Jan Paweł II o podmiotowości Opracowanie: Łukasz Kobeszko 1978 „Roztropność jest kluczem do zrealizowania przez nas fundamentalnego zadania, które każdy z nas otrzymał od Boga. Tym zadaniem jest nasze doskonalenie się. Bóg dał nam naszą tożsamość, naszą ludzką podmiotowość, aby czegoś nas nauczyć. To zadanie musimy wypełnić, odpowiednio go zaplanować. Ale chrześcijanin ma też prawo i obowiązek patrzeć na cnotę roztropności także w innej perspektywie. To jest, jak zresztą było to zawsze, jako na obraz i podobieństwo Opatrzności Boga, w wymiarze tożsamości konkretnego człowieka – który jak wiemy z Księgi Rodzaju – został stworzony na obraz i podobieństwo Boga”. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan, 25 października 1978. „Człowiek jest istotą, w której tożsamość [podmiotowość – przyp.] wpisane jest poszukiwanie. Jego cała historia potwierdza tę obserwację, potwierdza to nawet życie każdego z nas. Jest wiele dziedzin, w których człowiek wciąż poszukuje i poszukuje, w końcu coś znajduje, i ponownie zaczyna szukać. Pośród tych wszystkich płaszczyzn, w których objawia jako byt, który poszukuje , znajduje się ta jedna najgłębsza. Jest to ta, która przenika najściślej do samego rdzenia człowieczeństwa. I jest to płaszczyzna, która pozostaje najbardziej zjednoczona z sensem całego ludzkiego życia. Człowiek jest istotą, która poszukuje Boga”. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan, 27 grudnia 1978. 1 „Porządek łaski jest możliwy jedynie w świecie osób. Dotyczy on daru, który ma zawsze na celu tworzenie komunii osób. Widzimy to w świetle Księgi Rodzaju, która od samego początku przedstawia nam tego rodzaju komunię. Człowiek jest powołany do zażyłości z Bogiem, intymnej relacji z Nim oraz do przyjaźni. Bóg pragnie go uczynić współuczestnikiem swoich planów, uczestnikiem swojego życia. Chce uczynić go szczęśliwym, jego własnym szczęściem, wynikającym z samej istoty [podmiotowości, tożsamości – przyp.] człowieka. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan, 13 grudnia 1978. 1979 „Jesteśmy więc poniekąd w okresie nowego Adwentu, w okresie oczekiwania. „Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców przez proroków, a w tych ostatecznych dniach przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 1 n.), przez Syna-Słowo, który stał się człowiekiem i narodził się z Dziewicy. W tym zbawczym wydarzeniu dzieje człowieka w Bożym planie miłości osiągnęły swój zenit. Bóg wszedł w te dzieje, stał się — jako człowiek — ich podmiotem, jednym z miliardów, a równocześnie Jedynym! Ukształtował przez swe Wcielenie ten wymiar ludzkiego bytowania, jaki zamierzył nadać człowiekowi od początku. Ukształtował w sposób definitywny, ostateczny — w sposób Sobie tylko właściwy, stosowny dla swej odwiecznej Miłości i Miłosierdzia, z całą Boską wolnością — a równocześnie z tą szczodrobliwością, która pozwala nam wobec grzechu pierworodnego i wobec całej historii grzechów ludzkości, wobec manowców ludzkiego umysłu, woli i serca, powtarzać z podziwem te słowa: „O szczęśliwa wino, któraś zasłużyła mieć takiego i tak potężnego Odkupiciela!”[ Hymn Exsultet z Liturgii Paschalnej]”. Encyklika Redemptor hominis, 1, 1979. „Utrzymując człowieka w wytworzonych przez siebie napięciach, trwoniąc w przyśpieszonym tempie materialne i energetyczne zasoby, narażając naturalne środowisko geofizyczne, 2 struktury te pozwalają tym samym na stałe powiększanie się obszarów nędzy i związanej z nią rozpaczy, frustracji i rozgoryczenia. Stoimy tutaj wobec wielkiego dramatu, wobec którego nikt nie może pozostać obojętny. Podmiotem, który z jednej strony stara się wydobyć maksimum korzyści — z drugiej strony zaś tym, który płaci haracz krzywd, poniżeń — jest zawsze człowiek. Fakt, że w bliskim sąsiedztwie upośledzonych egzystują środowiska uprzywilejowane, fakt istnienia krajów wysoko rozwiniętych, które w stopniu nadmiernym gromadzą dobra, których bogactwo staje się nieraz przez nadużycie przyczyną różnych schorzeń — dramat ten jeszcze zaostrza”. Encyklika Redemptor hominis, 16, 1979. „Pokój i zbliżenie pomiędzy narodami może budować się tylko na zasadzie poszanowania obiektywnych praw narodu, takich jak prawo do istnienia, do wolności, do podmiotowości społeczno-politycznej, do tworzenia własnej kultury i cywilizacji. Pozwolę sobie jeszcze raz przytoczyć słowa Pawła VI, który w czasie pamiętnego spotkania dnia 1 grudnia 1977 roku w ten sposób się wyraził: „...Niestrudzenie zabiegać będziemy zawsze, tak jak najlepiej pozwolą nam nasze możliwości, by na czas przeciwdziałać konfliktom między narodami lub by konflikty te znalazły swe słuszne rozwiązanie, by zapewnić i udoskonalić nieodzowne podstawy pokojowego współżycia między krajami i kontynentami; a wcale nie ostatnie sprawy to: bardziej sprawiedliwy system ekonomiczny i porzucenie wyścigu coraz groźniejszych zbrojeń, również w dziedzinie nuklearnej, jako przygotowanie do stopniowego i zrównoważonego rozbrojenia; rozwój coraz lepszych stosunków gospodarczych, kulturalnych i ludzkich między narodami, jednostkami i grupami zrzeszonymi”. Pragnę te słowa Pawła VI uczynić własnymi”. Przemówienie do władz PRL, Belweder,Warszawa, 2 czerwca 1979. 1980 3 „Afirmacja osoby odbywa się nie tylko poprzez przyjęcie w drodze wzajemności daru drugiego człowieka, tworzącego komunię osób, ale także konstruowania „od wewnątrz” całej zewnętrzności człowieka, wszystkiego co stanowi czystą i prostą istotę jego ciała w swojej męskości i kobiecości. Jak możemy przeczytać w Księdze Rodzaju, stworzeni przez Boga mężczyzna i kobieta „nie wstydzili się”. To biblijne wydarzenie „nie wstydzili się” wskazuje bezpośrednio na doświadczenie przez nich wymiaru podmiotowego”. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan, 16 stycznia 1980. „Współcześni myśliciele (np. Max Scheler) widzą w Kazaniu na Górze wielki punkt zwrotny w dziedzinie etosu. Życie moralne w sensie egzystencjalnym nie tworzy się tylko poprzez przepisy, które mają wpływ na kształt przykazań, nakazów i zakazów, jak np. w przypadku przykazania „nie cudzołóż”. Moralność zawierająca w sobie poczucie bycia człowiekiem i – w tym samym czasie – realizująca prawo przez „nadmiar” sprawiedliwości przez subiektywną, podmiotową witalność – powstaje w wewnętrznej percepcji wartości, z której rodzi się obowiązek, jako wyraz świadomości, jako odpowiedź na nasze osobiste „ja”. Etos wprowadza nas w głębię całej normy, prowadząc do moralności. Wartość moralna związana jest z dynamicznym procesem rozwoju człowieka. Aby go osiągnąć, nie należy zatrzymywać się tylko na samej „powierzchni” ludzkich działań, niezbędnych do zbadania naszego wnętrza”. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan 16 kwietnia 1980. „[W tym sensie] ciało ludzkie było od samego początku wiernym i trwałym świadkiem weryfikacji pierwotnej samotności człowieka w świecie, stając się w tym samym czasie – dzięki swojej męskości i kobiecości oczywistym elementem wzajemnego oddawania się sobie w komunii osób. Zatem ludzkie ciało nosi w sobie w tajemnicy stworzenia niewątpliwy znak i 4 „obraz” Boga, a także stanowi konkretne źródło pewności istnienia ludzkiej istoty. Akceptacja ciała była w pewnym sensie podstawą akceptacji całego świata widzialnego. I dawało ono z kolei człowiekowi gwarancję jego podmiotowości [panowania] nad światem, który został mu dany w posiadanie”. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan 14 maja 1980. 1981 „Wiadomo przecież, że pracy można także na różny sposób używać przeciwko człowiekowi, że można go karać obozowym systemem pracy, że można z pracy czynić środek ucisku człowieka, że można wreszcie na różne sposoby wyzyskiwać pracę ludzką, czyli człowieka pracy. To wszystko przemawia na rzecz moralnej powinności łączenia pracowitości jako cnoty ze społecznym ładem pracy, który pozwoli człowiekowi w pracy bardziej „stawać się człowiekiem”, a nie degradować się przez pracę, tracąc nie tylko siły fizyczne (co do pewnego stopnia jest nieuniknione), ale nade wszystko właściwą sobie godność i podmiotowość”. Encyklika Laborem exercens, 9, 1981. „W niniejszej wypowiedzi [encyklice – przyp.], która ma za główny temat pracę ludzką, wypada potwierdzić cały ten wysiłek, przez który nauka Kościoła o własności starała się i zawsze stara zabezpieczyć prymat pracy, a przez to samo właściwą człowiekowi podmiotowość w życiu społecznym, a zwłaszcza w dynamicznej strukturze całego procesu ekonomicznego. Z tego punktu widzenia nadal pozostaje rzeczą nie do przyjęcia stanowisko „sztywnego” kapitalizmu, który broni wyłącznego prawa własności prywatnej środków produkcji jako nienaruszalnego „dogmatu” w życiu ekonomicznym. Zasada poszanowania pracy domaga się tego, ażeby prawo to było poddawane twórczej rewizji tak w teorii, jak i w praktyce”. Encyklika Laborem exercens, 14, 1981. 5 „Samo przejęcie środków produkcji na własność przez państwo o ustroju kolektywistycznym nie jest jeszcze równoznaczne z „uspołecznieniem” tejże własności. O uspołecznieniu można mówić tylko wówczas, kiedy zostanie zabezpieczona podmiotowość społeczeństwa, to znaczy, gdy każdy na podstawie swej pracy będzie mógł uważać siebie równocześnie za współgospodarza wielkiego warsztatu pracy, przy którym pracuje wraz ze wszystkimi. Drogą do osiągnięcia takiego celu mogłaby być droga połączenia, o ile to jest możliwe, pracy z własnością kapitału i powołania do życia w szerokim zakresie organizmów pośrednich o celach gospodarczych, społecznych, kulturalnych, które cieszyłyby się rzeczywistą autonomią w stosunku do władz publicznych; dążyłyby one do sobie właściwych celów poprzez lojalną wzajemną współpracę, przy podporządkowaniu wymogom wspólnego dobra, i zachowałyby formę oraz istotę żywej wspólnoty, to znaczy takich organizmów, w których poszczególni członkowie byliby uważani i traktowani jako osoby, i pobudzani do aktywnego udziału tychże organizmów”. Encyklika Laborem exercens, 14, 1981. 1982 „Mamy dzisiaj do czynienia z kryzysem prawdy i odpowiedzialności w relacjach międzyludzkich. Dominuje egotyzm. Permisywność seksualna i uzależnienie od narkotyków rujnują życie milionów ludzi. Relacje międzynarodowe są przepełnione napięciem, często wynikającym z wielkich nierówności oraz niesprawiedliwych struktur gospodarczych, społecznych, kulturalnych i politycznych, jak również ze zbyt opieszałym poszukiwaniem remedium na te zjawiska. Te wszystkie nieprawidłowości wynikają z fałszywej koncepcji człowieka i zaprzeczania jego niepowtarzalnej godności podmiotowej, z pragnienia władzy i dominacji, które jest dziś dużo częstsze niż gotowość do służby bliźniemu”. Homilia podczas Mszy św. na stadionie Wembley w Londynie, 29 maja 1982. 6 „Dlatego też krzyż: uniżenie i wyniszczenie człowieka, jest - w Jezusie Chrystusie równocześnie jego wyniesieniem, upodmiotowieniem. Człowiek bowiem, który “daje świadectwo prawdzie”, wynosi i dźwiga to, w czym wyraża się cała ludzka godność”. Katecheza podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan 15 września 1982. „Chcemy być posłuszni temu Jedynemu Panu, który nie odbiera narodowi suwerenności, nie alienuje go, nie pozbawia własnej podmiotowości, ale potwierdza ją i umacnia. Chcemy być posłuszni i wierni temu Panu i Ojcu poprzez Twoje Serce, o Matko. Doświadczenia dziejowe uczą nas takiej postawy”. Pozdrowienie do Polaków zgromadzonych podczas środowej audiencji ogólnej, Watykan 17 października 1982. 1983 „Jasnogórska ewangelizacja wolności ma jeszcze inny wymiar. Jest to wymiar wolności narodu, wymiar wolnej Ojczyzny, której przywrócona została godność suwerennego państwa. Naród jest prawdziwie wolny, gdy może kształtować się jako wspólnota określona przez jedność kultury, języka, historii. Państwo jest istotnie suwerenne, jeśli rządzi społeczeństwem i zarazem służy dobru wspólnemu społeczeństwa i jeśli pozwala narodowi realizować właściwą mu podmiotowość, właściwą mu tożsamość. To pociąga za sobą między innymi stwarzanie odpowiednich warunków rozwoju w zakresie kultury, ekonomii i innych dziedzin życia społecznej wspólnoty. Suwerenność państwa jest głęboko związana z jego zdolnością promowania wolności narodu, czyli stwarzania warunków, które mu pozwolą wyrazić całą swoją własną tożsamość historyczną i kulturalną, to znaczy pozwolą mu być suwerennym poprzez państwo”. Homilia na Jasnej Górze, 5, 19 czerwca 1983. 