilejów i uprawnień. Papież polecił także arcybiskupowi Toledo Rodrigowi wysłać domi- nikanów i franciszkanów do nawracania pogan modlitwą i przykładem; nakazał mu ponadto wyświęcenie jednego z dominikanów na biskupa Maroka. Na koniec wysłał list do Dominika ‒ tego samego, który był odbiorcą listu z lipca 1225 r. ‒ teraz zaadresowany jako do biskupa Maroka, w którym zachęcał go do gorliwego kontynuowania misji. W ten sposób Honoriusz przejął kontrolę nad inicjatywą zakonników dominikańskich. To właśnie jego pomysłem musiało być zjednoczenie sił dwóch nowych zakonów żebraczych. Zgromadzenia te nigdy przedtem nie współpracowały ze sobą a listy Honoriusza nie wspominały o takich sugestiach wychodzących ze strony któregoś z nich. Papież bezzwłocznie zadbał o to, by marokańska misja była ściśle powiązana z hierarchią Kościoła. Nie tylko polecił wyświęcić jednego z misjonarzy na biskupa Maroka, ale także osadził przedsięwzięcie misyjne w strukturze arcybiskupstwa Toledo. To jednak nie oznaczało, że odpowiedzialność za nie spadała na owego arcybiskupa: raporty nadal wysyłano bezpośrednio do Rzymu. Papież nadal kierował całą akcją; arcybiskup był jedynie realizatorem jego decyzji. Honoriusz nie zaniedbywał misji ‒ natychmiastowo odpowiadał na wszelkie prośby i raporty misjonarzy. W lutym 1226 r. zlecił arcybiskupowi Toledo wysłanie większej liczby dominikanów i franciszkanów jako wsparcie misji, i wyświęcenie jednego lub dwóch biskupów, jeśli uzna to za pożyteczne. W ten sposób papież kontynuował swoje zaangażowanie w przedsięwzięcie w północnej Afryce. Zainteresowanie Honoriusza organizacją instytucji kościelnych na północy kontynentu afrykańskiego było zgodne z tradycyjną polityką papieską wobec działalności misyjnej. Jednak jego bezpośrednie kierownictwo nad misją dominikanów w Maroku było niecodzienne. Nowo utworzone zakony żebracze prawdopodobnie przyjęły z zadowoleniem zainteresowanie papieża, licząc na wsparcie również w innych działaniach braci zakonnych. Polityka misyjna Honoriusza w połowie lat dwudziestych XIII w. pokazuje, że papież podzielał poglądy zakonów żebraczych na temat ewangelizacji oraz działalności misyjnej i że miał wizję powierzenia tymże zakonom głównej roli w realizacji tego zadania. Honoriusz III, Wilhelm z Modeny i misja w rejonie nadbałtyckim Jeszcze większe zbliżenie Rzymu do misji nad Bałtykiem dokonało się dzięki misji legata papieskiego Wilhelma z Modeny. Honoriusz wyznaczył Wilhelma jako wysłannika do rejonu nadbałtyckiego w grudniu 1224 roku po otrzymaniu prośby o wysłanie legata od biskupa Rygi, Alberta. Albert prawdopodobnie poprosił o legata papieskiego nie tylko po to, by ten rozsądził liczne spory pomiędzy nim a Zakonem Kawalerów Mieczowych, ale również aby spełnić od dawna odczuwane pragnienie i uzyskać dla swojego biskupstwa status metropolii. Prośba biskupa była częścią jego dwufazowej strategii: wysłanie legata pod pretekstem pomocy misji oraz stworzenie nowej organizacji kościelnej, a następnie, po przybyciu wysłannika, przekonanie papieża, aby pozwolił mu, po uważnym rozeznaniu w sprawach bieżących, na podniesienie jego biskupstwa do statusu arcybiskupstwa. Jeśli w istocie tak było, plan Alberta powiódł się jedynie połowicznie. W listopadzie 1225 r. Honoriusz pozwolił Wilhelmowi na stworzenie nowej metropolii jeśli tylko uzna to za słuszne, jednak ten postanowił nie wykorzystywać swojego mandatu. Mianowanie Wilhelma legatem papieskim pozwoliło kurii zdobywać informacje o działaniach misyjnych na tym terenie, jednak jaką dokładnie rolę mu ona powierzyła? Przetrwały jedynie trzy listy przyznające mu pełnomocnictwo. Informacje tam zawarte są niekompletne; brakuje również listów wysłanych do Wilhelma. Takie listy musiały istnieć, więc prawdopodobnie zaginęły. W najwcześniejszym z zachowanych listów, Cum is qui z 31 grudnia 1224 r., czytamy, że pełnomocnictwo Wilhelma jako legata obejmowało Liwonię, Prusy, Holsztyn, Estonię, Semigalię, Sambię, Kurlandię oraz Wironię, a także wyspy: Olandię, Bornholm, Rugię oraz Gotlandię. Pełnomocnictwo nie obejmowało celu podróży Wilhelma, jak i terenów, przez które podróżował ‒ głównie ziemie położone nad Bałtykiem. List ten nie dostarczył jednak żadnych szczegółów dotyczących zadań powierzonych Wilhelmowi. Wspomniano w nim tylko, że legat był „ad euangelizandum in partibus illis”. Kilka dni później Wilhelm otrzymał list, który nadawał mu prawo wznoszenia kościołów i wyświęcenia w tym regionie dwóch lub trzech biskupów. Ernst Pitz dowodzi, że najważniejszymi celami podróży Wilhelma było głoszenie ewangelii i prowadzenie misji, nie zaś obowiązki administracyjne. Wydaje się, że nie jest to do końca prawdą. Jeśli porównamy listy wysłane do Wilhelma z tymi, które otrzymali inni legaci, rysuje się bardzo wyraźna różnica. Porównajmy list polecający z 31 grudnia 1224 r. z analogicznym listem do innego legata ‒ Bertranda SS Giovanni e Paulo, działającego w Prowansji ‒ z 12 stycznia 1217 roku; znajdujemy znaczące rozbieżności między nimi. Zadaniem Bertranda było nadzorowanie kampanii przeciwko heretykom. W liście wysłanym do Prowansji temat walki z heretykami jest zrealizowany w arendze, podczas gdy w liście adresowanym do Wilhelma tematem arengi jest głoszenie ewangelii. Wilhelm miał krzewić chrześcijaństwo i nadzorować misję. Jego wybór bynajmniej nie był przypadkowy. Wilhelm zgłosił się na ochotnika ‒ wynika to w sposób oczywisty z Cum is qui, w którym Honoriusz pisze wyraźnie, że Wilhelm z własnej woli i chęci pojedzie do regionu nadbałtyckiego. Papież wspomina o zainteresowaniu Wilhelma misją również w innym liście nadesłanym kilka dni później, w którym przywołuje wyświęcenie biskupa Rimini ‒ późniejszego sędziego w procesach heretyków w Lombardii, pisząc także, że Wilhelm wyrażał życzenie, aby nadzorować misję wśród Prusów. Godny uwagi jest fakt, że Wilhelm rozważał taki krok od dawna. Należy podkreślić, że papież wspomina nie tylko o misyjnych planach Wilhelma w ogóle, ale podaje Prusy jako teren przyszłych działań apostolskich legata. Stąd można wnioskować, że zainteresowania Wilhelma nie były powiązane z petycją z roku 1224 od biskupa Alberta z Liwonii. Już wcześniej sugerowaliśmy, że za pontyfikatu Honoriusza istniała grupa ludzi ‒ włączając w to Honoriusza, kardynała Ugolino, Franciszka i Dominika ‒ zainteresowanych misją wśród niechrześcijan w regionie nadbałtyckim i wielu innych miejscach. Wygląda na to, że Wilhelm również znalazł się w tym kręgu. Prawdopodobnie miało to miejsce w czasie, kiedy pracował w kurii: udzielał się w kancelarii papieża przez kilka lat ‒ od czasu między 13 grudnia 1219 r. a 24 lutego 1220 r., do kwietnia lub maja 1222 r. Był wtedy wicekanclerzem, kierował całą kancelarią. Ponieważ Honoriusz nie wyznaczał nikogo innego, to właśnie Wilhelm przewodniczył oficjalnym posiedzeniom, podczas których omawiano najważniejsze kwestie. W tym czasie odebrano i przedyskutowano kilka petycji z Prus. Wilhelm miał więc szeroką wiedzę na temat sytuacji w rejonie nadbałtyckim, czerpaną z papieskich listów wysyłanych w czasie jego kadencji jako kanclerza oraz prawdopodobnie również później, kiedy był notariuszem. Wysłannicy z Prus odwiedzali kancelarię od początku 1217 roku, a Wilhelm mógł spotykać się z biskupem Albertem, który przybył w 1220 roku do Rzymu w poszukiwaniu poparcia dla swojej misji. Wczesne zainteresowanie Wilhelma misją mogło wiązać się ze spotkaniami z Dominikiem, który później miał na niego duży wpływ. Mogli spotkać się podczas wizyty Dominika w kurii w 1217 r. i potem, w listopadzie 1219 r., kiedy to Dominik jeszcze raz przybył do kurii, gdzie pozostał do maja 1220 r. W późniejszym okresie, który zbiegł się w czasie z ekspansją zakonu, Dominik otrzymał wiele listów z kancelarii papieskiej i mógł wielokrotnie spotkać się z Wilhelmem, który był wtedy wicekanclerzem. Zainteresowanie Wilhelma Dominikiem i jego zakonem oraz oddanie, jakie okazywał sprawie dominikańskiej, zostało opisane przez Gerarda z Fracheto i Bartolomeusza z Trydentu, dominikanów. Gerard nazywał Wilhelma „amicissimus ordinis et beati Dominici”, podczas gdy Bartolomeusz opisywał jego zainteresowanie Dominikiem i zakonem, mówiąc, że Wilhelm „mores s. Domini sedule explorans”. Wilhelma łączyły silne więzi z dominikanami: podczas podróży w Prusach w 1235 r. towarzyszyło mu dwóch członków tego zgromadzenia, zaś w połowie lat 40. XIII w. jego kapelanem był dominikanin. Był również obecny przy przeniesieniu ciała Dominika w Bolonii w maju 1233 r. i mówi się, że przyczynił się do kanonizacji przyjaciela. Wilhelm, dodajmy, został pochowany w klasztorze dominikanów w Lyonie. Dominik mógł zaszczepić Wilhelmowi nie tylko głębokie zainteresowanie misją wśród pogan w rejonie Bałtyku, lecz także wpłynąć na jego wyobrażenie o prowadzeniu misji. Nacisk Dominika na kaznodziejstwo i ewangelizację zmuszał zakonników do uczenia się języków ludzi, do których przemawiali. Wilhelm stosował podobne podejście ‒ Alberyk z Trois Fontaines opisał, jak podczas pobytu w Prusach Wilhelm przetłumaczył gramatykę na tamtejszy język. Być może był to po prostu zbieg okoliczności, że prośba biskupa Alberta o legata mogła być spełniona przez wysłanie osoby zainteresowanej regionem, jednak Ernst Pitz proponuje inny scenariusz. Sugeruje, że w styczniu 1224 r. Wilhelm spotkał przedstawicieli Alberta w kurii i omawiał z nimi swój udział w misji nadbałtyckiej. Po powrocie do Rygi poinformowali Alberta o ich nowych kontaktach, które skłoniły go do wysłania do papieża swojego kapłana Maurice'a z prośbą o legata. Chociaż prośba, która zainicjowała poselską misję, pochodziła od Alberta, Wilhelm miał wpływ na jej ostateczną formę. Kiedy został mianowany legatem, jego obszar działań objął Liwonię, Prusy, Estonię, Semigalię, Sambię, Kurlandię i Wironię, chociaż Albert mógł poprosić jedynie o legata, który miał pełnomocnictwo na terenie działań Wilhelma. Fakt ten świadczy o tym, że Wilhelm przekonał papieża, aby ten poszerzył jego pole działania i tym samym umożliwił spełnienie jego dawnych marzeń o podróży do Prus. W ramach obowiązków legata Wilhelm podjął się trzech misji poselskich: do Liwonii i Estonii w latach 1225-1226, do Prus ‒ 1228-1230 i do szeroko rozumianego rejonu nadbałtyckiego ‒ w latach 1234-1242. Kiedy już znalazł się na wyznaczonym terenie, zaczął działać zgodnie z ideami, z którymi spotkał się wcześniej w kurii. Pracował nad nawróceniem pogan, używając środków pokojowych: wygłaszając kazania i zawierając umowy. Swoje wysiłki skupiał na tym, żeby umożliwić nowo nawróconym jak najpełniejszą informację o ich nowej religii. W tym celu podczas pobytu w Liwonii i Estonii sam odbył dwie podróże (w latach 1225-1226), głosząc kazania do konwertytów i posyłając do nich kapłanów. Jego naciski na głoszenie kazań i troska o właściwe kształcenie nawróconych przypominały starania Dominika. Z kolei jego nawoływanie do wyprawy przeciwko Oselianom w 1226 r., jak również jego rola w organizacji krucjaty wiosną 1236 oraz poparcie dla zakonu krzyżackiego, które będzie omówione poniżej, dowodzą, że akceptował potrzebę użycia siły przeciwko poganom, postrzeganą przypuszczalnie jako konieczność ochrony i obrony nawróconych i misjonarzy. Podczas swojej pierwszej misji jako legat pełnił również funkcję papieskiego rozjemcy, wydając listy rozstrzygające różnorodne spory pomiędzy biskupami, rycerzami krzyżowymi a obywatelami Rygi. Czyniąc to, starał się zaspokajać miejscowe potrzeby, jednak zasadniczą rolą przydzieloną mu przez kurię było kaznodziejstwo i przewodnictwo misji. Wysyłając Wilhelma do regionu nadbałtyckiego, Honoriusz skorzystał ze sposobności, żeby zacieśnić więzi z misjami w tym rejonie, uzyskać pełniejsze informacje o ich rozwoju i tym samym mieć na nie większy wpływ. Prośba o legata wyszła od biskupa Alberta z Liwonii, jednak to sama kuria zdecydowała o rozszerzeniu terenów poselskich, włączając w nie Prusy i inne obszary, w których, według najlepszej wiedzy kurii, miała miejsce działalność misyjna. Fakt ten świadczy o tym, że kuria pragnęła mieć ściślejsze związki z misją we wschodnim rejonie nadbałtyckim, jak i większy na nią wpływ. Honoriusz III i opieka nad nowo nawróconymi Głównym zmartwieniem kurii w tym czasie była troska o nowo nawróconych ‒ pragnienie zagwarantowania, by ich nawrócenie nie zaskutkowało poddaństwem czy też narzuceniem im surowych kontrybucji, gdyż mogłoby to doprowadzić do ich odstąpienia od wiary i odstraszenia od niej innych. Sprawa stała się aktualna w czasie pontyfikatu Innocentego III, jak to stwierdziliśmy wcześniej. Honoriusz wydał kilka listów dotyczących tej kwestii. W 1217 r. wysłannicy z Prus przybyli z nowymi sprawozdaniami i petycjami od biskupa Krystiana. Niewykluczone, że kilka z nich wskazało na związek pomiędzy niedawną pruską rebelią i daninami nałożonymi na konwertytów przez polskich i pomorskich książąt zaangażowanych w podbój Prus. W maju i czerwcu 1218 r. Honoriusz odpowiedział na prośby chrześcijan szeregiem listów. W jednym z nich, przywołując treść listu Innocentego III z 1212 r., napomniał krzyżowców udających się do Prus, by szukali nie własnych korzyści, ale by czynili swoje dzieło w imię Chrystusa, pamiętając, że ich zadaniem jest nakłanianie pogan do nawrócenia, nie zaś zmuszanie do służby, zagrożone ryzykiem apostazji. Prawie identyczny list został wydany w roku następnym. Podobnie w liście z maja 1220 r. do nowo nawróconych Prusów Honoriusz podkreślał wartość wolności tak nawróconych, jak i tych, którzy wiarę chrześcijańską mieli dopiero przyjąć. Troska o wolność nowych chrześcijan była prawdopodobnie najsilniej wyrażona w liście z 3 stycznia 1225 r. Ten krótki tekst zasługuje na to, by zacytować go w całości: Kościół rzymski, który odrodził was w Jezusie Chrystusie poprzez Ewangelię, traktuje was jako wyjątkowych wiernych, gdyż cieszy się faktem i świętuje go, że wy, którzy jak syn marnotrawny zbłądziliście, jednak powstaliście z grzechu śmiertelnego; zagubiliście się, a jednak zostaliście odnalezieni. Dzięki Bożemu miłosierdziu zostaniecie obdarzeni łaskami, wy, którzy byliście pełni gniewu i gotowi do czynienia zniszczeń. Odkąd zostaliście w ten sposób wezwani do wolności jako dzieci Boże oraz odrodzeni przez wodę i Ducha Świętego. Gdzie duch Boży jest, tam wolność być powinna. Niegodnym byłoby, abyście jako nawróceni gorszy żywot wiedli. Jak mówi apostoł: wszyscy winni pracować raczej dla dobra tych, którzy kochają Boga. Ustanawiamy, że osoby wasze i rzeczy należące do was lub innych ludzi w tych okolicach, które zostały obdarzone Bożą łaską, pozostają pod naszą opieką i ochroną świętego Piotra. Będziecie żyć jako lud wolny, podlegając jedynie Chrystusowi, i nikomu innemu, ludem Chrystusowym bowiem jesteście, jednocześnie pozostaniecie posłuszni wobec Kościoła rzymskiego. Gwarancja wolności nowo nawróconym została wydana w ramach przygotowań do misji dyplomatycznej Wilhelma z Modeny, być może na życzenie samego Wilhelma, co odzwierciedla fakt, że kuria przypisywała wówczas wielką wagę do tej sprawy. List został ponownie opublikowany przez Grzegorza IX w dniu 5 maja 1227 r., najprawdopodobniej za podpowiedzią Wilhelma. Tak więc wydaje się, że mamy do czynienia z dużą świadomością kurii dotyczącą konieczności opieki nad nowo nawróconymi w celu uniknięcia apostazji. Kwestia ta, na którą Wilhelm z Modeny miał duży wpływ, była wielokrotnie podnoszona przez liderów misji pruskiej. Sprawie tej poświęcono wiele uwagi w skierowanych do niego listach, na przykład w lutym 1236 r. i w marcu 1238 r.; stąd można wnioskować, że w rozmowach z papieżem Grzegorzem wyrażał on swoją troskę o nowo nawróconych. Podczas pobytu na misji Wilhelm czynił duże starania o wprowadzenie papieskiej polityki dotyczącej wolności osobistej nawróconych. Henryk Łotysz podkreśla fakt, że podczas swej pierwszej misji dyplomatycznej Wilhelm wielokrotnie błagał miejscowe władze, by nie nakładały surowych danin na nawróconych, i powoływał miejscowych Estończyków na członków starszyzny i sędziów, przypuszczalnie pragnąc w ten sposób chronić ich prawa. Honoriusz III i nowy Kościół w rejonie nadbałtyckim Misja w rejonie Bałtyku działała coraz prężniej i odnosiła sukcesy. Z czasem zaistniała potrzeba rozbudowy organizacji kościelnej przez zakładanie nowych biskupstw oraz podziały istniejących struktur na diecezje. Honoriusz gorliwie wspierał organizacyjny rozrost Kościoła i wydał kilka listów dotyczących jego organi- zacji nad Bałtykiem. Nie zdradzał jednak żadnych planów włączenia tego Kościoła w istniejące już struktury eklezjastyczne. Papież nie usiłował kontrolować podbojów poszczególnych części rejonu nadbałtyckiego, dzieląc terytorium na obszary wpływów danych metropolii. Odpowiadał jedynie na petycje ludzi zaangażowanych w misję. W kwietniu 1217 r. ustąpił arcybiskupowi Magdeburga i zgodził się, że te części Liwonii, które zostały schrystianizowane dzięki wysiłkowi i zaangażowaniu finansowym Kościoła Magdeburga, powinny mu podlegać, jednak sprawa terytorium, które arcybiskup miałby kontrolować, nie była doprecyzowana: po prostu zezwolono na pracę „w Liwonii” bez żadnych zastrzeżeń co do faktu, że już wcześniej ustanowiono tam struktury kościelne. Papież najwyraźniej nie zdawał sobie w pełni sprawy z problemów, które powstaną z tego powodu pomiędzy Kościołami Magdeburga i Liwonii. W październiku następnego roku przyznał podobną zgodę królowi Danii Waldemarowi II, który planował ekspedycję do tego regionu i teraz, prawdopodobnie usłyszawszy o liście Innocentego III do króla Szwecji w 1216 r., poprosił o gwarancje dla swoich przyszłych posiadłości, które uzyska w ramach podbojów. Honoriusz zgodził się na podległość państwu Danii i Kościołowi Danii wszelkich terenów regionu bałtyckiego odbitych przez króla z rąk pogan. Żadne precyzyjne ustalenia co do ziemi, a zwłaszcza ludzi, nie zostały zawarte w tym liście. Nie spowodowało to jednak komplikacji w dłuższym horyzoncie czasowym, ponieważ świeckim siłom zagwarantowano prawa do terenów, które osobiście podbiły. Papież, jak widzimy, nie starał się powstrzymywać rywalizacji o podbój nowych ziem. Ze strony papieża nie było też żadnych prób sterowania rozwojem wypadków ani zapobieżenia konfliktom pomiędzy Kościołami zaangażowanymi w szerzenie wiary chrześcijańskiej w regionie. Głowa Kościoła przyjęła postawę dość pasywną, przychylając się do petycji napływających z różnych części regionu nadbałtyckiego. Przypuszczalnie taka polityka miała prowadzić do pracy misjonarskiej możliwie jak największej grupy ludzi. Jedyny wyjątek znajduje się w liście dotyczącym udzielenia wsparcia dla Prus, w którym to Honoriusz podkreśla, że kampania tam powinna być prowadzona w porozumieniu z biskupem Kościoła Prus, tym samym gwarantując mu pełną kontrolę. Inicjatywa papieska związana była z prośbami samego biskupa, przy czym wiadomo, że jego wysłannicy byli obecni w kurii w chwili wydania listów. Następca św. Piotra nie podjął również żadnych działań prowadzących do nadzoru czy kontroli rozwoju organizacji kościelnych na podbijanych terenach. We wrześniu 1217 r. Honoriusz zezwolił biskupowi Albertowi z Liwonii na stworzenie dwóch lub trzech nowych biskupstw „in partibus Livoniae”, podczas gdy taką samą zgodę „in partibus Prucie” otrzymał biskup Prus w maju 1218 r. W żadnym wypadku papież nie precyzował relacji między nowymi diecezjami. Ten brak papieskiej kontroli prowadził do chaosu; dobrym na to przykładem jest Estonia. W 1219 r. biskup Estonii Teodoryk został zamordowany przez Estończyków i Duńczyków, z którymi wcześniej współpracował; wybrano nowego biskupa, Wesselina. W marcu 1220 r. papież odpowiedział na listy Wesselina, używając swoich wpływów u biskupa Revalu. W ten sposób niebezpośrednio usankcjonował wybór Wesselina i wyraźnie uznał jego działania misjonarskie w Estonii, pomimo że kilka miesięcy wcześniej, w październiku 1219 r., nadał list stanowiący, że Estonia podlega Kościołowi Liwonii. Aż do mianowania legata papieskiego w