samoobjawienie się boga źródłem wiary

advertisement
CO TO ZNACZY „WIERZYĆ”?
1 Pierwszym i podstawowym punktem odniesienia niniejszej katechezy są
powszechnie znane wyznania wiary chrześcijańskiej. Noszą one również nazwę
„symboli wiary”. Greckie wyrażenie sýmbolon oznacza tyle, co połowa przełamanego
przedmiotu (na przykład pieczęci), którą okazywało się jako znak rozpoznawczy. Obie
części przykładało się do siebie, ażeby sprawdzić tożsamość osoby przynoszącej jedną
z nich. Stąd pochodzą dalsze znaczenia „symbolu”: dokument tożsamości, list
uwierzytelniający, a także traktat lub kontrakt, którego sýmbolon był dowodem.
Przejście od tego znaczenia do znaczenia zbioru lub streszczenia rzeczy przekazanych
i udokumentowanych wydaje się dość naturalne. W naszym wypadku „symbole”
oznaczają zebranie głównych prawd wiary — czyli tego, w co wierzy Kościół.1
W systematycznej katechezie zawierają się pouczenia na temat tego, w co wierzy
Kościół, czyli na temat treści wiary chrześcijańskiej. Stąd też owe „symbole wiary” są
pierwszym i podstawowym punktem odniesienia dla katechezy.
2 Wśród różnych starożytnych „symboli wiary” największe znaczenie posiada „Skład
Apostolski”, pochodzący z niezwykle odległych czasów i powszechnie odmawiany
w „modlitwach chrześcijanina”. W nim zawierają się główne prawdy wiary
przekazywanej przez Apostołów Jezusa Chrystusa. Innym symbolem, prastarym
i znanym, jest „Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański”, zawierający te same prawdy
wiary apostolskiej w autorytatywnym naświetleniu, które pochodzi od dwóch
pierwszych Soborów ekumenicznych Kościoła powszechnego: w Nicei (325 r.) oraz
w Konstantynopolu (381 r.). Zwyczaj „symbolów wiary”, ogłaszanych jako owoc
Soborów Kościoła, odnowił się również w naszym stuleciu. Po Soborze Watykańskim
II papież Paweł VI ogłosił Wyznanie wiary, znane jako Credo populi Dei (1968 r.), które
zawiera całokształt prawd wiary Kościoła ze szczególnym uwzględnieniem tych treści,
którym dał wyraz ostatni Sobór, lub punktów, wokół których nagromadziły się
w ostatnich latach wątpliwości.
Symbole wiary są zasadniczym punktem odniesienia dla niniejszej katechezy. Każą
nam one jednak odwoływać się do całego „depozytu Słowa Bożego”, który zawiera się
w Piśmie Świętym i Tradycji apostolskiej, ponieważ są tylko zwięzłą syntezą zawartej
w tym depozycie nauki wiary. Dlatego, poprzez wyznania wiary chcemy dotrzeć do
owego niezmiennego „depozytu”, opierając się na interpretacji, jaką Kościół,
prowadzony przez Ducha Świętego, dał mu na przestrzeni dziejów.
3 Każdy ze wspomnianych „symbolów” zaczyna się od słowa „Wierzę”. Każdy z nich
bowiem służy nie tyle pouczeniu, ile wyznaniu. Wszystkie treści tego wyznania są
prawdami wiary chrześcijańskiej: wszystkie są zakorzenione w tym pierwszym słowie
„wierzę”. I na tym właśnie wyrażeniu „wierzę” pragniemy się skupić w tej pierwszej
katechezie.
Wyrażenie to jest obecne w języku codziennym, niezależnie od swojej treści
religijnej, a w szczególności chrześcijańskiej. „Wierzę ci” — to znaczy: ufam ci, jestem
przekonany, że mówisz prawdę. „Wierzę w to, co mówisz” — to znaczy: jestem
przekonany, że treść twoich słów odpowiada obiektywnej rzeczywistości.
W tym potocznym użyciu słowa „wierzę” uwydatniają się pewne elementy istotne.
„Wierzyć” to znaczy przyjmować i uznawać za prawdziwe i odpowiadające
1
rzeczywistości to, co jest treścią wypowiedzi, czyli słów drugiej osoby (czy też osób),
ze względu na jej (ich) wiarygodność. Wiarygodność ta stanowi w danym wypadku
o szczególnym autorytecie osoby. Jest to autorytet prawdy. Tak więc mówiąc „wierzę”,
wyrażamy równocześnie dwoiste odniesienie: do osoby i do prawdy — do prawdy ze
względu na osobę, która cieszy się autorytetem prawdomówności.
4 Wyraz „wierzę” pojawia się bardzo często na kartach Ewangelii oraz całego Pisma
Świętego. Byłoby rzeczą bardzo pożyteczną zestawić i przeanalizować wszystkie
odnośne miejsca w Starym i Nowym Testamencie, które pozwalają nam uchwycić
biblijny sens słowa „wierzę”. Znajdujemy tam obok czasownika „wierzyć” również
rzeczownik „wiara” jako jedno z wyrażeń centralnych całej Biblii. Znajdujemy nawet
pewnego rodzaju „definicje” wiary, jak np.: „wiara jest poręką tych dóbr, których się
spodziewamy, tych rzeczywistości, których nie widzimy” (fides est sperandarum
substantia rerum et argumentum non apparentium, Hbr 11,1).
Te wyrażenia biblijne były badane, tłumaczone i rozwijane przez Ojców i teologów
na przestrzeni dwu tysięcy lat chrześcijaństwa, o czym świadczy dostępna nam
ogromna literatura egzegetyczna i dogmatyczna. Podobnie jak w „symbolach”, tak
i w całej teologii „wierzyć” — „wiara” jest kategorią podstawową. Jest także punktem
wyjścia dla katechezy, pierwszym aktem, jakim odpowiada się na Objawienie Boże.
5 Ograniczymy się w tej katechezie do jednego źródła, które skupia w sobie
wszystkie inne. Jest nim Konstytucja dogmatyczna Soboru Watykańskiego II, Dei
verbum. Czytamy w niej, co następuje:.
„Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości objawić siebie samego i ujawnić
nam tajemnicę woli swojej (por. Ef 1,9), dzięki której przez Chrystusa, Słowo
Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się uczestnikami
Boskiej natury (por. Ef 2,18; 2 P 1,4)”1.
„Bogu objawiającemu należy okazać «posłuszeństwo wiary» (por. Rz 16,26; Rz 1,5;
2 Kor 10,5-6), przez które człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu, okazując
«pełną uległość rozumu i woli wobec Boga objawiającego» (Vaticanum I)
i dobrowolnie uznając objawienie przez Niego dane”2.
W tych słowach dokumentu soborowego jest zawarta odpowiedź na pytanie: co to
znaczy „wierzyć”. Wyjaśnienie jest zwięzłe, ogromnie skondensowane i bogate.
Wypadnie nam w dalszym ciągu szerzej wniknąć w to soborowe wyjaśnienie, które ma
wagę równą definicji, rzec można, technicznej.
To jedno przede wszystkim jest oczywiste: zachodzi genetyczna i organiczna
łączność – związek pomiędzy naszym chrześcijańskim „wierzę” a tą szczególną
„inicjatywą” Boga samego, która nazywa się „Objawieniem”.
Dlatego katecheza na temat „wierzę” (wiara) musi być prowadzona łącznie
z katechezą na temat Objawienia Bożego. Z logicznego i historycznego punktu
widzenia Objawienie wyprzedza wiarę. Wiara jest uwarunkowana Objawieniem. Jest
ona poniekąd odpowiedzią ze strony człowieka na Objawienie Boże.
Powiedzmy już teraz, że tę odpowiedź można i trzeba dać, gdyż Bóg jest
wiarygodny. Nikt nie jest wiarygodny tak jak On. Nikt tak jak On nie posiada
autorytetu prawdy. W żadnym innym przypadku, tak jak w wierze w Boga, nie
urzeczywistnia się wartość pojęciowa i semantyczna słowa tak często używanego
w ludzkim języku: „wierzę”, „wierzę ci”.
2
(13.3.1985)
Przypisy:
1
Dei verbum, 2.
2
Tamże, 5.