7 „Prawda jest pierwszym i podstawowym warunkiem odnowy społecznej. Bez niej nie może być mowy o dialogu społecznym, który Episkopat tak słusznie postuluje, a którego społeczeństwo z pewnością oczekuje. Społeczeństwo polskie bowiem ma ścisłe prawo do wszystkiego, co zabezpiecza właściwą mu podmiotowość, czyli sumę uprawnień wynikających z samej natury ludzkiej osoby oraz narodowej wspólnoty”. Przemówienie do członków Konferencji Episkopatu Polski, 7, Częstochowa, 19 czerwca 1983. „Cierpienie jest zawsze rzeczywistością, rzeczywistością o tysiącu twarzy. […] Myślę o tych wszystkich ułomnościach i chorobach: niektórych uleczalnych innych niestety wciąż nieuleczalnych. Cierpienie jest oczywiście czymś obiektywnym, ale z drugiej strony ma też charakter bardziej subiektywny, a nawet podmiotowy i unikalny, w tym sensie, że każda osoba cierpiąca wskutek choroby przeżywa swoje cierpienie na swój własny sposób.”. Przemówienie do chorych podczas pielgrzymki do Lourdes, 15 sierpnia 1983. 1984 „Syn Boży stał się człowiekiem i pracował swoimi ludzkimi rękami. Praca ma sama w sobie godność w Bożym planie stworzenia. Na pierwszych kartach Księgi Rodzaju słyszymy, że człowiek został stworzony na obraz Boga jako mężczyzna i kobieta. Powierzając człowiekowi cały wszechświat Bóg powiedział mu: "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną" (Rdz 1, 27-28). Nie tylko więc sam rozum, ale i poprzez Objawienie wiemy, że przez pracę człowiek uczestniczy w dziele Stwórcy. Kontynuuje je i, w pewnym sensie, doskonali go własną pracą, swoim trudem, by codziennym wysiłkiem wyrwać życie z ziemi, z morza, lub skierować swoją energię do wielu różnych procesów produkcji. Jak szlachetna jest ta misja, że tylko człowiek - przez swoją pracę – może się upodmiotowić, może się zrealizować”. 8 Przesłanie do ludzi pracy podczas pielgrzymki do Korei Południowej, Pusan, 5 maja 1984. „Dzisiejsze społeczeństwa są mocno naznaczone jednostronnym spojrzeniem cywilizacji materialistycznej, często traktującej pracę jako pewien rodzaj towaru. Człowiek bywa coraz częściej nie traktowany podmiotowo, lecz jako instrument produkcji lub wręcz narzędzie materialne, które powinno kosztować jak najmniej będzie to możliwe przy jednoczesnym wypracowaniu jak największych zysków. W takich przypadkach, człowiek nie jest traktowany z szacunkiem należnym mu jako współpracownikowi Boga”. Przesłanie do ludzi pracy podczas pielgrzymki do Korei Południowej, Pusan, 5 maja 1984. „Rządy na świecie oraz wspólnota międzynarodowa powinny skoncentrować się na znalezieniu długofalowego rozwiązania politycznego kompleksowego problemu uchodźców. Przesiedlenia nie mogą być same w sobie takim rozwiązaniem losu tych ludzi. Mają oni prawo do powrotu do własnych korzeni, powrotu do ojczystej ziemi, która cieszy się suwerennością narodową i prawem do niezależności oraz samookreślenia, mają prawo do wszystkich kulturalnych i duchowych relacji, które podtrzymują ich byt jako istot ludzkich. Przemówienie do członków rządu Tajlandii oraz przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, Bangkok, 11 maja 1984. 1985 „[Dlatego] musimy szanować, kochać i pomagać każdemu człowiekowi, bo jest stworzeniem Boga i, w pewnym sensie, jego obrazem i przedstawicielem, człowiek jest drogą prowadzącą do Boga, i nie jest on w stanie spełnić się, zrealizować swojej istoty nie znając Boga, nie 9 akceptując go z całego serca, i nie będąc mu posłuszny w sposobach doskonalenia, jakie On mu wskazuje. Co więcej, to posłuszeństwo wobec Boga i miłości do człowieka powinno prowadzić nas do poszanowania ludzkich praw, tych praw, które są wyrazem woli Boga i wymagań ludzkiej natury, takiej jaka została stworzona przez Boga”. Spotkanie z młodzieżą muzułmańską w Casablance, Maroko, 19 sierpnia 1985. „Młodzi potrzebują starszych, ale i starsi potrzebują młodych. W harmonijnej, wspólnej pracy na rzecz jutra, osoba ludzka – mężczyzna i kobieta – nigdy nie mogą być wykorzystywani instrumentalnie. Każda osoba jest w oczach Bożych wyjątkowa. Każda powinna być doceniana za to, kim jest i musi cieszyć się szacunkiem. Nikt nie powinien wykorzystywać bliźniego, swojego brata, nikt nie powinien go potępiać”. Spotkanie z młodzieżą muzułmańską w Casablance, Maroko, 19 sierpnia 1985. „Tak samo ważny jak kwestie ekonomiczne, gdyż przecież nie samym chlebem żyje człowiek, jest fakt, że człowiek potrzebuje rozwoju duchowego i intelektualnego, właśnie tam odnajdując ducha nowego świata, do którego wszyscy zmierzamy. Człowiek musi rozwijać podstawy swojej tożsamości – swojego ducha i sumienie. Tego często współczesnemu człowiekowi brakuje. Zapomnienie o wartościach i kryzys tożsamości które utrudniają życie na naszym świecie zobowiązują do ponawianego wysiłku i poszukiwań. Wewnętrzne światło, które w ten sposób zapali się w naszej świadomości, będzie zdolne świecić dla dobra człowieka, każdego człowieka i wszystkich ludzi, zgodnie z planem Bożym”. Spotkanie z młodzieżą muzułmańską w Casablance, Maroko, 19 sierpnia 1985. 10 1986 „Apostoł [Paweł – przyp.] pisze: „Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie (...), pijaństwo, hulanki i tym podobne”. Wymienia jednakże nie tylko grzechy, które można by określić jako „cielesne”, ale także inne, jak np. „nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie (...), pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość” (por. Ga 5, 19-21). Wszystko to stanowi „uczynki rodzące się z ciała”. Tym niewątpliwie złym uczynkom Paweł przeciwstawia „owoce ducha” takie jak: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22 n.). Na podstawie kontekstu staje się jasne, że nie chodzi Apostołowi o upośledzenie i potępienie ciała jako współkonstytuującego wraz z duchową duszą naturę człowieka i jego osobową podmiotowość. Chodzi natomiast o uczynki czy też raczej stałe usposobienie — cnoty i wady — moralnie dobre lub złe, które jest owocem ulegania (w pierwszym wypadku) bądź też opierania się (w drugim) zbawczemu działaniu Ducha Świętego. Stąd też Apostoł pisze: „Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy” (Ga 5, 25)”. Encyklika Dominum et vivifinactem, 55. 1986 „Człowiek jest zatem stworzony do nieśmiertelności, i nie przestaje być obrazem Boga, nawet po grzechu i mimo tego, że podlega śmierci. Niesie w sobie odbicie mocy Boga, która uwidocznia się w jego inteligencji i wolnej woli. Człowiek jest autonomicznym podmiotem, źródłem ich działania, przy jednoczesnym zachowaniu zależności od Boga, jego Stwórcy (tzw. „zależność ontologiczna)”. Katecheza podczas audiencji ogólnej, Watykan 9 kwietnia 1986. „Wystarczy więc odnieść się do doświadczeń, zarówno wewnętrznych, jak i społecznohistorycznych aby przekonać się, że grzech jest ogromną "siłą niszczącą": niszczy wnikając w subtelne dobro istniejące we wspólnotach ludzkich. Właśnie z tego powodu możemy właściwie mówić o "grzechu społecznym" (Reconciliatio i paenitentia, 16). Jednakże, 11 podstawą społecznego wymiaru grzechu jest zawsze grzech osobisty, musimy przede wszystkim podkreślić to, że grzech niszczy każdego człowieka, jego konkretną i osobistą podmiotowość”. Katecheza podczas audiencji ogólnej, Watykan 12 listopada 1986. 1987 „Tylko wówczas naród żyje autentycznie własnym życiem, gdy w całej organizacji życia państwowego stwierdza swoją podmiotowość. Stwierdza, że jest gospodarzem w swoim domu. Że współstanowi przez swoją pracę, przez swój wkład. Jakże istotne jest dla życia społeczeństwa, ażeby człowiek nie stracił zaufania do swojej pracy, aby nie odczuwał zawodu, jaki ta praca mu sprawia. Żeby był w niej i poprzez nią on sam jako człowiek afirmowany. On, jego rodzina, jego przekonania” Przemówienie za Zamku Królewskim w Warszawie podczas spotkania z władzami PRL, 8 czerwca 1987. „Jeżeli zacząłem od środowiska — uniwersytetu jako szczególnej wspólnoty — to z uwagi na tak zasadniczą dla całego narodu sprawę podmiotowości. Podmiotowość ta wypracowuje się wszędzie, przy różnych warsztatach pracy na tej naszej ojczystej ziemi. Są do tego wezwane środowiska pracy w przemyśle i na roli. Jest do tego wezwana każda rodzina i każdy człowiek. Podmiotowość rodzi się z samej natury bytu osobowego: odpowiada w pierwszym rzędzie godności ludzkiej osoby. Jest tej godności potwierdzeniem, sprawdzianem — i zarazem wymogiem, zarówno w życiu osobistym, jak zbiorowym”. Przemówienie do przedstawicieli świata nauki, 4, Lublin KUL, 9 czerwca, 1987. 12 „Człowiek „od początku” odróżnia siebie od całego widzialnego wszechświata, a w szczególności od świata istot poniekąd sobie najbliższych. Wszystkie one są dla niego przedmiotem. On sam pozostaje wśród nich podmiotem. Ta sama Księga Rodzaju mówi o człowieku jako istocie stworzonej na obraz Boga i Jego podobieństwo. Co więcej, w świetle powyższego tekstu jest równocześnie jasne, że owa podmiotowość człowieka łączy się w sposób podstawowy z poznaniem. Człowiek jest podmiotem pośród świata przedmiotów dlatego, że jest zdolny poznawczo obiektywizować wszystko, co go otacza. Dlatego, że przez swój umysł zwrócony jest „z natury” ku prawdzie. W prawdzie zawiera się źródło transcendencji człowieka wobec wszechświata, w którym żyje”. Przemówienie do przedstawicieli świata nauki, 5, Lublin KUL, 9 czerwca, 1987. „Tekst biblijny [Księgi Rodzaju – przyp.] mówi poniekąd o pierwszych elementarnych prawdach — nadawał „nazwy” — poprzez które człowiek stwierdził i potwierdził swoją podmiotowość wśród świata. Można równocześnie powiedzieć, że w tym opisie jest zapowiedziany i niejako „zaantycypowany” cały ten proces poznawczy, który stanowi o dziejach ludzkiej kultury. Nie zawahałbym się powiedzieć, że pierwsza Księga Biblii otwiera perspektywę wszelkiej nauki i wszystkich nauk. Rzeczywistość, cała rzeczywistość, wszystkie jej aspekty i elementy, będą stanowiły odtąd nieustające wyzwanie dla człowieka — dla jego umysłu. Również cały nowożytny i współczesny, gigantyczny rozwój nauki, jest w tym opisie już zapowiedziany i zapoczątkowany. Żadna też nowa epoka poznania naukowego nie wykracza istotowo „poza” to, co w nim zostało już — w sposób obrazowy i elementarny — zarysowane”. Przemówienie do przedstawicieli świata nauki, 5, Lublin KUL, 9 czerwca, 1987. 13 „Jednakże „czynić sobie ziemię poddaną” — to znaczy także nie uczynić siebie samego poddanym ziemi! Nie pozwolić ani poznawczo, ani praktycznie „zredukować” człowieka do rzędu przedmiotów. Zachować podmiotowość osoby w obrębie całej ludzkiej praxis. Zabezpieczyć tę podmiotowość również w ludzkiej zbiorowości: w społeczeństwie, w państwie, przy różnych warsztatach pracy czy choćby nawet zbiorowej rozrywki”. Przemówienie do przedstawicieli świata nauki, 6, Lublin KUL, 9 czerwca, 1987. „Zdaje się także, iż człowiek współczesny coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że Bóg, a więc i religia — zwłaszcza zaś Bóg osobowy Biblii i Ewangelii, Bóg Jezusa Chrystusa — pozostaje ostatnim i ostatecznym gwarantem ludzkiej podmiotowości, wolności ludzkiego ducha, zwłaszcza w warunkach, w których ta wolność i podmiotowość bywa zagrożona nie tylko w sensie teoretycznym, ale bardziej jeszcze — praktycznym. Przez system i skalę wartości. Przez etos — lub antyetos — jednostronnie technokratyczny, przez upowszechnianie się modelu cywilizacji konsumpcyjnej, przez różne odmiany ustrojowego totalitaryzmu”. Przemówienie do świata nauki, 7, Lublin KUL, 9 czerwca 1987. „Praca nie może być traktowana — nigdy i nigdzie — jako towar, bo człowiek nie może dla człowieka być towarem, ale musi być podmiotem. W pracę wchodzi on poprzez całe swoje człowieczeństwo i całą swą podmiotowość. Praca otwiera w życiu społecznym cały wymiar podmiotowości człowieka, a także podmiotowości społeczeństwa, złożonego z ludzi pracujących. Trzeba zatem widzieć wszystkie prawa człowieka w związku z jego pracą i wszystkim czynić zadość”. Homilia do ludzi pracy, Gdańsk, 12 czerwca 1987. 