Firek Wiesław Kraków 4 DWIE PERSPEKTYWY MORALNE W SPORCIE Nie trzeba być uważnym i zagorzałym kibicem lub miłośnikiem sportu, żeby słyszeć raz po raz o wybuchających aferach w świecie sportowym, o aferach mających charakter wybitnie etyczny. Powszechnym problemem jest np. doping, który zwykle u wszystkich wywołuje jednomyślny akt potępiający. Wszyscy zgodzą się również, że to proceder haniebny, niegodny zawodnika, sprzeczny z duchem sportowym zawartym choćby w dobrze znanej maksymie-idei fair play. Jednak mimo to, efektem niedozwolonego przyjmowania środków farmakologicznych wspomagających sprawność zawodnika, lub jakiekolwiek inne próby oszustwa, kończą się – według opinii autora – niedostatecznymi konsekwencjami. Media, całe środowiska sportowe, czy szeroko pojęta opinia publiczna zazwyczaj gardzą takim postępowaniem. Ze strony odpowiednich związków sportowych, zawodnikowi grającemu nie-fair, grozi odebranie ewentualnie zdobytych medali, wyników, rekordów, dalej może on stracić licencję zawodniczą i na czas określony zostać zawieszony w prawach do startów w zawodach. Takie postępowanie wydaje się jasne i uzasadnione, zasadzające się na treści owej idei ‘czystej gry’, zawartej zresztą w konkretnych regulaminach prowadzenia walki sportowej. Ale to co dzieje się dalej z wykluczonym zawodnikiem, wymaga już szczególnej uwagi i specjalnego komentarza. Zauważmy, że pogwałcenie nawet największej świętości sportowej, za jakie uważa się szlachetne idee ruchu olimpijskiego, które to wyznaczają reguły i zasady mające charakter niemalże sakralny, skutkują we wszystkich przypadkach jedynie chwilową dezaprobatą. Po okresie karencji zawodnik wraca, niczym ‘oczyszczony’, do gry, i co więcej, jeżeli znów wygrywa, wszystkie dawne występki zostają mu wybaczone i zapomniane. Ponadto historia zna przypadki, kiedy tacy ‘dopingowi recydywiści’ wypowiadają się publicznie w roli autorytetów moralnych i obrońców czystości sportowej rywalizacji. Wtedy media dziwnie i skutecznie przemilczają wcześniejsze afery dopingowe z ich udziałem. I nie chodzi tu o zdewaluowanie zasług i wyników któregokolwiek ze sportowców, nawet tych z nie do końca czystą etyczną historią. Trudno też nie dać im szansy odpokutowania za swoje czyny i nie dopuścić do sportu. Fakt ten tylko dowodzi niezwykłej amnezji społeczeństwa, a w szczególności mediów i wskazuje na pewne rozdwojenie perspektywy w ocenianiu widowiska sportowego. Choć wstęp opisuje szczególny (niezwykle naganny, nie tylko moralnie, ale i zdrowotnie) problem niedozwolonej suplementacji zabronionych środków farmakologicznych, to jednak autor pragnie uogólnić problem do wszelkich prób omijania zasad i regulaminów prowadzenia walki sportowej. Tak tych skodyfikowanych i zawartych w konkretnych przepisach danej dyscypliny, jak i tych nie zapisanych, znajdujących się jedynie w ponadindywidualnej świadomości hermetycznej grupy społecznej – w tym wypadku sportowców. Złamanie zasad podczas toczącej się gry wiąże się z ich natychmiastową egzekucją wykonaną przez sędziego-arbitra. Takie wykroczenia (poza szczególnymi przypadkami) uznawane są oczywiście za jawne naruszenie przepisów (o prawie żadnej wadze moralnej), a co więcej, są one wpisane w sam przebieg gry. No może poza sytuacją notorycznego, świadomego i celowego nie przestrzegania regulaminów. Nie interesuje nas także w tym momencie sytuacja 1 przyjęcia taktyki, tzw. gry ‘na faul’1. Choć można określić jej charakterystykę aksjologiczną, to trudność w interpretacji tego zjawiska wymagała by osobnego opracowania. Głosy w tej sprawie zapewne podzieloną badaczy. W ocenie autora taktyka gry ‘na faul’ nie przynależy do istoty sportu. Uważana jest za jakieś wynaturzenie determinowane poprzez egzogenne czynniki. Jawne