Dokąd zmierzasz rodzino Polska widziana jest, jako jeden z ostatnich przyczółków normalnej rodziny. Europa znalazła się w najtrudniejszej wśród wszystkich kontynentów sytuacji demograficznej. Wnioski zaprezentowane podczas Światowego Kongresu Rodzin w Warszawie są alarmujące. Już 2 mln rodzin w Polsce są bezdzietne. Takich zaś, które wychowują więcej niż troje dzieci, jest 800 tys. Średnio na jedno małżeństwo "przypada u nas 1, 2 dziecka". Zeszliśmy poniżej granicznego wskaźnika – 2, 1 dziecka przypadającego na jedną rodzinę, który warunkuje zastępowalność pokoleń. Podobnie jak inne kraje europejskie stajemy się społeczeństwem wymierającym. – Europa będzie miała coraz mniej ludności, będzie wzrastała liczba ludności poza Europą – prognozuje prof. Farooq Hassan z Pakistanu, specjalista prawa i spraw międzynarodowych na Harvard University w USA. W USA wskaźnik urodzeń jest prawie dwa razy wyższy niż w Europie – i przekroczył magiczną liczbę – 2,11. Choć w Ameryce 20% małżeństw nie ma dzieci, osoby religijne zakładają rodziny wielodzietne. Demografię znacząco poprawiają tu uchodźcy. – Wśród nich coraz więcej mamy kobiet, które zostają matkami – tłumaczy Ellen Sauerbrey, amerykańska sekretarz stanu ds. populacji uchodźców i migracji w rządzie Busha. STYL ŻYCIA – Mam 37 lat i o dwa lata przekroczyłam już średnią życia dla mieszkańca Afryki. U nas wiele dzieci umiera z powodu biedy i AIDS – mówi Margaret Ogola, pediatra z Kenii. Bieda to również częsta przyczyna, jaką podają małżeństwa w Rosji, które nie decydują się na dziecko. – 81% ludności Rosji żyje w nędzy. U nas, aby rodzina wypracowała tysiąc dolarów na zakup mieszkania, musi pracować ponad 20 lat. W rzeczywistości nie jest w stanie zaoszczędzić w tym czasie nawet 300–400 dolarów – mówi Anatolij Antonow, socjolog. Antonow ocenia jednak, że to nie bieda jest głównym powodem niżu demograficznego w Rosji. Antyrodzinna polityka prowadzona jest tam od dawna. Obecny rząd uprawia propagandę jakoby miał troszczyć się o rodzinę. Ale tak naprawdę nie ma, komu bronić rodziny, a wielu urzędników czy naukowców boi się nawet o tym mówić. Kondycja rodziny jest dramatyczna. W Rosji średni czas trwania małżeństwa wynosi 9 lat. Około 60% par tworzy luźne związki. – W kwietniu br. przeprowadziliśmy badanie wśród kobiet w wieku 18–20, pytając, lat ile z nich, gdyby miało dobre warunki, chciałoby mieć 2–3 dzieci. Ponawiamy takie badania i okazuje się, że z każdym następnym coraz więcej kobiet i mężczyzn nie chce w ogóle mieć dzieci. Rezygnują z nich dobrowolnie, niezależnie od warunków ekonomicznych – mówi Antonow. Społeczeństwa demokratyczne i zamożne borykają się z innymi problemami. Zdaniem Gerarda-Franocis’a Dumonta główną przyczyną spadku liczby ludności w Europie jest powszechne wprowadzenie antykoncepcji, zezwolenie na aborcję w większości krajów Europy i "precyzyjna" kontrola urodzin przez małżonków. Wpływ na to ma także wydłużenie się czasu nauki, zwłaszcza w przypadku kobiet, przez co w starszym wieku zakładają rodziny. – Rozpoczął się nowy okres antykoncepcji i aborcji – uważa Dumont. Rewolucja seksualna posuwa się do tego stopnia, że w Wielkiej Brytanii