14 „Tak więc: człowiek „istota nieznana”, jak się wyraził współczesny przyrodnik Alexis Carrel — jest także tajemnicą. A nade wszystko jest osobą, jest podmiotem swych czynów. Podmiotem moralności. Podmiotem dziejów. Nie tylko: „odbiciem panujących stosunków społeczno-ekonomicznych”. Nie tylko epifenomenem materii, ekonomii. Także i w stosunku do niej jest podmiotem i twórcą. Chyba że zostanie pozbawiony swej podmiotowości i twórczej inicjatywy w tej dziedzinie jakże ważnej dla życia ludzi, społeczeństw, narodów”. Przemówienie do członków Konferencji Episkopatu Polski, Warszawa, 14 czerwca 1987. „Z racji swej misji ewangelicznej i pasterskiej Kościół nie może przestać być sługą takich zadań jak podmiotowość społeczeństwa związana z przestrzeganiem praw osoby ludzkiej. Z tym łączy się ściśle zasada uczestnictwa w stanowieniu o sprawach własnego społeczeństwa, również w zakresie politycznym, z wykluczeniem wszelkich dyskryminacji. Suwerenność państwowa tylko wówczas odpowiada wymogom porządku etycznego, gdy jest wyrazem suwerenności narodu w tymże państwie: gdy społeczeństwo jest w nim autentycznym gospodarzem i twórcą wspólnego dobra”. Przemówienie do członków Konferencji Episkopatu Polski, 14 czerwca 1987. „Praca jest zagrożona wówczas, gdy wolność człowieka nie spełnia się prawidłowo, to znaczy nie spełnia się przez miłość. Ekonomia musi tutaj posłuchać kultury! Musi posłuchać etyki! Także i ze względu na siebie samą: na ekonomię. Bo wszystko jest spójnie osadzone w jednej i tej samej podmiotowości: człowieka i społeczeństwa”. Przemówienie do przedstawicieli świata kultury, kościół św. Krzyża, Warszawa, 13 czerwca 1987. 15 „Należy zauważyć, że w dzisiejszym świecie — wśród wielu praw człowieka — ograniczane jest prawo do inicjatywy gospodarczej, które jest ważne nie tylko dla jednostki, ale także dla dobra wspólnego. Doświadczenie wykazuje, że negowanie tego prawa, jego ograniczanie w imię rzekomej „równości” wszystkich w społeczeństwie, faktycznie niweluje i wręcz niszczy przedsiębiorczość, czyli twórczą podmiotowość obywatela. W rezultacie kształtuje się w ten sposób nie tyle równość, ale „równanie w dół”. Zamiast twórczej inicjatywy, rodzi się bierność, zależność i podporządkowanie wobec biurokratycznego aparatu, który jako jedyny „dysponent” i „decydent”, jeśli wręcz nie „posiadacz” ogółu dóbr wytwórczych stawia wszystkich w pozycji mniej lub bardziej totalnej zależności, jakże podobnej do tradycyjnej, zależności pracownika-proletariusza w kapitalizmie. Stąd rodzi się poczucie frustracji lub beznadziejności, brak zaangażowania w życie narodowe, skłonność do emigracji, choćby tak zwanej emigracji wewnętrznej”. Encyklika Sollicitudo rei socialis, 15, 1987. 1988 „Dlatego właśnie widzimy, jak rozprzestrzenia się dziś i coraz bardziej umacnia poczucie osobistej godności każdej ludzkiej istoty. Dobroczynny prąd przenika i ogarnia wszystkie ludy świata, które coraz lepiej uświadamiają sobie godność człowieka, a więc nie „rzeczy” lub „przedmiotu”, którym można się posługiwać, ale zawsze i tylko „podmiotu”, który posiada sumienie i wolność, jest wezwany do odpowiedzialnego życia w społeczeństwie i w dziejach, i podporządkowany wartościom duchowym i religijnym”. Posynodalna adhortacja apostolska Christifideles laici, 5, 1988. „Jezus powie w Kazaniu na Górze: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). Słowa te, skierowane wprost do mężczyzny, 16 ukazują podstawową prawdę o jego odpowiedzialności wobec kobiety: za jej godność, za jej macierzyństwo, za jej powołanie. Odnoszą się pośrednio również do kobiety. Chrystus czynił wszystko, ażeby — na tle ówczesnych zwyczajów i stosunków społecznych — kobiety odnalazły w Jego nauczaniu i w Jego postępowaniu właściwą sobie podmiotowość i godność. Na gruncie tej odwiecznej „jedności dwojga” godność ta zależy wprost od samej kobiety jako odpowiedzialnego za siebie podmiotu i jest równocześnie „zadana” mężczyźnie. Konsekwentnie Chrystus odwołuje się do odpowiedzialności mężczyzny”. List apostolski Mulieris dignitatem, 14, 1988. „Bądźcie liderami budującymi międzynarodową, odpowiedzialną wspólnotę solidarności, która może istnieć w bezpiecznej harmonii w swoistej symfonii narodów, w której wszyscy ludzie będą w pełni rozwijać swoją podmiotowość: zarówno wzbogacając wartości duchowe, jak i w rozwoju materialnym. W rzeczywistości - pokój, który jest w zasadzie dziełem sprawiedliwości, odnajduje drogę swojej konsolidacji w promowaniu rozwoju. Nie jest to rozwój, który ogranicza się tylko do ilościowego wzrostu gospodarczego, ale przede wszystkim służy przyspieszeniu promocji integralnego społeczeństwa, dzięki lepszej dystrybucji bogactw i poprawy duchowych i materialnych warunków życia, służyć będzie wzmocnieniu tożsamości każdego człowieka i wszystkich ludzi”. Przemówienie do przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, La Paz, Boliwia, 10 maja 1988. 1989 „Bóg musi być na miejscu, tj. w pierwszej kolejności. A istota - choć szlachetna, jako istota ludzka – stoi na drugim miejscu. O to chodzi w prawdziwym upodmiotowieniu i wywyższeniu człowieka. Człowiek jest wielki tylko wtedy, kiedy służy Bogu. Jeśli chcemy usunąć Boga z 17 horyzontu myśli człowieka, będzie to również moment samoodrzucenia się człowieka, ponieważ będzie on odłączony od transcendentnej zasady doskonałości własnego istnienia. Czy winogrono może żyć bez winorośli? Człowiek, który nie chce podlegać Bogu lub wyklucza Boga ze swego życia, może wierzyć, że odnalazł siebie, ale w rzeczywistości jest skazany na duchową śmierć. Możemy się o tym przekonać na przykładzie praktycznych wyników ideologii, które wywyższając człowieka, odmawiały absolutnej wyższości Boga nad wszystkim i nad samym człowiekiem”. Katecheza podczas audiencji ogólnej, Watykan 8 lutego 1989. „Drodzy bracia i siostry, staje dziś przed nami obowiązek otwarcia nowego chrześcijańskiego rozdziału historii w odpowiedzi na wiele wyzwań zmieniającego się, współczesnego świata. W minionych wiekach Kościół doprowadził narody Europy do chrzcielnicy - cała tożsamość i podmiotowość kulturowa Europy wyrosła z wiary chrześcijańskiej. Centralne miejsce osoby ludzkiej, rola rodziny w społeczeństwie, prawa jednostki oraz grup społecznych oraz wartości moralne i etyczne stanowiły inspirację i wskazywały kierunek ludzkich zachowań, wszystkie one rozwinęły się w kontakcie z Ewangelią i nauczaniem Kościoła. Homilia podczas nabożeństwa ekumenicznego w luterańskiej katedrze Nidaros, Trondheim, Norwegia, 2 czerwca 1989. „Wytrwałość i wierność są bardzo potrzebne w wypełnianiu misji Kościoła. Istnieje w niej odwieczne wyzwanie do budowania wspólnoty wierzących, i przekazywania wiary ludziom młodych, zwłaszcza przez dobry przykład autentycznych wyznawców Chrystusa. Jest wyzwaniem do życia moralnego zgodnie z Ewangelią. Islandzcy katolicy są wezwani do wniesienia pozytywnego wkładu chrześcijańskiego do społeczeństwa, tak jak ich przodkowie. Jak Wasz bohater narodowy, biskup Jon Arason, jesteście wezwani do budowania na swojej 18 katolickiej podmiotowości i tożsamości posłuszeństwa Chrystusowi we wszystkim, co mówicie i robicie”. Słowo na spotkaniu z katolicką wspólnotą Islandii, katedra Chrystusa Króla w Rejkjaviku, 3 czerwca 1989. 1990 „U szczytu mesjańskiego posłannictwa Jezusa Duch Święty staje się obecny pośrodku tajemnicy paschalnej w pełni swojej Boskiej podmiotowości jako Ten, który sam ma dalej prowadzić zbawcze dzieło, zakorzenione w ofierze Krzyża. Bez wątpienia dzieło to zostaje przez Jezusa zlecone ludziom: Apostołom, Kościołowi. Niemniej — w ludziach i przez ludzi — Duch Święty pozostaje pierwszym i nadrzędnym podmiotem jego urzeczywistniania w duszy człowieka i w dziejach świata”. Encyklika Redemptoris missio, 21, 1990. „Duch Święty jest rzeczywiście nadrzędnym podmiotem całej misji kościelnej: Jego dzieło rozbłyska zamienicie w działalności misyjnej wśród narodów, jak to ujawnia się w Kościele pierwotnym w związku z nawróceniem Korneliusza (por. Dz 10), z decyzjami dotyczącymi wyłaniających się potrzeb (por. Dz 15), z wyborem terenów i ludów (por. Dz 16, 6 nn.). Duch działa za pośrednictwem Apostołów, ale równocześnie działa także w słuchaczach: „Przez Jego oddziaływanie Dobra Nowina przyobleka się w ciało Ludzkich serc i sumień i rozszerza się w historii. We wszystkich tych wymiarach Duch Święty daje życie”. Encyklika Redemptoris missio, 21, 1990. „Nasze czasy, w których ludzkość jest w fazie przemian i poszukiwań, wymagają ożywienia działalności misyjnej Kościoła. Horyzonty i możliwości misji poszerzają się i my, chrześcijanie, 19 jesteśmy przynaglani do odwagi apostolskiej, opartej na ufności pokładanej w Duchu. On jest pierwszym podmiotem misji!”. Encyklika Redemptoris missio, 30, 1990. „Trudności wewnętrzne i zewnętrzne nie powinny skłaniać nas do pesymizmu czy bezczynności. Liczy się — tak tutaj, jak w każdej innej dziedzinie życia chrześcijańskiego — ufność płynąca z wiary, to znaczy z pewności, że nie my jesteśmy głównymi podmiotami misji, ale Jezus Chrystus i Jego Duch. My jesteśmy tylko współpracownikami i kiedy uczyniliśmy wszystko, co w naszej mocy, winniśmy mówić: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać” (Łk 17, 10)”. Encyklika Redemptoris missio, 36, 1990. 1991 „W warunkach Trzeciego Świata zachowują swą wagę, a w niektórych wypadkach muszą dopiero zostać osiągnięte, cele wskazane przez encyklikę Rerum novarum, by nie sprowadzać ludzkiej pracy i samego człowieka do poziomu zwykłego towaru: płaca wystarczająca na utrzymanie rodziny; ubezpieczenia społeczne dla ludzi starych i bezrobotnych, odpowiednia ochrona warunków pracy. Otwierają się tu wielkie i bogate możliwości zaangażowania oraz walki w imię sprawiedliwości dla związków zawodowych i innych organizacji pracowniczych, które bronią praw ludzi pracy i ochraniają ich podmiotowość, spełniając jednocześnie istotną funkcję kulturową. Należy umożliwić pracownikom uczestniczenie w sposób bardziej pełny i godny w życiu Narodu i wspierać ich w procesie rozwoju”. Encyklika Centesimus annus, 34-35, 1991. 20 „Oprócz rodziny spełniają pierwszorzędną rolę i uruchamiają swojego rodzaju system solidarności także inne społeczności pośrednie. Dojrzewają one jako prawdziwe wspólnoty osób i umacniają tkankę społeczną, zapobiegając jej degradacji, jaką jest anonimowość i bezosobowe umasowienie, niestety częste we współczesnym społeczeństwie. Osoba ludzka żyje i „podmiotowość społeczeństwa” wzrasta wtedy, kiedy wiele różnych relacji wzajemnie się ze sobą splata. Często jednostka dusi się dziś pomiędzy dwoma biegunami: Państwem i rynkiem. Niekiedy wydaje się, jakoby istniała ona jedynie jako wytwórca i nabywca towarów, czy też jako przedmiot administracji państwowej i zapomina się, że ani rynek, ani Państwo nie są celem międzyludzkiego współżycia, bowiem ono samo w sobie posiada szczególną wartość, której Państwo i rynek mają służyć. Człowiek jest przede wszystkim istotą, która szuka prawdy, usiłuje nią żyć i pogłębiać ją w dialogu, który obejmuje dawne i przyszłe pokolenia”. Encyklika Centesimus annus, 49, 1991. „Wiemy, na ile przez stulecia całe te obszary [Europy Wschodniej – przyp.] były nie przedmiotem - jak napisał w jakiejś broszurce Sołżenicyn - kolonizacji polskiej, ale były terenem wspólnego państwa, wspólnej Rzeczypospolitej. Commonwealth polsko-litewskoruski. Te narody dążą do swojej autonomii, do swojego samostanowienia, swojej własnej podmiotowości, także politycznej. My się z tego cieszymy. Cieszymy się z tego rozwoju, z tego dojrzewania sąsiadów na wschodzie. Pragniemy im w tym dopomóc przede wszystkim w dziedzinie religijnej, w dziedzinie ewangelizacyjnej. Myślimy, że w tym wszystkim, w tym wielkim procesie zawiera się także jakieś wspólne dziedzictwo, jakieś dziedzictwo tej wspólnoty narodów, która na tych ziemiach trwała przez szereg stuleci, w każdym razie od chrztu Litwy, a więc od końca XIV w”. Przemówienie do Konferencji Episkopatu Polski, biskupów z zagranicy oraz do przełożonych zgromadzeń zakonnych, Warszawa, 9 czerwca 1991 21 „Poprzez ostatnie lata i dziesięciolecia społeczeństwo zmagało się o swą suwerenną podmiotowość. Od niedawna walka ta zdaje się być zakończona. I oto wszyscy czujemy, po długim okresie podmiotowości ograniczonej poprzez system totalitarny, że ta suwerenna podmiotowość jest nie tylko osiągnięciem, ale jest także nowym wyzwaniem. Wyzwaniem do określenia siebie, do urzeczywistniania siebie, do bycia sobą. Jako człowiek - osoba i jako naród - wspólnota. To wyzwanie na różne sposoby jest zaadresowane do ludzkiej woli: do woli każdego i wszystkich. Zdajemy egzamin z naszego człowieczeństwa i z naszego chrześcijaństwa, z naszej polskości i z naszej europejskości”. Homilia podczas Mszy św. w Warszawie, 9 czerwca 1991. „Obecność reprezentanta Stolicy Apostolskiej w Warszawie jest znakiem odzyskanej suwerenności państwa opartego na pełni suwerennych praw żyjącego w nim społeczeństwa. Podobna sytuacja ma miejsce od niedawna w przypadku kilku innych państw tej części Europy, które odzyskując swą podmiotowość, również wznowiły oficjalne relacje dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską”. Przemówienie do Korpusu Dyplomatycznego, Warszawa, 8 czerwca 1991. 