Ateizm - Cudowny Medalik

advertisement
Kartkówka, II LO
Ateizm
KKK 2123 "Wielu współczesnych nam ludzi nie dostrzega. . . wewnętrznej i żywotnej 29 łączności z Bogiem albo ją wyraźnie
odrzuca, tak że ateizm należy zaliczyć do najpoważniejszych spraw doby obecnej"50Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes,
19..
KKK 2124 Pojęcie "ateizm" obejmuje bardzo zróżnicowane zjawiska. Często spotykaną postacią ateizmu jest materializm praktyczny,
który ogranicza potrzeby i ambicje człowieka do przestrzeni i czasu. Humanizm ateistyczny błędnie uważa, że człowiek jest "sam
sobie celem, sam jedynym sprawcą i demiurgiem swojej własnej historii"51Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 20.. Inna
postać współczesnego ateizmu oczekuje wyzwolenia człowieka na drodze wyzwolenia gospodarczego i społecznego, któremu – jak
twierdzi – "religia z natury swej stoi na przeszkodzie, gdyż budząc nadzieję człowieka na przyszłe, złudne życie, odstręcza go od
budowy państwa ziemskiego"52Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 20..
KKK 2125 Ateizm, odrzucając lub negując istnienie Boga, jest grzechem przeciw cnocie religijności (Por. Rz 1, 18.).
Odpowiedzialność za to przewinienie może znacznie zmniejszyć intencja i okoliczności. W powstawaniu i rozpowszechnianiu się
ateizmu "niemały udział mogą mieć wierzący, o ile skutkiem zaniedbań w wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania
nauki wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i społecznym, powiedzieć o nich trzeba, że raczej
przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i religii" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 19..) Często ateizm
opiera się na błędnej koncepcji autonomii ludzkiej, która posuwa się aż do odrzucania jakiejkolwiek zależności od Boga (Por. Sobór
Watykański II, konst. Gaudium et spes, 20.). W rzeczywistości "uznanie Boga bynajmniej nie sprzeciwia się godności człowieka,
skoro godność ta na samym Bogu się zasadza i w Nim się doskonali" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 21). Kościół wie,
"że to, co on wieści, idzie po linii najtajniejszych pragnień serca ludzkiego" (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 21).
PIERWSZE PRZYKAZANIE DEKALOGU (część I)
„Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (...).
Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył” (Wj 20, 2-5) "Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu
samemu służyć będziesz" (Mt 4,10).
Wprowadzenie
Pierwsze przykazanie: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną” nakłada obowiązek stawiania Boga na pierwszym miejscu w
naszym życiu. Tego Boga mamy poznać przez wiarę, Jemu w pełni zaufać i umiłować Go przez wypełnianie Jego woli wyrażonej w
przykazaniach.Pierwsze przykazanie zakazuje grzechów przeciwko wierze, czyli zaniedbywania pogłębiania wiary, niewiary,
wątpienia, ateizmu i agnostycyzmu.Przykazanie to zabrania też grzechów przeciwko nadziei, tzn. zuchwałej nadziei, rozpaczy,
dążenia wyłącznie do celów ziemskich.Pierwsze przykazanie zakazuje grzechów przeciwko miłości Bożej czyli: obojętności,
niewdzięczności, oziębłości, lenistwa duchowego, nienawiści do Boga.Oprócz wiary, nadziei i miłości pierwsze przykazanie
przypomina o obowiązku służenia jedynemu Bogu. Służba ta wyraża się przez adorację, modlitwę, ofiarę, składanie Bogu przyrzeczeń
i ślubów, które mają być wypełnione.Potępionymi przez pierwsze przykazanie grzechami przeciwko służeniu jedynemu i
prawdziwemu Bogu jest: zabobon, bałwochwalstwo, wróżbiarstwo, praktyki magiczne, kuszenie Boga, świętokradztwo, symonia.
