prof. zw. dr hab. Andrzej Pawłucki Akademia Wychowania Fizycznego we Wrocławiu Opinia o dorobku prof. dr hab. Petera Weinberga w związku z nadaniem tytułu Honoris Causa Doctoris Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu Kim jest Peter Weinberg jako uczony i co osiąga w nauce, i jakiej nauce, że dostępuje dzisiaj udziału w godności doktora honorowego Uczelni wrocławskiej ? Widać, że musi być postacią w nauce twórczą, skoro po przyjęciu dystynkcji zasłużonego medalisty Akademii Wychowania Fizycznego, Profesor Weinberg, emerytowany pracownik Uniwersytetu w Hamburgu, dostępuje trzynaście lat po tym wydarzeniu wyróżnienia znacznie bardziej poświadczającego symbolicznie Jego akademicką wyjątkowość i osobiste dostojeństwo. Co więc sprawia, że po wielu wyróżnieniach naukowych, także we własnym kraju, Profesor Weinberg ponownie znajduje uznanie społeczności nauk o kulturze fizycznej najpierwszej uczelni polskiej. Obydwa te pytania zadaję sobie, jakbym nie wiedział, że na długo zanim przystąpiłem do tej samej społeczności Profesor Weinberg już w niej uczestniczył, i już miał udział w jej dobru wspólnym jako uczony, wykładowca konferencyjny i seminaryjny, metodolog, doradca - dydaktyk szkoły wyższej, przyjaciel Katedry, przyjaciel i wychowawca młodzieży. Istotnie, mogłem o tym wszystkim nie wiedzieć, co stanowiło treść podwójnego życia akademickiego wybitnego uczonego z Hamburga i Wrocławia – pracowałem przecież gdzie indziej; z wyjątkiem tego, że wcześniej, przy okazji konferencji olejnickich Katedry Dydaktyki Wychowania Fizycznego, poznawałem Jego pogodny styl tworzonego na żywo wykładu, fascynację teoretyzowania (do czego zaraz powrócę, bo rzecz to najważniejsza) oraz nieodparte dążenie do 1 dekonstrukcji zastanych stereotypów i zastygłych paradygmatów – wieńczone w przebiegu udanej iluminacji spontaniczną radością. Wykładowca z Hamburga pouczał i olśniewał, wabił filozoficznym myśleniem, zachęcał do przetwarzania starego w nowe, praktykom wskazywał lepsze rozwiązania, a samych uczonymteoretykom wyznaczał najtrudniejsze przedmioty przyczynowego oglądu zmiany człowieka. Tak było pod koniec lat 90. i przez całą następną dekadę, aż do ostatniej olejnickiej prezentacji Profesora Weinberga w roku 2011, w której uczestniczyłem i której przewodniczyłem, a nawet – na zakończenie obrad – komentowałem i na gorąco wykład recenzowałem. Co mnie w tych wykładach zastanawiało ? – że Profesor z Hamburga przybywa na konferencję humanistów w osobach pedagogów, dydaktyków, metodyków i nauczycieli – znawców kultury fizycznej, zdrowotnej i kultury sportowej – a poczyna sobie jak przyrodoznawca, wywodzący się z kręgu wtajemniczonych w biofizyczne teorie mechaniki kwantowej; gdyby popisywał się jako biomechanik – myślałem za każdym razem – wywodzący się z jakiejś klasy uwspółcześnionych klasyków fizyki Newton’owskiej, czyli fizyki klasycznej po prostu – których pełno jest na ogół w każdym centrum nauk o sporcie – też bym się zdziwił. Humaniści nie dzielą zazwyczaj z przyrodnikami sceny wspólnych obrad konferencyjnych. Obradują niezależnie i niezależnie wobec siebie tworzą swoje dzieła teoretyczne. Owszem, zbierają się niekiedy razem, kiedy w porządku zmiennej natury ludzkiej fizyczności dopatrują się wpływu sił społecznych oraz ich pochodnych przyczyn lub – odwrotnie – poszukują wyjaśnień zmienności społecznej uczestnictwa w kulturze w siłach natury: ulokowanych na różnych poziomach ontycznych przyrodzoności ludzkiej. Najczęściej jednak wzbudzają w sobie poczucie wspólnotowości, kiedy prawa swych nauk przetwarzają w technologie zmiany człowieka, uzasadnione językiem: antropologii, morfologii, biochemii, genetyki, fizjologii, neurofizjologii czy właśnie mechaniki typu bio. 2 Wykładowca z Hamburga nie dość, że wzbudza od lat podziw