grudniu 1224 r. na płaszczyźnie wewnątrzkościelnych relacji utrzymywał się chaos. Wydaje się, że papież nie był świadomy, co działo się w regionie nadbałtyckim, nie orientował się w geografii tego obszaru ani nie wiedział dokładnie, kto i nad którym terenem posiada kontrolę. Honoriusz rozważał utworzenie arcybiskupstwa w tym regionie. Jak wspomnieliśmy, biskup Albert bardzo usilnie dążył do nadania Liwonii statusu metropolii i zabiegał o to wiele razy podczas trwania pontyfikatu Honoriusza, argumentując, iż arcybiskup Bremy Gerhard próbował niweczyć jego wysiłki, by podporządkować ten obszar swojej metropolitalnej jurysdykcji. W listopadzie 1219 r. Honoriusz odrzucił petycję Alberta o ustanowienie arcybiskupstwa, ale również napisał stanowczy list do kapituły bremskiej polecający zostawienie biskupa Alberta w spokoju i umożliwienie mu pracy misyjnej oraz zaprzestanie działań mających na celu podporządkowanie sobie jego biskupstwa. Honoriusz nie podawał powodów odrzucenia petycji Alberta; po prostu stwierdzał, iż „nie wierzy, że to przy- czyni się do sprawniejszego funkcjonowania Kościoła w Liwonii”. W 1223 r. Albert podjął kolejną bezowocną próbę. W swoim liście odrzucającym plan Alberta Honoriusz nie wykluczał zmian w przyszłości, dodając, że jest to jedynie tymczasowy stan rzeczy, „dopóki inne niezbędne decyzje nie zostaną podjęte”. Po wydaniu odmownej decyzji Albertowi napisał list do arcybiskupa Bremy, przestrzegając Gerharda, aby zaniechał jakichkolwiek nieprawnych działań wobec Kościoła Liwonii, oświadczając przy tym, że „trzyma Kościół Liwonii i wszystkie Kościoły stworzone przez owe biskupstwo w swoich rękach”. Z listu wynika, że napisał go pod wypływem raportów-skarg, które otrzymał od samego Alberta. Papieskie odmowy prawdopodobnie wynikały z faktu, że Rzym nie był na tyle wystarczająco poinformowany o sytuacji w Liwonii, aby podjąć kroki w celu stworzenia arcybiskupstwa. W listopadzie 1225 r. Albert złożył jeszcze jedną prośbę. Tym razem Honoriusz, który wysłał swojego legata do Liwonii i dysponował lepszymi informacjami, polecił Wilhelmowi zbadać sprawę i zezwolić na utworzenie metropolii, jeśli uzna to za celowe. Wilhelm jednak nie skorzystał ze swoich kompetencji i arcybiskupstwo nie zostało ustanowione w Liwonii aż do roku 1253. Honoriusz wspierał nowy Kościół stworzony na terenach regionu bałtyckiego zajmowanego uprzednio przez pogan, tak jak wcześniej wspierał działalność misjonarską w tym regionie. Podobnie jak jego poprzednik, nie prowadził zdecydowanej polityki w sprawie organizacji kościelnej na podbijanych terenach. Po pro- stu popierał większość przedkładanych mu próśb, aby jak najwięcej misjonarzy włączyło się w tę inicjatywę. Wnioski Papież Honoriusz III nie był, jak uważano, jedynie kontynuatorem polityki Innocentego III. Za jego pontyfikatu zmienił się kierunek polityki papieskiej dotyczącej szeregu spraw, włączając w to misje wśród pogan i krucjaty nadbałtyckie. W odróżnieniu od swoich poprzedników Honoriusz odegrał znacznie ważniejszą rolę w misjach położonych na odległych terenach. Na jego nową politykę wpłynęło wzrastające zainteresowanie nawracaniem pogan spowodowane szeregiem istotnych zmian, jakie zaszły pod koniec XI i w XII wieku: idea naśladowania życia apostolskiego, akcentowanie katechizacji i ewangelizacji oraz nacisk w zgromadzeniach zakonnych na prowadzenie raczej życia aktywnego niż kontemplacyjnego. Zmiany te zaowocowały misjami w regionie nadbałtyckim już przed pontyfikatem Honoriusza. W XII wieku podjęli się tego zadania członkowie nowych zakonów. Nacisk kładziony przez nich na głoszenie Dobrej Nowiny i katechizację wyraźnie wpłynął na samą teorię nawracania. Idee te i stojące za nimi metody były często modyfikowane, a nawet zupełnie zarzucane, miały jednak duży wpływ na inicjowanie działań misyjnych. Działo się to na przykład w Liwonii, gdzie biskup Meinhard, kanonik regularny, mógł czerpać inspiracje od biskupa Vicelinusa z Oldenburga, jeśli chodzi o głoszenie Słowa Bożego i opiekę duszpasterską. Wraz z Meinhardem przybyło do regionu kilku cystersów; z biegiem czasu ich liczba rosła. Chcieli oni tu realizować ideę życia aktywnego, propagowaną przez ich znakomitego brata, cystersa Bernarda z Clairvaux. Wkrótce potem nową misję w Prusach rozpoczęli cystersi z Polski. Augustiańscy i cysterscy przywódcy tych wypraw czynili starania, by zaangażować w swoje działania papieża. Uzyskawszy wcześniej poparcie u Klemensa III, Celestyna III i Innocentego III, znaleźli jeszcze bardziej entuzjastycznego poplecznika w Honoriuszu III. Zmiany z końca XI oraz XII wieku i nowe idee, jakie się wraz z nimi pojawiły, miały również duży wpływ na zakony żebracze. Ich członkowie uważali głoszenie Słowa Bożego i działalność misyjną za swój najważniejszy cel, a same misje były wynikiem głębszego zaangażowania w głoszenie Dobrej Nowiny i ewangelizację chrześcijan i dysydentów. Podsumowując swoją analizę stosunków Europejczyków z muzułmanami, Benjamin Kedar napisał: „Siłą napędową która stała za wzmożoną potrzebą głoszenia Słowa Bożego wśród muzułmanów, było pragnienie głoszenia ewangelii wszystkim ludziom [...]. Nauczanie muzułmanów było tylko kontynuacją nauczania chrześcijan”. Jest to prawdą nie tylko w przypadku misji w kraju muzułmanów, ale również w odniesieniu do innych krajów niechrześcijańskich, włączając w nie krainy nadbałtyckie. Założyciele zakonów żebraczych byli teraz częścią tej grupy, która od czasu do czasu spotykała się w kurii za pontyfikatu Honoriusza III i której członkowie gotowi byli poświęcić swój entuzjazm, umiejętności i wiedzę dotyczące nawracania pogan, realizując ideę misji. Grupa ta obejmowała nie tylko Franciszka i Dominika (którzy kolejno w swojej młodości czerpali inspirację z duńskich działań misyjnych), lecz także kardynała Ugolino i Wilhelma z Modeny ‒ przyszłego legata papieskiego na terenie misji nadbałtyckich. Osoby te prawdopodobnie wpłynęły na Honoriusza i obudziły w nim zainteresowanie głoszeniem Dobrej Nowiny wśród niechrześcijan. Papież przypuszczalnie już wtedy był podatny na te idee dzięki tym samym duchowym zmianom, które miały wcześniej wpływ na założycieli zakonów żebraczych. Papież Innocenty III odegrał wiodącą rolę w misjach wśród heretyków, tworząc pewien precedens polegający na aktywnym udziale papieża w realizacji misji. Honoriusz poszerzył rangę swoich działań, by zawrzeć w nich misje zewnętrzne. Za jego pontyfikatu położono większy nacisk na misje wśród pogan i niewiernych i połączono je z reformą głoszenia Słowa Bożego i misji, na wcześniejszych papieskich zasadach, wśród heretyków. Zgodnie z nową polityką papieską inicjatywa misjonarska nie pozostawała jedynie w rękach lokalnych biskupów i władców świeckich. W 1221 r. Honoriusz zainicjował szeroko zakrojoną wyprawę przeciw niechrześcijanom. Plan najwyraźniej się nie powiódł i w 1225 r. papież podjął decyzję o przyjęciu nowej strategii. Zdając sobie sprawę z entuzjazmu dominikanów i franciszkanów odnośnie do mi- sji, skorzystał z okazji, by powiązać zakony z papiestwem i wykorzystać ich zasoby podług swojego własnego uznania. Nowe zakony żebracze miały zatem nie tylko wpływ na sądy papieża o misjach, ale również zostały użyte jako kluczowe instrumenty w ich realizacji. Podczas gdy cystersi byli faworyzowanym narzędziem w rękach papieża w przypadku zadań realizowanych w granicach chrześcijańskiego świata, zakony żebracze zajęły analogiczne miejsce, tyle że poza granicami chrześcijaństwa. Już za pontyfikatu Honoriusza III zaczęły one odgrywać rolę ważnych organizacji misyjnych, którą miały utrzymywać przez kolejne wieki. Nowa polityka papieska w kwestii działań misjonarskich za granicą miała także konsekwencje dla misji trwających w rejonie Bałtyku. Honoriusz kontynuował kampanie misyjne nie tylko posługując się tradycyjnymi metodami, tworząc bezpieczną kościelną organizację, ale także interesując się społeczną i prawną sytuacją nowo nawróconych. To zainteresowanie nie było nowością, jednak papież rozszerzył swoje działania i wydał szereg listów w tej sprawie, często inspirowanych raportami o sytuacji w regionie. Zmienił on także politykę w kwestii wypraw bałtyckich. Popierał kontynuowanie wypraw do Liwonii oraz krucjaty w Prusach, pozwalając na transformację misyjnych przedsięwzięć w tych miejscach. Honoriusz wykazywał swoje całkowite poparcie dla krucjat nadbałtyckich: konsekwentnie przyznawał wszystkim ich uczestnikom odpust zupełny, jak również hojnie udzielał odpustów tym, którzy wspierali je finansowo lub ich uczestników. W ten sposób pokazywał, że uważa te krucjaty za tak samo ważne jak te do Ziemi Świętej, i wprowadzał zasady, które mogły zagwarantować tym wyprawom więcej ludzi i zasobów. Tym samym Honoriusz podążył inną drogą w kwestii wypraw bałtyckich niż jego poprzednicy, choć i on uważał V Krucjatę za mającą wyższy priorytet niż krucjaty bałtyckie; świadczą o tym kroki, jakie podjął, by nie straciła ona zasobów w wyniku wspierania wypraw do Liwonii. Sugeruje się, że zmiany w papieskiej polityce dotyczącej wypraw nad Bałtyk tłumaczy częściowo ogólne zainteresowanie Rzymu zagranicznymi misjami obserwowane podczas pontyfikatu Honoriusza. Papieżowi prawdopodobnie bardzo zależało na nawróceniu bałtyckich pogan na wiarę chrześcijańską i to doprowadziło do zmiany polityki dotyczącej owych wypraw. Dbał o to, by działający tam misjonarze dostawali więcej zapasów i mieli lepszą ochronę przed poganami, którzy, jak często go informowano, zagrażali im jak i prozelitom. Do czasów pontyfikatu Honoriusza impet krucjat bałtyckich i inicjatywy, które doprowadziły do szeregu zmian w polityce papieskiej, pochodziły głównie od misyjnych biskupów i lokalnych książąt oraz królów. Wydaje się jednak, że idee zarówno kurii, jak i te powstałe w kręgu ludzi tam obecnych, mogły doprowadzić do istotnych zmian. Niepokojące sprawozdania z regionu mogły tu z pewnością odegrać ważną rolę. Ludzie, którzy pragnęli zreformować Kościół, znaleźli w kwestii misji zagranicznych zrozumienie u papieża, co doprowadziło do udzielenia większego wsparcia krucjatom bałtyckim i tamtejszym misjom nadzorowanym przez Honoriusza. W pewnym stopniu polityka Honoriusza miała wciąż charakter pasywny. Nie inicjował on osobiście krucjat w rejonie nadbałtyckim ani nie robił wiele, by kontrolować lub ograniczyć konkurencję pomiędzy zaangażowanymi tam siłami. Honoriusz nie dokładał starań, by zdobyć informacje o regionie, a papieski legat został wysłany wyłącznie na prośbę biskupa Alberta z Liwonii. Podczas pontyfikatu Innocentego III nastąpiło odnowienie koncepcji krucjat, dokonał się również w ich rozumieniu swoisty podział: były one teraz wymierzone w takim samym stopniu we wrogów politycznych, jak i przeciwników wiary chrześcijańskiej. Jednakże tylko za pontyfikatu Honoriusza III krucjaty bałtyckie uzyskały większe poparcie papieskie. Wobec tego to Honoriusz, a nie Innocenty, był najważniejszym zwolennikiem wypraw bałtyckich w przełomowym dla nich momencie ‒ promował je jako prawdziwe krucjaty. Rozdział IV KRUCJATY BAŁTYCKIE I POLITYKA PAPIESKA W OKRESIE PONTYFIKATÓW GRZEGORZA IX (1227-1241) ORAZ INNOCENTEGO IV (1243-1254) W latach trzydziestych XIII w., wraz z pojawieniem się w regionie zakonu krzyżackiego, zmieniła się dynamika kampanii bałtyckiej. W ciągu tej dekady tak Duńczycy jak i papiestwo odzyskiwali wpływy w Estonii i wykazywali na jej obszarze coraz większe zaangażowanie. Zmiany w grupie państw, które prowadziły podbój ziem i nawracanie niechrześcijan zamieszkujących wschodnią i centralną część regionu bałtyckiego, będą miały wpływ na przyszłość tego obszaru ‒ tym bardziej że kampanie nasilały się i zwiększał się ich zakres w następnych dekadach. Jednakże pierwsza misja w Liwonii przechodziła przez okres dezorganizacji, co było spowodowane pogarszającymi się relacjami pomiędzy kurią a hierarchami chrześcijańskimi bezpośrednio zaangażowanymi w lokalną służbę duszpasterską. Sytuacja uległa pogorszeniu po śmierci biskupa Alberta z Rygi w styczniu 1229 r. Powstały spory dotyczące wyboru jego następcy i skłócone strony zwróciły się do kurii. W rezultacie, aby rozwiązać tę sprawę, został wysłany do Rygi cysters Baldwin z Alny, jednak nie podołał on temu zadaniu ‒ w trakcie wyborów poparł premonstrateńskiego kanonika Mikołaja z Magdeburga, lecz wkrótce został uwikłany w spór z Zakonem Kawalerów Mieczowych, biskupem Nikolasem oraz mieszkańcami Rygi. Kwestią sporną okazała się kontrola nad podbitymi ziemiami, w tym nad prowincjami północnej Estonii, które w latach dwudziestych zostały przekazane legatowi Wilhelmowi i pozostawione pod kontrolą chrześcijan liwskich. Baldwin domagał się, żeby ziemie te przeszły pod jego kontrolę, ale władze chrześcijańskie odmówiły współpracy i Baldwin zmuszony był opuścić Liwonię. Został ostatecznie zdymisjonowany w roku 1234 przez papieża Grzegorza IX i zastąpił go Wilhelm z Modeny. W odwecie Baldwin składał skargi na biskupa Rygi i jego sprzymierzeńców. Te oskarżenia zostały wysłuchane podczas obrad w Viterbo wiosną 1236 roku, na które zostali wezwani przedstawiciele wszystkich zwaśnionych stron w Liwonii. Większość jego zarzutów została oddalona przez papieskiego lustratora i samego papieża, jednak w trakcie obrad ustalono, że północne prowincje Estonii, będące w tym czasie w rękach Zakonu Kawalerów Mieczowych, zostaną zwrócone królowi Danii. Zanim ten papieski werdykt wszedł w życie, sytuacja polityczna w Liwonii zmieniła się. Zakon Kawalerów Mieczowych poniósł dotkliwą porażkę w bitwie pod Szawlami przeciwko armii pogańskich Zemgalamów i Żmudzinów we wrześniu 1236 roku, a w maju 1237 r. został wcielony do zakonu krzyżackiego. Zakon Kawalerów Mieczowych wniósł do tego związku nie tylko swoje terytoria, lecz także roszczenia i spory. Konflikt z królem Danii dotyczący północnych ziem Estonii został ostatecznie zakończony porozumieniem ze Stensby z czerwca 1238 roku, w którym to zakon Krzyżaków zobowiązał się przekazać prowincje królowi. W wyniku tego król Danii ponownie odzyskał przyczółek na wschodzie regionu nadbałtyckiego. Strony nawet zgodziły się nawiązać współpracę podczas przyszłych krucjat w tym regionie i uzgodniły podział terytoriów, które miały być zdobyte w trakcie przyszłych kampanii. Zakon krzyżacki był zaangażowany w tym regionie od wczesnych lat dwudziestych, kiedy to przystąpił do negocjacji z księciem Konradem Mazowieckim (zm.1247) na temat udziału zakonu w kampaniach pruskich. Wciąż odczuwając smak goryczy po nieudanym przedsięwzięciu na Węgrzech, zakon chciał zapewnić sobie papieskie i świeckie gwarancje co do nowych posiadłości w północno-wschodniej Europie. Na podstawie tzw. Złotej Bulli z Rimini władca tych ziem stawał się cesarskim księciem ziemi chełmińskiej i wszystkich przyszłych zdobyczy w Prusach. Sytuacja w regionie bałtyckim i zaangażowanie zakonu krzyżackiego były prawdopodobnie omawiane w trakcie negocjacji pokojowych pomiędzy papieżem Grzegorzem IX i cesarzem Fryderykiem II (1215-1250) w latach 1229-1230, w których wielki mistrz zakonu Hermann von Salza (ok. 1209-1239), bliski przyjaciel Fryderyka, występował w roli wysłannika cesarskiego. W trakcie późniejszych etapów obrad Wilhelm z Modeny, który właśnie wrócił z Prus, dołączył do delegacji papieskiej i mamy prawo przypuszczać, że spotkał się z Hermannem. W kilka tygodni po podpisaniu pokoju w San Germano 23 lipca 1230 roku papież zagwarantował zakonowi krzyżackiemu prawo do posiadania ziem zdobytych w Prusach, co było zgodne z wcześniejszą gwarancją cesarską z roku 1226. Zdobywszy obydwie gwarancje, zakon rozpoczął energiczną kampanię w Prusach wiosną 1231 roku. Wkrótce zyskał stałą kontrolę nad tym terytorium, a po zjednoczeniu się z Zakonem Kawalerów Mieczowych ‒ także nad Liwonią. Biskup Krystian, który pod koniec lat dwudziestych wciąż prowadził kampanię w Prusach, nie był w stanie powstrzymać zakonu. Przetrzymywano go w pruskiej niewoli od ok. 1230 do 1238 roku, co biorąc pod uwagę papieską aprobatę dla działań zakonu, skutecznie odsunęło go na drugi plan. Szwedzi wznowili swoje wyprawy do Finlandii, a ich ekspansja w kierunku wschodnim doprowadziła do sporu o Tawastię i Karelię z Rusinami z Nowogrodu. Tak zwana II Krucjata Fińska miała miejsce w połowie XIII stulecia, prawdopodobnie w 1238 lub 1239 r., i była skierowana przeciwko Tawastianom. Tawastia przeszła pod kontrolę szwedzką. Dla obrony podbitych ziem wzniesiono fortecę, a wielu mieszkańców podobno nawet ochrzczono. Na początku lata 1240 roku Szwedzi wyruszyli dalej na wschód, ale ich działania zostały powstrzymane przez armię Nowogrodu w lipcu 1240 roku. Nowy sojusz pomiędzy zakonem a królem Danii sprawdził się, kiedy obydwie strony starały się powiększyć swoje terytoria bardziej na wschód. Niedługo po tym, jak latem 1240 r. Szwedzi starli się z siłami no- wogrodzkimi, armia chrześcijan z Liwonii i Estonii przesunęła się w kierunku wschodnim i podbiła twierdzę Izborsk leżącą na południowy zachód od Pskowa. Zajęto Psków i stąd wyprowadzano ataki na terytorium Nowogrodu. Jednak 5 kwietnia 1242 r. doszło do słynnej porażki chrześcijan, pokonanych przez armię nowogrodzką nad jeziorem Pejpus. Pokonani musieli przyjąć traktat pokojowy, który zmuszał ich do zwrócenia wszystkich ziem zdobytych podczas kampanii. Porażka nad jeziorem Pejpus w 1242 r. położyła kres dalszej ekspansji Krzyżaków na wschód. Liwskie odgałęzienie zakonu, pozostające pod kierownictwem prowincjonalnego mistrza, skierowało swą uwagę ku terenom położonym na południu. Początkowo zakon skupił się na odzyskaniu Kurlandii, której mieszkańcy powrócili do wiary pogańskiej ‒ naruszając szereg traktatów zawartych na początku lat trzydziestych XIII w. z siłami chrześcijańskimi w Liwonii. Tymczasem pruska gałąź zakonu musiała się skupić na wzmocnieniu kontroli nad Prusami, napotykano bowiem na sprzeciw nie tylko ze strony Prusów, lecz również polskiej i pomorskiej szlachty, która rywalizowała z Krzyżakami o wpływy na ziemiach pruskich. W 1242 r. książę pomorski Świętopełk z Gdańska (zm. 1266 r.) sprzymierzył się z Prusami przeciwko zakonowi i sprowokował pruską rebelię. Powstanie zostało stłumione w 1246 r. Zawarto pokój między zakonem a Prusami, podpisując w 1249 r. traktat w Christburgu. Krzyżackiej ekspansji i zdobywaniu kontroli nad regionem poważnie zagrażali również Litwini. W latach 1244-1245 Krzyżacy zostali zaatakowani w Prusach przez litewskiego przywódcę Mendoga, sprzymierzonego ze Żmudzinami. Lud Żmudzinów zamieszkiwał tereny leżące między Liwonią a Prusami, niedaleko Zalewu Kurońskiego, dzieląc krzyżackie terytoria. Dwa odgałęzienia zakonu będą później współdziałały ze sobą w walce o podporządkowanie sobie ziem między Liwonią a Prusami, a także Litwinów i Żmudzinów, jednakże ich sukcesy nie będą trwałe. Krucjaty w Prusach w okresie pontyfikatu Grzegorza IX Papież Grzegorz IX wydał kilka listów dotyczących kampanii w Prusach. Większość z nich stanowiła odpowiedzi na prośby kierowane ze strony zakonu krzyżackiego. W styczniu 1230 r. papież zezwolił zakonowi na podjęcie walki przeciwko poganom w Prusach. Jednak właściwy początek kampanii stanowiły dwa listy z września 1230 r., aprobujące krucjaty w Prusach ‒ pisma w zasadzie identyczne, obydwa zatytułowane Cum misericors. Od tego momentu zakon krzyżacki wiele razy z pozytywnym skutkiem zwracał się do kurii o wydanie dokumentów popierających kampanie pruskie. Pisma te miały potwierdzać wiodącą rolę zakonu w owych krucjatach, nawoływać szlachtę i innych uczestników wypraw do walki pod krzyżackim przywództwem, zabezpieczać własności zakonu, a także zapewniać współpracę z dominikanami. Nowe serie papieskich listów wydano w październiku 1233 r., a także między sierpniem a wrześniem roku 1234. Wydano również pisma będące odpowiedziami na doniesienia ze strony innych miejscowych sił chrześcijańskich. 