A) Pierwszeństwo Boga w naszym życiu
"Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz" (Mt 4,10). Bez przerwy mamy pamiętać, że Bóg jest
naszym Panem i Bogiem. Jego mamy postawić na pierwszym miejscu w naszym życiu. On na to zasługuje, gdyż jest Istotą
Najwyższą, naszym Stwórcą, który ciągle wyprowadza nas z niewoli grzechu i prowadzi do prawdziwej ziemi obiecanej, którą jest
niebo.Całe otaczające nas stworzenie oraz sumienie powinno nam przypominać o naszym Stwórcy, Panu i Bogu, i wzywać nas do
wypełniania tylko Jego woli.«"Ja jestem Panem, twoim Bogiem". Nie ma chwili dnia, kiedy by to słowo nie brzmiało i nie było
ujawniane przez głos i palec Boży. Gdzie? Wszędzie... Wszystko je wciąż powtarza. Od trawy aż po gwiazdę, od wody po ogień, od
wełny po pokarm, od światła po ciemności, od zdrowia po chorobę, od bogactwa po biedę. Wszystko mówi: "Jam jest Pan". To dzięki
Mnie to masz. Jedna z Moich myśli daje ci to, inna to odbiera. Nie ma potężnej armii ani obrony, która pozwoliłaby ci umknąć przed
Moją wolą". Ona woła w głosie wiatru, śpiewa w szumie wody, rozszerza się w zapachu kwiatów. Ona uderza szczyty gór. Szemrze,
mówi, wzywa, krzyczy w sumieniach: "Ja jestem Panem, twoim Bogiem".Nigdy o tym nie zapominajcie! Nie zamykajcie waszych
oczu, uszu, nie tłumcie waszego sumienia, by nie słyszeć tego słowa. Ono przecież istnieje. Nadchodzi czas, kiedy to słowo
przychodzi, wypisane ognistym palcem Boga na murze sali biesiadnej lub na rozwścieczonych falach morskich, na roześmianych
wargach dziecka lub na bladym [obliczu] starca, który wkrótce umrze, na pachnącej róży lub w odorze grobu. Nadchodzi czas, kiedy w upojeniu winem i radościami, w wirze spraw, w spoczynku nocy, w samotnym spacerze - podnosi się głos i słowo mówiące: "Jam
jest Pan, twój Bóg". Nic go nie doprowadzi do zamilknięcia: ani to ciało, które pożądliwie całujesz, ani ten pokarm, który żarłocznie
połykasz, ani złoto, które gromadzi twa chciwość, ani posłanie, na którym pozostajesz leniwie, ani cisza, ani samotność, ani sen."Ja
jestem Panem, twoim Bogiem", Towarzyszem, który cię nie porzuca, Gościem, którego nie umiesz przepędzić. Jesteś dobry? Oto
wtedy Gość i Towarzysz jest dobrym Przyjacielem. Jesteś zepsuty i winny? Oto Gość i Towarzysz staje się Królem rozgniewanym i
nie dającym spokoju. Ale nie porzuca, nie porzuca, nie porzuca. Jedynie potępieni mogą oddzielić się od Boga, a oddalenie to jest
udręką nie do ugaszenia i wieczną."Ja jestem Panem, twoim Bogiem" - i dodaje - "który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu
niewoli". O, zaprawdę, jakże obecnie słuszne są te słowa! Z jakiego Egiptu, z jakiego Egiptu wyprowadza, aby doprowadzić cię do
ziemi obiecanej, która nie jest tym tu miejscem, ale Niebem? To wiekuiste Królestwo Pana, gdzie nie będzie więcej głodu ani
pragnienia, zimna ani śmierci. Tam wszystko będzie tryskać radością i pokojem, i każdy duch zostanie nasycony pokojem i
radością.On wyrywa was teraz z prawdziwej niewoli. Oto Wybawca: Ja nim jestem. Przychodzę rozerwać wasze kajdany. Każdy
ludzki władca może umrzeć, a przez jego śmierć zniewolone narody odzyskują wolność. Jednak szatan nie umiera. On jest wieczny.
To jest władca, który zakuł was w kajdany, aby was ciągnąć, dokądkolwiek pragnie. Grzech jest w was i jest on tym łańcuchem, za
pomocą którego szatan was więzi. (...)Właśnie teraz ma ona swe duchowe wypełnienie. Pan, wasz Bóg, wyprowadza was z ziemi
bożka, który zwiódł Pierwszych Rodziców. Wyrywa was z niewolnictwa grzechu. Przyobleka was Łaską i przyjmuje do Swego
Królestwa. Zaprawdę powiadam wam, że ci, którzy przyjdą do Mnie, będą mogli usłyszeć Najwyższego mówiącego słodkim,
ojcowskim głosem w ich szczęśliwych sercach: "Ja jestem Panem, twoim Bogiem, który cię przyciąga do Siebie, wolnego i
szczęśliwego".Przyjdźcie. Zwróćcie do Pana wasze serca i oblicza, wasze modlitwy i pragnienie. Godzina Łaski nadeszła.» (M.
Valtorta, Poemat Boga-Człowieka, Księga druga 86, Katowice 1999, wyd. Vox Domini)
B) Wiara w jednego Boga
Stawia się Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu, gdy się w Niego wierzy. „Pierwsze przykazanie domaga się od nas
umacniania naszej wiary, strzeżenia jej z roztropnością i czujnością oraz odrzucania wszystkiego, co się jej sprzeciwia.” (KKK 2088)
1) Konieczność pogłębiania wiary
Wiara w Boga jest czymś, co może wzrastać bądź też maleć. Jesteśmy odpowiedzialni za jej wzrost. Wiara pogłębia się przede
wszystkim u tych, którzy posiadają Maryjną postawę słuchania i rozważania tego, co pochodzi od Boga (por. Łk 2,19). Wzrasta wiara,
gdy słucha się i rozważa słowo Boże, dochodzące do nas poprzez lekturę Ewangelii, przez homilie, kazania, różne wykłady i
konferencje czy też przez wypowiedzi napotykanych osób. Umacnia wiarę ciągłe rozważanie wydarzeń, okoliczności i życia oraz
doszukiwanie się w nich głębszego znaczenia, wezwania Bożego. Przykładem takiej postawy może być dla nas Maryja, która
wiadomość o błogosławionym stanie swojej krewnej Elżbiety potraktowała jako wezwanie Boże, by do niej pójść i udzielić jej
pomocy.
