Dap 1:1 Najstarsza tradycja (zob. wstęp do Ewangelii Łukasza) przypisuje Łukaszowi autorstwo Dziejów Apostolskich. Do tego samego wniosku prowadzi porównywanie języka, gramatyki i słownictwa tej księgi z trzecią Ewangelią, którą – jak już wiadomo – napisał również Łukasz. Właściwości wspólne Dziejom i trzeciej Ewangelii są szczególnie widoczne w tych fragmentach Dziejów, które nie opierają się na żadnych wcześniejszych źródłach, lecz pochodzą wyłącznie od Łukasza (zob. np. tzw. Wir-Berichte – sprawozdania w 1 osobie). Jeżeli zaś już wiadomo, że autorem Dziejów jest Łukasz, lekarz z zawodu, wierny towarzysz Pawła, to sprawa określenia daty powstania tego dzieła jest również znacznie uproszczona. Świeżość i żywość opowiadania pozwalają przypuszczać, że Łukasz nie zwlekał zbyt długo z utrwaleniem na piśmie tego, co widział i słyszał podczas podróży misyjnych z Pawłem. Ostatni epizod Dziejów – uwięzienie Pawła (Dz 28:30 n) – wskazuje na to, że księga powstała w siódmej dekadzie I w. Brak jakiejkolwiek wzmianki o zburzeniu Jerozolimy i świątyni nie pozwala przesunąć tej daty poza r. 70; co więcej, księga musiała powstać chyba przed r. 67: tj. przed śmiercią Pawła, skoro Łukasz pomija ten fakt całkowitym milczeniem, a nawet chyba przed uwolnieniem Apostoła z pierwszego więzienia (r. 63), bo i o tym nie ma w Dz żadnej wzmianki. Księga powstała być może w latach 62 – 63: najprawdopodobniej w Rzymie. Materiał do opisywanych przez siebie wydarzeń zaczerpnął autor z relacji naocznych świadków, których znał osobiście. Niektóre fakty referuje na podstawie własnych obserwacji. Dotyczy to zwłaszcza dziejów św. Pawła, którego był uczniem i towarzyszem. Dyskretnie zaznacza swój udział w jego pracach i podróżach, posługując się w opowiadaniu 1. os. l. mn. (my). Korzystał też z dokumentów pisanych (np. dekret „Soboru Jerozolimskiego”) i prawdopodobnie z własnego dziennika podróży. Autor zamierzał przedstawić w swym dziele dzieje pierwotnego Kościoła, umacniającego się coraz bardziej i rozszerzającego swoją działalność daleko poza granice Palestyny. Jeden z rysów znamiennych tej swoistej historii stanowią tzw. summaria, czyli syntetyczne, powtarzające się co pewien czas oceny dziejów Kościoła. Niektóre z nich zdają się być pochodzenia wyłącznie Łukaszowego (np. Dz 4:32–35), inne opierają się raczej na wcześniejszej dokumentacji (np. Dz 2:42–47). Wiele miejsca w Dziejach zajmują mowy, uważane zresztą za najlepsze fragmenty całej księgi. Każdej większej epoce historycznej odpowiada jedna mowa, każda z mów podaje sens wydarzeń, które autor przedstawił w kontekście bezpośrednio poprzedzającym. We wszystkich mowach można dostrzec ślady stylu Łukasza, przedstawiającego na swój sposób dane przekazu niewątpliwie znacznie wcześniejszego, o kolorycie niekiedy zdecydowanie semickim (np. mowa Szczepana). Przechowały się dwie odmiany tekstu Dziejów Apostolskich: tekst wschodni – inaczej kanoniczny – utrwalony między innymi w kodeksach watykańskim, aleksandryjskim i synajskim, oraz tzw. tekst zachodni, znajdujący się w Kodeksie Bezy, znacznie obszerniejszy i zawierający wiele interesujących szczegółów. Dap 1:1–2 Dzieje Apostolskie, zwane niekiedy drugim tomem pism św. Łukasza, przedstawiają ogólnie początki Kościoła, ukazują działalność apostolską Piotra oraz historię, zwłaszcza misjonarskiej, działalności Pawła. Opowiadanie o wniebowstąpieniu Jezusa stanowi swoisty wstęp do księgi Dziejów Apostolskich. Bez owego wstępu nie zarysowałby się dość wyraźnie związek pomiędzy trzecią Ewangelią a Dziejami Apostolskimi. Pierwsza księga, o której autor Dziejów Apostolskich tu wspomina, to Ewangelia Łukasza. Jej treść stanowi to wszystko, czego Jezus nauczał i co czynił od początku swej działalności aż do swego wniebowstąpienia. Owo „wszystko” jest – jak dziś powszechnie wiadomo – swoistą przesadą literacką. Żaden bowiem z Ewangelistów nie zamierzał pisać wyczerpującej biografii Jezusa, a św. Jan wręcz wyznał: I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów (Jan 20:30). Teofil, któremu Łukasz dedykuje księgę Dziejów Apostolskich, to nie symbol gorliwej, pobożnej duszy, to – według ogólnego dziś mniemania – historyczna, aczkolwiek nie znana nam bliżej postać. Dap 1:3 Jednym z pierwszych obowiązków każdego Apostoła było dawanie świadectwa o zmartwychwstaniu. Nic tedy dziwnego, że i Łukasz z naciskiem podkreśla tę prawdę. Umocnienie wiary Apostołów w zmartwychwstanie było też jednym z dwu przedstawionych tu przez Łukasza celów wszystkich chrystofanii: Chrystus ukazywał się po to, żeby dać dowód, że żyje i żeby pouczyć ludzi o królestwie Bożym. Dap 1:4–5 Przed swym odejściem do Ojca Jezus chciał raz jeszcze ponowić, być może Ucztę Eucharystyczną. Obietnica, o której tu mowa, znajduje się w Łk 24:49: Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. A zaraz potem dodaje Zbawiciel: Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka. Obietnica Ojca wylania na ludzi Ducha Świętego była zapowiadana wielokrotnie zarówno przez proroków ST (Izj 44:3; Eze 11:19; Eze 36:27; Eze 39:29), jak i przez Jezusa (Jan 14:26; Jan 15:26; Jan 16:7). W tym wypadku mające już wkrótce nastąpić obdarzenie Apostołów Duchem Świętym jest zjawiskiem paralelnie przeciwstawnym w stosunku do chrztu, którego udzielał Jan, poprzednik Mesjasza. Podobieństwo polega na tym, że tak jak ongiś ludzie chrzczeni przez Jana byli zanurzani w wodzie, tak teraz Apostołowie będą niejako skąpani w dobrodziejstwach Ducha Świętego. Jednakże w przypadku Apostołów aluzja ta oczywiście nie dotyczy chrztu w Duchu Świętym, lecz mającego wkrótce nastąpić zesłania Ducha Świętego. Dap 1:6 Zapowiedź zesłania Ducha Świętego rozbudziła w Apostołach nadzieje mesjańskie, lecz o charakterze zdecydowanie nacjonalistycznym. I jeszcze jeden raz skoryguje Chrystus błędne przekonanie swoich uczniów. Dap 1:7–8 Poprawka wniesiona przez Jezusa do owych mesjańskich pojęć ma na celu przede wszystkim wyprowadzenie uczniów z ciasnych granic szowinizmu żydowskiego. Ich dopytywanie się o czas i godzinę początku nowej świetności Izraela byłoby wkraczaniem w kompetencje samego Ojca Niebieskiego. Uczniowie Pańscy nie powinni się troszczyć o to, kiedy będzie odbudowane ziemskie królestwo Izraela, lecz o skuteczne dawanie świadectwa o Jezusie. Korzystając z pomocy Ducha Świętego będą Apostołowie swoim świadectwem budować na ziemi królestwo, lecz zgoła inne niż doczesna potęga Izraela. Będzie to znane nam już z nauczania Jezusa królestwo sprawiedliwości, miłości, pokoju i prawdy. O takim królestwie można powiedzieć bez przesady, że sięgnie aż po krańce ziemi. Dap 1:9 Obłok, zabierający Jezusa sprzed oczu Apostołów, to widzialny znak obecności Boga, do którego wrócił chwalebny Chrystus. Majestat wniebowstąpienia najzupełniej odpowiada roli Chrystusa odnoszącego tryumf nad szatanem i śmiercią. Nie wszyscy uczniowie byli świadkami konania poniżonego Jezusa, wszystkim jednak dane było oglądać wniebowstąpienie. Wyrażenie w ich obecności ma tu swoją wymowę: podkreśla majestatyczny powrót Zbawiciela do Ojca. Dap 1:10–11 Ze swoistej ekstazy, w jaką zostali porwani Apostołowie wizją w niebo wstępującego Pana, wyprowadzają ich dwaj aniołowie, pojawiający się nagle w postaci dwu mężów odzianych w białe szaty. Słowa aniołów, obok niewątpliwego szacunku dla Apostołów, nazwanych uroczyście „mężami z Galilei”, zawierają jeśli nie lekką naganę, to przynajmniej pouczenie, które można by streścić w następujący sposób: przestańcie już wpatrywać się nadaremnie w niebo. Tego rodzaju kontemplacja nie na wiele się już może przydać. Nie ma też żadnego powodu do rozpaczy: Jezus, zgodnie ze swą zapowiedzią, pojawi się kiedyś znów, tak samo tryumfalnie, na ziemi. Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że we wszystkich prawie opisach pojawień się Zmartwychwstałego prawda o Jego wniebowstąpieniu jest albo wyraźnie stwierdzona, albo też daje się bez trudności wydedukować. Można więc twierdzić bez przesady, że w całym dziele zbawienia wniebowstąpienie odgrywa nie mniejszą rolę niż zmartwychwstanie. Ci, którzy mieli świadczyć o zmartwychwstaniu Jezusa, winni byli pozostawać ze Zbawicielem aż do momentu Jego wniebowstąpienia. Dap 1:12 Tekst ten przedstawia sytuację, w jakiej znaleźli się uczniowie Jezusa zaraz po Jego wniebowstąpieniu. Samo odejście Zmartwychwstałego do Ojca dokonało się – jak wynika z tego opowiadania – na Górze Oliwnej, gdzie Jezus zostawił zaskoczonych i przerażonych zapewne uczniów, a sam wrócił tam, skąd przyszedł na ziemię, gdy jako Słowo odwieczne stawał się ciałem. Góra Oliwna odegrała w życiu Jezusa niepoślednią rolę: na tej górze wygłaszał swoją pełną grozy mowę przeciwko Jerozolimie, zapowiadając równocześnie koniec świata (Mar 13:3 nn); stamtąd rozpoczął swój tryumfalny wjazd do Jerozolimy (Łk 19:29 nn); tam płakał nad Świętym Miastem trwającym w grzesznym uporze (Łk 19:41); tam wreszcie wystąpił na Niego pot podczas modlitwy tuż przed męką (Łk 22:39 nn). Jerozolima była ośrodkiem zbawczych planów Boga. Tam owe plany osiągną swoje dopełnienie, co z upodobaniem przedstawia Łukasz, w którego Ewangelii Jezus znajduje się ciągle w drodze do Jerozolimy. Kościół – to nowy etap ekonomii zbawienia – rozpocznie swoją historię też w Jerozolimie, i dlatego świadkowie wniebowstąpienia wrócą do Jerozolimy. Nie tylko w imię kronikarskiej wierności zaznacza Łukasz, że odległość pomiędzy Świętym Miastem a Górą Oliwną była tak niewielka, iż można ją było przebyć nie naruszając prawa odpoczynku szabatowego. Szczegół ten, być może, informuje równocześnie czytelnika, że wniebowstąpienie miało miejsce w czasie szabatu. Góra Oliwna jest rzeczywiście odległa od Jerozolimy o niespełna jeden kilometr. Tak więc jeszcze tego samego dnia, nie łamiąc bynajmniej prawa szabatu, uczniowie wrócili do Jerozolimy, wypełniwszy w ten sposób polecenie wydane przez Jezusa bezpośrednio przed wniebowstąpieniem. Łukaszowi wyraźnie zależy na tym, aby pokazać, jak Kościół od samego początku był posłuszny rozkazom Jezusa. Dap 1:13 „Sala na górze”, w której byli zebrani Apostołowie, to według najstarszej tradycji Wieczernik. Łukasz nie podaje przyczyn, dla jakich Apostołowie tu się właśnie zebrali. Czy nie chce jednak przez to powiedzieć, że pierwotnemu Kościołowi bardzo drogie było miejsce, gdzie po raz pierwszy była sprawowana Eucharystia? Ma to wskazywać na szczególne związki pierwszej społeczności wiernych z Eucharystią. Lista imion Apostołów (nie ma już na niej Judasza) podawana przez Łukasza nie po raz pierwszy (por. np. Łk 6:14 nn), zaraz po Piotrze wymienia Jana, ze względu na szczególną miłość, jaką go darzył Zbawiciel, oraz z racji pewnych wspólnych wystąpień tych dwóch Apostołów (por. np. Łk 22:8; Jan 13:23 nn; Jan 18:15; Jan 20:2 nn; Jan 21:20 nn). Dap 1:14 Spośród wszystkich czterech Ewangelistów właśnie Łukasz pisze najczęściej o modlitwie nie tylko Jezusa, lecz także Apostołów i pierwszych chrześcijan (por. Dz 1:24; Dz 2:42; Dz 12:5; Dz 12:12; Dz 13:2; Dz 20:36). Modlitwa żarliwa i ustawiczna decyduje o bardzo specyficznej atmosferze pierwotnego Kościoła. Nikt nie zgłaszał żadnych sprzeciwów co do takiego stylu życia. Jednomyślność na modlitwie była wyrazem harmonii panującej w pierwotnym Kościele. Znamienna dla tej relacji jest również wzmianka o obecności niewiast w pierwszej wspólnocie nowotestamentowej. Wynika stąd, że Łukasz przewiduje dla nich specyficzną i ważną rolę w życiu dopiero co tworzącego się Kościoła. Zresztą wyraźnie będzie o tym mówił nie tylko Łukasz (Dz 12:12 n; Dz 17:4; Dz 17:12; Dz 17:34; Dz 18:2; Dz 18:26), lecz także Paweł (1Ko 9:5; 1Ko 9:11; Rzm 16:1 nn). Tylko Łukasz tak dużo uwagi i miejsca poświęca Maryi. Dziwne nawet byłoby to, gdyby Jej tu nie wspomniał, skoro mówił o niewiastach zgromadzonych w Wieczerniku. Bracia Jezusa – to oczywiście Jego krewni, tak właśnie określani już w Ewangeliach. Dap 1:15–16 Jednym z pierwszych wydarzeń – jeśli nie wręcz pierwszym w dziejach pierwotnego Kościoła – było uzupełnienie grona Dwunastu. Wiadomo bowiem, że grono to zostało umniejszone o jedną osobę wskutek tragicznego odejścia Judasza. Troska o uzupełnienie grona Dwunastu jest następstwem dość powszechnego w NT przeświadczenia, że Kościół Chrystusowy stanowi wyraźną kontynuację składającego się z dwunastu pokoleń starotestamentalnego ludu Bożego (zob. Łk 22:28 nn; Mat 19:26 nn; Efz 2:20; Obj 21:12 nn); Apostołowie to reprezentanci owych dwunastu pokoleń. Wyraźnym nawiązaniem do tradycji ewangelicznej jest również wyznaczanie Piotrowi przewodniej roli w społeczności wczesnochrześcijańskiej. Łukasz zdaje się bardzo starannie pamiętać o tym, by Piotr ową najważniejszą pozycję zachowywał w całej treści Dziejów (zob. Dz 2:14; Dz 2:38; Dz 3:1; Dz 4:8; Dz 5:3; Dz 5:29; Dz 8:14; Dz 8:20; Dz 9:32; Dz 11:2; Dz 15:7). W księdze pojawia się nowy tytuł wyznawców Chrystusa. Ci, co w Ewangeliach byli określani mianem uczniów, są tu nazywani braćmi. Czyżby przez to chciał Łukasz wskazać na owocującą już miłość Chrystusa, który umarł za braci? Zebrało się owych braci, według obliczeń Łukasza, około stu dwudziestu. Trudno stwierdzić, czy liczba ta ma jakiś związek z cyfrą określającą stan ilościowy grona apostolskiego. Nie bez znaczenia jest jednakże fakt, że według ustawodawstwa żydowskiego społeczność uprawniona do utworzenia własnej rady musiała liczyć przynajmniej 120 osób. W samym wystąpieniu Piotra miejsce centralne zajmuje sprawa Judasza. Tragiczne wydanie na śmierć Jezusa przez jednego z Jego najbliższych uczniów znajdowało się od wieków w planach Opatrzności Bożej i było nawet zapowiadane przez proroków, spośród których Piotr wymienia jednego – Dawida, czyniąc aluzję do Ps 68:26 i Ps 108:8: będących według tradycji dziełem tego króla. Ze słów „musiało wypełnić się Pismo” wcale nie wynika, że Judasz, będąc niejako narzędziem przedwiecznego przeznaczenia, został w ten sposób uwolniony od winy. Przedmiotem wypełnienia się Pisma jest sytuacja, jaka zaistniała po samobójstwie Judasza. Zresztą wypełnianie się Pisma – to w NT zawsze sprawa kategorii poznawczych, a nie sprawczych. Dap 1:17 Wina Judasza polegała – gdy chodzi już o bezpośrednie działanie – na tym, że wskazał on drogę oprawcom Jezusa. Wzmianka o tym, że Judasz zaliczał się do grona Dwunastu i miał udział w posługiwaniu apostolskim, może mieć w tym kontekście wiele znaczeń. Jest to przede wszystkim wyjaśnienie, że właśnie dlatego mógł on wskazać drogę do Jezusa. Poza tym również nawiązuje do teologii dwunastu pokoleń. Judasz „zaliczał się” do grona Dwunastu, spełniał doniosłą funkcję w całokształcie owej liczby. Poza tym miał swoją cząstkę, swój dział na wzór działu każdego z dwunastu pokoleń. Zadaniem kolegium Dwunastu było posługiwanie. Celem wszystkich powołań ludzkich, od Matki Bożej poczynając, jest posługiwanie. Dap 1:18–19 Zarówno wzmianka o nabyciu przez Judasza ziemi za uzyskane pieniądze, jak też niesłychanie realistyczny zapis śmierci tego tragicznego Apostoła wskazują na tradycję, która nie została utrwalona przez Ewangelistów (por. Mat 27:3 nn). Rozbieżności nie są jednakże tak wielkie, by można było twierdzić, że te dwie różne tradycje wzajemnie się wykluczają. Zresztą szczegół mówiący o tym, że Judasz spadłszy głową na dół, pękł na pół jest nie tyle może relacją o sposobie śmierci zdrajcy, ile raczej nawiązaniem do Mdr 4:19, gdzie tak właśnie został przedstawiony koniec niesprawiedliwego, gardzącego sprawiedliwym. Dz 1:19 słowami: Nazwano ową rolę w ich języku Hakeldamach zdaje się uzasadniać słuszność przypuszczenia, że mamy tu do czynienia nie z fragmentem mowy Piotra – który mówił przecież takim samym językiem jak mieszkańcy Jerozolimy – lecz ze wzmianką wyjaśniającą, pochodzącą od Łukasza, który zresztą w Ewangelii, warto o tym pamiętać, nigdy nie podawał bliższych szczegółów dotyczących śmierci Judasza. Tekst czytany bez fragmentu Dz 1:17–19 jest nawet bardziej logiczny i zwarty: stwierdzenie wypełnienia się Pisma wiąże się wtedy bezpośrednio z treścią proroctwa. Dap 1:20 Życie pierwotnego Kościoła upływało pod znakiem dopatrywania się nowych treści znaczeniowych w księgach ST. Specyfika tych kolejnych odczytywań Pisma Świętego sprowadzała się do ciągłego poszukiwania w życiu odpowiedników dla tego, co „dla naszego pouczenia zostało zapisane” (Rzm 15:4). „Opustoszał dom” – miejsce zajmowane dotychczas w gronie Dwunastu przez Judasza było wolne. Polecenie dokooptowania kogoś innego mają Apostołowie właśnie teraz wypełnić. Dap 1:21–22 Natychmiast przystąpiono do dzieła. Na początku podano warunki, które powinien był spełniać ewentualny kandydat na następcę Judasza. Otóż kandydatem owym mógł być tylko ten, kto 1) był już związany w sposób bardziej ścisły z Apostołami jeszcze przed śmiercią Jezusa, 2) kto przebywał w kręgu bardziej bezpośrednich wpływów Jezusa od chrztu Janowego począwszy, czyli od pierwszego publicznego wystąpienia Jezusa, aż do dnia, w którym został On wzięty do nieba. Te dwa warunki zdają się postulować konieczność odbycia pewnego stażu przez kandydata na następcę Judasza, potrzebę przejścia przez swoistą inicjację. Człowiek, „który będzie spełniał te warunki” i zwycięży w wyborach zostanie urzędowym świadkiem zmartwychwstania Jezusa. Zmienia się, jak widać, w Dziejach pojęcie apostołowania. Apostołowie to już nie wysłannicy, którzy mają głosić królestwo Boże, udzielać chrztu, wypędzać szatana i leczyć ludzkie słabości. Apostołowie działający po śmierci Jezusa to przede wszystkim świadkowie Jego zmartwychwstania. Doniosłość teologiczną nowej koncepcji apostołowania ukaże dosadnie św. Paweł w takim m.in. stwierdzeniu: Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara… Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał… dotąd pozostajecie w waszych grzechach (1Ko 15:14; 1Ko 15:17). Kategoryczny wymóg, aby przyszli świadkowie zmartwychwstania oglądali z bliska Jezusa za dni Jego publicznej działalności, jest wyrazem troski o to, by zarówno sami świadkowie, jak i ci, wobec których będą oni świadczyć, dostrzegali łączność, co więcej, tożsamość Jezusa ziemskiego ze zmartwychwstałym Chrystusem. Dap 1:23–26 Wśród prawdopodobnie wielu innych dwaj ludzie – Józef Barsaba Justus i Maciej – zapewne spełniali w szczególny sposób warunki stawiane kandydatom na następcę Judasza. Ponieważ jednak obaj nie mogli być wybrani do uzupełnienia grona Dwunastu, dokonano wyboru przez losowanie poprzedzone specjalną modlitwą do Boga, Wszechwiedzącego (por. 1Sm 16:7; Ps 7:10; Jer 11:20; Jer 17:10; Syr 42:18; Dz 15:8; Łk 16:15; Rzm 8:27; 1Ts 2:4; Obj 2:23), by zechciał wskazać najbardziej godnego kandydata. Wybór padł na Macieja – i tak oto kolegium apostolskie liczy znów dwunastu ludzi. Dap 2:1 Pięćdziesiątnicą nazywano Święto Zbiorów obchodzone przez Żydów pięćdziesiątego dnia po święcie Paschy. W liturgii tego święta miejsce naczelne zajmował obrzęd uroczystego złożenia w świątyni dwu chlebów upieczonych ze świeżej mąki. W tekstach liturgicznych tego święta nawiązywano wielokrotnie do faktu przekazania Mojżeszowi Prawa na górze Synaj. Wspomniani tu przez Łukasza „wszyscy” – to nie tylko Apostołowie, lecz wszyscy wierni zbierający się według ówczesnego zwyczaju na modlitwie w Wieczerniku. Wyraźna wzmianka o Wieczerniku znajduje się w Dz 1:13. Na tym to miejscu przebywali wszyscy w dzień Pięćdziesiątnicy. Dap 2:2 To, co spadło z góry – bo tak należy rozumieć określenie z nieba – nie było zwykłym wiatrem, lecz było czymś w rodzaju wichru, który napełnił cały dom, a nie tylko pomieszczenie, w którym przebywali wszyscy. Tego rodzaju wicher jest w Biblii nierzadko symbolem działania Boga, zstępującego nagle między ludzi (por. 2Sm 22:11; 2Sm 22:16; 1Kl 19:12; 2Kl 2:11; Ps 104:3). Dap 2:3 Wzmianka o rozdzieleniu się języków przypomina starotestamentowy opis rozdzielenia się narodów (Rdz 11:7–9; Pwt 32:8): ten sam termin grecki użyty jest w Dz 2:3 i w przekładzie greckim wspomnianego wyżej wiersza ze ST. Tam pycha ludzi spowodowała ich niemożność wzajemnego porozumiewania się, tu Duch Święty, symbol miłości, wynagradza niejako zdyscyplinowanie oraz wzajemną miłość Apostołów i pierwszych chrześcijan. Ogień – to także symbol obecności i potęgi Bożej, nierzadko tak właśnie przedstawianej w ST (por. np. Wjs 3:2; Wjs 13:21– 22; Mal 3:2). Owe jakby języki ognia ukazujące się nad każdym z Apostołów oznaczają dowody szczególnego wpływu Boga na każdego ze zgromadzonych w Wieczerniku. Dap 2:4 W ten sposób została wyjaśniona natura owego zjawiska „języków jakby ognia”. Wskutek napełnienia Duchem Świętym zebrani w Wieczerniku odczuli w sobie szczególną moc i zarazem potrzebę opowiadania Ewangelii Chrystusowej. Z chwilą ukazania się ognistych znaków uczniowie Pańscy poczęli przemawiać językami innymi niż te, jakimi posługiwali się zazwyczaj. Były to rzeczywiście języki obcych narodowości, a nie – jak przypuszczali do niedawna egzegeci liberalni – nieokreślony bliżej bełkot. Wyrażenia zaczęli mówić obcymi językami nie należy też pojmować w ten sposób, iż uczniowie w rzeczywistości przemawiali swoim zwykłym, rodzimym językiem, a ci, co ich słuchali, zrozumieli, dzięki jakiejś szczególnej pomocy z góry, słowa uczniów Pańskich „w przekładzie” na własny język. Łukasz wyraźnie stwierdza, że uczniowie mówili obcymi językami. Zresztą zaczęli mówić, zanim jeszcze zjawili się jacykolwiek słuchacze. A więc mamy do czynienia podczas zesłania Ducha Świętego z niezwykłością posługiwania się nie znaną dotychczas mową, a nie z cudownym zjawiskiem rozumienia obcych języków. Dap 2:5 Rozproszeni po całym imperium rzymskim Żydzi na ważniejsze święta przybywali do Jerozolimy, gdzie pozostawali przez czas dłuższy, aby dać upust swej pobożności i nacieszyć się widokiem świątyni, która była wielkim skarbem narodowo-religijnym każdego Izraelity. Wspomniani tu pobożni Żydzi przybyli do Jerozolimy najprawdopodobniej na święto Paschy lub może – jeśli mieszkali bliżej – udali się do Świętego Miasta na uroczystości związane z pierwszymi zbiorami płodów ziemi. Możliwe, że nie byli to Żydzi w sensie ścisłym – tzn. ludzie legitymujący się obrzezaniem i przynależnością do któregoś z dwunastu pokoleń – lecz tzw. bogobojni, czyli poganie sympatyzujący z judaizmem i biorący udział w kulcie synagogalnym, lecz nie obrzezani i nie zachowujący wszystkich przepisów rytuału żydowskiego. Dap 2:6–7 Z powyższego stwierdzenia wynika, że szum, który powstał w Wieczerniku, był tak głośny, iż słyszano go daleko w mieście. Według przypuszczeń wielu egzegetów, uczniowie, począwszy mówić obcymi językami, udali się do świątyni; tam właśnie zebrały się różnojęzyczne, wspomniane wyżej tłumy. Ludzie ci zdumiewali się, słysząc przemawiających uczniów. Dap 2:8–13 Głównym powodem zdziwienia tłumów był fakt wszystkim wiadomy – być może rozpoznawano to po samym ubiorze uczniów – że przemawiający pochodzili z Galilei. Skądże zatem znajomość tylu języków? Lista narodów, które słuchały uczniów Pańskich, została ułożona tak, iż autor posuwa się ze wschodu coraz bardziej na zachód. Jeden wspólny język łączy Partów, Medów i Elamitów. Wszystkie owe trzy ludy zamieszkiwały krainę położoną na wschód od rzeki Tygrys, poza granicami Imperium Rzymskiego. Pewnymi odmianami języków semickich posługują się mieszkańcy Mezopotamii, Żydzi i Arabowie. Wśród mieszkańców Mezopotamii było – szczególnie od czasu niewoli babilońskiej – dość dużo Żydów. Problem dotąd nie rozwiązany stanowi umieszczona po wyliczeniu Żydów, a tuż przed wymienieniem Kapadocji, wzmianka o Judei. Niektórzy sądzili – chyba nie bez słuszności – że w pierwotnym tekście zamiast słowa ’Ioυδαία (Judea) znajdował się rzeczownik ’Ioυδαιoι (Judejczycy, Żydzi), i wówczas chodziłoby o Żydów mieszkających w Mezopotamii, Kapadocji itp. Kapadocja, Pont, Azja, Frygia i Pamfilia składają się w sumie na dzisiejszy półwysep małoazjatycki. Lista narodów, które tworzyły tłum słuchający Apostołów, kończy się wzmianką o Rzymianach. Ci ostatni to najprawdopodobniej obywatele rzymscy przebywający w Jerozolimie lub Żydzi, którzy na pewien czas tylko przybyli z Rzymu do Palestyny. Kontynuując wyliczenia ludów, tak przedziwnie zmieszanych przed świątynią jerozolimską, z kolei Łukasz przeciwstawia rodowitych Żydów tak zwanym prozelitom, tj. nawróconym na judaizm poganom, czyli tym, którzy „doszli” do judaizmu. W drugiej antytezie wszyscy słuchacze Apostołów zostali podzieleni na Kreteńczyków i Arabów. Pierwsi oznaczają mieszkańców Zachodu, drudzy Wschodu. Tak więc skutki Zesłania Ducha Świętego dosięgły w pewien sposób wszystkich ówczesnych ludzi. Dap 2:14 Podobnie jak na początku mowy, tak i w jej zakończeniu słuchacze Piotra są nazwani – nie bez określonego powodu – Izraelitami, dokładnie, „mężami izraelskimi” i „domem Izraela”. Łukasz przekazał nam w Dziejach trzy wielkie mowy Piotra. Charakter najbardziej judaistyczny ma mowa wygłoszona po zesłaniu Ducha Świętego. Zaznacza się to już w jej pierwszych słowach, w samym sposobie zwrócenia się Apostoła do słuchaczy: Mężowie Judejczycy i wszyscy mieszkańcy Jeruzalem, choć wiadomo, że przemowy Piotra słuchali nie tylko Judejczycy i nie tylko mieszkańcy Jerozolimy. Po zaapelowaniu do dobrej woli i uwagi słuchaczy Piotr natychmiast przystępuje do wyjaśnienia całkiem niezwykłego zachowania się Apostołów. Dap 2:15–16 Zgromadzonych w Wieczerniku uczniów Pańskich posądzono o nietrzeźwość, na co mamy w Biblii kilka dowodów. I tak np. w 1Ko 14:23 czytamy: Kiedy się przeto zgromadzi cały Kościół i wszyscy poczną korzystać z daru języków, a wejdą na to ludzie prości oraz poganie, czyż nie powiedzą, że szalejecie? a inna wypowiedź Pawła nakazuje: I nie upijajcie się winem… ale napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie psalmami i hymnami, i pieśniami pełnymi ducha… (Efz 5:18 n). O trzeźwości Apostołów Piotr przekonuje argumentem, że jest wczesna pora, tj. godzina trzecia, czyli dziewiąta rano, a przecież żaden Izraelita nic nie je ani nie pije, zanim nie odprawi modlitw, które zwykły się rozpoczynać właśnie około godziny dziewiątej. Zjawisko jest rzeczywiście niecodzienne, lecz jego sensu należy szukać gdzie indziej. Jest ono wypełnieniem tego, co zapowiadał Joel, jeden z najstarszych proroków Izraela. Dap 2:17–18 Wśród kilku proroków opisujących szczególną obfitość darów Ducha Świętego, patronującego początkom ery mesjańskiej, na plan pierwszy z pewnością wysuwa się Joel. To, czego dokonywali Apostołowie zaraz po zesłaniu Ducha Świętego, mimo woli musiało się kojarzyć ze słowami Joela, przepowiadającego powszechne prorokowanie synów i córek, młodzieńców i starców, niewolników i niewolnic Izraela. Semityzm: „wszelkie ciało” wyraża nie tylko ideę powszechności daru prorokowania, lecz także i to, że ów dar otrzymają bardzo zwykli, pełni słabości ludzie (por. Mat 24:22; Łk 3:6; Dz 28:28; Rzm 3:22; 1Ko 1:26–29; Gal 2:16 itd.). Widzenia i sny to też pewna forma dostrzegania rzeczy przyszłych, zakrytych przed śmiertelnikami. Dap 2:19–20 Wyliczone tu dziwy dokonujące się na niebie i na ziemi nie mają co prawda odpowiedników w tym, co się działo w Wieczerniku podczas zesłania Ducha Świętego, ale stanowią elementy nieodłączne prawie wszystkich biblijnych opisów końca świata (zob. np. Mat 24; Mar 13; Łk 21). Nastały więc już czasy ostateczne w sensie szerszym. Możliwe również, że obrazy ognia, kłębów dymu i zaćmionego słońca skojarzyły się Piotrowi z ognistymi językami zesłania Ducha Świętego. Jednakże wydaje się, że Piotr przede wszystkim myślał tu o uniwersalistycznym charakterze dzieła zbawienia. Dary Ducha Świętego są teraz dostępne dla wszystkich, którzy tworzą nowy lud Boży, lecz w pierwszym rzędzie niejako dla tych, którzy uchodzą w łonie owego ludu za najmniejszych. Dap 2:21 Wzywanie imienia Pańskiego należy do elementów istotnych w posłannictwie każdego chrześcijanina. W Dz 9:14 chrześcijanie są po prostu nazywani tymi, którzy wzywają imienia Pańskiego (por. także Dz 9:21; Dz 22:16; 1Ko 1:2; 2Tm 2:22). Według Piotra, jak i innych autorów NT, Panem jest już nie Jahwe, lecz sam Jezus Chrystus; wzywać imienia Pańskiego – tzn. wyznawać, że Jezus jest Panem. Na sądzie ostatecznym kara spotka tych, którzy nie wzywali imienia Pańskiego, nagroda zaś stanie się udziałem ludzi, co wyznawali, że Jezus jest Panem. Znów przypominają się słowa Pawła, u którego czytamy: Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony (Rzm 10:13). Dap 2:22 Fragment Dz 2:22–36 uchodzi za jeden z najstarszych schematów katechezy wczesnochrześcijańskiej (kerygmatu). Teksty analogiczne można odnaleźć we wszystkich bez mała mowach apostolskich. Na schematy tego rodzaju składają się zazwyczaj takie oto tematy: 1) nawiązanie do konkretnych okoliczności; 2) proklamacja faktu zmartwychwstania; 3) argumentacja za pomocą tekstów ze ST; 4) wezwanie do pokoju. Ci, do których na samym początku zwracał się Piotr słowami mężowie Judejczycy, są teraz nazwani „mężami izraelskimi”, co stanowi dość wyraźne nawiązanie do wyjątkowo uprzywilejowanej pozycji tego narodu w dziejach całej ludzkości. Paweł jest szczególnie tego świadom, gdy wypowiada takie oto słowa: Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa… (Rzm 9:4). Dap 2:23 Lecz jakże niewątpliwą rację ma Paweł, gdy nieco dalej, w tym samym Liście do Rzymian pisze: Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela, są Izraelem (Rzm 9:6). Ci, którzy nie zasłużyli sobie na miano prawdziwych Izraelitów, dopuścili się czynu dokładnie przedstawionego na wstępie mowy Piotra. Oni to stali się sprawcami wydania, przybicia do krzyża i zamordowania Tego, który był co prawda człowiekiem, Jezusem z Nazaretu, lecz wypełniał posłannictwo Boga. Dowodem tego okazały się dokonywane przez Jezusa wobec wszystkich – dlatego Piotr podkreśla: Dokonał wśród was, o czym sami wiecie (Dz 2:22) – niezwykłe czyny, cuda i znaki. Właśnie one bardziej niż wypowiadane przez Jezusa słowa gwarantują od samego początku autentyczność Jego posłannictwa, co On sam bardzo dosadnie stwierdza: Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wypełnienia; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał (Jan 5:36). Dap 2:24 Problem, jakim był dla Żydów Jezus, wcale nie został rozwiązany w momencie złożenia Go do grobu. Zmartwychwskrzeszenie Chrystusa przez Boga Ojca, to argument najwymowniej stwierdzający legalność roszczeń mesjańskich Jezusa z Nazaretu. W owym tryumfie Jezusa nad śmiercią znów widzi Piotr wypełnienie się proroczych słów Ps 16:8–11. Dap 2:25–28 Piotr nie poprzestaje zresztą na samym zacytowaniu Psalmu. Po cytacie następuje egzegeza zmierzająca do wykazania, że przytoczone przed chwilą słowa żadną miarą nie mogły się odnosić do Dawida, bo ten przecież umarł i został pochowany w miejscu, które jest powszechnie i dobrze znane. Enigmatyczna postać mówiąca w owym Psalmie o niepoddaniu się prawom skażenia została utożsamiona z osobą Jezusa. To w Jego imieniu przemawiał Dawid, uważany za autora wspomnianego Psalmu. Dap 2:29–31 Tak więc w tej – chyba jednej z najstarszych – chrystologii palestyńskiej zostały wyeksponowane zasadniczo trzy tematy: 1) publiczna działalność Jezusa, ze szczególnym uwzględnieniem Jego cudownych czynów (por. Ewangelię Marka, co być może wiąże się z mową Piotra); 2) śmierć Jezusa i mocne wyakcentowanie odpowiedzialności, jaką za tę śmierć ponoszą Żydzi jerozolimscy – szczegół ukazywany jeszcze wiele razy w Dziejach (por. np. Dz 3:13–15; Dz 4:10; Dz 5:30; Dz 10:39; Dz 13:27–29; zob. także Łk 24:20; 1Ts 2:15; 3) zmartwychwstanie jako wyraz szczególnej interwencji Boga Ojca na rzecz Chrystusa. Dap 2:32 Kiedy Piotr, występując w imieniu pozostałych Apostołów, oświadcza: Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami, przypomina się owo nowe, znane już z opisu wyboru Macieja, pojęcie apostołowania. Apostołować – to znaczy świadczyć o zmartwychwstaniu. Dap 2:33–35 Zmartwychwstanie jest tylko cząstką wielkiego dzieła wywyższenia Chrystusa. Na całość tego dzieła składa się – prócz zmartwychwstania – wniebowstąpienie, zasiadanie po prawicy Ojca i orędowanie za nami. Zasiadanie po prawicy Ojca jest wyrazem udziału w Jego władzy i majestacie. Świadomość obecności audytorium wychowanego na księgach ST skłania Piotra do posłużenia się znów argumentem e Scriptura. Rolę takiego argumentu spełnia tym razem Ps 110:1. Zawarte w tym Psalmie słowa także nie mogą się odnosić do Dawida, lecz do Mesjasza, Dawidowego Pana. To On usłyszał polecenie: Siądź po prawicy mojej. Wzmianka o zesłaniu Ducha Świętego nawiązuje ponownie do okoliczności, które spowodowały wystąpienie Piotra, i jest równocześnie ukazaniem istotnej prawdy, zawartej w całym wydarzeniu. Dap 2:36 Izrael był przedmiotem szczególnego upodobania Bożego, był własnością Jahwe. Otóż ten właśnie Izrael nie powinien zapominać ani na chwilę – niech wie z niewzruszoną pewnością – że to jego synowie ukrzyżowali Jezusa, tego Jezusa, o którym autor Dziejów Apostolskich powie nieco dalej, że przeszedł przez życie wszystkim dobrze czyniąc. Lecz tryumf „domu Izraela” był tylko pozorny. Bóg przyszedł z pomocą ukrzyżowanemu, a nawet już pogrzebanemu Jezusowi: uczynił Go i Panem, i Mesjaszem. Pierwszy z tych tytułów jest aluzją do Ps 110, : drugi – do Ps 16. Pojęcie Pana (Kύριoς) będzie z czasem streszczało całe wyznanie wiary w zmartwychwstanie i Bóstwo Jezusa. Przyznanie zaś Jezusowi tytułu Mesjasza naprowadza na chrystologiczny sens całego ST. Piotr wyraźnie stwierdza, że Bóg uczynił Jezusa Panem i Mesjaszem, a chwila dokonania tego aktu pokrywa się w oczywisty sposób ze zmartwychwstaniem Jezusa. Nie oznacza to jednak wcale, że Jezus zarówno boską, jak i mesjańską godność otrzymał dopiero po zmartwychwstaniu. Jednakże w NT stwierdza się wielokrotnie (Dz 13:33; Heb 1:5; Heb 5:5; Rzm 1:4), że manifestacja, czyli ukazanie ludziom tej podwójnej godności, nastąpiła w pełni dzięki zmartwychwstaniu. Dap 2:37 Przypomnienie winy Izraelitów spełnia wyraźnie zamierzoną funkcję w strukturze mowy Piotra. Pragnie on zakończyć swe wystąpienie wezwaniem do pokuty. Łukasz zaznacza, że usłyszawszy słowa Piotra, zebrani przed Wieczernikiem przejęli się nimi do głębi serca. Było to niewątpliwie wielkie osiągnięcie Apostoła. Po dzień dzisiejszy każdemu misjonarzowi, każdemu głosicielowi Dobrej Nowiny, chodzi właśnie o takie poruszenie serc tych, do których przemawia. Taka reakcja jest bowiem wyrazem dobrej woli i gotowości słuchającego na przyjęcie przekazywanych mu pouczeń. W przypadku słuchaczy Piotra wyrazem tej gotowości i wewnętrznego otwarcia się było także postawione przez nich pytanie: Cóż mamy czynić, bracia? Ani pierwsi chrześcijanie nie odczuwali jeszcze swej odrębności od synagogi, ani ówcześni Żydzi nie uważali uczniów Pańskich za wyłączonych z narodu wybranego. Dlatego pytając Apostołów o radę nazywają ich braćmi. Dap 2:38 W odpowiedzi na to, jakże cenne pytanie, Piotr wydaje dwa zwięzłe polecenia. Pierwsze z nich brzmi: Nawróćcie się. Polecenie to zobowiązuje do zmiany całego dotychczasowego sposobu myślenia; ma być radykalnym przestawieniem się duchowym na zupełnie inne tory. Taki jest sens greckiego czasownika μετανoειν, co zresztą odpowiada dobrze samej etymologii słowa μετά – νoυς. Słuchacze Piotra powinni więc inaczej patrzeć odtąd na Boga, na bliźnich i na samych siebie. Bóg, którego uważali dotąd tylko za Boga Abrahama, Jakuba, Izaaka, czyli za Boga narodu wybranego, jest w rzeczywistości Bogiem wszystkich ludzi. Bliźni, nawet ci nieobrzezani, są też bliźnimi, mają takie samo prawo do zbawienia wiecznego, jak obrzezani Izraelici. Każdy człowiek, nabyty za cenę krwi Chrystusa, jest Bożą własnością, a jego