co do intencji i świadczące o braku środków do prowadzenia walki w ramach regulaminu. Innym zjawiskiem jest sytuacja, w której sędzia (strażnik czystości gry) nie dopatrzy się przewinienia, lub gdy sytuacja jest niespotykana, dziwna, nieprzewidziana w regulaminie. Przykładem niech będzie zawodnik zdobywający bramkę w piłce nożnej, pomagający sobie przy tym ręką. Niezauważony, przyjmuje na siebie ciężar moralnej odpowiedzialności gry nie-fair. Jeśli później (np. po powtórce telewizyjnej) wyjdzie na jaw jego haniebny uczynek, zawodnik powinien zostać potępiony. No właśnie tylko ‘powinien’ i to zazwyczaj tylko przez drużynę przeciwną i ich kibiców. Na swoje usprawiedliwienie zawodnik może przywołać nieziemskie moce, które to pokierowały jego rękę, czyniąc ją ‘boską ręką’ 2. Kolejnym zjawiskiem czyniącym ze sportu swojego rodzaju teatr groteski jest nagminne, szczególnie widoczne w piłce nożnej symulowanie faulu. W dobie wszędobylskiej kamery telewizyjnej, przed którą nic i nikt się nie ukryje, raz po raz obnażane są nieudolne wyczyny aktorskie zawodników. Oczywiście znowu można tu usprawiedliwiać ich, choćby wizją finansowych prowizji z wygranego meczu. Lecz nauczanie lub zwykłe przyzwalanie trenerów, instruktorów, opiekunów i rodziców na symulowanie w grze w grupach dziecięcych i młodzieżowych, wiąże się już z jednoznaczną negatywną oceną. Potwierdzeniem tego zjawiska może być obserwacja gry dzieci trenującej w klubie i gry dzieci na podwórku szkolnym lub osiedlowym. W jednej w tych grup opisywane zjawisko nie występuje. Zwykła, radosna, spontaniczna gra dzieci ucieleśnia esencję sportu, w której nieskazitelna moralność jest warunkiem przyjęcia kolegi-koleżanki do gry. Zarysowanych zostało powyżej kilka sytuacji (‘grzechów głównych’) będących zwykłą codziennością w sporcie. Z jednej strony sport jako twórca i powiernik idei szlachetnej rywalizacji, explicite w teorii potępiający każdą próbę oszustwa, a z drugiej strony (nie należące do istoty sportu) społeczne przyzwolenie na pogwałcanie tych idei, bez większych konsekwencji. Co oznacza w tym wypadku ‘większa konsekwencja’? Na przykład odpowiedzialność karna. Jednak sport jako świat rzeczywistości, w której wszystko odbywa się ‘na niby’ (w quasi-rzeczywistości), także ‘na niby’ karze się zawodników. Oczywiście można zasłaniać się i rozwodzić nad zewnętrznymi i wewnętrznymi motywacjami łamania przepisów, ale to już zupełnie inny wątek. Nie można jednak oprzeć się chęci poczynienia pewnego istotnego komentarza do tak zarysowanej powyższej sytuacji. Skoro odpowiedzialność karna to zbyt surowa kara za wykroczenia w świecie zmyślonym, w walce toczonej ‘na niby’, to takimi też należałoby potraktować wszelkie etyczne ideały i wartości, które immanentnie zawarte w istocie sportu, stanowią o jego wyjątkowości i niemalże świętości. Jeśli jest inaczej, to mamy do czynienia z rozdwojeniem jaźni, czy hipokryzją. Zdanie to brzmi pewnie w uszach działaczy i sportowców jak największa herezja i próba zdeprecjonowana ich dorobku, szczególnie tego kulturowego. Niemniej jednak widoczny jest pewien dysonans pomiędzy postulowanymi normami etycznymi, a wyciąganiem konsekwencji z ich jawnego nieprzestrzegania. Skąd bierze się ten rozdźwięk? Otóż Taktyka gry ‘na faul’ przewiduje szybkie przerwanie akcji (kontrakcji przeciwnika) wszelkimi sposobami, nawet tymi spoza reguł gry i często zasad bezpieczeństwa. Celem takiej taktyki jest rozbicie akcji przeciwnika w początkowej fazie, tak aby drużyna broniąca zyskała czas na sformułowanie szyków obronnych) 2 Autor ma na myśli przypadek Diego Maradony, który podczas mistrzostw świata w 1986 roku w Meksyku w ćwierćfinałowym meczu z Anglią zdobył dwie bramki. Jedną z nich strzelił ręką, natomiast drugą po rajdzie przez niemal całe boisko i minięciu sześciu angielskich zawodników. Tłumacząc się z pierwszej bramki, stwierdził, że pomogła mu ręka Boga. Dopiero po 19 latach w jednym z udzielanych wywiadów przyznał, że gola zdobył niezgodnie z przepisami. 