1992 „Trzeba również wspomnieć o przesadnym podkreślaniu podmiotowości osoby, co prowadzi do zamknięcia człowieka w indywidualizmie i czyni osobę niezdolną do nawiązania prawdziwie ludzkich relacji. Tak więc zwłaszcza dorastająca i dojrzała młodzież bardzo często 22 stara się wypełnić tę samotność różnego rodzaju zastępczymi formami przeżyć, bardziej lub mniej jaskrawymi formami hedonizmu, ucieczką od odpowiedzialności. Młodzi, przytłoczeni świadomością przemijania, próbują „zdobywać” jak najmocniejsze i przynoszące największą satysfakcję osobiste doznania i doświadczenia emocjonalne, co powoduje, że w obliczu wezwania do wyboru drogi życiowej, uwzględniającej wymiar duchowy i religijny oraz potrzebę solidarności, pozostają z konieczności obojętni i niemal sparaliżowani”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores dabo vobis (o formacji kapłanów we współczesnym świecie), 7, 1992. „Szczególnie ważne jest, by kapłan zrozumiał teologiczną motywację kościelnego prawa o celibacie. Prawo jako takie wyraża wolę Kościoła, która jest wcześniejsza niż wola podmiotu wyrażona poprzez gotowość. Zaś wola Kościoła znajduje swoją ostateczną motywację w związku, jaki łączy celibat ze święceniami kapłańskimi, które upodabniają kapłana do Jezusa Chrystusa Głowy i Oblubieńca Kościoła. Kościół jako Oblubienica Chrystusa pragnie, aby kapłan miłował go w sposób całkowity i wyłączny, tak jak umiłował go Jezus Chrystus Głowa i Oblubieniec. Celibat kapłański jest więc darem z siebie w Chrystusie i z Chrystusem dla Jego Kościoła i wyraża posługę kapłana dla Kościoła w Chrystusie i z Chrystusem”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores dabo vobis (o formacji kapłanów we współczesnym świecie), 29, 1992. „Powołanie kapłańskie jest darem Bożym, stanowiącym niewątpliwie wielkie dobro dla tego, dla kogo jest przede wszystkim przeznaczone. Ale jest to również dar dla całego Kościoła, dobro dla jego życia i misji. Kościół przeto winien chronić ten dar, cenić go i miłować. Kościół ponosi odpowiedzialność za narodziny i dojrzewanie powołań kapłańskich. Dlatego aktywnym podmiotem i animatorem duszpasterstwa powołań jest wspólnota kościelna w 23 całej swej różnorodności: od Kościoła powszechnego do Kościoła lokalnego i — dalej — do parafii i do każdego członka Ludu Bożego”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores dabo vobis (o formacji kapłanów we współczesnym świecie), 41, 1992. „Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt; otóż praca wychowawcza ze swej natury polega na towarzyszeniu konkretnym osobom, żyjącym w konkretnym momencie historycznym, w ich dążeniu do wyboru i realizacji określonych ideałów życiowych. Właśnie dlatego w pracy wychowawczej należy umiejętnie godzić jasne przedstawienie celu, ku któremu się idzie, wymóg zdecydowanego dążenia ku niemu i troskę o „podróżnika”, czyli o konkretny podmiot zaangażowany w tę „wędrówkę”, trzeba zatem brać pod uwagę cały zespół sytuacji, problemów, trudności, różnych rytmów wędrówki i wzrastania. Wymaga to mądrej elastyczności, co wcale nie oznacza kompromisu ani co do wartości, ani co do świadomego i wolnego zaangażowania, ale prawdziwą miłość i szczery szacunek dla osobistych uwarunkowań tego, który dąży do kapłaństwa” Posynodalna adhortacja apostolska Pastores dabo vobis (o formacji kapłanów we współczesnym świecie), 61, 1992. „Formacja kandydatów do kapłaństwa jest zadaniem duszpasterstwa powołań Kościoła, trzeba zatem uznać Kościół za jej wspólnotowy podmiot: został on bowiem obdarzony łaską i obarczony powinnością opiekowania się wszystkimi, których Pan powołuje, aby stali się Jego sługami w kapłaństwie”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores dabo vobis (o formacji kapłanów we współczesnym świecie), 65, 1992. 24 „Specyficzna rola i silne oddziaływanie pedagogiczne wykładowców teologii zależy przede wszystkim od tego, w jakiej mierze są oni „ludźmi wiary, miłującymi Kościół, przekonanymi o tym, że właściwym podmiotem poznania chrześcijańskiej tajemnicy jest zawsze Kościół jako taki, a więc — że ich nauczanie jest autentyczną posługą kościelną; ludźmi obdarzonymi wyczulonym zmysłem duszpasterskim, który pozwala im trafnie dobierać nie tylko treść, ale i odpowiednie formy wypełnienia tej posługi. W szczególności, od wykładowców teologii wymaga się całkowitej wierności Magisterium. Nauczają oni bowiem w imieniu Kościoła i stąd są świadkami wiary”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores dabo vobis (o formacji kapłanów we współczesnym świecie), 67, 1992. 1993 „Nauczanie soborowe podkreśla z jednej strony czynny udział ludzkiego rozumu w odkrywaniu i stosowaniu prawa moralnego: życie moralne wymaga twórczego myślenia i inteligencji właściwych osobie, która jest źródłem i przyczyną własnych świadomych czynów. Z drugiej strony, rozum czerpie swą prawdę i swój autorytet z odwiecznego prawa, które nie jest niczym innym jak mądrością samego Boga. U podstaw życia moralnego leży zatem zasada „słusznej autonomii” człowieka, osobowego podmiotu swoich czynów”. Encyklika Veritatis splendor, 40, 1993. 25 „Wolność, która uważa się za absolutną, prowadzi do traktowania ciała człowieka jako surowca, pozbawionego znaczeń i wartości moralnych, dopóki ona nie ukształtuje go według własnego zamysłu. W konsekwencji natura ludzka i ciało jawią się jako wstępne dane czy przesłanki dla wyborów dokonywanych przez wolność, materialnie niezbędne, ale zewnętrzne wobec osoby, wobec podmiotu i ludzkiego działania. Dynamizmy ludzkiej natury nie mogą jakoby mieć moralnie wiążącej rangi, ponieważ celem tych skłonności są jedynie dobra „fizyczne”, zwane przez niektórych „przed-moralnymi”. Próby powoływania się na nie i szukania w nich racjonalnych wskazań dla porządku moralnego należy zgodnie z tym poglądem traktować jako przejaw fizycyzmu lub biologizmu. W tym kontekście napięcie między wolnością a tak zredukowaną naturą oznacza rozłam w samym człowieku”. Encyklika Veritatis splendor, 48, 1993. „Dusza duchowa i nieśmiertelna jest zasadą jedności człowieka, jest tym, dzięki czemu istnieje on jako całość — „corpore et anima unus” — jako osoba. Powyższe definicje oznaczają nie tylko to, że również ciało, któremu przyrzeczone zostało zmartwychwstanie, będzie miało udział w chwale; przypominają także o więzi łączącej rozum i wolną wolę z wszystkimi władzami cielesnymi i zmysłowymi. Cała osoba, włącznie z ciałem, zostaje powierzona samej sobie i właśnie w jedności duszy i ciała jest podmiotem własnych aktów moralnych. Prowadzona przez światło rozumu i wspomagana przez cnotę odkrywa we własnym ciele znaki, które są zapowiedzią, wyrazem i obietnicą daru z siebie, zgodnie z mądrym zamysłem Stwórcy. Właśnie w świetle prawdy o godności ludzkiej osoby, którą należy afirmować dla niej samej, rozum jest w stanie ocenić, jaką wartość moralną mają określone dobra, ku którym osoba odczuwa naturalną skłonność”. Encyklika Veritatis splendor, 48, 1993. 26 „Doktryna odrywająca akt moralny od jego wymiarów cielesnych jest sprzeczna z nauką Pisma Świętego i Tradycji, przejmuje w nowej postaci stare błędy, które Kościół zawsze zwalczał, ponieważ w ich świetle ludzka osoba to wyłącznie wolność „duchowa”, czysto formalna. Ta redukcyjna wizja nie uwzględnia moralnego znaczenia ciała i czynów z nim związanych (por. 1 Kor 6, 19). Apostoł Paweł ogłasza, że nie odziedziczą Królestwa niebieskiego „rozpustnicy ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy” (por. 1 Kor 6, 9-10). Sobór Trydencki potwierdza to potępienie, uznając za „grzechy śmiertelne” i „niegodziwe praktyki” pewne określone czyny, których dobrowolne spełnianie pozbawia wierzących udziału w obiecanym dziedzictwie. Ciało i dusza są bowiem nierozłączne: w łonie ludzkiej osoby, w podmiocie działającym dobrowolnie i w czynie świadomie dokonanym razem trwają lub razem idą na zatracenie”. Encyklika Veritatis splendor, 49, 1993. „Jest rzeczą słuszną i dobrą — zawsze i dla wszystkich — służyć Bogu, oddawać Mu należną cześć i prawdziwie szanować rodziców. Tego rodzaju normy pozytywne, które nakazują wypełnianie takich właśnie czynów i rozwijanie takich postaw obowiązują powszechnie i są niezmienne: jednoczą wokół tego samego wspólnego dobra wszystkich ludzi żyjących w każdej epoce historycznej, stworzonych dla „tego samego powołania i przeznaczenia”. Te uniwersalne i wieczyste prawa są odpowiednikiem wiedzy praktycznego rozumu i zostają zastosowane do konkretnych czynów poprzez osąd sumienia. Podmiot działający przyswaja sobie osobiście prawdę zawartą w prawie: przejmuje na własność tę prawdę swojego bytu poprzez czyny i związane z nimi cnoty. Normy negatywne prawa naturalnego mają moc uniwersalną: obowiązują wszystkich i każdego, zawsze i w każdej okoliczności”. Encyklika Veritatis splendor, 52, 1993. 27 „[Tak więc] praktyczny osąd sumienia, który nakłada na człowieka powinność dokonania określonego czynu, ujawnia więź łączącą wolność z prawdą. Właśnie dlatego sumienie wyraża się poprzez akty „sądu”, odzwierciedlające prawdę o dobru, a nie poprzez arbitralne „decyzje”. Zaś miarą dojrzałości i odpowiedzialności tych sądów — a ostatecznie samego człowieka jako ich podmiotu — nie jest wyzwolenie sumienia od obiektywnej prawdy, prowadzące do rzekomej autonomii jego decyzji, ale przeciwnie — intensywne poszukiwanie prawdy oraz kierowanie się nią w działaniu”. Encyklika Veritatis splendor, 61, 1993. [Z drugiej strony tenże] Apostoł [Paweł – przyp.] upomina chrześcijan słowami: „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe” (Rz 12, 2). Tym napomnieniem Paweł pobudza nas do czujności i przestrzega, że w osądach naszego sumienia kryje się zawsze niebezpieczeństwo błędu. Sumienie nie jest sędzią nieomylnym: może zbłądzić. Błąd sumienia bywa skutkiem niewiedzy niepokonalnej, to znaczy takiej, której sam podmiot nie jest świadom i od której nie może się o własnych siłach uwolnić. Encyklika Veritatis splendor, 62, 1993. „Poprzez wybór podstawowy człowiek może nadać kierunek własnemu życiu i z pomocą łaski Bożej dążyć do swego celu, idąc za Bożym powołaniem. Ta możność jednak urzeczywistnia się w aktach wyboru określonych czynów, poprzez które człowiek świadomie kształtuje swoje życie zgodnie z wolą, mądrością i prawem Bożym (…) Oderwanie opcji fundamentalnej od treściowo określonych czynów jest równoznaczne z zaprzeczeniem istotnej niepodzielności, czyli osobowej jedności podmiotu moralnego, obejmującej jego ciało i duszę. Koncepcja opcji fundamentalnej, która nie uwzględnia bezpośrednio możliwości, jakie wybór ten otwiera ani określonych konsekwencji, które go wyrażają, nie oddaje prawdy o 28 rozumnej celowości wpisanej w naturę działania człowieka oraz każdej z jego świadomych decyzji. W rzeczywistości o moralnym znaczeniu ludzkich czynów nie decyduje jedynie intencja, ogólne nastawienie czy opcja fundamentalna, rozumiana jako intencja, która nie ma ściśle określonej i zobowiązującej treści lub której nie towarzyszy realny wysiłek wypełniania różnych powinności życia moralnego”. Encyklika Veritatis splendor, 67, 1993. „Niektóre teorie etyczne, zwane „teologicznymi ”, wysuwają na czoło zgodność ludzkich czynów z celami, do których zmierza działający podmiot i z wartościami, które on przez swe działanie chce osiągnąć. Kryteria oceny słuszności moralnej działania są formułowane w oparciu o bilans pozamoralnych czy przedmoralnych dóbr, będących następstwem działania i odpowiadających im pozamoralnych czy przedmoralnych wartości. Według niektórych, określone postępowanie miałoby być słuszne lub niesłuszne w zależności od tego, czy jest ono w stanie wytworzyć, jako swój skutek, stan rzeczy lepszy dla wszystkich osób, których dotyka: postępowanie byłoby zatem słuszne w miarę „maksymalizowania” dobra, a „minimalizowania” zła”. Encyklika veritatis splendor, 74, 1993. „Chociaż teologiczne teorie etyczne (proporcjonalizm, konsekwencjalizm) przyznają, że wartości moralne wyznaczane są przez rozum i Objawienie, to jednak nie uważają, że istnieją absolutnie zakazane sposoby postępowania, czyli takie; które w każdych okolicznościach i w każdej kulturze sprzeciwiają się tymże wartościom. Podmiot działający byłby, owszem, odpowiedzialny za realizację wartości, do których zmierza, ale byłby nim dwojako: z jednej strony wartości czy dobra wchodzące w skład ludzkiego czynu należałyby mianowicie do porządku moralnego (a to ze względu na swe odniesienie do wartości ściśle moralnych, 29 takich jak miłość Boga, życzliwość względem bliźniego, sprawiedliwość itd.), z drugiej zaś strony należałyby do porządku przedmoralnego, zwanego także pozamoralnym lub fizycznym czy ontycznym (a to ze względu na odniesienie do korzyści i szkód, jakich doznaje zarówno osoba działająca, jak i inne osoby, dotknięte skutkami jej czynu, jak na przykład zdrowie lub okaleczenie, integralność fizyczna, życie, śmierć, utrata dóbr materialnych itd.”