01.06.2007 Planety odkrywane hurtowo O odkryciu aż 28 nowych planet pozasłonecznych donieśli astronomowie na zjeździe American Astronomical Society (AAS) odbywającym się właśnie w Honolulu. Grupa astronomów kierowana przez Jasona T. Wrighta z University of California w Berkeley, reprezentująca dwa zespoły naukowe (California and Carnegie Planet Search pod kierunkiem G. Marcy'ego i P. Buttlera oraz Anglo-Australian Planet Search po kierunkiem C. Tinneya), zajmujące się poszukiwaniem planet metodą badania drobnych przesunięć w liniach widmowych gwiazdy, poinformowała właśnie o odkryciu 37 obiektów obiegających gwiazdy i nie będących przy tym gwiazdami. Siedem z nich okazało się brązowymi karłami - ciałami będącymi czymś pośrednim pomiędzy gwiazdami a masywnymi planetami. Dwa inne mają masy dokładnie na granicy, więc mogą być albo bardzo dużymi planetami, albo małymi brązowymi karłami. Co do pozostałych 28 obiektów, astronomowie nie mają raczej wątpliwości, że mamy do czynienia z planetami. Tym samym liczba znanych planet pozasłonecznych wzrosła do 236 sztuk. Pośród 28 nowych ciał mamy aż 4 należące do układów, w których znamy więcej niż jedną planetę i trzy kolejne należące do systemów zawierających dodatkowo brązowego karła. Naukowcy podkreślają, że po prawie 15 latach wykorzystywania techniki opartej o efekt Dopplera, doszli do punktu, w którym udałoby im się odkryć Jowisza okrążającego Słońce, gdyby Układ Słoneczny obserwować z daleka. Choć od tego czasu dokładność techniki wzrosła o czynnik 10, nadal nie bylibyśmy w stanie dojrzeć planety o wielkości Ziemi na orbicie takiej, po jakiej porusza się nasza planeta. 06.06.2007 Odliczanie przed startem wahadłowca Atlantis We wtorek wieczorem (czasu lokalnego) amerykańska agencja kosmiczna NASA rozpoczęła trzydniową procedurę odliczania przed zaplanowanym na piątek wieczór startem wahadłowca Atlantis. Misja była pierwotnie zaplanowana na marzec, jednak przesunięto ją na czerwiec, po tym, jak na dwa tygodnie przed startem gradobicie uszkodziło powłokę izolacyjną zbiornika z paliwem, gdy prom stał już przygotowany na platformie startowej. Celem misji Atlantisa jest dostarczenie oraz instalacja na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) dodatkowych ogniw słonecznych. Załoga wahadłowca spędzi na orbicie co najmniej 11 dni. Ponieważ podobne zadanie podczas poprzedniej misji w grudniu 2006 r. przysporzyło astronautom wiele problemów, założono możliwość przedłużenia misji o kilka dni. Odliczanie rozpoczęło się o godzinie 21:00 we wtorek czasu lokalnego (3:00 w środę czasu warszawskiego). Start wahadłowca zaplanowano na 19:38 w piątek czasu lokalnego (1:38 w sobotę czasu warszawskiego). Z 70. procentową pewnością warunki atmosferyczne będą wówczas sprzyjały rozpoczęciu misji - szacują meteorologowie. NASA planuje ukończyć konstrukcję ISS zanim w 2010 r. trzy amerykańskie promy kosmiczne zostaną wycofane z użycia. Część komponentów stacji kosmicznej jest zaprojektowana tak, że transportować mogą je jedynie aktualnie eksploatowane wahadłowce. Tymczasem, do ukończenia budowy ISS brakuje jeszcze co najmniej 13 lotów wahadłowców. Bardzo zimny brązowy karzeł W gwiazdozbiorze Wieloryba, ok. 50 lat świetlnych od Ziemi, odkryto najzimniejszą gwiazdę Wszechświata. Ma temperaturę ledwie 300-400 st. C. To jeden z brązowych karłów, którym często odmawia się miana prawdziwej gwiazdy, bo w ich wnętrzu panuje zbyt niska temperatura, by "zapalić" wodór. Zamiast świecić jasnym blaskiem, są przygaszone i ciemne. Niełatwo je więc znaleźć. - Szuka się ich podobnie ciężko jak igły w stogu siana - mówi Steve Warren z Imperial College London, odkrywca rekordowo zimnego karła oznaczonego symbolem ULAS J0034-00. Dostrzegł go na zdjęciach wykonanych w podczerwieni. 