„Ciałko zielone” – sposób na ekonomiczne życie

advertisement
„Ciałko zielone” – sposób na ekonomiczne życie
P
owiem stanowczo: każdy humanista powinien wiedzieć, co to jest DNA i co to jest
ATP, z tego samego powodu, z jakiego każdy przyrodnik powinien zdawać sobie
sprawę na przykład z wkładu starożytnych w rozwój naszej kultury. Wiedza, mimo
jej fachowego rozczłonkowania, tworzy organiczną całość, do której przynależą
funkcje matematyczne, zasady dynamiki, reakcje kwasów z zasadami, wiadomości
o zasobach naturalnych Ziemi, a także debaty nad stosunkiem ducha do materii
i zmianami świadomości społecznej w epoce postmodernizmu. Nie możemy do końca
stać się specjalistami, gdyż człowiek, bez umiaru kroczący tylko drogą specjalizacji, coraz więcej wie o coraz węższym wycinku rzeczywistości – i w rezultacie wie
wszystko o niczym.
Z tego powodu nie lekceważmy DNA i ATP, choć dla niewtajemniczonych te
skrótowce brzmią groźnie – wymagają wysiłku szarych komórek, by je prawidłowo
rozszyfrować. Pojęcie fotosyntezy wydaje się łatwiejsze do uproszczonej recepcji
intelektualnej. O ile z DNA wiąże się zagadnienie chromosomów, genów i replikacji
(sympatyczny ciąg naukowych terminów), a z ATP przenoszenie energii chemicznej
wewnątrz komórek, co jest dość skomplikowane, o tyle fotosynteza jest dla umysłu
lubiącego narrację bez użycia matematyki (a taki jest umysł humanisty) całkiem
przyjazna. Oznacza zdolność organizmu do produkowania pożywienia przez sam
organizm. Z surowca, który jest w powietrzu (tlenek węgla(IV)), oraz z wody pobieranej z gleby organizm, dzięki wykorzystaniu energii świetlnej, syntezuje
pożywienie (cukier). Przy okazji produkuje tlen jako produkt uboczny. Nie
musi więc wykupywać w Unii Europejskiej kwot
emisyjnych CO2. Organizm jest samowystarczalny.
Fantastyczne. Aby jednak korzystać z tak ekonomicznego sposobu na życie, organizm musi posiadać „ciałko zielone”
z chlorofilem.
Pewien humanista powiedział, że gdyby człowiek miał w swym organicznym wyposażeniu chlorofil, to wtedy wszyscy moglibyśmy się zająć tylko
filozofowaniem. Niestety, człowiek musi zdobywać żywność, pracować, a zielono
może mieć najwyżej w głowie. Pod tym względem zaliczamy się nie do samożywnych
roślin (mających zdolność fotosyntezy), lecz do z definicji cudzożywnych zwierząt.
Co gorsza, człowiek należy do zwierząt mięsożernych. Nie trawi celulozy i dlatego
nie może jeść trawy. Minęły miliony lat, zanim nasi przodkowie nauczyli się pozyskiwać pokarm roślinny (zawierający głównie skrobię) w sposób na tyle efektywny,
by zwolennicy diety wegetariańskiej mogli realizować swoje upodobania. Wcześniej
człowiek polował i jadł głównie mięso, jadłospis uzupełniał drogą zbieractwa. Potwierdza to rodzaj naszego uzębienia (już nie mówiąc o skłonnościach naszej natury).
Z biologicznego punktu widzenia należymy więc do grona drapieżników. Nasza
etyka, obyczaje, prawo i reguły demokracji, poszanowanie dla mniejszości – to wszystko
cenne nawyki wypracowane przez kulturę, która pokrywa naszą grubą skórę niczym
politura – chropowatą deskę. Wystarczy pogorszenie warunków życiowych, by spod
kultury wyjrzała natura. Pamiętajmy o tym, ucząc się o niedostępnej dla nas fotosyntezie.
Jerzy Pilikowski
Download