Czy moje życie zależy ode mnie? "Dasz radę, wystarczy tylko wziąć się za siebie, wszystko jest możliwe" - słyszymy to bardzo często. Mimo tego, nie zawsze chce nam się w to wierzyć. Niby jak? Nie wszystko zależy od nas, nie możemy zmienić pewnych rzeczy. Czujemy się bezradnie ze świadomością, że nie mamy wpływu na coś, co jest dla nas ważne. Może się nam nawet wydawać, że nasze życie zostało z góry zaplanowane i nie mamy w nim prawa głosu. A może jest to tylko kwestia dziwnego splotu przypadków? Ale zaraz... To wciąż nasze życie! Czy faktycznie nie mamy w nim nic do powiedzenia? Warto się zastanowić, co tak naprawdę wpływa na nasze życie. Można tu wymienić bardzo wiele: rodzinę, przyjaciół, szkołę, nauczycieli, wychowanie, kulturę, obowiązki, zdrowie, stan finansowy, muzykę, pogodę, humor, rozkład autobusów... oraz siebie samego. Nie można podważać ogromnego wpływu, jaki ma na nas wszystko, co nas otacza. Człowiek jest istotą, która potrzebuje być częścią wspólnoty, działać i spełniać swoje marzenia i cele. Chcemy być wartościowi i potrzebni, zmieniać świat na lepsze, myślimy, że bylibyśmy w stanie dokonać czegoś wielkiego, jednak wciąż coś nas hamuje. Co to jest? Kinga Lachowicz-Ta-baczek z Uniwersytetu Wrocławskiego mówi o tym, że człowiek ma swoje zasoby energetyczne i poznawcze, dzięki którym mamy świadomość, że możemy być kimś i coś zmienić, stawiać sobie cele i je realizować. Są one zależne od naszej samooceny, im jest ona wyższa, tym wyższe nasze motywacje i prawdopodobieństwo sukcesu. Według koncepcji behawioralnej, zachowanie człowieka zależy od genów i środowiska. "Kto z kim przystaje, takim sam się staje" - każdy z nas zna to powiedzenie. Środowisko jest aktywne, a człowiek bierny. Większości ludzi zależy na tym, jak postrzegają ich inni. Czasami robimy coś tylko po to, żeby ich zadowolić, zdobyć ich szacunek i uznanie, przy czym zapominamy całkowicie o sobie. Jesteśmy uzależnieni od podawanych nam wzorców. Inna koncepcja, tzw. humanistyczna mówi, że tylko od nas zależy nasze życie, a środowisko ma na nas jedynie ograniczony wpływ. Właśnie tak może nam się wydawać, jednak jest z tym tak samo, jak z manipulacją w mediach - niektórzy ludzie przekonują, że nie ma ona na nich najmniejszego wpływu. Tak naprawdę każdy z nas jest na nią narażony. Bardzo ciekawe są badania Hanny Brycz z Uniwersytetu Gdańskiego dotyczące postrzegania własnej odrębności. Według nich aż 80% badanych zauważyło, że istnieją wśród ludzi pewne prawidłowości i zachowania, które większość powiela. Na pytanie, czy takie występują również w ich przypadku, 80% zaprzeczyło. Świadczy to o tym, że ludzie w większości nie identyfikują się z tłumem, który zresztą sami tworzą. Chcą być inni i nietypowi. Wydaje nam się, że tak wiele wiemy o innych, że rozpracowaliśmy ich schematy myślenia, a tak naprawdę niewiele wiemy nawet o nas samych. Człowiek ma swoje granice. Nie można być dobrym we wszystkim, nie można wiedzieć wszystkiego, nie każdy z nas będzie sławny i uwielbiany, ideały nie istnieją. Musimy znać swoje możliwości i nie podążać ślepo za zasadą "możesz dokonać wszystkiego, jeśli bardzo będziesz tego chciał". Oczywiście, motywacja jest bardzo ważna, jednak trzeba patrzyć na świat realistycznie, to znaczy pozytywnie, ale z dystansem. Postawa przesadnie optymistyczna, polegająca na spychaniu problemów do podświadomości i udawaniu, że ich nie ma, może przynosić chwilową ulgę, ale na dłuższą metę jest szkodliwa. Przyzwyczajamy się, że o problemach najlepiej jest po prostu zapomnieć, zamiast