3
SAMOOBJAWIENIE SIĘ BOGA ŹRÓDŁEM WIARY
1 Stałym punktem wyjścia w naszej katechezie o Bogu, który się samoobjawia, jest
tekst Soboru Watykańskiego II. „Spodobało się Bogu w swej dobroci i mądrości
objawić siebie samego i ujawnić tajemnicę woli swojej (por. Ef 1,9), dzięki której przez
Chrystusa, Słowo Wcielone, ludzie mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym i stają się
uczestnikami Boskiej natury (por. Ef 2,18; 2 P 1,4). Przez to zatem objawienie Bóg
niewidzialny (por. Kol 1,15; 1 Tm 1,17) w nadmiarze swej miłości zwraca się do ludzi
jak do przyjaciół (por. Wj 33,11; J 15,14-15) i obcuje z nimi (por. Ba 3,38), aby ich
zaprosić do wspólnoty z sobą i przyjąć ich do niej”1.
Rozważaliśmy poprzednio możliwość poznania Boga mocą samego rozumu
ludzkiego. Wedle stałej nauki Kościoła, wyrażonej zwłaszcza na Soborze Watykańskim
I2, a przypomnianej również na Soborze Watykańskim II3, rozum ludzki posiada taką
moc i taką możliwość. „Boga będącego początkiem i kresem wszystkich rzeczy można
poznać z pewnością za pomocą naturalnego światła rozumu ludzkiego z rzeczy
stworzonych” (por. Rz 1,20), aczkolwiek Objawienie Boże jest konieczne, ażeby: „to, co
w sprawach Bożych samo z siebie jest dla rozumu ludzkiego dostępne, również
w obecnych warunkach rodzaju ludzkiego mogło być poznane przez wszystkich
szybko, z mocną pewnością i bez domieszki jakiegokolwiek błędu”4.
To rozumowe poznanie Boga „z rzeczy stworzonych” odpowiada rozumnej
naturze człowieka. Odpowiada także pierwotnemu zamierzeniu Boga, który
obdarzając człowieka rozumną naturą chce, aby mógł być przez niego poznawany.
„Bóg, przez Słowo stwarzając wszystko i zachowując (por. J 1,3), daje ludziom poprzez
rzeczy stworzone trwałe świadectwo o sobie (por. Rz 1,19-20)”5. Świadectwo to jest
dane i równocześnie zadane rozumowi ludzkiemu do odczytania. Poprzez wnikliwe
i wytrwałe odczytywanie świadectwa rzeczy stworzonych rozum ludzki skierowuje się
ku Bogu — i przybliża się ku Niemu. Jest to niejako droga „wstępująca”: po stopniach
stworzeń człowiek wznosi się ku Bogu, odczytując świadectwo bytu, prawdy, dobra
i piękna, które w tychże stworzeniach jest zawarte.
2 Ta droga poznania, która niejako ma swój początek w człowieku, jego umyśle,
pozwala stworzeniu wznieść się ku Bogu. Możemy ją nazywać drogą „wiedzy”. Jest
także inna droga — droga „wiary”, która ma swój początek wyłącznie w Bogu. Te dwie
drogi różnią się od siebie, a równocześnie w samym człowieku spotykają się ze sobą,
poniekąd się wzajemnie uzupełniają i wspomagają.
W odróżnieniu od rozumowego poznania „ze stworzeń”, które tylko pośrednio
prowadzą do Boga, w poznaniu wiary czerpiemy z Objawienia, w którym Bóg
bezpośrednio „objawia siebie samego”. Objawia — a więc pozwala poznać siebie
samego, ujawniając ludzkości tajemnicę swej woli (Ef 1,9). Wolą Boga jest, aby ludzie
przez Chrystusa, Słowo Wcielone, mieli dostęp do Ojca w Duchu Świętym, stając się
uczestnikami Boskiej natury. Bóg więc objawia człowiekowi „samego siebie”,
objawiając zarazem swój zbawczy plan w stosunku do człowieka. Ten tajemniczy
zamysł zbawczy Boga nie jest dostępny człowiekowi na drodze poznania tylko
rozumowego. Nawet najbardziej wnikliwe odczytywanie świadectwa stworzeń o Bogu
nie jest zdolne odsłonić przed ludzkim poznaniem tych nadprzyrodzonych
horyzontów. Nie otwiera ono przed człowiekiem „drogi do zbawienia nadziemskiego”
(jak się wyraża Konstytucja Dei verbum6), która to droga jest ściśle związana
z „samoudzielaniem się” Boga człowiekowi. W objawieniu siebie samego Bóg
„zaprasza człowieka do wspólnoty z sobą i przyjmuje go do niej”7.
4
3 Mając to wszystko przed oczyma, możemy dopiero zrozumieć, czym właściwie jest
wiara: co się zawiera w wyrażeniu „wierzę”.
O ile twierdzenie, że wiara jest przyjęciem za prawdę tego, co Bóg objawił, jest
poprawne — to w ujęciu Soboru Watykańskiego II została w sposób szczęśliwy
podkreślona odpowiedź całego człowieka, a więc wymiar nade wszystko
„egzystencjalny” i „personalistyczny” wiary. Skoro bowiem Bóg „objawia siebie
samego” i ujawnia człowiekowi zbawczą „tajemnicę swojej woli”, to jest rzeczą słuszną
i należną okazanie Bogu objawiającemu takiego „posłuszeństwa wiary”, poprzez które
człowiek z wolnej woli cały powierza się Bogu, okazując Mu „pełną uległość rozumu
i woli”8 i „dobrowolnie uznając objawienie przez Niego dane”9.
W poznaniu przez wiarę człowiek niewątpliwie przyjmuje za prawdę całą
nadprzyrodzoną i zbawczą treść Objawienia, jednakże to przyjęcie za prawdę
równocześnie wprowadza go w głęboko osobowe odniesienie do samego
objawiającego się Boga. Skoro właściwą treścią Objawienia jest zbawcze
„samoudzielanie” się Boga, to odpowiedź wiary jest prawidłowa o tyle, o ile człowiek
— przyjmując za prawdę ową zbawczą treść — równocześnie „cały powierza się
Bogu”. Tylko takie integralne „powierzenie się Bogu” ze strony człowieka stanowi
odpowiedź adekwatną.
(27.3.1985)
Przypisy:
1
Dei verbum, 2.
2
Dei Filius, rozdz. II (Denz., 3004 i 3005); Dei verbum, 6.
3
Dei verbum, 6.
4
Dei Filius, rozdz. II (Denz., 3004 i 3005).
5
Dei verbum, 3.
6
Dei verbum, 3.
7
Por. tamże, 2.
8
Dei Filius, rozdz. III (Denz., 3008).
9
Dei verbum, 5.
5
PLAN OBJAWIENIA WYPEŁNIONY W JEZUSIE CHRYSTUSIE
1 Wiara — to, co zawiera się w wyrażeniu „wierzę” — pozostaje w istotnym związku
z Objawieniem. Odpowiedzią na to, że Bóg objawia człowiekowi „samego siebie”,
a równocześnie odsłania przed nim tajemnicę odwiecznej woli zbawienia człowieka
przez „uczestnictwo w naturze Bożej”, jest „powierzenie się Bogu” ze strony człowieka,
w którym wyraża się „posłuszeństwo wiary”. Wiara jest posłuszeństwem rozumu
i woli wobec Boga objawiającego. „Posłuszeństwo” to jest przede wszystkim
przyjęciem „w prawdzie” tego, co Bóg objawia. Człowiek pozostaje w zgodzie ze swą
rozumną naturą, gdy przyjmuje treść Objawienia. Kiedy zaś przez wiarę „powierza
siebie całego” temu Bogu, który mu „objawia samego siebie”, wówczas przyjmuje dar
„z wysokości” i odpowiada poniekąd darem swojego człowieczeństwa. Wraz
z posłuszeństwem rozumu i woli wobec Boga objawiającego bierze początek nowy
rodzaj bytowania całej osoby ludzkiej w stosunku do Boga.
Objawienie — a w konsekwencji i wiara — „przerasta” człowieka, otwiera bowiem
przed nim perspektywy nadprzyrodzone. Równocześnie zaś w tych właśnie
perspektywach zawiera się najgłębsze spełnienie tego, co jest zakorzenione
w duchowej naturze człowieka: prawdy, dobra, miłości, radości, pokoju. Dał temu
wyraz św. Augustyn w słynnym zdaniu: „Niespokojne jest serce ludzkie, póki nie
spocznie w Bogu”1. Św. Tomasz na początku drugiej części Summa theologiae stara się
ukazać — niemal rozwijając myśl św. Augustyna — że tylko poprzez widzenie i miłość
Boga można znaleźć pełnię realizacji doskonałości ludzkiej, a więc cel człowieka 2.