odważną krytyką mechanistycznej antropologii (biofizyki zredukowanej do biomechanicznego monizmu), to naprowadzając na nieznane ogółowi pedagogów obszary post-klasycznej fizyki teoretycznej, z której dedukuje zasady nowej dydaktyki kierowania koherentnym życiem (coherent life management) – wprawia w zdumienie odwróceniem porządku ontologicznego: kulturalizmu na rzecz naturalizmu. Można by zapytać, jak możliwe jest dedukowanie zasad postępowania dydaktycznego, w ich zastosowaniu do kultury ludzkiej cielesności (a konkretnie – praktyki wychowania fizycznego) z postulatów mechaniki kwantowej, zawartych w zasadzie nieoznaczoności Heisenberga, równania falowego Schnodingera, oraz – konsekwentnie – teorii koherencji fal. Jak jest możliwe, że postulaty dydaktyczne są wyznaczane na drodze łączenia biofizycznego myślenia o pure motion, ruchu kwantowym, koherencji rozumianej jako superpozycja organicznych stanów fali, delokalizacji ruchowych procesów oraz czaso-przestrzeni struktury ruchowych zdarzeń w matrycy organizmu jako całościowego układu ciała. Dodać też muszę, że to myślenie biofizyczne o człowieku – zredukowane metafizycznie do czystego ruchu – w jego zastosowaniu do nauki o kulturze ludzkiej cielesności, jest jedynym, znanym mi trans-teoretycznym układem twierdzeń. Profesor Weinberg wkracza na pole nauk o człowieku, by z biofizycznych przesłanek o życiu i żywotności wydedukować postulaty pedagogiczne – poszerzające procedurę nauczania dla wychowania „wsłuchującego się w potencjał żywotności”. O ile więc można zrozumieć, że z fascynacji kwantową naturą fal małej długości, fal elektromagnetycznych – odniesioną do mikro-drgań ludzkiego ciała – musi wyniknąć konieczny wątek biologizmu w postulowanej technologii treningu wibracyjnego sportowca, to trudno pogodzić się, by w dydaktycznym projekcie cielesnej edukacji zastąpić kulturalizm biofizycznym naturalizmem. I 3 choć jako pedagog kultury przystać na to nie mogę w odruchu podręcznikowej rozumności socjologicznej, to wczytując się w Jego argumentację, zaczynam pojmować, że – podobnie jak w przypadku prawa naturalnego człowiek rozumny mógł dojść na drodze dedukcji do odkrycia norm etycznych o uniwersalnym przesłaniu humanistycznym – Profesor Weinberg: erudyta z zamiłowania i humanista z powołania, mógł podołać podobnej operacji na dydaktyce kultury ludzkiej fizyczności; zwłaszcza że po pierwsze jest z wykształcenia pedagogiem, przez co aksjologiczna racjonalność musi być Jego specjalnością oraz, po drugie zna się doskonale na cielesności osoby dzięki temu, że studia w przedmiocie ludzkiej fizis – w greckim rozumieniu tego pojęcia – kiedyś kończył. Nie kończył jednak fizyki ani biofizyki. Owszem, studia o fizyczności człowieka, „wplątanego” w kulturowy zamysł jej urabiania, dawały Mu szerokie spojrzenie na ludzką cielesność – w różnych przekrojach teorii przyrodniczych (z biomechaniką włącznie) – lecz nie przeznaczały do naukowej legitymizacji żadnej z nauk o człowieku. Po studiach na wydziale nauk o sporcie Peter Weinberg mógł w karierze akademickiej określać się jako pedagog sportu wyłącznie [co nie musiało odpowiadać nazwie Katedry jako miejsca afiliacji]. I choć tak właśnie swą tożsamość akademicką określał, to nigdy siebie naukowo nie ograniczał. Wprost przeciwnie, jak każdy pedagog aspirujący do autorskiej kompozycji swego dzieła w warstwie antropologii filozoficznej – musiał zasięgać inspiracji u metafizyków, filozofów, socjologów i psychologów oraz – jeśli tylko uznawał to za nieodzowne – „zadłużać się” u przyrodników. Co więcej, w części normatywnej swego systemu, w której sporządzał tablicę wartości, musiał odnieść się do humanistyki, by wydedukować z niej postulat ideału – ulokowany w aksjologiczym centrum swej opowieści o człowieczeństwie. Pedagog w ogólności, nie