je rozwiązać. Kumulujemy je w sobie, a one pewnego dnia powrócą do nas ze zdwojoną siłą. Jak sobie z tym radzić? Dlaczego nie widzimy lub nie chcemy widzieć przyczyn takiego zachowania? Jesteśmy sami dla siebie obiektem do oceniania, widzimy siebie w czarno-białych barwach. Możemy powiedzieć, co jest zaletą, a co jest wadą, co jest w nas dobre, a co złe. Uogólniamy. Wydaje nam się, że wiemy o sobie najwięcej. Może i najwięcej, ale to wcale nie znaczy, że najlepiej. Wisława Szymborska napisała kiedyś, że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono." Człowiek nie może przewidzieć swojego zachowania w sytuacji, z którą nie miał wcześniej do czynienia. Być może dopiero w trudnych i niecodziennych chwilach wyzwoli się w nas nieznane "ja", ukryte w naszym wnętrzu. Kolejny raz wychodzi na jaw fakt, jak mało wiemy o sobie. Warto zwrócić także uwagę na badania Richarda Nisbetta z Uniwersytetu Michingan, według których przy ocenianiu cudzych zachowań tłumaczymy je uwarunkowaniami wewnętrznymi, cechami charakteru, a przy ocenie własnych szukamy wpływu zewnętrznych okoliczności, czegoś, co na nas oddziałało, przez co zachowaliśmy się tak, a nie inaczej. Jest to dające do myślenia stwierdzenie. Szukamy wymówek??? Gdy zrobimy coś dobrego, mamy tendencję do przypisywania tego swoim zaletom, a gdy coś złego, próbujemy zrzucić winę na coś innego, niezależnego od nas. Chcemy się usprawiedliwić, w miarę logicznie wyjaśnić, uciec od konsekwencji. I to jest właśnie nasz problem. Boimy się wziąć własne życie w swoje ręce. Często można się spotkać z wyjaśnieniem, że zrzucanie winy na innych i nie dostrzeganie własnych potknięć jest pójściem na łatwiznę. Nie zawsze jest to prawda. Czasami nie chcemy widzieć tego, że mamy na wiele rzeczy wpływ, a czasami po prostu tego nie widzimy. W takim wypadku trzeba to sobie po prostu uświadomić - mogę coś zmienić. Nie mieliśmy żadnego wpływu na wiele rzeczy - na to, gdzie i kiedy się urodziliśmy, gdzie nas posłano do szkoły, jak wychowano. Błędy innych nie są naszymi błędami i mogą być dla nas jedynie cenną lekcją. Nie ma sensu rozmyślania nad przeszłością, i tak jej nie zmienimy, inaczej jest natomiast z przyszłością, którą możemy sami pokierować. Życie jest wielkim darem. Czemu tak naprawdę nie chcemy widzieć w sobie przyczyny niepowodzeń? Czy związane jest to tylko i wyłącznie z brakiem odwagi do pogodzenia się z porażką? Niekoniecznie. Ludzie mają ogólnie dość wysoką samoocenę i dobre mniemanie o sobie, dostrzegają pewne zalety i starają się myśleć pozytywnie. Branie każdego niepowodzenia za bardzo do siebie mogłoby obniżyć ich samoocenę. Oczywiście, otoczenie ma wpływ na nasze czyny, ale nie możemy się nim całkowicie zasłaniać. Często przyczyna tkwi w naszym nastawieniu i intencjach. Trzeba odnaleźć w sobie odwagę, powiedzieć wprost, na co faktycznie mogłem mieć wpływ, a na co nie. Mogę coś zmienić. Stać mnie na to. Zadajmy sobie kilka pytań. Co chcę osiągnąć? Czy to sprawi mi radość i satysfakcję? Co tak naprawdę chcę zmienić i jak zamierzam to zrobić? Pamiętajmy, że nasze życie należy do nas, więc warto je wziąć w swoje ręce. Na zakończenie przytoczę słowa Fredricha Christopha Oetingrera: „Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi cierpliwość, abym zniósł to czego zmienić nie mogę i daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.” Małgorzata Rzeczycka Literatura: J. Kozielecki: Koncepcje psychologiczne człowieka”. Warszawa. 2003 W. Łukaszewski: Co wiemy o sobie, a co nam się wydaje. Charaktery 11/2012