Dlatego Objawienie Boże spotyka się — w wierze — z wrodzoną duchowi ludzkiemu
transcendentną właściwością otwartości na słowo Boże.
2 Konstytucja soborowa Dei verbum dostrzega ów „plan objawienia”, który rozwija
się w dziejach ludzkości od początku. Ten „plan objawienia urzeczywistnia się przez
czyny i słowa wewnętrznie z sobą powiązane, tak że czyny dokonane przez Boga
w historii zbawienia ilustrują i umacniają naukę oraz sprawy słowami wyrażone;
słowa zaś obwieszczają czyny i odsłaniają tajemnicę w nich zawartą” 3. Można
powiedzieć, że ów plan Objawienia zawiera w sobie szczególną Bożą „pedagogię”. Bóg
„udziela się” człowiekowi stopniowo, wprowadzając go sukcesywnie w swe
nadprzyrodzone „samoobjawienie” aż do tego szczytu, którym jest Jezus Chrystus.
Równocześnie zaś cały plan Objawienia realizuje się w procesie historii zbawienia,
która przenika dzieje ludzkości od początku. „Bóg, przez Słowo stwarzając wszystko
i zachowując (por. J 1,3), daje ludziom poprzez rzeczy stworzone trwałe świadectwo
o sobie (por. Rz 1,19-20); a chcąc otworzyć drogę do zbawienia nadziemskiego,
objawił ponadto siebie samego pierwszym rodzicom zaraz na początku”4.
Tak więc ponad „świadectwo stworzeń”, które przemawia od początku do
człowieka skierowując jego umysł do niewidzialnego Stwórcy, od samego również
początku trwa w dziejach człowieka samoobjawianie się Boga, które szuka właściwej
dla siebie odpowiedzi w ludzkim „wierzę”. Objawienie to nie zostało przerwane przez
grzech pierwszych ludzi. Albowiem Bóg „po […] upadku wzbudził w nich nadzieję
zbawienia przez obietnicę odkupienia (por. Rdz 3,15); i bez przerwy troszczył się
o rodzaj ludzki, aby wszystkim, którzy przez wytrwanie w dobrym szukają zbawienia,
dać żywot wieczny (por. Rz 2,6-7). W swoim czasie znów powołał Abrahama, by
uczynić zeń naród wielki (por. Rdz 12,2), który to naród po Patriarchach pouczał przez
6
Mojżesza i Proroków, by uznawał Jego samego jako Boga żywego i prawdziwego,
troskliwego Ojca i Sędziego sprawiedliwego, oraz by oczekiwał obiecanego Zbawiciela.
I tak poprzez wieki przygotowywał drogę Ewangelii”5.
Wiara, jako odpowiedź człowieka na słowo Bożego Objawienia, wchodzi
w definitywną fazę wraz z przyjściem Chrystusa wówczas, gdy „na koniec” Bóg
„przemówił do nas przez Syna” (por. Hbr 1,1-2).
3 „Jezus Chrystus […] Słowo Wcielone, «człowiek do ludzi» posłany, «głosi słowa
Boże» (por. J 3,34) i dopełnia dzieła zbawienia, które Ojciec powierzył Mu do
wykonania (por. J 5,36; 17,4). Dlatego Ten, którego gdy ktoś widzi, widzi też i Ojca
(por. J 14,9), przez całą swą obecność i okazanie się przez słowa i czyny, przez znaki
i cuda, zwłaszcza zaś przez śmierć swoją i pełne chwały zmartwychwstanie, a wreszcie
przez zesłanie Ducha prawdy, objawienie doprowadził do końca i do doskonałości
oraz świadectwem Bożym potwierdza, że Bóg jest z nami, by nas z mroków grzechu
i śmierci wybawić i wskrzesić do życia wiecznego”6.
Wierzyć po chrześcijańsku to znaczy przyjmować samoobjawienie się Boga
w Jezusie Chrystusie jako definitywne i ostateczne, odpowiadając na nie takim
„powierzeniem się Bogu”, do jakiego Jezus Chrystus stwarza najpełniejszą podstawę
i żywy wzór.
Wiara taka jest też przyjęciem całej „chrześcijańskiej ekonomii” zbawczej jako
nowego i ostatecznego przymierza. Objawiona w Chrystusie zbawcza ekonomia „nigdy
nie ustanie”. Sobór mówi: „nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia
publicznego przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa”
(por. 1 Tm 6,14 i Tt 2,13)7.
Sobór Watykański II, który w Konstytucji Dei verbum przedstawia nam w sposób
zwięzły i zarazem kompletny całą „pedagogię” Bożego Objawienia, uczy nas
równocześnie, co to jest wiara, co to znaczy „wierzyć”, a w szczególności wierzyć po
chrześcijańsku”, odpowiadając jakby na wezwanie samego Jezusa: „Wierzycie w Boga?
I we Mnie wierzcie” (J 14,1).
(3.4.1985)
Przypisy:
1
Confessiones, I, 1 (PL 32, 661).
2
Por. św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, q. 1-3; zwłaszcza q. 3, a. 8.
3
Dei verbum, 2.
4
Tamże, 3.
5
Tamże.
6
Dei verbum, 4.
7
Tamże.
7
WIARA ODPOWIEDZIĄ NA SAMOOBJAWIENIE SIĘ BOGA,
KSZTAŁTUJĄCĄ SIĘ POD WPŁYWEM NADPRZYRODZONEJ ŁASKI
1 Już kilkakrotnie powiedzieliśmy w tych rozważaniach, że wiara jest szczególną
odpowiedzią człowieka na słowo Boga objawiającego siebie, w szczególności
objawiającego siebie definitywnie w Jezusie Chrystusie. Odpowiedź ta ma
niewątpliwie charakter poznawczy, daje bowiem człowiekowi możliwość przyjęcia
w prawdzie tego poznania (samopoznania), którym z nim „dzieli się” Bóg.
Przyjęcie owego Bożego poznania, które w obecnym życiu jest zawsze częściowe,
prowizoryczne i niedoskonałe, daje równocześnie człowiekowi możliwość
uczestniczenia w ostatecznej i pełnej prawdzie, która pewnego dnia zostanie przed
nim odkryta w całości w bezpośrednim obrazie Boga. „Powierzając siebie całego Bogu”
w odpowiedzi na samoobjawienie się Boga, człowiek uczestniczy w tej prawdzie.
Z uczestnictwa takiego bierze początek nowe, nadprzyrodzone życie, które Jezus
nazywa „życiem wiecznym” (por. J 17,3) i które można określić słowami z Listu do
Hebrajczyków „życiem wiary”: „mój sprawiedliwy z wiary żyć będzie” (10,38).
2 Jeśli więc chcemy pogłębić zrozumienie tego, czym jest wiara, tego, co znaczy
„wierzyć”, pierwszą rzeczą, jaką musimy wziąć pod uwagę, jest oryginalność wiary
w porównaniu z rozumowym poznaniem Boga „ze stworzeń”.
Oryginalność wiary leży przede wszystkim w jej charakterze nadprzyrodzonym.
Jeżeli człowiek w wierze ma dać odpowiedź na „samoobjawienie się Boga”, jeśli wraz
z tym „samoobjawieniem się Boga”, ma przyjąć Boży plan zbawienia, które polega na
uczestniczeniu w naturze i życiu wewnętrznym Boga samego, to odpowiedź taka musi
wyprowadzić człowieka ponad to wszystko, czego dosięga z natury sam byt
człowieczy: ludzkie poznanie oraz dążenie ludzkiej woli. Chodzi bowiem o poznanie
prawdy nieskończonej i o transcendentne spełnienie pragnienia dobra i szczęścia,
które jest zakorzenione w woli i w sercu, chodzi właśnie o „życie wieczne”.
„Przez objawienie Boże — czytamy w Konstytucji Dei verbum — zechciał Bóg
ujawnić i oznajmić siebie samego i odwieczne postanowienia swej woli o zbawieniu
ludzi, «dla uczestnictwa mianowicie w darach Bożych, które przewyższają całkowicie
poznanie rozumu ludzkiego»”1. Konstytucja przytacza tu słowa Soboru Watykańskiego
I, które uwydatniają istotowo nadprzyrodzony charakter wiary2.