ciało – to świątynia Boga Żywego. Drugie polecenie zobowiązywało do przyjęcia chrztu św. w imię Jezusa Chrystusa, co zapewniało z jednej strony darowanie grzechów, a z drugiej zaś otrzymanie darów Ducha Świętego. Przyjąć chrzest – znaczyło to poddać się obmyciu, które zewnętrznie przypominało chrzest udzielany przez Jana. Miało to być jednak obmycie dokonane w imię Jezusa Chrystusa (por. Dz 8:16; Dz 10:48; Dz 19:5; Dz 22:16; 1Ko 1:13; 1Ko 1:15; 1Ko 6:11; Gal 3:27; Rzm 6:3), co oznaczało, że przyjmujący owo obmycie spełniał polecenie samego Jezusa i w ten sposób szczególnie się z Nim jednoczył. Była to równocześnie aluzja do wyznania wiary w Jezusa Chrystusa, jakie się składało zazwyczaj podczas przyjmowania chrztu. Dap 2:39 Różnica zasadnicza pomiędzy chrztem Jana a chrztem udzielanym w imię Jezusa polegała na tym, że ten ostatni powodował odpuszczenie grzechów i sprowadzał na ochrzczonego dary Ducha Świętego. Piotr niewątpliwie nawiązuje do starotestamentowych obietnic, których spadkobiercami mieli być w pierwszym rzędzie synowie narodu wybranego. Lecz ze słów: dla wszystkich, którzy są daleko, a których Pan Bóg wasz powoła wynika jednak, że owe dary są przeznaczone dla wszystkich, ponieważ wszystkich – nie tylko synów Izraela – powołuje Bóg do wiecznego zbawienia. O powoływanych przez Boga mówi tu Piotr, że są daleko. „Oddalenie”, „dystans” jako konsekwencja grzechu sięga swymi początkami najstarszych ksiąg ST, a najbardziej przypomina ucieczkę przed Bogiem, ukrywanie się dwojga pierwszych ludzi po złamaniu zakazu Bożego. Od tego momentu bowiem zwiększał się coraz bardziej ów dystans między Bogiem a ludźmi, którzy byli przecież stworzeni na obraz i podobieństwo Boże; między dwojgiem pierwszych ludzi, z których jedno było ciałem z ciała i kością z kości drugiego; między dwoma rodzonymi braćmi, Kainem i Ablem; między całymi narodami, Izraelem i jego wrogami, oraz w łonie samego narodu wybranego, gdy nastąpił podział królestwa Salomona na dwa państwa: północne i południowe. Wszystkie zbawcze poczynania Boga mają na celu zmniejszenie tego dystansu. Kiedy zaś Chrystus zstąpił od Ojca, przyjął naturę ludzką, umarł za nas i zmartwychwstał, wtedy Paweł mógł wreszcie powiedzieć: Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa (Efz 2:13). Dap 2:40 Już w katechezie synoptycznej głoszenie Ewangelii jest niekiedy nazywane dawaniem świadectwa. W Dziejach prawie wyłącznie tymi słowami określa się posługę apostolską. Nawoływanie do pokuty i nawrócenia stanowiło nieodłączny aspekt tego świadczenia. Jeśli ktoś prawdziwie chciał wprowadzić w czyn polecenie głoszących Dobrą Nowinę, jeśli rzeczywiście pragnął się nawrócić, musiał przede wszystkim odseparować się duchowo od ludzi złych, musiał się ratować przed wpływami tego przewrotnego pokolenia (por. Pwt 32:5; Gal 1:4; Łk 3:7; Łk 21:23). Przyjąć naukę Apostołów – znaczyło to spełnić pierwsze z dwóch poleceń Piotra, znaczyło to zdecydować się na ów scharakteryzowany już pokrótce inny sposób myślenia. Wtedy dopiero mógł nastąpić chrzest. Nawrócenie się było wymagane od początku jako warunek chrztu. Dap 2:41 Po pierwszej mowie Piotra około trzech tysięcy ludzi spełniło ów warunek i przyjęło chrzest. Takie więc były pierwsze owoce zesłania Ducha Świętego. Dzięki Niemu właśnie tworzyła się nowa społeczność, nowy Izrael, Izrael wedle ducha, rozrastający się coraz bardziej pod względem liczebności swych członków. Krótkie wzmianki o rozwoju Kościoła pierwotnego będą nam towarzyszyły jako zwięzłe summaria przy lekturze prawie całego tekstu Dziejów (por. np. Dz 2:47; Dz 4:4; Dz 5:14; Dz 6:1; Dz 6:7; Dz 9:31; Dz 11:21; Dz 11:24; Dz 16:5; Dz 19:20). Dap 2:42 Jest to pierwsze summarium, czyli zwięzła charakterystyka życia religijnego pierwotnej wspólnoty. Łukasz podaje znamienne rysy tego nowego stylu życia. Na wstępie zaznacza, że wierni „trwali w nauce Apostołów”. Nie chodzi tu o Dobrą Nowinę głoszoną Żydom po raz pierwszy i będącą bezpośrednią przyczyną ich nawrócenia. Jest to raczej aluzja do bardziej szczegółowych instrukcji, jakich Apostołowie udzielali nowo nawróconym, wprowadzając ich coraz głębiej w naukę Jezusa. Było to jakby swoiste studium teologii wczesnochrześcijańskiej. Innym rysem charakterystycznym życia pierwotnej gminy było „trwanie we wspólnocie”. Naturę tej wspólnoty określi Łukasz nieco dokładniej w dalszym ciągu pierwszego summarium. Tymczasem wzmianka o owej wspólnocie jest stwierdzeniem faktu miłości łączącej pierwszych chrześcijan. Szczególny rodzaj wspólnoty tworzyli oni podczas łamania chleba i na modlitwie. Wzmianka o łamaniu chleba może stanowić aluzję do każdego, zwłaszcza wieczornego posiłku, kiedy to, po odprawieniu specjalnych modłów, łamano i rozdzielano między uczestników wieczerzy przaśne chleby. Jednakże w NT określenie to staje się zwrotem technicznym i odnosi się przede wszystkim do Uczty Eucharystycznej (1Ko 10:16; 1Ko 11:24; Łk 22:19), która od samego początku odgrywała rolę pierwszoplanową w życiu pierwotnego Kościoła. Pojęcie wspólnoty podczas łamania chleba pozostaje nietknięte nawet wtedy, gdy się przyjmie, że owego łamania chleba nie należy utożsamiać formalnie ze sprawowaniem Eucharystii, ponieważ tego rodzaju zebrania miały miejsce, jak wiadomo, tylko w niedzielę. Tak więc udział w łamaniu chleba – to uczestniczenie we wspólnym spożywaniu Ciała i Krwi Chrystusa. Łamaniu chleba towarzyszyły modły, którym przewodzili zazwyczaj Apostołowie, recytujący w imieniu całej społeczności najczęściej teksty starotestamentowe, zwłaszcza Psalmy. Typowy przykład takich modłów znajdujemy w Dz 4:24–30. To pozostawanie na wspólnej modlitwie Łukasz będzie z upodobaniem podkreślał jeszcze wiele razy. Warto też przypomnieć, że Jezus w Ewangelii Łukasza jest również najczęściej ukazywany w czasie modlitwy. Dap 2:43 Wspomniana tu bojaźń jako jeden z elementów atmosfery, w jakiej żyli pierwsi chrześcijanie, jest nie tyle naturalnym lękiem, ile raczej prawdziwą bojaźnią Bożą. Bezpośrednim powodem tej bojaźni były znaki i cuda czynione przez Apostołów, o czym dokładniej pisze Łukasz w Dz 5:11 n. Każdy cud jest swoistą epifanią Bożej mocy, a więc w pewnym sensie objawieniem samego Boga. Otóż na pojawienie się Boga człowiek reaguje – i jest to reakcja religijnie prawidłowa – uczuciem bojaźni. Źródłem tej bojaźni jest w ogóle świadomość ludzkiej małości, a w Biblii dość rozpowszechnione zwłaszcza w ST – przekonanie, że kto widział Boga, musi umrzeć. Dap 2:44 Krótka wzmianka o bojaźni na chwilę tylko przerywa opis wspólnotowego sposobu życia pierwszych chrześcijan. Nie ograniczało się ono do tych samych przekonań religijnych, czyli do wspólnoty ideologicznej, lecz obejmowało także sprawę wspólnego korzystania z dóbr materialnych. Dap 2:45 Jeśli ktoś miał własną majętność, sprzedawał, co mógł, pieniądze składał do wspólnej kasy, skąd rozdzielano je między członków wspólnoty, każdemu według rzeczywistych potrzeb. Pierwsza społeczność chrześcijańska była więc pod tym względem rodzajem rodziny zakonnej. Dap 2:46 Już uprzednio zaznaczył Łukasz, że życie pierwszych chrześcijan upływało pod znakiem modlitwy i wspólnego uczestniczenia w łamaniu chleba. Teraz dochodzą nowe, bardzo ważne sprecyzowania co do praktyki modlitwy i udziału w łamaniu chleba. Otóż okazuje się, że na modlitwę chodzili pierwsi chrześcijanie nadal do świątyni, natomiast ceremonie łamania chleba odbywały się w prywatnych domach. Zapewne też towarzyszyły im jakieś modły, ale nie ulega wątpliwości, że na kształtowanie się poczucia odrębności religijnej pierwszych chrześcijan wpłynęła praktyka łamania chleba. Od początku chrześcijaństwa istniało więc przeświadczenie, że w łamaniu chleba mogą uczestniczyć tylko ci, którzy się nawrócili i przyjęli chrzest w imię Jezusa. Radość i prostota serca, czyli szczerość, brak jakiejkolwiek obłudy, tworzące atmosferę, jaką żyli i oddychali pierwsi chrześcijanie, to naturalne następstwa lub mówiąc inaczej, owoce prawdziwej wiary. Dap 2:47 W modlitwach pierwszych chrześcijan dominowało uwielbienie Boga. Nic dziwnego, że od uwielbień zaczynają się prawie wszystkie listy Pawła Apostoła, który niestrudzenie propagował wspomniane wyżej ideały religijne, kładąc tym samym podwaliny pod niejedną wspólnotę wczesnochrześcijańską. W tej sytuacji nawet nieochrzczeni nie mieli nic do zarzucenia pierwszym chrześcijanom. Wszyscy darzyli wszystkich życzliwością. Nic też dziwnego, że z dnia na dzień przybywali nowi chrześcijanie, czego Łukasz nie omieszka zaznaczyć, lubując się – jak to już wiemy – w podkreślaniu liczebnego rozrastania się Kościoła. Kościół zaleca nam ciągle powrót do tej atmosfery radości (por. Flp 3:1 nn), odcinając się wyraźnie od tych, którzy kiedykolwiek propagowali przesadny ascetyzm i ponure ideały świętości (por. także Dz 8:8; Dz 8:39; Dz 13:48; Dz 13:52; Dz 16:34). Dap 3:1 Niezwykłe czyny, cuda i znaki gwarantowały nie tylko autentyczność posłannictwa Jezusa, lecz także je niejako przedłużały, pojawiając się w działalności Apostołów Jezusa. Zaznaczywszy w pierwszym summarium, że bojaźń ogarniała każdego, gdyż Apostołowie czynili wiele znaków i cudów (Dz 2:43), Łukasz przystępuje obecnie do zilustrowania tego ogólnego stwierdzenia konkretnymi przykładami. Nie jest dziełem przypadku, że w tym celu wybrał on cud dokonany prawie w obrębie świątyni i akurat w momencie gdy Apostołowie Piotr i Jan udawali się do świątyni na modlitwę o godzinie dziewiątej. Łukaszowi wyraźnie zależy na tym, by pokazać, że przez długi czas Kościół łączyły dość szczególne związki z synagogami i ze świątynią. Pod koniec Dziejów Apostolskich zapisuje Ewangelista taki oto szczegół: Paweł wziął ze sobą tych mężów, następnego dnia poddał się razem z nimi oczyszczeniu, wszedł do świątyni i zgłosił [termin] wypełnienia dni oczyszczenia, aż zostanie złożona ofiara za każdego z nich (Dz 21:26). Oficjalnie pobożny mieszkaniec Jerozolimy udawał się dwa razy w ciągu dnia – rano i wieczorem – na specjalne modły do świątyni; w wielu rodzinach był jednak pielęgnowany zwyczaj także modlitwy południowej. Okolice Bramy Pięknej, zwanej inaczej Bramą Nikanora, stanowiły doskonałe miejsce do gromadzenia się wielu żebraków, tamtędy bowiem przechodziła większość ludzi udających się do świątyni. Dap 3:2 W przewidywaniach otrzymania jałmużny w tym miejscu bardziej niż gdzie indziej odgrywała pewną rolę myśl, że ludzie udający się na modlitwę znajdują się już w nastroju, który czyni ich wrażliwszymi na ludzkie potrzeby. Dap 3:3 Kościół zetknął się po raz pierwszy z problemem ludzkiej nędzy, gdy jeden z żebrzących zwrócił się do Jana i Piotra z prośbą o jałmużnę. Dap 3:4–11 Nie ma powodów, by przypuszczać, że Apostołowie mogli wesprzeć ubogiego, lecz nie uczynili tego, gdyż chcieli go równocześnie pouczyć, że stać ich na dar ważniejszy. Świadomie, a może podświadomie naśladował Piotr Jezusa, który przychodził z pomocą przede wszystkim ludzkim fizycznym słabościom, udzielając w ten sposób proszącym więcej niż się spodziewali. Piotr dokonuje cudu w imię Jezusa, tak jak Jezus, gdy przebywał w swym fizycznym ciele, czynił to w imię Ojca. Piotr jest świadom tego, że mimo wniebowstąpienia przebywa On ze swymi uczniami. Zapewnił ich przecież wyraźnie: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mat 28:20). Zresztą przekonanie Piotra opiera się również na innych słowach Jezusa: W imię moje złe duchy będą wyrzucać… Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie (Mar 16:17 nn). Równocześnie zaś Łukaszowi zależy prawdopodobnie na podkreśleniu, że istnieje ścisły związek, absolutna ciągłość między Jezusem z lat Jego publicznej, palestyńskiej działalności – Jezusem Chrystusem Nazarejczykiem – a Zmartwychwstałym. Nie ma nic szczególnego w tym, że żebrak bez żadnego wahania wykonał polecenie Piotra. Człowiek chory jest ciągle zajęty myślą o uleczeniu i zrobi wszystko, byle tylko odzyskać zdrowie. Zupełnie jest też zrozumiała jego radość i wdzięczność dla Boga, podobnie jak i za całkiem normalną należy uznać reakcję tłumu rozpoznającego w uzdrowionym nieszczęśliwego jeszcze do niedawna żebraka: zdumienie i zachwyt – to uczucia towarzyszące bardzo często dokonywanym przez Jezusa cudom (por. Łk 5:26). Nic wreszcie dziwnego, że Łukasz mówi, iż owo zdumienie ogarnia coraz to nowe rzesze ludzi. Wieść o uzdrowieniu rozchodziła się szybko, wzrastała też z każdą chwilą liczba gromadzących się przy krużganku Salomona, czyli tam, gdzie ongiś chętnie przebywał Jezus (Jan 10:23) i gdzie później zwykle zbierali się pierwsi chrześcijanie (Dz 5:12). Dap 3:12 Korzystając z tego, że zgromadziła się znaczna liczba ludzi, Piotr ponownie zabiera głos. Wie, że ma przed sobą audytorium złożone z samych Żydów, sam zresztą jest Żydem, wygłasza więc mowę, będącą jednym z najbardziej typowych przykładów katechezy palestyńskiej. Nazywając zebranych „mężami izraelskimi” przypomina im przez to, że stanowią cząstkę narodu szczególnie umiłowanego przez Boga. Stwierdzeniem tym posłuży się potem do wywołania skruchy morderców Jezusa. Punktem wyjścia apostolskich mów Piotra bywają zazwyczaj okoliczności, w jakich dane przemówienie jest wygłaszane. Również tym razem nawiązuje on do dokonanego właśnie cudu, pragnąc najpierw usunąć ewentualne próby przyrównywania Apostołów do wędrownych magów i pseudocudotwórców. Niczego nie dokonali Apostołowie własnymi siłami. Nawet nie ich pobożności zawdzięcza nowo uzdrowiony swoje uleczenie. Piotr prawdopodobnie zna zapewnienie Jezusa: Proście, a będzie wam dane (Łk 11:9; por. Jan 16:23), w tym przypadku chodzi mu jednak o zwrócenie szczególnej uwagi wyłącznie na sprawczą moc Boga. Nie pierwszy to zresztą przypadek tego rodzaju; podobnie był Apostoł świadom swojej niegodności przebywania razem z Mistrzem w jednej łodzi podczas cudownego połowu ryb (Łk 5:8), równie stanowczo oświadczył Korneliuszowi padającemu przed nim na kolana, że jest tylko zwykłym człowiekiem (Dz 10:26; por. 2Pt 1:13). Dap 3:13 Piotrowi przede wszystkim zależy na tym, żeby słuchacze jego przemówienia uświadomili sobie dokładnie, kim był Ten, którego pozbawili życia. Otóż był On umiłowanym Sługą Boga (zob. Izj 42:1 nn) wszystkich Izraelitów, Boga Abrahama, Izaaka i Jakuba. Wspomniane tu „uwielbienie Sługi” przez Jahwe jest wyraźnym nawiązaniem do zmartwychwstania Jezusa. To w rzeczywistości najoczywistszy dowód trwania Boga po Jego stronie. Izraelici muszą zrozumieć, że występując przeciwko Jezusowi, występują w rzeczywistości przeciwko Jahwe. Przez wydanie Jezusa w ręce pogan oskarżanie Go przed Piłatem oraz popełnili właściwie zdradę przeciw Jahwe. Ich winę powiększa fakt, że nie skorzystali z szansy uwolnienia Jezusa, jaką im dawał Piłat. Wystąpienia Żydów przeciw Jezusowi cechuje więc szczególna przewrotność i upór. Dap 3:14 Tę niegodziwość w postępowaniu Żydów pragnie Piotr w całej pełni uwydatnić. Pozostanie więc jeszcze przez pewien czas przy temacie zabójstwa Jezusa. Mówiąc o dokonanej przez Żydów zbrodni zaparcia się Świętego i Sprawiedliwego być może myślał Piotr nie bez skruchy i o tej zdradzie, której on sam się dopuścił. Nienawiść Żydów do Jezusa stała się z czasem zupełnie ślepa, wskutek czego doprowadziła do zabójstwa Świętego i Sprawiedliwego po to, by wyprosić ułaskawienie szkodliwego zabójcy. Dap 3:15 Co więcej, Ten, którego pozbawili życia, był właśnie Dawcą życia. Dzięki Niemu cała ludzkość posiądzie prawdziwe życie: Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie, i miały je w obfitości (Jan 10:10). Kłopotliwego dla siebie problemu Jezusa nie rozwiązali wcale Żydzi w momencie złożenia Go do grobu. Tego, który był samym życiem (Jan 11:25), nie można było pozbawić życia. Prawdopodobnie idąc śladami Pawła, również Łukasz – by uwydatnić lepiej zbawczą inicjatywę Ojca – mówi nie o zmartwychwstaniu Syna, lecz o Jego zmartwychwskrzeszeniu przez Ojca. Temat owego zmartwychwstania zajmuje miejsce centralne w całej katechezie wczesnochrześcijańskiej. Fakt przywrócenia Jezusa do życia był bowiem najważniejszą gwarancją autentyczności Jego posłannictwa, był również definitywnym rozstrzygnięciem na rzecz Jezusa Jego ziemskich sporów z faryzeuszami. W rozumieniu autora Dziejów posługa uczniów Pańskich sprowadza się ostatecznie do dawania świadectwa o zmartwychwstaniu. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro się zważy, że fakt zmartwychwstania miał zawsze doniosłe znaczenie w apologetyce chrześcijańskiej. Dap 3:16 Natychmiast też ukazuje Piotr ważność faktu zmartwychwstania, jako przedmiotu wiary ludzkiej. Okazuje się, że dzięki tej wierze nawet tak ciężko chorzy, jak wszystkim dobrze znany żebrak, mogą powracać do zdrowia. Piotr wyraźnie nawiązuje do słów samego Chrystusa: Jeśli będziecie mieć wiarę…, to nawet gdy powiecie tej górze: „Podnieś się i rzuć w morze!”, [tak] się stanie (Mat 21:21). Bezpośrednią moc sprawczą cudu przypisuje się jednak imieniu Jezusa. Określenie „imię Jezusa” obejmuje tu całe zbawcze dzieło Jezusa ze wszystkimi jego następstwami. Wiarę w cudotwórczą moc imienia Jezus miał jednak nie tylko chory żebrak, lecz także uzdrawiający go Apostoł. Dap 3:17 Gdy Piotr stwierdza, że zarówno prosty lud, jak i jego przywódcy trwali w nieświadomości, skazując Jezusa na śmierć, nie uniewinnia przez to sprawców śmierci Zbawiciela. Chce tylko zwrócić uwagę na zaślepienie Żydów, którzy uważali Jezusa za rzeczywistego gwałciciela Prawa i bluźniercę (zob. Dz 13:27; Dz 17:30; Łk 23:34; 1Tm 1:13). Dap 3:18 W swej odwiecznej wszechwiedzy i mądrości Bóg przewidział taką postawę Żydów, co więcej, natchnął hagiografów, by tak właśnie przedstawili przyszłe zachowanie się oprawców Jezusa. W ten sposób wypełniło się wszystko, co od dawna było zapowiedziane w Piśmie o Jezusie. Mówiąc tu o spełnianiu się Pisma w Jego cierpieniach, znów nawiązuje Piotr przede wszystkim do postaci Sługi Jahwe z Księgi Deutero–Izajasza. Dap 3:19 O tym, że nieświadomość Żydów była zawiniona (ignorantia vincibilis w teologii moralnej) świadczą słowa Piotra zachęcające słuchaczy do pokuty. Żydzi mieli wszystkie dane potrzebne do rozpoznania w osobie Jezusa prawdziwego Mesjasza. Ponieważ jednak nie zdobyli się na akt takiego uznania, nie pozostaje im teraz nic innego, jak pokutować i nawrócić się, aby ich grzechy mogły być zgładzone. Chociaż w tych napomnieniach nie ma wyraźnej wzmianki o potrzebie przyjęcia chrztu, to jednak wspomniane tu „zgładzenie grzechów” wiązało się zawsze w katechezie wczesnochrześcijańskiej z obrzędem chrzcielnym. Dap 3:20 Jednakże nawet po ewentualnym nawróceniu i przyjęciu chrztu świętego życie ludzi wypełnione będzie uciskiem i udrękami, które przeminą dopiero w dniu paruzji. Dla bogobojnych paruzja, czyli drugie przyjście Pana, będzie dniem ochłody (por. Rzm 8:19 nn). Tę prawdę w sposób jeszcze bardziej wyraźny przedstawia uczeń Pawła: A zatem pozostaje odpoczynek szabatu dla ludu Bożego. Kto bowiem wszedł do Jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich (Heb 4:9 n). Dap 3:21 W odwiecznych planach Bożych ów dzień paruzji jest od dawna dokładnie określony, lecz jego nadejście – według przekonań żydowskich warunkują lub dokładniej, opóźniają grzechy ludzkie (por. 2Pt 3:12). Przedtem musi się dokonać odnowa wszystkich rzeczy. Prorocy, do których Piotr będzie się za chwilę odwoływał, wiążą początek ery mesjańskiej z powrotem do Palestyny Żydów, przebywających dotąd w niewoli i w rozproszeniu. Odnowi się w ten sposób, odzyska dawną świetność królestwo narodu wybranego (por. Jer 16:15; Jer 23:8; Jer 24:6; Jer 50:19; Oze 11:11). W przekonaniu zaś pierwszych chrześcijan ponowne przyjście Jezusa będzie początkiem odnawiania wszystkiego, co stworzone. Nastanie nowe niebo i nowa ziemia (por. Efz 1:10; Kol 1:20; 2Pt 3:13 i zwł. Obj 21:1), człowiek zaś będzie całkowicie uwolniony od cierpień, ucisku, chorób i śmierci (Obj 21:3 n). Dap 3:22–23 Zapewniał Bóg ongiś Mojżesza (por. Pwt 18:15; Pwt 18:19), że naród wybrany nigdy nie będzie pozbawiony odpowiedniego przywódcy. Mąż ten, zwany Prorokiem, będzie miał wszelkie pełnomocnictwa samego Boga, a absolutna uległość względem niego będzie warunkiem przynależności do narodu wybranego. Dap 3:24–25 Tę samą obietnicę w różnych wariantach powtarzali inni prorocy, zapowiadając następców – Samuela i innych władców izraelskich. Najdoskonalszym wypełnieniem się tych wszystkich proroctw jest życie i działalność Jezusa Chrystusa. Lud Boży, nowy Izrael, dopiero teraz otrzymał prawdziwego przywódcę. Posłuszeństwo względem Niego zapewni przynależność do królestwa Bożego. Jego członkowie są przecież spadkobiercami obietnic danych ongiś Abrahamowi, co więcej, synowie królestwa Chrystusowego są synami proroków, przywódców narodu wybranego. I jak przez nich przygotowywał Bóg doczesne wybawienie narodu izraelskiego, tak przez synów nowego królestwa nastąpi zbawienie całego świata (por. Gal 3:8; Rzm 15:8). Taki jest sens cytowanych tu według Septuaginty słów: Błogosławione będą w potomstwie twoim wszystkie narody ziemi (Rdz 12:3; por. Rdz 22:18). Dap 3:26 Nie po raz pierwszy na podstawie proroctwa Izajasza Jezus jest nazywany Sługą Jahwe. Jego posłannictwo miało na celu zbawcze dobro przede wszystkim Izraela (Dz 13:46; Rzm 1:16; Rzm 2:9 n). Mówiąc o wskrzeszeniu Sługi czyni Piotr aluzję do zmartwychwstania Jezusa, zamykając tą centralną dla katechezy chrześcijańskiej ideą swoje przemówienie. Oryginalnie przedstawia Piotr cel zmartwychwskrzeszenia Jezusa: aby błogosławił każdemu z was [tj. Żydów] w odwracaniu się od grzechów. Równocześnie jest to jeszcze jedno przypomnienie o konieczności pokuty i nawrócenia. Dap 4:1–2 Zastrzeżenia, jakie wysunięto przeciwko Apostołom, dotyczą również sprawy zmartwychwstania. Co prawda mowa Piotra nie zawiera żadnej wzmianki o zmartwychwstaniu umarłych w Jezusie, lecz zwłaszcza saduceuszom idea wszelkiego zmartwychwstania wydawała się absolutną niedorzecznością (por. Łk 20:27–38; Dz 23:6–8). Z drugiej zaś strony może już wiedzieli o tym także saduceusze, iż w przekonaniu pierwszych chrześcijan prawda o zmartwychwstaniu Jezusa prowadziła z konieczności do wniosku, że zmartwychwstaną również wszyscy Jego wyznawcy (por. 1Ko 15:20–23; Kol 1:18). Wśród tych, którzy oskarżali Apostołów, prócz kapłanów i dowódcy straży świątynnej zostali wymienieni właśnie saduceusze. Według rangi dowódca straży świątynnej następował zaraz po najwyższym kapłanie, większość zaś arystokracji kapłańskiej należała do ugrupowania saducejskiego. Dap 4:3 Z wolą tej kategorii ludzi należało się więc liczyć. Zatrzymano zatem Apostołów i wtrącono ich do więzienia. Tak oto poczęły się sprawdzać słowa Jezusa o przeciwnościach, wśród których miało być głoszone królestwo Boże. Wiadomo jednak, że nawet największe prześladowania i najbardziej krwawy ucisk nie będą w stanie unicestwić królestwa Bożego: Lecz jeśli do jakiegoś miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże (Łk 10:10 n); lub gdzie indziej: … ale słowo Boże nie uległo spętaniu (2Tm 2:9). Dap 4:5 Pojmanie Jana i Piotra nastąpiło o zmroku, tj. w czasie, kiedy Prawo nie zezwalało już na żadne czynności urzędowe, a więc i na przesłuchiwanie oskarżonych. Przesłuchania owe rozpoczęły się dnia następnego. W tym celu zebrała się na specjalne posiedzenie Wysoka Rada, zwana inaczej Sanhedrynem. Ten najwyższy sąd żydowski składał się z 71 członków – już w czasach Mojżesza istniała taka rada, złożona z 70 starszych i Mojżesza. Do Rady należeli kapłani, zwani także niekiedy przełożonymi, uczeni w Piśmie, rekrutujący się głównie z ugrupowań faryzejskich; starsi ludu, którzy nie byli ani kapłanami, ani uczonymi w Piśmie, lecz należeli zazwyczaj do wysokich rodów żydowskich i cieszyli się szczególnym poparciem saduceuszy. Dap 4:6 Na wzmiankę imienną zasłużyli sobie tylko niektórzy spośród kapłanów na czele z Annaszem, którego kadencja arcykapłańska co prawda już się skończyła – był on arcykapłanem w latach 6–15 – lecz jego bogate doświadczenie, wpływy i autorytet nadal były bardzo cenione. Jego pięciu synów piastowało również godności arcykapłańskie. Wspomniany tu Kajfasz, zięć Annasza, był najwyższym kapłanem w latach 16 (18) – 36. O Janie i Aleksandrze brak bliższych danych. Dap 4:7 Pierwsze spośród postawionych Apostołom pytań jest tak sformułowane, że wyraźnie nawiązuje do słów, którymi posłużył się Piotr dokonując cudu uleczenia. Apostoł mówił bowiem również o mocy i o imieniu Tego, który w rzeczywistości uzdrowił żebraka. Na razie chodzi o zwykłe wyjaśnienie: nie kwestionuje się ani natury, ani skutków samego cudu. Członkowie Rady chcieliby tylko wiedzieć, kogo Apostołowie reprezentują, czyimi są pełnomocnikami. Dap 4:8–9 Ze wzmianki o napełnieniu Piotra Duchem Świętym wynika, że to, co Piotr będzie mówił, należy uważać za wyraz interwencji Boga. Równocześnie zaś przypominają się wypowiedziane ongiś przez Jezusa przestrogi i słowa pokrzepienia: Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was prowadzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was (Mat 10:17–20). Zwracając się do Sanhedrynu Piotr pomija milczeniem osobę najwyższego kapłana oraz jego teścia Kajfasza. Czyżby to było tylko przeoczenie? Uzdrowienie żebraka nazywa dobrodziejstwem, zgodnie z określeniem, przy innej sposobności, całego życia Jezusa. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła (Dz 10:38). Dap 4:10 Następnie udziela Piotr jasnej i wyraźnej odpowiedzi na postawione mu pytanie: chory człowiek odzyskał zdrowie w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka. Przy sposobności przypomina zebranym, że właśnie oni są sprawcami śmierci Tego, który został już przed tym nazwany Dawcą życia. Być może Piotr spodziewa się, że pobudzi Sanhedryn do jakichś zbawiennych refleksji, dodaje bowiem, że Jezus został skazany na śmierć przez ukrzyżowanie. Równocześnie wyjaśnia, w jaki sposób Jezus, mimo iż został ukrzyżowany, nadal działa, ujawniając swą moc cudotwórczą. Otóż Jezus został zmartwychwskrzeszony. Piotr pragnie również udowodnić zebranym, iż mimo władzy, jaką posiadają, są właściwie bezsilni wobec Jezusa. Dap 4:11 Teraz – zdaniem Piotra – jasne się stały słowa proroczego Psalm Ps 118:22. Odrzucony przez nieudolnych budowniczych kamień, o którym mowa w tym Psalmie – to właśnie Jezus. Odrzucony przez ludzi, którym się wydawało, że budują Izraela, okazał się On kamieniem wszystko podtrzymującym. Jezus odnosił do siebie ów obraz odrzuconego kamienia (Mar 8:31; Mar 12:10). Nic tedy dziwnego, że chrześcijaństwo pierwotne rozumiało na sposób mesjański wspomniany Psalm (por. Mat 21:42; Łk 20:17 n; 1Ko 3:11 itp.) Dap 4:12 Nadzieję na pobudzenie członków Sanhedrynu do skruchy – a może tylko uległość nakazowi Chrystusa, domagającego się świadczenia o Nim – uwydatnia zakończenie pierwszej wypowiedzi Piotra: Nie ma innej drogi do zbawienia, jak tylko przez wyznawanie imienia, mocą którego chory człowiek odzyskał zdrowie. Dap 4:13 Wspominając o braku wykształcenia Apostołów i o równoczesnym podziwie Sanhedrynu dla ich roztropności, Łukasz pragnie przypomnieć, że Piotr był napełniony Duchem Świętym, gdy odpowiadał na postawione mu pytania. Warto przy okazji zauważyć, że ludzie nie mający wykształcenia byli przedmiotem najwyższej pogardy uczonych w Piśmie; ich zdziwienie wywoływał swym postępowaniem wiele razy także Jezus. Nie wiadomo, czy z powodu odwagi połączonej z prostotą, czy też po dokładnym przyjrzeniu się Apostołom, członkowie Rady rozpoznali w nich towarzyszy Jezusa. Dap 4:14–15 Po pośrednim nawiązaniu do interwencji Ducha Świętego i zaznaczeniu, że przed sanhedrystami stoją towarzysze Jezusa, nie bez określonych intencji teologicznych powie Łukasz o uczonych w Piśmie i kapłanach, że nie znaleźli żadnej odpowiedzi na oświadczenie Piotra. Człowiek jest bezradny wobec woli Bożej. Zauważy to na innym posiedzeniu Najwyższej Rady żydowskiej Gamaliel: „Jeśli [ta sprawa] rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć. Oby się nie okazało, że walczycie z Bogiem” (Dz 5:39). Świadomość urzędowej wielkości, jaką reprezentowali, nie pozwoliła sanhedrystom uznać za słuszne tego, co powiedział Piotr. Należało za wszelką cenę zachować swój autorytet. Oskarżonym kazano wyjść z sali i rozpoczęła się narada. Dap 4:16–18 Faktu uleczenia człowieka nie można było zakwestionować – on sam był żywym i najbardziej przekonującym argumentem – postanowiono więc uwolnić Apostołów, nakazując im przy tym stanowczo, żeby w ogóle nie przemawiali i nie nauczali w imię Jezusa. Dap 4:19 Można było przewidzieć, że Apostołowie nie podporządkują się temu poleceniu. Od Jezusa otrzymali nakaz świadczenia o Nim, w najgłębszym przekonaniu, że taka jest wola Boga Ojca. Kogóż więc mają słuchać, Boga czy ludzi? Pamiętają przecież dobrze ostrzeżenie Jezusa: Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mat 10:32 n). Dap 4:20–21 Mimo zupełnie oczywistego faktu interwencji nadprzyrodzonej sanhedryści z pewnością nie uwolniliby Apostołów, gdyby się nie obawiali ludu, który całkiem jawnie wielbił Boga za wszystko, co się stało. Dap 4:22 Nie można było myśleć a zasugerowaniu innych zeznań uzdrowionemu człowiekowi. Od swego urodzenia przez czterdzieści lat był kaleką i być może nie marzył już nawet o odzyskaniu zdrowia. Jego radość i wdzięczność były zbyt wielkie, by można je było stłumić w jakikolwiek sposób. Dap 4:23–24 Przybycie Piotra i Jana do swoich oraz relacja o tym, co przeżyli w związku z uzdrowieniem chromego człowieka przypominają Łukaszowy opis powrotu Apostołów z pierwszej samodzielnej wyprawy misyjnej (Dz 10:17–20). Dziękczynna modlitwa Piotra, Jana i wszystkich zebranych jest podobna do hymnu pochwalnego, wyśpiewanego na cześć Boga Ojca po powrocie siedemdziesięciu (Łk 10:21–22). Treść owej modlitwy zawiera przypomnienie stwórczej wszechmocy Boga, jako Jego najważniejszego przymiotu. Wydaje się zresztą, że jest to częściej używana formuła liturgiczna pierwotnego Kościoła (por. Dz 14:15; Dz 17:24; Obj 10:6; Obj 14:7). Dap 4:25–28 W dalszym ciągu modlitwa, posługując się słowami Ps 2 – wszystkie Psalmy są przypisywane w NT Dawidowi – rozpamiętuje śmierć Sługi Boga Najwyższego, Jezusa. Jego namaszczenie należy tu rozumieć niewątpliwie w sensie Jego zmartwychwskrzeszenia. Burzące się narody, ludy knujące „rzeczy próżne” w swej bezsilności, królowie ziemi i książęta schodzący się razem – wszyscy mają swoich przedstawicieli wśród tych, co są winni śmierci Jezusa. Narody – to z pewnością władcy i żołnierze rzymscy; ludy – wybrany Lud Boży, Izrael, mordujący Wysłannika Jahwe. W słowach „królowie ziemi” kryje się aluzja do Heroda, a książąt reprezentuje Piłat. Miasto służące za miejsce spotkania wyliczonych przed chwilą możnych tego świata – to oczywiście Jerozolima. Tam dokonało się wszystko, co Bóg w swych odwiecznych planach dawno już przewidział. Dap 4:29–30 Nawiązując wyraźnie do ucisku, jakiego doznał Jezus, Apostołowie i pierwsi chrześcijanie dają wyraz przekonaniu, że ich prześladowania są naturalną kontynuacją prześladowań Jezusa. Równocześnie zaś można sądzić, że nie mamy do czynienia z tekstem jakiejś utartej modlitwy, lecz z kompozycją podyktowaną okolicznościami codziennego życia. W swej modlitwie proszą Apostołowie o to, by podobnie jak Syn Boży wskutek interwencji Ojca, tak i oni mogli wyjść zwycięsko z trudności, które się przed nimi piętrzą. Proszą nade wszystko o dar męstwa i odwagi, proszą o pomoc w postaci znaków i cudów dokonywanych w imię świętego Sługi Jahwe, Jezusa. Dap 4:31 Gdy ucichły słowa modlitwy, dokonało się jakby małe zesłanie Ducha Świętego. Zamiast „szumu i uderzeń gwałtownego wiatru” (Dz 2:2) poruszyło się miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zaś zostali napełnieni Duchem Świętym. Był to wyraźny znak, że modlitwa zastała wysłuchana. Świadczy o tym również odwaga, z jaką Apostołowie poczęli głosić słowo Boże. Dap 4:32 Fragment Dz 4:32–37 – to drugie z kolei summarium, czyli krótkie, syntetyczne omówienie ogólnego stanu pierwotnego Kościoła. Każde z tych summariów uwydatnia pewien specyficzny rys społeczności wczesnochrześcijańskiej. W niniejszym tekście opisuje autor Dziejów chrześcijańską wspólnotę dóbr materialnych. Warto jednak zwrócić uwagę na ostateczne źródło owej wspólnoty. Szczera i spontaniczna jedność myśli i uczuć skłaniała ludzi do dzielenia się z bliźnimi każdym kawałkiem chleba. Nie było żadnych przepisów – jak np. u esseńczyków, o czym mówią i Józef Flawiusz (Wojna II, 8: 3), i dokumenty qumrańskie (Reguła VI, 18–25) – zobowiązujących ludzi, pod grozą wyłączenia ich ze społeczności, do oddawania wszystkiego na rzecz społeczności. Był to „komunizm” wyrastający z bardzo specyficznego, wyraźnie religijnego podłoża. Dap 4:33 Wiersz ten, luźno związany z kontekstem, lepiej harmonizuje z fragmentem Dz 5:12–16, opisującym dokładnie cuda dokonywane przez Apostołów. Wzmiankę o spoczywaniu łaski, należy rozumieć w takim sensie, że albo pierwsi chrześcijanie cieszyli się powszechną życzliwością także niechrześcijan (por. Dz 2:47; Dz 5:13), albo – co słuszniejsze – że w ich życiu widoczne było szczególne błogosławieństwo Boże. Dap 4:34–35 Wspomniana na samym początku jedność myśli i uczuć uwrażliwiała każdego na potrzeby bliźnich. W rezultacie Kościół nie musiał się borykać z problemem nędzy materialnej swoich wiernych. Jeśli brakowało pieniędzy, sprzedawano nieruchomości – nie wyłączając własnych domów, prawdopodobnie czasem zbyt obszernych – po to, by uzyskać środki na wspieranie ubogich. Rozdzielanie dóbr materialnych powierzono z całym zaufaniem Apostołom. Do nich należała ocena potrzeb poszczególnych wiernych, oni też ze wspólnej kasy udzielali wsparcia. Kościół więc od zarania swoich dziejów prowadził akcję charytatywną i przywiązywał do niej – jak zobaczymy – zawsze wielką wagę. Zresztą sprzedawanie własnych domów i pól i oddawanie pieniędzy na ubogich nie było niczym innym, jak tylko prostym wprowadzaniem w życie rady danej przez Jezusa bogatemu młodzieńcowi: sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za Mną (Łk 18:22). Dap 4:36–37 Nie trzeba dodawać, że czyn wspomnianego tu Józefa, zwanego Barnabą, wcale nie stanowił wyjątku. Jeśli Józef zasłużył na wyróżnienie, to być może dlatego, że odegrał potem niepoślednią rolę w dziejach Kościoła pierwotnego, a zwłaszcza w działalności misyjnej św. Pawła (zob. Dz 9:27; Dz 11:22 n; Dz 13:1 nn), o czym Łukasz pisząc Dzieje Apostolskie doskonale już wiedział. Przydomek „Syn Pocieszenia” jest semityzmem, który znaczy tyle co „Pocieszyciel”. Nadano go Barnabie prawdopodobnie ze względu na jego wzmiankowane potem (Dz 13:1) funkcje proroka podnoszącego ludzi na duchu (por. 1Ko 14:3; Dz 11:23). Dap 5:1–2 Podobnie jak postawa Józefa Barnaby posłużyła do zilustrowania sytuacji przedstawionej w Dz 4:32– 37, tak czyn Ananiasza i Safiry został przytoczony po to, żeby pokazać, iż społeczność wczesnochrześcijańska nie składała się z samych idealistów – królestwo Boże podobne jest do pszenicy zmieszanej z chwastem. Jednomyślność całej gminy mąci – jakby na ironię – postępowanie dwojga małżonków, decydujących się na smutną filantropię. Ananiasz za wiedzą żony odłożył sobie część zapłaty. Możliwe, że akt sprzedaży i darowizny, zgodne z prawem żydowskim (por. Pwt 23:22–24), odbył się uroczyście przy udziale całej społeczności. Dap 5:3 Opis niecnego czynu Ananiasza i Safiry stanowi też okazję do zademonstrowania namacalnej wprost obecności Ducha Świętego w tym wszystkim, co mówili i czego dokonywali Apostołowie. Inspirowany nadprzyrodzonym światłem – tekst nie wskazuje na żaden inny sposób poznania intencji Ananiasza i Safiry – Piotr demaskuje Ananiasza, posługując się