1 2 zazwyczaj przyjmuje się stanowisko pierwotności wartości przed normą. Wtedy wszelka normatywność etyczna w sporcie powinna być ufundowana na konkretnych wartościach, choć nie koniecznie explicite wyrażonych. Jak jest rzeczywiście? Najpierw ktoś tworzy przepisy, a sama gra jest wobec nich wtórna. Skoro aspekt etyczny objawia się w samym akcie grania, to otrzymujemy sytuację zgoła odmienną. Pierwszeństwo przysługuje normie, wtórne są wartości etyczne, jawiące się jako efekt uboczny. Skąd zatem wartości etyczne w sporcie? Są one przeniesione bezpośrednio ze świata realnego i nałożone na nową sytuację, quasi-świat rywalizacji sportowej. Zatem wcześniejsze w stosunku do sportu są wartości świata realnego. Niezwykle interesującym zjawiskiem, które jednocześnie byłoby ogromną nobilitacją, byłoby ukazanie sytuacji odwrotnej. Sytuacji, w której to sport jest kreatorem swoistych wartości etycznych. Choć wydaje się to możliwe, to jednak z pewnością sport naśladuje rzeczywistość, a nie odwrotnie. Nawet przypisywane mu ‘fair play’ jest tylko wkomponowaną skądinąd wartością. Nie może być inaczej, gdyż celem głównych sportu wyczynowego jest oczywiście wynik, rezultat, pozycja w rankingu, a nie perspektywa doskonalenia moralnego. Z zupełnie inną – rzecz jasna – sytuacją mamy do czynienia w momencie instrumentalnego traktowania sportu, kiedy wykorzystuje go jako narzędzie w procesie wychowawczym, podczas kształtowania cech lub postaw pozasportowych. Można zatem bezkrytycznie nałożyć na świat sportowy etykę świata realnego? Jeśli przyjmiemy odpowiedź twierdzącą, wtedy wszelkie zachowania zawodników podczas gry, należy traktować w kategoriach deontologicznych. Jeśli zajmiemy stanowisko przeciwne, tzn. nie dopuszczające takiej bezpośredniej transpozycji, to uznamy i ocenimy wszelkie zachowania ludzi w sytuacji gry, w kategoriach jedynie pewnej konwencji personalnej lub interpersonalnej. Co najmniej dwóch zawodników umawia się ze sobą co do obowiązujących zasad etycznych. Po skończonej rywalizacji wracają do realnego świata, innego systemu wartości radykalnie oddzielonego. Czy zatem istnieje etyczno-ontyczna przepaść pomiędzy światem rzeczywistym i quasi-światem gry? Nie. Na pewno obserwujemy przepływ wartości w kierunku od świata realnego do sportowego. A może istnieją właściwe tylko grze wartości transcendujące na świat realny? Wróćmy do głównego pytania, mianowicie czy kary przewidziane dla zawodników mających sportowe normy etyczne za nic, są adekwatne i współmierne do roli jaką pełnią dzisiaj atleci w społeczeństwie. Odpowiadając na to pytanie, wykorzystajmy dwie perspektywy moralne zaczerpnięte z etyki ogólnej. Za kryterium w pierwszym przypadku, posłuży to zawarte w tzw. etyce obowiązku. Następnie na tę samą sytuację nałożymy kryterium pochodzące z tzw. etyki dążeń. Etyka obowiązku, jak sama nazwa wskazuje, ma charakter deontologiczny. Nakłada ona powinności, które jako ściśle podane i precyzyjnie w prawach zapisane, stanowią twarde normy obowiązujące bez wyjątków. Sankcją za ich nieprzestrzeganie w pierwszej kolejności jest kara, mająca pierwszeństwo przed nagrodami (w sytuacji ich przestrzegania). Powracając do świata sportu, spróbujmy spojrzeć na jego etykę przez pryzmat deontologii. Stawiamy kolejne pytanie: jakie obowiązki ciążą na zawodnikach? Oczywiście najsampierw pojawia się powinność przestrzegania przepisów określonej dyscypliny sportowej (w innym przypadku nie można by było określić, z którą dokładnie dyscypliną mamy do czynienia). Jeśli ten warunek jest spełniony, można przenieść się na ‘wyższe piętro etyczne’. To czego regulamin nie określa jest przyjęte jak to wcześniej zostało określone, do ponadindywidualnej świadomości zawodników i należy do ‘ducha sportu’. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czy można bowiem idee fair-play nazwać obowiązkiem? Otóż nie. To tylko naddatek aksjologiczny do gry o charakterystyce wyraźnie pozytywnej. Zawodnik nie wykorzystujący przypadkowej i niezasłużonej przewagi nad przeciwnikiem, wykazuję się tylko wrażliwością na pewne wartości. Dodajmy jeszcze, że można zaobserwować pewną funkcję odwrotnej proporcjonalności częstotliwości występowania takich zachowań do ‘wpompowanych’ w 3 sport pieniędzy. Przyjmujemy zatem, że postępowań fair lub nie-fair nie można rozpatrywać w ramach etyki obowiązku. Pozostał jeszcze doping, będący przedmiotem analizy w tej pracy, jako druga kategoria zachowań w sporcie, wymagający rozstrzygnięć na gruncie omawianej ‘drogi moralnej’. O ile idea czystej gry, to sprawa indywidualnego wyboru, to już doping taki nie jest. Wystarczy zobaczyć z jaką dokładnością i starannością wykonuje się badania anty-dopingowe podczas każdej większej imprezy sportowej. O ciężarze gatunkowym ewentualnych oszustw na tym polu, niech zaświadczy powołana ogólnoświatowa organizacja (World Anti-Doping Agency) stojąca na straży czystości rywalizacji i poszanowania zdrowia zawodników. WADA posiada odpowiednie uprawnienia do prowadzenia badań zawodników na obecność któregokolwiek z medykamentów zawartych na liście substancji zakazanych oraz dysponuje odpowiednimi środkami dyscyplinującymi. Wszystko stało się jasne i wyraźne tyle, że nie ma nic o odpowiedzialności karnej. Zawodnik samodzielnie suplementujący sobie niedozwolone używki, w najgorszym wypadku zostanie czasowo wykluczony z krajowej lub międzynarodowej rywalizacji. Jeżeli zaś doping otrzymywał nieświadomie z rąk innej osoby (np. fizjologa, fizjoterapeuty, dietetyka) i zagrażało to jego zdrowiu, wtedy dopiero mają w Polsce zastosowanie przepisy Kodeksu Karnego, a szczególnie: Art. 155, 156, 157, 1603. Ostatnia głośna afera dopingowa z Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Toronto (podczas których polska reprezentacja biegaczek narciarskich jako jedyna została przyłapana na dopingu), wyraźnie pokazuje, że odpowiedzialność karna to tylko ułuda. Z powodu braku znalezienia jednej winnej osoby sprawa ucichła, bowiem polskie prawo nie przewiduje odpowiedzialności zbiorowej. Połączmy ten wątek z wcześniej wspomnianą wysoką rangą sportu roszczącego prawo do największych wartości. Zgodnie z założeniami etyki obowiązku, przyjmując wartości o charakterystyce silnie pozytywnej aksjologicznie (idea czystej gry), jednocześnie przyjmujemy, że wszelkie anty-wartości (łamanie zasady czystej gry), otrzymają adekwatną charakterystykę silnie negatywną. Jak to zostało wykazane, nie dotyczy to sportu. Wyciągamy z tego następujący wniosek: przyjmując etykę obowiązku jako punkt wyjścia i podłoże oceny zachowań moralnych w sporcie, należałoby zdewaluować te ‘szlachetne wartości’ i postrzegać je jako quasi-wartości w nierzeczywistym, sztucznie zaprojektowanym świecie, albo zaostrzyć kary dla zawodników. W ten sposób zniwelujemy pojawiający się rozdźwięk pomiędzy założonymi wartościami a oczekiwanymi zachowaniami sportowców. Art. 156. § 1. Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci: 1) pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia, 2) innego ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, choroby realnie zagrażającej życiu, trwałej choroby psychicznej, całkowitej albo znacznej trwałej niezdolności do pracy w zawodzie lub trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. 