Tak więc owa ludzka odpowiedź na samoobjawienie się Boga, w szczególności na
Jego definitywne samoobjawienie się w Jezusie Chrystusie, musi być wewnętrznie
prowadzona i kształtowana również mocą i światłem samego Boga, działającą w głębi
władz duchowych człowieka, a nawet pośrednio w całokształcie dyspozycji ludzkiego
podmiotu. Owa moc nazywa się łaską, w szczególności łaską wiary.
3 Czytamy w tejże samej Konstytucji Vaticanum II: „By móc okazać taką wiarę trzeba
mieć łaskę Bożą uprzedzającą i wspomagającą oraz pomoce wewnętrzne Ducha
Świętego, który by poruszał serca i do Boga zwracał, otwierał oczy rozumu i udzielał
«wszystkim słodyczy w uznawaniu i dawaniu wiary prawdzie» [słowa Synodu
Arauzykańskiego II, kan. 7, powtórzone przez Vaticanum I]. Aby zaś coraz głębsze było
zrozumienie objawienia, tenże Duch Święty darami swymi wiarę stale udoskonala”3.
Zwięźle wypowiada się Konstytucja Dei verbum na temat łaski wiary, niemniej jest
to wypowiedź skondensowana i kompletna, i odzwierciedla naukę samego Jezusa,
8
który powiedział: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który
Mnie posłał” (J 6,44). Łaska wiary jest właśnie takim „pociągnięciem” ze strony Boga
całej wewnętrznej istoty człowieka, a pośrednio całej ludzkiej podmiotowości, aby
człowiek odpowiedział „samoobjawieniu” się Boga w Jezusie Chrystusie, powierzając
Mu się wzajemnie. Owa łaska uprzedza akt wiary, pobudza do niego, wspiera
i prowadzi, owocem jej staje się to, że człowiek jest zdolny przede wszystkim
„uwierzyć Bogu” i naprawdę wierzy. Dzięki łasce wiary uprzedzającej
i współdziałającej nawiązuje się owa nadprzyrodzona międzyosobowa „komunia”,
poprzez którą człowiek wierzący w Boga, uczestniczy w Jego „życiu wiecznym”:
„poznaje Ojca i Tego, którego On posłał, Jezusa Chrystusa” (por. J 17,3) i poprzez
miłość zawiązuje z Nimi związek przyjaźni (por. J 14,23; 15,15).
4 Ta łaska to jakby korzeń nadprzyrodzonego oświecenia, które „otwiera oczy
rozumu”; łaska wiary ogarnia w sposób szczególny sferę poznawczą człowieka i na
niej się koncentruje. Owocem światła wiary staje się przyjęcie poszczególnych treści
Objawienia, w których odsłaniają się tajemnice Boże i elementy zbawczego planu
w stosunku do człowieka. Koncentracja wiary na sferze poznawczej człowieka wyraża
się z kolei w dążności do coraz głębszego zrozumienia treści objawionych, w czym
wiara, skłaniająca się ku pełnej prawdzie obiecanej przez Jezusa (por. J 16,13), ku
„życiu wiecznemu”, doznaje wspomożenia ze strony poszczególnych darów Ducha
Świętego, zwłaszcza tych, które uzupełniają nadprzyrodzone poznanie wiary: nauki,
rozumu, wiedzy.
Tak przedstawia się w zwięzłym zarysie oryginalność wiary jako
nadprzyrodzonego organizmu, poprzez który „samoobjawienie się” Boga przyjmuje
się na gruncie ludzkiego rozumu, stając się źródłem nadprzyrodzonego światła,
poprzez które człowiek na miarę ludzką uczestniczy w tym poznaniu, jakim Bóg sam
odwiecznie poznaje siebie samego i wszystko w sobie.
(10.4.1985)
Przypisy:
1
Dei verbum, 6.
2
Dei Filius, rozdz. II (Denz. 3005).
3
Dei verbum, 5.
9
WIARA DOBROWOLNYM PRZEŚWIADCZENIEM O PRAWDZIE BOŻEGO
OBJAWIENIA
1 Oryginalność wiary wyraża się w jej charakterze istotowo nadprzyrodzonym,
który pochodzi z łaski Bożej oraz z darów Ducha Świętego. W parze z tym należy
stwierdzić, że wiara posiada swą autentyczną ludzką oryginalność. Znajdujemy w niej
bowiem wszystkie cechy rozumowego przekonania o prawdzie zawartej w Bożym
Objawieniu. Takie przekonanie — czy też przeświadczenie — odpowiada najściślej
godności osoby: rozumnej i wolnej ludzkiej istoty.
W dokumentach Soboru Watykańskiego II sporo światła rzuca na tę sprawę
Deklaracja o wolności religijnej, zaczynająca się od słów Dignitatis humanae. Czytamy
tam m.in.: „Jednym z zasadniczych punktów nauki katolickiej, zawartym w słowie
Bożym i nieustannie głoszonym przez Ojców, jest zdanie, że człowiek powinien
dobrowolnie odpowiedzieć Bogu wiarą; nikogo więc wbrew jego woli nie wolno do
przyjęcia jego wiary przymuszać. Z własnej swej bowiem natury akt wiary ma
charakter dobrowolny, gdyż człowiek, odkupiony przez Chrystusa Zbawiciela
i powołany przez Jezusa Chrystusa do przybranego synostwa, może siebie oddać
objawiającemu się Bogu tylko wtedy, jeśli pociągany przez Ojca okazuje Bogu rozumne
i wolne posłuszeństwo wiary. Z całą więc istotą wiary jest jak najpełniej zgodne, aby
w sprawach religijnych wykluczony był jakikolwiek rodzaj przymusu ze strony ludzi” 1.
„Bóg wzywa ludzi, aby Mu służyli w duchu i prawdzie; wezwanie takie wiąże ich
w sumieniu, ale nie zmusza. Zważa on bowiem na godność osoby ludzkiej, przez siebie
stworzonej, która powinna kierować się własnym rozeznaniem i korzystać z wolności.
W najwyższym stopniu przejawiło się to w Jezusie Chrystusie”2.
2 I tu dokument soborowy ilustruje, w jaki sposób Chrystus starał się „wzbudzić
i utwierdzić wiarę słuchaczy”, wykluczając wszelki przymus. Ostatecznie dał
świadectwo prawdzie swojej Ewangelii przez krzyż i zmartwychwstanie, „ale
zaprzeczającym nie chciał jej narzucać siłą. […] Królestwo Jego […] umacnia się przez
dawanie świadectwa prawdzie i słuchanie prawdy, a wzrasta miłością, przez którą
Chrystus wywyższony na krzyżu ludzi do siebie pociągnął”3. I taki też sposób
przekonywania o prawdzie Ewangelii Chrystus przekazał Apostołom.
Dzięki temu właśnie wiara — to, co wyrażamy słowem „wierzę” — posiada oprócz
Boskiej równocześnie swą ludzką autentyczność i oryginalność. Jest ona
przekonaniem i przeświadczeniem o prawdzie Objawienia, opartym na akcie wolnej
woli. Ta strukturalna dobrowolność wiary nie oznacza żadną miarą „dowolności”
wierzenia, czyli postawy zasadniczego indyferentyzmu. Oznacza tylko, że człowiek
wezwany jest, by odpowiedzieć na zaproszenie i dar Boga wolnym przylgnięciem całej
swej osoby.
3 Tenże sam dokument soborowy poświęcony sprawie wolności religijnej
uwydatnia bardzo wyraźnie, że wiara jest sprawą sumienia.
„Z racji swojej godności wszyscy ludzie, ponieważ są osobami, czyli istotami
wyposażonymi w rozum i wolną wolę, a tym samym w osobistą odpowiedzialność,
nagleni są własną swą naturą, a także obowiązani moralnie do szukania prawdy,
przede wszystkim w dziedzinie religii. Obowiązani są też trwać przy poznanej
prawdzie i całe swoje życie układać według wymagań prawdy”4. To jest właśnie
zasadniczy argument za prawem do wolności religijnej, oraz zasadnicza racja,
10
w świetle której wolność ta ma być prawidłowo rozumiana i przestrzegana w życiu
społecznym.