przy tym słowami, które występują w opisie grzechu Judasza: Szatan zawładnął twoim sercem (por. Łk 22:3; Jan 13:2; Jan 13:27). Warto pamiętać, że tam również chodziło o pieniądze. W słowach Piotra jednak najważniejsze jest uświadomienie Ananiaszowi tego, że nie oszukał on nikogo z ludzi, tylko próbował „okłamać” samego Ducha Świętego. Być może, jest to także wyraz świadomości Piotra, że w jego postępowaniu i wypowiedziach oraz w życiu całego Kościoła jest ciągle obecny na swój sposób Duch Święty. Działanie na szkodę Apostołów i wspólnoty jest występowaniem przeciwko Duchowi Świętemu. Dap 5:4 Ujawniając przewrotny czyn Ananiasza, który w sposób nieuczciwy chciał zyskać miano publicznego dobroczyńcy, Piotr jest nieubłagany. Dap 5:5–6 Kara doraźna spada jak grom z jasnego nieba. Nie wiadomo nawet, czy Piotr spodziewał się takiego obrotu sprawy. Jest to kolejny, wyraźny dowód ingerowania mocy nadprzyrodzonych w codzienne sprawy pierwotnego Kościoła. Nic dziwnego, że wszystkich ogarnęło wielkie przerażenie. Dap 5:7–8 Wykroczenie Safiry zdaje się być jeszcze cięższe. Co prawda Łukasz zaznacza wyraźnie, że nie wiedziała ona, co spotkało jej męża, ale miała możność okazania skruchy, korzystając z okazji, jaką stworzył jej Piotr swoim pytaniem. Umowa z mężem była jednak silniejsza. Myślała, że uratuje go mówiąc nieprawdę. Dap 5:9–11 I jej oznajmi Piotr, że występuje nie przeciwko ludziom, lecz przeciwko Duchowi Świętemu, i ją spotkała równie surowa, natychmiastowa kara. I jeszcze raz zaznacza Łukasz – czemu znów nie należy się dziwić – że strach wielki ogarnął cały Kościół i wszystkich, którzy o tym słyszeli. Pozornie wydawać się może, iż chodzi tu o naturalne przerażenie ludzi, którzy byli świadkami zupełnie nieprzewidzianej, tragicznej śmierci. Nie należy jednak zapominać, że ta śmierć była karą za niewłaściwe postępowanie człowieka wobec Boga. Zatem i lęk tych, co o owej śmierci tylko słyszeli, wiąże się również ściśle z określoną postawą ludzi w stosunku do Boga. Reakcja ludzi na okoliczności śmierci Ananiasza i Safiry podobna jest w zasadzie do uczuć, jakie budziły cuda dokonywane przez Chrystusa. Nagłość śmierci dwojga przeniewierców posiadała bowiem charakter nadprzyrodzony. Autor tego zdarzenia objawił się ludziom jako Istota wszechwiedząca i równocześnie obdarzona mocą nadludzką. Ponieważ zaś była to moc karząca, powodowała lęk o znaczeniu – w dalszej perspektywie – niewątpliwie pedagogicznym. Mamy prawo przypuszczać, iż nikt z powiadomionych o śmierci Ananiasza i Safiry nie odważył się naśladować ich niecnego okłamywania Pana Boga. Łukasz jednak nie doprowadza swego opisu aż do tego stwierdzenia. Kończy wzmianką o niemym przerażeniu otoczenia. Wydaje się, że owo doświadczenie spotęgowało w ludziach nie tyle synowską miłość, ile raczej wielki podziw dla wszechmocy i wszechwiedzy Boga. Dap 5:12 Jest to trzecie już summarium, czyli syntetyczne spojrzenie na stan ówczesnego Kościoła. Po przedstawieniu sprawy wspólnoty dóbr materialnych ukazuje obecnie Łukasz szczególne znamiona działalności apostolskiej pierwotnego Kościoła. Temat znaków i cudów dokonywanych przez Apostołów wiąże się w sposób zupełnie naturalny z opowiadaniem o Ananiaszu i Safirze. Tym razem jednak, nie wyliczając już żadnych konkretnych wydarzeń, ogranicza się Łukasz do ogólnego scharakteryzowania cudotwórczej działalności Apostołów. Nie jest pozbawiony określonego znaczenia szczegół, że zbierali się oni w krużganku Salomona. Łukasz przez to przypomina, że Apostołowie posłuchali Boga, a nie ludzi (Dz 4:19), i że pozostali w Jerozolimie, nauczając w imię Jezusa. Dap 5:13 Tę trudną i wieloznaczną uwagę należy rozumieć chyba w następujący sposób: Nikt spośród pogan, zwanych tu „obcymi”, nie miał odwagi zbliżać się do miejsca, gdzie gromadzili się zazwyczaj Apostołowie i wierni. Czynnikiem powstrzymującym była najprawdopodobniej bojaźń, jaką rodziły coraz to nowe cuda dokonywane przez Apostołów, a może także poczucie niegodności? Dap 5:14 W każdym razie nie była to wrogość do wyznawców Chrystusa, bo Dz 5:13 kończy się wyraźną uwagą, że „lud ich wychwalał”. Zaraz potem notuje Łukasz, że coraz bardziej rosła liczba mężczyzn i kobiet przyjmujących wiarę w Pana. Dap 5:15–16 Zgodnie z poleceniem wydanym przez Chrystusa (Mat 10:8) swoją działalność misyjną sprowadzali Apostołowie najczęściej do uzdrawiania chorych. Wieści o uleczeniach przez nich dokonywanych rozchodziły się po całej okolicy. Z czasem możliwościom cudotwórczym Apostołów przypisywano charakter wprost magiczny: wierzono, że sam cień przechodzącego Piotra jest w stanie przywrócić zdrowie (por. Mar 5:27–30; Mar 6:56; Dz 19:12). I znów jakby na przekór zakazowi sanhedrystów wszyscy ciągnęli do Jerozolimy, gdzie przebywali Apostołowie, nauczając i działając coraz to nowe cuda. Warto też zwrócić uwagę na fakt szczególnego eksponowania – i to od samego początku Dziejów – osoby Piotra. Choć inni Apostołowie również dokonywali nadprzyrodzonych czynów, to jednak tylko cieniowi osoby Piotra przypisywano szczególne, cudotwórcze właściwości. Dap 5:17–18 Z góry można było przewidzieć, że uporczywe trwanie Apostołów w Jerozolimie oraz rozchodzące się po całej okolicy wieści o ich cudotwórczej działalności nie będą obojętne Sanhedrynowi. Motywem pierwszych nieprzyjaznych posunięć Rady była zawiść ze strony arcykapłanów i ich saducejskich zwolenników. Decyzja zapada szybko i Apostołowie są po raz drugi w więzieniu. Arcykapłani i saduceusze nie chcą dopuścić do tego, by ktoś poza nimi wywierał wpływ na lud. Sami chcą być jedynymi władcami duszy narodu. Dap 5:19–24 Następnego dnia po aresztowaniu Apostołowie mieli stanąć ponownie przed najwyższym trybunałem żydowskim. Jednakże wskutek nadprzyrodzonej interwencji nie doszło do przesłuchania. Apostołowie nie tylko że zostają cudownie uwolnieni z więzienia, lecz także otrzymują od Boga wyraźne polecenie głoszenia w świątyni słów o życiu, czyli Ewangelii zbawienia, tj. życia wiecznego (Dz 4:12; Dz 11:14; Dz 15:11; Dz 16:17; Dz 16:30 n). Polecenie anioła Pańskiego wypełnili jak najdokładniej: już o świcie udali się do świątyni i nauczali. Gdy na polecenie Sanhedrynu posłano po nich do więzienia, nie było tam nikogo. Nikt też nie umiał wytłumaczyć, w jaki sposób więźniowie zostali uwolnieni: zamki były nienaruszone, strażnicy czuwali. Dap 5:25–27 Tymczasem wieść, że Apostołowie nauczają w świątyni, budziła wszędzie tym większe zdziwienie, iż prawdopodobnie wiedziano już poprzedniego dnia o ich aresztowaniu. Zgromadzeni na posiedzenie członkowie Najwyższej Rady polecili sprowadzić Apostołów. Nakaz wkrótce wykonano w sposób bardzo pokojowy. Strażnik eskortujący Apostołów zorientował się bowiem szybko, iż po ich stronie jest sympatia całego ludu. Za wszelkie zaś rozruchy w mieście władze żydowskie mogły być pociągnięte do przykrej odpowiedzialności przez Rzymian. Dap 5:28 Przesłuchanie zaczyna się od stwierdzenia, że Apostołowie złamali zakaz przebywania w Jerozolimie i nauczali w imię Jezusa. Równocześnie podane są motywy wydania tego zakazu: Apostołowie nadal przedstawiają w sposób realistyczny fakt śmierci Jezusa, wskazując niedwuznacznie na jej sprawców. W konsekwencji podburzony lud może dokonać krwawej zemsty, a to zagrażałoby już nie tylko wpływom, lecz także życiu członków Sanhedrynu. Dap 5:29 Lecz Piotr występujący w imieniu wszystkich Apostołów nie zmienił ani na jotę swego stanowiska. Jest nadal święcie przekonany – w co zresztą nie wątpią i członkowie Najwyższej Rady – że należy słuchać Boga, a nie ludzi. Dap 5:30–31 Co więcej, korzystając ze sposobności, znów wypomni przywódcom ludu ich zbrodnię, dokonaną przez nich, zatrzymując się nieco dłużej przy temacie zmartwychwskrzeszenia Jezusa przez Ojca, który w ten sposób zaaprobował w pełni dzieło Syna. Dorzuca ponadto, iż zasięgiem swego zbawczego działania Jezus obejmuje także Izraelitów, a Bóg po to Go wywyższył, aby umożliwić Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. W tych ostatnich słowach należy widzieć wcale niedwuznaczną zachętę do pokuty – szczegół występujący w zakończeniach prawie wszystkich mów Piotra. Dap 5:32 Wreszcie wyjaśnia Piotr do czego sprowadza się ostatecznie posłannictwo Apostołów: są oni świadkami życia, czynów, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Ich współdziałanie z Duchem Świętym jest tak szczególne, że Piotr oświadcza: dajemy świadectwo my oraz Duch Święty. Warunkiem takiego współdziałania jest jednak uległość Duchowi Świętemu, co znów łączy się z koniecznością trwania nadal na stanowisku, jakie Sanhedrynowi jest już znane. Dap 5:33–35 Stanowczość i odwaga Apostołów tak podrażniły ambicje sanhedrystów, że postanowili nie kończąc przesłuchiwania skazać ich na śmierć. Do chwili zastanowienia się zdołał jednak nakłonić zebranych rabbi Gamaliel, zwany Starszym, cieszący się wielkim poważaniem całego ludu. Nic tedy dziwnego, że autor Dziejów wspomina go po imieniu, mówi o jego urzędzie i o przynależności do ugrupowania faryzeuszy. Z czasem poinformuje nas również, że Gamaliel był nauczycielem św. Pawła (Dz 22:3). Dap 5:36–39 Jego krótkie, lecz przekonujące rozumowanie było zwykłym odwołaniem się do zdrowego rozsądku. Jeśli sprawa Apostołów jest dziełem ludzkim, wszelkie obawy są zbyteczne. „Zlikwiduje się” sama, jak wiele spraw jej podobnych, dobrze znanych z niedalekiej przeszłości. Z przeszłości owej wymienia Gamaliel dwa wydarzenia. O pierwszym z nich – o wystąpieniu niejakiego Teudasa – dowiadujemy się od Józefa Flawiusza: miał on działać za czasów namiestnika Fadusa (44–46 r. po Chr.); podawał się on za proroka, zdołał pociągnąć za sobą niemałą gromadkę zwolenników, którzy święcie wierzyli, że pewnego dnia Teudas, zgodnie z czynionymi deklaracjami, odwróci bieg Jordanu (StDzŻ XX, 5: 1). Energiczna interwencja Fadusa szybko położyła kres działalności tego pseudoproroka. Prawdopodobnie fakty opisane tu miały miejsce krótko po roku 30 czyli o kilkanaście lat wcześniej. Drugie wydarzenie – to powstanie Judasza Galilejczyka, o którym również wspomina Józef Flawiusz, i to nawet kilkakrotnie – najobszerniej w StDzŻ XVIII, 1: 1 – choć chronologia Łukaszowa dotycząca obydwu przypadków nie odpowiada danym chronologicznym przytoczonym przez rzymskiego historyka. Być może iż potem rozpoczynające Dz 5:37 nie wyznacza sukcesji czasowej dwu wydarzeń, lecz po prostu wprowadza inne, drugie z kolei opowiadanie. A zatem w mowie Gamaliela, w redakcji Dziejów zamieszczono wydarzenia, które prawdopodobnie były później niż to co – w jego mowie – nastąpiło niedawno. Wystąpienia Judasza polegały na tym, że wykorzystał on szczególną niechęć do władz rzymskich tzw. zelotów, odstępców od faryzeizmu urzędowego, i wspierany przez nich bojkotował spis ludności głosząc, iż poddawanie się tej pogańskiej rejestracji jest karygodną apostazją religijną. Sprawa Judasza zakończyła się w ten sposób, że zginął nie tylko on sam razem z wieloma zwolennikami, lecz także jego dwaj synowie – co prawda znacznie później, bo za czasów Aleksandra, uprzednio namiestnika Tyberiusza, w latach 46–48 – zostali ukrzyżowani. Jednakże Gamaliel przestrzega, że najdalej posunięta ostrożność i najsurowsze represje nie zdadzą się na nic, jeśli Apostołami kieruje rzeczywiście sam Bóg. Nikt przecież – nawet poganie nigdy nie odważali się na to (zob. Epiklet III, 24:24) – nie będzie walczył z Bogiem. Dap 5:40–41 Wywody Gamaliela trafiły zebranym do przekonania. I tym razem uwolniono Apostołów, choć nie całkiem bezkarnie: aby zakaz przemawiania w imię Jezusa utkwił im lepiej w pamięci, przed wypuszczeniem na wolność zostali ubiczowani (zob. Mar 13:9; Dz 22:19; 2Ko 11:24). Kara ta nie zdołała ich ani złamać, ani przerazić. Przeciwnie, odchodząc sprzed Sanhedrynu cieszyli się, że byli godni cierpieć dla Imienia Jezusa – szczegół ten powtarza się dość często w relacjach o działalności misyjnej Apostołów (np. Flp 1:29; Kol 1:24; Heb 10:34; Jak 1:2; 1Pt 4:13 n). Dap 5:42 Natychmiast udali się do świątyni, gdzie nauczali jak dawniej, a nadto, nie czekając tylko na tych, którzy przyjdą do świątyni, sami – posłuszni poleceniu Jezusa: „Idąc nauczajcie” – chodzili po domach i głosili Dobrą Nowinę. Dap 6:1 Tekst ten przedstawia historię powołania do życia tzw. instytucji Siedmiu, których późniejsza tradycja nazwała diakonami. Doszło do tego w związku ze zwiększającą się ciągle liczbą wyznawców Chrystusa, a bezpośrednim powodem wybrania Siedmiu była troska o pełne objęcie akcją charytatywną wszystkich chrześcijan ubogich lub cierpiących i wymagających opieki. Wyznawcy Chrystusa są tu po raz pierwszy nazwani uczniami. Określenie to oznaczające w Ewangeliach grono ludzi szczególnie związanych z Jezusem, w Dziejach Apostolskich odnosi się po prostu do wszystkich wiernych. Zaznaczaliśmy już wielokrotnie, że Łukasz lubuje się w ukazywaniu wzrostu liczebnego Kościoła pierwotnego. Wybór Siedmiu ma również m.in. oznaczać ciągłe powiększanie się jego stanu liczbowego: wiernych, uczniów Chrystusa, było już tak wielu, że grono dwunastu Apostołów nie mogło podołać zaspokojeniu ich równocześnie duchowych i materialnych potrzeb. Na pewne, nieuniknione zaniedbania pod tym względem uskarżali się przede wszystkim tzw. helleniści, czyli Żydzi, którzy dłuższy czas żyli poza granicami Palestyny, najczęściej w zasięgu kultury greckiej, zapomnieli już po części języka hebrajskiego i dlatego w ich synagogach czytano Biblię po grecku. Z tej przyczyny stanowili trochę obcy element w społeczeństwie żydowskim. Ich pretensje były może uzasadnione, lecz mogły też powstać na podłożu pewnego przewrażliwienia i bezpodstawnego poczucia krzywdy. Przedmiotem narzekania było rzekome zaniedbywanie przez Hebrajczyków – czyli przez judeochrześcijan – wdów Żydów zhellenizowanych. Podobno przy codziennym rozdzielaniu jałmużny nie otrzymywały one tyle, ile – w imię sprawiedliwości – powinna wynosić należna im część. Jakkolwiek by było, Apostołowie czuwający nad całością życia religijnego pierwszej wspólnoty doszli do wniosku, że tego niezadowolenia nie należało dłużej lekceważyć. Troski o wdowy hellenistów nie mogli przejąć w większym stopniu na siebie z tej przyczyny, że po prostu nie podołaliby całej pracy. Gdyby więcej energii i czasu poświęcali działalności charytatywnej, musiałaby przez to ucierpieć posługa słowa. Dap 6:2 A nie jest rzeczą słuszną zaniedbywać słowo Boże dla posługi stołów. Wzmianka o zwołaniu wszystkich uczniów zdaje się być pewną niedokładnością, jeśli się zważy, że mianem uczniów są określani wszyscy chrześcijanie. Nie stanowili oni też całego Kościoła, bo w przeciwnym razie Łukasz posłużyłby się tu terminem εκκλησία. W każdym razie to zebranie dwunastu Apostołów i wiernych bardzo przypomina starotestamentowy opis powołania do życia instytucji sędziów, którzy mieli być pomocnikami Mojżesza (Wjs 18:13–26; por. także Lcb 27:16–18). Dap 6:3 Liczba owych pomocników Apostołów ma wymowę symboliczną: wyraża ideę pomocy doskonałej, skutecznej. Kandydaci na współpracowników apostolskich muszą się odznaczać nieskazitelną reputacją. Łukasz w ogóle zwraca szczególną uwagę na dobre imię osób, o których pisze. Według jego relacji Paweł, dobierając sobie uczniów, również zważał bacznie na to, co ludzie o nich mówili (por. Dz 5:34; Dz 10:22; Dz 15:22; Dz 16:2; Dz 22:12). Kandydaci na współpracowników apostolskich musieli się przy tym odznaczać posiadaniem pełni Ducha i mądrości. Pełnia Ducha – to synonim pobożności, religijności. Przyszły pomocnik Apostołów musi być człowiekiem Bożym. Musi się poza tym odznaczać mądrością, która nie zdaje się tu być zwykłym tylko rozsądkiem ludzkim. Chodzi tu chyba o mądrość ludzką, jednak oświeconą także łaską Bożą. Tylko kandydatom odznaczającym się takimi przymiotami postanowili Apostołowie przekazać urząd swoich pomocników. Mieli oni przede wszystkim – ale nie wyłącznie, jak to ukazuje przykład Szczepana i Filipa – troszczyć się o ubogich. Dap 6:4 Uwolnieni od starań o sprawy materialne Apostołowie mogli oddać się całkowicie modlitwie i posłudze słowa. Praktycznie oznaczało to przewodniczenie modlitwom na zebraniach liturgicznych całej wspólnoty oraz nauczanie i wyjaśnianie słowa Bożego, również dla nich tylko zarezerwowane (por. Dz 2:42; zob. także Dz 2:46; Łk 1:2). Dap 6:5 Spośród siedmiu wybranych na najbardziej chlubną opinię zasłużył sobie Szczepan, o którym Łukasz powiedział, że był mężem pełnym wiary i Ducha Świętego. Ocenę tę wkrótce potwierdził Szczepan stylem swojej pracy i męczeńską śmiercią. Wszyscy nowo wybrani pomocnicy Apostołów mają imiona greckie, co oznacza, że wywodzą się ze środowisk żydowsko-hellenistycznych. Ostatni z nich, Mikołaj z Antiochii, nie był Żydem, tylko prozelitą, tj. poganinem nawróconym na judaizm. Okoliczności te świadczą, że Apostołowie chcieli w pełni zaspokoić żądania hellenistów. Wszelkie podejrzenia o ewentualną stronniczość zostały w ten sposób wyeliminowane. Dap 6:6 Ceremoniał powołania Siedmiu zastał zrelacjonowany w jednym wierszu: Przedstawili ich Apostołom, którzy modląc się położyli na nich ręce. Jeżeli nie ulega wątpliwości, że owych Siedmiu przedstawiali Apostołom wspomniani na początku uczniowie, to ze sposobu sformułowania w. 6 w tekście greckim nie wynika całkowicie jasno, że modlili się i kładli ręce na Siedmiu tylko Apostołowie, a nie Apostołowie z uczniami lub sami uczniowie. Kontekst poprzedzający – zwłaszcza Dz 6:3 – zdaje się przemawiać za przypuszczeniem, iż nakładającymi ręce byli tylko Apostołowie. Odpowiadałoby to tekstom – w pewnym sensie paralelnym – ze ST, jak Wjs 18:17–26; Lcb 27:16–23; Pwt 34:9. Dap 6:7 Konkluzja całego opowiadania o powołaniu do życia instytucji Siedmiu ma charakter krótkiego summarium, w którym znów Łukasz podkreśla fakt liczebnego wzrostu pierwotnego Kościoła. Wzmianka o ekspansji Kościoła stanowi w tym kontekście również potwierdzenie słuszności utworzenia instytucji Siedmiu: Apostołowie mogli skuteczniej głosić słowo Boże. Szczegół mówiący o nawróceniu bardzo wielu kapłanów jerozolimskich ma wyjątkowo doniosłe znaczenie. Między innymi na tym właśnie stwierdzeniu opiera się hipoteza, według której właśnie nawróceni kapłani jerozolimscy mieliby być adresatami Listu do Hebrajczyków. W tym kontekście zwrócenie uwagi na fakt zdobycia dla Kościoła nawet kapłanów jerozolimskich jest też pewnym przejawem wspomnianego już wiele razy upodobania Łukasza do uwydatnienia liczebnego rozrastania się pierwszej społeczności chrześcijańskiej. Dap 6:8–10 Szczepan był jednym z siedmiu mężów powołanych przez Apostołów i przeznaczonych do pełnienia dzieł miłosierdzia wśród wiernych pierwotnego Kościoła. Prócz owej działalności charytatywnej do obowiązków pomocników Apostołów, może tylko niektórych spośród Siedmiu, należało również nauczanie. Tym właśnie zajmował się Szczepan. W tym krótkim zdaniu zostało wyrażone całe nadprzyrodzone bogactwo umysłu i serca Szczepana. Bez łaski i mocy z nieba nie byłby on w stanie dokonywać cudów i znaków. Wymienione tu synagogi – to nie określenia budowli, lecz raczej nazwy ugrupowań Żydów pochodzących z tych samych regionów geograficznych i możliwe, że każde z tych ugrupowań miało w Jerozolimie własną synagogę. Libertyni – to najprawdopodobniej Żydzi przybywający z Rzymu. Wzięci kiedyś do niewoli (63 r. przed Chr.) i deportowani do Rzymu, z czasem odzyskali wolność, a niektórzy nawet nabyli obywatelstwo rzymskie. Być może, iż stąd właśnie pochodzi ich nazwa: libertyni, czyli wyzwoleńcy. Z kolei Cyrenejczycy – to Żydzi mający swoje domicilium w Cyrenajce w Libii, o czym wspomina także Józef Flawiusz (StDzŻ 14: 7: 2). Do najbardziej znanych w całej diasporze żydowskiej należy niewątpliwie kolonia aleksandryjska. Filon – również Aleksandryjczyk – stwierdza, że Żydzi mieszkający w Aleksandrii zajmowali prawie połowę miasta (In Flac., 8: 55). Do grupy Żydów z Cylicji należał z pewnością Paweł z Tarsu. Otóż ci wszyscy, tak różni pochodzeniem Żydzi, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. W dyspucie Szczepan wyraźnie górował nad swymi przeciwnikami, bo Łukasz stwierdza, że nie mogli sprostać mądrości i duchowi tego gorliwego chrześcijanina. Sprawdziły się w ten sposób słowa, wypowiedziane ongiś przez Jezusa: Ja bowiem dam wam wymowę i mądrość, której żaden z waszych prześladowców nie będzie się mógł oprzeć ani się sprzeciwić (por. Łk 21:15). Dap 6:11–14 Istnieje wiele uderzających podobieństw pomiędzy przesłuchaniem Szczepana a relacjami Synoptyków z procesu Jezusa. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z fałszywymi świadkami (por. Mat 26:59–61; Mar 14:55–59), z posądzaniem o bluźnierstwo, z oskarżeniem o zamiar zburzenia świątyni jerozolimskiej itp.; tu również podburza się lud. Z procesu Jezusa już także wiadomo, jaki ciężar gatunkowy posiadały tego rodzaju oskarżenia. Dap 6:15 Przyrównywanie twarzy Szczepana do oblicza anioła jest chyba osobistą refleksją Łukasza, a nie spostrzeżeniem członków Sanhedrynu. Jednakże jest to szczegół o niemałym znaczeniu teologicznym. Wszystko, co znajduje się w bezpośredniej bliskości Boga, promieniuje blaskiem Jego chwały; nie tylko aniołowie (Wjs 15:11 [LXX]; Obj 18:1), lecz także ludzie, jak np. Mojżesz zstępujący z góry Synaj po otrzymaniu kamiennych tablic (Wjs 34:29–35; por. 2Ko 3:7–18). Jasność owa jest tak silna, że ludzki wzrok nie jest w stanie jej wytrzymać (por. Mat 17:2; Łk 9:29). Autor Dziejów najwyraźniej chce wskazać na szczególne zjednoczenie Szczepana z Bogiem. Dap 7:1 Szczepan, podobnie jak kiedyś Chrystus, na stawiane mu zarzuty nie odpowiadał wcale. Dopiero gdy arcykapłan zażądał od niego zajęcia stanowiska wobec zeznań świadków, Szczepan skorzystał ze sposobności i wygłosił obszerne – najobszerniejsze ze wszystkich, zanotowanych w Dziejach – przemówienie. Jest to skrótowy wykład historii Izraela ze szczególnym uwzględnieniem dobroczynnej i ustawicznej troski Boga o wybrany naród. Owo zaakcentowanie dobroci Bożej potrzebne było do uwydatnienia przewrotności Izraela, mordującego wysłanników Boga. Dap 7:2 Pierwszy fragment mowy poświęcony jest okresowi historii Izraela, trwającemu od Abrahama do Mojżesza. Słuchaczy swego przemówienia – podobnie jak to później uczyni Paweł (Dz 22:1) – nazywa Szczepan braćmi i ojcami, co zdaje się było swoistym określeniem przynależności etniczno-religijnej Szczepana. Słowa „Bóg chwały” są zaczerpnięte z Ps 29:3. Wzmianka o objawieniu się Boga Abrahamowi w Mezopotamii, przed jego zamieszkaniem w Charanie, opiera się na tradycji pozabiblijnej, znanej zresztą także Filonowi (De Abr. 26–67; De migr. Abr. 176) i Józefowi Flawiuszowi (StDzŻ 1: 154). Biblijną daną jest teofania już w Charanie w Rdz 12:1. Dap 7:3–4 Wydane Abrahamowi polecenie opuszczenia Ur zostało zacytowane nie całkiem dokładnie; brak słów: „z domu twojego ojca”. Choć ze starotestamentowych relacji o wyjściu Abrahama z Charanu do Kanaanu nie wynika to jednoznacznie (zob. Rdz 11:27-12:4), to jednak Szczepan wyraźnie podkreśla – podobnie zresztą jak Filon (De migr. Abr. 177) – że Abraham ruszył w drogę dopiero po śmierci ojca. Szczepan nie chciał, by ktoś posądzał Abrahama o pozostawienie bez opieki sędziwego rodzica w opuszczonym Charanie. Dap 7:5–7 Od tego momentu mowa Szczepana ukazuje z jednej strony absolutną uległość Abrahama względem Boga, z drugiej zaś zwraca uwagę na to, «że wypełniły się obietnice dane przez Boga Abrahamowi. Dlatego zatrzyma się Szczepan nieco dłużej przy temacie potomstwa Abrahama. Mówiąc o 400-letnim pobycie Izraelitów w Egipcie, Łukasz nawiązuje do Rdz 15:13, a nie do Wjs 12:40, gdzie jest mowa o 430 latach. Pierwsza połowa wiersza nawiązuje do Rdz 15:14, druga – do Wjs 3:12, jednakże z małym retuszem. Zamiast „na tym miejscu”, przez co można by rozumieć Jerozolimę lub cały Kanaan, tekst hebrajski zawiera wyrażenie „na tej górze”, co jest, zdaje się wyraźną aluzją do góry Horeb. Dap 7:8–9 Spośród najbliższych potomków Abrahama wylicza Szczepan tylko Izaaka, Jakuba oraz ogólnie dwunastu patriarchów, po czym zatrzymuje się dłużej przy dziejach Józefa. Problem, kto miał rację: Józef czy jego bracia, został rozstrzygnięty za pomocą słów stosowanych też w odniesieniu do Jezusa: Bóg był z nim, tzn. w tym przypadku z Józefem. Dap 7:10–15 Dobrodziejstwa, jakie spotkały Józefa w Egipcie, były wyrazem owego trwania Boga po stronie niewinnego. Z drugiej strony zaś niechęć okazywana przez braci Józefowi, a potem jego życzliwość dla całej rodziny – to sprawy, które Szczepan szczególnie mocno uwydatnia w tym celu, aby jak się wydaje, podsunąć słuchaczom bardzo wymowną analogię: jak ongiś bracia traktowali Józefa, tak teraz Żydzi odnoszą się do Jezusa i Jego uczniów. Dap 7:16 Albo korzysta Szczepan z tradycji, która nie pokrywa się z danymi Księgi Rodzaju, albo cytując z pamięci, mimo woli zniekształca tekst ST. Abraham kupił u Efrona grotę pod Hebronem (Rdz 23); natomiast pole w okolicy Sychem kupił Jakub u synów Chamora (Rdz 33:19); Jakub został pochowany w Hebronie (Rdz 50), a w Sychem zostało złożone ciało Józefa (Joz 24:32). Dap 7:17–29 Dane starotestamentowe dotyczące historii Mojżesza, tego opatrznościowego męża Izraela, referuje Szczepan dość dokładnie, aczkolwiek można wykazać tu pewne rozbieżności. Tak np. według Szczepana Mojżesz był potężny w słowie (zob. także Józef Flawiusz, StDzŻ 2: 272; 3:13 nn), gdy tymczasem według Wjs 4:10–16 wypowiedzi Mojżesza były tak nieudolne, że musiał mu przychodzić pod tym względem z pomocą brat Aaron; według Wjs 2:15 Mojżesz musiał uchodzić z Egiptu, ponieważ na jego życie czyhał faraon, natomiast według relacji Szczepana raczej życiu Mojżesza zagrażało niebezpieczeństwo ze strony jego braci (Dz 7:29). Dap 7:30–34. Opowiadanie o ukazaniu się Boga w krzaku gorejącym jest prawie identyczne z Wjs 3:1 nn. Do miejsca uświęconego obecnością Boga należało zbliżać się stąpając bosymi stopami, dlatego, że na obuwiu, które bezpośrednio dotyka ziemi, mogły się znajdować ślady lub resztki rzeczy nieczystych. Dap 7:35–37 Ilekroć nadarza się sposobność, Szczepan, referując dzieje Mojżesza, posługuje się wyrażeniami, które występowały tylko w odniesieniu do osoby Jezusa. Tak np. w Dz 3:13–14 mówi o Jezusie, że się Go zaparli Żydzi. Dalszy ciąg tego wiersza – cała jego konstrukcja – przypomina tamtą wypowiedź o Jezusie. Nie pierwszy to przypadek uwydatniania poszczególnych elementów złożonej typologii Mojżesz – Jezus, o czym zresztą dokładniej będzie jeszcze mowa. Mojżesz jest również nazywany wybawcą, i to za pomocą terminu greckiego, który w ST odnosi się tylko do Jahwe (por. Ps 19:14; Ps 78:35), a w NT jedynie do Jezusa (Łk 24:21). Dap 7:38 Pojawia się tu po raz pierwszy bardzo znamienne wyrażenie „Kościół na pustyni”. Społeczność Izraelitów zdążających pod wodzą Mojżesza przez pustynię do Ziemi Obiecanej – to typ nowej społeczności, Kościoła NT, zmierzającego do przyszłego odpoczynku. W relacji o przekazaniu Mojżeszowi kamiennych tablic z Dekalogiem rozbieżność pomiędzy Wjs 19 a Dz 7:38 sprowadza się głównie do sposobu przedstawiania pośrednictwa Mojżesza. Według Wjs Mojżesz rozmawia wprost z Jahwe, a nie za pośrednictwem anioła. Warto jednak zauważyć, że według Wjs 3 – 4 ukazuje się Mojżeszowi w krzaku ognistym anioł, chociaż za chwilę przemawia Jahwe. Uważa się dziś dość powszechnie, że mamy tu do czynienia ze śladami dwu tradycji, z których jedna, wcześniejsza, utożsamia anioła Jahwe po prostu z zewnętrzną manifestacją samego Jahwe, druga zaś, późniejsza, akcentuje wyraźniej transcendencję Jahwe, anioła Bożego zaś nazywa tylko pośrednikiem pomiędzy Jahwe a ludem. Ze względu na ów transcendentny sposób pojmowania Boga idea aniołów-pośredników kształtuje się coraz wyraźniej i występuje powszechnie w judaizmie, zwłaszcza okresu późniejszego. O tym, że przestrzeganie Prawa zapewnia życie, mówi często ST (Pwt 4:1; Pwt 8:1; Pwt 8:3; Pwt 30:15–16; Pwt 32:46 n), tę samą funkcję spełnia w NT głoszenie Ewangelii, zwanej „Słowem Życia” (Flp 2:16; Dz 5:20) lub „Słowem zbawienia” (Dz 13:26). Dap 7:39 Szczepan uwydatnia jeszcze bardziej grzech Izraelitów mówiąc, że nawet sercem wrócili do Egiptu. Wjs 16 wspomina tylko o ich żalu z powodu opuszczenia Egiptu. Dap 7:40–43 Na tę postawę Izraelitów Bóg zareagował odwróceniem się lub odwróceniem swojego oblicza od ludu. Za polskim czasownikiem dopuścił (Dz 7:42) znajduje się prawie powszechnie stosowany w nowotestamentowej nauce o grzechu i odkupieniu termin: „wydał”. Tak właśnie wydał Bóg grzeszników na łup nieczystości (Rzm 1:24)… na łup bezczeszczących namiętności (Rzm 1:26)… na pastwę niezdatnego rozumu (Rzm 1:28). Ale też podobnie wydał własnego Syna za nas wszystkich (Rzm 8:32), a Syn wydał samego siebie (Gal 1:4; Gal 2:20 itp.). Ciała niebieskie często są uważane w Biblii za uosobienia różnorakich bóstw (np. 2 Krn 33:5; Jer 7:18; Jer 8:2; Jer 19:13; Oze 13:4; Sof 1:5; Amo 5:25–27). Dap 7:44–45 Oto historia przybytku Boga, zbudowanego ręką ludzką, według wzoru objawionego Mojżeszowi. Temat ten wykorzysta z czasem autor Listu do Hebrajczyków, mówiąc o takim przybytku, którego tamten, ze ST, był tylko niepozornym zarysem. Jest to przybytek prawdziwy, przybytek, do którego wszedł Jezus Chrystus (Heb 8). Wszystko, co powiedział Szczepan o Mojżeszu, da się ująć w kilka następujących punktów: 1) Mojżesz swą potęgą słów i czynów zapowiadał przyszłą działalność Jezusa (Łk 24:19); 2) za pośrednictwem Mojżesza Bóg zgotował Izraelowi wybawienie z niewoli egipskiej, zapowiadając tym samym wybawienie przez Jezusa całej ludzkości z więzów grzechu (Łk 24:21); 3) znaki i cuda czynione przez Mojżesza były tylko skromnymi typami cudów dokonywanych przez Jezusa (Łk 2:22); 4) wśród swoich nie miał Mojżesz posłuchu podobnie jak Jezus, którego Żydzi nie tylko nie przyjęli i nie usłuchali, lecz nawet pozbawili życia. Z historią przybytku wiążą się ściśle dzieje następcy Mojżesza, Jozuego, a także dzieje następnych pokoleń, aż do czasów Dawida. Dap 7:46–47 Z różnorodnych i wielkich dzieł Dawida wspomina Szczepan tylko jedno: decyzję zbudowania świątyni dla Jahwe (por. 2Sm 7:2), choć zaznacza równocześnie, że dopiero następcy Dawida, Salomonowi, udało się urzeczywistnić ten zamiar. Dap 7:48–50 Szczepan wprowadza korektę do zbyt materialistycznych kategorii kultu Boga. Bóg Izraela nie mieszka w domu uczynionym ręką ludzką, choćby tak wspaniałym, jak świątynia Salomona. Cytując dobrze znany pierwszym chrześcijanom tekst Izj 66:1–2 (por. Mat 5:34; Obj 16:1; Obj 1:17) stwierdza Szczepan, że cały wszechświat przez Boga stworzony jest miejscem Jego zamieszkania. Wszystko, co uczyniły ręce ludzkie, ma charakter przemijający, nietrwały – zwłaszcza idole (por. Kpn 26:1; Kpn 26:30; Izj 2:18; Izj 10:11; Izj 16:12; Izj 19:1; Izj 21:9; Izj 30:7 itp.), natomiast trwałe, nie przemijające jest tylko to, co uczynił Bóg. O przeciwstawieniu się Duchowi Świętemu mówi już ST (por. Lcb 27:14; Izj 63:10). O zabójstwa proroków oskarża się Izraelitów szczególnie często w NT (por. Mat 5:12; Mat 23:29–37; Łk 11:47–51; Łk 13:34), lecz na pewno największą zbrodnią było zabójstwo Sprawiedliwego, czyli Mesjasza. Wszystkiego tego dopuszczali się ludzie, którzy mieli Prawo dane im przez aniołów i uważali się za szczególnych jego stróżów. Dap 7:51–53 Zakończenie mowy Szczepana obfituje w wyjątkowo ostre sformułowanie. O nieobrzezanych uszach i sercach Izraelitów niejednokrotnie była mowa już w ST (por. Jer 6:10; Jer 9:25; Eze 44:9). Tego określenia używa też św. Paweł (Rzm 2:29). O pośrednictwie aniołów – por. wyżej Dz 7:38. Dap 7:54–56 Oto jak zareagowali Żydzi na oświadczenie Szczepana, że to oni właśnie, Żydzi, są zdrajcami i mordercami Jezusa. Burzę nienawiści ze strony Żydów wywołało przede wszystkim oskarżenie ich o łamanie Prawa. Oni, będący jego stróżami, czuwający nad jego skrupulatnym przestrzeganiem, mieliby właśnie je łamać? Słowa Szczepana wypowiedziane w ekstazie, o otwartych niebiosach i Synu Człowieczym, stojącym po prawicy Ojca wyrażały równocześnie przekonanie, że mowę męczennika i całą jego postawę aprobuje Pan Bóg. Określenie drugiej Osoby Trójcy Świętej mianem „Syna Człowieczego” świadczy o przynależności opowiadania do najstarszej tradycji katechetycznej, gdyż tylko w niej występuje wyrażenie „Syn Człowieczy”. Widzenie Szczepana nawiązuje najprawdopodobniej do proroctwa Daniela (Dz 7:13–14). Dap 7:57–58 Gdyby pominąć nie rozstrzygniętą po dzień dzisiejszy sprawę, czy, kto i kiedy wydał wyrok skazujący Szczepana na śmierć, to przebieg tego morderstwa należałoby uznać za dokonany mniej więcej zgodnie z przepisami Prawa: skazanego na śmierć kamienowano poza miastem (Kpn 24:14; Pwt 17:7), w obecności urzędowych świadków. Jednakże niektóre szczegóły żydowskich przepisów karnych nie zostały zachowane. Na skazanego nie należało bowiem rzucać bezładnie kamieniami, lecz jeden ze świadków winien strącić go z jakiegoś wzniesienia, wysokiego co najmniej na cztery metry; ofiara winna upaść na wznak. Wtedy dopiero drugi świadek miał zrzucić na piersi skazańca ciężki głaz. Gdyby okazało się, że jeszcze żyje, wówczas wszyscy obecni mieli prawo chwycić za kamienie. Urzędowym świadkiem ukamienowania Szczepana był m.in. młodzieniec imieniem Szaweł, późniejszy Paweł, po raz pierwszy tu właśnie wspomniany wielki Apostoł pogan. By móc się swobodniej poruszać, oprawcy Szczepana złożyli swe szaty u stóp Szawła. Dap 7:59–60 Naśladując Zbawiciela (Łk 23:34) Szczepan modlił się za swych oprawców. Dap 8:1-3 Druga z kolei wzmianka o Szawle świadczy o ówczesnym nastawieniu młodzieńca bez względu na to czy miał jakiś wpływ na decyzję ukamienowania Szczepana. Przesłuchanie Szczepana i jego męczeńska śmierć stały się początkiem krwawych prześladowań. Wydaje się, że prześladowania te dotknęły w pierwszym rzędzie chrześcijan nawróconych z Żydów. Ich postawa wobec oficjalnego judaizmu była bowiem o wiele bardziej nieprzejednana (por. Dz 6:1) niż stanowisko samych Apostołów (por. Dz 2:36; Dz 3:1; Dz 5:12; Dz 11:1–18). Jednakże już od początku widoczne były błogosławione skutki owych prześladowań. Oto dzięki nim względnie wcześnie powstały zwarte społeczności chrześcijańskie w Judei i w Samarii zapoczątkowując w ten sposób jakby drugi okres dziejów pierwotnego Kościoła. Okres trzeci rozpocznie się od momentu założenia gminy antiocheńskiej (Dz 11:20). Po wzmiance o pobożnym złożeniu do grobu szczątków Szczepana wraca znów Łukasz do Szawła, którego postać wysuwa się na plan pierwszy wśród prześladowców pierwotnego Kościoła (por. Dz 9:1–2; Dz 22:4; Dz 22:19–20; Dz 26:10–11; 1Ko 15:9; Gal 1:13; Gal 1:23; Flp 3:6). Dap 8:4 Jeszcze raz zaznacza Łukasz, że prześladowania przyczyniły się do tym prężniejszej ekspansji Kościoła: rozpraszając prześladowanych prześladowcy przyczyniali się do głoszenia Dobrej Nowiny przez uchodźców w coraz to nowych częściach ówczesnego świata. Dap 8:5–6 Łukasz przedstawia pewne fragmenty działalności jednego z siedmiu pomocników Apostołów. Prowadzili oni akcję charytatywną, tak bardzo właściwą Kościołowi już od początku jego istnienia. O niektórych spośród Siedmiu – przynajmniej o dwóch – wiadomo, że zajmowali się również głoszeniem słowa Bożego. Szczepan czynił to głównie w Jerozolimie, a Filip w Samarii, której mieszkańcy, w przekonaniu ortodoksyjnych Izraelitów, byli skazani na wieczne potępienie (por. Jan 4:4; Łk 10:30 nn; Mat 10:5). Działalność Filipa prowadzona właśnie w Samarii wskazuje na uniwersalistyczny zasięg zbawczej misji Kościoła. Filip głosił słowo Boże z takim powodzeniem, że zyskał sobie nawet miano ewangelisty, również cztery jego córki były obdarzone darem prorokowania (Dz 21:8 n). Jednakże Łukasz