str. 2 Lipiec 2011 | nr 2/2011 (02) www.kociegory.eu czasopismo bezpłatne Żmigrodzkie Dni Smoka Gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzeczą wywiad z Jarosławem Śmietaną Jarosław Śmietana - polski gitarzysta jazzowy. Ukończył Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Katowicach. W pracy artystycznej występuje również jako Jarek Śmietana. W roku 1972, występując z zespołem bluesowym Hall zdobył wyróżnienie na festiwalu Jazz nad Odrą. Lider grup Extra Ball, Sounds, Symphonic Orchestra i Polish Jazz Stars. Laureat Nagrody Prezydenta Miasta Krakowa za wybitne osiągnięcia w kulturze oraz nagrody Fryderyk za rok 1998 za album Songs and Other Ballads. Wykładowca w Krakowskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, autor ponad dwustu kompozycji jazzowych. czyt. str. 12 Pasztet z selera str. 9 Dni Obornik Śląskich 28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona. czyt. str. 4 Milickie Deski Muzyczne Podczas sobotniego muzykowania Leszek Cichoński uczył chętnych wirtuozów gitary grania utworu Jimmiego Hendrixa „Hey Joe”, Odbyła się również próba ustanowienia milickiego rekordu w jednoczesnej grze na gitarze tego właśnie utworu. czyt. str. 11 Pasztet z selera jest charakterystycznym produktem lokalnym Krainy Wzgórz Trzebnickich o wyjątkowym smaku selera, a przygotowywanym przez Koło Gospodyń Wiejskich z Głuchowa Górnego. Jest to produkt naturalny, bez konserwantów o dodatkowych walorach dietetycznych. Trzebnickie Marynki Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej już dziewiąty raz zorganizowało urodziny Marii Leszczyńskiej, która 308 lat temu 23 czerwca 1703 r., urodziła się w dworku na terenie Polskiej Wsi, na dawnym przedmieściu Trzebnicy (obecna ulica Ogrodowa). czyt. str. 5 czyt. str. 18 2 Od redakcji lipiec 2011 Wzgórza Trzebnickie i Dolina Baryczy Wzgórza Trzebnickie (potocznie Kocie Góry od niemieckiego: Katzengebirge) - to środkowa część wału Trzebnickiego. polsce. Ogólna długość pasa wynosi około 250 km. Najwyższe punkty garbu wznoszą się do 100 m ponad otaczające go tereny. W większości jest to pas spiętrzonych wzniesień morenowych (polodowcowych) zlodowacenia środkowopolskiego ciągnący się około 60 km, obejmujący obszar w przybliżeniu rozciągający się na linii Wińsko - Strupina - Osolin - Osola - Oborniki Śląskie - Trzebnica - Skarszyn - Dobroszyce - Twardogóra. Główny wał Wzgórz Trzebnickich o wysokości 200-250 m n.p.m. zaznacza się wyraźnie w krajobrazie regionu i jest otoczony obszarami nizinnymi - od południa pradoliną Odry i od północy pradoliną Baryczy. Dolina Baryczy to jeden z najcenniejszych przyrodniczo zakątków naszego kraju. Najwyższe szczyty to Ciemna Góra (258,3 m n.p.m.) i niewiele od niej niższa Farna Góra (257 m n.p.m.). Głównym miastem jest Trzebnica, gdzie na stokach Winnej Góry znaleziono najstarsze ślady bytności człowieka (Homo erectus) na ziemiach polskich, datowane na ok. 500 tys. lat temu. Na krajobraz składają się lasy, pola uprawne oraz sady (na stokach w okolicach Trzebnicy). W średniowieczu Wzgórza Trzebnickie były znane z uprawy winorośli. Materiał skalny i pochodzenie Wzgórza Trzebnickie, mimo że z uwagi na swe rozmiary i położenie zaliczane często do wyżyn, zbudowane są głównie z materiału lodowcowego. Stanowią one potężny wał moreny spiętrzonej, wyznaczającej położenie czoła lodowca w okresie jednego ze stadiałów zlodowacenia środkowopolskiego (stadiał Warty). Zbudowane są one z utworów morenowych (głazów, żwirów, gliny) oraz utworów starszego podłoża (trzeciorzędowych iłów i piasków z węglem brunatnym), przy czym cały ten materiał jest silnie pomieszany, sfałdowany i zaburzony. Na powierzchni wzgórz spotyka się także less. Cechy szczególne Rzeźbę terenu w obrębie wzgórz charakteryzują dość duże pagórki o wygładzonych zboczach. Poszczególne wzniesienia dzieli dobrze rozwinięta sieć dolin. Średnie deniwelacje wynoszą tu 20-40 m. Cała strefa krajobrazowa (Wał Trzebnicki), którego elementem są Wzgórza Trzebnickie ciągnie się przerywanym, lekko krętym pasem o szerokości 8-10 km, od okolic Żar w Lubuskiem, poprzez Trzebnicę na Dolnym Śląsku, aż po okolice Ostrzeszowa w Wielko- To właśnie Dolina Baryczy niejszych ekosystemów na świecie „Stawy Milickie”. Na tych drugich czekają tu wspaniałe pałace, otoczone starymi parkami, ciekawe kościoły, budynki kamieniczki z muru pruskiego i wiejskie chaty wzniesione z rudy darniowej. Co ciekawe i jedni i drudzy będą się często mijać w wędrówkach śladami swoich fascynacji. Bo Dolina Baryczy to jedno z niewielu miejsc, w których unikalny i cenny przyrodniczo ekosystem powstał w dużym stopniu na skutek działalności człowieka. Symbolem, a zarazem doskonałą ilustracją tych zależności jest chociażby Grabownica: największy i zarazem jeden z najpiękniejszych stawów, będący siedliskiem niezliczonej ilości ptaków, którego wody piętrzy zabytkowy drewniany jaz, będący majstersztykiem XIX-wiecznej hydrotechniki. Kraina ta to prawdziwy raj dla miłośników przyrody i historii. Ci pierwsi nad Baryczą znajdą chociażby największy w Polsce rezerwat przyrody, czyli zaliczane do najcen- Obecnie spora część obszaru Doliny Baryczy objęta jest siecią Natura 2000, znajduje się tu również największy w Polsce Park Krajobrazowy. Barycz liczy sobie 133 km długości. Zaczyna swój bieg na bagnach koło Ostrowa Wielkopolskiego, a kończy go, wpadając do Odry w okolicach Wyszanowa pod Szlichtyngową. Miejsca te jak nawias zamykają jeden z bardziej urokliwych zakątków Polski, na który składa się mozaika stawów, mokradeł, lasów, pól oraz łąk. Drodzy Czytelnicy, jak to mówią w Kocich Górach… „Pierwsze koty za płoty”. Z przyjemnością oddajemy w Wasze ręce drugie wydanie Kocich Gór. Dziękujemy za zainteresowanie naszym miesięcznikiem, za wszystkie Wasze uwagi i sugestie, za udaną współpracę i przede wszystkim, za bardzo ciepłe przyjęcie naszej inicjatywy. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że pierwszy numer Kocich Gór przypadł Wam do gustu i mamy nadzieję, że nasz miesięcznik zdobędzie Wasze zaufanie. Kolejny raz zapraszamy do współpracy, dzielenia się swoimi opiniami, pasjami i doświadczeniami. Zapraszamy też do aktywnego udziału w ogłoszonym konkursie. W tym numerze sporo uwagi poświęciliśmy aktualnym wydarzeniom turystycznym i kulturalnym, gdyż działo się u nas naprawdę wiele interesujących rzeczy. Staraliśmy się być z Wami wszędzie tam, gdzie mogliśmy zobaczyć coś wyjątkowego i wartego pokazania. Zapraszamy więc do lektury, odkrywania nowych pasjonujących miejsc i przeżywania z nami piękna Kocich Gór i Doliny Baryczy. Marcin Mazurkiewicz Marcin Raczyński Wydarzenia www.kociegory.eu PAZUR Festiwal 2011 pod Pałacem w Strzeszowie www.pazurfestiwal.pl REKLAMA STRZESZÓW nieco historii Jak informuje organizator Festiwalu PAZUR, Fundacja Promocji Artystów „La Villa Strangiato”, już ponad 50 zespołów z całej Polski zgłosiło chęć uczestnictwa w tegorocznym święcie muzyki rockowej powiatu trzebnickiego. Począwszy od tego roku PAZUR Festiwal będzie się odbywał w przepięknym i klimatycznym miejscu przy pałacu w Strzeszowie, gm. Wisznia Mała. Dzięki uprzejmości właściciela obiektu Stefana Zelka, na terenie parku w wydzielonym miejscu będzie można rozbić namioty. Tak aby chętni do dłuższego biesiadowania nie musieli się martwić o powrót. Przewidziane jest również całonocne „after party” przy wielkim ognisku. Więcej szczegółów m. in. dotyczących listy zespołów grających na festiwalu organizator zamieszcza na bieżąco na oficjalnej stronie festiwalu: 3 1204 rok - książe Henryk Śląski przenosi jednego ze swych poddanych ze wsi Stresevic do Trzebnicy dla klasztoru. 25.XI.1374 rok - w Strzeszowie istnieje parafia, a jej proboszczem jest Johannes. 1567 - 1818 rok - Strzeszów należał administracyjnie do okręgu wrocławskiego. Przedtem i potem obejmował wieś okręg trzebnicki. 1795 rok - do Strzeszowa należy maleńka miejscowość Lohe ( Ława) z czterema gospodarstwami, folwarkiem polnym i młynem. 1830 rok - do Strzeszowa należy folwark Lohe i kilka domów. Do majątku strzeszowskiego zaliczają się dwa młyny, jeden w samej wsi, drugi poza nią, zwany Wegmuhle. Tegoroczne granie odbędzie się w dniu 10 września 2011 (sobota) - start o godz. 10.00. Do końca czerwca zgłosiły się już 52 zespoły z całej Polski, m.in. z Wrocławia, Warszawy, Katowic, Poznania, Gdańska, Tarnowskich Gór, Legnicy, Szczecina, Opola, Kielc i wielu innych miast, których nie sposób tu wymienić. PAZUR Festiwal 2011 jest drugą odsłoną reaktywowanego festiwalu odbywającego się w latach 80-tych ubiegłego stulecia w Trzebnicy. PAZUR to skrót od Przeglądu Amatorskich Zespołów Uprawiajacych Rocka . Zgłoszenia trwają do 31 lipca 2011. 1845 rok - Strzeszów wraz z Szewcami stanowią majorat. Do Strzeszowa należy folwark Lohe, który jest posiadłością rodową i stanowi odrębny majątek. W strzeszowskim kościele Msza św. Odprawiana jest w co trzecią niedzielę i co drugie święto. Miejscowa szkoła przeznaczona jest dla tej wsi. 1889 rok - Kościół katolicki parafialny, podległy kościołowi w Szewcach, p. w. św. Jadwigi. Budynek jedynie częściowo murowany. Dzwonnica wykonana jest z drewna dębowego. 4 Gmina Oborniki Śląskie lipiec 2011 Dni Obornik Śląskich Świętowanie rozpoczęto I Dolnośląskim Turniejem Brydża Towarzyskiego Seniorów, przez miasto na plac festynowy. Na miejscu jedną z większych atrakcji był Namiot Nadleśnictwa Oborniki Śląskie, wystawiony z okazji Międzynarodowego Roku Lasów. W jego pobliżu odbywały się zajęcia edukacyjne i praktyczne, w tym cięcie wałka grabowego o średnicy 13 cm – piłką ręczną (wygrał Tomasz Dobrzyniecki z czasem 38 sekund) oraz konkurs wiedzy przyrodniczej. fot. Marcin Raczyński W Pawilonie „Smak Regionalny i Tradycyjny” można było zapoznać się i skosztować regionalnych potraw. Wiele z nich docenionych zostało w przeróżnych regionalnych konkursach kulinarnych. Na szczególną jednak uwagę zasługuje rosołek szparagowy ugotowany przez Renatę Słabicką, Organizatorzy zadbali, aby program był zróżnicowany którego propagowanie to swoisty ukłon zorganizowanym przez Stowarzyszenie w stronę przedwojennych tradycji miasta, Uniwersytet Trzeciego Wieku „Atena” które znane było z uprawy szparagów i i uroczystością nadania i poświęce- Święta Szparagów przyciągającego tłumy nia sztandaru dla obornickiej jednost- turystów. Tutaj też premierę miał katalog ki Ochotniczej Straży Pożarnej. W czasie produktów regionalnych wydany przez ceremonii zagrała Orkiestra Dęta z Gminę Oborniki Śląskie „Smak Regionalny Kobylina, a następnie wszyscy zgromadze- i Tradycyjny Gminy Oborniki Śląskie”. ni w odświętnej paradzie przemaszerowali Wydawnictwem tym często „posiłkowała” fot. Marcin Raczyński 28 maja 2011 roku na terenie Obornik Śląskich odbyły się Dni Obornik Śląskich 2011. Gmina dołożyła wszelkich starań, aby atrakcji dla gości nie zabrakło, a pogoda po piątkowych anomaliach w dzień imprezy była wprost wymarzona. Frekwencja na Dniach Obornik Śląskich dopisała się redaktor Małgorzata Majeran-Kokott w czasie relacji „na żywo” w Radiu Wrocław. Wśród licznych wystawców byli: Henryk Nowakowski z Trzebnicy (Cydr i Powidła Jadwiżańskie), stoisko Warsztatów Terapii Zajęciowej z Trzebnicy (rękodzieło), Lucyna Pawlak z Osolina (obrazy) czy Krystyna Marynowska z Rościsławic (biżuteria i witraże). W międzyczasie na scenie i pod sceną można było zobaczyć i posłuchać: współczesną „Śnieżkę” - występ SP nr 2 z Obornik, „Opowieści z torebeczki” spektakl teatralny z Wrocławia, występ artystyczny Studia Piosenki z OOK, Rytmy planety - estradowy taniec z Brzegu Dolnego, koncert na bębnach brazylijskich - Fundacji Raban z Obornik, koncert zespołu The Postment, koncert Jacka Stachurskiego i koncert miejscowej kapeli Weekend Band. Tego samego dnia na terenie basenu SMS Olimp zorganizował turniej piłki siatkowej plażowej dla dzieci i młodzieży czyli Dzień Dziecka Na Plaży, a wieczorem rozpoczęły się Otwarte Mistrzostwa Obornik Śląskich w siatkówce plażowej. Obie imprezy zgromadziły nadkomplet widzów i uczestników. Obornicki Dzień Dziecka Tato humor miał... oj miał i to niejeden tato. Humor miały też mamy i dzieci... a może przede wszystkim dzieci miały humor, bo przecież jakby to było, gdyby dzieci w Dzień Dziecka były smutne i bez humoru... Na chwilę muzyka przycichła i głos zabrała dyrektor OOK Halina Muszak, która przywitała przybyłych i przedstawiła im Rupertha i Rico, klaunów z Clown Circus Show. Artyści przygotowali specjalny program dla dzieci pt. „Kiedy tata humor ma!!!”