5-Małgorzata Skawińska, Marek Kosewski – Anomia kierowców

advertisement
Małgorzata Skawińska
Marek Kosewski
Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Warszawie
ANOMIA KIEROWCÓW
W artykule przedstawiono kwestię przyczyn zachowań ryzykownych kierowców.
(przekraczania prędkości, prowadzenia po pijanemu). Dlaczego ludzie deklarując się jako
odpowiedzialni zachowują się nieodpowiedzialnie? Przyczyną jest anomia, czyli stan
w jakim wartości takie jak odpowiedzialność istnieją tylko w sensie deklaratywnym, ale
nie są realizowane w zachowaniach. Jednostce nie przeszkadza jednak ta niekonsekwencja,
ponieważ neutralizuje „wyrzuty sumienia”, określane jako dysonans godnościowy,
poprzez społecznie uzgodnione w grupie usprawiedliwienia. Przyczyną zachowań
ryzykownych nie jest niewiedza jakie zachowania są pożądane, ale posiadanie
wiarygodnych, uzgodnionych przez grupę odniesienia usprawiedliwień, które pozwalają
z jednej strony cenić sobie wartości a z drugiej ich nie przestrzegać, bez odczuwania
wyraźnego dyskomfortu psychicznego. Wiedza o anomii może być zastosowana
w planowaniu działaniach profilaktycznych dotyczących zachowań ryzykownych – by
ograniczyć łamanie prawa przez kierowców trzeba odebrać im wiarygodne
usprawiedliwienia.
DRIVERS ANOMIE
Article concerns causes of hazardous behaviour of car drivers (ex.: overspeeding, drunk
driving). Why people declaring themselves as responsible act the contrary? The reason
may be anomie, a state when values such as responsibility, exist only declaratively and are
not implemented in everyday behaviour. The individual is not disturbed by the
inconsistency because he neutralizes “pangs of conscience” – defined as dignitive
dissonance - with socially negotiated justifications. The lack of knowledge of what is
proper and good is not the cause of hazardous behaviour. The cause is acquiring social
justifications negotiated with a group of importance. Knowledge of anomie may be applied
to planning social campaigns and other actions that should limit hazardous behaviour of
car drivers.
Transport Samochodowy 1-2012
Wstęp
W 2010 roku na polskich drogach zginęło 3907 osób, wiele więcej zostało rannych.
Polska jest krajem, który od wielu lat na stale gości w czołówce niechlubnych rankingów
ilości wypadków śmiertelnych. Pytanie, w jaki sposób możemy ograniczyć te tragiczne
statystyki jest przedmiotem zainteresowania wielu instytucji państwowych. Ich uwaga
skupiona jest przede wszystkim na rozwiązaniach prawnych (zaostrzanie kar)
i systemowych (podwyższanie wieku wydawania prawa jazdy, zmiany w ustawie o ruchu
drogowym). Na problem możliwe jest jednak też spojrzenie od strony mechanizmów
psychologicznych. Pozwala na to analiza przyczyn wypadków. Aż 95% wypadków
powodowanych jest przez czynnik ludzki (za: European Road Assessment Programme)
czyli nadmierną prędkość, ryzykanctwo, prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu
i innych używek. Psychologia, która jako nauka skupia się na ludzkich zachowaniach i ich
przyczynach, może dać odpowiedź na pytanie: dlaczego ludzie zachowują się w sposób,
o którym wiadomo, że jest szkodliwy i potencjalnie niebezpieczny? Dlaczego po alkoholu
siadają za kierownicę? Dlaczego nagminnie przekraczają dozwoloną prędkość? Dlaczego
wyprzedzają „na trzeciego” i na podwójnej linii ciągłej? Czy dlatego, że nie zdają sobie
sprawy z konsekwencji swojego czynu? Przecież w ostatnich latach bardzo dużo mówi się
o ilości wypadków śmiertelnych, w największych mediach omawiana jest ilość
zatrzymanych pijanych kierowców, ofiar wypadków na drogach. Przed każdym okresem
urlopowych słychać apele policji o rozważną, odpowiedzialną jazdę. Kierowcy wiedzą jak
powinni się zachowywać i czego nie wolno robić. To nie niewiedza jest problemem.