18 lipca 1231 r. Grzegorz IX zezwolił na nagłaśnianie przez dominikanów na Pomorzu i w Gotlandii krucjaty na rzecz nowo nawróconych w Prusach. List ten, zatytułowany Cum lux illa, powstał prawdopodobnie pod wpływem biskupa Krystiana. Pismo odnosi się do trudności, z jakimi borykali się wśród pogan biskup i nowo nawróceni. W styczniu 1232 r. Grzegorz IX pracował nad doniesieniami biskupów Mazowsza, Włocławka i Wrocławia, jak również grupy lokalnej szlachty. Szczegółowo informowali oni papieża o okrucieństwach popełnianych przez pogan wobec nowo nawróconych w Prusach. W związku z tym Grzegorz IX nakazał, aby krucjatę przeciw pogańskim Prusom nagłośnić w królestwie Czech. Papieski dokument powiela kilka fragmentów Cum misericors z września 1230 r. i wyznacza rolę przewodnią w kampanii zakonowi krzyżackiemu. Grzegorz IX, podobnie jak jego bezpośredni poprzednicy, uznawał krucjaty przeciw poganom za wojny obronne na rzecz nawróconych i misjonarzy pracujących dla Kościoła. Taki był przypadek kampanii pruskich ‒ czy to wywołanych przez Krzyżaków, czy przez inne siły. W Cum lux illa z lipca 1231 r. ‒ piśmie zezwalającym na nagłaśnianie krucjat na Pomorzu i w Gotlandii ‒ stwierdzano więc, że celem krucjaty jest obrona nowo nawróconych i działających pośród nich misjonarzy. Podobne cele deklarowały pisma zezwalające na kampanie zakonu krzyżackiego w Prusach. Gdy we wrześniu 1230 r. Grzegorz IX zezwolił na krzyżacką krucjatę w tym regionie, opisał ataki pogańskich Prusów na konwertytów. Ponieważ liczba tych ostatnich była zbyt mała, by mogli stawić opór, papież wzywał do odsieczy W papieskich dokumentach dotyczących kampanii prowadzonych przez zakon dodano nowy element. Obydwa pisma Cum misericors z września 1230 r. stanowiły, że krzyżowcy mają walczyć nie tylko o wyzwolenie chrześcijan z rąk pogan, „ad liberandum proximos de manibus Paganorum”, lecz również o naprawę krzywd wyrządzonych Bożemu imieniu, „ad vindicandem iniuriam [Dei] nominis”. List ze stycznia 1232 r. powtarza niemal słowo w słowo wezwanie „ad liberandum proximos de manibus paganorum” oraz potrzebę „ad vindicandem iniuriam crucifixi”, wcześniej zaś nawet w dokładniejszy sposób opisuje zagrożenie ze strony niechrześcijan i sugeruje konieczność obrony przed owymi barbarzyńcami. Wezwania do naprawy krzywd wyrządzonych Bożemu imieniu lub Chrystusowi, a więc także Kościołowi, pojawiały się dość często w pismach dotyczących krucjat do Ziemi Świętej. W okresie pontyfikatu Innocentego III podjęto je w kilku tego typu dokumentach, jednak raz tylko ‒ w liście Innocentego III z 1206 r. do duńskiego arcybiskupa ‒ użyto podobnego zwrotu w pismach dotyczących wojny przeciw poganom nad Bałtykiem. W tym wypadku, jak już sugerowaliśmy, użyte sformułowanie mogło stanowić parafrazę listu arcybiskupa do papieża. Poja- wienie się omawianego sformułowania w listach dotyczących krucjat pruskich mogli zasugerować sami Krzyżacy. Zależało im prawdopodobnie na podkreśleniu, że ich nowe przedsięwzięcie miało na celu dobro Kościoła — rycerze krzyżowi podejmowali podobne działania w Ziemi Świętej. Ponadto Krzyżakom mogło również zależeć na tym, aby kampanie pruskie kojarzone były z krucjatami na Wschodzie. W Cum misericors z września 1230 r. papież Grzegorz IX przyznał odpust zupełny ‒ równoznaczny przyznawanemu za udział w krucjatach do Ziemi Świętej ‒ tym, którzy przez rok służyli w Prusach, niezależnie od tego, czy koszty wyprawy pokrywali samodzielnie, czy byli finansowani przez innych. Odpust uzyskiwały również osoby wspierające kampanię finansowo. Ci, którzy ginęli, w chwili śmierci żałując za swe grzechy, także uzyskiwali odpust. Pismo ze stycznia 1232 r. prawie słowo w słowo powtarza tę formułę, z pominięciem odniesienia do tych, którzy umarli w stanie żalu za grzechy. Pismo Cum lux illa z 18 lipca 1231 r., choć w innych słowach, również obiecywało odpust zupełny ‒ znów równoznaczny przyznawanemu krzyżowcom udającym się do Ziemi Świętej. Odpust przysługiwał tym, którzy wyruszyli do Prus osobiście, jak i tym, którzy wysłali innych na swoje miejsce. Osoby wspierające kampanię pieniężnie również uzyskiwały odpust. Żadne z owych pism nie wspominało o czasowych przywilejach przyznawanych krzyżowcom udającym się do Prus. Podczas gdy dokumenty z września 1230 r. nie uwzględniają możliwości przeniesienia ślubów, li- sty z czerwca 1231 r. oraz ze stycznia roku 1232 pozwalają już dominikańskim kaznodziejom na Pomorzu, w Gotlandii i Czechach na zmienianie ślubów tych crucesignati, którzy byliby zbyt słabi lub biedni, aby udać się do Ziemi Świętej. W zamian mieliby oni wziąć udział w krucjacie pruskiej. Krzyżaków musiał bardzo ucieszyć fakt, że uczestnicy krucjat pod ich przywództwem uzyskiwali odpust zupełny, taki jak krzyżowcy w Ziemi Świętej. Mogło to z pewnością ułatwić nabór rekrutów oraz przemawiać za tym, że krzyżackie przedsięwzięcie w Prusach było tak samo ważne, jak praca zakonu w Jerozolimie. Jak wspomnieliśmy dużo wcześniej, wydaje się, że już w przeszłości biskup misyjny z Liwonii dążył do przyznania ówczesnym działaniom statusu zbliżonego do tego, jakim cieszyły się wyprawy przeciw muzułmanom w Ziemi Świętej. Wygląda na to, że dla Krzyżaków była to teraz sprawa wielkiej wagi. W powstałej w drugiej połowie lat trzydziestych XIV w. kronice Piotra z Dusburga ‒ „oficjalnej” historii zakonu krzyżackiego ‒ podkreśla się fakt, że krzyżowcy walczący w Prusach otrzymywali takie same przywileje i odpusty jak ci w Ziemi Świętej. Zakon próbował utwierdzić ów związek między działaniami w Prusach i krucjatami na Wschodzie w jeszcze inny sposób. W 1233 r. Grzegorz IX ogłosił przyznanie dziesięciodniowego odpustu tym krzyżowcom, którzy będąc w Prusach, oddadzą hołd relikwiom Świętego Krzyża przechowywanym tam przez zakon. Miały one zostać ofiarowane zakonowi przez cesarza Fryderyka II. Piotr z Dusburga twierdził, że mieszkańcy Wenecji podarowali Fryderykowi magnam partem sancte crucis, a następnie cesarz ofiarował je Hermannowi, ten zaś przesłał cenny dar do twierdzy zakonnej w Elblągu. Relikwie Krzyża Chrystusa odegrały ważną rolę w religijnym i militarnym życiu Królestwa Jerozolimy ‒ zapewne w szczególny sposób służyły podnoszeniu morale przed bitwami. Do ich utraty doszło w 1187 r. podczas bitwy pod Hattin. Ogłoszenie krucjaty pruskiej: Grzegorz IX, zakon krzyżacki i dominikanie Kampania wojenna Krzyżaków na terenie Prus miała opierać się na bliskiej współpracy z zakonem dominikanów. Jako że dominikanie byli już wcześniej namawiani do ogłoszenia krucjaty w piśmie Cum misericors z września 1230 r., od rozpoczęcia działań zakonu krzyżackiego w Prusach współpraca ta była koordynowana przez Rzym. Masowe zaangażowanie dominikanów jako propagatorów krucjaty na terenie Prus było skutkiem rozmów pomiędzy mistrzem zakonu krzyżackiego Hermannem von Salza, Grzegorzem IX oraz Wilhelmem z Modeny, które odbyły się w 1230 roku. Nie da się jednoznacznie ustalić, w którym stronnictwie pierwotnie powstał pomysł wspólnych działań na rzecz misji. Wilhelm mógł dysponować wiedzą o działalności zakonników na podbitych terenach, gdzie zajmowali się oni nawracaniem miejscowych ludów. Na przykład w 1227 r. książę Świętopełk sfinansował utworzenie klasztoru dominikańskiego w Gdańsku, by działać „pro paganorum conversione”. Mistrz zakonu Hermann mógł powziąć pomysł wykorzystania duchownych w propagowaniu krucjat, ponieważ był świadom osiągnięć Jana Niemca z Wildeshausen. Dominikanin ten, obok legata papieskiego Konrada, zajmował się nakłanianiem wiernych do udziału w wyprawie krzyżowej do Ziemi Świętej między 1225 a 1227 rokiem. Pomysł ten mógł się także zrodzić dzięki papieżowi Grzegorzowi IX i z dużym prawdopodobieństwem można go mu przypisać. Jak wspomniano wcześniej, istniały silne powiązania między Dominikiem a Grzegorzem, który jeszcze jako kardynał wspierał przyszłego świętego podczas pierwszych lat istnienia zakonu dominikanów. Ponadto już w przeszłości posługiwał się innymi dominikanami do propagowania krucjat, na przykład Rajmundem z Penyafortu. Pojedynczy zakonnicy byli więc już wcześniej zaangażowani w głoszenie wypraw krzyżowych, ale ich zatrudnianie en bloc rozpoczęło się wraz z nawiązaniem współpracy zakonów krzyżackiego i dominikańskiego. Do popularyzacji działań wojennych Grzegorz zaczął wkrótce wykorzystywać na szeroką skalę mendykantów. Jak zauważył Michael Lower, idealnie nadawali się oni do tego zadania. Nie tylko poświęcali się nauczaniu, ale także, składając śluby ubóstwa, starali się swoim życiem naśladować apostołów. Podążanie śladami Chrystusa i dźwiganie ciężaru krzyża na własnych barkach miało dla ich słuchaczy niezwykle istotne znaczenie. Bracia zakonni cieszyli się zatem dużą popularnością w miastach, gdzie mogli gromadzić sze- roką publiczność. Mieszkańcy zwykle nie chcieli lub nie mogli uczestniczyć w krucjatach; mogli natomiast ślubować wzięcie w nich udziału, a następnie śluby te wykupywać ‒ co, jak udowodnił Lower, było zasadniczym elementem programu papieża Grzegorza IX, dotyczącego finansowania wypraw krzyżowych. Tak jak u cystersów, struktura zakonu mendykantów była silnie zhierarchizowana i mnisi podlegali zwoływanej corocznie kapitule, co ułatwiało planowanie i realizację współpracy między zakonami a papiestwem. We wrześniu 1234 r. Grzegorz IX rozpoczął planowanie na 1239 r. krucjaty do Palestyny, gdyż miał wtedy wygasnąć rozejm pomiędzy Fryderykiem II a sułtanem Egiptu. Papież wydał bullę Rachel suum videns wzywającą do wyprawy krzyżowej oraz zobowiązującą dominikanów i franciszkanów do jej propagowania. W lipcu 1235 roku wysłał list do franciszkanów z Ireland (Austria) i prawdopodobnie innych prowincji. Tych, którzy wysłuchali kazania, zakonnicy mogli odtąd nagradzać odpustami na dziesięć, dwadzieścia lub trzydzieści dni. Co więcej, mnisi otrzymali pozwolenie na rozgrzeszanie osób poddanych ekskomunice za podpalenia czy agresję wobec duchownych, jeśli tylko ci wezmą udział w wyprawie. List ten przypomina dwie niemal identyczne wiadomości wysłane kilka lat wcześniej. W lutym 1232 roku dominikanie z prowincji Magdeburg i Lund byli nawoływani do propagowania krucjaty pruskiej dla zakonu krzyżackiego; wtedy także ich słuchacze mieli prawo do dwudziestodniowego odpustu oraz do powtórnego przyjęcia na łono Kościoła ekskomunikowanych za podpalenia czy przemoc wobec kleru. Można więc przypuszczać, że wraz ze zbliżaniem się do Bałtyku stało się popularne wykorzystywanie zakonów żebraczych także na innych polach walki. Trudno jednoznacznie rozstrzygnąć, czy papież Grzegorz już we wrześniu 1230 roku zaplanował zatrudnienie mendykantów en bloc jako głosicieli krucjat w różnych regionach, czy też to właśnie sukcesy dominikanów na terenie Prus były dla niego inspiracją. Przypadek krucjaty Stedinger sugeruje, że raczej ta druga możliwość jest bardziej prawdopodobna. Krucjata ta była ogłoszona przez arcybiskupa Bremy przeciwko zbuntowanym chłopom ze Stedinger. Wyprawa została zaaprobowana po dokładnym śledztwie w październiku 1232 roku, następnie ponownie w styczniu 1233 r. oraz ‒ z zaoferowaniem odpustu zupełnego jej uczestnikom ‒ w czerwcu 1233 roku. Mimo że to dominikanie zajmowali się dochodzeniem w sprawie chłopów ze Stedinger, zadanie rozpropagowania krucjaty przyznano biskupom Lubeki, Minden oraz Ratzeburga, sufraganom biskupa Bremy. Wprawdzie mieli oni prawo do najmowania pojedynczych dominikanów, jednak odpowiedzialność za powodzenie propagandy spoczywała na biskupach51. Taki układ odzwierciedla sposób działania arcybiskupa Bremy, ale z pewnością nie sugeruje, jakoby Grzegorz IX stworzył wcześniej cały system wykorzystania zakonu dominikanów en bloc do najmowania krzyżowców na wyprawy. Porządek, który rozpoczął się wraz z dyrektywami papieskimi z września 1230 roku na terenach nadbałtyckich, trwał nadal. W 1231 r. dominikanie z Pomorza, tak jak i ci z Bohemii, zostali nakłonieni do głoszenia krucjaty pruskiej. Wezwano ich do tego ponownie w 1234 i 1236 roku, w tym samym czasie, gdy zalecano zakonnikom z Polski propagowanie wypraw krzyżowych zakonu krzyżackiego oraz kampanii wojennej w Prusach. Po zawiązaniu sojuszu pomiędzy Krzyżakami a Zakonem Kawalerów Mieczowych w maju 1237 roku działania militarne zostały rozciągnięte także na teren Liwonii. Możliwość udzielania odpustów w zamian za uczestniczenie w kazaniach zachęcających do udziału w krucjatach była swego rodzaju nowością na terenach nadbałtyckich i zapewniała zakonnikom liczną rzeszę słuchaczy. Wkrótce po konsultacjach z zakonem krzyżackim Grzegorz IX zadbał o wydanie stosownych dyrektyw dotyczących propagowania i werbunku do wypraw krzyżowych, by jeszcze bardziej podnieść liczebność audytorium mnichów. Pierwsza krucjata pod przewodnictwem zakonu krzyżackiego zorganizowana w Prusach polegała na pozyskaniu krzyżowców w Magdeburgu, Bremie, Polsce, na Pomorzu, w Morawach, Suravii, Holsztynie i Gotlandii, a więc na ziemiach otaczających tereny Prus. W 1232 r. obszar werbunku rozszerzony został o Bohemię, a krucjata ta była ogłoszona także w innych regionach północnej i wschodniej Europy, włączając nawet Danię. Rekrutacja dla zakonu obejmowała więc tereny szersze niż pierwotnie przewidywano dla misji liwskiej. Finansowanie i organizacja pruskich wypraw krzyżowych Wsparcie papieża Grzegorza dla Krzyżaków obejmowało również pomoc finansową. Wśród listów papieskich wydanych we wrześniu 1234 r. był jeden przypominający arcybiskupom i biskupom tych diecezji, w których propagowano wyprawy krzyżowe, by zadbali o przekazanie na nie Krzyżakom stosownych ofiar. Identyczny list skierowany został do dominikanów. Po zawarciu unii pomiędzy Krzyżakami a Zakonem Kawalerów Mieczowych w 1237 r. Grzegorz zlecił dominikańskim braciom zakonnym głoszącym krucjatę w Liwonii przekazanie wpływów z darowizn oraz za odkupienie ślubów na rzecz Krzyżaków. Zakon otrzymał również pośrednią pomoc finansową. Legat papieski Wilhelm wystosował, prawdopodobnie w 1235 r., list, z którego wynikało, iż służący zakonowi na jego posiadłościach na ziemi chełmińskiej oraz na Kujawach mieli odtąd cieszyć się tymi samymi względami, co działający w Prusach. Papież poczynił również odpowiednie kroki, by zapewnić zakonowi kontrolę nad krucjatami pruskimi. W Cum misericors z września 1230 r. zostało jasno określone, iż krzyżowcy mieli walczyć pod komendą Krzyżaków. List z 1232 r., który ponawiał kilka fragmentów z wcześniejszej korespondencji, również zawierał ten nakaz. W liście z października 1233 r. Grzegorz poprosił krzyżowców w Prusach o wsparcie i podporządkowanie się działającym tam Krzyżakom. We wrześniu 1234 r. kazał krzyżowcom przyjąć zwierzchnictwo zakonu; tego samego dnia wystosował list nakazujący uczynić to samo nawróconym. Znaczące było, że list Cum illa lux z 18 lipca 1231 r. zachęcał krzyżowców do tego samego, pomimo że dokument ten zdaje się być autorstwa biskupa Krystiana. List nawoływał dominikańskich kaznodziejów do błagania krzyżowców o oddanie się pod przywództwo biskupa Krystiana i Krzyżaków, którzy, jak tłumaczył papież, podjęli działania w Prusach wraz z Krystianem. Świadczyło to o zdeterminowaniu głowy Kościoła, by kosztem Krystiana wypromować zakon na główną siłę misji pruskiej. W ten sposób papież wyraził swoje pełne poparcie dla pracy Krzyżaków w Prusach. Pomógł im poprzez cykl listów, które ostatecznie miały zapewnić im wyłączną kontrolę nad akcjami na tych terenach. Próbę przejęcia władzy w Prusach znakomicie ułatwiło uwięzienie biskupa Krystiana w latach 1233-1238. Grzegorz namówił również legata Wilhelma do przyjęcia jego stanowiska: w 1234 r. Wilhelm otrzymał list nakazujący mu wspomagać zakon i jego pracę w Prusach. Legat papieski nie miał przejmować żadnego rodzaju odpowiedzialności za działania na tamtych terenach, lecz jedynie wspomagać i chronić Krzyżaków, którzy byli bezpośrednio odpowiedzialni za działania misyjne. Wilhelm wykonał zalecenie papieskie i ściśle współpracował z zakonem, nawet jeśli miał czasami obawy i wątpliwości co do traktowania nowo nawróconych przez Krzyżaków. W marcu 1238 r. Grzegorz wysłał jednak dwa listy nakazujące Wilhelmowi ochronę nawróconych oraz zapewnienie, by nie byli nadmiernie obciążani podatkami i mogli cieszyć się pełnią praw jak inni chrześcijanie. Listy te zdają się być zainspirowane sprawozdaniami Wilhelma, papież bowiem nie zawsze w pełni akceptował poczynania zakonu, a co za tym idzie i zachowanie Wilhelma w tym względzie. Grzegorz otrzymał skargę duńskiego króla, który w marcu 1238 r. w dalszym ciągu czekał na realizację decyzji papieskiej z Viterbo z wiosny 1236 r., to jest zwrotu miasta Tallin i przynależnych do niego ziem. Papież wystosował ostre upomnienie do Wilhelma, nakazując mu zaprzestanie faworyzowania zakonu oraz zwrot twierdzy; tłumaczył przy tym, że podjął te kroki z powodu frustracji króla duńskiego, który po kilku apelach do Wilhelma zdecydował się na wniesienie sprawy do kurii. Grzegorz ostrzegł Wilhelma, że jeśli nie zastosuje się do poleceń, arcybiskupi z Bremy i Magdeburga mają zająć się problemem. Kilka lat później, w 1240 r., po uwolnieniu biskupa Krystiana, Grzegorz zlecił biskupowi Miśni wysłuchanie skarg Krystiana na zakon. Sprawy te jednakże specjalnie nie zaszkodziły stosunkom papieża z zakonem, który nadal cieszył się łaską głowy Kościoła, kosztem misji biskupa Krystiana. Zainteresowanie papieskie zakonem krzyżackim oraz udzielane mu wsparcie można częściowo tłumaczyć pozytywną oceną jego działalności na Węgrzech w latach 1217-1219, jednak z pewnością wynikało ono również z osobistych kontaktów głowy Kościoła z wielkim mistrzem Hermannem von Salza. Poparcie Grzegorza dla zakonu pokazało, że Rzym nie bał się uznać silnej władzy w regionie. Papież nie próbował podzielić władzy w Prusach, lecz pozwolił zakonowi stać się dominującą siłą na tym obszarze, pomimo że podzielona misja, oparta na współzawodnictwie, być może zostawiłaby więcej miejsca dla papieskiej władzy. Papiestwo, cesarstwo i region Bałtyku Nierzadko sugeruje się, że cesarstwo i papiestwo rywalizowały ze sobą o kontrolę nad misjami w rejonie Bałtyku. Odzwierciedla to częściowo tendencje dziewiętnasto- i dwudziestowiecznych historyków do postrzegania papiesko-cesarskiego konfliktu jako katalizatora wydarzeń nie tylko w Niemczech, ale także w całej Europie Północnej. Na początku lat dwudziestych XIII wieku Sycylia wciąż była przyczyną napięć w relacjach pomiędzy papiestwem a cesarstwem, jednak papież Honoriusz zaczął dążyć do ugody, mając nadzieje na uczestnictwo Fryderyka w V Krucjacie. W tym okresie Fryderyk wielokrotnie obiecywał, że przyłączy się do krucjaty, jednak kilkukrotnie opóźniał swój wyjazd. W 1225 roku termin jego wyjazdu został ustalony na sierpień 1227 roku. Jednak gdy nadszedł czas, cesarz znów odroczył swoją ekspedycję, co doprowadziło do ekskomunikowania go we wrześniu przez papieża Grzegorza. W lipcu 1228 roku Fryderyk ostatecznie wyruszył do Ziemi Świętej i w czasie jego nieobecności Grzegorz próbował namaścić Ottona Luneburskiego, bratanka Ottona IV, na antykróla. Pokój pomiędzy papiestwem a cesarstwem został jednak zawarty latem 1230 roku, a po nim nastąpiło kilka lat pokojowych kontaktów, a nawet współpracy Grzegorza z Fryderykiem. Ochłodzenie stosunków nastąpiło w połowie lat trzydziestych XIII wieku i było spowodowane kwestią Ligi Lombardzkiej. 