4 Jeśli chodzi o osobiste decyzje, „każdy ma obowiązek, a stąd też i prawo szukania
prawdy w dziedzinie religijnej, aby przez użycie właściwych środków urobił sobie
roztropnie słuszny i prawdziwy sąd sumienia. Prawdy zaś trzeba szukać w sposób
zgodny z godnością osoby ludzkiej i z jej naturą społeczną, to znaczy przez swobodne
badanie przy pomocy magisterium, czyli nauczania, przez wymianę myśli i dialog,
przez co jedni drugim wykładają prawdę, jaką znaleźli albo sądzą, że znaleźli, aby
nawzajem pomóc sobie w szukaniu prawdy; skoro zaś prawda została poznana, należy
mocno przy niej trwać osobistym przyświadczeniem”5.
W słowach tych znajdujemy bardzo wnikliwą charakterystykę naszego „wierzę”
jako aktu głęboko ludzkiego, odpowiadającego osobowej godności człowieka.
Odpowiedniość ta wyraża się poprzez stosunek do prawdy oraz wewnętrzną wolność
i odpowiedzialną świadomość wierzącego podmiotu.
Pośrednio także powyższe stwierdzenia, zaczerpnięte z Deklaracji o wolności
religijnej (Dignitatis humanae), wskazują na to, jak doniosła jest systematyczna
katecheza zarówno przez to, że umożliwia poznanie prawdy o planie miłości Bożej
zawartej w Objawieniu, jak też dlatego, że pomaga trwać przy tejże prawdzie, skoro
została ona już poznana i przyjęta przez wiarę.
(17.4.1985)
Przypisy:
1
Dignitatis humanae, 10.
2
Tamże, 11.
3
Dignitatis humanae, 11.
4
Tamże, 2.
5
Tamże, 3.
11
WIARA CHRZEŚCIJAŃSKA A RELIGIE POZACHRZEŚCIJAŃSKIE
1 Wiara chrześcijańska spotyka się w świecie z wieloma religiami, które czerpią
natchnienie z nauki innych mistrzów i innych tradycji, pozostających poza nurtem
Objawienia. Jest to fakt, z którego należy zdawać sobie sprawę. Jak mówi Sobór, „ludzie
oczekują od różnych religii odpowiedzi na głębokie tajemnice ludzkiej egzystencji,
które jak niegdyś, tak i teraz do głębi poruszają ludzkie serca: czym jest człowiek, jaki
jest sens i cel naszego życia, co jest dobrem, a co grzechem, jakie jest źródło i jaki cel
cierpienia, na jakiej drodze można osiągnąć prawdziwą szczęśliwość, czym jest śmierć,
sąd i wymiar sprawiedliwości po śmierci, czym wreszcie jest owa ostateczna
i niewysłowiona tajemnica, ogarniająca nasz byt, z której bierzemy początek i ku
której dążymy”1.
Te słowa są punktem wyjścia Deklaracji Soboru Watykańskiego II o stosunku
Kościoła do religii pozachrześcijańskich Nostra aetate. Jest rzeczą bardzo znamienną,
że Sobór wypowiedział się również na ten temat. Wierzyć po chrześcijańsku to znaczy
odpowiadać na samoobjawienie się Boga, którego pełnia jest w Jezusie Chrystusie. Ale
wiara ta nie może pomijać, zwłaszcza we współczesnym świecie, sprawy świadomego
stosunku do religii pozachrześcijańskich — o ile w każdej z nich wyraża się w jakiś
sposób to, „co jest ludziom wspólne i co prowadzi ich do dzielenia wspólnego losu” 2.
Kościół nie pomija tej sprawy, wręcz przeciwnie — pragnie tego stosunku i do niego
dąży.
Na tle tej szerokiej wspólnoty pozytywnych wartości duchowych i moralnych
pełniej zarysowuje się stosunek „wiary” do „religii” w ogóle — do religii jako
szczególnego składnika ziemskiego bytowania człowieka. Człowiek szuka w niej
odpowiedzi na wymienione powyżej pytania i na różny sposób układa swój stosunek
do „ogarniającej nasz byt Tajemnicy”. O ile różne religie pozachrześcijańskie są przede
wszystkim wyrazem tego szukania ze strony człowieka, o tyle wiara chrześcijańska ma
swą podstawę w objawieniu ze strony Boga. I na tym też polega — pomimo różnych
podobieństw względem innych religii — jej zasadnicza względem nich odrębność.
2 Deklaracja Nostra aetate stara się jednak raczej uwydatnić podobieństwa.
Czytamy: „Od pradawnych czasów aż do naszej epoki znajdujemy u różnych narodów
jakieś rozpoznanie owej tajemniczej mocy, która obecna jest w biegu spraw świata
i wydarzeniach ludzkiego życia; nieraz nawet uznanie Najwyższego Bóstwa lub też
Ojca. Rozpoznanie to i uznanie przenika ich życie głębokim zmysłem religijnym” 3.
W związku z tym można tu przypomnieć, że od pierwszych stuleci chrześcijaństwa
zwykło się dostrzegać niewysłowioną obecność Słowa w umysłach ludzkich, a także
w przejawach kultury i cywilizacji. „Wszyscy bowiem pisarze, poprzez wrodzone
ziarno Logos właściwe ich naturze, mogli wśród ciemności dojrzeć rzeczywistość”
stwierdza św. Justyn4, który, wraz z innymi Ojcami nie wahał się traktować filozofii
jako pewnego rodzaju „objawienia niższego stopnia”.
Wymaga to jednak właściwego zrozumienia. Ów „zmysł religijny” — religijne
poznanie Boga przez ludy — wypada związać z poznaniem rozumowym, do którego
zdolny jest człowiek przez samą naturę, o czym mówiliśmy we wcześniejszej
katechezie. Równocześnie jednak słusznie odróżnia się owo poznanie religijne od
czysto rozumowych dociekań filozofów i myślicieli na temat istnienia Boga. Ogarnia
ono bowiem całego człowieka i staje się w nim życiodajnym impulsem. Odróżnia się je
przede wszystkim od wiary chrześcijańskiej jako poznania opartego na Objawieniu,
a równocześnie jako świadomej odpowiedzi na dar Boga, który jest obecny i działa
12
w Jezusie Chrystusie. To odróżnienie jest konieczne, ale nie wyklucza, powtarzam,
podobieństwa i zbieżności wartości pozytywnych. Nie stało się też przeszkodą dla
Soboru, który stwierdza, iż religie pozachrześcijańskie (wśród których dokument
soborowy wymienia przede wszystkim hinduizm i buddyzm, podając ich zwięzłą
charakterystykę) „różnymi sposobami starają się wyjść naprzeciw niepokojowi
ludzkiego serca, wskazując drogi, to znaczy doktryny oraz nakazy praktyczne, jak
również sakralne obrzędy”5.
3 „Kościół katolicki […] — czytamy dalej — ze szczerym szacunkiem odnosi się do
owych sposobów działania i życia, do owych nakazów i doktryn, które chociaż w wielu
wypadkach różnią się od zasad przez niego wyznawanych i głoszonych, nierzadko
jednak odbijają promień owej Prawdy, która oświeca wszystkich ludzi” 6. Mój
Poprzednik Paweł VI ukazał bardzo sugestywnie to stanowisko Kościoła w Adhortacji
apostolskiej Evangelii nuntiandi. Oto jego słowa, w których powołuje się na pradawne
teksty Ojców: w religiach niechrześcijańskich „przejawia się echo głosów tych, którzy
przez tysiące lat szukali Boga, wprawdzie w sposób niedoskonały, ale często szczerze
i należycie. Religie te, posiadające godne podziwu dziedzictwo tekstów głęboko
religijnych, nauczyły wiele pokoleń ludzi modlić się. W nich znajdują się niezliczone
«nasiona Słowa». Dlatego są «przygotowaniem do Ewangelii»”7.
I dlatego też Kościół wzywa chrześcijan i katolików, aby „przez rozmowy
i współpracę z wyznawcami innych religii, dając świadectwo wiary i życia
chrześcijańskiego, uznawali, chronili i wspierali owe dobra duchowe i moralne, a także
wartości społeczno-kulturalne, które u tamtych [religii] się znajdują”8.
4 Można by zatem powiedzieć, że wierzyć po chrześcijańsku to znaczy tym głębiej
przyjmować, wyznawać i głosić Chrystusa, który jest „drogą i prawdą, i życiem”
(J 14,6), im bardziej Jego znaki, Jego odbicie i niemal Jego zapowiedź ukazują się
w wartościach innych religii.