Każdy zna i ceni sobie wartość, jaką jest odpowiedzialność. Ponieważ pozytywna
samoocena jest warunkiem naszego zdrowia psychicznego możemy przyjąć z dużym
prawdopodobieństwem, że każdy człowiek zapytany przez nas czy ceni sobie
odpowiedzialność odpowie twierdząco – a jednak wielu postępuje w sposób będący jej
całkowitym zaprzeczeniem. Z czego wynika nieprzestrzeganie cenionych wartości? Co
można zrobić, by ludzie byli bardziej skłonni do postępowania zgodnego z deklarowanymi
ideałami?
Problem tak dużej ilości kierowców zachowujących się nieodpowiedzialnie
i krzywdzących, tym innych, a przecież na co dzień będących normalnymi, trzeźwo
myślącymi ludźmi, sprowadza się do pytania: czemu dobrzy ludzie idą za tym co złe?
Dlaczego człowiek określający sam siebie jako odpowiedzialnego i uczciwego, ktoś o kim
w ten sposób mówi rodzina i znajomi, drastycznie przekracza prędkość prowadząc
samochód po nadużyciu alkohol i powoduje wypadek? Wyjaśnieniem może być teoria
anomii społecznej jako elementu godnościowej regulacji zachowania [3, 2].
Sytuacja pokusy
Każdy kierowca, który staje przed wyborem: wsiąść do samochodu po wypiciu
alkoholu czy nie, zaoszczędzić pięć minut i jechać 100 km/h w terenie zabudowanym czy
trzymać się ograniczenia prędkości, staje w sytuacji pokusy. Sytuację pokusy [2] tworzą
okoliczności wywołujące konflikt motywów korzyści i wartości. Motywy te muszą być
czynne, w jakimś przynajmniej stopniu obecne w świadomości. Jest to warunek konieczny
powstania sytuacji pokusy, nie jest on jednak warunkiem wystarczającym sięgnięcia po
korzyść. Zanim to omówimy zastanówmy się, co odróżnia sytuację pokusy od innych
sytuacji:
60
Anomia kierowców
w sytuacji pokusy całość motywacji człowieka daje się z sensem uprościć do
dwóch i tylko dwóch motywów – motywu korzyści i motywu godnościowego. Korzyści
nie muszą przy tym być duże, a dążenia do nich nie muszą być niezwykle silne.
Wystarczy, że się na tle godnościowych dążeń człowieka zaznaczają.
struktura sytuacji pokusy, układ elementów sytuacji jest taki, że te dwa motywy
wchodzą ze sobą w konflikt. Stawia on człowieka przed alternatywą: albo korzyść, albo
wartość, zaś trzeciej możliwości brak. Sięgnięcie po korzyść jest moralnie naganne, zaś
zachowanie zgodne z cenionymi wartościami nieuchronnie powoduje utratę korzyści.
Z natury swojej motywy te nie są ze sobą sprzeczne – nie ma nic złego w sięganiu po
korzyści, jeśli nie zabraniają tego wartości.
Znalezienie się w sytuacji pokusy nie jest dla człowieka niczym przyjemnym.
Porządkując wywody powiedzmy jasno, że wykluczamy z naszych rozważań ludzi,
zwanych często psychopatami, socjopatami lub chorymi na niezdolność przeżywania
uczuć wyższych (moral insanity), którzy kierują się wyłącznie podszytą egoizmem
kalkulacją korzyści, są pozbawieni wszelkiego „zmysłu moralnego” i zdolności
przeżywania godnościowych konfliktów. Jeśli postępują właściwie, zgodnie z wartościami
to tylko z powodu lęku przed karą. Takich klinicznych przypadków jest w populacji
niewielki ułamek procenta i troskę o nich możemy pozostawić psychiatrom i policjantom.
Każda sytuacja może być opisywana okiem zewnętrznego obserwatora, w sposób
„obiektywny”, albo też widziana i subiektywnie odbierana przez kogoś, kto się w niej
znajduje. Ważne jest, aby mówić konsekwentnie o właściwościach sytuacji albo
w subiektywnym, albo w obiektywnym ujęciu, nie „przeskakując” z jednego w drugie.
Sytuację pokusy „obiektywnie istniejącą” odróżniać należy od stanu wewnętrznego
człowieka postawionego w sytuacji pokusy i przeżywającego wewnętrzny konflikt
motywów korzyści i wartości. Jestem „obiektywnie” w sytuacji pokusy, gdy zdaniem
obserwatora zewnętrznego powstaje konflikt motywu godnościowego z motywem
korzyści. „Obiektywność” pokusy jest tylko hipotezą dotycząca stanu wewnętrznego,
opartą o przyjęte powszechnie mniemanie, że pewne parametry sytuacji wywołują u ludzi
przeżycie konfliktu dążeń do korzyści i dążeń godnościowych. Jestem „subiektywnie”
w sytuacji pokusy, jeśli ten konflikt rzeczywiście przeżywam, postrzegając i interpretując
odpowiednio sytuację. To ostatnie nazwiemy stanem pokusy lub w skrócie „pokusą”. Jeśli
chcemy być pewni, że ktoś „odczuwa pokusę”, a nie tylko mniemać coś o tym, dowiedzieć
się musimy dwóch rzeczy:
Czy sytuacja uruchomiła w nim motyw korzyści i godnościowy motyw wartości?