08.06.2007 1200 zdjęć Marsa dostępnych dla każdego Każdy chętny może obejrzeć wysokiej rozdzielczości zdjęcia Marsa wykonane przez amerykańską sondę Mars Reconnaissance Orbiter. Zdjęcia pochodzą z instrumentu o nazwie High Resolution Imaging Experiment (HiRISE). Jest on obsługiwany przez zespół naukowców z Uniwersytetu Arizony w Tucson w Stanach Zjednoczonych. Na specjalnej witrynie internetowej tego uniwersytetu udostępniono 1200 zdjęć zajmujących razem 1,7 terabajta. Zdjęcia mają rozdzielczość 6 km. Sonda NASA Mars Reconnaissance Orbiter wykonywała je z wysokości od 250 do 316 km nad powierzchnią Marsa w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Do łatwego poruszania się po tak dużej kolekcji marsjańskich zdjęć przygotowano przeglądarkę o nazwie IAS-Viewer. Według twórców pozwala ona na korzystanie ze zdjęć o rozmiarach nierzadko 20 tys. na 50 tys. pikseli nawet przy łączach internetowych o małej przepustowości. Zdjęcia wchodzą w skład archiwum danych o nazwie Planetary Data System (PDS). Mogą z niego korzystać naukowcy, studenci, dziennikarze i wszyscy, których interesują badania Układu Słonecznego. Jego tworzenie NASA rozpoczęła 20 lat temu. Opisywane zdjęcia można bezpłatnie obejrzeć na stronach Uniwersytetu Arizony: http://hirise.lpl.arizona.edu/ Prom Atlantis leci. Będzie go widać? Dziś w nocy może nadarzyć się jedna z rzadkich okazji, by w Polsce zobaczyć start promu kosmicznego. Atlantis poleci dziś z kosmodromu na Florydzie. Planowo zapali silniki o godz. 19.38 czasu lokalnego. Wzniesie się i skieruje się na wschód, nad Atlantyk. W Polsce będzie wtedy już grubo po północy. Jeśli nieba nie zasłonią chmury, ok. 20 minut po starcie, tj. o godz. 1.58 naszego czasu, można wypatrywać biało-żółtej plamki promu, jak przesuwa się z zachodu na wschód nisko nad południowym horyzontem. - W niewielkiej odległości może być też widoczny odrzucony kilkanaście minut wcześniej czerwonawy zbiornik paliwa - dodaje Waldemar Zwierzchlejski, autor serwisu Loty Kosmiczne (Astro.zeto.czest.pl). Niestety, prom może wejść w cień Ziemi zanim znajdzie się u nas nad horyzontem, a wtedy z niezwykłego widoku nici. To pierwszy start promu w tym roku, opóźniony o ponad dwa miesiące z powodu burzy gradowej. Zaskoczyła stojącego już na platformie startowej Atlantisa i wydziobała dziury wielkości kurzego jaja w piankowej osłonie jego wielkiego zbiornika paliwa. Prom musiał być cofnięty z powrotem do hangaru, żeby naprawić zniszczenia i przejść przegląd techniczny. Załoga składa się z trzech weteranów kosmosu i trzech żółtodziobów, dla których będzie to pierwszy lot na orbitę. Celem jest rozbudowa międzynarodowej stacji kosmicznej. W ładowni Atlantisa znajduje się kolejny fragment kratownicy, która stanowi przedłużenie kręgosłupa stacji, a także dodatkowe panele baterii słonecznych. Takie same elementy - tyle że po przeciwnej stronie stacji - instalowali astronauci w dwóch poprzednich misjach promów we wrześniu i grudniu zeszłego roku. Obecna załoga jest więc przygotowana na trudności, które w zeszłym roku sprawiły, iż siódme poty biły z astronautów. Baterie słoneczne zostały wtedy tak mocno unieruchomione specjalnymi bolcami, by się nie przekręcały w ładowni promu, że astronauci nie mogli ich potem odblokować. Baterie nie mogły więc podążać za słońcem. Z opornymi bolcami astronauci długo się siłowali w niezdarnych rękawicach. Udało się je wyjąć dopiero podczas dodatkowego spaceru kosmicznego. Tym razem astronauci Atlantisa wzięli z sobą specjalną elektryczną wkrętarkę. Kłopoty sprawiła też stara bateria słoneczna, którą trzeba było jak harmonijkę zwinąć. Zakleszczyła się na amen po sześciu latach pracy w próżni kosmicznej, nocą wystawiona na mróz, a za dnia na palące promienie słońca. Ruszyła się dopiero, kiedy jeden z astronautów wyszedł w skafandrze na zewnątrz i ręcznie nią potrząsnął. NASA przewiduje, że oprócz obecnej misji Atlantisa promy polecą do stacji kosmicznej jeszcze 15 razy. Potem - ok. 2010 roku - mają być wycofane z użycia. Amerykanie przez kilka lat nie będą dysponowali załogowym statkiem kosmicznym. Dopiero w 2014 r. (a może i później) po raz pierwszy wystartuje nowy statek Orion konstruowany m.in. z myślą o locie na Księżyc. 