zaznacza, że przedmiotem nauczania Filipa nie była Dobra Nowina, lecz Chrystus, tj. zapowiadany przez proroków ST Mesjasz. Na Jego przyjście czekali Samarytanie, podobnie jak wszyscy Żydzi. Świadczą o tym chociażby słowa Samarytanki rozmawiającej z Jezusem: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem (Jan 4:25). Autor Dziejów Apostolskich nie podaje jednak żadnego przykładu katechezy Filipa. Pisze natomiast, że powodem powagi i skupienia, z jakim tłumy słuchały Filipa, były znaki towarzyszące jego nauczaniu. Największe wrażenie robiły cudowne uleczenia opętanych. Dap 8:7–8 Z wielu bowiem opętanych wychodziły z donośnym krzykiem duchy nieczyste… Spośród innych znaków wymienia Łukasz uleczenia sparaliżowanych i chromych. Ulga, jakiej ludzie nieszczęśliwi doznawali w wyniku tej działalności, była powodem powszechnego entuzjazmu. Radość stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych rysów atmosfery, w jakiej żyli pierwsi chrześcijanie (por. Dz 5:41; Dz 8:8; Dz 8:39; Dz 13:48; Dz 13:52; Dz 16:34). Jej źródłem była nade wszystko głęboka, świeża wiara. Dap 8:9–11 Działalność Filipa na terenie Samarii okazała się tym bardziej konieczna i zbawienna, że właśnie w tamtej krainie zdobywał sobie coraz większe uznanie Szymon, który sam sobie nadał przydomek Wielkiego – podobnie jak to czyniło zresztą wielu jemu podobnych szarlatanów (np. Teudas, o którym zob. Dz 5:36). Szymon, zwany potem, ze względu na swoją działalność, także Czarnoksiężnikiem (Magiem) był postacią niewątpliwie historyczną – wiele pisze o nim Justyn Męczennik, pochodzący z dzisiejszego Nablus i żyjący na początku II w. – choć różne szczegóły dotyczące jego osoby są często sprzeczne. W każdym razie istniało przekonanie, że był to człowiek obdarzony szczególną mocą Bożą. Dap 8:12–13 Nadprzyrodzona moc Filipa, oczywiście przewyższała magiczne umiejętności Szymona Czarnoksiężnika. Filip zjednywał bowiem sobie ludzi i co najważniejsze, przyłączył się do niego w końcu także Szymon. Tak więc wszystko, co o niezwykłych czynach czarnoksiężnika powiedział Łukasz, spełnia określoną funkcję: służy ukazaniu wielkich dzieł Filipa. Opowiadanie o nawróceniu się Szymona przygotowuje czytelnika na przyjęcie mającej już niedługo nastąpić relacji o nawróceniu się Szawła. Dap 8:14–15 Tak więc posiewu słowa Bożego dokonał w Samarii Filip. Ziarno padło na dobrą glebę i poczęło kiełkować. Podtrzymywanie wiary w duszach nowo nawróconych Samarytan nie należało jednak do obowiązków Filipa. Nic tedy dziwnego, że przebywający w Jerozolimie Apostołowie, dowiedziawszy się o skutecznej działalności Filipa, posłali do Samarii Piotra i Jana. O dalsze losy królestwa Bożego wśród Samarytan troszczyli się więc ci, do których to z urzędu należało – Apostołowie. Wzrastaniu ich autorytetu towarzyszy proces rozwoju pierwotnego Kościoła. Są świadomi odpowiedzialności, jaka na nich ciąży, świadczą o tym np. wizytacje Piotra w Liddzie i w Jafie. Po przybyciu do Samarii Piotr i Jan rozpoczęli modły za mieszkańców tego miasta. Modlitwy owe miały wyjednać Samarytanom u Boga dar Ducha Świętego. Dap 8:16 Łukasz pisze, że „na żadnego z nich jeszcze nie zstąpił Duch Święty” i że byli jedynie ochrzczeni w imię Pana Jezusa. Czyżby wobec tego z chrztem udzielanym przez Filipa nie wiązało się udzielanie Ducha Świętego? Przecież nie był to chrzest Jana; Łukasz wyraźnie zaznacza, że udzielano tego chrztu w imię Jezusa. Dap 8:17 Kwestii tej nie można rozwiązać inaczej, jak tylko przez stwierdzenie, że mamy tu do czynienia z obrzędem innego rodzaju, któremu towarzyszyło również zstępowanie Ducha Świętego na ludzi. Przywilej sprowadzania Ducha Świętego należał – jak widać – wyłącznie do Apostołów i wszystko przemawia za przypuszczeniem, że udzielali oni po prostu sakramentu bierzmowania. Materią tego sakramentu było – i tak jest po dzień dzisiejszy – nakładanie rąk, formą – modlitwa Apostołów, a skutkiem – specjalne dary Ducha Świętego, utożsamiane tu z samym Duchem Świętym. Dap 8:18–19 Propozycja, jaką Szymon czyni Apostołom – stąd właśnie pochodzi termin „symonia”, określenie aktu kupczenia rzeczami świętymi, zwłaszcza urzędami lub godnościami kościelnymi – świadczy, że nawrócenie tego czarnoksiężnika miało charakter bardzo powierzchowny. Szymonowi zależało nie tyle na związaniu się z Chrystusem, ile raczej na posiadaniu szczególnej mocy, dzięki której mógłby rozkazywać także Duchowi Świętemu i w ten sposób wprawiać w podziw coraz więcej ludzi. Okazało się też przy tej sposobności, za kogo Szymon uważa Apostołów: nie za wysłanników Chrystusa mających ułatwiać ludziom osiągnięcie zbawienia wiecznego, lecz za szczególnie wyposażonych w moce nadprzyrodzone czarnoksiężników. Dap 8:20–23 Piotr w imieniu własnym i Jana zareagował bardzo ostro na propozycję Szymona. Szymon dowiedział się, że 1) to, czego dokonują Apostołowie, pochodzi z daru Bożego; 2) że tego daru za żadną cenę nie można nabyć; 3) że to, czego dokonywał do tej pory Szymon, nie miało nic wspólnego z Duchem Świętym i Jego darami. Co więcej, taki stosunek do działalności apostolskiej oraz myśl o możliwości nabycia mocy Ducha Świętego za pieniądze uważa Piotr za grzech, posługując się słownictwem Proroków ST, i wobec tego nie pozostaje Szymonowi nic innego jak modlitwa o przebaczenie oraz zmiana dotychczasowego postępowania i postawy moralnej. Dap 8:24 Z reakcji maga na słowa Piotra wynika, że Szymon był nie tyle złym, przewrotnym człowiekiem, ile raczej nieświadomym nauki Apostołów. Nie chciał być potępiony, dlatego prosił o modlitwę o swoje ocalenie. Dap 8:25 Jak Chrystus, tak też i Jego Apostołowie nie pozostawali w jednym miejscu, lecz obchodząc wsie i miasta głosili Dobrą Nowinę. Szczególnym terenem działalności apostolskiej Filipa była Samaria: głosił Ewangelię w wielu wioskach samarytańskich. W pismach Łukasza, droga nauczycieli wędrownych, podobnie jak droga Jezusa, wiedzie do Jerozolimy. Dap 8:26–35 Podczas wędrówki Filipa z Jerozolimy do Gazy miało miejsce wydarzenie, dokładnie opisane przez Łukasza. Polecenie: Pójdź około południa można też pojmować: „Idź na południe”. Taki sens może nieco lepiej harmonizuje z kontekstem: Ewangelia obejmuje swym zasięgiem także południowe rejony Palestyny. Wzmianka o drodze pustej jest być może swoistym uzasadnieniem możliwości spokojnego prowadzenia dialogu Filipa i urzędnika królowej Kandaki. To ostatnie określenie nie było, jak się wydaje, imieniem własnym, lecz – podobnie jak termin „faraon” w Egipcie – tytułem panujących – zazwyczaj niewiast – w Etiopii. Dworzanin (po grecku ευνoυχoς – grecki termin niekiedy oznacza w ogóle dworzan, niekoniecznie rzezańców) ten, nazwany Etiopem, mimo iż odbył pielgrzymkę do Jerozolimy, nie był jednak prozelitą. Prawo Mojżeszowe (Pwt 23:2) wykluczało bowiem rzezańców ze społeczności narodu wybranego. O Bogu Izraelitów mógł on dowiedzieć się od Żydów, których dość znaczna kolonia znajdowała się w górnym Egipcie już w VI – V w. przed Chr., o czym świadczą teksty aramejskie znalezione na Elefantynie. Nie ma nic dziwnego w tym, że Etiopczyk czytał Izj 53 – jak wskazuje kontekst następujący – fragment ten bowiem należał, zwłaszcza w okresie późnego judaizmu, do najbardziej znanych, a jego mesjański sens przyjmowano także w wielu kręgach judaizmu zwłaszcza nieurzędowego. Lektura odbywała się, zgodnie ze zwyczajem ówczesnym, głośno i dlatego Filip z łatwością mógł stwierdzić, że chodziło o tekst Izajasza. Zwięzły zatem wykład swoistego katechizmu rozpoczął Filip dopiero wtedy, kiedy Etiopczyk wyznał, że nie rozumie czytanego tekstu. Urywek z Proroka był podany według brzmienia Septuaginty, jednakże z pominięciem zwrotów, które ukazują soteryjne wartości cierpień Jezusa (Izj 53:4–6,9 b). Łukasz nie zanotował żadnych bliższych szczegółów interpretacji Filipa; ograniczył się jedynie do stwierdzenia, że opowiedział on Etiopczykowi Dobrą Nowinę o Jezusie. W każdym razie Filipowi zależało na tym, by Etiopczyk doszedł do przekonania, iż proroctwa o Słudze Cierpiącym wypełniły się w działalności i cierpieniach Jezusa. Dap 8:36–38 Z propozycji, jaką po objaśnieniach Filipa wyraził Etiopczyk wynika, że słowa gorliwego „diakona” trafiły na właściwy grunt. Formalnego wyznania wiary (Dz 8:37) złożonego przez Etiopczyka nie zawiera większość kodeksów greckich, lecz tekst z tym symbolem wiary znają najstarsi Ojcowie Kościoła – np. Ireneusz, Cyprian – i prawdopodobnie dlatego znajduje się on od dawna w tekstach liturgii chrzcielnej. Dap 8:39–40 Zniknięcie Filipa po udzieleniu chrztu Etiopczykowi ma swoje liczne paralele w działalności proroków starotestamentowych (1Kl 18:12; 2Kl 2:16; Eze 3:12; Eze 3:14; Eze 8:3; Eze 11:1; Eze 11:24; Eze 43:5), a całe opowiadanie kojarzy się z relacją o spotkaniu Jezusa z uczniami w drodze do Emaus (Łk 24:31). Dla pierwszych chrześcijan zaś fakt przyjęcia Etiopczyka do Kościoła był źródłem refleksji nad przejściowym, nie obowiązującym już charakterem przepisów starotestamentowych: człowiek pozbawiony męskości nie mógł należeć do narodu wybranego (Pwt 23:2), nic jednak nie stało na przeszkodzie temu, żeby został ochrzczony (Dz 8:36). Dap 9:1–2 Opowiadanie o działalności Szawła rozpoczynają pierwsze wiersze rozdz. ósmego. Przerwała je dość długa parenteza poświęcona opisowi czynów Filipa. Rozdz. 9 wyraźnie nawiązuje do Dz 8:3. Szaweł jest ciągle jeszcze prześladowcą wyznawców Chrystusa. Ścigając chrześcijan nie tylko wypełnia gorliwie polecenia swych przełożonych, lecz także z własnej inicjatywy zabiega o wyniszczenie jak największej liczby uczniów Jezusa. W czasie jednej z wypraw mających na celu uwięzienie chrześcijan zamieszkałych w Damaszku miało miejsce wydarzenie, które ze względu na jego niezwykłą doniosłość opisuje Łukasz aż trzy razy (Dz 9:1–19; Dz 22:4–21; Dz 26:10–20). Paweł w swych listach również nawiązuje do tego faktu wielokrotnie (np. 1Ko 9:1; 1Ko 15:8–10; 2Ko 4:6; Gal 1:12–17; Flp 3:12). Według wszelkiego prawdopodobieństwa owa pamiętna podróż miała miejsce około r. 36. tj. na 14 lat – licząc według ówczesnego zwyczaju terminus a quo i ad quem – przed „Soborem Jerozolimskim” (por. Dz 15; Gal 2:1). Ludzie, których Szaweł prześladuje, są nazwani „zwolennikami tej drogi”. Krocząc tą drogą, służy się Bogu zgodnie z Jego wolą (por. Mat 21:32; 1Ko 12:31; 2Pt 2:2). Autor Dziejów lubuje się szczególnie w stosowaniu tego określenia (por. Dz 18:25; Dz 18:26; Dz 19:9; Dz 19:23; Dz 22:4; Dz 24:14; Dz 24:22). Dap 9:3–6 Wydarzenia pod Damaszkiem przypominają swym charakterem starotestamentowe opisy różnych interwencji Boga, zwłaszcza tych, które się wiązały z powołaniami proroków (por. Eze 1:28; Eze 43:3; Eze 44:4; Dan 8:17; Dan 10:9). Oślepiająca światłość z nieba, prostracja olśnionego owym blaskiem – to zjawiska towarzyszące prawie wszystkim teofaniom biblijnym. Według tradycyjnej i wcale nie pozbawionej słuszności egzegezy tego tekstu pytanie: Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz i następujące potem wyjawienie: Ja jestem Jezus wypowiada Jezus, który był obecny w każdym ze swych prześladowanych wyznawców. Stwierdzenie to zgadza się całkowicie z wielokrotnie powtarzanym oświadczeniem Jezusa, że Jemu samemu wyrządza krzywdę ten, kto krzywdzi Jego uczniów (por. np. Mat 10:40; Mat 18:5 par.; Mat 25:40; Łk 10:16). Dap 9:7–9 Przypuszczenie, że mogłoby tu chodzić o halucynację Szawła, wyklucza wzmianka o tym, czego doznawali towarzyszący mu ludzie: oniemieli ze zdumienia, słysząc głos. Szaweł, utraciwszy wskutek olśnienia niezwykłym blaskiem wzrok, polecenie „udania się do miasta” mógł wykonać jedynie przy pomocy ludzi, którzy istotnie wprowadzili go do Damaszku. Dap 9:10–14 Charakter zdecydowanie nadprzyrodzony posiada również widzenie Ananiasza. Polecenia, jakie otrzymuje od Jezusa, budzą jego zupełnie uzasadnione opory. Ananiasz nim zacznie działać, pragnie się upewnić, czy nie zaistniało tu jakieś nieporozumienie. Widać więc, że wieści o krwawych poczynaniach Szawła wykraczały daleko poza mury Jerozolimy. Tym razem ludzie, których Szaweł ścigał z taką pasją, są nazwani świętymi. Określenie to, spotykane szczególnie często w listach Pawła (por. np. Rzm 15:25; Rzm 15:26; Rzm 15:31; 1Ko 16:1; 1Ko 16:15; 2Ko 8:4; 2Ko 9:1; 2Ko 9:12; Efz 2:19; Efz 5:3; Flp 1:1; Flp 4:22; Kol 1:2), nawiązuje do starotestamentowej teologii ludu Bożego. Chodzi tu, rzecz jasna, nie o świętość w sensie zupełnej wolności od grzechów, lecz o ideę poświęcenia się, oddania Bogu do Jego szczególnej dyspozycji (por. Wjs 13:2; Wjs 19:6; Lcb 16:3). Jeszcze bardziej starotestamentową formę posiada następna z kolei nazwa pierwszych chrześcijan: „ci, którzy wzywają imienia Chrystusa”. Pierwiastek raczej moralny dochodzi do głosu w określeniu pierwszym, drugie zaś można by nazwać określeniem kultycznym. Ze sprzeciwu Ananiasza wynika również to, że chrześcijanie damasceńscy byli powiadomieni w jakiś sposób o celu podróży Szawła do ich miasta. Dap 9:15–19 Ananiasz ustępuje jednak całkowicie, z chwilą kiedy się dowiaduje, że Bóg postanowił z dawnego prześladowcy uczynić narzędzie swego działania. Trzymając się ściśle terminologii greckiej należałoby mówić nie tyle może o narzędziu, ile raczej o „naczyniu”, w którym Słowo Boże – dosłownie: Imię Jezusowe – będzie zaniesione do pogan, do królów i do synów Izraela. Ta ostatnia formuła przypomina cokolwiek inwestyturę prorocką Jeremiasza. Lecz Paweł zasięgiem swego oddziaływania przewyższa wszystkich proroków i sam zresztą z upodobaniem mówi o uniwersalizmie swego powołania (por. Rzm 1:5; Rzm 11:13; Rzm 15:16–18; Gal 1:16; Gal 2:2; Gal 2:8-9; Flp 3:8; Kol 1:27; 1Tm 2:7). Dowiaduje się również Ananiasz, że Szaweł, jakby dla dokonania ekspiacji, sam z kolei będzie musiał wiele wycierpieć. Paweł także wielokrotnie pisze o swych cierpieniach (1Ko 4:10–13; 2Ko 4:7–14; 2Ko 6:4–10; Kol 1:24), zaznaczając nawet, że żaden z jego przeciwników z pewnością mu w nich nie dorówna (2Ko 11:23–31). Całe wydarzenie zresztą odbywało się dokładnie według uprzednich zapowiedzi Jezusa (por. Mat 5:11–12 par.; Jan 15:21; Jan 16:2–4; Jan 16:20; Jan 16:33). Zanim nastąpi sam obrzęd chrztu, Szaweł będzie napełniony Duchem Świętym. Ten zwrot, szczególnie często stosowany przez Łukasza, określa specjalną pomoc nadprzyrodzoną, niezbędną do przekazywania za pomocą słowa prawd Bożych (por. Łk 1:15; Łk 1:67; Dz 2:4; Dz 4:8; Dz 4:31; Dz 9:17; Dz 13:9). Dap 9:20–22 Działalność apostolska Szawła od początku nie była łatwa. Wszędzie spotykał się on z nieufnością, wszędzie szła za nim opinia dobrze znanego pierwszym chrześcijanom prześladowcy. Tylko wyraźnej pomocy Bożej i pewnie swej wrodzonej wytrwałości – zawdzięczał Paweł swą nieugiętą postawę wobec trudności, głosząc prawdę, że Jezus jest Mesjaszem. Tytuł „Syn Boży” pojawi się jeszcze tylko raz w Dziejach i jest z pewnością zapożyczony od Pawła, w którego listach pojawia się dość często (por. Rzm 1:3–9; Gal 1:16; Gal 2:20; Gal 4:4; Gal 4:6). W katechezie typu palestyńskiego występuje częściej prawda o Jezusie Mesjaszu. Głoszenie tej nauki sprowadza się zazwyczaj do wykazywania, że Jezus swym życiem, czynami, cierpieniem i śmiercią wypełnia starotestamentowe proroctwa mesjańskie. Dap 9:23–25 Kiedy po pewnym czasie – według Gal 1:17–18 był to, licząc pobyt na pustyni arabskiej, okres około 3 lat – zdołał Paweł przełamać pierwsze lody nieufności chrześcijan, kiedy go już w tym środowisku przyjęto, niespodziewanie pojawiły się nowe trudności: postanowili go zgładzić Żydzi. O pierwszych wrogich wystąpieniach Żydów w Damaszku wspomina również Paweł (2Ko 11:32–33). W akcji skierowanej przeciwko Pawłowi wykorzystano, jak się okazuje, osobę króla Nabatejczyków, Aretasa IV († ok. r. 40), który, poróżniony z Herodem Agryppą, szukał sposobności, by zjednać sobie szerokie rzesze ludności żydowskiej. Jednakże przy pomocy przemyślnych chrześcijan damasceńskich, którzy zdołali już rozpoznać w Szawle wysłannika Bożego, nie powiodły się plany pojmania Apostoła. Dap 9:26–30 Opuściwszy Damaszek, przybył Szaweł do Jerozolimy. Celem tej wyprawy – jak wynika z Gal 1:18– 24 – była nie tylko ucieczka przed niebezpieczeństwami, lecz także chęć nawiązania osobistego kontaktu z Piotrem i z innymi Apostołami. Nie świadczy o niechęci Apostołów do Szawła fakt, że w Jerozolimie spotkał się on jedynie z Piotrem i Jakubem. Przebywał w Jerozolimie tylko 15 dni (Gal 1:18); być może, iż akurat w tym czasie Apostołowie byli poza miastem. Powtarzają się koleje losu, tak bardzo przypominające pobyt w Damaszku: najpierw nieufność chrześcijan, wśród których Szaweł prześladowca znany był lepiej niż w Damaszku, następnie przełamanie ich niechęci dzięki protekcji cieszącego się tu nieskalaną reputacją Barnaby. Opowiadając wiernym Jerozolimy o działalności Szawła w Damaszku szczególną uwagę zwrócił Barnaba na „siłę przekonania”, z jaką nowo nawrócony przemawiał w imię Jezusa. Owa siła przekonania (παρρησία) stanowi rys znamienny całego nauczania Pawła (Dz 13:46; Dz 14:3; Dz 19:8; Dz 26:26; Dz 28:31; 2Ko 3:12; 2Ko 7:4; Efz 3:12; Efz 6:19–20; Flp 1:20; 1Ts 2:2). Jest to nie tyle może naturalna odporność, wytrwałość i męstwo, ile raczej wyraźny dowód skutecznej pomocy Bożej (por. Dz 1:8; Dz 4:29; Dz 4:31). Kiedy niebezpieczeństwa ze strony chrześcijan jerozolimskich minęły, życiu Szawła poczęli zagrażać helleniści. Drugie z kolei ocalenie będzie Apostoł zawdzięczał ludziom, na których życie jeszcze tak niedawno nastawał. Chrześcijanie jerozolimscy bowiem nie tylko ocalili Pawła od śmierci, lecz, poprzez Cezareę, odwieźli go aż do rodzinnego Tarsu, gdzie – jak wynika z Gal 1:23 – rozpoczął bardzo intensywną działalność apostolską. Według Dz 22:17–21 Szaweł opuszczał Jerozolimę nie z powodu niebezpieczeństwa, lecz ze względu na polecenie, jakie otrzymał od Boga w specjalnym widzeniu. Możliwe jednak, że motywem tego polecenia, może nawet domyślnym, było zagrożenie życia Pawła. Dap 9:31 To swoiste summarium nie tylko nie harmonizuje, lecz jest sprzeczne z kontekstem poprzedzającym, chyba że założy się, iż od wydarzeń związanych z pobytem Szawła w Jerozolimie upłynęło sporo czasu. Zresztą pamiętać należy o tym, że w Judei, oprócz Jerozolimy, dość duże skupiska chrześcijan istniały w Liddzie i w Jafie. O „budowaniu się Kościoła” mówi ze szczególnym upodobaniem Paweł przedstawiając wewnętrzny rozwój społeczności chrześcijańskich (por. 1Ko 8:1; 1Ko 10:23; 1Ko 14:3–5; 1Ko 14:12; 1Ko 14:17; 1Ko 14:26; 1Ts 5:11). Natomiast Łukasz – zwłaszcza w Dziejach Apostolskich – chętnie posługuje się cyframi. Wzmianka o bojaźni Bożej wskazuje na troskę pierwszych chrześcijan o to, by wola Boża była wypełniana jak najdokładniej, natomiast wyrażenie „napełniali się pociechą Ducha Świętego” zdaje się być synonimicznym określeniem stanu permanentnej radości, która była udziałem chrześcijan mimo prześladowań (por. Dz 13:52). Dap 9:32 Zgodnie ze zwyczajem przyjętym przez Jezusa i Jego uczniów Piotr głosi Dobrą Nowinę, obchodząc wszystkie istniejące na terenie Palestyny społeczności wczesnochrześcijańskie. Wędrówki owe miały na celu nie tyle może formalne nauczanie (por. np. Dz 8:4; Dz 8:40; Dz 13:6) – Piotrowi nie towarzyszy jak zazwyczaj Jan – ile raczej wizytowanie, podnoszenie na duchu wyznawców Chrystusa (por. Dz 8:14–23; Dz 9:32; Dz 16:9). Dap 9:33–35 Po raz pierwszy przy opisywaniu skutków tego uzdrowienia pojawia się zdanie: Nawrócili się do Pana. W ten sposób zwykł przedstawiać Paweł nawrócenia Żydów (por. np. 2Ko 3:16). Gdy zaś opisuje przyjmowanie chrześcijaństwa przez pogan, posługuje się najczęściej słowami: Nawrócili się do Boga (Dz 14:15; Dz 15:19; Dz 26:18; Dz 26:20; 1Ts 1:9). Dap 9:36–39 Prawie wszyscy pobożni ludzie, zarówno w Ewangelii Łukasza, jak i w Dziejach, odznaczają się wrażliwością na materialne potrzeby bliźnich. Hojne jałmużny dawała również Tabita, mieszkająca w Liddzie – inaczej Diospolis – odległej o kilkanaście kilometrów od Jafy. Dap 9:40–42. Wskrzeszając Tabitę dokonuje Piotr z pewnością największego w swej apostolskiej działalności cudu, podobnego do zmartwychwskrzeszenia córki Jaira, czego Piotr był świadkiem (Mar 5:35–43 paral.; zob. także wskrzeszenia dokonywane przez Eliasza i Elizeusza: 1 Krl 17:17–24; 2Kl 4:18–37). Efekt apostolski tego cudu był taki jak zazwyczaj w podobnych przypadkach: gdy wieść o tym wydarzeniu rozeszła się po okolicy, wielu uwierzyło w Pana. Gdyby to byli poganie, Łukasz napisałby, że uwierzyli w Boga. Dap 9:43 Ze względu na konieczność ciągłej pracy przy martwych zwierzętach zawód garbarza uważano za szczególnie nieczysty. Otóż właśnie w domu garbarza przebywał Piotr dość długo po zmartwychwskrzeszeniu Tabity. Dap 10:1–2 Łukasz przedstawia czytelnikom Korneliusza według schematu znanego z kilku innych analogicznych sytuacji, jak np. z opowiadań o Zachariaszu, Symeonie, Annie Prorokini, a zwłaszcza o setniku z Kafarnaum. Może, ów oficer rzymski jest potomkiem jednego z wielu niewolników, których pod koniec I w. przed Chr. obdarzył wolnością dyktator Korneliusz Sulla. Na dowód wdzięczności wyzwoleńcy przybierali sobie drugie imię – Korneliusz. W związku właśnie z osobą setnika pojawia się po raz pierwszy przymiotnik bojący się Boga. W dalszym ciągu Dziejów przymiotnik ten będzie występował jeszcze kilka razy (np. Dz 10:22; Dz 10:35; Dz 13:16; Dz 13:26 itp.). Określa się nim pogan, którzy sympatyzują z judaizmem, przyjmują wskazania moralne Prawa Mojżeszowego, uczestniczą w kulcie synagogalnym, lecz nie są obrzezani; dlatego Żydzi nie uważali ich nigdy za członków narodu wybranego. Nie wykluczone, że Łukasz sam, zanim stał się chrześcijaninem, był jednym z bojących się Boga. Zarówno wzmianka o rozdzielaniu jałmużny, jak i stwierdzenie, że Korneliusz modlił się zawsze do Boga należą do znamiennych rysów charakterystyk dokonywanych przez Łukasza (Łk 2:37; Łk 18:1; por. także Efz 6:18; Kol 1:3; Kol 1:9; 1Ts 5:17; 1Tm 5:5). Dap 10:3 Widzenie Korneliusza przypadło również na czas modlitwy: dziewiąta godzina dnia – to trzecia po południu (por. Dz 3:1). Postać pojawiająca się w widzeniu, nazwana po raz pierwszy aniołem Bożym, będzie w dalszym ciągu określana po prostu wyrazem „anioł” (Dz 10:7; Dz 10:22; Dz 11:13) lub wyrażeniem:. „mąż w lśniącej szacie” (Dz 10:30: zob. także Łk 24:4.23). Dap 10:4 Pojawienie się anioła napełnia Korneliusza przerażeniem (zob. kom. do Dz 3:10). Będąc jeszcze poganinem nie może on składać formalnych ofiar Bogu jedynemu, lecz jego modlitwy i jałmużny docierają do Boga jakby w postaci ofiarniczego dymu (por. Kpn 2:2; Kpn 2:9; Kpn 2:16; Kpn 5:12; Kpn 6:15). Dap 10:5–8 Korneliusz wykonuje dokładnie i bezzwłocznie polecenie wysłania specjalnych ludzi do Piotra, przebywającego nadal w odległej od Cezarei o 45 km Jafie, w domu Szymona Garbarza. Dap 10:9–16 Widzenie Piotra, które w kompozycji literackiej Łukasza miało miejsce tuż przed przybyciem do Apostoła ludzi Korneliusza, oznacza, że przepisy rytualne dawnego Prawa straciły już moc obowiązującą. Bez żadnych skrupułów powinien Piotr spożyć to, co jeszcze do niedawna uchodziło za nieczyste. Nie bez racji wizja ma miejsce w południe, kiedy Piotr poczyna odczuwać głód. Wyznanie Piotra, że nigdy nie jadł nic skażonego i nieczystego, świadczy o długotrwałych związkach łączących pierwotny Kościół z synagogą. Trzykrotne powtórzenie polecenia spożywania wszystkiego, co znajdowało się w płótnie, świadczy również o doniosłości nakazu. W gruncie rzeczy – jak wynika z kontekstu następującego – chodziło przede wszystkim o to, aby Piotr zrozumiał, że nie można dzielić ludzi na czystych i nieczystych; że – co ważniejsze – czystość wcale nie jest wyłącznym atrybutem przynależności do narodu wybranego. Dap 10:17–23 Mimo realizmu tego pouczenia Piotr nie zrozumiał jego sensu. Wysłannicy Korneliusza zastali go właśnie na snuciu różnych domysłów, co może oznaczać widzenie. Wyjaśniając Piotrowi cel swojej wyprawy wysłannicy Korneliusza zaznaczają, że ich pan jest człowiekiem sprawiedliwym prawdopodobnie w sensie zachowywania przepisów Prawa – i bogobojnym. Pomijają jednak milczeniem wzmiankę o dawaniu jałmużny; Korneliusz wspierał materialnie Żydów, a Piotr był właśnie Żydem. Przyjąwszy i ugościwszy wysłanników Korneliusza, Piotr bez słowa sprzeciwu udał się dnia następnego do Cezarei. Dap 10:24–27 Korneliusz przygotował Piotrowi serdeczne i uroczyste przyjęcie. Zwołał krewnych oraz najbliższych przyjaciół i oczekiwał dostojnego gościa na progu swego domu. Gdy Apostoł nadszedł, setnik padł mu do nóg i oddał pokłon, co oznaczało, że uważa go za wysłannika Bożego. Jak zawsze w podobnych sytuacjach Piotr czuł się niegodny takich honorów: był tylko człowiekiem. Dap 10:28–30 Słowa wypowiedziane przez Piotra do zebranych w domu Korneliusza świadczą, że zrozumiał wreszcie sens swego widzenia w Jafie. Pojął, iż nie wolno żadnego człowieka uważać za skażonego lub nieczystego. Dap 10:31–33 Jeszcze raz dokładnie powtarza Korneliusz polecenie otrzymane od anioła Bożego i wyraża gotowość spełnienia wszystkiego, co tylko mu rozkaże Piotr. Dap 10:34 Kiedy Piotr stwierdza na wstępie, że Bóg nie ma względu na osoby, to chce przez to pouczyć Żydów, że chociaż są narodem wybranym, Bóg nie będzie dla nich łagodniejszy i łaskawszy. Nie będzie też zważał ani na rodowe pochodzenie, ani na mądrość poszczególnych jednostek. Bezwzględny obiektywizm i niezależność Boga stanowią przedmiot niejednej wypowiedzi Pawła, korygującego błędne przekonania Żydów, nazbyt pewnych swego przyszłego zbawienia (por. Rzm 2:11; Gal 2:6; Efz 6:9; Kol 3:25). Dap 10:35 Jedno jest natomiast pewne: jeśli ktoś żyje w bojaźni Bożej i zgodnie ze sprawiedliwością, na pewno podoba się Bogu, choćby nawet nie należał do narodu wybranego. Bojaźń Boża jest tu pojęta jak najszerzej z wykluczeniem jednak – jak się wydaje – bojaźni niewolniczej. Chodzi o to, by się nie sprzeciwić Bogu, by nie zlekceważyć Jego świętej woli, by nie narazić na zmarnowanie żadnej kropli krwi Jezusa. Jest to również obawa przed utratą Boga jako przyszłej zapłaty. Dap 10:36 Jednakże synowie Izraela byli w sytuacji wyjątkowo uprzywilejowanej. To właśnie do nich posłał Bóg swe słowo – aluzja do działalności wszystkich proroków i mężów Bożych, którzy przekazywali ludziom wolę Jahwe, zwłaszcza w ciągu całego okresu ST. Działalność owa była ostatecznie zorientowana na osobę Jezusa Chrystusa. On to miał przynieść – przede wszystkim Izraelowi – prawdziwy pokój. Warto w tym miejscu przypomnieć, że pierwsze słowa, jakie usłyszano z nieba w momencie narodzin Jezusa, były życzeniem pokoju ludziom, w których sobie Bóg szczególnie upodobał (por. Łk 2:14). Tym samym życzeniem pokoju pozdrawiał Jezus również wszystkich, którym się ukazywał po swym zmartwychwstaniu (por. Łk 24:36; Jan 20:19; Jan 20:21; Jan 20:26). Miał się w ten sposób zmniejszać dystans między Bogiem a ludźmi, wytworzony wskutek pierwszego grzechu. Pokój miał wkraczać na miejsce niezgody panującej w całej ludzkości i między poszczególnymi ludźmi. Stwierdzenie, że Jezus „jest Panem wszystkich”, było z jednej strony wyznaniem wiary w zmartwychwstanie Jezusa – powtarzanym często w listach św. Pawła – z drugiej zaś deklaracją przypisującą Jezusowi godność samego Boga. Ta prawda, że Jezus jest Panem wszystkich, każe zapomnieć o podziałach na Greków i Żydów – jakże często wyolbrzymianych i źle pojmowanych – z wyraźnym uprzywilejowaniem tych ostatnich. Święty Paweł występuje przeciwko tym podziałom stwierdzając w Rzm 10:12: Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. Dap 10:37–38 Od Dz 10:37 rozpoczyna się chrystologiczna katecheza Piotra, podana tu w streszczeniu, niedokładnym zresztą, na co wskazują luźno zestawione obok siebie poszczególne zdania. Korneliusz i towarzyszący mu ludzie słyszeli zapewne już o czynach Jezusa. Inaczej Piotr nie mówiłby: Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei. Galilea i Judea – to teren działalności Jezusa. W Jego charakterystyce spotykamy znamienną cechę obrazu Jezusa z Ewangelii Marka pisanej głównie dla pogan zapewne w Rzymie: jest to dokonywanie przede wszystkim niezwykłych czynów; Jezus cudotwórca w odróżnieniu od Mateuszowego Jezusa-Nauczyciela. Obok dość dokładnego określenia przestrzennych granic cudotwórczej działalności Jezusa jest też wzmianka o Jego ojczyźnie. Łukasz pragnie bowiem zwrócić uwagę, że działalność owa dokonywała się w okolicznościach łatwo sprawdzalnych przez wielu żyjących jeszcze wtedy świadków. Lecz jeśli Jezus z Nazaretu był człowiekiem, którego imię i pochodzenie było współczesnym znane, to jednak zajmował zupełnie niezwykłe miejsce w odwiecznych planach Bożych. Bóg namaścił Go Duchem Świętym i mocą. Zarezerwowane dla królów, niekiedy dla kapłanów i proroków, namaszczenie jest wyraźną aluzją do Jego mesjańskiej godności. Zacytowany tu tekst ST wyraźnie wskazuje na chęć udowodnienia, że Jezus z Nazaretu jest Mesjaszem zapowiadanym m.in. przez Izajasza. Duch Święty zstąpił na Niego w momencie przyjmowania chrztu z rąk Jana, wspomniana zaś moc nawiązuje do cudownych czynów Jezusa. Druga część Dz 10:38 jest zwięzłą, ale bardzo trafną, charakterystyką całej publicznej działalności Jezusa: przeszedł przez życie dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich. Wydaje się, że wszystkie powstałe dotąd biografie Jezusa są o tyle udane, o ile zdołają ukazać w sposób przekonujący tę prawdę, że Jezus przeszedł przez życie wszystkim dobrze czyniąc. Znów zostały uwydatnione nie słowa, tylko czyny Jezusa, co jest znamienne – jak już zaznaczyliśmy – dla Piotrowego i, konsekwentnie, dla Markowego obrazu Jezusa. Uwalniania od mocy diabła nie należy pojmować zbyt dosłownie. Bardzo często bowiem różne słabości ludzkie, a choroby psychiczne prawie z reguły, były uważane za opętania diabelskie. Cudotwórcza działalność Jezusa – jakkolwiek byśmy ją pojmowali – była ustawicznym wyzwalaniem świata spod władztwa szatana. Wskutek pierwszego grzechu cała ludzkość bowiem dostała się pod panowanie Złego. Ten stan rzeczy miał ulec zmianie wskutek życia, czynów, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Dlatego zaraz na progu swej publicznej działalności Jezus przede wszystkim rozprawił się z szatanem. Jeśli zarówno tamto starcie, jak i wszystkie inne kończyły się zwycięstwem Jezusa, to dlatego, że Bóg był z Nim, czego nie chcieli uznać faryzeusze, posądzający Jezusa o zmowę z Belzebubem. To dość stereotypowe stwierdzenie, że „Bóg jest z kimś”, wyraża ideę szczególnej pomocy udzielanej człowiekowi przez Boga. (por. Dz 7:9; Jan 3:2; Jan 5:36; Rzm 8:31). Dap 10:39 Do obowiązków Piotra i innych Apostołów należy wydawanie świadectwa o cudotwórczej i zarazem dobroczynnej działalności Jezusa. Tak rozumiana koncepcja posługi apostolskiej dominuje w treści całych Dziejów Apostolskich. Być apostołem – znaczy to dawać świadectwo o Jezusie lub jeszcze dokładniej, świadczyć o zmartwychwstaniu Jezusa. Bezpośrednio po wzmiance o dobroczynnej, zbawiennej dla ludzi działalności Jezusa, następują słowa obliczone na to, by poruszyć sumienia słuchaczy i zachęcić ich do skruchy: Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Zwrot „zawiesili na drzewie” nawiązuje do Pwt 21:23: gdzie jest mowa o zbrodniarzu, którego ciało miało być zawieszone na drzewie. Oto zapłata za to, że przez całe życie Jezus wszystkim dobrze czynił. Dap 10:40–42 Lecz Bóg był z Nim zawsze, nie tylko za życia, w chwili dokonywania niezwykłych czynów, ale także w chwili śmierci. Mimo pozornego tryumfu szatana Jezus nie został opuszczony przez Ojca. Kiedy pozornie sprawa Chrystusa kończy się tragicznie, wtedy właśnie ingeruje Ojciec: z martwych wskrzesza Syna i pozwala Mu ukazywać się ludziom, by ich przekonać, że Chrystus miał rację, że Jego należało słuchać, bo Bóg był z Nim. Chrystofanie, czyli ukazywania się Chrystusa, zajmowały specjalne miejsce w Bożych planach. Nic dziwnego, że nie wszyscy wierni mogli Go oglądać. Świadkami chrystofanii mieli być ludzie wybrani już uprzednio przez Boga do dawania świadectwa o zmartwychwstaniu. Mowa tu najwyraźniej o Apostołach, których pierwszym, jeśli nie jedynym zadaniem było, jak już wspominaliśmy, dawanie świadectwa o Zmartwychwstałym. Owi świadkowie zmartwychwstania z Nim „jedli i pili”, bowiem bardzo zależało Chrystusowi na tym, żeby uwierzono w rzeczywistość Jego zmartwychwstania. Wiadomo również, że niektórym, jakby na wyraźne ich życzenie, pozwalał dotykać ran na swym ciele, żeby ich uwolnić od wszelkich wątpliwości (por. Łk 24:40; Jan 20:27). Dap 10:43 Świadcząc o rzeczywistości zmartwychwstania Apostołowie mieli również ogłaszać światu, że ukrzyżowany, a potem zmartwychwskrzeszony Chrystus będzie kiedyś sędzią żywych i umarłych. Do godności tej był On powołany przed wiekami, lecz dekret ów został niejako proklamowany światu w chwili zmartwychwstania Jezusa. Funkcja sędziego żywych i umarłych jest nierozdzielnie związana z misją Zbawiciela. Pouczenie to miało spełniać rolę wezwania do pokuty. Takimi właśnie akcentami kończą się w Dziejach prawie wszystkie mowy zarówno Piotra, jak Pawła. Z kolei następuje wizja nagrody, jaka czeka tych wszystkich, którzy posłuchają napomnień i zaczną pokutować. Otóż nagrodą za skruchę będzie przede wszystkim odpuszczenie grzechów, o czym zapewniali zresztą już prorocy Starego Prawa (np. Izj 33:24; Jer 31:34). Pamiętać jednak należy, że każda prawdziwa skrucha pociąga za sobą konieczność autentycznego nawrócenia się; człowiek nawrócony wierzy w Jezusa Chrystusa. W ten sposób zostaje spełniony warunek niezbędny do uzyskania odpuszczenia grzechów. Dap 10:44–48 Jest to jakby trzecie zesłanie Ducha Świętego (pierwsze: Dz 2:1–13; drugie: Dz 4:31), tzw. Zielone Święta pogan. W odróżnieniu od pierwszego i drugiego zesłania Ducha Świętego nie ma tu żadnych objawów zewnętrznych w postaci szumu z nieba czy poruszeń ziemi, jest natomiast, podobnie jak podczas pierwszego zesłania Ducha Świętego, wylanie Ducha i obdarzanie ludzi możnością posługiwania się obcymi językami. Zamiast wielkiej mowy, Piotr wypowiada jedno tylko w dodatku retoryczne pytanie, ale rezultat końcowy jest taki sam: wielu przyjmuje chrzest w imię Jezusa Chrystusa. Dap 11:1–3 O doniosłości nawrócenia Korneliusza – prócz racji, które były już wymienione – świadczy bardzo żywe zainteresowanie tym wydarzeniem „Apostołów i braci” przebywających w Jerozolimie. Chrześcijanom nawróconym z judaizmu musiał Piotr wytłumaczyć, jakim to prawem „wszedł do ludzi nieobrzezanych i jadł z nimi”. Zasiadając do stołu z nieobrzezanym, Izraelita narażał się na podwójne niebezpieczeństwo: kontaktował się z człowiekiem nieczystym, a nadto nigdy nie mógł mieć pewności, czy to, co spożywa, jest rzeczywiście czyste. Dap 11:4–16 Chcąc być dokładny w swych wyjaśnieniach, Piotr opowiedział o własnym widzeniu, zrelacjonował widzenie Korneliusza, przedstawił pokrótce przebieg wizyty u setnika. Jeszcze bardziej skraca swoje katechizmowe przemówienie wygłoszone do Korneliusza i jego domowników. Dap 11:17–18 Swoją relację kończy Piotr stwierdzeniem, że Bóg udzielił tych samych darów poganom, co i Żydom i że wobec tego nie można było odmówić Korneliuszowi i jego domownikom łaski chrztu św. Indagujących Piotra już przestał dziwić pobyt w domu człowieka nieobrzezanego i spożywania z nim posiłku. Gdy więc Piotr skończył mówić, wszyscy poczęli wychwalać Boga za to, że również poganom udzielił łaski nawrócenia. Sposób, w jaki Łukasz przedstawił nawrócenie Korneliusza, nasuwa myśl, że autor Dziejów pragnie nadać temu wydarzeniu szczególne znaczenie, i dlatego opowiada o nim aż trzy razy. Idee przewodnie tych trzech relacji, aczkolwiek trudne do uchwycenia, zdają się być następujące: 1) Bóg uwidocznił swą wolę, aby poganie mogli być przyjmowani do Kościoła bez konieczności przestrzegania Prawa Mojżeszowego (Dz 10:34–35; Dz 10:44–48; Dz 11:1; Dz 11:15– 18); 2) Bóg też pouczył Piotra, że powinien się pozbyć skrupułów dotyczących prawa czystości rytualnej; 3) żaden chrześcijanin nie powinien obawiać się kontaktów z nieobrzezanymi. Cały opis nawrócenia zawiera także wiele instrukcji mających uregulować stosunek chrześcijan nawróconych z judaizmu do chrześcijan pochodzących z pogan. Dap 11:19–21 Krew pierwszego męczennika owocuje. Celem kontynuowania jego dzieła – i to w sposób jeszcze doskonalszy – został powołany niemal w chwili śmierci Szczepana Szaweł. Obawa, by nie wpaść w ręce prześladowców, którzy zaczęli się srożyć po śmierci Szczepana, kazała pierwszym chrześcijanom szukać schronienia w coraz to innych regionach ówczesnej Palestyny, a także poza jej granicami. Tak właśnie doszło do powstania dość dużego i prężnego skupiska chrześcijan w Antiochii Syryjskiej, będącej – po Rzymie i Aleksandrii – największym miastem imperium rzymskiego; tak rozprzestrzeniło się chrześcijaństwo w Fenicji, tj. wzdłuż północno-zachodniego wybrzeża palestyńskiego; tak wreszcie dotarło na Cypr, skąd pochodził m.in. Barnaba (Dz 4:36) tudzież Mnason (Dz 21:16). Praca misjonarzy chrześcijańskich w Antiochii musiała być szczególnie trudna ze względu na wyjątkowo złą reputację tego miasta. Obecność ręki Pańskiej nad działającymi tam Apostołami Chrystusa była wyjątkowo konieczna – i jak się okazuje – skuteczna. Z właściwym sobie zadowoleniem zaznacza bowiem Łukasz, że nawet w tym rozwiązłym i do gruntu pogańskim mieście liczba nawróconych do Pana była wielka. Nowo przyjęci do Kościoła rekrutowali się głównie z wyznawców judaizmu, o czym świadczą słowa, iż nawrócili się do Pana. Gdyby chodziło o chrześcijan pochodzenia pogańskiego, Łukasz z pewnością powiedziałby: „Nawrócili się do Boga”. Działający na terenie Antiochii misjonarze pochodzili z Cypru i z Cyreny – a więc nie byli Żydami, lecz może zhellenizowanymi Żydami lub nawet poganami – zrozumiałą więc jest rzeczą, dlaczego o ich nauczaniu mówi Łukasz: głosili Dobrą Nowinę o Panu Jezusie, a nie: o Jezusie Chrystusie. Określenie to było zresztą zgodne z ogólną tradycją wczesnochrześcijańską. Według niej Jezus jest zasiadającym po prawicy Ojca Panem, jest Suwerenem, Władcą, a na Jego przyjście przy końcu czasów oczekuje cała ludzkość (por. Dz 2:21; Dz 2:36; Dz 7:59 n; Dz 10:36; Rzm 10:9–13; 1Ts 4:15–17; 2Ts 1:7–12). Dap 11:22–24 Chrześcijaństwu w Antiochii – być może ze względu na znaczenie tego miasta w ówczesnym świecie – poświęca Łukasz wyjątkowo dużo miejsca. Wieści o rozkwicie życia chrześcijańskiego w tym pogańskim mieście dochodziły aż do Jerozolimy, sprawiając, że przybywały do Antiochii nie lada osobistości – jedną z takich osób był Barnaba – by oglądać triumf Ewangelii. Zresztą sam Barnaba, gdziekolwiek się pokazał, dzięki przymiotom swego umysłu i serca – „człowiek dobry i pełen Ducha Świętego i wiary” – przyczyniał się również do tego tryumfu w sposób bardzo widoczny, na co Łukasz zwraca uwagę przy każdej sposobności. Dap 11:25–26 Do Antiochii sprowadził Barnaba także Szawła. Roczny okres wspólnej pracy tych dwu ludzi należy prawdopodobnie do najznakomitszych etapów historii chrześcijaństwa antiocheńskiego. Chyba właśnie w Antiochii zarysowały się najwcześniej i najwyraźniej różnice pomiędzy synagogą a społecznością wyznawców Chrystusa. Tam również tych ostatnich określających się nawzajem „braćmi, uczniami, świętymi”, poganie poczęli nazywać po raz pierwszy chrześcijanami tzn. zwolennikami Chrystusa. Dap 11:27–29 Dar prorokowania, dzięki któremu ten, kto go otrzymywał, nie tyle przepowiadał przyszłość, ile raczej swym nauczaniem podtrzymywał, umacniał na duchu, budował słabszych, należał, jak wynika zwłaszcza z listów Pawła, do nierzadkich wydarzeń w życiu pobożnych chrześcijan pierwotnego Kościoła. Działalność wspomnianego tu – i nigdzie poza tym tekstem – Agabosa świadczy, że niekiedy prorocy owi korzystali z tego daru, by odkrywać przed śmiertelnikami rzeczy przyszłe. Zapowiedziana tu klęska głodu musiała nawiedzić albo tylko Judeę, albo też dotknąć ten kraj w sposób szczególny. W przeciwnym razie bracia z Antiochii nie byliby w stanie pośpieszyć z pomocą poszkodowanym. Józef Flawiusz wspomina o kilku klęskach głodu za panowania cesarza Klaudiusza (lata 41–54). W roku 49 – wielki głód panował w całej Grecji; w r. 50 – podobna klęska nawiedziła Rzym; lata 44–48 były szczególnie ciężkie dla Judei, cała zaś Palestyna odczuwała wyjątkowy brak żywności w r. 49 (por. StDzŻ XX, 2. 