tylko sportu tak postępuje – zapożycza się w bogactwie innych – kiedy swoje dobro tworzy. Historia naukowości pedagogicznej Profesora Weinberga taki właśnie obrót przybiera. I choć tylko On sam powiedzieć może najlepiej o kolejnych fazach 4 pedagogicznego wzrastania ku pełni swej dojrzałości duchowej i intelektualnej, to niewątpliwie na drodze Jego poszukiwań stawali wybitni teoretycy myśli psychologicznej i socjologicznej, historycy i humaniści, antropologowie, a zwłaszcza fizycy mechaniki kwantowej – teoretycy cząstek elementarnych, wreszcie filozofowie przyrody i metafizycy. W ogólności Stary Weinberg, oczywiście utrzymujący siebie w stanie świetności fizycznej – dzięki własnej pedagogice wspierania życia w żywotności – nie zapowiadał się na pedagogicznego rzecznika prawa naturalnego, kiedy za młodu lgnął do innej tradycji kulturowej – zdecydowanie pro-sportowej i w której posługiwał się implicite koncepcją humanistyczną w ontologii społecznej [zastosowaną w dociekaniach o pochodzeniu sportu]. Myślę, że Jego początek spełniania w uczoności był taki – Młodego Weinberga – że zapowiadał ten sam niedomknięty koniec (w tym sensie, że uczony kiedyś odchodzi i nigdy nie kończy rozpoczętego dzieła) – zdecydowanie na obszarach humanistyki sportowej. Gdybym więc tylko dzieła najnowsze Profesora czytał, nie pomyślał bym raczej, że mógł być autorem Genezy sportu, Teorii działania a nauk o sporcie, czy Sportu, kultury ruchu i osiągnięć humanizmu. Współczesna pedagogika Weinberga wyraża mądrość konserwatysty, co to wyposażony – jak wspomniałem – w ontologię biofizycznego naturalizmu mechaniki kwantowej, głosi pochwałę żywotności cielesnej jako dobra uczestniczącego w procesie naturalnego posłania, a którego – ze względu na moralną godność osoby – żaden człowiek nie powinien ujmować instrumentalnie. Pierwotnie jednak wyrasta z niepokoju o stan życia-wżywotności (life-in-aliveness), w kinetycznym jej potencjale, z którego „większość ludzi nie uczestniczy w jej stanowieniu, bo nie potrafi”. Potencjał gotowości życiowej – powiada Weinberg – „zawarty w komórkach, organach, mięśniach i nerwach jest zakłócany”. Znamiona tego zaniechania są rozpoznawane w dyskursie „stylu życia”. Utrata żywego kontaktu z samym sobą 5 jest tymczasem przewinieniem przeciwko naturze i człowieczeństwu. Jest naruszeniem ładu dwóch porządków jednocześnie. Wobec kryzysu pedagogowi nie pozostaje więc nic innego, jak wszczęcie procedury (oczywiście metodami społecznego wpływu) kierowania życiem koherentnym w oparciu o zasadę – umocowaną w biofizyce – a mianowicie podtrzymywania ciała w rezonansie i wibracyjnych stanach ekscytacji. Ale na tym nie koniec. Kiedy osiągniemy tę koherencję – mówi Weinberg – musimy znaleźć sposób na uporanie się z entropią, ponieważ ciało musi być „poruszane” wbrew entropii termodynamicznej. Konkluzja Oto język nowoczesnej dydaktyki wychowania fizycznego pedagoga z Hamburga: choć przeniknięty „kwantami” biofizyczności staje się zadziwiająco zrozumiały w pedagogice kultury ludzkiej fizyczności – nauce humanistycznej, postulującej osobie ludzkiej wspieranie żywotności cielesnej w imię jej ideału. Czy można było piękniej włączyć się w dyskurs cywilizacji życia i obrony godności cielesnej człowieka – u końca swej akademickiej drogi – w akcie wieńczącym w gruncie rzeczy starą zasadę: życia dla innych ? Profesor Peter Weinberg właśnie tego dokonał, dając nadto sobą świadectwo prawomocności głoszonego ideału. Powód to doniosły i wystarczający, by Senatowi Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu rekomendować Profesora Petera Weinberga do godności i tytułu Honoris Causa Doctoris tej Uczelni, w której swoje credo pedagogiczne – przeniknięte myślą humanistyczną – głosi i umacnia. Wrocław, 2012.08.21. Andrzej Pawłucki 6 7