Umiarkowany islam nie istnieje

advertisement
Umiarkowany islam nie istnieje
Wywiad z pastorem ewangelickim Elijahem Abrahamem, byłym muzułmaninem z Iraku,
przeprowadzony przez redakcję konserwatywnego dwutygodnika The New American.
James Heiser, The New American: Jak to jest, dorastać w Iraku jako muzułmanin?
Pastor Elijah Abraham: Jeśli muzułmańskim rodzicom rodzi się dziecko, to zgodnie z prawem islamu
automatycznie jest ono muzułmaninem. I to zamyka tę ludzką istotę, czy to jest chłopiec, czy
dziewczynka, w uścisku islamu. To, czy się dorasta ze świadomością czym jest islam, czy nie, to
sprawa drugorzędna. Ale to dziecko dowie się czym jest islam od swoich rodziców, od społeczeństwa,
ze szkoły lub z meczetu, jeśli jego ojciec go tam zabiera, z kultury czy obyczajów. Islam jest po
prostu sposobem życia. To nie jest tak jak w Ameryce. Chrześcijaństwo czy jakakolwiek inna religia
w Ameryce jest kwestią osobistą. Dlatego nie ma „oddzielenia między islamem a państwem”.
Dorastałem w tym środowisku. Byłem członkiem dużej rodziny, mój ojciec jako samozatrudniony
radził sobie całkiem nieźle. Moi rodzice byli pobożni, modlili się pięć razy dziennie i brali udział we
wszystkich świętach religijnych, starali się także nas tego nauczyć, ale tak naprawdę nigdy nie
narzucali tego, ponieważ nie byli wykształceni. Gdyby byli wykształceni i czytali Koran,
prawdopodobnie chcieliby narzucić rodzinie prawa islamskie. Jako dzieci byliśmy muzułmanami
raczej tylko z nazwy. Mój ojciec i matka byli pobożni, bo chcieli zadowolić Allaha.
– Gdy dorastałeś w islamskim domu, jaki był twój pogląd na chrześcijaństwo?
– Było dla mnie niczym licencja na grzech. Nie tylko ja tak myślałem, ale naprawdę każdy
muzułmanin na świecie tak uważa. Zazwyczaj, kiedy rozmawiam z muzułmanami, pytają mnie:
Jakiego jesteś wyznania? I pytam ich, co mają na myśli. No, w co wierzysz? Jestem wyznawcą Jezusa
Chrystusa. Więc jesteś chrześcijaninem? Nie mówię od razu, że tak, za to pytam: „Co wiesz o byciu
chrześcijaninem?”, ponieważ chcę poznać punkt widzenia takiego człowieka. Czym jest dla ciebie
chrześcijaństwo? I wtedy się dowiaduję – ich pogląd na chrześcijaństwo to Hollywood, Clinton,
„Słoneczny patrol”, narkotyki, alkohol i pornografia. To licencja na grzeszenie. Dorastałem w
nienawiści wobec chrześcijaństwa. Miałem wielu chrześcijańskich sąsiadów i przyjaciół, i naprawdę
ich uwielbiałem, ale nie mogłem odseparować tych chrześcijan od chrześcijaństwa, ponieważ moja
społeczność i islam mówiły mi, że nie mogę oddzielić Ameryki od chrześcijaństwa…Wielkiej Brytanii
od chrześcijaństwa … kolonializmu od chrześcijaństwa itp. To była nienawiść, nienawiść wobec
Zachodu – wobec imperializmu, kapitalizmu itp. Nienawiść wobec Żydów, Izraela, syjonizmu. Nikt mi
wtedy nie powiedział, dlaczego powinienem nienawidzić. Kultura nienawiści jest po prostu sposobem
życia, to nie tylko nienawiść przeciwko chrześcijanom czy żydom, ale także wobec innych odłamów
islamu. Nie ma pokoju. To jest ciągła walka, na poziomie osobistym, społeczności czy poziomie
narodowym.
– Czy to właśnie ta nienawiść i niepokój zasiały w tobie wątpliwości odnośnie islamu?