20 marca 1239 r. papież ekskomunikował Fryderyka po raz drugi w czasie swojego pontyfikatu. Grzegorz umarł 21 sierpnia 1241 roku, pozostawiając spór z cesarzem nierozwiązany. W jaki sposób wpłynęło to na wydarzenia nad Bałtykiem? W 1220 roku cesarz Fryderyk nie okazał zainteresowania włączeniem się w nową misję na tamtym terenie. Tegoż roku biskup Albert von Buxhövden zwrócił się do Fryderyka o pomoc, ale cesarz odmówił zaangażowania się w te wydarzenia i odesłał Alberta z niczym. W marcu 1224 roku Fryderyk wydał list gwarantujący wolność wszystkim nowo ochrzczonym w Liwonii, Estonii, Sambii, Prusach, Semigalii „et in aliis provinciis convicinis”. Ten list, tak zwany Kaisermanifest, wywołał burzliwą debatę wśród naukowców i był uważany za dowód rywalizacji papieża i cesarza o przewodnictwo w bałtyckich wyprawach krzyżowych. Niektóre podobieństwa pomiędzy tym a papieskim listem z 3 lipca 1225 roku, także zapewniającym nawróconym wolność, skłoniły pewnych naukowców, takich jak Erich Caspar, do wyciągnięcia wniosków, że papież wydał swój list w odpowiedzi na Kaisermani- fest. Jednakże Herman Kluger nie zgadza się z interpretacją Caspara i podkreśla, że cesarz w tym okresie starał się unikać dalszej konfrontacji z papiestwem, dlatego badacz uznał za mało prawdopodobne, by ten list był wydany jako „kaiserliche Gegenpropaganda gegenüber der Kurie”. Z kolei Ernest Pitz zupełnie odrzuca koncepcję rywalizacji. Sugeruje on przekonywająco, że list był wydany na prośbę Wilhelma, który, po spotkaniu z liwskim wysłannikiem w lipcu 1224 roku, rozpoczął przygotowania do wizyty w tym regionie. List odzwierciedla troskę, jaką Wilhelm darzył nowo ochrzczonych. Pitz argumentuje, iż dobór słów wskazuje na fakt, że w rzeczywistości nie był to manifest, lecz reskrypt ‒ co więcej, zaznacza, że musiał być zainicjowany przez osobę posiadającą dobry ogląd misji w rejonie Bałtyku. Jak inaczej cesarz, będący w tym czasie w Katanii na Sycylii, miałby rozeznanie w sytuacji w regionie? Fakt, że list cesarski z marca 1224 roku obejmuje szerszy region nadbałtycki, a nie tylko Prusy czy Liwonię i Estonię, sugeruje, że osobą która zainicjowała wysłanie tego pisma, nie był biskup Krystian ani biskup Albert, dwaj skądinąd prawdopodobni kandydaci do wystawienia takich gwarancji, lecz ktoś będący ogólnie zainteresowany kwestią krucjat bałtyckich. Wydaje się, że Wilhelm Modeński odpowiadałby temu opisowi. W końcu Pitz demonstruje, że Wilhelm pozostawał w tym czasie w kontakcie z cesarzem i w marcu 1224 roku otrzymał dwa listy dotyczące „his see in Modena”. Jeżeli analiza Pitza jest prawdziwa, sugerowałoby to, że cesarz interesował się kwestią misji bałtyckiej i pragnął zapewnić o swoim zakresie wpływów oraz życzliwej protekcji dla tego regionu, ale nie nosił się z zamiarem bezpośredniego zaangażowania się w misję. Podobnie następny kontakt cesarza z misją liwską nie doprowadził do rzeczywistego zaangażowania się cesarstwa. Fryderyk i jego syn Henryk wystosowali listy kolejno w 1228 i 1232 roku, biorąc chrześcijańskie oddziały w Liwonii pod swoją protekcję. Jednak w 1232 roku Fryderyk obiera zachowawczą strategię: w przeciwieństwie do listu syna, jego list nie wspomina o roszczeniach Zakonu Kawalerów Mieczowych wobec północnej Estonii i jej spornych prowincji. Z wyjątkiem Jerwii nie były one uwzględnione na liście terenów, które znalazły się pod ochroną. O taką protekcję ubiegał się Zakon Kawalerów Mieczowych i biskup Rygi, by przeciwstawić się roszczeniom papieża, jednak żadne działania ze strony cesarstwa nie miały miejsca. W czasie gdy cesarz Fryderyk wspierał nową wyprawę zakonu krzyżackiego w Prusach, jako przedstawianą w Złotej Bulli w Rimini z 1226 roku, mógł tak czynić wiedząc, że zakon jest prowadzony przez mistrza Hermanna z Salzy, który był jego wiernym pomocnikiem i bliskim sprzymierzeńcem. Mało prawdopodobne jest, że cesarz miał zamiar osobiście zaangażować się w tamtejszy podbój, jakkolwiek wsparł także zakon w Królestwie Jerozolimy. Jako król Jerozolimy wystosował do wielkiego mistrza kilka listów pod koniec lat dwudziestych XIII wieku, które wychodziły naprzeciw gotowości zakonu do zabezpieczenia cesar- skich własności i majątku w Jerozolimie oraz wyrażały jego chęć wsparcia swych wiernych sprzymierzeńców. Można stąd wnioskować, że poparcie dla zakonu krzyżackiego nie miało na celu przejęcia kontroli na terenach pruskich poprzez nadanie związanemu z nim zakonowi kolejnych ziem; było to raczej ogólne poparcie dla działań zakonu. Najważniejsze papieskie listy do zakonu krzyżackiego dotyczą jego działań w Prusach. Jak możemy zauważyć, były one wystosowane we wrześniu 1230 roku, październiku 1233 i na przełomie sierpnia i września 1234 roku; zaraz po tym Hermann z Salzy brał udział w negocjacjach pomiędzy cesarzem a papieżem. Z końcem lata 1230 roku zawarli oni traktat pokojowy w San Germano; Hermann był wtedy głównym doradcą cesarza. Natomiast latem 1234 roku Hermann był obecny na spotkaniu cesarza i papieża w Rieti, na którym omawiana była potrzeba wsparcia papieża w walce przeciwko zbuntowanym Rzymianom oraz cesarza przeciwko zbuntowanemu synowi. Podobnie w październiku 1233 roku, kiedy Hermann otrzymał listy dotyczące Prus, był w kurii, prawdopodobnie reprezentując interesy cesarstwa. Kluger sugeruje, że Hermann odwiedził kurię, aby przedyskutować różne kwestie, w tym pozycję cesarza w Lidze Lombardzkiej. Kiedy Grzegorz wystosował list popierający kampanie zakonu w Prusach, nie mógł mieć żadnych iluzji, że wspiera zakon bezstronny względem cesarstwa; nie powstrzymało go to jednak przed faworyzowaniem zakonu i przeznaczeniem mu decydującej roli w misji w regionie bałtyckim. Choć spór między cesarzem a papieżem z pewnością wpłynął na wiele ważnych wydarzeń w historii Europy, nic nie wskazuje na to, że dotyczył on spraw związanych z misją bałtycką lub miał znaczący wpływ na rozwój tamtejszej polityki papieskiej w tym okresie. Grzegorz IX i krucjaty w Liwonii, Estonii i Finlandii Jedynym znanym listem Grzegorza IX zezwalającym na krucjaty w Liwonii był Ne terra vastae wydany w 1236 r. podczas konferencji w Viterbo, która rozpatrywała zarzuty legata Baldwina wobec liwskich hierarchów chrześcijańskich. Dysputa między lokalnymi siłami a Baldwinem mogła sprawić, że nowy biskup Rygi niechętnie zwracał się do kurii o akceptację dla nowych krucjat. List został wydany 15 lutego 1236 r. i był zaadresowany do nowego legata, Wilhelma z Modeny; nakazywał mu głoszenie krucjat w Liwoni, Semigalii, Kurlandii i Estonii, w prowincji bremskiej, jak również w diecezjach Magdeburga, Havelberga, Verden, Minden, Paderbornu, części Brandenburgii i w Gotlandii. Wilhelm miał rekrutować krzyżowców spośród tych, którzy nie składali jeszcze ślubów udania się na wyprawę krzyżową; mógł również przenosić przyrzeczenia zubożałych crucesignati, umożliwiając im wypełnienie ślubów we wschodnim regionie Bałtyku zamiast w Ziemi Świętej. Motywacją do udziału w krucjatach była, po pierwsze, ochrona nawróconych ‒ potrzeba bronienia ich przed atakami pogan była sygnalizowana wiele razy ‒ ale także pragnienie szerzenia wiary chrześcijańskiej: „ad ampliandum nomen fidei Christiane, et liberandum proximos de manibus paganorum”. Odpust zupełny, podobny do tego przyznanego krzyżowcom idącym na Wschód, był przyznany wszystkim tym, którzy służyli przez rok w tych kampaniach bez względu na to, czy płacili za siebie, czy nie; ci, którzy wspomagali krucjaty finansowo, również otrzymywali odpust. Grzegorz i jego sekretarze z pewnością studiowali listy poprzednika, nim napisali ten dokument. Arenga nawołująca do krucjat w Liwonii została skopiowana z listu od Honoriusza III z 18 stycznia 1222 r. do Saksonii. Ponieważ była to pierwsza korespondencja Grzegorza IX dotycząca Liwonii, jej autor musiał znaleźć w rejestrach kancelarii ostatni list zatwierdzający krucjatę w tej krainie ‒ był to właśnie list Honoriusza z 1222 r. Dispositio jest dosłownie przepisane z listów z 17 września 1230 r. i 23 września 1232 r. odnoszących się do krucjat zakonu krzyżackiego w Prusach (nie nawołuje się tu jednak do wynagrodzenia krzywd wyrządzonych Kościołowi). Formuła odpustów przypominała listy z września 1230 r. i stycznia 1232 r. wydane w związku z wyprawami krzyżowymi do Prus, chociaż list Grzegorza, podobnie jak ten ze stycznia 1232 r., nie zawiera wzmianki o tych, którzy umarli, żałując za grzechy. Inicjatywa ogłoszenia nowej krucjaty prawdopodobnie wyszła od Wilhelma z Modeny, który był w kurii tuż przed konferencją w Viterbo. Pomysł popierali z pewnością także inni uczestnicy konferencji. Krucjaty miały być skierowane przeciwko poganom zagrażającym konwertytom w Liwonii, Semigalii, Kurlandii i Estonii; ziemie te podlegały właśnie legatowi papieskiemu Wilhelmowi z Modeny. Wyłączenie Prus spod kompetencji Wilhelma nie jest zaskakujące, bowiem wyprawy krzyżowe były tam już w zaawansowanym stadium i Grzegorz nie chciał wtrącać się w działania zakonu na tym terenie. Można również wyjaśnić wyłączenie Finlandii: wiele listów wskazuje na to, że był to teren, na którym organizowano niezależne kampanie misyjne (jak zobaczymy poniżej). Nawoływanie do nowej krucjaty obejmowało ziemie będące przedmiotem obrad na konferencji w Viterbo; uczestnicy tego spotkania chętniej poparliby nawoływanie papieża do pielgrzymki, która zapewniłaby im niezbędne środki do realizacji swoich działań. Rejon, na którym Wilhelm Modeński miał przeprowadzać rekrutację do nowej krucjaty, był ściśle określony prawdopodobnie po to, by uniknąć konkurencji z krucjatami pruskimi. Jednak Gotlandia, centrum handlowe i komunikacyjne tych regionów, została włączona w rejon rekrutacyjny obydwu kampanii. Papież bezpośrednio zaangażował się w kampanię, nakazując swojemu legatowi głoszenie wypraw krzyżowych. Wydaje się też, że kuria chciała, by Wilhelm miał wpływ również na samą organizację krucjat: w Ne terra vastae znajdujemy określenie, że legat powinien nawoływać, by rycerze krzyżowi podejmowali działania dla wiary „secundum tuum consilium”. Nieko- niecznie jest to związane z wątpliwościami papieża co do kompetencji biskupów w Liwonii, którzy stawili się w Viterbo, aby odpowiedzieć na liczne stawiane im zarzuty. Mogło chodzić przede wszystkim o to, by w pełni wykorzystać kompetencje legata papieskiego i zapewnić nad kampaniami kontrolę Rzymu. W Ne terra vastae papież zezwala na wyprawy krzyżowe do Estonii, jednak już kilka lat późnej wydaje kolejny list dotyczący tego kraju. W 1240 r. zezwolił duńskiemu arcybiskupowi i jego sufraganom na ogłoszenie krucjaty przeciwko tym, którzy podobno mieli zagrażać nowo nawróconym w Estonii. Trudno z całą pewnością stwierdzić, z czyjej inicjatywy zorganizowano tę krucjatę; w każdym razie w liście znajdujemy informację o tym, iż prozelici zwracają się z prośbą o pomoc, ponieważ okoliczni poganie napadają na nich. Sugerowałoby to, że inicjatywa wyprawy wyszła od Kościoła duńskiego. Z pewnością wysłannik hierarchów duńskich był obecny w kurii trzy tygodnie wcześniej. We wspomnianym liście krucjatę prezentowano jako wojnę obronną. Arenga bardzo dokładnie opisuje, jak niewierni prześladują nowych członków Kościoła, którzy w związku z tymi prześladowaniami potrzebują pomocy. Niewierni zagrażający nowo nawróconym nie są dokładnie opisani czy określeni ‒ nazywano ich „okolicznymi barbarzyńcami”, „niewiernymi” czy „czcicielami bożków i rebeliantami”. Biorąc pod uwagę migrację chrześcijan w regionie, byli to prawdopodobnie mieszkańcy północno-wschodniej i wschodniej Estonii. Uczestnicy duńskiej krucjaty za jednoroczną służbę Bożą uzyskiwali odpust zupełny podobny do tego, jaki otrzymywali krzyżowcy walczący w obronie Ziemi Świętej. Ponadto biskupi duńscy byli upoważnieni do przeniesienia ślubów z Ziemi Świętej na Estonię. Nie było żadnych ograniczeń przenoszenia przyrzeczeń; wszyscy crucesignati ‒ nie tylko ci zbyt słabi lub zbyt biedni, by pojechać do Ziemi Świętej ‒ mogli spełnić swoje przyrzeczenia w Estonii. To ważne pozwolenie nie było poprzednio stosowane w krucjatach bałtyckich. Nie było mowy o świeckich przywilejach ani odpustach dla tych, którzy wspierali krucjaty finansowo. Nie zachowały się żadne inne listy potwierdzające tę krucjatę, więc nie wiadomo, czy były tam papieskie instrukcje dla króla duńskiego. Grzegorz wspierał szwedzką misję w Finlandii podczas całego pontyfikatu, lecz przetrwał tylko jeden list wzywający do tej krucjaty. W grudniu 1237 r. odpowiedział na prośbę arcybiskupa Uppsali i pozwolił jemu, jak również jego biskupom pomocniczym, ogłosić krucjatę w Szwecji przeciwko Tawastianom. Miała to być krucjata obronna. W odpowiedzi papieskiej widać ewidentnie, że arcybiskup bardzo naturalistycznie i szczegółowo zrelacjonował ataki Tawastian na nawróconych i misjonarzy. Fakt, że Tawastianie zdecydowali się odstąpić od wiary chrześcijańskiej pod wpływem sąsiadujących ludów, dodatkowo osłabił Kościół. Uczestnicy tej krucjaty mieli być nagrodzeni takim samym odpustem, jak ci idący do Ziemi Świętej, jednak list nie przyznawał odpustów tym, którzy wspierali to przedsięwzięcie finansowo. Zakończenie wojen przeciwko Katarom pokojem w Paryżu w kwietniu 1229 r. i zawarcie dziesięcioletniego rozejmu pomiędzy cesarzem Fryderykiem II i sułtanem egipskim al+Kamilem w lutym 1229 r. początkowo umożliwiło Grzegorzowi skupienie uwagi na bałtyckich wyprawach krzyżowych, ale wkrótce zaczął on promować krucjaty na określonych teatrach działań wojennych. W 1234 r. zaczął planować krucjatę do Ziemi Świętej, w 1229 r. odnowił odpust dla krucjat w Hiszpanii i poparł nawoływania przeciwko heretykom w Niemczech, Bośni, a pod koniec swojego pontyfikatu ‒ przeciwko Mongołom”; jednak żadna z nich nie osłabiła poparcia Grzegorza dla krucjat bałtyckich. Krucjaty w obronie misji w Liwonii, Estonii, Finlandii i Prusach były nadal uznawane za integralną część Kościoła i szerzenia wiary ‒ traktowano je na równi ze wszelkimi innymi ‒ i na peryferiach Europy, i w jej centrum. Grzegorz IX, zakony żebracze i nawracanie niewiernych Gorliwe wsparcie Grzegorza dla krucjat nadbałtyckich miało prawdopodobnie związek z jego przekonaniem o ogromnym znaczeniu nawracania niechrześcijan i pracy misjonarskiej. Przez cały swój pontyfikat Grzegorz mocno angażował się w misje zewnętrzne, wysyłając misjonarzy, głównie zakonników, do chrześcijan w Oriencie, do prawosławnych Greków i Rosjan, do muzułmanów na Wschodzie, w Hiszpanii i Afryce Pół- nocnej, oraz wspierając misję wśród pogan na Węgrzech. Jego przekonanie o znaczeniu tych misji mogło być zainspirowane przez braci z zakonów żebraczych, z którymi był w bliskich stosunkach. Przyjaźń ta zawiązała się już w czasie, gdy był kardynałem, i utrzymała po tym, kiedy zasiadł na Piotrowym tronie. Pod koniec pierwszego dziesięciolecia XIII wieku Grzegorz (wtedy jeszcze kardynał Ugolino) stanowił główny kontakt Dominika ze Stolicą Apostolską kiedy ten z dużym powodzeniem starał się w kurii o wsparcie, o czym była już mowa powyżej. Ugolino występował nie tylko w roli pośrednika pomiędzy Dominikiem a ówczesnym papieżem Honoriuszem III, lecz przyjął również bardziej aktywną rolę, by wesprzeć zakon dominikanów w realizacji jego programu. Po elekcji Grzegorz kontynuował politykę poparcia dla zakonu i otoczył się jego członkami. Od 1230 r. spowiednikiem i kapelanem Grzegorza był Raymond z Penyafort, który piastował to honorowe stanowisko do roku 1238, kiedy to został mianowany mistrzem generałem zakonu dominikanów. Grzegorz zatrudniał braci dominikanów nie tylko jako kaznodziejów podczas krucjat, ale powierzał im wiele innych funkcji i wysyłał z misjami w różne miejsca (jego interesy z cesarzem oraz inne papieskie sprawy we Włoszech w latach dwudziestych XIII w.). Ściśle współpracował też z braćmi innego zakonu żebracze go ‒ franciszkanami, którym udzielał poparcia aż do końca pierwszego dziesięciolecia XIII wieku, kiedy to wraz z papieżem Honoriuszem był wśród stronników Fran- ciszka w obliczu opozycji ze strony innych członków kurii. Jego podziw dla Franciszka znalazł odbicie w świadectwie vitae Franciszka od Tomasza z Celano i w samej kanonizacji Franciszka, której dokonał 16 lipca 1228 r. W 1217 r. poparł franciszkańskie plany ekspansji do Hiszpanii, Francji, Niemiec, na Węgry i do Ziemi Świętej, oraz ostatecznie zgodził się zostać pierwszym kardynałem-protektorem tego zakonu. Będąc papieżem, zaangażował włoskich franciszkanów w szerzenie antyimperialnej propagandy w Regno w latach dwudziestych XIII w. Grzegorz zatem, tak jak Honoriusz, postrzegał nowe zakony żebracze jako użyteczne narzędzia do wprowadzania w życie papieskiej polityki reformy Kościoła. Ponadto w czasie konfliktu z cesarzem Rzeszy pod koniec trzeciej dekady XIII w. bracia stanęli po stronie papieża. To mogło przekonać Grzegorza o ich lojalności i, co za tym idzie, o przydatności w roli papieskich wysłanników w wielu ważnych dla kurii kwestiach. Grzegorz i zakonnicy współpracowali zatem w rozmaitych sprawach i mieli podobne poglądy na wiele kwestii, włączając w to wzmocnienie i ekspansję wiary katolickiej. Zaangażowanie Grzegorza w misje, dobrze dziś udokumentowane, korespondowało z wizjami zakonów żebraczych, których ideą przewodnią była misja nawracania całej ludzkości: nie tylko ewangelizacja chrześcijan, lecz również misja wśród heretyków, pogan i innowierców. Franciszek z pewnością omówił z Grzegorzem swoją wizję udziału jego zakonu w misjach. Jedno ze źródeł opisuje Franciszka mówią- cego do Grzegorza (wcześniejszego kardynała Ugolino): „Zaprawdę, powiadam ci, że Pan wybrał i zesłał zakonników dla korzyści i zbawienia dusz wszystkich ludzi na całym świecie i mają oni być przyjęci nie tylko w krajach ludzi wierzących, lecz także wśród niewiernych”. Muzułmanie plasowali się wysoko na liście celów misjonarzy zarówno dla papieża, jak i dla zakonników, więc w 1233 r. Grzegorz podjął w tej kwestii pewne wstępne kroki. W lutym tegoż roku wysłał okólnik do najważniejszych islamskich władców z pogranicza ziem chrześcijańskich ‒ byli to: al-Ashraf z Damaszku, al-Aziz z Aleppo i al-Kamil z Egiptu, a także KaiQobad I z Konji ‒ nawołując ich oraz ich poddanych do nawrócenia. Listy zostały dostarczone przez franciszkanów, którzy, jak wyjaśniał papież, mieli doradzić sułtanom przejście na nową wiarę. W maju okólnik wysłano do kalifa al-Mustansira z Bagdadu oraz arRashida z Almohad. Al-Kamil otrzymał powtórne wezwanie do nawrócenia się w sierpniu 1233 r., tym razem przesłane przez dominikanów. W lutym 1235 r. Grzegorz wydał bullę Cum hora undecima, główny list misyjny swego pontyfikatu, wielokrotnie wznawiany przez jego następców. Był on adresowany do dominikanina Wilhelma z Montferratu i jego towarzyszy, którzy w tym czasie pracowali jako misjonarze na Wschodzie. Istnieje wiele podobieństw między tym listem a listami Honoriusza z 1225 r. dotyczącymi dominikańskich i franciszkańskich misji w Afryce Północnej. Zadania i zezwolenia dane zakon- nikom były zasadniczo takie same: mieli głosić kazania, nawracać i chrzcić niewiernych, wzmacniać wiarę wahających się chrześcijan, kierować heretyków na właściwą drogę wiary oraz odpuszczać winy ekskomunikowanym. Grzegorz jednakże rozszerzył ową listę, dodając pewne specyficzne pozwolenia, w tym prawo udzielania dyspensy nowo nawróconym na ich miejscowe tradycje i obrzędy czy rytuały. W Cum hora undecima Grzegorz wykorzystał przypowieść o winnicy (Mt 20, 1-16), podobnie jak Honoriusz w swych listach z roku 1225, a nawet w wezwaniu do kampanii misyjnej na wielką skalę z 1221 r. Obraz właściciela ziemskiego najmującego pracowników do zbiorów w winnicy był powszechnym (i być może oczywistym) wyborem w przypadku papieskiej komunikacji z misjonarzami; był on także okazjonalnie wykorzystywany przez Innocentego III w jego listach dotyczących zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych misji. Jednak Grzegorz poszedł dalej z wykorzystaniem tej metafory. W arendze omówił inny aspekt przypowieści, a mianowicie to, że właściciel ziemski wynagrodził tych, którzy dołączyli w jedenastej godzinie tak samo hojnie, jak swych pierwszych pracowników, bo „ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi”. To wykorzystanie tematu jedenastej godziny znajduje odzwierciedlenie w apokaliptycznej tradycji związanej w tym czasie z franciszkanami6. Grzegorz dodał również kolejny element: obiecał misjonarzom za ich działalność odpust zupełny („plenam remissionem peccatorum omnium”). Gwarancja hojności dla misjonarzy pracujących wśród niechrześcijan została powtórzona w roku 1238 w liście do dominikanów i franciszkanów działających na Wschodzie. Grzegorz stwierdził w nim, że praca oparta na nawracaniu niewiernych kazaniami jest nie mniej przyjemna dla Jezusa, co zbrojna walka z