Mam na imię Justyna. Pochodzę z Polski. Od 15 lat jestem osobą niepełnosprawną z powodu powikłań cukrzycy. Utraciłam wzrok i to jest jakby główny powód mojej niepełnosprawności. Przed momentem utraty wzroku funkcjonowałam jako osoba zdrowa i sprawna, i nie widziałam dookoła siebie osób niepełnosprawnych, które dość stereotypowo kojarzyły mi się z osobami na wózku czy z białą laską. Dopiero w momencie, kiedy sama stanęłam po tej drugiej stronie i zaczęłam funkcjonować jako osoba niepełnosprawna, otworzyły mi się oczy i zobaczyłam, po pierwsze, ile wśród nas w społeczeństwie jest osób niepełnosprawnych ale też, jak dużo trudności, różnych barier napotyka codziennie taka osoba z niepełnosprawnością. Te 15 lat temu, kiedy zmieniła się moja sytuacja życiowa, musiałam wszystkiego uczyć się od początku. Od prostych czynności, takich jak prace domowe, nie wiem... sprzątanie, parzenie kawy, gotowanie, poprzez obsługę komputera ale też poruszanie się z białą laską. Uczyłam się tego wszystkiego, by być samodzielną i niezależną i z perspektywy 15 lat mogę powiedzieć, że rzeczywiście udało się to, ale było to związane z dużym nakładem pracy, czasu i dużym wysiłkiem, który włożyłam w to, żeby znowu zacząć samodzielnie funkcjonować. Kiedy stałam się osobą niepełnosprawną, zaczęłam też interesować się tym, jak inne osoby niepełnosprawne funkcjonują i właściwie od sześciu lat, od kiedy pracuję w organizacji pozarządowej (w Fundacji Instytut Rozwoju Regionalnego), zajmuję się aktywizacją osób niepełnosprawnych i też prawami tych osób. Prezentuję ich stanowisko, działam rzeczniczo w obszarze zwiększenia dostępności różnych miejsc dla osób niepełnosprawnych czy też poprawy sytuacji osób z niepełnosprawnością w Polsce. Może takimi głównymi zadaniami, którymi zajmuję się w pracy, są: -po pierwsze właśnie ta aktywizacja zawodowa, czyli staramy się, poprzez wspieranie osób niepełnosprawnych, aby stały się osobami aktywnymi zawodowo, aby wchodziły na rynek pracy, aby zaczęły normalnie funkcjonować, tak jak inni pracownicy w swoich miejscach pracy; -po drugie prowadzimy też szkolenia świadomościowe dla różnych instytucji, dla różnych pracowników, różnych miejsc i są to szkolenia z zakresu funkcjonowania osób niepełnosprawnych, ale też praw osób niepełnosprawnych po to, by tej grupie klientów/petentów łatwiej się funkcjonowało w tych miejscach; -i po trzecie prowadzimy też/prowadzę też takie działania rzecznicze na rzecz osób z niepełnosprawnością poprzez uczestnictwo w różnych zebraniach czy posiedzeniach organów administracji (czy to rządowej, czy samorządowej). Z ostatnich też takich dużych osiągnięć, które mogę sobie zapisać (ale też myślę, że nie byłoby i nie zadziałoby się to bez wsparcia kolegów, koleżanek z innych organizacji pozarządowych), jest utrzymanie nakładek na karty do głosowania. Nakładek dla osób niewidomych i słabowidzących na karty do głosownia, które w ubiegłym roku projektem prezydenckim chciano w Polsce zlikwidować. Więc nasze działania (zespołu osób zaangażowanych w ten temat) sprawiły, że rzeczywiście nakładki zostały utrzymane i to rzeczywiście możemy sobie przypisać. Tych działań rzeczniczych jest dużo, dużo więcej, bo też ja sama (jako osoba niepełnosprawna) spotykam i borykam się z różnymi sytuacjami, które powodują, że jestem dyskryminowana z tego powodu, że jestem osobą niewidomą, niepełnosprawną czy z tego powodu, że poruszam się na co dzień z psem asystującym. Ostatnią taką sytuacją jest wygrany proces przeciwko firmie usługowej/transportowej, która nie chciała mnie i mojego psa asystującego przywieźć z odległego miejsca, gdzie tego dnia wykonywałam pracę. Zaangażowało się w to kilka instytucji, m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, ale też kancelaria warszawska, która pracowała dla nas pro bono. Złożyliśmy pozew do sądu i 8 marca odbyła się ostatnia rozprawa. Wyrokiem zaocznym firma Contbus została, można powiedzieć, ukarana. Jednym z celów, dla których ten proces wytoczyliśmy, było m.in. poinformowanie mediów o prawach osób niepełnosprawnych. I widzę, że osiągamy ten cel, bo na co dzień, pomimo upływu czasu, zdarzają się sytuacje, że ktoś do mnie podchodzi i pyta o to, czy piesek może wejść do lokalu, do sklepu, do urzędu, do banku czy do restauracji i że widział np. nasz artykuł w gazecie czy jakimś innym programie. Chcę też powiedzieć, że czasami dziennikarze nas pytali, czy jest satysfakcja po wygranym procesie. Satysfakcja w jakimś tam stopniu tak, natomiast jakby nie zależy nam na tym, abyśmy w sądzie udowadniali, jako osoby niepełnosprawne, że mamy swoje prawa. Te prawa są spisane, czy to w ustawie o rehabilitacji osób niepełnosprawnych - w przypadku psa przewodnika, czy w Konwencji ONZ o prawach osób z niepełnosprawnością. Chcemy tylko, żeby te prawa były przestrzegane. I taka ostatnia rzecz: myślę, że jeszcze bardzo dużo przed nami do zmiany w Polsce po to, żeby osobom niepełnosprawnym żyło i funkcjonowało się łatwiej, prościej, a właściwie normalnie. Natomiast największą barierą nie są te bariery techniczne, architektoniczne, na które natrafiamy, ale świadomość ludzi, z którymi na co dzień funkcjonujemy. Więc dopóki to się nie zmieni: świadomość, mentalność Polaków, dopóty osoby niepełnosprawne będą miały jeszcze problemy. Będą napotykały jakieś "schody" po prostu w codziennym funkcjonowaniu.