09.06.2007 Astronomowie odkryli tysiące galaktyk karłowatych Amerykańscy astronomowie odkryli tysiące nowych galaktyk karłowatych w gromadzie galaktyk Coma, w gwiazdozbiorze Warkocz Bereniki. W badaniach wykorzystano Spitzer Space Telescope należący do NASA. Szczegóły odkrycia zostały zaprezentowane na dorocznym spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego i opisane w czasopiśmie "Astrophysical Journal". Galaktyki karłowate, choć dużo mniejsze od "normalnych" galaktyk, są ważną częścią Wszechświata. Obiekty tego typu stanowią najliczniejszą klasę galaktyk w kosmosie. Według astronomów galaktyki karłowate były pierwszymi, które powstały po Wielkim Wybuchu i stanowiły budulec dla powstających później większych obiektów. Opierając się na wynikach symulacji komputerowych naukowcy sugerują, że rejony Wszechświata o dużej gęstości materii, takie jak skupiska galaktyk, powinny zawierać dużo więcej galaktyk karłowatych niż dotychczas zaobserwowano. Zespół naukowców pod kierunkiem Leigh Jenkins i Ann Hornschemeier z Goddard Space Flight Center w Greenbelt pracując z Teleskopem Spitzera zbadał gromadę galaktyk Coma - gigantyczne skupisko galaktyk, znajdujące się w odległości 320 milionów lat świetlnych w gwiazdozbiorze Warkocz Bereniki. Badaniami objęto centralną część gromady, korzystając z instrumentu IRAC - Infrared Array Camera. W trakcie trwającej 6,5 godziny sesji obserwacyjnej wykonano 288 zdjęć, z których powstała mozaika obejmująca 1,3 stopnia kwadratowego nieba. Astronomowie odkryli około 30 tysięcy nowych obiektów. Część z nich to galaktyki należące do gromady Coma, lecz wiele innych to obiekty tła. Aby określić, które z odkrytych galaktyk należą do badanej gromady, astronomowie wykonali kolejne obserwacje 4- metrowym William Herschel Telescope, znajdującym się na Wyspach Kanaryjskich i zmierzyli odległość do badanych obiektów. Okazało się, że około 1 600 galaktyk spośród 30 000 odkrytych obiektów należy do gromady Coma, a większość z nich ma masę podobną lub mniejszą od masy Małego Obłoku Magellana (galaktyki będącej satelitą naszej Drogi Mlecznej). Badaniami objęto tylko niewielką część gromady Coma, ale uogólnione obliczenia dla całej gromady wskazują, że w tym skupisku znajduje się około 5 000 galaktyk karłowatych. Według astronomów pracujących z Teleskopem Spitzera możliwości tego instrumentu są ogromne. "Dzięki Spitzerowi mogliśmy odkryć tysiące niewidocznych dotychczas słabych galaktyk" powiedziała Jenkis. "Całkowity czas obserwacji gromady Coma wykonanych przy pomocy Spitzera odpowiada kilku dniom pracy na instrumentach naziemnych" - dodała Hornschemeier. Prom Atlantis leci. Będzie go widać? Dziś w nocy może nadarzyć się jedna z rzadkich okazji, by w Polsce zobaczyć start promu kosmicznego. Atlantis poleci dziś z kosmodromu na Florydzie. Planowo zapali silniki o godz. 19.38 czasu lokalnego. Wzniesie się i skieruje się na wschód, nad Atlantyk. W Polsce będzie wtedy już grubo po północy. Jeśli nieba nie zasłonią chmury, ok. 20 minut po starcie, tj. o godz. 1.58 naszego czasu, można wypatrywać biało-żółtej plamki promu, jak przesuwa się z zachodu na wschód nisko nad południowym horyzontem. - W niewielkiej odległości może być też widoczny odrzucony kilkanaście minut wcześniej czerwonawy zbiornik paliwa - dodaje Waldemar Zwierzchlejski, autor serwisu Loty Kosmiczne (Astro.zeto.czest.pl). Niestety, prom może wejść w cień Ziemi zanim znajdzie się u nas nad horyzontem, a wtedy z niezwykłego widoku nici. To pierwszy start promu w tym roku, opóźniony o ponad dwa miesiące z powodu burzy gradowej. Zaskoczyła stojącego już na platformie startowej Atlantisa i wydziobała dziury wielkości kurzego jaja w piankowej osłonie jego wielkiego zbiornika paliwa. Prom musiał być cofnięty z powrotem do hangaru, żeby naprawić zniszczenia i przejść przegląd techniczny. Załoga składa się z trzech weteranów kosmosu i trzech żółtodziobów, dla których będzie to pierwszy lot na orbitę. Celem