2) Grzechy przeciwko wierze
Różne wady mogą, niestety, zahamować w nas proces rozwoju wiary. Mogą też doprowadzić do dobrowolnego poddania się
wątpliwościom lub nawet – do niewiary, do ateizmu lub agnostycyzmu. Dzieje się tak wtedy, gdy człowiek nie przyjmuje z pokorą
słowa Bożego, bo nie widzi w nim cennego daru udzielonego nam przez Tego, który jest Prawdą i Miłością. Rozważmy to
zagadnienie.
a) Zaniedbywanie pogłębiania wiary
Nie wzrasta wiara u tych, którzy wskutek lenistwa nie robią najmniejszego wysiłku, by skoncentrować się na słyszanym słowie
Bożym, np. nigdy nie słuchają kazań i myślą w czasie ich wygłaszania o czymś innym. Jeśli lenistwo powstrzymuje kogoś przed
rozważaniem usłyszanego słowa Pana, wówczas wiara nie wzrasta, bo łaska Boża zawsze wymaga współpracy ze strony człowieka.
Narażają się na osłabienie wiary ci, którzy z powodu zarozumiałej postawy zamykają się wewnętrznie na słowo Boże. Nie widzą w
nim daru Bożego, nie dostrzegają w nim cennej łaski, umożliwiającej przemianę życia i dojście do wiecznego celu: nieba.To
zamknięcie może przybierać różne formy. Jedni nie słuchają czytań biblijnych ani homilii, ponieważ zarozumiale stwierdzają,, że "już
to wszystko wiele razy słyszeli i dobrze znają".Inni ludzie nie słuchają słowa Bożego, bo nie odpowiada im forma jego przekazu.
Może się to zdarzać u osób, które uczestniczą w różnych konferencjach, wykładach, czytają książki i czasopisma religijne, uczestniczą
w spotkaniach biblijnych itp. Nasycenie wiedzą teologiczną – przy równoczesnym braku pokory – może zamknąć człowieka na
prawdę, gdyż bardziej od niej ceni on samą formę przekazu. Nie przyjmie więc słowa Bożego podanego w nieudolnej formie. Będzie
zarozumiale stwierdzał, że słyszał "lepsze rzeczy"; słyszane homilie uzna za zbyt „prostackie i dobre dla ludzi prostych, bez
wykształcenia". Pycha zamyka wewnętrznie na słowo Boże. Zarozumiali ludzie stwierdzają często: "to nie dla mnie", "to dobre dla
innych", "zbyt niski poziom". Osoby takie nie zdają sobie sprawy, że Bóg udziela człowiekowi skarbu swego słowa nawet za
pośrednictwem swoich bardzo niedoskonałych współpracowników.Wewnętrzne odrzucanie słowa Bożego wyraża się nieraz w
kpiącym podejściu do słyszanych kazań, w doszukiwaniu się w nich samych pomyłek, błędów i potknięć. Zarozumiałe osoby podobne
są do faryzeuszy, którzy przychodzili do Chrystusa nie po to, by Go uważnie słuchać, ani nie po to, by odnaleźć prawdę, lecz – aby
Go pochwycić na jakiejś pomyłce, aby móc Go skompromitować, poniżyć i oskarżyć (por. Mt 22,15). W poczuciu wyższości
faryzeusze podrwiwali sobie z Chrystusa (por. Łk 16,14).Istnieją ludzie, którzy nigdy nie stosują do siebie słyszanego słowa Bożego.
Powodem takiej postawy jest pełne pychy przekonanie o swojej doskonałości i o grzeszności innych. Kiedy zarozumiały człowiek
słucha słowa Bożego, odnosi je do swoich sąsiadów, do swoich kolegów, do wszystkich „złych ludzi”, nigdy zaś – do siebie. Chęć
uchodzenia we własnych oczach za istotę doskonałą powstrzymuje pysznego człowieka przed zastosowaniem słyszanego słowa do
siebie.Obawa przed dostrzeżeniem swojej słabości i grzechu skłania niektórych ludzi do unikania jakiegokolwiek kontaktu ze słowem
Bożym, np. nie chodzą w ogóle do kościoła, nie uczestniczą we Mszy św., nie czytają książek religijnych, unikają dyskusji na tematy
wiary itp.zamknięcie się na słowo Boże może przybrać nieraz mylące pozory wielkiego głodu nauki Bożej. I tak np. niektórzy ludzie
poszukują nieraz kościołów, w których kazania wygłaszane są przez znanych kaznodziejów, biorą udział w niezliczonych
konferencjach, wygłaszanych przez doskonałych prelegentów, uczestniczą w różnych spotkaniach biblijnych, czytają wiele książek
poruszających tematy związane z religią. Szukają jednak kontaktu ze słowem Bożym nie po to, by udoskonalić swoją miłość do Boga