niewiernością Saracenów, i tym samym zagwarantował misjonarzom taki sam odpust zupełny, jaki nadano krzyżowcom podczas IV Soboru Laterańskiego. Tak więc Grzegorz zachęcał do zewnętrznych misji i wyjaśnił, że dla niego pokojowe nawracanie jest równie godne pochwały co krucjaty. Dokładna natura wielkiego zainteresowania Grzegorza misjami jest kwestią dyskusji, wciąż oczekującą dogłębniej szych studiów, ale pomimo zainteresowania szerzeniem chrześcijaństwa nie zainicjował on żadnych nowych projektów misyjnych. Zwrócił się do muzułmańskich władców z wezwaniem do nawrócenia, lecz za tymi nawoływaniami nie poszły przedsięwzięcia misyjne. Jego polityka misyjna zdaje się być ochoczym wsparciem dla planów inicjowanych i realizowanych przez innych. Szczególnie sprzyjał mendykantom, którzy dalej rozwijali swą nową rolę jako główne narzędzie szerzenia wiary katolickiej. Zakony organizowały i przeprowadzały przedsięwzięcia misyjne być może w konsultacji z papieżem, a z pewnością z jego pomocnikami. Grzegorz najwyraźniej nie podążył zatem śladami Honoriusza jako inicjator misji, dorównał mu jednak w nawracaniu niechrześcijan; kontynuował również i rozszerzył bliską współpracę z zakonnikami w tej kwestii (co miało jeszcze miejsce w czasie pontyfikatu Honoriusza). Jest możliwe, iż to silne zainteresowanie Grzegorza misjonarstwem spowodowało, że podtrzymywał on obraną przez Honoriusza III linię mocnego wsparcia misji bałtyckich i krucjat w ich obronie. Podczas gdy to może wyjaśnić poparcie udzielone misjom, na jego faktyczną politykę wpływały nie tylko kontakty z zakonem krzyżackim, lecz również legat Wilhelm Modeński, którego znał odpowiednio z czasów, kiedy był on kardynałem i wicekanclerzem. Wilhelm wypełnił swą pierwszą misję poselską w regionie bałtyckim w chwili, gdy Grzegorz objął schedę po Honoriuszu, mógł zatem poinformować go o rozwoju wydarzeń nad Bałtykiem zaraz po powrocie do kurii. Ich rozmowy prawdopodobnie doprowadziły do drugiej misji poselskiej Wilhelma ‒ do Prus ‒ pod koniec 1228 r. Zdaje się, że zaraz po elekcji Grzegorza nie zostały podjęte żadne próby kontynuacji papieskiego zaangażowania w misje w innych krajach bałtyckich poprzez mianowanie nowych posłów do Liwonii czy Estonii ‒ kuria postrzegała zapewne misje bałtyckie jako zakres kompetencji Wilhelma i oczekiwała jego powrotu z Prus. Kuria a kampanie przeciw Rusinom W pierwszych dziesięcioleciach XIII w. granice rozszerzającego się chrześcijaństwa przesunęły się ku wschodowi, stawiając misjonarzy i krzyżowców w Finlandii, Estonii i Inflantach wobec konieczności konfrontacji z Rusinami. Na ziemiach ruskich poszczególne gałęzie dynastii Rurykowiczów rządziły szeregiem księstw, wśród których można wymienić Księstwo Włodzimierskie, Księstwo Rostów i Księstwo Suzdal na północnym wschodzie; leżące na zachodzie księstwa ‒ Wołyńskie i Halickie, sąsiadujące z Polską i Węgrami; a także położone na północ od Wołynia, graniczące z Litwą ‒ Księstwo Połockie. Na północ od Połocka leżała okalająca wewnętrzną część Zatoki Fińskiej Republika Nowogrodzka z Pskowem i jeziorem Pejpus. Wyprawy misyjne nad wschodni Bałtyk stanowiły zagrożenie dla zamieszkujących Nowogród i Psków Rusinów, dla poddanych im ludów oraz dla ich interesów w regionie. Konflikty stały się przyczyną działań wojennych opisanych barwnie w Kronice Nowogrodu i Kronice Henryka Łotysza. Rozszerzenie misji fińskiej w kierunku wschodnim doprowadziło do konfrontacji z Nowogrodem o Karelię i Tawastię, zaś misja w Inflantach ścierała się od czasu do czasu z Nowogrodem w kwestii jego ekspansji w Estonii. W roku 1240 w najbardziej wysuniętej na wschód części regionu bałtyckiego rozpoczęły się nowe kampanie. Pierwszą zorganizowali Szwedzi. Uzyskawszy w 1237 r. pozwolenie papieskie do odbycia krucjaty, prawdopodobnie już w 1238 lub 1239 r. przeprowadzili zakończoną sukcesem kampanię w Tawastii. Latem 1240 r. pod dowództwem Birgera Magnussona, szwagra króla, podążyli dalej na wschód i rozpoczęli wznoszenie twierdzy nad Newą. Pasmo szwedzkich sukcesów zatrzymała jednak armia nowogrodzka dowodzona przez księcia Aleksandra, który w czerwcu 1240 r. pokonał Szwedów w bitwie nad Newą. Omawiana kampania szwedzka była prawdopodobnie jedynie pomniej- szym najazdem, a bitwa nad Newą jedynie potyczką lecz ruskie zwycięstwo zostało później odnotowane jako wydarzenie narodowe wielkiej wagi, księcia Aleksandra zaś obdarzono przydomkiem „Newski”. W tym samym roku armia łacińskich chrześcijan z Inflant i Estonii podjęła wyprawę na ziemie leżące na południe od jeziora Pejpus. Kampania opisana jest zarówno w Kronice Inflant wierszem pisanej, jak i w Kronice Nowogrodu. Dzięki tym źródłom wiemy, że w skład armii wchodzili: rycerze krzyżowi, Germanie z Odenpäh, Dorpatu (Tartu) i Felinu, estońscy lennicy duńskiego króla, a także książę ‒ władca Pskowa, Jarosław Władimirowicz. Armia zdobyła twierdzę Izborsk, leżącą na południowy zachód od Pskowa, by później skutecznie obronić swą nową zdobycz przed pskowską armią, która próbowała odbić twierdzę. Chrześcijanie pomaszerowali następnie do samego Pskowa. Udało im się ostatecznie przejąć miasto, poddane przez miejscowego posadnika (burmistrza) Tverdila Iwankowicza. Rządy w mieście mieli sprawować dwaj rycerze krzyżowi oraz Iwankowicz, a ono samo miało stanowić bazę wypadową dla chrześcijan do najazdów na tereny nowogrodzkie. Zimą z 1240 na 1241 rok grupa łacińskich chrześcijan najechała Votię ‒ ziemie leżące na północny wschód od jeziora Pejpus, stanowiące lenno Nowogrodu. Według Kroniki nowogrodzkiej ‒ naszego głównego źródła na temat tej wyprawy ‒ siły najeźdźców wzniosły fortecę w Kopore, na wschód od rzeki Ługi, około 20 kilometrów w głąb lądu od Zatoki Fińskiej, a także podbiły Tesov. Kontratak Nowogrodu nastąpił w 1241 r. Opóźniona reakcja była spowodowana konfliktami wewnętrznymi w Nowogrodzie, które w 1240 r. doprowadziły do opuszczenia miasta przez księcia Aleksandra wraz z armią i dworem, niedługo po jego zwycięstwie nad Szwedami w bitwie nad Newą. W następstwie próśb z Nowogrodu Aleksander powrócił w 1241 r. i rozpoczął marsz przeciw Kopore. Podbiwszy twierdzę i pojmawszy pozostałych tam jeszcze łacińskich chrześcijan, rozkazał stracić tych mieszkańców Votii, którzy współpracowali z najeźdźcami. Następnie ruszył na Psków, by zdobyć miasto. Osiągnąwszy zamierzony cel z niewielkimi jedynie trudnościami, skierował się na ziemie estońsko-germańskie. Po tym, jak część nowogrodzkiej armii została pokonana przez łacińskich chrześcijan, Aleksander wraz ze swymi ludźmi zajął pozycje na jeziorze Pejpus. Tutaj 5 kwietnia 1242 r. doszło do spotkania armii chrześcijan z siłami Aleksandra. Armia połączonego rycerstwa chrześcijańskiego została zniszczona i musiała zaakceptować traktat pokojowy, nakładający na nią obowiązek zwrotu wszystkich zdobytych podczas kampanii ziem. To właśnie starcie ‒ tak zwana bitwa na lodzie ‒ zostanie później okrzyknięte jednym z wielkich ruskich zwycięstw doby średniowiecza. Z tego względu wybrano je na temat jednego z najsłynniejszych filmów Siergieja Eisensteina pt. Aleksander Newski (1938 r.). Jednak w istocie zarówno skala bitwy, jak i jej znaczenie zostały najpraw- dopodobniej wyolbrzymione przez późniejsze źródła historyczne. Prawie równoczesne rozpoczęcie wypraw w obrębie najbardziej wysuniętej na wschód części regionu bałtyckiego doprowadziło niektórych historyków do konkluzji, że były one wszystkie częścią zorganizowanej kampanii skierowanej przeciwko Rusi. W 1929 r. fiński historyk G. A. Donner stwierdził, że pomysł wspólnej kampanii narodził się w papieskiej kurii i był zaplanowany przez legata Wilhelma z Modeny, który również opracował go organizacyjnie. Decyzje miały zapaść przypuszczalnie podczas negocjacji między zakonem krzyżackim a królem duńskim późną wiosną 1238 r., zakończonych traktatem w Stensby. W późniejszym czasie Wilhelm, Krzyżacy i Duńczycy mieli włączyć do swego planu także Szwedów. Interpretacja ta została później przejęta przez rosyjskich historyków, spośród których należałoby wymienić szczególnie I. P. Szaskolskiego. Przejęli ją także niektórzy badacze z Europy Zachodniej. Jednak od tamtego czasu historycy odrzucili już ową sugestię wspólnego ataku i wielkiego planu papieża. Wskazano na fakt, że nie istnieje zdecydowany dowód wspierający ideę wzajemnego koordynowania działań przez Szwedów, Niemców i Duńczyków. Dlatego też niektórzy naukowcy uważają szwedzki atak nad rzeką Newą jedynie za kontynuację ruskoszwedzkiej rywalizacji o przejęcie kontroli nad Finlandią i Karelią. Jeśli zaś chodzi o zaangażowanie kurii i legata Wilhelma w tworzenie kampanii, Anti Selart ‒ jak i wielu innych ‒ wskazał, że w kwestii podziału podbojów traktat w Stensby wspomina jedynie o ziemiach zdobytych na poganach. Ponadto, podkreśla Selart, w żadnej z bulli papieskich z lat 1240-1243 nie znajdujemy informacji o działaniach wojennych przeciw Rusinom. Bulle odnoszą się jedynie do walki przeciw niechrześcijanom oraz do misji wśród pogan. Selart sugeruje, że kampanie powinny być rozumiane jako niezależne od siebie przedsięwzięcia, różniące się charakterem, stojącymi za nimi przyczynami oraz wsparciem politycznym. Wyprawy nad rzekę Newę i na Votię były, w myśl analizy Selarta, krucjatami mającymi na celu rozszerzenie zasięgu Kościoła katolickiego, podczas gdy wyprawa na Izborsk i Psków stanowiła przedsięwzięcie czysto polityczne, niemające nic wspólnego z nawracaniem pogan. Kluczową kwestią potrzebną do zrozumienia wyprawy na Izborsk i Psków jest, według Selarta, współpraca pomiędzy wygnanym księciem Jarosławem Władimirowiczem ze Pskowa a ludźmi z biskupstwa dorpackiego. Wydaje się, że Jarosław spędził wygnanie w tym właśnie biskupstwie. Był to wybór chyba naturalny, jako że księcia z tamtejszym biskupem łączyły więzy pokrewieństwa. Przebywający na wygnaniu książę zaatakował Izborsk już wcześniej ‒ w 1233 r. ‒ w przymierzu z siłami biskupa Dorpatu. Wydaje się, że głównym celem kampanii z roku 1240 było zdobycie kontroli nad Pskowem i pozostawienie tam członków zakonu krzyżackiego jako strażników. Selart sugeruje, że Jarosław mógł obiecać biskupowi Dorpatu i ryce- rzom krzyżowym przekazanie im wszystkich lub przynajmniej niektórych spośród swoich ziem w zamian za pomoc w podboju Pskowa. Mówiąc o dwu wyprawach ‒ nad Newę i na Votię ‒ należy pamiętać, że na ziemiach między Nowogrodem i Pskowem wciąż żyli poganie, a w Finlandii, Inflantach i Estonii znajdowały się nowe siedziby łacińskich chrześcijan. Siły chrześcijańskie miały pełną świadomość istnienia owych ludów pogańskich, czego dowodzi traktat zawarty wiosną 1241 r., w którym biskup Henryk z Ösel-Wiek oraz zakon krzyżacki sformułowali postanowienia dotyczące przyszłości podbitych ziem. Traktat omawia kwestię sądownictwa na terenach „inter Estoniam iam conversant et Rutiam, in terris videlicet Watlande, Nouve, Ingriae et Carelae, de quibus spes erat conversionis ad fidem Christi”, co dowodzi, że biskup i rycerze uznawali wówczas te ziemie za pogańskie. To właśnie owi poganie stanowili cel krucjat początku lat czterdziestych XIII w. Sposób formułowania traktatu z 1241 r. sugeruje również, że zawierające go strony nie uznawały wymienionych ziem za część Rusi, choć prawdopodobnie wiedziały, że stanowiły one lenno Nowogrodu. Selart twierdzi, że krucjaty te nie były odbywane w celu podbicia Rusi, niemniej stanowiły atak na terytorium i przeciw interesom Nowogrodu, co w praktyce oznaczało wypowiedzenie Nowogrodowi wojny, nieuchronnie wiodąc do zbrojnej odpowiedzi z jego strony. Analiza Selarta jest przekonująca, a jego konkluzję mówiącą o tym, że wyprawy nad rzekę Newę i na Votię nie były próbą podporząd- kowania sobie Nowogrodu, podziela autor niniejszej pracy. Kampanie te były próbą podbicia i nawrócenia niektórych spośród ziem przylegających do chrześcijańskiego terytorium w Estonii i Inflantach ‒ rozszerzenia strefy wpływów łacińskiego chrześcijaństwa. Gdyby taka ekspansja się powiodła, ucierpiałby na tym nieuchronnie interes Nowogrodu. Należałoby również odnotować, że wiele spośród wcześniejszych prób ekspansji chrześcijaństwa w tym regionie podejmowanych było już wtedy kosztem Nowogrodu, zatem pomysł stopniowego zajmowania peryferyjnych ziem pozostających pod rządami i w strefie wpływów Nowogrodu nie był wcale nowy w polityce tamtejszych sił chrześcijańskich. W myśl proponowanej tutaj interpretacji nie było żadnej koordynowanej kampanii przeciw Rusinom z Nowogrodu. Nic nie wskazuje również na to, by miał istnieć papieski „wielki plan” wspólnej wyprawy przeciw prawosławnym Rusinom. Warto dodać, że Wilhelma z Modeny nie było w kurii od wiosny roku 1236, a zatem nie mógł on odbyć żadnej szczegółowej rozmowy na tematy polityczne z papieżem. Nic również nie wskazuje na to, jakoby intencją kurii było wysłanie jakichkolwiek sił przeciw Nowogrodowi. Jak wspomniano wyżej, żaden z papieskich listów skierowanych do sił chrześcijańskich nie zawierał wzmianki o działaniach wojennych przeciw prawosławnym Rusinom. Listy odnoszą się jedynie do wojny obronnej przeciw poganom, którzy mieli zagrażać chrześcijanom w Estonii i Finlandii. Bulla skierowana do Kościoła duńskiego w grudniu 1240 r. mówiła o krucjacie przeciwko poganom, „barbaris circumstantibus” i „gentes idolatras et populum murmurantem”. Co więcej, nic nie sugeruje, jakoby kuria do końca 1230 r. przyjęła stanowisko zdecydowanie antyruskie. W pierwszej połowie lat trzydziestych XIII w. polityka kurii wobec Rusinów łączyła w sobie zarówno elementy konfrontacji, jak i wyciszenia. Konflikt pomiędzy Rusinami a łacińskimi chrześcijanami w Inflantach i Estonii poddano pod rozwagę kurii w roku 1222, kiedy to biskup Albert z Inflant poskarżył się, że Rusini żyjący w Inflantach demoralizują nowo nawróconych poprzez obrządek prawosławny oraz schizmatyczne nauczanie. W rezultacie papież nakazał łacińskim chrześcijanom w Inflantach tłumić i utrudniać praktykę prawosławną. Wkrótce jednak w kurii pojawiła się nadzieja na bardziej pokojowe relacje. W 1225 r. legat Wilhelm spotkał się w Rydze z delegacją ruską. Gdy wrócił do kurii, zrelacjonował spotkanie Honoriuszowi i prawdopodobnie zasugerował, że Rusini są już gotowi na zbliżenie do Kościoła rzymskiego. Upadek Konstantynopola, a wraz z nim Cesarstwa Bizantyńskiego, wzmocnił w 1204 r. nadzieję liderów świata zachodniego chrześcijaństwa na zjednoczenie dwu Kościołów. Kuria mogła sądzić, że zainteresowanie ze strony książąt ruskich wyrażone przez posła oznaczało początek ich uległości wobec rzymskiego Kościoła. Honoriusz wystosował list do „wszystkich książąt ruskich”, wyrażając swoją radość, że zadeklarowali oni wobec Wilhelma zaintere- sowanie powitaniem legata papieskiego oraz nauczaniem w zakresie sana doctrina, wyraziwszy chęć omnes errores penitus abnegare. Nadzieja na stworzenie unii z ruskimi książętami znalazła swą kontynuację za pontyfikatu Grzegorza IX. Relacja biskupa pruskiego doprowadziła Grzegorza IX w 1231 r. do błagania „króla Rusi”, by porzucił ryt grecki oraz ruski na rzecz chrześcijaństwa w obrządku łacińskim oraz aby zobowiązał się do posłuszeństwa Rzymowi. Kuria pracowała nad nawróceniem Rusinów na łacińskie chrześcijaństwo również w inny sposób. Polscy dominikanie rozpoczęli pracę misyjną na Rusi w 1222 r. i założyli zakon w Kijowie, kościelnym centrum księstw ruskich i siedzibie ich metropolity. Rzym wspierał tę misję poprzez różnorakie listy ‒ kilka wystosowano w latach 1233-1234 ‒ a w 1232 lub 1233 r. kuria wyznaczyła dla Rusi biskupa. Jednak stosunki pomiędzy kurią a poszczególnymi księstwami ruskimi pozostawały ambiwalentne. Ze Szwecji i Finlandii w 1229 r. nadeszły informacje o trudnościach, jakie napotkała misja fińska, gdyż nowo nawróceni byli rzekomo atakowani przez Rusinów. W listopadzie 1232 r., po otrzymaniu kolejnych doniesień, Grzegorz IX wezwał kawalerów mieczowych z Inflant do wyruszenia na ratunek nawróconym w Finlandii i do obrony tego terytorium przed niewiernymi Rusinam w porozumieniu z biskupem Finlandii. Poseł kurii w Inflantach i Estonii skarżył się, że miejscowe siły chrześcijańskie sprzymierzyły się z Rusinami przeciw jego działaniom: w papieskim liście z listopada 1234 r., wyliczającym oskarżenia wysuwane przez Baldwina przeciw biskupowi oraz mieszkańcom Rygi i kawalerom mieczowym, ci ostatni zostali oskarżeni o sprzymierzenie się z „heretyckimi” Rusinami i pogańskimi sąsiadami przeciw Baldwinowi. W pierwszych latach pontyfikatu Grzegorza IX na politykę kurii związaną z Rusią składały się zatem próby nawrócenia ruskich książąt zakładające pokojową uległość z ich strony, wspieranie misji między prawosławnymi chrześcijanami oraz nawoływanie do walki przeciw tym Rusinom, których postrzegano jako zagrożenie dla misji chrześcijaństwa łacińskiego. Owa rozmaitość świadczy nie tylko o tym, że „Ruś” składała się z szeregu księstw prowadzących różną politykę o utrzymujących różne kontakty ze światem łacińskiego chrześcijaństwa, ale także o tym, że polityka kurii była wciąż reakcyjna ‒ Rzym po prostu odpowiadał na doniesienia i prośby tych lokalnych przedstawicieli, którzy weszli w kontakt ‒ pokojowy lub wrogi ‒ z Rusinami. Nie ma dowodu świadczącego o tym, że do późnych lat trzydziestych XIII w. zmienił się stosunek papieża do prawosławnych Rusinów. Innocenty IV i krucjaty pruskie Kontynuując politykę swych dwóch bezpośrednich poprzedników, papież Innocenty IV w pełni poparł krucjaty bałtyckie. Zakonowi krzyżackiemu nadał szereg przywilejów i swobód ‒ nie wpłynęło to jednak na papieskie poparcie dla skandynawskiej krucjaty królewskiej w tym regionie. W papieskich rozważaniach politycznych pojawił się teraz nowy czynnik ‒ zagrożenie ze strony Mongołów. Jak widzieliśmy wcześniej, niepokojąca wciąż kurię groźba ataków doprowadziła papieża Grzegorza IX do ogłoszenia krucjaty przeciw Mongołom. Lud ten stanowił zagrożenie dla świata chrześcijańskiego na dwóch frontach: we wschodniej Europie i w Syrii. Natarcie Mongołów na księstwa ruskie nabrało rozpędu w drugiej połowie lat trzydziestych XIII w., kiedy to zdobyli oni szereg ziem i miast, w tym Kijów ‒ w grudniu 1240 r. Następnie ruszyli dalej na zachód, najeżdżając część Polski i Węgier. W kwietniu roku 1241 r. pokonali dwie potężne armie chrześcijańskie. Z Europy Wschodniej wycofali się dopiero rok później. W drugiej połowie lat czterdziestych XIII w. ataki Mongołów przeniosły się do Azji Mniejszej i na Środkowy Wschód. W wyniku tych najazdów od roku 1243 seldżucki sułtanat Rum był mongolskim krajem satelickim, Europa zaś mogła w tym okresie ‒ do późnych lat pięćdziesiątych XIII w. ‒ niejako odetchnąć. Jednakże strach przed ponownym atakiem pozostawał silny. W 1243 r. Innocenty IV potwierdził wezwanie Grzegorza IX do krucjaty przeciw Mongołom, w roku 1249 r. zaś pozwolił osobom, które ślubowały udział w krucjacie do Ziemi Świętej, przenieść śluby i wyruszyć do walki z Mongołami. Papież posłał także kilku ambasadorów z pilnym wezwaniem do Mongołów, by zaprzestali ataków i przyjęli wiarę chrześcijańską. Widać zatem, że siły i wspólnota chrześcijańska w regionie nadbałtyckim zyskały dodatkowe znaczenie ‒ ba- stionu chroniącego wschodnie obrzeża świata łacińskiego chrześcijaństwa przed najazdami mongolskimi. Innocenty IV i krucjaty zakonu krzyżackiego w Prusach i Inflantach W czasie trwania pontyfikatu Innocentego IV zakon krzyżacki wykorzystywał swe ogólnie dobre stosunki z papiestwem ‒ Krzyżacy chcieli bowiem uzyskać jak najwięcej pism zatwierdzających ich działania nad Bałtykiem. Poniżej zarysujemy jedynie kluczowe elementy rozwoju polityki papieskiej wobec rycerzy zakonnych. Na początku lat czterdziestych XIII w. zakon krzyżacki zmagał się z buntem pruskim i zagrożeniem ze strony sąsiedniej Litwy. Wobec tych trudności Krzyżacy postanowili zwrócić się bardziej w stronę papiestwa. Latem 1243 r., krótko po wyborze Innocentego IV w drugiej połowie czerwca, przedstawiciele zakonu w kurii doprowadzili do tego, że papież poparł kampanie bałtyckie Krzyżaków