. Encyklika veritatis splendor, 75, 1993. „[Tak więc] nowoczesny totalitaryzm wyrasta z negacji transcendentnej godności osoby ludzkiej, będącej widzialnym obrazem Boga niewidzialnego i właśnie dlatego z samej swej natury podmiotem praw, których nikt nie może naruszać: ani jednostka czy grupa, ani też klasa, naród lub państwo. Nie może tego czynić nawet większość danego społeczeństwa, zwracając się przeciw mniejszości, spychając ją na margines, uciskając, wyzyskując, czy usiłując unicestwić”. Encyklika Veritatis splendor, 99, 1993. 1994 „Rzecz znamienna, że właśnie w modlitwie i przez modlitwę człowiek odkrywa w sposób najprostszy i najgłębszy zarazem właściwą sobie podmiotowość: ludzkie „ja” potwierdza się jako podmiot najłatwiej wówczas, gdy jest zwrócone do Boskiego „Ty”. Odnosi się również do rodziny. Jest ona nie tylko podstawową „komórką” społeczeństwa, ale posiada równocześnie właściwą sobie podmiotowość. I ta podmiotowość rodziny również znajduje 30 swe pierwsze i podstawowe potwierdzenie, a zarazem umocnienie, gdy spotyka się we wspólnym wołaniu „Ojcze nasz”. Modlitwa służy ugruntowaniu duchowej spoistości rodziny, przyczyniając się do tego, że rodzina staje się silna Bogiem. W liturgii Sakramentu Małżeństwa celebrans modli się słowami: „Prosimy Cię, Boże, ześlij swoje błogosławieństwo na tych nowożeńców [...] i wlej w ich serca moc Ducha Świętego”. Trzeba, aby z tego „nawiedzenia serc” płynęła wewnętrzna moc ludzkich rodzin — moc jednocząca je w miłości i prawdzie”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 4, 1994. „Czwarte przykazanie Dekalogu dotyczy rodziny, jej wewnętrznej spoistości, rzec można — solidarności. Werbalnie przykazanie to nie mówi o rodzinie, faktycznie jednak właśnie o niej mówi. Jakoby Boży Prawodawca nie znalazł innego słowa dla wyrażenia komunii pokoleń, jak właśnie to słowo: „Czcij” (Wj 20,12). Słowo to wyraża w inny jeszcze sposób, czym jest rodzina. Nie chodzi o jakieś „sztuczne” wyniesienie rodziny, chodzi o sformułowanie oddające jej podmiotowość oraz wszystkie prawa, jakie z tej podmiotowości rodziny wynikają. Rodzina jest wspólnotą szczególnie intensywnych wzajemnych odniesień: pomiędzy małżonkami, pomiędzy rodzicami a dziećmi oraz między pokoleniami. Trzeba wspólnotę tę szczególnie zabezpieczyć. Dlatego nie znajduje wyrażenia lepszego niż właśnie to: „Czcij”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 15, 1994. „Rodzina — jest to naprzód dobro „bycia razem”: bycie razem stanowi istotne dobro małżeństwa (stąd jego nierozerwalność) oraz wspólnoty rodzinnej. Dobro to można również określić jako dobro podmiotowości. Osoba jest podmiotem i rodzina jest podmiotem, 31 ponieważ tworzą ją osoby, w których jest ona „zapodmiotowana”. Wypada powiedzieć więcej jeszcze: rodzina jest podmiotem bardziej niż jakakolwiek inna społeczność. Jest podmiotem bardziej niż naród, niż państwo, niż społeczeństwo — nie mówiąc już o różnych formach międzynarodowych organizacji. Wszystkie te społeczności, zwłaszcza naród, o tyle mają własną podmiotowość, o ile otrzymują ją od ludzkich osób, a także ich rodzin. Uwagi te nie mają znaczenia tylko „teoretycznego”. Nie są też tutaj wypowiedziane po to, aby „podnieść” w opinii rodzinę. Chodzi raczej o jeden jeszcze sposób wyrażenia tego, czym rodzina po prostu jest. Wskazuje na to również czwarte przykazanie”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 15, 1994. „Czego rodzina-instytucja oczekuje od społeczeństwa? Oczekuje przede wszystkim uznania swej tożsamości i zaakceptowania jako społeczna podmiotowość. Podmiotowość jest związana z tożsamością każdego małżeństwa i rodziny. Małżeństwo, leżące u podstaw instytucji rodzinnej, ustanowione jest dzięki przymierzu, przez które „mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną ze swej natury do dobra małżonków oraz do zrodzenia i wychowania potomstwa”. Tylko taki związek może być uznany i potwierdzony społecznie jako „małżeństwo”. Nie mogą być uznane społecznie jako małżeństwo inne związki międzyludzkie, które tym warunkom nie odpowiadają, choć dzisiaj istnieją takie tendencje, bardzo groźne dla przyszłości ludzkiej rodziny i społeczeństw”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 17, 1994. „Równocześnie prawa rodziny nie są tylko matematyczną sumą praw osoby. Rodzina bowiem jest czymś więcej niż każdy z osobna człowiek. Jest wspólnotą rodziców i dzieci, bywa nieraz wspólnotą wielu pokoleń. Dlatego też jej podmiotowość domaga się własnych specyficznych praw. Podmiotowość kształtuje przede wszystkim na bazie zasad moralności. Karta Praw Rodziny, wychodząc od tych zasad, ugruntowuje bytowanie rodziny w porządku 32 społeczno-prawnym „wielkiego” społeczeństwa, a więc przede wszystkim narodu, z kolei państwa, a także wspólnot międzynarodowych. Każde z tych „wielkich” społeczeństw jest uwarunkowane bytem rodziny, przynajmniej pośrednio. Określenie zadań i obowiązków „wielkiego” społeczeństwa w stosunku do rodziny jest sprawą niezwykle doniosłą”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 17, 1994. „Rodzina, uczestnicząc w dziedzictwie narodowej kultury, przyczynia się do specyficznej suwerenności, jaką naród zawdzięcza swojej kulturze i swemu językowi. Miałem sposobność mówienia o tym na Zgromadzeniu UNESCO w Paryżu w 1980 roku i nieraz do tego powracam, albowiem stwierdzenie to wydaje mi się niezwykle doniosłe. Poprzez swą kulturę, swój język, nie tylko naród, ale i każda rodzina odnajduje swą duchową suwerenność. Trudno bez tego wytłumaczyć wiele faktów w dziejach narodów, zwłaszcza europejskich, faktów dawnych i dzisiejszych, faktów podniosłych, ale i bolesnych, zwycięstw i klęsk. Widać jak bardzo organicznie rodzina jest zespolona z narodem, a naród z rodziną”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 17, 1994. „Jako wspólnota miłości i życia, rodzina jest społecznością najmocniej «ugruntowaną» i w sposób sobie właściwy społecznością suwerenną, choć równocześnie jest to społeczność wielorako uzależniona. Zarówno zasada suwerenności instytucji rodziny, jak też fakt wielorakich uzależnień pozwala mówić o prawach rodziny. Stolica Apostolska opublikowała w roku 1983 Kartę Praw Rodziny, która w dalszym ciągu zachowuje swą aktualność”. List „Gratissimam sane” z okazji Roku Rodziny, 17, 1994. 33 1995 „Księga Rodzaju w pierwszym opisie stworzenia, ukazując człowieka jako szczyt i ukoronowanie stwórczego działania Boga, który z bezkształtnego chaosu wyprowadza stworzenie najdoskonalsze. Wszystko w rzeczywistości stworzonej jest ukierunkowane ku człowiekowi i jemu poddane: „rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną: abyście panowali (...) nad wszystkimi zwierzętami” (1, 28) — nakazuje Bóg mężczyźnie i kobiecie. Podobne orędzie zawiera też drugi opis stworzenia: „Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2, 15). Potwierdza się w ten sposób prymat człowieka nad rzeczami: są one jemu podporządkowane i powierzone jego odpowiedzialności, podczas gdy on sam pod żadnym pozorem nie może być zniewolony przez swoich bliźnich i jakby zredukowany do rzędu rzeczy”. Encyklika Evangelium vitae, 34, 1995. „Postawa „dialogiczna” odpowiada naturze osoby i jej godności. Stanowisko to na terenie filozofii współczesnej spotyka się z chrześcijańską prawdą o człowieku wyrażoną przez Sobór: człowiek jest bowiem „jedynym na świecie stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego” i dlatego „nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie samego”. Dialog leży na jedynej drodze do samospełnienia człowieka: zarówno poszczególnych osób, jak też każdej ludzkiej wspólnoty. Chociaż w pojęciu „dialog” na pierwszy plan zdaje się wysuwać moment poznawczy (dia-logos), każdy dialog ma również wymiar całościowy, egzystencjalny. Angażuje cały ludzki podmiot; dialog między wspólnotami angażuje w sposób szczególny podmiotowość każdej z nich”. Encyklika Ut unum sint, 28, 1995. „Jezus Chrystus, objawienie miłości Boga do ludzi (por. Rz 5, 8), przez swoje życie, przez swą Dobrą Nowinę głoszoną ubogim, przez swoją mękę, śmierć i chwalebne zmartwychwstanie 34 uzyskał odpuszczenie naszych grzechów i pojednał nas z Bogiem, swoim Ojcem, a dzięki Niemu także naszym Ojcem. Treścią przepowiadania Kościoła jest właśnie Wcielone Słowo Boże — ono samo stanowi jego podmiot i przedmiot. Dobrą Nowiną jest Jezus Chrystus”. Posynodalna adhortacja apostolska Ecclesia in Africa, 60, 1995. „Przyszłość świata i Kościoła idzie poprzez rodzinę, Rodzina jest bowiem nie tylko najważniejszą komórką żywej wspólnoty kościelnej, ale także najważniejszą komórką społeczeństwa. Zwłaszcza w Afryce rodzina jest filarem, na którym opiera się cała budowla społeczna. Dlatego Synod uważa, że ewangelizacja afrykańskiej rodziny musi stanowić jeden z najważniejszych priorytetów, jeśli pragniemy, by sama rodzina odgrywała z kolei rolę aktywnego podmiotu w procesie ewangelizacji rodzin przez rodziny”. Posynodalna adhortacja apostolska Ecclesia in Africa, 80, 1995. 1996 „Podmiotem formacji jest osoba w kolejnych fazach swojego życia, natomiast celem formacji jest cały człowiek, powołany, aby szukać Boga i miłować Go „z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 5), a bliźniego swego jak siebie samego (por. Kpł 19, 18; Mt 22, 37-39). Miłość do Boga i braci jest potężną siłą, która może być nieustannym źródłem natchnienia na drodze dojrzewania i wierności”. Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (o życiu konsekrowanym i jego misji w Kościele i świecie), 71, 1996. 