kurs paschalny

advertisement
1
KURS PASCHALNY. ROK 1. KATECHEZA 1
DOŚWIADCZENIE BOGA JAKO OWOC CHRZEŚCIJAŃSKIEGO POWOŁANIA
Dla wielu chrześcijaństwo to tylko same obowiązki, niekiedy ponad siły, same nakazy
i zakazy, i tylko może w chwilach jakichś szczególnych zagrożeń, np. choroby, wiara w
Jezusa okazuje się pomocą. Chrześcijanin – katolik nie może się rozwodzić, nie może
aprobować antykoncepcji ani aborcji, musi uczestniczyć we Mszy św. niedzielnej itd. Ciągle
czegoś nie może, albo coś musi. Jednak taka koncepcja chrześcijaństwa nie jest zgodna z
nauką Jezusa i Apostołów i rodzi w konsekwencji postawę, którą można określić: „wierzący,
ale nie praktykujący”.
Św. Paweł Apostoł rozpoczyna swój list do Efezjan od hymnu, w którym dziękuje
Bogu za powołanie do wiary w Jezusa i za wielkie łaski, które się z tym powołaniem łączą:
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa;
On napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym
na wyżynach niebieskich – w Chrystusie.
W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata,
abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1,3-4).
Chrześcijanin także coś od Boga otrzymuje. W powyższym liście do Efezjan św.
Paweł pisze, że otrzymujemy „wszelkie błogosławieństwo duchowe”. Termin
„błogosławieństwo” (eulogia) oznacza w tym wypadku „dar”. Otrzymujemy duchowy dar, a
jest nim świętość – co wynika z wiersza 4-go, oraz różnorakie doświadczenie Boga. Że
chodzi właśnie o doświadczenie Boga wynika z życzenia, jakie Paweł Apostoł kieruje do
Efezjan w tym samym liście, w 3,19b: abyście zostali napełnieni całą Pełnią Bożą.
Naszym przeznaczeniem jest napełnienie się Bogiem, albo innymi słowy:
doświadczenie Boga.
Napełnienie się „całą pełnią Boga” nie jest możliwe w tym życiu, ale doświadczenie
Boga – w jakiejś mierze - tak. Wróćmy jeszcze do pierwszego z cytowanych tekstów: św.
Paweł pisze, że Bóg „napełnił nas wszelkim błogosławieństwem”. Już teraz nas napełnił.
W jaki sposób już w tym życiu możemy doświadczać Boga?
Takim darem duchowym i doświadczeniem Boga jest pokój. Jezus na ostatniej
wieczerzy zapewnia Apostołów: Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje
świat, Ja wam daję (J 14,27). Zwróćmy uwagę, że Jezus nie obiecuje pokoju w ogóle, ale
obiecuje „swój pokój”. Nie jest on rzeczywistością naturalną, nie jest wynikiem dobrych
układów społecznych, politycznych czy osobistych z innymi ludźmi. Nie jest poczuciem
braku zagrożenia. Pokój Jezusa jest zupełnie niezależny od doczesnych uwarunkowań. Kiedy
Jezus mówi o pokoju? W przeddzień swojej męki i śmierci, o której wie, a więc po ludzku
sądząc w chwili, kiedy już nie powinno być miejsca na pokój. Pokój Jezusa ma swoje źródło
w Bogu.
Boży dar pokoju sprawia, że chrześcijanin patrzy na drugiego człowieka bez obawy,
nie boi się jutra – i oczywiście, nie ukrywa się przed Bogiem. Wierzy, że wszyscy są zależni
od Boga, i że nic się nie dzieje, na co by Bóg – jego dobry Ojciec – nie wyraził zgody. Pokój
Jezusa jest harmonią duszy człowieka z jego zmysłami, rozumu z wolą i uczuciami.
Drugim darem Boga jest radość.