oraz zatwierdził posiadłości zakonu. Wkrótce potem rycerze zwrócili się z prośbą o zgodę papieża na odbycie nowych krucjat w Liwonii i Prusach. W rezultacie 23 września 1243 r. wydana została bulla Qui iustis causis. W późniejszym czasie Innocenty IV, a także jego następcy, będą ją wielokrotnie wznawiać, z niewielkimi zmianami i dodatkami ‒ na przykład w październiku 1243 r., w marcu 1256 r., w sierpniu 1256 r. czy w sierpniu 1257 r. Ważkości owej bulli dowodzi fakt, że jako jedna z nielicznych została wkrótce skopiowana do zakonnego bullarium. W Qui iustis causis Innocenty IV nakazał lokalnym przeorom prowincji dominikańskich w Niemczech, Dacji i Polsce, by zlecili braciom zakonnym propagowanie i nagłaśnianie krucjat skierowanych do nowo nawróconych w Liwonii i Prusach. Jako powód organizowania wypraw wciąż podawano potrzebę obrony nowo nawróconych; papież wyrażał również nadzieję na rozszerzenie zasięgu wiary chrześcijańskiej. W tworzeniu bulli posłużono się częściowo, jako szablonem, pismami Grzegorza IX dotyczącymi krucjat nadbałtyckich. Fragment dispositio został skopiowany właściwie słowo w słowo z listów Grzegorza IX z 17 września 1230 r. i 23 września 1232 r. Listy te, zezwalające na odbycie krucjat w Prusach, zostały również użyte w lutym 1236 r., gdy Grzegorz IX zezwalał na krucjaty w Liwonii i Estonii. Nie dziwi fakt, że Innocenty IV zdecydował się wykorzystać gotowe pisma, skoro wkrótce po wyborze na papieża musiał wystosować nowe listy dotyczące tych samych spraw. Listy z lat 1230 i 1232 wydano w czasie, gdy Sinibaldo Fieschi ‒ przyszły papież Innocenty IV ‒ pełnił funkcję wicekanclerza kancelarii papieskiej. Mógł on być już wcześniej sekretarzem przyszłego Grzegorza IX ‒ wówczas kardynała Ugolino. Gdy Ugolino został papieżem, Fieschi znalazł zatrudnienie w papieskiej kancelarii, awansując w 1228 r. na stanowisko zastępcy kanclerza; następnie zaś służył jako rektor Marchii Ankońskiej ‒ od lutego 1235 r. do grudnia roku 1240. Innocenty IV wiedział zatem wiele na temat pism kierowanych do zakonu krzyżackiego w 1230 i 1232 r. i mógł nawet mieć wpływ na ich kształt końcowy. W Qui iustis causis papież stwierdzał, że krzyżowcy, którzy służyli przez rok nad Bałtykiem, uzyskają taki sam odpust zupełny, jak ten przyznawany ich pobratymcom udającym się do Ziemi Świętej ‒ bez względu na to, jak byli finansowani. Ci, którzy wysłali kogoś innego na swoje miejsce, również uzyskiwali odpust zupełny. Podobnie osoby, które dodatkowo wspierały finansowo krucjaty, uzyskiwały odpust. Natomiast w odróżnieniu od postanowień zawartych w pismach Grzegorza IX z lat 1230, 1232 i 1236, bulla Qui iustis causis gwarantowała papieską ochronę dla krzyżowców wraz z ich familiae oraz własnościami. Nowe pismo nie wprowadzało restrykcji dotyczących naboru rekrutów, lecz szczegółowo określało region, z którego mieli pochodzić krzyżowcy, Innocenty chciał bowiem, aby rekrutowali się oni z kościelnych prowincji Magdeburga i Bremy, diecezji Regensburga, Pasawy, Halberstadtu, Hildesheimu oraz Verden, jak również z królestw Czech, Danii, Szwecji, Norwegii i Polski, a także z Gotlandii i Pomorza. Krucjaty miały być prowadzone przez Krzyżaków. Polecono nakłaniać krzyżowców do walki secundum fratrum consilia. Innocenty przygotował także dokładne wytyczne dotyczące zwolnień ze ślubów. Osoby, które nie były w stanie fizycznie i finansowo sprostać wymogom krucjaty, mogły zostać zwolnione ze ślubów po uiszczeniu stosownej zapłaty, iuxtaproprias facultates; dochód z tego typu zwolnień miał trafić do zakonu i zostać przeznaczony na cele kampanii. Bracia prowadzący nauki mieli natomiast pozwolenie udzielania swym słuchaczom dwudziestodniowego odpustu. Nabór do krucjat prowadzonych przez zakon krzyżacki w Prusach i Liwonii W 1245 r. zakon znów zwrócił się po pomoc do papieża. Prawdopodobnie jego prośby poparł Wilhelm z Modeny ‒ mianowany w maju 1244 r. na kardynałabiskupa Sabiny. Wilhelm pomyślnie zakończył swe trzecie poselstwo nad Bałtykiem i przebywał akurat w kurii. Krzyżakom udało się uzyskać dwa pisma ‒ szczególnie ważne z punktu widzenia propagandy krucjat i naboru rekrutów. 7 maja zakon otrzymał pozwolenie na nabór stu niemieckich rycerzy wraz ze świtą na wyprawę do Prus. Zachęcać do udziału w krucjacie miał sam zakon, rezygnowano zatem z głośnej propagandy. Podobne postanowienia, lecz na większą skalę, przynosił list z 13 sierpnia. Innocenty IV zezwalał w nim zakonowi na nabór krzyżowców z Niemiec bez nagłaśniania sprawy, sine predicatione publica. Wyraźne sformułowanie tego pozwolenia stanowiło odpowiedź na prośby mistrza zakonnego. Sam zakon nie mógł przyznawać odpustów; to zadanie zostało powierzone arcybiskupowi Menu. Arcybiskup miał moc nadawania krzyżowcom takiego samego odpustu, jaki przysługiwał rycerzom służącym w Ziemi Świętej. Omawiane pismo nie wspominało o żadnym limicie czasowym ważności postanowień. W praktyce oznaczało to, że papież przyznaje zakonowi prawo rekruto- wania krzyżowców bez konieczności uzyskania konkretnej zgody papieskiej w przyszłości. Nie dalej niż w 1234 r. papież Grzegorz IX podkreślał, że propagowanie oraz nagłaśnianie krucjat bałtyckich musi być poprzedzone zgodą papieża, bowiem nie podobało się mu działanie biskupa Rygi, który nawoływał w Niemczech do udziału w krucjatach, ,jak gdyby posiadał upoważnienie Stolicy Apostolskiej”. Teraz zaś Innocenty IV dał zakonowi krzyżackiemu w kwestii organizowania krucjat wolną rękę. Właściwie oznaczało to zgodę na permanentną krucjatę na terenie Prus ‒ zadziwiające ustępstwo, zważywszy na typowe dla Innocentego IV podkreślanie swych prerogatyw oraz szacunku dla odpustów. Ustępstwo to było w praktyce zrzeczeniem się kontroli nad naborem krzyżowców do kampanii w Prusach na rzecz zakonu. Niemniej w kolejnych dziesięcioleciach zakon często zwracał się do papieża z prośbą o zezwolenie na nowe krucjaty. Innocenty IV wkładał wiele wysiłku w zręczne radzenie sobie ze sprzecznymi żądaniami dotyczącymi krucjat. Jak już wspomniano, poparł on kampanię Grzegorza IX przeciw Mongołom w 1243 r. Z kolei w 1245 r. ogłosił wyprawę do Ziemi Świętej. Latem roku 1244 Turcy chorezmijscy zdobyli Jerozolimę, a w październiku tego samego roku, niedaleko Gazy, armia egipska pokonała armię frankońską. W grudniu król Francji Ludwik IX przyrzekł wyruszyć na krucjatę do Ziemi Świętej, a w lutym 1245 r. Innocenty IV rozkazał franciszkanom nawoływać do udziału w tejże wyprawie. Miesiąc wcześniej została ogłoszona bulla papieska, Terra Sancta. Latem 1245 r. na posiedzeniu Rady Lyonu odczytano encyklikę Afflicti corde, która polecała, by w całej Europie rozpropagować udział w krucjacie. Nagłaśnianiem sprawy miał się zająć kardynał Eudes z Chateauroux. Podczas trwania naboru na tę wyprawę Innocenty IV proklamował krucjatę przeciw cesarzowi Fryderykowi. Jak wcześniej wspomniano, dobre relacje pomiędzy papieżem a cesarzem ustalone w San Germano w czerwcu 1230 r. załamały się w połowie lat trzydziestych XIII w. ‒ w marcu 1239 r. Grzegorz IX ekskomunikował Fryderyka. Negocjacje pomiędzy Innocentym IV a cesarzem, prowadzone w marcu 1244 r., zakończyły się fiaskiem w momencie, gdy już miało zostać zawarte porozumienie. Papież pospieszył do Lyonu, gdzie 17 czerwca 1245 r. posiedzenie rady oficjalnie wyraziło zgodę na ekskomunikę oraz detronizację Fryderyka. Innocenty IV nie zarządził jednak rozpoczęcia antycesarskiej krucjaty zaraz po detronizacji Fryderyka ‒ być może miał nadzieję, że cesarz ustąpi; mógł też czekać na spotkanie z niemieckim antykrólem. W maju 1246 r. na antykróla wybrano w Niemczech landgrafa Henryka Raspego z Turyngii. Pod koniec czerwca zaś Innocenty IV polecił arcybiskupowi Menu i jego biskupom nawoływać do antycesarskiej krucjaty. W lipcu 1246 r. nakazał legatowi Eudesowi wezwać osoby nakłaniające w różnych częściach cesarstwa do udziału w krucjacie do Ziemi Świętej, aby zaczęły nagłaśniać krucjatę antycesarską. Konflikt między tymi kampaniami mógł zaszkodzić wyprawom bałtyckim. Od niemieckich krzyżowców ocze- kiwano generalnie, by dołączyli albo do krucjaty antycesarskiej, albo do krucjat bałtyckich, lecz w listopadzie 1246 r. legat Eudes został wezwany do zorganizowania propagandy na rzecz krucjaty Ludwika do Ziemi Świętej także w Niemczech i Danii. Tymczasem w 1247 r. w Niemczech, Danii i Polsce zorganizowano nabór na krucjatę antycesarską. Jednakże niedługo po posiedzeniu Rady Lyonu, w liście z 13 września 1245 r. adresowanym do wszystkich duchownych, Innocenty IV wezwał ich do propagowania wypraw krzyżowych do Prus i Liwonii tak samo żarliwie, jak krucjat do Ziemi Świętej. Przypuszczalnie nastąpiło to pod wpływem Krzyżaków, którzy mogli się obawiać zmniejszenia zainteresowania ich działaniami. Organizacja krucjat w Prusach i Inflantach W 1244 r. kuria planowała jeszcze jedną misję poselską w regionie bałtyckim dla Wilhelma z Sabiny (wcześniej Wilhelma z Modeny). Wystosowano pisma dotyczące wyjazdu posła, lecz ostatecznie papież zadecydował, że Wilhelm jest niezbędny w kurii ‒ być może ze względu na zbliżające się posiedzenie Rady Lyonu. W zamian Innocenty IV wydelegował nuncjusza Henryka, który był kapelanem Wilhelma. Kilka miesięcy później Henryka zastąpił opat z Mezzano. Te krótkoterminowe środki uległy wkrótce modyfikacji. Uznawszy region za gotowy na przyjęcie metropolity, kuria porzuciła swój poprzedni system ochrony papieskiego przedstawicielstwa poprzez legatów i nuncjuszy. Jako pierwszego arcybiskupa regionu kuria wybrała Alberta Suerbeera. Zainteresowanie sprawami Kościoła bałtyckiego okazał on po raz pierwszy w 1230 r., gdy po śmierci biskupa Alberta z Buxhövdenu został kandydatem arcybiskupa Gerharda II z Bremy na stolicę biskupią w Rydze. Albert Suerbeer nie otrzymał wówczas tego stanowiska ‒ legat papieski, Baldwin, rozstrzygnął sporny wybór na korzyść Mikołaja, kandydata wysuwanego przez kapitułę ryską. Jednak ponad dziesięć lat później, w 1246 r., Suerbeer został arcybiskupem Prus oraz metropolitą Liwonii i Estonii. Niedługo potem mianowano go również posłem do tych ziem ‒ a także do Holsztynu, na Gotlandię i na wyspę Rugię. W przeciwieństwie do poprzedniego legata ‒ Wilhelma z Modeny ‒ Suerbeer nie otrzymał poselstwa w Finlandii, podległej arcybiskupstwu szwedzkiemu. Jego zadaniem nie było więc koordynowanie inicjatyw wszystkich krajów misyjnych w regionie wschodniego Bałtyku, lecz tylko tych leżących na południe od Zatoki Fińskiej. Wkrótce jednakże do obszaru poselstwa Suerbeera dodano nowy region. W maju 1246 r., nawiązując do doniesień mówiących o tym, że niektórzy Rusini pragną wstąpić do Kościoła łacińskiego, papież Innocenty mianował Suerbeera legatem ziem ruskich, in partibus Russiae. Poseł otrzymał również od papieża licencję na wyznaczanie biskupów dla tego regionu; ich liczba nie została określona. Innocenty IV żywił nadzieję, że zdobędzie księstwa ruskie dla łacińskiej wiary. Mógł również liczyć na przymierze z ruskimi księstwami, które wzmocniłoby wschodnią granicę świata chrześcijań- skiego zagrożonego przez Mongołów. Dlatego kuria próbowała, poprzez działalność legata, nawiązać bliższe więzi z władcą księstw Halickiego i Wołyńskiego ‒ Danielem. Wydaje się, że Suerbeer początkowo donosił kurii o pewnych sukcesach w zakresie tych dążeń ‒ działanie takie miało stanowić zachętę dla kurii. W rzeczywistości jednak osiągano niewielkie postępy. Wszystko wskazuje na to, że do połowy lat pięćdziesiątych XIII w. kuria porzuciła swe plany. Tymczasem w Prusach Krzyżakom udało się już zdobyć wyłączną kontrolę nad kampaniami. Bardzo szybko po wyborze Innocentego IV na papieża podjęli oni kroki w kierunku wymanewrowania biskupa Krystiana, z którym rywalizowali o władzę nad misją w Prusach. Krystian, jak wcześniej wspomniano, został w 1233 r. wzięty przez Prusów w niewolę. Po uwolnieniu w 1238 r., usiłując odbudować swą pozycję lidera, złożył w kurii skargę przeciw zakonowi. Latem 1243 r., jedynie miesiąc po swym ingresie, Innocenty IV wystosował list do biskupa Krystiana, w którym zaoferował mu wybór między czterema nowo utworzonymi biskupstwami w Prusach. W praktyce oznaczało to oczywiście degradację ‒ a było zaaranżowane przez zakon, o czym świadczy znajdujący się na odwrocie pisma znak nadzorcy: Sancta + Maria. Krystian podobno odmówił zaakceptowania tych ustaleń. W liście późniejszym o parę lat ‒ ze stycznia 1245 r. ‒ polecono biskupowi, by poinformował kurię, którą stolicę wybrał. List ten nie zdążył jednak dotrzeć do adresata przed jego śmiercią. Innocenty IV nie tylko poparł kampanie krzyżackie i sprzyjał zakonowi kosztem biskupa Krystiana; nadał również Krzyżakom wiodącą rolę w krucjatach przeciw Mongołom. W kwietniu 1241 r. Krzyżacy wzięli udział w bitwie pod Legnicą, gdzie pokonana została armia chrześcijańska dowodzona przez Henryka II Śląskiego. Na początku roku 1248 papież Innocenty IV wystosował listy do zakonu, a także do księcia Daniela z księstw Wołyńskiego i Halickiego oraz do księcia Aleksandra z Księstwa Suzdalskiego, w których prosi, by Krzyżacy byli informowani o wszelkich ruchach Mongołów w kierunku zachodnim, tak aby rycerze mogli zorganizować opór i pomóc ruskim książętom. Innocenty IV pozwolił również Krzyżakom przyznawać odpusty zupełne wszystkim krzyżowcom podejmującym walkę przeciw Mongołom. Papież przypisywał więc zakonowi wielką rolę w obronie świata łacińskiego chrześcijaństwa w północno-wschodniej Europie. Przychylność papieska, którą cieszył się zakon krzyżacki, była również zauważalna w stanowisku kurii dotyczącym innej kwestii. Wkrótce po swym mianowaniu arcybiskup Albert Suerbeer został wplątany w szereg sporów z Krzyżakami w Prusach. Spory te dotyczyły m.in. czerpania dochodów z nowo nawróconych ziem oraz zwolnień krzyżowców ze ślubów. Rzym wyznaczył grupę lokalnych biskupów, którzy mieli podjąć się mediacji, lecz bez rezultatu. W kurii usłyszano o sprawie wiosną 1250 r., a jesienią tego samego roku Suerbeer został pozbawiony swej władzy poselskiej. W roku kolejnym osiągnięto wreszcie poro- zumienie między arcybiskupem a zakonem, mimo to relacje między stronami nie poprawiły się. W 1253 r., po śmierci biskupa Mikołaja z Rygi, stolica metropolitarna została przeniesiona z Prus do Rygi. Suerbeer został arcybiskupem Rygi i metropolitą Liwonii i Prus. Choć kuria pozwoliła mu w ten sposób zachować status metropolity, ogólny wynik sporu przechylał się na korzyść zakonu. Mogła się do tego częściowo przyczynić opinia Wilhelma z Sabiny, który wciąż miał na kurię duży wpływ w kwestiach bałtyckich. Zatem to z powodu sporów z Krzyżakami i innymi siłami w regionie nie powiodła się misja arcybiskupa Suerbeera na rzecz podbicia i nawrócenia terenów leżących na południe od Zatoki Fińskiej. Innocenty IV nie popierał jednakże bezwarunkowo wszelkich poczynań zakonu. Dowodem na to niech będzie przeciągający się konflikt między zakonem a księciem pomorskim Świętopełkiem z Gdańska. Książę ten sprzymierzył się z Prusami przeciwko zakonowi. W lutym 1245 r. Innocenty IV wysłał w te tereny wspomnianego już wyżej Henryka, aby jako nuncjusz załagodził spór między Świętopełkiem a Krzyżakami. Książę nie uległ jednak papieskiej presji. Zamiast tego miał jesienią 1245 r. złożyć w kurii skargę przeciwko zakonowi. Henryk, nie przyczyniwszy się do rozstrzygnięcia sporu z Krzyżakami, został zdymisjonowany przez papieża. Na swego nowego reprezentanta Innocenty IV mianował opata z Mezzanum, któremu polecił zawrzeć rozejm między stronami ‒ a w razie gdyby to się nie powiodło, odesłać je do kurii. Opat miał również za zadanie dopilnować, by nowo nawróceni mogli korzystać ze swobód zagwarantowanych im już przez Innocentego III, Honoriusza III oraz Grzegorza IX. Przyczyniły się do tego prawdopodobnie skargi wnoszone na Krzyżaków przez Świętopełka i jego pruskich sojuszników. Opat skutecznie wynegocjował dwuletni rozejm. W listopadzie 1247 r., gdy wyznaczony czas rozejmu zbliżał się ku końcowi, Innocenty IV mianował na swego nowego reprezentanta Jakuba Pantaléona, archidiakona Liège, papieskiego kapelana i przyszłego papieża Urbana IV. Miał on zadziałać jako mediator w sporach między zakonem a Świętopełkiem i Prusami. Wcześniej kwestie konfliktów były szeroko omawiane w kurii przez posłów, teraz jednak papież zdecydował się odesłać ich do swego przedstawiciela. Dowództwo nad krzyżowcami w Prusach zostało czasowo przekazane reprezentantom papieża ‒ w 1245 r. opatowi z Mezzanum, a w roku 1247 Jakubowi. Przebywali oni wówczas w regionie i prawdopodobnie okazywali rozczarowanie papieża stanowiskiem zakonu w sporze z księciem Świętopełkiem. Jakub wynegocjował zawarcie dwóch traktatów. Pierwszy ‒ pomiędzy zakonem a księciem pomorskim ‒ podpisano 24 listopada 1248 r. Drugi ‒ pomiędzy zakonem a Prusami ‒ zawarto w Christburgu w lutym 1249 r. Widać zatem, że Innocenty IV nie aprobował bezwarunkowo działań zakonu: nie stawał od razu po stronie krzyżackiej, lecz chciał bliżej przyjrzeć się problemom, wysyłając zaufaną osobę w teren. Papież nie podpisywał się też pod każdą inicjatywą zakonu. Jednocześnie jednak chciał wyjść naprzeciw wielu krzyżackim prośbom oraz wzmocnić siły zakonu w Liwonii, Prusach i przeciw Mongołom. Generalnie więc papież wspierał rycerzy krzyżowych. Wsparcia tego nie zmniejszyły, mimo odnawiającego się konfliktu cesarstwa z papiestwem, silne więzi pomiędzy Krzyżakami a cesarzem. Innocenty IV i królewskie krucjaty duńskie w basenie Morza Bałtyckiego Fakt, że papiestwo polegało na Krzyżakach w rejonie Morza Bałtyckiego, nie oznaczał braku zaangażowania Rzymu w inne krucjaty przeciw poganom. Choć ani biskupi misyjni z Liwonii, ani Szwedzi nie planowali w okresie pontyfikatu Innocentego nowych krucjat, Duńczycy wciąż poważnie angażowali się w rejonie na wschód od Morza Bałtyckiego. Król Waldemar Duński zmarł w 1241 roku, a tron odziedziczył jego syn Eryk IV (1241-1250). Eryk kontestował ustalenia terytorialne traktatu w Stensby z 1238 r. zawartego z zakonem krzyżackim, żądając części ziem północnej Estonii przyznanych zakonowi. Pragnął także przejąć kontrolę nad Saremą i Wiekiem z rąk tamtejszego biskupa Henryka. W roku 1242 zaplanował wyprawę do Estonii, prawdopodobnie w celu potwierdzenia praw Duńczyków do tego kraju. Wraz ze swoim bratem, Ablem, w 1244 r. zaokrętował się nawet i wypłynął, jednakże tuż po dotarciu do portu w Ystad w południowej Szwecji zaniechał swych zamiarów. Natychmiast jednak zaczął planować nową kampanię w Estonii: między lutym a marcem 1245 r. otrzymał całą serię listów papieskich wyrażających poparcie dla jego przedsięwzięcia. 20 lutego 1245 r. papież Innocenty wydał list autoryzujący królewską krucjatę. Trzonem kampanii byli prawdopodobnie duńscy wasale Eryka w Estonii, ale ich siły miały zostać wzmocnione krzyżowcami z samej Danii, ponieważ w swojej korespondencji Innocenty nawoływał duńskiego arcybiskupa i jego sufraganów do popierania krucjaty w kazaniach. Ponadto papież zapewnił rycerzom krzyżowym biorącym udział w królewskiej kampanii taki sam roczny odpust, jaki otrzymywali rycerze udający się do Ziemi Świętej. Celem ekspedycji miała być obrona nowo nawróconych, którym rzekomo zagrażali ich pogańscy sąsiedzi, ale stwierdzając to w narratio i dispositio, Innocenty zwyczajnie kopiował sformułowania użyte w liście Grzegorza IX z 14 grudnia 1240 r. Organizacja krucjaty, wydanie odpustu i pojmowanie przez papieża celu kampanii przypominały przeto krucjatę autoryzowaną przez Grzegorza IX w 1240 r. Motyw obrony został nieco rozwinięty w arendze. List zaczynał się słowami: „Wierni muszą z wielką siłą opierać się tym, którzy powstają przeciwko wierze i zamierzają wykorzenić religię chrześcijańską...”. Cel krucjaty nie był precyzyjnie określony, ale jest rzeczą prawdopodobną że Eryk zamierzał albo skoncentrować się na zbuntowanych Estończykach z jego własnych ziem, albo na ludach żyjących bezpośrednio na wschód od jego estońskich prowincji. Na prośbę Eryka Innocenty zagwarantował królowi papieską ochronę, gdy ten prowadził krucjatę, i wysłał list upominający duńskich biskupów w celu upewnienia się, że nie pozostanie ona wyłącznie w sferze deklaracji. Papież zabezpieczył także finanse królewskiej wyprawy. Było to novum, jeśli chodzi o papieskie zaangażowanie w krucjaty nadbałtyckie. 