TEMAT NUMERU Joanna Hytrek-Hryciuk Przemoc na tle seksualnym wobec dolnośląskich Niemek w ostatnich miesiącach II wojny światowej Wy, żołnierze ze wschodu wiecie [...] jaki los czeka niemieckie kobiety, dziewczęta i dzieci. Kiedy starzy ludzie i dzieci zostaną zamordowani, kobiety i dziewczęta zostaną koszarowymi dziwkami. Reszta pomaszeruje na Sybir – taki los ludności cywilnej na wschodnich kresach upadającej Trzeciej Rzeszy wieszczył zimą 1945 r. Adolf Hitler. Także mieszkająca tam ludność cywilna zdawała sobie sprawę z zagrożenia ze strony żołnierzy Armii Czerwonej. Dla większości Dolnoślązaków fala przemocy, z jaką zetknęli się Niemcy z Prus Wschodnich czy Górnego Śląska, nie była tajemnicą. Także dlatego, że tragedię cywilów, zwłaszcza falę zgwałceń, umiejętnie wykorzystywały nazistowskie media. Mieszkańców regionu z pewnością jednak zaszokowała skala przemocy wobec kobiet: Kiedy Rosjanie weszli do miasta było dużo gorzej, niż człowiek się sam, po całej tej propagandzie spodziewał – podsumowywał wrocławianin. Pierwsze spotkanie z żołnierzami Armii Czerwonej we wspomnieniach wielu Dolnoślązaków zapisało się zaskakująco pozytywnie. Do gwałtów dochodziło najczęściej w chwili pojawienia się jednostek tyłowych. Agresję wobec kobiet przejawiali pojedynczy żołnierze; dochodziło także do gwałtów wielokrotnych. Możemy także wyróżnić zorganizowane zjawisko przemocy: część mieszkanek Piławy (pow. wrocławski) została oddana do dyspozycji oficerów służących w wojennej komendanturze miasta. Nie był to przypadek odosobniony. Ofiarami gwałtów padały nawet kobiety 80-letnie: dwa takie przypadki zanotowano we Wrocławiu, zgwałcone zostały także pensjonariuszki domu starców w Pilgramowicach w pow. złotoryjskim. Najmłodsze ofiary gwałtów miały mniej niż 8 lat: udokumentowano taki przypadek w Małoszowicach (pow. głogowski). W Ziębicach (pow. ząbkowicki) oraz w Wołowie odnotowano także przypadki nekrofilii. Przed gwałtem nie chroniła także widoczna ciąża. Ksiądz Walter Lassman, zapisał w swoim dzienniku, że Rosjanie „z zasady” nie napastowali kobiet z małymi dziećmi na rękach. Być może duchowny był świadkiem takiej sytuacji, jednak analizowane źródła nie potwierdzają powszechnej, szczególnej atencji radzieckich żołnierzy wobec młodych matek. Kobiety, chcąc chronić się przed gwałtem, oprócz tego że zachowywały zwykłe środki ostrożności oraz wymyślały najdziwniejsze skrytki, niekiedy szukały sobie „opiekuna” najczęściej wśród żołnierzy wyższych rangą. We wspomnieniach często pojawiają się informacje o kobietach, które idą dobrowolnie do radzieckich żołnierzy, najczęściej oficerów, dbają o nich, opierają, gotują im, [...] sprzedają same siebie”. Inne wybierały samobójstwo. Część zgwałceń kończyła się śmiercią ofiary, niekoniecznie w wyniku ran odniesionych w trakcie napaści. Zdarzało się, że żołnierze wyrzucali przez okna, często z wysokości powyżej piętra, wciąż żywe ofiary gwałtów. Duchowny z jednej z zielonogórskich parafii wspominał również, że grzebał okaleczone ciała kobiet pozbawione narządów rodnych czy piersi. 49 Fot. Ośrodek „Pamięć i Przyszłość” Postępowanie żołnierzy nie było tajemnicą dla władz wojskowych. Oficer z Zarządu Wojsk NKWD ds. Ochrony Tyłów 1 Frontu Ukraińskiego raportował do Moskwy w kwietniu 1945 r.: Wraz z wkroczeniem na terytorium Niemiec i przy dalszym posuwaniu się wojsk frontu na zachód wśród żołnierzy Armii Czerwonej pojawiło się niemało przypadków maruderstwa, przywłaszczania rzeczy [baracholstwa], gwałcenia kobiet, dziewcząt, nastolatek (…). Także Funkcjonariusz Wydziału Politycznego 16. Pułku Wojsk Pogranicznych NKWD informował przełożonych, że: wskutek nieprawidłowego pojmowania poszczególni żołnierze problem zemsty znajdują w gwałcie i znęcaniu się. Władze wojskowe starały się nie dopuszczać do całkowitej degrengolady w szeregach wojskowych, głównie ze względu na wciąż prowadzone działania wojenne. Ale najważniejsza i tak była rola dowództwa jednostki zajmującej dany teren. Proszony przez pastorów o zahamowanie fali gwałtów, Komendant Wojenny Miasta Wrocławia wzruszył jedynie ramionami, kpiąc: Żołnierz to żołnierz. Ale już władze wojskowe w Bardzie Śląskim zakazały żołnierzom wstępu na teren tamtejszego klasztoru sióstr elżbietanek. Także wojskowi lekarze starali się uświadamiać żołnierzy o ryzyku zakażenia się chorobą przenoszoną drogą płciową. Niestety, był to najsłabszy z argumentów. Do najdrastyczniejszych wypadków zgwałceń doszło w Wołowie, 50 Pamięć i Przyszłość nr 1/2014 (23) gdzie znajdował się szpital wojskowy dla chorych wenerycznie. Problem seksualnego wykorzystywania Niemek na Dolnym Śląsku systematycznie malał od jesieni 1945 r. Zakończył się definitywnie w 1948 r., kiedy to skoszarowano pozostałych jeszcze w regionie żołnierzy Armii Radzieckiej. Na skutek wysiedleń zmalała też liczba niemieckich mieszkańców regionu. Gwałt nie był „przywilejem” Armii Czerwonej. Do aktów seksualnej przemocy wobec Niemek dochodziło także na terenach zajmowanych przez żołnierzy francuskich czy amerykańskich. Jednak skala tego typu zachowań w przypadku terenów, na których walczyli żołnierze Armii Czerwonej, jest zupełnie wyjątkowa. Liczba gwałtów w regionie jest obecnie niemożliwa do oszacowania. Strona radziecka konsekwentnie ignoruje tę kwestię, podkreślając militarne poświęcenie czerwonoarmistów. Historykom zadania nie ułatwiają autorzy wspomnień, którzy stosują wewnętrzną autocenzurę. Z obliczeń strony niemieckiej wynika, że przypadki zgwałcenia kobiet miały miejsce w połowie wszystkich dolnośląskich gmin. Łącznie podaje się, że w czasie przemarszu Armii Czerwonej z Prus Wschodnich do Berlina i dalej w kierunku linii demarkacyjnej zgwałcono blisko 2 mln kobiet. Ruski podbił także wszystkie kobiety. Z rozkazu Stalina – gorzko podsumowywał jeden z wrocławian. 51