Czy przeżywa konflikt tych dwóch motywów?
Sytuacje pokusy tym odróżniają się od innych, że postępowanie człowieka znajduje się
pod wpływem tylko dwóch dążeń – godnościowego dążenia do wartości i dążenia do
korzyści. Jednocześnie struktura sytuacji zmusza jednostkę do alternatywnego wyboru
pomiędzy cenioną wartością a korzyścią własną, czyniąc niemożliwym zaspokojenie
obydwu tych motywów naraz.
Kierowca przekraczający prędkość wybiera korzyść jednocześnie zaprzeczając
wartości. Korzyści, które stają w konflikcie z wartościami w przypadku kierowców, to
zwykle czas, uznanie kolegów, dla zawodowych kierowców szybsze przejechanie trasy
oznacza wyższe zarobki, czyli korzyścią są również pieniądze. Wartością jest
odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoje i innych. W innych sytuacjach może nią być
sprawiedliwość, uczciwość, lojalność, patriotyzm itd. inne wartości z puli ogólnie
rozumianych wartości moralnych.
61
Transport Samochodowy 1-2012
Dysonans godnościowy
Nie można bezkarnie sięgać po korzyść w sytuacji pokusy. Są konsekwencje
zachowania niezgodnego z wyznawanymi wartościami. Powstaje dysonans godnościowy
(nazywa się go również moralnym). Dysonans moralny to niezgodność przekonań
o własnym uczynku oraz przekonań o sobie i o cenionych osobiście wartościach. Stanowi
on szczególny przypadek dysonansu poznawczego [1]. Dysonans moralny powstaje
wówczas, gdy człowiek w sytuacjach pokusy sięgnie po korzyści.
Dysonans jest uczuciem nieprzyjemnym, powodującym zaburzenia poczucia własnej
wartości. Odczuwamy fakt, że nasze deklaracje i przekonania nie pokrywają się
z zachowaniami. Wedle teorii dysonansu poznawczego w sytuacji niezgodności zmienią
się jedno z przekonań lub dołącza trzecie. W przypadku dysonansu godnościowego nie da
się zmienić zachowania, które już się zdarzyło, ani wartości na anty-wartość. Nikt po
przekroczeniu prędkości nie będzie twierdził ze zrobił tak dlatego, ze zaczął cenić sobie
nieodpowiedzialność. Możliwe jest tylko włączenie trzeciego przekonania.
Racjonalizacje a usprawiedliwienia
Redukcję dysonansu zapewniają tylko wiarygodne usprawiedliwienia – takie, które
usuwają „psychologiczną” sprzeczność pomiędzy tym, jaki jestem i tym, co robię. Jak
widać, sedno problemu tkwi w odpowiedzi na pytanie, skąd usprawiedliwiające
przekonania czerpią swoją wiarygodność. Powstaje ona na dwa różne sposoby –
„uzgadniania” ich z samym sobą i uzgadniania ich z innymi:
1. Racjonalizacjom wiarygodności przydaje sam zainteresowany, gdy w trybie
wewnętrznego monologu „przepracuje sytuację”, w której naruszył osobiście cenioną
wartość. Są „uzgadniane” z sobą samym i stanowią znaną od dawna formę mechanizmu
obronnego. Racjonalizacje są zawsze dobrze przemyślane, brzmią przekonywująco i są
wyszukane w formie, odpowiednio do stopnia intelektualnej sprawności tego, kto je sobie
tworzy. Racjonalizacje buduje się z największą starannością, bo przy ich pomocy trzeba
oszukać samego siebie. Wiarygodność racjonalizacji powstaje „z tego, co w człowieku
społeczne”. Rozpatruje on wszystkie aspekty zdarzenia szukając takich, które wedle
powszechnie przyjętych konwencji ocen moralnych i godnościowych, utartych zwyczajów
i przyjętej praktyki społecznej pomniejszają niezgodność pomiędzy uczynkiem
a przypisywanymi sobie przymiotami godnościowymi - lub też czynią ją „pozorną”.