2 marca 1245 r. Innocenty przyznał królowi duńskiemu w ramach wsparcia jego krucjaty do Estonii na okres trzech lat prawo do pobierania tercias, to jest trzeciej dziesięciny z kościelnej prowincji Lund, która normalnie była przeznaczana na utrzymanie kościelnych struktur administracyjnych i dóbr. Król jednakże nie otrzymywał całej kwoty ‒ Kościół miał zatrzymać „słuszną część” wystarczającą na utrzymanie ‒ „na dachy i świece”. Sposób sformułowania papieskiego listu wskazuje, że subsydium to zostało przyznane na wyraźną prośbę króla duńskiego: Jako że istotnie, jak nas poinformowano, dziesięciny z prowincji Lund w zgodzie ze starym, ugruntowanym i w pokoju przestrzeganym zwyczajem na tejże prowincji są dzielone na trzy części, z których jedną zatrzymują biskupi, księża i osobistości drugą podczas gdy trzecia jest przeznaczana na utrzymanie kościołów [...] uznajemy Waszą petycję [...] i przeznaczamy wyżej wymienioną trzecią część służącą dotychczas utrzymaniu kościołów na Wasze wydatki na okres lat trzech. Eryk bynajmniej nie był tym usatysfakcjonowany. Listy wysłane dwa lata później, w listopadzie 1247 r., sugerują że narzekał na ilość środków mu przyznanych i że miały miejsce dysputy na ten temat pomiędzy nim a arcybiskupem duńskim. Listy papieskie z 1247 r. przedłużyły okres przyznawania dotacji z trzech do sześciu lat, ale też tym razem papież upomniał króla, by zadowolił się otrzymanym udziałem w kościelnym dochodzie, wyjaśniając, że musiał przecież wziąć pod rozwagę potrzeby kościołów i części arcybiskupstwa. Przez całe XII i XIII stulecie indywidualni uczestnicy wypraw krzyżowych zdobywali niezbędne fundusze, sprzedając własność lub długi, zaś panowie feudalni mogli żądać pomocy finansowej od swoich wasali. Królowie próbowali finansować swoje kampanie w służbie Kościoła, ustanawiając nowe podatki, takie jak dziesięcina saladyńska, nałożona zarówno w Anglii, jak i we Francji w celu zdobycia środków finansowych na III Krucjatę. Nowy etap zaangażowania papiestwa w finansowanie krucjat rozpoczął się wraz z pontyfikatem Innocentego III, który w 1199 roku zażądał od całego duchowieństwa płacenia czterdziestej części dochodu na wsparcie IV Krucjaty. Na IV Synodzie Laterańskim zadecydowano, by nałożyć nowy uniwersalny podatek na rzecz V Krucjaty; na trzy lata wzrósł też próg do dwudziestej części dochodu. Inne podatki stały się powszechne wkrótce potem, tak jak na przykład danina zaplanowana przez Grzegorza IX w 1235 r. w ramach wspierania krucjat do Ziemi Świętej. Papiestwo nakładało także podatki w celu finansowania innych krucjat, na przykład we Francji w latach 1209 i 1226 przeciwko albigensom. Opodatkowywanie stało się normą i Innocenty IV wspierał wielu wybierających się na krucjaty królów, książąt i magnatów, głównie zresztą z funduszy zebranych w przeważającej mierze z terytorium wspieranego, zwłaszcza pieniędzy z odpustów i dziesięcin; takie subsydia z reguły przyznawano na okres lat trzech. Dotacje dla króla duńskiego był jednakowoż nowością w dobie królewskich krucjat skandynawskich w regionie bałtyckim i mogły być jednymi z pierwszych tego rodzaju form wsparcia królewskich krucjat poza Ziemią Świętą. Wydaje się, że ustanowiony został precedens: w kwietniu 1247 r. Innocenty IV przyznał Ferdynandowi III Kastylijskiemu połowę tercias, „mediatem tertie decimarum ecclesiarum regni Legionis fabrice deputate”, na trzy lata, by wesprzeć jego kampanię w Sewilli. W 1219 r. arcybiskup Rodrygo z Toledo otrzymał połowę tercias ze swojej prowincji na trzy lata w celu sfinansowania rekonkwisty ‒ z tym, że tercje nie zostały wcześniej przyznane królowi Hiszpanii. Papieska autoryzacja krucjaty Eryka oraz w równym stopniu finansowanie jego królewskiej kampanii ukazują całkowitą akceptację przez Rzym krucjat królewskich. Papież w pełni zaakceptował wyprawy krzyżowe zarówno nad Bałtyk, jak i na Półwysep Iberyjski. Wydaje się jednak, że z duńskich planów nic nie wyszło, przypuszczalnie z uwagi na wewnętrzne problemy króla Eryka, który od połowy lat czterdziestych XIII wieku nie tylko obawiał się buntu magnatów, ale od 1246 r. uwikłany był w wojnę domową wytoczoną przez braci żądnych władzy nad królestwem. Innocenty IV i misja wśród niechrześcijan Innocenty IV, głęboko zaangażowany w działalność misyjną, kontynuował politykę Grzegorza IX wobec niechrześcijan, jednak rozszerzył jej zasięg. Nie tylko uważał, tak jak jego dwaj bezpośredni poprzednicy, zakony żebracze za kluczowe w programie misyjnym ‒ w porównaniu z wcześniejszymi papieżami w większym stopniu korzystał z pomocy braci zakonnych w tym zakresie. Kiedy w marcu 1245 Innocenty napisał do franciszkanów pracujących nad krzewieniem i umacnianiem wiary poza chrześcijańsko-łacińską Europą, dokładnie skopiował list Grzegorza Cum hora undecima z 1235 roku, dopracowując jednak w najdrobniejszych szczegółach część poświęconą uprawnieniom przyznanym misjonarzom. Sprecyzował także cele misjonarzy, rozszerzając ich zakres działania. Podczas gdy bulla Grzegorza zaadresowana do dominikańskiego zakonnika Wilhelma z Montferrat i jego współbraci nie określała dokładnie terenu działania misjonarzy, list Innocentego był adresowany do franciszkanów pracujących wśród muzułmanów, pogan i chrześcijańskich schizmatyków na Wschodzie, a także wśród ludów Azji i północnej Afryki. W następnych latach dodano nowe cele w odpowiedzi na nowe tendencje rozwojowe i informacje, jak na przykład te zebrane przez dominikańskich i franciszkańskich wysłanników mających na celu pomoc w nawróceniu Mongołów i odwiedzeniu chana od napadów na chrześcijańską Europę. Zainteresowanie Innocentego działalnością misyjną znajduje swe odzwierciedlenie w fakcie, iż jako znawca prawa kanonicznego rozwinął on podstawy prawne teorii relacji papieża ze społeczeństwami niewiernych, poczynając od stwierdzenia własnej odpowiedzialności jako papieża za dusze wszystkich ludzi, do których tylko ‒ nawet wbrew woli miejscowych przywódców ‒ był w stanie wysłać misjonarzy. Podkreślał jednakże, iż nawrócenie musi być dobrowolne. Być może to właśnie zainteresowanie działalnością misyjną i sprawami dziejącymi się na peryferiach Europy popchnęło go do złożenia w 1245 roku deklaracji, w której stwierdzał, że krucjaty w rejonie Morza Bałtyckiego nie powinny być lekceważone wobec zainteresowania planowanymi wyprawami krzyżowymi do Ziemi Świętej. Żaden z jego poprzedników nie udzielił organizatorom krucjat bałtyckich tak poważnych gwarancji. Innocenty zatem zademonstrował w ten sposób, iż według niego krucjaty bałtyckie są równie ważne jak te w Ziemi Świętej i że nie uznawał żadnej formalnej ani faktycznej ich hierarchizacji. Krucjaty bałtyckie po Innocentym IV Krucjaty w Prusach Następcy Innocentego IV utrzymywali poparcie dla krucjat zakonu krzyżackiego w Prusach, Inflantach i Kurlandii. Ich bulle autoryzujące nowe kampanie były często oparte na Qui iustis causis, liście Innocentego IV z września 1243; z tego też powodu krucjaty zakonu krzyżackiego trwały nadal w formie ustanowionej przez Grzegorza IX i rozwiniętej później przez Innocentego IV. Stopniowo jednak zachodziły pewne zmiany. Zakon uzyskiwał coraz większą kontrolę nad kampaniami mającymi na celu głoszenie ewangelii i rekrutację, miał też więcej do powiedzenia w kontaktach z zakonnikami dominikańskimi. Papież Aleksander IV (1254-1261) pozwolił Krzyżakom wybrać naczelnych propagandzistów krucjaty spośród niemieckich dominikanów i wkrótce potem nakazał, by głoszenie wiary w ramach krucjat zakonu odbywało się tylko w takim zakresie, w jakim zakon wyrazi na to zgodę. Pozwolił on także księżom zakonu zwalniać rycerzy krzyżowych ze ślubów i przyznawać im obiecany odpust w zamian za odpowiednią rekompensatę. W latach sześćdziesiątych XIII wieku papieże zezwolili zakonowi na angażowanie innych zakonów religijnych we własne akcje propagandowe związane z prowadzeniem krucjat. W 1260 r. papież Aleksander pozwolił księżom zakonu krzyżackiego, „per fratres clericos eiusdem ordinis ad hoc ydoneos”, propagować jego krucjaty na terenach określanych jako rekrutacyjne. Do tego czasu franciszkanie już zaangażowali się w propagandę w ramach kampanii zakonu ‒ chociaż jest rzeczą niepewną, kiedy dokładnie po raz pierwszy powierzono im to zadanie ‒ a od roku 1263 jako kaznodzieje zakonu krzyżackiego wykorzystywani byli także cystersi i norbertanie. Pruskie krucjaty zakończyły się serią wypraw przeciw Mongołom, ale w 1260 r. Aleksander IV ostrzegł niemieckich arcybiskupów, że te ostatnie nie powinny być ważniejsze niż te przeciw Prusom. Te z kolei zostały podjęte ponownie w chwili, gdy okazało się, że układ w Dzierzgoniu z 1249 r. przyniósł tylko chwilowe wytchnienie: nowa rebelia spustoszyła ziemie pruskie w 1260 r., a kontrola zakonu została ustanowiona dopiero we wczesnych latach osiemdziesiątych XIII wieku, po kolejnych krucjatach. W następnych wiekach zakon kontynuował działania wojenne przeciwko Litwinom i od początku XIV wieku ‒ przeciwko Polsce. Po upadku Akki w 1291 przeniósł swoją kwaterę główną najpierw do Wenecji, a potem, w 1309 r. ‒ do Marienburga (Malborka) w Prusach, i wówczas to działalność Krzyżaków nad Bałtykiem stała się dla nich priotytetowa. Królewskie krucjaty w rejonie Morza Bałtyckiego Królewskie krucjaty skandynawskie osiągnęły wówczas swoją ostateczną formę. Papież Aleksander IV autoryzował królewską krucjatę duńską ale datowanie jego listu nie jest precyzyjne. Przepisując fragmenty listu Grzegorza IX do arcybiskupa duńskiego z 14 XII 1240 r., autoryzował też głoszenie krucjaty w obronie nowo nawróconych, nagradzając odpustem zupełnym krzyżowców, jak i odpustem zwykłym tych, którzy ich wysłali. Pozwolił także na przeniesienie ślubów z Ziemi Świętej do Estonii, dokładnie tak jak uczynił to Grzegorz w 1240 r. Arcybiskup miał zorganizować kampanię propagandową, wskazując odpowiednich kleryków, „religiosas personas ad hoc idoneas”, z całej Danii. Nic jednak nie wiadomo o papieskim wsparciu finansowym dla tej kampanii: jeżeli osobne listy zostały sporządzone i wysłane w tej sprawie, nie przetrwały do naszych czasów. Królewskie plany nie doczekały się jednak realizacji, przypuszczalnie ze względu na trudności, z jakimi borykali się duńscy królowie w połowie XIII wieku, kiedy nie tylko zostali uwikłani w długi spór z duńskim arcybiskupem, ale także w działania wojenne przeciwko królowi norweskiemu i książętom północnoniemieckim. Spór z duńskim arcybiskupem rozpoczął się w 1254 r., by ciągnąć się przez następne dekady, podczas których relacje króla z arcybiskupem bardzo się pogorszyły. Konflikt zakończyła porażka arcybiskupa w porozumieniu z 1272 r., ale interdykt został zdjęty z Danii dopiero w 1275 r., kiedy wszelkie swary z arcybiskupstwem uspokoiły się. Choć Kościół w Danii w żadnym wypadku nie był zjednoczony przeciwko królowi, ten konflikt uniemożliwił monarsze planowanie dalszych wypraw i królewskie krucjaty w Estonii tym samym się zakończyły. Duńczycy w latach czterdziestych XIV wieku nie angażowali się już w Estonii. Władza nad estońskimi prowincjami została osłabiona przez wieloletnie bezkrólewie w Danii (1332-1340) i w 1346 r. król Waldemar IV (1340-1375) sprzedał swoje estońskie prowincje zakonowi krzyżackiemu. Podczas gdy duńskie próby ekspansji w regionie zakończyły się w drugiej połowie XIII wieku, szwedzkie krucjaty w Finlandii wciąż trwały. W połowie lat pięćdziesiątych XIII wieku wrogość między Rosjanami a Szwedami odnowiła się w związku z przeprowadzoną przez Szwedów nieudaną inwazją na ziemie nowogrodzkie w 1256 r. i kontratakiem w zimie 1256/1257 r. Szwedzka kampania mogła być koordynowana przez arcybiskupa Alberta Suerbeera z Rygi, który otrzymał papieskie pozwolenie na utworzenie biskupstwa dla pogan z Karelii, Votii i Izhorii ‒ ziem na wschód od Finlandii i Estonii ‒ w sierpniu 1255, wykazując przy tym, że ma nadzieję na szerzenie wiary dalej na wschód. Wroku 1256 lub 1257Aleksander IV wysłał, po prośbach króla szwedzkiego, list do arcybiskupa elekta Uppsali. Szwedzki król barwnie opisywał ataki na chrześcijan dokonywane w jego królestwie przez Karelian i innych pogan żyjących w pobliżu, w których rzekomo poganie zabili wielu wiernych, spustoszyli ziemie i wzięli wielu chrześcijańskich jeńców. W konsekwencji papież zatwierdził krucjatę, przyznając wszystkim rycerzom krzyżowym odpust taki sam jak ten, który otrzymywali rycerze zmierzający do Ziemi Świętej; odpusty otrzymywali również ci, którzy wysłali innych na swoje miejsce lub dotowali przedsięwzięcie. Rycerze krzyżowi mieli być rekrutowani spośród poddanych szwedzkiego króla, a kampanię propagandową miał zorganizować szwedzki arcybiskup. Organizacja tej wyprawy wpisała się tym samym w tradycyjny model królewskiej krucjaty w tym regionie, choć nic nie wiadomo o papieskim wsparciu finansowym. W styczniu 1275 r. papież Grzegorz X (1271-1276) wysłał list autoryzujący nowe krucjaty przeciwko po- ganom żyjącym na wschód od szwedzkich posiadłości w Finlandii. Odniósł się do listu Aleksandra i stwierdził, że skoro krucjata autoryzowana przez niego nie zakończyła się sukcesem, niezbędna jest nowa. Autoryzował nawoływanie do niej, ale nie omawiał żadnych szczegółów na temat odpustów czy przywilejów ‒ stwierdzał po prostu, że to powinno zostać zrobione w zgodzie z listem Aleksandra. Niezbyt entuzjastyczna i poniekąd zdradzająca niewielkie zaangażowanie w sprawę odpowiedź Grzegorza mogła być taką z uwagi na jego obawy o Ziemię Świętą. Natychmiast po swojej elekcji zaczął on organizować krucjatę na Wschód, gdzie sytuacja była groźna. Podczas drugiego synodu w Lyonie w maju 1274 ustanowił Constitutiones pro zelo fidei uszczegóławiające plany nowej krucjaty ‒ włączając w to aranżację wielkiej kampanii zdobywania funduszy ‒ którą zamierzał poprowadzić osobiście. Szwedzi skonsolidowali swoją władzę nad ziemiami fińskimi poprzez kolonizację i powołanie królewskiej administracji, która podzieliła terytorium na powiaty. Pomimo początkowego braku sukcesów i trwającego konfliktu z Nowogrodem, wytrwali w swojej próbie podporządkowania i nawrócenia ludów żyjących na wschód od ich terytoriów fińskich i uzyskania kontroli nad handlem w najdalej wysuniętym na wschód rejonie Bałtyku. Ekspedycja, tak zwana III Krucjata Fińska, prowadzona przez marszałka Tyrglisa Knutssona i biskupa Västeråsa w Szwecji, podbiła Karelię w 1293 i zmusiła Karelian do chrztu. Konflikt pomiędzy Szwedami a Nowogrodem wzmógł się wraz z końcem pierwszej i początkiem drugiej dekady XIV wieku, ale zawarto pokój w nowogrodzkiej twierdzy Nöteborg (Orekhow) nad Newą w 1323 r. Był on jednak krótkotrwały: w 1348 r. król Szwecji Magnus (1319-1363) rozpoczął nową krucjatę przeciwko terytoriom nowogrodzkim, przejmując Nöteborg. Nowogród szybko jednak odbił własne terytoria, a nowy szwedzki atak nie przyniósł żadnych trwałych rezultatów. Nic nie wiadomo o jakichkolwiek papieskich autoryzacjach kampanii z lat dziewięćdziesiątych XIII stulecia czy lat czterdziestych XIV, ale w roku 1351 papież Klemens VI (1342-1352) autoryzował jeszcze inną szwedzką krucjatę, nakazując arcybiskupom Uppsali, Lundu i Trondheim atakować w kazaniach Rusinów, których agresywne poczynania rzekomo groziły apostazją niedawno nawróconych Karelian. Rycerze krzyżowi otrzymali odpust dawany z reguły krzyżowcom zmierzającym do Ziemi Świętej. Król Magnus jednakże nie był w stanie zebrać kolejnej armii, więc z papieskiej autoryzacji nie zrobiono użytku. To była ostatnia szwedzka krucjata późnego średniowiecza. Szwedzkie panowanie nad podbitymi terytoriami fińskimi było jednak trwałe i Finlandia miała pozostać szwedzka aż do 1809 roku. Jak pokazują te wydarzenia, papieże u schyłku XIII stulecia nie kierowali całego swojego poparcia na zakon krzyżacki ‒ wciąż wspierali w tym regionie królewskie krucjaty. Koniec krucjat duńskich wiązał się nie z brakiem papieskiego wsparcia, ale z wewnętrz- nymi i zewnętrznymi problemami monarchii duńskiej. Tym niemniej szwedzcy królowie kontynuowali swoje krucjaty w Finlandii przez cały wiek XIII i początek XIV. Wnioski Christoph Maier sugerował, że w czasie pontyfikatu Grzegorza IX kuria życzyła sobie „skoncentrować jak najwięcej militarnej siły w zakonie krzyżackim w celu zminimalizowania rywalizacji między siłami chrześcijańskimi w rejonie bałtyckim, by w ten sposób stworzyć lepsze warunki do chrystianizacji północnowschodniej Europy”. Jednakże o ile Grzegorz z pewnością udzielał pełnego poparcia zakonowi w Prusach, chętnie wspierał też kampanie królów i kościołów skandynawskich. Udzielał też poparcia wielu różnym krucjatom w regionie bałtyckim, a jego pontyfikat przypada na okres ukształtowania się dwóch nowych modeli krucjat. „Stara” forma krucjat wciąż występowała: skandynawscy królowie lub arcybiskupi inicjowali kampanię, zdobywali papieską autoryzację swojego przedsięwzięcia, ale planowali, finansowali i prowadzili krucjatę bez dalszego zaangażowania papieskiego, a rekrutowanie pozostawiono działalności propagandowej lokalnych biskupów. Pierwsza wyprawa nowego typu ujrzała światło dzienne wraz z przybyciem zakonu krzyżackiego. Zdobywszy papieską autoryzację do przeprowadzenia krucjaty, zakon wprawdzie ją organizował, ale nabór został powierzony dominikanom. Zakon krzyżacki uzyskiwał wsparcie finansowe poprzez cofnięcie przyrzeczeń i z jałmużny zebranej przez mnichów. Ów „nowy” model po raz pierwszy rysuje się w bulli o krucjatach z 1236 r., która autoryzowała krucjatę prowadzoną również jeszcze według innych metod. Jest prawdopodobne, że inicjatywa przyszła z samej kurii lub od legata Wilhelma, który odpowiadał za przedsięwzięcie. Miał prowadzić działalność propagandową zatem i wypowiadał się w sprawie organizacji krucjaty jako takiej. Choć Grzegorz chciał, by Wilhelm miał wielki wpływ na krucjatę z 1236 r., nie sugerował jego interwencji w sprawie krucjat pruskich; te były w całości pozostawione zakonowi. Przez cały okres pontyfikatu Grzegorza biskupi misyjni z Inflant nie otrzymywali żadnych bulli pozwalających im na prowadzenie krucjat: to prawdopodobnie wskazuje, że biskupi ci nie ubiegali się w kurii o autoryzację krucjat z uwagi na ich dysputę z legatem Baldwinem. Z tego, co wiadomo było misyjnemu biskupowi Prus, biskup Chrystian nie wydawał się prosić o papieskie zatwierdzenie nowej krucjaty w 1231 r. Ale kiedy w lecie 1231 jego raporty doprowadziły Grzegorza do nawoływania do krucjaty na Pomorzu i w Gotlandii, krzyżowcy mieli podlegać rozkazom i słuchać rad zarówno biskupa Chrystiana, jak i rycerzy krzyżackich. To zaś wykazuje determinację Grzegorza, by promować zakon krzyżacki jako wiodącą siłę w przedsięwzięciu pruskim. Zróżnicowanie organizacji tych krucjat wskazuje na wolę papieży autoryzowania wypraw proponowanych przez potęgi zaangażowane nad Bałtykiem, ale też ukazuje, że kuria odgrywała rolę o wiele bardziej ak- tywną niż poprzednio. Już nie tylko reagowała, ale też inicjowała kampanie w Inflantach i Estonii przez swojego legata i podejmowała szczegółowe decyzje odnośnie do kampanii propagandowych dominikanów dla krucjat pruskich. Oczywiście za sprawą obecności papieskiego legata kuria mogła odegrać wiodącą rolę w działalności związanej z krucjatami nadbałtyckimi, ponieważ w ten sposób uzyskiwała informacje oraz reprezentanta, który w razie potrzeby mógł bezpośrednio interweniować. Przybycie zakonu krzyżackiego do Prus również było istotne. Zakon miał bardzo dobre i silnie ugruntowane relacje z papieżem, jego administracja była więc w stanie wpływać na papieską politykę i sugerować innowacje, w ten sposób wnosząc istotny wkład w formowanie się polityki kurii rzymskiej wobec krucjat nadbałtyckich. Choć krucjaty podejmowane w rejonie bałtyckim podczas pontyfikatu Grzegorza różniły się pod