nastolatkowie otrzymują od wychowawców gotowe instruktaże zachowań. – Byłam świadkiem, jak uczniom pokazywano na lalce jak zakładać prezerwatywy o smaku czekoladowym, uzasadniając urozmaicenie smakowe potrzebami prostytutek – mówi Smeaton John, dyrektor SPUC – Towarzystwa Ochrony Dzieci Nienarodzonych, angielskiej organizacji pro-life. – Dzieci w szkołach otrzymują karty z informacjami, jakie środki antykoncepcyjne i gdzie można zakupić. Dostają również adresy gabinetów, gdzie można usunąć ciążę. Ta edukacja seksualna odbywa się w szkołach bez wiedzy i zgody rodziców – mówi Smeaton. ATAK NA MAŁŻEŃSTWO Niełatwo funkcjonuje się tym małżeństwom, którym udało się stworzyć pełne zdrowe rodziny. Najpierw marksizm, potem promowana w latach 60. na zachodzie kultura laicka, wreszcie rewolucja seksualna i feminizm niszczą tradycyjną rodzinę. – Zaczęto oddzielać seks od miłości. Feministki zaczęły walczyć o "uwolnienie" kobiety od cierpień, jakich doświadczała w rodzinie – ocenia Carlo Casini, prawnik, sędzia sądu apelacyjnego z Włoch. Luźne związki i rozwody wypierają trwałe małżeństwa. W latach 50. w USA na 100 urodzonych dzieci 12 przychodziło na świat w rodzinie rozwiedzionej. W roku 2000 aż 60 dzieci wychowywanych jest w rodzinach rozbitych. W ogólnej liczbie dzieci urodzonych w USA w 2005 r. ponad 40% dzieci urodziło się poza małżeństwem, w Norwegii – 49%, w Szwecji – 54 %, w Islandii – 65%. Inne zagrożenia dla dobrych rodzin wynikają z przemian społecznych, które znacząco zmieniły w ostatnich dziesięcioleciach styl życia rodziny. Zmiany te zmusiły kobiety do szybkiego powrotu do pracy zawodowej. Nowoczesna kobieta jest ambitna i dobrze wykształcona. Większość czasu zaczyna poświęcać życiu zawodowemu, a mniej rodzinie – uważa Christine de Vollmer, prezydent Przymierza na Rzecz Rodzin Ameryki Łacińskiej. Vollmer wskazuje na nowe trendy, którym ulegają kobiety – „szukanie szczęścia bez wysiłku”. Część z nich chciałaby pracować poza domem, bo wymaga to mniej wysiłku niż zajmowanie się dziećmi. Istnieje wielka pokusa, by wychowanie dzieci przekazać szkołom czy innym instytucjom. Wielu prelegentów wiąże kryzys rodziny z kryzysem ojcostwa. – Ojciec powinien być obrońcą rodziny, nadawać jej kierunek, poświęcać się. Jestem świadkiem zamachu na mężczyznę. Ojciec przestał być w domu kimś ważnym. Dochodzi do paradoksu – im bardziej kobieta w małżeństwie "wygrywa", tym większa w rzeczywistości jest jej przegrana – mówi Jacek Pulikowski, prowadzący poradnię dla rodzin przeżywających kryzysy rodzinne. Ronald Warren, przewodniczący National Fatherhood Initative, amerykańskiej organizacji pozarządowej wspierającej inicjatywy na rzecz kształtowania roli ojca, zauważa, że model zaangażowanego ojcostwa zanika wraz z ideą małżeństwa. Przed rokiem 1970 w takich krajach jak Polska na małżeństwo decydowało się 90% mężczyzn, a w roku 2001 – już tylko 58%. Organizacja, w której pracuje Warren, dociera do ojców pracoholików, organizuje spotkania terapeutyczne w parafiach, przygotowuje spoty reklamowe promujące aktywne ojcostwo, dociera nawet do ojców odsiadujących wyroki, by podtrzymywać ich więź z rodziną. HOMOIDEOLOGIA I MEDIA Osoby