– Nie, tak naprawdę było to coś zupełnie innego. To była osobista podróż, w trakcie której.
poszukiwałem odpowiedzi od boga. I nie mogłem ich odnaleźć u boga islamskiego. Mam analityczny
umysł. Uzyskałem tytuł inżyniera, więc próbowałem rozwiązać matematyczne równanie: ponieważ
błagam boga o pomoc i on nie odpowiada na moje modlitwy, to albo bóg nie istnieje, albo sposób w
jaki się do niego zwracam nie jest właściwy. W tym czasie byłem bardzo oddanym muzułmaninem,
modliłem się pięć razy dziennie, robiłem wszystko czego wymagał ode mnie Allah. Skoro nie
odpowiadał, to mogło oznaczać, że islam nie jest dla mnie właściwą drogą. Więc sprawdziłem inne
religie. I miałem tę śmiałość, by to zrobić, ponieważ byłem poza światem islamu. Mieszkałem wtedy
w Stanach Zjednoczonych. Byłem wolny. Konstytucja dawała mi wolność, żeby to sprawdzić i
uwielbiałem to. I dlatego jestem dość wrogi wobec tych, którzy chcą podważyć nasze konstytucyjne
wolności – naszą swobodę religijną czy wolność słowa. I nie obchodzi mnie czy robi to Obama, islam,
liberalne media, czy ktokolwiek inny. Jeśli chcesz odebrać mi moją wolność, musisz zakasać rękawy i
podjąć walkę ze mną. I każdy Amerykanin powinien mieć takie nastawienie.
– Istnieje spór co do wielkości społeczności muzułmańskiej w Stanach Zjednoczonych. Ilu, jest ich w
tej chwili w Stanach?
– To zależy z kim rozmawiasz. Jeśli rozmawiasz ze społecznością muzułmańską, mówią że jest ich
dziewięć czy dziesięć milionów. Powiedziałbym, że pomiędzy czterema do sześciu milionów. Ale tak
naprawdę nie mamy możliwości zliczenia tej populacji, ponieważ należałoby rozważyć tu wiele
spraw. Mamy imigrantów, uchodźców i pochodzącą od nich drugą czy trzecią generację, i
konwertytów ze społeczności czarnej, białej czy latynoskiej. Mamy też kobiety, które poślubiają
muzułmanów i potem przechodzą na islam.
– Abdul Rauf, który jest imamem znajdującym się w centrum kontrowersji wokół meczetu przy
Strefie Zero, napisał książkę “What’s Right with Islam is Right with America” (“Co jest właściwe dla
islamu, jest właściwe dla Ameryki”). Jak byś odpowiedział na główną tezę tej książki?
– Rauf jest uosobieniem “pokojowego dżihadu”. To tak jakby pojechać do Dearborn [miasto w stanie
Michigan, gdzie znajduje się największy w USA meczet – red.] i posłuchać imama na jakimś
publicznym forum. Mówi coś po angielsku, ale tłumaczy to na coś zupełnie innego w języku
arabskim. Dokładnie to samo zrobił Yaser Arafat w 1993: wymienił pokojowy uścisk dłoni z Itzhakiem
Rabinem, a potem wrócił do Palestyńczyków i wołał: “Dżihad, dżihad, dżihad! Nie spoczniemy, póki
nie wrzucimy Żydów i wszystkich świń do morza!”. A dopiero co podpisał porozumienie pokojowe.
Więc jeśli chodzi o Raufa, nie wierzę w żadne jego słowo. Jeśli obejrzysz stronę Cordoba Initiative, to
przekonasz się, że ich celem jest wprowadzenie prawa szariatu w Ameryce. Istnieje takie „nieświęte
przymierze” pomiędzy Raufem a rządem Stanów Zjednoczonych, ponieważ Departament Stanu
zapłacił za jego podróż po Bliskim Wschodzie dla zebrania funduszy. Miał tam zebrać 100 milionów
dolarów. Jednocześnie ten meczet prawdopodobnie otrzyma wsparcie rządu na budowę. A burmistrz
Bloomberg, Departament Stanu i Obama działają z całą siłą przeciwko życzeniom narodu, gdy
mówią: “Chcemy, żeby ten meczet powstał w tym miejscu”. I nawet Obama mówi, że nie żałuje
swoich komentarzy. Jest dla mnie jasne, że nasza obecna administracja popiera ten plan i to mnie
naprawdę przeraża. Mówi mi to, że islamskie działania poszły tak daleko, tak głęboko, że mają
niezwykle silny wpływ na amerykański rząd. A muzułmanie to tylko około sześciu milionów z trzystu
milionów Amerykanów.
– Co jest największym autorytetem prawnym dla muzułmanina?