3 Art. 157. § 1. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, inny niż określony w art. 156 § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 4. Ściganie przestępstwa określonego w § 2 lub 3, jeżeli naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia nie trwał dłużej niż 7 dni, odbywa się z oskarżenia prywatnego. § 5. Jeżeli naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwał dłużej niż 7 dni, a pokrzywdzonym jest osoba najbliższa, ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na jej wniosek. Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku. § 4. Nie podlega karze za przestępstwo określone w § 1-3 sprawca, który dobrowolnie uchylił grożące niebezpieczeństwo.§ 5. Ściganie przestępstwa określonego w § 3 następuje na wniosek pokrzywdzonego. 4 Inny ogląd omawianej kwestii da nam perspektywa etyki dążeń, w której wszelkie pozytywne zachowania mają charakter aspiracyjny. To znaczy, że jeśli ktoś wespnie się na wyżyny moralne, trudno go wtedy winić, jeśli porzuci powzięte starania. Innymi słowy im wyższa wartość dodatnia określonego postępowania (na wyobrażonej skali przedstawiającej pewne kontinuum pozytywność-negatywność), tym mniejsze zło zachowań przeciwnych. Sprawa dopingu została już zamknięta, gdyż jako skodyfikowana wyraźne lokuję się na poziomie etyki obowiązku. Pozostaje idea fair-play, która jak to określiliśmy wcześniej, stanowi ekstra dodatek do sportu i ma swoje właściwe miejsce w etyce aspiracji. Zawodnik mając wolny wybór, aspirując do tej wartości, otrzymuje niejako z automatu należną aprobatę płynącą od innych zawodników i ogółu publiczności, poświadczoną zwykle na stadionie gromkimi oklaskami. Dodatkowo ma szanse zostać laureatem konkursów etycznych, otrzymując nagrodę FAIR-PLAY przyznawaną przez specjalne komisje i gremia decyzyjne. Żeby dookreślić jakie zachowania powinny znaleźć uznanie dodam tylko, że to nie jest np. scena oddania piłki rywalowi, po spornej sytuacji, w której ta wychodzi na aut. Czasem zdarza się , że winny zawodnik w wielkim i wyraźnie zaznaczonym geście przyznaje się do błędu i to zazwyczaj kiedy takie zachowanie nie zagraża utracie bramki lub uzyskaniu lokalnej przewagi drużyny przeciwnika. Jest to tylko wielki gest o pustej treści. W ocenie autora to tylko zwykłe przestrzeganie przepisów, a nie sprawa honoru. I na tym można by było zakończyć sprawę, gdyby nie nasuwająca się myśl, czy aby to co jest aksjologicznym dodatkiem do sportu, nie jest kwestią obowiązku w życiu społeczeństw i relacjach interpersonalnych? Mam tu na myśli choćby taką hipotetyczną scenę sportową: podczas biegu przełajowego zawodnik mija ciężko kontuzjowanego rywala, zwracając więcej uwagi na metę i wizje jednego miejsca wyżej w klasyfikacji. Taka sama obojętna postawa człowieka nie udzielającego pomocy poszkodowanemu drugiemu człowiekowi na ulicy, znajduje odpowiednie paragrafy w Kodeksie Karnym. Podsumowując, można odnieść słuszne zresztą wrażenie, że w tekście postawiono kilka pytań i tez prowokujących, nie dających gotowych odpowiedzi. Tak rzeczywiście było i miało to związek z tematyką pracy zawartej tytule głównym. Jednocześnie wskazano na widoczne i jaskrawe dysharmonie, zaburzające wizje sportu jako poważnego obszaru działalności ludzkiej. Zasugerowano pewne możliwe drogi badań nad etyką w sporcie, co stanowi zaledwie przyczynek do bardziej uporządkowanych i głębszych badań. Mimo, że tekst odnosił się to bardzo wąskiego wycinka rzeczywistości sportu – w ogóle, a mianowicie do sportu wyczynowego, to zasadne jest poczynione tu uogólnienie, gdyż jak wiemy wzorce postaw i zachowań mają kierunek wertykalny zwrócony w dół. Rzadziej przecież seniorzy przejmują wartości i biorą przykład z grup niższych. 5