względem organizacyjnym, wszystkie otrzymały papieskie błogosławieństwo i wszyscy uczestnicy otrzymywali pełny, a nie tylko częściowy odpust. Grzegorz zatem kontynuował politykę Honoriusza, choć poczynił jednocześnie wiele zmian w różnych kwestiach. W grudniu 1240 umożliwił pełne, bezwarunkowe przeniesienie przyrzeczeń z Ziemi Świętej nad Bałtyk i wspomógł kampanie rekrutacyjne, przyznając odpusty tym, którzy słuchali kazań dominikańskich misjonarzy. Ponadto pozwolił zakonowi krzyżackiemu otrzymywać dochody z wypełnionych zobowiązań i rozszerzył obszar, z którego dominikanie mieli rekrutować rycerzy krzyżo- wych na rzecz krucjat zakonu, w ten sposób zabezpieczając im szersze wsparcie. Przez cały pontyfikat następcy Grzegorza ‒ Innocentego IV ‒ krucjaty w rejonie bałtyckim były prowadzone przez zakon krzyżacki i królestwa skandynawskie. Rola biskupów misyjnych jako inicjatorów krucjat nieomal się zakończyła wraz ze schyłkiem pontyfikatu Grzegorza i nigdy już nie została wskrzeszona. Innocenty silnie angażował się w krucjaty bałtyckie i w sposób jasny dawał do zrozumienia, że uważa je za równie ważne jak te w Ziemi Świętej, ale nie wydaje się, żeby inicjował jakiekolwiek kampanie. Wybrał zatem poniekąd bierną postawę ‒ tak jak większość jego poprzedników. Jego autoryzacja królewskiej wyprawy Eryka w połowie lat czterdziestych XIII wieku i nie mniejsze papieskie wsparcie w finansowaniu królewskiej kampanii pokazuje, że chociaż kuria w pełni popierała działalność zakonu krzyżackiego w Prusach i Inflantach, wciąż przypisywała główną rolę skandynawskim królestwom. Model krucjaty zakonu stworzony w dobie pontyfikatu Grzegorza IX został rozwinięty później. Choć w swoim pierwszym liście po własnej elekcji, dotyczącym krucjat nadbałtyckich, Innocenty zdecydował się kontynuować linię swojego poprzednika, częściowo kopiując listy Grzegorza ‒ wkrótce poczynił istotne zmiany w papieskiej polityce, przyznając Krzyżakom prawo rekrutowania rycerzy krzyżowych bez publicznego głoszenia, dając im wolną rękę w ich rekrutacji, rezygnując z papieskiej autoryzacji indywidualnych kampanii i jednocześnie papieskiej kontroli nad tymi wyprawami. Ta innowacja pojawiła się na życzenie zakonu, ale Innocenty spełnił je prawdopodobnie ze względu na własne zainteresowanie działalnością misyjną i obroną pracy misjonarskiej. Podtrzymał też nowo powstałe papieskie zaangażowanie misją wśród niechrześcijan. Papieska polityka w sprawie misji zewnętrznych w połowie XIII wieku była kontynuacją polityki rozpoczętej przez Honoriusza III i później zmodyfikowanej przez Grzegorza IX. Przez całe XIII stulecie sukcesorzy Grzegorza często wykorzystywali jego list, Cum hora undecima z lutego 1235, kiedy to wysyłali pisma nadające przywileje i uprawnienia misjonarzom. Papieże z późniejszego okresu XIII wieku wciąż modyfikowali swoją politykę misyjną wobec niechrześcijan, ale jej kluczowe cechy uformowane przez Honoriusza III i Grzegorza IX ‒ zwiększone znaczenie przypisywane misji na zewnątrz i współpracy z zakonami żebraczymi ‒ pozostały. Wysoki poziom ciągłości w polityce Honoriusza III, Grzegorza IX i Innocentego IV w sprawie krucjat bałtyckich, misja i zatrudnienie zakonów żebraczych ‒ nie są zaskakujące. Jako kardynał Ostii i zarazem wiodący uczestnik posiedzeń kolegium kardynałów Grzegorz był wpływowym członkiem kurii przez cały okres pontyfikatu Honoriusza, zaś Innocenty cieszył się patronatem Grzegorza. Innocenty spędził wiele lat w służbie Grzegorza, prawdopodobnie będąc inspirowanym i poddawanym wpływowi poglądów tego ostatniego na omawiane kwestie. Rozdział V PAPIEŻE A KRUCJATY NADBAŁTYCKIE: WNIOSKI I REFLEKSJE Papieska polityka w sprawie krucjat bałtyckich ‒ poczynając od proklamowania przez papieża Eugeniusza III w 1147 r. wyprawy krzyżowej przeciwko pogańskim Słowianom, do końca pontyfikatu Innocentego IV w 1254 r. ‒ nie miała charakteru stopniowego rozwoju czy ewolucji. W pierwszej połowie tego okresu wystąpiły w niej ogromne niespójności ‒ zmiany następowały dynamicznie w zależności od tego, kto sprawował funkcję głowy Kościoła. Niektórzy z następców Eugeniusza nie uważali wypraw na północ za równorzędne wobec krucjat do Ziemi Świętej. Jednak od pontyfikatu papieża Honoriusza III papieska linia stała się spójna, a kampanie bałtyckie postrzegane były jako równie ważne jak krucjaty podejmowane na Wschodzie. Krucjaty nadbałtyckie rozpoczęły się wraz z nawoływaniem Eugeniusza III do wyprawy przeciwko pogańskim Słowianom, jako części II Wyprawy Krzyżowej. Jednakże w następnych dekadach papiestwo nie robiło nic w celu kontynuacji tego nowego rodzaju wypraw. Nie próbowano wskrzesić idei walki przeciwko poganom czy też rozszerzyć granic chrześcijańskiego świata pod przywództwem papieża. Nie było również w tym czasie zmian w stanowisku kurii, które głosiło, że organizacja misji leży w kompetencjach lokalnych arcybiskupów, biskupów i książąt. Działo się tak czę- ściowo z powodu zwykłej bierności kurii, ale także dlatego, że zajmowały ją ważniejsze sprawy: po niepowodzeniu II Krucjaty sytuacja w Ziemi Świętej pogorszyła się, a wojenne morale na Zachodzie upadło. Ogłoszenie krucjaty przeciwko pogańskim Słowianom nastąpiło z inicjatywy magnatów niemieckich. Przekonali oni Bernarda z Clairvaux ‒ gdy ten przybył do Frankfurtu wczesną wiosną 1147 r., by wzywać do krucjaty ku wyzwoleniu Ziemi Świętej ‒ żeby pozwolił im służyć Kościołowi nad Bałtykiem, a nie na Wschodzie. Rozwinięcie koncepcji krucjat wszczęte zostało więc przez osoby świeckie, ale za pośrednictwem byłego nauczyciela i doradcy papieża. Wojna przeciwko pogańskim sąsiadom nie była nowym zjawiskiem, lecz papieskie upoważnienie i przekształcenie w krucjaty tego typu kampanii dawały walczącym magnatom duchowe nagrody. Mogli oni realizować ideę chwalebnej wojny przeciwko poganom, od dawna mieszkającym w tym regionie. Świeccy nie podejmowali jednak żadnych innych tego typu inicjatyw. Nic nie wiadomo o żadnych próbach wywierania przez książąt nacisku na kurię w sprawie nowych krucjat. Może to świadczyć o ich braku doświadczenia w regulowaniu tego typu spraw i o nieudolnych negocjacjach ze Stolicą Apostolską. Pomimo rosnącego uznania papieskiej władzy zaangażowanie kurii w działania wojenne przeciwko poganom byłoby złamaniem tradycji i sposobu, w jaki północni książęta postrzegali dotychczas wojny przeciwko sąsiadom i organizowali je. Ponadto łańcuch wydarzeń, który w 1147 r. doprowadził do ogłoszenia krucjat prze- ciwko poganom, był poprzedzony jedynie krótką fazą planowania ze strony ludzi świeckich: mieli oni okazję spotkania Bernarda, mogli więc przedyskutować sprawę wojny w służbie Kościoła. Inicjatywa podjęcia kolejnych prób uzyskania papieskiej zgody na kampanie nad Bałtykiem wyszła od Kościoła: od arcybiskupów i biskupów, którzy byli przyzwyczajeni do działania według kościelnej hierarchii i wydawało im się naturalne zwrócenie się do jej zwierzchnika. Około 1170 r. duński arcybiskup misyjny złożył u papieża Aleksandra II petycję z prośbą o poparcie planowanej misji na wschodnich krańcach Bałtyku, a dwie dekady później nowy misyjny biskup Inflant, działający pod auspicjami arcybiskupa Hamburga-Bremy, wnioskował do kurii o papieskie poparcie. Dopiero w początkach XIII w. to książęta zwrócili się do kurii. Strategia duńskiego króla pochodziła od duńskiego arcybiskupa Andersa Sunesena i była przez niego zaplanowana. Znał on dobrze procedury obowiązujące w kurii i aktywnie działał na rzecz umocnienia stosunków pomiędzy Rzymem a Danią. Wydaje się też, że był pod wpływem krucjatowej ideologii, która rozwinęła się w związku z sytuacją w Ziemi Świętej. W niedługim czasie za tym przykładem poszli szwedzcy, polscy i pomorscy książęta. Reakcje papieży na tego typu petycje były bardzo różne. Aleksander III nie postąpił według precedensu stworzonego przez Eugeniusza II, który nadał krucjatom nad Bałtykiem taki sam status jak tym przedsiębranym do Ziemi Świętej i wynagrodził uczestników cał- kowitym krucjatowym odpustem. Zamiast tego Aleksander dał uczestnikom tylko częściowy odpust i nie próbował nawet zaangażować kurii w przygotowanie kampanii lub zapewnić jej sukcesu poprzez organizację środków na rekrutację czy też dalsze finansowanie. W efekcie ustanowił hierarchię wojen pokutnych w służbie Kościoła, w której kampanie nad Bałtykiem i w Hiszpanii stały niżej, a więc miały mniej poparcia w formie przywilejów niż wyprawy krzyżowe do Jerozolimy. Papież Celestyn III prawdopodobnie zapewnił krucjatom nad Bałtyk odpust zupełny, ale z powodu niewystarczających materiałów źródłowych można na ten temat tylko spekulować. Innocenty III wybrał inną politykę. Nigdy nie odnosił się do listów swoich poprzedników, dotyczących kampanii nad Bałtykiem (być może było to świadomym posunięciem, by odciąć się od ich działań) ‒ z jednym wyjątkiem: zawsze ostrożnie podkreślał, że celem akcji militarnej w rejonie Bałtyku jest ochrona nowej inflanckiej misji przed pogańskimi atakami. Jego poprzednicy natomiast, a już z pewnością Eugeniusz III i Aleksander III, wyrażali swoje poparcie w sposób, który dopuszczał możliwość nawracania siłą z naruszeniem prawa kanonicznego. Cel wojny pokutnej nad Bałtykiem teraz się zmienił ‒ odszedł od poszerzania chrześcijańskiej domeny do obrony ludzi działających na rzecz chrześcijańskiej misji. Innocenty nagrodził uczestników bałtyckich kampanii nieokreślonym, lecz częściowym odpustem, który dotąd był zwykle zagwarantowany dla samych walczących, a nie dla tych, któ- rzy w inny sposób wspierali przedsięwzięcie. Zdecydowanie jednak uważał ekspedycje nad Bałtyk za mniej ważne i wartościowe niż wyprawy krzyżowe do Ziemi Świętej, w ten sposób podtrzymując hierarchię wojen pokutnych. Zmiana w papieskiej strategii nastąpiła wraz z pontyfikatem Honoriusza III. Tak jak jego poprzednicy, prowadził on politykę reaktywną‒ odpowiadał przede wszystkim na żądania lokalnych władz zaangażowanych w poszerzanie granic chrześcijańskiego świata w rejonie Bałtyku. Jednakże zdecydował się zareagować większym poparciem niż poprzednik, choć uważał V Krucjatę, zainicjowaną przez siebie i stojącą właśnie przed dużymi problemami, za sprawę bardziej naglącą. Ekspedycje nad Bałtyk zostały jednak wyraźnie postawione na równi z krucjatami na Wschód ‒ uczestnicy wypraw bałtyckich byli konsekwentnie nagradzani takim samym odpustem, jakim cieszyli się obrońcy Ziemi Świętej. Honoriusz często też rozdawał odpusty tym, którzy popierali krucjaty finansowo lub sprawowali mecenat nad krzyżowcami. Papież ten uznał również krucjaty w Prusach, pozwalając w ten sposób na przekształcenie tamtejszej misji. Podniesienie rangi wypraw bałtyckich nie wiązało się natomiast z przybyciem do Prus Hermanna von Salza i zakonu krzyżackiego około roku 1230 ‒ miało ono już miejsce przed wkroczeniem na scenę dziejową Krzyżaków. Linię tę kontynuowali jego następcy ‒ od pontyfikatu Honoriusza papieska polityka była już spójna. O tej nowej ciągłości świadczy fakt, że papieże często kopiowali listy poprzedników ‒ fragmentarycznie lub w całości ‒ na temat krucjat bałtyckich. Silne poparcie udzielane przez Honoriusza tym krucjatom odzwierciedla ogólne zainteresowanie misjami, prowadzonymi nie tylko wśród pogan, ale także wśród muzułmanów i heretyków. Rzeczywiście, Honoriusz odegrał dużo bardziej aktywną i pełną inicjatywy rolę w zewnętrznych misjach niż jego poprzednicy. Było to związane z jego poparciem dla nowych zakonów żebraczych. Należy sądzić, że pomysły Honoriusza na temat kampanii bałtyckich powstawały pod silnym wpływem koła biskupów zgromadzonych w kurii, która była oczywiście centrum administracyjnym łacińskiego chrześcijaństwa. Dzięki wielu odwiedzającym stała się ona punktem skupienia dla wymiany informacji i idei. Podczas pontyfikatu Honoriusza wpływowa grupa ludzi wymieniała doświadczenia i pomysły na temat misji w północnowschodniej Europie. Znajdował się w niej Dominik, kardynał Ugolino, biskup Krystian z Prus, biskup Albert z Inflant i Wilhelm z Modeny, który w 1224 r. został mianowany legatem papieskim na te ziemie. Honoriusz prawdopodobnie również brał udział w spotkaniach. Był zapewne inspirowany ich poglądami i musiał również mieć wpływ na debaty. Zwraca uwagę ówczesne przywrócenie nacisku na opiekę duszpasterską. Ewangelizacja chrześcijan i misje wśród heretyków, muzułmanów i pogan znalazły oddźwięk u papieża i założycieli nowych zakonów żebraczych. Mimo iż Dominik nigdy nie angażował się osobiście w misje nad Bałtyk, możliwe, że miał na nie wpływ poprzez kontakty z osobami współtworzącymi papieską politykę. Istotą papieskiego programu nad Bałtykiem było popieranie biskupów misyjnych i ich pracy oraz zatwierdzanie krucjat prowadzonych w obronie konwertytów i misjonarzy. Program był nie nowy, ale zyskał nowe priorytety, gdy Honoriusz udzielił większego niż jego poprzednik wsparcia kampaniom w tym rejonie. Ułatwił pozyskiwanie środków i ludzi na wyprawy. Co więcej, strach przed apostazją wśród neofitów doprowadził do wyraźniejszego zainteresowania ich sytuacją i do ciągłej troski o ich położenie. Na politykę Honoriusza i jego następców wpłynął z pewnością ogólny rozwój myśli na temat roli Kościoła i wprowadzenia papieskiej odpowiedzialności za opiekę nad wszystkimi duszami. Obrona misjonarzy i tych, którym udało się wytrwać w wierze, stała się sprawą zasadniczej wagi, a więc i uzasadniała krucjaty. Gdy kardynał Ugolino został, po śmierci Honoriusza w 1227 roku, papieżem Grzegorzem IX r., również wyrażał takie poglądy. Podczas jego pontyfikatu kuria odgrywała bardziej aktywną rolę ‒ w 1236 r. zorganizowała krucjatę, która miała być propagowana i zorganizowana przez papieskiego legata, Wilhelma z Modeny. W czasie pontyfikatu Grzegorza do Prus przybył zakon krzyżacki. Zaangażowanie tego międzynarodowego zakonu rycerskiego zapowiadało nową fazę tamtejszej misji. Zakon korzystał z łatwego dostępu do kurii przez swojego mistrza i jego nadzorców i cieszył się dużym poparciem papieża, prowadząc do serii innowacji w organizacji pruskich krucjat. I chociaż rola bisku- pów misyjnych jako przywódców krucjat zmniejszyła się znacznie, kuria podtrzymała poparcie dla wypraw skandynawskich do Estonii i Finlandii i nie próbowała nadać zakonowi krzyżackiemu monopolu na misje i krucjaty w tym regionie. Aktywniejszy udział kurii w bałtyckich kampaniach doprowadził też do kilku nowości, takich jak zezwolenie w 1240 r. na pełną bezwarunkową komutację ślubów złożonych na rzecz udziału w wyprawach krzyżowych króla duńskiego do Ziemi Świętej. Zaangażowanie dominikanów w propagowanie krucjat zakonu krzyżackiego gwarantowało finansowe poparcie zakonu. Tak jak Honoriusz, Grzegorz bardzo interesował się zewnętrznymi misjami i rozwijał papieską politykę w tej kwestii. Również papież Innocenty IV był bardzo zaangażowany w misje wśród niechrześcijan ‒ zarówno pogan, jak i muzułmanów. Już Innocenty III dążył do konwersji muzułmanów w Ziemi Świętej i Afryce Północnej i popierał ją ale to Honoriusz III i Grzegorz IX rozwinęli ten pomysł, współpracując z franciszkanami i dominikanami, zaś Innocenty IV ideę tę kontynuował. Kontynuował również politykę swojego poprzednika i patrona, Grzegorza IX, w sprawie krucjat bałtyckich. Popierał nie tylko wyprawy zakonu krzyżackiego do Prus i na Inflanty, ale też krucjatowe plany króla duńskiego. Dodał jednakże nowe elementy do polityki Grzegorza, dając w efekcie Krzyżakom wolną rękę w sprawie rekrutacji, jak również znosząc obowiązek zdobycia papieskiego upoważnienia do indywidualnej kampanii. Zrzekł się w ten sposób papieskiej kontroli nad wyprawami. Przedsięwziął także działania zmierzające do finansowego wsparcia kampanii króla duńskiego. Nie prezentował jednak aktywnej postawy ‒ autoryzacje krucjat i innowacje, dzięki którym zdobywano środki na kampanie, były reakcjami na petycje ze strony zakonu i króla Danii. Następcy na Stolicy Piotrowej konsekwentnie popierali, jego wzorem, krucjaty zakonu i skandynawskich królów. Duńskie krucjaty już wkrótce się skończyły, ale szwedzcy królowie i zakon krzyżacki wciąż działali aktywnie. Uznanie papieskiej niekonsekwencji w traktowaniu bałtyckich kampanii w końcu XII i początku XIII w. implikuje nasze zrozumienie ich poglądów na wojnę pokutną. Od końca XI w. idea wojny pokutnej zyskiwała na popularności. Najpełniej rozwiniętą w tej formie była krucjata do Ziemi Świętej, która po wezwaniu papieża Urbana I w 1095 r. do wyprawy na Jerozolimę stała się stale powracającym elementem papieskiej polityki. Podczas gdy I Krucjata z jej kluczowymi cechami pozostała wzorem dla wszystkich kolejnych, następcy Urbana rozwinęli, często szczegółowo, jej ideę. Wyjaśniali stare i dodawali nowe przywileje do już danych uczestnikom, opracowywali nowe metody organizacji i zachęcania do udziału, ułatwiając przygotowania i zapewniając sobie kontrolę nad wyprawami. Ale oprócz krucjat istniały też inne formy wojny pokutnej. Papieże mieli do dyspozycji szereg środków, których mogli użyć, by zmotywować wiernych do wyruszenia w bój w obronie Kościoła. Były to odpusty ‒ całkowite lub zupełne ‒ i czasowe przywileje, takie jak papieska pro- tekcja nad uczestnikami. Sukcesorzy Eugeniusza wydawali się je uważać za coś, co może być składane i dopasowywane w dowolny sposób jako środek doraźny, odpowiednio do danej sprawy. Pokazywali tym samym, jak wielką wartość i znaczenie im przypisywali. Powstała cała hierarchia wojen pokutnych. Uczestnictwo w krucjatach do Ziemi Świętej gwarantowało odpust większych win, większy zakres czasowych przywilejów i więcej papieskiego zaangażowania niż wojny pokutne staczane gdzie indziej. Dopiero od pontyfikatu Honoriusza III wojny pokutne i krucjaty występowały razem w rejonie Bałtyku. Bałtyckie kampanie zostały postawione na równi z wyprawami krzyżowymi do Ziemi Świętej, jednakże, poza ważnym czasowym przywilejem papieskiej protekcji, w analizowanym czasie długa lista czasowych przywilejów przyznawanych uczestnikom krucjat do Ziemi Świętej nie została uczestnikom krucjat bałtyckich nadana. Niemniej jednak od pontyfikatu Honoriusza uczestnicy kampanii w rejonie Bałtyku dostawali taki sam odpust zupełny jak ci na krucjatach do Ziemi Świętej. Był on przyznawany także za różne usługi wspierające te wyprawy, podobnie jak w przypadku krucjat na Wschód. Zarysowany tu obraz podkreśla słabość pluralistycznej definicji krucjat. Pluraliści definiują krucjaty tak dokładnie, że ich model odpowiada tylko tym z XIII w. Dopiero później pojawił się pomysł nazywania tak też wojen prowadzonych na różnych frontach, w przypadku działań nad Bałtykiem ‒ od pontyfikatu Honoriusza III. Przed nim autoryzowane przez papiestwo wojny pokutne w rejonie Bałtyku nie stały na równi z tymi przedsiębranymi w Ziemi Świętej. Papiestwo nie uważało ich za takie, ale pluraliści pokazują że w niektórych przypadkach pewne związane z krucjatami instrumenty mogły być użyte do promocji kampanii, podczas gdy innych nie wykorzystywano. Sugerują że rozwój luźniejszej koncepcji krucjaty, tj. tej, która bierze pod uwagę inne formy wojny pokutnej, mógł być owocny. Kampanie autoryzowane w rejonie Bałtyku przed 1216 r. były związane przez papieży z krucjatami na Wschód: były pokutne i miały cechy wspólne z krucjatami, włączając w to nagrodę duchową i czasami również przywilej papieskiej protekcji. Innocenty III odnosił się niekiedy do tych kampanii, używając terminologii zwykle stosowanej w odniesieniu do krucjat do Ziemi Świętej. Co więcej, listy Innocentego III, jak również prawdopodobnie te Celestyna III, pozwalały na złagodzenie zobowiązań poczynionych dla wypraw bałtyckich i mówiły o uczestnikach tych przedsięwzięć jako o „niosących krzyż”. Pokazuje to, że Innocenty III zakładał, iż uczestnicy złożyli śluby, by przyłączyć się do tych kampanii ‒ tak też myśleli jego następcy. Kampanie bałtyckie w końcu XII i początku XIII w. miały niektóre cechy wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej, zatem mogą być uznawane za quasi-krucjaty.