Sieć internetowa zbliża ludzi czy sieje zagrożenie? To zagadnienie jest tak samo trudne, jak filozoficzne pytanie: „Co było pierwsze: jajko czy kura?”. Inaczej może odpowiedzieć na nie każdy z nas, to wynika z różnych poglądów na świat. Sieć staje się niby-pułapką dla osobników nieumiejących z niej korzystać. Wiele dzieci już od najmłodszych lat fascynuje Internet, który, wiadomo, jest pełen zagrożeń. Wykorzystujemy go do komunikacji z innymi. Duża liczba ludzi nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw, jakie na nich czyhają. Bezmyślnie wysyłają różne zdjęcia, filmiki do osób niby im znanych, a jednak nie. Konwersujemy z trzynastoletnim chłopcem, a może okazać się, że to jednak czterdziestoletni pan, który chce nas wykorzystać. Myśląc, że piszemy ze swoim zaufanym kolegą, poznanym przez portal społeczny, który chce się pierwszy raz spotkać na żywo, bez problemu podajemy swój adres zamieszkania oraz w razie potrzeby numer telefonu. Niestety, nie wiemy, że właśnie w tym momencie jesteśmy zagrożeni. Załączniki wysłane w rozmowie, mogą trafić do sieci, w której w okamgnieniu plik rozprzestrzeni się po wirtualnym świecie. Gdy nawet osoba dodająca niechciane przez nas zdjęcie, usunie je, to wiele nie da, ponieważ ono jest już w posiadaniu nieznanych, którzy mogą zrobić z nim, co chcą. Udostępniony materiał dotyczący naszej osoby skazuje nas na pośmiewisko. Czasami skutkuje to wyprowadzką, zmianą szkoły, znajomych. Niestety, ale koszmar i tak wróci, wystarczy, aby ktoś z nowych znajomych, surfując po sieci, natknie się przypadkowo na plik. Patrząc tylko ze złej strony na sieć, stalibyśmy się przewrażliwionymi, strachliwymi ludzi, widzącymi same negatywy w wirtualnym świecie. Nawet, gdybyśmy bardzo nie chcieli wyszukać pozytywów w Internecie, czy chcemy, czy nie, na pewno je znajdziemy. Nie możemy zaprzeczyć, że dzięki sieci rozpoczęło się wiele przyjaźni. Niektóre trwają już dobre parę lat i nie wynika z nich nic przykrego dla obu stron. Nie wszyscy są podszywającymi się pod innych, złymi osobnikami. Jednak to, że nie każdy jest taki sam, nie zwalnia nas z ostrożności. Musimy poznać osobę po drugiej stronie ekranu, a gdy w końcu padnie pytanie o spotkanie, najlepiej umówić się w jakimś publicznym miejscu, na przykład w parku. Na pewno będziemy się czuć komfortowo na wypadek niemiłej niespodzianki. Jednak, jeśli chodzi o udostępniane materiały, musimy pamiętać o tym, co wysyłamy do sieci. W dzisiejszych czasach wszystko może być użyte przeciwko nam. Podchodzenie do wszystkiego z głową oszczędzi przykrych sytuacji. Moim zdaniem naszą łatwowierność w XXI wieku może wykorzystać każda wirtualna znajomość, ale nie musi. Angażując się w nią rozważnie, nie musimy doznawać przykrości oraz niebezpieczeństw od drugiej strony. Nie bójmy się korzystać z sieci, zakładając, że to nas zniszczy, ściągnie kłopoty. Myślę, że moja wypowiedź częściowo wyjaśniła problem zawarty w tezie i pozwoliła przybliżyć temat internetowych znajomości. A więc: „Co było pierwsze: jajko czy kura?”. Urszula Charytanowicz