5 Wśród religii pozachrześcijańskich na szczególną uwagę zasługuje religia
wyznawców Mahometa, ze względu na swój charakter monoteistyczny oraz związek z
wiarą Abrahama, o którym mówi św. Paweł, że jest „ojcem naszej wiary
chrześcijańskiej” (por. Rz 4,16).
Mahometanie oddają „cześć jedynemu Bogu, żywemu i samoistnemu,
miłosiernemu i wszechmogącemu, Stwórcy nieba i ziemi, Temu, który przemówił do
ludzi; Jego nawet zakrytym postanowieniom całym sercem usiłują się
podporządkować, tak jak podporządkował się Bogu Abraham, do którego wiara islamu
chętnie nawiązuje”. Co więcej: wyznawcy Mahometa oddają również cześć Jezusowi,
którego „nie uznają wprawdzie za Boga”, ale czczą jako proroka, czczą również
„dziewiczą Jego Matkę Maryję, a nieraz pobożnie Ją nawet wzywają. Ponadto oczekują
dnia sądu, w którym Bóg będzie wymierzał sprawiedliwość wszystkim ludziom
wskrzeszonym z martwych. Z tego powodu cenią życie moralne i oddają Bogu cześć
głównie przez modlitwę, jałmużny i post”9.
6 Najszczególniejszy — wśród wszystkich religii pozachrześcijańskich — jest
stosunek Kościoła do wyznawców Starego Przymierza, spadkobierców Starego
Przymierza, spadkobierców patriarchów i proroków Izraela. Sobór przypomina
„o więzi, którą lud Nowego Testamentu zespolony jest duchowo z plemieniem
Abrahama”10.
13
Na temat tej więzi, która zbliża nas do Żydów, mówiliśmy już poprzednio
w katechezie poświęconej Staremu Testamentowi. Deklaracja Nostra aetate raz
jeszcze to uwydatnia, nawiązując do tych wspólnych początków wiary, które znajdują
się u Patriarchów, Mojżesza i Proroków. Kościół „wyznaje, że w powołaniu Abrahama
zawarte jest również powołanie wszystkich wyznawców Chrystusa […] nie może
Kościół zapomnieć o tym, że za pośrednictwem owego ludu, z którym Bóg
w niewypowiedzianym miłosierdziu swoim postanowił zawrzeć Stare Przymierze,
otrzymał objawienie Starego Testamentu”11. Z tego też ludu „jest Chrystus według
ciała” (Rz 9,5), Syn Dziewicy Maryi, jak też i Jego Apostołowie.
Całe to dziedzictwo duchowe, wspólne chrześcijanom i Żydom, stanowi jakby
organiczną podstawę wzajemnego odniesienia, chociaż większość synów Izraela „nie
przyjęła Ewangelii”. Kościół jednakże (wspólnie z Prorokami i apostołem Pawłem)
„oczekuje znanego tylko Bogu dnia, w którym wszystkie ludy będą wzywały Pana
jednym głosem i «służyły Mu ramieniem jednym» (So 3,9)”12.
7 Jak wiadomo, po Soborze Watykańskim II został powołany specjalny Sekretariat
ds. Stosunków z Religiami Pozachrześcijańskimi. Paweł VI widzi w tych stosunkach
jeden z kręgów „dialogu zbawienia”, jaki Kościół winien prowadzić z wszystkim
i ludźmi w świecie współczesnym13. My wszyscy jesteśmy wezwani do modlitwy
i działania, aby sieć tych stosunków zacieśniła się i rozszerzyła, wzbudzając coraz
większą wolę wzajemnego poznania, współpracy i poszukiwania pełni prawdy
w duchu miłości i pokoju. Do tego pobudza nas właśnie nasza wiara.
(5.6.1985)
Przypisy
1
Nostra aetate, 1.
2
Tamże.
3
Tamże, 2.
4
Apologia II, 13 (PG 6, 467).
5
Nostra aetate, 2.
6
Tamże.
7
Evangelii nuntiandi, 53.
8
Nostra aetate, 2.
9
Tamże, 3.
10
Tamże, 4.
11
Nostra aetate, 4.
12
Tamże.
13
Por. Ecclesiam suam, w: AAS 56 (1964), s. 654.
14
PROBLEM NIEWIARY ORAZ ATEIZMU
1 Wierzyć po chrześcijańsku to znaczy „przyjmować zaproszenie do rozmowy
z Bogiem”, powierzając się swemu Stwórcy. Taka świadoma wiara dysponuje nas też
do owego „dialogu zbawienia”, jaki Kościół powinien prowadzić z wszystkimi ludźmi
w świecie współczesnym1, także z niewierzącymi. „Jednakże wielu współczesnych
nam ludzi nie dostrzega tej wewnętrznej i żywotnej łączności z Bogiem [jaką stanowi
wiara] albo ją wręcz odrzuca”2. Dlatego w Konstytucji pastoralnej Gaudium et spes
Sobór wypowiedział się również na temat niewiary oraz ateizmu. Wypowiedź ta mówi
nam równocześnie, jaką — jak świadomą i dojrzałą — winna być nasza wiara, której
świadectwo wypada nam dawać często wobec niewierzących i ateistów. Właśnie
w epoce współczesnej wiara winna być usprawniona do tego, „aby mogła jasno
widzieć trudności i przezwyciężać je”3. Jest to zarazem istotny warunek dialogu
zbawienia.
2 Konstytucja soborowa przeprowadza zwięzłą, a zarazem wyczerpującą analizę
ateizmu. Stwierdza przede wszystkim, że wyrazem tym „oznacza się zjawiska różniące
się bardzo między sobą. Kiedy bowiem jedni przeczą wyraźnie istnieniu Boga (ateizm),
inni uważają, że człowiek w ogóle nic pewnego o Nim twierdzić nie może
(agnostycyzm); a inni znów zagadnienie Boga poddają badaniu taką metodą, żeby ono
wydało się bez sensu” (pozytywizm, scjentyzm). „Wielu, niewłaściwie przekroczywszy
granice nauk pozytywnych, usiłuje albo wszystko tłumaczyć tylko drogą naukowego
poznania, albo […] nie przyjmuje istnienia żadnej prawdy absolutnej. Niektórzy tak
bardzo wywyższają człowieka, że wiara w Boga staje się jakby bezsilna i więcej im
chodzi […] o afirmację człowieka aniżeli o przeczenie istnieniu Boga. Inni znów tak
sobie Boga wymyślają, że twór ten, odrzucany przez nich, żadną miarą nie jest Bogiem
Ewangelii. Inni nie przystępują nawet do zagadnień dotyczących Boga, ponieważ zdają
się nie odczuwać niepokoju religijnego […] Nierzadko […] ateizm rodzi się bądź
z namiętnego protestu przeciw złu w świecie, bądź z niesłusznego przyznania
pewnym dobrom ludzkim znamienia absolutu, tak że bierze się je już za Boga. Także
dzisiejsza cywilizacja nie tyle sama z siebie, ile raczej dlatego, że zbytnio uwikłana jest
w sprawy ziemskie (sekularyzm), może często utrudniać dostęp do Boga”4.
3 Tekst soborowy wskazuje, jak widać, na różnorodność i wielorakość tego, co kryje
się pod słowem „ateizm”. Jest to niewątpliwie bardzo często postawa praktyczna,
wynikająca z zaniedbania lub z braku „niepokoju religijnego”. W wielu wypadkach
postawa ta znajduje swoje korzenie w całym sposobie myślenia o świecie, zwłaszcza
myślenia naukowego. Jeśli bowiem za jedyne źródło pewności poznawczej przyjmuje
się samo tylko doświadczenie zmysłowe, wówczas zostaje odcięty dostęp do wszelkiej
rzeczywistości pozazmysłowej: rzeczywistości transcendentnej. Taka postawa
poznawcza znajduje się też u podstaw tej osobliwej „teologii”, jaką w naszej epoce
stała się teologia „śmierci Boga”.
Tak więc motywy ateizmu, a częściej jeszcze agnostycyzmu współczesnego, są
natury teoriopoznawczej nie tylko pragmatycznej.