5; 5:2). Dap 11:30 Na czele wspólnoty jerozolimskiej – przynajmniej gdy chodzi o pewien rodzaj spraw – stali tzw. starsi. Wydaje się, że do nich należało przede wszystkim administrowanie dobrami materialnymi całej gminy. Dlatego właśnie na ich ręce mieli złożyć zebrane dary Barnaba i Szaweł. Łukasz nie wspomina tu wcale o Apostołach, nie jest więc wykluczone, że w pewnym momencie opuścili oni Święte Miasto, udając się na dalsze prace misyjne. Rządy w kościele jerozolimskim pozostawili starszym, na których czele stał, być może, Jakub, brat Pana (por. Dz 12:17). Dap 12:1 Cały rozdział dwunasty Dziejów poświęcony jest opowiadaniu o prześladowaniach chrześcijan, wszczętych przez Heroda Agryppę. Najwięcej miejsca w tych relacjach zajmuje sprawa aresztowania i cudownego uwolnienia Piotra. Prześladowanie owo rozpoczęło się na krótko przed przybyciem Pawła i Barnaby do Jerozolimy, tzn. około r. 43–44, na polecenie króla Heroda Agryppy I (lata 37–44). Był on siostrzeńcem Heroda Antypasa (lata 4–39), znanego nam z procesu Jezusa, a wnukiem Heroda Wielkiego (lata 37 przed Chr.–4 po Chr.). Prześladowanie za Heroda Agryppy było szczególnie groźne dla nowo założonego Kościoła, bo zmierzało do wymordowania przede wszystkim jego przełożonych. Dap 12:2–3 Pierwszą ofiarą prześladowań był Jakub Starszy, syn Zebedeusza, brat Jana Ewangelisty. Jakub należał do najbliższego otoczenia Jezusa, a w Jerozolimie uchodził za osobistość poważaną. Na zasadzie pełnomocnictwa otrzymanego od władców rzymskich Agryppa mógł wydawać wyroki śmierci. Podstawa oskarżenia miała zapewne charakter polityczny, w przeciwnym bowiem razie Jakub byłby skazany nie na śmierć przez ścięcie, lecz na ukamienowanie. Wykonanie wyroku śmierci na Jakubie spotkało się z ogólną aprobatą Żydów. Zabiegającego o względy ludu Heroda zachęciło to do kontynuowania tej samej polityki wobec pozostałych chrześcijan. Następnym skazanym miał być Piotr. Aresztowany i osadzony w więzieniu czekał na swoją rozprawę i wyrok, którego nie można było wydać podczas świąt Paschy. Dap 12:4 Użyto wszystkich środków, by zapobiec ewentualnej ucieczce Piotra z więzienia. Noc dzielono na cztery czuwania (vigiliae). Co trzy godziny zjawia się nowy, czteroosobowy oddział strażników. Zazwyczaj dwóch żołnierzy przywiązywało się z lewej i prawej strony więźnia do jego kajdan, dwaj pozostali czuwali przy bramie więziennej. Dap 12:5–9 Wstępny wiersz świadczy o przywiązaniu wiernych Jerozolimy do ich duszpasterzy. Natomiast dalsza treść opowiadania zilustruje skuteczność modłów Kościoła o uwolnienie Piotra. Pojawienie się anioła było tak niespodziewane, a wszystkie jego polecenia tak niezwykłe, że Piotr, mimo iż wykonał wszystko, co nakazał anioł, i był już poza więzieniem, nie wiedział, czy to, co czyni anioł, jest rzeczywistością; zdawało mu się, że to widzenie. Dap 12:10 Przechodzących nie zatrzymał ani pierwszy, ani drugi strażnik, co więcej, brama, której pokonanie zazwyczaj stanowiło zasadniczą przeszkodę, sama się otwarła przed nimi. Kiedy Piotr znalazł się, prowadzony ciągle przez anioła, w bezpiecznej odległości od więzienia, wówczas jego towarzysz znikł. Dap 12:11–12 Jan Marek, krewny Barnaby, przebywał z Pawłem podczas jego pierwszej podróży misyjnej. Był z Apostołem w czasie pierwszego uwięzienia w Rzymie (Kol 4:10). Był uczniem Piotra i według wszelkiego prawdopodobieństwa autorem drugiej Ewangelii. Dap 12:13–16 Incydent pod drzwiami domu rodzinnego Jana Marka ma wszystkie cechy autentycznego wydarzenia. Radość, tak często wspominana w Dziejach jako istotny element życia pierwszych chrześcijan, będący owocem wiary, w przypadku zachowania się Rode okazała się przeszkodą do właściwego zareagowania na niespodziewane pojawienie się Piotra. Wzmianka o aniele jest wyrazem dość powszechnego przekonania (por. także Rdz 48:16; Tb 5:22; Mat 18:10), że każdy człowiek ma swojego anioła stróża, który jest jakby sobowtórem duchowym swego podopiecznego. Dap 12:17 Znów okazuje się, że postacią pierwszoplanową wśród chrześcijan jerozolimskich – może ze względu na pokrewieństwo z Jezusem – był Jakub (por. Dz 15:13; Dz 21:18; 1Ko 15:7). Piotr uważa za wskazane poinformować o swoim losie przede wszystkim Jakuba. Dotychczas nie wiadomo, dokąd się udał Apostoł po cudownym wyjściu z więzienia i po opuszczeniu domu matki Jana Marka. Był w Antiochii – jak wynika z Gal 2:11– 14. Przypuszczenie, że wyprawił się do Rzymu, należy uznać za mało prawdopodobne. Spotykamy go bowiem wkrótce znów na terenie Palestyny (Dz 15:2). Musiałby zatem powrócić do Rzymu, by tam właśnie dokonać żywota. Otóż żadne ze starożytnych świadectw nie wspomina o dwukrotnym pobycie Piotra w Rzymie. Są zresztą teksty, które raczej wykluczają wcześniejszą podróż Piotra do Rzymu. Dap 12:18–19 Nastąpił smutny epilog cudownego uwolnienia Piotra. Ludzie, którzy byli odpowiedzialni za losy więźnia, zostali ukarani, mimo iż nie byli winni żadnego zaniedbania. Dap 12:20–23 Nie bez powodu chyba, właśnie po zrelacjonowaniu egzekucji dokonanej na strażnikach więzienia, opowiada Łukasz o całkiem niespodziewanej śmierci Heroda. Zapewne pragnie poinformować czytelnika, że śmierć owego władcy, ponieważ nastąpiła zaraz po straceniu strażników, było oznaką gniewu Bożego. Źródła pozabiblijne nie mówią nic o wspomnianych tu zatargach Heroda z Tyrem i Sydonem. Z pewnością nie chodziło o jakiś ważniejszy konflikt, gdyż takiego nie tolerowałyby władze rzymskie. O sprowadzaniu zboża przez Fenicjan z Palestyny mowa jest już w ST (por. 1Kl 5:25; Eze 27:17; zob. także Józef Flawiusz, StDzŻ XIV, 10:6). Nagłą śmierć Heroda opisuje – choć w sposób nieco odmienny – Józef Flawiusz. Król zasłabł w czasie uroczystości na cześć cezara rzymskiego, może były to tzw. Vicennalia, obchodzone 5 marca 44 r. Wyniesiono go z komnaty biesiadnej, lecz zmarł dopiero po pięciu dniach. Wydaje się, że przedstawiając śmierć Heroda Łukasz ulega wpływowi starotestamentowego opowiadania o zgonie Antiocha IV Epifanesa (2 Mch 9:5–28). Przyczyną tak surowej kary Bożej były, jak się zdaje, nie tylko okrucieństwa Heroda względem ludzi, lecz także przyzwolenie na to – a może nawet domaganie się – by go przyrównywano do Boga. Domysł ten sugerują słowa poraził go anioł Pański oraz wzmianka o tym, że Herod nie oddał czci Bogu. Dap 12:24–25 Po śmierci króla młody Kościół odetchnął. Słowo Boże rozszerzało się i rosło w coraz to nowych Jego wyznawcach. To typowe dla Łukasza stwierdzenie, nie będąc formalnym summarium, przypomina swą treścią inne teksty. Ostatni wiersz tego fragmentu stanowi formalne i bezpośrednie wprowadzenie do relacji o pierwszej podróży misyjnej Pawła. Dap 13:1 Pięć osobistości stoi na czele wspólnoty antiocheńskiej; jako pierwszy – nie bez powodu – został wymieniony Barnaba, jeden z tych, którzy przybyli z Cypru i rozpoczęli swoją działalność właśnie w Antiochii; na ostatnim miejscu – chyba dlatego, że najpóźniej rozpoczął nauczanie w tym mieście – znajduje się Szaweł. O tych dwu ludziach Dzieje Apostolskie – i nie tylko one – przekazują wiele danych, o pozostałych trzech osobach nie wiemy nic. Przypuszczenie, że wspomniany tu Lucjusz Cyrenejczyk mógłby być utożsamiany z Łukaszem Ewangelistą – szkoła medyczna w Cyrenie należała do sławniejszych – uznano już dość dawno za mało prawdopodobne. Manaen posiada imię żydowskie: Menachem lub Manasses; wiadomo jednak, że otoczenie Heroda Antypasa, a właśnie towarzyszem tego władcy był w dzieciństwie Manaen, należało do bardziej zhellenizowanych. Wszyscy wspomniani tu mężowie są nazwani prorokami i nauczycielami. Były to określenia ludzi mających szczególne charyzmaty nauczania, opartego zazwyczaj na Piśmie Świętym a nie na racjach rozumowych. Te dwa dary, wymieniane łącznie, umieszcza Paweł zaraz po urzędzie apostolskim (por. 1Ko 12:28–29; 1Ko 14:6; 1Ko 14:26; Efz 4:11). Do szczególnych obowiązków nauczycieli należało gromadzenie prawd przekazywanych w ustnym nauczaniu – dotyczyło to przede wszystkim słów Jezusa – rozpowszechnianie tych prawd i czuwanie nad ich niezmiennością. Sama nazwa „nauczyciel” pochodzi najprawdopodobniej ze świata judaistycznego, gdzie również istniał i był wysoko ceniony urząd pedagoga. Pięciu proroków i nauczycieli z Antiochii przypomina znane z czasów Jezusa grono dwunastu Apostołów oraz kolegium Siedmiu z Dziejów Apostolskich (Dz 6:5). Dap 13:2 Nie wiadomo, jakie nabożeństwa, połączone z praktyką postu, odprawiali pierwsi chrześcijanie. W tekście greckim został tu użyty termin, który zwykle określał służbę świątynną kapłanów. Posługując się więc tym samym terminem Łukasz najwyraźniej chciał upodobnić modlitwę pierwszych chrześcijan do urzędowego kultu w ST. Podobnych ujęć zawiera zresztą NT więcej (por. np. Rzm 12:1; Flp 3:3; Flp 4:18; Heb 9:14; Heb 12:28; Heb 13:15; 1Pt 2:5). Samo zaś łączenie modlitwy z praktyką postu zdarzało się zarówno w ST, jak i w NT (Ezd 8:21–23; Neh 1:4; Jon 3:7–8; Łk 2:37; Dz 14:23). Wzmianka o poleceniu pochodzącym od samego Ducha Świętego ma na celu ukazanie nadprzyrodzonego charakteru posłannictwa Barnaby i Szawła. Dap 13:3–4 Z tego dość enigmatycznego stwierdzenia nie wynika ani kim byli ci, którzy kładli ręce, ani co owo nakładanie rąk miało w tym wypadku oznaczać. Wydaje się, że nakładającymi ręce byli przynajmniej pozostali trzej spośród pięciu, a może też jacyś starsi gminy. Natomiast nie wydaje się prawdopodobne to, by włożenie rąk oznaczało jakby formalną konsekrację biskupią. Wynikałoby z tego, że Symeon, Lucjusz i Manaen posiadali wyższą władzę niż Barnaba i Szaweł. Wszystko wskazuje na to, że osobą pod każdym względem najważniejszą w gminie antiocheńskiej był właśnie Barnaba i że władzę oraz odpowiednie godności otrzymał on już wcześniej od Apostołów (por. np. Dz 11:22). Poza tym można by zapytać, czy Pawłowi, który tyle razy oświadczał, że swoją apostolską inwestyturę otrzymał od Boga, potrzebna była jeszcze jakakolwiek władza ludzka? Nałożenie rąk – gest tak bardzo częsty i bogaty pod względem znaczeniowym – w przypadku Barnaby i Szawła był po prostu poleceniem Bogu tych dwu misjonarzy, wybranych i posłanych bezpośrednio przez Ducha Świętego, a nie przez ludzką społeczność. Ten sens Łukasz ponownie zaznaczy, przystępując do relacjonowania poszczególnych etapów pierwszej podróży misyjnej Szawła, Barnaby i Jana Marka. Dap 13:5 Pierwszym etapem owej podróży była wyspa Cypr, dokładniej mówiąc, miasto Salamina. Nawiązywanie pierwszych kontaktów z mieszkańcami coraz to innych osiedli przez nauczanie w synagogach (por. Dz 13:14; Dz 14:1; Dz 16:13; Dz 17:10; Dz 17:17; Dz 18:4; Dz 18:19; Dz 19:8) było podyktowane przede wszystkim względami praktycznymi: monoteizm Żydów stwarzał większe szanse trafienia do umysłów słuchaczy niż politeizm pogan, nie odróżniających zresztą bardzo często chrześcijan od Żydów. Możliwe, iż pewną rolę odgrywał przy tym znany Pawłowi prymat Żydów w Bożych planach zbawienia (por. Mar 7:27; Dz 3:26; Dz 13:46; Rzm 1:16; Rzm 2:9–10; Rzm 3:2). Dap 13:6–12 W Pafos, drugim co do wielkości mieście Cypru, miało miejsce pierwsze z zapisanych przez Łukasza, a dokonanych za sprawą Szawła, nawrócenie. Uwierzył wtedy i chrzest przyjął nie byle kto, bo sam prokonsul Cypru, Sergiusz Paweł. Wystąpienia Elimasa – tzn. w jęz. arabskim „mędrca” lub w aramejskim „mocnego” – nie tylko że nie uniemożliwiło nawrócenia prokonsula, lecz może je nawet ułatwiło: kara, jaka spadła na Elimasa, była bowiem wyraźnym dowodem interwencji Boga, jakby sprowadzonej słowami Pawła. Rzeczą naturalną było to, że Elimas znajdował się w najbliższym otoczeniu prokonsula. Świadectwa pozabiblijne z owych czasów mówią o wędrujących po całym imperium rzymskim magach i astrologach pochodzenia żydowskiego, a Juwenalis podaje (X, 93), że przy boku cesarza Tyberiusza, przebywającego na Capri, znajdowało się kilku astrologów żydowskich. Od czasu nawrócenia prokonsula Szaweł występuje w Dziejach jako Paweł, co chyba wiąże się z imieniem wspomnianego przed chwilą Rzymianina. Pomijając fakt, że na Bliskim Wschodzie istniał również zwyczaj przybierania sobie drugiego imienia – np. Jan-Marek, Józef-Barsabbas, Tabita-Dorkas itp. – w przypadku Pawła, wkraczającego w świat hellenistyczny, posiadanie imienia o brzmieniu greckim było koniecznością. Dap 13:13 Najrozmaitsze, wysuwane od dawna hipotezy egzegetów nie zdołały dotychczas wyjaśnić powodów, dla których Paweł – nie bez żalu (por. Dz 15:38 n) – musiał się rozstać z Janem Markiem, wspominanym jednak przez Apostoła pod koniec życia bardzo życzliwie (por. np. Kol 4:10; 2Tm 4:11). Odtąd Paweł staje się najważniejszą osobą. On prowadzi wyprawę misyjną, Barnaba zaś jest jego współpracownikiem. Dap 13:14–15 Następnym etapem podróży Pawła, już na lądzie małoazjatyckim, była Antiochia Pizydyjska. Ze względu na wybitnie handlowy charakter tego miasta od dawna istniało tu dość duże skupisko Żydów. Pobyt w Antiochii rozpoczynał się dla Pawła i Barnaby nadzwyczaj pomyślnie: nie tylko że nikt nie zabraniał im całkiem swobodnie nauczać w synagodze, lecz nawet zachęcono ich do wygłaszania przemówień. Dap 13:16 Była to pierwsza – przynajmniej spośród zapisanych przez Łukasza – mowa Pawła w czasie jego pierwszej podróży misyjnej. Słuchaczami Apostoła byli głównie Żydzi. Ich mniejsze lub większe zgrupowania napotykał Paweł we wszystkich prawie miastach Azji Mniejszej i Grecji. Obok Żydów wymienia Paweł na początku swego przemówienia także „bojących się Boga”. Ci ostatni nie są Żydami, lecz nie są też poganami, gdyż jako tacy z pewnością nie mogliby przebywać w synagodze razem z obrzezanymi. Ci bogobojni zdają się być grupą religijną wyłonioną z pogan, lecz zbliżoną już w jakiś sposób do judaizmu, co daje jej prawo do uczestniczenia w synagogalnym kulcie żydowskim. Życzliwy, szczery stosunek bogobojnych do Pawła sprawia, że misje Apostoła Narodów w środowiskach, gdzie znajdowali się owi chrystianizujący poganie (Antiochia Pizydyjska, Tesalonika, Berea, Ikonium, Korynt), należą do bardziej udanych. Pod względem treści mowa Pawła przypomina w głównych zarysach przemówienie Piotra wygłoszone po zesłaniu Ducha Świętego. Paweł podaje na wstępie krótkie streszczenie całej historii świętej, co przypomina również mowę Szczepana (Dz 7:1–53). Prawda o zmartwychwstaniu Chrystusa stanowi temat centralny całego przemówienia, które kończy się, jak każde wystąpienie Apostoła, wezwaniem do pokuty. Dap 13:17 W owym krótkim zarysie historii świętej specjalnie mocno akcentuje Paweł ideę dobroci Bożej. Bóg w swej dobroci wybrał, czyli umiłował w sposób szczególny patriarchów izraelskich. Uczynił to bynajmniej nie tytułem jakichkolwiek zasług tego narodu: Jahwe wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Jahwe was umiłował. Chce On wam dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego (Pwt 7:7 n). Wydaje się, że do tego właśnie tekstu nawiązuje Paweł, mówiąc o dobroci Boga względem narodu izraelskiego. Dap 13:18–22 Cytaty z Pwt są niedokładne. Łukasz nie wylicza np. nazw siedmiu szczepów kanaańskich. Pobyt Izraelitów w Egipcie trwał według Rdz 15:13 nie 450, lecz 400 lat, według zaś Wjs 12:40–41 – 430 lat. Z historii Izraela zostało zaczerpnięte opowiadanie o powołaniu Dawida na króla, po odrzuconym przez Boga Saulu. Paweł wspomina przy tym, że pochodził on z pokolenia Beniamina. Sam również legitymował się przynależnością do tego rodu (Flp 3:5). Dawid jest przedstawiony jako idealny władca. Dap 13:23–25 Chodziło jednak przede wszystkim o to, żeby przez osobę Dawida nawiązać wprost do Jezusa, który według ciała (Rzm 1:4) był potomkiem Dawida. Zesłanie ludzkości tego Potomka było przedmiotem niejednej obietnicy Bożej. We wszystkich owych zapowiedziach występuje Jezus jako przyszły Wybawiciel Izraela. Relację o działalności Jezusa poprzedza wzmianka o wystąpieniach Jana Chrzciciela. Chrzest, którego Jan udzielał, jest tu nazwany chrztem nawrócenia. Działalność Jana obejmowała swym zasięgiem również tylko naród izraelski. Jan nigdy nawet nie próbował skorzystać z okazji, by się ogłosić Mesjaszem. Na pytanie dotyczące tej kwestii odpowiedział, że nie jest godzien nawet rozwiązać rzemyków u sandałów Mesjasza. Łukasz, podobnie jak autor czwartej Ewangelii, z upodobaniem cytuje świadectwa Jana Chrzciciela o Jezusie. Dap 13:26–29 „Synowie rodu Abrahama” – to określenie Żydów. Nie wydaje się, by wyrażało ono ideę pochodzenia od Abrahama przez wiarę, choć autor Dziejów oświadczał bardzo stanowczo, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby (Dz 10:34). Natomiast ci, „którzy się boją Boga” – lub krócej, „bogobojni” to poganie zbliżający się do Boga, szukający Go i pragnący Go poznać. Łukasz znów nawiązuje do zacytowanego przed chwilą tekstu, gdzie po stwierdzeniu absolutnej bezstronności Boga następuje wyrażenie: W każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie (Dz 10:35). W ten sposób zwraca się Paweł do chrześcijan nawróconych z pogaństwa i do tych Żydów, których przeciwstawia niewiernym mieszkańcom Jerozolimy, odpowiedzialnym za śmierć Jezusa. Akcentuje przy tym wyraźnie w tej apologii Jezusa ideę Jego absolutnej niewinności, znajdującej się zresztą na pierwszym planie także w katechezie synoptycznej (Mat 27:3–10; Mat 27:19; Mat 27:23–24; Łk 23:22; Łk 23:47). Choć Paweł równocześnie zaznacza, że w ten sposób wypełniło się Pismo, to jednak wcale nie uwalnia od winy Żydów jerozolimskich, a zwłaszcza ich przełożonych. Dap 13:30–37 Jak we wszystkich wczesnochrześcijańskich schematach katechetycznych, tak też i w tej mowie Pawła najobszerniejszy jest fragment poświęcony sprawie zmartwychwskrzeszenia Jezusa. Znów warto zauważyć, że ujęcie to, typowe dla Pawła, różni się od sposobu dowodzenia Jana, który mówi raczej o zmartwychwstaniu Jezusa. Argumentacja biblijna polegająca na odwołaniu się do Ps 2:7 i Ps 16:10 jest nam już znana z mowy wygłoszonej przez Piotra zaraz po zesłaniu Ducha Świętego (Dz 2:24–31). Ważną rolę w tym dowodzeniu odgrywa – podobnie zresztą jak w analogicznych wywodach zawartych w listach Pawła (por. np. 1Ko 15:3 nn) – prawda o chrystofaniach Jezusa. Wśród tych osób, którym ukazał się Zmartwychwstały, Paweł tutaj nie wymienia siebie, chociaż tak mocno akcentuje ten fakt w swoich listach (por. 1Ko 9:1; 1Ko 15:8). Milczenie to łatwo wytłumaczyć zupełnie odrębnymi okolicznościami oraz celem, jaki przyświecał Pawłowi w jego mowie antiocheńskiej: nie chodziło tam o apologię jego apostolskiego urzędu, tylko o rzeczywistość faktu zmartwychwskrzeszenia Jezusa. Dap 13:38–41 Fragment końcowy mowy Pawła, podobnie jak analogiczne wystąpienie Piotra czy Szczepana, jest wezwaniem do pokuty i nawrócenia, napomnieniem połączonym z pewnym pouczeniem dogmatycznym. Oto zebrani dowiadują się, że Jezus Chrystus dokonał tego, czego nie było w stanie dokonać Prawo Mojżeszowe. Aby uzyskać usprawiedliwienie, nie potrzeba już przestrzegać Prawa, lecz tylko wierzyć w usprawiedliwiającą moc Chrystusowego dzieła, przy czym usprawiedliwienie jest dostępne dla wszystkich; zarówno dla Żydów, jak i dla pogan. Lecz biada tym, którzy w swym zaślepieniu zlekceważą sobie cierpienia Jezusa (por. Łk 4:25–27). Posłużenie się tekstem Habakuka, zapewne dobrze znanym przynajmniej części audytorium Pawła, miało lepiej uświadomić zebranym grozę nieszczęścia, jakie może spaść na nich, gdy będą trwać w swoich grzechach. Z wywodami tego rodzaju kojarzą się natychmiast liczne fragmenty wielu listów Pawła (por. np. Gal 2:16; Gal 3:5–12; Rzm 1:17; Rzm 3:21–31; Rzm 4:3–5:1). Nic w tym dziwnego – cała teologia Pawła ma charakter na wskroś soteriologiczny. W soteriologii owej dominuje idea o usprawiedliwieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Dap 13:42–45 Po reakcji zebranych widać, że przemówienie osiągnęło pożądany rezultat. Na następne spotkanie z Pawłem i Barnabą zbiegło się już prawie całe miasto. Oprócz Żydów i prozelitów, zwanych tu „pobożnymi” (w nieco innej, gramatycznie dopuszczalnej także interpretacji), do grona ludzi odnoszących się do Pawła i Barnaby ze szczególną życzliwością należeli także bogobojni. O ich pozytywnym ustosunkowaniu do Dobrej Nowiny Łukasz wielokrotnie już wspominał. W niektórych mieszkańcach Antiochii – a może także w przybyszach przyciągniętych do tego miasta wiadomościami o wystąpieniach Pawła – rozgłos towarzyszący działalności Pawła i Barnaby budził uczucia gniewu i zawiści – zjawiska dobrze znane z historii apostolskiej misji Piotra, Filipa czy Szczepana. Być może, iż źródłem niechęci Żydów była głoszona przez Pawła nauka o całkowitym zrównaniu pogan z Żydami w sprawach zbawienia wiecznego. Obawiali się, że wskutek takich teorii stracą swoją uprzywilejowaną, zagwarantowaną przez Prawo i Proroków pozycję wobec Boga i innych narodów. Dap 13:46–47 Prawdopodobnie tak właśnie odczytał ich obawy Paweł i chcąc okazać, że pragnie uszanować pierwszeństwo narodu wybranego wobec Boga, powiedział: Należało głosić słowo Boże najpierw wam. Decyzja zwrócenia się z Dobrą Nowiną ku poganom, a zwłaszcza jej biblijne umotywowanie, przypomina analogiczne polecenie, oparte na tym samym tekście ST, wydane przez Jezusa Apostołom (Mat 28:20; por. Dz 1:4). Nie ulega również wątpliwości, że słowa Izajasza o ustanowieniu Sługi Jahwe „światłością pogan” Paweł odnosi tym razem przede wszystkim do siebie i do Barnaby jako wysłanników Chrystusa (zob. także Dz 26:17 n). Dap 13:48–49 W kolejnym summarium mówi Łukasz o entuzjazmie pogan wobec głoszonej im Ewangelii. Przyjmując bowiem Ewangelię i wierząc w nią zasługiwali sobie na życie wieczne. O ludziach, których czeka takie życie, mówi Łukasz gdzie indziej, że ich imiona są zapisane w niebie (Łk 10:20), a Paweł i Jan – że są oni zapisani w księdze życia (Flp 4:3; Obj 3:5; Obj 13:8; Obj 17:8; Obj 20:12; Obj 21:27). Dap 13:50–52 Tryumf Ewangelii oczywiście nie był Żydom obojętny. Pragnęli go zniweczyć. Użyli wszelkich wpływów, podburzyli społeczeństwo antiocheńskie i zdołali usunąć Pawła i Barnabę z miasta. Odeszli oni do Ikonium tak, jak ongiś Jezus nakazał odchodzić swoim Apostołom z niegościnnych miast (por. Mat 10:14; Mar 6:11; Łk 9:5), „otrząsnąwszy na nich pył z nóg”. Represje te wcale nie złamały ani nie osłabiły religijnego entuzjazmu nowo nawróconych chrześcijan, przeciwnie, byli pełni radości i Ducha Świętego. Dap 14:1 Opuściwszy Antiochię, Paweł i Barnaba zatrzymują się na jakiś czas, w Ikonium – dzisiejszej Konyi. Tam również w synagodze rozpoczynają nauczanie i pozyskują sobie życzliwość słuchaczy, składających się z pogan i Żydów. Dap 14:2 Jednakże, podobnie jak w Antiochii Pizydyjskiej, sytuacja się zmienia. I tu Żydzi niechętni Pawłowi i Barnabie podejmują przeciwko nim coraz bardziej wrogą akcję. Będąc zdeklarowanymi przeciwnikami Chrystusa, próbują przeciwko Niemu zmobilizować także pogan. Dap 14:3 Jeśli mimo to Paweł i Barnaba pozostali w Ikonium „dość długo”, to dlatego, że większość mieszkańców tego miasta okazywała im wyraźną życzliwość. Dz 14:3 wiązać więc należy z Dz 14:1, a nie z Dz 14:2. Naukę, jaką głosili Paweł i Barnaba, Łukasz nazywa „słowem łaski”. Inaczej mówiąc, była to nauka o zbawieniu, którego ostatecznym źródłem jest łaskawość Boga. Dap 14:4–7 Charakteryzując zwięźle sytuację, jaka wytworzyła się z czasem w Ikonium wskutek nauczania Pawła i Barnaby, stwierdza Łukasz, że mieszkańcy tego miasta podzielili się: jedni byli po stronie Żydów, a drudzy po stronie Apostołów. Z tego określenia wynika, że na miano Apostoła zasłużył sobie nie tylko Paweł, lecz także Barnaba. Tytuł ten przyzna Łukasz Barnabie jeszcze tylko raz (Dz 14:14), nigdy nie precyzując jednak dokładniej jego znaczenia. Najprawdopodobniej nie chodzi tu ani o genezę, ani o przymioty jego urzędu, ściśle zarezerwowanego dla Kolegium Dwunastu i Pawła, lecz o pewne zewnętrzne podobieństwo pomiędzy działalnością Apostołów a pracą Barnaby przy boku Pawła. Mimo życzliwości, jaką darzyła ich przez pewien czas część mieszkańców Ikonium, dłuższe pozostawanie w tym mieście ze względu na wrogość niektórych ugrupowań żydowskich byłoby świadomym narażaniem się na niebezpieczeństwo. Jednakże Paweł i Barnaba nie zaniechali raz obranej działalności; ruszyli dalej, by głosić Ewangelię w miastach Likaonii, tj. w Listrze i w Derbe. Dap 14:8–12 W Listrze, odległej o około 6 godzin drogi na południe od Ikonium, dokonał Paweł cudownego uleczenia człowieka o bezwładnych nogach. Autorytet Pawła dokonującego tego cudu, siła głosu, z jaką wydawał choremu polecenie – stwierdziwszy uprzednio, że ma on konieczną do uzdrowienia wiarę (por. Łk 8:50 itp.) – a potem odzyskanie przez nieszczęśliwego władzy w nogach, które dotychczas zawsze odmawiały mu posłuszeństwa – wszystko to zrobiło tak wielkie wrażenie na świadkach cudu, że Barnabę uznano za Zeusa, a Pawła – ponieważ głównie on właśnie przemawiał – za Hermesa, który jak wiadomo z mitologii greckiej, przekazywał ludziom wolę najważniejszego boga. Na ową próbę „ubóstwienia” Pawła i Barnaby właśnie w Likaonii, a nie gdzie indziej, złożyły się pewne okoliczności. We Frygii, sąsiadującej z Likaonią, było jeszcze powszechnie znane barwne opowiadanie o Filemonie i Baucis, parze ludzi, która udzieliła gościny Zeusowi i Hermesowi, za co otrzymała hojną nagrodę. Dap 14:13–15 Nie tylko ogół ludności, lecz także kapłan pogański, stróż znajdującej się w pobliżu świątyni Zeusa, był przekonany, że bogowie zstąpili na ziemię. Natychmiast więc zabrał się – co było jego urzędową powinnością – do przygotowywania żertwy na ofiarę, jaką zamierzał uczcić obydwu bogów. Sprzeciw Pawła był bardzo gwałtowny, ponieważ obawiał się popełnienia grzechu większego niż bałwochwalstwo. Równocześnie zaś, nie zapominając ani na moment o swym posłannictwie, wygłasza przemówienie, którego fragment stanowi doskonały przykład wczesnochrześcijańskiej katechezy typu hellenistycznego. Dominuje w niej zazwyczaj nauka o Bogu jedynym, o Bogu, który jest żywy i prawdziwy w przeciwieństwie do bożków uczynionych ręką ludzką, martwych i nierzeczywistych (zob. inne ślady takiej katechezy: Dz 17:24–30; Dz 26:18; 1Ts 1:9–10; Gal 4:9). Z przymiotów Boga Jedynego i Prawdziwego wymienia się w tego typu katechezie moc stwórczą, dzięki której powstało wszystko, co istnieje (zob. Wjs 20:11; Neh 9:6; Ps 146:6; Dz 4:24; Dz 17:24; Obj 10:6; Obj 14:7). Spośród przejawów żywotności Boga wspomina się obecność Jahwe w historii narodu wybranego. Dap 14:16–19 Opiekując się w sposób szczególny Izraelem, Jahwe nie odwrócił się od narodów pogan. Ich dzieje składają się z dwóch okresów, przedzielonych faktem śmierci i zmartwychwstania Jezusa. W okresie „chodzenia własnymi drogami” narody pogańskie, pozostawione sobie samym, otrzymywały od Boga tyle znaków, że były w stanie rozpoznać po nich istnienie Stwórcy (por. Rzm 1:17–25). Wywody owe zdołały przekonać gorliwych czcicieli Zeusa i Hermesa. Łukasz nie wspomniał jednak, czy zebrani posłuchali słów Pawła i czy się odwrócili od marności do Boga żywego. Po zażegnaniu niebezpieczeństwa czynnego udziału w kulcie bałwochwalczym – jako przedmiot tego kultu – spadło nagle na obydwu wysłanników Boga prawdziwego nieszczęście w postaci groźnej napaści Żydów, którzy krok w krok szli za Pawłem i Barnabą od samego Ikonium aż po Listrę. Dap 14:20–28 Napastnicy, ukamienowawszy Pawła, odeszli przekonani, że Apostoł już nie żyje. Jednakże i tym razem Paweł, nawet gdy już odzyskał cokolwiek siły, nie od razu ruszył w drogę powrotną. Dopiero gdy wypełnił swoją – bardzo pomyślną, jak należy przypuszczać – misję w Derbe, udał się z Barnabą znów do Listry, do Ikonium i do Antiochii nad Orontesem w Syrii. W trosce o przyszłość wspólnot, które za sprawą Apostołów powstały w poszczególnych miastach, na czele każdej społeczności ustanowili starszych, odpowiedzialnych za dalsze losy wspólnoty. Powrót obu misjonarzy do Antiochii i ich opowiadanie o tym, jak wielkich rzeczy dokonał Bóg przez ich ręce, jak otworzył poganom również podwoje wiary – przypominają powrót Apostołów z pierwszych prac misyjnych w Palestynie (Łk 9:10 n). Dap 15:1 Dane Dziejów o „Soborze Jerozolimskim” są bardzo zbliżone do Gal 2:1–10. Nadal jednak nie wyjaśniono do końca problemu wzajemnego stosunku tych dwóch tekstów. Pewne zbieżności zdają się przemawiać za tym, że mamy do czynienia z dwoma różnymi opisami tego samego wydarzenia, tj. „Soboru Jerozolimskiego”. Obydwie relacje mówią o podróży Pawła i Barnaby do Jerozolimy. Dzieje wspominają jeszcze o kilku innych braciach z Antiochii – co nie pozostaje jednak w sprzeczności z Ga, gdzie jest mowa tylko o Tytusie, być może dlatego, że temu uczniowi Pawła wypadło odegrać w Jerozolimie pewną rolę. Nie muszą się również wykluczać nawzajem dane o bezpośrednich przyczynach wyprawy do Jerozolimy: była to według Dziejów niemożność porozumienia się co do potrzeby obrzezania, z chrześcijanami przybyłymi z Jerozolimy, według Gal – polecenie udania się do Jerozolimy (Gal 2:1 n) otrzymał Paweł od anioła Bożego. Nie ulega wątpliwości, że problem zasadniczy – to właśnie sprawa obrzezania. Być może, iż pomysł rozwiązania tego problemu na drodze wspólnych konsultacji został podsunięty przez anioła. Podczas pobytu Pawła i Barnaby w Jerozolimie odbyło się posiedzenie wstępne, jakby powitalne, przeznaczone na wzajemne poznanie się zebranych, a dopiero później miało miejsce drugie zebranie, zwane niekiedy formalnym Soborem Jerozolimskim. O dwóch oddzielnych posiedzeniach mówi dość wyraźnie Ga. Do najważniejszych przełożonych Kościoła Jerozolimskiego Gal zalicza Jakuba, Piotra i Jana. Dzieje nie wymieniają Jana, być może dlatego, że nie odgrywa on samodzielnej roli w historiografii pierwotnego Kościoła. Jeśli przyjąć, że Gal 2:1–10 oraz Dz 15 dotyczą tych samych wydarzeń, wówczas największą trudność sprawia egzegetom problem przemilczenia przez Pawła w Gal uchwał „Soboru Jerozolimskiego”. Nie wszystkich uczonych przekonuje twierdzenie, iż Paweł skorzystał z tego, że wśród adresatów pisma soborowego nie było mieszkańców Galacji (por. niżej kom. do Dz 15:23–27). Należałoby się zatem spodziewać w treści Gal całkowitego braku informacji o soborze. Próby rozwiązania tej trudności stanowią równocześnie pewne wytyczne odrębnego traktowania zagadnienia stosunku Gal 2:1–10 do Dz 15. Niektórzy autorzy sądzą, że spotkanie Pawła z Apostołami w Jerozolimie należy odróżnić od zebrania soborowego, którego wyniki Łukasz niesłusznie powiązał z niesoborowym pobytem Pawła i Barnaby w Jerozolimie. Precyzując to przypuszczenie uważają niektórzy egzegeci, że co do sprawy poddawania się pogan obrzezaniu istniały dwa przekazy: jeden pochodzenia antiocheńskiego (Dz 15:1; Dz 15:6; Dz 15:22–35), drugi – jerozolimskiego (Dz 15:7–11; Dz 15:13–19; Dz 15:21). Łukasz nie zdając sobie z tego sprawy zamieścił w Dz obydwie tradycje. Gdy zaś chodzi o samą genezę postanowień soborowych i związaną z ich powstaniem chronologię wydarzeń, to zdaniem wielu egzegetów najpierw miał miejsce spór Pawła z Piotrem w Antiochii (Gal 2:11–14), a potem – by uniknąć podobnych zadrażnień w