i do ludzi, lecz w celu zaspokojenia swojej ciekawości. Słyszanej prawdy Bożej nie stosują do swojego życia, które płynie swoim
nurtem i rządzi się swoimi prawami. Ponieważ ludzie ci nie usiłują odczytywać wezwania Bożego, woli Bożej odnoszącej się do nich,
dlatego ich wiedza teologiczna nie ma żadnego pozytywnego wpływu na ich postępowanie. Najchętniej zresztą szukają takiej właśnie
teologii, która nie ujawnia im woli Bożej, lecz syci ciekawość.W niektórych wypadkach studiowanie teologii staje się okazją do
karmienia pychy, gdyż daje miłe poczucie wyższości nad "prostymi ludźmi", rodzi przeświadczenie, że jest się "katolikiem głębiej
myślącym", że należy się do "inteligencji katolickiej". Nieraz dobra, lecz połączona z pychą znajomość zasad moralnych rodzi
przekonanie, że się według nich żyje, co pogłębia pogardliwe przeświadczenie o "podłości ludzi".Niektórzy oddają się licznym, czysto
zewnętrznym praktykom religijnym. Nie kieruje nimi miłość do Boga ani do człowieka, nie nastawiają się na słuchanie słowa Bożego,
np. traktują pielgrzymkę jak dobrą wycieczkę; lubią uroczystości religijne, bo "można sobie pośpiewać" i przeżyć wzniosłe nastroje,
np. na pasterce. Na spotkania w małych grupach przychodzą dlatego, że panuje na nich "miła" atmosfera itp. Ludzie ci praktyki
religijne traktują jak przyjemną rozrywkę.Kto w swym angażowaniu się w działalność religijną zamiast pogłębienia wiary szuka miłej
rozrywki, ten szybko porzuci swoje "praktyki religijne", gdy tylko przestaną mu dostarczać przyjemności, np. nie będzie się modlił,
gdy zamiast wzruszeń dozna samych roztargnień; gdy w grupie biblijnej "zepsuje się" atmosfera, przestanie brać udział w
spotkaniach; nie przyjdzie na Mszę św., gdy będzie odprawiana przez starszego kapłana, bez przyjemnej oprawy muzycznej itp.Tak
więc nasza wiara rozwinie się tylko wtedy, gdy otworzymy się wewnętrznie na słowo Boże. To otwarcie zaś dokona się wtedy, gdy
zaczniemy przezwyciężać w sobie różne wady, szczególnie zaś – pychę. Maryja była w pełni słuchającą Pana służebnicą, ponieważ
nie kierowała się egoizmem, lecz miłością. Stanowi dla nas wzór pełnej pokory służebnicy, która ustawicznie karmiła się Bożą
Prawdą po to, aby według niej żyć, dlatego słusznie jest nazywana Stolicą Mądrości.
b) Niewiara
Niewiara jest grzechem przeciwko wierze nakazanej przez pierwsze przykazanie Dekalogu. Jest ona „lekceważeniem prawdy
objawionej lub dobrowolną odmową dania przyzwolenia na nią. (KKK 2089)Niewiara może przyjąć formę herezji, apostazji lub
schizmy. "Herezją nazywa się uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w którą należy wierzyć wiarą Boską i
katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej; apostazją – całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej, schizmą – odmowę uznania
zwierzchnictwa Biskupa Rzymu lub wspólnoty z członkami Kościoła uznającymi to zwierzchnictwo" (KPK, kan. 751; KKK 2089)
c) Zwątpienie
Grzech przeciwko wierze może też przyjąć formę dobrowolnego poddawania w wątpliwość prawdy objawionej. „Dobrowolne
wątpienie dotyczące wiary lekceważy to, co Bóg objawił i co Kościół podaje do wierzenia, lub też odmawia uznania tego za
prawdziwe.” (KKK 2088). „Wątpienie może prowadzić do duchowego zaślepienia, jeśli jest dobrowolnie podtrzymywane." (KKK
2088)rzechem jest tylko dobrowolne wątpienie w prawdziwość objawionych prawd przekazywanych nam przez naukę Kościoła. Nie
jest natomiast grzechem pokusa zwątpienia, którą staramy się od siebie odsunąć. Chociaż wątpliwości te nie są grzechem, lecz pokusą,
należy starać się je rozwiązać, np. przez rozmowę ze spowiednikiem, przez czytanie Katechizmu lub innych pożytecznych książek
religijnych. Kto rozwiązuje rodzące się w nim wątpliwości dotyczące wiary, ten ją pogłębia i równocześnie przygotowuje się do
ważnego zadania usuwania wątpliwości, które mogą się zrodzić w bliźnich.