. Zabrzmiała głośniej muzyka, w niebo wzbiły się dmuchane pajace, w powietrze wystrzeliły serpentyny i mydlane bańki. Zaczęła się zabawa. Ruperth i Rico zaczęli swój show. fot. Marcin Mazurkiewicz 31 maja 2011 roku. Wigilia Dnia Dziecka. Przed Obornickim Ośrodkiem Kultury słychać było krzyki i śmiechy radośnie brykających urwisów. W tle leciała wesoła i skoczna muzyka, a przed wejściem, na zaimprowizowanej scenie, kręciły się jakieś dwa kolorowe ludki z kwiatkami wetkniętymi w meloniki... Ruperth bardzo przypadł dzieciom do gustu Dzieci z początku były trochę onieśmielone, a rodzice czujni i podejrzliwi... jednak wystarczyło tylko kilka minut, aby się przekonać, że klauni nie są przypadkowymi przebierańcami. Szybko nawiązali kontakt z dziećmi, a inteligentnie serwowane zabawy i gry integracyjne zachęciły do zabawy nawet tych najbardziej opornych i nieśmiałych... znaczy rodziców. Po serii wspólnych ćwiczeń, tańców i pociągów, każde dziecko stało się szczęśliwym posiadaczem magicznego kapelusza, czarodziejskich okularów, klaunowego nosa i magicznych lizaków. Te ostatnie okazały się przepustką do malowania włosów tęczowymi farbami. Poza tym na wszystkich czekały misy wypełnione po brzegi cukierkami, było stoisko z pysznymi goframi i soczystą kukurydzą. Każdy też mógł zaopatrzyć się w egzemplarz naszego miesięcznika. Program artystyczny trwał ponad trzy godziny i w zasadzie nie wiadomo, kiedy ten czas się skończył. Imprezę musimy ocenić bardzo pozytywnie, przede wszystkim dlatego, że mimo wtorkowego terminu frekwencja dopisała. Dla nikogo nie zabrakło słodyczy i każdy wyszedł do domu z nagrodami. Nie widzieliśmy, aby ktokolwiek został pominięty, nawet jeśli zjawił się w połowie imprezy, albo pod jej koniec. Jest to bardzo budujące, bo każdy rodzic dobrze wie, jak trudno jest wytłumaczyć dziecku dlaczego jedni dostali prezenty, a inni nie... Świetnie, że chociaż w takim dniu mieliśmy ten jeden problem z głowy. Gmina Trzebnica www.kociegory.eu 5 Dzieci i Majka Jeżowska na trzebnickim Rynku W piątkowe popołudnie 3 czerwca 2011 trzebnicki rynek zapełnił się roześmianymi dziećmi, które z niecierpliwością czekały na atrakcje z okazji Dnia Dziecka. Najmłodsi mieszkańcy zostali przywitani przez sympatyczną Ciotkę Teklę oraz Wujka Andrzeja, którzy wspólnie z dziećmi i rodzicami zaśpiewali dobrze znane słuchaczom piosenki. Następnie przyszedł czas na liczne zabawy i konkursy. Do najciekawszych należał pełen ekspresji taniec rodzinny oraz widowiskowy turniej rycerski. Pośród dzieci spacerowali wysocy szczudlarze rozdający przepyszne słodycze. Na ochłodę na każdego uczestnika imprezy tego szczególnego dnia czekały darmowe lody. Gwiazdą tego wieczoru była ukochana przez wszystkich uczestników zabawy, Majka Jeżowska. Swoimi największymi przebojami porwała dzieci i rodziców do wspólnego śpiewu. Na zakończenie wraz z podzieńkowaniami od Burmistrza Marka Długozimy otrzymała portret lokalnego artysty Marka Gołębiewskiego, a po zakończeniu koncertu można było zakupić płytę i otrzymać autograf od artystki. fot. Mateusz Bilski MATEUSZ BILSKI więcej zdjęć na www.kociegory.eu „Marynki” czyli świętowanie urodzin Marii Leszczyńskiej W 2011 r. Towarzystwo Miłośników Ziemi Trzebnickiej, przy finansowym wsparciu Urzędu Gminy Trzebnica, już dziewiąty raz zorganizowało urodziny Marii Leszczyńskiej, która 308 lat temu 23 czerwca 1703 r., urodziła się w dworku na terenie Polskiej Wsi, na dawnym przedmieściu Trzebnicy (obecna ulicy Ogrodowa). Zarząd TMZT w 2003 r., w związku z 300-leciem urodzin królowej postanowił godnie uczczcić rocznicę jej urodzin. Dnia 14 czerwca 2003 r. odbyły się pierwsze „Marynki”. Zorganizowano wtedy huczne obchody Jej urodzin – odsłonięto jej portret autorstwa Ewy Mroczek, który wisi cały czas w Sali Ślubów w Ratuszu, odbyły się sesje naukowe, przemarsz z orkiestrą (która pierwszy raz w życiu zagrała „Marsyliankę”), korowodem historycznym i polsko – francuska biesiada. Jej jubileusz jest zawsze okazją nie tylko do spopularyzowania postaci Marii Leszczyńskiej i promocji Trzebnicy, ale również do przybliżenia historii i bogatej kultury Francji – drugiej ojczyzny Marynki (tak nazywał swoją ukochaną córkę Stanisław Leszczyński). Ten ostatni aspekt miał szczególne znaczenie w przededniu wejścia Polski do Wspólnoty Państw Europejskich – w 2003 r., ale również w przed objęciem 1 lipca 2011 r. przez Polskę przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej. Rokroczne obchody „Marynek”, prelekcje zaproszonych historyków, liczne artykuły w roczniku TMZT „Brzask” i publikacje uwiarygodniły informację o miejscu narodzin „Trzebnickiego Kopciuszka”. Już w publikacjach i naukowych opracowaniach wymienia się Trzebnicę, jako miejsce narodzin przyszłej królowej Francji. W tym roku obchody „Marynki” podzielono na dwie części: pierwsza odbyła się we wtorek 21 czerwca. Druga część imprezy odbyła się w środę 29 czerwca. W pierwszym dniu „Marynek” wiceprezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Trzebnickiej Leontyna Gągało, barwnie opisała drogę Marii Karoliny Leszczyńskiej „z trzebnickiego dworku na Wersal”, drogę Kopciuszka, który stał się żoną najpotężniejszego władcy Europy i losy i podkreśliła zasługi Stanisława Leszczyńskiego, który był dwa razy królem Polski. Poznaliśmy jego barwne, tułacze życie, światłe rządy w Lotaryngii i nieprawdopodobne losy urny z jego prochami. Prelekcja poprzedzona została odśpiewaniem „Marsylianki” (w polskim przekładzie) przez Janinę Klin. Po prelekcji wniesiono urodzinowy pięknie ozdobiony tort (z firmy „Beza”), przystrojony w kolory polskie i francuskie. Wszystkich Nadworna Koncertmistrzyni królowej Francji, co potwierdzały nałożone im ozdobne szarfy. Na zakończenie pierwszej części odbył konkurs historyczny dotyczący życia i losów Marynki i rodu Leszczyńskich. Czterech uczestników zdało test celująco, za co zostali nagrodzeni upominkami przygotowanymi przez firmę Kulik. Całość spotkania uświetniała pieśniami z gitarowym akompaniamentem Janina Klin. Po tej części uczestnicy przeszli z Rynku do tajemniczego Diabelskiego Wąwozu. Według skróconej wersji legendy (osnutej na faktach), którą opracowała Leontyna Gągało, Katarzyna z Opalińskich Leszczyńska, matka Marii Karoliny, podczas pielgrzymki do grobu św. Jadwigi zatrzymała się ze swoim dworem w Polskiej fot. Marcin Mazurkiewicz ZBIGNIEW LUBICZ-MISZEWSKI gości poczęstowano czerwonym francuskim winem, a każda porcja tortu była przyozdobiona małą francuską flagą.Nie obyło się bez uroczystego nadania honorowych tytułów zasłużonym członkom dworu królowej Marynki. Zenobia Kulik uhonorowana została jako Nadworna Łowczyni JKM, a Janina Klin jako Wsi koło Trzebnicy. W tym czasie, w oddalonym o kilka kilometrów Wilczynie Leśnym, gościł w zameczku myśliwskim król Polski, August II Sas. Władca ten był śmiertelnym wrogiem rodu Leszczyńskich, swoich politycznych oponentów. Toteż, gdy szpiedzy przynieśli mu wieść, że w pobliskiej wsi narodziła się córka wojewody Stanisława Leszczyńskiego, wysłał tam swoich zbirów, aby pojmali niemowlę. Tak też uczynili. W nocy napadli na uśpiony dworek i porwali Marynkę wraz z kołyską. Za napastnikami ruszyła pogoń. Na szczęście porywacze zgubili w ciemnościach drogę. Zamiast na Węgrzynów skierowali się do Piekielnego Wąwozu. Tam dopadła ich odsiecz Marynki. Ocalone niemowlę oddano zrozpaczonej matce. Jednak w wąwozie, podczas szamotaniny z napastnikami, zaginął ukryty w kolebce bezcenny, rodowy klejnot – pierścień, który Marynka otrzymała w prezencie urodzinowym od swojej ciotki – Konstancji Leszczyńskiej, wojewodzianki podlaskiej, zakonnicy klasztoru cysterek w Trzebnicy. Jak chce legenda, zaginiony wtedy pierścień Marynki ukryty jest nadal w Piekielnym Wąwozie i można go zobaczyć tylko raz w roku – w noc urodzin przyszłej królowej Francji. A ten, kto odnajdzie zaginiony klejnot będzie szczęśliwy i bogaty… Dwudziestoosobowa grupa odważnych poszukiwaczy skarbów, przy blasku pochodni, by odczarować złe moce, dodać sobie otuchy i wejść w klimat „świętojańskiej nocy” zaintonowała nastrojowe pieśni i harcerskie piosenki. Gdy zaległy nocne ciemności, tradycyjnie pojawiły się świetliki. Wtedy grupa gęsiego ruszyła w dół Wąwozu Piekielnego, by w mrocznym wąwozie szukać zagubionego pierścienia Marynki. Nastrojową atmosferę tworzył szpaler światełek rozmieszczonych przez uczynnych trzebnickich harcerzy na różnych wysokościach, po obu stronach wąwozu. W końcu pierścień i świecąca różnymi wieża Eiffla zostały znalezione, a uczestnicy, którzy wzięli udział w krótkim qizie dostali kwiaty paproci i drobne upominki. Wielką niespodzianką dla wszystkich było ukazanie się samej królowej Marii Karoliny Leszczyńskiej, w królewskim stroju, która na tą chwilę zstąpiła z obrazu w Sali Ślubów trzebnickiego ratusza, by podziękować swym wiernym poddanym za pamięć i podtrzymywanie „marynkowej” tradycji. PEŁNY TEKST NA www.kociegory.eu 6 Gmina Prusice lipiec 2011 I Dni Prusic Wszystko miało się wyjaśnić 18-19 czerwca 2011. Postanowiliśmy więc być tam z Wami i wszystkiemu się dobrze przyjrzeć. Recepta na udaną imprezę wydawała się prosta. Połączyć kilka wcześniejszych różnorodnych imprez. Dodać do tego kilka nowych elementów sportowych i lokalnych, a na koniec dorzucić dwie gwiazdy wieczoru. Tak więc V Ogólnopolski Przegląd Pieśni Sakralnej „Vox Domini” i XVI Ogólnopolski Bieg Grubasów stały się częścią programu Następnie Burmistrz Prusic Igor Bandrowicz wraz z Wiceburmistrz Kazimierą Rusin rozdali nagrody w biegach najmłodszych i oficjalnie