Z reguły racjonalizacje nie mają dużej wiarygodności i dlatego ludzie próbują często
uzgodnić je z innymi i zamienić w usprawiedliwienia.
2. Usprawiedliwienia czerpią swoją wiarygodność z procesu społecznego ich
uzgadniania. Są tworem tego procesu, stanowiącego swoistą sekwencję interakcji
społecznych, w których uczestnicy uzgadniają znaczenia przypisywane pewnym prostym
przekonaniom odnoszącym się do konkretnej, na ogół wspólnie doświadczanej sytuacji
pokusy, nadając im przez to dużą zdolność redukcji dysonansu godnościowego. Czasem
przedmiotem uzgodnień społecznych bywają racjonalizacje kogoś zainteresowanego
redukcją swojego dysonansu, a uzgadnianie ich odbywa się wtedy z reguły w diadzie
z jednym rozmówcą. Typowe, społecznie uzgodnione usprawiedliwienia z grupą poznać
można po mało wyszukanej formie i prymitywnej treści w rodzaju: ”wszyscy tak robią”,
„jest taki obyczaj w naszym zawodzie, że....”, „nic na to nie można poradzić, ale takie są
realia życia”, etc.
62
Anomia kierowców
W przypadku kierowców naruszających wartości głównym sposobem redukcji
dysonansu godnościowego są społecznie uzgodnione usprawiedliwienia. To co nazywane
jest przez niektórych „przyzwoleniem społecznym”, jest po prostu wspólnie podzielanymi
przez ludzi usprawiedliwieniami, które zyskują wiarygodność poprzez poparcie ich
autorytetem grupy. W polskim społeczeństwie ciągle jest duże przyzwolenie społeczne na
prowadzenie „po jednym piwie”. Kierowca wahający się czy prowadzić samochód słyszy
„wszyscy tak robią”, „jesteśmy lepszymi kierowcami po pijaku niż inni na trzeźwo”.
Grupa podsuwa mu wiarygodne usprawiedliwienia. Dysonans godnościowy jest skutecznie
redukowany dzięki procesowi społecznego uzgadniania usprawiedliwień.
Proces społecznego uzgadniania usprawiedliwień
Kradną zawsze „oni”, a „my” tylko korzystamy z okazji. Niebezpiecznie jeżdżą tylko
oni, a my po alkoholu jeździmy ostrożniej i sprawniej. Jest to możliwe dlatego, że „my”
mamy wiarygodne usprawiedliwienia, bośmy je między sobą uzgodnili. Usprawiedliwienia
uzgadniamy najczęściej w domu w gronie rodzinnym i w pracy, wśród kolegów
i przyjaciół. Tam nas mają za „odpowiedzialnych ludzi” i tam decyduje się, czy w sytuacji
„drogowej pokusy kierowcy” sięgniemy po korzyści, pojedziemy niebezpiecznie
i naruszymy wartości. Takie stwierdzenie jest wyzwaniem dla zdroworozsądkowych,
„prywatnych” teorii psychologicznych. Wynika bowiem z tego, że przykładowo biorąc
szacowny profesor uniwersytetu w czasie przerwy w zajęciach nie okrada swoich
słuchaczy pozostawiających swoje rzeczy na sali wykładowej dlatego, że brak mu do tego
wiarygodnych usprawiedliwień, a nie dlatego, że „jest uczciwy”. Czy okradnie ich, gdy
zdoła te usprawiedliwienia znaleźć? Czy pojedzie niebezpiecznie szybko, ryzykując życie
przechodniów, żeby w przewie wykładów zjeść w domu obiad?
Aby to było możliwe, musi przestać działać sumienie, dysonans moralny zostać
redukowany musi usprawiedliwieniami. Usprawiedliwienia mają różny poziom
subiektywnej wiarygodności, wyrażający się w ich różnej zdolności do redukowania
dysonansu moralnego. Wiarygodność usprawiedliwień powstaje i utrzymuje się dzięki
procesowi społecznego ich uzgadniania – np. bierze się z głośnego lub milczącego
wspierania ich przez osoby znaczące, z poparcia grupy w ramach której człowiek żyje:
rodziny, kolegów w pracy; z akceptacji usprawiedliwień przez podkulturę grupy lub
szerszą kulturę macierzystą.