– Koran, a potem hadisy, które są tradycyjnymi islamskimi przypowieściami o czynach i
wypowiedziach Mahometa. Islamskie prawo szariatu pochodzi ze szkoły myśli hadisów, które mówią
jak interpretować to, co mówi Koran. Koran jest dość niejasny w pewnych kwestiach, a Mahomet
wiele dywagował na temat tego, co mówi Koran. W rezultacie mamy różne szkoły myślenia na temat
prawa islamu. Prawo szariatu określa każdy aspekt życia typowego muzułmanina: jak myć ręce, jak
jeść, jak spać, jak uprawiać seks z żoną, itd. To jest okropne.
– Od 11 września 2001 roku, mnóstwo się mówiło o “umiarkowanym islamie” i “umiarkowanych
muzułmanach”. Czy istnieje wogóle coś takiego jak “umiarkowany islam”, który Mahomet uznałby za
prawdziwie islamski?
– Nie ma czegoś takiego jak “umiarkowany islam”. Wspomniałeś o
“umiarkowanym muzułmaninie”, trzeba by zdefiniować, co to pojęcie oznacza. Ale wracając do
„umiarkowanego islamu”: nie ma czegoś takiego. Islam jest zamknięty w ramach arabskiej religii z
VII wieku. Chciałbym tu zdefiniować islam na nowo: tak naprawdę nie jest on nawet religią. To
kwestia kluczowa. Jest to system socjopolityczny, który używa boskości, żeby promować swoje cele.
Dlaczego islam robi na Zachodzie to, co robi, dlaczego zezwala mu się na te działania i nikt się nie
przeciwstawia? Ponieważ islam przedstawia siebie jako religię i z tego powodu. zgodnie z
konstytucją Stanów Zjednoczonych, ma ochronę, która przysługuje religii. Jeżeli Stanom w końcu
wróci rozum i uznają islam za system socjopolityczny, a nie religię, wtedy musimy sklasyfikować
islam inaczej a następnie go zwalczyć. Wtedy będziemy traktować islam tak, jak traktujemy nazizm,
faszyzm, komunizm i wszystkie te ideologie.
– Czy istnieje więc coś takiego jak “umiarkowany muzułmanin”?
– Istnieją dwa typy umiarkowanych muzułmanów. Najpierw weźmy Amerykanina. Jest to taki
umiarkowany muzułmanin, który tak naprawdę nie wie, czym jest islam. Wszystko co robi, to pięć
filarów islamu, które wykonuje najlepiej jak może. Modli się pięć razy dziennie. Jest to wyuczona na
pamięć recytacja modlitwy. Spełnia swoje obowiązki. Teraz, jeśli zdecydowałby się być prawdziwym
wiernym i serio traktować islam, i chciałby pokopać zdecydowanie głębiej w teologii i historii islamu,
czy w życiu Mahometa, ma dwa wyjścia. Albo staje się “Osamą bin Ladenem”, albo porzuca islam dla
innej religii lub zostaje agnostykiem. Mam kilku przyjaciół, którzy byli kiedyś dżihadystami.
Pracowali dla Frontu Wyzwolenia Palestyny, Hezbollahu, Hamasu itp. Im głębiej kopali w czeluściach
islamu, tym bardziej zdawali sobie sprawę, że coś jest nie tak. I zaczynali spoglądać w stronę spraw
duchowych. Opuszczali islam i stawali się chrześcijanami. Więc mamy takich umiarkowanych, którzy
robią po prostu co do nich należy, tak samo jak mamy mnóstwo chrześcijan w naszych kościołach,
którzy nic nie wiedzą na temat Biblii. I mamy też drugi rodzaj umiarkowanych muzułmanów. Są to
ludzie tacy jak doktor Jasser M. Zuhdi z Arizony, który został pokazany w dokumencie „The Third
Jihad”. Jest muzułmaninem, doktorem medycyny pochodzenia syryjskiego, który wypowiada się
przeciwko dżihadowi i brutalnej stronie islamu. Chce zreformować islam, ale nie może. Lubi
konstytucję, był także w marynarce przez cztery lata. Z oddaniem służył temu krajowi. Jest
zreformowanym muzułmaninem, ale nie może zreformować religii czy ideologii. Bo ta ideologia jest
zamknięta.
– Czy muzułmanin nie może po prostu przesunąć prawa szariatu w sferę swojego osobistego czy
prywatnego życia i jednocześnie stosować się do prawa kraju, w którym mieszka?