Jezus na ostatniej wieczerzy zachęca Apostołów do ufnej modlitwy – prośby i
zapewnia, że Ojciec ich wysłucha. A potem dodaje: To wam powiedziałem, aby radość moja
w was była i aby radość wasza była pełna (J 15,11). Krzyż Jezusa często przysłania nam
prawdę o tym, że Jezus był pełen radości, i że tą radością chce dzielić się z człowiekiem. I
znowuż trzeba podkreślić, że Jezus nie mówi o radości w ogóle, ale o swojej radości, takiej
2
która nie wynika z chwilowego sukcesu, spełnienia się pragnień posiadania jakichś rzeczy
doczesnych. Taka radość jest zawsze krótkotrwała, trudno nazwać ją „pełną”. Jezus chce nam
dać „radość pełną”, której nie zagrażają zmieniające się warunki życia, gdyż jej źródło
znajduje się poza doczesnością. Jest to paradoksalne, ale może ona współistnieć z
niepowodzeniem, a nawet cierpieniem. Takiej radości doświadczał św. Paweł. Oto, co pisze:
Jak bowiem obfitują w nas cierpienia Chrystusa, tak też wielkiej doznajemy przez Chrystusa
pociechy (2 Kor 1,5). Z wielką ufnością odnoszę się do was, chlubię się wami bardzo. Pełen
jestem pociechy, opływam w radość w każdym ucisku (2 Kor 7,4).
Według Apostoła narodów radość powinna być cechą chrześcijanina. Wzywa on
wiernych w Tesalonice a także w Filippi do życia w radości: Zawsze się radujcie! (1 Tes
5,16). Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się! (Fil 4,4).
Oczywiście, nie można się radować na rozkaz, chodzi raczej o to, aby tej radości, jaka jest w
nas – wierzących – nie zagłuszać.
Hymn Maryi „Magnificat” wyśpiewany w domu Elżbiety jest świadectwem, że
Maryja była pełna radości. Zaczyna się on od słów: Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch
mój w Bogu, moim Zbawcy (Łk 1,46-47). Chodzi tutaj nie o przemijający nastrój, ale o
głęboką, duchową radość, wypływającą ze zjednoczenia z Bogiem. Maryja raduje się „w
Bogu”. Zwróćmy uwagę, że ta radość znajduje swój wyraz w uwielbieniu Boga. Prawdziwa
radość rodzi się z Boga i ku Bogu nas kieruje. Doświadcza tego św. Paweł. Pisze on: Z
radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości
(Kol 1,11-12). „Z radością dziękujcie”. Dla chrześcijanina żyjącego w Duchu Świętym
modlitwa nie jest ciężkim i nudnym obowiązkiem, przeciwnie, jest radosnym spotkaniem z
Bogiem. Praktykowane w Odnowie w Duchu Świętym radosne uwielbianie Jezusa jako Pana,
radosne dziękowanie Bogu za otrzymywane łaski, pieśni pełne radości, niekiedy także z
oklaskami, wypływają z tego samego Ducha, który ożywiał Najświętszą Maryję Pannę i św.
Pawła.
Smutek towarzyszy naszym rozważaniom męki Pańskiej. Tak powinno być. Ale nie
może on zdominować życia chrześcijanina. Uczeń Jezusa Zmartwychwstałego jest z „natury”
radosny, przecież podziela radość Jezusa, doświadcza radości Boga.
Powołując nas do chrześcijaństwa Bóg daje nam doświadczyć także swojej miłości.
Kiedy na ostatniej wieczerzy Jezus żegnał się z Apostołami, powiedział w modlitwie
do Ojca: Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie
umiłowałeś, w nich była i Ja w nich (J 17,26). To wyznanie Jezusa godne jest szczególnej
uwagi. Jakie imię Jezus objawił Apostołom? Nie chodzi tutaj o imię w rodzaju Jahwe czy
Adonai, które w Starym Testamencie było używane w kulcie Boga, ale chodzi o istotę Boga.
Imię w Starym Testamencie określało powołanie lub godność danej osoby. Kiedy Abram miał
stać się ojcem narodu wybranego, Bóg zmienia mu imię na Abraham. Jezus nadaje nowe imię
Szymonowi, synowi Jony, ponieważ miał stać się głową widzialną nowego narodu
wybranego. Jego nowym imieniem będzie Piotr, czyli Skała. Jezus objawił imię Boga w ten
sposób, że swoim nauczaniem i czynami objawił miłość Boga do ludzi, chciał, aby człowiek
uwierzył, że Bóg jest miłością. W nocnej rozmowie z uczonym żydowskim Nikodemem Jezus
właśnie tą cechę Boga podkreśla: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego
Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał Życie wieczne (J
3,16). W Kazaniu na Górze Jezus stawia Ojca niebieskiego za przykład miłości ogarniającej
wszystkich, dobrych i złych: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was
prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie… (Mt 5,44-45).