d) Ateizm
Podobnie jak niewiara i dobrowolne wątpienie również ateizm przeciwstawia się wierze. „Ateizm, odrzucając lub negując istnienie
Boga, jest grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu.” (KKK 2140) Jest on też grzechem przeciw cnocie religijności. (Por. Rz 1,18;
KKK 2125). Katechizm Kościoła Katolickiego zwraca uwagę na różne formy ateizmu, zwłaszcza na tzw. ateizm praktyczny. «Pojęcie
"ateizm" obejmuje bardzo zróżnicowane zjawiska. Często spotykaną postacią ateizmu jest materializm praktyczny, który ogranicza
potrzeby i ambicje człowieka do przestrzeni i czasu. Humanizm ateistyczny błędnie uważa, że człowiek jest "sam sobie celem, sam
jedynym sprawcą i demiurgiem swojej własnej historii"» (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 20, KKK 2124).Jak różne są
formy ateizmu, tak też różnorakie są jego przyczyny zewnętrzne i takie, które tkwią w samym człowieku. Do przyczyn tych
Katechizm zalicza między innymi: nieodpowiednie wychowanie religijne, złe oddziaływanie wierzących, którzy nie żyją według
poznanej prawdy; fałszywe pojęcie ludzkiej autonomii; dostrzeganie w zależności od Boga czegoś, co sprzeciwia się godności
człowieka. „W powstawaniu i rozpowszechnianiu się ateizmu "niemały udział mogą mieć wierzący, o ile skutkiem zaniedbań w
wychowaniu religijnym albo fałszywego przedstawiania nauki wiary, albo też braków w ich własnym życiu religijnym, moralnym i
społecznym, powiedzieć o nich trzeba, że raczej przesłaniają, aniżeli pokazują prawdziwe oblicze Boga i religii" (Sobór Watykański
II, konst. Gaudium et spes, 19). Często ateizm opiera się na błędnej koncepcji autonomii ludzkiej, która posuwa się aż do odrzucania
jakiejkolwiek zależności od Boga (Por. Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 20). W rzeczywistości "uznanie Boga
bynajmniej nie sprzeciwia się godności człowieka, skoro godność ta na samym Bogu się zasadza i w Nim się doskonali" (Sobór
Watykański II, konst. Gaudium et spes, 21). Kościół wie, "że to, co on wieści, idzie po linii najtajniejszych pragnień serca ludzkiego"
(Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 21; KKK 2125)Nie tylko rodzina, środowisko i błędne nauki są przyczyną ateizmu.
Jego źródłem może być też stała niechęć do nawrócenia się, do zmiany swego postępowania. Nie chcąc bowiem zmienić swojego
życia, człowiek odpycha od siebie wszystkie myśli przypominające mu o istnieniu Boga, przed którym trzeba będzie kiedyś zdać
sprawę ze swoich uczynków.Niektóre osoby prowadzące niemoralny tryb życia chciałyby, żeby Bóg nie istniał. To silne życzenie
sprawia, że zaczynają one szukać argumentów zaprzeczających istnieniu Boga. Pragnienie udowodnienia sobie, że Boga nie ma,
przynosi nieraz upragnione przez człowieka owoce: zaczyna on – jak uważa – "znajdować" argumenty, które upewniają go, że Bóg
nie istnieje, a więc może nadal postępować tak, jak postępuje.Bywają czasami osoby uchodzące w oczach otoczenia za uczciwe, które
jednak nie tylko nie wierzą, lecz - w czasie różnych dyskusji - zaciekle odrzucają wszelkie próby zbliżenia im Boga. Powodem takiej
postawy może być silna pycha. Często poczucie własnej wielkości skłania człowieka do gorączkowego odpychania myśli, że istnieje
Istota wyższa od niego: że istnieje Bóg, od którego jest on całkowicie zależny. Dla pysznej osoby myśl o istnieniu kogoś wyższego,
doskonalszego, potężniejszego itp., jest nie do zniesienia. Dlatego pyszny człowiek może zacząć „udowadniać” sobie, że Boga nie ma.
Czyni to w tym celu, żeby zająć Jego miejsce: chce dojść do przeświadczenia, że sam jest kimś najwyższym i niezależnym.W inny
jeszcze sposób pycha prowadzi do ateizmu. Otóż chcąc zatriumfować nad wszystkimi wierzącymi, człowiek usiłuje udowodnić sobie i
innym, że sam, bez wiary w Boga, bez Jego i ludzkiej pomocy, bez jakiejkolwiek łaski potrafi być „uczciwym człowiekiem”. Usiłuje
więc wykazać sobie i innym, że jest lepszy od wierzących, ponieważ - nie spodziewając się żadnej zapłaty po śmierci - potrafi żyć
uczciwie. Chcąc ocalić swoją "wyższość moralną", człowiek taki niszczy w sobie łaskę wiary, którą Bóg na różne sposoby go
obdarza.Bywa i tak, że człowiek nie tylko sam nie wierzy, lecz ponadto usiłuje stłumić wiarę innych ludzi. Dzieje się tak dlatego, że
wiara otoczenia stanowi dla niewierzącego człowieka ustawiczne przypomnienie tego, co w sobie stłumił. Aby zatem inni nie
przypominali mu o istnieniu Boga, człowiek decyduje się na walkę z religią. Może upodobnić się do faryzeuszy, którzy usiłowali
zabić Chrystusa, bo swoją nauką i postawą przypominał im o ich obłudzie i pysze.Istnieją wreszcie ludzie, którzy wierzą tylko
pozornie. Znają wprawdzie jakieś prawdy o Bogu, potrafią może wyrecytować "Credo", lecz życie ich pozbawione jest
jakiegokolwiek wewnętrznego kontaktu ze Stwórcą, z Bogiem żywym. Całe życie takich ludzi obraca się wokół ich „bożka” np.
pieniądza, korzyści, przyjemności itp. Taki styl życia to ateizm praktyczny.Tak więc nieporządek moralny zawsze w mniejszym lub
większym stopniu osłabia wiarę, a w niektórych wypadkach może doprowadzić do całkowitej jej utraty.