4 Druga grupa motywów uwydatnionych przez Sobór łączy się z taką afirmacją
człowieka, która zdaje się nie dostrzegać tak bardzo oczywistej prawdy, że człowiek
jest bytem przygodnym i ograniczonym w istnieniu. Chociaż więc realia życia i historii
skłaniają nas do twierdzenia wciąż na nowo, iż istnieją istotne powody do uznania jego
15
wielkiej godności i pierwszeństwa w widzialnym świecie, to jednakże nie ma podstaw
do tego, aby upatrywać w nim absolut, odrzucając Boga.
Czytamy zaś w Gaudium et spes: „Ateizm współczesny […] tak daleko posuwa
postulat autonomii człowieka, że wznieca trudność przeciwko wszelkiej zależności
człowieka od Boga. Wyznawcy takiego ateizmu twierdzą, że wolność polega na tym,
żeby człowiek był sam sobie celem, sam jedynym sprawcą i demiurgiem swojej
własnej historii; a to — jak mniemają — nie daje się pogodzić z uznaniem Pana,
sprawcy i celu wszystkich rzeczy, lub co najmniej czyni takie twierdzenie zupełnie
zbytecznym. Tej doktrynie sprzyjać może poczucie potęgi, jakie daje człowiekowi
dzisiejszy postęp techniki”5.
Dziś bowiem ateizm usystematyzowany głosi „wyzwolenie człowieka przede
wszystkim drogą jego wyzwolenia gospodarczego i społecznego”. Ateizm ten
programowo zwalcza religię, twierdząc, że stoi ona na przeszkodzie do takiego
wyzwolenia, „gdyż budząc nadzieję człowieka na przyszłe, złudne życie, odstręcza go
od budowy państwa ziemskiego”. Kiedy głosiciele tego ateizmu dochodzą do rządów
w państwie — dodaje tekst soborowy — „gwałtownie zwalczają religię, szerząc
ateizm, przy zastosowaniu, zwłaszcza w wychowaniu młodzieży, również tych
środków nacisku, którymi rozporządza władza publiczna”6.
Ta ostatnia sprawa domaga się jasnego i mocnego postawienia zasady wolności
religijnej, co też Sobór czyni w osobnej Deklaracji Dignitatis humanae.
5 Jeśli chodzi o zasadniczą postawę Kościoła wobec ateizmu, to jest rzeczą jasną, iż
Kościół odrzuca go „z całą stanowczością”7, gdyż kłóci się z samą istotą wiary
chrześcijańskiej, związanej z rozumowym również przeświadczeniem o istnieniu
Boga. Chociaż Kościół „odrzuca ateizm całkowicie, to jednak szczerze wyznaje, że
wszyscy ludzie, wierzący i niewierzący, powinni się przyczyniać do należytej budowy
tego świata, w którym wspólnie żyją; a to z pewnością nie może się dziać się bez
szczerego i roztropnego dialogu”8. Wypada dodać, że Kościół pozostaje szczególnie
wrażliwy na postawę tych ludzi, którzy nie mogą pogodzić istnienia Boga z wielorakim
doświadczeniem zła i cierpienia.
Równocześnie zaś Kościół jest świadomy tego, że to, co on wieści — a więc
Ewangelia i wiara chrześcijańska — „idzie po linii najtajniejszych pragnień ludzkiego
serca, gdy broni godności powołania ludzkiego, przywracając nadzieję tym, którzy
zwątpili już o swoim wyższym przeznaczeniu”9.
„Nadzieja eschatologiczna nie pomniejsza doniosłości zadań ziemskich, lecz raczej
wspiera ich spełnianie nowymi pobudkami. Natomiast przy braku fundamentu Bożego
i nadziei życia wiecznego godność człowieka […] doznaje bardzo poważnego
uszczerbku, a zagadki życia i śmierci, winy i cierpienia pozostają bez rozwiązania, tak
że ludzie nierzadko popadają w rozpacz”10.
Tak więc, odpierając ateizm, Kościół równocześnie „stara się uchwycić kryjące się
w umyśle ateistów powody negacji Boga, a świadomy wagi zagadnień, jakie ateizm
wznieca, oraz wiedziony miłością ku ludziom uważa, że należy poddać je poważnemu
i głębszemu zbadaniu”11. Troszczy się przede wszystkim o własny rozwój „odnawiając
się i oczyszczając nieustannie pod kierunkiem Ducha Świętego”12, aby wyplenić
z własnego życia wszystko to, co słusznie może razić tych, którzy nie wierzą.
6 W takim ujęciu Kościół pomaga nam raz jeszcze w odpowiedzi na pytanie, czym
jest wiara i co to znaczy wierzyć właśnie na tle niewiary i ateizmu, który przybiera
16
niekiedy formę programowej walki z religią, a w szczególności z chrześcijaństwem.
Właśnie na tym tle wiara winna być szczególnie świadoma, wnikliwa i dojrzała,
nacechowana głębokim poczuciem odpowiedzialności oraz miłością do wszystkich
ludzi. Świadomość trudności, zarzutów i prześladowań winna wyzwalać tym
pełniejszą gotowość świadczenia „o tej nadziei, która jest w nas” (por. 1 P 3,15).
(12.6.1985)
Przypisy:
1
Por. tamże.
2
Gaudium et spes, 19.
3
Gaudium et spes, 21.
4
Tamże, 19.
5
Gaudium et spes, 20.
6
Tamże.
7
Tamże, 21.
8
Gaudium et spes, 21.
9
Tamże.
10
Tamże.
11
Tamże.
12
Por. tamże.
17
DUCH ŚWIĘTY ŹRÓDŁEM WIARY
1
Darem Ducha Świętego, który ma fundamentalne znaczenie dla życia
nadprzyrodzonego, jest wiara. Rolę tego daru podkreśla autor Listu do Hebrajczyków,
gdy pisze do chrześcijan udręczonych prześladowaniami: „Wiara zaś jest poręką tych
dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy”
(Hbr 11,1). Wiadomo, że ten tekst z Listu do Hebrajczyków jest odczytywany jako
swego rodzaju teologiczna definicja wiary, której przedmiotem — jak wyjaśnia św.
Tomasz, cytując tenże fragment — nie jest rzeczywistość postrzegana umysłem lub
doświadczana zmysłami, lecz transcendentna prawda Boża (Veritas Prima), ukazana
nam w objawieniu1.
Aby dodać odwagi chrześcijanom, autor Listu ukazuje im przykład wierzących
Starego Testamentu, streszczając poniekąd hagiograficzne rozdziały Księgi Mądrości
Syracha (44 – 50). Chce przez to powiedzieć, że wszyscy oni zdążali ku
Niewidzialnemu, ponieważ znajdowali oparcie w wierze. Autor Listu przytacza aż
siedemnaście przykładów wiary: „Przez wiarę Abel […]. Przez wiarę Noe […]. Przez
wiarę Abraham […]. Przez wiarę Mojżesz […]” (por. Hbr 11,1-40). My zaś możemy
dodać: przez wiarę Maryja…; przez wiarę Józef…; przez wiarę Symeon i Anna…; przez
wiarę Apostołowie, męczennicy, wyznawcy, dziewice, biskupi, kapłani, zakonnicy
i ludzie świeccy wszystkich wieków chrześcijaństwa. Przez wiarę Kościół przemierzał
stulecia i dziś nadal podąża ku Niewidzialnemu dzięki tchnieniu i kierownictwu Ducha
Świętego.
2
Nadprzyrodzona cnota wiary może przyjąć postać charyzmatu i być
nadzwyczajnym darem, zastrzeżonym tylko dla niektórych (por. 1 Kor 12,9). Ale wiara
sama w sobie jest cnotą, której Duch Święty udziela wszystkim. Jako taka, wiara nie
jest więc charyzmatem, czyli jednym z owych szczególnych darów, których Duch
udziela każdemu tak jak chce (por. 1 Kor 12,11; Rz 12,6); należy natomiast do darów
duchowych, niezbędnych wszystkim chrześcijanom; wśród nich darem największym
jest miłość: „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość — te trzy: z nich zaś największa
jest miłość” (1 Kor 13,13).