35 „Idąc śladami tego Boskiego Samarytanina, lekarza dusz i ciał, i wzorując się na swoich założycielach i założycielkach, osoby konsekrowane, którym nakazuje to charyzmat ich Instytutu, niech trwają w swoim świadectwie miłości wobec chorych, poświęcając się im z głębokim współczuciem i zaangażowaniem. Niech otaczają szczególną troską chorych najuboższych i najbardziej opuszczonych — starców, niepełnosprawnych, odepchniętych przez społeczeństwo, umierających, ofiary narkomanii i nowych chorób zakaźnych. Niech pomagają chorym składać w ofierze swoje cierpienie w komunii z Chrystusem ukrzyżowanym i uwielbionym dla zbawienia wszystkich, co więcej, niech pogłębiają w nich świadomość, że przez modlitwę oraz świadectwo słów i czynów są oni aktywnymi podmiotami duszpasterstwa na mocy szczególnego charyzmatu Krzyża”. Posynodalna adhortacja apostolska Vita consecrata (o życiu konsekrowanym i jego misji w Kościele i świecie), 83, 1996. „Kultura Waszego kraju jest kulturą starożytną. Jesteście słusznie z niej dumni, bo dzięki niej zachowaliście swoją tożsamość, świadomość narodową, będąc przez wieki pod panowaniem obcych potęg. Czerpaliście swoją wewnętrzną integralność oraz siłę z języka i kultury, rozwijanej i upowszechnianej przez poprzednie pokolenia. Sama niepodległość Słowenii ma swój najgłębszy fundament w kulturze. Uznanie niepodległości Słowenii przez wspólnotę międzynarodową, a przecież Stolica Apostolska uczyniła to jako jeden z jej pierwszych członków, znalazło również odzwierciedlenie w uznaniu słoweńskiej kultury jako istotnego elementu Waszej tożsamości narodowej”. Spotkanie z przedstawicielami świata nauki i kultury, katedra w Mariborze, Słowenia, 19 maja 1996. „Niech dynamizuje was zobowiązanie, że Słowenia, w swojej długiej i trudnej historii, zawsze zakotwiczała swoją kulturę w życiu chrześcijańskim. Szacunek budzi przecież fakt, że zachowaliście wiarę otrzymaną przed 1250 laty. Kościół tutejszy, rozpoznaje należne mu 36 miejsce w życiu publicznym, nie może być pozbawiony środków niezbędnych do wykonywania swojej misji, to nie tylko wymóg sprawiedliwości oraz rządów prawa, ale także jeden z warunków zachowania własnej tożsamości”. Spotkanie z przedstawicielami świata nauki i kultury, katedra w Mariborze, Słowenia, 19 maja 1996. „Postrzeganie Kościoła jest nierozerwalnie związane z obrazem Dobrego Pasterza. Pasterz troszczy się o stada, a podczas zagrożenia i ataku wilków nie opuszcza owiec i nie ucieka. Nie jest najemnikiem, więc jest gotów bronić owce, nawet z narażeniem życia (por. J 10, 11-12). Ta figura, tak ceniona od samego początku, pchnęła wspólnotę chrześcijańską do dokładnego poznania własnej tożsamości. Postać Dobrego Pasterza, obecna już w czasie prześladowań pierwszych wieków, jak widzimy dzięki starożytnym freskom z katakumb, wpływała na kierunki działań Kościoła, nawet wtedy, kiedy została mu przyznana wolność, stając się niejako modelem nowej relacji Kościoła ze światem i jego misyjności. Kościół czuł obowiązek zebrania i poprowadzenia owiec, które nie należały do Jego owczarni, do ponownego ich zgromadzenia w stadzie poszukującym pokoju i zbawienia, tak że, zgodnie z wolą Chrystusa, stanowiło ono "jedną owczarnię i jednego pasterza.” Homilia podczas Mszy św. w parku Ipari, Gyor, Węgry, 7 września 1996. „[Drodzy bracia i siostry], dzięki sakramentu chrztu swoich przodków uzyskaliście podmiotową świadomość nowego uczestnictwa w stadzie Pasterza, w którym można czuć się chronionym i bezpiecznym. Zdając sobie sprawę, że są oni własnością Chrystusa, mieszkańcy Panonii, Węgrzy, odkryli dzisiaj głębiej własną tożsamość kulturową, stając się w nowy sposób narodem.” Homilia podczas Mszy św. w parku Ipari, Gyor, Węgry, 7 września 1996. 37 1997 „Nasze polskie 'znaki czasu' uległy wyraźnemu przesunięciu wraz z załamaniem się systemu marksistowskiego i totalitarnego, który warunkował świadomość i postawy ludzi w naszym kraju (...). W poprzednim układzie (...) Kościół stwarzał jakby przestrzeń, w której człowiek i naród mógł bronić swoich praw (...). W tej chwili (...) człowiek musi znaleźć w Kościele przestrzeń do obrony poniekąd przed samym sobą: przed złym użyciem swej wolności, przed zmarnowaniem wielkiej historycznej szansy dla narodu”. Orędzie do Konferencji Episkopatu Polski, Kraków, 8 czerwca 1997. „Drodzy bracia, to właśnie Chrystus, Jezus Chrystus, «ten sam wczoraj, dziś i na wieki» (por. Hbr 13, 8), objawił człowiekowi jego godność! To On jest gwarantem tej godności! To patroni Europy — św. Benedykt, święci Cyryl i Metody — oni wszczepili w europejską kulturę prawdę o Bogu i o człowieku. To orszak świętych misjonarzy, których dziś przypomina nam św. Wojciech, niósł europejskim ludom nowinę o miłości bliźniego, o miłości nieprzyjaciół nawet — nowinę poświadczoną oddaniem za nich życia”. Homilia podczas Mszy św. w 1000-lecie męczeństwa św. Wojciecha, Gniezno, 3 czerwca 1997. „Osoba ludzka, stworzona na obraz i podobieństwo Boga, nie może stawać się niewolnikiem rzeczy, systemów ekonomicznych, cywilizacji technicznej, konsumizmu, łatwego sukcesu. Człowiek nie może stawać się niewolnikiem swoich różnych skłonności i namiętności, niekiedy celowo podsycanych. Przed tym niebezpieczeństwem trzeba się bronić. Trzeba 38 umieć używać swojej wolności wybierając to, co jest dobrem prawdziwym. Nie dajcie się zniewalać! Nie dajcie się zniewolić, nie dajcie się skusić pseudowartościami, półprawdami, urokiem miraży, od których później będziecie się odwracać z rozczarowaniem, poranieni, a może nawet ze złamanym życiem”. Przemówienie do młodzieży na Placu Mickiewicza, Poznań, 3 czerwca 1997. „Podkreśliłem również, że zaangażowanie chrześcijan ma szczególne znaczenie w Libanie, „którego historyczna genealogia jest natury religijnej. To właśnie ta religijna tradycja libańskiej tożsamości narodowej i politycznej przyczyniła się do tego, że po bolesnym okresie wojny domowej postanowiliśmy - i mogliśmy - zwołać Zgromadzenie Synodalne, aby razem szukać dróg odnowy wiary, lepszej współpracy i skuteczniejszego wspólnego świadectwa, nie zapominając zarazem o odbudowie społeczeństwa”. Adhortacja apostolska Nowa nadzieja dla Libanu z okazji wizyty Jana Pawła II w tym kraju, 1, 1997. „Katolickie Kościoły patriarchalne w Libanie mogą nabierać charakteru profetycznego, jeżeli każdy z nich - w harmonii z pozostałymi i w całkowitej wierności jedności Kościoła powszechnego, a nawet dzięki tejże jedności - będzie umacniał swą własną tożsamość i bogactwo, które go odróżniają od pozostałych. Jedność należy upatrywać nie w ujednoliceniu, lecz we wzajemnej miłości, w obdarowywaniu sobą samym i swoimi bogactwami, w miłości łączącej wszystkie Kościoły”. Adhortacja apostolska Nowa nadzieja dla Libanu z okazji wizyty Jana Pawła II w tym kraju, 22, 1997. 39 „Jednym z głównych tematów Zgromadzenia Synodalnego poświęconego Libanowi była jedność w różnorodności. Ojcowie wielokrotnie pragnęli podkreślić konieczność poszanowania tożsamości każdej grupy i każdej osoby, jak również pilną potrzebę obalania barier nagromadzonych przez historię pomiędzy libańskimi społecznościami chrześcijańskimi, tak aby wszyscy razem stali się „kamieniami wieży (...) zbudowanej na opoce wiary”. Adhortacja apostolska Nowa nadzieja dla Libanu z okazji wizyty Jana Pawła II w tym kraju, 44, 1997. 1998 „W rzeczywistości każdy system filozoficzny, choć zasługuje na szacunek jako pewna spójna całość, nie dopuszczająca jakiejkolwiek instrumentalizacji, musi uznawać pierwszeństwo myślenia filozoficznego, z którego bierze początek i któremu powinien konsekwentnie służyć. W tej perspektywie można wyodrębnić pewien zbiór prawd filozoficznych, który mimo upływu czasu i postępów wiedzy jest trwale obecny. Wystarczy przytoczyć tu jako przykład zasady niesprzeczności, celowości i przyczynowości lub koncepcję osoby jako wolnego i rozumnego podmiotu, zdolnego do poznania Boga, prawdy i dobra; chodzi tu także o pewne podstawowe zasady moralne, które są powszechnie uznawane. Te i inne elementy wskazują, że mimo różnorodności nurtów myślowych istnieje pewien zasób wiedzy, który można uznać za swego rodzaju duchowe dziedzictwo ludzkości”. Encyklika Fides et ratio, 4, 1998. „Jeżeli intellectus fidei ma ogarnąć całe bogactwo tradycji teologicznej, musi się odwoływać do filozofii bytu. Filozofia ta winna być w stanie sformułować na nowo problem bytu zgodnie 40 z wymogami i z dorobkiem całej tradycji filozoficznej, także nowszej, unikając jałowego powielania przestarzałych schematów. Filozofia bytu jest w ramach chrześcijańskiej tradycji metafizycznej filozofią dynamiczną, która postrzega rzeczywistość w jej strukturach ontologicznych, sprawczych i komunikatywnych. Czerpie swą moc i trwałość z faktu, że punktem wyjścia jest dla niej sam akt istnienia, co umożliwia jej pełne i całościowe otwarcie się na całą rzeczywistość, przekroczenie wszelkich granic i dotarcie aż do Tego, który wszystko obdarza spełnieniem”. Encyklika Fides et ratio, 97, 1998. „Stan biskupi jest w sposób kolegialny, «razem z głową swoją, Biskupem Rzymskim, a nigdy bez niego, podmiotem najwyższej i pełnej władzy nad całym Kościołem». Jak powszechnie wiadomo, Sobór Watykański II wykładając tę doktrynę przypomniał zarazem, że Następca Piotra zachowuje nienaruszoną władzę zwierzchnią «nad wszystkim, zarówno Pasterzami, jak wiernymi. Albowiem Biskup Rzymski z racji swego urzędu Zastępcy Chrystusa i Pasterza całego Kościoła, ma pełną, najwyższą i powszechną władzę nad Kościołem i władzę tę zawsze ma prawo wykonywać w sposób nieskrępowany”. List apostolski motu proprio o naturze teologicznej i prawnej Konferencji Episkopatów, 12, 1998. „Napisałem w liście apostolskim Tertio Millennio Adveniente, że «każdy jubileusz jest przygotowany w dziejach Kościoła przez Opatrzność Bożą» (n. 17). Historia Kościoła w Stolicy Polski zdaje się to potwierdzać w sposób szczególny. Jubileusz ten bowiem niejako obejmuje dzieje bolesne i chlubne, w które wpisują się niezbadane zamysły Bożej Opatrzności. Czyż nie w takiej perspektywie trzeba widzieć moment powołania diecezji w tragicznych okolicznościach rozbiorów Polski? Czy nie było opatrznościowe to, że papież Pius VI — sam 41 przeżywając dole i niedole wygnania — szukał możliwości takiego dostosowania organizacji kościelnej do nowej sytuacji politycznej, aby stworzyć wiernym najdogodniejsze warunki do duchowego rozwoju, z zachowaniem ich narodowej i chrześcijańskiej tożsamości”. List z okazji 200-lecia istnienia archidiecezji warszawskiej, 1998. „Współistotny Ojcu i Synowi, Duch «jest w absolutnej tajemnicy Trójjedynego Boga: OsobąMiłością, Darem nie stworzonym, a zarazem bezpośrednim źródłem wszelkiego obdarowania, jakie pochodzi od Boga — w porządku stworzenia; jest też bezpośrednią zasadą i jakby podmiotem samoudzielania się Boga w porządku łaski. Tajemnica Wcielenia stanowi zenit owego obdarowania, stanowi zenit samoudzielania się Boga w porządku łaski”. List do kapłanów na Wielki Czwartek, 1998. 1999 „Sądzi się czasem, że człowiek jest istotą całkowicie samodzielną i niezależną, pozbawioną wszelkiej więzi z Bogiem, jak gdyby był samowystarczalny i mógł czerpać siły potrzebne do realizacji swojej osobowości wyłącznie z własnego wnętrza, ze swojego rozumu i z dzieł swoich rąk. Ale czy człowiek może naprawdę zrealizować się bez Boga albo wręcz przeciw Bogu?. Świetlany przykład Dziewicy z Nazaretu, pokornej Służebnicy Najwyższego, ukazuje, że człowiek znajduje swój prawdziwy cel jedynie w Bogu”. Rozważanie podczas modlitwy Anioł Pański, Maribor, Słowenia, 9 września 1999. 42 „Bóg powołał zatem człowieka do istnienia, powierzając mu zadanie bycia twórcą. W «twórczości artystycznej» człowiek bardziej niż w jakikolwiek inny sposób objawia się jako «obraz Boży» i wypełnia to zadanie przede wszystkim kształtując wspaniałą «materię» własnego człowieczeństwa, a z kolei także sprawując twórczą władzę nad otaczającym go światem. Boski Artysta, okazując artyście ludzkiemu łaskawą wyrozumiałość, użycza mu iskry swej transcendentnej mądrości i powołuje go do udziału w swej stwórczej mocy”. List do artystów, 1, 1999. „[Jednakże] według Księgi Rodzaju, zadaniem każdego człowieka jest być twórcą własnego życia: człowiek ma uczynić z niego arcydzieło sztuki. Istotne jest, aby dostrzec odrębność, ale także powiązanie tych dwóch aspektów ludzkiego działania. Odrębność jest oczywista. Czym innym jest sprawność, dzięki której każdy człowiek staje się sprawcą swoich czynów, odpowiedzialnym za ich wartość moralną, czym innym zaś jest sprawność, dzięki której człowiek jest artystą - to znaczy umie działać odpowiednio do wymogów sztuki, stosując się wiernie do jej specyficznych reguł. Dlatego artysta umie wytwarzać przedmioty, ale to samo z siebie nic nam jeszcze nie mówi o jego charakterze moralnym. Nie tworzy tu bowiem siebie samego, nie kształtuje własnej osobowości, a jedynie wykorzystuje umiejętności twórcze, nadając formy estetyczne ideom poczętym w umyśle. List do artystów, 2, 1999. „Rozwinęła się mianowicie — mimo licznych sprzeczności, zwłaszcza w tym, co dotyczy poszanowania życia każdej ludzkiej istoty — świadomość powszechnych praw człowieka, potwierdzona w uroczystych deklaracjach, które mają moc wiążącą dla narodów. Zaczęto sobie również uświadamiać głębiej, że narody mają prawo do samostanowienia w zakresie 43 spraw wewnętrznych i stosunków międzynarodowych w oparciu o dowartościowanie własnej tożsamości kulturowej i równocześnie z poszanowaniem praw mniejszości”. List Do moich Braci i Sióstr – ludzi w podeszłym wieku, 4, 1999. „[Zarazem jednak] człowiek różni się od całej otaczającej go rzeczywistości, ponieważ jest osobą. Ukształtowany na obraz i podobieństwo Boże, jest świadomym i odpowiedzialnym podmiotem. Także jednak w wymiarze duchowym jego życie składa się z kolejnych etapów, które również szybko przemijają. Św. Efrem Syryjczyk chętnie porównywał życie do palców jednej ręki, pragnąc przez to ukazać, że jest ono krótkie jak rozpiętość dłoni, a zarazem, że kolejne jego etapy różnią się od siebie niczym poszczególne palce, symbolizujące «pięć stopni, po których wspina się człowiek”. List Do moich Braci i Sióstr – ludzi w podeszłym wieku, 5, 1999. 