Gra warta świeczki(?) – Legiony Polskie we Włoszech Dziewiątego stycznia tego roku obchodziliśmy już 220. rocznicę utworzenia Legionów polskich we Włoszech. Jest to zatem dobra okazja, by przypomnieć nieco faktów związanych z wydarzeniem, mającym mieć (podkreślam słowo „mającym”) wielki wpływ na walkę o niepodległość Polski. Przypomnijmy kilka faktów. 10 października 1974 roku przegrana bitwa pod Maciejowicami położyła kres insurekcji Kościuszkowskiej. Już w czasie powstania poseł pruski w Petersburgu Leopold Heinrich von Goltz pisał w swym raporcie, że cała Rosja domaga się rozbioru Polski i wymazania imienia polskiego. I tak niestety się stało – niespełna rok później, 24 października 1795 nasz kraj został wymazany z map Europy. Tym czasem w Paryżu powstała Polska organizacja emigracyjna (Agencja) tworzona z żołnierzy oraz oficerów upadającej Rzeczypospolitej. Francja tocząca wojnę z zaborcami Polski była dla nas naturalnym sojusznikiem, przy boku którego upatrywaliśmy sobie rychłe odzyskania niepodległości. Był to bowiem jeszcze okres, kiedy wciąż wydawało się niemożliwym, aby tak wielki kraj ja Rzeczpospolita, która jeszcze sto lat temu gromiła Turków pod Wiedniem, nagle miała odejść w zapomnienie. W Paryżu, z polecenia Tadeusza Kościuszki, działał Wojciech Turski, który wszedł do Francuskiego zgromadzenia narodowego, zabiegając o polecenie utworzenie wojska polskiego u boku rewolucyjnej armii francuskiej. Idealna okazja nadarzyła się, kiedy generał Napoleon Bonaparte rozniecał płomień rewolucji we Włoszech i pilnie potrzebował nowej siły wojskowej. Wtedy to właśnie, 9 stycznia 1797, generał Jan Henryk Dąbrowski podpisał umowę z nowym rządem Republiki Lombardzkiej o utworzeniu Polskich Legionów. Było to wydarzenie niewątpliwie przełomowe. Żołnierze, godzina zemsty wybiła – pisał Dąbrowski w swojej odezwie, nawołującej do zasilania nowo tworzonej się formacji. A ochotników nie brakowało! Polscy żołnierze, dezerterujący z armii pruskiej i austriackiej, młodzież potajemnie migrująca z kraju, wreszcie byli powstańcy kościuszkowscy – wszyscy tysiącami zgłaszali się do punktu poborowego w Mediolanie. Ich liczba przerosła najśmielsze oczekiwania i klasztor przeznaczony na zakwaterowane żołnierzy zapełnił się po brzegi w kilka dni. Kiedy mimo braku w zaopatrzeniu zapełnił się również drugi budynek, zrozpaczony Dąbrowski musiał odesłać ponad pięć tysięcy ochotników z powodu braku miejsc. W maju 1797 w szeregach Legionów stanęło około 7 tysięcy żołnierzy. Umundurowanie, znaki oraz organizacja jednostki była zbliżona do dawnego wojska polskiego, także komendy były wydawane w języku polskim. Uzbrojenie legionistów pochodziło ze zdobytych magazynów austriackich. Żołnierzy wychowywano w duchu demokratycznym, w poczuciu równości wobec prawa. Do wszystkich, niezależnie od pochodzenia, zwracano się per obywatelu. W legionach wszyscy bowiem byli równi, a o awansie decydowały tylko umiejętności. Zabawny zatem musiał to być przypadek, kiedy chłop rozkazywał szlachcicowi, a taka sytuacja mogła się przecież zdarzyć. W wojsku surowo karano pijaństwo, czy nawet grę w karty. Pomimo braku w zaopatrzeniu panowała wysoka dyscyplina. Organizowano kursy dla analfabetów, rozwijano działalność oświatową dla żołnierzy. Przygotowywano świadomych obywateli Polski demokratycznej, jaka miała się wkrótce narodzić. 