pracujące z rodzinami podkreślają, że tradycyjnie pojmowane małżeństwo najsilniej atakowane jest przez lobby homoseksualne. Ben Bull, amerykański prawnik, ocenia, że ideologia homoseksualna skutkuje osłabieniem instytucji rodziny. Pierwszym jej etapem było głoszenie wolnej miłości, potem szukanie rozwiązań prawnych wspierających związki niepełne. W rzeczywistości doprowadziło to do osłabienia małżeństwa i wzrosła liczba luźnych związków między mężczyzną i kobietą. Jak duże wpływy ma lobby homoseksualne, pokazują ostatnie wydarzenia. W ostatnich tygodniach pogróżki z jego strony otrzymał bp Angelo Bagnasco, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch. Biskup Bagnasco zaangażował się w akcję przeciwko wprowadzeniu we Włoszech prawa zrównującego związki homoseksualne z małżeństwem. Otrzymał ochronę policyjną, ponieważ grożono mu śmiercią. Wcześniej Rocco Buttiglione, włoski minister i eurodeputowany, nie został dopuszczony do funkcji komisarza europejskiego za swój wyrazisty sprzeciw wobec postulatów gejowskich lobby. – Homoideologia staje się trudną do rozszyfrowania pułapką – uważa Lynn Wardle, prawnik z USA. Posługuje się pozytywnie brzmiącymi hasłami: "tolerancja", "poszanowanie odmienności przekonań i obyczajów", "prawo do samorealizacji człowieka". Dlatego lobby homoseksualnemu udało się wykorzystać do swoich celów głoszoną przez struktury Unii Europejskiej zasadę przeciwstawiania się wszelkim rodzajom dyskryminacji. Ksiądz Dariusz Oko z Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie ocenia, że lobby homoseksualne przez zmasowany atak medialny próbuje pokazać, że związki homoseksualne powinny być tolerowane dla dobra człowieka. Zdaniem ks. Oka promowaniem tej ideologii zajmują się m.in. "Gazeta Wyborcza" i Radio TOK FM. Choć zdobycze cywilizacji mają służyć dobru, środowiska pracujące na rzecz rodziny zwracają uwagę na szkodliwe dla rodziny przesłanie płynące z mediów i przemysłu rozrywkowego. – Hollywood dla branży rozrywkowej produkuje dziś "śmieci" pokazujące, że homoseksualizm jest czymś normalnym, a małżeństwo nudną ofertą nie dającą człowiekowi spełnienia. Branża rozrywkowa obraża wartości religijne, traktując osoby wierzące, jako kogoś niepoczytalnego – uważa Larry Jacobs, wiceprezydent Center for Family, Religion and Society, prowadzącego badania służące wspieraniu rodziny. – Osoby zajmujące się wychowaniem dzieci i politycy podejmują już tematy dotyczące zagrożeń ze strony mediów – podkreśla Francisco Gonzales Garza, prawnik i psycholog z Meksyku. W 1992 r. pytano dzieci w wieku 4–6 lat: "Kogo kochasz bardziej: tatę czy telewizor". 44% z nich odpowiedziało: telewizor, bo on zawsze jest w domu. W USA ludzie spędzają przed telewizorem 7,4 godz. dziennie. Połowa społeczeństwa spożywa posiłki oglądając TV. Na rozmowę z dziećmi przeznacza się zaledwie 38,5 minuty tygodniowo. Rodzice z zasady nie interesują tym, co robią ich dzieci. Aż 81% dzieci w wieku 2–7 lat ogląda TV bez kontroli rodziców, a 56% dzieci w wieku 8–16 lat ma telewizor w swoim pokoju. To telewizja kształtuje poglądy dziecka. – O trwałej rodzinie w TV jest ok. 3% programów, 93% opowiada o przelotnych kontaktach seksualnych, 67% o rozwodach, 38% pokazuje, że sprawy w rodzinie są źródłem konfliktów w rodzinie – wylicza Gonzales Garza. Birute Obelenienie z Litwy potwierdza dysproporcje w tematyce dotyczącej pozytywnych wzorców w rodzinie. TV na Litwie emituje 2/3 programów tworzonych w USA. Rodzinny model jest w nich prawie pomijany. 