otworzyli I Dni Prusic. Po tym wystąpieniu na scenie zaprezentowały swoje umiejętności taneczne dzieci i młodzież ze Studia Tańca Klasycznego „SOFIJA”. fot. Marcin Mazurkiewicz Mimo średnio sprzyjających warunków pogodowych frekwencja w czasie pierwszego dnia imprezy była zadowalająca, a przed samym występem BOYSów wręcz imponująca, myślę, że zaskoczyła nawet samych organizatorów. Patrząc po reakcjach tłumu, sądzę, że był to jeden z ich lepszych show, a dopełnieniem tej eksplozji emocji był niespodziewany, bo utrzymywany do końca w tajemnicy, pokaz sztucznych ogni. Na całe szczęście to nie był I Bieg Trzech Wież - nowa tradycja zapoczątkowana koniec imprezy i wszyscy zbyt rozgrzani, aby wracać do domów, mogli większego wydarzenia. Ostatnimi czasy w rytmach muzyki zespołu „DUO”, bawić się imprezy te miały pewne problemy związane do białego rana. z promocją i frekwencją, w związku z tym pomysł skumulowania sportu i kultury w Drugi, wyjątkowo wietrzny i słoneczny dzień, ramach jednej imprezy, wydawał się zasadny. rozpoczął się na sportowo. Już o 9.00 rano Natomiast zaproszenie zespołu BOYS i kaba- wystartował I Rodzinny Rajd Rowerowy, a retu Grzegorza Halamy miało na celu ściąg- o 11.00 do rywalizacji przystąpili samorząnięcie liczniejszej publiczności z całego dowcy w I Biegu Samorządowców, a następpowiatu, a nawet Wrocławia i być wabikiem nie wystartował XVI Ogólnopolski Bieg dla pozostałych atrakcji. Grubasów. Na pewno liczba zawodników nie była najmocniejszą stroną obu dystansów, Dokładnie o 11.00 w najcenniejszym prusi- jednak nie przeszkodziło to w dobrej zabackim zabytku, kościele św. Jakuba, rozpo- wie i prawdziwych sportowych emocjach. czął się przegląd pieśni. Najpierw głos Najbardziej cieszy mnie fakt utrzymania zabrał gospodarz, Burmistrz Miasta i Gminy tradycji Biegu Grubasa, który od zawsze był Prusice Igor Bandrowicz, a następnie zapro- dla mnie synonimem prusickiej sportowej szeni goście, Wicemarszałek Województwa tradycji. Dolnośląskiego Marek Łapiński oraz Starosta Powiatu Trzebnickiego Robert Adach. I Około 13.00 na rynku zaczęło robić się Dni Prusic zostały otwarte. V Ogólnopolski tłoczno. Zbliżał się główny sportowy punkt Przegląd Pieśni Sakralnej „Vox Domini” to programu - I Bieg Trzech Wież na dystanpropozycja wyjątkowa, skierowana jednak nie sie 10 kilometrów. Te tytułowe trzy wieże to tylko do wytrawnych znawców tematu, ale do charakterystyczny element prusickiej panokażdego, kto ma chociaż minimum dobrych ramy. Wieża kościoła św. Jakuba Starszego, chęci wypłynięcia na szersze wody muzyki. ratusza oraz kościoła św. Józefa Oblubieńca. Co ciekawe, w powiecie mamy jeszcze dwa Po zakończonym przeglądzie impreza inne miasta, których panoramy dumnie fot. Piotr Kaczmarek Jak będą wyglądały I Dni Prusic? Czy Prusice pójdą za ciosem i po świetnym widowisku z udziałem Marcina Dańca uda się im zorganizować równie udane Święto Gminy? To chyba najczęściej padające pytania, z jakimi spotykaliśmy się w redakcji na każdym kroku. przeniosła się na bieżnie miejscowego zespołu szkół, gdzie w biegach rywalizowały dzieci i młodzież. Mniej więcej w tym samym czasie na stadionie miejskim rozdano nagrody dla najlepszych zespołów przeglądu, a następnie rozpoczął się cykl artystycznych występów przygotowanych przez uczniów rodzimych szkół i zaprzyjaźnionych placówek. Można było zobaczyć młodych artystów z Zespołu Szkół w Prusicach, SP w Piotrkowicach, SP w Skokowej, a także zespół Green Concept ze Żmigrodu. Mistrz ciętego dowcipu - Grzegorz Halama prezentują wieżowy trójząb. Trzy miasta po trzy wieże… Trzebnica, Prusice i Żmigród. Na starcie stanęło 124 zawodników i zawodniczek… 3…2…1… Start… Ruszyli… Najlepszy biegacz zerwał szarfę już po 32 minutach i 11 sekundach. Wśród mężczyzn na podium stanęli: Sergiej Krowlajdis z Ukrainy, Igor Zaworonok z Białorusi i Tomasz Sobczyk z Wrocławia; wśród kobiet: Tatyana Vernygor z Ukrainy, Alena Berasinowa z Białorusi i Katarzyna Durak z Wrocławia. Po sportowych zmaganiach przyszedł czas na zasmakowanie regionalnych potraw. Organizatorzy zadbali, aby drugi dzień był dniem produktu lokalnego. Dlatego wszyscy przybyli na miejski stadion mogli zapoznać się z obfitością i fantastycznym smakiem regionalnych specjałów. Stoiska cieszyły się wielką popularnością. Jestem przekonany, że ten element Imprezy był strzałem w przysłowiową „10”. Chwilę potem zostały wręczone nagrody w konkursie na Najlepszy Produkt Lokalny Gminy Prusice. Wśród nalewek najlepsza okazała się „Piołunówka Górkowicka” Urszuli Banaszkiewicz. Wśród win zwyciężyło wino z dzikiej róży z rocznika 2004. Wyrób Teresy Szklarz, „Makowiec Tereni” został wybrany najlepszym wypiekiem, a „Kugelis” Krzysztofa Kaczałko najlepszą potrawą. Ukoronowaniem dnia pełnego emocji był stojący na wysokim poziomie, występ kabaretu Grzegorz Halama Oklasky. Sądzę, że był to świetny wybór. Doskonały humor z dużą dawką inteligentnych tekstów. Uwielbiam tego „gościa” za te drobne uszczypliwości i autosatyrę. Czego można chcieć więcej…? Podsumujemy krótko. Było nieźle. Organizatorzy potwierdzili, że „dańcowy” debiut kulturalny nie był przypadkiem i że są dobrze przygotowani do zorganizowania dużej imprezy na wysokim poziomie. fot. Marcin Mazurkiewicz MARCIN MAZURKIEWICZ Vox Domini to już nie tylko nazwa - to symbol Prusic Gmina Wisznia Mała www.kociegory.eu 7 Apacze pod Wysokim Kościołem Promienie ciepłego popołudniowego słońca docierały do łąki porośniętej bujną zieloną trawą. Rozpościerał się z niej widok zapierający dech w piersiach. Wprawne oko łowcy mogło dostrzec duże stado bizonów, które pasło się niedaleko od indiańskiej wioski. Tipi zdobione tajemniczymi znakami, które mają za zadanie odstraszać złe moce boga grzmotów i piorunów, wyglądały na opuszczone. Nagle przewodnik stada bizonów podniósł swój potężny rogaty łeb. Zwietrzył samotnego wilka, który przemknął chyłkiem na polowanie. Po łące zaczął ślizgać się cień Wysokiego Kościoła, który graniczy z rezerwatem plemienia Apaczów. Cicho jak wilki wślizgnęli się na polanę wódz, szaman oraz pomocnik szamana. Rozpoczęli taniec pomyślnych łowów. Ta- Witold Garecki (1962-2010) nauczyciel, muzyk akordeonista, rzeźbiarz, animator kultury, kierownik artystyczny zespołów ludowych “Szymanowianie” i “Strzeszowianki” działających przy Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Wiszni Małej. Po szczęśliwie zakończonych łowach, wódz oraz szaman przydzielali pióra i amulety za odwagę podczas łowów. Na szczęście nikt nie zginął, ani nie odniósł poważnych ran. Wszyscy członkowie plemienia zasiedli do wspólnego i zasłużonego obfitego posiłku. Słońce powoli chowało się za widnokręgiem, oświetlając pomarańczą swoich promieni cznym zespołu był właśnie Witold Garecki. Zespół ludowy „Szymanowianie” działa przy Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Gminie Wisznia Mała. Jego historia i osiągnięcia kształtowały się na przestrzeni około 30 lat. W tym czasie zespół wielokrotnie nagrywał w Polskim Radiu. W roku 2007 zajął trzecie miejsce - Lista Przebojów Ludowych Polskiego Radia Wrocław. Zespół w roku 2009 reprezentował Powiat Trzebnicki w ramach II Dolnośląskiego Festiwalu Pieśni Ludowej we Wrocławiu. Występy odbywały się w operze wrocławskiej. W roku 2010 po raz kolejny zostaliśmy laureatem, tym razem XII Ogólnopolskiego Festiwalu Polszczyzny i Pieśni Kresowej „Wielkie Bałakanie”, w miesiącu sierpniu zespół po raz kolejny przebywał na Ukrainie. fot. Marcin Raczyński Zespół „Strzeszowianki” powstał w roku 1997 z inicjatywy pana sołtysa Bronisława Stawińskiego. Działa przy Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji w Wiszni Małej. Jego członkiniami są głównie panie należące do Koła Gospodyń Wiejskich w Strzeszowie pod przewodnictwem Pani Ewy Dorosz. W roku 2008 została wydana płyta z utworami ludowymi. Zespół prowadził p. Jerzy Kowalczyk, Dariusz Banaszczyk, a od roku 2007 do 2011 kierownikiem artysty- jemne i skomplikowane ruchy powtarzali podekscytowani niedalekimi łowami członkowie małego plemienia. Każdy z Indianin miał swój łuk, a w kołczanie zatrute strzały. Natarli swoje ciała bizonią trawą, aby zmylić czujne zwierzęta. W przeciwieństwie do białych kolonizatorów, czerwonoskórzy nie zabijali dla przyjemności. Było im bardzo przykro przelanej niewinnej krwi daru boga Manitou. Jednak aby przeżyć w bardzo mroźne i chłodne zimy musieli to robić. Zaopatrzyć się w mięso, które następnie wysuszą i będą w zimę jedli razem z podpłomykami, Grube skóry zaś posłużą za nowe ciepłe ubrania. Szymanowianie na IV Powiatowych Dniach Kultury fot. Mateusz Bilski MATEUSZ BILSKI Radośni mali indianie opanowali Wysoki Kościół pustoszejącą łąkę. Nad wioską indiańską zapadła głęboka, ciemna noc. Wszyscy odpoczywali w zaciszu swoich tipi po emocjoREKLAMA nującym i wyczerpującym polowaniu. więcej zdjeć na www.kociegory.eu 8 Zespoły, stowarzyszenia lipiec 2011 AleBabki z Czeszowa Zespół „AleBabki” powstał z inicjatywy jednej z mieszkanek Czeszowa pani Bożeny Cieleń w 2009 roku. Jego powołanie początkowo służyło zagospodarowaniu wolnego czasu pań z Czeszowa. Z czasem przerodziło się w systematyczne spotkania – próby i przygotowywanie się do coraz to nowych występów. Zespół istnieje zaledwie półtora roku, a może pochwalić się wieloma występami. Jest obecny na każdej imprezie o charakterze kulturalnej kultywującej tradycje naszej gminy- takich jak- Dożynki Gminne, „Dni Jadwiżańskie” , „Dzień Kobiet 2011”. Czynnie współpracujemy z Zespołem Szkół w Czeszowie, włączając się w uroczyste apele organizowane przez nauczycieli i uczniów (Święto Szkoły – obchodzone corocznie w październiku, obchody trzeciomajowe, rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego, apele z okazji Odzyskania Niepodległości, Świąt Bożego Narodzenia). Oprócz koncertów dla mieszkańców Czeszowa „AleBabki” mogą pochwalić się również wyjazdowymi występami poza teren gminy Zawonia, np. do Zajączkowa- gmina Oborniki Śląskie - „Spotkania seniorów” , do Ośrodka Kultury w Trzebnicy – gmina Trzebnica – otwarcie roku akademickiego „ Uniwersytetu Trzeciego Wieku”. Z własnej inicjatywy panie z zespołu zorganizowały dla mieszkańców Czeszowa andrzejkowy wieczorek piosenek przy kawie i herbacie. Wspólnie z proboszczem parafii Czeszów i z uczniami Zespołu Szkół w Czeszowie przygotowały „Popołudnie Kolęd”. Obie imprezy cieszyły się dużym zainteresowaniem mieszkańców. W planach zespołu są cykliczne występy dla mieszkańców wsi: „Dni majowe”, „Letnie występy”, „Październikowe wieczory”, „Wspólne kolędowanie”. Kontakt: [email protected] fot.Wiesława Wawrzyniak WIESŁAWA WAWRZYNIAK AleBabki ze swoim największym fanem księdzem Jackiem Tomaszewskim Stowarzyszenie „Pozytywnie Nakręceni” z Wszemirowa DOROTA OLSZAŃSKA Stowarzyszenie „Pozytywnie Nakręceni z Wszemirowa” powstało 21 marca 2011 roku. Tworzy je 17 młodych i aktywnych osób. Organizacja mimo niewielkiego stażu może pochwalić się małymi sukcesami. Razem z Sołectwem wsi Wszemirów współorganizowali imprezę z okazji „DNIA DZIECKA”.Ciężką pracą i zaangażowaniem członków grupy udało się sprawić, że na twarzach dzieci pojawił się uśmiech oraz zadowolenie ze wspólnej zabawy. Stowarzyszenie wystawiało się także na „I DNIACH PRUSIC” oraz na „IV POWIATOWYCH DNIACH KULTURY REGIONALNEJ”. Na stoisku można było spróbować ciast z owocami oraz skosztować nalewki. „POZYTYWNIE NAKRĘCENI Z WSZEMIROWA” pragną swą działalnością wspomagać rozwój wspólnot i społeczności lokalnych oraz dbać o rozwój gospodarczy, infrastrukturę i poprawę warunków życia mieszkańców wsi. fot.Marcin Raczyński Stowarzyszenie wspiera działania mające na celu integrację mieszkańców oraz utrzymanie przyjaznych stosunków z innymi miejscowościami. Gmina Żmigród www.kociegory.eu Smoczy weekend, smocze atrakcje MARCIN MAZURKIEWICZ Drugi weekend czerwca upłynął nam pod znakiem żmigrodzkiego smoka. Podobnie jak w zeszłym roku impreza została podzielona na dwie części: sportową i kulturalną. Najważniejszym wydarzeniem 11 czerwca był rozgrywany na dystansie 10 kilometrów II Bieg Smoka, który ściągnął 120 zawodników z Polski, Ukrainy i Białorusi. Zwycięzcami zostali Ukrainiec Bogdan Semenovych (32 min. 11 sec.) i Białorusinka Alena Berasniova (37 min. 20 sec.). Mamy nadzieję, że za rok na pudle stanie któryś z reprezentantów Kocich Gór lub Doliny Baryczy. Na zakończenie dnia na scenie w OSiR zagrały zespoły Hash i Apokalipsa. 