e) Agnostycyzm
Jeszcze inny grzech przeciwko wierze – oprócz niewiary, dobrowolnego zwątpienia i ateizmu – to agnostycyzm.„Agnostycyzm
przybiera wiele postaci. W niektórych przypadkach agnostyk nie neguje Boga; postuluje natomiast istnienie bytu transcendentnego,
który nie może objawić się i o którym nikt nie potrafi nic powiedzieć. W innych przypadkach agnostyk nie wypowiada się na temat
istnienia Boga, twierdząc, iż jest ono niemożliwe do udowodnienia, a nawet potwierdzenia czy zanegowania.” (KKK
2127)„Agnostycyzm może niekiedy łączyć się z jakimś poszukiwaniem Boga, lecz może również być obojętnością, ucieczką przed
ostatecznymi pytaniami egzystencjalnymi oraz lenistwem sumienia moralnego. Agnostycyzm najczęściej jest równoznaczny z
ateizmem praktycznym.” (KKK 2128)
C) Nadzieja pokładana w Bogu
Drugim oprócz wiary zobowiązaniem, o którym przypomina nam pierwsze przykazanie, jest nadzieja pokładana w Bogu.
1) Potrzeba nadziei
Nadzieja ma silny związek z wiarą i miłością. Człowiek wierzący w Boga i kochający Go ufa, że będzie mógł żyć tak, jak tego
pragnie jego Ojciec Niebieski, i spotka się z Nim na zawsze w niebie. Nadzieja jest tęsknotą za Bogiem, za spotkaniem z Nim.Nadziei
nie niszczy ani poczucie swej słabości ani grzeszności, gdyż ma ona swoje źródło w przekonaniu, że dobry i potężny Ojciec Niebieski
chce i potrafi nam skutecznie pomóc w dojściu do zbawienia. Nadzieja pojawia się w pokornym i słabym człowieku, który głęboko
wierzy w miłość, miłosierdzie i potęgę Boga. Taki człowiek ufa, że pomimo swojej słabości – z pomocą Stwórcy – odpowie na Jego
zbawcze wezwanie i dojdzie do Niego w wieczności.O tej nadziei rodzącej się w słabym człowieku mówi Katechizm Kościoła
Katolickiego: „Gdy Bóg objawia się i wzywa człowieka, nie może on własnymi siłami odpowiedzieć w sposób pełny na miłość Bożą.
Powinien mieć nadzieję, że Bóg uzdolni go do odwzajemnienia Mu miłości i do działania zgodnie z przykazaniami miłości. Nadzieja
jest ufnym oczekiwaniem błogosławieństwa Bożego i uszczęśliwiającego oglądania Boga; jest także lękiem przed obrażeniem miłości
Bożej i spowodowaniem kary.” (KKK 2090)
Mający nadzieję człowiek ufa, że Bóg go wesprze swoją wszechmocą i że pomoże mu żyć według Dekalogu i osiągnąć zbawienie.
Taki człowiek przypomina małe dziecko, które dopiero zaczyna chodzić. Kiedy chce ono dojść do drugiego końca pokoju – bo coś mu
się tam podoba – podnosi się na swoich słabych nóżkach i robi nieudolne kroki. Pomimo swojej słabości ma odwagę to robić, gdyż
ufa, że za nim stoi mama lub ojciec, gotowi swoimi potężnymi ramionami podtrzymać je, aby się nie przewróciło i nie zrobiło sobie
krzywdy. Czując opiekę i miłość rodziców dziecko – choć słabe – ufnie kroczy do swego upragnionego celu na drugim końcu pokoju.
2) Grzechy przeciw nadziei
Pierwsze przykazanie zakazuje grzechów przeciwko nadziei. Grzechami tymi jest zuchwała nadzieja, rozpacz, dążenie w życiu
wyłącznie do ziemskich celów.
a) Zuchwała nadzieja
Nadzieja skłania człowieka do podążania na wieczne spotkanie z umiłowanym Ojcem. Z nadziei wypływa przekonanie, że pomimo
słabości można dojść do Jego domu, gdzie są przygotowane mieszkania dla każdego człowieka. To przekonanie nie jest jednak
zuchwałą i grzeszną ufnością, na której niebezpieczeństwo zwraca uwagę Katechizm. „Istnieją dwa rodzaje zuchwałej ufności. Albo
człowiek przecenia swoje zdolności (mając nadzieję na zbawienie bez pomocy z wysoka), albo też zbytnio ufa wszechmocy czy
miłosierdziu Bożemu (mając nadzieję na otrzymanie przebaczenia bez nawrócenia oraz chwały bez zasługi).” (KKK 2092)
b) Rozpacz
Grzechem przeciwnym nadziei jest rozpacz. Jej źródłem może być brak wiary w potęgę Boga i w mogącą nam pomóc Jego miłość.