2000 „«To czyńcie na moją pamiątkę!» (Łk 22, 19): słowa Chrystusa, choć skierowane do całego Kościoła, powierzone są jako szczególne zadanie tym, którzy przejmą posługę pierwszych Apostołów. To im Jezus powierza dopiero co dokonany czyn przemiany chleba w Jego Ciało i wina w Jego Krew -- czyn, w którym On wyraża się jako Kapłan i Żertwa. Chrystus pragnie, aby od tej chwili Jego czyn stawał się w sposób sakramentalny przez ręce kapłanów także czynem Kościoła. Kiedy mówi: «to czyńcie», wskazuje nie tylko na czyn, ale także na jego sprawczy podmiot, to znaczy ustanawia kapłaństwo ministerialne, które staje się w ten sposób jednym z konstytutywnych elementów samego Kościoła”. List do kapłanów na Wielki Czwartek, 2000. 44 „Zaproszeni do pozostawienia wszystkiego, aby pójść za Chrystusem, Wy, konsekrowani mężczyźni i kobiety, nie określają już swojego życia w perspektywie posiadania rodziny, ziemskiego zawodu lub korzyści, lecz wybieracie Pana jako swój wyłączny znak identyfikacyjny. W ten sposób zyskujecie nową tożsamość, nową rodzinę. Słowa Boskiego Nauczyciela mają teraz zastosowania szczególnie do was: "Oto moja matka i moi bracia" (por. Mk 3, 35). Zaproszenie do tej nowej tożsamości, jak dobrze wiecie, nie ma na celu pozostawienia Was bez dotychczasowej rodziny, ale czyni was nowymi i ważnymi członkami „nowej rodziny”, świadkami i profetycznymi wzorami dla wszystkich, których Bóg pragnie, wezwać i doprowadzić do jego domu”. List na IV Światowy Dzień Życia Konsekrowanego, 2000. „Same rodziny winny coraz lepiej uświadamiać sobie, jak wiele uwagi należy okazywać dzieciom, a zarazem stawać się aktywnymi podmiotami skutecznej działalności kościelnej i społecznej w obronie własnych praw”. List apostolski Novo Millennio Ineunte, na zakończenie Roku Jubileuszowego 2000. 2001 „Wartości Ewangelii, które są częścią Waszej tożsamości narodowej, pomogą zbudować nowoczesne, tolerancyjne, otwarte i braterskie społeczeństwo, w którym każdy z nas może 45 wnieść swój specyficzny, podmiotowy wkład do dobra wspólnego, znajdując w tym samym czasie wsparcie dla realizowania swoich talentów”. Spotkanie z przedstawicielami życia politycznego, gospodarczego i kulturalnego, Pałac Prezydencki w Kijowie, 23 czerwca 2001. „Niech Najświętsza Maryja Panna, patronka Ukrainy zawsze prowadzi swój chrześcijański lud na drodze pielgrzymki wiary. Niech nie przestaje strzec swoich dzieci. Niech pomaga im, aby nigdy nie zapomniały swojego „imienia”, duchowej tożsamości, które otrzymały na Chrzcie św. Niech pomóż im radować się zawsze w tej bezcennej łaski bycia naśladowcami Chrystusa (por. J 03:29). Bądź przewodnikiem każdego. Ty, Matko Boga i nasza Matko, Maryjo!” Homilia podczas Mszy św. w obrządku łacińskim na lotnisku „Czajka”, Kijów, 24 czerwca 1991. „(…_Pewne wydarzenia z odległej przeszłości pozostawiły do dziś głębokie rany w ludzkich sercach i umysłach. Mam na myśli brutalną grabież cesarskiego miasta Konstantynopola, które przez tak długi czas było bastionem chrześcijaństwa na Wschodzie. To tragiczne, że napastnicy, którzy wyruszyli z zamiarem zapewnienia chrześcijanom swobodnego dostępu do Ziemi Świętej, zwrócili się przeciw własnym braciom w wierze. Fakt, że byli to chrześcijanie łacińscy, budzi w katolikach głębokie ubolewanie. Czyż możemy nie dostrzec tutaj mysterium iniquitatis działającego w ludzkim sercu? Sąd należy wyłącznie do Boga, dlatego też powierzamy ciężkie brzemię przeszłości Jego nieskończonemu miłosierdziu, błagając Go, aby uleczył rany, które nadal przysparzają duchowych cierpień narodowi greckiemu. Razem musimy się modlić o takie uzdrowienie, jeśli kształtująca się dziś Europa ma pozostać wierna swojej tożsamości, nierozerwalnie związanej z chrześcijańskim humanizmem, który jest wspólnym dziedzictwem Wschodu i Zachodu”. 46 Spotkanie z prawosławnym arcybiskupem Aten i całej Grecji Christodoulosem, Ateny, 4 maja 2001. „Aby głosić Dobrą Nowinę ludziom naszych czasów, Kościół musi brać pod uwagę różne aspekty ich kultur oraz ich środki komunikacji, choć nie może to prowadzić do zniekształcenia jego orędzia ani do umniejszenia jego znaczenia i zasięgu. «Chrześcijaństwo trzeciego tysiąclecia będzie musiało coraz lepiej zaspokajać tę potrzebę inkulturacji» (Novo millennio ineunte, 40). Mistrzowska mowa Pawła jest wezwaniem dla uczniów Chrystusa, aby nawiązywali prawdziwie misyjny dialog ze swymi współczesnymi, respektując ich tożsamość, ale zarazem głosząc im otwarcie i zdecydowanie Ewangelię wraz z wszystkimi implikacjami i wymogami, jakie wnosi ona w życie ludzi”. Homilia podczas Mszy św. w Pałacu Sportu, Ateny, 5 maja 2001. „Serdecznie pozdrawiam wszystkie obecne tu osoby przybyłe z Polski, moich rodaków. Cieszę się, że bierzecie czynny udział w życiu Kościoła katolickiego w Grecji, o czym wiele razy mnie informowali tutejsi biskupi. Żyjecie w kraju, w którym od wieków splatają się różne kultury, religie i duchowe tradycje. Cieszę się, że potraficie korzystać z dobrodziejstw tej różnorodności i równocześnie zachowujecie własną tożsamość”. Pozdrowienie greckiej Polonii po zakończeniu Mszy św. w Pałacu Sportu, Ateny, 5 maja 2001. 47 „Bracia i siostry, nie przestawajcie poszukiwać oblicza Chrystusa, który się wam objawia. To w Nim znajdziecie sekret prawdziwej wolności i radość serca! Pozwólcie, aby do głębi przeniknęło was pragnienie prawdziwego braterstwa wszystkich ludzi! Oddając się z entuzjazmem w służbę innym, odnajdziecie sens swego życia, ponieważ wyznacznikiem chrześcijańskiej tożsamości nie jest opozycja wobec innych, ale zdolność wyjścia poza siebie, na spotkanie braci. Otwarcie się na świat, rozważne i wolne od lęku, jest częścią powołania chrześcijanina, świadomego swej tożsamości i zakorzenionego w swym dziedzictwie religijnym, w którym zawarte jest bogactwo świadectwa Kościoła”. Homilia podczas Mszy św., na Stadionie Abbasydów, Damaszek, 6 maja 2001. 2002 „W ziemi tej nikt, kto oddaje się kulturze i sztuce nie może czuć się bezużyteczny i nieuznawany. Wkład ten jest nieodzowny dla przyszłości ludu azerskiego. Jeśli odrzuci się na bok kulturę, jeśli zaniedba się sztukę i wzgardzi nią, to zagrożone zostaje samo przetrwanie cywilizacji, powstrzymane jest wtedy bowiem przekazywanie tych wartości, które stanowią najgłębszą tożsamość danego ludu”. Spotkanie z przedstawicielami świata polityki, kultury i sztuki, Baku, Azerbejdżan, 22 maja 2002. „[Poruszając ten temat], nie możemy nie spojrzeć ku przykładowi jedności ukazanemu w pierwszym milenium w bardzo konkretny sposób przez świętych braci Cyryla i Metodego, których pamięć w waszym kraju jest tak żywa i których spadek tak głęboko odczuwany. Ich świadectwo ważne jest także dla tych, którzy na polu polityki pracują nad wprowadzeniem integracji europejskiej. Szukając swojej własnej tożsamości, kontynent nie może uczynić nic innego, jak powrócić do swych chrześcijańskich korzeni. Cała Europa, zarówno Zachód, jak i 48 Wschód oczekuje, że katolicy i prawosławni będą pracować razem, broniąc pokoju i sprawiedliwości, praw człowieka i kultury życia”. Przemówienie podczas spotkania z Patriarchą Maksymem i członkami Świętego Synodu Bułgarskiej Cerkwi Prawosławnej, Sofia, 24 maja 2002. „Niech zapanuje duch miłosierdzia, bratniej solidarności, zgody i współpracy oraz autentycznej troski o dobro naszej Ojczyzny. Mam nadzieję, że pielęgnując te wartości, społeczeństwo polskie, które od wieków przynależy do Europy, znajdzie właściwe sobie miejsce w strukturach Wspólnoty Europejskiej. I nie tylko nie zatraci własnej tożsamości, ale wzbogaci swoją tradycję, ten kontynent i cały świat”. Przemówienie pożegnalne na lotnisku Balice, 19 sierpnia 2002. „W kontemplację oblicza Chrystusa nie można wejść inaczej, jak słuchając w Duchu Świętym głosu Ojca, bo « nikt nie zna Syna, tylko Ojciec » (Mt 11, 27). W okolicach Cezarei Filipowej, wobec wyznania Piotra, Jezus wyraźnie określa, gdzie jest źródło tej tak jasnej intuicji co do Jego tożsamości: « Nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie » (Mt 16, 17). Konieczne jest zatem objawienie dane z wysoka. By je móc przyjąć, trzeba przybrać postawę słuchania: «Tylko doświadczenie milczenia i modlitwy stwarza odpowiednie podłoże, na którym może dojrzeć i rozwinąć się bardziej prawdziwe, adekwatne i spójne poznanie tajemnicy”. List apostolski Rosarium Virginis Mariae o różańcu świętym, 18, 2002. 49 „"Wy jesteście solą dla ziemi...". Jedną z zasadniczych funkcji soli, jak dobrze wiemy, jest przyprawianie, dodanie smaku pożywieniu. Ma to nam przypominać, że przez Chrzest cała nasza istota została głęboko przemieniona, ponieważ została "przyprawiona" nowym życiem pochodzącym od Chrystusa (por. Rz 6, 4). Solą, dzięki której tożsamość chrześcijańska nie traci swojej natury, nawet w środowisku mocno zsekularyzowanym, jest łaska Chrztu, która nas odrodziła, czyniąc nas żyjącymi w Chrystusie i zdolnymi do odpowiedzi na Jego wezwanie, by "ofiarować [nasze] ciała na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną" (Rz 12, 1)”. Orędzie na XVII Światowy Dzień Młodzieży, 2, 2002. „Głównym zadaniem Kościoła jest prowadzić chrześcijan na drodze świętości, tak, więc, oświeceni światłem wiary, mogą nauczyć się poznawać i kontemplować oblicze Chrystusa i na nowo odkryć w Nim swoją prawdziwą tożsamość i misję, że Pan zaufał każdemu z nich. W ten sposób zostali "zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, z samym o Jezusem Chrystusem jako fundamentem, na którym wspiera się cała konstrukcja, rosnąc na świętą świątynię w Panu " (Ef 2,20-21 )”. Posłanie na XXXIX Światowy Dzień Powołań, 1, 2002. 2003 „Często powtarzane przez Sobór Watykański II wyrażenie, według którego « kapłan pełniący posługę dzięki świętej władzy, jaką się cieszy w osobie Chrystusa (in persona Christi), sprawuje Ofiarę eucharystyczną », było już dobrze zakorzenione w nauczaniu Papieży. Jak już przy innej okazji miałem możliwość wyjaśnić, wyrażenie in persona Christi « znaczy więcej niż w imieniu czy w zastępstwie Chrystusa. In persona to znaczy: w swoistym sakramentalnym 50 utożsamieniu się z Prawdziwym i Wiecznym Kapłanem, który Sam tylko Jeden jest prawdziwym i prawowitym Podmiotem i Sprawcą tej swojej Ofiary – i przez nikogo właściwie nie może być w jej spełnianiu wyręczony”. Encyklika Ecclesia de Eucharistia, 29, 2003. ”Jak Kościół powszechny jest jeden i niepodzielny, tak również Kolegium biskupów jest «niepodzielnym podmiotem teologicznym»; i wobec tego także najwyższa, pełna i powszechna władza, której podmiotem jest Kolegium, tak jak jest nim osobiście Biskup Rzymu, jest jedna i niepodzielna. Właśnie dlatego, że Kolegium biskupów jest rzeczywistością uprzedzającą urząd zwierzchnictwa nad Kościołem lokalnym, istnieje wielu biskupów, którzy, choć wykonują zadania właściwe posłudze biskupiej, nie stoją na czele jakiegoś Kościoła partykularnego”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores gregis o biskupie słudze Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata, 8, 2003. „Uświęceniu obiektywnemu, które za sprawą Chrystusa otrzymujemy w sakramencie wraz z darem Ducha Świętego, powinna odpowiadać świętość podmiotowa, w której biskup, z pomocą łaski, powinien coraz bardziej wzrastać poprzez sprawowanie swojej posługi. Przemiana ontologiczna, dokonująca się poprzez konsekrację, polegająca na upodobnieniu do Chrystusa, wymaga stylu życia, w którym przejawiałoby się «przebywanie z Nim». Posynodalna adhortacja apostolska Pastores gregis o biskupie słudze Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata, 11, 2003. 