12 czerwca, jak przystało na smoczą imprezę w grodzie ze smokiem w herbie, uroczystości rozpoczęły się od przemarszu kolorowego, smoczego korowodu prowadzonego przez aktorów Teatru Miejskiego 48. Przygotowane przez szkoły i przedszkole z terenu gminy smoki zadziwiały widzów pomysłowością i starannością wykonania. Na terenie OSiR teatr zaprezentował inscenizację walki dobra ze złem, w którego narrację wplecione zostały tańce smoków i występy młodych artystów. Wszyscy uczestnicy parady otrzymali pamiątkowe dyplomy i nagrody pieniężne z rąk Burmistrza Żmigrodu Roberta Lewandowskiego. Po krótkiej technicznej przerwie na scenie pojawiła się utalentowana żmigrodzka młodzież, wraz z gościnnym występem Natalii Zawadzkiej. Następnie ogniem pozytywnej i świeżej folkowej energii “buchnęła” ze estrady grupa Mitlos. Zaraz po występie publiczność przeniosła się na stadion sportowy, gdzie Piast Żmigród z Miedzią II Legnica rozegrał bardzo udany i emocjonujący mecz. Gospodarze wygrali dzięki pięknej akcji w ostatnich minutach meczu 5:4. Lepszego zakończenia kibice nie mogli sobie wymarzyć, a dodatkowo w przerwie meczu mogli obejrzeć pokazy techniki rugby. W międzyczasie wszyscy chętni mogli wziąć udział w turnieju siatkówki plażowej, korzystać z parku linowego, ścianki wspinaczkowej, skateparku i placu zabaw. Na terenie imprezy nie zabrakło jadła i popitku oraz lodów, gofrów i waty cukrowej. Na sportowych emocjach jednak się nie zakończyło. Powracająca pod scenę publiczność bawiła się najpierw z zespołem RANDERS, a następnie z gwiazdą smoczego wieczoru, nieśmiertelnym Papa D. Po dancowym show przyszedł czas na ostatnią atrakcję, pokaz tancerzy ognia z Teatru Żywy. Pomysł wypromowania gminy poprzez smoka to pomysł doskonały i tak oczywisty, że aż się wierzyć nie chce, że ma dopiero dwa lata tradycji. II Dni Smoka zostały przygotowane bardzo sprawnie, pomimo przeniesienia obchodów na teren OSiR, ze względu na trwające prace wokół zespołu pałacowego. Brak miejsca był odczuwalny, przełożyło się to także na rezygnację ze stoisk lokalnych producentów i twórców. Wydaje nam się, że była to największa strata dla imprezy, ponieważ I Dni Smoka zapadły nam w pamięci jako świetna regionalna impreza i spodziewaliśmy się kontynuowania tej tradycji. Burmistrz Robert Lewandowski i Dyrektor ZPK Dariusz Skiba wyjaśnili nam, że decyzja taka była podyktowana problemami z miejscem na terenie OKSiR i że na pewno powrócą do promocji lokalnego produktu w czasie III Dni Smoka, kiedy impreza powróci pod “smoczą basztę”. Smok - symbol czerwcowych uroczystości w Żmigrodzie Papa D. mieli świetny kontakt z publicznością Teatr Żywy i taniec ognia 9 10 Powiat trzebnicki lipiec 2011 IV Powiatowe Dni Kultury pod Trzema Wieżami Główny cel imprezy, która odbyła się w sobotę 2 lipca, to popularyzacja i ochrona dziedzictwa kulturowego, a także wzmocnienie poczucia tożsamości kulturowej mieszkańców naszego regionu. Prezentacja sztuki ludowej wyrażanej poprzez muzykę oraz rzemiosło artystyczne środowisk lokalnych jest wspaniałą promocją ludowych artystów oraz wyszukanych produktów regionalnych. Oficjalnego otwarcia Powiatowych Dni Kultury dokonał Starosta Trzebnicki Robert Adach oraz gospodarz tegorocznej imprezy Burmistrz Prusic Igor Bandrowicz. Rangę imprezy podniosła obecność gości: posłanki na sejm RP pani Ewy Wolak, Starosty Milickiego Piotra Lecha, Burmistrza Żmigrodu Roberta Lewandowskiego oraz dyrektorów domów kultury Powiatu Trzebnickiego. Na scenie można było zobaczyć takie zespoły ludowe jak „Mitlos” z Wiszni Małej, „Strzeszowianki” ze Strzeszowa, „Szymanowianie” z Szymanowa, Ale Babki” z Czeszowa oraz Zespół Ludowy „Borowianie”. Wystąpili również: Zespół muzyczny „Randers”, zespół wokalny ze dzieci Żmigrodu, wokaliści Studia Piosenki Obornickiego Ośrodka Kultury, Grupa „Ekspresja”, Grupa z Górowej, trzebnicka młodzież współpracująca z kabaretem „Liquidmime”, zespół taneczno-choreograficzny „Szansa”. Stowarzyszenie „Pozytywnie Nakręceni” z Wszemirowa, Miłośnicy Ziemi Prusickiej, Zielona Wieś Chodlewko, Aktywni z Pawłowa, Młodzież z Budzicza, Lipowa Dolina, Uraz Net, Miłośnicy Wilczyna i Sołectwa Wilczyn, Obornicki Ośrodek Kultury, Stowarzyszenie Przyjacół Kuraszkowa, Marian Krzyżostaniak ze swoimi miodami, Anna Żaczek - Robótkowanie, Małgorzata Merder-Mazurkiewicz Kartkomania, Joanna Walczak - Wesołowska - Galeria pod Elfami, Henryk Nowakowski - produkty regionalne, Marek Gołębiowski - wystawa obrazów, Celina Czekalska - rękodzieło, Trzebnickie Stowarzyszenie Uśmiech Dziecka, Wiesława Natywa - rękodzieło oraz Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Koncert Magdaleny Czopka z rodziną fot. Marcin Raczyński IV Powiatowe Dni Kultury to kolejna udana impreza zorganizowana przez Starostwo Powiatowe w Trzebnicy. Poprzednie edycje odbyły się w Obornikach Śląskich, Wiszni Małej oraz Trzebnicy. Gospodarze imprezy przy stoisku Obornickiego Ośrodka Kultury fot. Marcin Raczyński Nietypowym występem, który udało się zorganizować dzięki dyrekcji Obornickie- Na stoiskach wystawienniczych mogliśmy poznać stowarzyszenia działające na rzecz promocji swojego regionu oraz wielu wystawców prezentujących rękodzielniczy produkt regionalny. Byli miedzy innymi: fot. Marcin Raczyński Mimo niesprzyjającej pogody Powiatowe Dni Kultury odbywające sie w tym roku w Prusicach zgromadziły sporą liczbę odwiedzających. go Ośrodka Kultury był koncert na harfie Magdaleny Czopki wraz z rodziną. Gwiazdą wieczoru tegorocznych Powiatowych Dni Kultury był Andrzej Piaseczny. fot. Marcin Raczyński MARCIN RACZYŃSKI Zespół Ludowy “Strzeszowianki” ze Strzeszowa Miłośnicy Wilczyna i Sołectwa Wilczyn Powiat milicki www.kociegory.eu 11 Milickie Deski Muzyczne MARCIN RACZYŃSKI 18 czerwca w Miliczu odbył się IV Festiwal Milickie Deski Muzyczne. Jest to wznowiona impreza, która po 6-letniej przerwie znowu zagościła do miasta. Do IV edycji MDM zgłosiło się 17 zespołów, z czego do ścisłego finału dostała się najlepsza dziesiątka. Milicz reprezentowały trzy zespoły. Całą imprezę trzymał w ryzach dyrektor artystyczny MDM Jacek Barański, który dopilnował aby przegląd stał na wysokim poziomie i przebiegł zgodnie z planem. Zwycięzcą tegorocznych MDM został milicki zespół Flush the Toilet, działający od stycznia tego roku przy Milickim Ośrodku Kultury. Skład zwycięskiej grupy to: Mateusz Czepczak, Krystian Karolewski, Roman Witak, Łukasz Kontowski, Szymon Kasprolewicz. Na kolejnych miejscach uplasowali się Magnetic z Leszna i Fama z Trzebnicy. Najlepszym wokalistą Festiwalu został Tomasz Kowalski z trzebnickiego zespołu Fama. Na scenie pokazał naprawdę niesamowite możliwości wokalne. W finale mogliśmy usłyszeć jeszcze dwa milickie zespoły: The Sounds of Jona i Strzelecki Band. fot. Marcin Raczyński W tym roku w jury zasiadł między innymi Leszek Cichoński - polski gitarzysta i wokalista bluesowy, kompozytor i aranżer. Wykładowca warsztatów muzycznych w Bolesławcu, Brodnicy (Camping Muzyczny) i Zakrzewie. Organizator Thanks Jimi Festival we Wrocławiu - imprezy poświęconej Jimiemu Hendrixowi. Strzelecki Band zaprezentował bardzo zróżnicowany repertuar Festiwalowa publicznosć nie mogła narzekać. Różnorodność muzyczna milickich desek sprawiała, że każdy znalazł coś dla siebie. Blues, brzmienia rockowe, standardy jazzowe, folklor irlandzki - wszystko w jednym miejscu. fot. Marcin Raczyński Miejmy nadzieję, że reaktywowany festiwal już na stałe wpisze się w kulturalny kalendarz Milicza. Lokalni muzycy na próbie z Leszkiem Cichońskim 12 Wywiad lipiec 2011 Gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzeczą Wywiad z Jarosławem Śmietaną Jarosław Śmietana - jeden z najznakomitszych gitarzystów i kompozytorów jazzowych. Występował z czołówką artystów zarówno polskich, jak i zagranicznych. Nagrał wiele płyt. Jego trio (Krzysztof Ścierański na basie i Adam Czerwiński na perkusji) było gwiazdą wieczoru Jazzu w Trzebnicy. Przed koncertem udało nam się z nim chwilę porozmawiać. Jest Pan przede wszystkim znakomitym gitarzystą, również kompozytorem, ale sporadycznie zdarza się Panu także śpiewać. Czy uczył się Pan kiedyś śpiewu? jest Pan wielbicielem talentu Jimiego Hendrixa… Tak. …natomiast zastanawia mnie jeden fakt. Jimi Hendrix słynął z tego, że jego koncerty kończyły się podpaleniem instrumentu, na którym grał. Wiem, że Panu też się to zdarzało, a jest to zaskakujące biorąc pod uwagę to, że ma Pan znakomitą kolekcję gitar. Jak to jest z tym paleniem gitary? Tak, mamy taki specjalny program, któ- też żeby była to gitara do grania, bo ja na niej najpierw gram. Koncert jest zbudowany w ten sposób, że gramy szereg utworów, a na końcu utwór „Fire”, w którym gram na niej solo. Później spektakularnie ją palimy. Jest to duże wrażenie i ma to wiele wspólnego z emocjami, które 40 lat temu robił Jimi Hendrix. Spóźniliśmy się z tym paleniem 40 lat, ale spalenie gitary w Polsce w tamtych czasach byłoby rzeczą niemożliwą, bo Stratocaster, nawet jeśli nie jest z najgórniejszej półki, to wtedy był nie do zdobycia. Taką gitarę, jaką palę teraz na koncertach, w ‘71 czy ‘72 roku chętnie przyjąłbym do kolekcji. On miał kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt gitar, z czego niektóre właśnie źle skończyły. Palenie gitary w naszym programie stanowi element uwiarygodniający ten koncert. Z jednej strony pani Z-Star, z drugiej ta paląca się gitara to coś, co się ludziom bardzo podoba. Również krytycy uwielbiają takie spektakularne rzeczy, na które nie są przygotowani. Niemniej, zniszczenie instrumentu wciąż jest w Polsce postrzegane jako akt typu performance, zahaczający o pop-art. My robimy to świadomie. Najgorszy problem