Do rozpaczy może też doprowadzić człowieka jego pycha. Nie chce bowiem zwrócić się do Boga z prośbą o przebaczenie. Pycha
ukazuje taką prośbę człowiekowi jako coś poniżającego, niegodnego. Aby usprawiedliwić swoją wypływającą z pychy postawę,
tłumaczy on sobie, że dla niego nie ma już przebaczenia, że Bóg mu nie przebaczy, a więc nie musi żałować za swoje grzechy, nie
musi prosić Go o okazanie miłosierdzia, nie musi wyznawać swoich grzechów w sakramencie pojednania itp.Wypływająca z pychy
rozpacz jest w pewnym sensie karykaturą pokory. Pokorny bowiem człowiek jest przeświadczony, że nie zasługuje na Boże
przebaczenie. Jednak pomimo tego przekonania wierzy w miłosierdzie Boże i szuka go, tak jak celnik z przypowieści Jezusa, który w
poczuciu swej niegodności „nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie,
grzesznika!” (Łk 18,13). Ogarnięty pychą człowiek mówi: „Nie ma dla mnie przebaczenia”. Tych słów jednak nie podsuwa mu
pokora, lecz silna niechęć do prośby o przebaczenie, do autentycznego nawrócenia się, do sakramentu pokuty. Swoją rozpaczą
znieważa Boga, gdyż Temu, który jest samą Dobrocią i Miłością, mówi: „Jesteś okrutny, zły i mściwy, dlatego nie idę do
Ciebie”.Nieraz rozpacz doprowadza człowieka do samobójstwa. Może się tak stać na przykład wtedy, gdy człowiek żył tylko dla
pieniędzy, dla bogactwa, które pewnego dnia nagle stracił. Człowiek taki utracił skarb, przy którym było jego serce (por. Mt 6,21), i
odbiera sobie życie. Nie widzi już żadnego celu, dla którego warto by żyć.
c) Dążenie tylko do celów ziemskich
Często można się spotkać z takim życiem chrześcijan, które nie ujawnia wyraźnie nadużywania Bożego miłosierdzia ani też rozpaczy,
brak natomiast jasnego i wyraźnego dążenia do celu ostatecznego. Może tak być dlatego, że nadzieja jeszcze się odpowiednio nie
rozwinęła, ale może to być również znakiem jej całkowitego zaniku. Nadzieja bowiem – wraz z tęsknotą za Bogiem i chęcią spotkania
się z Nim – może ulegać osłabieniu a nawet zanikowi.Zaniknie pragnienie spotkania się z Bogiem u tego, kto zniszczył w sobie dar
przyjaźni z Nim. Tęsknota za kimś rodzi się z miłości. Jeśli ktoś kocha Boga i głęboko się z Nim przyjaźni, ten w taki sposób
kształtuje swoje życie na ziemi, żeby spotkać się z Nim w wieczności. Autentyczna przyjaźń łączy się z tęsknotą za spotkaniem z
przyjacielem. W kim nie ma postawy przyjaźni wobec Boga, w tym też nie ma tęsknoty za Nim ani pragnienia spotkania się z
Nim.Częstym powodem zapominania o wieczności jest przywiązanie do bogactwa i urządzanie sobie wygodnego życia na ziemi.
Chciwy człowiek tak skwapliwie zabiega o zdobycie bogactw, jak gdyby mogły mu one zapewnić wieczne szczęście (por. Łk 12,1321). Dla pieniędzy człowiek gotów jest nieraz wyrzec się samego Boga, zrezygnować z przyjaźni z Nim, odrzucić Dawcę życia
wiecznego.Kto całe życie spędza na używaniu, na jedzeniu i piciu, na zabawach, przyjemnościach i rozrywkach, ten nie jest skłonny
przejmować się czekającym go spotkaniem z Panem. Pragnienie doznawania przyjemności ziemskich sprawia, że odsuwa on od siebie
niepokojącą go myśl o śmierci i o tym, co po niej nieuchronnie nastąpi. Człowiek taki nie odpowiada na wezwanie Chrystusa:
„Wchodźcie przez ciasną bramę. Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy
przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują” (Mt 7,1314). Pociągany przez bogactwo i przyjemności człowiek woli nie myśleć o tym, że jego doczesne życie skończy się któregoś dnia.
Odsuwa od siebie myśl, że jest powołany do życia, do spotkania z Bogiem i ze zbawionymi, do zmartwychwstania, do istnienia w
Królestwie, w którym zostanie ostatecznie pokonana śmierć i wszelkie zło zagrażające człowiekowi (por. 1 Kor 15,24-28). Człowiek
przywiązany do bogactw i przyjemności przypomina Ezawa, który za miskę soczewicy zrzekł się przywileju pierworodztwa i
błogosławieństwa ojca. (por. Rdz 25,24-34)
NIEWIARA I ATEIZM ZAGUBIENIEM SIĘ CZŁOWIEKA
1. Czym ateizm różni się od braku wiary? 1 J 5,9-10
Nie wierzy ten, kto - zdając sobie sprawę z tego, że jakaś prawda jest przez Boga objawiona - świadomie ją odrzuca lub wątpi w jej
prawdziwość. Ateizm zaś polega na tym, że oprócz prawd objawionych odrzuca się jeszcze ponadto samo istnienie Boga. Brak wiary,
wyrażający się w świadomym powątpiewaniu w jakąś objawioną przez Boga prawdę, znieważa Go, ponieważ zarzuca Mu
nieprawdomówność i niszczy przyjacielskie nastawienie do Niego. Trudno bowiem przyjaźnić się z kimś i równocześnie mu nie
wierzyć. Wiara jest fundamentem każdej przyjaźni. Św. Jan powie: „Kto nie wierzy Bogu, uczynił Go kłamcą” (1 J 5,10).