przyszłości – sprawę uregulowano definitywnie specjalnym dekretem. Niektórzy przybysze z Judei – to prawdopodobnie ludzie z najbliższego otoczenia Jakuba. Byli to chrześcijanie nie doceniający jednak w pełni nowości chrześcijaństwa. Nie doceniali oni przede wszystkim zbawczego dzieła Jezusa twierdząc, że do osiągnięcia zbawienia konieczne jest poddanie się obrzezaniu. Mówią oni tylko o obrzezaniu, ale wiadomo przecież, że poddanie się temu obrzędowi równało się oficjalnemu podjęciu zobowiązań całego Prawa, z jego wszystkimi uciążliwymi i niezrozumiałymi, zwłaszcza dla chrześcijan nawróconych z pogaństwa, przepisami rytualnymi. Domagają się również, aby poganie przyjmujący chrześcijaństwo przechodzili uprzednio na judaizm. Korygowaniem tego przeświadczenia zajmuje się św. Paweł głównie w Gal i Rz. Dap 15:2–3 Tym razem jednak uczestnicy sporu nie doszli do porozumienia. Ludzie z otoczenia Jakuba nieustępliwie stali przy swoich racjach, a Paweł i Barnaba także nie chcieli zrezygnować z własnego zdania. Postanowiono udać się do Jerozolimy, by tam wspólnie z Apostołami i starszymi uzgodnić rozbieżne stanowiska. Apostołowie, nie wzmiankowani przy relacjonowaniu innych pobytów Pawła w Jerozolimie (np. Dz 11:30; Dz 21:18), tu występują obok starszych, zgodnie z Gal 2:2–9, gdzie do autorytatywnych osobistości w Kościele jerozolimskim prócz Jakuba, brata Pańskiego, należą również Piotr i Jan. W taki właśnie sposób doszło do zwołania tzw. Soboru Jerozolimskiego. Wśród owych kilku chrześcijan antiocheńskich, którzy według Gal udali się do Jerozolimy, był także Tytus, dawny poganin, wierny i ceniony towarzysz Pawła, choć Dzieje Apostolskie z niewiadomych przyczyn wcale o nim nie wspominają. Dap 15:4–6 Grupę najbardziej judaizującą wśród chrześcijan jerozolimskich z pewnością stanowili nawróceni na chrześcijaństwo faryzeusze. Oni to właśnie kategorycznie domagali się od przybyłych z Antiochii i obrzezania, i zobowiązania się do przestrzegania przepisów Prawa. Wobec opozycji Pawła i jego towarzyszy okazała się konieczna interwencja Apostołów i starszych. Dap 15:7–11 Łukasz nie określa dokładniej czasu trwania ani nie relacjonuje przebiegu z pewnością burzliwych obrad. Ogranicza się do przedstawienia końcowej fazy spotkania lub być może, wybiera dwa najważniejsze, w jego przekonaniu, wystąpienia Piotra i Jakuba. Piotr, mówiąc o tym, że jest wybrany przez Boga na głosiciela Dobrej Nowiny poganom, z pewnością nawiązuje do nawrócenia setnika Korneliusza. Było to już zresztą przedmiotem specjalnych wyjaśnień udzielanych „braciom” w Jerozolimie. Z wystąpienia Piotra wynika również ponad wszelką wątpliwość fakt, że dobrze zrozumiał on pouczenie, jakie otrzymał w pamiętnym widzeniu w Jafie: Bóg nie robi żadnej różnicy między obrzezanymi a nieobrzezanymi, wszyscy jeśli chcą, mogą być zbawieni przez łaskę Pana Jezusa Chrystusa. Co więcej, Piotr uważa nawet, że domaganie się zachowywania przepisów Prawa od pogan przyjmujących chrześcijaństwo byłoby wystawieniem Boga na próbę: może On rozgniewać się na upór ludzi, którym objawił przecież swoją wolę dostatecznie jasno. Dap 15:12 Nie wiadomo, czy sam autorytet Piotra, czy też słuszność jego wywodów sprawiły, że wszyscy jego przeciwnicy umilkli. Oznaczało to, iż przestali zgłaszać dalsze sprzeciwy i że sformułowaną przez Piotra zasadę równouprawnienia pogan i Żydów w sprawach zbawienia wiecznego uznano za godną przyjęcia. Natychmiast też udzielili Piotrowi poparcia Paweł i jego towarzysze. Taki bowiem cel miało z pewnością ich opowiadanie o cudach i znakach dokonanych przez Boga wśród pogan. Dap 15:13–19 Być może, iż wśród chrześcijan jerozolimskich – a na pewno wśród nawróconych faryzeuszy – wystąpienie Jakuba wywołało zdziwienie, jeśli nie wręcz zgorszenie. Okazało się bowiem, że Jakub nie tylko uznał za słuszne stanowisko Piotra, ale nawet znalazł dlań uzasadnienie w Piśmie. Cytowany przy tej okazji tekst Amosa w brzmieniu greckim odbiega cokolwiek od wersji hebrajskiej i wyraźniej ukazuje uniwersalizm soteryjny teologii Proroka. Tak np. Dz 15:17 według tekstu hebrajskiego brzmi: „Aby dzieci Izraela posiadały resztę Edomu”. Samo zakończenie cytatu nawiązuje trochę do Izj 45:21 n, gdzie również mówi się o przyszłym nawróceniu pogan (por. Rzm 15:9–12; Rzm 16:26). Po odczytaniu fragmentu ST nie budzi zdziwienia konkluzja: Sądzę, że nie należy nakładać ciężarów na pogan. Dap 15:20 Lecz na tym nie zakończyła się mowa Jakuba. Jak jej początek mógł być pewnym zaskoczeniem dla judeochrześcijan, a szczególnie może dla nawróconych faryzeuszy, tak też zakończenie nie zgadzało się chyba z poglądami Pawła i jego towarzyszy z Antiochii. Solidaryzując się zasadniczo ze stanowiskiem Piotra, Jakub wnosi pewne sprecyzowania, zwane powszechnie klauzulami Jakuba. Wszystkie klauzule Jakuba uwydatniają problematykę obrad soborowych. Rozbieżność zdań dotyczyła, jak widać, prawie wyłącznie przepisów rytualnych. Roztropność propozycji Jakuba polega na tym, że nie przedstawia on jakiegoś specyficznie obmyślanego kodeksu moralności, lecz usiłuje ocalić przepisy rytualne, które mają w pewnej mierze ogólnoludzkie znaczenie religijne: spożywanie mięsa składanego już innym bogom jest – jak to później wyłoży dokładnie św. Paweł – łączeniem się w jedno z obcym bóstwem (1Ko 8:1–13). Zakaz spożywania krwi, będącej siedliskiem życia, którego wyłącznym panem jest Bóg, został sformułowany tak radykalnie (por. Rdz 9:4; Kpn 17:10–14), że nie odważano się dyspensować odeń kogokolwiek. To samo dotyczyło mięsa zwierząt pozbawionych życia przez uduszenie. Nierząd zaś uchodził za źródło wszelkiej nieczystości legalnej. Być może, tym słowem oznaczano związek małżeński między krewnymi. Dap 15:21 Motywacja tej propozycji świadczy o bardzo ścisłym jeszcze powiązaniu Kościoła z synagogą. Jakub liczy na pełne zrozumienie ze strony chrześcijan pochodzenia pogańskiego, a równocześnie pragnie uszanować zwyczaje tych, co są w każdym mieście i którzy co szabat czytają Mojżesza i wykładają go w synagogach. Dap 15:22 Uchwały „Soboru Jerozolimskiego” powzięte przez Apostołów i starszych, przedstawiono także wiernym. Delegacji antiocheńskiej, mającej przekazać rodzimemu Kościołowi wyniki obrad jerozolimskich, miało towarzyszyć nadto kilku ludzi z Jerozolimy. Jeden z nich imieniem Sylas, „przodujący wśród braci”, stanie się wkrótce cennym współpracownikiem Pawła (por. Dz 15:40–18:5; 2Ko 1:19; 1Pt 5:12; 1Ts 1:1; 2Ts 1:1). Sylas, zwany w listach Pawła Sylwanem, posiadał – jak wynika z Dz 16:37 – obywatelstwo rzymskie, a obaj, Sylas i nie znany bliżej Juda Barsabas, mieli dar proroctwa. Ich obecność wśród ludzi przekazujących wspólnocie antiocheńskiej wyniki obrad jerozolimskich miała upewnić judeochrześcijan Antiochii o autentyczności dekretów soborowych. Dap 15:23–27 Dekret soborowy skierowany był do Kościołów w Antiochii, Syrii i Cylicji. Nie wymienione w adresie Kościoły nie mają zatem obowiązku respektowania uchwał jerozolimskich. I dlatego m.in. Paweł nie wspomina wcale o tych uchwałach wiernym Kościołów Galacji. Domagała się tego taktyka jego pracy apostolskiej na tym terenie. Obecność w delegacji dwóch ludzi z Jerozolimy, wcale nie umniejsza powagi Pawła i Barnaby. Przeciwnie – pismo zawierające dekret nie szczędzi słów pochlebnych pod adresem obu Apostołów i mówi wyraźnie, że dla imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa poświęcili swe życie. Juda i Sylas powtórzą tylko ustnie to, co Paweł i Barnaba przekażą na piśmie. Dap 15:28–29 W uchwale końcowej znalazły się – jak widać – dwie interwencje: sformułowana przez Piotra zasada ogólna o nienakładaniu żadnych ciężarów na pogan przyjmujących chrześcijaństwo i Jakubowe uściślenie tej zasady za pomocą czterech znanych już klauzul. Bardzo doniosłe znaczenie nie tylko dyscyplinarne, lecz także dogmatyczne ma ostatnie zdanie dekretu: Dobrze uczynicie, jeżeli powstrzymacie się od tego. A więc nie utrzymuje się już, że przestrzeganie tych uchwał soborowych jest nieodzowne do osiągnięcia zbawienia. Klauzule Jakubowe nie mają takiej wagi. Zbawienie jest możliwe bez ich stosowania, lecz jeśli wierni będą je realizować w życiu, ułatwi im to trwanie w spokoju i społecznej miłości, będącej warunkiem istotnym rozszerzania się królestwa Bożego na ziemi. Wobec tego Apostołowie nie mogą mieć na myśli zwykłego nierządu, lecz może małżeństwa nieważne (jak w Mat 5:32; Mat 19:9). Dap 15:30–33 Dekret „Soboru Jerozolimskiego” został przyjęty przez chrześcijan antiocheńskich z nadspodziewanym zadowoleniem, co zawdzięczać należy z pewnością także Judzie i Sylasowi, którzy, korzystając z posiadanego daru proroctwa, w częstych przemówieniach zachęcali i umacniali braci. Dap 15:34–35 Słabo udokumentowana w tradycji piśmienniczej wzmianka o tym, że po upływie pewnego czasu Juda wrócił do Jerozolimy, a Sylas postanowił pozostać w Antiochii – słusznie jest uważana za próbę zharmonizowania Dz 15:34 z Dz 15:40, który mówi o tym, że Paweł ruszając w drugą podróż misyjną wziął ze sobą Sylasa. Nauka głoszona przez Pawła i Barnabę wśród chrześcijan antiocheńskich, to tzw. didache, czyli pogłębianie, rozwijanie prawd wiary lub zasad moralnych, w odróżnieniu od kerygmatu, tj. głoszenia Dobrej Nowiny przeważnie ludziom jeszcze nie ochrzczonym. Dap 15:36 Druga wyprawa misyjna Pawła miała być nie tyle podróżą apostolską, zmierzającą do zdobycia nowych wyznawców dla Chrystusa, co raczej akcją duszpasterską, przypominającą najbardziej może dzisiejszą wizytację biskupią. Dap 15:37–41 Nadal nie wiadomo, dlaczego Jan Marek nie towarzyszył Pawłowi do końca pierwszej podróży misyjnej. Chodziło być może o jakieś przejściowe nieporozumienie, skoro Barnaba tak bardzo zabiega o jego udział w drugiej wyprawie. W przekonaniu Pawła jednak następstwa tego nieporozumienia i niebezpieczeństwo jego recydywy mogłyby mieć bardzo wielkie znaczenie, skoro sprzeciwiając się zabraniu Marka zrezygnował także – co na pewno nie przyszło mu łatwo – z dalszej współpracy z Barnabą, któremu przecież tak wiele zawdzięczał, zwłaszcza w początkowej fazie swego apostołowania. Miejsce Jana Marka i Barnaby zajął przy boku Pawła znany mu już przybysz z Jerozolimy, Sylas, który znów znalazł się w Antiochii, choć nie wiadomo dokładnie, co mogło być powodem jego powtórnego tam przybycia. Fakt, że Barnaba z Markiem udali się na Cypr, będący ojczyzną Barnaby, skłonił być może Pawła do udania się nie drogą morską, lecz lądową, poprzez Syrię i Cylicję do założonych podczas pierwszej podróży wspólnot. Dap 16:1–2 Tymoteusz stał się jednym z najbardziej wiernych i cenionych współpracowników Pawła (por. Dz 17:14–15; Dz 18:5; Dz 19:22; Dz 20:4; 1Ko 4:17; Flp 1:1; Flp 2:19; 1Ts 1:1; 1Ts 3:2; 1Ts 3:6; 2Ts 1:1). Gdy Paweł wybrał go na swego towarzysza, miał on chyba niewiele ponad dwadzieścia lat, skoro po około piętnastu latach uważa go Apostoł za człowieka jeszcze młodego (por. 1Tm 4:12). Być może, ze względu na ów młodociany wiek i brak doświadczenia uważał Paweł za stosowne zasięgnąć informacji o rodzinie Tymoteusza i wybadać, co o nim sądzi jego najbliższe otoczenie. Z 2Tm 1:5 dowiadujemy się, że owa wierząca Żydówka, matka Tymoteusza, miała na imię Eunice, a z kolei jej matka – Lois. Dap 16:3 Na ówczesnym Wschodzie narodowość i przekonania religijne – zwłaszcza w Izraelu, zgodnie z nakazami Miszny – przekazywała dzieciom matka. Gdyby Tymoteusz, uważany wobec prawa za Żyda, nie poddał się obrzezaniu, uznano by go za formalnego odstępcę. Aby tego uniknąć, a z pewnością także i dla dobra Ewangelii, Paweł odstąpił od zasady, której poza tym przestrzegał dość skrupulatnie (por. Gal 2:3; Gal 5:1–12) i kazał obrzezać Tymoteusza. Dap 16:4–5 Zgodnie z przyjętym założeniem podróż Pawła, Sylasa i Tymoteusza ma charakter wizytacji kanonicznej. W poszczególnych gminach misjonarze przypominają – a może dopiero przekazują – uchwały „Soboru Jerozolimskiego”. Poziom życia religijnego młodych Kościołów był widocznie zadowalający, skoro Łukasz zaznacza, że utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę. Dap 16:6–9 Po zwizytowaniu Kościołów założonych podczas pierwszej podróży wkroczył w zamierzenia Pawła i zmodyfikował je cokolwiek – i to aż trzykrotnie – Duch Święty. Wolą Bożą było, by misjonarze nie przebywali dłużej na terenie Azji Mniejszej, lecz aby się udali na ląd europejski, do miasta Troady, odległej o dwadzieścia kilka km od starożytnej Troi. Tam jednak też nie był im przeznaczony dłuższy pobyt. Paweł otrzymuje w specjalnej wizji polecenie udania się jeszcze dalej na zachód, tj. do Macedonii. Dap 16:10 Relacje o dalszych wydarzeniach są podane w pierwszej osobie – sławne Wir-Berichte – z czego wynika, według dość powszechnego przekonania, że właśnie w Troadzie przyłącza się do Pawła autor Dziejów Apostolskich, czyli św. Łukasz. Od tego momentu jego dzieło staje się swoistym dziennikiem podróży. Dap 16:11–12 Poprzez wyspę Samotraka dopłynęli Apostołowie do macedońskiego Neapolis. Pierwszym miejscem dłuższego postoju na terenie Macedonii było miasto Filippi, leżące przy ważnym szlaku handlowym, znanym w starożytności pod nazwą via Egnatia. Miasto, w którym osiedliła się spora grupa byłych legionistów rzymskich – część ich przybyła po sławnym zwycięstwie Antoniusza w r. 42 przed Chr, inni dołączyli po zwycięstwie pod Akcjum w r. 31 przed Chr. – miało strukturę administracyjną typowo rzymską, a wśród jego mieszkańców Żydzi stanowili – jak się zdaje – znikomą mniejszość. Dap 16:13 Nic dziwnego więc, że w mieście prawdopodobnie nie było synagogi i dlatego Paweł, wierny praktyce apostolskiej, stosowanej podczas pierwszej podróży misyjnej, chcąc nawiązać kontakt z tamtejszymi Żydami, udał się na miejsce, w pobliżu którego przepływała rzeka, co mogło ułatwiać dokonywanie obmyć rytualnych (por. Józef Flawiusz, StDzŻ XIV, 11. 23; Tertulian, Nat. 1: 13). Tam Żydzi z Filippi zbierali się na wspólną modlitwę. Dap 16:14–15 Tam też miało miejsce pierwsze nawrócenie. Chrzest przyjęła Lidia, rodem z Tiatyry, ośrodka rękodzielnictwa tkackiego, niewiasta zamożna, już pewnie od dawna skłaniająca się do judaizmu, skoro Łukasz pisze, że należała do „bogobojnych”. Jej zachowanie się wobec Pawła pozostanie na zawsze symbolem życzliwości Filipian dla Apostoła. Podobnie jak później w Filippi (por. Flp 4:10–18), tak teraz dla niej uczyni Paweł wyjątek: skorzysta z jej gościnności, nie odmówi przyjęcia materialnej pomocy (por. natomiast Dz 20:33–35; 1Ko 9:12–18; 1Ts 2:9; 2Ts 3:8). Dap 16:16–17 Spotykane niekiedy określenie tej biednej dziewczyny mianem „pytonissy” wiąże się z nazwą węża Pytona, którego rzeźba – w pozycji stojącej – znajdowała się w Delfach, w miejscu wygłaszania sławnych wyroczni. O wróżbitach mówiono, że mają ducha Pytona, lub nazywano ich po prostu pytonami albo pytonissami, gdy chodziło o kobiety. Duchowi tego samego Pytona przypisywano obdarzanie ludzi dość rozpowszechnionymi w starożytności umiejętnościami brzuchomówstwa. Dlatego św. Augustyn nazywa dziewczynę z Filippi brzuchomówczynią (De civ. Dei III, 23). Okazuje się jednak, że ów duch Pytona służył niekiedy także dobrej sprawie. Dzięki niemu np. niewolnica z Filippi rozpoznała w Pawle i jego towarzyszach wysłanników Bożych i rozgłaszała, że przybyli oni do pogan po to, by wskazać im prawdziwą drogę do zbawienia. Dap 16:18–24 Paweł nie życzył sobie jednak, by szatan był apostołem jego imienia. Jak w imię Jezusa dokonywał wszelkich cudów, tak też odwołując się do tego imienia rozkazał demonowi opuścić biedną dziewczynę (por. egzorcyzmy dokonywane przez Jezusa: Mar 1:25; Mar 1:34; Mar 5:8 n; Mar 9:25 itp.). Duch nieczysty okazał się posłuszny mocy, w imię której występował Paweł. Jednakże opuszczając dziewczynę jeszcze gwałtowniej wtargnął do serc ludzi, którzy mieli się stać za chwilę sprawcami wyroku wydanego na Pawła i jego towarzyszy. Łukasz wspomina, że w grę wchodziły pieniądze, których przymnażała swoim panom niecnymi sztuczkami owa opętana niewolnica. W oskarżeniach skierowanych przeciwko misjonarzom sprawę pieniędzy oczywiście pominięto milczeniem. Zarzut głoszenia obyczajów, jakich Rzymianie nie mogą ani pojąć, ani stosować, nawiązywał do prawa rzymskiego, które zezwalało Żydom przebywającym w środowiskach rzymskich praktykować religię żydowską, lecz zabraniało jakiegokolwiek propagowania tej religii. Dlatego z takim naciskiem podkreślano w oskarżeniu, że misjonarze byli Żydami – wiedziano dobrze, że Rzymianie tamtejsi nie odróżniali ich od Żydów. Oskarżyciele pragnęli też wykorzystać przeciwko Pawłowi i jego towarzyszom znane powszechnie w ówczesnym imperium rzymskim tendencje antyżydowskie. W takich okolicznościach łatwo osiągnęli zamierzony cel: nie tylko że zdarto z misjonarzy szaty i ubiczowano ich, lecz także wtrącono do lochu, gdzie zakutych w kajdany osadzono pod ścisłą strażą. Dap 16:25–28 Trzęsienia ziemi zdarzały się w Filippi dość często. Łukasz jednak wyraźnie daje do zrozumienia, iż tamto pamiętnej nocy uwolnienie Pawła i jego towarzyszy było wyrazem specjalnej interwencji Boga. Trudno stwierdzić, czy także strażnik więzienny uznał od razu to trzęsienie ziemi za zjawisko nadprzyrodzone. W każdym razie, poczuwając się do pełnej odpowiedzialności za więźniów i nie wątpiąc równocześnie, że wykorzystali oni fakt otwartych drzwi i z pewnością zbiegli, doszedł do wniosku, że powinien odebrać sobie życie. Tylko szybka i zdecydowana interwencja Pawła zdołała powstrzymać go od wykonania tej decyzji. Dap 16:29–34 Teraz strażnik więzienia już nie wątpi, że Paweł i jego towarzysze są wysłannikami potężnego Boga. Pytanie, jakie stawia Pawłowi: Co mam czynić, aby się zbawić, jest wyrazem wewnętrznego usposobienia człowieka, gotowego pełnić wszelką wolę Bożą. Ta pozytywna dyspozycja wystarcza w zupełności do przyjęcia chrztu. Wierny swym założeniom Paweł nie żąda od dozorcy więzienia ani obrzezania, ani uznania prawa żydowskiego, tylko wiary w Jezusa Chrystusa. Relacje Łukasza zawierają wiele podobieństw pomiędzy nawróceniem Korneliusza a przyjęciem chrześcijaństwa przez dozorcę więzienia w Filippi: chrzest przyjmuje nie tylko dozorca, lecz także wszyscy domownicy, on również, podobnie jak Korneliusz Piotra, podejmuje Pawła i jego towarzyszy w swym domu z gościnnością zasługującą na uznanie. Dap 16:35–40 Okazuje się, że mimo zastosowanych poprzedniego dnia środków ostrożności władze rzymskie postanowiły poprzestać na ubiczowaniu wędrownych misjonarzy. Zresztą nie doszłoby zapewne do wydania takiego polecenia, gdyby władze miasta wiedziały, że mają do czynienia z obywatelami rzymskimi. Tak zwana Lex Porcia zabraniała bowiem pod bardzo surowymi karami biczowania obywateli rzymskich (zob. także Dz 22:25). Otóż Paweł postanowił zrobić użytek ze swego obywatelstwa rzymskiego. Zażądał satysfakcji w formie urzędowego uwolnienia go z więzienia przez tych, którzy go tam wtrącili. Tę satysfakcję w pełni uzyskał: pretorzy nie tylko wyprowadzili misjonarzy z więzienia, ale nawet prosili ich o przebaczenie. Tajemnicą pozostanie jednak na zawsze to, dlaczego Apostoł dopuścił do biczowania i uwięzienia zatrzymanych, zamiast od razu odwołać się do przysługujących mu praw obywatela rzymskiego. W nowej sytuacji Paweł i jego towarzysze mogli już bez żadnych obaw wstąpić jeszcze raz do gościnnego domu Lidii, by następnie odejść spokojnie w dalszą drogę. Wzmianka o tym została zredagowana w trzeciej osobie, co oznacza, że prawdopodobnie nie ma już Łukasza przy boku Pawła. Dap 17:1–4 Skupiska Żydów w poszczególnych miastach Grecji stawały się coraz mniejsze, a synagogi w nich należały raczej do rzadkości, skwapliwie przez Łukasza sygnalizowanych. Jednym z takich uprzywilejowanych pod tym względem miast była Tesalonika, od r. 146 przed Chr. stolica Macedonii, obdarzona przez Augusta za udział w bitwie pod Filippi prawami miasta wolnego. Tam więc po przejściu przez dwa inne miasta macedońskie zatrzymali się misjonarze. Według przyjętego zwyczaju Paweł nie tylko w każdym mieście wstępował najpierw do synagogi i tam nawiązywał pierwsze kontakty z nowymi słuchaczami swoich nauk, ale także nauczał, ograniczając się najczęściej do wykazania, że w życiu i działalności Jezusa znalazły wypełnienie zapowiedzi mesjańskie, a zwłaszcza prorocze pieśni Deutero-Izajasza o Słudze Cierpiącym (por. także Łk 24:26–27; Łk 24:45–46). Wśród słuchaczy Pawła prócz Żydów znajdowali się, jak to było w zwyczaju, również liczni „bogobojni”. Dap 17:5–7 Powodzenie misji Pawła i tym razem wzbudziło zawiść Żydów. Zrodziły się od razu pomysły mające na celu zmobilizowanie opinii publicznej przeciwko Pawłowi i jego towarzyszom. Ponieważ nie udało się pochwycić misjonarzy, pociągnięto do odpowiedzialności – i to w sposób bardzo brutalny – Jazona – być może o nim właśnie wspomina Paweł w Rzm 16:21 – u którego zamieszkali Paweł i jego towarzysze zaraz po przybyciu do Tesaloniki. Nienawiść do Jazona tłumaczy się tym, że był on z pochodzenia Żydem, o czym świadczy zhellenizowana forma jego hebrajskiego imienia „Jezus”. Zarzuty wysuwane przeciwko misjonarzom nie wróżyły niczego dobrego: podburzają cały świat – bo zasięgiem swej nauki rzeczywiście obejmowali coraz to nowe regiony ówczesnego imperium rzymskiego, budząc wszędzie niezadowolenie Żydów – i występują przeciwko Cezarowi nazywając Jezusa królem. Nikt już jednak nie precyzował, o jakie to królowanie chodziło w przypadku Jezusa. Dap 17:8–9 Z dalszych relacji wynika, że w końcu uwięziono także samych misjonarzy. Jednakże bardziej życzliwi niż Żydzi okazali się odpowiedzialni za losy miasta politarchowie, którzy po prostu uwolnili Pawła i jego towarzyszy, poprzestając na uzyskaniu nieznanych bliżej gwarancji od Jazona. Dap 17:10–13 Podobnie jak podczas poprzedniej podróży, tak i teraz Paweł nie zraził się trudnościami, które wierni Tesaloniki przeżywali zresztą nadal mimo odejścia misjonarzy. Ruszył w dalszą drogę i w Berei tak jak zawsze udał się najpierw do synagogi. Tak jak wiele razy przedtem, spotkał się i tu początkowo z życzliwością słuchaczy. Wieść o jego nauczaniu dotarła wkrótce do odległej o 75 km Tesaloniki, mobilizując tam nienawiść wrogich misjonarzom Żydów. Dap 17:14–15 Tym razem Paweł, przewodnicząc całej wyprawie i czując się za nią odpowiedzialny, nie chciał narażać jej na niebezpieczeństwo ze strony Żydów. Wydaje się, że relację o tej podróży przekazuje w formie pełniejszej 1Ts 3:1. Wszystko wskazuje na to, że przebieg wydarzeń był następujący: dotarłszy do Aten – nie do Koryntu – Paweł otrzymał jakieś złe wieści z Tesaloniki. Wezwał więc do siebie natychmiast Tymoteusza i posłał go do Tesaloniki, by załatwił najważniejsze sprawy. Sam udał się do Koryntu. Tam też, wypełniwszy swoją tesalonicką misję, przybył po pewnym czasie w towarzystwie Sylasa także Tymoteusz (Dz 18:5). Dap 17:16–17 Nie wiadomo, co bardziej skłoniło Pawła do podjęcia apostolskiej akcji wśród pogan: religijna gorliwość tych ludzi, godniejsza lepszej sprawy, czy też pragnienie zdobycia dla Chrystusa całego świata? W każdym razie o szerszym zasięgu jego apostolskich zamiarów świadczy fakt, że nie ograniczył się do nauczania w synagodze, lecz głosił naukę również na agorze, służącej za swoistą trybunę wszystkim wędrownym nauczycielom, dostępnej dla mówców i słuchaczy każdego dnia, a nie tylko w szabat. Z góry można było przypuszczać, że do nauczania na agorze Paweł będzie przywiązywał szczególną wagę ze względu na rolę, jaką w ówczesnym świecie odgrywały Ateny, miasto najsławniejszych szkół filozoficznych, centrum kultury, przyciągające zarówno tych, którzy pragnęli głosić własne nauki, jak też żądnych słuchania uczonych przemówień. Dap 17:18–19 W tej sytuacji łatwo też doszło do spotkania z przedstawicielami ateńskich szkół epikurejskich i stoickich. To co Paweł mówił – choć nazwano go pogardliwie „nowinkarzem” – było tak niezwykłe, że filozofowie owi, zainteresowani nauczaniem Pawła, zaproponowali mu spotkanie w bardziej ścisłym gronie i w bardzo godnym miejscu, bo na samym Areopagu. Nazwa ta ma różne znaczenia: wzniesienie, położone nieco na południe od agory i służące za miejsce obrad Areopagu, tj. Najwyższej Rady miasta, czy też – co jest bardziej prawdopodobne – (zob. Dz 16:19; Dz 17:6; Dz 18:12) – określenie owej Rady, która być może w tym celu się zebrała, by posłuchać wywodów Pawła. Areopag bowiem, mając pełną władzę nad wszystkimi sprawami codziennego życia Ateńczyków, sprawował również kontrolę nad tym, czego obywateli miasta nauczano. Dap 17:20–21 Do obowiązków Areopagu należało też czuwanie nad tym, aby bez jego wiedzy nie wprowadzano do miasta ani podobizn, ani tym bardziej formalnego kultu nowych bogów. Zanim więc władze miasta podejmą decyzje administracyjne, muszą zapoznać się dokładniej z nauką Pawła. Jednakże Łukasz zaznacza, iż nie tylko urzędowa troska o miasto, lecz także zwykła, typowa dla wszystkich Ateńczyków ciekawość kazały sprowadzić Pawła przed Areopag. Dap 17:22 Słowa jesteście pod każdym względem bardzo religijni są chyba nie tyle wyrazem ironii (por. Dz 26:2– 3), co raczej pewną formą captatio benevolentiae, od której każdy wytrawny mówca – a trudno byłoby nie uważać Pawła za takiego – rozpoczynał swoje wystąpienia. Jakkolwiek by było, należy uznać, że to exordium mowy Pawła na pewno wiąże się bezpośrednio ze wzmianką Łukasza w Dz 17:16, że Apostoł burzył się wewnętrznie na widok miasta pełnego bożków. Dap 17:23 Paweł jest w pełni świadom tego, że sprawa może przybrać nieprzyjemny dla niego obrót, jeśli członkowie Areopagu stwierdzą, że wprowadza do miasta kult innego Boga. Nie zrezygnuje, rzecz jasna, z głoszenia nauki o Bogu Jedynym, lecz będzie się starał ukazać fakt, że ten Bóg wcale nie jest ani nowy, ani tak obcy jak przypuszczają Grecy. Jedną z obserwacji już poczynionych w Atenach uznał Apostoł za odpowiedni punkt wyjścia swoich argumentów. Zauważył mianowicie ołtarz ofiarny z inskrypcją: Nieznanemu Bogu. Ołtarze takie nie należały w Grecji do rzadkości. Wznoszono je nie tyle z potrzeby oddania czci bóstwu, ile raczej z przezornej obawy, by nie narazić się czymś bogom, którzy nie figurując co prawda wśród powszechnie znanych bóstw, istnieli jednak i mogliby ludziom szkodzić, gdyby ci zupełnie ich zignorowali. Nawiązanie Apostoła do tego kultu było z pewnością celowe. Udowodnił on Grekom, iż skoro czczą owego nieznanego Boga, wobec tego nie jest On dla nich nowy. Dap 17:24–25 Przechodząc do pozytywnego wykładu swojej teologii stwierdza Paweł, że Bóg, którego wyznaje, jest stwórcą wszechświata. Od Niego wszystko wzięło początek. Nie można więc przypuszczać, że przebywa On w świątyni uczynionej ręką ludzką lub że czegokolwiek potrzebuje od człowieka (por. Amo 5:21 n; 1Kn 29:10 n; Ps 50:9–13). Jego cechą najbardziej znamienną jest to, iż w odróżnieniu od martwych bożków pogańskich jest Bogiem Żywym i źródłem wszelkiego życia (por. Rdz 2:7; Mdr 15:11). Dap 17:26 Z jednego człowieka, który przez Jedynego Boga został stworzony, wywodzą się wszystkie narody (por. Rzm 5:12–21; 1Ko 15:21–22) i On jest Bogiem wszystkich. Przez to Paweł daje do zrozumienia, że nie jest słuszne przekonanie pogan sądzących, iż każdy naród pochodzi od innego bóstwa i że wobec tego należy czcić swojego boga. Słowa właściwe czasy i granice zamieszkania – to nie tyle aluzja do czterech pór roku (Rdz 1:14; Mdr 7:18; Syr 33:8) i do granic oddzielających lądy stałe od obszarów wodnych (Rdz 1:9–10; Ps 104:10; Job 38:8–11; Prz 8:28– 29), ile stwierdzenie, że Bóg Jedyny jest też Panem dziejów każdego narodu. I miejsce, i czas, w których poszczególnym ludom wypada żyć, są w Jego władaniu. Jest to jedna z głównych idei ST (Rdz 10; Pwt 3:2; Dan 2:21; Dan 4:22; Job 12:23; Jer 1:10). Spotykamy ją również w podobnym sformułowaniu w NT, zwłaszcza w pismach Łukasza (Łk 21:24; Dz 1:7). Dap 17:27 Cały zaś porządek świata jest w ten sposób właśnie i po to ustanowiony, żeby ludzie mogli przez rzeczy stworzone dojść do poznania wszechmocnego i nieskończenie dobrego Stwórcy (por. Dz 14:17; Rzm 1:19). Obowiązkiem człowieka jest więc przede wszystkim szukanie Boga – co znów stanowi jedną z naczelnych idei moralności starotestamentowej (por. np. Jer 29:12–14; 2Kn 22:9; Ps 14:2; Mdr 13:6 nn; Izj 9:12; Izj 51:1; Izj 65:1). Mówiąc zaś o bliskości Boga mógł Paweł odwołać się nie tylko do Biblii (np. Pwt 4:7; Ps 144:18), lecz także do przekonań pogańskich, których dokładny wyraz znajdujemy w mowie Diona z Prusy (ok. 97 r. po Chr.) lub w Starożytnościach Józefa Flawiusza (VIII, 4: 2). Dap 17:28 Cytując pewien poemat Aratosa z Cylicji, żyjącego w III w. przed Chr. (por. Kleantes, Hymn do Zeusa), Paweł nie tyle może pragnie afirmować panteizm niektórych stoików, ile raczej uwydatnić, że poganom również są znane nie tylko materialistyczne, lecz także bardziej duchowe koncepcje bóstwa. U żadnego natomiast z autorów pogańskich nie spotyka się równoczesnego zestawienia trzech czasowników: „żyjemy, poruszamy się, jesteśmy”. Posługując się tymi słowami daje Paweł wyraz przekonaniu o całkowitej zależności naszej egzystencji od Boga, o naszym zjednoczeniu z Bogiem (por. Rzm 11:36; 1Ko 8:6; Kol 1:16 n) i o bezwzględnej wszechobecności Boga wśród wszystkich Jego stworzeń, tak mocno akcentowanej już w ST (Jer 23:24; Ps 138). Nie wykluczone, że u podstaw tego stwierdzenia znajduje się typowo biblijna idea o obrazie Boga w człowieku (por. Rdz 1:26–27; Mdr 2:23; Syr 17:1–8). Dap 17:29 Ze stwierdzeń tych – znanych jak się okazuje również w świecie pogańskim – należy więc wysnuć wnioski podważające bezpośrednio samą istotę kultu bożków uczynionych ręką ludzi. Wniosków tego rodzaju nie musiał Paweł formułować; istniały one już dawno w postaci dostatecznie sprecyzowanej w pismach wielu autorów natchnionych ST (np. Izj 44:9 nn; Izj 46:5–6; Ps 115:4–8; Ps 135:15–18), a zwłaszcza w Księdze Mądrości (13:5 nn; 15:15 nn). Dap 17:30–31 Jak wszystkie wystąpienia Apostołów, tak też i ta wielka mowa Pawła kończy się wezwaniem do nawrócenia i pokuty. W celu uczynienia tego wezwania skuteczniejszym, oświadczy Apostoł, że pogańska nieznajomość Boga Prawdziwego była całkowicie zawiniona. Grecy mieli bowiem wszelkie możliwości poznania Boga (por. Dz 17:23). Jednakże Bóg w swej dobroci nie będzie oceniał zbyt surowo owego trwania w zawinionej „niewiedzy o Nim”, jeśli ludzie zechcą się nawrócić (1Ts 1:9–10; 1 Jan 2:18). Równocześnie Apostoł zapowiada sąd sprawiedliwy nad ludźmi trwającymi nadal z własnej woli w nieświadomości (Ps 9:8; Ps 96:13; Ps 97:8; Ps 99). Sądu dokona Człowiek, którego Bóg na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych. Jedyna to w całej mowie Pawła i oględna wzmianka o Jezusie. Wszystko wskazuje na to, że Paweł zamierzał rozwinąć nieco dokładniej ów temat chrystologiczny po dokładnym wyłożeniu teologii. Dap 17:32–34 Słuchaczy Apostoła, którzy zignorowali zupełnie zachętę do pokuty i nawrócenia, zafrapowała jedynie wzmianka o zmartwychwstaniu Człowieka, który miał być Sędzią wszechświata. Przyjęcie prawdy o zmartwychwstaniu sprawiło wielką trudność nie tylko poganom, lecz także Żydom. Sanhedryści jerozolimscy, rekrutujący się głównie spośród saduceuszy, prześladowali ludzi głoszących naukę o Chrystusie, aż do skazywania ich na śmierć. Audytorium na Areopagu poprzestało na złośliwym wyszydzeniu Apostoła. Paweł cierpi nad tym niepowodzeniem nie mniej niż z powodu fizycznych udręk, których doznawał już tyle razy w czasie pierwszej i drugiej podróży misyjnej. Odtąd nigdy już nie będzie liczył na „mądrość słowa”, nigdy nie będzie uprawiał retoryki zmierzającej do imponowania ludziom (por. 1Ko 1:17). Jednakże nawet po tej klęsce nastąpiło żniwo. Niektórzy przyłączyli się do Pawła. Ani o Dionizym Areopagicie, ani o Damaris nic poza tym nie wiemy, choć – lub może właśnie dlatego – na temat jednej i drugiej postaci krąży wiele legend: Dionizy miał być rzekomo pierwszym biskupem Aten i autorem kilku dość znanych pism mistycznych, zdaniem innych był pierwszym biskupem Paryża. Dap 18:1 Korynt, kolejny etap drugiej wyprawy misyjnej Pawła, największe miasto prowincji Achai, zamieszkałe głównie przez Rzymian, lecz ze względu na swój portowo-handlowy charakter stanowiące zbiorowisko wszelkich nacji, stało się siedzibą jednego z większych i najbardziej niespokojnych skupisk chrześcijańskich. Do wielu przyczyn tego niepokoju należał zapewne z jednej strony fakt istnienia w Koryncie dość dużej i – jak się zdaje – aktywnej religijnie kolonii żydowskiej, z drugiej zaś strony wyjątkowa rozwiązłość moralna większości pogańskiej, od której chrześcijanie nie mogli się jednak odseparować na co dzień. Dap 18:2–3 Losy Pawła związały się na dłużej z dziejami dwojga Żydów, wspomnianych przez niego jeszcze kilka razy (por. Rzm 16:3; 1Ko 16:19; 2Tm 4:19). Wiele do zawdzięczenia miał im nie tylko Paweł, lecz także – gdy misjonarze opuścili Korynt i osiedli na dłużej w Efezie – Apollos, którego wprowadzili w tajemnice chrześcijaństwa. W czasie wolnym od zajęć apostolskich, pracą własnych rąk zarabiał Paweł na utrzymanie nie tylko w Koryncie i nie tylko podczas drugiej podróży, lecz chyba do końca życia, czym będzie się wiele razy chlubił (por. 1Ko 4:12; 2Ko 11:7–12; 2Ko 12:13; por. 1Ts 2:9; 2Ts 3:7–9). Swetoniusz, pisząc o wspomnianym tu dekrecie Klaudiusza (por. Vita Claudii 25) za powód wydania tego zarządzenia uważa działalność głosicieli nauki Chrystusa, z czego wynikałoby, że albo tylko ów historyk rzymski, albo nawet władze rzymskie nie odróżniały Żydów od chrześcijan. Wydaje się, że dekretu tego nie przestrzegano ani zbyt skrupulatnie, ani bardzo długo. Dap 18:4–5 Głosząc nauki Paweł wrócił znów do metod praktykowanych dawniej: w każdy szabat rozprawiał z Żydami i Grekami w synagodze. Z czasem gdy przybyli oczekiwani z taką niecierpliwością towarzysze jego podróży, Sylas i Tymoteusz (por. 1Ko 2:1–3; Flp 4:15; 1Ts 3:6; 2Ko 11:8–9), na nich złożywszy troskę o chleb codzienny, oddał się Paweł tylko nauczaniu, które posiadało – jak widać – charakter katechezy typowo judaistycznej i sprowadzało się ostatecznie do wykazywania, że Jezus jest Mesjaszem (por. Dz 2:36; Dz 3:18; Dz 3:20; Dz 5:42; Dz 8:5; Dz 8:12; Dz 9:22; Dz 17:3; Dz 18:28; Dz 24:24; Dz 26:23). Dap 18:6 Słuchacze Pawła w Koryncie, choć na razie nie znieważali go czynnie, tak jednak przeciwstawiali się jego argumentom, że Apostoł postanowił, otrząsnąwszy swe szaty według zwyczaju Prawa (Kpn 19:77 n; 2Sm 1:16; Neh 5:13), opowiadać Dobrą Nowinę wyłącznie poganom. Dap 18:7–11 Jednakże według zamiarów Bożych, ujawnionych w widzeniu, miał pozostać jeszcze jakiś czas w Koryncie. Jakby dla podniesienia Pawła na duchu – o jego przygnębieniu świadczy między innymi 1Ko 2:3 – sprawił Bóg, że znaleźli się ludzie, którzy zaofiarowali misjonarzom swoją gościnność, a inni, z przełożonym synagogi na czele, przeszli na chrześcijaństwo. Wobec tych okoliczności pozostał Paweł w Koryncie. Dap 18:12–13 Według pewnej inskrypcji z Delf Lucjusz Juniusz Gallio, starszy brat Seneki, był już w r. 52 urzędnikiem w Koryncie. Nie można jednak ustalić dokładnie, kiedy objął to urzędowanie, ponieważ istniały przynajmniej dwa systemy powoływania prokonsulów: per sortem, drogą losowania, na okres jednego roku, od wiosny do wiosny, i extra sortem, na mocy dekretu cesarskiego, który mógł być wydany w każdej porze roku i zazwyczaj nie określał czasu pełnienia urzędu. Wiadomo jednak (por. Seneka, Ep. CIV, 1), że Gallio, nie znosząc klimatu Achai, krótko piastował urząd prokonsula. Należy przypuszczać, że po r. 52 już go w Koryncie nie było i że ze względu na wspomniane już warunki klimatyczne nie przybył tam przed r. 50. W każdym razie był prokonsulem wtedy, gdy Żydzi