Nie narusza to w niczym prawdy, że wiara — według nauki św. Pawła — choć jest
cnotą, pozostaje przede wszystkim darem: „Wam bowiem z łaski dane jest […] w Niego
[Chrystusa] wierzyć” (Flp 1,29); zostaje zaś rozbudzona w duszy przez Ducha
Świętego (por. 1 Kor 12,3). Owszem, jest ona cnotą w takiej mierze, w jakiej jest darem
duchowym, darem Ducha Świętego, dzięki któremu człowiek staje się zdolny do
wierzenia. Jest nim zaś od samego początku, zgodnie z orzeczeniem synodu w Orange
z 529 r.: „Także początek wiary, a nawet sama gotowość uwierzenia, […] jest w nas
jako dar łaski, czyli jako owoc natchnienia Ducha Świętego, który prowadzi naszą wolę
od niedowiarstwa do wiary”2. Dar ten ma charakter definitywny: pozostaje — jak
powiada św. Paweł. A jego przeznaczeniem jest kształtowanie całego życia człowieka
aż po godzinę śmierci, kiedy to wiara osiąga dojrzałość wraz z przejściem do wizji
uszczęśliwiającej.
3
Więź między wiarą a Duchem Świętym potwierdza św. Paweł w Liście do
Koryntian; przypomina im, że poznali Ewangelię dzięki przepowiadaniu, poprzez które
działał Duch Święty: „Mowa moja i moje głoszenie nauki — pisze on — nie miały nic
z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy”
(1 Kor 2,4). Apostoł nie ma tu na myśli jedynie cudów, które towarzyszyły jego
18
przepowiadaniu (por. 2 Kor 12,12), ale także inne sposoby oddziaływania i objawiania
się Ducha Świętego, którego Jezus obiecał przed swoim wniebowstąpieniem (por. Dz
1,8). Duch Święty sprawił, że św. Paweł — co objawiło się szczególnie w jego
przepowiadaniu — będąc wśród Koryntian, mógł „nie znać niczego więcej, jak tylko
Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego” (1 Kor 2,2). Duch Święty skłonił Pawła do
ukazywania Chrystusa jako podstawowego przedmiotu wiary, zgodnie z zasadą
ogłoszoną przez Jezusa w Wieczerniku: „On Mnie otoczy chwałą” (J 16,14). Duch
Święty jest zatem inspiratorem apostolskiego przepowiadania. Mówi o tym
jednoznacznie św. Piotr w swoim Liście: Apostołowie „głosili Ewangelię mocą
zesłanego z nieba Ducha Świętego” (1 P 1,12).
Duch Święty jest także Tym, który to przepowiadanie potwierdza: wynika to
z zawartej w Dziejach Apostolskich relacji o przepowiadaniu Piotra, skierowanym do
Korneliusza i jego towarzyszy: „Duch Święty zstąpił na wszystkich, którzy słuchali
nauki” (Dz 10,44). Piotr dostrzega w tym potwierdzeniu aprobatę dla swojej decyzji
dopuszczenia nie-Izraelitów do Kościoła. To Duch wzbudził w poganach gotowość do
przyjęcia przepowiadania i wprowadził ich w wiarę chrześcijańskiej społeczności. To
On także sprawia — zarówno u Pawła, jak i u Piotra — że czynią oni Jezusa Chrystusa
centrum swego przepowiadania. Piotr ujmuje to zwięźle: „Bóg namaścił [Jezusa
Chrystusa] Duchem Świętym i mocą. […] A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co
zdziałał” (Dz 10,38-39). Jezus Chrystus zostaje ukazany jako Ten, który namaszczony
przez Ducha — domaga się wiary.
4
Duch Święty wzbudza wyznanie wiary w Chrystusa. Według św. Pawła, ponad
wszystkimi szczególnymi charyzmatami stoi akt wiary, o którym Apostoł mówi: „Nikt
[…] nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor
12,3). Uznanie Chrystusa, a więc także naśladowanie Go i świadczenie o Nim jest
dziełem Ducha Świętego. Doktryna ta zawarta jest w dokumentach cytowanego już
synodu w Orange oraz Soboru Watykańskiego I (1869-1870 r.), według którego nikt
nie może przyjąć ewangelicznego przepowiadania „bez światła i natchnienia Ducha
Świętego, który wszystkich uzdalnia do uległego przyjmowania prawdy i do wiary
w nią”3.
Św. Tomasz, cytując wypowiedzi synodu w Orange, wyjaśnia, że wiara od samego
początku jest darem Boga (por. Ef 2,8-9), ponieważ „człowiek, gdy przyjmuje prawdę
wiary, zostaje wyniesiony ponad swoją naturę […], to zaś możliwe jest tylko dzięki
działaniu nadprzyrodzonej zasady, poruszającej nim od wewnątrz, czyli Boga. Tak
więc wiara pochodzi od Boga, który działa we wnętrzu człowieka poprzez łaskę”4.
5
Gdy wiara zostanie rozbudzona, cały jej późniejszy rozwój dokonuje się pod
działaniem Ducha Świętego. Zwłaszcza nieustanny proces pogłębiania wiary,
prowadzący do coraz lepszego poznania jej prawd, jest dziełem Ducha Świętego, który
wciąż na nowo uzdalnia duszę do przenikania tajemnicy5. Pisze o tym św. Paweł
w kontekście rozważań o „mądrości, która nie jest z tego świata”, udzielonej tym,
którzy postępują zgodnie z wymogami Ewangelii. Cytując wybrane teksty Starego
Testamentu (por. Iz 64,3; Jr 3,16; Syr 1,8), Paweł pragnie ukazać, że objawienie, jakie
otrzymał on sam oraz Koryntianie, przewyższa najśmielsze ludzkie aspiracje: „To,
czego «ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało
pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują». Nam zaś objawił to
Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. […] Myśmy
nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych”
19
(1 Kor 2,9-10.12). Dlatego „głosimy mądrość między doskonałymi” (1 Kor 2,6)
w wierze, pod działaniem Ducha Świętego, który prowadzi nas do odkrywania wciąż
na nowo prawd zawartych w tajemnicy Boga.
6
Wiara domaga się życia zgodnego z prawdami, które uznajemy i wyznajemy.
Według św. Pawła wiara „działa przez miłość” (Ga 5,6). Św. Tomasz, powołując się na
ten tekst Pawłowy, wyjaśnia, że „miłość jest formą wiary”6, czyli źródłem jej życia,
zasadą ożywiającą. Od niej zależy, czy wiara stanie się cnotą 7 i znajdzie trwały wyraz
w coraz mocniejszym przylgnięciu człowieka do Boga, w jego postępowaniu i w jego
relacjach z innymi ludźmi, pod kierownictwem Ducha.
Przypomina nam o tym Sobór Watykański II: „Dzięki owemu zmysłowi wiary,
wzbudzanemu i podtrzymywanemu przez Ducha prawdy, Lud Boży pod
przewodnictwem świętego urzędu nauczycielskiego […] niezachwianie trwa przy
wierze […], wnika w nią głębiej z pomocą słusznego osądu i w sposób pełniejszy
stosuje ją w życiu”8. Pozwala to zrozumieć wezwanie Pawłowe: „Postępujcie według
ducha” (Ga 5,16). Pozwala też zrozumieć potrzebę modlitwy do Ducha Świętego, aby
dał nam On łaskę poznania, ale także postępowania zgodnego z poznaną prawdą. Tak
właśnie w hymnie Veni, Creator Spiritus prosimy Go z jednej strony: Per te sciamus da
Patrem — „Daj nam przez Ciebie Ojca znać, daj, by i Syn poznany był”, ale jednocześnie
wołamy: Infunde lumen sensibus — „Światłem rozjaśnij naszą myśl, w serca nam miłość
świętą wlej i wątłą słabość naszych ciał pokrzep stałością mocy swej. Nieprzyjaciela
odpędź w dal i Twym pokojem obdarz wraz; niech w drodze za przewodem Twym
miniemy zło, co kusi nas”. Zaś w Sekwencji na Zesłanie Ducha Świętego wyznajemy
Mu: „Bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze!”,
a następnie prosimy Go: „Obmyj, co nieświęte, oschłym wlej zachętę, ulecz serca ranę!
Nagnij, co jest harde, rozgrzej serca twarde, prowadź zabłąkane”. W wierze poddajemy
całe nasze życie działającej w nas mocy Ducha Świętego.
(8.5.1991)
Przypisy:
1
Por. Summa theologiae, II-II, q. 1, a. 4; a. 1.
2
Kanon 5 (Denz., 375).
3
Dei Filius, rozdz. 3 (Denz., 3010).
4
Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, II-II, q. 6, a. 1.
5
Por. tamże, II-II, q. 8, aa. 1, 5.
6
Tamże, II-II, q. 4, a. 3.
7
Tamże, II-II, q. 4, a. 5.
8
Lumen gentium, 12.
20
Download