– Ponieważ trzymamy się konstytucji, więc chcemy zapewnić muzułmanom ich prawa, wobec tego
mogą stosować się do prawa szariatu dopóki dotyczy to spraw duchowych. Jeśli wykraczasz poza tę
granicę, w sferę socjopolityczną – przykładem mogą być honorowe zabójstwa – wtedy jest to
niezgodne z prawem. Czy można więc to ograniczyć do sfery prywatnej? Nie, skoro mówimy o
islamie.
– Jak w takim razie Amerykanie postrzegają meczety, które wyrastają jak grzyby po deszczu w całym
kraju?
– Zdefiniujmy, czym jest meczet. Nie należy go postrzegać tak jak postrzegamy kościół, synagogę czy
świątynię buddyjską. To nie jest tylko miejsce kultu. Musimy historycznie spojrzeć wstecz, na
meczet, który Mahomet założył w Medynie, na jego funkcję. Tak, modlili się, ale była to także baza
wszelkich operacji politycznych, w której Mahomet wydał mnóstwo nakazów i rozpoczynał dżihad; to
stamtąd organizował wojny i rządził według prawa szariatu w jego każdym aspekcie. Meczet był
także magazynem broni. Najlepszym tego przykładem jest bitwa o Faludżę w kwietniu 2004, kiedy to
Marines wtargnęli do meczetu i zabili wszystkich w środku. Liberalne media i społeczność
muzułmańska na Zachodzie wszczęły lament i nawet politycy tacy jak John Kerrry i inni powiedzieli:
“Jak oni śmieli? Amerykanie weszli tam i pozabijali wiernych, którzy po prostu się modlili”. Skoro to
byli wierni, to skąd się tam wzięły bazuki i inna broń? To była strzelanina pomiędzy nimi i Marines.
Ale o tym nikt o tym nie mówi. Spójrzmy na Stany Zjednoczone. Każdy meczet, każde centrum
islamskie, szkoła, biblioteka czy cokolwiek, jest misyjnym centrum treningowym mającym na celu
nawrócenie Amerykanów na islam.
– Czy można powiedzieć, że większość meczetów w Stanach Zjednoczonych służy także jako składy
broni?
– Oczywiście. To znaczy, nie wiem czy jeśli pójdę do najbliższego meczetu, to się okaże, że jest tam
broń. Że ją przechowują. Może tak, a może nie. Ale to nie oznacza, że nie mogliby jej przechowywać.
– I oczywiście to pytanie byłoby absurdalne, gdybyśmy mówili o synagodze czy kościele?
– Zgadza się. Najlepszym przykładem jest to, dlaczego FBI pozwala na istnienie 30 czy może 34
obozów treningowych dla terrorystów w Stanach Zjednoczonych. Mam na myśli to, że każdy
zwyczajny człowiek może znaleźć na YouTube filmy o Islambergu w stanie Nowy Jork, który jest
obozem treningowym. Dlaczego więc FBI tego nie zamknie? Nie rozumiem jak to możliwe, że
amerykański rząd pozwolił się temu wydarzyć i zajść tak daleko z akcjami wojskowymi dżihadystów
w Ameryce. Wyobraźcie sobie, że w czasie II wojny światowej rząd Stanów Zjednoczonych pozwoliłby
na obecność w Stanach nazistowskich czy faszystowskich obozów treningowych, a także obozów
treningowych cesarstwa japońskiego, gdzie ćwiczono by się w zabijaniu Amerykanów. Być może rząd
pozwala na to, żeby poznać terrorystów i móc ich ścigać. Mam nadzieję, że o to tu chodzi. Ale skoro
o to chodzi, to dlaczego większość z tych kolesi kończy w Pakistanie czy Afganistanie, walcząc z
naszą armią?
– Użyłeś wyrażenia ”pokojowy dżihad”. Co przez to rozumiesz?
– Powinniśmy widzieć jakie są zamiary islamistów. To jest naprawdę atak na Zachód z czterech
stron. Mówię to o ataku politycznym, ekonomicznym, edukacyjnym i duchowym. Wszystkie cztery są
składowymi dżihadu. Mamy brutalny dżihad posługujący się przemocą, który możemy obserwować w
Pakistanie, Afganistanie, w zamachu z 11 września itp. Tak manifestuje się brutalny dżihad.