korynccy, zorganizowawszy się uprzednio, wystąpili z oskarżeniami przeciwko Pawłowi. Dap 18:14–15 Zarzut został tak sformułowany, chyba na szczęście, że Gallio kierując się zwykłym wygodnictwem, asekuranctwem politycznym lub może nawet pewną życzliwością dla Pawła, mógł zawyrokować: Spór toczy się o słowa i nazwy, i o wasze Prawo, rozpatrzcie to sami! Co najmniej niejednoznaczne bowiem w akcie oskarżenia były wyrażenia „czcić Boga” oraz termin „prawo”. Mogło tu chodzić równie dobrze o prawo rzymskie (por. Dz 16:20 n; Dz 17:7), jak i o Prawo Mojżeszowe; mogło chodzić o oddawanie czci bogom pogańskim, jak i o kult Boga Jedynego. Dap 18:16–17 W każdym razie nie zademonstrował Gallio swej życzliwości względem Żydów, skoro kazał po prostu wypędzić ich z sądu. Nie zmienił swego stanowiska również i wtedy, gdy Żydzi próbowali wyładować całą swoją nienawiść na Sostenesie, który pozwalał Pawłowi nauczać w synagodze. Dap 18:18 Korynt stanowił ostatni etap drugiej podróży misyjnej św. Pawła. Drogą stosunkowo najkrótszą ruszył Paweł z powrotem do Antiochii Syryjskiej, stanowiącej swoistą bazę jego apostolskiej działalności. Zdaje się, że wśród pozostawionych w Koryncie braci był także Sylas, bo Dzieje Apostolskie nie wspominają o nim więcej jako o towarzyszu Pawła w dalszych kolejach jego losu. Wyrażenie ostrzygł głowę, bo złożył ślub jest dość wieloznaczne, pomijając już bardzo mało prawdopodobne przypuszczenie, że i samo strzyżenie włosów, i ślub odnoszą się nie do Pawła, lecz do Akwili. Prawdopodobnie chodzi o strzyżenie włosów związane ze ślubem nazireatu – uroczystego oddania się Bogu. Ślub taki, praktykowany jeszcze w ST (Lcb 6:1–21), składany w celu okazania Bogu wdzięczności za uratowanie z jakiegoś nieszczęścia lub za niezwykłe uzdrowienie, obowiązywał zazwyczaj przez trzydzieści dni. W tym okresie m.in. nie należało strzyc włosów. Zewnętrznym znakiem wygaśnięcia ślubu było złożenie pewnej ofiary i postrzyżyny. Możliwe, choć wyraźnych dowodów na to nie ma, że podczas składania ślubu, na początku trzydziestodniowego okresu, również obcinano włosy. Trudno więc rozstrzygnąć, czy w Kenchrach, portowej część Koryntu, Paweł dopiero rozpoczynał swój ślub nazireatu czy też uroczyście kończył czas jego trwania. Dap 18:19–21 Pierwszym etapem dłuższego pobytu Pawła w drodze powrotnej z drugiej wyprawy misyjnej był Efez, do którego Apostoł zamierzał się udać na początku drugiej podróży. Nic dziwnego, że opuszczając miasto przyrzekł do niego powrócić i – jak zobaczymy – dotrzymał słowa. Dap 18:22 Choć tekst grecki nie mówi wprost o Jerozolimie, a tylko o Kościele, to jednak określenie podróży „wstępowaniem do góry” nasuwa domysł, że chodzi o wspólnotę jerozolimską. Nie wiadomo, co mogło skłonić Pawła do takiego wydłużenia podróży z Efezu do Antiochii. Dap 18:23 Wszystko wskazuje na to, że odpoczynek Apostoła po trudach pierwszej podróży trwał krótko – może trochę dłużej niż okres jednej zimy (zob. 1Ko 16:6; Dz 20:3). Krainę galacką – zgodnie z Gal 4:13 – nawiedza Paweł już po raz drugi. Cel tej wyprawy jest taki sam, jak drugiej podróży: umocnienie wiernych w istniejących już Kościołach chrześcijańskich. Nie wiadomo na razie, kto towarzyszy Pawłowi, wiadomo jednak, że Apostoł udawał się przede wszystkim do Efezu (Dz 18:19; Dz 19:1); choć nie najkrótszą drogą. Dap 18:24–25 Kilkuwierszowa informacja o Apollosie przerywa na moment rozpoczęty już wątek narracyjny, wiążący się z trzecią podróżą misyjną św. Pawła. Określenie kogoś mianem „uczonego” przywodzi na pamięć niejedną sylwetkę spośród żyjących piętnaście wieków później humanistów. Jednakże humanizm Apollosa jest bardziej chrześcijański, żeby nie powiedzieć wręcz – biblijny. Prócz wykształcenia zwłaszcza retorycznego posiadał też Apollos niespożytą gorliwość, która może nawet bardziej niż oratorskie talenty zjednywała mu słuchaczy. Dap 18:26 Pełniejszą formację chrześcijańską – zwłaszcza gdy chodzi o rozumienie istoty i skutków chrztu, którego udzielał Jezus – otrzymał Apollos właściwie od Pawła, choć za pośrednictwem Akwili i Pryscylli, małżonków żydowskich nawróconych przez Pawła. Być może, iż Apollos był uczniem Jana Chrzciciela, że przez Jana został ochrzczony w Jordanie, a potem udał się do Aleksandrii, gdzie była duża i dość prężna pod względem kulturalno-religijnym kolonia żydowska. Dap 18:27–28 Dzieje Apostolskie nie wspominają już więcej o Apollosie, z listów Pawła natomiast wiadomo (por. np. 1Ko 1:12; 1Ko 3:4–11; 1Ko 3:22; 1Ko 4:6; 1Ko 16:12; Tyt 3:13), że jego pięknie rozwijająca się działalność kaznodziejska w Koryncie, oparta zresztą na założeniach typowych dla katechezy judaistycznej – wykazywanie na podstawie Pism, że Jezus jest Mesjaszem – stała się m.in. przyczyną bolesnego rozdarcia wspólnoty korynckiej. Paweł, choć tego nigdy nie okazał, nie był chyba do końca przekonany co do metod stosowanych przez Apollosa. Dap 19:1 Efez, największe miasto i najważniejszy w ówczesnej Azji Mniejszej ośrodek życia politycznego, kulturalnego i handlowego, był też przedmiotem szczególnej troski apostolskiej Pawła. Przed dotarciem Pawła do Efezu osiadła tam grupka uczniów Jana Chrzciciela – być może również przybyłych z Palestyny, podobnie jak Apollos – których Łukasz celowo prawdopodobnie określa enigmatycznie ogólnym mianem „uczniów”. Dap 19:2–3 Oznajmienia: nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty, nie należy pojmować w radykalnym sensie, że „uczniowie z Efezu” nie uznawali w ogóle istnienia Ducha Świętego. Nie wiedzieli tylko o Jego nowym istnieniu, o „rozlaniu się, Ducha Świętego” po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, o wypełnianiu się proroctw mesjańskich. Ze świadectw wczesnopatrystycznych wynika, że niewielka grupa uczniów Jana Chrzciciela istniała jeszcze w III w. po Chr., prowadząc pokutny tryb życia i zachęcając innych do pokuty. Dap 19:4–7 Prawdopodobnie Pawłowy wykład teologii chrztu nie był tak krótki, jak to zanotował Łukasz. Kryteria porównawcze chrztu Janowego i chrztu Jezusa znane są już z katechezy synoptycznej. Paweł tylko przypomina, że chrzest udzielany przez Jana był przygotowaniem i zapowiedzią chrztu, którego potem udzielał Jezus. Nałożenie rąk, jakie miało miejsce po chrzcie, powodujące zstąpienie Ducha Świętego, uważa się na ogół – tak jak analogiczny obrzęd w przypadku wiernych w Samarii (por. Dz 8:16–18) – za sakrament bierzmowania. Dap 19:8–10 Taktyka apostolatu Pawła, co do nawiązywania pierwszych kontaktów z mieszkańcami odwiedzanych miast, nadal nie ulega zmianie: wszędzie nauka Pawła rozpoczyna się w synagodze. Ludziom, którzy wiele czytali w księgach ST o królestwie Bożym, należało wykazać, że królestwo to przybliżyło się, że jest wśród nich. Nie znalazłszy posłuchu u Żydów, zwracał się Apostoł do pogan, nie wahając się przemawiać nawet w znanych w mieście szkołach filozofów pogańskich. Do dwuletniego okresu nauczania w szkole Tyrannosa należy dorzucić trzy miesiące wypełnione nauczaniem w synagodze (Dz 19:8). Według Dz 20:31 spędził Paweł w Efezie aż trzy lata. Podczas pobytu w tym mieście został zredagowany 1Ko a może również Gal i Flp, jeśli w 1Ko 15:32 doczytamy się aluzji do uwięzienia. W wyrażeniu wszyscy mieszkańcy Azji nie chodzi, rzecz jasna, o całą Azję Prokonsularną – o część zachodnią dzisiejszej Azji Mniejszej – lecz o najbliższe okolice Efezu, z siedmiu miastami wymienionymi w Obj 1:11. Wiadomo też, że dzieła ewangelizowania tego regionu dokonywał Paweł nie sam, lecz także towarzysze jego apostolskich podróży. Epafras działał w Kolosach i w Laodycei (Kol 1:7; Kol 4:12–13), przy boku Pawła byli również Tymoteusz i Erast (Dz 19:22); Gajus i Arystarch oraz Tytus i inni nie nazwani po imieniu misjonarze (2Ko 12:18). Dap 19:11–13 Paweł miał nie tylko ogromną władzę otrzymaną od Boga, lecz także cieszył się bezgranicznym zaufaniem wielu ludzi, dla których dobra posługiwał się ową nadprzyrodzoną mocą. Przypadki analogiczne znane są z dziejów publicznej działalności zarówno Jezusa (por. Mar 9:38; Łk 9:49), jak i Apostołów (Dz 8:4–24). Wędrówki i czarodziejskie wyczyny wielu rzekomych egzorcystów żydowskich opisuje Justyn – druga połowa II w. – a Józef Flawiusz (StDzŻ VIII, 2:5) wspomina o Żydzie Eleazarze, który posługując się pewnym korzeniem, zalecanym przez samego Salomona, w obecności cesarza Wespazjana wyrzucił złego ducha z wielu opętanych. Zresztą Jezus sam mówi o egzorcystach żydowskich (Mat 12:27; Łk 11:19), a w wielu papirusach greckich i koptyjskich, zawierających teksty zaklęć, występują imiona znanych osobistości ze ST, a nawet z NT (Pap. Paryski 3018). Dap 19:14–16 Siedmiu synów Skewasa, mając na uwadze to, że ich ojciec był arcykapłanem, liczyło prawdopodobnie na szczególnie pomyślny wynik zamierzonych prób wypędzania złych mocy. Jednakże złe moce nie chciały spełniać rozkazów synów tego nieznanego w dziejach arcykapłana. Co więcej, jeden z opętanych potraktował ich tak, że ledwie uszli z życiem. Dap 19:17–20 Ostateczny efekt całego zdarzenia był zgoła nieprzewidziany: zamiast podziwiać i otoczyć czcią rzekomych egzorcystów, wszyscy – Grecy i Żydzi – poczęli wysławiać imię Jezusa, a pośrednio także Pawła, który temu imieniu służył. Największe wrażenie zrobiło na rzeszach – i to Pawła napełniło chyba szczególną radością – publiczne spalenie ksiąg czarodziejskich, mających nieprzeciętną wartość, i przyznawanie się wielu ludzi do błędów, które od tego momentu miały już bezpowrotnie należeć do przeszłości. Dap 19:21–22 Dane Łukasza o planach najbliższych podróży Pawła są bardzo fragmentaryczne i wymagają uzupełnień wielu szczegółami, znajdującymi się na szczęście głównie w listach Pawła do Koryntian. Mając na uwadze wszystkie owe informacje, można stwierdzić, co następuje. Przebywając w Efezie Paweł wiele cierpiał, był sądzony i może wtrącony do więzienia (por. 1Ko 15:32), skąd przynajmniej zdaniem niektórych egzegetów – pisze List do Filipian. Przyrzeka w nim, że sam wkrótce odwiedzi adresatów, a na razie musi się ograniczyć do wysłania do Filippi Tymoteusza (Flp 2:19–23). Po powrocie z Filippi Tymoteusz, na polecenie Pawła ciągle jeszcze przebywającego w Efezie, udaje się do Koryntu (por. 1Ko 4:17; 1Ko 16:10–11). Stąd ma wrócić do Efezu, by następnie, wspólnie z Pawłem, wyprawić się, nie wcześniej jednak jak około Zielonych Świąt, przez Macedonię do Koryntu (1Ko 16:5–8). Tymoteusz spełnił swoją koryncką misję, ale wrócił do Efezu z tak złymi wiadomościami, że Paweł, odstępując od przedtem ustalonych planów, udał się natychmiast do Koryntu. Nie zdołał tam jednak zaprowadzić porządku ani przywrócić zaufania do swojej apostolskiej godności. Pobyt w Koryncie był prawdopodobnie krótszy niż Paweł przewidywał, a poza tym zaraz po jego wyjeździe zdarzył się w tym mieście nie znany bliżej wypadek, który wstrząsnął Apostołem i skłonił go do napisania „listu we łzach” (por. 2Ko 1:23-2:10; 2Ko 7:8–12). Z listem udał się do Koryntu Tytus i dopiero jemu – może dlatego, że przywiózł wspomniany list – udało się zaprowadzić we wspólnocie spokój, a sprawców zamieszania nakłonić do pokuty. Tymczasem Paweł przeżywał w Efezie bardzo ciężkie chwile w obawie nie tylko o koryncki Kościół, lecz także o losy Tytusa (2Ko 1:8– 10). Wyruszył więc naprzeciw swego ucznia. Do spotkania, ku obopólnej radości, gdyż Tytus przywiózł dobre wieści z Koryntu, doszło w mieście Filippi (por. 2Ko 2:12–13; 2Ko 7:5–16). Tam Paweł zatrzymuje się na pewien czas i pisze 2 Kor. Wspomniana enigmatycznie podróż do Jerozolimy miała na celu zawiezienie Kościołowi jerozolimskiemu darów zebranych wśród wiernych Macedonii i Achai (por. Rzm 15:25–32; 1Ko 16:1–4; 2Ko 8–9). O zamiarach udania się do Rzymu wspomina Paweł również w Rzm 15:22–32. Imię „Erast” występuje także w Rzm 16:24; 2Tm 4:20, trudno jednak wykazać, że odnosi się do tego samego człowieka. Dap 19:23 Określenie w tym właśnie czasie mówi właściwie tylko tyle, że zdarzenia, jakie Łukasz zamierza zrelacjonować, miały miejsce w czasie pobytu Pawła w Efezie. Dap 19:24–27 Archeologia dostarczyła bardzo wielu dowodów potwierdzających kult Artemidy – w jęz. łacińskim: Diany – w Efezie jako bogini płodności. Tamta Artemida przypominała swym wyglądem Kybelę lub Asztartę. Jej efeska świątynia należała do tzw. siedmiu cudów starożytnego świata. O powszechności kultu świadczy fakt, że był on źródłem utrzymania nie tylko kapłanów, ale i złotników, wyrabiających makietki świątyni Artemidy. Hellenistyczny model katechezy Pawła streścił Demetriusz całkiem poprawnie i wyprowadził wniosek, że w razie powodzenia misji Pawła, ustanie kult Artemidy, stanowiący źródło dochodu jego i paracujących dla niego rzemieślników. Dap 19:28–31 Chwyt był bardzo udany. Najpierw zabrzmiały okrzyki mające na celu umocnienie i ożywienie religijnych uczuć dla przynoszącej takie dochody bogini, a potem przystąpiono do czynów. Ofiarami padli towarzysze Pawła: Arystarch, rodem z Tesaloniki (Dz 20:4; por. także Kol 4:10; Flm 1:24) i nie znany bliżej Gajus. Nie wiadomo, dlaczego od razu nie zainteresowano się Pawłem. Może ocaliła go życzliwość azjarchów, czyli kapłanów-urzędników, którzy byli mianowani na okres jednego roku. Do ich obowiązków należała troska o kult Augusta i Romy. Swój tytuł zachowywali nawet wtedy, gdy przestawali piastować urząd. Dap 19:32–34 Następną ofiarą – nie wiadomo, co stało się z Gajusem i Arystarchem – wzburzonego tłumu, zmierzającego do teatru, czyli na miejsce publicznych spotkań, był pewien Żyd imieniem Aleksander, którego wydelegowała, jak się zdaje, społeczność żydowska w obawie przed ponoszeniem odpowiedzialności za chrześcijan. Aleksander miał całą rzecz wyjaśnić i – być może – wskazać na Pawła jako na głównego winowajcę. Dap 19:35–40 Każdy trybun ludowy wie dobrze o tym, że podnieconym tłumom łatwo zasugerować – przy odrobinie znajomości psychologii – każdą ideę. Tak też było w Efezie. Jak Demetriuszowi udało się względnie szybko wzburzyć rzesze, tak też nie nazwany po imieniu urzędnik miejski potrafił przemówić im do rozsądku. Jego argumenty były proste, ale skuteczne: grozi nam oskarżenie o dzisiejsze rozruchy. Efezjanie zbyt dobrze wiedzieli, jak drogo płaciło się za organizowanie zamieszek. Napomnienie poskutkowało tym bardziej, że ów mądry urzędnik upewnił przedtem zebranych co do absolutnej nienaruszalności kultu Artemidy, a następnie całą sprawę sprowadził na płaszczyznę zagrożenia prywatnych interesów Demetriusza. Złotnikowi zaś wskazał legalny sposób szukania sprawiedliwości. Dap 20:1–2 Podróż do Macedonii była już dawno zaplanowana (por. Dz 19:21). Według 2Ko 2:12–13 zatrzymał się Paweł w Troadzie, oczekując na Tytusa, mającego tam powrócić po przekazaniu Koryntianom „listu we łzach pisanego”. Nie doczekawszy się Tytusa w Troadzie, ruszył w dalszą drogę i spotkał go w Filippi. Dap 20:3–4 Ów trzymiesięczny pobyt w Grecji – głównie w Koryncie – gdzie powstał List do Rzymian, a według niektórych także List do Galatów – przypada na zimę r. 57/58. Również w tej podróży przeciwnikami Pawła są prawie wszędzie Żydzi, przed którymi postanowił także uchodzić z Koryntu poprzez Macedonię – w Filippi znalazł się ponownie około Wielkanocy r. 58 – do Syrii. Być może, iż ludzie towarzyszący Pawłowi w jego drodze powrotnej do Antiochii Syryjskiej – to bracia, którzy mieli wspólnie z Pawłem odwieźć do Jerozolimy dary zebrane w Achai i Macedonii (por. 1Ko 16:3; 2Ko 8:19; 2Ko 8:23; 2Ko 9:4). Nie wydaje się jednak rzeczą pewną, by był wśród nich jakiś przedstawiciel Koryntu. Może Koryntianie wysłali oddzielną delegację z darami? Większość swych towarzyszy Paweł wspomina w listach: Sozypater (Rzm 16:21); Arystarch (Dz 19:29), który udaje się z Pawłem w podróż do Rzymu (Dz 27:2; por. Kol 4:10; Flm 1:24); Trofim, pochodzący z Efezu (Dz 21:29; por. 2Tm 4:20); Tychik, wspominany w Efz 6:21; Kol 4:7; 2Tm 4:12; Tyt 3:12. Dap 20:5–6 Być może dla zbadania sytuacji lub znalezienia wcześniej jakiegoś punktu oparcia towarzysze Pawła udali się do Troady, a Apostoł – chyba znów z Łukaszem, bo opowiadanie rozpoczyna się w pierwszej osobie – pozostał jeszcze siedem dni w Filippi, by wspólnie z drogimi mu chrześcijanami tego miasta przeżyć święto Paschy. Dap 20:7–9 Sprawowanie Eucharystii najczęściej nazywa się w Dziejach „łamaniem chleba” (zob. Dz 2:42; Dz 2:46; Dz 20:11; Dz 27:35; por. Łk 24:30; Łk 24:35). W takich okolicznościach zdarzało się Pawłowi zazwyczaj przeciągać długo swoje przemówienia (por. Dz 20:2; Dz 20:9; Dz 20:11). Duża ilość lamp w być może niewielkiej sali powodowała z pewnością zaduch, i dlatego nieszczęśliwy Eutych usadowił się na oknie. Dwukrotna wzmianka o wysokim usytuowaniu sali – „górna sala”, „trzecie piętro” – stanowi domyślne uzasadnienie stwierdzenia, że chłopca „podniesiono martwego”. Dap 20:10–12 Oznajmiając wszystkim, że Eutych żyje, Paweł nie zamierzał kwestionować niewątpliwego faktu śmierci chłopca. Sposób wyrażania się Łukasza bardzo wyraźnie nawiązuje do dobrze mu znanego wskrzeszenia córki Jaira (Mar 5:39) lub przywrócenia życia Łazarzowi (Jan 11:4; Jan 11:11–15). W łańcuchu wydarzeń sięgających zresztą cudotwórczej działalności Eliasza (1Kl 17:17–24) i Elizeusza (2Kl 4:30–37), pragnie umieścić to, czego dokona za chwilę Paweł. Dla spotęgowania i tak już wielkiego wrażenia, jakie dotychczasowy przebieg wypadków zrobił na zebranych, Paweł pozornie zakończywszy sprawę Eutycha tym dziwnym stwierdzeniem, wrócił do łamania chleba i do swego nauczania. Jednakże po odejściu Apostoła z Troady chłopca „przyprowadzono żywego”. Dap 20:13 Assos było odległe około 40 km od Troady. Udając się tam pieszo chciał być może Paweł uniknąć niebezpieczeństw wzburzonego morza. Zdaje się, że nikt mu w czasie tej podróży nie towarzyszył. Dap 20:14–17 Podróż z Assos do Miletu trwała trzy dni, z czego należy wnosić, że nigdzie nie było dłuższych postojów. Łukasz stwierdza zresztą wyraźnie, że Pawłowi bardzo zależało na czasie, może chciał spędzić wielkie święto i żydowskie i chrześcijańskie w świętym mieście. Nie mógł jednak opuścić Azji, nie spotkawszy się przynajmniej z przedstawicielami chrześcijan efeskich, wśród których przeżył tyle radości i smutków. Dap 20:18–21 To właśnie delegaci wspólnoty efeskiej, starsi tamtejszego Kościoła, byli słuchaczami trzeciej wielkiej mowy Pawła. Pierwsza mowa była skierowana do Żydów (Dz 13:13–41), drugiej wysłuchali poganie (Dz 17:16–31), trzecia została wygłoszona do chrześcijan, a dokładniej, do przełożonych społeczności chrześcijańskich. Swoją mowę, zwaną inaczej testamentem duszpasterskim, rozpoczyna Paweł od wspomnień, w których krótko charakteryzuje swą posługę apostolską w Efezie. Nie zrażony trudnościami ani zasadzkami ze strony Żydów – którzy znów wystąpią przeciw niemu w Jerozolimie – nawoływał do pokuty i nawrócenia nie tylko publicznie, lecz także w domach prywatnych, nie tylko Greków, lecz także Żydów. Wszystko to czynił z pokorą, jak przystało na prawdziwego sługę (por. Efz 4:2; Flp 2:3; Kol 3:12; zob. także Mat 20:25–28). Dap 20:22–27 Po tylu udrękach Apostoł wcale nie spodziewa się lepszej przyszłości. W pełni zdaje sobie sprawę z tego, że będąc już więźniem Chrystusa, zmierza teraz do miasta, w którym zostanie uwięziony przez ludzi. Lecz zaraz wprowadza korektę do tych rozważań nad niepewnością lub raczej tragedią własnego losu: nie ceni sobie życia… Chodzi mu tylko o danie świadectwa Ewangelii. Jest to Ewangelia łaski, bo według niej wszystko, czego Bóg dokona dla człowieka, jest wyrazem Jego łaskawości. Mimo zapewnień, że Efezjanie już nie zobaczą jego oblicza, Apostoł przybył jeszcze przed śmiercią do Efezu (por. 1Tm 1:3; 1Tm 3:14; 1Tm 4:13; 2Tm 4:13; 2Tm 4:20; Flm 1:22). W każdym razie nie tylko głos – należy chyba sądzić – ale i porządek przekazywania myśli załamał się Pawłowi trochę po tym oświadczeniu, że starsi z Efezu widzą go po raz ostatni. Znów zapewnia zebranych, że jego posługiwaniu w Efezie towarzyszyła prawdziwa odwaga i nieposzlakowana uczciwość. Dap 20:28–31 Nie lepsza przyszłość czeka też chrześcijańskie wspólnoty i ich przełożonych. Trudności, niebezpieczeństwa będą pochodziły nie tylko z zewnątrz, ale i z łona społeczności chrześcijańskich. „Starsi”, πρεσβύτερoι (presbyteroi), nie są tu jeszcze odróżniani od „biskupów” – επίσκoπoι (epískopoi). Na jednych i drugich sam Duch Święty nałożył obowiązek troski o dobro Kościoła. Termin επίσκoπoς wyraża przede wszystkim ideę owej troski. Obowiązek to tym większy, że chodzi przecież o lud Boży, za który Jezus Chrystus zapłacił cenę własnej krwi (por. Jan 3:16; Rzm 8:32; Efz 5:25; Heb 9:12–14; Heb 13:12). Metafora pasterza pilnującego trzody występuje dość często już w ST, zarówno w odniesieniu do Boga troszczącego się o cały naród wybrany, jak też w związku z posłannictwem przywódców tego narodu. Kojarzył się z nią często – zwłaszcza w NT – obraz wilków w owczych skórach stosowany jako forma przestrogi przed niebezpieczeństwami zagrażającymi społeczności wyznawców Chrystusa (por. Mat 7:15; Rzm 16:17–18; 2Ko 11:13–15; Kol 2:4–8; 1Pt 5:8; 2Pt 2:1–2 itp.). Dap 20:32–35 Nie mniej niż treść całej mowy wzrusza jej zakończenie, gdy Paweł poleca dalszej opiece Bożej Kościół w Azji Mniejszej. Kościół jest często przyrównywany do budowli, podobnie cały naród wybrany nazywano niekiedy „domem Jakuba” czy „domem Izraela”, zbudowanym na świętej ziemi. Z obrazem Kościoła-budowli wiąże się często idea dziedzictwa. Obydwie metafory występują razem tak w ST (por. Jer 12:14–16) jak i w NT (Dz 26:18; Efz 1:18; Kol 1:12). Nawiązując jeszcze raz do własnej przeszłości – dokładniej do własnej pracy fizycznej – podaje Paweł wzniosłą, dodatkową motywację podejmowania przez niego zwykłych, niekiedy bardzo wyczerpujących prac fizycznych. Apostoł pracował nie tylko po to, żeby zarobić na własne utrzymanie, lecz także dlatego, by móc wspierać ubogich, bo więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu. Tych ostatnich słów, aczkolwiek miały być wypowiedziane przez Jezusa, nie znajdujemy dziś w żadnej Ewangelii, lecz spotykamy je w pismach autorów wczesnochrześcijańskich (zob. np. Didache 1: 5; Hermas, Pasterz, Mand. II, 5). Dap 20:36–38 Wspólna – choćby bardzo krótka modlitwa – zwykle poprzedzała pożegnanie. W momencie pożegnania Pawła ogólne wzruszenie dochodzi do szczytu. Serdeczność uczuć wykracza daleko poza ramy tak rozpowszechnionego wśród pierwszych chrześcijan pocałunku braterskiego (por. Rzm 16:16; 1Ko 16:20; 2Ko 13:12; 1Ts 5:26; 1Pt 5:14). Dap 21:1–6 Prawdopodobnie na wyraźne życzenie Pawła podróż odbywa się w tempie dość przyśpieszonym. Łukasz ogranicza się do wyliczania mijanych wysp i miejscowości na wybrzeżu, z czego wynika, że aż do Tyru nigdzie nie zatrzymano się na dłuższy postój. Życzliwi Apostołowi mieszkańcy Tyru, przeczuwając rzeczy najgorsze – a może dysponując już nawet pewnymi informacjami – próbowali mu wyperswadować podróż do Jerozolimy. Jednakże wszelkie perswazje były daremne. Przed pożegnaniem już na wybrzeżu morskim odprawiono wspólne modły, po czym Tyryjczycy z żonami i z dziećmi wrócili do swych domów, a Paweł z towarzyszami ruszyli drogą morską w stronę Jerozolimy. Dap 21:7–8 Pierwszy postój ma miejsce dopiero w Cezarei. Tam mieszkał znany z pewnością Pawłowi Filip (por. Dz 8:40), do miasta tego ciągnęły też Apostoła wspomnienia wiążące się z dokonanym za sprawą Piotra nawróceniem Korneliusza (Dz 10:1-11:18). Fakt ów ze względu na różnorakie i długotrwałe następstwa z pewnością utkwił Pawłowi na długo w pamięci. Dap 21:9 Wzmianka o dziewictwie czterech córek Filipa ma wyrażać ideę ich całkowitego oddania się na służbę Bogu, a ich dar proroctwa najwyraźniej wiąże się z owym dziewictwem (por. Anna prorokini: Łk 2:36). O działalności proroczej niewiast w pierwotnym Kościele mówi także św. Paweł (por. 1Ko 11:5), a Piotr w swej mowie po zesłaniu Ducha Świętego daje wyraz przekonaniu, że wypełniły się słowa Proroka mówiącego: i będą prorokować synowie wasi i córki wasze (Dz 2:17). Dap 21:10–12 Wystąpienie znanego nam już proroka Agabosa (por. Dz 11:27–28), który przypomina tak bardzo swym postępowaniem symboliczne czyny proroków ST (por. Izj 20; Jer 13:1–14; Jer 19:1–13; Jer 27:1–15; 1Kl 22:11 itp.), to druga – po przestrogach w Tyrze – zapowiedź męki Pawła. Łukaszowi najwyraźniej zależy na ukazaniu pewnych analogii do historii ostatnich dni Jezusa. Towarzysze Pawła proszący go, by nie szedł do Jerozolimy, przypominają Piotra, próbującego wyperswadować Jezusowi Jego decyzję udania się do tego miasta mężobójców. Dap 21:13–14 Reakcja Pawła, aczkolwiek nie tak gwałtowna, jak odpowiedź Jezusa dana Piotrowi, była nie mniej stanowcza. Nic nie może przeszkodzić głoszeniu imienia Jezusa. Fiat wypowiedziane przez towarzyszy Pawła kojarzy się mimo woli z modlitwą Jezusa w Getsemani (Łk 22:42 par.). Dap 21:15–16 Podróż z Cezarei do Jerozolimy miała potrwać już tylko dwa dni. Możliwe, że wspomniany tu Mnason, rodem z Cypru, miał swój dom w połowie drogi. Kontekst bezpośrednio następujący (Dz 21:17) i tzw. tekst zachodni Dziejów Apostolskich zdają się wskazywać na to, że Mnason nie mieszkał w Jerozolimie. Zresztą Paweł, przybywając do Świętego Miasta nie szukałby gościny u jakiegoś mało znanego chrześcijanina, lecz właśnie u Jakuba. Dap 21:17–18 Nadal nie wspomina Łukasz o celu podróży Pawła do Jerozolimy ani o tym, że Apostoł, zgodnie ze swymi zamierzeniami, był w Świętym Mieście – wskazują na to rachuby czasu – już przed Zielonymi Świętami. Następuje relacja w pierwszej osobie. Jeśli to uznać za dowód obecności Łukasza przy boku Pawła, to autor trzeciej Ewangelii pojawi się znów obok Apostoła w Dz 27:1, by towarzyszyć swemu mistrzowi w drodze do Rzymu. Spośród osobistości chrześcijańskich spotkanych przez Pawła w Jerozolimie Łukasz wymienia tylko Jakuba. Oznacza to, że albo Apostołowie byli chwilowo nieobecni w Jerozolimie, albo że było ich tam tylko kilku, i tych Łukasz określa ogólnym mianem „starszych”. Dap 21:19–20 Choć Łukasz zaznacza, że opowiadanie Pawła o licznych nawróceniach pogan wywołało radość, podzielaną także przez Jakuba i starszych Kościoła jerozolimskiego, to jednak ci ostatni natychmiast uczynili Pawłowi wymówkę. Paweł nie wspomina w swej relacji o nawróceniach Żydów, jednakże wiadomo, że takich nawróceń było wiele, mimo że liczba tysięcy nawróconych zdaje się być literacką przesadą. Otóż wszyscy ci ludzie byli gorącymi zwolennikami Prawa (por. Dz 11:2; Dz 15:15; Gal 2:12) i – w przekonaniu rozmówców Pawła – mieli nadzieję, że wolno im będzie zachować dawny szacunek dla niego mimo przejścia na chrześcijaństwo. Dap 21:21–22 Wiadomo jednak, że postawa Pawła była zupełnie odmienna (por. Rzm 1:16; Rzm 3:22; Rzm 10:4 n; Gal 3:11 n. Gal 3:24). Pewną nieścisłość popełnili ostrożni przełożeni wspólnoty jerozolimskiej twierdząc, że Paweł zabrania pobożnym Żydom przestrzegania Prawa. Pawłowi zależało przede wszystkim na tym, żeby nie obarczać ciężarami Prawa chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Jakkolwiek zresztą byłoby w rzeczywistości, istniały uzasadnione obawy, że fanatyczni judeochrześcijanie albo nawet Żydzi jerozolimscy mogą wystąpić przeciwko Pawłowi i jego towarzyszom. Dap 21:23–26 W celu uniknięcia tego niebezpieczeństwa Apostoł powinien być uznany za Żyda składającego specjalne śluby. Świadczyłoby to o jego ortodoksji. Ostrzyżone głowy byłyby widzialnym dowodem dopiero co złożonego ślubu nazireatu, a wykup wpłacony przez Pawła za siebie i za czterech innych ludzi, prawdopodobnie ubogich, oraz wspólne poddanie się oczyszczeniu – Apostoł bowiem przebywał wśród nieobrzezanych – podważyłyby jeszcze skuteczniej opinię o postawie Pawła wobec judeochrześcijan. Dziwi trochę to, że oznajmiono Pawłowi fakt posłania do Kościołów, złożonych z chrześcijan pochodzenia pogańskiego, uchwał „Soboru Jerozolimskiego”, tak jakby nie brał on udziału w owym soborze. Dap 21:27–29 Obawy braci jerozolimskich, mimo iż Paweł dokładnie wypełnił ich rady, wkrótce przybrały kształt realny, niebezpieczny dla Apostoła i jego towarzyszy. Przybyli do Jerozolimy ludzie, którzy wrogo usposobieni do Pawła, z jednej strony wiele wiedzieli o jego apostolskiej działalności na terenie Azji Mniejszej, z drugiej zaś nie mieli pełnego rozeznania tego, co się zdarzyło z Pawłem w ciągu ostatnich dni jego pobytu w Jerozolimie. Byli np. przekonani, że Paweł wprowadził do świątyni Trofima, czyli człowieka nieobrzezanego – co było zakazane pod karą śmierci. Generalizując: zarzucono Pawłowi, że występuje przeciwko całemu narodowi żydowskiemu, przeciwko Prawu i świątyni. Dap 21:30–36 Oskarżenia tego rodzaju, wysuwane już przeciwko Jezusowi (Mat 26:61; Mat 27:40; Mar 14:58; Mar 15:29) i Szczepanowi (Dz 6:11–14), dały oczekiwane rezultaty: nie upłynęło wiele czasu, a wywleczono Pawła poza świątynię w celu wymierzenia mu kary, bez żadnych przesłuchań sądowych i bez dania mu jakiejkolwiek możliwości obrony. O owym samosądzie powiadomiono trybuna, czyli dowódcę stacjonującego w pobliżu świątyni – dokładnie w twierdzy Antonia – oddziału rzymskiego. Choć nie wiedział, czy Paweł był winien kary, polecił zakuć go w kajdany, umieścić w więzieniu, a dopiero potem spokojnie całą sprawę rozpatrzyć. Widok skutego Pawła jeszcze bardziej wzburzył tłumy. Wypełniło się więc to, co Paweł niedawno przepowiadał w Milecie: Czekają mnie więzy i utrapienia (Dz 20:23) i co mówił o nim w Cezarei prorok Agabos: Tak Żydzi zwiążą w Jerozolimie męża, do którego należy ten pas (Dz 21:11). Dap 21:37–40 Lecz ingerencja Lizjasza – bo tak się ów trybun nazywał (Dz 23:26) – choć tak brutalna, okazała się dla Pawła zbawienna. Mając do czynienia z anonimowym tłumem, nie mógł w ogóle dojść do głosu, teraz zaś wolno mu było poprosić o możność wygłoszenia wobec całego tłumu przynajmniej kilku zdań we własnej obronie. Lizjasz zezwolił Pawłowi przemówić do tłumów, jednakże dopiero po stwierdzeniu, że Apostoł nie jest Egipcjaninem, poszukiwanym za to, że niedawno podburzył i wywiódł na pustynię cztery tysiące ludzi uzbrojonych w sztylety o nazwie sica – stąd określenie tych wojowników: „sykaryjczycy” (por. Józef Flawiusz, WŻ II, 13: 5; StDzŻ, XX, 8: 6). Dap 22:1–2 Posługując się zwrotem „bracia i ojcowie”, Paweł chce dać do zrozumienia, że wśród słuchających go dostrzega oprócz zwykłych Żydów również członków Wysokiej Rady. Tylko im bowiem przysługiwał tytuł „ojców” (por. Dz 7:2). To że Apostoł przemówił po hebrajsku – dokładniej: po aramejsku – z pewnością było powodem niemałego zdziwienia. Żydzi z diaspory na ogół mówili tylko po grecku. Dap 22:3–5 Wzmianka o wychowywaniu się w Jerozolimie każe przypuszczać – zresztą inne wypowiedzi Łukasza również na to wskazują (por. Dz 26:4) – że Paweł przybył do Świętego Miasta, gdy był jeszcze małym chłopcem. W takim wieku zasiadanie u stóp mistrza nie tylko należało do ówczesnych zwyczajów pedagogicznych, lecz było naturalnym zachowaniem się uczniów (por. Łk 8:35; 10:39). Swoją religijną gorliwość, datującą się od najwcześniejszej młodości podkreśla Paweł wielokrotnie także w listach (por. np. Gal 1:13–14; Flp 3:5–6; zob. Dz 26:5–6). Paweł jest świadom tego, że zarówno pierwsi chrześcijanie, jak i starszyzna żydowska – choć wspomniany tu arcykapłan nie jest tym przełożonym, od którego Szaweł otrzymał listy zezwalające na prześladowanie chrześcijan damasceńskich – pamiętają jeszcze dobrze jego wystąpienia przeciwko wyznawcom Chrystusa. Dap 22:6–16 Opowiadanie o wydarzeniach pod Damaszkiem na ogół pokrywa się z relacją z rozdz. 