jest rozbudowa międzynarodowej stacji kosmicznej. W ładowni Atlantisa znajduje się kolejny fragment kratownicy, która stanowi przedłużenie kręgosłupa stacji, a także dodatkowe panele baterii słonecznych. Takie same elementy - tyle że po przeciwnej stronie stacji - instalowali astronauci w dwóch poprzednich misjach promów we wrześniu i grudniu zeszłego roku. Obecna załoga jest więc przygotowana na trudności, które w zeszłym roku sprawiły, iż siódme poty biły z astronautów. Baterie słoneczne zostały wtedy tak mocno unieruchomione specjalnymi bolcami, by się nie przekręcały w ładowni promu, że astronauci nie mogli ich potem odblokować. Baterie nie mogły więc podążać za słońcem. Z opornymi bolcami astronauci długo się siłowali w niezdarnych rękawicach. Udało się je wyjąć dopiero podczas dodatkowego spaceru kosmicznego. Tym razem astronauci Atlantisa wzięli z sobą specjalną elektryczną wkrętarkę. Kłopoty sprawiła też stara bateria słoneczna, którą trzeba było jak harmonijkę zwinąć. Zakleszczyła się na amen po sześciu latach pracy w próżni kosmicznej, nocą wystawiona na mróz, a za dnia na palące promienie słońca. Ruszyła się dopiero, kiedy jeden z astronautów wyszedł w skafandrze na zewnątrz i ręcznie nią potrząsnął. NASA przewiduje, że oprócz obecnej misji Atlantisa promy polecą do stacji kosmicznej jeszcze 15 razy. Potem - ok. 2010 roku - mają być wycofane z użycia. Amerykanie przez kilka lat nie będą dysponowali załogowym statkiem kosmicznym. Dopiero w 2014 r. (a może i później) po raz pierwszy wystartuje nowy statek Orion konstruowany m.in. z myślą o locie na Księżyc. 10.06.2007 Tajemnice marsjańskiego pola magnetycznego Zespół naukowców pod kierunkiem Andrewa Stewarta ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu przeprowadził eksperyment, w którym udało się odtworzyć ciśnienie i temperaturę, które panują w jądrze Marsa. Rezultaty przeprowadzonych badania mogą pomóc w zrozumieniu powodów, dla których pole magnetyczne Czerwonej Planety zanikło około 4 miliardy lat temu. Szczegóły eksperymentu zostały przedstawione w czasopiśmie naukowym "Science". W przeciwieństwie do Ziemi oraz dużych planet naszego Układu Słonecznego Mars nie posiada globalnego pola magnetycznego. Do niedawna sądzono, że jądro Czerwonej Planety jest w stanie stałym. Najnowsze badania wskazują jednak na to, że jest inaczej - jądro Marsa jest całkowicie lub częściowo płynne. Wskazuje na to łatwość, z jaką grawitacja Słońca zmienia kształt planety. Gdyby te dane potwierdziły się to, jest możliwe, że w przyszłości na naszym kosmicznym sąsiedzie może znów pojawić się podobne do ziemskiego pole magnetyczne. Wykorzystując specjalne urządzenie naukowcy poddali mieszaninę żelaza, niklu i siarki (składniki jądra planety) ciśnieniu, które panuje w marsjańskim jądrze, to jest około 40 gigapascali - 400 000 więcej niż ciśnienia atmosfery Ziemi na poziomie morza. Analizując otrzymane wyniki, przy zakładanej temperaturze jądra ponad 1500 kelwinów stwierdzono, że badana mieszanina pozostanie w stanie ciekłym. Jednakże jeśli zawartość siarki w jądrze wynosić będzie ok. 10,6 proc. (dolne oszacowania dla marsjańskich meteorytów) zewnętrzna część jądra może być częściowo skrzepnięta. Zdaniem członków szwajcarskiego zespołu otrzymane rezultaty wskazują na to, że obecnie w jądrze Marsa nie występuje proces krystalizacji. Gdyby ta teza znalazła potwierdzenie, naukowcy mogliby wyjaśnić, dlaczego w przeciwieństwie do Ziemi, pole magnetyczne na Czerwonej Planecie zanikło około 4 miliardy lat temu. Na naszej macierzystej planecie następuje stopniowe krzepnięcie wewnętrznej części jądra, co powoduje uwalnianie ciepła, które z kolei sprawia, że zewnętrzne warstwy jądra pozostają w stanie płynnym. Ciepło i reakcje chemiczne oraz krystalizacja żelaza na granicy jądra wewnętrznego są źródłem energii ziemskiego dynama, które generuje nasze pole magnetyczne. Wobec braku stałego jądra pierwotne pole magnetyczne Marsa musiało mieć inne źródło