Pokojowy dżihad jest wtedy, gdy wprowadzasz w życie dżihad poprzez pokojowe życie w
społeczności i przestrzegasz prawa kraju, w którym mieszkasz. Jeżeli jesteś wtedy słaby, a twoja
populacja nieliczna, to stajesz się bardzo aktywny we wdrażaniu sposobu myślenia islamu lub jego
prawa poprzez zmiany w polityce na poziomie lokalnym, narodowym, w taki sposób, żeby były to
zmiany korzystne dla wprowadzenia islamu. I to się wydarza od 35 czy 40 lat. 11 września oczy
świata zwróciły się w stronę islamu. Można by pomyśleć, że społeczność muzułmańska powie “Nie,
nie mamy z tym nic wspólnego”, a potem będzie siedzieć cicho. Gdzie tam, poszli pełną parą
w przeciwnym kierunku. Zupełnie nie kryją się ze swoimi zamiarami. Otwarcie mówią: “Oto, co
zamierzamy zrobić. Jesteśmy tu po to, by Ameryka stała się krajem muzułmańskim.”.
Polega to na tym także, żeby promować muzułmanów w ubieganiu się o stanowiska. W tej chwili, od
2006 roku mamy dwóch muzułmanów jako członków Kongresu – republikanów Keitha Ellisona
(Minnesota) i Andre Carsona (Indiana). Starają się także przekupić polityków i lobbują, żeby
przegłosować legislacje korzystne dla islamu. Steve Emerson napisał książkę „American Jihad”, w
której dokumentuje, którzy politycy wzięli pieniądze od organizacji w Stanach Zjednoczonych,
mających powiązania z Al-Kaidą, Hezbollahem czy Bractwem Muzułmańskim. Nasi politycy nie ruszą
islamu, ponieważ w moim przekonaniu są na liście płac. Także z powodu politycznej poprawności,
którą islam bardzo dobrze rozumie. Używa politycznej poprawności przeciwko nam. Więc jeśli jakiś
polityk powie coś o islamie, natychmiast media liberalne i społeczność muzułmańska ogłaszają:
“Jesteś bigotem”. A politycy nie chcą kontrowersji. To jest polityczna strona sprawy.
Finansowa strona tematu jest jeszcze bardziej niebezpieczna. Na stronie internetowej Veterans
against Jihadism zobaczycie mnóstwo linków o finansach według islamskiego prawa szariatu. To jest
najbardziej niebezpieczne, ponieważ rząd George’a W. Busha, Departament Skarbu, w listopadzie
2008 zorganizował konferencję na temat tego, jak zintegrować finansowanie weług szariatu z
naszym systemem finansowym; to tak zwany “Sharia Compliant Financing” (SCF). W 1999 roku
założono Dow Jones Islamic Index. Z kolei w 2007 założono pierwszy islamski fundusz hedgingowy.
Teraz gorącym tematem w inwestowaniu na Wall Street jest finansowanie zgodne z prawem szariatu.
Ponieważ ludzie z Wall Street widzą to tak, że dostępne są naprawdę grube miliony dolarów
pochodzące z ropy i nie chcą tego przegapić.
– Na czy polega edukacyjny aspekt “pokojowego dżihadu”?
– Plan edukacyjny ma na celu indoktrynowanie naszych dzieci. Pójdźcie do przeciętnej szkoły
publicznej w Ameryce, a zobaczycie, że plan zajęć jest bardzo przychylny względem islamu, a
chrześcijaństwo przedstawia w złym świetle. W styczniu 2002 roku, zaraz po tragedii 11 września,
kalifornijskie szkoły publiczne były zobowiązane, aby uczniowie klas piątych, szóstych i siódmych
praktykowali islam przez dwa tygodnie. Kalifornia twierdzi, że nie było to obowiązkowe, że to
działalność pozaszkolna, ale nie pozwolili temu pomysłowi wygasnąć. Latem 2007 sąd apelacyjny
zaaprobował uczestnictwo dzieci w tym przedsięwzięciu. Co to oznacza? Noszą muzułmańskie
ubrania, przyjmują muzułmańskie imię, uczą się na pamięć wersetów Koranu, wyśpiewują “Allah jest
wielki a Mahomet jest jego prorokiem”. Rozumowanie sądu apelacyjnego było takie, że nasze dzieci
muszą uczyć się na temat innych kultur. Ale islam nie jest kulturą. Wciąż nie mogę się doczekać, aż
pójdzie to do Sądu Najwyższego. To jest bardzo kiepski pomysł. I nie wydarza się to jedynie w
Kalifornii, lecz w całym kraju. W 2008 w Brooklynie po raz pierwszy w historii otwarto arabską
szkołę podstawową ufundowaną z pieniędzy publicznych. Jak myślicie, czego uczą w takich szkołach,
za które płacą wszyscy podatnicy?