Po to, aby usprawiedliwienia utrzymały swą wiarygodność, proces społecznych
uzgodnień nie może ulec przerwaniu. Ludzie nie uzgadniają usprawiedliwień raz na
zawsze, lecz stale muszą je z różną intensywnością podtrzymywać. Proces ten najczęściej
przerywany bywa wtedy, gdy zjawia się ktoś odważny i znika jednomyślność
w uzgadnianiu ich wiarygodności. Dlatego ludzie jawnie "korzystają z okazji", nie kryjąc
się z tym w pewnym kręgu lub grupie, jakie i za co czerpią korzyści. Taka jawność i brak
protestu innych stwarza domniemanie społecznej akceptacji i pozwala każdemu z osobna
uważać, że „jest moralnie w porządku”.
W przypadku kierowców podejmujących ryzykowne zachowania usprawiedliwienia
dostarczane i podtrzymywane są zewsząd: z grona rodziny, znajomych, podczas każdego
przyjęcia, w trakcie każdej jazdy samochodem gdy patrzymy na inne samochody bezkarnie
naruszające przepisy ruchu drogowego. Są to grupy bardzo znaczące dla jednostki
i dysponujące dużym autorytetem – z jednej strony dzięki bliskości emocjonalnej
i poczuciu identyfikacji, z drugiej na zasadzie racji większości. Usprawiedliwienia
podtrzymywane przez nie mają ogromną wiarygodność.
63
Transport Samochodowy 1-2012
Kiedy usprawiedliwienia stają się nawykiem, gdy wchodzą w podkulturę grupy („my
jesteśmy tak dobrymi kierowcami że dwa kieliszki wina nam nie szkodzą”; „żeby zarobić
trzeba się spieszyć wszyscy to wiedzą”) powstaje anomia.
Anomia kierowców
Anomia jest stanem gdy wartości istnieją, są deklaratywnie ocenianie jako ważne dla
jednostki – ale nie są stosowane, nie są przekładane na konkretne zachowania, wybory
jednostki nie są nimi uwarunkowane. Kierowca określa siebie jako odpowiedzialnego, lecz
zachowuje się w sposób zupełnie temu przeczący – jednocześnie nadal czuje się
„porządnym człowiekiem”, który nie ma sobie nic do zarzucenia. Anomia nie polega na
braku wartości i normatywnych przekonań o tym co słuszne i wartościowe, lecz na
istnieniu ob ok nich innych przekonań, które nazwaliśmy usprawiedliwieniami – i które
„neutralizują” oddziaływanie tych pierwszych na zachowanie ludzi. Pojęcia anomii
i demoralizacji są dla nas tożsame.
Anomia społeczna istnieje wtedy, gdy kultura społeczeństwa lub podkultura, obok
godnościowo znaczących wartości społecznych niesie jednocześnie ze sobą wzorce takich
usprawiedliwień i w takiej ilości, że stanowią one zagrożenie dla kierowania przez te
wartości postępowaniem ludzi. Kiedy mówimy o podkulturach usprawiedliwień należy
mieć na uwadze dwa zjawiska. Po pierwsze, toczący się w grupie proces społecznego
uzgadniania usprawiedliwień, a po drugie jego rezultaty: wiarygodne usprawiedliwienia
w postaci norm, przekonań i obyczajów. Są one dziedziczone społecznie i mają tę
właściwość, że odwołanie się do nich bardzo łatwo i szybko redukuje dysonans
godnościowy wywołany sięganiem po korzyści w określonych sytuacjach pokusy. Anomia
kierowców jest zjawiskiem społecznie bardzo szerokim, uzgadnianie usprawiedliwień dla
szybkiej, niebezpiecznej jazdy, dla naruszania przepisów i przejazdu przez skrzyżowanie
po zmianie świateł, odbywa się w każdym domu, w każdym samochodzie w którym jadą
ludzie gdzieś się spieszący.
Sektorowość anomii
Zachodzący powszechnie proces społecznego uzgadniania usprawiedliwień szybko
pozbawiłby wartości wpływu na zachowanie większości ludzi gdyby nie to, że anomia ma
charakter sektorowy. Usprawiedliwienia działają (tzn. redukują dysonans godnościowy)
tylko w tych sytuacjach pokusy, dla których zostały „społecznie uzgodnione”.
Ludzie nie są jednoznacznie dobrzy lub źli. Usprawiedliwienia działają tylko
w „sektorze anomii” i poza nim ludzie ci będą odpowiedzialnymi pracownikami, dobrymi
sąsiadami, ojcami lub mężami. Jeden oszukuje żonę, lecz dotrzymuje słowa w interesach,
a drugi odwrotnie. Ekspedientka, która oszukuje na wadze, odda nieznajomemu zgubioną
przezeń na ulicy monetę.