energii. Przypuszcza się, że było to ciepło wewnętrznych partii jądra Czerwonej Planety. Źródło to jednak z czasem uległo wyczerpaniu. Wyniki badań pozwalają przypuszczać, że jeżeli w jądrze Marsa rozpocznie się - lub już następuje - proces krystalizacji, to podobnie jak na Ziemi uwalniane ciepło "ożywi" marsjańskie dynamo, które z kolei znów będzie generować pole magnetyczne. "Efekty procesów związanych z krystalizacją jądra Marsa będą miały wpływ na całą planetę, łącznie z możliwością wystąpienia ruchów tektonicznych na jej powierzchni" - powiedział Stewart. David Stevenson z Caltech w Pasadenie uważa, że jest za wcześnie, aby wyciągać ostateczne wnioski co do tego, w jakim stanie fizycznym jest jądro Marsa. "Badania prowadzono przy założeniu, że zawartość siarki wynosi ponad 10 proc. Tymczasem, jeśli tego składnika jest mniej niż w meteorytach, jądro Czerwonej Planety powinno być skrystalizowane". Nawet jednak rozpoczęcie procesu krystalizacji jądra Marsa nie daje gwarancji ożywienia jego pola magnetycznego, gdyż ilość generowanego ciepła może okazać się za mała, aby uruchomić marsjańskie dynamo. 11.06.2007 Wykryto uszkodzenie pokrywy promu Atlantis Zdjęcia zrobione przez załogę wahadłowca Atlantis, wystrzelonego w piątek na orbitę okołoziemską, ujawniły niewielkie uszkodzenie pokrywy termicznej kosmicznego statku. Na zdjęciach, pokazywanych w amerykańskiej telewizji, widać małą dziurę w pokrywie promu kosmicznego po lewej stronie w pobliżu sterujących silników rakietowych. Jak twierdzi NASA, uszkodzenie nie stwarza raczej obaw co do bezpieczeństwa w czasie powrotu wahadłowca na Ziemię. Astronauci mają poza tym zbadać, czy statek nie został uszkodzony przez drobne fragmenty termicznej osłony pianowej, które oderwały się w czasie startu w piątek. Fragmenty takie były przyczyną katastrofy wahadłowca Columbia w czasie lądowania w lutym 2003 r. Atlantis powinien w niedzielę przycumować do krążącej na orbicie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Prom ma jej dostarczyć nowy moduł i parę paneli słonecznych. Siedmioosobowa załoga wahadłowca planuje trzy spacery w kosmosie w przyszłym tygodniu. Lot potrwa 11 dni. Atlantis przycumował do stacji kosmicznej ISS Prom kosmiczny Atlantis przycumował w niedzielę wieczorem do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). To pierwsza misja wahadłowca na stację orbitalną w tym roku. Z ISS prom kosmiczny zabierze na Ziemię amerykańską astronautkę Sunitę Williams. Zastąpi ją znajdujący się w składzie siedmioosobowej załogi Atlantisa Clayton Anderson. Williams w kosmosie spędziła pół roku. Innym celem misji promu jest dostarczenie kolejnych elementów konstrukcji i paneli baterii słonecznych i ich instalacja na stacji kosmicznej. To pierwszy lot wahadłowca w tym roku po tym, gdy odwołano jego start, mający odbyć się w marcu. Pod koniec lutego, gdy Atlantis stał już przygotowany na platformie startowej, gradobicie uszkodziło powłokę izolacyjną zbiornika z paliwem. Konieczność naprawy osłony spowodowała przełożenie startu na czerwiec. Cała misja ma trwać 11 dni, może jednak w razie potrzeby zostać przedłużona o kolejne dwa. Astronauci sprawdzą, czy podczas piątkowego startu nie ucierpiała powłoka ochronna, aby wykryć wszelkie ewentualne jej uszkodzenia i dzięki temu uniknąć powtórzenia się tragedii siostrzanego wahadłowca Columbia. Między innymi zrobią wiele fotografii osłony, w której po piątkowym starcie stwierdzono ubytek o powierzchni 10 na 15 centymetrów. Prom Columbia w 2003 roku rozpadł się podczas powrotu na Ziemię w wyniku awarii, zapoczątkowanej drobnym odpryskiem ceramicznej pianki ochronnej. 