2. Czy każda wątpliwość dotycząca dziedziny religijnej jest zaprzeczeniem wiary? 1 Tm 1,3-4
Chociaż nie można wątpić w prawdomówność Boga, trzeba jednak zastanawiać się nad tym, które nauki przekazane przez ludzi
zostały faktycznie przez Niego nam objawione, i odrzucić nie pochodzące od Niego zabobony. Pewna i zgodna z objawieniem Bożym
jest nauka podawana przez Kościół, gdyż Duch Święty strzeże złożonej w nim prawdy. Można, a nawet trzeba nieraz zastanawiać się
nad tym, czy przekazywana przez niektórych chrześcijan nauka zgodna jest z Pismem św. i nauczaniem Kościoła. Taka wątpliwość
nie wypływa oczywiście z braku wiary. Trzeba też odrzucać wymyślone przez nas samych lub przez innych ludzi fałszywe obrazy
jakiegoś urojonego boga, który nie istnieje w rzeczywistości, np. obraz boga-starca, złośliwego „żandarma” pragnącego znęcać się
przez wieczność nad grzesznikami. Mamy zaś przyjąć i uwierzyć w Boga prawdziwego, takiego, jakim nam się objawił, pragnącego z
miłości doprowadzić nas do wiecznego życia i szczęścia. Istnieje forma pozornego ateizmu, polegająca na zwalczaniu różnych
fałszywych obrazów Boga. Ten rodzaj ateistów, odrzucający wymyślonych przez ludzi bogów, nie musi być daleko od Boga
prawdziwego.
3. W jakich wypadkach niemoralne życie może człowieka doprowadzić do niewiary lub ateizmu? J 3,19-21; 2 Kor 4,3-4
Czasami gloryfikuje się niewiarę lub ateizm, wynosząc odrzucanie Boga do rangi „naukowego” podejścia do świata, życia.
Tymczasem w niektórych wypadkach niewiara i to, co nazywa się ateizmem, jest rezultatem niemoralnego postępowania człowieka,
jego pychy i niechęci do przyjęcia prawdy o sobie samym, o swoim złym życiu. Gorzką prawdę o sobie, o swojej niemoralności na
ogół trudno przyjąć człowiekowi, dlatego też usiłuje nierzadko „zapomnieć” o niej. Temu zapominaniu przeszkadza jednak
odzywający się ciągle głos sumienia. Żeby go zagłuszyć, człowiek unika tego, co przypomina mu Boga, Jego przykazania i przykrą
prawdę o sobie. Dlatego też oddala się od Kościoła, nie uczestniczy w liturgii, we Mszy św., nie przystępuje do sakramentów,
szczególnie unika sakramentu pojednania, nie modli się, nie robi rachunku sumienia, nie zastanawia się nad sobą. Nieraz człowiek tak
się oddala od religii, że staje się ateistą. Chce, aby Boga nie było, w przeciwnym bowiem razie musiałby zmienić swoje postępowanie.
Usiłuje więc udowodnić sobie, że nie ma ani Boga, ani życia wiecznego, ani zbawienia, ani potępienia. Ta forma ateizmu jest
właściwie wewnętrzną walką z Bogiem.Nieraz walka z głosem sumienia przyjmuje patologiczny wręcz charakter: człowiek nie tylko
izoluje się od wszystkiego, co niepokoi go wewnętrznie, lecz - czując swoją moralną nędzę - zaczyna jeszcze otwarcie walczyć z
Bogiem, źródłem dobra, prześladując Kościół, wierzących, wyśmiewając tych wszystkich, którzy żyją uczciwie. Nie rozumie, że całe
jego zachowanie się jest tragiczną walką z głosem sumienia, poszukiwaniem samousprawiedliwienia i uspokojenia siebie, swojego
sposobu życia. Człowiek taki potrafi prześladować, a nawet zabijać wierzących.Czasami odrzuca Boga człowiek oceniany przez
innych jako bardzo szlachetny. Przyczyną tego bywa zazwyczaj ukryta pycha: człowiek taki uważa siebie za lepszego od innych,
szczególnie od wierzących, którzy - według jego mniemania - wszystko robią wyłącznie dla otrzymania nagrody wiecznej. Osoba taka
odrzuca Boga, Kościół, sakramenty, łaskę, chcąc w ten sposób udowodnić sobie oraz innym, że bez tego wszystkiego stać ją na
postępowanie doskonalsze niż postępowanie wierzących.Oczywiście mogą być też ateiści, którzy znajdują się w takim stanie bez
własnej winy, np. ktoś się urodził i wychował w rodzinie ateistycznej. Sobór Watykański II poucza, że tych ludzi Bóg doprowadzi do
zbawienia, o ile będą współpracować z Jego łaską przez szczere szukanie prawdy i postępowanie zgodne z głosem sumienia. I tak w
Konstytucji dogmatycznej o Kościele czytamy: „Nie odmawia też Opatrzność Boża koniecznej do zbawienia pomocy takim, którzy
bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, wieść uczciwe życie” (KK
16).
Download