Jeśli dwie grupy wystawimy na takie same sytuacje pokusy, różne będą uzgodnione
przez nie usprawiedliwienia i inaczej wyglądać będzie naruszanie wartości. Przykładowo
biorąc:
W jednej grupie i za jej aprobatą kierowca wyprzedza na podwójnej ciągłej i łamie
ograniczenia prędkości, ale nigdy nie uzgodni usprawiedliwień, aby wsiąść do samochodu
po wypiciu alkoholu.
W jednej grupie kierowca nie ma oporów przed prowadzeniem „na podwójnym
gazie” ale zawsze stara się przepuszczać pieszych na pasach. W innej grupie znajomych
64
Anomia kierowców
dopuszczalne jest odwożenie znajomych będąc po dwóch piwach, ale zawsze w zapiętych
pasach.
Ci sami ludzie wiedzą, że nie wolno się tym chwalić podczas imprezy rodzinnej,
za to rodzinie można opowiedzieć o rekordzie prędkości osiągniętym na trasie Warszawa –
Gdańsk.
Jak zwalczać anomię?
Model anomii usprawiedliwień doskonale nadaje się do rozważań nad metodami
profilaktyki zachowań ryzykownych. Aktualnie działa kilka programów mających na celu
zapobieganie prowadzenia pojazdu po spożyciu alkoholu, dodatkowo policja w mediach
straszy karami dla złapanych na „podwójnym gazie” kierowców, a ministerstwa wydają
pokaźne fundusze na promocję odpowiedzialnej jazdy. Nikt niestety nie jest w stanie
powiedzieć na ile te programy są skuteczne. Patrząc na statystyki wypadków programy te
niestety nie spełniają pokładanych w nich nadziei. Zanalizujmy w świetle anomii
usprawiedliwień metody zapobiegania zachowaniom ryzykownym.
Zaostrzanie kar za jazdę po spożyciu alkoholu i za przekraczanie prędkości to
popularna metoda i pierwsza, która w sposób zdroworozsądkowy przychodzi na myśl.
Widać to chociażby po rosnących mandatach i zmianie kwalifikacji czynu jakim jest
prowadzenie po spożyciu alkoholu z wykroczenia na przestępstwo. Czy są to działania
skuteczne? Na ile odstraszają one potencjalnych ryzykantów?
System kar ma na celu wytworzenie sytuacji kontroli społecznej. Tworzące go
instytucje mają nadzieję, że sama perspektywa kary wystarczy by ludzie zastanowili się
nad swoim postępowaniem. Pojawia się kilka pytań: na ile zaostrzać system kar? Czy
zaostrzenie kar rzeczywiście wpłynie na zmniejszenie odsetka n.p: pijanych kierowców?
Czy świadomość konsekwencji postąpienia wbrew wartościom spowoduje chęć do
postępowania zgodnie z nimi?
Sytuacja kontroli społecznej
Sytuacja kontroli społecznej w ujęciu „obiektywnym” i opisowym różni się od sytuacji
pokusy tylko pod jednym względem – wybór korzyści jest zagrożony jakąś znaczącą karą
lub sankcją społeczną. Do obecnych w sytuacji pokusy dwóch motywów: korzyści
i wartości, dochodzi więc trzeci, decydujący o zachowaniu - motyw lęku przed karą za
sięgnięcie po korzyść. W ujęciu „subiektywnym” zagrożenie to jest odbierane jako realne
i jego uniknięcie stanowi główny motyw postępowania.
Kara, bezkarność i syndrom frajera
Zagrożenie karą czynów naruszających wartości – i doprowadzenie tego zagrożenia do
świadomości społecznej - jest jednak konieczne, ale z innych zupełnie powodów, niż to się
potocznie sądzi. Kara i związana z tym kontrola jest potrzebna do tego - i tylko do tego aby usunąć poczucie bezkarności. Spodziewać się, że karząc za naruszanie wartości można
przywrócić ich oddziaływanie na postępowanie jednostek lub społeczności jest przejawem
nieznajomości tematu i braku myślenia.