12.06.2007 Meteoroid uszkodził stację ISS Mikroskopijny meteoryt zrobił dziurę w jednym z modułów Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. Rosjanie zapewniają, że amerykańsko-rosyjskiej załodze stacji nic nie grozi. Zdjęcia dziury przesłano na Ziemię, do dalszych analiz. To pierwszy taki przypadek na ISS, do tej pory ślady po meteororidach wykrywano w panelach baterii słonecznych. Dziura została zauważona w rosyjskim module Zaria podczas wyjścia dwóch astronautów w przestrzeń kosmiczną. Prawie sześciogodzinny spacer w kosmosie odbyli 6 czerwca dwaj Rosjanie, Fiodor Jurczikin i Oleg Kotow. W tym czasie na pokładzie ISS pozostała Amerykanka, Sunita Williams. Podczas wyjścia w przestrzeń kosmiczną kosmonauci zainstalowali kabel ethernetowy w module Zaria, a także dodatkowe panele ochronne przeciwko pyłowi kosmicznemu (Service Module Debris Protection - SMDP) w module Zwiezda. Przygotowali również rosyjski eksperyment naukowy. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ISS składa się obecnie z 6 modułów. W przyszłości ma zostać rozbudowana do 16 modułów. Składanie modułów na orbicie rozpoczęto w 1998 r., a pierwsza załoga zamieszkała na stacji w roku 2000. Stacja krąży wokół Ziemi na wysokości od 320 do 350 km, wykonując prawie 16 okrążeń globu w ciągu jednego dnia. Atlantis przycumował do stacji kosmicznej ISS Prom kosmiczny Atlantis przycumował w niedzielę wieczorem do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). To pierwsza misja wahadłowca na stację orbitalną w tym roku. Z ISS prom kosmiczny zabierze na Ziemię amerykańską astronautkę Sunitę Williams. Zastąpi ją znajdujący się w składzie siedmioosobowej załogi Atlantisa Clayton Anderson. Williams w kosmosie spędziła pół roku. Innym celem misji promu jest dostarczenie kolejnych elementów konstrukcji i paneli baterii słonecznych i ich instalacja na stacji kosmicznej. To pierwszy lot wahadłowca w tym roku po tym, gdy odwołano jego start, mający odbyć się w marcu. Pod koniec lutego, gdy Atlantis stał już przygotowany na platformie startowej, gradobicie uszkodziło powłokę izolacyjną zbiornika z paliwem. Konieczność naprawy osłony spowodowała przełożenie startu na czerwiec. Cała misja ma trwać 11 dni, może jednak w razie potrzeby zostać przedłużona o kolejne dwa. Astronauci sprawdzą, czy podczas piątkowego startu nie ucierpiała powłoka ochronna, aby wykryć wszelkie ewentualne jej uszkodzenia i dzięki temu uniknąć powtórzenia się tragedii siostrzanego wahadłowca Columbia. Między innymi zrobią wiele fotografii osłony, w której po piątkowym starcie stwierdzono ubytek o powierzchni 10 na 15 centymetrów. Prom Columbia w 2003 roku rozpadł się podczas powrotu na Ziemię w wyniku awarii, zapoczątkowanej drobnym odpryskiem ceramicznej pianki ochronnej. NASA przedłużyła misję promu Atlantis Agencja NASA postanowiła przedłużyć do 21 czerwca obecną misję orbitalną wahadłowca Atlantis po to by astronauci mogli naprawić uszkodzenia izolacji termicznej statku. Zlikwidowanie uszkodzenia w powłoce termicznej w tylnej części wahadłowca, która powstała podczas startu i przechodzenia przez atmosferę, potrwa ok. 2 dni i będzie wymagać dodatkowego wyjścia astronautów w przestrzeń kosmiczną - oświadczył kierownik misji John Shannon. Dodał, że uszkodzenie najprawdopodobniej nie grozi katastrofą, ale niepokoi inżynierów NASA. Shannon przyznał jednak, że jeśli uszkodzenie nie zostanie naprawione, może spowodować uszkodzenie warstwy izolacyjnej podczas lądowania. Uszkodzenie powłoki termicznej było przyczyną tragicznej katastrofy promu Columbia w 2003 r., który rozpadł się w atmosferze podchodząc do lądowania. Cała siedmioosobowa załoga poniosła śmierć. 13.06.2007 Czarna dziura 13 mld lat świetlnych od nas Zespół naukowców z Kanady, Francji i Stanów Zjednoczonych ogłosił, że odkrył najdalszą czarną dziurę spośród dotychczas poznanych. Obiekt ten znajduje się prawie 13 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Wyniki badań zaprezentowano podczas konferencji Kanadyjskiego Towarzystwa Astronomicznego CASCA 2007 odbywającej się w Kingston. Czarną dziurę odnaleziono w ramach nowego przeglądu odległych kwazarów (Canada-France HighQuasar Survey - CFHQS). W ramach tego programu badawczego astronomowie używają teleskopu Canada- France-Hawaii Telescope (CFHT) o średnicy 3,6 metra. Teleskop znajduje się