miałem z pierwszym spaleniem gitary. Perkusista, pan Adam Czerwiński , mówił, że miałem wtedy wyraz prawdziwego bólu na twarzy. Później już jakoś lżej mi się te gitary paliło. Wspominał Pan też o tym, jak trudno było zdobyć kiedyś gitarę. Z tego, co wiem, jest Pan szczęśliwym posiadaczem gitary, na której grał Wes Montgomery… Tak. A skąd Pani ma takie informacje?! To są tajemnice… Jestem z tego dumny, a to jest informacja, powiedziałbym, dość pikantna, dla wtajemniczonych. Niewielu ludzi ma gitarę Wes’a Montgomery’ego, a ja mam to szczęście. Czy może Pan powiedzieć jak udało się Panu ją zdobyć, jeśli to nie tajemnica… fot. Marcin Mazurkiewicz Nie wiem, Opatrzność, Pan Bóg… Udało mi się kupić tę gitarę i to za zupełnie przyzwoite pieniądze, w Chicago, gdy byłem na koncertach w Stanach. Jak się dowiedziałem jaka jest jej historia i kto ją miał, a poza tym - jaki to wspaniały instrument, to mimo że była ona poza moimi możliwościami finansowymi, zapożyczyłem się u wszystkich moich znajomych i kupiłem tę gitarę. W którym to było roku? Nie tak dawno, jakieś 10 lat temu. Czy jest to umiejętność pomocna? Nie uczyłem się nigdzie śpiewać, ale miałem emisję głosu w wyższej szkole muzycznej, czyli jestem naturalnym talentem (śmiech). Nie czuję się wokalistą, jestem przede wszystkim instrumentalistą, a podśpiewuję na koncertach, bo myślę, że jest to dobre dla jego konstrukcji i wprowadza pewien nowy element do koncertu instrumentalnego. Mamy potwierdzenie od słuchaczy, że mój śpiew został bardzo mile przyjęty, ale proszę mnie nie traktować jako wokalisty. Można zaryzykować stwierdzenie, że ry jest prezentacją płyty, którą nagraliśmy z kolegami (Jarek Śmietana Band – „Psychedelic. Music of Jimi Hendrix” – przyp. red.). Jest ona poświęcona muzyce Hendrixa. W tym programie występuje duży, ośmioosobowy zespół, a także wokalistka (Z-Star – przyp. aut.), która jest spokrewniona z Jimim Hendrixem, jest chyba jego bratanicą, a zarazem córką Ringo Starr’a. Jest ciemnoskóra, nosi afro i jest w ogóle bardzo podobna do Hendrixa, co w naszym programie jest bardzo wiarygodne. Właśnie w tym programie zawsze palimy gitarę, ale nie jest to gitara z mojej kolekcji. Kupujemy specjalny instrument na koncert. Staramy się, żeby nie była to gitara zbyt droga, ale Zaskakujące, że nie była ona tam wtedy tak droga. Kto wie, może niedługo ta gitara, jeżeli są jeszcze gdzieś jej szczątki, będzie do zdobycia na aukcji, tak jak gitary Hendrixa? Tych koncertów było już kilka i wiem, że ludzie sobie wydrapują szczątki tej gitary, bo to jest fajna pamiątka. Wielokrotnie musieliśmy z kolegami podpisywać te spalone resztki gitar. Z tego, co wiem, jedna gitar Jimiego Hendrixa niedawno została sprzedana na aukcji za sporą sumę… Była. Nie będę mówił sumy bo była wręcz przerażająca droga, ale wydaje mi się że teraz ma jeszcze większą wartość i że mimo wszystko była to okazja. Ja ją kupiłem ze względów sentymentalnych, bo to było moje marzenie życia. Teraz, gdy już ją mam, to nawet tak często na niej nie grywam, ona jest zbyt cenna by wozić ją w trasy. Czasami robię na niej nagrania, ale uwielbiam na niej grać i patrzeć na nią. Mieć coś takiego i być w obrębie tego, to jest trochę jak przebywanie z relikwią. Domyślam się. W tym miesiącu będzie Pan obchodził urodziny. Czego można Wywiad www.kociegory.eu 13 nosił nazwę „Stres Karola”. Przypomina Pan sobie ten wieczór i późniejszy jam session? Tak, przypominam sobie... jam session oczywiście też pamiętam, bo to dość ważna data. Wiem, że skończyło się to nad ranem. Gdy wracałem do hotelu, to miałem symptomy tego, co zdarzyło się wcześniej. Poszedłem spać, a rano obudził mnie menadżer, który poinformował mnie, że został wprowadzony stan wojenny. W każdym razie, na dzisiejszym koncercie będą obecni niektórzy członkowie tego zespołu. Bardzo się cieszę, będzie miło. Pamiętam tamten czas, byliśmy wtedy w trasie. Pamiętam też straszny powrót do Krakowa, kiedy zatrzymywano nas co pięć kilometrów i za każdym razem tłumaczyliśmy, że wracamy z koncertu. fot. Marcin Mazurkiewicz Pytań do Pana z pewnością mogłoby być więcej, ale pewnie chcecie się Panowie przygotować do koncertu. Proszę mi życzyć następnych 50. lat wytrwałości w działaniu i żebym mógł robić to, co robię. Jako artysta czuję się człowiekiem spełnionym. Droga, którą idę, jest wyboista i ciągle pod górkę, ale dopóki zdrowie pozwala i mam wsparcie przyjaciół, którym chodzi o to samo, co mnie, jeśli mogę to wykonywać to jest wszystko w porządku. Oczywiście, mogłoby być lżej, mógłbym poprosić „życzcie mi, żeby mi się lżej żyło”, i pewnie bym tego chciał, ale z drugiej strony myślę, że prawdziwe zadowolenie jest z rzeczy, które się zrobiło i które się ma w planie, i jeśli się ma siłę by to realizować, to jest to wszystko, czego można w życiu oczekiwać. Powiem truizm, ale myślę, że bogactwo i straszne pieniądze nie dają szczęścia, bo pojawia się pustka. Jeśli można wszystko kupić, to w zasadzie nic nie cieszy. Niby łatwiej się żyje, ale wtedy traci się pewien imperatyw do różnych działań. My mamy ten imperatyw w nadmiarze, bo mamy ciągłe niedostatki. Życzyłbym sobie żeby ludzie, którzy robią sztukę z wyższej półki, do których – mam nadzieję – zaliczam się wraz z moimi przyjaciółmi, mieli troszkę lżej. W naszym kraju bardzo ciężko się żyje artystom, chyba, że jest się celebrytą albo artystą popowym. W dzisiejszych czasach pop przybrał takie oblicze, że za żadne skarby nie chciałbym być kimś na kształt tych „gwiazd”. Mamy ich taki nadmiar, że jak się włączy telewizor, to każdy jest gwiazdą. Dziewczyna, która zagrała rolę w drugorzędnym serialu, jest gwiazdą. Dziewczyna, która zaśpiewała piosenkę i zajęła szóste miejsce w konkursie w Mszanie Dolnej jest gwiazdą. Normalnych ludzi już nie ma. Na Dziękuję serdecznie za rozmowę. szczęście ja i moi przyjaciele to normalni ludzie, a gwiazdorstwo jest dla mnie śmieszną rzeczą. Czasami nas tak postrzegają, ale my się tak nie czujemy. Jeśli chodzi o gwiazdy, to z przykrością się z Panem zgodzę. Na koniec mam jedno, może abstrakcyjne pytanie. Bardziej jazz, czy bardziej blues? Jazz. Ale jazz to jest blues. Teraz poszedłem w kierunku bluesa, ponieważ nigdy tego nie robiłem. Nagrałem 44 płyty, z czego 43 są jazzowe. Zrobiłem jedną bluesową i wszyscy mnie pytają czy już nie będę grał jazzu. Nie, będziemy grać jazz, ale jazz ma różne oblicza i chcemy, żeby ta muzyka była różna. Teraz staramy się, żeby w naszej muzyce było więcej bluesa, ale to jest moment, za chwilę będzie inaczej. Blues to korzenie muzyki, ale tej współczesnej. Bluesa nie było wtedy, kiedy żył Mozart, więc pan Willie Dixon mógł o nim nie słyszeć. My mamy tę przewagę, że znamy muzykę zarówno tamtą, jak i naszą, europejską. Na koniec pytanie zupełnie poza tematem naszej rozmowy. Gdy reklamowałam dzisiejszy koncert znajomym i przyjaciołom rodziny jeden z kolegów mojego taty, słysząc Pańskie nazwisko, wspomniał pewien dzień, dokładnie 12 grudnia 1981 roku i wydarzenie o nazwie Muzyczne Spotkania nad Zimnicą – ogólnopolski przegląd zespołów muzycznych. Zespół Również dziękuję. Nasze spotkanie swoim aparatem dokumentował Marcin Mazurkiewicz, dzięki czemu okazało się, że pan Jarosław jest także miłośnikiem fotografii. Nastąpiła więc wymiana spostrzeżeń dotyczących obiektywów, lamp, i tym podobnych, a także stosunku jakości sprzętu do umiejętności fotografów. Panowie rozmawiali o wartości sztuki i doszli do wspólnego wniosku, który można zobrazować stwierdzeniem: dobry sprzęt to połowa sukcesu. Wywiad z Jarosławem Śmietaną dla Kocich Gór przeprowadziła Patrycja Król A czy zgodzi się Pan w takim razie ze stwierdzeniem, że „blues to korzenie muzyki”? Korzenie muzyki jazzowej. Jesteśmy Europejczykami, więc dla nas korzenie muzyki to chorał gregoriański. Korzenie afrykańskie, to jest rytm, a blues to jest muzyka, która powstała w wyniku zderzenia się muzyki europejskiej z amerykańską i ona zdarzyła się w Ameryce, ani w Afryce, ani w Europie. Miałam na myśli słowa Williego Dixona, który powiedział o tych korzeniach… fot. Marcin Mazurkiewicz Panu życzyć z okazji jubileuszu? Tak, musimy się przygotować duchowo. 14 Ciekawostki, recenzje Wiosła, riffy i solówki Niewidzialna Strona Rocka ADRIAN ŻAK Kontynuując wątek kulisów technicznych zespołu Come Back, dziś gratka dla wszystkich fanów instrumentów strunowych szarpanych. Tak, dokładnie jak się domyślacie, rzecz dotyczy oczywiście sprzętu gitarowego. trzebnickim zespołem NO PESOS, w którym potrzebował dużo mocniejszych i bardziej wyrazistych dźwięków, grywał na gitarze uzbrojonej w dwa przetworniki typu humbacker. „Mały czarny” Les Paul firmy Aztec z lat 70-tych to doskonała kopia sztandarowego modelu Custom kolejnej legendarnej firmy Gibson. Brzmienie tej gitary możemy usłyszeć na materiale zarejestrowanym w 2009 roku w Studio OdBiornik, na płycie zespołu No pesos pt. ”Coroner”, do której szczerze namawiam. Poza próbami, do gry w domowym zaciszu, służy ostatnia gitara, do której przyznał mi fot. Marcin Mazurkiewicz Sympatyczne spotkanie z gitarzystą zespołu Aleksandrem Skowronem, zaprocentowało powstaniem tego właśnie artykułu. Z uwagi Zacznę może od samych gitar. Byłem przekonany, że jest to tylko jedno wiosło, ale okazało się, iż moje przypuszczenia są mylne. Alek posiada trzy giatry. Do gry z zespołem Come Back wykorzystywany jest przepiękny podpalany Squier Fender JV(Japanese Vintage) z 1982 roku, pochodzący z pierwszej serii produkcji tych instrumentów. Gitara wykonana w całości w Japonii, odwzorowuje bardzo dokładnie modele gitar legendarnej już firmy Fender, konkretnie modele Stratocaster ‚57 i ‚62. Zamontowano w niej amerykańskie przystawki w układzie SSS, natomiast wszystkie pozostałe części są pochodzenia japońskiego. Wykonana jest solidnie, co lipiec 2011 Aleksander Skowron na to, iż sam jestem grajkiem gitarowym, z przyjemnością podzielę się z Wami kilkoma ciekawymi informacjami, które udało mi się wyłuskać od Alka. COME BACK to zespół, który powstał w kwietniu 2010 r. z inicjatywy Krzysztofa Nartowskiego – gitara basowa, Przemysława Orłowskiego – perkusja i Aleksandra Skowrona – gitary, do którego muzycy następnie zaprosili, saksofonistę Daniela Krausa. Wszyscy muzycy grywali ze sobą w rożnych składach przed kilkunastu laty a COME BACK jest swoistym powrotem do wspólnej przygody z muzyką. Charakter wykonywanej muzyki jest bardzo zróżnicowany i opiera się na bardzo zapewnia bardzo duży komfort gry oraz charakterystyczne federowskie brzmienie. Za to też gitary te są szczególnie cenione wśród kolekcjonerów. Podczas przygody Alka z jego poprzednim się Alek. Tym razem jest to elektro-klasyczny Gibson Chet Atkins CEC. Gitara produkowana w latach 1981-1991 z charakterystycznym cutaway`em. Do zakupu tej pozycji nakłonił Alka klimat z niektórych utworów rożnych doświadczeniach oraz fascynacji muzyką poszczególnych artystów. W utworach granych przez zespół można usłyszeć elementy jazzu, bluesa, rocka, funky, a nawet rapu czy muzyki klubowej. Płyta został nagrana