78% programów sprowadza rolę mężczyzny do aktywności seksualnej. Obelenienie uzasadnia, że oglądanie przez dzieci w TV scen związanych z seksem wpływa na wcześniejsze rozpoczęcie przez nie życia seksualnego. W 1999 r. przeprowadzono badania na 10 tys. kobiet w wieku 15–45 lat. Analiza pokazała, że aktywność seksualna podjęta we wcześniejszym okresie życia predysponuje do tworzenia mniej trwałych związków małżeńskich. PODCINANIE KORZENI Zamierzony atak na rodzinę ze strony różnych środowisk, a także brak opieki ze strony państwa to jak podcinanie własnych korzeni. Patrick Fagan, amerykański psycholog zwraca uwagę, że rozpad małżeństw jest niekorzystny również z punktu widzenia ekonomii. Małżeństwa wypracowują o 42% większe dochody niż osoby pary żyjące osobno. Mężczyźni żonaci zarabiają o 27 proc. więcej niż samotni. Aż 2/3 dzieci z rodzin rozbitych żyje w ubóstwie. Profesor Mohhammedreza Hojat, profesor nauk psychologicznych w Thomas Jefferson Medical College w USA, zwrócił uwagę na powiązania, między jakością opieki macierzyńskiej w dzieciństwie a zachowaniami pro- lub antyspołecznymi w przyszłości. Zaznaczył, że w zależności, od jakości i charakteru tej opieki dziecko rozwija właściwy lub niewłaściwy system regulacji emocji. To ten system regulacji owocuje w jego dalszym, dorosłym życiu: zachowaniami prospołecznymi lub patologią. Niestety, rodziny w zdecydowanej większości państw nie mogą liczyć na pomoc z ich strony. Kobieta zajmująca się wychowaniem dzieci i prowadząca dom ma status osoby niepracującej, a niekorzystny system podatkowy sprawia, że rodziny muszą zwracać państwu większość wypracowanego dochodu. Łotwa jest pozytywnym przykładem kraju, który zastosował skuteczne rozwiązania dla ratowania rodzin. Od 1989 r. populacja na Łotwie spadła o ponad 13%, na 1000 urodzeń przypada 698 aborcji, zaś 67% małżeństw się rozpada. By zapobiec katastrofie demograficznej, po wyborach w 2002 r. nowy rząd powołał Ministerstwo Rodziny i Dzieci. Od 2004 r. zmniejszono podatki rodzinom wychowującym 4 i więcej dzieci, zapewniono świadczenia dla rodziców wychowujących dzieci w pierwszym roku ich życia. W efekcie w 2006 r. urodziło się już o 6 proc. dzieci więcej. Rząd utworzył też poradnie rodzinne, wprowadził instytucję mediacji między małżonkami przeżywającymi kryzys, promuje rodzinę, wprowadzając dzień matki, ojca i rodziny. Francuski ekonomista Jean-Didier Lecaillon postuluje, by nie patrzeć na rodzinę wyłącznie jak na jednostkę konsumpcyjną, ale także jak na wspólnotę, która inwestuje i ma niepowtarzalną rolę – przygotowuje i wychowuje przyszłych obywateli. Profesor GerardFrancois Dumont, znany demograf z francuskiej Sorbony, przestrzega: jeśli Europa nie zwiększy swej dzietności, to w ślad za kryzysem demograficznym doświadczy kryzysu gospodarczego i kulturowego. Irena Świerdzewska