Bezkarność niweczy wpływ wartości na zachowanie. Prowadzi do powstania
przekonań, które nazywamy „syndromem frajera” i które są niszczące dla godnościowych
motywów odpowiedzialnych za kierowanie się wartościami w postępowaniu. Jeśli
wszyscy naokoło korzystają z okazji i jest to bezkarne, ten co tego nie robi zasługuje na
65
Transport Samochodowy 1-2012
miano „frajera”. „Frajer” ma mniej godności od innych, jeśli ma ją w ogóle. To mocno
zakorzeniony w naszej kulturze stereotyp człowieka, któremu brakuje rozsądku
i roztropności, kto z głupoty lub braku spostrzegawczości nie pozyskuje dla siebie
korzyści. Chciałby je mieć, lecz albo nie jest w stanie ich zdobyć, albo je natychmiast traci
i marnuje. Bezkarność powoduje, że przestrzeganie wartości i norm wpisuje się
w negatywny stereotyp frajera, pomniejszający godność. Zamiast doświadczyć „satysfakcji
godnościowej”, człowiek odczuwa zagrożenie dla poczucia własnej godności. Jest to
zupełne odwrócenie znaków regulacji godnościowej, prowadzące do jej zaburzeń.
Wprowadzając system kar ważne jest by nie było w społeczeństwie poczucia
bezkarności. By ludzie mieli świadomość, że zachowanie niezgodne z wartościami będzie
na pewno ukarane. W tym sensie system kar jest z pewnością korzystny. Jednak
przekonanie, że samo karanie spowoduje że kierowcy będą chętnie przestrzegali przepisów
jest błędem. Ze strachu ludzie nie zachowują się odpowiedzialnie, lecz tylko strachliwie.
Gdy bać się przestaną, motyw poprawnego zachowania zniknie. Kierowcy będą
przestrzegali zasad odpowiedzialnej jazdy tylko wtedy, kiedy możliwość kary będzie
bardzo realna (jazda według przepisów tylko w miejscach gdzie wiadomo o rozstawionych
fotoradarach).
Drugą popularną metodą zapobiegania zachowaniom ryzykownym jest prowadzenie
kampanii informacyjnych w mediach.
Wpływ mediów na anomię kierowców
Media są niezwykle ważnym czynnikiem powstrzymującym lub rozprzestrzeniającym
anomię społeczną. Ich siłą wynika z możliwości zwalczania usprawiedliwień.
Powiedzieliśmy już, że zachowania ryzykowne podejmowane są przez kierowców wtedy,
kiedy znajdują oni dla nich wiarygodne usprawiedliwienia. Można przyjąć, że gdyby
usprawiedliwienia straciły wiarygodność zmniejszyłaby się skłonność ludzi do zachowań
naruszających wartości. Nie mogliby skutecznie zmniejszyć dysonansu godnościowego.
Wróciłaby samokontrola oparta o standardy godnego, moralnego zachowania, wartości
osobiste – odpowiedzialność, rzetelność - odzyskałyby wpływ na zachowanie.
Co należy zrobić, aby poprzez media przerywać proces uzgadniania usprawiedliwień?
Najczęściej w mediach stosuje się dwie połączone ze sobą techniki działania:
spowodowanie „społecznej widzialności” czynu, oraz
konfrontację poglądów ludzi uzgadniających usprawiedliwienia z tymi, którzy ich
nie uzgodnili i nie mają ich za wiarygodne.
W obydwu przypadkach skuteczną strategią jest opis, a nie ocena i komentarz –
obiektywne ukazywanie usprawiedliwień, a nie ocenianie, komentowanie okoliczności lub
złych konsekwencji czynu, czyli tzw. moralizowanie. Moralizując sądzimy, że taki
nagłośniony przykład powstrzyma innych. Błąd polega na założeniu, że zło bierze się z
braku wiedzy o tym, co dobre. Ukazujemy więc zło, jakie wyrządził ofiarom wypadku
pijany kierowca, który wypił trzy kieliszki wina i wsiadł za kierownicę. Tymczasem inny
człowiek, właśnie sposobiący się do dokonania podobnego czynu zawsze znajdzie jakieś
szczegóły różniące go od opisanego przypadku i stwierdzi, że tamten rzeczywiście
przesadził, a on tylko chce „dobrze się bawić”, bo w końcu na pewno „lepiej prowadzi”.
Złodziej nigdy nie rozpozna swojego portretu w podobiźnie innego złodzieja – zawsze
znajdzie jakiś szczegół różniący go od niego, pozwalający mu z przekonaniem twierdzić,
że to tamten kradnie a ja tylko uczciwie korzystam z okazji. Tylko usprawiedliwienia mają
66
Anomia kierowców
oni podobne – ujawnienie ich i podważenie ich wiarygodności odbierze im obu spokój
sumienia i zwiększy samokontrolę.