w studio Jacka Maciołka „Odbiornik” na 99.90 % czyli prawie na setkę, do której następnie zostały dograne saksofony. W czerwcu 2010 roku COME BACK nagrał swoją pierwszą płytę demo, na której znajdują się dwie kompozycje własne oraz dwa standardy jazzowe we własnych aranżacjach (w nagraniu także udział wzięli Daniel Kraus – saksofon oraz Damian Ciosek – gitary). W lipcu tego samego roku COME BACK wystąpił na swoim pierwszym koncercie w ramach festiwalu rockowego PAZUR. Pomimo odmiennego stylu muzyki, jaki zaprezentowała grupa na tle pozostałych uczestników przeglądu, jednak zespół został ciepło przyjęty przez publiczność i jury. W październiku 2010 r. do zespołu zespołu Dire Straits czy też Stinga np. „Shape of my heart”. Żeby wszystkie z tych gitar były odpowiednio słyszalne podczas prób, czy też koncertów, niezbędnym elementem całej układanki jest wzmacniacz gitarowy. W zaciszu domowym do nagłośnienia gibsonowego elektro-klasyka służy mały piecyk akustyczny – łódzka podróbka niemieckich piecyków firmy AER . Podczas prób używany jest w pełni lampowy 55 watowy piec Riviera Chubster 55. Sprzęt stworzony do grania czystych, jazzowych dźwięków. Oprócz tego, w case leżącym tuż przy jego stopach, widnieje plik kabli oraz kilka sprzężonych ze sobą efektów gitarowych. Znajdziemy tam, miedzy innymi cyfrowy pogłos Lexicon MPX110 – stosunkowo stary model, ale spełniający oczekiwania właściciela, czy też „kaczkę” Whammy – wah XP100 z wbudowanym tunerem oraz opcją pedała głośności. Jak każdy szanujący się gitarzysta, posiada efekt Tube Screamer firmy Ibanez, którego myślę, że raczej nie trzeba przedstawiać. Całą pętlę kończy kompaktowy efekt Line 6 DL4 Delay zawierający w sobie 15 najpopularniejszych odmian efektu delay oraz Suber Chours CH-1 firmy Boss, dostarczający czystego brzmienia efektu chours z krystalicznie czystymi wysokimi tonami. Został jeszcze jeden efekt, który wydawał się być gitarowym efektem, a okazała się zwykłym footswitch`em do przełączania kanałów w rivierowskim piecyku. Jak sami widzicie, Alek jest posiadaczem sporej ilości „zabawek” do tworzenia własnego stylu i brzmienia gitarowego. Sam przyznał, że zebranie tego o czym kiedyś marzył i co teraz posiada, zajęło mu kilka dobrych lat i momentami znacznie uszczupliło konto. Dla osób, które nie do końca się interesują i nie są znawcami tego rodzaju „aparatury” powiem w tajemnicy, że jest to sprzęt godny pozazdroszczenia. Na pewno warto było poświęcić swój cenny czas i energię po to, by dzisiaj dysponować taką kolekcją. No i to uczucie, po odpaleniu tego wszystkiego… został zaproszony Bartek Tylko – wokalista, który porusza się w kręgach muzyki klubowej i rapowej. Dodanie jego charakterystycznego wokalu do jazz - rockowego brzmienia zespołu daje swoiste FUSION wykonywanej muzyki. Obecnie COME BACK jest w trakcie pracy nad nagraniem swojej pierwszej płyty. link do strony zespołu COME BACK: www.myspace.com/comebackdtr Dawniej i dziś www.kociegory.eu 15 Strzeszowski pałac MARCIN MAZURKIEWICZ Strzeszów (niem. Striese) – wieś w województwie dolnośląskim, w powiecie trzebnickim, w gminie Wisznia Mała. We wsi warto zobaczyć gotycki kościół Podwyższenia Krzyża Świętego, zbudowany w ok. 1498 roku z przepięknym średniowiecznym szczytem zachodnim, oraz cennym renesansowym stropem. Obok wolno stojąca dzwonnica z XIX wieku. Na cmentarzu uszkodzony krzyż pokutny. Poza świątynią, na szczególną uwagę zasługuje strzeszowski młyn i pałac... Strzeszowski pałac to piękna neobarokowa rezydencja. Położony przy zabytkowym parku o powierzchni 10 ha i otoczony częściowo zachowaną fosą. Zabytek ten jest własnością rodzinny Zelek od 1996 roku. W 1941 roku pułkownik Hans von Witzendorff przekazał majątek synowi Gotthardowi. W 1945 roku pułkownik został zamordowany przez Rosjan, a pałac stał się siedzibą kwatery głównej wojsk radzieckich. Gromadzono tu także oficerów niemieckich wziętych do niewoli podczas oblężenia Wrocławia. Do 1947 r. mieścił się tu szpital wojskowy Armii Czerwonej, a następnie, całkowicie ogołocony budynek, został przejęty przez władze polskie i przekazany PGR. W tym czasie znajdowały się tu m. in. świetlica i przedszkole. Po upadku PGR pałac stał Pałac na pocztówce ze Strzeszowa z ok. 1930 roku fot. Marcin Mazurkiewicz Pomimo braku źródeł historycznych, tra- dycja mówi, że znajdował się tu drewniany dwór już za czasów Henryka Brodatego. Pierwsze pisane informacje mówią o renesansowym dworze wzniesionym ok. 1567 roku. Rezydencja została następnie rozbudowana w latach 1650-60 i odbudowana po 1761 roku. Ok. 1800 roku zmodernizowano wnętrza, a w latach 1900-02 pałac został powiększony i przebudowany. W tej formie architektonicznej przetrwał do dzisiaj. Współczesny widok pałacu pusty, był grabiony, dewastowany i popadał w ruinę. Na szczęście obiekt nie podzielił losu dziesiątek podobnych miejsc na Dolnym Śląsku i powoli odzyskuje swoją świetność dzięki staraniom nowego właściciela. fot. Marcin Mazurkiewicz Obecna budowla to piękny neobarokowy pałac na planie litery L, 2-kondygnacyjny z pseudoryzalitami zwieńczonymi szczytami i mansardowymi dachami z lukarnami na osiach skrzydeł. W narożniku pomiędzy skrzydłami 3-kondygnacyjna wieża na planie koła z portalem i balkonem powyżej. We wschodnim skrzydle zachowały się relikty z XVI wieku. Na elewacjach zachowały się wyrobione w tynku kartusze z datami „1567” i „1900”. Dwoma jakże znaczącymi datami dla historii tego obiektu. Wieża pałacu Na terenie założenia pałacowego mieści się firma Austropol zajmująca się produkcją i rozlewaniem Naturalnej Wody Źródlanej. Ujęcia źródeł znajdują się w miejscowości Strzeszów u podnóża wzgórz Trzebnickich (Kocie Góry). Źródła te znane są od bardzo dawna. Nieopodal nich w zlokalizowany jest nasz pałac, skąd wzięła się nazwa wody - Woda Pałacowa. Samo źródło nosi nazwę patronki Śląska Św. Jadwigi. Dojazd. Wyruszamy z Wrocławia w kierunku na Poznań krajową „5” i po 17 kilometrach, w miejscowości Wisznia Mała, skręcamy na zachód w ul. Strzeszowską. Po przejechaniu kolejnych 2 kilometrów jesteśmy na miejscu. Do pałacu można dostać się też komunikacją prywatną i PKS. Starą pocztówkę udostępnił ze zbiorów własnych Sylwester Nowakowski Strona pałacu: www.palac-strzeszow.pl 16 Propozycje lipiec 2011 Kalendarz wybranych imprez na lipiec 2011 roku 4-8, 11-15, 18-22 lipca - Gmina Zawonia Wakacje z Globusem Miejsce: Zawonia, Czeszów info: GOKiB Zawonia - 71 719 75 80 7-16 lipca - Gmina Milicz Wakacje w Gminie Milicz Miejsce: Milicz, Piękocin, Gądkowice, Słączno, Pracze info: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24 7, 12, 14, 19, 21, 26 i 28 lipca - Gmina Trzebnica Twórcze wakacje z komiksem i zabawą Miejsce: Trzebnica, TOK ul. Prusicka 12 info: www.tok.trzebnica.pl 8, 11-13, 19-21, 25-29 lipca - Gmina Oborniki Śląskie Wakacje 2011 z OOK Miejsce: Oborniki Śląskie, Wielka Lipa, Siemianice, info: OOK - tel. 71 310 12 70 9 lipca - Gmina Milicz Święto Lasu i Noc Świętojańska Miejsce: Piękocin, godz. 16.00 info: Ośrodek Kultury w Miliczu - 71 384 11 24 10 lipca - Gmina Wisznia Mała Turniej o Puchar Wójta Gminy Wisznia Mała Miejsce: Kryniczno - Boisko, godz. 10.00 info: www.kometa-kryniczno.pl 11, 18, 25 lipca - Gmina Wisznia Mała Na Indiańskim Szlaku - Wakacje 2011 Miejsce: Szymanów, Kryniczno, Ligota Piękna, Wysoki Kościół, Piotrkowiczki, Pierwoszów info: OKSiR - www.wiszniamala.pl/oksir 15 lipca - Gmina Oborniki Śląskie Scena dla młodzieży - koncert Miejsce: Oborniki Śląskie - ul. Zielona, godz. 18.00 info: OOK - tel. 71 310 12 70 16 lipca - Gmina Trzebnica Sportowy Turniej Rodzinny Miejsce: Trzebnica - Orlik, godz. 17.00 info: ZAPO - tel. 71 312 11 71 17 lipca - Gmina Żmigród Turniej Piłkarski Drużyn Strażackich Miejsce: Niezgoda - Boisko, godz. 11.00 info: Sołtys Dariusz Gierus 71 385 72 33 9 lipca - Gmina Oborniki Śląskie XIV Międzynarodowy Plener Malarski „Oborniki Śląskie 2011” Miejsce: Bagno - Klasztor, godz. 17.00 info: www.seminarium.sds.pl 23 lipca - Gmina Oborniki Śląskie I Igrzyska Sołtysów i Rad Sołeckich Powiatu Trzebnickiego Miejsce: Kuraszków info: Stowarzyszenie Przyjaciół Kuraszkowa “Lipowa Dolina” 9-10 lipca - Gmina Żmigród I Dni Radziądza Miejsce: Radziądz info: www.zmigrod.com.pl 23 lipca - Gmina Milicz Finał Turnieju Wsi Gminy Milicz Miejsce: Sułów - Boisko, godz. 16.00 Ośrodek Kultury w Miliczu 71 384 11 24 REKLAMA Alasdair Bouch na salonach Pięterko, kręty korytarzyk, przedpokój, salonik... Kilka rozczulających staroci, lampki, antyki… Stoliki nakryte białymi obrusami, kwiatki w wazonach, filiżanki…nie kubki, nie szklanki… filiżanki… I czajniczki nad świeczką, a w nich gorąca kawa i herbata… feeria aromatycznych zapachów. Wygodnie zasiadłem na sofie, wyciągnąłem nogi, rozejrzałem się wokół siebie... Na ścianach ekspresje Zdzisława Nitki… Dostałem do ręki katalog wystawy, poczytałem o twórczych inspiracjach artysty… W kącie fortepian, z głośników dobiega delikatny śpiew ptaków… PEŁNY ARTYKUŁ CZYTAJ NA www.kociegory.eu Bagno - idealne miejsce na plener malarski 24 lipca - Gmina Wisznia Mała Puchar Lata - piłka nożna Miejsce: Wisznia Mała - Boisko info: OKSiR - www.wiszniamala.pl/oksir 29 lipca - Gmina Trzebnica Otwarte Mistrzostwa Trzebnicy w Pływaniu Miejsce: Trzebnica - Basen, godz. 10.00 info: ZAPO - tel. 71 312 11 71 30 lipca - Gmina Wisznia Mała III Folkloriada - Przegląd Zespołów Ludowych i Święto Szarlotki Miejsce: Malin - Świetlica, 15.00 info: OKSiR - www.wiszniamala.pl/oksir Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za zmiany, które mogą wprowadzić organizatorzy lub które wynikną z przyczyn od nas niezależnych. Zalecamy za każdym razem sprawdzić i potwierdzić miejsce i termin imprezy, aby upewnić się, że nie została zmieniona godzina, data lub miejsce imprezy. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby wszystkie informacje były aktualne na dzień wydania miesięcznika. Lokalni artyści www.kociegory.eu i papiery o różnych wzorach, fakturach, kolorach. Lubię otaczać się niezwykłymi, wyjątkowymi rzeczami, a te wykonane własnoręcznie są dla mnie szczególnie wartościowe. Małgorzata Merder-Mazurkiewicz od dobrych kilku lat zajmuje się scrapbookingiem… kartki okolicznościowe,notesy, zkładki do książek oraz opakowania na prezenty zaczęła robić na urlopie macierzyńskim dla odstresowania i zabicia czasu. Miało to być chwilowe zajęcie, zajęcie rąk i umysłu, zwykłe hobby. Jednak szybko okazało się, że obudziły się w niej artystyczne instynkty, które pierwszy raz dały o sobie znać już w podstawówce, kiedy to wygrywała różne konkursy plastyczne. Tak więc zwykłe hobby zamieniło się w prawdziwą Moja przygoda z papierem zaczęła się bardzo dawno temu, ale gdy poznałam scrapbooking od razu się w nim zakochałam. Uwielbiam wszystkie odcienie brązu i zieleni, koronkowe wstążeczki, poszarpane brzegi kartek , ale przede wszystkim papier maczany w kawie… Nadal poszukuję, uczę się, odkrywam nowe techniki. Ostatnio zaczęłam dodatkowo projektować papiery, zaczęło się też niewinnie, mówię zrobię coś na próbę, a tu szok. Okazało się, ze moja mała twórczość spodobała się tak bardzo, że dostałam propozycję stałej współpracy z jednym ze sklepów internetowych. Chciałabym, aby każdy kto zostanie obdarowany prezentem wykonanym przeze mnie poczuł się wyróżniony, wyjątkowy, cenny... Uwalniające się wtedy emocje na twarzach obdarowanych są po prostu bezcenne, są najlepszą zapłatą za godziny spędzone nad jego przygotowaniem… W swoich pracach wykorzystuję wiele technik – najczęściej jednak jest to scrapbooking. Jest to technika aranżacji i zdobienia zdjęć, ale przede wszystkim nadawania zużytym lub niczym nie wyróżniającym się pasję, a wraz z każdą nową pracą, kawałki papierów, nitki, guziki, wstążki i tekturki zamieniały się w małe dzieła sztuki. Nawet się nie spodziewała, jak pomocna w tym wszystkim okaże się nabyta wiedza w szkołach krawieckich, bo teraz przynajmniej co drugą kartkę zdobią gustowne i profesjonalne ściegi. Owoce jej pracy można zobaczyć na często aktualizowanym blogu: www.kartkomania.com. Sama o sobie mówi: “Mam troszkę lat na koncie, wspaniałego męża i dwie urocze córeczki. Całą rodzinką mieszkamy w niewielkiej, urokliwej Trzebnicy. Lubię zbierać drobiazgi z pozoru nieużyteczne, gromadzić skrawki materiałów 17 18 Produkt regionalny lipiec 2011 Pasztet z selera KOŁO GOSPODYŃ WIEJSKICH Z GŁUCHOWA GÓRNEGO Pasztet z selera jest charakterystycznym produktem lokalnym Krainy Wzgórz Trzebnickich o wyjątkowym smaku selera, a przygotowywanym przez Koło Gospodyń Wiejskich z Głuchowa Górnego. Jest to produkt naturalny, bez konserwantów o dodatkowych walorach dietetycznych. Pasztet jest prawdziwym rarytasem. Na jego smak wpływa podstawowy składnik, którym jest korzeń selera. Ponadto w skład tego wyjątkowego produktu wchodzą: cebulka, jaja, wątróbka z kurczaka i specjalnie dobrany zestaw przypraw. Powierzchnia produktu po upieczeniu jest jasno brązowa z szarym odcieniem, na przekroju – jednolita masa, a konsystencja łatwo smarna. Posiada charakterystyczny smak pasztetu z wyraźną nutą selera. fot. Marcin Mazurkiewicz Sposób produkcji to stara receptura z Kresów Wschodnich, przywieziona z Tarnopola jako dziedzictwo kulturowe rodziny Kaczkowskich. Pasztet był kiedyś serwowany na stołach podczas większych uroczystości rodzinnych, a dziś jest elementem integracji mieszkanców Głuchowa Górnego i promocji regionu. Pasztet z selera wygląda i smakuje wyśmienicie Produkcja. Wyselekcjonowane, zdrowe i umyte korzenie selera obiera się, myje i gotuje do odpowiedniej miękkości, a następnie rozdrabnia. Do powstałej masy dodaje się rozdrobnioną cebulę, surowe jaja, wątróbkę z kurczaka i przyprawy. Całość formuje się i zapieka w piecu opalanym drewnem przez ok. 2 godziny. Jak bardzo pasztet jest dobry niech świadczy fakt, że w X Regionalnej Edycji Konkursu „Nasze Kulinarne Dziedzictwo - Smaków Regionów” zdobył wyróżnienie w kategorii: inne produkty regionalne. Kontakt: fot. Marcin Mazurkiewicz Jolanta Koziara Prezes Koła Gospodyń Wiejskich w Głuchowie Górnym Głuchów Górny 45 55-100 Trzebnica 71 312 76 60 [email protected] Przedstawiciele KGW z Głuchowa Górnego na Smakach Regionu 2010 we Wrocawiu Nasze miejscowości www.kociegory.eu 19 Krokodyla daj mi luby... MARCIN MAZURKIEWICZ Niezgoda położona jest w parku krajobrazowym „Dolina Baryczy”, w północnej części województwa dolnośląskiego, w powiecie trzebnickim, w gminie Żmigród. Wieś rozciąga się wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 439 łączącej Żmigród z Miliczem. Na dzień 18 grudnia 2008 roku Niezgoda liczyła 218 mieszkańców. Przyjeżdżając do wsi można zatrzymać się na biwak i grila albo przenocować w Kwaterze Myśliwskiej. Przykładowe odległości: Wrocław - 59 km, Milicz - 19 km, Żmigród - 13 km, Trzebnica - 34 km. Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z 1591 roku przy okazji informacji o folwarku i młynie wodnym. Od 1838 nego, a na południe o nas znajduje się unikalny rezerwat przyrody Olszyny Niezgodzkie.” „W samej wsi można zobaczyć kilka bardzo ciekawych domów o konstrukcji szkieletowej, czatownię do obserwacji ptaków, a na południe, na Baryczy unikalny drewniany Jaz Niezgoda. Jest to jedyna taka drewniana konstrukcja na całej rzece. Przed wojną Jaz Niezgoda zwany był Wielką Śluzą. Przez miejscowych jaz zwany jest także Tamą Goeringa. Nazwa ta wywodzi się stąd, że w czasach III Rzeszy na polowaniach w dobrach żmigrodzkich bywał marszałek Herman Goering.” Pan Dariusz opowiedział nam trochę o mieszkańcach Niezgody: „Wszyscy są tutaj wyjątkowo zgodni, otwarci na turystów oraz bardzo zależy nam na pozytywnej promocji naszej miej- Mieliśmy przyjemność porozmawiać przez chwilę z panem Dariuszem Gierusem, sołtysem wsi od 2007 roku i radnym gminnym od 2010 roku. „Największym atutem naszej miejscowości jest przyroda. W najbliższym otoczeniu znajdują się trzy stawy hodowlane, które stanowią bazę lęgową i pokarmową dla bardzo wielu gatunków ptactwa wod- ognisku. W tym samym roku wybudowano nam chodnik przy drodze gminnej, a na na skwerku przy skrzyżowaniu postawiliśmy sobie rzeźbę krokodyla dłuta lokalnego artysty. Chcieliśmy mieć taką swoją atrakcję, o której wszyscy będą mówić, będą się tu zatrzymywać i robić sobie z nią zdjęcia.” „W 2010 ruszyliśmy prace przy generalnym remoncie świetlicy wiejskiej, którą oddaliśmy do użytku mieszkańcom 15 listopada. W świetlicy odbywają się teraz zajęcia z karate (wtorki i czwartki) oraz z tańca (poniedziałki). Również w 2010 wystawiliśmy tablicę informacyjną opisującą walory naszej wsi i wydaliśmy promocyjne pocztówki ze środków z Odnowy Wsi. Natomiast w tym roku udało nam się z funduszu sołeckiego postawić przy boisku wiatę, która ma służyć mieszkańcom i turystom. Także w tym roku powstała ścieżka edukacyjna „Trzy stawy” przy współpracy z Dolnośląską Fundacją Rezerwat Olszyny roku działała we wsi szkoła dla dzieci z rodzin ewangelickich i katolickich. Miejsce to słynęło z dużej ilości żyjących tu węży i wydr. W XVII i XVIII wieku w Niezgodzie mieściła się hodowla tych zwierząt, bowiem wydry pełniły niegdyś tę funkcję co koty - tępiły gryzonie. W 1843 roku wzniesiono w pobliskim lesie pałacyk myśliwski rodziny Hatzfeldów. Pałacyk ten zniszczony został w 1945 roku. Krokodyla daj mi luby... scowości. Najlepiej świadczy o nas ogrom pracy jaki wykonaliśmy, aby Niezgoda wyglądała tak pięknie jak teraz.” „W 2007 roku po raz pierwszy odbyły się u nas dożynki gminne. W 2008 roku ruszyła długooczekiwana przez mieszkańców budowa chodnika przy drodze wojewódzkiej. Na boisku powstał plac zabaw dla dzieci, obsadzony krzewami ozdobnymi przy wsparciu Fundacji Wspomagania Wsi. W 2009 roku powstała pierwsza „schetynówka” w gminie Żmigród, łącząca Niezgodę z Rudą Żmigrodzką przy drodze gminnej prowadzącej przez Rezerwat Olszyny Niezgodzkie. Wspólnymi siłami dzieci, młodzież i dorośli nasadziliśmy drzewka ozdobne przy chodniku drogi wojewódzkiej przy wsparciu Fundacji Wspomagania Wsi. Potem był wielki piknik, kiełbaski i wspólna integracja przy Staw Niezgoda Ekorozwoju.” „Staramy się, aby żyło nam się lepiej, abyśmy mogli być dumni z tego co robimy i gdzie mieszkamy. Oczywiście jesteśmy świadomi, że jest jeszcze sporo do zrobienia, ale samo nic się nie zrobi. Chcielibyśmy przy współpracy z Lokalną Grupą Działania postawić nowe szachulcowe przystanki, które zastąpią te zwyczajne, które są wszędzie. Chcemy powiększyć jeszcze plac zabaw, upowszechnić internet oraz wystartować w turnieju sołectw.” W imieniu mieszkańców serdecznie zapraszamy wszystkich do Niezgody 17 lipca na III Turniej Piłkarski Drużyn Strażackich. Będzie naprawdę zawodowo i wesoło. „Bo zgoda buduje, a Niezgoda przyjmuje” Kontakt: Dariusz Gierus 71 385 72 33 20 Koncerty, recitale lipiec 2011 Sama poezja 18 i 19 czerwca 2011 roku w Obornickim Ośrodku Kultury miało miejsce wyjątkowe wydarzenie - XVI Spotkania z Muzyką i Poezją. Impreza odbywała się pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdana Zdrojewskiego, Burmistrza Obornik Śląskich Sławomira Błażewskiego i Przewodniczącego RM Obornik Śląskich Romana Głowaczewskiego. I Nagroda - Dorota Świerkot - MDK Wrocław-Krzyki otrzymała również Nagrodę Publiczności II Nagroda - nie przyznano III Nagroda - Izabela Pilarska - OOK Oborniki Śl., Wyróżnienia równorzędne : Michał Bryl - Wojskowy Klub 3. Brygady Radiotechnicznej - Wrocław, Weronika Socha - MDK „Śródmieście” Wrocław, Nagrody w kategorii - PIOSENKA (Jury postanowiło nie wyodrębniać kategorii) fot. Marcin Mazurkiewicz Dwie I równorzędne Nagrody: Aleksandra Krzyżańska - Gniechowice Karolina Micor - Gilowice Dwie II równorzędne Nagrody : Klaudia Ziobro Ogólnokształcąca Szkoła Muzyczna Wrocław, otrzymała również Nagrodę Publiczności Dorota Świerkot - nagroda publiczności Dorota Zygadło Młodzieżowy Dom W sobotnie przedpołudnia nastąpiło ofi- Kultury - Wrocław - Krzyki, otrzymała rówcjalne otwarcie Spotkań, a od godziny nież Nagrodę Publiczności 11.15 rozpoczęły się przesłuchania młodych talentów w kategoriach: recytacja, Dwie III równorzędne Nagrody : poezja śpiewana i piosenka estradowa. Natalia Borsa - Ośrodek Kultury - Luboń, W skład jury weszli: Katarzyna Groniec, Patrycja Kamola - Towarzystwo Przyjaciół Krzysztof Grębski i Marek Rostecki. Dzieci „Kampol” - Legnica, O godzinie 18.00 na scenie OOK zostały uroczyście wręczone nagrody i wyróżnienia w poszczególnych kategoriach, a następnie rozpoczął się koncert laureatów. Przyznać muszę, że to co usłyszałem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Żywe i piękne interpretacje poezji, emocjonalne, ale w pełni profesjonalne aranżacje wokalne. Dawno już nie miałem okazji zaobserwować tak równego i wysokiego poziomu artystycznego. A to przecież był dopiero początek. Wyróżnienia równorzędne : Klaudia Adamus - Krzyżanowice Marta Sołtys - Klub 2. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego - Poznań, Na zakończenie mieliśmy jeszcze okazję usłyszeć recital Katarzyny Groniec. Było to ukoronowanie pięknego dnia, pełnego wzruszeń. Po prostu poezja... Przede wszystkim gratuluję młodym artystom wspaniałych efektów poprzedzonych ciężką pracą, ale także talentu. Zasłużone gratulacje należą się też organizatorom za świetny pomysł i realizację. Szczególnie urzekła mnie scenografia autorstwa Katarzyny Łońskiej-Szmigiel, która bardzo dobrze wpasowała się w klimat imprezy. Chciałbym wspomnieć o jeszcze jednym pozytywnym aspekcie. Obornicka impreza to dobry przykład na to, że stosunkowo niewielkim nakładem środków, można zrobić bardzo pożyteczną i dobrą imprezę. Drugi dzień Spotkań przewidziany był na warsztaty prowadzone przez Katarzynę Groniec. Lista Laureatów: Nagrody w kategorii - RECYTACJA Nagroda Banku Spółdzielczego w Obornikach Śląskich została przyznana Dorocie Świerkot Nagrodę specjalną w postaci udziału w XXXVIII Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy poezję” w Olsztynie Jury przyznało Karolinie Micor fot. Marcin Mazurkiewicz MARCIN MAZURKIEWICZ Recital Katarzyny Groniec REKLAMA Wydarzenia www.kociegory.eu Niezły Młyn idzie za ciosem BOGDAN LUDKOWSKI Po Czesławie Niemenie przyszła kolej na repertuar Leonarda Cohena. Spotkania z żywymi muzykami w Czeszowie w dużej sali hotelu NIEZŁY MŁYN stają się tradycją. W dniu 18 czerwca licznie zgromadzonej publiczności zaprezentował się zespół TOWER OF SONG. Aby nie powtarzać przysłowia ”Cudze chwalicie, swego nie znacie”, po czeszowskich ALEBABKACH organizatorzy zaprosili grupę, której liderem jest Proboszcz tutejszej parafii - ksiądz Jacek Tomaszewski. Co prawda gospodarze obiektu nie zapewnili profesjonalnego oświetlenia sce- 21 REKLAMA ny, co było zapisane w kontrakcie, jednakże TOWERSI po dluższych pertraktacjach zgodzili się wystąpić. I dobrze, bo wstydu Kocim Górom nie przynieśli. Szkoda tylko, że zaledwie dwa utwory kanadyjskiego barda zaśpiewano w polskim tłumaczeniu oryginału. Pełny przekaz songu to przeciez tekst i muzyka. Śpiewanie Cohena po polsku, choćby w tłumaczeniach zmarłego w tych dniach Macieja Zembatego, dałoby nam pełniejszy obraz jego twórczości. Ale i tak było wspaniale. Z czystym sumieniem mogliśmy pogratulować sobie dobrego wyboru, przedkładając spotkanie towarzyskie przy muzyce, winie i żydowskiej kuchni (ze wzgledu na bohatera wieczoru), nad telewizyjne oglądanie opolskiego festiwalu. Trzeba jednak stwierdzić, że nie wszyscy goście NIEZŁEGO MŁYNA gustują w kulinarnych cymesach, które tym razem zaserwował szef czeszowskiej kuchni. Zespół też przekomarzał sie z publicznością, zostawiając na bis największe hity Leonarda: “Dance Me To The End Of Love” i “Hallelujah”. Ale to co się działo w secie dodatkowym przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Staszek... gitarzysta TOWERSÓW dał próbkę swej uniwersalności, śpiewając pięknie dwa rosyjskie romanse. Niesamowite wrażenie na zgromadzonych zrobił przy utworze ostatnim, który był ludową pieśnią z Bałkanów. Interpretacja Zuzi była niezwykła, a głos ma wprost idealny do śpiewania kresowo-bałkańskiego folku. Mam nadzieję, że będziemy jeszcze gościć w Czeszowie zespół TOWER OF SONG w innym repertuarze, bo przecież sami nas do tego sprowokowali. Dziękujemy. Jako animatorzy muzycznych spotkań w Czeszowie oczekujemy od naszych gości opinii, sugestii, konstruktywnej krytyki na temat tego co było i tego co będzie. Sixteen Records na Gali Talentów MARCIN MAZURKIEWICZ 13 czerwca 2011 roku w Trzebnickim Ośrodku Kultury odbyła się Dolnośląska Gala Talentów. Organizatorem imprezy, której celem była prezentacja dokonań i osiągnięć uczniów ze szkół i placówek opiekuńczo-wychowawczych z Dolnego Śląska było Dolnośląskie Kuratorium Oświaty. Nasz powiat reprezentował zespół SIXTEEN RECORDS z Gimnazjum im. Macieja Rataja w Żmigrodzie. Grupa wykonała piosenkę autorstwa Wojciecha Bellona „Bez słów”. Więcej o projekcie Szkolnego Studia Nagrań SIXTEEN RECORDS oraz o zespole wokalnym, który zdobył wiele cennych nagród i wyróżnień w konkursach piosenki można przeczytać na stronie projektu: www.mrat.pl/studio fot. Marcin Mazurkiewicz Skład SIXTEEN RECORDS to: Izabela Pawłowska, Patrycja Fita, Agata Łyczko, Paulina Łopatka i Klaudia Kurek. 22 Sport lipiec 2011 TOMASZ SALADRA Niedzielny poranek powitał mnie niepewną pogodą, która nadaje się na jazdę rowerem dla zaprawionych w kolarskim boju twardzieli, ale niekoniecznie dla rodzin z dziećmi. A to przecież dziś odbyć się miał I Rodzinny Rajd Rowerowy. Zaprosiliśmy do udziału rodziców i ich pociechy, więc nie mogło padać! Poprosiłem Maćka – który miał uczestniczyć w tym przedsięwzięciu, ale Najwyższy chciał inaczej, trochę przedwcześnie zapraszając go do siebie – by wziął się do roboty i rozgonił chmury. Zawsze mogłem na niego liczyć, nie zawiodłem się i tym razem. I po raz kolejny przekonałem się, że niezmiennie trzymają się go żarty. Z tym wiatrem trochę przesadziłeś, Maćku. No, ale prosiłem tylko o to, by nie padało... Na starcie, a więc prusickim rynku stawiło się 60. cyklistów. Starszych i młodszych, mniej i bardziej obytych z rowerem. Najmłodszy uczestnik liczy sobie lat 5 i nazywa się Szymek Niemczura. Pokazał nam, starym kolarskim wygom, jak się jeździ! Na swoim małym rowerku, w towarzystwie mamy przejechał 21 kilometrów nie skarżąc się ani na wiatr, ani na nic innego. Do dziś nie mogę wyjść z podziwu! Warto dodać, że choć trasa nie była wymagająca, to wiatr jednak dawał się we znaki. I być może on to sprawił, że mimo sporej frekwencji niewiele stawiło się rodzin z dziećmi i młodzieży. Ale jak na pierwszy rajd z ilością uczestników było chyba całkiem nieźle. Zwłaszcza, że jak się okazało niektórzy zaliczyli z nami „swój pierwszy raz”... na rowerze na takim dystansie. Bardzo liczę na to, że była to dla nich zachęta do podejmowania kolejnych rowerowych wyzwań. Takim wyzwaniem mógłby być kolejny Rajd Rodzinny, który chcielibyśmy zorganizować w przyszłym roku. A może już jesienią, na pożegnanie sezonu rowerowego? Zobaczymy... Wracając jednak do tegorocznej imprezy – wszystko poszło zgodnie z planem. Każdy uczestnik naszej rowerowej eskapady udekorowany został pamiątkowym medalem, ufundowanym przez Pana Burmistrza Igora Bandrowicza, któremu serdecznie dziękuję za finansowe i organizacyjne wsparcie, jakiego nam udzielił. Wielu ludzi, którym winien jestem wdzięczność, zaangażowało się w nasze przedsięwzięcie. Pan Henryk Cynerman zorganizował dla uczestników Rajdu kurs pierwszej pomocy z prawdziwego zdarzenia. Wiadomo, że takie umiejętności przydają się w życiu. Pan Wacław Bienias przyjechał z bezpiecznym miasteczkiem dla zaledwie ośmiorga dzieci, ale i tak bardzo się cieszył, mogąc je szkolić w zasadach ruchu drogowego, cierpliwie wyjaśniając przepisy. fot. Krystyna Saladra I Rodzinny Rajd Rowerowy Dekoracja uczestników rajdu na prusickiej scenie Pan Dawid Wasilewski, który prowadzi w Obornikach Śląskich firmę „Dit Bicycles” przyjechał ze swoimi mechanikami i mieliśmy darmowy, w pełni profesjonalny serwis rowerowy. Nie było dla chłopaków zadania niemożliwego. Barbara Węglarska, również pasjonatka dwóch kółek i zwyciężczyni niejednego maratonu, z zawodu pielęgniarka była naszym nieocenionym wsparciem medycznym. Na szczęście nie było potrzeby, by interweniowała. Strażacy z OSP w Prusicach przygotowali dla nas rewelacyjne kiełbaski z grilla i wsparli nas przy organizacji imprezy. Wszystkim przyjaciołom po kole serdecznie dziękujemy za przybycie – Szerszeniom Trzebnica oraz DTC z Wrocławia ze Stasiem na czele. Ze swojej strony wdzięczny jestem moim kolarzom z Bike Family Team. Przecież bez nich nie zorganizowałbym tego Rajdu. Zapraszam serdecznie wszystkich obecnych i przyszłych miłośników dwóch kółek do Prusic na kolejną edycję Rodzinnego Rajdu Rowerowego. szybkość i koordynację u najmłodszych. Chcemy także pokazać, że jest to sport ogólnorozwojowy, którego uprawianie przynosi wiele radości i satysfakcji. Zajęcia dla naszych stypendystów odbywać się będą raz w tygodniu, przez całe wakacje. Ich głównym założeniem będzie przede wszystkim wprowadzenie dzieciaków w świat tenisa. Będą poznawać podstawowe uderzenia i uczyć się zasad gry. Najlepsza „czwórka” z klas 1-2 otrzyma od nas całoroczne stypendia. Z tymi dziećmi rozpoczniemy kompleksowy trening tenisowy. Oczywiście. Planujemy kolejne spotkania z tenisem, ponieważ zależy nam, by ta dyscyplina w Trzebnicy była bardzo mocno rozwinięta. Przez wiele lat nikt nic w tym kierunku nie robił, choć jest infrastruktura, a więc dwa całkiem niezłe korty. Wiele osób chce grać w tenisa. Rzadko jednak mają pojęcie, na czym polega profesjonalny tenisowy trening. My zamierzamy to zmienić. Trzebnica zagrała w tenisa W niedzielę, 12 czerwca na Orliku w Trzebnicy odbyła się pierwsza edycja Trzebnickiego Dnia Tenisa, turnieju organizowanego przez Akademię ProActive dla uczniów szkół podstawowych. Organizatorzy chcą w ten sposób nie tylko zachęcić, szczególnie najmłodszych, do gry w tenisa i aktywnego spędzania wolnego czasu, ale zależy im również na wyłonieniu spośród dzieci w naszym powiecie młodych tenisowych talentów. Takich na miarę sióstr Agnieszki i Urszuli Radwańskich. O tym, czy plan się powiódł i czy stypendia ufundowane przez Akademię ProActive powędrowały do przyszłych mistrzów w wywiadzie udzielonym Małgorzacie Pawlaczek mówi Jarosław Kohut. Jak ocenia pan zainteresowanie turniejem wśród uczniów szkół podstawowych? Nasza akcja, adresowana właśnie do dzieci z trzebnickich podstawówek spotkała się z odzewem jakiego oczekiwaliśmy. Spodziewaliśmy się wprawdzie, że chętnych do udziału w turnieju będzie trochę więcej, ale i tak stawiło się 80 dziewcząt i chłopców. Porównując to z frekwencją w o wiele większym przecież Wrocławiu, gdzie na podobny turniej przyszło 200 dzieci zainteresowanie najmłodszych trzebniczan było naprawdę duże. Ale gdyby dzieci było więcej, też byśmy poradzili sobie z tym wyzwaniem. Przygotowani byliśmy na wszystko. Udało się w tę niedzielę wyłonić szczególnie utalentowane sportowo dzieci? Tego na razie nie wiem. Póki co wybraliśmy te najbardziej sprawne ruchowo. Przez wakacje uczęszczać będą na prowadzone w Akademii zajęcia i dopiero wówczas będzie można powiedzieć, czy to prawdziwe tenisowe talenty, czy też może po prostu wyrosną z nich pasjonaci tego sportu, którzy będą grać w tenisa amatorsko. Również poczytamy sobie to za spektakularny sukces. Co oferuje Akademia ProActive zwycięzcom turnieju? Dla dzieciaków, które najlepiej spisały się w turnieju ufundowaliśmy stypendia tenisowe. Akcja „Szukamy Talentów”, zainicjowana w Trzebnicy przez naszą Akademię ma na celu promowanie tenisa jako dyscypliny, która poprawia sprawność, Ile dzieci i w jakim wieku uczęszczać będzie przez wakacje na zajęcia? Przyznaliśmy stypendia aż 16 dzieciom. Z klas 1-2 jest to sześcioro dzieci, z klas 3-4 również sześcioro, a z klas 5-6 czworo. Kiedy odbędzie się pierwsza lekcja? Zgodnie z zapowiedziami treningi rozpoczną się wraz z wakacjami. Poprzedzi je spotkanie organizacyjne z rodzicami, na którym omówimy wszystkie szczegóły szkolenia. Odbędą się kolejne edycje Trzebnickiego Dnia Tenisa? fot. Mateusz Bilski MAŁGORZATA PAWLACZEK 23 www.kociegory.eu Trzebnicki Park Wodny „ZDRÓJ” otwarty! „1 lipca 2011 roku przy ul. Leśnej na mieszkańców Gminy Trzebnica i zaproszonych gości czekał niebanalny prezent. Tuż po godz. 11:00 w strugach deszczu, ale w atmosferze entuzjazmu i radości, z budynku Trzebnickiego Parku Wodnego „Zdrój”, zerwano ogromną, czerwoną kokardę. Prezent rozpakował Burmistrz Gminy Trzebnica Marek Długozima w asyście Mariana Nickel - prezesa Przedsiębiorstwa Techniczno-Budowlanego „Nickel” – głównego wykonawcy inwestycji.” Od 2 lipca można korzystać i rozkoszować się kąpielami i sauną. Zadaszona część parku wodnego będzie czynna codziennie od godz. 8.00 do 22.00, część zewnętrzna od godz. 10.00 do 18.00. Godzina pływania na basenie wewnętrznym ma kosztować 10 zł (karnet dwugodzinny - 18 zł, trzygodzinny - 26 zł). Karnety ulgowe odpowiednio - 7, 13 i 18 zł. Basen zewnętrzny - 10 zł za cztery godziny, ulgowy - 5 zł. Są także bilety rodzinne i grupowe. REKLAMA REKLAMA 24 REKLAMA lipiec 2011