na górze Manua Kea na Hawajach. Zestaw danych obejmował 10 milionów gwiazd i galaktyk, wśród których poszukiwano kwazarów. Dokładna analiza danych pozwoliła na wyłuskanie kwazara CFHQS J2329-0301. Oznaczenie kwazara składa się ze skrótu nazwy programu badawczego oraz pozycji obiektu na niebie (widoczny jest w gwiazdozbiorze Ryb). Następnie za pomocą 8-metrowego teleskopu Gemini-South znajdującego się w Chile, uzyskano widmo kwazara. Pozwoliło to na ustalenie odległości do niego, na podstawie przesunięcia widocznych w widmie linii emisyjnych. Im dalej znajduje się obiekt, tym większe ma tzw. "przesunięcie ku czerwieni", czyli przesunięcie linii widmowych w stronę fal dłuższych. W języku angielskim astronomowie nazywają tę wielkość "redshiftem". W przypadku kwazara CFHQS J2329-0301 otrzymano redshift z=6,43, co oznacza dystans prawie 13 miliardów lat świetlnych. Wiek Wszechświata ocenia się na 13,7 miliardów lat, zatem obserwujemy stan kwazara we wczesnym okresie życia naszego wszechświata (niecały miliard lat). Jest to najdalszy zaobserwowany kwazar. Poprzedni rekordzista został odkryty w roku 2003 i jest prawie tak samo daleko. Natomiast w przeglądzie CFHQS odkryto jeszcze trzy kwazary o redshiftach powyżej z=6. Kwazary są bardzo jasne, można je zobaczyć z bardzo dużych odległości kosmicznych. Jest to spowodowane tym, że znajduje się w nich masywna czarna dziura, która zbiera gaz i pył znajdujący się w jej otoczeniu. Spadająca na czarną dziurę materia jest podgrzewana do wielkich temperatur, co powoduje jej świecenie. Możemy zatem mówić o odkryciu najdalszej zaobserwowanej czarnej dziury. Masę czarnej dziury w kwazarze CFHQS J2329-0301 oszacowano na 500 milionów mas Słońca. 14.06.2007 Szybko poruszające się czarne dziury Czarne dziury to tajemnicze obiekty o najsilniejszym znanym w przyrodzie polu grawitacyjnym. Astronomowie ze Stanów Zjednoczonych obliczyli, z jakimi prędkościami czarna dziura może być wyrzucona z galaktyki w wyniku połączenia się z inną czarną dziurą. Obliczeń dokonał zespół z Rochester Institute of Technology (RIT) kierowany przez Manuelę Campanelli. Komputerowe symulacje pozwoliły przewidzieć kierunek i siłę takiego wyrzutu czarnej dziury. Wyniki symulacji zostały opublikowane w "Physical Review Letters". We wcześniejszych badaniach zajmowano się wyidealizowanymi czarnymi dziurami, które nie rotują. Obliczenia grupy Campanelli pokazują, że rotacja jest istotnym czynnikiem, który należy uwzględnić w symulacjach. Stworzony przez naukowców model obejmuje dwie rotujące czarne dziury, które łączą się ze sobą. Proces łączenia się ze sobą dwóch gwiazd, w wyniku którego powstaje nowa gwiazda, astronomowie nazywają mergerem. Obliczenia pokazały, że to, w jaki sposób będzie się poruszać nowo powstała czarna dziura, zależy od wzajemnej orientacji osi obrotu czarnych dziur przed połączeniem się. Czarna dziura, która się nie obraca może osiągnąć prędkość 200 km/s, podczas gdy rotująca może zostać wyrzucona nawet z prędkością 4000 km/s. Wartość 4000 km/s przekracza graniczną prędkość potrzebną do opuszczenia galaktyki. Dla dużych galaktyk ta graniczna wartość wynosi od 1000 do 2000 km/s. Wynika z tego także, że w małych galaktykach może brakować czarnych dziur, ponieważ prędkość ucieczki z takiej galaktyki jest dużo mniejsza. Czarna dziura, która opuści galaktykę, nadal może świecić. - Wyrzucona czarna dziura zabiera ze sobą gaz znajdujący się w jej otoczeniu - mówi profesor Merritt z RIT - Będzie zatem nadal świecić, dopóki nie połknie całego zabranego gazu. Świecenie czarnej dziury wynika z tego, że materia zbliżająca się do niej tworzy wokół czarnej dziury dysk akrecyjny. W takim dysku materia dopływa do jego zewnętrznego obszaru, z kolei z wewnętrznej krawędzie materia spada na centralną czarną dziurę. Materia jest podgrzewana kosztem energii grawitacyjnej, w przypadku dużych czarnych dziur materia jest tak gorąca, że widać ją w promieniowaniu rentgenowskim. Dalsze obliczenia grupy