Sformułowanie, że Bóg jest miłością znajduje się w pierwszym liście św. Jana Apostoła:
Myśmy poznali i uwierzyli miłości,
jaką Bóg ma ku nam.
3
Bóg jest miłością (1 J 4,16).
Miłość jest tutaj prawdziwie imieniem Boga.
Jezus jest pełen miłości Bożej i tę miłość chce przekazać swoim uczniom, chce, aby
nią żyli, doświadczali jej. Wróćmy jeszcze do Jego słów z rozważanego wiersza J 17,26:
…aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich.
Doświadczenie tej miłości sprawia, że chrześcijanin nie ucieka przed Bogiem, nie lęka
się Go. W cytowanym już pierwszym liście św. Jana, nieco dalej, czytamy:
W miłości nie ma lęku,
lecz doskonała miłość usuwa lęk,
ponieważ lęk kojarzy się z karą.
Ten zaś, kto się lęka,
nie wydoskonalił się w miłości (1 J 4,18).
Nie należy jednak sądzić, że pozbycie się lęku Boga w miłości może otworzyć
człowieka na grzech. Czym jest grzech? Jest wykroczeniem przeciw miłości. Kto poznał
Boga na drodze doświadczenia, nie będzie w grzechu widział dobra. Tak o tym pisze św. Jan
Apostoł:
Po tym zaś poznajemy, że Go znamy,
jeżeli zachowujemy Jego przykazania.
Kto mówi: <<Znam Go>>,
a nie zachowuje Jego przykazań,
ten jest kłamcą (1 J 2,3-4).
W miarę jak doświadczamy miłości Boga, Jego przykazania stają się dla nas coraz
bardziej drogą, wyrazem Bożej mądrości i miłości do człowieka, a nie przeszkodą do
szczęścia.
Doświadczenie miłości Boga uzdalnia nas do miłowania bliźniego. Czy jest możliwe
kochać nieprzyjaciół? Wielu uważa, że jest to tylko piękna nauka, której się nie da
realizować. I rzeczywiście, pozostając tylko w porządku natury, mieliby rację. Sytuacja
jednak się zmienia, kiedy chrześcijanin doświadcza miłości Boga. Św. Jan Apostoł wyraża tą
myśl w następujący sposób: każdy kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga (1 J 4,7b),
innymi słowy: kto zna Boga – miłuje.
Doświadczenie miłości Boga jest źródłem szczęścia. Św. Piotr w swoim pierwszym
liście pisze o smakowaniu Pana: Jak niedawno narodzone niemowlęta pragnijcie duchowego,
niesfałszowanego mleka, abyście dzięki niemu wzrastali ku zbawieniu – jeżeli tylko
zasmakowaliście, że słodki jest Pan (1 P 2,2-3). Czym jest to „smakowanie” Pana, jeśli nie
właśnie szczęściem, które łączy się z doświadczeniem miłości Boga?
Niektórzy sądzą, że jeśli człowiek nie doświadczy miłości Boga, Ewangelia
pozostanie dla niego zamkniętą Księgą, nie zrozumie Jezusa, a przede wszystkim Jego krzyża,
nie będzie też czuł ani potrzeby kultu Boga, ani potrzeby modlitwy.
Chrześcijanin doświadcza również zbawczej mocy Boga.
Św. Paweł Apostoł przypomina swojemu uczniowi Tymoteuszowi: Albowiem nie dał
nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia (2 Tym 1,7). Słowa te
znajdują się w kontekście zachęty do odważnego głoszenia Ewangelii. Wspaniały rozwój
Kościoła w okresie apostolskim napotykał na duże przeszkody, dochodziło tu i ówdzie do
prześladowań chrześcijan, dlatego misjonarze i pasterze gmin musieli wykazywać się
niejednokrotnie dużym poświęceniem i mocą ducha. Apostoł Paweł jest przekonany, że taką
potrzebną moc posiada każdy chrześcijanin.