7 lipca 1797 do miasta Reggio we Włoszech, gdzie stacjonowali polscy legioniści, przybył pięćdziesięcio już letni Józef Wybicki i jak pisał historyk Wojciech Podgórski: „…między 16, a 17 lipca 1797r. – pod wpływem pierwszego wzruszenia, jakie opanowało Wybickiego na widok polskich mundurów, orłów, sztandarów – powstały strofy żołnierskiego wyznania wiary: Jeszcze Polska nie umarła”. To „wyznanie wiary” sto lat później stało się hymnem odrodzonej Polski. Trudno opisać wszystkie te miejsca, gdzie walczyli polscy legioniści. Ale jeszcze trudniej podać jest przykład, gdzie ta walka w jakikolwiek sposób przysłużyła się faktycznemu odzyskaniu niepodległości. Pierwsze rozczarowanie przeżyli Polacy, kiedy Napoleon miast całkowicie zniszczyć armię austriacką podpisał z nią pokój w Campo Formio. W następnych latach żołnierze co prawda wsławili się w wojnie francusko-neapolitańskiej, ale co wspólnego miało zajmowanie Rzymu z walką o wolną ojczyznę? Kolejna wojna z Austrią zdziesiątkowała legionistów, ale Napoleon, który potrzebował świeżych żołnierzy, zlecił ich odtworzenie. We wrześniu 1799 powołano Legię Naddunajską, która udowodniła swoją wartość bojową już rok później w zwycięskiej bitwie pod Hohenlinden. Do ziem polskich było wtedy już naprawdę blisko, jednak cesarz Francuzów ponownie zawiódł Polaków. Pokój w Luneville był nożem wbitym w plecy legionistów, którzy stracili poparcie Bonapartego jako ruch wyzwoleńczy. A ponieważ w tym momencie stali się formacją zwyczajnie niewygodną, to w 1802 roku zostali wysłani na wyspę Santo Domingo (dzisiejsze Haiti). Trudno sobie wyobrazić bardziej perfidne posunięcie ze strony Napoleona. Wysłanie polskich żołnierzy, walczących o niepodległość, do tłumienia powstań wyzwoleńczych? W tym momencie maksyma Wszyscy ludzie wolni są braćmi, jaką legioniści nosili na naramiennikach, brzmiała po prostu jak okrutny żart. Tropikalny klimat, choroby i zacięte walki sprawiły, że z pięciu tysięcy Polaków, do Europy powróciło tylko trzystu. Niektórzy na wyspie zostali. Ich potomkowie żyją tam to dziś i zawsze wyróżniają się na tle reszty społeczności. Wreszcie doczekaliśmy się zadość uczynienia, kiedy w 1807 na terenach zabranych Prusom, proklamowano utworzenie Księstwa Warszawskiego. Wydawać by się mogło, że była to uczciwa zapłata za waleczność i poświęcenie polskich żołnierzy, którzy za wolną ojczyznę wykrwawiali się w obcych państwach. Wkrótce jednak wybuchła nowa wojna Francusko – Austriacka i maleńkie księstwo musiało bronić swej niezależności. W okrutnej bitwie pod Raszynem udało powstrzymać się najeźdźców. Zginął w niej jednak poeta i prozaik pułkownik Cyprian Godebski. Już w czasie istnienia (zaznaczymy, że podległego Francji) Księstwa Warszawskiego, powstała Legia Nadwiślańska, która także miała posłużyć Napoleonowi, tym razem w Hiszpanii. Wojna na półwyspie Iberyjskim toczyła się z powodu blokady kontynentalnej, skierowanej przeciwko Wielkiej Brytanii. I choć wojska napoleońskie zostały wyparte, to Polacy ponownie udowodnili swoją wartość bojową. Dreszcze przechodziły, kiedy w bitwie pod Tudelą polscy lansjerzy gromili swoich przeciwników, tak jak husaria dwa wieki wcześniej. Podsumujmy. Utworzenie Legionów Polskich we Włoszech było przedsięwzięciem niezwykle heroicznym, trudnym i odważnym. Polscy żołnierze byli dla Napoleona jednymi z najlepszych, co z tego jednak, skoro w praktyce walczyli tylko i wyłącznie dla Francji? Paryż wart jest mszy – być może mówił do siebie ironicznie Bonaparte, kiedy Legioniści (przekształceni już zresztą w inne formacje) zamarzali za niego w śniegach Rosji lub ginęli pod Lipskiem i Waterloo. Z drugiej jednak strony oni sami wiedzieli, że oddają życie za coś innego – wolną ojczyznę. W Legionach polskich walczyło w sumie 35 tysięcy ludzi, z czego 20 tysięcy zginęło. Wykształciły one znakomitą kadrę przyszłych oficerów, patriotów będących wzorem dla przyszłych pokoleń (to przecież na nich w przyszłości będzie wzorował się Józef Piłsudzki, tworząc własne legiony). Sam ich założyciel, generał Dąbrowski, zmarł w roku 1818. Pochowany w Winnej Górze został pożegnany słowami Mazurka.