Niemal każdy większy uniwersytet w Stanach Zjednoczonych ma centrum dla studentów islamskich,
które zostało założone przez Bractwo Muzułmańskie. Są bardzo silni. Niektóre uniwersytety
rozważają w tej chwili wprowadzenie przerwy w zajęciach na czas świętego miesiąca Ramadanu czy
innych świąt islamskich. Już w tej chwili zapewniają studentom islamskim możliwość umycia nóg i
tym podobnych rzeczy niezbędnych muzułmanom do modlitwy. Mają osobny teren, na którym mogą
się modlić. W 2002 roku Uniwersytet w Tulsa został pierwszą uczelnią, która wybudowała meczet na
terenie swojego kampusu – nie centrum studenckie, a meczet na terenie kampusu. Strategia
edukacyjna wydarza się nie tyko na poziomie akademickim, ale także w całej rozciągłości w naszej
armii. Muzułmanie starają się przekonwertować naszych żołnierzy i jak dotąd im się to udaje. W
więziennictwie 20% osadzonych w Stanach Zjednoczonych to muzułmanie, którymi są zazwyczaj
czarni bądź Latynosi, ale w tej chwili obserwujemy także nowy trend – białych więźniów
przechodzących na islam. Nowi domorośli dżihadyści nie są już ludźmi o bliskowschodnich
korzeniach. Mówimy tu o Latynosach z katolickim zapleczem czy o czarnych, Koreańczykach,
zamerykanizowanych Chińczykach i tak dalej.
– Przejdźmy do tematu ewidentnie religijnego aspektu “pokojowego dżihadu”.
– Elementem religii w USA jest także “pokojowy dżihad” ponieważ nauczają oni muzułmańskich
kaznodziei i obywateli muzułmańskich jak nawracać Amerykanów na islam. Potrafią zidentyfikować
słabego chrześcijanina czy też Amerykanina określającego siebie jako chrześcijanin. Istnieje taka
książka „What Did Jesus Really Say? How Christianity Went Astray” (“Co tak naprawdę powiedział
Jezus? Jak chrześcijaństwo zbłądziło”), którą oni stworzyli cztery czy pięć lat temu. Na czterystu czy
pięciuset stronach biorą słowa z Biblii i tak je przekształcają, żeby usprawiedliwić, uzasadnić islam,
Mahometa i Allaha. W każdym przeciętnym meczecie w większym mieście zobaczycie kolejki
mężczyzn i kobiet nawracających się na islam. I zobaczycie jeszcze inną kolejkę kobiet,
poślubiających muzułmanów, i mężczyzn poślubiających muzułmanki. I tak jest co piątek.
– Zdefiniuj proszę różnicę pomiędzy “terrorytą” a “dżihadystą”.
– Terrorysta przyłoży ci broń do głowy w środku nocy, będzie groził ci śmiercią i ukradnie twoją
własność. Nie jest gotowy umierać za to, co zamierza osiągnąć. Dlatego mieliśmy Saddama
Husseina, Bin Ladena, Chaveza, Stalina i innych. Ci ludzie się nie zabili. Zyskali władzę kosztem
innych, których nie żal było im zabijać, czy dzięki masakrze milionów, jeśli taka była potrzeba. To są
terroryści. Dżihadysta jest gotów umrzeć za swoją ideologię po to, żeby ją szerzyć. To dlatego w
Ameryce nie wiemy, z kim walczymy. Nie wiemy, kim jest nasz wróg. Po pierwsze, nie
zorientowaliśmy się jeszcze, że islam jest naprawdę naszym wrogiem. Nadaliśmy mu status religii.
Po drugie, nasz własny rząd, dzięki Obamie, zredefiniował terminy tak, byśmy już nie mówili
“islamski terrorysta” na tych żołnierzy religii czy ideologii, których nazywamy dżihadystami. Więc,
panie prezydencie, jak chce pan ich nazwać? ADHD z bronią w ręku?
– Jesteś związany z organizacją Veterans Against Jihadism (Weterani Przeciwko Dżihadyzmowi).
Czym się ona zajmuje?