51 „Dlatego też [biskup – przyp.] winien starać się przyjąć styl życia naśladujący kénosis Chrystusa Sługi, ubogiego i pokornego, tak aby spełniając posługę pasterską stawał się prawdziwym odzwierciedleniem Jezusa, Sługi Bożego, i tak jak On był blisko każdego człowieka, od największego do najmniejszego. Krótko mówiąc, również w ten sposób, dzięki swoistej wzajemności, wierne wypełnianie z miłością posługi uświęca biskupa i zbliża go coraz bardziej na poziomie podmiotowym do ontologicznego bogactwa świętości, jaką w nim ustanowił sakrament”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores gregis o biskupie słudze Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata, 11, 2003. „Osobista świętość biskupa nie ogranicza się jednak nigdy do poziomu podmiotowego, ponieważ dzięki swojej skuteczności przynosi zawsze korzyść powierzonym jego pasterskiej trosce wiernym. Praktykując cnotę miłości, stanowiącej treść otrzymanej posługi pasterskiej, biskup staje się znakiem Chrystusa i zyskuje autorytet moralny, którego potrzebuje do sprawowania władzy wynikającej z prawa, by skutecznie wpływać na środowisko. Jeśli bowiem urząd biskupa nie jest oparty na świadectwie świętości wyrażającej się w miłości pasterskiej, pokorze i prostocie życia, zostaje zredukowany do zwykłej funkcji i traci nieuchronnie wiarygodność u duchowieństwa i wiernych”. Posynodalna adhortacja apostolska Pastores gregis o biskupie słudze Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata, 11, 2003. „Zatem w obrębie zrzeszeń Kościołów partykularnych według stref geograficznych (naród, region itd.) biskupi postawieni na ich czele nie sprawują wspólnie swej opieki duszpasterskiej poprzez działanie kolegialne, jak w przypadku Kolegium Biskupów, które jako podmiot teologiczny jest niepodzielne”. 52 Posynodalna adhortacja apostolska Pastores gregis o biskupie słudze Ewangelii Jezusa Chrystusa dla nadziei świata, 63, 2003. „Szczególnie wymowne jest świadectwo osób konsekrowanych. W związku z tym trzeba przede wszystkim uznać zasadniczą rolę, jaką odegrały monastycyzm i życie konsekrowane w ewangelizacji Europy i w tworzeniu jej chrześcijańskiej tożsamości”. Posynodalna adhortacja apostolska Ecclesia in Europa, 37, 2003. „Nieodzowne jest również, by sami kapłani żyli i działali zgodnie ze swą rzeczywistą tożsamością sakramentalną. Czyż bowiem będą mogli przyciągnąć młodych, aby ich naśladowali, jeśli prezentowany przez nich obraz kapłaństwa jest wyblakły i mało czytelny?” Posynodalna adhortacja apostolska Ecclesia in Europa, 40, 2003. „W procesie przekształceń, jakie się dokonują, Europa powołana jest przede wszystkim do tego, by odnalazła swą prawdziwą tożsamość. Choć bowiem powstała ona jako rzeczywistość bardzo niejednorodna, musi wypracować nowy wzorzec jedności w różnorodności, wspólnoty narodów pojednanych, otwartej na inne kontynenty i włączonej w aktualny proces globalizacji”. Posynodalna adhortacja apostolska Ecclesia in Europa, 109, 2003. 53 2004 „Dzisiaj prawo międzynarodowe z trudnością oferuje rozwiązania konfliktów mających swoje źródło w przemianach w fizjonomii współczesnego świata. W rzeczywistości często głównymi postaciami takiej konfliktowości nie są państwa, ale twory pochodzące z rozpadu państw, czy związane z roszczeniami niepodległościowymi lub też ze zbrojnymi organizacjami kryminalnymi. Porządek prawny ustalony przez pryncypia wypracowane na przestrzeni wieków, aby normować relacje między suwerennymi państwami, staje przed trudnościami w zetknięciu z konfliktami, w których biorą udział również byty, których nie można odnieść do tradycyjnych ujęć państwowości. Odnosi się to w szczególności do grup terrorystycznych”. Orędzie na XXXVII Światowy Dzień Pokoju, 8, 2004. „Niestety, na drodze międzynarodowych działań na rzecz ochrony bioróżnorodności pojawiają się dziś liczne przeszkody. Mimo istnienia coraz bardziej skutecznych uregulowań prawnych, wciąż istnieje problem wyważenia równowagi pomiędzy suwerennością państw nad bogactwami znajdującymi się na ich terytorium oraz zdolnością jednostek i wspólnot do zarządzania tymi zasobami pod kątem swoich rzeczywistych potrzeb. Współpraca międzynarodowa musi zatem opierać się na zasadzie, która głosi, że suwerenność nad zasobów genetycznych występujących w różnych ekosystemach nie może być absolutna, ani tym bardziej stać się przyczyną konfliktu, musi ona być sprawowana zgodnie z naturalnymi prawami rządzącymi ludzkością na którą składają się współistniejące ze sobą różne narody, które tworzą razem rodzinę ludzką”. Posłanie z okazji XXIV Światowego Dnia Żywności, 2, 2004. „Jeżeli stopniowa integracja wszystkich imigrantów będzie współgrać z poszanowaniem ich własnej tożsamości i jednocześnie - chronić dziedzictwo kulturowe przyjmujących ich narodów, istnieje mniejsze ryzyko, że imigranci będą tworzyć prawdziwe "getta" 54 odizolowane od kontekstu społecznego danego kraju, a czasem nawet występować z ukrytą chęcią stopniowego przejęcia na własność zamieszkiwanego terytorium”. Posłanie z okazji Światowego Dnia Migracji, 5, 2004. 2005 „Zło jest możliwe wskutek ludzkiej wolności. Właśnie ta zdolność, odróżniająca człowieka od innych istot żyjących na ziemi, stanowi ośrodek dramatu zła i stale mu towarzyszy. Zło ma zawsze czyjąś twarz i czyjeś imię: twarz i imię mężczyzn i kobiet, którzy je dobrowolnie wybierają. Pismo Święte uczy, że na początku dziejów Adam i Ewa zbuntowali się przeciw Bogu, a Kain zabił swego brata Abla (por. Rdz 3-4). Były to pierwsze błędne wybory, po których na przestrzeni wieków nastąpiły niezliczone dalsze. Każdy z nich ma istotne znaczenie moralne, które zakłada określoną odpowiedzialność podmiotu i wiąże się z podstawowymi relacjami osoby z Bogiem, z innymi osobami i ze światem stworzonym”. Orędzie na Światowy Dzień Pokoju, 2005. Przynależność do rodziny ludzkiej nadaje każdemu swoiste światowe obywatelstwo, czyniąc go podmiotem praw i obowiązków, gdyż ludzi łączy wspólnota pochodzenia i najwyższego przeznaczenia. Wystarczy, że dziecko zostanie poczęte, a nabywa prawa, zasługuje na uwagę i troskę, i ktoś ma obowiązek o nie dbać. Potępienie rasizmu, ochrona mniejszości, opieka nad uchodźcami i szukającymi azylu, mobilizacja międzynarodowej solidarności na rzecz potrzebujących to nic innego, jak konsekwentne stosowanie zasady światowego obywatelstwa”. Orędzie na Światowy Dzień Pokoju, 2005. 55 „Niech Afryka nie będzie tylko przedmiotem pomocy, lecz stanie się odpowiedzialnym podmiotem świadomego i wydajnego współuczestnictwa! By osiągnąć te cele, konieczna jest nowa kultura polityczna, zwłaszcza w zakresie współpracy międzynarodowej”. Orędzie na Światowy Dzień Pokoju, 2005. Odwołania do podmiotowości w „Osobie i czynie” „Na gruncie całościowego doświadczenia człowieka jawi nam się poprzez czyn osoba właśnie dlatego, że w doświadczeniu tym człowiek jest dany nie tylko od zewnątrz, ale także od wewnątrz. Skoro dany jest nie tylko człowiek – podmiot, ale także w całej doświadczalnej podmiotowości – jako „ja”, wobec tego otwiera się przed nami możliwość takiej interpretacji człowieka jako przedmiotu naszego doświadczenia, która równocześnie we właściwej mierze odtworzy podmiotowość człowieka. Ma to podstawowe znaczenie dla koncepcji osoby i czynu [jaka zamierzamy przedstawić w niniejszym studium]”. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, 1969, 1985, 2000,, Kraków, Lublin s. 67 [W tym znaczeniu twierdzimy], iż właśnie świadomości zawdzięcza człowiek upodmiotowienie tego, co przedmiotowe. Upodmiotowienie utożsamia się poniekąd z przeżyciem, w każdym razie w nim się doświadczalnie uwydatnia. O ile osoba i czyn zostają dzięki świadomości „upodmiotowane” o tyle, o ile świadomość warunkuje przeżycie czynu spełnianego przez osobę, o ile warunkuje tym samym przeżycie osoby w jej dynamiczno56 sprawczym odniesieniu do czynu. A wraz z tym oraz w taki sam sposób „upodmiotawia” się również wszystko, co stanowi intencjonalny „świat osoby”. Możemy analizować ten „świat” w jego przedmiotowej zawartości, również na gruncie świadomościowego odzwierciedlenia. Równocześnie jednak ten świat, o ile staje się treścią ludzkiego przeżycia, wchodzi ostatecznie w krąg własnej podmiotowości, każdego ludzkiego „ja”. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, 1969, 1985, 2000,, Kraków, Lublin s. 91 „Człowiek jest niewątpliwie nade wszystko podmiotem swego istnienia i działania, jest tym podmiotem jako byt określonej natury, co ma swoje konsekwencje właśnie w działaniu. Ów podmiot istnienia i działania, jakim jest człowiek, tradycyjna ontologia określa mianem suppositum. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, (1969, 1985), 2000,, Kraków, Lublin s. 93 „Każdy człowiek, również i ten, który jest mną, dany jest w całościowym, czyli prostym doświadczeniu jako jednostkowy byt realny, jako podmiot istnienia i działania (czyli jako suppositum). Równocześnie zaś każdy jest dany sobie samemu jako konkretne „ja” – i to zarówno poprzez samoświadomość jak i poprzez samowiedzę. Samowiedza stwierdza, że ten byt, który obiektywnie jest mną, stanowi równocześnie subiektywnie moje „ja”, skoro przeżywam w nim swoją podmiotowość”. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, (1969, 1985), 2000,, Kraków, Lublin s. 94 „[Równocześnie więc] świadomość – dzięki funkcji odzwierciedlającej ściśle związanej z samowiedzą – pozwala nam przedmiotowo uświadomić sobie to dobro lub zło, którego 57 jesteśmy w danym czynie sprawcami, i równocześnie pozwala nam je wraz z własną sprawczością przeżywać, w czym wyraża się refleksywność świadomości. Przeżycie owo, jak już stwierdziliśmy uprzednio, nie jest jakimś dodatkowym i jakby powierzchownym refleksem czynu oraz dobra bądź też zła jako jego moralnej kwalifikacji. Chodzi tutaj wręcz przeciwnie – o takie refleksywne sprowadzenie „do wewnątrz”, w wyniku którego ów zarówno ów czyn, jak też dobro bądź zło moralne stają się właśnie pełną podmiotową rzeczywistością w człowieku”. Zdobywa niejako właściwe sobie wykończenie w ludzkiej podmiotowości”. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, (1969, 1985), 2000,, Kraków, Lublin s. 98 „[Tymczasem] fakty emotywne jako namiętności – passiones, chociaż posiadają swoją własną pierwotną subiektywność – same z siebie nie służą temu przeżyciu podmiotowości, w którym osobowe „ja” uwydatnia się jako źródło przeżyć, jako centrum panujące nad emocją”. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, (1969, 1985), 2000,, Kraków, Lublin s. 104 „Synteza działania i dziania się, jaka dokonuje się na gruncie ludzkiego suppositum, jest równocześnie pośrednio syntezą sprawczości właściwej działaniu oraz podmiotowości właściwej temu wszystkiemu, co dzieje się w człowieku. Synteza ta dokonuje się ostatecznie w suppositum, czyli w podmiocie ontycznym. Dlatego też człowiek, będąc sprawcą działania, nie przestaje być jego podmiotem. Równocześnie jest sprawcą i podmiotem, przeżywa też siebie jako sprawcę i podmiot, chociaż przeżycie sprawczości odsuwa przeżycie podmiotowości jakby na dalszy plan. Natomiast wtedy, gdy coś w człowieku tylko się dzieje, ujawnia się samo przeżycie podmiotowości. Sprawczości się nie przeżywa, gdyż człowiek jako osoba nie jest wówczas sprawcą”. „Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne”, (1969, 1985), 2000,, Kraków, Lublin s. 124 58 Odwołania Jana Pawła II do podmiotowości Przed pontyfikatem 7 1978 3 1979 3 1980 3 1981 3 1982 3 1983 3 1984 3 1985 3 1986 3 1987 11 1988 3 1989 3 1990 4 1991 5 1992 6 1993 11 1994 7 1995 4 1996 6 1997 6 1998 5 1999 5 2000 3 2001 6 2002 6 2003 9 2004 3 2005 3 59