9: mimo pewnych rozbieżności. Na przykład wg Dz 9:7 towarzysze Pawła słyszą słowa, ale nic nie widzą, tu odwrotnie: widzą jasność, ale głosu żadnego nie słyszą. Jednakże obydwa opisy zgodne są co do faktu, że ludzie znajdujący się obok Pawła są świadkami szczególnej interwencji z góry. Przezornie nie wspomina Paweł o tym, że Ananiasz był chrześcijaninem, co wyraźnie zaznacza Dz 9:10, ani nie referuje jego widzenia (Dz 9:10–16). Według Dz 9:15 Ananiasz został powiadomiony przez Chrystusa o roli, jaką miał w przyszłości odegrać Paweł, tu zaś przez usta Ananiasza – podobnie jak w ST przez usta proroków – przemawia sam „Bóg ojców”. Widać więc, że wszystkie retusze tej nowej relacji o nawróceniu Pawła są wyrazem dostosowywania się do wyłącznie żydowskiego audytorium. Dap 22:17–21 Pod lakonicznym stwierdzeniem gdy wróciłem do Jeruzalem kryją się trzy lata, które upłynęły od czasu nawrócenia Pawła do jego pierwszej wizyty w Jerozolimie (por. Dz 9:26). Widzenie, o jakim tu mowa, nie jest poza tym nigdzie wspomniane i nie można go utożsamiać z ekstazą opisaną w 2Ko 12:1–4. Umiejscowienie tego widzenia w świątyni pozwala przypuszczać, że Paweł mimo swego nawrócenia, podobnie jak większość ówczesnych chrześcijan, nie zerwał od razu i radykalnie ze wszystkim, co stanowiło istotę judaizmu. Opowiadanie o wizji w świątyni okazuje się w pełni uzasadnione okolicznościami, w jakich Paweł wygłaszał swoją mowę. Termin „świadek” występuje tu w dwóch znaczeniach. Paweł mógł być świadkiem – zgodnie z powtarzającą się ciągle w Dziejach koncepcją apostołowania – ponieważ widział i słyszał Zmartwychwstałego (Dz 22:14–15). W tym sensie również mógł być świadkiem Szczepan, ponieważ widział także niebiosa otwarte i Syna Człowieczego w chwale (Dz 7:55 n). Jednakże Szczepan był również świadkiem w późniejszym znaczeniu greckiego rzeczownika μάρτυς: wyznawał Chrystusa, dawał o Nim świadectwo aż do śmierci, za cenę własnej krwi (por. Obj 2:13; Obj 6:9; Obj 17:6). Paweł pragnie też wobec tych, którzy podważali autentyczność jego apostolatu, oświadczyć z całym naciskiem, iż urząd apostołowania otrzymał wprost od Chrystusa, że był posłany przez Niego samego. Będzie to później podkreślał nie mniej energicznie w wielu swoich listach (por. Gal 1:1; Gal 1:12; Gal 2:7–8). Wielokrotnie również wyznaje, że jego posłannictwo apostolskie dotyczy przede wszystkim pogan (por. Rzm 1:5; Rzm 11:13;Rzm 15:16; Rzm 15:18; Efz 3:6–8; Kol 1:25–29; 1Tm 2:7). Dap 22:22–24 Wybuch nienawiści i oburzenia właśnie w tym momencie, gdy Paweł relacjonował przebieg obrzędu ustanawiającego go apostołem pogan, można wytłumaczyć jedynie tym, że Żydzi w apostolacie owym widzieli zagrożenie własnych interesów. Oni przecież też prowadzili działalność apostolską wśród pogan, zabiegając o coraz to nowych prozelitów, o czym wspominał Jezus (Mat 23:15). Wiadomo jednak, że Paweł ze swoją teologią Prawa, obrzezania i całej starotestamentowej ekonomii zbawienia nie wytwarzał wśród pogan nastrojów życzliwości do judaizmu, tylko raczej do chrześcijaństwa. Trybun był najwyraźniej zaskoczony ogromem nienawiści tłumów. Zatem ubiczowanie Pawła nie miało być karą, tylko środkiem wymuszającym zeznanie. Wydawało mu się bowiem, że Paweł ukrywa jakieś przestępstwo. Dap 22:25–29 Obawiając się być może groźniejszych represji albo nie chcąc dopuścić do biczowania, Paweł po raz drugi w ciągu swej apostolskiej działalności postanawia skorzystać z przysługujących mu praw obywatela rzymskiego. Okazało się przy tym, że owe prawa – ponieważ odziedziczył je po ojcu, posiadają większą wartość niż prawa trybuna, który nabył je za pieniądze. Nazwisko owego trybuna, Klaudiusz Lizjasz, pozwala przypuszczać, że uzyskał on obywatelstwo rzymskie za panowania cesarza Klaudiusza (lata 41–54). Chociaż Łukasz zaznacza, że trybun przestraszył się, ponieważ kazał Pawła związać, to jednak głównym powodem tej bojaźni było jego polecenie ubiczowania Pawła. Kary tego rodzaju prawo rzymskie nie pozwalało wymierzać obywatelom rzymskim. Z kontekstu następującego wynika, że Paweł pozostał nadal więźniem (Dz 23:18; Dz 24:27; Dz 25:27; Dz 27:1), ale ta custodia militaris już nie stanowiła sama przez się wykroczenia przeciwko prawom biorącym w obronę obywateli rzymskich. Dap 22:30 Lizjasz, wnioskując, że od Pawła nie dowie się całej prawdy, z drugiej zaś strony nie chcąc też wydać oskarżonego zbyt lekkomyślnie w ręce Żydów, kazał zwołać Sanhedryn, który był równocześnie najwyższym sądem żydowskim, i polecił formalnie przesłuchać Pawła. Chrystus przepowiadał Apostołom (Mat 10:17–18), że będą ich wodzić przed sądy, oskarżać przed namiestnikami i królami. Otóż przepowiednia ta sprawdzi się z całą dokładnością w życiu Pawła: staje przed Sanhedrynem (Dz 23:1–10), będzie zaprowadzony przed namiestnika Feliksa (rozdz. Dz 24), by wreszcie stanąć wobec króla Agryppy (Dz 25:13-26:32). Dap 23:1 Spokój sumienia, do którego Paweł często się odwołuje (Dz 24:16; 1Ko 4:4; 2Ko 1:12; 2Tm 1:3; Heb 13:18) i który często zaleca swym uczniom (np. 1Tm 1:5; 1Tm 1:19; 1Tm 3:9), stanowi źródło jego nieustraszonej odwagi. Dap 23:2–5 Zaraz na wstępie przesłuchania doszło do przykrego incydentu – bynajmniej nie z winy Pawła – który nie wiadomo jak mógłby się skończyć, gdyby Paweł nie przyjął postawy uznanej przez zebranych za wyraz skruchy. Paweł istotnie nie znał z widzenia arcykapłana, nie przypuszczał, że ma do czynienia z tak ważną osobistością; jego słowa mogły być jednak wyrazem ironii lub złośliwości. Mogły znaczyć: „Nie przypuszczałem ani przez moment, że człowiek tak się zachowujący mógłby być arcykapłanem”. Postępowanie niepraworządne leżało, jak się zdaje, w samej naturze Ananiasza. Chociaż nie pełnił już urzędu arcykapłana, gdyż został pozbawiony tej godności na rzecz Jonatana (lata 52–59), jego wpływy dzięki posiadanym bogactwom, z których, według opinii współczesnych, pozwalał dość obficie korzystać namiestnikowi Feliksowi, były jak widać – już po raz drugi zresztą (por. Dz 4:6) – bardzo znaczne. Dap 23:6–11 Paweł, przekonawszy się, że jego odpowiedź uznano za akt skruchy, co zapewniało mu możność mówienia, postanowił wykorzystać wszystkie okoliczności mogące przyczynić się do jego ocalenia. Jedną z takich okazji stanowił fakt obecności w Sanhedrynie przedstawicieli dwu wzajemnie zwalczających się grup: faryzeuszy i saduceuszy. Problemem najbardziej spornym już w czasach nauczania Jezusa była sprawa zmartwychwstania. Przyznając się oficjalnie do głoszenia nauki o zmartwychwstaniu i oświadczając publicznie, że jest faryzeuszem, Paweł wiedział, że zjednuje sobie większość – i to pod każdym względem potężniejszą – sanhedrystów lub przynajmniej, że podsyca wrogie uczucia jednej części Sanhedrynu wobec drugiej. Przewidywany efekt osiągnął Paweł bez trudności: Powstała wielka wrzawa… Paweł znów znalazł się pod szczególną opieką trybuna. Ponownie osadzono go w twierdzy Antonia, gdzie doznał pokrzepienia od Pana (por. Dz 27:24) i dowiedział się o planach, jakie Bóg miał co do niego na najbliższą przyszłość. Dap 23:12–15 Nic bliższego nie wiemy o środowisku, z którego rekrutowało się czterdziestu wspomnianych tu fanatyków. Znane są natomiast już w ST podobne uroczyste decyzje pozbawienia kogoś życia. Tak np. Saul woła: Przeklęty ten człowiek, który by spożył posiłek przed wieczorem, zanim dokonam pomsty nad mymi wrogami. I żaden z ludzi nie skosztował posiłku (1Sm 14:24; zob. także Jer 14:12; Ps 132:2–5). Natychmiast też zrodził się plan taktyczny, który miał wszelkie szanse skutecznego pozbycia się Pawła. Liczono też oczywiście na to, że jeśli się uda nakłonić Lizjasza do ponownego wysłania Apostoła na dodatkowe przesłuchania, to spiskowcy będą mieć do czynienia ze słabą raczej osłoną wojskową więźnia. Dap 23:16–24 Tajemnicą na zawsze pozostanie w jaki sposób siostrzeniec Pawła dowiedział się o zasadzce przygotowanej na Apostoła. Jedyna to zresztą wzmianka – pośrednia – o tym, że Paweł miał zamężną, mieszkającą w Jerozolimie siostrę. Szczegół, podany tu przez Łukasza każe się domyślać, że Paweł był z nią w kontakcie, ale nigdy więcej już o tym pokrewieństwie nie wspomina. Jakkolwiek by było, tym razem z usługi swego siostrzeńca skorzystał Paweł bardzo skwapliwie. Najważniejsze jednak było to, że trybun Lizjasz ostatecznie nie staje po stronie Żydów, lecz zdaje się być coraz bardziej przekonany o niewinności Pawła. Mając już wszystkie dane o planach zgładzenia Pawła, Lizjasz, być może w obawie o własną osobę, ponieważ rzecz zaczęła przybierać coraz większe rozmiary, a może chcąc się uwolnić od kłopotliwej sprawy, usuwa spod swojej władzy Pawła, powierzając go bezpośredniej kompetencji rezydującego w Cezarei namiestnika Feliksa (lata 52–59), ongiś niewolnika, wyzwolonego dzięki zabiegom swego brata Pallasa, cieszącego się szczególnymi względami cesarzowej Agryppiny i Nerona. Dap 23:25–35 W liście przedstawiającym historię całej sprawy uwięzienia Apostoła przypisuje Lizjasz sobie samemu jak najrozsądniejsze pociągnięcia i najbardziej odpowiedzialną rolę. Najwyraźniej też uniewinnia Pawła, nadając całej sprawie charakter sporu religijnego bez żadnego znaczenia dla politycznych interesów imperium rzymskiego. Warto przy tym zaznaczyć, że uwydatnianie niewinności zarówno Jezusa (Dz 3:13; Dz 13:28; Łk 23:14–15; Łk 23:22), jak Pawła (por. Dz 23:9; Dz 25:18; Dz 25:25; Dz 26:31; Dz 28:18), to cecha charakterystyczna dziejopisarstwa Łukasza. Przy zachowaniu wszelkiej ostrożności – wyruszono w drogę nocą – plan wyekspediowania Pawła z Jerozolimy udał się w zupełności. Po dwunastu godzinach marszu oddział żołnierzy eskortujących Pawła znajdował się już w miejscowości Antipatris, tj. około 60 km od Jerozolimy, i miał zaledwie około 40 km do Cezarei. Nie groziło już Pawłowi żadne niebezpieczeństwo ze strony Żydów jerozolimskich, można więc było zmniejszyć liczbę żołnierzy osłaniających Apostoła. Jednakże losy Pawła nie miały być rozstrzygnięte zaraz po przybyciu do Cezarei mimo dobrych referencji, jakie przesłał o więźniu Lizjasz. Nie mniej przebiegły niż ostrożny Feliks chce osobiście wysłuchać oskarżycieli Pawła. Dap 24:1–9 Na oskarżycieli nie trzeba było długo czekać. Pięć dni – to minimum potrzebne na powrót eskorty Pawła z Cezarei do Jerozolimy i na podróż urzędowych oskarżycieli Apostoła z Jerozolimy do Cezarei. Tertullos pełniący funkcję dzisiejszego prokuratora był prawdopodobnie poganinem. Przemówienie Tertullosa jest pełne nie tyle troski o możliwie obiektywne przedstawienie sprawy Pawła, ile raczej pochlebstw pod adresem Feliksa. Tak np. mówiąc o pokoju zaprowadzonym przez namiestnika czyni Tertullos bardzo wyraźną aluzję do niezwykle surowych represji, jakie stosował on wobec rzeczywistych i domniemanych agitatorów. Jego akcję pacyfikacyjną opisuje dokładnie Józef Flawiusz (WŻ II, 13: 2; StDzŻ XX, 8: 5). Represje owe z pewnością przyczyniły się do wybuchu tragicznej wojny żydowskiej. Zarzuty stawiane Pawłowi oskarżają właściwie Jezusa i wszystkich Jego wyznawców, na czele których stoi rzekomo Paweł. Zarówno w mowach Piotra, jak i w wystąpieniach Pawła Jezus jest nazwany Nazarejczykiem (por. Dz 2:22; Dz 3:6; Dz 4:10; Dz 22:8; Dz 26:9). Tak więc wszelkie zło, które czynią wyznawcy Nazarejczyka, pośrednio przypisuje się Pawłowi. Poza tym Paweł ma na sumieniu osobiste wykroczenia: szerzył „zarazę” – zarazą jest oczywiście głoszona przez Pawła nauka, którą „zarażają się” coraz to nowi ludzie – wzbudzał niepokój, usiłował zbezcześcić świątynię; zarzut, jak wiadomo, powtórzony za Żydami jerozolimskimi, może nawet na wyraźne polecenie Ananiasza. Mowa oskarżycielska jest zresztą celowo bardzo zwięzła. Tertullos kończy ją jeszcze jednym pochlebstwem: nie chce nudzić namiestnika swoim gadulstwem; on sam dowie się wszystkiego od Pawła lub jak chce inny wariant tego tekstu, od trybuna Lizjasza. Z góry można było przypuszczać, że Żydzi potwierdzą w całej rozciągłości słuszność oświadczeń Tertullosa. Dap 24:10–13 Swoją obronę Paweł rozpoczął również od skromnej captatio benevolentiae, która jednak nawet po części nie przypominała uniżoności przemawiającego przed chwilą Tertullosa. W samej obronie skoncentrował się na wykazaniu niesłuszności oskarżenia o zakłócanie porządku publicznego. Oskarżyciele z pewnością nie będą w stanie przedstawić żadnego dowodu na to, że widzieli Pawła rozprawiającego z kimkolwiek w świątyni lub organizującego jakieś zgromadzenie w synagodze lub w mieście. Jego podróż do Jerozolimy miała charakter zwykłej religijnej pielgrzymki. Dap 24:14–18 Nazwanie chrześcijaństwa, uważanego za specjalną „drogę życia”, odłamem judaizmu lub herezją albo sektą, sprawiło Pawłowi przykrość. Chrześcijaństwo nie jest bowiem przeciwieństwem judaizmu: judaizm znalazł swoje wypełnienie w chrześcijaństwie. Gdy Żydzi odrzucają Chrystusa, to sami świadomie pozbawiają judaizm jego dopełnienia i zrywają z tradycjami stanowiącymi jego istotę. Dopiero tu – i tylko tu zresztą – podaje Paweł rzeczywisty powód swojego pobytu w Jerozolimie, nie wspomina jednak, że zebrane w Achai i Macedonii dary były przeznaczone dla Żydów co prawda („ofiary dla mego narodu”), ale nawróconych już na chrześcijaństwo. Wzmianka o ofiarach nawiązuje być może do przybycia Pawła do świątyni z czterema ludźmi, za których Apostoł składał okup na dowód rzeczywistego w ich przypadku, a symulowanego w odniesieniu do jego osoby, wygaśnięcia ślubu nazireatu. Dap 24:19–21 Ostatecznie Paweł uważa, że jedynie Żydzi – przybysze z Azji mogliby się co do niego wypowiedzieć, bo tylko oni widzieli go wychodzącego ze świątyni po dokonaniu oczyszczenia rytualnego. Przedstawiciele Sanhedrynu zaś mogliby mieć mu za złe jedynie to, że wierzy w zmartwychwstanie. Ze słów Pawła wynika więc bardzo wyraźnie, że całą sprawę usiłuje on sprowadzić na płaszczyznę wyłącznie religijną. Z pewnością zmniejszało to jego winę w oczach namiestnika, a równocześnie, wobec przypomnienia znanego zresztą już stanowiska w kwestii zmartwychwstania, przynajmniej neutralizowało wrogie dotąd uczucia saducejskiej części Sanhedrynu względem Pawła. Dap 24:22–23 Trudno stwierdzić, skąd Feliks miał tak dokładne wiadomości o chrześcijańskiej drodze życia. Z pewnością niejaką rolę pod tym względem odgrywał fakt, że był on już około 5–6 lat namiestnikiem Judei, gdzie sprawy chrześcijan często dawały znać o sobie. Nie bez znaczenia było również i to, że miał za żonę księżniczkę żydowską, Druzyllę, a żadnemu Żydowi sprawy rodzącego się chrześcijaństwa, pojmowanego jako zagrożenie judaizmu, nie były obce. W każdym razie pierwsza reakcja na apologię Pawła oraz polecenie wydane setnikowi zdają się świadczyć o pewnej sympatii Feliksa dla Pawła. Znając poglądy i styl życia chrześcijan, nie bardzo mógł uwierzyć w słuszność zarzutów wysuwanych przeciw Pawłowi. Równocześnie zależało mu widocznie na dobrych stosunkach z Lizjaszem, bo nie chciał rozstrzygnąć ostatecznie sprawy Pawła bez uprzedniego porozumienia się z trybunem jerozolimskim. A może chodziło tylko o dyplomatyczne odłożenie całej sprawy ad Kalendas Graecas? Dap 24:24–27 Ta pozornie życzliwa postawa Feliksa mogła stać się z czasem dla Pawła źródłem niepokoju. Nie było bowiem żadnego prawa, które by zabraniało odkładania procesu z tygodnia na tydzień przez całe miesiące, a nawet lata, jak to miało miejsce w przypadku Apostoła. Być może, proces odbyłby się wcześniej, może nawet Paweł zostałby zwolniony, gdyby chciał zareagować w sposób nie tyle apostolski, co raczej finansowy na liczne wezwania go przez Feliksa. Być może też, iż niekiedy sprowadzano Apostoła do rezydencji Feliksa wskutek wyraźnych nalegań Druzylli, która prawdopodobnie z ciekawości albo z całkiem szczerych pobudek chciała dowiedzieć się czegoś więcej o Jezusie i Jego wyznawcach. Lecz Feliks myślał głównie – jak to zaznacza Łukasz – o pieniądzach. Nie doczekawszy się żadnego datku, żądny grosza, zostawił Pawła w więzieniu, nawet gdy odchodził z urzędu, a jego miejsce zajmował Porcjusz Festus. Właściwie Paweł powinien był już wyjść na wolność, bo prawo przewidywało, że zatrzymanie kogoś w więzieniu bez procesu nie może trwać dłużej niż dwa lata. Łukasz zaznacza wyraźnie, że Feliks pozostawił Pawła w więzieniu, chcąc Żydom okazać życzliwość. Najprawdopodobniej liczył się przy tym ze swoją przyszłą karierą polityczną. Dap 25:1–8 Wizyta Festusa w Jerozolimie już w pierwszych dniach jego urzędowania tłumaczy się chęcią nawiązania bliższych kontaktów z rezydującym w Świętym Mieście trybunem i starszyzną żydowską w celu skuteczniejszego zwalczenia plagi bandytyzmu i zaprowadzenia spokoju w całej prowincji (por. Józef Flawiusz, StDzŻ XX, 8: 9). Z pewnością wiedzieli również Żydzi jerozolimscy o planach Festusa co do likwidowania wszelkich nieporządków i zaburzeń. Nie omieszkali też wykorzystać tych zamiarów namiestnika w nowej próbie ostatecznego załatwienia niezmiernie kłopotliwej sprawy Pawła z Tarsu. W planach taktycznych nic się nie zmieniło: należało niespodziewanie napaść na Pawła podczas ponownego sprowadzenia go do Jerozolimy, gdyby rzecz jasna, Festus zechciał się zgodzić na ponowne przesłuchiwania Pawła w Jerozolimie. Lecz Festus z prestiżowych, a może innych, względów nie zgodził się na przysłanie więźnia do Jerozolimy. Zezwalał Żydom na ponowne oskarżenie Pawła, ale w Cezarei, w obecności samego namiestnika. Oskarżenia te nie wnoszą nic nowego do zarzutów czynionych Pawłowi w obecności Feliksa. Łukasz nawet nie powtarza oskarżeń, ograniczając się jedynie do notatki, że żadnego z tych zarzutów nie można było udowodnić (por. analogie do procesu Jezusa: Mar 14:58; Łk 23:10). Nie mniej lakonicznie zreferował Łukasz obronę Pawła, która sprowadzała się ostatecznie do wykazania, że oskarżony „nie wykroczył w niczym ani przeciwko Prawu żydowskiemu, ani przeciwko Cezarowi, ani przeciwko świątyni”. Mówiąc o swej lojalności wobec Cezara, Paweł bronił się przed zarzutem rzekomego siania niepokoju wśród ludzi. Niepokoje tego rodzaju – gdyby rzeczywiście miały miejsce – świadczyłyby pośrednio o braku szacunku dla władzy Cezara. Dap 25:9–12 Wydaje się, że Festus nie uważał Pawła za winnego zarzucanych mu przestępstw, ponieważ jednak zależało mu na dobrych stosunkach ze starszyzną żydowską, zaproponował następujące rozwiązanie. Pominął milczeniem zarzuty natury politycznej i umieściwszy całą sprawę na płaszczyźnie wyłącznie religijnej, czuł się niejako zobowiązany przekazać Pawła Sanhedrynowi, będącemu instancją o kompetencjach właściwych do rozsądzania sporów religijnych. Ponieważ jednak Paweł miał obywatelstwo rzymskie, należało również uzyskać jego zgodę na rozpatrywanie jego sprawy przez trybunał żydowski. Równocześnie, chcąc okazać Pawłowi życzliwość, Festus wyraża gotowość udania się razem z nim do Jerozolimy i przyrzeka swoją obecność w czasie przesłuchań Pawła, gwarantując w ten sposób już z góry, że całe postępowanie karne będzie zgodne z prawem. Jeśliby Paweł nie wyraził zgody na stawienie się przed Sanhedrynem, pozostawało mu jeszcze jako obywatelowi rzymskiemu, prawo apelacji do (evocatio) Cezara. Decyduje się więc na skorzystanie z tego prawa, powodowany najprawdopodobniej obawą, że w Jerozolimie Żydzi zdołaliby przeciągnąć Festusa na swoją stronę. Tym samym namiestnik został zwolniony od obowiązku dalszego zajmowania się sprawą Pawła. Dap 25:13 Agryppa, Berenike i wspomniana już Druzylla byli dziećmi Heroda Agryppy I. Król Agryppa II, od r. 48 władca Chalkis, dwa lata później otrzymał specjalną jurysdykcję nad świątynią jerozolimską, z prawem mianowania najwyższego kapłana. Jego znaczenie wzrastało z każdym rokiem za panowania cesarzy Klaudiusza i Nerona, których względy potrafił sobie zaskarbić w sposób dotychczas nam nie znany. Przy jego boku pozostawała, mieszając się niejednokrotnie w sprawy polityczne, Berenike, którą z czasem widzimy wśród osób najbliższych cesarzowi Tytusowi. Dap 25:14–22 Na swój sposób również – podobnie jak Lizjasz – przedstawia sprawę Pawła Festus. On także nie omieszka uwypuklić doniosłości własnej roli jako bezstronnego stróża praworządności rzymskiej, dając równocześnie wyraz pewnej pogardzie dla teologicznych poglądów i sporów religijnych pomiędzy chrześcijanami a Żydami, przy czym wymienił problem zmartwychwstania Jezusa – jakiegoś zmarłego Jezusa – jako główny przedmiot tych sporów. Sprawa Pawła, tak właśnie zreferowana przez Festusa, zaczyna interesować Agryppę podobnie jak prawdopodobnie intrygowała Druzyllę i jak łudziła namiestnika Feliksa nadzieją pewnych korzyści materialnych (por. Dz 24:26). Dap 25:23–27 Przemówienie Pawła zostało poprzedzone długim, bardzo uroczystym i schlebiającym Agryppie przedstawieniem sprawy Pawła, o której król był zresztą poinformowany ogólnie dnia poprzedniego. Ze słów Festusa wynika również, że stawienie Pawła przed Agryppą miało na celu nie tyle zaspokojenie ciekawości króla, ile raczej umożliwienie mu wydania sądu o sprawie, której Festus nie był w stanie sam zreferować Cezarowi, a uważał, że nie wypadało przekazywać Pawła i jego sprawy bez miarodajnej opinii i wyników dotychczasowych przesłuchań. Trudno stwierdzić, czy prośba Festusa skierowana do Agryppy o specyficzną pomoc była wyrazem rzeczywistej dezorientacji, czy też formą pochlebstwa. Dap 26:1–3 Gestem rozpoczynającym przemówienie – ręka wyciągnięta, ze złączonymi dwoma palcami wyrażającymi wezwanie do uwagi (por. Dz 21:40) – oraz pierwszymi słowami, skierowanymi do najważniejszej w całym audytorium osoby, tzw. captatio benevolentiae, szczególnie uroczystą, aczkolwiek niezbyt długą – przypomina Paweł wystąpienia wytrawnych retorów pogańskich. Trzeba jednak przyznać, że nie przesadzał, gdy mówił, że Agryppa zna dobrze wszystkie zwyczaje i spory Żydów. W każdym razie z relacji Łukasza wynika, że mowa przed Agryppą była przygotowana przez Pawła wyjątkowo starannie. Dap 26:4–8 Świadczy o tym m.in. nawiązanie na początku mowy do spraw osobistych – przedstawienie swoistego życiorysu, który ze względu na zmienne koleje losu Pawła musiał zainteresować słuchaczy. Owo zainteresowanie jeszcze bardziej wzrasta, gdy mówca przedstawia w sugestywny sposób swoje długotrwałe i szczere przywiązanie do judaizmu i gdy mówi, że był faryzeuszem, czyli jednym z najbardziej ortodoksyjnych przedstawicieli religii żydowskiej. Wykazując swoje związki z judaizmem równocześnie usiłuje Paweł przekonać słuchaczy, że życie, działalność i nauczanie Jezusa wcale nie pozostają w sprzeczności z judaizmem, że przeciwnie, są wypełnieniem owych nadziei mesjańskich, którymi żył cały judaizm. Co więcej, w oczekiwaniach eschatologicznych judaizmu nie brak również wiary w przyszłe zmartwychwstanie (por. np. Dan 12:1–3; 2 Mch 7). Jest to prawda, którą Paweł tak zdecydowanie głosił i która stała się źródłem nienawiści Żydów, a przynajmniej ich części, do Apostoła. Dap 26:9–18 Nie omieszka też Paweł zaznaczyć, że nie zawsze miał takie przekonania. Przez dłuższy okres swego życia nie tylko nie zgadzał się z wyznawcami tej prawdy, lecz nawet surowo i z własnej gorliwości ich prześladował (por. 1Tm 1:13). Swoimi wpływami sprawiał też – np. w przypadku Szczepana – że ludzi o takich przekonaniach pozbawiano życia. Paweł jest świadom tego, że wszystko, co nowe w jego życiu, zaczęło się pod Damaszkiem. Polecenie, jakie wtedy usłyszał, posiadało taką moc, iż Paweł uznał je za wyraz interwencji samego Boga i nie mógł się mu przeciwstawić. Usłyszał zresztą ostrzeżenie – tylko w tej ostatniej relacji o nawróceniu Pawła wspomniane – że wszelkie opory na nic się nie zdadzą; przypominałyby trochę wierzganie zwierzęcia, które mimo to musi być uległe – obraz spotykany także u pisarzy pogańskich (np. u Eurypidesa), lecz przez Pawła zaczerpnięty raczej z metaforyki codziennego języka. Od czasu owych niezwykłych przeżyć pod Damaszkiem zmienił się zasadniczo stosunek Pawła do wyznawców Chrystusa, a on sam otrzymał polecenie „otwierania oczu poganom” i „odwracania ich od ciemności do światła”. Tak więc powołanie Pawła posiada tu główne rysy powołań zacytowanych wielkich proroków ST. Dap 26:19–23 Drugą część apologetycznej mowy Pawła stanowi zwięzła relacja o jego apostolskiej działalności. Nie mogąc się oprzeć widzeniu, począł, zgodnie z otrzymanym poleceniem, nawoływać do pokuty, do nawrócenia się i do czynienia dobrych uczynków, co stanowi – być może podświadome, ale rzeczywiste – nawiązanie do katechezy Jana Chrzciciela (por. Mat 3:8; Łk 3:8). Mówiąc o atakach, jakie go spotykały ze strony Żydów, jeszcze raz stwierdza Apostoł swoją absolutną niewinność i oświadcza, że nauczał tylko tego, co przepowiedzieli Prorocy i Mojżesz. Jest to aluzja do stosowanych w środowisku palestyńskim schematów katechetycznych, sprowadzających się ostatecznie do wykazywania, że w życiu i działalności Jezusa wypełniły się starotestamentowe zapowiedzi mesjańskie, a zwłaszcza pieśni Deutero-Izajasza o Słudze Cierpiącym. Dap 26:24–29 Z nadmiernie ostrej reakcji Festusa wynika, że Paweł powiedział chyba więcej ponad to, co zanotował Łukasz. W każdym razie zaimponował urzędnikowi rzymskiemu znajomością Pisma, choć z drugiej strony nauka o zmartwychwstaniu Jezusa wydała się mu – podobnie jak wszystkim poganom – wyrazem szaleństwa. Paweł zorientował się jednak szybko, że pozyskał sobie życzliwość Agryppy, i dlatego odrzucił z całą stanowczością posądzenie o szaleństwo. Fakty, o których mówi, były przecież stwierdzane przez wielu ludzi. Kończąc swe przemówienie jeszcze raz wyraził pochlebne przekonanie o wierze króla w przepowiednie Proroków, co – jak się okazało – było ze wszechmiar pożyteczne, mimo żartobliwej raczej niż płynącej z zagniewania uwagi władcy: Niewiele brakuje, a przekonałbyś mnie i zrobił ze mnie chrześcijanina. Natomiast odpowiedź Pawła jest poważna: niewątpliwie pragnął wszystko i wszystkich zdobyć dla Chrystusa. Dap 26:30–32 Jeśli Festus rzeczywiście chciał usłyszeć zdanie Agryppy, aby przekazać Cezarowi wyczerpującą i miarodajną opinię o sprawie Pawła, to materiał dostarczony przez Agryppę przyczyniał się bardzo znacznie do uniewinnienia Pawła. Zdaniem Agryppy Apostoł mógłby być wypuszczony na wolność, gdyby nie to, że już zaapelował do Cezara. Dap 27:1–2 Relacje znów są przekazywane w pierwszej osobie, skąd wniosek, że Łukasz jest ponownie przy boku Pawła. Zniknął – jak pamiętamy – po przybyciu Pawła do Jerozolimy (Dz 21:18). Tym razem, ponieważ podróż odbywa się okrętem, mamy do czynienia ze swoistym dziennikiem pokładowym, nie pozbawionym, zdaniem fachowców, pewnych luk, co wskazuje, że autor tego dziennika nie był z zawodu marynarzem. Oddział konwojujący Pawła składał się z zaciężnych żołnierzy syryjskich. Pięć takich kohort stanowiło pełną obsadę Cezarei. Okręt, którym odbywał Paweł tę podróż, miał swój port macierzysty w miejscowości Adramyttium, dziś Edremit, nieco na południe od Troas. Dap 27:3–8 Łukasz, zwany Ewangelistą-psychologiem, szczególnie uwrażliwionym na wszelkie przejawy ludzkiej dobroci, nie omieszkał zauważyć, że właśnie życzliwy Pawłowi był setnik Juliusz: pozwolił więźniowi odwiedzić w Sydonie dawnych przyjaciół i zaopatrzyć się w najkonieczniejsze rzeczy. W wyborze poszczególnych przystani portowych kapitan statku był w znacznej mierze uzależniony od warunków atmosferycznych, a zwłaszcza od kierunku siły wiatru. Tak np. nie można było popłynąć z Sydonu na południe, by zatrzymać się w jednym z portów Cypru, jak również zacumować w Salaminie kolejnego statku płynącego z miasta Myra do jakiegoś z południowych portów Italii, na który przeszli setnik z żołnierzami i więźniami. Dap 27:9–13 „Post” – to synonimiczne określenie Święta Ekspiacji, jedynego dnia, w którym obowiązywał post nakazany przez Prawo (por. Kpn 16:29–31). Wypadał on zazwyczaj około jesiennego zrównania się dnia z nocą, które w r. 59 miało miejsce prawdopodobnie wg ówczesnego kalendarza 6 października, a w r. 60 około 24 tego samego miesiąca. Podróż morska w tym czasie była bardzo ryzykowna, a od połowy listopada do pierwszych dni marca żadne statki zasadniczo nie kursowały. Lasaia, mały port położony w środkowej części południowego wybrzeża Krety, nie nadawał się na to, by okręt i cała jego załoga razem z uwięzionym Pawłem i jego konwojentami mogła tam spędzić zimę. Niedoświadczony, jak się potem okazało, w podróżach morskich, a może tylko zbyt lekkomyślny lub ryzykancki w podejmowaniu decyzji setnik – mimo ostrzeżeń Pawła – wydał rozkaz udania się w stronę Feniksu, ostatniego portu na Krecie. Dap 27:14–17 Już wkrótce się okazało, że rację miał Paweł, a nie setnik Juliusz. Skoro tylko skończył się łańcuch górski, powstrzymujący napór silnych wiatrów północnych (Euros: wiatr północny, Aquilo: wiatr północnowschodni), zaczęły się dni pełne niebezpieczeństw i grozy. Trzeba było zdać się na łaskę i niełaskę fal oraz silnego wichru. W rezultacie zamiast przybić do Feniksu, wylądowano na wysepce Kauda, odległej około 40 km od wspomnianego portu. W tym czasie omalże nie utracono jedynej łodzi ratunkowej, która uwiązana do statku, płynąc obok, zanurzyła się całkowicie w wodzie i trzeba było wydobyć ją na burtę, gdyż statek tracił równowagę. Opasanie statku linami – trudno rozstrzygnąć w jaki sposób: wzdłuż statku, ponad wodą lub może w poprzek, wertykalnie – miało na celu zabezpieczenie go przed ewentualnym powstawaniem większych wyłomów w razie uderzenia o jakąś, zwłaszcza mniejszą, skałę podwodną. Syrtą nazywano dość długą mieliznę, rozciągającą się w pobliżu północnego wybrzeża Afryki, na wysokości Trypolisu i Cyreny. Zrzucona i wlokąca się za statkiem kotwica zmniejszała jego szybkość, sprawiając tym samym, że statek przy ewentualnym wejściu na mieliznę nie mógł się wryć głęboko w piasek. Dap 27:18–26 Zanurzenie statku było jednak tak duże a niebezpieczeństwo płycizny tak groźne, że marynarze uważali za konieczne zastosować środki najbardziej radykalne: by zmniejszyć zanurzenie statku, poczęto wyrzucać do morza cenny ładunek. Ludzie umęczeni wielodniową nawałnicą – prawdopodobnie także chorobą morską i z pewnością brakiem jedzenia – prawie wszyscy stracili nadzieję ocalenia. W ocalenie wierzył tylko Paweł i on też stał się nagle postacią pierwszoplanową na statku. Skierował do ludzi słowa pokrzepienia przekazane mu w nocy przez anioła Bożego. Ze słów tych wynikało, że statek wprawdzie ulegnie zniszczeniu, lecz ludzie wyjdą z wszystkich nieszczęść bez szwanku. Dalsze relacje Łukasza o tym, co działo się na statku, będą jeszcze nie raz stwarzały okazję do podziwiania zimnej krwi i doświadczenia Pawła. Warto pamiętać, że przeżył on – gdyby się tylko ograniczyć do jego osobistych wspomnień – już trzy rozbicia okrętów (2Ko 11:25). Dap 27:27–32 Ludzie znajdujący się na okręcie, przede wszystkim doświadczona załoga, nie bardzo wierzyli zapewnieniom Pawła, zwłaszcza gdy stwierdzono za pomocą kilku pomiarów głębokości morza, że niebezpieczeństwo osadzenia się statku na mieliźnie było naprawdę wielkie. Oceniając realnie sytuację żeglarze, czyli najbardziej doświadczeni i najniezbędniejsi na okręcie ludzie, postanowili uciec na szalupie, niezbędnej zarówno do ewentualnego ratowania wszystkich znajdujących się na okręcie osób, jak też i do zejścia na ląd po przybyciu statku do upragnionego brzegu. Nic dziwnego więc, że ucieczkę tę, za radą Pawła zresztą, udaremniono; z drugiej strony trudno było uwierzyć w szanse jej powodzenia. Po odcięciu szalupy zmniejszyły się też bardzo możliwości ratunku w razie niebezpieczeństwa, w jakim mógł się znaleźć okręt. Dap 27:33–38 Troskę o wszystkich obecnych na statku bierze na siebie ten, którego konwojowano jako więźnia. On teraz wydaje rozkazy, których wszyscy słuchają. Na polecenie Pawła spożyto posiłek, po czym, by statek nie osiadał na mieliźnie, znów wyrzucono część zboża. Słowa: wziął chleb, złożył Bogu dziękczynienie na oczach wszystkich i ułamawszy zaczął jeść, same przez się nie świadczą o tym, że Paweł sprawował wówczas Eucharystię, nie można jednak zaprzeczyć, że zachowanie się Apostoła nie tylko nam, lecz z pewnością także już Łukaszowi nasuwało skojarzenia z Eucharystią. Wzmianka o tym, że na okręcie było obecnych 276 ludzi, pozwala stwierdzić, że był to statek średnich rozmiarów. Józef Flawiusz mówi o okrętach, które woziły do Rzymu na swych pokładach po 600 osób (Vita, 15). Dap 27:39–41 I oto wreszcie nastąpił epilog podróży. Właśnie wtedy, gdy wszystkich ogarniała radość, że dobijają do lądu, gdy poczyniono już zabiegi, które miały ułatwić cumowanie – odcięto kotwice, rozluźniono wiązania sterowe, nastawiono pod wiatr przedni żagiel – właśnie wtedy wpadli… na mieliznę… dziób okrętu zarył się i pozostał nieruchomy, a rufa zaczęła rozpadać się pod naporem fal. Dap 27:42–44 Nadeszła najtrudniejsza chwila, przynajmniej dla części pasażerów, wśród nich i dla Pawła: żołnierze postanowili pozabijać więźniów. Do tej masakry jednakże nie doszło dzięki energicznej interwencji setnika, który już po raz drugi potwierdził słuszność opinii, jaką mu przedstawił Łukasz: Juliusz odnosił się życzliwie do Pawła (Dz 27:3). Znów komendę nad całym okrętem przejął setnik. Wypełniając jego polecenia tudzież zgodnie z zapewnieniami Pawła – jedni o własnych siłach, inni na resztkach okrętu – wszyscy cało dopłynęli do brzegu. Dap 28:1–6 Okazało się, że okręt dotarł jednak w pobliże pewnego lądu i że lądem tym była wyspa Malta, która od dawna służyła za punkt oparcia i miejsce odpoczynku dla Fenicjan udających się ze swymi towarami do Hiszpanii. Około VIII–VII w. przed Chr. wyspa miała względną niezależność polityczną, którą jednak utraciła już w V w. na rzecz Kartaginy. W roku 218 Malta została zdobyta przez Rzymian i poddana administracyjnie władzom Sycylii. Ludność pochodzenia głównie fenickiego, zachowała i język – dlatego rozbitkowie okrętu nie mieli trudności w porozumieniu się z mieszkańcami wyspy, bo język fenicki jest pewną odmianą aramejskiego – i obyczaje swej praojczyzny, aż po czasy chrześcijańskie. Potrzebę ogrzania się przy ognisku, pomijając już to, że zaczął padać deszcz i zrobiło się zimno – tłumaczy dostatecznie fakt dotarcia do brzegu wpław lub na resztkach zniszczonego okrętu. Okazało się jednak, że do ciepła garnęły się prócz ludzi także niebezpieczne gady. Atakowanie przez nich ludzi, którzy dopiero co wyszli cało z nie lada opresji, uznano za wyraz zagniewania bogów lub dokładniej, bogini zemsty Dike, upatrującej w ocaleniu rozbitków sprzeniewierzenie się jej boskiej woli. Lecz nie na darmo zapewnił Chrystus swoich apostołów: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić (Mar 16:18; por. Łk 10:19; Ps 91:13). Po raz drugi już podczas swej apostolskiej działalności został Paweł uznany za boga (por. Dz 14:11). Dap 28:7–10 Namiestnik ów nazywał się dosłownie „Pierwszym” – Primus. Taki tytuł nadawały władze rzymskie administratorowi Malty, spełniającemu ten urząd w charakterze delegata pretora Sycylii. Owemu Pierwszemu Malty za jego trzydniową gościnność – być może prawo nakazywało po tylu dniach przekazać rozbitków we właściwe miejsce – Paweł odwdzięczył się, uzdrawiając jego ojca. Natychmiast więc sprowadzono doń wielu innych chorych; wszystkim przyszedł z pomocą (por. Łk 4:40; Łk 5:15; Łk 7:21; Dz 5:16; Dz 8:7 itp.), zaskarbiając sobie ogromną wdzięczność mieszkańców Malty. Dap 28:11–12 Około 5 marca wznawiano zazwyczaj żeglugę na Morzu Śródziemnym. W ciągu jednej tylko podróży z Cezarei do Rzymu wsiądzie Paweł już na trzeci z kolei statek, który na szczęście dla Apostoła, spędził miesiące zimowe na Malcie, a teraz ruszał w stronę Rzymu. Godło Dioskurów – to najprawdopodobniej podobizny Kastora i Polluksa, dwu bogów wzywanych przez marynarzy na pomoc, szczególnie podczas sztormów i burz. Dap 28:13–14 Nie wiadomo, kto i kiedy założył wspólnotę chrześcijańską w Puteoli. Była ona zapewne dość żywotna, dobrze zorganizowana i odpowiednio poinformowana o roli Pawła w ówczesnym chrześcijaństwie. Inaczej trudno byłoby wytłumaczyć sobie tak długi pobyt Pawła w tym mieście, odległym około 200 km od Rzymu. Dap 28:15–16 Wszystko wskazuje na to, że chrześcijanie rzymscy byli uprzedzeni o wizycie Pawła. Zgotowali mu dlatego piękne i uroczyste przyjęcie. Rzymianie wiedzieli kim był Paweł, bo przecież otrzymali od niego specjalny list, znany dziś pod nazwą kanonicznego Listu do Rzymian. Tak więc spełniły się nareszcie marzenia Pawła: jest w Rzymie, choć nie w roli Apostoła, swobodnie głoszącego Słowo Boże, lecz w charakterze więźnia. Na szczęście nie było to więzienie zbyt surowe i Paweł mógł być w Rzymie Apostołem bardziej niż gdzie indziej, mimo że nie odstępował od niego – bo był przykuty do jego prawego ramienia – żołnierz-strażnik (custodia militaris). Dap 28:17–20 Nauczony tylu ciągle powtarzającymi się doświadczeniami pragnął Paweł przede wszystkim dowiedzieć się, co też sądzą o jego sprawie Żydzi zamieszkali w Rzymie. Obawiał się, by nie szkodzili mu swymi oskarżeniami, gdy stanie przed cesarzem. Przedstawiając przebieg wydarzeń od czasu aresztowania w Jerozolimie, Paweł wielokrotnie deklaruje swoją lojalność wobec judaizmu, nie omieszkając przy tym zaznaczyć, że władze rzymskie właściwie nic przeciw niemu nie mają i dawno już puściłyby go wolno, gdyby nie nienawiść Żydów. Nie widział innego wyjścia, jak tylko szukać obrony i sprawiedliwości u pogańskiego cezara. Paweł nie zamierza jednak oskarżać narodu, którego czuje się cząstką – i to właśnie chciał zakomunikować Żydom, licząc równocześnie na jakąś radę z ich strony. Dap 28:21–28 Odpowiedź Żydów była jednak bardzo ostrożna, żeby nie powiedzieć wręcz chytra. Niczego o Pawle nie wiedzą, żadnych informacji o nim z Jerozolimy ani z Judei nie otrzymali. A już niczego dobrego nie wróżyły słowa: wiadomo nam o tym stronnictwie, że wszędzie spotyka się ze sprzeciwem. Nie chcą jednak przesądzać sprawy i byliby radzi usłyszeć od Pawła więcej szczegółów w związku z głoszoną przez niego nauką. W oznaczonym dniu i w specjalnie na ten cel wyznaczonym pomieszczeniu odbyła się dysputa, która trwała cały dzień, lecz w rezultacie nie doprowadziła do nawrócenia Żydów. Co prawda część słuchających gotowa była uwierzyć w to, co mówił Apostoł – a mówił tylko o Jezusie i opierał się tylko na Prawie Mojżeszowym i Prorokach – ale była to znikoma cząstka zebranych. Opór reszty audytorium był tak gwałtowny, że Paweł tracąc cierpliwość przytoczył im – w jego przekonaniu wyraźnie odnoszące się do nich właśnie – słowa z Księgi Izajasza o ludzie, który słucha, lecz nie rozumie, patrzy, a niczego nie dostrzega, gdyż jego serce jest otępiałe i zatwardziałe , uszy zatkane, oczy zamknięte. I żeby już nic nie ulegało wątpliwości, kończy Paweł oświadczeniem: Wiedzcie więc, że to zbawienie Boże posłane jest do pogan, a oni będą słuchać. Dap 28:29 Wiersz 29 istnieje tylko w niektórych kodeksach i mówi o tym, że Żydzi rozeszli się po owym spotkaniu z Pawłem, żywo dyskutując. Dap 28:30–31 Tak więc cały okres najdłuższego, jakie było dopuszczalne według prawa, oczekiwania na proces spędził Paweł nie w pomieszczeniu więziennym, lecz w wynajętym przez siebie mieszkaniu. Mógł przyjmować tam wszystkich, którzy do niego przychodzili i „nauczać zupełnie swobodnie, bez przeszkód”. Ciągle jednak był pod „opieką żołnierza-strażnika”. Najprawdopodobniej podczas tego uwięzienia zredagował Listy do Kolosan, do Filemona i do Efezjan. Formalne oskarżenie przeciwko zatrzymanym należało przedstawić najpóźniej w ciągu dwu lat, a cezar Neron, dla więźniów spoza Alp i morza, skrócił ten czas do półtora roku. Wszystko wskazuje na to, że proces w ogóle się nie odbył – bo gdyby miał miejsce, Łukasz chyba nie pominąłby tego faktu milczeniem – i że po dwuletnim pobycie w Rzymie Paweł odzyskał wolność, co np. w Flm 1:22 wyraźnie przewiduje. Ostatnie słowa Łukasza kończącego tę drugą swoją księgę, zdają się odnosić do całej przyszłości misyjnej Kościoła.