– Zwrócił się do mnie kiedyś przyjaciel, były pułkownik Marines; zaprosił mnie na spotkanie w
Nowym Jorku, by zrobić prezentację na temat zagrożenia jakim jest islam w Stanach Zjednoczonych.
I to były narodziny Veterans Against Jihadism. Właściwie chcieli to nazwać “Veterans Against
Terrorism”. I ja wtedy powiedziałem: “Nie, to dżihadyzm jest tym, z czym mamy tu do czynienia”.
Dlatego uważam, że George W. Bush niezwykle negatywnie przysłużył się Stanom Zjednoczonym,
kiedy powiedział, że islam jest pokojowy i że tych dziewiętnastu ludzi [zamachowców na WTC – red.]
wzięło islam jako zakładnika. Doprowadziło mnie to do szału, kiedy usłyszałem to po raz pierwszy.
Założyliśmy stronę tej organizacji w kwietniu 2010 roku. Jej celem jest edukowanie weteranów, czy
ogólnie amerykańskiej opinii publicznej na temat zagrożenia i przedstawianie całej dokumentacji w
tej sprawie. Szczególny nacisk położony jest na zgodność z faktami, nie z emocjami. Celem jest
zmobilizowanie weteranów, których jest 29 milionów w Stanach Zjednoczonych, do głosowania teraz
w listopadzie, po to, żeby pozbyć się rządu, żeby odzyskać Amerykę i walczyć za Amerykę, ponieważ
weterani składali przysięgę, że będą chronić konstytucję Stanów Zjednoczonych i bronić Amerykę
przed zewnętrznymi i wewnętrznymi wrogami, a widzą oni dżihad i dżihadyzm jako wyraźne,
rzeczywiście istniejące zagrożenie.
Jesteśmy w tej chwili na rozdrożu, z powodu islamskiego ataku duchowego na Amerykę i na kościół.
A kościoły w Ameryce milczą, jest to śmiercionośna cisza. I to mnie naprawdę martwi, ponieważ jako
kaznodzieje [mamy] sprzeciwiać się niesprawiedliwości i sprzeciwiać się siłom, które przychodzą tu
by nas zaatakować; nasze rodziny, naszą wolność religijną i nasze swobody. Poprawność polityczna
wsączyła się także do do ewangelizmu [kaznodzieje mówią]: “Nie chciałbym ich obrazić…”, a ja na to
odpowiadam: “A właśnie że ich obraź. Przecież umrą i skończą w piekle. O co ci właściwie chodzi?”.
Na to oni mówią: “Przecież czcimy tego samego Boga, z tym samym Jezusem na krzyżu, tym samym
Jezusem z Biblii. I to jest w porządku, że misjonarze identyfikują siebie jako muzułmanów.”. W
świecie muzułmańskim istnieje taki ruch “meczetu Jezusowego”. W USA i na całym świecie
prowadzone są seminaria pod tytułem “Jezus w Koranie”. Wszystko to jest herezja i protestuję także
przeciwko temu.
– Jakie książki polecałbyś jako najważniejsze do przeczytania na temat islamu i “pokojowego
dżihadu”?
Jest taka książka autorstwa Solomona i Almaqdisi pod tytułem „The Mosque Exposed” (“Meczet
obnażony”), która tłumaczy jaki jest cel istnienia meczetu. I każdy Amerykanin powinien koniecznie
ją przeczytać. Także książka „Modern Day Trojan Horse” (“Współczesny koń trojański”). Ta książka
jest niezwykle mocna. Istnieje także dobra strona internetowa: www.answering-islam.org. Jest
jihadwatch.org i oczywiście VAJonline.org.(pj)
Tłum. BL
————–
Pastor Elijah Abraham urodził się i wychował jako muzułmanin w Iraku, ale nawrócił się na
chrześcijaństwo, gdy odkrył, że islam nie odpowiada na najbardziej istotne religijne pytania. Został
wyświęcony w 2002 roku. W 2006 Abraham założył organizację Living Oasis Ministries poświęconą
nauczaniu amerykańskich kościołów o islamie. W zeszłym roku dopomógł także w założeniu strony
Veterans Against Jihadism mającej na celu informowanie amerykańskich weteranów na temat islamu
i początków obecnego konfliktu na Bliskim Wschodzie.
www.thenewamerican.com/index.php/usnews/politics/5044-idealized-islam-interview-with-rev-elijahabraham
Download