Campanelli pokazują, że wyrzucona czarna dziura nie musi być kompletnie stracona dla galaktyki. Po bardzo długim czasie może powrócić w jej obręb. Trzy strumienie gwiazd wokół Drogi Mlecznej Amerykański astronom odkrył trzy olbrzymie strumienie gwiazd wokół Drogi Mlecznej. Znajdują się one w odległości od 13 tysięcy do 130 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Carl Grillmair pracuje w Caltech's Spitzer Science Center. Zajmuje się tam między innymi analizą danych z przeglądu nieba Sloan Digital Sky Survey (SDSS). Przegląd ten zawiera dane o 70 milionach gwiazd widocznych na obszarze 1/4 nieba. Właśnie analiza danych SDSS pozwoliła Grillmairowi na wykrycie zgrupowań gwiazd. Naukowiec porównywał barwy i jasności gwiazd z ich odpowiedniczkami należącymi do gromad kulistych. Okazało się, że niektóre z gwiazd są zgrupowane w trzech pierścieniach. Dwa z nich to strumienie gwiazd będące prawdopodobnie pozostałościami po gromadach kulistych. Takich gromad znamy w naszej Galaktyce około 150. Zawierają dziesiątki tysięcy lub miliony gwiazd, których wiek liczy się w miliardach lat. Gromady kuliste nie leżą, tak jak większość gwiazd, w dysku galaktycznym, tylko są rozmieszczone wokół niego, w obszarze zwanym halo Galaktyki. Trzeci odkryty strumień gwiazd rozciąga się na znacznie większym obszarze nieba i jest według Grillmaira pozostałością po karłowatej galaktyce. Takich niewielkich galaktyk jest w pobliżu Drogi Mlecznej około 20. Astronom planuje obserwacje odkrytych strumieni. - Powinniśmy skierować duże teleskopy na te gwiazdy, aby szczegółowo je zbadać i sprawdzić, czy nadal są grawitacyjnie związane ze sobą mówi. Łącznie z nowo odkrytymi znanych jest w sumie dziewięć strumieni gwiazd wokół Drogi Mlecznej. Remont na orbicie Prom kosmiczny Atlantis zostanie na orbicie okołoziemskiej dodatkowe dwa dni (w sumie 13 dni), by astronauci mogli załatać w nim dziesięciocentymetrową dziurę. Powstała podczas piątkowego startu wahadłowca w kocu termicznym chroniącym przed zmianami temperatury jeden z silników manewrowych. Od niedzieli statek cumuje przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. NASA dmucha na zimne. Co prawda eksperci mówią, że uszkodzenie nie zagraża załodze promu. Twierdzą, że rozpalona plazma, która mogłaby dostać się przez dziurę do kadłuba, nie przepaliłaby grafitowego pancerza. Wszyscy w NASA pamiętają jednak tragedię Columbii, która w lutym 2003 r. rozpadła się na kawałki podczas powrotu na Ziemię. Wtedy zawiniła właśnie dziura w poszyciu statku. W poniedziałek i środę astronauci z Atlantisa wyszli w otwartą przestrzeń, by zainstalować do stacji trzeci panel baterii słonecznych. W piątek czeka ich kolejny spacer. Być może podczas tego wyjścia spróbują też załatać rozerwany koc. Jeśli nie zdążą (zwykle pracują na zewnątrz najwyżej sześćsiedem godzin), konieczny będzie czwarty spacer w próżni. Dziurawy prom na orbicie Astronauci, którzy w piątek przylecieli promem Atlantis do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wyszli wczoraj w otwartą przestrzeń, by przymocować do niej trzeci zestaw baterii słonecznych. Budowa stacji powinna się zakończyć w 2010 r. Tegoroczne prace opóźniły się o trzy miesiące. Atlantis miał lecieć już w marcu, jednak potężne gradobicie uszkodziło jego zewnętrzny zbiornik paliwa. Jeśli teraz wszystko pójdzie zgodnie z planem, to jeszcze w tym roku do stacji zostanie dołączony kolejny moduł - europejskie laboratorium Kolumb. Na razie eksperci z NASA z uwagą przypatrują się zdjęciom 10-centymetrowej dziury, która po starcie Atlantisa pojawiła się w kocu termicznym chroniącym jeden z jego silników manewrowych. Jeśli okaże się, że prom nie nadaje się do podróży powrotnej na Ziemię, astronauci spróbują załatać uszkodzenie. NASA uspokaja jednak, że nie jest ono groźne. W lutym 2003 r., kiedy na Ziemię wracał prom Columbia, przez dziurę w skrzydle do statku dostała się gorąca plazma. Wahadłowiec rozpadł się na kawałki. Siedmioosobowa załoga zginęła.