Temat doświadczenia mocy Boga w naszym ludzkim działaniu podjął Jezus w
rozmowie z Apostołami na ostatniej wieczerzy: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto
we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe
4
od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca (J 14,12). Jak te słowa rozumieć? Czy człowiek może
dokonać większych dzieł niż Jezus? Mamy tutaj niewątpliwie używany przez Jezusa w wielu
wypowiedziach styl przesadny, niemniej użycie tego stylu świadczy o tym, że należy nad
tymi słowami głęboko się zastanowić. Każdy, kto uwierzy w Jezusa, będzie dokonywał
wielkich dzieł, to znaczy: objawi się w nim moc, którą otrzyma od Ojca w niebie. Właśnie
Jezus idzie do Ojca, abyśmy dzięki Jego wstawiennictwu mogli tę moc otrzymać. Konkretnie,
jakie to mogą być dzieła pełne mocy? Przede wszystkim te, o których Jezus sam mówi
żegnając się z apostołami przed swoim wniebowstąpieniem: Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki
towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże
będą brać do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść
będą, i ci odzyskają zdrowie (Mk 16,17-18).
Nigdy w Kościele nie brakowało charyzmatyków, którzy mocą Boga wypędzali złe
duchy i uzdrawiali.
Moc Boga przejawia się nie tylko w łatwo dostrzegalnych i w jakimś sensie
wymiernych dziełach, bardzo często przejawia się w tym, co jest dla człowieka największym
wyzwaniem, w cierpieniu, w akceptacji własnej słabości. Znowuż spotykamy się tutaj z
paradoksem: słabość może prowadzić do doświadczenia mocy Boga. Posłuchajmy, co św.
Paweł Apostoł pisze do Koryntian: Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc
będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa. Dlatego mam
upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w
uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny (2 Kor
12,9-10).
Nikt nie jest wolny od cierpienia i niepowodzeń, chociaż uciekamy od nich jak
najdalej. Chrześcijanin nie powinien jednak oceniać ich w kategoriach tego świata, dla tego,
który wierzy, mogą stać się szansą na rozwój duchowy i doświadczeniem mocy Boga.
Zwycięża się również wtedy, kiedy się nie załamuje i nie traci nadziei. Oto inny wspaniały
tekst św. Pawła na ten temat: Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z
Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas. Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie
poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy
prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy (2
Kor 4,7-9).
**
Czy doświadczasz pokoju? Co ci odbiera pokój? Spójrz na źródło niepokoju w świetle wiary.
Może trudna sytuacja, w jakiej się znajdujesz jest ci potrzebna? (np. jako pokuta).
Czy doświadczasz radości? Dlaczego nie potrafisz się cieszyć? Czy nie dlatego, że nie
patrzysz na życie w świetle wiary? Czy nie dlatego, że chcesz pełnić swoją wolę, a nie Bożą?
Czy nie dlatego, że przywiązujesz zbytnią wagę do opinii ludzkich? Czy nie dlatego, że
chcesz panować, chcesz być chwalony?
Czy doświadczasz miłości Boga? Tzn. Jego troskę o ciebie, Jego Opatrzność? Jeśli nie,
zastanów się czego szukasz w życiu. Czy sam miłujesz Boga tak jak Bóg nakazuje: Z całego
serca, z całej duszy, ze wszystkich sił? Czy Jezusa stawiasz przed matką, ojcem, żoną,
mężem, dziećmi, chłopakiem, dziewczyną?
Modlitwa
Modlitwa ze Mszy św. we wtorek w oktawie Wielkanocy: „Boże, Ty przez wielkanocną
ofiarę Chrystusa dałeś swojemu ludowi zbawienie, udziel mu obficie Twoich darów, aby
osiągnął pełną wolność i posiadł radość życia wiecznego, której pozwalasz mu kosztować na
ziemi”.
Uwaga: Aż do święta Zesłania Ducha Świętego czytamy Dzieje Apostolskie. Codziennie
połowę rozdziału.
Download