Skuteczność medialnego likwidowania anomii wynika z tego, że ludzie charakteryzują
się „głupotą moralną” tylko w wąskich kręgach uzgadniających usprawiedliwienia. Ludzie
spoza takiego kręgu bez trudu dostrzegają niewiarygodność usprawiedliwień
i z oburzeniem reagują na ujawnione przez media niegodne zachowanie. W demokracji
zawsze są jacyś „inni”, którzy pewnych usprawiedliwień nie uzgodnili i gotowi są
zaangażować się w ich zwalczanie. To dzięki ich reakcjom i działaniu – a nie
moralizowaniem i naiwnym przekonywaniem kierowców, że źle postępują – media mogą
skutecznie ograniczać anomię. Niezależne media i etosowi dziennikarze tworzą klimat
społeczny, w którym kierowcy nie mogą „po prostu się spieszyć”, lecz tylko będą
nieodpowiedzialni, będą stanowić zagrożenie na drodze. Dla większości ludzi tworzy to
barierę nie do pokonania, ponieważ potrzeba własnej godności jest nie mniej silnym
motywem działania niż potrzeba korzyści.
Zwiększanie skuteczności medialnych kampanii na rzecz bezpieczeństwa na drogach,
z punktu widzenia zarysowanych tutaj mechanizmów godnościowej regulacji zachowania,
wymaga ciągłego synchronizowania ze sobą dwóch strategii działania:
1. Kampanie skutków. Tworzenia i podtrzymywania dysonansu godnościowego
u „korzystających z okazji” kierowców poprzez ukazywanie skutków wypadków
drogowych.
2. Kampanie przyczyn. Uniemożliwianie „korzystającym” łatwej redukcji dysonansu
godnościowego, poprzez rozbrajanie usprawiedliwień uzgadnianych w kręgach
„towarzyskich”, grupach rodzinnych, itp.
Stosowanie tylko jednej z tych strategii bez równoległego rozwijania drugiej
pomniejsza skuteczność. W chwili obecnej w szczególności trzeba zwrócić uwagę na
strategię drugą – rozbrajanie usprawiedliwień. Włożono wiele wysiłku w skuteczne
wytworzenie
dysonansu
godnościowego
poprzez
nagłośnienie
skutków
nieodpowiedzialnych zachowań: prowadzenia pojazdu po spożyciu alkoholu
i przekraczania prędkości, pora jest teraz, aby zablokować najczęściej stosowane
i najłatwiejsze sposoby jego redukcji. W przeciwnym przypadku, kierowcy stający
w sytuacjach pokusy zaczną „wymykać się” z niedogodnej psychologicznie sytuacji,
uzgadniając i upowszechniając wśród siebie nowe usprawiedliwienia. Będą tanim kosztem
redukować dysonanse, które zostały wytworzone na skalę społeczną z ogromnym
wysiłkiem przy pomocy „kampanii skutków”. Porządny człowiek siadając za kierownicą
i pędząc przez wieś 100km/godz. robi to dlatego, że znalazł jakieś wiarygodne
usprawiedliwienia, a nie dlatego, że nie ceni sobie życia innych ludzi.
Celem naszym jest nie to, by prowadzący pojazd trzymał się przepisów, kiedy znajduje
się w zasięgu fotoradaru lub policji, lecz by zachowanie odpowiedzialne, zgodne
z osobiście przezeń cenionymi wartościami stanowiło jego trwałą właściwość.
Wnioski
Wiedza o zjawisku anomii ma wielorakie praktyczne zastosowania. Z jednej strony
pozwala na analizę i określenie przyczyn zachowań ryzykownych, z drugiej daje
możliwość planowania skutecznych metod przeciwdziałania łamaniu prawa przez
kierowców. Kampanie celowane na rozbijanie wiarygodności uzgodnionych
usprawiedliwień mają szansę sprawdzić się lepiej niż samo zaostrzanie kar czy zmiany
67
Transport Samochodowy 1-2012
ustawowe. Wiedza o mechanizmach psychologicznych powinna być jednym
z fundamentów tworzenia narzędzi promocji bezpiecznej, odpowiedzialnej jazdy.
LITERATURA:
[1]
[2]
[3]
Festinger L. Teoria dysonansu poznawczego, PWN Warszawa 2007.
Kosewski M Ludzie w sytuacjach pokusy i upokorzenia Wydawnictwo Wiedza Powszechna,
Warszawa 1985.
Kosewski M. Wartości. Godność. Władza, Vizjapress, Warszawa 2008.
68
Download